Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Palarnia

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 2 z 2 Previous  1, 2
AutorWiadomość


Dreama Vin-Eurico
Dreama Vin-Eurico

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 185 cm
C. szczególne : Wyjątkowo szczupła, posiada kilka drobnych tatuaży, kolczyk w nosie.
Galeony : 84
  Liczba postów : 665
https://www.czarodzieje.org/t13697-dreama-vin-eurico
https://www.czarodzieje.org/t14451-dramatyczne-listy
https://www.czarodzieje.org/t13852-dreama-vin-eurico
Palarnia - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Palarnia - Page 2 Empty


PisaniePalarnia - Page 2 Empty Palarnia  Palarnia - Page 2 Empty22.08.17 22:06;

First topic message reminder :


Palarnia


Małe, wręcz klaustrofobiczne pomieszczenie. Zamknięte dla uczniów oraz pracowników Hogwartu.
W środku znajduje się wiele mięciutkich poduszek do siedzenia, które miały zastąpić zbędne meble oraz mały i bardzo niziutki stolik. Jeśli któraś z osób przebywających w pomieszczeniu pomyśli o popielniczce albo zapalniczce — to ta pojawi się na stoliku dokładnie przed nim.
Do końca nie wiadomo, w jakim stylu zostało urządzone pomieszczenie. Najbardziej prawdopodobne jest, że właściciel hotelu zebrał wszystkie rzeczy nie do pary i powrzucał je do pokoju, by chociaż w niewielkim stopniu stanowiły całość. Stąd dywany na ścianach, które swoim umiejscowieniem kojarzą się raczej z Rosją niż z Grecją czy ogrom poduszek — każda z innego kompletu.
Najważniejsze jest jednak to, że jest cicho, ciepło i przytulnie, a pomieszczenie zostało wyciszone magią, tak by czarodzieje, którzy zjawili się tutaj by po delektować papierosem, mogli ze sobą w spokoju porozmawiać.




Ostatnio zmieniony przez Dreama Vin-Eurico dnia 23.08.17 20:27, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Boo E. A. Runner
Boo E. A. Runner

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 10%
Galeony : 60
  Liczba postów : 214
http://czarodzieje.my-rpg.com/t14963-boo-e-a-runner#398619
http://czarodzieje.my-rpg.com/t14971-peek-a-boo
http://czarodzieje.my-rpg.com/t14970-boo-e-a-runner
Palarnia - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Palarnia - Page 2 Empty


PisaniePalarnia - Page 2 Empty Re: Palarnia  Palarnia - Page 2 Empty25.08.17 20:23;

Na szczęście nie uczestniczył w jakże zażartej dyskusji dotyczącej stanu skupienia spermy, mógł zatem starać się to wszystko ignorować. Kompletnie nie rozumiał jak ten temat wypłynął i wolał nie wiedzieć - ogólnie, nie chciał się w to zagłębiać. O wiele fajniejszym zajęciem było podziwianie wzorków na ścianach, o. Rejestrował tylko pobieżnie przebieg rozmowy, zerkając ewentualnie na swojego kuzyna, który w niej uczestniczył. Jakoś tak automatycznie zwracał na niego większą uwagę - to chyba dlatego, że po prostu go kojarzył.
Początkowo był pewny, że ta wzmianka o urodzinach jest głupim pomysłem, bo po co się z tym tak afiszować? Zaraz się uspokoił, że przecież wyszło to dość naturalnie i nikogo nie zmuszał do składania życzeń czy coś. Zupełnie się tego nie spodziewał... Zatem gdy doskoczyła do niego "ciocia Drama", sam również podskoczył w miejscu, wbijając w nią nieco przestraszone spojrzenie. Życzenia były bardzo miłe, buziaki jeszcze bardziej. Runner przez chwilę nie miał pojęcia co się dzieje, ale spoko, jego ciałko samo reagowało. Mógł się pochwalić bardzo eleganckimi rumieńcami!
- Wow. Dzięki - wyszczerzył się radośnie, pozwalając aby wcisnęła mu trzy skręty, o których wypaleniu nie był w stanie nawet myśleć. Cały czerwony, zakłopotany i ciutek obśliniony przez kochaną cioteczkę, siedział sobie tak i czuł, że humor to ma z każdą chwilą coraz lepszy. Skinął również głową tej rudej, co mu dała whisky, oraz do Fire. Trochę bardziej sceptycznie podszedł do toastu tego wielkiego gościa, który przed chwilą wyglądał, jakby chciał kogoś (albo wszystkich) zamordować. A potem odezwał się sam Ezra, idealnie w momencie, w którym Boo chował swój prezencik do kieszeni, raz jeszcze uśmiechając się do Dramy.
- Boo. - Poprawił go dość żałosnym tonem, bo kompletnie nie mógł przeżyć takiego przeinaczania jego imienia, a Clarke robił to już drugi raz! - To los jest złośliwy, czy po prostu ty? - Palnął bez zastanowienia, ale oczywiście wszystko żartobliwie i dalej z tym uśmiechem misiaczka. Gdyby blanta zaproponował mu ktokolwiek inny, z pewnością by odmówił... Ale kurde, chodziło o jego kuzyna, z którym tak strasznie chciał złapać wspólny język. Spojrzał na ten piekielny przedmiot z ogromną niepewnością i ostatecznie go przyjął, żeby faktycznie spróbować. Zaciągnął się, jak mu się zdawało, ostrożnie. W jednej chwili poczuł się tak, jakby ktoś go dusił - odniósł to w myślach do nieprzyjemnego symptomu chorobowego, podczas którego zaczerpnięcie powietrza zdaje się graniczyć z cudem. Krótko mówiąc, Boo oddał blanta tak szybko, jak tylko mógł, kaszląc i desperacko próbując złapać powietrze. - Dzięki - wydusił w końcu, mając ochotę zapaść się pod ziemię. Serio, gdyby ktoś siedział bliżej, dostrzegłby łzy zażenowania (i spowodowane dymem i krztuszeniem się) w jego oczach. Przeżywał jakiś totalny rollercoaster emocji, raz się ciesząc i niemal skacząc pod sufit, a potem czując się tragicznie. Za dużo się, cholerka, działo na tej imprezie. Jego kuzyn leżał oparty o jakiegoś gościa (skończył już gadać o spermie, to chyba dobrze?), ciocia Drama siedziała na kolanach jakiegoś gościa, ciocia Panda sobie radośnie paliła, Fire po prostu miała whisky... No i reszta też coś robiła, ale albo nie znał ich imion, albo zaczął się już gubić i nieszczególnie ogarniał co i jak.
I jeszcze do Franka zwróciła się najpiękniejsza dziewczyna na tym świecie i tak, z pewnością mogła być marzeniem Boo.
Powrót do góry Go down


Maximilian T. Fairwyn
Maximilian T. Fairwyn

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 28
Czystość Krwi : 90%
Galeony : 140
  Liczba postów : 286
https://www.czarodzieje.org/t14760-maximilian-t-fairwyn
http://czarodzieje.org/t14763-kuferek
Palarnia - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Palarnia - Page 2 Empty


PisaniePalarnia - Page 2 Empty Re: Palarnia  Palarnia - Page 2 Empty25.08.17 21:50;

Nie potrafił ukryć rozbawienia, kiedy Drama z takim zaangażowaniem mówiła o spermie. Z ustami schowanymi w jej bark, tłumił w sobie śmiech. Zdecydowanie była dużo bardziej zjarana od Anglika, bo jej filozoficzne rozkminy przyćmiewały wszystkich.
-Trochę przypał, bo gumki chyba przestałyby się sprawdzać – przewrócił lekko oczyma. Tak, musiał od siebie dorzucić ten komentarz. Wyglądał przy tym chyba na nieco zmartwionego. Utrata jedne z najpopularniejszych metod antykoncepcji mogłaby być bardzo bolesna.
Na moment zasłonił Ślizgonce dłońmi oczy. Na twarzy chłopaka pojawił się delikatny uśmieszek. Złożył na jej skórze dwa może trzy małe buziaki.
-Czy teraz to gra wstępna do gwałtu? – spytał, odsłaniając jej oczy. Dosyć skutecznie podważył jej ostatnie teorie. W końcu chyba tylko ona miałby okulary. Nie było też mowy o akcie zdrady, co najwyżej jakiś wielokąt.
-Bo nie pytałaś – zwrócił się do Gryfonki. W ogóle dlaczego wszyscy uważali, że są razem. No może nie licząc tego, że się tak zachowywali. W każdym razie była to chyba tylko wakacyjna przygoda i przynajmniej na razie żadne z nich nie myślało o tym długoterminowo. Jeszcze niedawno byli sobie kompletnie obcy, a teraz dobrze spędzali czas w swoim towarzystwie. Wkrótce ich drogi znowu się rozejdą. Anglik wyjedzie w poszukiwaniu nowych przygód i co wtedy?
No nieźle, w tej małe kanciapie nawet solenizanta znaleźli. Trochę kiepskie miejsce na urodziny, ale chłopak przynajmniej mógł mieć pewność, że nie zapomni swoich osiemnastych urodzin. Fajnie było mieć chyba tak mile wspomnienia. Fairwyn niespecjalnie przywiązywał uwagę do swoich. Czasem nawet zdarzało mu się o nich zapomnieć. W końcu co było fajnego w zmieniających się cyferkach przy wieku. Tylko przypominały, jak szybko ucieka młodość i nieubłaganie zbliża się dorosłe życie. Anglik zdecydowanie nie był jeszcze gotowy. Tak wiele było przed nim, tak wiele miał do zobaczenia.
-Stówka kolego – mruknął, kiedy Drama wstała by wycałować biednego chłopaka po całej twarzy. Nie narzekał, za bardzo bo w tym samem momencie obdarzyła go nieco innymi, równie przyjemnymi widokami. Nie krępował się zerkać na jej pośladki, nawet jeśli wiedział, że Leo uważnie się mu przyglądał. I tak dobrze, że powstrzymał się od klepania Ślizgonki. Z nieco głupawym uśmieszkiem na twarzy poczekał, aż dziewczyna wróciła na jego kolana.
-Pani prefekt wybaczy, postaram się być bardziej wyluzowany – odparł, drwiąco do rudowłosej Gryfonki – tej nieznajomej. Naprawdę informacja, którą dziewczyna podała nikogo tu nie interesowała. Czuła się z tego dumna? Nie potrzebowali tutaj prefekta, który w tym pomieszczeniu i tak nie miał żadnej władzy, tylko laski chętnej na imprezę. Super, że planuje odlecieć – tylko dla jej informacji, połowa ze zgromadzonych miała tutaj taki zamiar. Przewrócił delikatnie oczyma i ostatecznie skończył ze wzrokiem na Ślizgonce.
-Ej właśnie! Który którego tentego? W sensie w dupkę puka – wyskoczył z pytaniem do homoseksualnej pary jak Filip z konopi. Z błyskiem w oczach spojrzał na chłopaków. Naprawdę ciekawił go to. Nie, żeby miał jakieś wyjątkowe aspiracje w tej kwestii. Po prostu ciekawiło Fairwyna jak to u nich jest.
-A, Max jestem – jakoś tak dobrze mu się gadało i żartowało, że sam zapomniał się przedstawić. –Gryfon dla ścisłości i Fairwyn – dodał z lekkim uśmiechem. Nie były to informacje, które miał odmienić życie zebranych w palarni, ale celowo je dodał. Zabawne, że miał włosy w kolorze Slytherinu. Może jego zielony był troszkę bardziej intensywny.
Powrót do góry Go down


