Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Szpitalne łóżka

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 5 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5
AutorWiadomość


Calum O. L. Dear
Calum O. L. Dear

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 26
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 192cm
Galeony : 822
  Liczba postów : 1276
http://czarodzieje.forumpolish.com/t14113-calum-isaac-dear#372995
http://czarodzieje.forumpolish.com/t14192-calum-isaac-dear#374288
http://czarodzieje.forumpolish.com/t14139-calum-dear
Szpitalne łóżka - Page 5 QzgSDG8




Gracz




Szpitalne łóżka - Page 5 Empty


PisanieSzpitalne łóżka - Page 5 Empty Szpitalne łóżka  Szpitalne łóżka - Page 5 EmptySob Sty 06 2018, 20:07;

First topic message reminder :




W tym miejscu leżą osoby, które wymagają dłuższej rekonwalescencji. Uwaga! Oporni pacjenci, którzy chcą się wymknąć stąd bez zgody pielęgniarki mają przeciwnika do pokonania, a jest nim... materac, na którym leży! Podobno, gdy zbieg chce czmychnąć, z materaca "wyrastają" niewidzialne ręce, które przyciągają pacjenta z powrotem do siebie i w takim uścisku czekają aż ten przestanie się wiercić i uspokoi.

Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Harmony Seaver
Harmony Seaver

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 17
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 156 cm
C. szczególne : Wiecznie obecny, promienny uśmiech (SeaverSmile™). Często chodzi z łyżwami przewieszonymi przez ramię. Bransoletka z charmsami. Tatuaż na lewym przedramieniu - fiolka zamknięta zwojem, z którego wypływa syrenka, otoczona falami. Blizna w kształcie kluczy nad sercem.
Galeony : 1986
  Liczba postów : 2478
https://www.czarodzieje.org/t21971-harmony-seaver
https://www.czarodzieje.org/t21984-poczta-harmony-seaver#719486
https://www.czarodzieje.org/t21972-harmony-seaver#719257
https://www.czarodzieje.org/t22000-harmony-seaver
Szpitalne łóżka - Page 5 QzgSDG8




Gracz




Szpitalne łóżka - Page 5 Empty


PisanieSzpitalne łóżka - Page 5 Empty Re: Szpitalne łóżka  Szpitalne łóżka - Page 5 EmptyCzw Kwi 13 2023, 00:41;

Chyba nigdy w życiu nie była tak spanikowana jak teraz. KURWA! cały czas krzyczała w myślach i miała ochotę drzeć się na głos wszystkie inne ja jebie i pierdolę, mając jednocześnie w głowie pustkę i potok myśli. Prowadziła go przez korytarz, ciągnąć jedynie za wstążkę, bo jego już dotknąć się bała, jak miała się nie bać! Zamieniała rzeczy w kamień i… KURWA MAĆ! Jego nogi też kamieniały! W dodatku wcale się nie odzywał! Nic! Ona do niego mówiła, a on milczał, ciężko oddychał, ledwo szedł. Ja pierdolę, czy skamieniałam mu też funkcje życiowe… Mózg?! Panikowała coraz bardziej, bo nie wiedziała, jak to działało. Jakoś tak, kto by pomyślał, nigdy nie zdarzyło jej się nikogo skamienieć. Wiedziała jedynie, że musi natychmiast doprowadzić go do pielęgniarki, zanim będzie…

Kurwakurwakurwakurwakurwakuwa… Nawet tak nie myśl Harmony!, przeklęła na siebie w myślach, przyspieszając kroku, musiała ich jak najszybciej doprowadzić do pielęgniarki. Ona na pewno wiedziała, jak postępować w przypadku niechcacy skamienienia przyjaciela! Musiała wiedzieć!

-JESTEŚMY! - zawołała triumfalnie. - Dzień dobry? Jest tu kto? - chyba ktokolwiek tu był, miał przerwę i musieli poczekać. Tylko że na to nie było czasu, widziała jego zmieniające się w kamień nogi. JA PIERDOLĘ. - Artie… Ja cię… Ja cię tak bardzo przepraszam - nie wiedziała co zrobić, trzymała ręce przy sobie i powoli podeszła do jednego z łóżek. - Może usiądź?

Wykombinowanie jak usiąść, kiedy nie mogła go dotknąć rękami był jeszcze trudniejsze, ale w końcu udało im się jakoś zająć miejsce.

I wtedy panika Harmony osiągnęła jeszcze wyższy poziom, choć trudno było uwierzyć, że to w ogóle było możliwe. Chłopak zwiesił głowę i… KREW. Kapała mu z nosa krew… NA MERLINA ON KRWAWIŁ! Pewnie w normalnych warunkach po prostu powiedziałaby mu, żeby wziął leki. Nie, nie. Wróć. W normalnych warunkach już dawno wziąłby leki. Ale teraz nie zrzuciła tego na chorobę.

Tylko na siebie.

Jeżeli panika miałaby przybrać postać ludzką, byłaby teraz tą Gryfonką. Skoro ledwo oddychał, nie mógł utrzymać głowy w górze, a z nosa leciała mu krew, na Merlina, co jeśli i coś w jego głowie kamieniało… KURWA!

W nagłym przerażeniu złapała jego twarz w dłonie, przejechała palcami po jego policzkach, jakby sprawdzała, czy jego skóra wciąż była miękka i podniosła na siebie jego spojrzenie. Nie wiedziała, co myślała, co sobie wyobrażała, ale aż odetchnęła z ulga i rozpłynęła się w słodkim, pełnym troski uśmiechu, gdy zobaczyła, że wszystko na jego twarzy było na swoim miejscu, w stanie zupełnie nieskamieniałym. Rozluźniła ramiona, trochę uspokojona i w tym chwilowym szczęściu, przypływie myśli ”jest dobrze, jest cały” pogłaskała go wierzchem dłoni po skroni i policzku, delikatnie, czule, z przeprosinami. Było z nim wszystko jeszcze w porządku… No, może oprócz tej krwi… Odsunęła na chwile jedną dłoń, drugą cały czas go trzymając i chciała wziąć chusteczkę, żeby wytrzeć mu nos.

Chusteczka zamieniła się w kamień.

O KURWA MAĆ, JA PIERDOLĘ!

Czy zapomniała na chwilę w przegrzaniu mózgu paniką, że zamieniała rzeczy w kamień? Tak… Tak zapomniała. Wręcz natychmiast go puściła, ledwo powstrzymując się od zeskoczenia z łóżka (całe szczęście opór wstążki w porę przypomniał jej, że to mogłoby skończyć się źle) i przyciągnęła dłonie do siebie, przyciskając je sobie do piersi w przerażeniu.

-Na Merlina Artie… Przepraszam! Tak bardzo cię przepraszam… Merlinie… Kurwa… Powiedz, że nie jest gorzej?! - przyglądała się mu z największym strachem i błaganiem, sama nie wiedziała, czy bardziej o to, żeby potwierdził, że jeszcze jest okej, czy jednak żeby jej wybaczył. - Już cię nie ruszam, kurwa przepraszam, jak mogłam zapomnieć… Jestem debilem, już się pilnuję! Obiecuję! Przepraszam! - chciała nieustannie te przeprosiny powtarzać, nie wiedząc, co innego mogła zrobić. Czuła się zupełnie bezsilna i wszystkiemu winna.


@Artie Gadd
Powrót do góry Go down


Artie Gadd
Artie Gadd

Uczeń Ravenclaw
Rok Nauki : VII
Wiek : 17
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 178
C. szczególne : pierścienie i sygnet + blizny na palcach; bandaż na lewej ręce; sińce pod oczami; częste krwotoki z nosa; pieprzyki na twarzy; blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem
Galeony : 39
  Liczba postów : 413
https://www.czarodzieje.org/t22039-arthur-gadd#721478
https://www.czarodzieje.org/t22041-listy-artiego#721652
https://www.czarodzieje.org/t22022-arthur-gadd#720896
https://www.czarodzieje.org/t22042-arthur-gadd#721654
Szpitalne łóżka - Page 5 QzgSDG8




Gracz




Szpitalne łóżka - Page 5 Empty


PisanieSzpitalne łóżka - Page 5 Empty Re: Szpitalne łóżka  Szpitalne łóżka - Page 5 EmptyCzw Kwi 13 2023, 01:40;

Szczerze mówiąc, to średnio go obchodził jego stan fizyczny. Mógłby być nawet w stanie dosłownie dzielącym go sekundy od śmierci, ale to go nawet nie interesowało. Był w innym świecie – swoim świecie. Gdzieś daleko na dziewiątej chmurze, odpływał w błogi stan, a wszystko dochodziło do niego z kilkusekundowym opóźnieniem i to wcale nie dlatego, że jego ciało było cięższe, a przez jeszcze więcej dotyku. Takiego dobrego dotyku. Naturalnej troski, którą go traktowała. Spojrzenia, w którym wcale nie musiał doszukiwać się ciepła i opiekuńczości, bo to tam po prostu było. Nie wiedział, co mu się dzieje, ale kiedy tak podniosła jego głowę i sama się tak przeuroczo uśmiechnęła…

Musiał wyglądać w tym momencie naprawdę dziwnie. Zakrwawiony nos, kamieniejące kończyny, nieobecny wzrok i głupi, chociaż szczery i niewielki uśmiech, wywołany tym wszystkim, co zrobiła. Jej uśmiechem. Jej dotykiem. Jej obecnością. Nie wiedział, dlaczego właśnie tak zareagował. Wydawało się to całkiem naturalne; odwzajemnienie cudzego uśmiechu nie było przecież niczym dziwnym, prawda? A jednak czuł się… inaczej. I dopiero po kilku sekundach zorientował się, że do niego mówiła.

Cholera. Ona panikowała. I przeklinała; podobał mu się ten ton, jakiego używała, kiedy przez jej usta przechodziła podwórkowa łacina. Próbując ją uspokoić, jedynie nieco szerzej się uśmiechnął, wyciągając w jej kierunku dłoń.

- Jest okej… tylko trochę ciężej mi się rusza - odkaszlnął po tych cichych słowach, w końcu decydując się ująć jej dłoń we własną. Ścisnąć. Nie mając zamiaru puszczać, nawet jeżeli jego własny uścisk nie był wcale taki silny. - Nie panikuj, proszę. Pewnie… pewnie to odwracalne - próbował ją uspokoić słowami; dołożył do tego gest w postaci delikatnego gładzenia wierzchu jej dłoni swoimi palcami. - Może to przez to dziwne światło? - zasugerował jeszcze, przywołując to dziwne coś, co zdeptała przyjaciółka. Nie było przecież z nim źle; mówił i myślał… A jej palce były takim przyjemnym dotykiem…

- To nie koniec świata, darling. Jeszcze mnie nie zabiłaś - ale jak tak dalej pójdzie, to pewnie będziesz powodem mojej śmierci; dokończył już w myślach, jeszcze przez moment szczerze uśmiechając się do blondynki, zanim siły, a właściwie ich brak, nie zmusiły go do ponownego opuszczenia głowy i głośnego, roztrzęsionego wydechu. - Chociaż chciałbym, żeby ktoś się tym zajął… - dodał, już zdecydowanie ciszej, niemal bezgłośnie. Mocno wypuścił ostatki powietrza z płuc i wziął głęboki wdech; ostatni raz mocniej ścisnął jej dłoń, zanim rozluźnił swój uścisk. - Nie jest… - odkaszlnął, zbierając w sobie siły na silniejszy, głośniejszy ton. - Nie ma tragedii, prawda? - zapytał jeszcze; nie podnosił już głowy i tylko czekał na odpowiedź.

Powinien wziąć leki. I postarać się za wszelką cenę opanować krwotok. Nic z tych rzeczy; w jego głowie była tylko ta drobna Gryfonka, a on sam nawet nie wiedział, co się dokładnie z nim dzieje. Czuł się… dziwnie. Chyba po raz pierwszy bardziej martwił się kimkolwiek innym bardziej niż sobą. Chciał ją uspokoić, ale…

Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że zupełnie nie wiedział, jak to się robi.
Powrót do góry Go down


Harmony Seaver
Harmony Seaver

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 17
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 156 cm
C. szczególne : Wiecznie obecny, promienny uśmiech (SeaverSmile™). Często chodzi z łyżwami przewieszonymi przez ramię. Bransoletka z charmsami. Tatuaż na lewym przedramieniu - fiolka zamknięta zwojem, z którego wypływa syrenka, otoczona falami. Blizna w kształcie kluczy nad sercem.
Galeony : 1986
  Liczba postów : 2478
https://www.czarodzieje.org/t21971-harmony-seaver
https://www.czarodzieje.org/t21984-poczta-harmony-seaver#719486
https://www.czarodzieje.org/t21972-harmony-seaver#719257
https://www.czarodzieje.org/t22000-harmony-seaver
Szpitalne łóżka - Page 5 QzgSDG8




Gracz




Szpitalne łóżka - Page 5 Empty


PisanieSzpitalne łóżka - Page 5 Empty Re: Szpitalne łóżka  Szpitalne łóżka - Page 5 EmptyCzw Kwi 13 2023, 03:05;

Naprawdę rzadko bywała spłoszona. Był to stan, którego zazwyczaj nie doświadczała, więc jak się pojawiał, uderzał z kilkukrotną siła nie tylko samą paniką, ale faktem, że kompletnie nie wiedziała, co zrobić. A ona zawsze powinna wiedzieć, co robić! Była Seaverem do cholery! Chyba że akurat przemieniała przyjaciela w kamień, na to nie miała ani protokołów ani tym bardziej pomysłów jak postępować.

