Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Salon z kuchnią

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 5 z 7 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Next
AutorWiadomość


Alexander D. Voralberg
Alexander D. Voralberg

Nauczyciel
Wiek : 39
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 198
C. szczególne : wysoki i wychudzony | blady | blizny wokół ust i na twarzy | nienaturalnie białe oczy i mogące wywołać niepokój spojrzenie
Dodatkowo : Bezróżdżkowość
Galeony : 1309
  Liczba postów : 2287
https://www.czarodzieje.org/t17470-alexander-d-voralberg
https://www.czarodzieje.org/t17584-poczta-alexandra#493071
https://www.czarodzieje.org/t17573-alexander-d-voralberg
https://www.czarodzieje.org/t18552-alexander-d-voralberg-dzienni
Salon z kuchnią - Page 5 QzgSDG8




Gracz




Salon z kuchnią - Page 5 Empty


PisanieSalon z kuchnią - Page 5 Empty Salon z kuchnią  Salon z kuchnią - Page 5 EmptyNie Gru 15 2019, 23:04;

First topic message reminder :


Salon z kuchnią





Ostatnio zmieniony przez Alexander D. Voralberg dnia Pon Lis 22 2021, 22:36, w całości zmieniany 7 razy
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Alexander D. Voralberg
Alexander D. Voralberg

Nauczyciel
Wiek : 39
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 198
C. szczególne : wysoki i wychudzony | blady | blizny wokół ust i na twarzy | nienaturalnie białe oczy i mogące wywołać niepokój spojrzenie
Dodatkowo : Bezróżdżkowość
Galeony : 1309
  Liczba postów : 2287
https://www.czarodzieje.org/t17470-alexander-d-voralberg
https://www.czarodzieje.org/t17584-poczta-alexandra#493071
https://www.czarodzieje.org/t17573-alexander-d-voralberg
https://www.czarodzieje.org/t18552-alexander-d-voralberg-dzienni
Salon z kuchnią - Page 5 QzgSDG8




Gracz




Salon z kuchnią - Page 5 Empty


PisanieSalon z kuchnią - Page 5 Empty Re: Salon z kuchnią  Salon z kuchnią - Page 5 EmptyPią Kwi 16 2021, 23:22;

- Nie nazwałbym tego obawą, aczkolwiek myślę, że jeżeli bym go spróbował to odzyskałbym smak. Nie jestem na to gotowy. – stwierdził z lekkim uśmiechem puszczając mu przy tym oczko w ramach podkreślenia tego swoistego żarciku jaki właśnie padł z jego ust. Było oczywistym dla nich obu, że zmysły Voralberga to stracona pozycja, której najlepsi z najlepszych nie potrafili mu przywrócić. Ta cholerna przyprawa była tak obrzydliwa, że nawet kiedy nie miał prawa jej poczuć, to i tak jego mózg zadziałałby po swojemu. Już na samą myśl miał ślinotok, zupełnie tak jak wtedy, kiedy pomyśli się o kwasocie cytryny. A to coś znaczyło.
- Zdecydowanie by za Tobą tęsknili, pamiętaj jednak że jeśli tego nie czujesz, to nie może być jedyna karta przetargowa Twojego pozostania w zamku. Aczkolwiek myślę, że dodatkowe treningi dla dzieciaków to całkiem dobry pomysł. Zajmie Ci czas, zawsze to jakaś odmiana. – zaklęciarz podniósł kubek do ust i upił łyk kawy, która choć gorąca, to praktycznie nie przeszkadzała mu swoją temperaturą. Tę akurat odczuwał. Patrzył czujnie na Joshuę, chcąc wybadać jego nastrój, choć nie trzeba było być tu detektywem aby zrozumieć, że jest z nim kiepsko. – Mam nadzieję, że będzie dobrze Josh. – uśmiechnął się pokrzepiająco, opierając się na blacie naprzeciwko miotlarza. Nie był fanem obiecywanie, że w istocie będzie w porządku, tak więc dodanie zalążka posiadania nadziei całkowicie zmieniało sens tego zdania. O to mu właśnie chodziło. Bo on tego nie wiedział i nie mógł zapewnić. Mógl jedynie mieć nadzieję.
Dopiero po chwili usłyszał ciche „meow”. No, może nie do końca aż tak subtelne jak to miał wrażenie, że było, ale z pewnością już wkrótce nieco bardziej doniosłe. W pierwszym momencie zerknął na okno, na którym ostatnio widział kociego jegomościa, ale zdecydowanie na tamtejszym parapecie go nie było. [Meow, meow. Odwrócił głowę, słysząc miauczenie z całkowicie innej strony. O nie. Ten mały demon był w domu. Najwyraźniej musiał wkraść się, kiedy wpuszczał do domu swojego przyjaciela.
- Wygląda na to, że mam lokatora. - obszedł wysepkę i stanął na środku salonu szukając czarnego kociaka, który najwyraźniej gdzieś się schował miaucząc coraz głośniej, ba! Drząc się wniebogłosy.
Powrót do góry Go down


Alexander D. Voralberg
Alexander D. Voralberg

Nauczyciel
Wiek : 39
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 198
C. szczególne : wysoki i wychudzony | blady | blizny wokół ust i na twarzy | nienaturalnie białe oczy i mogące wywołać niepokój spojrzenie
Dodatkowo : Bezróżdżkowość
Galeony : 1309
  Liczba postów : 2287
https://www.czarodzieje.org/t17470-alexander-d-voralberg
https://www.czarodzieje.org/t17584-poczta-alexandra#493071
https://www.czarodzieje.org/t17573-alexander-d-voralberg
https://www.czarodzieje.org/t18552-alexander-d-voralberg-dzienni
Salon z kuchnią - Page 5 QzgSDG8




Gracz




Salon z kuchnią - Page 5 Empty


PisanieSalon z kuchnią - Page 5 Empty Re: Salon z kuchnią  Salon z kuchnią - Page 5 EmptyPon Sie 02 2021, 00:22;

  Wszystko było nie tak. Dlaczego tak zareagował? Zwykle nie dawał wyprowadzić się z równowagi, ale tym razem Huxley przesadził. Przecież chciał dobrze i nie miał na myśli nic złego, kiedy wraz z Éléonore wspólnie tworzyli prezent ślubny dla Shercliffów, a on oskarżał go o złe intencje. Nie było jego winą, że Caine okazał się jaki okazał i najwyraźniej nie było przeznaczone, aby byli razem. To wszystko było takie głupie. Teleportował się tuż przed bramą własnego domu i dość gwałtownie wszedł na teren posesji, zatrzaskując za sobą bramkę. Czuł, że roznosiło go od środka, a kiedy znalazł się już wewnątrz, to od razu zdjął marynarkę i poluzował pierwsze guziki swojej koszuli. Było mu cholernie gorąco.
  Wyszedł na balkon w zasadzie w ostatniej chwili, czując, że jego nerwy puszczają wyrzucił z siebie confringo na stojący niedaleko ogrodowy leżak, który wysadził w powietrze w asyście potężnego wybuchu i ognistych efektów specjalnych. Złapał się dłońmi za uda i pochylił na chwilę, oddychając głęboko i próbując się uspokoić. Źrenice miał zwężone do granic możliwości. Zerknął spod byka na ogień zaczynający powoli panoszyć się po jego ogrodzie i wypuścił z siebie sporej wielkości aquamenti mające na celu ugaszenie go. Raczej nie chciał, aby spłonął mu dom. Całe szczęście, że na całej posesji znajdowało się kilka zaklęć ochronnych zarówno dla widoczności jak i słuchu mugoli, bo w innym przypadku zapewne wkrótce mógłby spodziewać się tu kilku służb porządkowych próbujących dowiedzieć się, co się stało.
  Wrócił do domu uprzednio upewniwszy się, że wszystko wygasił i naprawił, gdzie zrobił sobie kawę. Usiadł przy blacie i położył na nim na chwilę głowę w ramionach, musiał odpocząć. Podniósł wzrok na przeciwległą ścianę i przez chwilę patrzył na nią w ciszy, boleśnie zdając sobie sprawę, że znowu został sam. Éléonore wyjechała, Joshua również, Perpetua układała sobie życie na nowo. Talia podróżowała służbowo po świecie, cóż, jak widać przed nim znów pojawiła się perspektywa nienajlepszego czasu w życiu. Poczuł dziwne ukłucie w żołądku Jak zwykle, kiedy było już dobrze, wszystko musiało się spieprzyć na całego. Wszyscy wiedzieli jak zwykle kończyły się znajomości na odległość. Nie, nie mógł się tym wszystkim przejmować, musiał się po prostu czymś zająć. Zresztą, jeszcze dwa lata temu jego życie właśnie tak wyglądało. Musiał do tego po prostu wrócić. Ot nic się nie zmieniło.

Jednopostówka 1/5

  Wstał bardzo wcześnie, o dziwo wysypiając się całkiem nieźle. Najwyraźniej amulet Laveau działał dość dobrze i znów wrócił na właściwe tory, jeśli chodziło o jego użytkowanie. Voralberg przeciągnął się we własnym łóżku i zerknął na zegarek z na wpół przymkniętych powiek. Nie było jeszcze szóstej. Cóż, najwyraźniej dla niego coś takiego jak wakacje nie istniało, a przynajmniej nie od momentu w którym postanowił wrócić do swojego życia 1.0, bez ludzi na których mu zależy i o których musiał się martwić. Przynajmniej na tę chwilę. Tak po prostu było łatwiej… odciąć się i mieć to wszystko w głębokim poważaniu. W końcu musiał sobie jakoś z tym poradzić, a z dwojga złego lepiej tak, niż tą gorszą opcją.
  Podniósł się i ogarnął w łazience, zjadł szybkie śniadanie w towarzystwie rzecz jasna kawy. Trochę się też porozciągał, ale dziś nie zamierzał biegać. Chciał poćwiczyć. Miał wrażenie, że nieco się zastał w zaklęciach i choć używanie ich szło mu jak zwykle dobrze, tak wczorajsze utracenie kontroli było dla niego czymś nie wybaczalnym. Zdarzało mu się do nad wyraz rzadko, ale jak już się działo, to musiał dać ujście tej mocy gdzieś, gdzie było bezpiecznie. A zdecydowanie nie był to dom Perpetuy Whitehorn.
  Postanowił ćwiczyć więc własną kontrolę, a czymże najlepiej było to zrobić jak nie zwyczajnymi, najprostszymi zaklęciami? Wypuścił powolne aquamenti, które uformował w kulę i puścił przed siebie, w połowie drogi zatrzymując je zawiśnięte w powietrzu. Skupił się na nim, stopniowo, bardzo powoli zwiększając i zmniejszając kształt. Wyglądało to zupełnie jakby pulsowała. Mała, duża, mała, duża, wbrew pozorom było to bardzo precyzyjne. Kula balansowała o naprawdę niewielkie wartości, raptem kilka milimetrów to w tę, to w tamtą stronę. Voralberg ćwiczył tak przy okazji swoją cierpliwość. Bo ile można robić to samo? Wkrótce potem zaczął formować ją w kształty, zaczynając od bardzo prostych typu sześcian, stożek czy na powrót wracając do kuli, aby z czasem tworzyć coraz bardziej wymyślne formacje. Cholernie go to rozluźniało, tworzyło otwartą głowę. Wpadł przy tym na pewien pomysł, który z kolei postanowił zrealizować na drugi dzień. Miał teraz naprawdę dużo czasu, szczególnie, że nie pojechał na szkolne wakacje. Dalej manipulował wodą, wydłużając ją i tworząc z niej kształt węża, z początku dość niewyraźny, a wkrótce zaskakująco szczegółowy. To nie była transmutacja. To był wyższy poziom zabawy zaklęciami. Woda w końcu wciąż pozostawała wodą. Wąż z kolei wkrótce przekształcił się, bardzo powoli w borsuka, następny w kolejce był dużo bardziej skomplikowany lew. Na koniec zostawił sobie oczywiście Kruka, bo jakżeby mógł inaczej. Nie wiedział ile zajmowało to ćwiczenie, ale czuł, że powoli drętwiały mu palce pod wpływem precyzji. Nie poddawał się jednak, powoli kształtując pojedyncze pióra, nogi i dziób. Wyglądał… całkiem profesjonalnie. Chyba jednak powinien nieco dokształcić się z działalności artystycznej, bo widział pewne mankamenty. Mimowolnie uśmiechnął się pod nosem. Wyciągnął rękę i zamroził całość, na sam koniec puszczając zaklęcie i pozwalając, aby cała figura rozbiła się na podłodze w drobny mak.
  To dziwne, ale wyglądało to zupełnie jak aluzja jego obecnego humoru. Rozbity. Nieco zatrważające, ale prawdziwe. Machnął ręką sprzątając bałagan. Do tego nie potrzebował specjalnych umiejętności.
Powrót do góry Go down


Alexander D. Voralberg
Alexander D. Voralberg

Nauczyciel
Wiek : 39
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 198
C. szczególne : wysoki i wychudzony | blady | blizny wokół ust i na twarzy | nienaturalnie białe oczy i mogące wywołać niepokój spojrzenie
Dodatkowo : Bezróżdżkowość
Galeony : 1309
  Liczba postów : 2287
https://www.czarodzieje.org/t17470-alexander-d-voralberg
https://www.czarodzieje.org/t17584-poczta-alexandra#493071
https://www.czarodzieje.org/t17573-alexander-d-voralberg
https://www.czarodzieje.org/t18552-alexander-d-voralberg-dzienni
Salon z kuchnią - Page 5 QzgSDG8




Gracz




Salon z kuchnią - Page 5 Empty


PisanieSalon z kuchnią - Page 5 Empty Re: Salon z kuchnią  Salon z kuchnią - Page 5 EmptyPon Sie 02 2021, 00:46;

