Męskie łazienki mają to do siebie, że bez względu ile by się je szorowało i jaką ilością środków zapachowych wypsikało nigdy nie mają jakiegoś w miarę normalnego zapachu. Tak jak u dziewczyn, znajduje się tu średniej wielkości wanna, gotowa przyjąć każdego brudasa.
Ostatnio zmieniony przez Bell Rodwick dnia 6/9/2014, 17:43, w całości zmieniany 2 razy
-I nawzajem. -odszepnął, czule gładząc ją po plecach i włosach. Na szczęście, jego nie napadały jeszcze takie myśli, zbyt był rozemocjonowany. W jego przypadku Głosy pojawiały się, gdy Cherrie NIE było w pobliżu. Mocno przycisnął do siebie siostrę, całując delikatnie jej ucho. -Dziękuję. Za dzisiaj. I że jesteś. -wymruczał.
-Nie byłoby mnie tu, gdyby nie było Ciebie. - a gdyby Cię nie było to ja w ogóle bym nie istniała. Nie umiała sobie nawet wyobrazić myśli o tym, że mogłaby się urodzić jako jedynaczka. Gdyby faktycznie żyła sama jedna z ich matką, to.. To w sumie nie żyłaby. Zatłukłaby ją. Mimo, że nie było to miejsce najodpowiedniejsze na takie formy relaksowania się - oparła się o brzeg wanny i ułożyła wygodniej, ujmując ją ramieniem. Ich dłonie były splecione w niezmiennym uścisku.
I wtedy atmosfera romantyczności prysła i zrobiło się bardzo, bardzo zimno. Bowiem do łazienki wfrunął Mroczny Duch, łopocząc czarną peleryną. I uniósł brwi. -Wygodnie to tak? Jeju, widzę że DZISIEJSZA MŁODZIEŻ ma jakieś nowe tradycje seksualne... -wyrecytował na jednym wdechu (pomijając to, że w ogóle nie oddychał). Potem zaś uśmiechnął się dziwie. Dawno nie widział takiego oryginalnego seksu w Hogwarcie, WRESZCIE JAKAŚ ROZRYWKA. -Już skończyliście? -wyrwało się Emilowi z niekłamanym rozczarowaniem.
Coś było nie tak. Cherrie dotknęła dłonią torsu Louis'a, zastanawiając się, czy to ona straciła na jakiś czas czucie a on się oziębił, ale nie, był tak samo ciepły przez cały czas. Jej też przecież zrobiło się cieplej. Pomimo tego chłód nadchodził zewsząd, prawdziwie przejmujący. Nie chciała tego robić, lecz w takich okolicznościach chyba wypadałoby się ubrać, a przede wszystkim - zacząć od ponownego skompletowania stroju. Skończyło się to zaledwie na planach - w chwili gdy Cherrie się odwróciła, wydobyła z siebie krzyk, jeszcze niezbyt głośny, bo natychmiast zasłoniła usta dłonią. Jakimś cudem odnalazła nogawkę od spodni Louis'a i nieco nieporadnie spróbowała się nią przesłonić, dochodząc do wniosku, iż jest to działanie wybitnie idiotyczne. -Co TO ma..? - wydusiła z siebie, unosząc wysoko brwi. O tym rozkosznym duszku jeszcze nie słyszała, nawet Ingrith nigdy mu o nim nie wspomniała. Nigdy go nie widziała, a pojawia się w męskiej łazience akurat po tym, jak kochała się ze swoim bratem? Bosko.
-Ładne atrybuty urody kobiecej. -skwitował Emil, patrząc się na jej biust postanawiając, że jeśli ta panna okaże się sympatyczna, to od czasu do czasu ją ponawiedza. Zerknął na wyraźnie zgorszonego i przerażonego chłopaka. ... ... Coś mu tu nie grało. Oni robili IDENTYCZNE miny. Zmarszczył czoło, usiłując sobie przypomnieć... -Nienienie, Wy chyba nie jesteście tym rodzeństwem z Domu Kruka?! CO ZA PERWERSJA!
