Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Zimna rzeka

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość


Eskil Clearwater
Eskil Clearwater

Uczeń Slytherin
Rok Nauki : VI
Wiek : 19
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 180
C. szczególne : wszędzie nosi ze sobą bezdenny plecak; na głowie czapka z daszkiem + kaptur bluzy
Dodatkowo : Półwil
Galeony : 343
  Liczba postów : 1685
https://www.czarodzieje.org/t19775-edward-eskil-clearwater#597052
https://www.czarodzieje.org/t19779-pokrecona-skrzynka-na-listy#597322
https://www.czarodzieje.org/t19776-eskil-clearwater#597057
https://www.czarodzieje.org/t20151-eskil-clearwater-dziennik#624
Zimna rzeka QzgSDG8




Gracz




Zimna rzeka Empty


PisanieZimna rzeka Empty Zimna rzeka  Zimna rzeka EmptySob Sty 16 2021, 15:24;


Zimna Rzeka


Rzeka imponuje swoją niebotyczną długością rozpościerającą się na kilkaset kilometrów. Woda jest tu wiecznie lodowata, nurt wartki, a i sięga raptem do kostek. Można tu spotkać rybaków, turystów bądź podróżników. Znajdziesz tu też kilka składników do eliksirów jeśli wiesz czego i gdzie szukać. Rzeka z początku nie jest głęboka, ale za to wartka. Miejsce idealne na bardzo długie spacery bądź odpoczynek. Wokół znajduje się jedynie dzika przyroda, a i można spotkać stadko łosi popijających soczystą wodę po drugiej stronie rzeki. W nocy miejsce to jest pełne ogników i aury tajemniczości.
Powrót do góry Go down


Wiktor Krawczyk
Wiktor Krawczyk

Uczeń Hufflepuff
Rok Nauki : VII
Wiek : 18
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 160cm
C. szczególne : Mańkut, Rude włosy, centymetrowa blizna na udzie w kształcie smoka. Na policzkach i nosie ma piegi, które według rodzeństwa dodają mu uroku. Amulet Uroborosa zawsze na szyji +1 ONMS
Galeony : 1072
  Liczba postów : 740
https://www.czarodzieje.org/t18845-wiktor-iwan-krawczyk
https://www.czarodzieje.org/t19010-irys-wik#547591
https://www.czarodzieje.org/t18897-wiktor-iwan-krawczyk#543748
Zimna rzeka QzgSDG8




Gracz




Zimna rzeka Empty


PisanieZimna rzeka Empty Re: Zimna rzeka  Zimna rzeka EmptyPią Lut 05 2021, 11:10;

Pierwszy dzień ferii zapowiadał się być bardzo przyjemnym. Wstałem z łóżka, poszedłem pod szybki orzeźwiający prysznic. Ubrałem się w dosyć ciepłe rzeczy, kurtka narciarska, szalik czapka i rękawiczki. Oczywiście wszystko były w odcieniach granatu i niebieskiego. Na nogi naciągnąłem zwykłe zimowe buty. Wyszedłem niespiesznie z igloo, będąc na zewnątrz spojrzałem teren jaki mnie otaczał i cały zimowy krajobraz Norwegii z panoramom miasteczka.
Po chwili spaceru znalazłem się nad rzeką zupełnie sam. Nie patrzyłem, czy ktoś tu jeszcze jest.
Zbliżyłem się do brzegu i koniuszkami palców dotknąłem chłodnej wody.
Może znajdę jakieś składniki do eliksirów np: ŻABIENIEC STRUMYKOWY (lub co innego może występować )wiem gdzie szukać a zawsze się przydadzą.

@Marie R. Moreau

UBÓR
https://4f.com.pl/kurtka-narciarska-chlopieca-12-164-j4z20-jkumn403-31s.html?gclid=Cj0KCQiA0-6ABhDMARIsAFVdQv-kQHfnAmBkTBbrR8pB024Zh3pe18BWGHzMjgXoc28eDV0qZA_JjTQaAiIEEALw_wcB#size=887
https://www.starkids.pl/sklep/mayoral-komplet-czapka-szalik-rekawiczki-10044-34.html
https://4f.com.pl/buty_zimowe_dla_duzych_chlopcow_jobmw401z_-_czarny,1576,127356.html
Powrót do góry Go down


Marie R. Moreau
Marie R. Moreau

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 173 cm
C. szczególne : znamię w kształcie półksiężyca na prawym nadgarstku, słyszalny francuski akcent
Galeony : 382
  Liczba postów : 247
https://www.czarodzieje.org/t19862-marie-r-moreau-karta-postaci#605482
https://www.czarodzieje.org/t19866-poczta-marie-r-moreau#605949
https://www.czarodzieje.org/t19863-marie-r-moreau#605484
https://www.czarodzieje.org/t19888-marie-r-moreau-dziennik#60756
Zimna rzeka QzgSDG8




Gracz




Zimna rzeka Empty


PisanieZimna rzeka Empty Re: Zimna rzeka  Zimna rzeka EmptyPon Lut 08 2021, 12:13;

Pozytywne nawyki, takie jak poranne bieganie, które miała w szkole, Marie starała się utrzymać także na wyjeździe. Dlatego też rano, po szybkim kubku ciepłej herbaty i przebraniu się wyszła dziarskim krokiem na zewnątrz. Kiedy opuszczała igloo jej współlokator jeszcze spał w czym nie było nic nadzwyczajnego, gdyż wyszła zaraz po wschodzi słońca. Miała zamiar najpierw udać się na spacer po najbliższej okolicy, a dopiero później zagłębić się w las, aby spożytkować energię w biegu.
Podziwiając piękno przyrody i niepowtarzalny charakter Norwegii przypomniała się jej wycieczka, którą odbyła do tego państwa wiele lat temu. Razem z rodzicami i rodzeństwem przyjechali tu na ferie. Jakby było to wczoraj pamięta zamieszanie na mugolskim lotnisku - w końcu to było ich pierwsze, a zarazem najzabawniejsze zetknięcie się z niemagicznym światem. Jako, że ona i siostra były za małe na podróż przy użyciu jakiegokolwiek magicznego sposobu musieli zdecydować się na samolot. Pamięta jak zgubili się przy odprawie, jak tata położył się na taśmie bagażowej, gdyż myślał, że właśnie w ten sposób należy dostać się do latającej maszyny. Pamięta jak była uspokajana przez brata kiedy panikowała, w momencie startu. Wszystko było takie piękne, takie odległe. Marie dała by mnóstwo, aby móc jeszcze raz spędzić takie ferie, święta, wakacje. Po prostu w gronie rodziny.
Czując jak pod powiekami zbierają jej się łzy, ruszyła przed siebie biegiem. Uczniowie i studenci zaczęli już opuszczać swoje chwilowe domki, a puchonka nie chciała, aby jej łzy zostały zauważone. Biegła więc przed siebie, coraz szybciej i szybciej. Wreszcie wpadła w ten charakterystyczny rytm, który tak uwielbiała. Łup, łup - wystarczyło się skupić na krokach i już nie myślała o niczym. Miała pustkę w głowie i mogła spokojnie oglądać niesamowite widoki. Kierowała się w stronę rzeki lub wodospadu, którego szumienie słyszała już od jakiegoś czasu. Po dotarciu do swojego celu, ze zdziwieniem odkryła, że nie jest tu sama. Młodszy puchon, który jeszcze jaki czas temu smacznie spał, teraz najwidoczniej czegoś szukał, chodząc powoli skłoniony.
- Nie za wcześnie na takie poszukiwania? - zapytała. Zdawało się, że do tej chwili pozostawała niezauważona, dlatego też tylko uśmiechnęła się pod nosem widząc jak chłopak podskoczył zaskoczony czyjąś obecnością.

@Wiktor Krawczyk
Powrót do góry Go down


Wiktor Krawczyk
Wiktor Krawczyk

Uczeń Hufflepuff
Rok Nauki : VII
Wiek : 18
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 160cm
C. szczególne : Mańkut, Rude włosy, centymetrowa blizna na udzie w kształcie smoka. Na policzkach i nosie ma piegi, które według rodzeństwa dodają mu uroku. Amulet Uroborosa zawsze na szyji +1 ONMS
Galeony : 1072
  Liczba postów : 740
https://www.czarodzieje.org/t18845-wiktor-iwan-krawczyk
https://www.czarodzieje.org/t19010-irys-wik#547591
https://www.czarodzieje.org/t18897-wiktor-iwan-krawczyk#543748
Zimna rzeka QzgSDG8




Gracz




Zimna rzeka Empty


PisanieZimna rzeka Empty Re: Zimna rzeka  Zimna rzeka EmptyPią Lut 12 2021, 13:22;

Woda była chłodna, tego można było się spodziewać. Kiedy tak kucałem usłyszałem jakiś szelest. Nie przejąłem się tym za bardzo, ponieważ mógł być to wiatr. Potem poczułem, że ktoś za mną stoi i ten głos. Zamoczyłem całą dłoń w wodzie i wstałem. Odwróciłem się przodem do dziewczyny.
- Może chcesz pomóc szukać czego kolwiek, zresztą na poszukiwania zawsze jest każda pora. - zagadnąłem.
Dłoń ciągle miałem mokrą. W jednej sekundzie wyciągnąłem ją przed siebie i strząsnąłem wodę z rzeki wprost na twarz dziewczyny.
Ojć sorry
Pierwsze spotkanie, a już może być całkiem zabawnie. Czego to można się spodziewać po nieznajomych.


@Marie R. Moreau
Powrót do góry Go down


Marie R. Moreau
Marie R. Moreau

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 173 cm
C. szczególne : znamię w kształcie półksiężyca na prawym nadgarstku, słyszalny francuski akcent
Galeony : 382
  Liczba postów : 247
https://www.czarodzieje.org/t19862-marie-r-moreau-karta-postaci#605482
https://www.czarodzieje.org/t19866-poczta-marie-r-moreau#605949
https://www.czarodzieje.org/t19863-marie-r-moreau#605484
https://www.czarodzieje.org/t19888-marie-r-moreau-dziennik#60756
Zimna rzeka QzgSDG8




Gracz




Zimna rzeka Empty


PisanieZimna rzeka Empty Re: Zimna rzeka  Zimna rzeka EmptyPon Lut 15 2021, 10:37;

Nie uznała tego za zabawne. Z lekkim niesmakiem także wyciągnęła dłoń w rękawiczce w stronę chłopca. Mimo, że według zasad kultury powinna ją zdjąć, wolała nie ryzykować, tak to tylko ją ubrudzi, ale nie zetknie się bezpośrednio z ewentualnymi tajemniczymi substancjami.
- Tak - odpowiedziała nadal skrzywiona. - Też miło poznać - mimo, że chłopak się nie przedstawił uznała, że jest o zbędne, skoro mieszkają w jednym igloo. Nie sądziła, żeby udało jej się znaleźć z nim wspólny język. Mimo wszystko starała się zachować pozory, chociaż szło jej to dosyć nieudolnie.
- Jasne - odparła z wymuszonym uśmiechem przyklejonym do twarzy. Chociaż lubiła zbierać ciekawe okazy, głównie roślin, wolała to robić w trochę późniejszej porze - ranki przeznaczała na ruch. Była naprawdę dobrą aktorką, dlatego też mimo niechęci nie sądziła, aby chłopak to zauważył, tym bardziej, że zajęty był grzebaniem w kamieniach i wodzie. - Może niekoniecznie dołączę do twoich poszukiwań, ale mogę popatrzeć - starała się, aby zabrzmiało to miło, chociaż co z tego wyszło, nie wiedziała.
- Z którego jesteś roku? - postanowiła rozpocząć jakąś rozmowę. Jeśli miała spędzić tu trochę czasu, wolała czegoś dowiedzieć się o swoim towarzyszu.

