Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Tęczowa komnata

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 25 z 41 Previous  1 ... 14 ... 24, 25, 26 ... 33 ... 41  Next
AutorWiadomość


Effie Fontaine
Effie Fontaine

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 30
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : pół wila
Galeony : 4381
  Liczba postów : 2482
http://czarodzieje.forumpolish.com/t24-effie-fontaine
http://czarodzieje.forumpolish.com/t253-effie-fontaine
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7168-effie-fontaine#204310
http://czarodzieje.forumpolish.com/forum
Tęczowa komnata - Page 25 QzgSDG8




Administrator




Tęczowa komnata - Page 25 Empty


PisanieTęczowa komnata - Page 25 Empty Tęczowa komnata  Tęczowa komnata - Page 25 EmptyPią Sie 27 2010, 15:34;

First topic message reminder :




Ta komnata jest najbardziej słonecznym miejscem w zamku - bardziej niż klasa transmutacji. Okna są bardzo szerokie i wbudowane jeden obok drugiego na całej długości bocznej ściany. Dodatkowo kolory ścian i podłogi zmieniają się niczym w kalejdoskopie. Bez względu na pogodę w tym pomieszczeniu jest przyjemnie i utrzymuje się stała temperatura dziewiętnastu stopni Clesjusza.
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Boris Lavrov
Boris Lavrov

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 31
Czystość Krwi : 75%
Dodatkowo : Teleportacja
Galeony : 307
  Liczba postów : 448
Tęczowa komnata - Page 25 QzgSDG8




Gracz




Tęczowa komnata - Page 25 Empty


PisanieTęczowa komnata - Page 25 Empty Re: Tęczowa komnata  Tęczowa komnata - Page 25 EmptySro Maj 18 2011, 20:36;

Jeny, to było niesamowite. Połyskujące tkaniny, rozbłyskujące gwiazdy, zapach czekolady i gęsty dym. To wszystko sprawiało, że Boris wodził po wystroju wnętrza z oczami godnymi zaciekawionego dziecka. Kiedy jednak rozkręciła się gra w butelkę, starał się bacznie obserwować jej ruchy, ale tak naprawdę ciągle mu się ona rozmazywała. Miał wrażenie, że to jakaś turbina, czy może ruletka bardziej? Duża rozbieżność, ale who cares? Nieistotne! W każdym razie było to magnetyzujące.
Mimo średniego ogarniania sytuacji, nie umknęło jego uwadze, że Courntey coś za często się całuje, hehe. Oczywiście był tym zbulwersowany! On się może całować, bo... bo tak i już! Logika mężczyzn, nie próbujcie tego rozumieć.
W każdym razie poczuł się już troszkę lepiej, kiedy ta się w niego wtuliła. On z kolei wtopił twarz w jej włosy. Tak naprawdę do chciał ją cmoknąć w czoło, ale nie trafił, muahahah. Ok, z pewnością nikt tego nie zauważył! Jasne, jasne.
- Noo, nieźle - powiedział cicho, nieco chaotycznie przeciągając sylaby, bo plątał mu się język. W zasadzie, to miał pomysł na to, aby bawić się lepiej, ale był zbyt nieprzyzwoity, by w ogóle go brać pod uwagę, hihi. W każdym razie nie wyczuł jakiejś dziwnej atmosfery tu panującej, jakoś zapomniał o wszystkich. - W ogóle muszę przyznać, że jesteś bardzo seksownym hipisem - zachichotał jeszcze jak nastolatek. Wszystko go w sumie nagle zaczęło bawić. Jakaś faza czy coś.
Powrót do góry Go down


Naleigh Nefretete Neglect
Naleigh Nefretete Neglect

Student Slytherin
Rok Nauki : III
Wiek : 33
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : Teleportacja
Galeony : 193
  Liczba postów : 516
http://czarodzieje.my-rpg.com/t1994-naleigh-n-neglect#66726
http://czarodzieje.my-rpg.com/t1996-naleigh-nefretete-neglect
Tęczowa komnata - Page 25 QzgSDG8




Gracz




Tęczowa komnata - Page 25 Empty


PisanieTęczowa komnata - Page 25 Empty Re: Tęczowa komnata  Tęczowa komnata - Page 25 EmptySro Maj 18 2011, 21:02;

Po pocałunku z Court grzecznie usiadła na swoim miejscu. Wszystko byłoby ładnie i pięknie, dopóki nie spojrzała na LSD, która była wściekła. Nawet bardzo. Ale przecież.. One były wrogami, noż kurczę. WTF?!
Za to ona była baaaaardzo zazdrosna, gdy Regis podszedł do Luny. A czy ona nie miała takiej nadziei? Cóż poradzić, że butelka jest jakaś pomyLUNA? Aww, co za zdrajczyni. Wiedziała. Dobrze wiedziała co NNN czuje do mężczyzny, a mimo to.. O cholera. Właśnie się w niego wtula.
- Kurwa - zaklęła cicho pod nosem. Uważnie obserwowała tą dwójkę. Dziwka. Dziwka. Dziwka. Jak ona śmie, do jasnej ciasnej?! Gdzie-oni-idą? O nie, tego było za wiele dla chorej psychicznie Naleigh. Koniecznie potrzebowała czegoś na uspokojenie. Wyciągnęła z kieszeni garść kolorowych tabletek i popiła je alkoholem.
Była na skraju wytrzymałości. Jeszcze kilka minut, a eksploduje. Przyczyniła się do tego Charlotte, która nie mając wyjścia musiała go pocałować. Ta zabawa przestała jej się podobać. Nie była już ani ciekawa, ani fajna, lecz totalnie popieprzona.
Humor momentalnie jej się poprawił, gdy zauważyła, że jednak nie wyszli. Chwała ci, Szarlotko! Już sama nie wiedziała co robić: czy się śmiać czy też podejść do LSD i porządnie ją uderzyć. Cóż, zwyciężyło to drugie. Usiadła obok Luny.
- Ty suko - mruknęła w jej kierunku. Stwierdziła, że najpierw trzeba delikatnie. Dopiero potem się rozkręci, mhm.
Powrót do góry Go down


Manuel Rosado
avatar

Wiek : 32
Galeony : -2
  Liczba postów : 310
Tęczowa komnata - Page 25 QzgSDG8




Gracz




Tęczowa komnata - Page 25 Empty


PisanieTęczowa komnata - Page 25 Empty Re: Tęczowa komnata  Tęczowa komnata - Page 25 EmptySro Maj 18 2011, 21:03;

O rajuśku, jak widać zabawa spotkała się z jeszcze większym entuzjazmem, niż tamta. Pięknie, pięknie, wydawałoby się, że atmosfera nie mogła być gorętsza, a tu proszę, parę pocałunków i temperatura wzrosła chyba o sto stopni. Dobrze, dobrze. Byle tak dalej.
Muszę przyznać, że jemu jakoś nie bardzo się poszczęściło, bo jak na razie nie został wylosowany ani razu i jego całuśne usteczka nie mogły nikogo wprawić w zachwyt, jaka szkoda, wielka szkoda. Wstał zatem nieco chwiejnie (odważny krok!) i, sięgnąwszy po jakiegoś skręta, którego znalazł nieopodal, opadł na najbliższe krzesło, dzięki czemu siedział może i nieco poza okręgiem, ale ćśśś, tak było wygodniej. Starał się też zrobić minę skopanego jelonka Bambi, ale wyglądał raczej jak pijany jeleń na haju, dlatego dał sobie spokój.
Jak widać, opłacało się, bo po paru (też nawet nie liczył) jakże efektownych pocałunkach, głównie z udziałem Kortni (aszzzz fuksiara!), wypadło na niego, co, nawiasem mówiąc, przeoczył, i dowiedział się dopiero, gdy rzuciła się na niego Lotka. Awwwwwww. Wybełkotał coś o tym, że to były najprzyjemniejsze życzenia tego wieczoru, ale wyszło mu niezbyt składnie, bo w sumie wciąż był pod wrażeniem jej pocałunku.
Następnie ogarnął, że to jego kolej i zakręcił butelką, modląc się, by wypadło na kogoś zacnego (zresztą – tu były same zacne persony). Niemalże nie mógł uwierzyć, kiedy buteleczka wskazała EFI FONTEJN. No, może na upartego można by uznać, że to osoba po jej lewej, ale nikt nie miał wątów, dlatego przemilczał ten mankament i zbliżył się do Effie, która nawiasem mówiąc była chyba tak pijana że powstrzymała odruch, by uciec z wrzaskiem prosto do gabinetu psychoterapeuty, a następnie złożył na jej cudownych ustach równie cudowny pocałunek, wciąż nie mogąc znieść myśli, że właśnie nadeszła historyczna chwila w jego życiu i CAŁUJE PÓŁ-WILĘ, FAK JEA.
Powrót do góry Go down


Lunarie S. Deceiver
Lunarie S. Deceiver

Student Gryffindor
Rok Nauki : III
Wiek : 32
Czystość Krwi : 90%
Dodatkowo : hipnoza
Galeony : 256
  Liczba postów : 816
http://czarodzieje.my-rpg.com/t2228-lunarie-s-deceiver
http://czarodzieje.my-rpg.com/t2230-lunarie-s-deceiver
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7745-lunarie-s-deceiver#215456
Tęczowa komnata - Page 25 QzgSDG8




Gracz




Tęczowa komnata - Page 25 Empty


PisanieTęczowa komnata - Page 25 Empty Re: Tęczowa komnata  Tęczowa komnata - Page 25 EmptySro Maj 18 2011, 21:12;

