Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Komnata czterech domów

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 14 z 25 Previous  1 ... 8 ... 13, 14, 15 ... 19 ... 25  Next
AutorWiadomość


Mistrz Gry
Mistrz Gry

Czystość Krwi : 100%
Galeony : 32480
  Liczba postów : 102751
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7560-wielka-poczta-mistrza-gry#211658
Komnata czterech domów - Page 14 QzgSDG8




Specjalny




Komnata czterech domów - Page 14 Empty


PisanieKomnata czterech domów - Page 14 Empty Komnata czterech domów  Komnata czterech domów - Page 14 EmptyNie Paź 17 2010, 19:06;

First topic message reminder :




Najczęstsze miejsce spotkań głownie studentów. W owym pomieszczeniu można znaleźć wygodne fotele nieopodal kominków, z których młodzi uwielbiają korzystać zimą. Znajduje się tu również sporych rozmiarów pianino. Wnętrze utrzymane jest w różnych barwach, od granatu, poprzez kremowy i kilka innych barw.
Można tu zarówno prowadzić intymne rozmowy, jak i wpaść na wielką imprezę dla poprawy humoru, czy też jeszcze innego w zasadzie najmniej ważnego powodu. W zwykłych dniach, zwykle to właśnie tutaj studenci uczą się informacji z wykładów.

Uwaga! Możesz rzucić kostką wyłącznie jeden raz! W każdym następnym wątku, który tu rozpoczniesz, kości oraz płynące z nich straty/korzyści już Ci nie przysługują!

Spoiler:

Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Maili Lanceley
Maili Lanceley

Uczeń Hufflepuff
Rok Nauki : VII
Wiek : 24
Czystość Krwi : 90%
Galeony : 201
  Liczba postów : 236
http://czarodzieje.forumpolish.com/t15401-maili-o-l-lanceley
http://czarodzieje.forumpolish.com/t15407-listy-do-m
http://czarodzieje.forumpolish.com/t15402-maili-o-l-lanceley
Komnata czterech domów - Page 14 QzgSDG8




Gracz




Komnata czterech domów - Page 14 Empty


PisanieKomnata czterech domów - Page 14 Empty Re: Komnata czterech domów  Komnata czterech domów - Page 14 EmptySob Sty 06 2018, 21:19;

Maili ciężko znosiła wyjazd Prince'a. Wiedziała, że tak będzie dla niego lepiej i przede wszystkim będzie miał lepszą przyszłość, ale nie potrafiła znieść braku jego obecności. Był dla niej bliższy niż jej bracia, o których istnieniu chciała jak najszybciej zapomnieć, więc fakt, że znalazła się w takiej sytuacji po raz pierwszy od kilkunastu lat potęgował uczucie pustki. Próbowała zająć swoje myśli, dlatego zajmowała się nauką i ćwiczeniem. Dotarło do niej jednak, że zaniedbała resztę swoich przyjaciół, którzy byli dla niej równie ważni. Świadomość jednak, że Prince nie pojedzie z nią na konkurs bolała, a ten czas zbliżał się wielkimi krokami. Dlatego też Maili coraz więcej ćwiczyła, coraz mniej spała i ogólnie rzecz biorąc stawała się powoli wrakiem człowieka. Uświadomiła to sobie i szybko doszła do wniosku, że tak nie może być i musi wziąć się w garść. Postanowiła spotkać się z przyjaciółmi i spędzić z nimi trochę czasu, chcąc odpocząć od wszystkiego i po postu dobrze się bawić i nawet lepiej poczuć. Prince przecież nie umarł, był tylko kilka tysięcy kilometrów dalej. Lanceley miała wrażenie, że przeżywa to bardziej niż rozstanie z chłopakiem, ale nie można było się temu dziwić. Maili nigdy o nim nie myślała pod kątem tego, że mogłaby się w nim zakochać, nie mogłaby tego zrobić w kimś kogo traktowała jak rodzinę, tego nawet nie potrafiła sobie wyobrazić. Byli jednak blisko, więc nic dziwnego, że było to dla niej takie przeżycie.
Zdecydowała jednak wrócić na prostą drogę i przestać się zamykać na innych, bo to nie było nawet w jej stylu. Musiała z powrotem stać się energiczną, otwartą i tak bardzo rozgadaną Maili jak wcześniej, bo właśnie to ją definiowało. Nie mogła pozwolić, żeby jej temperament przycichł i ją zmienił. W pełni się akceptowała i była pewna siebie, więc definitywnie postanowiła zerwać ze smutkiem.
Weszła do wspólnej komnaty, w której się umówiła z @Julian Ripley i @Ophélie Zakrzewski. W jej oczach pojawiły się charakterystyczne iskierki, które zdradzały fakt, że Maili zobaczyła pianino. Była pierwsza z trójki, więc doszła do wniosku, że nie zaszkodzi przegrać sobie chociażby jeden utwór, konkurs był już niebawem, a przecież miała nowy program. Nowe utwory szły już jej dobrze, ale puchonka zawsze dążyła do perfekcji w graniu. Nie chciała słyszeć żadnej skazy w dźwiękach, więc usiadła na stołku przy instrumencie i oddała się temu utworowi, który szedł jej najgorzej. Należało przecież wałkować przede wszystkim to co nie wychodziło. Nie było sensu, by grała ten, który umiała doskonale, to mijało się z celem stawania się coraz lepszą. Chciała wygrać ten konkurs, mieli być na nim znani krytycy muzyczni, którzy mogli otworzyć przed nią zupełnie nowe perspektywy. Merlinie, to była chyba jedyna rzecz, o której teraz marzyła. Grając zapominała o wszystkich zmartwieniach, muzyka ją oczyszczała.
Powrót do góry Go down


Julian Ripley
Julian Ripley

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 10%
Galeony : 146
  Liczba postów : 44
http://czarodzieje.my-rpg.com/t15616-julian-ripley
http://czarodzieje.my-rpg.com/t15673-julek
http://czarodzieje.my-rpg.com/t15617-julian-ripley
Komnata czterech domów - Page 14 QzgSDG8




Gracz




Komnata czterech domów - Page 14 Empty


PisanieKomnata czterech domów - Page 14 Empty Re: Komnata czterech domów  Komnata czterech domów - Page 14 EmptySro Sty 10 2018, 12:01;

Julka wyjazd Prince'a zupełnie zaskoczył. Przez chwilę podejrzewał, że coś jest mocno nie tak, bo przecież nikt tak z dnia na dzień (w dodatku bez zapowiedzi) nie rzuca szkoły, ale po dłuższym zastanowieniu, postanowił, że nie ma większego wyboru i musi uszanować decyzję przyjaciela. Trochę było mu przykro, że nic o tym wcześniej nie wiedział, myślał, że są naprawdę dobrymi kumplami, ale doszedł do wniosku, że czas leczy rany i przecież nie skreśli ziomka tylko dlatego, że ten nie opowiedział mu o swoich zaskakujących planach na przyszłość. Dlatego też Puchon pożegnał się serdecznie z Shercliffem i nawet dał mu na pamiątkę jakiś zabawny gadżet z Zonka. W końcu przez tyle lat razem śmieszkowali!
Wchodząc do Wspólnej Komnaty usłyszał pianino i zerknął na zegarek. Spóźnił się? Właściwie, to nie mól sobie przypomnieć czy umawiali się na jakąś konkretną godzinę, czy tak po prostu, jednak przyspieszył kroku. Gdy zobaczył Maili siedzącą przy pianinie, zatrzymał się w progu i przez chwilę z lekkim uśmiechem na ustach obserwował grającą dziewczynę. Była piekielnie zdolna, to nie ulegało najmniejszej wątpliwości. Aż pożałował, że nie wziął ze sobą gitary na zajęcia, bo bardzo chętnie by do niej teraz dołączył.
- Wow, Maili, rozwalisz ten konkurs, naprawdę - powiedział z przejęciem, korzystając z chwili przerwy w grze dziewczyny. Wszedł do komnaty i rozsiadł się wygodnie na miękkiej kanapie. Rozglądając się po wnętrzu, zatęsknił za mieszkaniem w Hogwarcie. Nie zrozumcie go źle, Julek uwielbiał wynajmować pokój w Hogsmeade, a @Mary Berry urządziła im naprawdę przytulne wnętrze, jednak czasami brakowało mu wieczornych spotkań w pokoju wspólnym i nocnych wycieczek do kuchni. Teraz, idąc w środku nocy po przekąskę, nie musiał uważać na dyżurujących nauczycieli czy wylatujące ze ścian duchy. Dorosłość wcale nie była tak ekscytująca, jak mu się kiedyś wydawało. - Ophelie jeszcze nie ma? - Spytał z pozoru od niechcenia, zerkając w stronę wejścia. Na wszelki wypadek odsunął się trochę na bok, robiąc obok siebie miejsce. Od jakiegoś czasu @Ophélie Zakrzewski wywoływała w nim zaskakujące palpitacje serca, na które biedny nie mógł nic poradzić. A naprawdę się starał!
Powrót do góry Go down


Ophélie Zakrzewski
Ophélie Zakrzewski

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 285
  Liczba postów : 141
https://www.czarodzieje.org/t15512-ophelie-e-zakrzewski#416665
https://www.czarodzieje.org/t15516-poczta-ophelii
https://www.czarodzieje.org/t15513-ophelie-zakrzewski#416669
Komnata czterech domów - Page 14 QzgSDG8




Gracz




Komnata czterech domów - Page 14 Empty


PisanieKomnata czterech domów - Page 14 Empty Re: Komnata czterech domów  Komnata czterech domów - Page 14 EmptyWto Sty 23 2018, 13:51;

Naprawdę nie wiedziała, jakim cudem zegar wskazywał, że już jest spóźniona dobry kwadrans. Przecież dopiero co miała pół godziny do wyjścia z dormitorium! Co prawda nie było wyznaczonego czasu spotkania, ale nie mogła w nieskończoność czekać i uważać, że miało się ono odbyć później. Zawsze lepiej być przed czasem, aczkolwiek panna Zakrzewski najwyraźniej miała z tym niemałe problemy, gdyż ostatnio coraz częściej jej się zdarzało spóźniać. A może to inni przychodzili za wcześnie? Tak czy siak, biegła ile sił w nogach przez szkolne korytarze, aby jak najszybciej znaleźć się we Wspólnej Komnacie. Nie zwracała nawet uwagi na potrącanych niechcący uczniów, którzy akurat napatoczyli jej się na drogę. Chyba po raz pierwszy w życiu miała teraz dosyć tego, że Hogwart jest tak ogromny i pełno w nim nieznanych miejsc. Pędząc tak na złamanie karku do Zachodniego Skrzydła na pierwsze piętro, oczywiście musiała kilka razy pomylić drogę, tak więc zanim faktycznie znalazła się w umówionym miejscu, minęło co najmniej kolejne dziesięć minut.
- Ja... tak bardzo... was... przepraszam za... to spóźnienie... - wydyszała i pochyliła się, opierając dłonie na kolanach. Łapczywie łapała powietrze, którego przez ten morderczy bieg teraz potrzebowała. Mimo, że grała w quidditcha, taki rodzaj wysiłku zawsze sprawiał, że szybko się męczyła - w końcu latanie na miotle i bieganie to nie to samo. - Trochę zabłądziłam. - wyjaśniła, kiedy już oddech jej się unormował i wyprostowała się. Krótko, zwięźle i na temat. Czuła, że powinna podać powód swojego spóźnienia, żeby @Maili Lanceley i @Julian Ripley nie pomyśleli, że zapomniała o spotkaniu lub jej się na nie nie spieszyło. Zbyt dużo dla niej znaczyli, a poza tym to nawet w przypadku innych osób wolała się usprawiedliwić. Tak już jakoś miała, że wtedy czuła się lepiej niż gdyby nic nie powiedziała. Co do tej dwójki tutaj wiedziała, że nie będą się na nią złościć, ale tak czy tak... Po prostu miała takie ustawienia fabryczne. Rozejrzała się po pomieszczeniu i dostrzegła pianino, przed którym siedziała jej rówieśniczka.
- Zagrasz nam coś, Maili? - spytała, idąc w kierunku mieszczących się obok kominka foteli, aby po chwili opaść na jedno z nich z cichym westchnięciem. Było naprawdę wygodne, i to bardzo.
Powrót do góry Go down


Maili Lanceley
Maili Lanceley

Uczeń Hufflepuff
Rok Nauki : VII
Wiek : 24
Czystość Krwi : 90%
Galeony : 201
  Liczba postów : 236
http://czarodzieje.forumpolish.com/t15401-maili-o-l-lanceley
http://czarodzieje.forumpolish.com/t15407-listy-do-m
http://czarodzieje.forumpolish.com/t15402-maili-o-l-lanceley
Komnata czterech domów - Page 14 QzgSDG8




Gracz




Komnata czterech domów - Page 14 Empty


PisanieKomnata czterech domów - Page 14 Empty Re: Komnata czterech domów  Komnata czterech domów - Page 14 EmptySro Sty 24 2018, 15:13;