Jednopostówka 2/5

  Czuł, że już ochłonął. Co prawda wiedział, że jeden dzień nie wystarczy, aby dojść do siebie i wyładować całą nagromadzoną w sobie energię, ale po wczorajszej zabawie z wodą dał sobie jeszcze dodatkowy fizyczny wycisk na tyle, że dzisiaj musiał nieco podeprzeć się laską, szczególnie z rana. Niemniej dzisiaj miał całkowicie inny plan na poćwiczenie swoich umiejętności, a przy okazji mógł zrobić coś miłego. Ot po prostu. Ostatnie wydarzenia nie były najciekawsze nie tylko z jego perspektywy jego, ale też innych ludzi, których najwyraźniej skrzywdził. A umówmy się, Alexander nie należał do osób, które celowo chciały zrobić komuś przykrość.
  Z kubkiem czarnej, parującej kawy w dłoni (a jakże!) usiadł przy biurku w swoim gabinecie. Założył okulary i sięgnął po woreczek wypełniony piaskiem i kilkoma innymi składnikami, o które dopytał specjalistę i sprzedawcę w jednym ze sklepów. Nie osiągnie pan takich temperatur w warunkach domowych – mówił. Zaklęciarzowi pozostało jedynie pobłażliwie się uśmiechnąć, choć mina nieco mu zrzedła, kiedy zorientował się, że jest w dość udrewnionym pomieszczeniu, a potrzebował osiągnąć około tysiąc stopni. Głupotą byłoby używać ognia tutaj. Zszedł więc na dół i wyszedł na dwór, na betonową posadzkę, gdzie rozłożył wszystkie elementy w tym dość spory kociołek, który miał wytrzymać tę temperaturę. Używając zaklęcia unoszącego wsypał wszystko do środka i od razu wyrzucił z siebie zwały ognia, uprzednio jeszcze zabezpieczając własne okulary i przyciemniając je odpowiednio. Relashio trwało dobrych kilka minut zanim Voralberg upewnił się, że masa stopniała i wymieszała się odpowiednio. Uniósł całość w postaci ciągnącego się kleju i skupiając przy tym, aby za mocno się nie rozciągnęło. Jedną ręką utrzymywał średniej wielkości kulę, a drugą, stopniowo podgrzewając z różnych stron zaczął robić kształt. Skupiał się na tym bardzo mocno, starając się nie stracić koncentracji ani na chwilę. Kolana bolały go już od klęczenia przy kociołku, do którego wrzucał nadwyżki.
  Powoli, powoli całość przybierała kształt. Był bardzo precyzyjny, wcześniej nawet zerkając do paru książek jeśli chodzi o to, jak miało wyglądać to co chciał stworzyć. Pot pojawił się na jego czole i sam nie wiedział czy była to kwestia gorąca, czy też skupienia, a może obu tych rzeczy? Zmrużył oczy kiedy formował kolejno uszy, ciało i nogi zwieńczone kopytkami. Wydłużał bardzo powoli pysk i kształtował ogon, następnie całość składając w pozycję leżącą i nakładając ostatnie poprawki. Na sam koniec schłodził masę Frigusem, bardzo skrupulatnie to robiąc aby nic nie spieprzyć. Jeżeli teraz cos by pękło, to chyba wyszedłby z siebie, a w końcu nie na tym polegały jego ostatnie ćwiczenia. Ostrożnie, zaklęciem, odłożył szklanką figurkę na ziemię. Co prawda nie była idealnie przezroczysta, może nieco mleczna, ale jednak wyglądała całkiem… ładnie. Machnął ręką i strumień piasku przemknął po niej, aby ją wypolerować i nadać trochę błysku. Złapał ją w dłoń i obejrzał ze wszystkich stron. Dla niego była całkiem niczego sobie. Był zadowolony.
Wciąż trzymając ją w ręku wszedł z powrotem do domu i gwizdnął na Cassiopeię, która przyleciała w mgnieniu oka. Spakował figurkę do jutowego woreczka i wyskrobał kilka słów na pergaminie, po czym całość wysłał do adresatki. Odetchnął, wycierając czoło z potu i obserwując jak sowa odleciała przez okno z pakunkiem. Odwrócił się na pięcie i wrócił na balkon, aby posprzątać i przekonać się, że beton jednak aż tak nie lubi ciepła. Cóż.
Powrót do góry Go down


Alexander D. Voralberg
Alexander D. Voralberg

Nauczyciel
Wiek : 39
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 198
C. szczególne : wysoki i wychudzony | blady | blizny wokół ust i na twarzy | nienaturalnie białe oczy i mogące wywołać niepokój spojrzenie
Dodatkowo : Bezróżdżkowość
Galeony : 1309
  Liczba postów : 2287
https://www.czarodzieje.org/t17470-alexander-d-voralberg
https://www.czarodzieje.org/t17584-poczta-alexandra#493071
https://www.czarodzieje.org/t17573-alexander-d-voralberg
https://www.czarodzieje.org/t18552-alexander-d-voralberg-dzienni
Salon z kuchnią - Page 5 QzgSDG8




Gracz




Salon z kuchnią - Page 5 Empty


PisanieSalon z kuchnią - Page 5 Empty Re: Salon z kuchnią  Salon z kuchnią - Page 5 EmptyPon Sie 02 2021, 22:08;

Jednopostówka 3/5

  Przymknął oczy skupiając się w środku. Ostatnich kilka dni ćwiczył zdecydowanie ponad swoje siły, zaliczył nawet jeden atak, na szczęście dość delikatny i nie wpływający na niego zbyt mocno – ba! w porę go opanował. Przez te wszystkie lata wiedział, jak wyczuć, kiedy nadchodzić i skutecznie mu zapobiec, choć było naprawdę blisko. Nie zrobił sobie jednak z tego powodu absolutnie nic na drugi dzień znów przeciążając swoje ciało magicznymi treningami.
  Stał pośrodku trawnika przez dobrych dziesięć minut, zanim poczuł, że jest gotowy na kolejny ciąg zaklęć i zabawę z żywiołami. Bardzo lubił te inkantacje, a ze wszystkich zaklęć były chyba najbardziej uniwersalne w walce. Wyciągnął przed siebie dłonie i uchylił powieki, już wkrótce wyrzucając z siebie potężne relashio i paląc trawnik wokół siebie. Domknął okrąg i tuż po chwili zmienił zaklęcie na rotundus calidum, kształtując płomienie w bardziej idealną wersję siebie. Podniósł ich granicę bardziej ku górze, na tyle, że przewyższały go dwukrotnie, aby wkrótce, pod wpływem gorąca nie do wytrzymania rozszerzyć krąg dużo dalej od siebie. Pot leciał mu z czoła, miał wrażenie że hektolitrami i bynajmniej nie pomagał fakt, że było mu niesamowicie duszno.
  Zgasił całość machnięciem ręki i nic nie zrobił sobie z faktu pozostawionej, spalonej trawy po tym ćwiczeniu. Ba! Ponownie wyrzucił z siebie relashio na kilka metrów przed siebie, aby na samym końcu dodać nań flagranteę. Patrzył jak z ognia kształtuje się wąż, zwiększający swoją wielkość coraz bardziej i bardziej pod wpływem jego czarów. Potężna kobra zaczęła powoli go okrążać, nabierając coraz lepszych i bardziej szczegółowych kształtów i sycząc w jego kierunku. Cóż, innego przeciwnika nie miała, ale to on decydował co gad będzie robił, a nie odwrotnie. Bestia robiła się coraz większa, ale zaklęciarz absolutnie nic sobie z tego nie robił, no bo i co? Kontrolował go, kazał mu co rusz atakować i bronić właściciela, dodatkowo ćwicząc jego zwinność i prędkość. W końcu jednak odpuścił zaklęciem finite, a wąż zniknął w mgnieniu oka, rozpuszczając się w powietrzu. Voralberg przez chwilę patrzył w tamto miejsce, oddychając ciężko od gorącego powietrza i machnął jeszcze raz, pozbywając się spalonej trawy, na której miejsce wyrosła całkowicie nowa w bardzo szybkim tempie. Oddychał ciężko i powoli, łapiąc oddechy. Przetarł twarz dłonią ze strużek potu i przeciągnął się. Był zadowolony z tego treningu, ale nadal czuł, że było mu mało.
  Nie miał jednak już zbyt wiele sił na to, aby kontynuować dalej trening. Niby wiedział, że może się w każdej chwili przeciążyć, ale ćwiczenia pochłaniały ostatnio większość czasu. Byleby tylko nie musieć myśleć o tym wszystkim i o tym jak ponownie wyglądało jego życie. Może jednak lepszym pomysłem było jednak wyjechanie na wakacje i odpoczynek? Nie, na pewno nie. Dobrze zrobił, że został i aż do września nie musiał patrzeć na ludzi z Hogwartu. Nie przypominali mu z kolei innych osób, co wychodziło na plus. A tak, spędzał czas sam w swoim towarzystwie i mógł całkowicie poświęcić się na ulepszanie swoich umiejętności. Tylko tyle i aż tyle.
[eot]
Powrót do góry Go down


Samantha Carter
Samantha Carter

Nauczyciel
Wiek : 36
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 172
C. szczególne : Zapach anyżu i słodkich migdałów, wysokie obcasy, chłodny odcień oczu, czarny pierścionek zaręczynowy na palcu serdecznym;
Galeony : 110
  Liczba postów : 256
https://www.czarodzieje.org/t20633-samantha-carter#653602
https://www.czarodzieje.org/t20635-lotta#653650
https://www.czarodzieje.org/t20634-samantha-carter-kuferek#653603
Salon z kuchnią - Page 5 QzgSDG8




Gracz




Salon z kuchnią - Page 5 Empty


PisanieSalon z kuchnią - Page 5 Empty Re: Salon z kuchnią  Salon z kuchnią - Page 5 EmptySro Sie 11 2021, 22:06;

Minęło dwanaście lat od dnia kiedy postanowiła wyjechać "tylko na czas ukończenia tego świetnego stażu". Wróciła dopiero teraz, pewnego upalnego poranka, nikogo wcześniej o tym nie uprzedzając. W oficjalnej wersji chciała być niespodzianką, a nieoficjalnej trochę zjadały ją nerwy. Miała dylemat gdzie najpierw się udać - do kochanego kuzyna czy byłego chłopaka, z którym nie rozmawiała od dziesięciu lat. Problem rozwiązał się dosyć sprawnie kiedy odkryła, że Theo jest za granicą, a Alex w Dolinie Godryka. Nie potrafiła określić czy czuję ulgę będąc już w swej ojczyźnie czy dziwny dyskomfort związany z tym, co tu zostawiła. Nie zamierzała czekać i zastanawiać się nad sobą bowiem różdżka sama uniosła się i przywołała Błędnego Rycerza. Usta otworzyły się i wypowiedziały doskonale zapamiętany adres pewnego nauczyciela. Nim się obejrzała, konduktor upychał w bagażniku jej dwanaście walizek (z czego sześć było wypełnionych butami), a kilka chwil później mknęli ulicami w szaleńczym tempie. Odnosiła wrażenie, że jej serce bije zdecydowanie szybciej niż mknący w pośpiechu magiczny autobus. Tak, cieszyła się. Cieszyła się, że będzie niespodzianką. Przekonana była, że wciąż może na niego liczyć, pomimo upływu lat. Pozwoliła sobie zastanowić się czy zamieszkał w Bibliotece czy jednak ma swój kąt, w którym przyziemny cywilizowany człowiek nie utonie w tomiszczach. Nie sądziła, aby miał mieć żonę… poinformowałby ją listownie. Może nieślubne dzieci? Nie, Alex i dzieci z jego śmiertelnie poważną miną… roześmiała się na samą myśl. Siedem minut później stała już w obcasach na kostce brukowej i poprawiała w lusterku włosy. Konduktor zaś wypakowywał dwanaście walizek obok niej, sapiąc przy tym i biadoląc jakby transportowała połowę Hogwartu, a nie buty. Chwilę później stała już sama, a ciepły wiatr powiewał wśród liści. Spoglądała na oddalony budynek i wzniosła oczy ku niebu. - Ładny bunkier, staruszku.- rzuciła do siebie i ruszyła naprzód, walizki zostawiając parę metrów za sobą, ułożone w całkiem elegancki pagórek. Nim stanęła przed drzwiami poczuła przed sobą opór niewidzialnego czaru. Dopiero za którymś razem zaklęcie "przepuściło ją" dalej, najwyraźniej nie odnajdując w niej czy to złych intencji, czarnomagicznych przedmiotów… czy czego tam Alex nie chciał widzieć w swoim azylu. W końcu zatrzymała się przed drzwiami, a stukot jej obcasów ucichł. Oby był na miejscu! Zapukała energicznie, sekundę później kolejny raz, zaś w ciągu następnych ośmiu sekund dźwięk pukania rozbrzmiał jeszcze cztery razy. Wiedziała, że nie miał za grosz cierpliwości, a co za tym idzie drzwi otworzy dosłownie za momencik… i dobrze kalkulowała. Uśmiechnęła się na widok wyłaniającej się ze środka potężnej sylwetki, która wymagała zadarcia głowy. Dała im raptem dziesięć sekund na wzajemne spoglądanie (w trakcie tego czasu dostrzegła, że nie miał na palcu obrączki!) zanim nie rozległ się jej donośny głos... - Alex Voralberg!- niesłyszany od dwunastu lat. Momentalnie uczyniła ten jeden krok, aby przekroczy  próg jego domu, stanęła na palcach i bezkarnie zaplotła ręce na jego szyi, łapiąc go w uścisku identycznym jak te sprzed wielu, wielu lat. W trakcie jednej sekundy zrozumiała, że cieszy się z powrotu do Wielkiej Brytanii właśnie z tego powodu. Co za ulga spotkać go po tylu latach… tak wielka ulga jak ten pojedynczy pocałunek, który złożyła na jego ustach, spontanicznie, bez pomyślunku, bez zawahania. Właśnie teraz, przy otwartych drzwiach, kiedy Alexem targał szok, a nią nerwowa radość związana z powrotem do ojczyzny. Niedługą chwilę później rozbrzmiał jej śmiech. - Niespodzianka…?- puściła go po to, aby cofnąć się na pół roku oraz rozłożyć ręce na boki w geście autoprezentacji.
Powrót do góry Go down


Alexander D. Voralberg
Alexander D. Voralberg

Nauczyciel
Wiek : 39
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 198
C. szczególne : wysoki i wychudzony | blady | blizny wokół ust i na twarzy | nienaturalnie białe oczy i mogące wywołać niepokój spojrzenie
Dodatkowo : Bezróżdżkowość
Galeony : 1309
  Liczba postów : 2287
https://www.czarodzieje.org/t17470-alexander-d-voralberg
https://www.czarodzieje.org/t17584-poczta-alexandra#493071
https://www.czarodzieje.org/t17573-alexander-d-voralberg
https://www.czarodzieje.org/t18552-alexander-d-voralberg-dzienni
Salon z kuchnią - Page 5 QzgSDG8




Gracz




Salon z kuchnią - Page 5 Empty


PisanieSalon z kuchnią - Page 5 Empty Re: Salon z kuchnią  Salon z kuchnią - Page 5 EmptySro Sie 11 2021, 23:26;

