Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Château de Guise

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 3 z 3 Previous  1, 2, 3
AutorWiadomość


Irvette de Guise
Irvette de Guise

Absolwent Slytherinu
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 172cm
C. szczególne : Burza rudych włosów, piegi, lawendowy tatuaż za lewym uchem, krwawa obrączka na palcu
Dodatkowo : Hipnoza
Galeony : 581
  Liczba postów : 2667
https://www.czarodzieje.org/t19796-irvette-lavena-de-guise
https://www.czarodzieje.org/t19821-poczta-irvette#601307
https://www.czarodzieje.org/t19797-irvette-de-guise
https://www.czarodzieje.org/t19820-irvette-de-guise-dziennik#601
Château de Guise - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Château de Guise - Page 3 Empty


PisanieChâteau de Guise - Page 3 Empty Château de Guise  Château de Guise - Page 3 EmptyNie Mar 28 2021, 16:52;

First topic message reminder :


Château de Guise



Wejście główne


Szesnastowieczna rezydencja od pokoleń należąca do rodziny de Guise. Stojąc przed frontowym budynkiem, nie widać ciągnących się z tyłu ogrodów ani szklarni.


Domek dla gości


Budynek z sypialniami przeznaczony dla odwiedzających rodzinę biznesmenów lub przyjaciół. Tylko najbliżsi zostają ulokowani w głównym gmachu.


Kuchnia


Głównie używana przez skrzaty, rzadziej przez domowników. Od czasu do czasu można jednak spotkać tam którąś z córek de Guise.


Jadalnia


Miejsce rodzinnych posiłków.  


Salon


Miejsce odpoczynku, jak i pomieszczenie do załatwiania biznesów.


Sypialnia Irvette


Pokój, do którego niewiele osób miało przyjemność zajrzeć.


Ukryta biblioteka Irvette


Wstęp tutaj ma tylko Irv. Wejście chroni zaklęcie, które nie pozwala obcym wejść tutaj bez obecności dziewczyny.


Ogrody


Ogromny, schludnie utrzymany teren za rezydencją z licznymi ozdobami i ławeczkami, na których można przysiąść i odpocząć.


Cieplarnie


Przepiękne ogrody na tyłach rezydencji prowadzą do rodzinnych cieplarni pełnych tysięcy gatunków magicznych roślin.


Zarówno posiadłość jak i cieplarnie otoczone są wieloma zaklęciami ochronnymi. Dodatkowo rezydencja jest nienanoszalna.


______________________



 
A star becomes a sun, under the pressure of darkness.
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Irvette de Guise
Irvette de Guise

Absolwent Slytherinu
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 172cm
C. szczególne : Burza rudych włosów, piegi, lawendowy tatuaż za lewym uchem, krwawa obrączka na palcu
Dodatkowo : Hipnoza
Galeony : 581
  Liczba postów : 2667
https://www.czarodzieje.org/t19796-irvette-lavena-de-guise
https://www.czarodzieje.org/t19821-poczta-irvette#601307
https://www.czarodzieje.org/t19797-irvette-de-guise
https://www.czarodzieje.org/t19820-irvette-de-guise-dziennik#601
Château de Guise - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Château de Guise - Page 3 Empty


PisanieChâteau de Guise - Page 3 Empty Re: Château de Guise  Château de Guise - Page 3 EmptyCzw Kwi 25 2024, 13:09;

Ona z kolei była przyzwyczajona do podobnych wyrzeczeń, choć dzisiaj było jej wyjątkowo ciężko odsunąć na bok to, co podpowiadały jej mniej logiczne części umysłu. Wiedziała, co powinna zrobić, a jednocześnie było to ostatnim, czego tak naprawdę chciała. Znaleźli się w sytuacji bez wyjścia, które zadowoliłoby ich jakkolwiek, a to, co wydarzyło się później, tylko dodatkowo skomplikowało sprawę.
Chciała tego, owszem, nie mogła zaprzeczyć, że było inaczej. To, jak chętnie, choć nieśmiało oddała pocałunek, mówiło samo za siebie. Gdy przekraczała pewną granicę, kontrola jakiej była nauczona, odchodziła na bok. Bardzo dobrze o tym wiedziała, dlatego raczej zapobiegała, gdy znajdowała się w podobnej sytuacji i wychodziło jej to niesamowicie dobrze. Ten dzień był jednak inny. Stawka była o wiele większa niż normalnie, a uczucia skumulowały się w taki sposób, że musiała znaleźć dla nich ujście. Magia nie wchodziła w grę, bo Celtycka Noc pozbawiła ją tej metody. Zostawało więc utopić to wszystko w wargach Ryana.
Westchnęła cicho w jego usta, gdy przyciągnął ją bliżej siebie. Kanapa nie zapewniała za dużo swobody w kwestii ustawienia ich ciał, więc postanowiła sama o to zadbać siadając okrakiem na jego kolanach i tym samym podwyższając nieco komfort całego przedsięwzięcia. Chciała być blisko niego, choćby przez tę krótką chwilę, jaka była im dana. Po raz pierwszy i zapewne ostatni.
Nie odpowiedziała nic na jego słowa, bo i nie było takiej potrzeby. Rozświetlone oczy dziewczyny i delikatnie przygryziona warga, mówiły za nią wszystko, czego w tej chwili potrzebowali. Wyglądało na to, że i ją rozum opuścił. Przesunęła dłoń z jego karku na szyję i dalej w dół, by na końcu zahaczyć o guziki koszuli Ryana i zacisnąć się na jej materiale, jakby desperacko próbowała mu tym powiedzieć, by nie ważył się teraz jej zostawiać. Kolejna fala ciepła zalała jej własne ciało, gdy coraz głębiej zanurzali się w pocałunkach. Czuła, jak materiał marynarki zaczyna jej ciążyć, więc po prostu zrzuciła ją z siebie, odsłaniając zarumienione z emocji ramiona.

______________________



 
A star becomes a sun, under the pressure of darkness.
Powrót do góry Go down


Ryan Maguire
Ryan Maguire

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 27
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 180
C. szczególne : irlandzki akcent | niesforne loki | podobny do Tomasza ale wyższy i ładniejszy ofc
Galeony : 488
  Liczba postów : 297
https://www.czarodzieje.org/t22430-ryan-maguire#742030
https://www.czarodzieje.org/t22432-ryan-maguire
https://www.czarodzieje.org/t22429-ryan-maguire
Château de Guise - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Château de Guise - Page 3 Empty


PisanieChâteau de Guise - Page 3 Empty Re: Château de Guise  Château de Guise - Page 3 EmptyCzw Kwi 25 2024, 17:54;

Tak jak już ustalili, pewnych rzeczy w życiu nie dało się przewidzieć, innym z kolei zapobiec, bez względu na starania i podejmowane usilnie próby. Uczucia i emocje były poza czyjąkolwiek kontrolą, a ignorowane wystarczająco długo nabierały mocy przejmowania sterów nad czynami, i to właśnie działo się w tym momencie na sofie w sekretnej bibliotece. Serca przejęły kontrolę nad rozumami i nie było już od tego odwrotu.
Nie żeby chciał teraz rezygnować. Powinien. Ale nie chciał. I nie ulegało wątpliwości, że Irvette podzielała jego zdanie; nie musiała nic mówić, jej spojrzenia i gesty wyrażały wszystko, co Ryan chciał w tej chwili wiedzieć. Znalazła się na jego kolanach, jej marynarka - na podłodze, a wraz z każdym kolejnym gorączkowym pocałunkiem, czułym dotykiem i niekontrolowanym westchnięciem na bogato zdobionym dywanie jedno po drugim lądowały kolejne ubrania. A wraz z nimi pozbywali się ostatnich resztek rozsądku.

|ztx2
Powrót do góry Go down


Irvette de Guise
Irvette de Guise

Absolwent Slytherinu
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 172cm
C. szczególne : Burza rudych włosów, piegi, lawendowy tatuaż za lewym uchem, krwawa obrączka na palcu
Dodatkowo : Hipnoza
Galeony : 581
  Liczba postów : 2667
https://www.czarodzieje.org/t19796-irvette-lavena-de-guise
https://www.czarodzieje.org/t19821-poczta-irvette#601307
https://www.czarodzieje.org/t19797-irvette-de-guise
https://www.czarodzieje.org/t19820-irvette-de-guise-dziennik#601
Château de Guise - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Château de Guise - Page 3 Empty


PisanieChâteau de Guise - Page 3 Empty Re: Château de Guise  Château de Guise - Page 3 EmptyCzw Kwi 25 2024, 18:07;

Widziadła: NIE
Scenariusz: n/d

Miękka pościel otulała jej nagie ciało, gdy powoli wybudzała się ze snu. Dobrze znała materiał, który czuła na swojej skórze. Nie musiała wcale otwierać oczu by wiedzieć, że znajduje się w swoim rodzinnym domu. Co więcej, nie chciała unosić powiek nawet na milimetr obawiając się, że wczorajszy dzień i noc, były jedynie przyjemnym snem. Wiedziała, że tak by było lepiej, a jednak nie chciała się budzić z tych złudzeń. Jeszcze przez chwilę zatapiała się we wspomnieniach, gdy w końcu zebrała się na odwagę by stawić czoło rzeczywistości. Zielone tęczówki powoli zaczynały lustrować otoczenie i nie potrzebowały wiele czasu, by dostrzec leżącą obok postać. Irvette poczuła, jak owiewa ją znajomy zapach i poczuła jednocześnie ulgę i panikę z tym związaną. Co oni najlepszego zrobili?! Wiedziała, że popełnili błąd i nie było już od tego odwrotu. Zatracali się raz za razem w impulsach, spowodowanych... Szczerze, to nie była pewna czym. Wiedziała jednak, że wcześniejsze przeczucia ani trochę jej nie opuściły. Wręcz przeciwnie, coraz bardziej czuła, że nie chce tak po prostu przekreślić relacji z Ryanem.
Póki wciąż tu trwali, chciała skorzystać z tego momentu. Delikatnie odgarnęła włosy z jego czoła, by móc patrzeć w twarz spokojnie śpiącego obok czarodzieja.
-Zostańmy tu do końca tygodnia. - Wyszeptała cicho, gładząc go po policzku, gdy i on w końcu się obudził. Gorzej być już nie mogło, więc czemu nie mieliby wykorzystać tego weekendu, gdy całe chateau było tylko dla nich. Prędzej czy później czekało ich pożegnanie, ale jeśli tylko Ryan chciał, była gotowa odsunąć je w czasie dla kilku dodatkowych chwil w jego towarzystwie.

______________________



 
A star becomes a sun, under the pressure of darkness.
Powrót do góry Go down


Ryan Maguire
Ryan Maguire

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 27
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 180
C. szczególne : irlandzki akcent | niesforne loki | podobny do Tomasza ale wyższy i ładniejszy ofc
Galeony : 488
  Liczba postów : 297
https://www.czarodzieje.org/t22430-ryan-maguire#742030
https://www.czarodzieje.org/t22432-ryan-maguire
https://www.czarodzieje.org/t22429-ryan-maguire
Château de Guise - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Château de Guise - Page 3 Empty