Maili grała całą sobą, zawsze. Nie było tak, że tylko jej dłonie muskały białe i czarne klawisze. Patrząc na rudowłosą można było zobaczyć jak oddaje się temu co robi bez reszty. To była jedyna taka rzecz. Lubiła jeszcze zielarstwo, ale pasja do muzyki była tak wielka, że rośliny były zaledwie niewielkim dodatkiem kiedy miała trochę więcej czasu, a ostatnio miała go coraz mniej, za mało, zdecydowanie doba mogłaby być dłuższa. Przerwała grać kiedy się pomyliła.
- Cholera... – mruknęła i przejechała dłonią po twarzy.
Nie usłyszała kiedy @Julian Ripley wszedł do pomieszczenia toteż wzdrygnęła się, słysząc jego głos. Maili nie specjalnie przepadała za takimi zaskoczeniami. Chodziło o to, że nawet jeśli widziała kogoś w lustrze i nagle by usłyszała „bu!” to i tak się przestraszy. To było nieco paradoksalne. Dziewczyna, która występowała przed liczną publicznością, na ważnych bankietach potrafiła się wystraszyć jednego okrzyku. Trochę żenujące..
Odwróciła się do przyjaciela z uśmiechem.
- Julian! Dziękuję... ale nie wydaje mi się. – odparła.
Maili była wielka optymistką, ale w niektórych sytuacja nie potrafiła dobrze myśleć. I to właśnie była taka sytuacja. Głównym powodem był wielki stres, który nie opuszczał jej nawet we śnie i śniła o smutnym, a przede wszystkim zawiedzionym wyrazie twarzy jej matki. Nie chciała nikogo zawodzić, cieszyła się, że tyle osób ją wspiera, ale jednocześnie zdawała sobie sprawę, że większość liczy na to, że znajdzie się w pierwszej trójce, jeżeli nie nawet na pierwszym miejscu. Czuła na sobie presję, co w żadnym stopniu nie pomagało, a jedynie sprawiało, że chodziła spięta, przez cały czas.
- Nie, jeszcze jej nie ma. – powiedziała i wzruszyła ramionami.
Maili zdawała sobie sprawę, że Julian uległ urokowi jej przyjaciółki. W gruncie rzeczy wcale mu się nie dziwiła. @Ophélie Zakrzewski była piękna i urocza, więc całkiem normalny był fakt, że zawracała chłopcom w głowach. O wilku mowa, twarz Maili rozjaśniła się kiedy zobaczyła wpadającą do pomieszczenia puchonkę.
- Coś ty! Nawet nie byliśmy umówieni na konkretną godzinę! – zaśmiała się kiedy jej przyjaciółka zaczęła się tłumaczyć, co Maili uważała za kompletnie zbędne.
Dziewczyna lekko spuściła wzrok, kiedy jej przyjaciółka zapytała czy coś zagra. Poprzednia pomyłka podcięła jej skrzydła. Właśnie w tym była rzecz – ona nie mogła się mylić. Westchnęła i na ułamek sekundy przymknęła oczy. Myślała w tempie rozpędzonego pociągu. Wiedziała, że jej przyjaciele będą nalegać, ale miała trochę mniej energii niż wcześniej. Doszła jednak do wniosku, że im więcej gra tym lepiej, więc koniec końców się zgodziła, mimo, że każda jej komórka była temu przeciwna. Szybko wybrała utwór, który wychodził jej lepiej niż tamten.
- No dobra. – powiedziała i odwróciła się przodem do klawiszy. Przed rozpoczęciem grania poprawiła szybko luźnego koka i strzeliła każdą kostką we wszystkich dziesięciu palcach – taki nawyk. Wzięła głęboki oddech i zaczęła grać. Postarała się jak najbardziej, wyobrażając sobie, że to już konkurs. Dała z siebie 101% i po skończonym utworze spojrzała na przyjaciół, czekając aż skomentują.
- Jak mi poszło? – zapytała, nie potrafiąc być cierpliwą.
Powrót do góry Go down


Cassius Swansea
Cassius Swansea

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 185cm
C. szczególne : Niewielkie blizny łobuza weterana, dość często ma ślady farby na dłoniach. Na lewej dłoni nosi prostą i cienką złotą obrączkę.
Dodatkowo : Hipnoza
Galeony : 2149
  Liczba postów : 1027
https://www.czarodzieje.org/t16705-cassius-swansea
https://www.czarodzieje.org/t16709-hyperion
https://www.czarodzieje.org/t16706-cassius-swansea
https://www.czarodzieje.org/t18287-cassius-swansea-dziennik
Komnata czterech domów - Page 14 QzgSDG8




Gracz




Komnata czterech domów - Page 14 Empty


PisanieKomnata czterech domów - Page 14 Empty Re: Komnata czterech domów  Komnata czterech domów - Page 14 EmptyPią Lis 30 2018, 23:40;

Czułem się jak kompletny kretyn. Każdy mój mięsień napięty był do granic wytrzymałości. Smukłe, wysokie ciało, zazwyczaj dumnie wyprostowane, tym razem nieco gięło kark w obliczu wyzwania, jakie przecież sam przed sobą postawiłem. Sumienie podgryzało mnie regularnie, nakazując przywdziać na twarz maskę pokory, chociaż do tej pory wywoływało we mnie jedynie nieogarnięty umysłem bunt. Krzywiłem się, zaciskając palce na delikatnych łodygach i podążałem do miejsca, w którym - jak sądziłem - zastanę ją tego wieczoru. Większość idiotów, jacy zazwyczaj spędzali tutaj swój wolny czas, była na kolacji. Nie byłem absolutnie pewien, że Lilah jest w stanie pracować w takim miejscu, dlatego nieco zaskoczyła mnie jej szczupła sylwetka, odwrócona tyłem do wejścia. Pochylona nad czymś, zdawała się być pochłonięta własnym zadaniem. Nie widziałem co trzymała, ani czy faktycznie rytmiczne przebieranie palcami pomagało jej cokolwiek stworzyć. Podążyłem w głąb pomieszczenia, starając się nie wyglądać na kogoś, kto chce uczynić ze swej pokuty najprawdziwszą karę dla samego siebie. Nie musiałem tego robić, zdawałem sobie z tego sprawę aż nazbyt wyraźnie, a jednak z jakiegoś powodu wcale nie rezygnowałem z tego pomysłu, chociaż wcześniej zdawało mi się, że będę w stanie jedynie uciec stąd, niczym najmarniejszy tchórz. Postawiłem trzy kolejne kroki, a gdy Sorensen nie odwróciła się w moim kierunku, moje długie palce musnęły klawisze fortepianu. Badawczo, jakby na próbę odszukały kilka akordów. Zagrałem prostą melodię, jaką podpatrzyłem u kuzynek. Moim dłoniom brakowało wprawy, więc gdy zgubiłem rytm, porzuciłem zabawę w muzyczne powitania. Podszedłem bliżej pracującej dziewczyny, składając obok jej nóg wiązankę słoneczników. Podobno jej ulubionych.
- Hej - odezwałem się cicho, nie mogąc znieść napięcia, jakie zaczynałem odczuwać. Nie potrafiłem przepraszać, dlatego liczyłem na to, że dziewczyna chociaż raz postara się o powstrzymanie swojego ciętego języka. W innym wypadku, z pewnością nie uda mi się dokonać tego, co zamierzałem. Czekałem aż na mnie spojrzy.
Powrót do góry Go down


Lilah Sørensen
Lilah Sørensen

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : jasnowidzenie
Galeony : 49
  Liczba postów : 109
https://www.czarodzieje.org/t16046-lilah-aoife-srensen#439030
https://www.czarodzieje.org/t16045-lilah-srensen#439023
Komnata czterech domów - Page 14 QzgSDG8




Gracz




Komnata czterech domów - Page 14 Empty


PisanieKomnata czterech domów - Page 14 Empty Re: Komnata czterech domów  Komnata czterech domów - Page 14 EmptySob Gru 01 2018, 18:12;

Spotkanie z Biancą było niezwykłe. Pozwalało przemyśleć, zagubić się w gąszczu różnych przemyśleń, a to tylko dlatego, że oczekiwała swoistego rodzaju zaspokojenia na gruncie artystycznym. Nie myślała również o Cassiusie, którego od balu nie widziała, zaś z drugiej strony – prawie w ogóle nie chodziła na zajęcia przez chorobę, która ogarnęła jej kruche ciało.
Tym razem wszystko było inne.
Po zakończonej lekcji inkantacji dotarła do pokoju wspólnego, gdzie zdążyła przed zaszyciem się z dala od ludzi zabrać notatnik i ołówki, które miały posłużyć za narzędzie w upuście emocji. Uczucia kotłowały się w niej, podobnie jak wiele myśli, które gwałciły w tym momencie umysł Lilah. Przekraczała kolejne granice, zaś projekty nabierały kształtu, kiedy to równa linia podkreślała intensywność kolekcji, którą chciała oddać na japoński rynek. Musiała to uczynić, wszak czekali już zbyt długo, a to wcale nie było dobre, mogło jedynie pogorszyć sprawę, zaś sfrustrowani Japończycy zerwaliby kontrakt, który dla gryffonki był niezwykle ważny.
Usłyszała czyjeś kroki, lecz nie odwróciła się. Tkwiła w jednym miejscu, pozostając daleką od przytomności. Ciało obecne w czterech ścianach, jednak niespokojny duch lawirował z dala od tego miejsca. Miła woń słoneczników zmusiła ciemnowłosą do zastygnięcia w bezruchu i spojrzenia w bok, gdzie znajdował się obiekt, którego nie chciała widzieć.
Nigdy więcej.
Zacisnęła mimowolnie palce na notatniku, a niezrozumienie malowało się na jej twarzy. Jak śmiał? Jak mógł się po tym wszystkim do niej zbliżyć? Nienawidzili się, więc po co? By raz jeszcze ośmieszyć ją? Upokorzyć? Wzgardzić? Mimo to – uśmiech przyozdobił lico Islandki.
- Chyba tu tłoczno, więc pozwolisz, że… – zaczęła spokojnie, a następnie wstała, nie mając nastroju na słowne gierki. - Zostawię cię samego – wierzyła w scenariusz, gdzie spotyka się z jakąś nieszczęśnicą, lecz – dlaczego akurat słoneczniki, które tak kochała? W pośpiechu wypadły jej kartki, które znalazły się u stóp chłopaka, zmuszając się by pozbierać je czym prędzej, odliczając przy tym sekundy do zbliżającej się ucieczki.
Powrót do góry Go down


Cassius Swansea
Cassius Swansea

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 185cm
C. szczególne : Niewielkie blizny łobuza weterana, dość często ma ślady farby na dłoniach. Na lewej dłoni nosi prostą i cienką złotą obrączkę.
Dodatkowo : Hipnoza
Galeony : 2149
  Liczba postów : 1027
https://www.czarodzieje.org/t16705-cassius-swansea
https://www.czarodzieje.org/t16709-hyperion
https://www.czarodzieje.org/t16706-cassius-swansea
https://www.czarodzieje.org/t18287-cassius-swansea-dziennik
Komnata czterech domów - Page 14 QzgSDG8




Gracz




Komnata czterech domów - Page 14 Empty


PisanieKomnata czterech domów - Page 14 Empty Re: Komnata czterech domów  Komnata czterech domów - Page 14 EmptySob Gru 01 2018, 18:52;

Nie, nie mogła uciec. Nie w tym momencie, nie teraz, gdy wreszcie udało mi się przemóc i chociaż spróbować zachować się dojrzale. Zupełnie odmiennie niż zazwyczaj. Zwiastował to nawet mój wyraz twarzy. Niepewny, lecz poważny, zupełnie pozbawiony zwyczajowej drwiny, jaka zawsze kryła się gdzieś w kąciku warg czy w wyzywającym spojrzeniu. A jednak nie dziwiłem się Lilah, że ta wcale nie pragnęła mojego towarzystwa. Chociaż przecież powinno być inaczej. Dlaczego nie mściłem się na niej w inny sposób? Bardziej subtelny, boleśniejszy w długofalowych skutkach? Porzuciłem te rozmyślania niemalże natychmiast. Byłem tutaj, aby sypać głowę popiołem, a nie planować ewentualne sposoby zemsty za odrzucenie mojego kajania się.
- Zaczekaj - zażądałem - nie, poprosiłem - delikatnym dotykiem ledwo muskając jej ramię. Kiedy zrozumiałem, że ją dotknąłem, natychmiast schyliłem się do notatek, jakie upuściła. Zacząłem je zbierać, a po sekundzie, Sorensen dołączyła do mnie. Wyjątkowo, zamiast skorzystać z okazji do zajrzenia jej w dekolt, spojrzałem na kartki. Nowe projekty. Zagapiłem się na nie, ale zaraz przypomniałem sobie po co tutaj przyszedłem. - Daj mi wyjaśnić po co Cię niepokoję. - Poprosiłem, oddając jej kartki wraz z kwiatami, jakie targałem tutaj cały ten kawał drogi. Czułem się niepewnie z myślą, że może mnie wyśmiać i najpewniej dlatego zacząłem wyrzucać z siebie słowa, byleby tylko jak najszybciej poznać jej reakcję na moje wyznania. - Ja... przepraszam Cię... - zająknąwszy się nie pozostawiłem złudzeń co do tego, że w istocie nie zdarzało mi się często przepraszać. - Za to co stało się w zbrojowni. Nigdy nie powinienem był tak zareagować. Nie wolno mi było... podnosić na Ciebie ręki. - Urwałem, starając się ogarnąć mętlik, jaki eksplodował mi w głowie, gdy starałem się ubrać w słowa dalszą część.
Powrót do góry Go down


Lilah Sørensen
Lilah Sørensen

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : jasnowidzenie
Galeony : 49
  Liczba postów : 109
https://www.czarodzieje.org/t16046-lilah-aoife-srensen#439030
https://www.czarodzieje.org/t16045-lilah-srensen#439023
Komnata czterech domów - Page 14 QzgSDG8




Gracz




Komnata czterech domów - Page 14 Empty


PisanieKomnata czterech domów - Page 14 Empty Re: Komnata czterech domów  Komnata czterech domów - Page 14 EmptySob Gru 01 2018, 22:16;

