Męskie łazienki mają to do siebie, że bez względu ile by się je szorowało i jaką ilością środków zapachowych wypsikało nigdy nie mają jakiegoś w miarę normalnego zapachu. Tak jak u dziewczyn, znajduje się tu średniej wielkości wanna, gotowa przyjąć każdego brudasa.
Ostatnio zmieniony przez Bell Rodwick dnia Sob Wrz 06 2014, 17:43, w całości zmieniany 2 razy
Simonowi to krótkie mrukniecie wystarczyło. Jego dłoń znalazła się w majtkach a palce na początku delikatnie muskały przyrodzenie chłopaka,drugą ręką objął szyje Namidy przyciągając go do siebie i składając na jego ustach namiętny pocałunek. Teraz pragnął jego i tylko jego. Serce krukona biło jak oszalałe oddech też wariował... a całym ciałem władało pożądanie i podniecenie. Miał tylko nadzieje że Namida nie robi nic wbrew sobie...że naprawdę tego chce.
Namida na moment wstrzymał oddech... To wszystko działo się tak szybko... Nie mógł uwierzyć, że to w ogóle się działo! Dłonie Simona były tak przyjemne, że myśli Ślizgona skupiły się tylko na nich, i na pocałunku. Wiedział jednak, że nie może pozostać dłużny. Drżącą dłoń z klatki piersiowej chłopaka przesunął w dół, nie zupełnie przypadkiem zahaczając palcami o sutek. Przydługimi paznokciami z początku drażnił tylko skórę na podbrzuszu Simona, by później wsunąć palce za gumkę bokserek, starając się wykonywać identyczne ruchy, co chłopak. Nie był pewien, czy robi to dobrze... Jemu samemu ciężko było powstrzymywać ciche westchnienia, i co raz głośniejsze jęki...
+18 Zapewne gdyby teraz zmierzyć tętno chłopaka dobiło by 200. Gdy poczuł dłoń Namidy w swoich bokserkach,wciągnął głośniej powietrze,a chwile potem jego język znalazł się w ustach ślizgona. Pieszczoty Simona stawały się coraz bardziej intensywne. Westchnienia i jęki Namidy wywołały na ustach chłopaka uśmiech co na pewno nie mogło ujść uwadze jego partnera. Z jego gardła wydobyło się długie mruknięcie zadowolenia. Miał tylko wielką nadzieje ze zaraz nie obudzi się w swoim dormitorium z zaplamionymi spodniami od piżamy i wielkim kroplami potu na czole....
Namida miał przede wszystkim nadzieje, że dźwięki, jakie wychodzą z jego ust, nie ośmieszają go w oczach Simona, ale kompletnie nad nimi nie panował. Nie był niewinnym chłopcem, jasne... Ale i tak pod tym względem nie miał zbyt dużego doświadczenia... W tej chwili czuł więc, jakby jego serce... i coś jeszcze, miało za moment wybuchnąć. - Simon... - szepnął, między jednym pocałunkiem a drugim, a przy tym jękiem. Nie mógł uwierzyć, że to wszystko dzieje się na prawdę. Z każdym kolejnym ruchem zaciskał nieco mocniej dłoń na męskości chłopaka, patrząc na niego spod półprzymkniętych powiek.
+18 Simon otworzył swoje duże szare oczy. Jego serca było jak pies który wreszcie wyjść na spacer. On też nie czuł się jakoś super pewnie w tej materii,poniekąd obawiał się że za sekundę wszystko spieprzy... Jego pocałunek był pełen czułości ale też bardzo namiętny przerywany cichymi jękami. Gdy usłyszał wyszeptane słowa Namidy,jego dłoń niemal automatycznie wyprostowała się,jedynie delikatnie dotykając opuszkami palcy przyrodzenia chłopaka,czekając na dalszy rozwój wydarzeń. Nigdy by nie przypuszczał ze będzie tak ostrożny szczególnie biorąc pod uwagę co działo się w środku.pragnoł Namidy tka bardzo...nie chciał niczego zniszczyć,zostawić po sobie nie pozytywne wspomnienia po sobie...i modlił się w duchu,że nie pośpieszył się za bardzo,że wszystko poszło tak jak powinno...Spojrzał mu w oczy czekając na jakikolwiek ruch z jego strony...
