Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Sala Łasuchów

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 1 z 9 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Next
AutorWiadomość


Drake Bennett
Drake Bennett

Student Hufflepuff
Rok Nauki : III
Wiek : 29
Czystość Krwi : 10%
Galeony : 301
  Liczba postów : 240
http://czarodzieje.org/t4899-drake-bennett
http://czarodzieje.my-rpg.com/t4902-drastyczna-poczta
Sala Łasuchów QzgSDG8




Gracz




Sala Łasuchów Empty


PisanieSala Łasuchów Empty Sala Łasuchów  Sala Łasuchów EmptySro Kwi 03 2013, 07:01;




Po wejściu do sali okazuje się, że w środku stoi duży, czarny i pusty regał. Czyżby sławetna klasa pełna słodyczy okazuje się kłamstwem? Nic bardziej mylnego. Wystarczy trzykrotnie stuknąć różdżką w regał i wypowiedzieć słowa " ostendam quod est occultatum", by powietrze przed meblem zafalowało i odsłoniło wściekle turkusowy mebel pełen słoików ze słodyczami.
Uwaga. Można zajadać je ile się zapragnie, bo się nie kończą, jednak każde łakocie wyniesione poza pomieszczenie zamienia się od razu we wiór. Ktoś najwyraźniej nałożył na słodycze zaklęcie chroniące przed kradzieżą.

Powrót do góry Go down


Dahlia E. Slater
avatar

Student Gryffindor
Rok Nauki : I
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : metamorfomagia
Galeony : -2
  Liczba postów : 524
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5106-dahlia-e-slater
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5108-sowka
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7187-dahlia-e-slater
Sala Łasuchów QzgSDG8




Gracz




Sala Łasuchów Empty


PisanieSala Łasuchów Empty Re: Sala Łasuchów  Sala Łasuchów EmptySro Kwi 24 2013, 20:35;

Ostatnie dni były naprawdę szalone, powiadam wam! Napierw atak hipogryfa, przez którego spędziła chwilę w SS, tak się biedaczka wykrwawiała. W dodatku ma spore blizny na swoim ramieniu, ale z tego akurat jest dumna! Był też przegrany meczy gryfonów, ale może ten temat przemilczmy. Potem ratowała swoją byłą przyjaciółkę z peronu, potem wylazła z Elliottem w nocy do Wrzeszczącej Chaty, gdzie zaatakował ich jakiś walnięty duch, a potem nagle zginął jej Shiver, który się nie odzywał. Musi do niego napisać, bo trochę się martwiła. I do głowy przychodziły jej same okropne scenariusze - że tak naprawdę to już jej nie chce, zniechęcił się do niej, ale nie ma serca jej tego powiedzieć prosto w twarz, więc postanowił milczeć i jej unikać! Czasem popadała już w paranoję, jednak za chwilę krzyczała na siebie, że to na pewno nie tak i że jest histeryczką i ma się zamknąć, bo w dodatku jest głupia. I to zazwyczaj pomagało, więc Dahlia dalej robiła jakieś dzikie rzeczy, pozwalając na to, aby jej szalona natura nią zawładnęła.
Chwilowo przeżywała jednakże kryzys, albowiem Hogwart zaatakowała fala nowych przybyszy z innych kontynentów. Nie, żeby jej to coś przeszkadzało, ale niespecjalnie chodziła na imprezy, gdzie ludzie się jedynie upijają a potem uprawiają seks po kątach. Jej to nie odpowiadało, była dziwaczna i rozrywkowa, ale w zupełnie innym znaczeniu tego słowa. Dlatego unikała większych zbiegowisk, bojąc się tego, co tam ujrzy. Chyba nie pasowała do tego świata wraz ze swoją dziecięcą jeszcze duszyczką, nieskażoną nadmierną eksploatacją przez szeroko rozumiany hedonizm prymitywny. No dobra, czasem udawała Vanessę i dała się porwać w szpony typowych, uczelnianych imprezek, ale to było tylko udawanie. Gra pozorów. Bawienie się swoim nowym "ja". Była po prostu znakomitą aktorką i może powinna o tym pomyśleć, aby grać w czarodziejskich przedstawieniach!
Wróciła niedawno z wycieczki po błoniach, dlatego była umorusana błotem. Najbardziej ucierpiały od tego buty i spodnie, ręce zdążyła umyć przed przyjściem tutaj. Bo tak, stwierdziła, że jest na tyle głodna, że nie chce jej się czekać na to, aż skrzaty w końcu jej coś przygotują! Wzięła jedynie różdżkę i zeszła dzielnie do podziemi, mając nadzieję, że nie spotka tabunu wstrętnych ślizgonów. Na szczęście korytarze były zapchane na tyle, aby nie wzbudzać niczyjego większego zainteresowania. Dlatego bezproblemowo weszła do pomieszczenia, zamykając za sobą drzwi. Podeszła do jednego z blatów, uniosła magiczny patyk w górę, jednocześnie wymyślając swoją wymarzoną potrawę i rzucając zaklęcie. I gotowe! Puchar zamienił się w coś, co przypominało mugolskie nuggetsy, do tego był sos i można było pałaszować. Slater dźwignęła się na rękach i usiadła na blacie, nie bacząc na to, że jest brudna i nie powinna tak robić. Wzięła talerzyk do rączek i pałaszowała wesoło swoje danie, machając ubłoconymi nóżkami w powietrzu i cicho coś nucąc. Aha, i wciąż miała super końcówki (które zaczynały się gdzieś w połowie długości, ale kto by się tym przejmował) włosów - górna część była w kolorze purpurowym (niczym Red Rock, hehe), a druga fioletowym. SZAŁ.
Powrót do góry Go down


Riley Salinger
Riley Salinger

Uczeń Slytherin
Rok Nauki : VII
Wiek : 28
Czystość Krwi : 10%
Galeony : 160
  Liczba postów : 265
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5493-riley-salinger#159681
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5498-rajlejowa-sowa#159715
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7192-riley-salinger#204396
Sala Łasuchów QzgSDG8




Gracz




Sala Łasuchów Empty


PisanieSala Łasuchów Empty Re: Sala Łasuchów  Sala Łasuchów EmptyCzw Kwi 25 2013, 21:00;

Wprawdzie ostatnie dni Rileya nie były tak szalone jak Dahlii, ale narzekać na nudę nie mógł. Spędził w Australii całe swoje życie, zatem okazja wyjazdu do Hogwartu okazała się być wręcz idealna! Wszystko czego w tamtej chwili potrzebował, to zmiana otoczenia. No dobrze, może wcale tego nie potrzebował, lubił swoje dormitorium w Red Rock i tamtejszych ludzi, lubił codzienne popołudniowe treningi i kąpiele w wodzie, ale odważył spróbować się czegoś nowego, a przy okazji dążyć wraz ze swoją drużyną do zwycięstwa. Czy w Anglii podobało mu się bardziej? Nie porównywał tych dwóch miejsc ze sobą, głównie dlatego, że były całkowicie inne. Tutaj ludzie mieli całkiem inne przyzwyczajenia, co zauważył już przy pierwszej okazji - dostał zaproszenie na imprezę w... łazience? Dziwne. W każdym bądź razie wciąż gubił się między kolejnymi korytarzami, napotykając na różnych ludzi, których twarzy i imion nawet nie pamiętał. Zastanawiało go, jak uczniowie tutaj w ogóle funkcjonują - osobiście gdyby on uczęszczał do tej szkoły choćby dziesięć lat, miałby problem z odnalezieniem się i tego był pewien. Często rozmyślał, z kim przyjdzie mu się zmierzyć na boisku - czy Znikacze poczują się pewniej na własnym gruncie, będąc gospodarzami? Miał nadzieję, że tak nie będzie i gotów był ostro trenować i odpuścić sobie wszelakie kontakty z ludżmi. Oni muszą wygrać! Tymczasem próbował odnaleźć dormitorium Hufflepuffu, gdzie przyjezdni z Red Rock pomieszkiwali. Pech chciał, że poszedł w zupełnie innym kierunku. Otwierał różne sale na chybił-trafił, bo niektóre były całkiem ciekawe i było to dla niego nowe doświadczenie, chciał dotknąć wszystkiego, co tutaj się znajduje. Wreszcie dotarł przed drzwi Sali Łasuchów, gdzie postanowił tymczasowo odpocząć, bo biedaczek zmęczył się nieco - już piąty raz tędy przechodził, nono! W środku jednak już ktoś siedział i była to dziewczyna, która nie wyglądała bynajmniej na wzorową czyścioszkę. A jak wcinała to jedzenie! W pierwszej chwili Riley, ubrany w luźną i schodzoną koszulkę oraz wytarte spodnie, poczuł się przy niej prawie jak model! Pomyślał sobie także, że przecież to trochę dziwne jest, żeby dziewczyna, cała umorusana błotem, pałaszowała mięso szybciej niż on sam. Z drugiej strony jednak uznał to za bardzo słodkie - niech nie przejmuje się zdaniem ludzi, a co! Z uśmiechem na twarzy, wyraźnie mówiącym "to dziwne, ale kochane", podszedł do blatu, przy którym siedziała i wiele się nie namyślając, usiadł obok niej.
- Smacznego - powiedzial, stwierdziwszy przy tym w glowie, ze nieznajomy brudasek jest bardzo sympatyczny! Postawil przy tym hipoteze, ze w dziewiecdziesieciu procentach jest ona z Wielkiej Brytanii. Raczej nie czulaby sie tak swojo w nieznanym miejscu, gdyby byla jedna z przyjezdnych! Pozostale dziesiec procent pozostawil na Kanade - moze ich tam nie dozywiali i dlatego przyjazd do Hogsa byl dla dziewczyny taka frajda!
Powrót do góry Go down


Dahlia E. Slater
avatar

Student Gryffindor
Rok Nauki : I
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : metamorfomagia
Galeony : -2
  Liczba postów : 524
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5106-dahlia-e-slater
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5108-sowka
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7187-dahlia-e-slater
Sala Łasuchów QzgSDG8




Gracz




Sala Łasuchów Empty


PisanieSala Łasuchów Empty Re: Sala Łasuchów  Sala Łasuchów EmptyCzw Kwi 25 2013, 22:07;

Och, jaka szkoda, że Dahlia nie wiedziała, iż Riley jest przyjezdnym, który jeszcze niczego nie widział! Zapewne zaraz by się zerwała, aby biegać z nim po całym zamku, następnie po błoniach, a potem po całym Hogsmeade. Pewnie wpychałaby go do każdej dziury, mówiąc jakież to niesamowite miejsce! Pewnie także by się wybrudzili jeszcze bardziej niż ona była teraz, a Salinger miałby jej serdecznie dosyć. To znaczy, zapewne uciekłby gdzieś w połowie, o ile nie wcześniej. Na razie jednak tego nie wiedziała, choć zapewne niedługo się dowie, więc... myślę, że chłopak powinien się bać i poważnie zastanawiać nad tym, czy by przypadkiem stąd nie uciekać!
Tak jak zostało wspomniane, Slater siedziała sobie wesoło machając nóżkami, jedząc oraz nucąc jakąś dziwną piosenkę, kiedy nagle ktoś wszedł do pomieszczenia. Dziewczyna uniosła swą rudą główkę zaprzestając na chwilę przeżuwania, by ogarnąć któż to taki zaszczycił ów miejsce. Uznała jednak, że nie zna osobnika, nie mniej jednak uśmiechnęła się do niego promiennie wykrzywiając swoje piegowate policzki. Na szczęście jednak oszczędziła mu widoku zawartości swojej buziuchny. Przełknęła szybko potrawę i wesoło obserwowała jak jej nowy towarzysz siada obok niej na blacie. Bardzo ją to ucieszyło, że jest takim wyluzowanym chłopcem, a nie że stoi jak sierota gdzieś dalej i krępuje się podejść. Od razu u niej zaplusował!
- A dzięki paszczęki - powiedziała żartobliwie po chwili, obracając głowę w kierunku Australijczyka. Nie znała go, ale nie założyła od razu, że to któryś z przyjezdnych. Nie wyróżniał się w sumie niczym, a ona przecież nie znała wszystkich uczniów i studentów Hogwartu, więc równie dobrze mógł to być ktoś stąd. Chociaż obstawiała, że nie jest gryfonem, bo chyba by jej chociaż mignęła jego twarz gdzieś w przelocie, a nic takiego nie kojarzyła. W dodatku zachowywał się na tyle naturalnie, że chyba nie mógł być uczestnikiem turnieju quidditcha! A niech to, Dahlia detektyw trochę w tym momencie szwankuje.
- Chcesz? Pyszne! - zapewniła, wystawiając w jego kierunku talerz z kurczakiem w panierce i z jakimś sosem. Uśmiechnęła się szerzej, jakby chcąc mu dodać otuchy, a potem wróciła do wesołego pałaszowania swojej porcji jedzonka. - A może ty też przeszedłeś tutaj na jedzenie? - spytała między kęsami, oczywiście wszystko połykając, zanim zamknęła buzię. Choć zdarzało jej się trochę mlaskać! - A, w ogóle do Dahlia jestem! - zawołała żywo, jakby sobie nagle przypominając o tym, że powinna się przedstawić. Wsadziła sobie do ust kawałek nuggetsa, którego w trakcie jedzenia była, w jedną dłoń wcisnęła talerz, a drugą chciała uścisnąć chłopakowi rękę, ale skapnęła się, że pewnie jest trochę brudna od jedzenia. Rozejrzała się nieco panicznie, bo miała ubłocone ciuchy, więc w nie nie wytrze. A drugą ręką zaś się nie przywita. Uśmiechnęła się więc jeszcze szerzej, robiąc do Rileya niewinną minkę i trzymając dłoń wciąż gotową do uścisku. No nic, najwyżej nie zaryzykuje! Ale czyż nie była urocza?
Powrót do góry Go down


