Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Pokój Zakochanych

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 6 z 7 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Next
AutorWiadomość


Drake Bennett
Drake Bennett

Student Hufflepuff
Rok Nauki : III
Wiek : 30
Czystość Krwi : 10%
Galeony : 301
  Liczba postów : 240
http://czarodzieje.org/t4899-drake-bennett
http://czarodzieje.my-rpg.com/t4902-drastyczna-poczta
Pokój Zakochanych - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Pokój Zakochanych - Page 6 Empty


PisaniePokój Zakochanych - Page 6 Empty Pokój Zakochanych  Pokój Zakochanych - Page 6 EmptyWto Kwi 02 2013, 22:18;

First topic message reminder :



Chętnie odwiedzany Pokój Zakochanych ma coś w sobie. Panuje w nim idealny półmrok - pomieszczenie oświetlane jest przez znajdujące się pod sufitem lampiony, dające poświatę w kształcie i kolorze serca. Jest też gramofon, obok którego rozstawione są wszelakie płyty z miłosnymi piosenkami. Na środku jest trochę miejsca do tańczenia, a po bokach rozstawione są kanapy w kształcie ust - mają one magiczną właściwość! Po rzucieniu w nie zaklęciem aquamenti nie moczą się, a stają sofami wodnymi! Przed nimi stoi stolik w kształcie serca. Największą zaś atrakcją jest znajdująca się na nim fontanna niekończącej się czekolady.
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Robin Doppler
Robin Doppler

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 166 cm
C. szczególne : Podobnież duże oczy, trzy podłużne blizny po pazurach od lewego nadgarstka aż do łokcia, bardzo jasne, blond włosy
Galeony : 1400
  Liczba postów : 1202
https://www.czarodzieje.org/t19800-robin-doppler#600127
https://www.czarodzieje.org/t19810-robin-i-jej-sowa#600759
https://www.czarodzieje.org/t19808-robin-doppler#600671
https://www.czarodzieje.org/t20573-robin-doppler-dziennik
Pokój Zakochanych - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Pokój Zakochanych - Page 6 Empty


PisaniePokój Zakochanych - Page 6 Empty Re: Pokój Zakochanych  Pokój Zakochanych - Page 6 EmptyWto Gru 15 2020, 19:38;

Naprawdę nie była świadoma tego, co zastanie w środku! Gdyby tylko wiedziała, poszukała by jakiegokolwiek innego miejsca. Po prostu wielokrotnie słyszała o tym pokoju i uznała, że będzie odpowiednim na spotkanie, jakie zamierzała przeprowadzić z Dear'em. W końcu nie chciała, aby zobaczył ją w tej całej cukierkowej otoczce i tak dalej... Gdyby tylko wiedziała... No właśnie.
Ale nie wiedziała. I teraz czuła się tak, jakby coś się w niej po prostu gotowało. A uczucie to narosło, kiedy drzwi otworzyły się za jej plecami. Automatycznie odwróciła się w tamtą stronę, żeby oczywiście zobaczyć, jak Hunter wchodzi do pomieszczenia. Jedno musiała przyznać, naprawdę ubrał się dobrze, czego kompletnie się nie spodziewała i czym ją zupełnie zaskoczył.
- Ja naprawdę nie wiedziałam, jak tutaj jest, po prostu słyszałam o tym miejscu. - zapewniła go od razu. Jednak kiedy parsknął śmiechem uznała, że nie ma co się tłumaczyć bo i tak pomyślał jedno, zresztą zapewne to samo, co i ona by pomyślała w podobnej sytuacji... - Ale pewnie i tak uznasz, że zrobiłam to wszystko celowo, byle tylko spędzić z tobą urocze chwile - dodała, zaplatając dłonie na wysokości piersi. Nie skomentowała, kiedy stwierdził, że kolejna randka będzie przez niego zaplanowana, tylko przewróciła oczami.
Westchnienie wyrwało się z jej krtani, kiedy tak od razu przeszedł do rzeczy. Podeszła do tej samej sofy i usiadła na niej, jednak w znacznie mniej ostentacyjnym stylu, niż zrobił to ślizgon. Założyła nogę na nogę i poprawiła materiał spódniczki na kolanach. Dopiero wtedy zdecydowała się przenieść spojrzenie na chłopaka. Nie była do końca pewna, w jakie słowa powinna to wszystko ubrać tak, aby od razu go nie odstraszyć. Istniało całkiem spore prawdopodobieństwo, że za jeśli powie to w nieodpowiedni sposób, to za chwilę wyśle ją do diabła, razem z genialnym pomysłem okiełznania harpii. Nieświadomie przygryzła wargę.
- Mam bardzo, ale to bardzo głupi pomysł i musisz mi w tym pomóc - oznajmiła bardzo szybko, na jednym wydechu. - I dlatego musieliśmy spotkać się w takim miejscu bo to, co chcę zrobić, nie może nikt inny widzieć. Zależy mi na dyskrecji - przysunęła się delikatnie w jego stronę, wciąż patrząc mu prosto w oczy, praktycznie że unikając mrugania czy jakichkolwiek innych, zbędnych w tym momencie gestów. - Kurde, nie myślałam, że to będzie takie ciężkie do powiedzenia - dodała po dłuższej chwili, czując jak jej serce trochę przyspiesza. Błądziła spojrzeniem po całym tym kiczowatym pomieszczeniu. Zauważyła to, czego nie zdążyła wcześniej, jak na przykład fontannę czekolady. Na Merlina, kto coś podobnego mógłby umieścić w takim pokoju? Nawet nie chciała wiedzieć, co ludzie mogli z tym robić oprócz jedzenia...
No stresowała się. Nie samą obecnością Huntera obok siebie, ale zwyczajnie tym, że po prostu jej odmówi. A ona nie mogła usłyszeć z jego ust "nie". Nie miała nikogo innego, do kogo mogłaby się zwrócić z taką prośbą... Pochyliła się jeszcze bardziej w jego stronę, by znów spojrzeć mu prosto w oczy.
- Hunter, ufasz mi? - zapytała w końcu zamiast tego, co powinna powiedzieć od razu.
Powrót do góry Go down


Hunter O. L. Dear
Hunter O. L. Dear

Student Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 191cm
Galeony : 2009
  Liczba postów : 788
https://www.czarodzieje.org/t19794-hunter-ossian-lewis-dear#599888
https://www.czarodzieje.org/t19804-sowa-huntera#600487
https://www.czarodzieje.org/t19795-hunter-o-l-dear#599914
Pokój Zakochanych - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Pokój Zakochanych - Page 6 Empty


PisaniePokój Zakochanych - Page 6 Empty Re: Pokój Zakochanych  Pokój Zakochanych - Page 6 EmptySro Gru 16 2020, 11:48;

Ślizgon tym bardziej nie miał pojęcia jak wygląda ten pokój zakochanych, bo jeszcze nigdy nie miał przyjemności z niego korzystać. Ale trzeba było powiedzieć, że ten kto wymyślił takie a nie inne udekorowanie tego pomieszczenia, musiał totalnie nie mieć gustu i wyczucia stylu. O ile stare meble we wszystkich odcieniach różu, jeszcze jakoś można było znieść, tak ta poświata, padająca z lampionów i układająca się w serduszkowe kształty, była wręcz kiczowata. No dobra, tak samo tandetne wydawały się też te kanapy w formie ust... I że niby w takim miejscu człowiek czuł romantyczny klimat? Prędzej puściłby pawia.
Na początku ten cały obraz wbił go w podłogę, jednak kiedy szok już minął, nadeszło rozbawienie i próba dogryzienia Doppler, która zaproponowała właśnie to miejsce. Podejrzewał, że była tu wcześniej, aż do momentu, kiedy się odezwała.
- Też tu nigdy nie byłem i w sumie... widzę, że nic nie straciłem. - uznał, rozglądając się po pokoju, a kiedy jego wzrok padł na gramofon, pokiwał głową z uznaniem. To był chyba jedyny element wystroju, który podobał mu się w tym pomieszczeniu. - Mm, kusisz tymi uroczymi chwilami - odezwał się, spoglądając na nią z wymownym uśmieszkiem - Ciekawe czy to prawda... - mruknął pod nosem, sięgając po różdżkę, aby po chwili eksperymentalnie rzucić Aquamenti na sofę, na której siedzieli. Kilka sekund później mieli już pod tyłkami magiczny wodny materac, który przyjemnie kołysał ich lekko na boki. Zaśmiał się w głos, usatysfakcjonowany testem. - Wow. To akurat mi się podoba - podsumował, delikatnie rozbujawszy kanapę, tak aby wprowadzić w ruch także samą Robin. I choć widział, że dziewczyna jest coś nie w humorze  - a nie miał przez chwilę pojęcia jeszcze czym jest to spowodowane - zaraz przypomniał sobie po co w ogóle go tu ściągnęła. Miała sprawę. Dlatego zapytał ja o konkrety.
- Głupi pomysł, dyskrecja... Brzmi jak dobra zabawa - skomentował nieco szczeniacko podchodząc do tematu, w czasie kiedy Ślizgonka wyraźnie denerwowała się tym jak ubrać w słowa to o co chce go poprosić. - Po prostu wyduś to z siebie - rzucił do niej, kiedy zbliżyła się do niego, wyraźnie przejęta. Zmarszczył lekko brwi, widząc jej zachowanie i to jak długo zwleka z tym, aby powiedzieć mu o co jej chodzi. Czyżby to było coś aż tak poważnego? Bała się, ze ją wyśmieje? Że odmówi? Że prychnie i uzna ją za wariatkę?
Kiedy wreszcie przeniosła na niego wzrok, który wcześniej lustrował dokładnie wystój pokoju, spojrzał na nią wyczekująco, a kiedy otworzyła usta, naturalnym było, że zaśmiał się pod nosem.
- Co to za pytania, Doppler? Czy to ma być jakiś quiz na sprawdzenie etapu naszej relacji? - zażartował, na moment odwracając wzrok na gramofon, który niespodziewanie zaczął grać spokojną melodię. - Okej, dobra. Ufam. A więc, o co chodzi? - wrócił do niej spojrzeniem, aby zatrzymać się nim na jej twarzy, milcząc wyczekująco. Czy to było naprawdę aż tak głupie że potrzebowało aż tak długiego wstępu? Czy tak bardzo zależało jej na tym, aby się zgodził, że denerwowała się tym jak przystąpieniem do OWUTEMów?
Powrót do góry Go down


Robin Doppler
Robin Doppler

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 166 cm
C. szczególne : Podobnież duże oczy, trzy podłużne blizny po pazurach od lewego nadgarstka aż do łokcia, bardzo jasne, blond włosy
Galeony : 1400
  Liczba postów : 1202
https://www.czarodzieje.org/t19800-robin-doppler#600127
https://www.czarodzieje.org/t19810-robin-i-jej-sowa#600759
https://www.czarodzieje.org/t19808-robin-doppler#600671
https://www.czarodzieje.org/t20573-robin-doppler-dziennik
Pokój Zakochanych - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Pokój Zakochanych - Page 6 Empty


PisaniePokój Zakochanych - Page 6 Empty Re: Pokój Zakochanych  Pokój Zakochanych - Page 6 EmptySro Gru 16 2020, 22:12;

Gdyby tylko wiedziała, co aktualnie myślał na temat tego miejsca, to zapewne od razu by przyznała mu rację. Może nawet zaproponowała zmianę, byle tylko dalej od tego wszechobecnego różu i słodkości, od której aż chciało się rzygać. No ale cóż, zamiast tego, siedzieli sobie właśnie na uroczych ustach i nawet nie chciała wiedzie, ile razy ta kanapa spotkała się z cudzymi, gołymi pośladkami... Wbrew pozorom, nie była głupia i doskonale wiedziała, co mogli tutaj robić inni ludzie. Choć na samą myśl, że komuś mogły podobać się podobne klimaty, chciało jej się śmiać.
Chwilę później chłopak zamienił zajmowany przez nich mebel na taki, który zachowywał się niczym kanapa wodna. Dziewczyna zaczęła unosić się w górę i w dół, z każdym kolejnym jego ruchem. Poczuła delikatne mdłości i może nawet jej twarz stała się bardziej bezbarwna.
- Jak nie przestaniesz, to zaraz się zrzygam - obwieściła, chowając twarz w dłoniach. I nie, nie straszyła. Ostrzegała, że coś podobnego może mieć miejsce, sądząc po tym, jakie dziwne reakcje zaczęły zachodzić w jej żołądku. Kto by przypuszczał, że cierpi na chorobę morską? I że przekona się o tym w Hogwarcie, siedząc na kanapie... - Że tobie się podoba, to się akurat nie dziwię. Oszczędza pracy, co? - spojrzała na niego z pomiędzy palców, dalej oddychając głęboko, byle tylko nie puścić pawia na podłogę. Trochę pomogło. Powoli zaczynała czuć się lepiej, ale do ideału było jej jeszcze daleko.
Nie skomentowała jego kolejnych słów, bo właśnie wpadła na pomysł, który wydawać się mógł jeszcze głupszym niż to, co zamierzała do niedawna mu zaproponować... Ale w sumie, póki nie przetestuje to nie miała szans się dowiedzieć, prawda?
- A może faktycznie tak jest? - uniosła jedną brew do góry, w odpowiedzi na jego słowa dotyczące testowania relacji. Powoli zaczynał sądzić, że w ramach odwetu za to, jak on zachował się względem niej ostatnio, był to jednak dobry pomysł... Odwróciła się mocniej w jego stronę, podciągając jedną nogę w kolanie na kanapę. Odruchowo już poprawiła materiał spódniczki tak, aby układał się jak najkorzystniej. Jedną rękę przerzuciła przez jej oparcie, a drugą sięgnęła w stronę jego policzka. Nim się obejrzała, dotknęła nieco szorstkiej w tym miejscu skóry na jego twarzy.Śledziła ruch swoich palców, kiedy naznaczyła delikatny szlak opuszkami od jego ucha aż po sam podbródek. Zaskakująco przyjemnym doznaniem to było... Dopiero, kiedy zabrała swoją dłoń, powoli znów przeniosła spojrzenie w kierunku jego oczu. Zamrugała szybko kilka razy, pozwalając sobie na delikatny uśmiech. - A jeśli chciałabym coś podobnego zrobić, to byłoby to złe? - zapytała cichszym tonem, czując jak jej serce zaczyna mocniej walić. Była ciekawa, czy zorientuje się w jej zamiarach i jeśli tak, to kiedy karze jej się odczepić. - Może dołączyłam do grona twoich fanek... - rzuciła jeszcze w eter, znów delikatnie się przysuwając. Raz hipogryfowi śmierć...
Pochyliła się w jego stronę nieco szybciej, niż zrobiła to do tej pory. Jej wargi spotkały się z jego własnymi, choć przecież pierwotnie zupełnie tego nie planowała. Przymknęła powieki, przedłużając tę chwilę bliskości, bo nawet jeśli miałby ją w tym momencie odepchnąć, to przecież nie zamierzała się tym przejmować, prawda? Co więc jej szkodziło zabawić się w ich ulubioną grę, nie informując go wcześniej o jej rozpoczęciu?
Powrót do góry Go down