Namida wewnętrznie czuł, że Simon na coś czeka... Chociaż Nami był już twardy jak skała i czuł, że nie wiele mu brakuje, to... Chciał zrobić coś wyjątkowego. I chociaż miejsce i atmosfera nie były godne wspominania, to naprawdę chciał, żeby oboje dobrze to wspominali... kiedyś... Pochylił się, składając stanowczy pocałunek na ustach chłopaka, jakby samego siebie chciał przekonać, że właśnie teraz zrobi to, co pojawiło się w jego głowie. Pocałunek był krótki, bo już za chwilę usta Namidy zeszły na szyje Krukona, później stopniowo co raz niżej, przez obojczyki, klatkę piersiową... Prawą dłoń cały czas trzymał na jego przyrodzeniu, drugą przejechał paznokciami po żebrach, w dół po boku jego ciała, w akompaniamencie pocałunków, które w tej chwili były na wysokości brzucha. Namida cały czas drżał w środku... Bał się nawet szerzej otworzyć oczy, a co dopiero spojrzeć teraz Simonowi w oczy. Mimo lęki, zrobił to jednak, patrząc w te cudne, szare oczy... I właściwie tylko dzięki temu spojrzeniu, odważył się na ten krok. Naprawdę miał nadzieje, że sprawi Simonowi przyjemność, i że chce on tego tak samo mocno, jak Nami... - Mogę...? - sam nie wiedział, dlaczego pyta... Mógł się w ogóle nie odzywać, bo jego głos drżał niesamowicie od nadmiaru emocji, ale chciał się upewnić... i usłyszeć głos Simona...
Simon nigdy w życiu się tak nie czuł. Podniecenie buzowało w nim jak w czynnym wulkanie. Gdy usta Namidy wędrowały po jego torsie uniósł się delikatnie na łokciach,patrząc na chłopaka i przygryzając dolną wargę,wiedząc że zaraz się coś wydarzy... Gdy usłyszał drżący zdecydowanie z emocji głos nie mógł powstrzymać szerokiego uśmiechu. Czuł ze Nami tego chce,że on go do niczego nie zmusza.... Wiedział że jego głos będzie w podobnym stanie powiedział balansując na granicy szeptu: - Tak...-jego wargi kompletnie wyschły,wiec niemal machinalnie je oblizał.
Namida zrobił niemal lustrzany gest, nieco zdenerwowany przejechał językiem po wargach. Jednak uśmiech Simona jak najbardziej przekonał go do tego, że niczego nie musi się obawiać. Sam też się lekko uśmiechnął, mówiąc sobie w myślach "raz kozie śmierć". Oczywiście, że nigdy tego nie robił... Simon był dla niego pierwszy pod wieloma względami. Dlatego starał się przypomnieć sobie w tej chwili wszystkie swoje mokre sny, które dotychczas go męczyły... Szczególnie w okresie, kiedy Simona wyjechał... Jego wyobraźnia podsuwała mu wtedy najróżniejsze obrazy, ich, razem, w przeróżnych konfiguracjach... Ale teraz, teraz to wszystko było na prawdę, to była rzeczywistość, i nie dało się porównać tego podniecenia i ekscytacji do niczego innego. Zsunął nieco bardziej bokserki chłopaka, klękając na posadzce, wolną dłonią opierając się obok jego biodra. Przydługie włosy zsunęły się w dół, całkiem zasłaniając go oczy. I dobrze, bo to po nich najbardziej było widać jego zdenerwowanie, dłonie już przestały drżeć, jedynie on sam czuł przyjemne ciepło w całym ciele. Nami po raz ostatni odetchnął głębiej, w głowie śmiejąc się ze swojego dziwnego strachu. Przecież nie było sie czego bać. Był pewien, że Simon nie miałby mu za złe, gdyby jednak zrezygnował... Ale wcale nie miał takiego zamiaru! Pochylił się, delikatnie całując czubek jego męskości, dopiero po chwili przesuwając po nim lekko językiem... Dokładnie tak, jak w swoich fantazjach, starał się wszystko idealnie odtworzyć. Całował go po całej długości, co jakiś czas drażniąc językiem i kolczykiem w nim... Nigdy nie przypuszczał, że będzie się nim bawił w taki sposób. Chciał, aby Simon czuł się jak najlepiej, więc pomagał sobie dłonią. Nie pewnie, przez kurtynę grzywki, spojrzał w górę, starając się dojrzeć oczy i wyraz twarzy Simona, jakby jeszcze chciał się upewnić, czy na pewno dobrze robi...
