Uważaj, czai się tutaj dużo magicznych (i nie tylko) zwierząt!
Festyn Halloweenowy:
Festyn arymański
Głośny karuzeli trzask, ciche szepty "Zabaw nas!", udział weź w obłędnych grach, w ten festynu czas.
Hogsmeade wieczoru Nocy Duchów było nieco mniej senne niż zwykle. Dynie szczerzyły się na każdym rogu i na każdym parapecie, świecąc wirującymi w środku świecami. Girlandy halloweenowych ozdób pięły się po ścianach i lampach ulicznych, pohukując w takt lekkiego wiatru. Magiczna wioska była prawie całkowicie opustoszała, mieszkańcy znajdowali się bowiem w namiotowym miasteczku za osadą - miejscu, do którego zawitał w tym roku wędrowny festyn.
Ciche, ale zewsząd słyszalne nuty pozytywki prowadzą wszystkich chętnych do ogrodzonego niskim, kolorowym płotem obozowiska. Ogonek ludzi wlewa się wciąż do środka, dyskutując przyciszonymi głosami i wyciągając szyje, by ujrzeć wirujące karuzele, by usłyszeć nerwowe śmiechy i krzyki dochodzące z domu strachów, by poczuć zapach karmelowego popcornu i goździków, szczodrze dodawanych do grzanego wina.
Im bliżej pełnego kolorowych namiotów - od zwykłych szałasów po ogromne, cyrkowe płachty - miasteczka, tym bardziej wąski ogonek zmienia się w rozległe półkole, otaczające wąską furtkę wejściową oraz stojącą przy niej kobietę. Jej oliwkowa skóra mieni się w świetle lewitujących pochodni zmieniających barwę co kilka uderzeń serca, prawie skutecznie kryjąc szeregi zmarszczek i brodawkę na środku podbródka. Czarne, kręcone włosy niedbale włożone są pod srebrny turban spięty klamrą przyozdobioną ogromnym turkusem. Znad małego nosa na tłum zerkają czarne oczy, świecące nawet wtedy, kiedy nie odbija się w nich światło pochodni. Cała postać przybrana jest w powłóczyste, kolorowe szaty, które jakby samodzielnie zwijają się i rozwijają, pilnując by nie zamoknąć w wieczornej rosie. Dodatkowo brzęczy ona dziesiątkami talizmanów, bransolet i amuletów, które przyozdabiają jej strój od stóp do głów.
- Szampańskiej zabawy - skrzeczy kobiecina raz po raz wpuszczając kolejne osoby, pary, rodziny na teren wesołego miasteczka - Śmiało, śmiało - dodaje z szerokim, prezentującym perłowe zęby uśmiechem. W końcu przychodzi także twoja kolej - wwiercające się w tył głowy spojrzenie gospodyni czujesz aż do chwili minięcia kolejki do stoiska z watą cukrową.
Atrakcje
Horrendalnie obłędna karuzela - błyskająca jaskrawymi światłami karuzela śmiga dookoła niedaleko wejścia na teren festiwalu. Co chwilę chrzęszczy i trzeszczy, a niezajęte przez nikogo miejsca przeciągają się i próbują sięgnąć osób siedzących przed nimi. - Przecież nie gryzą - słyszysz za swoimi plecami cichy chichot i głos właścicielki festynu. Gdy się odwracasz jednak wcale jej tam nie ma.
Sprawdź bilet na jakie siedzisko udało ci się uzyskać. Rzuć k6.:
1 - Akromantula - podczas powolnej jazdy dookoła wszystkie osiem owłosionych odnóży podnosi się do góry i delikatnie gładzi cię po głowie i plecach. 2 - Bazyliszek - po wejściu na to miejsce głowa węża wykręca się do tyłu i usilnie się w ciebie wpatruje. Dopóki karuzela się nie zatrzyma nie możesz się poruszyć. 3 - Ponurak - siedząc na tym miejscu masz wrażenie, że karuzela trzeszczy jeszcze głośniej, a każde uniesienie się w górę czy w dół będzie jej ostatnim. Dodatkowo utwierdzają cię w tym przekonaniu dziesiątki pęknięć, które nagle pojawiają się wszędzie dookoła. 4 - Pikujące licho - figura co chwilę łopocze skrzydłami i głośno skrzeczy. Jej pisk słyszysz jednak tylko ty. 5 - Pustnik - podczas jazdy widzisz parę czerwonych oczu ukazujących się na niebie. Rzuć k6 - musisz w następnej kolejności skorzystać z właśnie tej atrakcji, "zachęcony" wzrokiem... pustnika.
Spoiler:
1 - Dom Strachów 2 - Strzelnica 3 - Beczka śmiechu 4 - Stoisko z eliksirami 5 - Trampolina 6 - Sklepik z pamiątkami
6 - Bogin - miejsce zmienia się podczas jazdy, przybierając różne kształty. Rzuć 3xk6 i sprawdź jakie - wyrzut "6" to kolejne trzy zmiany i trzy rzuty! Wyniki kolejnych "5" nadpisują poprzednie.
Intensywny dom strachów - naprędce zbita stodoła wypełniona jest standardowym w takich przybytkach atrakcjami. Powykręcaną ścieżkę wewnątrz otaczają wyskakujący zewsząd krwiożerczy klauni, wężowe poczwary wijące się pomiędzy nogami, obrzydliwe ptaki przelatujące nad głową, powykręcane lustra, które ukazują twarze gości w dziwacznych, niepokojących kształtach. Wchodząc do środka słyszysz brzęk bransolet i czujesz na ramieniu lekkie pchnięcie - zanim zdążysz się odwrócić jednak drzwi do środka zamykają się.
Ileż spędziłeś tam czasu? Rzuć k6.:
Parzysta - wychodząc widzisz jak gospodyni stuka lekko w ramię kolejną osobę. Widząc że zauważyłeś jej mały żart uśmiecha się i podnosi pazurzasty palec do ust, prosząc o milczenie. Dopiero po chwili orientujesz się, że mimo spędzenia pewnego czasu w domu strachów kolejka do innych atrakcji nie przesunęła się nawet o metr... a osoba wchodząca przed chwilą do środka miała buty takie same jak ty. Gdy podnosisz wzrok, kobiety oczywiście już nigdzie nie widać. Nieparzysta - wychodząc widzisz że księżyc przesunął się na nieboskłonie dość znacząco... o wiele bardziej niż powinien, biorąc pod uwagę że w domu strachów spędziłeś może kwadrans lub dwa. Festyn także jakby zmienił swoje ułożenie, a wszystkie stoiska są w innych miejscach, choć nikt nie zdaje się zwracać na to uwagi.
Stoisko z eliksirami - ogłoszone kolorowym szyldem Eliksiry, nawary i wywary madame Mainyu - najwyraźniej tak brzmi nazwisko gospodyni - stoisko zaprasza kolejnych gości do spróbowania różnych specyfików, oczywiście za darmo, przygotowanych w różnych formach. Można dostać tu nawet lody!
