Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Audubon Park

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość


Nessa M. Lanceley
Nessa M. Lanceley

Nauczyciel
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 159
Dodatkowo : animag, magia bezróżdżkowa
Galeony : 916
  Liczba postów : 3856
https://www.czarodzieje.org/t15974-nessa-m-lanceley
https://www.czarodzieje.org/t15976-freya-i-korespondencja-dla-panny-lanceley#434018
https://www.czarodzieje.org/t15975-nessa-m-lanceley#433995
Audubon Park QzgSDG8




Gracz




Audubon Park Empty


PisanieAudubon Park Empty Audubon Park  Audubon Park EmptyPon Cze 22 2020, 21:49;


Audubon Park




Znajdujący się w dzielnicy Uptown, park miejski zajmuje ponad 350 akrów i jest jednym z popularniejszych wśród turystów miejsc na wieczorne spotkania. Miejsce to dodatkowo stanowi doskonałe miejsce na spacery oraz obserwacje rzadkich gatunków ptaków, takich jak czaple, ibisy, kormorany, a także wiele gatunków kaczek. Znajduje się tu mnóstwo stawów oraz rzeczek, przez które przechodzą kamienne mosty, natomiast przy brzegach wygodne ławki. Na środku największego zbiornika wodnego znajduje się wyspa, gdzie wstęp jest wzbroniony ze względu na gniazdujące tam ptaki. Po całym parku rozsiane są wózki ze smakołykami czy napojami, można kupić też pocztówki ze zdjęciami tego miejsca lub poprosić malarza o narysowanie karykatury. Na centralnym skwerku często grają uliczni muzycy, oferowane są maski karnawałowe oraz pokazy artystów, takich jak akrobaci czy tancerze. W słonecznie dni cień dają wysokie, sięgające nieba dęby, które są domem wielu wiewiórek. Można tu kupić orzechy, które te zwierzęta uwielbiają. Nosi imię Johna Jamesa Audubon, który był mugolskim ornitologiem, przyrodnikiem i malarzem.

Powrót do góry Go down


Raphael Serafini–Zanetti
Raphael Serafini–Zanetti

Nauczyciel
Wiek : 45
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 186,5cm
C. szczególne : Przedramiona pokryte w znakach runicznych i symbolach szamańskich, będące dawnymi oznakami jego powiązań z czarną magią. Na plecach posiada skaryfikację heksagramu, obecnie zabliźniony acz nadal możliwe do wyczucia wypuklenia. Pozostają zakryte pod ubraniami. Blizny po poparzeniach na wewnętrznych stronach dłoni.
Galeony : 598
  Liczba postów : 339
https://www.czarodzieje.org/t18812-raphael-serafini-zanetti
https://www.czarodzieje.org/t19140-omen-sowa-raphaela
https://www.czarodzieje.org/t18819-raphael-serafini-zanetti
https://www.czarodzieje.org/t19212-raphael-serafinizanetti-dzien
Audubon Park QzgSDG8




Gracz




Audubon Park Empty


PisanieAudubon Park Empty Re: Audubon Park  Audubon Park EmptyPon Lip 20 2020, 11:20;

Ten list. Kiedy otrzymał ten naprawdę krótki liścik pozostawiony na stole przez nauczycielkę Magii Leczniczej, Raphael za pierwszym razem zawahał się czy powinien to zrobić. Czy powinien spotkać się z kobietą, która na pierwszy rzut oka mogła stwierdzić jaka jest różnica w jego ciele od standardowego czarodzieja. Wszystkie drobne szczegóły mogłaby wyłapać swoim bystrym, lekarskim oczkiem, które wprawiałoby go w zakłopotanie. Z drugiej strony... było mu też ciężko nie odmówić pomocy osobie, która jej potrzebowała. Dwie ścierające się ze sobą półkule mózgowe, walczące o dominację w ostatecznym werdykcie. Trwało to dość długo dopóki... ostatecznie postanowił stworzyć rozsądny kompromis jakim było przyodziane jakiejś oddychającej koszuli, którą mógł dostatecznie dobrze zakryć wszystkie zakłamujące jego obecną rzeczywistość znaki. Wstydliwe akty przeszłości. Tylko jednego nie uniknie ukrycia... Dłoni. Więc wychodziłoby na to, że będzie musiał trzymać je blisko siebie lub używać tylko różdżki. Chociaż z drugiej strony to może być męczące. Męczące szukanie miejsc na ciele, gdzie mógłby schować lub ukryć je. Dlatego... Tak, trzeba będzie się starać.
Wybrał park, bo tam było najwięcej ludzi. Czarodziejów lub nie - wolał się schować w pewnym momencie w jakimś bardziej ustronnym miejscu, uprzednio jeszcze wczorajszego dnia szukając miejsca, gdzie nikt ich nie podsłucha lub podejrzy. Jeszcze tego brakowało, aby MACUSa przybyła i wtrąciła ich do więzienia za nieprzestrzeganie zasad. Chyba jednak nie będzie próbował używać różdżki. Cholera, to znowu komplikuje sytuację. Ale... przynajmniej nikt nie będzie ich podsłuchiwał. Będzie musiał zachowywać się jak mugol... Tego tylko brakowało. Dlatego w pewnym momencie już tylko czekał na kobietę przy jednym z drzew z dłońmi w kieszeni. Znajdą sobie jakieś miejsce na trawie. Piknik to zawsze dobre rozwiązanie. Nawet nie trzeba łączyć tego z niczym poważnym. Ot znajomi przyszli odpocząć od trudów dnia codziennego. Tyle... wystarczyło.

@Perpetua Whitehorn
Powrót do góry Go down


Perpetua Whitehorn
Perpetua Whitehorn

Nauczyciel
Wiek : 45
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 161
C. szczególne : Styl vintage i aura wesołości | Wspiera się na artefakcie: Jarzębinowej Feruli | Na lewym nadgarstku - srebrna bransoletka z tancerką zmieniającą się w łanię; na prawym - bransoleta Wielkiej Wezyrki | Gdy Hux jest obok - mimowolnie roztacza wokół urok
Dodatkowo : Półwila
Galeony : 552
  Liczba postów : 1570
https://www.czarodzieje.org/t18317-perpetua-whitehorn#521196
https://www.czarodzieje.org/t18325-sowiszcze-pet#521411
https://www.czarodzieje.org/t18316-perpetua-whitehorn#521191
https://www.czarodzieje.org/t18547-perpetua-whitehorn-dziennik#5
Audubon Park QzgSDG8




Gracz




Audubon Park Empty


PisanieAudubon Park Empty Re: Audubon Park  Audubon Park EmptyWto Lip 21 2020, 16:51;

Dosłownie nie wiedziała jak do tego człowieka podejść - a zostali zakwaterowani w jednym domku w pensjonacie! Z Cainem mijała się... samoistnie - z Jahleelem miała kontakt lepszy i częstszy niż zwykle, z czego skwapliwie korzystała - z Raphaelem natomiast... Wiedziała tyle, że jest. Mieli za sobą jakieś niezobowiązujące rozmowy o pogodzie, kilka listów wymienionych na kolanie - głównie w szkolnych sprawach. Teraz jednak mieli w swoim towarzystwie - przez ścianę, ale jednak - spędzić najbliższe miesiące, więc Whitehorn... Po prostu nie chciała, żeby nauczyciel starożytnych run poczuł się jakoś wyobcowany. Jako jedyna kobieta w ich domku numer dwa, czuła się niejako w obowiązku skleić to całe samcze towarzystwo.
Wpadła więc na pomysł - wymówkę raczej - żeby wyciągnąć tegoż tajemniczego jegomościa z pokojowych odmętów, prosząc go o pomoc, a raczej o opinię. Co uważa na temat rozprawy Haddocka o Dziejach Magii Bathildy Bagshot - gdyż rzekomo było jej to potrzebne do pracy... Tak naprawdę to wcale nie. A przyszło jej to do głowy tylko dlatego, że swego czasu wdała się o tej rozprawie w dyskusję z Cainem przed kilkoma miesiącami - której i tak ostatecznie nie zakończyli. W sumie to była ciekawa, czy Serafini tak jak ona, uważał, że Haddock przynudzał. Miałaby opinię drugiego historyka.
Był środek dnia - więc nie zamierzała katować samej siebie koszulami czy spodniami. Założyła więc letnią, zwiewną sukienkę w kolorze złamanej bieli - i pofrunęła w kierunku Audubon Parku w Nowym Orleanie. Po drodze w jednej z knajp zgarnęła jeszcze dwie porcje mrożonej kawy "Zimny raj", prosząc o dodatkowe gałki lodów - i tak wyposażona ruszyła na miejsce spotkania z Serafinim.
Luna i Sol wyjątkowo dały jej dzisiaj spokój. Co było nieco niepokojące - biorąc pod uwagę ich zwyczajową towarzyskość i gadulstwo. Niemal za nimi tęskniła.
Raphaelu! Dzień dobry! — Z daleka rozpoznała nieco zgarbioną sylwetkę watykańczyka, obleczoną w lnianą koszulę. Płynnym krokiem podeszła do mężczyzny, uśmiechając się promiennie - bliska była uściskania go na powitanie, powstrzymywała ją jednak laska w jednej ręce - i kawy w papierowych kubkach w drugiej. Oficjalne formy grzecznościowe odrzuciła już na wejściu.
Jeden z kawiarnianych specjałów Orleanu, mam nadzieję, że lubisz mango. — Wyciągnęła w jego kierunku jeden z napojów, okraszając go jeszcze jednym z uśmiechów, rozświetlających jej jasne tęczówki. — Słońce dzisiaj praży, wybrałeś dobre miejsce. Usiądziemy...? — zaproponowała, czekając aż odbierze od niej mrożoną kawę.

