Jest to cieplarnia, w której nie da się znaleźć niebezpiecznych roślin. Uczniowie zajmują się tu bardzo prostymi rzeczami, takimi jak sadzenie nieszkodliwych i całkowicie bezpiecznych "zarośli". Mimo tego, iż jest to miejsce zupełnie niegroźne, Septienne - nauczycielka zielarstwa, dba o to, by wejście było zamknięte na klucz, tak jak w innych cieplarniach.
Weszła do cieplarni, czyżby znowu spóźniona? To było prawdopodobne, wszyscy byli już na swoich miejscach. Pomachała do Audrey i Connie, a następnie podeszła ku tej drugiej. Z koleżanką z tego samego domu, i to taką, na pewno możnaby coś odwalić podczas lekcji. - Dzień dobry. - Odezwała się. Pierwszy raz na lekcji odezwała się na powitanie do nauczycielki, ale to dlatego, że zauważyła Morpheusa. Oczywiście zakamuflowanego. Zachichotała.
Popędziła najszybciej jak się dało do cieplarni. Że też musiała tu chodzić! Wiedziała, że eliksiry wiążą się z zielarstwem, ale nie sądziła, że będzie musiała zapisać się na te zajęcia. Przecież nawet nie chodząc do cieplarni, radziła sobie przy ważeniu wyśmienicie! Na zajęciach z profesorem uczyła się jak rozróżniać poszczególne rośliny albo jak je wykorzystać. Ale nie. Musiała się dowiedzieć, gdzie znaleźć roślinę, jakie ma ona właściwości i czy nie może zabić człowieka, tak jak na przykład mandragory. - Dobry wieczór! - przywitała się, uśmiechając szeroko. Nie zwracając uwagi na swoje spóźnienie (zresztą leżało ono w jej naturze) ruszyła, by móc stanąć gdzieś z boku i przysłuchiwać się wykładowi profesor. Wypadło, że zajęła miejsce obok jakiejś Gryfonki. - Nie lubię zielarstwa - mruknęła do niej.
Czemu ktokolwiek rozpoznał, że jest istotą ludzką? A na dodatek poznali, że jest Morpheusem we własnej osobie? Przecież ta gałązka była idealnym kamuflażem, no IDEALNYM. Postanowił nie przyjmować do siebie porażki. Dalej się ukrywał, zagłębiając się w istotę bytu wraz ze swoimi zielonymi braćmi.
Spojrzała na Morpheusa, który wślizgnął się do szklarni, uśmiechając się do siebie. Tak chciał się zakamuflować? A to skubany! Krzaczek, tak? Zapamięta, aby nie zgubić go w tłumie innych zarośli, przebywających obecnie w pomieszczeniu. Na ten czas postanowiła nie zwracać na niego uwagi, a przynajmniej tego nie okazywać. To właśnie chciał osiągnąć, czyż nie? Kiwnęła głową do Audrey, spoglądając na zegarek. Równo pięć minut, bez odjęcia punktów. Dyscyplinę trzeba było trzymać. - Witam - zwróciła się do Connie. - Minus dwa punkty, dziesięć minut spóźnienia - powiedziała bez uśmiechu, pokazując palcem zegarek. - Dzień dobry, panno... - nie znała dziewczyny, musiała czekać, aż się przedstawi. Zaraz też dołączyła kolejna. - Proszę się przedstawić - poprosiła nieco zakłopotana obie dziewczyny. Łatwiej się pracuje, jeśli się wie, z kim ma się przyjemność!
Obróciła głowę ku przyjaźnie wyglądającej krukonce, która narzekała na lekcję zielarstwa. Och, Erinka całkowicie ją popierała. - Ja też nie. - Szepnęła w jej stronę, kręcąc delikatnie głową. - Ale można zarobić dużo punktów, a bardzo się staram abyśmy choć w tym roku odebrali puchar domów. Uwielbiam jak sala jest oblana czerwienią. Może w ostatnie zdanie włożyła za dużo podekscytowania dlatego nagle przestała szeptać, co zdecydowanie usłyszała reszta osobników w cieplarni. Zrobiła jednak niewinną minę i karcąco spojrzała na Connie, na którą postanowiła zrzucić całą winę.
Haha! Swawolna Angie straci punkty, bowiem nieładnie się spóźniła. Ha! Morpheus stłumił śmiech, ale krzaczek parsknął mimowolnie. Cichutko. Nikt nie powinien zauważyć. Jeden listek odpadł. Zostały dwa. Dostrzegł w tłumie jeszcze Audrey i Erin, ale nie mógł ich powitać, albowiem był krzaczkiem, a krzaczki czasami są bardzo niewychowane i nie witają w cieplarniach przyjaciół od herbaty.
