Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Pokój Świateł Prawdy

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 4 z 7 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Next
AutorWiadomość


Zilya Fyodorova
Zilya Fyodorova

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 26
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 2714
  Liczba postów : 1932
https://www.czarodzieje.org/t8036-zilya-nikolaevna-fyodorova
https://www.czarodzieje.org/t8071-syberyjska-sowka#225017
https://www.czarodzieje.org/t8067-zilya-fyodorova
Pokój Świateł Prawdy - Page 4 QzgSDG8




Administrator




Pokój Świateł Prawdy - Page 4 Empty


PisaniePokój Świateł Prawdy - Page 4 Empty Pokój Świateł Prawdy  Pokój Świateł Prawdy - Page 4 EmptySob Maj 07 2016, 20:11;

First topic message reminder :



Pomieszczenie, którego prawdziwe właściwości, są wyjątkowo skryte. Zazwyczaj uczniowie wybierają to miejsce na spotkania, ze względu na wygodne kanapy i odrobinę ciszy. Dla części równie kuszące są wielkie regały po brzegi wypełnione magiczna literaturą. Wszystko to ubarwiają zaczarowane lampy, co kilka minut błyskające błękitnym światłem, pod wpływem którego na tą minute, całe wnętrze z brązowego zamienia się w ciemno niebieskie. To magiczne zjawisko ma jednak dodatkową właściwość, o której mało kto wie...
W momencie, gdy wnętrze staje się ciemno niebieskie, na osoby tu przebywające działa urok zbliżony do działania Veritaserum. Cokolwiek osoba w tym momencie by nie mówiła, na pewno nie będzie w stanie skłamać. Co więcej, magia tego miejsca, niemalże zachęca do tego, by wyrzucić z siebie parę sekretów.
Ci, którzy wiedzą, jak to miejsce działa, wiedząc też, że warto go unikać.
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Tom Falk
Tom Falk

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 164
C. szczególne : Czy to, że jest niskim kurduplem nie wystarsza?! Na nadgarstku ma bliznę po oparzeniu!
Galeony : 653
  Liczba postów : 312
https://www.czarodzieje.org/t8924-tom-falk
https://www.czarodzieje.org/t8933-falk
https://www.czarodzieje.org/t8934-kufer-toma#250268
Pokój Świateł Prawdy - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Pokój Świateł Prawdy - Page 4 Empty


PisaniePokój Świateł Prawdy - Page 4 Empty Re: Pokój Świateł Prawdy  Pokój Świateł Prawdy - Page 4 EmptyNie Lut 25 2018, 19:15;

Miał tylko nadzieję, że kiedy wyjdą, jutro i za tydzień będzie tak samo. Przecież wczoraj było tak samo tylko nie deklarował swoich uczuć do nikogo. Gdyby ktoś wszedł to sali to nie przejąłby się tym mocno. Prawda jest taka, że nie rozpowiada dookoła wszystkim, że podobają mu się chłopcy, mężczyźni. Czy to sprawiłoby, że życie zaczęłoby być łatwiejsze? Czy jego słowa sprawiłyby, że ludzie ciężko chorzy nagle zdrowieli? Nie, nic by to nie zmieniło. Nikomu jego sprawy osobiste nie były potrzebne. Możecie teraz odetchnąć z ulgą.
Taki już był. Na szczęście czasy się nieco zmieniły i już nie bili homoseksualistów na ulicy, nie skazywali ich na śmierć. Więc dlaczego miałby to ukrywać przed całym światem. Też zasługiwał na życie. Jego rodzice pewnie by tego nie zaakceptowali, ale miał to w nosie! To było jego życie i chciał żyć po swojemu.
Podobał mu się jego uśmiech. Był inny niż ten który widział w wspólnej sali przy śniadaniu kiedy to go obserwował z daleka. Całkiem inny niż uśmiech który posyłał jakiejś dziewczynie, która szeptała mu coś nie raz do ucha. Nie przejmował się i robił swoje. Tyle tylko, że ostatnio poczuł dziwną zazdrość, która mu się nie podobała ani trochę. Ten uśmiech był przeznaczony tylko dla niego. I bardzo mu się podobał.
Ucieszyło go to, że nie zabrał ręki, nie odtrącił go a jeszcze nachylił się do niego tak blisko, że dzieliło ich milimetry. Czuł jego oddech na sobie. Nawet myślał, że go pocałuje! Ale to jedyne było co myślał. Kiedy był tak blisko niego ciężko mu było myśleć o czym innym niż o jego ustach, pocałunkach, boskim ciele. Uśmiechnął się kiedy wypowiedział te słowa. Tylko tyle.
- Wiem, mówiłeś już to- powiedział nie cofając się. Tak niewiele brakowało by złapać go za szyję i przyciągnąć do siebie. By móc go całować aż ten go odepchnie. Jedyne co zrobił to wyciągnął drugą rękę i pogładził go po policzku patrząc mu głęboko w oczy. Czy on musiał być taki przystojny? Chyba nie tylko on to zauważał w ślizgonie.
- A może zechciałbyś kiedyś gdzieś wyjść ze mną?- szepnął cicho spoglądając to na jego usta to w jego oczy.
Powrót do góry Go down


Benjamin Ash Benoui
Benjamin Ash Benoui

Student Slytherin
Rok Nauki : I
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 180
C. szczególne : Tatuaże na rękach, oraz orzeł na piersiach.
Galeony : 132
  Liczba postów : 156
https://www.czarodzieje.org/t15746-benjamin-ash-benoui
https://www.czarodzieje.org/t15754-ash#424855
https://www.czarodzieje.org/t15745-benjamin-ash-benoui
Pokój Świateł Prawdy - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Pokój Świateł Prawdy - Page 4 Empty


PisaniePokój Świateł Prawdy - Page 4 Empty Re: Pokój Świateł Prawdy  Pokój Świateł Prawdy - Page 4 EmptyNie Lut 25 2018, 19:39;

Ben był jednak takim chłopakiem, że lubił się chwalić, ale czy teraz był ogromny powód do tego, żeby rozpowiadać na prawo i lewo co się dzieje z nim i Tomem? No dla niego pewnie było to ważne, ale jednak miał na tyle rozsądną głowę, że nie mógł siać aż takiej plotki, która może okazać się prawdą. Na pewno nie zależało mu na tym, żeby miał do końca szkoły nie fajną historię. Przecież wiele uczniów by mu to wytykało palcami, a on nie mógłby sobie z tym poradzić. Wpadłby w jakąś chorobę jeszcze i tyle by się narobiło. To co się teraz tutaj dzieje na pewno zostanie tylko pomiędzy chłopakami, chyba, że to Tom rozpowie. Może ma na tyle wiernych przyjaciół i aż tak im ufa, że im powie. To już tylko i wyłącznie jego sprawa. Tom mógł być pewny jednego. Jeżeli znajdą się w pobliżu razem, a w tym momencie zobaczy innych uczniów, a zwłaszcza ze Slytherinu będzie traktowany jak robak. Musieli przeciez stwarzać pozory, tak? Miał nadzieję, że nigdy nie będzie takiej okazji, bo jednak nie łatwo jest tak traktować osobę na której zależy. No w jego rodzinie byłby to ogromny skandal. Matka pewnie liczy w duchu na wnuki, może jego brat i takowe będzie miał, ale z Benem może być różnie. Kto wie jak się życie dalej potoczy. Oczywiście nie mówił nie, bo jednak liczył się z tym, że może spotkać wybrankę swojego serca. Jak to mówią serce nie sługa i nie zawsze posłucha. Mimo iż ślizgon jest pewny tego co mówi to serce może mu trzy razy mocniej zabić, strzała amora ugodzi go w pierś i tyle.
- Serio? Mówiłem już to? - zapytał. Ta sala naprawdę sprawiała, że chłopak przestał racjonalnie myśleć, a może to nie była wina sali, a jego samego? Może tak bardzo chciał być teraz przy Tomie, że to przysłaniało mu cały świat? Ciężko było stwierdzić. Naprawdę teraz liczył się tylko gryfon i to, że są tutaj razem, nic poza tym. - Wyjść gdzieś z Tobą. Wiesz, że bardzo chętnie... Jednakże nie w mojej inicjatywie gdzie, bo za bardzo nie znam fajnych miejsc. - mruknął. Oczywiście, że znał, ale chciał, żeby to Tom się sprawdził i sam go gdzieś zabrał. Liczył na Hogsmeade, bo chyba nie miał na myśli Londynu?
Powrót do góry Go down


Tom Falk
Tom Falk

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 164
C. szczególne : Czy to, że jest niskim kurduplem nie wystarsza?! Na nadgarstku ma bliznę po oparzeniu!
Galeony : 653
  Liczba postów : 312
https://www.czarodzieje.org/t8924-tom-falk
https://www.czarodzieje.org/t8933-falk
https://www.czarodzieje.org/t8934-kufer-toma#250268
Pokój Świateł Prawdy - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Pokój Świateł Prawdy - Page 4 Empty


PisaniePokój Świateł Prawdy - Page 4 Empty Re: Pokój Świateł Prawdy  Pokój Świateł Prawdy - Page 4 EmptyNie Lut 25 2018, 20:07;

Czy zamierzał komuś jeszcze powiedzieć, że pewien uroczy ślizgon mu się podoba? Jednej osobie powiedzieć o swoich uczuciach było dostatecznie stresujące. Raczej nie miewał aż tak dobrych przyjaciół by zwierzać się im z takich spraw. Szczerze mówiąc to niewiele miał przyjaciół. Od zawsze był typem samotnika. A jedynie zadawał się z osobami, które mogły mu sprzedać jakieś magiczne narkotyki albo papierosy. Alkoholu kupować o innych nigdy nie musiał. Dziś to nawet pracuje w pubie i sprzedaje alkohol innym. Kto wie, może po zakończeniu szkoły ukończy jakieś kursy i zostanie właścicielem? Miał jeszcze trochę czasu na to. Wszystko mogło się stać, nie wykluczał tego.
W jego rodzinie raczej nikt nie życzył sobie wnuków. Nikt nie liczył, że po zakończeniu nauki będzie z nimi utrzymywał kontakt. Jak na razie już w tym momencie nie mieszkał z rodziną. Byli w porządku, naprawdę ich szanował, ale jednak nigdy nie czuł ciepła rodzinnego od nich. Zrozumiał dlaczego dopiero kiedy mu o tym powiedzieli. Wcześniej też tak było, nic się między nimi nie zmieniło. Tom nigdy nie myślał o dzieciach, ale chyba kiedyś zechce mieć jakiegoś brzdąca, który sprawi, że będzie jeszcze szczęśliwszy. Chciałby móc kogoś nauczyć grać w szachy czarodziejów, latać na miotle, nauczyć magii na tyle ile był zdolny. Chciałby być priorytetem. Może kiedy już sprawi sobie większy dom i będzie miał trochę więcej kasy niż obecnie to adoptuje jakiegoś brzdąca? Był pewny, że nigdy nie będzie z kobietą. Nie wyobrażał sobie tego. Miał dużo czasu przed sobą, na razie nie warto planować aż z takim wyprzedzeniem w przód. Na razie warto się skupić na tym co tu i teraz.
To że Den będzie go traktował jak ohydnego robala to nie była nowość. Większość ludzi go tak traktowała i się przyzwyczajał. Całe jego życie polegało na randkach w ukryciu. Chyba nawet jego profesorka to zmęczyło.
- Naprawdę. Takich słów nie zapomnę- powiedział uśmiechając cię. Czyżby i on przestał myśleć racjonalnie? O nie. - Z chęcią bym cię zabrał gdzieś do Hogsmeade, ale nie jesteś studentem i nie możesz opuszczać zamku, pamiętasz? Chyba nie chcesz złamać regulaminu dla mnie, co?- to było naprawdę smutne, że tylko studenci mogli wyjść gdzie chcieli i kiedy chcieli. Z tyloma osobami się wymknął! Sam tyle razy by się wymknął.
Powrót do góry Go down


Benjamin Ash Benoui
Benjamin Ash Benoui

Student Slytherin
Rok Nauki : I
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 180
C. szczególne : Tatuaże na rękach, oraz orzeł na piersiach.
Galeony : 132
  Liczba postów : 156
https://www.czarodzieje.org/t15746-benjamin-ash-benoui
https://www.czarodzieje.org/t15754-ash#424855
https://www.czarodzieje.org/t15745-benjamin-ash-benoui
Pokój Świateł Prawdy - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Pokój Świateł Prawdy - Page 4 Empty


PisaniePokój Świateł Prawdy - Page 4 Empty Re: Pokój Świateł Prawdy  Pokój Świateł Prawdy - Page 4 EmptyNie Lut 25 2018, 20:44;

