C. szczególne : blizny ciągnące się przy lewej nerce i po prawej stronie żeber | niewielkie, krwawe znamię w kształcie krzyża na grzbiecie prawej dłoni | krwawy znak w kształcie obrączki
Stolica i największe miasto Irlandii, położone w prowincji Leinester, na wybrzeżu nad Morzem Irlandzkim, u ujścia rzeki Liffey do Zatoki Dublińskiej. Znaki rozpoznawcze? Deszcz i kufel guinnessa. Poza tym warto odwiedzić to miejsce przede wszystkim podczas obchodów Dnia Świętego Patryka, kiedy na prowincjonalnych ulicach wybrzmiewa tradycyjna folkowa muzyka, a wokoło można spotkać przebierańców i miłośników zielonego piwa.
Święty Patryk:
Dzień Świętego Patryka
Smoki smokami, ale jedno było pewne - nie da rady powstrzymać Irlandczyków od celebrowania Dnia Świętego Patryka. W Dublinie już od dawna przygotowywany był festyn, sponsorowany przez całą masę irlandzkich (i nie tylko!) magicznych firm. Świętowanie rozlało się po całym mieście zielonymi stoiskami, w dodatku Dublin na ten jeden dzień został otoczony potężną i wymagającą magiczną barierą, mającą chronić przed magicznymi stworzeniami i alarmować o ich ewentualnym zbliżeniu się. Zaproszeni są wszyscy bez wyjątku, a jednak w celu opłacenia kosztów postawionej bariery oraz wsparcia Ministerstwa Magii i prywatnych leprekonusowych ochroniarzy - wstęp wymaga drobnej opłaty pieniężnej! Choć w centrum Dublina celebracje są głównie mugolskie, to na obrzeżach znajduje się magiczna dzielnica, w której szaleją czarodzieje! To też tutaj na bramkach stoją ochroniarze, którzy przyjmują należną opłatę - dla pełnoletnich (ukończone 17 lat) jest to 10 galeonów, zaś niepełnoletni muszą zapłacić 30 galeonów. Impreza przeznaczona jest głównie dla dorosłych, więc młodsi uczestnicy muszą brać pod uwagę czujnie pilnujące ich spojrzenia uważnych leprokonusów... i może unikać nauczycieli? Jest zielono, złoto, piwnie i wesoło. Wszędzie gra huczna muzyka, wszyscy biegają i tańczą z szerokimi uśmiechami na ustach, a o smoczych problemach nikt nie ma ochoty rozmawiać. To czas na odetchnięcie, wsparcie lokalnych biznesów i zabawienie się tak, by przez cały rok wspominać!
Magiczne piwa
Cóż, piwa jest tutaj pod dostatkiem! Gdzie nie spojrzeć tam przelewające się złotem fontanny, ogromne beczki z kranami czy bardzo eleganckie wieżyczki z kufli. Niektóre piwa są jasne, inne ciemne, a jeszcze inne po prostu zielone! Stoisk jest mnóstwo, każdy ze sprzedawców woła i zachęca, a także oczywiście daje minikufle na spróbowanie, może tylko trochę oczekując za to jakiegoś napiwku. Wszystkie piwa mają swoje bezalkoholowe odpowiedniki, jednak te nie znajdują się na wierzchu. Musisz zapytać, ale wtedy liczysz się z mało przychylnymi spojrzeniami... i pewną dozą losowości! Jeśli chcesz bezalkoholowe piwo, musisz rzucić kostką na to, które ci się trafiło.
Wszystkie efekty magicznych piw trwają minimum 2 posty, ale jeśli ktoś ma taką ochotę - mogą trwać i przez cały festyn! Można sobie wybrać piwo, bądź wylosować je rzutem k6 (wyjątkiem są osoby pijące bezalkoholowe wersje, które muszą losować!).
1 - Guinessitaserum - Ciemne piwsko, które w smaku odpowiada absolutnie każdemu! Wydusza z ciebie prawdę, ale w jakiej postaci? Jeśli nie posiadasz żadnej genetyki, efekt tego piwa sprawia, że nie możesz kłamać i dzielisz się z przynajmniej jedną osobą swoim veritaserum. Jeśli posiadasz genetykę, efekt kłamstw i veritaserum jest opcjonalny, ale za to twoja genetyka musi się ujawnić! Sprawdź co to oznacza:
Efekty genetyk:
Jeśli posiadasz dwie genetyki, możesz wybrać efekt dowolnej z nich lub zastosować się do obu efektów (dopasowując je tak, by miały sens)!
Animagia - Przemieniasz się w swoją zwierzęcą postać, przy czym nie działa to dokładnie tak, jak powinno, bo… mówisz dalej ludzkim głosem! Hipnoza - Wszystko, co powiesz, staje się rozkazem… albo i nie? Rozsiewasz hipnozę dookoła, jednak każda twoja ofiara zmuszona jest do robienia dokładnego przeciwieństwa tego, co sobie życzysz! Jasnowidzenie - Nie tylko przeczuwasz absolutnie wszystko, ale dodatkowo na twoim czole pojawia się prawdziwe trzecie oko. W swoich wizjach widzisz nie tylko przyszłość, ale i przeszłość! Legilimencja - Automatycznie zaczynasz słyszeć myśli wszystkich dookoła, więc może być nieco głośno… Oklumencja - Masz wrażenie, że obserwujesz wszystko zza grubej szyby. Jesteś nieco otumaniony, ale za to wszyscy czują się przy tobie doskonal, bo rozsiewasz dookoła aurę niezmąconego spokoju. Magia bezróżdżkowa - Twoja moc się zwiększa, ale niekontrolowanie. Każdy gest wyzwala jakieś przypadkowe zaklęcie z kategorii wczesnoszkolnych lub prostych - twoje dłonie randomowo rozpalają się Lumosem, twoje włosy zmieniają kolor przy każdym podmuchu wiatru, a każdy twój krok pozostawia po sobie skupiska kwiatów. Uważaj, żeby przypadkiem czegoś nie podpalić… Metamorfomagia - Zmieniasz swój wygląd tak, by robić za sobowtóra każdej osoby, z którą akurat rozmawiasz - a jeśli siedzisz cicho, to transmutujesz się automatycznie w każdego, na kogo spojrzysz… Potomek wili - Nie panujesz do końca nad swoim urokiem, więc przyciągasz uwagę absolutnie każdego… ale czy na pewno chodzi o piękno? Twoje rysy twarzy wyostrzają się znacząco, oczy ciemnieją, paznokcie zmieniają się w pazury - przypominasz nieco harpię, na szczęście nie jest to wywołane furią! Wężoustość - Tracisz zdolność ludzkiej mowy, mówisz tylko w języku węży. Bardzo ciężko cię zrozumieć, a w dodatku za tobą snuje się wianuszek posykujących radośnie węży. Jeśli ktoś za bardzo się do ciebie zbliży, to mogą gryźć po kostkach! Wilkołak - Przemieniasz się w swoją wilczą postać! Jest to proces niezbyt przyjemny, ale mniej bolesny niż zazwyczaj - co więcej, zachowujesz pełnię ludzkiej świadomości i nie możesz nikogo zarazić. Wyglądasz zatem jak przerośnięte wilczysko, a po przemianie z powrotem… cóż, lepiej skombinuj sobie nowe ubrania?
