Po wejściu do sali okazuje się, że w środku stoi duży, czarny i pusty regał. Czyżby sławetna klasa pełna słodyczy okazuje się kłamstwem? Nic bardziej mylnego. Wystarczy trzykrotnie stuknąć różdżką w regał i wypowiedzieć słowa " ostendam quod est occultatum", by powietrze przed meblem zafalowało i odsłoniło wściekle turkusowy mebel pełen słoików ze słodyczami. Uwaga. Można zajadać je ile się zapragnie, bo się nie kończą, jednak każde łakocie wyniesione poza pomieszczenie zamienia się od razu we wiór. Ktoś najwyraźniej nałożył na słodycze zaklęcie chroniące przed kradzieżą.
Autor
Wiadomość
Christina Grim
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 152 cm
C. szczególne : Niski wzrost, chorobliwa bladość, blizny po poparzeniu na lewej stronie ciała, blizny na lewej ręce po nocy z Drejczim. Dziecinny wygląd. Ubrania z motywami mugolskimi.
Kryśka też często żałowała, że tak rzadko widuje się z bratem. Po śmierci ojca jakoś bardziej zaczęła doceniać rodzinę i zbliżyła się do matki i Seva. W szkole jednak niełatwo było utrzymywać dobry kontakt. Byli w innych domach, chodzili zazwyczaj na inne zajęcia. Severinus był już studentem, a ona miała przed sobą egzaminy końcowe. To wszystko sprawiało, że nie zawsze mieli czas na jakieś rodzinne spotkanko. Ale, na szczęście, czasem wpadali na siebie nawet przypadkiem, jak właśnie w Sali Łasuchów. - Tak ładnie przepraszasz, że nie mogłabym odmówić - odpowiedziała rozbawiona, kręcąc głową. Słysząc jego następne słowa roześmiała się i zaprzeczyła ruchem głowy. - Niestety, nic chyba nie rozwiąże tego problemu. Chyba będę musiała zacząć zażywać eliksir dodający wzrostu - dodała, wzruszając ramionami. Smutna prawda. W pewnym stopniu już się przyzwyczaiła do tych wszystkich “minusów” swojego wzrostu. - To nie jest żadne zaawansowane zaklęcie wyczarowujące słodycze z niczego, Sev - powiedziała, wbijając w brata spojrzenie typu “Czemu ze mną dyskutujesz? Przecież wiem co robię”. Fakt, zdarzało jej się czasem zrobić jakąś głupotę, ale nie w takich sprawach. - To jest bardziej czar ujawniający słodycze, które zawsze są w tej sali - dodała, gdy Puchon zaczął szukać w plecaku różdżki. - Gdy już ją znajdziesz, trzykrotnie stuknij nią w ten regał i powiedz "ostendam quod est occultatum" - poleciła bratu. Nie lubiła czarować różdżkami innych. Niektóre zachowywały się nieprzewidywalnie w rękach kogoś innego, niż ich właściciel.
- Spróbowałabyś nie przebaczyć - burknął rozbawiony, mierzwiąc jej czuprynę. Wielokrotnie chodziła mu po głowie myśl, żeby zaproponować jej jakąś wspólną naukę albo douczki, jednak z drugiej strony wiedział, że dziewczyna ma "swoje" towarzystwo i im z pewnością też chce spędzać czas. Po co miałaby bujać się z takim starym prykiem, jak jej starszy brat? - Szczudła ci wystrugam, co ty na to? Będziesz mogła spoglądać na innych z góry, tylko im oczu nie wydłub - zastrzegł, podnosząc palec w żartobliwym geście. - Ja jestem odporny dzięki moim cudownym paczałkom. Nie było potrzeby wspominać, że już zdążył na nich dzisiaj rano usiąść. Nie powinien chyba kłaść się z książką do łóżka, skoro często kończy się to niezapowiedzianym snem. Spojrzał na nią pobłażliwie, kiedy to próbowała się mądrzyć na swój sposób. W głębi duszy jednak nie bagatelizował jej wiedzy, niejednokrotnie się zdarzało, że potrafiła go zaskoczyć znajomością jakiegoś zaklęcia. Jak się okazało, tym razem miało być podobnie. - No dobrze, dobrze. - Uniósł dłonie jakby w obronnym geście. Osobiście wolał nie rzucać żadnych zaklęć, które słyszał po raz pierwszy w życiu, ale naglące spojrzenie siostry kazało mu sięgnąć do plecaka po swój magiczny patyczek. - Czyli to nie tak, że jak rzucę zaklęcie, to pojawią się słodycze, na które akurat mam ochotę? - Ostendam quod est occultatum. - Spodziewał się wybuchu, jednak nic takiego nie nastąpiło (o dziwo). Spojrzał na plecy Chris, która podleciała do regału. Sam był ciekaw, co też tam się zmaterializowało.
Cechy smoków: Opalooki Antypodzki - remisy rozstrzyga na swoją korzyść, dwukrotnie obniża o 1 oczko swój wynik K6 dla scenariuszy 1 i/lub 2. Szwedzki Krótkopyski - dwukrotnie podnosi o 1 oczko wynik K6 dla scenariusza 3 i/lub 5, odejmuje 1 oczko od swojego wyniku dla scenariusza 4.