  To miał być spokojny dzień. Rozpoczął się sierpień, a w zasadzie zdążyło przeminąć już kilka jego dni, a oznaczało to tylko jedno – koniec lata i powolne przygotowania do powrotu do Hogwartu na stałe. Co za tym szło pół salonu Voralberga było zawalone różnymi książkami i papierami, które w ramach przygotowań do pracy pozwalały mu obmyślić plan na zajęcia w tym roku. A przede wszystkim pozwoliły mu nie myśleć – a przynajmniej o tym wszystkim o czym nie chciał. Jego głowa była zajęta zaklęciowymi inkantacjami, planami i szkicami, i aktualnie absolutnie nic więcej się w niej nie mieściło.
  Był dość mocno skupiony, zapewne z tego też powodu nie usłyszał pukania do drzwi od razu. Był w połowie rozrysowywania przedstawiania zaklęć podstawowych, kiedy dosłyszał, że w istocie ktoś się dobija. Rysik ołówka zatrzymał się w jednym miejscu, a on – nieco zbity z pantałyku – odwrócił się niemrawo w kierunku drzwi, przy tym próbując się wyrwać z transu jakiego właśnie doświadczył. Po prostu utonął w pracy, dosłownie. Nie spodziewał się dziś gości, nikt nie pisał, że pojawi się dziś. Gdyby był to Josh albo Élé zapewne wpadliby do niego nie bawiąc się w konwenanse. Może była to Whitehorn zachęcona jego listem i próbująca naprawić ich ostatnie spotkanie. Czy wyjazd Hogwartu już się zakończył? Podniósł się z miejsca, odkładając kartki na i tak już spory bałagan na kawowym stoliku i ruszył w kierunku drzwi, nie wiedząc jaki przewrót życiowy czekał go za 3… 2… 1… nacisnął klamkę.
  - S-Sam… – przez pierwsze dziesięć sekund był w szoku tak dużym, że zaniemówienie byłoby tu sporym niedomówieniem. Patrzył na nią jakby nie wierząc w to, co właśnie się tu działo i czy nie dostał właśnie halucynacji z niewyspania. Kiedy postąpiła krok w jego stronę cofnął się machinalnie, z szoku, niedowierzając i wciąż wpatrując się w nią białymi oczami jak na posąg będący przełomem w czarodziejskiej archeologii. Stała przed nim, tu, a raczej już wisiała mu na karku i całowała w usta. Sam nie wiedział czy był tak spięty z szoku czy z reakcji jego ciała na dotyk, ale nie zrobił absolutnie nic. Zero. Null. Ocknął się dopiero wtedy kiedy usłyszał jej dźwięczny śmiech. Serce waliło mu jak młotem i miał wrażenie, że widać to na klatce piersiowej ubranej aktualnie jedynie w szary podkoszulek.
  - Jak, co… Sam. – nie wiedział ile czasu minęło w ciszy, ale na pewno dość sporo. Zerknął za jej ramię, ale nie było tam absolutnie nikogo innego. Wróciła… wróciła… do niego? Sam nie wiedział co miał myśleć o tej niespodziewanej wizycie, o tym prezencie jaki mu aktualnie sprawiła. Nie wiedział co ma zrobić, był zagubiony i skonfundowany niczym przez użycie mocnego confundusa.
  – Ja… – dobrze Cię widzieć - chciał powiedzieć - Co tu robisz. Genialnie Cię widzieć. Wróciłaś. Nawet nie wiesz. Ja nie wiem. – nie wypowiedział tych słów na głos, choć kłębiły się w jego głowie niczym jeden wielki chaos. Nawet nie wiedziała jak bardzo się cieszył, albo on sam tego jeszcze nie wiedział. Ta sytuacja zdecydowanie docierała do niego bardzo powoli. Zbyt powoli. Ale chyba nie była osobą, która by się po nim tego nie spodziewała.
Powrót do góry Go down


Samantha Carter
Samantha Carter

Nauczyciel
Wiek : 36
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 172
C. szczególne : Zapach anyżu i słodkich migdałów, wysokie obcasy, chłodny odcień oczu, czarny pierścionek zaręczynowy na palcu serdecznym;
Galeony : 110
  Liczba postów : 256
https://www.czarodzieje.org/t20633-samantha-carter#653602
https://www.czarodzieje.org/t20635-lotta#653650
https://www.czarodzieje.org/t20634-samantha-carter-kuferek#653603
Salon z kuchnią - Page 5 QzgSDG8




Gracz




Salon z kuchnią - Page 5 Empty


PisanieSalon z kuchnią - Page 5 Empty Re: Salon z kuchnią  Salon z kuchnią - Page 5 EmptyCzw Sie 12 2021, 05:58;

Rozumiała wyduszone naprędce imię, sugerujące szok jaki wywołała. Nie rozumiała za to czemu przytulała i całowała kamiennego golema - inaczej zapamiętała jego ramiona, które potrafiły dosyć szybko opleść się wokół pleców. Osoby zaskoczone w większości nie są w stanie ukryć swojej odruchowej reakcji, a więc miała przed sobą autentyczne zachowanie Alexa. Dopiero odsunąwszy się od niego na pół kroku mogła przesunąć spojrzeniem po jego twarzy, szyi i ramionach. Minęło kilka chwil a nie usłyszała od niego nawet jednego zdania złożonego. Dodawszy do tego cień w oczach, teraz rozrzedzonym zaskoczeniem, widocznie zapadnięte policzki, nieco bladą skórę i spięte mięśnie mimiczne… Uśmiech Samanthy powoli przygasał. Opuściła ręce po to, aby oprzeć je na swoich biodrach. - Słodka Morgano, wyglądasz niepokojąco, mój drogi.- wymierzyła w niego palec, a w jej głowie zaświeciła pierwsza czerwona lampka. - Nie wspomnę o nadziei na nieco większy entuzjazm na mój widok… - jednak im dłużej przyglądała się badawczo jego twarzy, tym coraz większy ogarniał ją niepokój. - Dobrze, zapomnijmy na moment o konwenansach i moich bagażach w ogrodzie. Zaproś mnie gdziekolwiek, gdzie można usiąść i chwilę odpocząć, a chętnie dowiem się czemu… - mój Alex - mój stary kochany przyjaciel ma minę weterana wojennego.- odnosiła wrażenie, że wybrała zły moment na wizytę. Z drugiej strony, czy jakikolwiek wybrany dzień byłby tym idealnym? - Szary?- uniosła jedną brew mu górze i zlustrowała mężczyznę spojrzeniem jasnych oczu. Nosisz ubrania w kolorze rozpaczy? Od kiedy?- znienacka (a jak) ujęła kawałek jego koszulki między palce i potarła nimi o materiał, sprawdzając jaki jest cienki i nagrzany od jego ciała. Podczas kiedy Alex zachowywał się niczym spetryfikowany, Samantha wykonywała w ten czas około dwudziestu ruchów. To akurat nie uległo zmianie, co było poruszającym odkryciem. Zdecydowanie nie wyglądał na żonatego szczęśliwego i zakochanego. Co jest grane…? Wyobrażała sobie nieco inaczej ich pierwsze spotkanie. To, co widziała nie pokrywało się z żadnym wymyślonym przez nią scenariuszem. To nie jest nieodpowiedni moment na wizytę. To właśnie najlepsza pora bo najwyraźniej potrzebował kogoś takiego jak ona... tylko nie zdawał sobie z tego sprawy. Raz zaniepokojona nie zamierzała dać się zbyć czy zamydlić sobie oczu. Tak bardzo wymężniał, spoważniał, a jednak przypominał cień dawnego siebie. Gdzie ten Alex w pełnej krasie i mocy?
Powrót do góry Go down


Alexander D. Voralberg
Alexander D. Voralberg

Nauczyciel
Wiek : 39
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 198
C. szczególne : wysoki i wychudzony | blady | blizny wokół ust i na twarzy | nienaturalnie białe oczy i mogące wywołać niepokój spojrzenie
Dodatkowo : Bezróżdżkowość
Galeony : 1309
  Liczba postów : 2287
https://www.czarodzieje.org/t17470-alexander-d-voralberg
https://www.czarodzieje.org/t17584-poczta-alexandra#493071
https://www.czarodzieje.org/t17573-alexander-d-voralberg
https://www.czarodzieje.org/t18552-alexander-d-voralberg-dzienni
Salon z kuchnią - Page 5 QzgSDG8




Gracz




Salon z kuchnią - Page 5 Empty


PisanieSalon z kuchnią - Page 5 Empty Re: Salon z kuchnią  Salon z kuchnią - Page 5 EmptyPią Sie 13 2021, 20:47;

  Starał się oddychać lekko, swobodnie, ale absolutnie mu to nie wychodziło. Był skonsternowany, jego ciało tym razem nie potrafiło się opanować w tych wszystkich ludzkich odruchach jakie do niego napływały. Klatka piersiowa unosiła się w nieregularnym tempie, a on sam przyglądał się jej jak jakiemuś hologramowi, wyobrażeniu, które z powodu zmęczenia i stresu pojawiło się przed jego oczami. Próbował to zrozumieć, skalkulować, musiało to do niego dotrzeć, ale jakoś nie potrafiło. Tyle czasu jej nie widział, a mimo wszystko niewiele się zmieniła. Poza paroma zmarszczkami tu i ówdzie, ale tego oczywiście jej nie powie. Być może była to po prostu myślowa aluzja, że minęło aż tak wiele czasu odkąd widzieli się na żywo ostatnim razem. Gdzie była? Co robiła? Kogo poznała? Z kim żyła? Tyle pytań kłębiło się w jego umyśle, które miał ochotę jej zadać, ale wiedział, że nie musiał. Nie minie trzydzieści minut, a zacznie opowiadać mu historię swojego życia, której będzie wysłuchiwał uważnie, zupełnie jakby zaraz miała zamilknąć na wieki i wyjść. Nie wierzył, naprawdę nie wierzył, że była tutaj.
  - Jestem tak bardzo zaskoczony. – jeśli w istocie miała to być zaplanowana niespodzianka, to udała jej się aż za bardzo z czego będzie zadowolona zapewne następnych kilka tygodni, a jego minę wypominać mu do końca życia. – Nawet nie wiesz…jak bardzo tęskniłem. Powiedzmy sobie szczerze, Alexander Voralberg nigdy nie był królem wyrażania swoich emocji i uczuć, w przeciwieństwie do niej. Byli idealnie różni. W końcu jednak musiał nastąpić ten moment, kiedy otrząsnął się z – mówmy sobie szczerze – realnego szoku i zbliżył się do niej, powoli, jak niepewne dzikie zwierzę, przytulając ją do siebie, delikatnie i na moment kładąc podbródek na jej głowie. Ta sytuacja nie trwała jednak długo.
  - Znamy się dobre dwadzieścia lat, a Ty się nadal dziwisz moim minom? Może jeszcze powiedz, że będziesz zaskoczona jak ubiorę się na czarno. – odsunął się i machnął ręką na jej bagaże, które wskoczyły do środka i poukładały się tuż obok drzwi, które kolejno zamknęły się swobodnie, dając im trochę więcej swobody. Nie, żeby ktoś miał tu zaglądać, ale jakoś nie miał ochoty na kolejnych dzikich lokatorów w postaci kociąt. – Nic mi nie jest. – machnął ręką, odwracając się powoli na pięcie i zmierzając do kuchni gdzie machnął na czajnik z wodą, a później na ekspres do kawy. Nie wiedział gdzie wolała usiąść, ale był święcie przekonany, że za chwilę bezproblemowo sama się rozgości. Mógł dać sobie rękę uciąć (a to naprawdę wiele!), że nic nie zmieniła się przez ten czas. Nic a nic.
Powrót do góry Go down


Samantha Carter
Samantha Carter

Nauczyciel
Wiek : 36
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 172
C. szczególne : Zapach anyżu i słodkich migdałów, wysokie obcasy, chłodny odcień oczu, czarny pierścionek zaręczynowy na palcu serdecznym;
Galeony : 110
  Liczba postów : 256
https://www.czarodzieje.org/t20633-samantha-carter#653602
https://www.czarodzieje.org/t20635-lotta#653650
https://www.czarodzieje.org/t20634-samantha-carter-kuferek#653603
Salon z kuchnią - Page 5 QzgSDG8




Gracz




Salon z kuchnią - Page 5 Empty


PisanieSalon z kuchnią - Page 5 Empty Re: Salon z kuchnią  Salon z kuchnią - Page 5 EmptyNie Sie 15 2021, 20:08;

Sprawiała wrażenie stworzonej po to, aby zaskakiwać. Tak naprawdę non stop serce tłukło się dziko w jej klatce piersiowej, a całe ciało, z milionem myśli na przedzie przeżywało to spotkanie. Nie miała bladego pojęcia co się stanie po otwarciu tych drzwi. Jak Alex wygląda? Czy wiedzie mu się dobrze? Może wcale nie miał ochoty na jej entuzjazm skoro rozstali się w takiej… niepodobnej do nich ciszy. Przedłużający się szok wywoływał w niej delikatny dyskomfort, a więc z ulgą powitała jego głos oraz wypowiedziane słowa. Posłała mu spojrzenie pełne niespożytej energii i ciepła. - Wiem, Alex.- nie musiał kończyć zdania. Niewypowiedziane słowa dostrzegła w chwilowym blasku przenikającym po jasnej tafli jego oczu. One nic się nie zmieniły i to było piękne. Bezpardonowo wykorzystała przytulenie, przedłużając je o kilka chwil poprzez objęcie jego tułowia. Miała nadzieję, że był przygotowany na jej wylewność, zwłaszcza względem jego osoby. Po chwili pozwoliła łaskawie odsunąć się na wygodną dlań odległość. - Stęskniłam się za różnorodnością twoich min.- wybuchnęła dźwięcznym śmiechem, wesoło wchodząc do jego mieszkania. Z uśmiechem odprowadziła wzrokiem lewitujące walizki, wywołane czarem wymykającym się z końcówek jego palców. Nie zdejmowała obcasów, a przeszła swobodnie do jednej z walizek. - Chętnie się później czegoś dowiem o tym "nicminiejest".- wyciągnęła pakunek i przeszła do kuchni. Bez pytania sięgnęła po dwa kieliszki z górnej przeszklonej szafki, a z pakunku wyciągnęła dobre białe wino irlandzkiej marki. - Mamy tak wiele lat do nadrobienia… ale też dobra wiadomość, zamierzam zostać w Wielkiej Brytanii już na stałe, więc będziemy mieć dużo czasu na rozmowę. Irlandia straciła dla mnie swój urok.- choć na ustach kwitł uśmiech, tak w spojrzeniu przemknęła dziwna nuta smutku. Dyskretnym zaklęciem otwarła wino i nalała im do kieliszków wytrawnego alkoholu. Po chwili podeszła do Alexa, zatrzymując się dosyć blisko, niemal dotykając jego ramienia. Śledziła każdą zmianę na jego twarzy, jak zawsze przyglądając mu się badawczo, gdy chciała zorientować się w sytuacji. Wręczyła mu jeden kieliszek. - Toast za nasze spotkanie po latach, drogi przyjacielu.
Powrót do góry Go down


Alexander D. Voralberg
Alexander D. Voralberg

Nauczyciel
Wiek : 39
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 198
C. szczególne : wysoki i wychudzony | blady | blizny wokół ust i na twarzy | nienaturalnie białe oczy i mogące wywołać niepokój spojrzenie
Dodatkowo : Bezróżdżkowość
Galeony : 1309
  Liczba postów : 2287
https://www.czarodzieje.org/t17470-alexander-d-voralberg
https://www.czarodzieje.org/t17584-poczta-alexandra#493071
https://www.czarodzieje.org/t17573-alexander-d-voralberg
https://www.czarodzieje.org/t18552-alexander-d-voralberg-dzienni
Salon z kuchnią - Page 5 QzgSDG8