Gdy dostrzegła zbliżającą się NNN, opróżniła szklankę już do końca. Starała się opanować mięśnie. Ale to wszystko odmawiało w niej posłuszeństwa, po karku przechodziły nieprzyjemne dreszcze. Rozluźnić się, oddech. Najlepiej oddychać prosto z fajki wodnej.
Naleigh usiadła obok, a Lunka względnie się odprężyła, teraz podrygiwały jej znów tylko nogi. Ale akurat w rytm piosenki.
Spojrzała na nią, unosząc lekko do góry jedną brew. Obie miały lazurowe, niemal nienaturalnie błękitne tęczówki. Z tym że źrenice NNN były zwężone jak szpilki od heroiny, a u LSD niemal niedostrzegalna była niebieska barwa, przez chwilowe gwałtowne rozszerzenie od kokainy. Wszystko sobą przeciwstawiały. Lunarie nienawidziła w tej chwili tego, jak bardzo Nefretete jest do niej podobna, wykazując jednocześnie tyle znaczących różnic. Pobudzona po kokainie Lunarie, zobojętniała Naleigh. Milion innych.
- Uprzejmie, kurwa, słucham? - rzekła, patrząc na nią gniewnie. Trzymała wciąż węża w dłoni. Normalnie podałaby go Naleigh, nie teraz. To niesamowite, jak nagle potrafiła intensywnie znienawidzić dziewczynę, kochając ją jeszcze południem tego samego dnia. - Co ty odpierdalasz?
Powrót do góry Go down


Courtney Anderson
Courtney Anderson

Student Gryffindor
Rok Nauki : II
Wiek : 32
Czystość Krwi : 90%
Dodatkowo : Teleportacja
Galeony : 377
  Liczba postów : 1211
http://www.dom-nocy.my-rpg.com
Tęczowa komnata - Page 25 QzgSDG8




Gracz




Tęczowa komnata - Page 25 Empty


PisanieTęczowa komnata - Page 25 Empty Re: Tęczowa komnata  Tęczowa komnata - Page 25 EmptySro Maj 18 2011, 21:31;

Aww… było jej strasznie przyjemnie. Nawet, jeśli świat wokół kręcił się niebezpiecznie szybko, a kolory stały się jaskrawsze. Kto zwracałby na to uwagę, kiedy przy sobie ma się prawdziwego Tygryska z krwi i kości? Na pewno nie ona. I nieważne, że przy próbie pocałunku w czoło trafił w powietrze. Każdemu to się może zdarzyć, prawda? Szczególnie, jeśli ten ktoś jest pijany i delikatnie naćpany. Ona szczególnej trudności w całowaniu go po szyi nie miała, więc wykorzystała okazję i to robiła.
- W takim razie bardzo się cieszę. – Mruknęła odrywając się od jego szyi. Czy tylko jej przemknął w głowie jakiś nie do końca czysty pomysł? Eh… ale w końcu to impreza, więc nie mogą się wyrwać, żeby gdzieś w kąciku… stop! Dość rozmyślania o takich rzeczach, bo zaraz go stąd wyciągnie siłą i tak się skończy. Zaśmiała się, słysząc kolejne słowa Borisa.
- Och, dziękuję ci bardzo. Ty również wyglądasz niczego sobie. – Mówiąc to wodziła palcem po jego koszulce, wciąż uśmiechnięta i zadowolona. Ach, i jak tu nie kochać świata, kiedy on jest taki cudowny?
- Chyba zmienię orientację – mruknęła po chwili milczenia, zupełnie nie zdając sobie sprawy, jak to zabrzmiało. Dopiero po chwili do niej to dotarło. – Kurfa.
Znowu wtuliła się w jego ramię, nosem zahaczając o szyję i delikatnie ją gilgając. Miejmy nadzieję, że chłopak jej nie słyszał.
Powrót do góry Go down


Grigori Orlov
Grigori Orlov

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 31
Czystość Krwi : 90%
Galeony : 46
  Liczba postów : 542
http://czarodzieje.my-rpg.com/t4219-grigori-orlov
http://czarodzieje.my-rpg.com/t4220-grigori-orlov
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7195-grigori-orlov
Tęczowa komnata - Page 25 QzgSDG8




Gracz




Tęczowa komnata - Page 25 Empty


PisanieTęczowa komnata - Page 25 Empty Re: Tęczowa komnata  Tęczowa komnata - Page 25 EmptySro Maj 18 2011, 21:57;

W zasadzie Grig nie był przekonany czy ma wbijać na imprezę. Albo inaczej, był przekonany, ale do imprezy potrzebny jest mu Korotya. A tego jak na złość nigdzie nie było. Dlatego to nie był już przekonany, tylko niepewny. Ale po dłuższym chodzeniu i zastanawianiu się, w końcu postanowił, że się wybierze.
Chociaż kiedy wszedł do środka, stwierdził, że jego decyzja nie należała do najlepszych.
Nie chodziło oczywiście o wystrój! Było pięknie! Cały pokój... chyba wcześniej był tęczowy... ale póki co był nieźle zadymiony. Wszędzie widać było oznaki imprezy. Różne dymy z szisz sprawiały, że nawet jego papieros wsadzony w buzię nie smakował dość dobrze.
Ale mniejsza z tym, bo oto jego spojrzenie powędrowało w miejsce gdzie zobaczył Lottę z jakimś chłopakiem. W zasadzie to nie była jego sprawa. W zasadzie to była tylko jego była dziewczyna. Ale krude, co ona sobie wyobrażała siedząc tu z jakimś chłopcem prawdopodobnie z suchotami. I to powinna się wstydzić, bo wyglądał bardzo młodo! Orlovowi zupełnie to się nie pdoobało. Jednak kiedy ruszał ją pouczać natrafił wzrokiem na... Effi Fontejn całującą się z Manuelem! Jubilatem! Przez chwilę stał zdumiony gapiąc się na zaistniałą sytuacją jak sroka w kość. Ze zdumieniem na twarzy. Na dodatek w kącie sali widział blond włosy Charlotty. Czy więcej potrzebował do szczęścia? W zasadzie nie miał pojęcia czy ma się najpierw rzucić na Manu (bo w końcu nie wypada jak ma urodziny) czy może lepiej zająć się Lottą.
I o matko wtedy mu się przypomniała ta okropna gazetka. Czy to prawda, że panna Ostberg spała ze Stevem? Zdenerwowany Grigori wciąż stał w miejscu nie wiedząc czym ma w kogo ciskać. Złapał wobec tego pierwszy lepszy alkohol i wlał sobie sporo do gardła, rzucając wcześniej jeszcze oskarżycielskie spojrzenie Effi Fontejn.
Powrót do góry Go down


Lotta Ostberg
avatar

Student Hufflepuff
Wiek : 32
Galeony : -2
  Liczba postów : 141
Tęczowa komnata - Page 25 QzgSDG8




Gracz




Tęczowa komnata - Page 25 Empty


PisanieTęczowa komnata - Page 25 Empty Re: Tęczowa komnata  Tęczowa komnata - Page 25 EmptySro Maj 18 2011, 22:12;

Impreza trwała w najlepsze, butelka kręciła się jak szalona i pomimo że niedaleko rozgrywał się jakiś dramat z NNN i Szarlotką i dziewczyną, która posłała Lotce uśmiech po tym, jak rzuciła w oko Gilberta oliwką, całą salę wypełniały śmiechy, bulgotanie sziszy i wszechobecny dym. Dużo dymu. A wódki w ostbergowej butelce ubywało szybko! Ale nie powiem, kiedy Slone leżał, mało mówił i pozwalał dotykać swoich włosów, był naprawdę miły, toteż kochana Lottka wcale, ale to wcale nie żałowała mu alkoholu, polewając mu raz za razem.
Gdy tak z fascynacją nalewała alkoholu po raz kolejny, zobaczyła w wejściu nikogo innego, jak Grigorijego! Jak dawno go nie widziała? Bardzo dawno. Czy to prawda, że teraz spotyka się z przepiękną potomkinią wili i reprezentantką Hogwartu? Chyba wolała nie wiedzieć. Ale nawet jeśli, to co ją to obchodzi? Tak czy inaczej, tak się zagapiła na Orlova, że przesadziła z wódką i prawie utopiła Gilusia. Nie no, dobra, nie utopiła, ale bidakowi alkohol zaczął wypływać z ust, a że Ostberg nienawidzi ubrań zalanych wódką, zaklęła w ojczystym języku i niemal automatycznie odpiła prawie połowę wylanej na niego wódki, nie myśląc o tym, jak musi to wyglądać z perspektywy Rosjanina. Po chwili, gdy już sytuacja była opanowana, podniosła wzrok i spojrzała mu prosto w oczy, jednak on popatrzył w inną stronę. Manuela i Effie. Czyli to jednak prawda.
Powrót do góry Go down


Gilbert Slone
Gilbert Slone

Student Slytherin
Rok Nauki : III
Wiek : 32
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : Teleportacja
Galeony : 704
  Liczba postów : 1021
Tęczowa komnata - Page 25 QzgSDG8




Gracz




Tęczowa komnata - Page 25 Empty


PisanieTęczowa komnata - Page 25 Empty Re: Tęczowa komnata  Tęczowa komnata - Page 25 EmptySro Maj 18 2011, 22:37;

Dobra, dla formalności...
Co za ludzie matko kochana. Żeby w niego rzucać biednymi oliwkami? Jakby tego bło mało, on oliwek nie lubił. Już wolałby żeby cisnęła w niego pustą butelką. Ale oliwką? Kurde, to trzeba mieć talent. Dostał prosto w oko, rzucił tym...czym w ogóle jest oliwka? Warzywo, owoc, kurna nawet nie wiem. Nieważne. Rzucił to COŚ gdzieś taaam spoglądając w stronę miotacza
-Wypierdaaaalaj - Krzyknął żeby go na pewno dobrze usłyszała i przypadkiem nie miała wątpliwości, że to do niej. Bo w sumie do kogo innego miałby to mówić, prawda? No właśnie. Nieważne.
Przynajmniej szybko mu to wynagrodzono. Działo się to bardzo ładnie. Najpierw wprost do gardziołka dostał kolejną dawkę alkoholu którą przyjął z cichym pomrukiem zadowolenia, a potem jeszcze buziaczek w ramach zakończenia akcji. Suodko, nie ma co. No i potem się doczepiła Courtney. Narzekał? Skąd. Patrzył z dołu na całujące się dziewczyny, heeeloooł. I nie tylko na owy pocałunek miał doskonały widok. Idealnie. Ale potem go bezczelnie zostawiono, szczyt wszystkiego. Burknął coś niezadowolony, został na podłodze leżąc sobie wygodnie i oglądając ładne plamki na suficie. Kololooowe! I nagle znowu moorze alkoholu i mokre coś na szyi i znowu ktoś go całował...Nie no, do pępkowego tego nie zaliczymy
-Ogarnij libido - Burknął spoglądając na Lotte jednak bez wyraźnych pretensji. A niehc się napala na Gilbercika, w końcu jest na co.
Koniec formalności
Powrót do góry Go down