@Raphael Serafini–Zanetti
Powrót do góry Go down


Raphael Serafini–Zanetti
Raphael Serafini–Zanetti

Nauczyciel
Wiek : 45
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 186,5cm
C. szczególne : Przedramiona pokryte w znakach runicznych i symbolach szamańskich, będące dawnymi oznakami jego powiązań z czarną magią. Na plecach posiada skaryfikację heksagramu, obecnie zabliźniony acz nadal możliwe do wyczucia wypuklenia. Pozostają zakryte pod ubraniami. Blizny po poparzeniach na wewnętrznych stronach dłoni.
Galeony : 598
  Liczba postów : 339
https://www.czarodzieje.org/t18812-raphael-serafini-zanetti
https://www.czarodzieje.org/t19140-omen-sowa-raphaela
https://www.czarodzieje.org/t18819-raphael-serafini-zanetti
https://www.czarodzieje.org/t19212-raphael-serafinizanetti-dzien
Audubon Park QzgSDG8




Gracz




Audubon Park Empty


PisanieAudubon Park Empty Re: Audubon Park  Audubon Park EmptyCzw Lip 23 2020, 15:00;

Przedarcie się do Raphaela było dość trudne, ale istniały pewne możliwości jak tego dokonać. Z tym, że było to na tyle uciążliwe, że albo komuś się nie chciało... albo jemu. Dlatego mało było osób, które naprawdę mogły pochwalić się "Hej, udało mi się do niego dotrzeć". A każdy szukał pośród tych najbardziej skomplikowanych. A tu ich za dużo nie było. Ba, nawet Perpetua sama mogła poznać nieświadomie jedną z metod jak go namówić do większej integracji. Póki co jednak nie miał żadnej chęci na to, aby jakkolwiek wychylać swoją głowę z pokoju. Na cały ten wyjazd zresztą pojechał tylko dlatego, że miał zajmować się paroma przypadkami ludzi. No i Ameryka była też jednym z jego punktów na mapie podróży, których nie wykonał zanim nie został nauczycielem.
Kiedy usłyszał w liście o Haddocku, jego brew automatycznie ruszyła w górę... Czy powinien go jakkolwiek kojarzyć czy znać? Czy odkrył coś wielkiego co miałby uznać za porównywalny czyn samego Populisa, jednego z czarodziejskich filozofów i runistów, który udowodnił, że inni autorzy mylą się na temat przeznaczenia run do opieki nad innymi ludźmi. A także, że niektóre bestie można uspokoić mówiąc do nich starożytnymi językami. Jak chimery czy sfinksy? No właśnie. Także odpowiedziałby jedynie, że Haddock nie był mu jakkolwiek znany, dlatego nie udzieli swojej opinii. Mimo to... cóż, na spotkanie się zgodził. Zresztą przyjście tutaj było potwierdzeniem.
I już na wstępie został zaskoczony. Zamiast być już lekko przygarbionym od niepewności na temat tego czy jakiś auror nie wyskoczy zza winkla, Raphael wyprostował się spoglądając na trzymane przez nią kawy. Cóż, nie spodziewał się, że na wstępie zostanie przez nią obdarowany czymś takim. O, jeszcze mango. Całkiem dobry owoc. — Dzień dobry. Mango może być. Tak samo jak dziennik runiczny. Na wstępie mówię - nie jestem historykiem. Wszystkie historie, które znam są z moich podróży i zapisków, które znalazłem. Jeśli potrzebujesz ekspertyzy - masz w pokoju Shercliffe'a. Ja mogę jedynie sprzeczać się. Ale jeśli chodzi o runy - nie zaprzeczam. Są moją specjalizacją. Dlatego... Oprócz kawy, możemy też zacząć od tego co już wiesz może dawno ze szkoły. — Tak, był człowiekiem konkretów i nie ukrywał się z tym. Chciał jak najwięcej dowiedzieć się na jakim poziomie się znajdowała, aby móc ułatwić jej dalsze postępy. Otworzył stronę już trochę pożółkłego, ale nadal dobrego dziennika i wskazał na jedną z kartek. – To starogreka, kiedyś tak samo popularna jak łacina. Pomagała znacząco w tworzeniu się świata magii. Zapiski Juliusza Cezara, przetłumaczyłem na starogrekę. Jest też szyfr. Więc jeśli odpowiesz na szyfr, dowiesz się odpowiedzi. – Był w tym dość poważny, chociaż nie mógł nie przyznać, że czasem jego wzrok zbyt mocno był utkwiony w jej oczy, ale też i równie dobrze w jej uśmiechu.

Kostki:
Powrót do góry Go down


Perpetua Whitehorn
Perpetua Whitehorn

Nauczyciel
Wiek : 45
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 161
C. szczególne : Styl vintage i aura wesołości | Wspiera się na artefakcie: Jarzębinowej Feruli | Na lewym nadgarstku - srebrna bransoletka z tancerką zmieniającą się w łanię; na prawym - bransoleta Wielkiej Wezyrki | Gdy Hux jest obok - mimowolnie roztacza wokół urok
Dodatkowo : Półwila
Galeony : 552
  Liczba postów : 1570
https://www.czarodzieje.org/t18317-perpetua-whitehorn#521196
https://www.czarodzieje.org/t18325-sowiszcze-pet#521411
https://www.czarodzieje.org/t18316-perpetua-whitehorn#521191
https://www.czarodzieje.org/t18547-perpetua-whitehorn-dziennik#5
Audubon Park QzgSDG8




Gracz




Audubon Park Empty


PisanieAudubon Park Empty Re: Audubon Park  Audubon Park EmptyPią Lip 24 2020, 23:43;

Kostki: 6 king

Zamrugała - nieco zaskoczona przywitaniem, jakie zgotował jej nauczyciel starożytnych run. Nie mogła powstrzymać rozbawionego - acz absolutnie nie kpiącego - uśmiechu, kiedy Raphael zaczął swój monolog, widocznie mocno wchodząc w rolę korepetytora. Skrzywiła się jedynie nieznacznie na wspomnienie o Shercliffie - bynajmniej nie z powodu antypatii do mężczyzny, a raczej tego, że właśnie... Niezbyt go w tym pokoju miała okazję zapytać o cokolwiek. Nie to było jednak tematem tego spotkania - więc postarała się odgonić natrętne myśli, skupiając się na tym, co Serafini miał jej do przekazania.
Mam wrażenie, że nie tylko specjalizacją, a swego rodzaju fascynacją... czy się mylę? — przekrzywiła delikatnie głowę, łypiąc na mężczyznę spod ciemnozłotych rzęs. Wymienili się przedmiotami - on wziął od niej kawę, ona od niego dziennik - sama też zasiadła bezceremonialnie pod drzewem, wygodnie opierając się o jego pień. Wyjęła ze swojej torebki fantazyjnie puszyste, białe pióro, biorąc się za rozwiązywanie zadania, które jej zlecił. Szło jej to zadziwiająco łatwo - a prócz tego, pozwalała sobie jeszcze na zagajanie Serafiniego.
Wspomniałeś o historiach z podróży, która najbardziej zapadła Ci w pamięć? — rzuciła pytaniem, zerkając jedynie w przelocie na mężczyznę i pociągając łyk kawy ze swojego kubka. Wyraz niemal błogości wykwitł na jej twarzy, kiedy spróbowała owocowo-mlecznego napoju - zaraz jednak wróciła do zapisków. — Jeszcze kiedy pracowałam w Mungu, zdarzało mi się zajmować Łamaczami Klątw... Nie zapomnę jak jeden z nich opowiadał o tym jak wpadł do jednego z grobowców. Niby nic, ale niecodziennie wpada się do grobu na terenie mugolskiego przedszkola. I to w Edynburgu.
Błysnęła zębami w krótkim uśmiechu, zamaszystym ruchem nadgarstka kończąc swoje tłumaczenie. I właśnie przez takich pacjentów - jej wiedza stanowczo wykraczała poza poziom czarownicy w jej wieku, która niemal całe życie spędziła na Wyspach. Perpetua należała z resztą do osób, które nie stały w miejscu i ciągle się dokształcały - stagnacja była najgorszym, w co mogłaby się wpakować.
Skończyłam. Jak kawa?
Nie byłaby sobą, gdyby nie wprowadzała tych swobodnych przerywników w ich naukowej interakcji - w końcu gdyby chciała jedynie suchej wiedzy, to siedziałaby nad książkami, a nie prosiła o pomoc realną osobę, której była po prostu ciekawa.
Powrót do góry Go down


Yuuko Kanoe
Yuuko Kanoe

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 23
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 166cm
C. szczególne : azjatycka uroda, zawsze na nadgarstku ma bransoletkę z wiecznych fiołków i drugą czarno-żółtą z zawieszką borsuka
Galeony : 4778
  Liczba postów : 1942
https://www.czarodzieje.org/t17924-yuuko-kanoe#507792
https://www.czarodzieje.org/t17975-yuuko
https://www.czarodzieje.org/t17925-yuuko#507797
https://www.czarodzieje.org/t19163-yuuko-kanoe-dziennik#561975
Audubon Park QzgSDG8




Gracz




Audubon Park Empty


PisanieAudubon Park Empty Re: Audubon Park  Audubon Park EmptyPią Lip 31 2020, 16:43;