@Wiktor Krawczyk
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 4279
  Liczba postów : 11923
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Zimna rzeka QzgSDG8




Gracz




Zimna rzeka Empty


PisanieZimna rzeka Empty Re: Zimna rzeka  Zimna rzeka EmptySro Lut 17 2021, 01:11;

Inny czas / 15 lutego wieczór

Zdawał sobie sprawę, że "ten wyjątkowy" dzień w roku zakończył się wczoraj i spędzili go razem na Morsotece. Wiedział też bardzo dobrze, że kolejna doba nie znaczy specjalnie niczego, a jednak postanowił coś zorganizować. Nie bez powodu poprzedniej nocy niczego nie mówił. Chciał, by niespodzianka tym właśnie pozostała, a musiał poczekać aż odpowiedni prezent dotrze na miejsce.
Gdy zegar zaczął wskazywać porę kolacji, Max wziął Felka mówiąc mu, że wychodzą i żeby ten nie marudził i nie zadawał zbędnych pytań. Ze sobą miał plecak i o dziwo różdżkę. Szybko skierował swe kroki tam, gdzie wcześniej poczynił odpowiednie przygotowania. Gdy tylko postawili stopy na odpowiednim obszarze, mogli poczuć otaczające ich ciepło spowodowane użyciem zaklęcia. Przed nimi, na brzegu rzeki rozłożony był koc wraz z całą resztą piknikowej zastawy. Ze względu na porę dnia wokół obecne był ogniki roztaczające delikatne, niebieskawe światło i dodatkowe ciepło.
-Nie dane nam było posiedzieć nad jeziorem ze strzałą, więc znalazłem nam rzekę. - Uśmiechnął się, lekko tłumacząc całą sytuację. Poczekał, aż Feli odwróci się na chwilę, a następnie chwycił za plecak ściągając przywiązaną z boku pelerynę niewidkę, pod którą kryła się niewielka klatka z białą, puchatą kuleczką w środku. Wyjął ją sobie na dłonie, by przyklęknąć tym samym przed puchonem i gigantycznym uśmiechem na twarzy.
-Czy ja, Maximilian Felix Solberg, tym oto pufkiem mogę skraść Twoje serce? - Zapytał praktycznie cytując słowa, które padły między nimi we wrześniu podczas chochliczej masakry z udziałem niewinnego niuchacza. Oczywiście, że nie był w stanie podejść do tego całkowicie na poważnie. W końcu miał do czynienia z Felkiem, który wczoraj zjeżdżając na rurze ogłosił całemu światu, że to do Maxa coś czuje. Przy tamtym, ten gest wydawał się wręcz blady.
-A tak serio, to najlepszego z okazji Walentynek kocie.- Podniósł się do pionu, przekazując nowego zwierzaka Felkowi. Sam jakoś nie był fanem podobnych istot, ale skoro Lowell je widocznie kolekcjonował miał nadzieję, że taki wyjątkowy, śnieżnobiały okaz na pewno mu się spodoba.

@Felinus Faolán Lowell

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Felinus Faolán Lowell
Felinus Faolán Lowell

Nauczyciel
Wiek : 24
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1973
  Liczba postów : 7412
https://www.czarodzieje.org/t18786-felinus-faolan-lowell#539099
https://www.czarodzieje.org/t18807-felinus-faolan-lowell#539739
https://www.czarodzieje.org/t18796-felinus-faolan-lowell
https://www.czarodzieje.org/t18814-felinus-faolan-lowell-dzienni
Zimna rzeka QzgSDG8




Gracz




Zimna rzeka Empty


PisanieZimna rzeka Empty Re: Zimna rzeka  Zimna rzeka EmptySro Lut 17 2021, 01:34;

Trudno było nie przyznać, iż całkiem nieźle zabalowali podczas pobytu w Starej Remizie. Sam Lowell nie pamiętał, kiedy ostatnio tak w ogóle się świetnie bawił, aczkolwiek nie dziwił się samemu sobie, wszak mało kiedy miał okazję. Prędzej uwielbiał podtrzymywać ściany, aniżeli bawić się na parkiecie wraz z innymi ludźmi, dlatego, kiedy to wrócili z imprezy, Felinus poczuł od razu narastającą falę zmęczenia. Jakby przechodzącą przez jego ciało, kiedy to znikoma ilość alkoholu krążyła po jego ciele, a on sam musiał oddać się, chociaż na niewielki moment, w odpoczynek, rozwalając się wygodnie na własnym łóżku. No, na prawie własnym, bo jednak gdzieś Maximilian też musiał spać. Nic dziwnego zatem, iż do popołudnia pozostawał nieaktywny; nie dość, iż nadal od czasu do czasu odczuwał zmęczenie wynikające z przeciążenia wcześniejszego sygnatury magicznej, to jeszcze... przyzwyczaił się do długiego spania. Nie bez powodu zatem trudno było mu zostać jakkolwiek zbudzonym, a pierwsze kroki poczynił w stronę stołówki, by cokolwiek zjeść i czegokolwiek się napić.
Długo jednak nie miał spokoju - a przynajmniej nie tego ze strony Solberga - kiedy to nadchodziła pora wieczorna. Nim się obejrzał, nim cokolwiek zdołał zapisać we własnym, magicznym dzienniku (wbrew pozorom nad czymś się mocno ostatnio zastanawiał), został wyciągnięty w pole bez możliwości marudzenia bądź wydania z siebie jakiegokolwiek dźwięku niezadowolenia. Czasami Puchon zdawał się przekrzywiać głowę w geście zastanowienia, ale trwało to tylko ułamki sekundy; nie pytał się, choć pytania same cisnęły mu się na usta. Od kiedy rezygnował z korzystania z oklumencji w towarzystwie Maxa, naprawdę odkrywał całkowicie inne podwaliny własnego ja.
Czekoladowe tęczówki bacznie zlustrowały otoczenie, choć źrenice zdawały się bić pewnego rodzaju łagodnością. W pewnym momencie nie czuł, by kurtka była potrzebna, a szum rzeki dostawał się do jego uszu, przyczyniając się tym samym do wzrostu dziwnego, aczkolwiek ludzkiego spokoju w jego sercu. Na brzegu rzeki znajdował się koc, co wskazywało na to, iż Maximilian najwidoczniej coś planował... ale on jeszcze nie wiedział, co dokładnie. Mimo to uśmiechnął się, spoglądając na ogniki. I ściskając tym samym torbę, w której to jeszcze posiadał podarunek, którego nie zdołał wcześniej umieścić pod poduchą Solberga.
- Jest przyjemnie. Dużo czasu zajęło ci szukanie tego zakątka...? - zastanawiał się, powstrzymując kolejną falę pytań. Po co? Na co? W jakim celu? Nie wiedział jeszcze, ściskając mocniej ramię od torby, kiedy to zbliżył się w stronę rzeki, jakoby chcąc tym samym przyglądnąć się temu, co może w niej znaleźć. Przez krótki moment, przez ułamek sekundy wręcz. Jeszcze nie wiedział - kiedy to kroki skierował spokojnie, a sam odwrócił się z powrotem w stronę Maximiliana, który postanowił podejść i przyklęknąć. Tak samo, jak to miało miejsce, gdy wręczał niuchacza. Z innym stworzeniem magicznym, ale z tym samym gestem. Aż trudno było nie wczuć się z powrotem w przydzieloną wcześniej rolę, na co szeroko się uśmiechnął. - Ty, Maximilianie Felixie Solbergu, tym oto pufkiem możesz skraść moje serce. - odegrał, raz jeszcze, skupiając się przede wszystkim na postaci samego chłopaka. Nie wiedział, dlaczego akurat tego dnia ten zdecydował się w pełni powrócić do tamtej chwili, ale wcale mu to nie przeszkadzało, kiedy to przyjął nie niuchacza, a prędzej pufka, który to różnił się na tle pozostałych. Był nieskazitelnie biały; kiedy ten posunął się na jego ramię, Lowell, jak gdyby nigdy nic, przytulił Solberga, napawając się minimalnie jego zapachem. Na słowa natomiast się uśmiechnął.
- Piętnasty lutego... myślałem, że Walentynki były wczoraj. - trudno było nie zauważyć, iż podniesienie kącików ust do góry nie znikało z jego twarzy, a sam, z całkowicie własnej inicjatywy, pocałował go w usta. Symbolicznie, by następnie się wtulić, przez krótki moment, czując bijące od niego ciepło. - Kocie... nie musiałeś, wiesz o tym? - powiedział do niego, zastanawiając się jednak nad białą kulką szczęścia, która to weszła na jego głowę. - Skąd w ogóle wytrzasnąłeś takiego mutanta genetycznego? - zastanowiwszy się, sam troszeczkę chciał przeczekać ze swoim drobnym podarkiem. Skoro nie zdołał go wepchnąć pod poduszkę, mógł tak naprawdę wręczyć list i pakunki, ale chciał im dać jeszcze trochę chwili, kiedy to palcami chwycił za jego dłoń. I skierował ich wspólnie w stronę miejsca piknikowego.
Powrót do góry Go down


Wiktor Krawczyk
Wiktor Krawczyk

Uczeń Hufflepuff
Rok Nauki : VII
Wiek : 18
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 160cm
C. szczególne : Mańkut, Rude włosy, centymetrowa blizna na udzie w kształcie smoka. Na policzkach i nosie ma piegi, które według rodzeństwa dodają mu uroku. Amulet Uroborosa zawsze na szyji +1 ONMS
Galeony : 1072
  Liczba postów : 740
https://www.czarodzieje.org/t18845-wiktor-iwan-krawczyk
https://www.czarodzieje.org/t19010-irys-wik#547591
https://www.czarodzieje.org/t18897-wiktor-iwan-krawczyk#543748
Zimna rzeka QzgSDG8




Gracz




Zimna rzeka Empty


PisanieZimna rzeka Empty Re: Zimna rzeka  Zimna rzeka EmptySro Lut 17 2021, 18:55;

Puchon zmrużył oczy, przyglądając się koleżance starszej. No tak, czego się spodziewał przy takiej pogodzie.
- Naszla kosa na kamjen. - wymruczał w swoim ojczystym języku, co oznaczało nic innego jak "trafiła kosa na kamień".
Chłopak nie miał pojęcia, czy koleżanka go zrozumie, bo przecież nikt nie przewiedział jego pochodzenia. Akcent z biegiem lat wśród innych, z dala od pięknej Rosji i Polski, zmieniał się diametralnie, przez to, że niewiele osób używało rosyjskiego i polskiego jednocześnie.
A Wiktor idąc na przekór wszystkim bardzo często gaworzył po swojemu, obserwując miny uczniów z roku, które ni w ząb nie mogły zrozumieć o co mu konkretnie chodzi.
-to może masz racje poczekam do wiosny i poszukamy razem czegoś. A teraz możemy się przejśc brzegiem rzeki z piątego roku dodał po czym zaproponował spacer rozglądając sie po okolicy.