PisanieChâteau de Guise - Page 3 Empty Re: Château de Guise  Château de Guise - Page 3 EmptyCzw Kwi 25 2024, 22:23;

widziadła: nie

Dawno nie spał tak dobrze - mocno, spokojnie, błogo. Jak czarosuseł. W wyjątkowo miękkiej pościeli, na niesamowicie wygodnym łóżku, zalany falą endorfin i z Irwetką w ramionach, trudno byłoby mu sobie wymarzyć lepsze okoliczności wypoczynku; budził się powoli, rozmarzony uśmiech pojawił się na ustach jeszcze zanim na dobre otworzył oczy, bo poczuł na twarzy delikatny dotyk znajomej dłoni. Dopóki przez chwilę tkwił w tym półśnie, wszystko było jak najbardziej w porządku - a potem odzyskał pełną świadomość i brutalnie zderzył z rzeczywistością, gdy przypomniał sobie wszystkie tragiczne fakty z wczorajszej rozmowy. Kiedy spojrzał na Irwetę, miał w oczach przerażenie wywołane myślą, że czas skonfrontować się z popełnionym błędem, że nadszedł moment w którym będzie musiał raz na zawsze opuścić to miejsce i jej osobę; błysk strachu ustąpił jednak wyraźnej uldze, gdy usłyszał jej słowa. Spędzenie razem tych kilkudziesięciu godzin było jak leczenie otwartego złamania plastrem, ale nie zamierzał z tego zrezygnować tylko dlatego, że wolałby zostać do końca świata; nie mogli mieć tego, czego chcieli, więc pozostało im korzystanie z tego co jest. Nawet jeśli miała to być tylko krótka zabawa w szczęśliwych zakochanych.
- Zostańmy - przytaknął i przysunął Irwetkę do siebie, żeby przypieczętować to ustalenie czułym pocałunkiem, a potem nie wypuścił jej już z objęć, tak żeby kładąc się z powrotem mogła oprzeć głowę na nim zamiast na poduszce. Taki już był przylepny, co zrobić. - Niech to będzie najbardziej nierozsądny weekend w historii. I najlepszy - zapowiedział prawie uroczystym tonem, postanawiając sobie w duchu, że nie pozwoli by cokolwiek zepsuło mu te nadchodzące dni. Żadnych rozmyślań i wyrzutów sumienia.
- Jak zdecydujemy się kiedyś ruszyć z łóżka... to pokażesz mi ogród? Jestem ciekawy twoich ulubionych miejsc - poprosił, bo chociaż byłby całkowicie zadowolony z pozostania w sypialni i cieszenia się wzajemną obecnością, to chciał też wykorzystać ten moment by dowiedzieć się o Irwetce czegoś nowego. A od czego lepiej zacząć w przypadku takiej rośliniary, jeśli nie od ogrodu?
Powrót do góry Go down


Irvette de Guise
Irvette de Guise

Absolwent Slytherinu
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 172cm
C. szczególne : Burza rudych włosów, piegi, lawendowy tatuaż za lewym uchem, krwawa obrączka na palcu
Dodatkowo : Hipnoza
Galeony : 581
  Liczba postów : 2667
https://www.czarodzieje.org/t19796-irvette-lavena-de-guise
https://www.czarodzieje.org/t19821-poczta-irvette#601307
https://www.czarodzieje.org/t19797-irvette-de-guise
https://www.czarodzieje.org/t19820-irvette-de-guise-dziennik#601
Château de Guise - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Château de Guise - Page 3 Empty


PisanieChâteau de Guise - Page 3 Empty Re: Château de Guise  Château de Guise - Page 3 EmptyCzw Kwi 25 2024, 23:10;

Oczywiście zdawała sobie sprawę, że i miesiąc we Francji nie załatwiłby problemu. Skoro jednak zniszczyli wszystko, co postanowili, jednym nierozsądnym pocałunkiem, postanowiła posłuchać Stéphane`a i wziąć od życia to, czego naprawdę chciała. Przynajmniej na te kilka ulotnych chwil. Wciąż obawiała się o Ryana i jego bezpieczeństwo. Wiedziała, że jest dorosłym i zdolnym czarodziejem, ale czuła się odpowiedzialna od teraz za jego życie. Nie była w stanie jednak o tym myśleć teraz, gdy leżał obok niej, a ona wciąż czuła na ciele wszystkie miejsca, które wczoraj naznaczał gorącymi pocałunkami. Sama czuła się bezpiecznie tu, w jego ramionach i przez myśl przeszło jej, że to byłoby jej życie idealne. W domu, we Francji, z kimś takim u boku. Może nawet i konkretnie z tym kimś u boku, choć to nie byłoby w jej stylu, tak szybko dochodzić do podobnych konkluzji.
Poczuła ulgę, gdy przyjął jej propozycję. Obawiała się, że może być inaczej. Widziała to przerażenie w jego tęczówkach i była pewna, że sam dobrze wiedział, co wczoraj uczynili. Zmył jednak jej obawy tym czułym gestem, a ona z ulgą opadła na jego tors, wtulając się w niego z delikatnym uśmiechem.
-Myślę, że jedno mamy już odhaczone. - Odpowiedziała pół smutno, pół żartobliwie. -Rezydencja jest nasza. Możemy zrobić z tym czasem, co tylko chcemy. - Dodała zaraz, wskazując na niezliczone możliwości stworzenia najlepszego weekendu. Gdyby chcieli, mogli nawet zrobić sobie prywatny bal. Skrzaty nie miały nic do gadania, a i odpowiednie pomieszczenie się tu znajdowało. Razem z milionem innych rozrywek, które jednak chwilowo gasły przy tej chwili, którą teraz mieli dla siebie.
Na wzmiankę o ogrodzie podniosła na niego rozanielony wzrok. Spodziewała się, że robi to dla niej, ale nadal był to naprawdę uroczy gest. Wciąż nie była przyzwyczajona do podobnego traktowania, a już na pewno nie przez kogoś, kto nie oczekiwał od niej odpowiednich interesów, czy po prostu nie bałby się gniewu jej rodziny. Nic więc dziwnego, że sama lekko się uniosła i go pocałowała ponownie, nim zabrała się za odpowiedź.
-A co powiesz na śniadanie w ogrodzie? Możemy upiec bułeczki i skorzystać z wiosennej pogody. - Zaproponowała, bo choć nie odmawiała zwykłym spacerom, to jednak trzeba było dbać też o odpowiednie żywienie.
Nim jednak ruszyli się z miękkiej pościeli, skorzystali z uroku leniwego poranka w swoich ramionach i dopiero wtedy Irv wstała, by przejść do łazienki i wyjąć z niej dwa satynowe szlafroki. Jeden nałożyła na siebie, po szybkim prysznicu, a drugi dała Ryanowi, by i on mógł się w końcu odświeżyć. W międzyczasie sama ubrała się w lekką sukienkę, a jemu uszykowała komplet po bracie.
-Wydaje mi się, że fiolet to Twój kolor. - Oznajmiła radośnie, podając mu ubrania, bo przecież nie było opcji, żeby chodził przez cały weekend w tym, w czym tutaj przybył. Skrzaty wypiorą jego odzież i na pewno ją odzyska, ale w międzyczasie musiał coś ubrać.

______________________



 
A star becomes a sun, under the pressure of darkness.
Powrót do góry Go down


Ryan Maguire
Ryan Maguire

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 27
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 180
C. szczególne : irlandzki akcent | niesforne loki | podobny do Tomasza ale wyższy i ładniejszy ofc
Galeony : 488
  Liczba postów : 297
https://www.czarodzieje.org/t22430-ryan-maguire#742030
https://www.czarodzieje.org/t22432-ryan-maguire
https://www.czarodzieje.org/t22429-ryan-maguire
Château de Guise - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Château de Guise - Page 3 Empty


PisanieChâteau de Guise - Page 3 Empty Re: Château de Guise  Château de Guise - Page 3 EmptySob Kwi 27 2024, 15:02;

Nigdy zbyt intensywnie nie zastanawiał się nad tym jak wyglądałoby jego wymarzone życie, skupiając raczej na tym co było tu i teraz, ale i jemu przeszło przez myśl, że chwili trwającej obecnie niewiele brakuje do ideału - tylko tego, by mogła trwać wiecznie. To jednak było niemożliwe, dlatego nie pozostało mu nic innego niż zrobić wszystko, by ta sielanka nie kończyła się aż do ostatniej sekundy spotkania. Zgodził się z nią, gdy zauważyła, że zdążyli już spełnić połowę planów na ten weekend i od razu wiedział, który. Uśmiechnął się smutno w odpowiedzi, odpychając wciskające w umysł nieprzyjemne myśli i wyrzuty, a zamiast nich skupił się na wizji c a ł e j rezydencji dostępnej tylko dla nich. Aktualnie chyba najbardziej kusząca wydawała mu się opcja zrzucania z Irwety ubrań w każdym pomieszczeniu z osobna, ale prywatny bal też byłby dobrym pomysłem. Najważniejsze i tak było towarzystwo. - Cokolwiek, byle z tobą - stwierdził więc, bawiąc się kosmykiem jej włosów, bo był przekonany że nawet gdyby obierali razem ziemniaki to byłoby niesamowite i romantyczne. Jego propozycja odwiedzenia ogrodu - która naprawdę szczerze sprawiłaby mu przyjemność, nie tylko jej! - została entuzjastycznie zaaprobowana, a przy tym i ulepszona, bo Irwetka dosyć rozsądnie przypomniałam sobie o tak przyziemnych rzeczach jak jedzenie. Śniadanie w ogrodzie to dopiero był sielankowy pomysł, idealny na ten dzień. - Brzmi doskoanle, z wrażenia zupełnie zapomniałem że umieram z głodu. Musisz mi tylko obiecać, że nie będziesz żądała odszkodowania, jak przy tym pieczeniu puszczę ci kuchnię z dymem - zastrzegł wesoło, uprzedzając przy okazji by nie spodziewała się po nim cudów. Pocałunek wymieniony później przeciągnął się w bardzo długie i miłe cieszenie własnym towarzystwem, a kiedy wreszcie zdecydowali się na opuszczenie łóżka, Ryan spokojnie mógłby stwierdzić że druga część ich planu - najlepszy weekend - zdecydowanie też została już odhaczona. Nie znaczyło to jednak, że mieli zrezygnować z dalszej jego celebracji.
Irvette jak zwykle pomyślała o wszystkim i zadbała nawet o to, żeby miał się w co ubrać, chociaż wcale nie przeszkadzałoby mu chodzenie cały dzień w tym luksusowym szlafroku. Podziękował jej i zaśmiał się z jej słów, bo fiolet rzeczywiście był jego ulubionym. - Trafiłaś w punkt, oczywiście kolor monarchów to jedyny słuszny wybór. Czyjakolwiek to koszula, ma wspaniały gust - rzucił żartobliwie; miał tylko nadzieję, że strój nie należał do ojca Irwety, bo to byłoby dosyć niezręczne, chociaż może i trochę zabawne. Biorąc pod uwagę to jak idealnie na niego pasowała, to obstawiał jednak raczej jakiegoś piętnastolatka, pewnie brata. Kiedy oboje byli już gotowi i prezentowali się szykownie jak roześmiani czarodzieje z reklamy serka Czarmette, Ryan ruszył za Irwetką w stronę, jak zakładał, kuchni, choć zanim tam dotarli, przystanął w korytarzu. - Irvette? W domu są skrzaty, prawda? Możemy się przy nich zachowywać swobodnie czy... czy powinienem ostentacyjnie napomknąć jak wygodny był pokój gościnny? - zapytał, bo nie wiedział czy ich sekret mógł wyjść poza sypialnię, a na wszelki wypadek wolał być przygotowany żeby nie palnąć gafy przy wścibskiej służbie.
Powrót do góry Go down


Irvette de Guise
Irvette de Guise

Absolwent Slytherinu
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 172cm
C. szczególne : Burza rudych włosów, piegi, lawendowy tatuaż za lewym uchem, krwawa obrączka na palcu
Dodatkowo : Hipnoza
Galeony : 581
  Liczba postów : 2667
https://www.czarodzieje.org/t19796-irvette-lavena-de-guise
https://www.czarodzieje.org/t19821-poczta-irvette#601307
https://www.czarodzieje.org/t19797-irvette-de-guise
https://www.czarodzieje.org/t19820-irvette-de-guise-dziennik#601
Château de Guise - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Château de Guise - Page 3 Empty


PisanieChâteau de Guise - Page 3 Empty Re: Château de Guise  Château de Guise - Page 3 EmptySob Kwi 27 2024, 22:38;