Riley Salinger
Riley Salinger

Uczeń Slytherin
Rok Nauki : VII
Wiek : 28
Czystość Krwi : 10%
Galeony : 160
  Liczba postów : 265
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5493-riley-salinger#159681
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5498-rajlejowa-sowa#159715
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7192-riley-salinger#204396
Sala Łasuchów QzgSDG8




Gracz




Sala Łasuchów Empty


PisanieSala Łasuchów Empty Re: Sala Łasuchów  Sala Łasuchów EmptySob Kwi 27 2013, 11:16;

Faktycznie, urocze dziewczę z niej, w dodatku jakie wygadane! Co prawda przypominała takie kilkuletnie dziecko, którego wszędzie pełno, bo przecież musi odkryć świat i na własne oczy przekonać się, że niebo jest niebieskie. Pożerała jedzenie w zaskakującym tempie i w gruncie rzeczy aż miło się na to patrzyło, choć oczywiście widoku zawartości jej buzi Riley wolałby sobie oszczędzić, zatem bardzo dobrze, że nie narażała go na to. Zapewne bardzo ucieszyłby go fakt, że zaplusował u niej już na samym początku, zresztą poprawiła mu nieco humor tym swoim dziecięcym zachowaniem! Z chęcią pobiegałby sobie z nią tak po Hogwarcie, jak przecież mógłby ulec takiemu słodziakowi, jakim niewątpliwie Dahlia była? Nie przeszkadzały mu nawet te brudne ciuchy, chociaż wyglądała, jakby czołgała się po moczarach albo czymś takim!
- Dzięki! - odparł, biorąc od niej talerz, choć nie zaczął wcale jeść, gdyż był nazbyt zaaferowany nową koleżanką. - Tutaj da się jeść? Myślałem, że tylko w Wielkiej Sali. Ale numery! Przynosicie sobie tutaj jedzenie z kuchni? Tutaj jest kuchnia, prawda? Nienawidzę czekać kilku godzin na następny posiłek! - był szczerze zdziwiony, nie miał pojęcia o takich miejscach w Hogwarcie, ale nic dziwnego - przecież znajdował się tutaj zaledwie od kilku dni, dwóch bodajże. - Riley! - odpowiedział równie żywo, wahając się kilka sekund, a potem ryzykując uściśnięcie dłoni Dahlii. A niech to, cała brudna! Wprawdzie wielkiej różnicy mu to nie zrobiło, bo zaraz potem wziął z talerza, który podstawiła mu wcześniej, jeden kawałek kurczaka i co prawda nie pałaszował go tak szybko, jakby zaraz miał się skończyć świat i był o wiele gorszym pożeraczem od gryfonki, ale spodobało mu się to! Nigdy jeszcze tak nie siedział z nowo poznaną dziewczyną, która miała w dodatku w sobie tyle energii, że aż sam uśmiechnął się szeroko i nie wpierniczał z nią jedzenia w szkole, w której był poraz pierwszy! Fajne uczucie, takie inne, niż to które towarzyszyło mu zawsze tam, w Australii.
- W ogóle skąd wzięłaś tego kurczaka? W kuchni takie dają? - zapytał, chcąc znać wszelkie tajniki tego miejsca, coby już na wstępie się tutaj odnaleźć. Uwielbiał być nad innymi górą i wiedzieć coś, o czym nie wiedzą pozostali! Rozejrzał się jeszcze po pomieszczeniu, dokładnie przypatrując się pomieszczeniu, w którym się znajdował. - Po co tutaj te wszystkie puste puchary? - znajdowały się one na każdym blacie pod ścianą, co trochę go zdziwiło, bo przecież nie pełniły chyba funkcji dekoracyjnej. Może uczniowie w nich jedzą, tylko Dahlia akurat przywiozła ze sobą talerz? Dziwne panują tutaj obyczaje! A Riley był dociekliwy i nie szczędził sobie pytań, kiedy będzie wyjeżdżał, wtedy ten zamek nie będzie miał przed nim już żadnej tajemnicy!
Powrót do góry Go down


Dahlia E. Slater
avatar

Student Gryffindor
Rok Nauki : I
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : metamorfomagia
Galeony : -2
  Liczba postów : 524
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5106-dahlia-e-slater
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5108-sowka
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7187-dahlia-e-slater
Sala Łasuchów QzgSDG8




Gracz




Sala Łasuchów Empty


PisanieSala Łasuchów Empty Re: Sala Łasuchów  Sala Łasuchów EmptyPon Maj 06 2013, 23:21;

Cóż, domysły Rileya wcale nie były takie dalekie od rzeczywistości! Istotnie, przebywała długo wśród błota, badając intensywnie faunę hogwarckich błoni, przy okazji brodząc w moczarach czy innych sadzawkach. A to wszystko na cześć ciekawych stworzeń czających się w każdym zakamarku. Raz prawie ujrzała topka... Niestety wtedy przyszła jej przyjaciółka i wyciągnęła ją z bagna, taka szkoda. Bo ciekawe kto by wygrał to starcie, zważywszy na to, że Dahlia to niezły zawodnik. Zresztą, nic straconego - zaraz gryfonka się zapewne dowie, z kim ma do czynienia i wielce prawdopodobne, że zabierze naszego Australijczyka na najdłuższe zwiedzanie zamku i okolic ever. Och, trzeba było się wycofać, kiedy była ku temu okazja!
Uśmiechnęła się szeroko, widząc, że jej nowy towarzysz jest równie swobodny co ona i nie dał się prosić. Sam wziął talerz i spróbował jej specjału! Fenomenalnie. Slater słuchała jego natłoku pytań, kiwając energicznie rudą główką, machając nóżkami w powietrzu i przeżuwając pokarm. Cóż, nie może odpowiedzieć na wszystkie pytania na raz! A może jednak? Swoją drogą, zachowywał się teraz trochę jak ona! Aż się nasz piegusek zaśmiał serdecznie, słysząc kolejne słowotoki z ust Salingera. Swoją drogą... on też był uroczy! Dobra, stop, nie pozwalaj sobie.
- Nie, ten pokój to Sala Łasuchów i tutaj nie trzeba przynosić swojego jedzenia. Te puchary są właśnie po to, aby zamienić je w pożywienie za pomocą zaklęcia confoodus. Wypowiadasz je, jednocześnie myśląc o upragnionej potrawie i wtedy... bum! Masz to, co chciałeś - wyjaśniała mu cierpliwie, oczywiście już po przełknięciu zawartości swojej buzi. Przy okazji żywo gestykulując. - A najlepsze jest to, że ten czar zawsze działa, bez względu na umiejętności kulinarno-zaklęciowe! - dodała z ekscytacją. Dopiero po chwili pewna rzecz do niej dotarła, więc zrobiła zdziwioną i jednocześnie zaciekawioną minkę.
- Ale hej, ty nie jesteś z Hogwartu? - spytała, mrugając gwałtownie oczami i wlepiając swe błękitne tęczówki w oczy chłopaka. Które swoją drogą były dosyć ujmujące i... oh, stop, please. O czym ty ostatnio myślisz, Slater? Kiedyś nie zauważała tego typu rzeczy, każdy jeden facet był dla niej kumplem. Ot, takim sobie zwykłym, z którym można było konie kraść i wygłupiać się na potęgę. Odkąd nieco ruszyła jej znajomość z Chrisem, parę razy przyłapywała się na tym, że podobały jej się poszczególne części ciała płci przeciwnej i nie do końca potrafiła myśleć o ów osobnikach w kategoriach czysto przyjacielskich. Rany, co się z nią stało? Szczególnie, że Shivera ani widu, ani słychu... może rzeczywiście uznał, że głupi bachor z niej? Cóż, zapewne musi się pogodzić z faktem, iż tak postrzega ją zdecydowana większość starszych chłopców. E C H.
Powrót do góry Go down


Riley Salinger
Riley Salinger

Uczeń Slytherin
Rok Nauki : VII
Wiek : 28
Czystość Krwi : 10%
Galeony : 160
  Liczba postów : 265
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5493-riley-salinger#159681
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5498-rajlejowa-sowa#159715
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7192-riley-salinger#204396
Sala Łasuchów QzgSDG8




Gracz




Sala Łasuchów Empty


PisanieSala Łasuchów Empty Re: Sala Łasuchów  Sala Łasuchów EmptySro Maj 08 2013, 18:06;

Cóż, Riley pewnie nie byłby taki wygadany, gdyby Dahlia nie sprawiła na nim tak dobrego pierwszego wrażenia. Poza tym był zachwycony zamkiem, tutaj wszystko jest takie inne, o tylu rzeczach musi się dowiedzieć - nie może chodzić naburmuszony! Gryfonka może czuć się jak bohaterka, sprawiła właśnie, że Salinger nabrał przekonania do hogwartczyków i po raz pierwszy od przyjazdu tutaj nie myślał o innych ludziach wyłącznie w kategorii przeciwników. Jeszcze ani razu przez myśl nie przemknęło mu pytanie, jak Dahlia radzi sobie na boisku czy jak szybko lata - zresztą jak zdążył się przekonać, bardzo dobrze sprawuje się na pewno w jedzeniu!
Niemal fenomenem było dla niego przedziwne zastosowanie pucharów, chociaż oczywiście zaskoczony był raczej na plus. Genialne! Uczniowie z Red Rock aby coś przekąsić między posiłkami, musieli chodzić do głupiej kuchni, która jest zawsze za daleko, nie ważne w jakiej części zamku w danym momencie się znajdujesz. Chociaż gdyby coś pokombinować, można byłoby jakoś inaczej sobie z tym poradzić, ale skoro chodzi o jedzenie, to zwyczajnie się nie opłaca.
Riley od razu postanowił wykorzystać zdobytą wiedzę, dlatego czystą ręką wyciągnął z kieszeni spodni różdżkę. Skierował ją w stronę jednego z naczyń, zaczął intensywnie myśleć o kabanosach, bo jednak za bardzo przekonany co do tego wszystkiego nie był. Potem wypowiedział formułkę i ku jego zdziwieniu, faktycznie przed jego oczyma ukazały się najprawdziwsze kabanosy! Jednak on nie tknie ich nawet palcem, nie przepada za nimi tak szczerze mówiąc, w ogóle za mięsem, chociaż jest sporo wyjątków - na przykład kurczak.
- Działa! Ale jednak zjem to co ty, bo nienawidzę kabanosów - mówiąc to wziął jeden kawałek nuggetsa i powoli go przeżuwał. Nie skończył jeszcze dokładnie pogryźć ani przełknąć, kiedy Dahlia zapytała go skąd jest.
- Jestem z Red Rock. Wiesz, ta szkoła w Australii - o rany, stąd już blisko do quiddicha! Jednak bez obaw, poczciwy Riley postanowił nie zadręczać dziewczyny swoimi dylematami czy wątpliwościami, nie miał zamiaru również zbadać gruntownie terenu na jakim się znajduje, bo niekoniecznie wiedziała wszystko o Znikaczach i w ogóle. Nie, nie, nie. Jest tak przyjemnie, po co to sobie psuć?
- Tutaj jest o wiele fajniej niż tam. To znaczy, ciekawiej - sprecyzował. Naprawdę mu się tutaj podobało, cholernie wiele nowości było, po prostu raj na ziemi! W życiu nie widział tylu innych ludzi, miejsc, zwyczajów, ogólnie wszystkiego. Chociaż oczywiście jeśli ktoś go zapyta, którą szkołę woli, bez wahania powie, że to właśnie Red Rock jest najlepsza. Wprawdzie tak było, nie oszukujmy się, ale czasem nawet w takim zamczysku fajnie posiedzieć. Gdzieś miał, że to kompletnie kłóci się z jego wewnętrznymi odczuciami, nikt nie musi o nich wiedzieć. Gdyby miał teraz możliwość powrotu do Australii, pewnie by tego nie zrobił. Tam nie ma takich uroczych brudasków!
Powrót do góry Go down