@Marie R. Moreau
Powrót do góry Go down


Marie R. Moreau
Marie R. Moreau

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 173 cm
C. szczególne : znamię w kształcie półksiężyca na prawym nadgarstku, słyszalny francuski akcent
Galeony : 382
  Liczba postów : 247
https://www.czarodzieje.org/t19862-marie-r-moreau-karta-postaci#605482
https://www.czarodzieje.org/t19866-poczta-marie-r-moreau#605949
https://www.czarodzieje.org/t19863-marie-r-moreau#605484
https://www.czarodzieje.org/t19888-marie-r-moreau-dziennik#60756
Zimna rzeka QzgSDG8




Gracz




Zimna rzeka Empty


PisanieZimna rzeka Empty Re: Zimna rzeka  Zimna rzeka EmptyPią Lut 19 2021, 11:15;

Co jak co, słuch Francuzka miała dobry, dlatego też zdanie, mimo że wypowiedziane pod nosem, usłyszała. Zdziwiła się słysząc słowa w obcym języku. Zdziwienie można też było odczytać z jej twarzy. Chociaż sama także nie była rodowitą angielką słychać to było przy każdym wypowiadanym przez nią słowie, tak u młodszego puchona obcy akcent był niesłyszalny, przynajmniej dla ucha Marie.
- Nie pochodzisz z Anglii - bardziej stwierdziła niż zapytała. - W takim razie skąd? Zgaduję, że chodzi o środkową lub wschodnią Europę - dodała. Nie to żeby jakoś interesowały ją korzenie chłopaka, skoro teraz uczy się w Hogwarcie to nie miało znaczenia. Czasami miała z resztą wrażenie, że w brytyjskiej szkole magii można więcej znaleźć obcokrajowców niż rodowitych anglików.
Rzeczywiście dziewczyna też zaliczała się do grona osób nieznających ojczystego języka puchona. Mimo biegłej znajomości francuskiego i całkiem dobrej znajomości angielskiego i hiszpańskiego, w innych językach nie mówiła.
Tak jak sądziła była starsza od towarzysza, a teraz wiedziała, że dokładna różnica wieku to dwa lata. To już bardziej interesowało Marie. Miała nad nim przewagę w doświadczeniach życiowych, chociaż taką przewagę miała nad niejedną starszą od siebie osobą. Po ostatniej rozmowie z Lowellem, postanowiła jednak nie zwierzać się więcej nikomu przy pierwszym czy drugim spotkaniu. Starszy wychowaniec Hufflepuffu skutecznie obudził w niej ponownie niepewność dotyczącą zawierania nowych znajomości.
- Jasne, spacer dobrze nam zrobi - dodała, ciesząc się, że będzie miała okazję do kontynuowania swojego zwyczaju porannego ruchu.

@Wiktor Krawczyk
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 4279
  Liczba postów : 11923
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Zimna rzeka QzgSDG8




Gracz




Zimna rzeka Empty


PisanieZimna rzeka Empty Re: Zimna rzeka  Zimna rzeka EmptySro Lut 24 2021, 12:08;

Impreza w remizie zdecydowanie była jedyna w swoim rodzaju. Max też czuł się po niej zmęczony, choć nie potrafił tak dobrze wypocząć jak puchon. Nim ten jeszcze wstał, Solberg już był po śniadaniu i latał po ośrodku załatwiając różne rzeczy, przy okazji organizując sobie mały trening. Nie był to najlepszy pomysł, gdyż oczywiście wciąż czuł, jak jego ciało odmawia posłuszeństwa, ale nie miał zamiaru się tym przejmować. Krótka przebieżka po okolicznych terenach jeszcze nikomu nie zaszkodziła. Raczej. Większość dnia spędził poza igloo próbując zorganizować wieczór nad rzeką. Wbrew pozorom cała inicjatywa była raczej spontanicznym pomysłem, który wpadł mu do głowy właśnie podczas treningu, gdy natrafił na miejscówkę, która może i mniej malownicza niż "Oko Odyna" ale zdecydowanie warta uwagi. Gdy już większość rzeczy była ogarnięta, wrócił do igloo, by zaciągnąć tam Lowella, co raczej nie było zbyt dużym wyzwaniem.
-Właściwie to nie. Przypadkiem tu trafiłem i wszystko samo poskładało się do kupy. - Przyznał, gdy już dotarli na miejsce. Wiedział, co nastąpi później i w duchu nie mógł powstrzymać uśmiechu. Był ciekaw, czy Feli pamięta słowa, jakich użył pod pomnikiem Lwa,, choć tamten dzień był na tyle pojebany i wyjątkowy, że ciężko było zapomnieć jakikolwiek jego fragment.
Spokojnie osunął się na kolano wyciągając śnieżnobiałą kulkę przed siebie i w napięciu i z ogromnym wyszczerzem na ryjcu czekając na reakcję puchona. Nie były sobą, gdyby postanowił zrobić to w jakiś bardziej normalny sposób. Teatralność była wręcz wymagana. Gdy tylko Feli przyjął prezent, Max podniósł się i dał się uściskać, składając krótkiego buziaka na policzku puchona.
-Wczoraj? Nie gadaj! Mój kalendarz wyraźnie krzyczał, że dzisiaj. - Zażartował, bo o ile faktycznie dzień Świętego Walentego już minął, to przecież nikt nie zabroni im świętować tego dzisiaj. A nawet gdyby, zawsze mogli wymyślić jakieś własne święto na ten dzień i mieć wszystko inne w dupskach, jak to uwielbiali robić. Pocałunek od Felka wziął go nieco z zaskoczenia, ale szybko zreflektował się i odwzajemnił gest.
-Wiem, ale jak widać mnie to nie powstrzymało. - Przeniósł chwilowo wzrok na siedzącego na ramieniu Felka pufka. Nie mógł oprzeć się wrażeniu, że ten dość szybko przyzwyczaił się do nowego właściciela.
-A to już mój mały sekret. Ale uznałem, że ta Twoja krwistoczerwona kulka potrzebuje trochę niewinnej duszyczki do towarzystwa. - Miał dziwne wrażenie, że mimo tak czystego koloru, zwierzak wcale nie jest tak grzeczny i niewinny, jak by się mogło wydawać, choć nie miał okazji spędzić z nim jeszcze zbyt wiele czasu.
Dał się poprowadzić na miejsce piknikowe, po czym rozwalił się i wskazał na przyszykowane rzeczy.
-Udało mi się ogarnąć trochę lokalnych rzeczy. Nie mam pojęcia jak smakują. Najwyżej umrzemy tu razem. - Tak naprawdę od kiedy tu gościł miał okazję próbować tylko lokalnych alkoholi, a to nie było przecież wszystko, co norweska kuchnia miała do zaoferowania. Postanowił więc skorzystać z okazji i zająć się też paroma smakołykami, które to zakupił w lokalnej restauracji i umiejętnie przetransportował właśnie tutaj.

@Felinus Faolán Lowell

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Wiktor Krawczyk
Wiktor Krawczyk

Uczeń Hufflepuff
Rok Nauki : VII
Wiek : 18
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 160cm
C. szczególne : Mańkut, Rude włosy, centymetrowa blizna na udzie w kształcie smoka. Na policzkach i nosie ma piegi, które według rodzeństwa dodają mu uroku. Amulet Uroborosa zawsze na szyji +1 ONMS
Galeony : 1072
  Liczba postów : 740
https://www.czarodzieje.org/t18845-wiktor-iwan-krawczyk
https://www.czarodzieje.org/t19010-irys-wik#547591
https://www.czarodzieje.org/t18897-wiktor-iwan-krawczyk#543748
Zimna rzeka QzgSDG8




Gracz




Zimna rzeka Empty


PisanieZimna rzeka Empty Re: Zimna rzeka  Zimna rzeka EmptySro Lut 24 2021, 18:42;

Chłopak najwyraźniej nie miał pojęcia, że spotkanie się z Francuzką , ja szczerze mówiąc też nie miałem pojęcia, że jesteś z innego kraju. W Hogwarcie jest dużo obcokrajowców, którzy nie władają swoim ojczystym językiem ze względu na szkołę.
Ja jestem pół-Rosjaninem, a pół-Polakiem, jednak wychowałem się w Polsce i ten kraj uważam za swoją ojczyznę jak i Rosje ze względu na dziadków.
- Z jakiego miasta pochodzisz i kraju? - zapytałem ją przy okazji już po angielsku. Atmosfera chwilowo się rozluźniła, zobaczymy później.
Dopiero co poznał dziewczynę, ale charaktery podobne i czuję, jakbym znał już cię  jakiś czas.
- Nie przedstawiłem się - przypomniałem sobie. - Wiktor Iwan Krawczyk - skłoniłem jej się. Puchon stwierdził zrobiło się już trochę później. Na horyzoncie widać było jeszcze zachodzące słonce, ale niewyraźny księżyc też już wyjrzał, starając się rozlać wokół lekką srebrną poświatę.

@Marie R. Moreau
daj z/t jak coś bo mam trochę roboty i nie mam czasu zbytnio
Powrót do góry Go down


Felinus Faolán Lowell
Felinus Faolán Lowell

Nauczyciel
Wiek : 24
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1973
  Liczba postów : 7412
https://www.czarodzieje.org/t18786-felinus-faolan-lowell#539099
https://www.czarodzieje.org/t18807-felinus-faolan-lowell#539739
https://www.czarodzieje.org/t18796-felinus-faolan-lowell
https://www.czarodzieje.org/t18814-felinus-faolan-lowell-dzienni
Zimna rzeka QzgSDG8




Gracz




Zimna rzeka Empty


PisanieZimna rzeka Empty Re: Zimna rzeka  Zimna rzeka EmptyPią Lut 26 2021, 22:10;