Nie wiedziała, czy jest w stanie zupełnie zapomnieć o wszystkim tym, co wczoraj zostało powiedziane. Owszem, poddała się czułości i bliskości Ryana, ale nie zmieniało to faktu, że teraz już na pewno byli w bardzo nieciekawej sytuacji. Jednego była jednak pewna - skoro już popełnili błąd, chciała wykorzystać ten fakt jak tylko mogła.
-Beze mnie za wiele byś tu nie zdziałał. - Zażartowała nieco, choć taka była prawda. Bez towarzystwa kogoś z rodziny w ogóle by tu nie wszedł, a o pozostawieniu go samego na terytorium chateau w ogóle nie było takiej mowy. -Myślę, że jakoś przeżyję. Tylko nie podpal siebie. Wątpię, bym miała drugi raz tyle szczęścia z zaklęciami leczniczymi. - Fakt, że magia w ogóle jej nie słuchała, od Celtyckiej Nocy, wolała zostawić dla siebie. Nie była jeszcze pewna, czy może aż tak bezgranicznie Ryanowi ufać i czy przypadkiem w jakiś sposób jej nie wykorzystuje. Umysł dziewczyny starannie ignorował podobne myśli, przyćmiony wszystkim przyjemnym, co miało miejsce między nimi, ale nie zmieniało to faktu, że podobne rozmyślania w niej siedziały.
Maguire miał rację, to był zdecydowanie najlepszy weekend, jaki mogła sobie wymarzyć. Długi pobyt w łóżku żadnego z nich nie zmartwił i choć sama chętnie przyjęłaby propozycję zrzucenia z siebie odzienia w każdym zakamarku domu, tak były rzeczy, o które też trzeba było zadbać. Śmierć z głodu, jakkolwiek romantyczna by w swoich ramionach nie była, to jednak nie mieściła się na liście planów rudowłosej.
-Należy do mojego młodszego brata. Nie przepada za tym kolorem, ale Tobie w nim nieziemsko. Może powinieneś celować w fotel Ministra, skoro już władcze kolory idą z Tobą w parze. - Zaproponowała, nie mając zamiaru spuszczać z niego wzroku, gdy się przebierał. Chyba jasno mogli stwierdzić, że wszelki wstyd i niepotrzebna nieśmiałość opuściła ich w ciągu ostatniej doby.
Gdy już obydwoje byli gotowi, poprowadziła go przez obszerne korytarze, samej wspierając się o jego ramię. Właśnie miała zadać mu pytanie, kiedy to Ryan pierwszy poruszył temat. I to dość istotny. Przystanęła, gdy zaczął od jej imienia, bo to zdecydowanie nie brzmiało jak wstęp do radosnych wyznań. Zaraz jednak uśmiechnęła się ponownie, gdy okazało się, że Ryan martwił się o skrzaty domowe.
-Służba, w każdej postaci, to największe plotkary, jakie możesz sobie wyobrazić. Na pewno już wiedzą, co ma tu miejsce. - Zdawała sobie z tego sprawę, że jakkolwiek by się nie starali, przed skrzatami nie było w tym domu tajemnic. Ba, była nawet skłonna stwierdzić, że wiedziały one o rezydencji więcej niż sama rodzina Irvette, która przecież zamieszkiwała tu przez pokolenia. -Jacinthe! - Mimo wszystko czarownica wezwała swoją ukochaną skrzatkę, która już po chwili pojawiła się przed nimi z charakterystycznym dźwiękiem. -Jacinthe, skarbie. Gdyby ktokolwiek z mojej rodziny i poza niej spytał, kogo widziałaś w weekend w chateau, jaka byłaby Twoja odpowiedź? - Zapytała, patrząc na swoją służkę łagodnie, aczkolwiek zdecydowanie. Jacinthe nie sprawiała wrażenia zdenerwowanej, czy jakkolwiek zdziwionej podobnym pytaniem. -Nikogo oprócz Panienki Irvette tu nie było. Panienka przyjechała sprawdzić postęp badań nad wpływem tego dziwnego pyłku na jej rośliny. - Jacinthe odpowiedziała bez zająknięcia, ignorując całkiem obecność Ryana, którego Irv wciąż trzymała pod rękę. -Dziękuję Ci kochana. Upewnij się, że reszta skrzatów również jest zaznajomiona z tą wersją wydarzeń. - Rudowłosa wydała polecenie i znów została sama ze swoim gościem, do którego odwróciła się, by podsumować to, co właśnie miało miejsce. -To jedne z najbardziej dyskretnych i lojalnych skrzatów, jakie znam. Nigdy mnie nie zawiodły. - Wyjaśniła, po czym przeszli dalej, by w końcu znaleźć się w obszernej kuchni, gdzie zastali ślady porannej krzątaniny skrzatów, choć istot nigdzie nie było widać.
-To co, bierzemy się do pracy? - Zapytała, ściągając z wieszaka dwa fartuchy w kwiaty. Co jak co, ale szkoda byłoby zniszczyć tak dobre i drogie ubrania mąką, czy inną jajeczną mieszanką.

______________________



 
A star becomes a sun, under the pressure of darkness.
Powrót do góry Go down


Ryan Maguire
Ryan Maguire

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 27
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 180
C. szczególne : irlandzki akcent | niesforne loki | podobny do Tomasza ale wyższy i ładniejszy ofc
Galeony : 488
  Liczba postów : 297
https://www.czarodzieje.org/t22430-ryan-maguire#742030
https://www.czarodzieje.org/t22432-ryan-maguire
https://www.czarodzieje.org/t22429-ryan-maguire
Château de Guise - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Château de Guise - Page 3 Empty


PisanieChâteau de Guise - Page 3 Empty Re: Château de Guise  Château de Guise - Page 3 EmptyNie Kwi 28 2024, 21:19;

Roześmiał się z jej uwagi, starając nie myśleć o tym, że faktycznie gdyby próbował zjawić się w progach rezydencji sam, zostałby potraktowany jak wróg i w jakichkolwiek innych okolicznościach w ogóle nie byłoby tu dla niego miejsca. Obecna sytuacja jednak wybitnie mu sprzyjała, więc postanowił się skupić na tym i innych pozytywach. Czyli na Irwetce, która właśnie rozczuliła go wyznaniem, że ceni go bardziej niż luksusowe meble kuchenne. - Postaram się, ale nic nie obiecam. Nie chcesz wiedzieć, ile razy w szkole podpalałem sobie włosy na gotowaniu... i eliksirach... i zaklęciach też, jak uczyliśmy się Incendio - rozbawiony, podzielił się z nią fascynującym faktem ze swojej młodości, mianowicie że był okropną ofermą i przed tymi wypadkami jego fryzura wyglądała dużo lepiej. - Chociaż nie sądzę, żeby twoje zaklęcia lecznicze była kwestia szczęścia, stawiałbym raczej na umiejętności - dodał jeszcze, bo w co jak co, ale w jej talent do czarowania nie śmiałby wątpić i nie wiedział, skąd w niej nagle taka niepotrzebna skromność; nawet nie przyszłoby mu do głowy, że celtycka magia mogła namieszać w jej magicznych zdolnościach. Prawdę mówiąc, to starał się w ogóle nie myśleć o tamtym wieczorze i towarzyszących mu czarach, bo wspomnienia tego co się działo powodowały mu w głowie niezły mętlik. Może więc i lepiej, że Irv nie wspominała teraz o tym jak kąpała się w rzece z tamtym blondynem, bo wtedy Ryan musiałby się z nią podzielić swoimi przeżyciami z celtyckiej nocy, a chyba wolałby zachować je dla siebie; miał dziwne poczucie winy związane z całą tą sytuacją.
- O. Ilu masz braci? - zagaił, z poczuciem ulgi że to jednak nie jest strój starego de Guise; bez skrępowania zrzucił szlafrok i ubierał się w obecności Irwetki, nawet nie myśląc o tym, że raptem dobę wcześniej wydawałoby mu się to absolutnie niedopuszczalne i w ogóle niemożliwe. Zabawne, jak szybko sprawy potrafią przyjąć zupełnie inny obrót. Zaśmiał się z komentarza o władzy, ale odpowiedział całkiem poważnie: - Minister to niewdzięczna robota, celuję w Najwyższą Szychę Międzynarodowej Konfederacji - zdradzając jej przy tym swoje plany, może nie będące na wyciągnięcie ręki, ale z pewnością realne; był przekonany, że jak już obejmie szefostwo własnego departamentu, to pójdzie z górki.
Ona obsypała go komplementami, a on ją pocałunkami, bo żadne słowa nie były w stanie wyrazić tego, jak pięknie wyglądała w tej sukience - ostatecznie jednak opamiętali się w porę, by udało im się chwilę później wyjść na korytarz. Słowa Irwetki o służbie nie zabrzmiały optymistycznie i myślał już, że to oznacza przymus sprawiania pozorów bardzo oficjalnej wizyty, co, co tu dużo mówić, byłoby szalenie trudne i odbierałoby część tej beztroskiej radości jaką planowali sobie zafundować w ten weekend; ku jego uldze, i zdumieniu zarazem, okazało się że nie mają się czym martwić. Skrzaty musiały albo bardzo kochać Irvette albo bardzo się jej bać, skoro wykazywały tak ślepą lojalność; stwierdził jednak, że woli nie wiedzieć, która z opcji jest prawdą. Cokolwiek to było, ważne że działało. - Jestem pod wrażeniem - przyznał, gdy Jacinthe zniknęła z pola widzenia - I bardzo im wdzięczny, bo nie wyobrażam sobie że mielibyśmy się powstrzymywać - dodał, nachylając się by dla odmiany pocałować ją w policzek, a gdy tylko te słowa opuściły jego usta, poczuł dziwne ukłucie żalu - bo właśnie to będą musieli robić, gdy minie weekend. Powstrzymywać, kontrolować i udawać.
Na razie jednak moment trwał, a oni weszli do kuchni i Irvette natychmiast zarządziła rozpoczęcie pracy. Z uśmiechem założył kwiecisty fartuch, który natychmiast dodał mu punktów profesjonalizmu i pewności siebie, po czym zatarł ręce, jakby był gotowy do kucharzenia.
- Nie - powiedział jednak wbrew temu co sugerował jego gest i rozejrzał się po kuchni w poszukiwaniu, jego zdaniem, niezbędnego atrybutu kulinarnego - Macie tu jakieś radio? Potrzebujemy muzyki, bez tego to nie gotowanie - wyjaśnił, bo w jego świecie przekrzykiwanie czaromiksera śpiewem i pląsy przy oczekiwaniu na nagrzanie czaropiekarnika były standardem i zamierzał tę zasadę wprowadzić również tutaj.
Powrót do góry Go down


Irvette de Guise
Irvette de Guise

Absolwent Slytherinu
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 172cm
C. szczególne : Burza rudych włosów, piegi, lawendowy tatuaż za lewym uchem, krwawa obrączka na palcu
Dodatkowo : Hipnoza
Galeony : 581
  Liczba postów : 2667
https://www.czarodzieje.org/t19796-irvette-lavena-de-guise
https://www.czarodzieje.org/t19821-poczta-irvette#601307
https://www.czarodzieje.org/t19797-irvette-de-guise
https://www.czarodzieje.org/t19820-irvette-de-guise-dziennik#601
Château de Guise - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Château de Guise - Page 3 Empty


PisanieChâteau de Guise - Page 3 Empty Re: Château de Guise  Château de Guise - Page 3 EmptyNie Kwi 28 2024, 21:56;

