Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 5 z 8 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Next
AutorWiadomość


Isolde Bloodworth
Isolde Bloodworth

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 29
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177 cm
C. szczególne : zjawiskowo długie nogi, blizna na prawym boku, arystokratyczny akcent
Galeony : 4923
  Liczba postów : 1919
http://czarodzieje.org/t5500-isolde-bloodworth#159733
http://czarodzieje.org/t5520-isolde-bloodworth
http://czarodzieje.org/t7230-isolde-bloodworth#204739
Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 5 QzgSDG8




Gracz




Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 5 Empty


PisanieMieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 5 Empty Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth  Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 5 EmptyPon Kwi 29 2013, 12:24;

First topic message reminder :


   
Mieszkanie Isolde Bloodworth

   

   
   
Salon

   

  Miejsce, gdzie Isolde zwykle koi smutki swoich przyjaciół albo czyta.


   
   
Sypialnia

   

   Mało kto ma wstęp do tego pomieszczenia, bo Isolde ceni sobie swoją prywatność, ale jeśli już ktoś dotrze tak daleko... tu dzieje się magia.



   
Kuchnia

   

   Miejsce, w którym Isolde spędza dużo czasu - jest bardzo szczęśliwa, kiedy może gotować dla innych, nawet jeśli rzadko ma na to czas.



   
Łazienka

   

   To tu Isolde topi smutki, siedząc godzinami w wannie.



   
Pokój gościnny

   

  Przystań dla życiowych rozbitków, których Is przygarnia pod swój dach.


   


Ostatnio zmieniony przez Isolde Bloodworth dnia Pią Lut 16 2024, 10:39, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Isolde Bloodworth
Isolde Bloodworth

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 29
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177 cm
C. szczególne : zjawiskowo długie nogi, blizna na prawym boku, arystokratyczny akcent
Galeony : 4923
  Liczba postów : 1919
http://czarodzieje.org/t5500-isolde-bloodworth#159733
http://czarodzieje.org/t5520-isolde-bloodworth
http://czarodzieje.org/t7230-isolde-bloodworth#204739
Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 5 QzgSDG8




Gracz




Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 5 Empty


PisanieMieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 5 Empty Re: Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth  Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 5 EmptyPią Kwi 04 2014, 18:44;

Pomyśleć, że jeszcze przed chwilą uważała, że zabawa w idealną panią domu, to coś w sam raz dla niej! Teraz czuła, że ta wiara powoli zaczyna się chwiać, zwłaszcza, że puchonka wydawała się bardzo zagubiona, czemu trudno się dziwić, a Isolde zawsze lubiła mieszkańców domów borsuka i miała dużo współczucia dla ludzi, który zostawali nagle wrzuceni w zupełnie obce środowisko. Sama szczerze tego nie cierpiała. Nie mogła się nią zająć, bo oto napływali kolejni goście.
Przywitała Philippe, prefekta Krukonów, który szczęśliwie wydawał się znać przynajmniej Effie, co było odrobinę pocieszające. Nawet nie zauważyła, że pijany Merlin zaczął rozrabiać, bo akurat witała się z Madison, której nie znała może jakoś bardzo dobrze, ale jednak były prefektami tego samego domu i Isolde poczuła ulgę, że nie jest tu sama.
Z drugiej strony miała nadzieję, że ich integracja nie skończy się jakąś straszliwą popijawą, po której nie doprowadzi mieszkania do ładu, choć przypuszczała, że i coś takiego może się zdarzyć. Powoli zaczęła obmyślać plan awaryjny - tym bardzo wciętym po prostu zabierze różdżki i gdzieś schowa, w ten sposób będą mniej niebezpieczni dla jej ukochanego mieszkanka, siebie samych i pozostałych prefektów. Fakt, że ma jakikolwiek plan B, podziałał uspokajająco. Isolde uśmiechnęła się ciepło do swoich gości, szczególnie do Faleroya, który zgodnie z jej przewidywaniami już zaczął broić.
- Nic się nie stało, sprzątnie się. Nie, nie, Kłębolot będzie w porządku, dzięki - kiwnęła głową, nawet nie zauważając, kiedy wcisnął jej w dłoń kieliszek i zaczął go napełniać, przy okazji oblewając dłoń Isolde zimnym alkoholem. Wzdrygnęła się mimowolnie, ale nie miała za bardzo czym tego wytrzeć. - Nie mam popielniczki, ale mogę ci dać jakąś miseczkę, jeśli obiecasz, że nie podpalisz mi mieszkania - spojrzała na niego badawczo. - I jakby co, to jest też balkon. Chociaż tam może być odrobinę chłodno - westchnęła, po czym roześmiała się cicho, słysząc sugestię Merlina. W sumie nie pomyślała o tym, ale faktycznie - wszyscy prefekci, prócz Sapphire i Dextera, byli blondynami! Powiodła spojrzeniem po zgromadzonych i poczuła wyrzuty sumienia, widząc drobną puchoneczkę, skuloną gdzieś tam w rogu kanapy. Podeszła do niej z ciepłym uśmiechem.
- Mathilde, pomożesz mi w kuchni? Chyba zrobiłam trochę za mało kanapek, a jeśli wypiją to wszystko na pusty żołądek, mogą się zacząć kłopoty - rzuciła konspiracyjnym szeptem. Prawdę mówiąc średnio wierzyła, by ilość kanapek miała jakikolwiek wpływ na to, jak będzie przebiegało ich spotkanie integracyjne, ale chciała wciągnąć Mattie w jakieś wspólne zajęcie, żeby nie czuła się tak bardzo osamotniona. - Zaraz ci przyniosę tę popielniczkę, Faleroy! - rzuciła w stronę wila. - A wy się nie krępujcie! Częstujcie się wszystkim, a ja zaraz wracam! - poinformowała zgromadzonych, ciągnąc za sobą Tillie i zastanawiając się, czy Kapitan Szpon nie zacznie rozrabiać, zbyt długo zamknięty w jej pokoju i zaniepokojony głosami obcych ludzi.
Powrót do góry Go down


Effie Fontaine
Effie Fontaine

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 30
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : pół wila
Galeony : 4381
  Liczba postów : 2482
http://czarodzieje.forumpolish.com/t24-effie-fontaine
http://czarodzieje.forumpolish.com/t253-effie-fontaine
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7168-effie-fontaine#204310
http://czarodzieje.forumpolish.com/forum
Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 5 QzgSDG8




Administrator




Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 5 Empty


PisanieMieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 5 Empty Re: Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth  Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 5 EmptyPią Kwi 04 2014, 21:49;

Fontaine krótko przywitała się z wszystkimi, którzy się do niej zwracali, wymieniając te oczywiste, krótkie uprzejmości, gospodyni zaś wręczając koszyk z kawami, herbatami i innymi drobiazgami, jakie to zakupić było można w miasteczku. Gdzieś obok niej pojawił się Philippe, którego Eff już sto lat nie widziała, nim jednak zdążyła się do niego wesoło uśmiechnąć, jej kuzyn wykonał jakiś okropny ruch, rozchlapując przy tym trunek. Fontaine prychnęła pod nosem, szczególnie usłyszawszy ten jego przytyk.
- Idź tam już lepiej zająć się tymi prefektami, których jeszcze nie zdążyłeś omamić - burknęła do niego odpychając go lekko ręką. Zaraz sięgnęła do torebki, a wyciągnąwszy z niej różdżkę, krótkim zaklęciem chłoszczyść naprawiła szkody jakie wyrządził jej pijany kuzyn.
- Wybaczyć, zdarza mu się, nieco zbyt często, być odrobinę chwiejnym - rzekła ujmując Krukona za ramię, by wraz z nim ruszyć w głąb pokoju, najlepiej jak najdalej od Merlina i jego wybuchającego trunku. To znaczy, jak dla niej, Faleroy mógł sobie tam szaleć z tą wybuchającą butelką, byle tylko nie w pobliżu niej samej.
Kiedy znaleźli się w salonie i jak zakładam, zajęli jedno z miejsc na kanapie, czy też w innym rejonie, Fontaine przypomniała sobie o ówczesnym pytaniu chłopaka. Delikatnie się uśmiechnęła, odgarniając swe, krótkie włosy.
- Jestem zajęta ostatnio wyłącznie nadrabianiem ocen, wypadałoby na świadectwie mieć wysokie noty, nie zamierzam za pół roku być sprzątaczką w Ministerstwie - rzekła sięgając po szklaneczkę z alkoholem (jaką zgaduję, że ktoś tam podawał) i upijając nieco jej zawartości. Trunek miał przyjemny, mocny smak, automatycznie delikatnie rozgrzewający jej ciało.
- Czyli nie dzieje się nic godnego uwagi - oczywiście tylko, gdy pominęło się awantury ze swoim byłym, lub ze swoim przyjacielem. Wówczas pozostawało wszystko to, co mało godne było uwagi. - Coś się ostatnio u Ciebie zmieniło? Nie nasłuchiwałam zbytnio ploteczek - przyznała przyglądając się chłopakowi. Takim oto sposobem Fontaine niemalże zapomniała o otaczającym ją towarzystwie. Z resztą poza kuzynem, którego teraz wcale nie chciała widzieć, bądź Ślizgonką, którą kojarzyła jedynie z wizbooka, i tak nikogo tu nie znała. Idealny prefekt naczelny.
Powrót do góry Go down


Bell Rodwick
Bell Rodwick

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 29
Czystość Krwi : 90%
Galeony : 4902
  Liczba postów : 4482
http://czarodzieje.forumpolish.com/t58-bell-rodwick
http://czarodzieje.forumpolish.com/t243-bell-rodwick
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7785-bell-rodwick#216614
http://dzika-mafia.blog.onet.pl/
Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 5 QzgSDG8




Gracz




Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 5 Empty


PisanieMieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 5 Empty Re: Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth  Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 5 EmptyPią Kwi 04 2014, 22:33;

Bell nie miała pojęcia kim jest Isolde Bloodworth, ale w jej liście wyraźnie napisane było "spotkanie integracyjne dla prefektów", stwierdziła więc, że to nie mogła być pomyłka. Był nawet adres, który, jak się okazało, rzeczywiście istniał, dlatego nic nie stało na przeszkodzie, żeby poznać tych wszystkich prefektów o których kukonka nie wiedziała, że istnieją.
Przyniosła ze sobą butelkę Miętowego Memortka, ostatnio wyjątkowo go polubiła i teleportowała się pod kamienicą, która swoją drogą była tą samą w której ona mieszkała, i po chwili zapukała do drzwi, a że nikt nie otworzył, sama sobie weszła. Poszła w stronę głosów. W salonie siedziało całe mnóstwo ludzi, których twarzy w większości nie znała. Kojarzyła jedynie Philippe bo był krukonem, Effie bo była jej siostrą i Merlina, bo zazwyczaj jak widziała Effie na korytarzu to jego też, chociaż nawet nie wiedziała jak się nazywa. No, ale od czego były integracje, jeśli nie od tego, żeby się poznać?
- Cześć wszystkim! - przywitała się i dołożyła swoja butelkę od malej kolekcji, która już stała na stole. - Wcale was nie znam, ale to chyba nic, zaraz się poznamy. Efi! - Był to okrzyk radości, po którym wyprzytulała siostrę, wcale się nie przejmując, że prefekt krukon z nią rozmawia. - Nie widziałam cię chyba z tysiąc lat, te lochy zupełnie cię pochłonęły - zaczęła gadać z entuzjazmem, rozsiadając się na tej samej kanapie.
Powrót do góry Go down


Dexter Vanberg
Dexter Vanberg

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 32
Czystość Krwi : 90%
Galeony : 2342
  Liczba postów : 1898
http://czarodzieje.my-rpg.com/t2680-dexter-vanberg#91111
http://czarodzieje.my-rpg.com/t2721-dexterkowe-lisciki
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7160-dexter-vanberg#204285
Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 5 QzgSDG8




Administrator




Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 5 Empty


PisanieMieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 5 Empty Re: Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth  Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 5 EmptySob Kwi 05 2014, 18:31;

Godziny leniwie sączyły się przeciekając gęstymi, tłustymi kroplami. Miał wrażenie, że czas w jaskini, gdy tkwił w śmiertelnej pułapce, płynął znacznie szybciej, niż ten, który teraz poświęcał na rekonwalescencję. Minęła zaledwie doba odkąd opuścił skrzydło szpitalne. Całą ją spędził w dormitorium Gryfonów, jednocześnie boleśnie pragnąc znaleźć się w Londynie. Był słaby. Trudno stwierdzić, czy gorzej czuł się psychicznie, czy fizycznie, jednak nie ulegało wątpliwościom, że w tym stanie nie mógł teleportować się do mieszkania na Tojadowej nie ryzykując rozszczepieniem. Dochodziły do niego słuchy o jakichś imprezach i co zaiste wyjątkowe, wcale nie czuł pragnienia, by się na nich znaleźć. Wciąż jednak pozostawał Vanbergiem, a ten, nie mógł zbyt długo tkwić w jedynym punkcie. To tłumaczy, dlaczego postanowił wziąć udział w spotkaniu prefektów. Potrzebował czegoś, co na chwilę odwróci jego myśli od tego co wydarzyło się w ostatnich dniach. Niczym maniak, cały czas w wyobraźni rozgrywał sytuacje jakie miejsce miały w zawalonych podziemiach, części z tych czynów definitywnie żałując. Myśląc o poobijanej twarzy Lsd nawiedzało go piekące uczucie wstydu, który nie sposób było zamieść pod kołnierz obojętności. Musiał się wyrwać, pobyć z ludźmi, zapomnieć.
Wciąż źle wyglądał. Wychudzony, niemrawy, poruszał się znacznie wolniej, jako, że przez większość czasu czuł ból związany z niedawno połamanymi żebrami. Dodatkowo był odrobinę poobdzierany. Jego urocza buźka zadawała się wyraźnie mówić, że w ostatnich dniach stoczyć musiał jakąś bójkę. Pojedynek, z którego miał się już nie wywinąć. To też napawało go pewnego rodzaju wstydem. Mieli tam pochować swoje tajemnice, nie przewidywał, że teraz będą chodzić po świecie wiedząc o sobie tak nieznośne szczegóły. Czuł się dziwnie nagi.
Wypadło mu z głowy, by przynieść podarunek. Nie pamiętał o nim, nawet, gdy przekraczał próg mieszkania Isolde. Wślizgnął się do środka cicho, nie zwracając na siebie uwagi, tym niemałym spóźnieniem. Właścicielka tego zakątka zajęta była czymś w kuchni, nie zauważył jej więc, wchodząc do mieszkania. Miast tego, dostrzegł Sms, do której automatycznie się skierował. Musnął jej usta, zajmując miejsce obok.
- Omawiamy nowe metody karania nieposłusznych pierwszaków? - Zapytał poprawiając ciemne okulary na nosie. Był gwiazdą rocka, mógł je nosić o dowolnej porze bez względu na nasłonecznienie. I tym samym mógł się za nimi chować. Przed oczami mignął mu Faleroy, jedynie kiwnął głową w jego kierunku. - Dziś to ty mnie będziesz ratować - szepnął do blondynki, na moment opierając głowę o jej ramię.
Powrót do góry Go down


