Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Ścieżka do sowiarni

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 6 z 6 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6
AutorWiadomość


Estella Vicario
Estella Vicario

Nauczyciel
Wiek : 43
Dodatkowo : Teleportacja
Galeony : 223
  Liczba postów : 531
http://czarodzieje.forumpolish.com/t3548-estella-vicario#108434
Ścieżka do sowiarni - Page 6 QzgSDG8




Specjalny




Ścieżka do sowiarni - Page 6 Empty


PisanieŚcieżka do sowiarni - Page 6 Empty Ścieżka do sowiarni  Ścieżka do sowiarni - Page 6 EmptySob Kwi 05 2014, 15:11;

First topic message reminder :




Z zamku do sowiarni wcale nie jest tak blisko jak mogłoby się zdawać. Trzeba pokonać obszerne błonia i obejść pagórek, na którym zbudowana jest sowia wieża. Już tutaj słychać pohukiwania sów.
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Anna Brandon
Anna Brandon

Uczeń Hufflepuff
Rok Nauki : VII
Wiek : 18
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 156
Dodatkowo : prefektka
Galeony : 354
  Liczba postów : 619
https://www.czarodzieje.org/t22217-anna-luna-brandon#730807
https://www.czarodzieje.org/t22223-korespondencja-panienki-anny-luny-brandon#730916
https://www.czarodzieje.org/t22222-anna-luna-brandon#730888
https://www.czarodzieje.org/t22397-anna-brandon-dziennik#745098
Ścieżka do sowiarni - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Ścieżka do sowiarni - Page 6 Empty


PisanieŚcieżka do sowiarni - Page 6 Empty Re: Ścieżka do sowiarni  Ścieżka do sowiarni - Page 6 EmptySob Paź 14 2023, 15:36;

Zadania prefektów - październik 2023

Aneczka zgodnie ze swoim zwyczajem regularnie patrolowała korytarze, rozglądając się za wszelkimi biednymi istotkami, którym była potrzebna opieka prefekta, albo którym trzeba było przypomnieć o jakimś punkcie regulaminu, który ewidentnie uleciał im w danym momencie z głowy. Intensywny wrzesień nie ostudził zapędów panienki Brandon do idealnego wypełniania swoich obowiązków, a wręcz przeciwnie. Jeszcze bardziej zaostrzył jej apetyt i nakręcił ją na realizowanie się w roli, którą z takim zaufaniem ją obdarzono.
Właśnie weszła na ścieszkę prowadzącą do sowiarni, kiedy spotkała na swojej drodze tę samą małą Puchoneczkę, której wcześniej pomogła w temacie listownego kontaktowania się z niemagiczną rodziną. W pierwszej chwili chciała się do dziewczynki serdecznie uśmiechnąć i zagadać o to jak idzie jej pisanie listów, ale z każdą chwilą poważniała coraz bardziej. Łzy rzadko kiedy były dobrym znakiem, zwłaszcza u jedenastolatek, które powinny promienieć radością w nowo poznanym magicznym świecie.
Na szczęście Puchonka zapamiętała z poprzedniego razu to, jak pomocna była dla niej Aneczka i jaką życzliwością względem niej się wykazała, dlatego mimo początkowego oporu udało się z niej wyciągnąć informacje, które wycisnęły na jej niewinną twarzyczkę morze słonych łez. A powód był przejawem takiej niegodziwości ze strony innych uczniów, że panienkę Brandon aż zatchnęło z oburzenia.
Najwięcej wysiłku włożyła w to, by uspokoić młodszą koleżankę i by wyjaśnić jej, jak się sprawy mają. Opisała jej, że rzeczywiście niektórzy czarodzieje wykazują się taką podłością i że to świadczy przede wszystkim o nich jako o osobach. Aneczce sporo czasu zajęło przywracanie u dziewczynki wiary w siebie, ale ostatecznie odniosła sukces. Nie udało się jej za to dowiedzieć, kto był sprawcą całego tego zamieszania i kto nagadał dziewczynce tych wszystkich bredni. Nie to było jednak w całej tej sytuacji najważniejsze. Nie zawsze dało się zmienić zachowanie innych osób, ale można było zmienić to, w jaki sposób wpływało to na nas samych. Panienka Brandon z matczyną czułością opowiadała o tym pierwszoklasistce. Nie wyciągała z niej na siłę nazwisk osób, które uparła się kryć, ale wymogła na niej obietnicę, że jeśli aneczkowe rady w zmianie podejścia nie pomogą i wciąż będzie dręczona, to wyjawi kto się do niej przyczepił. Aneczka miała do powiedzenia w tym temacie więcej niż większość tych prześladowców. Jako czystokrwista, bogata dama z brytyjskiego rodu miała wszelkie podstawy do tego, by czuć się lepsza od innych. I poniekąd rzeczywiście tak było, ale ona traktowała swoje szlachectwo nie jak przywilej, a jak obowiązek nadany z urodzenia. I właśnie dlatego miała narzędzia, którymi mogła docisnąć tamtych i pokazać, jak to jest będąc gnębionym przez osobę o wyższym statusie.
Ale póki co należało się skupić na obecnej dziewczynce. Laura, tak jej było na imię. Ona się liczyła i jej samopoczucie, a nie wychowywanie jakiś gamoni. Ale jeśli nadarzą się okoliczności, Aneczka była gotowa by stanąć na wysokości zadania.

