Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Promise you a place in our house of memories

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość


Harmony Seaver
Harmony Seaver

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 17
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 156 cm
C. szczególne : Wiecznie obecny, promienny uśmiech (SeaverSmile™). Często chodzi z łyżwami przewieszonymi przez ramię. Bransoletka z charmsami. Tatuaż na lewym przedramieniu - fiolka zamknięta zwojem, z którego wypływa syrenka, otoczona falami. Blizna w kształcie kluczy nad sercem.
Galeony : 1986
  Liczba postów : 2478
https://www.czarodzieje.org/t21971-harmony-seaver
https://www.czarodzieje.org/t21984-poczta-harmony-seaver#719486
https://www.czarodzieje.org/t21972-harmony-seaver#719257
https://www.czarodzieje.org/t22000-harmony-seaver
Promise you a place in our house of memories QzgSDG8




Gracz




Promise you a place in our house of memories Empty


PisaniePromise you a place in our house of memories Empty Promise you a place in our house of memories  Promise you a place in our house of memories EmptySro 19 Lip 2023 - 19:42;


Retrospekcje

Osoby: @Artie Gadd @Harmony Seaver
Miejsce rozgrywki: Rezydencja Seaverów
Rok rozgrywki: 25. 06. 2023 r.
Okoliczności: Urodziny to bardzo ważny dzień, szczególnie, gdy otwierają wejście w dorosłość. Siedemnaście to bardzo specjalna liczba, a 25.06. przypada i bardzo specjalnej osobie, dlatego i prezent musiał być tak wyjątkowy jak sam jubilat.




Nie sądziła, że mogła stresować się spotkaniem równie mocno, co ważnymi zawodami. W ogóle nie podejrzewałaby się, o denerwowanie się spokojnym spędzeniem popołudnia w rodowej rezydencji, w dodatku ze swoim najlepszym przyjacielem. Artie… Kiedy ostatni raz wizja spotkania się z nim sprawiała, że miała tremę? Chyba nigdy i było to tak samo obce i przedziwne uczucie, jak ekscytujące. W końcu, mimo całej niedorzeczności tego stresu, był dziś bardzo ważny dzień. Jedyny taki. Niepowtarzalny!

Może jednak faktycznie zdenerwowanie czy wszystko wyjdzie i się mu spodoba było uzasadnione?

Urodziny Artiego, jedne z najważniejszych - siedemnaste. Pełnoletniość. Kiedy to upłynęło? Aż westchnęła ze śmiechem pod nosem, układając wszystko na miejsce w bibliotece, przygotowane specjalnie na dwuosobową imprezę. Planowała ją od… Aż wstydliwie długiego czasu, dopinając na ostatni guzik wszystko od pomysłu, testowanie idealnego przepisu na ciasto (to były trudne i zdecydowanie nieprzyjemne wieczory, chociaż wypieki Scarlett można było nazwać dziełami sztuki), planowanie drobnych przekąsek, przez szykowanie prezentów, aż w końcu po samo wykonanie.

Cały ten dzień miał być dla niego jednym wielkim prezentem. Zaczynając od samego startu. Od wejścia na rezydencję Seaverów.

Tradycją rodziny było, że osiągnięcie pełnoletności każdego Seavera zaczynało się obietnicą - gdziekolwiek by nie był i jakkolwiek by się nie zgubił, zawsze mógł wrócić tutaj, do rezydencji, do rodziny. Do bezpiecznego miejsca. Odetchnąć, przemyśleć, odpocząć i zacząć na nowo. Rezydencja nigdy nie odmówiłaby mu schronienia, dachu nad głową i ciepła wspomnień i bliskości całej rodziny. Było to przypisane do nazwiska prawo, oczywiste, naturalne, nieodłączne i silne jak krew podróżnika, z którą Seaver się urodził…

Silne jak prawo, dzięki któremu mógł nadać takie same przywileje komuś, kogo uważał za przyjaciela. Za swoją rodzinę.

Stresowała się. Naprawdę, szczerze i całym sercem. Nie dlatego, że bała się, że mogłoby się to źle skończyć. Nie miała żadnych wątpliwości, że to właśnie Artiemu chciała przekazać sekret, wiedzę na temat wszystkich zaklęć i dźwięków, które mogły zapewnić mu tutaj bezpieczeństwo. Stanie się oficjalnym przyjacielem rodziny. Częścią rodziny.

Po prostu jeszcze nigdy nie zdradziła kodów komuś spoza nazwiska. Ale wiedziała, czuła, że to właściwa decyzja, niemalże naturalna. Skoro ona miała prawa do rezydencji i schronienia w niej, on zasługiwał na dokładnie to samo.

I tak dużo więcej, zdawało się samo pojawić w jej głowie wraz z ciepłem na policzkach. Naprawdę uważała, że chłopak ten zasługiwał na wszystko, co dobre, po wszystkim co się stało, wszystkim co przeszedł… Chciała po prostu, żeby mógł być szczęśliwy.

I zamierzała sprawić, by ten dzień właśnie taki był.

Szybko otrząsnęła się z tej w dziwny sposób równie miękkiej co niekomfortowej nostalgii i pobiegła do głównej bramy rezydencji, pod którą mieli się spotkać - tak właśnie napisała w zaproszeniu raz z ładnie rozrysowaną mapką, rezydencja w końcu była dość daleko za innymi domami, cała otoczona gęstym lasem.

Była tam przed czasem, mając idealny zapas, by wyjąć wszystkie gałązki zebrane po drodze w biegu w lokach i letniej sukience. Po co tak pędziła? Nie wiedziała, ale biegła jakby z przymusu śmiejącego się serca. Trema czy też nie, nie miała wątpliwości, że będzie to wspaniały dzień. Jego wspaniały dzień.
Powrót do góry Go down


Artie Gadd
Artie Gadd

Uczeń Ravenclaw
Rok Nauki : VII
Wiek : 17
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 178
C. szczególne : pierścienie i sygnet + blizny na palcach; bandaż na lewej ręce; sińce pod oczami; częste krwotoki z nosa; pieprzyki na twarzy; blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem
Galeony : 39
  Liczba postów : 413
https://www.czarodzieje.org/t22039-arthur-gadd#721478
https://www.czarodzieje.org/t22041-listy-artiego#721652
https://www.czarodzieje.org/t22022-arthur-gadd#720896
https://www.czarodzieje.org/t22042-arthur-gadd#721654
Promise you a place in our house of memories QzgSDG8




Gracz




Promise you a place in our house of memories Empty


PisaniePromise you a place in our house of memories Empty Re: Promise you a place in our house of memories  Promise you a place in our house of memories EmptySro 19 Lip 2023 - 19:43;

Nigdy nie podchodził do swoich urodzin w nie wiadomo jak wyniosły sposób. Nigdy nie traktował ich szczególnie poważnie – ot, po prostu zbliżał się w sposób nieuchronny do granicy swojego wieku, a przy tym, co za tym oczywiście szło, do nieuniknionej śmierci. Nieszczególnie rozumiał sens i istotę całych tych urodzin; co było w tym wyjątkowego? Cały jeden dzień poświęcony jemu i nikomu więcej; ale przecież tyle innych osób na świecie mogło w ten sam dzień urodzić się i chcieć świętować ten, jakże wyjątkowy, dzień z myślą, że to przecież ich święto. A ludzie rodzili i umierali się codziennie. Czy więc życzenie sobie wszystkiego najlepszego nie świadczyło tylko o pamięci do drugiego człowieka? I to jeszcze do tego takiej kruchej, niemal krótkotrwałej. Jak można przecież pamiętać o osobie przez pryzmat jej urodzin i w ten dzień właśnie poświęcać jej największą uwagę?

Bo on jej mógłby poświęcić każdą część swojego umysłu. Cholera, to było tak dziwne uczucie; nie spodziewał się, że kiedykolwiek tego doświadczy. Nie rozumiał tego i wątpił, że bez rozmowy z kimś to zrozumie. Ale komu miał powiedzieć? Jak miał w ogóle ubrać to w słowa? Jemu wydawało się, że to po prostu przywiązanie. Tak, to było dobre określenie. Był po prostu przywiązany – Harmony była obecna w jego życiu na tyle długo, że mógł śmiało przyznać się przed samym sobą do tego, że owszem, był przywiązany. Owszem, lubił ją. Od momentu, w którym pojawiła się w jego życiu, może tego aż tak tego nie zauważył, bo początkowo była dla niego po prostu… zbyt głośna. Było jej wszędzie pełno, a do tego zdawała się być strasznie nim zainteresowana. Z biegiem lat… nie tylko się przyzwyczaił. Polubił taką jego Moony, która była po prostu słoneczkiem. Jej promyki przyjemnie łaskotały jego twarz, skuteczni przeganiając grube, deszczowe chmury nad jego umysłem. I z każdym kolejnym miesiącem orientował się, że chyba całkiem traci dla niej głowę. Zakochiwał się? Nie, to nie tak. On już był zakochany. I z każdym kolejnym dniem, każdą kolejną interakcją, orientował się, jak bardzo traci głowę dla blondynki. To było dość dziwne już dla niego samego – przecież byli przyjaciółmi, prawda? Czy fakt, że się zakochiwał, oznaczał, że traci jej przyjaźń? Psuje to, co było między nimi budowane przez tyle lat; czy to oznaczało, że był złym przyjacielem? Kimś, kto nie zasługuje na jej przyjaźń, do tego tak pięknie pielęgnowaną? Nieco bał się tego uczucia. Niemal tak, jak obawiał się zranienia jej. Zrobienia jej krzywdy. Zawiedzenia jej oczekiwań.