Mathilde Villadsen
Mathilde Villadsen

Absolwent Gryffindoru
Rok Nauki : III
Wiek : 29
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 510
  Liczba postów : 1382
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6313-mathilde-olivia-villadsen#177625
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6376-poprosze-najladniejsza-pocztowke#179438
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7164-mathilde-olivia-villadsen#204301
Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 5 QzgSDG8




Gracz




Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 5 Empty


PisanieMieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 5 Empty Re: Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth  Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 5 EmptySob Kwi 05 2014, 18:46;

Mathilde chętnie przystanęła na propozycję udania się z Gryffonką do kuchni chociażby dlatego, że rzeczywiście czuła się zagubiona pośród tych wszystkich dusz, gdzie każdy oprócz tego, że przyszedł z kompanem to kojarzył jeszcze kogoś na tyle, by oddać się luźnym pogawędkom. Mathie bardzo chciała zrobić dobre wrażenie, więc energicznie poderwała się z zajmowanego miejsca, by podążyć za Isolde, a w końcu zatrzymała się tam uśmiechając się bardzo szeroko.
- Masz bardzo ładne mieszkanie. Pachnie taką swojskością. Nie jest sztuczne, ani takie jakieś... Nieprawdziwe. Wszystko wydaje się być Twoje. To bardzo fajne, wiesz? Bardzo lubię być w takich miejscach, bo jakby mniej w nich daje się odczuć samotność i zimne wieczory szybciej w nich upływają! Uwierzysz, że mój tata czasem twierdzi, że w naszym domu zegarek jest inaczej ustawiony niż u niego w pracy? Tam się podobno mu wszystko strasznie dłuży! Ale nieważne. Miałyśmy robić kanapki, tak? Dobra, to trzeba chyba trochę tutaj warzyw, jakiegoś chleba i w ogóle. - Paplała już bez opamiętania, bo przecież nie musiała się teraz przebijać przez piękno wil czy szalonych książkowych moli, a gdyby była jeszcze świadoma tego, że przybyła teraz gwiazda rocka, to pewnie w ogóle zaczęłaby nerwowo chichotać.
- Znasz ich wszystkich? Chodzicie gdzieś razem i spotykacie się? - Oczywiście chodziło jej o prefektów, którzy wydawali się jej tacy nieprawdziwi, jakby co najmniej kija połknęli. Aczkolwiek tym wnioskiem nie chciała się dzielić z Isolde, bo pewnie byłoby jej przykro, że Puchonka obraża jej przyjaciół. Tills sama nie znosiła jak ktoś złe słowa wieszał na jej znajomych. - Chyba nie zrobiłam najlepszego wrażenia, ale wiesz. To trudno. Moja bliźniaczka zawsze była lepsza w pierwszych kontaktach z ludźmi z drugiego brzegu. Ale mam nadzieję, że nie będziecie mnie mieli za piąte koło u wozu. W sumie to zabawne, bo piąte koło w mugolskich samochodach jest zapasowe, nie? Ale nie wiem. Tata niewiele mi mówi o mugolskim świecie, mama też. Ostatnio po prostu słyszałam, że jest szał na robienie prawo jazdy. Ty też zrobiłaś? - Mówiła przy piątej kromce chleba smarowanej masłem i przy dziesiątej okładanej cienkim plasterkiem mięsa.
- Chyba wystarczy, rajt? - Spytała układając kanapeczki na talerzyku i co raz rozglądając się po naprawdę ładnym wnętrzu.
Powrót do góry Go down


Madison Richelieu
Madison Richelieu

Student Gryffindor
Rok Nauki : III
Wiek : 29
Czystość Krwi : 90%
Dodatkowo : metamorfomagia, rezerwowy pałkarz
Galeony : 1827
  Liczba postów : 706
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5525-madison-chloe-richelieu#160262
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5528-madisonowa-sowa#160270
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7198-madison-richelieu
Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 5 QzgSDG8




Gracz




Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 5 Empty


PisanieMieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 5 Empty Re: Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth  Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 5 EmptySob Kwi 05 2014, 19:53;

Wnioskując po wszelkiego rodzaju doniesieniach Obserwatora, Isolde mogła porwać się trochę z motyką na słońce, organizując spotkanie dla prefektów, będących głównymi bohaterami większości historii plotkarskiej gazetki. Może faktycznie odebranie różdżek znajdującym się w mieszkaniu osobom nie jest złym pomysłem, ale miejmy nadzieję, że obejdzie się bez tego! Minęło kilka chwil, w trakcie których Kanadyjka próbowała się zorientować czy znajdzie wspólny język z prefektami i dopiero wtedy zaczęła z pełną uwagą dostrzegać wszystkie dziejące się w salonie rzeczy. Trochę żal jej było zahukanej Australijki, którą Gryfonka ratowała wyprawą do kuchni w celach przygotowania prowiantu, jednak nie miała więcej czasu na rozmyślania, bo oto rozrywkowy wil zbyt energicznie potrząsnął Kłębolotem, co doprowadził do średnio miłej niespodzianki. Richelieu skojarzyła Philippe, który przecież był chłopakiem (a może już byłym, nie wiem!) jej koleżanki z drużyny, Pen, jednak nigdy wcześniej nie wymieniła z nim chyba nawet kilku zdań, a i teraz ten był bardziej zainteresowany piękną pół-wilą, co oczywiście było zupełnie zrozumiałe i w żadnym wypadku zaskakujące. Mads spojrzała pytająco na Merla, kiedy ten spytał skąd wiedziała, jaki trunek dobrać i przypomniało jej się, że faktycznie wiele osób, łącznie z producentem używek, twierdzi, że dzierżone dumnie przez chłopaka Błękitne Gryfy idealnie dopełniają się ze Łzami Morgany.
- To musiało być przeznaczenie! – oświadczyła niezwykle poważnym tonem, kiwając jeszcze głową na potwierdzenie swoich słów. – Madison, ogniwo reprezentacyjne kanadyjskiej mafii. Czy ja wiem? Chyba nie udzielam się społecznie zbyt często. – odpowiedziała z lekkim wzruszeniem ramionami, nie znajdując lepszego wytłumaczenia na brak wcześniejszego zapoznania. Może wcześniej się pojawiała częściej w różnych miejscach, ale od jakiegoś czasu bardziej skupiała się na treningach niż na ewentualnych oficjalnych spotkaniach organizowanych dla prefektów. Cóż, w sumie treningi na niewiele się zdały, bo i tak opuściła finałowy mecz, ale co tam!
– Uważam, że powinniśmy przeprowadzić badania naukowe i przetestować teorię kompatybilności smakowej. – zarządziła, po czym ochoczo nalała Morgany do szklanek i wręczyła jedną Merlowi. Gdy usłyszała następną jego wypowiedź, rozejrzała się po pomieszczeniu, a ponieważ wtedy jeszcze nie było w nim Dexa, a Sapph już opuściła ich zacne towarzystwo, faktycznie coś było na rzeczy z tym kolorem włosów. Przypadek? Nie sądzę. – Cóż, to by wyjaśniało, dlaczego po mojej napaści na byłą panią prefekt Puffu, zamiast odesłać mnie do domu, dali mi odznakę. – jakże ładnie dopasowała potwierdzenie do teorii o upodobaniach Garetha! Może powinni z Merlinem stworzyć zespół badaczy naukowych, jeszcze by zrewolucjonizowali światopogląd wszystkich ludzi swoimi odkryciami!
Powrót do góry Go down


Scarlett Maya Saunders
Scarlett Maya Saunders

Student Slytherin
Rok Nauki : I
Wiek : 27
Czystość Krwi : 75%
Dodatkowo : rezerwowy pałkarz, wężoustość
Galeony : 627
  Liczba postów : 1439
http://czarodzieje.my-rpg.com/t4683-scarlett-maya-saunders
http://czarodzieje.my-rpg.com/t4687-sms
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7174-scarlett-maya-saunders
Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 5 QzgSDG8




Gracz




Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 5 Empty


PisanieMieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 5 Empty Re: Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth  Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 5 EmptyNie Kwi 06 2014, 13:07;

To był jakiś koszmar. Stała tam z tymi wszystkimi ludźmi i kiedy w końcu przyszła Isolde, by powiedzieć, że mogą się rozgościć, sądziła, że może jakoś przebrnie szybko przez to spotkanie, ale niestety się pomyliła. Zanim bowiem dotarła na miejsce, w jej kierunku rzucił się Merlin, który walił gorzelnią na kilometr. Nie dość, że nazwał ją Mandy, tak jakby tamta była prefektem, to jeszcze zaczął się głupio tłumaczyć. Miała już machnąć zniecierpliwiona ręką, byleby do niej nie podchodził, ale śmiał ją pocałować w usta! Ogółem miał szczęście, że szybko od niej odskoczył, bo Scarlett już wyciągała rękę, aby nią walnąć w mordę Faleroya, jednak nie zdążyła. Więc jej dłoń zawisła w powietrzu, a nie napotkawszy na nic po drodze, po prostu właścicielka opuściła ją wzdłuż ciała. Ogółem miała do niego podejść i powiedzieć mu, co o nim myśli, ale niestety chłopak miał geny wili, więc jedyne, co była w stanie zrobić to prychnąć z niezadowolenia. Rany, co za dno...
Usiadła zatem dosyć naburmuszona na jakiejś kanapie czy coś, zastanawiając się jednak, czy nie powinna już wyjść. Jej smutki jednak zostały w miarę przegonione, bo przypomniała sobie o swoim rumie w torebce, zatem sięgnęła po niego i zaraz otworzyła, nie patrząc na dobre maniery czy coś w tym guście. Wypadek z Kłębolotem i inne dziwne rzeczy dziejące się w tym mieszkaniu jej nie interesowały, szczególnie, że z nerwów trzęsły jej się ręce. Ledwo sięgnęła po szklankę, nalewając sobie pokaźną ilość alkoholu. Butelkę odstawiła zaś kulturalnie na stół, aby inni mogli się częstować, taka dobra była. Zaś sama zaczęła łapczywie pić swój trunek, mając nadzieję, że może zaraz się zakrztusi i umrze i będzie pięknie.
Lecz kiedy odstawiała naczynie na blat, a nic z tych rzeczy się nie wydarzyło, to akurat do pomieszczenia wszedł Vanberg. Wyglądał jak milion nieszczęść, dlatego nie miała serca już stwierdzać, że opuści ten przybytek. I na niego nie była zła, kiedy ją cmoknął, a potem ułożył głowę na jej ramieniu. Miała ochotę ułożyć swoją na jego, ale widząc jego obrażenia uznała, że może nie będzie mu robić krzywdy. Taka dobra była, a nikt jej nie doceniał!
- Raczej metody na wkurzanie wszystkich po kolei - odparła niezbyt zadowolona, jednak wzięła parę głębokich wdechów i starała się uspokoić. - Co się zaś tyczy ratowania, to nie wzięłam dziś swojego stroju superbohaterki, ale jak mi powiesz, czego ci trzeba to może uda mi się to załatwić - odszepnęła, kiedy miał jeszcze głowę blisko niej.
Powrót do góry Go down


Isolde Bloodworth
Isolde Bloodworth

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 29
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177 cm
C. szczególne : zjawiskowo długie nogi, blizna na prawym boku, arystokratyczny akcent
Galeony : 4923
  Liczba postów : 1919
http://czarodzieje.org/t5500-isolde-bloodworth#159733
http://czarodzieje.org/t5520-isolde-bloodworth
http://czarodzieje.org/t7230-isolde-bloodworth#204739
Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 5 QzgSDG8




Gracz




Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 5 Empty


PisanieMieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 5 Empty Re: Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth  Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 5 EmptyNie Kwi 06 2014, 13:40;

Isolde uśmiechnęła się ciepło, widząc, że Mathilde odżyła, pomagając jej w kuchni. Słowotok puchonki zupełnie jej nie przeszkadzał, miała miły głos i mówiła miłe rzeczy, dlaczego więc Is miałaby by niezadowolona. Pokazała jej, gdzie co jest, wyciągnęła kolorowe talerze, na których mogły ułożyć gotowe kanapki.
- Och, dziękuję. Też je lubię. Dopieszczam je jak mogę... dom musi być domem, a nie po prostu miejscem, w którym się śpi i trzyma swoje rzeczy, prawda? Dużo moich znajomych ma podobne zdanie jak ty i kiedy komuś jest bardzo źle, zazwyczaj tutaj szuka schornienia - uśmiechnęła się, układając kanapki na liściach sałaty, dzięki czemu ładnie się prezentowały. - Mój tata mówi dokładnie to samo, kiedy nie ma nic do roboty w terenie i musi siedzieć w papierach - roześmiała się cicho, ciepło myśląc o domu rodzinnym, mamie i tacie i długich, kojących wieczorach, które spędzali razem. Westchnęła i potrząsnęła głową, próbując wrócić do rzeczywistości.
- Skąd. Znam tylko Faleroya, bo jesteśmy na jednym roku i często bezczelnie spisuje ode mnie na lekcjach, ale jest uroczy, w końcu jego babcia jest wilą - uśmiechnęła się ciepło, bo Merlina naprawdę lubiła i nie potrafiła się na niego gniewać. - Widuję czasem Sapphire i Bell, bo znów, jeden rok, ale w życiu nie zamieniłyśmy nawet kilku słów. Słabo, bo słabo, ale znam Madison, bo też jest prefektem Gryffindoru. No i Dextera - dodała, przy czym głos nieznacznie jej drgnął, sama nie wiedziała, czy ze złości, czy właściwie dlaczego. Umilkła na chwilę, po czym uniosła rozbawione spojrzenie na Mathilde. - Tak, zrobiłam prawo jazdy, tata nie dawał mi żyć. A co do pierwszego wrażenia... nie martw się, na mnie zrobiłaś bardzo dobre, a co do reszty podejrzewam, że podobnie! A nawet jeśli nie... cóż, może cię pocieszę wiadomością, że ja pewnie też nie zrobiłam szczególnie dobrego wrażenia, bo... hm, tak już jest - dokończyła niezbyt sensownie i niezbyt zgrabnie, ale nie miała ochoty tłumaczyć zawiłości swojego charakteru i tego, że jej tryb życia różni się od tego, jaki preferuje reszta prefektów. Chwyciła jeszcze miseczkę, mającą służyć Merlinowi za popielniczkę i poprowadziła Mathilde z powrotem do salonu, trzymając w dłoni talerz pełen kanapek.
Nie spodziewała się ujrzeć Dextera. Miała nadzieję, że jednak nie przyjdzie, bo przecież był na nią ciężko obrażony. A tu proszę - spoczywa na jej kanapie, wtulony rozkosznie w tę ślizgonkę, Scarlett, wyraźnie poobijany i w okularach przeciwsłonecznych, które pewnie mają maskować podbite oko czy coś w tym rodzaju. Sama nie wiedziała, co czuje, ale z pewnością nie było to nic miłego. Z jednej strony złość, że jednak przyszedł i czuli się do tamtej obrażonej na cały świat blondynki, z drugiej... znów złość, tym razem na samą siebie, gdy wróciła myślą do tamtego wieczora, kiedy coś jej odbiło i o mały włos, a wylądowałaby z Vanbergiem w łóżku... Nie, nie chodziło o jej... cnotliwość, jak określił to kiedyś Merlin. Tu chodziło, niestety, o jej dumę, która nie mogłaby ścierpieć bycia po prostu atrakcyjnym ciałem. Jednym z wielu atrakcyjnych ciał, które Dexter miał. Nie musiała być miłością życia, ale chciała być człowiekiem, nie zadowalającą sumą genów. Chciała być w jakiś sposób wyjątkowa. Na końcu pojawił się smutek, że nie pamięta, kiedy ostatni raz ktoś spojrzał na nią jak na kobietę. Przywołała na usta lekki, nic nie mówiący uśmiech i postawiła talerz na stole, jednocześnie wciskając do dłoni Merlina upragnioną miseczkę i zastanawiając się, co ze sobą zrobić. Wbrew pozorom ona i Mathilde były tak samo zagubione i samotne. Choć w przypadku każdej z nich wynikało to z czegoś innego.
- Jak ci się podoba Hogwart? I... nie mam na myśli atmosfery, bo wiem, że ten zamek żyje plotkami... Pytam o stronę... hm, wizualną - zwróciła się do Tillie, kątem oka zerkając na Vanberga i zastanawiając się, co tym razem mogło go spotkać. Chociaż tak naprawdę zupełnie jej to nie interesowało.
Powrót do góry Go down


