Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Cieplarnia numer jeden

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 34 z 35 Previous  1 ... 18 ... 33, 34, 35  Next
AutorWiadomość


Septienne Blythe
avatar

Nauczyciel
Wiek : 37
Galeony : 99
  Liczba postów : 88
Cieplarnia numer jeden - Page 34 QzgSDG8




Gracz




Cieplarnia numer jeden - Page 34 Empty


PisanieCieplarnia numer jeden - Page 34 Empty Cieplarnia numer jeden  Cieplarnia numer jeden - Page 34 EmptyCzw Wrz 16 2010, 16:59;

First topic message reminder :


Cieplarnia numer jeden

Jest to cieplarnia, w której nie da się znaleźć niebezpiecznych roślin. Uczniowie zajmują się tu bardzo prostymi rzeczami, takimi jak sadzenie nieszkodliwych i całkowicie bezpiecznych "zarośli". Mimo tego, iż jest to miejsce zupełnie niegroźne, Septienne - nauczycielka zielarstwa, dba o to, by wejście było zamknięte na klucz, tak jak w innych cieplarniach.

Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Lockie I. Swansea
Lockie I. Swansea

Student Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 192
C. szczególne : zawsze długi rękaw, nosi bransoletkę z ayahuascą, zapach cytrusowo-drzewny, piżmowy, ziemisty, jest *duży*, mówi z akcentem
Dodatkowo : prefekt gej
Galeony : 2019
  Liczba postów : 2574
https://www.czarodzieje.org/t22245-lachlan-innocent-swansea#731964
https://www.czarodzieje.org/t22255-jakko-sowa-locka#732448
https://www.czarodzieje.org/t22244-lockie-i-swansea-kuferek
Cieplarnia numer jeden - Page 34 QzgSDG8




Gracz




Cieplarnia numer jeden - Page 34 Empty


PisanieCieplarnia numer jeden - Page 34 Empty Re: Cieplarnia numer jeden  Cieplarnia numer jeden - Page 34 EmptyWto Mar 26 2024, 21:23;

Praca domowa: Opieka i obserwacja wysianej rośliny
Widziadła: C - nie

Po zajęciach z Zielarstwa zazwyczaj wybierał, by zapomnieć o nich na zawsze. Być może właśnie dlatego szło mu w tym temacie tak tragicznie. Tym razem jednak uznał, że skoro już rozróżnił rumianek od rabarbaru, to zadba o to, by w jego rozsadniku zakwitły piękne kwiatki. Wypożyczył w tajemnicy przed wszystkimi - by chronić swoją renomę debila - książeczkę o sekretach uprawy rumianku, po czym zakradał się do szklarni, kiedy nikt nie patrzył, by doglądać swojej sadzonki.
Rozpoznał po pierwszych listkach, że odmianą, którą przyszło mu się zajmować, jest tak zwany "Colosus", co było zabawne, biorąc pod uwagę fakt, że roślinka ta ponoć dorastała na ledwie 20 cm w górę.
Przestawił swój rozsadnik w miejsce o pełnym nasłonecznieniu, wiedząc, że rumianek to lubi. Poprawił skład podłoża na takie bardziej żyzne i przepuszczalne, bo według książeczki zbyt ciężka ziemia uniemożliwi rozwój systemu korzeniowego roślinki, który był bardzo delikatny.
Sukcesem w rozwoju rumianku była systematyczna pielęgnacja, większość książki ktoś co chwilę o tym wspominał. Usuwanie przekwitłych kwiatów, by roślina kwitła dalej, regularne podlewanie, by nie dopuścić do przesuszenia podłoża, a nawet - ku swojego szalonemu zdziwieniu - nabył dolistny nawóz dla roślin, który, według instrukcji, należało stosować raz w tygodniu.
Ważnym aspektem, kiedy roślina odbiła już od ziemi, była ochrona przed chorobami i szkodnikami. Choć nie był to najbardziej wrażliwy z kwiatków, pilnował, czy nie pojawiają się w jego rozsadniku ani mszyce ani przędziorki. Obserwował, czy nie ma żadnych oznak chorób grzybowych i usuwał więdnące listki, by uniknąć możliwości osłabienia rumianku.
Ostatecznie roślina wyrosła na piękny okaz, a Lockie był z siebie, cóż, dumny.

zt
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 5453
  Liczba postów : 13445
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Cieplarnia numer jeden - Page 34 QzgSDG8




Gracz




Cieplarnia numer jeden - Page 34 Empty


PisanieCieplarnia numer jeden - Page 34 Empty Re: Cieplarnia numer jeden  Cieplarnia numer jeden - Page 34 EmptyWto Mar 26 2024, 21:28;

Praca Domowa

Widziadła: tak
Scenariusz: biją mnie

Nie spodziewał się tak wymagającej i rozległej pracy domowej, ale zdecydowanie nie zamierzał przed nią uciekać. Teraz, gdy wiedział, że ten popierdolony pyłek kręci się w powietrzu, chciał na własne oczy tego doświadczyć i zbadać.
Wlazł do cieplarni, nieco zmęczony, bo ten dzień mocno go wykończył. Bez problemu znalazł rozsadnik, który Chris zdecydował się mu przypisać. Najłatwiejsze miał za sobą, ale trzeba było jeszcze coś z tą rośliną zrobić i najlepiej żeby jej nie zabić. Przyjrzał się dobrze liściom i łodydze, by spróbować zidentyfikować swojego pacjenta. Skonsultował swoje przypuszczenia z zielnikiem i po chwili był prawie pewien, że wie co przed nim rośnie, a co za tym szło, miał jakieś pięćdziesiąt procent pewności, że wybierze odpowiednie metody zajmowania się tym zielskiem. Ponownie zajrzał do przytarganej ze sobą książki i zaczął szykować odpowiedni nawóz. Chciał by roślina jakkolwiek się rozwinęła pod jego okiem, a nie mógł tego zrobić bez pomocy. Nie były to eliksiry, więc nie radził sobie najlepiej.
Właśnie odmierzał smocze łajno, gdy znów nawiedziły go te cholerne halucynacje. Tym razem był przygotowany na to, czym są i starał się jakoś przemówić sobie do rozsądku, ale niestety, nie było to takie proste. Gdy zaczął czuć, jak widziadła kopią go po nogach, wkurwił się i tak zamachnął, że przypierdolił kończyną w stół, przez co całe łajno spadło na niego. Chyba ten smród zwrócił mu jasność umysłu, bo halucynacje ustały, a ślizgon przeklął pod nosem. Ponownie przygotował nawóz, którym następnie odżywił roślinę. Przyjrzał się też jeszcze bliżej strukturze jej liści. Był pewien, że dostrzegł zalążek jednej z roślinnych chorób, więc postanowił spryskać ją jeszcze odpowiednim preparatem. Na sam koniec odchwaszczył cały syf, który rósł dookoła i tak to zostawił. Miał wrażenie, że gdy przechodził tędy następnego dnia, jego roślinka wyglądała nieco lepiej, ale możliwe, że był to tylko przypadkowy przebłysk światła, który aburzył jego wizualną ocenę sytuacji.

/zt

@Christopher Walsh

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Carmen Seaver
Carmen Seaver

Uczeń Ravenclaw
Rok Nauki : IV
Wiek : 14
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 167
C. szczególne : Na ramieniu ma znamię w kształcie kompasu. Wiecznie uśmiechnięta. Duża szrama na całe plecy.Często można ją zobaczyć z fioletową torbą przewieszoną przez ramię..
Galeony : 367
  Liczba postów : 94
https://www.czarodzieje.org/t22473-carmen-seaver
https://www.czarodzieje.org/t22597-coruji#751656
https://www.czarodzieje.org/t22558-carmen-seaver
Cieplarnia numer jeden - Page 34 QzgSDG8




Gracz




Cieplarnia numer jeden - Page 34 Empty


PisanieCieplarnia numer jeden - Page 34 Empty Re: Cieplarnia numer jeden  Cieplarnia numer jeden - Page 34 EmptyNie Kwi 07 2024, 19:14;

https://www.czarodzieje.org/t22908p676-kostki#776357
widziadła: nie d
PRACA DOMOWA

Mała strapiona i zrezygnowana Krukonka szła błoniami, po raz pierwszy w życiu, przebierając nogami.
W drodze do cieplarni wiedziała czego się spodziewać, bo musiała doglądać swojej roślinki.
Sadzenie i zajmowanie się jakąś roślinką to nie będzie tak źle.
Lubiła Zielarstwo i chyba już każdy w szkole o tym wiedział, po tym jak wygrała w zeszłym roku cieplarnia.
Chociaż mogła trafić gorzej, mogła trafić na nauczyciela transmutacji  i udawać, że umie rzucać zaklęcia.
Nie umiała wcale a wcale zwłaszcza z transmutacji. Zdecydowanie wolała pielić grządki to, ją wyciszało, uspokajało.
Weszła do przeogromnych rozmiarów szklarni, w po południowych godzinach chyba będę sama dziś  
Najmłodsza z Seaver była ubrana w mogolskie ogrodniczki, fioletowe trampki po przejściach i koszulkę polo w paski.
Włosy związała w dwa, długie warkocze, żeby jej nie przeszkadzały w pracy.
Jedną z kieszeni spodni wypychały jej rękawiczki ogrodowe, a w drugiej kieszeni miała notes i ołówek.
W taki strój  Carmen przeszła pierwsze ścieżki cieplarni, żeby dostać się do swojej roślinki.
Dziś nie mogła brać tego za dodatkową lekcję Zielarstwa, była tu w ramach pracy domowej.
A mimo wszystko cieszyła się, bo w planie na dzisiaj nie miała swojego ulubionego przedmiotu.
- Okey, nie widzę problemu. - powiedziała i wzięła roślinkę.
Po prostu przygotowała się do pracy paroma przeciągnięciami i wzięła się do działania.
W takim razie nie czekało jej nic trudnego, ani nieprzyjemnego.
Postawiła zioła (szałwię lekarską, bo są, ich odmiany to tę wzięłam) w mocno nasłonecznionym miejscu.
Accio! Wiaderko z ziemią rzekła wyraźnie i stanowczo.
Po czym dosypała ziemię próchniczą i żyzną, a przede wszystkim przepuszczalną i bogatej w wapń. Przyda się wapno prawda?
Użyła również zaklęcia, szybkiego wzrostu roślin to już wiedziała, że ta roślinka to właśnie szałwia, poznała po malutkich mnóstwem drobnych, niebiesko-fioletowych kwiatów.
Czas na jej podlanie tak niewielka ilość wody unikając przemoczenia gruntu, zapewniając stały poziom wilgotności. Podlała tak, aby nie polewać liści.
Wyrywanie i pielenie chwastów to zajęcie na cały dzień, ale mogłoby być gorzej.
-potrafiła odróżnić sałatę lub inną roślinkę od chwasta? Chyba tak, chociaż za zwyczajnie interesuję się ziołami lub zwykłymi kwiatkami- powiedziała bardziej do siebie, ale mówiła zgodnie z prawdą.
-To jest szałwia, a to chwast, który się tu wkradł niepostrzeżenie, przyduszając naszą zieloną sałatę, mam rację?- zapytała z nadzieją, że dobrze odróżniła owe zielska.
Naprawdę w obliczu każdego Carmen była rozbrajająco szczera. Uważała, że tak najlepiej się rozmawia z ludźmi i rozwiązuje problemy.
Niektórych mogło to zaskakiwać i denerwować, ale Seaver nie robiła sobie z tego problemu wcale.
Lepiej jej się żyło rozmawiając tak otwarcie, kiedy już w ogóle rozmawiała.
Tak, bo to aspołeczne stworzenie mimo wszystko było.
Dla Krukonki jedno i drugie było zielskiem. Tyle że jedno było jadalne, drugie zaś  chyba niekoniecznie, chyba że dla dzikich zwierząt lasu.
Zabrała się ponownie do roboty. Im prędzej skończy, tym szybciej opuści to duszne miejsce. Kątem oka dostrzegła, że jacyś uczniowie też doglądają sadzonek swoich.
Skończyła swoją pracę znacznie szybciej czasem, ponieważ jej grządka z szałwią  lśniła i była idealnie nawieziona już około godziny siedemnastej tak pod wieczór.
- To już wszystko na dziś prostując się nareszcie.
Wytarła czoło, które lekko się spociło przez ciężką pracę, jaką tutaj włożyła.
Zdjęła brudne rękawice i odłożyła je na swoje miejsce, czyli do kieszeni ogrodniczek. Swoją drogą też były nieźle umorusane ziemią.
Ciekawe czy po wszystkim będzie można zabrać gałązkę do zamku
mruknęła pod nosem tak do celów zdrowotnych oczywiście, po czym udała się do zamku, aby przebrać.