|inny czas. Jednopostówka

Chociaż okolice pensjonatu były niezwykle malownicze to jednak czuła potrzebę wyrwania się z tego miejsca i zwiedzenia w nieco większym stopniu Nowego Orleanu. W końcu tam też mogła znaleźć jakieś spokojne miejsce, by móc oddać się lekturze jednej z książek poświęconej zielarstwu. Nim jednak to zrobiła postanowiła przejść się po Audubon Park, by móc podziwiać obecne tam rośliny. Przyglądała im się uważnie, starając się rozpoznać jak najwięcej z nich i przypomnieć sobie fakty, które mogły być z nimi związane. Nie zawsze jednak było to możliwe. Część roślin z pewnością należała do lokalnej fauny i choć mogła jej przypominać któryś ze znanych jej gatunków to jednak nie mogła przypasować do niego żadnej konkretnej nazwy. W takim wypadku po prostu starała się zapamiętać coś charakterystycznego dla rośliny, która przykuła jej uwagę, by móc ewentualnie później poszukać na jej temat informacji lub zapytać kogoś o nią.
Dopiero po jakimś czasie usiadła na jednej z ławek pod ogromną wierzbą, by otworzyć książkę w miejscu, w którym przerwała poprzednio lekturę. Po raz kolejny z niezwykłym zainteresowaniem zatopiła się w lekturze zaczytując się w kolejne fascynujące fakty o roślinach, które chciała zasadzić na balkonie komuny puchońskiej, jeśli tylko pozostali się zgodzą. Dlatego też zapoznawała się z opisami kolejnych roślin oraz tym jakich warunków one potrzebują i jak należy o nie dbać, by jak najlepiej się o nie zatroszczyć. Przede wszystkim skupiała się na tym jakie rozmiary może osiągnąć dana roślina i jakiej przestrzeni potrzebuje, bo niestety do zagospodarowania nie mieli aż tak sporej przestrzeni przez co musiałaby się ograniczyć do roślin doniczkowych. Skupiła się też w dużej mierze na tym, by sprawdzić toksyczność danego gatunku, bo w końcu nie chciała, by któreś ze zwierząt dostało zatrucia po ugryzieniu jakiegoś liścia czy kwiatu. Miała przy tym kilka roślin, które chciała zasadzić. Skupiła się zatem przede wszystkim na kameliach, które z radością zobaczyłaby w mieszkaniu, starając się wyczytać jak najwięcej na temat tego jakich warunków potrzebują one do wzrostu oraz jakich nawozów najlepiej używać by zapewnić im jak najwięcej substancji odżywczych. Myślała również o fiołkach, które raczej nie były wymagające z tego, co udało jej się wyczytać. Mimo wszystko jednak poświęciła czas na to, by uważnie przeczytać poświęcony im ustęp swojej lektury, by upewnić się odnośnie tego chociażby jak często powinna je podlewać i jak nasłonecznione powinno być miejsce, w którym je ustawi. Zdecydowanie te wszystkie cenne wskazówki okazały się przydatne, bo dzięki nim już miała pewną wizję tego jak mogłaby przystroić mieszkanie i balkon. Przejrzawszy jeszcze kilka kolejnych stron, starała się znaleźć jeszcze jakieś inne gatunki roślin ozdobnych, o których wcześniej nie pomyślała i doedukować się w zakresie ich pielęgnacji czy raczej po prostu zaznajomić się z ich wymogami. Dopiero wtedy mogła ze spokojem zamknąć czytaną dotychczas książkę i wyjść z parku, by udać się w kolejne miejsce na swojej turystycznej liście.

z|t
Powrót do góry Go down


Noah P. Williams
Noah P. Williams

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : V
Wiek : 19
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 173
C. szczególne : gęste, rozczochrane włosy; prawa ręka pokryta bliznami
Galeony : 69
  Liczba postów : 263
https://www.czarodzieje.org/t19311-noah-peter-williams
https://www.czarodzieje.org/t19317-odyseusz#570587
https://www.czarodzieje.org/t19312-noah-p-williams
https://www.czarodzieje.org/t19320-noah-p-williams-dziennik#5705
Audubon Park QzgSDG8




Gracz




Audubon Park Empty


PisanieAudubon Park Empty Re: Audubon Park  Audubon Park EmptyWto Sie 11 2020, 18:52;

Dwa dni po imprezie u wilkołaków
Wczesne przedpołudnie, gdzieś na obrzeżach parku


outfit

Noah poprosił Nancy o to, aby spotkali się w Audobon Park. Przez ostatnich kilkadziesiąt godzin wielka gula, która ugrzęzła mu w gardle po tym, jak został kompletnie zignorowany przez Odey podczas przyjęcia u wilkołaków, nie chciała odpuścić. Wczoraj niemal cały dzień przesiedział w swoim pokoju kreśląc kolejne plany związane z magią iluzji, którą chciał zgłębić, ale nic mu nie wychodziło. Za ćwiczenie zaklęć niewerbalnych nawet się nie zabrał, wiedząc ile one wymagają skupienia - doskonale wiedział, że niewiele by mu z tego wyszło. Jakimś pocieszeniem była dla niego perspektywa zbliżającego się spotkania z Nancy. Nawet, jeśli nie zawsze to okazywał, Noah kochał swojego brata i swoje siostry, wszystkie cztery. Nigdy nie rozmawiał z nimi o poważniejszych sprawach, ale też pytanie - czy kiedykolwiek o nich z kimś rozmawiał? Do poważnego człowieka było mu raczej daleko. A co by nie było, jego rodzeństwo było mu jednak na tyle bliskie, że to właśnie im najszybciej by się zwierzył - nawet, jeśli nigdy wcześniej tego nie robił. Bardzo lubił Lou czy Niko, ale nie miał pojęcia jak by zareagowali, gdyby dowiedzieli się o Odey. No, o niej jak o niej, ale przed nimi zawsze wolał zgrywać nieco silniejszego wewnętrznie, niż jest w rzeczywistości. Znał ich za krótko, żeby zaufać im aż tak, ale Nancy? Ona to co innego. Znali się od dziecka. To ona asekurowała go podczas jego jedynego niezakończonego gorzej niż parę siniaków na tyłku lotu na miotle. To ona, kiedy mały Noah się uparł, że chce mieć tatuaż, rysowała mu je atramentem. To z nią skakał z łóżka przez okno wznosząc się wysoko w powietrze, kiedy nikt na nich nie patrzył. To ona przepędziła od niego myszy, które go obsiadły podczas spania na sianie w jakieś wakacje u babci. To wreszcie ona próbowała mu pomóc, kiedy miesiąc temu zataczał się pijany po podejrzanej ulicy w Nowym Orleanie, odprowadzając go do pokoju i zostając przy nim. Więc jeśli na kogoś miał liczyć, że go jakoś tam zrozumie i nie zacznie go oceniać, to była to właśnie ona - ta, która doskonale znała jego słabości, a mimo to nigdy go nie wyśmiała czy nie odrzuciła.
Nie miał tego dnia ochoty na piesze wycieczki do miasta, postanowił więc złapać mugolski autobus. Wyszedł z pensjonatu natychmiast po śniadaniu i szykował się na raczej powolną drogę, choć, ku jego wielkiemu zaskoczeniu, dotarł do Audubon Park bardzo szybko. I całe szczęście, bo jechał na gapę... Nie wiedział, czy Gringott ma swoją filię w Nowym Orleanie, a o wzięciu z domu mugolskich pieniędzy nie pomyślał. Bo i po co - wszystko, czego potrzebował, mógł kupić za złote galeony, srebrne sykle i brązowe knuty. A takiej okazji zwyczajnie nie przewidział...
Nancy na pewno tu jeszcze nie było, zresztą w całym parku o tej porze nie było jeszcze zbyt tłoczno. Tu i ówdzie gromadzili się już jacyś uliczni muzycy i malarze, otwierały się też stoiska z napojami i przekąskami, ale ludzie zaczną się tu pojawiać gdzieś za godzinę czy dwie. Zajął więc miejsce na ławce umieszczonej na kładce na jednym ze stawów i rozsiadł się na niej, korzystając z kąpieli słonecznej i czekając na swoją siostrę. Zastanawiał się w duchu w jaki sposób on ma zacząć tę rozmowę, jak ma jej to wszystko powiedzieć... Ale nie znalazł żadnego rozwiązania tego problemu. Będzie musiał improwizować, bo gula w jego gardle absolutnie nie zamierzała dać za wygraną...

@Nancy A. Williams
Powrót do góry Go down


Nancy A. Williams
Nancy A. Williams

Absolwent Hufflepuffu
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Burza brązowych loków na głowie i uśmiech przyklejony do twarzy, tatuaż z runą algiz na lewej kostce
Galeony : 233
  Liczba postów : 1606
https://www.czarodzieje.org/t18035-nancy-ava-williams
https://www.czarodzieje.org/t18049-nancy-ava-williams#512833
https://www.czarodzieje.org/t18036-nancy-ava-williams
https://www.czarodzieje.org/t18312-nancy-a-williams-dziennik
Audubon Park QzgSDG8




Gracz




Audubon Park Empty


PisanieAudubon Park Empty Re: Audubon Park  Audubon Park EmptyCzw Sie 13 2020, 13:59;

Tej nocy, po rozmowie z Noah na wizzengerze, praktycznie w ogóle nie spała. Pisanie do kogoś, że ma się pewien problem i kończenie tematu bez wyjaśnienia powinno być karalne. Do pilnowania podobnych spraw powinny zostać wynajęte specjalnie skrzaty, albo inne chochliki, zmuszające delikwenta do rozjaśnienia sytuacji, zanim rozmówcą zejdzie na zawał ze stresu. Podobne myśli towarzyszyły Nancy aż do rana, kiedy przerzucała się z boku na bok, walcząc z chęcią udania się do brata w środku nocy. W co tym razem się wplątał? Pewnie nie było to nic poważnego i jak zwykle zbytnio się przejmowała, ale układane w głowie scenariusze, jeden gorszy od drugiego, nie pozwalały jej się uspokoić. Tym bardziej że wciąż miała w pamięci rozmowę z Ofelią i spodziewała się absolutnie wszystkiego. A przynajmniej tak jej się wydawało...
Kiedy słońce w końcu postanowiło wychylić się zza horyzontu, zwiastując nowy dzień, Nancy wyskoczyła z łóżka jak oparzona, wskoczyła w ubrania, nawet nie patrząc za co chwyta (czy to były jej spodenki, czy Felki? Nieważne...), związała włosy w wysoki koński ogon i pobiegła do parku, w którym się umówili. Miała nadzieję, że poranny jogging pozwoli jej trochę uspokoić nerwy i poukładać myśli, przynajmniej na tyle, żeby móc spokojnie porozmawiać. Biegnąc żwirowaną drogą, rozglądała się na ciemną czupryną, ale dotarła na miejsce zdecydowanie zbyt wcześnie... Zanim dostrzegła tego, którego szukała, zdążyła zrobić kilka rundek wokół parku i dostatecznie się zmęczyć, by przestać panikować.
Zwolniła kilka metrów przed ławką, na której siedział Noah, złapała parę wdechów, aby uspokoić przyspieszone tętno i usiadła obok niego, spoglądając przed siebie. Odgarnęła dłonią te kilka kosmyków włosów, które przykleiły się do mokrego czoła i dopiero wtedy spojrzała na brata. Wdech. Wydech. Wdech.
- Noah... - zaczęła powoli, ostrożnie badając nastrój chłopaka. Nie chciała pokazywać jak bardzo się martwi, ale nie mogła go nie przytulić. Wyciągnęła ręce, zgarniając Williamsa i zamykając go w mokrym uścisku. Pewnie nie było to najprzyjemniejsze, ale tym akurat, jako starsza siostra absolutnie się nie przejmowała. Ignorując ewentualne protesty, puściła go dopiero po paru chwilach i spojrzała na niego już nieco spokojniej. Udało jej się nawet uśmiechnąć, ale w jej oczach wciąż czaiła się niepewność i niepokój. Otworzyła usta, by coś powiedzieć, ale zaraz je zamknęła, pozwalając, by to Gryfon zaczął. Nie chciała go popędzać, widząc, że on również się stresuje.