ZT
Powrót do góry Go down


Charlotte Brandon
Charlotte Brandon

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 169 cm
C. szczególne : Zawsze lekko uniesiony nosek i half-smile na twarzy, jakby wiedziała więcej od innych. Nosi się z dumą. Nierozłączna ze szpilkami, przynajmniej sześciocentymetrowymi! Maluje usta mocnymi kolorami. Aż zauważalne zmiękczenie w jej zachowaniu i noszeniu się, kiedy rozmawia z innym Brandonem.
Galeony : 175
  Liczba postów : 352
https://www.czarodzieje.org/t22165-charlotte-brandon#727583
https://www.czarodzieje.org/t22184-poczta-charlotte#729730
https://www.czarodzieje.org/t22177-charlotte-brandon#729191
Ścieżka do sowiarni - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Ścieżka do sowiarni - Page 6 Empty


PisanieŚcieżka do sowiarni - Page 6 Empty Re: Ścieżka do sowiarni  Ścieżka do sowiarni - Page 6 EmptyWto Paź 31 2023, 12:12;

| zadania prefektów | październik | wstrętne odrzucenie |

Można było śmiało powiedzieć, że Charlotte nie należała do osób, do których chodziło się po pocieszenie. Radę? Może. Logiczny sposób działania w trudnej sytuacji? Pewnie, jeżeli było się w jej bliskim kręgu znajomych, który nie był szczególnie elastyczny. Ale pocieszenie? To chyba mogła od niej uzyskać tylko jej rodzina i to naprawdę najściślej z nią związana.
Dlatego też omal nie udało jej się ukryć, jak bardzo zaskoczona była tym, że jakiś uczeń właśnie jej postanowił się wypłakać na ramieniu. Ze wszystkich dostępnych opiekunów, osób i prefektów… Jej? Z początku myślała, że może została powierniczką tego jakże dla ucznia trudnego tematu ze względu na swoistą chęć zemsty, tak pielęgnowane w sobie ziarno urazy naprawdę szanowała. Zemstę mogłaby pomóc zaserwować na zimno, na gorąco a nawet w temperaturze pokojowej, kiedy to tylko ona byłaby w tym układzie właśnie „pokojowa”.
Słuchając opowieści, jak to uczniowie się z niego śmiali, dokuczali, jak uprzykrzali na co dzień życie, w głowie już składała możliwe odpowiedzi na podobne zagrania. A właściwie to z tych pomysłów kreowała jedną, perfekcyjną zemstę, taką, po której już więcej nie odważyliby się na ucznia spojrzeć. Baliby się wizji, że przyłapie ich na myśleniu o nim w zły sposób. Takie zemsty były najlepsze, zostawiające po sobie długą bliznę, odzywającą się raz na jakiś czas cieniami niepokoju i wspomnieniami grozy. Przestrogą, by nigdy więcej czegoś takiego nie próbować się podjąć. Plan idealny.
Tylko że uczeń nie chciał się mścić... No że co proszę?!