Pierwszy raz od dawna naprawdę pożałowała, że tak mało uwagi przykładała zaklęciom. Może jakby znała je lepiej, miała w nich większą wprawę, mogłaby jakoś pomóc, a nie tylko patrzeć się jak głupia? Czy w ogóle mogła dotknąć różdżki… Co jeżeli ją też zamieniłaby w kamień? To akurat nie byłby wcale straszny problem, a to jakby przez to w niebezpieczny sposób uszkodziła rdzeń? Lepiej było nawet nie próbować.

Był krótki moment, w którym się uspokoiła, prawie całkowicie zapominając, że powinna się bać. Chwila, w której złapała jego twarz dłonie, w której uśmiechnął się do niej głupiutkim, szczerym uśmiechem. Chwila, która urwała się tak szybko, jak zabiło jej serce, kiedy niemal wyskoczyło jak tylko zamieniła chusteczkę w kamień. Chciała natychmiast zabrać od niego ręce, w ogóle go nie dotykać, dopóki nie wiedziała, czy nie zrobi mu gorszej krzywdy. Niemalże drgnęła, kiedy wyciągnął w jej stronę rękę.

- Tylko…? - jęknęła, martwiąc się jeszcze bardziej i omal nie panikując w kolejnej, jeszcze wyższej skali, kiedy złapał ją za dłoń. - Artie! - pisnęła, ale nie zabrała ręki, jakoś tak… Nie potrafiła, kiedy patrzył na nią w ten sposób i z takim uśmiechem. Powinna być rozważniejsza, szczególnie wiedząc, co już się stało, ale nie mogła, całkowicie się rozpłynęła. Jeszcze nie zdążyła się przyzwyczaić do tych jego niewymuszonych uśmiechów, były cały czas czymś nowym i kompletnie rozbrajającym z jakichkolwiek argumentów. - Na pewno, musi być! - pokiwała głową, bo nie widziała innego wyjścia. Nie miała pomysłów jak to odwrócić, ale Merlin jej świadkiem, że spróbowałaby wszystkiego, jakby była taka potrzeba. Westchnęła, troszeczkę lżej, kiedy pogłaskał ją po dłoni, nie spodziewała się tego i było to bardzo miłe. Lubiła kontakt fizyczny, nigdy od niego nie stroniła, ale też nie chciała go na nikim wymuszać. Każdy miał swoje granice, preferencje, więc kiedy Artie, chłopak, który izolował się od innych, pogłaskał ją po dłoni, aż spojrzała na niego z zaskoczeniem niemalże większym niż to, gdy zamieniła litek w kamień. Jakby się pytała, czy na pewno to było okej i nie, nie pod względem nowo nabytej umiejętności, a dotyku samego w sobie. - Może… - wzruszyła ramionami i tym razem to ona zaczęła rysować kółka kciukiem na jego dłoni, nie wiedząc, kogo z nich chciała tym bardziej uspokoić. - Naprawdę, mogło mnie po prostu zacząć zmieniać w posąg, a nie coś takiego… Naprawdę przepraszam.

Zwiesiła głowę, kręcąc nią z niedowierzaniem i Merlinie! Jak dobrze, że to zrobiła. Darling. Na chwilę wstrzymała oddech i naprawdę powoli go wypuściła, żeby nie podskoczyć na dźwięk tego słowa. Raz tak do niej napisał, pamiętała ten moment dokładnie, bo omal nie upuściła wizzengera. Pet names nie było jej obce, sama na bliskie sobie osoby mówiła miśki, słoneczka, żabki, kochani, słodziaki i wszystkie inne skarby. Ale znowu, tu nie chodziło o to, że w samym geście było coś dziwnego, a tym, kto to mówił. Podobało jej się, była przeszczęśliwa, a jednocześnie to chyba doprowadziło ją do całkowitego przepalenia przewodów. Stres, panika i darling, jedyne co mogła zrobić to spalić buraka.

Jak w takim stanie miała mu w ogóle pomóc, pocieszyć czy odwrócić myśli, kiedy sama ze swoim stopniem spłoszenia równie dobrze mogłaby zacząć biegać po tej sali? Wróciła do zmysłów dopiero kiedy puścił jej dłoń. Naprawdę źle się czuł, widziała to po nim. Głośniej wciągnęła powietrze, serce zabiło jej szybciej od poczucia winy, powinna wiedzieć lepiej i nie tańczyć z nim tak długo i intensywnie.

Mimo wszystko tym razem jednak nie spanikowała. Chciała przecież dodać mu otuchy.

-Na pewno zaraz ktoś przyjdzie, a jak nie, to sama po niego pójdę! - oświadczyła bojowo, zupełnie ignorując, że jej policzki wciąż były malinowe, a ona była w sumie związana z ledwo przytomnym przyjacielem. W takim wypadku “liczą się chęci” mogło nie wystarczyć. - No pewnie, że nie ma tragedii… - zastanowiła się przez ułamek sekundy, czy skoro on względem niej użył pet name’u, to ona też mogła i uśmiechnęła się szerzej - pretty boy - dokończyła słodko, zgarniając mu grzywkę z czoła delikatnym ruchem, dając opuszkom swoich palcy pogładzić jego skórę. Włosy zdawały mu się wpadać do oczu, a on wyglądał, jakby zupełnie nie miał siły ich poprawiać, więc sama mu je założyła za ucho, upewniając się kilkoma kolejnymi, czułymi  muśnięciami, że te się utrzymają.

Spojrzała się z niecierpliwością w stronę drzwi i, cóż, może wściekły Seaverowy wzrok faktycznie pomagał, bo w tym samym czasie przyszła ich szkolna pielęgniarka, która cały ten widok skomentowała krótkim “co żeście wyczyniali?”. Faktycznie wyglądali jak pomnik nieszczęścia, siedząc razem na jednym łóżku. Artie nie miał sił podnieść głowy, krew mu kapała z nosa a jego nogi kamieniały coraz wyżej i już prawie ten proces dosięgnął pasa. Ona sama wyglądała pewnie jak jakiś wypłosz zza krzaków od tego wszystkiego, albo raczej zza lodowiska, biorąc pod uwagę jej strój zupełnie do okazji nie dobrany, a to wszystko zwieńczył fakt, że byli związani magiczną wstążką, na którą ani magia ani siła nie działały.
Powrót do góry Go down


Artie Gadd
Artie Gadd

Uczeń Ravenclaw
Rok Nauki : VII
Wiek : 17
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 178
C. szczególne : pierścienie i sygnet + blizny na palcach; bandaż na lewej ręce; sińce pod oczami; częste krwotoki z nosa; pieprzyki na twarzy; blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem
Galeony : 39
  Liczba postów : 413
https://www.czarodzieje.org/t22039-arthur-gadd#721478
https://www.czarodzieje.org/t22041-listy-artiego#721652
https://www.czarodzieje.org/t22022-arthur-gadd#720896
https://www.czarodzieje.org/t22042-arthur-gadd#721654
Szpitalne łóżka - Page 5 QzgSDG8




Gracz




Szpitalne łóżka - Page 5 Empty


PisanieSzpitalne łóżka - Page 5 Empty Re: Szpitalne łóżka  Szpitalne łóżka - Page 5 EmptyCzw Kwi 13 2023, 13:42;

Robiło mu się słabo i to nie tylko przez to, że wszystko już dawało o sobie znać, alarmując o obowiązku niezwłocznej reakcji na jego stan. Więcej czułości. Więcej miłych rzeczy. Więcej tej całej miłości, której za cholerę nie rozumiał. Dlaczego tak się zachowywała? Odwzajemniła dotyk, martwiła się, troszczyła; do tego nazwała go pretty boy, jak gdyby nigdy nic. Co to było za uczucie? Czy to było w ogóle normalne? Ten cały szum w głowie; drobne czułości i niemal nadopiekuńczość? Czy to nadal należało do tej całej otoczki przyjaźni, którą przecież obydwoje się darzyli?

Czasami żałował, że życie nie nauczyło go radzenia sobie z emocjami, ani nazywania ich. Żałował, że w pewnym sensie był upośledzony pod tym względem. Przecież nie rozumiał, co się dzieje. Trochę się tego wstydził – czy to właśnie nie wskazywało na pewną niedojrzałość z jego strony? Był tak cholernie niepewny, nie tylko swoich uczuć, ale i zamiarów Harmony. Bał się. Mimo że jej ufał, po prostu się bał. Przeokropnie. Bał się, że to wszystko runie tak nagle, że nawet nie zdąży się z tego wszystkiego pozbierać.

Teraz i tak to wszystko zdawało się upadać. Nie mógł się ruszyć. Byli związani jakąś wstążką. Do tego nie mógł sięgnąć po swoje leki, ani w żaden sposób zatamować krwotoku. Do tego tej jeden mętlik w głowie; miał ochotę zwymiotować, ale wiedział, że nie mógł. Czy on właściwie zjadł coś na wspólnym śniadaniu, czy tylko udawał?

- Dzień dobry - wymamrotał tylko, słysząc pielęgniarkę i jej, jakże trafiony, komentarz. Odkaszlnął i zmusił się do podniesienia głowy, żeby spojrzeć zarówno na opiekunkę medyczną, jak i na przyjaciółkę. - Okulary… - dodał jeszcze cicho, zanim znowu opuścił głowę i głośno odetchnął. Chciał dodać cokolwiek jeszcze. Chociaż krótkie “proszę”, czy poprosić jeszcze o leki, bo miał je w kieszeni. Problem był chyba tylko taki, że miał skamieniałe spodnie, a przynajmniej tak mu się wydawało.

Tydzień pełen szaleństw. Miał już tego wszystkiego serdecznie dosyć.
Powrót do góry Go down


Harmony Seaver
Harmony Seaver

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 17
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 156 cm
C. szczególne : Wiecznie obecny, promienny uśmiech (SeaverSmile™). Często chodzi z łyżwami przewieszonymi przez ramię. Bransoletka z charmsami. Tatuaż na lewym przedramieniu - fiolka zamknięta zwojem, z którego wypływa syrenka, otoczona falami. Blizna w kształcie kluczy nad sercem.
Galeony : 1986
  Liczba postów : 2478
https://www.czarodzieje.org/t21971-harmony-seaver
https://www.czarodzieje.org/t21984-poczta-harmony-seaver#719486
https://www.czarodzieje.org/t21972-harmony-seaver#719257
https://www.czarodzieje.org/t22000-harmony-seaver
Szpitalne łóżka - Page 5 QzgSDG8




Gracz




Szpitalne łóżka - Page 5 Empty


PisanieSzpitalne łóżka - Page 5 Empty Re: Szpitalne łóżka  Szpitalne łóżka - Page 5 EmptyCzw Kwi 13 2023, 14:33;

Gdy zobaczyła pielęgniarkę w drzwiach, naprawdę miała szczerą ochotę wykrzyczeć na głos ZBAWIENIE!, bo czuła już, że całkowicie traciła grunt pod nogami, jeżeli chodziło o jej resztki opanowania. Spojrzała się na nią błagalnie, w pierwszej chwili wszystkie słowa do opisania przebiegu zdarzeń się w niej tak zakotłowały, że aż stanęły jej w gardle. Po prostu… Po prostu to wszystko.

-Okulary? - odszepnęła, unosząc brew na chłopaka. Że co miała z nimi zrobić? Poprawić je, zdjąć? Już wyciągnęła dłoń ale… JAK miała to niby zrobić? Zaraz zmieniłaby je w kamień i tak by się to skończyło. - Daj rękę - szepnęła, chwytając ostrożnie jego dłoń w swoją i to jego ręką zdjęła mu okulary.

Czym zaskarbiła sobie wspaniałe ”a teraz co robisz? od pielęgniarki. No to opowiedziała jej bardzo szybko, emocjonalnie i potykając się o własne słowa skrót całych wydarzeń i że teraz dotykiem zmieniała wszystko w kamień, nawet ludzi i trzeba pomóc Artiemu… Jak można się było domyślić, reakcja pielęgniarki była bardzo prostym, karcącym to może go nie dotykaj, panno Seaver?. Tak, to był dobry pomysł. Puściła jego dłoń w momencie, jak oparzona, znowu przytrzymując je przy sobie.

- Przepraszam… - jęknęła przestraszona. - Może mu pani jakoś pomóc? Proszę? - i chociaż to była jej praca żeby pomagać uczniom, i tak spojrzała na nią oczkami zbitego, zmokłego szczeniaczka.

