Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Główna ulica

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 2 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next
AutorWiadomość


Mistrz Gry
Mistrz Gry

Czystość Krwi : 100%
Galeony : 32437
  Liczba postów : 102427
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7560-wielka-poczta-mistrza-gry#211658
Główna ulica - Page 3 QzgSDG8




Specjalny




Główna ulica - Page 3 Empty


PisanieGłówna ulica - Page 3 Empty Główna ulica  Główna ulica - Page 3 EmptyNie 3 Maj 2015 - 10:36;

First topic message reminder :


Glowna ulica

Śmiertelny Nokturn, choć dość rozległy, miał swoją główną ulicę, łączącą się z ulicą Pokątną. To tu znajdziesz większość podejrzanych sklepów i sklepików, jednocześnie istnieje mniejsze ryzyko, że nie przeżyjesz wizyty w tych okolicach, niż gdybyś zapuścił się głębiej. Jeśli potrzebujesz załatwić jakieś szemrane interesy, kupić coś od niezidentyfikowanej postaci w kapturze, która nie ma stałego miejsca pobytu - trafiłeś idealnie. Tylko pamiętaj, stała czujność!


______________________

Główna ulica - Page 3 Tumblr_myxyl0JKkN1s94thyo1_500
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Riley Fairwyn
Riley Fairwyn

Student Ravenclaw
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 185cm
C. szczególne : cała górna lewa strona mojego ciała jest poparzona - ukrywam to za pomocą metamorfomagii; liczne blizny na dłoniach; blizna po dziobie bystroducha przebiegająca przez całą szerokość pleców
Dodatkowo : metamorfomagia, prefekt naczelny
Galeony : 4204
  Liczba postów : 1697
https://www.czarodzieje.org/t15093-riley-t-fairwyn
https://www.czarodzieje.org/t15161-maverick
https://www.czarodzieje.org/t15098-riley-fairwyn
https://www.czarodzieje.org/t18289-riley-fairwyn-dziennik
Główna ulica - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Główna ulica - Page 3 Empty


PisanieGłówna ulica - Page 3 Empty Re: Główna ulica  Główna ulica - Page 3 EmptySro 3 Paź 2018 - 21:57;

Dotąd wydawało mi się, że jestem ekspertem, jeśli chodzi o śledzenie swojej ofiary. Niejednokrotnie podkradałem się do zwierzyny, snując się za nią niczym cień i wtapiając się w leśne poszycie. Potrafiłem wywęszyć jej zapach. Słaby dla moich ludzkich zmysłów, ale jednak wystarczająco wyraźny, abym potrafił rozpoznać (mniej więcej, oczywiście) z czym mam do czynienia. Byłem prawdziwym wilkiem, gdy przychodziło do wyruszania w dzicz. Każdy, kto znał mnie ze szkoły, widział we mnie ułożonego potomka wpływowej rodziny. Nigdy nie odzywałem się niepytany i postępowałem wedle ogólnie przyjętych reguł. Nie miałem pojęcia czy ktoś kiedykolwiek zdołał ujrzeć we mnie wilczy głód sukcesu. Wiedziałem, że we mnie tkwił. Splatał mozolnie pajęczynę chciwości i potrzebę wykazania się, wypełniając ją całą masą bezmyślnej odwagi. Niezależnie wybierałem trudniejsze ścieżki, nie czując satysfakcji, gdy polowanie okazywało się zbyt banalne. Każdy dodatkowy problem był dla mnie upragnionym wyzwaniem. Konieczność posiadania najlepszych ingrediencji, była już częścią mojej osoby w takim samym stopniu jak ta, która odpowiadała za punktualność i odpowiedzialność, gdy przychodziło do wypełniania szkolnych obowiązków. Nawet nie zastanawiałem się czy przesadzam, gdy dziś rano wypełniałem plecak kilkoma drobnostkami. Byłem przekonany, że mój plan się powiedzie, wszak zaślepiała mnie potrzeba osiągnięcia sukcesu.
Nastał wieczór, lecz późna pora wcale nie wyludniła mrocznych zakątków Śmiertelnego Nokturnu. Wydawało mi się wręcz, że stukot obcasów rozbijających się o kocie łby z każdą minutą tylko narastał. Z łatwością wtapiałem się w otoczenie. Ubrany w zwyczajny, ciemny płaszcz, trzydziestoletni mężczyzna nie wzbudzał większego zainteresowania. Pod kapturem, z dziecinną beztroską, skrywałem zadziwiający mnie wciąż urok tej drugiej twarzy. Ostre łuki szczęki okrywał ciemny puch zarostu, a neutralny wyraz twarzy chłodnego profesjonalisty - stałego bywalca tejże dzielnicy - kreował wizerunek trzydziestoletniego, nie do końca szemranego, uczestnika handlu. I faktycznie. Co rusz zatrzymywałem się przy stoiskach, jakie tylko swą zawartością mogły skusić wytrawnego eliksirowara. Oglądałem rośliny i fiolki z podejrzanymi substancjami. Kupiłem kilka drobnostek, aby nadać swej roli autentyczności, a moje, wciąż niebieskie, inteligentne oczy taksowały ostrożnym spojrzeniem jednego z gości Śmiertelnego Nokturnu. Tego, który ośmielił się posiadać to, co tego dnia było mi nad wyraz potrzebne. Wiedziałem, że posiadał róg dwurożca przy sobie. W Szatańskiej Pożodze chwalił się, że od chwili wygrania go w kości nigdy się z nim nie rozstaje, a ja - kompletny naiwniak - uwierzyłem mu bez chwili namysłu. Śledziłem go długo, co rusz zmieniając ścieżki, dbając o zachowanie pozorów. Zapaliłem papierosa, zaciągając się powoli gryzącym dymem. Kiedy moja ofiara zniknęła wreszcie w zaułku, przydepnąłem fajkę czubkiem eleganckiego buta. Pochyliłem głowę, niby to kryjąc się przed deszczem, jaki właśnie zaczynał przetaczać się nad ulicą, lecz tak naprawdę po prostu nie spuszczałem go z oczu. Wreszcie, nadszedł ten moment. Nie byłem dostatecznie silny, aby wchodzić w szranki bez użycia różdżki, więc zaatakowałem podstępnie - trafiając go zaklęciem prosto między łopatki. Chciałem go rozbroić, ale zamiast tego, mój czar jedynie przykleił mu różdżkę do kieszeni płaszcza. O dziwo, okazało się to równie skuteczne. Dzisiejszej nocy miałem nareszcie zasiąść nad swoim najdoskonalszym dziełem. Róg dwurożca, ukryty w płomiennym wnętrzu rozpalonego hibiskusa. Już nie mogłem się doczekać.

zaklęcie: 1
Powrót do góry Go down


Zilya Fyodorova
Zilya Fyodorova

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 26
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 2714
  Liczba postów : 1932
https://www.czarodzieje.org/t8036-zilya-nikolaevna-fyodorova
https://www.czarodzieje.org/t8071-syberyjska-sowka#225017
https://www.czarodzieje.org/t8067-zilya-fyodorova
Główna ulica - Page 3 QzgSDG8




Administrator




Główna ulica - Page 3 Empty


PisanieGłówna ulica - Page 3 Empty Re: Główna ulica  Główna ulica - Page 3 EmptySob 20 Paź 2018 - 19:55;

Śmiertelny Nokturn o tej porze dnia stawał się dla niej miejscem najkorzystniejszego handlu, okazją do zdobycia kilku kolejnych, cennych galeonów, które stopniowo coraz silniej kulminowały się w zakamarkach jej starego domu (ani trochę nie ufała goblinom i ich bankom - polowała na zwierzęta, żeby mieć z tego pieniądze i na pewno im ich później z powrotem nie powierzała!). Mimo spokoju i pewności w każdym wykonywanym kolejnym ruchu, jej dłonie silnie zaciskały różdżkę, w większości ukrytą w rękawie grubego płaszcza, wykonanego z nielegalnie, choć nie własnoręcznie, pozyskanych włókien zouwu. Jej ciemne włosy gładko opadały, zaczesane na jeden bok, w odkrytym uchu prezentując kolczyk z pięknie połyskującym, zielonym kamieniem naturalnie wydobytym z wyjątkowej skorupy ognistego kraba. Upolowanie jednego z nich okazało się być dla niej fenomenalną zdobyczą, kamienie sprzedały się naprawdę drogo, a jej sakiewka ponownie się powiększyła, mimo tego, iż nie odmówiła sobie zatrzymania kilku kamieni w najładniejszym odcieniu. Elegancka wersja, którą prezentowała Rosjanka silnie związana była z faktem, iż chciała wpasować się w kręcącą się klientelę o tej porze. Z resztą tak naprawdę strój, który nosiła, sam poniekąd był dla niej reklamą produktów, które była w stanie zaoferować.
Opierała się o ścianę pokrytą zżółkniałą tapetą, w wolnej dłoni obracając karmazynowy kamień, skrywający się w skórzanym woreczku, którego nowy właściciel wyliczał przy niej galeony. Układał je w małe kupki, aby mieć pewność, że nie przepłaci ani knutem za produkt, który oferowała mu ta zapchlona Rosjanka, jak zwykł o niej mówić, kiedy nie było jej w pobliżu. Znużona tym procesem odwróciła wzrok na zabrudzone okna, które ze swego parterowego poziomu wychodziły na skrzyżowanie ulicy z jednym ze ślepych zaułków. W momencie tym, dostrzegła mężczyznę, który zapewne wybierał się do tego samego, popularnego miejsca handlu i spotkań, w którym ona sama się znajdowała. Nie było jej to na rękę, znała go, jako głośnego i hałaśliwego pijaka, który uwielbiał mówić o słowo za dużo. Nie potrzebowała teraz pogłosek o tym, z kim dokładnie handluje. Nerwowo rzuciła spojrzenie na swojego klienta, który powoli kończył odliczać pieniądze. Syknęła coś po tym, by się pośpieszył, znów patrząc nerwowo za okno. Inny mężczyzna, wyższy i sprawniejszy nagle przystanął w tej samej okolicy. Dłonią powoli przetarła zabrudzenie na szybie, by lepiej przypatrzeć się jego ruchom, uważnemu spojrzeniu.
Nagle handlowiec złapał ją za ramię, na co wyrwana z zamyślenia cicho podskoczyła. Nawet sama nie rozumiejąc, dlaczego z tak dziecinną łatwością dała się wyprowadzić ze zwykłej czujności, jaką zawsze zachowywała będąc na tej ulicy. Mężczyzna spojrzał na nią podejrzanie, po czym wyrwał jej z ręki sakiewkę z cennym kamieniem, w zamian wręczając tą wypchaną uzgodnioną ceną galeonów. A przynajmniej tak założyła Fyodorova, nie zauważając braku kilku monet, którymi zapłaciła za długie sekundy obserwowania sytuacji rozgrywającej się za szybą okna. Zamyślona, roztargniona i bardziej zaintrygowana tym, co działo się za murami, złapała swą zapłatę, szybko lokując ją w jednej z szerokich kieszeni i nie racząc mężczyzny ani słowem, natychmiast ruszyła do wyjścia.
Na zewnątrz wysunęła się bardzo cicho i bezszelestnie, trafiając właśnie na zaklęcie lecące wprost w stałego bywalca Szatańskiej Pożogi, efekt był za słaby. Barrera dołożona przez ciemnowłosą, dodatkowo poszybowało w jego kierunku, błyskawicznie wznosząc wiatr i rzucając kłębem drobnego, nieprzyjemnego piachu, wprost w jego oczy. Chciała pozostać niezauważona, tak by jego oczy, a w następstwie długi język nie odnotował jej obecności z tym klientem. Zauważywszy pozytywny efekt tego zaklęcia, szybko zbiegła po kilku schodkach na ulicę, z głośnym stukotem niewielkich obcasów kierując się w stronę wyjścia do głównej alei, ale jednocześnie wprost tam, gdzie nadal pozostawał mężczyzna o przenikliwych oczach. Chciała uniknąć kontaktu wzrokowego, chciała przebiec niezauważona obok osoby, która ani jej nie zna, ani niczego o niej nie wie, kiedy jakaś myśl krótka i naprawdę nieodpowiedzialna, zmusiła ją by podnieść spojrzenie znad szarej kostki brukowej i spojrzeć na tego, kogo właśnie wymijała. Głębokie, jasne oczy o tak chłodnym wyrazie, gwałtownie ją zatrzymały. I nie był to efekt hipnozy (choć może od dłuższego czasu?), ani zafascynowania zimnym kolorem, tak bliskim syberyjskim mrozom (choć może jednak?), a zwykłe poczucie, że nie może ruszyć się o krok, bo te oczy zawsze tak samo skutecznie, zatrzymują ją bardzo blisko.

było parę przerzutów: 3, 1, 2 więc ostatecznie sukces

______________________

Can't stay at home, can't stay at school. Old folks say, you a poor little fool. Down the street I'm the girl next door.
I'm the fox you've been waiting for
Powrót do góry Go down


Riley Fairwyn
Riley Fairwyn

Student Ravenclaw
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 185cm
C. szczególne : cała górna lewa strona mojego ciała jest poparzona - ukrywam to za pomocą metamorfomagii; liczne blizny na dłoniach; blizna po dziobie bystroducha przebiegająca przez całą szerokość pleców
Dodatkowo : metamorfomagia, prefekt naczelny
Galeony : 4204
  Liczba postów : 1697
https://www.czarodzieje.org/t15093-riley-t-fairwyn
https://www.czarodzieje.org/t15161-maverick
https://www.czarodzieje.org/t15098-riley-fairwyn
https://www.czarodzieje.org/t18289-riley-fairwyn-dziennik
Główna ulica - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Główna ulica - Page 3 Empty