Dahlia E. Slater
avatar

Student Gryffindor
Rok Nauki : I
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : metamorfomagia
Galeony : -2
  Liczba postów : 524
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5106-dahlia-e-slater
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5108-sowka
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7187-dahlia-e-slater
Sala Łasuchów QzgSDG8




Gracz




Sala Łasuchów Empty


PisanieSala Łasuchów Empty Re: Sala Łasuchów  Sala Łasuchów EmptySro Maj 08 2013, 21:34;

Och, w takim razie w tychże okolicznościach bardzo przypominał Dahlię. Ona pewnie też by się wszystkim zachwycała, gdyby przyjechała do Australii, do Red Rock. Gapiłaby się z ekscytacją na wszystkich ludzi i wszędzie by się wpychała ze swoimi brudnymi buciorami. Szybko wzięliby ją pewnie za wariatkę, ale to nic. Przecież ona ma w dupie zdanie innych na jej temat. Tak, właśnie tak było! Nie mniej jednak komplementy lubiła otrzymywać (bo któż nie lubił?) więc pewnie miło by jej się zrobiło, gdyby Riley zechciał się podzielić swoimi myślami! Ach, Slater zawsze marzyła o tym, aby być bohaterką. Aby mieć swoją super pelerynę i ratować cały świat. Czasem, jak była młodsza to bawiła się w coś takiego z przyjaciółmi mugolami. Oczywiście tajniacko, bo gdzieżby para fanatycznych ślizgonów by ją wypuściła do takiej hołoty? Ech, ciężkie to życie było, zanim poszła do Hogwartu. Tutaj jej przynajmniej nie kontrolują i może rozmawiać i spotykać się z kim chce. Co prawda jakiś czas temu były rozmowy o szukaniu jej kandydata na męża, o zgrozo, ale na szczęście ten temat póki co ucichł. A może to była cisza przed burzą? Nieważne, na razie próbowała po prostu o tym nie myśleć, nie wywołując wilka z lasu. Ale hej, czemu ona o tym teraz pomyślała? Nieważne!
Spokojnie obserwowała, jak Salinger rzuca zaklęcie. No proszę, on również musi zaraz wszystkiego wypróbować! Nie da się ukryć, iż gryfonka była chwilowo pod wpływem uroku Australijczyka, bo rzadko jednak spotykała osoby tak bardzo podobne do niej. I cieszyła się z tego bardzo! Nawet zaśmiała się serdecznie na wzmiankę o kabanosach.
- Kurczak zdecydowanie lepszy - potwierdziła, kiwając głową i zabierając się za jedzenie kolejnego kawałka. Ona w sumie lubiła mięso, kabanosy również, ale nie szalała za tym jakoś szczególnie. W ogóle jest mało wybredną osobą i potrafi zjeść praktycznie wszystko, co tylko nadaje się do spożycia, oczywiście.
Kiedy skończyła jeść, spojrzała na chłopaka niejako z zafascynowaniem. Australia? Brzmi ekstra, zawsze chciała tam pojechać. Po prostu dowiedziała się, że jest tam fajnie i ciepło. No i jest dalej niż jakieś tam przewidywalne Włochy czy Grecja. Inny kontynent, inny klimat, inna przygoda... och, bo się zaraz rozmarzy! A przecież powinna słuchać swojego towarzysza.
- O rany, chciałabym tam kiedyś pojechać! - wyznała mu w przypływie nagłych emocji. - Skaczą tam u was kangury po ulicy? - palnęła pytaniem, które zawsze ją trapiło, szczególnie jak była mała i Patty czytała jej dużo przyrodniczych książek. - W ogóle to zwiedziłeś już Hogwart? Bo jak nie to ja ci mogę pokazać wszystko! I lubię cię, więc mogę cię zaprowadzić do mojej tajemnej skrytki - zasypała go kolejnym gradem słów, przy ostatniej informacji pochylając się ku niemu i szepcząc konspiracyjnie. - Tylko nie mów o tym nikomu, bo będę musiała cię zabić - dodała niby to grobowym tonem, prostując się nieco. Ale zaraz potem się uśmiechnęła i machnęła ręką w geście lekceważenia. - I nie mów tak, wszędzie jest zajebiście, no kurwa - dodała na koniec, wplatając przekleństwo, które najlepiej odzwierciedla jej pewność co do wypowiedzianych przed chwilą słów. No cóż, znów się zapomniała! Ale chyba Riley już na sam widok Dahlii chyba wątpił, aby miał do czynienia z delikatną, wrażliwą damą.
Powrót do góry Go down


Riley Salinger
Riley Salinger

Uczeń Slytherin
Rok Nauki : VII
Wiek : 28
Czystość Krwi : 10%
Galeony : 160
  Liczba postów : 265
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5493-riley-salinger#159681
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5498-rajlejowa-sowa#159715
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7192-riley-salinger#204396
Sala Łasuchów QzgSDG8




Gracz




Sala Łasuchów Empty


PisanieSala Łasuchów Empty Re: Sala Łasuchów  Sala Łasuchów EmptySro Maj 15 2013, 17:58;

Całe szczęście, że Riley bez wyrzutów sumienia mógł zachwycać się nowo poznaną koleżanką, bo nie łączyło go nic z żadną dziewczyną - i chwała za to Merlinowi! Chyba by się zdenerwował, gdyby spotkał na swojej drodze taką niewiastę, a byłby już zajęty i musiał pozostać wierny. Słuchał jej natłoku słów, nie nadążając nawet z analizowaniem ich. Całe szczęście, że zdążył już zjeść swoją porcję, akurat kiedy przełknął ostatni kęs, usłyszał pytanie o kangury. Wtedy już nie mógł powstrzymać śmiechu - gdzie ona się naczytała takich rzeczy?
- Nie, po ulicach raczej nie - zaspokoił jej wiedzę, gdy już trochę się opanował. Swoją drogą to byłoby bardzo ciekawe, jechać samochodem i zatrzymywać się na środku autostrady czy innej, równie ruchliwej drogi, aby kangur mógł spokojnie przejść. Gorzej byłoby, gdyby nie chciał tego zrobić! Jednak tam gdzie dużo ludzi, tam skaczące zwierzaki można zobaczyć jedynie z daleka. Chociaż Rileyowi kiedyś nawet udało się jednego prawie oswoić! Przynajmniej tak twierdził on sam. Codziennie przychodził w jedno miejsce i jeden z kangurów również, zrywał świeżą trawę i kładł gdzieś nieopodal, a zawsze kiedy odchodził, zachwycał się jak owy zwierzak ją pochłania. Miał wtedy co prawda jakieś dziesięć lat, ale nieważne. Głupi był i młody. - Chociaż czasem można jakiegoś zobaczyć, przemykającego gdzieś obok. Raczej unikają dużych tłumów.
Właściwie już od swojego przyjazdu do Hogwartu zastanawiał się, jak ogromny jest ten zamek. Chciał zwiedzić najgłębsze jego zakątki, nie dlatego, że paliła go ciekawość, choć to na pewno również było jednym z czynników. Głównie chciał być o krok przed innymi przyjezdnymi, po prostu tak być musiało - i już!
- Eee... No byłem już w paru miejscach, w takim gdzie pełno jest dziewczyńskich badziewi, w łazience prefektów... - zaczął wyliczać, próbując sobie przypomnieć gdzie jeszcze był. Na wzmiankę o tajnej skrytce i ewentualnym ukaraniu zdrajcy, który komukolwiek zdradzi tajemnicę, uważał aby się nie zaśmiać. No cóż, nie potraktował do końca poważnie słów Dahlii, choć na pewno sprawiał takie wrażenie. Akurat ona była urocza i jakoś nie miał ochoty psuć tej miłej atmosfery. Poza tym po części naprawdę uwierzył w jej zamiary, wyglądała na osobę z ogromnym temparamentem, a jak babę zdenerwujesz, to już nie ma zmiłuj!
- A... chciałabyś mnie oprowadzić? - nie żeby coś, ale bardzo byłoby mu miło, gdyby Dahlia się zgodziła. Dorzuciłby jeszcze, jak bardzo cieszy się, że ją spotkał i w ogóle, zacząłby jej pewnie gadać, jaka to ona słodka nie jest, ale w tym momencie jego myśli biegły w ekspresowym tempie. Co to za las tam na błoniach? Jakie jeszcze ciekawe sale się tutaj znajdują? Gdzie mieszkają pozostali przyjezdni? Jak dojść na boisko quiddicha? Jedno było pewne - fajne mają dziewoje w tym Hogwarcie!
Powrót do góry Go down


Dahlia E. Slater
avatar

Student Gryffindor
Rok Nauki : I
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : metamorfomagia
Galeony : -2
  Liczba postów : 524
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5106-dahlia-e-slater
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5108-sowka
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7187-dahlia-e-slater
Sala Łasuchów QzgSDG8




Gracz




Sala Łasuchów Empty


PisanieSala Łasuchów Empty Re: Sala Łasuchów  Sala Łasuchów EmptySro Maj 15 2013, 21:57;

Cóż, ona nie mogła bez przeszkód podziwiać Rileya, bo może nie była w związku, ale generalnie bardzo zaangażowała się uczuciowo w relację z Christianem. To znaczy, i tak była pod ogromnym wrażeniem swego towarzysza i w sumie nie ukrywała zafascynowania nim, ale raczej było to przyjacielskim odczuciem, aniżeli w jakiś sposób romantycznym. Zapewne, gdyby nie sprawa z krukonem, to właśnie w Salingerze by się cicho podkochiwała, przeżywając, że jest dla niego tylko kumpelą i zabawnym dzieckiem. Ale to nic, to nic, i tak spędzałaby z nim dużo czasu, bo po prostu był rewelacyjny. Ech! Musi się z nim kiedyś jeszcze umówić na jakąś szaloną wycieczkę.
Nie umknęło jej to, że chłopak zdecydowanie był rozbawiony jej pytaniem. A ona zupełnie nie rozumiała dlaczego! Przecież wcale nie było takie śmieszne! No dobra, było... więc sama się nawet z niego zaśmiała.
- Szkoda! Chętnie bym takiego pogłaskała - oznajmiła, przybierając nieco smutną minkę. Ale oczywiście po chwili się rozpogodziła, dalej wymachując swoimi nóżkami w powietrzu. Raczej nie myślała o samochodach, bo były to dla niej twory totalnie obce. To znaczy, Patty jej coś tam o nich mówiła, ale Dahlia niezbyt ogarnęła wtedy ten temat. Akurat wydawał jej się dosyć nudny. Może jednak gdyby się takim przejechała to zmieniłaby zdanie? Hmmm, całkiem możliwe, znając zapał gryfonki i jej chęć poznania wszystkiego!
- Aaaa tam, trafiłeś w jakieś nudne dziury - zawyrokowała niczym największy znawca i ponownie machnęła lekceważąco ręką. - JA cię zaprowadzę do superkowych miejsc! - oznajmiła z pewnością siebie i wypięła nawet dumnie pierś, aby Riley nie miał co do tego ŻADNYCH wątpliwości! Tylko znów nie rozumiała, czemu się śmieje. Mówiła bardzo poważnie. Haha, sure.
- Pewnie! Chodź! - zakrzyknęła żywo, energicznie zeskakując z blatu, a potem oczywiście pociągnęła Australijczyka za rękę, by niemalże siłą wyciągnąć go z pomieszczenia. Nie da się ukryć, że zostawili po sobie bałagan i parę nuggetsów, ale kto by się przejmował takimi przyziemnymi sprawami?

