Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Domek na drzewie

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 4 z 15 Previous  1, 2, 3, 4, 5 ... 9 ... 15  Next
AutorWiadomość


Mistrz Gry
Mistrz Gry

Czystość Krwi : 100%
Galeony : 32411
  Liczba postów : 101889
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7560-wielka-poczta-mistrza-gry#211658
Domek na drzewie - Page 4 QzgSDG8




Specjalny




Domek na drzewie - Page 4 Empty


PisanieDomek na drzewie - Page 4 Empty Domek na drzewie  Domek na drzewie - Page 4 Empty27.01.11 23:31;

First topic message reminder :


Domek na drzewie

W wiosnę, kiedy cały dąb pokrywa się soczyście zielonymi liśćmi nie sposób zauważyć ukrytego między gałęziami domku, zrobionego właściwie z kilku drewnianych desek. Jest to za to idealne miejsce, żeby się ukryć. Z przyjacielem, chłopakiem, czy samemu, zawsze jest idealnie. Budowla jest na tyle duża, że spokojnie pomieści cztery osoby, a i miejsce na malutki stoliczek się znajdzie.
Żeby dostać się do środka, trzeba się nieco po gimnastykować, bowiem gałęzie, szczególnie te dolne, są w znacznej odległości od siebie.

Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Edward Smith
Edward Smith

Student Ravenclaw
Rok Nauki : I
Wiek : 30
Czystość Krwi : 25%
Dodatkowo : animag (wiewiórka)
Galeony : 168
  Liczba postów : 195
Domek na drzewie - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Domek na drzewie - Page 4 Empty


PisanieDomek na drzewie - Page 4 Empty Re: Domek na drzewie  Domek na drzewie - Page 4 Empty11.02.13 19:48;

Tom. Musiał być bardzo wytrwałym i wyrozumiałym człowieczyną, żeby tolerować zachowanie i marudzenie Eddiego. To nawet mnie wkurza czasami, a jestem jego siostrą! Poza tym... Jak musiało mu być strasznie źle, kiedy Ed go nie zauważał, romansował sobie z Maxem na początku szkoły. Starał się tylko dla krukona, nie zważając na to, że może przez to ranić swojego drugiego przyjaciela, z którym był w „paczce”. Tommy musiał znosić to gorzej niż ja flirty Maxa i Mariona, albo Ed Maxa i Zowiego... W końcu cała ich trójka była ze sobą blisko zaprzyjaźniona. Chyba, że nie jest takim zazdrośnikiem, albo... kłamał? Nie, to byłoby nie w tym stylu. Chociaż mógł uważać to za niewinny żarcik z drugiej strony.
Nie odpowiedział już na pierwszą ofertę pomocy ze strony Tomcia. Właściwie trochę głupio było mu się przyznać, że rzeczywiście nie jest jednym ze szczuplejszych, a tak bardzo chciał spodobać się pufkowi!
- Ale... to znaczy, że...? Ja cię kocham, a ty? Bo już sam nie wiem... – odpowiedział. Rumieńce Toma były z pewnością słodkie. Eddie mógłby oglądać je dwadzieścia cztery na dobę i nie znudziłby się! Jeszcze nigdy nie czuł tego czegoś... Nigdy nie wiedział, że jest kochany. Czuł się jak młody Voldek. Bez mamy. Taty. Siostra daleko. A tutaj tylko on kocha, ale oni nie kochają jego.
- Eh... Nie mów... Ja nie... – czemu się tak jąka? Jakby zapomniał języka w gębie? Towarzystwo Tommiego jeszcze nigdy aż tak mu nie schlebiało. Aż tak go nie przybijało do ściany. Po prostu nie chciał się zbłaźnić, zrobić z siebie idioty, czy coś. I chyba da sobie spokój z Maxem. Myślał, że mu nie przejdzie, ale... to już nie ma sensu. Meddie.
Nadal ich usta były ze sobą zetknięte. Wyglądało to słodko, a Edkowi smakowało jeszcze słodziej. Naprawdę chciałby tak nieoddychać, tak stykać się swoimi wargami dłużej. Całował namiętnie. Inaczej nie potrafiłby tego robić, zwłaszcza, że tą osobą był nie inny puchon, niż Tomcio! Ręce chłoptasia obejmowały szyję drugiego, ale w końcu powoli zjechały nieco niżej. Szelki. Natknął się na nie po drodze. Włożył pod jedną z nich palec, pociągnął do siebie i puścił w miejscu ramienia. Ta obluzowała się i opadła. Eddie się zawstydził. Nie chciał, żeby tak to wyszło.
- Przepraszam... – pierwszy raz w życiu był taki czerwony, wesoły i jednocześnie speszony. Podniósł wzrok, delikatnie i wolno oderwał swoje usta. Naprawdę tego żałował. Coś takiego nie powtórzy się już nigdy, a on marnuje chwile! – To nie tak... – zazwyczaj opuszczenie ramiączka dziewczynie może sygnalizować chęć uprawiania tego czegoś. Dlatego głuptaskowi z Ravenclawu wydawało się, że to może coś znaczyć. Nie pogardziłby, ale z drugiej strony wydawało mu się to nie fair. Takich rzeczy nie robi się podczas pierwszego sam na sam... Co jak co, ale wolał poczekać do ślubu!
- A... od dawna... no wiesz? – spojrzał w dół. No nie chciał się pytać o takie rzeczy, ale głupio mu było, że on i Max, kiedyś i trochę teraz. To było naprawdę nie w porządku i chciał się chociaż dowiedzieć. A może to rzeczywiście od całkiem niedawna? Może podobnie jak on, dopiero kilka miesięcy się podkochiwał w krukonie? – Od dawna, no.., podobam ci się?
Powrót do góry Go down


Tom Louis Blant
Tom Louis Blant

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Wiek : 30
Czystość Krwi : 25%
Galeony : 22
  Liczba postów : 30
Domek na drzewie - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Domek na drzewie - Page 4 Empty


PisanieDomek na drzewie - Page 4 Empty Re: Domek na drzewie  Domek na drzewie - Page 4 Empty12.02.13 21:16;

