Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Restauracja „Serce dżungli”

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 5 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5
AutorWiadomość


Mistrz Gry
Mistrz Gry

Czystość Krwi : 100%
Galeony : 32630
  Liczba postów : 104916
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7560-wielka-poczta-mistrza-gry#211658
Restauracja „Serce dżungli” - Page 5 QzgSDG8




Specjalny




Restauracja „Serce dżungli” - Page 5 Empty


PisanieRestauracja „Serce dżungli” - Page 5 Empty Restauracja „Serce dżungli”  Restauracja „Serce dżungli” - Page 5 EmptySob Lip 10 2010, 22:06;

First topic message reminder :


Restauracja „Serce dżungli”

Łatwo ją przeoczyć, bowiem nie da rady do niej wejść bez asysty jednej z czekających przy palmowych biurkach hostess - dopiero one wiedzą gdzie poprowadzić, żeby przez gęsty gąszcz dżungli dostać się do wolnego stolika. Prywatność w tym miejscu jest niesamowita! Na stoliku czeka już zastawa i karty menu, zamówienia składa się poprzez zapisanie ich (bądź pytań!) na odwrocie kart, a pobieraniem opłaty zajmuje się znana już gościom hostessa. Opis wszystkich potraw i napojów znajduje się w spisach wyjazdowych!

Jedzenie:

Napoje:
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Valentin Favreau
avatar

Uczeń Slytherin
Rok Nauki : VII
Wiek : 31
Galeony : -2
  Liczba postów : 231
Restauracja „Serce dżungli” - Page 5 QzgSDG8




Gracz




Restauracja „Serce dżungli” - Page 5 Empty


PisanieRestauracja „Serce dżungli” - Page 5 Empty Re: Restauracja „Serce dżungli”  Restauracja „Serce dżungli” - Page 5 EmptyWto Sie 03 2010, 21:23;

Rudowłosy nie miał tego typu problemów, zwykle ludzie dość szybko wiązali go właśnie z Francją. W owej chwili do stolika przyszedł kelner z jego czarną kawą. Postanowił jednak zaczekać, aż ta choć nieco ostygnie.
- Valentin - odpowiedział przedstawiając się, a spojrzenie odrywając od filiżanki z kawą i przenosząc je na chłopaka.
- U mnie w domu stwierdzili natomiast, że nie powinienem opuszczać szkolnej wycieczki - powiedział kręcąc głową z niedowierzaniem. Uznał, że to coś kolejnego, co mógłby dopisać do listy ze spisem rzeczy które inni robią mu na złość.
- O tak, kawiarnie. Szczególnie te na Le Marais - rzekła, a przed oczami już miał te wszelakie knajpki w okolicy której mieszkał. Mógłby tam spędzać całe dnie, a i nadal by mu się nie znudziło. Z resztą zważywszy na przewijających się tam ludzi było to niemal niemożliwe.
- Jesteś z Paryża? - Zapytał w końcu przerywając swoje rozmyślania nad urokami Francji. Właściwie przecież wiedział tylko, że Constantine jest Francuzem.
Powrót do góry Go down


Constantine Brown
Constantine Brown

Student Gryffindor
Rok Nauki : II
Wiek : 31
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 1
  Liczba postów : 201
Restauracja „Serce dżungli” - Page 5 QzgSDG8




Gracz




Restauracja „Serce dżungli” - Page 5 Empty


PisanieRestauracja „Serce dżungli” - Page 5 Empty Re: Restauracja „Serce dżungli”  Restauracja „Serce dżungli” - Page 5 EmptyWto Sie 03 2010, 21:38;

Doskonale znał tą upartość ze strony rodziny... Jednak tym razem o dziwo, we wszystko wkręciła go kuzynka, namawiając rodziców chłopaka, żeby dać mu jechać odpocząć. Dla niego błogi odpoczynek zaczynał się dopiero po powrocie w rodzinne progi, więc nie było mowy o rozluźnianiu się w miejscu, gdzie raczej nie chciał przebywać.
- Le Marais jak najbardziej, jednak osobiście wolę Cafe de Flore niedaleko mojego mieszkania - stwierdził. Zazwyczaj zjawiał się tam ze swoim szkicownikiem, próbując coś zdziałać ołówkiem. Takie banalne zajęcia zdecydowanie umilały mu czas. Na pytanie rudowłosego pokiwał znacząco głową i sięgnął po filiżankę, następnie zanurzając lekko wargi w płynie. Kiedy tak upijał pierwszego łyka szybko stwierdził, że herbata nie jest taka zła jak się spodziewał po jej kolorze.
- Tak, z Paryża. Mieszkam przy Rue Saint Benoit - powiedział płynnie, odgarniając włosy, które w pewnym momencie opadły mu na jedno oko. Constantine już od najmłodszych lat kochał Francję, a dodatkowo jego matka pokazywała mu najlepsze miejsca do przesiadywania. Cafe de Flore zdecydowanie nie zaliczała się do nich, ze względu na tłumy jakie się pojawiały. W końcu zawsze przebywało tam wiele sławnych osób, żeby napawać się aromatem ulubionych kaw.
- Najchętniej już wybyłbym z tych wysp, żeby znaleźć się u siebie - mruknął ciszej, później po raz kolejny upijając trochę ciepłej herbaty.
Powrót do góry Go down


Valentin Favreau
avatar

Uczeń Slytherin
Rok Nauki : VII
Wiek : 31
Galeony : -2
  Liczba postów : 231
Restauracja „Serce dżungli” - Page 5 QzgSDG8




Gracz




Restauracja „Serce dżungli” - Page 5 Empty


PisanieRestauracja „Serce dżungli” - Page 5 Empty Re: Restauracja „Serce dżungli”  Restauracja „Serce dżungli” - Page 5 EmptyWto Sie 03 2010, 22:20;

Sięgnął po swoją kawę i upił niewielki łyk ciemnego napoju. Nawet nie była najgorsza, a przynajmniej nastawił się na to, że tutejsza kawa zapewne będzie pozostawiać wiele do życzenia. Odsunął z oczu kilka dłuższych rudych kosmyków.
- Raczej znane miejsce - przyznał odstawiając filiżankę na stół. Chyba każdy Paryżanin wiedział co to za kawiarnia. Valentin jednak nieczęsto tam przebywał, choć owszem parę razy mu się zdarzyło. - Ja natomiast wybieram te z La Marias głównie ze względu na to, iż tam właśnie mieszkam.
Ulubionej knajpy chyba nie miał, lubił bywać w różnych miejscach. Czasem też wybrać się do jakiejś zupełnie innej dzielnicy. To miasto chyba mu się nigdy nie znudzi.
- Ja też. Nie mogę siedzieć w tym przeklętym upale. Poza tym Paryż jest tysiąckroć ciekawszy od tego co jest tutaj. - Powiedział, a swymi zielonymi oczami spojrzał w stronę spokojnego oceanu.
- Dlaczego właściwie nie poszedłeś do Beauxbatons? - Zapytał ponownie przenosząc wzrok na Constantina. Francuska szkoła, z tymże językiem, w tym właśnie kraju... czegóż chcieć więcej?
Powrót do góry Go down


Constantine Brown
Constantine Brown

Student Gryffindor
Rok Nauki : II
Wiek : 31
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 1
  Liczba postów : 201
Restauracja „Serce dżungli” - Page 5 QzgSDG8




Gracz




Restauracja „Serce dżungli” - Page 5 Empty


PisanieRestauracja „Serce dżungli” - Page 5 Empty Re: Restauracja „Serce dżungli”  Restauracja „Serce dżungli” - Page 5 EmptySro Sie 04 2010, 09:34;

Chwycił lekko za spodek od filiżanki, obracając nim o trzysta sześćdziesiąt stopni co jakiś czas.
- Dokładnie, najchętniej siedziałbym w domku i z niego nie wychodził przy tym słońcu - skrzywił się, bo upał zdawał się robić mu na złość. Nie lubił jak promienie drażniły jego bladą skórę.
Pokiwał jeszcze głową na słowa rudowłosego, a kiedy usłyszał pytanie dotyczące Beauxbatons, popatrzył na drobną, porcelanową filiżankę, jakby to było niezmiernie ciekawe zajęcie.
- Właściwie to sam nie wiem... Od wielu pokoleń, moja rodzina chodziła do tej szkoły, a mnie jako jedynego wysłano do Hogwartu. Przed tym jeszcze upierałem się, ale to nic najwyraźniej nie dało - wyjaśnił Valentinowi, nagle spoglądając na niego z zainteresowaniem.
- Moja matka stwierdziła, że tu będę miał szansę nauczyć się drugiego języka i bardziej rozwinąć swoje skrzydła... - dodał - Tak więc dlaczego i ty trafiłeś do Hogwartu ?
Mimo iż chciał chodzić do Beauxbatons, w takiej sytuacji raczej nie byłoby to możliwe. Jego rodzina zawsze była uparta i dążyła do swojego celu, zwłaszcza jeśli chodziło o podopiecznych. Constantine wielokrotnie miał tego dość, ale z czasem się przekonał, że ich wybory często okazywały się trafne.
Powrót do góry Go down


Michelle Yowane
avatar

Uczeń Ravenclaw
Rok Nauki : VI
Wiek : 30
Galeony : -3
  Liczba postów : 243
Restauracja „Serce dżungli” - Page 5 QzgSDG8