PisanieGłówna ulica - Page 3 Empty Re: Główna ulica  Główna ulica - Page 3 EmptyCzw 25 Paź 2018 - 22:09;

Nie spodziewałem się magicznego odzewu. Prawdę mówiąc, skłonny byłem przyznać, że wirujący wokół wiatr prawie przyprawił mnie o palpitacje. Moje nerwy były napięte niczym struna, lecz uwaga całkowicie skoncentrowała się na mojej ofierze. W żadnym wypadku nie myślałem co działo się za mną, a działo się wiele, jak się okazało. I właśnie wtedy popełniłem ten pierwszy błąd. Kiedy moje serce załomotało szaleńczo w piersi, a piasek uderzył dokładnie tam, gdzie miał - wprost w oczy - pozwoliłem sobie na chwilę dekoncentracji. Odwróciłem spojrzenie od faceta zwijającego się na ziemi tylko na sekundę lub dwie, aby skierować je w kierunku, z którego jak mi się zdawało, dochodził uparty stukot obcasów. Słuch mnie nie omylił, chociaż wzrok zdawał się płatać figle. Moje niebieskie oczy napotkały tak dobrze mi już znane tęczówki. Mocna oprawa twarzy, niecodzienna biżuteria, dzika fryzura. To wszystko składało się na obraz, który przez moment oślepił mnie swym urokiem. Zamrugałem, chcąc przywołać się do rzeczywistości. Wyrwać ze snu, w jaki musiałem zapaść na jawie, skoro widziałem w nim tę intrygująca Rosjankę, rozwikłującą po kolei każdą z mych pilnie strzeżonych tajemnic. Otworzywszy ponownie oczy, musiałem przyznać, że nie miałem zwidów. Myśl ta wydała mi się jeszcze bardziej szalona. Nokturn wcale nie był aż tak wielki. Jaka była szansa na to, że znajdziemy się z Zilyą w jednym zaułku, właśnie wtedy, gdy będę atakował starego pijusa, posiadającego coś, co w jego rękach zdecydowanie się marnowało? Dotąd sądziłem, że niewielka. Jeszcze mniejsza była ta, odpowiadająca za rozpoznanie mnie. A mimo to, zdawało mi się, że pomiędzy nami nagle na nowo zapłonęło to intrygujące połączenie, któremu nie potrafiłem się oprzeć. I właśnie wtedy, coś chwyciło mnie za kostkę. Wydałem z siebie zduszony okrzyk i wciąż patrząc w stronę Fyodorovej, nagle znalazłem się na ziemi. Moja głowa spotkała się z boleśnie twardą kostką wyściełającą uliczkę. Dostrzegłem najprawdziwsze gwiazdy, lecz to nie było wszystko. Facet nie zwalniał i natychmiast wykorzystał okazję, aby przejąć nade mną przewagę. Odwróciłem spojrzenie od zastygłej w bezruchu kobiety tylko po to, aby wlepić je w oszalałe z gniewu spojrzenie mojego przeciwnika. Jego oczy były nabiegłe krwią, wyraźnie podrażnione. Kipiące od nieskrywanej, palącej go wściekłości.

Rzuć kostką za mnie! Jeśli wyrzucisz 1 lub 2, facet po mugolsku mnie rozbraja i grozi mi różdżką. Jeśli wynik będzie wynosił 3 lub 4, zamierza mi wtłuc rozum do głowy za pomocą pięści. A jeśli uda Ci się wykulać 5 lub 6, udaję mi się odpowiedzieć na jego atak szybciej, niż ten zdąży pomyśleć o ewentualnym rewanżu z mojej strony i porażam go zaklęciem / kopię w twarz i odsuwam się od niego (możesz za mnie wybrać lub pozostawić mi to na następnego posta).
Powrót do góry Go down


Zilya Fyodorova
Zilya Fyodorova

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 26
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 2714
  Liczba postów : 1932
https://www.czarodzieje.org/t8036-zilya-nikolaevna-fyodorova
https://www.czarodzieje.org/t8071-syberyjska-sowka#225017
https://www.czarodzieje.org/t8067-zilya-fyodorova
Główna ulica - Page 3 QzgSDG8




Administrator




Główna ulica - Page 3 Empty


PisanieGłówna ulica - Page 3 Empty Re: Główna ulica  Główna ulica - Page 3 EmptyNie 18 Lis 2018 - 12:12;

Ostatnia wyprawa pozostawiła ich z Rileyowym zawieszonym w powietrzu później. Jak okazać się miało czas ten wcale nie miał nastąpić szybko, tworząc specyficzną barierę, za którą żadne z nich nie chciało się wychylić, czekając na magiczne zrządzenie losu, które da wyraźny znak, że później właśnie nastąpiło.
Kiedy widziała mignięcie niebieskich znajomych tęczówek, które sprawiły, że zastygła w miejscu, nie czuła, że ów wyczekiwany czas być może właśnie nastąpił. Umknęło to jej uwadze także wówczas, gdy niespodziewanie przeciwnik wyswobodził się z oślepiającego czaru, aby zaatakować błękitnookiego. Jej mózg zaczął szybko reagować, porzucając myślenie o tym, czy te oczy są tylko podobne, czy należą do osoby jej bliskiej, tym bardziej więc daleka była od rozmyślań nad ich ostatnim spotkaniem, niewyjaśnionej atmosferze w jakiej się pożegnali. Być może mężczyzna był tylko krewnym Fairwyna, a może był w istocie był samym Rileyem, patrzącym na nią w ten znajomy, ciepły sposób. Bez względu na wszystko, Zil wiedziała, że nie może stąd zniknąć, nawet jeśli zdrowy rozsądek błagałby ją o to, aby się nie mieszała. Musiała mu pomóc.
- Ceruisam! - Bezzwłocznie wypowiedziała, chwilę po tym, gdy nieznajomy zaatakował, grożąc różdżką jej, chyba znajomemu. Działała silnie pod wpływem impulsu, nie wiedząc, czy nie ściąga na siebie większego niebezpieczeństwa mieszając się w tą podejrzaną sprawę. Zazwyczaj zachowywała dystans, nigdy nie interweniowała w te, niezwykle częste, waśnie na Nokturnie. Tym razem wszystko jednak wyglądało inaczej, a przynajmniej tak czuła. Różdżka przeciwnika zgodnie z zaklęciem Fyodorovej zaczęła go silnie parzyć. Odczuwając ogromny ból w ręce, zmuszony był automatycznie upuścić różdżką, którą cały czas próbował grozić. Jak Rosjanka miała nadzieję, da to krótką chwilę uwięzionemu w uścisku mężczyźnie, by zareagować na rozbrojonego przeciwnika i wyswobodzić się z tej sytuacji. Serce łomotało jej jak oszalałe, gdy nerwowo rozglądała się dookoła, wypatrując współpracowników tamtego szemranego czarodzieja, obawiając się, że ich krótkie zwycięstwo już niebawem zostanie przypłacone serią niebezpiecznych zaklęć nadciągających z każdej strony. W myślach błagała o szybką ucieczkę (czemu wspólną, czemu się jeszcze sama nie ratowała?), czując, że nie mieli czasu do stracenia.

Riley: 2
Ratunek: 6

______________________

Can't stay at home, can't stay at school. Old folks say, you a poor little fool. Down the street I'm the girl next door.
I'm the fox you've been waiting for
Powrót do góry Go down


Riley Fairwyn
Riley Fairwyn

Student Ravenclaw
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 185cm
C. szczególne : cała górna lewa strona mojego ciała jest poparzona - ukrywam to za pomocą metamorfomagii; liczne blizny na dłoniach; blizna po dziobie bystroducha przebiegająca przez całą szerokość pleców
Dodatkowo : metamorfomagia, prefekt naczelny
Galeony : 4204
  Liczba postów : 1697
https://www.czarodzieje.org/t15093-riley-t-fairwyn
https://www.czarodzieje.org/t15161-maverick
https://www.czarodzieje.org/t15098-riley-fairwyn
https://www.czarodzieje.org/t18289-riley-fairwyn-dziennik
Główna ulica - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Główna ulica - Page 3 Empty


PisanieGłówna ulica - Page 3 Empty Re: Główna ulica  Główna ulica - Page 3 EmptySro 21 Lis 2018 - 17:15;

Kiedy wypowiadałem te słowa, nie spodziewałem się, że nie zobaczymy się za dzień czy dwa. Później nigdy nie oznaczało odrzucenia rozmowy, a jedynie jej odroczenie. Jednakże psychiczna kruchość i tkliwość, jaką oznaczałem się od pamiętnego końca października nie pozwalała mi ruszyć z miejsca. Czułem się zupełnie tak, jakby historia zatoczyła koło. I znowu zamykałem się w sobie od nowa. Było mi paskudnie z samym sobą, a chciałem uniknąć właśnie takich emocji, jakie poczułem dziś, widząc znajomą twarz Zilyi. Rozbity na tysiące kawałeczków przez kilka zbiegów okoliczności, tak bardzo chciałem zapomnieć o swoim później i dzięki temu, nagle nieoczekiwanie eksplodowałem. Rozgorzało we mnie nieposkromione pragnienie rozmowy. Wyrzucenia z siebie wszelkich lęków, jakie zajmowały mój umysł od balu wyprawionego z okazji Nocy Duchów. Na Merlina, nawet nie wiedziałem, że tak bardzo tęskniłem, dopóki nie przypomniałem sobie jak oprzytomniałem po czasie spędzonym z Odettą. I to dodało mi sił. Ileż razy można pokazywać się z tej bezradnej strony? Zwłaszcza przed kobietą, którą autentycznie "lubiłem". Nawet, jeżeli ani trochę nie rozumiałem tego uczucia.
Poderwałem się na równe nogi, odtrącając od siebie zaczerwienione ręce, naznaczone piętnem poparzenia. Nie patrzyłem na nie, nie mogłem. Nie po ostatniej wyprawie i pożarze w obozowisku. Nie po palących skórę korzonkach! Jednak to jedno zaklęcie wystarczyło, aby obudzić we mnie ducha walki. I skoczyłem naprzód, korzystając z przewagi masy, jaką dawała mi metamorfomagia. Ofiara stała się łowcą. Ponownie. Moja różdżka odturlała się w pobliże naszych stóp, co odnotowałem jedynie kątem oka. Nie myślałem o tym co robię i jak upokarzające to jest dla członka wielopokoleniowego rodu z tradycjami. Na Merlina, byłem Fairwynem. Zrodzonym z krwi najbardziej kłótliwej rodziny w Dolinie Godryka. Musiałem potrafić się bić! A przynajmniej tak wówczas sądziłem...
I wymierzyłem. Moja ręka wyskoczyła do przodu nim zdążyłem ją powstrzymać. Grzmotnęła faceta prosto w szczękę. Słyszałem jak zadzwoniły mu zęby. Zacisnąłem własne, formując wargami wyraz zacięcia. Uderzyłem ponownie. Polała się krew. Nos eksplodował czerwienią, barwiąc moją szatę i pięść szkarłatem. Dopiero trzeci cios zadziałał jak należy. Ramiona, które już wyciągały się ku mojej szyi nagle opadły wzdłuż ciała. Byłem zbyt oślepiony adrenaliną, aby czuć ból w kostkach, nienawykłych do spuszczania mugolskiego manta. Dopadłem do kieszeni faceta i wywracałem je na drugą stronę. Znalazłszy to czego szukałem, wreszcie wstałem. I wówczas, zachwiałem się dziwnie, kompletnie oszołomiony dzikością swojej reakcji. Sięgnąłem po różdżkę, a prostując się, moje oczy podążyły znów w jej kierunku. Pomogła mi. Czy naprawdę mnie poznała? Miałem mętlik w głowie. Odruch ucieczki był na tyle silny, że byłem w stanie jedynie zatrzymać się w bezruchu, chociaż jeszcze kilka tygodni wcześniej bez obaw zbliżyłbym się do Fyodorowej.
- Zilya - wypowiedziałem jej imię, głosem zupełnie nieswoim, zapewne równie zaskoczony jak ona i to jedno słowo zadziałało jak magiczne zaklęcie. Zawartość kieszeni faceta zniknęła w mojej własnej, nogi odnalazły właściwy rytm. Zbliżałem się do niej.
Powrót do góry Go down


Matthew Alexander
Matthew Alexander

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 42
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 181
C. szczególne : Blizny na nadgarstkach, pogodne spojrzenie, towarzystwo Euthymiusa oraz zapach wody kolońskiej.
Galeony : 688
  Liczba postów : 1311
https://www.czarodzieje.org/t16392-matthew-alexander#449540
https://www.czarodzieje.org/t16400-matthew-alexander#449655
https://www.czarodzieje.org/t16387-matthew-alexander
Główna ulica - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Główna ulica - Page 3 Empty


PisanieGłówna ulica - Page 3 Empty Re: Główna ulica  Główna ulica - Page 3 EmptyWto 25 Gru 2018 - 16:38;