Nie spodziewała się kontaktu z Cassiusem. Nie tutaj i nie teraz. Czegóż mógł chcieć od niej, gdy wszystko niemal zostało powiedziane? Pragnęła mieć spokój – nie oglądać go więcej, a jednak. Los drwił z niej, jak gdyby celowo zmuszając ja do krzyżowania z chłopakiem swoich dróg. To coś jak relacje z Lysandrem, choć tamten był świadomy, że nie pragnęła go w swoim życiu (czyżby?). Niemniej, musiała spoglądać na twarz ślizgona, zbyt przystojną, zbyt pociągającą, zbyt… Och, kurwa, Lilah – o czym ty myślisz? Swansea jest paskudny, wstrętny i obrzydliwy, a co za tym idzie – jest dla ciebie kompletnie aseksualny.
- Excuse me? – zdziwiła się, gdy wydał ten swój rozkazujący ton. Wywróciła oczami w sposób naturalny, a zaraz potem pokręciła z dezaprobatą głową. Jeszcze tego brakowało, by musiała z nim spędzać kolejne minuty! Jak śmiał?
- Wyjaśnić? – kolejne efekt zaskoczenia, który zmusił Islandkę do uniesienia wymownie brwi. Oczywiście nie przypuszczała, że Cassiusa wzięło na skruchę, a emocje przemawiające przez jej kruche ciało jedynie potwierdzały niechęć do obcowania z nim. Z drugiej zaś strony – lubiła otaczać się pięknymi ludźmi.
Stop. Znowu to samo.
On jest paskudny, Sorensen – o b l e ś n y.
PRZEPRASZAM CIĘ.
Cios poniżej pasa. Książę Slytherinu znał takie sentencje? Zwroty? Słowa? Zaskakujące. Kącik warg mimowolnie drgnął ku górze, zaś jej serce zakołowało w piersi.
- Zrobiłeś ze mnie dziwkę na balu i oskarżyłeś o zrujnowanie twojego dzieła… Podniosłeś na mnie rękę i przez ułamki sekund próbowałeś pozbawić życia… Serio? Ty tak na poważnie sądzisz, że kilka słoneczników załatwi sprawę? – nie podnosiła głosu, zachowywała się neutralnie, choć ogromny żal przelewał się w tym momencie przez jej tunele żylne. - Może i się nienawidzimy i nie tolerujemy, ale to nawet dla mnie zbyt mocno uwłaczający upadek, by dewastować komuś jego sztukę, mon dieu! – jęknęła żałośnie, bo czy tego nie było za wiele? Na pewno był świadomy, że odniosła sukces w Japonii, podobnie jak musiał wiedzieć, że jest artystką, wiec jak mogłaby podnieść rękę na płótna, całkowicie ignorując aspekty artystyczne? - Wierzę, że w stosunku do innych nie popełniasz takich błędów – mruknęła pod nosem i wyszarpała mu swoje projekty, bo nie miał prawa na nie patrzeć ani ich dotykać, prawda?
Lilah, weź się w garść.
Powrót do góry Go down


Cassius Swansea
Cassius Swansea

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 185cm
C. szczególne : Niewielkie blizny łobuza weterana, dość często ma ślady farby na dłoniach. Na lewej dłoni nosi prostą i cienką złotą obrączkę.
Dodatkowo : Hipnoza
Galeony : 2149
  Liczba postów : 1027
https://www.czarodzieje.org/t16705-cassius-swansea
https://www.czarodzieje.org/t16709-hyperion
https://www.czarodzieje.org/t16706-cassius-swansea
https://www.czarodzieje.org/t18287-cassius-swansea-dziennik
Komnata czterech domów - Page 14 QzgSDG8




Gracz




Komnata czterech domów - Page 14 Empty


PisanieKomnata czterech domów - Page 14 Empty Re: Komnata czterech domów  Komnata czterech domów - Page 14 EmptySob Gru 01 2018, 23:46;

Spojrzałem na nią spod rzęs, analizując jej nastawienie do mnie. Nie zbijały mnie z tropu jej niechęć i wręcz szalone pragnienie ucieczki, jakie zdawałem się instynktownie wyczuwać... a może to jedynie moja wyobraźnia? Potrafiłem sobie wyobrazić jak silną niechęcią mnie darzy, wszak sam wciąż nie przebaczyłem jej tych miesięcy zażartej walki, jaką między sobą toczyliśmy. Zresztą, nie po to tutaj przyszedłem. Nie zakopywałem topora wojennego. Jedynie... chwilowo go zawieszałem. Zdaje się, że Lilah nie do końca pojmowała moje zamiary. Zdawała się coraz silniej dziwić wraz z każdym wypowiedzianym przeze mnie słowem, a mimo to pozostawałem cierpliwy. Moja twarz, nieco pobladła z niewyspania, pozostawała niewzruszona, kipiąca od determinacji. Linia zarostu wydała z siebie szeleszczący odgłos, gdy pogładziłem brodę w (pozornym?) zakłopotaniu.
- Nie próbowałem pozbawić Cię życia. - Sprostowałem, ale Sorensen kontynuowała, a ja chociaż raz ugryzłem się w język i pozwoliłem jej na to. - Szczerze mówiąc, sądziłem, że zrobi to fakt, że naprawdę Cię właśnie przepraszam. I że żałuje. To nie gra pozorów. Nie ma przy nas nikogo więcej. Nie próbuję sprowokować Cię do zaakceptowania tego co mówię. Po prostu to przemyśl. A słoneczniki zatrzymaj. Pomyślałem, że może chociaż odrobinę złagodzą gorycz tego spotkania, jakim zapewne jest konieczność oglądania znowu mojej gęby. - Uśmiechnąłem się do niej półgębkiem w ten swój piekielnie rozbrajający sposób. Zaraz jednak moje brwi nieco się ściągnęły. Wrócił dystans, jaki starałem się trzymać od samego początku. Nie ściskałem jej projektów zbyt mocno, więc bez trudu zdołała mi je odebrać. Podążyłem wzrokiem za kartkami. - Nadal nie wiem czyja to sprawka. Jednak wiem, że to nie Ty, więc... przepraszam. - Ponowiłem, nie chcąc dodawać, aby nie pokładała we mnie tak złudnych nadziei. Słynąłem z popełniania po kilka razy tych samych błędów. W końcu, jeden raz mógł być przypadkiem, czystą złośliwością losu, a trzy... cóż, ta liczba emanowała już pewną wiarygodnością. - Wiosenna kolekcja? - Zagadnąłem, wskazując krótkim ruchem na rysunki, jakie przytulała do tych pełnych, apetycznych cycków. Nie miałem większego pojęcia o projektowaniu ubrań, dlatego też nie nastawiałem się na dłuższą dyskusję. Zresztą, spodziewałem się, że zaraz zawinie się z salonu i pozostawi po sobie jedynie zapach perfum i drążącą mi dziurę w brzuchu niepewność.
Powrót do góry Go down


Lilah Sørensen
Lilah Sørensen

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : jasnowidzenie
Galeony : 49
  Liczba postów : 109
https://www.czarodzieje.org/t16046-lilah-aoife-srensen#439030
https://www.czarodzieje.org/t16045-lilah-srensen#439023
Komnata czterech domów - Page 14 QzgSDG8




Gracz




Komnata czterech domów - Page 14 Empty


PisanieKomnata czterech domów - Page 14 Empty Re: Komnata czterech domów  Komnata czterech domów - Page 14 EmptyNie Gru 02 2018, 20:31;

Lilah nie miała prawie żadnego nastawienia, nawet nie pragnęła zdzielić tego idioty po głowie, a jednak tkwiła tuż obok, wlepiając w niego swoje wielkie, brązowe oczy i analizując. Na pewno z niej kpił, bawił się słowem; jak słusznie zauważył – byli tutaj sami. Uśmiech mimowolnie przyozdobił wargi dziewczęcia, które zaraz później rozciągnęły się w jeszcze szerszym grymasie zadowolenia, choć jakże sztucznym, jak cholernie teatralnym. Cassius nie powinien oszukiwać – nie Lilę, która dostatecznie doświadczyła cudacznych rzeczy ze strony mężczyzn, lecz w tym szaleństwie była swoistego rodzaju metoda.
Nieprawdaż?
- Nie, w ogóle, dlatego mnie pozbawiłeś powietrza, bucu! – warknęła ostro i bezapelacyjnie szturchnęła go w tors. Zapomniał już?
- Oglądanie twojej gęby byłoby niebywale kuszące, gdyby nie fakt, że jesteś takim fiutem, Swansea – wydusiła nieświadomie, kiedy to jej tęczówki osiadły na twarzy ślizgona. Był przystojny, idealnie wpasowywał się w gust ludzi, których chciała ubierać i nawet mogłaby mu to zaproponować, ale parszywy charakter chłopaka ograniczał ją dostatecznie mocno, by zaniechać tego. Czy to rozumiał? Nie miała pojęcia, lecz ktoś tak zadufany w sobie zapewne nie widział więcej jak jedynie czubek własnego nosa.
- Za słoneczniki dziękuję, bardzo je lubię, podobnie jak doceniam przeprosiny, ale naprawdę… Zacznij być człowiekiem, a nie karykaturą – powiedziała zupełnie szczerze, bez złośliwości, bo kto wie czy wtedy nie zaczęliby rozmawiać normalnie, skoro łączyła ich pasja do sztuki? Niby dziecinne proste, a zarazem nader skomplikowane.
Kolejna porcja uśmiechu przyozdobiła lico Islandki, gdy zapytał o kolekcję.
- Tak, lecę do Tokio w lutym i właściwie nie wiem czy jeszcze tu wrócę, wiec musisz się ze mną pomęczyć przez kilka tygodni, a potem nigdy już się nie zobaczymy – przecież tego chciał, prawda?
Powrót do góry Go down


Cassius Swansea
Cassius Swansea

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 185cm
C. szczególne : Niewielkie blizny łobuza weterana, dość często ma ślady farby na dłoniach. Na lewej dłoni nosi prostą i cienką złotą obrączkę.
Dodatkowo : Hipnoza
Galeony : 2149
  Liczba postów : 1027
https://www.czarodzieje.org/t16705-cassius-swansea
https://www.czarodzieje.org/t16709-hyperion
https://www.czarodzieje.org/t16706-cassius-swansea
https://www.czarodzieje.org/t18287-cassius-swansea-dziennik
Komnata czterech domów - Page 14 QzgSDG8




Gracz




Komnata czterech domów - Page 14 Empty


PisanieKomnata czterech domów - Page 14 Empty Re: Komnata czterech domów  Komnata czterech domów - Page 14 EmptyNie Gru 02 2018, 21:41;

- Za dużo gadałaś - dodałem tylko, nawet nie starając się ukryć wywrócenia oczami, gdy dźgnęła mnie w pierś. Chwyciłem jej dłoń, aby powstrzymać palce od dalszych ruchów i przez kilka sekund patrzyłem się wprost w jej oczy, ściskając ją za rękę. - Czyżby? Podobno jestem dla Ciebie aseksualny. - Przypomniałem jej, starając się nie uśmiechać. Puściłem ją. Świadom jak blisko siebie stanęliśmy, niemalże czułem jej zapach. Dzika bestia ukryta w moim wnętrzu pragnęła znów tej szalonej bliskości, jakiej zaznaliśmy na balu. Kiedy jej słowa zaprzestały prób zranienia mnie i przyznała wreszcie, że mógłbym ją zainteresować, wszystko to co się między nami działo nagle stało się dla mnie łatwiejsze do zrozumienia. Czy tak powinno być? Pewnie tak. - Jestem po prostu szczery, Lilah. Ilu znasz facetów, którzy zawsze mówią to co myślą? Którzy nigdy nie okłamią Cię tylko dlatego, aby Cię rozebrać i posiąść? - Jak to się działo, że rozmowa zaczęła dochodzić do seksu? Cholera, chyba po prostu miałem naturalny talent do zmiany tematu. Pozbawiony filtrów, mogłem rozmawiać o czymkolwiek zechciałem. Wyrażałem swoje zdanie przy każdej możliwej okazji i gwałcąc wszelkie normy współżycia społecznego, nie pozwalałem zamknąć się w żadnej ze złotych klatek, jakie przygotowało dla nas społeczeństwo. Nie spodziewałem się, że dziewczyna, z którą nieustannie darłem koty jest w stanie to zrozumieć. Nie walczyłem o to.
- Wiem, chodzą pewne plotki. Nie tylko o słonecznikach. - Odpowiedziałem, ale nie uśmiechałem się. Nie wyglądałem ani na zadowolonego, ani na zasmuconego. Jedynie moje szczęki stały się jakby nieco... bardziej napięte, gdy zwarły się w nieprzeniknionym wyrazie pozbawionym jakiegokolwiek z uśmiechów. - Więc w końcu będziesz miała mnie z głowy. Miłego życia i tak dalej. - Co innego mogłem jej powiedzieć? Nie łączyło nas absolutnie nic poza cienką nicią zamiłowania do sztuki, zupełnie zagłuszoną przez gorejący konflikt. A mimo to, kiedy tak stałem tuż przy niej, nie mogłem powstrzymać absurdalnego poczucia straty. Czy tak powinno przyjmować się sukces z pozbycia się wroga? - Z kim współpracujesz? - Zapytałem nieoczekiwanie, zapuszczając żurawia w jej projekty, aby dostrzec jakikolwiek charakterystyczny element, jaki mógłby mnie naprowadzić. I chociaż zazwyczaj nie znałem się na modzie, bez trudu rozpoznawałem setki marek, gdy tylko je ujrzałem. Ba, potrafiłem nawet wyrecytować ich założycieli i (w przypadku kilkudziesięciu z nich) także daty ich urodzenia. Mój mózg był prawdziwym komputerem o niemalże nieograniczonej mocy obliczeniowej. A ja marnowałem ją teraz na myślenie o jej tyłku, który już niedługo raz na zawsze zniknie z mojego pola widzenia. Cholera.
Powrót do góry Go down


