Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Opuszczony dom

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość


Shawn A. McKellen II
Shawn A. McKellen II

Student Ravenclaw
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 186cm
C. szczególne : hipnotyzujący wzrok, naszyjnik i sygnet z emblematem rodu.
Dodatkowo : Wężoustość
Galeony : 62
  Liczba postów : 599
https://www.czarodzieje.org/t18432-shawn-a-mckellen-ii
https://www.czarodzieje.org/t18733-poczta-shawna
https://www.czarodzieje.org/t18448-shawn-i-mckellen
https://www.czarodzieje.org/t18840-shawn-a-mckellen-ii-dziennik
Opuszczony dom QzgSDG8




Gracz




Opuszczony dom Empty


PisanieOpuszczony dom Empty Opuszczony dom  Opuszczony dom EmptyNie Cze 28 2020, 21:54;


Opuszczony dom


Miejsce o którym nic nie wiadomo - rzadko to miejsce bywało odkrywane przez przypadkowych czarodziei, a jeszcze rzadziej ktoś wracał stąd bez szwanku. Jeśli zamierzasz zeksplorować to miejsce, miej różdżkę w pogotowiu!
Od razu po wejściu do środka uświadamiasz sobie, że to miejsce ma złą aurę. Wraz z głębszą eksploracją, wydaje ci się, że ktoś cię obserwuje. W ostatniej chwili kątem oka zauważasz srebrzystego, chudego niedźwiedzia, gotowego do ataku, który pojawił się znikąd.

Jeśli posiadasz 15 lub więcej punktów z ONMS, rozpoznajesz zwierzę i wiesz, że jest to Przyczajacz.

Musisz się bronić. Aby przezwyciężyć napastnika, musisz zdobyć co najmniej 20 punktów. Bazowo masz dziesięć. Rzucasz co post kostką k6 - jeśli wypadnie parzysta, dodajesz sobie 3 punkty. Jeśli wypadnie nieparzysta, odejmujesz sobie 4 punkty. Jeśli stracisz wszystkie punkty, możesz uznać, że Przyczajacz zranił cię w rękę i różdżka wypadła ci z dłoni i możesz liczyć jedynie na swojego partnera lub stąd uciekać.
• Jeśli masz ponad dwadzieścia pięć punktów w zaklęciach/OPCM lub czarnej magii, w razie parzystej kostki zamiast trzech punktów, dodajesz sobie 5 punktów.
• Jeśli udało ci się zidentyfikować Przyczajacza (czyli posiadasz >15 punktów z ONMS), zaczynasz z 15 punktami, a nie 10.
Jeżeli udało ci się pokonać magicznego "potwora" po krótszych oględzinach lokacji, znajdujesz Północny skrawek mapy skarbu (można uznać, że jeśli jesteście w parze to zaklęciem zduplikowaliście mapę, więc oboje ją posiadacie). Zgłoś się po niego w odpowiednim temacie. Ponadto, za pokonanie Przyczajacza, dostajesz w nagrodę 1 punkt do wybranej spośród dwóch kategorii - OPCM albo ONMS.

Jeśli twoja postać została zraniona, koniecznie musisz znaleźć kogoś, kto będzie w stanie zająć się twoją raną. W przypadku gdyby twoja postać przybyła tutaj sama i również została zraniona, na dodatek straciła różdżkę - może postarać się ją odzyskać, wracając tutaj z towarzyszem, który pokona Przyczajacza, bądź pogodzić się ze stratą i kupić nową.

Powrót do góry Go down


Keyira Shercliffe
Keyira Shercliffe

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 168 cm
C. szczególne : magiczny tatuaż w formie węża | blizn zbyt wiele, by można je było zliczyć | tęczówki w odcieniu sztormu | jakieś zwierzę jako częsty towarzysz
Dodatkowo : animagia
Galeony : 851
  Liczba postów : 693
https://www.czarodzieje.org/t17789-keyira-shercliffe
https://www.czarodzieje.org/t17819-meresin#501873
https://www.czarodzieje.org/t17805-keyira-shercliffe
https://www.czarodzieje.org/t19447-keyira-shercliffe-dziennik#57
Opuszczony dom QzgSDG8




Gracz




Opuszczony dom Empty


PisanieOpuszczony dom Empty Re: Opuszczony dom  Opuszczony dom EmptyNie Lip 19 2020, 18:44;

PUNKTY Z ONMS: 18
PUNKTY Z OPCM: 9
ROZPOZNAJĘ ZWIERZĘ: tak
PUNKTY NA START: 15

DZIEŃ: 5
DUCH: F - Dziś Twój duch opowiedział Ci zaskakująco dużo komplementów. Czujesz się znacznie lepiej. W następnej lokacji kostkowej lub evencie będziesz mógł przerzucić jedną z kostek! Bonus ten obowiązuje tylko jeśli Twój kolejny wątek będzie w takim miejscu lub podczas wydarzenia.


Keyira mgliście pamiętała ten poranek i nie była w stanie sobie dokładnie przypomnieć jak obie z Whitehorn się tu znalazły. Na pewno wybrały się na spacer po tym, jak wpadły na siebie przed pensjonatem. Młoda Shercliffe już od zakończenia roku chciała zadać opiekunce Puchonów kilka pytań; od dnia, kiedy przeczytała ten niedorzeczny artykuł w gazetce - tak gwoli ścisłości. Kiedy już jednak ruszyły ścieżką ku mokradłom, wszystkie składnie ułożone na poczekaniu zdania rozpłynęły się w niebyt.
To nie moja sprawa, uświadomiła sobie z niejakim żalem. Key wątpiła, by jej aktualna relacja z ojcem upoważniała ją do wtykania nosa w jego prywatne życie. To, w którym nie było dla niej miejsca, już nie. Była w końcu dorosła, prawda?
Dlatego więc przez większość marszu brunetka zdawała towarzyszce raport z przebiegu leczenia oraz ogólnego wrażenia smakowego po pochłonięciu każdego z eliksirów, które kobieta jej około tygodnia temu przypisała. Akurat w tym przypadku Keyira postanowiła grać grzeczną dziewczynkę i nie pominęła ani jednej dawki. Zanotowała sobie w duchy, by przy najbliższej okazji zaciągnąć do Perpetki Gunnara, który ostatnio poszedł w jej ślady, ale upierał się okropnie (skądś to znała), by poradzić sobie z zapaleniem samodzielnie. Biedak po prostu nie wiedział co go czeka. Może powinna mu była doleć któregoś z magicznych płynów do herbaty?
Gdy w końcu dotarły do starego, podniszczonego domu, młoda Shercliffe zamarła i przyjrzała się mu podejrzliwie. Duch, który zamigotał obok niej nagle urwał swoją litanię pochlebstw na jej temat - jak na takiego młokosa, dzieciak miał niezłą gadkę, musiała to przyznać - i poszedł w ślady czarownic. Chwilę później kącik ust brunetki drgnął i uniósł się ku górze, po czym Key wdrapała się po omszałych stopniach do drzwi i pchnęła je z ciekawością.
Wiesz coś na jego temat, Ellen? — zwróciła się bezpośrednio do chłopca, ale ten jedynie wzruszył ramionami i przecisnął się pod jej ramieniem do środka.
Nic nowego, kolejna bardzo, bardzo, bardzo... krwawa historia, wyznał ochrypłym głosem, zerkając znacząco na Whitehorn nim przesunął się pod jedną z belek, które kiedyś zapewne podtrzymywały podziurawiony sufit. Duch wiedział już, że na Key jego opowieści nie robiły już większego wrażenia, co więcej, dziewczyna chętnie wysłuchiwała jego brutalnych historii, tak więc szukał posłuchu u jej znajomych, za co dziewczyna posłała Puchonce przepraszający uśmiech.
Sprawdźmy co takiego się tu kryje — mruknęła na zachętę i przewróciła oczami, bo szczerze wątpiła, że znajdą tu cokolwiek poza grzybem, jakimś szczurem i obrzydliwą dawką robactwa. Przynajmniej do momentu, póki nie znalazły się obie wewnątrz domu - wtedy też Keyira wzdrygnęła się nieznacznie, bo złowroga aura tego miejsca osiadła na jej skórze niczym lepka, niewidzialna breja. Dziewczyna zwolniła kroku, bo coś zaświtało jej w pamięci, ale przez kilka sekund nie potrafiła dopasować elementów układanki w swojej głowie. Zaraz potem wyprostowała się gwałtownie, wyszarpując różdżkę zza skórzanego paska i zastygła w bezruchu, wpatrzona w ciemny kąt. Mogłaby przysiąc, że...
Kątem oka młoda Shercliffe dostrzegła, jak medyczka schyla się po coś i podnosi to leniwie, a wtedy w snopie światła pojawiła się białowłosa bestia. Wyłaniała się stopniowo, jakby jeszcze nie do końca zmaterializowana. Dziewczyna instynktownie postąpiła krok ku drugiej czarownicy, osłaniając ją niejako.
Perpetuo, proszę, zachowaj spokój... — wychrypiała, rozglądając się ukradkiem na wszystkie strony. Stwór, przypominający nieco wyliniałego, białego niedźwiedzia węszył w powietrzu. — To przyczajacz, jeden z gatunku tych niebezpiecznych — oznajmiła cicho, jakby sama się jeszcze tego nie domyśliła, wyklinając w myślach swojego ducha. Jego komentarz o naprawdę krwawej historii mógł być trafiony w punkt. Ten mały złośliwiec nawet słowem ich nie ostrzegł!
Wierzę w ciebie, wokół nich rozszedł się łagodny szept, a Key uniosła wargę i warknęła cicho.
Pierdol się, Ellen... — jej głos nie krył w sobie teraz ani cienia życzliwości. Odpowiedział jej złośliwy chichot; nie bawiły ją takie gierki. Igranie z czyimś życiem nie było ani trochę zabawne, szczególnie, gdy było to jej życie. No i Whitehorn, oczywiście.
Na cycki Morgany — jęknęła, gdy przyczajacz zrobił ostrożny krok ku nim, a potem rozstawiła nogi nieco szerzej i pewniej na zbutwiałych deskach. Machnęła ręką, wyprowadzając zaklęcie w tym samym momencie, w którym potwór drgnął, a drugą stanowczo odepchnęła Perpetuę w bok, sama uskakując w przeciwną stronę.

@Perpetua Whitehorn
Powrót do góry Go down


Perpetua Whitehorn
Perpetua Whitehorn

Nauczyciel
Wiek : 45
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 161
C. szczególne : Styl vintage i aura wesołości | Wspiera się na artefakcie: Jarzębinowej Feruli | Na lewym nadgarstku - srebrna bransoletka z tancerką zmieniającą się w łanię; na prawym - bransoleta Wielkiej Wezyrki | Gdy Hux jest obok - mimowolnie roztacza wokół urok
Dodatkowo : Półwila
Galeony : 552
  Liczba postów : 1570
https://www.czarodzieje.org/t18317-perpetua-whitehorn#521196
https://www.czarodzieje.org/t18325-sowiszcze-pet#521411
https://www.czarodzieje.org/t18316-perpetua-whitehorn#521191
https://www.czarodzieje.org/t18547-perpetua-whitehorn-dziennik#5
Opuszczony dom QzgSDG8




Gracz




Opuszczony dom Empty


PisanieOpuszczony dom Empty Re: Opuszczony dom  Opuszczony dom EmptyPon Lip 20 2020, 06:54;

Bitewko, oj bitewko:

Właściwie to stało się zupełnie tak, jak Perpetua założyła sobie, że się stanie - po opuszczeniu swojego domku, w towarzystwie trajkoczących jej nad uchem dziewczynek - wybrała się na spacer. Bardzo miłym dodatkiem okazało się nieoczekiwane towarzystwo młodej Shercliffe - i choć złotowłosa naprawdę, zwyczajnie czerpała przyjemność z niezobowiązującej rozmowy ze studentką - tak Luna i Sol zamilkły (!) szepcząc jedynie między sobą, widocznie zaaferowane ich towarzyszką.
Dobrze, że wypiłaś wszystkie, cieszę się, że pomogły. Mam nadzieję, że tutaj w Luizjanie nie wpadniemy na żadną podobną ścieżkę... — oznajmiła, zaśmiewając się cicho pod nosem, kiedy skręcały w stronę mokradeł.
Perpetua nie mogła nie uśmiechnąć się nad bliźniaczkami z pobłażaniem - zasypywały ją gradem pytań i sugestii jak tylko w jej pobliżu pojawiał się osobnik płci męskiej. Niczym rasowe swatki-katarynki - natomiast obecność Keyiry musiała je rozproszyć. A raczej fakt, że Keyira była córką Caine'a - którego fanką była Sol, z kolei Luna już niekoniecznie. Duszki zupełnie nie wiedziały jak podejść do tego tematu.
Perpetua też nie do końca wiedziała - co nie zmienia faktu, że zachowywała się naturalnie, zupełnie tak, jakby podeszła do każdej innej młodej kobiety na wakacjach. W umyśle jednak, niczym drzazga, tkwiła jej myśl, a raczej pytanie - czy Keyira czytała Obserwatora...? Mogła tylko zgadywać, że tak - skoro nawet Whitehorn wpadł w ręce ten artykuł o rzekomym zaliczaniu schowków z Cainem. Żenujące.
Nawet jednak nastoletni młokos zdawał sobie sprawę, że w każdej plotce jest jakieś ziarno prawdy - w końcu z czegoś narodzić się musiała. Na szczęście - przywilejem dorosłej kobiety było to, że nie musiała dementować plotek - przynajmniej dopóki jej nie szkodziły. Bo nie szkodziły, prawda?
Keyira, uważaj... — zdążyła jedynie mruknąć ostrzegawczo - co jednak kolidowało z jej rozbawionym uśmiechem, kiedy obserwowała jak dziewczyna zwinnie wdrapuje się na schody murowanego domostwa. Osobiście ominęłaby ten dom i powędrowała dalej - nie miała jednak zamiaru wygaszać ciekawości u studentki. Podążyła więc za nią, wspierając swoje kroki laską - by zaraz z podłapanym od studentki zaciekawieniem - samej zerknąć do środka domu.
Krwawa historia? Po dwudziestu latach w szpitalu mało co potrafi mnie ruszyć — przyznała, zerkając na ducha towarzyszącego Shercliffe, sam uśmiech dziewczyny przyjmując krótkim skinieniem głowy i wzruszeniem ramion. Za co tu przepraszać? Jej duszki nagminnie zaczepiały innych - i to w bardzo intymnych sprawach.
W Luizjanie jest naprawdę wiele opuszczonych domów. Nie sądzę, by w środku było cokolwiek — potwierdziła widocznie myśli swojej towarzyszki, swobodnym, nieco kulawym krokiem podążając za nią przez drzwi i przedsionek. Bliźniaczki wisiały w ciszy tuż nad jej ramieniem - w końcu jednak odezwała się Luna:
Perpe... Ja pamiętam to miejsce! Tam, pod tamtym fotelem jest sakiewka! Młoda Lucia odkładała tam swój posag...
Nie będzie jej już potrzebny — zachichotała Sol, opadając swoją niematerialną postacią na ramię złotowłosej - wywołując tym ciepłym gestem gęsią skórkę.
Za to Tobie... — podchwyciła za siostrą Luna, chichocząc w półprzezroczystą dłoń - co Perpetua skwitowała teatralnym przewróceniem oczami. Kompletnie nie zwracała uwagi na otoczenie - zaabsorbowana dialogiem swoich wiecznie (nie)żywych towarzyszek - i być może to właśnie dlatego, kiedy na sztorc stanęły jej wszystkie włoski na ciele, wzięła to za reakcję ciała na kontakt z chłodnym dotykiem duchów. A nie ostrzeżenie swojej intuicji.
Ledwie sięgnęła w miejsce, które wskazywała jej Luna - kiedy kątem oka uchwyciła ruch Keyiry w swoim kierunku. I to by jej nie zaniepokoiło - gdyby dziewczyna właśnie nie dobywała różdżki. Złotowłosa w swej trzeźwości - sięgnęła po własną. Sol i Luna rozpłynęły się w powietrzu z cichym piskiem.
Wtedy go dostrzegła. Dopiero teraz ją zmroziło.
Przyczajacz...? — zdążyła jedynie powtórzyć za Keyirą, starając się śledzić wzrokiem migoczącego jej w oczach niedźwiedzia. Zacisnęła palce na różdżce - kiedy wielkie ślepia stworzenia skierowały się prosto na nie dwie. Uniosła dłoń - gotów rzucić zaklęcie ochronne - kiedy stwór na nie runął. Niewerbalna inkantacja zatańczyła bladym światłem wokół jej różdżki - nie zdążyła jej jednak dokończyć, odepchnięta na bok przez młodą Shercliffe.
Uderzyła plecami o kamienny kominek - tracąc na chwilę dech. Nie tracąc jednak rezonu - w zgrabnym ruchu odsuwając się przy ścianie jak najdalej od na wpół-widzialnego przyczajacza, zmarszczyła brwi. Nie odrywała spojrzenia od stworzenia, nie chcąc stracić go z oczu.
Wygłodniały niedźwiedź odcinał im jedyną drogę ucieczki - przez drzwi.
Arresto Momentum — rzuciła pewnie, mierząc w agresora, który... Zniknął na jej oczach. Zaklęła szpetnie - rzucając niewerbalne Protego Maxima - na Keyirę.

