Ogromna zaczarowana szklarnia dba o rośliny niezależnie od warunków atmosferycznych. Ze względu na to, że właścicielem jest starsze małżeństwo, panuje tutaj prawdziwie rodzinna atmosfera. Pracownicy czują się jak u siebie w domu, z łatwością przechodząc pomiędzy zacienionymi alejkami od roślin zimowych, po te wymagające niezwykle wysokich temperatur. Można kupić tutaj nie tylko świetnej jakości składniki do eliksirów, ale również ozdobne sadzonki.
Rudą zaskoczyło ogłoszenie wystawione przez Xanthee, ale myśląc o tym, co powiedziała jej Victoria, postanowiła spróbować swoich sił i rozkręcić biznes tutaj, w Wielkiej Brytanii. W końcu, jakby przemianowała tę szklarnię na filię de Guise, miałaby swój kawałek Francji w obcym kraju. Nie była ryzykantką, ale w biznesie poruszała się nieco inaczej. Wiedziała, że czasem trzeba postawić wszystko na jedną kartę, a to miejsce znała już niemal jak własną kieszeń. Przybyła na spotkanie punktualnie jak zawsze, ubrana w bladoróżową garsonkę. -Dobrze Cię widzieć. - Przywitała się serdecznie z szefową, po czym zajęła miejsce na wskazanym krześle. -Wiesz, że dobrej herbaty nie odmawiam. Szczególnie, gdy czeka mnie owocna dyskusja. - Zgodziła się, chętna na ciepły, mocny napar, który niedługo potem wypełnił jej filiżankę. -Przechodzimy od razu do sedna, czy będziemy się bawić w formalne uprzejmości? - Pozwoliła sobie na nieco luźniejszy ton, skoro od tak dawna się znały. Nie, nie zamierzała traktować kobiety, jak każdego kontrahenta, ale jednocześnie planowała też ugrać coś dla siebie. W końcu nie pierwszy raz siedziała w takiej sytuacji i wiedziała, jak poruszać się w biznesowym światku.
______________________
Life is a flower
Xanthea Grey
Wiek : 35
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 170cm
C. szczególne : wygląda zdecydowanie młodziej niż pokazuje metryka, ma wyraziste oczy, ufarbowane na szaro włosy do linii bioder i bardzo jasną karnację
Xanthea nie pierwszy raz patrząc na Irvette pomyślała jaka to wielka strata dla rodu Grey, że dziewczyna nie była jedną z nich. Mądra, piekna, pewna siebie. O tak, zdecydowanie zostawi szklarnię w dobrych rękach. Napełniła filiżankę dziewczynie, o której nie była już w stanie myśleć jak o pracownicy, a potem usiadła wygodnie, z błyszczącymi oczyma i przeszła do konkretów. - Myślę, że obie traktujemy czas jako cenny zasób, którego nie należy marnować. Siedemset galeonów. Taka cena by mnie satysfakcjonowała za takie zadbane, dobrze prosperujące miejsce. Oczywiście, że startowała z zawyżoną ceną. Chyba nikt nie mógł się spodziewać niczego innego w trakcie negocjacji biznesowych, czyż nie? Nalała herbatkę również sobie, przyglądając się Irvette, ciekawa jaką ta rzuci kwotę na start.