+18 Simon nie mógł w to wszystko uwierzyć...powstrzymywał się aby nie uszczypnąć się w drugą dłoń,tka dla pewności ze to wszystko mu się nie śni... Nawet w najśmielszych marzeniach chłopak nie spodziewał się że może być tak cudownie. Gdy poczuł pierwszy pocałunek Namidy,po jego plecach przebiegł przyjemny dreszcz. Z jego z ust wydobywały się jęki i ciche westchnienia zadowolenia. Jedną dłoń zacisnął pięść odchylając na krótką chwile głowę do tyłu. Na jego twarzy malowała się błoga rozkosz...
Gdyby mógł, uśmiechnąłby się szeroko... Teraz jednak był zajęty czymś zupełnie innym. Po reakcji Simona mógł wywnioskować, że to, co robi, sprawia mu przyjemność... I właściwie nie tylko jemu. Nami sam robił się co raz bardziej podniecony samym faktem, że robi coś takiego. Działam zupełnie instynktownie, robił to, co uważał, że jemu samemu sprawiłoby przyjemność. Wsunął męskość chłopaka w usta, jedynie na kilka centymetrów, tylko tyle, ile był w stanie... Nie miał w tym żadnej wprawy, a nie chciał porywać się na zbyt wiele. Starał się oddychać przez nos, jednocześnie ssąc lekko, co chwila zerkając w górę, już właściwie tylko dla własnej uciechy, aby móc patrzeć na jego błogi wyraz twarzy.
+18 Simon czuł lekkie ukucie w okolicy pępka.Przez wszystkie wrażliwsze punkty na ciele chłopaka przeszedł mocny dreszcz ogromnego podniecenia. Jego westchnienia i jęki stawały się coraz głośniejsze,a przynajmniej wrażenie takich robiły odbijając się od ścian łazienki.Męskość krukona stała pod idealnym katem prostym,a kostki na dłoni którą zaciskał kompletnie zbielały... Nigdy nie było mu tka dobrze jak teraz...
Namida nie zwalniał ani na moment, wręcz przeciwnie, przyspieszył nawet, chcąc doprowadzić Simona do spełnienia. Tylko to teraz było ważne, nic więcej. Wolną dłonią powędrował do swojego własnego członka, nie mogąc już wytrzymać tego napięcia. Swój własny dotyk nie robił już na nim tak wielkiego wrażenia po tym, kiedy poznał dotyk Simona, jednak nadal sprawiał, ze przechodziło go dreszcze, szczególnie, że już i tak był niesamowicie mocno podniecony. Było mu bardzo ciężko skupić się na tyle czynnościach na raz, mimo to, starał się nie pogubić rytmu ani nie stracić na tempie. Ssał, dotykał, całował, starając się robić to najlepiej jak tylko mógł.
+18 Simon od początku,ich związku wiedział że usta Namidy są niezwykłe ale teraz...mogłby je tytułować ósmym cudem stwórcy... Chłopak zamknął oczy czując że to się zaraz stanie. Rozluźnił dłoń, oddając się totalnie rozkoszy. Z jego członka wyciekłą biała ciecz,która po połączeniu z odpowiednia komórką dawała życie. Przeczesał dłonią włosy, z meeeega błogim i szczęśliwym wyrazem twarzy spojrzał na Namidę...