O dziwo nie bał się odręcznego zaproszenia. I mapy, która miała go nakierować do odpowiedniego miejsca. Harmony była chyba jedną z niewielu osób, które rok w rok pamiętały o jego urodzinach i, rok w rok, potrafiła go zaskoczyć tym, co robi tylko dla niego. I mimo licznych niepewności, nie chciał sprawić jej przykrości, dlatego zjawił się tam, gdzie prosiła. Siedemnaste urodziny. Brzmiało to tak dumnie, a czuł się jak dzieciak. Nieustannie. Przecież był niemal taki sam jak ledwo kilka lat temu; zmieniło się tylko to, że miał w życiu trochę więcej radości. I wiary w samego siebie.

Harmony? – był niepewny. Chociaż trzymał w rękach mapę i był niemal pewien, że zaraz zobaczy skarb, to nieco błądził. Tyle rezydencji. I ten las; nie wchodził tam, chociaż go właśnie w to miejsce ciągnęło. Czuł się… dziwnie. Jakby nie mógł całkiem przeteleportować się w odpowiednie miejsce, tylko musiał tam iść. Nie, żeby miał z tym problem… – Moony – odetchnął w końcu z ulgą, kiedy tylko ją zobaczył. Nawet się delikatnie uśmiechnął, otwierając ramiona. Wiedział, że ta będzie chciała się przytulić. I chciał być na to gotów. Na ciepłe przyjęcie jej w objęcia. – To… co to takiego, co chcesz mi pokazać?

@harmony seaver
Powrót do góry Go down


Harmony Seaver
Harmony Seaver

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 17
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 156 cm
C. szczególne : Wiecznie obecny, promienny uśmiech (SeaverSmile™). Często chodzi z łyżwami przewieszonymi przez ramię. Bransoletka z charmsami. Tatuaż na lewym przedramieniu - fiolka zamknięta zwojem, z którego wypływa syrenka, otoczona falami. Blizna w kształcie kluczy nad sercem.
Galeony : 1986
  Liczba postów : 2478
https://www.czarodzieje.org/t21971-harmony-seaver
https://www.czarodzieje.org/t21984-poczta-harmony-seaver#719486
https://www.czarodzieje.org/t21972-harmony-seaver#719257
https://www.czarodzieje.org/t22000-harmony-seaver
Promise you a place in our house of memories QzgSDG8




Gracz




Promise you a place in our house of memories Empty


PisaniePromise you a place in our house of memories Empty Re: Promise you a place in our house of memories  Promise you a place in our house of memories EmptySro 19 Lip 2023 - 19:45;

Cóż, Harmony należała do tych osób, które urodziny najbliższych obchodziły jeszcze huczniej niż swoje własne. I to wcale nie dlatego, żeby nadrobić cały rok braku uwagi, albo żeby zaraz po imprezie zapomnieć o tej osobie. Szczerze nie wyobrażała sobie, jak mogłaby zapomnieć o nim. Nie było na tym świecie chyba takiego scenariusza, który mógłby do tego doprowadzić. Artie był po prostu skazany na nią i jej towarzystwo.

I coroczne niespodzianki, które podsumowywały cały wspólnie spędzony rok.

Tegoroczny prezent miał podsumować całe wspólne lata ich przyjaźni i przywiązania. Chciała pokazać mu, jak wiele dla niej znaczył, jak nieodłączną i nierozerwalną część życia i codzienności stanowił. W końcu i chyba co najważniejsze - jak bardzo nie chciała, żeby to się zmieniało. Sama myśl, że wraz z dorosłością mogliby się rozejść wywracała jej żołądek.

Potrząsnęła głową, to nie był czas na takie wątpliwości. A już szczególnie, gdy jej najulubieńszy na świecie blondyn pojawił się przed bramą rezydencji. Aż serce jej szybciej zabiło.

Dopiero teraz rozumiała, jak wielką rzeczą było danie dostępu do rezydencji. Za dziecka nie rozumiała ciężaru, z jakim się to wiązało. Przestrzegana, by nikomu nie pisnąć ani słowa, ale nie rozumiała. Teraz, kiedy chłopak otworzył ramiona a ona wręcz w nie wleciała w ciepłym geście, wszystko stało się jasne. Cała waga ich rodzinnej tradycji, możliwości podzielenia się sekretem.

Tym, do kogo on miał należeć. I choć rozumiała, że ciężar ten był wielki, wcale go na sobie nie odczuwała. Cieszyła się, że to właśnie Artiemu miała zaszczyt przekazać wstęp do rezydencji. Że to jemu mogła tak zaufać. Można wręcz powiedzieć, że pokochała to uczucie, nawet jeżeli do końca nie rozumiała, co dokładnie dla niej znaczyło.

- Całkiem sporo rzeczy - zachichotała, jeszcze na krótką chwilę wtulając w niego policzek, nim odsunęła się, łapiąc jego dłonie w swoje. - To dopiero pierwsza część prezentu - oznajmiła, uśmiechając się słodko, a nawet trochę wstydliwie.

Harmony Seaver zawstydzona. Rumieniąca się… Nie był to codzienny widok, ale i nie była to codzienna sytuacja. Właśnie po raz pierwszy miała swojej najbliższej osobie, swojemu przyjacielowi, swojemu Artiemu zdradzić, jak dostać się do rezydencji. Puściła jego dłoń tylko na chwilę, by poprawić niesforny loczek, który spadł jej na czoło, gdy na chwilę zwiesiła głowę.

Nigdy nie zwieszała głowy.

A jednak serce tak jej dudniło, że nagle rozumiała, dlaczego niektórzy tak robili. Jakoś łatwiej było wtedy zaczerpnąć oddech. Nie trwało to jednak długo. Wciągnęła powietrze i znów na niego spojrzała, trzymając jego dłonie z lekkim uściskiem, jakby tym gestem potwierdzała, że było to coś bardzo ważnego. Przy tym jej wzrok był miękki, zapraszający, gdy idąc tyłem wciągnęła go w bramę wejściową, która zaraz zamknęła się za nimi, a owiała ich mgła.

Magiczna mgła, która chciała zgubić chłopaka, by nie mógł dostać się na teren posiadłości.

- Pamiętasz jak opowiadałam ci o tych wszystkich zaklęciach ochronnych na terenie naszej rezydencji? Które mają odciągać nieproszonych gości? - upewniła się, że wiedział, o co jej chodziło. Nie raz i nie dwa trajktoła mu za dzieciaka o istniejących zaklęciach. I o tym, jak czasami ktoś śmiesznie się gubił, bo biesiadujący Seaverowie zapomnieli ściągnąć na tę okazję zaklęcia. - To czego ci nie mówiłam, to że wraz z rozpoczęciem dorosłości, każdy Seaver dostaje oficjalne zaproszenie, do bycia częścią tego miejsca. Potwierdzenie, że zawsze, nieważne co by się nie działo, jak daleko i jak bardzo w życiu by nie zabłądzili, zawsze będą mieć tutaj swój przyjazny kąt. Schronienie - uśmiechała się ciepło, przyjaźnie, nawet i nostalgicznie, gdy przyglądała mu się opowiadając. Serce jej się rozpływało, że mogła to zrobić. Że aż tak bardzo chciała to zrobić. - Haczyk jest taki, że nie tylko Seaverowie mogą dostać takie zaproszenie. Dla Seavera jest ono prawem krwi, działającym od momentu jego narodzin. Rezydencja i las czują, kto jest z krwi Seaverem. Ale każdy z naszego rodu wraz z prawem do posiadłości ma jeszcze jedno prawo, równie ważne - popatrzyła mu prosto w oczy, z największym przekonaniem i pewnością o właściwości swojej decyzji. O tym, że to nie mógł być nikt inny. Tyle lat spędzili razem, tyle razem przeszli… Artie był jej rodziną. - Każdy z nas może osobie, której bezgranicznie ufa, powierzyć sekret jak się tu dostać. Przekazać wszystkie magiczne zaklęcia. To otwierające bramy - kiwnęła głową na masywne wejście. - To, rozganiające mgłę - rozejrzała się po lesie. - To, zdejmujące zaklęcie gubiące i odwołujące Annubilisi. I to, które pozwala wejść do domu - raz jeszcze ścisnęła jego dłonie, po czym, bardzo powoli, puściła je. - Wyjmij różdżkę Artie, dzisiaj to ja chcę cię nauczyć paru zaklęć - i posłała mu najszczerszy, najszczęśliwszy “zębisty uśmiech”, cała była uśmiechem, od czubka głowy aż po uniesione, drżące od nerwowego, pełnego emocji chichotu ramiona.