Bianca Zakrzewski
Bianca Zakrzewski

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 174cm
C. szczególne : veela vibe || zniszczone terpentyną dłonie umazane farbami
Dodatkowo : ćwierć wila
Galeony : 1327
  Liczba postów : 713
https://www.czarodzieje.org/t14411-bianca-zakrzewski?nid=3#381696
https://www.czarodzieje.org/t14416-bianca#381732
https://www.czarodzieje.org/t14414-bianca-zakrzewski
https://www.czarodzieje.org/t18447-bianca-zakrzewski-dziennik
Palarnia - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Palarnia - Page 2 Empty


PisaniePalarnia - Page 2 Empty Re: Palarnia  Palarnia - Page 2 Empty26.08.17 0:05;

To nie było całkiem normalne co się odwalało w tej małej kanciapie. Jeden się do drugiego kleił, no chyba, że Leo. On nie miał za bardzo wyboru i kleił się do każdego. Przerąbane być takim ćwierć olbrzymem co nie? Tak jak na początku kompletnie zlałam słowa Dramy, tak teraz słuchałam jej interesującego wykładu. Normalnie bym odpuściła, zwłaszcza, że obok siedział spięty Leo, ale właśnie kończyłam palić wesołego papierosa.
- Coś ty Drama. Wyobraź sobie, że potem coś takiego w tobie wybucha, a nie rozpuszcza. Normalnie by cię na strzępy rozerwało. – wtrąciłam swoje trzy grosze.
Nic nie miało sensu, ale w gruncie rzeczy kogo to obchodziło. Uniosłam tylko brwi na słowa Maxa. Kolego, uważaj, Leo jest przede wszystkim wielki. Już sam ten fakt powinien trochę odstraszać. Doszłam jednak do wniosku, że już nikt tutaj nie myślał całkiem trzeźwo. Nawet ten młody, który obchodził urodziny.
- Boo! – powiedziałam i się zaśmiałam, bo wyszło jakbym chciała kogoś przestraszyć. – Niech ci się marzenia pospełniają. – dokończyłam i posłałam mu całusa.
Nie miałam pojęcia czy korzystam z uroku czy nie. Było zabawnie, a dzięki temu w sumie mogło być jeszcze zabawniej. Nie byłam przyzwyczajona do narkotyków, a szczególnie do mieszania ich z alkoholem. Tak więc powstawała we mnie jakaś nowa mieszanka i chyba nikt nie mógł przewidzieć co z tego wszystkiego wyniknie.
Nie sądziłam, że moje słowa wzbudzą aż takie zainteresowanie moją osobą. A szczególnie stwierdzenie Fire. Pewnie miała rację. Znaczy się, czułam na sobie po prostu wzrok niemal każdego osobnika płci przeciwnej. Świetnie się bawiłam podchwytując wzrok osoby, która się akurat na mnie patrzyła. Merlinie, czemu ja częściej tego nie robiłam? Moje moralne zasady zostały schowane gdzieś głęboko, kiedy w rękę wpadł mi kolejny papieros. Nabrałam dymu do płuc i wypuściłam go niczym rasowy palacz.
Spojrzałam na Maxa kiedy zadał chłopakom pytanie. Nie żeby mnie to interesowało. Nawet w takim stanie chyba nie chciałam tego wiedzieć. Nie miałam im nic przeciwko, ale nie interesowało mnie życie łóżkowe nikogo w tym pokoju. No może z wyjątkiem mnie. To by było trochę dziwne gdybym miała gdzieś kto wyląduje w moim łóżku. Nie, to by było w sumie chore. Z drugiej strony całkiem ciekawe. Tylko potem zajdzie się w ciąże i teraz znajdź tego, który ci dzieciaka zmajstrował.
- A co Max, chcesz spróbować i nie wiesz od czego zacząć? – powiedziałam wlepiając wzrok w chłopaka, z którym wylądowałam w jednym pokoju. – Czyli Drama jednak odmówiła seksu, więc szukasz pocieszenia u kogoś z dormitorium?
Nie chciałam być ani złośliwa ani niemiła. Nie chciałam też wkurzać Leo. Tylko, że niekoniecznie nad sobą panowałam. Po tych słowach jednak na moją twarz wypełzł słodziutki uśmiech, więc liczyłam na to, że zadziała tak jak powinien.
- Leo, myślałam, że tylko Ezra jest obiektem twoich fantazji. – rzuciłam przypominając sobie, że chciałam pociągnąć ten temat.
To znaczy, w ogóle sobie przypomniałam, że cokolwiek do mnie mówił, więc wypadało mu odpowiedzieć.
Powrót do góry Go down


Frankie Mood
Frankie Mood

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 33
  Liczba postów : 35
http://czarodzieje.my-rpg.com/t14961-frank-edgar-mood
http://czarodzieje.my-rpg.com/t14980-befsztyk
http://czarodzieje.my-rpg.com/t14982-frankie-mood
Palarnia - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Palarnia - Page 2 Empty


PisaniePalarnia - Page 2 Empty Re: Palarnia  Palarnia - Page 2 Empty26.08.17 17:15;

Dynamika grupy zdecydowanie leżała poza jego umiejętnościami poznawczymi. Jasne, narkotyki i alkohol wcale ich nie wytężały, a wręcz przeciwnie. I tak, ostatnie co zarejestrował to Bu wchodzącego do pokoju. Potem siedział koło niego, a Drama walnęła jakimś dziwnym wykładem. Za bardzo nie wiedział, o co jej chodziło, zresztą nie bardzo też chciał słuchać. Nie musiał zresztą, a patrząc na miny niektórych zgromadzonych, jak Leo na przykład, chyba się cieszył, że jego uszy postanowiły wziąć sobie przerwę. Mimo tego, to było dość zabawne. No i poznał brata Dramatu. To znaczy, wreszcie się dowiedział, jak ma na imię. Czasem Drama wspominała o tylu ludziach i w ogóle, że ciężko było się połapać. Czy na przykład Max był tym przystojnym gryfonem, o którym pisała do niego w liście? Kto wie, kto wie. Tymczasem wszyscy zaczęli przytulać się i całować Bu. Nie bardzo wiedział dlaczego, ale z kontekstu wywnioskował, że miał urodziny. No, nie pozostawało nic innego, jak go szczerze wyściskać.
- NO STARY! JA WIEM, ŻE NIE ZNAMY SIĘ DŁUGO, ALE JESTEŚMY GENIALNIE REZONUJĄCYMI MORDKAMI, WIĘC ŻYCZĘ CI WSZYSTKIEGO, WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO! I OBYŚ ZAWSZE W ŻYCIU MIAŁ SIŁĘ, BY SIĘGNĄĆ PO TO, CZEGO PRAGNIESZ! - krzyknął, po czym uściskał go gwałtownie i złożył pocałunek na jego ustach. Nie jakiś długi, ale wystarczający, żeby choć poczuć ich smak. I albo był zbyt upojony, albo naturalnym smakiem warg Bu, był gorąc. - I JAK MÓWIĄ NASI PRZYJACIELE NA WSCHODZIE: NA ZDROWIE! - dodał po chwili, wznosząc butelkę, packa i co tam miał jeszcze na podorędziu, celem takiego wzniesienia toastu. No, wszyscy wiedzą chyba o co chodzi, prawda? Od tamtego momentu jakoś tak zaczął zwracać uwagę na te wszystkie rzeczy, których świadomie lub nie, był świadkiem. Tak, jakby marihuana zawierała jakieś substancje pobudzające, jak kawa. Albo ten dziwny biały proszek, którym kiedyś ktoś go poczęstował, kiedy Dramat zabrała go na imprezę.
Jego uwaga skupiona była teraz na wszystkich razem i każdym z osobna. Przyglądał się towarzystwu dokładnie, ale nie na tyle, by wzbudzić podejrzenia. No, z jednym wyjątkiem.
- Jesteś ćwierć, czy tylko półwiłą? Bo taką wiłą-wiłą, to nie jesteś, co nie? Czy nawet wiłą nie jesteś? W sensie, nie obraź się, ale faktycznie. Jesteś najładniejszą,
po Pandzie, dziewczyną w tym towarzystwie.
- Zagadnął pannę Zakrzewski, gdy ich spojrzenia jakoś tak przypadkowo się spotkały. W sumie, to odczuwał teraz chęć pogadania ze wszystkimi. Tylko jakoś tak musiał poczekać na swoją kolej. Nie chciał się bowiem wtrącać do rozmowy.
- Panda, właśnie! Co z naszym spacerem? W końcu nie wybraliśmy się. - zagadnął temat, ale szybko go uciął, może i dobrze(?). Jakoś tak, poczuł takie ukłucie w serduszku z niewiadomego powodu.




@Boo E. A. Runner @Bianca Zakrzewski @Pandora Maxwell @Dreama Vin-Eurico
Powrót do góry Go down


Dreama Vin-Eurico
Dreama Vin-Eurico

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 185 cm
C. szczególne : Wyjątkowo szczupła, posiada kilka drobnych tatuaży, kolczyk w nosie.
Galeony : 84
  Liczba postów : 665
https://www.czarodzieje.org/t13697-dreama-vin-eurico
https://www.czarodzieje.org/t14451-dramatyczne-listy
https://www.czarodzieje.org/t13852-dreama-vin-eurico
Palarnia - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Palarnia - Page 2 Empty


PisaniePalarnia - Page 2 Empty Re: Palarnia  Palarnia - Page 2 Empty26.08.17 20:39;