Wybierz, co cię interesuje. Rzuć k6 co tak czy inaczej wyląduje w twych łapkach:
1 - Hipnolody - zwykły rożek, na którym znajdują się trzy spore gałki lodów z wbitymi weń kandyzowanymi ananasami lub wiśniami. Sprawia to wrażenie, że lody wyglądają jak oczy i wpatrują się prosto w ciebie. Po zjedzeniu wszystkich masz wrażenie że tracisz przytomność - budzisz się po chwili w tym samym miejscu, z nogami bolącymi od długiego marszu oraz wielkim, pluszowym misiem w rękach... którego głowa z pewnością śledzi twoje ruchy. 2 - Eliksir piękna i czaru - przygotowany z dodatkiem włosów arabskich kuzynek wil sprawia, że do końca nocy promieniejesz wręcz urokiem, a twoja uroda przyciąga wzrok wszystkich... nawet figur na karuzeli i wymalowanych klaunów na ścianach. 3 - Żelek flegmowy - smakołyk, o którego pochodzenie i składniki lepiej nie pytać. Rozdawany jest pod postacią trzydziestocentymetrowego węża, który samodzielnie wspina się po twoim ręku i zawisa na ramieniu. 4 - Tonik le cirque du monde - po wypiciu tego specyfiku na twojej twarzy pojawia się stężały, szeroki uśmiech. Bardzo szeroki. Bardzo. 5 - Wywar Zarozumiałej Księżniczki - skosztowanie tego dymiącego, błyszczącego na zielono napitku sprawia, że twoje włosy nie tylko rosną, ale też zwijają się w przypominające węże kołtuny i zaczynają pełzać po twojej głowie. To mój ulubiony - słyszysz cichy szept przy swoim uchu. 6 - Wata z cukru i paproci - zielona wata nawijana na długie, połamane różdżki. Bardzo smaczna. Nieco kwaśna. Ach, no i niebo przybiera na parę minut fioletową barwę, a gwiazdy lśnią czerwienią.
Rzut k6 jest obowiązkowy, ale potem możesz próbować wszystkiego.
Trampolina "Winda do nieba" - wyraźnie łamiąca wszelkie zasady bezpieczeństwa i higieny pracy - oraz zabawy - trampolina stoi na festynie, zapraszając do skorzystania z jej gumowej powierzchni. Przyozdobiona jest rysunkami barokowych aniołków z powykręcanymi w złośliwych grymasach twarzami - choć nie masz zielonego pojęcia, czy taki był zamiar artysty, czy może upływ lat przetarł i zniekształcił malunki.
Rzuć k100.:
0-33 - skaczesz przez chwilę na trampolinie, nie zauważając nawet kiedy wystrzeliwuje cię ona tak wysoko, że jesteś w stanie dojrzeć Hogwart ponad zabudowaniami wioski. Na szczęście lądujesz bezpiecznie. 34-66 - hop, skok, hop, skok, hop skok hop skok hopskokhopsko... odbijasz się coraz szybciej, szybciej, szybciej, aż w końcu światła festynu, wioski, księżyca i gwiazd zmieniają się jedynie w wąskie smugi. W końcu zwalniasz i z zawrotami głowy schodzisz z atrakcji. 67-100 - masz wrażenie że trampolina zaczyna unosić się na powierzchnią ziemi, by w końcu wystrzelić cię wysoko w niebo - masz wrażenie, że zaczynasz nawet mijać kolejne migoczące gwiazdy. Zbliżasz się do księżyca - obraca się on, ukazując karykaturalną twarz madame Mainyu, która otwiera szeroko usta i z głośnym szczękiem zamyka cię w swojej paszczy. Zapada ciemność, a po chwili budzisz się na pustym polu pomiędzy namiotami. Trampolina została przeniesiona w inne miejsce.
Ekstraterrestrialna kolejka górska "Railway to Hell" - wagoniki przyozdobione są wizerunkami rogogonów węgierskich oraz chimer. Rozklekotane miejsca pozbawione są oczywiście pasów bezpieczeństwa. Najdziwniejsze jest jednak to, że nigdzie nie sposób uświadczyć pętli, zakrętów ani szczytów kolejki - składa się ona z oddalonych o dwadzieścia metrów dwóch, dużych namiotów połączonych torami, na których stoją wagoniki czekające na gości. Po wejściu i zajęciu miejsca wagonik lekko skrzeczy, po czym wjeżdża do jednego z namiotów.
Im wyższy wynik, tym więcej pętli udaje się wam przejechać.
Rzuć k100.:
1-10 - Pętla pierwsza - wycieczka kończy się dla ciebie wyjątkowo szybko. Po wjechaniu do namiotu zapada ciemność, a twoje miejsce zaczyna niebezpiecznie przechylać się w jedną ze stron. Orientujesz się, że wagonik się wykoleił, a ty wypadasz z namiotu... choć nie z tego, do którego wjechałeś. 11-20 - Pętla druga - wyjeżdżasz z namiotu prosto na kolejną, mniejszą pętlę, którą potężnie trzęsie zimny wicher. Wypadasz razem z wagonikiem, lądujesz na trawie przy namiocie. 21-30 - Pętla trzecia - przejeżdżasz poprzednie przeszkody, po czym docierasz do kleistego wodospadu, przypominającego bardziej szlam niż wodę. Zaczyna szybko twardnieć na twojej skórze - czeka cię dłuuugi, potrójny prysznic. Wagonik się zacina i wypada z torowiska - ty po chwili lotu w ciemności obijasz tyłek na trawie przy namiocie. 31-40 - Pętla czwarta - wagonik to przyśpiesza, to zwalnia w szaleńczych zrywach. Twoje wnętrzności wywracają się wewnątrz twojego ciała - robi ci się bardzo, bardzo niedobrze. Kiedy wychylasz się z siedzenia by sobie nieco ulżyć, wagonik traci równowagę i wypada na zewnątrz namiotu, ty razem z nim. 41-50 - Pętla piąta - pętla wyglądająca dość normalnie, oprócz tego że podczas przejeżdżania przez nią wpadasz w chmurę wściekłych chochlików kornwalijskich, które nie omieszkają ciągnąć cię za włosy i wziąć sobie twój nos na własność. Powodują niestabilność twojego pojazdu, co kończy trasę - na poletku obok namiotu. 51-60 - Pętla szósta - przejeżdżasz przez kolejne i kolejne płonące kręgi - na początku są z niegroźnego, magicznego ognia, który jedynie lekko cię łaskocze... parę chwil później orientujesz się jednak, że robi ci się coraz cieplej, a w końcu płomienie po prostu zaczynają cię parzyć! Wagonik szczęka, chrupie i wypada z toru - z powrotem na festyn. 61-70 - Pętla siódma - ta pętla jest chyba częścią niedalekiego domu strachów - na wagonik wskakują i próbują się wspiąć jakieś pazurzaste istoty wyposażone w długie noże, a dookoła wiszą sznurowe pętle z wisielcami wciąż dyndającymi na wietrze. W końcu któryś z nich uderza w bok wagonika, który wypada z okręgu - dobrze wiadomo gdzie. 71-80 - Pętla ósma - wydaje ci się, że najgorsze za tobą - widok który przed tobą się roztacza przypomina zwyczajny, tradycyjny lunapark. Dookoła latają wróżki, słyszysz szepty w swoich uszach, na górze pętli siedzi satyr popijający wino... dopiero po chwili zauważasz, że wróżki są nagie, a szepty zachęcają cię do wyskoczenia z wagonika. Nawet jeśli ty tego nie robisz, to najwidoczniej sam pojazd dał się przekonać i powoli przechyla się w lewo, ku nicości w dole. Ciemność mija po paru chwilach, by ustąpić miejsca twardemu lądowaniu na trawie. 81-100 - Pętla dziewiąta - tu jest po prostu przeraźliwie zimno. Non stop spadają dookoła dwumetrowe sople lodu, twoje zęby szczękają jak szalone, a sypki śnieg próbuje oblepić każdy możliwy cal kwadratowy twojej skóry. W końcu jednak dojeżdżasz do końca i wyjeżdżasz z drugiego namiotu, a wagonik zatrzymuje się w tym samym miejscu, do którego chwilę temu wsiadłeś.
