Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 what a plot twist you were

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość


Murphy M. Murray
Murphy M. Murray

Student Gryffindor
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 173
C. szczególne : często chodzi po szkole z rogami lub ogonem, a w chwilach wzmożonych emocji włosy zawsze informują o tym otoczenie swoim kolorem; blizna po ranie ciętej na lewym boku na wysokości pępka
Dodatkowo : Metamorfomagia, prefekt
Galeony : 793
  Liczba postów : 353
https://www.czarodzieje.org/t20812-murphy-m-murray#663687
https://www.czarodzieje.org/t20818-rower#663837
https://www.czarodzieje.org/t20811-murphy-m-murray#663685
what a plot twist you were QzgSDG8




Gracz




what a plot twist you were Empty


Pisaniewhat a plot twist you were Empty what a plot twist you were  what a plot twist you were EmptyPon 4 Paź - 23:39;


Retrospekcje

Osoby: Murphy & @Marla O'Donnell
Miejsce rozgrywki: Rathganley, Irlandia
Rok rozgrywki: 2013
Okoliczności: Kto by pomyślał, że wycieczka rowerowa skończy się lepą na ryj od dziesięciolatki?


To strasznie niesprawiedliwe, że Grace musiała wcześniej zacząć chodzić do szkoły ode mnie i to całkiem sporo. To oznaczało, że tylko w wakacje mogliśmy bawić się od samego rana, a przez całą resztę roku od poranka do popołudnia byłem całkiem sam. Dosłownie, bo rodzice byli w pracy, Deirdre w szkole, a moja młodsza siostra była jeszcze za mała na wygłupy i spędzała czas z najnudniejszą opiekunką na świecie, jeśli akurat nie spała. Czasami Riona była całkiem fajnym towarzyszem, ale jednak była za mała, żeby robić rzeczy, które ja chciałem robić. I tak wytrzymałem bawiąc się z nią przez pół poranka, zanim nie wsiadłem na rower, żeby przez następne kilka godzin pojeździć bez sensu po okolicy. Grace kończyła lekcje dopiero około czwartej. Co ja niby miałem ze sobą zrobić do tej godziny?
W końcu w swojej niecierpliwości pojechałem w okolice szkoły Grace, żeby było bliżej i tam zapuszczałem się w przypadkowe uliczki, wypatrując czegoś ciekawego do roboty. Niestety, nie był to Dublin, w którym mogłem liczyć na jakiś sklep z komiksami albo zoologiczny. Dziura zabita dechami, dwa znaki drogowe na krzyż i na środku tego jakiś obślizgły bar.
Nie spojrzałbym na niego dwa razy, ale zaburczało mi głośno w brzuchu. Zapomniałem o jedzeniu. Ciekawe, czy w tym miejscu można było coś zjeść? Wziąłem ze sobą kieszonkowe – tym razem nie galeony, rodzice wyposażyli mnie w mugolskie pieniądze, bo już panowałem nad swoimi przemianami i mogłem zupełnie legalnie zwiedzać okolicę.
Podjechałem do okna, żeby sprawdzić, co w zasadzie jest w środku i czy była szansa na jakąś dobrą zupę. I o kurczę!!!
Przez środek kuchni przeleciało kilka talerzy, ustawiając się w równy stos na jednej z półek. A myślałem, że moja rodzina to jedyni czarodzieje w okolicy! Wstałem z siodełka, żeby lepiej przyjrzeć się wnętrzu i miałem rację, kobieta w środku – zupełnie nie zwróciła na mnie uwagi – właśnie chowała różdżkę do kieszeni fartucha.
Tego się nie spodziewałem. Usiadłem z powrotem i przejechałem wzdłuż budynku, znajdując wejście, przed którym na schodku siedziała chuda blondwłosa dziewczynka. Nie wiedziałem, czemu siedziała pod barem, ale to dało mi nadzieję na dobry obiad, bo co innego by tu robiła?
Zatrzymałem rower tuż obok niej.
Cześć, jestem Murphy – powiedziałem pewnym siebie tonem, zaraz po tym koncentrując się na chwilę, żeby moje włosy nie zrobiły się przypadkiem pomarańczowe. – Co tu jest? Można tu zjeść?
Powrót do góry Go down


Marla O'Donnell
Marla O'Donnell

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 21
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 168 cm
C. szczególne : szeroki uśmiech, koścista sylwetka, bardzo ekspresyjny sposób bycia, irlandzki akcent, często wplata kolorowe apaszki we włosy
Galeony : 3979
  Liczba postów : 1951
https://www.czarodzieje.org/t20424-marla-o-donnell#646655
https://www.czarodzieje.org/t20478-marla-o-donnell#647470
https://www.czarodzieje.org/t20470-marla-o-donnell#647414
https://www.czarodzieje.org/t20875-marla-o-donnell
what a plot twist you were QzgSDG8




Moderator




what a plot twist you were Empty


Pisaniewhat a plot twist you were Empty Re: what a plot twist you were  what a plot twist you were EmptyWto 5 Paź - 0:18;