2 - Whisky ale - Bardzo bogata w smaku mieszkania whisky i piwa. Trunek ten jest wyjątkowo mocny - powoduje splątanie języka, przez co ciężko się wysłowić... a poza tym zachęca do tańca i poprawia humor! Co ciekawe, podczas tańca po 'whisky ale' można zaobserwować niesamowitą lekkość ruchów, która powoduje nawet lewitowanie do kilku metrów nad ziemią!
3 - Leprechaudrink - Piwo o zielonym kolorze - smakuje nieco trawą, a krążą wokół niego plotki, że sekretnym składnikiem jest czterolistna koniczyna. Po wypiciu tego piwa każdy czuje się największym szczęściarzem i zdobywa opcję bonusowego przerzutu jednej kostki w każdej z dostępnych na festynie atrakcji.
4 - Złoto pijaków - Po wypiciu tego piwa każdy zdobywa moc złotego dotyku - wszystko, czego się dotknie, pokrywa się złotym kolorem. Nie ma to żadnej wartości i nie można w ten sposób zmienić faktury, bowiem jest to tylko barwa; wygląda jednak niesamowicie połyskująco i tylko trochę tandetnie!
5 - Syrenie ale - Ma zielonkawy, nawet nieco morski odcień i bardzo gęstą białą pianę. Co ciekawe, nie posiada kompletnie żadnego smaku, więc można je wypić z jeszcze większą łatwością, niż wodę! Po wypiciu w randomowych miejscach na ciele pojawiają się zielone i złote łuski, ale główny efekt 'syreniego ale' to wzrost pragnienia. Nie ma możliwości poprzestać na tym drinku - po jego wypiciu trzeba jak najszybciej znaleźć kolejne piwo, w przeciwnym wypadku podobno można całkiem uschnąć!
6 - Miodownik szczęściarzy - Piwo z domieszką miodu, dzięki czemu w smaku jest słodkie i rozgrzewające - przypomina nieco kremowe piwo, ale zdecydowanie nie brakuje w nim procentów! Każdy, kto je wypije, odczuwa przyjemne ciepło i ma ochotę pozbyć się kilku (albo wszystkich) warstw ubrań, a poza tym chętnie wszystkich komplementuje i lgnie do kontaktu cielesnego bardziej, niż kiedykolwiek.
Garnek złota
Prawdziwym gwoździem patrykowego programu okazuje się być zabawa zaczerpnięta chyba z Nocy Duchów! Pośrodku placu porozstawiane są wielkie kotły, z których można łowić skarby - oczywiście, należy to robić ustami! Słynna zabawa łowienia jabłek z wody została przerobiona tak, by łowić złote monety z... cóż, a jakżeby inaczej, piwa! Warto zwrócić uwagę na to, że wszystkie monety można zachować dla siebie, ale niestety niektóre nie są prawdziwe...
Zabawa polega na tym, by rzucić k6 i sprawdzić ile monet (1-6) udało się wyłowić - następnie na każdą z nich należy wykonać dorzut Literki, by zobaczyć jaki jest efekt. Złoto można łowić maksymalnie dwa razy na postać, ponieważ za trzecim razem monety zaczynają znikać, a piwo mocno uderza do głowy...
Literki:
A - Niestety, jest to złoto leprokonusów - ledwo je wyławiasz, a już znika! B - Trafiła ci się prawdziwa moneta, w dodatku jest to równowartość 50 galeonów! Uwaga! Pełna nagroda za tę kostkę jest do zdobycia tylko raz na osobę; każde kolejne wyrzucenie tej literki równa się tylko 10 galeonom. C - Moneta zaczyna się dziwnie rozpływać, jakby szukała swojej nowej formy... Po chwili okazuje się, że jest to figurka chochlika gadatliwego! Zgłoś się po nią w odpowiednim temacie! D - Wyłowiony galeon jest jakiś wyjątkowo duży - okazuje się, że to tak naprawdę złote pudełeczko, w którym znajdują się magiczne soczewki. Zgłoś się po nie w odpowiednim temacie! E - Po wyjęciu z wody wokół monety pojawia się zielony dym, a kiedy ten opadnie możesz dostrzec, że galeon zmienił się w (na)strojny wianek. Zgłoś się po niego w odpowiednim temacie! F - Trafiła ci się prawdziwa moneta, w dodatku jest to równowartość 20 galeonów! G - Twój galeon jest czekoladką i z jakiegoś powodu kompletnie nie możesz się powstrzymać od natychmiastowego zjedzenia go. Okazuje się, że jest to któraś z bombonierek lesera...
H - Niestety, jest to złoto leprokonusów - ledwo je wyławiasz, a już znika! I - Wyłowiona moneta jest sztuczna, w dodatku wylewa się z niej jakiś płyn i zaraz jesteś nim cały oblepiony. Niezależnie od czyszczenia, otulają cię perfumy ze wzmocnioną nutą amortencji, więc pięknie pachniesz i zwracasz na siebie pozytywną uwagę każdego w okolicy! J - Wyłowiony galeon rozpływa się w twoich ustach, a nawet z nich wycieka... ma słodki posmak, ale jego głównym efektem jest ruda broda godna leprokonusa! Dorzuć kostkę k6, by sprawdzić przez ile postów efekt się utrzyma!
Pole koniczyny
Nieco na uboczu znajduje się rozległa polana, która była pielęgnowana już od dłuższego czasu przez leprokonusy, by rosła na niej głównie magiczna koniczyna! Dzięki tym zabiegom, teraz możliwe jest rozpoczęcie zabawy poszukiwania czterolistnej koniczyny, która ma przynosić szczęście. Zawody są mierzone w czasie, a ponieważ może się trafić kilka okazów, to przygotowano kilka nagród dla najszybszych i najbardziej spostrzegawczych. Trzeba tylko pamiętać o tym, że leprokonusy zadbały o kilka niespodzianek, które mają urozmaicić poszukiwania...
Nagrodę główną otrzyma 6 pierwszych osób! Po wyczerpaniu puli nagród dalej można szukać koniczyn, tak dla samej zabawy.
Dla zwycięzcy:
• 70 galeonów • Odznaka • Unikatowy przedmiot, czyli "Naszyjniszek". Jest to naszyjnik ochronny z wisiorkiem w kształcie bazyliszka z czerwonymi kryształkami na miejsce oczu. Pod wpływem dotyku ślepia rozświetlają się, przyciągając uwagę - wystarczy jedno poświęcone im spojrzenie, by ofiara została całkiem sparaliżowana. Choć świadomość pozostaje wraz z niezbędnymi do życia czynnościami, postać nie ma możliwości mówić ani się ruszać. Choć efekt jest mocny, do jego zdjęcia wystarczy rzucić na ofiarę Finite! (+1 OPCM, +1 CM)
Zdobyte nagrody: 6/6!
