Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Cieplarnia numer trzy

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 14 z 24 Previous  1 ... 8 ... 13, 14, 15 ... 19 ... 24  Next
AutorWiadomość


Septienne Blythe
avatar

Nauczyciel
Wiek : 36
Galeony : 99
  Liczba postów : 88
Cieplarnia numer trzy - Page 14 QzgSDG8




Gracz




Cieplarnia numer trzy - Page 14 Empty


PisanieCieplarnia numer trzy - Page 14 Empty Cieplarnia numer trzy  Cieplarnia numer trzy - Page 14 EmptyNie 3 Paź - 19:51;

First topic message reminder :


Cieplarnia numer trzy

Trzecia z cieplarni mieści w sobie najniebezpieczniejsze rośliny. Można tu spotkać mandragory, wnykopieńki, a także jadowitą tentakulę, która skrada się za pomocą macek. Należy na nią uważać. Jest to cieplarnia, do której uczęszcza się najchętniej, gdyż rośliny z tego miejsca otaczane są zainteresowaniem.

Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Mistrz Gry
Mistrz Gry

Czystość Krwi : 100%
Galeony : 32476
  Liczba postów : 102640
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7560-wielka-poczta-mistrza-gry#211658
Cieplarnia numer trzy - Page 14 QzgSDG8




Specjalny




Cieplarnia numer trzy - Page 14 Empty


PisanieCieplarnia numer trzy - Page 14 Empty Re: Cieplarnia numer trzy  Cieplarnia numer trzy - Page 14 EmptySro 20 Cze - 16:57;

@Felix Fletcher & @Alexis Shercliffe

Młodsi uczniowie skończyli właśnie lekcje Zielarstwa, które miały przygotować ich do zbliżających się egzaminów. Były to trudne i intensywne zajęcia z roślinami niebezpiecznymi, dlatego też nauczyciela wymagała całkowitego spokoju i rozwagi. Wiedziała, że dzieciaki nie zawsze zdają sobie sprawę z zagrożenia, które mogą stanowić tentakulę czy mandragory. Felix niestety był dziś wyjątkowo głośno, dlatego też po zakończonej lekcji, zamiast szlabanu, poproszono, aby został i posprzątał po wszystkich cieplarnie, co spotkało się z kwaśną i niezbyt zadowoloną miną chłopaka. Popołudnie zapowiadało się pięknie, a do tego był jeszcze nieco głodny. Rozejrzał się z przekąsem, oceniając, ile czasu może zająć mu sprzątnięcie. Dookoła pełno było doniczek, rozsypanej ziemi i gotowych do wyrzucenia odpadów roślinnych, a także nawóz. Pech chciał, że nie miał ze sobą różdżki. Poirytowany, kopnął jedną z doniczek..
Alexis szykowała się do nadchodzących egzaminów końcowych, które miały sprawdzić jej wiedzę zgromadzoną w szkole przez ostatnie siedem lat. Materiału było naprawdę dużo! Blondynka obrobiła się już z transmutacją i chciała powtórzyć zielarstwo oraz ONMS, najpierw jednak kierując się w stronę szkolnych ogród i cieplarni, gdzie miała nadzieję spotkać się z profesorem. Kobieta miała rozwiać wątpliwości dotyczące kilku zagadnień, z którymi problem miała gryfonka. Rozglądała się dookoła w poszukiwaniu nauczyciela, kiedy to ze skrzypnięciem drzwi, weszła do najniebezpieczniejszej ze szklarni. Mijana wcześniej grupa puchonów powiedziała, że jak się pośpieszy, to powinna jeszcze ją zastać. Niestety, spóźniła się. Do jej uszu dobiegł przerażający, piskliwy krzyk — natychmiast je zasłoniła i chciała już wyjść, trzaskając za sobą drzwiami, kiedy to dostrzegła leżącego na ziemi, skulonego z grymasem bólu na twarzy Felixa! Miał szczęście, że starsza koleżanka miała przy sobie różdżkę w przeciwieństwie do niego i była nieco bardziej doświadczonym czarodziejem.

______________________

Cieplarnia numer trzy - Page 14 Tumblr_myxyl0JKkN1s94thyo1_500
Powrót do góry Go down


Billie J. Swansea
Billie J. Swansea

Student Ravenclaw
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 162
C. szczególne : twarz usiana piegami
Galeony : 394
  Liczba postów : 413
https://www.czarodzieje.org/t16782-sybille-j-swansea#471202
https://www.czarodzieje.org/t16920-nomeolvides
https://www.czarodzieje.org/t16904-billie-j-swansea
Cieplarnia numer trzy - Page 14 QzgSDG8




Gracz




Cieplarnia numer trzy - Page 14 Empty


PisanieCieplarnia numer trzy - Page 14 Empty Re: Cieplarnia numer trzy  Cieplarnia numer trzy - Page 14 EmptyPon 27 Maj - 23:59;

Trzeba było przyznać, że profesor Vicario miała rękę do roślin - Billie od kilku miesięcy bezskutecznie próbowała zmusić skrzeloziele do wypuszczenia jakichkolwiek witek, podczas gdy nauczycielka zielarstwa doprowadziła do przejęcia władzy nad cieplarnią numer trzy przez jadowite tentakule. Nie chciała mówić, że nie było to jej zmartwienie... ale zdecydowanie myśli dziewczyny znajdowały się daleko od sposobów na neutralizację niebezpiecznych roślin. Młoda Swansea posiadała serce pełne zapału, jednak czasami nawet ona potrafiła spojrzeć prawdzie w oczy - a te posiadały barwę bardzo wyrazistą i trudną do pomylenia, zwaną również porażką. Billie ze swoją nikłą znajomością zaklęć obawiała się podchodzić do tentakul... przesadnie, bowiem czymś zupełnie innym było dla niej zgarnięcie pod pachę grubego szkicownika i ruszenie w kierunku cieplarni w roli obserwatora. Sama zapomniała, że w kieszenie wetknięte miała ochronne rękawiczki - choć nosiła je ze sobą bardzo często, przez roztargnienie najczęściej i tak kończyła z poharatanymi dłońmi.
Nie dziwiło jej, że wokół cieplarni kręciło się nawet sporo osób; do niebezpiecznych miejsc uczniaków ciągnęło najbardziej. A przecież za liść jadowitej tentakuli można było zgarnąć nawet dziesięć galeonów, jak głosiły plotki! (I któż w takiej sytuacji mógłby powiedzieć, że galeony nie rosły na roślinach?)
Nie zastanawiając się nad absurdem ewentualnego działania, zamiast pomóc, przysiadła na trawie w miejscu, z którego miała dobry widok na wydarzenia. W skupieniu zaczęła kreślić ołówkiem po kartce - ruchome cele zawsze szkicowało jej się najprzyjemniej - wbrew pozorom wymagały mniej koncentracji, a więcej wyobraźni. Z tego też powodu Billie nie od razu zdała sobie sprawę, że grupka uczniów nie do końca wie, co robi, a sprawy wymykają się spod kontroli. Drgnęła przestraszona dopiero, kiedy jedna z roślinnych macek niemal bezpośrednio uderzyła w młodą dziewczynę; nawet efektowny sposób umierania pozostawał sposobem umierania...
Zagryzła więc nerwowo wargę, przebiegając trochę pytającym spojrzeniem po okolicy, jakby szukała osoby będącej w stanie ją pokierować - tego dnia pechowcem okazał się być @Jack Moment, nieważne, czy w pobliżu cieplarni znalazł się w heroicznym odruchu zrobienia czegoś przydatnego, przywiodła go ciekawość, czy może był tylko nieszczęśliwie wybranym przechodniem.
- Oni chyba potrzebują pomocy... - zauważyła, chwytając za rękaw chłopaka, jakby sądziła, że to wystarczy, aby go przy sobie zatrzymać, choć w rzeczywistości bez problemu mógł wyciągnąć materiał spomiędzy jej palców. Ale czy na pewno chciał doświadczać tego zawodu płynącego z dziewczęcych oczu?
Powrót do góry Go down


Jack Moment
Jack Moment

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 174 cm
C. szczególne : Ciemne, niemalże czarne tęczówki.
Galeony : 334
  Liczba postów : 636
https://www.czarodzieje.org/t15713-jack-moment
https://www.czarodzieje.org/t15733-moment#424167
https://www.czarodzieje.org/t15720-jack-moment#423917
Cieplarnia numer trzy - Page 14 QzgSDG8




Gracz




Cieplarnia numer trzy - Page 14 Empty


PisanieCieplarnia numer trzy - Page 14 Empty Re: Cieplarnia numer trzy  Cieplarnia numer trzy - Page 14 EmptyWto 28 Maj - 21:58;

Raczej to ostatnie. Z całego atlasu magicznych roślin, niezdrowo fascynowało go tylko i wyłącznie skrzeloziele. Zatem fanem zielarstwa bywał sporadycznie lub od święta, gdy akurat zajmowano się czymś nieskomplikowanym. Rośliby były nieodłącznym elementem warzenia eliksirów, a te - o ironio - figurowały dość wysoko na liście ulubionych przedmiotów Puchona. Chociaż z drugiej strony bardzo możliwe iż zwyczajnie nie lubił babrać się w ziemi. Wolał przyjść na gotowe. Wysypać z butelki, zmiksować… to prawie jak robienie komuś obrzydliwego drinka - niestety w znacznej większości bezalkoholowego.
Wracając jednak do zaistniałej sytuacji, czy też może katastrofy ziejącej z jednej ze szklarń, Moment czym prędzej wolałby oddalić się od miejsca zdarzenia, aniżeli sprzątać ten bałagan. Szczególnie, że to nie był jego problem, tylko tych tam na dole… jednak jak na złość, ktoś musiał go zatrzymać. Z całego tłumu gapiów, to akurat on znalazł się najbliżej osoby, czującej nagły przypływ heroizmu. Poważnie? Sądził, że głupota domeną jest gryfonów. Dlaczego więc Jack miałby rzucać się im na pomoc?
- Naprawdę? No to biegnij. - Odpowiedział dość ironicznie, jeszcze raz omiatając budynek wzrokiem. Zawodem w oczach dziewczyny by się nie przejął. Bardziej tym, że mogłaby komuś powiedzieć o tym, że olał cała sprawę, a to mogłoby się źle odbić na jego przyszłości - w szczególności, że był na miejscu i nic nie zrobił. Cmoknął cicho, odrobinę zirytowany. Nie mógł odmówić, kiedy już został o to poproszony.
- Dobra. Ale za takie ryzyko, chcę coś w zamian. - Rzucił,  po namyśle mocniej chwytając dziewczynę za dłoń i ciągnąc za sobą w stronę szklarni. - A w ogóle to pójdziesz ze mną!
Krukonka się przyda. Na pewno przeczytała więcej książek niż Jack kiedykolwiek przekartkował, podziwiając obrazki. Musi mieć jakiś plan skoro tak nagle wytypowała chłopaka, wierząc w jego zdolności. Oby się nie przeliczyła, Jack nigdy nie uważał się za orła. Ze wszystkich rzeczy jakie udawało mu się zapamietać z lekcji, większość stanowiły totalnie nieistotne ciekawostki. Sięgnął po swoją różdżkę – przynajmniej o niej nie zapomniał jak co niektórym się zdarzało -i wyciągnął przed siebie.
- Diffindo! - Rzucił, w stronę pierwszego narwanego kłącza, gotowego zmasakrować twarz dziewczyny, która nie była w stanie uciec wystarczająco szybko przed ruchliwymi mackami. Nawet odcięte zielsko wyglądało na groźne. - Szybko, wynocha stąd! - Krzyknął niezbyt ładnie w kierunku poszkodowanej, dając jej czas na ucieczkę, nim nie zwrócił się ponownie do swojej nowej koleżanki.
- I co? Masz jakiś plan? Czy mam ją tak ciąć jak szczypiorek w nadziei, że się zmęczy? - Zadrwił, po chwili sam odsuwając się na bok przed rośliną - Nie widać bulwy. Ciężko będzie się dostać do środka aby przy okazji nie oberwać. - Skomentował, mając nadzieje że roślinka nagle z czymś nie zmutuje i nie dostanie nóg. Wyglądała na ciut za dużą jak na tak małą szklarnię. Musiała się nieźle opić magicznymi nawozami. Bogowie wiedzą, co jeszcze jest w środku.
Powrót do góry Go down


Billie J. Swansea
Billie J. Swansea

Student Ravenclaw
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 162
C. szczególne : twarz usiana piegami
Galeony : 394
  Liczba postów : 413
https://www.czarodzieje.org/t16782-sybille-j-swansea#471202
https://www.czarodzieje.org/t16920-nomeolvides
https://www.czarodzieje.org/t16904-billie-j-swansea
Cieplarnia numer trzy - Page 14 QzgSDG8




Gracz




Cieplarnia numer trzy - Page 14 Empty


PisanieCieplarnia numer trzy - Page 14 Empty Re: Cieplarnia numer trzy  Cieplarnia numer trzy - Page 14 EmptySro 29 Maj - 22:38;