Ten dzień niczym się nie różnił od poprzednich. Wstałyśmy rano, a Mama zaplotła mi włosy w dwa ciasne warkoczyki, w międzyczasie opowiadając coś o jakichś smokach. Musiała być naprawdę niewyspana, że wymyślała takie niestworzone historie. Potem wystroiła mnie w moją ulubioną sukienkę (dałabym sobie głowę uciąć, że przecież trzy dni temu zrobiłam w niej taką dziurę, że żadna krawcowa nie potrafiłaby tego zaszyć, a po szramie nie było ani śladu) i poszłyśmy w miejsce, które w zasadzie uważałam za swój dom – do pubu. O tej porze świecił jeszcze pustkami; ten łysy mężczyzna o niezbyt zgrabnej aparycji przychodził jako pierwszy i skoro jeszcze nie było go przed drzwiami, musiała go bardzo boleć głowa – tak to zawsze tłumaczył – albo przyszłyśmy zdecydowanie za szybko. Mamka ostatnio wyjątkowo często wcześnie szła do pracy. Bałam się pytać czemu.
W czasie gdy Fiadh ogarniała lokal, ja siedziałam przy stoliku i bawiłam się swoim dinozaurem, kompletnie nie zwracając uwagi na to, co dzieje się dookoła. Po jakiejś godzinie, gdy rozejrzałam się po barze, okazało się, że jego stali bywalcy byli już w środku i radośnie dyskutowali na temat wczorajszej bitki – mieli rację, Cillínowi należała się ta klepanka, bo od kilku dni chodził nabuzowany jak ja, kiedy Mama nie pozwalała mi na zjedzenie czekolady. A co to komu szkodziło zeżreć całą tabliczkę na raz? Pewnie robiła mi to na złość.
Niemalże od razu straciłam Fiadh z oczu i oznaczało to tylko jedno – muszę jak najszybciej się ulotnić, żeby nie widzieć tego, czego nie chcę zobaczyć. Nie byłam gotowa na koślawe tłumaczenia i spojrzenia pełne współczucia – zgarnęłam więc pluszaka pod pachę i wyszłam na zewnątrz, siadając na schodkach prowadzących do pubu. Bezmyślnie skubałam krótkie rączki ulubionej zabawki, kiedy kątem oka zauważyłam chłopca, jeżdżącego na rowerze jakby miał się zaraz zeszczać. Bardzo szybko okazało się, że nie miałam racji – był po prostu głodny. Szkoda, że trafił na nasz pub, bo tutaj mógł dostać wiele rzeczy, ale na pewno nie jedzenie warte uwagi. – Marla – wyciągnęłam dłoń przed siebie; byłam nieco podejrzliwa względem niego, bo znałam każdego w wiosce. Tego chłopca w ogóle nie kojarzyłam. – Odpalaj swoją brykę i jedź do domu, tu co najwyżej dostaniesz kocie rzygi – poinformowałam go uprzejmie, porównując irlandzki gulasz do treści żołądkowej, którą średnio raz dziennie zostawiał na naszej wycieraczce kot sąsiadki. – Ale jak chcesz to mogę ci dać trochę krakersów, nikt się nie zorientował, że wzięłam – uśmiechnęłam się, odrzucając warkocza na plecy. Wydawał się miły i faktycznie głodny i chociaż wiedziałam, że ukradziony przysmak uspokoiłby na chwilę mój pusty żołądek to przecież nie mogłam pozwolić, aby mojemu nowemu koledze nieznośnie burczało w brzuchu. Jeszcze by zemdlał na tym rowerze, przewrócił się i byłaby draka. A tych miałam od groma w barze.

______________________


Powrót do góry Go down


Murphy M. Murray
Murphy M. Murray

Student Gryffindor
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 173
C. szczególne : często chodzi po szkole z rogami lub ogonem, a w chwilach wzmożonych emocji włosy zawsze informują o tym otoczenie swoim kolorem; blizna po ranie ciętej na lewym boku na wysokości pępka
Dodatkowo : Metamorfomagia, prefekt
Galeony : 793
  Liczba postów : 353
https://www.czarodzieje.org/t20812-murphy-m-murray#663687
https://www.czarodzieje.org/t20818-rower#663837
https://www.czarodzieje.org/t20811-murphy-m-murray#663685
what a plot twist you were QzgSDG8




Gracz




what a plot twist you were Empty


Pisaniewhat a plot twist you were Empty Re: what a plot twist you were  what a plot twist you were EmptyWto 5 Paź - 0:28;

Sprzedają tu coś, co się nazywa kocie rzygi??? – zapytałem w szczerym szoku, odrobinę zniesmaczony. No trzeba było przyznać, słaba reklama lokalu, nie ma co. Prawie przeszedł mi głód, no ale niestety – prawie. Zaraz z mojego brzucha wydobyło się głośne burknięcie, które próbowałem uciszyć, kładąc na nim dłoń, co przyniosło dość marny skutek. – Nie mogę jechać do domu, bo Grace będzie na mnie czekać. Znasz Grace? – zapytałem, wykręcając kierownicę roweru tak, że opona popiskiwała aż na betonie, przygnieciona ciężarem mojego ciała.
Podrapałem się po brodzie, gdy nowa koleżanka zaproponowała krakersy. Byłyby lepsze niż nic, to pewne, bo mój żołądek zaraz sam siebie zacznie trawić, ale zadziała tylko na chwilę – potrafiłem pochłonąć naprawdę dużo jedzenia, Deirdre nawet raz stwierdziła, że to mój największy talent, bo wcale od tego nie tyłem. Dziewczynka wyglądała za to, jakby nie jadła od tygodnia i głupio byłoby mi wyjadać jej krakersy.
Są twoje, nie chcę cię objadać – powiedziałem, ale zaraz dodałem – skąd miałbym wiedzieć, że ich nie zatrułaś? – żeby nie pomyślała sobie za wiele, w końcu już miałem najlepszą przyjaciółkę i nie miałem zamiaru zastępować nikim Grace. – Jest tu jakiś sklep? Mógłbym kupić… dziesięć paczek takich krakersów. Albo sto. Oboje byśmy się najedli.
Powrót do góry Go down


Marla O'Donnell
Marla O'Donnell

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 21
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 168 cm
C. szczególne : szeroki uśmiech, koścista sylwetka, bardzo ekspresyjny sposób bycia, irlandzki akcent, często wplata kolorowe apaszki we włosy
Galeony : 3979
  Liczba postów : 1951
https://www.czarodzieje.org/t20424-marla-o-donnell#646655
https://www.czarodzieje.org/t20478-marla-o-donnell#647470
https://www.czarodzieje.org/t20470-marla-o-donnell#647414
https://www.czarodzieje.org/t20875-marla-o-donnell
what a plot twist you were QzgSDG8




Moderator




what a plot twist you were Empty


Pisaniewhat a plot twist you were Empty Re: what a plot twist you were  what a plot twist you were EmptyWto 5 Paź - 0:57;