@Claude Faulkner

Cała ta sytuacja zaczynała się chrzanić, już się schrzaniła, a to przez prosty wgląd na umiejętności należące do uzdrowiciela. W chwili obecnej drżały mu dłonie, próbował się uspokoić, jednak niezbyt dobrze mu to wychodziło. Począł zatem robić coś przy pomocy opuszek palców - typowy tik nerwowy wydostał się na zewnątrz w pełnej ekspozycji, kiedy to usłyszał słowa należące do Claude’a. Nie miał ochoty żartować, choć nie wiedział, czy w obecnej chwili w ogóle ma to jakikolwiek sens. Nie zastanawiał się nad tym głębiej, zamiast tego od kawałka do całości - przydałoby się to wszystko uporządkować. Życie wydawało się być obecnie namiastką strachu zaszytego w sercu Matthewa, który obecnie próbował zachować resztki rozsądku na wodzy; ta sytuacja nie była mu znana. O ile na szpitalu mógłby coś poradzić, o ile na szpitalu mu się to nie zdarzyło, obecnie nie czuł się bezpiecznie. Nie tylko poprzez zakłócenia, a bardziej poprzez współudział w nieudolnej próbie uratowania Ceasera i bycie głównym, kto spowodował ten cały wypadek z teleportacją. Psidwak obecnie mógł lizać mordę tej całej misji, ale nie mogli się zatrzymywać, zaś Alexander, mimo ciążącej na jego umyśle odpowiedzialności za los Fairwyna; się załamywać.
Postanowił, po dłuższej chwili i schadzce na ulicę główną, powrócić do wcześniejszego tematu rozmowy - przerwanego, w pewnym stopniu zabitego przez fakt nieudolności samego mężczyzny.
- Widziałem wychodzących z pubu mężczyzn ubranych w czarne szaty. Mieli również srebrne przypinki, ale nie wiem, jaki one były kształtu. - powiedział ponownie, spoglądając do przodu i zastanawiając się, czy to wszystko ma jakiś sens. Obniżone morale, brak chęci do dalszych poszukiwań, kompletne dno emocjonalne, psychiczne, fizyczne. Na szczęście rudzielec chyba nie posiadał aż takich problemów jak uzdrowiciel, obecnie stawiający kroki przy pomocy podeszwy butów, grzebiąc przy okazji w torbie. Nie mogli ryzykować - Felix Felicis powinien im pomóc uniknąć zagrożenia, zadziałać, a przede wszystkim podpuścić na dobry trop. Otworzył zatem porcję i bez problemu ją wypił, mając nadzieję, że to coś da. - Chyba powinniśmy się udać do tego drugiego miejsca - Noggin And Bonce. - zaproponował, rozglądając się ostrożnie, by po chwili wrócić do posępnego, widocznego wyrazu twarzy. Trapiło go to, pal licho z płaszczem, którego nie odzyskał. Mało co go obchodził.

Ekwipunek:


Ostatnio zmieniony przez Matthew Alexander dnia Sro 26 Gru 2018 - 10:56, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down


Claude Faulkner
Claude Faulkner

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 31
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 184
C. szczególne : miedziane włosy, piegowata twarz
Galeony : 270
  Liczba postów : 667
https://www.czarodzieje.org/t15209-claudius-faulkner
https://www.czarodzieje.org/t15222-claude-faulkner#406465
https://www.czarodzieje.org/t15208-claudius-faulkner
Główna ulica - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Główna ulica - Page 3 Empty


PisanieGłówna ulica - Page 3 Empty Re: Główna ulica  Główna ulica - Page 3 EmptySro 26 Gru 2018 - 2:44;

Widok znikającej za rogiem skulonej postaci sprawił, że wszystkie włosy na ciele rudzielca uniosły się ostrzegawczo, a przez jego plecy przebiegł dreszcz. Nie bywał na Nokturnie i nie wiedział, jak wygląda poruszanie się po nim, jak wyglądają w ogóle realia bytowania na nim - może to normalne, że jakieś świry podążały za ludźmi? Może był to ktoś wysłany z pubu na ich poszukiwanie? A może był to ktoś, kto już miał na nich wycelowane różdżki zza murku, by w sekundę wypuścić z jej końca zielone światło zwiastujące Avadę? Przestraszył się, ciężko było mu to ukryć zarówno na twarzy, bladej i z wykrzywionymi w niezadowolonym grymasie ustami, a także w ruchach, bardzo szybkich i nieprecyzyjnych. Trzęsły mu się palce i z trudem dopiął torbę, zanim rzucił ostatnie spojrzenie za siebie w ślepej uliczce.
Ruszyli z Alexandrem przed siebie. Claude był pewien, że najmniejszy ruch dostrzeżony kątem oka byłby w stanie wyprowadzić go z pozornej równowagi, w której się znajdował. Napięty jak struna wcale nie wyglądał nie niepodejrzanie, dlatego też starał się uspokoić oddech i walące w klatce piersiowej serce. Jego nos wydawał się już działać sprawie, a przynajmniej sprawniej niż wcześniej, wobec tego niedługo oddychał pełną piersią - i odorem Nokturnu.
Słowa Matta wybiły go nieco z równowagi - spojrzał na niego, jakby uzdrowiciel przekazał mu jakąś bardzo niezrozumiałą, zaszyfrowaną wiadomość.
- No tak, przez to wszystko prawie zapomniałem - powiedział, uciekając na chwilę wzrokiem na bok, omiatając nim fasadę okolicznej kamienicy. Niemalże wyleciało mu z głowy to, że mężczyzna już zdążył wspomnieć mu w pubie o widzianych czarodziejach z broszkami. - Widziałeś w którą stronę poszli? - zapytał, patrząc na niego z nieskrywaną nadzieją w oczach. Potrzebowali teraz jakiejkolwiek poszlaki, nawet najmniejszej, tylko by skierować swoje kroki w konkretnym kierunku, a nie włóczyć się jak pacany po Nokturnie. Po prostu prosili się o dalsze kłopoty. - Wejście do piwnicy było w tym antykwariacie, prawda? Czyli musimy tam wrócić, tak? - dopytał, by uporządkować myśli pod rudą kopułą. Już widział minę tego staruszka, kiedy zjawią się u niego ponownie tego samego dnia, ale w okrojonym składzie, z malującym się w postawach poczuciem winy za los ich najmłodszego towarzysza.

ekwipunek:
Powrót do góry Go down


Matthew Alexander
Matthew Alexander

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 42
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 181
C. szczególne : Blizny na nadgarstkach, pogodne spojrzenie, towarzystwo Euthymiusa oraz zapach wody kolońskiej.
Galeony : 688
  Liczba postów : 1311
https://www.czarodzieje.org/t16392-matthew-alexander#449540
https://www.czarodzieje.org/t16400-matthew-alexander#449655
https://www.czarodzieje.org/t16387-matthew-alexander
Główna ulica - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Główna ulica - Page 3 Empty


PisanieGłówna ulica - Page 3 Empty Re: Główna ulica  Główna ulica - Page 3 EmptySro 26 Gru 2018 - 12:15;

Zauważył spięcie Claude’a, aczkolwiek nie wiedział, z czego ono dokładnie wynika - wolał zatem nie pytać. Nie widział, nie zdołał dostrzec swoimi charakterystycznymi, przepełnionymi melancholią ślepiami, że ktoś ich śledzi; był kompletnie zajęty czymś innym. Przywracaniem siebie do stanu względnego porządku, kiedy to stracili jednego towarzysza - jak na złość, nie mogli nic zrobić. To, czy ktoś rzuciłby w jego stronę Avadę, było mu naprawdę obojętne - przynajmniej raz a porządnie, jak to mówią. Skoro nie mógł sam się zabić, czemu nie mogła zrobić tego inna osoba? Przynajmniej ulżyłaby mu nieświadomie w bólu; choć obecnie utrata dowolnego z nich zwiastowała teoretyczny koniec oraz zwyczajną porażkę w kwestii poszukiwania przedmiotu zgubionego przez samo Ministerstwo Magii. Rzadko kiedy bywał na Noktrunie, unikał tego miejsca niczym skażonego terenu elektrowni jądrowej w Czarnobylu; im dłużej przebywali, tym bardziej stawali się podatni na zagrożenie ze strony pozostałych uczestników życia codziennego tego miejsca. To tylko chwila, to tylko moment, aż ich organy wewnątrz zaczną gnić, a umysły zostaną uwięzione w najróżniejszych męczarniach, czyż nie? Przynajmniej zdołali opuścić ślepą uliczkę, choć nawet sam fakt tego, że znajdują się obecnie w miarę bezpieczniejszym miejscu niż wcześniejsze, wynikające z incydentu w pubie, nie dawał mu spokoju. Stał się wyjątkowo podejrzliwy, jego ruchy jeszcze nie były zbyt szybkie, aczkolwiek nadal posiadały w sobie pewną gwałtowność. Nigdy się nie znalazł w takiej sytuacji, nie czuł się bezpieczny, a to tylko i wyłącznie potęgowało strach społeczny.
Plan ratowania przedmiotu runął na wcześniejszym ratowaniu Cezara - obecnie nie wiedzieli, gdzie młody się znajduje, a przede wszystkim czy jeszcze żyje. Zacisnął dłonie w piąstki oraz zwyczajnie wsadził je do kieszeni, posiadając w miarę blisko różdżkę - na wszelki wypadek, gdyby coś zdołało ich jeszcze zaskoczyć. Płaszcza nie miał, widniał za to w typowej dla siebie koszuli, niósł torbę poprzez poprzeczne jej założenie na klatce piersiowej oraz przeciwnym ramieniu; westchnął ciężko, spoglądając na tętniące ciemne życie miejsca, w którym się znaleźli. Serce powoli powracało do normalnego dla lekarza rytmu, ciśnienie spadało, kiedy to zdołał znaleźć sobie inne zajęcie w postaci kolejnego stawiania kroków oraz rozmowy z rudzielcem.
- Niestety nie widziałem. - odpowiedział lakonicznie na pytanie, ostrożnie wzrokiem lustrując pobliskie otoczenie; o ile sam być może nadawał się poprzez słaby wyraz emocji na twarzy do Noktruna, o tyle Claude zdawał się być wyjęty wprost z innej opowieści. Grunt, że był bardziej nastawiony optymistycznie, bo przy pesymistycznym charakterze Matthewa już dawno by zrezygnowali z tego, choć prędzej czy później, poprzez prosty przymus wyrzutów sumienia, powróciłby do przerwanej przez siebie czynności. Jak raz coś Alexander rozpoczął, z trudem oddawał się innej czynności - nie bez powodu zatem na stanowisku lekarza zdawał się dbać o wszystkich pacjentów, choć to również wiązało się ze znaczną więzią chęci pomocy. - Tak podejrzewam, o ile starzec nadal tam jest. - powiedział, a miał dziwne przeczucie, że go tam nie zastają.
Co szkodziło jednak spróbować?

Ekwipunek:
Powrót do góry Go down


Claude Faulkner
Claude Faulkner

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 31
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 184
C. szczególne : miedziane włosy, piegowata twarz
Galeony : 270
  Liczba postów : 667
https://www.czarodzieje.org/t15209-claudius-faulkner
https://www.czarodzieje.org/t15222-claude-faulkner#406465
https://www.czarodzieje.org/t15208-claudius-faulkner
Główna ulica - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Główna ulica - Page 3 Empty


PisanieGłówna ulica - Page 3 Empty Re: Główna ulica  Główna ulica - Page 3 EmptyNie 30 Gru 2018 - 20:13;

Claude nie znajdował się na Nokturnie po to, by udowodnić cokolwiek sobie, czy też pokazać, jaki to z niego chojrak przed uzdrowicielem. Był tam, ponieważ uważał, że tak powinien. Usłyszawszy o zleceniu z Ministerstwa, zgłosił się, bowiem tak wypadało. Nie wiedział, czy nadawał się do tego i czy dotrwa do końca. Jeden z towarzyszy już wypadł z gry, oni z kolei byli... cóż, w czarnej dupie, nie widząc żadnego światełka w tunelu. Ich jedyną opcją w tej chwili był powrót do antykwariatu, z którego startowali. Tam staruszek pokazywał im tajemnicze przejście prowadzące do piwnicy sklepu. Tylko czy starzec jeszcze będzie na miejscu?
Spojrzał na Matthewa, który chyba podzielał jego obawy. Westchnął, po czym podrapał się szybko po karku. Ciągle miał wrażenie, że ktoś ich obserwuje i te spojrzenia, wyimaginowane lub rzeczywiste, niemalże dosłownie smyrały skórę jego szyi.
- Na pewno nie widziałeś? Ale był to owad, tak? - Starał się znaleźć potwierdzenie w jego oczach. - Wydawało mi się, że ktoś na nas patrzył, a potem uciekł. Niedaleko jest Pokątna, przejdziemy tam? Nie wiem czemu, ale mam wrażenie, że to wszystko wina Nokturnu...
Nie potrzebował rozwijać myśli - Matt chyba wiedział, o czym mówił. Kłopoty w pubie, nieudana teleportacja... To miejsce było zwyczajnie w świecie przeklęte.
Aby go zachęcić, zaczął kierować swoje kroki w kierunku ciasnej uliczki, którą można było przetransportować się bliżej ulicy Pokątnej.
Powrót do góry Go down


Mistrz Gry
Mistrz Gry

Czystość Krwi : 100%
Galeony : 32437
  Liczba postów : 102427
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7560-wielka-poczta-mistrza-gry#211658
Główna ulica - Page 3 QzgSDG8




Specjalny




Główna ulica - Page 3 Empty


PisanieGłówna ulica - Page 3 Empty Re: Główna ulica  Główna ulica - Page 3 EmptyPon 31 Gru 2018 - 18:35;

Niezdecydowanie nie mogło zaprowadzić was do niczego dobrego. Staliście w miejscu i nieustannie traciliście czas. Pozostawiliście Cezara własnemu losowi, lecz czy to samo mieliście zrobić także z artefaktem? Mężczyzna z broszką pozostawał w bliżej nieokreślonym miejscu, lecz nie mieliście nieograniczonych zasobów czasu. Słońce chyląc się ku zachodowi starannie go odmierzało, odznaczając złotą łuną minuty pozostałe wam do zapadnięcia zmroku. Czy byliście gotowi na poszukiwania w ciemnościach? Zdaje się, że niedługo los postanowi to zweryfikować. A tymczasem, gdy prowadziliście cichą rozmowę, wciąż mogliście czuć na sobie lepkie spojrzenia cudzych oczu.