Być może faktycznie trzeba było wyłonić jakiegoś Gryfona z tłumu. Billie nie była jednak w Hogwarcie na tyle długo, żeby w takiej sytuacji pamiętać o szkolnych stereotypach. Nie była jednak głupia. Nie aż tak, aby nie dostrzegać, że chłopaka nie zachwyciła jej spontaniczna prośba. Pośród grupy o wiele łatwiej było wymknąć się przed srogą odpowiedzialnością, lecz co innego działo się, gdy anonimowość opadała. Zacisnęła wargi, nie wiedząc co mu odpowiedzieć na nieprzyjemny komentarz, dlatego też z jej gardła wydobyło się jedynie mało elokwentne "um". Pobiegłaby, gdyby tylko wiedziała, co w takiej sytuacji się robi...
- Ode mnie? - zmarszczyła brwi w konsternacji, gdy tak nagle zmienił zdanie. Zależało jak wysoko cenił się chłopak. W najlepszym wypadku mogła mu bowiem podarować portret. Lub ułożyć serenadę na kwitnącej trąbce, co nawet byłoby adekwatne! Obawiała się, że przy wyższych wymaganiach Puchon może się przeliczyć... Tak jak i ona, kiedy wybierała sobie bohatera tylko po to, żeby również zostać wciągnięta w epicentrum tej roślinnej katastrofy. - Co? Nie, nie, nie... - pisnęła wysoko, choć trudno się było kłócić, kiedy chłopak już zaraz ciągnął ją za sobą.
Szkoda, że nie zdążyła mu wspomnieć, że przynależność do domu nie była efektem przeczytanych książek - kołnierzyk potrafił czasem mylić. Uczyła się głównie poprzez doświadczenia, a jako że program uznawał ją za zbyt młodą na styczność z niebezpiecznymi roślinami, można było powiedzieć, że była równie zielona, co ich przeciwnik. Pozbycie się tentakuli nie mogło być jednak takie trudne, prawda?
Przycisnęła mocniej szkicownik do piersi, wzdrygając się kiedy jedna z potężnych macek odpadła pod stopy nieznajomej dziewczyny, która mogłaby być nieznajomą plamą. Ogólnie niezbyt to było ładne. Jean musiała jednak przyznać, że różdżka wydawała się być sensownym rozwiązaniem. Szkoda, że nie miała szans przetestować własnego patyczka, bo w tym momencie jedno kłącze wyrwało się w jej stronę, grożąc haczykowatymi kolcami. W odruchu zamachnęła się szkicownikiem - licząc że masa kartek okaże się wystarczająca - i z całej siły uderzyła. Nawet sapnięcie z tego wszystkiego jej się wyrwało, a kilka skręconych kosmyków przeskoczyło na czoło.
- Zawsze masz czas na bycie niemiłym, nie? - zapytała, wydymając lekko wargi i jednocześnie bystrym spojrzeniem przeskakując po ruchliwych mackach, aby nie dać się zaskoczyć. - Zachowuje się trochę jak zwierzę... Gdzie się nie ruszysz, zaraz poleci macka. Muszą świetnie wychwytywać wszelkie bodźce z otoczenia. Ogień? Petrificus? - rzuciła, co jej pierwsze przyszło do głowy. Uskoczyła przy tym w bok, ponownie próbując obronić się szkicownikiem, który tym razem zaraz potem wyleciał jej z rąk. - Och! Niech cię pogryzą szczuroszczety... - pogroziła rozzłoszczona. Wyszarpnęła wreszcie różdżkę z kieszeni, nakładając na siebie błyskawicznie protego - to byłoby na tyle z jej sztuczek. Bariera nie miała wytrzymać długo, ale dzięki temu mogła chociaż na chwilę zwrócić spojrzenie na Jacka. - Myślisz, że wystarczy dźgnąć diffindo w bulwę? To zaklęcie jeszcze potrafię, a z ofensywą u mnie kiepsko... Defensywą też. Ale jestem drobniejsza, więc jeśli będziesz mnie osłaniał to myślę, że się wcisnę. Wolałabym jakiś miły sposób, ale nie sądzę, że jeśli ją nakarmimy, to nas polubi, więc może być po twojemu.
Nie była przekonana o własnych słowach. Wchodzenie do cieplarni w tym momencie nie było teraz kwestią odwagi, a raczej dosyć skąpych możliwości. Z jasnych stron - gdyby coś się stało, przynajmniej miałaby z głowy wspomniany podarunek wdzięczności dla Jacka.
Powrót do góry Go down


Jack Moment
Jack Moment

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 174 cm
C. szczególne : Ciemne, niemalże czarne tęczówki.
Galeony : 334
  Liczba postów : 636
https://www.czarodzieje.org/t15713-jack-moment
https://www.czarodzieje.org/t15733-moment#424167
https://www.czarodzieje.org/t15720-jack-moment#423917
Cieplarnia numer trzy - Page 14 QzgSDG8




Gracz




Cieplarnia numer trzy - Page 14 Empty


PisanieCieplarnia numer trzy - Page 14 Empty Re: Cieplarnia numer trzy  Cieplarnia numer trzy - Page 14 EmptyNie 2 Cze - 23:35;

Jack raczej wymagający nie był – wszak jak bardzo można by być wymagającym w obliczu śmiercionośnej rośliny? Na pewno nie zabiegał o przysługi, czy długi wdzięczności. Wolał coś materialnego, na już. Dzięki czemu osoba nie poczuje się winna, zaś on stratny - a równowaga świata pozostanie niezachwiana. Każdy dostanie to czego chce i ich przelotna znajomość zostanie zakończona. Wystarczyłoby nawet coś słodkiego – to raczej dość łatwe do zdobycia.
- Hej, staram się. Na pewno zajmują o wiele mniej niż uprzejmości, czy konwenanse. Takie to sobie możemy wymieniać po robocie. - Odparł, nawet nie patrząc w jej stronę. Nadal miał nadzieję, że zauważy ich ktoś nieco bieglejszy w dziedzinie zielarstwa i sam uspokoi te macki.
- Co? Żadnego ognia! Wiesz ile warte są te liście? A w sumie, jeśli o tym mowa i już tak bardzo chcesz się pchać w sam środek tego kłębowiska, może zdobędziesz też kilka dla nas? Myślisz, że duże będą droższe niż te małe? - Tylko tego mu brakowało – walki z płonącą, jadowitą rośliną. Odsunął się dwa kroki, unikając kolejnej macki – och jak dobrze, że miał wyćwiczone te uniki. Może by ją przesadzić bliżej boiska? Ścigający będą niedoścignieni jeśli chodzi o latające tłuczki.
- Wolałbym jej nie zabijać, ale chyba nie ma innego sposobu. - Spojrzał na nią. Prawdę mówiąc nie miał zbyt wielu pomysłów do zaoferowania. Wielu bezpiecznych ma się rozumieć. - Myślę, że nikt nie będzie płakać za tą tentakulą. I tak sporo złego już narobiła. Zniszczenie bulwy powinno zadziałać. - Przytaknął, ostatecznie godząc się na krycie krukonki. Zabawne, wcześniej nie chciała nawet podejść do rośliny, a teraz pchała się w sam jej środek. Dziewczyny bywają strasznie zmienne.
- A wiec? Jakieś ostatnie słowa? Na wyszukane życzenia odrobinę już za późno... - Zakpił sobie. Jeśli Billie w ogóle zaczęła się nad tym zastanawiać, to zdecydowanie wiele czasu na to nie dostała. Jack niemal od razu przeszedł do działania - zanim dotrze do nich jakie to niebezpieczne i oboje postanowią się wycofać.
- Immobilus! - Spowolnił tentaculę i jął odcinać co bardziej problematyczne witki, aby utorować młodszej koleżance drogę. - Biegnij! Teraz!

Kostki:
.
Powrót do góry Go down


Billie J. Swansea
Billie J. Swansea

Student Ravenclaw
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 162
C. szczególne : twarz usiana piegami
Galeony : 394
  Liczba postów : 413
https://www.czarodzieje.org/t16782-sybille-j-swansea#471202
https://www.czarodzieje.org/t16920-nomeolvides
https://www.czarodzieje.org/t16904-billie-j-swansea
Cieplarnia numer trzy - Page 14 QzgSDG8




Gracz




Cieplarnia numer trzy - Page 14 Empty


PisanieCieplarnia numer trzy - Page 14 Empty Re: Cieplarnia numer trzy  Cieplarnia numer trzy - Page 14 EmptyPon 10 Cze - 16:14;

Pozostawało jej mieć nadzieję, że w Jack w głębi był milszy od tej powierzchowności, którą jej oferował. W milczeniu więc przyjęła ten sposób bycia, nawet jeśli nadawali na zupełnie innych falach. Zmarszczyła nos, kiedy oburzył się na jej propozycję, choć przecież nie chciała tworzyć tentaulowej pochodni, a tylko ją trochę... postraszyć. Był to jednak sensowny protest, bo ze szczęściem Billie mogliby skończyć z wypalonym zakazanym lasem, a z tego nawet rodzina dziewczyny mogłaby się nie wypłacić. Pobudki Puchona podobały jej się mniej. Bo Jack nie wiedział, że Billie nosiła nazwisko Swansea, a status rodu sprawiał, że problemy finansowe były jej obce. Ona nie pomyślałaby o tym, by brać lub raczej kraść dla zysku, wszak krzak nie należał do nich.
- Nie wiem, ile...? - dopytała, nie przejmując się retorycznością pytania. - I och, pewnie. Uwielbiam zrywać liście pod presją śmierci. A w międzyczasie rozejrzę się, czy nie hodują czegoś jeszcze, co warto pozbierać. Specjalne życzenia? - wypaliła tak kąśliwie, jak tylko potrafiła - co miało przerysowany rys i mogło nawet śmieszyć - po czym niemal natychmiast jej poliki spłonęły wyrazistą czerwienią wstydu. Takie słowa i taki ton nie współgrały z naturą Krukonki. Zaraz więc zerknęła na Jacka niepewnie, jakby przejęła się, że się obrazi.
- Um... - Kolejnej kpina. Jack ewidentnie należał do osób, na które trudno jej było reagować i przy których czuła się jeszcze młodsza niż była. Ostatnich słów może nie miała, życzenie za to tak. - Nie traf we mnie?
A potem ruszyła bez zwłoki. W biegu Billie nie analizowała spowolnionych ruchów macek, nie myślała o unikach ani nawet o tym, że jeden wbity kolec mógł jej unieruchomić całą kończynę. W jej głowie była tylko jedna myśl - byle nie upuścić różdżki.
Kiedy jedna z macek pojawiła się tuż przed jej nosem, gwałtownie się nachyliła. Odruchowo zacisnęła powieki, jakby i tak spodziewała się uderzenia, czy to ze strony rośliny czy Jacka. Skupiona na tym jednym, nie spostrzegła innego zagrożenia. Zaraz poczuła na szyi muśnięcie pędu, który powoli, ale z determinacją się wokół niej owijał. W panice złapała go więc lewą ręką, próbując odciągnąć, ale tym sposobem jedynie wbiła sobie w środek dłoni jeden z haczykowatych kolców. Serce zadudniło jej trzy razy szybciej. Trudno było jednak powiedzieć, czy cieszyła się z szybkiej interwencji Jacka.
- Ej! To moje włosy! - zaprotestowała wysoko, ale nawet nie znała imienia Puchona, aby porządnie wykrzyczeć mu wyrzut. Musiała pozostawić za sobą mackę z ciemnymi kosmykami za sobą i podjąć ważniejszą decyzję; jedno z wybitych okien kusiło, pomimo ostrych odłamków szkła. Z jej perspektywy - choć niekoniecznie Jacka - tentakula nie rosła tam zbyt bujnie. Z kolei wybierając drzwi miała szansę od razu przedostać się bliżej bulwy, choć samo wejście zdawało się trudniejsze. Billie ruszyła w stronę okna, a Jacka na celownik wzięły kolejne macki. Najważniejsze, że jedna z nich znalazła się niebezpiecznie blisko różdżki, jakby próbowała mu ją odebrać.

Rzucając kostką musisz wybrać, czy ostrzegasz Billie i w ten sposób przez dekoncentrację narażasz się na większe obrażenia (Opcja 1) czy skupiasz się na odgonieniu macek od siebie (Opcja 2):

Kostki:
Powrót do góry Go down


Jack Moment
Jack Moment

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 174 cm
C. szczególne : Ciemne, niemalże czarne tęczówki.
Galeony : 334
  Liczba postów : 636
https://www.czarodzieje.org/t15713-jack-moment
https://www.czarodzieje.org/t15733-moment#424167
https://www.czarodzieje.org/t15720-jack-moment#423917
Cieplarnia numer trzy - Page 14 QzgSDG8




Gracz




Cieplarnia numer trzy - Page 14 Empty


PisanieCieplarnia numer trzy - Page 14 Empty Re: Cieplarnia numer trzy  Cieplarnia numer trzy - Page 14 EmptyCzw 13 Cze - 23:30;

