Jest to cieplarnia, w której nie da się znaleźć niebezpiecznych roślin. Uczniowie zajmują się tu bardzo prostymi rzeczami, takimi jak sadzenie nieszkodliwych i całkowicie bezpiecznych "zarośli". Mimo tego, iż jest to miejsce zupełnie niegroźne, Septienne - nauczycielka zielarstwa, dba o to, by wejście było zamknięte na klucz, tak jak w innych cieplarniach.
Nie zaszczyciła Aud słowem. -O Maxiu, tak jak ostatnio oberwe z zaskoczenia? No to naprawdę odwaga atakować niespodziewającą się niczego młodszą koleżankę. Sto punktów dla tego pana- Prychnęła pod nosem. Zapewne tamta walka nie skończyła się wygraną żadnego z nich. Dlaczego? Bo ona znudzona chciała odejśc, a ten bezczelnie zaatakował. -Erin, ja tam moge mieć, jakbyś nie zauważyła już od dawna urodzą nie grzesze- Nasiliła się na obojętny ton i odwróciła do nauczycielki.
- Panno Tenebres, Slytherin traci pięć punktów. Arogancja i wyniosłość sprowadzą cię na dno, proszę o natychmiastową zmianę postawy. Nie toleruję takich odzywek. Proszę też o spokój - dodała stanowczo, podnosząc lekko ton głosu. W cieplarni robiło się niespokojnie. - A więc powiedzcie mi, jakie znacie sposoby przyspieszenia wzrostu roślin? Oczywiście im więcej, tym lepiej. Liczy się wszystko, od nawozów, do innych sposobów - powiedziała głośniej niż wcześniej, starając się skierować lekcję na właściwy tor.
- Nie rozśmieszaj mnie.Powiedział tylko i prychnął ironicznie, po czym skierował wzrok z powrotem na nauczycielkę. Tym razem nie da się jej sprowokować. po pierwsze bo to lekcja po drugie nie zniży się do poziomu małej brudnej siksy. Odpowiedział na pytanie nauczycielki. - Najlepszym sposobem jest użycie nawozu ze smoczego łajna, lecz można również użyć odpowiedniego zaklęcia.
Nim uśmiechnęła się triumfująco z powodu ujemnych punktów dla Connie, jej twarz ozdobiona była zdziwieniem. Kto by pomyślał, że Tenebres ma tak niską samoocenę. Przecież była piękna, ale skoro sama tego nie dostrzegała i starała się ignorować, można to wykorzystać przeciwko niej. - No nie wiem, częste dostarczanie wody, dużo światła, dobra..e.gleba ? - Zacięła się próbując wymyślić jakiekolwiek odpowiedź na pytanie zadane przez profesora.Jak dobrze, że gryfon który odezwał się przed nią, miał o tym większe pojęcie. Oznaczało to punkty dla czerwonych zawodników.
-Mugole najczęściej używają jakiś odżywek, czy nawozów sztucznych, co sprawia też, że są większe- Powiedziała dziewczyna wpierw unosząc rękę z lekkim uśmiechem. Nie miała zamiaru przejmować się aferą w cieplarni, do Connie była przywczajona jak nikt inny. -Są też przeróżne zaklęcia i smocze łajno można dodać.
Zastanowiła się. Zdecydowanie nie była to jej działka. Ale może coś jednak... tak! Właśnie! Miało to co prawda związek z opieką nad magicznymi stworzeniami, ale tu też się liczyło, bo przecież chodziło o wzrost roślin. Przypomniała sobie tylko kilka faktów, aby odpowiedzieć pełnym zdaniem i wydłużyć wszystko. - Lunaballa, czyli stworzenie opuszczające nory o pełni księżyca. Mają srebrzyste odchody - skrzywiła się lekko - i można ich użyć, aby przyspieszyć wzrost roślin. Wystarczy je rozsypać na grządkach, a rośliny urosną szybko i będą mocne.