Gracz




Salon z kuchnią - Page 5 Empty


PisanieSalon z kuchnią - Page 5 Empty Re: Salon z kuchnią  Salon z kuchnią - Page 5 EmptyNie Sie 15 2021, 21:46;

  Miał wrażenie, że ręce trzęsą mu się ze zdenerwowania na tyle mocno, że uznał, iż parzenie kawy odłoży na za chwilę. Mimo, że pod ekspres, który swego czasu otrzymał na święta, wystarczyło podłożyć kubek i zostawić go w spokoju na kilkanaście sekund, to problem polegał na tym, że trzeba było bo również wziąć i postawić na blacie, a tutaj mógł być problem. Alexander i bez pomocy zewnętrznych bodźców bywał nieporadny, a co dopiero w sytuacji, która naprawdę go stresowała. I choć nie było widać tego po nim na zewnątrz, tak takie drobne gesty jak trzęsące się ręce, co uważniejszy człowiek już by zauważył.
  - Na stałe? – uniósł głowę znad ekspresu (przy którym nic nie parzył!) i przez chwilę patrzył na kuchenną ścianę, nie odrywając od niej wzroku i kalkulując w głowie wszystko po kolei. Musiał połączyć fakty, bo wkrótce odwrócił się w jej kierunku i oparł nogami o blat, kiedy tylko zorientował się – ku swojemu zaskoczeniu – że była już tuż obok. – I od razu przyjechałaś… do mnie? – cóż, to pytanie kłębiło się w jego głowie i raczej tam powinno zostać, ale najwyraźniej Voralberg nieco pogubił się w relacjach usta-mózg, bo te słowa niechybnie wyszły na światło dziennie. Nie to, że miał o to pretensje, broń Merlinie! Bardziej był tym faktem absolutnie zaszokowany. Nie było jej tyle lat, a pierwszy przystanek na jej drodze to… jego dom. Serce zabiło mu szybciej i sam nie wiedział czy ze stresu czy z powodu całkowicie od stresu innego, ale w tym momencie nie chciał tego analizować.
  Wzdrygnął się na dotknięcie ramienia, ale nie odsunął się, a pochwycił od niej lampkę wina przyglądając się niepewnie nalanemu do nań trunkowi. Kiedy zaproponowała mu toast, uśmiechnął się lekko, można rzecz nostalgicznie, wciąż wpatrując się w wodną toń alkoholu. Stuknął delikatnie w jej kieliszek i upił łyk, mały, absolutnie nie czując wytrawnego smaku i nie reagując na niego w żaden sposób, ot, jakby pił wodę. Poczuł jednak, że wino było chłodne mimo podróży i to się ceniło. Trzymał kieliszek w dłoniach, nie ruszając go – póki co – więcej.
  - A te bagaże…? – zapytał, podbródkiem wskazując na stertę walizek poukładanych pod ścianą w zgrabne stosy. – Sam czy to są buty. – to nie było pytanie, a ostentacyjne stwierdzenie, kiedy dostrzegł że z jednej z nich wystaje sznurówka. Zamiłowanie rudowłosej uzdrowicielki najwyraźniej nie przemijało z wiekiem, a co gorsza pogłębiało się coraz mocniej. Spojrzał na nią wymownie i zakręcił oczami. Naprawdę mu jej brakowało.
Powrót do góry Go down


Samantha Carter
Samantha Carter

Nauczyciel
Wiek : 36
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 172
C. szczególne : Zapach anyżu i słodkich migdałów, wysokie obcasy, chłodny odcień oczu, czarny pierścionek zaręczynowy na palcu serdecznym;
Galeony : 110
  Liczba postów : 256
https://www.czarodzieje.org/t20633-samantha-carter#653602
https://www.czarodzieje.org/t20635-lotta#653650
https://www.czarodzieje.org/t20634-samantha-carter-kuferek#653603
Salon z kuchnią - Page 5 QzgSDG8




Gracz




Salon z kuchnią - Page 5 Empty


PisanieSalon z kuchnią - Page 5 Empty Re: Salon z kuchnią  Salon z kuchnią - Page 5 EmptyNie Sie 15 2021, 22:20;

Choć minęło kilkanaście minut to nie opuszczał go szok, zupełnie jakby nie potrafił uwierzyć, że naprawdę tutaj przyszła. Cóż, ona czasami nie wierzyła, że nigdy nie wróci do pięknej Irlandii. Serce wciąż miała otulone smutkiem, ale tak jak Alex chował wiele emocji w zaciszu swego umysłu, tak ona skrzętnie skrywała swoją głęboką bolączkę. Chciała cieszyć się z tego spotkania, tak jak należy. - Na stałe. - potwierdziła, kiwając powoli głową. To brzmiało niczym słowa przysięgi, składanej samej sobie i chyba Wielkiej Brytanii. I że cię nie opuszczę aż do śmierci... Sama sobie zadała ból tą myślą. - A do kogo innego, Alex?  Nie mam w ojczyźnie już zbyt wielu osób, na które mogę liczyć. - nie musiała mówić mu, że Theodore wyjechał do Arabii i tymczasowo nie ma gdzie się podziać poza Gospodami czy Karczmami. O tym dowie się później, gdy tylko choć trochę uspokoją się ich serca. Zdała sobie sprawę, że tak naprawdę w Wielkiej Brytanii jest samotna. Będzie musiała zadbać o to, aby jej życie towarzyskie rozrosło się do takich rozmiarów, aby nie cierpieć. Zaczęła od Alexa, do którego mimowolnie lgnęła. Czy to możliwe, aby pomimo upływu tylu lat nie przestawało ją ku niemu tak przyciągać? Stała blisko, a on wyglądał na zaskoczonego, co było dlań niezrozumiałe. Znał ją, powinien pamiętać ciepło związane z jej wylewnością. Drgnął, co ją zasmuciło. Doceniła, że nie cofnął się ani nie wykrzywił ust w grymasie. Nie odsuwała się zatem, dbała, aby ten kawalątek ciała opierał się o jego przedramię. Zerknęła na trzymany przezeń kieliszek. Tafla alkoholu ledwie dostrzegalnie drżała, co zwróciło jej uwagę na jego delikatnie drżące dłonie. Nie zauważyłaby tego w normalnych warunkach. Upiła łyk wina i odstawiła kieliszek na blat, przenosząc wzrok na walizki. - To nie są zwyczajne buty. To jest wyjątkowa kolekcja pięknego obuwia i parę innych drobiazgów. - uśmiech znów zagościł na jej twarzy. Zadarła głowę, aby móc patrzeć w jasne oczy dwumetrowego człowieka, który ostatnio widziany z pewnością nie mógł być aż tak wysoki. Sięgnęła do jego dłoni, celowo zakrywając ją na moment ciepłem swoich palców i odebrała odeń kieliszek, odkładając na blat. W tym geście kryło się też wsparcie, a przynajmniej miała nadzieję, że w ten sposób to odbierze. - Chcę naprawić naszą relację. Dopiero kiedy cię zobaczyłam to zrozumiałam jak bardzo zawiniłam, że pozwoliłam aby nasz kontakt się urwał. - spoważniała, pozwoliła sobie na ten smutek. - Opowiedz mi czy powodzi ci się, czy jesteś szczęśliwy, co chciałbyś zmienić. - poprosiła, gotowa wysłuchać każdego słowa. Naprawdę zależało jej na tej wiedzy.
Powrót do góry Go down


Alexander D. Voralberg
Alexander D. Voralberg

Nauczyciel
Wiek : 39
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 198
C. szczególne : wysoki i wychudzony | blady | blizny wokół ust i na twarzy | nienaturalnie białe oczy i mogące wywołać niepokój spojrzenie
Dodatkowo : Bezróżdżkowość
Galeony : 1309
  Liczba postów : 2287
https://www.czarodzieje.org/t17470-alexander-d-voralberg
https://www.czarodzieje.org/t17584-poczta-alexandra#493071
https://www.czarodzieje.org/t17573-alexander-d-voralberg
https://www.czarodzieje.org/t18552-alexander-d-voralberg-dzienni
Salon z kuchnią - Page 5 QzgSDG8




Gracz




Salon z kuchnią - Page 5 Empty


PisanieSalon z kuchnią - Page 5 Empty Re: Salon z kuchnią  Salon z kuchnią - Page 5 EmptyPon Sie 16 2021, 23:13;

Złapał się za kark rozważając słowa, które chciał wypowiadać. Szukał tych bezpiecznych, krótkich zdań, które zdawały się być neutralne. Ledwo powstrzymywał się przed tym, aby nie rzucać drugim dnem ani żadnymi nawiązaniami do przeszłości, bo wiedział, że będzie bolało i to bynajmniej nie tylko jego osobę, ale również i ją.
  - Po prostu nie sądziłem… – zaczął, ale wkrótce machnął z lekka ręką i już nie dokończył tej myśli, sądząc, że będzie zwyczajnie zbyt bezpośrednia. Albo po prostu głupia. Zaraz pewnie dostałby słowną reprymendę, która w istocie pejoratywna by nie była, ale jednak wyrzut by się w niej znalazł i zresztą słusznie. Alex od zawsze gadał głupoty, jeśli chodziło o emocje, i tak też byłoby w tym przypadku. Po prostu nie doceniał swojej osoby i ludzi, którym najzwyczajniej w świecie na nim zależało. Chyba nie potrafił zrozumieć ich intencji i motywacji co do niego.
  - Z pewnością. – mruknął, uśmiechając się do niej wymownie, kiedy na powrót wspomniała o butach. Mówiąc szczerze, jak dla niego to mogła teraz te walizki otworzyć i opowiadać mu o każdej, jednej parze, a słuchałby jej z nieskrywaną ciekawością. Ot, po prostu tak na niego od zawsze działała i miał wrażenie, że mu to nie minęło. Musiałby się chyba przekonać, choć  zdaje się, że odpowiedź na tę kwestię znał od początku. Mimo upływu lat, nadal wskoczyłby za nią w ogień.
  Drgnął czując jej ręce na swoich dłoniach, ale nie odsunął się. Musiał się przyzwyczaić, przecież znał ten dotyk i to bardzo dobrze. Najlepiej ze wszystkich. Dlaczego więc się go obawiał? Czy była to kwestia przeżycia kolejnego rozczarowania, czy może nadal był w szoku i wciąż nie przyswajał wszystkich bodźców? Nie znał odpowiedzi. Ciepło jej dłoni skutecznie koiło jego nerwy, a on uśmiechnął się delikatnie, ot subtelny gest mimiki, przyglądając się jej zgrabnym i drobnym palcom.
  - Ledwo wróciłaś i już rzucasz mnie w wir terapii? – a przynajmniej tak to brzmiało. Dlaczego nie mogła po prostu zapytać „co u Ciebie?”. Nie. Nie byłaby wtedy sobą. Może właśnie dlatego tak dobrze go rozumiała i dlatego została magipsychiatrą. Na ułamek sekundy wyswobodził się z jej palców, aby chwycić ją za jedną z dłoni i delikatnie obrócić, jak w tańcu. Kącik ust wciąż miał uniesiony, a w klatce piersiowej czuł dziwną i niespotykaną u niego lekkość.
  - Cóż… – kiedy znów odwróciła się do niego twarzą, powoli zaczął opowiadać jej ostatnie lata swojego życia. Rozmowa na żywo. Nie w listach, nie w innej formie przekazu, po prostu twarzą w twarz jak normalni ludzie. Było to dziwne, ale jednocześnie bardzo kojące. Ufał jej i wiedział, że mógł z nią porozmawiać jak z nikim innym. Ona nigdy go nie zawiodła. Przebrnął przez każdy moment od ich rozstania, poprzez staże, prace, Hogwart, wypadki i przygody, aż do rozstania z Éléonore kilka miesięcy temu odkąd wyjechała do Kanady i tym samym nie szczędził Samanthcie szczegółów.
  - …no i tym magicznym sposobem znów jestem w punkcie wyjścia. – parsknął, sam rozbawiony takim stanem rzeczy, bo jak już nie wychodzi to nie wychodzi i najwyraźniej dla niego już nie było innej drogi jak olać to wszystko i robić po prostu swoje, a nie skupiać się na jakichś miłościach czy innych relacjach. W trakcie opowieści zmieniał wyrazy twarzy jak w kalejdoskopie, robił pauzy i czasami musiał się zastanowić czy na pewno chce coś powiedzieć czy nie. Ale chciał. Mówił wszystko, zupełnie jak nie on.
  - To teraz Twoja kolej i nawet nie próbuj się wymigiwać, bo skończysz w basenie. – mruknął i odwrócił się do ekspresu, gdzie stała wcześniej przygotowana kawa. Ręce przestały mu się trząść, czuł się o niebo lepiej zrzucając z siebie ciężar na rozmowę, tak więc pochwycił czarny napój i wciąż lekko, wręcz opuszkami palców trzymając ją za rękę czekał na jej część tej jakże emocjonującej opowieści pod wdzięcznym tytułem „jak mogliśmy sobie to zrobić?”.
Powrót do góry Go down


Samantha Carter
Samantha Carter

Nauczyciel
Wiek : 36
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 172
C. szczególne : Zapach anyżu i słodkich migdałów, wysokie obcasy, chłodny odcień oczu, czarny pierścionek zaręczynowy na palcu serdecznym;
Galeony : 110
  Liczba postów : 256
https://www.czarodzieje.org/t20633-samantha-carter#653602
https://www.czarodzieje.org/t20635-lotta#653650
https://www.czarodzieje.org/t20634-samantha-carter-kuferek#653603
Salon z kuchnią - Page 5 QzgSDG8




Gracz




Salon z kuchnią - Page 5 Empty


PisanieSalon z kuchnią - Page 5 Empty Re: Salon z kuchnią  Salon z kuchnią - Page 5 EmptyWto Sie 17 2021, 07:38;