Kolejność: Rozpoczyna Julia! Zasady:Kanony Popiołów Termin: 10.01, godz. 22:00, potem po 48h na każdy post Pytania i uwagi do:@Morgan A. Davies
______________________
Julia Brooks
Wiek : 22
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 170
C. szczególne : grzywka, tatuaże, pedantyzm, wisiorek z osą, pierścień działania na palcu,pachnie lawendą
kostka:5 Let's get ready to rumble, wypadałoby powiedzieć. Wielki turniej smoczych figurek w końcu oficjalnie wystartował i Julka była z tego powodu więcej, niż rada. Z ONMS była z niej noga, ale hej! Jeżlei ktoś tu miał doświadczenie w takich starciach, to właśnie ona. Choćby i iluzoryczne, bo ograniczało się do obejrzenia kilkudziesięciu odcinków Pokemonów, kiedyś tam w dzieciństwie. Gdy dostała wezwanie, wskoczyła w dresik, ubrała specjalnie zakupioną na tę okazję czapkę i pojawiła się w sali łasuchów. Jej przeciwnikiem okazał się młodszy brat Olki, z którym to przywitała się z uśmiechem.
- Shelby, wybieram cię – mruknęła do siebie, choć po prawdzie to innych możliwości nie miała, gdyż był to jedyny posiadany przez nią smok. Śnieżnobiały stworek wystartował, gotowy do ataku na figurkę chłopaka. Chyba jednak mogła wybrać innego smoka, przyszło jej na myśl, bo opalookie były mimo wszystkie wcinającymi owoce pacyfistami. No cóż, może następnym razem.
C. szczególne : Mańkut, Rude włosy, centymetrowa blizna na udzie w kształcie smoka. Na policzkach i nosie ma piegi, które według rodzeństwa dodają mu uroku. Amulet Uroborosa zawsze na szyji +1 ONMS
Wiktor postanowił, że wybierze się na jakiś zajebisty spacer. W poszukiwaniu sali łasuchów gdzie miał się odbyć pojedynek smoków. Nie zdecydował się na to by zabrać ze sobą jednego ze swoich najlepszych kumpli. Rudzielec uznał, że tym razem sam wolał zrobić to zupełnie w samotności, choć na brak zaufanych znajomych nie narzekał. Nie można było też powiedzieć, że był nielubiany w szkole. Może chłopak miał dziwny charakter i ogólnie był dziwnym człowiekiem, ale miał to coś że chciało się z nim przebywać w jednym miejscu i spędzać wesoło czas. A nawet jeśli ktoś by coś do niego miał, jakieś wątpliwości, to nie przejąłby się tym zbytnio. Gdy znalazł się w podziemiach wszedł do jakiejś sali, w której już na puchona czekała starsza koleżanka. -Cześć uśmiechnął się do krukonki i życzę powodzenia Wiktor od razu wydał komendę do ataku NEO, smok ruszył w powietrze siłując się z przeciwnikiem, dla chłopaka były to komiczne zapasy cumo lub co innego. Jednak okazało się że smok Wiktora jest silniejszy a przeciwnik spadania na stolik z całym impetem wbija drugiego smoka w podłogę, po czym Neo ląduje aby obserwować swój wyczyn. Jeszcze przez chwilę przeciwnik koziołkuje wzdłuż całego blatu.
Kość Wydarzenia:6 Kość Ataku: 6 Kość Obrony: 1 Wynik tury:A: -x PŻ, B: -x PŻ Smocze cechy: dotyczące Twojego smoka Smok A: x/10 PŻ Smok B: x/10 PŻ Gracz A: pozostało x/y przerzutów Gracz B: pozostało x/y przerzutów
Kość Wydarzenia:1 Kość Ataku:3-1-1 (za cechę) = 1 Kość Obrony:5 Wynik tury:A: -0 PŻ, B: -2 PŻ (rozstrzygam remis na własną korzyść z powodu cechy SZCZĘŚCIARZ) Smocze cechy: (+ SZCZĘŚCIARZ, – GLADIATOR (1/2) Smok A: 7/10 PŻ Smok B: 8/10 PŻ Gracz A: 0/0 Gracz B: pozostało x/y przerzutów
Opalooki smok Krukonki, choć piękny i majestatyczny, koniec końców był smoczym ekwiwalentem misia Koralgola w świecie niedźwiedzi. Czyli największą dupą i pierdołą. Niespecjalnie przyłożył się więc do obrony figyrki przeciwnika. Właściwie, to Julka miała wrażenie, że jeszcze przeprosi oprawcę, że sprawił mu kłopo. Gdyby to był uczeń podstawówki, to zapewne taki, który z własnej woli oddaje kanapki łobuzom, którzy mu dokuczają. Po tym, jak Shelby przestała już koziołkować po pomieszczeniu, mogła przejść do kontry, zresztą równie pasywnej, co obrona. Coś tam dziabnęła, coś tam drapnęła, ale widać było, że wolałaby być gdzie indziej. Zapewne w kawiarni, popijając smocze latte z organicznym mlekiem sojowym.