Sam ostatnio spał trochę więcej, choć koniec końców było to wskazane, w szczególności w przypadku jego występujących nadal problemów. Mimo to czuł się znacznie lepiej niż na początku ferii, w związku z czym nie bez powodu skorzystał ze Starej Remizy w odpowiedni sposób, nie przejmując się w żaden sposób przemęczeniem czy występującymi problemami w rzucaniu niektórych zaklęć. Co jak co, ale to nie było miejsce i pora, żeby zastanawiać się nad własną użytecznością w zaklęciach. Nie bez powodu ciche westchnięcie zdawało się być niczym głęboki wdech, jakoby przedstawiające krążące samodzielnie jego myśli. Może nie był najlepszy, może sprawiał problemy, ale starał się ostatnio nie wpierdzielać w żadne problemy, w związku z czym miał więcej czasu dla samego siebie. I na odzyskanie poprzedniej formy, oczywiście; spanie było w jego przypadku wysoce zalecane, o czym doskonale wiedział. Nie wiedział jednak o planach Solberga, które obecnie pojawiły się przed jego oczami. Wszystko wyglądało całkiem nieźle, a nawet jeśli to nie zależało mu na wyborze jakiegoś zapierającego dech w piersiach widoku. Jezioro "Oko Odyna" miało swój urok, ale, jakby nie było, pozostawało magiczne. A raczej woleliby uniknąć jakichkolwiek problemów i dodatkowych lodowych pocisków, uderzających w losową część ciała.
- No chyba że tak. - zaśmiał się. Czasami chodzące po ludziach przypadki przyczyniają się właśnie do takich sytuacji. Nie bez powodu zatem patrzył dookoła, choć jedyne, co obecnie dostawało się do jego uszu, to był właśnie szum lodowatej rzeki. A przynajmniej na taką wyglądała, skoro i tak czy siak doświadczenie mu wyraźnie mówiło, iż skoro tereny zimne, to i woda również musi być. Oczywiście to wszystko zostało przerwane przez oświadczyny, które to doskonale pamiętał. Tym razem w roli głównej, postaci prezentu ślubnego, nie był niuchacz, a właśnie dziwny, zmutowany pufek pigmejski, który posiadał białe, nieskazitelne wręcz futro. Gdyby go opuścił na śnieg, zapewne Lowell zgubiłby go na amen.
Podniósł jednocześnie brwi na słowa, które wypowiedział Solberg, by tym samym pozwolić, aby na własnej twarzy pojawił się szczery uśmiech. Zwieńczony buziakiem w policzek.
- Może rzeczywiście się nie myli. - zaśmiawszy się również, rozumiał. Wiedział, iż nikt im nie zabroni stworzyć własnej wersji tych wydarzeń, w związku z czym nie bez powodu te słowa opuściły jego usta, jakoby przerywając tym samym drobną ciszę, która to powstała - jej przedział czasowy był jednak niezwykle krótki. Zresztą, jakby nie było, czuł się coraz pewien w tym, co zdołał w sobie odkryć, w związku z czym reagował i funkcjonował w całkowicie normalny sposób. - Widzę właśnie - i nie żałuję. - mruknął do niego, puścił oczko, kiedy to biała kulka siedziała na jego ramieniu, nie pozwalając zaznać ani chwili spokoju. Trochę się wierciła, choć znajdowała się w jednym miejscu - najwidoczniej nie była taka niewinna, jakoby kolor miał na to w rzeczywistości wskazywać. Musiał spędzić z nią więcej czasu, żeby móc cokolwiek na ten temat powiedzieć - obecnie znajdowało się to poza jego zdolnościami i możliwościami. Jakby nie było, ocenianie stworzenia po jednym czy dwóch incydentach nie należało do jego największych marzeń. - Niewinnego? Zobaczymy w sumie... Się dobrali, zużyty wacik na krew i nowy, czysty, nieśmigany. - trudno było nie odeprzeć wrażenia, iż czerwony pufek wcześniej nasiąknął posoką, pokazując swoje zdolności pod tym względem. Mimo to chyba nie chciał wiedzieć, dlaczego ten mutant posiadał taką barwę, w związku z czym tę zagwozdkę pozostawił na inny moment.
Usiadł powoli na miejscu piknikowym, zdejmując tym samym własną kurtkę, by odstawić ją w kąt. Co jak co, ale dookoła było ciepło, w związku z czym nie widział sensu, aby ją mieć na sobie. Jeżeli zacznie mu być z powrotem zimno, to po prostu ją ubierze - nie widział sensu krępowania sobie ruchów poprzez temperaturę. Chociaż obok mogło być na minusie, o tyle jednak tutaj... było po prostu prawidłowo.
- Randka z deską klozetową brzmi jak moje najskrytsze marzenie. Będziemy sobie nawzajem trzymać włosy przy rzyganiu. - zaśmiawszy się, spojrzał dookoła, starając się wybrać cokolwiek, choć było to niezwykle trudne. Samemu miał okazję coś zjeść typowo należącego do kultury norweskiej, co nie zmienia faktu, iż koniec końców nie miał prawa znać wszystkiego. - A tak naprawdę to nie. Od początku wyjazdu w ogóle nie miałeś okazji czegokolwiek spróbować? Nie no, bo większość tutaj to popularne rzeczy, które jednak dają na stołówce... - zastanowiwszy się, spojrzał na niego uważnie. Trochę rzeczy jednak tutaj było, parę z nich kojarzył, w związku z czym niezbyt pewnie wziął niestygnącą cynamonkę, by tym samym wziąć jej kęs i spoglądać uważnie na to, co ma do powiedzenia Max. Bo jednak czegoś musiał spróbować, nawet podczas tego krótkiego pobytu. Chociaż... dziewięć dni to wystarczająco dużo, by mieć do czynienia z lokalnymi potrawami. - Czy jadłeś cokolwiek więcej... czy jednak ciśniesz na losowych rzeczach, jedzonych w losowych odstępach czasowych? - zapytał już, trochę z powagą, jakoby starając się wyłapać cokolwiek z jego twarzy. I jasnych oczu. Bez osądzania, wszak mógł się mylić, ale i tak - krzta zmartwienia pojawiła się na jego twarzy, bo jednak miał prawo się zamartwiać, kiedy to oparł się dłońmi o własne kolana, zachowując prawidłowe resztki równowagi.

@Maximilian Felix Solberg
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 4279
  Liczba postów : 11923
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Zimna rzeka QzgSDG8




Gracz




Zimna rzeka Empty


PisanieZimna rzeka Empty Re: Zimna rzeka  Zimna rzeka EmptyNie Lut 28 2021, 02:36;

Obydwoje wciąż mierzyli się z siniakami po tamtej wyprawie i miejsce nieco bardziej pozbawione magii wydawało się dużo lepszym pomysłem. Zresztą nie tylko z tego względu. Max jak mógł ostatnio starał się wracać do mugolskich korzeni i gdy tylko mógł ograniczał czary w każdej kwestii.
Okolica jaką wybrał była przede wszystkim spokojna. Oprócz nielicznych zwierząt, które czasem kręciły się na brzegach rzeki i ogników, które zajebiście robiły nastrój, Max nie widział tu żywej duszy. Ciężko było zaprzeczyć, że obydwoje potrzebowali trochę odpoczynku, a przecież nie można wiecznie siedzieć we własnym igloo. Szczególnie, jeżeli byli na wyjeździe, który mógł się już więcej nie powtórzyć, a do tego miał to być ostatni wypad Felka jako ucznia tej pokurwionej placówki, jaką niewątpliwie był Hogwart.
Cała akcja z prezentem przebiegła dość sprawnie i gładko. Max nawet nie wyjebał się, padając na kolana, co zapowiadało naprawdę udany wieczór. Przynajmniej jak na tę dwójkę, bo zawsze jeszcze mógł spaść z nieba jakiś meteoryt i im te głupie ryje rozwalić.
-Całe szczęście, że nie kupiłem tego co drze mordę, jak ma Ci o czymś przypomnieć. - Przypomniał mu się kalendarz, który widział w jednym ze sklepów w Hogsmeade i zastanawiał się, kto coś takiego w ogóle kupuje. Na pewno ludzie w najbliższym otoczeniu tej osoby nienawidzą jej, tego był pewien.
-A to już jest nowość. - Zaśmiał się, po czym temat zszedł na pufka. Zwierzak faktycnie miał dość niespotykany kolor i Max był tego świadomy, ale nie miał zamiaru zdradzać, jak go zdobył. Miał talent do zdobywania rzeczy, których albo mieć nie powinien, albo trzeba było się namęczyć, by dorwać je w swoje łapska.
-No idealnie! Co, tak go nazwiesz? Wacik? Gazik? W sumie, to nawet nie wiem jakiej to jest płci. Jak się sprawdza to u pufków? - Tyle pytań nagle rodziło się w jego głowie, a przecież była to tylko jedna puchata kulka, która żywi się glutami. Wiedział jedynie to, że w towarzystwie Felka to małe stworzenie wygląda naprawdę uroczo.
Zaklęcia, które wcześniej rzucił jak widać wciąż o dziwo działały, więc mogli swobodnie pozbyć się nadprogramowych elementów garderoby. Max też raczej nie był fanem siedzenia w grubej kurtce, więc również ją z siebie zrzucił, gdy tylko zajął wygodnie miejsce.
-Romantycznie w chuj. Two guys one toilet. - Nawet nie chciał wiedzieć, czy Felek jest zaznajomiony z tą niewątpliwą perełką mugolskiej kultury, do której właśnie nawiązał, ale nie mógł powstrzymać śmiechu od wyobrażenia sobie sytuacji, którą tamten właśnie opisał.
-Tak szczerze to nie. Znaczy alkohol mają zajebisty, naprawdę, ale z jedzenia nie próbowałem jeszcze niczego. Na stołówce raczej trzymam się diety i sięgam po te bezpieczniejsze rzeczy. - Przyznał szczerze, bo choć jadał, to potrafił zmusić się do połykania tylko tego, co miał w obowiązku zjeść. Miał jednak nadzieję, że dzisiaj jego organizm (a raczej psychika) pozwolą mu na spróbowanie czegoś innego. Na kolację i tak przecież się już raczej nie wybierał.
-A Ty miałeś już okazję czegoś spróbować? Farikal? Gjetost? Sałatka umęczonego Wikinga?  - Wymienił pierwsze potrawy z tych terenów, które przyszły mu na myśl. Sam chętnie spróbowałby łososia pieczonego w krwi salamandry i to właśnie danie udało mu się na dzisiaj skombinować.
@Felinus Faolán Lowell

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Felinus Faolán Lowell
Felinus Faolán Lowell

Nauczyciel
Wiek : 24
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1973
  Liczba postów : 7412
https://www.czarodzieje.org/t18786-felinus-faolan-lowell#539099
https://www.czarodzieje.org/t18807-felinus-faolan-lowell#539739
https://www.czarodzieje.org/t18796-felinus-faolan-lowell
https://www.czarodzieje.org/t18814-felinus-faolan-lowell-dzienni
Zimna rzeka QzgSDG8




Gracz




Zimna rzeka Empty


PisanieZimna rzeka Empty Re: Zimna rzeka  Zimna rzeka EmptyNie Lut 28 2021, 03:24;

Czasami o tym jednak zapomniał.
Ostatni wypad jako uczeń Hogwartu - nie - jako student, zdawał się nieść ze sobą może nie tyle przyzwolenie, co prędzej drobne pchnięcie do robienia rzeczy zakazanych, znajdujących się pod jakimiś punktami regulaminu. Mimo to niespecjalnie się tym interesował - prędzej Lowell chciał się skupić na realnych problemach i tym samym zapomnieć w pewnym stopniu o całej tej szkole. Jakby nie było, to jednak ciągle podleganie pod kodeks ucznia dawało mu w kość, wszak samemu potrzebował trochę autonomii. Konieczności przejęcia pałeczki, odpowiedzialności za swój los. A najwidoczniej nawet sprzedawanie prac domowych nie szło mi ostatnio najlepiej. Być może ta chwila odpoczynku miała być rzeczywiście jego wybawieniem, kiedy to znajdujące się dookoła ogniki naprawdę spełniały swoją pierwotną rolę? Kto wie. Samemu nie był w stanie tego stwierdzić, dlatego szedł z duchem czynów i czasu, skupiając się w pełni na korzystaniu z tego, co mu daje obecnie życie.
Pozostawał świadom tego, iż jakieś przyczyny wręczenia zwierzęcia musiały jednak być. Felinus nie chciał ich na razie roztrząsać, skupiając się w pełni na wspólnym spędzeniu czasu. Co jak co, ale trochę się to różniło od ich regularnych spotkań. Atmosfera nie należała do krępujących, ale też, wskazywała na kompletnie inne podwaliny. Mimo że większość z tych rzeczy była nowa dla Puchona, ten zdawał się niespecjalnie tym wszystkim peszyć. Jakby miał z tym do czynienia wcześniej... A może ukrywanie wstydu szło mu wyjątkowo gładko? Nie, po prostu nie zmieniło mu się nastawienie do Maxa.
- Wyrzuciłbym go do kosza. Autentycznie, szkoda papieru. - zaśmiał się. Mimo wszystko i wbrew wszystkiemu nie chciałby mieć do czynienia z takim przedmiotem - w szczególności magicznym. Pamięć miał jednak dobrą, o czym byli w stanie się przekonać wiele razy. Nawet jeżeli czasami dochodziło do zaćmienia umysłu i braku jakichkolwiek powiązań pod kopułą czaszki; na drugie słowa zareagował naturalnie, z uśmiechem. Ze szczerym, którym obdarzał ostatnio tylko jego, wszak do innych ludzi podchodził z należytą dozą dystansu. - Biały, uprzywilejowany człowiek brzmi zajebiście. - prychnął, wszak o ile miał w sobie resztki godności, o tyle jednak mógł żartować na dosłownie każdy temat, przynajmniej w towarzystwie Maxa. Świeże powietrze i brak osób dookoła tym bardziej pogłębiały ten stan. - Puszki pigmejskie... czekaj, bo to są w sumie bez futra takie śmieszne koty... - powiedziawszy, ściągnął białego, uprzywilejowanego człowieka i tym samym zaczął mu się uważnie przyglądać. Odwróciwszy go parę razy, nie bez powodu zaczął trochę bardziej grzebać pod sierścią, by odkryć to, co chciał odkryć. Odetchnął wręcz z ulgą, oddając pełną autonomię stworzeniu. - Biała, uprzywilejowana feministka. To się czerwony puszek zawiedzie. - zaśmiał się, bo nie mógł nie odnieść wrażenia, że jaki właściciel, to takie jest zwierzę, więc i ten wolał facetów. Może dlatego siedział samotnie w lesie? Tego jednak nie wiedział. Mógł tylko i wyłącznie gdybać.
Na kolejne słowa uśmiechnął się i prychnął, próbując powstrzymać kolejną salwę śmiechu. Co jak co, ale doskonale ten żart mugolski kojarzył. Memami żył, w związku z czym niewiele rzeczy pod tym względem było mu obcymi - cicho westchnął, kiedy to udało mu się zapanować nad własną reakcją. Śmiech to zdrowie, ale też, nie chciał się cały czas śmiać.
- Jak w ogóle dieta i treningi? Jest lepiej? - zapytał się, spoglądając na niego w uważny sposób. Chyba wolałby nie zostać w tej kwestii okłamanym, bo naprawdę mu zależało na pewnym powrocie do zdrowia przez Maximiliana. Może czasu nie mogli cofnąć, co nie zmienia faktu, iż z czasem pewne rzeczy przychodziły naturalnie. Stagnacja nie zdawała się być najlepszym wyborem i lekarstwem na bolączki. Nawet jeżeli z początku wyglądała kusząco i atrakcyjnie. - Mów mi nazwami, na pewno wiele mi to wytłumaczy. - powiedziawszy, uśmiechnął się, wpychając do swojej buzi wiecznie ciepłe cynamonki. - Wpierdalam głównie same słodycze. Jakieś tam potrawy kojarzę, ale nie idzie mi to nad wyraz dobrze. Pamiętam, że była właśnie sałatka, chyba kotlety z renifera, jakieś zupy... a co chciałbyś pierwsze spróbować? - zapytał się szczerze, kończąc jedną z ciepłych bułeczek okraszonych charakterystyczną przyprawą o cierpkim, słodkim smaku.