Kobieta westchnęła ciężko, pokręciła głową z niedowierzaniem i wyciągnęła różdżkę, po czym rzuciła na Artiego dwanaście razy Finite. W momencie całe to skamienienie zniknęło, a on wrócił do normalności, jakby nic nigdy się nie stało. Harmony była tak przeszczęśliwa, że chciała zarzucić mu ręce na szyję i się przytulić, ale znaczące odchrząknięcie pielęgniarki szybko ją od tego powstrzymało, no tak, jej ręce.

- A co z krwią? I osłabieniem? Jest strasznie blady! - słysząc, że przyjaciel sam nic nie mówił o swoim stanie, przejęła pałeczkę, z zatroskaniem dopytując się o wszystko. Przecież nie mogła zostawić go w takim stanie!

Pielęgniarka uniosła rękę do góry, żeby powstrzymać przejęty słowotok dziewczyny. Skomentowała wszystko krótkim zaraz wrócę z odpowiednimi eliksirami, a zanim wyszła, przyjrzała się jeszcze jej dłoniom, dodając niedługo powinno ci przejść, a do tego czasu znajdę ci specjalnie rękawiczki. Już prawie zamknęła za sobą drzwi, ale cofnęła się jeszcze na chwilę i pilnuj tych łap przy sobie!, nim faktycznie poszła szukać całego potrzebnego sprzętu.
Powrót do góry Go down


Artie Gadd
Artie Gadd

Uczeń Ravenclaw
Rok Nauki : VII
Wiek : 17
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 178
C. szczególne : pierścienie i sygnet + blizny na palcach; bandaż na lewej ręce; sińce pod oczami; częste krwotoki z nosa; pieprzyki na twarzy; blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem
Galeony : 39
  Liczba postów : 413
https://www.czarodzieje.org/t22039-arthur-gadd#721478
https://www.czarodzieje.org/t22041-listy-artiego#721652
https://www.czarodzieje.org/t22022-arthur-gadd#720896
https://www.czarodzieje.org/t22042-arthur-gadd#721654
Szpitalne łóżka - Page 5 QzgSDG8




Gracz




Szpitalne łóżka - Page 5 Empty


PisanieSzpitalne łóżka - Page 5 Empty Re: Szpitalne łóżka  Szpitalne łóżka - Page 5 EmptyPią Kwi 14 2023, 01:11;

Wszystko na raz. Aż go to zbiło z tropu. Najpierw ten dotyk i pomoc w zdjęciu okularów, potem słowa pielęgniarki, większa panika Moony… nadal dochodziło to do niego z opóźnieniem. Może przez krwawiący nos, albo fakt, że jego organizm faktycznie miał już serdecznie dość wszystkiego, co się działo. Za dużo niespodzianek. Za dużo ruchu. Za dużo akcji. Za dużo… wszystkiego. Wszystko. Wszędzie. Na raz. Aż dziwił się, że od tego wszystkiego nie zaczęła boleć go głowa.

… a może dopiero miała zacząć? Szybko tłumaczyła to, co się wydarzyło, a on patrzył na swoje okulary w dłoni i to, jak szkiełka powoli przyozdabia jego własna krew. Miał ochotę się śmiać. Głośno i histerycznie. To pierwszy raz, kiedy tak się czuł i naprawdę mocno dusił w sobie potrzebę, żeby wydostać to na zewnątrz. Już sam nie rozumiał, co się z nim dzieje. Wątpił, że kiedykolwiek uda mu się zrozumieć, ale przynajmniej mógł się łudzić i mieć mylną nadzieję, że kiedyś to ogarnie. Na pewno nie teraz, ale jeszcze przyjdzie moment, w którym doskonale zda sobie sprawę, jakie uczucia nim żądzą i dlaczego to robią. A przede wszystkim, jakie potrzeby się za nimi kryją. O ile jakiekolwiek były.

Jak tylko przestał być kamieniem, zachwiał się. Jakby nie do końca wierząc, że jeden ciężar zaginął. Na słowa przyjaciółki… tylko się uśmiechnął. Sam do siebie. Nikt przecież tego nie widział, jak chował się przed światem opuszczeniem wzroku. Opuszczeniem głowy.

Gdyby nie ta przeklęta wstążka, leciałby już na twarz, prosto na ziemię, ale to się nie wydarzyło. Niemal równo ze słowami pielęgniarki, no, może raczej z jej odejściem od łóżka, zdołał wydobyć z siebie ciche kurwa, czując, jak leci. Ale leciał w tył. Na materac. Jak całkiem się rozluźnia, a z dłoni wypadają mu okulary. No tak. Przecenił możliwości. Mógł brać te leki z miejsca. Powiedzieć, że je ma. Inny temat, że niemal całkiem opadł z sił, a teraz jego głowa bezwładnie zwisała z drugiej połowy łózka.

Stracił przytomność. Niemal jak na zawołanie. Ciekawy przypadek.
Powrót do góry Go down


Harmony Seaver
Harmony Seaver

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 17
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 156 cm
C. szczególne : Wiecznie obecny, promienny uśmiech (SeaverSmile™). Często chodzi z łyżwami przewieszonymi przez ramię. Bransoletka z charmsami. Tatuaż na lewym przedramieniu - fiolka zamknięta zwojem, z którego wypływa syrenka, otoczona falami. Blizna w kształcie kluczy nad sercem.
Galeony : 1986
  Liczba postów : 2478
https://www.czarodzieje.org/t21971-harmony-seaver
https://www.czarodzieje.org/t21984-poczta-harmony-seaver#719486
https://www.czarodzieje.org/t21972-harmony-seaver#719257
https://www.czarodzieje.org/t22000-harmony-seaver
Szpitalne łóżka - Page 5 QzgSDG8




Gracz




Szpitalne łóżka - Page 5 Empty


PisanieSzpitalne łóżka - Page 5 Empty Re: Szpitalne łóżka  Szpitalne łóżka - Page 5 EmptyPią Kwi 14 2023, 01:40;

Przez chwilę mogła odetchnąć, nareszcie głęboko nabrać powietrze. Wydawało się, jakby wszystko miało się już uspokoić. Artie został odczarowany, pielęgniarka miała dać mu leki i przy okazji jej samej jakieś rękawiczki, które zablokowałyby tę niewygodną przypadłość. Tak, pozostawała kwestia wstążki, ale przy tym wszystkim Harmony przestała w ogóle zwracać na nią uwagę, w końcu kiedy zmieniło się nogi przyjaciela w kamień nagle fakt, że jak chcieli usiąść to musiała mu siedzieć na kolanach był zupełnie nieistotny (a nawet i całkiem wygodny, kiedy nogi Artiego przestały być z kamienia).

- No widzisz! - zaczęła uradowana, odzyskując swój firmowy, promienny uśmiech. - Nie ma tra… Artie?! - krzyknęła, kiedy chłopak zemdlał.

Dziękowała wszechświatowi, że miała refleks łyżwiarki. Byli związani, kiedy chłopak poleciał do tyłu, ona zaraz za nim, do przodu, dłońmi zmieniającymi w kamień prosto na niego. W ostatniej chwili rozłożyła ręce na boki, podpierając się łokciami o sam brzeg łóżka i padła na niego plackiem.

-Jasna cholera! - wykrzyczała. To tyle z niepanikowania. W jej głowie zawirował cały potok kurwa we wszystkich znanych jej językach i tonacjach. Miała ochotę kląć po rosyjsku! - Pani profesoooor! - zawołała w kierunku drzwi, odchylając się do nich na tyle, na ile mogła.

Kurwa!, nie powinien tak wisieć głową, prawda? Ja pierdolę, nawet nie miała jak go podnieść, przesunąć, bo znów zaczęłaby go zmieniać w kamień. Co, jeżeli tym razem zaklęcie by nie wystarczyło? Ale to, jeżeli zostanie w takiej pozycji? Merlinie, czy ona mu w tym momencie za bardzo nie ciążyła? Nawet nie miała jak wstać, żeby trochę mu ulżyć! Zawołała jeszcze raz po pielęgniarkę, głośniej i tym razem faktycznie z rosyjskimi przekleństwami robiąc raban słowny (bo żadnego innego nie mogła).

Słysząc zamieszanie, kobieta szybko przybiegła i aż jej rękawice wypadły z dłoni, kiedy ich zobaczyła. ”Zostawiłam was na dwie minuty!”, skomentowała załamana i podeszła do łóżka, kombinując, co w ogóle zrobić najpierw. ”Musisz mi pomóc, Seaver. Musimy go razem obrócić na poduszkę., powiedziała.

Gryfonka nie miała pojęcia, jak dokładnie kobieta zamierzała to zrobić, ale mózg jej ze stresu i zmartwienia tak wyłączyło, że po prostu robiła wszystko to, co jej kazała. Najpierw rękawiczki! Faktycznie, dotknęła ich, a one nie zmieniły się w kamień. Nasunęła je na dłonie, co teraz? Obrócić… Dużo sama nie mogła zrobić, jedynie opanować choć trochę swoją panikę i chociaż nie przeszkadzać. Odchyliła się od niego tak bardzo, jak tylko mogła, żeby złapać się brzegów łóżka rękami i trochę ich odepchnąć, kiedy kobieta ostrożnie by ich obróciła. Niestety, mało to dawało.

Drugi plan. Harmony miała trzymać głowę i kark przyjaciela, kiedy pielęgniarka miała ich unieść i obrócić zaklęciem. Dużo bardziej wykonalne zadanie, ale dziewczynie aż ręce się trzęsły, nie chciała mu zrobić krzywdy. Kurwa, czemu zachciało mi się tańczyć?!, chciała sobie wyrzucać, jednak najpierw musiała się skupić. Bardzo stabilnie chwyciła jedną ręką jego szyję, drugą w jednym punkcie przytrzymywała mu głowę.

Na chwilę unieśli się na zaledwie kilka centymetrów i już zaraz leżeli z powrotem na materacu, związani ze sobą, Artie nieprzytomny, Harmony spanikowana, ale przynajmniej na poduszce, prawda? Chociaż już mogła go puścić, nie miała takiego zamiaru, całe czas trzymała go opiekuńczo i wpatrywała się w niego ze zmartwieniem.

- Nic mu nie będzie, prawda? - wiedziała, że miał anemię i że potrzebował leków. Wiedziała, że to było w sumie normalne, po prostu… W połączeniu z wycieńczeniem, wiązką światła i zmienieniem w kamień, co jeżeli to wszystko skumulowało się w coś gorszego? Co jeżeli to wszystko było przez nią?

Pielęgniarka zapewniła ją, że zaraz się obudzi, że mogła odetchnąć, ale ona nie była w stanie. Miała wrażenie, że cały czas wstrzymywała oddech. Kiedy wstrzykiwała mu eliksiry, wręcz piorunowała ją wzrokiem, jakby grożąc, że nie powinna nawet próbować popełnić pół błędu. I kiedy rzucała na niego zaklęcie ocucające. Nie była w stanie złapać oddechu, po prostu… Trzymała jego głowę w ramionach, leżąc na nim i przyglądała się ze strachem w oczach. Każda sekunda dłużyła jej się jak godziny. Proszę, niech wszystko będzie dobrze, szeptała, gdy zobaczyła, że jego rzęsy zaczęły drżeć.
Powrót do góry Go down


Artie Gadd
Artie Gadd

Uczeń Ravenclaw
Rok Nauki : VII
Wiek : 17
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 178
C. szczególne : pierścienie i sygnet + blizny na palcach; bandaż na lewej ręce; sińce pod oczami; częste krwotoki z nosa; pieprzyki na twarzy; blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem
Galeony : 39
  Liczba postów : 413
https://www.czarodzieje.org/t22039-arthur-gadd#721478
https://www.czarodzieje.org/t22041-listy-artiego#721652
https://www.czarodzieje.org/t22022-arthur-gadd#720896
https://www.czarodzieje.org/t22042-arthur-gadd#721654
Szpitalne łóżka - Page 5 QzgSDG8




Gracz




Szpitalne łóżka - Page 5 Empty


PisanieSzpitalne łóżka - Page 5 Empty Re: Szpitalne łóżka  Szpitalne łóżka - Page 5 EmptyPią Kwi 14 2023, 22:32;

Ciemność i krew płynąca z jego nosa, do tego odległy krzyk zatroskanej przyjaciółki. Tyle udało mu się wyłapać, nim definitywnie opuścił świat przytomnych i przerzucił się do tego, który był raczej przepełniony ledwo pojedynczymi przebłyskami światła w pełnej czarnej mgły krainie. Było coś, co przerwało jego niechcianą, acz najwyraźniej bardzo potrzebną jego organizmowi drzemkę i chociaż cieszył się z tego, że ucieka od tej pustki…

… Nigdy, przenigdy nie przyzwyczai się do tego dziwnego ścisku w żołądku, który czuł za każdym razem, gdy rzucano na niego zaklęcie ocucające. Jakby wracał z martwych, a robiąc to, ktoś zdecydował się mocno uderzyć w jego brzuch. Rzęsy zaczęły drżeć, brwi z neutralnych minimalnie się zmarszczyły, a on, niedługo później, otworzył w końcu oczy z głośnym wdechem i zamarł. Otworzył oczy szerzej, zamrugał kilka razy…

Spał, prawda? To był sen, tak? To niemożliwe, żeby Harmony…

- Jak twoje dłonie? Wszystko w porządku? - nie wiedział, kiedy szept wydostał się spomiędzy jego ust, a on po chwili się już uśmiechał, na dowód, że jest w porządku. Podniósł nawet ramiona i objął przyjaciółkę, ściągając ją nieco bliżej siebie; znowu zamknął oczy, jakby próbując się nacieszyć tym, co ma. - I… na długo odpłynąłem? - no tak, mógłby też zainteresować się sobą, ale, sam nie wiedział czemu, ta znajdowała się nagle na pierwszym miejscu. A właściwie na miejscu zero, jeżeli chodziło o hierarchię. Mogło się walić i palić, ale ona miała być bezpieczna.