Lilah Sørensen
Lilah Sørensen

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : jasnowidzenie
Galeony : 49
  Liczba postów : 109
https://www.czarodzieje.org/t16046-lilah-aoife-srensen#439030
https://www.czarodzieje.org/t16045-lilah-srensen#439023
Komnata czterech domów - Page 14 QzgSDG8




Gracz




Komnata czterech domów - Page 14 Empty


PisanieKomnata czterech domów - Page 14 Empty Re: Komnata czterech domów  Komnata czterech domów - Page 14 EmptyWto Gru 04 2018, 22:36;

- Wypraszam sobie – obruszyła się niczym paw.
Doprawdy – za dużo gadała? A on to może lepszy? Islandce nie pozostawało nic innego jak ciche prychnięcie pod nosem, które miało symbolizować jasno, że Cassius również nie był w stanie trzymać języka za zębami – nigdy. Dotyk jednak jego ciepłej dłoni sprawił, że Lilah zastygła w bezruchu. Uniosła wymownie brwi, nieznacznie zszokowana jego śmiałością, bo co jak co, ale do takich rzeczy prawa nie posiadał. Niemniej, było to przyjemnie, pomimo że nie miało prawa powtórzyć się w przyszłości. Pragnęła zatem wydostać się z toksycznego uścisku, który coraz intensywniej mącił spokój w jej gryffońskiej główce.
- Jednego – przyznała otwarcie, zaś jej myśli momentalnie pognały w stronę osoby Lysandra, z którym spędziła ostatnio wieczór. Nerwowość wkradła się w regularny oddech ciemnowłosej, a wspomnienie zburzyło w niej mur oporów przez nieoczekiwaną bliskością. Pamiętała kolejne kieliszki, podobnie jak wargi, które osiadały na jej ustach, gdy to śmiało ulegała prowokacjom wysokoprocentowych trunków. Tym razem była jednak trzeźwa. - A co… Chcesz mnie rozebrać i przelecieć? Miałeś niebywałą okazję, ale wyobraź sobie, że z bucami do łóżka nie chodzę – żeby jeszcze z jakimikolwiek chodziła.
Wypuściła powietrze ze świstem, a zaraz potem odsunęła się na krok. Poszukiwała elementarnego spokoju utkanego oniryczną nicią. Nie sądziła, że ktokolwiek mówił o tym, że ktokolwiek interesował się zniknięciem młodej kobiety, bo dla kogóż miała wartość poza rodzeństwem Zakrzewskich? Lilah nie posiadała tutaj przyjaciół, a co dopiero ludzi, którym mogłoby na niej zależeć.
- Dobrze, zatrzymam, ale nie wyobrażaj sobie za dużo – wykrztusiła na jednym wydechu, po czym schowała projekty. Nie była pewna dlaczego Cassius pyta, lecz niegrzecznym byłoby nie odpowiedzieć. - Lui Marlone i z Lady Gieneve – przyznała bez owijania w bawełnę, wszak byli to jedni z najbardziej cenionych projektantów, a przynajmniej takiego zdania była ciemnowłosa.
- Gdybyś nie był fiutem, to nawet pozwoliłabym ci zostać modelem.
Powrót do góry Go down


Cassius Swansea
Cassius Swansea

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 185cm
C. szczególne : Niewielkie blizny łobuza weterana, dość często ma ślady farby na dłoniach. Na lewej dłoni nosi prostą i cienką złotą obrączkę.
Dodatkowo : Hipnoza
Galeony : 2149
  Liczba postów : 1027
https://www.czarodzieje.org/t16705-cassius-swansea
https://www.czarodzieje.org/t16709-hyperion
https://www.czarodzieje.org/t16706-cassius-swansea
https://www.czarodzieje.org/t18287-cassius-swansea-dziennik
Komnata czterech domów - Page 14 QzgSDG8




Gracz




Komnata czterech domów - Page 14 Empty


PisanieKomnata czterech domów - Page 14 Empty Re: Komnata czterech domów  Komnata czterech domów - Page 14 EmptySro Gru 05 2018, 00:38;

Jej oburzenie tylko mnie rozbawiło. Odkąd sięgam pamięcią, uwielbiałem wywoływać u niej różne reakcję. Często negatywne, ale jednak jakieś. Nienawidziłem apatii i zastoju. Bezpłciowych relacji, z których nie wynikało absolutnie nic. W moim życiu musiało się coś dziać, a z Lilah... cóż, była godnym przeciwnikiem. Nawet było mi trochę żal, że odchodzi i pozbawia mnie przyjemności darcia z nią kotów.
- Mhhhm, widzę że to dłuższa historia. - Puściłem jej oczko, ale machnąłem ręką na kwestię tego jednego faceta. Jej życie prywatne zupełnie mnie nie interesowało. Tymczasem jej dalsze słowa wzbudziły moje zainteresowanie. Prychnąłem, ale bardziej z rozbawieniem, niż z irytacji i wyciągnąłem przed siebie dłoń, ponownie. - Naprawdę? - Zapytałem, świdrując ją spojrzeniem i nieznacznie rozchylając przy tym usta. Musnąłem palcami jej ramię. - Bez łóżka też możemy się obejść. - Powiedziałem i puściwszy jej oczko, pozwoliłem jej się cofnąć. Tak samo jak zostawiłem jej pole do popisu w kwestii domyślania się czy mówiłem poważnie. Niemniej, buc wcale mnie nie obszedł. Większość takich obelg raczej spływała po mnie jak po kaczce, to nigdy się nie zmieni.
- Nie będę - obiecałem, uśmiechając się właśnie w taki sposób, jakbym już zdołał sobie pomyśleć dokładnie wszystko to, czego nie powinienem. Niemniej, nie brnąłem. Tak samo jak nie komentowałem nazwisk jej ulubionych projektantów. Wsunąłem tę informację na odpowiednią półkę we właściwym miejscu, tuż przy nazwisku Lilah. Sądziłem, że jeszcze może mi się to przydać. - Doprawdy? - Zapytałem, gdy podzieliła się ze mną tą szaloną myślą. Uniosłem jedną z brwi ku górze, patrząc na nią badawczo. Sądziłem, że kpi. - 185, 91, 73, 90. Przekaż swoim kontaktom. Może któryś będzie na tyle profesjonalny, że w pracy odrzuci na bok osobiste animozje.
Czy mogłem coś poradzić na fakt, że atmosfera nieco się... ochłodziła?
Powrót do góry Go down


Lilah Sørensen
Lilah Sørensen

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : jasnowidzenie
Galeony : 49
  Liczba postów : 109
https://www.czarodzieje.org/t16046-lilah-aoife-srensen#439030
https://www.czarodzieje.org/t16045-lilah-srensen#439023
Komnata czterech domów - Page 14 QzgSDG8




Gracz




Komnata czterech domów - Page 14 Empty


PisanieKomnata czterech domów - Page 14 Empty Re: Komnata czterech domów  Komnata czterech domów - Page 14 EmptyWto Gru 18 2018, 20:38;

Ona zaś nie bawiła się dobrze, gdy złość wstępowała w jej drobne ciało. Oczywiście, Cassius miał talent do tego, by rujnować jej spojrzenie na świat i codzienność, dlatego też i ten wieczór nie mógł być inny, pomimo że sama poczuła ukłucie zawodu. Wyjazd z Hogwartu mógł być jednak niebywałą szansą dla niej, by rozwinąć skrzydła, by przeniknąć do świata, który pociągał ją najmocniej.
- Tak, zbyt długa, ale każdy jakąś ma, czyż nie? – odpowiedziała z nutą nostalgii w głowie. Przygryzła policzek od środka, jakby planując porzucić wszelkie wspomnienia, a zaraz potem sam Swansea sprowadził ją na ziemię, kiedy to dotknął jej ramię, wypowiadając przy tym słowa o szokującym brzmieniu. Sarnie oczy utkwione były w twarzy ślizgona, zaś ciało zastygło w bezruchu. Wzrok mimowolnie osiadł na smukłych palcach Cassa, a serce załomotało w piersi.
- Myślę, że masz dostatecznie dużo koleżanek, z którymi możesz obchodzić się bez łóżka, sorry not sorry, ale… – zawiesiła głos, po upływie chwili robiąc krok w przód i dotykając się z jego torsem klatką piersiową. - Księżniczki zasługują na godne traktowanie.
I owszem, mogłaby się z nim przekomarzać, dogryzać mu, a także przypominać o wszelakich absurdach ich rozmów, jednak ta bliskość sprawiała, że Lilah nie czuła się niekomfortowo. Bezczelnie – z kolejnymi słowami największego wroga – pozwalała sobie na więcej. Opuszkami palców przesunęła po zarysowaniach biodrowych ślizgona, badając linię swansea’owego ciała. Zatrzymała się dopiero na torsie, wbijając w jego twarz natrętne spojrzenie.
- Moje kontakty nie lubią, gdy ktoś tyje, a nie wiem czy jesteś świadomy, ale w pasie masz 73… W biodrach zaś 92 – wyszeptała wprost w jego usta i dopiero wtedy się odsunęła, całkowicie likwidując sferę bliskości. - Mnie to nie przeszkadza, bo przecież i tak się nienawidzimy, prawda?
Powrót do góry Go down


Cassius Swansea
Cassius Swansea

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 185cm
C. szczególne : Niewielkie blizny łobuza weterana, dość często ma ślady farby na dłoniach. Na lewej dłoni nosi prostą i cienką złotą obrączkę.
Dodatkowo : Hipnoza
Galeony : 2149
  Liczba postów : 1027
https://www.czarodzieje.org/t16705-cassius-swansea
https://www.czarodzieje.org/t16709-hyperion
https://www.czarodzieje.org/t16706-cassius-swansea
https://www.czarodzieje.org/t18287-cassius-swansea-dziennik
Komnata czterech domów - Page 14 QzgSDG8




Gracz




Komnata czterech domów - Page 14 Empty


PisanieKomnata czterech domów - Page 14 Empty Re: Komnata czterech domów  Komnata czterech domów - Page 14 EmptyNie Gru 23 2018, 13:55;

Nie spodziewałem się, że ta rozmowa potoczy się akurat w tym konkretnym kierunku. Wprost przeciwnie, spodziewałem się, że nie minie kilka minut, a zaczniemy obrzucać się stekiem przekleństw, a jednak coś w wyrazie moich oczu się zmieniło. Nie były już ani wyzywające, ani skruszone. Zaskoczenie wpełzło na moją twarz, ale wytrzymałem nie tylko jej spojrzenie, ale i dotyk. Muśnięcie jej biustu rozbudziło we mnie wspomnienie balu i na samą tę myśl zrobiło mi się nieco cieplej. Odruchowo wyciągnąłem ręce, aby przytrzymać ją przy sobie.
- Jesteś pewna, że jesteś akurat tym rodzajem księżniczki, jaki masz na myśli? - Zapytałem szeptem, bo nie było już potrzeby, aby mówić głośniej. Staliśmy tak blisko siebie, że mogłem poczuć zapach jej skóry. Mimowolnie nachyliłem się ku niej, skracając dystans jaki wciąż dzielił od siebie nasze twarze. Ba, nie pozwoliłem jej się odsunąć, gdy zamierzała zrobić krok w tył. Zacisnąwszy palce na jej biodrach, nieomal wsunąłem kolano pomiędzy jej nogi.
- Gówno prawda. - Odpowiedziałem, nieomal muskając jej wargi własnymi. Kiedy się uśmiechnąłem, musiała to poczuć, o ile tylko nie cofnęła głowy, bo jej akurat nie miałem już czym trzymać. - Jestem idealnym modelem, skarbie. Sprawdź jeszcze raz. Tym razem mogę się rozebrać, będzie łatwiej. - Moje jasnoniebieskie oczy wpatrzyły się w jej z intensywnością, jakiej dotąd nie objawiały. - Tak, nie znosimy się. - Wyszeptałem, a potem raptownie ją puściłem, jakby to, co przed momentem rozegrało się między nami było jedynie grą naszej wyobraźni.
Powrót do góry Go down


Lilah Sørensen
Lilah Sørensen

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : jasnowidzenie
Galeony : 49
  Liczba postów : 109
https://www.czarodzieje.org/t16046-lilah-aoife-srensen#439030
https://www.czarodzieje.org/t16045-lilah-srensen#439023
Komnata czterech domów - Page 14 QzgSDG8




Gracz




Komnata czterech domów - Page 14 Empty


PisanieKomnata czterech domów - Page 14 Empty Re: Komnata czterech domów  Komnata czterech domów - Page 14 EmptySro Gru 26 2018, 13:30;

To spotkanie było inne niż zwykle, jak gdyby byli przyzwyczajeni do złośliwości, docinków i chamstwa, jednak… Dzisiaj pokonała ich własna pasja, która wykreowała pomiędzy nimi swoistego rodzaju nić porozumienia, a potem? Potem pojawiła się śmiałość kolejnych słów i poczynań, przez które Islandka czuła się stłamszona, a zarazem cholernie ciekawa.
- Jestem księżniczką, ale nie dla ciebie – powiedziała i pozwoliła na tę bliskość, która odebrała jej trzeźwość umysłu. Serce uderzało szybko, zbyt szybko, a umysł mieszał kilka perspektyw równocześnie, bo jak śmiał się tak zbliżyć, przełamać kolejne bariery? To było złe i tak bardzo nieodpowiednie.
- Cassius… – wyszeptała ledwie słyszalnie, kiedy ich wargi złączyły się w iluzorycznym pocałunku. Tak ulotnym, spokojnym i nie przypominającym czułej pieszczoty. Musiała przerwać ten stan, dlatego cofnęła się, a zaraz potem zastygła w bezruchu, gdy wreszcie oddychała własną piersią.
- Przekonamy się, czy jesteś taki dobry – powiedziała i zostawiła go samego, bo potrzebowała poukładać własne myśli, które rozsypały się niczym puzzle.