@Maximilian Felix Solberg
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 4279
  Liczba postów : 11923
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Zimna rzeka QzgSDG8




Gracz




Zimna rzeka Empty


PisanieZimna rzeka Empty Re: Zimna rzeka  Zimna rzeka EmptyNie Lut 28 2021, 04:19;

Max pamiętał. Bardzo dobrze zdawał sobie sprawę, że gdy Lowell przestanie być studentem wiele rzeczy może ulec zmianie i o ile starał się podchodzić do tego na takiej samej wyjebce, jak do innych rzeczy w swoim życiu przychodziło mu to niezwykle ciężko. W głębi ducha musiał przyznać, że i decyzja o tym wyjeździe była mocno podyktowana faktem, że jest to ich ostatnia okazja na coś takiego. W końcu jakoś specjalnie nie zależało mu na integracji z resztą szkolnego społeczeństwa i kolejnym miesiącem bycia pod czujnym okiem hogwarckiej kadry.
Mógł spędzić ten czas na spokojnie w Inverness, a jednak podjął inną decyzję i zdecydowanie jej nie żałował.
-Raczej szkoda nerwów. Jakoś wątpię, by zwykłe zaklęcia wyciszające na to działały. To by chyba mijało się z celem. - Oczywiście, że musiał włączyć rozkminę na temat wrzeszczących kalendarzy. Myśli przepływały przez jego głowę w zawrotnej prędkości i czasem musiał którąś wypuścić na zewnątrz, by nie zwariować.
-Trochę długie, ale brzmi bosko. W skrócie BUP. - Przechylił głowę, by spojrzeć na zwierzaka i musiał przyznać, że nawet mu ten skrót pasuje. Niezależnie od tego, jakie imię faktycznie zostanie mu nadane, Max już wiedział, jak będzie na ten wacik wołać.
-Feli, ja naprawdę nie chcę wiedzieć skąd Ty wiesz, jak to wygląda bez futra, ale zastanawiam się, czy Ci nie odebrać praw rodzicielskich do Bupa. - Dziwnie oglądało mu się, jak puchon sprawdza genitalia zwierzaka. Jakoś te miłe kuleczki nie pasowały mu do takiego naruszania prywatności, ale skoro chcieli dowiedzieć się prawdy, musieli podjąć takie kroki.
-Nie zawsze można mieć to, czego się chce. Przynajmniej masz po jednym z każdej płci i pewność, że nie będą się rozmnażać, a to już wiele! - Szybko znalazł pozytyw tej sytuacji, choć faktycznie czerwony mógł być nieco przybity z faktu, że nie będzie miał do kogo się zalecać.
Nie do końca wiedział jak ugryźć temat treningów i diety, bo o ile się starał, o tyle nadal nie uważał by było dobrze, a co dopiero idealnie.
-Nooooo, po treningu z Antoshką zaczęło iść trochę do przodu. - Zaczął dość niepewnie, bo nie chciał do końca wprowadzać Felka w swoją rzeczywistość, ale też nie chciał go okłamywać. -Na pewno więcej potrafię się zmotywować do czegokolwiek. - Dodał optymistyczny akcent, by nie zabrzmieć zbyt ponuro, po czym o czymś sobie przypomniał.
-Właśnie, jak jesteśmy w temacie.... Nie myśl, że to wszystko to jakaś forma przekupstwa, ale słyszałem, że Nancy organizuje trening puszkom i każdy może przyprowadzić jednego wyrzutka z innego domu. Nie zabrałbyś mnie? - Wiedział, że Felkowi nie po drodze z quidditchem, ale ostatnio na jakimś latanku był, więc miał nadzieję, że Lowell zgodzi się pomóc. Zazwyczaj nie prosił go o przysługi, ale teraz naprawdę chciał się przygotować do zbliżającego się meczu z krukami.
-No tak cukier zawsze na propsie, ale mają tu kilka naprawdę ciekawych ofert. Choć przyznaję, cynamonki to dobry wybór. - Wskazał na jedną, która właśnie znikała w ustach Felka. -Kusi mnie ten łosoś, albo Danie ućpanego smoka, czy jak oni to nazywają. Ponoć zajebiście pikantne i trzeba popić ogromną ilością piwa, bo zionie się ogniem. - Wsadził sobie kawałek sera do gęby myśląc o tym, czy faktycznie jest w stanie zabrać się za rybę.
-Patrz! O reniferach mowa. - Powiedział szeptem, po czym wskazał na drugi brzeg rzeki, gdzie jeden z okazów właśnie pojawił się i nachylał by ugasić pragnienie w prawdopodobnie lodowatej wodzie. - Myślisz, że dałoby radę tu pomorsować, czy znowu coś by nas zamroziło? - Czysto teoretycznie zapytał, obserwując przez chwilę spokojne zwierzę i zastanawiając się, czy jeżeli w rzece znajduje się jakakolwiek magia, działa ona też na okoliczne zwierzęta.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Felinus Faolán Lowell
Felinus Faolán Lowell

Nauczyciel
Wiek : 24
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1973
  Liczba postów : 7412
https://www.czarodzieje.org/t18786-felinus-faolan-lowell#539099
https://www.czarodzieje.org/t18807-felinus-faolan-lowell#539739
https://www.czarodzieje.org/t18796-felinus-faolan-lowell
https://www.czarodzieje.org/t18814-felinus-faolan-lowell-dzienni
Zimna rzeka QzgSDG8




Gracz




Zimna rzeka Empty


PisanieZimna rzeka Empty Re: Zimna rzeka  Zimna rzeka EmptyNie Lut 28 2021, 10:14;

Ostatnia okazja, jakoby będąca zwieńczeniem tego wszystkiego, zdawała się być koniec końców furtką otwierającą kompletnie nowe możliwości. Przynajmniej na czas trwających ferii; Lowell doskonale pozostawał świadomy pewnych problemów powiązanych z porzuceniem stanowiska ucznia, tudzież wieloletniego studenta, na rzecz bycia nauczycielem. I chociaż samemu nie zamierzał podchodzić do tej funkcji z jakimś znaczącym profesjonalizmem, nie oznaczało to jednak tego, iż będzie mu dane w spokoju robić pewne rzeczy na totalnej wyjebce. Bo może regulamin to nie zacznie obowiązywać z powrotem, co nie zmienia faktu, iż nie chciał w żaden szczególny sposób od razu, na samym starcie, stracić tej fuchy. Zawsze, gdyby coś jednak nie pykło, mógł zostać pielęgniarzem, hej! Choć bał się, iż ten zawód będzie statyczny, opierający się głównie na leczeniu innych osób. Być może dlatego mu na tym tak mocno zależało - na pewnej samodzielności względem własnych decyzji?
- Jakieś mocniejsze zapewne by zadziałało... - zaśmiał się, wkładając dłoń do własnej torby, by wygrzebać z niej to, co chciał i tak czy siak wręczyć. Kalendarz skutecznie przypomniał mu o tym, że samemu jeden załatwił (o zgrozo), w związku z czym mógł mu go od razu podarować. Co w sumie, zresztą, zrobił - palce zacisnęły się mocniej na pierwszej rzeczy, gdy autentycznie, przed oczami Ślizgona, pojawił się piękny mechaniczny kalendarz. Z gołymi babami, oczywiście. - Zapomniałbym o moim prezencie, panie kierowniku. Awansowałeś z praktykanta na właściciela warsztatu. Gratulacje! - uśmiech ostatnio nie schodził mu z twarzy, a w szczególności wtedy, gdy starał się zachować powagę w tej sytuacji. Co jak co, ale gdyby ktoś zauważył, że ten wręcza towarzyszowi ten jakże śmieszny przedmiot, byłoby co najmniej niezręcznie, aczkolwiek samemu miałby na to kompletnie wyjebane. Drugi przedmiot pojawił się również w jego dłoni; ostrożnie chwycił Maxa za prawą rękę, by tym samym założyć złotą bransoletkę na jego nadgarstku. Wiedział, iż dekoracje to jednak są lepsze na dłoni niewiodącej. - A to może nie jest to pokroju zwierzęcia, ale powoli, jeżeli chcesz oczywiście, możesz zakładać sklep jubilerski. - powiedziawszy, biżuteria delikatnie połyskiwała, jakoby ktoś rzucił na nią zaklęcie Lumos. Starał się dobrać najlepszy prezent, ale koniec końców postawił na skromność. - Miałem ci to wczoraj wręczyć, ale jak widzisz, święto po Walentynkach najwidoczniej obarczone jest większym sukcesem. - mruknawszy, zbliżył się i jak gdyby nigdy nic złożył buziaka na policzku. Felinus przyzwyczajał się do tych drobnych gestów, w związku z czym przychodziło mu to z coraz większą łatwością, przejawiająca się poprzez nie tylko słowa, ale także i zachowanie.
- No i zajebiście, nie muszę się głowić nad imieniem. - powiedziawszy szczerze, wziął głębszy wdech, kiedy to studiował płeć zwierzaka, by następnie parsknąć śmiechem na słowa, które to wypowiedział Max. Co jak co, ale te go bardzo rozbawiły, w związku z czym nie potrafił podjąć się całkowicie innej reakcji. - Heeeeej, ale prawa rodzicielskie to jednak mi pozostaw. Skoro nie mogę mieć własnych dzieci, to nie naruszaj tej drobnej namiastki mojego normalnego życia. - szturchnąłby go, gdyby nie to, iż siedzieli na kocu. Zamiast tego prowokacyjnie skierował palce na brzuch, by go trochę tym samym podręczyć. Na sekundę, ale jednak, wywołując niewielkie łaskotki, jakoby samemu będąc przygotowanym do możliwości wystąpienia konieczności odebrania ataku ze zdwojoną siłą. - Nielegalna hodowla puszków, I'm in. - może byłby to dochodowy biznes? Dwa mutanty mogły wprowadzić ciekawe wariacje kolorów, w związku z czym nie bez powodu zaczął rozmyślać, jakie to małe kuleczki by z tego wyszły. Długo nie było mu to jednak dane, w związku z czym pokręcił głową.
Wsłuchał się zatem w słowa, które to wydobywały się z ust Maximiliama; trochę go jednak interesował stan fizyczny chłopaka, w związku z czym nie bez powodu skupił się na tym bardziej, niż na czymkolwiek innym. Powrót do poprzedniej kondycji musiał sprawiać problemy, ale koniec końców... był wymagany, o ile ten miał jakiekolwiek chęci powrotu w pełnej krasie na boisko.
- Tyle dobrze. Trzymam kciuki, że z miesiąca na miesiąc będzie coraz lepiej. - trochę spoważniał, ale nadal miał ten dobry humor. Nie chciał sobie go psuć jakimiś niedopowiedzeniami, w związku z czym machnął trochę dłonią na ten temat, skupiając się w pełni na tu i teraz. Kolejne słowa, kiedy to je usłyszał, spowodowały mimowolny uśmiech. - No już, już, przejrzałem twój plan zanim tutaj przyszedłem. - dokończył jeść jedną z cynamonek, które to pozostawały ciepłe, by tym samym wziąć głębszy wdech i popić je czymkolwiek, co znajdowało się pod ręką. - Takiego wyrzutka to aż żal nie wziąć. - zaśmiawszy się, rozczochrał mu te wiecznie poukładane włosy, uprzednio sprawdzając, czy aby na pewno jego własna ręka jest czysta. Jakoś nie widziało mu się korzystać z czupryny Ślizgona jako zastępstwa ręcznika. - Nie ma problemu, wezmę cię ze sobą. Nie obiecuję jednak, że będę chciał od razu wstać na trening. - puścił mu oczko, wszak samemu miał bardzo często problemy z wczesną pobudką (w szczególności, jak ciche demony nie dawały spokoju), a do tego nie przepadał za Quidditchem, więc... no cóż. Robił to tylko dla niego. Kto wie, może taka forma wspólnego spędzania czasu przypadnie mu do gustu?
- Ani mi się waż brać tego... chciałbym jednak, by coś jeszcze z naszej łazienki JEDNAK pozostało. - prychnął z widocznym rozbawieniem. Co jak co, ale nie miał żadnej pewności, czy przy sraniu Max nie będzie ziać ogniem, w związku z czym tak zareagował, wszak na tę myśl trudno było usiedzieć z poważną miną na twarzy. Długo jednak nie myślał nad tym, odwracając wzrok w stronę okolicznej zwierzyny. Renifery znajdowały się po drugiej stronie rzeki, gasząc tym samym własne pragnienie... i niewiele robiąc sobie z ich obecności. Może dlatego, bo ryzyko, iż jakkolwiek będą chcieli podejść, było niskie? - Nie przypomniaj mi nawet o morsowaniu. Koszmary po zetknięciu z lodowatą wodą śnią mi się aż do dzisiaj... - wykonał charakterystyczny gest, jakoby wskazujący na wycieranie łezki, choć to było wszystko wyjątkowo komiczne, wszak wczoraj ta cała Stara Remiza miała miejsce. Mimo to gwałtownie wstał i wykonał jeden stanowczy krok. - To co, do zobaczenia po drugiej stronie rzeki? - zaśmiał się, obserwując jego potencjalną reakcję, kiedy to zrobił jeden krok w stronę ciągnącej wody, prowokacyjnie oczywiście zamaczając stopę w chłodnym powiewie norweskich terenów.