Rozszerzyła oczy ze zdumienia, słysząc jak nieziemsko szło mu na szkolnych zajęciach.
-Na Morganę. Gdybym nie wiedziała, jak dysfunkcyjna jest ta szkoła, zapytałabym kogo przekupiłeś, by dali Ci dyplom. - Wciąż żartowała, choć były to widać żarty w jej stylu, które nie zawsze zostawały zrozumiane. Lekka atmosfera jednak poniekąd im sprzyjała i jak do tej pory raczej unikali nieporozumień. Na szczęście, bo przecież planowali weekend idealny. -To dlatego wybrałeś Historię i Politykę? - Zapytała, szczerze ciekawa odpowiedzi. Interesowało ją, czy zawsze chciał podążać tą ścieżką, czy może coś ważnego wpłynęło na taką, a nie inną decyzję, jaką w przyszłości podjął.
-Uzdrawianie nigdy nie było czymś, do czego przykładałam wagę. Tak samo jak do eliksirów. Z transmutacją po prostu nie mogę znaleźć wspólnego języka. - Odwdzięczyła się, samej wyznając słabe strony własnej magii. Nie było jej łatwo, ale też w tej kwestii nie wstydziła się tak bardzo, jak w temacie innych problemów, które napotykała w życiu. Co do Celtyckiej Nocy, to sama nie przykładała do niej po prostu wagi. Jej relacja z Jamiem była na tyle dziwna, że mogła bez wyrzutów wykorzystać chłopaka do swoich celów, a jednocześnie obydwoje dobrze się bawili. Musiała wiedzieć, do czego jest zdolna, czując oddech ojca na karku i szczerze mówiąc, świadomość, którą zyskała, ani trochę nie pomogła jej rozwiązać problemów z tym związanych.
-W sumie trzech i dwie siostry. - Odpowiedziała machinalnie, zaraz jednak sztywniejąc nieco. -No i jest jeszcze.... Phane. - Praktycznie szeptem wypowiedziała pieszczotliwe zdrobnienie, jakiego używała w stosunku do Stéphane`a, gdy byli sami. Czuła, że w tym miejscu wspominanie o nim jest okropnym błędem. Jakby duch ojca i wspomnienia z przeszłości były gotowe ukarać ją za wszystko, co zdarzyło się tamtego okropnego wieczoru.
Zacmokała z aprobatą słysząc o ambicjach Ryana. Może nie była to ta sama pozycja co Minister Magii, ale zdecydowanie wywierała szacunek i podziw. Coś, co Irvette doceniała bardzo mocno. -Głowa Departamentu Międzynarodowej Współpracy. Miałabym jeszcze więcej powodów, by się z Tobą widzieć. - Oznajmiła z uśmiechem, dopiero po chwili zdając sobie sprawę, że nie powinna była pozwolić, by te słowa opuściły jej usta i że po tym weekendzie powinni za wszelką cenę uciąć kontakt. Albo przynajmniej ograniczyć do naprawdę niezbędnego minimum.
Przyjęła jego pocałunki za największy komplement i z trudem przyjęła ich przerwanie. Skoro jednak mieli zdążyć zjeść śniadanie przed kolacją, nie mogli skupiać się tylko na tych czułościach. Choć nie widziała w tym nic aż tak złego. Tak samo jak w przedstawieniu, które odegrała z Jacinthe. Skrzatka była mocno zżyta z Irv i zawsze o nią dbała, a rudowłosa ufała jej jak nikomu innemu na świecie. Wiedziała więc, że jeśli twierdziła, że niczego nie widziała, to i taką wersję przedstawi każdemu, kto odważyłby się zapytać o poczynania panienki de Guise tego weekendu. Nim jakkolwiek to skomentowała, przymknęła oczy, przyjmując pocałunek w policzek. -Nie wyobrażam sobie źle traktować skrzaty. To dzięki Jacinthe czuję się tu bezpiecznie i wiele jej zawdzięczam. - Przyznała bez udawanego snobizmu. Owszem, czuła się nieco lepsza bo w końcu to ona była panią tych skrzatów, ale jednocześnie to dzięki nim wciąż była żywa i głęboko wierzyła, że na prawdziwą lojalność trzeba było sobie zapracować, a nie wymusić ją klątwami czy pogróżkami.
Na chwilę przerwała czynności, gdy odpowiedział przecząco na jej pytanie, bo nie była pewna, do czego zmierza. W napięciu czekała na kontynuację, która wcale nie była tak straszna, jak się spodziewała.
-Nie, ale mamy to. - Wskazała na magiczny gramofon, stojący w kącie. Radio było dla jej ojca zbyt wulgarne, dlatego w domu nie można było znaleźć żadnego takiego urządzenia. Irv wiedziała jednak, że jej matka chowała jedno w szopie, w której razem malowały i czasem udawało im się posłuchać kilku audycji w tajemnicy przed ojcem. -Zamierzasz śpiewać? Słyszałam, że odpadają od tego uszy. - Żartobliwie nawiązała do rozmowy, jaką prowadzili kiedyś, pokazując mu płyty, jakie miał do wyboru. W większości były to francuskie klasyki, ale znalazły się też bardziej popularne i nowoczesne krążki, wybłagane przez młodsze pokolenie mieszkańców chateau.

______________________



 
A star becomes a sun, under the pressure of darkness.
Powrót do góry Go down


Ryan Maguire
Ryan Maguire

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 27
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 180
C. szczególne : irlandzki akcent | niesforne loki | podobny do Tomasza ale wyższy i ładniejszy ofc
Galeony : 488
  Liczba postów : 297
https://www.czarodzieje.org/t22430-ryan-maguire#742030
https://www.czarodzieje.org/t22432-ryan-maguire
https://www.czarodzieje.org/t22429-ryan-maguire
Château de Guise - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Château de Guise - Page 3 Empty


PisanieChâteau de Guise - Page 3 Empty Re: Château de Guise  Château de Guise - Page 3 EmptyNie Kwi 28 2024, 22:55;

Całe szczęście, podszyte złośliwością żarciki Irwetki nie tylko rozumiał, ale i go bawiły, co bardzo go cieszyło, bo według niego kompatybilne poczucie humoru stanowiło jeden z filarów dobrej relacji i nie wyobrażał sobie zażyłości z kimś, z kim rozmijał się w tym aspekcie. Co innego w pracy, oczywiście; tam każdy, nawet najgorszy dowcip wypowiedziany przez przedstawiciela innego kraju był niesamowicie zabawny. Teraz jednak śmiał się zupełnie szczerze. - Dobrze wiedzieć, że nic się nie zmieniło w starym, dobrym, dysfunkcyjnym Hogwarcie. Chociaż, powiem ci... w Souhvězdí jest chyba jeszcze większa degrengolada - zauważył, wspominając własne doświadczenia, a potem zastanowił się chwilę nad jej pytaniem, które mile go zaskoczyło. Nie sądził, że może ją to zainteresować. - Czy wybrałem politykę, bo jestem dzbanem w innych dziedzinach? Możliwe. Ale też... moi rodzice są... byli... są i byli prawnikami, więc historia, a potem praca w Ministerstwie zawsze wydawały mi się oczywiste, ale nie chciałem tak totalnie iść w ich ślady. Jeszcze w szkole odkryłem wymiany i podróże i doszedłem do wniosku, że międzynarodówka to ciekawa opcja - odparł, zdradzając całkiem sporo szczegółów i zaraz dodał, równie zainteresowany: - A ty? Wyobrażasz sobie robić coś innego niż zielarstwo? - był ciekawy, czy Irv kiedykolwiek zastanawiała się nad obraniem innej ścieżki, czy gdyby nie rodzinny interes, to widziałaby się gdzieś indziej. Osobiście uważał, że sprawdziłaby się też jako uzdrowicielka, ale być może nie był obiektywny, bo wciąż patrzył na to przez pryzmat uratowania mu życia. - Transmutacja to po prostu wredna dziedzina magii - przyznał, po raz kolejny miło zaskoczony tym, że przyznawała się do własnych niedoskonałości, bez względu na to czy słusznie czy nie.
Uśmiechnął się lekko, słysząc o jej rodzeństwie. - Jak symetrycznie - skomentował, myśląc o tym, że u nich w domu było zgoła inaczej, bo Ruby pozostawała w żeńskiej mniejszości; nie powiedział tego jednak na głos, bo wiedział że lepiej nie wspominać o siostrze by nie psuć atmosfery. Rzucił Irwetce pytające spojrzenie, gdy dodała ciszej kolejne zdanie. - Powinienem pytać, kto to Phane? - zapytał, dając jej tym samym do zrozumienia, że chętnie posłucha, jeśli zechce mu opowiedzieć coś więcej na ten temat, ale i nie będzie naciskał. Starał się szanować jej granice i podchodzić ze zrozumieniem do tego, że mogą być pewne rzeczy, których nie chce lub nie może mu powiedzieć. Skoro jednak już powiedziała na głos to, że gdyby został głową swojego departamentu, to mieliby pretekst żeby się spotykać, to... cóż, bardzo go ucieszyła ta wizja.
- Nie mogę sobie wyobrazić lepszej motywacji do zabiegania o awans - skwitował, doskonale zdając sobie sprawę z tego, że nie powinni w ogóle nawet hipotetycznie dopuszczać możliwości ponownego spotkania; mimo to marzył o nim już teraz, chociaż jeszcze się nie rozstali. Wiedział, że wkrótce będą musieli przestać, ale zarazem nie potrafił sobie tego wyobrazić. Odsunął więc te myśli daleko, głęboko, na samą krawędź świadomości, i skupił się a to na czułościach, a to na skrzatach domowych, na wszystkim byleby nie na ich kiepsko prezentującej się przyszłości. Docenił słowa Irvette, z których wynikało że traktuje ona swoją służbę z należytym szacunkiem, a nie przedmiotowo jak, niestety, spora część czarodziejskiej społeczności - po tym wyznaniu uznał, że w takim razie zdecydowanie chodziło tu raczej o zapracowanie na szacunek niż wymuszenie go, i poniekąd mu ulżyło. Ciężko byłoby mu ze świadomością, że kobieta która tak zawróciła mu w głowie jest okrutna wobec swoich skrzatów.
Uśmiechnął się szeroko, gdy już w kuchni wskazała mu gramofon i zaraz zaczął przeglądać posiadane przez de Guise'ów płyty z takim zaangażowaniem jakby wybierał im piosenkę na pierwszy taniec na weselu. Ku jego rozczarowaniu, nie znalazł wśród nich swojego ulubionego zespołu, ale nie zamierzał narzekać i zachichotał, słysząc pytanie Irwetki. - Jesteśmy na takim etapie znajomości, że będziesz musiała poświęcić swoje uszy - uświadomił ją - Zaśpiewam pod warunkiem, że nauczysz mnie tekstu, bo niestety z francuskim mi nie po drodze - zapowiedział, wkładając wybraną na chybił-trafił płytę do gramofonu, z którego zaraz popłynęła melodia. Jeśli nie ogarnie słów, to zawsze będzie mógł zatańczyć, prawda? Ale przecież musieli też w końcu zabrać się za te bułeczki. - No dobrze. To pomijając muzykę, od czego zaczynamy?
Powrót do góry Go down


Irvette de Guise
Irvette de Guise

Absolwent Slytherinu
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 172cm
C. szczególne : Burza rudych włosów, piegi, lawendowy tatuaż za lewym uchem, krwawa obrączka na palcu
Dodatkowo : Hipnoza
Galeony : 581
  Liczba postów : 2667
https://www.czarodzieje.org/t19796-irvette-lavena-de-guise
https://www.czarodzieje.org/t19821-poczta-irvette#601307
https://www.czarodzieje.org/t19797-irvette-de-guise
https://www.czarodzieje.org/t19820-irvette-de-guise-dziennik#601
Château de Guise - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Château de Guise - Page 3 Empty


PisanieChâteau de Guise - Page 3 Empty Re: Château de Guise  Château de Guise - Page 3 EmptyNie Kwi 28 2024, 23:42;

Ona też uważała podobne poczucie humoru za bardzo ważną rzecz. Nie bez powodu Victoria była jej najlepszą przyjaciółką, choć łączyło je znacznie więcej niż tylko wspólne żarty. Im bardziej poznawała Ryana, tym mocniej zdawała sobie sprawę z tego, jak ciężko będzie zostawić ten weekend w przeszłości. A przecież nie tak miało być. Zupełnie nie tak.
Serce przyspieszyło jej tempa, a żołądek ścisnął się, gdy usłyszała nazwę innej magicznej szkoły, do której nie tylko uczęszczał jej rozmówca, ale i on. Coś dziwnego przemknęło przez jej twarz i zostało w oczach, gdy próbowała naturalnie się odezwać. -Souhvězdí? Byłeś tam na wymianie? - Zapytała, zdając sobie sprawę, że nie była do końca pewna, ile Ryan ma lat i czy była jakakolwiek szansa, by... Nie, przecież nie mógł go poznać, prawda? Ciężar w jej klatce piersiowej zwiększał się z każdą kolejną sekundą oczekiwania na odpowiedź czarodzieja.
-Czyli przekułeś rodzinną tradycję tak, by pasowała do Ciebie? Mądrze. - Pochwaliła historię, którą opowiedział, zaraz przypominając sobie jednego z uczestników tragicznej imprezy urodzinowej Ryana. -Twój brat też poszedł w prawo? - Zapytała, mają na myśli Petera. Nie wiedziała o nim za wiele poza tym, że Ruby miała do niego mocno negatywny stosunek i to jej wystarczyło, by dopowiedzieć sobie kilka innych szczegółów.
-Myślę, że gdyby nie rodzina i tak postawiłabym na zielarstwo. Nie wyobrażam sobie życia i pracy w zamknięciu i bez cienia natury. - Zaczęła, jak na prawdziwą de Guise przystało. Dopiero, gdy dopuściła do siebie myśli, była w stanie dodać coś więcej. -Kiedyś pomyślałam, że gdyby nie to, zajęłabym się łamaniem klątw. Dość dobrze rozumiem runy i sprawia mi to przyjemność, ale wolałabym nie stawać przed tym wyborem. - Zakończyła, jasno dając do zrozumienia, że jest to opcja tylko na wypadek jakiejś światowej zagłady, w wyniku której wszystkie rośliny na ziemi by umarły. Nie po to zresztą kupowała własne szklarnie, by zaraz je porzucać dla jakiś magicznych znaczków. Zaraz też zaśmiała się i zgodziła, co do tematu transmutacji. Tego się po prostu nie dało opanować. A przynajmniej oni nie potrafili, jak widać.
-Tak jakoś wyszło. - Wzruszyła wesoło ramionami na tę symetrię, by zaraz nieco przygasnąć na wspomnienie jednego wyklętego członka rodziny. -Nie mówi się tu o nim od wielu lat. Phane musiał opuścić rodzinę. - Wciąż mówiła bardzo cicho, kończąc jednak tym zdaniem temat brata. Czuła się źle, rozmawiając o nim w tym miejscu. Czuła się winna, do czego nie odważyła się jeszcze przyznać samemu zainteresowanemu prosto w twarz.
Oszukiwali się jawnie i obydwoje mieli tego świadomość. Irv nie potrafiła jednak tak po prostu odpuścić tych wizji i planów, które z każdą sekundą były dla niej coraz trudniejsze do porzucenia. Nie powinna była proponować tego weekendu tak samo, jak nie powinno dojść do tamtego pierwszego pocałunku. Kopali sobie coraz głębszy grób i miała tylko nadzieję, że będą w stanie jeszcze jakoś to odkręcić, nim ziemia zawali im się na głowy, zakopując ich żywcem.
Gramofon był stary, ale zadbany i wciąż działał tak, jak powinien. To jednak nie o sprzęt dziewczyna się martwiła a o własny słuch, który miał zostać wystawiony na próbę.
-A jeśli Cię nie nauczę to odpuścisz? - Zapytała z nadzieją, zaraz jednak twierdząc, że jeśli ma kaleczyć nie tylko jej uszy, ale jeszcze jej ojczysty język, to zdecydowanie nauczy go słów.
Już po pierwszych nutach wiedziała, jaka płyta właśnie kręciła się pod ramieniem gramofonu. Ironicznie bardzo, piosenka Edith Magiaf opowiadała o braku żalu z powodu poznania odpowiedniej osoby. -Musisz wspiąć się na wyżyny, bo nie będzie łatwo. - Ostrzegła go, po czym zaczęła od prostego "non" by zaraz przejść do zdecydowanie bardzo francuskiego "rien", które wymagało charakterystycznego dźwięku.
-Mąka, mleko, jajka i drożdże na dobry początek. - Zawyrokowała, wysyłając Ryana do obszernej lodówki i szafki z suchymi składnikami, podczas gdy sama szykowała miski, wałki i inne potrzebne przyrządy.

