widziadła D nie
Człowiek próbował żyć spokojnie, nie wadząc nikomu, wypełniając jedynie swoje zadania jako auror. No, miał jeszcze trochę dodatkowych przyjemności, ale nic, co mogło wpływać na życie innych w takim stopniu, jak zrobił to jego cioteczny dziadek. Nie rozumiał, dlaczego mężczyzna otwarł księgę, której dziejów nie znał, co go pokusiło, żeby zaglądać do jej wnętrza bez zbadania jej magii, nie mówiąc już o zawarciu paktu z królem wróżek Ciemnego Dworu. Jedno było pewne, trzeba było wziąć udział w szykującej się wyprawie, jak tylko Kingfisher będzie wiedział, co powinni dokładnie robić.
Wrócił do domu, od razu kierując się do swojego pokoju, aby zastać tam niezbyt przyjemny widok. Martwa sowa sama w sobie była pogróżką, ale list jedynie wszystko potwierdził. Jeśli jednak treść byłaby niewystarczająca, całości dopełniła dziwna maź, która obryzgała go całego, choć próbował odsunąć twarz na ile było to możliwe. Skrzywił się, gdy tylko obryzgane miejsca zaczęły piec.
Przeklął pod nosem, chowając list do kieszeni, gdy nagle dostał wezwanie z pracy. Nie był to najlepszy moment, ale nie mógł dyskutować z czymś podobnym. Teleportował się więc z pokoju prosto na miejsce spotkania, licząc na to, że pył nie będzie utrudniał wszystkiego.
z.t.