Raz jeszcze powstrzymała się chyba tylko salonowym doświadczeniem przed skomentowaniem tego na głos. Może i niepedagogicznym byłoby zachęcanie ucznia do odebrania tego, co mu się należało, słodkiego, okrutnego rozrachunku, ale uważała, że znacznie gorszym wyjściem było pozwolenie mu myśleć, że dalej mógł być ofiarą. Było tyle sposobów na walkę z podobnymi zaczepkami, a ten postanowił sobie wybrać pacyfizm, no naprawdę.
Po całym czasie, który poświęciła mu na wysłuchanie jego rozterek, jednocześnie kulturalnie nie komentując nic o tym, że jednak musiał przyznać, iż wyższy procent krwi był po prostu lepszy (tę uwagę wiedziała, że powinna zatrzymać dla siebie, gdyż wyrażanie jej głośno w nieodpowiednich momentach mogłoby zwrócić się przeciwko niej), miała go tylko… Pocieszyć?
Cóż za strata popołudnia.
Chowając początkowy plan zemsty, westchnęła głęboko i usiadła z uczniem na uboczu, brzmiąc, jakby niezwykle jej na nim zależało. Z największym ciepłem, jakie była z siebie w stanie ugrać, a w kwestii tej umiejętności miała sporo do zaprezentowania, wytłumaczyła mu, że czasami czarodzieje są niestety niesprawiedliwi, że, choć jest to obelgą dla ich społeczeństwa jako całości, niektórzy czarodzieje po prostu nie umieli zrozumieć, jak wielką wartość potrafił mieć czarodziej z serca, nie z krwi. Łgała jak z nut, dostosowując słowa, ich tempo, wybrzmienie i tembr, którymi je podszywała do tego, jak zmieniał się wyraz twarzy ucznia.
Pocieszanie trwało długo, ale w końcu, po wplątaniu kilku żartów we właściwym momencie, Hogwartczyk uśmiechnął się i nawet zachichotał, ocierając łzy. Wtedy też Charlotte zaoferowała o odezwanie się do jego opiekuna, na co po dłuższej chwili dzieciak przystał z kiwnięciem głową. Zaoferowała więc mu rękę, żeby dłoń w dłoni poszli do gabinetu, a po drodze szepnęła mu jeszcze, że jakby potrzebował planu odpłacenia się pięknym za nadobne, to wie, gdzie ją znaleźć.

/zt
Powrót do góry Go down


Helen 'Hex' O. Eastwood
Helen 'Hex' O. Eastwood

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : V
Wiek : 16
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 176 cm
C. szczególne : Piegi | Tatuaż | Krzaczaste brwi | Blizny | Kwadratowa szczęka | Umięśniona sylwetka
Galeony : 192
  Liczba postów : 264
https://www.czarodzieje.org/t22641-helen-octavia-eastwood#756965
https://www.czarodzieje.org/t22647-caine#757321
https://www.czarodzieje.org/t22643-helen-octavia-eastwood#757186
https://www.czarodzieje.org/t22676-helen-octavia-eastwood-dzienn
Ścieżka do sowiarni - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Ścieżka do sowiarni - Page 6 Empty


PisanieŚcieżka do sowiarni - Page 6 Empty Re: Ścieżka do sowiarni  Ścieżka do sowiarni - Page 6 EmptyPią Lis 24 2023, 22:14;