Usłyszała dziwne dźwięki dochodzące z męskiej toalety, gdy wychodziła ze swojego gabinetu. Znowu? Pomyślała znudzona. Czasem żal jej było tych dzieciaków, które uważały, że będą razem na wieki, a niedługo potem zrywali i nie odzywali się do siebie przez pół roku. Nauczycielka przyspieszyła kroku i wparowała do łazienki. Zobaczyła tam nie tylko dwójkę "zakochanych", ale też ducha - bodajże Emila. - Witaj. - powiedziała do ducha i uśmiechnęła się lekko, nie chcąc go urazić. Zaraz potem odwróciła się z powrotem w stronę dwójki uczniów i zmarszczyła brwi. Nie ma co, Emil przyłapał ich w dość krępującym momencie. - Wasza dwójka, ubierać się i wychodzić stąd raz dwa. - powiedziała niby to spokojnym, ale jednak złym głosem. Nie chciała robić im problemu, w stu procentach rozumiała trudy dojrzewania, jednak ten pomysł nie był najlepszym w ich życiu. Poza tym sama musiałaby tłumaczyć całą sytuację dyrektorowi, a takich rzeczy strasznie nie lubiła.
Emil zdążył zareagować speszeniem zanim jeszcze oszołomionym uczniakom zdążyły pojawić się rumieńce na policzkach (i gdzie indziej). -Z całym szacunkiem, moja droga, ale to męska łazienka, MOGŁEM TU BYĆ ROZEBRANY. - wypalił lodowato, z wyraźnym zgorszeniem. Rozebrany 600latek, to by miała szok! Atmosfera w ogóle cała się ochłodziła. -Tak jak oni, doprawdy nie wiem co ciągnie do siebie Gryfonów i Ślizgonów. -skrzywił się z nibydezaprobatą. -Annie, John, zbierajcie się.
Louis zamrugał zdezorientowany, nie wiedząc, czy bardziej nienawidził w tej chwili ducha, czy nauczycielki. Co, jaki Johnny? Hm, może nauczycielki, chociaż motywów ducha w ogóle nie pojmował. Chwycił Cherrie za rękę, i błyskawicznie porywając swoje ubrania, wyciągnął ją z łazienki.
I Nathalie myliła się. Oni będą ze sobą rozmawiać! Zawsze!
Nathalie spojrzała się na ducha i pokręciła głową. Musiała się powstrzymać, aby się nie roześmiać, nie chciała okazywać tego, że tak naprawdę nie jest zła, przy uczniach. - Och, Emilu. Przepraszam. - powiedziała szczerze i uśmiechnęła się lekko. Tak, zobaczenie rozebranego ducha, nie było czymś co chciała koniecznie przeżyć. Gryfonów, Ślizgonów? Duch chyba pomylił lata, albo to ona go nie rozumiała. No cóż, nie ważne. Spojrzała na parę uciekających uczniów. Przewróciła oczami i skierowała się do drzwi. - Do zobaczenia, Emilu! - rzuciła przy wyjściu. Niech oni się lepiej cieszą, że Nath nic z tym nie zrobiła!
Jeju, czy MŁODE osoby musiały do niego mówić po imieniu? (Inna rzecz, że każdy tu był MŁODY.) "Panie Emilu" albo "Szanowny Panie Emilu" albo "Sir Emilu Reginaldzie" brzmiało jakoś adekwatniej. No nic, trzeba zagryźć zęby i się przyzwyczaić. Zagryzł zęby i wzruszył ramionami. -Przeprosiny przyjęte. -rzucił, i przeszedł przez ścianę, łopocząc czarną peleryną. Co za sytuacja!
W myślach muzyka jak w archiwum X. Skradanie się po kątach w rurkach, kozaczkach po kolano i bluzce z ciekawym nadrukiem "Kill me". To w tym momencie nieodzownie towarzyszyło Connie Tenebres, która po długich przemyśleniach, trafiła do męskiej łazienki. Damska nadal była zamrożona, po wybryku jej i Mikiego. Teraz kolej na jej solo popis. Rozejrzała się dokładnie, czy nie ma nigdzie jakiegoś złego nauczyciela czy plotkarza. Na szczęście pusto. Przymknęła cicho drzwi. Następnie zabrała się za zapychanie kibli. Oczywiście nie ręcznie, a powiązaniem kilku prostych zaklęć. Kiedy na podłogę wylewała się woda, uznała swoje dzieło na zakończone. Następnie za sprawą jej talentu artystycznego i puszki mugolskiego spreju, na ścianie pojawiło się Connie Tenebres. Oh, czyżby ktoś ją w to wrabiał? Najwyraźniej. Uśmiechnięta ruszyła w stronę wyjścia.