Merlin Faleroy
Merlin Faleroy

Student Slytherin
Rok Nauki : II
Wiek : 30
Czystość Krwi : 75%
Dodatkowo : Ćwierć-wil, rezerwowy obrońca
Galeony : 236
  Liczba postów : 492
http://czarodzieje.my-rpg.com/t3560-merlin-faleroy
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5349-glupia-sowa-merlina
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7199-merlin-faleroy#204423
Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 5 QzgSDG8




Gracz




Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 5 Empty


PisanieMieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 5 Empty Re: Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth  Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 5 EmptyPon Kwi 07 2014, 00:14;

Merlin Faleroy aka jedyna osoba bawiąca się przednio na melanżu zupełnie nie przejął się oburzeniem, czy czymś tam Scralett. W sumie zupełnie go nie obchodziła, bo po chwili zajął się robieniem miliona różnych spraw i rozrabianiem, więc całkowicie zapomniał o tej niezwykle marudnej dziewczynie. Serio ona i Effie mogłyby uczestniczyć w jakimś konkursie, która bardziej marudzi. Ale Fontaine to była jego kuzynka, która wnosiła tu mnóstwo piękna. A SMS jedynie skwaszoną minę. W każdym razie Merlin serdecznie podziękował Isolde za to, że przyniesie mu miseczkę i uśmiechnął się uprzejmie. Is poszła odgrywać matkę polkę i zajmować się Mathilde, jakby ta była jakimś dzieciakiem. Puchonką też przestał się przejmować od kiedy nieuprzejmie zignorowała jego powitanie. Za to ponieważ jest kuzynem Effie, prawdopodobnie powinien znać Bell, ze względu na to, że muszą być poniekąd rodziną, dlatego poklepał ją radośnie po głowie na przywitanie, kiedy przechodziła obok niego. Potem jednak zajął się Madison i jej butelką Morgany.
- To z pewnością przeznaczenie – powiedział pochylając się lekko w jej stronę i obdarzając willowym uśmiechem. – Ach, Kanada, w ogóle was nie kojarzę. Za to wasze akcenty nie są tak bardzo niezrozumiałe jak Australijczyków – zauważył sprytnie i po chwili zszerokim uśmiechem przyjął od niej kieliszek Morgany, najpierw prędko opróżniając resztkę Kłębolota w szklance. Wyjął też papierosa i szarmancko podpalił jednego Madison. W tym momencie do mieszkania wszedł Dexter, który kompletnie go olał kierując się do SMS. Szczerze mówiąc gwiazda rocka wcale nie świeciła jasno. A Faleroy miał nadzieję, że chociaż on będzie w nastroju do melanżowania! Przeprosił na chwilę Mads i poczłapał do Dexa stawiając przed nim kieliszek z Kłębolotem. – Wyglądasz paskudnie. Ostatnio jak widziałem cię ze Scarlett to wyglądała obleśnie, zakładam, że to jakiś wasz fetysz – powiedział Merl, wcale nie przejmując się stanem Vanberga, skoro ten nie przejmuje się obecnością Merlina. Mimo wszystko dał mu drineczka, czyż nie! Na pewno z chęcią dłużej by poczatował z tą żywiołową, wcale nie marudną dwójką, ale Isolde wróciła z jego miseczką, więc Faleroy podbiegł do niej całując ją namiętnie w policzek w zamian za przysługę. – Chyba znowu nie czujesz się w najbardziej komfortowej sytuacji na świecie – powiedział cicho kiedy był pochylony i zerknął na poobijanego Dexa. - Może puść jakąś muzyczkę? – dodał głośno i mrugnął do dziewczyny. Stosunkowo mało chwiejnym krokiem wrócił o Madison, którą wcześniej okrutnie zostawił.
- Napadłaś na nią, bo jest z Australii? – zapytał Kanadyjki zerkając na Mathilde. Pewnie dlatego była taka przestraszona! W końcu skąd miał wiedzieć o kogo chodzi. Usiadł na fotelu, który był gdzieś obok niego i złapał za rękę Mads, ciągnąc ją w dół. Kiedy wylądowała na jego kolankach postawił na niej miseczkę, którą dostał od Is, żeby mogli sobie dalej słodko palić i pić ten super napój w oparach mięty.
Powrót do góry Go down


Dexter Vanberg
Dexter Vanberg

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 32
Czystość Krwi : 90%
Galeony : 2342
  Liczba postów : 1898
http://czarodzieje.my-rpg.com/t2680-dexter-vanberg#91111
http://czarodzieje.my-rpg.com/t2721-dexterkowe-lisciki
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7160-dexter-vanberg#204285
Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 5 QzgSDG8




Administrator




Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 5 Empty


PisanieMieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 5 Empty Re: Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth  Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 5 EmptyWto Kwi 08 2014, 13:26;

To skandaliczne, że Faleroy uznał, iż Dex go olał, skoro wyraźnie napisałam, że mu kiwnął głową, czy cośtam. To i tak wiele w jego stanie! Otóż muzyk postanowił przemknąć tak cicho, by nie ściągać specjalnie na siebie uwagi, tym spóźnionym przyjściem i poobijaną buźką. Westchnął ciężko lekko wzruszając ramionami, gdy wil dołączył do nich.
- Bojkotujemy piękno. Udowadniamy światu, że jest przereklamowane - odparł do Faleroya, gdy ten podszedł do nich gadając coś o tym, że na zmianę wyglądają obleśnie. Niestety była w tym nuta prawdy. Zabawny zbieg okoliczności i jeszcze zabawniejsze, że mimo tych tragicznych wizerunków, dwójeczka wciąż nie odmawiała sobie swojego towarzystwa. Doprawdy, urocze! Oczywiście swym obecnym wyglądem Vanberg średnio się martwił. Z perspektywy tego, co przeszedł ostatnio, parę siniaków i wychudzenie, jakie z tego wszystkiego pozostało, wydawały się być dosłownie niczym. Kiedy tylko wil sobie poszedł, a muszę zauważyć, iż Dex był dziś tak zdechły, że nawet nie wodził specjalnie wzrokiem za dwoma wilami, jakie były w pomieszczeniu, jedynie objął ponownie swoją towarzyszkę, uznając, że to wszystko czego na tą chwilę potrzebuje. Gdzieś w międzyczasie pojawiła się Isolde, częstując jakimiś super smakołykami i zajmując miejsce przy stole. Dexter jedynie na moment wbił wzrok w perfekcyjną panią domu, bowiem zaraz zajęła go bardziej Sms. Nie miał ochoty na wymianę uszczypliwych zdań. Uśmiechnął się pod nosem i znów nachylił w kierunku blondynki, by reszta zebranych nie zajmowała sobie głowy słowami, jakie zamierzał jej przekazać.
- Nie zabrałaś, ale sugerujesz, że gdzieś tam masz obcisły, lateksowy strój kobiety gotowej pomóc potrzebującym? - Momentalnie Vanberg poczuł się jeszcze bardziej poszkodowany, niż był przed przyjściem do tego mieszkania. Absolutnie potrzebował reanimacji ze strony super kobiety. - W takim wypadku jestem bardzo potrzebujący, a pomoc możesz rozpocząć od pokazania mi się w tym cacku - O, od razu by się poczuł wyzdrowiały! Ach, ten sprytny Vanberg miał idealne lekarstwo na wszystko.
Powrót do góry Go down


Scarlett Maya Saunders
Scarlett Maya Saunders

Student Slytherin
Rok Nauki : I
Wiek : 27
Czystość Krwi : 75%
Dodatkowo : rezerwowy pałkarz, wężoustość
Galeony : 627
  Liczba postów : 1439
http://czarodzieje.my-rpg.com/t4683-scarlett-maya-saunders
http://czarodzieje.my-rpg.com/t4687-sms
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7174-scarlett-maya-saunders
Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 5 QzgSDG8




Gracz




Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 5 Empty


PisanieMieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 5 Empty Re: Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth  Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 5 EmptySro Kwi 09 2014, 14:58;

W zasadzie nie obchodziło ją to, co myślą o niej inni. Tak naprawdę to dziwiła się, że ktokolwiek tutaj może się dobrze martwić. Faleroy'a nie brała pod uwagę, bo był napruty jak idiota, w takim stanie zapewne wszystko wydaje się być zabawne. Westchnęła, pijąc swój alkohol i starając się ignorować wszystko dookoła, ale kiepsko jej to wychodziło. Bowiem ludzie przychodzili, wychodzili, coś tam gadali bez większego ładu i składu. Wciąż dziwiła się sobie, że po prostu nie wzięła swojej butelki i nie wyszła z nią, szukając lepszego towarzystwa. Swoją drogą nie sądziła, że Hampson tak beznadziejnie dobiera kadrę prefektów. I choć nie miała na myśli wszystkich, to mocno się teraz zastanawiała nad tym, co powinna w tej sytuacji zrobić. Niby nie musieli się lubić, bo ich znajomość opierała się raptem do służbowych kontaktów, nie mniej to było nieco przykre. Patrole z Merlinem? O zgrozo. W sumie nie rozumiała, czemu chłopak taki jest, mając tak fajną kuzynkę, ale cóż! Widocznie geny jakoś średnio się rozdały, no tak bywa. Do tej pory szczęśliwie mogli się unikać, bo prefektów-ślizgonów było jak na lekarstwo, ale to akurat dobrze. Wolała sama spacerować ciemnymi korytarzami, nie musząc znosić żadnego niewłaściwego towarzystwa!
Ale dosyć o tym, bo przecież była na imprezie, a przynajmniej próbowała na niej być, a rozmyślała nie wiadomo o czym. Szczególnie, iż siedziała z Dexterem, a za nim przyplątał się wil, który jak zwykle był subtelny niczym Voldemort. Saunders wywróciła oczami na jego głupi komenatrz, uznając, iż z pijanym kolesiem nie będzie dyskutować, bo to jałowa konwersacja. Dobrze, że zrobił to za nią kolega obok! Dzięki temu nie musiała się odzywać i było jej to bardzo na rękę. Uśmiechnęła się jedynie kwaśno, mając nadzieję, że dzięki temu tamten szybciej sobie pójdzie. I udało się, choć nie przez nią, ale to akurat mało istotne. Cokolwiek, co się w niej kotłowało, znalazło ujście po tym, jak Vanberg ją ponownie objął, dzięki czemu na nowo się uspokajała. I w przeciwieństwie do niego wciąż wodziła oczkami po zebranych, próbując z nich coś wyczytać, ale bezskutecznie, więc wróciła do przyjemniejszych zajęć, takich jak rozmowa z gryfonem.
- Tak, mam nawet lateksową bieliznę - odparła szeptem, nie mniej zaczęła się śmiać, bo już to sobie wyobraziła. W sumie nigdy nie była tak ubrana, więc nie miała pojęcia, czy jest to w ogóle wygodne, ale co tam. Czasem można zaszaleć, nawet w głupi sposób.
- Ale to musielibyśmy stąd wyjść, wiesz, nie chcę, aby wszyscy się dowiedzieli o moich super mocach - szepnęła jeszcze, uśmiechając się lekko. Co prawda już wszyscy wiedzieli O JEJ SUPER CIELE, ale to tam nieważne i tak nie chciała robić pokazu tutaj! Szczególnie, iż pod spodem nie miała żadnych lateksowych ubrań, ale oj tam, to chyba najmniejszy problem!
Powrót do góry Go down


Isolde Bloodworth
Isolde Bloodworth

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 29
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177 cm
C. szczególne : zjawiskowo długie nogi, blizna na prawym boku, arystokratyczny akcent
Galeony : 4923
  Liczba postów : 1919
http://czarodzieje.org/t5500-isolde-bloodworth#159733
http://czarodzieje.org/t5520-isolde-bloodworth
http://czarodzieje.org/t7230-isolde-bloodworth#204739
Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 5 QzgSDG8




Gracz




Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 5 Empty


PisanieMieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 5 Empty Re: Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth  Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 5 EmptySro Kwi 09 2014, 15:52;