Urwane w pół zdania zawisły w powietrzu i choć czekała na dopowiedzenie, te nie nastąpiły. Mogła próbować samodzielnie wyjaśnić sobie co chciał powiedzieć bądź wybrać wersję trudniejszą i wyczytać to z jego twarzy. Nie mogła się na tym należycie skoncentrować, non stop przeżywając zmiany jego wyglądu na przestrzeni tylu lat. Rozpoznałaby go bez najmniejszego problemu jednak teraz dostrzegała, że nabrał więcej autorytetu i powagi. Znajome brzmienie głosu przypominało jednak szczęśliwe lata młodości. Nie rozgadywała się na temat butów z paru powodów. Po pierwsze nie były teraz ważne, po drugie, nie dałaby mu dojść do głosu, a po trzecie, potrzebowała dowiedzieć się jak toczyło się jego życie przez te trzynaście lat. Zapamiętała jednak jego uśmiech przy wspomince o bagażu, a więc pewnym jest, że kiedyś poruszy swobodne tematy, kiedy już uda się jej oderwać wzrok od jego ust otoczonych bliznami. - Gdyby to była terapia to zapytałabym czy jest coś, co się trapi i czym chciałbyś się podzielić.- sprostowała, a na jej twarzy znów pojawił się uśmiech, zwłaszcza kiedy ją obrócił. Zaśmiała się, wypełniając hałasem przestronne domostwo, bo poczuła się tak rześko, kiedy to znów stanęła doń przodem. Przez krótką chwilę opierała dłoń na jego klatce piersiowej. Zaczął mówić, a więc chwyciła pewniej jego dłoń i rządząc się, zaprowadziła ich na sofę, gdzie mogli spokojnie usiąść. Słuchała uważnie i nie pozwala żadnej informacji umknąć jakiemukolwiek zamyśleniu. Czasami dopytywała o szczegół kiedy uznała, że opisał dane wydarzenie zbyt zwięźle. To była masa informacji, wszystkie te składały się na Alexa z teraźniejszości, więc mogła porównać wszystko to, co było kiedyś a jest teraz. Pytała o uczniów, o dawnych znajomych, wyraziła współczucie na wieść o nieudanych związkach. Nie zwracała uwagi na czas jaki minął, raz jedynie upiła łyk jego kawy kiedy zbliżał się do końca opowieści. W którymś momencie zorientowała się, że przez cały ten czas trzymała jego dłoń, lekko, jakby na wpół świadomie. - Tytuł profesora pasuje do ciebie idealnie.- posłała mu ciepły uśmiech, a chłodny odcień jej oczu poza barwą nie miał nic wspólnego z zimnem. Zapomniała o wielkim wszechświecie znajdującym się poza ścianami tego domu. Świat na moment skurczył się do tej sofy, gdzie mogła poznać Alexa jeszcze raz, a i samej otworzyć przed nim swoje serce. Już kiedyś to zrobiła i nie miała w sobie krztyny zawahania, aby uczynić to ponownie. - Och, ten basen brzmi kusząco!- czyż nie znał jej na tyle, aby przeczuwać, że prędzej czy później i jego sprowadziłaby do basenu, gdyby ośmielił się ją tam wrzucić? Nie miała oporów przed streszczeniem swojej historii. Obrała taktykę opowiedzenia najważniejszych elementów, rzadziej przeplatanych tymi pomniejszymi. Wspomniała o trudnościach w trakcie stażu, o problemie opanowania języka, o rywalu zawodowym, o Ablu, którego wszak od Alexa kiedyś dostała - streściła żywot psiaka, zwieńczony pochowaniem go w zagajniku w dzikich irlandzkich górach. Wspomniała o sporadycznym kontakcie z kuzynem, o swoim narzeczonym… gdzie musiała odwrócić wzrok, bo informacja wciąż była trudna do przekazania. By dodać sobie otuchy, splotła ich palce, tak jak to mieli w zwyczaju w dawnych latach. Chciała wierzyć, że mogą wrócić do przeszłości wszak tam była szczęśliwa. Nieco cichszym głosem opowiedziała o związku z Aldarem, a również o nieszczęsnej wyprawie w góry, gdzie mężczyzna poniósł śmierć z łap wampirów. Nie uroniła łzy, nie zgarbiła ramion, a jedynie ściskała jego dłoń. Nie żaliła mu się, a przedstawiała część jej historii, a również przyczynę powrotu do ojczyzny.- Po dwóch latach regularnych terapii udało mi się wrócić do równowagi. Przestałam kochać Irlandię i postanowiłam wrócić, żeby zacząć wszystko od nowa. - nie miała problemu przyznać się, że potrzebowała profesjonalnej pomocy. Ba, sama jej udzielała. Pogładziła kciukiem wierzch jego dłoni, spoglądając na nią już od jakiegoś czasu. - Terapeuta sugerował, abym zaczęła od odświeżenia dawnych znajomości. Zaczęłam od najważniejszej. - tu podniosła wzrok wprost w jasne objęcia tęczówek Alexa i uśmiechnęła się całkiem pogodnie, choć z lekkim cieniem w okolicach oczu. Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło? - Zastanawiało mnie jedynie czy chcesz mnie wciąż widzieć po tylu latach nieobecności.- wyraziła swoją prawdziwą myśl, dzieląc się swą obawą sprzed dosłownie godziny.
Powrót do góry Go down


Alexander D. Voralberg
Alexander D. Voralberg

Nauczyciel
Wiek : 39
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 198
C. szczególne : wysoki i wychudzony | blady | blizny wokół ust i na twarzy | nienaturalnie białe oczy i mogące wywołać niepokój spojrzenie
Dodatkowo : Bezróżdżkowość
Galeony : 1309
  Liczba postów : 2287
https://www.czarodzieje.org/t17470-alexander-d-voralberg
https://www.czarodzieje.org/t17584-poczta-alexandra#493071
https://www.czarodzieje.org/t17573-alexander-d-voralberg
https://www.czarodzieje.org/t18552-alexander-d-voralberg-dzienni
Salon z kuchnią - Page 5 QzgSDG8




Gracz




Salon z kuchnią - Page 5 Empty


PisanieSalon z kuchnią - Page 5 Empty Re: Salon z kuchnią  Salon z kuchnią - Page 5 EmptySro Sie 18 2021, 21:28;

  Mimowolnie uśmiechnął się, kiedy schlebiła mu profesorskim tytułem. Prawda była taka, że od zawsze chciał być nauczycielem zaklęć i swoje marzenie spełnił w stu procentach. Najpierw częściowo w Beauxbatons, a teraz kontynuował je w Hogwarcie, dodatkowo będąc kruczym opiekunem. I był z takiego stanu rzeczy zadowolony. Doprawdy zawodowo do szczęścia nic nie było mu potrzebne i czuł się spełniony mimo tych wszystkich wypadków, niesfornych uczniów czy innych epizodów, które zaczęły przytrafiać się w jego życiu, odkąd wrócił do Wielkiej Brytanii. Tak czy siak, cieszył się, że to aprobowała, mimo że nie uczestniczyła w padole jego egzystencji od bagatela trzynastu lat.
  Z chęcią dodawał jej kolejne szczegóły, o które dopytywała, mówił o Krukonach, o wyjątkowych uczniach, o przygodach, które go spotkały… ale także o tej mroczniejszej stronie ostatnich lat i choć nie była tak wyboista jak jego fizyczne przeżycia w trakcie szkolnych lat, których była świadkiem, to jednak w aspekcie psychicznym i emocjonalnym nie mógł tego powiedzieć. Tu było akurat jak w kalejdoskopie – jeżeli już się układało, to działo się coś co niekoniecznie chciał, aby się zadziało i burzyło wszystko do cna.
  A później już pozostało mu odbić pałeczkę i popijając kolejne łyki kawy wysłuchiwać jej części opowieści. Słuchał bardzo cierpliwie i z zaciekawieniem i choć mówiła o wszystkim, to tak naprawdę najbardziej interesowała go część o podarowanym przez niego niegdyś piesku i o jej życiu uczuciowym. Z dziwną ulgą przyjął fakt (czego absolutnie się wstydził zważywszy na okoliczności!), że nikogo nie miała. Czuł, że poczułby się z tego powodu niesamowicie zazdrosny, mimo iż nie widzieli się szmat czasu i w zasadzie nie mógł sobie rościć praw do tego typu odczuć. Nie uciekał dłonią od jej splecionych palców, nawet nie wiedząc kiedy coraz bardziej i mocniej je trzymał.
  - Jak możesz w to wątpić. – zapytał, uśmiechając się lekko i patrząc jej przy tym w oczy, uprzednio wytrącając się z letargu słuchacza, jeszcze chwilę temu pogrążanego w rozmyślaniach na temat jej historii. – Nawet nie wyobrażasz sobie jak się cieszę, że cię widzę.mimo że nie okazuję tego na zewnątrz, choć naprawdę chciałbym. Zapadła dłuższa cisza, kiedy odchrząknął z nagła i puścił jej dłoń, gdyż w jego opinii zrobiło się nieco niezręcznie, a przynajmniej jeśli chodziło o niego. Nie wiedział, co ma zrobić. Znał ją tak dobrze i ona jego, tak naprawdę nic nie mogło ich zaskoczyć, a jednak chyba musiał najpierw poradzić sobie z tą całą sytuacją.
  Mimo, że mógł to zrobić magią, to odebrał od niej pustą filiżankę manualnie i wraz ze swoją odniósł do kuchni, gdzie postawił ją na blacie. Bynajmniej nie został tam, a powrócił na swoje miejsce, czy raczej stanął tuż za Sam, patrząc w jej oczy kiedy odchyliła do niego głowę.
  - No dobrze, to czas na obiecany chrzest bojowy. – ni stąd, bez większych oporów wziął ją na ręce (nadal była lekka jak piórko, mimo że minęło 13 lat!) i ruszył między kanapami. Bynajmniej nie dał jej opleść rąk na swoim karku, bo miałaby zbyt prosto, a on sam wyszedł na zewnątrz i jak gdyby nigdy nic, ostentacyjnie i całkowicie bezczelnie wrzucił ją do basenu, a kiedy wypłynęła na powierzchnię, to jedynie wzruszył ramionami z tym swoim alexowym uśmiechem.
Powrót do góry Go down


Samantha Carter
Samantha Carter

Nauczyciel
Wiek : 36
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 172
C. szczególne : Zapach anyżu i słodkich migdałów, wysokie obcasy, chłodny odcień oczu, czarny pierścionek zaręczynowy na palcu serdecznym;
Galeony : 110
  Liczba postów : 256
https://www.czarodzieje.org/t20633-samantha-carter#653602
https://www.czarodzieje.org/t20635-lotta#653650
https://www.czarodzieje.org/t20634-samantha-carter-kuferek#653603
Salon z kuchnią - Page 5 QzgSDG8




Gracz




Salon z kuchnią - Page 5 Empty


PisanieSalon z kuchnią - Page 5 Empty Re: Salon z kuchnią  Salon z kuchnią - Page 5 EmptySro Sie 18 2021, 22:12;

Mimowolnie przypominała sobie zdarzenia sprzed lat kiedy jako nastolatkowie leżeli na błoniach i rozmawiali. Ułożył wówczas głowę na jej kolanach i spoglądał w koronę dębu, osłaniającego ich przed wiosennym upałem, a ona słuchała tembru alexowego głosu. Nie pamiętała o czym dokładnie opowiadał, ale za to głos był równie kojący jak tamtego słonecznego dnia. Splecione ciasno w uścisku słonie dawały nadzieję, że jednak nie zapomniał jak to jest kiedy jego prywatność była przez nią naruszana. Wymienili się najważniejszymi informacjami i cieszyła się, że poznała chociaż te główne sytuacje, które miały dla niego znaczenie. Padały różne imiona, głównie uczniów i choć niewiele jej to mówiło to zapamiętywała jak najwięcej. Egoistycznie zapragnęła na nowo uczestniczyć w jego życiu. Sęk w tym, że nie zadowalała się pozycją przyjaciółki. Pod koniec rozmowy siedziała bliżej niego aniżeli było to na początku i chcąc nie chcąc nie mogła lekceważyć głosu swojego ciała: bliżej niego. Darował jej współczucie, ofiarowując w zamian wysłuchanie, dzięki czemu chętniej dzieliła się swoją historią. Uścisk jego dłoni miał ogrzewać jej skórę jeszcze długi czas. - Nie muszę sobie wyobrażać bo czuję, że cieszysz się z mojego przyjazdu.- na dowód przesunęła kciukiem po jego dłoni, dziękując za ten uścisk. W przypadku Alexa mówiło to więcej niż jeden uśmiech. Nie spodziewała się tej niezręczności w powietrzu. Gotowa była ocieplić tę atmosferę i nawet otwierała już usta, ale zdążył wstać i wymówić się niemo odniesieniem filiżanki. Uciekał? Przez tę krótką chwilę poprawiła kilka kosmyków włosów, splatając je na nowo w ładne spirale. Odwróciła głowę w kierunku Alexa, czując przez chwilę jego oddech na skórze, gdy tak blisko podszedł. Doznała z tego tytułu miłego deszczu, który aż prosił o nawiązanie kolejnego kontaktu fizycznego, który to od razu zainicjował. Z opóźnieniem zrozumiała sens jego słów. Wydała z siebie krótkie "oj?" kiedy ją podniósł. Od razu chciała objąć jego kark, co skutecznie uniemożliwiał. Nie byłaby sobą, gdyby nie uznała, że musi zaczerpnąć z tej bliskości choć jedną własną korzyść. Przesunęła palcami po jego policzku, a miała przy tym dosyć zadowoloną minę. Zapomniała już jak z bliska wyglądają blizny wokół jego ust. Kiedyś znała je na pamięć.- Gdybym cię nie znała to pomyślałabym, że niesiesz mnie do sypialni… a tak na serio, to co miałeś na myśli…- cóż, rozległ się jej krzyk, zmieszany z tonacją pisku, a zagłuszony głośnym pluskiem wody. Nie pływała od dwudziestu lat… Słodki Merlinie, gdzie jest góra? Gdzie dół? Woda wlała się do jej płuc jednak szczęśliwie okazało się, że chaotyczna kombinacja ruchów kończyn wyrzuciła ją nad powierzchnię. Złapała duży haust powietrza jak tylko skończyła kaszleć . Oj, jej wzrok mógłby teraz otworzyć wrota do piekieł… Starannie układane włosy straciły swój wyrazisty kolor, przykleiły się do jej czoła i policzków. Ubranie nasiąknęło wilgocią, przyklejając się ciasno do jej ciała, co było niezbyt przyjemnym doświadczeniem. Nie miała teraz za wiele wspólnego z elegancką panią Carter, która to pukała do drzwi pana profesora. - Zdajesz sobie sprawę jak bardzo, ale to bardzo masz przechlapane?- wycedziła przez zaciśnięte zęby jednak wzrok zdradzał ją… była wewnętrznie rozbawiona. Pogoda była cudowna, a temperatura wody przyjemnie chłodna. Zdawała sobie też sprawę jak wilgotne ubranie podkreślało jej sylwetkę. Nie, nie była onieśmielona. Doskonale zdając sobie sprawę, że nie wyciągnie w jej stronę pomocnej dłoni (wszak to klasyczny sposób zemsty) przedarła się z oporem do drabinki i przemoczona wyszła z basenu, stojąc niepewnie na kafelkach. Nie miała w sobie nic ze swojej ulubionej gracji. Zapłaci jej za to… nie puści mu tego płazem, oj nie. - Nie mam pojęcia w której walizce mam ubrania na przebranie… będziesz mnie suszyć, mądralo. - koślawo (w obcasach!!) podeszła w jego stronę i zatrzymała się, aby wyżąć z włosów wodę. - Patrz jak przez ciebie wyglądam! - och, chciała zetrzeć z jego twarzy ten uśmiech najedzonego kota. Schyliła się, zdjęła obcasy i rzuciła nimi gdzieś na trawnik. Kontakt bosych stop z zimnymi kafelkami wywołał w niej atak zimnego deszczu. Brr. - Właź do wody! Mówię po dobroci: marsz do basenu. Natychmiast.- groziła mu, kierując nań palec wskazujący. Chwyciła jego przedramię i nieudolnie próbowała go pociągnąć w swoją stronę, a następnie nakierować na basen. Cóż rzec, nie da się do niczego zmusić dwumetrowego mężczyzny, mistrza zaklęć, władającego magią bezróżdżkową. Z góry sprawa była przegrana… do czasu aż kiedy bez pomyślunku postąpiła krok w tył… grawitacja upomniała się o swe ofiary. Poślizgnęła się na wilgotnej posadzce, cicho krzyknęła w szoku i wciąż kurczowo trzymając przedramię Alexa z powrotem wpadała do wody… wierzyła, że będzie tak zaskoczony, iż wpadnie za nią. Nie zamierzała go tak łatwo wypuszczać z basenu.
Powrót do góry Go down


