Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Wielka Sala

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 21 z 39 Previous  1 ... 12 ... 20, 21, 22 ... 30 ... 39  Next
AutorWiadomość


Oriane L. Carstairs
Oriane L. Carstairs

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 28
Czystość Krwi : 90%
Dodatkowo : szukająca
Galeony : 533
  Liczba postów : 1330
http://czarodzieje.org/t11413-oriane-l-carstairs
http://czarodzieje.org/t11416-shadow#306304
http://czarodzieje.org/t11415-oriane-leonie-carstairs#306303
Wielka Sala - Page 21 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 21 Empty


PisanieWielka Sala - Page 21 Empty Wielka Sala  Wielka Sala - Page 21 EmptyNie Paź 18 2015, 13:08;

First topic message reminder :

Przypomnienie tematu:

Wielka Sala

Największe pomieszczenie w zamku, to tu odbywają się wszystkie uczty i bale. Oświetlone jest przez lewitujące w powietrzy tysiące świec. Wspaniałe, wysokie sklepienie zawsze odzwierciedla prawdziwe niebo, bez względu na to czy świeci Słońce, czy pada deszcz. Każdego ranka, przy śniadaniu zlatują się sowy przynosząc gazety i listy od rodziców oraz znajomych. Lądują przy stołach czterech domów - Slytherinu, Ravenclawu, Hufflepuffu i Gryffindoru, które zawsze zastawione są mnóstwem pysznego jedzenia. Na samym końcu sali ustawiony jest mniejszy stół, nauczycielski, gdzie na honorowym miejscu zasiada dyrektor.




Niepewnie spojrzała na niego swoimi dużymi, czekoladowymi oczami. Co jak co ale nie miała zamiaru eksperymentować z alkoholem. Czemu? Zawsze po większej jego dawce zaczynała się śmiać i mówić osobą w okół niej, że ich kocha. Niby nic takiego i niektórzy mogliby to uznać za słodkie, jednak ona sama nie uważała tego za takie. Było to dla niej za każdym razem krępujące przeżycie i nie chciała aby chłopak był tego świadkiem. Czuła jednak, że nie będzie w stanie go oderwać od amfor. Pokręciła głową w rozbawieniu.
Czuła, że nie chce o tym rozmawiać tak więc nic więcej nie powiedziała zatapiając się w swoich myślach. Zastanawiała się jak miewa się jej brat. Niby utrzymywali ze sobą kontakt listowy, wiedziała mniej więcej co dzieje się w domu jednak to nie było to samo co kontakt cielesny.
Odbierając kieliszek od Rasha uśmiechnęła się, niepewnie spoglądając na trzymany przez nią kieliszek. Czerwona ciecz wyglądała przepysznie, a je zapach aż ślinka sama ciekła do ust. Za wtórowała mu w toaście i uniosła naczynie do ust. Kompozycja smakowa wina uderzyła w jej kubki smakowe. Musiała przyznać, iż było przepyszne. Słodkie.
- Pyszne. - uwielbiała słodkie wina. Inne była dla niej gorzkie. Po spróbowaniu tego konkretnego nie miała najmniejszej ochoty przestawać na jednym czy dwóch kieliszkach. Wiedziała doskonale, iż może tego żałować na drugi dzień lecz teraz było jej to obojętne.
- Możemy zostać przy tym. Jest wyśmienite.
Nie dane jej było cieszyć się tym zbyt długo. Widząc spanikowanych ludzi i słysząc trzask rozbijanego szkła rozejrzała się w około siebie. Scena na której jeszcze chwilę temu grali muzycy była w ogniu przez co dym po woli wypełniał Wielką salę. Jednak na scenie ogień nie poprzestał. Jego zasięg zaczął się niebezpiecznie poszerzać schodząc ze sceny na parkiet na którym była trawa. Ludzie w panice próbowali wydostać się z Sali. Nie chcąc zgubić Rasheeda złapała go mocno za rękę. Nie sądziła, że coś może ją tak bardzo wystraszyć, a jednak. Wystraszona spojrzała na chłopaka. Od dziecka Oriane bała się ognia. Widok jego przywołał wspomnienia które za wszelką cenę chciała ukryć.
Chciała jak najszybciej wyjść z sali i uciec od tego miejsca jak najdalej jednak nie było jej to dane. jednak z fontann znajdująca się najbliżej nich eksplodowała. Może i dziewczyna by się tym nie przejęła gdyby nie fakt, iż odłamki tej felernej fontanny wbiły się w jej ramię. Krótki krzyk wydobył się z jej gardła. Szybko puściła rękę partnera i złapała się za zranioną rękę w duchu modląc się aby ten koszmar szybko się skończył.

kostka: 2
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Warren Samuel Wilson
Warren Samuel Wilson

Uczeń Hufflepuff
Rok Nauki : VII
Wiek : 23
Czystość Krwi : 25%
Galeony : 428
  Liczba postów : 251
https://www.czarodzieje.org/t14615-warren-samuel-wilson
https://www.czarodzieje.org/t14618-poczta-sama
https://www.czarodzieje.org/t14617-kuferek-sammy-ego
Wielka Sala - Page 21 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 21 Empty


PisanieWielka Sala - Page 21 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 21 EmptyNie Wrz 02 2018, 13:33;

Wypowiedź przyjaciela o oczekiwaniu względem nauczycieli, Samuel skwitował tylko śmiechem i kiwaniem głową. No cóż takie to już życie w szkole. Jesteś niżej niż nauczyciel i to ty musisz się podporządkować. A przynajmniej przy niektórych, są tacy, którzy dobrze donoszą się do uczniów, ale to takie wyjątki potwierdzające regułę.
-Ty, wygrałeś?-parsknął Sammy -Obawiam się, że nie do końca mój drogi zapominalski przyjacielu- zaśmiał się i wrócił do jedzonka. No cóż, większość dziwnych akcji robili razem, albo przynajmniej mieli robić razem, bo często nie było to konieczne. Przez co, no prawdą jest, że Charle dostawał więcej szlabanów, czy też kar, co Samuelowi odpowiadało, bo jeszcze zabroniliby mu grać w drużynie i co by zrobił? No nic by nie zrobił.
-Ja nie zjem lodów? Dawaj- powiedział nakładając się sobie na pół misek parę ulubionych smaków, były na szczęście całkiem normalne, już się bał, że zaraz coś z nich wyleci, albo one same wylecą.
-Chyba nie są tworzone dla ciebie- zażartował Puchon i szczęśliwy sięgnął po kolejną porcję.
Powrót do góry Go down


Charlie C. Chapman
Charlie C. Chapman

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 0%
Galeony : 147
  Liczba postów : 344
https://www.czarodzieje.org/t16487-charlie-c-chapman#453068
https://www.czarodzieje.org/t16494-chips#453415
https://www.czarodzieje.org/t16488-charlie-c-chapman#453086
Wielka Sala - Page 21 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 21 Empty


PisanieWielka Sala - Page 21 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 21 EmptyNie Wrz 02 2018, 13:54;

Czego w sumie oczekiwałem od kadry nauczycielskiej? W poprzednich szkołach był taki zawód jak "pedagog", a raczej nie widziałem któregokolwiek z nauczycieli (pomijając oczywiście parę miłych wyjątków, którzy nie karali mnie za bycie zapominalskim) w roli wspomagiera. No bo jak tu się wyżalić Craine'owi, że dziewczyna Cię rzuciła? No właśnie, to przechodziło wszelkie pojęcie absurdów, no i potwierdzało także niezwłocznie tezę o tym, że nie każdy nadaje się na nauczyciela, sprowadzając bardzo często ucznia na poziom podziemnego parkingu samochodowego lub jakiegoś Piekła. Co prawda mnie to nie dotyczyło, bo jakoś spływało mi to jak po kaczce, kiedy ktoś próbował na mnie wpłynąć pod wpływem psychologicznym, aczkolwiek nie zmienia to faktu, że zwyczajnie pewne niedociągnięcia w tych profesjach były. Jakoś nie potrafiłem zbytnio wyczuć, żeby ktoś próbował zawiązać mnie na sznurku i trzymać niczym psa, więc z tego chociażby się cieszyłem, nawet jeżeli czasami szlabany były rozdawane jak cukierki i papiery o pracę w pobliskich sklepach. Albo inaczej - zapytać się gościa o różnicę między stałą a zmienną i viola, dawać umowę! I jeszcze głupi cieszą mordę, bo zarabiają wyższą krajową od innych na samych stażach. Tak, to byłbym w sumie ja, gdybym otrzymał lepiej płatną pracę bez kompetencji w jakieś firmie informatycznej, a potem musiał recytować całą biblię od tyłu. Nie zmienia to faktu, iż dodatkowe pieniądze bardzo by się przydały.
- Czyżbym znowu o czymś zapomniał, Sammy? - zapytałem się naprędce, zastanawiając się nad tym, jakie słowa wyszły z jego ust. Przecież to ja miałem najgorszą opinię, aczkolwiek nie chciało mi się tego już udowadniać. - A kto otrzymał największą ilość szlabanów w przeciągu całej swojej kariery szkolnej, hmmm...? To pamiętam doskonale! - uśmiechnąłem się szeroko, by następnie parsknąć śmiechem. No tak, w tej czynności nikt mnie nie pobije, a spóźniając się ciągle na lekcje mniej cierpliwych profesorów, zdołałem przekonać się na własnej skórze, kiedy mają dobre i złe dni. Kiedy to tolerowali, a kiedy potrafili się wzburzyć, bo "ich przedmiot jest najważniejszy".
- Ha, wiedziałem, jak cię nakłonić. Kto poza tym nie lubi lodów? - zapytałem, chociaż moje sztućce były na tyle niewygodne w użytkowaniu, że je odłożyłem w jakimś bezpiecznym miejscu i chwyciłem za nowe, byleby nie musieć zmagać się z ich nieudolnością. To znaczy, nie miałem nic przeciwko, przecież zdarzają się wadliwe sztuki, no ale jakoś nie wyglądało to na tyle, bym musiał zostać zmuszony do korzystania tylko i wyłącznie z jednej pary. Wziąłem głęboki wdech, tym razem nie mając już do czynienia z gorącą potrawą - tyle dobrego! Chociaż mnie to dość zaskoczyło, że zwyczajnie zamrożony produkt zdawał się parzyć w język. - Chyba już ostygły, a przynajmniej mam taką nadzieję. - dodałem, śmiejąc się przy tym ostrożnie, byleby nie napluć na starego kumpla z powodu nagłego ataku śmiechu. Długo to nie trwało, kiedy poczułem, jak krzesło zwyczajnie zareagowało podobnie jak ja, próbując uciec spod mojego zadka z wielką krnąbrnością. - To krzesło chce mi spierdzielić, kurczaczek! - odezwałem się nagle, chwytając zarówno za Samuela, jak również i biedną, siedzącą obok @Silvia Valenti, zastanawiając się mocno nad tym, dlaczego w tym momencie mebel postanowił odzyskać posłuszeństwo i zwyczajnie się mnie posłuchać... - O, h-hej, Silvia, wiesz, ja nie chciałem Cię pochwycić, po prostu krzesło mi chyba chciało uciec... Sammy, nie chwyciłem przypadkiem za mocno? Silvia?

Wydarzenie losowe: 6
Magiczne jedzenie: 6
Powrót do góry Go down


Silvia Valenti
Silvia Valenti

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 170 cm
C. szczególne : Silny włoski akcent, szeroki uśmiech na twarzy, kilka mniejszych blizn na dłoniach, leworęczna
Galeony : 1179
  Liczba postów : 853
https://www.czarodzieje.org/t16300-silvia-valenti#446874
https://www.czarodzieje.org/t16304-romo#446901
https://www.czarodzieje.org/t16302-silvia-valenti
Wielka Sala - Page 21 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 21 Empty


PisanieWielka Sala - Page 21 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 21 EmptyNie Wrz 02 2018, 18:37;