Czy to nadal podchodziło pod zwyczajne, przyjacielskie zamartwianie się? Wmawiał sobie, że tak. Nie chciał już tego bardziej rozdrapywać. Rozmyślać. Powróci, ale teraz… przytulał ją. Wdychał jej zapach. - Nie jest ci zimno? - przejechał lewą dłonią po jej ramieniu, jakby sprawdzając, czy nie ma gęsiej skórki; po chwili zdał sobie sprawę z tego, co robi, a dominująca ręka szybko wróciła na swoje miejsce. Cicho westchnął; nie chciał się ruszać z łóżka. Nie chciał nawet zmieniać pozycji.

- Dziękuję, darling - wyszeptał jeszcze. Za co? Za wszystko, naprawdę. Był wdzięczny za to, że była obok. Przyprowadziła go do pielęgniarki. I trwała przy nim. Nie, żeby miała wyjście przez wstążkę, ale, z drugiej strony, nie musiała aż tak się o niego zamartwiać. Nie musiała aż tak się starać, żeby to jemu właśnie było dobrze.

Ale tak robią przyjaciele, prawda? Dbają o siebie. Przede wszystkim dbają o siebie.
Powrót do góry Go down


Harmony Seaver
Harmony Seaver

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 17
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 156 cm
C. szczególne : Wiecznie obecny, promienny uśmiech (SeaverSmile™). Często chodzi z łyżwami przewieszonymi przez ramię. Bransoletka z charmsami. Tatuaż na lewym przedramieniu - fiolka zamknięta zwojem, z którego wypływa syrenka, otoczona falami. Blizna w kształcie kluczy nad sercem.
Galeony : 1986
  Liczba postów : 2478
https://www.czarodzieje.org/t21971-harmony-seaver
https://www.czarodzieje.org/t21984-poczta-harmony-seaver#719486
https://www.czarodzieje.org/t21972-harmony-seaver#719257
https://www.czarodzieje.org/t22000-harmony-seaver
Szpitalne łóżka - Page 5 QzgSDG8




Gracz




Szpitalne łóżka - Page 5 Empty


PisanieSzpitalne łóżka - Page 5 Empty Re: Szpitalne łóżka  Szpitalne łóżka - Page 5 EmptyPią Kwi 14 2023, 23:24;

Czekała w napięciu, bała się ruszyć, bała się wciągnąć głębiej powietrze, bała się go puścić. I nie chciała tego robić. Wpatrywała się w niego czekając, aż otworzy oczy. Gdyby myślała wtedy o czymkolwiek innym, niż zdrowiu Artiego, pewnie stwierdziłaby, że te kilka minut odjęło jej ze dwadzieścia lat życia. Ale o tym nie myślała, nie przejmowała się własnym stresem, tym, że od przygryzania policzków leciała jej krew, po prostu patrzyła na niego z taką intensywnością, jakby jej spojrzenie miało jakoś pomóc. Marszczyła brwi, oddech jej drżał od tego, jak powoli i płytko go nabierała i wypuszczała, i po prostu czekała.

-Dzięki Merlinowi - westchnęła cichutkim szeptem, jakby głośniejsze słowo mogło zupełnie roztrzaskać ten moment i na nowo odesłać go w sen. Chciała się do niego uśmiechnąć, pokręcić głową z niedowierzaniem na to pytanie, rzucić jakiś zaczepnym tekstem pokroju sobą się zajmij, ale zamiast tego po prostu zamilkła, zbyt zdziwiona, by mówić.

Jedenaście.

To było wszystko, co była w stanie pomyśleć, gdy ją przytulił. Owszem, od przynajmniej pół godziny byli w ciągłym kontakcie fizycznym z powodu tej magicznej wstążki, z którą nawet pielęgniarka nie umiała sobie poradzić. Jednak czym innym było przymusowe związane, a przytulenie z własnej woli, w dodatku tak… Ciepłe. Nie była kimś, komu brakowało czułości, wychowywała się w kochającym domu, gdzie przytulasy były na porządku dziennym, ba, przytulała się codziennie ze swoimi znajomymi na powitanie. Ale ten gest był zupełnie inny. Może dlatego, że wychodził od kogoś, kto na co dzień był zdystansowany, może dlatego, że to Artie to zainicjował? A może te dwa na raz? Nie zastanawiała się nad tym, przez chwilę tak bardzo straciła kontakt z rzeczywistością, że nie była się w stanie zastanawiać.

Dopiero po chwili rozpłynęła się w tym uścisku, wzdychając głęboko. Wszystko skończyło się dobrze. Wszystkie jej mięśnie się rozluźniły, do tej pory napięte ręce po prostu luźno opadły, a ona oplotła je teraz w wygodnym, lekkim uścisku dookoła jego szyi. Bardzo delikatnie, żeby nie sprawić mu bólu, wtuliła się w to ciepło, w niego, mocniej, jakby szukając najwygodniejszej pozycji i westchnęła raz jeszcze. Uśmiechnęła się szeroko i przymknęła oczy, gdy znalazła tę idealną pozycję, w której nawet jej biodro trochę odpuściło. Zaśmiała się cicho, kolejny, ostatni raz wiercąc się trochę policzkiem, w pełni ciesząc się przytuleniem.

- Wieczność. Na wieczność - fuknęła z niemal teatralnym oburzeniem, nagle odzyskując wszystkie zdolności do żartów. Panika zupełnie z niej spłynęła. - No, pani profesor mówiła, że kilka minut, ale ja tam wiem swoje - uniosła głowę, oparła o niego brodę i wyszczerzyła się do niego z rozbawieniem. - Moimi dłońmi się nie przejmuj - machnęła by na to ręką, ale te były teraz pod jego szyją, więc tylko pokręciła głową, jakby naprawdę było to nic takiego. - Mam na nich specjalne rękawiczki, więc już nie zamienię cię w kamień, słowo… Seavera? - wzruszyła ramionami, śmiejąc się raz jeszcze. Cały stres jej puszczał i przejawiało się to w tym chichocie.

Czy on ją… Pogłaskał? Na sekundę ponownie straciła zdolność myślenia, zaraz jednak wytłumaczyła to sobie troską, przecież byli przyjaciółmi, dbali o siebie. Prychnęła, czy naprawdę w takiej sytuacji przejmował się tym, czy nie było jej zimno? Naprawdę powinien bardziej martwić się sobą…

- Nie - mruknęła. - Całkiem niezły z ciebie system grzewczy - i jakby dla potwierdzenia znów się na nim umościła.

Nie wiedziała za co dziękował, naprawdę. Jakby nie patrzeć ona to wszystko zaczęła. To z jej inicjatywy spotkali się w sali, może gdyby to się nie stało, nie związałaby ich wstążka? Wtedy nie tańczyliby i choć tańca tego wcale nie żałowała, może by go aż tak nie osłabiła. No i na pewno nie nadepnęła by na patyk, który okazał się złośliwą różdżką.

- Nie masz za co… - szepnęła, kręcąc głową. - Dosłownie przeze mnie jesteś teraz w skrzydle szpitalnym i… No… Jeszcze trochę się z niego nie ruszysz - zerknęła na niego przepraszająco. - Pielęgniarka powiedziała, że mamy się stąd nie ruszać dopóki ta wstążka nie puści… A ja mam zostać, dopóki to coś mi z rąk nie przejdzie. Zobaczymy, co puści pierwsze - wzruszyła ramionami, po czym trochę mocniej się przytuliła. - Naprawdę przepraszam, chyba dzisiaj nie przestanę ci tego powtarzać.
Powrót do góry Go down


Artie Gadd
Artie Gadd

Uczeń Ravenclaw
Rok Nauki : VII
Wiek : 17
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 178
C. szczególne : pierścienie i sygnet + blizny na palcach; bandaż na lewej ręce; sińce pod oczami; częste krwotoki z nosa; pieprzyki na twarzy; blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem
Galeony : 39
  Liczba postów : 413
https://www.czarodzieje.org/t22039-arthur-gadd#721478
https://www.czarodzieje.org/t22041-listy-artiego#721652
https://www.czarodzieje.org/t22022-arthur-gadd#720896
https://www.czarodzieje.org/t22042-arthur-gadd#721654
Szpitalne łóżka - Page 5 QzgSDG8




Gracz




Szpitalne łóżka - Page 5 Empty


PisanieSzpitalne łóżka - Page 5 Empty Re: Szpitalne łóżka  Szpitalne łóżka - Page 5 EmptySob Kwi 15 2023, 14:50;

Wszystko było z nią dobrze. Po prostu dobrze. Napełniło go to spokojem; dobrze było widzieć ją z uśmiechem. Żartującą. Wyglądała tak naturalnie, kiedy to robiła; wyglądała na zdecydowanie pełniejszą życia. I to nie tak, że brak uśmiechu jej nie pasował – teraz chyba podświadomie postawił sobie cel, że ten, kto doprowadzi ją do płaczu, nie uniknie konsekwencjom. To on będzie konsekwencją. Tylko jeszcze nie wiedział, w jaki sposób do tego prowadzi. Nie wiedział, jak to osiągnie. Nawet nie zdawał sobie sprawy, że podświadomość już zakodowała to w jego umyśle.

Przytulała go. Nie przeszkadzało mu to; odwzajemniał uścisk, trochę lżej; mimowolnie rysując palcami lewej dłoni kółka na jej plecach. Kółka, linie… gładził je. Ciesząc się, że jest obok. Właściwie to była nad, ale na jedno wychodziło. Była blisko.

- Już nie przesadzaj - mruknął cicho, pozwalając sobie samemu na krótki, niemal delikatny śmiech, przez który na moment podniósł dłoń wyżej, delikatnie gładząc jej włosy. - Nie obwiniaj się tak bardzo. Naprawdę dobrze się bawię, nawet jak muszę leżeć, nie wiadomo ile, w skrzydle szpitalnym - tym razem bardziej zachichotał, zabierając dłoń z jej włosów i kładąc ją z powrotem na plecach. Znowu kreślił kółka. Pokręcił głową, pozwalając sobie jeszcze na westchnienie. - Było coś w tych eliksirach? Jakoś tak… czuję się zdecydowanie lżej. Szczęśliwiej bym powiedział.

Chciał odwrócić jej uwagę od zamartwiania się. Czy robił to skutecznie? Nie wiedział. Ale zawsze mógł spróbować. Merlin wie, ile jeszcze czasu tu przeleżą, a nie miał zamiaru milczeć, czy w ogóle zasnąć. Chciał jej doświadczać. I cieszyć się z jej obecności. Nie było to przecież złe, prawda?
+
Powrót do góry Go down


Harmony Seaver
Harmony Seaver

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 17
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 156 cm
C. szczególne : Wiecznie obecny, promienny uśmiech (SeaverSmile™). Często chodzi z łyżwami przewieszonymi przez ramię. Bransoletka z charmsami. Tatuaż na lewym przedramieniu - fiolka zamknięta zwojem, z którego wypływa syrenka, otoczona falami. Blizna w kształcie kluczy nad sercem.
Galeony : 1986
  Liczba postów : 2478
https://www.czarodzieje.org/t21971-harmony-seaver
https://www.czarodzieje.org/t21984-poczta-harmony-seaver#719486
https://www.czarodzieje.org/t21972-harmony-seaver#719257
https://www.czarodzieje.org/t22000-harmony-seaver
Szpitalne łóżka - Page 5 QzgSDG8




Gracz




Szpitalne łóżka - Page 5 Empty


PisanieSzpitalne łóżka - Page 5 Empty Re: Szpitalne łóżka  Szpitalne łóżka - Page 5 EmptySob Kwi 15 2023, 15:16;

Gdyby powiedział jej, że nie chce, żeby się martwiła, że próbował odwrócić jej uwagę, przyznałaby, że robił to skutecznie i nie byłoby to kłamstwem. Panika i stres znikały z jej ciała z każdym kolejnym ruchem jego dłoni, jakby powoli wyciągał z niej wszystkie złe emocje, zostawiając ich w tu i teraz. Nie miała zamiaru z tym walczyć. Jaki byłby tego sens? Nie mogli stąd wyjść, byli związani ze sobą i, co najważniejsze, byli dla siebie ważni, czemu więc miałaby nie chcieć zwolnić i korzystać z chwili spokoju. Nie należała do osób, które łatwo zaprzestawały gonitwy za kolejnym doznaniem, śmiechem, ekscytacją, ale to statyczne, komfortowe tu i teraz samo w sobie było niesamowicie przyjemnym wydarzeniem. Więc się mu poddała.