C. szczególne : Mańkut, Rude włosy, centymetrowa blizna na udzie w kształcie smoka. Na policzkach i nosie ma piegi, które według rodzeństwa dodają mu uroku. Amulet Uroborosa zawsze na szyji +1 ONMS
Kość Wydarzenia: 4[url=https://www.czarodzieje.org/t21099p156-kostki#679616] Kość Ataku:6 Kość Obrony:2 Wynik tury:A: -0 PŻ, B: -2 PŻ (rozstrzygam remis na własną korzyść z powodu cechy SZCZĘŚCIARZ) Smocze cechy: Szwedzki Krótkopyski - (+ LAWIRANT [2], – PIROMAN) korzystam z cechy i jest remis Smok A: 7/10 PŻ Smok B: 6/10 PŻ Gracz A: 0/0 Gracz B: 0 Remis oznacza 1 punkt obrażeń dla obu smoków.
Wiktor jedynie westchnął na widok smoków. A niech się dzieje co chce, liczy się dobra zabawa. Prawda? I tak się wszyscy w domu dowiedzą ale nie już i nie taraz. Niech tak zostanie. Po chwili znowu NEO ruszył do ataku na przeciwnika gdzie oba smoki zioną ogniem na siebie na wzajem. Ale jeden smok od drugiego jest lepszym ogniomiotem, ktoś musi być słabszy w Szczerze mówiąc Wiktor nawet jakos tak bardzo nie planował obrony jedyne co to smok tylko zadał kilka ciosów łapą i to raz i solidnie i porzadnie i nic. Rudzielec przyglądał się walce obu smokom może być ciekawie co?
Kość Wydarzenia:5 Kość Ataku:6 Kość Obrony:5 Wynik tury:A: -0 PŻ, B: -2 PŻ ; dostaję +1 do kostki w następnej turze Smocze cechy: (+ SZCZĘŚCIARZ, – GLADIATOR (1/2) Smok A: 7/10 PŻ Smok B: 4/10 PŻ Gracz A: 0/0 Gracz B: pozostało x/y przerzutów
Pojedynek, który zaczął się dla niej nienajlepiej, z każdą kolejną minutą stawał się dla niej coraz bardziej łaskawy. Ze smoczego Koralgola powoli zaczynała wychodzić bestia. Chyba przeciwnik nadepnął mu na odcisko, bo ten biały pacyfista pokazał pauzrki. I kły, i to, że potrafi ziać ogniem. Shelby najpierw brawurowo obronił się przed krótkopyskim młodego Puchona, a następnie przystąpił do kontry. I to jakieś widowiskowej. W kierunku smoczej figurki przeciwnika poleciała majestatyczna kula ognia, która rozjaśniła na moment salę łasuchów. Shelby zatrzepotał dumnie skrzydłami, sprawiając wrażenie pobudzonego i gotowego na ty, by szybko zakończyć ten pojedynek. Tylko czy tak się stanie? Szwedzki smok mógł mieć bowiem w zanadrzu coś jeszcze.
C. szczególne : Mańkut, Rude włosy, centymetrowa blizna na udzie w kształcie smoka. Na policzkach i nosie ma piegi, które według rodzeństwa dodają mu uroku. Amulet Uroborosa zawsze na szyji +1 ONMS
Wyższy wynik drugiej kości sprawia, że smok zwycięskiego gracza okazuje się wytrwalszym i bardziej zajadłym wojownikiem, pod koniec bezlitośnie traktując oponenta pazurami i zadając łącznie 3 pkt. obrażeń, samemu tracąc tylko 1 punkt zdrowia. Remis zabiera po 2 pkt. życia każdemu z walczących.
Przez ułamek sekundy smoki wzajemnie okładają się łapami, co wyglądało na pięściarzy. Neo jednak nie podawał się walczył jak się da, ale to przeciwnik okazał się wytrwalszy smok Puchona oberwał pazurami bez litośnie.Wiktor analizował przyglądał sie walce, ot tak po prostu. Wykorzystał sytuację i smok rudzielca w ataku zamachnął sie ogonem by kilka metrów dalej odrzucić rywala. W następnej rundzie nadrobimy Neo nie martw się damy rade zobaczysz.
Julia Brooks
Wiek : 22
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 170
C. szczególne : grzywka, tatuaże, pedantyzm, wisiorek z osą, pierścień działania na palcu,pachnie lawendą
Kość Wydarzenia: [url= https://www.czarodzieje.org/t21099p260-kostki#679899]5[/url] Kość Ataku:3+1 (bonus z poprzedniej tury) = 4 Kość Obrony: [url= https://www.czarodzieje.org/t21099p260-kostki#679899]5[/url] Wynik tury:A: -0 PŻ, B: -2 PŻ ; dostaję +1 do kostki w następnej turze Smocze cechy: (+ SZCZĘŚCIARZ, – GLADIATOR (1/2) Smok A: 6/10 PŻ Smok B: 2/10 PŻ (w poprzedniej rundzie padł remis, który rozstrzygam na własną korzyść z powodu cechy szczęściarz) – 2 (za tę rundę) = 0/10 PŻ Gracz A: 0/0 Gracz B: pozostało x/y przerzutów
Sytuacja zmieniła się diametralnie. Okazało się bowiem, że Shelby nie jest pizdą, a po prostu miał gorszy poranek i dlatego zaczął tak niemrawo. Kiedy jednak już poczuł krew, zaczął dawać z siebie wszystko. Smoki splotły się w tańcu i zaczęły okładać łapami niczym bokserzy. Oczywiście nie trzymały gardy, tak więc wyglądało to jak starcie Balboy z Creedem. I co tu dużo mówić, było to naprawdę widowiskowe. Z tej wymiany lep, obronną łapą ponownie wyszedł smok dziewczyny, który teraz walczył z zajadłością i zacięciem godnym właścicielki. A kiedy już spuścił łomot smoczej figurce chłopaka, przeszedł do ostatecznego uderzenia. Po raz kolejny wzniósł się do góry i wypuścił z ust ognistą kulę, która zakończyła to starcie.