@Noah P. Williams
Powrót do góry Go down


Noah P. Williams
Noah P. Williams

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : V
Wiek : 19
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 173
C. szczególne : gęste, rozczochrane włosy; prawa ręka pokryta bliznami
Galeony : 69
  Liczba postów : 263
https://www.czarodzieje.org/t19311-noah-peter-williams
https://www.czarodzieje.org/t19317-odyseusz#570587
https://www.czarodzieje.org/t19312-noah-p-williams
https://www.czarodzieje.org/t19320-noah-p-williams-dziennik#5705
Audubon Park QzgSDG8




Gracz




Audubon Park Empty


PisanieAudubon Park Empty Re: Audubon Park  Audubon Park EmptyCzw Sie 13 2020, 20:19;

Słońce zaczynało powoli górować i odbijać się od tafli strumyka prosto w twarz biednego Noah'ego. Nigdy nie był jakoś bardzo opalony, w każdym razie nie tak, jak Nancy, która ciągle trenowała i spędzała czas na zewnątrz. Noah był raczej typem zimnolubnym, wolał chłód od gorąca, a zimowe aktywności od tych letnich. Robiło się naprawdę gorąco, a przecież było tak wcześnie... Gryfon sięgnął do swojego plecaka, do którego załadował butelkę jakiegoś słodkiego napoju, który kupił za pięć syklów w automacie na terenie pensjonatu, z którego wypił pół butelki. Niedługo później na horyzoncie zobaczył swoją siostrę. Szybciej, niż się spodziewał... Biegła. A raczej biegała sobie po parku. Noah już wiedział, co to musiało oznaczać. Nie, on przecież nie zamierzał jej zdenerwować! Dopiero widok biegnącej ku niemu starszej siostry uświadomił mu, że może nie powinien tak do niej pisać... Może powinien wyjaśnić, o co właściwie chodzi? Ale to przecież nie jest temat na rozmowę przez wizzengera, musiał się z nią spotkać osobiście! Poza tym, nie widział jej dość długo, był ciekawy co się u niej dzieje, jak jej życie mija na tych wakacjach...
Nancy podbiegła do niego i przytuliła go. Była cała mokra od potu, co oznaczało, że musiała przejść całkiem intensywny trening. Noah nie zastanawiał się nad tym, tylko uścisnął ją swoimi ramionami. Mógł się poczuć nieco nieswojo, czując jej mokre włosy na swoim policzku, ale nie... Przecież to była jego siostra! Płynęła w nich dokładnie ta sama krew, mieli tę samą skórę, więc jaki to problem, że teraz tak się połączyli? Kolor włosów też mieli identyczny, a i w dokładnie taki sam sposób się uśmiechali!
- Nancy! - Gryfon wykrzyknął to raczej z radością na widok siostry, bez tego niepokoju, który towarzyszył jego rozmówczyni. Uśmiechnął się do niej, żeby pokazać, że jednak nic poważnego mu się nie stało i nie sprawia mu problemu wykrzywienie ust w radosnym uśmiechu. Trudno było to nazwać, co się tam właściwie stało, ale teraz, kiedy miał już kogoś przy sobie, poczuł się jakoś dziwnie... lepiej. - Co u ciebie słychać? Tyle czasu cię nie widziałem... - nie mógł już tu dłużej stać. Rozpoczęli więc rozmowę, spacerując alejkami parku.

@Nancy A. Williams
Powrót do góry Go down


Nancy A. Williams
Nancy A. Williams

Absolwent Hufflepuffu
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Burza brązowych loków na głowie i uśmiech przyklejony do twarzy, tatuaż z runą algiz na lewej kostce
Galeony : 233
  Liczba postów : 1606
https://www.czarodzieje.org/t18035-nancy-ava-williams
https://www.czarodzieje.org/t18049-nancy-ava-williams#512833
https://www.czarodzieje.org/t18036-nancy-ava-williams
https://www.czarodzieje.org/t18312-nancy-a-williams-dziennik
Audubon Park QzgSDG8




Gracz




Audubon Park Empty


PisanieAudubon Park Empty Re: Audubon Park  Audubon Park EmptySro Sie 19 2020, 11:33;

Bieganie zawsze pozwalało jej oczyścić umysł i zebrać myśli. Dodatkowo musiała przecież dbać o dobrą formę i porządnie przygotować się do nowego sezonu quidditcha. W Luizjanie nie miała jednak tyle motywacji co w domu, nie potrafiła zmusić się do wstania wcześniej, a wilgotna atmosfera sprzyjała szybszemu zmęczeniu, dlatego intensywność jej treningów podczas wakacji drastycznie spadła.
Jej włosy już po wyjściu z domku skręciły się w małe spiralki, a ciało oblało się potem ledwie po kilku minutach biegu. Szybko odczuła spadek kondycji, bo zadyszka dopadła ją szybciej niż powinna. Choć może to tylko wina pogody? Nawet jeśli Noah wpakował się w jakieś tarapaty, to kapitan mogła być mu przynajmniej wdzięczna za zmuszenie do tego spontanicznego treningu. Ile przebiegła, zanim wpadła na Williamsa? Kilometr? Trzy? Pięć? Kiedy tylko ich ciała złączyły się w uścisku, zapomniała zupełnie o liczbach i całkowicie skupiła się na brunecie przed sobą.
Odczuła pewną ulgę, widząc, że towarzyszył mu raczej dobry humor. Wyglądał też jakby był cały i zdrowy, więc odetchnęła w duchu, skreślając ze swojej listy czarnych scenariuszy kilka pozycji. Jak zwykle przejmowała się za bardzo, nie wiedząc nawet jeszcze, o co tak naprawdę chodzi. Wypuściła brata ze swoich mokrych objęć i odsunęła się kawałek, by jeszcze raz uważnie mu się przyjrzeć. Mimo wszystko wciąż pozostawała lekko spięta, ale uśmiechnęła się do niego ciepło.
- U mnie? Czy nie powinniśmy raczej porozmawiać o tym co u ciebie? - zapytała, unosząc w górę brew. Oj niech nie myśli, że teraz uniknie tego tematu. Mimo wszystko nie chciała jednak również na niego naciskać, dlatego po krótkiej chwili postanowiła jednak odpowiedzieć na pytanie. Chociaż musiała się chwilę zastanowić, co powiedzieć. - W porządku... Myślę, że w porządku. - stwierdziła, uśmiechając się delikatnie. Co prawda młodsze rodzeństwo przyprawiało ją o zawrót głowy, a najbliższa przyjaciółka zaczęła niebezpiecznie interesować się czarną magią, ale ostatnio w jej głowie głównie przewijały się te bardziej intensywne i zdecydowanie pozytywne wydarzenia. Na szczęście jej twarz już wcześniej była zarumieniona z wysiłku po bieganiu, więc nie powinno być widać, jak na wspomnienie spotkania z Violą robi jej się cieplej. Odchrząknęła, odganiając wspomnienia i wstała z ławki, wracając myślami na ziemię.
- A u ciebie? Wszystko w porządku? Nie wpakowałeś się w jakieś nowe kłopoty? - zapytała z troską, spoglądając uważnie na młodszego braciszka. - Nastraszyłeś mnie tą wiadomością, wiesz? - dodała jeszcze po chwili, licząc, że dostanie w końcu jakieś wyjaśnienia, bo była już zmęczona swoimi wybujałymi przypuszczeniami. Spojrzała przed siebie, obserwując otaczający ich kawałek miejskiej natury, by dać mu trochę więcej swobody, a zaciśnięte w pięści dłonie wsunęła w kieszenie bluzy, by chociaż udawać, że wcale się nie stresuje.

@Noah P. Williams
Powrót do góry Go down


Noah P. Williams
Noah P. Williams

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : V
Wiek : 19
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 173
C. szczególne : gęste, rozczochrane włosy; prawa ręka pokryta bliznami
Galeony : 69
  Liczba postów : 263
https://www.czarodzieje.org/t19311-noah-peter-williams
https://www.czarodzieje.org/t19317-odyseusz#570587
https://www.czarodzieje.org/t19312-noah-p-williams
https://www.czarodzieje.org/t19320-noah-p-williams-dziennik#5705
Audubon Park QzgSDG8




Gracz




Audubon Park Empty


PisanieAudubon Park Empty Re: Audubon Park  Audubon Park EmptySro Sie 19 2020, 16:28;