To nie tak, że Nami się nie spodziewał... Przecież wiedział, jak to się skończy, i wiedział, że jego praca nie potrwa długo... ale i nie pójdzie na marne. Już wcześniej czuł pierwsze krople nasienia, które specjalnie go nie odtrąciły, więc nie przerywał, jednak kiedy Simon doszedł, Namida nie mógł ukryć zaskoczenia. Gęsta ciecz o niezidentyfikowanym, gorzko słonym smaku wylądowała w jego ustach, a on natychmiast to przełknął, tak szybko, że aż się zachłysnął dodatkowo powietrzem. Odsunął się powoli, pokasłując cicho, starając się szybko uspokoić, chociaż już i tak był strasznie zażenowany. Czuł, jak pieką go policzki, i z pewnością był cały czerwony na twarzy. Nadal klęczał, powoli się unosząc. W końcu uspokoił także oddech. Odgarnął grzywkę na bok, by móc spojrzeć Simonowi w oczy. Uśmiechnął się lekko, cały dumny z siebie. Nadal niezaspokojony, ale niewątpliwie zadowolony.
+18 Simon jeszcze miesiąc temu nie przypuszczałby, że może związać się z chłopakiem i być z nim tak blisko… Namida był pierwszą osobą której pozwolił się dotykać w ten sposób. Przed dziewczynami z którymi kiedyś był czuł się dziwnie skrępowany i ograniczał się jedynie do pocałunków. A z Ślizgonem było kompletnie inaczej. Przu nim czuł pożądanie, rządzę… Może potrafi być szczęśliwy i spełniony tylko w związku z mężczyzną?? Czyżby od zawsze go pociągali, a on, któremu zawsze wbijano do głowy, że związek to tylko i wyłącznie mężczyzna i kobieta, nigdy nie pomyślał że mogłaby żyć inaczej… Chłopak czekał aż jego serce przestanie zagłuszać jego myśli, które kołatały się po jego czaszce. Oddychając głęboko spojrzał w brązowe oczy chłopaka, dostrzegając w nich wiele emocji nad którymi górowało (a przynajmniej tak się chłopakowi wydawało) pożądanie. Simon dobrze wiedział co powinien teraz zrobić. Był winien Namidzie jedne z najpiękniejszych 15 minut w swoim życiu. Spojrzał na niego znacząco, wsunął bokserki z powrotem na biodra, wyciągnął długą rękę w stronę chłopaka łapiąc za koszulkę na wysokości mostka, przyciągając go do siebie i obdarowując pocałunkiem. Niezwykle sprawnie obrócił Namiego na plecy, a sam umiejscowił się na jego biodrach tak, aby prawie 90 kilo nic nie połamało…Spojrzą na chłopaka z góry błyszczącymi oczyma z podekscytowania, zdając sobie sprawę że Nami nadal ma na sobie tą zdecydowanie znoszoną koszulkę. Pokręcił głową z szerokim uśmiechem na ustach i pół sekundy później całował nagą klatkę piersiową swojego chłopaka co jakiś czas przenosząc się na szyje lub zahaczając ustami, bądź językiem o któryś z sutków. Usta Simona przechodziły przez cały korpus Namidy obdarowując go czułymi pocałunkami. Gdy doszły do bioder Krukon wsadził palce po obu stronach majtek Ślizgona,i spojrzał na niego z niemym pytaniem wypisanym na twarzy. W końcu nie chciał się w żaden sposób narzucać…
Namida dokładnie obserwował każdy ruch Simona. W pierwszej chwili chciał powiedzieć, że przecież wcale nie musi nic robić, że będzie jeszcze całe mnóstwo innych okazji... Ale usta chłopaka z całą pewnością zapewniały go, że on także tego chce. Bluzka poszła wręcz błyskawicznie, a zamiast materiału poczuł ciepłe pocałunki, które co chwila wyrywały z jego ust drżące z podniecenia westchnienia. Kiedy jednak Krukon się zatrzymał, Namida podniósł się lekko na łokciach, wpatrując w niego uważnie... Widać było, że jest zdeterminowany, więc Nami tylko uśmiechnął się czule, wysuwając dłoń, by wpleść ją we włosy Simona... Dziękował wszystkim bogom, że jeszcze był w stanie wytrzymać, chociaż cały już drżał z podniecenia.