/zt x2
Powrót do góry Go down


Gabrielle Levasseur
Gabrielle Levasseur

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 171 cm
C. szczególne : długie, blond włosy, w okresie letnim - piegi na nosie i policzkach, tatuaż kwiatu niezapominajki na prawym obojczyku
Dodatkowo : Ćwierćwila
Galeony : 626
  Liczba postów : 1459
https://www.czarodzieje.org/t16791-gabrielle-levasseur
https://www.czarodzieje.org/t16936-gabrielle-levasseur
https://www.czarodzieje.org/t16819-gabrielle-levasseur
Komnata czterech domów - Page 14 QzgSDG8




Gracz




Komnata czterech domów - Page 14 Empty


PisanieKomnata czterech domów - Page 14 Empty Re: Komnata czterech domów  Komnata czterech domów - Page 14 EmptyPią Maj 31 2019, 20:57;

Morderczy trening dawał się Gabrielle we znaki przy każdej próbie wykonania bardziej złożonego ruchu, jak chociażby uniesie do góry rąk. Niemniej jednak w obecności Matta i Williama nie chciała okazać swoich słabości starając się robić dobrą minę do złej gry, dlatego kiedy w drodze powrotnej zaproponował jej wspólne spędzenie tego popołudnia mimo początkowych oporów zgodziła się. Świadoma była tego, że nie powinna znowu skazywać samej siebie na samotność, która rodziła w umyśle blondynki destrukcyjne myśli, wywoływała ból serca oraz łzy, które jakby nie miały końca.
Wzięła szybki prysznic, przebrała się oraz nieco ogarnęła, dzięki czemu wyglądała znacznie lepiej niż o poranku, kiedy to bardziej przypominała zombie niż człowieka, w żyłach którego płynie krew. Nadal miała pewne wątpliwości, które coraz bardziej dawały o sobie znać z każdym kolejnym krokiem przezeń wykonanym. Miękka podeszła trampek uderzała o kamienną posadzkę nie wydając żadnego dźwięku, sprawiając, że Matt – jeżeli już na nią czekał – nie zdawał sobie sprawy z jej obecności, dopóki nie nacisnęła metalowej, zimnej klamki, która ustępując po naciskiem siły otworzyła przed blondynką drzwi z cichym skrzypnięciem. Najpierw zza nich wyłoniła się twarz Francuzki, a później reszta ciała, kiedy odkryła, że chłopaka jeszcze nie ma.
Komnata wspólna była miejscem często odwiedzanym głównie przez studentów, Gabrielle przez pięć lat swojej nauki w Hogwarcie była tu zaledwie trzy razy, najczęściej wtedy, gdy za oknem szalała zima lub burza, wszakże kominki, w których palił się ogień sprawiały, że miejsce to było niezwykle przytulne i ciepłe. Zajęła jeden z foteli, którego miękki materiał zapadł się nieznacznie pod jej ciężarem, wpatrując się w tańczące języki ognia. Uwagę dziewczyny zwrócił stojące nieopodal pianino w kierunku, którego spojrzała tęsknym spojrzeniem zielonych oczu. Tak dawno nie miała okazji do gry, że teraz zastanawiała się czy jeszcze potrafi to robić. Westchnęła cicho.

kostka: beee beee



@Matthew C. Gallagher
Powrót do góry Go down


Matthew C. Gallagher
Matthew C. Gallagher

Student Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 178
C. szczególne : zawadiacki uśmiech, podczas którego jego prawa brew zawsze unosi się nieco wyżej niż lewa; dołeczki w policzkach
Galeony : 1345
  Liczba postów : 1054
https://www.czarodzieje.org/t17284-matthew-c-gallagher
https://www.czarodzieje.org/t17286-matthew-c-gallagher#484354
https://www.czarodzieje.org/t17285-matthew-c-gallagher#484235
https://www.czarodzieje.org/t18302-matthew-c-gallagher-dziennik
Komnata czterech domów - Page 14 QzgSDG8




Gracz




Komnata czterech domów - Page 14 Empty


PisanieKomnata czterech domów - Page 14 Empty Re: Komnata czterech domów  Komnata czterech domów - Page 14 EmptySob Cze 01 2019, 13:01;

Mimo że był wysportowany i dbał pieczołowicie o formę, i on odczuwał skutki treningu z Willem. Mięśnie bolały i ciągnęły, ale w gruncie rzeczy było to przyjemne uczucie, bo świadczyło wyłącznie o tym, że przyłożyli się do wszystkich ćwiczeń i starali się wykonywać je jak najlepiej. Nie miał planu na dalszą część dnia, toteż zaproponował Gabrielle spotkanie we wspólnej komnacie, ale oczywiście zanim by do takiego spotkania doszło, oboje musieli wziąć prysznic i przebrać się w jakieś czyste, nieprzepocone ciuchy. Pożegnali się więc na chwilę i każdy udał się do swojego dormitorium. Chłopak wyciągnął z szafy koszulę w czerwono-czarną kratę i szare, przetarte gdzieniegdzie spodnie i tak oto wyruszył na pierwsze piętro. Myślał, że będzie musiał czekać na Puchonkę - w końcu kobietom toaleta zwykle zajmowała więcej czasu – toteż mocno się zdziwił, kiedy dojrzał na końcu pomieszczenia znajomą sylwetkę. Musiał za to przyznać, że dziewczyna wyglądała o niebo lepiej niż na treningu. Uśmiechnął się, udając się w jej kierunku, ale nie byłby sobą, gdyby czegoś po drodze nie odwalił. Minęły już prawie dwa tygodnie od ukąszenia langustnika ladaco i nie oszukujmy się, nie były to najlepsze dwa tygodnie w jego życiu. Miał nadzieję, że niedługo ten nieszczęsny uraz minie, ale póki co nad wyraz często stawał się ofiarą jakichś niefortunnych zdarzeń. Tym razem stanął za blisko kominka, przez co kawałek jego nogawki zajął się ogniem. Mattowi co prawda szybko udało się ogarnąć sytuację, ale wyglądało na to, że spodnie były do wyrzucenia… Po prostu świetnie, akurat je lubił.
- Jak tam… bee, bee, bee, bee? – Zagaił do niej, po czym zdał sobie sprawę z tego, że nie ma kompletnie żadnej kontroli nad swoim głosem. Poczuł jedynie jakieś lekki łaskotanie w okolicach żeber, ale nie miał zielonego pojęcia, co się wydarzyło. Dopiero kiedy rozejrzał się po sali, zobaczył młodszego uczniaka z różdżką w ręku. Czyżby ktoś zdecydował się przećwiczyć na nim jakichś popieprzony urok? Tym razem jednak nie był to chyba efekt ukąszenia langustnika ladaco, tylko fakt, że trafił na jakiegoś szkolnego idiotę. Stwierdził, że później sobie z nim porozmawia, bo jakby nie patrzeć, a raczej nie słyszeć, w tym momencie nic by z tego nie wyszło.
- Bee, beee, beeeee – Próbował znów zagadać do swojej towarzyszki, ale wszelkie próby wypowiedzenia jakichś składnych słów kończyły się fiaskiem, a mina Gallaghera mówiła jedno: „zabiję tego gówniarza”. Ten urok nie mógł chyba jednak trwać wiecznie, prawda? Matt odchrząknął więc głośno.
- Beeeeeee! – Nadal pozostawał owcą, ale może to i lepiej, bo gdyby nie Balvoes, z jego ust wydobyłaby się głośna i siarczysta „kurwa”. Naprawdę miał ostatnio zły okres, a ukąszenie langustnika ladaco mocno dawało mu się we znaki. Nie można było go oszczędzić i walnąć tym cholernym zaklęciem kogoś innego?

Efekt: ukąszenie langustnika ladaco; pech
Kostka: 3
Powrót do góry Go down


Gabrielle Levasseur
Gabrielle Levasseur

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 171 cm
C. szczególne : długie, blond włosy, w okresie letnim - piegi na nosie i policzkach, tatuaż kwiatu niezapominajki na prawym obojczyku
Dodatkowo : Ćwierćwila
Galeony : 626
  Liczba postów : 1459
https://www.czarodzieje.org/t16791-gabrielle-levasseur
https://www.czarodzieje.org/t16936-gabrielle-levasseur
https://www.czarodzieje.org/t16819-gabrielle-levasseur
Komnata czterech domów - Page 14 QzgSDG8




Gracz




Komnata czterech domów - Page 14 Empty


PisanieKomnata czterech domów - Page 14 Empty Re: Komnata czterech domów  Komnata czterech domów - Page 14 EmptyPon Cze 03 2019, 17:34;

Schowała niesforny kosmyk blond włosów za ucho, które pachniały truskawkowym szamponem, dzie temu powietrze wokół dziewczyny poza zapachem palonego drewna miało w sobie delikatną woń tych lekko kwaskowatych czerwonych owoców, przywolujących na myśl lenie, lipcowe popołudnie. Z tańczących języków ognia przeniosła spojrzenie zielonych oczu na drzwi, w których sekundę wcześniej pojawił się Matt. Uwadze Gabrielle nie umknął ten moment, kiedy nogawka spodni Ślizgona zajęła się ogniem początkowo wywołując przerażenie na twarzy blondynki, by po chwili zastąpił je uśmiech. Chłopaka wciąż prześladował pech, co dziwniejsze mimo czasu jaki ze sobą spędzili - nie przeszedł jeszcze na nią.
Właśnie otworzyła usta z zamiarem powiedzenia chłopakowi, jak bardzo jest jej przykro z tego powodu,lecz zanim wypowiedziała chociażby słowo poczuła dziwne mrowienie, które oczywiście zignorowała. Blondynce nawet przez myśl nie przeszło, że właśnie stała się ofiarą głupiego żartu jednego z młodszych uczniów, który za cel w pierwszej kolejności obraz sobie młodego Gallaghera, a później ją - tak dla zabawy.
Zmarszczyła nos zaskoczona dziwnym zachowaniem chłopaka. Może zbyt mocno uderzyła do tymi balonami w głowę? Wszakże każdą próbę zebrania przez niego głosu kończyły wydobywające się z pomiędzy jego ust dźwięki przypominające odgłos owcy. Było to jednocześnie niezwykle dziwne i zabawne.
- Wsz… beee - zaczęła chcąc poznać przyczynę jego zachowania, lecz i z pomiędzy jej różowych ust wydobył się ten jakże irytujący już odgłos. Zaskcozona zatkała dłonią usta robiąc wielkie oczy.
- Bee… bee - podjęła kolejną próbę, choć ta również okazała się fiaskiem. Powinna być zdenerwowana, wręcz wkurzona, jednak miast tego zwyczajnie zaczęła się śmiać. Gdyby coś takiego miało miejsce kilka lat wcześniej zapewne spaliłaby się ze wstydu przed Mattem, który swego czasu bardzo się jej podobał. Doskonale pamiętała ten okres, kiedy wręcz nałogowo spędzała czas z jego siostrą również ze względu na niego. Ślizgon wyrósł na przystojnego młodego mężczyznę, jednak "miłość" Gabrielle z czasem się wypaliła. Właściwie nigdy nie sądziła, że Matt spojrzy na nią inaczej niż na koleżankę siostry, być może właśnie dlatego z czasem dopuściła, zyskując dzięki temu dobrego kolegę.
-Bee beee be? - zapytała, chociaż żadne słowa poza beczeniem nie opuściły jej ust. Czyżby miało im tak zostać na zawsze?
Spojrzała pytająco na bruneta.


Powrót do góry Go down


Matthew C. Gallagher
Matthew C. Gallagher

Student Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 178
C. szczególne : zawadiacki uśmiech, podczas którego jego prawa brew zawsze unosi się nieco wyżej niż lewa; dołeczki w policzkach
Galeony : 1345
  Liczba postów : 1054
https://www.czarodzieje.org/t17284-matthew-c-gallagher
https://www.czarodzieje.org/t17286-matthew-c-gallagher#484354
https://www.czarodzieje.org/t17285-matthew-c-gallagher#484235
https://www.czarodzieje.org/t18302-matthew-c-gallagher-dziennik
Komnata czterech domów - Page 14 QzgSDG8




Gracz




Komnata czterech domów - Page 14 Empty


PisanieKomnata czterech domów - Page 14 Empty Re: Komnata czterech domów  Komnata czterech domów - Page 14 EmptyPon Cze 03 2019, 20:11;

