To zacienione miejsce znajduje się w samym sercu rezerwatu i stanowi idealny punkt na odpoczynek w czasie wycieczki. Jezioro schowane jest między gęstymi drzewami, potrzeba więc sprawnego wzroku, by wyłapać to miejsce. Kiedy już jednak schowasz się w cieniu altany, zajmując miejsce na jednej z ławek, możesz podziwiać spokojne jezioro. Co jakiś czas jedynie woda błyska żółtym światłem, które rzucają pływające w nim Plumpki. Nieprzerwana cisza i spokój.
Bridget musiała przyznać, że sposób, w jaki Atlas starał się zorganizować jej czas i wdrożyć ją w działania na rzecz przyrody i dzikiej zwierzyny magicznej nie tylko na terenie Lasu, ale także w Dolinie, był nader satysfakcjonujący. I pomyśleć, że jeszcze niedawno drżała na myśl o tym, że nauczyciel będzie zrzucał jej wyłącznie nieprzyjemne obowiązki w stylu sprawdzania prac domowych (które, jeśli pisane ładną kaligrafią i traktujące na odpowiedni temat, nie były aż tak złe, ale niestety takowe znajdowały się w mniejszości tych, które przyszło jej do tej pory przeglądać). Choć mijał dopiero pierwszy miesiąc, robiła zdecydowanie więcej, niż śmiała sobie wyobrażać przed podjęciem tej pracy i cieszył ją ten brak nudy. Spojrzała na niego z szeroko otwartymi oczami, słysząc opowieść o opętanym wróżkowym szaleństwem hipogryfie. Co tu dużo mówić, te zwierzęta same z siebie potrafiły być niebezpieczne, co dopiero, gdy udział miała w tym jakaś inna moc magiczna? - To straszne - stwierdziła pod nosem, wzdrygając się nieco i prostując nieznacznie, wchodząc na wyższy poziom skupienia i czujności. Musieli mieć oczy dookoła głowy, nie tylko na lądzie, ale i w powietrzu, bo jeśli faktycznie spotkają na swojej drodze hipogryfa, mógł on zaskoczyć ich nawet stamtąd. Odwróciła głowę, by spojrzeć na Irvette i jej postępy w pracy nad... Bridget sama nie wiedziała, nad czym. Dostrzegła jednak, że pieczołowicie przekładała pył z roślin na łące, na trzymane przez siebie okazy. Co chciała tym przetestować? Nadstawiła też uszy, słysząc pytania Atlasa. Kwestia rozchodzenia się pyłu w wodzie i jego działania tam również ją interesowała, jednak do tej pory nie miała okazji tego zbadać sama. Czy rudowłosa znała odpowiedź?
Irvette de Guise
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 172cm
C. szczególne : Burza rudych włosów, piegi, lawendowy tatuaż za lewym uchem, krwawa obrączka na palcu
Wiedziała, że Atlas i Bridget są zajęci tematem zwierząt, nie spodziewała się więc z jego strony odpowiedzi. Gdy usłyszała obok głos czarodzieja, podniosła na niego skupiony wzrok, widocznie zastanawiając się nad słowami, które wypowiedział. -Ziemie przebadaliśmy i zdaje się, że nie robi żadnej różnicy. Z kondensacją i ogólnie kwestią wody są pewne problemy. Pyłek zdaje się nie rozpuszczać w cieczy, ale ma na nią wpływ, co jest dość niesamowite. - Zaczęła ostrożnie, nie wypuszczając przyniesionej przez siebie rośliny z dłoni i spoglądając w górę na Atlasa. -Podejrzewamy, że właściwości samej rośliny mogą mieć duży wpływ. Dzikie okazy są dużo mniej wytrzymałe niż te z hodowli, nawet jeśli modyfikacje wprowadzane przez zielarzy nie są zbyt duże. - Minęło już sporo czasu od początku pyłkowego zamieszania i kilka wyników własnych badań mogła już przedstawić. Niestety, nie były one zbyt optymistyczne, bo wciąż nie pokazywały idealnego rozwiązania. -Zastanawia mnie kwestia spulchniaczy. Czy może to w nie pyłek nie wchodzi najmocniej, wywołując taką reakcję. Oczywiście w wypadku dzikich roślin wszystko jest naturalne, ale chciałabym zbadać nawozy wytwarzane przez specjalistów. - Podzieliła się planami, patrząc na okaz, który tyle co zaraziła pyłkiem. Wydawał się powoli zmieniać, co dla Rudowłosej było zarówno dobrą, jak i złą wiadomością. -Może zwierząt też to dotyczy. To co piją i jedzą może lepiej transportować pył do ich organizmów niż gdy osiada się na ich ciele. W końcu wiele z nich ma dość grubą skórę. Co o tym sądzicie? - Zwróciła się już nie tylko do Atlasa, ale i do towarzyszącej mu dzisiaj dziewczyny.
______________________
A star becomes a sun, under the pressure of darkness.