z/t
@Christopher Walsh
Powrót do góry Go down


Christopher Walsh
Christopher Walsh

Nauczyciel
Wiek : 35
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183
C. szczególne : Blizna u dołu brzucha oraz niewielka blizna na ręce, blizny na piersi po jadzie akromantuli, ciemnogranatowe blizny na lewym ramieniu; obrączka z czarno-zielonej muszli; runa agliz na lewym nadgarstku
Galeony : 6805
  Liczba postów : 2665
https://www.czarodzieje.org/t18076-christopher-o-connor#514253
https://www.czarodzieje.org/t18088-poczta-chrisa#514438
https://www.czarodzieje.org/t18079-christopher-o-connor#514252
https://www.czarodzieje.org/t18310-christopher-o-connor-dziennik
Cieplarnia numer jeden - Page 34 QzgSDG8




Moderator




Cieplarnia numer jeden - Page 34 Empty


PisanieCieplarnia numer jeden - Page 34 Empty Re: Cieplarnia numer jeden  Cieplarnia numer jeden - Page 34 EmptySob Lis 02 2024, 21:27;

Prawdę mówiąc, zastanawiał się, czy powinien z nią rozmawiać. Pewnych spraw nie należało poruszać, ale Christopher miał świadomość, że panna Milburn w ostatnim czasie miała jakąś tendencję do pakowania się w kłopoty. Wcześniej tego nie dostrzegał, ale w mijających miesiącach problemy te się nasilały, potęgowały, zaczynały stawać się wręcz nieznośne, zupełnie, jakby z dziewczyną działo się coś niewłaściwego. Trudno było powiedzieć, czy schodziła na tak zwaną złą ścieżkę, czy problem leżał gdzie indziej i było to swoiste wołanie o pomoc, czy może zgubiła się w tym, co robiła. Może chodziło również o to, że stawała się coraz dojrzalsza, że właściwie była blisko ukończenia Hogwartu i wszystko, ale to dosłownie wszystko, szło nie tak, jak powinno. Opcji było bardzo wiele, a strzelanie na oślep nigdy nie było niczym dobrym, tak więc Christopher wolał się wszystkiego dowiedzieć sam. Z tego też względu ostatecznie skierował kroki ku dziewczynie, niosąc przy okazji kilka skrzynek, jakie miały stanowić dla niego wymówkę. Część z nich lewitowała za jego plecami, niektóre jednak miał w rękach, woląc wykorzystywać własną siłę w pracach.
- Panno Milburn, zachciałaby mi pani pomóc? - odezwał się, domyślając się, że wyrwie ją z jej myśli albo zwyczajnie zaskoczy, bo to, że znajdowała się w pobliżu cieplarni, na pewno nie było z góry zaplanowane. A przynajmniej tak sądził, bo równie dobrze mógłby uznać, że Kate z jakiegoś powodu zamierzała coś stąd zabrać, a biorąc pod uwagę to, że wpakowała się w kłopoty, mógłby takie założenie poczynić. Nie lubił jednak podobnych zagrywek, wolał dowiedzieć się czegoś z pierwszej ręki, cierpliwie czekając i słuchając, bo wiedział, że właśnie to wielu osobom pozwalało na wyrzucenie z siebie wszystkiego tego, co je kłopotało. To było jak wybawienie, ale czasem również utrapienie, więc Walsh podchodził do tego wszystkiego ostrożnie.
- Oczywiście, o ile nie ma pani innych, naglących spraw do załatwienia - dodał spokojnie, jakby spodziewał się, że została odesłana tutaj na wykonanie szlabanu.

______________________

After all these years
you still don't know
The things
that make you
beautiful
Powrót do góry Go down


Kate Milburn
Kate Milburn

Student Gryffindor
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 173
C. szczególne : karminowe usta, nosi pierścień uznania, jej spódnice bywają krótkie i jest to eufemizm, kolczyk w pępku, leworęczność
Galeony : 620
  Liczba postów : 1826
https://www.czarodzieje.org/t22617-kate-milburn#754903
https://www.czarodzieje.org/t22619-poczta-kate#755024
https://www.czarodzieje.org/t22618-kate-milburn#754964
https://www.czarodzieje.org/t22650-kate-milburn-dziennik#757550
Cieplarnia numer jeden - Page 34 QzgSDG8




Gracz




Cieplarnia numer jeden - Page 34 Empty


PisanieCieplarnia numer jeden - Page 34 Empty Re: Cieplarnia numer jeden  Cieplarnia numer jeden - Page 34 EmptySob Lis 02 2024, 22:49;

Z tej drugiej strony, prawdę powiedziawszy, Kate miała absolutnie dość rozmawiania z kadrą szkolną na temat jej kilku upojnych chwil z Solbergiem. Oczywiście w retrospekcji dostrzegała błąd w podobnym działaniu i prawdopodobnie wystawiona na taką samą sytuację po raz kolejny obrałaby inną ścieżkę (prawdopodobnie, podkreślam...), ale czyż niewystarczająco się już umęczyła? Jakieś dziecko płakało, Prawie Bezgłowy Nick strzępił język przez kilka dni, na każdym kroku enigmatycznie rzucając ku niej sformułowania o tym, jaki wstyd przynosiła domowi Godryka, Craine wlepił jej ogromną ilość karnych punktów i przez godzinę gderał o dobrych obyczajach w sposób, jakby tym niemalże agresywnym wykładem miał jej wbić je do głowy, a na domiar wszystkiego - bo to jeszcze nie koniec (!) - musiała na oczach Williamsa wypić eliksir przeciwko chorobom wenerycznym, na wspomnienie konsystencji którego jedzenie podchodziło jej z powrotem do gardła. Uważała, że już wystarczająco odpokutowała, tracąc w oczach połowy nauczycieli zamieszanych w tę sprawę, tym samym zaprzepaszczając na dobre swoje jakiekolwiek szanse na zostanie prefektem domu. I jeszcze musiała odrabiać szlaban w skrzydle szpitalnym...
Podniosła głowę, napotykając ciepłe spojrzenie i uśmiech Christophera Walsha, któremu już też raz podpadła, przyznając się do podpalenia cieplarni (co zresztą zrobił ten sam Max, z którym ostatnio tak bardzo nawywijała, ależ historia lubi zataczać koło...). Niósł jakieś skrzynki i najwyraźniej prosił o pomoc, co kazało jej myśleć, że niechybnie był w zmowie z O'Malley'em, Williamsem i Crainem, a dodatkowy dyżur w cieplarni był kolejną formą, którą miała zadośćuczynić za swoje przewinienia.
- Oczywiście, że pomogę - odparła, siląc się nieco na uśmiech. - Co mam zrobić? - zapytała, patrząc na lewitujące obok niego skrzynki, a następnie na te, które trzymał w ręce. Była niemal pewna, że każe jej dźwigać te graty.

@Christopher Walsh
Powrót do góry Go down


Christopher Walsh
Christopher Walsh

Nauczyciel
Wiek : 35
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183
C. szczególne : Blizna u dołu brzucha oraz niewielka blizna na ręce, blizny na piersi po jadzie akromantuli, ciemnogranatowe blizny na lewym ramieniu; obrączka z czarno-zielonej muszli; runa agliz na lewym nadgarstku
Galeony : 6805
  Liczba postów : 2665
https://www.czarodzieje.org/t18076-christopher-o-connor#514253
https://www.czarodzieje.org/t18088-poczta-chrisa#514438
https://www.czarodzieje.org/t18079-christopher-o-connor#514252
https://www.czarodzieje.org/t18310-christopher-o-connor-dziennik
Cieplarnia numer jeden - Page 34 QzgSDG8




Moderator




Cieplarnia numer jeden - Page 34 Empty


PisanieCieplarnia numer jeden - Page 34 Empty Re: Cieplarnia numer jeden  Cieplarnia numer jeden - Page 34 EmptyNie Lis 03 2024, 11:15;

Ostatnią rzeczą, jakiej Chris sobie życzył, było upokorzenie Kate. To nie było w jego zwyczajach, nie był tym typem profesora, który chodził, gderał i prawił wykłady, a przynajmniej nie w klasyczny sposób. Słuchał, czekał, pozwalał na to, żeby uczniowie sami opowiadali o tym, co dokładnie leżało im na żołądkach, właściwie troszczył się o nich na swój sposób, to nie ulegało wątpliwości i można było spokojnie uznać, wiedział, jak sobie z tym wszystkim radzić. Nie zakładał z góry, że był w stanie opanować każdego dzieciaka, że każdy zechce z nim rozmawiać, ale zwyczajnie zależało mu na tym, by wiedzieli, że w razie potrzeby, zawsze mogą do niego przyjść, że mogą spędzić z nim czas, że mogą poprosić go o radę. I właśnie to samo chciał zrobić dla Kate, która w jego odczuciu ostatnio naprawdę dostawała mocno po głowie, a nie był pewien, czy otrzymywała wsparcie, jakiego potrzebowała. To właśnie w tej całej sytuacji było najważniejsze, jednak odnosił wrażenie, że inni skoncentrowali się głównie na tym, by przez karanie jej, udowodnić jej, że była tylko głupiutkim dzieckiem. To nie działało, często nawet prowadziło do skutków odwrotnych do zamierzonych i Chris zamierzał to jakoś zmienić, chociaż nie wiedział jeszcze jak.
- Muszę zabrać wszystkie te skrzynie do cieplarni, a po całym dniu pracy jestem nieco zmęczony. Pomyślałem więc, że moglibyśmy przejść się razem. Czasami wytężona praca pozwala odpocząć myślom - odpowiedział, uśmiechając się do niej łagodnie, wyraźnie dając jej do zrozumienia, że jeśli nie chciała tego robić, nie musiała. Przyglądał się jej uważnie, aczkolwiek na pewno nie natarczywie, starając się dostrzec to, jak się czuła, czy potrzebowała wsparcia albo rozmowy, jednak nie znał jej na tyle dobrze, by od razu to stwierdzić, by dostrzec, w jaką stronę powinien się kierować, którą drogę wybrać. Miał jednak czas i był cierpliwy, toteż mógł spokojnie kierować ją na tory, jakich sam szukał. O ile oczywiście będzie tego chciała.
- Prawdę mówiąc, wolę wszystko wykonywać własnoręcznie, to daje mi poczucie dobrze spełnionej pracy, ale nie pozwala też na nadmierne zadręczanie się problemami, bo nie mam czasu na ich roztrząsanie - dodał, stwierdzając, że nieco kłopotał się kolejnymi zajęciami, mając nadzieję, że poprzednie spotkanie z groźnymi roślinami, nie było jednak dla nich nazbyt stresujące.