Hunter O. L. Dear
Hunter O. L. Dear

Student Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 191cm
Galeony : 2009
  Liczba postów : 788
https://www.czarodzieje.org/t19794-hunter-ossian-lewis-dear#599888
https://www.czarodzieje.org/t19804-sowa-huntera#600487
https://www.czarodzieje.org/t19795-hunter-o-l-dear#599914
Pokój Zakochanych - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Pokój Zakochanych - Page 6 Empty


PisaniePokój Zakochanych - Page 6 Empty Re: Pokój Zakochanych  Pokój Zakochanych - Page 6 EmptyCzw Gru 17 2020, 00:27;

Ciężko było nie domyślić się, dlaczego ten pokój nosił miano dyskretnego, jak sama Ślizgonka określiła go w liście. Za to, gdyby Hunt wiedział jakie myśli chodzą dziewczynie po głowie, kiedy tak sobie niewinnie ogląda tą sofę, pewnie nie dałby jej żyć, uznając ją za zdemoralizowaną.
Dear nie mógł wręcz powstrzymać możliwości sprawdzenia czy to co słyszał kiedyś mimochodem na temat tych kanap to prawda. Być w tym obciachowym pokoju i nie sprawdzić legendy krążącej po szkole, toż to grzech. Jednak nie spodziewał się, że kołysanie, w które wprowadził cały mebel wraz z jasnowłosą dziewczyną, może skończyć się mdłościami. Widząc co się kroi, kiedy ukryła twarz w dłoniach, przestał bujać łodzią sofą, jednocześnie próbując ją ustabilizować. Usłyszawszy jej słowa, które wymamrotała przez zakryte usta, na jego własnych pojawił się zadziorny uśmieszek.
- Skoro wiesz to po co pytasz. Świetny wynalazek, doprawdy... - rzucił do niej, głaszcząc dłonią oparcie malinowej kanapy, aby po chwili z powrotem przenieść wzrok na dziewczynę i przejść do rzeczy, tym samym wyrażając wyraźne zaciekawienie jej wstępem. A jej tak ciężko było wypowiedzieć tą tajemniczą sprawę na głos, że Huntera z sekundy na sekundę intrygowało to, co takiego miała mu do powiedzenia. Dlatego zaczął śmieszkować, dlatego zwrócił uwagę na grający w tle gramofon, a nie na nią, która właśnie obmyślała jak go wkręcić.
A nabranie Ślizgona nie było takie trudne, wbrew pozorom. Jeżeli chciała odegrać się za rozmowę przed łazienką, to miała idealne warunki, bo chłopak już dawno zapomniał o wydarzeniach tamtego dnia. A przynajmniej zgubiło się to gdzieś w jego pamięci, po liście, który mu wysłała. Właśnie z tego powodu, nawet nie powiązał tego spotkania z tamtym. I choć wiedział, że Robin lubi z nim pogrywać, tak w tym momencie uznał, że ta prośba, którą do niego ma jest na tyle ważna, że nie ma co brać pod uwagę innej opcji. Nawet mu to do głowy nie przyszło.
- Serio? To na jakim... - zaczął, widząc jej uniesioną brew, a kiedy usiadła bokiem i uniosła rękę do jego policzka, zamarł zszokowany tym gestem. Utkwił w jej twarzy oniemiałe spojrzenie, kiedy ta obserwowała swoje palce, a ich przyjemnie ciepłe koniuszki badały kontur jego żuchwy. - Robin? - odezwał się wreszcie, nieco zachrypniętym tonem, który zdradzał niepewność i lekkie zdezorientowanie, a zaraz po tym usłyszał kolejne pytanie Ślizgonki, a następnie słowa, które dosłownie wbiły go w kanapę. Nie zdążył nawet dobrze pomyśleć nad tym czy to co mówi może być prawdą, czy ma odpowiedzieć jej prześmiewczym tekstem, czy zaśmiać się, czy uznać za komplement, jako przystawka przed prośbą, którą do niego miała.
Żadna z tych myśli jednak nie pojawiła się w jego głowie, bo nie miał na to czasu. Poczuł tylko jej usta na swoich i instynktownie przymknął oczy, a potem nawet nie zastanawiał się nad tym co robił. Nie czekając na nic, nieco zniecierpliwiony jej zastygnięciem w jednej pozycji, oderwał się od niej na moment, aby przekręcić się na kanapie, tym samym zmniejszając jeszcze bardziej dystans między ich ciałami. Uwielbiał się całować, więc dla niego było to swoiste zaproszenie do gry, choć pewnie prowadzili z Robin w zupełnie inną rozgrywkę... Sekundę później odnalazł na powrót jej usta, aby musnąć nimi górną wargę dziewczyny i niejako poprosić o pozwolenie na pogłębienie pocałunku. Jedna rękę ułożył na jej szyi, a druga powędrowała na plecy jasnowłosej.  Zupełnie zapomniał o tym z kim ma do czynienia i jakie tak naprawdę mogą być zamiary Ślizgonki w tym wszystkim. Gdyby racjonalnie myślał, doszedł by do tego, że to może być podstęp, jednak za bardzo pochłonęła go aksamitna miękkość ust dziewczyny, która nieco przyćmiła mu umysł.
Powrót do góry Go down


Robin Doppler
Robin Doppler

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 166 cm
C. szczególne : Podobnież duże oczy, trzy podłużne blizny po pazurach od lewego nadgarstka aż do łokcia, bardzo jasne, blond włosy
Galeony : 1400
  Liczba postów : 1202
https://www.czarodzieje.org/t19800-robin-doppler#600127
https://www.czarodzieje.org/t19810-robin-i-jej-sowa#600759
https://www.czarodzieje.org/t19808-robin-doppler#600671
https://www.czarodzieje.org/t20573-robin-doppler-dziennik
Pokój Zakochanych - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Pokój Zakochanych - Page 6 Empty


PisaniePokój Zakochanych - Page 6 Empty Re: Pokój Zakochanych  Pokój Zakochanych - Page 6 EmptyCzw Gru 17 2020, 10:34;

Nigdy nie uważała się za osobę normalną, czy jakkolwiek cnotliwą. Nie kryła się ze swoimi zamiarami, a myśli bardzo często krążyły jej w kierunku, do którego nie powinny zmierzać. Nic więc dziwnego, że gdy usłyszała o "pokoju zakochanych" to zaczęła zastanawiać się nad tym, co robią tutaj ludzie i jak bardzo to zbereźne są rzeczy. Ot, taka jej natura, której nawet nie zamierzała się wypierać. W końcu po co miałaby udawać inną wersję siebie, skoro z tą, którą obecnie reprezentowała, czuła się nad wyraz dobrze? No nie przychodziła jej żadna logiczna odpowiedź do głowy.
No, prawie dobrze, jeśli nie liczyć tych nudności, które wywołała w niej ta beznadziejna, wodna kanapa... Im dłużej siedziała nieruchomo, tym więcej chęci do życia wracało do jej ciała. Nawet zaczęła się powoli zastanawiać nad tym, jak to by faktycznie wypróbować ten mebel w jakiejś ciekawszej pozycji, jednak nie była na tyle ciekawa, aby zaproponować to Hunterowi. No bez przesady, prawda? Miała jakieś tam swoje poczucie wartości, czy jakkolwiek się to nazywało, które zdecydowanie jej mówiło, że jednak nie powinna tego robić, bo to na pewno nie skończyło by się dobrze.
Jak widać, mężczyźni naprawdę myślą w kompletnie inny sposób. Coś, do w jego odczuciu poszło już dawno w zapomnienie, to w jej przypadku wyglądało trochę inaczej. Mimo, że na co dzień nie rozpamiętywała tamtego zdarzenia, tak teraz, kiedy znów się z nim widziała, po prostu nie mogła nie spróbować tego wykorzystać przeciwko niemu. Zaskakująco łatwo przyszło jej odgrywanie dziewczyny kompletnie nie pewnej swoich uczuć i tego, co powinna teraz zrobić. Widziała po wyrazie jego twarzy, że brał wszystko to, co mówiła do niego, za pewniak, nie kwestionował ani nawet nie próbował rozważyć w myślach. Słysząc, jakim tonem wypowiedział jej imię (tak, zarejestrowała, że nie było to standardowe "Doppler"!), wiedziała, że działała w odpowiedni sposób. Znaczy, w odpowiedni według jej prywatnych standardów.
Zatrzymała się tylko po to, aby pozwolić mu przyswoić w głowie, co się właśnie działo. Kiedy odsunął się od niej, miała zacząć już przepraszać i wyrażać głęboką skruchę względem swojej postawy. Tylko że, tak samo, jak w jego prywatnym przypadku, nie było jej to dane. Bo chłopak po prostu stwierdził, że ta zabawa mu się spodobała. W głowie jej się zakręciło, choć przecież nie powinno, kiedy przesunął się jakoby w jej kierunku i znów zaczął praktykować to, co sam przerwał. Czyżby naprawdę było to takim prostym? Jakby automatycznie położyła dłoń na jego karku, a drugą wplotła w czarne kosmyki, bez wahania pogłębiając pocałunek, przekrzywiając delikatnie głowę, byle tylko im obojgu było wygodniej. Ale on nie powinien mieć miejsca. Tak samo jak jej kolejne czyny... Chyba trochę za bardzo wciągnęła się w tę grę, ale jakoś nie chciała tego teraz przerywać. Chwila przyjemności też jej się należała, prawda?
Dopiero po znacznie dłuższym czasie, niż początkowo zamierzała, odsunęła się od niego, głównie po to, aby zaczerpnąć powietrza. Otworzyła oczy, które teraz błądziły roziskrzonym spojrzeniem po jego twarzy. Uśmiechnęła się szeroko, nie do końca wiedząc, dlaczego to robi, ale kto by się tym przejmował.
- Wiedziałam, że jak się postarasz, to całkiem nieźle ci to wychodzi. Nie to, co wtedy przy łazience - rzuciła radosnym tonem, jakby właśnie przynajmniej wygrała coś na loterii. - Ale w sumie to nie przez tą sprawę cię tutaj zaprosiłam - dodała po chwili, dalej się uśmiechając szeroko, cholernie ciekawa jego prywatnej reakcji.
Powrót do góry Go down


Hunter O. L. Dear
Hunter O. L. Dear

Student Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 191cm
Galeony : 2009
  Liczba postów : 788
https://www.czarodzieje.org/t19794-hunter-ossian-lewis-dear#599888
https://www.czarodzieje.org/t19804-sowa-huntera#600487
https://www.czarodzieje.org/t19795-hunter-o-l-dear#599914
Pokój Zakochanych - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Pokój Zakochanych - Page 6 Empty


PisaniePokój Zakochanych - Page 6 Empty Re: Pokój Zakochanych  Pokój Zakochanych - Page 6 EmptyCzw Gru 17 2020, 12:51;

Można było powiedzieć, że właśnie za to lubił Ślizgonkę. Za to, że pokazywała na zewnątrz to jaka była naprawdę, czyli poniekąd zachowywała się podobnie jak on. Cenił takich ludzi, jednak nie oznaczało to w tym konkretnym przypadku, że nie wypomniałby jej "grzesznych myśli", po to aby jej dogryźć.
Po opanowaniu niesfornego żołądka i zawrotów głowy Robin wydawała się dochodzić do siebie, a chłopak dał jej chwilę, aby poczuła się lepiej (choć w żadnym wypadku nie czuł się winny temu, że zrobiło jej się niedobrze). Chyba rzeczywiście Dopplerówna wolałaby nie wiedzieć jak Ślizgon zareagowałby na jej sugestię przetestowania ciekawych pozycji. Jednak jakiś tam zdrowy rozsądek posiadała, więc dobrze, że i w tym przypadku postanowiła zadziałać zgodnie z nim.
To fakt, bardzo prosto udało jej się odtworzyć rolę dziewczyny, która w jakiś sposób nieśmiało chce wyznać swoje uczucia. I Hunter powoli zaczynał czuć ten przekaz, zwłaszcza w chwili gdy przywarła do niego ustami. W tym momencie zdziwienie jej wcześniejszymi słowami zniknęło, bo Dear skutecznie połknął haczyk, poddając się temu, co zaplanowała Ślizgonka. Mogła skrycie się w nim podkochiwać, mogła chcieć tylko go wkręcić albo też zwyczajnie chcieć się zabawić. Jemu było wszystko jedno w tej chwili. Znalazł się bliżej niej, aby przerwać niewinnego całusa i by mógł on przerodzić się w coś bardziej śmielszego, zmysłowego i przyjemniejszego. Ręką znajdująca się na jej plecach przyciągnął ją mocniej do siebie, tym samym oddając gorące pocałunki, które najwyraźniej podobały się dziewczynie na tyle, że nie mogła ich przerwać tak łatwo.
On też nie miał pojęcia ile czasu minęło do momentu, aż Doppler odsunęła się, aby złapać haust powietrza. Widząc jej rozpromienioną twarz przed sobą, sam automatycznie rozciągnął usta w uśmiechu.
- Widzisz ile wtedy straciłaś tymi swoimi humorkami? - odparł na jej słowa, wciąż niezwykle pewny siebie i zadowolony z takiego obrotu sytuacji, jednak po chwili dziewczyna znowu się odezwała i uśmieszek na jego ustach nieco przygasł. Zmarszczył nieznacznie brwi, zastanawiając się zatem po co go pocałowała.  - Czyli co...? To miała być jakaś łapówka, czy co? - odezwał się po dłuższej chwili, prostując się i odsuwając się od niej. Uniósł dłoń, aby przeczesać nerwowo włosy, po czym wrócił do niej spojrzeniem.
- Doppler, co Ty kombinujesz? Podobno byś mnie kijem nie dotknęła, a TO co to było? Podobało Ci się chyba, co? - spytał, patrząc na nią z wymownym uśmiechem, po czym zlustrował wzrokiem jej sylwetkę, zatrzymując się na krótkiej spódniczce, która nieco podjechała do góry odsłaniając zgrabne nogi dziewczyny. Jeden kącik ust automatycznie uniósł się ku górze a Ślizgon pozwolił sobie położyć jej rękę na kolanie, bo dlaczego nie? Z pewnością blondynka ją za moment sprawnie strzepnie ze swojej nogi, ale co mu tam. Liczy się jego "+1 do męskości".
- Myślisz, że po takim zagraniu na moich uczuciach zgodzę się na cokolwiek? Czuję się teraz zraniony. - oznajmił z udawanym żalem w głosie, starając się patrzeć w jej tęczówki nad wyraz łagodnie i niewinnie. Cokolwiek chciała mu teraz powiedzieć, musiała liczyć się z tym, że poważny raczej nie będzie. Sama tego chciała, zaczynając sprawę wymagającą dyskrecji od gierki, która miała posłużyć za zemstę.
Powrót do góry Go down