Effie Fontaine
Effie Fontaine

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 30
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : pół wila
Galeony : 4381
  Liczba postów : 2482
http://czarodzieje.forumpolish.com/t24-effie-fontaine
http://czarodzieje.forumpolish.com/t253-effie-fontaine
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7168-effie-fontaine#204310
http://czarodzieje.forumpolish.com/forum
Tęczowa komnata - Page 25 QzgSDG8




Administrator




Tęczowa komnata - Page 25 Empty


PisanieTęczowa komnata - Page 25 Empty Re: Tęczowa komnata  Tęczowa komnata - Page 25 EmptySro Maj 18 2011, 22:41;

Alkochińczyk szybko dobiegł końca, więc półwila zajęła się paleniem sziszy. Nim jednak na dobre oddała się temu zajęciu, dziewczyna o zacnym skrócie LSD, wręczyła jej jakaś butelkę alkoholu. Effie natomiast nie protestowała. Pociągnęła kilka mocnych łyków trunku.
- No, nieźle smakuje - uznała do brunetki, zajmując się tym alkoholem. Wszakże musiała nadrobić zaległości związane z spóźnieniem. Otóż tak wielkie opóźnienie swojego przyjścia w tym wypadku było na prawdę błędem. Ale nim zdążyła się rozsmakować w mocnej tequili, pojawił się koło niej Boris. Uśmiechnęła się więc do niego wyjątkowo czarująco, bowiem bardzo lubiła takowe smaczne, kolorowe drinki.
- Och, bardzo Ci dziękuję - odrzekła i zabrała się za picie swojego nowego tropikalnego napoju. W między czasie uczestnicy imprezy przerzucili się na grę w butelkę. Co więcej, taką na całowanie. Tym zacniej. Tak więc półwila przypatrywała się rozgrywkom, pilnie pijąc swój alkohol, aby pozbyć się uporczywego uczucia trzeźwości. Z czasem oczywiście coraz lepiej zaczynało jej to wychodzić. I nagle butelka zatrzymała się na niej. Rozkojarzona spojrzała na osobę, która kręciła, a którą był nie kto inny, jak przystojny jubilat - Manuel. Zdziwiona spojrzała na niego, oczekując jakiegoś ruchu. Nie mogła zaprzeczyć, całkiem nieźle się jej trafiło. Meksykanin nie zwlekając złożył na jej ustach zaraz pocałunek, który bez wahania oddała. Gdy chłopak się odsunął uśmiechnęła się lekko i nachyliła w stronę butelki, by nią zakręcić.
I właśnie w tej chwili, gdy zakręciła butelką, na moment podniosła wzrok. I padł on na nikogo innego, jak właśnie na Grigoriego. Nawet nie wiedziała jakim cudem on zjawił się właśnie w tym miejscu. Przez moment wpatrywała się w niego uparcie, nie wiedząc co ma teraz uczynić. Grała w grę, z Grigiem nie była w żadnym związku. Wszystko było jej wolno. Chociaż może właściwie poczuła się nieco nieswojo. Nie było jej to jednak tak zupełnie obojętne. Ale była wolna...
Tak więc odwróciła wzrok i posłała uśmiech drugiemu studentowi, którego to właśnie wylosowała. Och, ależ miała szczęście! Tyle dziewczyn grało, a ona wylosowała dwóch przystojnych facetów. Tak więc przeszła kawałek już nie taka znów trzeźwa, minęła tą Courtney, która nagle usiadła między nią a Borisem i nachyliła się nad chłopakiem. Położyła dłonie na jego ramionach i nie zwlekając złożyła na jego ustach pocałunek. Zaiste, ciekawa była ta gra!
Powrót do góry Go down


Boris Lavrov
Boris Lavrov

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 31
Czystość Krwi : 75%
Dodatkowo : Teleportacja
Galeony : 307
  Liczba postów : 448
Tęczowa komnata - Page 25 QzgSDG8




Gracz




Tęczowa komnata - Page 25 Empty


PisanieTęczowa komnata - Page 25 Empty Re: Tęczowa komnata  Tęczowa komnata - Page 25 EmptySro Maj 18 2011, 23:03;

Tak, Borysek w zasadzie był w siódmym niebie poniekąd. Impreza była wyborna, bo znajdowało się tutaj wszystko, czego potrzebował. I ogólnie miał wrażenie, że teraz wszystko jest takie cudowne, wesołe i optymistyczne!
Objął zatem Courtney nieco mocniej i zmrużył oczy, kiedy go całowała. To było takie przyjemne! Cholera. Ale nie mógł powstrzymać cichego chichotu. Doprawdy, bawiło go teraz wszystko. Kiedy jednak dosłyszał jej słowa o zmianie orientacji, zdecydowanie się spiął i odsunął nieco. Sam nie wiedział, czemu tak zareagował. Przecież wszyscy byli pijani i naćpani, więc o co chodzi? Równie dobrze mogłyby to być jakieś bzdury. Ba, zresztą nie da się zmienić orientacji. No ale on nie myślał trzeźwo, bo nie umiał.
Powiódł wzrokiem po innych całujących się parach, a kiedy dojrzał, że butelka wskazała na niego, co było równoznaczne z tym, iż zaraz pocałuje dziewczynę, którą nie tak dawno chciał upić, hehe. A może i dawno? Czas jakby się rozmył, rozciągnął i w ogóle nabrał nieokreślonego kształtu. Nie był więc pewien. Kątem oka zauważył jeszcze Griga, któremu pomachał z uśmiechem. O biedaku, gdybyś wiedział, co ich łączy! Taak, życie w nieświadomości jest fajne, o ile ktoś ci za to nie przypierdoli. No ale nieważne, teoretycznie to tylko gra, nie?
W każdym razie odwzajemnił owy pocałunek, całkiem raźnie, jak na jego warunki ogarniania, a raczej braku tej cechy. Bo momentami miał jednak problem z rozróżnieniem poszczególnych osób czy rzeczy. Ogólnie się trochę plątał, w mowie, w spojrzeniu, w gestach... i tak to wyszło.
Kiedy się odsunął, padła jego kolej, aby zakręcić butelką. Haha, jaki był rozbawiony, kiedy padło na Manuela, któremu chyba się to nie spodobało, ale co tam! Boris, nie możesz stchórzyć, wszak jesteś kozakiem. Tygrysem! Ohohoh.
- Rastamanu, daj pyska! - krzyknął więc, kompletnie i totalnie rozbawiony, po czym ujął jego twarz i cmoknął w usta Meksykanina, swoich nie otwierając, bo jednak bez przesady! Oczywiście publika była tym faktem niezadowolona, ale trudno i darmo! W końcu trochę czuł się niezręcznie, bo nie dość, że całował faceta, to jeszcze prawie brata, więc nie można wymagać zbyt wiele, hehe. Ale i tak impreza nie straciła na swej wartości! Ba, nawet wstał z miejsca i sięgnął po jednego skręta, w ramach doprawienia się w nastroju. I pląsając, niemalże się wywracając, ale co tam, pognał w inną stronę pokoju, w stronę LSD, NNN i Charlotte, jak uroczo.
Powrót do góry Go down


Lunarie S. Deceiver
Lunarie S. Deceiver

Student Gryffindor
Rok Nauki : III
Wiek : 32
Czystość Krwi : 90%
Dodatkowo : hipnoza
Galeony : 256
  Liczba postów : 816
http://czarodzieje.my-rpg.com/t2228-lunarie-s-deceiver
http://czarodzieje.my-rpg.com/t2230-lunarie-s-deceiver
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7745-lunarie-s-deceiver#215456
Tęczowa komnata - Page 25 QzgSDG8




Gracz




Tęczowa komnata - Page 25 Empty


PisanieTęczowa komnata - Page 25 Empty Re: Tęczowa komnata  Tęczowa komnata - Page 25 EmptySro Maj 18 2011, 23:16;

- Zresztą. Nie mam ci nic do powiedzenia, Naleigh. W żadnej, kurwa, materii, w żadnej sprawie - stwierdziła po chwili Lunarie, wstając. Zostawiła co prawda z bólem serca wyjątkowo dobrze zaprawioną, malinową shishę i Szarlotkę, którą ucałowała w czubek głowy. Odeszła po prostu, czując, że w tej chwili nie ma jeszcze sił na kłótnię. Nie, na razie kokaina tylko podsycała jej diaboliczne plany. Ale może dopiero po ścieżce amfy stanie się na tyle agresywna, by móc wdrożyć się w dłuższą rozmowę z Nefretete. Przeszła kilka kroków i natrafiła na Boryska. Boryska? To był Borys? Zmrużyła oczy i puknęła go nieufnie w ramię. A, jednak on. Oblicze LSD rozjaśniło się nieświadomym otaczającego świata uśmiechem, zmywając malującą się jeszcze chwilę wcześniej wściekłość.
- Ostro pogrywasz, paniczu Lavrov - rzekła, klepiąc go po ramieniu i mrugając porozumiewawczo. Otarła kciukiem błyszczyk czy cośtakiego, co świeciło śliskim blaskiem w kącie jego ust. Coś może świecić śliskim blaskiem? Nie? Ale świeciło, naprawdę. Pewnie Manuelek też ślisko świecił, ale jego afro było podejrzanie daleko i nie miała siły przedzierać się przez gąszcz promieni tęczy i ludzkich oddechów, żeby się do niego dostać. Wciąż klepała go po ramieniu, bo to tylko takie ciche usprawiedliwienie dla faktu, że odkąd wstała z pufy, świat niebezpiecznie przybliżał do niej ściany i podłogi, raz lewą stronę, raz prawą stronę. A ona nie chciała wcale zaliczyć bliskiego spotkania z posadzką. Chociaż może to odrobiłoby totalny brak szczęścia w tej cholernej grze. BUZIBUZI KAFELKU TAK BARDZO CIĘ KOCHAM mru, mru.
- Partnerze, gratulacje, to jest przyjęcie z epickim rozmachem, simowie będą o nim opowiadać przez całe lata!
Powrót do góry Go down


