Jedno z dwóch sekretnych przejść do Miodowego Królestwa w Hogwarcie. Niewielu o nim wie, Aby je znaleźć należy sięgnąć po wyjątkowo nudną lekturę, o długim, nużącym tytule: Cała prawda o gumochłonach i nie tylko. Poradnik, jak je wychować i jak się z nimi zaprzyjaźnić, w pigułce, który i tak nie dorównuje ani długością, ani nudnością treści.
UWAGA, KOSTKI: Aby znaleźć skrót obowiązkowo należy rzucić kostką w pierwszym poście. nieparzysta – udaje Ci się go odkryć, parzysta – niestety nie. Jeśli już raz odkryjesz przejście, możesz korzystać z niego bez ponownego rzucania kością, ale możesz zdradzić skrót wyłącznie jednej osobie.
Dobrze, że na nią patrzył i zobaczył, jak sięga do kieszeni. Dzięki temu złapał to czym w niego rzuciła. Obejrzał opakowanie i przeczytał napis. Czekoladowe Żaby. Nie szalał za jadalnymi postaciami żywych stworzeń, a szczególnie żab. Ale, kiedy otworzyła pudełko i z jego wnętrza wyskoczyła mała żabka, spodobała się. Chwile patrzył na skaczące zwierzątko, a potem otworzył swoje pudełko. Też chciał swoją żabę. I nie zawiódł się, złapał żywy łakoć i trzymał chwile na ręce. Naprawdę była z czekolady, ale nadal jeść jej nie zamierzał. Pozwolił jej zejść na blat, ale po chwili ją złapał. - Chcesz? - uśmiechnął się do dziewczyny. To był dość heroiczny gest z jego strony, ale chciał jej sprawić przyjemność. Przez to przepraszanie jej na wszelkie sposoby zaczęło mu to wchodzić w krew. Potem wyjął kartę ze swojego pudełka i obejrzał. - Ja mam Dracule. Pewnie nie chcesz się zamienić za smoka, co? - Nie miał większych nadziei, ale zapytać nie zaszkodziło. - To nie czarodziej, tylko wampir i to z woło..wo, wołoszczyzny. Rany wymówić się nie da, gdziekolwiek to jest. właściwie, to prawie jak czarodziej, bo żył strasznie długo i nie wiem, czy czasem nadal nie żyje, bo nie ma nic o jego śmierci. Ale zanim mu odpowiedziała, Jenna pokazała mu jakąś książkę na regale. Tytuł brzmiał mało zachęcająco, ale miała racje, to było coś o zwierzętach, chyba. W każdym razie słowo się rzekło, zgodził się na zadośćuczynienie, więc sięgnął po tomiszcze i spróbował wyciągnąć, do pewnego momentu książka wychodziła sprawnie, chociaż ważyła swoje. Ale nagle zatrzymała się, jakby się zakleszczyła. Za to cały regał nagle się poruszył. Christian odskoczył, patrząc na odsłaniające się przejście, z otwartą buzią.
Ostatnio zmieniony przez Christian Hastings dnia Sro Wrz 22 2021, 21:06, w całości zmieniany 2 razy
Jenna Hastings
Rok Nauki : III
Wiek : 14
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 155
C. szczególne : Piegi; jasne, przenikliwe oczy; spojrzenie zbyt poważne jak na jej wiek.
Jenna już zamierzała pogrążyć się na nowo w lekturze, ale poczęstunek ją rozproszył. Nie oponowała, zgarniając szybciutko czekoladę i wepchnęła ją do ust, zanim ta zdążyła uciec. Chwilę ciamkała, zaczytana w opisie podstawowego wyposażenia, a potem znów spojrzała na Christiana. - No pewnie, że się zamienię. Przed chwilą to powiedziałam, Chris! - zestrofowała go , a potem jeszcze raz spojrzała na kartę. - Myślisz, że Drakula miał smoki? Tak jak ten mój, opalooki... Wiesz. Tyle jest tych wszystkich nowości. Może się okazać, że smoki to szara codzienność większości czarodziejów. Sam fakt, że jest ich tyle rodzajów... "Jaja opalookiego były bladoszarego koloru. Nieświadomi mugole mylili je czasem ze skamielinami." O rany... Czyli mógł im się wykluć smok! Przecież to strasznie niebezpieczne. Myślisz, że smoki łatwo się wykluwają?