Spojrzałam na niego zdumiona, bo nie byłam pewna czy się zgrywa czy faktycznie zadał tak głupie pytanie. Byłam do nich przyzwyczajona, w końcu wszyscy razem wzięci w barze mieli łącznie trzy szare komórki, ale nie spodziewałam się, że ten dziarski chłopak również nie grzeszy rozumem – wyglądał raczej na rozgarniętego. No ale dobra, nie mi oceniać. - Tak, tylko nazywają się inaczej, na przykład gulasz albo ryba z frytkami – wyjaśniłam mu, mając nadzieję, że teraz już zrozumie mój poprzedni żart. – Tu się przychodzi pić, a nie jeść – dodałam, żeby rozwiać jego ewentualne pomysły, żeby wejść do środka i coś zamówić. Widziałam, że nie jest stąd i nie chciałam go narażać na starcie z całą śmietanką towarzyską i elitą, przesiadującą w lokalu. Mógłby tego nie przeżyć.
Musiałam się chwilę zastanowić o kim mówi Murphy. Chyba kojarzyłam ową Grace, ale nie spędzałam z nią zbyt wiele czasu – była typem eleganckiej, ułożonej dziewczynki, która wydawała się być ponad towarzystwem takich dzieci jak ja. Czyli biednych, przesiadujących całe dnie na dworze, zdanych praktycznie na siebie. – Taa… Ale takie jak ona się tu nie zapuszczają - mruknęłam tylko, nie chcąc wdawać się w dyskusję akurat o niej. Albo o kimkolwiek, mieszkającym na osiedlu pięknych, dużych domów. Zrobiło mi się przykro, jak zawsze, gdy uświadamiałam sobie, że dane mi jest je tylko obserwować z zewnątrz i całe życie spędzę w tej zawszonej spelunie, nalewając piwo nieprzyjemnym typom o czerwonej twarzy. – Zaraz rozwalisz sobie ten rower – zwróciłam mu uwagę z uśmiechem, żeby nie kontynuować tematu głupiej Grace.
Stałam tak jak debil z wyciągniętymi krakersami, a Murphy wzgardził czymś, co mogłoby wyciszyć mój głód na dobre parę godzin. Zmarszczyłam brwi, od razu przyjmując bojową postawę. – No przecież jakbym nie chciała to bym cię nie częstowała, bierz – burknęłam, trochę zdenerwowana, że moja pomoc została odrzucona. – Zatrułam? A niby po co? – teraz już naprawdę byłam skonfundowana, bo najpierw mówi, że chce mu się jeść, jego brzuch wyśpiewuje serenady do nieba, a kiedy faktycznie dostał żarcie to wymyśla jakieś bzdety. A potem poczułam się jeszcze gorzej, bo jego przechwałki o pieniądzach nie były zbyt przyjemne. Nawet jeśli ostatecznie chodziło mu o to, żebyśmy oboje z tego skorzystali. – Ja już jadłam – gładko skłamałam. – A sklep jest koło szkoły, czyli dosyć daleko.

______________________


Powrót do góry Go down


Murphy M. Murray
Murphy M. Murray

Student Gryffindor
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 173
C. szczególne : często chodzi po szkole z rogami lub ogonem, a w chwilach wzmożonych emocji włosy zawsze informują o tym otoczenie swoim kolorem; blizna po ranie ciętej na lewym boku na wysokości pępka
Dodatkowo : Metamorfomagia, prefekt
Galeony : 793
  Liczba postów : 353
https://www.czarodzieje.org/t20812-murphy-m-murray#663687
https://www.czarodzieje.org/t20818-rower#663837
https://www.czarodzieje.org/t20811-murphy-m-murray#663685
what a plot twist you were QzgSDG8




Gracz




what a plot twist you were Empty


Pisaniewhat a plot twist you were Empty Re: what a plot twist you were  what a plot twist you were EmptyWto 5 Paź - 1:13;

Aaa… aha – powiedziałem elokwentnie, trochę zmieszany, zwłaszcza widząc jej powątpiewające spojrzenie. Nie mogłem się jednak wytłumaczyć, że w końcu są takie fasolki wszystkich smaków i czarodziejskie dzieci wchłaniają cukierki o smaku chociażby właśnie wymiocin, może nie kocich, ale jednak. To jednak była mugolski okolica i nie mogłem ryzykować, bo Marla mogła nie być magiczna, chociaż znając mugoli – w zasadzie jedną mugolkę – być może nawet gdybym powiedział jej o fasolkach, uznałaby to za coś, co wymyśliłem na poczekaniu. W każdym razie widząc panią czarownicę na zapleczu, nie wiedziałem, czego się spodziewać po lokalu. – Teraz wszystko jasne – powiedziałem, kiwając głową. Albo stwierdzi, że jestem debilem, albo, tak jak Grace – że jestem dziwakiem. No trudno.
Ucieszyłem się, że Marla też zna Grace, ale moja radość trwała tylko sekundę. – Takich jak Grace, czyli jakich? – spytałem, zdezorientowany. Pewnie jednak ta cała Marla pomyśli sobie, że jestem debilem. Ciekawiło mnie jednak, co miała do powiedzenia o Grace, zwłaszcza że wypowiedziała te słowa z niechęcią, a przecież moja przyjaciółka była wspaniała, mądra, kreatywna i bardzo otwarta, o czym świadczył chociażby fakt, że zaprzyjaźniła się ze mną, chociaż dawałem pierwsze wrażenie podobne do tego, co teraz. – Jak rozwalę, to mama albo tata mi go naprawią w pół sekundy – powiedziałem z szelmowskim uśmieszkiem, nie zaprzestając zabawy kierownicą.
Jak już mnie tak strofowała tym częstowanie, to faktycznie wyciągnąłem rękę, żeby poczęstować się krakersem, którego natychmiast połknąłem praktycznie w całości. – Nie mówił ci nikt nigdy, żeby nie brać jedzenia od nieznajomych? Nawet od mu… yyyyy od takich, co miło i niegroźnie wyglądają – powiedziałem bardzo poważnym tonem. Mama się wiecznie o mnie martwiła, ledwo ją wyprosiłem o oficjalne pozwolenie na wyjścia poza nasz ogród (chociaż jak go nie miałem, to też wychodziłem, ale raz się okazało, że za galeony nic nie kupię w tej okolicy).
A, to szkoda – stwierdziłem, gdy okazało się, że sklep jest daleko. Jak już pojadę pod szkołę, to tu nie wrócę, bo spotkam się z Grace, a jak na razie byłem ciekawy Marli. Skoro już jadła, to poczęstowałem się jeszcze jednym krakersem, który pochłonąłem równie szybko, co ten pierwszy. – Następnym razem wezmę kanapki z domu. Nasza skrza… yyyyy nasza gospodyni robi takie kanapki z pieczenią, że normalnie kosmos!
Powrót do góry Go down


Marla O'Donnell
Marla O'Donnell

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 21
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 168 cm
C. szczególne : szeroki uśmiech, koścista sylwetka, bardzo ekspresyjny sposób bycia, irlandzki akcent, często wplata kolorowe apaszki we włosy
Galeony : 3979
  Liczba postów : 1951
https://www.czarodzieje.org/t20424-marla-o-donnell#646655
https://www.czarodzieje.org/t20478-marla-o-donnell#647470
https://www.czarodzieje.org/t20470-marla-o-donnell#647414
https://www.czarodzieje.org/t20875-marla-o-donnell
what a plot twist you were QzgSDG8




Moderator




what a plot twist you were Empty


Pisaniewhat a plot twist you were Empty Re: what a plot twist you were  what a plot twist you were EmptyCzw 7 Paź - 1:43;