Wszedł do łazienki zobaczył Connie. Podszedł do niej cicho i zasłonił jej oczy rękoma. Woda była już na podłodze a na ścianie był napis. Oj nie ładnie nie ładnie. Może powiem wszystko nauczycielom niee to nie w moim stylu. Zasłonił też dziewczynie usta by nic nie mogła powiedzieć. Wody było coraz więcej i więcej, a David nadal stał z dziewczyną która miała zasłonięte usta i oczy. Przynajmniej coś słyszała.
Już miała się wydostać, kiedy coś ją podkusiło, żeby jeszcze raz obejrzeć swoje dzieło. I to był błąd. Ktoś jej zasłonił oczy. Stało się to tak nagle, że musiała podskoczyć jak poparzona. I zrobiła to tylko z tego powodu! Bo przecież zła Connie się niczego nie boi! No... może pająków... i burzy... Czyli niczego! Trzymajmy opinię. Miała również pisnąć, ale nie do końca wyszło gdyż, osoba, która ją napadła zasłoniła jej też usta. W tym momencie miała dwie opcje. Unieść nogę i niezależnie czy to dziewczyna czy chłopak, odwinąć się prosto w krok, albo ugryźć w rękę. A jak to jakiś nauczyciel? O, to by miała przesrane. Zresztą nie chce gryźć! Jeszcze się zarazi czymś. Zastanawiała się więc kto miał czelność przeszkodzić w jej ucieczce. Groźba "Puść bo ugryzę" przerodziła się niestety w jakieś "mgphywf". Stała obojętnie, zastanawiając się co się dalej stanie. A może ją zwiąże, zaciągnie do lasu, zabije i zgwałci? Tfu, na odwrót. Chyba, że nekrofil. Pogrążyła się w swoich głupich rozmyślaniach.
Nathalie wyszła ze swojego biura i szła przez korytarz, gdy nagle zobaczyła smużki wody wypływające z łazienki chłopców. Jej oczy powiększyły się gwałtownie. Kobieta szybko skierowała się w stronę łazienki i otworzyła do niej drzwi. Całe pomieszczenie było zalane, a na środku stała Connie Tenebres, którą znała ze swoich zajęć i David Thomson, którego kojarzyła po tej całej sprawie z Tommym. Nauczycielka pokręciła głową. Czy oni nie mają już co robić? Jeżeli im się tak nudzi to niech się pouczą, a jak nie chcą, to chociaż mogliby zejść z mojego piętra. Pomyślała i podeszła do dwójki dowcipnisiów. - No Connie, powinnaś się zapisać na lekcje plastyki, bo ten napis stanowczo ci nie wyszedł. - powiedziała krytycznie i odwróciła głowę do Davida. - A ty puść ją. Hufflepuff i Slytherin, tak? - było to pytanie czysto retoryczne, nauczycielka bardzo dobrze wiedziała z jakich domów jest ta dwójka. To pewnie nie jest sprawka Davida, jego podpisu nie ma na ścianie, zresztą on ma prawo tu przebywać, w końcu to łazienka chłopców. Myślała. - A, Connie, jeżeli tak bardzo czujesz się chłopcem, że lubisz przebywać w męskich toaletach to może zmień płeć, co? - powiedziała i spojrzała ostro na dziewczynę. Nie czekając na odpowiedzi uczniów powiedziała. - Slytherin otrzymuje minus dziesięć punktów, za niszczenie mienia szkolnego i zapchanie toalet. - popatrzyła na Connie. - To nie wszystko moja droga. Ty teraz pobiegniesz do woźnego, weźmiesz od niego mop i pozmywasz podłogi wraz z korytarzem oraz odetkasz toalety.