A Ed musiał być naprawdę wytrzymałym człowiekiem jeżeli znosił Toma, który wariował. Może i nie teraz, ale ogólnie. A dla niektórych ludzi takie wariowanie jest denerwujące, nie do zniesienia i nie do zaakceptowania. Dobrze, że Eddie taki nie jest, to tylko miły, kochany Eddie. Popełnia błędy jak każdy człowiek, Tommo to wie i z otwartymi ramionami go przyjmie znów, przebaczając złe uczynki i błędy.
A co do zazdrości, to może i nawiedzała Tomka, ale on to ładnie i sprytnie ukrywał. Owszem, widział Maxa z Edkiem, romansujących, flirtujących, a nawet, jak na dwójka była razem, był chyba w piątej klasie i zżerała go zazdrość od środka. A na zewnątrz był tym samym, kochanym Tomkiem, w tamtym czasie z piątej klasy.
Kiedy Eddie zignorował jego pytanie - czy tam nie odpowiedział - było Tomkowi trochę smutno, bo już myślał, że będzie biegać nieco z przyjacielem, a tu taki klops...
- Przecież też cię kocham, głuptasie! Myślałem, że to ja nie jestem mądry... - odpowiedział z uśmiechem. Pół-żartem pół-serio. Zdecydowanie nie uważał się za mądrego człowieka, nawet jeżeli ktoś usiłował mu wbić to do głowy. On po prostu sądził, że jest głupkiem i tak chyba zostanie. Bo kto powie, że on jest mądry, jak sam temu zaprzecza?
- Nie będę cię nie komplementować bo jesteś zbyt cudowną osobą - odpowiedział z uśmiechem. Szczerze. Uśmiech mu z twarzy nie schodził. No cóż, tak to już jest jak człowiek lubi się uśmiechać - uśmiechy z twarz się nie ruszają. Blant za urocze uznał to, że Edward się jąkał, zapomniał języka. Właściwie, czego on nie uważał w Krukonie za słodkie?
Drugi pocałunek z Edkiem był dla Tomka słodyczą. Od długiego czasu chciał go pocałować, zrobił to. Spełniło się jego pragnienie, marzenie od kiedy tylko kochał tego urokliwego Krukona. A kochał go dość długo, od kiedy tylko miał okazję go poznać. Piękna miłość od pierwszego wejrzenia! Obejmował młodszego w pasie, pozwalając mu na robienie mu co tylko chce z szelkami. Szelki. Wspaniały dodatek. Chciał syknąć kiedy tylko znów wróciła na swoje miejsce i zderzyła się z jego koszulką, jednak nie mógł. Zabolało. Może i nie tak bardzo, ale bolało. Ale Tommo jedynie mocniej zacisnął powieki i wytrwał niewielki ból. A szeleczka obluzowała się, przez co Tom znów się rumienił.
Dotrwał do końca tej jakże wspaniałej pieszczoty i leniwie zaczął otwierać oczka. Uśmiechał się. Nic nie zasugerowało mu spadnięcie szelek, często tak robiły. Z resztą, nie odczytywał "znaków", nie potrafił. Z resztą - jak, skoro nie miał z dziewczynami więcej do czynienia niż przykrywki związków? - Nie masz za co przepraszać. Nie masz co tłumaczyć. Ona zawsze się luzują... - mówiąc, poprawił swoje kochane szeleczki. A one znów się rozpięły. Westchnął i zrezygnował z dalszych działań.
- Od dawna?... Niech pomyślę... - wielce się zamyślił. aż dwa razy okrążył pomieszczenie, potknął się i wywrócił na kanapę, co go nieco ocknęło. Obudził się z przemyśleń i wrócił do świata żywych, ale i tak leżał na kanapie w domku na drzewie. - Od drugiej klasy, bo wtedy ty byłeś w pierwszej. Czyli ponad siedem lat... - odparł szczerze. Przymrużył oczy i wyłożył się. Podłożył sobie dłonie pod głowę i tak leżał, w oczekiwaniu na cokolwiek.
Powrót do góry Go down


Edward Smith
Edward Smith

Student Ravenclaw
Rok Nauki : I
Wiek : 30
Czystość Krwi : 25%
Dodatkowo : animag (wiewiórka)
Galeony : 168
  Liczba postów : 195
Domek na drzewie - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Domek na drzewie - Page 4 Empty


PisanieDomek na drzewie - Page 4 Empty Re: Domek na drzewie  Domek na drzewie - Page 4 Empty15.02.13 17:07;

- Ko… Kochasz? Ale naprawdę? – wciąż nie mógł to uwierzyć. No tak, niby taki mądry krukon, a jednak coś z puchona ma. Może to i dobrze. Puchowi są wspaniali. Zwłaszcza tacy jak Tomek! Tacy to prawdziwe skarby i trzeba ich strzec! Bo zachłanni poszukiwacze mogą go szybko roztrwonić albo co gorsza zepsuć, znaleźć i schować, i nikomu nie dawać! Zło.
- Ja… nie jestem cudowny. Jestem dziwny. I marudzę… – spojrzał na Tommiego. Co jak co, ale przyjaciel powinien wiedzieć o tym najlepiej. Znali się baaaardzo długo. Bo od początku edukacji magicznej Eddiego. To znaczy, że… było to już osiem lat! To długo! I do tego bardzo blisko się przyjaźnili. Spędzali ze sobą każdą wolną chwilę, każde wolne popołudnie, każdy wolny ranek, czy wieczór. I jak on mógł nie zauważyć, że ktoś go jednak kocha?... Jestem idiotą.
Kanapa. Niby taka zwyczajna, w domku na drzewie, prawda? A jednak musiała być bardzo wygodnym miejscem, skoro akurat ma więcej szczęścia niż Ed. Nawet do niej Tommy kleił się bardziej niż do biednego smerfa… Cóż życie, nie bajka. Wkrótce walentynki, a on oczywiście zaprzestanie na wlepianiu wzroku w bruneta.
- To… chyba długo? – spojrzał na Tommiego, który miał zamknięte oczka. Może… zrobi mu niespodziankę? Ale taką fajną? Przydreptał do chłoptasia i położył się na niego. Kurtka nadal zasłaniała jego klejnoty; Ed wtulił główkę w tors żółtego żelka i również przymknął powieki.
- Nie gniewasz się?
Powrót do góry Go down


Tom Louis Blant
Tom Louis Blant

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Wiek : 30
Czystość Krwi : 25%
Galeony : 22
  Liczba postów : 30
Domek na drzewie - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Domek na drzewie - Page 4 Empty


PisanieDomek na drzewie - Page 4 Empty Re: Domek na drzewie  Domek na drzewie - Page 4 Empty17.02.13 0:18;

- Tak, kocham, najprawdziwiej jakby to mogło być - odparł, jakby to było oczywiste. Bo... nie, jednak nie. Przecież on to skrywał. Osiem czy siedem lat. Ale w tej chwili, to było raczej wiadome i niezaprzeczalne. Cóż, jak dla Toma, ja nie wiem i nie wnikam w to, co jest w główce Eddiego. Ale Tom lubił w to wnikać, nie mam zielonego pojęcia dlaczego, ale to Tom, a jego ot tak nie da się zrozumieć. Potrzeba lat praktyki!...
- Jak dla mnie jesteś cudowny. Może i nie idealny, ale nie lubię ludzi zbyt idealnych... - posłał w stronę przyjaciela (chyba już nie) potwierdzający uśmiech. Ale przecież on nie kłamał, mówił prawdę!... Co powinien Edward wiedzieć. Znali się masę czasu, więc powinni wiedzieć o sobie prawie wszystko. Albo i wszystko. Zachowując sobie najbardziej wstydliwe sekrety. I powinni wiedzieć, że jeden kocha drugiego. Chociaż mogliby podejrzewać... Jestem skończonym kretynem...
Kanapa w domku na drzewie to wprawdzie rzadki przypadek, ale właśnie taka kanapa będzie w domku Tommo. Jeżeli tylko wybuduje domek na odpowiednim drzewie, będzie tam kanapa! I wiele innych, przydatnych rzeczy. Powracając do obecnej sytuacji - Tommo wcale nie kleił się do kanapy. Po prostu się wywrócił i uznał, że jest bardzo wygodna i się z niej nie ruszy. Inteligentne.
- Bardzo długo... - westchnął. Tak sobie leżał i nic nie podejrzewał, zwyczajnie nie wiedział o tym, co może go spotkać. Aż poczuł, że ktoś go przytula. Uśmiechnął się i przytulił osóbkę. Wiedział, ze to Eddie. Oczywiście, że wiedział. Kto inny oprócz tej dwójki był w domku?...
- Dlaczego mam się gniewać? To miła niespodzianka... - dopiero w tej chwili uniósł powieki i popatrzył na Smerfika. Poczochrał mu czuprynę i znów przymknął swoje oczka. Hola, jeszcze trochę i on tutaj zaśnie!...
Powrót do góry Go down