Pierwszy raz widziała Leo podenerwowanego. Wkurzał się, ale nigdy do takiego stopnia i nigdy, przez jakieś głupie pierdolety. Drama zmarszczyła mocno brwi i zrugała spojrzeniem brata. Zachowywał się jak hipokryta. Sam przeleciał połowę Hogwartu płci żeńskiej, a nie potrafił zaakceptować, że jego siostrzyczka może mieć chłopaka. I stosunek płciowy. Pomijając fakt, że nie dopuszczała do swojej głowy myśli o tym, że mogłaby JUŻ stracić dziewictwo z kimkolwiek. Nie była idiotką i z niczym się nie śpieszyła. Była ciekawa tych wszystkich doznań, chciała to poznać, ale nie teraz i na pewno nie z chłopakiem, którego znała od miesiąca. Mogli się całkować i być dla siebie czułymi, ale to wszystko było takie.. No właśnie, było, Dreama nie była w stanie stwierdzić jakie, bo nie byli parą, raczej dwójką osób, która pragnęła bliskości.
No, ale stwierdziła, że na razie nie powie słowa i będzie to wszystko obserwować z boku, a jeśli jej brat chociażby podniesie rękę na Maxa to sobie pójdzi i odezwie się do nich wtedy, gdy obaj przeproszą i się pogodzą. Dla niektórych takie zachowanie mogło być bezduszne i bezsensowne, ale równie bezsensowym było rozjuszenie i bicie bez podstaw.
Widziała, że Max prowokuje Leo i jest współwinny pogorszeniu humoru ćwierćolbrzyma i miała mu to za złe. Jedyne na co w tym momencie liczyła to to, że starszy gryfon nie zachowa się jak idiota i chociaż trochę się postara, bo po co psuć tak wspaniały wieczór.
Sytuacja rozwinęła się jednak nie pomyśli Dramy. Nie pomyślała o tym, że gdy będzie wycałowywać Boo, to jednocześnie wypnie tyłek prosto pod nos Maxa. Zapomniała, że na nim siedzi, bo tak wygodne było z niego krzesełko, ale przecież nie musiał się wgapiać. Ona by się nie wgapiała. Chyba. Dobra, wgapiałaby się tak samo bardzo, ale nie przy jego rodzeństwie. Nie przy starszy, bracie, który już wcześniej myślał o mordowaniu i paleniu wiosek.
Nie było wyjścia, jak spróbować jakoś załagodzić sytuację. Sięgnęła po blanta, odpaliła go i zaciągnęła mocno, po czym wpakowała go w usta Maxa i rzekła.
- Może jak się zjarasz to Cię nie zabije - powiedziała dużo ciszej, mając nadzieje, że nikt więcej nie usłyszy - Jak coś to powiem, że masz żółte papiery
To jednak nic nie dało, a Max zaczął gadać o seksie analnym pomiędzy dwoma facetami. Dreama wzdrygnęła się w sobie i mocno zmarszczyła brwi, jednak po chwili słowa starszego chłopaka wydały jej się tak durne, że wybuchła śmiechem. Nie mogła powstrzymać łez, które zaczęły napływać do oczu brunetki, jedyne na co było ją stać to złapanie za brzuch bolący od nagłej głupawki. Zaczęła się uspokajać to prawda, jednak gówno to dawało i ciąglę chichotała pod nosem. Zachowywała się jak jakaś wariatka i nie wiedziała co powoduje ten nagły wybuch. Może narkotyki, a może rozpacz - a rechot, który z siebie wydała był ostatnią oznaką wesołości, bo pewnie następnego dnia będzie musiała założyć barwy żałobne.
Już nie było czego ratować, więc z głupim uśmiechem na twarzy dodała.
- A co Max, zastanawiasz się którego wyrwać? - odwróciła twarz w jego stronę i znów tak, by tylko anglik usłyszał dodała - Jakie chcesz kwiaty na grobie, lilie czy może chryzantemy złociste w półlitrówce po czystej - marihuana, którą brunetka wypaliła chwilę wcześniej całkowicie zaczęła mącić w głowię, dlatego też już więcej nic nie mówiła. Zresztą nie wiedziała co więcej może wtrącić, nie była w stanie myśleć logiczne, a wszystkie punche, które miała w główce odleciały wraz z chęciami na cokolwiek. Wiedziała, że wysiedzi do końca, ale czy nie zaśnie? Nigdy nie wiadomo.
Powrót do góry Go down


Blaithin 'Fire' A. Dear
Blaithin 'Fire' A. Dear

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 160cm
C. szczególne : chuda, opaska na twarzy, blizny, tatuaż, zapach damasceńskich róż
Galeony : 1181
  Liczba postów : 3632
https://www.czarodzieje.org/t13638-blaithin-astrid-dear
https://www.czarodzieje.org/t13684-dziobek
https://www.czarodzieje.org/t13647-blaithin-astrid-dear
https://www.czarodzieje.org/t21155-blaithin-fire-a-dear-dziennik
Palarnia - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Palarnia - Page 2 Empty


PisaniePalarnia - Page 2 Empty Re: Palarnia  Palarnia - Page 2 Empty27.08.17 1:40;

Wszyscy byli ożywieni i każdy coś robił/mówił, więc naturalnie Fire nie nadążała za wyłapywaniem wszystkich słów, spojrzeń i gestów. W tym całym zamieszaniu jakimś cudem nie mogła zrozumieć tematów o których rozmawiali, ale zauważała pewne drobne, właściwie niewiele znaczące szczegóły. Chociażby takie, jak to, że w całym gwarze kompletnie nikt nie zwrócił uwagi na ton Maxa, jakim mówił do Fire. Nie spodziewała się tego, że odezwie się Ezra, ale zapisała to sobie w pamięci.
Najbardziej żarliwa była dyskusja o orgazmach, gumkach i spermie, więc Blaithin, nawet jeśli specjalnie zainteresowana tematem nie była, trochę się nasłuchała. Obserwowała Leo, a konkretnie emocje malujące się na jego twarzy. Potrafiła widzieć więcej niż przeciętny obserwator, ale wcale nie trzeba było wiele, żeby zrozumieć, że ćwierćolbrzym jest coraz bardziej rozzłoszczony. No ten wydziarany osobnik, którego imienia nie poznała, najwyraźniej prosił się o, delikatnie mówiąc, wpierdol. Fire dziwiła się, że Drama nie próbuje opanować swojego chłopaka. Usłyszała tylko, że coś do niego mruczy na ucho. Całe szczęście, że obok Leo były inne osoby, które skutecznie odwracały jego uwagę i dbały o to, żeby miał dobry humor. Blaithin oparła się o pufę, zapadając w jej miękkości i korzystając z tego, że odnalazła jeszcze odrobinkę miejsca, dzięki czemu odsunęła się od dwójki Gryfonów. Miała ochotę coś dowcipnie skomentować, ale zaraz zapomniała, co chciała powiedzieć, więc zajęła swoje usta sączeniem whisky.
- Czy tylko według mnie Olbrzyma lepiej byłoby porównać do chociażby lwa? - zapytała z taką miną, jakby poważnie się zastanawiała nad tym, do jakiego zwierzęcia podobny był Vin-Eurico. No ale z drugiej strony mysz kojarzyła jej się z czymś małym, słodkim i niegroźnym. Każdy, kto znał Leo mógł potwierdzić, że dwie z tych cech (zgadnijcie które) Gryfon posiadał. Gdyby nie była sobą, poklepałaby go jeszcze po plecach, gdy tak się zakrztusił.
Zwróciła uwagę na to, że Clarke dziwnie wymówił imię Boo i to, jak niesamowicie nieporadnie wyglądał chłopak próbując palić. Aż jej się dziwnie zrobiło na myśl, że ona od kilku lat paliła papierosy i nawet do głowy Fie nie przyszło, żeby w ogóle próbować je rzucić. Nie wiedziała co myśleć o tej niewinności, jaka biła od Boo.
- Raczej już nie urośnie. - skwitowała, bawiąc się nalepką na butelce. Rozumiała ten ból, w końcu sama była niziutka i drobniutka, więc automatycznie większość ludzi uważała, że jest słaba. - W sumie przydałby się jakiś eliksir na wzrost. I nie przejmuj się, złośliwość Clarke'a może być zarówno wyrazem niechęci, ale i sympatii.
Ogólnie to nie było zbyt dobre pocieszenie, ale też Szkotce nie zależało na tym, żeby Boo rzeczywiście czuł się lepiej. Skoro Leo spieszyło się do upicia się, Blaithin nie chciała być gorsza i wzięła kolejny łyk alkoholu, ocierając wierzchem dłoni usta. A i ogólnie jeśli chodzi o tę całą wzmiankę o prefektowaniu była odpowiedzią dla Mooda, nie żadnym chwaleniem się. Prowokowanie Fire nie było trudnym zajęciem aczkolwiek niektórzy nie posiadali do tego talentu, tak jak na przykład pan szukający zaczepki, który przedstawił się dopiero później.
Uniosła ręce w obronnym geście, kiedy zarówno Ezra, jak i Leo wyrazili swoją niechęć co do wspominania innych imprez. Zresztą, Blaithin i tak pamiętała tylko jakieś tam urywki. Prychnęła, gdy Gryfon zasugerował, że może zazdrościć. No co jak co, ale Obserwator to ją głównie wkurwiał, zwłaszcza kiedy niepochlebnie wyrażał się o przyjaciołach Szkotki. Kiedyś miała nawet ochotę go odnaleźć i powiedzieć, co sądzi o takim oczernianiu bliskich jej osób i wpieprzaniu się w ich życie. To, że w ostatnim numerze Liam padł ofiarą tylko podsycało złość dziewczyny.
- Czekam aż będę mogła sprzedawać twoje autografy. - rzuciła tylko, grzebiąc w swoich rzeczach. Przewróciła lekko oczami, gdy odezwał się Ezra. - Nie mogę się zdecydować, czy mnie to obrzydza czy bawi.
Posłała im cierpki uśmiech i wyciągnęła eliksir, który miał trochę umilić im zabawę. Fiolka mogła wystarczyć dla paru osób. Odkręciła ją i wlała do butelki whisky, po czym zamieszała lekko. W tym czasie ów zirytowany jej słowami pan znów się odezwał.
- Ja pierdolę. - parsknęła krótko śmiechem. Nic dziwnego, że spodobał się Dramie. Ale skoro pytał o takie rzeczy... Cóż, Drama, miej się lepiej na baczności. Zresztą, na miejscu Leo nie wiedziałaby czy sama nie puknęłaby "Maxa" po czymś takim. Najlepiej z piąchy między oczy, ale to była Fire - ona chętnie przywaliłaby wszystkim.
- Zakrzewski, spróbujesz? Uważaj, może być mocne. - Blaithin podsunęła ćwierćwili butelkę z eliksirem otwierającym zmysły wymieszanym z whisky pod nos.
Powrót do góry Go down


Leonardo O. Vin-Eurico
Leonardo O. Vin-Eurico

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 28
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : Ok. 222cm
C. szczególne : Wzrost; blizny na udzie i łopatce; umięśniony
Dodatkowo : animag (grizzly)
Galeony : 4467
  Liczba postów : 2204
http://czarodzieje.forumpolish.com/t13793-leonardo-ovidio-vin-eurico#365517
http://czarodzieje.forumpolish.com/t13807-love-letters#365644
http://czarodzieje.forumpolish.com/t13804-leonardo-ovidio-vin-eurico#365640
https://www.czarodzieje.org/t18322-leonardo-o-vin-eurico-dzienni
Palarnia - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Palarnia - Page 2 Empty


PisaniePalarnia - Page 2 Empty Re: Palarnia  Palarnia - Page 2 Empty27.08.17 2:09;