Ash nie mógł powiedzieć nikomu, nie mógł pozwolić sobie na to, żeby stracić szacunek w oczach innych uczniów, a zwłaszcza tych których lubi. Nie po to się starał mieć znajomych i przyjaciół, żeby teraz to tak łatwo stracić. Ben miał ich bardzo mało, ale Ci co są są dla niego najważniejsi. Zostają zawsze i zawsze może na nich liczyć. Reszta to jedynie znajomi, których potrafi spieprzyć wyśmiać i nie zależy mu na tym, żeby było między nimi dobrze. Taki już typ człowieka. Zmienia się tylko wtedy kiedy uwielbia pewną osobę. Ich jest garstka, ale jednak są. Zwłaszcza są to uczniowie z domu Salazara jednak, ale i zdarzają się jakieś odłamki. Ben o dziwo nie miał nawet nic do szlam. Jeżeli znalazła się jakaś fajna osoba to nie patrzył na jej czystość krwi. Może wcześniej miał jakieś większe ale do tego, ale teraz? Teraz naprawdę to było najmniejszym problemem. Pewnie gdyby powiedział o tym głośno to większość ślizgonów by się go wyparła, ale on nigdy o tym specjalnie nie rozmawia, a jeżeli już musi to wie czego chcą usłyszeć i tak też odpowiada.
On nie myśli jeszcze o takich sprawach. Matka również nie nalega, ani nikt z rodziny. Poza tym doskonale znają chłopaka i wiedzą, że nie warto z nim wchodzić w dyskusje bo zawsze trzyma się swojego zdania, poza tym był jeszcze za młody na takie rozmowy. Na pewno jego matka nie chciałaby zostać babcią w tym wieku. A sam Ash nie jest skłonny do dzieci. Denerwują go. Niektórzy wydawają się być całkiem ok, ale jak widzi niektórych pierwszaków to ma chęć rzucić w nich jakimś zaklęciem, najlepiej niewybaczalnym.
Na ten moment Benoui nie myślał poważnie o kobietach, a co dopiero o poważnym związku czy założeniu rodziny. Łeee. To były bardzo dalekie plany, ale oczywiście niczego nie wyklucza, bo jest realistą i wie, że wszystko może odwrócić się o sto osiemdziesiąt stopni.
- Tom, zapomniałeś do jakiego domu należę? Regulamin mnie wcale nie interesuje a przestrzeganie go jest niemożliwe w moim wykonaniu. - mruknął. Zawsze robił na przekór, a zwłaszcza jeżeli chodzi o regulamin szkoły. Jeżeli każdy miał go przestrzegać to najlepiej siedzieć na czterech literach i chodzić jedynie na zajęcia.
Chłopak po jakimś czasie wyprostował się z prostego powodu, plecy zaczęły dawać się we znaki, więc tym samym musiał puścić dłonie chłopaka.
Powrót do góry Go down


Tom Falk
Tom Falk

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 164
C. szczególne : Czy to, że jest niskim kurduplem nie wystarsza?! Na nadgarstku ma bliznę po oparzeniu!
Galeony : 653
  Liczba postów : 312
https://www.czarodzieje.org/t8924-tom-falk
https://www.czarodzieje.org/t8933-falk
https://www.czarodzieje.org/t8934-kufer-toma#250268
Pokój Świateł Prawdy - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Pokój Świateł Prawdy - Page 4 Empty


PisaniePokój Świateł Prawdy - Page 4 Empty Re: Pokój Świateł Prawdy  Pokój Świateł Prawdy - Page 4 EmptyNie Lut 25 2018, 21:13;

Jak to dobrze, że Tom nie miał kolegów. Żył tak jak chciał i nie przejmował się tym, że ktoś na jego poglądy źle spojrzy. Jego oboje biologiczni rodzice byli ślizgonami. Myślicie, że się przejął, że trafił gdzie indziej? Trochę to dla niego było zaskoczeniem, ale go to nie obchodziło. Może i byliby zawiedzeni kiedy by się dowiedzieli, ale przecież on często zawodził ludzi. Poco być człowiekiem takim jakim chcą nas widzieć inni skoro można wszystko robić na opak? Po złości?
Teraz Tom się zmienił. Nie było w nim czystej złości, nie było z nim skruchy, żalu czy jakichkolwiek innych uczuć. Wyczuwalna w nim była jedynie obojętność, która się brała nie wiadomo skąd. Chciał coś zrobić ze swoim życiem, tak po prostu. I oto był.
- Nie zapomniałem. Ale ja nie jestem z twojego domu a też często wychodziłem. Dom nie ma nic do uwielbiania olewania zasad - wzruszył ramionami i cofnął ręce kiedy ten się wyprostował nie wiedząc czemu. Czyżby coś powiedział nie tak? Sam wstał i przysiadł na brzegu jego oparcia fotela. Bo przecież nie mógłby tak długo być w jednym miejscu, prawda?
- Wierzę, że znajdziemy parę miejsc w których moglibyśmy odwiedzić. Pewnego razu po robocie sprawdzę- czy będzie miał na to siły? To nie miało znaczenia. Znajdzie coś! Jak tylko się ociepli. Nie chciał aż tak go męczyć skoro nienawidził zimy.
Powrót do góry Go down


Benjamin Ash Benoui
Benjamin Ash Benoui

Student Slytherin
Rok Nauki : I
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 180
C. szczególne : Tatuaże na rękach, oraz orzeł na piersiach.
Galeony : 132
  Liczba postów : 156
https://www.czarodzieje.org/t15746-benjamin-ash-benoui
https://www.czarodzieje.org/t15754-ash#424855
https://www.czarodzieje.org/t15745-benjamin-ash-benoui
Pokój Świateł Prawdy - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Pokój Świateł Prawdy - Page 4 Empty


PisaniePokój Świateł Prawdy - Page 4 Empty Re: Pokój Świateł Prawdy  Pokój Świateł Prawdy - Page 4 EmptyNie Lut 25 2018, 21:27;

Otóż to. Pewnie dlatego chłopcy tak dobrze się dogadują mimo iż są z innego domu i powinni być wrogami, jednak nie są, wręcz przeciwnie. Ben nigdy nie przejmował się opinią innych jest ona dla niego nieobecna. Niech sobie mówią co tylko chcą, on wie swoje. Nikt za niego życia nie przeżyje, a każdy żyje tylko raz więc dlaczego ma robić to co chcą inni? Szkoda na to czasu, życie jest zbyt krótkie, żeby uszczęśliwiać innych. Ważne jest to, żeby potrafić uszczęśliwić samego siebie. Współczuł tym co tego nie potrafili zrobić, bo to naprawdę jest kara od losu. Ben w większości przypadków robił na złość, robił całkowicie odwrotnie niż to o co go poprosili. Może dlatego też nie jest wybitnym uczniem, ale tym również się nie przejmował. Nigdy jakoś nie uczył się dobrze i nie uszczęśliwiał tym matki. Pewnie też dlatego. Robił jej zwyczajnie na złość. Była nauczycielką i wierzyła w to, że będzie wybitnym uczniem, ale najwyraźniej się na nim zawiodła. - Oczywiście, że nie. Więc ja nie widzę żadnych przeszkód, żeby dostać kolejny szlaban, a nóż mi się zwyczajnie upiecze. - mruknął i zaśmiał się pod nosem. Doskonale pamiętał te wszystkie szlabany które dostał. To było dla niego jak narkotyk. Położył dłoń na jego udzie i spojrzał mu głęboko w oczy. - Pamiętaj, że wierzę w Ciebie tak jak chyba nikt nie wierzył... - mruknął i pokazał szereg białych zębów. Dłoń nadal widniała na udzie Toma, nawet jakby chciał ją zabrać to jakaś magiczna siła mu na to nie pozwalała.
Powrót do góry Go down


Tom Falk
Tom Falk

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 164
C. szczególne : Czy to, że jest niskim kurduplem nie wystarsza?! Na nadgarstku ma bliznę po oparzeniu!
Galeony : 653
  Liczba postów : 312
https://www.czarodzieje.org/t8924-tom-falk
https://www.czarodzieje.org/t8933-falk
https://www.czarodzieje.org/t8934-kufer-toma#250268
Pokój Świateł Prawdy - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Pokój Świateł Prawdy - Page 4 Empty


PisaniePokój Świateł Prawdy - Page 4 Empty Re: Pokój Świateł Prawdy  Pokój Świateł Prawdy - Page 4 EmptyNie Lut 25 2018, 21:44;

A czy Tom dobrze się uczył? Często go ścigali nauczyciele za zaległe prace domowe. Ostatnio nawet dostał szlaban za kolejną olewkę przedmiotu. Nie jego wina, prawda? Był dobry w tych przedmiotach, które go naprawdę interesowały. Tak powinno być czyż nie? Bo jeśli czegoś nienawidził z całego serca to żadna siła nie sprawi, że zacznie sie uczyć i będzie w czymś dobry. Może tak było z krukonami, ale nie z nim. Tak miało być. Oceny to jeszcze nie wszystko. Liczyła się mądrość życiowa jego zdaniem. Ktoś kto ma najlepsze oceny a nie potrafi sobie poradzić z czymś z zaskoczenia to co to za człowiek?!
- A więc zaryzykuj. Licz na to, że nie napiszą do rodziców. A jedynie co cię czeka to sprzątanie sowiarni. Czyli jedno wielkie gówno. - powiedział śmiejąc się. Normalnie to jeszcze by przyszedł i patrzył jak ktoś to sprząta zamiast niego. Dlaczego mu zawsze dawali sowiarnie albo kible? Z dwojga złego już wolał sowiarnie. Chociaż nikt nie przychodził tam i nie załatwiał się. Cóż za ulga!
Kiedy położył mu rękę na udzie serce mu ponownie zaczęło walić jak oszalałe. Co z nim było nie tak? W dodatku kiedy patrzył mu tak głęboko w oczy i mówił takie słowa! Nikt mu nigdy nie mówił takich rzeczy. Nikt w niego nie wierzył. Nikt nie wierzył w jego umiejętności, to że sobie poradzi... Sam tylko wierzył w siebie, a teraz był i on. Zaryzykował i pochylił się szybko (bo jeszcze by po drodze zrezygnował ze swoich planów) by go pocałować. Może i dostanie w pysk. Ale co poczuje to już jego. Po prostu nie mógł się oprzeć.
Powrót do góry Go down


Benjamin Ash Benoui
Benjamin Ash Benoui

Student Slytherin
Rok Nauki : I
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 180
C. szczególne : Tatuaże na rękach, oraz orzeł na piersiach.
Galeony : 132
  Liczba postów : 156
https://www.czarodzieje.org/t15746-benjamin-ash-benoui
https://www.czarodzieje.org/t15754-ash#424855
https://www.czarodzieje.org/t15745-benjamin-ash-benoui
Pokój Świateł Prawdy - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Pokój Świateł Prawdy - Page 4 Empty


PisaniePokój Świateł Prawdy - Page 4 Empty Re: Pokój Świateł Prawdy  Pokój Świateł Prawdy - Page 4 EmptyNie Lut 25 2018, 21:54;

Oceny, kto je w ogóle wymyślił?
Co one dadzą w późniejszym życiu czarodziejom. Najważniejsze w ich przypadku są zaklęcia dzięki którym mogą się obronić czy też zaatakować osobę, która chce im się naprzykrzać. Właśnie takie miał podejście i pewnie dlatego nie przykuwał szczególnej uwagii jeżeli chodzi o oceny, bo one nikomu nie są potrzebne. Ben zresztą nie miał nigdy problemów z przejściem do następnej klasy, więc też jakoś specjalnie siedzieć nad książkami nie musiał. Może to podejście mu się zmieni kiedy już będzie na studiach, bo jednak wtedy jakaś przyszłość się liczy, ale na razie jest w ostatniej klasie. Chcąc nie chcąc musiał myśleć o egzaminach końcowych.
- Ja tam nie narzekam. Ja wręcz uwielbiam szlabany. - powiedział do niego i zaśmiał się z tego, że mogą wysłać list do jego matki. I co z tego? Jedynie mógł się obawiać tego, że ta będzie chciała go z powrotem do siebie, a ciotka nie zgodzi się ażeby został. To byłaby dla niego największa tragedia. Ale jak na razie nie miał z tym problemu, bo jak na razie matka była bardzo spokojna i najwyraźniej było jej dobrze bez drugiego syna.
Gdy tylko Tom go pocałował, ten o mało nie rozpłynął się na tej kanapie. Oczywiście Ben przedłużył pocałunek jak najdłużej, ale w końcu oderwał się od niego. - O cholera... Nie wiedziałem, że gryfoni mogą tak zajebiście całować. - mruknął do niego i spojrzał uśmiechając się delikatnie. Gdzie jest ten prawdziwy Ash? On pewnie już nigdy nie wróci przy nim. Czuł jakby był związany w sidła i robił to co Tom chciał. A może sam Ash tego chciał...
Powrót do góry Go down


Tom Falk
Tom Falk

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 164
C. szczególne : Czy to, że jest niskim kurduplem nie wystarsza?! Na nadgarstku ma bliznę po oparzeniu!
Galeony : 653
  Liczba postów : 312
https://www.czarodzieje.org/t8924-tom-falk
https://www.czarodzieje.org/t8933-falk
https://www.czarodzieje.org/t8934-kufer-toma#250268
Pokój Świateł Prawdy - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Pokój Świateł Prawdy - Page 4 Empty


PisaniePokój Świateł Prawdy - Page 4 Empty Re: Pokój Świateł Prawdy  Pokój Świateł Prawdy - Page 4 EmptyNie Lut 25 2018, 22:14;

Popatrzył na niego jak na szaleńca. Oto miał przed sobą jedyną w swoim rodzaju osobę, która lubiła szlabany. W sumie po jakimś czasie sam tolerował szlabany. Szło się przyzwyczajać. Kiedy ciągle dostawało się takie same szlabany to dochodziło się do wprawy. Jednak nie przyznawał się otwarcie, że je lubi. Bo w gruncie rzeczy ich nie lubił. Nie chciało mu się przychodzić. Wolałby w tym czasie robić coś innego. Zupełna strata czasu. Czy przypadkiem nie powinien tego robić kto inny? Chyba wykorzystywanie uczniów weszło im we krew. Zwłaszcza kiedy tutaj jest tyle urwisów.
- Jeśli tak lubisz to z chęcią oddam ci swój. Jeszcze nie wiem co będę na nim robił, ale tak czy siak pewnie polubisz to- zaśmiał się przypominając sobie o tym nieszczęsnym szlabanie, który miał się odbyć o tak niedorzecznej porze!
Kiedy ten go nie odepchnął w ciągu sekundy bardziej zaangażował się w ten pocałunek. Nachylił się bardzo, ale starał się na niego nie usiąść. Lekki to on nie był. Jego usta były miękkie i cudowny miały smak. Ciężko było się od nich oderwać. ale musiał. Serce nadal mu biło jak oszalałe jeszcze bardziej niż powinno. Uśmiechnął się na jego słowa.
- Nawet nie wiesz co gryfoni jeszcze potrafią zajebiście robić. Tylko nie sprawdzaj z innymi- zaśmiał się. Może w jego głowie to zabrzmiało to lepiej niż w rzeczywistości? A więc dzisiejszego dnia spełnił swoje pragnienie. Nie zawiódł się. Jaka szkoda że chciał więcej.
Powrót do góry Go down