Hogwart. W końcu Hogwart. W końcu znalazła się tam, gdzie czuła się naprawdę bezpiecznie. Przez ostatni rok zaczęła czuć się w tym miejscu niczym w domu i nie wyobrażała sobie już chodzenia do innej szkoły magii niż ta. Kamienne mury zamku stały się dla niej czymś na kształt bariery, która nie pozwalała na to, aby zło ścigające dziewczynę dostało się do środka. Tu mogła być sobą. A raczej, próbować być sobą ponownie. I próbować odnaleźć siebie i to, co utraciła.
Podróż ekspresem Hogwart minęła dziewczynie względnie spokojnie. Fajnie było rozsiąść się wygodnie w jednym z przedziałów i słuchać tych niesamowitych historii kolegów i koleżanek dotyczących wakacji. Początkowo wielu jej nie rozpoznało, a ona dziwiła się dlaczego. Dopiero w momentach, kiedy dotykała swoich włosów, przypominała sobie o tym, co tak właściwie zrobiła ostatnio z Daisy a na jej ustach malował się wtedy szeroki uśmiech. Cóż, Silvia dotychczas nosiła piękne, długie niemal do pasa pukle brązowych włosów z ładnymi miedzianymi refleksami. Wiedziała, że co jak co, ale jej włosy to powód do dumy i faktycznie, niemalże po królewsku je traktowała. Ale osatnio gdy widziała się z panną Bennett, coś ją podkusiło i pozbyła się swojej dumy. I teraz miała krótkie do łopatek, różowe włosy, które zupełnie nie przypominały jej wcześniejszej fryzury. Ale o dziwo czuła się z nimi bardzo komfortowo. Jakby przywdziała zbroję, która miała jej dodać odwagi. Bo jak to mówią, jeśli kobieta zmienia fryzurę, to znaczy, że zmienia całe swoje życie.
Usiadła przy stole Puchonów w oczekiwaniu na rozpoczęcie się uczty. Machała przyjaźnie znajomym z innych domów i próbowała zagaić rozmowę z tymi, którzy należeli do jej własnego. Wszystko wydawało się być w jak najlepszym porządku. Tłum uczniów gęstniał i po chwili niemal wszystkie miejsca były pozajmowane. Prócz jednego, obok niej, na którym usiadł @Charlie C. Chapman a Silvia jęknęła w duchu. Było za późno aby się przesiąść. Szlag...
Uśmiechnęła się do niego, kiedy jak zwykle zaczął nadawać. Ale tym razem jego wywód był jakiś inny niż zazwyczaj.
-Co ty gadasz, na pewno sobie poradzisz w tym roku. - spróbowała go jakoś pocieszyć, bo autentycznie zrobiło jej się żal chłopaka. To było naprawdę dziwne z jego strony. Ale po chwili dziewczyna przestała się tym przejmować, bo Charlie znalazł sobie kompana do rozmoway a ona zajęła się swoim posiłkiem.
Ewidentnie działo się coś dziwnego. I Silvia szybko zdała sobie z tego sprawę, że nie tylko jej to dotyczyło, bo w całej Wielkiej Sali coś dziwnego się odwalało. W momencie, gdy chciała nabrać na swój talerz zupy z plumek, ten zaczął odfruwać z dala od niej.
-Szlag by to... - sięgnęła szybko po różdżkę i na szczęście udało jej się przywołać talerz z powrotem na swoje miejsce.
Zaczęła jeść tylko z daleka przysłuchując się wymianie zdań pomiędzy dwojgiem chłopców obok niej. Zupa, która zawsze była przepyszna, tym razem smakowała jakoś inaczej... Nie umiała rozpoznać, co się w niej zmieniło, ale po chwili poczuła się jakoś tak silniej. Dziwne to było uczucie.
I to był ten moment, kiedy to krzesło Charliego postanowiło polatać sobie po sali, a on chwycić ją i innego puchona, aby przywołać je na miejsce. Dziewczyna szybko złapała go również za rękę, aby sprowadzić na ziemię.
-Do latania to się raczej mioteł używa a nie krzeseł. - odpowiedziała tylko uśmiechając się w jego kierunku. No bo nie mogła być zła o coś takiego, prawda?


Kostki:
Wydarzenie i potrawa: tutaj jest
Łapanie talerza: powiodło się

@Charlie C. Chapman Czuj się zauroczony Silvią, bo taką kostkę dostałam 8D
Powrót do góry Go down


Donna Jenkins
Donna Jenkins

Wiek : 38
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 385
  Liczba postów : 103
https://www.czarodzieje.org/t15982-donna-jenkins
https://www.czarodzieje.org/t16125-lara#441072
https://www.czarodzieje.org/t15983-donna-jenkins?highlight=Donna+Jenkins
Wielka Sala - Page 21 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 21 Empty


PisanieWielka Sala - Page 21 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 21 EmptyNie Wrz 02 2018, 19:08;

Donna doskonale rozumiała jego zagubienie. Sama w końcu dołączyła do tego grona nie aż tak znowu dawno. Może nie był to taki szok jak przejście ze studenta w asystenta, ale jednak również całkowicie zmieniła środowisko i czasem ciężko było jej się odnaleźć w tak sztywnym poukładanym towarzystwie, które jedno rządziło się pewnymi prawami. Nie dało się ukryć, że nauczyciele odnosili się do siebie zupełnie inaczej niż aktorzy i atmosfera była dużo mniej swobodna. Dla Donny to była kompletna nowość, ale do wszystkiego z czasem dało się przyzwyczaić. Oczywiście do pewnego stopnia, wciąż trochę krzywiła się na zwrot "pani" i momentami z nim walczyła. Najchętniej przeszłaby na ty ze wszystkimi, nie tylko nauczycielami, ale i uczniami. Wiedziała jednak, że nie do końca może sobie na to pozwolić. Mimo wszystko poszerzała te granice do maksymalnych możliwości i starała się bibliotekę uczynić właśnie takim bardzo luźnym miejscem. Potrafiła być naprawdę wyrozumiała.
- Jasne. Leo. Przyzwyczaić nie jest się tak łatwo - stwierdziła i sięgnęła po swój kielich. Który po chwili zmienił się w miskę. Potem w talerz i tak w kółko. Pokręciła głową trochę sfrustrowana, ale w końcu udało jej się zaklęciem opanować sytuację. Napiła się, wreszcie gasząc pragnienie. - O, jasne. Wpadnij do mnie niedługo, myślę że będę miała dla ciebie coś ciekawego. Sama zawsze uwielbiałam ONMS - przyznała.

Wydarzenie - 3
Powrót do góry Go down


Warren Samuel Wilson
Warren Samuel Wilson

Uczeń Hufflepuff
Rok Nauki : VII
Wiek : 23
Czystość Krwi : 25%
Galeony : 428
  Liczba postów : 251
https://www.czarodzieje.org/t14615-warren-samuel-wilson
https://www.czarodzieje.org/t14618-poczta-sama
https://www.czarodzieje.org/t14617-kuferek-sammy-ego
Wielka Sala - Page 21 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 21 Empty


PisanieWielka Sala - Page 21 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 21 EmptyNie Wrz 02 2018, 19:26;

- nie nie nie, kiedy ty ostatnio o czymś zapomniałeś stary, z resztą, to trochę mało przyszłościowe osiągnięcie, ale okej, niech ci będzie, nieudacznik ucieszy się ze wszystkiego- powiedział, oczywiście w żartach Samuel, nie chciał urazić przyjaciela, ale no cóż, jaki to byłby kumpel, którego by nie można było obrazić? A z resztą to nie jakiś tam kumpel, to brat, Sammyego zbytnio nie obchodziło to, że jest to biologicznie nie możliwe, bardzo potrzebował rodziny i dzięki Chapmanowi takową miał. Może młodą, głupią, zapominającą, ale kochaną i własną. Co prawda nigdy mu o tym nie powiedział, ale wydawało mu się, że jego przyjaciel czuje to samo i to jest najważniejsze.
-Ej, przydałaby ci się taka płachta jak na byka! Rodeo- zaśmiał się Worren i z dumą stwierdził, że człowieczek, który przed chwilą serfował na krześle ma aktualnie niebieskie włosy, chyba to oznacza zawstydzenie? Sammy nie wytrzymał wybuchnął śmiechem, kiedy zauważył, że nagle robią się różowe.
-Słuszna uwaga droga koleżanko- zgodził się z puchonką siedzącą obok i wystawił jej rękę na powitanie - Sammy jestem - powiedział wesoło i zwrócił się, do swojego rozmówcy, którego włos przybrały dziwną wyblakło różową barwę -tylko się nie zakochaj - wyszeptał Samuel i odwrócił się w inną stronę.
Powrót do góry Go down


Charlie C. Chapman
Charlie C. Chapman

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 0%
Galeony : 147
  Liczba postów : 344
https://www.czarodzieje.org/t16487-charlie-c-chapman#453068
https://www.czarodzieje.org/t16494-chips#453415
https://www.czarodzieje.org/t16488-charlie-c-chapman#453086
Wielka Sala - Page 21 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 21 Empty


PisanieWielka Sala - Page 21 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 21 EmptyNie Wrz 02 2018, 19:48;

| Zmieniam osobę! |

Charlie zaś zdawał się mieć w pewnym stopniu fobię przed szkołą. No dobra, nie aż tak, niemniej jednak co innego jest w stanie wytłumaczyć nagminne myśli o tym, że po prostu nie zda? A może niska samoocena? Nigdy jakoś nie przebijał się przez ten podziemny parking samochodowy, więc coś ewidentnie musiało być na rzeczy. Niezbyt zadowolony leżał na początku na stole, oparł się o drewniany blat, który najwidoczniej nie zmieniał się od kilku dekad, by następnie obrócić swoją głowę w stronę znajomej. Lubił ją, a przede wszystkim ona nie lubiła jego, więc na początku nie miał ochoty nawet zagadać, niemniej jednak usta młodzieńca opuściły na zewnątrz fakt, że zwyczajnie tym razem się nie przeturla po ziemi ku uciesze nauczycieli i jakoś nie wydostanie się z tej klasy, by móc zawitać w następnej. Po prostu nie. Przymknąwszy oczy na chwilę, zapomniał o tym, że przyszedł tutaj po to, by się porozumieć z innymi Puchonami, a nie ucinać tymczasowe drzemki, zatem z dość sporą otępiałością zauważył reakcję dziewczyny na to, co wypowiedział. Pozwolił na to, żeby tęczówki zlustrowały Silvię, nie zauważając jej nowej fryzury, uśmiechnąwszy się słabo. No tak, być może, przy odrobinie szczęścia, jakoś przejdzie i będzie wszystko cacy, nie zwróci na siebie tej negatywnej uwagi... Aż chciało mu się zaśmiać z powodu własnej nieudolności i niemocy w tej sprawie. Za jaką cholerę musi mieć taką pamięć?! Już wolałby chociażby nie mieć ręki bądź nogi, a przynajmniej łatwo zakodować w tym swoim przepełnionym bzdetami łbie więcej informacji, aby móc z nich następnie łatwo skorzystać.
Długo jednak jego rozpusta w melancholii i rozpaczy nie trwała. No tak, miał całkowitą inną reakcję od reszty znajomych. Zdawał się, że wszedł jeszcze raz w jakieś bagno, a przed nim znajduje się o wiele więcej zagrożeń. Na szczęście z tego stanu wyrwał go Sammy, który zachęcił go do opowiadania o swoim tymczasowym życiu, wakacjach, planach i szlabanach - heh, jakby chłopaki nie mogli zająć się czymś innym.
- Ha, pewnie nawet zapomniałem o tym, czy o czymś zapomniałem. Tworzę istny paradoks, no ale wiesz? Takie słowa mówić? Stary, u mnie każde osiągnięcie jest bardzo przyszłościowe! - jego radość w sprawie posiłku i krzesła nie trwała, bo zmuszony został do przytrzymania się na obydwóch sylwetkach, jako że sam nie mógł pochwalić się zbytnią świadomością faktu, iż krzesło ma po prostu zamiar dostać nóżek i uciec. Speszony trochę, na szczęście nie wypadł, zamiast tego poczuł, że mebel zwyczajnie się uspokoił. No i Silvia się do niego odezwała, gdy ten całkowicie zdołał zapomnieć o fakcie jego umysłu ameby umysłowej w sprawie nauki. Na reakcję Sammy'ego zareagował śmiechem - czy on kiedykolwiek przestanie się śmiać? Sam nie wiedział. - Taki byk to chyba by mnie bez problemu dźgnął tymi rogami w tyłek i uciekałbym tam, gdzie pieprz rośnie... co nie zmienia faktu, iż nadal jest to dość ciekawe zajęcie. Jak myślisz, na Craine'a podziała? - zapytał się, kompletnie rozbawiony i rozluźniony. No tak, długo nie potrafił się martwić, co nie zmienia faktu, iż nie widział tego, by jego włosy się zmieniały, z początku w niebieską barwę, a potem w różową. Wszystko to musiało wyglądać niezwykle komicznie, zaś na uwagę o tym, by się nie zakochał, doskoczył do przyjaciela, rozwalił mu fryzurę, tworząc pewnie spektakularne widowisko (o co niespecjalnie się martwił o konsekwencje tego działania), przez chwilę poddając go torturom. Jak Sammy nie dopuścił go do włosów, to postanowił połaskotać go tam, gdzie popadnie, byleby się umocnić oraz wskazać na to, że go to nie tknęło.
Aż go olśniło. Może nie miał tych typowych motyli w brzuchu, co rozpierdzielają organ za pomocą karabinków, jednak jego urocze serce zabiło ciut mocniej. Te włosy, ta cera, ten makijaż! - J-j-ja i zakochanie, pfff, chciałbyś! Sam się do tego przyznaj! - powiedziawszy te słowa w żartobliwym tonie, odwrócił się w stronę koleżanki. Charlie był aż zachwycony Puchonką, nawet jeżeli ją wcześniej znał, to wręcz nie mógł uwierzyć, że ta zdecydowała się na tak diametralne, szokujące wręcz zmiany. Jego zdaniem w tych kolorowych włosach wyglądała po prostu prześlicznie, no ba, sam nieraz się tym zajmował, więc oczywiście, jak to na niego przystało, kiedy to napił się wiśniowego gryfa, zwyczajnie musiał do niej zagadać w tej sprawie.
- Hej, Silvia, gdzie zrobiłaś te włosy? O mój Boże, przecież one są śliczne! - powiedział jak dziewczyna, jednak go to mało obchodziło, no ba, Valenti zachwycała wręcz swoją niebiańską urodą. Sam nie wiedział, że tuż po chwili nałożył na siebie ten sam efekt, kiedy to postanowił skorzystać z dobrodziejstw napoi znajdujących się na stole i... dziura w pucharku zaowocowała plamą na jego ubraniu. Poczuł mokry materiał, spojrzał na miejsce, no i się zaśmiał przyjaźnie w jej stronę. - Tobie też się trafiają takie dziwne rzeczy? - zapytawszy, wyjął badyla zza pazuchy i zwyczajnie postanowił rzucić Chłoszczyść w kierunku plamy, jaka zdobiła jego szatę. Niestety, plama tylko się powiększyła. Oopsy.