Irvette de Guise
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 172cm
C. szczególne : Burza rudych włosów, piegi, lawendowy tatuaż za lewym uchem, krwawa obrączka na palcu
Przynajmniej ktoś, zdawał się mieć o Rudej pozytywne zdanie. Co prawda udało jej się nawiązać kilka przyjaźni, ale nadal wiele osób patrzyło na nią przez zupełnie niesprawiedliwe pierwsze wrażenie, jakie sprawiała. Z szefową dogadywała się jednak dobrze i liczyła na to, że i dzisiejsze spotkanie będzie owocne. -I to mi się podoba. - Powiedziała, gdy Xan zaproponowała by od razu przejść do tematu ich spotkania. Irv napiła się gorącego napoju, wsłuchując się w propozycję kobiety, doceniając jej podejście. Choć nie oznaczało to, że była naiwna. O nie... Zrobiła odpowiedni research przed przyjściem tutaj i nie miała zamiaru dać się oszukać nawet na pół galeona. -Patrząc na wartość dodaną lokalu, po cenie, w jakiej zakupiłaś szklarnię, nie byłaby to wcale zła propozycja. Jednak biorąc pod uwagę ostatni pożar wywołany przez smoka i ogromne zniszczenia, nie mogę na to przystać. Wartość zdecydowanie spadła i sama wiesz dobrze, jak wiele pracy mnie czeka, by przywrócić temu miejscu dawny poziom, nie mówiąc już o wszelkich modyfikacjach, czy ulepszeniach. Do tego wszelkie koszty związane z przepisaniem własności, ubezpieczeniem i całą resztą.... Moja propozycja to czterysta galeonów. - Zaczęła pewna, że w życiu nie uda jej się wynegocjować aż tak niskiej ceny, ale była ona dobrym wyjściem do spotkania się gdzieś po środku, a na tym chyba im obydwu najbardziej zależało. Irvette nie chciała przecież również kantować Grey, choć liczyła na jakiekolwiek ustępstwa z jej strony, na co mogła liczyć biorąc pod uwagę oczywiście wywindowaną propozycję obecnej właścicielki.
______________________
Life is a flower
Xanthea Grey
Wiek : 35
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 170cm
C. szczególne : wygląda zdecydowanie młodziej niż pokazuje metryka, ma wyraziste oczy, ufarbowane na szaro włosy do linii bioder i bardzo jasną karnację
Xanthea poczuła bardzo nieprzyjemne ukłucie w brzuszku, kiedy Irvette przypomniała jej o kataklizmie, którego doświadczyła jej ukochana szklarnia. Nie było to najprzyjemniejsze wspomnienie, tym bardziej, że rzeczywiście miało mocne przełożenie na cenę. Nie zamierzała jednak za mocno schodzić w dół, a czterysta galeonów, jak obie wiedziały, stanowiło za niską cenę. - Za czterysta galeonów mogę odsprzedać sam teren o gołe ściany. Jeśli wyposażenie i towar chcesz również chcesz zatrzymać, mogę je sprzedać po okazyjnej cenie dwustu galeonów. Razem sześćset. Tak to już było z targowaniem. Ona trochę zejdzie, Irvette trochę podwyższy, a o tym, jaka kwota będzie tą ostateczną zadecydują niuanse. A twarde negocjacje stanowiły doskonały dodatek do popołudniowej herbatki.
Irvette de Guise
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 172cm
C. szczególne : Burza rudych włosów, piegi, lawendowy tatuaż za lewym uchem, krwawa obrączka na palcu
Spodziewała się, że Xanthea nie da się w życiu nabrać na tak niską cenę, wracając do kwoty, za którą sama wykupiła szklarnię. Irvette chciała jednak również ugrać z tego coś dla siebie szczególnie, że wiedziała ile będzie kosztować ją renowacja tego miejsca. -Sześćset to uczciwa cena, gdyby nie to, że niektóre narzędzia są już mocno postarzałe. I tak będę musiała je wymienić, więc mogę je sobie odpuścić. Pięćset galeonów, taka jest moja nowa propozycja. - Doceniała tę ich kulturalną licytację. Co to był za biznes bez lekkiego negocjowania cen? Popijała więc dalej swoją herbatkę, czekając na to, jak Xan zareaguje na nową propozycję ceny, która wydawała się Irvette dość rozsądna.