Gracz




Restauracja „Serce dżungli” - Page 5 Empty


PisanieRestauracja „Serce dżungli” - Page 5 Empty Re: Restauracja „Serce dżungli”  Restauracja „Serce dżungli” - Page 5 EmptySro Sie 04 2010, 11:38;

O, tak. Michelle mogła potwierdzić, że wątróbka to najgorsze, co można jeść. Nie dość, że śmierdziało, to jeszcze wyglądało, jakby się jadło wnętrzności. Skutecznie obrzydzało jedzenie. Może Mugole stosują to jako jakąś karę?
- Jednak siostry. Ślizgon prawie zawsze zrówna cię z ziemią, a rodzeństwo… potraktuje cię nieco inaczej. A zresztą, co się nimi przejmujesz? Krukoni i tak najlepsi – wyszczerzyła się. – Hufflepuff jest spoko. Nie narzekam na uczniów z tego domu. A rodzeństwa zawsze ma się dość, jednak gdybyś był na moim miejscu, nawet najgorszy brat Ślizgon by się przydał.
- Jared! Przesadzasz! – niemalże krzyknęła rozbawiona. Ile to tak można narzekać? Krukonka oddałaby wszystko, aby zyskać kogoś bliskiego, a on ciągle narzeka.
Powrót do góry Go down


Valentin Favreau
avatar

Uczeń Slytherin
Rok Nauki : VII
Wiek : 31
Galeony : -2
  Liczba postów : 231
Restauracja „Serce dżungli” - Page 5 QzgSDG8




Gracz




Restauracja „Serce dżungli” - Page 5 Empty


PisanieRestauracja „Serce dżungli” - Page 5 Empty Re: Restauracja „Serce dżungli”  Restauracja „Serce dżungli” - Page 5 EmptySro Sie 04 2010, 15:34;

Upił niewielki łyk ciągle tak gorącej kawy. Był nawet nieco zaskoczony tym, że dotychczas nie miał okazji poznać Constantina, bowiem jak dotychczas wynikało z rozmowy chyba mieli nie tak najmniej wspólnych cech.
- Właściwie to dokładnie z takich samych powodów – przyznał nawet z drobnym zaskoczeniem, uderzając jednocześnie smukłymi palcami o brzeg białej filiżanki. A słyszał, że większość tutejszych Francuzów dobrowolnie opuszcza Beauxbatons. Szkolne plotki.
- Poznanie drugiego języka, lepsze możliwości – wymienił te argumenty, które to słyszał najczęściej. – Jednak uważam, że to właśnie Francja daje lepsze perspektywy, a przynajmniej z tych dziedzin, które to mnie interesują.
I dlatego też jak tylko zakończy siódmą klasę zamierza wrócić do siebie. Z resztą raczej nie będzie tęsknić za Anglią.
Powrót do góry Go down


Audrey Delilah Primrose
Audrey Delilah Primrose

Student Gryffindor
Rok Nauki : I
Wiek : 30
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : Metamorfomagia, teleportacja
Galeony : 1004
  Liczba postów : 1900
Restauracja „Serce dżungli” - Page 5 QzgSDG8




Gracz




Restauracja „Serce dżungli” - Page 5 Empty


PisanieRestauracja „Serce dżungli” - Page 5 Empty Re: Restauracja „Serce dżungli”  Restauracja „Serce dżungli” - Page 5 EmptySro Sie 04 2010, 21:15;

Uśmiechnęła się na komentarz bibliotekarki, ale nic nie powiedziała na to stwierdzenie.
- Najlepiej czekać na kogoś odpowiedniego, wtedy całe życie się zmienia - powiedziała. - Tak myślę, sama jeszcze nikogo nie mam, ani nigdy nie miałam - uśmiechnęła się jakby do siebie. - I nie sądzę, że to się zmieni w najbliższym czasie.
Jakoś ciężko było uwierzyć, że może się komuś spodobać. Nie to, że nie chciała. Pewnie dlatego, iż musiała przekonać się sama - zapewnienia brata, jaka jest urocza nie dawały skutku. Znała osoby bardziej urocze od siebie. Brak wiary w siebie? Niekoniecznie.
Powrót do góry Go down


Jared Shewmare
avatar

Student Ravenclaw
Rok Nauki : I
Wiek : 31
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 389
  Liczba postów : 520
Restauracja „Serce dżungli” - Page 5 QzgSDG8




Gracz




Restauracja „Serce dżungli” - Page 5 Empty


PisanieRestauracja „Serce dżungli” - Page 5 Empty Re: Restauracja „Serce dżungli”  Restauracja „Serce dżungli” - Page 5 EmptyPią Sie 06 2010, 14:54;

Zastanowił się chwilę. W tym przypadku raczej nie widział wielkiej różnicy między Ślizgonem, a swoimi siostrami. Bardzo pasowały do tego domu. Taryfa ulgowa z ich strony była tak często spotykana jak olej na dnie szklanki z wodą. A olej zawsze zostawał na górze.
- Siostry, siostry, ale brata to one nie mają - zaśmiał się. - No jasne - zaśmiał się na stwierdzenie dotyczące Ravenclawu.
- Co jest takiego złego w byciu jedynaczką? - zapytał zdziwiony.
Wystawił żartobliwie język do Michelle. To prawda, czasami lubił sobie pomarudzić, szczególnie jeśli miał na co.
- A tam, czasami trzeba - stwierdził tłumiąc chichot.
Powrót do góry Go down


Constance Pernelle
Constance Pernelle

Nauczyciel
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 34
Galeony : 188
  Liczba postów : 175
http://last.fm/user/gabrielle_lucy
Restauracja „Serce dżungli” - Page 5 QzgSDG8




Gracz




Restauracja „Serce dżungli” - Page 5 Empty


PisanieRestauracja „Serce dżungli” - Page 5 Empty Re: Restauracja „Serce dżungli”  Restauracja „Serce dżungli” - Page 5 EmptyNie Sie 08 2010, 16:34;

- Nie masz się co spieszyć - powiedziała łagodnie - masz jeszcze na to czas.
Poprosiła gestem ręki kelnera do siebie. Zapłaciła za rachunek i wstała od stolika.
- Naprawdę miło mi się z tobą rozmawiało, jednak niestety, wyspa czeka, by ją zwiedzić. Do zobaczenia - pożegnała się z nią i wyszła z restauracji.
Powrót do góry Go down


Constantine Brown
Constantine Brown

Student Gryffindor
Rok Nauki : II
Wiek : 31
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 1
  Liczba postów : 201
Restauracja „Serce dżungli” - Page 5 QzgSDG8




Gracz




Restauracja „Serce dżungli” - Page 5 Empty


PisanieRestauracja „Serce dżungli” - Page 5 Empty Re: Restauracja „Serce dżungli”  Restauracja „Serce dżungli” - Page 5 EmptyCzw Sie 12 2010, 00:14;

Zdziwiło go to, że razem z Valentinem mieli tyle wspólnego. Poza tym ostatnio nie potrafił dogadać się z żadnym Ślizgonem, bo oczywiście on jest w TYM domu i najlepiej trzymać się z dala od niego, bo jeszcze zarazi jakąś Gryfońską, nieuleczalną chorobą. Te stereotypy potrafiły nieźle namieszać ludziom w głowach, a już w szczególności uczniom, uważającym, że w szkole trzeba zachować każdą taką "tradycję" relacji.
- Cóż, nawet kiedy chcą dla nas jak najlepiej, potrafią nieźle dać w kość. Mimo wszystko nadal mam im to za złe, chociaż mogło być o wiele gorzej - przyznał, zdając sobie sprawę z szybkiego upływu czasu. Na zewnątrz robiło się jeszcze zimniej, a na niebie nie było widać ani jednej chmury. W tej chwili zastępywały je miliony gwiazd, przyozdabiając tę porę dnia, jaką była noc. Dobrze, że miał na sobie sweter, bo nie należał do osób, którym było wiecznie gorąco, o nie.
Constantine nagle zaczął żałować, że nie zamówił sobie kawy, a herbatę, bo ta z pewnością nie pomagała mu w jakimś obudzeniu się. Chciało mu się spać, więc wstał z krzesła, zmierzwił ręką swoje brązowe włosy, jednoczęśnie zwracając się w stronę rudowłosego chłopaka.
- Wybacz, ale czuję się bardzo senny... Wrócę do tej dziczy, która zwie się tu domkiem. Do zobaczenia, Valentin - odparł bardzo spokojnie, następnie płacąc za napój i ruszając w stronę swojego domku, gdzie został całą, długą noc.
Powrót do góry Go down


Valentin Favreau
avatar

Uczeń Slytherin
Rok Nauki : VII
Wiek : 31
Galeony : -2
  Liczba postów : 231
Restauracja „Serce dżungli” - Page 5 QzgSDG8




Gracz




Restauracja „Serce dżungli” - Page 5 Empty


PisanieRestauracja „Serce dżungli” - Page 5 Empty Re: Restauracja „Serce dżungli”  Restauracja „Serce dżungli” - Page 5 EmptyCzw Sie 12 2010, 13:17;