Mechanika polega na tym, że podczas każdego postu z poszukiwaniami należy rzucić jedną k100. Odnalezienie koniczyny następuje w momencie, w którym wylosuje się jedną z podanych liczb. Jeśli poszukiwania będą szły wolno, pula udanych liczb zacznie się powiększać.
Są to liczby wyłączone z dodatkowych efektów. Wylosowanie jakiejkolwiek innej liczby wymusza zastosowanie się do poniższych zdarzeń, więc należy znaleźć przedział, w którym liczba się znajduje:
Dodatkowe efekty na zdarzenia:
2-16 - Na twojej drodze stają Diabelskie Sidła, skryte pod jakimiś wyrośniętymi krzaczkami. Łapią cię niesamowicie szybko, więc masz mało czasu na reakcję! Jeśli posiadasz 10 punktów z Zielarstwa, udaje ci się wyswobodzić bez większego problemu i zdobywasz możliwość jednego przerzutu w kolejnym poście. Jeśli nie posiadasz 10 punktów z Zielarstwa, zostajesz szybko unieruchomiony i potrzebujesz pomocy - jeśli zrobi to jakaś postać, która posiada 10 punktów z Zielarstwa, nic ci nie jest. Jeśli nie masz takiej pomocy, ratuje cię leprokonus i robi to z pewnym opóźnieniem, więc masz mnóstwo siniaków i otarć, a przy okazji z twojej kieszeni wypadło 20 galeonów, których utratę musisz odnotować w odpowiednim temacie. 17-33 - Wkraczasz prosto na grządkę karmazynowego szeptnika, który prędko wdziera się do twojego umysłu. Twój humor ulega natychmiastowemu pogorszeniu... Jeśli twoja k100 jest parzysta, dopada cię przygnębienie i w tym smutku wpadasz w ospałość. Na szczęście wystarczy nieco uwagi innych i może trochę rozmowy czy bliskości, byś się otrząsnął! Jeśli twoja k100 jest nieparzysta, parszywy nastrój przemienia się w złość. Nic ci się nie podoba, wszystko cię denerwuje i jesteś na granicy dopuszczenia się do rękoczynów, jakiekolwiek by one nie były. Efekt utrzymuje się do momentu, w którym kogoś nie uderzysz bądź czegoś nie zniszczysz. 34-49 - Trawa pod tobą gwałtownie wybucha zielonym dymem, który dostaje się absolutnie wszędzie! Gdy opada, ty jesteś cały pokryty zielonym proszkiem, którego nie sposób się pozbyć. Niby nie ma tego złego, ale jednak wydaje się nieco klejący - jeśli ktoś cię dotknie, to już raczej nie puści! Potrzeba dużej ilości wody, by się odkleić... czas na wspólny prysznic? 50-65 - Pod twoimi nogami pojawia się dym... Okazuje się, że nadepnąłeś na jaja popiełka i trawa dookoła zaczyna się palić! Na szczęście szybko udaje się zaradzić tej sytuacji, ale masz całkiem zniszczone buty i pozostaje ci tylko chodzenie boso - jest ci za to bardzo ciepło i rozsiewasz to gorąco również na innych, a przy tym wydaje się, że każdy patrzy na ciebie dużo bardziej przychylnie, niż wcześniej! 66-81 - W trawie chyba coś się świeci... Jeśli twoja k100 jest parzysta, znajdujesz 50 galeonów i możesz je zachować, o ile zgłosisz się po nie w odpowiednim temacie. Jeśli twoja k100 jest nieparzysta, znajdujesz broszkę Świętego Patryka i możesz ją zachować, o ile zgłosisz się po nią w odpowiednim temacie. Uwaga! Jeśli drugi (i każdy kolejny) raz trafi ci się ten efekt, niezależnie od parzystej/nieparzystej kostki otrzymujesz tylko bonusowe 20g. 82-98 - Ciągle coś znajdujesz, tylko oczywiście nie tę nieszczęsną czterolistną koniczynę. Wita się z tobą przyjazny nieśmiałek, zza drzewa połypuje na ciebie lunaballa, wpadasz na różne ciekawe rośliny... Dobrze się bawisz i poszukiwania są niesamowicie przyjemne. Co więcej, możesz z nich wynieść jeden dowolny składnik eliksirów roślinnego pochodzenia, o ile zgłosisz się po niego w odpowiednim temacie. Zdobywasz darmowy przerzut kolejnej kostki k100!
Podczas poszukiwań obowiązuje kilka modyfikatorów, z którymi koniecznie należy się zapoznać:
Modyfikatory:
• Jeśli drugi raz wyrzuci się tę samą k100, istnieje możliwość darmowego przerzutu LUB dodania do kostki dowolnej ilości oczek w zakresie +/- 5; • Posiadacze cechy eventowej "Świetne zewnętrzne oko" mają możliwość rzucania w każdym poście dwóch k100 i wybierania sobie tej, która bardziej im odpowiada; jeśli doprecyzowaniem cechy jest "Spostrzegawczość", istnieje możliwość dodania do kostki dowolnej ilości oczek w zakresie +/- 5; • Posiadacze cechy eventowej "Magik żywiołów" mają jednorazowy przerzut jednej kostki; jeśli doprecyzowaniem cechy jest "Ziemia", istnieje możliwość dodania do kostki dowolnej ilości oczek w zakresie +/- 5; • Każdy jasnowidz dostaje jednorazowy przerzut jednej kostki; jest też możliwość dorzutu k6, gdzie wynik parzysty pozwala na zignorowanie efektu dodatkowego nieudanej liczby. • Jeśli Zielarstwo jest twoją najwyższą statystyką w kuferku (lub jedną z trzech najwyższych), możesz dodać sobie do kostki dowolną ilość oczek w zakresie +5/-5; • Jeśli otrzymasz pomoc od osoby, która posiada minimum 5pkt z Zielarstwa, możesz do swojej kostki dodać dowolną liczbę oczek w zakresie +/- 2;
Tęczowy labirynt
Jak pewnie wszyscy zauważyli, na niebie rozciąga się piękna, niczym niewzruszona tęcza - co więcej, jej koniec wydaje się być dość blisko... Być może na samym końcu labiryntu z wysokiego żywopłotu? Radosne leprokonusy chętnie zapraszają do wejścia i rozpowiadają plotki o skarbach, które podobno można znaleźć na samym końcu tęczy. Jeśli tylko ktoś się odważy, ma szansę przejść serię prób i... zobaczyć, czy było warto?
W przypadku tej atrakcji obowiązują dwa wyzwania, każde z nich należy rozpisać w osobnym poście!