Gwen von Ingersleben
Gwen von Ingersleben

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Wiek : 28
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 297
  Liczba postów : 523
Domek na drzewie - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Domek na drzewie - Page 4 Empty


PisanieDomek na drzewie - Page 4 Empty Re: Domek na drzewie  Domek na drzewie - Page 4 Empty06.05.13 22:36;

Słońce wystarczyło, żeby wyciągnąć Gwen z zamku. Chociaż była dziewczyną, jej brat często się śmiał, że ma brata a nie siostrę. Gwen bowiem nigdy nie przejawiała zainteresowań typowo dziewczęcymi zabawami.
W dzieciństwie chodziła po drzewach, łapała żaby i innego rodzaju stworzonka. Ale nigdy nie zrobiła żadnemu krzywdy.
Możliwe, że jest to wynik wychowana się z bratem i kuzynem, oraz wiejskim otoczeniem i tym, że mama nie zmuszała ją do czegoś, czego nie chciała.
Tak więc Gwen bardziej wyrosła na chłopczycę, niźli damę, ale jej to nie przeszkadzało. A nawet znalazła chłopaka!
Tak więc, kiedy wypadła z zamku skierowała się na błonia. W stronę starego dębu, który przypominał jej dziadka Roberta. Dziwne, ale cóż poradzić, kiedy zdaniem Gwen wyglądał tak jak on.
Dziewczyna stanąwszy u stóp drzewa zadarła głowę ku górze, aby wyparzyć w koronach domek. Sama miała taki na podwórzu w domów dziadków w Monachium, a właściwie na jego obrzeżach.
Oceniwszy wysokość ruszyła na podbój gałęzi. Nie powiem, żeby była to łatwa wspinaczka, ale Gwen nie zamierzała się poddać. Szła i szła do góry, aż dotarła.
Wysiłek zawsze się opłacał, ponieważ widoki z góry są zawsze piękne.
Powrót do góry Go down


Adhalinne Dhort
Adhalinne Dhort

Uczeń Slytherin
Rok Nauki : VI
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 32
  Liczba postów : 209
Domek na drzewie - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Domek na drzewie - Page 4 Empty


PisanieDomek na drzewie - Page 4 Empty Re: Domek na drzewie  Domek na drzewie - Page 4 Empty07.05.13 15:41;

Słońce na dworze? ADHA NA DWORZE. W sumie, ona zawsze była na dworze, niezależnie od pogody, stanu swojego zdrowia, temperatury, dnia, tygodnia, miesiąca, pory roku. Nie lubiła ścian, gdyż ograniczały jej możliwości do biegania. No, już tym bardziej małe pomieszczenia dawały jej limity. Wydawać by się mogło, że dziewczyna cierpiała na klaustrofobię. Och, bo tak było, tyle że żaden lekarz jej tego nie stwierdził. BŁĄD, bo Adhalinne nigdy nie ściskałaby się w małym pomieszczeniu dłużej niż pięć sekund! A jeśli kiedyś by się tak stało... to byłby cud, zadanie życiowe spełnione. Poważnie, dziewczyna nawet w małej toalecie załatwić swych potrzeb nie potrafiła. O nie, po pierwsze, w toalecie musiało być jakieś okno (co z tego, że ktoś może ją podglądać - ona musi mieć świeże powietrze...). Po drugie, musiało być tam dużo miejsca. W każdym pomieszczeniu, do jakiego Adha wchodziła musiało być wiele tego miejsca! Dlatego też jeszcze nie umarła w salach lekcyjnych, na tych jakże nudnych lekcjach.
Pogoda była piękna, więc Ślizgonka nie myślała o ciepłym ubiorze i wyleciała na dwór jedynie w jakichś starych szortach i białej, luźnej bluzce na krótki rękawek. No nogach pierwsze lepsze trampki I JUŻ BIEG PO ŚWIECIE! Och, przecudownie.
Zazwyczaj Adha nie wiedziała gdzie biegnie, robiła to jakby z zamkniętymi oczami, ale zawsze gdzieś trafiała i nigdy się nie gubiła. Tym jednak razem doskonale wiedziała, iż chce dobiec do domku na drzewie. Często w nim przesiadywała, no może nie robiła zbyt dużo rzeczy w samym domku na drzewie, ale wychylała się z niego i podziwiała widoki, od czasu do czasu krzyczała brzydkie słowa do ludzi, którzy aktualnie w pobliżu się znajdowali, po czym się chowała i chichotała... Niekiedy także zrzucała owady, które jakoś nigdy nie spadały, na szczęście. Ale najpierw musiała jakieś złapać, oczywiście. Nigdy nie miała z tym problemów. Tego dnia również dostała ochoty, by to porobić, no i to był ten powód, dla którego Adha wcale nie odkrywała starych-nowych miejsc i przybiegła do domku na drzewie.
Z wspinaniem się na drzewo też nie miała problemów, pomimo tego, że gdy była młodsza, często z niego spadała, gdyżiżponieważ nie miała zwyczajnie w tym wprawy! W przeciwieństwie do dnia dzisiejszego... poszło jej chyba szybciej niż zawsze. A co, albo raczej kogo spostrzegła na górze? Swoją przyjaciółkę!
- Hej! - krzyknęła od razu ożywiona uśmiechając się promiennie.
Powrót do góry Go down


Gwen von Ingersleben
Gwen von Ingersleben

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Wiek : 28
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 297
  Liczba postów : 523
Domek na drzewie - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Domek na drzewie - Page 4 Empty


PisanieDomek na drzewie - Page 4 Empty Re: Domek na drzewie  Domek na drzewie - Page 4 Empty07.05.13 22:30;

Gwenllian siedziała przez jakiś czas w samotności i zaczynała się nudzić. Dlatego też jej buzia rozciągnęła się w gigantyczny uśmiech na widok pojawiającej się postaci w domku.
- Adha! - Pisnęła radośnie Puchonka uściskają Ślizgonkę.
Dla Gwen coś takiego jak stereotypy, że Ślizgoni są nie przystępni, wredni i tak dalej machała ręką. Większość może i tak, ale dla niej bardziej liczyli się ci, których znała.
Wypuściła Adhalinne z objęć i usiadła na podłodze krzyżując nogi, opierając się plecami o ścianę. Długie siedzenie bez oparcia źle działało na kręgosłup, jak mawiała jej babunia Alberta. A mądrości babcinych Gwen przestrzegała.
- Co tu robisz szalona dziewczyno? - Zapytała po chwili milczenia. - A już wiem - uśmiechnęła się chytrze. - Brakowało ci mojego towarzystwa. Mam rację?
Von Ingerseben cieszyła się, że spotkała się tu tak niespodziewanie z Adhą. Zwłaszcza, że dawno się nie widziały. A że Gwen jest bardzo ciekawska to bardzo chciała wiedzieć, co się dzieje u innych. Ta jej ciekawość czasami zakrawała na wścibstwo.
Powrót do góry Go down


Adhalinne Dhort
Adhalinne Dhort

Uczeń Slytherin
Rok Nauki : VI
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 32
  Liczba postów : 209
Domek na drzewie - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Domek na drzewie - Page 4 Empty


PisanieDomek na drzewie - Page 4 Empty Re: Domek na drzewie  Domek na drzewie - Page 4 Empty11.05.13 16:10;