Na Isolde spłynął nagle realizm. Nie, właściwie nie spłynął - walnął ją z całej siły w potylicę, przywołując do porządku i sprawiając, że w jej mózgu zrodziło się jedno, zasadnicze pytanie - Coś ty sobie, do ciężkiej cholery, myślała? Że co? Że będzie miło i rozkosznie? Że będą pili winko i rozmawiali o tym, jak to ciężko/przyjemnie być prefektem, bo można łazić po nocy i pławić się w tych fantastycznych basenach z pachnącą pianą w łazience prefektów? Na Merlina, co jej przyszło do głowy? Chyba najadła się szaleju, kiedy podejmowała tę decyzję, wierząc święcie, że faktycznie ktoś się zintegruje, zamiast tkwić w grupce znajomych, że ona będzie ogarniać tych wszystkich ludzi, których nie znała, którzy jej nie znali i, co więcej, chyba wcale nie chcieli poznać. Ta konkluzja była tak gorzka, że Isolde aż się skrzywiła, ale tylko na moment, bo przecież trzeba robić dobrą minę do złej gry, skoro już się do niej weszło, prawda? Nawet przegrywać należy z klasą, więc Is będzie brnęła w to szaleństwo, uśmiechając się wdzięcznie i udając, że jest po prostu fenomenalnie, kiedy miała ochotę zamknąć się w kuchni i walić głową w ścianę, bolejąc nad własnym idealizmem, któremu racjonalizm czasem nie zdąży przeszkodzić.
Merlin był tak wcięty, że gdyby nie lata praktyki, z pewnością nie utrzymałby się w pionie, a mimo to był równie uroczy, jak zwykle, w każdym razie dla niej, bo Dexter i przylepiona do niego Scarlett mogli mieć na ten temat odmienne zdanie. Isolde uśmiechnęła się w myślach, odnalazła swój kieliszek z Kłębolotem i upiła trochę, wiedząc, że z pewnością jej to nie pomoże, a biorąc pod uwagę stres, jaki nagle ją dopadł, niedługo będzie umierać na migrenę i nic jej nie pomoże. Wylewność pijanego wila spłynęła na jej udręczoną duszę jak balsam. Pogłaskała go po policzku i uśmiechnęła się blado, kiwając głową.
- Och... dam radę. W sumie mnie to wszystko nie obchodzi, a ten wieczór i tak jest skazany na porażkę - szepnęła, niemal dotykając wargami jego ucha, po czym uśmiechnęła się nieco szerzej, udając, że jest bardzo dziarską i bardzo pewną siebie panią domu, której nic nie zaskoczy, która ma w nosie wszystkich facetów świata i która ma zamiar zmusić swoich gości, by doskonale się bawili, choć oni wcale tego nie chcą. - Dobra myśl, Boże, chyba tracę głowę - skwitowała, po czym pobiegła do swojego magicznego gramofonu, stuknęła w niego różdżką i wymruczała tytuł jakiegoś imprezowego kawałka, który powinien trochę rozruszać towarzystwo.
Proszę, proszę, proszę, niech się uda...
Powrót do góry Go down


Mathilde Villadsen
Mathilde Villadsen

Absolwent Gryffindoru
Rok Nauki : III
Wiek : 29
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 510
  Liczba postów : 1382
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6313-mathilde-olivia-villadsen#177625
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6376-poprosze-najladniejsza-pocztowke#179438
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7164-mathilde-olivia-villadsen#204301
Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 5 QzgSDG8




Gracz




Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 5 Empty


PisanieMieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 5 Empty Re: Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth  Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 5 EmptyPią Kwi 11 2014, 00:04;

Mathilde poczęła się w ogóle zastanawiać na czym w ogóle polega funkcja prefekta. Jasne jakaś tam odznaka, jakieś tam farafere, ale co dalej? W którym momencie stajesz się na tyle ważny, że ktoś wybiera Cię na tą funkcję. I po co? Dla kogo ubierasz ten fiolet skoro nie robisz nic. Dla nie poznaki? Sama teraz należała do grupy tych ludzi jednocześnie do nich nie pasując. Bo bądźmy szczerzy. Oprócz Isolde nie dogadałaby się z żadnym prefektem obecnym w tym pomieszczeniu, no może jeszcze Bell i Philippe znaleźliby dla niej tyle litości, by raz po raz rzucić przyjemne spojrzenie i zagadać o byle czym, ale pozostała część grupy? Nerwowo przełożyła włosy na drugie ramię na moment pogrążając się w milczeniu, bo przecież kompletnie nie rozumiała tego zachowania. Okej, skoro przyszli tu z przymusu to mogli wyjść tak? Przecież to miała być jakaś integracja, a akurat w tym momencie ten chłopak w okularach praktycznie leżał na blondynce, a ten wil zabawiał się w najlepsze. Nie pomijając również zagadanej reszty i Sapphire, która weszła i wyszła. Co teraz? Nic dziwnego, że Bloodworth straciła humor i nie wiedziała, którą obrać ścieżkę by wybrnąć z nieprzyjemnej atmosfery, która się tu nagromadziła. Math w Australii nie miała problemu z zapoznawaniem nowych ludzi, gdy Veronique jeszcze żyła często były duetem opiekującym się w pierwszych dniach przykazaną im grupą pierwszaków. Zawsze wzbudzały konsternację, gdy tak stały obok siebie identyczne jak dwie krople wody. Bywa, życie i tak dalej. Jednak przecież nie czas teraz na wspominki.
- Hogwart, jak Hogwart. Duże zamczysko. Chciałam tu się uczyć od początku, w jakiś sposób inspiruje mnie to miejsce pomimo wielu nieprzyjemnych wydarzeń i słów, które nie powinny paść, ale... Ale uważam, że jeżeli chodzi o to co szkoła proponuje wizualnie to warto tu być, żeby chociaż to osobiście obejrzeć. A reszta to już chyba tylko ludzie, a ludzie zwykli odchodzić więc można mieć nadzieję, że będzie lepiej. - Albo gorzej. - dopowiedziała w myślach zakładając nogę na nogę, ale ta odpowiedź chyba powinna usatysfakcjonować dziewczynę.
- A Ty? Jak Twoje odczucia wizualne? - Podkreśliła czując wewnętrznie, że gdyby dolać to tych napoi veritaserum to spotkanie mogłoby się zakończyć rękoczynami, a zwierzenia byłby najgorszą godziną szczerości dla co poniektórych. Cóż, tak też bywa.
Powrót do góry Go down


Zachariasz Smirnov
Zachariasz Smirnov

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 40
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 1433
  Liczba postów : 312
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8911-zachariasz-smirnov#249539
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8913-porada-uzdrowiciela
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8922-zachariasz-smirnov#249871
Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 5 QzgSDG8




Gracz




Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 5 Empty


PisanieMieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 5 Empty Re: Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth  Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 5 EmptyNie Sie 24 2014, 12:17;

Zachariasz miał pracowity tydzień, więc mało mógł pomyśleć nad tym, do czego się posunął z Isolde. Nie wpadł nawet na pomysł, że powiedział o wiele za dużo. "Kochanie" brzmiało abstrakcyjnie, nawet jak na dwójkę dwóch romantyków. Ktoś z boku mógłby pomyśleć, że obydwoje nudzą się w życiu i postanowili spróbować być ze sobą. Związek jednak nie oznaczał chodzenia na piwo kremowe, wyśmiewania nauczycieli bądź przechodniów. To było o wiele trudniejsze niż mogli sobie przypuszczać. W grę wchodził kompromis, ustępstwa i zbyt częste poważne rozmowy. Dobrali się wręcz idealnie. Ona chciała zostać aurorką, walczyć ze złem na świecie. Mogłaby poświęcić przez to swoje życie. A Zachariasz odliczał dni w kalendarzu aż nie będzie mógł wymawiać imion swoich najbliższych. Już miał problem, aby utrzymać kubek w dłoniach, nie rozlewając zawartej w nim cieczy.
I wtedy jak z nieba spadła mu Freya, najlepsza pacjenta na świecie, którą postanowił wyleczyć. Pierwszy raz spotkał się z tym, że człowiek chciał poczuć ból. Próbował już wielu rzeczy, ale Vacheron sprawiała wrażenie jakby dążyła do swojej samozagłady. Musiał ją pilnować, więc zaproponował jej swoją kawalerkę. Rzadko kiedy w niej bywał, ale ostatnimi czasy się to zmieniło. Z Zoyą były co raz gorsze stosunki, a Vacheron należała do grona nielicznych, którzy wiedzieli o żonie. W zamian za historie ze swoje życia, które mogłyby mu dać wskazówki co do antidotum, sprzedawał jej swoje opowieści. Również te o Zoi. Musiał jej powiedzieć o chorobie, bo trudno będzie ukrywać fale parastezji, które pojawiały się znikąd i znikały tylko wtedy, kiedy miały ochotę. Cały ten tydzień był dla niego pracowity. Kończył pracę w szpitalu, po godzinach jeździł na śmiertelny nokturn, a potem teleportował się do swojej kawalerki w Hogsmeade, marząc tylko o kilku chwilach spokoju. Musiał szykować pokój dla Frejki, jego mieszkanie na pewno nie było kobiece, a chciał, aby czuła się komfortowo mimo tej całodobowej obserwacji.
A potem zdał sobie sprawę, że w ogóle nie myślał o konsekwencjach swojego zachowania w stosunku do Isoldy. Nie wpadł na pomysł, aby powiedzieć jej o nowej współlokatorce, bo przecież to tylko pacjentka. Był tak zmęczony, że wszystkie sowy dopiero ogarnął późnym wieczorem, gdy naprawdę grzeczne dziewczynki powinny już spać. Zachariasz pomimo zdanych dwóch egzaminów na teleportację zwykłą i łączną wciąż gardził takim środkiem transportu. Wyszedł z domu, zakładając w biegu na siebie sweter. Chociaż w dzień jeszcze można było latać w krótkim rękawku, tak w nocy temperatura spadała nawet do dziesięciu stopni. Wrócił się jeszcze raz po szwajcarską czekoladę, która była tym miłym fantem z pracy przemytnika. O tej porze na pewno nie mógł kupić Isolde kwiatów, a zaczarowane nie mają takiego samego efektu. Nie szedł wcale długo. Jeszcze po drodze zdążył zapalić, ale nie te papierosy od Romulusa. Musiał być przytomny i na pewno nie we wszystkich kolorach tęczy. Stanął pod drzwiami, zapukał raz i drugi. Czy dobrze robił? Sam nie wiedział.
Powrót do góry Go down


Isolde Bloodworth
Isolde Bloodworth

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 29
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177 cm
C. szczególne : zjawiskowo długie nogi, blizna na prawym boku, arystokratyczny akcent
Galeony : 4923
  Liczba postów : 1919
http://czarodzieje.org/t5500-isolde-bloodworth#159733
http://czarodzieje.org/t5520-isolde-bloodworth
http://czarodzieje.org/t7230-isolde-bloodworth#204739
Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 5 QzgSDG8




Gracz




Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 5 Empty


PisanieMieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 5 Empty Re: Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth  Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 5 EmptyNie Sie 24 2014, 14:06;

Nie mogła spać. Od kilku nocy wierciła się w łóżku, nie mogąc znaleźć ani wygodnej pozycji, ani spokoju ducha. Myślała o Zachariaszu, o tym wszystkim, co między nimi zaszło - tak niespodziewanie, bez ostrzeżenia, bez zapowiedzi. Może działali zbyt impulsywnie, szczególnie ona, może to wszystko nigdy nie powinno się wydarzyć - należało wszystko przeanalizować, zamiast działać pod wpływem chwili, emocji i tego wszystkiego, nad czym nie mogli zapanować. Możliwe, że po prostu zbyt długo tłumili w sobie te uczucia, a kiedy przypadkiem nadarzyła się okazja do ich uwolnienia, nie było już miejsca na rozsądek. Tęskniła za nim. Przypominała sobie zarys jego sylwetki, przyjemne drapanie zarostu, ciepło warg i zdecydowany uścisk ramion. A może właśnie tego potrzebowała? Dojrzałego mężczyzny, który nie oszaleje z miłości do tego stopnia, że zatraci siebie, zamęczy ją swoją miłością, zamknie w klatce, a potem nie będzie sobie potrafił poradzić ze złamanym sercem? Może ten związek był tym, czego potrzebowała, by nareszcie stać się kompletną osobą? By nareszcie zaznać odrobiny szczęścia?
Nie była pewna, czego oczekuje. Z jednej strony rozmyślanie o ich relacji było męczące, pełne niewiadomych i wątpliwości, ale z drugiej spotkanie się z Zachariaszem budziło jej niepokój. Nie była pewna, czy potrafi się zachowywać naturalnie teraz, kiedy postanowili spróbować być razem. Jak miała się do niego zwracać? Kochanie? Skarbie? To wszystko brzmiało dziwnie, nieswojo i w jakiś sposób zgrzytało. Najłatwiej było, gdy po prostu byli blisko - pocałunki, dotyk rozplątywały wszystkie supły, wygładzały nieporozumienia, były językiem uniwersalnym.
Słysząc pukanie, oderwała się od garnków, bo ostatnio tylko gotowanie przynosiło jej odrobinę ukojenia. Cały dom pachniał przyprawami i drożdżowym ciastem, nadając to miłe uczucie swojskości, bezpieczeństwa. Z jakiegoś powodu radość mieszała się ze strachem, niepewnością, ruchy stały się chaotyczne, przez co upuściła pokrywkę, która z potwornym hałasem spadła na podłogę. Is zaklęła pod nosem, ale dała sobie spokój i tylko szczelniej opatuliła się błękitnym, miękkim szlafrokiem, pod którym miała tylko białą, lnianą koszulkę nocną, sięgającą nieco przed kolano, z koronkowymi wstawkami i ramiączkami. Serce waliło jej nieprzytomnie, kiedy w końcu otworzyła drzwi, wpuszczając do mieszkania chłód, który przejął ją dreszczem - a może to obecność Zachariasza? Nie wiedziała, co mu powiedzieć, więc uśmiechnęła się rozbrajająco i czule, tak jakoś intymnie, po czym pocałowała go delikatnie w usta, mając nadzieję, że nie zauważy, jak bardzo drżą jej dłonie. Widząc czekoladę, prawie wybuchnęła śmiechem - znów potraktował ją jak dziecko, choć przypuszczała, że nie zrobił tego celowo. Kobiety dostają kwiaty, dziewczynki - czekoladę. Nawet nie bombonierkę, ale właśnie czekoladę. Nie miała zamiaru się z nim o to spierać, więc po prostu wciągnęła go do środka, wieszając mu się na szyi i otaczając ciepłym zapachem konwalii i cytrusów, tak wyraźnie bijącym od jej rozgrzanego po kąpieli ciała.
- Wyglądasz na zmęczonego - szepnęła z czułością i niepokojem, ignorując fakt, że sama jest bledsza niż zwykle, a pod oczami wyraźnie rysują się sińce. Is potrzebowała kogoś, o kogo mogłaby się troszczyć i kto troszczyłby się o nią - i chyba trafiła pod dobry adres.
Powrót do góry Go down