Stereotypowe podejście do domów w Hogwarcie raczej niekoniecznie do niego przemawiało. Miał pewne swoje własne kryterium, działające na trochę innej zasadzie. Wszak nie raz już miał okazję kłócić się i ze Ślizgonami. Dodatkowo Valentin miał to do siebie, że bardzo nie lubił schematycznego podejścia do wszelakich spraw. Parę razy obrócił w ręku filiżankę z kawą, słuchając chłopaka, kiedy ten oświadczył, że już idzie, przeniósł na niego wzrok.
- Do zobaczenia - odpowiedział jedynie Constantinowi, a kiedy ten już opuścił to miejsce, rudowłosy spojrzał na roztaczający się widok. Ocean nocą jak zwykle wyglądał o wiele ciekawiej niż w ciągu upalnego dnia. Oparł się wygodniej o drewniane krzesło i sącząc już nieco chłodną kawę, zastanawiał się nad pewnymi sprawami.
Powrót do góry Go down


Vivien Vásquez
Vivien Vásquez

Uczeń Ravenclaw
Rok Nauki : VI
Wiek : 30
Galeony : -7
  Liczba postów : 444
Restauracja „Serce dżungli” - Page 5 QzgSDG8




Gracz




Restauracja „Serce dżungli” - Page 5 Empty


PisanieRestauracja „Serce dżungli” - Page 5 Empty Re: Restauracja „Serce dżungli”  Restauracja „Serce dżungli” - Page 5 EmptySro Sie 18 2010, 12:46;

Vivien nie była w zbyt dobrym humorze. Bardzo cieszyła się, że będzie mogła się opalić, ale teraz ze swoimi blond włosami, wzrostem, figurą oraz tym złocistym odcieniem opalenizny wyglądała jak jakaś tandetna dziewczyna ze słonecznego patrolu, który Vivien poznała czytając na temat mugolskiej telewizji. Aby podkreślić swoją żałobę związaną ze swoim śmiesznym wyglądem założyła czarną, zwykłą sukienkę oraz obcasy. Ponieważ całe dnie leżała na plaży, kąpała się oraz od czasu do czasu przesiadywała w domku postanowiła zrobić w końcu coś ciekawszego. Czyli pójść do restauracji. Istne szaleństwo panno Davila! W zasadzie nie miała ochoty sama siedzieć i jeść, dlatego kiedy tylko zobaczyła samotnego Valentina od razu się do niego przysiała.
- Można?- zapytała odsuwając równocześnie krzesło i umieszczając na nim swój zgrabny tyłeczek. Kiedy rzuciła okiem na chłopaka od razu pozazdrościła mu bladej cery, jakby w ogóle nie wychodził tu na słońce.
- Siedziesz całe dnie w domku? Jesteś strasznie blady, a nigdzie Cię nie widuję- powiedziała jakże uprzejmie na przywitanie. Jednak równocześnie uśmiechnęła się do niego lekko przez co słowa nie miały już tego samego, groźnego efektu.
Powrót do góry Go down


Valentin Favreau
avatar

Uczeń Slytherin
Rok Nauki : VII
Wiek : 31
Galeony : -2
  Liczba postów : 231
Restauracja „Serce dżungli” - Page 5 QzgSDG8




Gracz




Restauracja „Serce dżungli” - Page 5 Empty


PisanieRestauracja „Serce dżungli” - Page 5 Empty Re: Restauracja „Serce dżungli”  Restauracja „Serce dżungli” - Page 5 EmptyPią Sie 20 2010, 12:23;

Valentin siedząc przy stoliku, popijając ciemną kawę i spoglądając na spokojny ocean w dali, raczej nie oczekiwał, iż owego dnia mógłby jeszcze kogoś spotkać. Wszak była już wieczorna pora, a ludzie raczej się już rozchodzili. Tym większym było dla niego zaskoczeniem, gdy przed nim pojawiła się Vivien. Naturalnie gdy zapytała, czy może się dosiąść, skinął głową. Przeniósł wzrok na blondynkę zauważając, że ta ewidentnie nie mogła spędzać wakacyjnego czasu ukryta gdzieś w swym domku.
- W dużej mierze tak. Wieczorami dopiero przechadzam się po tutejszych terenach - odparł odstawiając filiżankę na stolik. - Ale widzę, że ty raczej nie unikasz malediwskiego słońca - rzekł mając na myśli jej wyraźną opaleniznę.
Powrót do góry Go down


Wykrywacz prawdy
avatar

Rok Nauki : I studencki
Galeony : 4
  Liczba postów : 4
Restauracja „Serce dżungli” - Page 5 QzgSDG8




Gracz




Restauracja „Serce dżungli” - Page 5 Empty


PisanieRestauracja „Serce dżungli” - Page 5 Empty Re: Restauracja „Serce dżungli”  Restauracja „Serce dżungli” - Page 5 EmptyWto Sie 24 2010, 21:52;

Koniec nauki, egzaminów, siedzenia po nocy przed książkami! Wszyscy oprócz poniektórych krukonów wiwatują entuzjastycznie. Jednak nie przejmujcie się, ja wciąż was obserwuję! Wszyscy zauważyliśmy, że ktoś z nas sobie bardzo poważnie zakpił obsadzając nas w domkach w takim składzie? Chociaż sama jestem niezadowolona cieszę się, że was też to spotkało. Z rozkoszą wysłuchuję krzyków z domku numer 6 i obserwuję jak mieszkańcy domków 4, 15, 1 oraz 13, jak i wielu innych, skutecznie się omijają.
Ach jak ja kocham Malediwy!
Naprawdę, tu jest pięknie. Wieczory przy świetle księżyca na klifie bądź na plaży. Dnie spędzony na imprezowaniu, opalaniu… istny raj. Moglibyście jednak choć trochę bardziej korzystać z wakacji!
Na przykład jak Effie F., która w czasie trwania roku szkolnego wpadła do społecznego dołu. Była nikim ważnym, zupełnie nudną panią prefekt. Tutaj rozbrykała się niczym krukon na egzaminie z historii magii. Najpierw skacze z klifu z Sylviem M., a później spędza czas na bezludnej wyspie z Alexem B. Krążą plotki, że to on będzie jej partnerem na weselu kogoś z wyjątkowo obszernej rodziny Audrey P. Brawo Effie, teraz wszystkie dziewczyny z Hogwartu chciałyby być w twojej skórze i Ci zazdroszczą! Jeśli chciałaś stać się najbardziej znienawidzoną dziewczyną, to świetnie Ci się to udało! Ale w skali na naszej drabinie społecznej, wpadło Ci parę punktów.
A jeśli chodzi o pięknego partnera panny F. to jestem nim bardzo zaniepokojona. Udało mu się wbić na wesele, ale na wyspie jedyna dziewczyna, z którą utrzymuje bliskie kontakty to… jego siostra. Oczywiście pokazuje się z wieloma, ale jedynie w przyjacielskich kontaktach. Może jest zakochany w słynnej lesbijce Hannie G.? Dla niego nawet ona pewnie zmieniłaby swoją orientację seksualną. Wydawał się być zainteresowany bibliotekarką, co byłoby przeuroczym skandalem, lecz niestety nawet nią wzgardził. W każdym razie Alex B. cały czas jest wolny, wybredny i miejmy nadzieję heteroseksualny!
Zastanawiam się czy to może nie przez jego współlokatorkę? Znaną wszystkim Dianę P. Dziewczyną, która chodzi z parę lat starszym chłopakiem, przesiadującą całe dnie w Mungu pod opieką uroczą pielęgniarki. Owa dziewczynka robi na Maledywach więcej rabanu niż wszyscy siódmoklasiści razem wzięci. Wstyd mi za was z tego powodu. Drugoklasistka wchodzi do gazetki, stając się szkolną elitą? Cóż czasem ludzka głupota daje naprawdę dużą popularność. Oczywiście negatywną. Zaś jej chłopak Mark W., o którym myślałam, że jest w miarę, okazał się być pedofilem. Nie miałabym nic przeciwko gdyby parę dni dłużej nie miał kości w jednej nodze.
A co u sprawcy tego cudownego incydentu? Nic. Robi to co zawsze, a na ślub idzie z samą Audrey P. Jak to jest być największym frajerem, a i tak mieć wszystko co się zapragnie?
Jedne z najlepszych wydarzeń w historii? Urodziny Seleny! Owa puchonka miewa przerażające wizje, tak jak czarnoksiężnik goniący Alexa B., który musiał skakać z klifu (całe szczęście to się nie zdarzyło, bo ślizgon prawdopodobnie załamałby się psychicznie, gdyby jego fryzura się popsuła w czasie skoku). Na imprezie w Trzech Miotłach pojawiło się doborowe towarzystwo. Pan Kokos, czyli zupełnie nieważny pierwszoroczniak, Veronique L. (która nieudolnie próbuje wspiąć się na szczeble drabiny społecznej), Lorelei C., Bell R. oraz… Diana P. Dwie ślizgonki stoczyły bitwe razem z Dianką, ale na szczęście pani prefekt wkroczyła do akcji. Lorei również nagle miała dobre serduszko, a potem przerażająca wizja przeszłości popsuła jej przyjęcie. Następnie pan Kokos chcąc nie być gorszy zaczął wzywać swojego dziadka.. Lorelei udawała jednak, że wcale nie miała owej wizji i wyszła z pubu tak jak Ver, która nie zwróciła uwagi na szaleństwa swojej przyjaciółki. Selena nic a nic się nie odzywała w ciągu całych urodzin. Podsumowanie? Dom Slytherinu schodzi na psy, urodziny nie wypaliły, a jedyną osobą, która zachowała się rozsądnie była Bell R. Reszta domów otrzymuje minus 10 punktów w mojej skali za irracjonalne zachowanie.
A co u starszych niż Dianka i pan Kokos? Cassie L. postawiła sobie szczytny cel całować się na Maledwiskich wyspach z każdym chłopakiem z domu węża. William i Raven już odhaczeni. Teraz zabiera się za Namidę K. oraz Wilkiego T. równocześnie, i jest na dobrej drodze, żeby zaliczyć obu.. Alex i Jay, szykujcie na jedną noc wolne łóżko dla blond Puchonki! Co prawda nie jest to zbyt piękne zakończenie szkoły, ale co kto lubi. Ja nie ubolewam nad tym, że nie zobaczę panny L. za rok, po tym co teraz wyprawia.
W zasadzie ciekawi mnie czy uda jej się zaliczyć uroczego skośnookiego chłopca. Jeśli tak to Sylvio M. (nudny krukon, zblazowany życiem, całe dnie ubolewający nas swoim jakże ciężkim życiem), będzie o niego bardzo zazdrosny. Bo czymże byłby nasz Hogwart bez paru uroczych gejów?
Już nie mogę się doczekać aż zobaczę jakie będziecie mieć pary na naszym uroczym weselu! I kto się zjawi bez partnera? A kto w ogóle?
Oczywiście żegnam serdecznie tych co nie pojawią się już na zakończenie roku szkolnego. Ale nie przejmujcie się i tak o was nie zapomnę.
Powrót do góry Go down