Matthew, nie masz płaszcza, więc odtąd twoje samopoczucie będzie zależało od upływu czasu. Co trzy twoje posty, Twoja percepcja będzie się pogarszać. Zbliża się wieczór, temperatura spada. Póki co czujesz się dobrze, lecz kto wie kiedy zmarznięte mięśnie zaczną Cię zawodzić. Wiatr hulający w uliczkach sprawia, że odczuwasz nieprzyjemny chłód.

Claude ruszył przed siebie, wyraźnie zaznaczając kierunek, w którym chce podążać. Śledzące was spojrzenia przybrały na sile. Teraz śledziły was także właścicielki straganów, zerkające zza zastawionych dobrami stoisk. Może zapytacie je o mężczyznę z broszą? Rzuć kostką. Wynik parzysty oznacza, że sprzedawczyni okazuje się rozmowna i z miłą chęcią podpowie wam, gdzie powinniście ruszać. Zdaje się, że facet z broszą zdołał zaleźć jej za skórę. A jeśli dodatkowo będziecie mili, powie wam nawet, że powinniście go szukać w pobliżu rezydencji Moribunda, gdzie bywa dość często widywany. Macie dwa podejścia na zagajenie rozmowy, lecz jeżeli oba okażą się nieudane, Mistrz Gry przygotuje dla was coś specjalnego od zaniepokojonych dociekliwością mieszkańców.

Macie 48h na reakcję. Jeśli rozmowy okażą się udane, możecie przejść samodzielnie do nowej lokacji.

______________________

Główna ulica - Page 3 Tumblr_myxyl0JKkN1s94thyo1_500
Powrót do góry Go down


Matthew Alexander
Matthew Alexander

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 42
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 181
C. szczególne : Blizny na nadgarstkach, pogodne spojrzenie, towarzystwo Euthymiusa oraz zapach wody kolońskiej.
Galeony : 688
  Liczba postów : 1311
https://www.czarodzieje.org/t16392-matthew-alexander#449540
https://www.czarodzieje.org/t16400-matthew-alexander#449655
https://www.czarodzieje.org/t16387-matthew-alexander
Główna ulica - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Główna ulica - Page 3 Empty


PisanieGłówna ulica - Page 3 Empty Re: Główna ulica  Główna ulica - Page 3 EmptyPon 31 Gru 2018 - 21:46;

Cholerne sytuacje, cholerne, przekraczające wszelkie możliwe spojrzenia, wydarzenia. Niemniej jednak Matthew uspokoił swoje myśli, pozwalając na to, by ciało zwyczajnie zaznało przez chwilę spokoju; niestety. W związku z poprzednią sytuacją, został pozbawiony odzienia - co prawda miał koszulę, jednak co ona tak naprawdę znaczyła wobec zimnego, jesiennego wiatru? Tego nie był w stanie powiedzieć, potwierdzić, tudzież wystawić pieczątki - jednak był w stanie potwierdzić we własnych myślach, że nie będzie to zbyt dobre doświadczenie, a na pewno nie będzie zbyt przyjemne. W związku z tym poprawił swoje ubranie, jakby chcąc uchronić się przed nieprzyjemnymi warunkami atmosferycznymi; choć ile to dało, no wiedział. Nie był świadom również tego, jak diametralne skutki może mieć to, iż teraz chodzi zwyczajnie bez swojego wcześniejszego płaszcza; teleportowanego stety (a bardziej niestety) wraz z przedstawicielem rodziny Fairwynów w mniej znaną część Londynu - o ile to był w ogóle Londyn. Nie pozwalał jednak na to, by świadomość utraty towarzysza dobiła go doszczętnie, choć należało przyznać, że odebrało to wszelkie morale drużyny. Nie mogli się poddać - nie teraz, jakby czując chęć udania się dalej; strata spora, aczkolwiek taka była tego cena. Cholerna, pieprzona demokracja znajdujących się u góry osób - którzy zamiast nastawić własnego karku, postanowią wysłać mniej doświadczone osoby na tak niebezpieczną misję.
- Nie jestem w stanie stwierdzić. - odpowiedział zgodnie z prawdą, kierując spojrzenie zielonkawych tęczówek w stronę płyty chodnika. Kiedy podnosił wzrok do góry, zauważał na sobie i rudzielcu mniej przyjemne spojrzenia, mniej przychylne, a przede wszystkim podejrzane. Jedno było pewne; nie mogli tutaj tak stać. Musieli się gdzieś udać, a najlepiej byłoby do odzieżowego, gdyby miał być szczery. Claude nie pomagał, Alexander nie przepadał za odszukiwaniem odpowiedzi w swoich własnych ślepiach. - Idźmy stąd; Noktrun nie jest nam przychylny. - opowiedział, czy jednak to miało jakikolwiek sens? Bez zapasów na pewno im się nie uda, nie mają już większości eliksirów, są skazani, mówiąc naprędce, tylko i wyłącznie na porażkę. Wziął głębszy wdech, jakby chcąc dodać tym samym sobie odrobinę otuchy; niestety, rzeczywistość okazała się być inna.
Claude ruszył do przodu, starając się tym samym czegoś dowiedzieć - o ile nie ściągnie na siebie jeszcze większego niebezpieczeństwa. Szlag by to trafił - pomyślał, trzymając dłoń blisko miejsca, gdzie znajdowała się jego własna różdżka.
Powrót do góry Go down


Claude Faulkner
Claude Faulkner

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 31
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 184
C. szczególne : miedziane włosy, piegowata twarz
Galeony : 270
  Liczba postów : 667
https://www.czarodzieje.org/t15209-claudius-faulkner
https://www.czarodzieje.org/t15222-claude-faulkner#406465
https://www.czarodzieje.org/t15208-claudius-faulkner
Główna ulica - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Główna ulica - Page 3 Empty


PisanieGłówna ulica - Page 3 Empty Re: Główna ulica  Główna ulica - Page 3 EmptyWto 1 Sty 2019 - 19:01;

To prawda - Nokturn nie był im przychylny. Było to miejsce naznaczone klątwą i złem, a teraz wyraźnie kpiło sobie z obojga. Mężczyźni przecież nic takiego nie zrobili, a los zdawał się już wybrukować im drogę do porażki. Claude był jednak gotów nieco się poranić i narazić na niebezpieczeństwo, by wśród tych przeciwności wydeptać sobie ścieżkę prowadzącą do sukcesu.
Ruszył do przodu, by czym prędzej wydostać się z Nokturna, lecz im więcej kroków stawiał, tym więcej oczu odwracało się w jego stronę i tym więcej spojrzeń przylepiało się do jego osoby. Pokonywane metry sprawiały, że miał coraz większą ochotę zapaść się pod ziemię lub nawet wyciągnąć pelerynę niewidkę i zniknąć pod nią, by uchronić się od natarczywości szeptów i ogólnie godzącej w niego podejrzliwości bywalców Nokturnu. Przechodząc obok straganów miał wrażenie, że natarczywe spojrzenia sprzedawczyń wprost obedrą go z jego własnej skóry.
Człowiek dziwne rzeczy robi w stresie...
Claude na przekór rosnącego wewnątrz napięcia i stresu po prostu odwrócił się do jednej ze sprzedawczyń i zapytał bardzo uprzejmym, pogodnym tonem:
- Dzień dobry, mamy z kolegą takie pytanie... Poszukujemy mężczyzny w czarnych szatach, był tu dosłownie chwilę temu, niestety minęliśmy się. Miał charakterystyczną broszkę w kształcie jakiegoś owada. Widziały go może panie? Mogłyby nam wskazać drogę, którędy poszedł? - Liczył, że jego ton głosu, a także ogólny brak agresji sprawi, że kobieta udzieli mu jakiejś informacji zanim potraktuje go czarnomagiczną klątwą. Okazało się, że ów jegomość był częstym bywalcem Nokturnu, do tego chyba wyjątkowo naraził się zapytanej przez Faulknera sprzedawczyni, bowiem wypowiadając się na jego temat dosłownie spluwała pod nogi, by wyrazić swój brak szacunku do tego człowieka. Okazała się być jednak pomocna - nakierowała ich dalsze kroki na rezydencję Moribunda. Claude bardzo gorąco podziękował jej za pomoc, a potem kupił jakąś figurkę z jej straganu za 5g - ot, z grzeczności. Miał nadzieję, że tym samym nie sprowadził na siebie jakiegoś większego nieszczęścia.

ekwipunek:

rozmowy

/ztx2 przenosimy się do rezydencji
Powrót do góry Go down


Mistrz Gry
Mistrz Gry

Czystość Krwi : 100%
Galeony : 32437
  Liczba postów : 102427
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7560-wielka-poczta-mistrza-gry#211658
Główna ulica - Page 3 QzgSDG8




Specjalny




Główna ulica - Page 3 Empty


PisanieGłówna ulica - Page 3 Empty Re: Główna ulica  Główna ulica - Page 3 EmptyNie 3 Lut 2019 - 17:21;

@Nessa M. Lanceley

Zaczęło się niewinnie. Dzisiejszego poranka otrzymałaś anonimowy list z zaproszeniem do zagrania kameralnego koncertu. Widać, że do kogoś dotarły słuchy o twoim talencie muzycznym, zapewne potwierdzone przez noszone przez ciebie nazwisko. Lanceley… tak, nie mogli sobie wymarzyć nikogo lepszego. Delikatne melodie skrzypiec były właśnie tym czego dzisiaj tak rozpaczliwie potrzebowali ludzie z Nokturnu. Nawet jeżeli początkowo byłaś podejrzliwa, bądź wcale nie chciałaś grać w takim miejscu jak to, musiałaś chociaż nad tym pomyśleć. Dziewczyna, która cię tutaj przyprowadziła wyraźnie o to zadbała. Rozpoczęła od wsunięcia ci w kieszeń 10G (możesz od razu odebrać je tutaj) tylko po to, abyś zechciała ją wysłuchać, a chociaż nie wyglądała na kogoś kto ma tych monet więcej, wkrótce potrząsnęła całą sakiewką pełną złota. Błagała cię o jeden, krótki koncert mający uczcić pamięć jej babki, niezwykle ważnej osobistości tutaj, na ulicy Śmiertelnego Nokturnu. I zaprosiwszy cię dalej, pozwoliła ci wtopić się w tłum brzydali, morderców i złodziei. Grałaś kiedyś tuż nad otwartą trumną? A może przy takiej widowni? Cóż, właśnie masz okazję spróbować.

Możesz odmówić przyjęcia propozycji. Wówczas od razu przechodzisz do konsekwencji z kostki 1 i 2.

1 i 2 - Prawdopodobnie nie jesteś pewna jak dokładnie znalazłaś się właśnie w tym położeniu. Wokół ciebie narasta tłum wściekłych ludzi. Jest to zrozumiałe, jeżeli nie dałaś koncertu, lecz jeżeli zdecydowałaś się zagrać, może zupełnie nie trafiłaś w ich gusta muzyczne, bądź któryś z twoich ruchów obraził cześć świętej pamięci babki? Dorzuć dodatkową kostkę.
Jeżeli wynik jest nieparzysty, ni stąd ni zowąd między łopatki trafia cię zaklęcie. Wzdłuż kręgosłupa eksploduje ci niesamowity ból, nieomal odbierający ci zmysły. Mimowolnie wypuszczasz z dłoni instrument, który upadając wyszczerbia się w dowolnym miejscu. Niestety, bliskie spotkanie z kamienną drogą sprawia, że będziesz musiała go naprawić, jeśli dalej będziesz chciała z niego korzystać. Naprawa wyniesie cię 25G. Dodatkowo ktoś (pewnie przypadkiem) nabił ci niezwykle bolesnego guza, gdy zbiegowisko zaczęło się rozbiegać.
Jeżeli wynik jest parzysty, widzisz pełne niezadowolenia bądź dezaprobaty twarze, lecz nikt nie podnosi na ciebie ręki. Pozwalają ci odejść, a w zależności od tego czy zdecydowałaś się dla nich zagrać bądź nie. Jeśli spróbowałaś grać, jedna z kobiet spluwa ci prosto w twarz, lecz jest to jedyne na co się zdobywają. Jeżeli nie zagrałaś, najbliższym czasie (do 01.03) mogą dręczyć cię anonimowe wyjce i klątwy eksplodujące tuż po przełamaniu pieczęci. Względnie niegroźne, lecz niezwykle upierdliwe dla muzyka - drętwiejące palce, bądź tymczasowe zaklęcia wywołujące zaburzenia pamięci.  
3 i 4 - Zaskakuje cię niespodziewane pojawienie się drugiego artysty. Wygląda na to, że zapomniano ci powiedzieć, iż będziesz częścią duetu. Wkrótce okazuje się, że nie mogłaś lepiej trafić. Starszy mężczyzna, z którym grasz jest niezwykle doświadczonym artystą. Mimowolnie dostosowujesz się do jego tempa, idealnie go uzupełniając i chociaż czujesz, że w tym występie wyraźnie grasz drugie skrzypce, podpatrujesz kilka sztuczek, którymi posługuje się podczas gry, aby wydobywać z instrumentu niezwykłe melodie. Zdobywasz punkt do działalności artystycznej, o który możesz upomnieć się w odpowiednim temacie. Z tego wszystkiego aż zapominasz upomnieć się o sakiewkę.
5 i 6 - Grasz zupełnie tak, jakby natchnął cię duch twojego ukochanego artysty. Masz w sobie tak wiele muzycznej wrażliwości, że natychmiast porywasz cały zgromadzony na pogrzebie tłum. Ich głowy kołyszą się leniwie w rytm kolejnych rozbrzmiewających w nocnej ciszy nut, a po koncercie z satysfakcją wręczają ci całą sakiewkę złota wraz z wylewnymi podziękowaniami. Wcześniej wyglądało na to, że jest w niej trochę więcej niż 30G, ale i tak jest to całkiem pokaźna kwota jak na bandę szemranych czarownic i czarodziejów. Uśmiechy widniejące na ich twarzach mogłyby skruszyć serce nawet najbardziej niewzruszonego na ckliwe łzy szczęścia.