Zachariasz Smirnov
Zachariasz Smirnov

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 40
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 1433
  Liczba postów : 312
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8911-zachariasz-smirnov#249539
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8913-porada-uzdrowiciela
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8922-zachariasz-smirnov#249871
Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 5 QzgSDG8




Gracz




Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 5 Empty


PisanieMieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 5 Empty Re: Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth  Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 5 EmptyPon Sie 25 2014, 19:39;

Zbyt wiele niewygodnych myśli nie pozwalało tak łatwo zasnąć. Zachariasz gdyby nie miał na głowie tyle spraw, pewnie kręciłby się po mieszkaniu, szukając jakiegoś zajęcia. On w przeciwieństwie do Isolde, nie wziąłby się za gotowanie, a za pracę. Odkąd odszedł ze Szpitala imienia Świętego Munga, doba jakby się wydłużyła. Przestał być ludziom potrzebny, a to Zachariasza okropnie bolało. Stał się nieważny. O ile zawsze psioczył na starsze panie, wymyślające przeróżne klątwy, które na pewno rzuciła na nie zazdrosna sąsiadka. Mówił, że marnują jego czasy, gdy aurorzy potrzebują pomocy. A teraz jakby za tym tęsknił. Dopiero po południu wychodził ze swojej kawalerki, teleportując się, na jego nieszczęście, do pracy. Teraz Vespa stała się nieprzydatna. Jasne, od czasu do czasu jeździł nią z pracy do rodzinnego domu, patrząc czy jego żona czasem nie podcięła sobie nadgarstków. Tylko ją sprawdzał, z wielką nadzieją. Gdy wszedł na nowy poziom relacji z Isolde, domyślał się, że teraz to będzie bardzo rzadkim gościem w domu. Nie chciał jej wiedzieć, a Zoya na pewno nie miała ochoty na spotykanie się właśnie z Zacharaszem. Wszystko, dzięki młodości Isolde, stało się nowe. Odkrywał świat, tęsknotę i to mrowienie wargach, które bolały z niepocałowania.
Smirnov powinien powiedzieć studentce o tylu rzeczach, że nie miał pomysłu jak to zrobić. Każdy z tematów był doskonały do tego, aby z szumem zakończyć ich znajomość. Wolał poczekać, chociaż rozsądek podpowiadał mu, że powinien wspomnieć o swojej chorobie. Nie zapytał się Isolde, jak sobie wyobraża ich relacje. Takie pytania były zbędne. Chciał jej pokazać, aby zapomnieć o nurtujących ich wątpliwościach i czuć się ze sobą dobrze. Nie musiała mu ani słodzić ani piec ciast. Oczekiwał normalności, ciszy, braku krzyków, awantur o pieniądze. Zachariasz tkwił w bardzo niekorzystnym układzie – małżeństwie, o którym chciał zapomnieć i z niego wyplątać. Trzeba było zatuszować to co dziwne, niezręczne. Musieli być po prostu sobą. To nic nie kosztowało.
- Kwiatów nie sprzedają o tej porze – szepnął, wyciągając czekoladę przed siebie, aby jej wręczyć. Być może nie doceniała takiego gestu, ale niektóre kobiety za szwajcarskie wyroby dałyby sobie rękę odciąć. Odwzajemnił krótki pocałunek, wchodząc do środka. Do jego nozdrzy od razu dotarł zapach drożdżowego ciasta. Nie pomyślał, że się starała, bo nigdy czegoś takiego nie uświadczył. Zaśmiał się cicho, pociągając zaczepnie za sznureczek przy szlafroku.
- Widzę, że to ciężki przypadek, panno Bloodworth – dodał, siląc się na powagę. Zaparło mu dech, gdy zobaczył tylko fragment lnianej koszuli nocnej. Czy zrobiła to specjalnie? Miał tylko pomóc jej zasnąć, nic więcej. Już żałował tego, że się tu znalazł. Będzie musiał powstrzymywać wszystkie mroczne zamiary, aby nie zachowali się jak gówniarze. On był romantykiem, na stu dementorów. Przytulił ją do siebie, pocałował kilka razy w czoło, policzki, a na końcu usta. I każdy z osobna siniec pod oczami.
- Ciężkie życie, a kawa już nie pobudza. Spokojnie, jutro zrobię sobie fajrant, więc obydwoje wypoczniemy. Masz jutro zajęcia? – spytał, nie chcąc puścić ją ze swoich objęć. Stęsknił się i czuł to jakby pierwszy raz w życiu. Miał trzydzieści lat, a nigdy nie kuło go w ten sposób serce.
- Chodź, zagrzejemy ci mleko
Powrót do góry Go down


Isolde Bloodworth
Isolde Bloodworth

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 29
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177 cm
C. szczególne : zjawiskowo długie nogi, blizna na prawym boku, arystokratyczny akcent
Galeony : 4923
  Liczba postów : 1919
http://czarodzieje.org/t5500-isolde-bloodworth#159733
http://czarodzieje.org/t5520-isolde-bloodworth
http://czarodzieje.org/t7230-isolde-bloodworth#204739
Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 5 QzgSDG8




Gracz




Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 5 Empty


PisanieMieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 5 Empty Re: Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth  Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 5 EmptyPon Sie 25 2014, 22:17;

Jak na razie Isolde nie miała nic konkretnego do roboty - rok akademicki dopiero się zaczął, nie była jeszcze pewna, jaki temat pracy dyplomowej wybierze, czuła się trochę przytłoczona tym wszystkim, co na nią czekało. Ostatni rok studiów, niespodziewany związek z Zachariaszem... Nie wiedziała, jak to się potoczy, nie wiedziała, czy to wszystko się uda, czy wypali, czy obroni pracę, swoje uczucie do Smirnova... Same niewiadome, same pytania i oczekiwanie, bo niczego nie mogła przyspieszyć. Chciała tylko, by Zachariasz był blisko niej, by jego obecność zagłuszała wszystkie wątpliwości i obawy. Wiedziała, że to głupie, trochę dziecinne, ale chyba po raz pierwszy w życiu miała odwagę powiedzieć, że potrzebuje kogoś, na kim mogłaby się oprzeć. Może dlatego, że nareszcie wierzyła, że może sobie na to pozwolić, że się nie zawiedzie. Że nie musi udawać niezłomnej.
Brakowało jej konkretnych zadań do wykonania, dlatego szalała w kuchni - to zawsze przynosiło jej ukojenie, poza tym w ten sposób mogła realizować kolejną swoją ambicję. Chciała dorównać matce, która nie tylko była doskonałą uzdrowicielką, ale też królowała w kuchni. A Is przecież chciała być taka jak ona, prawda? Poza tym gotowanie pozwalało jej się oderwać od niespokojnych myśli, koncentrowała się tylko na wyglądzie i smaku, dopieszczała, ozdabiała, wprowadzała innowacje i przez ten krótki czas czuła się prawie szczęśliwa, kiedy jej jedynym zmartwieniem było dbanie, by nie zrobił się zakalec albo żeby pieczeń nie okazała się surowa.
- Dziękuję - roześmiała się ciepło, po czym pocałowała go po raz kolejny. - Kwiatami nie mogłabym się z tobą podzielić - dodała cicho, nie mogąc zapanować nad uśmiechem i ciepłem, które promieniowało od serca, zalewając całe ciało. Z rozbawieniem trzepnęła go po dłoni pociągającej za sznureczek od szlafroka i otuliła się szczelniej, patrząc na niego z lekką kokieterią. Nie, nie zrobiła tego celowo. Było na tyle późno, że strój nocny był czymś zupełnie naturalnym, a ona nie potrafiła się zdecydować na nic innego - kusa, satynowa koszulka nocna byłaby zbyt prowokacyjna, zresztą czułaby się w niej niezręcznie i wulgarnie, a z kolei długa, flanelowa czy bawełniana piżama wydawała się żałośnie dziecinna. Uznała, że ten len z dyskretnymi koronkowymi elementami, które były bardziej niewinne niż zmysłowe, będzie najlepiej pasował. Do niej, do niego, do ich relacji i etapu, na którym byli.
- Z czego to wnosisz...? - spytała, zarzucając mu ręce na szyję i pozwalając się całować. Dotyk jego ust przyprawiał ją o dreszcze, przez ciało przepływały ciepłe prądy i miała ochotę śmiać się zupełnie bez sensu, tylko dlatego że było jej tak dobrze i bezpiecznie.
- Nie, jutro nie, akurat mi odwołali... - zamruczała z zadowoleniem, rozkoszując się myślą, że mają dla siebie całą dobę. Całą dobę pieszczot i moszczenia się w tym związku, całą dobę rozmów, jedzenia i pocałunków. Delikatnie przesuwała palcami po jego karku, patrząc mu w oczy i zachwycając się ich poważnym i czułym wyrazem. Miał trzydzieści lat i może właśnie teraz był najbardziej pociągający - wystarczająco dorosły, by wiedzieć coś o życiu, i wystarczająco młody, by móc się nim cieszyć.
- Dobrze. Właśnie upiekłam ciasto drożdżowe. Świetnie się komponuje z mlekiem - szepnęła ze śmiechem, rozbawiona faktem, że naprawdę Zachariasz ma zamiar ją usypiać pojąc ciepłym mlekiem. Ale dobrze, niech robi, co uważa za właściwe. Ona nie będzie protestować. Niech się nią zaopiekuje. A ona zaopiekuje się nim. Są sobie potrzebni.
Powrót do góry Go down


Zachariasz Smirnov
Zachariasz Smirnov

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 40
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 1433
  Liczba postów : 312
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8911-zachariasz-smirnov#249539
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8913-porada-uzdrowiciela
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8922-zachariasz-smirnov#249871
Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 5 QzgSDG8




Gracz




Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 5 Empty


PisanieMieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 5 Empty Re: Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth  Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 5 EmptyWto Sie 26 2014, 16:24;

Zachariasz patrzył na edukację Isoldy nieco pod innym kątem. Nie liczyło się to, czy jest początek roku akademickiego czy może jego środek, koniec. To była najważniejsza klasa. Rok dyplomowy sprawiał, że ludzie potrafili się zmienić nie do poznania. Stres wkradał się w godziny snu oraz posiłków. Musiała zadecydować, o czym chce pisać. Z zaskoczenia brały ją wątpliwości i, że te lata studiów poszły na marne. On tak się właśnie wtedy czuł. Prędko rezygnował z pomysłu zostania uzdrowicielem, a wracał szybciej niż ustawa przewiduje. Podejmowanie decyzji było najtrudniejsze, czego oczekiwało od nas życie. A w dodatku Zachariasz nagle wpadł na pomysł, aby namieszać w życiu Isolde, przyznając się do uczucia, które wypalało mu dziury w mózgu.
Szkoda, że nie chciała pracować dla Zachariasza. To znaczy nie powiedział jej, czym się zajmuje, ale mogłaby mieć do tego smykałkę. Pomagałaby mu w papierach, układała wszystko i umawiała na spotkania. Chociaż było to obowiązkami Zoyi, ta kompletnie się nie sprawdzała. Miał wrażenie, że powinien zgłosić porwanie swojej żony czy coś, bo już dość długo jej nie widział. Oczywiście, mogła go unikać, ale zawsze jakoś na siebie wpadali. Teraz wszystko było na głowie Zachariasza. Na Merlina, dobrze, że odszedł ze szpitala. Nie miałby na nic czasu, a już na pewno nie na Isolde. Szkoda, że ani razu nie powiedziała mu o swoich ambicjach dorównywania matce. Nie musiała. Zachariasz nie był aż takim smakoszem jedzenia. Zadowoliłby się nawet przypalonym jajkiem. Dobra, udawałby, że je zjadł. Jednak jeśli gotowanie i pieczenie stanowiły przyjemność dla Bloodworth, nie miał nic przeciwko. Byleby nie zarywała nocy!
- Ale ładnie by pachniało. Chociaż wyczuwam ciasto – uniósł lekko głowę, zachowując się trochę jak pies niuchający, co tu może podkraść. Spojrzał na nią wielkimi, smutnymi oczami, gdy pacnęła go w rękę. Przecież jej nie rozbierał tylko lekko pociągnął! Nie pomyślał, aby zostać w swojej piżamie i ubrać tylko bluzę. Dobra, nie wyszedłby w samych bokserkach na ulicę. Nawet jakby miał sweterek i skarpetki. A może powinien kupić jej koszulę nocną? Taką tylko dla nich.
- Jesteś bardzo, bardzo niewysypana – kciukami przyjechał po sińcach Isolde, żałując, że nie ma magicznego, uzdrowicielskiego dotyku, bo na pewno lepiej by się poczuła. Ogrzewał ją swoim ciałem, bo miał wrażenie, że mimo tego, iż się znajdowali w domu Isolde wciąż drżała.
- Świetnie, bo wziąłem w razie czego pergamin, aby wystawić ci zwolnienie od magomedyka – zażartował, chociaż już się tyle znali, że Isolde doskonale wiedziała, iż właśnie to zrobił. Cieszył się na prawdziwy dzień lenistwa. Nie wiedział, ile minęło czasu, kiedy się porządnie wyspał. Potrzebował tego lenistwa jak tlenu. Jak dobrze, że obydwoje mają wolne. Jeszcze raz ucałował ją w czoło, ujmując jej dłoń.
- Wiedziałem, że coś ładnie pachnie – po zapachu kierował się do pomieszczenia, które wydawało mu się kuchnią i nie trafił. To była sypialnia Isolde, wycofał się więc grzecznie i tym razem trafił do odpowiedniego pokoju. Zatarł dłonie, widząc ciasto.
- Gdzie masz mleko? – spytał uprzejmie. Złapał w talii Isolde, sadząc ją na blacie. Niech się nie przemęcza!
Powrót do góry Go down


Isolde Bloodworth
Isolde Bloodworth

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 29
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177 cm
C. szczególne : zjawiskowo długie nogi, blizna na prawym boku, arystokratyczny akcent
Galeony : 4923
  Liczba postów : 1919
http://czarodzieje.org/t5500-isolde-bloodworth#159733
http://czarodzieje.org/t5520-isolde-bloodworth
http://czarodzieje.org/t7230-isolde-bloodworth#204739
Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 5 QzgSDG8




Gracz




Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 5 Empty


PisanieMieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 5 Empty Re: Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth  Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 5 EmptyWto Sie 26 2014, 20:03;