Benjamin Ash Benoui
Benjamin Ash Benoui

Student Slytherin
Rok Nauki : I
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 180
C. szczególne : Tatuaże na rękach, oraz orzeł na piersiach.
Galeony : 132
  Liczba postów : 156
https://www.czarodzieje.org/t15746-benjamin-ash-benoui
https://www.czarodzieje.org/t15754-ash#424855
https://www.czarodzieje.org/t15745-benjamin-ash-benoui
Pokój Świateł Prawdy - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Pokój Świateł Prawdy - Page 4 Empty


PisaniePokój Świateł Prawdy - Page 4 Empty Re: Pokój Świateł Prawdy  Pokój Świateł Prawdy - Page 4 EmptyNie Lut 25 2018, 22:23;

- Wiesz ja mam tylko satysfakcje ze swoich szlabanów. Swój musisz sam odrobić... - mruknął do niego i poruszał brwiami. Szkoda, że Tom nie może dostać już szlabanu, bo możliwe że mogliby go wykonać razem. Ehh. Był starszy i to był problem, ale cóż. Zazwyczaj Ben sam dostawał szlaban, bądź też z Lennoxem. Niekiedy były naprawdę niezłe harce, ale przecież od tego tak naprawdę zaczęła się ich przyjaźń. Lennox był wyjątkowym chłopakiem, jednak Ben nigdy na niego nie patrzył jak na kogoś kogo może pocałować czy uprawiać z nim seks. Byli przyjaciółmi i tyle. Na szczęście nie miał problemu z tym, że osoby mu bliskie nie były aż tak bardzo szczególne w jego sercu jak teraz Tom.
Już dawno nie całował się z chłopakiem, więc to był naprawdę cudowny pocałunek. Nawet przy głupim pocałunku miał większe dreszcze z chłopakiem niżeli z dziewczyną. Coraz bardziej uznawał, że jest przeznaczony tylko i wyłącznie do relacji męsko męskich. Kobiety go zaczynały irytować, przez to miał bardzo mało przyjaciół z tego grona. O wiele bardziej dogadywał się z facetami i to nie od dzisiaj. - Zajebiście robić? A co masz na myśli? - spojrzał na niego i poruszał brwiami. Oczywiście doskonale wiedział co miał na myśli, ale był ciekawy co Tom mu odpowie, albo co zrobi. Byli jednak w szkole i jednak musieli się nieco hamować. Pragnął Toma, może to nie było z miłości, ale przecież od tego też się zaczyna czasami, prawda?
Powrót do góry Go down


Tom Falk
Tom Falk

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 164
C. szczególne : Czy to, że jest niskim kurduplem nie wystarsza?! Na nadgarstku ma bliznę po oparzeniu!
Galeony : 653
  Liczba postów : 312
https://www.czarodzieje.org/t8924-tom-falk
https://www.czarodzieje.org/t8933-falk
https://www.czarodzieje.org/t8934-kufer-toma#250268
Pokój Świateł Prawdy - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Pokój Świateł Prawdy - Page 4 Empty


PisaniePokój Świateł Prawdy - Page 4 Empty Re: Pokój Świateł Prawdy  Pokój Świateł Prawdy - Page 4 EmptyNie Lut 25 2018, 22:51;

Czy wspólne wykonywanie szlabanu nie skończyłoby się źle dla nich? Możliwe, że jeszcze nie raz będą razem wykonywać szlaban. Rok szkolny jeszcze się nie kończył. tom często wpadał w tarapaty więc wszystko było możliwe. Ostatni rok szlabanów. Musiał chwytać tyle ile się dało! Bo kto inaczej go zapamięta? Postara się by Ben go zapamiętał i to na długo.
On nie miał pojęcia czy pocałunek z chłopakiem był lepszy od pocałunku z dziewczyną, bo nigdy nie całował się z dziewczyną. Nie żeby narządy kobiecy go jakoś odstraszały! Po prostu nigdy żadnej nie pokochał. Dla niego były po prostu ludźmi, które tylko chodziły, chichotały, plotkowały, robiły coś złego, kusiły, narobiły ochoty aż w końcu odchodziły. Zawsze im się wszystko wybaczało bo przecież były kobietami. Co to do kurwy miało być? Że facetowi nie udawało coś się zjebać? Dla nich nie tyło taryfy ulgowej. I dobrze. Dziwnie by się czuł.
Wiedział, że ten wie o co mu chodzi tylko się z nim droczył. Czy naprawdę chciał by mu zademonstrował tu i teraz to? Nie wiedział czy to dobry pomysł zwłaszcza kiedy ten nic do niego czuł. A może po wszystkim powie, że nic z tego nie będzie? Nigdy tego nie robił z osobą która absolutnie nic do niego nie czuła. W sumie to nawet z takową osobą się nie całował. Ale strasznie go ponosiło przy chłopaku. Nie chciał by go nakryli jego koledzy, strasznie źle by to wyglądało. W oczach jego kolegów on zawsze będzie wyglądał tak samo, ale nie chciał by o Benie zmienili zdanie. Zsunął się oparcia na jego kolana i wsunął ręce pod jego koszulkę (jeśli miał szatę to był mały problem) i pogładził jego gorącą, gładką skórę. Wiedział, że ma takie idealne ciało! Po prostu wiedział! I nie podglądał go w łazience.
- Mam wiele na myśli, ale myślę, że to miejsce jest zbyt... dobrze znane- powiedział nie wyciągając rączek. Jeszcze raz złożył na jego ustach pocałunek. Po chwili jednak wstał i upewnił się, że wszystko jest okey i poszedł za Benem. Nie wiedział gdzie, ale poszedłby za nim na koniec świata.

/zt x2
Powrót do góry Go down


Liam A. Rivai
Liam A. Rivai

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 178 cm.
C. szczególne : Wiecznie uśmiechnięty pyś.
Galeony : 534
  Liczba postów : 782
https://www.czarodzieje.org/t15707-liam-a-rivai#423856
https://www.czarodzieje.org/t15717-liam#423907
https://www.czarodzieje.org/t15708-liam-a-rivai#423857
Pokój Świateł Prawdy - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Pokój Świateł Prawdy - Page 4 Empty


PisaniePokój Świateł Prawdy - Page 4 Empty Re: Pokój Świateł Prawdy  Pokój Świateł Prawdy - Page 4 EmptyWto Mar 13 2018, 01:38;

Od kiedy Liam zaczął utożsamiać się z Krukonami?
Napiętrzające się z każdym kolejnym dniem materiały do przerobienia, a także cotygodniowe listy od spragnionych informacji rodziców były dla chłopaka dostatecznym motywatorem, by wziąć się w garść i przysiąść nad książkami, byleby nie zacząć się uczyć na miesiąc przed samymi owutemami. Co prawda obierał złą duchową taktykę, bo o ile bardzo zależało mu na zadowoleniu rodziców, o tyle uczenie się nie dla siebie, a dla nich, raczej źle wróżyło jego przyszłości. Ale. Co on mógł jeszcze wiedzieć w tym wieku?
Niemniej motywacja osiągnęła poziom przekraczający normę: Rivaiowi zaczynało przeszkadzać codzienne otoczenie. W sypialni co chwila rozpraszał go dziobiący krawędzie kartek kruk, w dormitorium było zbyt wielu roześmianych pierwszoklasistów, którzy dopiero co wkraczali w świat magii i najpewniej nie mieli takiej ilości nauki, co uczeń ostatniej klasy, a w Wielkiej Sali… tam to już w ogóle nie zamierzał się pchać z książkami, wiedząc, że było chwilę przed kolacją: do pomieszczenia zaczynali powoli zbierać się wychowankowie Hogwartu, a więc żadnej ciszy by tam nie zaznał.
Zaszedł więc do jednej z sal, o której pewnego razu usłyszał od starszych roczników, choć niestety żaden ze studentów nie był skory do szczegółowych objaśnień na temat zasad, jakimi kierowało się to pomieszczenie. Wychylając nieśmiało łeb do środka, z uśmiechem przyznał, że miejsce było wręcz idealne. Ciche, spokojne… puste. Doskonałe, by przysiąść na kilka chwil z książkami i powtórzyć sobie, co ważniejsze zagadnienia, nim nie uzna, że wybiła godzina kolacji.
Klapnął na kanapę i pozwalając sobie na zdjęcie butów, usiadł na niej po turecku, tuż obok kładąc torbę z najróżniejszymi podręcznikami. Wyjął pierwszy, do numerologii; drugi, do zaklęć oraz trzeci… i na trzecim się zatrzymał, wlepiając nieco przymrużone spojrzenie w okładkę. Transmutacja. Nie miał bladego pojęcia na jakich zasadach działały połączenia w jego mózgu, ale zmusiły go do skojarzenia sobie tego przedmiotu z wizytą u @Mefistofeles E. A. Nox. Zmrużył nieznacznie oczy, zerkając z ukosa na pozostawioną na stoliku różdżkę.
Powinien powtórzyć sobie animagię…
… ale wspomnienie animagii kierowało go prostą drogą do humanum, a humanum do zwierząt duchowych, a zwierzęta duchowe… psiamać, przecież potrafił wyczarować tego patronusa!
Westchnął cierpiętniczo pod nosem i postanowił sam sobie udowodnić, że zakłócenia magii były niczym w obliczu jego umiejętności! Chwycił więc bukowe, zdobione drewno i skupiwszy się najbardziej jak umiał, machnął nadgarstkiem, wypowiadając formułę…
- Na Merlina, czy ciebie trzeba specjalnie zapraszać..? – jęknął cicho pod nosem, z rezygnacją przesuwając dłonią po twarzy. Jego duchowe zwierzę było wyjątkowo kapryśne… aż bał się pomyśleć, co by się stało, gdyby faktycznie przyszło mu w tej sekundzie zmierzyć się z prawdziwym dementorem. Pokręcił głową. Nie. Nie myśl o dementorach, Liam. Ani o porażkach… masz się przecież skupić na czymś szczęśliwym. Zamknął więc oczy, próbując skupić się jak najbardziej tylko potrafił… wakacje… wakacje z rodzicami w Japonii… ten jeden wieczór, gdy wszyscy trzej mieli czas, by usiąść i spędzić ze sobą czas…
- Expecto Patronum! – z krańca różdżki nareszcie wyskoczyło srebrzyste światło, które wirując po pomieszczeniu, uformowało się w kształt puchatego zwierzęcia. Nieco krępa budowa ciała nie przeszkadzała małej pandzie czerwonej, by z energią poskakać po pomieszczeniu, malując na ustach swojego właściciela najszczęśliwszy uśmiech, jaki z siebie wykrzesał na przestrzeni kilku ostatnich niesamowicie wycieńczających dni. Udało się! Nie potrafił nie powstrzymać śmiechu, widząc, że wciąż potrafił przywołać to pocieszne zwierzątko, które teraz w biegu niezdarnie wywinęło małego fikołka.
Zajęty obserwacją swojego patronusa, przestał zwracać uwagę na cokolwiek innego, pozwalając sobie cieszyć się z tą przyjemną chwilą.

Kostki: 3, 2
Powrót do góry Go down


Mefistofeles E. A. Nox
Mefistofeles E. A. Nox

Absolwent Slytherinu
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 185
C. szczególne : Tatuaże; kolczyki; wilkołacze blizny; bardzo umięśniony; skórzana obroża ze złotym kółkiem; od 14.02.2022 pierścionek zaręczynowy!
Dodatkowo : Wilkołak, Legilimencja
Galeony : 4495
  Liczba postów : 4498
https://www.czarodzieje.org/t15136-mefistofeles-e-a-nox#403342
https://www.czarodzieje.org/t15139-kind#403356
https://www.czarodzieje.org/t15134-mefistofeles-e-a-nox
https://www.czarodzieje.org/t18387-mefistofeles-e-a-nox-dziennik
Pokój Świateł Prawdy - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Pokój Świateł Prawdy - Page 4 Empty


PisaniePokój Świateł Prawdy - Page 4 Empty Re: Pokój Świateł Prawdy  Pokój Świateł Prawdy - Page 4 EmptyWto Mar 13 2018, 02:44;