Robin Doppler
Robin Doppler

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 166 cm
C. szczególne : Podobnież duże oczy, trzy podłużne blizny po pazurach od lewego nadgarstka aż do łokcia, bardzo jasne, blond włosy
Galeony : 1400
  Liczba postów : 1202
https://www.czarodzieje.org/t19800-robin-doppler#600127
https://www.czarodzieje.org/t19810-robin-i-jej-sowa#600759
https://www.czarodzieje.org/t19808-robin-doppler#600671
https://www.czarodzieje.org/t20573-robin-doppler-dziennik
Pokój Zakochanych - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Pokój Zakochanych - Page 6 Empty


PisaniePokój Zakochanych - Page 6 Empty Re: Pokój Zakochanych  Pokój Zakochanych - Page 6 EmptyCzw Gru 17 2020, 20:02;

Dogadywali się nadzwyczaj dobrze, pomimo tego, jak wiele znaczących aspektów ich różniło. W opinii Robin, chyba przede wszystkim to, że ona czasami liczyła się z tym, co mogli poczuć inni ludzie, a nie była tak w stu procentach, czy Dear posiadał taką samą umiejętność. Chociaż, z drugiej strony, patrząc na to, co właśnie robiła, to można było poniekąd stracić pewność względem tej jej cechy charakteru. Bo czy tym całowaniem i całym podpuszczaniem, że niby jest właśnie zakochana z ślizgonie, nie ignorowała wszystkiego tego, co on sam mógłby czuć, byle tylko zaspokoić jakieś swoje chore pragnienie delikatnego rewanżu? No w zasadzie to można było właśnie w ten sposób pomyśleć. Czyli nie była jednak od niego lepsza. I nie różniło ich aż tak wiele, jakby się mogło wydawać. Może właśnie to było kluczem do ich odpowiedniego porozumiewania się. Chyba zwyczajnie byli siebie warci...
Nadal się uśmiechała szeroko, kiedy powoli docierało do niego, co w zasadzie właśnie się działo. Sama też miała nieco do przyswojenia, bo mimo tego, że pocałowała go w jednym celu, to było dziwne, że jej się to spodobało. Przecież nie powinno. Nie była tego typu osobą. Nie mogła być Hunterem...
- To nie były tylko humorki, ale mniejsza o to - im bardziej jego uśmiech zanikał, tylko szerszy stawał się jej własny. Nie umiała tego racjonalnie wyjaśnić i nawet nie próbowała tego zrobić. Nie oponowała, kiedy zaczął się od niej odsuwać, a nawet zabrała własne ręce, byle mu to ułatwić, skoro właśnie tego teraz chciał. Machnęła lekceważąco dłonią, kiedy zasypał ją kolejnymi pytaniami. Nie zamierzała mu się teraz tłumaczyć, bo zwyczajnie nie wiedziała by co może mu teraz powiedzieć. Sama nie do końca wiedziała, czemu zachowała się tak a nie inaczej, a kaprysem tego nie zamierzała nazywać.
- Nie mówmy teraz o mnie - stwierdziła, dalej się uśmiechając szeroko, jakby to wszystko było kompletnie normalnym i codziennym zachowaniem ludzi ich pokroju. Westchnęła, kiedy położył dłoń na jej kolanie, jednak nie było to westchnienie sugerujące radość z podobnego czynu. Niemniej nie zamierzała jej strzepnąć, ciekawa tego, co zamierzał zrobić dalej, bo zabawa zaczynała być naprawdę bardzo interesującą. Doppler, skup się. Nie po to tutaj przyszłaś...
Pochyliła się ponownie w jego stronę, dalej uśmiechając się szeroko.
- A co? Zakochałeś się we mnie? Oj, Hunter, w takim razie mogłeś powiedzieć, nie raniła bym cię tak strasznie mocno - posłała mu jeszcze buziaka, dalej nie wiedząc, dlaczego do cholery to robiła, ale sprawiało jej to ogromną satysfakcję. Naprawdę dziwnym było to wszystko. - Poza tym, kiedy ci powiem, o co chodzi, to wiem, że na pewno się zgodzisz. Lubisz przecież niebezpieczne rzeczy, a takie mogę ci zagwarantować - uniosła jedną brew do góry, kiedy to powiedziała, bo miała świadomość, że w ten sposób jeszcze bardziej rozbudzi jego ciekawość. I prawdopodobnie, jeśli Hunter zechce dalej współpracować, to faktycznie zgodzi się na pomoc w przedsięwzięciu, jakie planowała.
- Najpierw musisz mi powiedzieć, czy znasz jakieś zielsko, które działa pobudzająco, ale jednocześnie nie wprawia w histerię czy zły nastrój - no bo przecież nie mogła pozwolić na to, aby Eskil pod wpływem zaaplikowanej mu rośliny się rozwściekł. Gdyby tak się stało, to najprawdopodobniej mogłaby nie przetrwać takiego spotkania z wilowatytm.
Powrót do góry Go down


Hunter O. L. Dear
Hunter O. L. Dear

Student Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 191cm
Galeony : 2009
  Liczba postów : 788
https://www.czarodzieje.org/t19794-hunter-ossian-lewis-dear#599888
https://www.czarodzieje.org/t19804-sowa-huntera#600487
https://www.czarodzieje.org/t19795-hunter-o-l-dear#599914
Pokój Zakochanych - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Pokój Zakochanych - Page 6 Empty


PisaniePokój Zakochanych - Page 6 Empty Re: Pokój Zakochanych  Pokój Zakochanych - Page 6 EmptyCzw Gru 17 2020, 22:06;

Jemu też często zdarzało się nie myśleć o innych, ale tylko o wyłącznie o własnym celu. I może właśnie dlatego tak naprawdę nie miał za złe Robin jej zachowania, bo przecież on też tak czasami postępował, a zresztą przecież nie zraniła jego uczuć. Co innego gdyby faktycznie dała mu jakieś nadzieje, gdyby był nią w jakiś sposób zainteresowany, a przecież nie był, prawda? PRA-WDA?
Czy bycie nim, w takim razie było czymś tak okropnym? Przecież każdy ma prawo czerpać z życia najwięcej tego co sprawia mu przyjemność. Dla Ślizgonki były to podróże i pisanie sensacyjnych artykułów, a dla niego z kolei spędzanie miło czasu z dziewczynami, zajmowanie się roślinami czy sterczenie nad kociołkiem. Czyż ta różnorodność nie była piękna? Nie można było oceniać ludzi, nawet dla swoich potrzeb "ten jest gorszy ode mnie, ten lepszy", każdy miał co innego do zaoferowania i jeśli nie było się w jego skórze, to nie wiedziało się tak naprawdę z jakiego powodu to co robi sprawia mu przyjemność. Jednak dziewczyna na moment stała się poniekąd nim w momencie, kiedy uznała, że ich pocałunek się jej podobał. Więc w czym widziała teraz problem?
Już miał odezwać się, żeby nie zbyła jego słów machnięciem ręki, kiedy stwierdziła, żeby nie rozmawiali o niej. Uniósł nieznacznie brwi, zerkając na nią zaciekawiony.
- O, to może powiesz mi wreszcie w czym Ci jestem potrzebny, skoro już wiemy, że nie do całowania - oznajmił ironicznie, przyglądając się jej i kładąc dłoń na jej kolanie. Nie mógł nie dosłyszeć westchnienia dziewczyny, które zdawało się być bardziej wyrazem jej zrezygnowania względem jego zachowania. Aż był w szoku, że nie usłyszał czegoś w stylu "weź te łapska". Postanowił więc to wykorzystać, lekko głaszcząc materiał spódnicy, znajdujący się na jej udzie, informując ją o rzekomym zranieniu jego osoby. Kiedy ponownie się zbliżyła, nie powstrzymał odruchu, aby nie spuścić wzroku na jej wydatne usta, które jeszcze przed chwilą pozwoliła sobie całować. Nie mógł nic na to poradzić, że teraz jego myśli krążyły tylko w wokół jednego. Podniósł spojrzenie, po kilku sekundach błądzenia gdzieś w okolicy jej ust, aby spojrzeć w jej czekoladowe tęczówki i uśmiechnąć się łobuzersko.
- Czekaj, a czy to nie Ty miałaś być moją fanką przed chwilą? Możemy sobie pomóc, kochanie - zaproponował niewzruszony, próbując jeszcze tak przeinaczyć jej słowa, aby choćby na chwilę jego było na wierzchu. Na buziaka wydął tylko usta, układając je w tak zwany dzióbek, aby ostentacyjnie cmoknąć przestrzeń miedzy nimi. - Chcesz zrobić coś niebezpiecznego i potrzebujesz faceta - typowa niezależna i samowystarczalna kobieta... - mruknął cicho, aby jeszcze bardziej podkreślić jej "ułomność". Zmarszczył nieco brwi, wbijając w nią przenikliwy wzrok, jakby chciał jeszcze coś więcej wyczytać z jej spojrzenia, niżeli to co usłyszał. Chciała, żeby załatwił jej towar i to miało być niebezpieczne? Ach, tak... To jeszcze nie koniec.
- Coś by się znalazło. Tylko musisz mi dokładnie opisać po co tego potrzebujesz. Bo to jednak nie jest coś czego normalni ludzie szukają na co dzień. Co takiego ryzykownego chcesz zrobić? - spytał, uważnie się jej przyglądając, bo jeśli zaczęłaby mu ściemniać, miałby szansę to wychwycić. Nie to, żeby się o nią martwił (o, na pewno nie!), ale czuł, że wymyśliła coś naprawdę głupiego, co już może nie być takie śmieszne. Wolał w razie potrzeby odwieść ją od tego pomysłu, żeby... żeby nie miał potem wyrzutów sumienia, że tego nie zrobił.
Powrót do góry Go down


Robin Doppler
Robin Doppler

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 166 cm
C. szczególne : Podobnież duże oczy, trzy podłużne blizny po pazurach od lewego nadgarstka aż do łokcia, bardzo jasne, blond włosy
Galeony : 1400
  Liczba postów : 1202
https://www.czarodzieje.org/t19800-robin-doppler#600127
https://www.czarodzieje.org/t19810-robin-i-jej-sowa#600759
https://www.czarodzieje.org/t19808-robin-doppler#600671
https://www.czarodzieje.org/t20573-robin-doppler-dziennik
Pokój Zakochanych - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Pokój Zakochanych - Page 6 Empty


PisaniePokój Zakochanych - Page 6 Empty Re: Pokój Zakochanych  Pokój Zakochanych - Page 6 EmptyPią Gru 18 2020, 13:20;

Jak widać, nie zawsze potrafiła zachowywać się jak kompletnie rozsądna osoba. Czasami nawet ją zaskakiwało to, jak potrafiła zareagować w danej sytuacji. Pomyślałby kto, że po dziewiętnastu latach życia, człowiek mniej więcej wie, czego może się spodziewać po sobie samym. Tymczasem Robin każdego kolejnego dnia przekonywała się, że naprawdę miała jeszcze wiele, bardzo wiele do zrobienia, jeśli chciała zrozumieć w pełni samą siebie. I na przykład, w przyszłości, przewidzieć, że w podobnych momentach do tego, nie powinna ulegać tak beznadziejnym podszeptom, które goszczą niekiedy w jej głowie. Gdzieś tam, z tyłu, nawoływały ją do działania, które było zupełnie niepotrzebne. Mogła przecież zwyczajnie porozmawiać z chłopakiem, bez głupich gierek. Wtedy pewnie żadne z nich by nie ucierpiało, tylko mieliby sposobność, aby spokojnie wszystko załatwić. Tymczasem gmatwała i tak już zagmatwaną relację, która powstała pomiędzy nimi.
- Do całowania to nie w tym momencie - powiedziała, zanim zdążyła ugryźć się w język. Coraz częściej zdarzało jej się mówić zanim pomyśli, przez co jeszcze bardziej wszystko stawało się zawiłym. Przecież w tym momencie przez przypadek przyznawała się, że wcale nie było jej przed chwilą tak źle i raczej udawała tylko po to, aby go podjudzić. Po co?! Odpowiedź nie przychodziła. Może sprawiała jej przyjemność świadomość, jakoby tym razem jej było na wierzchu? I chyba całkiem nieźle jej to wychodziło, skoro znów wpatrywał się w jej usta zdecydowanie dłużej, niż powinien to robić. Jednak miała ważniejsze rzeczy do zrobienia w tym momencie. Jak chociażby przekonanie go do tego, że pomoc jest ważna i powinna odbywać się w sposób bezinteresowny. Delikatnie ujęła jego dłoń, która wciąż znajdowała się na jej udzie, pomiędzy swoje własne. Udała, że nie zauważyła, jak szorstka ona była w porównaniu z jej własną.
- Tak, możemy, ale najpierw ty musisz pomóc mnie - oznajmiła pewnym siebie tonem, dalej wpatrując się prosto w jego oczy. Nie skomentowała kolejnego przytyku, choć riposta bardzo rzucała jej się na usta i nie chciała odpuścić. Przełknęła jednak dumę i chęć udowodnienia mu, że w zasadzie to jakby bardzo chciała, to poradziła by sobie samodzielnie. Tylko po pierwsze, na pewno zajęło by jej to znacznie więcej czasu, niż gdyby poprosiła Huntera o pomoc, a po drugie, mogłoby być znacznie bardziej ryzykowne. Podświadomie czuła, że po prostu potrzebowała kogoś, kto w razie czego dałby sobie radę razem z nią i uspokojeniem Eskila, kiedy ten już stanie się harpią.
- Mówię ci to, bo naprawdę ci ufam Hunter - zaczęła w końcu. Przełknęła głośno ślinę i przymknęła na chwilę powieki. Kiedy ponownie je uchyliła, można było zauważyć, że podjęła jakąś ważną decyzję i nie zamierzała już się odwrócić.
- Jest w szkole jeden uczeń, który jest potomkiem wili. Nie rozumie tego, co się z nim dzieje i jak to wszystko funkcjonuje. Niekontrolowanie przemienia się w harpię. A ja chcę mu pomóc to ogarnąć, żeby zrozumiał, jak z powrotem zmienić się w człowieka. I potrzebuję do tego i ciebie i twojej wiedzy w zakresie zielarstwa. Jak rozbudzić go i jednocześnie jak potem sprawić, żeby wrócił do swojej ludzkiej postury. - dała mu chwilę na przetrawienie, co właśnie powiedziała. Wiedziała, że za sekundę usłyszy kazanie na temat tego, jaka to nieodpowiedzialna jest i jak w ogóle głupi to był pomysł, lub, w najlepszym wypadku ją wyśmieje. Więc czym prędzej przełożyła jedną swoją dłoń na jego usta, aby uciszyć choć na chwilę protesty. - Wiem, że to głupie i ryzykowne. Gdyby było proste, to nie prosiła bym o pomoc. Hunter, błagam, zrobię to, czy mi pomożesz, czy nie. Ale wolała bym mieć obok siebie kogoś, komu ufam i wiem, że w razie najgorszego, nie spieprzy tylko mi pomoże - przy każdym z tych słów patrzyła mu prosto w oczy, aby przekonać mu, że to, co mówiła było prawdą, żadną zagrywką, czy tanim chwytem. Naprawdę mu ufała. Dopiero po dłuższej chwili powoli odsunęła swoją dłoń od jego ust, gotowa na tyradę.
Powrót do góry Go down