Isolde nie miała tego rodzaju wątpliwości - zawsze chciała być aurorem, od dziecka i z każdym rzuconym zaklęciem, utwierdzała się w tym przekonaniu. Miała do tego dar, ponadto nie traciła zimnej krwi nawet w najbardziej niebezpiecznej sytuacji i była nieuleczalną idealistką, która marzyła o triumfie dobra nad złem i podobnych bzdurach, śmiejąc się sama z siebie i powtarzając, że może uda jej się uratować świat od kilku szaleńców. Chciała czuć się potrzebna i ważna, ale nie zniosłaby pracy w szpitalu, zajmowania się chorymi i wypatrywania oznak poprawy lub pogorszenia ich stanu. Nie cierpiała zapachu eliksirów leczniczych, bezradność doprowadzała ją do rozpaczy, a zbyt często widywała swoją matkę, kiedy nie mogła już nic poradzić i musiała po prostu liczyć na siłę organizmu pacjenta. Jedyne, co budziło pewien niepokój, to temat, dobór bibliografii i te wszystkie detale, które musiała jakoś ogarnąć i spokojnie złożyć w sensowną całość, a potem przedstawić tak, by nikt z komisji nie miał wątpliwości, że oto stoi przed nim doskonale przygotowana przyszła pani auror. Może nowa miłość, w dodatku tak niespodziewana, nie była w tej chwili najbardziej pożądana, a może wręcz przeciwnie? Is miała nadzieję, że Zachariasz będzie ją motywował, a czas i tak jakoś dla siebie znają. To była kolejna zaleta związku z kimś starszym, z nim samym - cenił wykształcenie, nie miał zamiaru wyciągać ją na głupie imprezy i namawiać do odkładania pisania pracy na potem, a jego bliskość była cudowną odskocznią po pracowitym dniu.
Dostałaby szału, grzebiąc się w papierkowej robocie. Na pewno nie byłaby szczęśliwa w takim układzie, pomijając sam fakt, że to, co robił Zachariasz, było po prostu nielegalne, a idealistyczna i prawa Is nigdy w życiu nie zgodziłaby się na tego typu szachrajstwa. Zresztą zajmować się papierami mogła każda średnio inteligentna, ale systematyczna osoba - ona mierzyła wyżej, chciała przestrzeni i poczucia, że robi coś naprawdę istotnego. Wiedziała, że będąc aurorem nie zdoła uniknąć pracy biurowej, ale miała nadzieję, że częściej będą ją wysyłać w teren niż pędzić do biurka.
- Bardzo dobrze wyczuwasz - zamruczała, a widząc jego smutną minę, gdy trzepnęła go po ręku, roześmiała się i na pocieszenie ucałowała gorąco w usta, przesuwając palcami po jego karku. - To prawda, jestem. Naprawdę nie mogę spać. I to przez ciebie - powiedziała prawie poważnie, poddając się jego dotykowi i marząc, by nie przestawał.
Lenistwo jest najsłodsze we dwoje - Isolde nie znosiła połączenia samotności i braku zajęcia. Ale na myśl o dniu spędzonym razem z Zachariaszem, kiedy nie musieli zupełnie nic, a mogli wszystko, poczuła przypływ radości. Więc ona wstanie rano (bo założyła, że spędzą noc razem - nieważne, w jaki sposób, czy do czegoś między nimi dojdzie), zrobi mu wspaniałe śniadanie, a potem będą niespiesznie pić kawę i rozmawiać, a potem... a potem będą robić wszystko, na co tylko będą mieli ochotę.
Kiedy wskazała mu właściwą szafkę, a on tak bezceremonialnie złapał ją w talii i usadził na blacie, pisnęła z zaskoczenia i roześmiała się, obejmując go za szyję. Miała ochotę objąć go nogami w pasie i przyciągnąć do siebie, a potem mocno pocałować, ale nie zrobiła tego. Jej nocna koszulka podjechała do połowy uda, więc szybko omotała się szlafrokiem. Nie chciała, by uznał ją za rozbuchaną seksualnie dziewczynę, która zwabiła go do swojego mieszkania tylko na szybki numerek w kuchni. To nie miało być tak i mimo że chciała się z nim kochać, a każdy pocałunek, każde muśnięcie jego dłoni wyzwalały fale ciepła, przepływające przez jej ciało i kumulujące się w podbrzuszu, to nie miała zamiaru niczego spłycać ani przyspieszać. Mieli przecież mnóstwo czasu. Chciała widzieć w jego oczach to ciepło i iskierki zachwytu, które utwierdzały ją w przekonaniu, że Zachariasz naprawdę ją kocha. Rozczulał ją swoją troskliwością, faktem, że zjawił się u niej tak późnym wieczorem, tylko dlatego, że go o to poprosiła, tylko dlatego, że nie mogła spać. Przecież widziała, że jest zmęczony. A jednak był tutaj, z nią i przygotowywał jej mleko, jako niezawodny środek na bezsenność.
Nie wytrzymała długo. Zeskoczyła z blatu i objęła od tyłu Zachariasza, pochylonego nad garnuszkiem z mlekiem. Odetchnęła zapachem jego ciała, po czym delikatnie pocałowała go w kark.
- Dziękuję, że przyszedłeś. Możliwe, że to mleko wcale nie pomoże, możliwe, że wystarczysz mi ty - szepnęła mu do ucha, odrobinę zakłopotana, odrobinę onieśmielona, ale bardzo szczęśliwa i wzruszona. - Nadal nie mogę w to wszystko uwierzyć, może dlatego do ciebie napisałam. Bo chciałam się upewnić, że to wszystko prawda. Nawet nie wierzyłam, że przyjdziesz... - wtuliła twarz w jego szyję, uśmiechając się czule i splatając smukłe, blade dłonie na jego piersi.
Powrót do góry Go down


Zachariasz Smirnov
Zachariasz Smirnov

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 40
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 1433
  Liczba postów : 312
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8911-zachariasz-smirnov#249539
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8913-porada-uzdrowiciela
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8922-zachariasz-smirnov#249871
Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 5 QzgSDG8




Gracz




Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 5 Empty


PisanieMieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 5 Empty Re: Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth  Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 5 EmptyCzw Sie 28 2014, 00:12;

Zazdrościł Isolde tego zdecydowania. Była niesamowicie ambitna. Imponowała mu na każdym kroku. Nie widział w niej następczyni Ailli, ale kobietę, która walczy o swoje. Pasowała do Gryffindoru idealnie. Waleczna nie tylko o swoje marzenia, lecz też o innych. Nie pozwalała nikomu po prostu snuć planów. Zaganiała do roboty. Psycholog szkolny mógłby zanotować, że jest nad ambitna i przez to niebezpieczna dla środowiska. Ale właśnie to cenił w niej Zachariasz. Nie była tylko dzieckiem, które chciało wagarować, jeść słodycze, balować do rana za hajs matki. Czuł w niej oparcie. Pomimo tego, że był chory i nie miał już siły do życia, Isolde w te kilka dni pokazała mu, że nie warto się poddawać. Stała się opoką, chociaż to był dopiero początek ich romansu. Swoją drogą, romans ma cudowną definicję: związek miłosny dwóch osób niebędących w małżeństwie. Aż kusi, aby zapytać, czym jest związek miłosny, czym jest na Merlina miłość? Chociaż Zachariasz miał już trzydzieści lat na karku, nie potrafił odpowiedzieć na to pytanie. To wcale nie były motyle w brzuchu ani słodkie słówka. Do tego kociołka potrzeba było o wiele więcej składników. Można było sięgnąć do amortencji, ale wszyscy wiedzieli, że to sztuczne zauroczenie. Niewiele osób znało, co jest tak naprawdę potrzebne, jakie są składowe miłości? Chociaż miała wiele rodzajów jak matczyna,  braterska, wciąż pozostawała niewiadomą. Te wszystkie pokłady nadziei w Isolde sprawiały, że doskonale wiedział, iż będzie świetnym aurorem, a Archibald zachwyci się pracą dyplomową. Chyba powinien powiedzieć mu, co tu się tak naprawdę wyprawa. Biedny Blythe, nie nadąży za Zachariaszem.
- Chwileczkę, czy potrzebuję adwokata? Chyba zostałem oskarżony – dodał rozbawiony. Próbował silić się na jakieś oburzenie, zmarszczyć brwi czy coś, ale jeszcze raz lekko pociągnął za sznurek, nie rozwiązując oczywiście szlafroka. Gdy już siedziała na blacie, podszedł do niej, podwinął rękawy, postawił kołnierzyk, opatulił ją jeszcze szczelniej. Zaczarował łyżkę w garnuszku, aby mieszała mleko i się nie przywaliło. Nie praktykował takiego gotowania zbyt często. W końcu tylko małym dzieciom podaje się ciepłe kakao, wysyłając z powrotem do łóżka. Zachariasz zamyślił się tylko na chwilę. Mógłby z nią codziennie spędzać czas. Właśnie tak. Siedząc leniwie na blacie, pijąc kawę, zagryzając ciastem i czytając na głos proroka codziennego. W tym istniała pewna magia, którą Zachariasz dopiero poznawał. Pozwalał garnuszkowi chwilę odetchnąć, a sam nieco może za zachłannie pocałował Isolde, spragniony tej chwili tylko dla nich. Bloodworth może się zawiedzie, ale Zachariasz ze wszystkich sił będzie się powstrzymywał, aby między nimi dzisiaj nic nie zaszło. To było zdecydowanie za szybko, na pewno nie można byłoby zaliczyć takiej scenerii do romantycznej. Dla niego seks już nie był taki jak na studiach. Chciał się delektować, nie skupiając tylko na fizyczności. I na pewno też pragnął, aby Isolde poczuła to samo. Mleko w końcu się zagotowało, więc Zachariasz pogłaskał pobieżnie nogę dziewczyny, a następnie chwycił za garnuszek, przelewając zawartość do kubków. Nie podskoczył, kiedy studentka zaszła go od tyłu. Uśmiechnął się, wkładając naczynie do zlewu, pozwalając magicznej gąbce od razu je pozmywać.
- Przyjemność po mojej stronie, pij póki ciepłe – odwrócił się w stronę Isolde, przerywając przytulanie i podając jej kubek. Zaśmiał się, patrząc na nią niedorzecznie. Lekko uszczypnął ją w udo.
- Teraz już wierzysz? W to wszystko, we mnie, w nas? – spytał. Kiwnął głowę na dziewczynę, aby skierowali się w stronę sypialni. W końcu przyszedł tu z pewną misją, a pogadać mogą jeszcze jutro. Mają cały dzień!
Powrót do góry Go down


Isolde Bloodworth
Isolde Bloodworth

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 29
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177 cm
C. szczególne : zjawiskowo długie nogi, blizna na prawym boku, arystokratyczny akcent
Galeony : 4923
  Liczba postów : 1919
http://czarodzieje.org/t5500-isolde-bloodworth#159733
http://czarodzieje.org/t5520-isolde-bloodworth
http://czarodzieje.org/t7230-isolde-bloodworth#204739
Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 5 QzgSDG8




Gracz




Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 5 Empty


PisanieMieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 5 Empty Re: Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth  Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 5 EmptyCzw Sie 28 2014, 11:27;

Nie wiedziała o tym wszystkim. Nie zdawała sobie sprawy, że Zachariasz ją tak podziwia, że znajduje w niej oparcie, którego potrzebuje. Może szkoda, bo pewnie nie stawiałaby sobie tak wielu pytań, nie wątpiła w siebie, nie patrzyła na niego podejrzliwie, bojąc się, że uważa ją za nieopierzoną dziewczynę, która dopiero staje się kobietą. Dążyła do samodoskonalenia, przyznawanie się do porażek czy słabości zawsze dużo ją kosztowało, może dlatego że po prostu niewiele było osób, którym ufała na tyle, by obnażyć wszystkie swoje słabości, swoją wrażliwość i potrzebę bliskości, wsparcia. Dla Isolde miłością było to, co łączyło jej rodziców - idealna harmonia, mimo że czasem się kłócili, nieustające wsparcie, mimo że czasem mieli odmienne zdanie, ciągły zachwyt sobą i niekończące się tematy do rozmów. Patrząc na nich, czuła irracjonalny strach, że nigdy nie osiągnie czegoś podobnego. Mimo ponad dwudziestu lat małżeństwa byli tak samo w sobie zakochani, tak samo szukający swojej obecności, przelotnego dotyku. Według niej to właśnie była miłość, ale takie uczucie trafiało się tylko wybrańcom.
Kochała Zachariasza, choć jeszcze nie miała okazji mu tego powiedzieć. To uczucie dopiero się w niej rozwijało, powoli nabierało śmiałości i wiary, że ma prawo bytu.
- Możemy załatwić to polubownie, ale żądam zadośćuczynienia - roześmiała się, nadstawiając mu usta do pocałowania i z udawanym oburzeniem odsuwając jego dłoń, która znów zaatakowała nieszczęsny sznureczek od szlafroka!
Obserwowała go z rozczuleniem, marząc o chwili, kiedy już wypije to mleko i będzie mogła pójść spać. Spać w jego objęciach. I mogli się kochać albo nie, to nie miało większego znaczenia, choć ciało Isolde twierdziło coś zupełnie odmiennego. Chciała się opleść jego ramionami, wtulić w klatkę piersiową, oddychać jego zapachem... Chciała tego wszystkiego, czego na dobrą sprawę nigdy nie miała, bo jej związek z Marcelem nigdy nie dawał jej poczucia bezpieczeństwa, to ona musiała się o niego troszczyć, a z Dexterem nigdy nawet nie dotarli do łóżka. Is nie należała do osób, które natychmiast dążą do miłości fizycznej, ale tym razem była pewna, że tego chce. Że pozwoli się całować, dotykać, rozebrać, nie walcząc z nim ani ze sobą. Chciała się z nim kochać całą sobą, nie odpychając od siebie myśli, że robi coś niewłaściwego, nie bojąc się, że coś pójdzie nie tak i będą się wstydzili spojrzeć sobie w oczy. Powoli wyrastała z romantycznych wizji, wizji, które powstawały, zanim jeszcze zaistniała okazja do ich realizacji. Czuła, że ich miłość byłaby cudowna niezależnie od tego, czy doszłoby do niej tego wieczoru, za tydzień czy za miesiąc. Czas jest przecież względny, a oni znali się od dziesięciu lat.
Przyjęła kubek i posłusznie upiła łyk, czując, że coś się zepsuło. Nie, może nie zepsuło, ale straciło jakiś odcień. Chciała, by powiedział jej coś czułego, romantycznego, choć na moment poddał się jej słowom, atmosferze, którą próbowała stworzyć. Prychnęła, kiedy uszczypnął ją w udo.
- Tak, wierzę - stwierdziła krótko, uśmiechając się do niego, choć w głębi duszy miała do niego jakiś trudny do wyjaśnienia żal.
W gruncie rzeczy właśnie teraz pomogłeś mi uwierzyć. Nie rzucając frazesami z tanich romansów. Bardzo otrzeźwiające.
Czuła się dziwnie, idąc z nim do sypialni, czując, wyraźnie czując, że dzisiaj nic z tego nie będzie. Jej niepewność rosła z każdym krokiem, choć nie dawała tego po sobie poznać. Zaciskała palce na kubku z ciepłym mlekiem, zastanawiając się, czy Zachariasz zostanie na noc, czy nie. Usiadła na brzegu łóżka, patrząc na niego niezdecydowanie, mając ochotę go pocałować i jednocześnie nie mogąc zapanować nad idiotycznym rozżaleniem. Poczuciem, że traktuje ją jak dziecko, a zbywa jako kobietę. Jej racjonalna część wyśmiewała tę teorię, mówiąc, że przybiegł tu do niej w środku nocy, po ciężkim dniu, bo naprawdę ją kocha, ale nieracjonalna krzyczała głośniej, że po prostu wciąż nie wierzy, że jest dorosłą kobietą, którą można kochać.
Powrót do góry Go down