Prędko zapomniałam o jego debilnym pytaniu o kocie rzygi. Mógł przecież być nieco opóźniony w rozwoju, a nie miałam w zwyczaju śmiać się z takich osób. Dopóki był uprzejmy, byłam w stanie normalnie z nim rozmawiać i traktować go jak równego sobie.
- No mieszkających w centrum, uważających się za lepszych od nas – stwierdziłam bez ogródek, nie czując się w obowiązku bronić tamtych, bo oni jakoś nie mieli problemu z naśmiewaniem się z naszych starych, rozpadających się domów czy zużytych ubrań. – Grace może i się rzadko odzywa, ale też nie staje w naszej obronie, więc… - wzruszyłam ramionami, przyzwyczajona do takiego szkalowania. Zrobiłam dokładnie to, co radziła mi mama – udawałam obojętną i starałam się tym nie przejmować. Zaraz potem zmarszczyłam brwi, bo Murphy chyba wyolbrzymiał zdolności swoich rodziców. – Pół sekundy? To muszą być naprawdę dobrymi mechanikami – wciąż nie byłam pewna czy da się naprawić rower w tak krótkim czasie, ale przywykłam do wysłuchiwania niestworzonych historii. Ostatnio jakiś pan opowiadał w pubie, że walczył z trollem. A to podobno my, dzieci, wymyślamy bajki i mamy bujną wyobraźnię. Nie miałam serca mu powiedzieć, że wypił za dużo wódki i jedyne, z czym mógł się bić to z własnym odbiciem w lustrze – wtedy ten troll by pasował.
Chłopiec był naprawdę dziwny i wychowywany chyba w jakiejś złotej klatce. – Tu nie ma obcych, Murphy. Nikt nowy tu nie przyjeżdża, tak samo jak my nigdzie nie wyjeżdżamy – wyjaśniłam mu szybko, bo miał prawo nie wiedzieć, że każdy tu się znał od zawsze i ciężko było się wyrwać z tej dziury. Czasami się zastanawiałam czy jest coś w ogóle poza moją wioską. Jeśli tak, to pewnie jest na tyle nieciekawe, że nie było sensu tego oglądać. Przecież Fiadh kochała przygody, na pewno by nas zabrała w jakieś lepsze miejsce, gdyby takowe istniało.
- Co ty się tak jąkasz? – spytałam ciekawa, bo co chwilę się poprawiał, jakby rozmawiał z kimś ważnym. A to przecież tylko ja. Nie przejmowałam się przekleństwami i nawet nie wyglądałam, jakbym przywiązywała wagę do słów, jakich się używa. – Masz gosposię? Ale czad! – byłam mocno podekscytowana, bo jak na kogoś bogatego zachowywał się całkiem normalnie. No, poza zadawaniem dziwnych pytań i tym wrażeniem, że stara się być super poprawny. Jakby miał jakąś tajemnicę, o której za żadne skarby nie mógł powiedzieć. Szkoda, bo nie jestem typem, który plotkuje i zdradza sekrety innych.

______________________


Powrót do góry Go down


Murphy M. Murray
Murphy M. Murray

Student Gryffindor
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 173
C. szczególne : często chodzi po szkole z rogami lub ogonem, a w chwilach wzmożonych emocji włosy zawsze informują o tym otoczenie swoim kolorem; blizna po ranie ciętej na lewym boku na wysokości pępka
Dodatkowo : Metamorfomagia, prefekt
Galeony : 793
  Liczba postów : 353
https://www.czarodzieje.org/t20812-murphy-m-murray#663687
https://www.czarodzieje.org/t20818-rower#663837
https://www.czarodzieje.org/t20811-murphy-m-murray#663685
what a plot twist you were QzgSDG8




Gracz




what a plot twist you were Empty


Pisaniewhat a plot twist you were Empty Re: what a plot twist you were  what a plot twist you were EmptyCzw 7 Paź - 22:22;

Zmarszczyłem brwi, lekko zbity z tropu. Nie kojarzyłem w ogóle, jak wyglądały tutaj kręgi znajomości. Ty też w ogóle tego nie kojarzyłem, a przynajmniej jeszcze nie, bo w końcu nie chodziłem do szkoły i nie miałem wielu znajomych w swojej wiosce. To, co powiedziała Marla wydało mi się dziwne, a juz zwłaszcza w kontekście mojej najlepszej przyjaciółki. – Grace na pewno nie uważa się za lepszą od was – stwierdziłem z pewnością. – Jest nieśmiała – tłumaczyłem ją. Póki sam jej nie zagadałem, ledwo się odzywała. Teraz już ośmieliła się w moim towarzystwie, ale wiedziałem, że nie czuła się tak w towarzystwie ludzi, których nie znała. – To tak wam dają w kość? – zapytałem, bo w końcu moją uwagę zwróciło coś poza Grace. Skoro Marla wspomniała, że ta nie staje w ich obronie, to musiał być do tego powód. Byłem tym trochę zdezorientowany, bo wiedziałem, że ludzie potrafią być strasznymi debilami, ale nie zaznałem z ich strony złośliwości.
Parsknąłem krótkim śmiechem na pytanie Marli. Wiedziałem, że nie mogę jej tego powiedzieć, ale tym razem z mojej perspektywy to ona spytała o coś równie dziwnego, jak te wcześniejsze kocie rzygi. Szkoda że nie mogłem pochwalić się, co jeszcze moi rodzice potrafili zrobić w pół sekundy. – Najlepszymi. Chociaż tak naprawdę nie są mechanikami – powiedziałem. Po kilku latach znajomości z Grace wiedziałem już, że to pewnie brzmiało dziwnie, więc od razu dodałem: – Potrafią dużo różnych rzeczy – i poczęstowałem się kolejnym krakersem, który idąc w ślad za poprzednimi, zniknął w sekundę.
No w sumie najbardziej to ja jestem ten obcy – przyznałem jej rację. Bywałem w tej miejscowości dość często, ale nigdy nie rozmawiałem z nikim oprócz Grace. W końcu nikogo innego nie potrzebowałem.
Yyy… no bo jestem głodny – powiedziałem pierwsze, co przyszło mi do głowy i ucieszyłem, że Marla szybko zwróciła uwagę na coś innego. – Noo, no, też jest bardzo zdolna, zwłaszcza w gotowaniu. Ale robi sporo rzeczy. Namawiałem rodziców żeby dali jej coś do… no, żeby dali jej więcej wolności, ale oni są staroświeccy. – Aż sam zmarszczyłem brwi, bo to co powiedziałem, pewnie nie miało dla niej żadnego sensu, skoro nie wiedziała, że ta gosposia to skrzatka domowa, ani czym taka istota była. Zmieniłem więc temat. – A ty co tu robisz? Nie jesteś w szkole?
Powrót do góry Go down