Spokojnie, Leo nie był święty i nawet takiego nie udawał. Zdarzało mu się poruszać równie głupie (a może i bardziej?) tematy, często nawet nie będąc pod wpływem jakichś środków psychoaktywnych. Wszystko jednak znowu sprowadzało się do tego, że Dreama była jego słabym punktem, tym jednym, przy którym faktycznie trzeba uważać. Wiele można było zrobić i Leo starał się nie skreślać ludzi, tylko jego siostrzyczkę trzeba było traktować jak aniołka. Jej nie mogło się stać nic złego. To ona miała być święta - choć jednocześnie życzył jej jak najlepiej i chciał, aby czerpała z życia mnóstwo przyjemności. Wewnętrzny konflikt narastał w nim z każdym wypowiedzianym słowem. Najgorszy w tym wszystkim był brak poparcia ze strony Ezry... A gdyby to była Felicity, hm? Dźgnął lekko chłopaka łokciem w żebra, chociaż musiał przyznać, że jego słowa trochę sensu miały. Ałć.
Partner Dreamy głównie jego chwilową złość zignorował, co jeszcze mniej spodobało się Leośkowi. Nie potrafił nawet dostrzec zagrożenia? Bo cholera, faktycznie go wszyscy rozpraszali i ratowali sytuację, ale to było to. Zagrożenie. Vin-Eurico mógł sobie żartować, mógł się śmiać i uśmiechać, ale koniec końców najbardziej lubił po prostu komuś przywalić. Robił się potulny jak baranek przy Ezrze, nie podniósłby ręki na żadną kobietę i hej, znalazłyby się całe zastępy ludzi, którym by złego słowa nie mruknął. Max niestety nie zaliczał się jeszcze do żadnej osoby, którą Leo w ogóle by sobie cenił. Jedynym powodem, dla którego nie został jeszcze siłą wyciągnięty z tej palarni, była Dreama. Gryfon szanował bardzo decyzje swojej siostry i aktualnie dawał jej znajomemu mnóstwo, mnóstwo kredytu zaufania. Teraz tylko czekać, aż cała cierpliwość się skończy albo zgubi. Wspaniałomyślnie dodam, że naskakiwanie na Fire to kiepski pomysł, jeśli chce się mieć dobre relacje z Leo.
- Od razu lepiej, Płomyczku - mruknął z zadowoleniem. Tak, mógł być lwem, to mu się całkiem podobało. Od razu przypominał mu się jego grzywiasty znajomy z safari, którego nie tak dawno odwiedził. Kochany staruszek. Leo był słodki jak myszka, ale potrafił być groźny i, tutaj można zebrać parę opinii, nie był mały.
Dobra, szczerze? Wzrost tego dzieciaka (tfu, osiemnastolatka) kompletnie go nie obchodził. Rozbawiło go za to przejęzyczenie Ezry, w którym wyczuł coś niemalże złośliwego. Oj, doskonale wiedział, że Krukona takie poprawianie tylko podpuszcza. Początkowo chciał być nazywany Leo, nie? A tu dupa, jest Leonardo i tyle. I jeszcze, to już w ogóle okrutne ze strony Ezry, całkiem to polubił. Nic nie powiedział, bo młody musi się sam nauczyć, jak obronić przed tego typu wredotami. Dodatkowo rozproszył do partner Dreamy, gapiący się na jej zgrabne kształty. Leo nie był w stanie tego zignorować, nie tak w pełni - wykorzystał zatem fakt, że jest kurde wielki. Wyciągnął się nieco i bez większego problemu kopnął - nie, nie kopnął, szturchnął - nogą chłopaka w biodro, idealnie w momencie, w którym Ślizgonka nie mogła tego dostrzec (w końcu obcałowywała Boo!). Nie był to mocny gest, a wręcz zaskakująco delikatny. Wraz z ostrzegawczym spojrzeniem i łagodnie sympatycznym uśmiechem po prostu zaznaczał stanowisko Leo w kwestii relacji Dreamy i Maxa.
- Bawi - poinformował Blaithin, bo w sumie niewiele miała do powiedzenia, on ze strony przyjaciółki wymagał bezgranicznego wsparcia i tyle. Co więcej, wiedział, że mu je ona oferuje - tylko kłapie tą swoją lwio-tygrysią paszczą. - Z tobą wszystko, słońce - zapewnił jeszcze swojego chłopaka, ciekaw, co też mogliby zrobić, aby przypodobać się Obserwatorowi.
Zanim dał radę zebrać myśli (co było trudne po wypiciu takiej ilości metaxy), głos znowu zabrał Max. Leo w pierwszej chwili spojrzał na niego zupełnie bez zrozumienia, nie mogąc uwierzyć, że gość serio zadał takie pytanie. Gdy sens wypowiedzi w końcu do niego dotarł, po prostu wybuchnął szczerym śmiechem. No coś takiego? I to przy jego małej siostrzyczce? Nie udało mu się dojść do głosu, bo do rozmowy wtrąciło się parę osób, jeszcze bardziej ćwierćolbrzyma rozśmieszając. Chichrał się niewiele mniej niż Dreama.
- Słuchaj, stary, ja ci się tutaj zwierzać nie będę, ale jak ci zależy, to mogę dać parę rad. Tylko wiesz, na osobności - uśmiechnął się szeroko. Następnie, mało kulturalnie postanowił zwrócić się po hiszpańsku do panny Vin-Eurico, nie dbając o to, czy ktoś tutaj ich ojczysty język zna. - Na trzeźwo jest równie głupi? - Zagadnął szybko, sympatycznie i z niesamowitą przyjemnością. Merlinie, jak on kochał hiszpański.
Trochę już mu wyleciało z głowy, że rozmawiał z Biancą o fantazjach. W chwili kiedy się do niego odezwała, akurat przywdziała najpiękniejszy uśmiech z możliwych. Leonardo był pewny, że czas zwolnił, aby mógł zachwycić się łagodnym trzepotaniem jej długich rzęs. W tej jednej chwili, gdy patrzyła na niego, gdy wypowiadała jego imię... Nic innego się nie liczyło. Złapał jej rękę i przyciągnął dziewczynę nieco do siebie, czując przerażającą suchość w gardle. Przechwycił na parę sekund butelkę Fire, nie będąc w stanie w ogóle myśleć o dolanym tam eliksirze. Whisky rozlała się po jego podniebieniu, podczas gdy zmysły zaczęły wariować... Pozbył się szybko napoju, z powrotem łapiąc blondynkę.
- Bianca... - Pokręcił głową z niedowierzaniem, przykładając jej dłoń do swojej klatki piersiowej, aby mogła wyczuć rytm bijącego szybciej serca. Leo nigdy nie zastanawiał się, czy jest bardziej czy mniej podatny na uroki wili, ale jedno było pewne - gdy zwracała się do niego bezpośrednio i poruszała tematy fantazji, nie był w stanie po prostu się oprzeć. I nawet teraz, gdy drugą ręką obejmował Ezrę, czuł się tragicznie rozdarty i oszołomiony czarem Zakrzewskiej. - Dla ciebie zawsze znajdę czas i miejsce, wiesz? - Dodał, chociaż miało to niezbyt pewny ton. W końcu podświadomie wyczuwał, że coś jest nie w porządku, nie?
Powrót do góry Go down


Ezra T. Clarke
Ezra T. Clarke

Nauczyciel
Wiek : 27
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 182 cm
C. szczególne : Szczupła, nawet lekko umięśniona sylwetka, zawadiacki uśmiech, zapach Merlinowych Strzał i mięty, znamię w kształcie kruka na łopatce
Galeony : 6236
  Liczba postów : 3387
https://www.czarodzieje.org/t13332-ezra-thomas-clarke
https://www.czarodzieje.org/t13336-eureka
https://www.czarodzieje.org/t13338-ezra-clarke
https://www.czarodzieje.org/t19322-ezra-t-clarke-dziennik
Palarnia - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Palarnia - Page 2 Empty


PisaniePalarnia - Page 2 Empty Re: Palarnia  Palarnia - Page 2 Empty27.08.17 13:03;

Temat narzucony przez Dramę ostatecznie został porzucony i może to i dobrze. Ezra nie miał ochoty zbierać więcej dźgnięć od Leo, bo w gruncie rzeczy sprawa nie była aż tak interesująca. Priorytety, moi drodzy.
 Kiedy Fire rozprawiała na temat tego, czy zamiast myszki nie lepszy byłby jednak lew, Ezra całą swoją uwagę dawał Boo, więc niestety nie miał szans nawet dostrzec żadnego niesamowitego podobieństwa między Vin-Eurico i tym dużym kotem.  
- No już, zdarza się, pierwsze koty za płoty - rzucił pocieszająco, faktycznie zaraz odbierając mu blanta i upewniając się, czy wszystko gra. Chciał zrobić coś miłego, a nie doprowadzić Boo do stanu duszności. Jego postępek niknął jednak przy zachowaniu Mooda, który dosłownie rzucił się na dzieciaka. Ezra aż się zakrztusił, widząc, że chłopak składa na ustach Boo pocałunek - no, teraz to świeżo upieczony osiemnastolatek z czystym sumieniem mógł im schodzić na zawał. Swoją drogą Ezra i tak był pełny podziwu, że Runner jeszcze nie nawiał, biorąc pod uwagę zachowanie całej ten bandy. Chłopak będzie miał uraz na najbliższy czas.
- Hej, nie zdradzaj moich sekretów - oburzył się ze śmiechem w stronę Fire, bo nieładnie było dawać Boo nadzieję, że Ezra poprzez nieodpowiadanie na listy i rzucanie miłych komentarzy w nieprzyjemnym tonie, wyrażał swoją sympatię dla niego. A osiemnastolatek był tak niewinny i ufny, że faktycznie mógłby w to uwierzyć. To, że Ezra niespecjalnie marzył o bliskiej relacji z kuzynem, nie znaczyło, że chciał go dodatkowo zwodzić.
Ezrze umknęła chwila, w której Leo kopnął - znaczy szturchnął - partnera Dramy, natomiast nie umknęło mało dyskretne pytanie Maxa. Wyrwało mu się trochę oszołomione, ale przede wszystkim rozbawione parsknięcie. No bo rozumiał, zioło ziołem, alkohol alkoholem, ale... Wow. Nie wiedział jakiej reakcji spodziewać się po Vin-Eurico i zastanawiał się, czy w razie czego powinien go powstrzymywać... Okazało się jednak, że niechęć do Maxa nie była aż tak ogromna, a Leo wybuchnął po prostu gromkim śmiechem. Ezra, prawie całkowicie przyklejony plecami do klatki piersiowej Leo, poczuł jak jego własne ciało rezonuje pod wpływem tego śmiechu. To było dosłowne przejmowanie reakcji od jego chłopaka.
- Ale jeśli jesteś zainteresowany praktyką to niestety nie ten adres. - dodał, sam będąc ciekawy, jakimi radami mógłby sypnąć Leonardo.   - Ten tu jest zaklepany - Uśmiechnął się do chłopaka, a potem przyszło mu do głowy, że powinien to przypieczętować, więc przechylił się w stronę szyi Vin-Eurico, przejeżdżając językiem po jego skórze. - Poprzez polizanie. Nieodwołalnie.
Ach, tak, to on coś mówił o byciu grzecznym publicznie?
Ezra czasami zapominał, że ojczystym językiem Leo wcale nie jest angielski, tylko hiszpański. Chłopak radził sobie naprawdę dobrze jak na obcokrajowca, a Ezra do jego specyficznego akcentu zdążył się już przyzwyczaić. Teraz jednak wpatrywał się w chłopaka jak zaczarowany, zdając sobie sprawę, jak bardzo nie doceniał jego znajomości tego języka. (Co z tego, że nie miał pojęcia co powiedział chłopak. Brzmiało pięknie) Chciał już się wyciągnąć, żeby szepnąć mu na ucho swoje przemyślenie na ten temat, ale dalsze wydarzenia mu w tym przeszkodziły. Ze zdziwieniem obserwował to, jak Leonardo wychyla się w stronę Bianci, a potem - o zgrozo - chwyta ją za rękę i przykłada ją sobie do serca.
Przepraszam, kurwa, co?
Ugryzł się w język, pozwalając Gryfonowi dokończyć swoją myśl. Na niego zjawiskowe piękno Bianci w tym momencie nie działało, ponieważ jedyną osobą, na którą patrzył był teraz Leo i wszyscy inni w tym jednym momencie stali się jedynie nieistotnym tłem. Kiedy jednak strącał dłoń dziewczyny i kiedy wsunął palce we włosy Gryfona, żeby jednym mocnym (i bolesnym, proszę) szarpnięciem zwrócić jego twarz w swoim kierunku, wydawał się być zadziwiająco spokojny.
- Powtórz proszę, dla kogo zawsze znajdziesz czas i miejsce, Leonardo? - zapytał z pozoru łagodnie, utrzymując na ustach minimalny uśmiech, jakby do tej sytuacji wcale nie przywiązywał aż tak dużej wagi, traktując ją jako żart jego chłopaka. W oczach Krukona czaiła się jednak pewna ostrość i Gryfon, tak dobrze znając Ezrę, powinien zauważyć, że daleko mu do zadowolenia. Dłoń Ezry w dalszym ciągu znajdowała się we włosach Leonardo i Clarke nie omieszkał tego faktu nie wykorzystać na swoją korzyść, wiedząc jak podatny na to jest Leo. Bardzo delikatnie okręcał sobie jego kosmyki wokół palców, po czym na krótką chwilę za nie pociągał, na tyle, by chłopak nie odczuwał bólu, ale skupił na tym dotyku swoją uwagę. - I lepiej dobrze przemyśl swoją odpowiedź.
Powrót do góry Go down