Zachariasz Smirnov
Zachariasz Smirnov

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 40
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 1433
  Liczba postów : 312
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8911-zachariasz-smirnov#249539
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8913-porada-uzdrowiciela
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8922-zachariasz-smirnov#249871
Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 5 QzgSDG8




Gracz




Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 5 Empty


PisanieMieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 5 Empty Re: Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth  Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 5 EmptyCzw Sie 28 2014, 22:10;

Chyba naprawdę powinien porozmawiać z nią o uczuciach i wyjawić, że Isolde stała się dla niego natchnieniem. Ich cała relacja była skomplikowana. Nie było jak tego pominąć. Zachariasz swojego czasu widział panią Bloodworth codziennie i nigdy nie pomyślał o niej jak o przyszłej teściowej. Nie chciał żyć nadzieją, ale teraz się działo. Był z Isolde, zarówno w pomieszczeniu jak i w związku, i trudno było mu to przed sobą przyznać. Kumple w jego wieku pewnie wyliby teraz jak wilki, prosząc o kolejną ognistą whiskey, gratulując Zachariaszowi wyrwania młodej dupy, która nie jęczy, że facet może chrapać. To wszystko nie wyglądało tak prostacko. Smirnov uwierzył dzięki Isolde w romantyczną miłość. Mógłby powiedzieć, że warto było czekać tyle lat na ten moment, gdy będzie mógł ją objąć i pocałować. Nie wiedział, czy powtórzą coś pięknego, czy to prawdziwa miłość i czy to wszystko ma jakiś sens. Ryzykował, ale miał nadzieję, że jest warto. Gdy doszli już do sypialni, a Isolde usiadła na łóżku, Zachariasz bezpardonowo odebrał jej kubek. Nie patrzył nawet czy wypiła do końca mleko. Pewnie każdy mężczyzna, którego zaprosiłaby na „pomóż mi zasnąć”, odpowiedziałby jej, że trzeba ich porządnie zmęczyć. Nie chciał pokazywać takiego braku szacunku do kobiet. Popchnął dziewczynę, oczywiście delikatnie w stronę łóżka, a sam wszedł na materac, opierając się o niego kolanami po obydwu stronach ciała Isolde.
- Szanowna ławo przysięgłych, poznałem wiele lat temu pewną dziewczynę, która właśnie w tamtej chwili stała się marzeniem. Wiedziałem, że nigdy nie będę mógł go spełnić. Czarująca, olśniewająca. Działała na mnie jak żadna inna kobieta. Motywowała do pracy, robiłem wszystko, aby jej zaimponować, chociaż ona tego nie widziała. Nie jestem pewny, czy kiedykolwiek zauważyła, jak za nią szaleje. Chociaż wielokrotnie widziałem, jak patrzyła na swoją matkę, modliłem się każdego dnia, aby się nie zmieniała. Dla mnie już była idealna. A potem pewnego dnia moje marzenie się spełniło. Czy można więc uznać, że działałem w afekcie? – tkwiąc w zawieszeniu, wciąż patrzył w oczy Isolde. Ich twarze były na tej samej wysokości, a Zachariasz wypowiadając kolejne słowa ciepłym oddechem otulał wargi dziewczyny. Czasem się nachylał jakby chciał ją pocałować, a potem znowu zwiększał odległość o zaledwie kilka centymetrów. Obserwował reakcje Isolde, mając nadzieję, że dość szybko zorientowała się, że to właśnie o nią i tylko o nią chodzi. Nie mogła już powiedzieć, że Zachariasz traktował ją jak dziecko. Ponownie sięgnął za sznureczek, tym razem już skutecznie.
- Szlafrok do łóżka na pewno nie jest ci potrzebny – nie pytał się jej o zdanie. To śmieszne, że Isolde pomyślała o szybkiej ucieczce Zachariasza. Absolutnie, opowiadał jej przecież, iż mają cały dzień jutrzejszy dla siebie. Chciał wspólnego śniadania, porannego pocałunku, wylegiwania się w łóżku i zaśnięcia przytulonym. Te wszystkie małe rzeczy dadzą mu szczęście w jedną noc. I kto by pomyślał, że do tego brakowało seksu, alkoholu i papierosów. Szczęście nie musiało wiązać się w używkami.
- To Ty, Isolde Bloodworth, byłaś moim marzeniem – szepnął. Czuł się jakby powiedział jej swój najmroczniejszy sekret, a przecież miał o wiele gorsze asy w rękawie. Może powinien się spytać Isolde, co o tym wszystkim sądzi i czy to wszystko nie idzie za szybko, ale Zachariasz doskonale wiedział, kiedy musiałby ich zatrzymać. Pocałował ją zachłannie, pokazując jak bardzo się stęsknił przez te kilka dni. Oczywiście, że nie mógł powstrzymać swoich łapek, więc bawił się ramiączkiem Isolde, sprawdzając czy jest z prawdziwej koronki czy może rozleci się od jego dotyku.
- Powiedz, powiedz mi jeszcze raz, że dzisiaj i jutro jest nasze, że nikt nam nie przeszkodzi, że wykradniemy światu kilka godzin i nie będziemy musieli potem wracać do rzeczywistości? Czy możemy się tu zatrzymać? Stwórzmy swój mały świat... – szepnął, muskając ustami policzek dziewczyny. Zaznaczał ścieżkę pocałunków aż do szyi Isolde.
Powrót do góry Go down


Isolde Bloodworth
Isolde Bloodworth

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 29
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177 cm
C. szczególne : zjawiskowo długie nogi, blizna na prawym boku, arystokratyczny akcent
Galeony : 4923
  Liczba postów : 1919
http://czarodzieje.org/t5500-isolde-bloodworth#159733
http://czarodzieje.org/t5520-isolde-bloodworth
http://czarodzieje.org/t7230-isolde-bloodworth#204739
Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 5 QzgSDG8




Gracz




Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 5 Empty


PisanieMieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 5 Empty Re: Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth  Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 5 EmptyPią Sie 29 2014, 14:16;

Isolde mimo całego swojego romantyzmu miała też sporo zdrowego rozsądku, który kazał jej wyleczyć się ze szczeniackich marzeń o Zachariaszu. Obliczenia mówiły jasno, że zanim ona osiągnie pełnoletność, on prawdopodobnie będzie ojcem dwojga dzieci i mężem jakiejś zjawiskowej kobiety, więc pozostawianie sobie złudzeń, życie bezsensownymi marzeniami było po prostu dziecinne i naiwne. Nie zmieniało to jednak faktu, że na jego widok czuła przyjemne ciepło rozlewające się w okolicach serca i nie potrafiła powstrzymać niemego westchnienia. Ilekroć składał na jej policzku pocałunek, zastanawiała się, jakby to było, gdyby jego usta niechcący się omsknęły i dotknęły jej warg. A potem patrzyła na swoją matkę i dochodziła do wniosku, że nigdy nie będzie taka jak ona. Spojrzenia, jakimi obdarzali Aillę inni uzdrowiciele i pacjenci, nieodmiennie sprawiały Isolde przyjemność - w końcu posiadanie pięknej matki, która mimo upływu czasu nie traci na urodzie, jest niewątpliwie przyjemne - ale i pewien żal, że nigdy jej nie dorówna. Ona sama czuła się przy niej jak kopia, która nie do końca się fałszerzowi udała - jednak to, co ona uznawała za niedoskonałe odbicie cech matki, inni uznawali za to, co czyni ją odmienną i może nawet piękniejszą. Ale nie potrafiła patrzeć na te sprawy w ten sposób i chociaż uwielbiała piorunujące wrażenie, jakie robiło na ludziach ich podobieństwo, to po chwili nabierała przekonania, że wszyscy już dostrzegli, że wcale nie są identyczne, że Is jest tylko podlotkiem, a jej uroda ma skazy, podczas gdy Ailla jest piękną i pewną siebie kobietą.
Bez protestu pozwoliła mu się położyć na łóżku, zaskoczona i uradowana jego zachowaniem. Spijała z jego ust każde słowo, jej spojrzenie przesuwało się od jego warg do oczu i z powrotem, a serce biło tak szybko, że Zachariasz chyba powinien się zaniepokoić, czy nie cierpi na tachykardię. Nie mogła się zdecydować, czy bardziej pragnie tych słów, czy jego pocałunków, czy wszystkiego naraz. Po jej ciele przebiegały rozkoszne dreszcze, oczy zwilgotniały, choć nie chciała dać tego po sobie poznać. Przełknęła ślinę, uśmiechając się do niego tak czule i z taką miłością, że miała wrażenie, że od nadmiaru uczuć pęknie jej serce. Zrobiła bardzo poważną minę i postarała się, by jej nieco zachrypnięty głos brzmiał stanowczo i chłodno.
- Pańska linia obrony jest bardzo przekonująca. Mimo to zostaje pan skazany na dobę aresztu domowego. Karę odbędzie pan w domu ofiary i od tego wyroku nie ma odwołania - zakomunikowała mu, starając się zapanować nad śmiechem drżącym gdzieś w głębi gardła i kącikach ust. Pozwoliła się wyplątać ze szlafroka, napawając ciepłem ciała Zachariasza, który teraz mógł wyraźnie widzieć jej nieduże, ale pełne piersi i stwardniałe sutki wyraźnie rysujące się pod cienkim materiałem koszuli nocnej.
Nie. Nie szło za szybko. Isolde miała dosyć mężczyzn, którzy ciągle pytają ją o zgodę, bojąc się zrobić jakikolwiek krok bez jej przyzwolenia. Chciała kogoś, kto ma równie silną wolę, jak ona sama, kogoś, kto potrafi decydować, jednocześnie szanując jej zdanie. Przygryzła dolną wargę, gdy powiedział, że była jego marzeniem. Czuła zawroty głowy i łzy pęczniejące pod powiekami. Wstydziła się ich, nie chciała, by Zachariasz to widział, więc zamrugała kilkakrotnie i delikatnym ruchem pogłaskała jego kłujący policzek.
- A ty moim - nagle uderzyła ją myśl, że może to dlatego wszystkie jej związki kończyły się tak smutno. Bo żaden z nich nie był Zachariaszem. To było zbyt proste, ale przecież tak logiczne, że...
Is nie miała czasu na dłuższe dywagacje. Objęła jego kark, całując namiętnie i mając wrażenie, że wszystkie jej myśli rozsypują się jak szklane kulki rzucone na podłogę. Jęknęła mimowolnie, przyciągając go mocniej do siebie i nie mogąc oderwać się od jego ust, za którymi tak bardzo tęskniła.
- Dzisiaj, jutro... i wiele innych dni, tylko naszych. To będzie nasza mała przystań, nasz mały świat, do którego nikt się nigdy nie wkradnie, nikt go nigdy nie zburzy... - wyszeptała, przymykając oczy i przyjmując każdy pocałunek z cichutkim westchnieniem rokoszy. Gładziła kark Zachariasza, oddychając coraz szybciej, marząc, by jego usta dotarły do jej piersi, nie przypuszczając, że ten wieczór może się zakończyć zupełnie niewinnie, że naprawdę jedynym środkiem nasennym, jaki zostanie jej zaaplikowany było ciepłe mleko.
Powrót do góry Go down


Zachariasz Smirnov
Zachariasz Smirnov

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 40
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 1433
  Liczba postów : 312
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8911-zachariasz-smirnov#249539
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8913-porada-uzdrowiciela
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8922-zachariasz-smirnov#249871
Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 5 QzgSDG8




Gracz




Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 5 Empty


PisanieMieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 5 Empty Re: Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth  Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 5 EmptyNie Sie 31 2014, 11:12;