Sytuacja: 5
Posiłek: 3

Kostka: 3
Punkty w kuferku:
• z zaklęć - 6
• z transmutacji - 10
• z uzdrawiania - 0
Liczba możliwych przerzutów w wątku:
• wg statystyki z zaklęć - 0
• wg statystyki z transmutacji - 1
• wg statystyki z uzdrawiania - 0
Wykorzystane przerzuty:
• wg statystyki z zaklęć - 0
• wg statystyki z transmutacji - 0
• wg statystyki z uzdrawiania - 0

/ Nie rzucam, bo to ostatnia możliwa kombinacja.
Powrót do góry Go down


Blair Baldwin
Blair Baldwin

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : I
Wiek : 23
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 1.68
Galeony : 100
  Liczba postów : 25
https://www.czarodzieje.org/t16511-blair-blue-baldwin
https://www.czarodzieje.org/t16513-bill
https://www.czarodzieje.org/t16510-blair-baldwin#454052
Wielka Sala - Page 21 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 21 Empty


PisanieWielka Sala - Page 21 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 21 EmptyNie Wrz 02 2018, 21:06;

Znowu szkoła. Wpatruje się w uczniów, których co chwila mija. Zatrzymuje tylko na chwile swoje spojrzenie na interesujących osobach. Nie lubi szkoły. Zapewne przede wszystkim czarodzieje nie lubią swojej szkoły. Dla mugoli Hogwart może wydawać się wspaniałym miejscem. Sama przecież kilka lat wstecz, uczyła się w mugolskiej podstawówce literek, liczb i różnych teoretycznych rzeczy. Tutaj musiała używać różdżki. Nienawidziła tego. Chyba jako jedyna z rodzin mugolskiego pochodzenia. Minęło tyle lat, a ona nadal nienawidziła czarować. Może czasami. Pojedynki za sprawą magii należały do ciekawego show, ale już zwykłe zaklęcia... Irytowały ją, szczególnie te wymyślanie przez uczniów, które powodowały śmiech czy jakieś idiotyczne zjawiska. Niestety jej rówieśnicy mieli przeróżne pomysły. Szkoda, że ich głowy nie eksplodowały od nadmiaru pomysłów.
Siedziała w szacie z godłem Gryffindoru przy stole z jedzeniem, które nie zachęcało do jedzenia, kiedy masz świadomość, że zakłócenia w Hogwarcie szaleją jak dżuma. Jak co roku po wysłuchaniu pieśni Tiary i gadaniu dyrektorki zabiera się; tym razem niech to będą zapiekane paluszki. Niestety jedzenie jest okropnie gorące, aż nie do spożycia. Chuchanie nie pomaga. Na nadmiar wrażeń, a raczej zakłóceń nie może narzekać. Sięga po kielich z malinowym chruśniakiem, zamierzając spożyć ciepły płyn, nie spodziewając się, że zaraz w kielichu powstanie dziura i zaleje jej koszulkę.
- Niech to szlag! - Wzdycha i stara się przetrzeć chusteczką, niestety nic z tego. Czyżby Blair Baldwin przeciwniczka zaklęć ma zamiar rzucić czar? Nic z tego. Będzie siedzieć z plamą. Walić to! Taka z niej buntowniczka.

Jedzenie: 2
Zdarzenie losowe: 5
Powrót do góry Go down


Sunny O. Saltzman
Sunny O. Saltzman

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Wiek : 27
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 970
  Liczba postów : 988
https://www.czarodzieje.org/t8601-sunny-oriana-saltzman#242812
https://www.czarodzieje.org/t8622-marudz-az-ci-sie-znudzi#243339
https://www.czarodzieje.org/t8624-sunny-oriana-saltzman#243354
Wielka Sala - Page 21 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 21 Empty


PisanieWielka Sala - Page 21 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 21 EmptyPon Wrz 03 2018, 00:22;

Kolejny rok szkolny miał się zacząć. Dziś w Wielkiej Sali była uczta powitalna. Nowi uczniowie i może nowi nauczyciele. Sunny musiała powtarzać II rok studiów bo olała szkołę w trakcie i wyjechała. Dlaczego? Oczywiście miała ku temu swoje powody. Może nawet bardzo ważne powody. Jednak nie zagłębiajmy się w to za bardzo. Wróciła do szkoły kilka godzin temu. Na szczęście nie spotkała jeszcze nikogo znajomego kto mógł by ją wypytywać o to gdzie była, co się z nią działo przez ten czas i takie tam. Po szybkim doprowadzeniu się do porządku udała się na ucztę.
Powoli weszła do wielkiej sali i rozejrzała się dookoła. Westchnęła cicho i zajęła pierwsze lepsze miejsce przy stole puszków. Nie odzywając się do nikogo ujęła kielich w dłoń by się napić. Jakimś cudem ten zmienił się w misę. Uniosła brew ku górze ze zdziwieniem.
-Co jest grane? -wymamrotała do siebie. Skrzywiła sie gdy misa zmieniła się w kielich. Ponownie spróbowała się napić i znów stało się to samo. Kielich był misą. Zazgrzytała zębami i wyjęła różdżkę celując w misę. Wymamrotała odpowiednie zaklęcie i kielich wrócił do normalności. Całe szczęście, że pamiętała podstawy. W końcu mogła się napić. Zerknęła w stronę stołu nauczycieli i wróciła do wybierania czegoś do zjedzenia. Ujęła w dłoń tosta i ugryzła kawałek. Po przełknięciu kęsa poczuła się dość dziwnie. Zerknęła na siedzącą obok niej osobę mrużąc oczy. Kto to właściwie był? Znała tą osobę? Raczej nie. To pewnie ktoś nowy.

Wydarzenie : 3
Posiłek : 4
Powrót do góry Go down


Carson Gilliams
Carson Gilliams

Student Ravenclaw
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 166,5cm
Galeony : 140
  Liczba postów : 348
https://www.czarodzieje.org/t16163-carson-o-gilliams
https://www.czarodzieje.org/t16171-poczta-pantoflowa-carson#442692
https://www.czarodzieje.org/t16162-carson-o-gilliams
Wielka Sala - Page 21 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 21 Empty


PisanieWielka Sala - Page 21 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 21 EmptyPon Wrz 03 2018, 01:11;

Istotnie, Carson zniknęła na moment, zapuszczając się w rewiry innego stołu, by posłuchać niezwykle pasjonujących historii dotyczących cudzych wakacji, a także by zweryfikować kilka zasłyszanych plotek na temat wydarzeń w samym Meksyku, o którym paplała praktycznie całą drogę pociągiem (a jako że wyjechali z Londynu niemalże w południe, a dojechali na wieczorną ucztę, można sobie wyobrazić, jakiż był to wysiłek). W tym czasie przyjaciółka miała zająć miejsce przy stole Krukonów również dla niej - z tą myślą wracała doń z szerokim uśmiechem i trzymanym w ręce kawałkiem przepysznego ciasta (mama nie patrzyła, mogła zjeść najpierw deser, później obiad, prawda?). Gdy podeszła wystarczająco blisko, by zobaczyć, że jej koleżanka jest pogrążona w rozmowie z nikim innym jak @Ezra T. Clarke, zmarszczyła delikatnie brwi. Zawsze miała wobec niego mieszane uczucia - najczęściej po prostu chodziło o to, że zachowywał się jak kogucik. Emanował ogromną pewnością siebie i w odczuciu Carson po prostu łaknął uwagi innych osób, szczególnie przedstawicielek płci przeciwnej. Wydawało się, że każda jej bliższa koleżanka łapała się na jego gierki i kokieterię, wystarczył bowiem uśmiech, by odwzajemniały go z maślanymi oczami, przynajmniej w jej mniemaniu. Ona sama nie wiedziała, cóż takiego w nim widziano. Ot, samiec. Nawet taki nieszczególnie interesujący.
- No, no, no, kogo my tu mamy! Myślałam, że już się nie zobaczymy - odezwała się z lekko wyczuwalnym przekąsem, gdy dosiadła się powoli do stolika naprzeciwko gorliwie rozprawiającej o czymś pary Krukonów, ostatnie zdanie kierując konkretnie w stronę Clarke. Rzuciła spojrzenie na jedno i drugie, a następnie na mocno rzucającą się w oczy plamę na jego wcześniej nieskazitelnie białej koszuli. Kącik jej ust uniósł się w kpiącym uśmieszku. - Ach, już rozumiem, dlaczego Cię cofnęli do szkoły! Wciąż się brudzisz przy jedzeniu, biedaku - rzuciła, przez chwilę niezwykle z siebie dumna, po czym wpakowała sobie do ust przyniesione od Ślizgonów ciasto. Odwróciła wzrok w poszukiwaniu dzbana z sokiem dyniowym, by mieć czym popić żuty biszkopt, kiedy nagle jej wzrok przykuł dziwnie błyszczący obiekt na piersi chłopaka. Przez pierwszą sekundę miała wrażenie, że się przewidziała - co jak co, ale kiblujący Clarke chyba nie mógłby zostać prefektem, prawda? Byłoby to jawnym potwierdzeniem szaleństwa i niekompetencji Bennett. Przez kolejną sekundę wahała się, czy to na pewno nie była odznaka, w następnej już wiedziała, że właśnie ją dojrzały jej oczy, a w tej późniejszej zabrakło jej oddechu.
Dosłownie.
Wskutek szoku i nagłego wdechu, okruszki ciasta zawędrowały nie do tej rurki, co trzeba i Carson zaczęła kasłać i dusić się, a w jej oczach kryło się prawdziwe przerażenie. Nie, nie był to strach związany z potencjalnym zagrożeniem jej życia i śmiercią od biszkoptu - była ZDRUZGOTANA faktem, że siedzący przed nią Clarke, z którego dopiero co się nabijała, został mianowany prefektem Ravenclawu. Że chłopak, który kiblował na ostatnim roku studiów dostąpił zaszczytu, o którym ona marzyła od dnia przekroczenia progu zamkowych murów. I to on miał mieć wszystkie te przywileje?! Po moim trupie - Tak pomyślała, ale potem chyba oprzytomniała, że wizja ta była dość realna zważywszy na okoliczności i w końcu sięgnęła po ten nieszczęsny sok dyniowy. Zdążywszy odkrztusić zaplątane w tchawicy okruszki, popiła całość kilkoma łykami...
I stało się coś jeszcze gorszego.
Zaczęło się od jednego mokrego plaśnięcia na jej pierś. Zanim się zorientowała, co właśnie się działo i odsunęła kielich od ust, na jej własnej koszuli widniała cholerna plama z soku. Gdyby nie fakt, że była cała czerwona od męczącego kaszlu, z pewnością by się zarumieniła ze wstydu i upokorzenia. Spojrzała morderczym wzrokiem w kierunku siedzącej naprzeciwko pary, by broń Merlinie żadne z nich nie śmiało się wytknąć ją palcem, po czym szybkim ruchem wyciągnęła zza pazuchy różdżkę i rzuciła na siebie chłoszczyść, niestety aż dwa razy, gdyż pierwsze usunęło wyłącznie małą część zabrudzenia.
- Ekhm, Ezra - zaczęła spokojnym głosem, jak gdyby nigdy nic. - Co tam masz na szacie?
Na galopujące gargulce, dlaczego w tym wszystkim nie mogła się pozbyć wrażenia, że jego zmierzwione włosy nie mogły być w tej chwili w bardziej idealnym położeniu, a błysk w oku był jakiś taki... Olśniewający?

wydarzenie: 5
jedzenie: 6
chłoszczyść:1,2
Powrót do góry Go down


Calum O. L. Dear
Calum O. L. Dear

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 26
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 192cm
Galeony : 822
  Liczba postów : 1276
http://czarodzieje.forumpolish.com/t14113-calum-isaac-dear#372995
http://czarodzieje.forumpolish.com/t14192-calum-isaac-dear#374288
http://czarodzieje.forumpolish.com/t14139-calum-dear
Wielka Sala - Page 21 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 21 Empty


PisanieWielka Sala - Page 21 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 21 EmptyPon Wrz 03 2018, 01:49;

Wakacje dobiegły końca i sam nie wiedziałem, czy miałem się z tego powodu cieszyć, czy może zapłakać nad swoim marnym losem, że moje ziomki poszły ze szkoły w pizdu, a mi pozostał jeszcze jeden rok na tym padole porażek i nieszczęść. Jedyne, co mnie pocieszało w tym wszystkim, to fakt, że posiadałem teraz prawdziwe mieszkanie na własność i całkiem nieźle płatną pracę, którą miałem nadzieję zatrzymać pomimo nauki w Hogwarcie. Dodatkowo odnowiłem relację z @Lotta Hudson, która to towarzyszyła mi zarówno na dworcu, jak i w przedziale pociągu. Nie powinno być więc zdziwieniem, że przy stole Ravenclawu również usiedliśmy obok siebie. Co prawda dostrzegłem kilka dziwnych spojrzeń skierowanych w naszą stronę, parę osób odwracało głowy do sąsiadów, by szepnąć coś na uszko w tajemnicy - miałem na to jednak wywalone, bo zaczęła się uczta, a o niczym innym nie marzyłem jak o zapchaniu się przepysznym żarciem.
- Na bobki jednorożca, jakie to jest wyśmienite - rzuciłem do Lotty, bezpardonowo napychając usta kurczakiem i pieczonymi ziemniakami. - Ne obłaśe, ałe tłoe pałufki sie nie umyłajo - dodałem z nadętymi od żarcia policzkami i dopiero gdy udało mi się przełknąć, posłałem jej szeroki uśmiech świadczący o tym, iż wyłącznie się z nią droczyłem. Dokładnie w tej chwili coś dziwnego stało się z moim krzesłem, które wierzgnęło (jakimś cudem) i sprawiło, że zachwiałem się na siedzeniu. Jedynym ratunkiem przed upadkiem było złapanie się czegoś, a jako że w pobliżu miałem Hudson, to na niej się zawiesiłem, by opanować drżenie mebla. - Sorry, coś się odjebało i nie wiem co - wyjaśniłem pokrótce, chociaż nie sądziłem, żeby miała większy problem z nagłym przytulaskiem, który jej ofiarowałem.