z/t
Powrót do góry Go down


Mathilde Villadsen
Mathilde Villadsen

Absolwent Gryffindoru
Rok Nauki : III
Wiek : 29
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 510
  Liczba postów : 1382
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6313-mathilde-olivia-villadsen#177625
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6376-poprosze-najladniejsza-pocztowke#179438
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7164-mathilde-olivia-villadsen#204301
Sala Łasuchów QzgSDG8




Gracz




Sala Łasuchów Empty


PisanieSala Łasuchów Empty Re: Sala Łasuchów  Sala Łasuchów EmptySro Sie 28 2013, 14:12;

Od kilku dni Math bez przerwy chodziła do sowiarni, bo oto nareszcie miała kontakt ze swoim super bratem numer dwa, bo super brat numer jeden, wciąż dryfował w swojej pracowni! Jakże miło się jej zrobiło, kiedy się dowiedziała, że Feliks będzie w Hogwarcie, dowie się tylko ten, kto rzeczywiście kochał swoje rodzeństwo. Ona i Feliks byli taką jednością, wspólnego marnotrawienia czasu i w ogóle! Taka sytuacja trochę. Ale to nie pozostawiało wcale żadnych powodów do zmartwień. Uwielbiali swoje towarzystwo. Wspólne śpiewanie, tańczenie, zmienianie swoich fragmentów garderoby tylko po to, żeby śmiać się do rozpuchu!
Mathilde nie rozumiała Gilberta, kiedy kazał Feliksowi spoważnieć i całkowicie zmienić zainteresowania czy coś. Feliks był tancerzem. Podobnie jak Mathilde po prostu musiał mieć swoją pasje, inaczej gasł. Ona bez szycia i projektowania była jakby bez tlenu. Nie mogła się wtedy nawet wysłowić. A Feliks? Mknął przez parkiet, robiąc kolejne piruety, kłaniając się wymyślonej publiczności, ale wciąż był sobą. Tym, który uwielbiał żartować i najlepiej ją pocieszał. Jak można było komuś kazać się zmieniać? W imię czego? Mattie już kilkakrotnie próbowała dyskutować z Gilbertem na temat jego dziwnych przyzwyczajeń, ale to wszystko na nic. Jak krew w piach, czy coś. A zatem się poddała, bo w końcu w porywach złości Gil i ją zaczął krytykować za związek z Kaim, co już całkowicie ją zdołowało, bo zerwała z nadgarstka bransoletkę przyjaźni z Gilem i wybiegła z sali. Koniec rodzeństwa. Na całe szczęście ją przeprosił wysyłając jej piękne materiały do sukien balowych i wspomniał w liściku, że spróbuje zmienić stosunek do Feliksa.
Dlatego dzisiaj serduszko Mattie wydawało się spokojniejsze, weselsze. Szła na spotkanie z bratem i uśmiechała się szeroko. Wybrała salę łasuchów, bo z dormitorium było blisko i ogólnie nie musiała za dużo krążyć. Gdyby poszła gdzieś dalej chyba by musiała błagać kogoś o pomoc, ale na razie jednak wszystko było na swoim miejscu.
Math gdy tylko się pojawiła w sali łasuchów wyczarowała sobie słodką bułkę i zaraz zaczęła ją skubać palcami wpatrując się w drzwi. Przecież Feliks zaraz przyjdzie! Umówili się! Nie wystawiłby jej!
Powrót do góry Go down


Felix A. Villadsen
Felix A. Villadsen

Uczeń Hufflepuff
Rok Nauki : VII
Wiek : 27
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 82
  Liczba postów : 78
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6605-felix-axl-villadsen
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6608-agresywny-potwor-zwany-sowa#185992
Sala Łasuchów QzgSDG8




Gracz




Sala Łasuchów Empty


PisanieSala Łasuchów Empty Re: Sala Łasuchów  Sala Łasuchów EmptyCzw Sie 29 2013, 12:20;

Oczywiście, że Fel nie wystawiłby swojej kochanej siostrzyczki do wiatru! Owszem, mógł pomylić sale albo się spóźnić, tym razem jednak szczęście mu dopisało i nie dość, że się nie zgubił, to jeszcze przyszedł na czas! Naprawdę niesamowite wydarzenie w życiu tak roztrzepanego i zakręconego człowieka jak Felix. Koniecznie trzeba o tym napisać na wizbooku, albo nawet w pamiętniku! A tak, on nie pisał pamiętnika. Soo sad. No to się Math pochwali, ona z pewnością to doceni.
Wbiegł do Sali Łasuchów, jednego z najfajniejszych miejsc w Hogwarcie. Oczywiście, nie trudził się zatrzymywaniem i łagodnym naciskaniem klamki, on tam po prostu z rozpędu wpadł. Biedne drzwi. Z pewnością po jego powrocie wiele z nich trzeba będzie reperować. Ale chwila, on zamierza tu zostać! Przecież jest tak super. No w każdym razie. Miał wielką nadzieję, że nie dają tu punktów ujemnych za "niszczenie mienia szkolnego". Bo miałby przerąbane.
- Hej, Mattie, nie spóźniłem się! - wykrzyknął. -Nawet pamiętałem jak trafić!
Podszedł do starszej siostry wcinającej coś na kształt pączka lub bułki i ją przytulił na powitanie. Zaraz potem usiadł obok niej i przypomniało się jemu, że od śniadania nic nie jadł. Spojrzał więc w stronę blatów i mruknął pod nosem 'Confoodus' myśląc o pysznej, gorącej zapiekance. Oczywiście z ketchupem, bo jakżeby inaczej. W sumie powinien się trochę zdrowiej odżywiać, ale on mało zwracał na to uwagi. Jadł kiedy chciał, co chciał, jak chciał. Może nie było to rozsądne, ale jakoś nie miał większych uszczerbków na zdrowiu. Poza tym, czy ten zakręcony chłopak potrafił być naprawdę rozsądny?
Powrót do góry Go down


Mathilde Villadsen
Mathilde Villadsen

Absolwent Gryffindoru
Rok Nauki : III
Wiek : 29
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 510
  Liczba postów : 1382
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6313-mathilde-olivia-villadsen#177625
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6376-poprosze-najladniejsza-pocztowke#179438
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7164-mathilde-olivia-villadsen#204301
Sala Łasuchów QzgSDG8




Gracz




Sala Łasuchów Empty


PisanieSala Łasuchów Empty Re: Sala Łasuchów  Sala Łasuchów EmptyCzw Sie 29 2013, 18:02;

Wszyscy Villadsen'owie mieli to do siebie, że poczucie czasu było dość... Artystyczne. Nawet ich ojciec nastawiał sobie kilka budzików, żeby udało mu się wstać na jakieś ważne spotkanie. Gorzej jeśli kogoś miał gościć na śniadaniu w domu i zaspał. Wtedy oczywiście uczynna żona ratowała sytuację, bo ona nie miała takich wad czasowych. Zawsze zrywała się o poranku z łóżka i zazwyczaj szalała w ogrodzie. No taka już rodzina. Nawet milion zegarków porozkładanych po domu nie był w stanie ich przebudzić i zmusić do życia w jakimś konkretnym planie.
Dlatego też Mathilde uśmiechnęła się szeroko do brata, kiedy wpadł do pomieszczenia z tekstem, że oto się nie spóźnił. Twarz perłowłosej od razu rozświetlił uśmiech. Czyżby to nie był kolejny powód, żeby doceniać dar od losu jakim było posiadanie Feliksa? Już sama jego obecność działała na nią kojąco i dawała powód do tego, żeby po prostu się uśmiechnąć. Dziś Math po prostu potrzebowała zorientować się czy wszystko u niego w porządku, czy nie potrzebuje jej pomocy, albo po prostu chciała też z nim spędzić czas. Wszak byli dla siebie nie tylko rodzeństwem, ale i przyjaciółmi.
Villadsen odwzajemniła niezdarny uścisk brata i również wyczarowała sobie wymarzoną kanapkę przy czym nie zapomniała również o czymś do picia. Kiedy wreszcie umieściła to wszystko na kolorowym talerzyku wzięła pierwszy kęs. Smakowało. To znaczy, że magia wyczuwała też przyzwyczajenia kulinarne gości? Nono. Do czego ten Hogwart był jeszcze zdolny?
- Pożera mnie duma, że jesteś taki zorientowany w terenie! Ale opowiadaj jak Ci się tu podoba, bo mi w sumie bardzo. Co prawda ponuro o tej porze, kiedy wszyscy ganiają nas po szkole jak pierwszaków, ale wiesz! Jest fajnie! Dobrze gotują, jest ciepło i co najważniejsze mogę spędzać dużo czasu z Kaim. Chyba się martwi, że coś się może mi stać, więc mnie pilnuje. To miłe. To fajnie kiedy ludzie są mili, prawda? Poza tym Feliks wiesz, że mój kot zgubił obrożę? Było mi smutno, bo miał taki dzwoneczek zmieniający kolor i teraz już nie ma ani dzwoneczka, ani obroży. Uwierzysz, że przeszłam cały zamek i nie znalazłam? To było tragiczne. - Posmutniała. Tak mu się właśnie zwierzała.
Powrót do góry Go down


Felix A. Villadsen
Felix A. Villadsen

Uczeń Hufflepuff
Rok Nauki : VII
Wiek : 27
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 82
  Liczba postów : 78
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6605-felix-axl-villadsen
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6608-agresywny-potwor-zwany-sowa#185992
Sala Łasuchów QzgSDG8




Gracz




Sala Łasuchów Empty


PisanieSala Łasuchów Empty Re: Sala Łasuchów  Sala Łasuchów EmptyPią Sie 30 2013, 17:13;

Całkiem dobre zapiekanki mają w tym Hogwarcie. Normalnie mogliby otworzyć zapiekankarnię. I na zamku namalowaliby dużymi literami ten dłuugi neologizm, najlepiej w kolorze tęczy, a po tym napisie pędziłyby zapiekanki na jednorożcach. Ale by była reklama! Tylko pozazdrościć. I zapiekanki wydawałyby zza bramy duże chodzące zapiekanki i jednorożce. Szkoda tylko, że nic z tego nie wyjdzie, bo to w końcu SZKOŁA MAGII a nie zapiekankarnia. Ale kto wie, może Fel założy własną po zakończeniu studiów... według tamtego genialnego pomysłu. Czemu nie?
Słuchał z uwagą monologu Mattie, który zawierał w sobie tyle tematów na dyskusję i nie wiadomo od którego zacząć...a przynajmniej nad tym zastanawiałby się  każdy przeciętny człowiek. Ale rodzeństwo Villadsen z pewnością do takowych się nie zaliczało, tak więc Felix jako artysta, zaczął od środka i kompletnie bez kolejności wypowiadać swoje zdanie.
- Bardzo dobrze, że się o ciebie martwi. - powiedział, myśląc o tym fajnym kolesiu który był chłopakiem jego siostry. Kumplowali się i ogólnie byli w dobrej komitywie. - Widać, że to porządny facet. Nie ogarniam, co ma do niego tata.
Tak naprawdę to chłopak nigdy nie był w zbyt dobrych stosunkach z ojcem. Po prostu... lekka różnica charakterów. Ale nie było tak źle jak w niektórych rodzinach. Czasem nie potrafili siebie nawzajem zrozumieć, choć mieli dobre chęci. No ale niestety, te próby były ponad ich siły i rozmawiając kiwali głową, myślami będąc naprawdę daleko stąd.
- A szkoła jest wspaniała. Wielka i baardzo tajemnicza. - kontynuował, myśląc o tych wszystkich zakamarkach, które zwiedzał 'przypadkiem'. A te zwykle okazywały się warte zainteresowania. Specyficzne. Po prostu esencja Hogwartu. - A co do obroży, to nie wystarczy Accio?-spytał, oczywiście od razu mrucząc formułkę i machając ledwo co wyciągniętą różdżką. Nagle drzwi otworzyły się na oścież, odbiły od ściany i zamknęły, a w pomieszczeniu znalazła się obroża z dzwoneczkiem, który zmieniał kolory jak kameleon. Felix próbował się w niego wpatrywać i nie mrugać, ale po kilku sekundach nie wytrzymał i zaczął trzeć oczy. Na Merlina, jak to boli!
Powrót do góry Go down


Mathilde Villadsen
Mathilde Villadsen

Absolwent Gryffindoru
Rok Nauki : III
Wiek : 29
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 510
  Liczba postów : 1382
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6313-mathilde-olivia-villadsen#177625
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6376-poprosze-najladniejsza-pocztowke#179438
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7164-mathilde-olivia-villadsen#204301
Sala Łasuchów QzgSDG8