Hunter O. L. Dear
Hunter O. L. Dear

Student Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 191cm
Galeony : 2009
  Liczba postów : 788
https://www.czarodzieje.org/t19794-hunter-ossian-lewis-dear#599888
https://www.czarodzieje.org/t19804-sowa-huntera#600487
https://www.czarodzieje.org/t19795-hunter-o-l-dear#599914
Pokój Zakochanych - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Pokój Zakochanych - Page 6 Empty


PisaniePokój Zakochanych - Page 6 Empty Re: Pokój Zakochanych  Pokój Zakochanych - Page 6 EmptySob Gru 19 2020, 16:50;

To prawda, chyba lepiej wyszłaby na tym, gdyby pogadała z nim otwarcie, bez tego specyficznego wstępu; normalnie jak z przyjacielem. Bo chyba skoro mu ufała, to właśnie do tej grupy ludzi w jej środowisku należał. Jednak chyba, biorąc pod uwagę te ich relacje nie mogło obyć się bez tego typu zagrania, bo najzwyczajniej w świecie byłoby to do nich niepodobne. A tymczasem rozpoczynając rozmowę niezbyt poważnym incydentem, automatycznie nadała jej dość infantylny charakter.
Nie dało się nie zauważyć, że Robił była tego dnia nazbyt wylewna, troche jakby nawdychała się oparów veritaserium, dlatego jej niektóre wypowiedzi posiadały w sobie takie "perełki", których nie sposób było nie wykorzystać. Z tym, że juz do tej pory ciągle jej przerywał, a chciał wreszcie dowiedzieć się o co jej chodzi, dlatego tym razem posłał jej tylko wymowne spokrzenie i poruszając zabawnie brwiami, uśmiechnął się, nie komentując w żaden sposób jej słów odnośnie jej potrzeby całowania się.
Kiedy chwyciła jego rękę, dotarło do niego jak taka ta sprawa musi być dla niej naprawdę ważna. Brał też przez chwilę pod uwagę to, że równie dobrze może się znowu zgrywać, jednak z chwilą kiedy usłyszał ton jej głosu, zignorował te myśli. Słyszał w nim wyraźnie jak bardzo zależy dziewczynie na tym, aby zgodził się jej pomóc. Był coraz bardziej zaintrygowany tym, co takiego Ślizgonka wymyśliła i czemu tak bardzo chce tego dokonać. Nawet za cenę jego durnych przytyków, na które zbyt przejęta nawet nie odpowiedziała.
- No dobra, to już ustaliliśmy: ja ufam Tobie, Ty ufasz mi... - przerwał jej jeszcze, zanim zamknęła na moment oczy, jakby próbowała ułożyć w głowie to co chce mu powiedzieć, a Ślizgon bładził wzrokiem po jej twarzy, już lekko zniecierpliwiony tymi całymi podchodami i czekaniem. Aż wreszcie rozchyliła powieki i patrząc wprost na niego, praktyczniw na jednym wdechu opowiedziała mu cały plan.
Dearowi najpierw wydawało się, że cały ten pomysł posiada jakiś ukryty cel dziewczyna, bo przecież nie dało się ukryć, że to co chciała zrobić nie było zwykłąnpracą nad samokontrolą tego chłopaka. W ich przypadku to nie była nawet próba podejścia do hipogryfa. Bo stworzenie to miało wyrobiony już instynkt i wyczuwało intencje. Lecz, jeśli ten półwil nie wie jak wrócić do swojej ludziej postaci... a oni podadzą mu jeszcze coś, co go zmusi do wybudzenia harpiej natury - to może skończyć się naprawde źle.
Wysłuchawszy w całkowitej ciszy do końca tego co Dopplerówna chciała mu powiedzieć, nie spuszczał z niej wzroku, nawet kiedy przyłożyła mu dłoń do ust. A kiedy skończyła, umożliwiając mu wypowiedzenie się, poprzez zdjęcie palców z jego warg, nadal milczał, próbując zrozumieć pobudki, które przez nią przemawiają.
- Ale to nie wyjdzie - rzucił, po jakimś czasie, uświadamiając sobie coś nagle - Jeśli obudzimy w nim tą harpię "nienaturalnie", opanowanie jej może być tym trudniejsze dla niego, nie mówiąc już o nas - podjął się od razu analizy tematu i tego co przyszło mu do głowy od razu po wysłuchaniu jej pomysłu.
- Można użyć czegoś ale w bardzo małej ilości, żeby tylko mieć pewność, że uaktywni się ta jego wilowatość. Ale moim zdaniem jeśli chcesz mu pomóc powinnaś sprowokować taką sytuacje, która na codzień powoduje pojawienie się harpii. - oznajmił spogladając na nią zamyślony - To jest kurewsko niebezpiecze, jeśli chcesz go czymś nafaszerować, żeby "sztucznie" wywołać w nim tą konkretną reakcje. Da się to zrobić, tylko pytanie czy warto ryzykować, skoro nie wiemy tak naprawde czy to mu nawet nie zaszkodzi. Ale... jeśli chcesz to zrobić, to Ci pomogę. - uznał na koniec, bo nie było innej opcji jego zdaniem, niż ta. Jeśli miałaby to zrobic sama, to nigdy by na to nie pozwolił. Więc lepiej niech ryzykują cała trójką, niżeli ci dwoje sami mieliby pchać się w takie bagno.
Powrót do góry Go down


Robin Doppler
Robin Doppler

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 166 cm
C. szczególne : Podobnież duże oczy, trzy podłużne blizny po pazurach od lewego nadgarstka aż do łokcia, bardzo jasne, blond włosy
Galeony : 1400
  Liczba postów : 1202
https://www.czarodzieje.org/t19800-robin-doppler#600127
https://www.czarodzieje.org/t19810-robin-i-jej-sowa#600759
https://www.czarodzieje.org/t19808-robin-doppler#600671
https://www.czarodzieje.org/t20573-robin-doppler-dziennik
Pokój Zakochanych - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Pokój Zakochanych - Page 6 Empty


PisaniePokój Zakochanych - Page 6 Empty Re: Pokój Zakochanych  Pokój Zakochanych - Page 6 EmptyWto Gru 22 2020, 21:36;

Widziała wyraźnie, że w końcu Hunter zaczął traktować to wszystko równie poważnie, jak i ona sama traktowała. Pomimo niezbyt obiecującego wstępu, dochodzili do momentu, gdzie mogli ruszyć dalej i porozmawiać naprawdę poważnie o tym, o czym powinni rozmawiać od początku, a przez jej niekonwencjonalne podejście do tego wszystkiego, nie zrobili tego. Jego wzrok stał się bardziej skupiony na niej samej, niekoniecznie na mowie jej ciała i tym, co by tam chciał z nim robić.
Nie miała pojęcia, co mógł sądzić na temat tego, co zamierzała zrobić. Dobrze to wszystko maskował. Ona podjęła już dawno decyzję i wiedziała, że się z niej nie wycofa. Wiedziała doskonale, że całe przedsięwzięcie jest bardzo ryzykowne i liczyła się z tym. Wiedziała, jak cholernie wiele rzeczy może pójść nie po ich myśli. Niemniej wiedziała, że Eskilowi będzie to potrzebne. Być może dzięki temu właśnie zacznie lepiej się czuć z samym sobą. Nauczy się kontrolować to wszystko. Skłamała by, gdyby w tym wszystkim nie brała pod uwagę faktu, że zwyczajnie chciała zobaczyć na żywo tego typu przemianę. Początkowo stanowiło to główny cel całego przedsięwzięcia, jednak z czasem zrozumiała, że wcale tak nie jest. Chęć zobaczenia harpii zeszła na cholernie daleki plan, bo zwyczajnie poznała ślizgona i zobaczyła, że jest przede wszystkim człowiekiem, choć nieco zjebanym genetycznie.
Z zapartym tchem czekała na to, co powie Dear. Kiedy nieśmiało odsłaniała ponownie jego usta, była wręcz przekonana, że za chwilę usłyszy srogie kazanie na temat tego, jaka to jest nieodpowiedzialna, nierozważna, głupia i naiwna. Przymknęła nawet powieki z tego powodu. Czuła, że jej serce wali naprawdę szybko. Może nie aż tak, jak wtedy, gdy jeszcze kilka minut temu się całowali, ale równie uparcie nie chciało zwolnić do normalnego rytmu. Sekundy zdawały się trwać godziny, bo Dear dalej nic zupełnie nie mówił. Nieśmiało uchyliła powieki, próbując cokolwiek wyczytać z jego twarzy, ale było to cholernie trudne zadanie.
Słyszała, co zaczął mówić, ale chyba nie do końca to do niej docierało. Zmarszczyła brwi, jakby zaczął mówić do niej w kompletnie obcym języku. Tylko że… no nie robił tego. Mówił po angielsku i nawet używał sów, których znaczenie znała i rozumiała. Konsternacja malowała się na jej twarzy, bo zamiast spodziewanej bury, dostała informacje odnośnie tego, gdzie popełniała błąd w swoim rozumowaniu.
- Czekaj, czekaj! Stop! – ponownie zakryła mu usta swoimi dłońmi, dalej dokładnie przyglądając się jego twarzy. Bała się, że powie jeszcze choć jedno słowo, które sprawi, że jej mózg i zdolność racjonalnego myślenia, już kompletnie odejdą w niepamięć podczas tego spotkania. – Czyli nie krzyczysz na mnie, nie mówisz, że jestem idiotką, tylko mówisz, że mi pomożesz? Od tak, bez żadnych ukrytych warunków transakcji? – odsunęła ponownie dłonie od jego twarzy, a kiedy nic nie mówił, na jej twarzy zaczął malować się szeroki uśmiech. Nawet nie wiedziała w którym momencie, ale po prostu rzuciła się w jego stronę, przytulając cholernie mocno. – Ale czad! Ty naprawdę mi przy tym pomożesz! – zapiszczała bardzo blisko jego uszu, więc to doświadczenie mogło być nieco niekomfortowym dla ślizgona. Ale kto by się tym przejmował! Należało obmyślić lepszy plan, skoro już wiedziała, że jej własny jest, delikatnie mówiąc, do dupy. Odsunęła się w końcu od chłopaka i poprawiła swoją spódniczkę, a następnie bluzkę. Dalej szczerzyła się w jego stronę. – No właśnie problem polega na tym, że on sam nawet nie wie, kiedy to się dzieje. Po prostu nagle czuje, że zaraz właśnie wybuchnie. I pomyślałam, że dzięki zastosowaniu jakiegoś zielska, będzie można to odpowiednio kontrolować. – wyjaśniła mu swój pogląd na tę sprawę, nie do końca pewna, czy jej rozumowanie jest w ogóle logiczne. Jednak teraz, kiedy miała Huntera po swojej stronie, nie bała się wygłaszać nawet głupich poglądów.
Powrót do góry Go down


Hunter O. L. Dear
Hunter O. L. Dear

Student Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 191cm
Galeony : 2009
  Liczba postów : 788
https://www.czarodzieje.org/t19794-hunter-ossian-lewis-dear#599888
https://www.czarodzieje.org/t19804-sowa-huntera#600487
https://www.czarodzieje.org/t19795-hunter-o-l-dear#599914
Pokój Zakochanych - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Pokój Zakochanych - Page 6 Empty


PisaniePokój Zakochanych - Page 6 Empty Re: Pokój Zakochanych  Pokój Zakochanych - Page 6 EmptySob Gru 26 2020, 19:01;