Powrót do góry Go down


Artie Gadd
Artie Gadd

Uczeń Ravenclaw
Rok Nauki : VII
Wiek : 17
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 178
C. szczególne : pierścienie i sygnet + blizny na palcach; bandaż na lewej ręce; sińce pod oczami; częste krwotoki z nosa; pieprzyki na twarzy; blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem
Galeony : 39
  Liczba postów : 413
https://www.czarodzieje.org/t22039-arthur-gadd#721478
https://www.czarodzieje.org/t22041-listy-artiego#721652
https://www.czarodzieje.org/t22022-arthur-gadd#720896
https://www.czarodzieje.org/t22042-arthur-gadd#721654
Promise you a place in our house of memories QzgSDG8




Gracz




Promise you a place in our house of memories Empty


PisaniePromise you a place in our house of memories Empty Re: Promise you a place in our house of memories  Promise you a place in our house of memories EmptyCzw 20 Lip 2023 - 15:14;

Cokolwiek miała dla niego zaplanowane, widział po niej, że to ważne. Jej mowa ciała; sposób, w jaki dobierała słowa. Harmony Seaver w tym momencie robiła tyle rzeczy, których nigdy by się po niej nawet nie spodziewał. Ta niepewność. Rumieńce. Opuszczenie głowy. Co jak co, ale ona tak po prostu nie robiła. Nie, jeżeli nie było za tym jakiegoś poważniejszego powodu. Może dlatego tak się zestresował? Tylko nie mógł dać tego po sobie poznać. I tak nie okazywał większych emocji; no, może poza tym, że nie mógł już powstrzymywać tego uśmiechu. Kiedy go przytuliła, pozwolił sobie na delikatne zaciągnięcie się jej zapachem; cytrusy zawsze należały do tych, które uwielbiał, a ona tak po prostu pachniała. Na subtelne wplątanie palców w jej blond włosy i nacieszenie się jej obecnością. A jak złapała jego ręce, bez zastanowienia delikatnie je ścisnął, patrząc na jej twarz. Na jej oczy. Znał ją już tak długo; bez problemu mógł stwierdzić, że kojarzy jej odruchy. Ale to? To było coś nowego. Zdecydowanie. A jednak nie potrafił się napatrzeć.

Nie, kiedy była taka szczęśliwa. Kiedy wyglądała tak, jakby zaraz miała wyjawić mu coś, nad czym naprawdę ciężko pracowała. W to nie wątpił – z roku na rok zaskakiwała go coraz bardziej, wymyślając coraz to nowsze prezenty; kolejne sposoby, na finalne wydobycie uśmiechu na jego twarzy, który, prawdę mówiąc, na jego twarzy mogła ujrzeć dopiero niedawno. Zaskakujące, prawda? Najbardziej połączyli się ze sobą tak naprawdę w tym ostatnim roku, przeżywając razem coraz więcej. Spędzali ze sobą coraz więcej czasu. Nie dziwiło go już to, że puls mu przyspieszał, kiedy tylko pojawiała się w jego myślach. Kiedy widział ją na korytarzu. I gdyby nie anemia, pewnie by się rumienił w chwili, gdy ta obdarowywała go jednym ze swoich najpiękniejszych uśmiechów. Jak teraz. Ale jedyną zauważalną zmianą na jego twarzy był uśmiech, kiedy tak patrzył i słuchał, co dokładnie mieliby robić. I szedł, prowadzony przez nią za bramę, prosto w mgłę, która… cóż, mógł mieć tylko nadzieję, że ich nie zgubi. Że to prawdziwa Harmony, a nie ktoś podstawiony, kto miałby go zabić. Ale dostał osobiste zaproszenie – nie uwierzyłby, żeby to Moony, jego Moony, miała mu zrobić krzywdę. Dlatego podążał. Słuchał. I nie spuszczał z niej wzroku, nawet jeżeli dookoła mogła dziać się najpiękniejsza magia.

Skinął głową na jej pytanie, oczekując mimo wszystko rozwinięcia. Ciężko było o lepsze źródło informacji o posiadłości Seaverów, niż Seaverowie właśnie. A szczególnie blondynka przed nim, gotowa dzielić się wszystkim, co było jej bliskie. I wydawało się interesujące dla Artiego, bo, tak zauważył, brała to pod uwagę. Inny temat, że jego na dobrą sprawę interesowało wszystko…

Podążał za nią wzrokiem, kiedy ta mu o wszystkim opowiadała. I nie mógł uwierzyć w to, co słyszał. Bo skoro zabrała go właśnie w to miejsce; skoro powtarzała mu o tym wszystkim i pokazywała, co ich otaczało, to oznaczało, że…

Otworzył szerzej oczy. Z zaskoczenia. Na moment zapomniał, że potrzebny mu jest tlen do funkcjonowania. Dotarło do niego. I to z jaką mocą. Zamrugał parę razy, odetchnął i puścił prawą dłoń Harmony, uwalniając tym samym swoją dominującą. Sięgnął po różdżkę, łapiąc ją jedynie.

Moony, ja… to ogromne wyróżnienie, ale… jesteś pewna? W sensie, nie, żebym to kwestionował, ale… – nawet nie wiedział, co ma powiedzieć. Po prostu westchnął i wyciągnął różdżkę. – Nie chcę ingerować w twoją wolę. Ucz mnie, darling – i ponownie posłał jej uśmiech, ściskając dłoń, którą jeszcze trzymał. Nie miał zamiaru jej puścić, jeżeli nie musiał. To było bardzo miłe uczucie; chciał móc je zapamiętać. Najlepiej jak najdłużej.

@Harmony Seaver
Powrót do góry Go down


Harmony Seaver
Harmony Seaver

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 17
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 156 cm
C. szczególne : Wiecznie obecny, promienny uśmiech (SeaverSmile™). Często chodzi z łyżwami przewieszonymi przez ramię. Bransoletka z charmsami. Tatuaż na lewym przedramieniu - fiolka zamknięta zwojem, z którego wypływa syrenka, otoczona falami. Blizna w kształcie kluczy nad sercem.
Galeony : 1986
  Liczba postów : 2478
https://www.czarodzieje.org/t21971-harmony-seaver
https://www.czarodzieje.org/t21984-poczta-harmony-seaver#719486
https://www.czarodzieje.org/t21972-harmony-seaver#719257
https://www.czarodzieje.org/t22000-harmony-seaver
Promise you a place in our house of memories QzgSDG8




Gracz




Promise you a place in our house of memories Empty


PisaniePromise you a place in our house of memories Empty Re: Promise you a place in our house of memories  Promise you a place in our house of memories EmptyCzw 20 Lip 2023 - 20:01;

Cała się rumieniła i uśmiechała, z bliskości, ze szczęścia, przez tremę i w pełnym oczekiwaniu, lecz nie na tę jedną, konkretną reakcję jak co roku. Zabawne, jak przez te wszystkie lata wymyślała coraz więcej i więcej na jego urodziny, by tylko sprawić mu radość i tym samym wywołać i by zobaczyć jego uśmiech. Zaczęło się od książek z dedykacją od jej taty i za każdym razem tylko podnosiła poprzeczkę, a teraz? Teraz zupełnie nie myślała o tym w ten sposób. Bo gdy już raz zobaczyła ten przepiękny uśmiech, to szczęście w jego wykonaniu, wiedziała, że będzie chciała to utrzymać, nie pozwolić zgasnąć, nie dla samego jego wydobycia, nie dla chwili. Dla niego.

Więc i prezent nie mógł być jednorazowy. Nie mógł stanowić krótkotrwałej zachcianki, czegoś, co mogło się skończyć, co można byłoby zgubić. Chciała mu dać coś, co pomoże mu w byciu szczęśliwym sobą. Od tak, na zawsze, cokolwiek by to dla niego nie oznaczało.

A widząc reakcję Artiego wiedziała, że wybrała najlepiej. Omal się nie rozpłynęła widząc jego zaskoczenie, chwilowe zbicie z tropu, tę uroczą niepewność, jakby nie do końca chciał uwierzyć, że to proponowała. Znała tyle jego reakcji, a jednak, w tym zupełnie nowym świetle specjalnej okazji były tak absolutnie szczere, można by rzecz odsłonięte, że nie mogła powstrzymać lekkiego chichotu, który wypłynął prosto z rozgrzanego serca. Chciała dzielić się z nim ciepłymi wspomnieniami, bezpieczeństwem, historią, która się tam kryła, wszystkim, co mogło go zainteresować, co było w jej zasięgu i nie mogła być chyba bardziej wzruszona tym, jak to przyjął. Aż odetchnęła, dopiero teraz czując jak tętno jej przyspieszyło. Naprawdę się stresowała.