Tak, to prawda, że Adha nie należała do osób z najgorszymi charakterami pod słońcem. Ale nie bez przyczyny Tiara przydzieliła ją akurat do Slytherinu. Bawiło ją nieszczęście innych, potrafiła być strasznie wredna, przy tym wszystkim codziennie używała swojej bezczelności. Nie starała się zmienić, bo nie wiedziała co robi źle. W ogóle nie zwracała uwagi na to co robi. Liczyło się dla niej łapanie chwili. Lepiej wykrzyczeć się wniebogłosy bez kontroli, niż uważać na to, co się mówi, tutaj krzyczy, kotłując wszystko w środku. Dhort była osobą, która dosłownie od niczego nie mogła się powstrzymać.
- To też! - kiwnęła głową Adha nie ściągając z twarzy ogromnego uśmiechu. Tak się złożyło, iż była to stuprocentowa prawda! Adhalinne nie potrafiłaby przeżyć bez ludzi... bo zawsze musi być ktoś, z kim można się pośmiać, lub ktoś, kogo można zwyzywać. Nieważne to, czy się z kimś lubisz, czy odwrotnie. Masz z innymi kontakt, otwierasz usta. Prawda? - Zbyt długo się już nie widziałyśmy. - Zrobiła smutny wyraz twarzy, także siadając na ziemi. Tyle że Adha jak to Adha nie umiała siedzieć i po jakichś trzech sekundach zerwała się jak oparzona na równe nogi i zaczęła podskakiwać. Wydało się nawet jakby ten domek miał się zaraz zawalić przez jej dzikie skakanie... Ale na szczęście tak się nie stało!
- Jestem pewna, że tobie mnie również brakowało! - Zaśmiała się krótko. Och, byłoby dla niej czymś bardzo smutnym to, że komuś jej nie brakowało. Przecież... była taka cudowna, fantastyczna, no idealna! - Co u ciebie? - spytała, stojąc już tak, jak to stali wszyscy ludzie. Wszyscy, oprócz Adhy. Ona tylko ich... naśladowała. Dobrze jej to wychodziło, nie można powiedzieć, że nie!
Powrót do góry Go down


Gwen von Ingersleben
Gwen von Ingersleben

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Wiek : 28
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 297
  Liczba postów : 523
Domek na drzewie - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Domek na drzewie - Page 4 Empty


PisanieDomek na drzewie - Page 4 Empty Re: Domek na drzewie  Domek na drzewie - Page 4 Empty12.05.13 20:49;

Z domku na drzewie rozciągały się wspaniałe widoki. Dziewczyna lubiła podziwiać przyrodę z takie wysokości. Dlatego też już od dziecka chodziła po drzewach ku utrapieniu mamy.
- Pewnie, że mi cię brakowało - przyznała Gwen zgodnie z prawdą.
Miała nie wielu znajomych pośród Ślizgonów. Większość z nich po prostu ignorowało Gwen. I to nie miało nic wspólnego z jej czystością krwi. Bardziej wynikało to z tego, że była z domu Helgi Huffelpuff, czyli domu, gdzie może każdy trafić.
- A teraz skoro już z powodu przeznaczenia spotkałyśmy się tutaj tak szybko cię nie wypuszczę. Będziemy tu siedzieć do wieczora, albo i dłużej - uśmiechnęła się Gwenllian.
Puchonka lubiła takie miejsca, gdzie można było sobie pogadać bez obawy, że ktoś cię podsłucha.
A domek na drzewie idealnie się do tego nadawał. Może jedynie brakowało jakieś przekąski, ale o tym nie pomyślała przychodząc tutaj. Następnym razem będzie musiała mieć to na uwadze.
- Mam takiego niusa, że mocno się dziwisz - Gwen wyprostowała nogi i rozsiadła się wygodnie. - Mam chłopaka!
Powrót do góry Go down


Adhalinne Dhort
Adhalinne Dhort

Uczeń Slytherin
Rok Nauki : VI
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 32
  Liczba postów : 209
Domek na drzewie - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Domek na drzewie - Page 4 Empty


PisanieDomek na drzewie - Page 4 Empty Re: Domek na drzewie  Domek na drzewie - Page 4 Empty14.05.13 20:22;

Adha nie była w dobrych relacjach ze zdecydowanie większą połową osób, które do Hogwartu uczęszczały. Po prostu, jakoś tak. Nie wspominając już o uroczym Hufflepuffie... hejtyhejtyhejty. Aczkolwiek Adhalinne wcale nie była w takich strasznych oraz zuych nienawiściach ze wszystkimi, prawda? Na przykład Gwen bardzo, bardzo, bardzo lubiła, pomimo tego, że ta należała do domu Helgi Hufflepuff. Bo gdy spotykasz tak fajną osobę, z którą po prostu dogadasz się bez słów - dom wcale nie jest tu przyczyną, przez którą na przykład Ślizgonka i Puchonka miałyby się nie lubić!
- O tak, nie ma mowy, abyś mi teraz uciekła! - Prychnęła Adha udając oburzenie. Wspaniale było mieć osobę, przy której nie musisz udawać kogoś innego.
No tak, jedzenie jedzeniem, niestety Adhalinne do osób, które by mało jadły nie należała. Zawsze lubiła mieć coś pod ręką. O ile to coś zaliczało się do słodyczy - HA! Niektórzy mówią jej, iż przesadza z cukrem, a tak naprawdę, cukrem się tylko uzupełnia. Kocha go. Jest od niego uzależniona. Ale tylko i wyłącznie dlatego, że... cukier jest jak ona! Cudowny, słodki i szalony. Dziewczyna zdecydowanie mogłaby w takim domku na drzewie zamieszkać, ale nie miała ani odrobiny słodyczy. Katastrofa! Dobrze, że przynajmniej trochę się swoimi ulubionymi niezdrowymi rzeczami nażarła przed wyjściem z Pokoju Wspólnego...
Rzeczywiście, po usłyszeniu nowiny od Gwen, Ślizgonka mocno się zdziwiła. Jednakże w pozytywny sposób, bo posiadanie osoby, którą kochasz, posiadanie drugiej połówki było bardzo przyjemne... Adha nigdy nie miała chłopaka. No niby pierwszy pocałunek miała już dawno za sobą i nigdy na brak towarzystwa nie narzekała. Ale nigdy, po prostu NIGDY nie była z kimś związana. Dhort nie wiedziała co to znaczy "prawdziwy związek".
- Wow, Gwen, ZAJEBIŚCIE! - Wykrzyknęła radośnie, a z jej ust jakoś tak samo wyleciało to leciutkie przekleństwo na końcu. - Gratulacje i szczęścia. - Uśmiechnęła się bardzo przyjacielsko, tak, jak to rzadko robiła. Ale to nawet lepiej, że nie obrzucała wszystkich tym uśmiechem. Bo gdy już się w ten sposób uśmiechała... znaczyło to, że jest jak najbardziej szczera! No i że kogoś strasznieokropniemocno lubi.
Powrót do góry Go down


Gwen von Ingersleben
Gwen von Ingersleben

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Wiek : 28
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 297
  Liczba postów : 523
Domek na drzewie - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Domek na drzewie - Page 4 Empty


PisanieDomek na drzewie - Page 4 Empty Re: Domek na drzewie  Domek na drzewie - Page 4 Empty16.05.13 14:42;