______________________

After all these years
you still don't know
The things
that make you
beautiful
Powrót do góry Go down


Kate Milburn
Kate Milburn

Student Gryffindor
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 173
C. szczególne : karminowe usta, nosi pierścień uznania, jej spódnice bywają krótkie i jest to eufemizm, kolczyk w pępku, leworęczność
Galeony : 620
  Liczba postów : 1826
https://www.czarodzieje.org/t22617-kate-milburn#754903
https://www.czarodzieje.org/t22619-poczta-kate#755024
https://www.czarodzieje.org/t22618-kate-milburn#754964
https://www.czarodzieje.org/t22650-kate-milburn-dziennik#757550
Cieplarnia numer jeden - Page 34 QzgSDG8




Gracz




Cieplarnia numer jeden - Page 34 Empty


PisanieCieplarnia numer jeden - Page 34 Empty Re: Cieplarnia numer jeden  Cieplarnia numer jeden - Page 34 EmptyCzw Lis 07 2024, 10:18;

Tak naprawdę nie otrzymywała od kadry niczego poza wieloma niewybrednymi hasłami o ponoszeniu winy i liczeniu się z konsekwencjami własnych akcji, co było oczywistym i jasnym rozwojem wydarzeń, z którym godziła się od chwili, gdy została na owych akcjach przyłapana - a to samo w sobie było dla niej silnie upokarzającym przeżyciem. Nikt nie lubił, gdy łapało się go na gorącym uczynku, a jej wyskok był w dodatku na tyle obładowany intymnością, że uchylanie jego rąbka wiązało się ze zdecydowanie zbyt dużym ekshibicjonizmem. Każdego mijającego dnia dziękowała Merlinowi, że zrobione przez dzieciaka zdjęcia były prześwietlone i paradoksalnie nie rzucały więcej światła na to, co działo się przy balkonowej kolumnie tego felernego popołudnia.
Walshowie zawsze kojarzyli jej się z bezpieczną przystanią, jeśli o grono pedagogiczne chodziło. Nie kojarzyła, by ktokolwiek z jej znajomych spotkał się ze złym traktowaniem od tej dwójki, w dodatku wiedziała, że wielu z nich samodzielnie udawało się do nich po porady zarówno te dotyczące szkoły, jak i żyć prywatnych. Musiała przyznać, że daleka była od tego drugiego, na razie nie zdobywszy się nawet na przegadanie owych wybryków z własnymi przyjaciółkami, co dopiero z dorosłym opiekunem domu.
Usłyszawszy, jakie zadanie czekało profesora, kiwnęła głową. Nawet jeśli miała teraz w planach siedzieć i zbijać bąki, profesor trafił w jej czułą strunę. Asertywność nie była jej mocną stroną, toteż słysząc o miłym zielarzu potrzebującym pomocy ze skrzyniami, nie potrafiła obojętnie odmówić mu jej udzielenia. Poprawiła przewieszoną przez ramię torbę, po czym przejęła od niego skrzynki, nawet nie takie ciężkie, jak się początkowo spodziewała.
- Wytężona praca pomaga zapominać o problemach, tak? - powtórzyła po nim, prychając cicho pod nosem z lekkim rozbawieniem. Jeszcze nie do końca przewidziała, jak zamierzał ją podejść, ale najwyraźniej był na dobrej drodze, by skłonić ją do gadania. - Do której cieplarni? - zapytała, bo posiadali ich na terenie zamku kilka.

@Christopher Walsh
Powrót do góry Go down


Christopher Walsh
Christopher Walsh

Nauczyciel
Wiek : 35
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183
C. szczególne : Blizna u dołu brzucha oraz niewielka blizna na ręce, blizny na piersi po jadzie akromantuli, ciemnogranatowe blizny na lewym ramieniu; obrączka z czarno-zielonej muszli; runa agliz na lewym nadgarstku
Galeony : 6805
  Liczba postów : 2665
https://www.czarodzieje.org/t18076-christopher-o-connor#514253
https://www.czarodzieje.org/t18088-poczta-chrisa#514438
https://www.czarodzieje.org/t18079-christopher-o-connor#514252
https://www.czarodzieje.org/t18310-christopher-o-connor-dziennik
Cieplarnia numer jeden - Page 34 QzgSDG8




Moderator




Cieplarnia numer jeden - Page 34 Empty


PisanieCieplarnia numer jeden - Page 34 Empty Re: Cieplarnia numer jeden  Cieplarnia numer jeden - Page 34 EmptyWto Lis 12 2024, 20:00;

Nie zamierzał jej do niczego zmuszać, nie zamierzał wymagać od niej, by o wszystkim mu opowiedziała, przyznała się i biła w pierś, bo nie o to w tym wszystkim chodziło. Liczył raczej na to, że zobaczy, w jakim stanie była dziewczyna, że przekona się, czego ta mogła potrzebować, dając jej jednocześnie sposób na to, żeby poradzić sobie z tym, co się działo. Każdy oczywiście podchodził inaczej do tego typu rzeczy, inaczej się nad nimi pochylał, inaczej na nie reagował, ale nie wydawało mu się, żeby podsunięcie jej pod nos jednego z możliwych rozwiązań miało być złe. Mogła zawsze spróbować, to w niczym nie przeszkadzało, a już na pewno nie mogło jej zaszkodzić. Oczywiście, nie musiała uznawać tego za coś przyjemnego, więc gdyby tylko nie miała ochoty na dalszą rozmowę, nie wspominając o pomocy z jego strony, zapewne po prostu puściłby ją wolno, pozwalając na to, by sama wybrała swoją drogę. Teraz jednak spokojnie jej towarzyszył, trwał przy niej i prowadził ją niespiesznie w stronę różnych możliwości, absolutnie nie oceniając. To, że nie podobało mu się to, co się wydarzyło, było jego opinią, z wielu różnych powodów, ale nie był pieniaczem, który wyskakiwał z atakiem, nie chcąc dowiedzieć się, co było przyczyną pewnych działań.
- Dokładnie tak. Kiedy mięśnie się męczą, kiedy czujesz, jak cały się pocisz i irytujesz, bo kolejne skrzynie nie chcą trafić na swoje miejsce, drzewo nie daje się ściąć, a ciężkie worki z ziemią pękają, wszystko inne przestaje być tak ważne. I łatwiej wyładować w ten sposób nadmiar emocji, po prostu łatwiej uderzyć worek z nasionami, niż kogoś innego – powiedział całkiem swobodnie, mówiąc z własnego doświadczenia, nie nawiązując do żadnej konkretnej sytuacji. Miał jednak świadomość, że takie rozwiązania pomagały wielu osobom, że po prostu musieli w coś włożyć ręce, żeby pozwolić wyparować wszystkiemu, co w nich buzowało. Prawdę powiedziawszy, to często pozwalało na o wiele przejrzystsze myślenie, pozwalało dostrzec to, co złość zasłaniała, odsuwając na bok upokorzenie i całą resztę, wkładając złość w siłę mięśni, a gdy te się przemęczyły, napięcie powoli opadało. To, rzecz jasna, nie rozwiązywało problemów, ale zwyczajnie dawało szansę na to, żeby spojrzeć na nie zupełnie inaczej, żeby dostrzec w nich wszystko to, czego nie widziało się na samym początku.
- Zaraz tutaj, do pierwszej, ale musimy przejść na jej koniec, aż do schowka pod schodami – wyjaśnił spokojnie, wiedząc, że droga nie była daleka, ale ciężar spoczywający na rękach zawsze robił swoje. Nawet dla niego, chociaż nie należał na pewno do ułomków.

______________________

After all these years
you still don't know
The things
that make you
beautiful
Powrót do góry Go down


Kate Milburn
Kate Milburn

Student Gryffindor
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 173
C. szczególne : karminowe usta, nosi pierścień uznania, jej spódnice bywają krótkie i jest to eufemizm, kolczyk w pępku, leworęczność
Galeony : 620
  Liczba postów : 1826
https://www.czarodzieje.org/t22617-kate-milburn#754903
https://www.czarodzieje.org/t22619-poczta-kate#755024
https://www.czarodzieje.org/t22618-kate-milburn#754964
https://www.czarodzieje.org/t22650-kate-milburn-dziennik#757550
Cieplarnia numer jeden - Page 34 QzgSDG8




Gracz




Cieplarnia numer jeden - Page 34 Empty


PisanieCieplarnia numer jeden - Page 34 Empty Re: Cieplarnia numer jeden  Cieplarnia numer jeden - Page 34 EmptySro Lis 13 2024, 09:35;

Skrzynie, choć początkowo nie wydawały jej się ciężkie, z każdym kolejnym krokiem ciążyły jej bardziej. Kolana zadrżały jej lekko na niezauważonej nierówności terenu, ale wyratowała się od potknięcia, korzystając z siły własnych kostek, których stabilność nieustannie była ćwiczona przez buty na wysokich obcasach. Teraz też nie poruszała się w obuwiu o płaskiej podeszwie i samo to powinno ją może skłonić do odpuszczenia pracy fizycznej, ale jednak nie popisała się asertywnością. Nigdy zresztą tego nie robiła. Niestety należała do osób, które łatwo można było skłonić do zrobienia rzeczy, nawet takich nie do końca zgodnych z jej charakterem i sumieniem, przez co później męczyła się z natrętnymi myślami, którymi podważała własną moralność i siłę. Ciężko było powiedzieć, by aktywnie żałowała popełnionych z Solbergiem aktów - bardziej było jej przykro, że została na nich złapana. Naturalnie romantyzując sytuację, uważała, że podobne wybuchy namiętności nie zdarzały się często i los może w ten sposób zsyłał jej jakiś znak. Kto by tam winił hormony? To cała matematyka wynikająca z konsekwencji ich czynów ważyła na jej samopoczuciu. Nie plotka czy krzywe spojrzenie belfra zawiedzionego tak niewielkim szacunkiem do obyczajów - prędzej kwestia zajętych wieczorów kilka razy w tygodniu aż do końca roku szkolnego, a także wpis do szkolnych kronik, przez który z całą pewnością nie miała już absolutnie żadnych szans na zostanie prefektem.
- Nie mam ochoty bić worków z nasionami - wystękała, choć starała się brzmieć normalnie, by nie pokazać po sobie przypadkiem, że skrzynie były jednak zbyt dużym obciążeniem. Szła dalej dzielnie, brnąc w sytuację, w którą teoretycznie sama się wpakowała. Bo choć Christopher poprosił ją o pomoc, nie musiała mu jej dawać takim skokiem na główkę. Dotarli jednak do schowka pod schodami, przechodząc przez całą cieplarnię, a gdy tylko Kate zobaczyła pusty kawałek blatu, natychmiast odłożyła na niego skrzynki, przypadkiem przytrzaskując pod nimi palec. Syknęła cicho, spoglądając na paznokieć, by sprawdzić, czy przypadkiem go nie złamała. - Co teraz?
Powrót do góry Go down