Raczej bezpieczna strzelnica - weź w dłoń swoją różdżkę i postrzelaj zaklęciami do przywiązanych do mini-karuzeli, piszczących gnomów - oczywiście pod postacią ożywionych, szmacianych lalek... nikt jednak nie powiedział, że wcześniej nie one prawdziwymi stworzonkami.
Rzuć k6:
1, 2 - wynik dość słaby - troll ochroniarz mruczy, żebyś nie blokował atrakcji dla innych gości i bezpardonowo wyrzuca cię z namiotu. 3, 4 - idzie ci dość przyzwoicie. W nagrodę troll poklepuje cię po plecach. Nieco boli. 5, 6 - nie masz litości dla żadnego z gnomów, nawet pomimo zaskakująco prawdziwych okrzyków strachu wydobywających się z lalek. Odwracasz się i kierujesz ku wyjściu - zauważasz tam madame Mainyu, której szeroko otwarte oczy wskazują, że nawet ona jest nieco zaniepokojona twoją bezwzględnością. W nagrodę otrzymujesz od niej pięknie wyszlifowany rubin, który w ciemności zdaje się świecić tak, jak prawdziwy płomień.
Irracjonalna beczka śmiechu - szczyt zabawy - czarodziejska, ogromna beczka unosząca się parę metrów nad ziemią, która - po wejściu do środka - zaczyna piekielnie szybko kręcić się dookoła własnej osi. Do tego na czas trwania zabawy rzucone zostało na nią zaklęcie świstoklikujące - lepiej mocno się trzymaj! Przed wejściem wita cię jeszcze plakat z mrugającą podobizną gospodyni festynu, podpisany słowami "Relaks dobry na wszystko!".
Rzuć literą:
A - lądujesz w górach Afganistanu, w samym środku jakiegoś rytuału polegającego na wezwaniu ognistych ifrytów. Zanim zdenerwowani kultyści są w stanie cię zadźgać, beczka wraca do Hogsmeade. B - pojawiasz się w Beninie z głośnym pyknięciem i świstem wichru. Wielka beczka przegania kilka osób pochylonych nad truchłem lamparta - przed powrotem zauważasz jeszcze, że zwierzę pozbawione jest wibrysów oraz łap. C - w Chinach jesteś świadkiem jak olbrzymi ogniomiot - gatunek smoka - dewastuje magiczną wioskę położoną w malowniczej dolinie. Lepiej szybko zmykać, co oczywiście samoczynnie robi beczka. D - duńskie wybrzeże również nie ma się zbyt dobrze - kilkoro kłusowników akurat kończy polowanie na rzadki gatunek kelpie z Morza Północnego. Zanim jesteś w stanie coś zrobić, wracasz do Brytanii. E - lądujesz w Etiopii. Jesteś świadkiem pojedynku dwóch czarodziejów, podczas którego jeden z nich spada z wysokiego klifu ku swojemu końcowi. Nim drugi wyceluje w twoją stronę, beczka znika z głośnym pyknięciem. F - we Francji pojawiasz się w mrocznych, wilgotnych katakumbach - jak niby zmieściła się tutaj taka ogromna beczka?! Akurat kilka zakapturzonych osób spożywa tam posiłek. Byłby to z pewnością dość uroczy widok, gdyby nie uszy pływające w zupie. Zanim jesteś w stanie dołączyć do kolacji - jako gość lub posiłek - wracasz do Hogsmeade. G - Grecja - dom filozofów, olimpijskich bogów oraz najwyraźniej kilku osób oddających część mumii siedzącej na trójnogu i wydzielającej z siebie trujące - ale tylko lekko! - narkotyczne opary. Znikasz w chwili, kiedy zasuszone ciało obraca głowę w twoją stronę. H - w Hondurasie - a na pewno gdzieś w jego okolicy - możesz obejrzeć zarys tutejszej szkoły magii, Tecquali. Dodatkowo w bagnie u podstawy jej murów spoczywa jakaś ogromna bestia, która zaczyna wić się w twoją stronę - zanim jej paszczęka zamyka się na beczce, ta znika. I - beczka ląduje na ogromnym posągu czterorękiej bogini z szablą w każdej dłoni. Niestety, twoje pojawienie się psuje najlepszą część przedstawienia - kobieta, która ma zostać spalona na stosie, w czas ucieka gdzieś w mrok. Nim wyznawcy są w stanie cię dopaść, znikasz. J - zapach kwiatu wiśni, cichy świst wiatru - japońską idyllę przerywa pojawienie się beczki, obwieszczone głośnym trzaskiem. Najwyraźniej budzisz tym samym coś pod ziemią, gdyż ta zaczyna się trząść, a spod powierzchni dochodzi do twoich uszu wyjątkowo głośny ryk. Zanim jednak zapadniesz się w trzewia matki ziemi, pojawiasz się ponownie w Brytanii.
Atrakcyjne (i nie tylko) pamiątki - rozklekotane stoisko prowadzone przez czarodzieja z wyraźnie sporą domieszką krwi goblinów - co widać nie tylko po wzroście, ale i wyjątkowo nieprzyjemnych rysach twarzy i wyjątkowo długich paznokciach - oferuje różnorakie pamiątki i przedmioty, które z pewnością są uznawane za bardzo przydatne... przynajmniej w niektórych kręgach. Wszystkie kosztują równo sto galeonów.