- Dobrze, jak mi kiedyś to wypomnisz, to też ci powiem nie przesadzaj - zażartowała, wytykając na niego język. - Tak, uwierz mi, nie ważne jak to wygląda, to też nie był mój plan - prychnęła śmiechem, wtórując jego własnemu chichotowi. Naprawdę mogłaby się do tego dźwięku przyzwyczaić. - Lżej? Naprawdę? - i po prostu wybuchła śmiechem. - Pfff… Przepraszam, nie powinnam! Ale… Lżej! Nie mogę! - chichrała się jak głupia, próbując zastopować ten śmiech chowając twarz w jego ramieniu. Nie pomogła, aż popłakała się z tego wszystkiego. Dopiero po kilku chwilach była w stanie nabrać oddech. - Petryfikacja naprawdę dobrze wpływa na twoje poczucie humoru, pretty boy - wyszczerzyła się radośnie, dźgając go lekko w nos. Dzięki Merlinowi za te rękawiczki! - Musimy to przetestować, dawaj kolejny! Mamy póki co cały czas na świecie - zaśmiała się słodko, znów wygodnie się układając.

Też nie chciała tego przespać, bawiła się cudownie i, mimo wcześniejszej paniki, o której już dawno zdawała się zapomnieć, też była szczęśliwa. Przecież nie było w tym nic niewłaściwego.


/zt x2

+
Powrót do góry Go down


Noreen Finch
Noreen Finch

Nauczyciel
Wiek : 26
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 170
C. szczególne : często w towarzystwie kruka
Galeony : 887
  Liczba postów : 247
https://www.czarodzieje.org/t22652-noreen-finch#757668
https://www.czarodzieje.org/t22683-poczta-noreen#759648
https://www.czarodzieje.org/t22653-noreen-finch#757669
https://www.czarodzieje.org/t22685-noreen-finch-dziennik#760145
Szpitalne łóżka - Page 5 QzgSDG8




Gracz




Szpitalne łóżka - Page 5 Empty


PisanieSzpitalne łóżka - Page 5 Empty Re: Szpitalne łóżka  Szpitalne łóżka - Page 5 EmptyNie Gru 24 2023, 00:14;

Post w pracy - grudzień 2023

Choć bardzo się starała wraz z Christopherem, niestety nie udało im się uchronić absolutnie każdego ucznia w szkole przed zarażeniem glacialicistusem. Oczywiście liczyła się z takim obrotem spraw, niezależnie od tego ile czasu poświęcili na wyplenienie salionixa z jednej części błoni, pytaniem wciąż pozostawało - gdzie jeszcze znajdują się jego kolonie, o których nawet nie mieli pojęcia? Nie było wykluczone, że nawet w zamku, na którymś z dziecińców zalęgła się pasożytnicza roślina, która krok po kroku opanowywała nie tylko okoliczne drzewa, ale też ciałka młodych czarodziejów. Trzeba było jednak przyznać, że epidemia nie była tak duża, jak początkowo mogło się na to zapowiadać, więc Noreen miała satysfakcję z wcześnie podjętej akcji usuwania salionixa.
Uczniowie, najczęściej ci z młodszych roczników, którzy mimo ostrzeżeń nie mieli jeszcze wystarczającej wiedzy i, jakby to ująć, oleju w głowie, by racjonalnie być w stanie rozróżnić faktyczne pędy pasożyta od byle chwastu. Dodatkowo część z nich po prostu nie wiedziała jeszcze wystarczająco dużo na temat zielarstwa, by umieć poradzić sobie samemu - nie to co studenci, którzy praktycznie w ogóle nie zawitali w skrzydle szpitalnym z powodu tej choroby. Jedna uczennica drugiej klasy przyszła pewnego dnia okropnie wyziębiona i twierdziła, że praktycznie nie opuszczała zamku pod nadzorem. Po dłuższej rozmowie, gdy już była w stanie ją odbyć (po dwóch dawkach eliksiru pieprzowego przestała jej się trząść broda, więc pielęgniarka mogła w końcu zrozumieć to, co młoda chciała jej przekazać), ujawniła, że wracając z zajęć zielarstwa z cieplarni została wepchnięta przez koleżankę w zasypany śniegiem krzak. Dość zabawne wydarzenie było najpewniej początkiem choroby, którą wzięła początkowo za zwykłe przeziębienie. Dopiero gdy drżenia mięśni zrobiły się brutalne, przyszła do Noreen po pomoc, wychłodzona i miejscami sina. Zgłosiła Christopherowi, by przyjrzał się sprawie i w istocie znaleźli we wskazanym miejscu kolejne źródło salionixa. Na szczęście ona jedyna była pacjentką wymagającą większej uwagi i spędziła dla świętego spokoju trzy noce w Skrzydle, zanim Noreen poczuła się dobrze z myślą o wysłaniu jej z powrotem do dormitorium. W większości uczniowie spędzali w Skrzydle wyłącznie jedną noc, a kilkoro nawet nie zostało zatrzymanych, a jedynie otrzymali przydział dawek eliksiru pieprzowego, który mieli zażywać w odpowiednich odstępach czasu, by terapia przebiegła bez problemów.
Dopiero przed świętami zdarzył się przypadek, który wymagał od niej nieco większej uwagi. Młody chłopiec przyznał się, że podsłuchał rozmowę starszych studentów o pasożytniczej roślinie i założył się z kolegą z dormitorium, że przyniesie mu pęd własnoręcznie. Przez bardzo długi czas unikał konsekwencji wynikających z zarażenia, ubierał bardzo dużo warstw ciuchów i nieustannie wygrzewał się przy kominku, lecz przyszedł moment, w którym nie mógł zrobić nic więcej. Został przyprowadzony przez zmartwionego przyjaciela, który stwierdził, że jest bardzo źle. Chłopak tylko częściowo był w stanie utrzymać się na własnych nogach, w większości jego ciężar opierał się o ramię towarzysza. Noreen czym prędzej położyła go w łóżku. Użyła zaklęcia Caliditas do pomiaru temperatury ciała i tylko siłą woli powstrzymała się, by nie krzyknąć z przerażenia. Chłopak miał zaledwie trzydzieści trzy stopnie! Musiała czym prędzej zakasać rękawy i działać. Wysłała drugiego chłopaka do swoich spraw, a następnie zajęła się ocieplaniem przy użyciu Calefieri. Sama kołdra i eliksir pieprzowy mógł sobie na starcie nie poradzić z tak dużym wychłodzeniem. Po jakimś czasie chłopak zaczął kojarzyć miejsce, w którym był i rozpoznał ją jako pielęgniarkę - nie byli jednak w stanie odbyć żadnej rozmowy, ponieważ wraz z powrotem świadomości, rozpoczęły się u niego silne dreszcze. Noreen jeszcze przez dłuższy czas pracowała nad ogrzaniem go przy pomocy zaklęć, aż owinęła go szczelnie kocami i rozpoczęła podawanie kolejnych dawek eliksiru pieprzowego. Fiolka za fiolką chłopaczek czuł się coraz lepiej, ale i tak został w Skrzydle na dwie kolejne noce pod obserwacją. Wyszedł na szczęście w przeddzień pociągu powrotnego do Londynu, więc mógł się bez przeszkód cieszyć świętami z rodziną.

/zt
Powrót do góry Go down


Lockie I. Swansea
Lockie I. Swansea

Student Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 192
C. szczególne : zawsze długi rękaw i jakiś elegancki golfik, zapach cytrusowo-drzewny, piżmowy, ziemisty
Galeony : 1306
  Liczba postów : 1224
https://www.czarodzieje.org/t22245-lachlan-innocent-swansea#731964
https://www.czarodzieje.org/t22255-jakko-sowa-locka#732448
https://www.czarodzieje.org/t22244-lockie-i-swansea-kuferek
https://www.czarodzieje.org/t22717-l-i-swansea-dziennik#764926
Szpitalne łóżka - Page 5 QzgSDG8




Gracz




Szpitalne łóżka - Page 5 Empty


PisanieSzpitalne łóżka - Page 5 Empty Re: Szpitalne łóżka  Szpitalne łóżka - Page 5 EmptyNie Mar 17 2024, 18:33;

@Noreen Finch

Widziadła: E
Scenariusz: sąd ostateczny

Przychodzenie do skrzydła szpitalnego w środku nocy zaczynało być już chyba jakąś tradycją. Lockie jednak był wdzięczny swojemu parszywemu ciału, że jak niedomagało, to przynajmniej po ciemku, więc jak pełzł do pielęgniarki to przynajmniej pod osłoną nocy, nie musząc narażać się na kontakt z jakimś innym uczniem.
Wczłapał do Skrzydła Szpitalnego stękając jak przy porodzie i podobnie do rodzącej kobiety trzymał się za brzuch. Chwilę potem złapał się za żebra, a zaraz potem pod pachą.
- Kurważ... - mruknął, powłócząc nogami i drugą ręką wygrzebując śpiocha z oka, bo cóż, udało mu się dziś nawet na chwilę zasnąć, zanim mu się coś nie wykluło we wnętrznościach. rehabilitant z Munga mówił, by spać albo na plecach albo na brzuchu, ale Swansea czuł się dziś frywolny i przysnął na boku, najpewniej tym prowokując zetknięcie się jakichś dwóch pojebanych zaklęć na swojej skórze, których efektem było coś dziwnego, pełzającego po jego organach.
- Pani Fiiiinch... - zajęczał, coraz łatwiej przyzwyczajając się do tego paniowania Noreen. Przynajmniej na terenie szkoły planował dokładać wszelkich starań do zachowywania minimum pozorów.
Przymierzał się, by dojść do jej dyżurki, ale było to ponad jego siły, więc pierdolnął się na jedno z wolnych łóżek najbliżej jego obecnej pozycji, aż sprężyny zajęczały pod jego ciężarem, i układając się w odpowiednią pozę, niemal jak dziewczyna z bólami miesiączkowymi, szukająca pozycji, w której boli jakby mniej, znieruchomiał w oczekiwaniu, starając się nawet za mocno nie oddychać. Może nawet uda mu się na chwilę przysnąć...


Ostatnio zmieniony przez Lockie I. Swansea dnia Pon Mar 18 2024, 00:59, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down


Noreen Finch
Noreen Finch

Nauczyciel
Wiek : 26
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 170
C. szczególne : często w towarzystwie kruka
Galeony : 887
  Liczba postów : 247
https://www.czarodzieje.org/t22652-noreen-finch#757668
https://www.czarodzieje.org/t22683-poczta-noreen#759648
https://www.czarodzieje.org/t22653-noreen-finch#757669
https://www.czarodzieje.org/t22685-noreen-finch-dziennik#760145
Szpitalne łóżka - Page 5 QzgSDG8




Gracz




Szpitalne łóżka - Page 5 Empty


PisanieSzpitalne łóżka - Page 5 Empty Re: Szpitalne łóżka  Szpitalne łóżka - Page 5 EmptyNie Mar 17 2024, 23:57;

W związku z tą tradycją, Noreen i Tar byli już bardzo wyczuleni na wszelkie odgłosy dochodzące z głębi skrzydła szpitalnego. Z jednej strony przeszkadzało jej czasem to, że ktoś wpadał do środka pod osłoną nocy, szczególnie w te noce, w które udawało jej się przysnąć dłużej niż tylko na chwilę, ale z drugiej wiedziała, że taki przypadek był zawsze uzasadniony i była zadowolona w głębi duszy, że była przydatna. Takie sytuacje oczywiście nie miałyby miejsca, gdyby znalazła sobie w końcu jakieś lokum poza zamkiem, lecz w ostatnich tygodniach zorientowała się, że zapuszczone tu korzenie nie były już tak łatwe do wyplenienia, jak jej się mogło wcześniej zdawać. Choć narzekała w duchu na prawie wszystko, co ją tu spotykało, z każdym kolejnym dniem prościej było jej traktować tę ciasną kanciapę jak dom, w którym bądź co bądź znajdowała ukojenie.
Była jednak jedna osoba, której każdorazowo jednocześnie spodziewała się widzieć, a także obawiała się, z czym tym razem przekroczy jej skromne, szpitalne progi.
@Lockie I. Swansea.
Myślała o chłopaku pewnie więcej niż powinna w związku z tym, co pokazał jej jeszcze przed świętami. Podczas jego następnych wizyt ociągała się z powrotem do tematu, którego on także nie zaczynał - wiedziała jednak, że prędzej czy później będą musieli przyjrzeć się sprawie dogłębniej. Jeśli nie zrobi tego ona, zrobi to z pewnością jakiś inny uzdrowiciel w Mungu, a szkoda byłaby, by stracił te ostatnie miesiące w szkole. Kto wie, czy nie były to faktycznie jego ostatnie miesiące?
Wyjątkowo w tamtej chwili nie gościł w jej myślach, przynajmniej nie bezpośrednio, bo pochylała się właśnie nad książką o starożytnych runach, podstępnie zwiniętą z bibliotecznego namiotu himalajskiego kurortu, w którym się zatrzymali. Miała zamiar oczywiście zwrócić zwędzony egzemplarz, jak już uda jej się rozszyfrować co nieco z zakodowanych tam wiadomości, lecz póki miała możliwość, trzymała go przy łóżku. Usłyszawszy znajomy głos wołający jej nazwisko, zatrzasnęła księgę z hukiem i w kilku długich susach znalazła się w głównej sali skrzydła, rozglądając się za zbolałym Ślizgonem.
- Co tym razem? - zapytała, wbrew pozorom bez cienia oschłości w głosie. W jej podkrążonych oczach kryło się wyłącznie zmartwienie, a w myślach już przeglądała zapasy eliksirów leczniczych, sortując je od najbardziej do najmniej przydatnych w tej sytuacji. - Brzuch?
Powrót do góry Go down