Christopher Walsh
Christopher Walsh

Nauczyciel
Wiek : 35
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183
C. szczególne : Blizna u dołu brzucha oraz niewielka blizna na ręce, blizny na piersi po jadzie akromantuli, ciemnogranatowe blizny na lewym ramieniu; obrączka z czarno-zielonej muszli; runa agliz na lewym nadgarstku
Galeony : 6805
  Liczba postów : 2665
https://www.czarodzieje.org/t18076-christopher-o-connor#514253
https://www.czarodzieje.org/t18088-poczta-chrisa#514438
https://www.czarodzieje.org/t18079-christopher-o-connor#514252
https://www.czarodzieje.org/t18310-christopher-o-connor-dziennik
Cieplarnia numer jeden - Page 34 QzgSDG8




Moderator




Cieplarnia numer jeden - Page 34 Empty


PisanieCieplarnia numer jeden - Page 34 Empty Re: Cieplarnia numer jeden  Cieplarnia numer jeden - Page 34 EmptyPią Lis 15 2024, 21:01;

Chris był świadom tego, że miał przed sobą ciężki orzech do zgryzienia. Kate wyraźnie nie miała ochoty na rozmowy, a on nie miał sposobu na to, żeby ją jakoś przycisnąć, więc zwyczajnie pozwalał jej na to, by nic nie mówiła, by trwała we własnych emocjach, jedynie obserwując ją kątem oka. Wychodził z założenia, że to było mimo wszystko bezpieczniejsze i właściwsze, niż nieustanne naciskanie na nią i pilnowanie, by aby na pewno wyspowiadała się z tego, co się wydarzyło. Inni już ją do tego skłonili, a on zdecydowanie nie był tym typem, żeby poniżać swoich uczniów, więc trzymał się z daleka, pilnując jedynie, żeby przypadkiem się jednak nie przeciążyła, chociaż widział w niej wiele uporu. Miała w sobie całkiem sporo sprzeczności, był o tym przekonany, dostrzegał to w jej postawie i zaczął się zastanawiać, czy ta nie przechodzi jakiegoś wewnętrznego buntu, z jakim trudno było jej w ogóle walczyć.
- Nie musisz. Każdy z nas wybiera inne sposoby i możliwości, nie ma w tym niczego złego. W końcu nie jesteśmy dokładnie tacy sami, różnimy się od siebie, mamy różne pragnienia i inaczej wiele rzeczy przeżywamy – zauważył prosto, całkiem swobodnie, zupełnie, jakby nadal rozmawiali o całkiem przypadkowej sytuacji, bez wskazywania konkretów. Ostatecznie bowiem nie zamierzał grzebać w jej przeżyciach, nie zamierzał wsadzać w nie kija, tym bardziej że Kate nie miała lat piętnastu, mimo wszystko należało zatem patrzeć na nią inaczej i nieco mniej uważnie, jakkolwiek inni by tego nie traktowali. Wiedział, że wiele osób by się z nim nie zgodziło, ale jednocześnie zdołał dostrzec, że nieustanne inwigilowanie i wtrącanie się w niektóre sprawy, nie prowadziło do niczego dobrego. Tak samo, jak poniżanie dzieciaków, by wyciągnęły z tego jakąś lekcję. To dawało zupełnie odwrotne skutki.
- Dziękuję – powiedział prosto, gdy odstawiła skrzynki, robiąc to samo, a następnie uśmiechnął się do niej, otwierając je ostrożnie, ujawniając ukryte w nich sadzonki. – Cóż, teraz będę musiał zająć się nimi wszystkimi, przesadzić i dopilnować, by przetrwały do kolejnych zajęć. Nie brzmi zbyt fascynująco, wiem, więc nie zachęcam do dalszej pomocy, ale jeśli ma pani ochotę posiedzieć tutaj w ciszy, to serdecznie zapraszam – dodał spokojnie, uśmiechając się do niej łagodnie.

______________________

After all these years
you still don't know
The things
that make you
beautiful
Powrót do góry Go down


Kate Milburn
Kate Milburn

Student Gryffindor
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 173
C. szczególne : karminowe usta, nosi pierścień uznania, jej spódnice bywają krótkie i jest to eufemizm, kolczyk w pępku, leworęczność
Galeony : 620
  Liczba postów : 1826
https://www.czarodzieje.org/t22617-kate-milburn#754903
https://www.czarodzieje.org/t22619-poczta-kate#755024
https://www.czarodzieje.org/t22618-kate-milburn#754964
https://www.czarodzieje.org/t22650-kate-milburn-dziennik#757550
Cieplarnia numer jeden - Page 34 QzgSDG8




Gracz




Cieplarnia numer jeden - Page 34 Empty


PisanieCieplarnia numer jeden - Page 34 Empty Re: Cieplarnia numer jeden  Cieplarnia numer jeden - Page 34 EmptyWto Lis 19 2024, 11:41;

Paradoksalnie to jego niechęć do drążenia tematu sprawiała, że Kate w jakiś dziwny sposób odczuwała potrzebę jego zaczęcia. Gdzieś w głębi przeczuwała, że prędzej czy później Christopher zapyta o Maxa, więc w jakiś sposób oczekiwała na wybrzmiewające, pełne zgorszenia czy rezygnacji słowa, ale nic takiego nie nadchodziło. Choć czuła, że krążyli wokół sprawy, nauczyciel zdawał się celowo pomijać jej istnienie, co jednocześnie dawało jej ulgę i frustrowało ją lekko, wpędzając w dziwny stan ogromnego dylematu, czy może przypadkiem jednak nie chciała uderzyć w worek z ziarnem? Choćby tak delikatnie?
Nie umiała wytłumaczyć, czy incydent na balkonie był przejawem jakiegoś opóźnionego, nastoletniego buntu, bo w gruncie rzeczy wierzyła, że było to po prostu emocjonalne i fizyczne uniesienie w danej chwili. Tlący się między nimi ogień w końcu wzniecił pożar, którego nie umieli ugasić i podobny pociąg nie był jej dotychczas znany. Dała się porwać w ekscytującą podróż, nie zważając na jej okoliczności, co teraz gryzło ją boleśnie w tyłek.
- To prawda - przyznała mu, oszczędzając w słowach, bo akurat w tym stwierdzeniu wyczuwała odrobinę podstępu. Będąc czujną, wydawało jej się, że skrzętnie ominęła tę pułapkę, choć zaraz potem dała się w nią złapać.
Obrzuciła wzrokiem sadzonki, mniejsze i większe, niektóre znajome, niektóre kompletnie dla niej egzotyczne. Nienawidziła babrać się w ziemi i dodatkowo nie szło jej to specjalnie dobrze, więc wizja pomagania w sadzeniu roślin była co najmniej nieatrakcyjna. Christopher dał jej możliwość wyboru - bardzo prostą rzecz, lecz w ostatnich dniach przemawiającą do niej lepiej niż jakiekolwiek inne zabiegi pedagogiczne stosowane przez kadrę.
- Obawiam się, że moja pomoc w przesadzaniu może okazać się dla nich zgubna - stwierdziła żartobliwie, próbując wymigać się z zadania, skoro Walshowi zależało na utrzymaniu roślin przy życiu. - Ale dziękuję - zaczęła, wahając się nagle przed tym, co chciała powiedzieć. - Że traktuje mnie pan... Normalnie - dodała, niezbyt zgrabnie ujmując w słowa faktyczny sens tego, co chciała mu przekazać. - Dobrze wiem, że wszystko pan wie, bo wieści się niosą - przyznała, bo na tyle głupia nie była, by nie domyślać się, że absolutnie każdy członek kadry został powiadomiony o jej występku, szczególnie zastępca opiekuna jej domu. - Ale to miłe, że zamiast kolejnej spowiedzi oferuje mi pan ciszę - zakończyła, uśmiechając się lekko, może nawet wzruszając się nieco.

@Christopher Walsh
Powrót do góry Go down


Christopher Walsh
Christopher Walsh

Nauczyciel
Wiek : 35
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183
C. szczególne : Blizna u dołu brzucha oraz niewielka blizna na ręce, blizny na piersi po jadzie akromantuli, ciemnogranatowe blizny na lewym ramieniu; obrączka z czarno-zielonej muszli; runa agliz na lewym nadgarstku
Galeony : 6805
  Liczba postów : 2665
https://www.czarodzieje.org/t18076-christopher-o-connor#514253
https://www.czarodzieje.org/t18088-poczta-chrisa#514438
https://www.czarodzieje.org/t18079-christopher-o-connor#514252
https://www.czarodzieje.org/t18310-christopher-o-connor-dziennik
Cieplarnia numer jeden - Page 34 QzgSDG8




Moderator




Cieplarnia numer jeden - Page 34 Empty


PisanieCieplarnia numer jeden - Page 34 Empty Re: Cieplarnia numer jeden  Cieplarnia numer jeden - Page 34 EmptyWto Lis 19 2024, 19:43;

Zachowywał się absolutnie spokojnie, jakby to, co działo się dookoła niego w ogóle nie miało żadnego znaczenia, po prostu koncentrując się na pracy, jaką wykonywał i tym samym dawał jej przestrzeń. Nie krzyczał na nią, nie prowokował większej złości, nie próbował z nią rozmawiać na temat, jaki był drażliwy, wychodząc z założenia, że jeśli sama będzie tego chciała, odezwie się pierwsza. Jedynie w nielicznych przypadkach pozwalał sobie na nieco bardziej frontalne ataki, ale to też nie zawsze wychodziło tak, jak uczniowie mogli sobie wyobrażać. Ostatecznie Christopher był łagodnym człowiekiem, chociaż naprawdę należało uważać, żeby nie nacisnąć mu na odcisk. Nie hamował się, jeśli coś zaczynało przekraczać wszystkie możliwe granice, jeśli coś sięgało dalej, niż powinno, a jeśli ktoś próbował zrobić komuś krzywdę, to powinien liczyć się z tym, że za chwilę naprawdę wyląduje w Mungu, przynajmniej ze złamanym nosem. W stosunku jednak do Kate był łagodny i spokojny, bo chociaż popełniła niewątpliwie błąd, za jaki musiała ponieść konsekwencje, nie była to zbrodnia, jaka miała przekreślić całe jej życie. Jednocześnie zaś Christopher wiedział, że tak naprawdę dziewczyna będzie musiała zmierzyć się z Maxem, z jego życiem, z tym, co go spotykało, ale to nie było jego miejsce, by o tym mówić. By wspominać Salazara albo próbować ją moralizować, bo i jego moralność nie była tak krystalicznie czysta, by mógł stawiać się za przykład godny naśladowania.
- W takim razie zajmę się nimi sam, w końcu nie chcielibyśmy, żeby dzieciaki musiały głowić się, czemu daję im opieki rośliny, jakich nie są w stanie nawet rozpoznać – odpowiedział spokojnie, najwyraźniej w ogóle nieporuszony jej odmową, jedynie po to, żeby sięgnąć po chwili po sadzonki, zaczynając je dzielić, kiedy Kate ponownie się odezwała, a on mruknął ciche: hm?, by zaraz na nią spojrzeć i uśmiechnąć się do niej łagodnie.
- Nie jestem osobą, z którą chciałaby pani o tym rozmawiać, prawda? Wiem jednak, że ta sprawa niesie ze sobą bardzo wiele emocji i są one skomplikowane. Wiem, że ponieśliście karę, więc nie widzę powodu, dla którego miałbym panią karać. Prawda jest taka, że każde z nas czasami daje się ponieść uczuciom i pragnieniom, tym lepszym i tym gorszym, a później mierzy się z konsekwencjami swoich wyborów. Widzi pani, może sprawiam wrażenie bardzo spokojnego człowieka, ale cała moja pierś jest spalona przez jad akromantuli, bo jak przystało na dzielnego Gryfona, postanowiłem samodzielnie ratować młodego centaura. Bo tak, bo w tamtej chwili tego chciałem, wydawało mi się słuszne i byłem pewien, że jest właśnie tym – stwierdził, odstawiając po kolei sadzonki, sprawiając wrażenie, jakby w ogóle nie zwracał na nią uwagi, zwyczajnie dając jej tyle przestrzeni, ile chciała i potrzebowała. – [b]Czy było to z mojej strony odważne? Zapewne tak. Czy się tego wstydzę? Ani trochę. Czy to było najlepsze rozwiązanie? Absolutnie nie. Czy tego żałuję? Nie. Czy poniosłem konsekwencje? Ależ tak, myślałem, że Josh zabije mnie na miejscu za głupotę. I chociaż obiektywnie każdy przyzna, że było to skończonym idiotyzmem, dla mnie takie nie było i zapewne nigdy nie będzie, bo właśnie tego chciałem w tamtej chwili, nawet jeśli ostatecznie przyniosło to gniew, ból i smutek – dodał, kiwając do siebie głową, bo to była jedna z bardziej szalonych rzeczy, jakie zrobił, właściwie skończenie zwariowana, skończenie nieprawdopodobna i w gruncie rzeczy przekroczył daleko swoje uprawnienia jako gajowy, narażając na niebezpieczeństwo kolejnych dwóch nauczycieli. Oczywiście, jego sytuacja i sytuacja Kate nie były tożsame, ale jednak niosły w sobie podobny ładunek emocji i nieodpowiedzialności, jaka wcale nie smakowała tak gorzko, kiedy się po nią sięgało. Teraz nie pozostał po tym ślad, jedynie wspomnienie, jakie pozwalało na to, by spokojnie dalej pracował, przywołując do siebie ciężkie drewniane skrzynie ogrodowe, do których zamierzał przełożyć przyniesione sadzonki. Dookoła nich panowała zaś cisza, przerywana jedynie przez dźwięki fauny buszującej po cieplarni, w nadziei, że nie zostanie odkryta.