@Keyira Shercliffe
Powrót do góry Go down


Keyira Shercliffe
Keyira Shercliffe

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 168 cm
C. szczególne : magiczny tatuaż w formie węża | blizn zbyt wiele, by można je było zliczyć | tęczówki w odcieniu sztormu | jakieś zwierzę jako częsty towarzysz
Dodatkowo : animagia
Galeony : 851
  Liczba postów : 693
https://www.czarodzieje.org/t17789-keyira-shercliffe
https://www.czarodzieje.org/t17819-meresin#501873
https://www.czarodzieje.org/t17805-keyira-shercliffe
https://www.czarodzieje.org/t19447-keyira-shercliffe-dziennik#57
Opuszczony dom QzgSDG8




Gracz




Opuszczony dom Empty


PisanieOpuszczony dom Empty Re: Opuszczony dom  Opuszczony dom EmptyPon Lip 20 2020, 22:44;

do poprzedniego posta:

Usłyszała jak zmizerniałe cielsko rąbnęło w ceglaną ścianę aż zatrzeszczały deski, a pazury zachrobotały na kamieniu. Przeturlała się na bok, a impet tego ruchu nią także rzucił o najbliższy mebel, który kiedyś był być może kuchenną szafką. Teraz drzwiczki oderwały się z ostatniego zawiasu i rąbnęły ją w głowę, a Keyira syknęła odruchowo, ale nie miała czasu na jojczenia. Poderwała się w kucki, wolną dłoń przyciskając do skroni, a drugą, tą z różdżką, celując przed siebie. Cofnęła się za coś, co kiedyś było drewnianą ławą i rozejrzała się za Perpetką.
Przepraszam za ten numer, ale okazał się szybszy niż sądziłam, nie mogłam ryzykować — wychrypiała, ponownie skupiając swoją uwagę na potworze. Jej zaklęcie chybiło, co nie było dla niej szczególnym zaskoczeniem, bo ruszyła się odrobinę za późno. Dlatego też mogła jedynie usunąć siebie i towarzyszkę z linii szarży bestii, która ostatecznie zablokowała im drogę ucieczki. Musiały ją jakoś stamtąd odciągnąć i Key cichym przekleństwem skomentowała kolejny, chybiony strzał, tym razem ze strony Puchonki, a potem zamrugała, kiedy Przyczajacz stał się niewidzialny.
To krzyżówka demimoza i ghula — skwitowała na głos. — Staje się niewidzialny, ale wciąż stanowi namacalną materię i zaklęcia mogą go trafić — kontynuowała. — Możemy... — urwała na chwilę, zerkając w kierunku zlewu, a potem zmarszczyła brwi i odnalazła spojrzenie złotowłosej. — Mogłybyśmy oblać go wodą, wtedy będziemy znały jego pozycję nawet, jeśli stanie się niewidzialny — podsunęła. W opuszczonej chacie było tyle kurzu i brudu na starej posadzce, więc gdzie by potwór nie zrobił kroku, zostawiłby po sobie ślad. Najpierw należało jednak odwrócić jego uwagę i w najlepszym razie ogłuszyć.
Shercliffe rozpoznała ruch nadgarstka i zaklęcie rzucone na nią przez Perpetuę, więc obeszła ławę i stanęła dokładnie na przeciwko wejścia do chaty, gdzie zniknął potwór. Stanęła w pozycji wyjściowej, rozglądając się po posadzce. Przyczajacz warknął coś pod nosem, a jego pazury zaszurały na drewnie, gdy poruszył łapami.
Kici kici, no chodź tu do mnie, paskudo — zawołała, przykucając odrobinę, a wtedy po chacie rozniósł się odgłos pośpiesznych kroków nim stwór wzbił się w powietrze.
Keyira wstrzymała oddech i napięła odruchowo mięśnie w oczekiwaniu na zderzenie. Gdy to nastąpiło, zacisnęła zęby. Niewidzialna bariera odrzuciła zwierzę, a to rąbnęło w kuchenne meble i zawyło z wściekłości. Stare, podniszczone naczynia spadły na ziemię, jeden z talerzy rozbił się na drobne kawałki. Ona jednak nie traciła czasu, wyprostowała się i poruszyła nadgarstkiem w odpowiedniej sekwencji, celując w miejsce, gdzie ciało Przyczajacza wgniotło półkę.
Conjunctivitis!
Oślepienie bestii mogło zadziałać zarówno na ich korzyść, jaki i wprost przeciwnie, ale musiały zaryzykować.


PUNKTY Z ONMS: 18
PUNKTY Z OPCM: 9
ROZPOZNAJĘ ZWIERZĘ: tak
RZUT: parzysta
PUNKTY WALKI: 10+3=13

DZIEŃ: 5
DUCH: F - darmowy przerzut [1/1]
Powrót do góry Go down


Perpetua Whitehorn
Perpetua Whitehorn

Nauczyciel
Wiek : 45
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 161
C. szczególne : Styl vintage i aura wesołości | Wspiera się na artefakcie: Jarzębinowej Feruli | Na lewym nadgarstku - srebrna bransoletka z tancerką zmieniającą się w łanię; na prawym - bransoleta Wielkiej Wezyrki | Gdy Hux jest obok - mimowolnie roztacza wokół urok
Dodatkowo : Półwila
Galeony : 552
  Liczba postów : 1570
https://www.czarodzieje.org/t18317-perpetua-whitehorn#521196
https://www.czarodzieje.org/t18325-sowiszcze-pet#521411
https://www.czarodzieje.org/t18316-perpetua-whitehorn#521191
https://www.czarodzieje.org/t18547-perpetua-whitehorn-dziennik#5
Opuszczony dom QzgSDG8




Gracz




Opuszczony dom Empty


PisanieOpuszczony dom Empty Re: Opuszczony dom  Opuszczony dom EmptySro Lip 22 2020, 00:32;

Bitewko, oj bitewko:

Sol jęknęła jej gdzieś nad prawym ramieniem - dalej zupełnie niewidzialna, identycznie jak atakujący ich przyczajacz. Perpetua dziękowała w duchu - że bliźniaczki rzeczywiście były duchami - gdyby razem z nimi plątały się tu jeszcze dwie nastolatki... Whitehorn musiałaby mieć nie tylko oczy dookoła głowy - ale zdałoby jej się także jakieś trzecie, wewnętrzne oko. Trzech osób by nie osłoniła. Nie była potężną czarownicą. Ale z jedną, młodszą - i widocznie dość wprawioną w tak... nietuzinkowych sytuacjach, mogła współpracować.
Czytać go po śladach? — podłapała w lot, krzyżując jasne spojrzenie z ciemnymi tęczówkami Shercliffe. Nie miała doświadczenia w... działaniach w terenie, ale nie była upośledzona pod względem dedukcji. W końcu domyślanie się i układanie potencjalnych planów to był potężny kawał jej życia - okazuje się, że nie tylko w Mungu.
Chociaż, paradoksalnie, grzejąc posadę nauczycielki zdecydowanie zbyt często znajdowała się w sytuacjach wymagających czegoś innego niż pióro i pergamin.
Poprawiła chwyt na srebrzystej różdżce, starając się wzrokiem ogarnąć całą izbę - choć źrenice mimowolnie wędrowały w kierunku młodszej czarownicy, czujnie śledząc jej działania. Krew ścięła się w jej żyłach, kiedy Keyira - na Merlina, jak dobrze, że złotowłosa była pewna swoich zaklęć ochronnych - najzwyczajniej w świecie wystawiła się na atak stworzenia, żeby odkryć jego pozycję. Jednocześnie poczuła się poruszona decyzją studentki - mało kto zaufałby umiejętnościom kogoś... kogo nie znał najlepiej.
Tym bardziej z satysfakcją obserwowała jak stwór odbija się od postawionej przez nią bariery.
Ludere — zaraz za zaklęciem Ślizgonki podążyło jej własne - gwałtownym strumieniem piany oblewając wściekle ryczący kształt, który zaczął zaraz ociekać wodą. Rzuciła dziewczynie ukradkowy uśmiech - zaraz jednak rysy jej twarzy ściągnęły się w powadze, kiedy bestia ruszyła na oślep - tym razem w jej stronę.
Uważaj! — krzyk Luny wdarł się jej prosto w ucho, co jednak nie przeszkodziło złotowłosej w kolejnej inkantacji - niewerbalnego Depulso, które zepchnęło z drogi migoczącego na granicy widzenia stworzenia. Sama Whitehorn musiała gwałtownym zrywem odskoczyć od rozchwianego cielska - które niemal wbiło się w fotel, roztrzaskując go na części i rozszarpując pazurami sparciałe obicia.
I właśnie wtedy zdała sobie sprawę, że była stanowczo zbyt blisko przyczajacza - z tą swoją chromą nogą i spódnicą sięgającą kostek.
Powrót do góry Go down


Keyira Shercliffe
Keyira Shercliffe

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 168 cm
C. szczególne : magiczny tatuaż w formie węża | blizn zbyt wiele, by można je było zliczyć | tęczówki w odcieniu sztormu | jakieś zwierzę jako częsty towarzysz
Dodatkowo : animagia
Galeony : 851
  Liczba postów : 693
https://www.czarodzieje.org/t17789-keyira-shercliffe
https://www.czarodzieje.org/t17819-meresin#501873
https://www.czarodzieje.org/t17805-keyira-shercliffe
https://www.czarodzieje.org/t19447-keyira-shercliffe-dziennik#57
Opuszczony dom QzgSDG8




Gracz




Opuszczony dom Empty


PisanieOpuszczony dom Empty Re: Opuszczony dom  Opuszczony dom EmptySro Lip 22 2020, 01:41;

DUCH: F - darmowy przerzut [1/1]
RZUT: parzysta
PUNKTY WALKI: 13+3=16


Tak, Keyira zdecydowała się zaufać Whitehorn nie tylko ze względu na ich znajomość (bo łączącej ich relacji, jak dotąd, nie można było jeszcze nawet określić mianem przyjaźni), ale przez wzgląd na to, co kobieta sobą reprezentowała. Była uzdrowicielką; magimedykiem, który przysięgał ratować ludzkie życia, a do tego wspaniałą - jeśli wierzyć plotkom - opiekunką domu i najwyraźniej tak samo dobrą osobą prywatnie, skoro postanowiła najpierw zadbać o bezpieczeństwo Shercliffe zamiast o własne. Kto lepiej, niż osoba na co dzień stojąca na straży zdrowia i dobrego samopoczucia innych, mógłby rzucać silne zaklęcia defensywne? Key wierzyła w jej umiejętności, ale przede wszystkim - wierzyła w jej intencje; mając za plecami kogoś pokroju Perpetki, mogła stawić czoła choćby i cholernemu smokowi. Zresztą, jak na osoby, które ledwie się znały, współpraca wychodziła im dość gładko.
Brunetka szerokim uśmiechem skwitowała zwierzęcy skowyt, kiedy strumień piany oblał niewidzialne cielsko Przyczajacza. Teraz będą mogły przynajmniej kontrolować jego ruchy, nie musząc zawierzać wyłącznie jednemu zmysłowi. Ich przeciwnik uznał to najwyraźniej za okropną zniewagę, gdyż chwilę później zerwał się ku Perpetce. Keyira zamarła, a lód skuł jej żyły, gdy obserwowała, jak spieniony kształt szarżuje na nauczycielkę. Uniosła różdżkę, chcąc wypowiedzieć zaklęcie, ale na szczęście złotowłosa zachowała przytomny umysł i zdołała odepchnąć bestię na bok.
Perpetuo, wynoś się stamtąd! — zawołała, obserwując jak w ciągu zaledwie kilku sekund potwór nie tylko staje się w pełni widzialny, ale także przeobraża się w zupełnie inną istotę. Gdyby tego było mało, jako przerośnięty, wyliniały czarny kocur, Przyczajacz zyskał na zwinności i natychmiast sięgnął ku swojej ofierze.
Łapa, o wyraźnie zaostrzonych pazurach dopadła do nogi Whitehorn i po domku rozniósł się nieprzyjemny dźwięk rozrywanego materiału, który w uszach Key brzmiał, jakby obdzierano jej towarzyszkę ze skóry. To wyzwoliło w niej pokłady nowej wściekłości. Czuła w pobliżu obecność Ellena, który zapewne obserwował wszystko ze szczerą fascynacją, by móc później opowiadać turystom o wszystkim, co tu zaszło. Shercliffe natomiast zacisnęła palce na różdżce nieco mocniej i dobierając odpowiedni ruch, rzuciła kolejne zaklęcie. Na protego było już za późno, ale...
Ex Animo! — warknęła, gdy pazur Matagota zdołał zaledwie na kilka centymetrów rozorać lewe udo nauczycielki, tuż nad kolanem.
Pod wpływem okropnych dźwięków, nieszkodliwych dla ludzkiego ucha, przeciwnik wycofał się natychmiast i chwilę później, wydzierając się równie przeraźliwie, uskoczył gdzieś na bok, chwilowo niezdolny do walki.
Jest bardzo źle? — zwróciła się bezpośrednio do Perpetki, jednocześnie kopniakiem przewracając stół, który następnie przyciągnęła ze sobą kilka metrów, by ustawić go przed kobietą niczym tarczę. Jej dzikie oczy spoczęły na moment na ranie, po czym Shercliffe utkwiła spojrzenie na twarzy towarzyszki. — Zostań tutaj i zalecz to, a ja go czymś zajmę — poleciła stanowczo, po czym skrzywiła się odrobinę. — Proszę — dodała, by przynajmniej zachować jakieś pozory dobrego wychowania. Jakby miały na to czas...
Chwilę później już jej nie było. Wyszła przed tą prowizoryczną bazę i ustawiła się w rozkroku, gotowa na kolejne starcie.
I rzuć to cholerne protego na własny tyłek! — dodała, nawet nie zerkając przez ramię, by nie musieć oglądać whitehornowej miny. — Ojciec mnie zamorduje — wymamrotała pod nosem, wyczuwszy w powietrzu zapach krwi, jednocześnie śledząc poczynania Przyczajacza-Matagota, który właśnie dochodził do siebie gdzieś za szczątkami kanapy.
Powrót do góry Go down