K6:
Tą kostką rzuca każdy, nawet jeśli wchodzicie do labiryntu w parze bądź grupie. Zaraz po wejściu mierzysz się z widmem, które musisz jakoś pokonać... 1 - Na twojej drodze staje wielka kobra królewska - a przynajmniej tak ci się wydaje. Jeśli posiadasz 10 punktów z ONMS, rozpoznajesz w zwierzęciu iglicę i wiesz, że najlepiej odnieść się do jej strachu przed wodą; jeśli nie posiadasz 10 punktów z ONMS, iglica strzela w ciebie ładunkiem elektrycznym i jesteś nieco otumaniony, a poza tym do końca przemierzania labiryntu pod wpływem dotyku każdego lekko "strzelasz" prądem. 2 - Z korytarza obok wypełza Bazyliszek... albo raczej zmora, która go przypomina. Zostajesz zupełnie sparaliżowany i jedyne, co możesz zrobić, to mówić! Bazyliszek zaraz znika w labiryncie, ale ty potrzebujesz pomocy. By się wydostać z tej pułapki, musisz zdradzić na głos swój sekret (veritaserum w kuferku?)... podpowiada ci o tym przelatujący niedaleko leprokonus! 3 - Znikąd obok ciebie pojawia się sfinks, który już czeka z wysuniętymi pazurami. Okazuje się, że aby przejść dalej, musisz wymyślić jakąś zagadkę bądź rebus - lepiej tylko niech nie będzie to nic całkiem banalnego, bo sfinks znajdzie cię nawet po czasie, by się zemścić! 4 - Robi się podejrzanie chłodno, a później przed tobą pojawia się dementor. Nie jest to prawdziwa zjawa, a jedynie jej widmo - w związku z tym efekt odczuwa jedynie osoba, która wylosowała tę kostkę, nikt inny. By wyrwać się spod uroku dementora potrzebujesz patronusa i jeśli sam nie umiesz go wyczarować... czekasz, aż ktoś inny to zrobi! 5 - Coś się trzęsie w żywopłocie obok ciebie - prędko dowiadujesz się, że jest to bogin! Zmienia się w to, czego się najbardziej boisz (to, co masz w kuferku?). Rozwiązanie jest proste, bo wystarczy zaklęcie Riddikulus, ale nerwy pozostają nadszarpnięte... 6 - Przed tobą pojawia się żmijoptak! Okazuje się, że ma bardzo przyjazne nastawienie i prowadzi cię do swojego gniazda, gdzie możesz znaleźć puste skorupki po jego jajach. Dorzuć k6, by sprawdzić czy są one coś warte!
Jaja żmijoptaka:
1, 2 - Niestety to tylko bezużyteczne okruchy 3 - Otrzymujesz 10g za swoją zdobycz 4 - Otrzymujesz 30g za swoją zdobycz 5 - Otrzymujesz 50g za znalezione skorupy! 6 - Nie dostajesz pieniędzy, ale za to możesz wymienić skorupki na broszkę Świętego Patryka! Zgłoś się po nią w odpowiednim temacie.
Eliksir:
W labiryntowym korytarzu pojawiają się leprokonusy, które niosą tace z niepodpisanymi w jakikolwiek sposób kielichami. By przejść dalej, należy wypić calutką zawartość! Mechanicznie należy rzucić kostką Eliksirów - w ten sposób dowiecie się co wypiliście i jaki efekt się u was pojawia! Niestety, te eliksiry zostały lekko zmodyfikowane... Plus jest taki, że jeśli w labiryncie jesteście parą bądź grupą, możecie dowolnie powymieniać się między sobą wylosowanymi kielichami. Jeśli chcecie, jedna osoba może wypić ze wszystkich kielichów, ale wtedy przypominam o uwzględnieniu wszystkich efektów i odpowiednim wzmacnianiu ich w przypadku wypicia większej ilości tego samego!
Efekty:
Utrzymają się do końca pobytu postaci na festynie - dla chętnych jest opcja korzystania z nich również przez jeden kolejny wątek! Bujnego owłosienia - Początkowo wydaje ci się, że to jednak jego przeciwieństwo - twoje włosy na całym ciele zaczynają gwałtownie wypadać. Dopiero kiedy jesteś już całkiem łysy, włosy zaczynają odrastać... a przynajmniej te na głowie. Kolor co chwilę się zmienia, a poza tym loki rosną aż do pasa. U panów pojawia się też zarost, zaś u pań zmiany koloru obejmują również brwi i rzęsy! Euforii - To prawdziwy eliksir euforii, więc czujesz się fenomenalnie - ale nie możesz przestać chichotać i masz ochotę łapać wszystkich za- cóż, nie tylko za nosy! Postarzający - Ulegasz gwałtownemu postarzeniu o 10 albo 20 lat, zależnie od swoich preferencji! Amortencja - Klasyczny efekt amortencji - bezgranicznie i bezmyślnie zakochujesz się w pierwszej osobie, na którą spojrzysz! Gregory'ego - Zdecydowanie nie jest to zwykły eliksir Gregory'ego. Całkowicie zapominasz o wszystkich swoich przyjaciołach - możesz zupełnie nie pamiętać o ich istnieniu, albo nawet uważać ich za swoich wrogów... Spokoju - Albo nie-spokoju? Eliksir działa pobudzająco! Felix Felicis - Czujesz gwałtowny przypływ szczęścia i już wiesz, że to Felix Felicis - nic bardziej mylnego, bo spływa na ciebie pech. Pomimo najszczerszych chęci i pewności, ciągle się potykasz, wszystko leci ci z rąk i z niczym sobie nie radzisz. Ridikuskus - Nie możesz powstrzymać śmiechu... i płaczu! Na przemian cieszysz się i smucisz... Veritaserum - Masz ogromną ochotę mówić, ale to nie jest prawdziwe Veritaserum - to prześmiewcza podróbka, przez którą jesteś zmuszony do nieustannego kłamania. Bełkoczący napój - Najpierw zaczynasz bełkotać, a później zupełnie tracisz głos i nie możesz wydusić z siebie ani słowa!
Wreszcie udaje wam się wyjść z labiryntu! Rzeczywiście tęcza zjawiskowo kończy się w wielkim garnku - a może tak naprawdę się w nim zaczyna? By zdobyć zasłużoną nagrodę, musisz zajrzeć do środka!