wydarzenie i jedzenie: 6, 6
Powrót do góry Go down


Silvia Valenti
Silvia Valenti

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 170 cm
C. szczególne : Silny włoski akcent, szeroki uśmiech na twarzy, kilka mniejszych blizn na dłoniach, leworęczna
Galeony : 1179
  Liczba postów : 853
https://www.czarodzieje.org/t16300-silvia-valenti#446874
https://www.czarodzieje.org/t16304-romo#446901
https://www.czarodzieje.org/t16302-silvia-valenti
Wielka Sala - Page 21 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 21 Empty


PisanieWielka Sala - Page 21 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 21 EmptyPon Wrz 03 2018, 09:23;

-Miło mi poznać, Silvia jestem - odpowiedziała uśmiechając się przyjaźnie i ściskając wysuniętą w jej kierunku dłoń Puchona. Wydawało jej się, że skądś go kojarzy, jakby już wcześniej go widziała... Może na boisku do quidditcha? A może gdzieś na lekcjach? Wszystkie opcje byłyb bardzo prawdopodobne, a przecież ona i tak mało ludzi ze szkoły jeszcze kojarzyła. Ale teraz przynajmniej wiedziała, jak ten kolega ma na imię.
Kiedy Samm wspomniał cicho o zakochaniu się w Silvii, ta poczuła się naprawdę mocno skrępowana jego słowami, które jakoś doleciały do jej uszu. W końcu nie siedzieli aż tak daleko od siebie. Jednak zamiast komentować to w jakikolwiek sposób, postanowiła nałożyć sobie na talerz kotlet jagnięcy. Już pierwszy kęs potrawy upewnił ją w przekonaniu, że nawet jedzenie w towarzystwie Charliego wydawało się być bardzo ryzykownym zagraniem. A dokładniej stało się tak w momencie, gdy do jej uszu dotarły kolejne słowa chłopaka. Kęs jagnięciny stanął jej w gardle tym samym sprawiając, że dziewczyna zaczęła kaszleć głośno próbując nie udusić się na oczach wszystkich zgromadzonych na sali ludzi.
-Dziękuję. - wykrztusiła ze łzami w oczach, kiedy w końcu przestała się dławić jej ulubionym jedzeniem. Szlag by to. Czuła, że jej policzki się zarumieniły na skutek tych słów. Po chwili postanowiła dodać: -Koleżanka mnie tak urządziła, nie planowałam takiej zmiany w wyglądzie. - Jakby próbowała się usprawiedliwić...
Nawet nie zauważyła, w którym momencie jej włosy zaczęły zmieniać kolor. Najpierw stały się tak różowe jak guma balonowa tym samym idealnie odzwierciedlając jej zażenowanie. Po chwili, kiedy to zauważyła, stały się zielone jak trawa, jakby reagowały na jej szok wymalowany chwilę później na twarzy.
-Co mi się dzieje... - rzuciła w eter nie pewna, jak w ogóle powinna na to zareagować wszystko. Na szczęście, po jakiejś minucie czy dwóch, włosy znów stały się różowe, takie jakimi pozostawiła je Daisy.
Ten powakacyjny Charlie wydawał się być jakiś bardziej normalny. To była miła odmiana, bo zazwyczaj Silvia uciekała gdzie pieprz rośnie, gdy tylko pojawił się na horyzoncie. A teraz siedziała obok niego przy jednym stole, zaśmiewając się z jego żartów i niezdarności. Czuła się tak, jakby dopiero co zauważyła go po raz pierwszy, w zupełnie innym świetle niż dotychczas. Jakby stał się niezwykle atrakcyjny i taki zabawny i taki elokwentny..
-Swoją drogą, ty też jesteś dzisiaj bardzo przystojny. Wręcz nie mogę przestać Cię słuchać. - nie wiedziała, czemu to powiedziała a tym bardziej, co do cholery jasnej powiedziała, ale skutek tego był taki, że złapała @Charlie C. Chapman za ramię, uśmiechając się do niego, jakby zalotnie? Nie, ona nie umiała w taki sposób, więc pewnie po koleżeńsku to było.
I w sumie dobrze, że go złapała, bo po chwili i jej krzesło postanowiło wyczyniać jakieś dziwne, niezrozumiałe dla nikogo rzeczy, tym samym sprawiając że jego właścicielka zaczęła mocno się chwiać i podlatywać do góry. W końcu jednak opadło ciężko na ziemię, a Silvia zastanawiała się nad tym, co by się stało, gdyby jednak nie chwyciła Charliego.
-Charlie, przepraszam, że Cię tak złapałam, ale... sam wiesz, rozumiesz... - próbowała się jakoś usprawiedliwić, ale raczej marnie jej to szło.

Kostki: 6 i 5
Powrót do góry Go down


Charlie C. Chapman
Charlie C. Chapman

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 0%
Galeony : 147
  Liczba postów : 344
https://www.czarodzieje.org/t16487-charlie-c-chapman#453068
https://www.czarodzieje.org/t16494-chips#453415
https://www.czarodzieje.org/t16488-charlie-c-chapman#453086
Wielka Sala - Page 21 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 21 Empty


PisanieWielka Sala - Page 21 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 21 EmptyPon Wrz 03 2018, 10:56;

Charlie i atrakcyjność to dwa słowa, które nigdy nie powinny się połączyć. Wynika to z prostego faktu - chłopczyna po prostu nie może należeć do tej części mężczyzn, którzy mogą pochwalić się dobrze zbudowaną sylwetką - a należał do nich chociażby Mefistofeles, o którym już zdołał nieźle zapomnieć. Wyjątkowo do tego Ślizgona nie miał pamięci, więc nawet gdyby tutaj teraz przyszedł, to by nie pamiętał o tym, że z nim rozmawiał. Niemniej jednak, ewidentnie za bardziej przystojnego mógł uznać Sammy'ego, który najwidoczniej nie stronił sobie od przelotnych żartów dotyczących zakochania - zbyt długo swoimi włosami Chapman nie musiał się zatem martwić. W sumie, czy on się nimi martwił? Chyba tylko wtedy, gdy źle nałoży farbę lub jakiś zabieg nie pójdzie po jego myśli, co się zdarza stosunkowo rzadko, skoro obraca się w tych rewirach w miarę sprawnie. Czemu nie może zostać po prostu mugolskim fryzjerem? Przecież to również brzmi fantastycznie, jeżeli jednak nie nadaje się zbytnio do świata czarodziejskiego, czyż nie? Uśmiechnął się szerzej, spoglądając w stronę Silvii, która zaczęła charakteryzować się niezwykłym sposobem mówienia, otwartością, a także charyzmą, do której chłopaczynę wręcz ciągnęło. Nie wiedział, co znajdowało się szczególnego w jedzeniu, niemniej jednak okazywał znaczne zainteresowanie dziewczynie, która zdawała się być ideałem nad ideałami, istnym imago psychologicznym. Nie wiedział, po prostu nie wiedział, jak to możliwe, że poczuł do niej to dziwne uczucie, które ukuło jego serce w mgnieniu oka, rozpylając w powietrzu wówczas nieznaną mgiełkę? Nie był świadom działania magii, tudzież z łatwością oddał się rozmowie z dziewczyną - a ta go po prostu zaintrygowała. Niemniej jednak, zakrztuszenie spowodowało, iż spojrzał na nią z troską, no i z pytaniem na twarzy: "Czy mogę Ci jakoś pomóc?", jednak ostatecznie, zauważywszy, że stan Puchonki się poprawia, odetchnął z ulgą. Z pierwszej pomocy konikiem niestety nie był.
- Zmiana na plus, bardzo Ci on pasuje! - dodał jeszcze przelotnie, albowiem naprawdę, naprawdę i jeszcze raz naprawdę spodobał mu się ten kolor. Sam raz przyszedł na lekcje w takimi intensywnie różowymi, coś najwidoczniej nie pyknęło w związku z pigmentem, co zaowocowało tym, że po spóźnieniu się na lekcję nie dość, że stał się pośmiewiskiem, to jeszcze został po niej posłany do gabinetu. Niemniej jednak, nie przejmował się tym w żaden szczególny sposób, pozostając tym (prawie!) wiecznym optymistą. Niemniej jednak, te należące do Valenti zaczęły przybierać nieznanych barw, mieniąc się różnymi kolorami, a raczej jednymi barwami, które zaczęły obejmować całe pasemka. Zauważywszy pewnego rodzaju oszołomienie i zakłopotanie u znanej i kojarzonej przez niego uczennicy, uśmiechnął się szeroko, nie pozwalając na to, by w jakikolwiek sposób mógł ją urazić, tym bardziej że w chwili obecnej była dla niego niezwykle atrakcyjna i przyciągająca. - Zmieniają kolor, tak jak Sammy'emu, wow! Gdzie się tego nauczyliście? - zapytał, zaciekawiony, szkoda tylko, że nie wiedząc, iż jego kosmyki również zostały poddane działaniu zakłóceń. Zdarza się, no i tyle można powiedzieć w tej kwestii, niemniej jednak później powróciły one do swojego pierwotnego stanu, tudzież Puchon z łatwością zdołał zapomnieć o tamtej sprawie. Nie wiedział jednocześnie, że wraz z jedzeniem dotarła do niego przelotna atrakcyjność, tudzież Silvia zaczęła myśleć o nim w ciut inny sposób, a przede wszystkim bardziej przyjazny. O ile lubił ją bezproblemowo, ta nie wykazywała na co dzień zwyczajnych chęci do współpracy i uciśnienia więzi. Może rzeczywiście się zmienił? Oj, gdyby tylko o tym wiedział, to by sobie wzruszył ramionami, a tak to utkwił w niewiedzy. Nie potrafił wytłumaczyć, czemu te wszystkie nieszczęścia dzieją się najbardziej dziewczynie w jego obecności, niemniej jednak starał się robić wszystko, co wpłynęłoby pozytywnie na dalsze rozumowanie ich znajomości.
- J-ja? Przystojny? - odrzekł zakłopotany, nie mogąc zrozumieć, dlaczego dziewczyna to powiedziała, niemniej jednak miał ochotę zakopać się pięć metrów pod ziemią, przykryć gruntem i zadowolony tam czekać, aż w pewnym stopniu zawstydzenie przejdzie. Niemniej jednak, musiał oczywiście zrewanżować się tym samym, udając istne kółko wzajemnej adoracji. - Bardziej powiedziałbym, że to Ty tutaj jedyna jesteś piękna. - odpowiedziawszy, również nie wiedział, dlaczego tak zareagował, niemniej jednak miło się z nią rozmawiało, no i... co mu zaszkodziło? Zarejestrował chwycenie, spojrzenie, które go trochę speszyło, albowiem nigdy nie znajdował się w takiej sytuacji, a nawet jeśli to żaden kontakt fizyczny nie wzbudzał w nim takie zapeszenia... I tak o tym zapomni, swoją drogą, tak samo jak Liam go pocałował na festynie, a Mefistofeles zareagował nader smutnie. Na szczęście ostatnio prowadził dzienniki, byleby pamiętać o tym, co się działo i mieć jakieś alibi. Niemniej jednak, zbyt długo nie pogrążył się we własnych myślach, skoro krzesło znajomej zaczęło poruszać się jak na rodeo, przez co ta chwyciła się jego ramienia raz jeszcze. Nie przeszkadzało mu to, wręcz przeciwnie, możliwość bycia pewnego rodzaju oparciem w tej samej sytuacji, która go spotkała, wydawała się iście śmieszna. - Nie no, nie ma problemu, mnie też się to przed chwilą przydarzyło. - rzucił jej przelotne spojrzenie piwnych tęczówek.
Powrót do góry Go down


Elisabeth L. Cortez
Elisabeth L. Cortez

Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 160 cm
C. szczególne : Rude włosy, tatuaz na obojczyku
Galeony : 48
  Liczba postów : 76
https://www.czarodzieje.org/t16448-e-l-cortez?nid=2#454676
https://www.czarodzieje.org/t16527-listy-do-e#455059
https://www.czarodzieje.org/t16497-e-l-rosier#453464
Wielka Sala - Page 21 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 21 Empty


PisanieWielka Sala - Page 21 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 21 EmptyPon Wrz 03 2018, 12:13;

Och! Na Merlina! To już dzisiaj. Nowa szkoła, nowe obowiązki, nowi ludzi, a co najważniejsze? Ona i jej siostra nadal razem. Gdyby nie to, to dziewczyna chyba by się załamała.
Od samego rana przygotowania i upiększanie się jak tylko można. Jednak szata Hogwartu niezbyt podobała się pannie Cortez. Była taka zwyczajna, nie to co szaty z jej poprzedniej szkoły. Dziewczyna ubrała ją i ruszyła wraz ze swoją siostrą oraz kuzynem ku Express Hogwart.
Podróż nie trwała zbyt długo. Więc lada moment i dziewczęta znalazły się w Szkole Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie.  Zostały zaprowadzone do Wielkiej Sali by tam zostać przydzielonym do swych domów. Na pierwszy ogień poszły dzieciaki, bo niecierpliwiły się jak cholera.
A gdy już przyszedł czas na uczniów, którzy zaczynali studia pannie Elisabeth serce biło coraz szybciej. Nie wiedząc czemu obawiała się, że zostanie rozdzielona z Iss. Jednak z drugiej strony była przekonana, że sióstr nie rozdzieli głupia czapka.
-Elisabeth Lettlie Cortez – Wypowiedziała tiara, a Eli przełknęła głośno ślinę i udała się na krzesełko.-Hmm..Kogo my tu mamy..- mówiła gadająca czapka gdy tylko znalazła się na głowie czarownicy.- Ambitna i Sprytna, a zarazem mądra, inteligenta oraz kreatywna. To będzie proste! Ravenclaw!-Wykrzyczał głos, a dziewczyna została przywitana oklaskami i gwizdami.
Kierując się ku stołu swojego nowego domu spojrzała na siostrę z wielkim uśmiechem i ulgą w oczach, która była spowodowana dostaniem się do innego domu niż dom węza.
-Isabelle Luna Cortez.- wypowiedziała po chwili Tiara, a siostra Elis znajdowała się już w szybkim tempie na stołku. -Slytherin!- Wykrzyczała czapka, która nawet długo nie zagościła na jej głowie.
Cortez była w szoku i nie wierzyła w to co ten przeklęty kapelusz wypowiedział.
- Que diablos decir?- Przeklęła pod nosem. Czy sobie ktoś z nich  jaja robił? Nie dało się ukryć nie zadowolenia na twarzy młodej uczennicy. Jednak cóż. Widać los tak chciał.
Rozsiadła się wygodnie na ławce obok stołu i rozejrzała się na około. Uśmiechnęła się do paru osób delikatnie i patrzyła z wielkim żalem na stół Ślizgonów.
Powrót do góry Go down