Mimo jego luzackiego podejścia do każdej jednej rozmowy z Robin, w tym przypadku mogło od początku to wyglądać inaczej. Nie chciał obarczać za wszystko winą tylko i wyłącznie jej, ale jednak gdyby ona nie zaczęła na wstępie go podpuszczać i do tego nie zainicjowałaby pocałunku, bez wątpienia wziąłby bardziej na poważnie jej słowa i mogliby od razu przejść do konkretów, które przecież interesowały Ślizgonkę najbardziej. Rzeczywiście, momentalnie włączył mu się tryb jako takiej powagi, której wymagała tak istotna sprawa i wysłuchał jej słów do końca, nawet jeśli dziewczyna od razu założyła, że będzie się jej wtrącał. Miał wiele zastrzeżeń do tego wszystkiego, owszem, ale dopóki nie usłyszał tego co miała mu do powiedzenia nie mógł się odezwać, a nawet potrzebował też kilku dodatkowych minut na przeanalizowanie w myślach pomysłu Robin.
Na początku automatycznie zaczął powątpiewać w to, że jej plan mógłby wypalić. Nasuwały mu się różne mankamenty tego pomysłu, które zresztą później, kiedy już to przemyślał, przedstawił. Nie był w stanie inaczej podejść do tej sprawy jak nie czysto technicznie, przyglądając się uważnie każdej części tego co chciała zrobić. Opanowanie wilowatego wymagało ostrożności w każdym ułamku sekundy, aby nie dopuścić do nieszczęścia. On także nigdy nie widział takiej przemiany jednakże kiedyś miał okazję w kontrolowanych warunkach, z daleka obserwować zachowania wili. To nie była zabawa i nawet jeśli ten chłopak był w połowie człowiekiem, ale nie potrafił ujarzmić swojej nieludzkiej natury, było to zbyt niebezpieczne, aby móc pozwolić sobie na jakikolwiek błąd. Wszystko musiało być bardzo dokładnie przemyślane.
Dziewczyna wydawała się jednak niezwykle zdeterminowana aby urzeczywistnić swój pomysł, który miał pomóc jej koledze. Hunter nie wątpił w jej szczytny cel pomocy chłopakowi, jednak musiała ona zadbać też o własny tyłek. Nawet to, że on tam mógł być i jakoś spróbować opanować sytuacje w razie, gdyby zrobiło się gorąco nie dawało gwarancji, że wszyscy wyjdą bez szwanku. Trzeba było w takim razie przygotować się na każdą ewentualność i dopracować plan niemalże do perfekcji, a przede wszystkim rozważyć, czy poszczególne jego części mają większy sens i czy zamiast pomóc przez przypadek nie zaszkodzą wilowatemu. Owszem, bardzo prawdopodobne było to, że Dear wyśmieje jej pomysł, bo na początku, zaraz po tym jak zaczęła mówić, zastanawiał się przez chwilę czy to aby nie żart, jednak kiedy zobaczył w jej oczach tę determinację, uznał, że trzeba brać jej słowa za autentyczne. A jeśli już chciała to zrobić, nie mógł inaczej postąpić, jak wyrazić chęć pomocy jej. Nie chciał mieć jej potem na sumieniu, ale też... nie chciał, żeby w razie czego coś jej się stało.
Jego milczenie z pewnością nie uspokoiło myśli Doppler i nie pomogło jej w czasie oczekiwania na jego odpowiedź. Jednak musiał to wszystko przetrawić. W końcu jeśli miał ostatecznie brać udział w tym przedsięwzięciu, musiał to przeanalizować i właśnie to robił przez kilka minut ciszy, która między nimi nastała. A potem powiedział jej to co według niego należałoby zmienić, żeby ten plan miałby szanse wypalić, a ona ponownie zakryła mu usta dłońmi, zadając głupie pytania. Głupie dla niego, bo przecież mówi, że w to wchodzi, a ta jeszcze go dopytuje...
- Jesteś idiotką, Doppler, bo nie wzięliście pod uwagę ważnych kwestii. Ale tak, pomogę Ci... - oznajmił, na moment urywając i milknąc, bo już widział podejrzany wyraz twarzy Robin, który za moment przerodził się w promienny uśmiech. Odgłos wybuch euforii jakiego był świadkiem kilka sekund później nie równał się nawet z hałasem jaki powodował czasami Irytek w szkolnych składzikach czy Izbie Pamięci, kiedy wszystkie puchary i statuetki padały na raz z hukiem na ziemię. Skrzywił się, słysząc owy pisk tuż przy uchu, kiedy dziewczyna rzuciła mu się na szyję, tuląc go tak, że praktycznie uszło z niego na moment całe powietrze. Ile ona miała siły!
- Nie mogę... oddychać... - mruknął po chwili, próbując nieco wyswobodzić się z jej uścisku, bo może by i to było przyjemne, gdyby całą tą swoją radość nie chciała przelać w to objęcie. Kiedy się odsunęła, wziął głęboki oddech i nieco teatralnie położył sobie dłoń na klatkę piersiową, oddychając gwałtownie. - Na pewno są jakieś sytuacje, kiedy to pojawia się częściej. Jest roślina, która mogłaby wywołać u niego silne pobudzenie i przypływ nagłej energii... Tylko, że w jej przypadku ciężko przewidzieć jaka jest optymalna dawka dla konkretnego organizmu... - miał na myśli konkretne suszone ziele, które miało właśnie te właściwości i mogłoby pomóc w wywołaniu pożądanej reakcji, jednak był w tym wszystkim haczyk - Ale spróbujemy stopniowo, żeby nie przesadzić. Może się udać, ale jako dodatek, bo naprawdę lepiej tego nie przedawkować - dodał po chwili, mając na myśli konkretne efekty uboczne, które powoduje zbyt duża dawka substancji pochodzącej z tej magicznej rośliny. Wszystko byłoby prostsze gdyby wiedzieli gdzie jest granica, ale właśnie o to chodziło, że nikt nie wiedział jak zareaguje dana osoba na daną dawkę. Trzeba to było dobrać indywidualnie.
Powrót do góry Go down


Robin Doppler
Robin Doppler

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 166 cm
C. szczególne : Podobnież duże oczy, trzy podłużne blizny po pazurach od lewego nadgarstka aż do łokcia, bardzo jasne, blond włosy
Galeony : 1400
  Liczba postów : 1202
https://www.czarodzieje.org/t19800-robin-doppler#600127
https://www.czarodzieje.org/t19810-robin-i-jej-sowa#600759
https://www.czarodzieje.org/t19808-robin-doppler#600671
https://www.czarodzieje.org/t20573-robin-doppler-dziennik
Pokój Zakochanych - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Pokój Zakochanych - Page 6 Empty


PisaniePokój Zakochanych - Page 6 Empty Re: Pokój Zakochanych  Pokój Zakochanych - Page 6 EmptyPon Gru 28 2020, 20:47;

Nie ulegało wątpliwości, że przez większość czasu Robin miała jedno zdanie na temat Huntera. Zresztą, nie brało się to bez powodu. Przecież wielokrotnie udowodnił jej, co potrafi, oraz co jest dla niego najważniejsze. Nie raz i nie dwa słyszała o Dearowych podbojach, o których zresztą krążyły już nie małe opowieści w Hogwarcie. Nie wiedziała, na ile są one potrwierdzone a na ile to tylko cudza nad wyraz bujna wyobraźnia, ale nie ma co się dziwić, że kiedy trafiła się okazja, to postanowiła sprawdzić, ile w tym prawdy! Doprawdy, było to cholernie głupie i jeszcze bardziej dziecinne, ale co mogła poradzić? Ze świadomością, że prawdopodobnie pali swoją jedyną szansę na bycie potraktowaną przez niego w poważny sposób, po prostu to zrobiła.
Wcześniej nie rozpatrywała wszystkich perspektyw tak dokładnie, jak zamierzała zrobić to teraz. Prawda była taka, że cholernie zależało jej po pierwsze na tym, aby wszystko wypaliło, a po drugie na tym, aby nikomu nic się kompletnie nie stało. Nie pogodziła by się z faktem, że ktoś ucierpiał przez jej pomysł. Bo wiedziała, że cała wina spadła by tylko i wyłącznie na nią. Nie potrafiła by obwiniać nikogo innego za swoje głupie błędy. Dlatego więc miała ogromną nadzieje, że wszystko zostanie przeprowadzone w jak najlepszy sposób tak, aby każdy był z tego zadowolony. Nawet nie zwróciła uwagi na to, jak Dear nazwał ją idiotką, zbyt podekscytowana perspektywą tego, że faktycznie wyraził chęć wzięcia udziału w tym całym projekcie. Dzięki temu poczuła się znacznie pewniej, co od razu było widoczne po niej samej. O ile wcześniej była przekonana o tym, że nie odpuści i czy tak, czy siak, zrealizuje swój plan, tak teraz mogła mieć znacznie większą nadzieję, że plan zostanie opracowany bardzo dobrze!
Jeszcze chwilę potrzymała go w mocnym uścisku, kiedy coś tam próbowała wystękać, że oddychanie jest ważne, aby przeżył, po czym odpuściła trochę i pozwoliła sobie na złożenie pojedynczego całusa na jego policzku. Dalej szczerzyła się od ucha do ucha, cholernie zadowolona z takiego rozwoju sytuacji. Może jednak było warto to wszystko tak bardzo na początku ich dzisiejszego spotkania zagmatwać? Namieszała mu w głowie a teraz przekonywał się, że jej sposób myślenia mógł mieć ręce i nogi.
Słuchała go, nie przerywając mu nawet jednym słowem. Skupiała się na tym co mówił, aby jak najlepiej wszystko zrozumieć. Nie zamierzała udawać eksperta w dziedzinie zielarstwa, bo takowym nie była. Gdyby wyglądało to inaczej, nie prosiła by Huntera o pomoc. Mogła tylko wygłaszać (jej zdaniem) logiczne myśli, które nawet nie była pewna, czy są poprawne. Nie znała właściwości roślin i sposobu ich działania czy zbioru.
– Sam zauważył, że częściej to znaczy wtedy, kiedy coś go zirytuje – usłużnie podsunęła mu to, co sama wiedziała na temat Eskila i jego zdolności świadoma faktu, jak cholernie mało była w stanie mu przekazać. Poprawiła się na sofie, odsuwając się nieco od Huntera. Z dosyć dużym impetem oparła się plecami o jej oparcie, wprawiając wodną kanapę w ruch. Musiała minąć chwila, nim się uspokoiła, a w tym czasie Robin uparcie wpatrywała się w ścianę i sufit przed nią, jakby za chwilę miało się tam pojawić rozwiązanie całego tego skomplikowanego procesu. – Hunter, ale naprawdę, ja nie chcę, żeby tobie czy jemu cokolwiek się stało, rozumiesz? Nie wybaczyła bym sobie wtedy, że cię w to wciągnęłam – zerknęła na niego kątem oka, ze śmiertelną powaga malująca się na twarzy. Bo faktycznie tak myślała. Hunter zawsze był dla niej ważny i nie kryła się z tym, choć doskonale wiedziała, jakie posiada poglądy względem przedstawicielek jej płci. Eskil powoli stawał się jej dobrym znajomym i nie chciała, aby i jemu coś się stało. Co z nią samą? Ona mogła przyjąć nie miłe konsekwencje tego, co planowała, ale nie oni.
Powrót do góry Go down


Hunter O. L. Dear
Hunter O. L. Dear

Student Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 191cm
Galeony : 2009
  Liczba postów : 788
https://www.czarodzieje.org/t19794-hunter-ossian-lewis-dear#599888
https://www.czarodzieje.org/t19804-sowa-huntera#600487
https://www.czarodzieje.org/t19795-hunter-o-l-dear#599914
Pokój Zakochanych - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Pokój Zakochanych - Page 6 Empty


PisaniePokój Zakochanych - Page 6 Empty Re: Pokój Zakochanych  Pokój Zakochanych - Page 6 EmptyWto Gru 29 2020, 20:16;

Przyzwyczaił się już poniekąd do podchodów, jakie czasami ze Ślizgonką prowadzili w ramach im tylko znanej gry, jednak tego popołudnia zwyczajnie nie spodziewał się takiego obrotu sytuacji. Bo przecież poprosiła o spotkanie w ważnej sprawie, więc czemu miałaby się zgrywać. Ale najwidoczniej mylił się i wyszedł na tego, który stracił czujność i nie przewidział takiego ruchu. A z momentem, kiedy dowiedział się o tym co planuje zrobić, wcześniejszy mniej poważny wstęp poszedł na chwilę w odstawkę.
Wiadomo, że jeśli człowiek chciał coś osiągnąć, musiał liczyć się z ewentualnym ryzykiem, jednak w tym przypadku, trzeba było zminimalizować go praktycznie całkowicie i Robin doskonale o tym wiedziała. A gdyby rozpatrzyli we trójkę wszystkie możliwe opcje, mogliby postarać się, aby potem nie szukać winnego, gdyby coś się stało. Chociaż wtedy na pewno nie byłoby ważne kogo to był pomysł. Wszyscy zgodzili się wziąć w tym udział, dlatego każdy odpowiadał za siebie.
Nie chciał dopuścić do sytuacji, gdzie dziewczyna sama wdrożyła by w życie swój pomysł sama, uczestnicząc w pojedynkę w przemianie chłopaka w harpię. A wiedział, że byłaby do tego zdolna, jeśli już mu to oznajmiła i bardzo jej na tym zależało. Dlatego poniekąd nie dziwił się reakcji dziewczyny na jego zgodę, która była... dość ekspresywna i go trochę przytłoczyła (i to dosłownie). Na buziaka uśmiechnął się zawadiacko i wywrócił oczami, po czym ostentacyjnie położył dłoń na piersi. Może i znał wiele właściwości różnych roślin, jednak nie był pewny czy w tym przypadku warto było ryzykować taką ingerencją w umysł chłopaka, który nad sobą niewiele panuje, jeśli jego ciało opanowuje nieludzkie stworzenie. Nie znał reakcji jakie mogą wywołać te zioła w zastosowaniu akurat w kogoś kto człowiekiem jest jedynie w połowie.
- Hmm, zirytować go, może i nie będzie problemem, w końcu często ćwiczę to na ludziach... - pozwolił sobie na żartobliwą uwagę, posyłając dziewczynie rozbawione spojrzenie, jednak po chwili podrapał się po głowie, machinalnie przechodząc z tej czynności do przeczesania przydługich włosów na głowie. Wtedy zaczęło nim bujać i zerknął na Robin, która to była sprawdzą tej huśtawki. Nadal milcząc, myślał intensywnie jak ugryźć ten temat i mając już na myśli konkretną roślinę, której mogliby użyć, uznał, że musi poinformować ją także o ewentualnych skutkach ubocznych ewentualnego przedawkowania (co po chwili zrobił). - Spokojnie, nic nikomu nie powinno się stać, kiedy podejdziemy do tematu rozsądnie. O ile tak jak mówię, będzie to minimalna dawka i zachowany środki ostrożności, powinno się udać. - oznajmił w odpowiedzi na jej słowa, w których wyraźnie zaznaczyła swój strach o to jak jej pomysł może się skończyć w najgorszym wypadku. Było jasne, że chce wszystkiego dopilnować, aby przebiegło to możliwie jak najbezpieczniej, ale wszystkiego też nie mogą przewidzieć. A przecież Dear jest dorosły, wiec wie na co się pisze, bez przesady, żeby miała się o niego martwić.
- To co? Kiedy chcecie to zrobić? Żebym wiedział ile mam czasu na zdobycie glicynii - zapytał już konkretnie, wykładając ponownie ramiona na oparcie sofy, która lekko zatrząsała się pod jego ruchem. - I może dostanę takiego gorącego całusa na znak zapieczętowania naszej umowy? - dodał po chwili nieco bezczelnie wpatrując się w dziewczynę, wymownie się uśmiechając. Oczywiście żartował, chociaż... tak mile wspominał pocałunek, który miał miejsce kilkanaście minut temu, że wcale by się nie obraził, gdyby go powtórzyli.
Powrót do góry Go down