@Maximilian Felix Solberg
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 4279
  Liczba postów : 11923
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Zimna rzeka QzgSDG8




Gracz




Zimna rzeka Empty


PisanieZimna rzeka Empty Re: Zimna rzeka  Zimna rzeka EmptyNie Lut 28 2021, 20:28;

Na szczęście mieli jeszcze trochę czasu, nim świat jaki znali miał się odmienić, a ich role w zamku nieco skomplikować sytuację. Choć czerwiec zapewne miał nadejść dużo szybciej, niż którekolwiek z nich by tego chciało.
Nie do końca zwrócił uwagę na to, że Lowell szuka czegoś w plecaku, do momentu aż nie wyjął z niego kalendarza, który to wręczył Maxowi. Ślizgon zamrugał parę razy, po czym wybuchnął głośnym śmiechem.
-Nie no, kurwa nie wierzę, że to zrobiłeś. - Odpakował prezent, by móc szybko przejrzeć wszystkie strony i upewnić się, że to na pewno jest to, o czym myślał. -Lowell, jesteś niemożliwy. Teraz to idę po te ogrodniczki, nie ma opcji. - O mało co nie zadławił się, bo nie sądził, że puchon na serio zajmie się organizacją gołych bab, które Max mógł powiesić sobie na ścianie. Przez to zamieszanie, odruchowo wręcz dał się złapać za rękę i dopiero, gdy poczuł jakiś przedmiot na swoim nadgarstku, spojrzał pytająco na Felka.
-A to co za cacko? - Zapytał, nie do końca wiedząc, czy to zwykła ozdoba, czy może kolejna magiczna biżuteria. Puchon miał jednak rację, Max posiadał już tyle biżuterii, że spokojnie mógł ją sprzedać i kupić sobie drugą miotłą. Albo i nawet trzecią. Szkopuł tkwił jednak w tym, że niektóre z tych błyskotek okazywały się naprawdę przydatne, a dodatkowej ochrony nigdy nie było zbyt wiele.
-No cóż, ja tam mogę świętować dwa dni, nie przeszkadza mi to. - Wyszczerzył się, po czym podziękował za zajebiste wręcz prezenty. Już widział minę innych ślizgonów, gdy powiesi ten kalendarz obok swojego łóżka w dormitorium.
-Drobnej namiastki? DROBNEJ? Stary, ja ledwo mam gdzie spać w tym igloo przez Twoje zwierzaki. Jak jednego Ci zabiorą to się świat nie zawali. - Utrzymał wypowiedź w żartobliwym tonie, bo oczywiście nie miał Felkowi tego za złe. Wiedział, że ktoś się istotami opiekować musiał, a Lydia raczej mogła nie sprostać opiece nad magicznymi stworzeniami.
-A czemu od razu nielegalna? Weź załatw papierologię i masz hajs i zero ryzyka, że Wizengamot Ci przejmie biznes. - Zrozumiałby gdyby Feli postanowił hodować chimery w piwnicy, ale pufki były tak niegroźne, że nielegalna hodowla miała praktycznie zero sensu. No chyba, że Lowell aż tak nie chciał płacić podatków.
Skinął głową, zapewniając po części studenta, że będzie starał się polepszać swoją kondycję fizyczną. Nie przychodziło mu to łatwo, ale w końcu miał porządną motywację, więc starał się jej trzymać, jak tylko mógł.
-Aż tak oczywiste to było? Kurde, następnym razem muszę się lepiej postarać. - Udał załamanego swoimi wysiłkami, choć uśmiech nie schodził z jego twarzy. -Dzięki, naprawdę. Wiele to dla mnie znaczy. A o wstawanie się nie martw, jakoś zadbam o to, żebyś ruszył dupsko z łóżka. - W pewien sposób cieszył się, że Williams wprowadziła taką zasadę na trening. Max wiedział, że będzie się czuł dużo pewniej, mając ze sobą Lowella. Trening z Antoshką był czymś zupełnie innym niż ten drużynowy i Solberg jeszcze nie był pewien, czy jest na to do końca gotów.
-Ehh nawet najeść się nie można. A jak obiecam, że wysadzę jakiś inny kibel? - No tak urok ostrych potraw miał jeszcze swoją drugą stronę, o której raczej mało kto mówił, ale Max nie mógł nic na to poradzić, że uwielbiał pikantną kuchnię.
-A mi tam się podobało. Do twarzy mi było z tymi morsowymi kłami, nie uważasz? - Spytał, poruszając sugestywnie brwiami. Zdecydowanie dodatkowe uzębienie nie było czymś bardzo wygodnym, ale na szczęście w prosty i przyjemny sposób dało się go pozbyć.
-Aż tak Ci spieszno znowu gubić gacie? Wiesz, że mnie namawiać nie musisz. - Powiedział, ściągając koszulkę i robiąc krok za Felkiem. Chętnie znów wskoczyłby do lodowatej wody i poczuł tę skrajną różnicę temperatur na własnym ciele.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Felinus Faolán Lowell
Felinus Faolán Lowell

Nauczyciel
Wiek : 24
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1973
  Liczba postów : 7412
https://www.czarodzieje.org/t18786-felinus-faolan-lowell#539099
https://www.czarodzieje.org/t18807-felinus-faolan-lowell#539739
https://www.czarodzieje.org/t18796-felinus-faolan-lowell
https://www.czarodzieje.org/t18814-felinus-faolan-lowell-dzienni
Zimna rzeka QzgSDG8




Gracz




Zimna rzeka Empty


PisanieZimna rzeka Empty Re: Zimna rzeka  Zimna rzeka EmptyNie Lut 28 2021, 21:07;