Boo E. A. Runner
Boo E. A. Runner

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 10%
Galeony : 60
  Liczba postów : 214
http://czarodzieje.my-rpg.com/t14963-boo-e-a-runner#398619
http://czarodzieje.my-rpg.com/t14971-peek-a-boo
http://czarodzieje.my-rpg.com/t14970-boo-e-a-runner
Palarnia - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Palarnia - Page 2 Empty


PisaniePalarnia - Page 2 Empty Re: Palarnia  Palarnia - Page 2 Empty27.08.17 15:11;

Boo był już prawie pewny, że temat urodzin i życzeń pozostał za nimi, ale oczywiście się mylił. O ile proste słowa partnera cioci Dramy i pięknej blondynki nie wywarły na nim większego wrażenia (to jest, ucieszył się jak zawsze, ale to u niego nic nowego), o tyle ożywienie Franka nieco go przeraziło. Uśmiechnął się zaraz ciepło czując, że bardziej czerwony być już nie może. I tutaj Ślizgon postanowił pokazać mu, że się myli. Buziaczki Dreamy pozostały przeszłością, teraz na tapecie był całus od kumpla. Runner był zdecydowanie zbyt zszokowany, żeby jakkolwiek zareagować, tak więc tkwił po prostu w miejscu, mając wrażenie, że każda komórka jego ciała krzyczy spanikowana. Może i nie był to szczególnie długi czy namiętny pocałunek, ale jednak był, zaistniał, wpisał się w historię jako pierwszy.
- N-no... no dziękuję... - Wydusił z siebie po dłuższej chwili wewnętrznego panikowania. Znaczy, najprawdopodobniej było to również po nim widać, bo Boo nigdy najlepszy w ukrywaniu emocji nie był. Niepokoił się, że kurde, nie zna jakichś tradycji i zwyczajów, a takie obcałowywanie to rzecz normalna. Problem w tym, że na żadnym filmie takiego zachowania nie widział. W książkach również nie. Merlinie, jakie z niego było nieprzystosowane dziecko...
Nie wiedział czemu, ale poczuł jakąś magiczną więź z panią prefekt Gryffindoru, która chyba najlepiej odczytywała jego myśli. Dodatkowo o ile wpadła tutaj jak burza, do niego zwracała się zaskakująco łagodnie i kurczę, Boo już ją polubił.  Znaczy, każdego tutaj z miejsca lubił, ale rudowłosa jakoś tak się solidnie wybiła.
- Pozostaje mieć nadzieję - zaśmiał się cicho, pocierając kark z zażenowaniem. Wolałby urosnąć. Fire jako dziewczyna nie miała aż takiego parcia na bycie wysoką, podczas gdy jemu nieco bardziej to przeszkadzało. No chyba, że chciała zostać modelką! A była śliczna, więc to by jej pasowało. I w ogóle. - Nie przejmuję się - zaprotestował buntowniczo, żeby zaraz spojrzeć Ezrze prosto w oczy i pewniejszym tonem dodać - na szczęście jestem uparty.
To co tu się działo, to był jeden wielki armagedon, a Boo nie był przygotowany na to, żeby oglądać swojego kuzyna w tego typu sytuacjach. Nie, żeby miał coś przeciwko osobom homoseksualnym, bo tutaj zupełnie nie o to chodziło. Po prostu widział, że ten czuje się komfortowo wśród swoich znajomych, u boku swojego partnera... Żartując i w ogóle. Osiemnastolatek niemal zachłysnął się powietrzem, gdy w ogóle usłyszał pytanie wytatuowanego gościa. Czy to dobry moment, żeby dyskretnie się zawinąć? Chyba nie chciał słyszeć odpowiedzi. Właściwie, to zrobiło mu się trochę niedobrze... I znowu, tu wcale nie chodziło o Leo i Ezrę. Tu chodziło o samo wciśnięcie się w czyjeś grono. I poznawanie zbyt personalnych informacji, których poznawać chyba by nie chciał nawet, gdyby byli najlepszymi przyjaciółmi.
To ludzie rozmawiają na takie tematy?...
Boo po raz kolejny miał wrażenie, że serce mu się zatrzymało i to tak ostatecznie. Najpierw doskakiwała do niego nieznajoma Ślizgonka, później całował go kumpel, następnie kuzyn proszony był o opowiadanie o związku, a ostatecznie po prostu jawnie się obnosił ze swoim partnerem. Młodziak uciekł wzrokiem gdzieś w bok, czując się niewymownie niezręcznie. Nie mógł już po prostu dostać tego zawału i tyle? W tej chwili to już nawet nie zwrócił za bardzo uwagi na pytanie Franka skierowane do ślicznej blondynki. Wila czy też nie, Boo poważnie rozważał taktowną ucieczkę.
Powrót do góry Go down


Maximilian T. Fairwyn
Maximilian T. Fairwyn

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 28
Czystość Krwi : 90%
Galeony : 140
  Liczba postów : 286
https://www.czarodzieje.org/t14760-maximilian-t-fairwyn
http://czarodzieje.org/t14763-kuferek
Palarnia - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Palarnia - Page 2 Empty


PisaniePalarnia - Page 2 Empty Re: Palarnia  Palarnia - Page 2 Empty27.08.17 19:53;

Spojrzał pytająco na Leo, kiedy ten szturchał chłopaka w nogę. Zmarszczył lekko brwi, bo do końca nie rozumiał o co mu chodzi. Przecież nie wpatrywał się w dziewczynę z nosem prawie w jej pośladkach, tylko w miarę dyskretnie zerknął. Jakby jemu czasem oczy nie uciekały na kształty jego chłopaka. Chyba nie było to nic złego, a raczej wręcz przeciwnie. Instynktowny odruch każdego faceta. No, a przynajmniej tego hetero. Westchnął cichutko pod nosem i o dziwo nie skomentował tego w żaden sposób. Chociaż trzeba przyznać bardzo kusiło go, by zażartować z zaczepki ćwierć-olbrzyma.
-Serio, do Lwa? – parsknął, przewracając tylko oczyma. Nie znał za bardzo brata swojej partnerki, ale nigdy nie porównałby go do Lwa. Dziki kot pod żadnym względem nie pasował do ponad dwumetrowego chłopaka. –Raczej misia – szybko dodał, by rozwiać wątpliwości. Nawet potrafił wyobrazić sobie Leo w przebraniu takiego niedźwiedzia. Miły i puchaty, ale kiedy wstawał to potrafił być straszny. Dosyć urocza wizja, szkoda tylko, że Max należał do ludzi, którzy nie bali się wyzwań. Wytresowanie niedźwiedzia mogło wydawać się szaleństwem, a jednak istnieli tacy ludzie.
-Powiedz prawdę, że uciekłem z psychiatryka – odszepnął cicho do Dreamy. Na twarzy chłopaka zagościł szeroki uśmieszek. To brzmiało trochę strasznie, ale ta opcja była prawdopodobna i pasowałaby do dziewczyny. Nie, no dobra, nie przesadzajmy. Fairwyn nie robił, ani nie mówił nic dziwnego. Po co te wszystkie spiny?
-Obu – odparł cicho do Ślizgonki i cmoknął delikatnie ustami. –Sama mnie do tego zachęcałaś – dodał, zaciągając się blantem. W ogóle skąd on miał kolejnego w dłoni, skoro przed chwilą dopiero co skończył palić. Jakby jego obecny stan to było za mało.
-Powinnaś dobrze wiedzieć co na nim posadzić – mruknął rozbawiony z nieco przymrużonymi oczyma. Nie chodziło tutaj ani o lilie ani o chryzantemy. O kaktusy i inne pospolite rośliny też nie. To oczywiste, że na grobie Fairwyna powinna rosnąć jakaś mieszanka magicznych i tych zwykłych ziółek do palenia.
-Czysta ciekawość… Bo wiecie Leo jest całkiem wysoki… - skrzywił się delikatnie. Od razu by rozwiać wszelakie wątpliwości – tak, Max właśnie sugerował to co wszystkim przeszło przez myśl. O ile dziewczynom mogło się to podobać, to dla faceta musiało być bardzo bolesne przeżycie. Auć, aż Fairwyn się od tego nieco wzdrygnął. Nieco dziwnie by było, gdyby to jednak Ezra dominował. Wyobraża sobie ktoś, jakby to Leo siadał na jego kolanach? To trochę chore.
-A co, chętna? – spytał Blanki. O ile się nie mylił, to ona też się zaliczała do grona potencjalnych pocieszycieli. –Niestety muszę odmówić – dodał rozwiewając wątpliwości. Nawet jeśli dziewczyna była cholernie atrakcyjna, czego nie potrafił zaprzeczyć, to swoją uwagę jednak starał się poświęcić Dramie. Odruchowo zerknął na Ślizgonkę.
-A wiesz, że chętnie – odparł rozbawiony do Leo. Tym razem było dobrze widać, że Gryfon robił sobie jaja. Nie potrzebował takich rad, ale nie widział przeszkód, by poznać je. Tak dla samego faktu. Mogło to być dosyć zabawne doświadczenie.
-Ble! – zrobił nieco zdegustowaną minę, kiedy Ezra zasugerował coś innego. Już bez przesady, nie miał zamiaru aż tak daleko się posuwać. – Nie potrzebuje nikogo dotykania mojego tyłeczka - chociaż może już kogoś takiego znalazł. W każdym razie bez przesady, Krukon nie miał się o co martwić.
Powrót do góry Go down