Isabelle L. Cortez
Isabelle L. Cortez

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 163
C. szczególne : leworęczna, blizna na ramieniu zakryta tatuażem, hiszpański akcent, szczupła, długie brązowe włosy, brązowe oczy .
Galeony : 666
  Liczba postów : 725
https://www.czarodzieje.org/t16449-isabelle-l-cortez
https://www.czarodzieje.org/t16500-skrzynka-pocztowa-i-l-c#453646
https://www.czarodzieje.org/t16459-isabelle-cortez
https://www.czarodzieje.org/t18678-isabelle-luna-cortez#534230
Wielka Sala - Page 21 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 21 Empty


PisanieWielka Sala - Page 21 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 21 EmptyPon Wrz 03 2018, 12:38;

Nie sądziła nawet, że tego dnia będzie tak poddenerwowana i zestresowana. W końcu to tylko przydział, a nie... A może aż? Sama nie wiedziała. Patrząc na siostrę jedynie się uśmiechała. Chciałaby podchodzić do tego z takim spokojem jak Elis. Młodsza Cortez wydawała się zadowolona z obecnej sytuacji jak i podekscytowana. Może to i lepiej. Isabelle mogła się martwić za nie dwie. Zakładając szatę nie mogła oderwać spojrzenia od siostry. Całkowicie do niej nie pasowała. Do Isabelle zresztą też. Jak uczniowie z Hogwartu mogli nosić coś tak zwyczajnego. Jednak wystarczyło jedno spojrzenie na Aleksandra aby zrozumieć - na swoich szatach nie miały jeszcze kolorów domu przez co wydawały się zwyczajne.
Sam Hogwart nie zachwycił jej. Ot zwykły, stary zamek. Co nie znaczyło, że nie mogło to się zmienić. Z doświadczenia wiedziała, że takie stare zamki skrywały wiele tajemnic które tylko czekały na odkrycie. Na samą myśl serce zabiło jej szybciej. Ciekawe ile było tutaj komnat do których uczniowie nie mieli wstępu?
Pierwsza przydzielona została Elisabeth. Z uśmiechem słuchała tego co tiara mówiła. Spryt, mądrość, ambicja. Cała jej siostra. I trafiła do domu o którym mówiła i im przewidziała. Isabelle czuła, że sama niedługo do niej dołączy więc pewnym krokiem zbliżyła się do starego kapelusza. Nawet nie sądziła, że może być inaczej. Ledwie stary kapelusz dotknął jej głowy, a cały świat zawirował w jej oczach.
- Slytherin! - zamarła, a krew zaczęła wolniej krążyć w jej żyłach. Przecież to niemożliwe. Doskonale wiedziała jakie osoby trafiają do tego domu, więc czemu i ona?
Jak w transie podeszła do stołu domu węża siadając na wolnym miejscu. I co teraz? Podniosła głowę spoglądając na stół Ravenclaw. Gdzieś tam siedziała jej siostra. Sama. Bez niej. Przecież one zawsze były razem.
Sięgnęła po puchar aby chodź na chwilę zająć czymś myśli jednak ten zmienił się talerz aby po chwili znów zmienić się w puchar. Czy to jakieś żarty? Zła na cały świat wyciągnęła różdżkę aby jak najszybciej pozbyć się problemu. Zaklęcie wyszło za pierwszym razem. Puchar przestał zmieniać swoją formę, a dziewczyna mogła w spokoju napić się soku... Sok dyniowy? No zajebiście. Odłożyła puchar z powrotem. Miała uczulenie na nią. Coraz lepiej zapowiadała się dalsza uczta. Może chociaż jedzenie nie przysporzy jej zawodu. niestety, jedzenie było zimne i nie nadawało się do spożycia. Coraz bardziej nienawidziła ojca, o ile było to w ogóle możliwe, za wysłanie ich do tej szkoły.

wydarzenie losowe: 3
Jedzonko: 1, 4 - parzysta
Powrót do góry Go down


Aleksander Cortez
Aleksander Cortez

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 194
C. szczególne : Kruczoczarne, kręcone, długie włosy (od ostatniego pobytu w szkole jeszcze dłuższe) luźno opadające. Ubrany w wszystko co wygodne i swobodne - brak garniturów. Karnacja skóry znacznie ciemniejsza. Opalił się w tym Meksyku.
Galeony : 148
  Liczba postów : 901
https://www.czarodzieje.org/t13688-aleksander-cortez
https://www.czarodzieje.org/t13741-cortez-aleksander-korespondencja
https://www.czarodzieje.org/t13704-aleksander-cortez
https://www.czarodzieje.org/t18718-aleksander-cortez-dziennik#53
Wielka Sala - Page 21 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 21 Empty


PisanieWielka Sala - Page 21 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 21 EmptyPon Wrz 03 2018, 16:36;

Towarzyszył Izabelli i Elizabeth całą drogę na peron, podczas podróży i rozstali się dopiero po dotarciu na Wielką Salę, gdzie on udał się do stołu przeznaczonego dla Ślizgonów, a dziewczyny pozostały na samym środku jak cielaczki. Dwie duże kobietki na tle całej masy pierwszoroczniaków wyglądały zabawnie i zdecydowanie wzbudziły zainteresowanie wśród innych uczniów jak i studentów. Tak bywało zazwyczaj, że większe zainteresowanie poświęcało się na przenoszących się studentów, niż na młode dzieciaczki.
Kilka razy przechodząc obok jakiegoś niewyżytego chłoptasia musiał się powstrzymywać z całych sił, by się ot przypadkowo nie potknąć i nie wpaść na niego. Przy okazji, również przypadkowo łapiąc z tyłu za kudły i rąbnąć głową o blat stołu. Tak z całej siły. Tak z dwa razy, by zdecydowanie wybić mu te głupie myśli z głowy, no i może z uzębieniem, nie wspominając o rozkwaszonym i połamanym nosie. Dlatego wybrał sobie miejsce gdzieś na uboczu, w oddali od męskiej części domu węża. Nie obawiając się komentarzy na swój temat, a właśnie odnośnie swoich kuzynek. Bo o ile wiedział, że te pierwsze skomentowałby jedynie uśmiechem, tak w drugim przypadku zdecydowanie byłoby to mniej korzystniejsze dla obu stron. Zarówno dla jego ofiary, jak i dla niego samego. Kto wie! Może byłby rekordzistą w odstępie między którym wyrzucono by go, po raz kolejny! Warto dodać, tuż po przestąpieniu progu Wielkiej Sali, na rozpoczęciu roku.
Ot Przywitał się z murami, no to pora spierdzielać. Tym razem na znacznie dłuższe przymusowe wakacje niż poprzednim razem.

Oddychając więc ciężko przez próbę uspokojenia się i odrzucenia wszelkich negatywnych myśli, usiadł na jednym z wolnych miejsc, gdzieś pośrodku stołu i ze znudzeniem czekał jak po kolei są wyczytywani nowi uczniowie. Nie wyłapał żadnego interesującego nazwiska, więc nie poświęcał im nawet krótkiego spojrzenia. Znacznie ciekawsza zdawała się w tym momencie być gruba rysa na stole i możliwa historia jej powstania. Zaczął wymyślać sobie różne scenariusze, do momentu aż padło imię jego pierwszej kuzynki. Elizabeth trafiła do Krukonów, co wywołało u niego pewnego rodzaju rozczarowanie, choć widząc jej minę, ona zdawała się być z tego powodu bardzo zadowolona. Później był czas na starszą Isabelle, która to nie dała tiarze nawet czasu do zbytniego rozmyślania i od razu skierowała ją do Ślizgonów. Na co na twarzy Aleksandra pojawił się bardzo szeroki uśmiech zadowolenia, tak bardzo odmienny od miny dziewczyny.
Po tym uczta się rozpoczęła, chciał podejść do kuzynki od razu, ale uznając, że potrzebuje chwili na pozbieranie myśli i słów którymi mógłby ją pocieszyć złapał za jeden z kielichów i nalewając tam jakiegoś soku upił całą zawartość dwoma duszkami.
Nagle poczuł się jakoś tak dziwnie, w głowie mu zahuczało mocniej niż po najgorszym kacu po piciu z Dymitrem. Próbował wstać na nogi, ale zachwiał się nim na dobre podniósł z ławki swój zadek. Rozejrzał się po twarzach osób siedzących dookoła niego i z przerażeniem zdał sobie sprawę z tego, że nikogo nie rozpoznaje.
O pierdole, tak długo mnie tutaj nie było, że już moje pokolenie skończyło studia i same nowe osoby są? - pomyślał przeskakując wzrokiem po wszystkich twarzach. Nic, nie, tego też nie, ta też nie, nie... Nooszzz k... - Klął bardzo długo, w trzech językach wplątując kolejne fale bluzgów między kolejnymi twarzami na które spoglądał, a których w ogóle nie poznawał.

Kostki:
Wpierw za posiłek: 4
Później za zdarzenie: 1
Powrót do góry Go down


Elisabeth L. Cortez
Elisabeth L. Cortez

Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 160 cm
C. szczególne : Rude włosy, tatuaz na obojczyku
Galeony : 48
  Liczba postów : 76
https://www.czarodzieje.org/t16448-e-l-cortez?nid=2#454676
https://www.czarodzieje.org/t16527-listy-do-e#455059
https://www.czarodzieje.org/t16497-e-l-rosier#453464
Wielka Sala - Page 21 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 21 Empty


PisanieWielka Sala - Page 21 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 21 EmptyPon Wrz 03 2018, 18:08;

Dziewczyna nie wiedziała co ma powiedzieć samej sobie. Czuła się w tym momencie samotna. Jak to się stało, że siostry zostały rozdzielone no jak?! Przecież ta cholerna Tiara Przydziału powinna dostać za swoje. Może ją wyprać w zimnej wodzie? A może podeptać by pożałowała i przyznała się do swojego błędu?
Może te myśli i plany były żałosne. Ale co innego miała sobie myśleć? Jak się czuć? Skoro jej obawy stały się prawdziwe. Przyglądała się jeszcze przez chwilę stołu uczniów węża poszukując twarzy siostry. Gdy ją znalazła jej pole widzenia zakłócił uczeń, który usiadł tuż przed nią. Więc nawet nie mogła pokazać jej swojego wyrazu twarzy i tego, że pierwszy raz od dawna w jej oczach pojawiły się cholerne łzy.

Młoda Cortez wzięła głęboki wdech i powstrzymała łzy, które chciały wydobyć się z jej oczu. Postanowiła więc sięgnąć coś smacznego ze stołu. Chwytając za sztućce one wydawały się jakby wyginały się w każdą stronę. Czyżby panna Elisabeth miała zwidy? A może po prostu cała sytuacja przerastała ją i już nawet widelec jej nie chciał słuchać? Wzięła głęboki wdech i odłożyła go obok talerza, a sama chwyciła swoją dłonią za kawałek kurczaka, który po chwili znalazł się na jej talerzu. Spróbowała znów chwycić za sztućce jednak znowu złośliwy przedmiot jej na to nie pozwoli. Więc wzięła kęs mięsa podnosząc je swoimi dłońmi. Gdy tylko przełknęła posiłek rozejrzała się znów na około i nie poznawała nawet swojego kuzyna, który właśnie wstał od stołu. Czuła się jeszcze bardziej samotnie niż po tym jak trafiła do tego cholernego domu. Nie znała tutaj nikogo.. A w tej chwili nawet nie miała pojęcia, że do owej szkoły uczęszcza jej siostra czy też kuzyn.

Następnie jej ofiarą był sok.. Chwyciła puchar i nalała do niego soku, który znajdował się w naczyniu tuż przed nią. Oczywiście z przyzwyczajenia najpierw powąchała zawartość kręcąc naczyniem jakby miała wypić zaraz wino.
Na sam zapach soku zrobiło jej się nie dobrze. Czy naprawdę musiał być to sok dyniowy? Czy dzisiejszy dzień może być gorszy? Oczywiście, że tak.

Przez swoją nie uwagę i rozmyślanie jej puchar nie trafił na stół, a na czarodzieja siedzącego tuż obok niej. A co było w tym najgorsze? Rozlał się na jego spodnie.
-Trail! Lo sentimos! Yo no quería. Dios, un tonto de m. -Powiedziała po swojemu z przyzwyczajenia. Nie zwracając uwagi na to, że znajdują się obok nich inni uczniowie chwyciła za serwetkę i zaczęła wycierać mu spodnie? Oh.. Tak. Właśnie to zrobiła. Po chwili jednak zrozumiała, że osoby siedzące obok dziwnie się na nią patrzą, a ona sama zarumieniła się więc wyglądała w tym momencie jak dojrzały pomidor oraz zrozumiała, że nie powiedziała swych przeprosin w języku zrozumiałym dla osób w szkole.
-Emmm. Przepraszam. Niezdara ze mnie. -Mówiąc to odłożyła serwetkę tuż obok swojego talerza i miała tylko nadzieję, że nikt jej nie skarci za jej zachowanie.