Boris Lavrov
Boris Lavrov

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 31
Czystość Krwi : 75%
Dodatkowo : Teleportacja
Galeony : 307
  Liczba postów : 448
Tęczowa komnata - Page 25 QzgSDG8




Gracz




Tęczowa komnata - Page 25 Empty


PisanieTęczowa komnata - Page 25 Empty Re: Tęczowa komnata  Tęczowa komnata - Page 25 EmptySro Maj 18 2011, 23:37;

Borysek z kolei pląsał sobie, zataczając się i nucąc jakąś podejrzaną muzykę, kiedy coś lub ktoś puknęło go w ramię. Odwrócił się zamaszyście i zmrużył oczy, przybliżając swoją twarz do twarzy LSD, bowiem potrzebował się rozeznać, kto to jest. Ach, zacna panienka Deceiver! Uśmiechnął się nieco szaleńczo i zaciągnął skrętem. Kiedy coś do niego powiedziała, miał wrażenie, że głos ten roztrzaskuje mu bębenki, w ogóle chrząstki, całe uszy. To było dziwne doświadczenie, więc wzdrygnął się lekko. Ale nie przestawał się uśmiechać. Trzymamy fason! Nietrzeźwy i przyćpany, ale cóż.
- Waćpanno, wszak każdy chciałby wygrać, dlatego bycie dobrym graczem jest iście i wysoce pożądane - trzasnął jakże wysublimowaną wymowę, biorąc słowa nie wiadomo skąd. Nie mniej jednak słychać było, iż wychodziło mu to bełkotliwie, w dodatku z rosyjskim akcentem, ogólnie słowa raczej wyślizgiwały się na czubek jego języka i umiarkowanie zeń spadały, czyniąc mowę dziwaczną i jakby przymgloną.
Uśmiechnął się jeszcze szerzej, kiedy uczyniła ten delikatny gest, choć nie miał pojęcia dlaczego. Nieważne. W ogóle wszystko zaczęło się tak dziwnie zasklepiać, jeszcze do tego miarowe pukanie LSD w jego ramię, miał wrażenie, że ktoś gra na bębnach. Że wszystko za bardzo się zniekształca, puka w jego mózg, wypełniając go pustym dudnieniem. Nie mniej jednak to było rozweselające.
- Nie wiem, któż t taki, ale wierzę, że tworzymy diaboliczny duet, Lun - powiedział, w zasadzie w taki sam sposób jak poprzednie słowa. - Odniesiemy sukces, jeżeli nikt nie będzie tego potem pamiętać, a sądzę, że tak właśnie się stanie - cedził kolejne słowa, starając się je lepiej artykułować, ale wychodziło marnie!
Powrót do góry Go down


Manuel Rosado
avatar

Wiek : 32
Galeony : -2
  Liczba postów : 310
Tęczowa komnata - Page 25 QzgSDG8




Gracz




Tęczowa komnata - Page 25 Empty


PisanieTęczowa komnata - Page 25 Empty Re: Tęczowa komnata  Tęczowa komnata - Page 25 EmptySro Maj 18 2011, 23:44;

Im dłużej przebywał w tym cudownym, zatłoczonym i zadymionym pomieszczeniu,. popijając coś wysokoprocentowego prosto z butelki i wdychając różnego rodzaju magiczne opary, tym bardziej tęczowo, gorąco i błogo się czuł. Głupawy uśmieszek przerodził się w szerokiego zaciesza (po pocałunku z Efi), raz po raz nawet chichotał jak kompletny świr.
Zapewne byłoby mu mniej wesoło, gdyby znał mroczne zamiary Griga - na szczęście, po pierwsze i tak nie wiedział, co go łączy z dziewczyną którą całował, a po drugie był tak zaafetowany, że go nie dostrzegł. Tym bardziej, że chwilę później pocałował go Boris, na szczęście niestety bez specjalnego zaangażowania.
- DOBRZE CI POSZŁO - skomentował, by po chwili zakręcić butelką w stronę Bellatrix. Ruszył w jej stronę, ale gęsty dym i alkohol tak go zmylił, że zatrzymał się przy innej osobie, a dopiero gdy przerwał swój jakże namiętny pocałunek, zorientował się, że nie była to Bella, a Superregis. UPS.
Powrót do góry Go down


Lunarie S. Deceiver
Lunarie S. Deceiver

Student Gryffindor
Rok Nauki : III
Wiek : 32
Czystość Krwi : 90%
Dodatkowo : hipnoza
Galeony : 256
  Liczba postów : 816
http://czarodzieje.my-rpg.com/t2228-lunarie-s-deceiver
http://czarodzieje.my-rpg.com/t2230-lunarie-s-deceiver
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7745-lunarie-s-deceiver#215456
Tęczowa komnata - Page 25 QzgSDG8




Gracz




Tęczowa komnata - Page 25 Empty


PisanieTęczowa komnata - Page 25 Empty Re: Tęczowa komnata  Tęczowa komnata - Page 25 EmptySro Maj 18 2011, 23:46;

Przekręciła lekko biedną, atakowaną setką informacji i impulsów z zewnątrz łepetynkę, wsłuchując się w monolog Borysa. Kiedy mówił, LSD bezgłośnie powtarzała każde jego słowo, kiwając główką jak wąż. Właśnie, takie skojarzenie nasunęło się dziewczynie, wtedy z ust Borysa zaczęły płynąć dziwaczne dźwięki wygrywane na jakimś instrumencie, którego nazwy nie była w stanie sobie przypomnieć, a głowa i szyja LSD wywijały się lekko i kołysały na boki. Haszyszowy, czekoladowy dym spowijał jej głowę nawet od środka, miała wrażenie, że z wolna wysnuwa się z jej ust przez cały czas, z nosa, z uszu, z oczu, rany boskie.
- Co czekaj jak to wygrać w tej grze się nie wygrywa co ty mówisz Borys kanciarzu kantujesz nie chcę być okantowana - powiedziała na jednym wydechu, marszcząc brwi i rejestrując jakieś zakłócenie otaczającej rzeczywistości. Ale to uczucie, rozmowa z Borysem, wydawała się dziwnie znajoma. Takie deja-vu, ale zupełnie inne od tych ćpuńskich, urojonych, codziennych.
To naprawdę kiedyś było!
Postanowiła podzielić się z nim tą myślą, ale zaraz wyleciała jej z głowy i LSD już skupiła się na jego słowach. Nie miała teraz zbyt podzielnej uwagi, to było zbyt wymagające.
- To trzeba będzie to powtórzyć i powtórzyć i znów i milion imprez i tęcza duuuuża polana jelenie i znów nikt nie zapamięta i wtedy i ty i ja a potem na zajęciach i na trybunach i znów NIE BĘDZIESZ pamiętał mojego imienia tyyy - puknęła go nieco mocniej w ramię ale zaraz roześmiała się dźwięcznie. Wydawało jej się, że mówi składnie i sensownie, wręcz nawet lekko bawiły ją wypowiedzi Lavrova. Gdyby tylko wiedziała, jak mówi sama... no, zresztą, nieważne. Postanowiła się z nim czymś podzielić.
- Ej. Bo w sekrecie, ja ci zdradzę, Borys, że tak jak ty jesteś tygrysem, to ja jestem jeleniem - rzekła cicho, kiwając palcem i rozglądając się na boki. Spojrzała na niego śmiertelnie poważnie. - Ale nie sarną. Jeleniem. Czujesz to. Czujesz. I czuję, że ktoś tu też jest jeleniem. Chciałabym dźgnąć go porożem. Ale nie wiem gdzie moje poroże. Jestem chyba jeszcze młodym jeleniem.
Puściła go i pomacała się po własnej głowie w poszukiwaniu zaczątków poroża. Nie było. LSD bardzo to zasmuciło. Spojrzała w podłogę wzrokiem pełnym zawodu. Była kiepskim jeleniem.
Powrót do góry Go down


Boris Lavrov
Boris Lavrov

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 31
Czystość Krwi : 75%
Dodatkowo : Teleportacja
Galeony : 307
  Liczba postów : 448
Tęczowa komnata - Page 25 QzgSDG8




Gracz




Tęczowa komnata - Page 25 Empty


PisanieTęczowa komnata - Page 25 Empty Re: Tęczowa komnata  Tęczowa komnata - Page 25 EmptyCzw Maj 19 2011, 00:06;

Tak, to było całe multum informacji, które z siebie wykrzesał, więc generalnie nie dziwił się jej nieogarnianiu. Sam też coraz mniej ogarniał, kiedy tytoń pomieszał się z marihuaną w jego układzie oddechowym, docierając do nerwowego. Powoli system się przeciążał. Zaczął żywo gestykulować, a odgadnięcie sensu tego wszystkiego graniczyło z cudem. Naprawdę. Bo to były jakieś znaki, których nikt nie używał, nie używa i pewnie nie używałby, gdyby nie tutejsza ostra imprezka.
Wytknął jej kilka razy język, ale tak kompletnie, jakby pokazywał go lekarzowi, bo próbował coś powiedzieć, ale chyba niektóre mięśnie nie pracowały należycie. Skupił się jednak, jakże hardo, by w końcu mógł przeanalizować słowa Lunarie i z siebie przy okazji też coś wykrzesać.
- Wszędzie są zwycięzcy, kant jest w stole, wiesz? Albo biurku. Ale nie w zwycięzcy. Bo w zwycięzcy jest gracz - bełkotał, śmiejąc się dziwacznie i ogólnie robiąc niecodzienne miny. Rozkodował kolejne jej słowa, ale to nie było łatwe, trzeba przyznać. Kontakt z rzeczywistością minimalny. W ogóle jej pukania w ramię czy dotyków powoli nie rozpoznawał.
- Pamiętam twoje imię, Isabell. A, nie, czekaj. Bridget? Sonja? Kelly? Ach, tak, tak, Lunarie. Jak pełnia księżyca na atramentowym niebie, wśród wilków i polan. Trybun nie pamiętam. Nie ogarniam, wiesz, Lunarie, wiesz? - bełkotał dalej, niechcący strasznie upodabniając się do rozmówczyni. Ale gdyby ktoś stanął przed nim mówiąc po francusku, pewnie też by tak gadał. Z akcentem. Bo przecież francuskiego nie zna. Nieważne. Nie nadążał. Odzwierciedlał teraz innych. Był ich lustrem. Lustrem narkotykowym. Alkoholowym. Lustrem potocznym. Jak mowa.
- Poroże? Kły, to jest przyszłość. Pazury. Pasy. Tygrys. Dzikość. Poroże się nie nadaje. Zginęłaś lata świetlne, w odrębnej galaktyce, towarzyszu jeleniu. Jak ryczą jelenie? - spytał się jej z przejęciem, wlepiając w nią rozmyty wzrok, ale jakże wystraszony.
Powrót do góry Go down