______________________
Life is a flower
Xanthea Grey
Wiek : 35
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 170cm
C. szczególne : wygląda zdecydowanie młodziej niż pokazuje metryka, ma wyraziste oczy, ufarbowane na szaro włosy do linii bioder i bardzo jasną karnację
Xanthea patrzyła na Irvette z iskierkami w oczach ukrytych pod wachlarzem długich rzęs. Przypomniała sobie kilku dostawców, z którymi niedługo będą negocjowane nowe umowy i Grey była absolutnie pewna, że jej młoda następczyni da im nieźle popalić ustalając kwoty. Z pewnością wyjdzie na tym na plus, dlatego Xan nie miała najmniejszych oporów w dalszym negocjowaniu ceny. - Istotnie część narzędzi jest do wymiany. Ale dla inwestorów ceny są niższe, a poza tym te parę narzędzi nie jest warte sto galeonów. Pięćset siedemdziesiąt pięć galeonów będzie uczciwą ceną. Xanthea posłała swojej już-prawie-nie-pracownicy czarujący uśmiech i upiła kolejny łyczek herbatki. Zczynała się walka o mniejsze kwoty, która dobitnie pokazywała, że teraz chodzi już wyłącznie o satysfakcję i dobrą zabawę.
Irvette de Guise
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 172cm
C. szczególne : Burza rudych włosów, piegi, lawendowy tatuaż za lewym uchem, krwawa obrączka na palcu
Zdecydowanie nie miała zamiaru nikomu ułatwiać roboty i iść na rękę, a już na pewno nie, gdy ta druga osoba sama nie chciała dać nic od siebie. Tutaj jednak nie było tego problemu. Obydwie kobiety były otwarte na negocjacje co wyraźnie poprawiało Irvette humor. Było wręcz jasne, że choć zachowywała profesjonalne pozory, bardzo dobrze bawiła się tą ich pogawędką. -Inwestorzy znają się na jakości, a tu jej nie brakuje. - Zaczęła od skomplementowania pracy, którą w to miejsce włożyła Xan, jako właścicielka. -Dlatego też planuję zmienić nieco dostawców. Niektórzy zdecydowanie zbyt wiele wymagają w stosunku do jakości, jaką dostarczają. Pięćset pięćdziesiąt i jestem gotowa podpisać umowę nawet od ręki. - Podała ostateczną ofertę licząc, że ten kompromis załatwi im obydwu cenę, która zadowoli każdą stronę konfliktu. Choć ciężko było to jakkolwiek konfliktem nazwać. Chyba każda z kobiet wiedziała, że i tak targu dobiją.
______________________
Life is a flower
Xanthea Grey
Wiek : 35
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 170cm
C. szczególne : wygląda zdecydowanie młodziej niż pokazuje metryka, ma wyraziste oczy, ufarbowane na szaro włosy do linii bioder i bardzo jasną karnację
Xanthea wysłuchała uważnie końcową ofertę i uśmiechnęła się, bardzo usatysfakcjonowana. Skinęła głową, odstawiła filiżankę z resztką herbaty na spodek, a potem wyprostowała się w krześle. - Pięćset pięćdziesiąt to akceptowalna kwota. Bardzo się cieszę, że doszłyśmy w tym temacie do porozumienia. - powiedziała szarowłosa, siegając po teczkę, z której wyciągnęła przygotowaną wcześniej umowę z wykaligrafowaną już wcześniej kwotą, do której właśnie doszły. - Mój podpis już jest. Podała pergamin przyszłej właścicielce szklarni, zadowolona z tego, że dobiły targu. - Tak jak zaznaczyłam w ogłoszeniu, przekazać szklarnię planowałam na początek sierpnia. Nowy miesiąc, nowy początek. Odpowiada ci takie rozwiązanie?