Krzak nie należał do nich, ale za to narobił już wystarczająco dużo zniszczeń, aby z czystym sumieniem pobrać sobie to i owo jako rekompensatę. Szczególnie, że to ostatnie godziny jego życia – tentakuli, nie Jacka miejmy nadzieję. Zresztą nie minie wiele czasu, jak jakiś zielony maniak wyhoduje sobie nowego ludojada w doniczce. Może nawet gorszego od tego. Co to będzie nie tylko silny, jadowity, mackowaty, zębiaty i kłujący… ale dodatkowo zacznie pylić jakimś upierdliwym proszkiem albo wrzeszczeć jak zarzynany kot. To w ogóle jeszcze można nazywać rośliną? Wyznacznikiem chyba nie powinna być tu wysoka zawartość chlorofilu w organizmie.
- Dobry pomysł… zjadłbym gruszkę. - Odparł, biorąc zupełnie na poważnie jej słowa . Wszak o tej porze roku te owoce są jeszcze dość drogie w przeciwieństwie do jabłek, a po szklarniach się jeszcze nie rozglądał. Może i to było zwykłe przekomarzanie się, ale zwyczajnie narobiła mu ochoty na coś soczystego. - Podobno ryzyko dodaje smaku i podnosi apetyt.
Nie obraził się. Ha, nawet uznałby to za zabawne gdyby dziewczyna tak szybko nie rzuciła się w stronę macek. Jednak ten ostatni, przygnębiony ton, niezbyt pasował mu do całości wypowiedzi. Fakt, nie wiedział kim była, jaki miała charakter i ile galeonów pobrzękiwało jej po kieszeniach, ale  raczej nie chciał aby zginęła, a już na pewno nie przez niego.
- Spokojnie, postaram się Cię nie trafić, a przynajmniej nie specjalnie. - Rzucił, ostatecznie jednak po niedługim czasie musząc złamać dane wcześniej słowo i zainterweniować. Inaczej roślina złamałaby jej kark, albo wyrządziła jeszcze więcej szkód. Kłaki kiedyś odrosną, a głowa raczej bez kaftana nie będzie trzymać się prosto.
- I twoja głowa… pomyślałem, że bardziej Ci się przyda. - Chciał jeszcze coś dodać. Niekoniecznie mającego związek z żartami na temat krukonów, jednak jedna z wici wytrąciła mu różdżkę z dłoni – może niepotrzebnie nią tyle machał, wdając się w dyskusje. - Hah? - Bez różdżki, raczej ciężko o dobre krycie pleców. Nim jednak zdążył się po ową wychylić, czy choćby zatrzymać dziewczynę, rozzłoszczona bulwa postanowiła nieco pogruchotać mu kości. I to dosłownie – upadki zawsze bywają dość bolesne. Jęknął chwytając drugą ręką swoje przedramie i przez chwilę zaciskając na niej dłoń. Chyba nie jest takim chojrakiem aby sam sobie nastawić bark – i to w czasie tak napiętej sytuacji. Szczęściem różdżka nie upadła daleko. Tylko co z tą małą krukonką? Już jest martwa? Dziabnął jedną z wici, leżącym na ziemi radełkiem, nim ponownie chwycił za swój patyk. Nim wstał, poleciało w stronę tentakuli również kilka niewybrednych epitetów. Wybite ramie, dziwne mu odstawało pod koszulką. Widać, że jest uszkodzone, a musiał jak najszybciej wrócić do roboty. Zrobiło się dość tłoczno w tej części.
- Hej! Żyjesz tam jeszcze? - bał się przyznać, ale chyba adrenalina nieco skoczyła mu w górę.
Powrót do góry Go down


Estella Vicario
Estella Vicario

Nauczyciel
Wiek : 43
Dodatkowo : Teleportacja
Galeony : 223
  Liczba postów : 531
http://czarodzieje.forumpolish.com/t3548-estella-vicario#108434
Cieplarnia numer trzy - Page 14 QzgSDG8




Specjalny




Cieplarnia numer trzy - Page 14 Empty


PisanieCieplarnia numer trzy - Page 14 Empty Re: Cieplarnia numer trzy  Cieplarnia numer trzy - Page 14 EmptyNie 30 Cze - 3:30;

Nie wszystkim w szkole podobało się, że w trzeciej cieplarni rozpanoszyły się tentakule. Będąc całkowicie szczerym, to nawet Estelli, mimo że kochała je jak wszystkie inne rośliny, nie do końca się to podobało. Z tą różnicą, że ona absolutnie nie widziała w tym swojej winy. Na szczęście powstałe niedawno kółko Zapalonych Zielarzy zdawało się tym faktem zachwycone. W czasie gdy uczniowie pacyfikowali jadowite rośliny, ona mogła zająć się czymkolwiek innym. Zadowolona z siebie, zażywała spokojnie sjesty w gabinecie swoim i wiecznie zajętej czymś profesor Bennett. Przyglądając się jej Vicario nie mogła zrozumieć, po co inni nauczyciele męczą uczniów pracami domowymi i częstymi zaliczeniami, dodając sobie tym jeszcze więcej pracy. Nie zamierzała jednak ocenić. Bennett z kolei musiała trochę doskwierać bezczynność koleżanki, bo jak zwykle usiłowała znaleźć jej coś do roboty. Przyzwyczajona do takiej nadpobudliwości byłej dyrektor, Hiszpanka zdawała się tym nie przejmować, dopóki Ursulla nie spytała jej czy nie martwi jej, że uczniowie bez nadzoru zajmują się roślinami w trzeciej cieplarni. Początkowo nie zrozumiała, potem zaś wybałuszyła na eksdyrektorkę oczy:
- To oni tam są sami?! – próbowała jeszcze znaleźć na twarzy Bennett jakiś grymas, który zdradziłby, że jednak tylko ją wkręcała, żeby ruszyć ją z miejsca. – Chcesz mi powiedzieć, że grupa uczniów nazywających się „zapalonymi zielarzami” nie ma stałego nadzoru?!
Nim Bennett zdążyła jej odpowiedzieć, wybiegła z gabinetu i pognała w stronę cieplarni. Na miejsce przybyła chyba w samą porę. W szklarni ewidentnie działo się coś widowiskowego, bo przy wejściu kłębił się tłumek gapiów, a wśród nich – o zgrozo! – nawet uczniowie niższych klas. Co gorsza zdawali się napływać do środka.
Coraz bardziej zdenerwowana, Estella zaczęła przedzierać się przez dzieciaki, żeby samej zobaczyć co dzieje się w środku. Po chwili nad głowami jakich Gryffonów z czwartego roku, debatujących o tym, czy dołączyć się do walki z roślinami, dostrzegła dwoje starszych uczniów umykających przed mackami tentakul.
- ¡Ay, Merlin mío! – wyrwało jej się.
- Nie martw się – szarpnęła ją za rękaw jakaś dziewczynka (ta sama, którą przed tentakulą ocalił Jack). – Oni zaraz zniszczą te bulwy.
Nauczycielka nie wyglądała jednak na uspokojoną. Przeciwnie. Niemal w tym samym momencie zobaczyła leżącą na ziemi, uciętą mackę. Piękną, dorodną mackę. Zaś dziewczynka obok niej właśnie zapowiedziała jeszcze większą rzeź. Jack mylił się, mówiąc, że nikt nie będzie tęsknił za tentakulami.
- ZNISZCZĄ?! – wrzasnęła na dziewczynkę – Ja wam zaraz zniszczę! Wynoście mi się stąd! Wszyscy obecni minus dziesięć punków! – krzycząc i gestykulując tak energicznie jak tylko hiszpańska kobieta potrafi, odepchnęła wszystkich gapiów i wcisnęła się do cieplarni – A wy dwadzieścia! – wycelowała smukły palec w Billie i Jacka, w tym momencie jednak tuż obok niej powietrze przecięła macka tentakuli. Estella odskoczyła do tyłu, lądując znów za drzwiami szklarni. Odsunęła się od wejścia, robiąc miejsce uczniom, którym cały czas gestami nakazywała uciekać, kiedy kolejne ramię rośliny smagnęła powietrze, lądując na drzwiach i zatrzaskując je. Vicario usiłowała je pchnąć, ale były zupełnie zablokowane. Przywarła do drzwi, przytłoczona bezradnością.
- Tylko nie róbcie im krzywdy! – krzyknęła jeszcze i tylko ona wiedziała na pewno, czy zwracała się do uczniów, czy do ukochanych tentakul. Pozostali mogli się za to domyślić.

-------------------------------------------------------------------

@Jack Moment, @Billie Jean, nie macie szans ucieczki, a tentakula, chociaż spowolniona przez Jacka, nadal Was atakuje. Do tego Wasz pomysł z uśmierceniem jej, delikatnie mówiąc, nie jest pochwalany przez nauczycielkę. Jeżeli chcecie uniknąć Zemsty Estelli, która dopaść może Was nawet w wakacje (coś w stylu szlabanu mam na myśli), musicie spróbować jakichś mniej drastycznych zaklęć. Jeżeli nie zniszczycie tentakul możecie za to liczyć na nagrodę.

Aby Wasze zaklęcie zadziałało, musicie przekroczyć próg:
Dla zaklęć, które zabiją tentakule: rzut 4 kostkami – próg 12+
Dla zaklęć, które unieszkodliwią rośliny, ale ich nie uszkodzą: rzut 3 kostkami – próg 12+

Jeżeli próg nie zostanie przekroczony, zaklęcie udaje się, ale nie przynosi tak dobrych efektów, jak się spodziewaliście. Każde z Was ma szansę spróbować dwóch różnych zaklęć, w jednym lub w dwóch postach. Jeśli się Wam nie powiedzie, wkraczam ja z obrażeniami i innymi takimi.

Ten post jest postem Mistrza Gry, toteż obowiązuje punkt 9. regulaminu fabularnego.
Powrót do góry Go down


Christopher Walsh
Christopher Walsh

Nauczyciel
Wiek : 35
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183
C. szczególne : Blizna u dołu brzucha oraz niewielka blizna na ręce, blizny na piersi po jadzie akromantuli, ciemnogranatowe blizny na lewym ramieniu; obrączka z czarno-zielonej muszli; runa agliz na lewym nadgarstku
Galeony : 4700
  Liczba postów : 2276
https://www.czarodzieje.org/t18076-christopher-o-connor#514253
https://www.czarodzieje.org/t18088-poczta-chrisa#514438
https://www.czarodzieje.org/t18079-christopher-o-connor#514252
https://www.czarodzieje.org/t18310-christopher-o-connor-dziennik
Cieplarnia numer trzy - Page 14 QzgSDG8




Moderator




Cieplarnia numer trzy - Page 14 Empty


PisanieCieplarnia numer trzy - Page 14 Empty Re: Cieplarnia numer trzy  Cieplarnia numer trzy - Page 14 EmptyNie 23 Lut - 12:39;

Skoro wiedział już, że powinien zadbać jak najbardziej o mandragory, wygospodarował dla siebie nieco czasu pod wieczór, kiedy skończył już ze wszystkimi swoimi obowiązkami i udał się do cieplarni numer trzy, gdzie znajdowały się te rośliny. Wiedział doskonale, że są tutaj odmiany niebezpieczne, ale znał się na nich, pamiętał, jak należy z nimi postępować i był na tyle uważny, żeby przypadkiem się o nie nie potknąć albo nie zrobić czegoś równie absurdalnego, co zniweczyłoby całe jego dzisiejsze postępowanie. Do zadania podchodził jednak bardzo uważnie, chcąc zdobyć pełną wiedzę na temat mandragor, zasiadł po kolacji nad księgami, jakie udało mu się zgromadzić, by przyszykować stosowne notatki i uzupełnienia własnej wiedzy, nie chciał w końcu nic uronić, wolał mieć pewność, że do zadania podszedł jak należy, a kiedy przyjdzie pora, by sięgnąć po liście tej rośliny, nie napotka na jakieś dodatkowe przeszkody. Ponieważ zaś Christopher nie lubił zdobywać wiedzy jedynie powierzchownie i czynić swobodnej galopady po wierzchołkach wiedzy, skupił się na znalezieniu jak największej liczby informacji. Sięgnął nawet po mugolskie objaśnienia, ciekaw, jak w tym świecie spoglądano na zagadnienie. Pamiętał dobrze, że kiedy uczył się w szkole o tej magicznej roślinie, dziadek dość mocno zainteresował się tą kwestią i opowiadał mu, że w dawnych czasach w niemagicznym świecie opisywano ją dość obszernie, wyobrażając ją sobie często jako kobietę żyjącą w ziemi. Chris był zatem pewien, że mugole czasem widywali mandragory, ale jakimś cudem udawało się to choć nieco zatuszować.
Odnotował sobie, że mandragory pochodzą najpewniej z basenu Morza Śródziemnego, była to bowiem istotna kwestia, jeśli szło o ich uprawę. Wymagały wtedy nieco innej ziemi, jak również trzeba było zwrócić szczególną uwagę na składniki odżywcze, jakie się im podawało. Czysto teoretycznie gajowy zdawał sobie z tego sprawę, ale często działał automatycznie, robiąc coś, czego od niego oczekiwano i nie skupiał się aż tak na elementach składowych całego przedsięwzięcia. Z uśmiechem zauważył, że mugole uznają mandragory za byliny, doszedł zatem do wniosku, że musi istnieć jakaś specjalna, niemagiczna odmiana, albo po prostu roślina bardzo podobna, która w niemagicznym świecie uzyskała nazwę mandragory lekarskiej (Mandragora officinarum). O wiele ciekawszą informacją było jednak dla niego to, że poza światem czarodziejskim, stosowano ją jako środek rozkurczowy i wspomagający przy reumatyzmie, co całkiem ciekawie łączyło mu się z faktem, iż znana mu doskonale, magiczna mandragora, ta prawdziwa, jak uważał, służyła przede wszystkim do leczenia osób spetryfikowanych. Zastanawiała go również dość mocno adnotacja dotycząca tego, iż mandragora w świecie mugoli uważana jest za roślinę psychoaktywną, bo jeśli by tak było, to być może żucie jej liści, o ile oczywiście ta roślina pochodząca z jego rzeczywistości przejawiała podobne właściwości, co jej niemagiczna krewniaczka, wpływało faktycznie na stan psychiczny spożywającego. Czy miała to być pomoc w swoistym rozkurczeniu i dostosowaniu umysłu czarodzieja do nowej formy, jaką miał wkrótce przybrać? Było to, jak doszedł do wniosku, naprawdę możliwe. W końcu przemiana w zwierzę nie była początkowo zbyt prosta, zmiana swojej formy nie była podobna do wbicia się w wiaderko i zamienienia w piaskową babkę, Christopher nigdy nawet w ten sposób do tego nie podchodził. Teraz, mając dodatkowe dane, wiedział również, że istnieje faktycznie pomoc, jaką może uzyskać przed pierwszą próbą.
Posiadając już wszystkie dane, sięgnął po kurtkę, a później przeszedł się do cieplarni numer trzy, gdzie starannie założył nauszniki, wcześniej również wsuwając do uszu zatyczki, kiedy już znajdował się w pobliżu mandragor i starannie zaczął sprawdzać, czy ziemię mają odpowiednio mokrą, czy jest jej dostatecznie wiele i czy przypadkiem nie trzeba by ich nawozić. Wyglądało na to, że część młodocianych roślin wymagała już przesadzenia, ale nie był pewien, czy tym nie zajmą się studenci po feriach, musiał się w tym względzie upewnić. Ziemia zdawała się przy nich nieznacznie zbita, a jeśli dobrze pamiętał, wymagały podłoża luźnego i częściowo piasku, ze względu na swoje pochodzenie. Obawiał się nieco, czy w cieplarni nie panuje przypadkiem zbyt wilgotna atmosfera, bo to dobrze nie wpływałoby na roślinę, upewnił się zatem - sprawdzając notatki - w jakiej powinna przebywać temperaturze, a później minimalnie uchylił odpowiednie okna, by powstał chwilowy przewiew. Przyjrzał się jeszcze uważnie roślinom, dochodząc do wniosku, że część zapowiada się na naprawdę dorodne okazy o wielkich liściach, ale spostrzegł również kilka w gorszym stanie, o które trzeba było szczególnie zadbać. Być może znajdowały się zbyt blisko siebie? Żywe korzenie były bowiem dość spore, przynjamniej gdy się rozrastały, być może zatem u młodzików proces ten nie miał prawa postępować ze względu na zbyt wielkie zaludnienie w okolicy? Christopher uznał, że musi to sprawdzić z nastaniem kolejnego dnia, gdy będzie dostatecznie widno i bezpiecznie. Na razie upewnił się w swoich niektórych przekonaniach i zamknąwszy okna, wrócił ostatecznie na noc do domu.