Gracz




Sala Łasuchów Empty


PisanieSala Łasuchów Empty Re: Sala Łasuchów  Sala Łasuchów EmptyPon Wrz 02 2013, 17:40;

Mathilde nie miała pojęcia skąd wynikał fakt, iż Feliks nie był rozumiany w domu. Przecież ojciec zdjąłby im nawet przysłowiową gwiazdkę z nieba, jeśli mieliby się z tego powodu ucieszyć i chodzić uśmiechnięci przez resztę świata. Ale kto wie. Może Mattie tego nie zauważała ze względu na to, że po prostu ona była odrobinę inaczej traktowana z powodu Veronique? Tylko Feliks i Gilbert byli w stanie znieść jej towarzystwo i rozmawianie o Verze. Rodzice zaraz reagowali płaczem. Mattie nawet chciała włosy przefarbować, kupić mugolskie soczewki, aby tylko pomóc im przez to przejść. Ale Gilbert zabronił jej tego robić. W końcu była Mathildą, a nie Verą, to nie ona spadła z klifu, to nie ona zmarła i miała prawo zostać sobą. Obronili ją przed własną próbą zniszczenia siebie. Kochała ich. Nie wiedziała skąd brało się w niej to niegasnące uczucie, ale bardzo chciała im pomóc.
Dlatego przytuliła się nagle do Feliksa dziękując jednocześnie za wspaniałomyślne odnalezienie obroży oraz za to, że był jej bratem. To wiele dla niej znaczyło. W końcu nikt z nią długo nie wytrzymywał. Na całe szczęście jej modelki miały ochotę pozować przed nią i słuchać jej ciągłego opowiadania o tym jaki świat jest cudowny. To dobrze. Gdyby przyszło jej mówić samej do siebie świat byłby całkowicie nie do zniesienia. Bleh.
- Dziękuję Feliks! - Krzyknęła z entuzjazmem odrywając się od chłopaka, aby znów zacząć jeść wyczarowaną bułkę. Przez dłuższą chwilę czekała na to, aż Feliks zacznie się jej zwierzać, albo sprzeda jej jakąś super tajniacką historię, którą będą komentować zakodowanymi obelgami, ale oczywiście nic takiego nie nastąpiło. Odrobinę posmutniała, bo przecież jej brat powinien się liczyć z tym, że przy Mattie nie da się milczeć, ani wyłączać z życia.
- Myślę, że tata jest po prostu zły za Verę. Może po prostu ma wrażenie, że to takie deja vu. W końcu w chwili śmierci Veronique... Ona była z nim w związku, może nie byli razem na klifie, ale to nie zmienia faktu, że wiesz... kochali się. Kai nadal ją kocha. Wiem o tym. Ale wiem też, że mnie też kocha. Powiedział mi... Wiesz? Powiedział mi, że mnie kocha. Ale tata tego nie wie. To najsmutniejsze. - Machnęła dłońmi, jakby teraz gestykulowała największą tragedię na świecie.
Potem, żeby za dużo się nie smucić uśmiechnęła się słodko.
- A Ty Feliks? Ktoś Ci mówi, że Cię kocha? - Spytała zaciekawiona. Naprawdę uważała, że jej brat powinien mieć kogoś, kto by z nim tańczył... I to nie tylko, żeby stworzyć kolejny układ choreograficzny.


soreczka, nie zauważyłam odpisu. ;/
Powrót do góry Go down


Felix A. Villadsen
Felix A. Villadsen

Uczeń Hufflepuff
Rok Nauki : VII
Wiek : 27
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 82
  Liczba postów : 78
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6605-felix-axl-villadsen
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6608-agresywny-potwor-zwany-sowa#185992
Sala Łasuchów QzgSDG8




Gracz




Sala Łasuchów Empty


PisanieSala Łasuchów Empty Re: Sala Łasuchów  Sala Łasuchów EmptyWto Wrz 10 2013, 20:03;

Tak, rzeczywiście ojciec dałby im wszystko o co by tylko poprosili i w ogóle, ale po prostu nie potrafił rozmawiać z Felixem i to właśnie to wpływało na 'niby dobre ale jednak trochę posklejane klejem' relacje między jednym a drugim. To Gilbert bardziej wrodził się w pana Villadsena niż Fel. A to, że Gil powstrzymywał Math przed upodabnianiem się do Very... no cóż, brat miał absolutną rację. Chłopak nic nie chciał, by jego siostra się zmieniała, udawała drugą. To by sprawiło, że nie byłaby wtedy ani Verą, ani sobą. A tego Fel by nie przeżył, to by było jakby obydwie wtedy spadły z klifu.
Gdy siostra się do niego przytuliła znów się poczuł taki dorosły. No dobra, nie aż tak bardzo, ale trochę. To wcale nie było trudne, wysłuchiwać jej trosk, przemyśleń, anegdotek... w sumie było to bardzo ciekawe i pouczające zajęcie. No i odrobinkę zabawne. On też często tak nawijał i nawijał, dzisiaj akurat miał jeden z takich rzadkich dni, gdy po prostu nie masz zbyt wielu ciekawych rzeczy do powiedzenia, wolisz słuchać. Nie chciał milczeć, ani wyłączać się z życia, po prostu... taki nastrój.
To co mówiła Math, naprawdę było tragedią, nawet bez tej gestykulacji. No błagam, jedna siostra spada z klifu a jej bliźniaczka zaczyna chodzić z jej chłopakiem... to naprawdę smutne. A przynajmniej takie było na początku. Teraz już wszyscy jakoś zaczęli przebolewać stratę i Fel także przestał być tak wrażliwy na każdą wzmiankę o Verze. Ale na początku było kiepsko... Co by było, gdyby okazało się, że dziewczyna jednak przeżyła, czy coś w tym stylu? Wszyscy by się radowali i w ogóle, ale Kai i Math mieliby chyba trochę rozterek. Albo nawet nie trochę ale dużo. Ehh.
- Może i ją kocha, ale to miłość tak trochę beznadziejna, bo przecież Vera... no wiesz.  Ale ma ciebie i to jest dopiero szczęście, bo macie szansę być- i jesteście - szczęśliwą parą. Tylko pozazdrościć. - uśmiechnął się, biorąc kolejny kęs ukochanej, pysznej zapiekanki. Strasznie nie lubił mówić o tym, co się jego siostrze stało, więc przeważnie właśnie dodawał 'no wiesz' lub coś w tym stylu. 'Umarła' i 'spadła z klifu' brzmiały tak ponuro.
- Hmmm.... ty. No i rodzice. - zażartował. - Ale nie jestem z nikim, jeśli o to ci chodziło. - powiedział, smutniejąc trochę. Przypomniała się jemu Sheri. Ta śliczna dziewczyna ze swoimi błękitnymi oczami, które kiedyś dla niego były całym światem... kiedyś. Tak bardzo tęsknił za tymi czasami, gdy byli razem. Raz wyciągnął ją znad książek i poszli na spacer, obok pola. Gdy tylko on je zauważył, pociągnął ją za rękę i po chwili tańczyli razem wśród złotych kłosów, które można było pomylić z jej włosami. A gdy przestali, lekko zdyszani, przyciągnął ją do siebie i pocałował. To chyba jedno z najbardziej wyrazistych wspomnień z tamtego czasu, które wyryło się jemu w pamięci złotymi literami. Byli tacy szczęśliwi. A przynajmniej Fel, który myślał, że ona również. Ale chyba się mylił. Niedawno mijał ją na korytarzu i nawet nie potrafił się uśmiechnąć. Tak bardzo bolało go to, że nie są razem. Tak bardzo chciał po prostu zapomnieć, ale po prostu się nie dawało. A teraz jeszcze była tutaj, jako rezerwowa. Nie potrafił wymazać jej z pamięci. A może po prostu nie chciał?
Powrót do góry Go down


Mathilde Villadsen
Mathilde Villadsen

Absolwent Gryffindoru
Rok Nauki : III
Wiek : 29
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 510
  Liczba postów : 1382
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6313-mathilde-olivia-villadsen#177625
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6376-poprosze-najladniejsza-pocztowke#179438
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7164-mathilde-olivia-villadsen#204301
Sala Łasuchów QzgSDG8




Gracz




Sala Łasuchów Empty


PisanieSala Łasuchów Empty Re: Sala Łasuchów  Sala Łasuchów EmptySro Wrz 11 2013, 21:40;

Mattie nie wiedziałaby co ją by w takiej sytuacji bardziej by bolało. Konieczność odsunięcia się od Kaiego i rozstania się z nim, czy to że gdyby się od niego odsunęła mógłby znów 'pokochać' Veronique? Jej małe, puchońskie serduszko nie pomieściłoby takiej ilości żalu, którym by wybuchło. Niestety, ale taka sytuacja doprowadziłaby do wielkiego rozłamu... A zatem czy gdyby była możliwość wrócenia życia dla bliźniaczki to czy Math odważyłaby się na to zezwolić? Jak dziewczyna by się zapatrywała na to wszystko? Po dłuższym przemyśleniu panienka Villadsen na pewno by pomogła dziewczynie odżyć, ale... Ale pod natłokiem spraw sama stałaby się uschniętym kwiatem. I tak już jej wystarczyły teksty od innych, że Kai z nią jest, bo nie chciało mu się szukać innej, wszak w ten sposób może rozpoznać ją od razu. Albo teksty o tym, że jest z nią tylko dlatego, że przypomina Verę. Choć wszyscy wiedzieli, że to kłamstwo. Może i były identyczne fizycznie, ale nie ukrywajmy, że to wszystko. Gdyby je zamknąć w jednym pokoju Mattie szukałaby ujścia emocji, a Vera chłodno czekała na pomoc szukając logicznego rozwiązania. Takie różne, a tak bardzo podobne. Villadsen'ów łączyła jedna cecha... Artystyczność, lecz nie ma co uciekać od tematu. Gdyby Feliks był bliźniakiem Mattie, a Vera Gilberta wszystko by się logicznie układało, ale oczywiście puzzle ułożyły się odrobinę inaczej zatem pozostały zgadywanki w ich rodzinie.
Ach. I jeszcze związek Feliksa z kochaną Sher... Mattie kompletnie nie rozumiała dlaczego dziewczyna zostawiła jej kochanego brata, który tańczył najlepiej ze wszystkich chłopaków, których znała. Miał niebanalne poczucie humoru i uwielbiał spędzać aktywnie czas. Przy tym był troskliwy, ale nie do przesady. Ideał? A może idealizowała go przez bezgraniczną miłość, którą go darzyła? Z trudem przełknęła kolejny kęs babeczki. Chciała mu to wynagrodzić. Przedstawić kogoś wartościowego kto go doceni bez naprowadzania poprawek. Było jej przykro, że musiał się rozrywać pomiędzy Felkiem, a Sher... Ale wybór był prosty. Ich rodzina zbyt wiele przeszła by to rozsypywać, kto i czemu... Logiczne, że zawsze stanie po stronie tańczącego Villadsen'a. A że nigdy nie miała odwagi zapytać to zaczęła...
- Fel? - Powiedziała cicho prosząc jakby, żeby na nią spojrzał. Wyglądał śmiesznie z tym zaciekawionym spojrzeniem i przeżuwaniem wszystkiego na raz, kiedy zapewne chciał ją zapytać oto czego sobie życzy. Ale ona była szybsza!
- Nigdy Cię nie pytałam, ale czemu rozstaliście się z Sher? - Tak. Ona i Kai mogli uchodzić za szczęśliwą parę, przynajmniej na razie... Ale Mattie do osiągnięcia pełni szczęścia potrzebowała szczęścia swoich bliskich, a Felkowi czegoś brakowało...
Powrót do góry Go down


Binnie D. Ventura
Binnie D. Ventura

Nauczyciel
Rok Nauki : VII
Wiek : 28
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 203
  Liczba postów : 182
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6659-binnie-d-ventura#188143
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6684-binnie-d-ventura#188937
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7365-binnie-ventura
Sala Łasuchów QzgSDG8




Gracz




Sala Łasuchów Empty


PisanieSala Łasuchów Empty Re: Sala Łasuchów  Sala Łasuchów EmptyPią Lis 22 2013, 11:18;