Wydarzenie i amku: 4;4
Powrót do góry Go down


Jerry Davies
Jerry Davies

Student Gryffindor
Rok Nauki : I
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : metamorfomag
Galeony : 315
  Liczba postów : 156
https://www.czarodzieje.org/t16051-jeremiah-m-davies
https://www.czarodzieje.org/t16111-iggy
https://www.czarodzieje.org/t16063-jeremiah-m-davies
Wielka Sala - Page 21 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 21 Empty


PisanieWielka Sala - Page 21 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 21 EmptyPon Wrz 03 2018, 19:16;

Odczuwa ochotę - aby zwyczajnie westchnąć; wypłukać z gąbczastej struktury znużonych płuc cały ciężar - metaforycznie zawierany w powietrzu. Towarzyszące, ambiwalentne uczucia nie opuszczają Jerry’ego Daviesa ani przez pojedynczy moment - nękają, niczym wilki upodobaną zwierzynę, ścigają w sferze umysłu. Nie jest do końca pewien - czy dobrze zrobił, pojawiając się tutaj. Znowu.
Mógł przecież już skończyć szkołę. Zacząć pracować. Pozbyć się obowiązków, zamienić przymus nauki na coś całkowicie innego, coś ciekawszego (?). Z drugiej strony - tonięcie w kurzu pośród pracowni dziadka przyprawia jego o mdłości; nie posiada wyraźnego pojęcia o ułożeniu życia, wzniosłych planów na przyszłość - oprócz ogarniającej, niezmiernie kuszącej zemsty. Hogwart nie wydaje się zmieniać - jest niepoddany przez wpływy rzeźbiarza czasu; wszystkie schematy są powtarzane przez wieki - takie same, tylko zmieniają się twarze, starzeją się twarze, pojawiają się nowe - przepełnione przez momentalną niepewność. Każdy jest prześwietlony przez bystrość Tiary Przydziału. Stoły - stoją tutaj, wciąż niewzruszone, nieugięte pomimo ciężaru tak licznych potraw. Jerry Davies zajmuje miejsce, rzecz jasna wśród pozostałych Gryfonów; początkowo jedynie, jak gdyby w załamaniu - przeciera twarz swoją ręką.
- Zaczynam żałować - narzeka - stał się zrzędliwym starcem? Świadomość kolejnej porcji koniecznej - aby zgromadzić - wiedzy, nie zawsze była czymś upragnionym; uczta stanowi wyłącznie niewinny początek, ciszę przed nawałnicą obowiązków, przeplatanych koniecznością zapewne licznych szlabanów (tak długo, jak zresztą zna siebie). Po chwili - bierze się w garść, wychwytując reakcję @Blair Baldwin - siedzącej tuż obok niego. Plama - niestety - wcale nie zdobi jej szaty, rozlana na materiale skaza - złośliwej spontaniczności.
- Mogę pomóc - mówi nagle, taki jest dziś pomocny - ale wiesz - dodaje - na własne ryzyko. - Wzrusza ramionami. Doskonale wiedziała - nie był najlepszy z zaklęć. Powierzenie jemu zadania w obliczu istniejących zakłóceń, mogło się skończyć różnie, drastycznie - zdecydowanie gorzej.
Z zadowoleniem sięga wkrótce - po porcję upieczonych ziemniaków; zdołał skosztować jedynie kęs, kiedy nagle poczuł - nie panuje nad swoją metamorfomagią. Czuje się dziwnie, jakby znów był pierwszakiem - niepotrzebnie przykuwającym uwagę. Nim jednak zdąży przekonać się o tym wszystkim, talerz lewituje i postanawia uciekać - całe szczęście, bez większego namysłu Jerry Davies tak bohatersko dobywa różdżki; talerz jest znów na miejscu.
- Co jest? - pyta i odruchowo przeczesuje dłonią kosmyki - najpierw to, później latające naczynie z jedzeniem? Jasna cholera. A włosy nadal, złośliwie - mienią się kolorami tęczy.
(Cudownie.)

Moje kostki: tutaj, niestety przez podróż rąbnęłąm się więc odwrócę kolejność, teraz rozgrywam 2 (+ parzyste) i 5
Powrót do góry Go down


Blair Baldwin
Blair Baldwin

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : I
Wiek : 23
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 1.68
Galeony : 100
  Liczba postów : 25
https://www.czarodzieje.org/t16511-blair-blue-baldwin
https://www.czarodzieje.org/t16513-bill
https://www.czarodzieje.org/t16510-blair-baldwin#454052
Wielka Sala - Page 21 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 21 Empty


PisanieWielka Sala - Page 21 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 21 EmptyPon Wrz 03 2018, 22:55;

Czuje się wyśmienicie jak na kobietę z plamą na koszulce i to sporą plamą. Odczuwa lekkie zmęczenie całym tym widowiskiem z Tiarą Przydziału. Nigdy nie może się do tego przyzwyczaić. Rozpoczęcia roku są takie dołujące. Koniec wakacji to czas nauki i ciężkiej żmudnej pracy. Jednak... Cieszy ją myśl, że spotka swoich znajomych. Głównie z Gryffindoru. Wypatruje ich niecierpliwie, mając nadzieje, że szybko rozruszają tę budę. Nie, przecież Blair taka nie jest. No, może tylko dzisiaj!
Zerka na talerz w nadziei, że jedzenie już przestygło. W końcu jest cholernie głodna, a zapiekane paluszki brzmią i wyglądają smacznie. Jednak ile można czekać na ostygnięcie jedzenia. Coś tu nie gra.
Nagle słyszy znajomy głos. Jerry Davies. Wpatruje się w niego podejrzliwe.
- Raczej nie skorzystam. - W końcu jakaś znajoma twarz, na jej twarzy pojawia się ulga, ale co do czarowania w obliczu zakłóceń nigdy w życiu nie zdałaby się na Daviesa. - Z zaklęć jesteś gorszy ode mnie. - Mówi wprost, wiedząc, że ma racje. Chociaż nigdy nie mierzyli się w żądnym pojedynku.
- Jerry... - Spogląda na niego z lekkim zdziwieniem. - Farbowałeś włosy? - Pyta, niemal wybuchając śmiechem, kiedy wypowiada kolejne słowa. - Co? Nie mogłeś się zdecydować? - Niespodziewanie staje się całkowicie poważna.
- Wiesz... Mugolskie farby są lepsze, a tak to masz włosy, które niewiedzą, w jaki kolor się ubrać. - Spojrzała na swoją plamę z ulgą. Barwne włosy - nie dla niej.
Powrót do góry Go down


Daisy Bennett
Daisy Bennett

Absolwent Gryffindoru
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 173
C. szczególne : Tatuaż na żebrach w kształcie różdżki z trzema gwiazdkami; czarodziejski tatuaż z ruszającą się palmą na nadgarstku.
Galeony : 801
  Liczba postów : 449
https://www.czarodzieje.org/t15878-daisy-bennett#429065
https://www.czarodzieje.org/t15881-poczta-daisy-b#429071
https://www.czarodzieje.org/t15879-daisy-bennett
https://www.czarodzieje.org/t20944-daisy-bennett-dziennik#672463
Wielka Sala - Page 21 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 21 Empty


PisanieWielka Sala - Page 21 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 21 EmptyPon Wrz 03 2018, 23:25;

Zawsze czuła skurcz serca, kiedy wchodziła na pierwszą ucztę w Hogwarcie, z postępem lat coraz bardziej. Czyżby zaczynała robić się sentymentalna? Nie, naprawdę? Cóż, chyba jednak tak... Kochała tę szkołę, mimo, że często zdarzało się, że miała już dość zajęć czy nauki. Ot, zwykłe uczniowskie perypetie. Teraz weszła do Wielkiej Sali jako studentka i - uwaga! - prefekt! Nie mogła ukryć, że dzięki temu tytułowi poczuła się doceniona i było jej miło, że to właśnie ona przykuła uwagę pani dyrektor jako potencjalny prefekt. Dlatego ze słabo skrywaną dumą przypięła do szaty lśniącą odznakę prefekta Gryffindoru.
Pomachała do kilku znajomych twarzy z innych domów i ruszyła z tłumem Gryfonów do ich stołu. Wybrała miejsce obok @Blair Baldwin, po jej drugiej stronie siedział @Jerry Davies.
- Cześć! - przywitała się z nimi. Za chwilę jednak pani dyrektor rozpoczęła standardowe przemowy i nastąpiła cała oficjalna część z piosenką Tiary Przydziału, która następnie przydzielała przestraszonych pierwszorocznych do domów. Daisy czuła coraz większy głód i z niecierpliwością czekała na zakończenie.
W końcu stoły wypełniły się suto smakowicie pachnącym jedzeniem, a Daisy była tak głodna, że nie wiedziała co wybrać. Po chwili wahania zdecydowała się na zapiekane paluszki, tak jak Blair.
- Mówisz, że są aż tak gorące? - zapytała dziewczyny, kiedy ta nie mogła zabrać się za jedzenie, które nie stygło. W tym momencie kielich dziewczyny przedziurawił się i Blair siedziała teraz z plamą na koszuli. Jerry zaoferował jednak swoją pomoc, ale i jego naczynia wyczyniały jakieś dziwne rzeczy, a włosy mieniły się teraz na tęczowo. Daisy uniosła brew. Czyżby zakłócenia witały ich z powrotem?
- No, cóż... - mruknęła tylko. Już chyba czas przestać się dziwić.
W końcu złapała za widelec, aby sprawdzić osobiście temperaturę swojej potrawy, ale coś dziwnego stało się z jej sztućami. Zmarszczyła brwi, kiedy próbowała wbić widelec w paluszka, a ten wyginał się, zupełnie jakby był z plasteliny! Uniosła go i poprawiła ząbki widelca, próbując ponownie wbić go w jedzenie. Tym razem za ząbkami poszedł cały sztuciec, który teraz wyglądał jak podkowa.
- Co tu się... - mruknęła pod nosem, próbując nabić paluszek na nóż. Z niedowierzaniem musiała przyznać, że i nóż zachwowuje się cokolwiek dziwnie, nie tak jak na sztućce przystało. Daisy miała dość. Odłożyła odkształcone sztućce na bok i złapała pierwszego paluszka w swoje palce. Wydawały jej się jakieś twarde. Próbowała ucisnąć potrawę dwoma palcami, ale opornie to szło. Co tu się dzisiaj dzieje? Potrawy w Hogwarcie zawsze były nienagannie przygotowane, jak to się stało, że paluszki są aż tak twarde? Może to było dodatkowo powodem wyginania się sztućców? Dobra, musiała spróbować zjeść. Z trudem ugryzła pierwszy kęs. Cóz, paluszki może były twarde, ale całkiem smaczne. Złapała więc zębami kolejny kęs i poczuła ogromny ból! Rzuciła paluszka na talerz i czuła jak jeden z dalszych zębów opuszcza swoje miejsce. Przynajmniej w jakiejś części. Przycisnęła dłoń do policzka i zamknęła oczy, oddychając głęboko, kiedy ból rozchodził się po całej szczęce, skupiając się na miejscu, gdzie trafiła na twardą część paluszka. Oczy zaszły jej łzami i nie miała nawet siły zakląć soczyście.
- Pomocy - wykrztusiła w końcu. Nie miała zamiaru udawać, że nic się nie stało ani zgrywać sztucznej odwagi. Nie lubiła okazywać słabości, ale nie była z tych osób, które prędzej umrą niż poproszą o pomoc i przyznają się do cierpienia.