- Dzięki za grę – podziękowała z uśmiechem, wyciągając przed siebie dłoń, po czym pozwoliła Shelby’emy, by usiadł jej na ramieniu. Następny cel: bar u Irka, gdzie ze swym smoczym towarzyszem mogła uczcić wygraną pintą kremowego piwa.
C. szczególne : Mańkut, Rude włosy, centymetrowa blizna na udzie w kształcie smoka. Na policzkach i nosie ma piegi, które według rodzeństwa dodają mu uroku. Amulet Uroborosa zawsze na szyji +1 ONMS
Krawczyk mógł wreszcie ruszyć na podboje kolejnych nowych miejsc w szkole ,albo spędzić cały swój wolny czas w bibliotece. Obydwie opcje były fantastyczne. Jednak tym razem Wiktor wybrał tą pierwszą i postanowił tak zrobić. Cóż. Plany jak to plany nie idą zawsze dokładnie tak jak tego oczekiwał. W drodze powrotnej i schody zaczęły działać rudzielcowi na nerwy, nie ustawiając się tak jak należy i w efekcie dotarł do podziemia sali łasuchów. Puchon trzykrotnie stukną różdżką w regał i wypowiedzieć słowa " ostendam quod est occultatum", by powietrze przed meblem zafalowało i odsłoniło wściekle turkusowy mebel pełen słoików ze słodyczami. Rudzielec postanowił zrobić sobie krótką przerwę, pufek "MUS" wesoło spoczywał na jego ramieniu. W sumie dzisiejszy dzień nie zapowiadał się jakoś specjalnie ciekawie, ale ostatecznie Rosjanin postanowił się tym wielce nie przejmować. Właściwie to ostatnio wieloma rzeczami przestał się przejmować czy interesować, ale to wcale nie oznacza, że był w jakiś sposób nie na bieżąco z aktualnymi wydarzeniami czy informacjami. Po prostu we większości uznawał, że nie musi wszystkim się zajmować na dany moment. Może to też dlatego wybrał się ot tak na jakąś przechadzkę po zamku? Kiedy znalazł się w sali, zauważył początkowo, że jest jedyną żywą istotą, która się tutaj znajdowała. Dlatego spokojnie penetrował wnętrze słodyczy i nie przejmował się niczym, co mogłoby zwrócić na niego uwagę. W pewnym momencie, jak to zwykle w takich sytuacjach bywa u Wiktora na widok tylu słodyczy nie mógł się opanować, nagle poczuł się senność i zmęczenie, głód. To uczucie pragnienia nie dawało mu spokoju wydłużył się język na widok słodyczy tyko jak się powstrzymać. - Ktoś tu jest? – zapytał nie pewnym głosem, a jego lewa ręka powędrowała w kierunku kieszeni, w której znajdowała się jego różdżka. Pojedynki w szkole były zakazane, ale chyba nikt nie będzie miał do niego pretensji jeśli przyjdzie mu walczyć na śmierć i życie, a on użyje jakichś czarów. @Maximilian Felix Solberg
Sala faktycznie była pusta, gdy Wiktor pojawił się w środku i mógł nacieszyć przez chwilę słodyczami w samotności, choć jak zauważył, jakoś dziwnie reagował na obecność przysmaków. Nie mógł jednak wiedzieć, co tak naprawdę się z nim dzieje. Mógł jednak usłyszeć otwierane drzwi i kroki, które jawnie świadczyły o tym, że ktoś jednak w sali łasuchów się pojawił, a biorąc pod uwagę, że był to stukot obcasów, to nie trudno było wywnioskować, że ma do czynienia z kobietą. -Dzień dobry. - Łagodny głos przywitał Wiktora, gdy kobieta w stroju pielęgniarki pojawiła się tuż obok niego, zgarniając z półki musy świstusy i pakując sobie jednego z nich do ust. -NA MERLINA! - Dopiero po chwili zauważyła, że chłopak ma jęzor na wierzchu i ślini się nienaturalnie. -Wszystko w porządku chłopcze? Co Ci się stało? - Zapytała, nie stawiając jeszcze diagnozy, bo przyczyna przecież mogła być inna niż na pierwszy rzut oka wyglądało, choć była raczej pewna, że wie z czym ma do czynienia. Nie było to jej pierwsze hogwarckie rodeo, w końcu pracowała tu wiele lat i widziała już kilka podobnych przypadków.