Stowarzyszenie Miłośników Przyrody | Zadanie kółka
Kostka: 1

Po zrobieniu zadania dla koła magicznych wyzwań Hex była absolutnie wypruta z motywacji. Chciało jej się rzygać na samą myśl o ponownym robieniu za skrzata domowego, który musi ozdabiać szkołę głupimi dekoracjami. Już wolałaby ślęczeć nad książkami do historii magii. Dlatego z niechęcią i rezerwą podeszła do pracy w drugim kole, do jakiego się zapisała. Ale tutaj jej już nie rozczarowano. To prawda, że sów nie stawiała na podium wśród swoich ulubionych zwierząt, ale niektóre gatunki bardzo lubiła. Sama aktualnie posiadała jastrzębia, którego prawdopodobnie nie zastanie w sowiarni... uwielbiał latać na wolności. Ale może akurat? Z ciekawością zabrała się do poleceń. Praca ze zwierzętami zawsze przychodziła Hex z zaskakującą łatwością. Być może dlatego, że od małego wśród nich przebywała? Mieli starą szkapę w ich starym domu, kury, a nawet stado owiec, które regularnie wyprowadzała. Wilk prowadzący owce. Ironia. Eastwood przede wszystkim przysiadła do porcjonowania jedzenia dla sów. Wiedziała, jaka dieta odpowiada jakiemu gatunkowi najbardziej, więc starannie podzieliła je, aby dawać sowom konkretne pożywienie. Oddzielnie przygotowała również ziarna oraz mięso dla kruków, bo było grono uczniów, które wolało wysyłać listy za ich pomocą, a także próbowała przypomnieć sobie, jakie jeszcze inne ptaki trzymali w wieży... prócz jastrzębia, pamiętała o swoim podopiecznym. Mimo wszystko nie umiała sobie przypomnieć dokładnie. Odłożyła składniki i skierowała swoje kroki ku sowiarni, aby na miejscu sprawdzić, co i jak. Zamierzała od razu uzupełnić pojemniki z wodą, ale kiedy zajrzała do pomieszczenia zobaczyła jakiś harmider. Ewidentnie para drugoklasistów nie radziła sobie z paroma sowami, które skakały po żerdziach, robiąc hałas oraz rozrzucając wszędzie brudne pióra. Hex zmarszczyła gniewnie brwi, ale nie na dzieciaki, które nie wiedziały co się dzieje, a na zwierzęta. Jedno z nich próbowało nawet dziobać młodych. Skryli się za starszą oraz wysoką uczennicą, która bezceremonialnie stanęła naprzeciwko zuchwałego ptaka.
- No tak to sobie ze mną pogrywać nie będziesz. - mruknęła, a puchacz ze skrzekiem zamachnął się na nią najpierw skrzydłami, a zaraz potem ostrymi pazurami. Ale Eastwood była szybsza oraz zwinniejsza. Pochyliła się, a wyćwiczonym ruchem dłoni złapała od razu za kark sowy, aby ją unieruchomić. Zaraz potem objęła ramionami jej skrzydła i przydusiła do ziemi. Niezbyt delikatnie, ale jednocześnie nie używając pełni swojej siły. Wtedy mogłaby faktycznie niesfornego osobnika skrzywdzić. Chwilę trwało nim przestał wierzgać. Hex westchnęła, pakując go na wszelki wypadek do zamkniętej klatki, aby tam przemyślał swoje zachowanie. Jak się obejrzała to tamtych dzieciaków już nie było w pobliżu. Różdżką oczyściła swoje ubrania ze wszystkiego, co zdążyło się do niej w czasie walki przyczepić, po czym powróciła do robienia tego, po co tu przyszła. Napełnienie pojemników z wodą Aquamenti oraz przyjrzenie się czy są tu jakieś nietypowe gatunki ptaków, które powinna uwzględnić. Zobaczyła w penym momencie Caine'a, do którego się uśmiechnęła. Jego dziób pokrywało parę kropli krwi - znak udanego polowania. A więc Ty już nie jesteś głodny. Kiedy ponownie wróciła do sowiarni, miała już pełne wiadra dobranego pożywienia.

/zt
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Ścieżka do sowiarni - Page 6 QzgSDG8








Ścieżka do sowiarni - Page 6 Empty


PisanieŚcieżka do sowiarni - Page 6 Empty Re: Ścieżka do sowiarni  Ścieżka do sowiarni - Page 6 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Ścieżka do sowiarni

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 6 z 6Strona 6 z 6 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Ścieżka do sowiarni - Page 6 JHTDsR7 :: 
hogwart
 :: 
Wieze
 :: 
sowiarnia
-