Lockie I. Swansea
Lockie I. Swansea

Student Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 192
C. szczególne : zawsze długi rękaw i jakiś elegancki golfik, zapach cytrusowo-drzewny, piżmowy, ziemisty
Galeony : 1306
  Liczba postów : 1224
https://www.czarodzieje.org/t22245-lachlan-innocent-swansea#731964
https://www.czarodzieje.org/t22255-jakko-sowa-locka#732448
https://www.czarodzieje.org/t22244-lockie-i-swansea-kuferek
https://www.czarodzieje.org/t22717-l-i-swansea-dziennik#764926
Szpitalne łóżka - Page 5 QzgSDG8




Gracz




Szpitalne łóżka - Page 5 Empty


PisanieSzpitalne łóżka - Page 5 Empty Re: Szpitalne łóżka  Szpitalne łóżka - Page 5 EmptyPon Mar 18 2024, 00:46;

@Noreen Finch

Usłyszał jej pospieszne kroki, dziękując Merlinowi, że mieli w szkole taką panią Finch, a nie pigułę pokroju Patola, która kazałaby mu w podskokach spierdalać i wrócić w godzinach pracy gabinetu. Zezował w swojej embrionalnej pozycji za krawędź łóżka, wyczekując pojawienia się kobiety, a kiedy tylko wychynęła zza parawanu, posłał jej swój czarujący jak sraczka z rana uśmiech.
- Pani Finch, widok Pani jest jak pierwsza gwiazdka w święta. - wyznał, stękając nieco - Nie jestem pewien. - przyznał - Najpierw tak, teraz już nie. Bardziej plecy, ale to coś w środku... - krzywiąc się, podniósł z łóżka i biorąc przerywane wdechy, odjął dłonie od swojego dotychczas czule obejmowanego torsu. Chwycił koszulkę za materiał na karku, bo Noreen była dotychczas jedyną osobą w szkole, wobec której nie czuł skrępowania, związanego z negliżem, być może dlatego, że wpadła w kategorię "lekarz", a lekarze oglądali go już w tak różnych stanach, w tak dziwnych pozycjach, podczas tak dziwnych procedur, że chyba nie było takiej rzeczy, która by go przy uzdrowicielach zawstydziła.
Przebiegł palcami po żebrach, próbując zlokalizować to pełzające coś, co go przed chwilą gryzło w żołądek.
- O! O! - powiedział, jednak zanim zdążyła zareagować, znów się skrzywił, bo czymkolwiek była klątwa, już popełzła w inny ciała zakamarek, w stronę lędźwi, wyraźne wybrzuszenie pod skórą, jakby miał w ciele małą myszkę, albo pędraka, wędrującego z mięśnia na mięsień - Widać coś? - zapytał, oglądając się przez ramię.
Nie umiał sprecyzować, czy to, co teraz czuł na plecach, to kwestia aktywnej klątwy, czy znów mu się zdawało, że ktoś go muskał po karku i po ramionach. A może to Noreen miała dziś jakiś frywolny humor? Wzdrygnął się jednak zaraz, bo usłyszał ten znajomy głosik, chichoczący i zapewniający go, że należał do niego. Cholerny wróżkowy pył...
Powrót do góry Go down


Noreen Finch
Noreen Finch

Nauczyciel
Wiek : 26
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 170
C. szczególne : często w towarzystwie kruka
Galeony : 887
  Liczba postów : 247
https://www.czarodzieje.org/t22652-noreen-finch#757668
https://www.czarodzieje.org/t22683-poczta-noreen#759648
https://www.czarodzieje.org/t22653-noreen-finch#757669
https://www.czarodzieje.org/t22685-noreen-finch-dziennik#760145
Szpitalne łóżka - Page 5 QzgSDG8




Gracz




Szpitalne łóżka - Page 5 Empty


PisanieSzpitalne łóżka - Page 5 Empty Re: Szpitalne łóżka  Szpitalne łóżka - Page 5 EmptyPon Mar 18 2024, 19:45;

Może powinna tak robić i trzymać drzwi do Skrzydła Szpitalnego zamknięte dla uczniów w godzinach ciszy nocnej - cóż jednak mieliby poradzić wszyscy ci potrzebujący pomocy chorzy? Czyż nie po to kończyła studia i brnęła przez wszystkie te kursy, szkolenia i staże uzdrowicielskie, by nie zamykać się na tych w potrzebie? Z takiego założenia wychodziła, często poświęcając w związku z tym własny komfort, by stanąć przy szpitalnej kozetce i działać dla polepszenia stanu biedaków ściągających do niej w środku nocy.
- Plecy? - powtórzyła za nim, z lekko zmarszczonymi brwiami obserwując jego zwiniętą postawę, sugerującą zgoła inne umiejscowienie bólu. Zdawała sobie jednak sprawę, że w jego przypadku absolutnie wszystko było możliwe. Obróciła się, by rozejrzeć się, czy gdzieś przypadkiem nie zostawiła okularów diagnostycznych, ale na pierwszy rzut oka nigdzie ich nie widziała. W międzyczasie chłopak podniósł się i zamierzał ściągnąć ubranie. Noreen czym prędzej machnięciem różdżki zasunęła zasłonki wokół nich, by dać im maksimum prywatności, na jakie mogli sobie pozwolić w sali szpitalnej. Nie umiała ukryć względnej ekscytacji faktem, że ponownie będzie mogła zobaczyć wszystko to, co znajdowało się na jego skórze. Wszystkie znaki i zaklęte w nich czary, pulsujące i falujące w poznaczonej bliznami cielesnej powłoce, które od pierwszego wejrzenia wystraszyły ją do głębi i zainteresowały na tyle, by spędzać jej sen z powiek. Zastanawiała się, czy teraz, gdy już co nieco zaczęła zgłębiać w temacie run i starożytnych symboli, będzie w stanie rozszyfrować jakąś wiadomość zakodowaną w nim, lecz nie zdążyła osiąść wzrokiem na żadnym konkretnym znaku, ponieważ Lockie jęknął, a skóra w okolicy jego lędźwi wybrzuszyła się. Noreen wydała zduszony okrzyk, prawie upuszczając różdżkę.
- To się rusza! - powiedziała, nie umiejąc ukryć zaskoczenia taką manifestacją objawów. - To tak może? - zapytała, wciąż nie wychodząc z szoku. Musiała szybko pozbierać myśli do kupy, by wymyślić, co z tym fantem teraz miała zrobić.

@Lockie I. Swansea
Powrót do góry Go down


Lockie I. Swansea
Lockie I. Swansea

Student Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 192
C. szczególne : zawsze długi rękaw i jakiś elegancki golfik, zapach cytrusowo-drzewny, piżmowy, ziemisty
Galeony : 1306
  Liczba postów : 1224
https://www.czarodzieje.org/t22245-lachlan-innocent-swansea#731964
https://www.czarodzieje.org/t22255-jakko-sowa-locka#732448
https://www.czarodzieje.org/t22244-lockie-i-swansea-kuferek
https://www.czarodzieje.org/t22717-l-i-swansea-dziennik#764926
Szpitalne łóżka - Page 5 QzgSDG8




Gracz




Szpitalne łóżka - Page 5 Empty


PisanieSzpitalne łóżka - Page 5 Empty Re: Szpitalne łóżka  Szpitalne łóżka - Page 5 EmptyWto Mar 19 2024, 14:16;

@Noreen Finch

Wzdrygnął się, czując niewidzialną dłoń, gładzącą go po włosach i odkrytych ramionach, dostając tym większe dreszcze, że nie często obnażał skórę, a co dopiero dawał się po tej nagości głaskać. Potrząsnął głową, próbując wytrząsnąć z niej, jak kroplę wody z ucha, ten głosik szepczący o tym, że jest czyjąś własnością i skupić się na słowach pielęgniarki.
- Tak mi się wydaje... - wydukał, wyginając się przeciwnie do ruchu klątwy pod skórą.
Wybrzuszenie pod skórą zatrzymało się, wypłaszczyło nieco, po czym pędrakowatym ruchem zaczęło wspinać po kręgosłupie gdzieś pod zgrubiałymi liniami wypukłych blizn i szeregiem przeszkód z przecinających się w kompletnym bałaganie linii tuszu.
- A ja wiem? - odpowiedział całkiem szczerze, trochę nie wiedząc, jak zareagować na jej zdziwienie. Z jednej strony rozumiał, że może to dość niecodzienne, co w sobie i ze sobą wszędzie nosił, z drugiej czy lekarz nie powinien być tą uspokajającą stroną podczas badania? - Kiedyś chyba już tak było. - przyznał, przypominając sobie czarnego ślimaka, który wypadł mu spod skóry, kiedy Saskia przecięła ją swoim dłutem, po kilku minutach gonienia klątwy po jego skórze- Pojęcia nie mam co to. - przyznał z zupełną szczerością - Teraz jest... lepiej. - z pewnością, cokolwiek za myszka to była, póki była pod skórą, sprawiała mniejsze boleści, niż kiedy zaczynała czołgać się wśród jego organów. Uczucie to nie było najprzyjemniejsze, ale próg bólu Swansea przesunął się do takiego stopnia, by przychodzić do Skrzydła Szpitalnego i Noreen tylko kiedy już było naprawdę źle.
Sięgnął dłonią w stronę karku, próbując odgonić niewidzialne palce, głaszczące go po włosach, mimo, że na tym etapie wiedział już, że to tylko omamy, jednocześnie próbując dotknąć wypustki dzielnie wspinającej sięw górę jego pleców.
Powrót do góry Go down


Noreen Finch
Noreen Finch

Nauczyciel
Wiek : 26
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 170
C. szczególne : często w towarzystwie kruka
Galeony : 887
  Liczba postów : 247
https://www.czarodzieje.org/t22652-noreen-finch#757668
https://www.czarodzieje.org/t22683-poczta-noreen#759648
https://www.czarodzieje.org/t22653-noreen-finch#757669
https://www.czarodzieje.org/t22685-noreen-finch-dziennik#760145
Szpitalne łóżka - Page 5 QzgSDG8




Gracz




Szpitalne łóżka - Page 5 Empty


PisanieSzpitalne łóżka - Page 5 Empty Re: Szpitalne łóżka  Szpitalne łóżka - Page 5 EmptyWto Mar 19 2024, 14:39;

Widziała coś takiego pierwszy raz w swoim życiu. I mimo że posiadała dogłębną świadomość, jak wiele jest jeszcze tajemnic skrywanych przez magię i to, w jaki sposób może oddziaływać ona na ludzki organizm, musiała przyznać, że akurat tego się nie spodziewała. Manifestacja zaklęcia, czy też klątwy w jego przypadku, w postaci wybrzuszającej się pod skórą "materii" była czymś niespotykanym i choć w pierwszym momencie przelękła się tego widoku, w tej chwili patrzyła na pędraka pełzającego pod jego skórą z nieskrywaną fascynacją. Ile jeszcze niespodzianek krył w sobie organizm Swansea?
Szybko wyczuła jego zaskoczenie jej chwilowym brakiem profesjonalizmu. Choć od pierwszej wizyty starała się zachować zimną krew przy każdorazowym badaniu go, dziś cała ta sytuacja złapała ją z zaskoczenia. Mniej dziwiłaby się, gdyby skrwawiał jej się na podłodze z każdego możliwego otworu. Ta rzecz pod skórą wymagała nadzwyczajnego podejścia.
- Co wtedy się z tym stało? - zapytała raz jeszcze, intensywnie mieląc w głowie możliwe kombinacje zaklęć, których mogłaby spróbować użyć, by ulżyć chłopakowi w bólu. Skoro pamiętał, że kiedyś tak już było, a nie zasięgnął pomocy u niej, może był jej w stanie opisać poprzednio wprowadzoną terapię? - Mogłabym spróbować czegoś... - rzuciła pod nosem, przypominając sobie zaklęcie sugervirus, którym można było ewakuować truciznę z organizmu. Oczywiście nie znała istoty obcego pod jego skórą, lecz jakkolwiek by na niego nie spojrzeć, zatruwał go. - Póki jest widoczny. Widoczne - dodała, pochylając się nieco i kierując różdżkę w stronę wciąż przemieszczającego się wybrzuszenia, teraz nieco bardziej płaskiego niż pierwotnie.