Jasper 'Viro' Rowle
Jasper 'Viro' Rowle

Nauczyciel
Wiek : 26
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 174/184
Dodatkowo : Metamorfomag
Galeony : 724
  Liczba postów : 409
https://www.czarodzieje.org/t19678-jasper-viro-rowle#589315
https://www.czarodzieje.org/t19843-odyseusz#603942
https://www.czarodzieje.org/t19815-jasper-viro-rowle#600997
https://www.czarodzieje.org/t19841-jasper-viro-rowle-dziennik
Restauracja „Serce dżungli” - Page 5 QzgSDG8




Gracz




Restauracja „Serce dżungli” - Page 5 Empty


PisanieRestauracja „Serce dżungli” - Page 5 Empty Re: Restauracja „Serce dżungli”  Restauracja „Serce dżungli” - Page 5 EmptyPon Lut 14 2022, 19:53;

Nie do końca rozumiem czemu aż tak się denerwuję, jednak na swój sposób wszystko wydawało mi się piekielnie przerażające w swojej nowości, gdy podczas każdej podejmowanej przeze mnie decyzji nie myślałem już tylko o sobie. Wcześniej tak spontanicznie drastyczne kroki teraz potrafiły zachwiać się niepewnie pod ciężarem Twojej, choćby i tylko wyobrażonej, krytyki i choć finalnie zdawało mi się, że oddala mnie to od kompletnej autodestrukcji, to wcale nie byłem pewien, czy mi się to podoba.
Stojąc już przy barze nie potrafię się oprzeć zamówieniu - tylko testowo - kieliszka najmocniejszego dostępnego w restauracji alkoholu, by sprawdzić czy okrutnie słona klątwa wciąż jeszcze ciąży mi na podniebieniu, po spektakularnej porażce szybciej decydując się na zamówienie dwóch mrożonych herbat i owocowej sałatki, zdecydowanie potrzebując więcej słodyczy w swoim życiu. Odwzajemniam uśmiech jednej z kelnerek, który nieco stracił na szczerości, gdy podane mi zamówienie na wynos zacząłem dodatkowo zabezpieczać własnymi zaklęciami, nie zamierzając ufać już nikomu, dzisiejszą porażkę czy zwycięstwo chcąc móc zaliczyć na własne konto.

------------------------------------------------------------------------------------

[zt]
Powrót do góry Go down


Leliel Whitelight
Leliel Whitelight

Wiek : 34
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 172 cm
C. szczególne : niewidome oczy, blada cera
Galeony : 270
  Liczba postów : 66
https://www.czarodzieje.org/t21087-leliel-whitelight#678519
https://www.czarodzieje.org/t21092-cosmo#678832
https://www.czarodzieje.org/t21088-leliel-c-whitelight#678523
Restauracja „Serce dżungli” - Page 5 QzgSDG8




Gracz




Restauracja „Serce dżungli” - Page 5 Empty


PisanieRestauracja „Serce dżungli” - Page 5 Empty Re: Restauracja „Serce dżungli”  Restauracja „Serce dżungli” - Page 5 EmptyNie Lut 20 2022, 15:56;

Zaskakujące, jak dużo niewypowiedzianych kwestii Leliel widzi i jednocześnie jak wiele z nich bardzo myli. Jak na przykład założenie, że jej ojciec nie ma powodów nie ufać Moralesowi. W końcu ona mu ufa. Dlatego przekręca słowa Salazara, a pytanie które zadaje brzmi głupio, a jednocześnie w jakimś stopniu rozczulająco, jeśli zastanowić się nad tym, jak wiele wiary pokłada w to, że jej ojciec może się polubić z jej obecnym towarzyszem.
Masz rację. Mógłby chcieć Cię zobaczyć. Nie odciągajmy go od pracy.
I chociaż Leliel jest absolutnie przekonana co do swoich słów i troszczy się o ojca i przyjęte przez niego zlecenia, jest jeszcze jeden powód dla którego to mówi. Tak naprawdę woli być z Salazarem sam na sam. Ma tak niewiele okazji poznawać świat sama, bez udziału ojca. Nowych kultur. Środowisk. Ludzi. Mężczyzn. Wszystko fascynuje ją w tak samo dużym stopniu. Dlatego tak łatwo daje się namówić na wino, chociaż jest to jeden z jej wielu pierwszych razy, których nie próbowała, ale właśnie one ekscytują ją najbardziej.
Chwyta więc podstawione jej ramię i daje się poprowadzić najpierw jemu, a później hostessie do stolika. Czas, w jego towarzystwie bardzo szybko mija, więc nie zauważa jak szybko się tu znajdują, zajmują miejsce, zamawiają napoje, prowadzą zwykłą, choć niecodzienną – dla niej – rozmowę.
Myślałam, że właśnie przed tym mnie uchronisz. Upiciem. Założyłam, że masz w tym większe doświadczenie, nie masz? Przepraszam.
Jasne lico Leliel okrasza łagodny rumieniec, kiedy spuszcza wzrok na blat, w zwykłym, ludzkim odruchu, raczej żeby pojedyńcze pasma włosów otoczyły kaskadą policzki, kryjąc skrępowanie, niż dlatego, ze ucieka od niego spojrzeniem - z wiadomych względów, to nie stanowi dla niej problemu. Nie musi się mierzyć z tym, co zobaczy w jego oczach, za to nie może uciec przed tym, co może usłyszeć w odpowiedzi w jego tonie.
To było nieuprzejme z mojej strony zakładać, że możesz mieć doświadczenie z piciem, ale… Salazar… — zawiesza ton, ze skruchy przechodząc szybko w inną ekspresję. Tylko w brzmieniu jego imienia zawiera nadzieję, podekscytowanie, oczekiwanie i spokój jednocześnie, który zresztą dobrze prezentuje typowym dla siebie, harmonijnym, łagodnym tonem, nigdy niczym niewzburzonym. Nawet radość w jej tonie brzmi zawsze stonowanie - wielkie emocje kłócą się z jej niepewną aurą. Często z drżeniem w głosie chętnie poznaje nowe aspekty życia i świata, ale nie ma w sobie werwy, żeby go podbijać. Odkrywa go powoli i nieśmiało. Tak, samo, jak teraz do niego mówi:
Ale ja naprawdę chciałabym wpaść na te meduzy. Nie sądzę, żebym kiedyś jeszcze je spotkała.
I znów, lokuje spojrzenie wprost na jego twarzy, dokładnie tak, jakby wiedziała, gdzie patrzeć i jakby mogła wszystko zobaczyć. Pełna nadziei, że wrócą okrężną drogą, żeby zobaczyć meduzy i wylęgające się żółwie i wszystko inne, co czeka na nich w Malediwach, zdaje się szukać jego potwierdzenia.
Cytrusy… a Ty?
Nie pyta o wybór soku, chociaż to też ją interesuje. Jak wszystko z nim związane. Zaraz jednak precyzuje, co konkretnie chce się dowiedzieć poprzez zadanie tego właśnie pytania.
Co robisz na Maledwiach? Jesteś tu w interesach? Turystycznie? Romansowo? Wiedziałeś, że mieszkańcy tego miasta organizują specjalne wydarzenia na walentynki? To… naprawdę romantyczne — podsumowuje temat prosto, szczerze, bo bardzo łatwo schwytać Leliel za serce i wzbudzić jej ciekawość. Jest przecież wiele niewiadomych, których nie poznała w bańce, w której dotąd żyła.
Powrót do góry Go down