Irvette de Guise
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 172cm
C. szczególne : Burza rudych włosów, piegi, lawendowy tatuaż za lewym uchem, krwawa obrączka na palcu
Irvette również zadowalała ta kwota. Nie, żeby specjalnie liczyła pieniądze, w końcu jej rodzina do biednych nie należała, ale mimo wszystko uwielbiała dobre negocjacje i cieszyła się, że te przebiegły bezproblemowo. Spojrzała chłodno na postawiony przed nią papier i przeklęła w duchu. No tak, biznesy z jasnowidzami. W myślach przewróciła oczami, choć na jej twarzy pojawił się lekki uśmiech. -Mądre zagranie. - Pochwaliła Xantheę, po czym poczęła czytać umowę, bo choć na kwotę się zgodziły, chciała mieć pewność, że nie przeoczy żadnych "kruczków" i ewentualnych kosztów czy warunków dodatkowych. Co prawda nie spodziewała się podobnego zagrania ze strony Grey, ale nigdy, absolutnie nigdy, de Guise nie podpisywała niczego, czego dokładnie wcześniej nie przeczytała. -Sierpień brzmi w porządku. Będę mieć czas na załatwienie reszty potrzebnych mi formalności i dojście do ładu z dostawcami. - Chętnie przystała na ten termin, bo jakby miała od ręki przejąć biznes, uznałaby to za największe szaleństwo świata i prawdopodobnie nigdy na to nie zdecydowała.
______________________
Life is a flower
Xanthea Grey
Wiek : 35
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 170cm
C. szczególne : wygląda zdecydowanie młodziej niż pokazuje metryka, ma wyraziste oczy, ufarbowane na szaro włosy do linii bioder i bardzo jasną karnację
W umowie, oczywiście, był pewien kruczek. Wiadomo, chodziło o pieniądze, ale nie było to zapisane drobnym druczkiem, a bardzo wyraźnie zaznaczone w jednym z pierwszych punktów umowy. - Jak zapewne zdążyłaś już doczytać, nie wymagam natychmiastowej opłaty za całą szklarnię. Pełną kwotę chciałabym mieć na koncie w momencie przekazania kluczy. Jednak do końca dnia życzyłabym sobie zaliczki w wysokości przynajmniej dwustu galeonów. Sama rozumiesz... - westchnęła jasnowidząca. - Przyszłości nigdy nie można być pewnym. Ale taka kwota upewni mnie, że nasza umowa jest wiążąca. Ot, normalna praktyka w biznesowej branży. Xanthea będzie wiedziała, że w razie czego nie zostanie na lodzie, mimo ewentualnych alternatyw, które zamierzała odrzucać ze względu na Irvette, a przyszła właścicielka będzie mogła mieć pewność, że Xan do sierpnia nie upłynni lokalu komuś innemu za wyższa cenę.
Irvette de Guise
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 172cm
C. szczególne : Burza rudych włosów, piegi, lawendowy tatuaż za lewym uchem, krwawa obrączka na palcu
Liczyła się z jakąś zaliczką i nawet nie mrugnęła okiem, gdy doszła do tego punktu. Zamiast tego, dała sobie czas na przeczytanie całego dokumentu i wtedy zamierzała go skomentować, gdy Xan odezwała się pierwsza. -Spodziewałam się tego. Zapłacę od razu, pod warunkiem małej zmiany. - Machnęła różdżką, a w umowie pojawiła się adnotacja traktująca o tym, że w momencie przekazania finansów, Xanthea praktycznie już przekazuje posesję Irvette, mając jednak prawo zachować klucze do sierpnia, by dokończyć wszelkiego rodzaju formalności i prace, które muszą zostać dokończone. -Mamy to? - Zapytała, a gdy Grey wyraziła zgodę, Irvette złożyła i swój podpis na dokumencie, następnie wyciągając z torebki sakiewkę z galeonami, którą otworzyła i zaczęła wykładać pieniądze na stolik, odliczając równą kwotę pięciuset pięćdziesięciu galeonów. -To była czysta przyjemność, a teraz wybacz, muszę lecieć na Pokątną, załatwić kilka rzeczy. - Uścisnęła kobiecie dłoń, a następnie opuściła swoją nową szklarnię.