Spoiler:
101 Przepisów Madame Mainyu - uśmiechnięta gospodyni szczerzy się z okładki, trzymając za łodygę zatopioną we wrzątku i wijącą się mandragorę. W środku możecie znaleźć przepisy na takie specjały jak beszamel ze śliny trolla, jaja hipogryfa w mundurkach czy ciasteczka nasenne z domieszką cierpienia niewinnych. +1 Czarna Magia oraz Magiczne Gotowanie.
Chatka z piernika - przenośny, możliwy do schowania w kieszeni breloczek, który po wypowiedzeniu odpowiedniej frazy (domyślnie jest to "mam smaka na mięsistego chłopaka") powiększa się do rozmiarów niewielkiego domku, w którym bez problemu można spędzić noc lub zaspokoić głód kawałkiem ściany. Szczególną uwagę przyciąga bardzo duży piec. +1 Czarna Magia oraz Transmutacja.
Pantanalska Kryształowa Kula - w tej kryształowej kuli zamknięte są, zamiast zwykłej mgiełki, trujące opary znad bagien Pantanalu w Ameryce Południowej. Kula ma w zwyczaju pokazywać najczarniejsze wizje i najgorsze scenariusze, które niestety często się potem sprawdzają. +1 Czarna Magia oraz Wróżbiarstwo.
Skrzydełka Skrzekacza - małe skrzydełka, które można doczepić do quidditchowego kasku. Pozwalają lepiej kontrolować tor lotu, ale przede wszystkim wydają z siebie okropny, przerażający świst, kiedy są napędzane pędem wiatru. Nielegalne w oficjalnych meczach. +1 Czarna Magia oraz Gry Miotlarskie.
Amulet z Paznokci Trolla - szereg nanizanych na lnianą nić paznokci górskiego trolla, przypominających bardziej bezkształtne kamyki niż cokolwiek innego. Nie mają specjalnych właściwości, większość mniejszych zwierząt staje się jednak o wiele bardziej ostrożniejsza przy osobie, która może pochwalić się taką zdobyczą - ze strachu lub wdzięczności. +1 Czarna Magia oraz ONMS.
Łycha Samobijka - wielka, metalowa chochla samodzielnie mieszająca w kociołku. Odporna jest na wszelkie żrące wywary, a dodatkowo sprawuje też funkcję obronną, atakując wszelkich złodziei zbliżających się do wiedźmiego kotła. Znane są przypadki, gdy rozwścieczona łycha potrafiła rozłupać czaszkę jakiemuś nieszczęśnikowi. +1 Czarna Magia oraz Eliksiry.
Strach na Wróble na Różdżkę - wystarczy by założyć go na trzonek różdżki, a strach na wróble obejmuje nadgarstek właściciela bardzo mocno. Teraz nie musisz chować różdżki do kieszeni! Możesz mieć ją zawsze w zasięgu ręki! Dosłownie! Szkoda, że trzyma Cię zawsze tak mocno i nie chce puścić na kilka godzin kiedy to robisz - ale to bywa przydatna rzeczą, prawda? Strach na wróble dodatkowo bardzo mocno pachnie jesiennymi ziołami. +1 Czarna Magia oraz Zielarstwo.
Karuzelowa Pozytywka - działa tylko na dotyk właściciela, a żeby nim zostać trzeba mieć co najmniej 1 własny punkt z Czarnej Magii. Pozytywka wykrywa sama wykrywa kiedy właściciel się zmienił i nie używa swojego działania tylko i wyłącznie na niego. Inni słyszą bardzo klasyczną, staroświecką melodię, która zaburza i nęci ich myśli. Legimilenci, oklumenci, hipnotyzerzy i wile nie mogę używać swoich zdolności i bardzo trudno jest im dojść do źródła tego co zakłóca ich dar. Często sprawia, że czarodzieje wygadują się ze swoich sekretów podczas rozmów, zaś mugole - usypiają słysząc jej dźwięk. +1 Czarna Magia oraz Wróżbiarstwo.
Krzywe Zwierciadło - Dla innych dom luster to jest powód do śmiechu, dla innych rozdrapywanie starych kompleksów. To zaś jest połączeniem tych dwóch rzeczy. Zerkając w lusterko z jednej strony widzisz swoją największą wadę, zaś z drugiej największą zaletę. Możesz wyszeptać imię innej osoby by poznać jej cechy charakteru. Siłą woli i zaklęciami transmutacyjnymi możesz próbować ćwiczyć i zmieniać obrazy na krótką chwilę. Przez maksymalnie godzinę zmieniasz u siebie lub kogoś innego kluczowe cechy, zmieniając go w pewien sposób. Osoba ta nie będzie wiedzieć co się wydarzyło, ale lusterko musi chłonąć dużą ilość magii, więc można go ponownie użyć po 24 godzinach. Nie można go kupić w zwykłych sklepach, jest nielegalne. +1 Czarna Magia oraz Transmutacja.
Zasady
• Festyn odwiedzać można do 13.11. Fabularnie rozgrywa się on w Noc Duchów. • Po wejściu na teren festynu należy zostać tam do rana - mechanicznie oznacza to, że po pojawieniu się w temacie nie można dać z/t. • Wszelkie pytania kierować do @Darren Shaw. • Miłej zabawy i wesołej Nocy Duchów!
Quinn trochę się nudziło. Już prawie koniec wakacji więc nie ma sensu już nigdzie wyjeżdżać bo się już nie opłaca.Zostało już nudne siedzenie i czekanie aż zacznie się rok szkolny. Nagle Q znalazła się na nieznanej jej łące. No cóż, tu przynajmniej będzie miała trochę spokoju aby pomyśleć. Usiadła na trawie i poprawiła sukienkę. Dziewczyna zastanawiała się wiele razy czy aby nie rzucić szkoły i gdzieś wyjechać. Tak by było najlepiej. No ale w zasadzie Q zależy na dobrej pracy w przyszłości i nieskończenie szkoły niezbyt pomoże Quinn w znalezieniu jej.
Japonia, tam było na prawdę bardzo pięknie, Maxowi się podobało, ale czy chcialby tam zamieszkać na zawsze? Na pewno nie. To nie było miejsce dla niego, za bardzo różowo, za bardzo kolorowo. Tam nawet każde drzewo było różowe, no bez przesady. Rok szkolny coraz to bardziej nadchodził, bardzo wielkimi krokami. Nie mógł się już doczekać tych gwarów na korytarzach, tego hucznego rozpoczęcia roku to na pewno jest coś dla niego. Jednak ten rok będzie zupełnie inaczej, Gwen zostawila go, postanowili się rozstać. Co prawda było to przez Quinn, ale nie miał zamiaru nie odzywać się do niej, może tak właśnie powinno być? - Cześć. - od razu ujrzał ślizgonkę.