- Dzięki, dzięki Adha - Gwen uśmiechnęła się. - Tak szczerze mówiąc zaczynałam się obawiać, że grozi mi staropanieństwo. Z czego nie omieszkał mi nie raz wytknąć mój własny rodzony brat - Puchonka przeciągnęła się na siedząco.
Żałowała, że żadnego żarełka nie zabrała ze sobą, ale za to wynagrodzono jej to uroczym towarzystwem.
Gwen miała to do siebie, że za ogół lubiła inne rzeczy niż większość jej rówieśników. Bywała czasami dziwna i może z tego powodu miała wielu różnych znajomych.
Choć jakby nie patrzeć to właśnie Slytherin i Ravenclaw stanowiły część szkoły, gdzie miała najmniej znajomych, ale to nie oznaczało, że wcale nikogo z nich nie znała.
- A co u ciebie dziewczyn? - Zapytała Gwen.
Zawsze z uwagą słuchała tego, co się do niej mówiło. Chociaż miała problemy z usiedzeniem w jednym miejscu dość długo.
Powrót do góry Go down


Zoe F. Champion
Zoe F. Champion

Uczeń Slytherin
Rok Nauki : VII
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : Teleportacja, metamorfomagia
Galeony : 0
  Liczba postów : 480
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5421-zoe-champion
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5423-albert-czyli-sowa-bez-mozdzka-zoe
Domek na drzewie - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Domek na drzewie - Page 4 Empty


PisanieDomek na drzewie - Page 4 Empty Re: Domek na drzewie  Domek na drzewie - Page 4 Empty15.04.14 21:33;

Nie od dziś wiadomo, że hazard jest znany i lubiany, a zwłaszcza kiedy w grę wchodzi jakaś nie byle jaka czempionka, która serio nie mam pojęcia czemu, ze swoją brutalnością nie wygrała tych całych jakiś tam zawodów. Ona lubi wygrywać serio. Na pewno więc jest uzależniona od hazardu, a że w Hogwarcie raczej nie gra się na pieniądze, to przemoc też wchodzi w grę. Mimo, że jest taka malutka i urocza, wystarczy raz jej spojrzeć w oczy żeby wiedzieć, że nie chce się siedzieć na przeciwko niej, rzucając kartami tarota. Kto wie, może te jej są zapylone przez diabła czy coś i zamiast dostać głupim piorunem po łbie, za godzine będzie się leżeć przed piachem? Ryzyk fizyk maluczcy.
Dzisiaj Zoe się raczej trochę nudziła. Nadal próbowała rozwiązać zagadkę swojego związku z Percym, na podstawie którego można by było napisać jakąś drastyczną komedię, opiewającą w agresywne kobiety, które uciekają przed miłością. Właściwie to jakby się temu bliżej przyjrzeć, to w życiu codziennym to chyba normalka. W każdym razie siedziała tak sobie na łóżeczku w Dormitorium i jeszcze w międzyczasie rozkminiała jak to fajnie będzie jak wreszcie wyprowadzi się z głupiego zamku do super mieszkanka, w którym nie będzie miejsca na zimne ściany i w ogóle, w końcu jednak zdecydowała się że dość tych rozmyślań, czas ruszyć gdzieś swoją kościstą dupę, bo inaczej mózg jej wybuchnie i nie daj boże wyzna jeszcze komuś miłość.
Dopilnowała tego żeby nie zostać zauważoną nigdzie po drodze, bo po co jej zbędne pytania gdzie, po co i dlaczego. Przemknęła niczym kotka przez błonia i znalazła swoj ukochany domek na drzewie, który był super , bo rzadko ktoś do niego przychodził. Rozsiadła się wygodnie na podłodze i czekała aż ktoś przyjdzie, bo chyba się umówiła, a jak się nie umówiła to po prostu grała sobie w czarodziejskiego pasjansa i tez było fajnie.
Powrót do góry Go down


Merlin Faleroy
Merlin Faleroy

Student Slytherin
Rok Nauki : II
Wiek : 30
Czystość Krwi : 75%
Dodatkowo : Ćwierć-wil, rezerwowy obrońca
Galeony : 236
  Liczba postów : 492
http://czarodzieje.my-rpg.com/t3560-merlin-faleroy
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5349-glupia-sowa-merlina
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7199-merlin-faleroy#204423
Domek na drzewie - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Domek na drzewie - Page 4 Empty


PisanieDomek na drzewie - Page 4 Empty Re: Domek na drzewie  Domek na drzewie - Page 4 Empty16.04.14 1:22;

Ostatnio Merlin miał mnóstwo energii. Serio, niebywale. Wszystkie jego problemy przeminęły z wiatrem, Skaj stała się dziwną przeszłością i pewnie nawet nie poznałby jej w klasie. Teraz cieszył się chwilą, każdego dnia łapiąc za alkohol i przechadzając się znowu pijany po korytarza Hogwartu jakby nigdy nic. Potrzebował tylko jakiejś nowej fascynacji! Dzisiaj również dzień wydawał się być naprawdę piękny. Z butelką whisky popijaną o poranku i szafą pełną kolorowych garniturów. Na dodatek kiedy siedział sobie na śniadanku, potajemnie dolewając alkoholu do porannej kawy zauważył jak dwójka Ślizgonów grała w dziwną grę. Machając im przed nosami swoją odznaką prefekta kazał im szybko mówić o co chodzi. Ci dość miło wytłumaczyli mu na czym polega gra i zaprezentowali ją poetycko. Podniecony nią Merlin uznał, że koniecznie również musi spróbować tej świetnej gry! Dlatego gdy tylko wyskoczył ze swojej szaty uczelnianej i przywdział śliczny, kanarkowy garnitur poszedł jak najszybciej zakupić te magiczne karty tarota. Teraz zostało już tylko znaleźć kogoś do gry! I nie miał ochoty szukać swoich ziomków Cyrila, czy Effie. Na dodatek oni mogliby kręcić na to nosem. Zoe znał pewnie z paru imprez i tego, że jest Ślizgonką. Ale kiedy ta szła sobie zadowolona korytarzem złapał ją i wypytał o to co ma zamiar robić w to urocze popołudnie. Więc niestety nie uniknęła wszystkich, jak widać. Kiedy dostał odpowiedź kazał jej tam czekać na siebie obiecując super zabawę.
Ponieważ ostatnio mam fazę na przeglądanie spisów magicznych papierosów oraz alkoholi, sprawdziłam to sobie i teraz. Palił więc sobie papieroski o nazwie Pocałunek Dementora i właśnie wyciągał takie o smaku Czarodziejowych Świrusów, jakkolwiek to może smakować. Do tego Rdestowy Miód, bo to jedyne co znalazł póki co w swoich zapasach! Tak więc dość pokracznie wtoczył się do domku na drzewie, gdzie czekała już Zosia i usiadł naprzeciwko niej stawiając butelkę na ziemi i ciężką dysząc.
- Cóż to była za podróż – powiedział zmachany wil, ze zmęczenia zaciągając się papierosem. Szybko jednak przypomniał sobie po co tu jest i prędko wyjął swoją nową talię. – Mówię ci to będzie hitem. Prosta gra, wyciągamy kartę, one się biją i w zależności od tego która wygra, temu z nas dzieje się jakaś rzecz – wyjaśnił machając jej przed nosem talią. Potasował karty i zaczął je rozdawać niechlujnie.
- Co tam u ciebie? – zagadał jeszcze uprzejmie, przypominając sobie o tym, że powinien coś się zainteresować nią samą, nie tylko grą i uśmiechając się z podnieceniem do koleżanki.
Powrót do góry Go down


Zoe F. Champion
Zoe F. Champion

Uczeń Slytherin
Rok Nauki : VII
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : Teleportacja, metamorfomagia
Galeony : 0
  Liczba postów : 480
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5421-zoe-champion
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5423-albert-czyli-sowa-bez-mozdzka-zoe
Domek na drzewie - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Domek na drzewie - Page 4 Empty