Bianca Zakrzewski
Bianca Zakrzewski

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 174cm
C. szczególne : veela vibe || zniszczone terpentyną dłonie umazane farbami
Dodatkowo : ćwierć wila
Galeony : 1327
  Liczba postów : 713
https://www.czarodzieje.org/t14411-bianca-zakrzewski?nid=3#381696
https://www.czarodzieje.org/t14416-bianca#381732
https://www.czarodzieje.org/t14414-bianca-zakrzewski
https://www.czarodzieje.org/t18447-bianca-zakrzewski-dziennik
Palarnia - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Palarnia - Page 2 Empty


PisaniePalarnia - Page 2 Empty Re: Palarnia  Palarnia - Page 2 Empty27.08.17 22:13;

Ogarnięcie wszystkiego co się działo było nie lada sztuką. Nawet mi to nie wychodziło. Nie mogłam się skupić na wszystkim naraz, to wychodziło poza moje umiejętności, a szczególnie w tym stanie. Usłyszałam jednak wymianę zdań o wzroście i się lekko uśmiechnęłam.
- Nie martw się Fire, niscy ludzie są uroczy. – powiedziałam do Dear i się wyszczerzyłam w jej kierunku.
Jakoś nie wydawało mi się, żeby dziewczyna była osobą, której specjalnie zależy na byciu „uroczą”, ale nie mogłam się powstrzymać. Byłam w gruncie rzeczy od niej wyższa o kilkanaście centymetrów, a alkohol wzmagał mój dowcip.
- Dobre to, że nie haczysz kolanami o stopnie kiedy wchodzisz po schodach. – rzuciłam jeszcze i parsknęłam śmiechem.
Próbowałam sobie wyobrazić Lysandra w sytuacji Leo i doszłam do wniosku, że bardzo dobrze, że takowa nie zaistniała. Co prawda otumaniona narkotykami i alkoholem bardzo długo do tego dochodziłam, ale w końcu mi się udało. Pełen sukces, prawda? Przez to straciłam orientację w sytuacji, która miała miejsce w pomieszczeniu. Przeoczyłam jak Leo kopnął Maxa, czy tego całego buziaka Franka, który bodajże się do mnie zwrócił. Już miałam mu odpowiedzieć, idealną wypowiedzią, którą miałam ułożoną w głowie, kiedy Fire wcisnęła mi coś do ręki. Nie usłyszałam, wzmianki o tym, że mocne, więc wzięłam spory, naprawdę duży, łyk i się skrzywiłam, a potem lekko zakaszlałam.
- Dobra, żartowałam, nie musisz mi od razu trucizny wlewać... – mruknęłam, ale eliksir szybko zaczął działać.
To było jak film w slow motion. Niby wszystko było tak samo, ale jakby w ogóle nie potrafiłam zrozumieć swoich odczuć. Wszystko było wyraźniejsze, głośniejsze, o kurwa co się działo. Teraz w swoim organizmie miałam prawdziwą bombę, a co więcej, już w ogóle przestałam się jakkolwiek kontrolować. W głębi serca (naprawdę głęboko, bo nie miałam siły o tym myśleć) miałam nadzieję, że nikt nie obierze sobie za cel denerwowanie mnie.
Nie zwróciłam uwagi na reakcję tego całego Boo. Ogarnęłam tylko, że raczej nie imprezuje, ale halo, ja przecież też. Cóż, patrząc na mnie w tej chwili chyba średnio można było to stwierdzić. Ledwo zarejestrowałam fakt, że Vin – Eurico mówi po hiszpańsku i przecież to rozumiem.
Nagle Leonardo mnie do siebie przyciągnął, a to sprawiło, że zaczęłam się śmiać. Chciałam żeby to był cichy śmiech, ale chyba coś mi nie wyszło, bo śmiałam się jak mała dziewczynka, która dostała ulubionego lizaka.
- Leoś! Wyślę ci sowę! – powiedziałam.
Potem Ezra przejął sprawę w swoje ręce bardzo szybko, albo bardzo wolno, ale nie potrafiłam tego stwierdzić. Zerknęłam na Krukona i lekko zmarszczyłam brwi. Czy Leo właśnie tego nie powiedział? Zastanawiałam się co takiego Fire mi podała, że czułam się jakbym naprawdę uczestniczyła w jakimś filmie akcji. Jeszcze nigdy nie miałam aż takich zaburzeń czasoprzestrzeni.
Zwróciłam swoja uwagę na Maxa i wspaniałomyślnie postanowiłam mu odpowiedzieć.
- Zawsze, ale określ się wcześniej żebym zerknęła do kalendarza. – rzuciłam z wesołymi iskierkami w oczach.
Potem, nie wiedząc kogo, poprosiłam o cokolwiek do picia. Skorzystałam chyba z uroku, więc nie musiałam długo czekać. No wiecie, niekoniecznie chodziło mi o alkohol, ale skoro dają, to szkoda byłoby nie wypić.
Powrót do góry Go down


Leonardo O. Vin-Eurico
Leonardo O. Vin-Eurico

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 28
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : Ok. 222cm
C. szczególne : Wzrost; blizny na udzie i łopatce; umięśniony
Dodatkowo : animag (grizzly)
Galeony : 4467
  Liczba postów : 2204
http://czarodzieje.forumpolish.com/t13793-leonardo-ovidio-vin-eurico#365517
http://czarodzieje.forumpolish.com/t13807-love-letters#365644
http://czarodzieje.forumpolish.com/t13804-leonardo-ovidio-vin-eurico#365640
https://www.czarodzieje.org/t18322-leonardo-o-vin-eurico-dzienni
Palarnia - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Palarnia - Page 2 Empty


PisaniePalarnia - Page 2 Empty Re: Palarnia  Palarnia - Page 2 Empty27.08.17 23:34;

Max albo zmienił podejście i obrał za cel wkupienie się w łaski Leo, albo po prostu los się do niego uśmiechnął. Tak czy inaczej, starszy Gryfon bez problemów się uspokoił, a dodatkowo nawet zaczął się starać przychylniej na chłopaka patrzeć. Mieli tutaj świetne towarzystwo i ogólnie fajny klimacik, więc nie było co tworzyć jakichś spięć. Inna sprawa, że Leo z natury lubił być gwałtowny i lubił jakieś fajne bijatyki. Cóż, nie tym razem, nie? Może jeszcze Max mu podpadnie!
- Misiek też lepiej od myszy - zgodził się łaskawie. Coś w tym było, że taki z niego raczej niedźwiedź. Ogólnie te wielkie zwierzęta dobrze mu się kojarzyły i nie miał nic przeciwko porównywaniu go do nich. Nawet łaskawie ignorował fakt, że niektórzy mogli mieć wizję słodkiego, puszystego misiaczka, który niezdarnie stawia kroki wielkimi łapskami. Tak to już jest, jak chce się być na siłę groźnym.
- Całkiem wysoki - powtórzył, ani na chwilę nie pozbywając się tego swojego charakterystycznego, szczerego uśmiechu. - No, tak mnie jeszcze nie nazywano. - Zazwyczaj był "wielki", "przerośnięty", albo coś w tym stylu. "Całkiem wysoki" to był Lysander, ale dobra. Szczegóły. Przynajmniej można było się troszkę pośmiać! Skinął głową, bo jego "propozycja" została zaakceptowana. - No to wiesz, zapraszam. Ostrzegam tylko, że nie wiem, czy jestem znowu taką dobrą osobą do dawania rad, bo jak tak sobie pomyśleć, jak my się w ogóle poznaliśmy... - Zawiesił wypowiedź, zerkając na Ezrę z rozbawieniem. Postanowił nie informować wszystkich, że na pierwszym spotkaniu rzucali się sobie wzajemnie do gardeł. Szczerze? Leo to uwielbiał. Uważał to za piękną anegdotkę, poza tym cholernie mu się to przecież podobało. Vin-Eurico uwielbiał walczyć i świadomość, że z czegoś tak cudownego wyszło coś jeszcze piękniejszego... No, poezja. Spełnienie marzeń. (Starał się nie brać pod uwagę tego, że hej, sam skrzywdził swoje słoneczko...)
Potaknął Krukonowi, kiedy to zabronił jakimkolwiek praktykom, ale dalszych zdarzeń zupełnie się nie spodziewał - zerknął z zaskoczeniem na swojego partnera, gdy ten tak bezwstydnie przy wszystkich po prostu go polizał. Uśmiechał się już tak szeroko, że bardziej nie mógł, ale za to przygryzł dolną wargę, popatrując na Ezrę z zadowoleniem.
- Czy ty mnie tu próbujesz, eee... - Zamrugał kilkakrotnie, nie mogąc znaleźć nagle odpowiedniego słowa. Brawo, panie Vin-Eurico. Potrzebował naprawdę ogromnych pokładów energii, aby w końcu odnaleźć w zakamarkach umysłu potrzebne mu wyrażenie - a i tak najpierw wyskoczyło mu w głowie w hiszpańskiej wersji. - Uprzedmiotowić? Uprzedmiotowić mnie próbujesz? - Dopytał, a skoro już obejmował chłopaka jedną ręką, to zaczął go nią lekko miziać. To nie było nic wielkiego, poważnie. Jedynie muskał palcami jego ramię, raz na jakiś czas zsuwając się bardziej na klatkę piersiową. Po drodze wtrącił jeszcze tonem niezadowolonego dziecka, że cholernie tu gorąco. I jeszcze ludzie bezczelnie palili, przez co wdychane powietrze stawało się cięższe...
Kreślone przez niego wzorki nie miały większego znaczenia, bo i tak dość szybko przestał, w swojej głupocie poświęcając Biance zbyt wiele uwagi. Powinien być sprytniejszy i nie gapić się tak na nią, gdy przestawała nad sobą panować. Zasłuchał się zatem kompletnie w tym jej cudownym śmiechu i tej niewielkiej bliskości, jaką sam wymusił. W głowie kręciło mu się coraz bardziej i zaczęło mu w niej tak szumieć, że ledwo w ogóle zarejestrował jej radosną odpowiedź.
To co go nieco otrzeźwiło, to była reakcja Ezry. Leonardo nie miał pojęcia co wypił w whisky Fire, a wlał tego w siebie całkiem sporą dawkę. W pierwszej chwili zatem nie zwrócił uwagi na fakt, że Clarke strącił rękę Bianci, że ona sama się odsunęła i zajęła dalej imprezowaniem. Udało mu się wydobyć z siebie jakąś reakcję dopiero w chwili, w której palce Clarke'a wsunęły się w jego włosy. Ogarnęła go tak niesamowita błogość, że rozchylił lekko wargi, aby wydobyć z siebie pełne zachwytu westchnięcie... Zamiast tego wyrwał mu się gardłowy, głęboki jęk, gdy został tak stanowczo przekierowany. Wbił swoje mocno skonfundowane spojrzenie w Ezrę, który to postanowił zapanować nad sytuacją. Nie widział tego uśmiechu. Nie słyszał tego pseudospokojnego tonu. Miał wrażenie, że czas stanął w miejscu i pozwolił Leośkowi tak po prostu patrzeć się na to niezaprzeczalne cudo. Słowa chłopaka sprawiły, że wzdłuż kręgosłupa przebiegł go dreszcz.
Nieładnie tak zadawać pytania, a potem rozpraszać. Gryfon zupełnie przestawał już kontaktować, rozpływając się częściowo przez ulubioną pieszczotę, a częściowo przez otumanienie eliksirem otwierającym zmysły. Dawno nie czuł się tak wspaniale...
- Dla ciebie, oczywiście - wymamrotał, zmuszając się do jakiejś bardziej składnej odpowiedzi. Pochylił się i musnął wargi Ezry swoimi, ale nie zainicjował wcale żadnego pocałunku, zsuwając się niżej i łagodnie w chłopaka wtulając. Z przymkniętymi powiekami przejechał czubkiem nosa po jego policzku i zastygł ostatecznie w takiej pozycji, aby Ezra mógł czuć przyspieszony, płytki oddech Leo na swojej szyi. Każdy najmniejszy dotyk wywoływał u niego nową falę zachwytu, takiego prostego i naturalnego. Chciał to samo przekazać partnerowi...
- Lo siento, mi querido. Te quiero* - szepnął jeszcze, zupełnie zapominając o uniwersalnym języku, jakim był przecież angielski. I po co było gadać do Dramy? Z tego wszystkiego nie zwrócił również uwagi na fakt, że jego słowa mają podwójne znaczenie i niezbyt obeznany w hiszpańskim Krukon może zinterpretować je odwrotnie. Inna sprawa, że to również miało sens i było prawdą... Czy nie ustalili przypadkiem, żeby nie spieszyć się z tymi wyznaniami?
Nie wiedział, ile czasu spędził w takiej pozycji. Wydawało mu się, że to trwało jedynie sekundę, podczas gdy w rzeczywistości mógł stracić parę dobrych minut rozmowy. Zanim się odsunął, wykorzystał jeszcze sytuację i złożył na szyi Ezry kilka szybkich pocałunków, a fragment jego skóry delikatnie zassał, pozostawiając purpurowy ślad. I nie, nawet gdyby Krukon chciał, to niewiele miał do powiedzenia i raczej nie udałoby mu się tego uniknąć.
- Chyba przez przypadek odpowiedzieliśmy Maxowi... - Zauważył, próbując się jakoś rozeznać w sytuacji, z której został wytrącony. Cóż, Clarke z pewnością w tej chwili wykonał się większą dominacją.