z.t

______________________

After all these years
you still don't know
The things
that make you
beautiful
Powrót do góry Go down


Christopher Walsh
Christopher Walsh

Nauczyciel
Wiek : 35
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183
C. szczególne : Blizna u dołu brzucha oraz niewielka blizna na ręce, blizny na piersi po jadzie akromantuli, ciemnogranatowe blizny na lewym ramieniu; obrączka z czarno-zielonej muszli; runa agliz na lewym nadgarstku
Galeony : 4700
  Liczba postów : 2276
https://www.czarodzieje.org/t18076-christopher-o-connor#514253
https://www.czarodzieje.org/t18088-poczta-chrisa#514438
https://www.czarodzieje.org/t18079-christopher-o-connor#514252
https://www.czarodzieje.org/t18310-christopher-o-connor-dziennik
Cieplarnia numer trzy - Page 14 QzgSDG8




Moderator




Cieplarnia numer trzy - Page 14 Empty


PisanieCieplarnia numer trzy - Page 14 Empty Re: Cieplarnia numer trzy  Cieplarnia numer trzy - Page 14 EmptyPon 23 Mar - 9:54;

Powiedzieć, że się stresował, to jak nie powiedzieć nic. Były takie chwile, kiedy zastanawiał się, po co właściwie zgłaszał się, żeby zostawać tym opiekunem koła zielarskiego, skoro obawiał się przebywania z większą grupą ludzi. Właściwie cieszył się, że zgłosiło się tylko kilka osób, bo to dawało mu szansę na to, żeby głęboko odetchnął i przemyślał raz jeszcze, czy na pewno się do tego nadaje. Chciał jednak spróbować, skoro miał jakąś pasję, mógł się nią dzielić, tym bardziej że nauczyciele zielarstwa chyba nie byli do końca chętni, by się tą sprawą zajmować. Nie chciał oczywiście nic ujmować ani pani profesor, ani panu profesorowi, ale ich podejście do nauczania było nieco, cóż, kontrowersyjne. Dlatego pewnie Christopher starał się, by jakoś zadziałać, jakoś pomóc, zrobić coś, co zainteresuje młodzież, a teraz miał wrażenie, że siedzi z ręką w nocniku i nie bardzo wie, co ma ze sobą zrobić. Bo co, jeśli nic mu z tego nie wyjdzie?
- Dzień dobry wszystkim - powiedział i dało się wyczuć nutę niepewności w jego głosie. Co prawda znajdowali się w cieplarni, a zatem na jego terenie, który dobrał starannie i mimo wszystko odseparował uczniów od tych niebezpieczniejszych roślin, przygotował stoły do ich małego popisu znajomości wyhodowanych ziół, jak również zadbał o miejsce na płaszcze, kurtki i torby, w końcu w szklarniach zawsze było zdecydowanie cieplej, niż na dworze. Stał nieco z boku, czekając aż wszyscy się pojawią, każdemu kiwał głową w geście powitania, a potem wskazywał na odpowiednie miejsca, gdzie można zostawić poszczególne rzeczy i przyglądał się z ciekawością niesionym przez nich rośliną. Na stoliku, na którym miał swoje rzeczy, leżało również specjalnie przygotowane pudełko, w którym znajdowała się obiecana nagroda dla rośliny, która okaże się największą, najbardziej zadbaną, po prostu taką, która będzie robiła odpowiednie wrażenie. Na razie nie mówił nic głośno i po prostu przypatrywał się, jak uczniowie po kolei wchodzą do pomieszczenia, a gdy byli już wszyscy, przeszedł do omawiania wszystkiego, co ich teraz czeka.
- Chciałbym, żebyście teraz omówili po kolei rośliny, które przynieśliście. Później porozmawiamy o problemach, jakie mieliście w ich hodowaniu. Kto chce zacząć pierwszy? - powiedział łagodnie, siląc się na spokój, bo mimo wszystko nieco się denerwował i nie wiedział, czy robi dobrze. Właśnie dlatego nie chciał zostawać nauczycielem, najpewniej bałby się bardziej, niż jego uczniowie i po prostu nic by z tego nie było. Oparł się o stolik i spojrzał po nich po kolei, poprawił okulary i uśmiechnął się zachęcająco, bo na pewno były wśród nich zdecydowanie odważniejsze osoby.


Kod:
<zg>Roślina:</zg> Wpisujecie nazwę rośliny, którą otrzymaliście
<zg>Punkty:</zg> 10 +/- to, co wydawało wam z kostek - poproszę o linki do rzutów w tym miejscu i ostateczny wynik
<zg>Dokumentacja:</zg> To, gdzie pisaliście o hodowanej roślinie, chwaliliście się nią albo mówiliście, jak wam nie idzie

Czas na odpis: do 27.03 do godziny 12:00
Uwagi: Jeśli ktoś nie rzucił kostek, nie zdążył wspomnieć o roślinie, zapomniał o czymkolwiek - macie ostatnią szansę, obiecuję, że nie będę patrzeć na daty, kiedy to robiliście;
Tak wrzucam dzień wcześniej, bo doszłam do wniosku, że zaraz sama sobie zajmę kolejną lokację i będziemy mieli problem, a tak macie też jeden dzień więcej na naszykowanie odpisów. Od razu mówię - drugi będzie dotyczył faktycznie stricte problemów z rośliną, możecie więc już się nastawiać na jego pisanie.

@Christina Grim @Morgan A. Davies @Vinícius Marlow @Skyler Schuester @Gabriel R. Swansea @Prudencia Rosario @Yuuko Kanoe @Madeleine Ford @Melusine O. Pennifold

______________________

After all these years
you still don't know
The things
that make you
beautiful
Powrót do góry Go down


Morgan A. Davies
Morgan A. Davies

Student Gryffindor
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 162
C. szczególne : skórzany plecak, nieodłączne bransoletki
Dodatkowo : Animagia (wiewiórka pospolita)
Galeony : 1820
  Liczba postów : 3437
https://www.czarodzieje.org/t17419-morgan-a-davies#488348
https://www.czarodzieje.org/t17421-listy-do-moe#488357
https://www.czarodzieje.org/t17420-morgan-a-davies#488355
https://www.czarodzieje.org/t18298-morgan-a-davies-dziennik#5208
Cieplarnia numer trzy - Page 14 QzgSDG8




Gracz




Cieplarnia numer trzy - Page 14 Empty


PisanieCieplarnia numer trzy - Page 14 Empty Re: Cieplarnia numer trzy  Cieplarnia numer trzy - Page 14 EmptyWto 24 Mar - 13:06;

Chyba tylko zdolności transmutacyjne pozwoliły jej dotrzeć z kwiatkiem na miejsce, bo Quartario sprawiło, że całkiem lekko się niosło tego potwora. Musiała zatem tylko uważać na to, jak bardzo bujnie rozrosła się roślina i czujnie omijać uczniów, czy ostrożnie wchodzić w niektóre wąskie zakręty w korytarzach.
- Rumianek lekarski! - wrzasnęła radośnie od drzwi, trochę obawiając się, że zza ogromnej, wyhodowanej przez nią rośliny mogłaby mieć problem z komunikacją, a potem znalezieniem miejsca na postawienie donicy. Jako profesjonalna zielarka miała zaraz zacząć wykład na temat swojego podopiecznego. Nawet nie ukrywała swojego niedowierzania względem tego, co wyrosło z otrzymanych przez nią nasionek.
- Posiada przede wszystkim właściwości uzdrawiające, ale pewnie znacie go również z herbatek, czy naparów. W takiej wersji uspokaja, relaksuje. Jakby się uprzeć, śmiało można powiedzieć, że herbatka rumiankowa pomaga na wszystko. Obniża cukier we krwi, koi problemy skórne, wspiera trawienie. Bezsenność, przeziębienie, stany zapalne? Pij rumianek! - nie chciała zabrzmieć prześmiewczo, ale też nie miała zamiaru robić tutaj z siebie jakiejś szalonej szamanki, która wyznawała wyłącznie leczenie za pomocą ziół i traw. Ostatecznie chciała podejść do tego po prostu z humorem, żeby na dzień dobry nie budować na zielarskim kole niepotrzebnie napiętej, czy przesadnie fachowej atmosfery.
- A przed Wami znajduje się największy okaz, jaki zobaczycie w całym życiu. - wyszczerzyła dumnie ząbki, wskazując ramionami na bujnie kwitnące kwiaty i wielkie liście. Miała wrażenie, że Florian był zielarskim dziełem jej życia. A jednocześnie pewnie jedną z ostatnich prób hodowania przez Morgan czegokolwiek.

Roślina: Rumiankowe monstrum!
Punkty: 25! [10 + 4 (+1 i +3) + 0 (+1 i -1) + 5 (+3 i +2) + 6 (+3 i +3)]
Dokumentacja: ZA - SPAMO - WANY - WIZBOOK

______________________

But I ain't worried 'bout it
Cieplarnia numer trzy - Page 14 UEEDvST
dancing on the clouds below
Powrót do góry Go down


Madeleine Ford
Madeleine Ford

Nieokreślony
Wiek : 24
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 170
C. szczególne : brunetka,migdałowo-orzechowe oczy,piegi które dodają uroku,specyficzny prawostronny uśmiech,mały niebieski kolczyk w wardze po lewej stronie.
Galeony : 425
  Liczba postów : 568
https://www.czarodzieje.org/t5316-madeleine-ford
https://www.czarodzieje.org/t5319-sowa-jarzebata-bestia
https://www.czarodzieje.org/t7200-madeleine-ford#204427
Cieplarnia numer trzy - Page 14 QzgSDG8




Gracz




Cieplarnia numer trzy - Page 14 Empty


PisanieCieplarnia numer trzy - Page 14 Empty Re: Cieplarnia numer trzy  Cieplarnia numer trzy - Page 14 EmptyWto 24 Mar - 19:21;

Chwile po tym jak wyszła Mad z biblioteki nadszedł czas aby udać się na koło zielrzyOtworzyła więc drzwi prowadzące do cieplarni i weszła w jej spokojne i ciepłe kąty. Gdy już znalazła się w środku zorientowała się, że jest nie pierwsza z uczniów pojawiającym się na kółku Na szczęście nie była sama.
Gryfonka przeszła więc nieco do przodu tak aby zająć dokładnie to samo miejsce z przodu salii. Przed spadnięciem doniczki w progu skłoniła się nisko by jej nie upościć.
- Witam- odwróciła sie do zebranych,Mad chciała odpowiedzieć najlepiej jak potrafiła.Odetchęła więc i powiedziała -Ślaz- jest używany przy zapaleniu gardła lub górnych dróg oddechowych. Natomiast w eliksirach ślaz jest jednym z najczęściej używanych składników eliksirów transmutacyjnych i klasycznych.W eliksirach używa się płatków.- Rozejrzała się po czym znów spojrzała na opiekuna koła i kontynuowała.
-Zrywana w pełnię księżyca może być składnikiem Eliksiru Wielosokowego. Do eliksiru potrzebne jest spora porcja ślazu.- Dokończyła z lekką aluzją. Cóż. Mówiła to co myślała i tym razem też tak było. Zabrałabym sobie trochę . Nie żeby użyć, po prostu żeby mieć.Kiwnęła głową, na znak, że nie ma już więcej do powiedzenia, na temat swojej rośliny czekając na to kiedy pojawi się cała reszta uczniów.