Mimo to nie mogli zatrzymać czasu - mogli zamiast tego korzystać z tego, co im, zresztą, pozostało. Zamiast zamartwiać się, Lowell postanowił kompletnie zignorować fakt odwrócenia ról, skupiając się w pełni na spędzeniu czasu ze Ślizgonem. Martwić chciał się później - wtedy, gdy rzeczywiście będzie tym asystentem nauczyciela. Tak to teraz nadal był studentem, w związku z czym kompletnie miał w tyłku ewentualne niuanse na ten temat. Czerwiec może mógł nadejść w szybszy sposób, niż tego chcieli, ale jeżeli to miały być ostatnie chwile spędzone w taki sposób, Felinus nie chciał tego wszystkiego marnować. Chciał wycisnąć ostatnie soki, aniżeli pozwolić na to, by negatywne myśli przejęły kontrolę nad jego umysłem. Nie bez powodu - ostatnio, kiedy to posiadał całkiem niezły humor, nawet jeżeli to, co odjaniepawliło się na Remizie zahaczało o skrajne nieszczęście, nie chciał pozwolić na to, by cokolwiek innego zawładnęło jego umysłem. Pierwszy raz od wielu lat był to ciąg dni, aniżeli pojedyncze, przez które to potem jeszcze bardziej przeżywał częściowe załamania.
- Nie wierzysz? No cóż, nie musisz wierzyć. Dowody są tutaj. - zaśmiał się, spoglądając na to, jak Max odpakowuje prezent i przegląda wszystkie strony z gołymi babami. Był to widok co najmniej komiczny, którego nie zamierzał tak łatwo wymazać z własnej pamięci. No ba! Zamierzał go sobie utrwalić, ku własnej uciesze. Na słowa o ogrodniczkach ponownie wybuchnął śmiechem, jakoby nie chcąc poniekąd uwierzyć w to, co słyszy. - Czy taki niemożliwy... no ja nie wiem. Ale hej, może akurat do twarzy będzie ci z tymi ogrodniczkami. - rzucił drobnym komplementem, który to jednak został przyćmiony przez to, iż wyciągnął kolejny przedmiot, który to założył na jego lewym nadgarstku. Ostrożnie, by jednak nie bolało, wszak doskonale wiedział, z czym to mieli do czynienia w ostatnich dniach. Pierdzielony szkielet - tylko tyle mógł powiedzieć na temat tego, co tam miało miejsce, w związku z czym ciche westchnięcie wydostało się spomiędzy jego ust, nie pozwalając na wydobycie żadnych dłuższych zdań. - Bri... Brisigi... Kufa mać, Brisingamen Mniejszy. - język sam mu się plątał, w związku z czym cicho westchnął, zapominając częściowo nazwy. Co jak co, ale norweskie rzeczy posiadały je wyjątkowo pojebane pod względem złożoności, w związku z czym wypowiedzenie tego sprawiło mu sporo trudności. - Świeci w ciemnościach, jakoby zastępując zaklęcie Lumos. - wytłumaczył, zanim to nie przeszedł do kolejnej kwestii, kiedy to rozsiadł się wygodnie, rozglądając się po otoczeniu. Szum rzeki dostawał się do jego uszu, przyczyniając się do znakomitego wręcz humoru. Ogólnie okolica była spokojna i wyjątkowo klimatyczna; trudno było się nie rozluźnić, w związku z czym rozmowa odbywała się w swobodnym, żartobliwym tonie.
Niemniej jednak, na krótki moment, kiedy to jadł cynamonkę, dość mocno go zemdliło. Mimo to starał się tego nie pokazywać, nawet jeżeli zakrył dłonią usta, biorąc kilka głębszych wdechów. Cholerny rytuał dawał o sobie znać, w związku z czym przypadkowe mdłości przypominały to, jak oficjalnie zemdliło profesor Whitehorn na lekcji uzdrawiania. Kilkanaście sekund Maximilian musiał odczekać, zanim Felinus stał się w miarę sprawny do dalszej rozmowy i konwersacji.
- Przepraszam, to po tym cholernym rytuale. - wytłumaczył się naprędce, skupiając myśli głównie wokół czegoś innego. Na szczęście kęs ten był ostatnim, w związku z czym mógł obecnie zignorować inne potrawy. Obecnie nie miał na nie ochoty, co nie było z winy Solberga, a właśnie wili, która to podała mu ten nieprzyjemny, gorzki w smaku eliksir. Musiała chwila minąć, choć nadal czuł nieprzyjemną gulę w gardle, jakby za niedługo miał zwrócić zjedzoną wcześniej bułeczkę. - RAZEM RAŹNIEJ, moje zwierzaki, NIE POZWOLĘ NA TO, BY KTOŚ JE ZABRAŁ. - założył dłonie teatralnie na piersi, by tym samym pokazać, że jednak tak łatwo by ich nie oddał. Po krótkiej chwili takiego aktorstwa jedynie wybuchnął śmiechem, machając dłonią na całą sytuację. Wiedział przecież, iż Solberg żartuje, a namiastka udawania nikomu nigdy nie zaszkodziła, prawda? - Jakoś nie widzi mi się odprowadzać podatków. Soreczka, nie jestem wzorowym obywatelem. - pokazał mu język. Trochę jednak buntowniczy tryb objawił się w jego życiu, w związku z czym nie bez powodu tak zareagował. Zresztą, gdyby nie rąbane podatki, w kieszeni znajdowałoby się znacznie więcej galeonów. Stety niestety, nie mógł wpłynąć na to w żaden sposób.
- Oczywiście, że tak. - nie bez powodu pstryknął go delikatnie w nos, starając się odpowiednio dobrać siłę tego drobnego, aczkolwiek charakterystycznego działania. Taki głupi nie był, ale też, zgrywał się całkiem nieźle. Tak naprawdę to nie wiedział nic o tym, w związku z czym ten ciepły uśmiech zawitał na jego twarzy, nie schodząc z niej tak prędko. - Taaa, powodzenia ci życzę. - prychnął, będąc całkowicie rozbawionym. Co jak co, ale wyciągnięcie go z łóżka często sprawiało problemy, w szczególności wtedy, gdy jednak chciał spać, aniżeli zapierdzielać rano na treningi. Może łatwiej by było, gdyby jednak tak późno nie chodził do łóżka, a prędzej zatapiał się w miękkiej kołdrze? Kto wie. Mimo to z pewnych tradycji i obyczajów trudno było zrezygnować. Podejrzewał jednocześnie, iż trening przy tylu osobach, po tak długiej przerwie, może przyczynić się do wystąpienia wyobcowania. Jakoby... braku przynależności. Zastanawiało go to, jak Max sobie poradzi z powrotem do tej szkolnej rzeczywistości.
- No to wtedy możesz. - zgodził się na taki układ. Co jak co, ale do wspólnej, ogólnej łazienki dla wszystkich wycieczkowiczów nie widziało mu się chodzić, w związku z czym Felinus liczył na to, że jednak łazienka w jako tako używalnym stanie ostanie. Tłumaczenie się z tego, dlaczego urwało pół muszli klozetowej i wyjebało dosłownie szambo, nie należałoby do wielkich przyjemności. - Czy do twarzy... na pewno zyskiwałeś dodatkowe siły bojowe, o. - prychnął w widocznym rozbawieniu. - Ale sposób ich usunięcia był mimo wszystko i wbrew wszystkiemu jedną z lepszych atrakcji. - puścił oczko, kiedy to sobie przypomniał, co powiedział ten miły ratownik funkcjonujący przy jeziorze. Co jak co, ale w ramach tej relacji był w stanie się poświęcić i złożyć jeszcze jeden pocałunek na ustach. Taki z niego bohater, ot co!
Kiedy to stał nieopodal rzeki, uśmiechnął się na słowa, które wystosował Max. - Zawsze mi śpieszy. - rzucił żartem, wszak to nie była wcale taka prawda. Nie spodziewał się jednak, iż ten postanowi rzeczywiście przygotować samego siebie do morsowania, dlatego, kiedy to przystanął w odpowiedniej odległości, postanowił tym samym odwrócić role. - Ale jednak pozwól, że tym razem to ja dopełnię wszelkich formalności. - uśmiechnął się perfidnie pod nosem. Momentalnie odwrócił się i chwycił wyższego towarzysza może nie tak jak worek ziemniaków, ale na pewno tak, by trzymać go w miarę stabilnie przez chociaż parę sekund - głównie za kolana, prędzej nachodząc na uda. Jednocześnie zrobił dodatkowe kroki w stronę wody, czując chłód otaczający jego własne kostki, by tym samym się przewalić i zmoczyć ich obu. Nie było to skrajnie bezpieczne, wszak nie wiedzieli, jak głęboki jest nurt (o ile w ogóle był głęboki), niemniej jednak i tak czy siak całą siłę upadku postanowił zamortyzować Lowell, by potem wygrzebać się i od razu założyć dłonie na klatce piersiowej. Z uśmiechem, choć było mu ewidentnie zimno. - No to kolejne morsowanie mamy zaliczone. - spojrzał na niego ciepło, chcąc wyłapać jakąkolwiek jego reakcję. Mimo to nie widział samego siebie, by pozostawać w rzece przez dłuższy czas.

@Maximilian Felix Solberg
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 4279
  Liczba postów : 11923
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Zimna rzeka QzgSDG8




Gracz




Zimna rzeka Empty


PisanieZimna rzeka Empty Re: Zimna rzeka  Zimna rzeka EmptyNie Lut 28 2021, 23:09;

Solberg też miał raczej inne rzeczy, które na co dzień zawracały mu głowę bardziej, choć ten fakt też czasem wypływał na powierzchnię i Max chcąc nie chcąc zastanawiał się, jak to wszystko ma niedługo wyglądać. W końcu nie chodziło o byle kogo, ale o Lowella - człowieka z którym nie wyobrażał sobie utrzymywać "poprawnych" relacji w żadnym tego słowa znaczeniu. Jednak pobyt w Norwegii również chciał wykorzystać, choć w obecnej chwili był nim już całkowicie zmęczony. Jeżeli myślał, że miesiące w Luizjanie były męczące, to nie spodziewał się, że na północy Europy może być jeszcze ciężej.
-Wiesz, to się da łatwo załatwić. - W zielonych tęczówkach pojawił się dobrze znany Felkowi błysk, a ślizgon już sięgał po różdżkę, by przy pomocy transmutacji sprawić sobie piękną parę ogrodniczek na miarę profesjonalnego mechanika.
-I co? Wyglądam, jakbym był w stanie wymienić Ci olej? - Zapytał wprawiając w lewitację kalendarz tak, by ten unosił się tuż obok jego twarzy, otwarty na miesiącu, jaki właśnie mieli. Skąpo ubrana blondyna łypała na nich ponętnym wzrokiem, a Max wciąż nie wierzył, że to wszystko ma właśnie miejsce.
-Czekaj, czekaj. Brisingamen? No pięknie Lowell. - Zaśmiał się, przypominając sobie czym ten artefakt tak naprawdę był w mitologii Nordyckiej. Widząc jednak, że Felek może nie rozumieć jego reakcji, pospieszył z wyjaśnieniem. -Oryginalnie to był taki naszyjnik, co sprawiał, że Freja mogła przeruchać każdego, bo nikt nie był w stanie jej odmówić. No i dodawał odwagi, czy coś. - Ta druga część legendy nie była już tu tak znacząca i interesująca. Solberg nie mógł z ironii, jaką było, że właśnie coś takiego puchon postanowił mu wręczyć, choć domyślał się, że ten artefakt zapewne działa nieco inaczej.
-Oooo! To akurat brzmi kozacko. Dzięki, kocie. - Gdy w końcu uspokoił się na tyle, by móc poznać prawdziwe zastosowanie błyskotki, niezmiernie się ucieszył. W końcu światło zawsze było w cenie, a szczególnie teraz, gdy Max nie wszędzie by wlazł bez jaśniejącej nad nim kuli.
Nieco przygasł, gdy zobaczył reakcję Felka na cynamonkę. Wiedział, że to skutki uboczne tej rytualnej wyprawy, ale wciąż nie czuł się najlepiej widząc, jak ten męczy się z mdłościami. Sam co prawda miał przez to problemy ze słuchem, ale zdążył się już do tego przyzwyczaić i nie utrudniało mu to aż tak życia jak właśnie mdłości.
-Mam nadzieję, że niedługo to minie. Długo się te skutki uboczne trzymają. Nie próbowałeś używać Kinetosis? - Zapytał zmartwiony, bo sam czasem stosował zaklęcie gdy miał mdłości i zazwyczaj działało. Podał Felkowi szklankę czystej wody, by mógł ewentualnie zapić to nieprzyjemne uczucie, co też często dawało pożądane rezultaty.
-NO JUŻ NIE BIJ! Przecież wiem, że byś mi nogi z dupy powyrywał. - Zażartował, bo choć sam nie przepadał za zwierzyńcem, nie miał jakoś nic przeciwko stworzeniom Felka. W większości były one kochane i urocze, a z Ivarą to przez te ostatnie tygodnie zżył się chyba aż za mocno.
-Tak właśnie myślałem. Chociaż jest to najbardziej niewinna, nielegalna instytucja jaką można chyba prowadzić. - Jakoś kompletnie nie zdziwiła go ta odpowiedź, bo co jak co, ale Feli nie przejmował się zbytnio legalnością czegokolwiek. Przynajmniej Max nie zauważył, by ten specjalnie trzymał się prawa.
-W najgorszym razie wezmę Cię Levicorpusem i zaprowadzę tam na chama. - Posłał mu w powietrzu buziaka, bo pomysłów na wyciągnięcie Felka z łóżka miał więcej niż piętnaście i tylko od puchona zależało, którego z nich będzie musiał ostatecznie użyć.
Dyskusja o ućpanym smoku zakończyła się wspólną zgodą, że o ile ucierpi inny kibelek niż ich własny, to wszystko będzie gites. Solberg wątpił, że uda mu się ostatecznie potrawy spróbować, ale w razie czego mieli tę sprawę dogadaną. Wziął natomiast do ręki widelec i skosztował trochę łososia duszonego w krwi salamandry. Delikatne mięso ryby praktycznie rozpływało się w ustach i Solberg nie mógł powstrzymać się przed kolejnym kęsem.
-No w walce na zgryz miałbym na pewno jakąś przewagę. - Nie wyobrażał sobie gryzienia kogoś tak długimi, niewygodnymi zębami, ale skoro morsy sobie z tym radziły, to i on by coś wykombinował, a sposób w jaki się tych kłów pozbył był zdecydowanie wart tych kilku chwil bycia zwierzakiem.
-Panie władzo, mamy tu ekshibicjonistę! - Nie miał czasu przygotować się na to, co miało zajść potem. Nagle Felek złapał go za nogi, uniósł i zaczął prowadzić ku lodowatej wodzie i choć była ona dość płytka, w końcu obydwoje w niej wylądowali.
-Osz Ty gnido! Ładnie tak obracać moją broń przeciwko mnie? - Zaśmiał się, posyłając małą falę zimnej wody prosto w puchona, który bezczelnie go tutaj przyprowadził. -Będziemy po tym zdrowi jak ryby. - Nie spodziewał się, że przebywanie w tak zimnej cieczy mogło przynosić mu radość, a jednak nawet to polubił i chętnie powtórzyłby to już w Szkocji, choć tam nie było aż tak dobrych warunków na morsowanie.