Kostka na wydarzenie: 4
Kostki na posiłek: 1, 5 (nieparzysta)

-----
HELP, HELP!
Powrót do góry Go down


Bridget Hudson
Bridget Hudson

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 167cm
Galeony : 942
  Liczba postów : 2280
https://www.czarodzieje.org/t13874-bridget-hudson
https://www.czarodzieje.org/t13915-bridget-hudson#367829
https://www.czarodzieje.org/t13904-bridget-hudson
Wielka Sala - Page 21 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 21 Empty


PisanieWielka Sala - Page 21 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 21 EmptyWto Wrz 04 2018, 01:47;

Bridget miała mieszane uczucia wobec wracania do szkoły na nowy rok szkolny. Może była szalona, gdyż z jednej strony bardzo chciała na nowo zasiąść w klasach i jak najszybciej przestawić się na swój tryb życia podczas studiowania; z drugiej jednak bała się wszystkiego, co mogło doprowadzić do jej konfrontacji ze starszą siostrą. W pociągu się nie spotkały, nawet w drodze nie udało im się złapać - zresztą chyba żadna z nich nie miała większej ochoty na rozmowę akurat teraz, tuż przed oficjalną ucztą i pierwszą nocą w zamku, która powinna być spokojna tak z przezorności, by każda kolejna była podobna.
Postanowiła skupić się na rzeczach ważniejszych od zamartwiania się na zapas - na jedzeniu! Gdy tylko część z przydziałem nowych uczniów do domów dobiegła końca, na długich stołach pojawiły się półmiski pełne pięknie pachnących, apetycznie wyglądających potraw. Było ich tyle, że Bridget nie potrafiła się zdecydować, za co zabrać się najpierw, toteż w pierwszej kolejności nalała do swojego pucharu soku dyniowego. Jakież było jej zdziwienie, gdy jej wzrok spoczął na nim ponownie i ujrzał misę... Zmarszczyła brwi, chwytając w dłoń naczynie, które zmieniło się w przezroczystą szklankę tak nagle, że omal go nie wypuściła z ręki. Czym prędzej odstawiła ją na stół, po czym powiodła wzrokiem po siedzących dookoła Puchonach.
- Widzieliście to? - rzuciła z lekkim niedowierzaniem, po czym parsknęła śmiechem. - O, Sunny, twój też tak robi! - zwróciła uwagę na kielich koleżanki siedzącej przy jej boku. Idąc jej śladem wyciągnęła różdżkę i za pomocą prostego transmutacyjnego zaklęcia doprowadziła swój własny do porządku. Upiwszy łyk soku, ponownie przeniosła wzrok na @Sunny O. Saltzman. - A Tobie jak minęły wakacje? - zagaiła niewinnie z delikatnym uśmiechem, po czym wpakowała do ust pieczony ziemniaczek. Jej mina mówiła wszystko. - O rany, ależ to jest znakomite! - mruknęła pod nosem, kiwając z uznaniem głową, wciąż przeżuwając chyba najlepszy kawałek kartofla w jej życiu.

wydarzenie losowe: 3
posiłek: 3 (olśniewam!)
Powrót do góry Go down


Marceline Holmes
Marceline Holmes

Student Ravenclaw
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 1207
  Liczba postów : 1162
https://www.czarodzieje.org/t15095-marceline-holmes
https://www.czarodzieje.org/t15273-sow
https://www.czarodzieje.org/t15094-marceline-holmes
Wielka Sala - Page 21 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 21 Empty


PisanieWielka Sala - Page 21 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 21 EmptyWto Wrz 04 2018, 16:05;

Nie miała najlepszego nastroju.
Powrót do rzeczywistości wiązał się z czystą abstrakcją, której nie była w stanie zaakceptować.
Anglia – parszywe miejsce, gdzie deszcz nieustannie kapie na głowę, a mury otaczającego miasta przypominają o nieuchronności czasu. Czy to normalne? Nie, z pewnością nie, bo przecież to tęsknota za Francją przedzierała się pomiędzy gąszczem spraw wszelakich, by tłamsić postać Marceline nieustannie, jak gdyby była z wytrzymałego tworzywa, którego nie da się zniszczyć, a przecież to wierutne kłamstwo.
Była n a d w y r a z krucha.
Siedziała przy stole, który charakterystyczny był dla domu Roweny. Widziała znajome twarze, podobnie jak osoby, z którymi pragnęła spędzić choć moment, jednak obawa przed dysputą była ogromna, co wzięło się z niewiadomych przyczyn. Próbowała zrozumieć nagły lęk przed wypowiedzeniem choćby zdania, a mimo to – nie zdecydowała się na podejście do kogokolwiek. Wypatrywała błękitnymi tęczówkami Rileya, ale i jego nie dostrzegła, rzez co zaniechała dalszych prób i postanowiła pozostać w miejscu, by czasem nie stać się ewentualnym obiektem zagadywania i przymuszenia do rozmowy.
Całe szczęście, że pozostawała niewidoczna dla tych, którzy sprawiali, że jej ciało drżało na samą myśl o ewentualnej porażce. I tak było chociażby z Bridget i wspomnieniem ostatniego wieczoru w Meksyku. Wzrok rudowłosej nawet nie uciekał w stronę stołu puchonów, jakby wstyd przysłonił zdrowy rozsądek dziewczęcia i nakazał pogrążenie się w myślach z dala od tego konkretnego ekscesu. Podobnie było z odszukiwaniem postaci Ezry, bo przecież – czy nie łączyło go coś więcej z Hudson? Ach!, ta przeklęta magia – nawet teraz dawała o sobie znać nieoczekiwanie.
Francuzka obserwowała jak jej kielich zamienia się w misę, talerz i tak ciągle, a to wiązało się z utrudnieniem w konsumpcji jedzenia, które pomimo atrakcyjności w wyglądzie, dzisiejszego dnia wcale jej nie smakowało. Nawet nie przypuszczała, że dyniowe paszteciki dadzą jej jakąkolwiek perspektywę na przełamanie parszywego nastroju, bo nic nadzwyczajnego się nie działo, choć spojrzenia co poniektórych pozostawiały wiele do życzenia. Miała coś na twarzy? Szacie? We włosach? Nie, oczywiście, że nie – wystarczyło spojrzeć jakie maślane oczy robił do niej pierwszak, który nieustannie wlepiał w nią swoje czekoladowe tęczówki i uśmiechał cudacznie, co wprawiało Marce w niemałe osłupienie.
(Dzieci.)
Bez zastanowienia sięgnęła po różdżkę i odczarowała nagły zrywa transmutacyjnych zdolności w naczyniu, by zaraz potem napić się soku, który ewidentnie łagodził pragnienie. Czego chcieć więcej, prawda? Całe szczęście, że ta sfera czarodziejska była dla niej dostatecznie prosta i nie musiała się martwić o nic, oprócz – tego cholernego uroku jaki roztaczała wokół siebie.
Czy to normalne?

/Marce siedzi sama, można się dosiąść jakby coś, ale każdy na nią reaguje intensywnie, bo tak nakazuje moja kosteczka, hehe… Jest urokliwa i wspaniała!

Kostka pierwsza: 3
Kostka druga:
Powrót do góry Go down


Ezra T. Clarke
Ezra T. Clarke

Nauczyciel
Wiek : 27
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 182 cm
C. szczególne : Szczupła, nawet lekko umięśniona sylwetka, zawadiacki uśmiech, zapach Merlinowych Strzał i mięty, znamię w kształcie kruka na łopatce
Galeony : 6236
  Liczba postów : 3387
https://www.czarodzieje.org/t13332-ezra-thomas-clarke
https://www.czarodzieje.org/t13336-eureka
https://www.czarodzieje.org/t13338-ezra-clarke
https://www.czarodzieje.org/t19322-ezra-t-clarke-dziennik
Wielka Sala - Page 21 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 21 Empty


PisanieWielka Sala - Page 21 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 21 EmptyWto Wrz 04 2018, 20:36;

Normalnie nie miał nic przeciwko ludziom, którzy szukali towarzystwa. Był zdania, że im większa była grupka, tym przyjemniej spędzało się czas. Szczególnie podczas takich wydarzeń, jak rozpoczęcie roku, kiedy wszyscy mieli tak wiele do opowiedzenia. Nie mógł jednak powiedzieć, że @Carson Gilliams była osobą, której koniecznie potrzebował w swoim towarzystwie. Starał się dziewczyny w żaden sposób nie oceniać, w końcu była przyjaciółką jego bliskich, nie mniej nie lubił tego czegoś, co dostrzegał w oczach Krukonki za każdym razem, gdy się widzieli. Po prostu nie byli stworzeni na swoich znajomych.
Ledwo powstrzymał się od riposty na słowa, którymi usiłowała przywitać się Carson. Uśmiech na jego ustach stracił kilka stopni, a za to przez jego włosy przemknęła gwałtowna czerwień. Czerwień złości za to, że była pierwszą osobą, która mu to wytknęła. Czerwień wstydu za to, że miała prawo mu to wytknąć.
- Też bym sobie tego życzył... - mruknął niby półgłosem, ale wcale nie zależało mu na tym, aby dziewczyna tych słów nie słyszała. Szybkie spojrzenie na Irony mówiło wszystko - odrobinę obwiniał ją za to, że Carson zdecydowała się do nich zawędrować. Wiedział, że dawał się sprowokować, kiedy mocniej ściskał różdżkę, by oczyścić ubranie ze śladów wypadku. Nie zdążył jednak przed nagłym atakiem kaszlu u Carson. Nawet się zaniepokoił. Względnie. (Jakby zaczęła pluć jedzeniem, to dopiero mieliby tu bałagan.) Clarke nie był jednak orłem w magii leczniczej, toteż tylko siedział i bezradnie wpatrywał się w duszącą się Gilliams, wierząc po prostu, że złego diabli nie wezmą. I rzeczywiście skończyło się na paru uronionych łzach. No, prawie.
Ezra mógłby być najlepszym aktorem na świecie, ale to, co przydarzyło się Carson było niespodziewane i wyjęte jakby z dziecięcej kreskówki, zatem Clarke nie zdołał powstrzymać głośnego parsknięcia na widok plamy rozlewającej się po białej koszuli. To nie mogło być nic innego jak sławetna karma - Ezra chyba pierwszy raz widział, by działała w tak pięknym stylu. Zasłonił ręką usta, aby przynajmniej pozornie zamaskować zadowolenie z takiego zwrotu akcji i zaraz potem wpadł na pomysł, by również zająć się czyszczeniem swoich ubrań. Patrzenie na intensywnie czerwoną twarz Carson i nie wypowiedzenie na ten temat żadnego słowa było zadaniem, które od razu spisał na straty. Głowę uniósł dopiero, kiedy ponownie się do niego zwróciła; potulny ton, który zaprezentowała poskutkował niemal łagodnym zainteresowaniem z jego strony. W niepamięć poszło chwilowe napięcie, które mogło być widoczne w jego zachowaniu w stosunku do Krukonki.
- Och, zwróciłaś uwagę - ucieszył się nawet przesadnie, odpinając odznakę z szaty i wyrazistym ruchem przerzucając ją przez stół (widać było jak bardzo szanował ten kawałek metalu) by Krukonka mogła się jej bliżej przyjrzeć (i jeszcze trochę pozatruwać zazdrością). - Mianowali mnie na prefekta w tym roku, możesz uwierzyć? - Uśmiechnął się szeroko, obserwując mimikę dziewczyny i z lekkim zamyśleniem bębniąc różdżką o kant stołu. Chyba powinien jej udowodnić, że Bennett nie pomyliła się, nakładając na niego dodatkowy obowiązek... - Więc teraz moja głowa w tym, aby pomagać młodszym Krukoniątkom. - Końcówkę różdżki wreszcie nakierował na krawat Carson i zaklęciem Sumptuariae Leges przemienił go w dziecięcy śliniak z dumnym herbem Ravenclawu, po czym kolejnym czarem zlepił go ściśle z szatą dziewczyny. - Voilà. Teraz możesz jeść spokojnie. Accio odznaka. - Wyrwał dziewczynie swoją nową własność z rąk i ponownie wpiął w szatę, aby cieszyła oczy kolejnych ludzi.
Ale karma nie opuściła jeszcze ich małego kręgu.
Niemal podskoczył, kiedy na kolana spadł mu puchar. Ba, gorzej! Puchar wypełniony napojem, który natychmiast rozlał się na materiał spodni. Drgnął zirytowany, już otwierając usta, by skomentować czyjąś niezdarność.
- To jest chyba jakiś... - sapnął z zaskoczeniem, nie kończąc zdania, zbyt zszokowany tym, że dziewczyna rzuciła się z serwetką, by wyczyścić mu ubranie. Zamrugał jedynie, wydając z siebie mało inteligentne "umm", ale nie odepchnął rąk dziewczyny, mimo że jej zachowanie było nie na miejscu i odrobinę krępujące. Zrozumiał jednak przeprosiny rzucone w obcym języku - zbyt długo spotykał się z osobą posługującą się językiem hiszpańskim, aby nie załapać znaczenia jej słów. Kiedy więc dziewczyna sama się speszyła i odsunęła, Ezra odczuł nawet odrobinę rozbawienia jej zażenowaniem. Słusznym zresztą.
- Dobra, dobra, radzę sobie, panno nadgorliwa. Nie przejmuj się... aż tak. - Zmierzył ją uważnym spojrzeniem, zastanawiając się, czy jej buzia była mu znana z Hogwarckich korytarzy. Żadne skojarzenie jednak nie nadchodziło. Po raz trzeci w ciągu ostatnich minut użył Chłoszczyścia - zamieniał się w Olivera Detrasa, czy co? - Przeklnę następną osobę, która spowoduje nam jakiś wypadek, słowo honoru. - Pokręcił głową, patrząc kolejno na trzy towarzyszące mu dziewczyny. - Przepraszam, że zapytam, ale nie mam aż tak dobrej pamięci wzrokowej, a dużo osób się tu dziś przewinęło już. Nowa, prawda? - zagaił przyjaźnie do @Elisabeth L. Cortez. Nie było się co bać, w końcu nikt tutaj nie gryzł.  