-Lub po prostu można o nie dbać, stosując komposty i raz na jakiś czas podsycając jakimś zaklęciem- Mruknęła patrząc obojętnie w stronę wyjścia. No tak, 5 punktów. Gdyby była grzeczna poszłoby 15 tak jak ostatnio. Westchnęła.
Klasnęła zadowolona w dłonie. Nie spodziewała się takiej aktywności na swoich zajęciach. Uśmiechnęła się do uczniów i po kolei odpowiedziała każdemu. - Wspaniale Max, Gryffindor zdobył pięć punktów. Erin, kolejne pięć. Candy, Hufflepuff zdobył dziesięć. Dla Audrey piętnaście, gdyż nie przypominam sobie, aby w podręczniku było coś o tym wspominane. Bardzo dobry sposób - skomentowała, pochwalając rudowłosą dziewczynę. - Connie, zdobywasz pięć, a więc stan się wyrównuje. - A teraz przyznam dziesięć lub piętnaście punktów osobie, która opowie mi jak najwięcej o wnykopieńce - powiedziała, po chwili zamyślenia. Był to temat stosunkowo prosty, a i przyda im się wiedza na ten temat, bo będą tą roślinę przerabiać w późniejszym czasie.
- Wnykopieńki są to złośliwe pniaki. Wydobywa się z nich małe strączki używane w produkcji wielu eliksirów. Wciągają ludzi w pułapkę oraz bardzo szybko biegają i przetaczają się stąd ich nazwa. Odpowiedział płynnie, ponieważ wnykopieńki miał oblatane.
Usiłowała sobie przypomnieć cokolwiek o wykopieńkach. Cokolwiek. Czytała kiedyś o nich. - Wydobywa się z nich coś co można użyć do eliksirów. - Oznajmiła z uśmiechem. - Oh no i chyba biegają i łapią innych w pułapkę. Są szybkie i złośliwie. Widziałam kiedyś jak starszy uczeń pokazał tą roślinę pierwszakowi. Dostał za to tydzień szlabanu, więc sądzę, że mogą być niebezpieczne. Zyskali na lekcji dużo punktów co nieco ją motywowało. Może będę w stanie dogonić inne domy, a za kilka miesięcy zdobędą puchar domów ?
-Są to pewnego rodziaju sękate pniaki, dosyć złośliwe. Wiele eliksirów tworzy się z ich strączków wielkości melona. Najczęśniej wciągają ludzi w puapki. Wygląda z pozoru jak zwykły kawał drewna, ale ożywa kiedy człowiek zbliży się do niego. Wychodzą wtedy długie, kolczaste pędy i atakują dosyć szybko. Wydobycie strączka jest bardzo trudnym zajęciem, ale podobno dosyć pożytecznym- Powiedziała wszystko co wiedziała między innymi z podręcznika i zaczęłą rozglądać się niepewnie po klasie. Westchnęła znudzona.
Ostatnio zmieniony przez Connie Tenebres dnia Nie 19 Wrz 2010 - 21:16, w całości zmieniany 1 raz
Wnykopieńki? Cholera, daję słowo, że coś o tym czytałam! Wnykopieńki, wnykopieńki... Usilnie próbowała skojarzyć. Po pewnym czasie się udało, z pewnymi oporami. - Wnykopieńki to sękate pniaki. Z ich szczytu wyskakują długie, kolczaste pędy, które są podobne do gałązek jeżyn. W pniaku otwiera się dziura, z której wyjmuje się strączek. Jest wielkości, no mniej więcej, grejpfruta. Trzeba je wyciskać póki są świeże, najlepiej nakłuwając czymś ostrym - powiedziała niezbyt pewna, czy nie pomyliła roślin. Było to bardzo możliwe. Zielarstwo nie było jej mocną stroną.
-Wnykopieńki?- Nie miała zielonego, ani różowego ani wogóle kolorowego pojęciac co to moze być. Nie przeczytała w końcu podręcznika. Spojrzała zdziwiona, że inni wiedzą tyle o tym czymś. To też zapisała sobie wszystkie szczegółowe informację. A nóż widelec łyżka jej się przydadzą.