Roślina: Ślaz
Punkty: https://www.czarodzieje.org/t17176-mford
Dokumentacja: https://www.czarodzieje.org/t17176-mford<--zrobione po swojemu ale jak cos to pisać.
Powrót do góry Go down


Melusine O. Pennifold
Melusine O. Pennifold

Student Ravenclaw
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 169
C. szczególne : turban na głowie z magicznymi wzorami, piegi na twarzy, płynne ruchy, zwiewne ubrania;
Galeony : 758
  Liczba postów : 653
https://www.czarodzieje.org/t15444-meluisne-pennifold
https://www.czarodzieje.org/t15473-meluzyna#415677
https://www.czarodzieje.org/t15446-meluisne-pennifold#414814
Cieplarnia numer trzy - Page 14 QzgSDG8




Gracz




Cieplarnia numer trzy - Page 14 Empty


PisanieCieplarnia numer trzy - Page 14 Empty Re: Cieplarnia numer trzy  Cieplarnia numer trzy - Page 14 EmptyWto 24 Mar - 22:22;

Roślina: Scillia Syberyjska
Punkty: 10 + 5 = 15, wszystkie linki w dokumentacji, może tak być?
Dokumentacja: Jeden, Dwa, Trzy, Cztery

Uwielbiałam zadania, w których musiałam opiekować się roślinami i byłam szczerze zmartwiona, że nie poszło mi tak dobrze jak sobie zaplanowałam. Mój kwiat nie wyglądał źle, jednak z moją wiedzą i zaangażowaniem, mogło pójść mi zdecydowanie znacznie lepiej. Mimo to jestem bardzo podekscytowana wizją kółka z naszym nowym, pełnoprawnym opiekunem. Estella zwykle wolała zajmować się wszystkim, tylko nie zajęciami z uczniami od kółka, dlatego byłam szczególnie szczęśliwa, że znalazł się ktoś do prowadzenia dodatkowych rzeczy. Wpadam więc szczęśliwa do szklarni w swoim niezmienionym wciąż mundurku oraz błękitnym turbanie na głowie na którym dziś wił się magicznie obrazek bluszczu. Niecierpliwie rozglądam się po wszystkich widząc, że mają odrobinę lepszą roślinkę niż ja, ale co począć. Czekam na przywitanie opiekuna i kiedy tylko oddaje nam głos niemalże natychmiast moja ręka wystrzeliwuje w górę i po chwili wstaję z moją roślinką, którą odkładam na miejsce, gdzie miałam o niej opowiadać.
- Melusine Pennifold, przewodnicząca kółka - przedstawiam się prędko z entuzjazmem. - Moją roślinką jest Scillia Syberyjska, jak widać. Ma piękne kwiaty, przypominające gwiazdki, które są niezwykle przydatne w wielu eliksirach, im ciemniejsze płatki, tym bardziej przydatne... - opowiadam przez jakiś czas o eliksirach w jakich jest to stosowane, skąd jest roślina na palcach wyliczając miejsca, a także opowiadam o mojej pielęgnacji kwiatka.
- Och, powinno wyjść mi znacznie lepiej, ale takie dni miałam, jakby wszystko na raz się zwaliło! Może nie będę teraz Panu opowiadać... W każdym razie następnym razem na pewno pójdzie mi lepiej! Ach, do tego mam jeszcze kilka pomysłów dotyczących kółka, więc będzie mi bardzo uprzejmie jeśli zostanie pan chwilę po lekcji by ich wysłuchać - korzystając z sytuacji, że miałam głos popadłam w krótki słowotok, by wyrazić jak najprędzej wszystkie moje niesamowite chęci i dopiero potem siadam w końcu na miejsce.
Powrót do góry Go down


Yuuko Kanoe
Yuuko Kanoe

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 23
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 166cm
C. szczególne : azjatycka uroda, zawsze na nadgarstku ma bransoletkę z wiecznych fiołków i drugą czarno-żółtą z zawieszką borsuka
Galeony : 4778
  Liczba postów : 1942
https://www.czarodzieje.org/t17924-yuuko-kanoe#507792
https://www.czarodzieje.org/t17975-yuuko
https://www.czarodzieje.org/t17925-yuuko#507797
https://www.czarodzieje.org/t19163-yuuko-kanoe-dziennik#561975
Cieplarnia numer trzy - Page 14 QzgSDG8




Gracz




Cieplarnia numer trzy - Page 14 Empty


PisanieCieplarnia numer trzy - Page 14 Empty Re: Cieplarnia numer trzy  Cieplarnia numer trzy - Page 14 EmptySro 25 Mar - 22:59;

Roślina: Szałwia
Punkty: Rzut, rzut rzut] - w sumie wyszło mi 18 punktów.
Dokumentacja: [url=https://www.czarodzieje.org/t18279-aloes#524546]listy z dwóch tygodni
, spam ze Skylerem

W końcu nadszedł dzień prezencji ich kochanej roślinki, której doglądali solidnie przez całe trzy tygodnie. Od samego zasiania do obecnego momentu. Trzeba było przyznać, że Yuuko była dosyć zadowolona z uzyskanych efektów. Owszem czuła, ze mogła zrobić coś więcej, ale oprócz jednej wpadki z pominięciem obowiązkowego podlania nie zaniedbała swojej doniczkowej pociechy i dała jej dosyć dobre warunki do dalszego rozwijania się i prawidłowego wzrostu. Trochę szkoda, że dopiero na sam koniec odkryła jak cudowne właściwości ma nowy nawóz, który znalazła w pobliskiej kwiaciarni. Może dzięki niemu roślina wyglądałaby okazalej? Cóż nie ma co się nad tym zbytnio rozwodzić skoro było minęło.
Weszła do cieplarni numer trzy i uśmiechnęła się do reszty obecnych tam już zielarzy, witając się z nimi dosyć krótko acz serdecznie. Wkrótce dostrzegła też O'Connora, który rozpoczął całe spotkanie i zachęcił ich do opowiadania o swoich roślinach. Kanoe jak zwykle trzymała się nieco z tyłu nie chcąc się od razu wyrywać ze swoimi tłumaczeniami. Dopiero, gdy kilka innych osób zaprezentowało już swoje małe wyhodowane cuda odważyła się stanąć bliżej gajowego.
- Dostałam szałwię, a dokładniej szałwię lekarską. Zwykle nie osiąga większej wysokości niż 70 centymetrów. Lubi ziemię bogatą w wapń i dosyć wilgotną. Oprócz tego jest powszechnie używana w wielu celach już od starożytności. Antyczni Grecy i Rzymianie stosowali ją w leczeniu wielu schorzeń, a także przy kłopotach z pamięcią i ukąszeniach węży. W dzisiejszych czasach szałwia głównie używana jest przy zapaleniach gardła, ale potrafi również nieco łagodzić stany depresyjne i uczucie zmęczenia. Palona szałwia lekarska otumania osoby związane z czarną magią, roztaczając otoczkę ochronną. Ponadto jest chętnie używana przez centaury do wróżenia z dymu. Czarodzieje w tym celu wolą wykorzystywać szałwię wieszczą.
Przynajmniej tyle miała do powiedzenia w tej kwestii i miała nadzieję, że zbytnio się nie rozgadała, bo nie miała zamiaru nikogo zanudzić. Po prostu jakoś tak wyszło. Tuż po zakończeniu swojego monologu cofnęła się nieco, dając szansę reszcie zielarzy do tego, by oni także mogli się wypowiedzieć na temat własnych roślin.
Powrót do góry Go down


Gabriel R. Swansea
Gabriel R. Swansea

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 191 cm
C. szczególne : wydatne kości policzkowe
Galeony : 777
  Liczba postów : 348
https://www.czarodzieje.org/t17525-gabriel-robert-swansea
https://www.czarodzieje.org/t17544-sheakespeare
https://www.czarodzieje.org/t17505-gabriel-swansea
Cieplarnia numer trzy - Page 14 QzgSDG8




Gracz




Cieplarnia numer trzy - Page 14 Empty


PisanieCieplarnia numer trzy - Page 14 Empty Re: Cieplarnia numer trzy  Cieplarnia numer trzy - Page 14 EmptyCzw 26 Mar - 1:40;

Roślina: pokrzywa
Punkty: 10 + 12=22 (przepraszam, za kostki z Aurory)
Dokumentacja: tutaj mówię o poparzonej dłoni,tutaj post na wizzboku i tutaj drugi post na wizzboku

Na zajęcia udało mu się wyhodować dość dużą pokrzywę. Na początku swojej drogi młodego zielarza popełnił kilka błędów, jednak im dłużej zajmował się swoją roślinką, tym lepiej mu to szło. Nie za bardzo wiedział jak ma ją przenieść do cieplarni - w końcu to była pokrzywa, o którą poparzył się niezliczoną ilość razy. Zastanawiał się ile jeszcze razy będzie musiał dotknąć liścia, żeby wypracować sobie odporność na kwas w nich zawarty. Do szklarni roślinę przyniósł lewitując ją przed sobą. Ludzie mogli pomyśleć, że jest leniwy i wysługuje się magią nawet wtedy, kiedy sytuacja tego nie wymagała, ale nie zamierzał się tym przejmować. Kiedy tylko przekroczył próg szklarni odstawił doniczkę tuż obok jakiegoś innego kwiatka i zrzucił z siebie mokrą kurtkę, którą gajowy kazał mu odwiesić gdzieś z boku. Bardzo szanował O'Connora, szczególnie za to, że chciało mu się użerać z młodzieżą, kiedy wcale nie miał takiego obowiązku. Widać było, że Chris się odrobinę denerwuje, a może to jego zmysł introwerty sprawiał, że umiał zauważyć ludzi podobnych do niego. Zanim zaczęła się lekcja dosiadł się do Moe, z którą nie widział się od dość dawna.
- Gratuluję wygranego meczu! Nawet z trybun potrafisz dowodzić lwami. - Uśmiechnął się, bo bał się, że dziewczyna nie uzna tego za szczery komplement tylko dlatego, że nie poparł na wizbooku tej całej akcji i zareagował dopiero na post Bridget. Cóż, nie zamierzał się tłumaczyć. Nie chciał się mieszać w cokolwiek, jednak nie umiał przejść obojętnie na słowa, które broniły jednego z jego ulubionych nauczycieli. Nie zdołał jednak porozmawiać dłużej z Gryfonką, bo Chris przemówił, a on nie miał zamiaru mu przerywać.
Wysłuchał swoich kolegów i ich wypowiedzi, po czym zmuszony do tego wstał i zaczął mówić o pokrzywie. Nienawidził przemawiać przed większym gronem osób, więc streścił się jak tylko mógł.
- Dzień Dobry Panie O'Connor. - Kurtuazję trzeba było zachować. - Moja roślinka to pokrzywa, jak ktoś nie wierzy może dotknąć. Stosowana przez nas między innymi w eliksirze wzrostu, z tego co wiem to mugole robią z niej herbatę, która ma zadziałać na wzrost włosów i paznokci. Jest też w lekarstwie na czyraki iii nie wiem co jeszcze mogę dodać. - Nie odczuwał potrzeby gadania o tym  jaką wysokość może osiągnąć, czy to, że jest wieloletnia. Uznawał to za stratę czasu. Jeżeli opiekun będzie go chciał o to dopytać, to dopiero wtedy wyciągnie na światło dzienne takie nudne, suche fakty, które najwidoczniej dla wielu były najważniejsze.

@Morgan A. Davies
Powrót do góry Go down


Christina Grim
Christina Grim

Student Gryffindor
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 152 cm
C. szczególne : Niski wzrost, chorobliwa bladość, blizny po poparzeniu na lewej stronie ciała, blizny na lewej ręce po nocy z Drejczim. Dziecinny wygląd. Ubrania z motywami mugolskimi.
Dodatkowo : Likantropia, prefektka
Galeony : 536
  Liczba postów : 408
https://www.czarodzieje.org/t17966-christina-grim
https://www.czarodzieje.org/t17982-kryska-grim#510194
https://www.czarodzieje.org/t17969-christina-grim
https://www.czarodzieje.org/t20719-kryska-grim-dziennik
Cieplarnia numer trzy - Page 14 QzgSDG8




Gracz




Cieplarnia numer trzy - Page 14 Empty


PisanieCieplarnia numer trzy - Page 14 Empty Re: Cieplarnia numer trzy  Cieplarnia numer trzy - Page 14 EmptyPią 27 Mar - 2:11;

Gdy nadszedł czas spotkania koła zielarzy, zgarnęła w ramiona doniczkę ze swoją, dosyć okazałą i rozłożystą, roślinką, i ruszyła do wskazanej cieplarni. W sumie mogło to wyglądać dosyć zabawnie, bo roślina, przy niskim wzroście Kryśki, wydawała się jeszcze większa, niż była. Pewnie to było przyczyną rzucanych jej, rozbawionych spojrzeń.
Gdy już dotarła na miejsce, spotkanie chyba się własnie rozpoczynało. Wślizgnęła się więc ostrożnie do cieplarni, witając się cicho z gajowym, który był opiekunem kółka, i podreptała na koniec pomieszczenia. Uważnie słuchała, co inni mówią o swoich roślinach. Rośliny były różnorodne i pomysłowe. Gdy przyszła jej kolej przez chwilę myślała, co powiedzieć. Nie ułożyła sobie konkretnego tekstu i teraz trochę żałowała.
- Pod moją opiekę trafił blekot. Inne jego nazwy to szaleń i psia pietruszka. Występuje w prawie całej Europie, a także na Kaukazie i w Azji Zachodniej. Łodygę ma nagą i pustą w środku, osiąga wysokość maksymalnie do pół metra. W górnej części rozgałęzia się. Liście również nagie, 2 – 3-krotnie pierzaste, trójkątne. Kwiaty są drobne i zebrane w baldach - zaczęła opisywać swojego chwaścika. Uśmiechnęła się, bo teraz przyszła pora na ciekawszą część. - Znacznie ciekawsze od jego wyglądu, jest jego przeznaczenie. Osoba, która spożyje wywar z tej rośliny, wygaduje brednie i poddaje się niekontrolowanemu słowotokowi. Czyli działa na niektórych podobnie do alkoholu - dodała rozbawiona. Powiedziała już wszystko, co chciała.