Możesz mi wyznaczyć próg k100 na powodzenie zaklęcia. Dla Lockiego będzie to bolesne niestety.
@Lockie I. Swansea
Powrót do góry Go down


Lockie I. Swansea
Lockie I. Swansea

Student Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 192
C. szczególne : zawsze długi rękaw i jakiś elegancki golfik, zapach cytrusowo-drzewny, piżmowy, ziemisty
Galeony : 1306
  Liczba postów : 1224
https://www.czarodzieje.org/t22245-lachlan-innocent-swansea#731964
https://www.czarodzieje.org/t22255-jakko-sowa-locka#732448
https://www.czarodzieje.org/t22244-lockie-i-swansea-kuferek
https://www.czarodzieje.org/t22717-l-i-swansea-dziennik#764926
Szpitalne łóżka - Page 5 QzgSDG8




Gracz




Szpitalne łóżka - Page 5 Empty


PisanieSzpitalne łóżka - Page 5 Empty Re: Szpitalne łóżka  Szpitalne łóżka - Page 5 EmptySro Mar 20 2024, 14:31;

@Noreen Finch

Przez chwilę zawiesił się, dziwnie skupiony na tych słowach, próbujących go przekonać, że należy do niego, szepczących o tym, że nie był swój, że był czyjś inny. Przez chwilę czuł tylko ten dotyk na karku, na głowie, muskający jego włosy, nawet ból klątwy pełzającej pod skórą jakoś na chwilę został przysłonięty tą halucynacją.
Podniósł na nią wzrok, nim się ocknął:
- Czym? - bąknął bezrozumnie, nim połączył kropki - A. No wypełzło. I spadło gdzieś w eee... suche liście. - nie wiedział, czy chwalenie się tym, że wycinali klątwy na ławce w parku, było dobrym pomysłem w rozmowie z uzdrowicielką. Podrapał się niepewnie po głowie.
- Śmiało. Wolałbym, żeby nie wróciło... do środka. - skrzywił się lekko. Ból zakończeń nerwowych pod skórą był jakiś bardziej znośny i znajomy, niż dziwny ucisk organów, na który nic się nie da zrobić, ani połaskotać, ani podrapać by przeszło. Zmarszczył lekko brwi, wbijając spojrzenie w podłogę i chwytając się palcami krawędzi kozetki. Spodziewał się, że to nie będzie najprzyjemniejsze, ale taka była cena, która musiał płacić. Godził się na to. Nikt go nigdy nie zmuszał do przyjmowania tych darów, więc teraz musiał być dorosłym chłopcem i akceptować konsekwencje.

Progi:
90-100 udało się względnie szybko wydobyć klątwę spod skóry.
Powyżej 75 udało się względnie szybko, choć nie bezboleśnie, co najmniej zatrzymać pełzanie klątwy.
Poniżej 30 to już tortury, a nie leczenie, choć Swansea próbuje robić dobrą minę do złej gry.
1-10 Lockie traci przytomność.
Powrót do góry Go down


Noreen Finch
Noreen Finch

Nauczyciel
Wiek : 26
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 170
C. szczególne : często w towarzystwie kruka
Galeony : 887
  Liczba postów : 247
https://www.czarodzieje.org/t22652-noreen-finch#757668
https://www.czarodzieje.org/t22683-poczta-noreen#759648
https://www.czarodzieje.org/t22653-noreen-finch#757669
https://www.czarodzieje.org/t22685-noreen-finch-dziennik#760145
Szpitalne łóżka - Page 5 QzgSDG8




Gracz




Szpitalne łóżka - Page 5 Empty


PisanieSzpitalne łóżka - Page 5 Empty Re: Szpitalne łóżka  Szpitalne łóżka - Page 5 EmptySro Mar 20 2024, 16:35;

k100: 12

Nie wiedziała, czy te krótkie momenty, w których go "traciła" wynikały z bólu i wpływu krążących w obiegu jego organizmu klątw, czy z tajemniczego działania magicznego pyłu i wszystkich jego dobrodziejstw, którymi obdarzał co wrażliwszych czarodziejów. Ona sama zaznała halucynacji wyłącznie jeden raz, w Dolinie Godryka odwiedzając ranczo Atlasa. Miała wielką nadzieję, że skrzydło szpitalne chroniło swoich podopiecznych przed dodatkowymi niedogodnościami, lecz najwyraźniej i tutaj pył docierał w zwiększonej ilości. Jednak z dwojga złego wolała opcję, w której Lockiego miało kręcić w nosie od brokatu, niż tę, w której oddałby się szaleństwu przez dziwne podszepty stykających się ze sobą run.
- Wypełzło - powtórzyła po nim, nie kryjąc powątpiewania w głosie. Miała rozumieć, że w którymś momencie myszka wyszła z norki? Którędy? Przez naturalny otwór ciała, czy sztucznie stworzone wrota? Brała tę drugą opcję pod uwagę, niestety z racji rozlicznych blizn pokrywających jego ciało nie miała możliwości prześledzić tej historii namacalnymi dowodami.
Przytknęła różdżkę do wybrzuszenia na jego skórze, wbijając nieco jej koniec w środek, by choć trochę przygwoździć pędraka i zablokować jego ruchy. Rzuciła pod nosem zaklęcie z pełną świadomością, że może jej się to nie udać. Nie znała istoty dziwacznego zjawiska, nie wiedziała, jak się zachowa. Mogło zostać przez nią ewakuowane, lecz równie dobrze mogło nie zareagować wcale. Mogło schować się z powrotem między jego organami, torturując go, a mogło nawet przeskoczyć na nią samą, kto to wiedział? Sugervirus z założenia było zaklęciem mogącym sprawić ból - sądząc jednak po spięciu mięśni chłopaka był on zbyt silny. Na próżno marszczyła brwi i skupiała się, chcąc wydobyć klątwę spod skóry, terapia przestała być terapią, a stała się torturą. Zamiast uciekać, "myszka" spłaszczyła się, przylegając do jego mięśni i kości kręgosłupa, zupełnie jakby wczepiła się w jego tkanki pazurami. Sugerowała, że nie wyjdzie bez kawałka Lockiego ze sobą. Zwolniła nacisk różdżki, nie widząc w dalszych próbach sensu.
- Przepraszam, to się nie uda - szepnęła.
Nagle serce podeszło jej pod samo gardło, gdy pędrak po zwolnieniu jej nacisku zaczął w zdecydowanie szybszym tempie piąć się w górę. Ku głowie chłopaka. Tego jej tylko brakowało, by wdarł się do jego czaszki. Może wyszedłby ustami? Nie chciała ryzykować. Przystawiła dłoń do jego pleców, próbując spowolnić przesuwające się wybrzuszenie.
- Nie, nie, nie, nie, nie - mamrotała pod nosem, powoli tracąc zimną krew. - Scalpello!
Choćby miała wsadzić rękę w jego tkanki, nie pozwoli, by klątwa udała się gdziekolwiek powyżej jego karku.

@Lockie I. Swansea
Powrót do góry Go down


Lockie I. Swansea
Lockie I. Swansea

Student Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 192
C. szczególne : zawsze długi rękaw i jakiś elegancki golfik, zapach cytrusowo-drzewny, piżmowy, ziemisty
Galeony : 1306
  Liczba postów : 1224
https://www.czarodzieje.org/t22245-lachlan-innocent-swansea#731964
https://www.czarodzieje.org/t22255-jakko-sowa-locka#732448
https://www.czarodzieje.org/t22244-lockie-i-swansea-kuferek
https://www.czarodzieje.org/t22717-l-i-swansea-dziennik#764926
Szpitalne łóżka - Page 5 QzgSDG8




Gracz




Szpitalne łóżka - Page 5 Empty


PisanieSzpitalne łóżka - Page 5 Empty Re: Szpitalne łóżka  Szpitalne łóżka - Page 5 EmptySro Mar 20 2024, 22:15;

@Noreen Finch

Chwilę jeszcze czuł ten nieistniejący dotyk, chwilę jeszcze skupiał się na tym, jak realistyczny był to omam, później już tylko szukał tego omamu, szukał tego dotyku, by myśli skupić na czymkolwiek innym, niż posunięcia Finch.
W pewnym stopniu był przyzwyczajony. Zarówno proces nakładana na niego tych wątpliwej jakości zaklęć nie należał do delikatnych, jak i ich wątpliwej słuszności działanie. Co więcej, nie pierwszy to i nie ostatni raz, kiedy lekarze próbowali z nim zrobić coś, niespecjalnie wiedząc, z czym mają do czynienia. Nie miał im tego za złe, nie miał pretensji do nikogo, może do siebie samego gdzieś w środku, że nie był silniejszy.
Klątwa, przyciśnięta do łopatki różdżką, wybrzuszyła się jak czyrak, gotowy prysnąć ropą. Nic takiego jednak się nie stało, co więcej, nie można zapomnieć, że intencja zaklęć, którymi obdarowywała go matka, to jednak ochrona przed krzywdą, w jak chory sposób nie była ona zaaplikowana. Sprzężenie intencji, faktu boleści i zamiarów pielęgniarki, prowokowały klątwę do ruchu. Rozprysnęła się pod skórą, występując wypukłą siatką żył, przypominających macki jakiegoś stworzenia, rozlewającego się we wszystkie strony pod porysowaną tkanką naskórka, jak kleks.
Aż się zachłysnął powietrzem, czując, jakby ktoś wstrzyknął mu wrzątek, albo kwas pod skórę. Zacisnął palce mocniej na krawędzi trzeszczącej leżanki, by mieć zakotwiczenie w rzeczywistości, kiedy zamroczyło mu obraz przed oczami.
Uwolniona spod presji różdżki, niewiadoma ośmiornica, ślizgając się po mięśniach, ruszyła do centralnego ośrodka nerwowego, tam, gdzie jej wątpliwej jakości ochrona była najważniejsza, najbardziej potrzebna, najcenniejsza.
Scalpello rozcięło skórę, jednak wbrew wszelkim oczekiwaniom, nie wypłynęła z niej ani kropla krwi. Coś śliskiego i czarnego przesuwało się między tkankami, sącząc ciemną, gęstą wydzielinę przypominającą śluz zmieszany z atramentem.
- Będę rzygał. - zapowiedział, pochylając się wprzód.

K100:
70-100 udaje się wyciągnąć, czymkolwiek jest czarne coś.
50-69 loki puszcza spektakularnego pawia,
20-49 w treści żołądka znajduje się niepokojąca ilość krwi
2-19 traci przytomność
1 - umiera heart
Powrót do góry Go down


Noreen Finch
Noreen Finch

Nauczyciel
Wiek : 26
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 170
C. szczególne : często w towarzystwie kruka
Galeony : 887
  Liczba postów : 247
https://www.czarodzieje.org/t22652-noreen-finch#757668
https://www.czarodzieje.org/t22683-poczta-noreen#759648
https://www.czarodzieje.org/t22653-noreen-finch#757669
https://www.czarodzieje.org/t22685-noreen-finch-dziennik#760145
Szpitalne łóżka - Page 5 QzgSDG8




Gracz




Szpitalne łóżka - Page 5 Empty


PisanieSzpitalne łóżka - Page 5 Empty Re: Szpitalne łóżka  Szpitalne łóżka - Page 5 EmptySro Mar 20 2024, 22:57;

kostka: 30

Niestety nadzwyczajne sytuacje wymagały nadzwyczajnych środków. Noreen przywykła do tego trybu pracy w Mungu, mając styczność z urazami pozaklęciowymi w wielu różnych formach. Jasne, zdarzały się rzeczy prozaiczne w stylu permanentnie rzuconego jęzzlepu lub przypadkowej transmutacji jakiejś części ciała w coś innego, trafiali do nich również nieszczęśnicy po rozszczepieniach, tych mniejszych i większych. Wszystko podlegało procedurom, pacjenci osiągali szybką poprawę, gdy znana była przyczyna ich dolegliwości.
To ci, którzy trafiali po nikomu nieznanych eksperymentach magicznych mieli najgorzej. W sytuacji niewiedzy, jaka magia wymknęła się spod kontroli, musieli działać instynktownie, objawowo, starając się przewidzieć kolejne kroki tego, co pustoszyło organizm. Noreen nie lubiła leczyć na oślep, lecz jaki inny wybór miała w jego przypadku? Nie spotkała nigdy wcześniej i prawdopodobnie nie spotka już nigdy później człowieka o tak okaleczonym przez magię ciele, o tak wielu nieznanych i kolidujących ze sobą inkantacjach zaklętych w połaciach skóry. Gdyby miała czas na analizę, wyglądałoby to zupełnie inaczej, ale Lockie nie dawał jej tego przywileju.
Z nim nie było czasu.
Rozcięcie skóry nastąpiło szybko i sprawnie, skalpel przeciął ją w linii prostej wzdłuż kręgosłupa na wysokości ostatnich kręgów szyjnych i pierwszych kręgów piersiowych. Brak krwi zaskoczył ją - ani jedna czerwona strużka nie spłynęła z brzegu rany. To, co zobaczyła pod spodem, ją samą przyprawiło o mdłości. Zakręciło jej się przez kilka sekund w głowie, lecz odgoniła mroczki sprzed oczu, mobilizując każdą komórkę w swoim ciele do  d z i a ł a n i a. Nie mogła, po prostu nie mogła pozwolić sobie w tej chwili na jakiekolwiek załamanie. Nie w tej chwili, nie dzisiaj. Nie jutro. Nigdy. Choć na jej czoło wstąpiły liczne krople potu, a podchodząca do ściśniętego gardła żółć paliła ją nieprzyjemnie w przełyk, pochyliła się nad Lockiem, którym wstrząsały torsje.
Krwawe torsje.
- Interior depletura - wyszeptała, kierując snop jasnego światła w jego zgiętą sylwetkę. Cokolwiek w środku krwawiło, nie mogło być teraz jej problemem. Później, to się zrobi później. Drżącą rękę położyła na jego ramieniu, spoglądając z przestrachem na atramentową, mackowatą "ośmiornicę", teraz wybrzuszającą się nieco, gdy zrobiła jej ujście w pokrywającym ją pierwotnie płaszczu skórnym.
Pora to zakończyć.
Zaklęciem wydłubała widoczną, czarną materię z jego organizmu.