Z kolei brzmienie darling tak dla niej nowe, a z jakiegoś powodu tak bliskie i komfortowe, już do końca ją rozpuściło. Na chwilkę zapomniała, jak w ogóle używa się słów, mogąc już tylko westchnąć i zaśmiać się krótko z coraz promienniejszym uśmiechem.

- Nie sądziłam, że te słowa usłyszę kiedyś od ciebie, pretty boy, uważaj, bo się przyzwyczaję - wyszczerzyła się wesoło, już w pełni się chichrając, kamień spadł jej z serca. Ścisnęła jego dłoń i także złapała różdżkę. Mazepa czasami z nią nie współpracowała, ale gdy tylko ją chwyciła, pomyślała sobie jak było to ważne i że dziś musiała się jej słuchać. Różdżka nie miała nic do dodania. - Zaklęcie jest bardzo proste, to, co jest w nim trudne to dźwięki. Tylko bardzo konkretny dźwięk treli wybranych przez nas gatunków ptaków jest w stanie po kolei zdjąć dla ciebie samego bariery. Znając je wszystkie, będziesz w stanie otworzyć bramy - stworzyła pierwszy dźwięk to powtórzenia. - Rozgonić mgłę - i kolejny, po którym nadszedł i następny. - Znieść barierę dezorientującą - każde ćwierkanie było inne, miało inny ton i przede wszystkim należało do innego gatunku. W końcu przedstawiła mu każdy z trelli, aż w końcu… - I najważniejszy, ten wpuszczający do rezy… Do domu - spojrzała mu prosto w oczy z przesłodkim uśmiechem i zupełnie miękkim wzrokiem. Tak, wraz z tym zaklęciem, to nie była wielka, obca rezydencja. To był i jego dom. - Ale to przetestujemy w, powiedzmy, bardziej właściwym miejscu - kąciki ust ani na chwilę jej nie oklapły, kiedy lekkim ściśnięciem dłoni dała mu znak, by szedł z nią.

Mgła rozeszła się na boki, odsłaniając o wiele mniej przerażający las, niż się z początku mógł wydawać i choć ten nadal był gęsty, dziwna aura zniknęła, przyjmując Artiego jako jednego z nich. Ze swoich. Miała wrażenie, że z każdą taką myślą serce jej przyspieszało, choć przecież wcale nie biegli. Nie mogła się też przestać na niego obracać, absolutnie zachwycona, podskakując co jakiś czas jak przeszczęśliwy szczeniaczek, jakby się go cały czas pytała, czy na pewno wszystko widział, czy na pewno oglądał to miejsce, czy tutaj był-był! Buźka cała jej się śmiała, gdy i samą siebie upewniała, że tak, faktycznie właśnie prowadziła go do domu, do którego go zaprosiła, którego sekret mu zdradziła.

Gdy przekroczyli linię lasu i pojawiły się przed nimi ogrody, zaczęła wesoło świergotać o co ciekawszych gatunkach roślin, skąd zostały przywiezione i jaka łączyła się z nimi historia - jednak nie zbaczała z obranego kursu. Głównego wejścia.

Zatrzymała się dopiero przed wielkimi, rzeźbionymi w historię ich rodu drzwiami i wskazała na nie ręką.

- Śmiało, nie krępuj się. Jesteś u siebie - zapewniła raz jeszcze, czule, serdecznie, z tym swoim rozbrajającym SeaverSmile™, nie mogąc się nacieszyć tą chwilą i jeszcze dla pewności kiwnęła głową na jego różdżkę. Czas na ostatni z treli.
Powrót do góry Go down


Artie Gadd
Artie Gadd

Uczeń Ravenclaw
Rok Nauki : VII
Wiek : 17
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 178
C. szczególne : pierścienie i sygnet + blizny na palcach; bandaż na lewej ręce; sińce pod oczami; częste krwotoki z nosa; pieprzyki na twarzy; blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem
Galeony : 39
  Liczba postów : 413
https://www.czarodzieje.org/t22039-arthur-gadd#721478
https://www.czarodzieje.org/t22041-listy-artiego#721652
https://www.czarodzieje.org/t22022-arthur-gadd#720896
https://www.czarodzieje.org/t22042-arthur-gadd#721654
Promise you a place in our house of memories QzgSDG8




Gracz




Promise you a place in our house of memories Empty


PisaniePromise you a place in our house of memories Empty Re: Promise you a place in our house of memories  Promise you a place in our house of memories EmptyPią 18 Sie 2023 - 12:35;

Była piękna. Po prostu piękna. Kiedy jej oczy tak świeciły pięknym blaskiem, a na twarzy malował się jeden z najpiękniejszych uśmiechów, jakie tylko w życiu widział, nie potrafił oderwać od niej spojrzenia. Widział, ile to wszystko dla niej znaczy i... Szczerze mówiąc, nie mógł powstrzymać własnego uśmiechu. Nie chciał go powstrzymywać. Jej energia była zaraźliwa, o czym naprawdę już niejednokrotnie się przekonał. Czy żałował? Nie. Ależ skąd. Ani trochę. Była jego wspaniałą, energiczną kulką i uwielbiał patrzeć na nią w tym stanie. W pełnej ekscytacji. Kiedy tak prowadziła go w swoją własną magię.

Bo każda, najmniejsza rzecz, jaką robiła, była magią.

Słuchał tych nowych dla siebie informacji. Starał się chłonąć wiedzę niczym gąbka, przyswajając coraz to kolejne dźwięki, ruchy różdżką... powtarzał to samo własną, odruchowo gładząc knykcie jej dłoni swoim kciukiem. Jakby chciał jej tym pokazać, że rozumie. Że może kontynuować. Był gotów na więcej informacji, które... dalej starał się przyswajać. To było ogromne wyróżnienie i miał nadzieję, że podoła takiemu ogromnemu ciężarowi na swoich barkach, bo ten był... niemal przytłaczający. Ale niósł go. Dumnie i dzielnie. Dla Harmony. Tej, która tak uparcie starała się mu pokazać coś, co było dla niej tak ogromnie ważne. A on nie chciał jej zawieść. Nie mógł. Nawet by się nie odważył.

I tak za nią szedł. Szczęśliwy. Nie mogąc powstrzymać własnego uśmiechu na ustach. Był tam, chciał, żeby tam był. Myślał, że to Hogwart jest miejscem najbardziej przepełnionym magią, jednak... rezydencja rodu magicznego przerosła jego najśmielsze oczekiwania. Chłonął wszystko spojrzeniem. Zapoznawał się. Obserwował. Raz na jakiś czas patrzył jeszcze na Moony, posyłając jej równie ciepły uśmiech co ona; przynajmniej tak się starał, żeby to wyglądało w dokładnie taki sposób. Był szczęśliwy. Chciał być szczęśliwy. Nie chciał czuć teraz czegokolwiek innego. Ta radość, którą emanowała blond łyżwiarka, była naprawdę zaraźliwa. Podobała mu się. Tak miło rozgrzewała mu serce...

I wtedy stanęli przed drzwiami, a ta zachęcała go do odpowiedniego ruchu. Gestu. Zaklęcia. I jak mógł jej odmówić, kiedy jej spojrzenie wyrażało więcej emocji, niż sam czuł przez pierwsze dziesięć lat swojego życia? Ostatni trel. Ruch różdżką. I... otwarcie bram. Zanim jednak wszedł wraz z nią do środka, przyciągnął Seaverównę do siebie. Z uśmiechem. Nawet jeśli przez moment patrzył na to wejście, teraz całe jego skupienie było na niej.

- Mam propozycję - niemal szeptał; ale przecież był podekscytowany. Skąd u niego taki nagły ton? Czy to kwestia chęci zachowania tego w tajemnicy? Żeby tylko ich uszy mogły tego doświadczyć. - Co ty na to, żeby... Żebyśmy mieli też taki sygnał? - nie musiała się zgadzać. Jednak pomyślał, że... to był dobry pomysł. Po chwili kontynuował, jakby chciał to rozwinąć. - Gwizdany. Bez magii. Dzięki któremu moglibyśmy zawsze się znaleźć, nie ważne, gdzie będziemy - i pomyśleć, że nigdy wcześniej o tym nie pomyśleli, a znali się przecież tak długo. To mógł być ich sygnał. Ich mały sekret. Znak, że wszystko jest okej.

Zagwizdał proste dźwięki, zrobił pauzę i zagwizdał kontynuację. Tak, jakby chciał, żeby Harmony to zrozumiała. Ale przecież nie musieli zgadzać się akurat na to, prawda? Mimo wszystko, cały ten czas patrzył wprost na nią i... czekał. Po prostu. Oczekiwał na finalną decyzję, gotów niedługo poznać to, co nazywała swoim własnym domem, którego chyba właśnie stał się częścią.