I znów ją zaskoczyli. Zastanowiła się chwilę, po ile punktów im przydzielić. - Świetnie! Max, pięć. Erin, Connie oraz Audrey - wy po dziesięć - powiedziała. - Wspaniale mi się z wami pracuje. Znakomicie sobie radzicie. Na dzisiaj to wszystko, kolejna lekcja powinna być ciekawsza. Zapraszam na nią do tej samej cieplarni, na trzecią przyjdzie jeszcze czas - mrugnęła. - Nie zadaję wam pracy domowej, ale chętni mogą napisać dodatkową o podstawowych ziołach. Możecie ją dostarczyć do mojego gabinetu w ciągu dwóch tygodni. Powodzenia. Dziękuję wam bardzo za przyjemną lekcję, do zobaczenia - zakończyła lekcję i stanęła przy drzwiach, czekając aż uczniowie zanotują pracę, spakują się i opuszczą cieplarnię.
Zanotowała zadanie dodatkowe, chociaż dobrze wiedziała, że go nie zrobi,. Zdobyla 10 punktów, to chyba niezly wynik jak na nią. Szybko pozbierała swoje rzeczy i ruszyła w stronę wyjscia z cieplarni, a następnie prosto do zamku, zanim zacznie padać. Jesien nie jest juz taką piękną porą roku jak inne.
Zanotował pracę domową, wstał i rozejrzał się po wszystkich. Ziewnął przeciągle. To nie była zła lekcja powiedział do siebie w myślach. Skierował się do wyjścia z cieplarni. Kiedy przechodził obok nauczycielki powiedział. - Do widzenia Pani Profesor. I wyszedł.
Zdobyli dziś masę punktów, co niezwykle ją cieszyło, tym bardziej, że dziś wyjątkowo dzięki niej wpadło kilka dodatkowych. Spojrzała z uznaniem na Aud uśmiechając się szeroko. - Jesteś niesamowita, wiesz chyba dosłownie wszystko. - Stwierdziła po chwili radośnie się śmiejąc, przez obraz w jej głowie w którym głowa gryfonki jest wielką encyklopedią. Czy takie zabawne obrazki nigdy nie zniknął z jej głowy ? W sumie potrafią rozśmieszyć ją w każdej sytuacji, ale czasami bywają męczące. - Do widzenia. - Powiedziała nauczycielce, chwyciła torbę i opuściła cieplarnię.
-Brawo Audrey- Powiedziała usmiechajac sie do niej. Dziewczyna powinna wszystkim udzielac korków. Zapisala zadanie i wizęła wszystkie swoje rzeczy, po czym opusciła razem ze swoją torbą cieplarnie i poszła prosto do zamku. Jakies tam punkty zdobyła.
Zapisała pracę dodatkową, obiecując sobie (pewnie na marne...), że zabierze się za jej napisanie. No ciekawe, jak to wyjdzie. Może akurat się uda? Z wielkim uśmiechem na ustach zgarnęła swoje rzeczy do torby. - Eriiiin, nie przesadzaj! - zaśmiała się. Była dziś w wyśmienitym humorze. Tym razem jej się poszczęściło, trafiła na dobre pytania. - Do widzenia - powiedziała zadowolona do nauczycielki. - Ja również dziękuję za miłą lekcję - wyszczerzyła się jeszcze bardziej i wyszła z cieplarni. Nawet nie wiedziała ile punktów zdobyli! Ale było tego sporo. Takie lekcje lubiła, warto było znieść nudne PSO.
Uśmiechała się do wszystkich, kiedy mijali ją w drzwiach. Connie nie była wyjątkiem. Była zadowolona z jej późniejszej postawy. Chyba postanowiła pozdobywać punkty. I dobrze, przynajmniej przebiła się przez nią jakaś ambicja. Kiedy upewniła się, że w cieplarni jest porządek oraz że nikt nic nie zostawił, zamknęła drzwi i ruszyła w stronę zamku. Było już dosyć późno. Była też zadowolona z lekcji, uczniowie nie sprawiali większych kłopotów, atmosfera była miła i wszystko przebiegło dobrze. Pierwsza lekcja nie okazała się porażką!