Perpetua Whitehorn
Perpetua Whitehorn

Nauczyciel
Wiek : 45
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 161
C. szczególne : Styl vintage i aura wesołości | Wspiera się na artefakcie: Jarzębinowej Feruli | Na lewym nadgarstku - srebrna bransoletka z tancerką zmieniającą się w łanię; na prawym - bransoleta Wielkiej Wezyrki | Gdy Hux jest obok - mimowolnie roztacza wokół urok
Dodatkowo : Półwila
Galeony : 552
  Liczba postów : 1570
https://www.czarodzieje.org/t18317-perpetua-whitehorn#521196
https://www.czarodzieje.org/t18325-sowiszcze-pet#521411
https://www.czarodzieje.org/t18316-perpetua-whitehorn#521191
https://www.czarodzieje.org/t18547-perpetua-whitehorn-dziennik#5
Opuszczony dom QzgSDG8




Gracz




Opuszczony dom Empty


PisanieOpuszczony dom Empty Re: Opuszczony dom  Opuszczony dom EmptySro Lip 22 2020, 12:23;

Bitewko, oj bitewko:

Złotowłosa spięła się cała na słowa Keyiry - jednak wszystko działo się szybciej niż obie w ogóle mogły to przewidzieć. Na ich oczach przyczajacz nie tylko stał się widzialny - ale zmienił się w ciągu ułamku sekundy w matagota. Wielkiego, wyliniałego kocura o przerażająco ogromnych, białych oczach - Perpetua poczuła jedynie jak lodowaty dreszcz rozlewa jej się po kręgosłupie. Zdążyła tylko zrobić niepełny krok w tył, przekładając ciężar na prawą nogę, kiedy jak w zwolnionym tempie zobaczyła mknącą ku niej łapę matagota - i błyszczące w nikłym świetle potężne pazury.
W pierwszej chwili nie poczuła nic - usłyszała tylko dźwięk rozdzieranej spódnicy i dziwne ciepło oblewające jej kolano. Jakby umysł w szoku wypierał bolesne bodźce - co w tym momencie było jej tylko na rękę. Przyczajacz odrzucony przez zaklęcie Shercliffe wycofał się - zupełnie tak jak Perpetua, która zrobiła kilka chwiejnych, dynamicznych kroków w tył, aż uderzyła plecami o ścianę - i zsunęła się po niej.
Dopiero gdy opadła na spróchniałe deski, uderzyła ją fala bólu, która rezonowała przeciągłym jękiem w napiętych strunach głosowych. To by było jednak na tyle, jeśli chodzi o przeżywanie obrażeń - złotowłosa zagryzła wargę, od razu sięgając do swojej lewej nogi, by szklanym spojrzeniem przekonać się o realności zagrożenia, które stwarzał rzucający się po izbie stwór.
Nie — odpowiedziała automatycznie rozedrganym tonem na pytanie Keyiry, która momentalnie się przy niej znalazła - i zorganizowała prowizoryczną osłonę. Podniosła wzrok z trzech opływających krwią ran na młodszą czarownicę - i widząc jej dzikie spojrzenie - oblał ją nagły spokój. Wyćwiczone przez lata opanowanie stężało w jej żyłach - powstrzymując delikatne drżenie rąk. — To tylko zadrapanie... — ... dość głębokie, ale przynajmniej w miarę czyste i bez szarpanych brzegów. — Vulnera Arcuatum — rzuciła gładko, z satysfakcją obserwując jak brzegi ran momentalnie się schodzą - doprawiając swój opatrunek niewerbalnym Duritio.
Widocznie słusznie skupiła się na szybszym zaleczeniu głębszych tkanek i pozbawienia siebie widma bólu, bo zaraz musiała już podnieść się z desek.
Po prostu nas osłoń! — niemal warknęła, kiedy studentka wyskoczyła przed stół, służący im za osłonę. Nie sięgnęła jej ramienia, żeby ją zatrzymać - chwytając w dłoń jedynie powietrze. Irytacja zmieszała się z niepokojem - a dołączyło do nich niedowierzanie, gdy usłyszała kolejne - wszystkie słowa Shercliffe. — Twój ojciec zamorduje mnie, jeśli coś Ci się stanie.
Accenure! — machnęła dynamicznie nadgarstkiem, wznosząc niewidzialny mur przed Keyirą - odgradzając je obie od przyczajacza-matagota - ale też od reszty domu, w tym wyjścia. Starając się uspokoić nagle napiętą sytuację. Nie mogła wręcz uwierzyć w... bohaterskie zapędy dziewczyny.
Paradoksalnie widziała w jej zachowaniu dużo z samej siebie. Caine zamorduje je obie. Zabawne, że to właśnie jego reakcja na ich przygodę była w tym momencie istotna. Musiała wziąć głęboki, uspokajający oddech - skuteczny.
Nie rzucajmy się na niego pojedynczo, dobrze? — powściągnęła swój głos, wracając do łagodnego tonu. Stanęła tuż za stołem, balansując ciężarem między prawą a lewą-zranioną nogą. — Powiedz jak możemy sobie z nim poradzić — zawierzyła w wiedzę Keyiry — Zdejmę zaklęcie i... spróbujmy stąd wyjść w jednym kawałku.
Powrót do góry Go down


Keyira Shercliffe
Keyira Shercliffe

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 168 cm
C. szczególne : magiczny tatuaż w formie węża | blizn zbyt wiele, by można je było zliczyć | tęczówki w odcieniu sztormu | jakieś zwierzę jako częsty towarzysz
Dodatkowo : animagia
Galeony : 851
  Liczba postów : 693
https://www.czarodzieje.org/t17789-keyira-shercliffe
https://www.czarodzieje.org/t17819-meresin#501873
https://www.czarodzieje.org/t17805-keyira-shercliffe
https://www.czarodzieje.org/t19447-keyira-shercliffe-dziennik#57
Opuszczony dom QzgSDG8




Gracz




Opuszczony dom Empty


PisanieOpuszczony dom Empty Re: Opuszczony dom  Opuszczony dom EmptyCzw Lip 23 2020, 12:03;

DUCH: F - darmowy przerzut [0/1]
RZUT: 2xnieparzysta
PUNKTY WALKI: 16-5=11



Keyira wcale nie wyszła przed stół po to, by samodzielnie atakować potwora. Była po prostu gotowa na ewentualny ruch z jego strony; planowała dać kobiecie tyle czasu na leczenie, ile tylko zdoła. Jeśli złotowłosej się to nie podobało - trudno. To ona była tą, która uparcie odmawiała rzucenia na siebie zaklęcia ochronnego, żeby Shercliffe nie musiała się tak przejmować, prawda? Byłaby o wiele spokojniejsza ze świadomością, że nawet jeśli Przyczajacz się do którejś z nich zbliży, nie będzie w stanie wyrządzić im szczególnej krzywdy. Niestety, sytuacja przedstawiała się tak, a nie inaczej - Perpetua została ranna i chociaż na jej skórze praktycznie nie będzie po tym śladu, młodsza czarownica czuła rozczarowanie i niepokój. Dlatego też, dla ich wspólnego dobra, zignorowała słowa kobiety. Nie miały teraz czasu wykłócać się o to, po czyjej stronie opowie się Caine. Prawdę powiedziawszy, był on teraz najmniejszym z ich problemów.
Matagot wyłonił się zza zdezelowanej kanapy i pomknął ku nim szybko, niczym strzała, po czym wbił się w niewidzialny mur z takim impetem, że aż posypały się iskry. Key drgnęła mimowolnie, zaciskając zęby, a ich przeciwnik powtórzył manewr, wlepiając w nią pełne furii, białe ślepia. Świadomość, że stwór chciał je po prostu zjeść była, cóż... Otrzeźwiająca.
Zacznijmy od tego, od czego powinnam była zacząć — wycedziła przez zęby, obracając się w kierunku Whitehorn. Uniosła różdżkę, a chociaż nie ufała tak swoim zaklęciom ochronnym, rzuciła je w końcu, dla własnego spokoju. — Protego Maxima.
Ellen pojawił się u jej boku w momencie, w którym ich przeciwnik zaczął drapać pazurami niewidzialną barierę. Smętny, szczupły chłopiec wlepił w nią uważne spojrzenie.
Pomogę ci - mruknął cicho, najwyraźniej dostrzegając powagę sytuacji. Naprawdę wierzę, że uda ci się stąd wydostać. Wesprę twoje zaklęcie ochronne, wszyscy niewolnicy w pobliżu to zrobią, ale niewiele więcej mogę zrobić - przyznał, po czym zamigotał i znów zniknął.
Keyira stała przez chwilę, wpatrując się w miejsce, gdzie przed chwilą stał, po czym uśmiechnęła się z ulgą. Wolną dłonią odgarnęła włosy z twarzy i odetchnęła głęboko. Teraz miała przynajmniej pewność, że jej protego nie będzie gorsze od tego, które rzuciła na nią nauczycielka. Następnie to na nią studentka przeniosła spojrzenie.
To zwierzę, nie ma znaczenia, że jest magiczne... — zauważyła, zerkając na miotającego się kilka metrów dalej kocura. — Możemy go zlikwidować jak zwykłą muchę, ale nie chcę go zabijać i w tym tkwi problem. Potrzebują chwili na rzucenie konkretnego zaklęcia żeby go unieszkodliwić. Musimy oszołomić go wystarczająco mocno, bym mogła się odpowiednio skupić — oznajmiła, marszcząc czoło w zamyśleniu.
Zanim jednak zdołała zaproponować jakieś rozwiązanie, siła uderzenia zbiła ją z nóg. Shercliffe uderzyła o posadzkę razem z kłębowiskiem ostrych zębów, długich łap i pazurów, a impet z jakim czarne cielsko rąbnęło ją w pierś, wydusił z jej płuc powietrze i nie zdołała nawet krzyknąć. Nie miała pojęcia jak Przyczajacz ominął mur: czy po prostu się przebił, czy przeskoczył, czy może znajdowała się w nim jakaś luka... To jednak nie miało znaczenia.
Dziewczyna upuściła różdżkę, by w ostatniej chwili chwycić kocie kończyny, nim te rozorały jej twarz. Jeden z pazurów drasnął skórę tuż pod jej lewym okiem, a stęchły oddech kocura niemal przyprawił ją o mdłości. Dziewczyna powstrzymała odruch, by się przemienić, a zamiast tego odepchnęła przeciwnika na tyle, by rąbnąć pięścią w jego łeb.
Cielsko zsunęło się z niej, ale Matagot nie dał za wygraną. Keyira zdążyła jedynie przysunąć się do ściany, nim zacisnął paszczę na jej wysokim, wzmacnianym bucie, który ochronił ją przed poważniejszymi obrażeniami.
Och, kurwa — warknęła, po czym uniosła drugą stopę i kopnęła potwora w głowę. Raz, a potem kolejny i następny. — Puszczaj. Ty. Paskudny. Mugolisynu. — każdemu słowu towarzyszył kopniak, póki oszołomione monstrum nie zwolniło uścisku, skowycząc głośno.
Key wykorzystała ten moment by odturlać się na bok i chwycić porzuconą wcześniej różdżkę. Podniosła się w kucki, zerkając na Whitehorn.
Wal czymkolwiek! — krzyknęła, wycofując się pod przeciwległą ścianę. Dopiero tam zerknęła na swoją nogę. Ślady po ugryzieniu nie były chyba głębokie, chociaż bolało jak diabli, ale póki miała na sobie but, nie było sensu zgadywać i spekulować. Na odległość też nie dało się jej zaleczyć, a więc chwilowo musiała po prostu wytrzymać.
Powrót do góry Go down


Perpetua Whitehorn
Perpetua Whitehorn

Nauczyciel
Wiek : 45
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 161
C. szczególne : Styl vintage i aura wesołości | Wspiera się na artefakcie: Jarzębinowej Feruli | Na lewym nadgarstku - srebrna bransoletka z tancerką zmieniającą się w łanię; na prawym - bransoleta Wielkiej Wezyrki | Gdy Hux jest obok - mimowolnie roztacza wokół urok
Dodatkowo : Półwila
Galeony : 552
  Liczba postów : 1570
https://www.czarodzieje.org/t18317-perpetua-whitehorn#521196
https://www.czarodzieje.org/t18325-sowiszcze-pet#521411
https://www.czarodzieje.org/t18316-perpetua-whitehorn#521191
https://www.czarodzieje.org/t18547-perpetua-whitehorn-dziennik#5
Opuszczony dom QzgSDG8




Gracz




Opuszczony dom Empty


PisanieOpuszczony dom Empty Re: Opuszczony dom  Opuszczony dom EmptyPią Lip 24 2020, 15:06;

Bitewko, oj bitewko:

Nie bez powodu podczas ich poprzedniego spotkania Perpetua zaznaczyła, że jeśli już Keyira postanowi się gdzieś wpakować - powinna umieć poradzić sobie z ewentualnymi skutkami swoich przygód. Właśnie tak, jak teraz musiała to zrobić złotowłosa, łatając własną nogę. Może właśnie dlatego, mając świadomość, że potrafiła poradzić sobie praktycznie z każdą raną - a przynajmniej tą niezadaną zaklęciem - tak bardzo bagatelizowała swoje bezpieczeństwo, skupiając się jednak bardziej na osłonie młodszej czarownicy. Jej przywarą było to, że nie potrafiła w chwili zagrożenia skupić się na sobie - zwłaszcza, jeśli czuła się niejako odpowiedzialna za swoją towarzyszkę. Bynajmniej, nie ze względu na relacje z jej ojcem - przede wszystkim była w Luizjanie jej podopieczną, a za swoich uczniów, Whitehorn była gotowa nadstawić karku. Nieważne z którego Domu pochodzili - i ile mieli lat.
Nie mogła jednak nie drgnąć - zaskoczona tym, z jakim impetem i furią matagot rzucił się na niewidzialną barierę. Szczęśliwie - jej zaklęcie poradziło sobie z jego pazurami doskonale, puszczając jedynie blade iskry w miejscach, gdzie ciało stwora ocierało się o jej magię.
O mnie nie musisz się martwić — uśmiechnęła się jednak kącikiem ust, kiedy i na nią zostało nałożone Protego. Jej własne duchy, przejęte widocznie obecną sytuacją - pojawiły się obok, wlepiając w nią swoje widmowe, nastoletnie ślepia.
— Uważaj na siebie... Prosimy.
— Masz wyjść stąd cało, Nowy Orlean czeka!
— I nie tylko...