Salazar Morales
Salazar Morales

Absolwent Slytherinu
Wiek : 38
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : blizny ciągnące się przy lewej nerce i po prawej stronie żeber | niewielkie, krwawe znamię w kształcie krzyża na grzbiecie prawej dłoni | krwawy znak w kształcie obrączki
Galeony : 3185
  Liczba postów : 2024
https://www.czarodzieje.org/t21123-salazar-morales-w-budowie#680537
https://www.czarodzieje.org/t21140-salazar-morales#681116
https://www.czarodzieje.org/t21122-salazar-morales#680529
https://www.czarodzieje.org/t21131-salazar-morales-dziennik#6806
Restauracja „Serce dżungli” - Page 5 QzgSDG8




Gracz




Restauracja „Serce dżungli” - Page 5 Empty


PisanieRestauracja „Serce dżungli” - Page 5 Empty Re: Restauracja „Serce dżungli”  Restauracja „Serce dżungli” - Page 5 EmptyWto Lut 22 2022, 14:19;

Niekiedy nie potrafił zrozumieć podejścia Leliel do otaczającego ją świata, tak prostolinijnego, przepełnionego optymizmem i wiarą w dobre intencje napotykanych na swej drodze osób, którego z sympatii do kobiety nie chciał jednak nazywać naiwnością. Niewykluczone, że dzielące ich różnice były wynikiem obracania się w zupełnie innych środowiskach. Pośród obskurnych, zaplutych uliczek nokturnu niezwykle łatwo było wyrobić sobie negatywne zdanie o ludziach, a zasada ograniczonego zaufania zdawała się elementem niezbędnym, warunkującym przetrwanie w szemranej, okrytej niechlubną sławą okolicy. Nie wyprowadzał jednak białogłowej z błędu, zamiast tego podając jej swoje ramię; jedynie uśmiechnął się półgębkiem, niedowierzająco, czego przez wzgląd na własne ułomności panna Whitelight nie mogła już zauważyć.
Nie zdołał natomiast powstrzymać cichego, rozbawionego prychnięcia pod nosem, wywołanego jej niecodzienną uwagą, a właściwie to zachowaniu, jakim została ona okraszona. Rozsiadając się w krześle naprzeciw, bacznie obserwował wypływające na jej twarz rumieńce i uciekające w poczuciu dyskomfortu spojrzenie, które wynikało chyba nie tyle z pragnienia uniknięcia konfrontacji – skoro i tak nieobecne, błękitne ślepia nie dostrzegłby niczego poza bezkresną ciemnością – a raczej swego rodzaju przyzwyczajenia. – Założenie było prawidłowe, niekoniecznie korzystne dla mojego zdrowia, ale… – Przerwał zdekoncentrowany widokiem jej jasnych kosmyków włosów, swobodnie opadających na promieniejące w blasku słońca lica. W tym świetle wyglądała jeszcze bardziej bezbronnie i niewinnie. – Lepiej żebyś nie próbowała dotrzymać mi tempa. – Dodał spokojnym, łagodnym tonem, uśmiechając się przy tym szerzej do stojącego tuż przed nim, niestety pustego jeszcze kieliszka. – Leliel… wiesz, że nie musisz mnie za nic przepraszać. Nie jestem kimś, kogo mogłyby zranić słowa, nieważne jak nieuprzejme by one nie były. – Zareagował od razu na jej zawieszony niebezpiecznie, skruszony ton, do którego nijak nie przywykł. Ludzie, których znał, nie przejmowali się podobną kurtuazją, gotowi nawet bezpośrednio wyśmiać jego nałogi, bądź inne przywary. Ot, choćby taki Dean nie tak dawno temu bezczelnie zasugerował, że jego bogin winien obrazować wzrost akcyzy albo marskość wątroby.
- Nie zapominaj o ostrożności. – Wtrącił nagle stanowczo, zapewne nazbyt protekcjonalnie, ale panna Whitelight roztaczała wokół siebie aurę tak subtelną, że dbałość o jej bezpeczeństwo traktował jako wewnętrzny przymus. – Nawet tubylcy miewają problemy z odróżnieniem bezpiecznej ich rasy od tej niepozornej, której z pewnością nie chciałabyś chwycić pomiędzy palce. Ta druga nie tylko parzy skórę. Zabija boleśnie i powoli. – Nie silił się na eufemizmy, czasami sytuacja wymagała bezpośredniości, a jakkolwiek brutalnie nie wybrzmiałyby jego słowa, płynęły one nie ze złośliwości, a poczucia troski. – Zdecydowanie cytrusy. – Zaraz rzucił jednak z większym entuzjazmem, starając się załagodzić wcześniejszy, zastraszający tembr głosu. Nie spotkali się przecież tutaj po to, by gawędzić o tych mrocznych aspektach wyspy, które tylko czyhały na ich śmierć. Mieli się dobrze bawić, degustując wino palmowe i próbując lokalnych przysmaków. Po przybyciu kelnera oddał więc kobiecie palmę pierwszeństwa w złożeniu zamówienia, a sam poprosił o cytrusowe wino palmowe i garudiyę.
- Turystycznie. Nieraz warto odpocząć od pracy. – Odpowiedział szczerze na jej pytanie, wszak nie planował nikomu wyrywać artefaktów z rąk. Dopuszczał jednak do siebie myśl, że skorzysta z okazji przemycenia wartościowych przedmiotów, jeżeli tylko taka się natrafi. – No tak… walentynki. – Westchnął głośno, bo prawdopodobnie sam nie przypomniałby sobie o tym święcie. Nie przepadał za nim, uważał je za kompletnie niepotrzebne i kiczowate. – Nie dla mnie takie zabawy, zresztą…miłość bywa złudna, a emocje nie są najlepszym doradcą. Nie miał serca rozwinąć tej myśli, skoro widział że tutejsze, miłosne obrzędy wzbudziły ciekawość Leliel. Nie chciał wyjść na skończonego malkontenta, negującego sens wszystkiego wokoło; po prostu nie wierzył, by jakiś drewniany, magiczny totem mógł wzniecić pożądanie albo wpłynąć na utrwalenie łączącej parę więzi. Bzdury. – Podobno tamtejsza plaża jest przepiękna, a woda błyszczy niczym lakier, niezależnie od pory dnia lub nocy. Słyszałem, że można się na nią dostać tylko w lutym. – Wolał skoncentrować się na tym, co sam uważał za intrygujące; wszak uwielbiał podróżować, podziwiać nowe miejsca. Poprzestał jednak na tej jednej plotce, bo i obsługa zdążyła już wypełnić ich szkło. Chwycił więc kieliszek wyżej, delikatnie stukając nim o ten przed oczami panny Whitelight. – Za udany wyjazd. – Wzniósł toast, żywo zainteresowany tym, czy kobiecie przypasuje ten nowy, nieznany do tej pory smak.
Powrót do góry Go down


Leliel Whitelight
Leliel Whitelight

Wiek : 34
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 172 cm
C. szczególne : niewidome oczy, blada cera
Galeony : 270
  Liczba postów : 66
https://www.czarodzieje.org/t21087-leliel-whitelight#678519
https://www.czarodzieje.org/t21092-cosmo#678832
https://www.czarodzieje.org/t21088-leliel-c-whitelight#678523
Restauracja „Serce dżungli” - Page 5 QzgSDG8




Gracz




Restauracja „Serce dżungli” - Page 5 Empty


PisanieRestauracja „Serce dżungli” - Page 5 Empty Re: Restauracja „Serce dżungli”  Restauracja „Serce dżungli” - Page 5 EmptyPią Mar 04 2022, 12:49;