Literka - nagroda:
Rzut literką jest obowiązkowy dla każdej postaci osobno! A - Nie ma tu niczego materialnego, ale twoje włosy zostają magicznie pofarbowane na tęczowo! Efekt utrzyma się przez jeden kolejny wątek. B - W garnku znajduje się jakiś płyn... w jego tafli dostrzegasz odbicie, ale nie jest ono twoje! Zamiast siebie widzisz twarz osoby, którą kochasz. Możesz zgarnąć nieco tego płynu dla siebie - w ten sposób zostaniesz posiadaczem nieco zmodyfikowanej amortencji, zgłoś się po jedną porcję do swojego kuferka! C - Czujesz spływającą na ciebie wiedzę... Otrzymujesz jedną bonusową samonaukę, którą możesz wykorzystać do końca kwietnia! D - W garnku dostrzegasz wizję nadchodzącego bogactwa. Dzięki tej przyjemnej wizji możesz w marcu otrzymać maksymalne kieszonkowe (efekt dla uczniów), bądź 100% wypłaty (efekt dla dorosłych). Pamiętaj, by w zgłoszeniu po kieszonkowe/wypłatę wyjaśnić swoją nagrodę. E - Znajdujesz różdżkę Fairwynów w oryginalnym opakowaniu! Jakimś cudem jest ona idealnie dobrana pod twoje potrzeby, możesz samodzielnie wybrać odpowiedni rdzeń, długość i drewno, a następnie zgłosić się po zdobycz w odpowiednim temacie. F - Znajdujesz bon na -50% do dowolnego sklepu w Hogsmeade! Koniecznie zgłoś się po niego w odpowiednim temacie! G - Na dnie garnka znajduje się unikatowy przedmiot, jest to Bazyliszkowy pierścień! Nie wygląda szczególnie zjawiskowo - jest to wykuta z kamienia obrączka. Po założeniu, właściciel bazyliszkowego pierścienia może dotykiem przemieniać każdy obiekt nieożywiony w kamień. Magia absolutnie nie działa na istoty żyjące! (+2 Transmutacja) H - W garnku znajduje się jakiś płyn... w jego tafli dostrzegasz spełnienie swoich marzeń! Okazuje się, że jest to felix felicis i możesz nalać sobie nieco do drobnej fiolki, zgłoś się po jedną porcję do swojego kuferka! I - Radosna wizja na dnie garnka umożliwia ci jeden darmowy przerzut dowolnej kostki, podczas poszukiwań kamieni w strumieniu z Doliny Godryka. Uwaga! Jeśli jesteś postacią niepełnoletnią, otrzymujesz zamiast tego jeden darmowy przerzut na wejście do lokacji trudnodostępnej w Hogwarcie bądź Hogsmeade. J - Jesteś prawdziwym szczęśliwcem. Po zajrzeniu do garnka czujesz nagły przypływ energii i w tej jednej chwili jesteś stuprocentowo pewien, że było warto. Możesz zgłosić się w odpowiednim temacie po 2 punkty do dowolnej umiejętności.
Zasady
• Fabularnie festyn odbywa się oczywiście 17 marca, w Dzień Świętego Patryka! Mechanicznie zabawę należy kończyć wraz z 31 marca. • Wstęp na event jest płatny! Wszystkie informacje znajdują się w jego pierwszej części. Wszelkie kwestie pieniężne należy odnotowywać w tym temacie, a przedmiotowe w tym. • Proszę o zawieranie w postach kodu:
Obowiązkowy kod:
Kod:
<zg>Opłata na wstęp:</zg> [url=LINK]tutaj[/url] <zg>Atrakcja:</zg> Piwo/Garnek/Pole/Labirynt i podlinkuj ewentualne kostki <zg>Efekty:</zg> tu wpisz zdobycze/utraty/efekty
Zamyślił się głęboko nad tą niesamowicie ważną kwestią projektu kieliszka-gwen i znów zachichotał, bo wyobraził sobie ten kszałt tylko w kształcie ludzkiej głowy, oczywiście. - Zdecydowanie usta, nikt nie chciałby pić wódy z dodatkiem twojej woskowiny usznej - skomentował śmiertelnie poważnie, uznając pierwszy pomysł za zdecydowanie bardziej trafiony. Szkoda, że nie istniał jakiś konkurs na projekt przyszłorocznego naczynia festiwalowego, bo bardzo chętnie by się zgłosił i wprowadził ten niesamowity plan w życie. - Nie dziwię się, wyglądało naprawdę masakrycznie. Dobrze, że żaden reporter z Psidwaczka nie kręcił się wtedy w okolicy, bo ta zbrodnia byłaby grubym skandalem. Pewnie przechrzczono by was na Bloodcottów czy jakoś tak - stwierdził, puszczając nieco wodze wyobraźni, ale zaraz wrócił na ziemię, gdy Gwen zaczęła mu relacjonować pikantne szczegóły burzliwego małżeństwa Elizy i Stefana. Pokiwał zamaszyście głową, zwarty i gotowy do działania, a przede wszystkim do rozpoczęcia degustacji nalewek; przystał więc na prosty plan przedstawiony przez towarzyszkę i ruszył za nią w stronę centrum atrakcji. Po drodze pozwolił sobie jeszcze poprawić jej przypinkę gościa, bo była przypięta do góry nogami, co nieco go rozpraszało. I rozpoczęli event. Na prelekcji jakimś cudem udało mu się nie zasnąć, a potem było już tylko lepiej, bo zaczęli próbować napitków. - W y b i t n e, wyśmienite - zachwalał każdą po kolei z takim samym entuzjazmem i usiłował ułożyć jakiś ranking, który jednak co chwilę się zmieniał - Myślę, że najciekawsza jest ta o smaku wiśniowej ryby po grecku. Fajne połączenie tradycji z nowoczesnym twistem - ocenił tonem profesjonalisty, wykorzystując chwilę nieuwagi prowadzącego degustację czarodzieja do tego by bezpardonowo zwinąć do kieszeni obiecany Gwen kapelutek. - Ukradłem - wyszeptał jej konspiracyjnie do ucha bardzo z siebie zadowolony, według wcześniejszych ustaleń starając się zupełnie nie myśleć o tym że takie zachowanie absolutnie nie przystoi urzędnikowi państwowemu, a potem, zastanawiając się nad niesamowitą gamą smakową trunków, zadał przyjaciółce bardzo filozoficzne, głębokie pytanie: - Ej Gienia... jakbyś była nalewką, to jaką?