-Wcale nie, bo siedem- Powiedziała pewnie. Własciwie zgadywała, ale co tam. Podeszła swojego stanowiska i rzuciła na ziemie swoją torbę. Bo niby nauczycielka zapamieta wszystkie imiona. Nie wyglądała na dość inteligentną osobe. Już zdecydowanie więcej rozumu miały te jej rośliny. Ale nie powiedziała tego na głos. Za tę uwagę przypłaciłaby conajmniej głową.
Zachichotała cicho, obserwując Morpheusa. Doskonały pomysł, tak się ukrywać za krzaczkiem! Może chciał poderwać nauczycielkę? Wyszczerzyłaby się do niego po kryjomu, ale przecież nie mogła zdradzić zarośla! Niech się chowa dalej, a spokojnie podejdzie Septienne. Michelle? Już była zdrowa? Dobrze wiedzieć, nawet nie poinformowała Aud o swoim stanie! No jak to tak, przyjaciele nic nie wiedzą? Ach, będzie musiała na nią nakrzyczeć, zła Misza!
- Davis, Angie Davis. - Zwróciła się do nauczycielki. Nie była zapisana na lekcje, ale i tak chodziła na te, na które miała ochotę, akurat danego dnia. Mogła się podać za kogoś innego, ale jeszcze przypadkiem ktoś by ją wydał. Taki gajowy na przykład? Ha, nie no, Phersu to raczej by jej nie wydał, ale co tam. Jak już się przedstawiła, to tego nie zmieni. O więcej słów ją nie proszono, a sama też nie miała ochoty nic mówić.
Przytaknęła. Lubiła zdobywać punkty. Kto by tego nie lubił? - Niebiesko jest ładniej! - powiedziała, szczerząc się do dziewczyny. - Michelle - wyciągnęła dłoń. Rozejrzała się niepewnie po klasie. A co ta rośliny dziś będą? Zatrzęsła się na myśl o jadowitych roślinach. - Michelle Yowane - przedstawiła się automatycznie, bezradnie szukając schronienia w cieplarni. Czy tu wszędzie muszą być rośliny?!
- Erin. - Delikatnie uścisnęła jej dłoń, uśmiechając się przy tym szczerze. - Niebiesko było rok temu, czas na czerwień. Wytknęła, cichutko chichocząc. Przekomarzanie się przedstawicieli dwóch domów było zabawne, jeśli wszystko utrzymywało się w formie zabawy. Takiego zdania była panna Harrison i tak powinno być, o ! - Rośliny Cię przerażają ? - Zapytała widząc jej reakcję i rozglądając się po klasie. Zatrzymała wzrok na dziwnym krzaczku, który po bliższym przyjrzeniu okazał się gajowym od pysznych herbatników ! Pomachała mu radośnie, po chwili przykładając palec do ust na znak, że jego tajemnica jest bezpieczna.
- Jedna chwała, i tak dwa punkty - powiedziała obojętnie. Bo i prawda, na poprzedniej lekcji omawiała PSO. - Angie, minus dwa, Michelle, minus cztery. Przepraszam, ale musi być sprawiedliwie - powiedziała szczerze. - Dobrze... Przejdźmy do tematu - powiedziała, smagając różdżką w powietrzu, a na tablicy pojawił się temat. - Mugolskie zioła i rośliny - przeczytała na głos. - Proszę każdego o przedstawienie mi po jednym mugolskim ziele. Czy z opisem, czy bez, to już jak chcecie - dodała. Sprawdzi, jak się wysilają. - W miarę możliwości proszę nie zaglądać do podręcznika.
- Bez czarny. - Odparła śledząc strony w podręczniku, który kurczowo ściskała w dłoni. - to krzew, a jego owoce są zbierane i suszone. Mają dużo witamin. Odparła zamykając podręcznik i chowając go za sobą. Chciałaby choć stwarzać pozory osoby, która mówi to wszystko z głowy, nie jąkając się przy każdym zdaniu.