Lunarie S. Deceiver
Lunarie S. Deceiver

Student Gryffindor
Rok Nauki : III
Wiek : 32
Czystość Krwi : 90%
Dodatkowo : hipnoza
Galeony : 256
  Liczba postów : 816
http://czarodzieje.my-rpg.com/t2228-lunarie-s-deceiver
http://czarodzieje.my-rpg.com/t2230-lunarie-s-deceiver
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7745-lunarie-s-deceiver#215456
Tęczowa komnata - Page 25 QzgSDG8




Gracz




Tęczowa komnata - Page 25 Empty


PisanieTęczowa komnata - Page 25 Empty Re: Tęczowa komnata  Tęczowa komnata - Page 25 EmptyCzw Maj 19 2011, 00:47;

Delirka kompletna, czas się spowolnił i jedno mrugnięcie zajęło jej strasznie dużo czasu, bo w tym samym czasie potoczyła wzrokiem po całej sali, caaaaałej sali, to zajęło jej strasznie dużo czasu i wiele znaków z gestykulacji Borysa jej umknęło. Ale w końcu wróciła do niego wzrokiem i chciała rzec, że inni wydają się zajebiście odporni na haszowe opary, ale nie powiedziała, bo wtedy Borys wytknął język.
Chciała więc zacząć drugi raz, ale znów to zrobił. W ogóle podczas jej przemowy chyba zrobił to kilka razy.
- Te synek - zaczęła, kręcąc głową i patrząc spojrzeniem "ej kolo, uważaj, ja mam poroże i możesz zostać ostro spałowany, nie zadzieraj ze mną". - Jak cię tak język świerzbi to trzeba było użyć go na Rastamanu - powiedziała, szalenie zadowolona ze swojego żarciku. Naprawdę. Wybuchnęła śmiechem tak gwałtownym i długim, że w końcu przerodził się w taki gardłowy, jak u starej alkoholiczki. A przynajmniej jej się tak wydawało, bo w rzeczywistości ciężko było złapać w ogóle pełny oddech.
W jego słowach znalazła nagle całkowity sens.
- Oczywiście - powiedziała entuzjastycznie, przykładając dłoń do czoła i rozszerzając oczy. - Rany!!! OCZYWIŚCIE, czemu ja nigdy o tym nie pomyślałam, przecież tak właśnie jest!
Jutro, rzecz jasna, będzie prześladowało ją uczucie odkrycia nagłego geniuszu w rzeczach prozaicznych (które nie nastąpiło, nie wiadomo dlaczego uznała te słowa za treściwe) i będzie bardzo cierpieć.
Wraz z każdym niedobrym imieniem wymienianym przez Borysa, LSD atakowała go dźgnięciem to w brzuch, to w klatę, to w ramię. Ale niezbyt mocno, już nie miała siły w członkach, hehe. Wszystkich. No dobra, trochę miała. Kokaina ledwo ją trzymała, bardziej rozleniwiały ją intensywne dymne opary.
- Ślicznie Borysku, pięknie - zaklaskała ucieszona, ale jej dłonie nie odnalazły się w trajektorii lotu i siuu, rozminęły się w powietrzu, więc Lunka zgrabnie to zatuszowała i gwałtownie objęła samą siebie. Jakby to miało większy sens. Ale w tej pozycji szybko traciła równowagę, więc znów część swojego jakże słodkiego ciężaru złożyła na rozmówcy.
- Jakbym była starą alkoholiczką żyjącą w Rosji na obrzeżach Moskwy albo Petersburgu i urodziłabym syna to nazwałabym go Borys i gotowała mu później pierogi i dawała mleko z kożuchem a Borys na to nie mamo nie lubię kożuszka a ja jedz Borys inaczej zdzielę cię łyżką a Borys dobrze mamo i nie zjadłby tylko wyrzucił na podłogę ale nie zdzieliłabym go łyżką bo kochałabym go tak bardzo.
Niby nie miało to sensu, ale przez chwilę można było odnieść wrażenie, że wzrok Lunarie stał się jeszcze bardziej nieobecny. Spojrzenie zaszkliło się albo był to tylko refleks światła.
- Ta, PAZURY to sobie Wolverine, wiesz, tak, on to sobie może. A kły to miał kochanie tygrys szablozębny i co się z nim stało? Co się z nim stało, Borys? - zapytała oskarżycielsko, marszcząc brwi. - WYMARŁ, nie ma, koniec! Rogacze trzymają się najlepiej, przyznaj mi rację, prędko, żwawo, kurs galopkiem!
O, dopiero teraz zauważyła, że Borys trzyma skręta. Postanowiła więc zabawić się w złodzieja kieszonkowego i niepostrzeżenie, podczas przemowy o archaizmie zębów i kłów, wyjęła skręta spomiędzy jego paluszków, na pewno nie pazurów i wsunęła go do ust zaciągając się po chwili głęboko. Po chwili równie głęboko się zastanowiła. Jak wyje jeleń?
- Słyszałam tylko jak wyją te postrzelone i umierające ale nie umiem tak, nie chcę umierać.
Spojrzała na niego z równie wielkim przestrachem.
- Nie chcę umierać - powtórzyła poważnie.
Powrót do góry Go down


Boris Lavrov
Boris Lavrov

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 31
Czystość Krwi : 75%
Dodatkowo : Teleportacja
Galeony : 307
  Liczba postów : 448
Tęczowa komnata - Page 25 QzgSDG8




Gracz




Tęczowa komnata - Page 25 Empty


PisanieTęczowa komnata - Page 25 Empty Re: Tęczowa komnata  Tęczowa komnata - Page 25 EmptyCzw Maj 19 2011, 01:18;

Tak, to wszystko było rozciągnięte, niczym guma. Albo elastyczne, jak jakiś facet czy tam babka z Fantastycznej Czwórki. Nie pamiętam. Nieważne. W każdym razie, ciągle można było mieć wrażenie, że wszystko wydłuża się tak, że niedługo pęknie. I co zostanie? Nicość. Rozcięcie w czasoprzestrzeni i głuche dudnienie ludzi i ich muzyki.
Zaśmiał się serdecznie na jej uwagę na temat języka i jakże praktycznego pomysłu na jego wykorzystanie.
- Wolę go wykorzystywać na kimś innym. Borysy nie łączą się w stadzie z mężczyznami, z braćmi też nie. Więc wybacz. Wybacz. Język nie stanie się narzędziem bezczeszczenia tradycji - odparł całkiem poważnie na jej żarcik. Kiedy skończył się śmiać. A skończył szybko, bo urwał nagle. Wciąż gestykulował, choć nikt nie wiedział co i po co właściwie.
A on pokiwał głową z aprobatą, powoli, wręcz ślimaczym tempem, jakby przysypiał, ale nic z tych rzeczy. - Jesteśmy stworzeni do wielkich rzeczy, Lunarie. Pamiętaj - powiedział jej natomiast, a w ogóle warto nadmienić, że wciąż mówił dziwnie. Jak oni w ogóle się komunikowali? Normalnie jakby wytworzyli nową grupę etniczną.
Słuchał ją z uwagą, a przynajmniej w jego mniemaniu, bo ciągle coś go rozpraszało, migało, rozbłyskiwało, huczało, dudniło, mlaskało, trzaskało. Za dużo, za dużo. I czemu czuje jakieś uderzenia? Ale gdzie? Jakby szpilki wbijały mu się w skórę. Spojrzał po swoich koniczynach. Nie, spokojnie, to tylko atak jelenia.
- Jakbym był starym ćpunem żyjącym w USA na obrzeżach Chicago albo Los Angeles i miałbym córkę nazwałbym ją Lunarie i nie gotowałbym jej wcale tylko kupował hamburgery na przecenie w hipermarkecie i dawał jej to na obiad a ona na to tato ja się odchudzam a ja jedz hamburgera Lunko inaczej nie dam ci skręta a Lunarie dobrze tato i nie zjadłaby tylko rzuciła naszemu psu a ja i tak dałbym jej skręta bo kochałbym ją tak bardzo - sparafrazował jej słowa, układając swoją opowieść, nieco inną od tej LSD. Ale kto by się tym przejmował? Lubił być lustrem. To jego nowy zawód. Jestem człowiek lustro. Człowiek szkło. Rozbij mnie, a ja zranię ciebie.
Boris ściągnął brwi i spojrzał na nią groźnie. Co się stało? Ona jeszcze śmie pytać?
- Przeniosły się do lepszego świata, Lunarie, a co myślałaś? Tylko głupcy topią się w bagnie. My nie chcemy. My jesteśmy zbyt dobrzy na to - kłócił się z nią, chociaż mówił powoli i spokojnie. I w sumie nie widział w tym sensu. Ale teraz nic nie miało sensu. - Ale wierz w te bajeczki o wyginięciu. Żebyś się tylko nie zdziwiła.
W istocie, Boris w ogóle nie zauważył braku skrętu, tylko jak gdyby nigdy nic kontynuował różnorakie dywagacje, gestykulacje i ogarnianie ciała, umysłu oraz potoku słów rozmówczyni.
- Wszyscy umrzemy. Pytanie tylko jak? Nie biegaj po ulicy, Lun. Martwię się. Bo tak umierają jelenie, nie? A może... może na polowaniu? Czy ktoś na ciebie poluje? - pytał z przejęciem i lekkim przestrachem. Czyżby zaczął się o nią martwić? Nie, to te opary. Ale hola, gdzie jest jego skręt?
Powrót do góry Go down