C. szczególne : Mańkut, Rude włosy, centymetrowa blizna na udzie w kształcie smoka. Na policzkach i nosie ma piegi, które według rodzeństwa dodają mu uroku. Amulet Uroborosa zawsze na szyji +1 ONMS
Wiktor bardzo niepewnie się w tym momencie poczuł, mimo to ogólnie był odważnym człowiekiem. Przemógł się, choć trwało to dosyć długo, i odwrócił się twarzą w twarz do kobiety. Teraz jednak troszeczkę mu się niezbyt miło zrobiło. Nie wiedział czego może się spodziewać po pielęgniarce, a nie chciał zakończyć szybko tutaj żywota. Rudzielec miał wielkie plany, a okazać się może, że nie zostaną one spełnione, bo zachciało mu się wejść do pustej sali tak dla hecy najeść się słodyczy. - Nie wiem co jest mi od kilku dni jem i jem a po słodkościach zmniejsza się zdolności do pracy na lekcjach. A w dodatku ten długaśny jęzor.- Chłopak odparł bardzo cicho, nie ruszając się z miejsca. Krawczyk usiadł na podłodze, na przeciwko szafy ze słodyczami, obejmując kolana. Był bezbronny w tej sytuacji i cóż, mógł teraz zrobić. Nie chciał nigdzie iść ponieważ nie czuł się na siłach. Tu mu było dobrze. Cisza spokój nikt go nie widzi zwłaszcza teraz i w takim stanie czuł się... bezpiecznie. Stwierdził Rosjanin rozglądając się dookoła. Po cichu liczył na jakąś zdecydowaną reakcję kobiety.
Kobieta nie miała problemu z tym, że znalazła tu ucznia. Sala nie była nielegalna, choć musiała przyznać, że ceniła sobie te samotne chwile wśród cukru podczas nielicznych momentów, gdy mogła odpocząć od wiecznie poszkodowanych uczniów tego przybytku. Bardziej jednak martwił ją fakt, że stojący przed nią puchon wyraźnie na coś cierpiał. -Cukrzycę raczej możemy wykluczyć. - Uśmiechnęła się lekko, próbując rozluźnić nieco atmosferę, choć nie była to nigdy jej najmocniejsza strona. -A tak na poważnie, ten futrzak jest Twój? Dużo czasu spędzacie razem? Jesteście blisko? - Zaczęła zadawać pytania wskazując na pufka. Raczej nie dało się pomylić choroby przenoszącej przez te zwierzęta z niczym innym, ale zawsze lepiej było zrobić porządniejszy wywiad, niż potem gryźć się w język, że postawiło się złą diagnozę.
C. szczególne : Mańkut, Rude włosy, centymetrowa blizna na udzie w kształcie smoka. Na policzkach i nosie ma piegi, które według rodzeństwa dodają mu uroku. Amulet Uroborosa zawsze na szyji +1 ONMS
Krawczyk ostatnio był jakiś nieprzytomny, senny tyle miał rzeczy na głowie, że całkiem zapomniał się uczyć a egzaminy tuż tuż . Niewybaczalne! A pomyśleć, że nic mu nie wychodzi, a teraz sam nawalał siedząc w sali i objadając się w najlepsze. Ocknął się dopiero, kiedy w kobieta zaczęła zadawać pytania o Puchona zwierzątko. - Mam go odkąd jestem w szkole. Da się to jakoś zniwelować. Czy musze się go pozbyć?odparł nie pewnie na pytana kobiety. Zmęczenie dawało się we znaki lecz nie miał zamiaru przerywać czegokolwiek. Prawdopodobnie na drugi dzień, bądź jeszcze dziś wieczorem, będzie narzekał. Naprawdę chciał tylko się położyć spać i o wszystkim zapomnieć cisza spokój nikt Wiktorowi nie przeszkadza. Coś dotarło w końcu do rudzielca. - Kiedy ja naprawdę się staram od kilku dni.spojrzał na kobietę co ze mną będzie.
Wysłuchała uważnie słów ucznia i była już pewna, że ma do czynienia z pufkozą. -Spokojnie, nie musisz rozstawać się ze swoim pupilem, ale zalecam ograniczenie pieszczot. - Uśmiechnęła się ciepło zarówno w stronę Wiktora jak i jego puchatego przyjaciela. Sama kochała zwierzęta i w życiu nie zasugerowałaby wyrzucenia jakiegokolwiek z nich tylko dlatego, że mógł przenosić jakąś chorobę. Nie zmieniało to faktu, że w tym wypadku należało podjąć odpowiednie kroki. -Nie martw się. Masz pufkozę. To nic groźnego, ale jak sam widzisz jest to raczej niewygodne w codziennym życiu i grozi sporym przybraniem na wadze. - Pozwoliła sobie na drobny żarcik, by zaraz potem przejść już nieco bardziej do konkretów. -Leczenie też nie jest przesadnie trudne. Potrzebujesz tylko eliksirów wzmacniających lub soku z granatu. Masz dostęp do takich środków? - Wyjaśniła jednocześnie próbując się zorientować, czy chłopak będzie potrzebował większej pomocy, czy też poradzi sobie z tym na spokojnie sam.