-Marihuana- Powiedziała automatycznie i uniosła kacik ust. Przezyło się trochę. Zaraz zaraz. Co to ona o tym ostatnio czytała. -Ma ona działanie psychotropowe, w zależności od warunków: uspokajające, lekko euforyzujące i przeciwbólowe; pobudza apetyt, dodatkowo działa rozkurczowo na mięśnie, zmniejsza ciśnienie śródgałkowe i rozszerza oskrzela- Wyrecytowała zacinając się raz na jakis czas, by przypomniec sobie słowo. -Co znaczy tyle, że uzależnia mugoli i nie czują się po tym najlepiej- Dodała jeszcze, bo w końcu to wcześniejsze było jak wyjęte z jakiegoś podręcznika.
Zastanowiła się. Słyszała kiedyś o jakiejś Pokrzywie, czyżby to było ziele? Spróbuje, najwyżej wyjdzie na to, że znów chciała powiedzieć coś głupiego. - Pokrzywa? - Miała to stwierdzić, ale wyszło jak pytanie. - Nie wiem co robi... na pewno parzy, i słyszałam coś o poprawie zdrowia. Odgarnęła włosy z oczu i spojrzała na Connie. Widziała wzrok z jakim patrzyła na Erin. Zresztą obie jej nie lubił. Może uda się na tej lekcji jej dopiec? Postanowiła zapytać o pomoc Tenebress później.
Ostatnio zmieniony przez Angie Davis dnia Nie Wrz 26 2010, 20:52, w całości zmieniany 1 raz
Smutno mu było, bowiem chyba został zdemaskowany. Wiedząc, że już nic nie straci, pomachał dziewczętom swoim kostiumem, czyli gałęzią i schował się za wielką donicą. Czy tam czymś, co było na tyle duże, by się tam schował. Tylko czasami głowa wychylała się, a błękitne spojrzenie w rozbawieniu obserwowało poczynania Septienne i jej uczennic. Mugolskie zioło! ZIOŁO! Morph wiedział. Ale nie powie nikomu.
Audrey szybko zareagowała na zadanie. Mugolskie, przeglądała podręcznik z tym tematem. - Mięta pieprzowa - wystrzeliła. - Znajduje zastosowanie w lecznictwie i kosmetyce, działa przeciwzapalnie i dezynfekująco na skórę i... coś tam jeszcze... jakieś błony chyba - próbowała sobie przypomnieć więcej o mięcie. Przecież u czarodziei też była znana. - No i można z niej robić napary, łącząc z innymi ziołami.
- Nieee, czerwony do zeszłorocznego niebieskiego nie pasuje, więc niebieski musi pozostać - uśmiechnęła się. Przytaknęła niepewnie. Miała nieprzyjemną sytuację z roślinami, więc teraz sie ich bała. Przynajmniej na lekcji. - Czemu cztery? - zaperzyła się. Ona przyszła tu zobaczyć, jak będzie (została zmuszona, ale zawsze można ten fakt pominąć), a nauczycielka wita ją minusowymi punktami! Niesprawiedliwe! - Mniszek lekarski - mruknęła, analizując, co o nim wie. Kiedyś coś czytała, dodatkowo dziadkowie jej o nim opowiadali, ale niewiele. - Nazywany jest mleczem lub dmuchawcem, kiedy przekwitnie - powiedziała. To wiedziała na pewno, co dalej? - No, więc... działa przeciwcukrzycowo i żółciotwórczo... jeszcze żółciopędnie... surowcem jest korzeń... zawiera kwasy i witaminy B... młode liście są na wiosenną sałatkę... nie powinno się go stosować przy niedrożnościach dróg żółciowych i... jelit! - wydukała, co chwilę przerywając. Teraz pozostało pytanie. Dobrze?
- Świetnie! - ucieszyła się, słuchając wszystkich. - Erin, Connie, Audrey, po dziesięć punktów - nie zauważyła podręcznika trzymanego przez jedną z Gryfonek, na jej szczęście. W sumie dostałaby pięć, gdyby Septy była bardziej spostrzegawcza. - Angie, pięć punktów. Natomiast panna Yowane zyskuje ocenę powyżej oczekiwać, tym samym zbierając piętnaście, za wyczerpującą odpowiedź! - oznajmiła. - A może pan Phersu wymieni nam jeszcze jakieś? - zapytała, kierując wzrok w stronę mężczyzny, który zrezygnował ze zgrywania krzaczka.
Audrey wyszczerzyła się do Erin i uniosła kciuk do góry, aby pokazać, że mają pracować tak dalej. Za to Michelle... szczęściara! Zarobiła taką dobrą ocenę! Septienne była całkiem łaskawa, z tego co zauważyła. Odmachała gajowemu, obserwując go i czekając na odpowiedź, którą bez wątpienia znał, ze względu na swój zawód. - Eriiin, my też musimy zdobyć oceny! - szepnęła do Gryfonki.