Dłoń Leliel drga zawieszona na centymetry ponad blat stołu. Intuicyjnie unosi ją do góry na dźwięk jego śmiechu, a raczej krótkiego rozbawionego prychnięcia. Salazar rzadko się śmieje. Nie tak, jak teraz, kiedy każda nutka tego wibrującego dźwięku przechodzi dreszczem po jej skórze. Leliel nie widzi jak inni, dlatego ulega małej pokusie - chce zobaczyć, jak mężczyzna unosi kąciki ust ku górze, dotknąć go i zapamiętać jego śmiech, ale po podniesieniu ręki na wysokość kilku centymetrów, dźwięk umiera, a Leliel opuszcza powoli dłoń z powrotem na zimne drewno.
Sama zaskoczona swoją reakcją. Zwykle nie lubi dotykać ludzi. Wszystkim wydaje się, że skoro nie widzi, to musi namacalnie wiedzieć, jak ktoś wygląda, wyobrazić sobie kształt, ale kształty dla Leliel to często dźwięki, a kolory zapachy, muskanie wiatru. Niebieski to dla niej bryza, granatowy, ciężkie powietrze burzowej chmury. Jest ciekawa zupełnie innych aspektów życia - innej perspektywy. Ale głos Salazara zawsze ją intryguje. Jest głęboki, a jego słowa często sprzeczne z tym, co wyczuwa w jego głosie. Zdaje się jej, że gdyby mogła dotknąć: jego twarzy; ust, kiedy unosi ton, albo kiedy się śmieje; dłoni w gestykulacji – mogłaby go lepiej zrozumieć. Wypełnić te kontrastowe luki i na tym zbudować pełen obraz jego osoby. Tymczasem, gubi się, pomiędzy tą łagodnością, jaką względem niej wykazuje, a innymi tonacjami - ta, stanowcza, którą zaprezentował za chwilę, zdała jej się bardzo bliska i znajoma. Tak mówił do niej ojciec, kiedy chciał zatrzymać ją w domu. Uśmiecha się więc łagodnie, kątem ust, trochę rozbawiona tym podobieństwem, a trochę rozczulona. Tak jak zawsze ojciec działał na jej łagodności i wdzięczności za jego troskę, kiedy ją przed czymś powstrzymywał, tak teraz Salazar szybko oddala ją od pomysłu poznania tutejszych meduz… i nie tylko tego.
Więc będę sączyć cytrusowe wino, wąchać kwiaty i nasłuchiwać śmiechu zakochanych znad lakierowo lśniącej wody — podsumowuje z tym samym, łagodnym uśmiechem, dość przyzwyczajona w swoim życiu do zawodu i obserwowania życia z boku, zamiast brania w nim udziału, żeby ta odebrana nadzieja na małe szaleństwo ją zabolała.
Ostatecznie, jeszcze kilka lat temu, nie mogłaby uczestniczyć w tej wycieczce nawet jako poboczny “obserwator”.
Jego westchnienie nie przechodzi bez żadnej reakcji. Leliel unosi głowę do góry, patrzy bezpośrednio na niego, jakby dokładnie wiedziała gdzie patrzeć powinna i nasłuchuje jego głosu. Od tego westchnienia, przez wyraźne uprzedzenie w głosie.
Miłość nie jest dla Ciebie? — pyta, o coś innego niż on powiedział, ale to zawieszenie głosu, kiedy akurat ma mówić o miłości, budzi jej zainteresowanie. — Dlaczego?
Kolejne pytanie, jakby już znała odpowiedź na pierwsze, pada w chwilę później, a Leliel zdaje się przejęta jego brakiem wiary w miłość, chyba bardziej niż on sam. Wierzy, że człowiek nie jest stworzony do życia w samotności, i że każdy zasługuje na szczęście. A szczęście zawsze łatwiej znaleźć u boku kogoś, kto trzyma Twoją stronę. Kogoś przy kim można być sobą i komu można powierzyć wszystkie swoje sekrety, fascynacje, fantazje, ale także lęki i obawy. Salazar sam z tego rezygnował? Właśnie to niepokoi ją najbardziej.
Jesteś zdrowy, w sile wieku, bystry i fascynujący, i masz tak samo wiele fascynujących historii do opowiedzenia, jesteś przystojny — podejrzewa, Leliel ma inne kryteria oceny przystojności. Salazar ma przystojny głos, stabilne ramię, porusza się w sposób nieprzenikniony, pięknie pachnie - cierpkim, męskim bukietem cytrusowo-kwiatowych nut, zmieszanych ze świeżym powietrzem - o ile dopiero co nie palił papierosa, czy cygara (fajka miała znacznie łagodniejszy, czasami nawet przyjemny, w zależności od tytoniu, zapach).
Dokładnie wiesz dokąd zmierzasz, czego chcesz, masz dobrze płatną pracę. Można czuć się z Tobą bezpiecznie.
Argumenty, które wymienia mają stanowić za nim i za jej niezrozumieniem, dlaczego on sam, mając tak dobre predyspozycje i tak magnetyczną osobowość, miałby rezygnować z szukania drugiej połówki.
Myślę, że dla niektórych to nie zabawa, a okazja. Do spędzenia czasu z drugą osobą. Albo wymówka, żeby towarzyszyć komuś, kogo w normalny dzień nie ma się śmiałości o to prosić.
Jej uwagę rozprasza roznoszący się dźwięk szkła uderzającego o szkło. Obejmuje palcami szklankę i ufnie podąża śladami Salazara, moczy usta w alkoholu. Już chwilę potem odkasłuje, całkiem zaskoczona tak cierpkim smakiem. Ten nie jest zły, ale po prostu nie tego się spodziewa po cytrusowej woni alkoholu. Ojciec pije go tak lekko, że Leliel zakłada, że ma łagodny, lekko przepływający przez gardło smak. Nic bardziej mylnego.
Zasłania więc twarz wierzchem dłoni, a samotna łezka reakcji na ten ostry smak spływa z jej oka. Komentuje to krótko:
Ojej.
Dopiero za drugim łykiem jest gotowa na wachlarz smaku, jaki pozostaje na jej języku.
Za udany wyjazd — potwierdza toast, ignorując zaszklone oczy. Nie to, żeby w jakikolwiek sposób mogły jej one popsuć widzenie…
Mogę skorzystać z tej wymówki? Nie chciałbyś ze mną zwiedzić plaży? Nie musimy uczestniczyć w wydarzeniu, chyba, że będziesz chciał.
Smukłe palce zaciska nieco ciaśniej na szyjce lampki wina, ale poza tym, zdaje się spokojna. Cierpliwie czeka na odpowiedź, nie próbuje go namawiać. Pyta, czy i on chce zwiedzić plażę z nią.
Powrót do góry Go down


Salazar Morales
Salazar Morales

Absolwent Slytherinu
Wiek : 38
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : blizny ciągnące się przy lewej nerce i po prawej stronie żeber | niewielkie, krwawe znamię w kształcie krzyża na grzbiecie prawej dłoni | krwawy znak w kształcie obrączki
Galeony : 3185
  Liczba postów : 2024
https://www.czarodzieje.org/t21123-salazar-morales-w-budowie#680537
https://www.czarodzieje.org/t21140-salazar-morales#681116
https://www.czarodzieje.org/t21122-salazar-morales#680529
https://www.czarodzieje.org/t21131-salazar-morales-dziennik#6806
Restauracja „Serce dżungli” - Page 5 QzgSDG8




Gracz




Restauracja „Serce dżungli” - Page 5 Empty


PisanieRestauracja „Serce dżungli” - Page 5 Empty Re: Restauracja „Serce dżungli”  Restauracja „Serce dżungli” - Page 5 EmptyPon Mar 14 2022, 15:37;