Ostatnio zmieniony przez Nathalie Wright dnia 20/10/2010, 08:11, w całości zmieniany 1 raz
Słysząc kroki na wodzie, szybko odsunęła się od napastnika po czym miała zamiar uciec. Jednak nie wyszło jej, za późno. Nauczycielka już spoglądała krytycznym spojrzeniem. Jak by się tu poratować. -Proszę pani, z całym szacunkiem, ale ten mój wspaniały napis- Wskazała na niebieskie litery na ścianie- Można bez problemu zmyć, więc nie zniszczyłam ściany. A co do kibli...- Jakby się tu wymigać. -To on!- Powiedziała szybko i zrobiła krok w bok, wskazując na chłopaka. Dopiero teraz spostrzegła, że to David. Ups? Co on w ogóle sobie myśli? -Proszę no, nie może dać pani szlabanu na tydzień? Oczywiście też to posprzątam, ale zamiast tracenia punktów- Namida ją zabije! Już ostatnio masę tego potraciła, a dopiero co jej się udało odrobić na lekcji opieki nad magicznymi stworzeniami. -A co do mojej zmiany płci... To chyba sobie odpuszczę- Uśmiechnęła się lekko.
-Ja zrobiłem coś?? No gdybyś była trochę piękniejsza i bym miał coś z tobą wspólnego czemu bym nie miał Ciebie chronić? Widzi pani ja tylko robię bójki biję się ale -A poza tym ja tak nie pisze. Podszedł do sprayu podniósł go i powiedział do nauczycielki. -Gdybym ja miał malować użył bym sprayu lepszego. Trzymając spray namalował swoje imię o wyszło o wiele lepiej. -To jest cudo a nie to twoje jeszcze szkicu nie miałem, A poza tym ja już napisałem by pani uświadomić że tego nie robiłem. A poza tym Koni i tak musi sprzątać więc moje też zmaże. -Uśmiechnął się do Koni. -Co nie? Lecisz po mopa albo użyj swojej miotły do Qudd. -Accio Mop Po chwili przyleciał mop do Davida. -Masz przynajmniej nie musisz biec.
Nauczycielka uniosła lekko brwi. Co takiego? David to zrobił? I ja niby mam w to uwierzyć. Teatralnie pokręciła głową i zwróciła się do Connie. - Dziewczyno, nie pogrążaj się. Może to, że Slytherin znów stracił przez ciebie punkty, oduczy cię głupich wybryków. Nathalie mówiła, jakby miała ze sto lat, jednak taka była prawda. Zresztą nigdy nie lubiła Connie, uważała się ona za nie wiadomo kogo i denerwowała nauczycieli. A jej wybryki... cóż... bez komentarza. - Szlaban na tydzień? Co to za kara. - nauczycielka uśmiechnęła się trochę złośliwie i wskazała palcem drzwi. - Idziesz po tego mopa, czy nie? Odwróciła się w stronę Davida. Chłopak zdecydowanie za dużo cwaniakował, a kiedy namalował swoje imię sprayem na ścianie, Nathalie palnęła się ręką w czoło. Czy ten chłopak ma po kolei w głowie? - Dobrze, że masz mopa, bo za wymalowanie ściany pomożesz Connie. Jesteście siebie warci. - Nathalie pokręciła głową i stała nie spuszczając wzroku z dwójki uczniów. - A ja będę stać i patrzeć, czy do sprzątania nie używacie zaklęć. Wiedziała, że to Connie zapchała toalety, jednak David nie popisał się mazaniem po ścianie i bawieniu się w nauczyciela.
Wziął mopa i zaczął szybko myć. -Mam lepiej bo mój napis jest świeży. Teraz próbował się podlizać by wymigać się od kary. -A mówiłem jak pani dziś pięknie wygląda? Chyba nie więc pisze. -Ahah Koni ty jeszcze musisz iść po mopa. Zaśmiał się. Stanął na jeden pisuar by woda nie naciekała mu do butów. -Raz dwa trzy kończę myć. Zostało jeszcze trochę mycia zostały jeszcze literki ID
"No zabije gnoja. Po prostu zabije!" - Pomyślała widząc, że David nie dość, że jej dokłada sprzątania, to jeszcze się popisuje. Co za arogancie, bezczelne, nienormalne, nie inteligentne, lalusiowate dziecko! Mogłaby użyć jeszcze wielu przymiotników, ale postanowiła na tym zakończyć wszystko. Wzmianka o urodzie? To jak zwykle kłuje i tego nie komentowała. Przygryzła tylko wargę. Jak się ma małą bliznę na policzku, to się człowiek przyzwyczaja do tego, że nie jest i nigdy nie będzie urodziwy. Chociaż, zawsze może zacząć chodzić tak jak kiedyś. Z włosami na połowie twarzy. Zaraz... Ale nie przez takiego... takiego... I tu w jej myślach padło bardzo niecenzuralne słowo. Westchnęła. -Nie oduczy- Powiedziała do nauczycielki, a uśmiech nie zszedł z jej twarzy. Zaśmiała się ironicznie. -Siedzimy w tym razem mały- Mruknęła. Zdecydowanie nie chciało jej się iść, więc również użyła zaklęcia do przywołania mopa i ścierek. Cwaniak ma za swoje. Cwaniak ma za swoje. Pomoczyła ścierkę w zlewie i bez najmniejszego problemu zaczęła ścierać swoje dzieło, podśpiewując pod nosem.