Noah starał się uśmiechać, choć w nastroju do tego wyraźnie nie był. Smutek mu jednak w tej chwili nie towarzyszył, prędzej zdenerwowanie i niepewność. Niemniej nie chciał nadmiernie niepokoić swojej siostry, widać było, że ona przeżywa to wszystko jeszcze bardziej, niż on, chociaż to zapewne wynika z faktu, że jeszcze nie zdaje sobie sprawy z tego, po co on ją tu tak naprawdę ściągnął. Kiedy już się zorientuje, zapewne nie będzie zbyt szczęśliwa z tego powodu, że napędził jej takiego strachu z powodu takiej bzdury. I to był chyba powód, dla którego Gryfon odciągał moment przejścia do sedna najbardziej, jak się tylko dało.
- Zdziwiłem się trochę, że nie pojawiłaś się na biesiadzie... - odpowiedział jej po krótkiej chwili milczenia, kiedy Nancy potraktowała z niejaką obojętnością zainteresowanie Noah'ego osobą Nancy. Nie chciał jednak zabrzmieć w żadnej mierze oskarżycielsko, po prostu był ciekawy co tam się dzieje u jego siostry...
- Ja... chyba nie - odparł nieco słabym, ściszonym głosem, odwracając wzrok w kierunku jakichś drzew. Czy skłamał? No, w zasadzie to nie wpakował się w żadne kłopoty, a w każdym razie nie w takie, którymi Nancy musiałaby się zamartwiać. - Przepraszam, ja... nie chciałem - dodał z miną zbitego psa, kiedy siostra wyznała mu, że ją wystraszył. Nie miał takiego zamiaru, po prostu chciał z nią o tym wszystkim porozmawiać, poza Odey tak bardzo ufał tylko jej, z kobiet przynajmniej, a czuł, że mężczyzna mu w tej chwili za bardzo nie pomoże... W końcu tu chodziło o pomoc w przeprawie przez zawiłe labirynty kobiecego mózgu, których jeszcze nigdy wcześniej nie musiał przemierzać.
- Nancy, to... - z jakiegoś powodu powiedzenie o wszystkim siostrze było o wiele trudniejsze, niż wyznanie tego Odey. Dlaczego? Przecież to anormalne i nielogiczne - teraz już nic nie mógł zmienić, więc to w sumie nieważne, co Nancy mu powie! Gdyby nie to, co stało się minionej nocy, najprawdopodobniej nie myślałby o tym w taki sposób, wtedy ta rozmowa mogłaby mieć dla niego nieco większe znaczenie, niż tylko emocjonalne, ale... czy wtedy nie bałby się jeszcze bardziej? A jednak, już widział w wyobraźni minę siostry, kiedy ta się dowie dlaczego zafundował jej tyle zepsutych nerwów, już słyszał w myślach jej głos: i ty przez taką durnotę budziłeś mnie w środku nocy i zostawiłeś mnie zdenerwowaną? Nie miał na to ochoty. Już i tak wewnętrznie przeżywał teraz katusze, drżąc o to, co w tej chwili działo się w głowie Odey.
- To nic takiego, po prostu... po prostu musiałem z tobą pogadać, no bo jak nie z tobą, to z kim niby? Wiem, że nigdy o takich sprawach nie rozmawialiśmy, ale nie mam drugiej takiej osoby jak ty, i no... kurde, Nancy, ja się zakochałem... - taki dobór słów wydawał mu się odpowiedni do tego, żeby przynajmniej w części swoją siostrę udobruchać. Opowiedział jej całą historię o Odey, począwszy od ich pierwszego spotkania, kiedy oboje stanęli w obronie Nicole przed jakimś dryblasem, poprzez ich długie rozmowy w salonie, na błoniach i w bibliotece, a skończywszy na ostatniej nocy, kiedy ostatecznie powiedział jej, że on ją nieco więcej, niż lubi. - Ona stwierdziła, że musi to sobie przemyśleć, a teraz zaczęła mnie unikać... Do jasnej cholery, Nancy! Powiedz mi, czy wy musicie być takie skomplikowane? Nie możecie podchodzić do wszystkiego prosto i konkretnie, jak my: chcesz - dobrze, nie chcesz - wypad, tylko musicie się bawić w takie same nieogarniające swoich uczuć istotki, które liczą na to, że ktoś je wyzwoli z wiecznego niezdecydowania i będzie im podstawiał wszystko pod nos, podczas gdy one będą się tylko patrzeć na wszystkich z góry, jak księżniczki? - w ostatnich słowach być może trochę za bardzo się podpalił, ale ta sprawa męczyła go już tyle czasu, że nie potrafił być spokojny. Dlaczego je tak trudno zrozumieć? Dlaczego one nie mogą być takie, jak mężczyźni, którzy wiedzą, czego chcą i po to sięgają, którzy są silni, potrafią się kontrolować i ogarniać swoje uczucia, pragnienia i obawy...

@Nancy A. Williams
Powrót do góry Go down


Nancy A. Williams
Nancy A. Williams

Absolwent Hufflepuffu
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Burza brązowych loków na głowie i uśmiech przyklejony do twarzy, tatuaż z runą algiz na lewej kostce
Galeony : 233
  Liczba postów : 1606
https://www.czarodzieje.org/t18035-nancy-ava-williams
https://www.czarodzieje.org/t18049-nancy-ava-williams#512833
https://www.czarodzieje.org/t18036-nancy-ava-williams
https://www.czarodzieje.org/t18312-nancy-a-williams-dziennik
Audubon Park QzgSDG8




Gracz




Audubon Park Empty


PisanieAudubon Park Empty Re: Audubon Park  Audubon Park EmptyPią Sie 21 2020, 23:17;

Zamartwianie się głupotami, szczególnie tymi związanymi z jej rodziną, było wpisane w jej puchońską naturę. Problemy młodszych Williamsów przekładała ponad swoje własne, bo tak przecież przystoi starszej, zatroskanej siostrze. Zamiast opowiadać o sobie, zdecydowanie wolała posłuchać co u nich, a w tym przypadku co u Noah'ego. Nigdy nie lubiła opowiadać o sobie, i chociaż z bratem sytuacja wyglądała nieco inaczej, bo przy nim czuła się bardzo swobodnie, to nie miała o czym mu opowiedzieć. Prawda była taka, że wszystko czego doświadczała w Luizjanie, nie bardzo nadawało się do opowiadania młodszemu rodzeństwu...
- Jakoś nie było mi po drodze. Mam nadzieję, że dobrze się bawiłeś. - powiedziała uśmiechając się ciepło do Gryfona. - I grzecznie... - dodała po chwili, unosząc w górę brew z rozbawieniem, przypominając sobie jego ostanie przygody z alkoholem. Wtedy też przysporzył jej niezłego stracha.
Wydawało się, że faktycznie nie działo się nic poważnego, dlatego brunetka zdążyła się nieco uspokoić i zdecydowanie przestała bezpodstawnie panikować. Była gotowa na wysłuchanie problemu i doradzenie. Chciała służyć dobrą radą, wsparciem, może nawet gotówką? Czegokolwiek Noah nie potrzebował, ona chciała mu to dać. Ale na to, co padło z ust chłopaka, nie była przygotowana.
Zatrzymała się, by spojrzeć uważnie na Gryfona, upewniając się, czy nie stroi sobie z niej żartów, a później zamrugała kilka razy, analizując to, co właśnie usłyszała, a w jej głowie jedynie odbijało się echo kluczowego słowa. Zakochałem się. Zaskoczenie tą niespodziewaną informacją szybko przeobraziło się w przyjemne ciepło rozlewające się po ciele. Noah absolutnie nie musiał obawiać się jej nerwów, bo uczucia towarzyszące Nancy w tym momencie były bardzo odległe od zdenerwowania. Na jej twarzy pojawił się szeroki uśmiech, a oczy błysnęły radośnie.
- Zakochałeś się... - powtórzyła z niedowierzaniem, szczerząc się głupkowato. Chciała dopytać, o kogo chodzi, kiedy to się stało i tak dalej, ale z ust młodszego Williamsa już wydobył się potok słów, których uważnie wysłuchała. Rozchyliła usta, by odpowiedzieć na jego pytanie, ale... Nie wiedziała co powiedzieć. Przecież ona nie miała niemal żadnego doświadczenia w podobnych sprawach, ba! Sama miała teraz problemy natury sercowej i sama sobie z nimi nie radziła...
- Oh, Noah... Sama chciałabym znać odpowiedzi na te pytania... - stwierdziła w końcu. Zdawać by się mogło, że powinna rozumieć kobiety jak nikt inny, w końcu sama była jedną z nich, a jednak wcale nie było to takie proste. Czemu były takie skomplikowane? Czemu nie mówiły, o co im chodzi? Jakże byłoby łatwiej, jakby tak nie kombinowały! Utożsamiała się z obawami Noah,'ego, bo sama miała ostatnio podobne przemyślenia. Też czuła coś do innej kobiety i również nie wiedziała jak z tym sobie poradzić. Cóż, wychodziło na to, że mimo szczerych chęci, Williams nie bardzo wiedziała jak Gryfonowi pomóc. - Tak naprawdę "muszę to sobie przemyśleć" mogło znaczyć dosłownie wszystko. Wydaje mi się, że musisz poczekać, ale nie odpuszczać. Pokazać, że ci zależy i dać jej czas. - powiedziała uśmiechając się pokrzepiająco. Nie znała tej dziewczyny, nie mogła więc powiedzieć nic bardziej konkretnego.
- Nie chcesz sobie nawet wyobrażać, jaki robi się cyrk, kiedy podobny problem mają dwie kobiety. - dodała po chwili zawahania i puściła chłopakowi porozumiewawcze oczko. Szczerość za szczerość. Doceniała, że Noah zaufał jej i chciał podzielić się z nią własnym problemem, a swoim małym wyznaniem chciała się odwdzięczyć. Chociaż czy to było jakąś tajemnicą? Tak naprawdę wiele osób już domyślało się, że jej kontakty z Violą zmierzały w pewnym, konkretnym kierunku...

@Noah P. Williams
Powrót do góry Go down


Noah P. Williams
Noah P. Williams

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : V
Wiek : 19
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 173
C. szczególne : gęste, rozczochrane włosy; prawa ręka pokryta bliznami
Galeony : 69
  Liczba postów : 263
https://www.czarodzieje.org/t19311-noah-peter-williams
https://www.czarodzieje.org/t19317-odyseusz#570587
https://www.czarodzieje.org/t19312-noah-p-williams
https://www.czarodzieje.org/t19320-noah-p-williams-dziennik#5705
Audubon Park QzgSDG8




Gracz




Audubon Park Empty


PisanieAudubon Park Empty Re: Audubon Park  Audubon Park EmptyNie Sie 23 2020, 11:38;