______________________



 
A star becomes a sun, under the pressure of darkness.
Powrót do góry Go down


Ryan Maguire
Ryan Maguire

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 27
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 180
C. szczególne : irlandzki akcent | niesforne loki | podobny do Tomasza ale wyższy i ładniejszy ofc
Galeony : 488
  Liczba postów : 297
https://www.czarodzieje.org/t22430-ryan-maguire#742030
https://www.czarodzieje.org/t22432-ryan-maguire
https://www.czarodzieje.org/t22429-ryan-maguire
Château de Guise - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Château de Guise - Page 3 Empty


PisanieChâteau de Guise - Page 3 Empty Re: Château de Guise  Château de Guise - Page 3 EmptyPon Kwi 29 2024, 00:27;

Gdy wspomniał o czeskiej szkole, twarz Irvette przybrała dziwny wyraz, jakby w jakiś spobób zszokowała ją ta informacja, co nieco go zaskoczyło, bo fakt udziału w wymianie szkolnej nie uchodził zwykle za szczególnie kontrowersyjny. - Tak, na drugim roku studiów - przyznał ostrożnie, posyłając jej lekko pytające spojrzenie i czekając na dalszy rozwój wypadków, jakieś wyjaśnienie jej nagłego spięcia; nie dopytywał jednak, swoim zwyczajem dając jej przestrzeń do tego, by uzewnętrzniała się na tyle, na ile miała ochotę. Uśmiechnął się, gdy pochwaliła jego niesamowicie sprytną taktykę życiową; fakt, że zapamiętała jego brata z tej fatalnej imprezy urodzinowej był całkiem miły. Co prawda było mu nieco przykro, gdy pomyślał sobie, jak niewielka była szansa na to, by kiedykolwiek mogła zaprzyjaźnić się z jego rodzeństwem w pełnej krasie, ale cóż... nie można mieć wszystkiego. Skupił się więc na pytaniu. - Nawet dwóch! To znaczy, Peter już jest prawnikiem, a Tomek dopiero ma ambicje, w tym roku kończy szkołę. Nie mów mu, że to powiedziałem, ale wróżę mu niesamowitą karierę - odparł, końcówkę dodając konspiracyjnym tonem, chociaż doskonale wiedział, że Irvette rozmawiająca z Tommym o czymkolwiek to dosyć abstrakcyjna wizja. - Jest jeszcze Sweeney, z którego kompletnie nie wiadomo co wyrośnie, ale jeśli pójdzie w ich ślady, to wyjdzie na to, że tylko ja i Ruby wyłamaliśmy się ze schematu - dodał, zapominając na moment, że nie powinien wypowiadać tego imienia; z drugiej strony, było to dosyć trudne, skoro już podjęli temat swoich rodzin.
Jej pasja do roślin była naprawdę godna podziwu, chociaż musiał przyznać, że plan B w postaci łamania klątw wydał mu się naprawdę intrygujący. Zdecydowanie był w stanie wyobrazić ją sobie jak rozprawia się z paskudnymi czarami, nieustraszona i pewna siebie; doskonale jednak rozumiał, dlaczego wcale nie chciałaby wybierać. - Na szczęście nie musisz - skwitował i przyszło mu do głowy, by zagaić o nadchodzącą kontrolę w cieplarni de Guise związaną z ministerialnymi formalnościami dotyczącymi importu roślin; zaniechał jednak tego tematu, uświdomiając sobie, że przecież to już nie była jego sprawa i z pewnością nie pofatyguje się sam, tylko oddeleguje do tego kogoś innego. Poza tym, rozmowa o rodzinie wydawała mu się teraz bardziej istotna.
- Rozumiem. Relacje rodzinne bywają skomplikowane - odparł, wyczuwając od razu, że Irwetka nie chce kontynuować tematu owego Phane'a. Nie wiedział, czy chodziło tu o śmierć czy wydziedziczenie z szeregów rodziny, bo obie możliwości wydały mu się prawdopodobne, ale domyślał się, że z pewnością było to coś bardzo nieprzyjemnego, dlatego nie zadawał dalszych pytań. Być może z czasem czegoś się o nim dowie, a być może nie - i to też będzie w porządku. Nie musiał wiedzieć wszystkiego o wszystkim.
Parsknął śmiechem na jej pytanie, chociaż usiłował zachować śmiertelną powagę, gdy zapowiadał że nie, nie odpuści i jest gotowy pokaleczyć jej ojczysty język tak bardzo, jak tylko się dało. - Jestem gotowy na wszystko - zapowiedział, a potem zawtórował Irwetce, najwięcej serca wkładając w soczyste rien. Może i nie znał francuskiego, ale dosyć łatwo było mu się domyślić, o czym jest piosenka, bo ten jeden, kluczowy wers zrozumiał. Nie żałuję nic. Zerknął porozumiewawczo na Irvette, zastanawiając się czy ta skomentuje w jakiś sposób ten zupełnie przypadkowy, niesamowicie trafny wybór podkładu muzycznego, a potem skierował swoje kroki do lodówki, powtarzając: - La farine, le lait, les œufs... O drożdżach niestety nie uczyli na Czarolingo - czy zainstalował je jakiś czas temu, żeby jej zaimponować? Być może. - Ale po irlandzku to będzie giosta - błysnął, a potem wyjął wszystko, czego im brakowało i czekał na dalsze instrukcje, bujając się mimowolnie w rytm wspaniałych melodii Edith Magiaf.
Powrót do góry Go down


Irvette de Guise
Irvette de Guise

Absolwent Slytherinu
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 172cm
C. szczególne : Burza rudych włosów, piegi, lawendowy tatuaż za lewym uchem, krwawa obrączka na palcu
Dodatkowo : Hipnoza
Galeony : 581
  Liczba postów : 2667
https://www.czarodzieje.org/t19796-irvette-lavena-de-guise
https://www.czarodzieje.org/t19821-poczta-irvette#601307
https://www.czarodzieje.org/t19797-irvette-de-guise
https://www.czarodzieje.org/t19820-irvette-de-guise-dziennik#601
Château de Guise - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Château de Guise - Page 3 Empty


PisanieChâteau de Guise - Page 3 Empty Re: Château de Guise  Château de Guise - Page 3 EmptyPon Kwi 29 2024, 01:21;

Kalkulowała w głowie, w jakich latach mógł uczęszczać na studia i jak wielkie były szanse, że ich światy poniekąd skrzyżowały się już dawno. Nie potrafiła jednak dojść do żadnych odpowiednich wniosków. -Czemu akurat Czechy? - Zapytała więc ostrożnie, skoro już wiedziała, że raczej nie z powodu gotowania, a właśnie w tej dziedzinie wspomniana szkoła się przecież specjalizowała.
Oczywiście, że zapamiętała jego brata. Miała niezwykłą pamięć do ludzi, co było dla niej ogromnie przydatne prawie na każdym kroku. Co prawda pomiot szatana w postaci Ruby chętnie by z pamięci wyrzuciła, ale robiło się to coraz trudniejsze wraz z rozwojem jej relacji z Ryanem.
-Nie wspomnę ani słowem. - Zapewniła równie konspiracyjnie, choć prawdopodobnie jedyny moment, gdy miała z Thomasem kontakt z własnej woli był wtedy, gdy wysłała mu sowę informując o pobycie Ryana w szpitalu. -Sweeney? Jego chyba nie miałam okazji jeszcze poznać. - Taktownie przemilczała wspomnienie o siostrze, bo nie potrzebowali teraz dyskusji na temat ich skomplikowanej relacji. Zamiast tego skupiła się na innym członku rodziny, o którym dotąd nie słyszała.
Uśmiechnęła się słabo, gdy powiedział, że nie musi stawać przed wyborem innej kariery. Na ten moment faktycznie mogła wciąż cieszyć się swoją szklarnią, ale coraz bardziej była świadoma tego, że potrzebuje jakiejś zapasowej opcji. I to mniej oczywistej niż zielarstwo na drugim końcu świata. Tam Jacques znalazłby ją szybciej, niż zdążyłaby udekorować swój gabinet. Przemilczała też temat Stéphane`a, bo w tych murach zbyt mocno prześladował jej duszę i serce.
Pacnęła go ręcznikiem kuchennym w głowę, gdy postanowił urazić jej ojczystą mowę, ale zaraz wzięła się za próbę nauczenia go skomplikowanej, dla obcokrajowców, wymowy. -Mogło być gorzej. - Prawie skomplementowała jego rien, by zaraz postawić go przed jeszcze trudniejszymi qu'on m'a fait. Poprawiając tu i ówdzie najbardziej rażące błędy.
Duma i radość pojawiły się w oczach dziewczyny, gdy usłyszała, jak powtarza nazwy składników po francusku. Co jak co, ale tego zdecydowanie się nie spodziewała. -La levure. - Wyjaśniła od razu, zaraz potem próbując powtórzyć irlandzki odpowiednik tego słowa, co też nie było dla niej wcale łatwe. -Nie sądziłam, że ktoś jeszcze używa Irlandzkiego w tych czasach. No i nie wspominałeś, że zacząłeś się uczyć francuskiego. - Podjęła temat z promiennym uśmiechem, stawiając potrzebne przyrządy na stole i odbierając od niego składniki, które zaraz trzeba było wymieszać na ciasto. -Odmierz pół kilo mąki i pół szklanki mleka. - Zawyrokowała, samej biorąc się za jajka. -Czyżbyś zagustował w Edith Magiaf? Mamy całą dyskografię. - Zauważyła jego kołyszące się bioderka i nie mogła puścić tego mimo oczu czy uszu. Mimowolnie pomyślała, że ostatni raz tak szczęśliwa była w kuchni, gdy jeszcze mieszkał tu Stéphane.