Grigori Orlov
Grigori Orlov

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 31
Czystość Krwi : 90%
Galeony : 46
  Liczba postów : 542
http://czarodzieje.my-rpg.com/t4219-grigori-orlov
http://czarodzieje.my-rpg.com/t4220-grigori-orlov
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7195-grigori-orlov
Tęczowa komnata - Page 25 QzgSDG8




Gracz




Tęczowa komnata - Page 25 Empty


PisanieTęczowa komnata - Page 25 Empty Re: Tęczowa komnata  Tęczowa komnata - Page 25 EmptyCzw Maj 19 2011, 01:19;

No pięknie. Grig na początku złapał kontakt wzrokowy z Effką. Co prawda na ułamek sekundy, bo po chwili pocałowała Manuela. Na chwilę zawrzało w nim i miał nieodpartą chęć porozmawiania z dziewczyną. Albo w gorszym wypadku z Manu. Po sekundzie Boris mu pomachał i tym razem jego Effie pocałowała. Orlov potrzebował chwilę na ogarnięcie, że oni grają w butelkę. Więc Effie ma zamiar obcałowywać wszystkich, którzy grali w ową grę. Grigori, bardzo buntowniczo, nie zbliżył się nawet do pół wili, tylko niezadowolony ruszył w... nieokreślonym kierunku. A w zasadzie określonym, bo zauważył, że zbliża się do Lotty, która... Matko boska, ależ kobiety są rozpustne na tej imprezie, całowała się z tym chłopcem, który prawie krztusił się, albo wymiotował, nie potrafił tego określić, ale coś mu się wylewało z ust. Na chwilę udało mu się złapać kontakt wzrokowy z dziewczyną poruszył szybko brwiami w jej stronę, kierując się do jakiegoś przyjemnego kąta, miękkiej poduszki. W zasadzie było tu mnóstwo fajek wodnych, a on ostatnio palił... cóż pewnie z Lottą. Bo tylko ona zachęcała go do takich rzeczy. Średnio zadowolony z tego jak rozpustna jest ta impreza, szczególnie w pewnych wypadkach. Zaczął palić trawę z jakimś tam smakiem, co było dość dziwne, ale w połączeniu z alkoholem było całkiem znośne.
Powrót do góry Go down


Lunarie S. Deceiver
Lunarie S. Deceiver

Student Gryffindor
Rok Nauki : III
Wiek : 32
Czystość Krwi : 90%
Dodatkowo : hipnoza
Galeony : 256
  Liczba postów : 816
http://czarodzieje.my-rpg.com/t2228-lunarie-s-deceiver
http://czarodzieje.my-rpg.com/t2230-lunarie-s-deceiver
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7745-lunarie-s-deceiver#215456
Tęczowa komnata - Page 25 QzgSDG8




Gracz




Tęczowa komnata - Page 25 Empty


PisanieTęczowa komnata - Page 25 Empty Re: Tęczowa komnata  Tęczowa komnata - Page 25 EmptyCzw Maj 19 2011, 02:12;

Jeżeli nicość miała być wypełniona gamą tęczowych kolorów, to LSD pisała się na nicość z miejsca, tylko wzięłaby ze sobą zapas narkotyków. Obecna sytuacja odpowiadała jej zupełnie, a stan upicia, upalenia i naćpania w takim stadium był idealny! Zwłaszcza, że opuściła przesycony ciężką atmosferą kawałek przestrzeni zawierający w sobie NNN i pogrążyła się w totalnym absurdzie z tym oto przedstawicielem rodu kotowatych. Wodziła lazurowym spojrzeniem za ruchami jego dłoni, teraz sama bardziej przypominając kota. Zwłaszcza oczami, bo na tym etapie jej źrenice wprost szalały. Zwężały się i rozszerzały, zwężały i rozszerzały, niezależnie od natężenia światła.
- Wybacz? Mnie nie przepraszaj, przecież ja nie jestem mężczyzną! - odparła, kiwając głową i śmiejąc się cicho, urywając niemal w jednoczesnym momencie co Borys. Wygląda na to, że ludzie dzielący aktualnie ten sam halucynogenny tok myślenia mają ze sobą wiele wspólnego.
- Do wielkich rzeczy - powtórzyła w zamyśleniu. Zabrzmiało tak ślicznie i patetycznie, że aż chciało się złapać za łopatę i kopać rowy. Nie, to nie było wielkie. Aż chciało się wynaleźć nowy rodzaj alkoholu, po którym nie ma kaca, n i g d y.
To był plan życia. Tym razem nie biła już Boryska, tylko słuchała go z uwagą. Wraz z każdym zdaniem doznawała olśnienia i zdawała sobie sprawę, że to niejako parodia jej historii. Ale zaraz o tym zapominała, pierwsze słowa znów jej nie grały i znów spływała na nią jasność. Była pod wielkim wrażeniem jego pamięci! Aż chciałoby się znów zaklaskać, ale nie miała pomysłu jak zatuszować to tym razem w razie porażki.
- Ślicznie - szepnęła bliska wzruszenia. - Tak właśnie było - dodała, w pełni przekonana, że mówi prawdę. Borys miał taką charyzmę, że LSD uwierzyła chwilowo w alternatywę jej życia z hamburgerem, psem i ojcem ćpunem. Ale kolejna historia zniszczyła dobre wrażenie, Lunka znów się nachmurzyła.
- Bujać to my, ale nie nas, szeregowy, szablozębnych już nie ma! Może wy jesteście ostatnim przedstawicielem, szeregowy, ale cała wasza rodzina stołuje się już tylko na wykopaliskach!
Borys stał się człowiekiem-lustrem, LSD chwilowo przyjęła rolę człowieka-suchara. Zaciągnęła się skrętem, którego coś sporo ubyło wraz z jej kilkoma oddechami i zmarszczyła lekko nos. Kilkakrotnie, jakby węszyła podstęp. Jej oblicze ściągnęło się w przerażeniu. Borys zasiał w niej ziarno paranoicznego strachu i musieli teraz przejść tę chwilową fazę.
Więc nagle pociągnęła go za rękaw, wpełzła pod stolik i zmusiła, by wpełzł obok. Wyjrzała niepewnie na zewnątrz i przykryła sobie głowę kolorową parasolką od drinka. Co z tego, że schowali tylko kawałek korpusu i głowy, a resztę ciała swobodnie mogło stratować stado wrogich jeleni. Podała mu skręta i zasłoniła się parasolką przed światem.
- Jak umrę to powieś moje poroże w pokoju...
Mojego syna, chciała dokończyć. Mlasnęła cicho i zawahała się.
- Nie wiem, prezydenta USA albo twoim!
Powrót do góry Go down


Boris Lavrov
Boris Lavrov

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 31
Czystość Krwi : 75%
Dodatkowo : Teleportacja
Galeony : 307
  Liczba postów : 448
Tęczowa komnata - Page 25 QzgSDG8




Gracz




Tęczowa komnata - Page 25 Empty


PisanieTęczowa komnata - Page 25 Empty Re: Tęczowa komnata  Tęczowa komnata - Page 25 EmptyCzw Maj 19 2011, 02:35;

Pewnie, Boris postąpiłby tak samo. Gdyby tylko wiedział, że istnieje życie po życiu, zabiłby się już teraz. Powiało grozą. I niebezpiecznym zapachem marihuany. I alkoholem. Nicością. Pustką rozciągniętą zanadto. Powietrze przeszyte zostało ponownym, krótkim śmiechem.
- Ale jesteś publicznością, widownią. Oni zawsze chcą więcej. Żądni krwi i zemsty. Kojarzysz kolesia, Jezusa? Tak, ten to miał przesrane - rzucił niedbale, nie będąc pewnym, czy to zagadnienie jest znane Lunarie. Ale trudno. Nieważne. Niech słowa płyną potokiem niczym wódka na imprezach. Niech trwa rozmowa. Dialog. A może nie? Może to był właśnie przeszywający monolog? Bez sensu.
Plan był genialny. Pytanie tylko, czy nie przekraczał ich możliwości intelektualnych. To znaczy, wierzę, że to bystre bestie, tylko cholernie leniwe i nazbyt hedonistyczne. Ale może jednak, kto wie...?
Właśnie, jak to się stało, że jego pamięć była aż tak wyostrzona? I to nie w tym kierunku co trzeba? Chwilowy "dowład"? Hardość umysłu? Przebłysk? Chwila rozpamiętywania? Nie wiadomo. Czy to zresztą istotne? Grunt, że myśli płyną, łącząc się w całość. Dziurawą i niespójną. Wyświechtaną, zmęczoną materiałem. Ale całość. Scalona całość. Jak to dumnie brzmi.
Skłonił się płytko, jak na grajka dworu przystało i uśmiechnął jakże lirycznie. Mistrz złotego słowa. A teraz słyszymy śmiechy, rodem z tanich sitcomów i gagów amerykańskich. Jak smutno.
Uniósł jedną brew do góry, co nie było łatwe, bo jakoś zawsze musiał podnosić dwie! Jakby ta druga się przykleiła na amen. Ale to wina tych wszystkich znieczulaczy, niszczycieli mięśni, układu nerwowego i koordynacji. Jednak trening czyni mistrza! Więc się udało. Brawo, panie Lavrov, życiowe osiągnięcie.
- Muszę zatem coś zrobić, aby mój gatunek przetrwał - powiedział jej szeptem, sylabizując i nachylając się w jej kierunku. Oczy miał nienaturalnie rozszerzone i kiwał głową. Zupełnie, jakby tłumaczył coś dziecku. Ale tak nie było. Chociaż... hej, LSD zrobiła się nagle taka mała! To było dziwaczne. Potrząsnął głową, by obraz wrócił do normalności. Czyli kolejnego zakrzywienia i rozciągnięcia.
Posłusznie wdarł się na stół, uciekając parasolką przed gradem dziwnych spojrzeń, wrogich zamiarów i myśliwych. On też się bał. Chwilowo. Aktualnie. Ale nie o siebie. On był tygrysem, poradzi sobie. Ale Lunarie? Ten biedny jeleń? Powinien zachować się jak mężczyzna.
- Uratuję cię - powiedział zatem dobitnie, wręcz bojowo. I nagle... coś trzasnęło. Metaforycznie. Urywki wspomnień rozlały się przed oczami, tworząc pokaz mętnych slajdów. Oni. Boris i LSD tańczący na stołach w knajpie. Ameryka. Wszyscy mówili z charakterystycznym akcentem. A raczej krzyczeli lub bełkotali. Doping, w postaci gwizdów i oklasków. Oni, oblani alkoholem, wyczyniający dziwaczne rzeczy na owym blacie. I jej drink. Z parasolką. Rozszerzone źrenice, lazurowe tęczówki, przyklejone do twarzy włosy. Wybałuszył oczy.
- Lunka! To już było. To wszystko, imprezy, my, stół, taniec, alkohol, USA, to wszystko już było. Wakacje, ostatnie. Los Angeles, ty i ja. W knajpie, tam... - mówił szybko, energicznie i nieskładnie, żywo gestykulując i patrząc na dziewczynę wyczekująco. A może to już omamy?
Powrót do góry Go down