Roślina: Blekot
Punkty: 10 +[4 (2 + 2) + 0 (1 - 1) + 6 (3 + 3) + 5 (2 + 3)] = 25 pkt
Dokumentacja: list do Russella, a tutaj wątek z Russellem dotyczący roślinek.
Powrót do góry Go down


Skyler Schuester
Skyler Schuester

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 23
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 179 i PÓŁ!
C. szczególne : Ciepłe spojrzenie, zapach cynamonu i Błękitnych Gryfów/mugolskich fajek; łatwy do wywołania uśmiech; czasem da się wypatrzeć malinkę czy dwie (jedna to tatuaż przy obojczyku); ciepły, niski głos i raczej spokojne tempo mówienia, tatuaże (dziennik); pierścionek zaręczynowy
Galeony : 1521
  Liczba postów : 2519
https://www.czarodzieje.org/t17504-skyler-schuester#491351
https://www.czarodzieje.org/t17509-blue-sky#491410
https://www.czarodzieje.org/t17506-skyler-schuester#491388
https://www.czarodzieje.org/t18314-skyler-schuester-dziennik#521
Cieplarnia numer trzy - Page 14 QzgSDG8




Gracz




Cieplarnia numer trzy - Page 14 Empty


PisanieCieplarnia numer trzy - Page 14 Empty Re: Cieplarnia numer trzy  Cieplarnia numer trzy - Page 14 EmptyPią 27 Mar - 17:21;

Roślina: Malwa
Dokumentacja: Pytanko do Vicario + spam wizowy z Yuu
Punkty:
Tutaj:

Kto nie ma w głowie, ten ma w donicy. Kierując się tym, jak duża roślina ma wyrosnąć z wysłanego mu ziarenka, kupił taką, która wypełniona ziemią ważyła z pewnością więcej od jego Flory, bo noszenie Puchonki wydawało mu się dużo łatwiejsze, niż doczłapanie pod cieplarnie ze swoją malwą. I faktycznie, roślina urosła całkiem widowiskowo, ale wciąż nie na tyle, by nie zdawać się niewyrośnięta, gdy wokół łodygi znajdowało się jeszcze sporo ciemnej ziemi, której nie zakryły szerokie liście. Nie znał się niestety na tyle na zielarstwie, by faktycznie określić, czy jego roślina jest już imponująco wysoka jak na czas czterech tygodni, czy należy raczej do malwowych karłów.
- Dzień dobry - przywitał się, kierując swój uśmiech do gajowego, mając wrażenie, że ten może nie czuć się zbyt pewnie z zajęciami, skoro normalnie, w przeciwieństwie do nauczycieli, nie jest przyzwyczajony do przemawiania czy dyrygowania innymi i zaraz przebiegł spojrzeniem po pozostałych obecnych, by przywitać się ruchem głowy z tymi, których przynajmniej kojarzył.
- Imponujące rozmiary - mruknął z uznaniem, przechodząc koło @Gabriel R. Swansea, pozerkując przy tym jak zjawiskowo jego pokrzywa pnie się w górę, nie mogąc powstrzymać kącików ust od lekkiego drgnięcia, a jednak darował sobie komentarz, że on ma ze sobą większy okaz. W końcu najbardziej liczy się jakość, a tego Swansea nie da się odmówić.
Stanął koło @Yuuko Kanoe i szturchnął ją lekko biodrem, skoro ręce miał zajęte trzymaniem doniczki (czy raczej donicy) i dopiero gdy odstawił ją na blat, mógł przywitać się z Puchonką krótkim uściskiem.
Zanim doszła jego kolej, zdążył już się odpowiednio zestresować, więc niezbyt świadomie zaczął bawić się jednym z szerokich liści, badając palcami jego fakturę, gdzieś tam po cichu tłumacząc sobie w głowie, że przecież to tylko pogadanka w małym gronie, do tego zadanie z koła, a nie żaden sprawdzian czy rozliczenie z wiedzy na lekcji. Odchrząknął, wyprostował się nieco dla pewności siebie i oczywiście przykleił do twarzy jeden z wyuczonych, ciepłych uśmiechów, chcąc nadrabiać miną swoje braki w umiejętnym wysławianiu się.
- Oto Malwa. Jaka Malwa jest, każdy widzi - zaczął, gestem prezentując swoją roślinkę, mając nadzieję, że to wystarczy za opisywanie kształtu, grubości i różnych innych parametrów czy kolorów. - Właściwie to Baby Malwa, bo będzie znacznie wyższa, może nawet jakieś trzy metry... i nie ma jeszcze kwiatów, ale jak już się pojawią, to będą to całkiem spore kielichy i, hmm, liczę trochę, że będą żółte, ale na razie chyba nie jestem w stanie stwierdzić jaki naprawdę będą miały kolor - kontynuował, w chwilach niepewności przenosząc wzrok na Yuu, jakby mówił tylko do niej, choć niski głos rozbrzmiewał donośnie po całe cieplarni. - Bywa przydatna przy niektórych eliksirach leczniczych, ale wykorzystuje się tylko kwiaty i to tylko te ciemnofioletowe. I nie wiem czy dobrze wnioskuję, ale kojarzę ją raczej z wywarów przeznaczonych dla pań - ciągnął dalej, milknąc na chwilę, by przywołać z pamięci jeszcze jakieś informacje, które nie byłyby tylko suchymi faktami wyczytanymi z podręcznika - A, no i przydaje się we wróżbiarstwie - dodał nagle, przeklinając się w myślach za to, że nie dopytał profesor April o to jak dokładnie przydatna może być ta roślina, skoro opiekunka nie raz zdążyła mignąć mu przed oczami na korytarzu. - Centaury jakoś z niej wróżą. Pewnie podpalają, jak to ziółka (?) - dorzucił, nieco pytająco rozglądając się po obecnych w poszukiwaniu potwierdzenia.


Ostatnio zmieniony przez Skyler Schuester dnia Pią 27 Mar - 18:03, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down


Christopher Walsh
Christopher Walsh

Nauczyciel
Wiek : 35
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183
C. szczególne : Blizna u dołu brzucha oraz niewielka blizna na ręce, blizny na piersi po jadzie akromantuli, ciemnogranatowe blizny na lewym ramieniu; obrączka z czarno-zielonej muszli; runa agliz na lewym nadgarstku
Galeony : 4700
  Liczba postów : 2276
https://www.czarodzieje.org/t18076-christopher-o-connor#514253
https://www.czarodzieje.org/t18088-poczta-chrisa#514438
https://www.czarodzieje.org/t18079-christopher-o-connor#514252
https://www.czarodzieje.org/t18310-christopher-o-connor-dziennik
Cieplarnia numer trzy - Page 14 QzgSDG8




Moderator




Cieplarnia numer trzy - Page 14 Empty


PisanieCieplarnia numer trzy - Page 14 Empty Re: Cieplarnia numer trzy  Cieplarnia numer trzy - Page 14 EmptyPią 27 Mar - 17:47;

Powiedzieć, że Christopher się nie stresował, to jak nic nie powiedzieć. Nie miał pojęcia, jak dokładnie do tych dzieciaków, a dopiero niedawno uświadomił sobie, że właściwie to pracę z nimi może spokojnie traktować, jak element dodatkowy zajęć, jakie już i tak miał jako gajowy. Nie umiał zatem tak po prostu odpuścić, bo zawsze wszystko robił poważnie i odpowiedzialnie, nic zatem dziwnego, że tego też zamierzał się tutaj właśnie trzymać. Nie mógł machnąć na to ręką i udawać, że się nic nie dzieje, że to w ogóle nie ma znaczenia, bo dla niego było to równie istotne, co pilnowanie roślin, by w odpowiednim czasie je okryć, dać im nowy, właściwy nawóz, czy przesadzić w lepsze dla nich miejsce. Teraz zaś mógł również pomagać młodym adeptom zielarstwa, co, jeśli spojrzeć na to szerzej, również zaliczało się do pracy gajowego, w końcu mógł natchnąć ich do czegoś podobnego, pokazując jednocześnie, jak ważne jest dbanie o roślinność, która ich otaczała. Chciał zaszczepić w nich myśl, że bez znajomości ziół, nie będą sobie zbyt dobrze radzić z eliksirami czy z uzdrawianiem, a nawet, jeśli tak na to spojrzeć, z wróżeniem, czy też gotowaniem. To było coś, co chciał im pokazać, ale zamierzał również pozwolić na to, żeby patrzyli na zielarstwo zdecydowanie szerzej, żeby nauczycieli się rzeczy, które niekoniecznie dotyczyły dokładnie grzebania w ziemi, czy czegoś podobnego. Jego zamiłowania do ogrodnictwa i poświęcenia się roślinom, nauczył dziadek, więc mimo wszystko liczył na to, że zdoła coś podobnego przekazać tym, którzy się tutaj zebrali, chociaż oczywiście, nie liczył również na cuda. Przyglądał się im z uwagą, kiedy po kolei wchodzi do środka, niektórych już kojarzył, innych nie bardzo, ale starał się tym nie przejmować, w końcu to nie o to tutaj chodziło.
Z jednej strony - praca przy kółku była z jego strony wręcz minimalna, z drugiej, nadal się jednak angażował, było to dla niego ważne, a gdy przyglądał się przyniesionym roślinom, zastanawiał się, która z nich zasługuje na największy poklask, jednocześnie czuł zadowolenie, bo odgadli, co wpadło w ich ręce na podstawie tych prostych opisów, jakie im przekazał. To było dla niego niesamowicie istotne i bardzo się z tego cieszył, bo wyglądało na to, że są w stanie pracować samodzielnie i starać się coś zaobserwować. Jeśli można tak powiedzieć, to nawet, w pewnym sensie, był dumny.
- Panno Pennifold - powiedział powoli, łagodnie. - W takim razie proszę zostać na chwilę po spotkaniu koła, chętnie poznam pani pomysły - dodał ostrożnie, zastanawiając się, czy tak powinien się tutaj do nich zwracać. Czuł się, niewątpliwie, jak dziecko we mgle i nie do końca wiedział, jak powinien się poruszać i zachowywać, choć bardzo mocno starał się nie wypaść, jak jakiś zahukany chłopczyk.
- Zatem? Jakie są wasze doświadczenia z roślinami? Co sprawiło wam trudność, co wam się podobało? O co chcielibyście zapytać? Uważacie, że proces wyhodowania jednej rośliny jest łatwy, czy trudny? - powiedział po chwili, kiedy już wszyscy zebranie wypowiedzieli się, a on w tym czasie spokojnie podszedł do roślin, które przynieśli i przyglądał się im, oceniając wysiłki uczniów, jedne lepsze, inne gorsze, ale na pewno wszystkie zasługujące na pochwałę, bo mimo wszystko - starali się i próbowali, a to liczyło się w tej chwili najmocniej. Nie sądził, by w kwietniu byli tacy chętni do działania, więc cieszył się tą chwilą, którą miał teraz.


Czas na odpis: 20:00 30 marca
Zagadnienie: Problemy, jakie napotkaliście; możecie też rzucać swoje propozycje na kolejne spotkania, uwagi, etc., wszystko przyjmuję chętnie


@Christina Grim @Morgan A. Davies @Vinícius Marlow @Skyler Schuester @Gabriel R. Swansea @Prudencia Rosario @Yuuko Kanoe @Madeleine Ford @Melusine O. Pennifold

______________________

After all these years
you still don't know
The things
that make you
beautiful
Powrót do góry Go down


Morgan A. Davies
Morgan A. Davies

Student Gryffindor
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 162
C. szczególne : skórzany plecak, nieodłączne bransoletki
Dodatkowo : Animagia (wiewiórka pospolita)
Galeony : 1820
  Liczba postów : 3437
https://www.czarodzieje.org/t17419-morgan-a-davies#488348
https://www.czarodzieje.org/t17421-listy-do-moe#488357
https://www.czarodzieje.org/t17420-morgan-a-davies#488355
https://www.czarodzieje.org/t18298-morgan-a-davies-dziennik#5208
Cieplarnia numer trzy - Page 14 QzgSDG8




Gracz




Cieplarnia numer trzy - Page 14 Empty


PisanieCieplarnia numer trzy - Page 14 Empty Re: Cieplarnia numer trzy  Cieplarnia numer trzy - Page 14 EmptySob 28 Mar - 15:03;

Nie była żadnym orłem z zielarstwa i w najbliższym czasie nie miało się to w żadnym stopniu zmienić, choć ostatnio dopisywało jej całkiem niezłe szczęście, jeżeli chodziło o hodowane roślinki, czy w ogóle zagadnienia związane z przedmiotem. Ale żeby zaraz się tak angażować w kółko, dzielić pomysłami i wspólnymi siłami dbać o wzrost sadzonek? To chyba było już ponad jej siły. Nie można było być od wszystkiego, a jej już teraz kompletnie brakowało czasu pośród treningów i lekcji.
- Lwy potrafią same o siebie zadbać. - skwitowała jednocześnie z dumą i radością, jednak nie chciała zabrzmieć w żadnym stopniu cwaniacko. Za sprawą jej decyzji, z braku nominalnej szukającej, wyznaczyła na to miejsce najzdolniejszą osobę, jaką znała, w dodatku równie zaangażowaną w życie drużyny, co sama Davies. Nie widziała innej możliwości, jak ta, aby nie pozwolić Gryfonom cierpieć ze względu na jej brak. W ataku i tak doskonale radziła sobie Loulou, a później dołączył do niej również Jerry. Słyszała niby sporo głosów, że to było trochę, jak oszustwo. Wystawić profesjonalistkę na kluczową rolę, kto to widział! Gdyby wzięła to do siebie, pewnie najlepszym jej posunięciem byłoby wypożyczenie Fabiena od Krukonów...
Gdy O'Connor zadał kolejną garstkę pytań, wstała, jednak już bez zamiaru wychodzenia na środek, bo miała przed sobą raczej krótką wypowiedź.
- Mój rumianek rósł sam. - niby trochę zażartowała, jednak było w tym sporo prawdy. - Najpierw zwilżyłam mu trochę podłoże od góry, potem już tylko radośnie pił sobie z podstawki. Na początku potraktowałam go zbyt silnym nasłonecznieniem, ale szybko się pozbierał i rozrósł. - wzruszyła na koniec ramionami, bo z opowieści to już właściwie było z jej strony na tyle, przecież nie spotkało jej nic zaskakującego. Robale, usychanie, grzyby i całe tałatajstwo łaskawie omijały jej podopiecznego. Pech ominął w ten sposób i ją i jej roślinkę. Poczekała jeszcze na to, aż Gabriel opowie o własnych przygodach z nieco toksyczną przyjaciółką, po czym znów postanowiła go zagadać. Nie widzieli się dość długo i chyba trochę stracili jakąś nić porozumienia, która towarzyszyła im na początku ich relacji. Czy krótka wymiana zdań na zajęciach dodatkowych byłaby w stanie coś w tym zmienić?
- Wracasz do latania? Może Fire będzie Ci kibicować z trybun. - nie wiedziała, jak się miały jego relacje z Elijah, czy miotlarstwem po ostatniej kontuzji. Wolała jednak wrócić wspomnieniami do wydarzeń sprzed tamtych przykrych okoliczności. Na jej treningu już trochę próbował się przełamywać, ale trochę jej zdążył uciec zanim upewniła się, że wszystko u niego po odbytych zajęciach było okej. A jak się miał po feriach?