- David dziękuję, ale proszę przestań się podlizywać. - nauczycielka nie lubiła takiego zachowania, do końca każdej sprawy była odpowiedziała i sumienna i nigdy nie odpuszczała uczniom. Szczególnie tym wkurzającym. Pomyślała i spojrzała na Connie. I po co to wszystko tym dzieciakom? Nie mogły usiąść spokojnie w swoich dormitoriach? Uhh, one same robią sobie pod górkę w tej szkole i do tego zabierają czas nauczycielom. Kiedy ona była w ich wieku... No cóż, nie można powiedzieć, że nigdy nie zrobiła nic przeciw regulaminowi, ale jeżeli już coś robiła to na pewno było to coś ambitniejszego niż zapchanie kibli. Spoglądała to na chłopaka, to na dziewczynę i obserwowała postępy w ich pracy. W końcu podłoga zaczęła lśnić czystością, a do toalet można się było normalnie załatwić. - David, jesteś wolny. - zwróciła się do chłopaka i skinęła głową w stronę drzwi, aby już wyszedł. - A ty Connie wysprzątasz jeszcze łazienkę Jęczącej Marty. Niestety masz pecha, łazienka wygląda jakby nikogo nie było tam od trzech lat. - powiedziała do dziewczyny, odwróciła się i skierowała w stronę drzwi. Chciała usiąść w swoim gabinecie i odpocząć parę chwil.
Zadowolona z końca sprzątania. Wszystko lśniło, jakby nigdy tutaj nie zaprowadziła swojej dumy. Rozejrzała się. Udało jej się nawet szybciej niż Davidowi, który miał tylko napis do zmycia. Praktyka w domu na coś się przydała. - Chyba sobie pani w kulki leci!! - Krzyknęła. Rękę gwałtownie skierowała do kieszeni z różdżką. Co ona sobie myśli?! Con wysprzątała wszystko tutaj, a jeszcze łazienka jęczącej Marty? Chodziła tam czasem. Ten duch był tak strasznie irytujący! A na dodatek ten kurz i.. - Ale tam są P..Pajęczyny - Wyjąkała cichutko.
Nauczycielka odwróciła głowę i spojrzała na Connie. Oj, biedactwo. Pomyślała, a kąciki jej ust uniosły się lekko. Kiedyś to Connie chciała uprzykrzyć jej życie, więc teraz ona to zrobi. - Nie Connie, nie lecę sobie w kulki i przestań proszę używać mugolskiego języka. - była naprawdę zła, że do Hogwartu przyjeżdżali czasem uczniowie wychowani przez rodziców mugolów, którzy cały czas używali dziwnych mugolskich słów. Wiedziała jednak, że Connie nie ma rodziców mugoli, więc musiała to być jej własna tępota. - Lepiej zabieraj się do pracy, jeżeli się pospieszysz tak jak z tą łazienką to dam ci spokój. A i pamiętaj, że pajęczyny cię nie zaatakują. - powiedziała i wyszła z łazienki zostawiając Connie na środku pomieszczenia.