Quinn przeczesała ręka włosy. Zaczęła się wpatrywać w widok, który się przednią rozciągał. Usłyszała za sobą kroki, a zaraz potem czyjś głos. Już otworzyła usta aby powiedzieć coś o braku spokoju jednak kiedy się obróciła i ujrzała Maxa od razu zamknęła usta. Zmarszczyła lekko nos i po chwili się przywitała. - Hej- powiedziała niepewnie. No tak. Przez wakacje jakoś nie myślała o całej sprawie z Puchonem. Słyszała że Max zerwał z Gwen to oznaczało że przyznał jej się że ją zdradził. - Jak wakacje? - zapytała. Sama zdziwiła się że zadała to pytanie. Zapewne powinni teraz rozmawiać teraz o tym jak źle postąpili i w ogóle ale Q postanowiła zapytać się o tak chłopak spędził wakacje.
Może teraz kiedy nie ma już Gwen Max będzie nieco inaczej patrzył na Quinn? Przecież zawsze ją szanował zawsze jej ulegał, więc na pewno coś tam do niej czuł, ale nie był pewny czy aby na pewno coś takiego zrobić. Quinn mu się zawsze podobała, bo inaczej przecież by się z nią potajemnie nie spotykał, a teraz mogli się spotykać bez żadnego ukrywania. - Wakacje, bardzo dobrze. Pewnie już słyszalaś, że powiedziałem Gwen i że nie była z tego faktu zadowolona... - mruknął do niej. Przejmował się przez większość wakacji, ale jednak to była jego jakaś prawdziwa miłość, na pewno będzie do niej wracał z lekkim uśmiechem, na pewno nie będzie jej teraz unikać, bo to nie było możliwe, tym bardziej, że byli w tym samym domu i na dodatek na tym samym roku, tego się nie dało uniknąć. - A Tobie? Pewnie lepiej niż mnie? - spojrzał na nią.
- Tak, słyszałam- powiedziała. No dziwne żeby była zadowolona. Chłopak ją zdradził, a ona by się wkurzyła? Ot co. Nie wiadomo czy jakakolwiek dziewczyna by się nie wkurzyła. Chociaż, może Q. No, bo ona ma trochę inne zasady. Ale mniejsza z tym. - No nie były najgorsze, jednak Japonia niezbyt przypadła mi do gustu- na jej twarz wpłynął lekki grymas. - Niby wszystko tam ładne i piękne ale jednak...
No właśnie, chyba nikt tak na prawdę nie był zadowolony z tego faktu, no ale co miał biedny zrobić? Nie mógł jej z pewnością oszukiwać, bo Max taki nie był. Wolał powiedzieć całą, nawet najgorszą prawdę niżeli okłamywać. - No trochę głupio wyszło, nie? - spojrzał na nią z lekkim grymasem twarzy. Na prawdę to bardzo było dziwne, że akurat musiał to zrobić ze swoją przyjaciółką, no ale co biedny zrobi skoro Quinn mu się podobała? - Za bardzo różowo, nie? - zapytał. Przynajmniej dla niego to było za bardzo piękne.
-No tak jakby- uśmiechnęła się- Ale co na to poradzić? -zapytała przekrzywiając lekko głowę. Już nic teraz nie zrobią. Co się stało to się nie odstanie. Takie życie. -No, po co im tyle tego wszystkiego- pokręciła głowa. Nie rozumiała niektórych ludzi. No dobra, zapewne chcieli aby w Japonii było oryginalne ale to już przesada. Wszędzie kwiatki, wstążeczki, kokardki. Rzygać tym wszystkim można. - W ogóle wszystko tam takie tandetne- powiedziała marszcząc lekko nosek.
To prawda, nie odstanie się. Trudno, ale też jakiś plus jest tego wszystkiego. Nadal przyjaźnił się z Quinn więc to na pewno jakiś plus. Szkoda było, że Gwen go zostawiła, ale takie jest już życie. - Tak, cała ta Japonia jest taka dziwna. Na prawdę bardzo dziwna. - powiedział do niej i lekko się uśmiechnął. - Ale wiesz co... W Japoni się ani razu do mnie nie odezwałaś, co Ty nie wiedziałaś, że pojechałem czy co? Szczerze powiedziawszy to sobie nie przypominam, żebyśmy się tam w ogóle widzieli ze sobą. - mruknął. Aż dziwne, bo każda twarz chociaż przeleciała mu przed oczami, a jej nie.
Pokiwała lekko głową. Chyba już nigdy w życiu nie pojedzie do Japonii. To by chyba błąd że pojechała tam w te wakacje. Ale skąd miała wiedzieć ze będzie tam tak okropnie. No skąd? Spojrzała na Maxa. - Sądziłam że nie chcesz mnie widzieć- zaczęła nerwowo rozcierać kolano. Próbowała unikać Maxa i jak widać udało się. Jedak ich rozmowa była nieunikniona i Q o tym dobrze wiedziała.
Nie no z pewnością Max nie chciałby stracić kontaktu z obecną tutaj ślizgonką. Co prawda to jakby przez nią się to wszystko stało, ale skoro się stało to znaczy, że kiedyś to by się skończyło, lepiej teraz niż później, bo na prawdę by się do siebie bardzo przywiązali, a potem przyszedłby czas na pożegnanie. - Nie, najwyraźniej tak musiało być. - powiedział do niej. Spojrzał tępo przed siebie jeszcze nieco się zatracając w swoich myślach.
- Ale z z nami wszystko ok? -zapytała. - Nasz przyjaźń jakoś ucierpiała ? - wstała i poprawiła sukienkę. Spojrzała na Maxa. Nie chciała aby ich przyjaźń się skończyła. Przyjaźnią się dość długo i gdyby przestali to zostawiłoby to jakąś taka pustkę w Q. Poza tym nie umiałaby chyba tak obojętnie przejść obok Maxa.
minimalna długość postu to pięć linijek, przypominam :{
- Tak, jasne. Na pewno nic się między nami nie popsuje. - powiedział. Spojrzał na nią. Tyle lat się już przyjaźnią, nawet bylo między nimi coś między romansem, ale na pewno nie zoobowiązującym. Dlatego się cieszył, że dziewczyna nie wyobrażała sobie za wiele. Zawsze to jest łatwiej, nie czuje się żadnej presji. - Nie, nadal jesteśmy przyjaciółmi, Quinn. - mruknął i uśmiechnął się do niej lekko.
Klasnęła lekko w dłonie- To świetnie- Q naprawdę się się ucieszyła. Nie chciała stracić Maxa. - To może przeniesiemy się w jakieś inne miejsce?- zapytała rozglądając się.- Taka jedna cukiernia jest świetna i ma kilka mocniejszych napoi- uśmiechnęła się.- No bo taki krajobraz- zakreśliła w powietrzu półkole- Jest piękny ale to nie jest idealna sceneria do rozmowy- wzruszyła lekko ramionami. - To co?- zapytała.- Idziemy?