Zachariaszowi brakowało rozsądku w sprawach miłości. Chociaż miał niesamowite wykształcenie jak na swój wiek, był rozchwytywanym uzdrowicielem w Szpitalu Świętego Munga, a wciąż nie potrafił uleczyć złamanego serca. Jej obliczenia miały dobre założenie. Zachriasz zdążył wziąć ślub, którego żałował bardziej niż jednej swojej głupoty zrobionej podczas studiów. Cały czas czekał na pretekst, aby wziąć rozwód. Nie musi być huczny, chciał tego wolności i przyzwolenia na prawdziwą miłość. Dlaczego tyle lat miał się poświęcać? I tak unikał Zoi, mieszkał gdzie indziej, nie pisał do niej, nie rozmawiał. W zasadzie o czym? O interesach. Ona bawiła się w durną wróżkę, a Zachariasz musiał wszystko utrzymywać w jakimś ładzie. Pojawiało się wiele dziewcząt, o których nie powinien myśleć, lecz niektóre z nich znikały już na drugi dzień. Isolde zatrzymała się gdzieś w poświadomości Zachariasza. Tak dla niego smakowała wolność. Chociaż ani razu nie wylądował w więzieniu, czuł się jakby w takim funkcjonował od czasu ślubu. Wiedział, że gdy tylko Urząd Stanu Cywilnego rozwiąże ich małżeństwo, naklei na swoją Vespę napis: just divorced.
Żar jak na każdego mężczyznę, który mógł dotykać kobiecego ciała, spłynął niespodziewanie. Gdy położył się tuz obok niej, żeby ciągle nie wisieć tuż nad jej ciałem, mógł muskać palcami policzki Isolde. Wciąż pragnął więcej. Chciał poznać smak skóry, zbadać jej zapach oraz gorąc. Wszystko wydawało się takie proste. Wystarczyło rozebrać Isolde, oddając się pożądaniu, ale Zachariasz znał siebie. Nie lubił zdobywać coś szybko. Chociaż znali się już tyle lat i podboje można uznać za długie, a może nawet męczące, ledwo zdążyli się pocałować, a już wylądowali w łóżku. Jemu to absolutnie pasowało, lecz ich romans miał być czymś więcej niż tylko fizycznością.
- Obawiam się, że będę składał od tego wyroku apelację, tylko dobra aresztu? Szanowna ławo przysięgłych, to bardzo łaskawy wyrok – jego oczy były zaślepione pożądaniem. Chciał tak wiele, a wiedział, że to popsuje wszystko. Widząc piersi Isolde, które nie skrywał już szlafrok, a lniana koszulka ukazywała mu prawie wszystkie ich wspaniałości, nie mógł się powstrzymać, aby nie skierować na nie od razu dłoń. Zauważając przygryzioną wargę, Zachariasz poczuł falę gorąca przechodzącą od podbrzusza aż do klatki piersiowej. Zachariasz wcale nie pytał o zgodę na kontakt fizyczny. Ryzykował, wiedząc, że może dostać w mordę. Tym razem mu się udało i zbudują coś niesamowicie pięknego. Już nie komentował nic o marzeniach, które się ziściły. Kiedy przyciągnęła Zachariasza do siebie, ten zaczął już się zastanawiać jak powinien to wszystko spowolnić. Zamiast jednak działać w tym kierunku, wrócił z pocałunkami do warg Isolde. Chociaż tak bardzo pragnął poznać smak piersi dziewczyny, zbadać ich strukturę, owiewać ciepłych oddechem, nasłuchiwać przez nie przyspieszonego bicia serca, wiedział, że nie może, że nie powinni. Dłoń zacisnęła się na talii Isolde. Tak bardzo chciała dotknąć ud, ich wnętrza, zatopić się w nim i delektować. Zachariasz nie wiedział, że ma aż tak silną wolę. Zaczesał włosy Isolde do tyłu, aby nie spadały ani jej ani jemu na twarz. Oddychał ciężko tak jak i ona, chcąc zerwać z siebie wszystkie ubrania i oddać się zwierzęcym instynktom.
- Jeśli nie przystopujemy, to nasza przystań zatonie, nie musimy się spieszyć, jesteś niewyobrażalnie seksowna, ale miałaś zasnąć, a nie dodatkowo się pobudzać – mruknął, całując jej kąciki ust raz po raz, gdy wypowiadał słowa. Chciał dodać, że przecież są dorosłymi ludźmi, którzy nie zachowują się jak nastolatki i gdy tylko rodzice zostawią im puste mieszkanie, to ruchają się jak króliki. Brakowało mu słów, aby to wszystko nie wyglądało na jakieś odtrącenie tylko pokazanie szacunku Isolde. Przyciągnął ją do siebie, nie przestając ją przytulać i gładząc kobiecy policzek.
- Pragnę cię jak nikogo innego, ale chciałbym, aby nasz seks nie był tylko seksem, żebyś nie czuła wszystkiego tu – przerwał na chwilę, kierując dłoń w stronę podbrzusza dziewczyny – Ale też tu... – powrócił dłonią na lewą pierś panny Bloodworth. I mogła mu powiedzieć, że przecież się kochają, że są dla siebie stworzeni, ale to wciąż była ich druga randka, a pierwsze spotkanie jako prawdziwa para. Pierwszy raz się spotkał z tym, że zatrzymywał własne pragnienia, aby nie zepsuć ich relacji. Nie chciał wykorzystać pierwszej lepszej okazji w domu Isolde do seksu. Na pewno czuła erekcję przebijającą się przez spodnie, więc błagał, naprawdę błagał w myślach, aby się nie obraziła i nie zrozumiała jego decyzji opacznie.
Powrót do góry Go down


Isolde Bloodworth
Isolde Bloodworth

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 29
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177 cm
C. szczególne : zjawiskowo długie nogi, blizna na prawym boku, arystokratyczny akcent
Galeony : 4923
  Liczba postów : 1919
http://czarodzieje.org/t5500-isolde-bloodworth#159733
http://czarodzieje.org/t5520-isolde-bloodworth
http://czarodzieje.org/t7230-isolde-bloodworth#204739
Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 5 QzgSDG8




Gracz




Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 5 Empty


PisanieMieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 5 Empty Re: Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth  Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 5 EmptyNie Sie 31 2014, 16:31;

Z Isolde problem polegał na tym, że rzadko się zakochiwała, ale jeśli już, to przechodziła to jak najgorszą chorobę - łzy, nieprzespane noce, brak apetytu i chroniczne wzdychanie, nad którym nie potrafiła zapanować. Właściwie ona też nie potrafiła zachować umiaru ani rozsądku - przypadek Zachariasza był może jedynym, bo potrafiła wypchnąć go ze swojego serca, czy też raczej wcisnąć w jakiś zakurzony kąt, sprawić, że nie zajmował zbyt dużo miejsca, że dawał o sobie zapomnieć. Przynajmniej pozornie. To zabawne - przez te wszystkie lata był jej idée fixe, choć nie w pełnym tego słowa znaczeniu, bo nigdy nie wierzyła, że mogłaby z nim być. Bawiła się czasem tą myślą, stwarzała kolejne scenariusze ich relacji, ale nigdy nie sądziła, że kiedykolwiek będą razem.
Po raz pierwszy w pełni ufała mężczyźnie, z którym była. Po raz pierwszy miała poczucie, że może być sobą, choć nadal nie potrafiła wszystkiego wyrazić, ale uważała, że muszą okrzepnąć w tym związku, dotrzeć się, przyzwyczaić do faktu, że naprawdę są razem. Chciała się z nim kochać. Już. Teraz. Nigdy dotąd nie była tego tak pewna, nigdy dotąd nie czuła się w niczyich ramionach tak dobrze i pewnie. Nie stawiała sobie tysięcy pytań, nie wstydziła się własnego ciała. Marzyła o chwili, kiedy nareszcie będą tak blisko, jak to tylko możliwe.
- Ława przysięgłych nie sądzi, by zasłużył pan na surowszy wyrok - mruknęła mu ochryple do ucha, po czym jęknęła cicho, czując jego dłoń na swojej piersi, i przywarła do niego jeszcze mocniej. Pożądanie zupełnie odbierało jej zdolność myślenia. Nie zastanawiała się nad tym, czy postępują słusznie, czy nie powinni zaczekać, bo przecież droga od pierwszego pocałunku do łóżka powinna być nieco dłuższa. Znali się tyle lat, tyle lat nieśmiało marzyła o tej chwili, że dalsze odwlekanie tego momentu w czasie wydawało się pozbawione sensu. Nie byli nieznajomymi, Isolde dojrzewała na oczach Zachariasza, kochała go potajemnie, ale dość długo, by mieć pewność, że naprawdę tego chce. Całowała go coraz bardziej zachłannie, czując jego pożądanie i nie mogąc zapanować nad własnym, wsuwając dłonie pod ubranie Zachariasza i z rozkoszą dotykając jego rozgrzanej skóry.
- Och... ja się pobudzam? To ty zacząłeś - jęknęła kapryśnie, nie wierząc własnym uszom, patrząc na niego ze zdumieniem i czymś na kształt rozczarowania wypisanym na twarzy. Jej ciało domagało się kolejnej porcji pieszczot i rozkoszy, która ugasiłaby to bolesne, nieznośne pożądanie. Pozwoliła się całować i głaskać, ale widać było, że nie jest zadowolona z takiego obrotu sytuacji.
- Zachariaszu Smirnov, jesteś potworem. Kobiety, które rozpalają w ten sposób mężczyzn, a potem odmawiają... zwieńczenia, nazywa się okrutnymi. Nie możesz mnie tak traktować, a potem odmawiać siebie, to niehumanitarne... - zadrżała, gdy dotknął jej podbrzusza i zacisnęła uda, mając ochotę krzyczeć z frustracji, ale w głębi duszy przyznawała mu rację. Do pewnego stopnia. Trochę z zemsty, a trochę dla utwierdzenia się w przekonaniu, że ta decyzja jest dla niego równie bolesna jak dla niej, przesunęła dłoń na jego erekcję i delikatnie zacisnęła palce, patrząc mu przy tym w oczy. - Głuptasie, przecież kocham cię tak bardzo, że czasem sama się tego boję. Chcę cię kochać całą sobą, ale może masz rację... może powinniśmy się dziś złożyć na ołtarzu romantycznej miłości i spędzić tę noc zupełnie niewinnie - zażartowała, opadając bezsilnie na poduszki i przymykając oczy. Nadal nie mogła zapanować nad oddechem, a fala pożądania wciąż nie chciała opaść, jednak Zachariasz miał rację. Nie musieli się spieszyć i może nie powinni.
Powrót do góry Go down


Zachariasz Smirnov
Zachariasz Smirnov

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 40
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 1433
  Liczba postów : 312
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8911-zachariasz-smirnov#249539
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8913-porada-uzdrowiciela
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8922-zachariasz-smirnov#249871
Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 5 QzgSDG8




Gracz




Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 5 Empty


PisanieMieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 5 Empty Re: Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth  Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 5 EmptyNie Sie 31 2014, 20:33;

+ 18

Chociaż Zachariasz miał już trzydzieści lat na karku, nie potrafił odpowiedzieć na pytanie, czy kiedykolwiek się zakochał. Zwykle to była czysta fascynacja fizyczna, a gdy dochodziło do zbliżenia cały czas znikał jak bańka mydlana. Osiągnął wszystko, co mógł i nie potrzebował niczego więcej. Z Isolde wszystko zaczęło się inaczej. On jej pożądał od tylu lat. Tak długi okres czasu była po prostu nieosiągalna, niemożliwa. Mógł robić maślane oczy, ale była z tej wyższej półki, do której on nie miał dostępu. A wszystko okazało się kłamstwem, wystarczyło spróbować i pozwolić sobie na odwzajemnioną miłość.
Nie rozpływał się na podstawowych rzeczach, które powinno się ustalić na początku związku. Nie spuszczali się nad zasadami, nie określali, na czym polega u nich wierność i czym jest dla nich zdrada, wszak dla jednych była pocałunkiem a dla drugich pełnym stosunkiem. Od razu sobie ufali, wiedząc, że żadnego tego typu przypadki nie będą miały miejsca. Zbyt długo na siebie czekali. Każdy pocałunek, spotkanie było jak walka o ostatnie wdechy świeżego powietrza. Całowali się ze sobą właśnie teraz jakby jutra już miało nie być, chociaż obydwoje wiedzieli, że mogą lenić się w łóżku do popołudnia. Pragnienie Isolde nie było widocznie tylko na wypukłości w spodniach. Wszystko kryło się w jego oczach. To nie były tylko pocałunki, one sięgały gdzieś głębiej. Nie myślał o jakiś motylkach w brzuchu. Czuł jakby Isolde swoją fizycznością, dotykiem, w ogóle kontaktem dotykała też jego duszy? Czy to możliwe, że byli sobie przeznaczeni, że to właśnie była jego najprawdziwsza miłość, na którą czeka się całe życie?
- Ławo przysięgłych, proszę się uważnie zastanowić, jak chcecie puścić takiego człowieka na wolność po dobie? - rzekł, siląc się na oburzony ton, ale zaciśnięte gardło sprawiło, że wszystko brzmiało bardziej jak warknięcie. Pożądanie owinęło pętle wokół jego szyi, a Zachariasz miał wrażenie, że to Isolde jest jego powietrzem. Słysząc jęk, gorąc przeszedł po całym ciele, zatrzymując się w podbrzuszu. Czując dłonie na swoim nagim ciele, przywarł do Isolde, pragnąc więcej i więcej. A potem pojawiły się te wszystkie myśli w głowie, że to tylko pożądanie, że powinni się zatrzymać. Ale on już nie potrafił. Czuł się jak nastolatek z własną burzą w głowie.
- Jestem absolutnie pewien, że to ty zaczęłaś, zakładając tę koszulkę, a ona na pewno nie będzie ci potrzebna do spania. Wiesz są badania mugolskich naukowców, że spanie nago ma bardzo pozytywny wpływ na twój organizm? Wprowadźmy tę zasadę – nie pytał się jej o zgodę. Nachylił się, dłońmi przejeżdżając od kolan do ud Isolde aż do materiału, który zaczął rolować po jej ciele. Oczywiście potrzebował pomocy ze strony dziewczyny, aby nieznacznie uniosła biodra. Chciał pocałować każdy nowo odkryty kawałek skóry, ale byłby doprawdy hipokrytą, gdyby znów wargami dotknął ciała Isolde po lawinie słów, aby poczekali. Słuchał uważnie, jakim jest potworem, rolując ciągle materiał. Gdy odsłonił piersi, aż wciągnął powietrze do środka. Nie wiedział, co ci naukowcy uważali, ale jakby miał spać z Isolde nago, to by ani razu się od niej nie odkleił. Już chciał ściągnąć koszulkę przez głowę Isolde, lecz ta bez skrupułów dotknęła jego pulsującej erekcji. Mowę mu odjęło. Spojrzał na nią, potem na swoje spodnie, a potem znów na nią.
- Ja, ja, ja tu jestem niehumanitarny? - spytał, miał wrażenie, że za chwilę wybuchnie w nim wszystko do tego stopnia, że nie będzie mógł się kontrolować, a rozsądek zostanie zaślepiony przez salwę pożądania. Kiedy opadła na poduszki tuż obok niego, Zachariasz co chwilę zamykał i otwierał usta, chcąc powiedzieć: ale, ale tak nie można. Położył się na plecach, patrząc w sufit. Miał wrażenie, że słyszał jak szybko bije jego serce, a ciało aż drżało od pożądania. Ależ się z nim drażniła. Teraz gdy leżała przy nim nago, tak bardzo pragnął, aby zerwała z niego koszulę i spodnie. Oddychał ciężko, był pewny, że od tej erekcji nie będzie mógł nawet chodzić.
- Panno Bloodworth, panna bardzo źle, bardzo źle na mnie działa – stwierdził, wzdychając ciężko. Postanowił się jednak z nią podrażnić. Opuszkami palców dotknął wewnętrznej strony ud Isolde, przejeżdżając nimi aż do pachwiny, oczywiście omijając kobiecość. Wtedy jakby nic zabrał dłoń, a w jego ciele jeszcze bardziej wrzało. Ponownie się nachylił do Isolde, tym razem przytrzymując głowę jedną ręką i kładąc się na boku, rysując na brzuchu dziewczyny przeróżne znaki. Opuszkami palców obrysował jeszcze brodawkę, a potem znów zabrał dłoń.
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 5 QzgSDG8








Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 5 Empty


PisanieMieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 5 Empty Re: Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth  Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 5 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 5 z 8Strona 5 z 8 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Next

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 5 JHTDsR7 :: 
hogsmeade
 :: 
Aleja Amortencji
 :: 
Kamienica nr 23
-