Cóż, naukę czasem trzeba było trochę sobie urozmaicić. Mefisto nie należał do osób wybitnie ambitnych - a przynajmniej tak zdawał się wypadać na tle innych Ślizgonów. Fakt faktem na niektórych przedmiotach mu zależało i to im poświęcał najwięcej uwagi; a umysł miał na tyle bystry, że wystarczyło trochę chęci i motywacji, by otrzymał zadowalające rezultaty. Miewał jednak swoje kąciki, w których myślało mu się najlepiej. Najbardziej abstrakcyjne projekty tatuaży powstawały, oczywiście, na lekcjach - a jednak jedynie tych, które spędzał w rzędzie ławek przy oknie. Najlepiej prace pisało się na samym krańcu ślizgońskiego stołu w Wielkiej Sali, chociażby uginał się pod ciężarem potraw. Najwięcej zagadnień wchodziło do głowy w kącie Pokoju Wspólnego, na ukochanym fotelu, który teraz...
Był zalany. Mefistofeles miał własne mieszkanie, które pokochał z całego serca, a jednak niekiedy był zbyt zmęczony na kursowanie pomiędzy Hogwartem a Hogsmeade. Lądował wtedy w o tyle niewygodnym położeniu, że nie miał możliwości na przycupnięcie w dobrze znanym kąciku, gdzie wszyscy wiedzieli, że nie życzy sobie towarzystwa. Zamiast tego mógł pałętać się po jakichś pokojach rozrywek w dormitorium niegdyś należącym do Salemczyków. Chyba nie trzeba dodawać, że ani myślał tego robić? Znał jedno miejsce, które ludzie zwykle omijali szerokim łukiem; pamiętał doskonale salę, w której sam stracił nad sobą panowanie. I choć pamiętał upokorzenie i ból, towarzyszące mu podczas spotkania z panną Travers, to równie mocno zachowało się w jego głowie wspomnienie przyjemnej ciszy i łagodnie pobłyskującego światła. To niebieski uspokajał, czy zielony? Bo Mefistofelesowi wydawało się, że błękit lamp tego pomieszczenia pomagał mu zebrać myśli... I co z tego, że zaczął stopniowo dochodzić do magicznych właściwości sali? Wystarczyło kilka plotek i odrobina zamiłowania do teorii spiskowych, aby uwierzył w niebezpieczny aspekt tak kojącego miejsca. Gotów był zaryzykować, byle tylko uciec od ludzi i jednocześnie nie czuć się odosobnionym. Co z tego, że zamykał się w pustym pomieszczeniu? Dalej był w zamku pełnym ludzi!
Tego wieczora wyjątkowo nie miał ochoty na żadne towarzystwo. Podczas obiadu otrzymał tajemniczą przesyłkę, ale do wykonania zawartych w niej poleceń potrzebował odrobiny prywatności; bawił się dziwnym szkiełkiem, przemierzając korytarze. Ostatecznie przesunął ostrzem po linii życia, wbijając ostrze tak mocno, że zraniło go i z drugiej strony - na palcach prawej dłoni. Choć początkowo wydawało mu się, że nie dzieje się nic szczególnego, to szybko dotarło do niego podejrzane mrowienie w zranionych miejscach. Pospiesznie zaaranżował jeszcze kilka zacięć, uważnie dobierając miejsca na lewym nadgarstku i... I zatrzymał się przed skrzydłem szpitalnym. Wsunął szkiełko do kieszeni i wparował do środka, po raz pierwszy od swojego rozpoczęcia spaceru, faktycznie podwijając rękaw szaty. Nie czekał wcale na Blanc, zajętą innym pacjentem; przemył pospiesznie rany i wyszedł z rolką bandażu, zanim zdążyła zapytać go o cel wizyty. Nie zdążył nawet zawinąć w pełni ranek, gdy ból wzmógł się i poraził mu całe dłonie, od opuszków palców po zgięcia nadgarstków. I nie ustępował...
Plan przesiedzenia w pustej sali poniekąd narodził się w głowie Noxa dlatego, że nie miał ochoty na tłumaczenie komukolwiek, dlaczego nie jest w stanie wziąć nic w ręce. Liczył na to, że poprzegląda książkę o nauce tańca (znalazł takie cudo w bibliotece i postanowił je przygarnąć, aby może zajrzeć do niego wraz z Margo), że może zajrzy do notatek traktujących o czarnomagicznych zaklęciach, a potem zawinie się do mieszkania i tyle. Ból paraliżujący dłonie zapewnił go w przekonaniu, że nie napisze pracy domowej na Zielarstwo, choćby starał się jak mało kto. Myślami znajdował się jeszcze przy tajemniczym adresacie przesyłki, gdy delikatnie naciskał klamkę i wchodził do niewielkiego pomieszczenia. Zaraz jednak zamarł w bezruchu, spoglądając na postać okupującą wolną przestrzeń i, co ciekawsze, bawiącą się ze srebrzystą pandą.
- Co się stało z bazyliszkiem? - Zagadnął Liama, wsuwając dłonie do kieszeni i ignorując fakt, że nawet tak banalna czynność przysporzyła mu nowej dawki bólu. Powoli na jego twarzy zaczął narastać uśmiech, jak gdyby niekomfortowa sytuacja szalenie go cieszyła. Trochę nawet tak było, bo nie tylko spotkał przyjaciela, ale przy okazji na własnej skórze testował efekty nieznanej mu klątwy!
Powrót do góry Go down


Liam A. Rivai
Liam A. Rivai

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 178 cm.
C. szczególne : Wiecznie uśmiechnięty pyś.
Galeony : 534
  Liczba postów : 782
https://www.czarodzieje.org/t15707-liam-a-rivai#423856
https://www.czarodzieje.org/t15717-liam#423907
https://www.czarodzieje.org/t15708-liam-a-rivai#423857
Pokój Świateł Prawdy - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Pokój Świateł Prawdy - Page 4 Empty


PisaniePokój Świateł Prawdy - Page 4 Empty Re: Pokój Świateł Prawdy  Pokój Świateł Prawdy - Page 4 EmptyWto Mar 13 2018, 03:19;

Był tak pochłonięty obserwowaniem uroczych wywrotek i niezdarnych susów własnego patronusa, że nie zwrócił uwagi na otwierające się do pokoju drzwi. Nic więc dziwnego, że dźwięk słów Mefistofelesa wzdrygnął ciałem szatyna, niemal od razu rozpływając wesołą pandę w nicość. Sam Liam zląkł się  na tyle, że wypuścił różdżkę z rąk, choć trzeba mu tutaj przyznać, że nie pozwolił jej upaść na ziemię, gdy w ostatniej chwili złapał za drewniany uchwyt i znów przyciągnął do siebie.
- Mefi… - powiedział na wydechu, opierając się jakby z ulgą o oparcie kanapy. – Przestraszyłeś mnie. Zupełnie nie słyszałem, że wchodzisz! - przeczesał sobie włosy walcami, próbując uspokoić nieco przyspieszony rytm serca. Zachichotał zaraz pod nosem na własną reakcję, usadawiając się nieco wygodniej na siedzisku. Oficjalnie powitał go wesołym uśmiechem, machając do niego ręką, w zaproszeniu do podejścia bliżej. - Podejrzewałem, że wszyscy o tej porze zaczną zbierać się w Wielkiej Sali na kolację. Zamiast na jedzenie dopadł cię apetyt na czarodziejską literaturę? – zagadnął, sugestywnie zerkając na półki obładowane magicznymi księgami i zwojami, najpewniej owianymi dobrą sławą wśród ichniejszych krytyków i recenzentów. – Dosiądziesz się?
Ale co się stało z bazyliszkiem, Liam?
Nim na dobre roztrajkotał się na temat ksiąg, jedzenia czy własnego zlęknięcia, musiał w końcu wrócić myślami do patronusa, który nie dość, że wyglądałby przy świetlistym wilkołaku Mefistofelesa, jak zgarnięty z dziecięcego łóżeczka pluszak, to jeszcze nijak nie przypominał bestii, na którą tak zarzekał się przy ich ostatnim spotkaniu.
Został zmuszony przybrać przyjemniejszą formę, by nikt ani myślał odwracać wzrok od jego postaci. – wymyślił na szybko, uśmiechając się nieco krzywo. Słabe wyjaśnienie, nawet jak dla niego. Nie zdążył jednak pobawić się w krętacza długo, bo zaraz zalała go fala ekscytacji. – Ale udało mi się! Nawet nie wiesz jaki byłem wściekły na siebie, że nie potrafiłem go wtedy wyczarować… i to w ciągu tylu prób! – poskarżył się, zwyczajowo dla swojej osoby, wypuszczając spomiędzy warg więcej słów, niż powinien.  Nim jednak zdążył pociągnąć temat dalej, uznał, że dobrze będzie zainteresować się samym Mefistofelesem. Nie widział go w końcu kilka dni. – Jak się czujesz?
Powrót do góry Go down


Mefistofeles E. A. Nox
Mefistofeles E. A. Nox

Absolwent Slytherinu
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 185
C. szczególne : Tatuaże; kolczyki; wilkołacze blizny; bardzo umięśniony; skórzana obroża ze złotym kółkiem; od 14.02.2022 pierścionek zaręczynowy!
Dodatkowo : Wilkołak, Legilimencja
Galeony : 4495
  Liczba postów : 4498
https://www.czarodzieje.org/t15136-mefistofeles-e-a-nox#403342
https://www.czarodzieje.org/t15139-kind#403356
https://www.czarodzieje.org/t15134-mefistofeles-e-a-nox
https://www.czarodzieje.org/t18387-mefistofeles-e-a-nox-dziennik
Pokój Świateł Prawdy - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Pokój Świateł Prawdy - Page 4 Empty


PisaniePokój Świateł Prawdy - Page 4 Empty Re: Pokój Świateł Prawdy  Pokój Świateł Prawdy - Page 4 EmptyWto Mar 13 2018, 08:41;

Nie planował żadnego straszenia, tak więc zaskoczenie Liama skwitował solidną dawką rozbawienia; zaśmiał się nawet, ani odrobinę niespeszony zachowaniem swoim czy Puchona. Miał wrażenie, że spędzał z nim tyle czasu, że jego reputacja boleśnie ucierpiała... I niby go to nie obchodziło (bo na tym właśnie to wszystko polegało), ale aż przyjemnie było choćby na chwilę wrócić do budzenia postrachu. Tak krótkoterminowo, oczywiście, bo nie zamierzał robić z siódmoklasisty jakiejś ofiary.
- Ha, to skomplikowane. - Potarł policzkiem o ramię, nie pozwalając sobie na wyjęcie dłoni z kieszeni. Nawet przyzwyczaił się do bólu i teraz jakby zapominał o tym, by nie poruszać odrętwiałymi kończynami. Głupio gwałtowny ruch wymusił na nim idiotyczną reakcję - ciche sapnięcie po mistrzowsku zostało przemienione w kaszlnięcie. - Nie wiem, nie mam nastroju na kolację - wyjaśnił w końcu, nie walcząc już z dokładniejszymi wyjaśnieniami. W takim stanie i tak niewiele by zjadł. Usilnie powstrzymywał się od rozważania kto sprezentował mu tak dziwnie spersonalizowany prezent; coś czuł, że wymyślenie tego nie będzie zbyt proste. Próbował też wmówić sobie, że urok rzucony na szkiełko i przeniesiony na dłonie, z czasem sam wygaśnie. Jeszcze tylko tego brakowało, żeby mieszać do tego Blanc...
- Chciałem powiedzieć, że „to ma sens”, ale skłamałbym. - Zaproszenie wyartykułowane przez ucznia Hufflepuffu zachęciło Mefisto nie tylko do zbliżenia się, ale i zajęcia miejsca obok niego, na kanapie. - Widzisz, ktoś musiał cię w końcu zmotywować do nauki... - Miał wrażenie, że bandaż przesiąkł w jednym miejscu; tak, z pewnością wyczuwał lepką krew na palcach. Zawiesił spojrzenie na lampie, której światło przybrało błękitną barwę. To było niesamowite, jak teraz cały nastrój w pomieszczeniu się zmieniał - dotknięty nie tylko zmianą kolorystyki, ale i magią.
- Psychicznie, czy fizycznie? - Zainteresował się, ale nie dał Liamowi szans na podanie mu odpowiedzi. Coś jakby zabroniło Noxowi milknięcia. - Bo pod względem psychicznym to jak zawsze ciężko stwierdzić, szału nie ma, bywało lepiej. Nie, tak prawdę mówiąc, to dość beznadziejnie. Za to fizycznie... - poruszył na próbę lewą dłonią, dziękując w duchu za tak obszerne kieszenie. Bolało. - Fizycznie jest w porządku. Nawet bardzo. Tak wiesz, aż do bólu... - Zacisnął mocno szczękę, nie chcąc wszystkiego Puchonowi zdradzać. Jednocześnie musiał przyznać, że do momentu wypowiedzenia tych słów na głos, nie znał odpowiedzi; teraz również, w pełnej świadomości, miałby problem z pociągnięciem tematu.
A jednak błękitne światło, załamywane przez połyski ognia płonącego w kominku, nie znało litości.
- Znasz to uczucie, kiedy masz dość ludzi, ale czujesz się samotny?
Powrót do góry Go down


Liam A. Rivai
Liam A. Rivai

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 178 cm.
C. szczególne : Wiecznie uśmiechnięty pyś.
Galeony : 534
  Liczba postów : 782
https://www.czarodzieje.org/t15707-liam-a-rivai#423856
https://www.czarodzieje.org/t15717-liam#423907
https://www.czarodzieje.org/t15708-liam-a-rivai#423857
Pokój Świateł Prawdy - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Pokój Świateł Prawdy - Page 4 Empty


PisaniePokój Świateł Prawdy - Page 4 Empty Re: Pokój Świateł Prawdy  Pokój Świateł Prawdy - Page 4 EmptySro Mar 14 2018, 02:50;