Alexander D. Voralberg
Alexander D. Voralberg

Nauczyciel
Wiek : 39
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 198
C. szczególne : wysoki i wychudzony | blady | blizny wokół ust i na twarzy | nienaturalnie białe oczy i mogące wywołać niepokój spojrzenie
Dodatkowo : Bezróżdżkowość
Galeony : 1309
  Liczba postów : 2287
https://www.czarodzieje.org/t17470-alexander-d-voralberg
https://www.czarodzieje.org/t17584-poczta-alexandra#493071
https://www.czarodzieje.org/t17573-alexander-d-voralberg
https://www.czarodzieje.org/t18552-alexander-d-voralberg-dzienni
Salon z kuchnią - Page 5 QzgSDG8




Gracz




Salon z kuchnią - Page 5 Empty


PisanieSalon z kuchnią - Page 5 Empty Re: Salon z kuchnią  Salon z kuchnią - Page 5 EmptySro Sie 18 2021, 22:44;

  Powiedzmy, że jestem dżentelmenem. było jedynym co odpowiedział na jej jakże bezczelne słowa i puścił jej oczko, tuż przed tym jak wrzucił ją równie bezczelnie do wody. Oczywiście, że mogła nie umieć pływać i nawet jeśliby go wkręciła, że tonie to pewnie bez żadnych zahamowań rzuciłby się za nią w toń i wyciągnął czym prędzej. Problem był w tym, że on doskonale wiedział iż Samantha pływać umie, a nawet jeśli nie to chociaż unosić się na wodzie jak mugolska boja i próbować nie znikać po powierzchnią. Obserwował więc ją z uwagą i to co robiła, aby w razie czego odpowiednio zareagować. Ale najwyraźniej radziła sobie całkiem nieźle, bowiem już wkrótce ponownie zobaczył jej twarz ponad powierzchnią. Nieco odmienioną, zdecydowanie przemokniętą i zwracającą w jego stronę swoje wściekłe spojrzenie. Jedynie się uśmiechnął, uprzednio chowając ręce do kieszeni spodni.
  - Ja? – zapytał, wyraźnie zdziwiony, w teatralnym geście rozglądając się wokół, na wypadek jakby jednak mówiła o kimś innym. Coraz bardziej bawił go jej widok, a kiedy wyszła z basenu obklejona ubraniami, próbując utrzymać się na tych horrendalnie wysokich obcasach, to wewnątrz czuł przyjemne łaskotanie z powodu dość sporego rozbawienia. Przyglądał się jej uważnie, a zmarszczki mimiczne wokół jego oczy wyraźnie się pogłębiły. Cała atmosfera niezręczności wyparowała w kilka sekund. Jak widać, wystarczyło wrzucić ją do wody i puf, znów czuli się jak dzieci.
  - Wyglądasz jak zawsze pięknie. – stwierdził, śledząc ją białymi oczami i nie robiąc sobie absolutnie nic z tego, że się do niego zbliżała. – Nie, podziękuję. – dodał naprędce, kiedy zaproponowała mu wskoczenie do basen. Jakoś nie miał ochoty aktualnie pływać, choć wiedział doskonale, że mu nie odpuści. Patrzył jak siłuje się z jego ręką i miał naprawdę szczerą ochotę wziąć i wrzucić ją drugi raz, ale wtedy chyba to by było dla niego już zbyt wiele pod względem wesołości tego dnia. Pozostało mu więc obserwować ją, jak próbuje go pchnąć i nawet jej się to udało… o kilka milimetrów.
  - Masz krzepę niczym buchor- – nie dokończył ironicznego zdania, kiedy zobaczył jak ta się ślizga i zerwał się do pomocy jej, co pogrzebało go całkowicie kiedy dodało się do tego fakt, że się go trzymała. Runął tuż za nią i uderzył w taflę wody mimo że próbował jeszcze w jakiś sposób się wyprostować. Woda zajęła mu uszy, oczy i nos, ale dość szybko odbił się od dna i wypłynął na powierzchnię, łapiąc oddech i plując wodą na wszystkie strony. Machał rękami na boki, spokojnie utrzymując się na wodzie, przy okazji poprawiając przyklejone do oczu włosy. Odszukał sylwetkę Sam wzrokiem i zakręcił oczami, oczywiście się nie gniewając. W jakiś sposób wiedział, że do tego dojdzie, prędzej czy później.
  - Myślę, że wstęp do spotkania po latach mamy z głowy. – stwierdził, ni stąd ni zowąd wypuszczając na nią cienką ścianę wody, która chlusnęła jej w twarz. Ups.
Powrót do góry Go down


Samantha Carter
Samantha Carter

Nauczyciel
Wiek : 36
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 172
C. szczególne : Zapach anyżu i słodkich migdałów, wysokie obcasy, chłodny odcień oczu, czarny pierścionek zaręczynowy na palcu serdecznym;
Galeony : 110
  Liczba postów : 256
https://www.czarodzieje.org/t20633-samantha-carter#653602
https://www.czarodzieje.org/t20635-lotta#653650
https://www.czarodzieje.org/t20634-samantha-carter-kuferek#653603
Salon z kuchnią - Page 5 QzgSDG8




Gracz




Salon z kuchnią - Page 5 Empty


PisanieSalon z kuchnią - Page 5 Empty Re: Salon z kuchnią  Salon z kuchnią - Page 5 EmptyCzw Sie 19 2021, 09:25;

Co tu dużo mówić, Alexander urodził się dżentelmenem i szczerze powiedziawszy, czasem żałowała, że częściej nie wykazuje się niepoprawnością zachowania. Takim już był, takiego go w młodości pokochała, a teraz wypełniało ją echo dawnych lat. Przez tę otoczkę autorytetu, powagi i manier zagłuszył jej czujność, dlatego też nie opierała się gdy niósł ją na rękach. Zachowywał się jakby nic nie ważyła… bezczelny! Jak najbardziej miała ochotę popływać jednak na nieco innych zasadach, przede wszystkim w stroju kąpielowym, najlepiej wczesnym wieczorem, z lampką wina w dłoni i świetlikami błądzącymi nad taflą wody. Alex zrobił to po swojemu i niech Merlin będzie im świadkiem, ten sposób wciąż się jej podobał. Przy okazji dał jej solidny powód do zemsty. Zgromiła go wzrokiem kiedy bezczelnie udawał niewiniątko. Był taki ubawiony…! Cudownie, że dostarcza mu tyle radości jednak wolałaby zachować przy tym nieco więcej gracji i powabu.
- Masz szczęście, że to prawidłowa odpowiedź.- posłała mu znaczące spojrzenie. Uśmiała się, kiedy myślał, że ona pyta go o zdanie w kwestii dobrowolnego podtapiania się. Choćby miała napierać na niego całym ciałem, wrzuci go do tej wody… miała już kilka planów jak się zemścić kiedy to dzięki grawitacji znaleźli się tam, gdzie aktualnie chciała. W ubraniach, jak dzieci, które przekradają się do sąsiadów, aby ukradkiem popływać. Wynurzyła się bez większego problemu i wybuchnęła śmiechem na widok przemoczonego mężczyzny. Bezczelnie się z niego śmiała, wyraźnie zadowolona z takiego obrotu spraw. Podpłynęła nieco bliżej niego.
- Jesteś niemożliwy.- w tej jednej sekundzie była uśmiechnięta, w tej drugiej wydała z siebie coś na kształt zbulwersowanego i stłumionego krzyku kiedy to znienacka posłał na nią ścianę wody.
- Czy kiedykolwiek słyszałeś o zasadach "fair play"?- starła z oczu warstwę wody i przemknęła na drugą stronę, niby to sugerując się chęcią wyjścia z basenu. Skądże znowu, przepłynęła za Alexa i uczepiła się jego pleców, ręce oplatając wokół jego szyi, a nogi na wysokości ud.
- Teraz jestem usatysfakcjonowana. - pochyliła się znad jego ramienia i ucałowała jednorazowo jego żuchwę, aby po chwili przytulić policzek do jego polika.
- Zapomniałam zapytać czy nie przenocujesz mnie parę dni dopóki Theo nie wróci z Arabii.- mruknęła, nie pozwalając się ot tak zdjąć z jego pleców. Są sami, mogą zachowywać jak dzieci. Dopiero za jakiś czas on powróci do roli poważnego profesora, a ona do planowanej magipsychiatry.
Powrót do góry Go down


Alexander D. Voralberg
Alexander D. Voralberg

Nauczyciel
Wiek : 39
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 198
C. szczególne : wysoki i wychudzony | blady | blizny wokół ust i na twarzy | nienaturalnie białe oczy i mogące wywołać niepokój spojrzenie
Dodatkowo : Bezróżdżkowość
Galeony : 1309
  Liczba postów : 2287
https://www.czarodzieje.org/t17470-alexander-d-voralberg
https://www.czarodzieje.org/t17584-poczta-alexandra#493071
https://www.czarodzieje.org/t17573-alexander-d-voralberg
https://www.czarodzieje.org/t18552-alexander-d-voralberg-dzienni
Salon z kuchnią - Page 5 QzgSDG8




Gracz




Salon z kuchnią - Page 5 Empty


PisanieSalon z kuchnią - Page 5 Empty Re: Salon z kuchnią  Salon z kuchnią - Page 5 EmptyCzw Sie 19 2021, 20:49;

  Wyszczerzył się z miną niewiniątka w jej kierunku. Rzadko kiedy to robił, ale teraz nie potrafił się powstrzymać. Tak bardzo cieszył się, że tu była! Że ją widział, że mógł z nią porozmawiać, wspólnie cieszyć się i mentalnie wrócić do czasów sprzed dziesięciu lat. Że mógł ją dotknąć i się z nią powygłupiać. Ta więź nieco poluzowana nigdy nie pękła, teraz w zastraszającym tempie na powrót się zacieśniając.
  - Ja zawsze gram fair play, chyba że nie, to wtedy nie. – stwierdził, leniwie wciąż machając rękami na boki, aby utrzymywać się na powierzchni. Był wysoki, z tego też powodu basen był jeszcze głębszy niż on, mając około dwa i pół metra głębokości, może nieco więcej. Przyglądał się jej uważnie chłonąc każdy centymetr jej nieco odmienionej po latach twarzy, jakby chciał zapamiętać każdy szczegół, być może porównać ją sobie z przeszłością, ale też po prostu się na nią, po ludzku napatrzeć. Kto wie, czy zaraz nie obudzi się z miłego snu spowodowanego amuletem Laveau?
  Jego białe tęczówki czujnie obserwowały każdy ruch dziewczyny, również, kiedy powoli go opływała. Nie spodziewał się jednak, że nagle rzuci się na jego plecy i z paniki aż odskoczył (z nią na plecach!) parę metrów w wodzie, jakby co najmniej poraziła go prądem. Zerknął na nią spod byka i choć lekko wzdrygnął się przy tym subtelnym pocałunku i zbliżeniu się policzek w policzek, to jednak w żaden sposób nie oponował, w zasadzie nawet odwzajemniając ten dotyk.
  - W życiu bym się nie domyślił po tych pięćdziesięciu walizkach, że chcesz przenocować. – mruknął patrząc na wciąż zakołysaną wodę przed sobą. – I co, pewnie jeszcze chcesz moje łóżko. – dodał, zerkając na nią kątem oka, choć w tej pozycji było dość ciężko. Ni stąd ni zowąd nagle przechylił się do tyłu, zanurzając ją w wodzie w pełni i na powrót z niej wyciągając, przemoczoną do suchej nitki. Jeszcze bardziej.
  - Teraz może się zgodzę.
Powrót do góry Go down


Samantha Carter
Samantha Carter

Nauczyciel
Wiek : 36
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 172
C. szczególne : Zapach anyżu i słodkich migdałów, wysokie obcasy, chłodny odcień oczu, czarny pierścionek zaręczynowy na palcu serdecznym;
Galeony : 110
  Liczba postów : 256
https://www.czarodzieje.org/t20633-samantha-carter#653602
https://www.czarodzieje.org/t20635-lotta#653650
https://www.czarodzieje.org/t20634-samantha-carter-kuferek#653603
Salon z kuchnią - Page 5 QzgSDG8




Gracz




Salon z kuchnią - Page 5 Empty


PisanieSalon z kuchnią - Page 5 Empty Re: Salon z kuchnią  Salon z kuchnią - Page 5 EmptyCzw Sie 19 2021, 21:12;

Chłonęła każdą minutę spotkania bo wiedziała, że ono kiedyś się skończy. Może nie dzisiaj, ale za parę dni i znowu się rozstaną. Tym razem planowała wrócić szybciej aniżeli po trzynastu latach jednak znała siebie na tyle, aby mieć świadomość, że bywała niemożliwa do zatrzymania. Wzniosła oczy ku niebu.
- Wobec takiej logiki trudno mi cokolwiek odpowiedzieć. - potrząsnęła głową, rozchlapując na boki krople wody, wciąż ściekającej z niej grubym strumieniem. Nie była w stanie utrzymywać całej głowy nad powierzchnią, dlatego też raz na jakiś czas łaskocząca linia wody zakrywała jej brodę bądź czasem usta. Choćby nie umiała pływać to zmusiłaby żywioł do posłuszeństwa, byleby nie stracić teraz Alexa z oczu. Przestała ufać jego zachowaniu. Poczuł się przy niej na tyle swobodnie, że pozwalał sobie na czystą wredność. Zapomniała jaki potrafił być złośliwy jeśli się postarał. Trzymała się go kurczowo kiedy odskoczył, spłoszony jej zachowaniem. Westchnęła i tym chętniej oparła swój polik o jego twarz.
- Odzwyczaiłeś się ode mnie. - oznajmiła ten fakt nieco smutnym głosem. Cieszyła się, że pomimo odruchów nie wyswobadzał się z jej uścisku. Choć pokryty warstwą chłodnej wody to czuła bijące odeń ciepło. Myślami odpłynęła na moment w kierunku melancholii, smutniejąc nad tym, że od nowa musi go do siebie przyzwyczajać. Powinna uzbroić się w cierpliwość, ale sęk w tym, że tęsknota nie pozwalała jej zdystansować się i poczekać aż Alex sam będzie gotowy na dłuższą interakcję. Ten brutalnie wyrwał ją z zamyślenia, ale tym razem nie zdążyła nabrać powietrza do płuc. Kiedy wyciągnął ją z powrotem to rozkaszlała się porządnie, puszczając go i odpychając od siebie (nieudolnie, wszak miał te swoje dwa metry). Otarła oczy i wycofała się w kierunku drabinki, o którą oparła plecy.
- Widzę, że przez te lata wredota ci się nasiliła. - odchrząknęła, aby pozbyć się z gardła chrypki. Nie wzbudzi w nim poczucia winy... musiałaby zacząć się topić, aby to osiągnąć.
- Oczywiście, że zajmę twoje łóżko, a co ty myślisz? Nie wygonisz mnie na sofę. - w jej oczach przemknął błysk, oznaczający, że dopnie swego za wszelką cenę. Nie wyglądała na osobę, której będzie przeszkadzać właściciel łóżka pod tą samą kołdrą. - Przez te parę dni chcę choć minimalnie się tobą nacieszyć. - oznajmiła, puściła mu oczko i wyszła z basenu, zostawiając za sobą głębokie kałuże.
- Tymczasem idę do twojej łazienki i wezmę twoje ręczniki, żeby zawinąć się w twój szlafrok. Nie mam pojęcia w której walizce mam ubrania. - zakomunikowała swój pierwotny plan, któremu po prostu nie mógł zaprzeczyć. To naprawdę słaba odpłata za niespodziewane wrzucenie do basenu.