Marla O'Donnell
Marla O'Donnell

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 21
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 168 cm
C. szczególne : szeroki uśmiech, koścista sylwetka, bardzo ekspresyjny sposób bycia, irlandzki akcent, często wplata kolorowe apaszki we włosy
Galeony : 3979
  Liczba postów : 1951
https://www.czarodzieje.org/t20424-marla-o-donnell#646655
https://www.czarodzieje.org/t20478-marla-o-donnell#647470
https://www.czarodzieje.org/t20470-marla-o-donnell#647414
https://www.czarodzieje.org/t20875-marla-o-donnell
what a plot twist you were QzgSDG8




Moderator




what a plot twist you were Empty


Pisaniewhat a plot twist you were Empty Re: what a plot twist you were  what a plot twist you were EmptyCzw 7 Paź - 23:53;

Zastanawiałam się czemu on tak broni tej całej Grace. Nieśmiałość jej wcale nie tłumaczyła, bo chociaż też nie uważałam się za jakąś super odważną i śmiałą osobę to jednak potrafiłam się odezwać, gdy ktoś w mojej obecności dokuczał innym. – Próbują, ale my się nie dajemy – powiedziałam bojowo, bo przecież głupio się przyznać, że ktoś non stop rzuca w nas zgniłymi jabłkami, chowa nam w szkole rzeczy i gada jakieś totalne bzdury o mojej mamie. Alby do takich jak oni zawsze mówi jedno śmieszne słowo, ale Fiadh się strasznie wkurza jak je powtarzam.
- A kim są? – zawsze mnie ciekawiło czym zajmują się rodzice innych. Jedyni dorośli, z jakimi miałam na co dzień do czynienia, poza mamą, byli zawodowymi pijakami, potrafili głośno śpiewać sprośne piosenki i bekać tak, że aż trzęsły się szklanki. Przysięgam! – Moja mama na przykład robi najlepszą lasagne na świecie – uwielbiałam te kilka wieczorów w roku, w trakcie których obżerałyśmy się makaronem, aż bolał mnie brzuch i zapijałyśmy wszystko malinową lemoniadą. Szkoda tylko, że było to tak rzadko. – i w sekundę potrafi wymyślić jakąś super historię! Ostatnio jak byłyśmy na pikniku to plotła bzdury o hipogryfach, a one przecież są tylko stworzeniami z legend – aż cała się rozpromieniłam, bo chociaż te opowiastki były dla mnie tylko fikcją to sposób, w jaki opisywała to mama, był po prostu super!
- Już nie jesteś obcy, przecież się znamy – uśmiechnęłam się szeroko. Chwilę potem mój uśmiech zbladł, bo Murphy ewidentnie skłamał. Byłam głodna niemal całe swoje życie i nigdy przez to się nie jąkałam. Ale on nie miał prawa o tym wiedzieć, a po drugie, kim byłam, żeby go przez to oceniać? Mógł pluć co trzeci wyraz i też bym go lubiła. Wydawał się bardzo miły. – To jedz – oddałam mu już te krakersy, mentalnie przygotowując się na lekko przypalony gulasz w ramach obiadu. Zasłoniłam dłonią twarz, żeby nie widział grymasu, udając, że swędzi mnie policzek. Z fascynacją słuchałam o gosposi chłopca, nawet nie potrafiąc sobie wyobrazić jak to jest, kiedy zajmuje się tobą ktoś inny niż rodzic. Musiał być szczęściarzem, skoro miał i mamę i tatę, a do tego jeszcze panią od gotowania. – To znaczy co, trzymają ją w piwnicy czy jak? Bo nie rozumiem jak można dać komuś więcej wolności, jeśli jest już dorosły i może robić wszystko – zmarszczyłam brwi, trochę się jednak o tę gosposię martwiąc. – Nie, byłam chora i jeszcze zostałam w domu – wzruszyłam ramionami, z marszu wymyślając kłamstwo. Pewnie go to nie interesowało, że po prostu nie chciałam tam iść, a mama z jakiegoś niewytłumaczalnego powodu zawsze mi na to pozwalała, czasem mrucząc pod nosem, że to życie nauczy mnie znacznie więcej. – A ty? – zwróciłam uwagę, że przecież on także powinien być teraz w szkole, a zamiast tego hasał na rowerze po obcej miejscowości, ganiając za Grace.
Przełknęłam nerwowo ślinę, kiedy zobaczyłam nad sobą rosłą sylwetkę mężczyzny, który wczoraj zdecydowanie przesadził – z piwem, komentarzami dotyczącymi Fiadh i śmiałym spojrzeniem, jakim mnie obdarzał. Tak jak teraz, co w połączeniu z jego obślizgłym uśmieszkiem, doprowadziło mnie do furii. Bez słowa wstałam ze schodów, usuwając mu się z drogi, a dłonie zacisnęłam w pięści. Zaciskałam je tak mocno, że czułam jak paznokcie wbijają mi się boleśnie w skórę.
A potem z satysfakcją obserwowałam jak wywraca się na ten głupi ryj, obficie krwawiąc z nosa. Cóż, trzeba było lepiej zawiązywać sznurówki i patrzeć pod nogi, a nie na wychudzone dziewczynki.

______________________


Powrót do góry Go down


Murphy M. Murray
Murphy M. Murray

Student Gryffindor
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 173
C. szczególne : często chodzi po szkole z rogami lub ogonem, a w chwilach wzmożonych emocji włosy zawsze informują o tym otoczenie swoim kolorem; blizna po ranie ciętej na lewym boku na wysokości pępka
Dodatkowo : Metamorfomagia, prefekt
Galeony : 793
  Liczba postów : 353
https://www.czarodzieje.org/t20812-murphy-m-murray#663687
https://www.czarodzieje.org/t20818-rower#663837
https://www.czarodzieje.org/t20811-murphy-m-murray#663685
what a plot twist you were QzgSDG8




Gracz




what a plot twist you were Empty


Pisaniewhat a plot twist you were Empty Re: what a plot twist you were  what a plot twist you were EmptyPią 8 Paź - 19:00;