______________________



 
A star becomes a sun, under the pressure of darkness.
Powrót do góry Go down


Ryan Maguire
Ryan Maguire

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 27
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 180
C. szczególne : irlandzki akcent | niesforne loki | podobny do Tomasza ale wyższy i ładniejszy ofc
Galeony : 488
  Liczba postów : 297
https://www.czarodzieje.org/t22430-ryan-maguire#742030
https://www.czarodzieje.org/t22432-ryan-maguire
https://www.czarodzieje.org/t22429-ryan-maguire
Château de Guise - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Château de Guise - Page 3 Empty


PisanieChâteau de Guise - Page 3 Empty Re: Château de Guise  Château de Guise - Page 3 EmptyPon Kwi 29 2024, 10:56;

Próbował zachować powagę, kiedy odpowiadał na pytanie o kierunek jednej ze swoich szkolnych wymian, ale było ciężko, bo powód dla którego postanowił wtedy podbić morawskie ziemie, czy gdziekolwiek konkretnie mieściła się tamtejsza szkoła, nie był najambitniejszy. Owszem, Souhvězdí słynęło z magicznego gotowania, posiadało też bardzo imponujące obserwatorium astronomiczne, tymczasem Ryan musiał przyznać że: - Mają tam browar, a osiem lat temu moje motto brzmiało "piwo to moje paliwo" - co właściwie nie powinno nikogo dziwić, w końcu czy to nie była dewiza wszystkich jego rodaków?
Zamiast o rodakach, rozmawiali jednak o rodzinie, a on miał do powiedzenia o swojej znacznie więcej niż Irweta, chociaż starał się teraz nieco więcej wagi przykładać do unikania tematu siostry. Dzięki Merlinowi za Sweeneya, który stanowił dla niej nowość i można było skupić się na nim. - Bo jest najmłodszy, niedawno skończył siedemnaście lat. Chodzi do Hufflepuffu. Może go kojarzysz, ale nawet nie wiesz - odparł, bo w końcu Hogwart nie był tak ogromną szkołą by nie znać twarzy chociaż z widzenia. Wątpił jednak czy ścieżki tej dwójki przecięły się w jakiś inny sposób niż podczas zwykłego mijania na korytarzu.
Zachichotał, ubawiony jej oburzeniem i brutalnym atakiem ręcznikiem kuchennym i powtarzał za nią kolejne wersy, uznając "mogło być gorzej" za wystarczającą zachętę. Było mu jednak tak błogo i beztrosko, że prawdopodobnie po wyjściu z kuchni i tak zapomni wszystko, co przyswoił i słowa Edith znów staną się tylko pięknie brzmiącym bełkotem. Nie miało to jednak znaczenia, bo Irwecie jakimś cudem najwyraźniej zaimponowało to, że znał nazwy podstawowych produktów spożywczych w jej języku. Był to kolejny dowód na to, że intelekt (albo chociaż udawanie, że się go posiada) jest w stanie nadrobić za wszelakie fizyczne braki. - Widzisz, chciałem to zrobić w sekrecie i kiedyś cię zaskoczyć jakimś francuskim poematem, ale... - nie będziemy już mieli na to szansy, bo przecież nasze drogi się rozejdą zanim nauczyłby się odpowienio akcentować -... obawiam się że te jajka i mleko to szczyt moich możliwości, więc uznałem że nie będę zwlekał - zakończył z uśmiechem, wybierając mniej przykry powód dla których zrezygnował z tej niespodzianki. Zabrał się za pieczołowite odi mierzanie wszystkich składników, dbając o to by wszystko zgadzało się co do grama, jednocześnie podejmując temat irlandzkiego. - Niewiele, fakt, najpierw historia zrobiła swoje, a potem władze latami zaniedbywały tę kwestię. Ale są regiony, nazywają się Gaeltacht, gdzie irlandzki jest powszechnie używany na codzień przez kilkadziesiąt tysięcy osób, więc jest jakaś nadzieja, że może kiedyś nasz piękny dialekt powróci do łask - rozgadał się na fascynujący temat, który prawdopodobnie interesował tylko jego, kończąc wreszcie przygotowywanie mąki i mleka, czemu towarzyszyły taneczne ruchy, które nie uszły uwadze Irv. - Cudownie, to podkład muzyczny na ten weekend mamy już ustalony. Zacznij już układać choreografię - zarządził wesoło, dziarsko zabierając się do ścierania rozsypanej przy okazji odmierzania mąki, bo może gotować nie potrafił, ale za to sprzątać tak. Być może dlatego, że zwykle to ta rola przypadała mu gdy asystował kucharzącej Gwen. A choć bawił się z nią zawsze świetnie, to musiał przyznać, że teraz było jeszcze lepiej. Irvette wyglądała tak, jakby podzielała tę opinię.
- Gienia byłaby z nas dumna - zauważył, choć gdy wypowiedział te słowa na głos, zrobiło mu się dziwnie. Byłaby, ale nie będzie, bo nigdy się nie dowie, co tu zaszło - tak jak każda inna osoba na świecie, z którą nie będą mogli podzielić się swoim szczęściem, które zresztą zaraz zniknie. - Skąd właściwie się znacie? Jakoś nigdy mi o tobie nie opowiadała - zapytał, by zająć swoje myśli czymś innym, a skoro już podjął temat Honeycott, to pytanie nasuwało się samo.
Powrót do góry Go down


Irvette de Guise
Irvette de Guise

Absolwent Slytherinu
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 172cm
C. szczególne : Burza rudych włosów, piegi, lawendowy tatuaż za lewym uchem, krwawa obrączka na palcu
Dodatkowo : Hipnoza
Galeony : 581
  Liczba postów : 2667
https://www.czarodzieje.org/t19796-irvette-lavena-de-guise
https://www.czarodzieje.org/t19821-poczta-irvette#601307
https://www.czarodzieje.org/t19797-irvette-de-guise
https://www.czarodzieje.org/t19820-irvette-de-guise-dziennik#601
Château de Guise - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Château de Guise - Page 3 Empty


PisanieChâteau de Guise - Page 3 Empty Re: Château de Guise  Château de Guise - Page 3 EmptyPon Kwi 29 2024, 13:10;

Z zaciekawieniem czekała na jego odpowiedź, bo nie wyobrażała sobie, co tak bardzo go w tej wymianie bawiło. Zaraz jednak szybko zrozumiała, machinalnie przewracając oczami, bo powinna się przecież domyślić, że normalni studenci mają podobne priorytety do niego.
-I co? Było warto? - W jej pytaniu było trochę śmiechu i trochę ciekawości, ale najważniejsze, że poniekąd trochę odsunęło to temat Stéphane`a. Jakoś nie potrafiła sobie wyobrazić, by wspólnie zwiedzali browar, pijąc jego produkty do białego rana. Przynajmniej chciała wierzyć, że jej brat aż tak bardzo nie stoczył się po odejściu z domu.
Irvette nie chciała i nie za bardzo mogła zbytnio rozgadywać się na temat swoich krewnych, a na pewno nie w szczegółach. Interesowała ją jednak dynamika rodzeństwa Maguire. Była tak różna od tego, co znała ze swojego domu, że wręcz fascynująca dla jej dość konserwatywnego umysłu.
-Możliwe, że minęliśmy się kiedyś na korytarzu, choć jestem pewna, że bym go zapamiętała. Wy, Maguierowie, jesteście trudni do przeoczenia. - Jej oczy błysnęły na chwilę. Był to zarówno komplement dla niego, jak i przytyk do Ruby. Jak to się odnosiło do Thomasa, to już zdecydowanie ciężej było stwierdzić, choć faktycznie rudowłosa uważała, że rodzeństwo Ryana było dość charakterystyczne.
Sama zaśmiała się na ten jego chichot. Nie pamiętała, kiedy ostatnio pozwoliła sobie na taką beztroskę i tak, jak śpiewała Edith, nie żałowała absolutnie niczego. Przynajmniej w tej chwili, gdy zapomniała na moment o wszelkich konsekwencjach, które im za to grożą. Nie tyle imponowała mu jego francuska wiedza, bo ta ledwo raczkowała w tej chwili, ale fakt, że podjął związany z tym trud. Oczywiście od razu założyła, że zrobił to dla niej i nie rozczarowała się, bo dalsze słowa czarodzieja tylko te przypuszczenia potwierdziły i to na skalę jakiej się nie spodziewała. Zamiast więc jakkolwiek to skomentować, przyciągnęła go do siebie i pocałowała, na chwilę zapominając o bułeczkach, które mieli stworzyć. -Wciąż jeszcze możesz, a ja udam ogromnie zaskoczoną. - Podsunęła mu myśl, gdy wróciła do mąki i jajek. -Czekaj. Kiedy dokładnie wpadłeś na ten pomysł? - Zmierzyła go wzrokiem, niby nieco podejrzliwie, ale jej oczy wciąż świeciły z radości. Wiedziała, że coś takiego wymagało wiele czasu, co oznaczało długofalowe planowanie, a w związku z tym, raczej nie przyszło mu to do głowy wczoraj, między pocałunkami. No teraz to była szalenie ciekawa jego odpowiedzi i nie miała zamiaru go bez niej wypuścić spomiędzy wyspy kuchennej, a lodówki.
Od pierwszej kolacji, jaką dzielili po wyjściu do teatru, lubiła słuchać tych jego historycznych wywodów. Nawet, jeśli temat nie znajdował się w sferze zainteresowań dziewczyny, to jakoś potrafił tak jej to przedstawić, że była w stanie wysłuchać wszystkiego do końca i jeszcze czuć się zawiedziona, że nie przekazał jej więcej. Teraz nie było inaczej. Notowała w pamięci wszystko, co mówił jej o języku Irlandzkim ciekawa, czy faktycznie przyjdą czasy, kiedy na nowo odżyje w pełni. -Powinniście go jakoś dobrze wypromować. Społeczeństwa zawsze lubią to, co modne i ciekawe. - Podsunęła pomysł na popularyzację Irlandzkiego, bo faktycznie brzmiało, jakby był z tym większy problem niż w wypadku innych języków.
-Czuję, że Tobie pójdzie to lepiej. Ja raczej specjalizuję się w tańcach towarzyskich. - Zaproponowała, by jednak to Ryan przejął pieczę nad choreografią, skoro i tak poniekąd już swoją tu tworzył. Może ciężko było to nazwać jakimś ułożonym tańcem, ale ruszał się o wiele lepiej niż śpiewał, choć z każdym kolejnym "rien", szło mu coraz lepiej.
Przez chwilę jednak myśli Irvette oderwały się od Ryana, gdy stanęła przed ubijaniem ciasta. Chwyciła w dłoń różdżkę, ale zawahała się. Co jeśli i te zaklęcia jej nie słuchały? Przecież nie mogła zrobić z siebie kompletnej idiotki i beztalencia. Skupiła się na formule i machnęła swoim magicznym kijkiem, z ulgą zauważając, że w kuchni jeszcze daje radę, a ciasto powoli zmienia konsystencję. Dopiero wtedy dotarło do niej, o co pytał Ryan.
-Och, Gwen przyjaźniła się z moim... - Urwała, bo prawie nieumyślnie wypowiedziała to słowo. Zaraz więc poprawiła nie tylko swoją mowę, ale i postawę, jak robiła zawsze, gdy czuła się niekomfortowo. -Mieliśmy wspólnego znajomego i tak jakoś wyszło. W sumie dopiero od kilku lat bardziej się poznałyśmy. A Wy? - Odbiła piłeczkę, pokazując mu, jak uformować bułeczki i w jakich odległościach ułożyć je na tacy, nim wsadzą je do czarokarnika.