Robin Doppler
Robin Doppler

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 166 cm
C. szczególne : Podobnież duże oczy, trzy podłużne blizny po pazurach od lewego nadgarstka aż do łokcia, bardzo jasne, blond włosy
Galeony : 1400
  Liczba postów : 1202
https://www.czarodzieje.org/t19800-robin-doppler#600127
https://www.czarodzieje.org/t19810-robin-i-jej-sowa#600759
https://www.czarodzieje.org/t19808-robin-doppler#600671
https://www.czarodzieje.org/t20573-robin-doppler-dziennik
Pokój Zakochanych - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Pokój Zakochanych - Page 6 Empty


PisaniePokój Zakochanych - Page 6 Empty Re: Pokój Zakochanych  Pokój Zakochanych - Page 6 EmptySro Gru 30 2020, 14:19;

Naprawdę była gotowa zrobić to wszystko samodzielnie, jeśli Hunter nie wyrazi chęci pomocy przy tym z pewnością nie do końca bezpiecznym przedsięwzięciu. Wiedziała jednak, że w takim wypadku zajęło by to znacznie więcej czasu i musieli by skupić się bardziej na szczegółach. Zielarka była z niej żadna. Skutecznie przez te wszystkie lata unikała pogłębiania wiedzy w zakresie tego przedmiotu. Teraz okazywało się, że jednak mógł jej być potrzebny, ale było za późno. I nie oszukujmy się, wiedziała, że mając Huntera pod ręką, minimalizuje w znacznym stopniu ryzyko jakichkolwiek niekontrolowanych przypadków, które mogły mieć miejsce. W końcu to jedna osoba więcej do ogarniania bałaganu, który zamierzała spowodować.
Oh, nie wątpiła w to, że gdyby tylko chciał, to samą swoją osobą wystarczająco rozjudzałby Eskila do tego, aby pokazał swoją harpiową twarz. Problem jednak polegał na tym, że o ile było jej wiadomo, wtedy wszyscy mogli by mieć, delikatnie mówiąc, przesrane. Wiedziała zarówno ze swoich notatek, jak i z rozmów ze ślizgonem, że w takiej sytuacji nie mógł on kompletnie zapanować nad samym sobą, przez co był cholernie niebezpieczny, zarówno dla siebie jak i całego najbliższego otoczenia. Robin miała głupie pomysły. Niejednokrotnie się sama o tym przekonywała. Ale nie aż tak kuriozalne, aby z premedytacją rozwściec wila tylko po to, żeby zobaczyć jego paszczę. Uważała, że środek pobudzający będzie lepszym rozwiązaniem, bo będą mieć jakąkolwiek kontrolę nad tym, co się dzieje. A przecież nie wiedziała jeszcze, w jaki sposób okiełznać Eskilka, gdy ten jest rozwścieczony do czerwoności. Działanie zielska powinno ustąpić po znacznie bardziej kontrolowanym odcinku czasu.
– Ja nie wątpię w to, że samą swoją osobą, mógłbyś to zrobić, ale wtedy byłby bez jakiejkolwiek kontroli i mógłby nas pozabijać, nawet o tym nie wiedząc – jej ton wcale nie wskazywał na to, jak faktycznie niebezpieczne to wszystko było. Brzmiał raczej, jakby przytoczyła właśnie nie do końca ciekawy fragment wczorajszego wydania proroka. Wpatrywała się w niego z pewnością w oczach, która zapewne i ją samą by zaskoczyła. Bo naprawdę nie wybaczyła by sobie, gdyby Hunter w jakikolwiek sposób ucierpiał przez jej pojebane pomysły. – Mówię poważnie Hunter. Jakby zaczęło się robić gorąco, to musisz spierdalać. – tym razem jej ton głosu był znacznie pewniejszy, nawet nieco hardy. W kwestii zielarskiej ufała mu całkowicie i kompletnie. On musiał jej zaufać, że wiedziała, kiedy powinien odpuścić i po prostu uciec w razie jakichkolwiek komplikacji. Nie… nawet nie chciała myśleć i brać pod uwagę ewentualności w której to Dear zostaje ranny.
– Myślę, żeby na spokojnie spróbować w nowym roku. Każdy będzie miał odpowiednią ilość czasu do przygotowania się – stwierdziła w końcu po dłuższej chwili milczenia. Dear w tym czasie na pewno ogarnie zielsko, a ona będzie miała jeszcze chwilę, aby poćwiczyć z Eskilem ewentualne wyciszanie jego organizmu. Zawsze to lepiej, niż jakby miał być tak kompletnie nieprzygotowany do nadchodzącego wydarzenia. Wymownie uniosła jedną brew do góry, słysząc jego kolejne słowa. Oderwała plecy od oparcia kanapy, ponownie delikatnie wprawiając ją w ruch. Pochyliła się w jego stronę, przysuwając się znacznie bliżej, niż powinna to robić. Delikatny uśmiech pojawił się na jej wargach. – Poszukam ci odpowiedniej kandydatki – powiedziała w końcu, pochylając się jeszcze bardziej. Po czym wyszczerzyła zęby w szerokim uśmiechu, by po chwili musnąć ponownie jego policzek swoimi wargami. No nie mogła nic poradzić na to, że podobała jej się ta gra. Na swoją obronę miała tylko to, że w końcu to Hunt to zapoczątkował a ona wciąż uczyła się zasad.
Posiedzieli jeszcze chwilę czasu. Robin była ostatecznie zadowolona z tego, jakie osiągnęli rezultaty. Kiedy wszystko zostało już ostatecznie ustalone, każde z nich udało się w swoją stronę.

/Zt. x2
Powrót do góry Go down


Milo E. S. Seaver
Milo E. S. Seaver

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 17
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 180
C. szczególne : loki; magiczny tatuaż przedstawiający pszczołę (normalnie jest na lewym nadgarstku); piegi; dołeczki w policzkach; blizny wzdłuż żył od dłoni do łokcia.
Galeony : 127
  Liczba postów : 195
https://www.czarodzieje.org/t22087-milo-e-s-seaver#723871
https://www.czarodzieje.org/t22095-poczta-milo#724277
https://www.czarodzieje.org/t22081-milo-e-s-seaver#723658
Pokój Zakochanych - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Pokój Zakochanych - Page 6 Empty


PisaniePokój Zakochanych - Page 6 Empty Re: Pokój Zakochanych  Pokój Zakochanych - Page 6 EmptyNie Kwi 02 2023, 00:32;

I tak nie spał, więc nawet nie miał problemu z tym, żeby wstać i, po cichutku, wyjść ze swojego dormitorium, przy okazji próbując sobie przypomnieć, gdzie w ogóle śpią przyjezdni. W której części szkoły. Musiał go w końcu odebrać; chciał go odebrać. Przyprowadzić ze sobą do pokoju, o którym mu opowiadał. Mógłby też przysiąc, że gdzieś mignęła mu bosa kuzynka, biegnąca przez pokój wspólny Gryffindoru... a może mu się przewidziało? Może to jego własna adrenalina, płynąca z tego, że wymykał się grubo po ciszy nocnej, a wraz z nim był jego już-prawie-chłopak? Nie pytał go w końcu oficjalnie, czy chce z nim być, a tym razem chyba miał w końcu okazję, żeby zapytać. Chociaż wcześniej też mógł, ale teraz... mógł mieć jeszcze lepszą okazję. Tylko oni. Naciągający zasady.

Powstrzymał się od tego, żeby go od razu nie przytulić. Zamiast tego biegł razem z nim po schodach, trzymając go mocno za dłoń. Ze złączonymi palcami. Szeroko się uśmiechał i powstrzymywał się z całej siły, żeby tylko nie zacząć się śmiać. Przynajmniej dopóki nie weszli do pomieszczenia, w którym zamknął za nimi drzwi.

- No to, co się stało, skarbeńku? - odwrócił się w końcu do niego, otwierając przed nim ramiona. Przytulił go do siebie; momentalnie wciągając go na swoje ręce, kiedy ten odwzajemnił uścisk. Trzymał go za uda, oferując mu całe swoje ciało do złapania się. Sam kierował się na sofę, siadając na niej i utrzymując chłopaka na swoich kolanach. Podobało mu się to. Lubił jego bliskość. - Czemu nie możesz zasnąć?

Jakby zapomniał o tym koreańskim tekście. Po prostu go przytulał do siebie; trzymał go blisko i całował czubek jego głowy. Jakby trzeba było, mógłby go tak ululać do snu. Jeżeli ten tylko zdecydowałby się tak spać... - Potrzebujesz trochę czułości?

@Hyung Jin-woo
Powrót do góry Go down


Hyung Jin-woo
Hyung Jin-woo

Uczeń Hufflepuff
Rok Nauki : VII
Wiek : 17
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 173cm
C. szczególne :
Dodatkowo : kapitan drużyny Puchonów
Galeony : 75
  Liczba postów : 558
https://www.czarodzieje.org/t22010-hyung-jin-woo
https://www.czarodzieje.org/t22052-poczta-jin-woo#721961
https://www.czarodzieje.org/t22011-hyung-jin-woo#720659
https://www.czarodzieje.org/t22065-hyung-jin-woo-dziennik#722713
Pokój Zakochanych - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Pokój Zakochanych - Page 6 Empty


PisaniePokój Zakochanych - Page 6 Empty Re: Pokój Zakochanych  Pokój Zakochanych - Page 6 EmptyNie Kwi 02 2023, 01:45;

Boże Jin-woo. Jaki ty jesteś głupi. Po co ty w ogóle do niego pisałeś?

Jak można było się domyślić, nastolatek nie mógł zasnąć głównie przez rozpierające go emocje i uczucia, nie miał już głowy do tego wszystkiego co stało się w przeciągu ostatnich dni.
Jego myśli krążyły wokół tego cholernego rudzielca, który skradł jego serce i naciągał jego granice.
Jakim cudem Jin w ogóle dopuścił się do tego, co robili na wieży?
Normalnie przecież w ogóle by stamtąd uciekł, ba! Uciekłby już kawiarni.
Dlatego też, miał okropny mętlik.
A nawet jak już chciał sobie pozwolić na sen, to jedyne co miał w głowie to Milo. Tylko i wyłącznie jego, czuł się jak oczarowany.

Stało się. Wymknął się z dormitorium i co chwila odwracał się w obawie, że ktoś go przyłapie... Ale póki co zdawało się być spokojnie.
Nie zauważył nawet momentu gdy już znalazł się przy rudym, pierwsze o czym pomyślał na jego widok, to ich pierwszy pocałunek...
Jin skup się.
Jego policzki już piekły, ciało również zaczęło się rozgrzewać kiedy dłonie tej dwójki się splotły.
Tak bardzo go kochał... Tak cholernie, że aż stracił mózg. Naprawdę po raz pierwszy łamał szkolny regulamin. Po raz pierwszy się tego dopuścił, no i miał nadzieję, że ostatni.

Prawie, że rzucił się na niego gdy byli już sami, zamknięci.
Nie spodziewał się, że zostanie wciągnięty do góry, ale już nawet o tym nie myślał, nie chciał o tym myśleć.
Chwilowo z rytmu wyrwał go jedynie szelest, cichy... Ale jednak. Zgodnie z prośbą Milo, Jin przyniósł ze sobą całe zapisane kartki, o których mówił mu ostatnio.
- Nic, tylko... - zrobił krótką pauzę, zastanawiając się o czym dokładnie chciał mu powiedzieć. - Nie mogłem przestać o tobie myśleć. - Przyznał, już w jego ramię, unikając kontaktu wzrokowego.

W tamtym momencie zapomniał, że w ogóle do niego pisał.
Liczyło się dla niego tu i teraz. Każda sekunda była dla niego tą najważniejsza, każda spędzona z Milo.
- Zdecydowanie - odpowiedział dopiero kiedy podniósł głowę.
Jeszcze przez chwile wpatrywał się w jego oczy i korzystając z nadanej mu okazji, przeczesywał lekko dłonią loki chłopaka.
Ta chwila mogła trwać sekundę, parę sekund, ale dla Jin'a była to wieczność i to w tym dobrym znaczeniu.
W końcu wziął się na odwagę i swój wzrok spuścił nieco niżej, na usta rudzielca. Przełknął ślinę i złożył mu delikatny i krótki pocałunek.
Było to jedynie najzwyklejsze cmoknięcie, ale brunet i tak musiał się na to nastawiać. Wszystko dokładnie przemyśleć.
Powrót do góry Go down


Milo E. S. Seaver
Milo E. S. Seaver

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 17
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 180
C. szczególne : loki; magiczny tatuaż przedstawiający pszczołę (normalnie jest na lewym nadgarstku); piegi; dołeczki w policzkach; blizny wzdłuż żył od dłoni do łokcia.
Galeony : 127
  Liczba postów : 195
https://www.czarodzieje.org/t22087-milo-e-s-seaver#723871
https://www.czarodzieje.org/t22095-poczta-milo#724277
https://www.czarodzieje.org/t22081-milo-e-s-seaver#723658
Pokój Zakochanych - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Pokój Zakochanych - Page 6 Empty


PisaniePokój Zakochanych - Page 6 Empty Re: Pokój Zakochanych  Pokój Zakochanych - Page 6 EmptyNie Kwi 02 2023, 03:33;

Nie mogłem przestać o tobie myśleć.