Gwen Honeycott
Wiek : 28
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 173
C. szczególne : nosi rękawiczki, które zdejmuje tylko do gotowania
Sapnęła z oburzeniem: - Skandal. - na tę niechęć do jej woskowiny usznej. Oczywiście w żartach, ale z jakże poważną miną. Zaraz jednak zachichotała jak chochlik- Bloodcottowie, wyobrażasz to sobie? - pokręciła głową, chociaż była pewna, że jej młodszy brat Monty nosiłby takie nazwisko z trafioną dumą. Czasem kiedy obserwowała jak filetował mięso miała przebłysk myśli, że to dość piękne, ale i przerażające.- O nas nie piszą w psidwaczku. Jesteśmy zbyt cool i zbyt nudni na ich standardy. - machnęła ręką, bo naprawdę nie miała pojęcia co w jej rodzinie mogłoby zasłużyć na pojawienie się na łamach tejże gazetki. Byli cudaczni i dziwni, ale w całkowicie niegroźny i nieekscytujący sposób. Wykład o zacierach był fantastyczny, Gwen nawet zawinęła pamflecik z rozpiską pod pazuchę płaszcza, jednak kiedy tylko przykleiła mordę do pierwszego kieliszka - pociąg ruszył. Lubiła alkohol, a alkohol lubił ją. Aż za bardzo. Zaczęła po chwili śmiać sie z byle czego, a arsenał trzymanych w piwnicy obleśnych żartów wyrywał się z jej ust na wolność przy każdym oddechu: - ... i Stefan mówi "Tylem się naczytał o szkodliwości alkoholu, że postanowiłem z tym skończyć!" to go pytam zdziwiona "z alkoholem?" na co on.. "ochujałaś? Z CZYTANIEM!" - chrumknęła głupim śmiechem- Wiśniowa ryba? Hmm... chyba muszę skosztować jeszcze raz, bo wydaje mi się, że jednak tamto kokosowe Kilimandżaro jest sztosem... - spojrzała wymownie na biedną prezenterkę nalewek, która bez słowa polała im więcej. Blondynka aż zadrobiła w miejscu na to sensualne wyznanie kradzieży i złapała Maguire'a za rękaw, by odpowiedzieć równie konspiracyjnie: - Doskonała robota, żołnierzu. - capnęła kieliszki, by mu wcisnąć Kilimandżaro, samej degustując wiśniową rybę po grecku- Jaką? - zamyśliła się poważnie - Myślę, że taką z alkoholem. - kiwnęła głową, chcąc zachować powagę, ale zaraz parsknęła w zawartość kieliszka - Nie wiem. Chciałabym być taką, po której następnego dnia nie boli głowa. A Ty? - spojrzała na niego z całą buzią jakąś taką rumianą od procentów- Ja bym Cię widziała taką anyżkową, ale z maliną. Trochę nie wiesz, co się dzieje jak pali w gębie, ale potem jest słodko i miło. - oceniła rzeczowo i pomlaskała, smakując wiśniowej ryby- Dobre. Smakuje mi.
Ryan Maguire
Wiek : 27
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 180
C. szczególne : irlandzki akcent | niesforne loki | podobny do Tomasza ale wyższy i ładniejszy ofc
- Gwendolyn Bloodcott. K r w a w a G i e n i a - wycedził budzącym grozę tonem, który szybko przeszedł w rechocik, bo to brzmiało naprawdę absurdalnie. Rzeczywiście, może do wykazującego pewne cechy psychopatycznego mordercy Monty'ego to nazwisko by pasowało, ale do Gwen mniej więcej tak, jak uśmiech do Petera. Znaczy wcale. - Myślę, że jako panna Bloodcott budziłabyś postrach wśród uczniów - zawyrokował i przyznał jej rację, że rzeczywiście, psidwaczek ma na tapcie ciekawsze tematy takie jak domniemane romanse Hogwartczyków z profesorami czy fakt że rodzina Seaverów to najprawdziwsi piraci (w to ostatnie akurat był całkiem skłonny uwierzyć, to się po prostu trzymało kupy). Ale! Nie przyszli tu przecież wymieniać się znanymi wszystkim plotkami ze świata czarocelebrytów - przyszli tu się nabzdryngolić jak dwa Zmiatacze. I to też właśnie skrzętnie czynili; a że Ryan miał głowę niewiele mocniejszą od samej Gwen, bo i postury był niewiele większej niż kobieta, to i jemu szybko zrobiło się równie wesoło. Chłonął jej świńskie żarty z głośnym śmiechem i wypiekami na twarzy, a przy historii o Stefanie aż klasnął dłonią w kolano jak rubaszny wujek na imieninach, tak go ten dowcip ubawił. - Ej... a wiesz czym piją Irlandczycy? - zapytał z chytrą miną, dając jej sekundę na odpowiedź, po czym wyjawił, zaśmiewając się do rozpuku: - CZYM PRĘDZEJ - a biedna prezenterka nalewek myślała, że to ją pogania, bo zaczęła napełniać im kieliszki tak pospiesznie, że aż prawie rozlała na blat trochę kokosowego trunku. Ryan westchnął ciężko i pokręcił głową z dezaprobatą na widok tego skandalicznego marnotrastwa, a potem, zadowolony z otrzymanej pochwały i kolejnej porcji Kilimandżaro, skłonił się teatralnie w geście podziękowania i obalił całą zawartość kapelutka na raz, by następnie zamlaskać (w jego mniemaniu) profesjonalnie i wczuć się w smak. - Dobre. Naprawdę dobre, ale nie zimowe, ten kokos jakoś mi nie rezonuje z mrozem, wiesz co mam na myśli? Przepraszam najuprzejmiej, a możemy prosić coś bardziej korzennego? - wydał werdykt i zaczepił po raz kolejny czarownicę dysponującą butelkami, która ewidentnie zmierzyła ich nieprzychylnym spojrzeniem, ale nic nie powiedziała. W końcu nie miała prawda odmówić im degustacji, po to tu przyszli... Parsknął śmiechem na błyskotliwą odpowiedź Gwen na jego filozoficzne pytanie. - Nie ma opcji, przy tobie głowa boli już podczas picia, bo tyle gadasz - wytknął jej z mieszaniną złośliwości i czułości zarezerwowanej tylko dla przyjaciół tak serdecznych, że śmiało można było ich obrażać w ramach wyrazu miłości. Nie zdążył zastanowić się nad tym, czym byłby on, bo rozmówczyni sama udzieliła mu odpowiedzi. - Wypraszam sobie, ja jestem tylko słodki i miły i nic przy mnie nie pali! - zaperzył się tak dla zasady, ale zaraz zachichotał frywolnie, bo coś sobie przypomniał - No chyba że się ze mną wpadnie dupskiem w płonący kominek - dodał, wspominając ich pamiętną (gorącą) przygodę w gryfońskim akademiku, kiedy spontaniczne amory zakończyły się poważnym poparzeniem i wizytą u szkolnej pielęgniarki. - Wiesz co, powiedziałbym że ty na odwrót. Najpierw przyjemnie i wesoło, aż się prosi żeby powiedzieć że z dodatkiem miodu, a potem dochodzi... mocne, smocze espresso. Stawia na nogi, ale nie każdy jest w stanie je wypić - zawyrokował i uśmiechnął się szeroko, gdy Gwen wyraziła aprobatę wiśniowej ryby. - Mówiłem! Powinniście wprowadzić czekoladę o takim smaku, myślę że byłaby hitem.