Pomknęła tu zaraz z lekcji i szarpnęła za drzwiczki szklarni, jednak te nawet pod jej siłą, nie chciały ustąpić. Poczęła się nawet zastanawiać, czy dzisiejsza lekcja w ogóle się odbędzie, ale stwierdziła, że poczeka tu jeszcze minutkę, na wypadek gdyby jednak ktoś się pojawił.
Septeinne znów olała sobie konieczność założenia specjalnego stroju. Co miała poradzić na to, że wyglądała źle jako zielarka? Wolała przypominać uczennicę. Założyła więc czarne rurki i czerwony t-shirt z nadrukiem. Chwyciła klucze do cieplarni numer jeden i ruszyła szybko na błonia. Tym razem nie była tak punktualnie, ale zdążyła przybyć jako druga. Erin już czekała. - Dobry wieczór, panno Harrison - powiedziała dziarsko, otwierając drzwi. - Przepraszam za spóźnienie. No, widzę, że będzie ich dziś więcej. Dostajesz pięć punktów więcej, za punktualność - mrugnęła do dziewczyny. Weszła do środka i stanęła przy tablicy, opierając się o szklaną ściankę i czekając na resztę studentów.
Morpheus wsunął się do cieplarni. Przy głowie trzymał gałązkę, na której były trzy liście. To był jego kamuflaż. Udawał krzaczek. Krzaczek powoli sunął za inne zielone krzaczki, w celu ukrycia się i połączenia się z naturą w wszechuniwersum cieplarni numer jeden. Cykcykcykcykkk[, cykad nie było w cieplarni, ach, jaka szkoda, wtedy znacznie lepiej udawało mu się pojąć istotę swojej krzaczkowatości.
Audrey pospiesznie spakowała podręcznik i pognała na błonia. Ja pierdzielę, siedem pięter w dół, a potem jeszcze leć do szklarni! Nie dziw, że nieco się spóźniła. Jednak, na szczęście, nie na tyle, aby odejmować jej punkty. Zobaczyła, jak Septienne Blythe otwiera drzwi szklarni i przeklęła cicho. Liczyła na to, że się spóźni. Ale i tak była tylko Erin. Rudowłosa wleciała do szklarni i stanęła obok koleżanki. - Przepraszam za spóźnienie - zwróciła się zasapana do nauczycielki. - Hej - dodała w kierunku Erin.
-Spóźniłam się?- Powiedziała wchodząc i rozglądając się za nauczycielką. Dzisiaj chyba miało byc zielarstwo. Albo wczoraj... albo... może pomyliła dni, może nie, ale jednak przyszła prawda? A to się liczy. Powinna dostać za to nagrode. Może nawet zda do klasy wyżej? Ah marzenia, odkładała je jak na razie na przyszłośc. Rozejrzała się szukając miłej, znajomej twarzy. Bezskutecznie. Tylko Erin, to też na jej widok skrzywiła się i dumnie prychnęła. Jeszcze nauczycielka... no też nie osoba do pogaduszek. I jakis dorosły facet, którego widziała na ONMS. No się ładnie zebrali, nie ma co! O i jeszce gryfońska kujonica. Lepiej być nie moglo.
- Dobry wieczór. - Przywitała się skinieniem głowy. - Naprawdę ? Wspaniale ! Wizja dodatkowych punktów wprawiła ją w doskonały humor i zmobilizował do dalszej pracy na rzecz pucharu domów dla czerwonych. W szklarni było duszo, może przez rośliny poupychane po kątach. Niektóre się ruszały, niektóre stały skamieniałe. Urok świata magii. Tu nawet rośliny mogą się okazać niebezpieczne. Zajęła miejsce, które ostatnio także zaszczyciła swoją obecnością, kładąc obok siebie torbę i wpatrując się w nauczycielkę z uśmiechem. Ciekawiło ją czy dzisiejsza lekcja będzie równie przyjemna i owocna dla gryfonów.