- Ale masz fajnie. - Mruknęła do krukonki uśmiechając się szeroko. - Wyjaśnisz mi później czemu ten mniszek nazszywają dmuchawcem ? Wyprostowała spoglądając w stronę to nauczycielki to gajowego i chichocząc cicho. Najwyraźniej nie tylko ona zorientowała się, że te krzaczki to tylko przebranie. - Muszę wyłapywać więcej informacji z podręcznika. - Odparła do Aud. - Ale zdobyłyśmy 25 punktów, to niesamowicie dużo.
Osiem punktów. Nie jest tak źle jak na początek. No dziesięc i oczywiście minus dwa. Ale zawsze musiała miec odjęte jakieś punkciki, tak dla zasady, dla ogólnej opini. no bo co by było, gdbcy straszna Connie nagle zdobyła na lekcji 50 punktów bez jakiekolwiek straty. Chociaż moze czas zmienic swoje usposobienie? I zagiąc plotkarzy?
Humm. Zdemaskowany. Dostrzegła go także za donicą. Spryciara. - Kokoryczka okółkowa? - zaryzykował, wychodząc zamaszystym krokiem zza donicy, chowając jedną rękę w koszuli, jak Napoleon. Błękit omiótł salę, błyskając rozbawieniem. - To WSPANIAŁA roślina, o której winniśmy pamiętać co dzień, wstając z łóżka jak i kładąc się do niego po pełnym wysiłku dniu, albowiem kokoryczka jest iście trująca i może pozbawić nas wszelkich problemów, posyłając nas na drugi świat. Pokiwał głową z powagą. - Tak, drogie dziewczęta - rzekł zrozpaczonym tonem, podchodząc do Septienne i prezentując ją gestem dłoni - Ta oto kobieta mogłaby paść trupem po spożyciu naszej małej kokoryczki, myszopłochowatej roślinki, która to zwodzi nas swą zieloną smukłością i bielą niewielkich płatków kwiatów. - Dłonie opadły, symbolizując rychłą śmierć, motyw vanitas i takie tam. Spojrzał na Septienne wzrokiem pełnym nadziei. - Też dostanę coś w nagrodę, pani profesor?
Davis zaczęła udawać, że jej niedobrze. Nie miała już siły siedzieć na tej lekcji. Według niej było "Taaaak nudno". - Proszę pani, mogę się zwolnić? Źle się czuję. - Stwierdziła. I tak nie byłą zapisana, więc w sumie mogła wyjść. Jeszcze raz udała, że jej niedobrze i mrugnęła do Connie. Lekcja w sumie i tak już się kończyła. Wyskok gajowego był niesamowity.
Spojrzała na Angie. Ta to ma pomysł. Że też Connie na to nie wpadła! A przecież miała przy sobie krwotoczka truskawkowego. Byłoby łatwiej. A nagłe stwierdzenie "Ja też się źle czuje" przysporzyła by obu dziewczyną kłopty. To też westchnęła tylko i uśmiechnęła się do kumpeli.
Słuchała Morpheusa uważnie, zwiększając uśmiech wraz z każdą częścią jego odpowiedzi. Co miała poradzić na to, że ją oczarował? Ach, takich mężczyzn było już mało! Odgrała też małą scenkę, mającą pokazać, jak to Septienne Tyrris Jillian Blythe umiera przez tą WSPANIAŁĄ roślinkę. W istocie, miał rację. - Oczywiście, panie Phersu! Ale wszystko w swoim czasie! - puściła doń oczko. Zaraz przerzuciła wzrok na uczennicę, choć zrobiła to niechętnie. Oczywiście nie dała tego po sobie poznać, kim by była, gdyby zdradzała się z takimi uczuciami? Na pewno nie zawędrowałaby na posadę nauczycielki. - Tak, proszę bardzo - powiedziała. - Liczę jednak, iż po wyjściu z cieplarni skierujesz się prosto do skrzydła szpitalnego. Udam się tam po lekcji, aby sprawdzić, czy aby na pewno źle się czułaś - uniosła brew. - No dobrze, kontynuujmy, bo lekcja zbliża się ku końcowi. Nie zadaję wam pracy domowej, jednakże proszę was, póki jeszcze mamy chwilę czasu, abyście wymieniły mi trzy rośliny, które możemy spotkać w Hogwarcie. Magiczne, nie mugolskie. Jedną z lasu, drugą z łąki, trzecią z jeziora. Wszystkie są w podręczniku, jednak wolałabym użycie głów.