@Harmony Seaver
Powrót do góry Go down


Harmony Seaver
Harmony Seaver

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 17
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 156 cm
C. szczególne : Wiecznie obecny, promienny uśmiech (SeaverSmile™). Często chodzi z łyżwami przewieszonymi przez ramię. Bransoletka z charmsami. Tatuaż na lewym przedramieniu - fiolka zamknięta zwojem, z którego wypływa syrenka, otoczona falami. Blizna w kształcie kluczy nad sercem.
Galeony : 1986
  Liczba postów : 2478
https://www.czarodzieje.org/t21971-harmony-seaver
https://www.czarodzieje.org/t21984-poczta-harmony-seaver#719486
https://www.czarodzieje.org/t21972-harmony-seaver#719257
https://www.czarodzieje.org/t22000-harmony-seaver
Promise you a place in our house of memories QzgSDG8




Gracz




Promise you a place in our house of memories Empty


PisaniePromise you a place in our house of memories Empty Re: Promise you a place in our house of memories  Promise you a place in our house of memories EmptyPią 18 Sie 2023 - 15:20;

Przez chwilę czuła się, jakby jej serce wcale do niej nie należało. Zdenerwowanie, które nie było jej znane, zawstydzenie w głosie, które przecież nigdy nie brzmiało w jej radosnym, energicznym tonie a jednocześnie ta absolutna pewność, że dokładnie to chciała i powinna zrobić. Wszystko było tak nietypowe i naturalne zarazem, że w tym całym tłumaczeniu, zbyt rozemocjonowana, zakręciła się kilka razy wokół własnych słów, chcąc powiedzieć i dać mu wszystko na raz, już teraz, żeby wiedział o wszystkim, co leżało jej na sercu, by wiedział, że mógł na niej polegać, że chciała być obok, że…

I wtedy, gdy jego dotyk rozpływał się po jej skórze falą komfortu, wypuściła powoli powietrze, zerkając na niego. Trochę rozbawiona sama sobą, ale przede wszystkim z tym ciepłem, tak silnym, że potrafiła kierować je tylko dla niego, słodkim uśmiechem, nie tym szerokim, gdy całą sobą się śmiała, znacznie bardziej powściągliwym, za to pełniejszym w wyrazie tej czułości, delikatnym rumieńcem i absolutnym rozmarzeniem, jakie kierowała w jego stronę, nie krępując się wcale, że wszystkie te gesty należały do niego. Przecież rozumiał. Oczywiście, że rozumiał, znał ją jak nikt inny. Sprowadzał ją na ziemię, w tej samej sekundzie sprawiając, że chodziła z głową w chmurach. Był naprawdę magiczny. Pasował tutaj. Pasował z nią. W tym wielkim, czarodziejskim domu, którym chciała przypieczętować wszystko, co się między nimi działo i wszystko, co do niego czuła.

Przecież on sam był jak dom, bezpieczna ostoja.

Serce, które zdawało się dziś słuchać tylko jedno, omal jej nie podskoczyło, gdy zobaczyła i jego uśmiech. Odetchnęła, zaśmiała się nawet, lekko, niepewnie… Onieśmielona. Robił wszystko, był wszystkim i dużo więcej, niż nawet miałaby odwagę i czelność prosić. I, co najważniejsze, przy tym wszystkim był szczęśliwy. Na terenie tak ważnej dla niej rezydencji, Artie był szczęśliwy. Nie śmiałaby marzyć w tej chwili o niczym więcej, nawet jeżeli w duszy grały jej coraz bardziej nachalne, pełne nowego przywiązania myśli, ten moment był dla tylko dla niego.

Gdy otworzył drzwi, aż zaśmiała się na głos, była gotowa chwycić go za nadgarstek i wciągnąć do środka, ale to on złapał ją pierwszy, przyciągając do siebie. W pierwszej chwili, całkowicie kierowana instynktem, myśląc, że chciał ją przytulić, zarzuciła mu od razu ręce na szyję. Tylko że on jej nie przyciągnął, żeby się przytulić… No to co teraz? Na Merlina! Znów panikowała, na policzki wyszedł rumieniec a ona wstrzymała oddech, no bo co miała zrobić? Zdjąć dłonie? Trochę głupio, ale może sobie nie życzył, że tak zawisła?

- Sygnały? - zapytała szeptem, miękko, znów odnajdując spokój w jego własnym spojrzeniu i głosie. Słuchała, wpatrując się w te piękne, zielone oczy i jakoś tak zupełnie jej się odechciało ściągać tych rąk z jego szyi. Tak było wygodnie, dobrze. A gdy, wraz z dźwiękiem tej propozycji, kąciki jej ust unosiły się w uśmiechu coraz wyżej, ona bawiła się jego loczkami, zaplatając je sobie na palec, muskając przy tym jego kark. Nie oderwała od niego wzroku, absolutnie zachwycona. Jak to się stało, że wcześniej na to nie wpadli? Przecież było to coś tak bardzo ich.

Zagwizdała w odpowiedzi, nie odrywając się od niego, nie przestając się uśmiechać. Najpierw jeden, po chwili drugi, zapamiętując ich melodię jako jedną z najważniejszych od teraz rzeczy.

- Myślałam, że to ja mam ci dzisiaj dać prezent - zaśmiała się w końcu, ostatnim muśnięciem zdejmując mu ręce z szyi i przenosząc jedną na jego dłoń. - Będę zaszczycona, mogąc ich z tobą używać - wyćwierkała radośnie i pociągnęła go do środka, pozwalając drzwiom rezydencji zamknąć się za nimi.

Prowadziła go prosto do biblioteki, to tam chciała, żeby spędzili czas, w miejscu, które mogło mu się naprawdę spodobać. Chociaż oczywiście po drodze nie oszczędziła krótkiego wykładu ze stylów, w jakich zostały wykonane pokoje, które mijali.

- Wolisz chłodne kraje, prawda? - uśmiechnęła się psotliwie, łapiąc za własciwą klamkę. - Dzisiaj spędzimy trochę czasu w szwajcarskim rokoko - i otworzyła ogromne drzwi prowadzące do ich rodzinnej biblioteki, którą można było opisać tylko jednym słowem - przepych. Seaverowie nie szczędzili na historii, a ta wylewała się z każdego panelu podłogowego, każdego malunku na suficie, każdej zdobionej deski wielkich regałów. - To może zaczniemy od tortu, no… Bardziej welsh cake z takim, powiedzmy, Artie twistem - aż podskakiwała na palcach z ekscytacji, gdy prowadziła go na środek biblioteki, na której rozłożyła mały piknik. Długo planowała to wydarzenie, dwa miesiące pracowały z Carly nad właściwym przepisem na tego welsh cake, w oryginale przecież nie był on czekoladowy i na pewno nie z truskawkami, które w tej wersji nie tylko zdobiły górę ciasta, ale przede wszystkim były w środku. - Zapalę świeczki, a ty pomyśl życzenie! - ścisnęła jeszcze jego dłoń, nim podbiegła do ciasta, żeby odpalić wszystkie siedemnaście świeczek.

Powrót do góry Go down


Artie Gadd
Artie Gadd

Uczeń Ravenclaw
Rok Nauki : VII
Wiek : 17
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 178
C. szczególne : pierścienie i sygnet + blizny na palcach; bandaż na lewej ręce; sińce pod oczami; częste krwotoki z nosa; pieprzyki na twarzy; blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem
Galeony : 39
  Liczba postów : 413
https://www.czarodzieje.org/t22039-arthur-gadd#721478
https://www.czarodzieje.org/t22041-listy-artiego#721652
https://www.czarodzieje.org/t22022-arthur-gadd#720896
https://www.czarodzieje.org/t22042-arthur-gadd#721654
Promise you a place in our house of memories QzgSDG8




Gracz




Promise you a place in our house of memories Empty


PisaniePromise you a place in our house of memories Empty Re: Promise you a place in our house of memories  Promise you a place in our house of memories EmptyPią 18 Sie 2023 - 22:50;

Zaskakiwanie blondynki należało przecież do jego specjalności. Jeszcze nie tak dawno wyliczała mu, ile razy zaskoczył ją danego dnia, a teraz zdawała się o tym zapomnieć, jakby już było tego zbyt wiele. Jakby już przyzwyczaiła się do tego, że za każdym razem będzie miał coś dla niej nowego. Bo, szczerze mówiąc, on się tak naprawdę dopiero rozkręcał. Dopiero pozwalał zajrzeć jej w te części siebie, które były ukryte głęboko. Za kilkunastoma warstwami, przez które tak uparcie brnęła. Jako jedna z nielicznych. Jako ta, która nie patrzyła na nic i nikogo, a po prostu brnęła, jak prawdziwy podróżnik. Jak Seaver.