Zawsze zastanawiało go to jak niewidomi odbierają świat, czy rzeczywiście są w stanie czuć lub słyszeć kolory albo wyczytać zamiary rozmówcy wyłącznie na skutek dotyku lub wybrzmiałego w uszach tembru głosu, który przecież nie zawsze współgrał z mową ciała. Podobno utrata jednego ze zmysłów wyostrzała inne, ale z oczywistych względów Paco nie potrafił sobie wyobrazić metod postrzegania, jakimi posługiwała się panna Whitelight celem analizy otoczenia, jak i jego własnej osoby. Czasami korciło go, żeby zapytać ją o skuteczność echolokacji, o której niegdyś czytał w mugolskiej prasie, a która wydawała się przydatną umiejętnością nie tylko w przypadku osób pozbawionych wzroku, ale nigdy nie było ku temu właściwej okazji. Prawdopodobnie nie chciał po prostu białogłowej urazić, a mimo że wydawać by się to mogło krzywdzące, to właśnie z powodu swoistej ułomności, pozwalał jej na więcej; wszak naruszając jego prywatną przestrzeń, najpewniej poznawała również kształt jego myśli i emocji, które trudno było wyczytać, wsłuchując się jedynie w niski, głęboki głos, jaki uwalniał się z jego ust. Tym razem przybrał on dość charakterystyczny dla niego, śmiały acz protekcjonalny wobec towarzyszki wyraz.
- Brzmi równie przyjemnie, a zdecydowanie bezpieczniej niż organoleptyczne poznawanie tutejszych meduz. – Odetchnął z ulgą, pochwalając rozsądny w jego ocenie wybór, chociaż parząc obiektywnie na jego ojcowskie rady można by odnieść wrażenie, że jest pieprzonym hipokrytą. Niewykluczone zresztą, że w jakiejś mierze swojej znajomej współczuł, mimo że z czystej grzeczności nie powinien roztaczać nad niej specjalnej troski. Wiedział, że sam się wytrzymałby długo, zmuszony trzymać się na uboczu i zrezygnować z wielu uroków życia, szczególnie kiedy w istocie czerpał z niego pełnymi garściami, chorobliwie goniąc za dreszczykiem emocji i adrenaliną.
Łatwiej było mu chyba stanąć ze śmiercią twarzą w twarz, niżeli mówić o uczuciach, dlatego odruchowo spuścił wzrok, kiedy napotkał natarczywe, wpatrzone w niego, choć nadal tak samo nieobecne, błękitne ślepia dziewczęcia. Najchętniej urwałby temat wpół, ale nie miał serca pozostawić ją bez odpowiedzi. Zanim jednak się odezwał, sięgnął po paczkę merlinowych strzał. Nie zapalił papierosa, na razie obracał go jedynie pomiędzy palcami. – Brak mi dla niej czasu i cierpliwości. – Skwitował aż nazbyt zwięźle, łapiąc się na tym, że lakoniczne stwierdzenie niewiele tak naprawdę wyjaśnia. – Mam zbyt wiele zobowiązań na głowie, by świadomie godzić się na niesienie na barkach ciężaru odpowiedzialności za drugą osobę. – Dodał nad wyraz dyplomatycznie, nie chcąc brutalnie zburzyć romantycznego obrazu miłości, jaki najpewniej malował się w wyobraźni Leliel. Nie chciał mówić wprost, że znacznie prościej i wygodniej szukać mu ukojenia w cielesnych uciechach i ramionach przygodnych kochanków, o których istnieniu mógł zapomnieć wraz z nadejściem poranka. Nie musiał nawet znać ich imienia. Zresztą… gdyby tylko ta niewinna istota siedząca przed jego obliczem uzmysławiała sobie jak mroczne sekrety skrywa, zrozumiałaby dlaczego tak bardzo stroni od powierzania ich komukolwiek. Zaufanie zdawało się w tym przypadku jedynie niewiele znaczącą ułudą... – Poza tym pod wpływem emocji człowiek zapomina o ostrożności, a w moim zawodzie nie mógłbym sobie pozwolić chociażby na chwilę nieuwagi. – Podobnie nie mógł rozwinąć darowanego jej teraz argumentu ani tym bardziej przyznać uczciwie, iż na myśli ma nie tylko wypełnioną galeonami skrytkę, swoją mocną pozycję, ale także interesy, jakimi parał się w czarodziejskim półświatku.
- Nie znasz mnie, Leliel. Oceniasz mnie wyłącznie po powierzchowności, którą sam decyduję się pokazać tobie czy innym… ale powinienem chyba podziękować. – Mruknął z subtelnym uśmiechem przyklejonym do twarzy, bo nawet jeżeli deprecjonował właśnie wartość miłości czy siebie samego w roli potencjalnego partnera, tak nadal pozostawał łasy na komplementy, a nie przypuszczałby że w jej oczach uchodzi za mężczyznę przystojnego i fascynującego. Na szczęście panna Whitelight nie zdawała sobie sprawy z tego, co rzeczywiście kryje się za tym intrygującym płaszczykiem, a raczej pod materiałem pstrokatych, krzykliwych koszul. Nie były to tylko blizny. – Zawsze przykładałem ogromną wagę do środków bezpieczeństwa, ale to z pewnością zdążyłaś już zauważyć. – Pozwolił sobie przypomnieć żartobliwym tonem, byleby rozluźnić gęstniejącą atmosferę i odrzucić na bok wszelkie rozmowy zabarwione emocjonalnością, których dla własnego komfortu psychicznego wolał raczej unikać. Nie przyszedł tutaj dyskutować o znaczeniu miłości, przede wszystkim nie chciał jednak swoim negatywnym doń nastawieniem zarazić swej kompanki. Akurat jej życzył szczęścia i otulających, męskich ramion, które pomogą jej dzielnie kroczyć przez życie. Dlatego w reakcji na kolejne słowa kiwnął jej tylko ze zrozumieniem głową, zapominając że Leliel i tak nie dostrzeże jego gestu.
Kąciki jego ust uniosły się natomiast wyżej, kiedy tuż po wzniesionym toaście i degustacji malediwskiego wina po kobiecym policzku spłynęła samotna łezka, którą panna Whitelight próbowała ukryć za swoją dłonią. – Wybacz, powinienem uprzedzić. – Ton jego wypowiedzi świadczył, że nie są to wiarygodne, szczere przeprosiny, a raczej sztuczna kurtuazja, którą pragnął zamaskować swoje rozbawienie. Nieczęsto przychodziło mu pijać z osobami nieprzywykłymi do ostrawego, gryzącego gardziel smaku alkoholu. Stuknął się jednak jeszcze raz z nią szkłem w chwili, w której kelner postawił przed nim aromatyczną, pikantną zupę rybną, z nad której unosiła się również intensywna woń przypraw, zwłaszcza wyrazistego curry. – Nie widzę przeszkód. Szkoda byłoby spędzić te dni, wylegując się jedynie na plaży i sącząc palmowe wino. Chętnie się tam z tobą wybiorę… ale ze względu na miłe towarzystwo i piękne widoki. Nie dla tutejszych rytuałów. – Przystał na jej propozycję, ale wolał postawić sprawę jasno, już na samym wejściu odżegnując się od walentynkowych wydarzeń rozgrywających się na plaży zakochanych, w których nie widział dla siebie miejsca.
Co jeszcze chciałabyś zwiedzić? – Zapytał także, pozwalając jej przejąć inicjatywę po to, by w tym czasie spróbować zamówionego przysmaku. Chwilę później zatopił łyżkę w zupie, podmuchał na wszelki wypadek nabraną porcję, wreszcie racząc się niezwykle ciekawą, egzotyczną kompozycją lokalnych produktów.
Powrót do góry Go down


Leliel Whitelight
Leliel Whitelight

Wiek : 34
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 172 cm
C. szczególne : niewidome oczy, blada cera
Galeony : 270
  Liczba postów : 66
https://www.czarodzieje.org/t21087-leliel-whitelight#678519
https://www.czarodzieje.org/t21092-cosmo#678832
https://www.czarodzieje.org/t21088-leliel-c-whitelight#678523
Restauracja „Serce dżungli” - Page 5 QzgSDG8




Gracz




Restauracja „Serce dżungli” - Page 5 Empty


PisanieRestauracja „Serce dżungli” - Page 5 Empty Re: Restauracja „Serce dżungli”  Restauracja „Serce dżungli” - Page 5 EmptyCzw Mar 24 2022, 21:03;

“Bezpieczniej” – ile razy Leliel słyszy o bezpieczeństwie od ojca, od profesorów, od obcych ludzi; od ojca, głównie jednak od ojca. I od pewnego czasu, sporadycznie, od Salazara również. Chociaż łagodny uśmiech, jaki wstępuje na jej usta wtedy za każdym razem, kiedy rozczula ją troska i dobroć innych ludzi, każdorazowo, ten uśmiech jest odrobinkę, minimalnie, niedostrzegalnie mniejszy. Leliel poznała już wiele “bezpiecznych” rzeczy w swoim życiu, i z doświadczenia może potwierdzić, że bezpieczeństwo ma swój ograniczony limit. I niewiele różni się od zniewolenia. Mimo to, pochyla się nad swoją szklaneczką alkoholu, pokornie przyjmuje narzucone jej ramy. Cieszy się tą nutka nieznajomego, jaką daje jej odkrywanie nowego smaku. Alkoholu, który chociaż pali gardło i toczy się kilkoma krokodylimi łzami po policzku - jest czymś nowym. Niespodziewanym.
Patrz. Niektórzy mają możliwości, ale brak im czasu i cierpliwości. Inni mają cały czas i całą cierpliwość świata, całe życie czekają, ale nie mają bezpiecznych możliwości.
Cichy ton nie jest przepełniony żalem, a jedynie zastanowieniem. Rozważa jego słowa, swoje myśli i zdania jeszcze niewypowiedziane. Filtruje też jego cynizm, tak konsekwentnie i tak skrupulatnie, że w ogóle go w jego słowach nie zauważa. Cała Leliel - zawsze wypełniona idealistycznymi ideami, odnajdująca w ludziach same dobre cechy. Bo ludzie z natury nie byli źli, czasem po prostu nie wiedzieli, jak dobrzy mogli być.
Życie jest przewrotne prawda? Może nie jestem nim tak doświadczona, jak Ty, ale… Salazar, naprawdę uważam, że się mylisz. Druga osoba nie dokłada nam ciężaru, a zdejmuje jego część z naszych ramion. Nie chciałbyś, żeby ktoś zrobił to dla Ciebie?
Nie przemawia przez nią romantyzm, nie w tej chwili. W tym momencie mówi przez swoje doświadczenie. Dzięki ojcu, Leliel jest promyczkiem nadziei, wierzy, że świat jest pełen ciepła i dobrych ludzi. Dzięki temu, że nigdy nie doświadcza w swoim życiu zawodu na drugim człowieku, wie, że na ludzi można liczyć. Przynajmniej na tych odpowiednich ludzi.
Myślę, że dźwiganie ciężaru życia samemu jest przykre i… egocentryczne. Myśl, że możesz udźwignąć wszystkie trudy sam, nie mając oparcia w drugiej osobie - jak ci to wychodzi?
Nie pyta przez złośliwość. Jest naprawdę ciekawa. Odkłada łyżkę z zupą, która jest za ostra dla jej podniebienia i skupia uwagę na nim. Na jego słowach i jego postrzeganiu świata. Jest tak różne od jej własnego, właśnie ono jest w nim tak pasjonujące - ta różnorodność, ta nowa perspektywa, którą Leliel poznaje tylko dzięki niemu. Bo każdy jest wyjątkowy i każdy ma swoje spojrzenie na życie - niektórzy ślepe, inni barwne, jeszcze inni widzą same ciemne kolory. Do której grupy zaliczał się Salazar? Tego Leliel dopiero próbuje się dowiedzieć.
Przepraszam… — rzuca dopiero po chwili, kiedy zdaje sobie sprawę, jak surowo mogą zabrzmieć jej słowa - chociaż nie brzmią, bo wypowiada je jak zawsze w delikatnej, czystej nucie, bez cienia złośliwości. Nawet teraz, kiedy poruszają tak głębokie tematy, nie upiera się przy swoim zdaniu, jedynie jest otwarta na pokazanie mu tego, jak ona go odbiera. Zupełnie inaczej niż robi to on sam. I chociaż Leliel wierzy mu, że nie zna go wcale. Wie, że nie. Wie lepiej niż większość ludzi. Nie potrafi zliczyć ile razy słyszy w jego tonie nieszczerość, ile uśmiechów tłumi jego słowa mimochodem, wtedy, kiedy uśmiechać się nie powinien, bo delikatne wibracje jego tonu zdradzają, że wcale nie jest rozbawiony.
Wiesz, że ludzie subtelnie inaczej intonują zdania, kiedy kłamią? Ty kłamiesz, prawie cały czas. Ostrożnie dobierasz słowa, one zawsze mają swój pewien rytm. Nigdy nie pozwalasz sobie, żeby po prostu: “płynęły”, jak robi to większość ludzi. To słychać. Więc, przepraszam… nie wierzę Ci, kiedy mówisz, że nie szukasz miłości, ale jeszcze nie wiem, czy okłamujesz wtedy siebie, czy mnie. Mam nadzieję, że mnie.
To smutny wniosek, do którego Leliel dochodzi, bo jeśli okłamywał siebie, to znaczyłoby, że przed nim naprawdę długa droga do znalezienia prawdziwego szczęścia w życiu. Szczęścia, które może się liczyć bardziej niż pieniądze i interesy. Miała nadzieję, że znał przynajmniej tę różnicę, że niektóre rzeczy dawały złudne wrażenie satysfakcji, a inne naprawdę stwarzały życie spokojnym - bardziej znośnym.
Dla Ciebie szklanka jest zawsze w połowie pusta, prawda? — zaśmiała się nagle, a melodyjny chichot trochę rozluźnia już odrobinę bardziej spiętą atmosferę — A możesz zamiast braku przeszkód, dostrzec szerokie możliwości, Sal? Ile razy w życiu zwiedzałeś Malediwy? Ile razy poznawałeś tradycje ludzi, z dosłownie, drugiej strony globu? Ty mówisz niezręczne rytuały, na które szkoda czasu, ale… czy to one są niezręczne, czy to Tobie niezręcznie o nich myśleć?
Opiera się, rozważając, co oprócz tutejszych tradycji chce jeszcze poznać. Nie jest zachłanna, spacer plażą w jego towarzystwie wydaje się już ponad ziszczeniem jej fantazji, kiedy planowała udział w wyjeździe na Malediwy.
Nic, po prostu dajmy się ponieść chwili, dobrze?
Powrót do góry Go down