______________________

After all these years
you still don't know
The things
that make you
beautiful
Powrót do góry Go down


Kate Milburn
Kate Milburn

Student Gryffindor
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 173
C. szczególne : karminowe usta, nosi pierścień uznania, jej spódnice bywają krótkie i jest to eufemizm, kolczyk w pępku, leworęczność
Galeony : 620
  Liczba postów : 1826
https://www.czarodzieje.org/t22617-kate-milburn#754903
https://www.czarodzieje.org/t22619-poczta-kate#755024
https://www.czarodzieje.org/t22618-kate-milburn#754964
https://www.czarodzieje.org/t22650-kate-milburn-dziennik#757550
Cieplarnia numer jeden - Page 34 QzgSDG8




Gracz




Cieplarnia numer jeden - Page 34 Empty


PisanieCieplarnia numer jeden - Page 34 Empty Re: Cieplarnia numer jeden  Cieplarnia numer jeden - Page 34 EmptySro Lis 27 2024, 12:56;

Trudno byłoby jej uwierzyć, że spośród kręcących się przy cieplarniach uczniów i studentów, wybrał ją do pomocy zupełnie przypadkowo, nie kierując się absolutnie żadnym kryterium, może jedynie zabawową wyliczanką, w wyniku której paluszek wylądował na niej, a los tym samym zdecydował, że przyszło im spędzić ze sobą trochę czasu. Po wydarzeniach ostatnich dni Kate nie sądziła, by jakikolwiek członek kadry zaczynając z nią rozmowę miał na celu kompletne zignorowanie incydentu z Solbergiem, za który miała pokutować finalnie znacznie bardziej niż on. Czymże było pisanie linijek przez tydzień wobec miesięcy codziennej pomocy w skrzydle szpitalnym? Poczucie niesprawiedliwości w kwestii tego, jak oboje zostali potraktowani, skutecznie przesłaniało jakiekolwiek odczucia żalu za popełniony występek, a ona sama walczyła, by nie pozwolić swojej dumie na prowadzenie wewnętrznej narracji o zatrważającej mizoginii, którą wykazali się nauczyciele podejmujący decyzje w sprawie ich konsekwencji. Kwestie moralne już w ogóle powinny wykraczać poza jakikolwiek zakres ich zainteresowania, choć Milburn żyła w niemalże zupełnej nieświadomości a'propos bliskości stosunków Maxa i Walshów, a także wtajemniczenia mężczyzn w tajemniczy związek Ślizgona, który został wspomniany może dwukrotnie podczas ich rozmów i o którym najwyraźniej zapomniał na rzecz przeżywanych z nią uniesień. Nie miała w tym wszystkim jeszcze czasu na rachunek sumienia i decyzję, jak się czuła z tym fantem, nie mówiąc już o tym, że kompletnie nie pomyślała, że podobne myśli mogły krążyć po głowie Christophera. Nie zamierzała się też przyznawać, że epizod na balkonie nie był ich jedynym zbliżeniem, bo absolutnie nikogo nie powinno to obchodzić.
Poczuła jednak potrzebę, by zacząć temat sama, trochę z obawy, że zbyt długo ignorowany, wróci do niej z jeszcze większym impetem. Gdy zapytał, czy nie był osobą, z którą chciała na ten temat rozmawiać, uśmiechnęła się jedynie pod nosem, nieco zakłopotana.
- To nic osobistego, po prostu wolałabym już z nikim o tym nie mówić - przyznała, wzruszając ramionami, jakby chciała w ten sposób zlekceważyć temat do reszty, jakby nie miał dla niej już większego znaczenia. Wolała, gdy niezaprzeczalna chemia, którą z chłopakiem dzielili, była wyłącznie ich małym sekretem. Pozwoliła mu jednak mówić, a gdy snuł przed nią swoje rozważania i historie, przypatrywała się na zmianę jego rękom, obserwując przesadzanie roślin i jego twarzy, marszcząc nieznacznie brwi i próbując znaleźć styczne pomiędzy jej sytuacją, a wydarzeniami, które opisywał. Usłyszawszy o pokrywających jego klatkę piersiową bliznach uniosła dla odmiany brwi do góry i w ostatnim momencie powstrzymała się od komentarza, rezygnując z proponowania nauczycielowi pokazywania swoich ran bitewnych, jako że w kontekście jej ostatnich wykroczeń mogłoby to być źle zinterpretowane. Nie mogła jednak powstrzymać wyobraźni przed podrzucaniem jej obrazów, przez które wyjątkowo trudno było jej się skupić na tym, co do niej mówił. Otrząsnęła się prędko, składając do kupy całą jego wypowiedź i dywagując wewnętrznie nad jej sensem przepuszczonym przez pryzmat jej własnych przeżyć.
- Ostatecznie nikogo nie będzie obchodziło, czego chciałam wtedy czy kiedykolwiek później - skomentowała gorzko, bo niestety takie wrażenie odnosiła. - Nie chodzi nawet o bezpośrednie konsekwencje - dodała, bo sam fakt niesprawiedliwego w jej ocenie szlabanu był drugorzędny. Z uwagi na fakt, że jej "zbrodnia" miała kontekst seksualny, czuła podświadomie, jakie łatki zostały jej przyszyte i jaki zapis wpadł w jej kartotekę. - Wie Pan, czego mi szkoda najbardziej? Że już nigdy nie będę miała szans na odznakę prefekta - przyznała się, parsknąwszy cichym śmiechem, od niechcenia trącając jedną z sadzonek, jakby po raz kolejny chciała zastanowić się nad tym, czy pomóc mu w przesadzaniu, czy jednak oszczędzić roślinom cierpień.

@Christopher Walsh
Powrót do góry Go down


Christopher Walsh
Christopher Walsh

Nauczyciel
Wiek : 35
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183
C. szczególne : Blizna u dołu brzucha oraz niewielka blizna na ręce, blizny na piersi po jadzie akromantuli, ciemnogranatowe blizny na lewym ramieniu; obrączka z czarno-zielonej muszli; runa agliz na lewym nadgarstku
Galeony : 6805
  Liczba postów : 2665
https://www.czarodzieje.org/t18076-christopher-o-connor#514253
https://www.czarodzieje.org/t18088-poczta-chrisa#514438
https://www.czarodzieje.org/t18079-christopher-o-connor#514252
https://www.czarodzieje.org/t18310-christopher-o-connor-dziennik
Cieplarnia numer jeden - Page 34 QzgSDG8




Moderator




Cieplarnia numer jeden - Page 34 Empty


PisanieCieplarnia numer jeden - Page 34 Empty Re: Cieplarnia numer jeden  Cieplarnia numer jeden - Page 34 EmptySro Lis 27 2024, 19:59;

Christopher pozwalał jej milczeć, pozwalał jej również na to, żeby była niezadowolona, obrażona, smutna albo zła, ostatecznie bowiem to, co się wydarzyło, dotyczyło jej, jej przeżyć i tego, z czym musiała się zmierzyć, tego, z czym musiała się zderzyć, odkrywając, że życie nie zawsze było miłe. Każde z nich pewnego dnia uświadamiało sobie coś podobnego, zderzając się z bolesną rzeczywistością, trafiając na trudny orzech do zgryzienia, jakiego nie dało się tak łatwo przełknąć, jaki zdawał się tkwić głęboko w gardle, bez możliwości przełknięcia. Zielarz domyślał się, że to, co ją spotkało, jeszcze długo będzie zaprzątało jej głowę, ale też nie uważał, żeby znajdował się tutaj po to, żeby karać ją, pouczać albo robić coś podobnego, ostatecznie była dorosłą, choć młodą, kobietą. Mógł co najwyżej przeprowadzić o wiele poważniejszą rozmowę z Maxem, ale to nie było coś, o czym musiała wiedzieć Kate, która najpewniej nie wiedziała nawet, że Christopher i Joshua traktowali Solberga niemalże jak syna, dając mu wsparcie, zrozumienie, opiekę i wiele rad, w tym również nieco ostrzejszych i napominających, by nigdy nie zapomniał o tym, jaką powinien iść drogą i dlaczego. Nie mógł pozwolić sobie na coś podobnego w odniesieniu do Kate, bo nie znała go na tyle dobrze, nie obdarzała go takim zaufaniem i nie była mu tak bliska, jak Max, nie był dla niej również zapewne autorytetem, więc zwyczajnie rozmawiał z nią spokojnie, chcąc zwyczajnie, by pewne słowa i uwagi do niej dotarły. Jednak to ona miała ostatecznie zdecydować, co z tym zrobi, czy w ogóle się tym przejmie, czy się na tym skoncentruje, czy nie, czy całkowicie zignoruje. Nie był nią, nie mógł jej nic narzucić i chociaż chciał jej pomóc, wiedział, że nie będzie mógł tego zrobić, jeśli sama sobie nie będzie tego życzyła.
- Rozumiem – powiedział prosto i skinął głową, bo to było jej prawo i nie uważał, żeby faktycznie dalsze wałkowanie tematu, gdy tego nie chciała, miało jakoś zmienić to, co się dookoła niej działo. Nie było drogi do tego, żeby cofnąć czas, ale chciał jej pokazać, że pewne wydarzenia mogły być oceniane odmiennie przez otaczających ich ludzi, przez ich moralność i pragnienia, zasady, etykę i wszystko to, co nimi kierowało. Dlatego też opowiedział jej o akromantulach, opowiedział jej o tym, co go spotkało, pozwalając, by ta historia mimo wszystko zapadła jej w pamięć, żeby zrobiła z niej użytek, żeby dostrzegła, że życie faktycznie nie zawsze było takie proste, jak się chciało, a marzenia, pragnienia i zrywy emocji często prowadziły człowieka w zupełnie inne miejsca.
- Będzie obchodziło niewielką garstkę osób, najczęściej kiedy minie im już gniew. Zawsze jednak znajdą się tacy, których nie będzie to interesowało i z góry cię ocenią. Ale każdy z nas popełnia błędy, nawet jeśli nie chcemy ich tak nazywać, każdy z nas czasami robi coś, co choć w jego odczuciu nie jest złe, w oczach innych jest tragicznym przewinieniem – zgodził się z nią, po czym otrzepał ręce i spojrzał na nią, kiedy powiedziała o odznace, by westchnąć cicho i uśmiechnąć się do niej łagodnie. – Być może nie. Nie byłem w lesie sam, wezwałem do siebie pomoc i wciągnąłem w to wszystko dwójkę profesorów. Niezbyt mądrze i szlachetnie, prawda? A jednak, jestem tutaj dzisiaj, jestem profesorem, jestem opiekunem waszego domu, chociaż obiektywnie powinienem nigdy nie dostać tej szansy. Nie odpowiadam oczywiście za wybory profesor Wang, ale wydaje mi się, że w życiu trzeba czegoś o wiele gorszego, żeby ktoś naprawdę ostatecznie postanowił przekreślić twoje szanse – powiedział, marszcząc lekko brwi, gdy się nad tym zastanawiał, dochodząc do wniosku, że w istocie życie było nieprzewidywalne i pisało własne, co najmniej szalone, scenariusze, jakich nikt nie był w stanie w ogóle dostrzec.