Był całkiem niezłym uczniem z opieki nad magicznymi stworzeniami i mimo że dał się ukąsić pewnemu paskudnemu langustnikowi ladaco, tak wiedział, że swoją przypadłością nie jest w stanie zarazić innych osób, niezależnie od tego, jaką drogą próbowałby to zrobić. W jego obecności faktycznie można było się jednak chwilowo obawiać o swoje zdrowie, bo takie natężenie pecha rzadko kiedy kogoś dotykało. Właściwie szkoda, że nie mógł przenieść swej choroby na kogoś innego, wtedy mógłby przynajmniej wrobić kogoś, kogo niespecjalnie darzył sympatią, a tak? Jego wpadki stanowiły jedynie pośmiewisko dla innych uczniów, a on niestety nie mógł zrobić nic, by temu zapobiec. Na szczęście od spotkania z tym perfidnym zwierzem minęło już trochę czasu, a uraz powinien niedługo przeminąć. Inna sprawa, że we wspólnej komnacie razem z Gabrielle padli ofiarą nie pecha, a głupkowatych pomysłów któregoś z młodszych Hogwarczyków. Poważnie… nie dość, że musiał użerać się z przeróżnymi, niezbyt dla niego samego zabawnymi sytuacjami przez ostatnie bite dwa tygodnie, to jeszcze teraz beczał jak owca, nie mogąc się nijak porozumieć ze swoją towarzyszką. I może był trochę wredny, ale kiedy usłyszał również charakterystyczne dźwięki z ust Francuzki, pocieszyło go to, że przynajmniej sam nie zachowuje się jak kompletny debil. Nie mogąc powstrzymać się od śmiechu, wskazywał palcem na Puchonkę, mimo że taki gest należałoby uznać za nieelegancki. Oj tam, w tych okolicznościach chyba nie musiał tak ściśle trzymać się etykiety. Poza tym trzeba było przyznać, że to wszystko było wyjątkowe zabawne, a ten moment, kiedy Gabe zakryła usta dłonią… No bajer.
- Próba głosu, próba głosu. – Mruknął po chwili bardziej do siebie niż do swej koleżanki, z uśmiechem na ustach stwierdzając, że wszystko powróciło do normy. To dobrze, bo o ile początkowo było śmiesznie, tak żadne z nich nie znało owczego języka i pewnie po paru minutach zaczęłoby im się mocno nudzić.
- I jak trening z Willem? – Zapytał o to, o co chciał zapytać już po spotkaniu Gabrielle w komnacie, a co wcześniej nie było mu jakoś dane. – Jest trochę oschły, co? Ale zna się na rzeczy, serio. Jest w końcu menadżerem naszej reprezentacji. – Dodał, nie zważając na to, że Puchonka na pewno o tym wie. Jeśli interesowała się quidditchem, z pewnością miała świadomość tego, że Gallagher załatwia wszelkie formalne sprawy dotyczące brytyjskiej reprezentacji tego sportu. Dlaczego więc to powiedział? Hm, może chciał chociaż trochę wytłumaczyć przed nią Willa? Albo pochwalić się osiągnięciami swojej rodziny?
- Ale ćwiczyło się całkiem nieźle. Może wyskoczymy kiedyś razem i pościgamy się na swoich miotłach? Chętnie zorganizowałbym jakiś wyścig, w końcu nie samym quidditchem człowiek żyje. Można by było namówić jeszcze paru znajomych… może Dunbara i Heaven? – Zaproponował nagle, przypominając sobie zadanie z balonikami i slalomem pomiędzy drzewami. On sam usunąłby baloniki, a dodał za to na trasie kilka przeszkód, ale z pewnością pomysł nadawał się do przedyskutowania.
Powrót do góry Go down


Gabrielle Levasseur
Gabrielle Levasseur

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 171 cm
C. szczególne : długie, blond włosy, w okresie letnim - piegi na nosie i policzkach, tatuaż kwiatu niezapominajki na prawym obojczyku
Dodatkowo : Ćwierćwila
Galeony : 626
  Liczba postów : 1459
https://www.czarodzieje.org/t16791-gabrielle-levasseur
https://www.czarodzieje.org/t16936-gabrielle-levasseur
https://www.czarodzieje.org/t16819-gabrielle-levasseur
Komnata czterech domów - Page 14 QzgSDG8




Gracz




Komnata czterech domów - Page 14 Empty


PisanieKomnata czterech domów - Page 14 Empty Re: Komnata czterech domów  Komnata czterech domów - Page 14 EmptyWto Cze 04 2019, 09:45;

Gabrielle doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że pecha prześladującego daną osobę po ugryzieniu przez langustnika ladaco nie da się tak po prostu przenieść na drugą osobę, choć wizja tego po kolejnym dziwnym wypadku była niezwykle kusząca. Zbyt dobrze znała charakterystykę tego stworzenia, była uczniem, który przykładał ogromną uwagę do opieki nad magicznymi stworzeniami, kochała ten przedmiot równie mocno, jak każde stworzenie stąpające po ziemi, poza karaluchami oczywiście. Z jakiegoś powodu nie lubiła tych owadów, wywoływały w niej dziwnego rodzaju obrzydzenie i swego rodzaju strach, którego nie było w stanie w żaden sposób uzasadnić.
Niemniej jednak przyznać musiała, że Matt dobrze radził sobie z owym prześladowcą, właściwie poddając się temu co zsyłał mu los, ona w przeciwieństwie  do Ślizgona zapewne próbowałaby za każdym razem stawiać opór w myślach używając słów, których wypowiadać na głos młodej damie nie wypadało. Była to jedna z wielu różnic jakimi się charakteryzowali,  choć nigdy nie mieli problemu by się dogadać, zwłaszcza gdy Gabrielle już nieco podrosła, a łaskawość upływających lat sprawiała, że wyglądała jak młoda kobieta, nie podlotek ledwo odrastający  od ziemi.
Dziewczyna dopiero po dłuższej chwili zrozumiała co się stało, kiedy do jej uszu dobiegł śmiech młodszego kolegi.
- Beee śmieszne - stwierdziła z wyraźnym sarkazmem w tonie głosu, tym razem zaskoczona faktem odzyskania umiejętności mówienia. Z grobową wręcz miną pogroziła palcem chłopakowi, którego twarz mimochodem zalała się czerwienią. Wróciła spojrzeniem do Matta, który również odzyskał głos, a cała sytuacja mimo delikatnego zdenerwowania jakie u nich wywołała ostatecznie okazała się być sposobem na poprawę humoru i rozluźnienie się.
- Sam beeeczałeś jak owca Gallagher - oznajmiła, kiedy ten ze śmiechem na ustach wskazał ją palcem. Chwyciła go za owy palec delikatnie przyciągając w swoją stronę, zbliżyła swoją twarz do jego.
- Mama nie nauczyła, że palcem się nie pokazuje hm? - zapytała, a kąciki jej ust drgnęły, gdy Ślizgon zrobił zdziwioną minę. Zapewne takie zachowania nie spodziewał się po blondynce, która postanowiła wykorzystać jego niewiedzę. Uśmiechnęła się jeszcze tylko puszczając go, po czym zatopiła się delikatnie w miękkim fotelu, pozwalając zmęczonym mięśniom.  
Panienka Levasseur doskonale zdawała sobie sprawę z tego kim jest i jaką pozycję w świecie Quidditcha zajmuje, lecz to nie zmieniało faktu, że w jej oczach był zadufanym w sobie dupkiem z objawami szaleństwa.
- Oschły to mało powiedziane - skomentowała ograniczając wyrażenie swojej opinii do tego stwierdzenia, zachowując swoje zdanie na temat mężczyzny tylko i wyłącznie dla siebie. Nie chciała zabrzmieć zbyt brutalnie czy też nieprzyjemnie. - Czy on czasem nie ma objaw szaleństwa,kiedy wpada w tryb trenera? - zapytała, by przekonać się czy jej wyobrażenia to prawda czy jednak tylko wyobraźnia płatała jej figle, ponieważ zbyt słabo znała starszego Gallaghera. Zmarszczyła przy tym z zabawny sposób nos, zastanawiając się czy on jest taki również w życiu prywatnym, jeśli tak, to trochę współczuła Mattowi i Carmel. Sama miała starszych "braci", którzy wobec niej nigdy nie zachowywali się w podobny sposób,może poza jednym przypadkiem Nathaniela, którego z resztą sama prowokowała.
- Było całkiem przyjemnie, chociaż moje mięśnie już płaczą - przyznała, zaś jakby na potwierdzenie swoich rozmasowała bolący bark, który zapewne lekko nadwyrężyła rzucaniem baloników.
- Co prawda nie znam za bardzo tych osób, ale jestem za - zgodziła się z uśmiechem.
- On zachowuje się tak zawsze? Jest trochę szorstki w obyciu - przyznała. Była zaskoczona zachowaniem mężczyzny, którego uważała za profesjonalistę.
Powrót do góry Go down


Matthew C. Gallagher
Matthew C. Gallagher

Student Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 178
C. szczególne : zawadiacki uśmiech, podczas którego jego prawa brew zawsze unosi się nieco wyżej niż lewa; dołeczki w policzkach
Galeony : 1345
  Liczba postów : 1054
https://www.czarodzieje.org/t17284-matthew-c-gallagher
https://www.czarodzieje.org/t17286-matthew-c-gallagher#484354
https://www.czarodzieje.org/t17285-matthew-c-gallagher#484235
https://www.czarodzieje.org/t18302-matthew-c-gallagher-dziennik
Komnata czterech domów - Page 14 QzgSDG8




Gracz




Komnata czterech domów - Page 14 Empty


PisanieKomnata czterech domów - Page 14 Empty Re: Komnata czterech domów  Komnata czterech domów - Page 14 EmptyWto Cze 04 2019, 18:55;

Czy rzeczywiście poddawał się grzecznie temu, co zsyłał na niego los, a raczej pech po ukąszeniu przez langustnika ladaco? Po prostu nie miał żadnego wyboru, co nie zmienia faktu, że nieraz na usta cisnęły mu się wyrafinowane przekleństwa, a w niektórych sytuacjach, kiedy już naprawdę nic mu nie szło, wygłaszał je nawet na głos. Nie powiedziałby więc wcale, że dobrze radzi sobie ze swoim prześladowcą, chociaż próbował nie przejmować się tym, co przytrafiało mu się przez niemalże ostatnie dwa tygodnie. Tak czy inaczej teraz się cieszył, bo przynajmniej oboje beczeli jak owce. Widział jak Puchonka wygraża palcem małolatowi, który obdarzył ich jakże wspaniałym urokiem. Jego twarz od razu zalała się czerwienią, ale jak dla Matta nie była to wystarczająca kara. Pech, znowu ten pech, chciał, że chłopaczek najwyraźniej domyślając się, że nie jest bezpieczny, szybko opuścił wspólną komnatę.
- Yh, dorwę tego małolata. – Westchnął ciężko, choć w jakimś stopniu cieszył się z takiego przebiegu wydarzeń. Ze swoim pechem, gdyby zaczął gonić za winowajcą tego zamieszania, mógłby się jeszcze bardziej wkopać i zrobić z siebie po raz kolejny jakieś pośmiewisko. Wolał się więc z nim policzyć po tym jak efekt jego urazu minie już bezpowrotnie.
- Ohoho, nawet nie dasz sobie pożartować. – Obruszył się zaraz na uwagi Gabrielle. Tak, wiedział że sam beczał jak owca. I tak, wiedział że nie wolno pokazywać na kogoś palcem. Niespecjalnie go to jednak obchodziło. Zdziwił się natomiast, że dziewczyna tak bardzo się do niego zbliżyła, choć i to nie wprawiło go w jakiś stan zakłopotania. Znali się w końcu nie od dzisiaj, więc taka bliskość czy wzajemne przytyki były raczej czymś, z czym można się zetknąć na porządku dziennym.
- No fakt… ogólnie jest dość nieprzystępny, ale nie no. Na tym naszym treningu to wyjątkowo go coś ugryzło. Wiesz, on ma małą córkę, przypuszczam że po prostu tego dnia dała mu mocno w kość. Zwykle da się z nim jednak dogadać mimo całej jego surowości. – Odpowiedział na pytanie swojej koleżanki, która zdążyła już sobie najwyraźniej wyrobić swoje zdanie o Willu. Wcale jej się nie dziwił, spotkała go po raz pierwszy, a on zachowywał się naprawdę jakby był szalony. Młodszy Gallagher postanowił jednak sprostować wszystko, w jakimś sensie stając w obronie swojego kuzyna. W końcu na co dzień gość nie był aż taki zły jak podczas ich ostatnich ćwiczeń.
- Heaven na pewno kojarzysz, bo rządzi w naszej drużynie, ale jest naprawdę w porządku. A Jeremy… cholera, nie poznałem Cię z nim jeszcze? To naprawdę świetny gość. Mistrz eliksirów i uzdrawiania, a w ostatnim meczu z przypadku zagrał i złapał znicza. – Opisał pokrótce Dunbara, uśmiechając się przy tym szeroko. A co, w końcu był to jeden z jego najlepszych kumpli, więc musiał użyć jakichś superlatywów. – Ale lepiej nie namawiajmy go, by dołączył do drużyny na stałe, bo wtedy będziemy mieli w Gryfonach zbyt silną konkurencję. – Tym razem pozwolił już sobie zażartować, żeby czasem Jeremy nie obrósł gdzieś tam w innej części Hogwartu w piórka. Co za dużo pochwał, to niezdrowo.
- Nie no, jak mówiłem. Chyba na naszym treningu miał totalnie parszywy humor, może jeszcze kiedyś będzie okazja, żeby się za to zrehabilitował. – Mruknął jeszcze a propos Willa, ale stwierdził, że nie po to się spotkali, żeby rozprawiać na temat jego kuzyna. – W ogóle byłaś ostatnio na jakimś fajnym przedstawieniu? Wybrałbym się na coś w wolnej chwili, szczególnie że po Wściekłych Psidwakach miałem sporą przerwę. Właśnie! Widziałaś Wściekłe Psidwaki? Są niesamowite! – Po tym jak jego głos powrócił do normalności już nie beczał jak owca, chyba za bardzo się rozgadał, no ale trudno… skoro Gabe zdecydowała się spędzić z nim popołudnie, musiała to jakoś przeżyć.
Powrót do góry Go down


Gabrielle Levasseur
Gabrielle Levasseur

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 171 cm
C. szczególne : długie, blond włosy, w okresie letnim - piegi na nosie i policzkach, tatuaż kwiatu niezapominajki na prawym obojczyku
Dodatkowo : Ćwierćwila
Galeony : 626
  Liczba postów : 1459
https://www.czarodzieje.org/t16791-gabrielle-levasseur
https://www.czarodzieje.org/t16936-gabrielle-levasseur
https://www.czarodzieje.org/t16819-gabrielle-levasseur
Komnata czterech domów - Page 14 QzgSDG8




Gracz




Komnata czterech domów - Page 14 Empty


PisanieKomnata czterech domów - Page 14 Empty Re: Komnata czterech domów  Komnata czterech domów - Page 14 EmptySro Cze 05 2019, 09:27;