+
Powrót do góry Go down


Alexander D. Voralberg
Alexander D. Voralberg

Nauczyciel
Wiek : 39
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 198
C. szczególne : wysoki i wychudzony | blady | blizny wokół ust i na twarzy | nienaturalnie białe oczy i mogące wywołać niepokój spojrzenie
Dodatkowo : Bezróżdżkowość
Galeony : 1309
  Liczba postów : 2287
https://www.czarodzieje.org/t17470-alexander-d-voralberg
https://www.czarodzieje.org/t17584-poczta-alexandra#493071
https://www.czarodzieje.org/t17573-alexander-d-voralberg
https://www.czarodzieje.org/t18552-alexander-d-voralberg-dzienni
Salon z kuchnią - Page 5 QzgSDG8




Gracz




Salon z kuchnią - Page 5 Empty


PisanieSalon z kuchnią - Page 5 Empty Re: Salon z kuchnią  Salon z kuchnią - Page 5 EmptyCzw Sie 19 2021, 21:36;

- Wiesz, że nie jest to ode mnie zależne. – odpowiedział całkowicie spokojnie na jej ‘zarzut’, bo w istocie była to prawda. Tak reagowało jego ciało, na każdego kto próbował go dotknąć i nie potrafił tego kontrolować. W jej przypadku o tyle było łatwiej, że znał ją bardzo dobrze, a ich relacja była tyle bliska, że nawet po tylu latach pamiętał echo jej dotyku. Musiał go sobie tylko przypomnieć, przyzwyczaić się i uwierzyć w to, że naprawdę tu była i to tak blisko niego. Nie sądził, że miałoby to zająć dużo czasu, ale jak wcześniej sam wspomniał, określenie tego nie było łatwe.
  - Nacieszyć w łóżku? – odwrócił się w jej kierunku, delikatnie zdezorientowany jej słowami. Typowy Alex, jeśli chodziło o bardziej intymne kwestie wypowiedziane tak bezpośrednio to od razu się gubił. Doskonale wiedziała, jak go zawstydzić.  – Sądzisz, że jestem tak łatwy? Czcze nadzieje. – uniósł brew do góry przyglądając się jej czujnie, kiedy znów zaczęła pływać wokół, choć tym razem wyszła z basenu tak jak zapowiedziała. Przez chwilę patrzył na jej sylwetkę, nie kontrolując swojego uśmiechania się w jej kierunku.
  - Rozgość się. – miał wrażenie, że będzie nieco żałował tych słów, ale z drugiej strony nie wyobrażał sobie, aby nie miał jej na to nie pozwolić. Ot po prostu. Była mile widziana tu o każdej porze, jak to mówią jego dom, jej dom, czy coś.

[eot]

+
Powrót do góry Go down


Samantha Carter
Samantha Carter

Nauczyciel
Wiek : 36
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 172
C. szczególne : Zapach anyżu i słodkich migdałów, wysokie obcasy, chłodny odcień oczu, czarny pierścionek zaręczynowy na palcu serdecznym;
Galeony : 110
  Liczba postów : 256
https://www.czarodzieje.org/t20633-samantha-carter#653602
https://www.czarodzieje.org/t20635-lotta#653650
https://www.czarodzieje.org/t20634-samantha-carter-kuferek#653603
Salon z kuchnią - Page 5 QzgSDG8




Gracz




Salon z kuchnią - Page 5 Empty


PisanieSalon z kuchnią - Page 5 Empty Re: Salon z kuchnią  Salon z kuchnią - Page 5 EmptyCzw Sie 19 2021, 21:52;

Sześć dni później, środek nocy

Czy to dziecinne z jej strony, że nie chciała tracić czasu na sen kiedy miała możliwość przebywania z Alexem? Niedługo wyruszy nauczać w Hogwarcie i będzie mieć zdecydowanie mniej czasu, tak samo jak i ona podejmie się pracy w szpitalu. Pragnęła wykorzystać ten czas tylko sęk w tym, że przez te parę dni nabyła trochę bezsenności. Podróż była długa, męcząca, a zaaklimatyzowanie się w gorącej Wielkiej Brytanii nie przychodziło tak szybko jakby chciała. Zasypiała nad ranem, budziła się około dziewiątej rano, kiedy Alex dawno był na nogach. Wspomagała się raz kawą, raz eliksirem czujności, a raz makijażem. Obiecała sobie, że wyśpi się gdy przeniesie się lada moment do kawalerki Theo. Będzie mieć czas, aby doprowadzić swoją senność do porządku przed rozpoczęciem nowej pracy. Nie pozwalała swemu zmęczeniu dojść do głosu; wykrzesywała z siebie pokłady energii zarezerwowane na awaryjne sytuacje. Przez te dni gotowała Alexowi irlandzkie dania, świadoma, że nawet nie poczuje smaku. Uparła się, że chociaż nacieszy jego oczy pięknym daniem. Gdy on pracował, ona opalała się przed domem bądź co rusz posyłała zaklęcie patronusa w te bądź we wte. Dni były spokojne, ale noce…

Łóżko Alexa (bez Alexa) miało gruby i miękki materac jednak bezsenność nie pozwoliła jej wygodnie się ułożyć. Patrzyła tępo na sufit, stosowała na sobie wszelkie psychologiczne metody wyciszania się jednak bądź co bądź, nic nie przynosiło efektu. Nad ranem wyjeżdża już do mugolskiej części Londynu bowiem Theo wraca i będzie na nią czekać. Ogarnął ją niewytłumaczalny lęk, że minie sporo czasu zanim na nowo ujrzy Alexa. Takie deja vu sprzed lat. Myśli męczyły jej umysł lecz nie pozwalały zasnąć. Serce tłukło się niespokojnie w jej trzewiach aż około trzeciej w nocy poddała się. Jeśli nie zaśnie na chociaż parę godzin to nie przetrwa następnego dnia. Ciemność przypominała o samotności, a przecież tak wiele lat była przyzwyczajona do obecności ciepłego ramienia narzeczonego, w które mogła się wtulać z zamkniętymi oczami. Nie potrafiła spać spokojnie sama. Straciła tę umiejętność. Na nagie ciało ubrała szlafrok Alexa, który to sobie pożyczyła na tygodniowe nieoddanie. Materiału było tak dużo, że mogła się nim szczelnie i ciepło owinąć, co bardzo przypadło jej do gustu. Przemierzyła na boso połowę mieszkania, zeszła po schodach i starając się być cichutko niczym szpiczak, próbowała przemknąć do kuchni. Ciepłe mleko to sprawdzony maminy sposób na sen, który zamierzała za moment przetestować. Panujące ciemności, jej zmęczenie i problemy z koordynacją ruchową nie były jednak dobrym połączeniem. Wpadła znienacka na niewidoczny w ciemnościach wieszak na odzież wierzchnią, który po wpływem jej ruchu spadł z hukiem na podłogę. Syknęła z lekką paniką.
- O nie, nie, cicho! Nie hałasuj!- głośno szepnęła i podniosła przeklęty wieszak, zerkając przez ramię na Alexa. Ach, coś się poruszył. Nim się zorientowała ruszyła w jego stronę, tak bardzo wykończona, że nie zastanawiała się jakie to niewskazane.
- Nie potrafię spać. Przepraszam, że cię obudziłam. - szepnęła, siadając na kanapie tuż obok niego i gładząc przepraszająco wierzch jego dłoni. W ciemnościach widziała jedynie zarys sylwetki.
- Rano wyjeżdżam. Znowu. - brzmiało to smutno. Chwilę czuła ciepło jego dłoni i to ono sprawiło, że zrozumiała co pomoże jej zasnąć. Obecność.
- Mogę chwilę tu pobyć?- szeptała, skoro nie spał (nieświadomie nie pozwala mu znów zasnąć). Nie czekając na odpowiedź położyła się tuż obok Alexa, jednak nie nagabywała go w żaden sposób. Nie wtulała się (jeszcze), chcąc posłuchać jedynie jego oddechu.
Powrót do góry Go down


Alexander D. Voralberg
Alexander D. Voralberg

Nauczyciel
Wiek : 39
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 198
C. szczególne : wysoki i wychudzony | blady | blizny wokół ust i na twarzy | nienaturalnie białe oczy i mogące wywołać niepokój spojrzenie
Dodatkowo : Bezróżdżkowość
Galeony : 1309
  Liczba postów : 2287
https://www.czarodzieje.org/t17470-alexander-d-voralberg
https://www.czarodzieje.org/t17584-poczta-alexandra#493071
https://www.czarodzieje.org/t17573-alexander-d-voralberg
https://www.czarodzieje.org/t18552-alexander-d-voralberg-dzienni
Salon z kuchnią - Page 5 QzgSDG8




Gracz




Salon z kuchnią - Page 5 Empty


PisanieSalon z kuchnią - Page 5 Empty Re: Salon z kuchnią  Salon z kuchnią - Page 5 EmptyCzw Sie 19 2021, 22:16;

  Ten tydzień minął zdecydowanie za szybko. Ostatnich sześć dni przeplatanych wygłupami, śmiechem i ogólną radością. Nie dość, że poprawiło się jego samopoczucie, to jeszcze w te kilka dni zaczął wyglądać dużo lepiej w porównaniu do stanu, w którym zastała go, kiedy po raz pierwszy pojawiła się pod jego drzwiami. Może nie było jeszcze idealnie, ale i tak jej pojawienie się sprawiło cud. To bynajmniej nie było tak, że Alexander zapomniał o Éléonore, bo wciąż miał ją z tyłu głowy i odczuwał ból z powodu rozstania, ale kiedy Sam była w pobliżu to myślał o niej mniej i to pomagało mu zalepić tę pustkę. Nie wyobrażał sobie momentu, w którym będzie musiała go zostawić, choć powiedzieć „musiała” to nieco zbyt wiele. Po prostu nie chciała włazić mu na głowę, choć z drugiej strony jak powiedzieć jej, że wcale tego nie robiła i mogła zostać, ile zachciała? Jakoś nie potrafił, nigdy nie był w tym dobry. Miała też inne ważne osoby w swoim życiu.
  Teraz jednak spał jak zabity. Amulet Laveau był naprawdę wdzięcznym artefaktem. Z biegiem czasu doszedł do wniosku, że ta tymczasowa utrata wzroku była warta zdobycia naszyjnika, który teraz pomagał mu w trudnych chwilach. Huk wieszaka był jednak na tyle duży, że skutecznie go przebudził. No, może było to zbyt wiele powiedziane, bowiem zaspany wciąż był dość mocno, ale jednak zwrócił uwagę na to, że coś się działo.
  - Nie szkodzi. – mruknął przeciągle, przeciągając swoje zastane od snu ciało i odchylając głowę do tyłu aby zarejestrować jej sylwetkę. Szybko zorientował się, że była bardzo blisko, ba! Już wkrótce poczuł delikatny dotyk na swojej dłoni, której bynajmniej nie cofnął. Poczuł zaciśnięcie się żołądka, kiedy wspomniała o tym, że wyjeżdża do Londynu i rzucił pod nosem ciche „wiem”. Wiedział, że to nie było daleko, że nie wyjeżdżała znów na żadne realizowanie się zawodowe i mógł odwiedzić ją w każdej chwili, a jednak w jakiś sposób miał obawy, że znów mu się wymknie.
  Już miał jej odpowiedzieć, ale była od niego szybsza kładąc się tuż obok. Zdążył jedynie unieść kołdrę, aby ją wpuścić i uśmiechnął się zaspanym uśmiechem. Naprawdę myślenie w tym momencie przychodziło mu z trudem z powodu zaspania. Nawet nie zdawał sobie sprawy z tego jak ta sytuacja wyglądała. Nie zaczynał żadnego tematu, nie miał na to siły i nie był wystarczająco przebudzony, aby nawet coś wymyślić, ot po prostu położył na powrót głowę na poduszce, bliski ponownego zaśnięcia. A jednak nie potrafił.
Powrót do góry Go down


Samantha Carter
Samantha Carter

Nauczyciel
Wiek : 36
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 172
C. szczególne : Zapach anyżu i słodkich migdałów, wysokie obcasy, chłodny odcień oczu, czarny pierścionek zaręczynowy na palcu serdecznym;
Galeony : 110
  Liczba postów : 256
https://www.czarodzieje.org/t20633-samantha-carter#653602
https://www.czarodzieje.org/t20635-lotta#653650
https://www.czarodzieje.org/t20634-samantha-carter-kuferek#653603
Salon z kuchnią - Page 5 QzgSDG8




Gracz




Salon z kuchnią - Page 5 Empty


PisanieSalon z kuchnią - Page 5 Empty Re: Salon z kuchnią  Salon z kuchnią - Page 5 EmptyCzw Sie 19 2021, 22:38;