Używała mogolski powiedzeń, bo mimo, że nie wychowała się wśród nie czarodziei to miała przyrodnią siostrę Candy, która tak żyła. Znała też jej babcię, która pasjonowała obie dziewczyny od zawsze. - Ale pająki tak - Mruknęła do siebie pod nosem. Czy nauczycielka chce ją doprowadzić do nerwicy? Przecież miała zaawansowaną arachnofobię! Nikt o tym nie wiedział, poza Namisiem, no ale jednak - Grr - Kiedy nauczycielka wyszła, wkurzona przywaliła pięścią w ścianę. Jedna z najsłabszych i już dawno zarysowanych kafelek pękła i upadła na ziemię. Connie zdziwiona, że ma "taką siłę", mimo wszystko syknęła czując ból w ręce. - Cholerny, zasrany zdzirowaty babsztyl! - Powiedziała jeszcze na głos.
Męska łazienka. Matias rozglądnął się po niej ostrożnie. Białe kafelki sprawiały, że zrobiło się chłodno, tak, tak… Łazienka stryja Fenrisa była obleśnie wręcz różowa, ta szkolna była więc miłą odmianą dla codziennej egzystencji. Kiedy podchodził do lustra, zauważył, że wisi ono krzywo. Matias był chorobliwym pedantem, więc natychmiast zaczął je poprawiać. Przedmiot jak na złość jeszcze ześlizgnął się ze ściany i z głośny brzękiem roztrzaskał się na podłodze. Przez chwilę Matias stał sparaliżowany całą sytuacją, następnie z jego ust wystrzeliło finezyjne przekleństwo składające się z rzeczownika i czasownika. Siedem…! Siedem lat nieszczęścia! Po chwili się uspokoił. Kto wierzy w te brednie? No nikt nie wierzył. Poza tym, stłuczone lustro wyglądało bardzo ładnie. - Reparo. - Trochę mu było szkoda nowopowstałego dzieła sztuki, lecz naprawił je zaklęciem... z ciężkim sercem, oczywiście.
Morgane Charpentier
Rok Nauki : III
Wiek : 31
Dodatkowo : Legilimencja i oklumencja, teleportacja
Przechodziła szybko przez korytarze. Szukała dość długo łazienki, ponieważ co chwilkę stawała i zastanawiała się co ma zrobić, co powiedzieć, a nawet czy zapukać do drzwi. Czuła się dość głupio w tej sytuacji. Znalazła tą cholerną plakietkę! Jednak to była szansa, by zagadać. Ah.. Gdyby nie to jąkanie. Stanęła przed drzwiami. Zawisła jej ręka w powietrzu by zapukać. - Idiotka! po cholera pukać.. Głupia, głupia, głupia - pomyślała. Stuknęła się w głowę. Może to rodzaj kary? Za dużo legend, książek. . Biedny zgredek. Weszła do łazienki szybko rozejrzała się, by znaleźć wzrokiem Matiasa. Przeszedł ją dreszcz jednak nie był on spowodowany lękiem czy strachem. Powstał onz ciekawości. - Co palnę tym razem? Zamknij swoje myśli debilko i weź w końcu się przywitaj - dość długo tak gadała ze soba w myślach. Uśmiechnęła się uroczo w kierunku Matiasa. Różowy rumieniec pojawił się tak szybko jak pstryknięcie mugolskiej latarki, by oświetliła drogę. A ta droga gdzie prowadziła tym razem? Do jej serca uczuć. - Witaj kolego - powiedziała lekko z żartem. Nie da się ukryć. Drżał jej głos. Nadal mocno ściskała oznakę.
Udało mu się w końcu pochylić przy tym lusterku i zacząć golić mugolską maszynką do golenia. Zdążył już pół twarzy wysmarować kremem, koszulę oczywiście zdjął, bo nie chciał jej wybrudzić. Kiedy weszła Morgane, sięgnął po ręcznik, żeby wytrzeć twarz, po czym podszedł do niej. Zamrugał jednak, trochę zaszokowany tym jej ,,kolego". Chyba jeszcze nigdy nikt do niego tak nie powiedział. Zignorował to jednak, sam też musiał się przywitać. - Witaj, droga Siostro. - rozłożył ręce, aby po przyjacielsku ją uścisnąć. - Czy masz moją plakietkę? - spytał, kiedy już ją puścił. Sprawy mugoli i mugolaków nie mogły czekać. Trzeba było ich bronić, a tępić wszystkie zarazki, które dokuczały tym biedakom!