Chłoszczyść: 2
Sumptuariae Leges: 6
Zlep: 2
Accio 4
Chłoszczyść: 2


Ostatnio zmieniony przez Ezra T. Clarke dnia Wto Wrz 04 2018, 23:07, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down


Daniel Bergmann
Daniel Bergmann

Nauczyciel
Wiek : 42
Czystość Krwi : 90%
Dodatkowo : animag (kruk), magia bezróżdżkowa
Galeony : 2330
  Liczba postów : 2139
https://www.czarodzieje.org/t15073-daniel-alexander-bergmann
https://www.czarodzieje.org/t15099-krebs
https://www.czarodzieje.org/t15076-daniel-bergmann
Wielka Sala - Page 21 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 21 Empty


PisanieWielka Sala - Page 21 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 21 EmptyWto Wrz 04 2018, 23:06;

Szum. Intensywny, towarzyszący, płynący jak wartka rzeka - pomiędzy ścianami sali, tuż pod kopułą mirażu nieba - skrytego za poszarpanym szalem obłoków. Chaotyczna mozaika, utworzona ze zlepków rozmów, przemieszczających się krzeseł, opadających na drewnianą podłogę kroków - celebracja wpisana w kanon wieloletniej tradycji, rozpoczęcie, skupienie wszystkich uczęszczających osób
w tym, również - nauczających.
Nigdy nie był on entuzjastą zbiorowisk - zbyt długie przebywanie wśród tłumu, bawienie się w wyuczone frazesy, powtarzane w nieistotnych dialogach - w końcu nikogo nie obchodziło, co tak naprawdę u niego słychać - były na dłuższą metę nużące. Zdolność dostosowania pozostawała jednak na wyszukanym poziomie; wpasowywał się dzięki temu, elegancki i wzniosły, spoglądający z uśmiechem na zgromadzone twarze. Miejsce zajmowali szczególne - oddalone od stołów uczniowskich z dozą odpowiedniej wyższości (słusznej) oraz autorytetu. Skierował się, zgodnie z pozostałymi osobami - włączonymi w nauczycielską kadrę - ku przeznaczonemu stołowi i zajął właściwe miejsce.
Obok asystentki.
- Czas płynie zdecydowanie zbyt szybko - nadmienił początkowo, z lekkim uśmiechem; wolał nie nawiązywać konkretnie do wypoczynku, o zgrozo, spędzanego wspólnie oraz - pełnego odchyleń niefortunności. Mógłby wymieniać liczne z wydarzeń, które najchętniej pogrzebaliby jednomyślnie w niepamięć; gra pozorów musiała jednak być zachowana przed Bennett - wiecznie czujną i niebywale bystrą, obserwującą nastroje pomiędzy członkami edukującej drużyny. Uśmiechał się, wobec tego - lekko i niezobowiązująco. Serdecznie.
Skosztował pierwszej potrawy - oraz poczuł się dziwnie - nie wiedział jeszcze, że oto włosy zmieniły swą barwę na odcień jasnego blondu. Pełen niepewności, nie zdążył nawet uratować znikąd odlatującego talerza. Zakłócenia?
- Co u… - zaczął dyskretnie (do siebie samego), chwytając odruchowo za włosy, obecnie strojące się w czerwień. Nim zdołał zaobserwować dokładniej, czyjaś sylwetka wylądowała na nim
@Tilda Thìdley. Nie zdążył jeszcze zapytać.

Kostka: 2 (+ nieparzysta) i 5
Powrót do góry Go down


Lotta Hudson
Lotta Hudson

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 26
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 174
C. szczególne : Mała blizna na palcu dłoni, mocne oparzeliny na rękach i lekkie na szyi
Galeony : 1875
  Liczba postów : 1231
http://czarodzieje.forumpolish.com/t13872-lotta-hudson?nid=5#367718
http://czarodzieje.forumpolish.com/t13932-lotta-hudson
http://czarodzieje.forumpolish.com/t13931-lotta-hudson
Wielka Sala - Page 21 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 21 Empty


PisanieWielka Sala - Page 21 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 21 EmptyWto Wrz 04 2018, 23:17;

Oczywiście, że miałam cykora przed powrotem do szkoły.
Mimo wszystko wiązało się to nie tylko ze starciem z nauczycielami i znajomymi, którzy plotkowali o mnie po przeczytaniu Obserwatora, ale również (tak przynajmniej przypuszczałam) ze spotkaniem Bridget i Williama, z którymi wciąż nie wyjaśniłam sobie praktycznie niczego. Mimo wszystko pełna wątpliwości wsiadłam z Calum do hogwarckiego ekspresu (choć zapewne oprócz tradycji nie miało to zbyt wiele sensu) gotowa na bolesne starcie z rzeczywistością.
Początek okazał się całkiem znośny - oprócz dziwnych spojrzeń i kilku szeptów nie dotarły do mnie złośliwe uwagi, zaś jakimś cudem nie wyłapałam Williama przy naszym stole. Sprawiło to w pewien sposób, że udało mi się wyluzować i cieszyć towarzystwem tych serdecznych wobec mnie osób. Początkowo miałam pewien problem z naczyniem, które co chwila transmutowało się w coś innego jednak dość szybko go opanowałam.
- Byłoby dobrze, gdybyś nie gadał z pełną gębą - rzuciłam w stronę Caluma, który bełkotał coś o jakichś parówkach, ale szczerze powiedziawszy trudno było mi cokolwiek zrozumieć. Czekając aż chłopak przeżuje nałożyłam sobie kotlet jagnięcy - niestety zarówno pokrojenie, jak i pogryzienie go okazało się niemożliwe. Jakimś trafem był zupełnie zimny, tak jakby był mrożonką. Wzruszyłam ramionami i zaczęłam nakładać sobie pieczonego kurczaka i ziemniaki. Ku mojemu zdziwieniu, gdy odkładałam talerz przed siebie, Calum się nagle na mnie zawiesił.
- Ej, uważaj! - rzuciłam ze śmiechem, bo w gruncie rzeczy nawet fakt, że trochę zachlapałam mundurek tłuszczem nie zepsuł mi humoru. Wszystko przebiegało zaskakująco dobrze, więc w gruncie rzeczy nie spodziewałam się katastrofy.

zdarzenie: 3
jedzenie: 1
Powrót do góry Go down


Jerry Davies
Jerry Davies

Student Gryffindor
Rok Nauki : I
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : metamorfomag
Galeony : 315
  Liczba postów : 156
https://www.czarodzieje.org/t16051-jeremiah-m-davies
https://www.czarodzieje.org/t16111-iggy
https://www.czarodzieje.org/t16063-jeremiah-m-davies
Wielka Sala - Page 21 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 21 Empty


PisanieWielka Sala - Page 21 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 21 EmptyWto Wrz 04 2018, 23:46;

Jest aktualnie wściekły - wzburzony swą bezsilnością, szczerzącą się nad nim, zniewolonym złośliwie; mieniące się dość rozległą paletą barw włosy, mieszane dokładnie jak impulsywnie, nagle wyłaniające się z jego wnętrza uczucia - z pewnością sprowadzają uwagę. Nie umie się opanować, kontrolować ich wymykania się czysto społecznym zasadom - w wyobrażeniach przewija kadry ze wspomnień, ćwiczeń ze swoim dziadkiem, który pomagał ujarzmić tę nietypową zdolność. Nie obwinia posiłku - do władzy nad metamorfomagią dochodził z olbrzymim nakładem pracy, nierzadko własną niechęcią, przymuszany jedynie perswazją starego znawcy książek. Spogląda gniewnie na @Blair Baldwin, niezbyt zadowolony z takiego obrotu zdarzeń.
- Ale jesteś zabawna - mówi jej z oczywistą ironią. - Popłaczę się zaraz ze śmiechu - dodaje. Jedyną zaletą jest w owej chwili, że oto talerz już stoi na swoim miejscu. Mugolskie farby? Szczerze mówiąc - lękałby się skorzystać, a nawet - korzystać wcale nie musi. W międzyczasie wita się z @Daisy Bennett, która z uśmiechem zasiada tuż niedaleko
i wtedy dzieje się coś złego - zwiastowane chrupnięciem.
- Cholera - zauważa; coś jest zupełnie nie tak - pani mądra - zwraca się wobec tego do Baldwin - mam nadzieję, że umiesz coś w uzdrawianie. - On nie uczęszczał na dodatkowe lekcje tej maści. Lecznictwo nigdy nie wpisywało się w obręb intrygujących go rzeczy - był obojętny, podobnie jak wobec warzenia mikstur czy też zielarstwa. Jego zdolności (a raczej brak nadmienianych), wyłącznie pogorszyłyby sprawę. Nawet on, nie umie w tej sytuacji wydusić z siebie szyderstwa - Daisy należy pomóc.
Próbuje po raz kolejny jedzenia; jest smaczne, niezwykle smaczne, lecz nagle - u licha - dokładnie przed nim wyłania się półprzejrzysta sylwetka ducha. Chłód obłapia skonsternowane ciało Daviesa, jest znowu wściekły, o wiele bardziej; pogrąża się w irytacji.
- Czy to są jakieś żarty!? - pyta, sam siebie lecz dostatecznie głośno. - Ta szkoła chce mi powiedzieć, że studia były złą opcją.
Jak wiele nieszczęść przewinie się przez tę część stołu?

Event: 1 i 6, bo zmieniona kolejność jak pisałam wcześniej ;_;
Powrót do góry Go down


Irony McGregor
Irony McGregor

Student Ravenclaw
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 36
  Liczba postów : 49
https://www.czarodzieje.org/t16525-irony-mcgregor
https://www.czarodzieje.org/t16530-irony#455099
https://www.czarodzieje.org/t16526-irony-mcgregor
Wielka Sala - Page 21 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 21 Empty


PisanieWielka Sala - Page 21 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 21 EmptySro Wrz 05 2018, 14:10;

Irony nigdy tego nie powiedziała, ale to właśnie fakt, że Ezra nic sobie nie robił z opinii innych ludzi tak bardzo jej u niego imponował. Ona była w tym podobna, a jednak jeżeli ktoś chciał jej dopiec, mógł to zrobić, jeśli tylko się odpowiednio postarał. To, że w większości nie ulegała zaczepkom i starała się ignorować ludzi to jedno, ale jej prawdziwe odczucia – to drugie…
Mam nadzieję, że nie będzie pan nadużywać władzy, panie Clarke, bo wiesz… ja zawsze mam na ciebie oko – powiedziała nieco rozbawiona. Sama zbyt często nie naginała szkolnych zasad, ale nie rzecz jasna nie zamierzała na nikogo donosić, a tym bardziej na Ezrę, który był jednym z jej najbliższych przyjaciół. Ostatnie, czego by chciała, to mu jako zaszkodzić. – Były wśród nauczycieli? – Podążyła spojrzeniem za wzrokiem Ezry i zagwizdała cichutko. – No, no, Ezra… coś czuję, że ten rok będzie bardzo ciekawy – zaśmiała się, posyłając przyjacielowi jeszcze przelotne spojrzenie.
Zrobiła wielkie oczy, kiedy zaczął wymieniać jej zaszczytne tytuły, po czym sprzedała mu kuksańca w bok, po raz kolejny narażając jego ubrania na wygniecenie. Faktycznie, Irony była prawdopodobnie ostatnią osobą, którą można posądzać o niegrzeczne skojarzenia, ale Clarke nie musiał wciąż głosić wszem i wobec, jak bardzo jego koleżanka jest niedoświadczona. Jak zawsze, gdy ktoś choć wspomniał o jej życiu intymnym, a raczej jego braku, Irony spłonęła rumieńcem. – Mógłbyś przestać mnie tak nazywać przy ludziach! A co do pracy, oczywiście, że załatwię ci zniżkę… Jeśli przestaniesz mnie, cholero, zawstydzać na każdym kroku!
Za chwilę Clarke dał jeszcze popis znajomości zaklęcia, które Irony zupełnie nie wyszło, a patrzył przy tym na nią tak, jakby była czteroletnim dzieckiem. Irony, wyklinając w duchu zakłócenia, już miała coś powiedzieć, kiedy naprzeciwko usiadła jej zagubiona przyjaciółka. Carson i Ezra niezbyt za sobą przepadali, ale nie było to przecież powodem do tego, by Irony musiała między nimi wybierać. Zmierzyła oboje nieco groźnym wzrokiem, żeby, cholera, przestali na siebie warczeć – a raczej zwracać się z nadmierną uprzejmością i słodyczą w głosie, bo co jak co, ale warczeniem tego nie można było nazwać z technicznego punktu widzenia.
Cześć, Carson – rzuciła Irony ostrzegawczym tonem, nie chcąc, żeby przyjaciółka wplątywała się w jakieś pyskówki z Clarke’iem. Tym bardziej, że chłopakowi udało się zdobyć coś, o czym Gilliams marzyła niemal od początku swojej kariery w szkole.
Nie zdążyła zareagować na ich małą przepychankę nad stołem, transmutowanie krawata w śliniaczek ani inne tego typu rzeczy, bo nagle wydarzyło się kilka różnych rzeczy jednocześnie. Na spodnie Ezry spadł puchar z sokiem, a ze stołu wychynęła postać ducha, która – zanim Irony zdążyła zaprotestować lub się odsunąć – przeniknęła prosto przez dziewczynę, co Irony odczuła tak, jakby ktoś nagle wylał na nią wiadro lodowatej wody. Uczucie chłodu zaczynało już zanikać, kiedy zorientowała się, co wyprawia się tuż obok. Jakaś rudowłosa dziewczyna zawzięcie wycierała serwetką spodnie Ezry, a kiedy zakłopotana uniosła głowę, Irony ją rozpoznała. – Elisabeth! – Nie było wątpliwości, że to @Elisabeth L. Cortez chociaż obecnie prawie nie przypominała tamtej nieco wyniosłej dziewczyny z obserwatorium. Zaczerwieniona i zakłopotana bardziej przypominała buraka. – Spotkałyśmy się kilka dni temu w Londynie – wyjaśniła przyjaciołom, którzy zapewne nie mieli jeszcze okazji poznać rudowłosej.
Dopiero teraz Irony zauważyła, że cholerny Ezra na stałe przytwierdził śliniak do szaty Carson. Zanim zdążyła zareagować w inny, bardziej rozsądny sposób, wybuchła gromkim śmiechem, zupełnie do niej niepodobnym. – Oboje powinniście sobie takie sprawić – mruknęła, jak gdyby nigdy nic nakładając sobie kawałek biszkoptu. Kiedy jednak tylko wzięła pierwszy kęs, stało się coś dziwacznego. Włosy Irony zaczęły mienić się na kanarkowożółty i jaskrawozielony kolor – adekwatnie do szalonego rozbawienia, jakie ją ogarnęło. Niestety, swoje do niedawna rude pukle miała odgarnięte na plecy, więc nie mogła zauważyć nagłej zmiany w wyglądzie – nie to, co jej towarzysze…

zdarzenie 1, jedzonko 5
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Wielka Sala - Page 21 QzgSDG8








Wielka Sala - Page 21 Empty


PisanieWielka Sala - Page 21 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 21 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Wielka Sala

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 21 z 39Strona 21 z 39 Previous  1 ... 12 ... 20, 21, 22 ... 30 ... 39  Next

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Wielka Sala - Page 21 JHTDsR7 :: 
hogwart
 :: 
Parter
 :: 
wielka sala
-