Zaangażowanie starszej siostry w jego życie mogło być czasem irytujące, ale koniec końców często stawiało Noah'ego w bardzo komfortowej sytuacji. Dopóki Nancy nie przekraczała granicy czegoś, co nazywamy "nadopiekuńczością", mógł się czuć tak, jakby miał w niej swoją przyjaciółkę. Oczywiście pomijając fakt, że zawsze był dla niej młodszym braciszkiem, często, za często, widziała w nim dziecko i traktowała jak berbecia, którego ciągle trzeba pilnować i mieć nad nim kontrolę, żeby nie zrobił czegoś głupiego. I... no dobra, zdarzało mu się robić głupie rzeczy, jak na przykład upicie się na środku podejrzanej ulicy, ale bez przesady... Przecież nie jest już takim dzieckiem!
Noah był dość zaskoczony tym, co powiedziała mu siostra, jej enigmatycznością i chęcią natychmiastowej zmiany tematu, kiedy tylko zainteresował się tym, dlaczego nie było jej na biesiadzie. Coś go ukuło w środku, kiedy zdał sobie sprawę z tego, że to właśnie Nancy mogła być teraz w jeszcze większych tarapatach, niż on... To zawsze była sytuacja, w której nie wiedział, co właściwie powinien zrobić - zainteresować się tym, czy nie odzywać się albo zmienić temat. Starsze siostry nie są na ogół zbyt chętne do zwierzeń w towarzystwie młodszego rodzeństwa, są przekonane, że oni przecież i tak nic z tego nie zrozumieją, a przecież on wcale nie miał takiego bladego pojęcia o świecie, prawda? Jak tylko o tym pomyślał, odruchowo zacisnął w pięść lewą dłoń, której palce w tej chwili go nie piekły, a w głowie nie słyszał tego potwornego szeptu, ale i tak nie potrafił zapomnieć o tym, co się działo w przeciągu ostatnich kilku dni. Zresztą, dlaczego akurat teraz sobie o tym przypomniał...?
- Całkiem nieźle... Jak zacząłem śpiewać, to nawet wilkołaki biły mi brawo, mam tylko nadzieję, że nie drwiąco... U nich trudno cokolwiek rozpoznać, mają mordy takie, że zawsze wyglądają tak, jakby mieli w sobie tylko głęboko skrywaną żądzę mordu, albo przynajmniej wysrać się nie mogli... - roześmiał się bezgłośnie. Wiedział, że wilkołaki nie zabijają, a jedynie kąsają tworząc w ten sposób nowych członków swojej społeczności, niemniej ich wyraz twarzy, zwłaszcza tamtych z mokradeł, które swoją wilczą naturę przedkładają nad ludzką, mógłby coś takiego sugerować...
Trudno opisać, co dokładnie Noah czuł widząc reakcję siostry na swoje wyznanie, bo w tym momencie akurat, ustawiając sobie reakcję obronną, robił wszystko, aby nie czuć nic, a przynajmniej nie dawać uczuciom dostępu do swojej świadomej części. Wyglądało jednak na to, że siostra się na niego nie zirytowała, choć w pierwszej chwili miał wrażenie, że nie potraktowała go poważnie.
- Co, czyli że jesteście tak złożonymi istotami, że aż samych siebie nie rozumiecie? - trudno powiedzieć, na ile poważne było to pytanie ze strony Gryfona. Wypowiedział je z ciężkim westchnieniem, ale chwilę później parsknął śmiechem. - Tiaa, tego właśnie się obawiałem...
Tym razem to on następnych słów Puchonki nie potraktował poważnie. Kiwnął tylko głową z kwaśną, pełną niedowierzania miną, tak jakby w ogóle ta myśl nie nadawała się do tego, żeby ją skomentować, ale spróbował, bo przecież i tak już rozmawiali...
- No, albo równie dobrze mogło znaczyć daj mi chwilę, żebym mogła się zastanowić nad tym, jak z klasą ci powiedzieć, że sorry, ale wolałabyś złapać smoczą ospę i wylądować w Mungu, niż być twoją dziewczyną... - to chyba właśnie w tej chwili najbardziej leżało mu na sercu. Nawet nie to, że nic z tego nie wyjdzie, to go aż tak nie niepokoiło. Bardziej bał się tego, że całe jego przekonanie o tym, że w oczach Odey, albo nawet jakiejkolwiek innej dziewczyny, może być nic nie warty.
Następne słowa Nancy wprawiły go w niemałe osłupienie. Stanął jak posąg wryty w ziemię, jakby nie mógł się ruszyć, a swoje żółtawe oczy wywalił na wierzch i wlepił w twarz siostry.
- Co... Zaraz, zaraz, że co i... - mógł sobie wyobrażać wszystko, ale jednak nie to. A prawdę mówiąc, gdyby dowiedział się wszystkiego o tym, w jakim położeniu znajduje się w tej chwili generałowa armii Williamsów, najprawdopodobniej głowa eksplodowałaby mu od skomplikowania całej sytuacji. - Masz na myśli, że... - chyba nawet nie musiał tego kończyć. Wziął głęboki, bardzo głośny oddech, spojrzał w dół, pokręcił głową i ruszył dalej parkową alejką. - Zaraz jeszcze się okaże, że na Williamsach jakaś klątwa ciąży, skoro wszyscy wpadamy w jakieś gówno... - na dźwięk wychodzącego z jego ust słowa klątwa, znów odruchowo zacisnął lewą dłoń. Ale przecież to niemożliwe, żeby ta maska miała takie działanie...

@Nancy A. Williams
Powrót do góry Go down


Nancy A. Williams
Nancy A. Williams

Absolwent Hufflepuffu
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Burza brązowych loków na głowie i uśmiech przyklejony do twarzy, tatuaż z runą algiz na lewej kostce
Galeony : 233
  Liczba postów : 1606
https://www.czarodzieje.org/t18035-nancy-ava-williams
https://www.czarodzieje.org/t18049-nancy-ava-williams#512833
https://www.czarodzieje.org/t18036-nancy-ava-williams
https://www.czarodzieje.org/t18312-nancy-a-williams-dziennik
Audubon Park QzgSDG8




Gracz




Audubon Park Empty


PisanieAudubon Park Empty Re: Audubon Park  Audubon Park EmptyPon Sie 31 2020, 21:10;

Bardzo zależało jej na przyjacielskim kontakcie z rodzeństwem. Czuła się za nich wszystkich odpowiedzialna, bez znaczenia czy byli aktualnie w domu, czy poza nim, czasem im faktycznie za bardzo "matkowała", ale wszystko to robiła z ogromnej miłości. Często się na nich wkurzała i odgrażała, że pożałują swoich głupich wybryków, ale koniec końców zawsze wszystko rozchodziło się po kościach, a ona bardzo rzadko angażowała w ich sprawy rodziców. Może dzięki temu zasłużyła sobie na zaufanie, którym czasem ją obdarzali? Nie była pewna, co na to wpływa, ale zawsze cieszyła się, że może im pomóc, kiedy przychodzili do niej z jakimś problemem. Bez różnicy czy chodziło o dziurę w skarpecie, pracę domową z historii magii, czy sprawy sercowe. Czuła się wtedy potrzebna, a tego właśnie potrzebowała. Szczególnie ostatnio, kiedy nie radziła sobie ze swoimi własnymi życiowymi zawirowaniami. I nawet nie chodziło o to, że nie chciała zwierzyć się młodszemu rodzeństwu. Nancy generalnie nie czuła się dobrze po tej drugiej stronie, nie wiedziała co robić, kiedy sama miała zmierzyć się z jakąś przeciwnością losu. Wbrew pozorom wcale nie była zbyt wylewna, kiedy chodziło o jej własne sprawy, wszystko dusiła w sobie, wierząc, że przecież jest w stanie rozwiązać to sama. Nie była, ale póki mogła się skupić na problemach innych, to własnymi nie zaprzątała sobie zbytnio głowy. Tak jak teraz, kiedy całą swoją uwagę mogła poświęcić młodszemu bratu.
Roześmiała się wesoło na jego opis imprezy u wilkołaków, zupełnie zapominając o wcześniejszym stresie. Sprawy sercowe, choć oczywiście bardzo istotne, nie były specjalnym zagrożeniem, dlatego zdążyła się rozluźnić, porzucając wcześniejsze domysły, jakoby mogło chodzić o jakiś nieszczęśliwy wypadek, czy inną poważną wpadkę.
- Same siebie zazwyczaj rozumiemy, ale wiesz, że kobiety nie są jednym i tym samym bytem? - dodała, wywracając oczami, w odpowiedzi na jego zaczepne pytanie. - Wiesz, nie znam jej, nie było mnie tam, nie mam podstaw, żeby powiedzieć ci coś bardziej konkretnego. - przyznała po chwili, uśmiechając się przepraszająco. Westchnęła, uzmysłowiwszy sobie, że nie potrafi mu w żaden sposób pomóc. Nie dość, że nie znała Odey, to jeszcze sama nie miała przecież żadnego doświadczenia w tych sprawach. Sama miotała się w podobnych domysłach, analizując analogiczne sytuacje i nie wiedząc co dalej z tym wszystkim zrobić.
- Cóż, jeśli tak, to lepiej, żeby faktycznie przekazała to z klasą, bo w innym wypadku może ją dosięgnąć jakiś zbłąkany tłuczek w najbliższym meczu. - spróbowała zażartować, szturchając Noah łokciem w bok i uśmiechnęła się, unosząc w górę brwi. - A tak na serio, to myślę, że musisz przestać to analizować i po prostu poczekać, bo żadne z nas, nie jest w stanie w żaden sposób tego przyspieszyć. Daj jej czas, żeby dotarło do niej, jaki świetny facet na nią czeka. - dodała jeszcze całkowicie szczerze. Trochę jej zajęło zaakceptowanie, że jej malutki braciszek nie jest już wcale taki malutki i zrobił się z niego po prostu świetny chłopak, ale teraz doskonale to widziała. Być może właśnie dlatego zdecydowała się zdradzić również co nieco ze swoich własnych problemów. Przystanęła obok niego, przyglądając się z rozbawieniem zdziwieniu, które malowało się na jego twarzy, kiedy zasugerowała, że też właśnie ma problem z pewną dziewczyną. - Ha! Klątwa! To by wiele wyjaśniało... - przyznała, ruszając wraz z nim w dalszą drogę, spacerując parkową ścieżką i obserwując jak Luizjana budzi się do życia i usilnie próbując znaleźć rozwiązanie ich wszystkich problemów. Rozmowa wydawała się jednym ze skuteczniejszych sposobów na budowanie relacji, ale wspominając o tym, byłaby skończoną hipokrytką.