Dwuznaczność słów Luny, nawet w takim momencie zwyczajnie rozbawiła Whitehorn - choć istotnie, rozczulenie chwyciło ją za gardło, kiedy bliźniaczki spróbowały chwycić ją za wolną od różdżki dłoń w pokrzepiającym geście. Przedramię spowił jej chłód - a dziewczynki rozpłynęły się w powietrzu, w tym samym momencie Keyira zaczęła przedstawiać swój plan - przykuwając tym jej uwagę.
I odwracając ją od tego - co ciągle powinna mieć na oku.
Keyira! — z gardła wyrwał jej się zduszony szokiem okrzyk, kiedy przyczajacz w formie matagota - na Merlina, jakim cudem? - wpadł na młodą Shercliffe, ścinając ją z nóg. Właśnie o tym mówiła - trzeba było rzucać zaklęcie na siebie, a nie marnować je na nią. Nie pojmowała jedynie jak zdołał pominąć jej barierę. Nie znała się na magicznych stworzeniach, ale skoro to było skrzyżowanie ghula i demimoza, to nie było opcji, żeby jakkolwiek magię pochłaniał.
Zrób coś! — piskliwy głos Sol dotarł do jej ucha, kiedy przesadzała dzielący ją od tego kłębowiska ciał stół. Uniosła różdżkę - a przez jej myśli przemknęło mnóstwo inkantacji, jednak żadnej nie wcieliła w życie - nie chcąc trafić Keyiry, zwłaszcza, że na myśl przychodziły jej same zaklęcia ofensywne. W głowie ciągle miała słowa studentki: "... nie chcę go zabijać". Nie chciała się jednak przyczyniać do tego, żeby to przyczajacz zabił Shercliffe, zostawiając ich tak samych sobie.
Orbis — rzuciła krótko, pewnie, kiedy dziewczyna pozbyła się matagota ze swojej nogi i odsunęła od niego na bezpieczną odległość. Świetliste promienie spętały monstrum, dokładnie w tej samej chwili, kiedy znów chciało rzucić się na jedną z nich - stworzenie padło na bok, zawodząc rozdzierająco, ni to wyjąc, ni sycząc. Perpetua po raz kolejny rzuciła Depulso, odpychając związane cielsko z daleka od Shercliffe - i samej do niej dopadając.
Duritio — skierowała różdżkę na nogę studentki, tam, gdzie dostrzegła ślady po ugryzieniu, marszcząc przy tym brwi w zatroskaniu. — Będzie działać przez kilka minut...
Ryk przyczajacza - który znów przybrał swoją normalną, ogromną formę rozpruł powietrze w izbie - świetliste promienie rozciągnęły się do cienkich nici, ledwo przytrzymując migoczące cielsko, obijające się we wściekłości o kamienne ściany domu.
Powrót do góry Go down


Keyira Shercliffe
Keyira Shercliffe

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 168 cm
C. szczególne : magiczny tatuaż w formie węża | blizn zbyt wiele, by można je było zliczyć | tęczówki w odcieniu sztormu | jakieś zwierzę jako częsty towarzysz
Dodatkowo : animagia
Galeony : 851
  Liczba postów : 693
https://www.czarodzieje.org/t17789-keyira-shercliffe
https://www.czarodzieje.org/t17819-meresin#501873
https://www.czarodzieje.org/t17805-keyira-shercliffe
https://www.czarodzieje.org/t19447-keyira-shercliffe-dziennik#57
Opuszczony dom QzgSDG8




Gracz




Opuszczony dom Empty


PisanieOpuszczony dom Empty Re: Opuszczony dom  Opuszczony dom EmptyPią Lip 24 2020, 17:49;

DUCH: F - darmowy przerzut [0/1]
RZUT: nieparzysta
PUNKTY WALKI: 11-5=6


Westchnęła przeciągle, a potem się wyprostowała i spróbowała stanąć na obu nogach, by sprawdzić czy ugryzienie faktycznie będzie w stanie przeszkodzić jej w dalszej walce. Zacisnęła zęby, ale chociaż ból był nieco uciążliwy, jej mięśnie i ścięgna zdawały się w tym momencie nienaruszone. Bez problemu balansowała to na jednej, to na drugiej stopie, co można było przypisać chyba tylko głupiemu szczęściu.
W porządku — zapewniła Perpetuę, kiedy czar kobiety znieczulił ją miejscowo. — Dziękuję — dodała, nie spuszczając czujnego spojrzenia z Przyczajacza, który na powrót przybrał postać podrobionego niedźwiedzia.
Posmakował mojej krwi, raczej nam teraz nie odpuści — zauważyła, wyjątkowo spokojnie. Niestety, stworzenie wciąż blokowało im drogę ucieczki...
Jak na zawołanie, potwór potężnym szarpnięciem wyrwał się w końcu spod działania orbis i wpadł na pobliską, drewnianą kolumnę, roztrzaskując przegniłe drewno u podstawy. Ta przesunęła się, wywołując niejaki efekt domina. Jedna ze starych krokwi pękła, po czym oderwała się od dachu i w locie rozpadła na kilka części. Jakaś wpadła na potwora, czemu towarzyszył donośny skowyt, a pozostała część runęła ku nim.
Keyira zaklęła, ale nie straciła zimnej krwi. Uniosła różdżkę i wycelowała w odłamki. Depulso było zbyt precyzyjne, by zdołało odepchnąć je wszystkie, a więc ostatecznie wybrała pokrewne.
Expulso!
Czar ugodził w część belek nad nimi, po czym eksplodował, rozrzucając je w przeciwnych kierunkach. Niestety jeden, samotny kawałek krowi zdołał jakoś ocaleć. Nie było już czasu na machanie różdżką, więc Shercliffe po prostu ugięła kark i przysłoniła klęczącą u jej stóp Whitehorn, a odłamek uderzył w jej bark.
Ożeżtyvmordęmorta — warknęła, natychmiast prostując się i odsuwając na bok. Wolną ręką próbowała wymasować ramię, na moment tracąc skupienie.
Przyczajacz w tym czasie doszedł do siebie i skoczył ku niej. Na szczęście Keyira dostrzegła go kątem oka i padła na ziemię, unikając zderzenia. Przeturlała się na bok, miotając ku stworowi kolejnym zaklęciem.
Depulso!
To ugodziło przeciwnika jeszcze w locie, choć tylko częściowo i zwierzę z rykiem, całym impetem rąbnęło w kominek aż zatrzęsła się ściana.
To jest z tobą nie tak?! — dziewczyna ryknęła za nim, wyraźnie sfrustrowana i podniosła się z ziemi najszybciej, jak mogła, po czym wycofała się ku Perpetce lekko przykulona, utykając.
Chyba mu zasmakowałam — podsumowała, a w jej głosie zamajaczyło coś na wzór... Satysfakcji. Jakby fakt, że zasmakowała potworowi można było w ogóle potraktować jako komplement. Moment później dziewczyna nawet parsknęła cicho pod nosem.
Powrót do góry Go down


Perpetua Whitehorn
Perpetua Whitehorn

Nauczyciel
Wiek : 45
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 161
C. szczególne : Styl vintage i aura wesołości | Wspiera się na artefakcie: Jarzębinowej Feruli | Na lewym nadgarstku - srebrna bransoletka z tancerką zmieniającą się w łanię; na prawym - bransoleta Wielkiej Wezyrki | Gdy Hux jest obok - mimowolnie roztacza wokół urok
Dodatkowo : Półwila
Galeony : 552
  Liczba postów : 1570
https://www.czarodzieje.org/t18317-perpetua-whitehorn#521196
https://www.czarodzieje.org/t18325-sowiszcze-pet#521411
https://www.czarodzieje.org/t18316-perpetua-whitehorn#521191
https://www.czarodzieje.org/t18547-perpetua-whitehorn-dziennik#5
Opuszczony dom QzgSDG8




Gracz




Opuszczony dom Empty


PisanieOpuszczony dom Empty Re: Opuszczony dom  Opuszczony dom EmptyWto Lip 28 2020, 21:36;

Bitewko, oj bitewko:

Skrzywiła się nieznacznie, kiedy przyjrzała się nieco dokładniej zranionej nodze Keyiry. Ugryzienie istotnie nie było głębokie - ale nie głębokość rany martwiła Perpetuę. Przyczajacz był skrzyżowaniem demimoza i ghula - podejrzewała więc, że jego paszcza zapełniana była głównie padliną, a przez to nie należała do... delikatnie mówiąc, najczystszych.
Będę musiała obejrzeć to dokładniej, póki ugryzienie jest świeże — oznajmiła dziewczynie, ściągając brwi wyrazie, nie tyle dezaprobaty co zaniepokojenia na jej dalsze słowa. Co jak co, ale akurat Whitehorn absolutnie nie było na rękę to, że studentka miała być teraz głównym celem tego magicznego monstrum. Rozwścieczonego, ciskającego się na wszystkie strony monstrum.
Zbytnio jednak skupiła się na ranie Shercliffe, pozostając zbyt długo w klęczkach - przyczajacz w ślepej furii roztrzaskał jedną z kolumn nośnych. A to nie mogło skończyć się dobrze - i nie skończyło. Ledwo zdążyła unieść różdżkę, żeby osłonić je obie - młodsza czarownica jednak okazała się szybsza, a na pewno szybciej zauważyła co ku nich właśnie zmierza. Dobór zaklęć może nie był najlepszy - takie zdanie wykiełkowało w głowie złotowłosej tylko dlatego, że zaraz po rzuconym Expulso, dziewczyna osłoniła ją własnym ciałem przed spadającym ku nim odłamkiem sklepienia chaty. Żelazny szpon poczucia winy i niejakiej frustracji wbił się Whitehorn między żebra, tuż pod mostkiem. Tym bardziej, że dopiero po przyjęciu na siebie gruzu - Keyira odsunęła się na bok.
Rzuciłaś na mnie Protego, po co więc... — podała w wątpliwość bohaterskość studentki - nie zdążyła jednak dokończyć, bo między nie właśnie skoczył przyczajacz. Złotowłosa cofnęła się gwałtownie kilka kroków - w idealnym kierunku, bo schodząc z linii 'strzału', kiedy kolejne zaklęcie brunetki odepchnęło stworzenie prosto na kamienny kominek.
Nie podoba mi się to — skwitowała, łypiąc spod zmierzwionych złotych loków na młodszą czarownicę, choć słysząc jej parsknięcie... kącik ust mimowolnie sam powędrował jej w górę. Pokręciła głową z pobłażaniem, próbując otrząsnąć się z tego irracjonalnego rozbawienia. Sytuacja była poważna - a Keyira zdawała się bawić w najlepsze. Przynajmniej tak właśnie odczytała ton jej głosu i ten żywy błysk w granatowych oczach.
Zestrofowała samą siebie, zwracając swoje pełne skupienie na podnoszące się z ziemi stworzenie.
Firehutchcath! — szybki, dynamiczny ruch nadgarstka - który podpatrzyła swego czasu nad jeziorem od pewnego osobnika. Powtórzyła go perfekcyjnie, łącznie z inkantacją - przyczajacz warknął wściekle, by zaraz potem zaskomleć, zamknięty w płomiennej klatce.
Pokaż mi tę ranę, póki mamy chwilę.
Przeniosła spojrzenie na młodszą Shercliffe - a jej niebieskozielone oczy błyszczały swego rodzaju... satysfakcją.
Powrót do góry Go down


Keyira Shercliffe
Keyira Shercliffe

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 168 cm
C. szczególne : magiczny tatuaż w formie węża | blizn zbyt wiele, by można je było zliczyć | tęczówki w odcieniu sztormu | jakieś zwierzę jako częsty towarzysz
Dodatkowo : animagia
Galeony : 851
  Liczba postów : 693
https://www.czarodzieje.org/t17789-keyira-shercliffe
https://www.czarodzieje.org/t17819-meresin#501873
https://www.czarodzieje.org/t17805-keyira-shercliffe
https://www.czarodzieje.org/t19447-keyira-shercliffe-dziennik#57
Opuszczony dom QzgSDG8




Gracz




Opuszczony dom Empty


PisanieOpuszczony dom Empty Re: Opuszczony dom  Opuszczony dom EmptyCzw Lip 30 2020, 00:26;

DUCH: F - darmowy przerzut [0/1]
RZUT: parzysta
PUNKTY WALKI: 6+3=9


"...po co więc..." - niedokończone pytanie nauczycielki obijało się w jej głowie przez chwilę, ale nie miała na nie dobrej odpowiedzi. Działała pod wpływem impulsu, mając na uwadze jedynie to, że belka i tak odbije się od niewidzialnej tarczy, a nie mając pojęcia w którym kierunku poleci, nie wiedziała także w którą stronę powinna była odskoczyć. Ograniczony czas na reakcję wcale nie pomógł jej wymyślić naprędce lepszego planu. Nie wspominając już nawet o cholernym kompleksie bohaterki, który nakazywał jej wziąć odpowiedzialność z Perpetuę tym bardziej, że to był przecież jej pomysł, aby wleźć do tego opuszczonego domu.
Bo jestem idiotką — wycedziła przez zęby, bardziej do siebie niż do niej, nim zatrzymała się obok. Odetchnęła raz, a potem kolejny, po czym oparła się zdrowym ramieniem o ścianę i przysunęła nogę bliżej Whitehorn, jednocześnie rozmasowując drugi bark.
Obserwowała uwięzionego Przyczajacza, a sądząc po uśmiechu, humor zdawał się jej nie opuszczać pomimo beznadziejnej sytuacji.
Jeśli nic się nie da zrobić, nie przejmuj się... Zawsze się zastanawiałam jakby to było mieć stalową protezę — oznajmiła, odgarniając włosy z twarzy. Nie była to do końca prawda, bo chociaż takie myśli faktycznie nachodziły ją od czasu do czasu, utrata kończyny napawała ją przerażeniem. W tym jednak momencie sama nie była już pewna co pobolewało ją bardziej: głowa, bark czy noga. Wolała się nawet nie zastanawiać co będzie, kiedy adrenalina przestanie działać i naprawdę odczuje wszystkie obrażenia.
Myślisz, że ma wściekliznę? — zagadnęła ni z tego, ni z owego, krzywiąc się wymownie, kiedy potwór zaryczał niczym na potwierdzenie. Ta perspektywa też jej się ani trochę nie podobała.
A tak całkiem poważnie. Planuję go przetransmutować w jakiś przedmiot i odstawić do najbliższego rezerwatu. Nie wiem jeszcze tylko w co dokładnie go przemienić. Może większy kufer? — mówiła, na powrót skupiając się na własnej nodze. Przyjrzała się śladowi po ugryzieniu i prychnęła pod nosem. Miała już gorsze blizny, także te po zębach, więc nie wydawała się zmartwiona.
Powrót do góry Go down


Perpetua Whitehorn
Perpetua Whitehorn

Nauczyciel
Wiek : 45
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 161
C. szczególne : Styl vintage i aura wesołości | Wspiera się na artefakcie: Jarzębinowej Feruli | Na lewym nadgarstku - srebrna bransoletka z tancerką zmieniającą się w łanię; na prawym - bransoleta Wielkiej Wezyrki | Gdy Hux jest obok - mimowolnie roztacza wokół urok
Dodatkowo : Półwila
Galeony : 552
  Liczba postów : 1570
https://www.czarodzieje.org/t18317-perpetua-whitehorn#521196
https://www.czarodzieje.org/t18325-sowiszcze-pet#521411
https://www.czarodzieje.org/t18316-perpetua-whitehorn#521191
https://www.czarodzieje.org/t18547-perpetua-whitehorn-dziennik#5
Opuszczony dom QzgSDG8