Spojrzał na niego z większą uwagą, nieznacznie przekrzywiając łeb. Rozumiał doskonale, że bywały tak upiorne momenty w życiu, jak nagła niechęć do spożywania posiłków; sam niekoniecznie palił się na dzisiejszą kolację, woląc wykorzystać ten czas na małą powtórką przed następnymi zajęciami, choć z jakiegoś powodu trochę go ta odpowiedź zaalarmowała. Być może dlatego, że Mefistofeles nie powiedział żadnej przyczyny ewentualnego złego nastroju? Każdy by się zmartwił.
Postanowił nie drążyć. Mężczyzna dalej się do niego uśmiechał i nie wyglądał znowu tak źle… jakkolwiek dziwnej postawy by nie reprezentował. Zawsze paradował z tak uparcie wciśniętymi w kieszenie rękoma?
- Wstydziłbyś się. Skrzaty tak się napracowały, a ty niczego nie zjesz? – zacmokał z dezaprobatą głową, raczej wiedząc, że niewielką różnicę zrobiłaby obecność Ślizgona przy stole, jeśli rozpatrywać tutaj pozostawione po uczcie resztki. – Rezygnujesz dziś całkowicie z jedzenia? Ja w sumie planowałem posiedzieć tu jeszcze chwilę, a później mimo wszystko zejść na kolację. Chyba nie chcesz zostawać sam? Och.. a w sumie z jakiego powodu tutaj przyszedłeś? – zagadnął wesoło, płynnie i najwyraźniej zupełnie nieświadomie wypuszczając z ust trochę więcej słów, niż było to potrzebne. Posłusznie przesunął się na kanapie, robiąc Mefistofelesowi miejsce, przy okazji samemu nie zmieniając pozycji: dalej siedział po turecku, no, może teraz odrobinkę bardziej skręcając się w kierunku rozmówcy. Szybko jednak łeb zwrócił się w kierunku lampy. Zrobił duże oczy na nagłą zmianę atmosfery, choć niedługo zajęło mu ponowne uśmiechnięcie się.
- Wow… nie wiedziałem, że światło się tutaj zmienia! – odparł pogodnie, będąc zupełnie nieświadomym paskudnych skutków ubocznych pomieszczenia. – Myślisz, że będą również inne kolory?
A później wesołość zaczęła stopniowo uciekać mu z twarzy.
Zmrużył nieznacznie oczy, raczej nie spodziewając się podobnej odpowiedzi – szczególnie od kogoś, kto wyglądał i zachowywał się jak Mefistofeles. Coś go gryzło? Musiało… przecież inaczej nie kierowałby do niego takich komentarzy.
- Hej, na pewno wszystko gra? – zapytał ostrożniej, przywdziewając łagodniejszy ton głosu. Ślizgon mógł zauważyć, jak Liam nieco się do niego przysuwa, poświęcając mu więcej ze swojej uwagi. – Coś się stało? Mówisz w taki sposób, że zaczynam się martwić… - wpatrywał się w niego cierpliwie, z całych sił starając nie wyglądać się jak ktoś, kto się narzuca.
„Znasz to uczucie, kiedy masz dość ludzi, ale czujesz się samotny?”
- Niestety nie. Zawsze czuję się pewniej, gdy mam obok siebie drugą osobę; niezależnie jak zły miałbym humor. – zamrugał zaskoczony, już samemu nie wiedząc, czy bardziej martwiła go postawa kolegi czy też własna, nadprogramowa szczerość, którą teraz wyrzucił z siebie tak gładko. – Czujesz się w ten sposób? Ktoś zrobił ci coś złego…? – musiał wyglądać dość nieprzemyślanie z wysnuciem podobnego wniosku, który przy postawie Ślizgona raczej byłby sformułowany odwrotnie: to Nox zrobił komuś coś złego. Ale… szatyn raczej nie miał podobnej opinii na temat studenta, toteż po prostu szczerze się zatroskał.
Powrót do góry Go down


Mefistofeles E. A. Nox
Mefistofeles E. A. Nox

Absolwent Slytherinu
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 185
C. szczególne : Tatuaże; kolczyki; wilkołacze blizny; bardzo umięśniony; skórzana obroża ze złotym kółkiem; od 14.02.2022 pierścionek zaręczynowy!
Dodatkowo : Wilkołak, Legilimencja
Galeony : 4495
  Liczba postów : 4498
https://www.czarodzieje.org/t15136-mefistofeles-e-a-nox#403342
https://www.czarodzieje.org/t15139-kind#403356
https://www.czarodzieje.org/t15134-mefistofeles-e-a-nox
https://www.czarodzieje.org/t18387-mefistofeles-e-a-nox-dziennik
Pokój Świateł Prawdy - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Pokój Świateł Prawdy - Page 4 Empty


PisaniePokój Świateł Prawdy - Page 4 Empty Re: Pokój Świateł Prawdy  Pokój Świateł Prawdy - Page 4 EmptySro Mar 14 2018, 08:23;

Nie zamierzał robić z siebie ofiary losu, ani wchodzić w szczegóły. Nie widział sensu w dokładnym tłumaczeniu swojego mało towarzyskiego nastroju - szczególnie teraz, gdy wbrew temu siedział obok Liama. Głównym powodem ominięcia posiłku mogły być rany paraliżujące dłonie, ale liczyła się także geneza ich powstania... Mefisto dalej przed oczami miał treść tajemniczego listu, która zdawała się nie tworzyć żadnej konkretnej całości. Ot, zlepek słów, który przeanalizował tak szybko, jak tylko mógł; potrzebował ostrza, aby pozbyć się odrobiny napięcia. Podsunięcie mu w dłonie szkiełka - jakiegokolwiek, poważnie - musiało skończyć się właśnie w ten sposób.
- Potworny brak wdzięczności, co? - Skrzywił się, dość teatralnie. Opinię odnośnie skrzatów domowych miał, ale raczej się nią nie przechwalał; wiedział z lekcji Historii Magii, że stworzenia te niegdyś traktowano jeszcze gorzej, a Hogwart należał pod tym względem do instytucji bardziej liberalnych. Wystarczyło pójść do kuchni szkolnej, by zobaczyć jak usłużne i szczęśliwe były skrzaty (choć czy nie musiały tak właśnie wyglądać?). O wiele mniej podobała się Mefistofelesowi wizja niewolników, surowo traktowanych przez czystokrwistych paniczów. Zagapił się na Liama o sekundę dłużej, niż planował.
Właściwie... co on o nim wiedział?...
- Nie martw się, skarbie. Jestem umówiony na kolację, ale mam jeszcze trochę czasu i chciałem tu posiedzieć, bo to jedna z najspokojniejszych sal... - Skończył cichym pomrukiem, odrobinę niezadowolonym, bo nie zależało mu na odpowiedziach tak dokładnych i dosadnych. Teraz tylko pozostawało zastanawiać się, czy Rivai podchwyci temat kolacji. I czy do tego czasu Ślizgon odzyska czucie w dłoniach, nieograniczające się jedynie do bólu. Wszystko wskazywało na to, że nie miał nastroju na przebywanie wśród gwarnych uczniów - taka też była prawda, bowiem cierpliwość Mefisto pod tym względem miała niski poziom.
- Ostatnio jak tu byłem, to światła zmieniały się tylko na niebiesko - wyjaśnił, przecząc marzeniom dotyczącym tęczowym pobłyskom przechodzącym przez całe pomieszczenie.
Och, zdecydowanie coś go gryzło - aż żałował, że ból kompletnie mu nie przeszkadza, zatem chwytanie języka pomiędzy zęby nie przynosiło upragnionego milczenia. Czekał, aż zacznie żałować przyjścia do sali, która notorycznie doprowadzała go na skraj załamania nerwowego. Co on miał z tym wyżalaniem się siódmoklasistom?
- Jeszcze nie wiem. - Co miało grać? Zdradził prawdę o szwankującej psychice i przyjemnych aspektach fizycznych; choć im dłużej się zastanawiał, tym bardziej upewniał się w przekonaniu, że pieprzy głupoty. Nox nie lubił zastanawiać się nad tym, jak się czuje - zwykle było beznadziejnie, albo nakręcał się i robiłz igły widły. Tak czy inaczej, wszystko kończyło się mało przyjemnie. W końcu wyjął dłonie z kieszeni, próbując zapanować nad ich drżeniem; poprawił trochę bandaż zsuwający się z jednego z palców. Czerwień zabarwiła opatrunki, choć chłopakowi wydawało się, że wszystko już w porządku.
- To chyba dobrze - stwierdził, dostrzegając tajemnicze zniknięcie jednego plastra. Nie przejął się, a delikatnie krwawiącą rankę bez zastanowienia umieścił w ustach. Metaliczny posmak pobudził wspomnienia i dostarczył odrobinę spokoju - chociaż, cholera, ręka bolała nawet w zerknięciu z miękką fakturą warg. - Albo niesamodzielnie - dodał mało wyraźnie. W temacie swoich poharatanych dłoni, rzucił Liamowi spojrzenie o jasnym przekazie nie pytaj, czując, że błękitna lampa nie pozwoli mu na kłamstwa.
- Mhm. Nic konkretnego, młody. Tak po prostu parę rzeczy mi się chyba skumulowało i... - urwał, a przez jego twarz przemknął wyraz szczerej frustracji. Nie chciał tego mówić. - Mam wrażenie, że próbuję zrekompensować sobie brak rodziny poprzez poświęcanie większej uwagi znajomym, ale na Merlina - relacje międzyludzkie zdecydowanie nie są czymś, na czym się znam. - Och, subtelnie. Z jednym przyjacielem się bił, z inną rzucał czarnomagiczne klątwy, pokończyły mu się nawet relacje pod hasłem „niezobowiązujące numerki”, a potem dowiedział się, że nawet ktoś o sercu tak dobrym jak Liam, nie jest w stanie spojrzeć na niego w ten bardziej clichè romantyczny sposób. Nie, żeby mu to jakoś bardzo przeszkadzało - chodziło o sam fakt. O zasadę. O świadomość, że mógłby być kochany również przez kogoś, kto nie miał tego samego nazwiska.
- Nieważne - wyrzucił z siebie z ulgą, bo światło odzyskało naturalną barwę. Słodka Morgano, to chyba nie były żarty z tą aurą prawdomówności...
Powrót do góry Go down


Liam A. Rivai
Liam A. Rivai

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 178 cm.
C. szczególne : Wiecznie uśmiechnięty pyś.
Galeony : 534
  Liczba postów : 782
https://www.czarodzieje.org/t15707-liam-a-rivai#423856
https://www.czarodzieje.org/t15717-liam#423907
https://www.czarodzieje.org/t15708-liam-a-rivai#423857
Pokój Świateł Prawdy - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Pokój Świateł Prawdy - Page 4 Empty


PisaniePokój Świateł Prawdy - Page 4 Empty Re: Pokój Świateł Prawdy  Pokój Świateł Prawdy - Page 4 EmptySro Mar 14 2018, 12:27;

Pokręcił z dezaprobatą głową.
- Potworny. Ktoś musi cię wychować, mój panie. – udał głos arystokracji lub w przełożeniu na jego realia: zawiedzionego, czystokrwistego czarodzieja z wysokiego rodu, któremu przypadło w wątpliwym zaszczycie udzielenie reprymendy za brak kultury Noxa. Cóż, nie było wielkim zaskoczeniem, że Liam nie wypadał w tej roli zbyt wiarygodnie, ale wyraźnie starał się ciągnąć żart dalej, mimo lekkiego, wesołego uśmieszku, który wplątywał mu się w słowa. – Lekcja kultury: jutro, punkt szósta w tym samym pokoju. Przerobimy „proszę” i „dziękuję”. – zarządził i teatralnie, niemal wyniośle poprawił sobie kołnierzyk przy szyi. – Tylko ubierz się dostojnie.
A później wykazał uprzejmie zainteresowanie.
- Umówiony? – zagadnął z ciekawością, aż przysuwając się bliżej, jakby oczekiwał, że Mefistofeles zaraz rozwinie kwestię i zdradzi mu jakiś sekret. – Umówiony nie brzmi jak Zejdę na dół i zjem ze wszystkimi przy jednym stole. – Liam musiał być ulubieńcem wszystkich nastoletnich dziewcząt ze swojego domu. Wprawiony w wysłuchiwaniu ich ochów i achów do przystojnych profesorów i uczniów z wyższych roczników, pewnie nie raz musiał przetrawić wszelkie intryganckie rozmówki o zapowiadających się randkach i związkach. Co prawda teraz nie przypominał typowej plotkary, ale jego zainteresowanie i nastawienie wciąż wypadało zabawnie. Zachęcił go wzrokiem do powiedzenia czegoś więcej, choć trudno powiedzieć, żeby się narzucał, wciąż za priorytet biorąc sobie uprzejmość. Jeśli Nox nie chciałby mu się ze wszystkiego wyspowiadać – w porządku.
- Huh, rozumiem. – pokiwał głową, rozglądając się jeszcze raz po niebieskim pomieszczeniu. – Choć szczerze mówiąc, bardziej podobało mi się żółte światło. – zażartował po raz ostatni, nim nie przybrał poważniejszego tonu. Jak mógłby rzucać dowcipami na lewo i prawo, gdy Mefistofelesa coś ewidentnie gryzło?
Zignorował jego uwagę o niesamodzielności. Może miał rację, może nie… Liam zdecydowanie miał tę kwestię gdzieś w obliczu poharatanej dłoni wychowanka Slytherinu, która właśnie ukazała mu się przed oczami. Wyprostował się i rozplątawszy nogi z siadu, przeniósł się na kolana, pochylając się niemal tuż nad ręką Mefisto. Chciał ostrożnie ująć ją we własne dłonie, by móc się lepiej przyjrzeć – wyglądał na szczerze zmartwionego. Twoje „nie pytaj” Mefi, było tak okropnie nieznaczące w obliczu puchońskiej mentalności...
- To nie wygląda najlepiej. – rzucił, orientując się, że jego wiedza z lecznictwa zamykała się właśnie do takich ogólnych, nic nie wnoszących haseł. – Co sobie zrobiłeś? Zaciąłeś się czymś? Blanc to widziała? – zalał go falą pytań, wpatrując się w prześwitującą przez bandaż krew. Zaraz odsunął się od Mefisto, gotów, by wyskoczyć z kanapy i siłą zatargać go do pielęgniarki – Chodź, może przejdziemy się do skrzydła szpitalnego? Żaden ze mnie uzdrowiciel, ale wiem tyle, że jeśli nie przestaje krwawić, to chyba niedobrze… - odparł wyraźnie zmartwiony, by zaraz przełamać to delikatnym uśmiechem, odnośnie ponurego podsumowania Mefistofelesa. Liam nie wiedział, że to światło wymusza na mężczyźnie tak beznadziejną szczerość, toteż uznał, że Nox faktycznie musi czuć się spowity czymś ciężkim dla niego, skoro zdecydował się na zwierzenia. Szkot raczej nie kojarzył mu się z kimś specjalnie wylewnym. – Hej… ujmujesz sobie zbyt wiele… znasz się na nich na tyle, żebym zdążył cię polubić.
Powrót do góry Go down