@Noah P. Williams
Powrót do góry Go down


Noah P. Williams
Noah P. Williams

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : V
Wiek : 19
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 173
C. szczególne : gęste, rozczochrane włosy; prawa ręka pokryta bliznami
Galeony : 69
  Liczba postów : 263
https://www.czarodzieje.org/t19311-noah-peter-williams
https://www.czarodzieje.org/t19317-odyseusz#570587
https://www.czarodzieje.org/t19312-noah-p-williams
https://www.czarodzieje.org/t19320-noah-p-williams-dziennik#5705
Audubon Park QzgSDG8




Gracz




Audubon Park Empty


PisanieAudubon Park Empty Re: Audubon Park  Audubon Park EmptySro Wrz 02 2020, 11:15;

Ponieważ sytuacja rodzinna Williamsów była, jaka była, ojca przez większą część roku nie było w domu, widywali go właściwie tylko od święta (inna sprawa, że matkę również, ale to było akurat związane z ich przebywaniem w Hogwarcie przez większą część roku), wobec swojego rodzeństwa Noah miał poczucie obowiązku podobne do tego, które było udziałem Nancy. Szczególnie Nicole, Thomasowi i Sarze starał się zastępować ojca, dla starszych sióstr też chciał być jak najbardziej przyjacielski, choć często nie mógł znieść tego, że obie traktowały go jak dziecko. Być może właśnie to sprawiało, że obawiał się trochę reakcji Nancy. W głowie tworzył sobie przeróżne scenariusze tego, jak jego siostra zareaguje na taką wiadomość, z tą o popsutych w środku nocy nerwach na czele, ale bał się też, że nie potraktuje go poważnie... Chyba jednak tak się nie stało, Puchonka nie wyglądała ani na rozgniewaną, ani na litującą się nad nim. Może jednak nie było z nimi aż tak źle... Choć na pewno zawsze nieco martwił go fakt, że Nancy sama zdawała się być daleko od niego, sama tworzyła dystans między nimi. Może tylko mu się zdawało, a może to tylko kwestia czasu i pracy...
- No, wiem... - nie mógł nie przyznać jej racji, w końcu kobiety i mężczyźni, niezależnie od różnic między nimi, byli ludźmi. A skoro mężczyźni nie byli jednolici, tak kobiety również takowe być nie mogły. Zmarszczył nieco czoło w wyrazie zawodu. Liczył na to, że Nancy mu pomoże, ale zawiódł się nie tyle na swojej siostrze, co na swoich własnych oczekiwaniach. Jak w ogóle mógł sobie pomyśleć, że wszystkie kobiety są takie same? Poczuł się głupio, kiedy ukłuła go świadomość jego ignorancji w tak podstawowych sprawach. Może o grach i zabawach wiedział wszystko, a o magii bardzo dużo, ale o ludziach musiał się jeszcze sporo nauczyć. Mruknął tylko potakująco na jej odpowiedź, bo zachowanie milczenia mogło zostać przez siostrę uznane za lekceważenie jej, a kompletnie już nie wiedział, co ma na to odpowiedzieć.
Uśmiechnął się pod nosem na słowa o zbłąkanym tłuczku, choć w rzeczywistości przecież, co by się nie stało, nie chciał, aby Odey stała się krzywda. Wiedział jednak, że i Nancy nie zamierza w rzeczywistości jej skrzywdzić, a przynajmniej nie specjalnie. Co by jednak nie było, niekoniecznie był teraz w nastroju do żartów. Owszem, zrobiło mu się trochę lepiej po rozmowie z siostrą, ale i tak nie przestawał się tym wszystkim przejmować. Różnica polegała tylko na tym, że kompletnie stracił ochotę na to, żeby dalej ciągnąć tę rozmowę. Sam czuł się ze sobą głupio, nie miał zbytniej ochoty, by ktoś mu jeszcze bardziej uświadamiał, jakim w rzeczywistości jest ignorantem...
- Trzeba pogadać z tym opiekunem z Norwegii, może on będzie w stanie pomóc nam obojgu! - powiedział to żartobliwym tonem, choć wcale nie było mu do śmiechu i tu już nawet nie chodziło o Odey, Violettę czy rzekomą klątwę ciążącą na rodzinie Williamsów. Ledwie kilka dni temu wysłał do niego Odyseusza z wiadomością o tajemniczej maskę, na którą on i ta idiotka Miskinis natknęli się na plantacjach i którą oboje nieostrożnie dotknęli, ściągając na siebie ból tak wielki, jakby ktoś przypalał ich rozgrzanym żelazem aż do zwęglenia tkanek, a potem ten głos, który w ciągu tych kilku dni usłyszał w swojej głowie już dwa razy, zachęcający go najpierw do rzucenia zaklęcia Cruciatus na Laurel, a później do przejęcia kontroli nad Odey. Jednak niezależnie od tego ile razy jeszcze usłyszy ten głos w swojej głowie, w życiu nie powie o tym Nancy ani nikomu innemu. Skontaktował się już z tym, jak to ujął, opiekunem z Norwegii, wiedząc, że zajmuje się on łamaniem klątw dla banku Gringotta, i jeśli komukolwiek zamierza o tym powiedzieć, to tylko jemu. O ile w ogóle... Może i nie było to zbyt rozsądne z jego strony, ale teraz, uświadamiając sobie powoli swoją głupotę, zaczął się siebie coraz bardziej wstydzić. - On jest łamaczem klątw. W sumie... chciałbym z nim pogadać, chociażby po to, żeby opowiedział trochę o swojej pracy. Może sam bym chciał się zająć tym w przyszłości... Wiesz, z biznesami to różnie bywa, zwłaszcza rozrywkowym, a to jest naprawdę ekscytująca i odpowiedzialna praca! Do tego... no wiesz, dużo podróżujesz, masz kontakt z bardzo potężną magią, możesz się stale rozwijać... to chyba coś dla mnie! - to niesamowite, jak szybko z tematu problemów sercowych przeszli do planów zawodowych Noah'ego po ukończeniu Hogwartu. Gryfon, szczerze mówiąc, nawet nie był pewny, czy wspominał o tym kiedyś siostrze, a jeszcze bardziej szczerze - na pewno nie wspominał, bo jedyną osobą, która o tym wiedziała, była Odey. Rodzinie zawsze mówił, że chciałby otworzyć w Hogsmeade albo na Pokątnej własny salon gier ze sklepem z różnymi magicznymi zabawkami, ale, jak to w tym wieku, plany na przyszłość zmieniały się chłopakowi z prędkością światła.

@Nancy A. Williams
Powrót do góry Go down


Nancy A. Williams
Nancy A. Williams

Absolwent Hufflepuffu
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Burza brązowych loków na głowie i uśmiech przyklejony do twarzy, tatuaż z runą algiz na lewej kostce
Galeony : 233
  Liczba postów : 1606
https://www.czarodzieje.org/t18035-nancy-ava-williams
https://www.czarodzieje.org/t18049-nancy-ava-williams#512833
https://www.czarodzieje.org/t18036-nancy-ava-williams
https://www.czarodzieje.org/t18312-nancy-a-williams-dziennik
Audubon Park QzgSDG8




Gracz




Audubon Park Empty


PisanieAudubon Park Empty Re: Audubon Park  Audubon Park EmptySob Wrz 05 2020, 16:25;

Bycie najstarszym batem w ich rodzinie z pewnością nie było łatwe. Nancy doskonale zdawała sobie z tego sprawę, ale trudno jej było dopuścić do siebie myśl, że wcale nie ma wszystkiego na swoich własnych barkach i że nie tylko ona troszczy się o całą resztę. Bo przecież tak naprawdę nie miało kompletnie znaczenia, kto jest starszy, a kto jest młodszy, cała gromadka opiekowała się sobą nawzajem i to właśnie było tym, co czyniło ich silnymi. Nie mieli ojca, ale mieli siebie. Uświadomiła to sobie chyba dopiero po wyprowadzce z zamku, kiedy przestała mieć kontrolę nad tym co tak właściwie robi całe jej młodsze rodzeństwo. W końcu mogła odetchnąć i uzmysłowić sobie, że część z nich jest już prawie dorosła i tak naprawdę nie potrzebują jej pomocy tak jak kiedyś, a ona, zamiast im matkować, powinna być im przyjaciółką i pozwolić im na to samo. To, że Noah przyszedł do niej, by pogadać, tylko utwierdziło ją w tym przekonaniu.
- Przepraszam, chciałabym być bardziej pomocna... - dodała jeszcze, ściszając nieco głos. Ledwo zdążyła się ucieszyć, że będzie mogła posłużyć mu jakąś radą, a już po chwili okazało się, że w zasadzie nie ma nic mądrego do powiedzenia. Być może nadawała się jedynie do matkowania... Westchnęła cicho, kolejny raz analizując całą tę sytuację, ale nic więcej nie przyszło jej do głowy. Oddałaby własne szczęście za szczęście rodziny, ale w tej sytuacji, mimo szczerych chęci, nie potrafiła mu pomóc.
- Opiekunem z Norwegii? - zapytała, unosząc w górę jedną z brwi. Próbowała odszukać w pamięci jakieś pasujące nazwisko, ale nie wiedziała, o kogo może chodzić Gryfonowi. Poza imprezą na początku wakacji i przypadkowym spotkaniem z Chrisem, w zasadzie przez cały wyjazd nie miała kontaktu z kadrą nauczycielską, ani innymi opiekunami, zapewnionymi przez szkołę. Nawet kiedy chłopak wyjaśnił, że mówi o łamaczu klątw, to wciąż nie potrafiła skojarzyć, o kogo konkretnie chodzi. Wyglądało na to, że sporo ją ominęło, kiedy beztrosko imprezowała we wszystkich okolicznych klubach i piła ilości alkoholu, przekraczające zdrowy rozsądek. Przeklęta Molly. Gdyby uważnie obserwowała twarz Noah, być może dostrzegłaby, że jest coś jeszcze, co go gryzie, ale idąc ramię w ramię, nie miała takiej możliwości i nawet nie mogła podrążyć i popytać. Dlatego jedynie uśmiechnęła się szeroko, na wieści o jego nowym pomyśle na przyszłość, pozostając nieświadomą, że Williams ma również nieco poważniejsze problemy niż tylko te miłosne.
- To jest świetny pomysł! Zawsze byłeś dobry w zaklęciach, poza tym, jak to dumnie brzmi, Noah Peter Williams - słynny łamacz klątw... - uniosła w górę rękę, jakby mówiąc ostatnie słowa, jednocześnie kreśliła jakiś nagłówek w gazecie, a oczy zabłyszczały jej z ekscytacji. Jednak już chwilę później uśmiech nieco zelżał, a na jej twarzy pojawił się cień zmartwienia. Noah miał kolejne pomysły, a ona wciąż tkwiła w czarnej dziurze ze swoimi planami na przyszłość. Nie mogła przecież wiecznie siedzieć za ladą w sklepie ze sprzętem do quidditcha. A może mogła? Tylko czy powinna? - Myślę, że byłbyś świetny... - dodała, nie mogąc się powstrzymać przed tym, by objąć go na chwilę ramieniem, kiedy kolejny raz uświadomiła sobie, jak ten czas szybko leci.
- A ja? Gdzie byś mnie widział? - zapytała, opuszczając rękę i uśmiechając się niepewnie. Może jej brat dostrzeże coś, na co ona sama nie zwracała uwagi? Może podsunie jej jakiś pomysł? Czas uciekał, a ona musiała powoli kierować swoje kroki w jakimś konkretnym kierunku, zamiast ciągle iść po przypadkowych ścieżkach, niczym się nie przejmując.