Czy on tracił dla niej głowę? A może to już się dawno stało? Był chyba zbyt głupi, żeby to zobaczyć. Nie rozumiał po prostu tych uczuć. Były... skomplikowane. Nigdy nie nauczył się nad tym kontrolować i to chyba sprawiało, że czuł się tak zagubiony poprzez to wszystko. Nie wiedział, czego się spodziewać. Jak reagować. Co dokładnie zrobić, żeby nie wyszło niezręcznie.

Dlatego akurat w tej chwili po prostu pozwolił sobie na odpuszczenie tych trosk. Zachowywaniu się tak, jak przystało na przyjaciela, który właśnie otrzymywał chyba najwspanialsze prezenty na swoje najważniejsze, czarodziejskie urodziny. Bo nie mógł tego odmówić — starała się. Rok w rok coraz bardziej. Był tym zaszczycony, ale to właśnie te siedemnaste sprawiły, że poczuł się tak wybitnie wyróżniony. Jak jeszcze nigdy. Sprawiała, że czuł się ważny. Czuł się czegoś częścią. I jak mógł nie żywić do niej takich prawdziwych, ciepłych uczuć, których jeszcze teraz nie do końca rozumiał?

Szczególnie, jak właśnie widział przed sobą swój tort. Welsch cake, czekolada, truskawki. Siedemnaście świeczek. I to piękne: "pomyśl życzenie". Przez moment poczuł, jak jego oczy świecą się łzami. Obraz mu się zamazał; aż podniósł nieco okulary i przetarł oczy, korzystając z tego, że Seaver akurat nie patrzyła w jego kierunku. Uśmiechał się. Był wzruszony. I nie chciał jeszcze pokazywać jej tej swojej strony. Szczególnie że nie miał przecież pewności, czy na tym zakończy. Mogła mu przecież pokazać jeszcze tyle wspaniałości. Sama ta biblioteka robiła ogromne wrażenie, a jednak... nie potrafił oderwać od niej wzroku.

I wtedy pomyślał życzenie. Chciałbym być przy tobie do samego końca.

Chwilę odczekał, zanim zdmuchnął jej świece i spojrzał na nią, zamiast na tort. Znów szeroko otworzył ramiona, czekając, aż ta kolejny raz zawiesi się na jego szyi. Serce zabiło mu chyba kilkukrotnie szybciej, jak poczuł ją w swoich ramionach. Jak poczuł, że jego ramiona obejmują jej ciało, już chyba z odruchu. Jak ponownie tego dnia przyciąga ją bliżej siebie i wdycha jej zapach, jedną dłonią głaszcząc jej włosy, a drugą delikatnie przejeżdżając po jej plecach. Nie trząsł się, a jednak był... wzruszony. Brakowało mu słów. Może i dlatego postanowił mamrotać do niej słowa, które w ogóle nie brzmiały jak coś angielskiego. Bo nie było angielskie.

- Rwy'n dy garu di... Ti'n Werth y Byd... - bo był to walijski. Można powiedzieć, że jedna z tych niewielu rzeczy, których jeszcze o nim nie wiedziała. I mruczał to dość cicho, żeby po chwili odchrząknąć i odsunąć się od niej, patrząc jej w oczy przez moment. - Dziękuję, darling... Nawet nie wiesz, ile to dla mnie znaczy - po prostu szeptał. Uśmiechnięty. I dopiero wtedy odwrócił wzrok do ciasta. - To... smacznego, co? - powiedział już nieco głośniej, wracając spojrzeniem do jej twarzy.

@Harmony Seaver
Powrót do góry Go down


Harmony Seaver
Harmony Seaver

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 17
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 156 cm
C. szczególne : Wiecznie obecny, promienny uśmiech (SeaverSmile™). Często chodzi z łyżwami przewieszonymi przez ramię. Bransoletka z charmsami. Tatuaż na lewym przedramieniu - fiolka zamknięta zwojem, z którego wypływa syrenka, otoczona falami. Blizna w kształcie kluczy nad sercem.
Galeony : 1986
  Liczba postów : 2478
https://www.czarodzieje.org/t21971-harmony-seaver
https://www.czarodzieje.org/t21984-poczta-harmony-seaver#719486
https://www.czarodzieje.org/t21972-harmony-seaver#719257
https://www.czarodzieje.org/t22000-harmony-seaver
Promise you a place in our house of memories QzgSDG8




Gracz




Promise you a place in our house of memories Empty


PisaniePromise you a place in our house of memories Empty Re: Promise you a place in our house of memories  Promise you a place in our house of memories EmptySob 19 Sie 2023 - 1:45;

Zaskakiwał ją na każdym kroku, ostatnio coraz częściej i tak bardzo, że nawet przestała liczyć, dając się po prostu porwać w jego przygodę. Przez te kilka długich, wspaniałych lat myślała, że to ona cały czas próbowała przeskoczyć jego mury, pokonać granice, pukać do wszystkich jego drzwi, licząc na to, że jakieś się uchylą, że pokaże się w nich chociaż dziurka od klucza. Jednak przez ostatnie kilka miesięcy czuła się, jakby to on ją ciągnął ze sobą, pokazywał wszystko z własnej woli i dawał jej po prostu obejrzeć jego własną przygodę i nawet przejść razem podróż, która jeszcze nie miała zakończenia. Chyba nie mogła być bardziej zaszczycona.

Co roku starała się, żeby jego urodziny były wyjątkowe, a tym jednak miała trochę inny cel – pokazać mu, że to on był wyjątkowy. Jego historia, charakter, spojrzenie na świat, jego ciepło i marzenia, jego pasje i zamiłowania. On cały. Był dla niej tak bardzo wyjątkowy i ważny, że nie umiała tego opisać słowami i nie była pewna, czy kiedykolwiek dałaby radę to pokazać. Rezydencja. Zaklęcia. Welsh cake. To wszystko brzmiało w słodkim “widzę cię”, “dostrzegam cię codziennie”, “chcę być obok” i “jestem moim Artiem i jesteś dla mnie niesamowicie ważny”. Bo przecież… Przecież był jej Artiem.

A teraz to miejsce, te księgi i wspomnienia, historie zapisane na zwojach, opowieści, bezpieczne miejsce było i jego. Gdyby mogła, na dowód oddania podarowałaby i mu serce na ręku, chociaż nie była czasami pewna, czy i tego już nie zdążyła zrobić.

Nie mogła zobaczyć jego wzruszenia, gdy z takim skupieniem, by nie uszkodzić tak dokładniej i pięknej pracy Carly, zapalała świeczki, jednak gdyby tylko to dostrzegła, pewnie sama by się popłakała. Już czuła wzruszenie. Olbrzymie pokłady wzruszenia, że mogła to zrobić. Powoli, falowo docierało do niej, że naprawdę go tu wpuściła, że oficjalnie uczyniła go częściej tej historii. Swojej historii. Tylko uśmiechem trzymała łzy szczęścia w ryzach.

Nie czekała nawet pół sekundy, gdy rozłożył ręce, wskoczyła mu w ramiona od razu, instynktownie, zanim nawet zdążyła się zastanowić. Lgnęła do niego, jego ciepła, tego szczęścia, którym ostatnio tak emanował, które każdym dotykiem, słowem, zapewnieniem i obietnicą chciała utrzymać. Bycie blisko niego stało się tak naturalne, że odmówienie sobie tego byłoby niemalże bolesne.

Przylgnęła do niego tak blisko jak mogła, ściskając go mocno, jakby samym tym przytuleniem chciała mu życzyć wszystkiego, co na tym świecie najlepsze. Bo naprawdę chciała.

- Wszystkiego najlepszego - szepnęła, choć głos trochę się zaczął jej łamać. Miała w sobie tyle emocji i jeszcze więcej uczuć do niego, że nie wiedziała nawet jak wszystkie je wyładować. Serce dudniło jej ze ściskiem, jakby miało wybuchnąć, a oddech ugrzązł w gardle, po całej skórze rozlała się fala tak miękkich uczuć, że aż nie wiedziała, jak mogą tak bardzo spiąć jej mięśnie. Nie chciała odpuszczać. Odchodzić. Luzować uścisku. Tylko bycie tuż obok, w jego ramionach wybrzmiewało dobrze przy tak silnych emocjach. - Wiem, że to zabrzmi banalnie, ale spełnienia wszystkich marzeń. Bo zasługujesz na wszystko. Naprawdę. Nie miałam nigdy co do tego wątpliwości - wtuliła w niego policzek, ruszając głową tak, jakby chciała znaleźć się jeszcze bliżej, jeszcze mocniej, chociaż już chyba się nie dało. - Osiągniesz wszystko, o czym tylko sobie wymarzysz nawet bez tych życzeń, ale one ci to trochę ułatwią - zaśmiała się w końcu krótkim chichotem, jakby chciała rozładować własne napięcie.