Mefistofeles E. A. Nox
Mefistofeles E. A. Nox

Absolwent Slytherinu
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 185
C. szczególne : Tatuaże; kolczyki; wilkołacze blizny; bardzo umięśniony; skórzana obroża ze złotym kółkiem; od 14.02.2022 pierścionek zaręczynowy!
Dodatkowo : Wilkołak, Legilimencja
Galeony : 4495
  Liczba postów : 4498
https://www.czarodzieje.org/t15136-mefistofeles-e-a-nox#403342
https://www.czarodzieje.org/t15139-kind#403356
https://www.czarodzieje.org/t15134-mefistofeles-e-a-nox
https://www.czarodzieje.org/t18387-mefistofeles-e-a-nox-dziennik
Pokój Świateł Prawdy - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Pokój Świateł Prawdy - Page 4 Empty


PisaniePokój Świateł Prawdy - Page 4 Empty Re: Pokój Świateł Prawdy  Pokój Świateł Prawdy - Page 4 EmptySob Mar 17 2018, 12:49;

Mefisto uśmiechnął się z odrobiną niedowierzania, obserwując scenkę teatralną wystawianą przez Liama. Niezbyt wiarygodna, ale głównie dzięki temu zabawna. Poprawił mu kołnierzyk, który przez to całe ruszanie nieco się wygiął.
- Jeszcze byś się zdziwił... - Och, potrafił wyglądać dostojnie. Pewne ograniczenia miał, oczywiście, bo tatuaże stanowiły drobną przeszkodę. Mimo wszystko jeśli się postarał... bardzo rzadko... niemal nigdy... Ale była taka możliwość, dobra? Po prostu brakowało okazji, które zmusiłyby Ślizgona do zmiany swoich normalnych ubrań na bardziej eleganckie. Chyba najważniejszy był fakt, że należał do osób zadbanych, nawet jeśli czasem wpadał do Wielkiej Sali z liśćmi we włosach i zaschniętą ziemią pod paznokciami; pełnie robiły swoje.
- Umówiony, na zasadzie Zejdę na dół i wyjdę z Hogwartu, żeby dotrzeć do restauracji. - Poruszył lekko karkiem, oczekując przyjemnego przeskoczenia kręgów. Ciche trzaski przyniosły ukojenie. Mefistofelesa fascynowało to, jak dobrym słuchaczem okazywał się być naczelny gaduła Szkoły Magii i Czarodziejstwa; sam mimo wszystko siebie uważał za tego milczącego obserwatora, mniej skorego do dłuższych pogawędek. Liam budził zaufanie, chociaż gdzieś z tyłu głowy Noxa dalej paliła się czerwona lampka. Szczerze wierzył, że Puchon jest osobą kompletnie pozbawioną złych zamiarów, a jednak niekiedy musiały pojawić się między nimi odmienne opinie. Jak chociażby to, ile z tych wszystkich rozmów słyszeli przyjaciele siódmoklasisty. Znacznie większy problem stanowił fakt, że błękitne światło rozjaśniające pomieszczenie nie tylko zakazywało kłamstw, ale i wyduszało prawdę spomiędzy zaciśniętych szczęk. - To nie randka, niestety. Spotykam się z prawnikiem - na tym chciał zakończyć, ale doszedł do wniosku, że niezbyt dobrze przedstawia to istotę sytuacji. Jeszcze sobie Rivai pomyśli, że Mefisto jakoś nabroił, albo miał problemy... - ...bo staram się o zgodę na odwiedziny mojego taty.
Nie oskarżał chłopaka o brak samodzielności, a jedynie wytykał inny aspekt takiego poglądu; w gruncie rzeczy, również nie zamierzał się w to do końca zagłębiać. Pozostawało mu chyba tylko zazdrościć, że Liamowi zawsze pomagało towarzystwo drugiego człowieka. Wydawało się to niesamowicie orzeźwiające, szczególnie w obliczu Mefistofelesowego rozdarcia pomiędzy wyżalaniem się, a zanoszeniem problemów do grobu. Cała egzystencja Ślizgona zdawała się opierać na niedomówieniach i narastającej frustracji, na głupich postanowieniach i wewnętrznej walce. I po co, skoro potem i tak lądowal w sali świateł prawdy, z drżącymi dłońmi pozbawionymi pełnej kontroli, wygadując bzdury za bzdurami? Miał wprawę w znoszeniu bólu, toteż nie zareagował na jego nową dawkę, przyniesioną przez podtrzymującą jego dłoń rękę Puchona. Był delikatny, oczywiście, szalenie ostrożny i rozczulający, ale klątwa tajemniczego szkiełka wcale nie potrzebowała wiele.
- Pociąłem się szkłem - dla tak słodko niewinnych uszu musiało to brzmieć jak kompletny wypadek, a nie zaplanowana i w pełni świadoma czynność masochisty. Nox spróbował zacisnąć palce i uformować pięść, ale te jedynie zaczęły bardziej dygotać, by w końcu niemal bezwładnie opaść na dłoń siedemnastolatka. - Spokojnie, byłem w skrzydle szpitalnym - zapewnił go, usilnie pomijając fragment o tym, że sama pielęgniarka nie miała wglądu w czarnomagiczne (co do tego nie miał najmniejszych wątpliwości, bo pomimo braku znajomości tego uroku, całkiem nieźle odnajdował się w danej dziedzinie magii) rany. - Siedź, młody, to nic poważnego. - Koniec działania efektu niebieskiej lampy ochronił go przed wtrąceniem czegoś bardziej niepokojącego. Teraz tylko trzeba było jeszcze uspokoić Liama, że nic szczególnie złego nie działo się w życiu Mefisto, a tego typu zwierzenia były czymś nowym i niepotrzebnym.
- A to taki sukces? - Uśmiechnął się zaczepnie, odzyskując trochę tej swojej śmiałości. - Powiedz mi, skarbie... Jest ktoś, kogo nie lubisz?
Powrót do góry Go down


Liam A. Rivai
Liam A. Rivai

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 178 cm.
C. szczególne : Wiecznie uśmiechnięty pyś.
Galeony : 534
  Liczba postów : 782
https://www.czarodzieje.org/t15707-liam-a-rivai#423856
https://www.czarodzieje.org/t15717-liam#423907
https://www.czarodzieje.org/t15708-liam-a-rivai#423857
Pokój Świateł Prawdy - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Pokój Świateł Prawdy - Page 4 Empty


PisaniePokój Świateł Prawdy - Page 4 Empty Re: Pokój Świateł Prawdy  Pokój Świateł Prawdy - Page 4 EmptyWto Mar 20 2018, 04:13;

Pozwolił poprawić sobie kołnierzyk, nawet samemu wędrując do niego rękami, w nagłej chęci samodzielnego uporania się ze swoją nieuwagą przy grze aktorskiej; zawsze starał się nosić schludnie i porządnie, więc nie było niczym dziwnym, że po zorientowaniu się, iż jego ubiór ułożył się nie tak, jak powinien, Liam podjął kroki, by to ukrócić. Co prawda wiele wkładu nie wniósł, a jedynie otarł się palcami o dłoń Mefistofelesa, który najzwyczajniej w świecie go wyprzedził.
- Zdziwiłbym się? – zagadnął wesoło, z powrotem kładąc ręce na zgięte kolana. – W sumie chyba nigdy nie widziałem cię w innej odsłonie, niż sweter, bluza czy mundurek, a i tego ostatniego wydaję mi się, że nie spostrzegłem na tobie w komplecie. – zachichotał pod nosem, wytykając Mefistofelesowi wygodny ubiór. Oczywiście, Rivai nie miał nic przeciwko. Sam czasami dostawał szewskiej pasji, gdy musiał dzień za dniem wiązać sobie krawat pod szyją; a bywały dni, że musiał to robić nawet kilka razy podczas jednego poranka, bo przecież z krzywym by nie wyszedł! Dlatego w pełni rozumiał swobodniejszy styl Ślizgona i musiał przyznać, że czasami nawet mu tego zazdrościł. Liam sam z siebie miałby ogromne opory, żeby przyjść na zajęcia bez pełnego, nienagannie ułożonego mundurka. – Kiedy ostatnio miałeś na sobie frak? Nie mogę wyobrazić sobie ciebie w takim stroju… - zaśmiał się powtórnie, zachęcając Mefistofelesa spojrzeniem do pociągnięcia tematu dalej. Nie był złośliwy; prędzej po prostu rozbawiony wizją kolegi, z którą nie był jeszcze oswojony.
A później umilkł, z uprzejmym zainteresowaniem słuchając doprecyzowań Ślizgona, dokąd zamierzał wyrwać się dzisiejszego wieczora.
- Och… - Może faktycznie Liam za długo przebywał w swoim kolorowym świecie typowego nastolatka, gdzie głównymi problemami były egzaminy i zawody miłosne koleżanek? Poczuł się niesamowicie głupio, orientując się, że najwyraźniej wywlókł na wierzch nieco niewygodny temat. Pamiętał doskonale, jak Mefisto wspomniał o swojej rodzinie podczas zajęć numerologii. Nie był to tor rozmowy, w który chciałby biec. Bał się, że może uderzyć we wrażliwe nuty. Nox wyglądał groźne i Liam przypuszczał, że było niewiele rzeczy, które byłoby w stanie nim ruszyć, ale wiedząc jak rodzina potrafiła być ważna (również dla niego samego), wolałby nie sprawić mu nieumyślnie przykrości. – Mam nadzieję, że się uda. – odparł ostrożnie, zdecydowanie mniej śmiało, ale wciąż z uśmiechem. Z tą różnicą, że łagodniejszym, trochę nawet pokrzepiającym. Życzył mu przecież jak najlepiej.
Wyrwało mu się małe oj z ust, gdy rozmowa zeszła na temat obrażeń Mefisto. A więc szkło? To przecież było oczywiste, że Liam nawet nie śmiał skojarzyć sobie tego wypadku z umyślnym zadaniem sobie bólu. Pierwszą myślą, która wpadła mu no głowy, było po prostu rozbicie szklanki lub innego naczynia, które akurat niefortunnie znajdowało się w rękach mężczyzny. Wciąż niestety martwił go powolnie odznaczający się na bandażu szkarłat.
- Jesteś pewien..? – zapytał z troską, będąc nieco uspokojonym informacją, że Ślizgon odwiedził już skrzydło szpitalne. Chyba tylko to zadecydowało, że Liam po kilku wahaniach w końcu zasiadł spokojniej na kanapie. Co prawda mocno szczęśliwy się nie wydawał, ale przynajmniej wypuścił z dłoni poharataną rękę Mefisto, uwalniając go od nadprogramowej dawki cierpienia. – To dalej nie wygląda najlepiej. Na moje oko chyba dobrze byłoby założyć jeszcze jedną warstwę bandaża… ech. Nie wiem od kiedy zacząłem utożsamiać się z uzdrowicielem… lub mugolską pielęgniarką. - pokusił się o nieśmiały żarcik, pocierając dłonią kark.
Śmiałość Mefistofelesa dodawała energii także Liamowi, który pokusił się o nieco szerszy uśmieszek.
- Zaczynam poważnie się zastanawiać, co takiego o mnie myślisz, skoro zakładasz, że lubię wszystkich bez wyjątku. – zachichotał pod nosem, w tej sekundzie orientując się… że w sumie faktycznie mało było ludzi, do których chował urazę. Niemniej byli. – Chyba naprawdę muszę popracować nad moją opinią postrachu szkoły… może to przez wygląd? Powinien dorobić się blizn? A może roztrzepać włosy? – zaczął majstrować przy swojej fryzurze, ale gdy w końcu przestał się wygłupiać, podszedł do pytania z większą uwagą. – Pewnie, że są takie osoby, Mefi, choć chyba nie ma się za bardzo czym chwalić. – odparł tak wesoło i niewinne, że ciężko było uwierzyć, żeby istniała na świecie osoba mająca zadatki na wroga Rivaia. - … ale o jednym wiesz. Craine to wrzód na tyłku. – parsknął śmiechem, a później zastanowił się przez chwilę na poważniej. – Hm.. w zasadzie chyba jesteś jedynym Ślizgonem, którego naprawdę lubię. Nie cierpię uprzedzeń i staram się nikogo nie oceniać, ale w zielonym nosi się mnóstwo osób, które potrafią zajść za skórę… a już szczególnie, jak jest się z Hufflepuffu. – uśmiechnął się odrobinę gorzko. Wiedział, że jego dom powszechnie uchodził za ciamajdowady i słaby. Oczywiście stanowczo nie zgadzał się z tym przekonaniem, ale nawet jemu zdarzyło oberwać od wychowanków Slytherinu, którzy uparcie wierzyli w wyższość węży nad borsukami.
Powrót do góry Go down


Mefistofeles E. A. Nox
Mefistofeles E. A. Nox

Absolwent Slytherinu
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 185
C. szczególne : Tatuaże; kolczyki; wilkołacze blizny; bardzo umięśniony; skórzana obroża ze złotym kółkiem; od 14.02.2022 pierścionek zaręczynowy!
Dodatkowo : Wilkołak, Legilimencja
Galeony : 4495
  Liczba postów : 4498
https://www.czarodzieje.org/t15136-mefistofeles-e-a-nox#403342
https://www.czarodzieje.org/t15139-kind#403356
https://www.czarodzieje.org/t15134-mefistofeles-e-a-nox
https://www.czarodzieje.org/t18387-mefistofeles-e-a-nox-dziennik
Pokój Świateł Prawdy - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Pokój Świateł Prawdy - Page 4 Empty


PisaniePokój Świateł Prawdy - Page 4 Empty Re: Pokój Świateł Prawdy  Pokój Świateł Prawdy - Page 4 EmptyWto Mar 20 2018, 10:03;