Lęk był irracjonalny jednak wiedziała skąd się wziął. Nie zdawała sobie sprawy jak bardzo tęskniła za Alexem dopóki go nie zobaczyła. Te dni były takie piękne; po dwóch latach od utraty narzeczonego, w końcu poczuła że żyje. Noc powinna być ukojeniem jednak nie potrafiła odnaleźć się w chłodnym mroku, który to przypominał jej o samotności. Od zawsze otaczała się ludźmi, a kiedy teraz zabrakło ciepłego ramienia, podświadomie lgnęła do jedynej osoby, która mogłaby wyciszyć jej lęk. Śpiący Alex. Przez te dni regularnie oswajała go ze swoim dotykiem. Dbała, aby wielokrotnie się go nie spodziewał bowiem celem jej było zasianie w jego myślach przeświadczenia, że gest pojawi się, gdy nie będzie się go spodziewać. Nawet teraz, tak straszliwie zmęczona, realizowała swój cel. Uczucie piasku pod oczami zniechęcało do zamknięcia powiek, które znowuż z trudem utrzymywała otwarte. Krótki szept zdradził jej, że i on pomyślał o rozłące. Co czuł? Nie potrafiła określić, nie widziała jego twarzy. Zaproszona do ugrzanej kołdry, ochoczo przysunęła się, cicho wzdychając z ulgi kiedy tylko materiał opadł na jej ciało. Otoczona zewsząd miłym zapachem i ciepłem od razu uspokoiła swe myśli. Położyła się na boku, aby widzieć jego profil i uchylone powieki.
- Spotkajmy się nawet gdy będziemy zapracowani.- poprosiła cicho i chwilę później przytuliła czoło do jego gorącego ramienia. Miała zziębnięte policzki, nos i dłonie od nocnego bosego spacerowania. Zadrżała od różnicy temperatur. Muszą popracować nad powrotami.
- Obiecasz?- pytała ledwie słyszalnie, obejmując jego rękę swoją i przytulając się do ramienia. Nie otwierała oczu, chcąc nasycić się ciepłem, zapachem, obecnością. Grała na zwłokę, próbowała opóźnić moment pobudki i konieczności szykowania się do wyjazdu.
Powrót do góry Go down


Alexander D. Voralberg
Alexander D. Voralberg

Nauczyciel
Wiek : 39
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 198
C. szczególne : wysoki i wychudzony | blady | blizny wokół ust i na twarzy | nienaturalnie białe oczy i mogące wywołać niepokój spojrzenie
Dodatkowo : Bezróżdżkowość
Galeony : 1309
  Liczba postów : 2287
https://www.czarodzieje.org/t17470-alexander-d-voralberg
https://www.czarodzieje.org/t17584-poczta-alexandra#493071
https://www.czarodzieje.org/t17573-alexander-d-voralberg
https://www.czarodzieje.org/t18552-alexander-d-voralberg-dzienni
Salon z kuchnią - Page 5 QzgSDG8




Gracz




Salon z kuchnią - Page 5 Empty


PisanieSalon z kuchnią - Page 5 Empty Re: Salon z kuchnią  Salon z kuchnią - Page 5 EmptyCzw Sie 19 2021, 23:08;

Wiedział, że Sam miała zapędy samobójcze, ale w ostatnim czasie bardzo wyraźnie dała mu o tym znać, kiedy przez cały tydzień próbowała przypomnieć mu jak to jest poczuć jej dotyk. Z jednej strony był jej za to bezwzględnie wdzięczny, naprawdę nie chcąc mieć przed nią żadnych oporów. Była dla niego przyjaciółką, zwykłe przytulenie czy inne ludzkie gesty nie mogły odbywać się w atmosferze jego strachu i niechęci. Z drugiej strony momentami miał ochotę ją za to udusić, szczególnie kiedy robiła to bardzo niespodziewanie. Dosłownie. Wyskakiwała jak filip z konopi i przytulała go bądź zaczepiała. Doprowadzała go do szewskiej pasji, ale Alexander miał to do siebie, że był nad wyraz cierpliwy. A już szczególnie do niej.
  - Obiecuję. Nie dam Ci drugi raz tak łatwo odejść. – stwierdził wyrzucając słowa w ciemność i patrząc w sufit. Próbował dostrzec tam wszelkie nierówności i zagłębienia, ale w mroku było to niezauważalne. Byli czarodziejami, a nie kotami, nie potrafili widzieć w nocy. Cholerne sufity. Tak czy siak myślał teraz nad tym jak prosto wtedy się rozstali, czy też może jak duża logika odgrywała wtedy rolę. Chcieli pozwolić się sobie realizować, spełniać swoje marzenia, a razem raczej nie mieli na to szans i tak, wciąż się kochając musieli od siebie odejść. Z perspektywy czasu z pewnością rozegraliby to inaczej.
  Czuł jak coraz bardziej się do niego przybliżała, ale nie oponował. Jej twarz i dłonie były przyjemnie chłodne dla jego wiecznie rozpalonego ciała. Wysunął jednak po chwili rękę z jej uścisku, tylko po to, aby wyciągnąć ją za jej sylwetkę i pozwolić jej przytulić się jeszcze bardziej i objąć jej sylwetkę. Zacisnął palce w jej (swoim) miękkim szlafroku. W pewien sposób pragnął tego kontaktu i nie mógł się powstrzymać, aby tego nie zrobić. Wciąż nie wierzył, że tu była i leżała tuż obok niego po tylu latach. Nie wierzył w przeznaczenie, ale los to jednak był złośliwą mendą.
Powrót do góry Go down


Samantha Carter
Samantha Carter

Nauczyciel
Wiek : 36
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 172
C. szczególne : Zapach anyżu i słodkich migdałów, wysokie obcasy, chłodny odcień oczu, czarny pierścionek zaręczynowy na palcu serdecznym;
Galeony : 110
  Liczba postów : 256
https://www.czarodzieje.org/t20633-samantha-carter#653602
https://www.czarodzieje.org/t20635-lotta#653650
https://www.czarodzieje.org/t20634-samantha-carter-kuferek#653603
Salon z kuchnią - Page 5 QzgSDG8




Gracz




Salon z kuchnią - Page 5 Empty


PisanieSalon z kuchnią - Page 5 Empty Re: Salon z kuchnią  Salon z kuchnią - Page 5 EmptyPią Sie 20 2021, 09:31;

Liczyło się, że teraz się nie odsunął. Być może to wina zaspania, a być może po tych paru dniach wyrobił sobie pewną odporność na odruch ucieczki przed nagłą obecnością. Teraz nie przyszła z powodu oswajania go ze sobą, a z potrzeby. Wiedziała, że własny lęk zostanie uciszony gdy tylko uzyska od Alexa zrozumienie. Nic nie mogła poradzić, że wciąż kojarzył się jej z bezpieczeństwem i spokojem. Podniosła nań zaskoczone spojrzenie, gdy zabierał ramię, a gdy ją objął przysunęła się bliżej, kładąc głowę na jego barku, a dłoń przy obojczyku. Wtuliła się w niego i zamknęła oczy, czując jak wszelkie troski nocy przemijały.
- Będę do ciebie wracać.- szepnęła sennie, mając na myśli spotkania w środku tygodnia, byleby podtrzymać bliskość. Po tylu latach rozłąki wciąż czuła wobec niego ogromną dozę ciepła i czułości. Z zapartym tchem słuchała jego spokojnego oddechu, co stało się nie tylko jej kołysanką, ale też melodią we śnie. Nie zauważyła kiedy rozluźniła się i zasnęła, a spała bardzo głęboko.

Nie miała pojęcia która jest godzina acz promienie słońca wpadające przez okno prosto na jej twarz, skutecznie wytrącały ją ze snu. Zapach świeżo parzonej kawy, dobiegające zza okna ćwierkanie ptaków i ta świadomość wybudzania się były miłym początkiem dnia. Pomimo zaspania zdawała sobie sprawę gdzie leży, jak i również fakt, że nie wyczuwała pod ręką ciepłej sylwetki Alexa. Przerzuciła się na drugi bok i szukała go dłonią pośród kołdry i poduszek jednak napotkała pustkę. Niemożliwe, aby miała przeoczyć dwumetrowego mężczyznę. Otworzyła oczy i upewniła się, że leży sama. Cicho westchnęła z żalu. Podniosła głowę i zerknęła w kierunku kuchni, odnajdując zgubę. W trakcie nocy jej miedziane włosy rozwarstwiły się na naelektryzowane strąki, a ukradziony alexowy szlafrok zsunął się z ramienia. Nawet się nie poprawiała. Roztarła knykciami powieki, usiadła, ziewnęła i przeciągnęła się, prostując stawy i kości. Tyle nocy "straconych" w jego łóżku skoro mogła tutaj, obok niego. W końcu się wyspała.
- Dzień dobry?- odchrzkąknęła i wygramoliła się spod kołdry, zostawiając ją póki co w skandalicznym pognieceniu. Na boso doczłapała do kuchni i zatrzymała się się nagle, kiedy jej wzrok napotkał jego rozpiętą koszulę, odsłaniającą bliznę na klatce piersiowej. Nie mogła ukryć, że ten widok robi na niej wrażenie. Tak przystojny mężczyzna w wielkim domu, a ona spała tuż obok niego i wyszła z łóżka w stanie nienaruszonym. Cóż. Potrzebowała krótkiej chwili, aby uświadomić sobie, że to nie sen. Na jej ustach wykwitł uśmiech.
- Mam nadzieję, że ta rozpięta koszula to nie moja sprawka.- zaśmiała się i podeszła do niego, aby dostarczyć mu poranną dawkę oswajania się z dotykiem. Zadarła głowę kiedy stanęła pół metra przed nim.
- Wyspany?- zamiast nagabywać go buziakiem, pogładziła palcami bok jego szyi, a następnie kawałek ramienia, w które się wtulała większość nocy. Chwilę później uruchomiła ekspres do kawy, darując mu tortury w zamian za to, że w nocy jej nie wygonił. Póki co nie mogła pozbyć się senności z powiek, a więc oparła dłoń o blat i z opóźnieniem podstawiła pod ekspres duży kubek.
Powrót do góry Go down


Alexander D. Voralberg
Alexander D. Voralberg

Nauczyciel
Wiek : 39
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 198
C. szczególne : wysoki i wychudzony | blady | blizny wokół ust i na twarzy | nienaturalnie białe oczy i mogące wywołać niepokój spojrzenie
Dodatkowo : Bezróżdżkowość
Galeony : 1309
  Liczba postów : 2287
https://www.czarodzieje.org/t17470-alexander-d-voralberg
https://www.czarodzieje.org/t17584-poczta-alexandra#493071
https://www.czarodzieje.org/t17573-alexander-d-voralberg
https://www.czarodzieje.org/t18552-alexander-d-voralberg-dzienni
Salon z kuchnią - Page 5 QzgSDG8




Gracz




Salon z kuchnią - Page 5 Empty


PisanieSalon z kuchnią - Page 5 Empty Re: Salon z kuchnią  Salon z kuchnią - Page 5 EmptyPią Sie 20 2021, 22:18;

  Nawet nie wiedział, kiedy zasnął. Sam nie wiedział czy była to po prostu kwestia wybudzenia go i trwającego zaspania, czy stał za tym fakt, że była tuż obok niego. Wiedział jednak wręcz na pewno, że naprawdę to był jeden z najlepszych jego snów od dłuższego czasu i bynajmniej nie była to kwestia wyłącznie amuletu spoczywającego na jego szyi. Otworzył oczy kilka godzin po ich nocnej pobudce i choć była to późniejsza pora niż zwykle się budził, to jednak wciąż było wcześnie rano. Nabrał powietrza do płuc i delikatnie się przeciągnął, czując nieznajomy ciężar tuż obok – całkowicie zapomniał, że Carter przyszła do niego w nocy. Kątem oka zerknął w kierunku balastu i uśmiechnął się mimowolnie widząc jej śpiącą sylwetkę. Dopiero teraz przypominał sobie, bardzo powoli zresztą co działo się w nocy – i choć nie było w tym żadnych fajerwerków, to i tak wywołało to dziwne ciepło w jego wnętrzu.
  Ostrożnie, aby jej nie obudzić, wysunął swoje ramię spod niej (obudził się dokładnie w tej samej pozycji, w której zasnął, ona zresztą też) i odsunął się kilka centymetrów. Przeciągnął się raz jeszcze, porządniej, czując jak jego mięśnie wracają do codziennej sprawności. Przewrócił się na brzuch i podparł głowę na ramieniu, przez chwilę przyglądając się towarzyszce tej nocy i jakkolwiek to nie brzmiało, tak do niczego przecież nie doszło. W końcu dzisiaj miał znów zostać sam i choć nie był to stan permanentny, jeśli o nią chodziło, tak jednak w pewien sposób go to bolało. Chciał, aby została. Bardzo.
  Uśmiech z jego twarzy zniknął, kiedy zdał sobie sprawę, że chyba nie powinien tak się zachowywać. Oczywiście cieszył się niezmiernie, że na powrót ją zobaczył i że wróciła, niemniej czy nie było to nie fair wobec Éléonore? Rozstali się całkiem niedawno, bo ile… minęły może ze cztery miesiące. I choć w istocie w teorii nie łączyło ich na tę chwilę nic poza przyjaźnią, to jednak odczuwał dziwne wrażenie, że chciałby od Samanthy czegoś więcej. Był jednak Alexem i nie byłby sobą, gdyby nie przechodził tego typu rozterki. Oczywiście miał w świętym poważaniu co by pomyśleli sobie o tym inni i jakby na to zareagowali, Ci, którzy go znali wiedzieli, że nie był typem, który zmieniał kobiety jak rękawiczki. Problem był taki, że obie były wyjątkowe i tak szybka zmiana wywoływałaby w nim wyrzuty sumienia i brak poczucia przyzwoitości. Delikatnie usunął kosmyk włosów z jej twarzy, dając sobie jeszcze moment na patrzenie na nią.
  - Znowu wywracasz mój świat do góry nogami Carter. – powiedział bardziej do siebie niż do niej i pokręcił głową, unosząc się z miejsca i idąc na górę. Przygotował sobie rzeczy i wziął szybki, poranny prysznic, aby na powrót zejść na dół i wstawić sobie kawę. Zerkał przy tym na Samanthę, która najwyraźniej nie miała zamiaru wstawać tak szybko, a i on nie miał zamiaru jej budzić. Ledwo upił pierwszy łyk, kiedy okazało się, że dziewczyna już nie spała. Zwrócił na nią swoje spojrzenie i uniósł kącik ust do góry, odpowiadając jej przywitaniem. Zerknął na swoje ubranie dopiero, kiedy zwróciła mu uwagę, wcześniej w ogóle nie zauważając jak bardzo niedbale zapiął koszulę.
  - Spałem bez i to też nie Twoja sprawka. – lubił się z nią droczyć i to bardzo, ale mimo wszystko zapiął się pod szyję tak jak to zwykle miał w zwyczaju, aby ukrywać swoje ciało przed wzrokiem ciekawskich ludzi. Ona zdaje się i tak znała je na pamięć, a przynajmniej tę trzynaście lat młodszą wersję. – Owszem, a Ty? Wyglądasz jakbyś chciała pospać jeszcze kilka godzin.
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Salon z kuchnią - Page 5 QzgSDG8








Salon z kuchnią - Page 5 Empty


PisanieSalon z kuchnią - Page 5 Empty Re: Salon z kuchnią  Salon z kuchnią - Page 5 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Salon z kuchnią

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 5 z 7Strona 5 z 7 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Next

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Salon z kuchnią - Page 5 JHTDsR7 :: 
Dolina Godryka
 :: 
Domy i mieszkania
 :: 
Rezydencja Voralberga
-