C. szczególne : Mańkut, Rude włosy, centymetrowa blizna na udzie w kształcie smoka. Na policzkach i nosie ma piegi, które według rodzeństwa dodają mu uroku. Amulet Uroborosa zawsze na szyji +1 ONMS
Brakowało jeszcze tego aby się kiwał jak przy chorobie sierocej. Wiktor nie rozumiał do końca tej choroby, lecz po pewnej chwili docierało do niego to, że on po prostu czuje się bezradny. Na obelgi różne zaczepki odzywki czy co innego Rudzielec reaguje obroną albo ucieczką, a on po prostu siedział patrząc na kobietę jakby nie rozumiał słów. - Nie mam nic przy sobie obecnie. A czy kuchnia też może mieć te sok ,wtedy będę przychodzić do szpitala po leki zdrowotne i wzmacniające? - odparł Wiktor cicho, bo w końcu jakie to miało znaczenie. Nie dawał jednak tego po sobie poznać kiedy zwracał się do kobiety. Jednak nikt by nie zaakceptował zmiany w zachowaniu Puchona i to co u się stało. Taka zmiana dość gwałtowna jaka zaszła Puchonie, ale w życiu nie pokazałby tego po sobie, w końcu po jakimś czasie wróci do swojego prawdziwego ja. – Na widok Rudzielca jak się zajada słodyczami z wywalonym jęzorem nikt nie czułby się dobrze. Zresztą sam źle się czuje z tym. Warknął (jeśli się udało z wywalonym jęzorem długim), po czym dodał. Spływaj stąd, ponieważ nie mam ochoty na jakiekolwiek rozmowy, chciał się ugryść w język ale to by było trudne zwłaszcza teraz z długaśnym jęzorem
Kobieta widziała w oczach chłopaka, że ten albo nie do końca rozumie z czym się mierzy, albo z jakiegoś powodu nie chce dopuścić do siebie myśli, że mógł się czymś od swojego pupila zarazić. Praktyka pielęgniarki pozwalała jej jednak podchodzić do wszystkiego z cierpliwością i łagodnością. -Myślę, że nie ma co zawracać głowy biednym skrzatom. I tak mają teraz wystarczająco wiele na głowie przy końcu roku. Eliksir wzmacniający możesz zamówić w każdej aptece. Posiadasz odpowiednie fundusze? Jeśli nie, szkoła na pewno Cię zaopatrzy. Jeśli zaś chodzi o dawkowanie z chęcią rozpiszę Ci co i jak. - Mówiła spokojnie i z uśmiechem, choć na jej czole pojawiła się widoczna zmarszczka, gdy chłopak wygonił ją z sali łasuchów. -Chciałabym wyjść, ale niestety nie dałeś mi napchać się cukrem, a jak tylko opuszczę ten pokój to wszystko zniknie. - Wciąż się uśmiechnęła i włożyła sobie do ust cukrowe pióro.
C. szczególne : Mańkut, Rude włosy, centymetrowa blizna na udzie w kształcie smoka. Na policzkach i nosie ma piegi, które według rodzeństwa dodają mu uroku. Amulet Uroborosa zawsze na szyji +1 ONMS
- Nic mi nie jest. Muszę się do tego przyzwyczaić i to zaakceptowć.- odezwał się patrząc na pielęgniarkę jakieś zaskórniaki się zawsze znajdą a jak nie to od czego ma się starsze rodzeństwo. Prawda? A miało być tak pięknie... Poza tym czasami teksty Wiktora nie oddziaływały tak jakby on sam tego chciał. I tak też było w tej chwili. Rudzielec nie wiedział co ma odpowiedzieć kobiecie Był pewien, że ona mu odpuści jego zachowanie i odzywki. Jednakże czasami wiedział, że trzeba z tym przystopować. Już lepiej by było gdyby nic nie powiedział, a mimo wszystko został w pomieszczeniu jeszcze trochę do puki kobieta nie zjadła co chciała. -Zapisze mi pani jakie eliksiry kupić i jak stosować? Czy mam się stawiać co jakiś czas w skrzydle szpitala-zapytał no cóż zamiast własne wydatki na duperelle to będę kupować eliksiry i sok. To jednak poczekam i pójdziemy razem do pani gabinetu bo na już i teraz nic jeszcze nie kupiłem i nie mam. Puchon westchnął ciężko, plując sobie w brodę, że w ogóle się udł do tej sali, ponieważ nie wiedział że sytuacja skończy się bardzo dziwnie i w dodatku przeszła mu ochota na cokolwiek. Po czym znikł za drzwiami w ciemnym korytarzu idąc do pokój.
Zasady rozgrywek znajdują się tutaj, zasady gry z kolei tutaj. Przypominam, że na odpis jest 48h. Jeśli dojdzie do remisu – edytujcie swoje posty i dopiszcie kostki z dogrywki. Możecie mi dać cynk, że runda została zakończona. Potem możecie dalej ze sobą pisać w wątku, jeśli zechcecie. Zaczyna dowolna osoba. Z pytaniami proszę do @Blaithin 'Fire' A. Dear.