PisanieDomek na drzewie - Page 4 Empty Re: Domek na drzewie  Domek na drzewie - Page 4 Empty18.04.14 23:31;

[a no żeby już tak nie przeciągać to sobie rzuciłam kosteczkami! 5 i cesarzowa]

Zapewne Merlin wyglądał przepięknie w tym swoim kanarkowym garniturku, w stu procentach odwracając uwagę od Zosinej postaci. Całe szczęście, ze nie umówili się z większą grupą, bo z pewnością Ślizgonka pozostałaby niezauważona. Sama przywdziała jakieś sprane spodnie, top z odsłoniętymi plecami, który eksponował jej super tatuaż na plecach (hehe, sama sobie taki kupiłam, a że jest zimno i nie mogę go założyć to niech chociaż Zoe się pochwali) i trampki, które wołały o pomstę do nieba albo chociaż o jakieś miłe zaklęcie, które by je zreperowało, bo podeszwa na pięcie jakoś niespecjalnie chciała trzymać się jej stopy. Oczywiście z racji tego, że wcale tak bardzo ciepło nie było, narzuciła na siebie obszerną bluzę, którą podwędziła Casprowi Villiersowi kiedy był bardzo zajęty obracaniem jakiś tam panienek, czy inną ważną rzeczą, bo przecież się ziomkowali, więc po którymś z treningów na pewno nie była mu potrzebna! Teraz ta części garderoby leżała pyrgnięta w kąt, spoglądając smutno na nową właścicielkę, która leżała już teraz rozciągnięta na podłodze. Tak bardzo jej się niczego nie chciało, że bardziej nie mogło, no ale dobra, hazard to fajna sprawa. Chociaż na dobrą sprawę z hazardem niewiele to wspólnego miało oprócz tego, że uczestniczyła w tym talia kart, ale to przecież nieistotne.
Akurat kiedy wil przekroczył próg domku, ona była w trakcie liczenia drzazg na jednej z desek podłogi. Musiała przyznać, że to było bardzo niebezpieczne miejsce, bo przecież nie daj boże jakiś kawałek drewienka wbije im się pod skórę, wda się zakażenie i na pewno zanim się obejrzą obydwoje będą już gnić, czekając na odnalezienie. Uniosła swoją ciemnowłosą główkę i przyjrzała sie uważnie Ślizgonowi, zastanawiając się czy aby przypadkiem zaproszenie nie uwzględniało stroju wizytowego.
- Pełen serwis, nawet o alkoholu pomyślałeś. Zostań moim mężem! - krzyknęła radośnie na powitanie i zerwała się z podłogi żeby zaraz w podskokach się przy nim znaleźć i ucałować w dwa poliki. Nie żeby serio o tym całym małżeństwie mówiła. Za młoda była, a ostatnio cudem udało jej się wyrwać z okowów miłości i wcale nie chciała w nie wracać. Tak było jej dobrze, więc aby przypadkiem niech on tego sobie na serio nie bierze do siebie. Chociaż z drugiej strony, byłby całkiem niezłym kandydatem, który fantastycznie dogadzałby swojej partnerce.
- Okeja, to z góry Cię przepraszam jeśli moje karty spuszczą Ci za duży łomot i uszkodzą Twoją śliczną buźkę, ale nie martw się, ja tu jestem i będę Cię reanimować. Czy coś. Mniejsza. U mnie? Jakos leci. Niedawno jakoś wróciłam z Francji, niedobitki z Kanady, które tutaj zostały mnie nienawidzą... Po staremu! A co u Ciebie?- zaszczebiotała, z zaciekawieniem przyglądając się kartom, które Merlin rozdał.
- Ja zaczynam - oznajmiła, łapiąc plik w rękę i wyciągając jedną z wierzchu czy tam spod spodu, bo nie pamiętam czy tam w zasadach coś o tym było wspomniane. Lubiła tego wila, poza tym roztaczał swoją osobą ten niesamowity urok, który sprawiał że mimo jej wrodzonej chęci mordu, jakoś nie paliło jej się do zsyłania na niego plagi nieszczęść. Jednak z dwojga złego lepiej żeby to jemu coś złego się stało, a nie jej co nie? Ciężkie rozterki nastolatki.
Powrót do góry Go down


Toby Achilles Brett
avatar

Nauczyciel
Rok Nauki : II
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 146
  Liczba postów : 158
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8102-toby-achilles-brett
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8112-pisz-do-mnie#225664
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8111-toby-achilles-brett#225625
Domek na drzewie - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Domek na drzewie - Page 4 Empty


PisanieDomek na drzewie - Page 4 Empty Re: Domek na drzewie  Domek na drzewie - Page 4 Empty30.05.14 17:41;

/początek

Toby nie umiał gotować, był fatalnym kucharzem. Nawet wodę na herbatę potrafił przypalić, także pozdro. Ja nie wiem, jak Freja chciała przeżyć ten piknik, ale dobra! Będzie dobrze. Toby bowiem popytał kogo trzeba i dowiedział się, że skrzaty z kuchni są bardzo pomocne i miłe, jeśli ładnie się do nich uśmiechnie. A nasz Toby uśmiechał się bardzo ładnie, jeśli tylko chciał.
Przytargał wiec swój tyłek do kuchni i uśmiechnął się do stworzeń niepewnie, przestępując próg. Zapytał nieśmiało, czy nie chcieliby przygotować czegoś dla niego i "jego dziewczyny". Zaczął opowiadać im, że to ich pierwsza randka, że bardzo chce jej zaimponować, a ona uwielbia jeść. Hłe hłe. Skrzaty natychmiast zaczęły krzątać się po kuchni, a Toby z zadowoleniem przysiadł na skraju jednego ze stołów, gdzieś na uboczu, nie chcąc im przeszkadzać. Nie musiał jednak czekać długo na wielki kosz z jedzeniem. Jedna ze skrzatek przykryła go ładną, czerwoną chustką w kratę, taką babciną, wiecie i życzyła mu powodzenia.
Patrzcie, jak Toby się dla niej postarał! Dla Freji, nie ja skrzatki.
Taszcząc kosz z przysmakami (miał nadzieję, że są tam jakieś pyszne warzywka) przedzierał się przez błonia, starając się nie wpaść na nikogo, by nic nie wysypać. Dopiero stojąc pod wielkim drzewem na którym znajdował się domek przyszedł mu do głowy jakże genialny pomysł, by wyciągnąć różdżkę.
-Wingardium Leviosa- wypowiedział, celując nią w koszyk, prowadząc go aż do domku na drzewie. Następnie sam wdrapał się do góry, rad, że dziewczyny jeszcze nie ma. Mógł sam wyjść najlepsze rzeczy z koszyka!
Oczywiście, nie był aż taki wredny i zjadł jedynie trzy truskawki, nie mogąc się powstrzymać. Resztę natomiast grzecznie zaczął wykładać na tą ścierę od skrzatki. To znaczy, bardzo piękny kocyk! Dzisiaj w jadłospisie były owoce, przeróżne sałatki, żeberka, kurczak i sok dyniowy. Zapowiadała się prawdziwa uczta, hoho.
Powrót do góry Go down


Freya Vacheron
Freya Vacheron

Nauczyciel
Rok Nauki : I
Wiek : 27
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 1056
  Liczba postów : 410
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8405-freya-lethe-vacheron#237837
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8407-poczta-frejki#237861
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8406-freya-vacheron#237859
Domek na drzewie - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Domek na drzewie - Page 4 Empty


PisanieDomek na drzewie - Page 4 Empty Re: Domek na drzewie  Domek na drzewie - Page 4 Empty30.05.14 18:12;