@Gabriel R. Swansea

______________________

But I ain't worried 'bout it
Cieplarnia numer trzy - Page 14 UEEDvST
dancing on the clouds below
Powrót do góry Go down


Gabriel R. Swansea
Gabriel R. Swansea

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 191 cm
C. szczególne : wydatne kości policzkowe
Galeony : 777
  Liczba postów : 348
https://www.czarodzieje.org/t17525-gabriel-robert-swansea
https://www.czarodzieje.org/t17544-sheakespeare
https://www.czarodzieje.org/t17505-gabriel-swansea
Cieplarnia numer trzy - Page 14 QzgSDG8




Gracz




Cieplarnia numer trzy - Page 14 Empty


PisanieCieplarnia numer trzy - Page 14 Empty Re: Cieplarnia numer trzy  Cieplarnia numer trzy - Page 14 EmptyNie 29 Mar - 18:40;

Nie zamierzał komentować odpowiedzi Moe, bo nie widział w tym sensu. Sam nie czuł jakiegoś wielkiego przywiązania do Hogwarckiego domu i nie rozumiał dlaczego niektórzy tak bardzo spinali się o punkty. Z Quidditchem było odrobinę inaczej, bo tutaj po prostu kibicował Elijy, a odkąd grał w drużynie czuł jakąś chęć wygranej i rywalizację. Zmieniło się to, kiedy oberwał od Sharkera. Wtedy przestał rozumieć dlaczego ludzie tak bardzo kochali sport, który dawał tak wiele możliwości kontuzji. Chyba nie nadawał się do takich rzeczy.
W sumie to nie miał zbyt wielu przygód z hodowaniem własnej roślinki. Słuchał jak niektórzy wspominają o robakach i innych ekstrawagancjach, aż w końcu nadeszła jego kolej, więc wstał, przełknął gulę, która zawsze pojawiała się w jego gardle, kiedy patrzyło na niego zbyt wiele osób, po czym zaczął przemawiać.
- No, ja nie miałem szczególnych problemów, ale pokrzywa to nie jest jakaś trudna roślina. Chyba każdy kto ma ogródek może znaleźć w nim wolno żyjące pokrzywy, których ciężej jest się pozbyć niż wyhodować. Ogólnie to na początku trochę za mocno ją podlałem, a potem wystawiłem na słońce, co jej się nie podobało. Po tych małych katastrofach już wszystko szło okej i oto pokrzywa. - Wskazał na mały krzaczek, jednocześnie przypadkiem wkładając rękę w liście i parząc się. Usiadł z nieprzyjemnie skwaszoną miną.
- Nie wiem, raczej nie. Nie czuję się już dobrze w drużynie, a podczas meczów zamykam oczy, więc chyba marny ze mnie pożytek - Wzruszył ramionami. Nie trenował jeszcze z pałką, ale miał wrażenie, że wystawienie się na pozycję, gdzie jeszcze częściej ma się styczność z morderczymi tłuczkami nie będzie najlepszą decyzją. - Nie widziałem Fire od miesięcy. Chyba boi się naszego rewanżu. - Wzruszył ramionami. Dziewczyna nie odpisała mu na jego zaproszenie na bal, więc chyba sprawa była jasna, a on nie zamierzał już poruszać tego tematu. Jeżeli nie chciała się z nim widzieć, to on także nie zamierzał się prosić o atencję.
Powrót do góry Go down


Christina Grim
Christina Grim

Student Gryffindor
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 152 cm
C. szczególne : Niski wzrost, chorobliwa bladość, blizny po poparzeniu na lewej stronie ciała, blizny na lewej ręce po nocy z Drejczim. Dziecinny wygląd. Ubrania z motywami mugolskimi.
Dodatkowo : Likantropia, prefektka
Galeony : 536
  Liczba postów : 408
https://www.czarodzieje.org/t17966-christina-grim
https://www.czarodzieje.org/t17982-kryska-grim#510194
https://www.czarodzieje.org/t17969-christina-grim
https://www.czarodzieje.org/t20719-kryska-grim-dziennik
Cieplarnia numer trzy - Page 14 QzgSDG8




Gracz




Cieplarnia numer trzy - Page 14 Empty


PisanieCieplarnia numer trzy - Page 14 Empty Re: Cieplarnia numer trzy  Cieplarnia numer trzy - Page 14 EmptyNie 29 Mar - 22:22;

Problemy? No, to już trudniejsza kwestia. Przede wszystkim dlatego, że Christina większych problemów z opieką nad rośliną nie miała. Zaczęła słuchać tego, co mówili pozostali o swoich trudnościach w opiece nad chwaścikiem. I w sumie to samo mogła powiedzieć ona. Popatrzyła jeszcze na swój blekot, szukając może jakiegoś natchnienia czy inspiracji na jakąś błyskotliwą uwagę. Nic takiego jednak nie przyszło jej do głowy, więc kiedy przyszła jej kolej na jakieś uwagi, postanowiła improwizować.
- Tak naprawdę, to nie miałam większych problemów z pielęgnacją swojej rośliny. Tylko w drugim tygodniu przystopowała nieco ze swoim rozwojem i wzrostem, ale to dlatego, że chyba wystawiłam ją na słońce o nieodpowiedniej porze i przez to trochę przywiędła na dzień czy dwa. Potem jednak znalazłam dobry nawóz i znów zaczęła rosnąć jak na sterydach - powiedziała rozbawiona. Podejrzewała, że podobne problemy z pielęgnacją brały się z tego, że ich rośliny w większości należały do pospolitych ziół.
Gdy skończyła mówić, znów usiadła tak, by było ją jak najmniej widać. Jakoś nie miała ochoty rzucać się dzisiaj w oczy ze swoimi słowami. Jak dobrze, że blekot urósł tak bujnie. Przynajmniej nieco ją zasłaniał przed wzrokiem innych.
Powrót do góry Go down


Melusine O. Pennifold
Melusine O. Pennifold

Student Ravenclaw
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 169
C. szczególne : turban na głowie z magicznymi wzorami, piegi na twarzy, płynne ruchy, zwiewne ubrania;
Galeony : 758
  Liczba postów : 653
https://www.czarodzieje.org/t15444-meluisne-pennifold
https://www.czarodzieje.org/t15473-meluzyna#415677
https://www.czarodzieje.org/t15446-meluisne-pennifold#414814
Cieplarnia numer trzy - Page 14 QzgSDG8




Gracz




Cieplarnia numer trzy - Page 14 Empty


PisanieCieplarnia numer trzy - Page 14 Empty Re: Cieplarnia numer trzy  Cieplarnia numer trzy - Page 14 EmptyPon 30 Mar - 2:54;

Osobiście odniosłam zupełne inne wrażenie o naszym nowym opiekunie. Nie pomyślałam, że jest zahukany, a wręcz przeciwnie! Pomyślałam, że wygląda na emanującego spokojem, dzięki czemu od razu przyszło mi do głowy, że będzie mi się świetnie z nim pracowało, bo na pewno będzie ostudzał mój niepohamowany entuzjazm jeśli chodzi o roślinki oraz jakieś zadania z tym związane. Nie pomyślałam, że może być jakiś zbyt miękki czy coś w tym stylu, raczej miałam cudowną wizję przyszłości przed sobą; szczególnie że od razu zgodził się na spotkanie ze mną od razu po zebraniu kółka. O mało nie klaszczę w dłonie radośnie, kiedy odchodzę z powrotem na swoje miejsce.
- Jak to zrobiłaś? - pytam jeszcze zazdrośnie Morgan, pogrążoną w rozmowie z Gabrielem, klepiąc ją po ramieniu; jednak zanim znajduję chwilę na plotkowanie o jej zmutowanym rumianku już musimy tłumaczyć się z hodowli i z niedowierzaniem kręcę głową na to co słyszę. No pięknie. Sam rósł! Wzdycham nad swoim zdecydowanie zbyt marnym kwiatkiem jak na moje umiejętności zielarskie i kiedy przychodzi moja pora mówię z dużą dezaprobatą wobec swoich postępów.
- Najpierw to była moja wina, nie podlewałam go wystarczająco. Później jednak już ani razu tego nie zapomniałam. Znalazłam mu piękne miejsce na parapecie, gdzie zostawiłam go dosłownie na kilka dni, a okazało się, że z kolei teraz zbyt duża ilość promieni mu przeszkadza. A mimo to, że tak przesuszyłam mój kwiatek i tak pojawiły się w nim jakieś okropne robaki - mówię nie rozumiejąc tego dziwnego fenomenu. Zerkam do doniczki, by sprawdzić czy przypadkiem znowu gdzieś się nie czają.
Powrót do góry Go down


Skyler Schuester
Skyler Schuester

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 23
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 179 i PÓŁ!
C. szczególne : Ciepłe spojrzenie, zapach cynamonu i Błękitnych Gryfów/mugolskich fajek; łatwy do wywołania uśmiech; czasem da się wypatrzeć malinkę czy dwie (jedna to tatuaż przy obojczyku); ciepły, niski głos i raczej spokojne tempo mówienia, tatuaże (dziennik); pierścionek zaręczynowy
Galeony : 1521
  Liczba postów : 2519
https://www.czarodzieje.org/t17504-skyler-schuester#491351
https://www.czarodzieje.org/t17509-blue-sky#491410
https://www.czarodzieje.org/t17506-skyler-schuester#491388
https://www.czarodzieje.org/t18314-skyler-schuester-dziennik#521
Cieplarnia numer trzy - Page 14 QzgSDG8




Gracz




Cieplarnia numer trzy - Page 14 Empty


PisanieCieplarnia numer trzy - Page 14 Empty Re: Cieplarnia numer trzy  Cieplarnia numer trzy - Page 14 EmptyPon 30 Mar - 17:07;

Pogładził z czułością listek swojej Malwiny, myśląc o tym, jak szybko te dzieci dorastają. Zaledwie miesiąc temu była malutkim ziarenkiem, a teraz o, proszę, jaka pannica wyrosła. Zanim się obejrzy, a zacznie się stroić w kwiatki i trzeba będzie pozwolić jej odejść z domu, bo będzie jej tak zwyczajnie za ciasno z tym niskim sufitem dunbarowego mieszkania. Trudne to będzie rozstanie, to prawda, ale przecież nie może jej ograniczać, trzymać pod kloszem całe życie, choć z przykrością wypuści ją z rąk akurat, gdy w końcu zaczęli się dobrze rozumieć. Cóż, będzie ją odwiedzał.
- Największy problem miałem z dobraniem odpowiednio nasłonecznionego miejsca. Czy właściwie... odpowiednio nienasłonecznionego? - zaczął tłumaczyć, przypominając sobie swoje perypetie z przestawianiem malwy w tę i z powrotem, próbując reagować na kolor i sprężystość listków. - Wydaje mi się, że mimo lekkiego przesuszenia rosła dość sprawnie, a przynajmniej z dnia na dzień efekty były widoczne gołym okiem i dopiero przez ostatnie dni jakoś stanęła w miejscu... - opowiadał dalej, pozerkując na Yuu kontrolnie, gotów zareagować na choćby najsubtelniejszy znak, że przekręca fakty, by zaraz poprawić się błyskawicznie - Moożliwe, że to inwazja robaków z zeszłego weekendu ją tak osłabiła, bo podgryzły mi trochę korzonki, ale dzięki radom Yuuko... - tutaj zrobił dramatyczną pauzę, by teatralnym gestem wskazać na stojącą obok Puchonkę, zaraz kładąc dłoń na jej ramieniu - ...udało się przepędzić najeźdźców w pacyfistyczny sposób, a moja roślinka odzyskała doniczkową niezależność - dokończył i skinął głową z uśmiechem na znak, że nie ma już nic więcej do dodania.
Powrót do góry Go down


Yuuko Kanoe
Yuuko Kanoe

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 23
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 166cm
C. szczególne : azjatycka uroda, zawsze na nadgarstku ma bransoletkę z wiecznych fiołków i drugą czarno-żółtą z zawieszką borsuka
Galeony : 4778
  Liczba postów : 1942
https://www.czarodzieje.org/t17924-yuuko-kanoe#507792
https://www.czarodzieje.org/t17975-yuuko
https://www.czarodzieje.org/t17925-yuuko#507797
https://www.czarodzieje.org/t19163-yuuko-kanoe-dziennik#561975
Cieplarnia numer trzy - Page 14 QzgSDG8




Gracz




Cieplarnia numer trzy - Page 14 Empty


PisanieCieplarnia numer trzy - Page 14 Empty Re: Cieplarnia numer trzy  Cieplarnia numer trzy - Page 14 EmptyWto 31 Mar - 15:06;