*Przepraszam, kochany. Kocham cię - z tym, że "te quiero" brzmi dosłownie jak "chcę cię", po prostu ma podwójne znaczenie...
Powrót do góry Go down


Blaithin 'Fire' A. Dear
Blaithin 'Fire' A. Dear

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 160cm
C. szczególne : chuda, opaska na twarzy, blizny, tatuaż, zapach damasceńskich róż
Galeony : 1181
  Liczba postów : 3632
https://www.czarodzieje.org/t13638-blaithin-astrid-dear
https://www.czarodzieje.org/t13684-dziobek
https://www.czarodzieje.org/t13647-blaithin-astrid-dear
https://www.czarodzieje.org/t21155-blaithin-fire-a-dear-dziennik
Palarnia - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Palarnia - Page 2 Empty


PisaniePalarnia - Page 2 Empty Re: Palarnia  Palarnia - Page 2 Empty28.08.17 2:16;

Skojarzenie z lwem przyszło też ze względu na imię, które znaczyło "odważny lew", a zaraz potem na myśl przychodził Gryffindor... Mniejsza. Odechciało jej się na dłuższą chwilę komentować. Jak sobie pomyślała o tym, że Leo rzeczywiście mógłby się zwierzać z TYCH RZECZY to automatycznie jej się żyć odechciewało. Bo słuchać o problemach miłosnych to jedno, a o TYCH SPRAWACH to co innego! Dobrze jej wychodziło udawanie, że wcale nie peszy jej fakt, że ona nigdy w życiu nie poszła dalej niż rozbieranie i pocałunki. A Drama była młodsza o dwa lata i już... już!
Fire nawet zaciekawiło co takiego powiedział Leo po hiszpańsku, ale nie dopytywała. Na słowa Clarke'a dotyczące zdradzania sekretów jedynie przewróciła oczami.
- Akurat upartość idzie w pakiecie z niskim wzrostem. - uśmiechnęła się. Już nie chciała dodawać tego, że nie warto trzymać się nadziei, bo później przychodzą jedynie rozczarowania. Depresyjne komentarze psuły atmosferę. Normalnie spiorunowałaby Biance wzrokiem za nazywanie jej "uroczą", ale nie potrafiła, kiedy uśmiechała się tak ładnie. Cholera. Prychnęła tylko pod nosem. Leo, Lys, Bianca, Drama... Obracała się wokół samych gigantów i cud, że kompleksy jeszcze doszczętnie Fire nie skrzywiły.
- To mnie pocieszyłaś. - mruknęła, bo nawet odgryźć się nie mogła. Tekst w stylu "przynajmniej mogę zakładać jakie tylko chcę szpilki i nie wyglądam jak żyrafa" nie działał, bo akurat ze szpilkami Blaithin się nie lubiła. Cóż, bywa.
Niech nikt sobie nie pomyśli, że Fire nie wiedziała, co w ogóle daje Biance. Doskonale zdawała sobie sprawę z tego, jak wpływał na człowieka ten eliksir. Po parunastu sekundach czuło się już pierwsze delikatne skutki, a substancja rozprzestrzeniała się po całym organizmie w bardzo szybkim tempie. Co prawda, sama go nie przyrządziła tylko kupiła od tego podejrzanego gostka... Ale powinien być w porządku. W każdym razie obserwowała Gryfonkę. Chyba próbowała tego po raz pierwszy, więc nawet ciekawie oglądało się te spowolnione i zmienione reakcje.
- Ups. - Blaithin uśmiechnęła się złośliwie. Z tego wszystkiego nie zauważyła, jak Leo reaguje na czar ćwierćwili (no na Fire też to mocno działało, ale nie aż tak, żeby inicjować jakikolwiek kontakt cielesny, no ale Leo to Leo). Skarciła chłopaka wzrokiem i odebrała mu butelkę zaraz po tym, jak zdążył się napić. Vin-Eurico z zaburzeniami rzeczywistości, odczuwający wszystko sto razy mocniej... Do tego powinien się przygotować psychicznie! Czy tutaj nikt nie traktuje eliksirów z należytą ostrożnością? Nie bez powodu to zakazana mikstura, ale wątpiła, żeby ktokolwiek w tym pokoju miał o tym pojęcie. Amatorzy.
Kiedy tak patrzyła na to co się dzieje między Leo a Ezrą, dziwiła się, że reszta jeszcze nie rozgryzła, kto w tym związku sprawuje kontrolę. Dowód na to, że wielkość się nie liczy! Blaithin wiedziała, że gdyby Clarke zechciał nawet gwiazdkę z nieba, ćwierćolbrzym poleciałby kurwa w kosmos, żeby mu ją przynieść. Tylko trochę martwiła się, czy Krukon zrobiłby dla niego to samo.
Każdy był zajęty sobą, aczkolwiek Fire miała trochę czasu na ogarnianie wszystkich po kolei. Naprzeciwko siedział Boo, więc naturalnie zerkała na niego i od razu zauważyła, że chłopak ma ochotę uciec. Nic dziwnego, to było nienormalne, co ci ludzie z nim robili i sama to by się tylko wkurzyła. Poza tym miała wrażenie, że jakoś jest olewany. W nagłym akcie współczucia (?), litości (?), sympatii (?), dobrego serca (???) sięgnęła do ich złóż alkoholowych, gdzie walało się tyle rodzajów trunków, że liczyła na... tak, na jedną puszkę dymiącego piwa Simpsona. Jakim cudem się tu znalazła, pewnie nikt się już nigdy nie dowie.
- To powinno być w porządku. - przesunęła się odrobinkę, żeby podać piwo chłopakowi. Dużo procentów to ono nie miało, poza tym smakowało dobrze i jeszcze fajnie dymiło - w sam raz dla początkującego alkoholika. - Zdrówko, mały.
Powoli pociągnęła parę łyków zmieszanej whisky i przesunęła językiem po wardze. Już dzięki papierosom się rozluźniła, ale teraz zniknęło ostatecznie spięcie, jakie towarzyszyło Szkotce praktycznie zawsze. Nawet twarz się Fire rozchmurzyła. Słuchała miłego dla ucha, dziewczęco śmiechu Bianci. Właściwie to powinna zwrócić jej uwagę, jakoś przystopować, ale wyglądała na tak beztroską i radosną... Blaithin nie mogła zepsuć tej chwili, kiedy Gryfonka w końcu nie musiała trzymać swoich zdolności na wodzy.
- Mówiłam, że mocne. - powiedziała bardzo spokojnie, wzdychając lekko. Zdawało jej się, że mówi z daleka, ale wiedziała, że to fizycznie niemożliwe. Chciała usiąść po turecku i zmieniła nogi, a ta zwykła czynność wydała się nagle Blaithin czymś niezwykłym. Było wygodniej, dużo wygodniej niż wcześniej. Czuła, że kolano Zakrzewskiej ociera się o jej własne i nie odsunęła się odruchowo. Przechodziły ją przyjemne dreszcze, jakby ktoś ją miział po karku, a przecież nikomu na to nie pozwalała... Zabawne, że każdy odczuwał to odrobinę inaczej, ale zawsze wszyscy chcieli więcej. Miała wrażenie, że puls jej zwolnił. Popatrzyła na dwa gołąbeczki, wtulone w siebie i usłyszała to szeptanie po hiszpańsku.
- Zgaduję, że to było coś w stylu "Wziąłbym cię tu i teraz, ale trochę dużo ludzi i Fire by nas obrzygała?" - zapytała i uśmiechnęła się leniwie. Lubiła im dokuczać i robiła to, bo mogła. Deal with it. W ogóle miała ochotę położyć się tak na tej pufie i po prostu patrzeć w sufit. Nawet to byłoby nieziemskie po eliksirze. Nawiasem mówiąc, skoro znała francuski, niemiecki i rosyjski, przydałoby się w końcu liznąć też hiszpańskiego...
Pociągnęła łyk whisky i czknęła lekko. Z odległości kilkunastu metrów dotarły do niej wreszcie słowa Bianci. Ciężko było przyzwyczaić się do całkiem innego postrzegania czasu i rzeczywistości.
- A co, cały grafik masz już zapełniony randkami? - i jak zawiesiła wzrok na Gryfonce, tak już nie mogła go oderwać. Nigdy nie była jakoś mocno zainteresowana dziewczynami, ale ona po prostu nie była zainteresowana nikim. Kiedyś jeszcze próbowała, ale od paru lat zamknęła się na amen w skorupie niedostępności. Ale serio, urodę Zakrzewskiej nawet stuprocentowana hetero dziewczyna musiała docenić. - To może i ja zamówię jakiś termin? - zaśmiała się delikatnie i cicho, bo ten dźwięk wydał się jakiś nagłośniony. W oczach Blaithin też zatańczyły rozbawione iskierki, poza tym czuła się już podpita. Mechanicznie podała Biance whisky, jakby dostała polecenie do wykonania. Przydałoby się, żeby ktoś ją porządnie trzasnął, może ocknęłaby się z uroku.
Powrót do góry Go down