Bardzo chciałabym móc napisać, że za to Freya wprost nie miała równych sobie w kuchni I dlatego sama przygotowała nawet największą głupotę na ten piknik, ale ostatnia lekcja magicznego gotowania w dość brutalny sposób ujawniła, że jest zupełnie na odwrót. Jasne, mogłaby przynieść swoje świetne smocze naleśniki, a raczej gulasz, ale ostre jedzenie, po którym zieje się ogniem, zdaje się nie być najlepszym wyborem ani na spotkanie we dwoje, ani tym bardziej na spotkanie w drewnianym domku. Mogę za to zapewnić, że była prawdziwym znawcą alkoholi, dlatego też w swojej powiększonej-pomniejszonej zaklęciem torebce niosła butelkę Kłębolotu oraz butelkę Łez Morgany le Fay, bo tak się składa, że te trunki przypadły jej do gustu znacznie bardziej niż Ognista Whisky tak popularna w okolicy. Oczywiście jak na fatalistkę przystało, przeszła jej przez głowę myśl, że pewnie będzie ulewa świata, w domek na drzewie trafi piorun, butelka Kłębolotu wybuchnie w najmniej oczekiwanym momencie, a odłamki szkła wbiją jej się w oczy i nie będzie wiedziała jak uciekać z płonącego domku, więc ostatecznie spłonie żywcem, ale odpędziła od siebie te okropne wizje i zaczęła wdrapywać się po pniu, by dostać się do ukrytej chatki. Była pewna, że będzie na miejscu pierwsza, bo przecież ona nigdy się nie spóźnia, tak więc widok siedzącego na podłodze Toby’ego wyjątkowo ją zaskoczył.
- Och Romeo, sama nie zaplanowałabym tego spotkania romantyczniej! – oznajmiła, kładąc na krótką chwilę rękę na sercu, by pokazać, jak bardzo ją to ujęło, po czym pocałowała Achillesa w policzek na przywitanie i usiadła obok niego, by spojrzeć na wszystkie smakołyki, które przyniósł. – Zabiłabym za pysznego argentyńskiego steka. Naprawdę nie rozumiem, jak możesz nie jeść mięsa. – stwierdziła Vacheron, prawdziwa fanka steków, które jej zdaniem były przyrządzane we właściwy sposób tylko w Argentynie. Dwa dni wcześniej nawet próbowała przetransmutować jakąś wołowinę w steka, ale efekty były doprawdy marne. Szwajcarka zjadła szybko truskawkę, po czym wyciągnęła z torebki butelki z napojami wyskokowymi oraz dwa kieliszki, by następnie otworzyć Kłębolota.
– Mogę ci później powróżyć z bąbelków, moja specjalność, serio. – zaoferowała, nalewając do kieliszków bąbelkowego trunku, który całe szczęście nie wybuchł w trakcie transportu ani otwierania.
Powrót do góry Go down


Toby Achilles Brett
avatar

Nauczyciel
Rok Nauki : II
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 146
  Liczba postów : 158
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8102-toby-achilles-brett
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8112-pisz-do-mnie#225664
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8111-toby-achilles-brett#225625
Domek na drzewie - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Domek na drzewie - Page 4 Empty


PisanieDomek na drzewie - Page 4 Empty Re: Domek na drzewie  Domek na drzewie - Page 4 Empty30.05.14 18:55;

No to kiedyś nauczą się razem! Już widzę ich kolejną randkę- mogliby zapisać się na jakiś kurs gotowania, czy coś. To byłoby urocze! Oboje w fartuszkach, takich z serduszkami i misiaczkami. Piekliby babeczki, mazali się bitą śmietaną i czekoladą. I w sumie to chyba nic by się nie nauczyli, tak bardzo byliby zajęci sobą.
Nie trafi ich piorun! Toby'ego pioruny nie lubią. Na pewno ochroni Frejkę. Widzicie, jak ją lubił? To naprawdę podejrzane, zważywszy, że od czasów Sheili nie przywiązywał się do żadnej dziewczyny. Ale Freya nie wypytywała go o przeszłość, nie byli nawet parą! Ani on ani ona nie szpiegowali się nawzajem, nie zabraniali spotykać się tej drugiej osobie z kimś innym i chyba to w tym wszystkim tak bardzo podobało się Toby'emu. Świadomość, że Frejka gdzieś tam zawsze jest i może do niej pójść i się poprzytulać mile łechtała jego ego. I ogólnie tak fajnie było.
Uśmiechnął się szeroko, czując jej usta na policzku i pomógł jej siąść na podłodze, po czym wyciągnął z koszyka talerze i sztućce, starannie układając na podłodze.
-Naprawdę zjadłabyś biedną krówkę?- zapytał, robiąc bardzo smutną minkę, ale zaraz roześmiał się wesoło. Nie miał nic przeciwko temu, że jadła mięso. Że ktokolwiek jadł mięso. Nie starał się nikogo nawracać ani obnosić się ze swoim wegetarianizmem.
-Alkoholiczka- prychnął, nachylając się nad nią i całując ją. Ale tak porządnie, nie jak ona, pfff. Prosto w usta, tak jak należy. Długo, ale niezbyt mocno, mimo wszystko starając się być delikatnym, taki dżentelmen!
-To co, zaczynamy od deseru, prawda?- zapytał, uśmiechając się łobuzersko. Nie przyjmował odmowy! On to jednak był łasuch. To tak w zamian za to, że nie jadł mięsa. -Mam tu truskawki i banany. I czekoladę. Wiedziałaś, że istnieją banany o smaku jabłka? Ale te są chyba zwykłe. Sprawdź- powiedział, obierając owoc i podsuwając jej pod nos. To wcale nie wyglądała dziwnie!
Powrót do góry Go down


Freya Vacheron
Freya Vacheron

Nauczyciel
Rok Nauki : I
Wiek : 27
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 1056
  Liczba postów : 410
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8405-freya-lethe-vacheron#237837
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8407-poczta-frejki#237861
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8406-freya-vacheron#237859
Domek na drzewie - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Domek na drzewie - Page 4 Empty


PisanieDomek na drzewie - Page 4 Empty Re: Domek na drzewie  Domek na drzewie - Page 4 Empty30.05.14 19:47;