______________________



 
A star becomes a sun, under the pressure of darkness.
Powrót do góry Go down


Ryan Maguire
Ryan Maguire

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 27
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 180
C. szczególne : irlandzki akcent | niesforne loki | podobny do Tomasza ale wyższy i ładniejszy ofc
Galeony : 488
  Liczba postów : 297
https://www.czarodzieje.org/t22430-ryan-maguire#742030
https://www.czarodzieje.org/t22432-ryan-maguire
https://www.czarodzieje.org/t22429-ryan-maguire
Château de Guise - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Château de Guise - Page 3 Empty


PisanieChâteau de Guise - Page 3 Empty Re: Château de Guise  Château de Guise - Page 3 EmptyPon Kwi 29 2024, 18:46;

- Zależy czego spytać, wspomnienia mowią że tak, ale wątroba żałuje po dziś dzień - odparł pół-żartem, bo mimo tego, że z perspektywy czasu uważał wszystko co się działo w Czechach (głównie pijaństwo i rozróby) za absolutne szaleństwo i w życiu by teraz nie powtórzył, nie żałował jednak, bo bawił się świetnie i z pewnością wzbogacił tamtymi przygodami swoje życiowe doświadczenie. - Ogólnie uważam, że te wymiany to wspaniała sprawa, każdy powinien chociaż raz pojechać - podsumował temat dosyć oczywistą refleksją, że podróże kształcą i tak dalej; zakładał, że Irvette podziela to zdanie, w końcu sama odkrywała nowe horyzonty dzięki wyrwaniu się na Wyspy, nawet jeśli nie zrobiła tego dobrowolnie.
Jego również ciekawiło rodzeństwo de Guise i chętnie poznałby chociaż ich imiona, ale ponieważ temat rodziny wyraźnie nie wyglądał na komfortowy dla niej, skupił się na opowiadaniu o swojej. Gdyby tylko chciała go słuchać, mógłby mówić i mówić, bo faktem było że każde z nich posiadało inny charakter i tworzyli mieszankę wybuchową, a ich wspólne życie stanowiło kopalnię anegdot i to najróżniejszych, od zabawnych po straszne; niestety trudno byłoby się nimi dzielić, cenzurując imię Ruby. Zaśmiał się z jej stwierdzenia. Czy rzeczywiście byli aż tak charakterystyczni, tego nie wiedział; on i Tomasz na pewno, bo jeden wyglądał jak mało udana kopia drugiego, a co do reszty nie był pewny. - Nie mów nikomu, ale to dlatego że mamy geny celtyckich wili - skomentował to żartem, uznając że woli chyba nie wnikać w to co konkretnie sprawiało, że według Irwety tak rzucali się w oczy, bo bał się że usłyszy że są nieokrzesanymi obwiesiami czy coś podobnego.
Choć pocałunek, którym go obdarzyła gdy podzielił się swoim ambitnym lingwistycznym planem, wskazywał raczej na to, że nie miała mu do zarzucenia nic negatywnego; odwzajemnił go z radością, dopiero sobie uświadamiając jak skandalicznie dużo czasu minęło od poprzedniego i jak mu tego brakowało podczas tych paru minut w kuchni. Niestety, w komplecie z czułym gestem szło też trudne pytanie, na które wolałby nie odpowiadać bo wymagałoby to przyznania się do tego, od jak dawna myślał o Irvette w nieco bardziej specjalny sposób. - Po feriach - przyznał wreszcie, bo wydawało mu się że właśnie ich rozmowa w namiocie była jakimś momentem przełomowym, może dlatego że to dzięki niej przekonał się, że Irweta wcale nie miała złego serca i jeszcze gorszych intencji, co do czego wcześniej nie był pewien.
Cieszyło go, że zdawała się nie tylko tolerować jego przynudzanie ale i momentami wyglądała na naprawdę zainteresowaną, tak jak teraz, gdy wspomniała o promowaniu ojczystego języka. - Cały czas próbujemy, chociaż będę musiał pomyśleć o zintensyfikowaniu tych działań - przyznał, na krótką chwilę odpływając myślami w kierunku pracy, więc nie do końca dostrzegł niepewność Irvette gdy zabrała się do mieszania ciasta. Zauważył tylko efekt końcowy, w jego oczach bardzo profesjonalny, tak jak wszystko, co wychodziło spod ręki Irwetki; taniec w jej wykonaniu też na pewno byłby właśnie taki. - Fantastycznie, też lubię towarzyski. Walc w rytm Edith brzmi świetnie - skomentował ich potencjalną choreografię, a potem zamienił się w słuch gdy kobieta zaczęła opowiadać o swojej znajomości z Gwen, dosyć lakonicznie, ale jak zwykle był do tego przyzwyczajony i nie dopytywał. Zastanowił się, na ile powinien się uzewnętrznić w kwestii tego, co go łączy z Honeycott, bo z jakiegoś powodu wspominanie teraz o tym, że na studiach byli parą wydawało mu się jakieś niezręczne. I czy naprawdę tak istotne?
- Ze szkoły, byliśmy razem w Gryffindorze i jakiś czas też w drużynie quidditcha - odparł więc, bo doszedł do wniosku, że sam nie chciałby teraz słuchać o byłych miłościach Irv, więc postanowił oszczędzić jej tych rewelacji przynajmniej na razie. Kto wie, może ten temat wkrótce znów się pojawi, a może nie poruszą go już nigdy, bo o sobie zapomną.
Lepił w skupieniu bułeczki zgodnie z instrukcją otrzymaną od Irwety, początkowo starając się tworzyć idealnie równe okręgi, choć jak tak zerkał na swoją kompankę, to trochę poniosła go kreatywność i przy okazji przemycił na blaszkę jedno koślawe serduszko z ciasta oraz coś, co miało być tulipankiem, a przypomniało co najwyżej rozdeptany kwiatek. Cóż, przynajmniej się starał.
Powrót do góry Go down


Irvette de Guise
Irvette de Guise

Absolwent Slytherinu
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 172cm
C. szczególne : Burza rudych włosów, piegi, lawendowy tatuaż za lewym uchem, krwawa obrączka na palcu
Dodatkowo : Hipnoza
Galeony : 581
  Liczba postów : 2667
https://www.czarodzieje.org/t19796-irvette-lavena-de-guise
https://www.czarodzieje.org/t19821-poczta-irvette#601307
https://www.czarodzieje.org/t19797-irvette-de-guise
https://www.czarodzieje.org/t19820-irvette-de-guise-dziennik#601
Château de Guise - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Château de Guise - Page 3 Empty


PisanieChâteau de Guise - Page 3 Empty Re: Château de Guise  Château de Guise - Page 3 EmptyPon Kwi 29 2024, 19:37;

Teraz to już otwarcie się zaśmiała na jego odpowiedź. Młodość miała to do siebie, że pozwalała na popełnianie błędów i dzięki temu człowiek się uczył, choć w wypadku Irv były to zupełnie inne historie niż gdy mówiło się o typowych nastolatkach i studentach. Ona płaciła za błędy o wiele większą cenę niż ból chwilowy ból wątroby, dlatego też bardzo wcześnie nauczyła się ich po prostu nie popełniać.
-To na pewno. Wszystkie podróże nas rozwijają. - Zgodziła się. Jej emigracja była daleka od wymiany, ale poniekąd tak to traktowała, gdy już ponownie podjęła naukę. Przez wszystkie te lata w Hogwarcie tęskniła jednak za domem, co nie pomagało jej zbyt dobrze osiedlić się w nowym miejscu.
O reszcie rodzeństwa mogła mówić bez problemu, ale była pewna, że Ryan raczej nie chce słuchać o idealnych dzieciach, które patrzyły tylko w dobrą stronę, a te ciekawsze pozornie historie, były z kolei zbyt niebezpieczne, by tak wcześnie o nich wspominać. Chłopak dowiedział się wczorajszej nocy wiele o jej rodzinie, ale wciąż pozostawały tajemnice, które mogły cały ten sielski obrazek zepsuć, nie mówiąc już o tym, że jedna z nich i to dość spora, dotyczyła samej Irvette.
-Naprawdę? - Zapytała, jakby szczerze w to uwierzyła. -W takim razie chyba muszę lepiej przyjrzeć się Twoim braciom. - Zatrzepotała niewinne rzęsami, z lekkim uśmiechem na twarzy. Nic nie mogła na to poradzić, że sam podłożył jej ten żart pod nos, a ona z niego po prostu skorzystała. Oczywiście ciekawili ją zarówno Peter jak i Thomas, ale raczej nie wyobrażała sobie, by jakkolwiek miała próbować nawiązać z nimi relację podobną do tej, która stworzyła się między nią a Ryanem. Gdyby tak było... Cóż, nie byłaby Irvette de Guise.
Faktycznie nie tylko jego słowa sprawiły, że chętnie go pocałowała, ale brakowało jej tych gestów szczególnie, że gdzieś z tyłu głowy kołatała świadomość, że muszą się sobą nacieszyć jak najbardziej, bo za czterdzieści godzin, wszystko to zniknie, niczym szklane pantofelki w bajce o kopciuszku. Gdy jednak zdała sobie sprawę, jak bardzo nie zgadzała jej się oś czasu tego całego planu i wydarzenia, musiała zaspokoić swoją ciekawość i to wyjaśnić. Zbił ją z tropu swoją odpowiedzią. Tamta rozmowa w namiocie dużo zmieniła, owszem, ale nie spodziewała się, że aż tak. -Szczerze, to nie wiem co powiedzieć. - Przyznała szczerze. -Mam nadzieję, że nieokrzesane alkoholiczki nie są jednak Twoim typem, bo będę musiała mocno Cię rozczarować. - Skoro ferie sprawiły, że postanowił podjąć takie kroki, to nawiązała do chyba jedynego miłego dnia, jaki tam razem spędzili. Wciąż nie była pewna, jak dokładnie tamten wieczór się zakończył, ale nie wiedziała, czy powinna o tym teraz wspominać. Najważniejsze, że nie skakali już sobie do gardeł. Ta zmiana zdecydowanie wyszła im na dobre. Zresztą cały ten wątek dość miło połechtał jej ego, czego nie zamierzała ukrywać.
-W takim razie trzymam kciuki, by wam się udało. Język to bardzo dobra metoda zachowania kultury. - Chociaż niezbyt podobał jej się ten twardy dialekt, to jednak mówiła szczerze. Ludziom życzyła śmierci i zniknięcia z planety, po której stąpała, ale już nacjom i kulturom ani trochę. Doceniała piękno różnorodności. Pod warunkiem, oczywiście, że nie była ona zbytnio skandaliczna w jej oczach. Zaraz też wyobraziła sobie, jak pięknie prezentowaliby się na jakiejś oficjalnej gali razem, połączeni walcem na parkiecie. Cóż, wiedziała, że nie będzie im to nigdy dane, ale za ciche marzenia jeszcze nikt jej nigdy nie ukarał. -W takim razie mamy piękny plan na wieczór. Jak do niego dotrwamy, bo idzie nam przeraźliwie wolno. - Zauważyła, że poniekąd trochę się obijają. Gdyby piekła sama, zapewne wyciągałaby już kolejną partię z pieca. -Może to nam trochę przyspieszy ruchy. - Pstryknęła palcami, gdy melodia na gramofonie zmieniła się na bardziej energetycznego "Milorda", a oni zmienili temat na Gwen.
-Byliście razem na roku? - Zapytała kompletnie nie wyrażając większych emocji związanych z tym co usłyszała. Spojrzała za to na jego wysiłki artystyczne przyznając, że są urocze, po czym włożyła je, by w końcu miały szansę się upiec. -Skoro sprawę jedzenia mamy z głowy, czego byś się napił do śniadania? - Otwierała po kolei szafki, proponując wszelkiego rodzaju kawy, herbaty i soki, a w końcu otworzyła też ogromne drzwi obok lodówki, za którymi mieściła się spora kolekcja win i szampanów.

______________________



 
A star becomes a sun, under the pressure of darkness.
Powrót do góry Go down


Ryan Maguire
Ryan Maguire

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 27
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 180
C. szczególne : irlandzki akcent | niesforne loki | podobny do Tomasza ale wyższy i ładniejszy ofc
Galeony : 488
  Liczba postów : 297
https://www.czarodzieje.org/t22430-ryan-maguire#742030
https://www.czarodzieje.org/t22432-ryan-maguire
https://www.czarodzieje.org/t22429-ryan-maguire
Château de Guise - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Château de Guise - Page 3 Empty


PisanieChâteau de Guise - Page 3 Empty Re: Château de Guise  Château de Guise - Page 3 EmptyWczoraj o 12:11;

