Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 William Carter

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość


William Carter
William Carter

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 40
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 195
C. szczególne : Dziary
Galeony : 395
  Liczba postów : 92
https://www.czarodzieje.org/t22893-william-carter#773427
https://www.czarodzieje.org/t22915-skrytka-pocztowa-williama-cartera#775587
https://www.czarodzieje.org/t22892-william-carter#773426
William Carter  QzgSDG8




Gracz




William Carter  Empty


PisanieWilliam Carter  Empty William Carter   William Carter  EmptySob Mar 16 2024, 15:32;


   William Carter
   

   DATA URODZENIA13 stycznia 1984
   CZYSTOŚĆ KRWI 0%
   MIEJSCE URODZENIABrixham
   MIEJSCE ZAMIESZKANIALondyn
   UKOŃCZONA SZKOŁA Hogwart
   UKOŃCZONE STUDIA Nie
   WYBRANA POSADA DO OBJĘCIAWłaściciel New Magic Theatre + wolny zawód: aktor
   PRZEPRACOWANY CZAS W POWYŻSZEJ PRACYod 2019 roku i od 2003 roku
   WYBRANY WIZERUNEKChris Evans
   

   

Wyglad

   WZROST ok. 195 cm
   BUDOWA CIAŁA Barczysty
   KOLOR OCZU Niebieskie
   KOLOR WŁOSÓW Jasny brąz
   ZNAKI SZCZEGÓLNE Dziary
   PREFEROWANE UBRANIA Dość elegancki, odpowiedni do okazji


   Charakter & Historia
   

"Nie wierzę w magię, jestem Vernon Dursley"

Już jako dziecko byłem widoczny - wymagałem od rodziców dużo uwagi, co wcale nie było tak oczywiste ze względu na liczne rodzeństwo. Nie byłem jednak typem łobuza, spełniałem się inaczej — jako gwiazda teatrzyków szkolnych, przeglądów piosenki dziecięcej. Już jako dziecko nienawidziłem Brixham, chciałem czegoś wielkiego i marzyłem, że po szkole wyrwę się z tej dziury. Wybawienie przyszło wcześniej — gdy miałem 8 lat, dostrzegli mnie dyrektorzy castingu jednego ze znaczących brytyjskich studiów i już wkrótce całą rodziną przenieśliśmy się do Londynu, gdzie ja jako aktor dziecięcy grałem w filmach, serialach i reklamach, tym samym utrzymując całą zgraję mojego rodzeństwa. Czy mi to ciążyło? Niespecjalnie — w tamtym czasie nie interesowała mnie gotówka, tylko bycie na scenie. Indywidualne nauczanie i dziesiątki godzin spędzonych na planach filmowych pozwalały mi się uwolnić od mojego rozkrzyczanego rodzeństwa i moich rodziców i ich małomiasteczkowej mentalności. Już wtedy jako berbeć chciałem czegoś więcej, chciałem być wielki...

I wtedy przyszedł ten pierdolony list z Hogwartu.

"Wypalamy grube gamy pod portretem Grubej Damy"
Odkąd pamiętam, działy się wokół mnie dość specyficzne rzeczy, miałem skłonność do wykaraskiwania się z każdych tarapatów. Traktowałem to jako fajny skill, nie jakąś magię. A potem przyszedł nauczyciel z tym listem, pierdolący jakieś bzdury o magii.

Te bzdury okazały się prawdą, a ja musiałem przestać grać, by uczyć się panowania nad swoją mocą. Charakterkiem i poziomem cwaniactwa pasowałem do Slytherinu, jednak moja brudna krew wygrała to starcie, przydzielając mnie do Ravenclawu. Było to dziwne - nie byłem  pilnym uczniem, niemniej nie brakowało mi sprytu i ambicji, niezwykle ważnych także dla domu Roweny.

Większość młodych mugolaków zapewne byłaby zachwycona takimi możliwościami, ja za to stanąłem okoniem - pobyt w szkole był dla mnie przykrym obowiązkiem, odcinającym mnie od grania. W wakacje nie było lepiej, bo rodzice mieli do mnie pretensje o diametralnie pogorszenie ich standardu życia wraz z końcem mojej kariery. Szczególnie trudny był dla mnie rok szkolny 1997/1998, kiedy ze względu na moje mugolskie pochodzenie musiałem opuścić Hogwart. Ukrywali mnie wtedy rodzice mojego szkolnego przyjaciela Darylla, za co będę im do końca życia wdzięczny, bo gdybym wrócił do domu, zapewne w wieku 13 lat wylądowałbym w Askabanie.

Niemniej, powrót do Hogwartu w nowym, pozbawionym zagrożenia porządku okazał się całkiem odświeżający. Mogłem uczestniczyć w spotkaniach chóru, nie byłem już zmuszany do latania na miotłach i całkiem nieźle odnajdywałem się na zajęciach z mugoloznawstwa, które w przeciwieństwie do zaklęć i eliksirów był dla mnie czymś normalnym, znajomym. Z czasem, doceniłem jak bardzo magia ułatwia życie, dlatego zacząłem się uczyć, nigdy jednak nie przekraczając granicy przeciętności w żadnej z magicznych dziedzin.