Salazar Morales
Salazar Morales

Absolwent Slytherinu
Wiek : 38
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : blizny ciągnące się przy lewej nerce i po prawej stronie żeber | niewielkie, krwawe znamię w kształcie krzyża na grzbiecie prawej dłoni | krwawy znak w kształcie obrączki
Galeony : 3185
  Liczba postów : 2024
https://www.czarodzieje.org/t21123-salazar-morales-w-budowie#680537
https://www.czarodzieje.org/t21140-salazar-morales#681116
https://www.czarodzieje.org/t21122-salazar-morales#680529
https://www.czarodzieje.org/t21131-salazar-morales-dziennik#6806
Restauracja „Serce dżungli” - Page 5 QzgSDG8




Gracz




Restauracja „Serce dżungli” - Page 5 Empty


PisanieRestauracja „Serce dżungli” - Page 5 Empty Re: Restauracja „Serce dżungli”  Restauracja „Serce dżungli” - Page 5 EmptyPon Kwi 04 2022, 23:28;

Panna Whitelight nie była jedyną, którą traktował protekcjonalnie. Przypominał jej o bezpieczeństwie, jednocześnie zamykając w strzeżonej, asekuracyjnej klatce, której kraty on sam wyrwałby gołymi rękoma. Pieprzony hipokryta goniący nieustannie za dreszczykiem emocji i adrenaliną; odmawiający innym iskry, mimo że sam ochoczo tańcował wokół płomieni szatańskiej pożogi, metaliczny posmak krwi popijając szklaneczką dobrego alkoholu.
- Oczekiwania zazwyczaj nie współgrają z rzeczywistością. – Mruknął spokojnie, wzruszając subtelnie ramionami. Przywykł do przekorności losu, który nazbyt często rzucał kłody pod nogi i niweczył plany, choć jemu nieprzychylność jego kolei przeszkadzała na zupełnie innych polach, które w istocie z miłością nie miały niczego wspólnego. Czy wydawał się cyniczny? Niewykluczone, wszak nie nazywał własnych relacji, nie koncentrował się na uczuciach, a i stronił od zobowiązań, jeżeli tylko nie zostały one w ramach kontraktu spisane na pergaminie albo papierze. Podszepty serca znacznie częściej zaciemniały obraz sytuacji, dlatego wolał kierować się zdrowym rozsądkiem i doświadczeniem, a te podpowiadały mu, że ludzie z natury byli źli, a z tego względu należało podchodzić do nich z ograniczonym zaufaniem, najlepiej pilnując przy tym swoich pleców.    
- Nie. – Odpowiedział stanowczo, zaciągając się chmurą siwego, przyjemnie gryzącego gardziel dymu. – Nie potrzebuję tragarza, kiedy wiem jak duży ciężar jestem w stanie przenieść sam na swoich barkach. – Dopiero po chwili postanowił rozwinąć swą wypowiedź, jak gdyby czuł że to lakoniczne zaprzeczenie może wybrzmieć zbyt ozięble i opryskliwie. Nie chciał burzyć idealistycznej, romantycznej wizji, jaka zapewne królowała w głowie siedzącej naprzeciw niego niewiasty, ale nie zamierzał również mydlić jej oczu. Nie potrzebował ciepła ani troski, a może podświadomie wzbraniał się przed nimi, przyzwyczajony do ciemności i widoku zakrwawionych ciał wokoło. – Leliel… – Westchnął głośno i przeciągle, słysząc kolejne jej pytanie, na które nie miał ochoty odpowiadać z dość prostego względu: odnosił bowiem wrażenie, że każde wypowiedziane przez niego obecnie słowo oddala ich od siebie jeszcze bardziej, mimo że fizycznie dzieliła ich jedynie odległość niewielkiego stolika. Niejako w obronnym geście umoczył usta w cytrusowym winie, w głębi duszy zastanawiając się jak załagodzić powstały między nimi nieoczekiwanie konflikt wartości, kiedy kobieta zdecydowała się go wyręczyć. – Mówiłem, że nie musisz mnie przepraszać... – Rzucił z większym luzem, mogąc zarazem odetchnąć z ulgą. Przez moment wydawało mu się, że umknął przed krzyżowym ogniem pytań i oskarżeniami o egocentryczne nastawienie, a jednak dosłownie chwilę później został posądzony o nieszczerość, co skwitował cichym prychnięciem pod nosem.
- Kiedy tkwisz w świecie przepełnionym sztuczną kurtuazją i fałszywymi uśmiechami, wchodzi ci to w nawyk. – Lekką ręką odparł jeden z zarzutów, acz przy drugim nie czuł się tak swobodnie, a smutne wnioski kompanki chyba po raz pierwszy dały mu do myślenia. Mimowolnie przywołał oczami wyobraźni kilka pięknych twarzy, a po jego ustach przemknął cień sentymentalnego uśmiechu. Wspomnienia niosły za sobą ogromną siłę, ale starał się je stłumić w zarodku, nie dając za wygraną nucie nostalgii, która zapragnęła przejąć nad nim kontrolę. – Czasami jedno słowo całkiem zmienia kontekst wypowiedzi. – Rozmyślnie pominął główny temat rozmowy, towarzyszące poczucie dyskomfortu topiąc w kieliszku palmowego wina.
- Nie, Leliel. – Wtrącił się jednak naprędce, nie chcąc wyjść na malkontenta i czarnowidza. Nie potrafił patrzeć na świat przez różowe okulary, ale to nie czyniło jeszcze z niego pesymisty. – W połowie pusta czy w połowie pełna… Nie zastanawiam się nad tym, za to wolę sam zadbać by wypełnił ją szlachetny trunek, a nie trucizna. – Przechylił głowę i uniósł sugestywnie brew, zapominając że kobieta i tak nie dostrzeże tego gestu. – Niezręcznie mi w nich uczestniczyć... – Po części dał jej za wygraną. – …ale wiem do czego zmierzasz i akurat w tej kwestii ci nie zaprzeczę. Warto poznać kuluary innych kultur, nie tylko na talerzu, a Malediwy skrywają przed nami jeszcze wiele tajemnic. – Zamilknął, by dogasić papierosa w popielniczce i dokończyć ostatnie łyżki ostrej, rybnej zupy, która niestety zdążyła już wystygnąć. – Dajmy się ponieść chwili. – Powtórzył również zaraz po swej rozmówczyni, ponownie uderzając delikatnie szkłem o jej kieliszek, by na powrót delektować się orzeźwiającym smakiem alkoholu. – To co, ruszamy? – Zaproponował, gestem dłoni wzywając kelnera, żeby uregulować należny rachunek, rzecz jasna z napiwkiem.
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Restauracja „Serce dżungli” - Page 5 QzgSDG8








Restauracja „Serce dżungli” - Page 5 Empty


PisanieRestauracja „Serce dżungli” - Page 5 Empty Re: Restauracja „Serce dżungli”  Restauracja „Serce dżungli” - Page 5 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Restauracja „Serce dżungli”

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 5 z 5Strona 5 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Restauracja „Serce dżungli” - Page 5 JHTDsR7 :: 
reszta świata
 :: 
Malediwy
 :: 
Wyspy
-