Do pedantyzmu było Mefistofelesowi daleko - ba, nawet estetą by się nie nazwał! Z całym swoim zamiłowaniem do działalności artystycznej, pozostawał w tej sferze otwarty na najdziwniejsze bohomazy i formacje, które większość ludzi posłałaby prosto do kosza. Jego próby poprawienia nieskazitelnego wizerunku Liama nie miały zatem odzwierciedlenia w tym podobnych upodobaniach... Wspominał już nawet, że Puchon pociągał go szczególnie w bardziej domowej odsłonie, ze zwichrzoną grzywą i w pomiętej koszuli. Sama zabawa z kołnierzykiem stała się zatem przejawem Noxowego dotykalstwa; w zupełnie naturalnym odruchu pragnął zbliżyć się do drugiego człowieka, nawet jeśli w grę wchodziło jedynie potarcie zdrętwiałymi opuszkami palców o jego szyję. Lubił takie drobiazgi, czynności takie jak poprawienie zbłąkanego kosmyka włosów, zagięcie kołnierzyka, przyciągnięcie za krawat. Co do staranności, to zadbał o to, by nie pozostawić na jasnym materiale śladów krwi - a to już coś, prawda?
- Mundurek zawiera koszulę, nie narzekaj - wytknął, choć musiał chłopakowi przyznać rację; zbyt wielkiej wagi do szkolnego stroju nie przykładał. - Frak? - Powtórzył, z udawanym namysłem. Proste. - Hmmm, frak to chyba... tak... nigdy. Nie posiadam takiego cuda i myślę, że jest mi dość zbędne. Mam za to zwykły garnitur, ostatnio założony przed wakacjami. - Prawdziwy elegant, ot co. Poczuł nagle dziwne ukłucie w sercu, smutek zatem ukrył pod tym swoim pseudouśmieszkiem. Oczy i tak mówiły swoje, zaabsorbowane tematem, którego Mefisto schować nie potrafił. - Ale skoro jesteś taki zainteresowany, to spodziewaj się niedługo zdjęcia. - Czekał go jeszcze pogrzeb siostry.
Nie pociągnął tematu - sam nie widział w tym nic złego, bo kochał swoją rodzinę nad życie i z dumą rozpatrywał każde ich dziwactwo. Nie był jednak ślepy i widział, że Liam niezbyt komfortuje się czuje, gdy Ślizgon wspomina o siedzącym w Azkabanie ojcu. Skinął zatem tylko głową z czymś na kształt wdzięczności; chętnie zbierał wszelkie „powodzenia”, szczerze stresując się i piekielnie licząc na powodzenie. Czarodziejskie więzienie przypominało tajemniczą fortrecę, o której istnieniu przekonywali się jedynie skazańcy. Student z Hogwartu o nazwisku okrytym hańbą nie miał wielkich szans na dostanie się do Azkabanu - o ile nie planował zostać tam na znacznie dłużej.
- Brakuje ci tylko fartuszka. - Rivai idealnie pasował na słodką pielęgniareczkę, co do tego Mefisto nie miał wątpliwości. Nie zmieniało to faktu, że ani myślał pędzić teraz do uzdrowicielki z prawdziwego zdarzenia; miał wrażenie, że stan jego dłoni powolutku się poprawia. Już prawie zginał palce!
- Same dobre rzeczy - zapewnił Puchona, przeciągając się leniwie. Nie było to takie dalekie prawdy, choć nawet bez błękitnego światła pokusił się na uściślenie. Mruknął z namysłem „no, w większości”, bardziej zadowolony ze szczerego chichotu niż tamtego ostrożnego żartu. Nic mu nie było - dłonie doskwierały w sposób wyjątkowo przyjemny, a tematy rodziny nie były Noxowi straszne. Wychodziło na to, że to nie on miał problem z prowadzeniem takich rozmów, ale ludzie z jego otoczenia.
- Lepiej - przytaknął, obserwując poczynania siódmoklasisty. - Ale trochę bym jeszcze pozmieniał... Nie chcesz może tatuażu, młody? - Również spoważniał, z zaciekawieniem słuchając chłopaka. - Obstawiałem Swanna...
Craine’a też rozumiał. I Ślizgonów. Studentowi wyrwał się cichy śmiech. Wychowankowie Slytherinu mieli chyba najgorszą reputację - trzeba przy tym przyznać, że nie bez powodu. Sam Mefisto, noszący się w zieleni, największe uprzedzenie miał właśnie do tego domu. Nieprzyjemności doświadczył od groma, a pomijając chamskie jednostki, Węże miały po prostu trudne charaktery. Jeśli dołożyło się do tego szczyptę czarodziejskiej nietolerancji i (niekiedy) chorych ambicji, to ciężko było znaleźć kogoś względnie normalnego.
- Miło mi, że się wyłamuję - uśmiechnął się szczerzej, trochę tryumfalnie. Dalej go bolało, że Tiara Przydziału skierowała go do Slytherinu - był to cios prosto w serce, bo Mefisto od urodzenia uczył się sympatii do mugoli i mugolaków, a dodatkowo sam posiadał krew brudniejszą od jakiejkolwiek szlamy. Jak to było? „Ani czarodziej, ani zwierzę” - i niby po czymś takim nieszczęsny jedenastolatek miał lubić czarodziejską społeczność? Po tylu upokorzeniach, po bólu bójek (dotkliwszym niż tym przemian), po złośliwościach... Po gnojeniu na przestrzeni lat, uskutecznianym nie przez randomowych uczniów, ale nawet najbliższych współlokatorów. Raczej nikt nie dziwił się, że Mefisto znalazł swoje miejsce na szkolnej sali treningowej i wakacyjnych zajęciach boksu. I hej, wyszedł na tym naprawdę dobrze! Ostatecznie musiał przyznać, że nawet w Slytherinie znajdowali się porządni ludzie; lubił Daisy, a Emily ostatnio denerwowała go odrobinkę mniej. Obie były jednak na tyle specyficzne, że nawiązywanie z nimi relacji należało do niezwykle indywidualnych spraw. - Nawet nie mam jak bronić - nawet niezbyt mam kogo bronić. Cóż, teraz masz wtyki - zażartował, nie uważając samego siebie za zbyt dobre źródło informacji. Izolował się, jak tylko mógł. O wiele lepiej sprawowałby się w formie węża ochronnego - ale tego chyba nie musiał mówić...
Powrót do góry Go down


Liam A. Rivai
Liam A. Rivai

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 178 cm.
C. szczególne : Wiecznie uśmiechnięty pyś.
Galeony : 534
  Liczba postów : 782
https://www.czarodzieje.org/t15707-liam-a-rivai#423856
https://www.czarodzieje.org/t15717-liam#423907
https://www.czarodzieje.org/t15708-liam-a-rivai#423857
Pokój Świateł Prawdy - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Pokój Świateł Prawdy - Page 4 Empty


PisaniePokój Świateł Prawdy - Page 4 Empty Re: Pokój Świateł Prawdy  Pokój Świateł Prawdy - Page 4 EmptySro Mar 21 2018, 02:26;

A Liam… miał w szafie ze dwa fraki. Może niekoniecznie tachał obydwa do szkoły, woląc przeznaczyć cenne miejsce w kufrze na białe koszule czy ciepłe, choć wciąż niebrzydkie swetry, ale posiadał eleganckie ubrania. Pochodził z dość tradycyjnej rodziny, więc fraki czy typowo czarodziejskie szaty wyjściowe (nowoczesne, nie z poprzednich dekad – szanujmy się) przewijały się częściej, niż zwyczajny garnitur… który oczywiście również posiadał. Nic dziwnego, że chłopak stosunkowo szybko wyszedł z szafy; musiało w niej być cholernie ciasno przez te wszystkie fatałaszki. Ciekawe było natomiast, że liamowe stroje raczej nigdy się nie kurzyły. Nie był typową kobietą, która kupowała suknię na jedną okazję w roku, a później zapominała, że posiadała podobną kreację na wieszaku. Był synem poważnych, szanowanych ludzi, którzy pełnili role reprezentacyjne. Najmłodszy z Rivai’ów czasem nie miał możliwości uniknięcia pokazania się w elegantszym towarzystwie przyjaciół jego rodziców, więc musiał pokazywać sobą podobnie wysoki poziom, a frak czy smoking trochę dodawał mu w tym punktów. Do tego dziadek czasami wyciągał go na koncerty, jako zapalony pasjonat muzyki klasycznej… no, szatyn miewał okazje, żeby ubrać się dobrze.
- Oho! Czekam z niecierpliwością. – odparł wesoło, nie zauważając ukłucia smutku, które dopadło Mefisto. Najpewniej zbyt podekscytował się wizją ujrzenia wytatuowanego, żywego wpierdolu w eleganckiej marynarce i lakierkach. – O ile garnitur jeszcze jestem w stanie sobie wyobrazić, tak fraka już całkowicie nie. – zaśmiał się, przejeżdżając wzrokiem po ciele kolegi, jakby próbował raz jeszcze wykrzesać w głowie odpowiednią wizualizację. – Gdybym miał przy sobie swój, mógłbym cię w niego wcisnąć… choć chyba nie leżałby dobrze. Wypadam przy tobie jak skończony chuderlak, więc jestem niemal stuprocentowo pewien, że byłby dla ciebie za mały. – pojechał po sobie z krzywym uśmieszkiem, a dla potwierdzenia własnych słów, delikatnie dotknął Mefistofelesa w ramię; w stosunku do niego, bardzo napakowane ramię. – O, chociaż w Hogsmeade chyba mają jakiś sklep z ubraniami, nie? – aż mu oczy zabłysły na pomysł, który z pewnością nie był specjalnie trudny do odczytania, bo ten szeroki uśmiech prezentował się mocno sugestywnie. Uciekaj, Mefi…
A później szatańskie plany ciągnięcia Ślizgona po sklepach z dewizą na ustach „przymierzanie jest za darmo!” zatonęły w skromnym, choć uszczęśliwionym spojrzeniu. Zrobiło mu się ogromnie miło, słysząc, że Nox miał o nim dobrą opinię. Starał się jak mógł być dla każdego pomocnym i życzliwym, choć oczywiście rzadko otrzymywał komplementy rzucane wprost. Tutaj też nie dostał pochwały tak znowu bezpośrednio, ale i tak poczuł się przyjemnie.
No, przynajmniej dopóki nie usłyszał tego mrukliwego „no, w większości”. Skrzywił się.
- A więc jednak? – zainteresował się, zerkając nań pytająco. – Chociaż.. chyba sam nie myślałbym o sobie dobrze po tym, jak machałem różdżką na lewo i prawo, próbując wyczarować patronusa z siedem razy pod rząd… a wciąż uparcie wychodził mi ten niewidzialny bazyliszek! – poskarżył się, na ułamek sekundy wydając się faktycznie zakłopotanym, choć zgrabnie zamaskował się pod rozbawieniem; ten patronus wyraźnie był dla Liama potworną ujmą na honorze… chyba sobie tego nie wybaczy.
- Tatuażu? – podchwycił, udając zastanowienie. – Ochh.. oczywiście. Pasowałby mi w końcu do image’u. W sumie powinien cię podpatrzeć i zrobić sobie wszędzie jakieś wzory… myślisz, że wtedy moja groza byłaby bardziej oczywista? – nie z tym pysiem, Liam. – Zacząłbym od czegoś na czole.
A później na moment spoważniał; niezupełnie grobowo, acz widać było, że zdecydowanie odchodził od żartobliwego tonu, wyrażając własną opinię.
- Hej… Swann też mi mocno podpadł. Samym… podejściem? No i ostatnia lekcja… - pokręcił z niedowierzaniem głową. - … wolałbym, żebyśmy uczyli się tamtego dnia innego zaklęcia. – uśmiechnął się niewinnie, choć niebywale szczerze. Poniekąd bał się wilkołaków jak jasny gwint i nauka tego czaru dała mu pewne poczucie bezpieczeństwa w tej materii, ale, psiamać, Liam miał tendencję do dbania o innych bardziej, niż o siebie, więc ciężko było mu zaakceptować wybór profesora, który był doskonale świadom, że jeden z jego uczniów był likantropem. Mefistofeles i tak zdawał się nie być tamtejszego dnia w humorze, a do tego musiał znosić perspektywę uczenia się zaklęcia, które było w stanie zrobić mu krzywdę. Liamowi to wystarczyło, że mieć do Swanna obiekcje.
- Tiara po prostu się pomyliła. Przecież byłby z ciebie doskonały Puchon… - rzucił znów żartobliwie, chichocząc cicho pod nosem. - … ale dobrze słyszeć, że mam jakiegoś sprzymierzeńca po zielonej stronie. – puścił mu oko – Może przestaną podstawiać mi nogi na korytarzu przez to,
że moja babcia była mugolką.
Powrót do góry Go down


Mefistofeles E. A. Nox
Mefistofeles E. A. Nox

Absolwent Slytherinu
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 185
C. szczególne : Tatuaże; kolczyki; wilkołacze blizny; bardzo umięśniony; skórzana obroża ze złotym kółkiem; od 14.02.2022 pierścionek zaręczynowy!
Dodatkowo : Wilkołak, Legilimencja
Galeony : 4495
  Liczba postów : 4498
https://www.czarodzieje.org/t15136-mefistofeles-e-a-nox#403342
https://www.czarodzieje.org/t15139-kind#403356
https://www.czarodzieje.org/t15134-mefistofeles-e-a-nox
https://www.czarodzieje.org/t18387-mefistofeles-e-a-nox-dziennik
Pokój Świateł Prawdy - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Pokój Świateł Prawdy - Page 4 Empty


PisaniePokój Świateł Prawdy - Page 4 Empty Re: Pokój Świateł Prawdy  Pokój Świateł Prawdy - Page 4 EmptySro Mar 21 2018, 23:31;