Żart był doprawdy okrutny, ale zdecydowanie sam się o niego prosił, skoro zaczął tak zachwalać cały ród Maguire'ów; jedynym słusznym wyjściem z sytuacji było udawanie bardziej pewnego siebie niż w rzeczywistości i próba odwrócenia przewagi znów w swoją stronę. - Przyglądaj się śmiało, jedyne co zauważysz to że nie mogą się pochwalić takim intelektem ani wybitnym poczuciem humoru jak ja - odparł więc niby poważnym tonem, choć bardzo chciało mu się śmiać nie tylko z tego jak bardzo teraz naginał rzeczywistość, ale i z wizji Irwety próbującej uwieść Piotrka i Tomka. Sam nie wiedział które brzmiało bardziej absurdalnie.
Nie dał się więc zbić z pantałyku, czego nie można było powiedzieć o Irv, wyraźnie zmieszanej jego wyznaniem że już po feriach zaczął mieć nieśmiałe nadzieje na coś więcej. Może nie powinien aż tak się uzewnętrzniać i lepiej byłoby przemilczeć to pytanie, ale cóż, teraz już było na to za późno. Na szczęście Irwetka, oprócz tego że zaskoczona, wydawała się być zadowolona, a to było najważniejsze, przynajmniej w tej krótkiej chwili. Innymi istotnymi kwestiami, jak na przykład jej ojcem, będą mogło przejmować się później, na razie zamierzał z całych sił skupić się na miłym weekendzie. Roześmiał się beztrosko na wzmiankę o nieokrzesanej alkoholiczce. - T y jesteś moim typem - oświadczył, bo nie mogła go rozczarować, podobała mu się w każdej wersji, no może z wyjątkiem tej niemiłej, atakującej Ruby nożem. Ale akurat ją dosyć szybko wyrzucił z pamięci, stuprocentowo wierząc w niefortunny wypadek, a te przecież zdarzały się każdemu.
Rzeczywiście, szło im dosyć opornie, zupełnie jakby podświadomie próbowali przedłużyć trwający moment i odwlec jego koniec w nieskończoność. Niestety, nie było to możliwe, a czas mijał nieubłaganie; uwaga Irwety uświadomiła mu, że może niekoniecznie powinni spędzić cały ten weekend w kuchni, w końcu czekało na nich jeszcze tyle atrakcji, jak chociażby wspomniany taniec. Przytaknął na jej propozycję, by nieco przyspieszyć i zabrał się do pracy z werwą, czemu zdecydowanie sprzyjała bardziej dziarska piosenka, równie wpadająca w ucho co poprzednia. Po tym weekendzie Ryan zdecydowanie miał zostać fanem Edith Magiaf.
- Gwen jest rok starsza, ale wiesz jak to jest, wspólne dormitorium, część zajęć, więc prawie jakbyśmy byli na jednym - odparł, gdy podjęli temat wspólnej znajomej, nadal nie decydując się na jakieś szersze zwierzenia na ten temat, bo istniały ciekawsze. Jak na przykład śniadaniowe menu. W szafkach kuchennych otwieranych przez Irwetę było więcej produktów niż w niejednym Żabercie, co wydało mu się kolejnym niedorzecznym kontrastem między ich dwójką; gdyby byli teraz u niego, mógłby zaoferować co najwyżej dwie opcje w tym wodę. Zwykle nie zaprzątał sobie głowy porządnym zaopatrzeniem lodówki, dlatego też i teraz nie miał zbyt wymyślnych wymagań. - Kawa wystarczy. Chcesz też? - zaproponował, podchodząc do ekspresu i najwyraźniej czując się już jak u siebie. Może i był gościem, ale nie zamierzał teraz czekać z założonymi rękami. - Chyba że gustujesz w nieokrzesanych pijakach, to wyjmij szampana - zachichotał na koniec, nawiązując do jej słów, chociaż wcale nie zamierzał ryzykować że poniesie ich jak na feriach i nie zarejestrują całego spotkania. Bo bardzo chciał zapamiętać każdy szczegół.
Powrót do góry Go down


Irvette de Guise
Irvette de Guise

Absolwent Slytherinu
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 172cm
C. szczególne : Burza rudych włosów, piegi, lawendowy tatuaż za lewym uchem, krwawa obrączka na palcu
Dodatkowo : Hipnoza
Galeony : 581
  Liczba postów : 2667
https://www.czarodzieje.org/t19796-irvette-lavena-de-guise
https://www.czarodzieje.org/t19821-poczta-irvette#601307
https://www.czarodzieje.org/t19797-irvette-de-guise
https://www.czarodzieje.org/t19820-irvette-de-guise-dziennik#601
Château de Guise - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Château de Guise - Page 3 Empty


PisanieChâteau de Guise - Page 3 Empty Re: Château de Guise  Château de Guise - Page 3 EmptyWczoraj o 12:47;

Z Thomasem ani trochę nie potrafiła sobie wyobrazić podobnego weekendu. O ile krukon zdawał się być raczej sympatyczny i dość rozgarnięty, to była pewna, że po czasie zacząłby ją po prostu irytować. Co do Petera kompletnie nie wiedziała czego się spodziewać, ale fakt, że Ruby za nim nie przepadała, wydawał się być dla niej obiecujący. W końcu gryfonka nie gustowała w odpowiedzialnych ludziach z głową na karku.
Temat ferii był dla niej zaskakujący. Próbowała jakoś to sobie w głowie poukładać, ale jak powszechnie wiadomo, nie była mistrzynią nawigacji w kwestii emocji i relacji międzyludzkich. Postanowiła więc po prostu przyjąć to za fakt, bo nimi o wiele łatwiej było jej się posługiwać w życiu. -Z tym już będzie nam łatwiej. - Jej oczy lekko zabłyszczały, gdy to przyznał. Czuła się dziwnie, a jednocześnie bardzo dobrze. Musiała przyzwyczaić się do podobnych momentów, a jednocześnie nie na tyle, by od poniedziałku nie móc funkcjonować bez nich. Tak, jakkolwiek się nie starała, nie potrafiła wyrzucić z umysłu tej świadomości.
-Teraz już wszystko jasne. - Skinęła głową, łącząc odpowiednio kropki. Ryan nie mógł znać się ze Stephanem. Chyba, że Gwen ich sobie przedstawiła, ale wydawało jej się, że jej brat i kucharka poznali się dopiero gdy francuz skończył studia. W większym spokoju oddała się więc bułeczkom i wyborowi napojów, nie przejmując się tym, że Ryan postanowił czuć się tu swobodniej.
-Ja zaparzę sobie lawendę. - Oznajmiła, bo choć humor miała wybitnie dobry, to jednak nieco spokoju i tak by jej się przydało, a napar z lawendy był do tego idealny, nie mówiąc już o tym, jak komponował się z bułeczkami. -Zdecydowanie nie gustuję. Wolę okrzesanych ambasadorów, którzy wciąż wiszą mi historię na temat pewnej małpy. - Przypomniała mu ich pierwszą wspólną kolację po dość niefortunnym wyjściu do teatru, kiedy to z jej winy ominęli cały pierwszy akt.

W końcu bułeczki się upiekły i mogli wyjść z kuchni na ogród. Irv spakowała wszystko do kosza piknikowego, wzięła ze sobą koc i poprowadziła Ryana na zewnątrz. Gdy wyszli na tył rezydencji, ich oczom ukazały się ogromne budynki szklarni, górujące nad całym terenem, a przez przeszklone ściany, widać było znajdujące się w ich wnętrzu rośliny. Zamiast jednak wejść do jednej ze szklarni, udali się w stronę idealnie przyciętego labiryntu z żywopłotów, w którego cieniu zaczęli rozkładać się na śniadanie.
-Sprawdźmy, co nam wyszło. - Nałożyła im po bułeczce, wystawiając też napoje i kilka owoców, które zgarnęła, ostrożnie wybierając oczywiście, by nie znalazły się tam te, na które miała alergię. -Gdy byłam mała, często bawiliśmy się z rodzeństwem w tym labiryncie. Każdy z nas siał w nim swoje ulubione kwiaty i patrzyliśmy jak rosną. Te krzewy często były naszą formą komunikacji, gdy chcieliśmy się z kimś spotkać, albo przekazać wiadomość tak, by nikt poza nami nie odkrył naszych zamiarów. - Wyjawiła mu nieco z przyjemnej części swojego dzieciństwa. Do dziś, gdy tu przyjeżdżała, odwiedzała wnętrze labiryntu i zbierała kilka kwiatów z każdego krzewu, kontynuując tę tradycję. W szczelnie zabezpieczonej szkatułce trzymała też wiele ususzonych egzemplarzy goździków, które wkładała tam za każdym razem, gdy czuła się naprawdę źle i chciała porozmawiać z tym, z kim była najbliżej. Otwierając szkatułkę czuła się o wiele lepiej nawet teraz, gdy poszukiwała wsparcia.

______________________



 
A star becomes a sun, under the pressure of darkness.
Powrót do góry Go down


Ryan Maguire
Ryan Maguire

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 27
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 180
C. szczególne : irlandzki akcent | niesforne loki | podobny do Tomasza ale wyższy i ładniejszy ofc
Galeony : 488
  Liczba postów : 297
https://www.czarodzieje.org/t22430-ryan-maguire#742030
https://www.czarodzieje.org/t22432-ryan-maguire
https://www.czarodzieje.org/t22429-ryan-maguire
Château de Guise - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Château de Guise - Page 3 Empty


PisanieChâteau de Guise - Page 3 Empty Re: Château de Guise  Château de Guise - Page 3 EmptyWczoraj o 19:58;

Roześmiał się, gdy przypomniał sobie nie tylko tą felerną historię o małpie, ale i jedno z ich pierwszych spotkań, jeszcze bardziej oficjalne, kulturalne, zdystansowane, a mimo to tak przyjemne, nawet jeśli doszło na nim do niespodziewanego omdlenia i przegapienia połowy przedstawienia. Zdawało mu się, że miało ono miejsce niesamowicie dawno temu, a przecież było to raptem kilka miesięcy, podczas których odbył się między nimi istny rollercoaster ocieplających i ochładzających stosunków; teraz ich wagonik zdecydowanie znajdował się na szczycie, a Ryan starał się nie myśleć o tym, że wkrótce poszybuje w dół, a prawdopodobnie i roztrzaska się na ziemi. Starał się, a mimo to tego typu refleksje wciąż do niego wracały jak wzywane mimowolnym Accio.
- Już ci opowiadałem na feriach, nie pamiętasz? - zapytał, niby niewinnie, tak naprawdę się z nią drocząc, bo przecież oboje mieli podobną pustkę w głowie jeśli chodziło o tamten wieczór. Nic nie stało jednak na przeszkodzie, żeby chwilę poudawać, że było inaczej.
Kiedy wyszli wreszcie na zewnątrz, zaopatrzeni w same smakowitości oraz milutki kocyk, nawet nie starał się udawać, że wcale nie rozgląda się z niemym zachwytem po okazałym ogrodzie, a choć nie należał do wielkich pasjonatów przyrody, a sam z roślin hodował tylko paprotki na parapecie, to trudno mu było oderwać wzrok od przepięknych kwiatów, misternie przystrzyżonych krzewów, a już największe wrażenie zrobiły na nim ogromne szklarnie, skrywające najprawdopodobniej same wyjątkowe okazy. Oczywiście, mimo wszystko to i tak Irvette najmocniej przykuwała jego uwagę, zwłaszcza kiedy po rozpoczęciu posiłku zaczęła opowiadać o swoim dzieciństwie. Miło było usłyszeć od niej coś osobistego i nieco nostalgicznego, bo choć w ciągu ostatniej doby naprawdę się otworzyła, to i tak miał wrażenie że niewiele o niej wie. Trudno było się nie uśmiechnąć, kiedy wyobraził sobie gromadkę małych rudzielców hasających wesoło po labiryncie i doglądających swoich ukochanych roślin. - O, brzmi uroczo. To które są twoje? Ja chyba wysiałbym stokrotki - zapytał o dosyć nieistotny fakt, który jednak go zaciekawił, a przy okazji podzielił się swoim zdaniem na ten temat. - Gdybym miał to robić teraz, oczywiście. W dzieciństwie to pewnie tylko ganiałbym po nim gnomy i rodzeństwo - przyznał, kierując wzrok z Irvette na ścianę krzewu za nimi. - Czyli ten labirynt zna wszystkie wasze sekrety? - zapytał półserio, nawet nie licząc na to, że którykolwiek pozna, nawet jeśli były błahe i dziecięce. Tajemnice to tajemnice.
W międzyczasie zabrał się za jedzenie i choć z żalem stwierdził, że wszystkie jego kreatywne próby ulepienia z ciasta czegoś innego niż nudne kółka spełzły na niczym, bo w piekarniku i tak wszystko przybrało podobny kształt, to przynajmniej były naprawdę smaczne. - Jestem pod wrażeniem, nie tylko nikt nie spłonął, ale i wyszły w y ś m i e n i t e - pochwalił ich wspólny wysiłek, choć znacznie większa zasługa była Irvette, on tylko podawał składniki. Ale kto wie, gdyby miał szansę spróbować jeszcze raz albo dziesięć, pewnie w końcu sam doszedłby do perfekcji. Niestety, był to pierwszy i ostatni raz w jego karierze piekarza.
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Château de Guise - Page 3 QzgSDG8








Château de Guise - Page 3 Empty


PisanieChâteau de Guise - Page 3 Empty Re: Château de Guise  Château de Guise - Page 3 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Château de Guise

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 3 z 3Strona 3 z 3 Previous  1, 2, 3

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Château de Guise - Page 3 JHTDsR7 :: 
reszta świata
 :: 
Świstokliki
 :: 
Mieszkania
-