/może tu się przeniesiemy( jeśli się przeniesiemy) ;Dhttp://czarodzieje.forumpolish.com/t1284-cukiernia-w-hogsmeade
On też jak najbardziej nie chciał ją stracić, to na prawdę byłaby olbrzymia strata. Już jedną zdołał podnieść, ale drugiej już nie byłby w stanie. Mocniejsze napoje. To na pewno mu się przyda, zawsze to jakaś odskocznia od tego co się ostatnimi czasy działo. Nie miał ochoty na jakieś rozważania na temat jego związku z Gwen, a kto wie może właśnie na taki tor z Quinn przenieśliby się za kilka chwil. - Jasne. - powedział. Na szczęście miał przy sobie jakieś pieniądze. Akurat dzisiejszego dnia miał je przy sobie, bo często się zdarzało, że o nich zupełnie zapominał, bo zazwyczaj były one bardzo zbędne. - Tak, chodźmy. - mruknął jedynie i lekko się do niej uśmiechnął.
Dodatkowe zadanie z transmutacji jest czymś, co nie cieszy się zbytnią popularnością u Kato. Był ogromnym hejterem wszelakich wypracowań, dlatego Withman niemalże strzelił sobie w kolano tak idiotycznym pomysłem i sprawił, że chłopakowi bardzo mocno odechciało się brania udziału w następnych zajęciach, jeśli znowu będzie musiał ślęczeć nad podręcznikami i zakuwać. Niemniej jednak zawinął kawałek pergaminu i pióro z kałamarzem wybierając się na łąkę na skraju parku w Hogs i pierdolnął się pod drzewo. Animagia. Ten temat był dla niego dosyć trudnym. Co z tego, że kilka razy zdarzyło mu się widywać jak Julia przemienia się w tygrysa, skoro według jego informacji coś takiego co zafundował im Ralph było technicznie niemożliwe do wykonania dla takich przeciętnych jednostek jak on. To na pewno nie była animagia, ale jeśli nie to co? Po prostu zwykła transmutacja ludzka? Thorn marszczył nos nad zadaniem przez niemalże dwie godziny. Nie wiedział jak ma ugryźć temat, więc gdy wreszcie mu się to udało i naskrobał coś porządnego, zabrał się z tym do zamku, aby wysłać profesorowi.
Noc Duchów to fantastyczna sprawa. Wszyscy przebierają się za straszne postaci z legend i mitów, by wieczorem oraz późną nocą odwiedzać domy nieznajomych celem zebrania słodyczy(lub oberwania jakimś zaklęciem, jeśli niechcący nastraszy się starszą panią z kotem). Ale nie tutaj. Park w Hosmeade na czas tej mrocznej uroczystości był pieczołowicie przygotowywany przez mieszkańców wioski specjalnie dla tych, którzy czuli niebywały pociąg do roślin i warzenia tajemniczych mikstur. Tak, masz niepowtarzalną okazję zdobyć zioła lub składniki przydatne na najbliższych zajęciach eliksirów. Zapewne też będziesz mógł omówić ich właściwości na zielarstwie, jeśli tylko zajdzie taka potrzeba. Jednakże najpierw musisz przejść się między alejkami i rozpocząć poszukiwania. Nie zapomnij użyć Lumos!
Aby sprawdzić, jak poszły twoje poszukiwania, rzuć jedną kostką w odpowiednim temacie.
Kostka:
1 – Niestety, nie udało ci się znaleźć niczego szczególnego. Zdaje się, że zawędrowałeś do naprawdę nic nie wartej alejki, lecz nic straconego. Poczciwa staruszka wciągnęła cię w interesującą rozmowę o magicznych ziołach, dzięki czemu zyskujesz aż dwa punkty z zielarstwa.
2 – Przez ponad godzinę krążysz bez celu po jednym z trawników i nie znajdujesz nic interesującego. Dostrzegasz zaledwie parę typowych ziół, aż przypadkowo zahaczasz o wystający z ziemi korzeń i przewracasz się. Podnosisz głowę, aby w nikłym świetle zaklęcia dostrzec księżycową rosę. Skrupulatnie zbierasz roślinę, po czym odchodzisz z miejsca zdarzenia w pośpiechu. Otrzymujesz księżycową rosę(starcza na 1 eliksir) oraz jeden punkt z zielarstwa.
3 – Totalna porażka! Nie dość, że nie znalazłeś niczego wartościowego, to jeszcze jakaś banda dzieciaków obrzuciła cię świecącym proszkiem. Nie wiesz, co to jest, ale strasznie śmierdzi i do końca Nocy Duchów nie możesz pozbyć się obrzydliwego zapachu oraz błyszczysz się jak świąteczna choinka. (O swoim wypadku powinieneś wspominać przez minimum 4 posty).
4 – Co za nuda! Dobrą godzinę włóczysz się po parku, napotykając innych uczestników corocznej uroczystości. Zapewne zdążyli zebrać już wszystkie fajne rośliny, dla ciebie zostawiając zaschnięte badyle. Niemniej jednak i tobie przytrafia się odrobina szczęścia, bowiem na pobliskiej ławce siedzi starsza pani, która wskazuje ci drogę do czegoś wyjątkowego. Idąc za jej radą, docierasz do rzadziej uczęszczanej alejki, gdzie znajdujesz ślaz(starcza na 1 eliksir) oraz całkiem sporą ilość waleriany(starcza na 3 eliksiry). Czasami dobrze jest posłuchać rady starszych, za co otrzymujesz jeden punkt z zielarstwa.
5 – Wiedziony wizją szybkiego zgarnięcia przydatnego składnika na najbliższą lekcję eliksirów poszedłeś do parku i z przykrością musiałeś stwierdzić, że pobojowisko zostawione przez innych nie napawało optymizmem. Przedzieranie się przez śmieci i inne krzewy dało ci jedynie tyle dobrego, iż znalazłeś bardzo ciekawy okaz nieznanej ci rośliny, który postanawiasz zabrać ze sobą, by poznać jego właściwości na najbliższych zajęciach zielarstwa bądź eliksirów.
6 – Wędrując jedną z alejek, w pewnej chwili dostrzegasz spore zbiorowisko grzybów. To skaczące muchomory! Z pewnością słyszałeś o tym dziwnym zjawisku. Dotknąwszy ich, zostawiły maź na twoich palcach, wydzielając przy tym dość nieprzyjemną woń. Kilka z nich wyskoczyło z ziemi i zaczęło uciekać, a ty musisz zdecydować czy chcesz je gonić. Jeśli tak, losujesz dodatkową kostkę: 1,3,4 – biegasz przez cały park, pragnąc zdobyć choć jednego muchomora, lecz opadasz z sił i nie dajesz rady; 2,5,6 – cóż za refleks! Nie musiałeś męczyć się z pogonią, bowiem raptem po dwóch minutach pościgu udało ci się zdobyć aż cztery skaczące muchomory(starcza na 2 eliksiry) oraz zdobywasz jeden punkt z zielarstwa. Gratulacje!
