Byłbym kłamcą, gdybym powiedział, że nie wybrałem tego miejsca po to, aby Ci zaimponować.
Hotelowa kuchnia jest wprawdzie smaczna, obsługa wyjątkowo miła, a samo miejsce wyjątkowo dyskretne, co ułatwia mi spokojne zjedzenie kolacji, jednak w finalnym rozrachunku liczy się głównie chęć zrobienia dobrego wrażenia. Być może, mógłbym Cię zabrać w mniej eleganckie miejsce, by było ciut bardziej swobodnie, ale czy ta randka zapadłabym w Twoją pamięć?
Jeśli masz mnie polubić, to potrzebujemy wyjątkowych doświadczeń.
Jestem na miejscu przed czasem, ubrany w czarną koszulę, która dość gładko komponuje się ze spodniami i marynarką w kolorze butelkowej zieleni. Rezygnacja z krawata jest celowa – nie chcę, żebyś poczuła się mną przytłoczona. Ściskam w dłoniach mały bukiecik białych róż – na tyle duży, byś poczuła, że to miły gest, jednak na tyle mały, by był to tylko symbol, nienarzucający Ci zobowiązania. Stąd też rezygnacja z daleko idącej czerwieni, której alegoria jest już nadmiernie się narzucającaą.
Z pomocą kelnera zajmuję stolik, który zgodnie ze wskazaniami znajduje się odrobinę na uboczu. Wręczam mu też przy okazji duży napiwek, by odpowiednio zadbał o oprawę dzisiejszego spotkania. Chcę zrobić wszystko, byś poczuła się wyjątkowa.
Pozostaje mi czekać, kontemplując wnętrze restauracji. Nawet na mnie, człowieku pozbawionym umiejętności zachwytu, robi ono całkiem znaczące wrażenie.
@Bridget Hudson