Ostatnio Gabrielle również prześladował pech, choć nie przypomniała sobie, żeby padła ofiarą langustnika ladaco. Poza tym, czy niefortunnie ulokowane uczucia mogły być wynikiem pecha czy może bardziej jej naiwności? Nadal nie mogła uwierzyć w to, jak potoczyło się całe to spotkanie z Julianem, że chłopak zachował się jak zwykły tchórz i tylko bukiet niezapominajek oraz liścik podane dziewczynie przez kelnerkę, teraz leżące na dnie puzderka szpargałów świadczyły o jego obecności w knajpie. On poznał jej tożsamość, od tamtego momentu doskonale wiedział kim jest Abeille, ona nadal żyła w irytujące wręcz nieświadomości. Mimochodem przygryzła dolną wargę, wcześniej pogrążona w ogromnym smutku, poddając się destrukcyjnym myślom i uczuciom zupełnie nie przyszło jej do głowy to, że teraz Julian wie kim naprawdę jest dziewczyna z listów, teraz mógł wiedzę tą wykorzystać przeciwko niej. Westchnęła. Była głupia tak bardzo się przed nim otwierając, zdradzając mu tak wiele faktów ze swojego życia, mówiąc mu kim jest i jak wielką tajemnicę skrywa.
Uśmiech blondynki osłabł, usta ułożyły się w naturalny sposób, zaś zieleń oczu jakby nieco przygasła. Widząc pytające spojrzenie Matta szybko otrząsnęła się z tego dziwnego stanu zawieszenia. Chłopak, który postanowił poćwiczyć na nich zaklęcia szybko ulotnił się z komnaty, zupełnie jakby bał się, co może go za chwilę spotkać. O ile Gabrielle podchodziła do wszystkiego z dużym dystansem, a cała sytuacja ją rozbawiła, tak Ślizgon nie zamierzała chyba odpuszczać,czego potwierdzeniem były jego słowa.
- To był tylko głupi i nawet całkiem zabawny żart - stwierdziła dając mu do zrozumienia, aby dał sobie z tym spokoju. Wszakże i on będąc młodszym robił podobne rzeczy, doskonale to pamiętała.
-Już nie pamiętasz, jak sam bawiłeś się w robienie głupich żartów? - zapytała unosząc do góry prawą brew, przy okazji przypominając mu, jakim rozrabiakom był. Zarumieniła się na wspomnienie tego, jak bardzo swego czasu imponowało jej zachowanie starszego kolegi, dziewicze zauroczenie zdecydowanie przyćmiewało u niej wówczas racjonalne myślenie.
- Bee - blondynka zaśmiała się próbując naśladować beczenie owcy, choć wychodziło jej to znacznie gorzej niż kilkanaście minut temu. Uwadze Gabrielle nie uszedł grymas zdziwienia malujący się na twarzy chłopaka, w chwili kiedy się do niego zbliżyła. Nie było to nic nadzwyczajnego, przynajmniej w mniemaniu Levasseur, dlatego spojrzała pytająco na Matta.
- Śmiem wątpić, że była to jednorazowa sytuacja, wyglądało tak, jakby miał takie zachowanie we krwi. - odpowiedziała na próbę wytłumaczenia kuzyna przez bruneta, która z jakiegoś powodu do niej nie trafiała. Will był specyficzną osobą, sam wyraz twarzy mężczyzny wysyłał sygnały "nie zbliżać się, gryzę!", zaś w chwili, gdy otwierał usta jedynie potwierdzał pierwsze nieprzychylne wrażenie jakie sprawiał. Mimo, że była osoba która starała się nie oceniać książki po okładce, to starszy Gallagher nie dawał jej wyboru.
Pokręciła przecząco głową,kiedy wspomniał o niejakim Jeremym. Zupełnie nie miałam pojęcia kim jest owy chłopak, ale Ślizgonkę faktycznie kojarzyła.
- Naprawdę? - zapytała zaskoczona informacją odnośnie ostatniego mecz, w którym z przyczyn prywatnych nie miała siły wziąć udziału.
- Dobrze,że nie należy do stałego składu, a może to było szczęście początkującego? - zapytała. Jej początki w drużynie nie były imponujące, nawet nie dotarła na swój pierwszy mecz, chociaż już podczas kolejnego pokazała nieco klasy. Do tej pory pluła sobie w brodę z powodu swojej niedyspozycji. Niestety pewnych rzeczy ludzie nie są w stanie przewidzieć, jednak najważniejszym jest przecież zrozumienie popełnionych błędów i próba ich naprawy, czyż nie? A jeśli już o błędach była mowa, dla Gabrielle wciąż zagadką pozostawało to, dlaczego Matt został wydalony z drużyny zaraz po tym, gdy łapiąc znicza zapewnił Ślizgonom wygraną.
Blondynka wydęła delikatnie usta wahając się przez chwilę.
- A co z Tobą? Dlaczego wywalili Cię z drużyny? - zapytała nagle, choć ton jej głosu zdradzał niepewność. Zadziwiające bylo to, jak sprawnie Matt przechodził z tematu do tematu, dodatkowo skupiając się na tych,które interesowały dziewczynę. Czy to świadczyło o tym, że mieli podobne zainteresowania? A może po prostu chciał być miły?
- Wściekłe Psidwaki - powtórzyła, choć ze wstydem przyznać musiała, że nawet nie kojarzyła tytułu. - Nie widziałam, kiedy to grali? - zapytała. Czyżby aż tak bardzo była w tyle z repertuarem, który był im prezentowany. Cofnęła się myślami, zaraz po nowym roku tak wiele działo się w jej życiu, że na jakiś czas porzuciła wyprawy do teatru czy czytanie książek. Przed samą sobą przyrzekła, że gdy tylko znajdzie czas to nadrobi wszystko, jednak sekundy wciąż uciekły jej przez palce.



Powrót do góry Go down


Matthew C. Gallagher
Matthew C. Gallagher

Student Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 178
C. szczególne : zawadiacki uśmiech, podczas którego jego prawa brew zawsze unosi się nieco wyżej niż lewa; dołeczki w policzkach
Galeony : 1345
  Liczba postów : 1054
https://www.czarodzieje.org/t17284-matthew-c-gallagher
https://www.czarodzieje.org/t17286-matthew-c-gallagher#484354
https://www.czarodzieje.org/t17285-matthew-c-gallagher#484235
https://www.czarodzieje.org/t18302-matthew-c-gallagher-dziennik
Komnata czterech domów - Page 14 QzgSDG8




Gracz




Komnata czterech domów - Page 14 Empty


PisanieKomnata czterech domów - Page 14 Empty Re: Komnata czterech domów  Komnata czterech domów - Page 14 EmptySro Cze 05 2019, 22:17;

Zawody miłosne też można było chyba zrzucić na pecha, choć prawdopodobnie mogło w tym tkwić również trochę naiwności. Nie uważał jednak Gabrielle za naiwną, po prostu człowiek zachowywał się nieraz mniej racjonalnie, kiedy odczuwał motylki w brzuchu. Nie znał więc sytuacji dziewczyny, ale niewątpliwie nie miałby śmiałości jej oceniać. On sam przecież narobił wiele głupot, byleby trafić do serca wybranki lub wybranka, to wielu z nich nawet by się teraz nie przyznał. No a też nie powiedziałby przecież, że jest jakimś wyjątkowym pechowcem czy głupcem. Ot, życie pisało nieraz różne scenariusze, i najlepiej było takie porażki tłumaczyć sobie właśnie w taki sposób. Zawsze to lepsze niż beznadziejne pogrążanie się w przeszłości, które z czasem stawało się destrukcyjne, choć oczywiście i jemu zdarzało się samego siebie do takiej autodestrukcji doprowadzić.
- Moje żarty były zdecydowanie bardziej oryginalne i przemyślane. – Odpowiedział jej niby obrażony, zakładając przy tym ręce na piersi, choć po prawdzie wtórował mu już jej rozbawiony nastrój. Fakt faktem, że nieraz zdarzało mu się wykręcić jakiś głupi numer, ale chyba nie było ich aż tak dużo, no i z pewnością nie przemieniał innych uczniów w owce. Z drugiej strony niewiele pamiętał z pierwszych lat w Hogwarcie. Kiedy był już nieco starszy, potrafił nieźle nabroić, jasne, ale to z kolei nie miało nic wspólnego z takimi głupkowatymi żartami. Wówczas można by rzec, że był już małym przedsiębiorcą, który organizował na terenach przyzamkowych nielegalne wyścigi miotlarskie i bludgera, a także pokazał innym uczniom kilka gier hazardowych. Tak czy inaczej nie utrzymał zbyt długo powagi i niewzruszonej pozy, bo kiedy Puchonka zabeczała, parsknął niepohamowanym śmiechem. No dobra, może miała rację, że jednak było to dość zabawne. Dzięki temu smykowi mogli się chociaż rozerwać po ciężkim treningu z niezwykle oschłym i surowym Willem.
- Bez tego uroku nie idzie Ci tak dobrze. – Nie miał oczywiście na myśli jej dziewczęcego uroku, bo tego akurat jej nie brakowało, a raczej zastosowane na nich przez młodego chłopaczka zaklęcie. Pod wpływem Balvoes oboje robili to instynktownie, wydając z siebie dźwięki o znacznie ciekawszym brzmieniu.
- Zapomnijmy o nim. Następnym razem potrenujemy po prostu razem na szkolnym boisku, ok? – Odezwał się zaraz, kiedy Gabe powróciła do tematu jego kuzyna. Tak jak darzył go sympatią, tak musiał przyznać, że nie ma nic na jego obronę. W końcu przekonywanie dziewczyny, że on nie jest taki zawsze, że da się z nim często nawet spoko dogadać, nie miało najmniejszego sensu. Szczególnie zważywszy na fakt, że William dla panny Levasseur nie był żadną rodziną i w gruncie rzeczy nie było wielu okazji, żeby mieli ze sobą styczność. Zdecydowanie bardziej wolał mówić o Dunbarze, który wydawało mu się, że przypadłby Gabrielle do gustu.
- Być może, chociaż ćwiczyłem z nim kilka razy i moim zdaniem ma potencjał. Tylko że wiesz, on chce zostać uzdrowicielem, więc woli zaszyć się gdzieś w klasie i warzyć magiczne mikstury. Nie ma za dużo czasu na treningi, a podobno w ostatnim meczu grał z przypadku. No ale czego by nie powiedzieć, zrobił furorę. – Uśmiechnął się, mając w pamięci trzymanego przez jego kumpla złotego znicza. Szkoda, że nie mógł już zagrać w dogrywce z Gryffindorem. Może udałoby mu się jakoś zmienić wynik tego pojedynku? Niestety Fairwyna chyba nie było w zamku albo po prostu nie miał czasu i nie miał mu kto wydać odpowiedniej zgody na udział w rozgrywkach.
- Muszę Cię z nim poznać. – Zakończył temat swojego kumpla, bo gdyby rozprawiał przed Gabrielle godzinami o osobie, której dziewczyna nawet nie znała, prawdopodobnie zanudziłby ją na śmierć. - A z tym wywaleniem... zrobiłem coś głupiego, ale wolałbym o tym nie mówić. Przynajmniej nie w tym momencie. Potrzebowałbym do tego chyba kilka szklanek Ognistej. - Może nie całkowicie, ale jednak zbył jej pytanie o powód, dla którego wyrzucono go ze szkolnej drużyny. Przez moment pomyślał o zapaleniu papierosa, sięgnął nawet po paczkę, ale ostatecznie zrezygnował. Nie była to niby żadna tajemnica, bo swego czasu plotkowało o tym pół szkoły, ale niespecjalnie chciał się chwalić czymś takim. Wolał więc porozmawiać o czymś innym, zaś temat przedstawień przyszedł mu do głowy, ot tak, nie wiadomo skąd. Nie było w tym jednak żadnego drugiego dna ani ukrytego celu. Matt nie miał bowiem w zwyczaju robić czegoś tylko po to, żeby komuś się przypodobać, no chyba że naprawdę mu na czymś zależało. Podczas takiego towarzyskiego spotkania nie myślał jednak o tym, żeby specjalnie zrobić komuś przyjemność. Po prostu mówił to, na co miał ochotę. Wychodziło więc na to, że rzeczywiście łączyły ich wspólne zainteresowania.
- Oj, chyba jeszcze przed naszym urodzeniem. To stara sztuka. Ale na tyle dobra, że co jakiś czas nadal ją grają. Gdybym kiedyś wypatrzył, to Ci powiem i możemy pójść razem. – Zaproponował w ciemno, bo nie miał zielonego pojęcia, kiedy pojawi się najbliższa okazja, by ponownie zobaczyć Wściekłe Psidwaki. W każdym razie chwilowo zamilknął, zdając sobie sprawę z tego, że być może jednak za bardzo się rozgadał, a przez to nie dawał swojej towarzyszce szans, żeby się jakoś wykazać.
Powrót do góry Go down


Gabrielle Levasseur
Gabrielle Levasseur

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 171 cm
C. szczególne : długie, blond włosy, w okresie letnim - piegi na nosie i policzkach, tatuaż kwiatu niezapominajki na prawym obojczyku
Dodatkowo : Ćwierćwila
Galeony : 626
  Liczba postów : 1459
https://www.czarodzieje.org/t16791-gabrielle-levasseur
https://www.czarodzieje.org/t16936-gabrielle-levasseur
https://www.czarodzieje.org/t16819-gabrielle-levasseur
Komnata czterech domów - Page 14 QzgSDG8




Gracz




Komnata czterech domów - Page 14 Empty


PisanieKomnata czterech domów - Page 14 Empty Re: Komnata czterech domów  Komnata czterech domów - Page 14 EmptySob Cze 08 2019, 18:09;