Była całkiem zachwycona, kiedy w poszukiwaniu rozrywki trafiła na tę boczną ścieżkę prowadzącą na łąkę. Co prawda nie planowała zapuszczać się aż tak daleko, a jednak rośliny, które tutaj rosły, wyglądały zachwycająco. A już szczególnie... Zatrzymała się na moment, przyglądając się uważnie zbiorowisku grzybów. Miała wrażenie, że kojarzy je z zajęć eliksirów albo zielarstwa... Nie miało to jednak najmniejszego znaczenia, bo chociaż każdemu młodemu czarodziejowi powtarza się, żeby uważał, co znosi do domu, ona już kucała przy małych kapeluszach. Jej strój lśnił jasno w wieczornym mroku, kiedy wyciągała rękę i już, już miała wyrwać kilka z ziemi, gdy te małe bestyjki po prostu się rozbiegły. Bez chwili namysłu popędziła za nimi w jasnej łunie, którą sama tworzyła. Była z siebie nieziemsko dumna, kiedy ostatecznie dorwała kilka z nich. Uśmiechnęła się do siebie, zapakowała je do kieszeni i ruszyła na dalsze poszukiwania atrakcji.
Poszukując pewnej ciekawej zabawy Duszek zawędrował do parku, gdzie znalazł całkiem interesujące wyzwanie. A mianowicie chodziło o zbieranie ziół! Duszek uwielbiał zielarstwo oraz eliksiry, i nie tylko ze względu na swój strój, więc była to dla niego nie lada atrakcja. W trakcie poszukiwań dotarł do jednej z alejek, w której zaległo spore zbiorowisko magicznych grzybów. Skaczących muchomorów, konkretnie rzecz ujmując. Jednak gdy schylił się by je zerwać, te zaczęły uciekać. Jak to cholerne skaczące muchomory mają w zwyczaju! Duszek uganiał się za nimi przez jakąś godzinę, ale na ironię, nie udało mu się złapać ani jedego. Ani jednego! Ta porażaka zdołowała lekko Duszka, dlatego zdecydował się wrócić na Ulicę Główną, albo gdziekolwiek.
Emmet Andy Thorn
Rok Nauki : I
Wiek : 26
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : Wilkołak, Kapitan Hufflepuffu, Ścigający
Człowiek z trupią twarzą i przymycowanymi doń dodatkową parą rąk ruszył w głąb parku, by skorzystać z jedynej w swoim rodzaju możliwości zebrania kilku ziół na zbliżające się zajęcia z eliksirów. Ponad godzinę włóczył się bez celu, mamrocząc pod nosem, jakież to nieszczęście go spotkało, a pozostali zebrali co lepsze fanty. W pewnej chwili nawet chciał zrezygnować, ale nie byłby sobą, gdyby to uczynił. Przez tyle lat zmagał się z zupełnie innym problemem, toteż i w tym wypadku musiał iść naprzód, byleby zyskać chociaż najmniej warte zielsko. O tak, był totalną nogą z zielarstwa, lecz bardzo chciał poprawić swoje stopnie, a Noc Duchów stwarzała do tego idealną okazję. Może poprawi się nie tylko z tej dziedziny. Pożyjemy, zobaczymy. Wracając do krążenia po parku, Trupia Twarz w pewnej chwili dostrzegł starszą panią siedzącą na ławce i postanowił do niej podejść, aby wysłuchać kilku słów. Idziesz nie w tę stronę, chłopcze. Jest tu pewne miejsce, gdzie znajdziesz ziele przydatne przy eliksirze gojącym rany i drugie, które pozwoli ci uwarzyć niezwykle niebezpieczny eliksir zmieniający twoją postać. Jeśli tylko zdobędziesz odrobinę osoby, w którą chcesz się zmienić. Już wiesz, o czym mówię, chłopcze? Idź, zanim natkniesz się na kogoś podobnego sobie. Idź. I poszedł. Dokładnie tak, jak mu powiedziano, znalazł ślaz, choć nie krył, że miał spore problemy ze zidentyfikowaniem zioła oraz sporą ilość waleriany. Tak, tę roślinę znał całkiem dobrze. Przepis na ten eliksir poznał dość wcześnie i nie wahał się przed zebraniem wszystkiego, co mógł. Rozejrzał się jeszcze czy nikt go nie widział, po czym oddalił się z parkowej łąki. Zbieranie ziół Kostka: 4 Otrzymuję: ślaz(starcza na 1 eliksir), waleriana(starcza na 3 eliksiry), 1 punkt z zielarstwa [zt]
Coś takiego mogło przytrafić się tylko jemu. Był totalnym chodzącym nieszczęściem, to fakt, ale żeby potraktować go w taki sposób. No cóż, życie zawsze kopało leżącego, więc to w sumie żaden zdumiewający przypadek, że w trakcie zbierania ziół chciał coś wziąć dla siebie i został potraktowany jak obiekt testowy najnowszej dostawy perfum. Jakoś zniósłby ten obrzydliwy zapach, ale dlaczego - do kurwy nędzy - świecił się jak te wymalowane idiotki z Hogwartu? No naprawdę, idealny przykład skopania dupy w czarodziejskim świecie i to bez użycia różdżki. Powinien spróbować więcej, czyż nie? Nie, bowiem nigdy nie zamierzał tu wrócić i jego następna wizyta w Hogsmeade skończy się w pubie z dala od tego przeklętego parku. Nigdy więcej, kurwa. Zbieranie ziół Kostka: 3 [zt]
Syrena również pojawiła się na łące i postanowiła, że także poszuka ziół. Wybrała się tu sama, co okazało się dość głupom pomysłem. Włóczyła się we wszystkich stronach, w poszukiwaniu czegoś interesującego, z dość mieszanym nastawieniem. Nigdy nie miała ręki do roślin. Po pewnym czasie wpadła na gromadkę dzieci - nie lubiła ich, a na dodatek obrzuciły ją czymś, co niezbyt pięknie pachniało i świeciło się jak nie wiem. W sumie, ta druga opcja nie była aż tak zła, nawet pasowała do jej kostiumu. Już, już, miała im coś zrobić, ale powstrzymała się i postanowiła zniknąć z tej łąki, odchodząc możliwie jak najdalej. Co to miało być? Miejmy tylko nadzieję, że efekty tego "wypadku" ustaną.