______________________

Główna ulica - Page 3 Tumblr_myxyl0JKkN1s94thyo1_500
Powrót do góry Go down


Nessa M. Lanceley
Nessa M. Lanceley

Nauczyciel
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 159
Dodatkowo : animag, magia bezróżdżkowa
Galeony : 916
  Liczba postów : 3856
https://www.czarodzieje.org/t15974-nessa-m-lanceley
https://www.czarodzieje.org/t15976-freya-i-korespondencja-dla-panny-lanceley#434018
https://www.czarodzieje.org/t15975-nessa-m-lanceley#433995
Główna ulica - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Główna ulica - Page 3 Empty


PisanieGłówna ulica - Page 3 Empty Re: Główna ulica  Główna ulica - Page 3 EmptyCzw 28 Lut 2019 - 23:52;

Nie była w nastroju do gry, jednak na jej nieszczęście — list z zaproszeniem na koncert przechwyciła matka. Prychnęła pod nosem niezadowolona, słysząc pełne zadowolenia komentarze dobiegające z kuchni, gdy już zgodziła się pójść, aby zrobić rodzicielce przyjemność. Poniekąd rozumiała, dlaczego na wszystkich występach muzycznych jej rodzinie tak zależało, jednak dziś wyjątkowo strasznie była za to na nich wściekła. Bycie Lanceleyem nie oznaczało, że musiała spać ze smyczkiem w ręku. I to jeszcze Nokturn! Zgarnęła jednak płaszcz i futerał ze skrzypcami, związując włosy w wysokiego kucyka, aby zbiegnąć ostatnie na dół i stanąć przed drzwiami domu, aby się teleportować. Dlaczego wierzyła, że to bardzo zły pomysł?
Westchnęła ciężko, słuchając ubogo wyglądającej kobiety. Nigdy nie oceniała ludzi po pochodzeniu czy majątku, tak, jak książek po okładce. Nie mogła więc jej odmówić uwagi, a wsunięte do kieszeni galeony były całkiem zbędne. Niechętnie zgodziła się na propozycję, czując w sobie zbliżającą się katastrofę. Nie potrafiła grać, gdy jej psychika była w tak tragicznym stanie, a jedyne dźwięki, które wychodziły spod jej smyczka, ciężko było nazwać przyjemną dla ucha melodią skrzypiec. Argumenty jednak jej nie przekonały i Nessa została porwana w głąb brukowanych uliczek, pełnych podejrzanych ludzi o dziwnych uśmiechach. Złodzieje, mordercy, gwałciciele i osoby lubujące się w czarnej magii, po prostu sama śmietanka towarzyska magicznego świata. Poczuła, że robi się jej słabo na widok trumny, w której notabene — spoczywały zwłoki kobiety. Przybycie tu na czczo, pijąc poprzedniego wieczoru — nie było dobrym pomysłem. Zachwiała się nerwowo, przywdziewając słaby uśmiech. I te spojrzenia kierowane w jej stronę, które sprawiały wrażenie osaczenia. Raz jeszcze upewniła się, że życzenie kobiety jest aktualne pomimo jej ostrzeżeń i wyjęła z futerału skrzypce, szykując się do gry, przeklinając bezgłośnie pod nosem. Miała rację. Nie wychodziło. Smyczek drżał jej w dłoniach, zapach trupa ją mdlił, a on tych spojrzeń tworzyły się w jej głowie dziwne scenariusze. Do tego nuty, które miała w głowie nie były odpowiednie — żadnych innych nie mogła sobie jednak przypomnieć. Wcale nie zdziwiła ją dezaprobata, bo ona pewnie miałaby taką samą minę, gdyby ktoś przyszedł i dał tak słaby koncert. Była też zła na siebie, że się zgodziła na pierwszym miejscu. Dała sobie w końcu spokój, przepraszając i pakując instrument. Nawet nie zwróciła uwagi na splunięcie, chcąc jak najszybciej wrócić do domu. Całe szczęście, puścili ją bez konsekwencji czy ataków w jej kierunku — zarówno magicznych, słownych, jak i fizycznych. Trumny z trupem chyba nigdy nie zapomni i właśnie z tym przeświadczeniem teleportowała się do Doliny, czując nieodpartą chęć na gorący prysznic.

/zt

Kostka: 2 --> 2
Powrót do góry Go down


Diana Hazel
Diana Hazel

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 30
Czystość Krwi : 10%
Galeony : 950
  Liczba postów : 322
https://www.czarodzieje.org/t15635-diana-charlotta-hazel?nid=1#421247
https://www.czarodzieje.org/t15643-diana-hazel
https://www.czarodzieje.org/t15636-diana-charlotta-hazel
Główna ulica - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Główna ulica - Page 3 Empty


PisanieGłówna ulica - Page 3 Empty Re: Główna ulica  Główna ulica - Page 3 EmptyWto 5 Mar 2019 - 15:43;

Już po wyjeździe z Hogwartu

Nie ma co ukrywać, że osoba pokroju Diany Hazel po prostu przyciągała do siebie kłopoty. Uzdrowicielka nigdy nie odgadła dlaczego tak właściwie się dzieje, ale również nigdy nie negowała takiego stanu rzeczy. Po prostu przyjmowała go do wiadomości, niekiedy próbowała coś z tym robić, zazwyczaj z miernym skutkiem. Nie próbowała również ukrywać tego, że za taki stan rzeczy często obwiniała tkwiącą nieustannie w jej głowie siostrę, Ivę. Miała świadomość, że nieżyjąca siostra niejednokrotnie namawiała ją do różnych, naprawdę dziwnych zachowań, które niekoniecznie dobrze się dla D kończyły. Czemu wciąż jej słuchała? To pozostawało odwiecznym pytaniem...
Tak samo jak i za pytanie można uznać, co właściwie taka osoba jak ona, robiła w takim miejscu, a takiej godzinie? Nokturn z pewnością był nieciekawym miejscem za dnia, a co dopiero po zmroku. Przyciągał naprawdę nieciekawe osoby i nikt nigdy tego w żadne sposób nie negował. Każdy normalny czarodziej wiedział, że należało trzymać się z dala od Nokturna. No właśnie, każdy normalny. Diana nie była normalna. Ona czegoś uparcie szukała w tym miejscu. Stąd jej obecność tutaj.
Kiedy sięgała pamięcią wstecz do tego dnia, ciężko jej było określić, co mogło sprowadzić na nią wtedy kłopoty. Może fakt, że nie wyglądała jak typowy czarodziej, ubrana w bardzo mugolskim stylu? A może fakt, że po prostu komuś nie spodobał się jej krzywy wyraz twarzy? Nie mniej, coś spowodowało to, że niedługo po tym, jak kobieta pojawiła się na Nokturnie, została nagle zaczepiona. Czarodziej, który do niej podszedł od razu wyglądał w ten sposób, co powodował powstawanie ciarek na plecach. Nie spodobał się Hazel. Iva automatycznie zawyła ostrzegawczo w jej głowie, a D mocniej ścisnęła różdżkę, którą trzymała w kieszeni kurtki. Chciała ominąć tego faceta, ale on zmienił kompletnie swój tor ruchu, przez co dziewczyna nie miała jak tego zrobić. Szła jednak przed siebie. Na pozór zagrożenie minęło, kiedy ominęła tego typa, ale nagle poczuła ucisk na lewym nadgarstku. Automatycznie się obróciła, z wyrazem strachu malującym się na twarzy, kiedy zrozumiała, że to on ją złapał. Fuck... Nie tak to miało wszystko wyglądać. Typowo mugolski odruch sprawił, że chciała rzucić się z pięściami na tego faceta. Problem polegał na tym, że nie miałaby żadnych szans z dwa razy potężniejszym od niej mężczyzną.

@Nathaniel Bloodworth


Ostatnio zmieniony przez Diana Hazel dnia Sro 20 Mar 2019 - 0:18, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down


Nathaniel Bloodworth
Nathaniel Bloodworth

Absolwent Slytherinu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 190 cm
C. szczególne : Lewa ręka: pochłaniacz magii, sygnet rodu | prawa ręka: od łokcia w dół pokryta paskudnymi bliznami, runiczne tatuaże na ramieniu | blizna pod łopatką
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1811
  Liczba postów : 2359
https://www.czarodzieje.org/t17075-nathaniel-bloodworth#476657
https://www.czarodzieje.org/t17080-nathaniel-bloodworth#476778
https://www.czarodzieje.org/t17070-nathaniel-bloodworth
https://www.czarodzieje.org/t22257-nathaniel-bloodworth-dziennik
Główna ulica - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Główna ulica - Page 3 Empty


PisanieGłówna ulica - Page 3 Empty Re: Główna ulica  Główna ulica - Page 3 EmptyPon 18 Mar 2019 - 20:41;

W jego oczach Nokturn nie różnił się zanadto od reszty miasta: był tak równie szary i ponury, równie nieprzyjemny i wzbudzał w nim zupełnie taką samą niechęć. Pod kilkoma względami był nawet lepszy niż pozornie radosna ulica Pokątna – nie próbował udawać. Wszyscy wiedzieli czego spodziewać się po wizycie w tym miejscu i zupełnie zapominali, że inne ulice i dzielnice są w równym stopniu niebezpieczne, a jedyna różnica polegała na tym, że dobrze się z tym kryły.
Nate z całą pewnością potrafił docenić tego typu szczerość; może to dlatego ostatnimi czasy pojawiał się tu znacznie częściej niż było to w przeszłości? Nie były to bynajmniej służące odstresowaniu spacery, powolne wędrówki z papierosem w ustach i różdżką beztrosko schowaną w wewnętrznej kieszeni płaszcza, lecz miejsce to przyciągało go tu w dziwny sposób – nienachalnie, ledwo wyczuwalnie, a jednak nieprzerwanie. Zaklęte przedmioty, księgi zawierające nieprzeznaczoną dla wszystkich wiedzę, a może sam fakt igrania z ogniem? Nie znał dokładnej przyczyny.
W kwestii papierosa – było to kłamstwo, jeden z nich był bowiem wciśnięty między wargi Nathaniela, miarowo zapalając się pomarańczowawym światełkiem, wyróżniającym się w szarości wieczoru. Bloodworth szedł niespiesznie, nie będąc pewnym celu swojej podróży. W końcu przystanął, przypomniawszy sobie o spoczywającym w kieszeni liście, który otrzymał tuż przed wyjściem z pracy, a który wcisnął tam niedbale, chcąc jak najszybciej wyjść z Ministerstwa. Sięgnął po niego i naprędce otworzył kopertę, a wtedy jednocześnie wydarzyło się kilka niespodziewanych rzeczy: zawartość listu jakby eksplodowała, zraszając jego twarz bezbarwną i bezwonną mgiełką, z zaskoczenia wypuścił z ust papierosa, a kątem oka dostrzegł gwałtowny ruch, na który natychmiast zgniótł pergamin i wcisnął go w kieszeń, i spiął się cały, jednocześnie sięgając po swoją różdżkę. Odwrócił się i próbował zorientować się w sytuacji. Jak się okazało, nikt nie zamierzał atakować jego, za to w niebezpieczeństwie znalazł się jakiś chłopaszek... nie, zaraz, to kobieta. Przymrużył powieki, próbując podjąć właściwą decyzję. Dlaczego właściwie miałby się w to wtrącać? To nie jest jego sprawa, jeśli teraz po prostu się oddali, najprawdopodobniej nie poniesie żadnych konsekwencji.
Dalej, Nate, masz to przecież w dupie.
Ale nogi jakby odmówiły mu posłuszeństwa, zupełnie nie zamierzając ruszyć się z miejsca. Zacisnął zęby i nie wiedząc dlaczego właściwie to robi, użył niewerbalnej drętwoty... która nigdy nie opuściła jego różdżki. W myślach przeklął cholerne zakłócenia, które utrudniały mu życie odkąd tylko wrócił do Londynu. Niemal natychmiast użył drętwoty ponownie i tym razem perfekcyjnie wymierzony czerwony promień zaklęcia pomknął ku napastnikowi, uwalniając z jego łapsk niecodziennie wyglądającą dziewczynę. Nathaniel opuścił różdżkę, zadeptał papierosa, którego przed chwilą nieopatrznie upuścił i podszedł do niej, przyglądając jej się z zaciekawieniem.
— Jesteś cała? — zapytał cicho, choć z tonu jego głosu można było wywnioskować, że nie jest tym szczególnie zainteresowany. Skoro utrzymywała się na nogach, nie było raczej powodu do zmartwień. Czubkiem buta trącił głowę ogłuszonego mężczyzny i pochylił się, by móc obejrzeć sobie jego twarz. — Co za oblech.
Powrót do góry Go down