W tym zdaniu było coś, co sprawiło, że te słowa odbijały się w jego głowie echem. On sam się uśmiechnął, jeszcze szerzej niż wcześniej; jakby nie potrafił pogodzić się z tym, co właśnie słyszał. Z tym że on naprawdę go kochał. Wyznawał mu miłość. Kochał go; w to naprawdę nie chciało mu się wierzyć, a przecież to niby nic takiego. Takie głupie uczucie, które sprawiało, że miał ochotę krzyczeć i przytulać go do siebie bez żadnej przerwy. Nie dawać mu chwili na oddech. Po prostu mieć przy sobie i nie odpuszczać. Czuć jego palce i dosłownie się rozpływać pod jego dotykiem. Reagował trochę jak kot, przekręcając głowę i niemal mrucząc, kiedy ten trzymał dłoń na jego lokach. A potem...

To było krótkie, jednak dość efektywne. Delikatny pocałunek podziałał na rudego jak zapalnik. Przełożył dłonie z ud ukochanego; jedna wylądowała na dole jego pleców, a druga bezpośrednio na policzku. Zanim zdecydował się sam pokazać mu ogrom uczuć, ucałował jego czoło, pozostawiając na nim usta przez kilka sekund; czule gładząc kciukiem skórę jego twarzy. Kiedy się odsunął, popatrzył na niego z ogromnym uczuciem.

- Mówiłem ci już, że jesteś przepiękny? Och, Jinnie, jak ja cię kocham... - szeptał. Nie wiedział nawet, czemu; patrzył po prostu na niego i... nie potrafił inaczej. Nie umiał inaczej, niż jak najbardziej delikatnie. Jego następny ruch był mniej delikatny, ale był... szybszy. Nie pozwolił mu nawet na odpowiedź. Po prostu schylił swoją głowę; sam go pocałował. Mocniej. Pewniej. Jakby chciał mu pokazać, jak to się robi. Z uczuciem. Nie pogłębiał samego buziaka, przynajmniej nie aż tak jak by mógł, jakby w obawie, że go jeszcze spłoszy. Mocniej popchnął go do siebie za pomocą dłoni na jego plecach; teraz powstrzymywał się, żeby jej ponownie nie wślizgnąć pod jego koszulkę.

Odsunął się od niego po... nie wiedział w sumie, ile minęło. Dostatecznie. Westchnął drżącym tonem i oparł swoje czoło o jego. - Naprawdę cię kocham. I żadne słowa tego nie wyrażą, ale... chciałbym iść z tobą przez życie. Po prostu.

(ingerencja nauczycielska dogadana!)
Powrót do góry Go down


Hyung Jin-woo
Hyung Jin-woo

Uczeń Hufflepuff
Rok Nauki : VII
Wiek : 17
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 173cm
C. szczególne :
Dodatkowo : kapitan drużyny Puchonów
Galeony : 75
  Liczba postów : 558
https://www.czarodzieje.org/t22010-hyung-jin-woo
https://www.czarodzieje.org/t22052-poczta-jin-woo#721961
https://www.czarodzieje.org/t22011-hyung-jin-woo#720659
https://www.czarodzieje.org/t22065-hyung-jin-woo-dziennik#722713
Pokój Zakochanych - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Pokój Zakochanych - Page 6 Empty


PisaniePokój Zakochanych - Page 6 Empty Re: Pokój Zakochanych  Pokój Zakochanych - Page 6 EmptyNie Kwi 02 2023, 12:57;

Po swoim cmoknięciu, on sam potrafił patrzeć się jedynie na Milo. Nawet racjonalny umysł bruneta nie był w stanie odciągnąć jego wzroku od tego rudzielca.
Swój wzrok spuścił jednak, gdyż nie spodziewał się nagłej zmiany pozycji rąk chłopaka.
Był nieco zdziwiony, ale nie miał na to narzekać. Każdy nawet najmniejszy dotyk był dla niego wtedy wartościowy, nawet jego ogromne problemy z przywiązaniem nie były w stanie mu przeszkodzić.
Po delikatnym pocałunku, jaki dostał w czoło mogłoby się zdawać, że jest jeszcze bardziej czerwony niż jeszcze przez sekundą.

- Co.. - to jedyne co udało mu się szepnąć, zanim rudzielec wykonał swój kolejny ruch, na który brunet także nie narzekał. Podobało mu się wszystko co jego ukochany robił, słowami i dotykiem.
Jin przez pierwszą chwilę myślał, że będzie spokojniej, ale Milo musiał się rozbudzić przez to jeden, drobny pocałunek, który dostał od Jin-woo.
Nie miał zielonego pojęcia jak się całować, w końcu to rudy dostał tytuł pierwszego pocałunku poety. Brunet robił co mógł aby oddać się chwili, nawet przez chwilę przeszło mu przez myśl, że hej! Może to Milo nauczy go jak trzeba się całować? Rzecz jasna nie spytałby się go o to wprost, nie ma takiej opcji... Ale może by go tak... Na tą drogę naprowadzić?
A może rudy sam stwierdziłby, że Jin okropnie całuje?
Po znalezieniu się bliżej chłopaka, nastolatek stwierdził, że to chyba dla niego za mało. Co prawda nic nie zrobił, ale w głębi miał ochotę znaleźć się tak blisko swojego wybranka jak tylko się dało.

Miał jeszcze spore problemy z wytrzymywaniem bez całkowitego dostępu do powietrza, więc odetchnął ciężko po ich pocałunku. To było dla niego wspaniałe uczucie i przeżycie, ale zdecydowanie będzie musiał jeszcze popracować nad swoim oddechem, którego to mu zabrakło.
- Widać po tobie - zaśmiał się pod nosem, jeszcze z przymkniętymi oczami. - Mam nadzieję, że to będzie w stanie wyrazić dostatecznie, to co czuje. - Dopowiedział po krótkiej pauzie. Jedną ręką sięgnął do kieszeni, z której to wyciągnął 2 kartki papieru, obie zapisane z obu stron.
Rzecz jasna, były to wiersze o których wspominał Jin ostatnim razem.
Normalnie pewnie powiedziałby "Ja ciebie też",ale akurat wtedy te słowa nie były w stanie przejść mu przez gardło.

Gdy podał rudemu swoje nieodłączne kartki, to postarał się jakby sam z siebie przybliżyć do niego i wtulił się w niego, na czas jak ten będzie czytać to wszystko.
Powrót do góry Go down


Milo E. S. Seaver
Milo E. S. Seaver

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 17
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 180
C. szczególne : loki; magiczny tatuaż przedstawiający pszczołę (normalnie jest na lewym nadgarstku); piegi; dołeczki w policzkach; blizny wzdłuż żył od dłoni do łokcia.
Galeony : 127
  Liczba postów : 195
https://www.czarodzieje.org/t22087-milo-e-s-seaver#723871
https://www.czarodzieje.org/t22095-poczta-milo#724277
https://www.czarodzieje.org/t22081-milo-e-s-seaver#723658
Pokój Zakochanych - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Pokój Zakochanych - Page 6 Empty


PisaniePokój Zakochanych - Page 6 Empty Re: Pokój Zakochanych  Pokój Zakochanych - Page 6 EmptyNie Kwi 02 2023, 21:03;

Jinwoo był najsłodszym, co mu się przydarzyło i nawet nie żałował tego, jak blisko siebie go miał. Tulił. Tak doskonale czuł jego obecność obok siebie; chciał tego mniej więcej od chwili, kiedy zdał sobie sprawę, że tak naprawdę chłopak mu się podoba. Teraz po prostu nie mógł mieć tego dość. Wątpił, że będzie mieć tego dość. Posiadanie obok kogoś, kogo darzyło się ogromnym uczuciem, było... wyjątkowe. Zdecydowanie miłe. I przede wszystkim dawało mu pewien spokój, przez który jego włosy przybierały raczej odcień brązu...

Nie wiedział, skąd w nim taki spokój, skoro wewnętrznie aż krzyczał, ciesząc się z tego, że może go po prostu przytulić. I że to jego słoneczko od niego nie uciekało, dając się przytulać; dając mu część siebie. Te wiersze... Wiedział, że o nim pisał. A skoro wiedział, to dlaczego szczerzył się jeszcze bardziej, czując, jak serce podchodzi mu do gardła, a jakieś ciepło rozlewało się po całym jego ciele, dając przyjemne uczucie, które teraz nazywał miłością. Łaskotała jego gardło i sprawiała, że hormony szumiały w jego uszach, a on sam w duchu modlił się o to, żeby nie zaczęły oddziaływać na cokolwiek innego.

Wiersze. Wziął kartki do ręki, wzdychając cicho, kiedy ten jeszcze bardziej się do niego przytulił. Jak koala do drzewa. Głaskał go po całych plecach, delikatnie kreśląc palcami kółka i serca na jego skórze przez koszulkę. Czuł, że brakuje mu słów. Jak mógł mieć jakiekolwiek, kiedy jego poeta tak pięknie ujmował uczucia, a on sam czuł się jak debil? Był tylko nadpobudliwym dzieciakiem; może za bardzo myślącym emocjami. Zdecydowanie nie mógł przyrównywać się do niego. Mógł zrobić tylko jedno.

- Jinnie... - zaczął, kładąc kartki obok siebie, na kanapie. Znów złapał jego podbródek, podnosząc jego głowę. - Piszesz tak pięknie, ja... aż nie wiem, co powiedzieć - zawstydzał go. Nawet jeżeli nie był tego świadomy. Patrzył w jego oczy jeszcze przez moment, zanim, ponownie, złączył ich usta w pocałunku. Dłuższym. Nieco bardziej naciskał; nie miał innego sposobu, żeby mu pokazać, co tak naprawdę czuje. Nie potrafił ubrać tego w piękne słowa. Był... człowiekiem czynu.

Wiedział, że przesadza. Że całuje za długo i zdecydowanie za mocno, nieszczególnie dając kochankowi czas ani miejsce na oddech. Musiał się aż zmusić, żeby się od niego oderwać, ale nie miał zamiaru przestawać z pocałunkami. Po policzkach, wzdłuż jego szczęki, po szyi... Zatrzymał się na wysokości jego obojczyków. Cały czerwony. Odsunął się i westchnął, sam do siebie, odwracając od niego głowę. Nawet jego loki były... zaróżowione. Wstydził się. Po prostu nad sobą nie zapanował w czas.

- Przepraszam... - wymamrotał tylko. Teraz on nie był w stanie spojrzeć na kochanka.
Powrót do góry Go down


Hyung Jin-woo
Hyung Jin-woo

Uczeń Hufflepuff
Rok Nauki : VII
Wiek : 17
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 173cm
C. szczególne :
Dodatkowo : kapitan drużyny Puchonów
Galeony : 75
  Liczba postów : 558
https://www.czarodzieje.org/t22010-hyung-jin-woo
https://www.czarodzieje.org/t22052-poczta-jin-woo#721961
https://www.czarodzieje.org/t22011-hyung-jin-woo#720659
https://www.czarodzieje.org/t22065-hyung-jin-woo-dziennik#722713
Pokój Zakochanych - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Pokój Zakochanych - Page 6 Empty


PisaniePokój Zakochanych - Page 6 Empty Re: Pokój Zakochanych  Pokój Zakochanych - Page 6 EmptyNie Kwi 02 2023, 22:56;

Czy pokazanie mu tych wierszy było w ogóle dobrym pomysłem? W końcu Milo był pierwszą osobą, która widzi jego zapiski... I prawdopodobnie tak też zostanie.
Nawet nie liczna ilość osób wie o tym, że brunet pisze, a co dopiero jakby więcej osób miałoby wiedzieć jak i o czym pisze? Katorga.

Cały czas wtulał się w rudego, gdy ten czytał listy. Jedną dłonią co jakiś czas przeczesywał jego piękne loki, których to kolor praktycznie co chwila się zmieniał. Był naprawdę wyjątkowy.
Taki wspaniały... Najwspanialszy.
Milo naprawdę skradł serce Jin'a i to chyba na wszystkie możliwe sposoby... No chyba, że rudy wymyśli coś, co już kompletnie zmiecie bruneta z planszy.

Jinnie. Naprawdę pokochał swoje nowe przezwisko. Głównie dzięki temu w jaki sposób rudy je wymawiał choć... Jin-woo prawdę mówiąc kochał wszystko to, co mówił Milo. Kochał jego głos.
- Nie jestem pewien, czy jest to pięknie... Ale dziękuję - uśmiechnął się czule, znów przeczesując jego włosy dłonią.
Z powrotem podczas ich pocałunku nie wiedział do końca co ma zrobić, robił to co podpowiadała mu intuicja i... Na pewno nie całował on najwspanialej, ale starał się.
Delikatnie gładził polik rudzielca wolną dłonią, gdyż drugą non-stop bawił się jego włosami.
Bał się, znów. Przeklęte uczucie, ale mógł tego pokonać... Bynajmniej nie teraz.
Okropnie bał się, że zepsuje ich czułości. Powstrzymywał łzy.

Po pocałunku czym prędzej złapał oddech, ale niedługo po tym powstrzymywał się od częstych wdechów. Ponowna czułość pod postacią całusów w różnych miejscach zabierała mu dech.
Przeszedł go dreszcz i dostał gęsiej skórki, ale to dobrze. Podobało mu się to. Nie był zaznajomiony z czymś takim, ale... Takie naciąganie granic zaczęło mu się cholernie podobać.
- Nie przepraszaj - szepnął mu i on sam odwrócił jego głowę w swoją stronę, po czym złożył delikatny pocałunek na jego czole, a potem na czubku nosa. - Tak w zasadzie to... Możesz kontynuować. - Dopowiedział po paru sekundach drżącym głosem. Odwrócił od niego wzrok. Nie był w stanie spojrzeć mu się w oczy po tym co powiedział.