Atlas M. O. Rosa
Wiek : 28
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 198
C. szczególne : czar wili rozdawany na lewo i prawo, ogromne zainteresowanie każdym rozmówcą, lekki zapach lawendy
Był to gest pobieżny, delikatny, niemal możliwy do przegapienia w swojej prostocie. Wyciągnął bowiem rękę i dotknął ramienia Hudson, obserwując otoczenie, w odruchu, niecelowo, nie planując jej tym zaskoczyć. Chciał okazać jej pewne niewerbalne wsparcie, dać sygnał, że choć jest to straszne, to nie była sama, zarówno w tym zakątku świata jak i w starciu z efektami wszędobylskiego pyłu. Ponadto postrzegał ją jako, w pewnym sensie, swoją podopieczną, więc nie zamierzał doprowadzić do sytuacji, w której mogłoby grozić jej niebezpieczeństwo. Jego uwaga, choć podzielona między asystentkę, zielarkę i otoczenie, pozostawała na tych elementach bezwzględnie skupiona. Zmarszczył brwi, wysłuchując słów de Guise i kiwając nieznacznie głową, w sygnale przyjmowania podawanych przez nią informacji, mimo że spojrzenie miał badawczo utkwione w otaczających ich drzewkach. - Ze zwierzętami jest o tyle podobnie, że mogąc porównać okazy spotykane w Zakazanym Lesie, z tymi będącymi pod moją opieką na ranczo, mogę spokojnie postawić tezę, że te, żyjące wśród czarodziejów, reagują znacznie delikatniej. - przyznał - Jednakże niewątpliwie jest to związane z tym, że karmie je kontrrolowanymi paszami i filtruję wodę, którą je poje. Jedyna droga wpływu pozostaje drogą wziewną. - choć niestrudzenie pracował nad sposobami zabezpieczenia przestrzeni powietrznej nad ranczo przed takimi sytuacjami, dotychczas żadne zaklęcia nie spełniły swojego zadania. - Wydaje mi się, że największym niebezpieczeństwem wciąż jest zawiesina w powietrzu. - obrócił głowę w stronę Bridget, zainteresowany jej obserwacjami i opinią.
Drgnęła delikatnie, gdy Atlas położył jej rękę na ramieniu w tym pełnym wsparcia geście, ale nie uciekła od tego dotyku. Uśmiechnęła się do niego lekko, chcąc tym uśmiechem rozpogodzić nieco swoje dotychczas chmurne oblicze. Przysłuchiwała się słowom Irvette z niekłamaną ciekawością. Pyłek miał się nie rozpuszczać w cieczy według jej obserwacji, lecz wciąż miał mieć na nią wpływ? Niesamowicie ciekawe! Mimowolnie zaczęła w myślach rozrysowywać plany swoich własnych doświadczeń, które zamierzała w tej materii przeprowadzić. - Czy nie uważasz, że to trochę... Paradoksalne? - zaczęła, na moment przerywając, by zebrać myśli i sformułować je w jakąś mądrą wypowiedź. - Dzikie rośliny na co dzień miały znacznie większą ekspozycję na pył wróżek niż rośliny hodowane, szczególnie te szklarniowe. Dlaczego więc tak źle radzą sobie z jego nadmiarem? - Może rudowłosa znała odpowiedź na to pytanie? Bridget sama z siebie nie wiedziała zbyt wiele o roślinach, wyłącznie tyle, ile zakładała podstawa programowa szkoły magii i czarodziejstwa. Nigdy nie czuła się bardziej zainteresowana florą, zawsze wybierała faunę. Każde kolejne rzucane przez nich argumenty trafiały do niej, bo istotnie hodowle podlegać mogły jednak większym kontrolom, zarówno w kwestii pożywienia, jak i wody. Kiwała głową, słuchając z uwagą ich rozważań. - To z pewnością - przyznała, gdy Atlas zwrócił ku niej swoje spojrzenie, ale pod jego wpływem zabrakło jej trochę języka w gębie i nie dodała nic więcej. Było jej głupio, że tak mało wnosiła do dyskusji, lecz należało przyznać, że w porównaniu do nich było mocno w tyle, jeśli o badania nad magicznym pyłem chodziło. Usłyszała trzask gałęzi i wzdrygnęła się. Co to było?
Bridget wydawała się żywo zainteresowana tematem, choć raczej w ciszy trawiła słowa, które wokół padały, podczas gdy Irv i Atlas żywo dyskutowali. De Guise pomagało czasami takie myślenie na głos i wymiana poglądów, choć często i tak ciężko było jej zmienić swoje spojrzenie na sprawę, gdy już wysnuła jakąś teorię. -Nawet bardzo. Dlatego ciężko znaleźć mi jakieś jedno konkretne rozwiązanie tej sytuacji. - Przyznała dziewczynie, gdy ta dość logicznie wytknęła ten paradoks. -Może rośliny nie wytwarzają odporności? - Ponownie zastanowiła się głośno. -Jak to wygląda u zwierząt? - Zapytała jeszcze, ciekawie wsłuchując się w to, co Atlas mówił o zwierzętach przebywających z ludźmi. Nie potrafiła w żaden sposób znaleźć tu zależności. -Spróbuję zastosować powłokę. Zobaczymy, czy zadziała. - Zakomunikowała, po czym przy pomocy zaklęcia, delikatnie ochraniając roślinę i obserwując ewentualne zmiany i efekty.