Diana Hazel
Diana Hazel

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 30
Czystość Krwi : 10%
Galeony : 950
  Liczba postów : 322
https://www.czarodzieje.org/t15635-diana-charlotta-hazel?nid=1#421247
https://www.czarodzieje.org/t15643-diana-hazel
https://www.czarodzieje.org/t15636-diana-charlotta-hazel
Główna ulica - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Główna ulica - Page 3 Empty


PisanieGłówna ulica - Page 3 Empty Re: Główna ulica  Główna ulica - Page 3 EmptyPią 22 Mar 2019 - 14:45;

Próba podejmowania walki wręcz z kimś przynajmniej dwa razy większym od niej, okazała się być... niezmiernie głupim pomysłem... Co prawda wtedy jeszcze tego Diana nie wiedziała, zbyt pewna swoich "zajebistych" umiejętności wychodzenia z każdej opresji w całości. Tylko problem polegał na tym, że to nie były zwykłe kłopoty, z jakimi przeważnie miała do czynienia. Tutaj miała styczność z realnym niebezpieczeństwem, które zagrażało jej w każdym momencie. Przekonała się o tym dosadnie, kiedy paznokcie jej lewej dłoni pozostawiły paskudne ślady na twarzy napastnika. Jego mina świadczyła o tym, że z pewnością nie zamierzał pozwolić dziewczynie na to, aby zrobiła mu krzywdę, bądź, co gorsza, uciekła z tego miejsca. A jej forma obrony bardzo mu się nie spodobała. Wywołała bardzo paskudny grymas na jego twarzy, który autentycznie przeraził dziewczynę. A było to nie lada wyzwanie, należy pamiętać.
Wiedziała, że jest źle, że jest bardzo chujowo w tym momencie. Była pewna, że nie poradzi sobie sama w tej sytuacji. Nie chciała być zgwałcona, bądź pobita. Cholera jedna mogła wiedzieć, co tak właściwie ten facet planował zrobić! Iva zdolna była krzyczeć w jej głowie wciąż i wciąż, niczym jakąś mantrę UCIEKAJ! UCIEKAJ DO CHOLERY ale nogi uzdrowicielki jakby scaliły się z brukiem i nie zamierzały go opuścić. Wszystkie racjonalne odruchy obrony własnego zdrowia i życia poszły w zapomnienie. Godziła się z najgorszym.
A przynajmniej do momentu, gdy w tamtego pierdolnęła drętwota.
Zaklęcie śmignęło jej przed nosem, idealnie wycelowane w napastnika, który zdążył tylko rzucić w nią bardzo nieprzychylnym spojrzeniem. Gruchnęło i leżał na bruku, a Diana oddychała ciężko, wciąż wpatrzona w miejsce, gdzie jeszcze przed chwilą znajdowała się jego głowa. Nie do końca rozumiała, co tak właściwie się dzieje. Była przygotowana na zupełnie inny bieg wydarzeń. Dopiero kiedy jej obrońca podszedł do niej, zdołała spojrzeć na mężczyznę.
Pewne było jedno: nie wyglądał jak ten oblech. Nie znała go, co wcale nie świadczyło o fakcie, że nigdy wcześniej nie miała okazji go spotkać. Choć zawzięcie grzebała w zakamarkach swojego umysłu, nie mogła zlokalizować tam wspomnienia, które byłoby w stanie cokolwiek więcej o nim powiedzieć. Widać spotkała go pierwszy raz.
-Jak widać.- burknęła w jego stronę, wciąż dokładnie lustrując. No tak, bo zapomniałam, że normalne "dziękuję" już dawno wyparowało ze słownika Diany Hazel. zakpiła w jej umyśle Iva, ale D nie raczyła jej tym razem odpowiedzieć.
Zmarszczyła nieprzyjemnie brwi i poprawiła zaciągnięty na głowę kaptur. Wyjęła z kieszeni paczkę papierosów i wsunęła sobie jednego między wargi, odpalając po chwili smoczą zapalniczką. - Po cholerę się wtrącałeś? - dodała po chwili, szczerze ciekawa motywów, które skłoniły go do udzielenia jej pomocy, jednocześnie wyciągając paczkę papierosów w jego stronę. Może sam też palił. Pewne było jedno: zabrzmiało to na pewno o wiele bardziej niewdzięcznie, niż miała w założeniu, ale cóż... taka była Hazel.
Powrót do góry Go down


Nathaniel Bloodworth
Nathaniel Bloodworth

Absolwent Slytherinu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 190 cm
C. szczególne : Lewa ręka: pochłaniacz magii, sygnet rodu | prawa ręka: od łokcia w dół pokryta paskudnymi bliznami, runiczne tatuaże na ramieniu | blizna pod łopatką
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1811
  Liczba postów : 2359
https://www.czarodzieje.org/t17075-nathaniel-bloodworth#476657
https://www.czarodzieje.org/t17080-nathaniel-bloodworth#476778
https://www.czarodzieje.org/t17070-nathaniel-bloodworth
https://www.czarodzieje.org/t22257-nathaniel-bloodworth-dziennik
Główna ulica - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Główna ulica - Page 3 Empty


PisanieGłówna ulica - Page 3 Empty Re: Główna ulica  Główna ulica - Page 3 EmptySro 27 Mar 2019 - 23:08;

Nie tego się spodziewał.
Zdecydowanie nie był typem księcia na białym koniu, który ratuje białogłowy z łapsk licznych niebezpieczeństw, w które pakowały się z niewyobrażalną łatwością; właściwie bliżej niż do wybawcy, było mu do samego niebezpieczeństwa. Lecz nawet mimo braku jakichkolwiek oczekiwań wobec sytuacji w jakiej się znaleźli i skutku podjętych przez niego działań, jej reakcja była ostatnią, jaką mógłby przewidzieć.
Nie można powiedzieć by czuł się nią rozczarowany czy w jakikolwiek sposób zawiedziony, uczucie jakie go ogarnęło to szczere, niezmącone niczym zaskoczenie, które o dziwo odbiło się wyraźnie na jego twarzy – zwłaszcza w zielonych oczach, które zwróciły się ku niej, by nie tylko przyjrzeć jej się uważnie, ale i rzucić ku niej pytające spojrzenie.
— Mhm... waleczna jesteś. — mruknął i wyprostował się, nagle górując nad nią o co najmniej kilkanaście centymetrów. Był raczej rozbawiony. — Szkoda, że dopiero od momentu, kiedy jego — tu kiwnął głową ku leżącemu na bruku mężczyźnie — pieprznęło moje zaklęcie.
Mimo dość złośliwego stwierdzenia (a może właśnie ze względu na nie?), uniósł kącik ust w nieznacznym uśmiechu. Z bliska nigdy nie pomyliłby jej z chłopcem, mimo krótkiej, dość męskiej fryzury miała niezaprzeczalnie kobiece, delikatne i bardzo ładne rysy twarzy. Było w niej coś niewątpliwie uroczego – może to ta oryginalność, która wybijała się już na pierwszy rzut oka? Nathaniel nie przejmował się groźną miną i ostrym, nieprzyjemnym tonem w jakim wypowiedziała te słowa, uznał je bowiem za efekt stresującej sytuacji w jakiej znajdowała się jeszcze przed momentem. „Przejdzie jej... pewnie nawet da się gdzieś zaprosić” – pomyślał. Bo skoro była ładna i zgrabna, i w dodatku połączyło ich to wydarzenie, nie zamierzał przepuścić nadarzającej się okazji. To nie byłoby przecież w jego stylu.
„Waleczna i uparta…”
Popatrzył na nią i wziął papierosa, nie przejmując się tym, że przed momentem zdążył spalić połowę.
— Nie ma za co. Użyczysz mi ognia? — wsunął papierosa między wargi i poczekał aż dziewczyna użyje zapalniczki. Jeśli natomiast uznała ten gest za nadmiar sympatii z jej strony, posłużył się w tym celu bukową różdżką, spoczywającą znów w łatwo dostępnej kieszeni. Dopiero kiedy zaciągnął się papierosowym dymem i wypuścił w powietrze jasną chmurkę dymu, postanowił odpowiedzieć na zadane mu pytanie.
— Skrzywdziłby Cię, a dość mam kobiet, które cierpią przeze mnie… albo przez moją obojętność. — odparł i zanim jeszcze skończył zdanie, otworzył szerzej oczy, wyraźnie zaskoczony tym co wyszło spomiędzy jego warg.
„Co jest, do jasnej avady?”
Nie tak miało być; chciał sprzedać jej jakieś ładnie brzmiące kłamstewko, które miałoby zachęcić ją do odwiedzenia pubu lub klubu w jego towarzystwie. Chciał udać niewzruszonego, zupełnie obojętnego na jej krzywdę… ba, sam wierzył, że tak było, jednak w chwili kiedy wypowiedział te słowa i zastanowił się nad ich znaczeniem, doszedł do wniosku, że taka była prawda. Że przecież odchodząc z miejsca zdarzenia, skazałby ją na cierpienie i wina leżałaby po jego stronie. I że nie mógł znieść tej niewygodnej myśli.
— Poza tym jesteś ładna, byłoby szkoda gdyby coś Ci się stało. — dodał, starając się ratować swój wizerunek. Udało mu się to, bo to stwierdzenie było przecież niezaprzeczalną prawdą. Przybliżył papieros do warg, dochodząc do wniosku, że lepiej będzie jeśli już się zamknie. Jednocześnie obserwował ją, starając się zrozumieć co uniemożliwia mu swobodne kłamanie – rzuciła na niego jakąś klątwę?
Powrót do góry Go down


Diana Hazel
Diana Hazel

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 30
Czystość Krwi : 10%
Galeony : 950
  Liczba postów : 322
https://www.czarodzieje.org/t15635-diana-charlotta-hazel?nid=1#421247
https://www.czarodzieje.org/t15643-diana-hazel
https://www.czarodzieje.org/t15636-diana-charlotta-hazel
Główna ulica - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Główna ulica - Page 3 Empty


PisanieGłówna ulica - Page 3 Empty Re: Główna ulica  Główna ulica - Page 3 EmptySob 30 Mar 2019 - 0:28;

Spokojnie. Ona również się tego nie spodziewała.
Jej zdecydowanie daleko było do tego typu kobiet, które szukają owego księcia na białym koniu. Przez wiele lat swojego życia, przywykła do faktu, że musi polegać wyłącznie na samej sobie i robić wszystko co w jej mocy, aby dawać sobie radę samodzielnie. Każdorazowa pomoc od kogokolwiek, w jej mniemaniu była oznaką słabości. Niekoniecznie było to słuszne podejście, ale jedyne, z jakim potrafiła funkcjonować. A jeszcze jeśli to facet pomagał jej w biały dzień (lub też bardzo czarną noc...) to już w ogóle coś nie do pomyślenia! Prawdopodobnie stąd taka jej reakcja.
Ale musisz przyznać, że trochę Ci to schlebia... uszczypliwość Ivy nie była niczym nowym, ale w tym kontekście nigdy wcześniej się nie pojawiała. Niekoniecznie się z Tobą zgodzę pod tym względem. odparła jej tylko D faktycznie zastanawiając się nad słowami siostry.
Prychnęła słysząc jego słowa. Nie potrzebowała jego pomocy. W ogóle się o nią nie prosiła. Sama dałaby sobie świetnie radę. Prędzej czy później, ale by sobie poradziła.
-Pizda jesteś, nie facet, skoro musiałam tak długo czekać na Twoją rzekomą pomoc. - skomentowała krótko, w zaskakująco przyjazny sposób. Nic jednak nie mogła poradzić na to, że podczas wypowiadania tych słów, Iva klepnęła się z rozpaczą w czoło, a sama jeden kącik ust Diany uniósł się nieznacznie do góry.
Gdyby tylko wiedziała, co właśnie siedziało mu w głowie, na pewno sprowadziłaby go na ziemię. Ale w zamian za to, musiała zastanawiać się nad tym, co właśnie sądził na jej temat. Dziwne bo zazwyczaj nie przejmowała się tak bezsensownymi rzeczami jak fakt, co kto o niej myślał. Ogólnie, miała to w dupie. Świadczył o tym chociażby jej ubiór, czy ogólny wygląd, raczej mało kobiecy, setka tatuaży na ciele, o większości których jeszcze nie mógł w ogóle wiedzieć, ale przynajmniej ten dłoniach i szyi były widoczne.
Rzuciła mu zapalniczkę, nie fatygując się na tyle, aby jeszcze odpalać mu papierosa! No nie przesadzajmy! Przecież prawie mu podziękowała i dała jedną fajkę. Czy nie zrobiła za dużo nawet jak na nią? Zaciągnęła się mocno, pozwalając, aby dym papierosowy zagościł na dłużej w jej płucach, skutecznie je zakażając tą jakże śmiercionośną mieszanką chemiczną. Miała świadomość, że palić nie powinna. Miała również świadomość, że nigdy tego nie rzuci. Słowa, które usłyszała z jego ust, sprawiły, że zakrztusiła się zaciągniętym powietrzem i zaczęła głośno kaszleć, patrząc na nim wzrokiem, który wyraźnie sugerował dezorientację. Doszła do siebie po kilku sekundach, ale i tak nie była w stanie skonstruować w swoim umyśle żadnej adekwatnej odpowiedzi. Nie przewidziała takiej szczerości z ust kogoś, kto na pierwszy rzut oka wyglądał jak dupek.
-Próbujesz takiego bajeru na każdej lasce, która ma coś na kształt cycków na klatce piersiowej? - zapytała po chwili, delikatnie zmienionym przez kaszel głosem. Odchrząknęła, doprowadzając go do normalnego brzmienia. Była cholernie ciekawa, kto właśnie stanął na jej drodze i czy przypadkiem nie będzie to gorszy typ, niż ten, co właśnie leżał prawie że u ich stóp. Wydawał się kompletnie oderwany od rzeczywistości z tymi swoimi frazesami rodem z kiepskiej telenoweli dla mugoli.
Parsknęła śmiechem, kiedy usłyszała kolejne jego słowa. Śmiała się przez kilka sekund, a nawet Iva zawtórowała jej w jej umyśle. Nie sądziła, że kiedykolwiek usłyszy coś równie absurdalnego. Kiedy ona starała się zrobić wszystko co w jej mocy, aby ukryć przed światem swój naturalny wizerunek, znajdował się ktoś taki, to najpierw zbawiał ją ode złego, by następnie mówić o jej pięknie? Co za debil się jej trafił? -Z gumochłonem na głowy się pozamieniałeś, że pieprzysz takie brednie? - rzuciła, kiedy uspokoiła się na tyle, aby być w stanie sklecić jakąś logiczną wypowiedź. Wzięła kilka głębszy oddechów i ponownie zaciągnęła się papierosem, nim pozwoliła sobie dodać. -Kim ty właściwie jesteś? - nie sądziła, że chłopak od razu się jej przedstawi, ale chociaż miałaby jakikolwiek pogląd na to, kim miała do czynienia, gdyby raczył odpowiedzieć na to pytanie.
Powrót do góry Go down