Serce biło mu okropnie szybko, jego puls na pewno był wyższy niż powinien. Ale nie to teraz było istotne. Pod żadnym pozorem nie chciał przerywać tych czułości.
Powrót do góry Go down


Milo E. S. Seaver
Milo E. S. Seaver

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 17
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 180
C. szczególne : loki; magiczny tatuaż przedstawiający pszczołę (normalnie jest na lewym nadgarstku); piegi; dołeczki w policzkach; blizny wzdłuż żył od dłoni do łokcia.
Galeony : 127
  Liczba postów : 195
https://www.czarodzieje.org/t22087-milo-e-s-seaver#723871
https://www.czarodzieje.org/t22095-poczta-milo#724277
https://www.czarodzieje.org/t22081-milo-e-s-seaver#723658
Pokój Zakochanych - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Pokój Zakochanych - Page 6 Empty


PisaniePokój Zakochanych - Page 6 Empty Re: Pokój Zakochanych  Pokój Zakochanych - Page 6 EmptyPon Kwi 03 2023, 11:20;

Melody nie potrzebował dużo, żeby reagować niczym wybuchający wulkan. Miał ogromny problem z zapanowaniem nad sobą, mimo że starał się nad tym panować. Ta niewinna reakcja chłopaka, zachęta; to wszystko działało na niego jak czerwona płachta na byka, chociaż nie zamierzał reagować agresywnie. Chciał móc, szczególnie teraz, pokazać mu jeszcze więcej uczuć. Szczególnie po zapewnieniu, że nie musi się ograniczać. Po tych drobnych czułościach, które doprowadzały go do szaleństwa. Chociaż miał właśnie dowód na to, że chłopak całkiem mu ufa, ba, niemal oddaje mu się na srebrnej tacy... coś w środku krzyczało. Wszczęło alarm. I już trzymał jego twarz pomiędzy trzema palcami, kierując go tak, żeby móc na niego spojrzeć. Już nachylał się, żeby ponownie go pocałować.

Zaśmiał się. Po prostu; prychnął i pokręcił głową. Ucałował jego czoło i puścił twarz. - Jeszcze nie - wyszeptał, zanim przełożył chłopaka na kanapę. Kartki poskładał i schował do swojej kieszeni; nie miał zamiaru o nich zapomnieć. Teraz były jego. - Musisz się uspokoić i zasnąć, kochanie - nie dając mu czasu na reakcję, odsunął się w kąt kanapy i zdjął z siebie swoją bluzę, bez słowa zakładając ją na chłopaka. Miał na sobie jakąś koszulkę, chociaż tyle. Jeżeli ktoś by na nich wszedł, miałby jak się bronić. Pociągnął go delikatnie w dół, układając sobie jego głowę na kolanach. Podał mu jedną dłoń, łącząc ich palce; drugą natomiast przeczesywał jego włosy. Z uśmiechem. Spokojnym i delikatnym; jakby chciał mu zapewnić bezpieczeństwo.

- Nie śpiewam najlepiej, ale... pomogłaby ci kołysanka? - bo właściwie nie wiedział, co mogłoby mu pomóc. Proste, delikatne mizianie? Czy może coś innego? Może powinien mu powiedzieć z pamięci jakąś bajkę? Nie wiedział. I, szczerze, był w szoku, jak bardzo nad sobą zapanował. Mógł oddać się chwili, jak normalnie to robił, ale... teraz się nim zajmował. Dbał. Troszczył się. Chciał, żeby ten zasnął, żeby móc go później wnieść do łóżka. A potem samemu dostać szlaban, nie narażając na to Koreańczyka. - Czy... mam być po prostu cicho?...
Powrót do góry Go down


Hyung Jin-woo
Hyung Jin-woo

Uczeń Hufflepuff
Rok Nauki : VII
Wiek : 17
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 173cm
C. szczególne :
Dodatkowo : kapitan drużyny Puchonów
Galeony : 75
  Liczba postów : 558
https://www.czarodzieje.org/t22010-hyung-jin-woo
https://www.czarodzieje.org/t22052-poczta-jin-woo#721961
https://www.czarodzieje.org/t22011-hyung-jin-woo#720659
https://www.czarodzieje.org/t22065-hyung-jin-woo-dziennik#722713
Pokój Zakochanych - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Pokój Zakochanych - Page 6 Empty


PisaniePokój Zakochanych - Page 6 Empty Re: Pokój Zakochanych  Pokój Zakochanych - Page 6 EmptyPon Kwi 03 2023, 20:56;

Westchnął cicho, nawet trochę zwiedziony. Naprawdę miał nadzieję na więcej czułości z jego strony... A tu dupa.
Jeszcze nie. No ale jak to jeszcze nie? Miał zamiar kontynuować później czy... W ogóle przestać na dziś dzień? Oby nie to drugie.

Spanikował lekko słysząc jak rudy wkłada te kartki do swojej kieszeni... Cholera a jak rozpowie? No to będzie po Jin'ie. A tego nie chciał. Obawiał się, że jego sekret będzie wydany. Nie cofnąłby już tego.
- Teraz to na pewno nie zasnę - zerknął na niego, już z pozycji leżącej więc niestety jego widok był nieco... Do góry nogami.
Ale warto. Przyjemnie mu się tak leżało, nawet przymknął oczy chcąc oddać się chwili.
Do tego było mu teraz dwa razy cieplej. Nawet nie miał zamiaru oddawać mu tej bluzy, nie za taką cenę, jaki był jego zapach, który wręcz kochał, jak jego całego.

- Chętnie posłucham twojego śpiewu, ale myślę, że możemy porozmawiać... - leżał spokojnie choć jego serce cały czas biło w zawrotnym tempie, co rudzielec chyba nawet mógł wyczuć... - Masz jakieś pytania do mnie? - Dodał po krótkiej przerwie.
Teraz to nawet nie chciało mu się spać, ani trochę, zbyt dużo myślał o Milo, o nich, no i o pytaniach których tak cholernie się bał.
Przez całe życie unikał pytań na swój temat ale teraz jakoś tak... Czuł ogromną potrzebę zwykłej rozmowy z rudzielcem.
Powrót do góry Go down


Milo E. S. Seaver
Milo E. S. Seaver

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 17
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 180
C. szczególne : loki; magiczny tatuaż przedstawiający pszczołę (normalnie jest na lewym nadgarstku); piegi; dołeczki w policzkach; blizny wzdłuż żył od dłoni do łokcia.
Galeony : 127
  Liczba postów : 195
https://www.czarodzieje.org/t22087-milo-e-s-seaver#723871
https://www.czarodzieje.org/t22095-poczta-milo#724277
https://www.czarodzieje.org/t22081-milo-e-s-seaver#723658
Pokój Zakochanych - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Pokój Zakochanych - Page 6 Empty


PisaniePokój Zakochanych - Page 6 Empty Re: Pokój Zakochanych  Pokój Zakochanych - Page 6 EmptySro Kwi 05 2023, 19:35;

Było mu... po prostu dobrze. Czuł niemiłosierny komfort wywołany tylko i wyłącznie obecnością chłopaka na kolanach; w ogóle tym, że był obok, a to napawało go... pewnego rodzaju radością. Po prostu zdawał sobie sprawę z tego, że jest w nim okropnie zakochany. Dawało mu to pewnego rodzaju spokój; świadomość, że chyba udało mu się znaleźć swoje własne miejsce, które mógłby nazwać bezpiecznym, czy może nawet komfortowym. Miejsce, które mógłby nazwać swoim domem, bo przecież ten zawsze jest tam, gdzie serce, a to... było w posiadaniu tego, który leżał na nim.

Nie przestawał głaskać jego głowy; kciukiem natomiast gładził jego dłoń; samemu robił się nieco senny, ale wcale nie dziwił go fakt, że Koreańczyk nie odczuwał zmęczenia. Jego serce szalało, Melody doskonale zdawał sobie sprawę z jakiego powodu, ale... było to, mimo wszystko, bardzo ekscytujące. Że to wszystko przez niego. A jak już zaproponował pytanie...

- Wiesz co... - zatrzymał na moment wszystkie swoje ruchy. Zdjął dłoń z jego głowy i położył ją na jego policzku, kciukiem gładząc jego skórę. W jednym momencie puścił go całkiem, delikatnie podnosząc jego głowę, żeby położyć ją na sofie. Sam zszedł i usiadł na ziemi tak, żeby móc być na wysokości jego twarzy. Obiema dłońmi złapał jego policzki. - Chcesz uczynić mi ten zaszczyt i kroczyć ze mną przez życie? Tak, wiesz... oficjalnie? - bał się robić wydech czy wdech, więc po prostu wstrzymywał powietrze, patrząc na niego i oczekując odpowiedzi. Było to... bardzo ważne pytanie. Przynajmniej z punktu widzenia rudego. Bardzo zależało mu na pozytywnej odpowiedzi, ale... był też gotowy na negatywną. Chociaż, w takiej sytuacji, nawet nie brał jej pod uwagę...
Powrót do góry Go down


Hyung Jin-woo
Hyung Jin-woo

Uczeń Hufflepuff
Rok Nauki : VII
Wiek : 17
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 173cm
C. szczególne :
Dodatkowo : kapitan drużyny Puchonów
Galeony : 75
  Liczba postów : 558
https://www.czarodzieje.org/t22010-hyung-jin-woo
https://www.czarodzieje.org/t22052-poczta-jin-woo#721961
https://www.czarodzieje.org/t22011-hyung-jin-woo#720659
https://www.czarodzieje.org/t22065-hyung-jin-woo-dziennik#722713
Pokój Zakochanych - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Pokój Zakochanych - Page 6 Empty


PisaniePokój Zakochanych - Page 6 Empty Re: Pokój Zakochanych  Pokój Zakochanych - Page 6 EmptySob Kwi 08 2023, 17:15;

Był w tamtym momencie niezmiernie wdzięczny rudemu, że przedstawił mu czym tak w sumie jest dotyk, ten pozytywny. Czym są te miłe słówka. To, że nie wszyscy ludzie są tacy... Okropni i bezduszni.
Jin-woo nawet w dzieciństwie nie doświadczał czegoś takiego, jego rodzice dbali o niego, owszem, ale to nie było to samo...
Dodatkowo jego psychikę bardzo zakrzywiła szkoła, Mahoutokoro gdzie przez długi czas go szykanowali. Nie chciał tam wracać. Nie mógłby się nawet do tego zmusić.

Czekał jeszcze przez chwilę, w całkowitej ciszy. Widocznie Milo potrzebował czasu na zastanowienie się nad pytaniem.
Brunet jednak nie miał na co narzekać, nawet nie śmiał zamartwiać się ile to czasu już minęło, dla niego każda sekunda mogłaby teraz trwać wieczność. Byleby mógł wykorzystać ten czas na rozmowę, lub choćby przebywanie blisko swojego ukochanego.

Leżał w ciszy, czekał na jakąś odpowiedź ze strony rudego. Gdy ten zszedł z sofy to brunet ani na moment nie spuszczał z niego wzroku.
Podczas gdy słuchał wypowiedzi swojego wybranka, położył jedną swoją dłoń na jego i delikatnie gładził ją kciukiem.
- Ja... Tak. Oczywiście, że tak - pod koniec głos mu zadrżał, jeszcze trochę i naprawdę by się popłakał.
Był przeszczęśliwy, chociaż bał się i to straszliwie.
Czuł się jakby miał dwie całkowicie różne osobowości, które stale ze sobą walczą.
Jin pocałował jeszcze krótko chłopaka i cały czas gładził jego dłoń. Nie miał zamiaru go puszczać, nie teraz. Jego jedna część najchętniej całe swoje życie spędziłaby przy jego boku, aż do końca.
Powrót do góry Go down


Milo E. S. Seaver
Milo E. S. Seaver

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 17
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 180
C. szczególne : loki; magiczny tatuaż przedstawiający pszczołę (normalnie jest na lewym nadgarstku); piegi; dołeczki w policzkach; blizny wzdłuż żył od dłoni do łokcia.
Galeony : 127
  Liczba postów : 195
https://www.czarodzieje.org/t22087-milo-e-s-seaver#723871
https://www.czarodzieje.org/t22095-poczta-milo#724277
https://www.czarodzieje.org/t22081-milo-e-s-seaver#723658
Pokój Zakochanych - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Pokój Zakochanych - Page 6 Empty


PisaniePokój Zakochanych - Page 6 Empty Re: Pokój Zakochanych  Pokój Zakochanych - Page 6 EmptyPon Kwi 10 2023, 17:48;

Był przeszczęśliwy. Mógłby krzyczeć i skakać z radości, ale tym razem to w sobie po prostu dusił. Nawet nie tyle, co dusił; nie czuł takiej potrzeby, żeby to wszystko okazywać. Cieszył się z tego, że jest tutaj z nim. Że się zgodził. Że sam zainicjował pocałunek. Co z tego, że krótki; ważne, że był. Zgodził się. Był teraz jego chłopakiem. Jego. Tylko jego. I chociaż chciał go wycałować właśnie teraz, najlepiej całego, zdrowy rozsądek podpowiadał mu ważniejszą sprawę. Ucałował jego czoło i nadal delikatnie gładził jego policzek.

- Śpij, kochanie... Późno już, wiesz? - zaczął, całując czubek jego głowy. - Nigdzie się stąd nie wybieram - i, jakby na potwierdzenie swoich słów, złapał jego dłoń. Złączył ich palce, ucałował jego dłoń i przyłożył ją do własnego policzka, nie spuszczając z chłopaka zatroskanego wzroku i czule się do niego uśmiechając. Czekał. Cierpliwie czekał, aż ten zaśnie, a kiedy tak się stało, ostrożnie puścił jego dłonie. Ułożył go tak, żeby móc go podnieść i, cały w skowronkach, wyszedł już z sali, z zamiarem zaniesienia chłopaka do jego dormitorium, ale wtedy...

- P-panie Clarke - mówił półszeptem, minimalnie mocniej łapiąc za chłopaka. - Panie profesorze Clarke, ja... przepraszam, proszę nie dawać mu szlabanu, może pan odjąć punkty tylko mi? - naprawdę nie chciał, żeby jeszcze z tego wszystkiego to Hyung miał problem. Słodko spał mu w ramionach i nawet nie miał serca go budzić. Westchnął cicho. - Wie pan, jak to jest, jak się jest... młodym, głupim i zakochanym... - przeniósł wzrok na swojego chłopaka, nadal się uśmiechając. - Proszę dać ten szlaban tylko mi - trochę panikował, ale chciał brzmieć na pewnego. Niejednokrotnie łamał przecież szkolne zasady, ale teraz miał na głowie kogoś ważnego, a to... no, chciał dla niego jak najlepiej.

@Ezra T. Clarke
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Pokój Zakochanych - Page 6 QzgSDG8








Pokój Zakochanych - Page 6 Empty


PisaniePokój Zakochanych - Page 6 Empty Re: Pokój Zakochanych  Pokój Zakochanych - Page 6 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Pokój Zakochanych

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 6 z 7Strona 6 z 7 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Next

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Pokój Zakochanych - Page 6 JHTDsR7 :: 
hogwart
 :: 
Skrzydlo zachodnie
 :: 
drugie piętro
-