Z wiekiem wymężniałem, co przyniosło zainteresowanie płci pięknej. W gruncie rzeczy to co najlepiej wspominam z Hogwartu to przyjaźnie, panienki i pierwsze imprezy. Używki, łobuzowanie z kumplami z mniej rozważnego Gryffindoru i pierwsze sznyty pod poważną, aktorską karierę...

"Byłem u szczytu kariery, wiesz to pewnie, byłem na Mount Evereście"

Mury Hogwartu opuściłem jako ambitny łobuz, który wciąż marzyło karierze aktorskiej. Byłem typem artysty z lekką manią wielkości, ale w gruncie rzeczy bez szczególnie szkodliwego rysu charakterologicznego. Nie próbowałem studiować, bo nie nadawałem się do tego.

Pierwsze dwie role zgarnąłem po znajomości - jedna była w mugolskim filmie (ruszyłem stare kontakty, które okazały się trwalsze niż relacje z rodziną), druga w czarodziejskim teatrze, gdzie pracowałem przez kilka miesięcy na kasie, żeby jakoś się utrzymać. Lawina ruszyła - pracowałem to tam, to tu, powoli zdobywając sławę zarówno w świecie mugoli, jak i czarodziejów. Mijały lata, a ja rosłem w siłę.

Miałem 28 lat i już wtedy byłem u szczytu kariery, wymieniany jako jeden z najzdolniejszych aktorów swojego pokolenia, mimo że nigdy nie ukończyłem żadnej szkoły. Te sukcesy niespecjalnie dodawały mi animuszu - wciąż chciałem więcej, mocniej i lepiej, byłem ponury i niespełniony. Marzyłem o wyreżyserowaniu spektaklu, bezustannie balansując między światem czarodziejów i mugoli. Moją pasją było także nauczanie - wykładałem w studiu aktorskim, w którym pojawiła się ona.

"Miłość jest naszą chorobą (...) nawet Łzy Feniksa nas nie uzdrowią"
Phyllis Evans miała 18 lat, właśnie kończyła liceum, a w moim studium aktorskim przygotowywała się do zdania egzaminu na Royal Academy of Dramatic Art. Piękna, wysoka blondynka, o wyjątkowym i niezwykle promiennym usposobieniu była przeciwieństwem mojego ponurego charakteru. Codziennie coraz bardziej się w niej zakochiwałem, ale z pewnego siebie faceta, stawałem się tchórzem, gdy miałem coś zainicjować.

To ona mnie poderwała, rozświetlając ponure życie milionem barw, pokazując do to znaczy żyć. Oficjalnie zeszliśmy się dopiero, gdy już dostała się na studia i szybko staliśmy się duetem w życiu i pracy. Zaakceptowała moją czarodziejską naturę, jednak wolała trzymać się z dala od świata magii.

Potem wszystko szło w naturalnym porządku - zaręczyny, ślub, skończenie przez nią studiów i nieustanny rozwój naszych karier. W końcu na świat przyszedł nasz syn, a ja poczułem się spełniony jako człowiek i mężczyzna. To było zbyt piękne, żeby było prawdziwe.

"Nie potrafię żyć, skoro poświęciłem życie i nic to nie znaczy, że kochałem"

Wiosnę i lato 2017 spędzałem na planie filmu kręconego w Stanach Zjednoczonych - gdyby nie to, najpewniej nie zapobiegłbym tragedii. Moja żona została z synem w Londynie. Moja życiowa sielanka i aktorskie opus magnum zostały zakłócone przez tragiczne wieści - Phyllis i Theodore zginęli w zamachu terrorystycznym.

Zniszczyło mnie to - nie tylko rozpacz, ale też poczucie, że bycie czarodziejem nie pozwoliło mi zapobiec tej tragedii. Mijały tygodnie, a ja umierałem w środku - z rozpaczy i tęsknoty. Traciłem kolejne szanse zawodowe, ale przede wszystkim wolę życia. Leżałem i czekałem na śmierć.

A skoro mijał czas i nie przychodziła, postanowiłem zagłuszyć ból i zniszczyć sam siebie.

"Miękkie piersi, twarde narkotyki, jestem bestią, szarpię za kolczyki"

Destrukcja. To słowo przez półtorej roku definiowało moje życie. Ćpałem, chlałem, uprawiałem seks, próbując zrekompensować sobie poczucie pustki. To był mój ciąg życia, przeplatany rolami, które dawały mi forsę na takie funkcjonowanie - kilka ról ledwie pamiętam. Jeszcze kilka miesięcy i pewnie zdechłbym gdzieś, otulony atmosferą skandalu. Dla dobra mnie i całego świata to byłoby niezłe rozwiązanie.

Ale nie wyszło - Darryl i jego rodzina znowu postanowili mnie uratować. Pół roku odwyków, opieki, w końcu nakłonili mnie do kupienia mojego ukochanego teatru. To w pewnym stopniu było motywujące - kochałem go i tak jak mój własny rozkład nie robił na mnie żadnego wrażenia, tak  upadek teatru był dla mnie czymś niedopuszczalnym.