______________________

After all these years
you still don't know
The things
that make you
beautiful
Powrót do góry Go down


Kate Milburn
Kate Milburn

Student Gryffindor
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 173
C. szczególne : karminowe usta, nosi pierścień uznania, jej spódnice bywają krótkie i jest to eufemizm, kolczyk w pępku, leworęczność
Galeony : 620
  Liczba postów : 1826
https://www.czarodzieje.org/t22617-kate-milburn#754903
https://www.czarodzieje.org/t22619-poczta-kate#755024
https://www.czarodzieje.org/t22618-kate-milburn#754964
https://www.czarodzieje.org/t22650-kate-milburn-dziennik#757550
Cieplarnia numer jeden - Page 34 QzgSDG8




Gracz




Cieplarnia numer jeden - Page 34 Empty


PisanieCieplarnia numer jeden - Page 34 Empty Re: Cieplarnia numer jeden  Cieplarnia numer jeden - Page 34 EmptySob Lis 30 2024, 11:43;

Miała bardzo nikłe pojęcie o tym, jak blisko Solberg trzymał się Walshów, bo choć wspomniał o nich w jednej czy dwóch rozmowach, jakie odbywali, nie pociągało to za sobą większych, wylewniejszych wyzwań. Tak naprawdę dopiero wczorajsza, nocna pogawędka ukazała jej nieco więcej niźli wyłącznie powierzchnię maski, za którą Ślizgon się ukrywał. Może gdyby była odważniejsza, a wydarzenia nie tak świeże, udałaby się do Christophera z paroma pytaniami, ale nie był to ani odpowiedni czas, ani odpowiednie miejsce na roztrząsanie, co i czy w ogóle cokolwiek miało prawo łączyć ją z tym chłopakiem.
Rozumiała, co chciał jej powiedzieć i nawet zrobiło jej się nieco milej na sercu, gdy przyznał, że to jedno wydarzenie niekoniecznie musiało przekreślić jej szanse na cokolwiek. Powinna zresztą być tego świadoma, bo w tym roku prefektem został Swansea, który nie skończył studiów przez fiasko ze ściąganiem na egzaminie z numerologii. Jeśli przyłapanego oszusta mianowali wyższą funkcją, czy ona jako, łagodnie mówiąc, ekshibicjonistka, faktycznie była mniej prawdopodobną kandydatką?
- Dziękuję, profesorze - powiedziała więc tylko, oszczędnie w słowach i przekazie, bo całość rozmowy może niekoniecznie peszyła ją w tej chwili, lecz wpędziła ją w jakąś dziwną refleksję, nad którą musiała zastanowić się już będąc sam na sam ze sobą. - To chociaż trochę pocieszające - przyznała, podkreślając to jedno słowo, bo choć jej nadzieje wisiały na włosku, wciąż na nim wisiały po odbytej z nim pogawędce. - Będę musiała zbierać się na kolejne zajęcia - zapowiedziała, zostawiając roślinkę, którą w międzyczasie nieświadomie lekko skubała po listkach, na szczęście nie wyrządzając jej większych szkód. - Przepraszam, że nie pomogłam w sadzeniu, ale... Naprawdę, tak będzie dla nich lepiej - dodała, parskając cicho śmiechem. - Do widzenia - pożegnała się jeszcze z lekkim skinieniem głową, po czym wyszła z cieplarni, jeszcze przez moment czując jego spojrzenie na swoich plecach.

/ztx2
Powrót do góry Go down


Nykos Lush
Nykos Lush

Uczeń Hufflepuff
Rok Nauki : VII
Wiek : 18
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 187
C. szczególne : ma bardzo jasne oczy, jest małomówny, nosi dużo biżuterii, w tym pierścien Hannibala na wskazującym palcu i kłódkę z grawerunkiem A zapiętą na szyi, zapach: balsam jodłowy, czarna cykuta, mech, kadzidło, gorzka mirra
Galeony : 171
  Liczba postów : 178
https://www.czarodzieje.org/t23468-spyridon-nykos-lush#808258
https://www.czarodzieje.org/t23475-ananke#808572
https://www.czarodzieje.org/t23469-spyridon-nykos-lush-kuferek#808259
Cieplarnia numer jeden - Page 34 QzgSDG8




Gracz




Cieplarnia numer jeden - Page 34 Empty


PisanieCieplarnia numer jeden - Page 34 Empty Re: Cieplarnia numer jeden  Cieplarnia numer jeden - Page 34 EmptySob Lis 30 2024, 22:25;

Wiedział, że nie powinien wynosić tej książki z biblioteki. Po pierwsze dlatego, że była jednym z dwóch egzemplarzy na całą szkołę. Po drugie dlatego, że wiedział, że zaniesie ją tu, do cieplarni, gdzie mogła się cała upierdolić i wtedy z dwóch egzemplarzy zrobi się jeden. Zawsze go intrygowało, jak w tak światłej placówce pełnej magii mogło dochodzić do sytuacji, w których zabrakło komuś książki. Na szczęście kiedy tylko zaczynał się nad tym zastanawiać, przypominało mu się, że w tej światłej placówce brakowało wielu znacznie ważniejszych rzeczy niż literatura faktu, w tym rozsądku, godności i jakiejkolwiek organizacji. Wtedy wyrzuty sumienia z wynoszenia unikatów z biblioteki jakby w sercu malały, a on mógł myślami podryfować gdzieś dalej, skupiając się na nauce.
Uciekał do cieplarni, bo tu było cicho. Nie lubił szmeru biblioteki, w której choć istniał nakaz ciszy, to jednak ciągle ktoś o czymś pierdolił, a on czuł w moment, jak podnosi mu to ciśnienie. Puchonowi nie przystały rękoczyny, ale za to wychodzenie po angielsku już tak, więc z książką pod pachą udał się przez cieplarnie do zakamarka gdzieś między wielkimi donicami, w których rosły magiczne juki, rozkładając swoje ciemnozielone liście we wszystkie strony świata.
Intrygowały go zaklęcia transmutujące rośliny w inne rośliny, czy też rośliny w grzyby, co wydawało mu się tym bardziej niesamowite, że przecież grzyby miały zupełnie inną strukturę. Kiwając się na krześle, rozważał, czy ma to wpływ na ich magiczny potencjał. Niestety, transmutacja nie była jego domeną i gotów był nad tym dalej łamać głowę, kiedy usłyszał skrzypnięcie drzwi wejściowych, a tego się nie spodziewał. Nóżki krzesła stuknęły o podłogę, a on wychylił się zza donicy, by zobaczyć kto to taki?
(kasztaniaki)
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 5453
  Liczba postów : 13445
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Cieplarnia numer jeden - Page 34 QzgSDG8




Gracz




Cieplarnia numer jeden - Page 34 Empty


PisanieCieplarnia numer jeden - Page 34 Empty Re: Cieplarnia numer jeden  Cieplarnia numer jeden - Page 34 EmptySob Lis 30 2024, 22:30;

Cieplarnia nie była miejscem, w którym szczególnie często bywał. Ostatnio ogólnie Hogwart nie należał specjalnie do takich lokacji, bo Max wciąż miał na głowie problemy, z którymi nie wiedział, jak dokładnie sobie poradzić. Tym razem chodziło jednak o składniki. Szła zima, więc ciężko było dostać niektóre rzeczy poza cieplarnią, a mały szaber nigdy nie był poza jego zainteresowaniami, więc postanowił podkraść to i owo od Chrisa.
Wszedł więc do cieplarni i w tym momencie jego plany uległy zmianie, gdy okazało się, że nie jest tam sam. Zobaczył przed sobą typa Adeli, który krył się za jakimiś donicami, chuj wie po co.
-Przeszkadzam? - Zapytał wprost, choć jak miał być szczery, to puchon przeszkadzał akurat jemu, ale był to szczegół, z którym potrafił jakoś przejść do porządku dziennego w miarę szybko. W końcu cieplarnie stały tu cały czas i mógł wrócić po to, po co przyszedł za kilka godzin.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Nykos Lush
Nykos Lush

Uczeń Hufflepuff
Rok Nauki : VII
Wiek : 18
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 187
C. szczególne : ma bardzo jasne oczy, jest małomówny, nosi dużo biżuterii, w tym pierścien Hannibala na wskazującym palcu i kłódkę z grawerunkiem A zapiętą na szyi, zapach: balsam jodłowy, czarna cykuta, mech, kadzidło, gorzka mirra
Galeony : 171
  Liczba postów : 178
https://www.czarodzieje.org/t23468-spyridon-nykos-lush#808258
https://www.czarodzieje.org/t23475-ananke#808572
https://www.czarodzieje.org/t23469-spyridon-nykos-lush-kuferek#808259
Cieplarnia numer jeden - Page 34 QzgSDG8




Gracz




Cieplarnia numer jeden - Page 34 Empty


PisanieCieplarnia numer jeden - Page 34 Empty Re: Cieplarnia numer jeden  Cieplarnia numer jeden - Page 34 EmptySob Lis 30 2024, 22:38;