Binnie taka poukładana, licząca na miłosne uniesienia i szukająca stałego partnera a tu nagle pojawia się taki bad guy Casper i biedna zaczyna lecieć na jego urok. Wow wow taka sytuacja, nieszczęśliwa miłość i te sprawy, nie? Oboje chcieli czego innego od życia i mieli skrajnie różne poglądy na to, jak najlepiej owo życie przeżyć. Co było najzabawniejsze, Ventura naiwnie liczyła na to, że mimo wszystkiego, co o nim słyszała i tego, jak się przy niej zachowywał, uda jej się jakoś chłopaka naprostować, dotrzeć do niego i sprawić, że zacznie otwierać się na innych.
Tak chociaż troszkę, żeby nie zamieniać się powoli w tykającą bombę.
Szczęśliwie nie była na tyle durna, by ślepo brnąć dalej w bagno, kiedy ewidentnie widziała, że woda wcale nie staje się łaskawsza, coraz bardziej pochłaniając ją w swoje bezdenne czeluście. Każdy prędzej czy później trafiał na taką przeszkodę, przy której mówił STOP, dalej nie idę. Dorotka podświadomie zaczęła wyczuwać, że dla niej ten moment właśnie nadszedł. Była cierpliwa i zdarzało jej się iść w zaparte, no ale ku.rwa bez przesady! Nawet jej cierpliwość miała swoje granice, a wywód, jaki Villiers jej zaserwował ewidentnie świadczył o tym, iż w dalszym ciągu nie zamierza dać z siebie więcej. No, chociaż w tych kilku zdaniach zawarte było więcej informacji, niż kiedykolwiek wcześniej miała okazję usłyszeć, to ton jego głosu zdecydowanie dziewczynie nie przypadł do gustu. Zmarszczyła brwi i już miała coś powiedzieć, gdy chłopak uchwycił jej dłoń i porwał z sali, nie bacząc na jej protesty. Zresztą takowe się nie pojawiły, bo Bins była zbyt zaskoczona, by jakkolwiek zareagować, toteż pozwoliła zaciągnąć się w inne miejsce. Miejsce nieco przyjemniejsze od poprzedniego, nie powiem. Gdy tylko znaleźli się w nowej sali, Binnie subtelnie, aczkolwiek stanowczo, wysunęła dłoń z uścisku Caspra i odsunęła się, chwilę lustrując pomieszczenie nim wróciła wzrokiem ponownie na swojego towarzysza.
- Nie oczekiwałam, że będziesz zachowywał się jak liczący, kolorowy zjeb. - odparła spokojnie, uznawszy, iż reszty jego wypowiedzi nie należy komentować. W końcu od początku nie miał ochoty jej o tym opowiadać, więc nie mogła ciągnąć go dalej za język, gdy powiedział kilka słów za dużo w złości. - Sama nawet nie wiem, czego dokładnie po tobie oczekiwałam, ale wiem, że to, co w chwili obecnej między nami jest, nie jest tym, co mi odpowiada i wystarcza. Zbyt dużo rzeczy jak na moje gusta cie jebie. Poza tym skoro nie chodzi ci o seks to do cholery jasnej o co, bo tego kompletnie nie rozumiem. I mam dosyć domyślania sie, rozkminiania i zastanawiania, co tak naprawdę kręci ci się pod tą cholerną kopułą. To jest męczące, cholernie męczące, wiesz? A niestety nie należę do dziewczyn, które bezwiednie zawsze przytakują i nie myślą, więc wiem, że nie będę w stanie przestać się zastanawiać, co mnie w końcu doprowadzi do szału. - zakończyła, butnie zadzierając głowę do góry. Nie chciała jednak patrzeć w tym momencie na Caspra, być może nie miała odwagi spojrzeć mu w oczy. Jeszcze by jej coś do oka wpadło, zaczęłaby łzawić, pomyślałby że to przez niego, że taki mazgaj z niej i co wtedy? Lepiej było wlepić wzrok w jakiś niewidoczny punkt na ścianie tuż za villiersowym uchem. Lewym.
Powrót do góry Go down


Casper Villiers
Casper Villiers

Student Slytherin
Rok Nauki : III
Wiek : 30
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 1292
  Liczba postów : 1620
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5219-casper-villiers
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9144-nowa-sowa#256102
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7167-casper-villiers#204308
Sala Łasuchów QzgSDG8




Gracz




Sala Łasuchów Empty


PisanieSala Łasuchów Empty Re: Sala Łasuchów  Sala Łasuchów EmptyPon Lis 25 2013, 16:16;

Casper Villiers wzruszył ramionami. Nie panował nad emocjami. Był jak dzieciak. Jeśli miał ochotę krzyczeć to krzyczał, jeśli miał ochotę uprawiać seks, to własnie w tej chwili i reszta powinna spierdalać, bo potrzebna jest mu ta ładna dziewczyna i jakaś wygodna, zacieniona miejscówka. Jesli był głodny to w przeciągu piętnastu minut musiał znaleźć jakieś pożywienie, bo w przeciwnym razie jego żołądek przeżywał umieranie i wsysał wszystkie organy. Może to z tego powodu istniało przekonanie, iż jest rozpieszczony. Ba, to może nawet nie przekonanie, ale fakt. Wszak może jednym z podświadomych powodów złości na ojca było to, że mały Kacperek marzył o tym, aby ktoś mu podarował szczęśliwą rodzinę, a co dostał? Patologię pakowaną do zestawu dla całego Hogwartu. Może dlatego to w nim wzrastało, bo nie dostał niczego, co mogłoby go uspokoić. Wszak nie od dziś słyszał historię, że gdy był malcem to płakał najgłośniej w dzielnicy. Chyba nikt się nie spodziewał, że Casper wyrośnie na takiego jakim teraz jest, ale jednak... I może Bins nie powinna siebie skreślać na jego drodze życia, choć mechanizm obronny, który uruchomił C. mógł również wskazywać na to, że on po prostu obawiał się, iż dziewczę mu odbierze wszystko co on ma, a on nie lubił się dzielić. Istniała też opcja, że gdy za dużo się dowie, to będzie chciała mu naprawić świat, albo uciec byle jak i byle gdzie, z byle kim. Kolejne osoby, które mógłby obdarować nienawiścią? Przewrócił oczętami nieco zirytowany, kiedy zaczęła tak mówić od czapy... A może to tylko według niego było nieposkładane i całkowicie nieuzasadnione.
- Bins, jakbym chciał Cię zaliczyć to zrobiłbym to w tamtej sali tak, że nawet nie uruchomiłabyś w sobie czerwonej lampki. I nie jest to kwestia tego, że wierzę w swoje zajebiste umiejętności. Więc przestań mnie widzieć jako potwora, który czyha z avadą w ręku na Twoją cnotę. Będziesz jej jedynym zabójcą, chyba, że trafisz na jakiegoś zjeba, który położy Cię pod drzewem bez względu na to czy mówisz tak czy nie. A zresztą rób kurwa co chcesz. Nie będę Cię wychowywał. - Prychnął przejeżdżając dłonią po grzbiecie głowy. Przecież miał rację, przecież się nie przejmował, w takim razie po co to wszystko mówił?!
- Nie musisz mi mówić jaka jesteś, albo nie jesteś. Nie powiem Ci nic o sobie, bo nie ma o czym rozmawiać. Serio kurwa to nie jest historia, którą się opowiada komuś na dobranoc. Zresztą jaki widzisz sens w tym, żebym Ci to sprzedawał? Bo chcesz mnie poznać? A taki Ci się nie podobam? Teraźniejszy? To zawsze musi być przeszłość? - Rzucił z pretensją nie bagatelizując faktu, że unikała jego wzroku. Wsunął dłonie do kieszeni nieco zrezygnowany i przytłoczony. Zacisnął oczy czekając na kolejny wybuch. Co za problem się kłócić, no co za problem.
Powrót do góry Go down


Binnie D. Ventura
Binnie D. Ventura

Nauczyciel
Rok Nauki : VII
Wiek : 28
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 203
  Liczba postów : 182
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6659-binnie-d-ventura#188143
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6684-binnie-d-ventura#188937
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7365-binnie-ventura
Sala Łasuchów QzgSDG8




Gracz




Sala Łasuchów Empty


PisanieSala Łasuchów Empty Re: Sala Łasuchów  Sala Łasuchów EmptyCzw Gru 05 2013, 13:57;

Innymi słowy, Villiers miał w sobie wiele ze zwierzęcia. I to bynajmniej nie była wina animagii, której z tego co Binnie było wiadomo, chłopak nie miał opanowanej, więc nie miał okazji spędzać w ciele zwierzęcia zbyt wiele czasu, by przejąć od niego niektóre dzikie cechy. Tym ludzie różnią się od innych stworzeń, że myślą o swoich czynach i potrafią się w odpowiednim momencie pochamować. W przypadku Caspra jak widać górę, tak samo jak u zwierząt, brał instynkt i podstawowe funkcje życiowe. Jeść, spać, pieprzyć. Potrzeby Ślizgona można było sprowadzić do tych trzech podstawowych funkcji życiowych. No, nie odejmujmy tu jeszcze ważności lataniu na miotle, które mogło być alegorią wolności dzikich stworzeń. W końcu tylko w powietrzu chłopak czuł się naprawdę spełniony, tak samo jest z dzikimi kotami na wolności, prawda?
Dorotka była nieco bardziej ucywilizowana i podporządkowana ogólnie przyjętym normom, przez co zachowanie Villiersa z czasem zaczęło być dla niej uciążliwe tak, jak dla większości ludzi, którzy zwyczajnie nie byli w stanie przyjąć do świadomości iż ktoś może żyć tak nieroztropnie i niezgodnie z normami. I ja tu nie potępiam jego zachowania, ani niczyjego zachowania, bo to nie mnie oceniać kto jak chce żyć i jaką ścieżkę sobie wybrał. Ja po prostu zauważam różnice między nimi. Różnice, które niestety czasem budują między ludźmi. Bo chociaż w związkach międzyludzkich nie chodzi o zmienianie drugiej osoby i podporządkowywanie jej sobie, to trzeba uwzględniać kompromisy, na które najwyraźniej ani Casper ani Bins nie byli gotowi.
- Hej, hej. Od mojej cnoty to ty się odpieprz. I nie widzę cię jako jakiegoś cholernego potwora. Po prostu nieustannie napierdalasz o seksie i jak inaczej mam niby odebrać twoje zachowanie? No kurwa zlituj się, bo ja nie jestem ani cholernym leglimatą (tak to się będzie odmieniać?) ani jasnowidzem, żeby wiedzieć co ci po głowie chodzi. Nie musisz mnie wychowywać, zresztą wybacz, ale chyba jesteś najmniej kompetentnym do tego człowiekiem. A to z kim się prześpię po raz pierwszy zależy tylko i wyłącznie ode mnie i nikogo innego. - zakończyła, butnie zadzierając nos do góry. Mało brakowało, a przytupnęłaby ze złością i jeszcze dla podkreślenia efektu walnęłaby pięścią Caspra centralnie w splot słoneczny. Szczęśliwie tego nie zrobiła i dalej jedynie stała, dumnie zadzierając łeb do góry.
- Ja pierdole Casper to, czy mi się spodobasz czy nie to już jest niezależne od tego co się działo w twojej przeszłości. Niemniej jednak jest ona istotna, skoro ukształtowała cie takim jakim jesteś teraz. I okej, nie chcesz mi mówić o tym co było, to nie mów. Ale kurwa mów cokolwiek, bo jeśli nie zauważyłeś, to jest nasza pierwsza szczera rozmowa nie oparta na pierdoleniu o durnych drinkach albo podtekstach erotycznych. - - rzuciła wściekle, w końcu zmuszając się, by podchwycić wzrok chłopaka. - Gdybyś mi się nie spodobał taki jaki jesteś, nawet nie starałabym się poznać cie bliżej. - dodała już nieco ciszej, spokojniej. Na jej twarzy odmalowywał się szok wywołany własnym wybuchem. Binnie rzadko kiedy krzyczała tak wściekle jak teraz. A już na pewno nie rzucała tak strasznie mięsem. Szewcu buty by spadły ze stóp, gdyby posłuchał jej wulgarnego języka!
Powrót do góry Go down


Slim Symes
Slim Symes

Student Gryffindor
Rok Nauki : II
Wiek : 29
Czystość Krwi : 90%
Dodatkowo : szukający, kpt
Galeony : 343
  Liczba postów : 251
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8935-slim-symes
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8937-przyjmuje-zaklady#250327
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8938-slim-symes#250337
Sala Łasuchów QzgSDG8