Simon uklęknął na posadce,jednym szybkim ruchem dłoni suwając majtki z bioder Namidy. Uśmiechnął się można by powiedzieć łobuzersko i nachylił się aby delikatnie pocałować,po czym przejechać językiem po męskości chłopaka. Przez ułamek sekundy analizował co jemu sprawiło największą przyjemność. Wsunął przyrodzenie chłopaka do ust,ssąc je na początku delikatnie jednak z każda sekunda stawało się coraz bardziej intensywne. Palce delikatnie muskały aby sprawić jeszcze większa przyjemność...
Reakcja była natychmiastowa. Namida jęknął, najpierw cicho, jednak im bardziej pieszczoty nabierały na intensywności, tym trudniej było mu się powstrzymywać. Co chwila przeczesywał delikatnie palcami, lub zaciskał je nieco mocniej na włosach Simona, nie mogąc oderwać od niego wzroku. To był najbardziej seksowny widok, jak widział w całym swoim życiu, a był już trochę lat na świecie. Nigdy nie przypuszczał, ze spotka go coś takiego... Nawet z kimś tak wyjątkowym, jak Simon, i to tak szybko... Miał tylko nadzieje, że chłopak źle o nim nie pomyśli... w końcu nie spotykali się jakoś niesamowicie długo, a przecież były pary, które były ze sobą dłużej a nawet o tym nie myślały! Nie chciał, żeby Simon pomyślał o nim, że jest aż taki rozwiązły... No, ale z drugiej strony przecież wiedział, że jest jego pierwszym... Mętlikowi w głowie nie sprzyjał fakt, że Nami czuł, jak jego podniecenie osiąga wyżyny swoich możliwości...
Simon wsuwał i wysuwał (oczywiście nie całkowicie) przyrodzenie chłopaka w ustach. Koniec jego języka drażnił skore na członku chłopaka. ciało Krukona aż buzowało ekscytacją i podnieceniem. Słysząc westchnienia Namidy, uśmiechał się w duchu. Miał nadzieje że chłopakowi jest tak dobrze,jak jeszcze chwile temu było jemu. Właściwie przez chłopaka przemawiało takie pożądanie...że nie zastanawiał się czy to ze wszystko dzieje się tak szybko to dobrze czy źle...
Namida miał wrażenie, że za moment oszaleje! Nie dość, że tyle różnych, sprzecznych myśli kołatało mu się po głowie, to jeszcze cały drżał, nie mogąc skupić sie na niczym innym jak tylko na ustach Simona. Ślizgon podniósł się do góry, siadając w miarę wygodnie. Jedną dłoń nadal miał wplecioną we włosy Simona, drugą zaczął masować jego ramiona i barki. Wszystko nie trwało długo... Nami był już tak podniecony wcześniej, że teraz, przy takim staraniu swojego chłopaka, nie mógł już wytrzymać... - Simon... - szepnął między jękami, później znowu, i znowu, co chwila powtarzając jego imię, aż w końcu doszedł, z trudem tłumiąc głośny jęk... Nie chciał, by ktokolwiek postronny ich usłyszał, a już i tak zachowywał się strasznie głośno... Namida odetchnął głośno, odchylając się w tył... Jego dłonie nadal drżały niespokojnie, więc oparł się o nie z tyłu, zaciskając palce na materiale swojej szaty. Przesunął językiem po wyschniętych ustach, po raz kolejny zerkając na Simona, chcąc się upewnić, czy wszystko ok...