Gracz




Opuszczony dom Empty


PisanieOpuszczony dom Empty Re: Opuszczony dom  Opuszczony dom EmptyPią Lip 31 2020, 01:05;

Bitewko, oj bitewko:

Brew złotowłosej niebezpiecznie powędrowała w górę - słysząc te pełne niejakiej ironii słowa młodej Shercliffe. I może to tylko przesłyszenie - albo jej empatyczna aura już wariowała, bo wyczuwała w tym zdaniu całkiem sporo samokrytyki. Właśnie to jej się w tym brzmieniu nie podobało - bo choć mogłaby wysunąć stwierdzenie, że Keyira wykazała się lekkomyślnością czy nadprogramową brawurą, tak na pewno nie nazwałaby jej idiotką.
Nie skomentowała jednak - pozostawiając sobie te kwestię na później. Zawierzając czujności studentki - i swojemu zaklęciu, choć rzuciła je właściwie pierwszy raz w życiu - sama ponownie przykucnęła przy nodze brunetki, odginając wzmacnianą cholewę buta. Na jej twarzy widać było zupełne skupienie, kiedy delikatnie - pomimo dalej działającego Duritio - badała brzegi rany, cichymi inkantacjami wstrzymując drobne krwawienie i zasklepiając naruszoną kłami skórę.
Jestem w stanie przyszyć Ci nogę, więc nigdy nie zaspokoisz swojej ciekawości... — łypnęła na dziewczynę z miną pt. 'Nawet nie próbuj tak żartować'. Nie, żeby Whitehorn nie miała poczucia humoru, ale akurat w tej materii wykazywała się mniejszą niż zazwyczaj wyrozumiałością. Powód był prosty. Przyszywała stanowczo zbyt wiele kończyn w swoim życiu, i nikomu nie życzyłaby utraty choćby palca i choćby w żartach. Zwłaszcza, że w ich obecnej sytuacji, takie obrażenia wcale nie były tak odległe - przyczajacz nie obchodził się z nimi delikatnie.
Wątpię — odpowiedziała krótko, również krzywiąc się na ryk uwięzionego stworzenia. Rzuciła na niego uważne spojrzenie przez ramię - i nie spuszczała z niego jasnych tęczówek, póki nie dźwignęła się znów na nogi. Właściwie to nie była do końca pewna, czy magiczne stworzenia mogą przenosić wściekliznę. W końcu czarodziejów nie chwytały się typowo mugolskie choroby - czy z typowymi dla ich świata zwierzętami rzecz nie miała się podobnie?
Przetransmutować? — oderwała spojrzenie od miotającego się w miejscu przyczajacza, zwracając je - z niejakim podziwem czającym się pod powiekami - ku Keyirze. Pomijając magię leczniczą - to właśnie transmutację Perpetua uważała nie tyle co za sztukę, jak jedną z najtrudniejszych dziedzin magii. — Coś, co zdołałybyśmy unieść. Kufer z uchwytami brzmi rozsądnie — usta wygięły jej się w nieco nostalgicznym uśmiechu. — Twój ojciec też odsyłał stworzenia do rezerwatu... — mruknęła, na krótką chwilę wracając do sytuacji znad hogwarckiego jeziora i schwytanych tam chochlików kornwalijskich.
Ta chwila rozproszenia wystarczyła, żeby rozproszyło się również zaklęcie ognistej klatki.
Powrót do góry Go down


Keyira Shercliffe
Keyira Shercliffe

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 168 cm
C. szczególne : magiczny tatuaż w formie węża | blizn zbyt wiele, by można je było zliczyć | tęczówki w odcieniu sztormu | jakieś zwierzę jako częsty towarzysz
Dodatkowo : animagia
Galeony : 851
  Liczba postów : 693
https://www.czarodzieje.org/t17789-keyira-shercliffe
https://www.czarodzieje.org/t17819-meresin#501873
https://www.czarodzieje.org/t17805-keyira-shercliffe
https://www.czarodzieje.org/t19447-keyira-shercliffe-dziennik#57
Opuszczony dom QzgSDG8




Gracz




Opuszczony dom Empty


PisanieOpuszczony dom Empty Re: Opuszczony dom  Opuszczony dom EmptyPią Lip 31 2020, 13:41;

DUCH: F - darmowy przerzut [0/1]
RZUT: nieparzysta
PUNKTY WALKI: 9-5=4


Zaklęcie znieczulające tylko odwlekało w czasie moment, w którym faktyczny ból zaatakuje jej nogę i ciężko było stwierdzić, ile czasu jeszcze Whitehorn na "zabieg" pozostało, więc Keyira (na wszelki wypadek) napięła mięśnie w oczekiwaniu. Różdżkę trzymała w pogotowiu, by w każdej chwili móc odeprzeć potencjalny atak albo chociaż spróbować mu zapobiec, chociaż z czystej ciekawości zerkała na pracę złotowłosej.
Jesteś w stanie przyszyć... — urwała, marszcząc czoło w jawnej konsternacji. Ten fakt dał jej wyraźnie do myślenia, chociaż ciężko było stwierdzić co też nagle ubzdurała sobie w tej obolałej głowie. Przynajmniej do momentu, w którym nie odezwała się ponownie. — Jesteś w stanie przeprowadzić taką operację dosłownie na każdej części ciała? Nawet na najbardziej unerwionych partiach? Rozumiem, że blizny zostaną, ale co z powrotem do... Funkcjonalności? Rekonwalescencją? — dopytała, szczerze zaintrygowana. — Hmm — prychnęła ostatecznie pod nosem i uśmiechnęła się do siebie. — Moje groźby od dziś nabiorą chyba nowego znaczenia.
Zaraz potem Shercliffe opamiętała się i odchrząknęła znacząco. Uznała, że powinna jednak skupić się na ich aktualnym problemie.
To możliwe — skwitowała wątpliwości Perpetki, obserwując proces magicznego gojenia rany. — Mam na myśli możliwość wystąpienia wścieklizny w magicznej odmianie. Przyczyną jest wirus, a w medycynie nie brakuje chyba chorób, opierających się na działaniu magicznych wirusów, prawda? Magiczne stworzenia, anatomicznie, nie różnią się wcale tak bardzo od tych niemagicznych. Ich układy działają na takiej samej zasadzie, a główną różnicą jest obecność i podatność na działanie krążącej w ich ciałach magii. Dlatego my, jako magiczni jesteśmy odporni na wiele mugolskich chorób, ale mamy własne, które powstają poprzez anomalie magiczne na poziomie genowym, komórkowym i tak dalej... Idąc tym tropem — kontynuowała w skupieniu — magiwścieklizna jest wśród magicznych stworzeń tak samo powszechna, jak wścieklizna u tych zwykłych, z tą tylko różnicą, że wywołuje objawy poprzez ingerencję w zwierzęcy "układ magiczny". My, jako czarodzieje, możemy się więc zarazić od naszych stworzeń nawet o wiele łatwiej, z gorszymi skutkami, bo magia sama w sobie jest okropnie kapryśna albo wręcz przeciwnie, możemy być na nią bardziej odporni, mając wyrobiony odpornościowy układ magiczny. W takiej sytuacji po prostu zależy to od naszego organizmu i stopnia, w jakim przyswaja magię — zauważyła, podchwytując spojrzenie nauczycielki. Szukała tam ewentualnego potwierdzenia lub zaprzeczenia dla własnego toku rozumowania.
W takim razie kufer — zawyrokowała ostatecznie, już wyobrażając sobie jego kształt, fakturę i ogólne gabaryty. Coś w słowach kobiety zwróciło jej uwagę na kolejną kwestię. — Właściwie nie ma potrzeby tworzyć uchwytów. Po udanej transmutacji po prostu zmniejszę go do rozmiarów pudełka na biżuterię — stwierdziła, bo targanie takiego kufra przez mokradła Luizjany po wyczerpującej walce mogło być równie problematyczne.
Na uwagę o ojcu Keyira przymrużyła oczy, przywołując własne wspomnienia.
Tak — westchnęła, choć bez szczególnych emocji. — Odsyła wszystko, czym nie jest w stanie się zaopiekować — zauważyła, choć bez żalu i pretensji, a w następnej chwili wzruszyła niedbale ramionami, co wywołało falę bólu, przez który odruchowo się skrzywiła. — Dzięki temu mam na własność kruka — dodała, już bardziej entuzjastycznie.
Zanik płomieni wychwyciła kątem oka, chociaż to chyba nagłe milczenie ze strony potwora zaalarmowało ją szybciej. Keyira obróciła się dokładnie na czas, by zaobserwować, jak niedźwiedź-mutant robi krok w ich kierunku, a następnie znika.
Cholera, cholera, cholera — wymamrotała, robiąc kilka kroków w bok. — Idź w drugą stronę — zwróciła się do Whitehorn, bo w takiej sytuacji, rozdzielając się miały o wiele większe szanse. Mogły obserwować się nawzajem i w razie czego odpowiednio zareagować.
Na tym zamyśle jednak jej plan się zakończył. Shercliffe zdołała zrobić jeszcze krok nim pazurzasta, niewidzialna łapa rąbnęła ją w plecy i tym potężnym ciosem posłała prosto na mebel. Różdżka wypadła jej z dłoni nim przewróciła kanapę i z hukiem połamała krzesło, znikając gdzieś za nią.
W tym samym czasie, najwyraźniej usatysfakcjonowany potwór zaryczał, zamigotał i pojawił się w swojej pełnej formie, oblizując zakrwawione pazury, po czym obrócił się z głośnym warknięciem ku Perpetce.
Oszołomiona Keyira leżała przez kilka sekund w zupełnym bezruchu, analizując to, co stało się moment wcześniej. Próbowała wyczuć czy wszystkie jej kończyny są całe i czy potworne pieczenie w plecach wywołane jest przez zadrapanie czy może jakiś okropny ubytek w mięśniach. Niewyraźny krzyk złotowłosej, który zdawał się dobiegać jakby z oddali przywrócił jej zdolność jasnego myślenia.
Key jęknęła cicho i przewróciła się na brzuch, a wraz z pełną świadomością zalała ją też fala wściekłości, której poddała się już bez żadnych wyrzutów sumienia. Zainicjowała własną przemianę i kilka sekund później po chacie rozniosło się złowróżbne warczenie. Zaraz potem zza kanapy wyskoczył czarny wilk, który w zaledwie dwóch kolejnych susach dopadł do Przyczajacza i wgryzł się bezlitośnie w jego kark. Impet zderzenia oba stwory posłał na deski, na moment zamieniając je w biało-czarną plątaninę zębów, pazurów i futra, a po pomieszczeniu rozniósł się żałosny skowyt, choć ciężko było stwierdzić do kogo należał.
Powrót do góry Go down


Perpetua Whitehorn
Perpetua Whitehorn

Nauczyciel
Wiek : 45
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 161
C. szczególne : Styl vintage i aura wesołości | Wspiera się na artefakcie: Jarzębinowej Feruli | Na lewym nadgarstku - srebrna bransoletka z tancerką zmieniającą się w łanię; na prawym - bransoleta Wielkiej Wezyrki | Gdy Hux jest obok - mimowolnie roztacza wokół urok
Dodatkowo : Półwila
Galeony : 552
  Liczba postów : 1570
https://www.czarodzieje.org/t18317-perpetua-whitehorn#521196
https://www.czarodzieje.org/t18325-sowiszcze-pet#521411
https://www.czarodzieje.org/t18316-perpetua-whitehorn#521191
https://www.czarodzieje.org/t18547-perpetua-whitehorn-dziennik#5
Opuszczony dom QzgSDG8




Gracz




Opuszczony dom Empty


PisanieOpuszczony dom Empty Re: Opuszczony dom  Opuszczony dom EmptySro Sie 05 2020, 23:39;

Bitewko, oj bitewko:

Cicho tkała zaklęcia nad nogą Keyiry, uważnie słuchając jednocześnie jej pytań. W tej chwili pozostawała absolutnie skupiona, żeby dokładnie oczyścić i zasklepić paskudną ranę po ugryzieniu matagota-przyczajacza na nodze studentki. Sobie mogła pozostawiać blizny - które i tak nigdy nie rzucały się w oczy z racji jej pochodzenia. Ktoś musiał wiedzieć gdzie i czego szukać, żeby dopatrzeć się jakichkolwiek skaz na jej cerze - tym bardziej się tym nie przejmowała. Bo nikt się tego nie dopatrywał.
Jestem w stanie — odpowiedziała poważnie, zgodnie z prawdą, choć jej ton nie nosił znamion szczycenia się - nawet nie dumy. Głos przybrał nieco profesorski wydźwięk, kiedy wyjaśniała wszelkie medyczne niuanse - nieważne, czy były skierowane do pacjenta, ucznia, czy... towarzyszki w boju. — Wszystko zależy od czasu, kiedy... część ciała została odjęta. Jeśli byłabym przy tym, jestem pewna, że prócz braku blizn mogłabym zagwarantować pełną sprawność. Nerwy jednak zamierają i trudno je potem odbudować, nawet magią.
Takie krótkie objaśnienia musiały starczyć - choć w oczach złotowłosej można było dostrzec błysk, kiedy odnosiła się do magii uzdrowicielskiej. W końcu, jakby nie patrzeć, to było całe jej życie, dosłownie poświęciła całą swoją uwagę - i zawodową i prywatną - na dojście do punktu, gdzie... jedynie wskrzeszenie pozostawało poza jej zasięgiem. Nie chwaliła się tym jednak - i wolała, żeby tak zostało.
Będąc szczerą, nie spotkałam się stricte z magicznym odpowiednikiem mugolskiej wścieklizny. Być może choroba ma podobne przyczyny - ale zupełnie inne skutki i nazwę, choć... żadne z tych nie przychodzi mi teraz do głowy — przyznała, automatycznie otrzepując podartą spódnicę, kiedy uniosła się z klęczek, by obserwować przyczajacza. Uśmiech - paradoksalnie dopiero teraz - pełen swoistej dumy, zatańczył na jej wargach. — Ale twoje myślenie naprawdę mi się podoba, musimy kiedyś nad tym przysiąść.
Skąd znajdowały w tak absurdalnych okolicznościach czas na pogawędkę? Być może adrenalina opadła - między kolejnymi atakami, które wydawały się na tę chwilę opanowane, znalazły moment dla złapania oddechu. Czy mogło to już być podciągnięte pod syndrom wyparcia?
Ze mną wytrzymuje jedynie sowa... to chyba cecha wspólna ludzi zapracowanych — parsknęła cicho, rozbawiona. Sama już nie wiedziała czy z absurdu sytuacji w jakiej się znalazły - czy z tego jak bardzo podobna była do ojca dziewczyny - będąc jednocześnie zupełnie inna.
Przyczajacz jednak postanowił przypomnieć o swojej obecności - na co zaalarmowała ją sama Keyira. Whitehorn niczym jej lustrzane odbicie, również zrobiła kilka kroków w tył. Widać było, że brakuje jej jakiegokolwiek doświadczenia w... działaniach w terenie. Nie przyjmowała pozycji gotowej do fizycznej reakcji - automatycznie przybrała pozę do pojedynku magicznego, choć przynajmniej intuicyjnie cofnęła się pod kamienną ścianę - zrujnowanego już - domostwa.
Ale to jednak młoda Shercliffe rzeczywiście zasmakowała magicznemu monstrum.
Cios przyczajacza, który posłał Keyirę, niczym szmacianą laleczkę w bok, wycisnął z płuc złotowłosej całe powietrze - a warknięcie, które skierował już na nią, oblizując swoje szpony z krwi... Wywołał mrok w jej jasnych tęczówkach. Nie przez to, że sama teraz znalazła się na celowniku stworzenia - tylko dlatego, że stwór odgradzał ją od rannej Shercliffe. Furia podeszła gwałtownym strumieniem w jej żyłach, kiedy wymierzyła w przyczajacza różdżkę.
Incarcerous! — Magiczne liny wystrzeliły wprost na stwora - i choć Perpetua jeszcze przed chwilą odrzucała wszelkie zaklęcia ofensywne, które mogły jakkolwiek zwierzę skrzywdzić... teraz nie miała już skrupułów.
Z kolejną inkantacją na ustach już podchodziła twardym krokiem do stworzenia - kiedy do jej uszu doszedł dźwięk, którego... na pewno źródłem nie było ściśnięte przez linę gardło przyczajacza. Nie zdążyła nawet zorientować się, skąd ten warkot dochodzi - a znikąd wyskoczył czarny wilk, wgryzając się w kark wyliniałego niedźwiedzia.
Szok odmalowujący się na jej twarzy, kiedy zwierzęta runęły u jej stóp, to mało.
Furia wygasła - poganiając jednak jej umysł do szybkiej analizy, czego tak naprawdę stała się świadkiem. Szczęśliwie była do tego przygotowana, choć nie umniejszało to jej niedowierzania, kiedy zdała sobie sprawę, że miotający się po deskach wilk, tak zaciekle wgryzający się w skowyczącego przyczajacza, to... wilczyca w istocie.
Dotychczas miała przyjemność poznać tylko jednego animaga - kota. Wilk i to w takiej odsłonie, w takiej sytuacji i... w wykonaniu Keyiry Shercliffe był c o n a j m n i e j szokujący.
Na bok! — zdążyła jedynie rzucić do przemienionej studentki, kiedy z końca jej różdżki wystrzeliły kolejne jasne promienie - wszystkie trzy pod rząd, wszystkie perfekcyjnie wymierzone w jasne cielsko przyczajacza. Stworzenie ze skowytem zostało odrzucone od Keyiry, wpadając we wcześniej obalone krokwie - tylko po to, żeby zostać przeciągnięte przez gruz aż pod okno obrośnięte bluszczem, który nagle wypuścił swoje pędy - pętając dokładnie stworzenie.
Petrificus Totalus — ostatnie zaklęcie ugodziło unieruchomione stworzenie, wprowadzając go w stan kompletnego bezruchu. Jedynie wielkie oczy zastygły we wściekłym wyrazie na twarzy Perpetuy - kiedy ta obracała się w kierunku Keyiry.
Uśmiechnęła się przy tym absurdalnie szeroko - odrzucając gwałtownym ruchem złoty kosmyk ze swojego czoła.
Jesteś niesamowita! — Zaraz jednak spoważniała. — Pokaż plecy.
Powrót do góry Go down