@Lockie I. Swansea
Powrót do góry Go down


Lockie I. Swansea
Lockie I. Swansea

Student Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 192
C. szczególne : zawsze długi rękaw i jakiś elegancki golfik, zapach cytrusowo-drzewny, piżmowy, ziemisty
Galeony : 1306
  Liczba postów : 1224
https://www.czarodzieje.org/t22245-lachlan-innocent-swansea#731964
https://www.czarodzieje.org/t22255-jakko-sowa-locka#732448
https://www.czarodzieje.org/t22244-lockie-i-swansea-kuferek
https://www.czarodzieje.org/t22717-l-i-swansea-dziennik#764926
Szpitalne łóżka - Page 5 QzgSDG8




Gracz




Szpitalne łóżka - Page 5 Empty


PisanieSzpitalne łóżka - Page 5 Empty Re: Szpitalne łóżka  Szpitalne łóżka - Page 5 EmptySro Mar 20 2024, 23:11;

@Noreen Finch

Miał nikłe wrażenie, że słyszy jeszcze jakieś pojedyncze, ciche 'na bal!\ nim nie rzygnął na osłaniający ich parawan kaskadą barw potrawki z kolacji, wymieszanej z solidną ilością krwi.
- Sorki. - stęknął, kiedy złapał oddech, zaciskając powieki, pod którymi widział kalejdoskop barw, wywołany wrażeniami. Czymkolwiek była klątwa, trzymała się głęboko, wpijała się w nerwy, sięgała zachłannie do jego wnętrzności, tak, jak zachłannie obejmuje dziecko matka, próbująca chronić je przed wszelką krzywdą tego świata. Swansea tylko zajęczał, kiedy Noreen z sukcesem wydobyła winowajcę i osunął się słabo na bok, kuląc w pościeli, cały spocony, zdyszany, z posmakiem rzygów w ustach i pieczeniem oczu. Teraz kiedy nic już nie stało na przeszkodzie naczyniom krwionośnym, rana zaczęła powoli sączyć stróżką krwi, ale cóż to za szkoda. Żadna. Nie w porównaniu z tym, jakie spustoszenie wywołał mały, oślizgły kosmita w jego wnętrznościach, ale o tym przekona się pewnie za dzień, może dwa.
Personifikacja klątwy, pozbawiona swojego nosiciela, pozbawiona tego, co miała przecież chronić, czego była obrończynią, sensu swojego istnienia, powoli rozlała się i dymiąc niespiesznie, odparowała nie pozostawiając po sobie nawet śladu, który można byłoby wykorzystać do potencjalnych badań nad sensem tego fenomenu.
- Poleżę tu chwilę... - powiedział słabo, przyciągając swój sweter do twarzy w geście niezwykle wstydliwym, geście potrzeby ukrycia siebie i swojej słabości.
+
Powrót do góry Go down


Noreen Finch
Noreen Finch

Nauczyciel
Wiek : 26
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 170
C. szczególne : często w towarzystwie kruka
Galeony : 887
  Liczba postów : 247
https://www.czarodzieje.org/t22652-noreen-finch#757668
https://www.czarodzieje.org/t22683-poczta-noreen#759648
https://www.czarodzieje.org/t22653-noreen-finch#757669
https://www.czarodzieje.org/t22685-noreen-finch-dziennik#760145
Szpitalne łóżka - Page 5 QzgSDG8




Gracz




Szpitalne łóżka - Page 5 Empty


PisanieSzpitalne łóżka - Page 5 Empty Re: Szpitalne łóżka  Szpitalne łóżka - Page 5 EmptyCzw Mar 21 2024, 13:17;

Działała już sprawnie i metodycznie, chcąc doprowadzić tę farsę do końca. Czarna materia faktycznie przybrała coś na kształt ośmiornicy, zaczepiając macki gdzieś głęboko w jego tkankach, ale jedna po drugiej pod wpływem zaklęcia i jej uporu puszczały, odsłaniając pod sobą żywą, zdrową tkankę. Finalnie całość materii lewitowała przed jej oczami. Bez oparcia w ludzkim organizmie zwijała się w kulę, lekko pulsującą i obracającą się wokół własnej osi. Noreen patrzyła na to niecodzienne zjawisko z nieskrywaną fascynacją przemieszaną ze strachem. Nie wiedziała, jak zachowa się w następnej kolejności - będzie chciało wrócić do Lockiego? Zaatakuje ją?
Zamiast tego po prostu zniknęło.
Ciemne kłębki dymu unoszące się w powietrzu jeszcze przez kilka sekund pozostawiły w jej wnętrzu ogromne rozczarowanie. Nie zdążyła zastanowić się, w czym i jak spróbować ją przechować, by zbadać jej naturę - nim ta myśl w ogóle zaświtała jej w głowie, nie było już czego pakować do pudełka. Rozpłynęła się w powietrzu, jakby jej tu nigdy nie było, zostawiając po sobie wyłącznie nieprzyjemny swąd i ziejącą w karku chłopaka dziurę.
- Zostaniesz tu na noc, może nawet dwie - rzuciła sucho, nie chcąc pokazać po głosie, jak wiele emocji nią targało. Musiała doprowadzić go do porządku. Starała się nie zarzucać sobie popełnianych błędów, eksperymentowania, wszak nie miała pojęcia do tej pory, z czym miała do czynienia tak naprawdę. Idea, którą miała na temat stanu chłopaka tych kilka tygodni temu, wyparowała równie szybko jak ewakuowany z jego ciała czarny glut. Zdawała sobie sprawę, że jego stan był poważny i kumulacja zaklętej w nim magii okazjonalnie powodowała, że któryś z narządów wyłączał swoje funkcje. Nie sądziła jednak, że magia ta może przybrać kształt, formę, stworzyć własną materię. Chłopak był tykającą bombą - lecz czy tylko dla siebie samego? Czy nie stanowił zagrożenia też dla innych?
- Działo się w ostatnim czasie coś bardzo stresującego? - zapytała cicho, lecz pomruk, który wydostał się z ust Ślizgona uświadomił ją, że Orfeusz porwał go już w swoje objęcia i kołysał nim słodko w krainie snów. Sprawdziła tylko, czy oddychał miarowo i czy tętnice szyjne pulsowały w odpowiednim tempie i o odpowiedniej sile, nim zajęła się opatrywaniem rozcięcia na karku. Istniała duża szansa, że po nim akurat nie zostanie mu żadna blizna. Wściekle zielony eliksir wiggenowy do tej pory nie zawiódł jej w tej kwestii, szczególnie gdy rana była zadana skalpelem. Wlała kilka kropli więcej niż potrzebowała w sam środek ziejącej mu na karku dziury, w razie czego, żeby wchłonął się i podziałał również w miejscach między mięśniami i narządami, gdziekolwiek ten paskudny pędrak zasiał wcześniej spustoszenie. Bardzo długo nosiła się z myślami przed użyciem kolejnego lekarstwa, lecz po wszystkim tym, co chłopak dzisiaj przeszedł, czułaby się jak bezwzględny kat nie zabezpieczając go silnie przeciwbólowo. Wystarczyła prawdopodobnie połowa dawki morphiusa, by chociaż spał spokojnie i obudził się nie nękany bólem. Użyła zaklęcia ex iniecto, a następnie in iniecto, by pobrać odpowiednią ilość eliksiru, a następnie wstrzyknąć mu go bezboleśnie w ramię, nie zostawiając ani śladu po ukłuciu. Machnięciem różdżki okryła go szpitalną pościelą, a potem kolejnym machnięciem pozbyła się rzygowin z parawanu. Ich widok przypomniał jej o stanie jej własnego żołądka, więc osuwając się po ścianie, czym prędzej wezwała zaklęciem wiaderko, by zwymiotować po wszystkich tych widokach i emocjach. Przetarła ręką spocone czoło, czując pulsowanie w skroni. Grzywka pozlepiała jej się w strączki, smutno zwisające z głowy jak zmoczone sznurki. Splunęła ostatni raz do wiaderka, po czym usunęła dowody swojej zbrodni, a następnie z trudem wstała, czując osiadające w jej mięśniach zmęczenie. Wiedziała, że dziś w nocy raczej nie zaśnie spokojnie. Sprawdziła raz jeszcze, czy Lockie oddycha i czy nie wzrosła mu temperatura, zanim nie poszła do swojej kanciapy, wykończona wydarzeniami tej nocy. Jak dobrze, że skrzydło poza tym było puste...
- Miej na niego oko i powiadom mnie, gdyby coś się działo - poleciła Tarowi, nieszczególnie zachwyconemu poleceniu trwania na posterunku. Ona jednak musiała się położyć. Inaczej szpital zyskałby kolejnego pacjenta.

/ztx2
Powrót do góry Go down


Kate Milburn
Kate Milburn

Student Gryffindor
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 18
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 173
C. szczególne : karminowe usta
Galeony : 530
  Liczba postów : 704
https://www.czarodzieje.org/t22617-kate-milburn#754903
https://www.czarodzieje.org/t22619-poczta-kate#755024
https://www.czarodzieje.org/t22618-kate-milburn#754964
https://www.czarodzieje.org/t22650-kate-milburn-dziennik#757550
Szpitalne łóżka - Page 5 QzgSDG8




Gracz




Szpitalne łóżka - Page 5 Empty


PisanieSzpitalne łóżka - Page 5 Empty Re: Szpitalne łóżka  Szpitalne łóżka - Page 5 EmptySob Mar 30 2024, 20:44;

Kate Milburn skręcało w środku!
Szła do Skrzydła Szpitalnego z blisko nieokreśloną mieszaniną uczuć buzującą pod kopułą czaszki. Nie mieściło jej się w głowie, że @Cole Whistler mógł zrobić coś tak głupiego w zasadzie w pierwszym tygodniu powrotu do Hogwartu. Nie posiadała się ze zdziwienia, choć może nie powinna, bo podczas tych kilku wspólnych himalajskich wypadów mogła się zorientować, że chłopak przepadał za uczuciem płynącej żyłami adrenaliny. Była jednak spora różnica (przynajmniej według niej) między planowaną wycieczką górską z przewodnikami lub wyścigiem na grzbiecie piżmowca, a nielegalnym wyścigiem miotlarskim w Zakazanym Lesie. No na brodę Merlina, naprawdę aż tak się zdążył znudzić?
Wparowała do skrzydła, gdzie spuściła nieco z tonu, by nie zwrócić na siebie uwagi ani szkolnej pielęgniarki, ani kręcącej się nieopodal profesor Blanc. Grzecznie przywitała się, no bo co innego miała zrobić, zanim przeszła do ściślej strzeżonego pomieszczenia z tymi łóżkami, które podobno przywiązują do siebie pacjentów - tak przynajmniej słyszała. Dostrzegła go na jednej z leżanek.
- No proszę, kogo my tu mamy - rzuciła na wstępie, starając się być poważną, zatroskaną siostrą, mimo że uśmieszek rozbawienia błąkał się gdzieś tam w kącikach jej ust. - Rannego braciszka, który Nie. Pomyślał. Żeby. Zabrać. Siostrę. Ze. Sobą! - Po każdym słowie w kierunku jego ramienia strzelały na zmianę jej dłonie, zwinięte w delikatne piąstki, muskając go w ramach żartobliwego spuszczania wpierdolu. - Jak mogłeś?! - zadała teatralnym szeptem to pytanie otwarte, zawierając w nim wszystkie swoje żale. A było ich przynajmniej cztery...
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Szpitalne łóżka - Page 5 QzgSDG8








Szpitalne łóżka - Page 5 Empty


PisanieSzpitalne łóżka - Page 5 Empty Re: Szpitalne łóżka  Szpitalne łóżka - Page 5 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Szpitalne łóżka

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 5 z 5Strona 5 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Szpitalne łóżka - Page 5 JHTDsR7 :: 
hogwart
 :: 
Wielkie schody
 :: 
pierwsze pietro
 :: 
skrzydło szpitalne
-