Gwen Honeycott
Wiek : 28
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 173
C. szczególne : nosi rękawiczki, które zdejmuje tylko do gotowania
Salwie kolejnego śmiechu towarzyszyło chrumknięcie tak żenujące, że zaczęła się śmiać sama z siebie, zupełnie niedowidząc, jak wielkie to wzbudza zainteresowanie innych gości targowych. Była jednak święcie przekonana o doskonałości swojego stroju incognito jesieniary, a jako anonimowa chlejuska mogła pozwolić sobie na znacznie więcej niż kiedy to ona była osobą prezentującą jakiś wykład albo szkolenie na tego typu eventach. - Czymprędzej! - zawyła ocierając oczy z łez rozbawienia, kręcąc głową z niedowierzaniem taki był dobry ten żart (wcale nie aż tak, ale w tym stanie był przecież najwyśmienitszy)- Co racja to racja, korzennych nie pamiętam, byśmy próbowali... - zerknęła na panią od nalewek. ta próbowała im wyjaśnić, że korzennych próbowali na początku, ale ewidentnie ani Gwen any Ryan już tego nie pamiętali, więc Honeycott subtelnie postukała palcem w blacik, chcąc by ten błąd był szybko naprawiony. - Najuprzejmiej... - zachichotała z tej pięknej elokwencji Romusia- Nie wiedziałam, że znasz takie ładne zwroty. To w Ministerstwie chyba Cie tak przetresowali. - w jej wyobrażeniu dalej był przecież tym zakochanym nastolatkiem który wraz z nią trenował strzały z procy takie, by zwalić winę na kogoś innego. Nie było tam miejsca na uprzejmości, tylko czysta rywalizacja. - Ej, ej, a usunąłeś sobie te bliznę? -tycnęła go palcem w część pośladkową nogi- czy masz na pamiątkę? - mieli wiele różnych niezwykle głupich prób romantycznego pożycia związkowego, większość nich kończyła się jednak tak, jak się kończyła. Być może to był właśnie znak i powód dla którego uznali, że ta relacja do romantycznych należeć nie powinna. Zresztą i tak była doskonała. Znowuż walnęła go w ramię, śmiejąc się idiotycznie, przez co nie mogła trafić kieliszkiem do ust, co bawiło ją jeszcze bardziej. - Przedstawię te propozycje Rhysowi. Jak ją wprowadzi to będzie sygnowana Twoją przystojną twarzą. - zaproponowała, imaginując sobie etykietę czekoladek niczym sławetne dzieciątko z opakowania kinderków. Rajanki. Nawet nieźle brzmi! Zauważyła jednak jak zbliża się były mąż Elizy ze swoją chudą babą i spoważniała na chwilę. - Ryan, to czas na misję. - powiedziała konspiracyjnie - Daj mi kapelutek. - wyciągnęła rękę po kieliszek, który trzymał, mimo że w drugim ręku trzymała swój.
Ryan Maguire
Wiek : 27
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 180
C. szczególne : irlandzki akcent | niesforne loki | podobny do Tomasza ale wyższy i ładniejszy ofc
Dołączył do salwy śmiechu i w ferworze ubawu sam celowo głośno chrumknął niczym dorodny wieprz, naśladując dźwięk który wydobył się z Gwen i robiąc przy tym im obojgu jeszcze większy obciach. Musiał przyznać, dawno nie był tak wstawiony wyluzowany, bo choć nigdy nie odmawiał na spotkaniach kieliszka wina czy szklaneczki whiskey, to zazwyczaj na tym się kończyło, bo wiedział, że powinien trzymać poziom jako poważny reprezentant kraju - i nie dopuszczał do tego, by zaczęły mu się plątać myśli czy język. Ale tym razem nie obowiązywały żadne zasady, poza kulturą słowa, która została mu chamsko wytknięta, na co przewrócił oczami, niby to wielce zbulwersowany. - Chyba nie wiedziałaś, że taki zwroty w ogóle istnieją. Najuprzejmiej znaczy: bardzo grzecznie. A ja zawsze byłem niesamowicie kulturalny, tylko ty nigdy nie słuchałaś bo zagłuszałaś mnie swoimi prostackimi odzywkami - odparował, dźgając ją łokciem w bok za to bezczelne wyśmiewanie; prawdą było jednak, że zrobił się znacznie bardziej o k r z e s a n y (albo wytresowany) niż za czasów szkolnych, bo cóż, gdyby nadal reprezentował sobą to co wtedy, z pewnością nie zrobiłby kariery w Ministerstwie, a co najwyżej w Świńskim Łbie. Aż podskoczył, gdy paluch Gwen zaatkował go prosto w poszkodowany niegdyś poślad i usiłował przybrać bardzo poważny wyraz twarzy. - Jasne, że mam. Dorobiłem obok tatuaż smoka i wygląda, jakby zionął ogniem. Wszystkie kobiety są pod wrażeniem jaki ze mnie samiec alfa - zmyślił natychmiast, a siedząca obok dama w kapeluszu zerknęła na niego z powątpiewaniem, po czym ostentacyjnie odeszła od stoiska. Świetnie, więcej miejsca dla nich i ich harców; rozwalił się wygodniej, opierając na blacie, ale zaraz podniósł się do pionu i wyprostował jak struna, gdy usłyszał że ma szansę zostać twarzą nowych kinderków. Czy tam rajanków. - Naturalnie, rób zdjęcie od razu, nigdy nie będę piękniejszy niż dziś - zawołał, prezentując jej iście czarowoodzki uśmiech którego nie powstydziłby się sam Archie Darling, bożyszcze nastolatek i nastolatków. Nie mieli jednak wiele czasu na dalsze plany biznesowe, bo oto w polu widzenia zjawiła się ich ofiara, o której Roman zdążył już na śmierć zapomnieć. Szybko jednak sobie przypomniał, podał Gwen swój kieliszek bez zbędnych pytań i oczekiwał na dalsze instrukcje, gotów podążać za najbardziej szalonym i niedorzecznym planem, byleby utrzeć nosa tej wstrętnej babie. Której co prawda nawet nie znał, ale nic nie szkodzi.
Gwen Honeycott
Wiek : 28
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 173
C. szczególne : nosi rękawiczki, które zdejmuje tylko do gotowania
Przewróciła oczami niby na znak niedowierzania, ale w głębi serca widziała w nim to dorastanie. Oboje byli już okropnie, nudnie dorośli. Czasem pozwalali sobie na takie debilne pijackie zrywy, ale życie codzienne wymagało pewnej dozy powagi i elokwencji, o którą żadnego z nich by nie podejrzewała jeszcze z dziesięć lat temu. - Chyba SMALEC alfa. - skomentowała, obserwując odchodzącą od niego z oburzeniem panią pełną powątpiewania i już miała mu proponować zakład, że nie da rady jej poderwać nawet dla beki, kiedy na horyzoncie pojawiła się główna misja, która stała się misją główną właśnie przed chwilą. Walnęła kielicha niemal jak kamikaze przed samobójczą misją, po czym spojrzała na niego porozumiewawczo: - Ryan. Sto dwadzieścia procent dramy, pamiętaj. - wyznaczyła skalę tego, co ma się odpierdolić, ponieważ dostała natchnienia, jak ośmieszy tę chudą raszplę i narobi wstydu głupiemu byłemu wujkowi. Nikt nie mógł ujść bez kary po łamaniu serca cioteczki Elizy. Jasnowłosa zgarnęła włosy z twarzy, które jakimś cudem wymknęły się gumce podczas tego całego chlania i opowiadania durnych dowcipów, które nie powinny być opowiadane, przykleiła na twarz uprzejmy uśmiech i podeszła do pary będącej celem jej działań. - Wujku Klausie, dawno się nie widzieliśmy. - uścisnęła go lekko, wrzucając jego babie do kieszeni kapelutek, który chwilę wcześniej odebrała Ryanowi- Miło Cię widzieć, szkoda, że w takich okolicznościach. - westchnęła, cudem ustając na nogach, bo jakoś zakręciło się jej w głowie. To pewnie od paskudnych perfum tej baby. Wujek Klaus spojrzał na nią zdziwiony, nie wiedząc co to za tragiczne okoliczności, na co Gwen westchnęła teatralnie: - Ochrona! Ta kobieta ukradła kolekcjonerski kapelutek! Widziałam, jak pakuje go sobie do kieszeni! To k a r y g o d n e. - zadarła wyżej podbródek. Użycie tego argumentu sprawiało, że szansa, że uciekną z Ryanem z kradzionym kapelutkiem rosła, w końcu najciemniej pod latarnią. Organizatorzy zwrócili uwagę na zamieszanie, jako że chuda raszpla zaczęła prychać, że to niedorzeczne, Gwen jednak wycelowała w nią oskarżycielski palec: - Sprawdźcie jej kieszenie, to zobaczycie! - skrzyżowała na piersi ramiona i pokręciła głową z wielką dezaprobatą.- Tak nisko upaść Klaus, żeby się wiązać ze złodziejką.....