Marla nie wyglądała na przekonaną moją obroną Grace, a więc kontynuowałem, bo jakoś nie mogłem uwierzyć, że można nie sądzić, że moja najlepsza przyjaciółka była najlepszą osobą pod słońcem. W końcu nowo poznana dziewczynka wydawała się w porządku, fajnie się z nią gawędziło. – Grace się sama z siebie nie odzywa, trzeba ją nakręcić. Jakbyś ją o to zapytała, to na pewno by ci powiedziała – przekonywałem zapalczywie. Potem wyciągnąłem dwa kciuki w górę. – I bardzo dobrze! – pochwaliłem tę wojowniczą postawę. – Ja bym im przywalił – rzuciłem, uśmiechając się dumnie. Nigdy się nie musiałem z nikim takim użerać, ale musiałem użerać się ze swoimi rodzicami i siostrami. Ich bym nigdy nie uderzył, ale oprócz tego nie przebierałem w środkach, jeśli już trzeba było zaznaczyć swoje terytorium czy coś. Jak zwierzęta w dżungli.
Natychmiast, gdy o tym pomyślałem, poczułem mrowienie na karku, więc pospiesznie zarzuciłem kaptur na głowę, prawie wywracając się na rowerze, którego kierownice trzymałem teraz tylko jedną ręką. Zdążyłem go jednak złapać i oprzeć się z powrotem nonszalancko, udając, pewien, że zatuszowałem swoje niecodzienne zachowanie.
Tata jest tłumaczem, a mama prawnikiem – powiedziałem, już nauczony, że coś takiego mogę bezpiecznie powiedzieć i nie wywołać żadnej większej reakcji. – Ooo… zjadłbym lasagne… – Aż zaświeciły mi się oczy na samą myśl. Sięgnąłem po krakersa, wyobrażając sobie, że ocieka sosem i serem. Niestety, jedynie mnie to zasmuciło, bo krakers nie smakował tak wykwintnie, jak wyobrażałem sobie najlepszą lasagne na świecie.
Na wspomnienie hipogryfów uniosłem wysoko brwi do góry, podekscytowany. Bez słowa zdjąłem plecak z jednego ramienia, by poszukać w środku najnowszego numeru Oka Hipogryfa, chociaż zawahałem się za chwilę. Czy mugole mogli słyszeć cokolwiek o hipogryfach? O smokach na pewno wiedzieli, ale odkąd Grace ucięła moją opowieść o testralach, lekko skonsternowana, że moja wyobraźnia wędruje w takich kierunkach, byłem trochę ostrożniejszy w tych sprawach. Przestałem szukać, kiedy tylko Marla powiedziała, że to tylko legenda. Pokiwałem więc głową, jakbym usłyszał coś pierwszy raz w życiu. Nie byłem pewien, czy to było dziwne, czy mi się tylko wydawało, że było.
No racja – stwierdziłem szybko, bo nie musiała mnie w końcu do tego przekonywać – to była tylko wymówka, ale skoro tak chętnie rozdawała krakersy, to nie protestowałem. Wziąłem od niej opakowanie i pochłonąłem kolejnego. – No, że, yyy… więcej swobody. Żeby yyy… mogła gotować co chce i w ogóle – tłumaczyłem kulawo. Już i tak coś mi nie pasowało w tym, że Chochelka musi słuchać wszystkiego, co jej się mówi i nie może się sprzeciwić, ale zdziwienie Marli jeszcze głębiej uświadomiło mi, że to nie było fajne, że skrzaty się tak traktowało.
Byłaś chora? – zapytałem z mieszanką ciekawości i ostrożności. Nie wyglądała na chorą, ale kto to wie, nie wszystko widać po ludziach. Trochę jej współczułem. – Ale już nie jesteś? – dodałem. – Jaaa, na razie uczę się w domu, ale w przyszłym roku idę do szkoły – powiedziałem z ekscytacją. Nie mogłem się doczekać, żeby iść do Hogwartu i dowiedzieć się, do jakiego pójdę domu, i poznać dzieci w moim wieku.
Widząc spojrzenie Marli, skierowane gdzieś za moje plecy, odkręciłem się niewygodnie w siodełku, natychmiast lekko spięty. Jakiś faciu szedł w naszą stronę i chyba nie był fajnym typem, bo Marla patrzyła na niego spode łba. Patrzyłem to na nią, to na typa, czekając, aż przejdzie, żeby móc spokojnie zapytać dziewczynkę, co to był za jeden. Nie wyglądał na przyjemnego gościa.
Ale nie wyglądał też na kogoś, kto stracił równowagę, a jednak w następnym momencie wyłożył się jak długi. Jakby ktoś o popchnął. Spojrzałem znowu na Marlę, która patrzyła intensywnie w jego stronę. TO była MAGIA! Czyli jednak te hipogryfy istniejące tylko w legendach to była zmyła!
Jesteś taka sama, jak pani z zaplecza! – powiedziałem podekscytowany, na wszelki wypadek nie do końca wprost, gdyby ten pan, który właśnie się otrzepywał, usłyszał moje słowa.
Powrót do góry Go down


Marla O'Donnell
Marla O'Donnell

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 21
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 168 cm
C. szczególne : szeroki uśmiech, koścista sylwetka, bardzo ekspresyjny sposób bycia, irlandzki akcent, często wplata kolorowe apaszki we włosy
Galeony : 3979
  Liczba postów : 1951
https://www.czarodzieje.org/t20424-marla-o-donnell#646655
https://www.czarodzieje.org/t20478-marla-o-donnell#647470
https://www.czarodzieje.org/t20470-marla-o-donnell#647414
https://www.czarodzieje.org/t20875-marla-o-donnell
what a plot twist you were QzgSDG8




Moderator




what a plot twist you were Empty


Pisaniewhat a plot twist you were Empty Re: what a plot twist you were  what a plot twist you were EmptySob 9 Paź - 18:43;