Keyira Shercliffe
Keyira Shercliffe

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 168 cm
C. szczególne : magiczny tatuaż w formie węża | blizn zbyt wiele, by można je było zliczyć | tęczówki w odcieniu sztormu | jakieś zwierzę jako częsty towarzysz
Dodatkowo : animagia
Galeony : 851
  Liczba postów : 693
https://www.czarodzieje.org/t17789-keyira-shercliffe
https://www.czarodzieje.org/t17819-meresin#501873
https://www.czarodzieje.org/t17805-keyira-shercliffe
https://www.czarodzieje.org/t19447-keyira-shercliffe-dziennik#57
Opuszczony dom QzgSDG8




Gracz




Opuszczony dom Empty


PisanieOpuszczony dom Empty Re: Opuszczony dom  Opuszczony dom EmptyCzw Sie 06 2020, 03:53;

DUCH: F - darmowy przerzut [0/1]
RZUT: -
PUNKTY WALKI: 4


Słowa Whitehorn, wypowiedziane niczym rozkaz dotarły do jej wrażliwych uszu i wilczyca z pewnym żalem rozwarła szczęki, zaraz odskakując na bok. Opadła na cztery łapy, z czego jedna zaraz ugięła się zdradziecko pod jej ciężarem i Keyira rąbnęła pyskiem o deski. Zaskomlała cicho i przesunęła się kawałek dalej, by uniknąć ewentualnego rykoszetu, gdy złotowłosa rozprawiała się z Przyczajaczem. Trzy zaklęcia trafiły w cel perfekcyjnie, najpierw ogłuszając, a potem unieruchamiając potwora, by ostatecznie go spetryfikować. Na ten widok przemieniona studentka odetchnęła w duchu z ulgą, ale jej spokój nie potrwał zbyt długo, gdyż wraz ze świadomością zwycięstwa, poziom adrenaliny w jej ciele zaczął opadać i wszystkie dotychczasowe obrażenia odezwały się niczym jeden mąż, przypominając jej, że niewiele brakowało, a zostałaby zjedzona.
Czarna wadera przysiadła na tylnych łapach, przednie opierając przed sobą dość ostrożnie, by lewą jednak zaraz z powrotem podkulić. Krew spływała po futrze, połyskując w snopach światła, wdzierających się do chaty, a podłużna rana nad barkiem ziała czerwienią. Keyira instynktownie oblizała pysk z posoki i zaraz pokręciła gwałtownie łbem, prychając i plując, by pozbyć się paskudnego smaku. O ile ona wyraźnie zasmakowała Przyczajaczowi - Przyczajacz ewidentnie nie zasmakował jej. Zaśmiała się cicho na tą myśl, co w wilczej postaci objawiło się kilkoma krótkimi fuknięciami i szczeknięciami. Zapanowała nad sobą akurat na czas, by podchwycić roziskrzone spojrzenie byłej Puchonki. Cóż, to by było na tyle, jeśli chodziło o jej tajemnicę... Shercliffe podniosła się powoli, ale zamiast podejść do kobiety tylko pokuśtykała za zwaloną kanapę, gdzie w milczącym cierpieniu wróciła do ludzkiej formy. Kiedy zrywała się do pionu dostrzegła na deskach swoją różdżkę, więc nim w końcu stanęła przy towarzyszce, zabrała ją ze sobą. Lewą rękę, po której ściekały strużki krwi, brunetka trzymała opuszczoną luźno wzdłuż boku, by nie nadwyrężać ramienia.
Skończmy najpierw to, co zaczęłyśmy — zaproponowała, mijając Whitehorn i zatrzymując się kilka kroków dalej, bliżej ich unieruchomionego przeciwnika. — Tak na wszelki wypadek — wychrypiała, bo ostatnim czego by chciała to pozwolić mu teraz się oswobodzić.
Studentka uklękła na posadzce i wzięła kilka głębokich wdechów by oczyścić i uspokoić umysł. Zignorowała ból i skupiła się na tym, co chciała osiągnąć, a potem uniosła różdżkę i wycelowała nią w wyliniałego, mniejszych rozmiarów niedźwiedzia.
Vera Verto — wymamrotała, mając przed oczami podobnych gabarytów kufer. Machnięciem nadgarstka posłała zaklęcie prosto w swoją ofiarę, a ta zaczęła się przemieniać. Najpierw przybrała dziwnie kanciasty kształt, potem nabrała drewnianej struktury, by na koniec skupić się w wybranej przez Shercliffe formie.
Keyira otworzyła oczy i przyjrzała się swojemu dziełu. Nie był to kufer zbyt szykowny, bo brakowało mu jakichkolwiek ozdobników, ale spełniał swoją rolę.
Reducio — dorzuciła, pomniejszając skrzynię do rozmiarów średniej szkatułki na biżuterię, a potem wsunęła różdżkę w uchwyt i jęknęła przeciągle.
Na Morganę, jak to rwie! — wybiadoliła, opierając sprawną dłoń na posadzce. — Błagam, powiedz, że dasz radę to posklejać na miejscu. A żeby go... — urwała, mieląc paskudne przekleństwo w zaciśniętych ustach, nim wyszło na światło dzienne.
Powrót do góry Go down


Perpetua Whitehorn
Perpetua Whitehorn

Nauczyciel
Wiek : 45
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 161
C. szczególne : Styl vintage i aura wesołości | Wspiera się na artefakcie: Jarzębinowej Feruli | Na lewym nadgarstku - srebrna bransoletka z tancerką zmieniającą się w łanię; na prawym - bransoleta Wielkiej Wezyrki | Gdy Hux jest obok - mimowolnie roztacza wokół urok
Dodatkowo : Półwila
Galeony : 552
  Liczba postów : 1570
https://www.czarodzieje.org/t18317-perpetua-whitehorn#521196
https://www.czarodzieje.org/t18325-sowiszcze-pet#521411
https://www.czarodzieje.org/t18316-perpetua-whitehorn#521191
https://www.czarodzieje.org/t18547-perpetua-whitehorn-dziennik#5
Opuszczony dom QzgSDG8




Gracz




Opuszczony dom Empty


PisanieOpuszczony dom Empty Re: Opuszczony dom  Opuszczony dom EmptySob Sie 08 2020, 05:22;

Wygranko!

Dalej trzymała się jej niejaka fascynacja tym, że Keyira okazała się być - w najmniej jednak spodziewanym momencie - animagiem. I to jak widać dość wprawionym - biorąc pod uwagę tak szybką przemianę i to jeszcze w sytuacji... zagrożenia życia. Jakby nie patrzeć, nie każdy potrafił się na tyle skupić, będąc poranionym przez magiczne zwierzę. I właśnie ta ziejąca rana - i posoka, widoczna nawet na czarnej sierści wadery, niszczyła cały ten podziw w oczach Whitehorn, wprowadzając w nie jedynie troskę. Oraz niejaką frustrację na siebie - że nie potrafiła rozprawić się skutecznie z przyczajaczem wcześniej. A choć miała całkiem sporo usprawiedliwień na swoją obronę - nie miała zamiaru się wybielać, mieląc w ustach przeprosiny. Ostatecznie to ona ucierpiała w tym starciu najmniej. Powinna być skuteczniejsza.
Powinna też poćwiczyć zaklęcia. Co-kilku-miesięczne - nieplanowane! - wyprawy na niebezpieczne stworzenia nie mogła traktować jako treningi.
Najpierw... — już miała zaprzeczenie na końcu języka, chcąc zająć się ranami dziewczyny - już w ludzkiej postaci - od razu. Ugryzła się jednak w język - w istocie przyznając Shercliffe rację w ostatecznym obezwładnieniu grożącego im magicznego stworzenia. Już raz go zignorowały, żeby złotowłosa mogła się zająć ranami studentki. I choć serce jej się krajało na sam widok ociekającej rany Keyiry - po pierwsze, wiedziała, że zaraz nie będzie po niej śladu, po drugie... dostrzegła coś tuż pod kanapą. Roztrzaskanym meblem, zza którego brunetka wychodziła po swojej przemianie.
Co my tutaj... — zaczęła, machnięciem różdżki przywołując do siebie skrawek...
Mapa! — Powietrze wokół niej zamigotało, kiedy Sol i Luna jak na zawołanie - upewniając się, że przyczajacz został już spacyfikowany - wróciły w jej towarzystwo, wychylając zaciekawione buźki ponad jej ramieniem. Perpetua poczuła niejaką ulgę, kiedy znów je zobaczyła. One chyba też - bo uśmiechnęły się obie, jednocześnie.
Z kontemplowania obecności swoich duchów opiekuńczych, wyrwał ją jęk Shercliffe - od razu sprowadzając ją na ziemię i przywołując Whitehorn w jej pobliże.
Dobra robota, ale teraz nie wstawaj — poleciła, układając drobną dłoń na prawym - zdrowym - ramieniu studentki, chcąc przytrzymać ją w miejscu. Z uznaniem zerknęła na szkatułę - w którą jej towarzyszka przemieniła zwierzę. Czy mogło być coś bardziej niesamowitego od transmutacji... i magii leczniczej?
Dam radę, tylko się nie ruszaj. Rzuć okiem na to i... daj mi chwilę — wręczyła towarzyszce kawałek mapy, którą nieumyślnie odkryły. Którą nieumyślnie odkryła sama Keyira - roztrzaskując mebel w drobne drzazgi. — Była pod kanapą. A może w, teraz to już nie ma znaczenia... Nie ruszaj się — powtórzyła jeszcze, klękając, by odpowiednio przyjrzeć się rozdartej skórze na barku dziewczyny. Ściągnęła brwi w wyrazie skupienia - teraz nie musiała działać szybko. Od kiedy opadł kurz walki i ryki przyczajacza ucichły, okolica... rozbrzmiewała śpiewem ptaków - nie zwiastując żadnego niebezpieczeństwa. Mogła więc przyłożyć się do dokładniejszego łatania ran.
Jestem pod wrażeniem, że udało Ci się jeszcze poprawnie rzucić zaklęcia... Vulnera Sanentur — zaczęła potrójną inkantację, płynnym ruchem operując różdżką tuż nad ciałem Shercliffe - z satysfakcją obserwując jak najpierw ustaje krwawienie, a potem brzegi ran gładko się schodzą, nie pozostawiając nawet śladu. — Od dawna jesteś animagiem? — spytała jeszcze, miękkim gestem przesuwając dłonią po zaleczonej skórze, jakby chcąc sprawdzić czy rzeczywiście, udało jej się wyleczyć wszystko.
Powrót do góry Go down


Keyira Shercliffe
Keyira Shercliffe

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 168 cm
C. szczególne : magiczny tatuaż w formie węża | blizn zbyt wiele, by można je było zliczyć | tęczówki w odcieniu sztormu | jakieś zwierzę jako częsty towarzysz
Dodatkowo : animagia
Galeony : 851
  Liczba postów : 693
https://www.czarodzieje.org/t17789-keyira-shercliffe
https://www.czarodzieje.org/t17819-meresin#501873
https://www.czarodzieje.org/t17805-keyira-shercliffe
https://www.czarodzieje.org/t19447-keyira-shercliffe-dziennik#57
Opuszczony dom QzgSDG8




Gracz




Opuszczony dom Empty


PisanieOpuszczony dom Empty Re: Opuszczony dom  Opuszczony dom EmptyNie Sie 09 2020, 12:58;

Wygrana!