Lunarie S. Deceiver
Lunarie S. Deceiver

Student Gryffindor
Rok Nauki : III
Wiek : 32
Czystość Krwi : 90%
Dodatkowo : hipnoza
Galeony : 256
  Liczba postów : 816
http://czarodzieje.my-rpg.com/t2228-lunarie-s-deceiver
http://czarodzieje.my-rpg.com/t2230-lunarie-s-deceiver
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7745-lunarie-s-deceiver#215456
Tęczowa komnata - Page 25 QzgSDG8




Gracz




Tęczowa komnata - Page 25 Empty


PisanieTęczowa komnata - Page 25 Empty Re: Tęczowa komnata  Tęczowa komnata - Page 25 EmptyCzw Maj 19 2011, 02:54;

- Taki rodzaj ludzki, co poradzisz. Z każdej tragedii wyciągniesz setkę spragnionych oglądania porażki i bólu, mają to wpisane w naturę, nie to co jelenie - rzekła, wyglądając spod stołu niepewnie. - Jakby Jezus był jeleniem to mówię ci, świat wyglądałby dziś totalnie lepiej.
W ogóle należy wspomnieć, że nie zauważyła nawet jego starań związanych z uniesieniem jednej brwi. Miała sporą wadę wzroku więc i tak był lekko rozmyty, a stan upojenia już zupełnie niszczył te drobnostki i szczegóły. Może dlatego często wiele jej umykało, ale co tam. W przekazie niewerbalnym kryje się tylko jakieś 70% wiadomości. Więc strach pomyśleć, co Borys chciał przekazać wcześniejszym szalonym machaniem rękami jak zepsuty wiatrak nastawiony na najwyższe obroty. Pewnie dawał sygnały kłusownikom, że tu znalazł tego jelenia.
Ale nie, nie, tak nie mogło być. Ufała mu, z jakiegoś nieznanego jeleniej naturze powodu, ufała tygrysowi.
- Oby - rzekła cicho, mrużąc oczy i opierając głowę na łokciu, kładąc się na boku na ziemi, by zajmować jak najmniej miejsca. I mieć ucho bliżej ziemi, żeby wysłuchiwać tupotu stóp i kopyt.
Przestawało być śmiesznie, bo luźne, niewypowiedziane dywagacje o czasie zaczęły się wydawać prawdziwe. LSD bała się, że ta rozciągnięta rzeczywistość naprawdę wkroczy i zostanie już na zawsze, rozepcha się i złoży obłocone buty na stole, jak to Luna sama często robiła. Zatrzyma ich w nieskończenie długim momencie walki jelenia i tygrysa przeciw całemu światu. Bo nie wiadomo tak naprawdę, kto poluje, a kto ma być ofiarą, role szybko się zmieniały, Lunarie znów powtarzająca bezgłośnie słowa Borysa o Ameryce stała się teraz człowiekiem-lustrem.
- Ociebaton, faktycznie - szepnęła na koniec. Oczęta rozszerzone jeszcze bardziej, przez tę nowinę straciła też chwilowo jelenią czujność i opuściła parasolkę. Zaraz jednak znów się zasłoniła i uśmiechnęła się do nieostrego obrazu Borysa. - Czułam to! Przy tobie mam wieczne deja-vu!
Podniosła głowę i wsparła ją teraz na podbródku, łokieć oparła o ziemię i spojrzała na niego przenikliwie.
- CO TERAZ SZEREGOWY?
Powrót do góry Go down


Boris Lavrov
Boris Lavrov

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 31
Czystość Krwi : 75%
Dodatkowo : Teleportacja
Galeony : 307
  Liczba postów : 448
Tęczowa komnata - Page 25 QzgSDG8




Gracz




Tęczowa komnata - Page 25 Empty


PisanieTęczowa komnata - Page 25 Empty Re: Tęczowa komnata  Tęczowa komnata - Page 25 EmptyCzw Maj 19 2011, 03:18;

Jelenie! Phi. Aż prychnął z pogardą. W ogóle jak tak można wywyższać swój gatunek, wiedząc, że ten drugi jest lepszy? Nieporozumienie. Może jest niedokształcona? Bracie Borysie, ratuj to dziewczę!
- Gdyby był tygrysem, świat byłby lepszy. Bo to jest moc, nie czujesz tego, słabowity jeleniu? - odparł jej, jakże pewny swych poglądów, ale zupełnie niepewny tego, co go otacza. Wzrok go zawodził, słuch też, dotyk również, smak poniekąd owszem też. Wszystko się lało. Jak woda. I dosłownie i w przenośni. Było takie... nieokreślone. Nieobjęte. Byt w niebycie. Bezkształtna masa zmysłów. Abstrakcja barw, odgłosów i dotyków.
Oczywiście, że nie chciał dawać znaku kłusownikom. To było coś po prostu niekontrolowanego. Coś, co płynęło wraz z życiem, z wodą, ze wszystkim. Panta rhei kai ouden menei. Nie mógł się temu przeciwstawić. To była jego natura! Natura tygrysa. Którym był. Niewątpliwie. Chyba nikt nie ma wątpliwości?
Miał wrażenie, jakby słyszał czekanie psów, hartów najpewniej. Dźwięki trąbek, wystrzały. Dudnienie ludzkich butów kopiących matkę ziemię. Bezwstydnie, brutalnie. Gwałt na naturze. Biegną. Panoszą się. I polują na jej dzieci. Na jelenie i tygrysy. Na matkę alkoholiczkę z Rosji i ojca ćpuna ze Stanów zjednoczonych. Na wszystkich.
- Wyskoczę do nich z pazurami - szepnął jej, by nie zdradzać swojej pozycji. Rozglądał się czujnie dookoła, ale i tak wszystko było nieokreślonymi plamami, będącymi w ruchu, albo i nie. W ogóle halo, czy ktoś pamiętał, że w zasadzie to grają w butelkę? A co za różnica w sumie. Nieistotne. Wróg czai się wszędzie.
Uśmiechnął się szaleńczo i zachrypiał lekko, co miało być śmiechem, ale z niewiadomych przyczyn nie wyszło.
- Wiesz, że to całkiem zabawne? Gdybyśmy byli rodziną, moglibyśmy pokusić się o stwierdzenie znalezienia "zerwanych więzi' - powiedział, chichocząc. Jego przerażenie ponownie wbiło się w fazę rozbawienia. Negacji negatywów.
Ściągnął jednak brwi na jej słowa. Bo nie wiedział, jak jej odpowiedzieć, o co pytała. O deja-vu czy kłusowników? Niestety, umysł Borisa nie pracował zbyt dobrze.
- Będziemy atakować w ostateczności - poinstruował ją, kiwając flegmatycznie głową. Cóż, wybrał interpretację. A czy wpasował się w klucz to inna sprawa.
Powrót do góry Go down


Lunarie S. Deceiver
Lunarie S. Deceiver

Student Gryffindor
Rok Nauki : III
Wiek : 32
Czystość Krwi : 90%
Dodatkowo : hipnoza
Galeony : 256
  Liczba postów : 816
http://czarodzieje.my-rpg.com/t2228-lunarie-s-deceiver
http://czarodzieje.my-rpg.com/t2230-lunarie-s-deceiver
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7745-lunarie-s-deceiver#215456
Tęczowa komnata - Page 25 QzgSDG8




Gracz




Tęczowa komnata - Page 25 Empty


PisanieTęczowa komnata - Page 25 Empty Re: Tęczowa komnata  Tęczowa komnata - Page 25 EmptyCzw Maj 19 2011, 10:36;