Jednak to on najbardziej ją uspokoił, przeprowadził z całkowitego rozemocjonowania w całkowity spokój i komfort swoim szeptem. Nie rozumiała jego słów, ale po prostu czuła, że były ważne. Odetchnęła, głęboko, zaciągając się jeszcze jego zapachem, dając mu na chwile przyćmić i wyciszyć wszystkie jej zmysły.

- I ty dla mnie, pretty boy - odparła niemal od razu, wpatrując się w jego oczy z całkowitą szczerością, będąc jeszcze mocniej wzruszoną jego słowami. - Teraz jesteś już nieodłączną częścią - uśmiechnęła się do niego najpiękniejsz jak umiała, tak, jak tylko to do niego mogła zrobić. W ich sposób.

Nie chciała go puszczać, naprawdę nie chciała pozwolić, by wysmyknął jej się z rąk, ale… Impreza chyba powinna trwać dalej. Ukroiła więc dwa kawałki tortu i pierwszy raz od naprawdę, naprawdę dawna z przyjemnością mogła coś zjeść. Zjeść coś wspólnie.

- Na co masz ochotę? - zapytała, spojrzeniem pokazując całą bibliotekę. - Wszystko jest do twojej dyspozycji. Spędzimy ten dzień tak jak ty tego chcesz… Mam tylko nadzieję, że pozwolisz mi być obok - zażartowała, śmiejąc się pomiędzy gryzami ciasta. Nie mogła uwierzyć, że wreszcie mogła go tutaj zabrać.

Powrót do góry Go down


Artie Gadd
Artie Gadd

Uczeń Ravenclaw
Rok Nauki : VII
Wiek : 17
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 178
C. szczególne : pierścienie i sygnet + blizny na palcach; bandaż na lewej ręce; sińce pod oczami; częste krwotoki z nosa; pieprzyki na twarzy; blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem
Galeony : 39
  Liczba postów : 413
https://www.czarodzieje.org/t22039-arthur-gadd#721478
https://www.czarodzieje.org/t22041-listy-artiego#721652
https://www.czarodzieje.org/t22022-arthur-gadd#720896
https://www.czarodzieje.org/t22042-arthur-gadd#721654
Promise you a place in our house of memories QzgSDG8




Gracz




Promise you a place in our house of memories Empty


PisaniePromise you a place in our house of memories Empty Re: Promise you a place in our house of memories  Promise you a place in our house of memories EmptySob 19 Sie 2023 - 2:16;

To były te małe rzeczy, które sprawiały, że coraz bardziej orientował się, że... naprawdę tracił dla niej głowę. Naprawdę była dla niego najbliższą osobą, którą faktycznie mógł darzyć czymś tak... ciepłym. Prawdziwym. A fakt, że była przy nim przez te wszystkie lata zdawał się dla niego być czymś tak wyjątkowym, że nie potrafił ubrać tego w żadne słowa. Harmony Seaver po prostu była w jego życiu. Pojawiła się niemal tak nagle jak magia, ale jej energia była zupełnie inna. Te usta, które tak wiele mówiły. Te oczy, które błyszczały za każdym razem, kiedy tylko była podekscytowana tematem, na który mówiła. Pisk, kiedy dostawała to, co tak bardzo lubiła, jak czekoladki z nadzieniem pomarańczowym, czy coś tak wyjątkowego, jak kolejny skarb, który mogłaby dodać do swojej wspaniałej kolekcji.

Jak on się cieszył, że była częścią jego życia. Patrzył na jej zbiory i to była jasna rzecz, że więcej chyba nie dało się mieć. Czasem zazdrościł jej, że wszystko ma, czego chce. Seaverowie, z tego co zdążył wyczytać z książek jej ojca, mieli tyle skarbów o cudownym blasku i niesamowitej wartości, że chyba naprawdę mało brakowało im do szczęścia. Nie wiedział jeszcze wszystkiego o tym magicznym świecie, którego częścią był przecież tak długi czas, przez co nie zawsze wiedział, jak nazwać niektóre z przedmiotów, które znajdowali. Przez co mógł powiedzieć, że mieli w swojej kolekcji dużo... cotosiów i przydasiów. Wspaniałych skarbów, które odratowali. Ocalili przed tymi, którzy mogliby to zgrabić i zniszczyć. Od tych, którzy zapominali o całej wartości historycznej, jaką to za sobą niosło.

Czasem sam czuł się jak taki mały skarb w prywatnej kolekcji Harmony. I pomyśleć, że jeszcze pół roku temu nie spodziewałby się tego, że będzie stał w jej bibliotece. W jej rezydencji. Z nią w ramionach, na skraju płaczu, chociaż czuł, że i ona sama była bliska takiego płaczu. Bliska załamania, chociaż to przecież on powinien płakać. Doświadczał od niej tyle wspaniałości, że takie rozklejenie się było jak najbardziej wskazane w jego przypadku. Nie widział przecież żadnej innej możliwości.

Miał taką dziwną potrzebę w środku siebie, której nie do końca rozumiał. Potrzebę ochronienia jej przed całym złem tego świata. Potrzebę trzymania jej w swoich ramionach i pokazania jej, że był. Obok. Dla niej. Był przecież kimś, na kim mogła polegać. Zawsze. Nie bez powodu chciał nazywać się jej najlepszym przyjacielem. Kimś, kto mógł być kompanem każdej z jej przygód. A ona była najwspanialszą, choć jeszcze nie do końca wiedział, jak jej o tym powiedzieć, więc musiał to po prostu przemilczeć.

Milczał. Pozwolił swoim czynom mówić głośniej od swoich słów. Po prostu przytulił ją mocniej, bliżej, gdy ta zaczęła składać mu te życzenia. Mogła być bezpieczna w jego ramionach. Obok niego. Chciał być silny. Chociażby po to, żeby móc ją ochronić od wszystkiego, co złe. Proste, a jednak tak bardzo mu potrzebne. Kochał ją. No, tak mu się wydawało. Ciekawe, że orientował się o tym dopiero w swoje urodziny.

Z radością zaczął jeść ciasto, niemal pozwalając samemu sobie rozpłynąć się od tego, jakie to było dobre. Musiała w to włożyć całą siebie. Całe swoje serce. I nie mógł wyobrazić sobie lepszych urodzin niż właśnie te, które spędzał właśnie z nią. W jej rezydencji. Uśmiechał się i jadł z nią ciasto. Tort. Jego tort. Musiał znaleźć jakiś sposób, żeby i jej urodziny były tak wyjątkowe jak te jego, ale... jak?...

- Nie wiem. Bycie tu z tobą chyba mi w zupełności wystarcza - bo nawet w pokoju pełnym cudów, największym będziesz ty. To było naprawdę dziwne uczucie, ale... Nie chciał go zwalczać. Chciał to po prostu czuć. To, że była obok. To, że spędzali ten dzień w swoim towarzystwie. Nie mógł wymarzyć sobie lepszych urodzin.

Ale wtedy usłyszał kroki. Jakby ktoś postanowił ich odwiedzić. Celowo czy nie, po chwili w drzwiach widział twarz, którą... znał. Kojarzył? Dobrze, że zdążyli już zjeść te swoje kawałki. Skłonił się, w geście powitalnym, mówiąc "dzień dobry" z pełnej grzeczności wobec... wydawało mu się, że był to ojciec Harmony. Ale mógł się przecież mylić.

@Harmony Seaver
Powrót do góry Go down


Harmony Seaver
Harmony Seaver

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 17
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 156 cm
C. szczególne : Wiecznie obecny, promienny uśmiech (SeaverSmile™). Często chodzi z łyżwami przewieszonymi przez ramię. Bransoletka z charmsami. Tatuaż na lewym przedramieniu - fiolka zamknięta zwojem, z którego wypływa syrenka, otoczona falami. Blizna w kształcie kluczy nad sercem.
Galeony : 1986
  Liczba postów : 2478
https://www.czarodzieje.org/t21971-harmony-seaver
https://www.czarodzieje.org/t21984-poczta-harmony-seaver#719486
https://www.czarodzieje.org/t21972-harmony-seaver#719257
https://www.czarodzieje.org/t22000-harmony-seaver
Promise you a place in our house of memories QzgSDG8




Gracz




Promise you a place in our house of memories Empty


PisaniePromise you a place in our house of memories Empty Re: Promise you a place in our house of memories  Promise you a place in our house of memories EmptySob 19 Sie 2023 - 3:00;

Patrząc na Harmony Seaver naprawdę można by pomyśleć, że była najszczęśliwszą osobą na świecie. Wiecznie uśmiechnięta, energiczna, przepełniona entuzjazmem i miłością do świata i poznawiania, mająca dostęp do tak wielu interesujących ją rzeczy, artefaktów i zapisków, że nie trudno było się dziwić, że zawsze chodziła tak radosna. I szczerze? Gdyby chciał, mogłaby mu je teraz dać, bo tak, były wspaniałe i zasługiwał na nie ktoś, dzięki komu ona sama mogła stwierdzić, że chyba naprawdę tego dnia była najszczęśliwszą osobą na świecie. Otworzyła przed nim świat Seaverów, a on przyjął to zaproszenie, samemu otwierając ramiona na nią, czego więcej mogła dzisiaj chcieć?