Pozornie, zacząłem wychodzić na prostą - teatr kwitł, ja coraz więcej grałem i w końcu spełniałem się też jako reżyser. Pozornie wychodziłem na prostą, ale pamiętajmy, że przecież jestem zajebistym aktorem.

Z pospolitego pijaka i ćpuna stałem się tzw. wysokofunkcjonujacym. Śmierdzące ciągi alkoholowe zamieniłem na lampki wina, pite tak często by podtrzymać dobry humor, ale sprawiać wrażenie trzeźwego. Jad bazyliszka dawany w żyłę, zastąpiłem oprylakiem przemycanym w ulubionych papierosach. Na miejsce szybkiego i bylejakiego seksu, wybrałem wyrafinowane, choć krótkotrwałe uwodzenie.

Zamaskowałem swoją destrukcję, ukryłem prawdę przed ostatnimi ludźmi, których w ogóle obchodziłem.

Byłem śmieciem. Jestem śmieciem. Będę śmieciem.

"Jestem po prostu złym typem - nie, że jakiś badboy"
Powiedzmy sobie szczerze - nigdy nie byłem specjalnie dobrą osobą. Potrafiłem być uroczy, zabawny, miałem spore ambicje i wielki talent, ale trudno było odnaleźć we mnie realną, pozbawioną egoizmu dobroć. Wyzwolić potrafiła ją moja żona, a gdy odeszła zabrała wszystko co miałem że sobą.

Wciąż potrafię być czarujący, wzbudzać sympatię, wręcz urzekać. Jestem miłym gościem, problem w tym, że za moim byciem miłym nie stoi szczerość dobrego serca, tylko chęć bycia lubianym, adorowanym i maskującym samotność. Bo tak żyje się o wiele łatwiej.

Ktoś kto patrzy na mnie z boku widzi szarmanckiego aktora, oczytanego dżentelmena, feministę i działacza. Umiem wspierać ten pozór, bo ta maska ułatwia wiele - nie tylko dostęp do kobiecych serc i majtek, ale również umacnianie pozycji i osiąganie swoich celów.

Owszem, jestem straumatyzowany, ale czy trauma usprawiedliwia wszystko? Czy trauma sprawia, że można myśleć tylko o sobie?

Nie interesuje mnie magia, lepszy świat czy jakiekolwiek wyższe wartości. To wszystko tylko narzędzia. W sumie, interesuje mnie tylko moja własna dupa, odpychanie cierpienia, strzępy satysfakcji w życiu, bo nie jestem w stanie osiągnąć szczęścia.

Mam zalety, ale brakuje mi najważniejszej - bycia dobrym człowiekiem.

   
   Rodzina
   


Najpierw byli Anna i James Carter - rodzice, z którymi nie mam kontaktu od 18 roku życia, nawet nie wiem, czy żyją. Poza mną mieli piątkę dzieci, przy czym tylko najmłodsza 15 lat siostra wykazywała zdolności magiczne.

Potem był Daryll - mój najlepszy kumpel od początku szkoły, po dziś dzień i oczywiście kochani rodzice Darylla, którzy nie tylko ukrywali mnie za czasów Voldemorta, ale przez całe życie okazywali troskę większą niż biologiczni rodzice kiedykolwiek.  

Na końcu była Phyllis (1994-2017) - miłość mojego życia, żona, przyjaciółka, mugolka, aktorka i matka mojego syna - Theodora (2015-2017). Oboje zginęli w zamachu terrorystycznym.


   
   Ciekawostki
   


Palę 5 i 3/4 cala. W codziennym funkcjonowaniu, by trzymać w ryzach nadużycie substancji odurzających, wspieram się także skutkami ubocznymi Wizz-wizzów i Trójkąta Bazyliszka

Marzy mi się musical teatralny z wielkim rozmachem, którego nie zapomni cały świat czarodziejów.

Śpiewam i gram na instrumentach - nie jestem biegły, ale umiem zrobić wrażenie.

Boję się dźwięków mugolskiej broni palnej.

Prawdopodobnie mam nieślubne dzieci...

... i całą masę groupies.
   
Powrót do góry Go down


Issy Rain
Issy Rain

Nauczyciel
Wiek : 30
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 173
C. szczególne : piegi, septum, rude loki, pachnie masłem shea, chodzi w kolorowych szatach czarodziejskich;
Galeony : 103
  Liczba postów : 122
https://www.czarodzieje.org/t22770-issy-rain
https://www.czarodzieje.org/t22853-easy#769129
https://www.czarodzieje.org/t22771-issy-rain
William Carter  QzgSDG8




Administrator




William Carter  Empty


PisanieWilliam Carter  Empty Re: William Carter   William Carter  EmptyCzw Mar 21 2024, 15:25;



DOROSŁY!

Witamy Cię na Czarodziejach! Twoja karta zostaje zaakceptowana, dostajesz więc uprawnienia do gry. Poniżej znajdziesz przydatne w dalszych krokach na forum linki, z którymi warto abyś się zapoznał!


Powrót do góry Go down
 

William Carter

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: William Carter  QCuY7ok :: 
karty postaci
 :: 
karty doroslych
-