Może lepiej, by jednak nie wdawali się w polemikę o wyższości swojego gatunku nad drugim, ta rozmowa mogłaby już naprawdę rozciągnąć czasoprzestrzeń i zająć setki lat, a i tak nie doszliby do konsensusu, Lunarie miałaby wydrapane oczy pazurkami, a Borysek brzuch przedziurawiony porożem.
Więc na wzmiankę o przeistoczeniu Jezusa w tygrysa i określenie jej "słabowitym jeleniem" skwitowała bardzo mocnym - jak jej się wydawało - uderzeniem go w ramię. Chociaż tak naprawdę zrobiła to tylko projekcja jej umysłu, rzeczywistej Lunie nie chciało się podnosić ręki i nasycać machnięcia siłą, zbyt trudne. Wymyślone pacnięcie Borysa też było satysfakcjonujące.
Zdawała się odczytywać w jego spojrzeniu natłok niepowiązanych, absurdalnych myśli; przez chwilę wydawało jej się, że słyszy szum wody, ale oderwała się od tego szybko, bo na karku przebiegł jej dreszcz. Sytuacja spięła się jak naciągnięta lina, drżąc przez chwilę, aż zastygła. I teraz tylko trzecia mojra musiała przeciąć ją wielkimi nożycami, LSD uchwyciła metaliczny blask kątem oka.
Nie chcę umierać!
- Mojry polują - powiedziała więc, przygryzając wargi. - Przecież od nich się nie ucieknie, nieeheheh, nieee, skoro chce mnie zabić mitologia to czemu nie nimfy, kurwa.
Bała się bardzo, że tygrysy niewiele mogą zrobić, jeśli chodzi o mojry i szybko zostaną zniweczone w starciu z nimi. Więc gdy zaoferował, że wyskoczy na wrogów z pazurami, wyciągnęła rękę i położyła na jego ramieniu, jak bohater filmów, który spogląda na drugiego ze smutkiem zapisanym w oczach, kiwając lekko głową, zdając się mówić swoją postawą już nic nie można zrobić.
- Może je przekupmy? - zaproponowała, rozglądając się za cienką nitką jeleniego życia i wielkimi nożycami, które chciały ją przeciąć. Ale dreszcze przechodzące po plecach nagle minęły, mięśnie się rozluźniły, zdawało jej się, że nić opadła na stos innych i miała jeszcze kilka chwil, zanim rozlegnie się metaliczny szczęk nożyc. Wypełzła więc spod stolika powoli i pociągnęła Boryska za rękaw. Usiadła na pufie tuż obok szklanej fajki.
- Ok, jest taki plan - szepnął jeleń, nachylając się do tygrysa i uważając, by nie dźgnąć go w oko porożem. - Nikt nie może wiedzieć, że się ukrywaliśmy. Jak coś, to nie były mojry tylko tytani i zamiast się chować, mężnie stawiliśmy im czoło! - Spojrzała na niego porozumiewawczo i poderwała kilkakrotnie podbródek nieznacznie do góry, kiwając głową, jakby mówiła hę, hę, dobry plan, co? poroże pracuje!
Odetchnęła. Chwila absurdalnego, paranoicznego strachu wywiązana z pytania Tygrysa, który wcale nie zamierzał tak rozwinąć sytuacji zagrożenia, minęła. Borys już w chwilę wcześniej zdawał się nieco rozbawiony, więc teraz ten nastrój udzielać się zaczął i Lunce, która odchyliła głowę do tyłu i roześmiała się pod natłokiem powracających, mętnych wspomnień.
- Rany, Borys, o ilu ludziach mogliśmy w ten sposób zapomnieć? Czujesz motyw? Zapomnieć o człowieku, który mógł być twoim najlepszym przyjacielem? O hipotetycznym przyszłym mężu, żonie? Trzeba rzucić to wszystko - powiedziała, wskazując gestem na otaczające ich królestwo używek. I zaraz zaprzeczyła swym słowom, zaciągając się porządnie z węża, bulgot wody i czekoladowy dym znów okazał się uspokajający. Podała węża Boryskowi, niech też ma chłopak coś z tygrysiego życia. Potrząsnęła lekko głową i dostrzegła jeszcze kogoś siedzącego na pufie przy tym samym bongo. O, to ten reprezentant Durmstrangu! Albo kolejna halucynacja. Ene, due...
Powrót do góry Go down


Lotta Ostberg
avatar

Student Hufflepuff
Wiek : 32
Galeony : -2
  Liczba postów : 141
Tęczowa komnata - Page 25 QzgSDG8




Gracz




Tęczowa komnata - Page 25 Empty


PisanieTęczowa komnata - Page 25 Empty Re: Tęczowa komnata  Tęczowa komnata - Page 25 EmptyCzw Maj 19 2011, 13:07;

Już zdecydowanie zaczynała czuć nieważkość, a ruchy wszystkich tych, którzy ruszali się zbyt szybko, jak na jej gust, pozostawiały za sobą smugi, takie długie, w kolorze skóry czy ubrań czy czego tam jeszcze. Ale po oczkach dawało, nie ma co. Swoją drogą to dziwne, że Gilbert miał takie zrywy. Już przyszłoby pomyśleć, że zasnął czy cholera go wie co, a ten nagle rzuca oliwką na drugi koniec pokoju. Zresztą chyba każdy normalny, nawet pijany człowiek obudziłby się, gdyby po jego szyi zaczął spływać zimny alkohol. Ale pomińmy.
Jak czuł się Grigori, który stał przez dłuższą chwilę na środku, wyraźnie zdezorientowany obecnymi zajściami? Nie miała pojęcia. Ale najwidoczniej Effie całująca wpierw Manuela, a potem Boryska dała mu do myślenia, że obecni tu grają w butelkę. Co nie zmieniało chyba faktu, że musiało to być dla niego zaskoczenie, jak dla każdego, kto w tym momencie postanowiłby wbić na imprezę. Każdy z każdym? Normalnie prawie jak w "Modzie na sukces", którą tak namiętnie oglądają mugolskie babcie! Tak czy inaczej, zobaczyła minę Orlova i sama nie wiedziała, co o tym sądzić? Jest na nią zły? A niby z jakiej racji? Pewnie zaczęłaby się nad tym zastanawiać, gdyby miała do tego głowę, ale w chili obecnej było z tym ciężko.
- Z moim libido jest wszystko w porządku. - wzruszyła ramionami, odrzucając na bok pustą już niestety (a może stety...) butelkę. - Koniec leżakowania! - zawołała, wstała po raz kolejny, lekko się zataczając i ostrożnie wymijając wszystkich po drodze, ruszyła w stronę sziszowego kąta z pufami i wielkimi poduchami. Ot, właśnie na takiej wielkiej poduszce tuż obok Rosjanina sobie usiadła i przygryzając dolną wargę, spoglądała to na to coś, co palił, to na niego i tak cały czas.
- Czeeeeść - rzuciła w końcu na spóźnione przywitanie zachrypniętym od dymu i procentów głosem.
Powrót do góry Go down


Effie Fontaine
Effie Fontaine

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 30
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : pół wila
Galeony : 4381
  Liczba postów : 2482
http://czarodzieje.forumpolish.com/t24-effie-fontaine
http://czarodzieje.forumpolish.com/t253-effie-fontaine
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7168-effie-fontaine#204310
http://czarodzieje.forumpolish.com/forum
Tęczowa komnata - Page 25 QzgSDG8




Administrator




Tęczowa komnata - Page 25 Empty


PisanieTęczowa komnata - Page 25 Empty Re: Tęczowa komnata  Tęczowa komnata - Page 25 EmptyCzw Maj 19 2011, 13:49;

Gra toczyła się swoim tempem, właściwie panna Fontaine przestała ją obserwować. Nawet przez chwilę wydawało się jej, że już przestali grac, aczkolwiek nie miała takowej pewności. Z resztą zaraz sobie znalazła ciekawsze zajęcie, poza piciem jakiejś Ognistej, która znalazła się w zasięgu jej ręki. Tak czy owak, dziewczyna zaczęła się bowiem rozglądać po pomieszczeniu, gdzie dostrzegła jakiegoś skręta. Dlatego też zupełnie się nie wahając sięgnęła sobie po niego. Pozbierała parę poduszek i wygodnie rozłożyła sobie je za plecami, by takim o to sposobem utworzyć sobie wyjątkowo wygodne siedzisko na ziemi. Jak ówcześnie dostrzegła, Grigori oddalił się gdzieś na inny koniec sali, więc i Eff postanowiła zając się czymkolwiek. Tym czymś okazało się być palenie trawy. Czyli wybór zaiste, idealny. Wygodnie rozłożyła się na swoich poduszkach i do ust wzięła owego skręta. Jeszcze na moment się przeturlała po podłodze, by sięgnąć po jakąś paczkę zapałek. Szybko odpaliła, to co zamierzała i wróciła na swoje miejsce. Wpatrując się w jakiś zupełnie mało interesujący punkt, zajęła się kontemplacją nad idealnym smakiem owej trawy i oczywiście tworzeniem dymnych kółek. Czyli iście idealne zajęcie. A gdy i to się jej znudziło, wróciła myślami do sali w której się znajdowała, a raczej do ludzi, którzy gdzieś tam się w niej kręcili, by przez kłęby gęstego dymu, nieco ich poobserwować.
Powrót do góry Go down


Grigori Orlov
Grigori Orlov

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 31
Czystość Krwi : 90%
Galeony : 46
  Liczba postów : 542
http://czarodzieje.my-rpg.com/t4219-grigori-orlov
http://czarodzieje.my-rpg.com/t4220-grigori-orlov
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7195-grigori-orlov
Tęczowa komnata - Page 25 QzgSDG8




Gracz




Tęczowa komnata - Page 25 Empty


PisanieTęczowa komnata - Page 25 Empty Re: Tęczowa komnata  Tęczowa komnata - Page 25 EmptyCzw Maj 19 2011, 17:45;

Ach Grigori wcale nie czuł się za dobrze! A wręcz bardzo nieswojo. Chociaż nie wiedział czy bardziej nieswoje jest to, że wciąż nie jest pijany, czy że poszedł palić trawę. No i jeszcze Effie, która postanowiła urządzić sobie dzień rozpusty też nie był zwyczajnym widokiem. Zatopił się trochę w tej śmiesznej pufie, i zaczął palić trawę, bądź hasz, nie miał pojęcia co ze smakiem, którego też nie potrafił rozróżnić. No tak, pali od tylu lat, a teraz nie potrafi rozróżnić smaku w sziszy. W każdym razie, musiał trochę nadrobić swój stan, bo wszyscy i tak byli tutaj dość niewyraźni. A on dopiero przyszedł. Dlatego w szybkim tempie palił i równocześnie opróżniał butelkę Ognistej Whisky, którą wcześniej złapał.
Usłyszał przeciągłe "Czeeeść" i leniwie obrócił głowę w stronę, z której dobywał się głos. Lotka nie wyglądała najlepiej. Znaczy oczywiście nie chodzi o ogólny wygląd, tylko o stan trzeźwości. W końcu chcąc nie chcąc, nie raz widział ją właśnie taką. Aż uśmiechnął się lekko, upijając łyk alkoholu.
- Opuściłaś swojego kolegę? Nie będzie mu trochę smutno? - zapytał odwracając się w jej stronę i szybko omiatając wzrokiem jej sylwetkę.
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Tęczowa komnata - Page 25 QzgSDG8








Tęczowa komnata - Page 25 Empty


PisanieTęczowa komnata - Page 25 Empty Re: Tęczowa komnata  Tęczowa komnata - Page 25 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Tęczowa komnata

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 25 z 41Strona 25 z 41 Previous  1 ... 14 ... 24, 25, 26 ... 33 ... 41  Next

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Tęczowa komnata - Page 25 JHTDsR7 :: 
hogwart
 :: 
Wielkie schody
 :: 
siodme pietro
-