Był jej małym skarbem, odkrytym pierwszego roku nauki w Hogwarcie, którego już nigdy nie wypuściła i wypuszczać nie zamierzała. Był przy niej bezpieczny. W tym domu, który już zawsze miał być jego ostoją. A i ona czuła się najlepiej przy nim, jakby to, że mogła być w jego ramionach sprawiało, że nic złego nie mogło im się przytrafić. Jakby jego uścisk, tak pewny a zarazem delikatny mógł odgrodzić ich przed wszystkim innym. I chociaż to ona chciała mu pokazać dzisiaj, że już zawsze mógł na niej polegać, że już nic miało tego nie zmienić, tym jednym przytuleniem, czułym gestem, tym, jak pozwalał jej by się w niego wtuliła i jak on sam otulał ją z największą troską, wiedziała, że przysięgał jej to samo. Nie potrzebował słów, te zdawały się zbyt płytkie, bo nawet największe epitety nie były w stanie opisać tak naturalnego, prostego, pełnego czułości faktu, że byli dla siebie. W tej chwili i każdej następnej.

- To twój szczęśliwy dzień, bo nigdzie nie zamierzałam się ruszać - uśmiechnęła się do niego, a ramiona zatrzęsły się jej lekko wraz z uroczym śmiechem, wręcz onieśmielonym. Bo naprawdę onieśmielona było, tym jak bardzo na nią oddziaływał, jak wiele była gotowa mu powierzyć i tym, ile uczuć do niego kierowała, a każde jedno cieplejsze od poprzedniego. Niczego nie żałowała. Powtórzyłaby ten dzień raz za razem, mając pewność, że tą przygodą by się nie znudziła nigdy.

Więc była obok, opowiadała o stylu architektonicznym, o malowidłach i o farbie, jakiej artyści użyli, o zaklęciach, którymi obrazy na suficie zostały ożywione i o tym, które półki dokładnie jakie pisemne skarby chowały. Mogłaby mu przedstawić każdy jeden zapisek, dzienniki Seaverów znała na pamięć, albo po prostu dać mu je do rąk i cieszyć się samym oglądaniem go, gdy i on zacząłby zgłębiać wiedzę jej rodu. Zrobiłaby to wszystko, gdyby nie…

- Tato? - zdziwiła się niemało, bo przecież Laurenca miało tutaj nie być tego dnia. Sama go o to prosiła… - A co ty tu robisz?

Mężczyzna chwilę patrzył się to na nią, to na chłopaka, jakby właśnie wszystko obliczał w swojej głowie, aż wreszcie uśmiechnął się szeroko, chichrając się sam z siebie. Harmony wcale do śmiechu nie było.

- Ach no tak! Przepraszam! Dzisiaj jest dwudziesty piąty, przecież mówiłaś! Wybaczcie dzieciaki, nie chciałem wam przeszkadzać, ale, ale! Gdzie moje maniery - podszedł bliżej do chłopaka i wyciągnął do niego rękę. - Ty jesteś pewnie ten sławny Artie, prawda? Laurence Seaver! Wszystkiego najlepszego! - i zaraz, rzucając swojej córce bardzo złośliwe spojrzenie, nachylił się do chłopaka. - Remy cały czas o tobie opowiada!

-Tato! - upomniała go, ale jego tylko to sprowokowało dalej. Ach ojcowie i ich umiejętność robienia wstydu…

- Wiesz, że całe dwa miesiące pracowała nad twoimi urodzinami? Ostatni raz widziałem, żeby tyle czasu spędzała nad ciastem… No chyba nigdy! W cukierni z koleżanką, no jak jej tam było… Norwoodówną? Tak, tak! Prawie codziennie z nią nad tym pracowała. A ta harfa! - zachwycił się.

- Tato! Jeszcze nie dałam mu harfy! - zakryła dłońmi twarz, bo już spaliła strasznego buraka.

- Jak to?! A mówiłaś, że chcesz mu pokazać tajne korytarze! Przygotowała w nich dla ciebie całą przygodę i… Ała! - odwrócił się do córki, która rzuciła w niego własnym butem. - No dobrze, dobrze. Już cię nie zawstydzam. Bawcie się dobrze i pamiętaj Artie, jakbyś kiedykolwiek miał jakieś pytania, nie krępuj się wysyłać mi listów! O! Może po wszystkim chciałbyś przejrzeć moją nową książkę? Jest dopiero w fazie zapisków z podróży, ale podobno lubisz czytać! - i pogoniony wzrokiem córki jeszcze nachylił się do niej, mówiąc na tyle głośno, by Artie na pewno usłyszał. - Już chłopaka lubię!


+
Powrót do góry Go down


Artie Gadd
Artie Gadd

Uczeń Ravenclaw
Rok Nauki : VII
Wiek : 17
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 178
C. szczególne : pierścienie i sygnet + blizny na palcach; bandaż na lewej ręce; sińce pod oczami; częste krwotoki z nosa; pieprzyki na twarzy; blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem
Galeony : 39
  Liczba postów : 413
https://www.czarodzieje.org/t22039-arthur-gadd#721478
https://www.czarodzieje.org/t22041-listy-artiego#721652
https://www.czarodzieje.org/t22022-arthur-gadd#720896
https://www.czarodzieje.org/t22042-arthur-gadd#721654
Promise you a place in our house of memories QzgSDG8




Gracz




Promise you a place in our house of memories Empty


PisaniePromise you a place in our house of memories Empty Re: Promise you a place in our house of memories  Promise you a place in our house of memories EmptyCzw 24 Sie 2023 - 2:05;

Jakby miał być szczery, to chyba były najlepsze urodziny, jakie miał w życiu. Kolejne spędzone przy jego ulubionej Gryfonce sprawiały wrażenie ukoronowania następnego roku, podczas którego byli razem. Ale te zasługiwały na wyróżnienie. Ona sprawiła, że poczuł się wyjątkowy. Chciany. Jak ktoś, kto całe życie mógł mieć przy sobie osobę, na której mógł polegać. Była kimś, na kim mu cały czas cholernie zależało i naprawdę nie chciał tego zmieniać. Do tego ta świadomość, że właśnie w dzień swoich siedemnastych urodzin zorientował się, że Seaver nie jest po prostu przyjaciółką. Że to bezgraniczne zaufanie nie bierze się znikąd. Że faktycznie mogły oddać jej serce na tacy i... wcale by tego nie żałował. Oddałby jej wszystko, jeżeli tego by chciała. Podarowałby gwiazdkę z nieba, jakby takie było marzenie. Zabiłby każdego, kto pozbawiłby choćby włosa z głowy.

Uwielbiał jej słuchać. Zawsze opowiadała z taką pasją; nie mógł powstrzymywać uśmiechu, gdy ta pokazywała mu kolejne wspaniałości. I następne. I jeszcze jedne. Była... piękna. I to, co mówiła, było tak ciekawe, że nawet nie mógł odważyć się, by poprosić o to, żeby przestała. Tylko przerwano jej. A on patrzył z nerwowym uśmiechem w kierunku jej, jak się okazało, ojca, którego... no cóż, był fanem. Miał i czytał wszystkie jego książki. I chciał mu o tym powiedzieć, a mógł jedynie patrzeć na to, jak wygląda wymiana zdań między nim a córką. I powstrzymywać się od śmiechu czy zawstydzenia, gdy ten stwierdził, ze go lubi. Gdy powiedział, ile Harmony spędziła czasu nad tym wszystkim.

- Czytam pana książki! Mam wszystkie! - zdążył jeszcze powiedzieć, gdy ten odchodził. I choć naprawdę chciał zamienić z nim jeszcze kilka słów, jego uwagę pochłonęła jego mała blondyneczka. Uśmiechał się. Znowu. Tylko dla niej. I zachowywał się tak, jakby wieść o kolejnych niespodziankach puścił mimo uszu.

- To... gdzie skończyliśmy?

I tak właśnie minął mu najważniejszy dzień w życiu każdego czarodzieja. Czuł się naprawdę wyróżniony. I nigdy wcześniej tak nie było. A to dopiero początek przyjemnych niespodzianek z Harmony Seaver, jego Moony, w roli głównej.

/zt x2.

+
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Promise you a place in our house of memories QzgSDG8








Promise you a place in our house of memories Empty


PisaniePromise you a place in our house of memories Empty Re: Promise you a place in our house of memories  Promise you a place in our house of memories Empty;

Powrót do góry Go down
 

Promise you a place in our house of memories

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Promise you a place in our house of memories QCuY7ok :: 
retrospekcje
-