//zt x2
______________________
Life is a flower
Irvette de Guise
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 172cm
C. szczególne : Burza rudych włosów, piegi, lawendowy tatuaż za lewym uchem, krwawa obrączka na palcu
Po powrocie z Venetii niewiele miała czasu na odpoczynek. Choć choroba mocno ją osłabiła, nie traciła czasu i od razu zabrała się za urządzanie swojego nowego miejsca pracy. Szklarnia była zadbana, choć nadal widać było tu i ówdzie zniszczenia wynikające z pożaru, który miał miejsce kilka miesięcy temu. Xanthea, zgodnie z obietnicą, zostawiła dziewczynie niektóre sprzęty, które miały być jej pomocne i oczywiście sadzonki roślin, z których na nowo mogła ten biznes rozkręcić i to ponad jego poprzednią świetność. Tak, Irvette nie miała zamiaru zgadzać się na wymagane minimum, a raczej sięgała gwiazd, jak to zwykle miała w zwyczaju. Nie szczędziła galeonów na ekipę, która miała jej pomóc. O ile roślinami planowała zająć się sama, tak w kwestii remontu budynku już wolała zlecić pracę komuś innemu. Wprowadziła czarodziejów do swojego królestwa i od razu zaczęła tłumaczyć im swoją wizję z nadzieją, że niczego jej tutaj nie spartaczą, bo gniew de Guise mógłby zrównać to miejsce z ziemią w przypadku najgorszym. Po przedstawieniu dokładnego planu pozwoliła im działać, a sama zabrała się za inwentaryzację magazynu, zlecając swojej skrzatce pilnowanie, czy pracownicy przypadkiem nie próbują czegokolwiek zakombinować. Weszła między przechowywane w magazynie sadzonki i nawozy, od razu czując jak ogarnia ją spokój. Z samopiszącym piórem i pergaminem obok, zaczęła skrzętnie notować stan każdej skrzyni, worku z piaskiem, czy najmniejszej pary grabi. Wszystko musiała mieć zanotowane, nie mówiąc już o tym, że przy okazji powoli przemieszczała wszystko tak, by panował tu jej porządek. Gdy więc wszystko zostało już zaksięgowane, zabrała się za reorganizację regałów pod swoją modłę. Rośliny posegregowała kategoriami, jakich używali we Francji, a następnie wzięła się za przyrządy potrzebne do utrzymania tego miejsca. Przy okazji zauważyła i zanotowała, co wymagało wymiany, a czego brakowało jej w pełni. Lista za listą rosły pokazując, jak wiele pracy miała przed sobą rudowłosa. Na całe szczęście to tylko ją radowało i jeszcze bardziej zachęcało do działania. Miała przed sobą nie tylko realną wizję, ale też realny plan. Porządkując cały ten bałagan, w głowie obliczała już ilu pracowników potrzebuje, by cały ten interes działał jak w zegarku i ile galeonów średnio ją to wyniesie. Gdyby nie fakt, że od dziecka obserwowała, jak działa prowadzenie biznesu, zapewne czułaby się niesamowicie tym wszystkim przytłoczona, ale nie z de Guise takie numery. W końcu, dziewczyna opuściła magazyn, wykończona i umorusana ziemią, ale w widocznie lepszym humorze. Wypiła przepisany przez uzdrowiciela eliksir i już słuchała raportu swojej skrzatki, jednocześnie obserwując wyniki pracy ekipy remontowej. Tak, całe to miejsce wyglądało już o wiele lepiej, choć wciąż był to dopiero początek. Na ten dzień musieli już jednak odpuścić, bo choć oni wciąż pracowali na najwyższych obrotach, słońce schowało się za horyzontem, jasno dając znak, że czas na odpoczynek. Odprawiła więc czarodziejów, samej jeszcze zostając na mały obchód, po czym zamknęła szklarnię i sama też udała się do domu, by nabrać siły na następny dzień pełen pracy.