Pozwoliłam mu powiedzieć te wszystkie kocopoły o Grace, udając bardzo zainteresowaną, żeby nie sprawić chłopcu przykrości. Nie rozumiał jednej podstawowej rzeczy – nie byłam nim, nie miałam bogatych rodziców i zabawek, których mógłby mi ktoś zazdrościć. Miałam za to odstające kości, dwa cienkie warkocze i pustą lodówkę, a moim domem był pub. Zamiast gosposi zajmowała się mną bardzo dziwna pani (z punktu widzenia innych) i nie wiedziałam nic na temat swojego taty. Ale nie zamierzałam się nad sobą użalać, tylko skwitowałam jego słowa uprzejmym uśmiechem.
A potem się zaśmiałam, bo jego bojowość mi zaimponowała. Gdyby przyjeżdżał tu częściej, mogłabym go przedstawić swoim przyjaciołom, jednak nawet tego nie zaproponowałam, z góry wiedząc, że przy Grace jestem na przegranej pozycji. – To raczej ostateczność – skomentowałam jego tekst o przywaleniu, wzruszając ramionami. Po pierwsze byłam bardzo drobna, po drugie używając siły, stałabym się dokładnie taka, jak ci, którzy atakowali nas.
Obserwując chaotyczne zachowanie chłopaka, w głębi duszy wiedziałam, że odróżnia się od reszty dzieci, które znałam. Nie rozumiałam czemu tak nagle założył kaptur, omal nie wywracając się na ziemię. – Zimno ci? – spytałam z troską, gotowa biec po swój sweter, żeby tylko czuł się tutaj jak u siebie, a nie jak obcy.
Aż zagwizdałam z wrażenia, słysząc o jego rodzicach. Przez bardzo krótką chwilę było mi głupio, że moja mama jest tylko barmanką, ale prędko skarciłam się za takie myśli. Miałam najlepszą mamę na świecie i żadna praca, którą wykonywała, tego nie zmieniała. – Niestety, tak jak mówiłam, dzisiaj serwują tylko kocie rzygi – zaśmiałam się, dalej mając ubaw, że Murphy nie zrozumiał tego żartu na początku.
- Nie na tyle, żebyś musiał się martwić – machnęłam tylko dłonią, żeby nie kontynuować tematu mojej fałszywej choroby. Nie lubiłam kłamać. – Takiej, w której się mieszka i w ogóle, do domu przyjeżdżasz tylko na święta? – aż rozbłysły mi oczy z ekscytacji, bo zawsze chciałam do takiej fajnej szkoły iść. Z drugiej strony, byłabym daleko od Fiadh, a nie wyobrażałam sobie mojego dnia bez niej obok.
Naszą rozmowę przerwał jednak ten oślizgły idiota, który chwilę później podnosił się zakrwawiony ze schodków, siarczyście klnąc pod nosem. Nie żałowałam go ani przez sekundę.
Jesteś taka sama.
Zakręciło mi się w głowie, gdy usłyszałam te słowa, trafiające prosto w epicentrum moich wszystkich lęków i nieprzyjemnych odczuć. Kochałam to jak bardzo jestem podobna do swojej mamy, że wszyscy dookoła mówią, iż jestem jej wierną kopią. Ale skoro Murphy widział ją na zapleczu, a Fiadh chodzi tam tylko w jednym celu, to jego werdykt był bardzo jednoznaczny. Zwłaszcza w obliczu obecności tego obleśnego typa, który patrzył na mnie tak… Że aż mi było niedobrze. Czy chłopak nie widział chęci mordu w moich oczach, gdy ten przechodził obok? Dlaczego tak szybko ocenił mnie w ten sposób? Widocznie był taki jak Grace i cała reszta – widział to, co chciał, wydając osąd w przeciągu paru sekund. A może po prostu miałam to w genach i każdy wyczuwał, że jestem zepsuta.
Najpierw czułam okropny wstyd i spuściłam wzrok – moje policzka przybrały purpurową barwę. Ale zaraz potem przypomniałam sobie co robiła w takich sytuacjach mama. Nie pozwalała, aby ktokolwiek ją beształ. A że byłam przecież taka sama to wstałam i niewiele się zastanawiając, przywaliłam mu w ten głupi, parszywy ryj. W cios wsadziłam całą swoją siłę i wściekłość, z satysfakcją obserwując jak jego skóra robi się czerwona. Ból ręki tylko potęgował poczucie zadowolenia. W końcu bardzo dosadnie pokazałam komuś, że nie jestem tylko chuderlawą tyczką, którą można pomiatać bez żadnych konsekwencji.
- Nie chcę cię tu więcej widzieć – wydusiłam z siebie, patrząc na Murphy’ego jak na największego wroga. – Zabieraj ten swój super rower i zjeżdżaj – z trudem powstrzymałam się od przekleństwa, których Fiadh nie tolerowała. – Żałuję, że krakersy nie były zatrute – dodałam jeszcze na koniec, marszcząc gniewnie brwi. Nawet nie pomyślałam o tym, że mógłby mi oddać i wtedy faktycznie byłaby niezła draka. Liczyło się tylko to, że przełamałam jakąś barierę, po raz pierwszy w życiu naprawdę pokazując swój wewnętrzny ogień. I było to bardzo miłe uczucie.

______________________


Powrót do góry Go down


Murphy M. Murray
Murphy M. Murray

Student Gryffindor
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 173
C. szczególne : często chodzi po szkole z rogami lub ogonem, a w chwilach wzmożonych emocji włosy zawsze informują o tym otoczenie swoim kolorem; blizna po ranie ciętej na lewym boku na wysokości pępka
Dodatkowo : Metamorfomagia, prefekt
Galeony : 793
  Liczba postów : 353
https://www.czarodzieje.org/t20812-murphy-m-murray#663687
https://www.czarodzieje.org/t20818-rower#663837
https://www.czarodzieje.org/t20811-murphy-m-murray#663685
what a plot twist you were QzgSDG8




Gracz




what a plot twist you were Empty


Pisaniewhat a plot twist you were Empty Re: what a plot twist you were  what a plot twist you were EmptySob 9 Paź - 21:16;

Dziewczynka nadal nie wydawała się przekonana, ale postanowiłem tym razem przymknąć na to oko. Była fajna, może kiedyś po prostu spotkamy się we trójkę i sama się przekona do tego, co próbowałem jej powiedzieć. Nie miałem co do tego żadnych wątpliwości.
Ostateczność? – zapytałem z lekkim zdezorientowaniem. Czy to, że ktoś ci się naprzykrza, to już nie była ostateczność? – No to co by musieli zrobić, żebyś im przywaliła? – zapytałem, demonstrując w powietrzu prawy sierpowy.
Odchrząknąłem, bo dziewczyna jednak musiała być bardzo spostrzegawcza, bo natychmiast zaobserwowała, że nasunąłem kaptur na głowę. – Noo, zawiało – powiedziałem, zadowolony, że sama znalazła stosowne wytłumaczenie. Zupełnie jak Grace. Czyli to jednak musiała być cecha mugoli w ogóle, że znajdowali wyjaśnienie nawet dla najdziwniejszych rzeczy.
Twoja mama tu gotuje? – zapytałem, niekoniecznie co do tego przekonany, bo jeśli ktoś robił najlepszą lasagne na świecie, to chyba nie mógł być też odpowiedzialny za coś zasługującego na miano kocich rzygów. To by jednak wyjaśniało, dlaczego Marla siedziała przed barem, zamiast gdziekolwiek indziej. Nawet jeśli była kiedyś chora i nie mogła iść do szkoły, to była słaba miejscówka. Gdyby nie ona, ja sam na pewno nie bujałbym się tutaj zbyt długo.
Ale już wyzdrowiałaś? – postanowiłem się upewnić, przekręcając gumę na kierownicy roweru. Za chwilę ożywiłem się na jej pytanie. – Dokładnie tak! Moja siostra tam już jest i jej strasznie zazdroszczę. Moi rodzice też już ją skończyli. Ja jeszcze czekam na list – mówiłem z podekscytowaniem, pomijając to, że raczej nie przyjeżdżałbym na święta, chyba że do Grace.
Uniosłem lekko brwi, bo Marla dziwnie zareagowała na moje pytanie. Nie byłem w stanie rozszyfrować, co mówiła jej mina, prócz tego że wiedziałem, że nic dobrego. Pomyślałem sobie, że pewnie nie jest przyzwyczajona do innych czarodziejów, więc natychmiast znowu sięgnąłem do plecaka, żeby pokazać jej to Oko Hipogryfa, żeby wiedziała, że rozumiem, kim jest i że nie mówiłem tego wcale w złej wierze. Może kiedyś spotkała wyjątkowo niemiłych mugoli i bardzo chciała to ukrywać?
Nie zdążyłem wyciągnąć gazetki z plecaka. Moja głowa odskoczyła na bok, a policzek zapiekł mnie boleśnie. Powoli obróciłem pytający wzrok na Marlę. O co chodzi, co się dzieje? Złapałem się za piekące miejsce, zupełnie nie rozumiejąc, co się właśnie wydarzyło. Spodziewałem się w sumie wszystkiego, ale nie następnych słów Marli, które zapiekły chyba jeszcze bardziej, chociaż nigdy bym tego nie przyznał, gdyby ktoś zapytał. Przecież nic takiego nie zrobiłem! Ale kiedy usłyszałem jej słowa, nie mogłem zostawić tego ot tak, po prostu. Może i bym jej nie oddał, ale nie mogłem zostawić tego tak zupełnie bez żadnej reakcji, dlatego rzuciłem opakowanie z resztą krakersów na ziemię. Te rozsypały się pod stopami dziewczyny. – Teraz już się nie dziwię, dlaczego Grace cię nie lubi – powiedziałem. Może to było właśnie w tę stronę. Jeśli Marla biła ludzi po gębie za cokolwiek, to ja też jej nie lubiłem. I nie dziwiłem się już, dlaczego między nią i moją najlepszą przyjaciółką najwyraźniej była jakaś niechęć. Niby bicie to miała być ostateczność, a okazuje się, że można było zarobić dosłownie za nic.
Złapałem mocno za kierownicę roweru, gotów, by odjechać.