- To chyba nie mój styl - przytaknął, nie rwąc się na dyskusję odnośnie tego, o czym pojęcie miał boleśnie znikome. Prawda była taka, że nie znał się na garniturach, ani na szatach wyjściowych, ani niczym takim. Nie miał okazji do ubierania się bardziej wyjściowo - poznawanie znajomych jego rodziców nie wykluczało ukochanej skórzanej kurtki, bądź porozciąganej bluzy. Nawet teraz nie szykował się zbytnio na to spotkanie z prawnikiem; chodziło o przesympatycznego urzędnika Ministerstwa Magii, który znany był z serca otwartego na losy likantropów. I choć Noxowie z natury stronili od towarzystwa powiązanego z czarodziejską instytucją, tak nie mogli odmówić wsparcia dla wilkołaczej żony jednego z prawników. I znajomość, podtrzymywana drobnymi przysługami i szmuglowanymi fiolkami wywaru tojadowego, przetrwała do dziś. Mefistofeles nie patrzył zatem na tę kolację jak na spotkanie czysto biznesowe; z tej racji mógł zostać w bluzie. Tak się to właśnie zawsze kończyło - nie było mu po drodze do garniturów, ot co. Za bardzo cenił wygodne ubrania, aby męczyć się pod sztywnymi warstwami wyjściowej kreacji.
- Coś tam jest - nie zagłębiał się w kwestie odzieżowych sklepów w Hogsmeade, odrobinę zaniepokojony połyskującymi ślepiami Puchona. Lepiej było nie składać mu zbyt wielu obietnic, bo mogło się to kiepsko skończyć. Mefistofelesowi za szczególnie nie zależało na podziwianiu go w stroju, w którym nie wyglądał jak on.
- Zawsze coś się znajdzie, skarbie. - Wzruszył ramionami, początkowo wcale nie planując wyjaśniania, czemu dokonał takiej poprawki w spontanicznej ocenie siedemnastolatka. Każdy miał jakieś wady, a Rivai powinien cieszyć się z opinii tak szalenie łaskawej. Nie podkładał się Noxowi, choć chyba zdawał sobie sprawę z tego, że jego gadulstwo mogło być męczące. Dodatkowo poruszyli wcześniej kwestię tego drobnego braku samodzielności... Różnili się, ot co. Liam nie mógł być ideałem, bo takowy, w mniemaniu Mefisto, zwyczajnie nie istniał. A i tak był cholernie blisko! - Och, akurat bazyliszek bardzo mi zaimponował. Za to twój beznadziejny gust boli mnie do dzisiaj - dodał żartobliwie, chwytając się za serce. Chodziło mu oczywiście o tamto jawne odrzucenie jego "zalotów", którego ani myślał wypominać chłopakowi w nieprzyjemny sposób. Nawet jeśli drażniło go, że takie wcielenie Matki Teresy nie dawało mu szansy (albo drugiej? Bo czy tamta randka w knajpie się w ogóle liczyła?), to urazy żadnej nie chował. Dodatkowo zaśmiał się, pstrykając Liama w czoło na znak, że to miejsce idealnie nada się na tatuowanie. Och, miał nawet parę pomysłów na same w sobie rysunki!
- Wciąż go lubię... - Przestał się uśmiechać na wzmiankę ostatniej lekcji Swanna; dostał wtedy po łapie od Puchona, a Fire wykazała się niebywałym taktem i podała mu swoje dzieło. Koniec końców Mefisto jakoś bardzo się nie denerwował, aczkolwiek wtedy był nieźle wytrącony z równowagi. Bo, na Merlina, szerzyć wiedzę o tak paskudnym zaklęciu... Obdarowywać takimi przedmiotami...
- Czy ja wiem? Żółty to niezbyt mój kolor - zauważył, wzruszając ramionami. Coś tak czuł, że jednak niezbyt się przyda i Liam nie powinien w niego pokładać takiej nadziei. - Wiadomo... Teraz tylko musisz dawać mi na nich namiary. Z czasem się oduczą, uwierz. - Chciał jeszcze nawet pociągnąć temat, ale bandaż zaczął mu się zsuwać z nadgarstka i nie tylko pokazywał świeże rany, ale i te odrobinę starsze, z których ciężej byłoby się wytłumaczyć. Mefisto zajął się walką z materiałem, aby ostatecznie westchnąć i poinformować towarzysza, że jednak wizyta w Skrzydle Szpitalnym byłaby wskazana. Nie wymuszał jednak asysty (głównie dlatego, że zamierzał wykręcać się przed Blanc, plus obawiał się błękitnego światła zmuszającego do prawdomówności). Zebrał się szybko, nie chcąc przerazić chłopaka ilością podrażnionych zacięć na ręku, a także trochę mocno cierpiąc przez tajemniczą klątwę.

/zt x2?
Powrót do góry Go down


Heaven O. O. Dear
Heaven O. O. Dear

Student Slytherin
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 1,70
Dodatkowo : Dziecko - Milka O. O. Dear
Galeony : 17
  Liczba postów : 1297
https://www.czarodzieje.org/t16083-heaven-olive-octavia-dear
https://www.czarodzieje.org/t16087-margarita
https://www.czarodzieje.org/t16082-heaven-o-o-dear
Pokój Świateł Prawdy - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Pokój Świateł Prawdy - Page 4 Empty


PisaniePokój Świateł Prawdy - Page 4 Empty Re: Pokój Świateł Prawdy  Pokój Świateł Prawdy - Page 4 EmptyWto Maj 22 2018, 23:53;

Wpadłam tutaj kiedyś samotnie plątając się po korytarzach, ale w zasadzie zajrzałam tylko do środka, dostrzegłam, że jest wyjątkowo klimatycznie i miło, a potem wyszłam. Nie byłam więc w stanie przekonać się o ciekawych właściwościach tej sali. Zapamiętałam to jako dobre miejsce do posiedzenia, pogadania i oderwania się na chwilę od szkolnej rzeczywistości. Gdybym wiedziała... na pewno nie zaproponowałabym Daisy tego miejsca, jako świetnego do pogadania i napicia się wina. Gdybym wiedziała, to w zasadzie nie weszłabym tu z nikim, nigdy. Nie lubiłam się zwierzać nawet sama z siebie, nie mówiąc o sytuacji kiedy byłabym w ten sposób przyciśnięta do muru i nie kontrolowała tego. Razem z @Daisy Bennett weszłam do sali i zajęłyśmy miejsce na wyjątkowo wygodnej kanapie. To miejsce było naprawdę mylące przez ten swój urok i klimat. Wabiło, a potem robiło taką krzywdę. Otworzyłam butelkę wina i rozlałam je nam. Spojrzałam na gryfonkę.
- Spoko miejsce, nie? Aż dziwne, że nikt tutaj nie przesiaduje... wydaje się do tego idealne - stwierdziłam, rozglądając się. - To opowiadaj co tam.
Powrót do góry Go down


Daisy Bennett
Daisy Bennett

Absolwent Gryffindoru
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 173
C. szczególne : Tatuaż na żebrach w kształcie różdżki z trzema gwiazdkami; czarodziejski tatuaż z ruszającą się palmą na nadgarstku.
Galeony : 801
  Liczba postów : 449
https://www.czarodzieje.org/t15878-daisy-bennett#429065
https://www.czarodzieje.org/t15881-poczta-daisy-b#429071
https://www.czarodzieje.org/t15879-daisy-bennett
https://www.czarodzieje.org/t20944-daisy-bennett-dziennik#672463
Pokój Świateł Prawdy - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Pokój Świateł Prawdy - Page 4 Empty


PisaniePokój Świateł Prawdy - Page 4 Empty Re: Pokój Świateł Prawdy  Pokój Świateł Prawdy - Page 4 EmptyPią Maj 25 2018, 19:40;

W końcu udało jej umówić się z Heaven na wspólną libację lampkę wina. Ostatnimi czasy jakoś się mijały. Były w innych domach i mimo, że wiele zajęć miały razem to jednak nie zawsze dało się zgrać po nich. Wieczorami też różnie bywało, zwłaszcza, że Daisy obiecała sobie ostanio lepiej przyłożyć się do nauki i książek. Dzisiaj jednak znalazły współny wieczór i postanowiły spędzić go we trzy: Heaven, Daisy i butelka pysznego wina. Pozostała kwestia miejsca. Wszystkie były już oklepane, pokoje wspólne z oczywistych względów odpadały. W końcu Heaven przypomniało się miejsce, do którego niedawno zajrzało i wydało jej się idealne na tego typu wieczór. Umówiły się więc gdzieś w znanym miejscu i Heaven wskazała drogę. Rzeczywiście, Daisy nigdy tu jakoś nie trafiła, mimo, że oczywiście bywała w tym korytarzu. Aż ją dziwiło, że tak wiele drzwi omijała wzrokiem przez tyle lat. Przecież uczy się w Hogwarcie już prawie siedem lat. Nagle zdała sobie sprawę ile tajemnic zamek jeszcze przed nią kryje. Gdyby miała zakończyć edukację na siódmej klasie poczułaby jak szansa na poznanie jego sekretów przelatuje jej przez palce z prędkością świata, ale przecież miała zamiar tu studiować, więc nieco się uspokoiła.
Obie z @Heaven O. O. Dear weszły do pomieszczenia. Sala okazała się naprawdę klimatycznym pokoikiem, z pełnymi książek regałami do sufitu, przytłumionym i nienachalnym światłem, idealnym do zrelaksowania się i lekkich pogawędek na miękkich kanapach. Naprawdę jej się tu podobało i w tamtej chwili postanowiła przychodzić tu częściej.
Usiadły na jednej z kanap, a Ślizgonka otworzyła wino i podała jeden z kieliszków. Były same, mogły pić prosto z butelki albo chociażby ze szklanek. Ale trzeba było zachować jakieś pozory i poczuć się bardziej jak damy! Daisy oparła się wygodnie, podciągając nogi pod siebie. No, i tyle z dostojeństwa.
- Pewnie, też się dziwię, że wieczorem nikogo tu nie zastałyśmy - powiedziała, autentycznie zdziwiona. Na pewno wiele osób musiało znać to miejsce i naprawdę nikt nie wybiera go na wieczorny relaks? Dziwne. Uniosła kieliszek do ust i upiła łyk. Uśmiechnęła się błogo. Heaven wybrała najlepsze wino.
- Co tam? Właśnie chyba nic ciekawego i to jest problem - zaśmiała się. - Postanowiłam sobie ostatnio uczyć się więcej, bo egzaminy zapasem, aleee... Okropnie mi się nie chce - skrzywiła się, opierając twarz na dłoni. Bo rzeczywiście czy działo się u niej coś fascynującego czy ciekawego albo dramatycznego? Na razie nie i w sumie to chyba nie najgorzej. - A u ciebie? Coś nowego, coś się działo? Dawaj jakieś plotki albo gorące tematy, bo ostatnio mogę umrzeć z nudów! - parsknęła śmiechem, upijając kolejny łyk.
Powrót do góry Go down


Heaven O. O. Dear
Heaven O. O. Dear

Student Slytherin
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 1,70
Dodatkowo : Dziecko - Milka O. O. Dear
Galeony : 17
  Liczba postów : 1297
https://www.czarodzieje.org/t16083-heaven-olive-octavia-dear
https://www.czarodzieje.org/t16087-margarita
https://www.czarodzieje.org/t16082-heaven-o-o-dear
Pokój Świateł Prawdy - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Pokój Świateł Prawdy - Page 4 Empty


PisaniePokój Świateł Prawdy - Page 4 Empty Re: Pokój Świateł Prawdy  Pokój Świateł Prawdy - Page 4 EmptySro Cze 06 2018, 00:51;

Faktycznie w Hogwarcie była masa miejsc o których istnieniu pewnie większość z nich nie miała pojęcia. Pewnie o wielu nigdy się nie dowiem, ale warto było sprawdzać nowe, ciekawe pokoje. Szczególnie takie, w których można było spokojnie posiedzieć z dala od innych, a swoim klimatem aż zachęcały. Pewnie nigdy nie wzięłabym tego miejsca pod uwagę, jakbym zdawała sobie sprawę z jego właściwości. Jednak weszłam tutaj z Daisy całkiem nieświadomie i zajęłyśmy miejsca na jednej z kanap. Jeszcze nie wypiłam nawet łyka wina, a już miałam ochotę opowiadać o swoim życiu. Na ogół nawet alkohol nie działał na mnie tak silnie, a teraz coś ciągnęło mnie za język i starałam się robić wszystko, żeby to względnie kontrolować. O co tutaj chodziło? Nie miałam pojęcia, ale kiedy rozlałam wino wzięłam łyka i spojrzałam na Daisy.
- E tam egzaminy. Jakoś to będzie. Byle wszystko udało się zaliczyć. No i oby eliksiry poszły mi jak najlepiej. Reszta jest mi raczej obojętna. Dobrze byłoby zdać te eliksiry lepiej od Fire, ale szczerze wątpię. Ona jest naprawdę świetna. Nic mnie tak nie wkurza jak jej obecność na tych lekcjach - gadałam i gadałam i nie miałam pojęcia dlaczego wypowiadam te słowa na głos. Zaraz, czy ja właśnie powiedziałam, że moja siostra jest w czymś dobra? ŻE JEST LEPSZA? Co tutaj się stało i dlaczego nie mogłam się zamknąć tylko chciałam ten wywód kontynuować. Owszem, zdawałam sobie z tego sprawę, ale nigdy nie przyznawałam tego nawet przed samą sobą co dopiero przed kimś innym. Niezależnie od tego jak byłam z Daisy blisko - o takich rzeczach się nie mówi i już. Ugryzłam się w język na tyle na ile było to możliwe i spojrzałam na dziewczynę - Hm, gorące tematy? Chyba nic takiego nie ma... - zastanowiłam się, bo faktycznie nic nie przychodziło mi do głowy. W obecnej sytuacji może to i dobrze? A raczej bardzo, bardzo dobrze w obecnej sytuacji i przy dziwnej ochocie na zwierzanie.
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Pokój Świateł Prawdy - Page 4 QzgSDG8








Pokój Świateł Prawdy - Page 4 Empty


PisaniePokój Świateł Prawdy - Page 4 Empty Re: Pokój Świateł Prawdy  Pokój Świateł Prawdy - Page 4 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Pokój Świateł Prawdy

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 4 z 7Strona 4 z 7 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Next

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Pokój Świateł Prawdy - Page 4 JHTDsR7 :: 
hogwart
 :: 
Skrzydlo zachodnie
 :: 
drugie piętro
-