Ryan Maguire
Wiek : 27
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 180
C. szczególne : irlandzki akcent | niesforne loki | podobny do Tomasza ale wyższy i ładniejszy ofc
Fakt, on też nigdy się nie spodziewał że dopadnie ich dorastanie, że będą zajmować poważne posady, że będą mieć wpływ na stosunki międzynarodowe całego kraju czy rozwój młodzieży i że nie będą już mieli w swojej codzienności miejsca na takie głupoty jak kiedyś. Dlatego tak przyjemnie było się raz na jakiś czas oderwać od codzienności i dać ponieść kolorowym nalewkom. Pokiwał głową na znak że da z siebie wszystko - w końcu aktorem był całkiem niezłym, jak był piękny i młody to należał nawet do szkolnego koła teatralnego i raz czy dwa zdarzyło mu się zagrać cos więcej niż drzewo - po czym przyczesał starannie wyjątkowo zmierzwione loki i ruszył z odsieczą na niczego nie spodziewającą się parę. W mig się zorientował, do czego zmierza Gwen i natychmiast podłapał pomysł, nic sobie nie robiąc z tego że zachowują się po pierwsze podle, a po drugie jak dzieciaki. W końcu o to dziś chodziło. - S k a n d a l - dorzucił swoje trzy knuty i jakoś tak wyszło że potknął się o własnego buta i wylądował z hukiem na bruku, co prędko postanowił wykorzystać na niekorzyść Elizy. - Ta kobieta jest agresywna! Uderzyła mnie, widzieliście? Pani tu widziała jak mocno mnie popchnęła, prawda? - rozpętał aferę, podnosząc się do siadu i krzywiąc niemiłosiernie niby z bólu, choć tak naprawdę był już tak znieczulony że nawet gdyby rzeczywiście coś sobie uszkodził, to by nie poczuł. - Złodziejka i agresorka... No naprawdę, szczyt wszystkiego - podsumował dobitnie, udając że z wielkim trudem wstaje i w ogóle ledwo żyje, choć jednocześnie był w gotowości do szybkiej ewakuacji z miejsca zdarzenia, gdyby zaistniała taka potrzeba. Dookoła zdążył się zebrać tłum gapiów, spoglądających oceniająco na Elizę, która aż zaniemówiła z oburzenia. Przedstawienie zdawało się być skuteczne.
Gwen Honeycott
Wiek : 28
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 173
C. szczególne : nosi rękawiczki, które zdejmuje tylko do gotowania
Minę miała zdegustowaną, oburzoną, zniesmaczoną, a kiedy Ryan popisowo upadł, położyła dramatycznie dłoń na piersi, biorąc hiperwentylujący wdech szoku: - Co to za zachowanie! Tak się nie godzi! - potrząsnęła głową ze zmarszczonymi brwiami, podając Maguire'owi rękę, by pomóc mu wstać, co było ryzykowne, bo zasadniczo mogło się skończyć tym, że ona też się tam wypierdoli na pysk i będzie trudno wytłumaczyć, jak to się stało. Cud chciał, los dobry, że udało jej się pomóc mu podźwignąć na nogi - pewnie dobry duch Merlina czuwał nad nimi, wiedząc, że czynią zło w słusznej sprawie. - Jestem zdegustowana, że takie persony są wpuszczane na takie eventy. - powiedziała w stronę organizatorów, obrzucając ich chłodnym spojrzeniem- To nie te same targi piwa i paliwa co niegdyś. - wzięła Ryana pod pachę, zadzierając nosa - Wychodzimy stąd. Prosto do Munga. - rzuciła raszpli oziębłe spojrzenie- Przyślę rachunek... - wycedziła i ruszyła, ciągnąc pana ambasadora za sobą. Wiedziała, że muszą ewakuować się na tak zwanym ASAPIE, zanim ktoś zorientuje się, że oni również mieli co nieco za uszami, a także, a może przede wszystkim dlatego, że chciało się jej śmiać do takiego stopnia, że wybuch rechotu zniszczyłby całe to przedstawienie! No i jakby nie patrzeć, obiecała Maguire'owi koniec wieczoru na karaoke, a tutaj jedyne co mogliby śpiewać to zeznania magimilicji.
Ryan Maguire
Wiek : 27
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 180
C. szczególne : irlandzki akcent | niesforne loki | podobny do Tomasza ale wyższy i ładniejszy ofc
Podczas gdy Gwen dawała wspaniały popis bulwersu i rzucała kolejne obraźliwe uwagi w stronę skompromitowanej Elizy, Ryan wspinał się na wyżyny swoich umiejętności aktorskich przy robieniu zbolałych min, by nikt nie miał wątpliwości, że został znokautowany i jest ciężko ranny. Cudem udało im się jakoś zachować pion, a na sam koniec, gdy już zostało wszem i wobec oznajmione, że muszą natychmiast udać się do świętego Munga, wziął głęboki oddech, jakby kosztowało go to wiele wysiłku i rzucił dramatycznie, wskazując trzęsącą się dłonią na wiedźmę winną całego zamieszania: - Ta kobieta powinna przebywać na Oddziale Zamkniętym albo w Azkabanie! - i wydawszy taki dramatyczny wyrok, na który któryś z gapiów wydał z siebie głośne OCH, rzucili się do ucieczki. To znaczy Gwen odprowadziła go za najbliższy róg, a on kuśtykał zawzięcie i bardzo cierpiał, a potem, gdy już nikt na pewno (chyba) nie mógł ich dostrzec, wypuścił w końcu z płuc długo wstrzymywany rechot i zapowiedział: - Jak się rozszczepimy, to pretensje miej tylko do siebie - i złapał ją mocno za ramię, by wspólnie teleportować się na obiecane karaoke, pozostawiając Elizę w rękach czaroochroniarzy eventu.