+
Powrót do góry Go down


Marla O'Donnell
Marla O'Donnell

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 21
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 168 cm
C. szczególne : szeroki uśmiech, koścista sylwetka, bardzo ekspresyjny sposób bycia, irlandzki akcent, często wplata kolorowe apaszki we włosy
Galeony : 3979
  Liczba postów : 1951
https://www.czarodzieje.org/t20424-marla-o-donnell#646655
https://www.czarodzieje.org/t20478-marla-o-donnell#647470
https://www.czarodzieje.org/t20470-marla-o-donnell#647414
https://www.czarodzieje.org/t20875-marla-o-donnell
what a plot twist you were QzgSDG8




Moderator




what a plot twist you were Empty


Pisaniewhat a plot twist you were Empty Re: what a plot twist you were  what a plot twist you were EmptyWto 12 Paź - 23:09;

Zaśmiałam się, widząc jego nieudolny cios, po chwili markotniejąc. Murphy chyba lubił drążyć nie ten temat, co trzeba, bo dopytywał o kwestie, o których naprawdę nie lubiłam dyskutować. - No na przykład... nie wiem - zastanowiłam się. Wydawało mi się, że on nigdy nie doświadczył niemiłego traktowania, dlatego nie mógłby zrozumieć o czym mówię. I z czym musiałam się borykać każdego dnia. - Nie wiem co uważasz za przegięcie, ale dla mnie jest to bycie niefajnym non stop albo powiedzenie czegoś, czego przenigdy nie powinno się mówić. Albo bycie skończonym frajerem i besztanie kogoś mi bliskiego albo mnie za coś, na co nie mamy wpływu. Chociażby dom, w jakim mieszkam albo - rodzice, chciałam dodać, prędko gryząc się w język. Okej, nie był obcy, ale nie był też przyjacielem, żebym mu teraz płakała w ramię, bo mój tata mnie nie chciał poznać, bóg jeden wie czemu. - Albo coś w tym stylu - dokończyłam nieporadnie, wyginając palce, żeby ukryć ich drżenie. 
- Dam ci bluzę. Chcesz? Albo przyniosę herbatę! - zaproponowałam Murphy'emu z uśmiechem. - Nie, jest barmanką - powiedziałam to najbardziej dumnym tonem, na jaki mnie było stać, żeby jej zawód choć trochę wybrzmiał poważnie przy tym prawniku i tłumaczu. - Gotuje tylko dla nas - odparłam, zapominając, że przecież chłopak nie ma zielonego pojęcia o istnieniu Marli, dbającej o to, żebym nie przesiadywała w pubie non stop, którą traktowałam jak członka rodziny. Pewnie by go polubiła i zagadała na śmierć.
Kiwnęłam tylko głową, potwierdzając, że jestem zdrowa. Przecież poza niepokojąco chudą sylwetką nie wyglądałam na chorą, po co w ogóle pytał i drążył? Mama miała rację, że faceci czasem bywali po prostu głupi. - Wow, nieźle - skomentowałam tylko, przełykając nieprzyjemne poczucie, że wszyscy dookoła zaznawali luksusów, o których ja mogłam jedynie pomarzyć. Chciałam go poprosić, żeby mi wysłał list z opisem jak to wygląda albo chociaż w trakcie ferii podjechał na moment opowiedzieć jak mu się żyje w tej fajnej szkole, ale przecież byłam jedynie chwilową znajomością, nikim ważnym. Pewnie wkrótce o sobie zapomnimy i już nigdy się nie spotkamy.
Wpatrywałam się w jego zdziwioną twarz, gotowa na ponowienie ciosu, gdyby ośmielił się powiedzieć jeszcze jeden zbędny komentarz. Murphy wydawał się jednak bardzo zaskoczony, co utwierdziło mnie w przekonaniu, że zrobił to z premedytacją, od początku przybywając tu w imieniu Grace, żeby mnie upokorzyć. Nawet nie skomentowałam rozsypanych krakersów, miałam je gdzieś. - A ja się nie dziwię czemu się tak świetnie dogadujecie - odpyskowałam, wciąż zdenerwowana. Na odchodne kopnęłam jeszcze koło jego okropnego roweru i odwróciłam się, żeby pobiec do baru, trącając każdego, kto stanął na mojej drodze, z trudem powstrzymując płacz.

KONIEC what a plot twist you were 3831175897

______________________


Powrót do góry Go down


Sponsored content

what a plot twist you were QzgSDG8








what a plot twist you were Empty


Pisaniewhat a plot twist you were Empty Re: what a plot twist you were  what a plot twist you were Empty;

Powrót do góry Go down
 

what a plot twist you were

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: what a plot twist you were QCuY7ok :: 
retrospekcje
-