Wyglądało na to, że wszystkim mniej lub bardziej się udało się wyhodować zdrowe roślinki. Yuu zerkała na każdego kolegę lub koleżankę, by przyjrzeć się uważnie ich zielonym podopiecznym i doszła do wniosku, że pomimo całkiem dobrego stanu swojej szałwii nie była ona jednak zbyt oszałamiająca rozmiarem. No, ale była zdrowa i rosła swoim tempem. To chyba najważniejsze.
Gajowy spytał ich o to jakie są ich doświadczenia związane z hodowlą oraz jakie mieli problemy. I właśnie wtedy Puchonka zdała sobie sprawę, że w jej przypadku wszystko wypadało... przeciętnie. Nie miała nic aż nadto ciekawego do podzielenia się z resztą. Dlatego też poczekała na to, aż inni się wysłowią. Uśmiechała się delikatnie do Skylera za każdym razem, gdy ten na nią zerkał, aby się upewnić czy na pewno dobrze wszystko mówi. Szło mu naprawdę dobrze i wiedział doskonale na czym polegały jego problemy także z pewnością w przyszłości będzie mógł je naprawić jeśli tylko zdecyduje się dalej dbać o rośliny.
Dopiero po zakończeniu wypowiedzi Skya postanowiła zabrać głos i odpowiedzieć na pytania O'Connora.
- Raczej nie miałam większych problemów. Zdarzyło mi się zapomnieć o podlaniu szałwii. Po prostu następnym razem muszę się postarać, by pamiętać o wszystkim. Poza tym raczej nie nie miałam większych trudności z zajmowaniem się roślinką. Myślę, że nie było to takie trudne zadanie jeśli tylko pamiętało się o regularnym zajmowaniu się nią i ustawieniu w odpowiednio nasłonecznionym miejscu.
Może i było to niewiele, ale jedynie tyle miała do powiedzenia w tej kwestii, ale miała nadzieję, że tyle wystarczy gajowemu.
Powrót do góry Go down


Christopher Walsh
Christopher Walsh

Nauczyciel
Wiek : 35
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183
C. szczególne : Blizna u dołu brzucha oraz niewielka blizna na ręce, blizny na piersi po jadzie akromantuli, ciemnogranatowe blizny na lewym ramieniu; obrączka z czarno-zielonej muszli; runa agliz na lewym nadgarstku
Galeony : 4700
  Liczba postów : 2276
https://www.czarodzieje.org/t18076-christopher-o-connor#514253
https://www.czarodzieje.org/t18088-poczta-chrisa#514438
https://www.czarodzieje.org/t18079-christopher-o-connor#514252
https://www.czarodzieje.org/t18310-christopher-o-connor-dziennik
Cieplarnia numer trzy - Page 14 QzgSDG8




Moderator




Cieplarnia numer trzy - Page 14 Empty


PisanieCieplarnia numer trzy - Page 14 Empty Re: Cieplarnia numer trzy  Cieplarnia numer trzy - Page 14 EmptyWto 31 Mar - 16:32;

Słuchał ich wszystkich z uwagą, kiwał głową, ale nie wtrącał się, chcąc dowiedzieć się, co sami zaobserwowali. Bo taka nauka była według niego najlepsza i dawała im największe możliwości dostrzeżenia tego, co tak naprawdę istotne, zorientowania się, że powinni się skupić na czymś konkretnym. Może nie było ich zbyt wielu, ale to nawet dobrze, bo dzięki temu Chris testował wszystkie swoje nowe pomysły na zdecydowanie małej grupie, przekonując się jednocześnie, czy w ogóle coś podobnego zniesie na dłuższą metę.
- Obiecałem wam coś wyjątkowego dla najlepszej rośliny, ale szczerze mnie zaskoczyliście. Dlatego też niespodziankę wyślę później, chcę jeszcze nieco przyjrzeć się wyhodowanym przez was ziołom, więc zostawcie je na razie tutaj, jeśli będziecie chcieli je odebrać, zgłoście się po nie jutro - powiedział, przesuwając opuszkami palców po pudełeczku. Wiedział już, że musi poważnie zastanowić się, kogo nagrodzić, bo jednak nie spodziewał się chyba aż tak niesamowitych efektów.
- Cieszę się, że się w to zaangażowaliście. Teraz widzicie, jak właściwie najprostsze możliwe rośliny, mogą być wymagające. Jestem pewien, że większość z was wykorzystała do nich gleby uniwersalne, ale musicie pamiętać, że różne rośliny, różne zioła, lubią różne warunki. Trochę piasku, trochę gliny, więcej albo mniej słońca. Dopóki nie doświadczycie tego na własnej skórze, może się wydawać, że to bajecznie proste, ale tak nie jest. Wiem, że powiecie, że istnieją zaklęcia pozwalające na to, by każda roślina była, chociażby odpowiednio nawodniona. Ale gwarantuję wam, że jeśli sami będziecie o nie dbać, dostrzeżecie więcej, a one się wam po prostu odwdzięczą - powiedział i dodał, że jeśli by chcieli, to zawsze mogą podejść do niego później i umówić się na próbę wyhodowania czegoś trudniejszego, co z pewnością będzie miało nieco większe wymagania, niż woda i słońce, jak również pilnowanie robaków. Wspomniał o nich oczywiście, zaznaczając, że część roślin ma tylko pasożyty typowe dla samej siebie, a część z nich pojawia się z innych względów, jak chociażby nadmiernie wilgotna ziemia. Znowu, stanowiło to całkowicie osobny katalog. - Zdaje się, że chciałbym powiedzieć wam za dużo na raz - stwierdził jeszcze i delikatnie wzruszył ramionami, nadal mając nadzieję, że nie wypada jakoś źle, a im chociaż trochę podobała się ta zabawa. Ostatecznie był osobą dość odpowiedzialną.
- Możecie już zacząć rozglądać się za właściwą osobą na kwiecień. Dobierzcie sobie do pary kogoś, z kim lubicie rozmawiać, jeśli wolicie, może to być również większa grupa. I od razu mówię, że spokojnie możecie zaprosić osoby spoza koła. Powiedzmy, że to będą... twórcze zajęcia - powiedział jeszcze na zakończenie i uśmiechnął się do nich lekko. Nie wiedział, czy podobało im się to, co teraz robili i pewnie lekki rumieniec zdradzał mimo wszystko jego niepewność w tym zakresie, przesunął jeszcze opuszkami palców po niewielkim pudełeczku, w którym znajdowała się nagroda. - Jeśli macie jakieś uwagi, pomysły, coś wam się nie podobało albo podobało... Po prostu do mnie napiszcie - dodał jeszcze, starając się zabrzmieć spokojnie i poważnie, a nie jakby się czegoś naprawdę obawiał. Nie oszukujmy się, on również się stresował, co było chyba zrozumiałe, nigdy wcześniej nie występował w takiej roli, więc musiał dopiero zrozumieć, jak powinien postępować i co go czeka. Nie miał pojęcia, czy zyskał sobie ich przychylność, a doskonale wiedział, że od tego zależało naprawdę sporo, nie mógł jednak wprost zapytać go, czy zdołali go polubić, czy może jednak nie.
- Panno Pennifold, proszę. Chętnie wysłucham wszystkich propozycji - rzucił jeszcze, kiedy już się pożegnał i po prostu czekał, aż Melusine do niego podejdzie. Spotkanie koła zostało zakończone, więc spokojnie mogli wracać do swoich zajęć i może zacząć się zastanawiać, o co dokładnie chodzi z jego nowym pomysłem na nadchodzący miesiąc. Nie bardzo chciał teraz zostawać w cieplarni, zaproponował jej więc, żeby po prostu się nieco przeszli, jeśli tylko miała taką chęć.

Koniec!
Jeśli Melu ma ochotę pogadać nieco dłużej, możemy iść na osobny wątek, możemy też rzucić po jednym poście tutaj albo wymienić się wiadomościami. Jak ci pasuje heart


______________________

After all these years
you still don't know
The things
that make you
beautiful
Powrót do góry Go down


Joshua Walsh
Joshua Walsh

Nauczyciel
Wiek : 37
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 193cm
C. szczególne : runa algiz za lewym uchem, obrączka z bladoróżowej muszli, bransoletki na lewym nadgarstku
Galeony : 4447
  Liczba postów : 2010
https://www.czarodzieje.org/t18077-joshua-walsh
https://www.czarodzieje.org/t18086-poczta-profesora-walsha#514412
https://www.czarodzieje.org/t18084-joshua-walsh#514388
https://www.czarodzieje.org/t18300-joshua-walsh-dziennik#520887
Cieplarnia numer trzy - Page 14 QzgSDG8




Moderator




Cieplarnia numer trzy - Page 14 Empty


PisanieCieplarnia numer trzy - Page 14 Empty Re: Cieplarnia numer trzy  Cieplarnia numer trzy - Page 14 EmptySob 4 Kwi - 21:21;

Pomyśleć, że wystarczyło objąć posadę nauczyciela, a już w życiu zaczynało się wszystko mieszać. W ciągu ostatniego miesiąca narobiło się tyle dziwnych zdarzeń, że sam nie nadążał, ale nie zastanawiał się do tej pory nad tym zbytnio. Flirtował jak zawsze, bez zmian, ale reakcje jednej osoby szczególnie mu się podobały. Do tego stopnia, że zaczął interesować się tą osobą. Zastanawiać się, co robi, czy znajdzie po drodze do Hogsmeade i będzie mógł zagadać, czy lepiej nie przeszkadzać w pracy? Czy znów wykwitnie na twarzy rumieniec, czy już minęło? Zaczął nawet interesować się w pewnym stopniu zielarstwem, aby mieć punkt zaczepienia do rozmowy, gdyby znów unikał odpowiedzi na jakieś pytania, albo ignorował jego komentarze. Cóż, angażował się nieco w tę znajomość, zaczynając ją powoli doceniać. Może nie w takich ramach, w jakich powinien, ale zaczynał. Nawet prezent z ferii wysłał, dla śmiechu, ale kupując coś, co powinno mu się spodobać. Nie wiedział wtedy, że ten prezent doprowadzi do takiego problemu…
Kiedy wyszedł z chatki gajowego, nie potrafił zapomnieć tego, co dyktował mu zdradziecki napój. Niby wszystko było wymysłem, brednią, sztuczne, a jednak… A jednak podobało mu się to, co widział, reakcje O’Connora. Wiedział po jego reakcjach, że z tego mogłoby coś być. Coś. Z całą pewnością nie byłaby to jednorazowa zabawa, w końcu gajowy zdawał się nie być zainteresowany przelotną zabawą, ale przecież nie mówimy od razu o miłości aż po grób, prawda? Z drugiej strony pasował do obietnicy, którą Josh złożył swojej babci przed laty. Może w końcu pora jej dotrzymać? Tu jednak natrafiało się na problem. Herbata. To, co się stało zaraz po jej napiciu się, to jak zakończyli spotkanie. Naprawdę żałował tego, co wtedy robił. Żałował tego, że ledwie zawiązana nić porozumienia mogła zostać tak szybko zerwana. W końcu dopiero co Chris przestał zwracać się do niego per “profesorze”, a tu już jakieś żałosne próby poderwania na siłę. Aż skrzywił się na samo wspomnienie.
Słońce zdążyło już prawie schować się za horyzontem, a jego ciepłe promienie barwiły niebo na wszelkie odcienie różu. Wieczór zapowiadał się przyjemny, choć z pewnością będzie chłodno. Spojrzał na bransoletkę z fiołków, która zdobiła jego nadgarstek, dostrzegając błyszczące krople rosy. Wcześniej spędził sporo czasu w gabinecie, studiując ruchome szkice kwiatków, próbując zapamiętać konkretne. Miał nadzieję, że ta wiedza przyda mu się tak, ja to sobie zaplanował i nic nie przeszkodzi mu w próbie naprawienia tego, co zdążył zepsuć. Podziwiał zdolności zielarzy w rozpoznawaniu roślin na pierwszy rzut oka. Dla niego większość kwiatków wyglądała tak samo, ale zaparł się i miał nadzieję, że nie pomyli niczego. Nie przebierał się po pracy, choć szatę zostawił w gabinecie. Miał na sobie jedynie ulubioną skórzaną kurtkę, w tej chwili rozpiętą, pod którą było widać błękitną koszulę z rozpiętymi dwoma górnymi guzikami. Nie odczuwa chłodu wieczoru i niecierpliwie czekał już na nadejście lata, kiedy dzieciaki wyjadą na wakacje, a on będzie mógł wieczory poświęcić na latanie. Taki lot przy zachodzącym słońcu był czymś naprawdę przyjemnym.
Zbliżając się do cieplarni, dostrzegł Chrisa, który najwyraźniej sprzątał po zakończonym kółku. Dobrze. Nie chciał, żeby jeszcze ktoś kręcił się obok. Chciał porozmawiać na spokojnie i wyjaśnić nieporozumienia. Uśmiech sam pojawił się na jego twarzy, lekki, unoszący jedynie kącik ust, skupiający się głównie w spojrzeniu.
- Spóźniłem się na kółko? - spytał, zatrzymując się na moment w drzwiach cieplarni. Znów w myślach zaczęła rozbrzmiewać mu piosenka a bajki. Kiedyś będzie musiał o niej wspomnieć, sprawdzić, czy O’Connor też je zna. Zrobił krok do przodu, wchodząc do cieplarni i zamykając za sobą drzwi. Trzymał się na dystans od gajowego, rozglądając się po kwiatach, szukając odpowiednich. Na żywo wyglądały inaczej, niż na szkicach, więc musiał się skupić na tym, czego poszukuje. Dostrzegł nagietek i wybrał parę kwiatów, idąc dalej. - Dużo było osób? - spytał, zerkając na moment na mężczyznę i kierując się w stronę dostrzeżonego hiacyntu. Wybrał fioletowy i rozglądał się dalej. Jeszcze dwa...



@Christopher O'Connor

______________________


Peace in your gardens and light from your eyes
No one can hold me the way you do
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Cieplarnia numer trzy - Page 14 QzgSDG8








Cieplarnia numer trzy - Page 14 Empty


PisanieCieplarnia numer trzy - Page 14 Empty Re: Cieplarnia numer trzy  Cieplarnia numer trzy - Page 14 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Cieplarnia numer trzy

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 14 z 24Strona 14 z 24 Previous  1 ... 8 ... 13, 14, 15 ... 19 ... 24  Next

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Cieplarnia numer trzy - Page 14 JHTDsR7 :: 
hogwart
 :: 
Okolice zamku
 :: 
cieplarnie
-