Przyglądał się ślizgonowi, który wszedł do środka krokiem niezwykle interesującym, bo łączącym typową pewność siebie osiłka-pałkarza slytherinu, z chytrą różową panterą zakradającą się do skarbca smoka. Przechylił głowę na jego pytanie i uniózł brwi.
- To zależy. - odpowiedział dyplomatycznie, ale zaraz zmrużył nieco oczy, bo przecież Solberg i transmutacja to było coś, co szło w parze prawie tak, jak Solberg i eliksiry. Nie był przekonany do proszenia go o pomoc, z drugiej strony jako przewodniczący LabMedu trochę sam siebie skazywał na takie sytuacje, stawiając się w roli osoby chcącej przekazywać wiedzę innym.
- Czego szukasz? - zapytał, dla pewności określenia, po co właściwie ten tu się pojawił. Może umówił się na obściskiwanie z jakąś randką, choć to chyba zbyt dyskretne miejsce na jego preferencje - wteedy wolałby jednak nie wychodzić z zapytaniem dydaktycznym.
Spojrzał na otwartą w rękach książkę, wodząc wzrokiem po treści opisu zaklęcia i ważąc w głowie, czy bardziej nie chce krzyżować ze ślizgonem dróg, czy bardziej jednak potrzebuje tej wiedzy i gotów jest trochę się spłaszczyć.
Zamknął książkę i podniósł się z krzesła, wychodząc zza juki, bo przecież tak z donicą między nimi rozmawiać nie będą jak ludzie. O ile można rozmawiać z wężem jak z człowiekiem.
- Jak stoisz z transmutacją?
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 5453
  Liczba postów : 13445
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Cieplarnia numer jeden - Page 34 QzgSDG8




Gracz




Cieplarnia numer jeden - Page 34 Empty


PisanieCieplarnia numer jeden - Page 34 Empty Re: Cieplarnia numer jeden  Cieplarnia numer jeden - Page 34 EmptySob Lis 30 2024, 22:47;

Wzrok puchona nic mu nie robił. Był przyzwyczajony do różnych reakcji na swoją osobę i już dawno przestał się tym przejmować. Wystarczyło mu, jak sam czuł się względem siebie. Przewrócił oczami słysząc tę wymijającą odpowiedź, bo nie rozwiązywała kompletnie niczego, ale z jakiegoś powodu, może tego budzącego się w piersi kurwiszona, nie ruszył się na krok czekając, czy jakimś cudem nastąpi ciąg dalszy.
-Szczęścia, ale tego akurat Ty mi nie dasz. - Prychnął, nie rezygnując z naturalnych reakcji na podobne pytania. Gdyby to był Swansea, czy ktoś, kogo dobrze znał, pewnie by szczerze powiedział o swoich planach, ale nie wiedział jeszcze, czy Nykosowi może jakkolwiek ufać, a wiadomo, że z zaufaniem to akurat Max miał więcej niż problem.
Widząc jak ten wychodzi zza donicy, oparł się o ścianę cieplarni, obserwując bacznie jego ruchy. Coś czuł, że tamten nie zamierza wyjść i zostawić go samego w tej cieplarni. Zdusił w sobie chęć zapalenia, zauważając trzymany przez puchona podręcznik. Czyli przyszedł tu poczytać w spokoju. Można i tak.
-Całkiem. Mistrzem nie jestem, ale w dojarkę Pattola zmienię. - Uśmiechnął się bezczelnie na to wspomnienie, bo widok był piękny i nie chciał go nigdy zapomnieć. -Co tam masz i jak bardzo musisz to opanować? - Wskazał głową na podręcznik, domyślając się już na czym stali. Kradzież musiała poczekać, a rozprostowanie różdżki by mu się przydało szczególnie po ostatnich porażkach na lekcjach Vodder.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Nykos Lush
Nykos Lush

Uczeń Hufflepuff
Rok Nauki : VII
Wiek : 18
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 187
C. szczególne : ma bardzo jasne oczy, jest małomówny, nosi dużo biżuterii, w tym pierścien Hannibala na wskazującym palcu i kłódkę z grawerunkiem A zapiętą na szyi, zapach: balsam jodłowy, czarna cykuta, mech, kadzidło, gorzka mirra
Galeony : 171
  Liczba postów : 178
https://www.czarodzieje.org/t23468-spyridon-nykos-lush#808258
https://www.czarodzieje.org/t23475-ananke#808572
https://www.czarodzieje.org/t23469-spyridon-nykos-lush-kuferek#808259
Cieplarnia numer jeden - Page 34 QzgSDG8




Gracz




Cieplarnia numer jeden - Page 34 Empty


PisanieCieplarnia numer jeden - Page 34 Empty Re: Cieplarnia numer jeden  Cieplarnia numer jeden - Page 34 EmptySob Lis 30 2024, 22:54;

Kąciki jego ust drgnęły na ślizgońską odpowiedź. Wywracał oczami z dramaturgią godną bohaterki telenoweli, nawet przypominał jakiegoś Armando z serialu, takiego, jakie oglądała jego babcia.
- Sam mam go niewiele. - przyznał, rozkładając bezradnie ręce i kiwając głową. W kolejce po szczęście to on się zagapił i przysnął. Może dlatego, by uczyć się transmutacji, musiał się chować po cieplarniach, a nie szczęśliwie cieszyć się z chwili świętej ciszy i spokoju w czytelni. Bo nigdy mu się nie zdarzało mieć świętego spokoju w czytelni.
- Och, to Ty? - uniósł brwi. Słyszał o Pattolu zmienionym w dojarkę, ale jego obecność na zajęciach transmutacji bywała różna, głównie żadna, ale kiedy bywał, to na wykładach - i to tyle w temacie jego szczęścia. Ciekawych lekcji też nie zdarzało mu się przeżyć. - No cóż, w takim razie to, z czym mam problem, będzie dla Ciebie jak strzelić z palca. - pokręcił głową, otwierając swoją książkę i odwracając ją wnętrzem w jego stronę, objawiając rycinę mniszka lekarskiego, zmieniającego się w dorodną purchawkę.
- Rośliny interesują mnie bardziej, niż sama transmutacja, ale istnieją zaklęcia, które ingerują w struktury samej rośliny i ciekawi mnie, jaki to ma wpływ na magiczny potencjał takowej. - zaczął. Zazwyczaj mówił niewiele, chyba że miał okazje popierdolić o czymś, co go interesowało, a ziółka? Cóż, ziółka i rzeczy ziółkopodobne interesowały go bardzo. - Chciałem trochę potestować, ale żeby testować, musiałbym być w stanie je transmutować do takich testów i tu zaczynają się schody...
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 5453
  Liczba postów : 13445
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Cieplarnia numer jeden - Page 34 QzgSDG8




Gracz




Cieplarnia numer jeden - Page 34 Empty


PisanieCieplarnia numer jeden - Page 34 Empty Re: Cieplarnia numer jeden  Cieplarnia numer jeden - Page 34 EmptySob Lis 30 2024, 23:03;

-Uważaj, bo powiem Adeli. - Nie było w tym ani grama powagi, ale nie mógł powstrzymać się od tego komentarza. Słowa same z niego wylatywały i nic nie mógł na to poradzić. Znaczy, pewnie mógł, ale niespecjalnie chciał.
-Ja i Brandon, ale jej tu nie ma, więc biorę wszystkie zasługi dla siebie. - Wyprostował nieco tę historię, zaraz spoglądając na wyciągnięty ku niemu podręcznik. Zamiana roślin w grzyby była banalna dla niego, to prawda, ale równie mało interesująca, jak miał być szczery. Cóż, taki był z niego dobry samarytanin, że mimo wszystko postanowił Lushowi pomóc i to nie dlatego, że miał jakieś ambicje dydaktyczne.
-Szczerze? Transmutowanie roślin zmienia ich strukturę, ale z właściwościami już jest gorzej. Nie zdarza się często, by te zaklęcia wpływały na ich właściwości aż tak mocno. Musiałbyś dać naprawdę potężny popis, a szczerze nie widziałem tego wiele. A próbowałem, bo czasem łatwiej transmutować jakieś gówno niż szukać świeżych składników. Cóż, w eliksirach to nie pomaga. - Przyznał bez cienia zawodu na swojej twarzy. Z drugiej strony to już było na tyle magiczne ingerowanie, że wciąż wolałby jednak oryginalną roślinę od jej zmienionego zamiennika, ale to już był szczegół, którym nie musiał się głośno dzisiaj dzielić.
-Dobra. To nie powinno być dla Ciebie trudne, jak kumasz rośliny i ich struktury. Największy problem robi tu inkantacja, bo strasznie łatwo coś popierdolić. Fungoanimatum - akcent na ostatnią sylabę od końca. Najlepiej, jak dokładnie wyobrazisz sobie te zmiany strukturalne w czasie rzucania zaklęcia. Zacznij od jakiegoś prostego grzyba, o mniejszych właściwościach magicznych. - Wyprostował się, przybierając nieco poważniejszą uwagę i skupiając się na tym, co mieli robić.

Kostki:

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Nykos Lush
Nykos Lush

Uczeń Hufflepuff
Rok Nauki : VII
Wiek : 18
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 187
C. szczególne : ma bardzo jasne oczy, jest małomówny, nosi dużo biżuterii, w tym pierścien Hannibala na wskazującym palcu i kłódkę z grawerunkiem A zapiętą na szyi, zapach: balsam jodłowy, czarna cykuta, mech, kadzidło, gorzka mirra
Galeony : 171
  Liczba postów : 178
https://www.czarodzieje.org/t23468-spyridon-nykos-lush#808258
https://www.czarodzieje.org/t23475-ananke#808572
https://www.czarodzieje.org/t23469-spyridon-nykos-lush-kuferek#808259
Cieplarnia numer jeden - Page 34 QzgSDG8




Gracz




Cieplarnia numer jeden - Page 34 Empty


PisanieCieplarnia numer jeden - Page 34 Empty Re: Cieplarnia numer jeden  Cieplarnia numer jeden - Page 34 EmptySob Lis 30 2024, 23:13;

3

Parsknął na jego słowa mimowolnie, odwracając gdzieś wzrok:
- Jak to zrobisz, będę miał go jeszcze mniej... - czy zdarzyło mu się widzieć wkurwioną Adelę? Być może. Czy chciał to powtarzać? No tu już niekoniecznie.
Może mógł kiedyś nadejść dzień, by to Lush pomyślał o czymkolwiek, że jest dla niego banalne, niestety, od kiedy odszedł Agapi, taka myśl w jego głowie nie pojawiała się już wcale. Lubił zielarstwo, lubił rośliny, były przewidywalne, reagowały tak, jak się z nimi obchodził. Transmutacja pojawiła się na jego drodze tylko i wyłącznie przez zielarstwo, ale skoro los ślepej kurze rzucił pod nogi takiego mistrza nad mistrzami, to byłby głupi, nie korzystając.
Zamknął książkę, przysłuchując się słowom Solberga, choć między jego brwiami pojawiała się drobna zmarszczka:
- Czy badałeś to kiedyś?jak zachodzi fotosynteza w roślinie transmutowanej z innej rośliny, niewymagającej absorpcji promieni słonecznych. AALbo czy grzyb powstały z rośliny ukorzenia się dalej jak sama roślina, czy też tworzy grzybnię, a jeśli grzybnię, to czy rozwija się dalej jako grzyb... - zamyślił się, by zaraz jednak wyrwać ze swojej głowy, kiedy Max jasno dał do zrozumienia, że mu z tym pomoże.
Odłozył podręcznik na bok i wyjął swoją ciemną różdżkę:
- Dobra. Fungo. Animatum. Trochę nieintuicyjna ta inkantacja, przyznam. - zacisnął lekko wargi, ale uniósł różdżkę i przechylając nieco głowę, wycelował nią w niewielki krzewik tymianku, rosnący tuż obok wielkiej juki.
- Fungoanimatum - wyobraził sobie purchawkę i może owszem, tymianek przykurczył się i spuchł, ale purchawką się nie stał, tylko czymś przerażającym, co wywołało na twarzy puchona jakiś przebłysk obrzydzenia, ale bardzo krótki.
- Abominacja. - revertnął roślinę, nie mogąc na to patrzeć - Magia chaosu jest fascynująca, ale może nie teraz...
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 5453
  Liczba postów : 13445
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Cieplarnia numer jeden - Page 34 QzgSDG8