@Noah P. Williams
Powrót do góry Go down


Noah P. Williams
Noah P. Williams

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : V
Wiek : 19
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 173
C. szczególne : gęste, rozczochrane włosy; prawa ręka pokryta bliznami
Galeony : 69
  Liczba postów : 263
https://www.czarodzieje.org/t19311-noah-peter-williams
https://www.czarodzieje.org/t19317-odyseusz#570587
https://www.czarodzieje.org/t19312-noah-p-williams
https://www.czarodzieje.org/t19320-noah-p-williams-dziennik#5705
Audubon Park QzgSDG8




Gracz




Audubon Park Empty


PisanieAudubon Park Empty Re: Audubon Park  Audubon Park EmptyWto Wrz 08 2020, 20:46;

Choć w jego głowie Nancy była zakodowana jako starsza siostra nieco bardziej, niż jako przyjaciółka, zwrócenie się do niej w tej sprawie było dla niego czymś jak najbardziej naturalnym. Choć, oczywiście, denerwował się, nie potrafił przewidzieć reakcji siostry, co tylko potwierdzało tezę, że jednak nieco za mało się znali. Niemniej, Noah mógł z pełnym przekonaniem o swojej racji powiedzieć, że ich relacje stały się najlepsze w historii dopiero teraz, kiedy już z Nancy nie mieszkał. Dzięki temu mieli o wiele mniej powodów do kłótni, a prawdę mówiąc nie było ich już wcale. Teraz okazał Puchonce zaufanie, którym się nie zawiódł, więc, być może, oboje mogli coraz bardziej na tym korzystać...
- Wiem, że byś chciała, wiem... - wymamrotał smutnym głosem. Ostatecznie, i tak dostał to, czego chciał, prawda? - Tutaj chyba tylko ja sam jestem w stanie sobie pomóc, albo nawet i nie... Kto to wie... - szedł ścieżką z opuszczoną głową, kopiąc jakiś kamień, na który się zawziął. Chyba niektórych to odstresowuje, dlaczego więc miałby nie spróbować i on?
- Noo... nie pamiętam, jak on się nazywa, oni wszyscy mają takie dziwne i do niczego niepodobne nazwiska, na których idzie sobie tylko połamać język... - nawet nie zamierzał próbować wymówić jego nazwiska, którego zresztą nie znał dokładnie. Sprawdził, oczywiście, jak on się nazywa, kiedy wysłał mu ten anonim, ale już dawno zdążyło mu to wylecieć z głowy. Zawieranie znajomości było ważne, ale on w końcu miał przed sobą jeszcze co najmniej sześć lat nauki, jeśli w ogóle o tym myślał... Chciał przyjrzeć się jego pracy, ale o klątwie czegokolwiek wspominać nie planował. Nie miał na to odwagi...
- Tak myślisz? - zapytał, rozchmurzając się nieco po usłyszeniu takiej pochwały z ust siostry. - No, może... Ale to potwornie długo trwa, wiesz... Chciałbym być już starszy! - choć Noah dobrze czuł się w Hogwarcie, miał czasem wrażenie, że trochę się tam dusi. Chciał już przynajmniej zdać owutemy i pójść na studia, tak, żeby jego przyszłość miała już choć trochę wyraźniejsze barwy, a on nie był uwiązany w zamku, a chyba nie zdawał sobie sprawy z tego, że zapewne jeszcze z żalem wspomni okres uczniowski, kiedy zacznie spadać na niego coraz więcej obowiązków...
- No jak to gdzie? - to pytanie było dla niego tak oczywiste, że aż zastanawiał się, czy powinien na nie odpowiadać, czy Nancy na serio go pyta... - To chyba jasne! Zostaniesz prawdziwą legendą Quidditcha, kapitanem reprezentacji Anglii! Już widzę twoje zdjęcie z pucharem mistrzostw świata na pierwszej stronie Proroka Codziennego... - Noah sam raczej średnio interesował się Quidditchem, w Hogwarcie nawet dość rzadko zaszczycał swoją obecnością mecze Gryffindoru (no, chyba, że Odey w nich występowała...), o wiele częściej obserwował mecze Puchonów, a i to robił tylko ze względu na siostrę. Nigdy nie był w stanie zrozumieć tego całego boomu na tę grę, która niektórym czarodziejom tak pochłaniała mózgi, że stawali się maniakalnymi kibicami, dając tym samym świadectwo bezsensu swojego życia. Nie wiedział więc na ile jego siostra wsiąkła w tę grę, ale od kiedy została kapitanem drużyny nie wyobrażał sobie, aby za moment jakiś znany klub nie zgłosił się do niej po kontrakt...
- Chodź może na jakąś kawę, co? - zaproponował Gryfon, bo w tym parku było już dla niego trochę nudno...

/zt
Powrót do góry Go down


Nancy A. Williams
Nancy A. Williams

Absolwent Hufflepuffu
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Burza brązowych loków na głowie i uśmiech przyklejony do twarzy, tatuaż z runą algiz na lewej kostce
Galeony : 233
  Liczba postów : 1606
https://www.czarodzieje.org/t18035-nancy-ava-williams
https://www.czarodzieje.org/t18049-nancy-ava-williams#512833
https://www.czarodzieje.org/t18036-nancy-ava-williams
https://www.czarodzieje.org/t18312-nancy-a-williams-dziennik
Audubon Park QzgSDG8




Gracz




Audubon Park Empty


PisanieAudubon Park Empty Re: Audubon Park  Audubon Park EmptyCzw Wrz 10 2020, 13:47;

Jakoś wciąż nie docierało do niej, że przeprowadzka mogła jednak mieć pozytywny wpływ na ich relację. Wciąż odbierała ją jako akt egoizmu z jej strony, w końcu pierwszy raz zrobiła coś tylko i wyłącznie dla siebie. Wychodziło jednak na to, że ta decyzja miała więcej plusów, niż mogłoby się jej wydawać, a na pewno pozwoliła im wszystkim nieco odetchnąć. Mimo wszystko trochę martwiła się, że nie będzie jej w zamku, kiedy kolejny Williams będzie stawiał swoje pierwsze kroki w szkole magii, ale przecież wciąż była tam reszta jej rodzeństwa, która z pewnością zaopiekuje się najmłodszym. Była Orla, która była już niemal dorosła, był Noah, który udowadniał swoją dojrzałość, przez co Nancy mogła spać nieco spokojniej. Dadzą sobie radę. To zresztą miał być niejako rok próby, bo po nim miała już wyprowadzić się z zamku na dobre.
Wciąż nie wiedziała, o kim Gryfon w zasadzie mówi, ale nie było to zbyt istotne. Cieszyła się widząc jego entuzjazm na wizję przyszłości jako łamacz klątw. To było coś, co dałoby mu pewną przyszłość, a Nancy będzie mu kibicować w tej drodze. Zresztą wspierałaby go nawet gdyby jej oświadczył, że zamierza zostać woźnym w Hogwarcie. Najważniejsze było, żeby się spełniał i znalazł coś, co naprawdę chce robić. Uważała, że to niezwykle ważne, bo sama nie potrafiła tego odnaleźć...
- Zleci szybciej, niż się spodziewasz. - stwierdziła z rozbawieniem, powstrzymując się od rzucenia jakimś boomerskim tekstem o młodości i jej przemijaniu. Sama stara nie była, ale już czuła na karku oddech dorosłego, poważnego życia, jakkolwiek miałoby ono nie wyglądać.
Uśmiechnęła się, słuchając o tym jak zostanie legendą quidditcha. Brzmiało to naprawdę świetnie i wyjątkowo kusząco, ale nie miała pewności czy nadaje się do tego sportu tak na poważnie. Póki broniła swoich przyjaciół z Hufflepuffu, nie miała oporów, żeby posłać tłuczek w przeciwnika, ale czy umiałaby to zrobić, kiedy stanęłaby na boisku z obcymi ludźmi? Czy ręka by jej nie drgnęła, kiedy nie miałaby tej świadomości, że jeśli nie odbije tłuczka, to trafi on w jakąś bliską jej sercu osobę? Czekała ją jeszcze naprawdę długa droga do zawodowstwa, bo chociaż ten pomysł gdzieś się już przewijał, to wciąż nie czuła się na to gotowa.
- Brzmi jak coś nieosiągalnego, ale kto wie... Może kiedyś zobaczymy taki nagłówek tuż obok tego o słynnym łamaczu klątw. - stwierdziła, dając się trochę ponieść tej wizji przyszłości. Być może było w tym coś, co faktycznie mogło się spełnić? Nie żyła marzeniami o karierze sportowej, ale też nie odrzucała zupełnie tej myśli, zakładając, że to, co pokaże w tym roku na boisku, może trochę rozjaśni sprawę i naprowadzi ją w którymś konkretnym kierunku.
Pozostawiając te rozmyślania za sobą, skinęła głową na propozycję zmiany lokalizacji, by udać się na poranną kawę. W pośpiechu nawet nie zdążyła jej wypić przed wyjściem. Wszystkie życiowe tematy chyba mieli omówione, mogli więc zająć się przyziemnymi sprawami dnia codziennego, williamsowymi wygłupami i małymi docinkami, pozwalając sobie na chwile beztroski, zapominając zupełnie, że każde z nich nie mierzy się teraz z problemami, które chwilowo ich przerastają.

| zt
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Audubon Park QzgSDG8








Audubon Park Empty


PisanieAudubon Park Empty Re: Audubon Park  Audubon Park Empty;

Powrót do góry Go down
 

Audubon Park

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Audubon Park JHTDsR7 :: 
reszta świata
 :: 
luizjana
 :: 
Nowy Orlean
-