Wszystko działo się naprawdę bardzo szybko,szybciej niż Simon się spodziewał. W jego kubkach smakowych zagościło nasienie Namidy... praktycznie nie poczuł smaku tak podniecony całą tą sytuacją. Usiadł po turecku,aby ulżyć nogą (które znów zdrętwiały) i patrzył na swojego chłopaka. Niedbale odgarnął kosmyki przydługich włosów które wpadały mu do oczu,i przeszkadzały w patrzeniu na Ślizgona. Na jego ustach gościł uśmiech,sam nie wiedział dlaczego. Cieszył się jak małe dziecko ktore właśnie otwiera wielki prezent gwiazdkowy...nie to chyba kiepskie porównanie...Ale mniejsza o to. Simon oddychał głęboko,chcąc uspokoić swoje na nowo rozszalałe serducho...
Kiedy Namida względnie przywrócił swój obiór do porządku, sięgnął jeszcze bluzkę, chociaż jej nie założył... Po prostu trzymał ją i zaciskał na niej dłoń. - To... - zaczął cicho, i się zaciął... Bo co miał powiedzieć?! W sumie, teoretycznie, lepiej było nie mówić, ale skoro już zaczął... To wypadałoby skończyć... - To było niesamowite... Dziękuję... - dokończył, dosłownie szeptem, wpatrując się z uśmiechem na ustach w cudowne, szare oczy Simona. Dopiero teraz do niego docierało, że naprawdę to zrobili...
Simon zapiał spodnie w miarę ogarnął włosy,i jedyną rzeczą jaka zdradzała jego stan były oczy które niewyobrażalnie błyszczały. -Niesamowite...-powtórzył po Ślizgonie, uśmiechając się. On też do końca w to wszystko nie wierzył. Cały czas miał wrażenie że wyobraźnia płata mu figle... że jest z nim już na tyle źle,że ma jakieś urojenia,chore fantazje. Ale nawet jeśli nie miałby nic przeciwko aby takie fantazje przydarzały mu się częściej. Zlustrował wzrokiem całą łazienkę która wyglądała nie zbyt szczególnie... Ale chłopak bł pewien ze na dłuuugo ją zapamięta.
Namida jeszcze ciężej przełknął ślinę, czując, że jego policzki znowu robią się czerwone... Fakt, Simon użył bardzo dobrego słowa- to było baardzo niesamowite. Nie wiele myśląc, poczłapał do chłopaka i objął go mocno za szyje. Chciał go po prostu nadal mieć bardzo blisko siebie. - Dziękuję... - powiedział jeszcze raz, tym razem już szeroko się uśmiechając... Oj tak, ten pierwszy raz będzie wspominał pewnie nie raz, a co najważniejsze, będzie starał się wszystko dopracować, żeby dać chłopakowi jak najwięcej przyjemności. - Następnym razem znajdziemy wygodniejsze miejsce. - dodał, odsuwając się nieco i z bardzo bliska patrząc Simonowi w oczy. Tak, to stanowczo była zapowiedź tego, że BĘDZIE następny raz.
Simon odgarnął włosy z czoła Namidy i spojrzał w oczy koloru płynnej czekolady. Objął go mocno w pasie,tka jak to miał w zwyczaju: -Ja też...-szepnął, całując chłopaka przelotnie w policzek. Był naprawdę szczęśliwy,chyba jak nigdy. Nie chodzi po tym co się stało ale w ogóle,był szczęśliwy z Namidą,można by powiedzieć ze nawet bardzo szczęśliwy. Przy Ślizgonie wszystkie jego troski stawały się malutkimi nie godnymi uwagi bzdetami.
- Słodki... - Namiś cmoknął szybko usta chłopaka, uśmiechając się. Był naprawdę szczęśliwy, chyba tak samo mocno, jak Simon. - I Tylko mój! - dodał szybko. Oj tak, lubił samemu sobie o tym przypominać... To było takie... cudowne uczucie, czuć blisko siebie tą drugą osobę... Tą osobę, którą się mocno kocha, zależy nam na niej i chcemy jej szczęścia. Aż na samą myśl robiło się ciepło na sercu. - Masz na coś ochotę? - spytał cicho... Może tylko z lekko wyczuwalnym podtekstem. Ale równie dobrze mógł mieć na myśli przechadzkę po zamku, albo pójdzie gdzie indziej, może w nieco... przyjemniejsze miejsce.