Kiedy Christian poszedł po tomiszcze, Jenna zaczęła spisywać podstawowe zasady obchodzenia się z kociołkiem. Tak strasznie chciała dobrze wypaść na zajęciach! Z lektury wynikało, że już samo przygotowanie stanowiska było procesem szalenie istotnym i mogło mieć ogromny wpływ na efekt końcowy eliksiru. Jenna odnotowała, by uważnie rozmieszczać składniki, żeby poszczególne substancje się nie pomieszały i nie zmieniały w niekontrolowany sposób przebiegu warzenia mikstury. Dziewczynka dotarła właśnie do spisywania różnic, między naparem, wywarem, eliksirem i odwarem, kiedy zaniepokoiła ją cisza, która zapadła po tym, jak jej kuzyn siłował się z księgą. No chyba go nie przygniotło, nie? - Czemu nie siadasz? - spytała wodząc wciąż piórem po kartce. - Tak cię pochłonęły te gumochłony, że... OOOOO JEJU! Jenna odwróciła się w stronę regału, żeby ściągnąć kuzyna do nauki, kiedy odkryła, co tu właściwie zaszło. - Ło... - podniosła się i podeszła do przejścia. Pajęczyny! Widać dawno nikt tu nie wchodził. A może po prostu nazbierało się przez wakacje? - Jak to znalazłeś?!
- Naprawdę? Jesteś najlepsza! - Bardzo go ucieszyła jej odpowiedź, bo smok mu się podobał. - Nie jest napisane, czy miał smoki, ale Dracula, a właściwie Dracul, znaczy po rumuńsku smok, nie wiem, czy to się liczy. Był jeszcze wojewodą, ale nie mam pojęcia, co to znaczy. Czytał informacje na swojej karcie. Ciekawe, że Dracula naprawdę istnieje i pewnie nadal żyje. Swoją drogą, takich postaci, o których słyszał w opowieściach, w magicznym świecie mogło być więcej.
Chwile potem, zaglądał do środka zarośniętego pajęczynami tunelu. - Wyciągnąłem tę księgę, którą znalazłaś i się otworzyło, ciekawe dokąd prowadzi ten tunel, poza kurzem pachnie jakby...słodyczami. Może lepiej zamknę. - Po tych słowach sięgnął, żeby wcisnąć księgę na miejsce.
Jenna Hastings
Rok Nauki : III
Wiek : 14
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 155
C. szczególne : Piegi; jasne, przenikliwe oczy; spojrzenie zbyt poważne jak na jej wiek.
Jenna miała ochotę się rozejrzeć, ale było ciemno, a ona jeszcze nie nauczyła się wyczarowywania światła. Była w szkole dopiero kilka dni, więc raczej nie należało się tym martwić, ale i tak... Ech! Miała ochotę zbadać ten korytarz. - No dobrze - powiedziała, niechętnie się wycofując. Strzepnęła z mundurka pajęczynę, którą niechcący zgarnęła zaglądając do korytarza, a potem zagapiła się w zamykające się przejście. - Teraz mamy inne rzeczy do roboty. Możemy się nauczyć przydatnych zaklęć, a dopiero potem tu wrócić. Bo chyba to przejście nie zniknie, nie? To ostatnie rzuciła z wahaniem. Schody się ruszały. To może tajne przejścia też pojawiały się w losowych miejscach w różnym czasie? No, ale eliksiry same się nie nauczą. Miała wielkie wyobrażenia względem tych zajęć, dlatego nie zamierzała odpuszczać z powodu znaleziska, którym mogła zająć się później. - Dobra, to wracamy do nauki - zadecydowała, a potem usiadła przy stole i wróciła do notatek. - Wiesz, tu jest napisane, w tej książce, że warzenie eliksirów bardzo ułatwiają różne rodzaje kociołków. I że jest na przykład kociołek samomieszalny. A w instrukcjach eliksirów, na przykład... O, na przykład eliksir pieprzowy. Tu masz rozpisane ile razy w którą stronę zamieszać i jak szybko. Myślisz, że kociołek wie jak to robić poprawnie? Może trzeba mu mówić co i jak?
Pchnął grzbiet książki i przejście zamknęło się tak, jak się otworzyło, tylko w drugą stronę. Trochę szkoda, ale oboje wiedzieli, że jako nowi uczniowie nie powinni robić rzeczy, na które nie mają jasnego pozwolenia. A o tajnych przejściach nikt im nic nie mówił. Ale później na pewno sprawdzą, co jest po drugiej stronie przejścia. Christian nie był pewny, ale chyba czuł jakiś słodki zapach. Wrócił do stołu zawalonego książkami i zaczął czytać. - Myślę, że trzeba mu powiedzieć, bo skąd niby miałby wiedzieć, co chcę zrobić? Chociaz w sumie, jest magiczny, więc może wystarczy mu pokazać przepis. - Kociołek samomieszalny, brzmiał jak komputerowy piekarnik, który mama niedawno kupiła. Miał sam wszystko robić, ale i tak nic nie wychodziło tak jak powinno. Mama była zła i zawiedziona, więc szybko zaczęła go używać jak zwykłego urządzenia. Z tym całym kociołkiem, mogło być tak samo. Na razie i tak, żadnego z nich nie było stać na taki. - O, zobacz. Można używać zaklęć pomocniczych, żeby przyspieszyć różne procesy - Pochwalił się odkryciem entuzjastycznie, ale zaraz mina mu trochę zrzedła. - Ale trzeba dokładnie, wiedzieć co się robi, bo niektóre zaklęcia mogą zniszczyć cały eliksir. Więc na razie lepiej nie próbujmy.