W końcu spokój! Zdaje się, że halloween to nie były klimaty Barbie, która przemykała na swoich plastikowych nóżkach przez ulice Hogsmeade, jakby ktoś na nią polował. A może faktycznie tak było? Tak czy inaczej, dotarła do parku, gdzie zapewne jej twarzyczka rozpogodziłaby się, gdyby tylko mogła, bo oto zamiast toczyć dyniową wojnę, przebierańcy wędrowali pomiędzy alejkami, szukając jakiś ziółek i przydatnych roślinek. I Barbie dołączyła, a co! Tylko wyszło na to, że jej niewprawne laleczkowate oczy nie wiedziały za bardzo, czego powinna szukać albo po prostu wyprawiła się na poszukiwania do złej, wyjątkowo nieurodzajnej alejki, w której nie wpadło jej w ręce absolutnie nic godnego uwagi. Albo przynajmniej ona tak oceniła mizerne roślinki, średni był z niej zielarz. Już chciała się poddać i opuścić park w wisielczym nastroju, kiedy w pogawędkę wciągnęła ją jakaś urocza staruszka, kręcąca się po parku i najwyraźniej znająca się na rzeczy. Barbie chyba nigdy nie słyszała, żeby ktoś opowiadał z taką pasją, a jednocześnie tak rzeczowo o roślinkach, jak staruszka! Nie miała pojęcia jak długo gawędziła z kobietą o zielarstwie, ale kiedy wychodziła z parku, miała wrażenie, że dowiedziała się o wiele więcej przydatnych rzeczy niż na przedmiocie wykładanym w szkole. Tyle wygrać!
Trzymając się za rękę doszły aż tutaj, co prawda zeszło im sporo czasu ze względu na to że to Lotte, a to Rose zaczepiały się nawzajem krótkimi pocałunkami. Chyba te dwie dziewczyny nie mogły żyć bez siebie, bez tej bliskości. Ciepłe usta blondyneczki sprawiały że Szarlotka drżała od czasu do czasu z nadmiarów przyjemności. Jej dotyk także wprawiał ją w stan podniecenia, zwłaszcza teraz po odrobinie alkoholu. Rzuciła się z nią w gęstą trawę i od razu usiadła na jej brzuszku i przyssała się do jej ust, była taka słodka po tym naleśniku że pragnęła jej więcej i więcej. Zjechała nieco chętniej pocałunkami na jej policzki i szła powoli w dół, aby przejść na jej gorącą szyjkę. Lotte miała na sobie różową szminkę, a każdy pocałunek idealnie był widoczny na jej bladej skórze. To też sprawiało że chciała więcej, śmielej włożyła dłoń pod jej koszulkę i miętosiła powoli jej pierś. W międzyczasie całkowicie nieświadomie ocierała się swoim strategicznym punktem o jej brzuszek. Mruczała w ciszy, a to jeszcze nie wszystko na co ją stać. Takiej Szarlotki Rose chyba jeszcze nie znała. Co prawda to tylko wina alkoholu że tak się otworzyła, ale przy Rose robiła to coraz częściej dlatego też nie jest to aż tak dziwne że chciała ją mieć na własność. - Mam na Ciebie coraz większą ochotę, jesteśmy tu we dwie Różyczko. Chcę Cię mieć na własność, pozwolisz mi? - Wyszczerzyła się szeroko patrząc na jej młodziutką twarzyczkę.
Mogły tak iść wieczność. To było tak przyjemne, że nigdy mogłoby się nie kończyć. Obydwie były tak widocznie szczęśliwe. To musiało promieniować wszędzie naokoło. O tak, Rose również była podniecona i to jak! Miała aż czerwone policzki. Leżały już na trawie. W zasadzie Rose leżała, a Lotka siedziała na niej. Miło było czuć na brzuszku ciepło jej łona. Złapała ją za biodra i całowała ją tak zachłannie, tak namiętnie. Mruczała przy tym co chwilkę. Kiedy jej Rudowłosa pieściła jej szyjkę, wbiła mocniej palce w jej biodra i przesunęła dłonie niżej. Syknęła zadowolona i zaczęła ugniatać delikatnie jej pośladki. Delikatnie popychała je co chwilkę w przód i dzięki temu Szarlotka tak miło ocierała się o jej brzuszek. Rose była całkowicie świadoma tego, że Lotka działa tak po alkoholu. Czuła się za nią odpowiedzialna teraz chyba miliard razy bardziej. Oczywiście to nie tylko jego sprawka, bo dziewczyny z dnia na dzień stawały się sobie coraz bliższe. Na pytanie Lotki Roska zrobiła wielkie oczy, ale tylko na momencik, bo po chwili uśmiechnęła się. Ale uśmiechnęła się tak, jakby miała jakiś misterny plan.
+ 18:
Złapała ją za ramiona i obróciła tak, że teraz to ona była na górze. Uśmiech nie schodził jej z twarzy. Pochyliła się i pocałowała ją najpierw bardzo delikatnie, wręcz tylko ją muskała. Po chwili robiła to coraz mocniej, szybciej i intensywniej. W tym czasie jej ręce powędrowały pod bluzkę, szukając jej piersi. Kiedy je znalazła zaczęła się nimi bawić, nie przestając całować. - Już masz mnie na własność. - Szepnęła jej do ucha i teraz całowała i podgryzała jej ucho, a zaraz później szyję i dekolt. Podwinęła jej bluzkę i zaczęła całować jej piersi przez stanik. Wyprostowała się na chwilkę, uśmiechnęła do niej szeroko i puściła całusa po czym sama zdjęła z siebie swoją bluzkę i została w samym staniku. Pochyliła się, żeby znów zasmakować jej ust i przy tym swoimi piersiami ocierała się o piersi swojej ukochanej. Uniosła się na rękach tak, że patrzyła prosto w oczy Rudowłosej Piękności. Postanowiła teraz chwilkę poczekać i zobaczyć co zrobi Lotka. A jeśli nic nie zrobi to Rose też sobie z tym poradzi.
Czuła się nieco zaskoczona tym obrotem spraw, jeszcze chwilę temu tak przyjemnie ocierała się o swoją Różyczkę, a tymczasem to właśnie Lotka znalazła się na dole. Otworzyła nieco szerzej oczy, ale czym tu mogła się dziwić skoro jej dziewczyna już taka była. W gruncie rzeczy ciekawie to brzmi kiedy Szarlotka o tym myśli, być czyjąś dziewczyną to wyjątkowe uczucie. Kiedy to Rose miętosiła jej piersi rozmarzyła się przymykając oczy i mrucząc cicho coś pod noskiem. Nawet mimo stanika doskonale czuła usta swojej ukochanej na własnych piersiach, a zwłaszcza na sutkach kiedy to z każdym pocałunkiem właśnie w tym miejscu pojawiał się delikatny dreszcz przepływający przez całe jej ciało. A ocieranie się o siebie podjudziło ją bardziej, bez zbędnych ceregieli od razu złapała za zapięcie jej stanika i się go pozbyła, zrobiła to samo ze swoim oraz zdjęła swoją koszulkę do końca. Przycisnęła ją do siebie dodając. - Tak lepiej.. kochana, teraz twoja kolej. - Puściła jej oczko rozgniatając swoje piersi na jej.