Gracz




Cieplarnia numer jeden - Page 34 Empty


PisanieCieplarnia numer jeden - Page 34 Empty Re: Cieplarnia numer jeden  Cieplarnia numer jeden - Page 34 EmptySob Lis 30 2024, 23:20;

Przemilczał dalej temat Adeli, bo co tu więcej dodać. Puchon nie obchodził go na tyle, by chciał mu niszczyć życie. Za to transmutacja już zdecydowanie bardziej wpasowywała się w gusta Solberga, więc na niej skupił teraz całą swoją uwagę.
-Nie. Szczerze to mnie to nigdy nie interesowało. Potrzebne mi to tylko do eliksirów, więc jak już opanujesz zaklęcia, te badania możesz prowadzić od początku sam. Kto wie, może sam chętnie o nich kiedyś posłucham. - Nie zamierzał udawać, że wie na ten temat coś więcej, bo tak nie było.
-W chuj nieintuicyjna, ale z tym już nic nie zrobisz. Musisz się z nią jakoś pogodzić. Dawaj, pokaż co potrafisz. - Zachęcił go, może niezbyt jawnie, ale nadal.
Obserwował, jak puchon rzuca zaklęcie i był pewien, że nie spierdolił tego zbyt mocno, ale jednak coś poszło nie tak, bo zamiast dorodnego grzyba skończyli z....czymś.
-To dopiero ciekawy obiekt badań. Ale nie o to nam chodziło. Skup się mocniej. Wyobraź sobie każde włókno po kolei. Weź oddech i pomyśl, która część rośliny zmieni się w jaką część grzyba i wizualizuj to sobie porządnie. Nie spiesz się. - Pozwolił, by mimo wszystko zwolnili. Od innych wymagał o wiele mniej niż od siebie, a transmutacja była na tyle zawiłą dziedziną, że nie wybaczała lekkomyślności w żadnej postaci. Miało to swoje plusy i minusy w opinii Maxa, jednak nie dało się tego tak po prostu pominąć. Nie przy nauce podstaw, a zaklęcie, jakie dziś ćwiczyli, właśnie do tych podstaw się zaliczało.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Nykos Lush
Nykos Lush

Uczeń Hufflepuff
Rok Nauki : VII
Wiek : 18
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 187
C. szczególne : ma bardzo jasne oczy, jest małomówny, nosi dużo biżuterii, w tym pierścien Hannibala na wskazującym palcu i kłódkę z grawerunkiem A zapiętą na szyi, zapach: balsam jodłowy, czarna cykuta, mech, kadzidło, gorzka mirra
Galeony : 171
  Liczba postów : 178
https://www.czarodzieje.org/t23468-spyridon-nykos-lush#808258
https://www.czarodzieje.org/t23475-ananke#808572
https://www.czarodzieje.org/t23469-spyridon-nykos-lush-kuferek#808259
Cieplarnia numer jeden - Page 34 QzgSDG8




Gracz




Cieplarnia numer jeden - Page 34 Empty


PisanieCieplarnia numer jeden - Page 34 Empty Re: Cieplarnia numer jeden  Cieplarnia numer jeden - Page 34 EmptySob Lis 30 2024, 23:23;

znów 3

Uśmiechnął się nieco, bo rzeczywiście, ten gremlin roślinny nadawałby się na obiekt badań jak mało co. To jednak nie dzisiejszy cel, choć gdzieś z tyłu jego głowy już zagnieździła się myśl o tym, by zbadać rośliny będące wynikiem nieudanych zaklęć.
Skupił się, myśląc o strukturze rośliny. Wyobraził sobie to, jak jest zbudowana, wyobraził sobie zdrewnienie jej łodyżki, budowę pożyłkowanych listków. Znał tymianek, cóż, na wylot. Nie był wymagającą roślina, cieszył oko i inne zmysły, ładnie pachniał w pomieszczeniach o lekkiej wilgotności. Grzyby też powinny lubić taką przestrzeń.
Skupił się więc teraz na purchawce, na jej procesie wzrostu, jej pęcznieniu, rozrastaniu się komórek.
- Fungoanimatum - poprawił akcent, zgodnie ze wskazówkami Solberga, po przestąpieniu lekko z boku na bok, jakby taki ruch mógł go ustanowić nieco lepiej, uziemić trochę, jakby ta ziemia mogła mu dać nieco wsparcia i pomocy.
Nie rozumiał transmutacji. W kontekście magicznym był w stanie zrozumieć jej założenia, ale za każdym razem kiedy miał rzucić transmutacyjne zaklęcie, czuł, jak mu się w głowie mnożą pytania i wątpliwości względem logiki działania transmutacyjnych zaklęć. I wtedy już nie wychodziło nic. Tak samo i teraz, kiedy rzucił zaklęcie, tymianek zaczął się kurczyć i blednąć, by ostatecznie znów ukształtować się w pokurczoną abominację.
Nie posiadał tej intuicji, nie umiał po prostu rzucić zaklęcia i czuć tego flow. Westchnął, odmieniając roślinę i wyniósł wzrok na oszklony sufit cieplarni. Nigdy nie grzeszył cierpliwością i to mu na pewno nie pomagało uczyć się rzeczy, które miały tak mało sensu.
- Czy możesz mi pokazać jeszcze raz, jaki gest wykonać nadgarstkiem? Przyznam, że trochę robię to na intuicję, a tej nie mam mocnej.
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 5453
  Liczba postów : 13445
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Cieplarnia numer jeden - Page 34 QzgSDG8




Gracz




Cieplarnia numer jeden - Page 34 Empty


PisanieCieplarnia numer jeden - Page 34 Empty Re: Cieplarnia numer jeden  Cieplarnia numer jeden - Page 34 EmptySob Lis 30 2024, 23:29;

Gdyby zechcieli, mogliby nieźle uzupełnić swoją wiedzę. Kto wie, może dziś poczynili ku temu pierwszy krok, gdy Nykos poprosił Maxa o pomoc. Transmutacja była dla ślizgona naturalna, jak praktycznie nic, co wymagało użycia różdżki. Rozumiał te przemiany może dlatego, że jego życie w większości polegało na adaptacji i sam wiecznie musiał przywdziewać inną skórę.
Tak jak nieszczęsny tymianek, który po raz drugi zmienił się w coś, czym być nie powinien prawdopodobnie nigdy, nawet po użyciu tak inwazyjnego dla niego zaklęcia.
-Mógłbym, ale to nie tu leży problem. - Odpowiedział, nie zamierzając tracić czasu na coś, co według niego było poprawne. -Używasz złego chwytu. Musisz użyć gammy z lekko obróconym nadgarstkiem. Patrz. - Sam chwycił swoja różdżkę, najpierw powtarzając ruchy Nykosa, czym stworzył w cieplarni kolejną abominację, po czym poprawił chwyt na wspomniany przez siebie i wyczarował mu przed nosem dorodnego borowika, którego śmiało można było wrzucić do gara i podać na wytrawnym przyjęciu.
-Nie zapomnij, żeby nie zginać palca wskazującego. Ma być prosty jak kij w dupie Pattola. - Dodał jeszcze, bo był to błąd, który sam na początku swojej przygody z transmutacją popełniał aż za często, nie myśląc o takich szczegółach.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Nykos Lush
Nykos Lush

Uczeń Hufflepuff
Rok Nauki : VII
Wiek : 18
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 187
C. szczególne : ma bardzo jasne oczy, jest małomówny, nosi dużo biżuterii, w tym pierścien Hannibala na wskazującym palcu i kłódkę z grawerunkiem A zapiętą na szyi, zapach: balsam jodłowy, czarna cykuta, mech, kadzidło, gorzka mirra
Galeony : 171
  Liczba postów : 178
https://www.czarodzieje.org/t23468-spyridon-nykos-lush#808258
https://www.czarodzieje.org/t23475-ananke#808572
https://www.czarodzieje.org/t23469-spyridon-nykos-lush-kuferek#808259
Cieplarnia numer jeden - Page 34 QzgSDG8




Gracz




Cieplarnia numer jeden - Page 34 Empty


PisanieCieplarnia numer jeden - Page 34 Empty Re: Cieplarnia numer jeden  Cieplarnia numer jeden - Page 34 EmptySob Lis 30 2024, 23:34;

5

Istniała tu płaszczyzna porozumienia, której jednak jeszcze ani jeden, ani drugi nie mógł dostrzec, zbyt głęboko zakopani w swoich własnych domniemaniach i zamknięci w swoich światach, bez potrzeby rozglądania się gdzieś dalej. Lush jednak nie czuł się zbyt dumnym, by o pomoc prosić, jak samo, jak nigdy nie odmawiał, gdy o coś pytano jego samego. Szanse istniały. Jakieś.
Wiedział, że może myślał za dużo. O tym procesie całym, to nie najgorzej, ale transmutując cokolwiek, myślał też o tym, co będzie potem. Logikował, jak roślina, która wzrosła napawając się światłem słońca i wodą, miała teraz rozrastać się bez tych składników. Nie rozumiał, jak to możliwe, a wytłumaczenie "to magia" nigdy nie było dla niego wystarczająco dobrym. Wiedział, że gdzieś w tym tkwi problem jego zaklęć transmutacyjnych, ale wciąz niewiele mógł na to poradzić.
Obserwował Solberga, kiedy ten wykładał mu prawidła wymachiwania różdżką i przeszło mu przez myśl, że Wacek miałby teraz pewnie jakiś genialny dowcip o tym, jaki to pałkarz ma talent do machania kijami, nie był jednak Wodzirejem i jego usta żartami się kalały bardzo rzadko. Głównie dlatego, że miał bardzo niskolotne poczucie humoru i zwyczajnie było mu wstyd otwierać gębę.
- Nie sądzę, bym osiągnął taką prostotę kiedykolwiek w swoim życiu. - wyznał, bowiem nie istniało na tym świecie nic bardziej prostego, jak kij w Patolskiej dupie. Skupił się więc raz jeszcze na tym, jak zbudowany był tymianek. Nie myślał o tym, czego wymagała potem purchawka, myślał o tymianku i o zmianie tymianku. Poprawił chwyt na różdżce i wywinął lekko nadgarstek, pilnując, by jego palec wskazujący pozostawał prostym na tyle, na ile pozwalała mu anatomia.
- Fungoanimatum - wyartykułował, tym razem z sukcesem, tworząc elegancką purchawkę, co wydawało się go zdziwić na tyle, że spojrzał na Maxa pytająco.
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Cieplarnia numer jeden - Page 34 QzgSDG8








Cieplarnia numer jeden - Page 34 Empty


PisanieCieplarnia numer jeden - Page 34 Empty Re: Cieplarnia numer jeden  Cieplarnia numer jeden - Page 34 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Cieplarnia numer jeden

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 34 z 35Strona 34 z 35 Previous  1 ... 18 ... 33, 34, 35  Next

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Cieplarnia numer jeden - Page 34 JHTDsR7 :: 
hogwart
 :: 
Okolice zamku
 :: 
cieplarnie
-