Gracz




Sala Łasuchów Empty


PisanieSala Łasuchów Empty Re: Sala Łasuchów  Sala Łasuchów EmptyPią Sie 22 2014, 22:41;

Krótka wymiana listów i Slim już przemierzał zamek. Niewiele trzeba było, aby ruszył się z miejsca i szedł na spotkanie z Felicie. Jeden list wystarczył, a później już stał w oknie i czekał na odpowiedź. Bo jeżeli byłaby zbyt zmęczona to zaraz teleportowałby się do domu i dopiero pojawiłby się na zajęciach. Taki miał plan w tym roku, aby jak najmniej bywać w szkole, a więcej poza nią. Może pozna jakieś fajne miejsca w Londynie czy gdziekolwiek, bo czasem miał wrażenie, że przyrósł do tego zamku i chodził w kółko tymi samymi ścieżkami. Co nie było miłe, ani przyjemne. Czas coś zmienić.
Nigdy nie bywał w tej sali i chwilę zajęło mu znalezienie odpowiednich drzwi. Dlatego zdziwił się, że Feli jeszcze nie było i przyjdzie mu na nią czekać. Trochę jeszcze był zły na to, że nie mogli w spokoju porozmawiać. Gdyby nie tamten chłopak byłoby inaczej i Felcie nie uciekłaby z przedziału. Tak wolał myśleć, że to przez niego, a nie przez to co powiedział. Bo nic takiego strasznego nie opuściło jego ust w tamtym przedziale. A już na pewno nie miał takiego zamiaru, aby płoszyć Felę. Przeszedł się wzdłuż stołów, ale nie miał na nic teraz ochoty. Może później wyciągnie różdżkę i zamieni jeden z pucharów w coś dobrego. Kiedy tylko usłyszał, że drzwi się otwierają odwrócił się w tamtym kierunku i przywitał Felicie uśmiechem.
- Myślałem, że będziesz pierwsza. Dopiero za czwartym razem znalazłem to miejsce, zawsze zapominam którym korytarzem mam iść, aby tutaj trafić bez problemów - zaczął od małego narzekania, ale to już w sumie można było u niego uznać za standard. - Ciężko było z pierwszakami? Oprócz tej dziewczynki co płakała było już spokojnie? - spytał z czystej ciekawości.
Zrobił dwa kroki w jej kierunku, a później przytulił do siebie. Tak po prostu.
- Jak po tym kufrze w pociągu? Nie kręciło Ci się później jeszcze w głowie? - spytał z troską. Ktoś musiał się o nią zatroszczyć. A Slim się do tej roli nadawał jak nikt inny.
Powrót do góry Go down


Felicie U. Joyner
Felicie U. Joyner

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Wiek : 27
Czystość Krwi : 90%
Dodatkowo : metamorfomagia
Galeony : 510
  Liczba postów : 675
http://czarodzieje.org/t8491-felicie-ula-joyner#240158
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8494-centrum-dowodzenia-fuj#240163
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8493-felicie-ula-joyner#240162
Sala Łasuchów QzgSDG8




Gracz




Sala Łasuchów Empty


PisanieSala Łasuchów Empty Re: Sala Łasuchów  Sala Łasuchów EmptySob Sie 23 2014, 15:12;

Mówiąc szczerze Felicie nie spodziewała się, że ten rok będzie aż tak pracowity. A raczej tak się zacznie. Pierwszy rok studencki, a musiała jeszcze porozmawiać z profesor Glaber i tkwić przez chwilę w mundurku, jakby miało to jej ująć wieku. Kilkakrotnie nie opacznie zmieniła kolor końcówek włosów i uśmiechnęła się pociesznie odchodząc od nauczycielki, i tym samym kończąc kolejny ciężki dzień. Może ostatni? Kłamstwo. Miało być ich jeszcze wiele. W każdym razie wspięła się do dormitorium dziewcząt i naciągnąwszy na siebie jakiś inny strój niż ten przypisany Puchonom, poprawiła błękitny sweterek na ramionach, gdy ten na siłę próbował zsunąć się z jednego z nich. Przesunąwszy jeszcze dłonią po włosach odpisała na kolejny list Slimowi i ruszyła w kierunku sali łasuchów. Dawno tam przecież nie była, może dotarłaby jeszcze przed nim, gdyby nie to że po drodze zatrzymał ją ktoś z trzeciej klasy mówiąc, że ktoś głośno płacze. Felicie oczywiście strażnik wszelkich dzieciaczków uśmiechnęła się słodko mówiąc, że czasami trzeba dać komuś się wypłakać. I rzeczywiście opuściła już pokój wspólny głęboko wierząc, że nikt jej nie zatrzyma.
Rozpuściła długie pasma blond włosów, które nagle zaczęły się jakby rozginać teraz dosięgając prawie pasa. Odsunęła je do tyłu puszczając kaskadami, co by opadły na plecy i wsunęła się do sali uśmiechając się do Slima. Czekała ich trudna przeprawa przez rozmowę o życiu, ale jakoś nie potrafiła się na niego gniewać, więc gdy tylko zalewał ją falą pytań musnęła go w policzek i opadła zmęczona na fotel przykładając ręce do brzucha.
- Hmmm, nigdy bym nie pomyślała, że Gryffoni mają zachwiany zmysł orientacji. Wybacz, na drugi raz rozrysuję Ci mapkę. - Zaśmiała się krótko zamykając oczy, co by odetchnąć w spokoju. Już sobie wyobrażała, że powinna rzeczywiście coś z sobą zrobić produktywnego, np. pójść spać, co by jutro mieć w sobie nowe pokłady sił... Ale znowuż obiecała. A czy to nie historia ze Stormem nauczyła ją, że bliskich się nie zostawia?
- Ammm, dziewczynka, chłopiec. Wszyscy. Czasem naprawdę myślę, że Helga ukochała ciapy... Ale pamiętam swój pierwszy dzień w pokoju wspólnym. Byłam bardziej zainteresowana otoczeniem niż przewracaniem się o pufy i ranieniem kolana. - A gdy opadł gdzieś obok niej, co by ją przytulić oparła się o niego ponownie wzdychając.
- W głowie to mi się kręci cały czas. I chyba nie przez kufer, wiesz? - Uśmiechnęła się delikatnie zadzierając głowę do góry, co by nawiązać z nim kontakt wzrokowy.
Powrót do góry Go down


Slim Symes
Slim Symes

Student Gryffindor
Rok Nauki : II
Wiek : 29
Czystość Krwi : 90%
Dodatkowo : szukający, kpt
Galeony : 343
  Liczba postów : 251
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8935-slim-symes
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8937-przyjmuje-zaklady#250327
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8938-slim-symes#250337
Sala Łasuchów QzgSDG8




Gracz




Sala Łasuchów Empty


PisanieSala Łasuchów Empty Re: Sala Łasuchów  Sala Łasuchów EmptySob Sie 23 2014, 17:40;


Dla Slima ten rok nie będzie pracowity. To dopiero druga klasa, więc najważniejsze aby tylko zaliczył wszystkie przedmioty. Żadnej pracy na koniec studiów, żadnych dodatkowych zajęć. Plan miał taki, aby spokojnie chodzić tylko za określone zajęcia, a resztą się nie przejmować. Więcej czasu poświęci na treningi. I Feli. Tak właśnie planował, ale wszystko zależało od odpowiedzi na pytanie, które zadał w pociągu. Miał szczerą nadzieję, że teraz nikt im nie przerwie i nie przeszkodzi. To byłoby już przegięcie. Bo raz jeszcze zrozumiał, ale więcej nie będzie umiał. Gdyby teraz ją coś zatrzymało niepocieszony teleportowałby się do ich mieszkania, a później przez długi czas siedział i myślał o tym co źle powiedział. Bo co zrobił nie tak to wiedział. Mógł zachować się lepiej i zostać wtedy, a nie wychodzić jak kretyn. Narobił tym tylko zamieszania, które teraz się na nich odbijało.
- Koniecznie - zaśmiał się razem z nią. Nie odebrał tego jako nic złego. Może dlatego, że rozmawiał z Felicie, a nie z kimś innym. Znał ją już tyle czasu, że takich rzeczy nie odbierał w negatywny sposób. Opadł na fotel zaraz obok niej i wyciągnął przed siebie nogi. Obiecała, że spotkają się po później, ale zrozumiałby gdyby mu napisała, że jest zmęczona. Sam unikał obowiązków albo zrzucał je na innych i tylko mógł teraz sobie wyobrażać jakie to męczące było. Cały dzień musiała coś robić i patrzeć na innych w czasie kiedy Slim tak naprawdę rozmawiał ze znajomymi i jedynym wysiłkiem jaki wkładał we wszystko było udawanie, że coś go śmieszy w momencie kiedy tak nie było.
- Nie mogło być tak źle. Też tak miałem. Od razu chciałem poznać cały zamek, a do dziś tego nie zrobiłem. I nie wiem czy to dlatego, że po jakimś czasie mi się znudziło czy może się nie da. Jak myślisz? - jakoś niespecjalnie wracał myślami do swoich początków w szkole. Na pewno było kilka żenujących sytuacji które już wyparł z pamięci udając, że nic takiego nie miało miejsca. A teraz zapytany o nie stanowczo kręciłby głową mówiąc, że to na pewno nie on. Nie lubił się przyznawać do takich rzeczy. Tych żenujących. West miał kilka historyjek w zanadrzu i nie raz szantażował nimi brata. Na szczęście dla Slima ukończył już szkołę, więc nie mógł za bardzo zrobić mu wstydu.
- Och nadal? - spytał z zatroskaniem i dopiero po chwili chyba zrozumiał o co tak naprawdę chodziło. Przez chwilę chciał uciec w bok wzrokiem, ale zrezygnował z tego. Nie chciał wyjść na jakiegoś tchórzliwego Gryfona, którym wcale nie był. Może lekko się zestresował i zakłopotał, ale nic więcej. W końcu dalej mu nie powiedziała, więc może chciała mu zakomunikować, że to koniec wszystkiego. Przyjaźni. I tych chwil, które dzielili ze sobą. I przez to właśnie kręciło się jej w głowie. Jednak nie przytulałaby się teraz do niego. Trochę spokojniejszy się zrobił jak tak szybko wszystko przeanalizował. - To niby dlaczego? - spytał z łobuzerskim uśmiechem i najchętniej zaraz pocałowałby ją mocno i namiętnie, ale jeszcze na chwilę się powstrzymał. Mieli porozmawiać. Na wszystko przyjdzie czas. Odgarnął jeszcze jeden z niesfornych kosmyków, które opadały na jej policzek i nie przerywał kontaktu wzrokowego.
Powrót do góry Go down


Felicie U. Joyner
Felicie U. Joyner

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Wiek : 27
Czystość Krwi : 90%
Dodatkowo : metamorfomagia
Galeony : 510
  Liczba postów : 675
http://czarodzieje.org/t8491-felicie-ula-joyner#240158
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8494-centrum-dowodzenia-fuj#240163
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8493-felicie-ula-joyner#240162
Sala Łasuchów QzgSDG8




Gracz




Sala Łasuchów Empty


PisanieSala Łasuchów Empty Re: Sala Łasuchów  Sala Łasuchów EmptyNie Sie 24 2014, 17:23;