Matt od zawsze był „przystojnym, starszym bratem koleżanki”, trochę nieosiągalnym, przyciągającym niczym magnes, mającym w sobie coś mrocznego, choć nigdy niebudzącego grozy. Był dla Gabrielle niczym zakazany owoc, w którym mając niespełna trzynaście lat chciała zasmakować, co nigdy nie doszło do skutku. Zadziwiające, jak w zupełnie innym kierunku z biegiem lat poszła ich relacja, wspólne zamiłowanie do latania na miotle oraz magicznych stworzeń sprawiło, że z koleżanki siostry, dziewczyna awansowała początkowo na znajomą, z którą można było porozmawiać, a później – na kompana, nie tylko wspólnych treningów. Panienka Levasseur często wolała spędzać czas ze Ślizgonem rozprawiając o ulubionych zespołach czy książkach niż plotkując z przyjaciółkami. Dawne zauroczenie chłopakiem minęło, tak szybko, jak się pojawiło, choć na dnie puzderka szpargałów nadal spoczywał list miłosny zaadresowany do „Matthew C. Gallagher”. Prawdo jest, że życie pisze różnie scenariusze na, co ich relacja była doskonałym przykładem.
Pokręciła głową z niedowierzaniem słysząc słowa, jakby wypowiedziane w geście obronnym przed zarzutami, jakie wysunęła w jego kierunku.
-Tak na pewno.- oznajmiła z sarkazmem, mając w pamięci niektóre z wybryków Matta i jego przyjaciół, które doprowadziły do tego, że lista zakazów rzeczy, których nie można robić w szkole została wydłużona o kilka nowych punktów. Pomysłowość chłopaków często wręcz zaskakiwała Gabrielle, choć i ona mogła przecież pochwalić się niezwykle bujną wyobraźnią. Zawtórowała Ślizgonowi śmiejąc się z własnej, nieudolnej kopii odgłosów owcy. Dźwięczny śmiech blondynki rozniósł się po pomieszczeniu, odbijając się od kamiennych ścian. Była zaskoczona jego brzmieniem, sądząc, iż nie jest już zdolna do prawdziwego, szczerego śmiechu. Matt pozbawiony był świadomości w jak ciężkim okresie życia aktualnie znajdowała się Gabrielle oraz tego, w jaki terapeutyczny sposób jego obecność na nią wpływała. Jeszcze kilka dni temu z wielkim trudem opuszczała swoje łóżku, by półprzytomna brać udział w zajęciach, a następnie ponownie wrócić do objęć ciepłej i miękkiej pościeli. Teraz siedząc w towarzystwie młodego Gallaghera nawet przez myśl jej nie przeszło, aby ponownie poddać się własnym demonom, które zmuszały ją do bierności.
Oczywiście złość na żartownisia szybko z niej uleciała, zaś chęć odegrania się na nim nawet nie pojawiła się w myślach blondynki. Miała nadzieję, że i brunet zaniecha „wymierzania sprawiedliwości”, wszakże już się śmieją z całej tej sytuacji, a będzie ona również zabawną opowiastką dla znajomych. Gabrielle niczym tlenu potrzebowała podobnych, nieszkodliwych wydarzeń w swoich życiu, rozmów o tym, co dzieje się wokoło, konwersacji na temat przeczytanej niedawno książki czy obejrzanego spektaklu, byle by tylko nie myśleć o rozdzierającym serce i duszę zawodzie miłosnym czy dziedzictwie spoczywającym na jej barkach. Przez ułamek sekundy w umyśle dziewczyny pojawiła się myśl… pomysł, by spróbować swoją mocą choć w małym stopniu zniewolić Matta, jednak tak szybko jak się on pojawił, tak szybko się go pozbyła. Jej wewnętrzne demony po raz kolejny wyciągały po nią swoje czarne szpony, wybierając czas, kiedy najbardziej podatna była na ich ciche szepty. Potrząsnęła głową, pojedynczy blond kosmyk opadł na jej twarz, więc czym prędzej schowała go za ucho.
-Przesadzasz, poza tym pozostał mi jeszcze urok osobisty – zaśmiała się posyłając w kierunku chłopaka uroczy uśmiech, puszczając przy tym oczko. Oczywiście oboje doskonale bawili się całą sytuacją oraz umiejętnością żonglowania słowami, dzięki czemu Gabrielle szybko podłapała kluczowe słowo wykorzystując je na swoją korzyść.
-W zupełności jestem za – zgodziła się, nie będąc pewna, kiedy będzie gotowa na kolejny trening z Willem, może i drzemał w niej potencjał, który dostrzec mógł trener, lecz jego nastawienia oraz sposób okazywania „zadowolenia” z ich poczynań skutecznie obrzydził jej kolejne spotkanie z mężczyzną. Być może nie była to odpowiednia pora na starcia z człowiekiem o takim charakterze, lecz z drugiej strony poniekąd dzięki niemu podniosła się z łóżka. Czy powinna być mu wdzięczna? Jęknęła cicho zmieniając pozycję w fotelu, zupełnie zapomniała na chwilę o bolących mięśniach. Zdecydowanie nie powinna być mu wdzięczna. Oparła się na łokciach o oparcia fotela, podnosząc się w nim nieco.
-W sumie to każdy wybiera własną drogę, ja w zasadzie sama jeszcze nie wiem, co chcę robić w życiu. U ciebie to aż nazbyt oczywiste. U mnie… cóż mama jest uzdrowicielką, właściwie bardzo dobrą, tata aurorem. Kiedyś też chciałam nim być, ale teraz sama nie wiem. Od ludzi wolę zwierzęta, od rzucania zaklęć wolę latać na miotle, jednak ponad wszystko kocham śpiewać, i bądź tu mądrym. – pożaliła się. Wciąż nie mogła zrozumieć, jak to możliwe, że wszyscy wokół niej doskonale wiedzieli, co chcą robić w przyszłości, realizowali te plany w odpowiedni sposób, a ona wciąż stała na rozdrożu z niepewną miną, zastanawiając się, którą drogę obrać. –Jeżeli chcesz możemy razem zobaczyć co potrafi i przy okazji przekonać się, czy znicz był tylko szczęściem początkującego – zaproponowała z uśmiechem oraz ogromną chęcią rozegrania małego meczu w starciu dwa na dwa, gotowa błagać Billie, by zechciała jej towarzyszyć. Każda okazja, która pozwalała jej być myślami z dala od Juliana była idealną w mniemaniu Puchonki.
-Dziwi mnie to, że jeszcze go nie znam.- stwierdziła, ilość godzin spędzonych w pobliżu Matta była tak dużo, iż Gabrielle wręcz przekonana była o ty, że zna wszystkich jego dobrych znajomych. Bycie w błędzie było dla niej zaskakujące. Była nieco niepocieszona unikaniem tematu przez chłopaka, lecz odmowę przyjęła z uśmiechem.
-Wybacz Ognistej nie mam- odpowiedziała, oczywiście pomijając fakt, że nigdy nawet nie próbowała tego trunku świadome tego, jak słabą głowę posiada, a podobno zbyt duża dawka alkoholu sprawiała, że człowiek robił głupie rzeczy. Być może to było jednym z powodu przez które z daleka trzymała się od wysokoprocentowych napoi, a wizja zbłaźnienia się w jakikolwiek sposób przed Ślizgonem napawała ją wstydem.
-Czy ty proponujesz mi randkę? – zapytała unosząc do góry prawą brew, oczywiście żartowała, niemniej jednak przed Mattem starała się zachować powagę, chcąc zobaczyć jego reakcje. Zgrywanie się, niewinny flirt był nieodłącznym elementem ich relacji, więc była wręcz pewna, że chłopak szybko zwęszy podstęp, lecz warto było spróbować, chociażby dla faktu samej rozrywki.
Powrót do góry Go down


Matthew C. Gallagher
Matthew C. Gallagher

Student Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 178
C. szczególne : zawadiacki uśmiech, podczas którego jego prawa brew zawsze unosi się nieco wyżej niż lewa; dołeczki w policzkach
Galeony : 1345
  Liczba postów : 1054
https://www.czarodzieje.org/t17284-matthew-c-gallagher
https://www.czarodzieje.org/t17286-matthew-c-gallagher#484354
https://www.czarodzieje.org/t17285-matthew-c-gallagher#484235
https://www.czarodzieje.org/t18302-matthew-c-gallagher-dziennik
Komnata czterech domów - Page 14 QzgSDG8




Gracz




Komnata czterech domów - Page 14 Empty


PisanieKomnata czterech domów - Page 14 Empty Re: Komnata czterech domów  Komnata czterech domów - Page 14 EmptyNie Cze 16 2019, 23:17;

Zdawał sobie sprawę z tego, że jest dość przystojny. Wiadomo, nie każdemu podobała się taka uroda, ale z pewnością miał z tego tytułu wiele korzyści. Pewnie parę razy przeszło mu nawet przez myśl, że wpadł w oko i koleżance swojej młodszej siostry, ale poza niewinnym flirtem nigdy nie wdawał się w żadną z nich, w tym i z Gabrielle, w głębszą relacje. Prawdopodobnie z tego względu, że wcześniej różnica wieku była bardziej widoczna i niespecjalnie byłby w stanie się z małolatami porozumieć. Tyle że ta różnica z czasem coraz bardziej przestawała mieć jakiekolwiek znaczenie. Ot, wystarczyło spojrzeć na to jak rozwinęła się relacje Gallaghera i panny Levasseur. Niegdyś łączyła ich jedynie postać małej Carmel, a teraz dogadywali się naprawdę nieźle i dość często spędzali czas w swoim towarzystwie.
- Czy Ty sobie ze mnie właśnie kpisz? – Zapytał podejrzliwe, chociaż po jego minie widać było, że tak naprawdę sam się śmieje z dawnych czasów. Może nie płatał figli aż tak często jak teraz wydawało się to Puchonce, ale nieraz zdarzało mu się komuś uprzykrzyć życie. Szczególnie, jeśli tego kogoś nieszczególnie darzył sympatią. Sam już niewiele jednak z tych swoich pomysłów pamiętał, więc wolał nie zagłębiać się w temat, by przypadkiem nie wyjść na jakiegoś sklerotyka. To jednak miło, że mógł kogoś rozbawić, pomóc przeżyć ciężki okres w życiu… Właściwie szkoda, że nie miał pojęcia o tym, co doskwiera Gabrielle. Być może wtedy mógłby jeszcze lepiej się jej przysłużyć. Z drugiej strony było to zrozumiałe, że dziewczyna nie rozprawiała o swoim niepowodzeniu na prawo i lewo. W jej sytuacji prawdopodobnie postąpiłby dokładnie tak samo.
- No z tym to rzeczywiście nie mam nawet zamiaru polemizować. – Dodał zaraz na wzmiankę o uroku osobistym, po czym wybuchnął śmiechem. Nie dlatego, że Francuska go nie miała. Po prostu rozbawił go ten kompletny brak skromności. Chyba zbyt dużo czasu spędzała w jego towarzystwie, że zaczęła się tak zachowywać. Chociaż… mimo swojego aniołkowatego wyglądu zawsze miała łeb na karku, więc może jej słowa nie powinny go wcale w żaden sposób zaskoczyć.
- Czasami może lepiej, jeśli coś samo wychodzi? Wiesz, niektórzy tak mocno koncentrują się na jednym, że potem jak się nie uda, łapią doła i w ogóle. To też nie jest chyba zbyt dobre podejście. – Próbował przekonać ją, że nie jest jedyną osobą, która nie ma jeszcze konkretnych planów na przyszłość i że nie ma w tym zupełnie niczego złego. On planował karierę w quidditchu, to prawda, ale nie oszukujmy się – marzenia o tym, by zostać światowej klasy sportowcem czy muzykiem były dość specyficzne. Nie zawsze miało się przecież tyle szczęścia.
- Też nie wiem czy uda mi się dostać do ligi. Jeśli nie, to najwyżej razem otworzymy jakiś biznes. – Zaproponował bardziej żartem niż serio, choć w gruncie rzeczy miło byłoby pracować z taką osobą jak Gabrielle. Była o wiele bardziej ogarnięta niż on, lubił spędzać z nią czas, więc trudno byłoby mu wymarzyć sobie kogoś lepszego do wspólnych interesów. No, może jeszcze Jeremy’ego, ale co do niego nie było żadnych wątpliwości, że i tak wyląduje ostatecznie w szpitalu św. Munga.
- O, ten pomysł mi się podoba. Też chciałbym się dowiedzieć czy był to tylko łut szczęścia czy ostatnio ostro trenował. No i wreszcie się poznacie. – Nie komentował już więcej ani planów dotyczących wspólnego treningu ani też powodu, dla którego został wyrzucony ze szkolnej drużyny. Pierwszy z tematów zdawał się bowiem wyczerpany, a co do drugiego zdecydowanie wolał się wstrzymać. Poza tym nie mógł powstrzymać się od śmiechu, kiedy jego towarzyszka zapytała czy właśnie zaprasza ją na randkę.
- Czemu nie. Ja zapraszam, Ty płacisz. Brzmi jak idealna randka? – Także pozwolił sobie zażartować, chociaż w sumie mimowolnie zaczął się zastanawiać jakby wyglądała ich prawdziwa randka. Mogłoby być fajnie, tylko nie był pewien czy zdołaliby w ogóle wyjść z ram dobrych przyjaciół i czy przypadkiem taka próba nie zepsułaby naprawdę wspaniałej relacji. Chyba nie chciał po prostu ryzykować.
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Komnata czterech domów - Page 14 QzgSDG8








Komnata czterech domów - Page 14 Empty


PisanieKomnata czterech domów - Page 14 Empty Re: Komnata czterech domów  Komnata czterech domów - Page 14 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Komnata czterech domów

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 14 z 25Strona 14 z 25 Previous  1 ... 8 ... 13, 14, 15 ... 19 ... 25  Next

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Komnata czterech domów - Page 14 JHTDsR7 :: 
hogwart
 :: 
Skrzydlo zachodnie
 :: 
pierwsze piętro
-