Nathaniel Bloodworth
Nathaniel Bloodworth

Absolwent Slytherinu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 190 cm
C. szczególne : Lewa ręka: pochłaniacz magii, sygnet rodu | prawa ręka: od łokcia w dół pokryta paskudnymi bliznami, runiczne tatuaże na ramieniu | blizna pod łopatką
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1811
  Liczba postów : 2359
https://www.czarodzieje.org/t17075-nathaniel-bloodworth#476657
https://www.czarodzieje.org/t17080-nathaniel-bloodworth#476778
https://www.czarodzieje.org/t17070-nathaniel-bloodworth
https://www.czarodzieje.org/t22257-nathaniel-bloodworth-dziennik
Główna ulica - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Główna ulica - Page 3 Empty


PisanieGłówna ulica - Page 3 Empty Re: Główna ulica  Główna ulica - Page 3 EmptySro 10 Kwi 2019 - 20:28;

Zmarszczył brwi, zupełnie nie spodziewając się takiego obrotu sprawy. Merlinie, co było z tą dziewczyną nie tak? Uratował jej tyłek, a ona najwyraźniej za wszelką cenę próbowała udowodnić mu, że był tutaj zupełnie zbędny. Cholerne feministki, ot i co; szalenie niezależne, aż do momentu gdy jakiś oprych chwyci je za łapę, a one staną jak sparaliżowane, nie wiedząc co mają z tym fantem zrobić.
— Jeśli ja jestem pizdą to kim, do diabła, jesteś Ty? — i choć pozornie nie były to sympatyczne słowa, uśmiechnął się zupełnie szczerze i do tego całkiem jak na niego szeroko. Nie znał jej, nie rozumiał i, co więcej, nie miał pojęcia jak bardzo jest... niezwykła, ale przyglądał jej się uważnie, w charakterystyczny dla siebie sposób próbując ją przejrzeć – jeśli nie na wylot, to chociaż z dużą dokładnością. A przecież nie trzeba było być geniuszem, by widzieć, że jest twarda, przynajmniej z wierzchu; całą sobą zdawała się krzyczeć jak dobrze radzi sobie w życiu i właśnie z tego względu nie brał jej słów dosłownie. Podejrzewał, że niełatwo jest przyjąć pomoc kiedy non stop próbuje się udowadniać, że się jej nie potrzebuje – sam wiedział o tym zresztą co nieco. Pochwycił zapalniczkę i z ulgą odpalił papierosa, z pozornym spokojem obserwując wykwitające na jej twarzy zmieszanie.
„Tak, powiedz, że tak”
— Nie. — „okej, to dodaj chociaż, że tylko na niej, może na to poleci” — Taka jest prawda. A bardziej niż kształtem, nazwałbym to zarysem, chociaż wyznaję raczej zasadę, że małe jest piękne. — „Merlinie, co się dzieje, co ja pieprzę.” — straszne dzisiaj pierdolę głupoty.
Miał ochotę zasłonić sobie usta dłonią, jak mały chłopiec, który powiedział na głos powierzony mu sekret. Czuł się tak, jakby jego język wcale go nie słuchał, próbował powiedzieć jedno, a spomiędzy warg wypływało coś zupełnie innego. Nieznana moc pchała go do mówienia czystej prawdy, sprawiała, że wypowiadał na głos głupstwa, które powinny były zostać w jego głowie. Zaciągnął się głęboko, nie tylko po to by się uspokoić, ale i celem zwykłego zatkania sobie ust. Po chwili wypuścił chmurkę dymu i bezwiednie zaśmiał się na jej stwierdzenie.
— Wiesz co? Chyba tak. — starał się zachować spokój i kamienną twarz, choć szło mu to coraz trudniej. Może rzeczywiście coś stało mu się w głowę? Może to wina zakłóceń magii, może coś poszło nie tak przy rzucaniu pierwszej drętwoty? Prawdopodobnie pobladł, gdyż ta myśl szczerze go przeraziła. Niedołężność psychiczna szczerze go przerażała. — Kim jestem? Wygląda na to, że twoim rycerzem, z tym, że nie mam białego konia i jestem ostatnią osobą, która nadaje się do tej roli. — wypuścił w bok kolejną chmurkę dymu. Tylko czemu ten cholerny papieros nic a nic mu nie pomagał? — Ty za to najwyraźniej nie jesteś zlęknioną księżniczką. Ale to nic, odprowadzę Cię do końca tej parszywej ulicy i nie przyjmuję protestów. — to mówiąc, wskazał jej ręką drogę. Dobrze byłoby się już oddalić, drętwota nie trwa przecież wiecznie, a nie uśmiechało mu się ponowne ogłuszanie obleśnego typka. Zresztą stanie nad nim nie należało do czynności szczególnie przyjemnych.
Powrót do góry Go down


Mistrz Gry
Mistrz Gry

Czystość Krwi : 100%
Galeony : 32437
  Liczba postów : 102427
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7560-wielka-poczta-mistrza-gry#211658
Główna ulica - Page 3 QzgSDG8




Specjalny




Główna ulica - Page 3 Empty


PisanieGłówna ulica - Page 3 Empty Re: Główna ulica  Główna ulica - Page 3 EmptyWto 20 Sie 2019 - 2:17;

@Éléonore E. Swansea absolutnie nie miała w planach zapuszczać się na Śmiertelny Nokturn, a jednak w pewnym momencie uświadomiła sobie, że właśnie na nim się znajduje. Może się zamyśliła, może pomyliła skręty - zdarza się najlepszym. Nad miastem wisiały ciemne, burzowe chmury, a w powietrzu czuć było zbliżającą się ulewę. Być może dlatego na ulicy było niemal pusto. Dopiero patrząc w witrynę sklepu i dostrzegając w niej ludzkie czaszki, kobieta uświadomiła sobie, gdzie jest. Natychmiast zawróciła w stronę Pokątnej, ale kiedy dzieliło ją od niej zaledwie kilka kroków, drogę zastąpił jej zakapturzony mężczyzna w długim płaszczu. Nim zdążyła zareagować rozchylił przed nią poły i chcąc nie chcąc musiała przyjrzeć się sprzętowi, który za nimi ukrywał. Nie miała pojęcia do czego służyła większość instrumentów, które jej prezentował, a właściwości reszty mogła się tylko domyślać. Na doszytych do płaszcza sznurkach wisiały różne elementy biżuterii, akcesoria wyglądające jak przybory codziennego użytku, ale także wyschnięte części ciał różnych zwierząt oraz artefakty o trudnym do sprecyzowania kształcie.
- Panienka życzy sobie klątwę? Przeklęty przedmiot? - stał tak blisko niej, że nie miała szans go wyminąć. Spod kaptura błysnął szereg złotych, spiłowanych zębów. Oprych wskazał jeden z niezidentyfikowanych przedmiotów pod płaszczem. - Tym można, pozostając niewykrytym, zdjąć naraz dziesięć osób nawet na ruchliwej ulicy.

Ostatnimi czasy @Dorien E. A. Dear pracował niemal wyłącznie przy biurku tonąc w papierach, porządkując raporty i analizując stare sprawy. W związku z tym z pewnością satysfakcjonowało go, że w końcu mógł wyrwać się z biura i popracować w terenie, nawet jeżeli zbierało się na solidną burzę i nawet jeśli miał to być tylko patrol Ulicy Pokątnej, na której przeważnie nic się nie działo. Być może spokój jaki panował w tym zakątku Londynu wynikał z faktu, że znajdował się w bezpośrednim sąsiedztwie Śmiertelnego Nokturna - ulicy, na której prawo nie istniało, a Ministerstwo Magii nie miało żadnej władzy. Skoro obok można było złoczynić bezkarnie, po co było narażać się na nieprzyjemności na Pokątnej? Amnezjator przechodził właśnie blisko granicy obu ulic, kiedy kątem oka dostrzegł ruch po jej przestępczej stronie. Kryjący się pod sięgającym ziemi płaszczem mężczyzna zaszedł drogę młodej kobiecie, roztwierając przed nią poły swego okrycia.
__________________________________________

Zaczyna którekolwiek z Was. Póki nie pozbędziecie się pana, nie pozbędziecie się mnie ;)

______________________

Główna ulica - Page 3 Tumblr_myxyl0JKkN1s94thyo1_500
Powrót do góry Go down


Éléonore E. Swansea
Éléonore E. Swansea

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 172cm
C. szczególne : jasne piegi i wąskie usta
Galeony : 2413
  Liczba postów : 1152
https://www.czarodzieje.org/t17446-eleonore-e-swansea
https://www.czarodzieje.org/t17452-poczta-panny-eleonore#489449
https://www.czarodzieje.org/t17445-eleonore-e-swansea#489381
Główna ulica - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Główna ulica - Page 3 Empty


PisanieGłówna ulica - Page 3 Empty Re: Główna ulica  Główna ulica - Page 3 EmptyCzw 22 Sie 2019 - 16:44;

Éléonore zawsze była nieco roztargniona. Często zdarzało jej się błądzić myślami gdzieś, hen hen, daleko. To chyba było u nich rodzinne... Po powrocie do kraju, do rodzinnego domu, dziewczyna była spragniona dawnych miejsc, chciała jak najszybciej odwiedzić wszystkie zakamarki. Ulicę Pokątną darzyła wyjątkową sympatią. Być może dlatego, że to na niej zawsze zaczyna się przygoda z wyprawką szkolną, rozpoczyna się niejako nowy rozdział w życiu każdego młodego czarodzieja. Do dziś miło wspomina tę krzątaninę, nieco nerwowości i kocioł związany z przygotowaniami do pierwszego dnia w Hogwarcie. Jako pierworodna córka państwa Swansea - dostąpiła zaszczytu największej paniki przedszkolnej, a mimo to ten czas zapadł jej w pamięć jako coś fantastycznego, zapewne za sprawą uwagi jaką rodzice jej wtedy poświęcili, a także poprzez emocje towarzyszące wyborowi różdżki czy wreszcie... własnego zwierzęcia. Tak, to był cudowny czas.
Pogrążona w nostalgii, przechadzała się pomiędzy witrynami wciąż czynnych sklepików. Z kroku na krok coraz bardziej oddala się myślami od Londynu. Nie spostrzegła jednak, że oddala się także fizycznie, od ulicy Pokątnej... W pewnej chwili przeszył ją zimny dreszcz. Nie była jednak pewna, czy to z powodu nagłej zmiany pogody, czy z przerażającej i ponurej aury wokół. Ni stąd, ni zowąd znalazła się w miejscu, w którym nigdy nie planowała i którego szczerze nienawidziła. Wzdrygnęła się na widok tych wszystkich paskudnych dekoracji na obskurnych budynkach. Zachmurzone niebo tylko potęgowało ten ponury widok. Śmiertelny Nokturn w całej swojej okazałości, wspaniale!
Postanowiła opanować emocje i jak najszybciej zawrócić. Niestety... Gdy tylko postawiła krok naprzód - drogę zagrodziła jej zakapturzona postać. Jeszcze tylko tego brakowało... Omal nie zemdlała, gdy zobaczyła zawartość jego płaszcza. Wolała nie zastanawiać się skąd ma te wszystkie przedmioty, ani do czego służą. Czasem niewiedza jest błogosławieństwem. Przełknęła ślinę i spojrzała na twarz tego podejrzanego jegomościa. Ze wszystkich sił starała się zachować zimną krew. Kłopoty to ostatnia rzecz, jakiej szukała w Londynie. Cóż, często to one znajdują nas jako pierwsze. Éléonore była aktorką, więc powinna dobrze poradzić sobie w takiej podbramkowej sytuacji. Powinna - słowo klucz. Życie to nie teatr, adrenalina robi swoje. Do tego liczy się czas reakcji, trzeba improwizować, a o scenariuszu można tylko pomarzyć. Mimo to utrzymała emocje na wodzy i z lekkim uśmiechem, tuszując najbardziej jak tylko się da swoją niepewność, zwróciła się do mężczyzny:
- Dzięki, jednak nie po to tutaj przyszłam - odpowiedziała najspokojniej, jak umiała w danej chwili. Potrafiła być asertywna, a przy tym grzeczna, jednak czy w takich miejscach dobre wychowanie ma jakiekolwiek znaczenie? Wątpliwe... Tutaj trzeba być twardym i czasem wręcz prostackim, by wybrnąć z opałów, zachowując przy tym swoje galeony czy nawet... życie. Dziewczyna wiedziała, że właśnie wypowiedziane słowa mogą zaważyć na tym, czy wróci bezpiecznie do domu. Nie była mistrzem zaklęć, jednak dyskretnie i powoli zbliżała jedną rękę w stronę różdżki, ukrytej w kieszeni kurtki. Oby nie musiała z niej korzystać.
Powrót do góry Go down