+

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Felinus Faolán Lowell
Felinus Faolán Lowell

Nauczyciel
Wiek : 24
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1973
  Liczba postów : 7412
https://www.czarodzieje.org/t18786-felinus-faolan-lowell#539099
https://www.czarodzieje.org/t18807-felinus-faolan-lowell#539739
https://www.czarodzieje.org/t18796-felinus-faolan-lowell
https://www.czarodzieje.org/t18814-felinus-faolan-lowell-dzienni
Zimna rzeka QzgSDG8




Gracz




Zimna rzeka Empty


PisanieZimna rzeka Empty Re: Zimna rzeka  Zimna rzeka EmptyNie Lut 28 2021, 23:44;

Fakt zamiany ról poniekąd był zwłokami zakopanymi pod ziemią w nieumiejętny sposób. Z czasem, poprzez procesy rozkładu, problem zaczął wydostawać się na powierzchnię. Powoli, subtelnie, ale za to dojebując dość mocno siłą. Mimo wszystko i wbrew wszystkiemu jakoś niespecjalnie chciał zmieniać ich obecnej relacji. Czuł, że obecnie było to na naprawdę zajebistym gruncie, w związku z czym nie widział sensu wprowadzania, poprzez głupią robotę, jakichkolwiek zmian. Owszem, w szkole pewną dozę dystansu będzie musiał zachować. Prywatnie? Swawolka, wolna wola, wyjebane jajca we wszystko i wszystkich, co chcieliby jednak zmienić jego podejście do tego tematu. Mimo wszystko i wbrew wszystkiemu miał częściowo odróżnić życie zawodowe od prywatnego, w związku z czym byłby w stanie przejść przez to wszystko po przyzwyczajeniu się do pewnych rzeczy, których to nie mógłby przeskoczyć. Chciałby, ale czasami wykraczało to poza jego realne zdolności.
Lowell uśmiechnął się na te słowa, spoglądając na to, jak błysk minął w zielonych tęczówkach, naznaczając to, co potem miało nadejść. Nim się obejrzał, a różdżką poszła w ruch, by poprzez magię transmutacyjną zmienić jego obecne ubranie na te warsztatowe. Trudno było nie zareagować w taki sposób, w związku z czym na kolejne słowa prychnął rozbawiony, nie mogąc uwierzyć w to, co słyszy. - To pytanie czy propozycja? Bo wiesz, przydałoby mi się akurat w Ogniomiocie parę rzeczy tu i ówdzie wymienić... - zaśmiał się, autentycznie, wybuchając śmiechem. Dawno nie był w tak zajebistym humorze, nadającym się idealnie w sam raz do żartów. Mimo wszystko i wbrew wszystkiemu musiał powrócić na miarę normalne podwaliny własnego funkcjonowania, bo mięśnie twarzy autentycznie go bolały, a do tego trudno było mu złapać jakikolwiek oddech. Dopiero po krótszej chwili i położeniu dłoni na własnej klatce piersiowej, był w stanie prawidłowo przystąpić do dalszych działań.
- Hę? - zastanowił się na krótki moment, przysuwając do podbródka własne palce w widocznym zaciekawieniu. Kiedy jednak wsłuchał się w historyjkę, zareagował wyjątkowo żywo i gwałtownie, ze aż puszek pigmejski postanowił zeskoczyć, spoglądając na to wszystko poprzez znajdowanie się na kocu piknikowym. Na myśl o tym, że jednak nie sprawdził w pełni właściwości biżuterii, nie zemdliło go; prędzej wprawiło w osłupienie. By następnie mógł dodać z widocznym rozbawieniem, kierując łapska w stronę biżuterii. - Zdejmuj to, KURWA. - już się pchał do bransoletki, aczkolwiek bezskutecznie, wszak wszystko odprawiał na żarty, a poza tym nie widział tego, by jakkolwiek Maximilian stał się dla niego bardziej atrakcyjnym. Wolał chyba jednak nie testować tego, czy rzeczywiście byłby w stanie odmówić pewnych, mniej moralnych rzeczy - przynajmniej w takim miejscu.
Na kolejne słowa uśmiechnął się, biorąc jednak głębszy wdech, kiedy to go porządnie zemdliło. Całe szczęście efekt nie utrzymywał się zbyt długo, w związku z czym mógł odpowiednio go zignorować, choć dziwne uczucie na żołądku powodowało, iż nie potrafił się przez jakiś czas skupić w pełni na tym, co się działo dookoła.
- Nie, ale wiem, że to nie zadziała. Kinetosis leczy głównie objawy choroby lokomocyjnej. - wziął cięższy wdech, korzystając z uprzejmości i przepijając tym samym problem przy pomocy szklanki chłodnej wody. Od razu poczuł się lepiej, choć nie wypił wszystkiego duszkiem, kiedy to czuł, iż mogłoby to przynieść całkowicie odwrotny efekt. Co jak co... ale chyba nie widziało mu się plamić dookoła ledwo co ruszoną w żołądku cynamonką. Następnie, gdy nudności zelżały, zaśmiał się na informację o tym, że rzeczywiście by mu nogi z dupy powyrywał. Wiedział, że jednak ani Max nie wyrzuci jakiegokolwiek zwierzaka z igloo, ani on nie sprzeda mu soczystej amputacji nóg przy pomocy zaklęć. Albo nogi w dupie. Albo obu rzeczy jednocześnie.
- A to prawda. Nielegalne puszki w twojej okolicy brzmi co najmniej uroczo. - zaśmiał się, nawiązując do żartu z mamuśkami, by tym samym na krótki moment odsapnąć i wziąć głębszy wdech. Mimo wszystko i wbrew wszystkiemu zbyt wiele nie zelżało na jego własnym żołądku, w związku z czym musiał trochę kontrolować własne reakcje ciała. Bo o ile był w stanie dużo wytrzymać, o tyle jednak nie oszuka własnego żołądka pod tym względem. - Możesz próbować; zobaczymy, czy tak łatwo uda ci się mnie na ten trening zaciągnąć. - puścił oczko, uśmiechając się pod nosem. Co jak co, ale ostatnio, nawet jeżeli nie szło mu za dobrze z zaklęć, pogłębiał swoją wiedzę w tymże temacie, w związku z czym nie czuł się jakoś specjalnie... niedorozwinięty. No ba, nawet rozumiał znacznie więcej, kiedy to bardziej przeanalizował aspekt funkcjonowania sygnatury magicznej. Czuł, że mimo tego wydarzenia... będzie mógł lepiej kontrolować rzucanie poszczególnych czarów w taki sposób, by prawidłowo dobrać ich końcowy efekt oraz siłę. Przez krótki moment natomiast skupił się na tym, by nie patrzyć na jedzenie, bo na myśl naprawdę go mdliło, w związku z czym nie miał okazji spróbować ryby duszonej w krwi salamandry. Stety niestety.
- Tylko czy rzeczywiście miałbyś okazję tego użyć... - zastanowił się, ale niezbyt mocno, w związku z czym przedostał się w stronę rzeki, szykując już pod tą marną kopułą czaszki zajebisty wręcz pomysł. Na kolejne słowa się zaśmiał, nie mogąc powstrzymać się od rzucenia własnej kontry, kiedy to szykował się do użycia własnych sił bojowych w zakresie podnoszenia ciężarów. Bo co jak co, ale Solberg jednak trochę ważył. Czy to poprzez wzrost, czy to poprzez masę mięśniową. - Krzycz, krzycz, nikt ci tutaj nie pomoże. Najwyżej stracisz wzrok... poza tym, sam ściągasz koszulkę, więc jesteś o krok do przodu pod względem bycia stuprocentowym ekshibicjonistą. - zaśmiał się, zanim to nie postanowił, iż ta chwila jest odpowiednią, by pociągnąć Ślizgona ze sobą, wpadając do chłodnej rzeki, która to skutecznie odebrała im kolejne warstwy ciepła. Faolán niespecjalnie przejmował się tym, że akurat w ubraniu miał okazję wylądować do strumyka - prędzej ubrał na twarz widoczny uśmiech, rewanżując się równie niewielką falą wody, skierowaną prosto w stronę towarzysza. - Tak, bardzo ładnie, a o co chodzi? - zaśmiał się, odczuwając jednak chłód, przez który to na jego ciele pojawiła się gęsia skórka. Zbyt długo tu jednak nie mogli pozostać, choć podniesienie kącików ust do góry i charakterystyczna mimika wcale nie odstępowały ani na krok twarzy Puchona. Bawił się wspaniale; zapominał o problemach, skupiając się w pełni na wspólnym spędzeniu czasu. Bo może polegał on na wspólnych przepychankach, kontrach, rozmowie... ale czy to nie było to, czego mieli okazję doświadczyć na jarmarku halloweenowym? - W szczególności jak ta ryba, którą to wpierdoliłeś. - prychnął z widocznym rozbawieniem, choć prędzej kierował się ku brzegowi, by tym samym nie przemarznąć do ostatniej kości. Odgarnąwszy włosy, które to przyczepiały się do czoła, jak gdyby nigdy nic... po prostu przytulił Maximiliana, by tym samym, po krótszym spędzeniu czasu w rzece, wydostać się na brzeg i spróbować w jakikolwiek sposób ogrzać.
- No to chorobę mamy ewidentnie gwarantowaną. - puścił w jego stronę oczko, nie mogąc się powstrzymać od tego prostego gestu. Mimo chłodu, mimo przeszywającego zimna... był szczęśliwy. I nie potrafił reagować w inny sposób, kiedy to znajdowali się poza chłodnym powiewem Norwegii. - To co, zbieramy się, ubierasz koszulę na klatę, dokańczamy wszystko w igloo? Od razu ostrzegam, że nie mam żadnego pieprzowego na stanie, więc w sumie gorąca kąpiel byłaby najlepszym rozwiązaniem. - oparł się jednym ramieniem, co nie było wcale takie proste, spoglądając na puszka pigmejskiego, który to postanowił naprędce schować się do torby, jakoby szykując tym samym do kolejnej, możliwej podróży.

[ zt x2? ]
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Zimna rzeka QzgSDG8








Zimna rzeka Empty


PisanieZimna rzeka Empty Re: Zimna rzeka  Zimna rzeka Empty;

Powrót do góry Go down
 

Zimna rzeka

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Zimna rzeka JHTDsR7 :: 
reszta świata
 :: 
Norwegia
 :: 
Miasteczko
-