Stwierdzenie, że Kate uwielbiała grać w eksplodującego durnia było zdecydowanie eufemizmem. Ona kochała grać w tę grę - prawie tak samo jak w gargulki! Ta ekscytacja w związku z potencjalnymi konsekwencjami, ryzyko i uderzająca do głowy adrenalina były jak jej paliwo do działania. Od razu zapisała się do szkolnych rozgrywek. Otrzymawszy listowne instrukcje, gdzie miała się stawić, dziarsko szła na miejsce, by spotkać swojego pierwszego oponenta lub oponętkę, bo w sumie nie wiedziała, z kim przyjdzie jej grać. Miała tylko nadzieję, że nie będzie to ktoś bardzo jej bliski - przykro byłoby tak zmiażdżyć przyjaciela... Bo oczywiście zamierzała wygrać, traktowała to zupełnie poważnie! Weszła do sali łasuchów, zaskoczona, że był prawie pusty. Ot, kłamstwo, chcieli ją tu zwabić i zachęcić słodkością, a tak naprawdę ani żelka nie było na półce! Nie wiedziała o inkantacji, kto wie, może @Aoife Dear-Aasveig ją uświadomi? - Cześć - przywitała się z młodszą Ślizgonką, wyciągając rękę na powitanie i przedstawiając się przy okazji z imienia. Chyba nie miały okazji do tej pory rozmawiać, ale nie ma tego złego! Partyjka durnia to wspaniałe przełamanie pierwszych lodów. Rozsiadły się przy kartach, leżących i przygotowanych już specjalnie na ich przyjście. Kate wykonała swój pierwszy rzut. Czwórka, nieźle, idealnie pośrodku. Mogło pójść w każdą stronę, bo zarówno poniżej, jak i poniżej istniały dla Aoife opcje. Niemal z wypiekami przyglądała się dalszym poczynaniom dziewczyny.
Aoife Dear-Aasveig
Rok Nauki : VI
Wiek : 15
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 165cm
C. szczególne : Farbowane na biało włosy, bardzo jasna cera, trochę piegów na nosie, jasnobłękitne oczy, ubiera się jak gotka.
Aoife grywała w durnia. Każdy czarodziej grywał. No chyba, że zalatywało od niego szlamem, ale to zupełnie inna kwestia. Kiedy przyszła w wyznaczone miejsce, rozejrzała się dość sceptycznie wokół. Pusty regał? Czyżby ktoś zeżarł łakocie, z których niby miała słynąć ta sala? Żałosne. Nie pierwszy raz Hogwart zawiódł jej i tak niskie oczekiwania. Kiedy stanęła przed Kate, uścisnęła jej dłoń, mierząc ją czujnie od stóp do głów. Gryfonka? Jedną już znała. Jedna przypadła jej do gustu. Ale od tej nie było czuć tej upajającej woni dzikości. Nie, ona nie była jedną z nich. Co nie klasyfikowało jej póki co w żadnej kategorii. - Aoife. - przedstawiła się krótko i zajęła miejsce. Kiedy zobaczyła, że oponentka wyrzuciła czwórkę, zmrużyła oczy. Niby to jeszcze nie oznaczało przegranej, ale zapowiadało trudną rozgrywkę. Kulnęła swoją kostką i wyrzuciła... jeden. Sprawdziła kartę. Wieża. Pięknie, zdążyła pomyśleć, a potem rozległ się huk. Ifka poczuła lekki wstrząs, a następnie subtelną woń spalenizny. Przygładziła naelektryzowane włosy i strzepnęła popiół z nieco przypalonej szaty. Żadna strata. Tatuś kupi nową. - Gratulacje. - powiedziała do Kate zimnym głosem. To wcale nie tak, że nie umiała przegrywać. Po prostu już myślała o tym jak się odegra na gryfonce, jeśli nie uda jej się przejść dalej w rozgrywkach.
Ostatnio zmieniony przez Aoife Dear-Aasveig dnia Pią Sty 12 2024, 07:49, w całości zmieniany 1 raz
Kate Milburn
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 173
C. szczególne : karminowe usta, nosi pierścień uznania, jej spódnice bywają krótkie i jest to eufemizm
Uwielbiała rywalizować! I szczerze mówiąc wolała tę rywalizację opartą na szczęściu i przypadku, jaką cechowały się tego typu gry, niż tę zależną od umiejętności, bo akurat w tej kwestii nie miała zbyt wiele do zaoferowania oponentom. Dureń łączył w sobie zarówno zabawę, jak i niebezpieczeństwo - o czym mogła się bardzo szybko przekonać. Gdy tylko okazało się, że Aoife wyrzuciła jedynkę, Kate mało sportowo ucieszyła się pod nosem. Jej karta była nieco brutalna, więc Gryfonka bardzo szybko pożałowała swojej wcześniejszej radości, bo gdy w Ślizgonkę wymierzyły się dwa pioruny, ona sama podskoczyła na siedzeniu ze strachu. - O shit - skomentowała, po czym spróbowała ograć tę sytuację nerwowym śmiechem. Nie miała pojęcia, czy zimny ton głosu rywalki był wyrachowaniem, czy jedynie fasadą, za którą skrywała gorycz przegranej, lecz nie było czasu tego rozdrapywać. Zresztą podejrzewała, że i tak nic by z nią nie wskórała. Nie wydawała się osobą, z którą w tym, przeszłym, czy jakimkolwiek przyszłym życiu nawiązałaby nić porozumienia. - Gramy dalej? - dopytała dla pewności, choć mimo oberwania piorunami Aoife nie wydawała się specjalnie wzruszona. Kate rzuciła swoją kostką. Pięć. Ta druga wyrównała - czekała je dogrywka! Rzuciła jeszcze raz - znów pięć...