Dorien E. A. Dear
Dorien E. A. Dear

Wiek : 31
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 183
C. szczególne : Złota obrączka
Galeony : 2586
  Liczba postów : 1285
https://www.czarodzieje.org/t14237-d-e-a-dear
https://www.czarodzieje.org/t14509-lumiere
https://www.czarodzieje.org/t14386-skrzynia-umarlaka#380806
Główna ulica - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Główna ulica - Page 3 Empty


PisanieGłówna ulica - Page 3 Empty Re: Główna ulica  Główna ulica - Page 3 EmptyNie 1 Wrz 2019 - 10:47;

Amnezjatorzy w większości przypadków pilnowali obrzeży, granic między terenami typowo czarodziejskimi a mugolskimi. To był na przykład Hyde Park niemal w centrum Londynu - ogromny zielony teren, okolice Westminsteru, czy chociażby budynek szpitala św. Munga, który znajdował się w miejscu całkowicie mugolskim. Patrole były wzmożone jeszcze kilka miesięcy wcześniej, kiedy problemy z magią sięgnęły zenitu i nie było godziny bez magicznego wypadku, którego świadkiem był przypadkowy mugol. Wtedy zawsze chodzili przynajmniej w parach. Claude… Dorien nawet nie przypuszczał, jak bardzo będzie tęsknił za tym piegowatym ryjcem i jego głupimi pytaniami. Po tym jak kolega został umieszczony w areszcie, Dear nie pozwolił dołożyć sobie nowego partnera. Pracował sam, choć wtedy rosło zagrożenie, więc odpuścił teren, zaszywając się za biurkiem, albo chodził na akcje z aurorami, tak jak dosyć niedawno z Cassianem. To cud, że znaleźli tę dziewczynę żywą.
Dziwne zatem, że przydzielono mu patrol na Pokątnej. Obszar obstawiali zazwyczaj aurorzy i to tacy mniej doświadczeni, bo co takiego mogłoby się tam wydarzyć? Tak czy inaczej – wyjście z biura było fantastyczną odskocznią, nawet jeśli na zewnątrz, jak przypuszczał, panował upał. Po opuszczeniu podziemi stwierdził, że faktycznie jest duszno, aczkolwiek ciemne chmury miały przynieść nieco ulgi. Nie wziął parasola. Damn it.
Na Pokątnej wrzało – za kilka dni miał się rozpocząć rok szkolny, także mnóstwo rodziców wraz z dziećmi błądziło między sklepami, chcąc przygotować im jak najlepszą wyprawkę do szkoły. Doskonale pamiętał przymierzanie szat i jak poszedł z ojcem po pierwszą prawdziwą różdżkę, która towarzyszyła mu przez te wszystkie lata i aktualnie spoczywała w kieszeni. Jeszcze dziesięć lat i przyprowadzi tu Willow. Nawet nie chciał rozważać, jak trudno będzie wsadzić ją do pociągu i rozstać się na długie miesiące. Odpędził te myśli w chwili, gdy zauważył niepokojącą scenę w jednej z wąskich uliczek.
Parę razy już był na Nokturnie i żadnej z wycieczek nie wspominał zbyt dobrze. Powodowały półtrwałe urazy, zarówno fizyczne jak i psychiczne, a czego Dorien nie potrzebował w swoim życiu, mając na uwadze żonę zajmującą wysoką pozycję Ministerstwie jak i niespełna roczną córkę, to wrogów. Zwyczajnie bał się zemsty. Przyglądając się plecom podejrzanego mężczyzny przestąpił uważnie kilka kroków, starając się być cicho i nie spłoszyć potencjalnego złoczyńcy. Zagrodził komuś drogę… Kobieta? Ewidentnie. Ten rozchylony płaszcz wyglądał co najmniej niepokojąco i Dorien miał nadzieję, że to nie jest jedyne odzienie, które podejrzany miał na sobie. Wyciągnął różdżkę, celując w tył przestępcy, jednocześnie skradając się bliżej, mając nadzieję na podsłuchanie rozmowy.
Powrót do góry Go down


Mistrz Gry
Mistrz Gry

Czystość Krwi : 100%
Galeony : 32437
  Liczba postów : 102427
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7560-wielka-poczta-mistrza-gry#211658
Główna ulica - Page 3 QzgSDG8




Specjalny




Główna ulica - Page 3 Empty


PisanieGłówna ulica - Page 3 Empty Re: Główna ulica  Główna ulica - Page 3 EmptySro 4 Wrz 2019 - 3:49;

- Nie po to przyszłaś, ale może z tym wyjdziesz - szmugler uśmiechnął się do niej parszywie i ani myślał zejść jej z drogi. Taksował ją wzrokiem spod kaptura i zauważył powoli zbliżającą się do kurtki rękę. - Taka duża, a taka głupia - rzucił, łapiąc ją za przegub, a drugą ręką wyciągną spod swojego płaszcza jakąś kulkę wielkości złotego znicza - Spokojnie, panienko - warknął, mocniej zaciskając na niej palce i unosząc kulkę do góry, jakby chciał za moment przycisnąć ją do twarzy Éléonore - Tylko sobie handlujemy. Kupuje panienka od razu, czy zaprezentować działanie? - ponownie obnażył zęby i obrócił kulkę w palcach, jakby już przybierał się do jej użycia. Przez cały ten czas nie spuszczał wzroku z kobiety.

______________________

Główna ulica - Page 3 Tumblr_myxyl0JKkN1s94thyo1_500
Powrót do góry Go down


Éléonore E. Swansea
Éléonore E. Swansea

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 172cm
C. szczególne : jasne piegi i wąskie usta
Galeony : 2413
  Liczba postów : 1152
https://www.czarodzieje.org/t17446-eleonore-e-swansea
https://www.czarodzieje.org/t17452-poczta-panny-eleonore#489449
https://www.czarodzieje.org/t17445-eleonore-e-swansea#489381
Główna ulica - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Główna ulica - Page 3 Empty


PisanieGłówna ulica - Page 3 Empty Re: Główna ulica  Główna ulica - Page 3 EmptySro 4 Wrz 2019 - 21:38;

Sytuacja, z którą spotkała się Swansea, była dla niej nietypowa. Stąd to zdenerwowanie, a nawet swego rodzaju panika. Brak przemyślanego postępowania, brak zachowania zimnej krwi w stu procentach. Owszem, jej życie nie było bezstresowe, mało tego - czasami miała do czynienia z facetami (zarówno mugolami jak i czarodziejami), którzy próbowali wyrządzić jej krzywdę, gdy szła sama ciemną uliczką. Jednakże w większości przypadków byli oni pod wpływem alkoholu lub nie grzeszyli inteligencją. Wtedy też wystarczało rzucić zaklęcie rozbrajające, jakiegoś petrificusa lub zwyczajnie nakopać imbecylowi w... krocze. I zwiewać. Tutaj historia nieco inaczej się potoczyła.
Serce Éléonore zabiło mocniej, niczym ptak usiłujący wydostać się ze szponów drapieżnika. Jej wzrok powędrował ku wargom i zębom napastnika. Ugh, cóż za paskudny widok. Wręcz... krwiożerczy. Przełknęła z trudem ślinę, miała uczucie guli w gardle. Kolana jej zmiękły, lecz nie dała po sobie tego poznać. Stała twardo, wyprostowana, wojowniczym wzrokiem spoglądając na zakapturzonego jegomościa. Już chciała mu coś odpowiedzieć, gdy w mgnieniu oka złapał ją za nadgarstek. Zaklęła w myślach i syknęła z bólu. Uścisk był silny, aż piekło. Miał rację. Głupia, głupia Swansea...
Nie miała pojęcia jak to rozegrać. Bez jednej ręki i z tym dziadostwem przy twarzy była na straconej pozycji. Nie miała też przy sobie zbyt wiele pieniędzy, a więc obawiała się o formę zapłaty. Czuła jednocześnie przypływ adrenaliny i bezsilność. Wiedziała, że jest bacznie obserwowana. Nie mogła pozwolić sobie na kolejny nieroztropny ruch.
Na niebie zbierało się coraz to więcej ciemnych chmur, dodając tej sytuacji więcej dramaturgii. Na ulicy zrobiło się jeszcze ciemniej. W pewnej chwili podmuch wiatru wprawił w ruch pelerynę napastnika i  Élé wydawało się, że widzi niedaleko z tyłu jakąś kolejną postać. Nie była tego pewna, może to omamy. Jednakże nie chciała dać po sobie poznać, że pojawił się cień nadziei na ratunek. Chociaż... jaką ma pewność, że to ktoś o dobrych zamiarach? Praktycznie żadną.
- Puść mnie, to się dogadamy. - powiedziała cicho, akcentując ostatnie słowo. Sama jeszcze nie wiedziała jak. Nie miała planu. Grała na czas. Gdzieś w oddali było słychać pierwsze grzmoty. Jak rozpęta się nawałnica, to nikt nie usłyszy jej krzyków. Cudownie...
Powrót do góry Go down


Dorien E. A. Dear
Dorien E. A. Dear

Wiek : 31
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 183
C. szczególne : Złota obrączka
Galeony : 2586
  Liczba postów : 1285
https://www.czarodzieje.org/t14237-d-e-a-dear
https://www.czarodzieje.org/t14509-lumiere
https://www.czarodzieje.org/t14386-skrzynia-umarlaka#380806
Główna ulica - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Główna ulica - Page 3 Empty


PisanieGłówna ulica - Page 3 Empty Re: Główna ulica  Główna ulica - Page 3 EmptyNie 22 Wrz 2019 - 11:34;

Here we go again.
Miał być cichy i spokojny patrol, bez stresu, magicznych wypadków, katastrof, a tym bardziej ataków i rozbojów. Ale jakże nie pomóc damie w opresji? Tacy jak ten oprych nigdy się nie nauczą, że zwyczajnie nie opłaca się napadać na słabe i niewinne panny. Matki najwidoczniej nie czytały im bajek o dzielnych rycerzach ratujących księżniczki. Dorien podszedł na w miarę bezpieczną odległość, tak by na pewno nie chybić ewentualnego zaklęcia, którego nie zawahałby się nawet cisnąć je w plecy przeciwnika, a również by samemu nie dostać chociażby sierpowym w twarz. Gdyby była taka potrzeba, to i szarpałby się z gościem na pięści. Miał nadzieję, że żona kochałaby go równie mocno, nawet jeśli wróciłby do domu z podbitym okiem, choć konsekwencje tej konfrontacji mogły być dużo, dużo gorsze. Zdarzały się siniaki, rozcięty łuk brwiowy czy wargi, ale generalnie jak do tej pory w całej swojej siedmioletniej karierze nie stało mu się nic poważnego. Pewnie głównie dlatego, że w terenie najczęściej pracował z bezbronnymi mugolami, a jeśli miał do czynienia z większym zagrożeniem, to był dodatkiem do grupy aurorów. Serce biło mu już zdecydowanie szybciej, ścisnął różdżkę w dłoni. Obejrzał się szybko przez prawe ramię, zerkając, czy jego też ktoś nie chce zajść od tyłu - chociażby koledzy wyżej wymienionego zbira. Dear aż się wzdrygnął, gdy usłyszał, że bandyta ma jej coś do pokazania.
- Hej! - odezwał się w miarę głośno i zdecydowanym tonem, choć nie można było nazwać tego krzykiem. Wzbudzanie zainteresowania mogłoby źle skutkować - Zostaw ją!
Trzymał różdżkę wycelowaną w przeciwnika, gotowy w każdej chwili cisnąć ofensywnym zaklęciem.
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Główna ulica - Page 3 QzgSDG8








Główna ulica - Page 3 Empty


PisanieGłówna ulica - Page 3 Empty Re: Główna ulica  Główna ulica - Page 3 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Główna ulica

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 2 z 5Strona 2 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Główna ulica - Page 3 JHTDsR7 :: 
londyn
 :: 
smiertelny nokturn
-