Och, tym razem nie musiała się martwić - Keyira nie zamierzała wstawać, póki jej rany nie zostaną zaleczone. Podczas walki mogła nie zwracać na nie takiej uwagi, ale teraz, gdy było już po wszystkim i obie z Whitehorn były bezpieczne, dziewczyna mogła zacząć przejmować się swoim zdrowiem tak, jak należało.
Co znalazłaś? — zapytała, chociaż odpowiedź na to pytanie uzyskała w momencie, w którym złotowłosa podała jej kawałek mapy. Chwyciła go zdrową dłonią i ułożyła przed sobą na posadzce, by móc się lepiej przyjrzeć.
Syknęła, kiedy poczuła działanie zaklęcia, a potem zacisnęła zęby, próbując skupić się na odczytaniu linii na pergaminie. Uznała, że za taką walkę obie powinny dostać jakaś nagrodę, więc powieliła kawałek mapy krótkim Geminio.
To mapa skarbów — zawyrokowała z widocznym rozbawieniem i zerkając na Perpetuę, wskazała palcem zaznaczony na papierze punkt. — Auaa — jęknęła zaraz i skuliła się odruchowo. Należało jej się, a jakże, ale ten ból i nowe blizny zmotywują ją do dalszej pracy nad sobą. — Skłamałabym, gdybym powiedziała, że nie mam w takich sytuacjach doświadczenia. Praca w rezerwacie bywa... Wymagająca — przyznała, wyjaśniające dlaczego była w stanie jakoś sobie z tym poradzić.
Pytanie o animagię sprawiło z kolei, że zamilkła na dłuższy moment. To było nieuniknione, skoro kobieta poznała już jej sekret, a mimo to... Shercliffe zaczekała aż nauczycielka upora się z jej raną. Bluzka była zapewne zniszczona na plecach, ale dobrze, że skończyło się wyłącznie na takiej szkodzie.
Dziękuję — mruknęła.
Keyira podniosła się do pionu z cichym sapnięciem i wręczyła towarzyszce jedną kopię znalezionej przez nią mapy. Posłała złotowłosej zdawkowy uśmiech.
Od jakiegoś czasu — przyznała w końcu, nie wdając się w szczegóły. — Będę wdzięczna, jeśli zachowasz to dla siebie. Mam na myśli wyłącznie dla siebie — podkreśliła, posyłając Whitehorn znaczące spojrzenie. To była prośba, choć wyrażona z dziwną powagą.
Chodźmy stąd, mam już dość tego miejsca — wymamrotała, kierując się do drzwi. Po drodze zabrała ze sobą szkatułkę. Pogłaskała jej wieko, jakby wciąż była żywa.
Wykuśtykawszy na zewnątrz i stanąwszy w promieniach zachodzącego już słońca, Shercliffe przeciągnęła się leniwie, wykrzywiając twarzy w grymasie.
Ale zgłodniałam — westchnęła, a kiedy Perpetka do niej dołączyła, ruszyła w drogę powrotną.

Nagroda: północny skrawek mapy skarbów
/zt

@Perpetua Whitehorn
Powrót do góry Go down


Perpetua Whitehorn
Perpetua Whitehorn

Nauczyciel
Wiek : 45
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 161
C. szczególne : Styl vintage i aura wesołości | Wspiera się na artefakcie: Jarzębinowej Feruli | Na lewym nadgarstku - srebrna bransoletka z tancerką zmieniającą się w łanię; na prawym - bransoleta Wielkiej Wezyrki | Gdy Hux jest obok - mimowolnie roztacza wokół urok
Dodatkowo : Półwila
Galeony : 552
  Liczba postów : 1570
https://www.czarodzieje.org/t18317-perpetua-whitehorn#521196
https://www.czarodzieje.org/t18325-sowiszcze-pet#521411
https://www.czarodzieje.org/t18316-perpetua-whitehorn#521191
https://www.czarodzieje.org/t18547-perpetua-whitehorn-dziennik#5
Opuszczony dom QzgSDG8




Gracz




Opuszczony dom Empty


PisanieOpuszczony dom Empty Re: Opuszczony dom  Opuszczony dom EmptyPon Sie 10 2020, 16:35;

Nagroda: Północny skrawek mapy skarbów + 1pkt do Zaklęć i OPCM

W przeciwieństwie do młodej Shercliffe - Perpetua nie mogła pochwalić się... dobrymi umiejętnościami w dziedzinie transmutacji. Rana na barku dziewczyny zeszła się pięknie - jednak jej ubranie pozostawało niemal w strzępach. Nie, żeby tylko garderoba Keyiry ucierpiała - sama złotowłosa miała aktualnie piękne rozcięcie i... nic na to nie mogła poradzić. Potrafiła pięknie zszywać brzegi ran jeśli była taka potrzeba - ale doświadczenia z krawiectwem nie miała żadnego. Cóż, przynajmniej magicznym - i tym zależnym od transmutacji.
Blizn nie będziesz miała, nie na barku — zawyrokowała, kończąc inkantację i odbierając swoją część mapy od dziewczyny. Rozbawiony, acz trochę zmęczony uśmiech zatańczył na jej wargach, kiedy składała duplikat - i schowała go za krawędź koszuli, tuż pod gorset.
Wiem coś o... wymagającej pracy — zaśmiała się, odwzajemniając uśmiech studentki - zaraz jednak poważniejąc, słysząc jej prośbę o zachowanie jej tajemnicy. Ostrzegawcze światełko zapaliło się w jej umyśle - a brwi ściągnęły się w wyrazie konsternacji. Czyżby... młoda Shercliffe była niezarejestrowanym animagiem? Choć z drugiej strony, mogła po prostu prosić o nierozpowiadanie o jej umiejętności. Widząc jej poważne spojrzenie - skwapliwie przytaknęła.
To twoja decyzja, Keyira, uszanuję ją — stwierdziła po prostu, dochodząc do wniosku, że nawet jeśli chciałaby z nią o tym porozmawiać... to na pewno nie w tym momencie. Musiały wrócić do pensjonatu.
Machnięciem różdżki odsunęła gruz z ich drogi, kiedy wychodziły - w końcu - z opuszczonego domostwa. Była pewna, że już tutaj nie wrócą.
Podobno całkiem nieźle gotuję — zagaiła na uwagę Shercliffe, zrównując się z nią ramieniem. — Ale... teraz po prostu zapraszam na obiad. Chodźmy już.

Z tematu
Powrót do góry Go down


Bruno O. Tarly
Bruno O. Tarly

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183,5
C. szczególne : mocno zarysowane kości policzkowe, baran na głowie, typowo brytyjski akcent
Galeony : 1410
  Liczba postów : 1087
https://www.czarodzieje.org/t17773-bruno-o-tarly
https://www.czarodzieje.org/t17828-korespondencja-bruna#501992
https://www.czarodzieje.org/t17803-bruno-o-tarly
Opuszczony dom QzgSDG8




Gracz




Opuszczony dom Empty


PisanieOpuszczony dom Empty Re: Opuszczony dom  Opuszczony dom EmptySro Sie 19 2020, 22:31;

PUNKTY Z ONMS: 33
PUNKTY Z OPCM: 16
ROZPOZNAJĘ ZWIERZĘ: tak
PUNKTY NA START: 15

Mógł śmiało stwierdzić, że na mokradłach spędzał więcej czasu niż w kurorcie. I nie, wcale nie dlatego, że tak bardzo lubił mieć przemoczone buty, o nie. Ciągnęło go jednak w te nieznane, odrobinę mroczne i nieprzewidywalne miejsca, gdzie aż roiło się od magicznej (ale nie tylko!) fauny i flory. Nauczył się już bezpiecznie poruszać po bagnistych ścieżkach i tak, by nie płoszyć węży. Samotne wędrówki sprawiały mu pewną przyjemność, choć zazwyczaj łaknął towarzystwa innych osób, a gdy zbyt długo do nikogo się nie odzywał, to zaczynał świrować. Było coś jednak w tym luizjańskim klimacie, że wreszcie oddychał pełną piersią i nie czuł zmęczenia w mięśniach nawet po kilkugodzinnym spacerze.
A kiedy usłyszał o pewnym opuszczonym domu, to wręcz musiał się tam wybrać i sprawdzić, co ciekawego kryły w sobie stare mury. Uzbrojony w różdżkę, amulet Uroborosa i łańcuch Scamandera przybył na miejsce. Pierwszy raz podczas tych wakacji zabrał ze sobą taki ekwipunek, ale czuł, że to zaopatrzenie jeszcze mu się przyda. Zakasał rękawy ponad łokieć, chwycił mocniej różdżkę i przykucnął za krzakiem, z którego miał bezpośredni widok na kamienny budynek. Coś mówiło mu, że nie powinien jeszcze wchodzić do środka i że lepiej zaczekać jeszcze chwilkę. Czuł, że krew w żyłach zaczyna mu gęstnieć, a oddech przyspiesza. Lewy kącik ust uniósł mu się nagle, zupełnie spontanicznie. Adrenalina zaczynała przejmować jego ciało i umysł.
Musi... musi czym prędzej zbliżyć się do domu i przekroczyć jego próg!

@Loulou Moreau
Powrót do góry Go down


Loulou Moreau
Loulou Moreau

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 173cm
C. szczególne : francuski akcent, burza loków, ciemniejsza karnacja
Galeony : 835
  Liczba postów : 1048
https://www.czarodzieje.org/t18184-loulou-moreau
https://www.czarodzieje.org/t18218-loulou-m#518183
https://www.czarodzieje.org/t18195-loulou-moreau
https://www.czarodzieje.org/t18299-loulou-moreau-dziennik#520878
Opuszczony dom QzgSDG8




Gracz




Opuszczony dom Empty


PisanieOpuszczony dom Empty Re: Opuszczony dom  Opuszczony dom EmptyWto Sie 25 2020, 23:19;

punkty OPCM 33
punkty ONMS 6
rozpoznaję zwierzę nie
punkty na start 10

Pamiętała, że Ebenezer wspominał, iż wchłonąwszy dziką magię, powinni uważać. Mówi o tym, że mogą znów mieć problemy z magią jak w czasie, gdy byli dziećmi. Prawdę mówiąc, nie wierzyła w to, ale nie chciała specjalnie kusić losu. Z tego powodu starała sie trzymać z boku, nie wychylać, nie chodzić w niebezpieczne miejsca. Cóż, “starała się” to odpowiednie określenie. Niestety, gdy człowiek się zamyśli, nogi same prowadzą w różne miejsca, jak ją w tej chwili. Obracając fioletową chustkę w dłoniach, rozmyślała o tym, co działo się w czasie wakacji, szczególnie nie mogąc uwierzyć w to, że przywołała Maman Brigitte. To było… niesamowite. Tak po prostu. Nie zwracała uwagi na to, gdzie idzie, aż nie potknęła się o coś. Dopiero wtedy, po odzyskaniu równowagi oraz wypuszczeniu kilku francuskich przekleństw, rozejrzała się po otoczeniu. Widząc, że jest na mokradłach i nie pamiętając, skąd przyszła, ruszyła dalej, po chwili dostrzegając znajomą sylwetkę Gryfona. Zastanawiało ją jednak, dlaczego chowa się w krzakach. Skierowała się więc w jego stronę, zawiązując sobie chustkę na głowie w formie opaski.
- Hej Bruno, na co się czaisz? - spytała bezpośrednio, kucając obok niego. Sama nie sięgała po różdżkę, bo przecież niczego wokół nich nie było… A może ona po prostu tego nie zauważyła? Ponownie rozejrzała się ostrożnie po okolicy, zaciekawiona domem oraz tym, co mogło kryć się w jego wnętrzu, starając się wypatrzeć podejrzane “cosie”.
- Wchodzimy do środka? - spytała w końcu, podnosząc się i robiąc dwa kroki w stronę domu. Wtedy dostrzegła coś kątem oka. Gwałtownie odwróciła głowę, starając się rozpoznać stworzenie. - Co to jest…? - rzuciła krótko, nieruchomiejąc. Nie była pewna, czy powinna się schować, stać w miejscu, uciekać? Co to było za stworzenie? Przez srebrzyste futro z początku uznała je za czyjegoś patronusa, ale zdecydowanie nie była to mglista postać.

@Bruno O. Tarly
Powrót do góry Go down


Bruno O. Tarly
Bruno O. Tarly

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183,5
C. szczególne : mocno zarysowane kości policzkowe, baran na głowie, typowo brytyjski akcent
Galeony : 1410
  Liczba postów : 1087
https://www.czarodzieje.org/t17773-bruno-o-tarly
https://www.czarodzieje.org/t17828-korespondencja-bruna#501992
https://www.czarodzieje.org/t17803-bruno-o-tarly
Opuszczony dom QzgSDG8




Gracz




Opuszczony dom Empty


PisanieOpuszczony dom Empty Re: Opuszczony dom  Opuszczony dom EmptyPon Sie 31 2020, 01:02;

Wylosowana kostka: 5 Opuszczony dom 2664766428
Punkty walki: 15 - 4 = 11

Nauczony doświadczeniem, że Nowy Orlean jest dziki, nieprzewidywalny i pełen pradawnej magii - czekał. Na co? Sam nie wiedział, ale miał głębokie, silne i nieustępujące przeświadczenie, że nie powinien tak od razu wychylać się z tych krzaków i że tym razem cierpliwość popłaci. Być może za chwilę z opuszczonego domu wyleci jakiś upiór? Albo zawali się dach? Wszystko stanie w płomieniach? Możliwa była każda opcja. Miał takie przeczucie i już. Gdyby był Geraltem z Rivii to prawdopodobnie drgałby mu teraz wiedźmiński talizman. Nie był nim, więc drżały tylko mięśnie jego łydki, bo jednak słowiański przykuc to nie była najwygodniejsza pozycja dla obserwatora. Lazar nie zawsze ma rację...
Wzdrygnął się nagle, gdy tak niespodziewanie usłyszał swoje imię. Cóż, całą swoją uwagę skupił na ruinach i nie spodziewał się, że coś lub ktoś zajdzie go od tyłu. Odetchnął z ulgą, gdy tylko się obrócił i ujrzał obok siebie Lulu.
- Cśśśś, coś tam się czai. - wyszeptał, wskazując podbródkiem suche badyle na wejściu do domu. A potem dał znak dziewczynie, żeby przysunęła się bliżej i lepiej ukryła - Fajna chata, co nie? - dodał po chwili już mniej spięty, a na jego twarz wpełzł szeroki uśmiech. Ach, wakacyjne przygody!
I nagle Loulou postąpiła kilka kroków w stronę, z której ewidentnie nadlatywała ciemna, być może nawet czarna, magia. Wybałuszył na nią oczy i w jednym susie dopadł do jej ramienia, chcąc zaciągnąć ją z powrotem w krzaki, jakkolwiek dwuznacznie to brzmiało. Nie zdążył jednak, bo owe coś, co emanowało tą magią, pojawiło się. Nie było czasu na pogawędki.
- Przyczajacz! - niewiele myśląc, wycelował różdżkę w stworzenie, które rozpoznał nie tyle po wyglądzie, co po jego zdolnościach. Teraz już był pewny, że magiczny ghulo-niedźwiedź czaił się (o ironio) gdzieś nieopodal nich, tyle że... był niewidzialny. - Uważaj, są niebezpieczne i potrafią znikać. - powiedział szybko i z przejęciem, a sam... zlustrował wzrokiem srebrzystą bestię. Był imponujących rozmiarów, a jego sierść błyszczała w promieniach luizjańskiego słońca. Tarly pierwszy raz miał do czynienia z taką niesamowitą istotą.
- No chodź tutaj, słodziaczku. Kici-kici... - kącik ust poszybował mu ku górze, w żyłach wariowała adrenalina, odczuwał silne podekscytowanie i chwilowo nie czuł strachu. Czy było to zgubne? W rzeczy samej...
Przyczajacz ruszył na niego z prędkością światła, a potem wszystko zadziało się okropnie szybko. Dwa machnięcia różdżką, czerwony błysk i Protego w ostatniej chwili. A także... rozerwana nogawka spodni i krew ściekająca po łydce. Brawo, Tarly, świetna robota... Nie czuł jeszcze zadrapania, skupiał się tylko na tym, by nie stracić z oczu zwierzęcia. A gdy ten odskoczył i znów się zakamuflował - Bruno złapał Gryfonkę za rękę i pociągnął za kamienny mur, gdzie choć przez chwilę byli bezpieczni.
- Lou, nic Ci nie zrobił? - zapytał z przejęciem, dysząc lekko. Pierwsze starcie nie poszło za dobrze, ale mocno ufał, że uda mu się przegonić stwora bez uśmiercania go. To byłaby ostateczność...
Powrót do góry Go down


