Posąg jest wejściem do tunelu, prowadzącego do Miodowego Królestwa. Można go otworzyć zaklęciem Dissendium, stukając w garb czarownicy, jednak niedużo osób zna to zaklęcie. Postacie z wiszących tu obrazów na pewno wiedzą coś o samym przejściu. Szkoda tylko, że rzadko kto zatrzymuje się tu, żeby z nimi porozmawiać! Znajduje się tu również tajny korytarz prowadzący do klapy do Miodowego Królestwa.
Autor
Wiadomość
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Początkowo nie do końca wiedział, o co tyle zamieszania. Przelał już tyle chochliczej krwi, że specjalnie, czy przypadkiem, ale kolejna niebieska ofiara nie robiła na nim jakoś wrażenia. Widział jednak, jak przejęty był gryfon, więc skierował różdżkę na istotę i machnął w jej stronę kilka zaklęć uzdrawiających. Zasklepił ranę, a następnie ją obandażował. Nie spodziewał się, że będzie dzisiaj robił za chochliczy szpital. -Więcej nie jestem w stanie zrobić. - Powiedział zgodnie z prawdą. Nie znał się zbytnio ani na uzdrawianiu, ani tym bardziej na anatomii tych skurwieli. -Będę bardziej uważał. - Powiedział jeszcze, nie chcąc wchodzić z chłopakiem w konflikt, a tym bardziej z tak błahego powodu. Ledwo zdążył skończyć zabawę w pielęgniarkę, a już kolejny intruz próbował mu utruć życie. Kolejne zaklęcia petryfikujące wyleciały z jego magicznego patyczka. -Czy oficjalnie należy mi się jakaś odznaka łowcy chochlików? Potężnego władcy kornwalii i przyjaciela niuchaczy? - Zażartował. Tyle już się z tymi istotami pierdolił, że nie wyobrażał sobie dnia bez walki z nimi.
Jeremy Dunbar
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 179
C. szczególne : Ruchome tatuaże na prawym ramieniu, wyszczerz na gębie, kocia sierść na ubraniu, zapach gumy balonowej.
Obserwował jak chłopak ciska zaklęciami przed siebie jakby strzelał z karabinu maszynowego. Nie wiedział na ile było w tym doświadczenia a na ile po prostu odwalanie roboty, aby nie wchodzić w konflikt. Tak czy siak Jeremy zatrzymał się i schował ręce do kieszeni, bo siłą rzeczy wszystko się już rozwiązało i niepotrzebnie się przejmował. Ta jego empatia go kiedyś w końcu zabije. Nie był aż takim miłośnikiem zwierząt jednak nie potrafił przejść obojętnie obok niepotrzebnej ich krzywdy. - Zapytaj Swanna czy za taką ilość niuchaczy i chochlików na koncie przysługuje jakiś tytuł. - uśmiechnął się słabo i schował różdżkę, a potem powyciągał swoje spetryfikowane niuchacze, aby sprawdzić jak się czują. - Dobra, ja lecę znaleźć dla nich jakieś klatki zanim czar nie przeminie. - w korytarzu był niezły bajzel i o ile empatia Dunbara obejmowała żywe stworzenia tak jeśli chodzi o bałagan to nie kwapił się do pomocy. Miał problem z utrzymaniem nienagannego porządku w swoim loku więc sprzątanie po chochlikach jawiła mu się jako największa kara. Skoro Ślizgon się za to wziął to nie będzie mu wciskać swojej pomocy. Zapewne bardziej przeszkadzałby aniżeli miał się przyczynić do porządku. - To powodzenia dalej, łowco. - wyciągnął rękę do uścisku i gdy tylko do niego doszło odwrócił się na pięcie w stronę parteru i wyjścia z zamku. Po drodze jeszcze głośno tupał, aby pozbyć się z podeszw butów zaschniętego błota. Nie zdziwiłby się jakby szaty nie dało się już uratować.
| zt
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Naprawdę miał już obrany schemat walki z tymi szkodnikami. Miało być szybko i skutecznie. Co do ilości przelanej krwi... No cóż to już zależało od tego, kto akurat mu towarzyszył. -Myślę, że wiem co usłyszę. Poza tym nagrody, jakie ponoć obiecał też są niczego sobie. - Odwzajemnił uśmiech zastanawiając się, czy naprawdę niedługo będzie bogatszy o niezłą sumkę galeonów. -Pewnie, leć! Widziałem chyba jedną w następnym korytarzu. Może jeszcze tam stoi. - Uścisnął dłoń żegnając się z gryfonem. Bagienka były sprzątnięte i już zaczął się martwić, że wyjdzie stąd bez żadnej zdobyczy, gdy kątem oka zobaczył jakiś błysk. Podszedł tam i znalazł niuchacza, który w mordce trzymał jakąś błyskotkę. Okazało się, że była to kolejna syrenia spinka. Miał wrażenie, że ostatnio gubienie ich jest ulubionym hobby pierwszoklasistek. Schował błyskotkę do kieszeni, z zamiarem oddania jej właścicielce. Równocześnie wziął także niuchacza na ręce i w ten sposób, bez klatki, odniósł go do Swanna. Błyszczące guziki jego koszuli wystarczająco zajęły zwierzątko, by nie próbowało uciec od niosącego go ślizgona.