Aoife Dear-Aasveig
Rok Nauki : VI
Wiek : 15
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 165cm
C. szczególne : Farbowane na biało włosy, bardzo jasna cera, trochę piegów na nosie, jasnobłękitne oczy, ubiera się jak gotka.
Czy grają dalej? Aoife popatrzyła na Kate chłodnym, niemiłym wzrokiem. Dearowie nie odpuszczają gry przez byle pioruny. A chociaż przegrana piekła ją bardzo mocno, nie zamierzała tego po sobie pokazywać. - Oczywiście, że gramy. To dopiero rozgrzewka. Jej zimny ton nie zmienił się ani odrobinę. Może i gryfonka wygrywała, ale Ifka postanowiła, że zadba o to, by z przeciwniczki uleciała cała radość zwycięstwa. W końcu można przegrać, mając satysfakcję, można też wygrać czując się kompletnie zgnębionym. Kolejna runda przyniosła dogrywkę, która skończyła się drugą porażką ślizgonki. Rozczarowujące. Norweżka rzuciła w myślach siarczyste przekleństwo, a potem odwróciła kartę tarota. Auć. Talia zebrała się w kupkę i kilkukrotnie zdzieliła ją po łapach. Bolało! Ale bardziej bolała kolejna przegrana. Aoife postawiła sobie za punkt honoru by nie pokazać, jak bardzo ją to dotknęło. - Zabawnie. - rzuciła obojętnym tonem i zmierzyła Kate niemal współczującym wzrokiem. - Musisz się koszmarnie nudzić. Cała rozrywka dla mnie.
Kate Milburn
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 173
C. szczególne : karminowe usta, nosi pierścień uznania, jej spódnice bywają krótkie i jest to eufemizm
Najwyraźniej miała dzisiaj dobrą passę lub zręczną rękę do rzucania kostką. Drugą rundę również wygrała, unikając tym samym konsekwencji własnej wylosowanej karty tarota. Nie była osobą, która życzyła źle innym - ale patrząc na beznamiętną, choć piękną, twarz Aoife, po cichu liczyła, że z nią wygra. Ślizgonka nie była przyjemną osobą do współżycia, przynajmniej podczas tego spotkania, pierwszy raz w cztery oczy. Kto wie, może gdyby znały się lepiej, byłaby przyjaźniejsza? Kate szczerze w to wątpiła, ale gotowa była zawsze dawać drugą szansę ludziom, nawet tym, którzy niekoniecznie na to zasługiwali. Skrzywiła się, widząc jak karty leją ją po rękach, zostawiając po sobie czerwone ślady. Wzięła bez słowa kostkę, chcąc potencjalnie zakończyć już tę rozgrywkę. Podczas rzutu wylosowała swoją kolejną kartę tarota - co prawda nie wiedziała, co przedstawiała, bo wciąż leżała odwrócona drugą stroną, lecz gdyby rywalka wyrzuciła cokolwiek wyżej niż cztery, rozgrywka dla Kate skończyłaby się w ułamku sekundy mimo poprzednich wygranych. Trzymała w myślach kciuki, by wygrać bez ani jednej porażki!
Aoife Dear-Aasveig
Rok Nauki : VI
Wiek : 15
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 165cm
C. szczególne : Farbowane na biało włosy, bardzo jasna cera, trochę piegów na nosie, jasnobłękitne oczy, ubiera się jak gotka.
Gryfonka milczała, co Aoife poczytała za swój cichy sukces w psuciu jej humoru. Gdyby przeciwniczka przegrywała, możliwe, że ślizgonka byłaby dla niej bardziej życzliwa, choć i wtedy nie można było mieć tej pewności. Obserwowała, cóż to za wynik wypadnie na kosteczce rywalki i ku swojemu rozczarowaniu zobaczyła czwórkę. Wysoko. Znów. No ale to nie oznaczało jeszcze przegranej, czyż nie? Trzeba walczyć do końca. Płonąc wewnętrznie chęcią utarcia nosa Kate, Aoife wyciągnęła kartę i kulnęła na swój wynik. Trzy. Cholerne trzy, które oznaczało, że odpadła z gry bez choćby cienia sukcesu. W duszyczce Dearówny wykiełkowała żądza mordu. I pomyśleć, że miała okazję, żeby na meczu zdzielić ją przez łeb kaflem! Meczu. Ha. Kolejny powód do szczerej nienawiści. Ifka odwróciła kartę i zobaczyła słońce, a zaraz potem poczuła pieczenie na twarzy. Świetnie. Nie dość, że przegrała z kretesem, to jeszcze skończyła z niegustowną i bardzo niepasującą do jej urody opalenizną. No, ale przynajmniej była to opalenizna wybitnie krótkotrwała, skoro własnie w tej chwili przegrała. - Gratuluję wygranej - rzuciła sucho, ale z godnością, patrząc na gryfonkę bardzo nieżyczliwie. - Powodzenia w dalszych rozgrywkach. Być może uda ci się zostać królową durniów. Wyciągnęła zaczerwienioną dłoń do rywalki, by ją uścisnąć na zakończenie, a potem wstała i wyszła, czując jak boleśnie piecze ją zranione ego.