Rok. Rok jak każdy, ale Felicie naprawdę była w podbramkowej sytuacji. Miała niedługo podejść do poprawy OWuTeM'ów z Zielarstwa. To wcale nie miało być takie proste, ale narastające wiadomości od ojca świadczyły o tym, że jeśli tego nie poprawi co najmniej na Nędzny, to może liczyć się z tym, że zapłaty za mieszkanie przestaną dobiegać do kogoś kto wynajmował jej i Slimowi mieszkanie. W sumie ratowała ją trochę pozycja prefekta i to, że jakoś to się zapętliło w czasie. Mimo to nie wyobrażała sobie zawieść Henr'ego i liczyła na to, że wszystko naprawi. Jeśli nie dla siebie, to dla niego. Żeby spał spokojnie. Przecież jego praca wciąż stresująca, wymagała niesamowitych talentów, które codziennie przedkładał nad swoje życie. Fela się czasem bała, że ją zostawi, jak matka... Ale jakoś. Jakoś to na razie szło do przodu. W każdym razie ten rok wcale nie zamierzał być prostym, za to zapowiadał się na najgorsze i najbardziej dorosłe doświadczenia jakie kiedykolwiek ją spotkały. Chciała to zatrzymać. Przycisnąć coś, co zblokowałoby upływający czas. Miałaby wtedy sporo czasu na dojście do siebie i spróbowanie bycia kimś... A mianowicie sobą.
Opierając się o Slima znów zamknęła oczy zapominając przez chwilę o tej całej skomplikowanej sytuacji, która się im przydarzyła. Nie spodziewała się, że ten sam chłopak, który pomagał jej wstać z ruchomych schodów, gdy o mało co z nich nie spadła, zostanie kimś, kto unicestwi jej kobiecą niewinność, a teraz... Teraz to będzie musiało się ważyć też na poziomie przyjaźni. Bała się,że znów coś zepsuje, jak z Xanderem, z którym niedawno dopiero udało się jej porozmawiać. Dlatego westchnęła słuchając jego głosu, który kojąco działał na jej uszy.
- Tego zamku chyba nie da się poznać w całości... To dobrze. Lubię mieć wrażenie, że jeszcze wiele przede mną, a te ściany nie utkną w nudzie, ale wciąż będą potrafiły mnie czymś zaskoczyć. - Uśmiechnęła się delikatnie na wspomnienie marzeń z wielkiej książki baśni i bajek wielkiego, znanego, magicznego pisarza o wdzięcznym imieniu Bobbi. Felicie uwielbiała jego opowieści o schowanych przedmiotach w krainach magii, w których płynęły strumienie przyjaźni przerywane czasem przez złe potoki łez bólu, które trzeba było zatrzymać, bo inaczej ogród zachodził niebezpiecznym mrokiem chłodu... Nie chciała jednak teraz wspominać, choć główna bohaterka wracała do jej myśli teraz bardzo szybko... Jakby chciała coś jej podpowiedzieć.
- Dlatego że... Nie potrafię tego wyjaśnić. Przecież wiesz, że... Spytałam Cię czy... Źle. Nie umiem. - Spojrzała wymownie w sufit nieco zakłopotana, a w końcu złożyła usta w linijkę obrażona sama na siebie. - Ja... Spytałam Cię czy jeśli znajdziesz sobie dziewczynę to czy zostawisz mnie dla niej. Powiedziałeś, że nie... Chciałabym, żeby to była prawda... Że mimo tego co się stanie, co się wydarzy, żebym nie musiała nigdy uciekać wzrokiem albo coś... Nie chciałabym, żeby coś się między nami zepsuło, bo jesteś dla mnie nieocenionym wsparciem. Jest mi bardzo trudno o tym wszystkim zadecydować w pół sekundy, ale zależy mi na tobie. Nie chcę Cię stracić, a jednocześnie skrzywdzić. Nie chcę juz nikogo krzywdzić. - Powiedziała ostatnie zdanie przypominając sobie o Stormie. Czy Slima też potrafiłaby w ten sposób zostawić? Może i potrafiłaby, ale... Ale gdzie upchnęłaby wszystkie wspomnienia i rozdzierające głowę pretensje?
- Ja naprawdę nie chcę niczego zniszczyć. Ale... To nie zmienia faktu, że wiem, że coś się zmieniło. Nie boję się niczego poza tym, że kiedyś coś pęknie i pokłócimy się o głupotę. - Zwieńczyła mając wrażenie, że znów zaczęła gadać bez ładu i składu.
Powrót do góry Go down


Slim Symes
Slim Symes

Student Gryffindor
Rok Nauki : II
Wiek : 29
Czystość Krwi : 90%
Dodatkowo : szukający, kpt
Galeony : 343
  Liczba postów : 251
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8935-slim-symes
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8937-przyjmuje-zaklady#250327
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8938-slim-symes#250337
Sala Łasuchów QzgSDG8




Gracz




Sala Łasuchów Empty


PisanieSala Łasuchów Empty Re: Sala Łasuchów  Sala Łasuchów EmptyNie Sie 24 2014, 18:21;

Slimowi między tym wszystkim musiało gdzieś umknąć, że Fela oblała na egzaminach Zielarstwo. Inaczej już dawno wygrzebałby stare podręczniki, aby jej pomóc. Dla niego nie stanowiło to żadnego problemu. Z czym jak z czym, ale z Zielarstwem nigdy nie miał najmniejszych problemów. I gdzieś zawsze wtrąciłby coś z tej dziedziny, niby mimochodem, a co mogło znaleźć się na egzaminie poprawkowym. Zawsze uważał, że ślęczenie nad książkami i uczenie się na pamięć nie przynosiło żadnych efektów, więc lepiej było łapać wiedzę właśnie w taki sposób. Gdyby tylko mu Fela powiedziała, przypomniała. Zrobiłby to dla niej, a nie dla jej ojca. Bo i dlaczego miałby to robić dla niego? Chciałby po prostu jej pokazać, że Zielarstwo wcale nie jest takie złe i, że poprawkowy egzamin na pewno jej pójdzie dobrze. Że nie należy się tym wszystkim tak bardzo przejmować, a już na pewno nie ojcem, który chce, aby wszystko było idealnie. Ale nie pamiętał, gdzieś jak zawsze coś umknęło z jego pamięci.
- Pokażę Ci kiedyś kilka fajnych miejsc których jestem pewien, że nie znasz. Tylko nie mów, że tak na pewno nie jest, bo naprawdę wątpię abyś tam trafiła. A jako pani prefekt to chyba powinnaś znać więcej tajnych przejść i innych rzeczy, prawda? - Lubił. Naprawdę lubił poznawać zamek i kiedyś mógł to robić godzinami, tylko w pewnym momencie chęć poznania zniknęła i wcale nie czuł po niej dziwnej pustki. Może to tak samo jak z książkami? Zmieniają się w miarę jak dorastamy i baśnie są zmieniane na cięższą lekturę. I choć kiedyś nas fascynowały i mogliśmy bez końca je czytać i poznawać kolejnych bohaterów tak teraz wrócimy do nich w momencie kiedy sami będziemy mieć dzieci. Taka była kolej rzeczy i nic w niej nie było złe. Można czasem znaleźć w sobie pasję z którą robiliśmy coś kilka lat wstecz. Slim nie przykładał większej wagi do bohaterów. On bardziej patrzył na historię. A bohaterowie byli jedynie dodatkiem. Zmieniali się za szybko i to historie były ważniejsze niż wszystko inne. Fajnie by było jakby usiadł kiedyś z Felą i okazałoby się, że do jednej książki mają bardzo różne spostrzeżenia.
- Spróbuj. Jak Ci będzie łatwiej to zamknij oczy i wyobraź sobie, że jesteśmy gdzieś inaczej - powiedział spokojnie nie chcąc na niej niczego wymuszać. Miał ten sam problem z mówieniem, więc na pewno nie chciał sprawić, aby poczuła się jeszcze bardziej zakłopotana. A później już tylko słuchał nie przerywając, ani na chwilę. - Przecież wiesz, że dla nikogo Cię nie zostawię. Ani na chwilę, nie ma takiej możliwości. Jesteś dla mnie… Chyba najważniejsza, więc ani przez chwile nie myśl, że coś między nami może się zepsuć z jakiś błahych powodów. W ogóle, że coś się może między nami zepsuć. Nie wybieram się nigdzie, więc o nic się nie martw. - Zaczął mówić jak tylko skończyła, nie przestając jej głaskać po włosach. Nie wiedział skąd w niej tyle zmartwień i wątpliwości. Może czasem pokazywał się z nienajlepszej strony, ale zawsze po tym wszystkim stawał się lepszy. Starał się. Nie popełniał tych samych błędów i te nowe zdarzały mu się rzadziej.
- Zmieniło się, ale to nie jest równoznaczne z tym, że zaraz coś zniszczymy. Oboje tego nie chcemy, więc nic nie pęknie z powodu jakiejś błahostki. Dlaczego tak się boisz tego wszystkiego? Czy naprawdę jest tak, że może wszystko od tak zniknąć? Felicie nie bój się. Bądźmy razem i… Bądźmy szczęśliwi i nie myślmy o czymś co może się wydarzyć i nigdy nie nastąpi. - Skończył mówić szybko na jednym wydechu w razie jakby Fela wpadła na pomysł przerwania mu w połowie. Miał nadzieję tylko, że nie zaczął gadać głupot tylko mimo wszystko jakoś zrozumiale mówił.
Powrót do góry Go down


Felicie U. Joyner
Felicie U. Joyner

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Wiek : 27
Czystość Krwi : 90%
Dodatkowo : metamorfomagia
Galeony : 510
  Liczba postów : 675
http://czarodzieje.org/t8491-felicie-ula-joyner#240158
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8494-centrum-dowodzenia-fuj#240163
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8493-felicie-ula-joyner#240162
Sala Łasuchów QzgSDG8




Gracz




Sala Łasuchów Empty


PisanieSala Łasuchów Empty Re: Sala Łasuchów  Sala Łasuchów EmptyPon Sie 25 2014, 02:07;

Był taki inny... Nieprzewidywalny od schematów, w których została wychowana. Nauczył ją tego, że można zawsze skręcić, a niekoniecznie iść cały czas prosto. Pokazał jej też, że można dobrze się bawić jeśli się tylko tego chce. A teraz przytulał się do siebie jak najbardziej niewinną i delikatną istotę na świecie. A przecież nie była czysta jak łza w swoich winach. Co jeśli historia się powtórzy? Obiecuje sobie, że nie... Ale przecież obietnice składane sobie najłatwiej złamać, tego nikt nie kontroluje. Podświadomość samoistnie unicestwia to co mówimy przed lustrem, co by niby ułatwić coś. W istocie tego nie ma. Nie będzie... Felice obróciła się nieco, co by wtulić się w slimowy tors i słuchała jego uspokajającego głosu, gdy mówił o tym, że mogłaby zamknąć oczy, wyobrazić sobie że są w innym miejscu. I tak było. Wyobraziła sobie, że są w ogrodzie. Mnóstwo drzew, których konary się splatają, mnóstwo roślinności, których kolory ładnie sąsiadują... Przyjemne słońce wpadające tuż na huśtawkę i na karuzelę, na której Felicie siedziała obracając się wolno... Tak żeby mogła wszystko dostrzec. W końcu jednak ile można siedzieć w nieistniejącej krainie. Uniosła wyżej głowę i słuchając go uniosła rękę do góry przyłożywszy ją do Symesowego policzka.
- Myślisz, że będę potrafiła być Twoją dziewczyną? Wiesz, te wszystkie ceregiele. Przyjmowanie kwiatków, noszenie sobie upominków częściej niż trzeba, pilnowanie rocznic i mówienie zamiast po imieniu kotku... Hm? Bo wiesz, ja bardzo lubię Twoje imię. Jest takie proste, i to wcale nie dlatego, że kojarzy mi się z dietą. Po prostu... Nie chciałabym niczego zmieniać poza kilkoma istotnymi sprawami. To... To jest naturalne czy coś dobiega do listy obowiązków? Hm? Bo musisz mi powiedzieć. Co innego być z kimś, a co innego być z Tobą. Wiesz, można to uznać za trochę stresujące. - Mówiła, choć połowicznie sobie z niego żartowała. Uniosła się nieco do góry tak, że zdołała usiąść mu na kolanach i objąć ściślej i pocałowała go wpierw w czoło, tak jak wcześniej on uczynił z nią, a później oparła głowę o jego i mówiła dalej:
- Ufam Ci... I wierzę. To jest dla mnie bardzo... Ważne. Dlatego jeśli zrobię coś nie tak, chcę żebyś mi powiedział. - Dodała ciszej Fela zbierając się na zainicjowanie pocałunku, który w swej prostocie był bardzo subtelny, ulotny. Przerwany na chwilę, by zostać wznowionym po uzyskaniu akceptacji drugiej strony.
- Może twoje fanki z trybun nie urwą mi głowy. - Dodała pogodnie, bo właściwie nie przejmowała się nigdy nikim z takich prostych, subiektywnych opinii.
I odeszło wrażenie zmęczenia... I to nawet dobrze, że nie musiała teraz myśleć o niczym złym. O niczym złym... Jakby wszystkie mary senne odeszły gdzieś dalej niż zwykle.
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Sala Łasuchów QzgSDG8








Sala Łasuchów Empty


PisanieSala Łasuchów Empty Re: Sala Łasuchów  Sala Łasuchów Empty;

Powrót do góry Go down
 

Sala Łasuchów

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 9Strona 1 z 9 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Next

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Sala Łasuchów JHTDsR7 :: 
hogwart
 :: 
Podziemia
-