Loulou Moreau
Loulou Moreau

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 173cm
C. szczególne : francuski akcent, burza loków, ciemniejsza karnacja
Galeony : 835
  Liczba postów : 1048
https://www.czarodzieje.org/t18184-loulou-moreau
https://www.czarodzieje.org/t18218-loulou-m#518183
https://www.czarodzieje.org/t18195-loulou-moreau
https://www.czarodzieje.org/t18299-loulou-moreau-dziennik#520878
Opuszczony dom QzgSDG8




Gracz




Opuszczony dom Empty


PisanieOpuszczony dom Empty Re: Opuszczony dom  Opuszczony dom EmptyWto Wrz 08 2020, 12:46;

obrona parzysta - udana
punkty 10 + 3 = 13

Właściwie to sama Lou powinna z równą ostrożnością podchodzić do wszystkiego, co było w Nowym Orleanie, a proszę - wyszła na mokradła z perspektywą, że być może nie będzie mogła użyć magii. Bardzo odpowiedzialnie, prawda? Nie mówiąc o tym, że właśnie Gryfon jej mówi o tym, że coś czai się przed chatą, a ona ruszyła prosto na to. Moreau, życie ci nie miłe, prawda? Jednak czym byłoby przyjście w niebezpieczne tereny bez przygody, bez wyzwania, bez adrenaliny! Nie, jakkolwiek tego nie chciałaby wytłumaczyć, sama miała ochotę kopnąć siebie w kostkę za to, że wyszła z krzaków. Jak widać, mogła być teraz panną w opałach, bo miała obok siebie dzielnego Gryfona-rycerza, który był gotów ją ratować, a nie tylko czekać w krzakach, aż niebezpieczeństwo pójdzie sobie w inne miejsce. Spojrzała na niego, gdy znalazł się nagle przy jej ramieniu, ale po chwili jej uwagę przykuło coś, czego nie rozpoznawała w żaden sposób. Nazwa także nic jej nie mówiła.
- Przyczajacz? Nie znam... - zaczęla, odruchowo wyjmując różdżkę. Probowała rzucić zaklęciem w stronę, gdzie widziała wcześniej jakiś ruch, ale poza kilkoma iskrami nic sie z niej nie wydobyło. - Ebenezer miał rację... - burknęła pod nosem do siebie, zirytowana chowając magiczny patyk do kieszeni. Na nic jej się nie przyda, a nie chciała uszkodzić różdżki. Miała nadzieję, że magia za chwilę się uspokoi, ta dzika sobie pójdzie i będzie mogła znów rzucać zaklęcia. Póki co, mogła jedynie obserwować Bruna, który zachowywał się, jakby bawił się z dziwnym stworzeniem w berka. Dopiero teraz dotarło do niej to, co dosłownie przed chwilą powiedział. Spojrzała na niego z mieszaniną zaskoczenia oraz zdenerwowania. - Jak to potrafią znikać? - spytała, zaciskając dłonie w pięści. Jak to możliwe, że jakieś stworzenie tak po prostu sobie znika, choć była przekonana, że jest ogromne. Robi się niewidzialny? Jest nieprawdopodobnie szybki? W jakim znaczeniu znika? Jest mięsożerny, czy po prostu broni terytorium? Milion pytań zaczęło pojawiać się w jej głowie, ale nie był to odpowiedni czas na zadawanie ich. Będzie musiała podszkolić się z opieki nad stworzeniami, gdy tylko wrócą do Hogwartu. Lepiej znać możliwe zagrożenia ze strony natury.
Starała się wyostrzyć wszystkie zmysły, żeby w odpowiednim momencie uskoczyć, gdyby stworzenie atakowało. Wpierw jednak zareagował Bruno, walcząc z przyczajaczem, któremu teraz miała okazję się przyjrzeć. W pewnej chwili dostrzegła, że stworzenie zamierza ją zaatakować, ale zdołała uniknąć ataku tylko dzięki Gryfonowi. Poczuła, jak Bruno ciągnie ją za kamienny mur. Przez brak możliwości obrony zaklęciami, była jak sparaliżowana.
- Nie, wszystko dobrze... - odpowiedziała wolno, orientując się w nowej sytuacji. Wszystko przez to, że wyszła z krzaków! Dostrzegła krew na łydce chłopaka i roztargany materiał spodni. Super. - Jeśli wyjdziemy z tego żywi, będę ci wdzięczna... A póki co, będziesz moim rycerzem? Bo chyba mogę być śmiało panną w opałach, bo najwyraźniej nie mogę rzucać zaklęć... Coś na rytuale poszło nie tak - rzuciła jeszcze, siląc się na żartobliwy ton, choć sytuacja zdecydowanie nie była do tego odpowiednia. Jednocześnie wytłumaczyła się, dlaczego nie rzuciła żadnego zaklęcia. Nie mogła się powstrzymać, przed nieznacznym wychyleniem za mur, aby spojrzeć, czy stworzenie sobie poszło.
Powrót do góry Go down


Bruno O. Tarly
Bruno O. Tarly

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183,5
C. szczególne : mocno zarysowane kości policzkowe, baran na głowie, typowo brytyjski akcent
Galeony : 1410
  Liczba postów : 1087
https://www.czarodzieje.org/t17773-bruno-o-tarly
https://www.czarodzieje.org/t17828-korespondencja-bruna#501992
https://www.czarodzieje.org/t17803-bruno-o-tarly
Opuszczony dom QzgSDG8




Gracz




Opuszczony dom Empty


PisanieOpuszczony dom Empty Re: Opuszczony dom  Opuszczony dom EmptyPią Wrz 11 2020, 21:54;

Obrona: znów nieparzysta Opuszczony dom 2664766428
Punkty walki: 11 - 4 = 7 rip

Miał mieszane uczucia. Z jednej strony wolałby, żeby z ruin wyleciała jakaś okropna zjawa lub wytoczył się pijany zbir, aniżeli dzikie magiczne zwierzę. Owszem, można było zakwalifikować go do potworów, ale... takie klasyfikacji Bruno nie uznawał. Cóż, dla niego największymi potworami byli... ludzie. Nie zwierzęta, nawet te niebezpieczne i nieokiełznane. Nie chciał ich krzywdzić, decydował się na walkę jedynie w swojej obronie. Oczywiście nie mógł wtedy zaprzeczać, że ten przypływ adrenaliny nie był przyjemny, ale... wciąż nie chciał ich zabijać. A teraz? Czy będzie miał w ogóle taki wybór?
Zwrócił swoją lekko skonfundowaną twarz w stronę Lulu. Co miały oznaczać te trzy iskry? Nie wyszło jej zaklęcie? Czy może zrobiła to celowo i drażniła się z ghulo-miśkiem?
- Tylko mi nie mów, że różdżka odmawia Ci posłuszeństwa... - uniósł brwi ku górze, czując, że zaczyna się mocniej stresować zaistniała sytuacją. Adrenalina zaczynała ustępować miejsca kortyzolowi... Rzucił kilka niewielkich magicznych pocisków w stronę Przyczajacza, a potem szybko zmienił swoją pozycję. Odstraszał go na tyle, na ile umiał. Z perspektywy trzeciej osoby zapewne wyglądało to śmiesznie. Ale za to Tarly'emu do śmiechu było coraz mniej... - Tak, znika i jeszcze wpierdala ludzkie mięso jak pojebion. Ale spoko, odstraszymy go. Wystarczy przepędzić misiaczka z dala od ruin. - wytłumaczył na szybko swój spontaniczny plan. Nie był zbyt dobry ani zbyt szczegółowy. Jak mieli przegonić magicznego drapieżnika? I to z jedną sprawną różdżką? Zrobił jeden prowokujący krok ku Przyczajaczowi, a ten na moment cofnął się w stronę mokradeł. To już coś. Oby tak dalej...
Za murem byli bezpieczni choć przez chwilę. Tyle wystarczyło, by zamienić kilka słów.
- Och, nawet mi nie przypominaj o tym, pożal się Merlinie, rytuale... - westchnął, z ulgą przyjmując fakt, że dziewczyna jest cała i zwierz nic jej nie zrobił. Skoro miała wadliwą różdżkę, musiał myśleć i działać za dwoje. Nie było to proste dla kogoś tak nierozgarniętego jak on, ale od czegoś naturalna, fizjologiczna mobilizacja organizmu była, co nie? - Dobra, różdżka Ci nie działa, ale on o tym nie wie. Musimy go osaczyć. Rzucaj w niego nawet kamieniami i strasz tymi iskrami. Powinno wystarczyć. - uśmiechnął się lekko, co miało dodać jej nieco otuchy. A może głównie jemu? I dopiero w tym momencie ogarnął, że piecze go rana na nodze. No nieźle, wspaniały z niego 'rycerz', nie ma co. - Vulnera Ferre. - nakierował różdżkę w miejsce, skąd ciekła krew i obwiązał się magicznym bandażem. Powinno wystarczyć. - Dobra, to do dzieła.
I tym razem nie poszło mu dobrze. Zwierzę było szybsze, zwinniejsze i bardziej zdecydowane. Choć robił uniki i straszył Przyczajacza salwą iskier, to nie udało mu się zbliżyć choć trochę w stronę opustoszałego domu. Czy to znak, że powinni się wycofać?
Powrót do góry Go down


Loulou Moreau
Loulou Moreau

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 173cm
C. szczególne : francuski akcent, burza loków, ciemniejsza karnacja
Galeony : 835
  Liczba postów : 1048
https://www.czarodzieje.org/t18184-loulou-moreau
https://www.czarodzieje.org/t18218-loulou-m#518183
https://www.czarodzieje.org/t18195-loulou-moreau
https://www.czarodzieje.org/t18299-loulou-moreau-dziennik#520878
Opuszczony dom QzgSDG8




Gracz




Opuszczony dom Empty


PisanieOpuszczony dom Empty Re: Opuszczony dom  Opuszczony dom EmptySro Paź 07 2020, 22:14;

obrona nieparzysta – nieudana
punkty 13 - 4 = 9

- Liczyłam, że to był żart - mruknęła, gdy Bruno skomentował te kilka iskier. Naprawdę wierzyła, że przestroga Ebenezera jest tylko na pokaz, że jest elementem dziwnego rodzaju atrakcji dla turystów. Cóż, jak widać, było trzeba siedzieć na terenie pensjonatu i nie ruszać się na mokradła, bo stary czarodziej miał rację, a ona teraz miała problem. Nie dość, że sama wpakowała się niejako pod nos stworzenia, to jeszcze wciągnęła w to drugiego Gryfona i nie mogła się bronić. Pięknie, po prostu pięknie. - Ach, więc jeszcze jesteśmy jednym z jego ulubionych dań? Wybornie – jęknęła, czując pierwszy raz od dawna strach. Postanowiła zdać się na Bruna, co było jedynym mądrym posunięciem w tej chwili i niewiele później chowali się za murem, gdzie przynajmniej mogli złapać oddech oraz zastanowić się nad dalszymi krokami.
Uśmiechnęła się kącikiem ust, gdy zorientowała się, że chłopak nie wspomina za dobrze rytuału, ale uznała, że nie jest to najlepszy moment na dopytywanie o powody i szczegóły. W jej przypadku, gdyby nie nagły problem z rzucaniem czarów, mogłaby powiedzieć, że było całkiem przyjemnie.
- Dobra. Czyli mamy dość prosty plan. Odstraszyć i uciec – rzuciła, zerkając na swoją różdżkę i do drugiej dłoni biorąc kamień. Niech i tak będzie. Nie znała się zupełnie na zwierzętach, ale zdołała się zorientować, że akurat Tarly był dobry z opieki nad nimi, więc pewnie wiedział, co robić.
Poczekała, aż opatrzy swoją nogę i gdy byli już oboje gotowi, wyskoczyła zza muru, gotowa do udawania groźnej. Krzyczała, próbowała rzucać zaklęcia, co w efekcie dawało tylko iskry, a gdy gdzies stworzenie materializowało się, rzucała w niego kamieniami. Niestety, nie przyniosło to zamierzonego skutku, choć przynajmniej wciąż żyła.
- Bruno, nie chcę cię martwić, ale to raczej nie działa – rzuciła do chłopaka, sięgając po kolejny kamień i starając się trafić w przyczajacza.

Powrót do góry Go down


Bruno O. Tarly
Bruno O. Tarly

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183,5
C. szczególne : mocno zarysowane kości policzkowe, baran na głowie, typowo brytyjski akcent
Galeony : 1410
  Liczba postów : 1087
https://www.czarodzieje.org/t17773-bruno-o-tarly
https://www.czarodzieje.org/t17828-korespondencja-bruna#501992
https://www.czarodzieje.org/t17803-bruno-o-tarly
Opuszczony dom QzgSDG8




Gracz




Opuszczony dom Empty


PisanieOpuszczony dom Empty Re: Opuszczony dom  Opuszczony dom EmptyPon Lis 02 2020, 03:15;

Obrona: parzysta - udana
Punkty: 10

Nie byli w komfortowej sytuacji, nie ukrywał tego. Zaczynał się też stresować i niepokoić, że będą musieli czym prędzej się wycofać, by nie zostać przystawką (tudzież daniem głównym) ghulo-niedźwiedzia. Może jego niepohamowana ciekawość zawiodła go zbyt daleko? Czy własnie tak umrze? Przez swoją nieroztropność?
Jeśli tak, to nie zamierzał mieć na sumieniu Lulu. Co mówimy śmierci? Nie dzisiaj. Tego powinien się trzymać. To tylko magiczne zwierzę, nic strasznego... Uspokajał sam siebie w głowie, próbując przypomnieć sobie jak najlepsze zaklęcia.
- Dokładnie tak, odstraszyć, a potem... - machnął różdżką w stronę bestii, wypuszczając strumień czerwonych iskier, które nie zrobiły na Przyczajaczu większego wrażenia - A potem ewentualnie zwiedzić ten budynek. - wciąż miał nadzieję. Coraz bardziej próżną. Cóż, nadzieja matką głupich.
O ile na początku nie chciał skrzywdzić zwierzęcia, a jedynie go przepłoszyć, tak teraz... plany mu się nieco zmieniły. Może wpłynęła na to rana, która piekła coraz bardziej, a może strach o życie Loulou i swoje? A może w końcu zaczął myśleć trzeźwo i odpowiedzialnie?
- Drętwota! - wykrzyknął, rażąc zaklęciem drapieżnika. Wiedział, że nie będzie takie trwałe jak w przypadku ludzi, ale choć przez chwilę mieli pewność, że ich przeciwnik nie zniknie i nie zaatakuje znienacka. Udało mu się po raz pierwszy coś działać. Teraz stawali przed wyborem czy walczyć dalej, czy wycofać się z mokradeł i wrócić do bezpiecznego miejsca.
- Spadamy czy próbujemy?
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Opuszczony dom QzgSDG8








Opuszczony dom Empty


PisanieOpuszczony dom Empty Re: Opuszczony dom  Opuszczony dom Empty;

Powrót do góry Go down
 

Opuszczony dom

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Opuszczony dom JHTDsR7 :: 
reszta świata
 :: 
luizjana
 :: 
mokradla
-