Bianca Zakrzewski
Bianca Zakrzewski

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 174cm
C. szczególne : veela vibe || zniszczone terpentyną dłonie umazane farbami
Dodatkowo : ćwierć wila
Galeony : 1327
  Liczba postów : 713
https://www.czarodzieje.org/t14411-bianca-zakrzewski?nid=3#381696
https://www.czarodzieje.org/t14416-bianca#381732
https://www.czarodzieje.org/t14414-bianca-zakrzewski
https://www.czarodzieje.org/t18447-bianca-zakrzewski-dziennik
Palarnia - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Palarnia - Page 2 Empty


PisaniePalarnia - Page 2 Empty Re: Palarnia  Palarnia - Page 2 Empty29.08.17 22:30;

Siedziałam pod wpływem tego czegoś od Fire i kompletnie nie wiedziałam co się wokół mnie dzieje. Albo właśnie wiedziałam za bardzo, bo wszystko odczuwałam milion razy mocniej. To chyba nie był zwykły alkohol, nie to na pewno nie był zwykły alkohol. W każdym razie czułam się taka lekka jakbym nie miała nigdy żadnych zmartwień i nigdy już nie będę ich miała. Błogie uczucie sprawiło, że przestałam się przejmować wszystkim, jakby nie obchodziło mnie nic. No wiecie, po prostu liczyła się dla mnie chwila obecna.
Zaczęłam się zastanawiać do jakiego zwierzęcia porównać Leo. Nie pasowała mi mysz, ani lew, ani też niedźwiedź. Jak dla mnie to był taki kochany baranek. Chociaż to pewnie przez te kręcone włosy. Obserwowałam poczynania Ezry i się lekko uśmiechnęłam. Jeszcze nie widziałam żeby jakoś bardzo publicznie się obnosili z tym związkiem, a Leo chyba to trochę męczyło. Byłam szczęśliwa, że im się układa, bardziej szczęśliwa niż zwykle, bo eliksir robił swoje. Swoją drogą zastanawiałam się skąd Fire go w ogóle miała.
Nagle poczułam, że Blaithin dotyka mnie kolanem, przestałam myśleć o związku przyjaciela i coś jakby mi nie pasowało. Po pierwsze dlatego, że dziewczyna przecież unikała wszelkich kontaktów fizycznych, a po drugie czułam jakby ta niewielka powierzchnia mojego kolana była całą mną. To było dziwne. Wszystkie głosy rozbrzmiewały w mojej głowie echem jakbyśmy znajdowali się jakimś pustym tunelu. Moje usta rozciągnęły się w uśmiechu, a w oczach tańczyły wesołe iskierki, kiedy spojrzałam na Dear.
- Dla ciebie, to ja wszystko inne przesunę. – odparłam zadowolona, że udało mi się skleić porządne zdanie.
Nigdy nie byłam zainteresowana kobietami. Nawet nie zwracałam uwagi no urodę innych dziewczyn, ale w obecnym stanie to nie robiło mi wielkiej różnicy. Jakoś fakt innych narządów płciowych nie stanowił przeszkody. Bądź co bądź Fire była atrakcyjna, zresztą teraz patrzyłam na nią jakbym po raz pierwszy ją widziała. Ona zawsze miała takie ogniste włosy? Mieszanka wszystkiego w moim żołądku mi nie służyła. Czułam, że coraz mniej ogarniam otoczenie, więc skupiłam się tylko na Dear, siedzącej obok mnie. To było najbezpieczniejsze, ale też panowałam nad tym całym wilowaniem, więc nie wiedziałam jak to wszystko się skończy. Nie martwiłam się jednak, co to to nie, w końcu Fire o to zadbała podając mi do picia kolejną dawkę alkoholu. Czułam się rozluźniona jak nigdy i... podobało mi się to.
- W sumie to powiedział praktycznie dokładnie to, oprócz części o rzyganiu. - odparłam na wcześniejsze słowa Gryfonki, które dotarły do mnie dopiero teraz.
Powrót do góry Go down


Dreama Vin-Eurico
Dreama Vin-Eurico

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 185 cm
C. szczególne : Wyjątkowo szczupła, posiada kilka drobnych tatuaży, kolczyk w nosie.
Galeony : 84
  Liczba postów : 665
https://www.czarodzieje.org/t13697-dreama-vin-eurico
https://www.czarodzieje.org/t14451-dramatyczne-listy
https://www.czarodzieje.org/t13852-dreama-vin-eurico
Palarnia - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Palarnia - Page 2 Empty


PisaniePalarnia - Page 2 Empty Re: Palarnia  Palarnia - Page 2 Empty03.09.17 21:05;

- Tak, ale nie okazuje instynktu samozachowawczego nawet na trzeźwo - niewinnie wzruszyła ramionami i położyła rękę na kolanie Maxa. - Ale mnie grzeje, jest zabawny i przystojny, na razie nic więcej mi nie trzeba - dodała do @Leonardo O. Vin-Eurico w ich ojczystym języku i uśmiechnęła się promiennie.
Chyba nigdy wcześniej nie wyjarała tak wielkiej ilości marihuany. Zajebana do granic możliwości, leżała na starszym gryfonie, podziwiając arabskie malunki, które znajdowały się na suficie. Pomieszczenie było naprawdę fajne i szkoda, że na co dzień było zamknięte. Chociaż w tym momencie Dramie podobałoby się wszystko - nawet szary kamień czy kupka piasku.
Spoglądała na zachowanie Ezry i Leo i to wszystko wydawało się dziewczynie takie nierealne. Dobrze pamiętała, jak jeszcze rok temu myśleli o swojej śmierci, a teraz? O czymś zupełnie innym. Czysty ambaras, w którym ona uczestniczyła. Jednak nie czuła obrzydzenia, nie była także zgorszona, wręcz szczęśliwie emanowała ogromnym szczęście, bo tak oto - jej brat ruchacz znalazł chyba tego kogoś z kim pobędzie dłużej niż parę miesięcy. Jednocześnie obiecała sobie, że jeśli dojdzie do sytuacji, że Leo zdradzi Ezrę to zrobi mu za to wielką awanturę. Najwyższy czas nauczyć się dorosłości.
Czas płyną powoli i nic nie było w stanie odwrócić uwagi brunetki od tego co się przed nią działo. Nie potrzebowała słów, ciągle przysłuchując się rozmową, które prowadzili przyjaciele. Od czasu uśmiechając się tylko w ich stronę.
Mocno zarumieniła się jedynie kiedy jej brat postanowił użyć takich słów w stosunku do swojego chłopaka. Schowała twarz pomiędzy dłonie żeby nikt nie zobaczył czerwieni, która pojawiła się na twarzy nastolatki.
- Leo, pamiętaj, że tylko ja Cię rozumiem - rzekła dość niewyraźnie, bo zza palców i chyba jeszcze bardziej skuliła się w sobie. Pierwszy raz widziała pocałunek Leo i Ezry i chociaż było to dla niej normalne - w sensie związki homoseksualne - to i tak wiedziała, że będzie musiała przywyknąć. Do codziennych ten widok zdecydowanie nie należał.
- Fire, proszę, przestań pieprzyć o byciu małym, bo z twych ust to nie przystoi - Vin Eurico pokręciła głową na boki w geście całkowitego poddania i westchnęła głośno. W normalnych warunkach może i by olała, ale kiedy kolejny raz słyszy się taki komentarz i to jeszcze ze strony osoby, która sama wzrostem nie grzeszy to naprawdę, robi się irytujące. Leo może i był w stanie odpuścić Fire wszystko, jednak ona nie była jakąś miekką kluchą. - Bo Cię rozdepczę, kurduplu - dodała na koniec, bardziej w celu załagodzenia wcześniejszej wypowiedzi, niż groźby i zagroziła rudowłosej palcem.
Była jedna rzecz za którą Drama nie lubiła wil. Ten piekielny urok, który rzucały na facetów spędzał sen z powiek. Ona musiała się starać, chodzić na randki i rozkochiwać, a takiej to wszystko orzychodziło zdecydowanie zbyt prosto. W tej chwili w oczach nastolatki nie różniła się niczym od modlichy, która na końcu i tak zeżrę głowę swojego faceta w czasie stosunku. Dziękowała Bogu, że anglik, na którym właściwie siedziała próbuje się powstrzymywać, jednak i tak zauważała spojrzenia, które posyłał w jej stronę. Pierwsze nieprzyjemne ukucie nie było takie złe, dopiero drugie dało się we znaki, a Drama skrzywiła się nieznacznie. Zazdrość? Jednak czy powinna być zazdrosna skoro byli tylko znajomymi. W jednej chwili uświadomiła sobie, że zdecydowanie zbyt dużo myśli o tej sprawie i powinna odpuścić, rozluźniła więc ciało, które w jednej chwili napięło się nerwowo i wzięła głęboki oddech. Co ma być to będzie, w najgorszym wypadku zginą w tym małym pomieszczeniu razem, bo pieprznie w ich meteor albo inny obiekt latający.
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Palarnia - Page 2 QzgSDG8








Palarnia - Page 2 Empty


PisaniePalarnia - Page 2 Empty Re: Palarnia  Palarnia - Page 2 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Palarnia

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 2 z 2Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Palarnia - Page 2 JHTDsR7 :: 
reszta świata
 :: 
Grecja
 :: 
Wyspa Lefkó
 :: 
Gates Hostel
-