Świetny pomysł! Chociaż mam wrażenie, że na pewnym etapie znajomości randki w kuchni kończą się wszystkim, tylko nie gotowaniem z jakimiś wymiernymi efektami hehe. Nie, żebym tu miała jakieś zbereźne wizje, czy coś!
Toby taki menski menszczysna, oczywiście, że obroniłby Frejkę przed piorunem. Przecież nie bez powodów dostał cudowne imię Achilles na drugie, prawda? Syn Zeusa na pewno umiał obchodzić się z błyskawicami i co z tego, że obecny tu Brett miał najprawdopodobniej mniejsze pokrewieństwo do Zeusa, niż mityczny Achilles. Swoją drogą, to doprawdy urocze, że oboje mają mityczne imiona, mimo że z dwóch skrajnie odmiennych kręgów kulturowych. Ich znajomość była łatwa, lekka i przyjemna. Nie nie, nie że Freya była łatwa, tylko jej kontakty z Tobym! Nie dociekali nie wiadomo czego i nie szukali dziury w całym, nie próbowali poznać całej historii drugiej osoby sprzed poznania jej ani dociec wszelkich informacji o rodzinie, stanie zdrowia, przebytych urazach, minionych wydarzeniach, zwierzętach domowych i całej reszcie. Ich spędzanie czasu nie wyglądało jak wywiad policyjny, a skupiając się całkowicie na życiu tu i teraz, poznawali się tylko w takim stopniu, w jakim pewne sprawy wypływały przy okazji. Żadnej presji, żadnych oczekiwań, żadnych ograniczeń. Układ idealny.
- Taka już ze mnie niedobra dziewczynka. – pokiwała głową ze smutną minką, bo tak naprawdę nie miała w sobie instynktu zabójcy i gdyby mogła, chciałaby zjeść krówkę i mieć żywą krówkę, chociaż analogiczny tekst z ciastkiem brzmi lepiej, ale sens jest oczywisty. Mimo że Achilles nie próbował jej przekonywać do swoich racji, ani nie patrzył na nią z wyrzutem, musiałaby się poważnie zastanowić przed wcinaniem mięska w jego obecności.
- Wypraszam sobie, ja tylko zwalczam skutki niesprzyjających warunków atmosferycznych! – zaprotestowała, po czym uśmiechnęła się i przysunęła nieco w stronę chłopaka, by oddać pocałunek, kładąc przy tym dłoń na jego policzku. Bo przecież to wcześniej było tak tylko na przywitanie, teraz to już zupełnie inna rozmowa! Albo nie rozmowa. Wiadomo. Zachowanie dżentelmena się ceni, ale gdyby ktoś miał wątpliwości co do tego, czy Vacheron była damą, z góry je rozwieję: nie, nie była. Dlatego też niedobra Freya przygryzła jeszcze lekko dolną wargę Toby’ego, zanim odsunęła się, by poświęcić trochę więcej należnej uwagi ich piknikowi.
– Oczywiście. Z tego co wiem, nie istnieją żadne badania naukowe udowadniające, że cierpliwość popłaca. – poparła bardzo udany pomysł rozpoczęcia uczty od deseru. – Banany o smaku jabłka? – powtórzyła lekko zdziwiona, chociaż już kiedyś słyszała o truskawkach o smaku ananasa. Doprawdy, takie miksy wydawały jej się szalone, bo przecież czy nie łatwiej zjeść owoc docelowy, kiedy ma się na niego ochotę? Więcej swoich uwag nie zdążyła jednak wygłosić, bo oto czekała ją ekstra degustacja. Nie przejmując się tym, jak dziwnie musi to wyglądać, ugryzła kawałek banana i przeżuła go z namysłem.
- Niestety. To wyjątkowo bananowy banan. – stwierdziła w końcu głosem prawdziwego konesera, po czym upiła łyk kłębolotu, który w połączeniu z owocami smakował wręcz wybornie. – Jak ci idzie ze Sfinksem? I w ogóle jak wrażenia już po jakimś czasie w Hogwarcie? – zapytała, łamiąc kilka kawałków czekolady, z których jednym z wielkim namaszczeniem nakarmiła Achillesa, a drugi zjadła sama. Prawdziwa uczta bogów!
Powrót do góry Go down


Toby Achilles Brett
avatar

Nauczyciel
Rok Nauki : II
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 146
  Liczba postów : 158
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8102-toby-achilles-brett
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8112-pisz-do-mnie#225664
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8111-toby-achilles-brett#225625
Domek na drzewie - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Domek na drzewie - Page 4 Empty


PisanieDomek na drzewie - Page 4 Empty Re: Domek na drzewie  Domek na drzewie - Page 4 Empty30.05.14 22:35;

Ich dziecko też miałoby jakieś super imię. Nie żeby Toby już planował ich wspólną przyszłość. Co to to nie. On wolał nic już nie planować. Bo wiecie, nic nie było pewne, prócz tego, że kiedyś umrzemy. A Toby był tego boleśnie świadomy. Ale oczywiście Frejka tego nie wiedziała. I chyba nieprędko się dowie. Zresztą, czemu mieliby rozmawiać o takich ponurych rzeczach, gdy bawili się tak świetnie? Po co to psuć? Toby'emu było dobrze, tak jak było. I w sumie to uważał, że fajnie by było, jakby została przy nim na dłużej. Nie jako żona, dziewczyna, czy nawet kochanka. Ale by była i tyle, bo przy niej nie myślał o przeszłości. I, choć brzmi to strasznie banalnie, w jej ramionach znajdywał swego rodzaju ukojenie. Była jakby jego opoką. No, czy coś w tym stylu. Nie rozczulajmy się.
-Właśnie, jak jest w Szwajcarii? Tam to chyba trochę zimno, co? Też ciągle pada?- zapytał, naprawdę ciekaw. Bo tutaj, w Londynie to padało non stop! Takie przynajmniej miał wrażenie. Czemu nie mógł urodzić się w słonecznej Kalifornii? Byłby surferem! I chodziłby wszędzie w tej śmiesznej piance. Bo on to w sumie zmarzluch. Zdecydowanie bardziej wolał cieplejsze klimaty.
On też nie do końca był dżentelmen, bo w sumie to miał ochotę wysadzić z nią ten domek w powietrze, ignorując piknik. W końcu to był tylko pretekst do spotkania! Trzeba było wiec zachować pozory.
-Ponoć cierpliwość to cnota- uśmiechnął się łobuzersko- ale ja nie mogę się nią pochwalić- wzruszył lekko ramionami, przyglądając się, jak pochłania banana. Doprawdy, cudowny widok! Uniósł do góry brew i poruszył nią niczym rasowy zboczeniec i wybuchnął śmiechem.
-TE SKRZATY. Oszukały mnie! Obiecały, że przygotują coś super!- powiedział, po czym posłał jej nie niewinny uśmiech. UPS. Wygadał się. Freya wybaczy? Musi! Bo gdyby sam miał to wszystko przygotować to już dawno leżeliby trupem.
-Sfinks spoko. W sumie trochę za prosto, jak dla mnie- wydął wargi, wyraźnie niezadowolony, bo ej. Miał do wykonania tylko jedno zadania i wciąż nie dostał listu, co dalej! Robił się nerwowy. -Hogwart jest wielki. Zgubiłem się w nim chyba milion razy i, na Merlina, co oni mają z tymi schodami?-zaczął się żalić, w między czasie wyciągając szyję w jej stronę i pozwalając łaskawie nakarmić się czekoladą. Sam sięgnął po miseczkę z owocami. -Truskaweczkę?-zapytał uroczo i wsunął malutką w jej równie urocze usteczka. -A tobie jak ci się podoba? Jak poszło ci pierwsze zadanie?- patrzcie, jak się nią interesował!
Powrót do góry Go down


Freya Vacheron
Freya Vacheron

Nauczyciel
Rok Nauki : I
Wiek : 27
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 1056
  Liczba postów : 410
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8405-freya-lethe-vacheron#237837
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8407-poczta-frejki#237861
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8406-freya-vacheron#237859
Domek na drzewie - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Domek na drzewie - Page 4 Empty


PisanieDomek na drzewie - Page 4 Empty Re: Domek na drzewie  Domek na drzewie - Page 4 Empty31.05.14 0:26;

Gdyby mieli jakieś problemy z wymyśleniem imienia dla swojego potomstwa, matka Frejki z pewnością wyjątkowo chętnie przybyłaby im z odsieczą, wszak była prawdziwą specjalistką w wymyślaniu niesztampowych imion o super znaczeniach i powiązaniach, o czym boleśnie przekonał się pan Vacheron, kiedy przyszła kolej na przedyskutowanie milionowego z kolei sposobu na nazwanie ich córki. Wtedy zapewne bardzo żałował, że przyszło mu żyć w świecie zmienionym przez rewolucję obyczajową, która nadała kobietom prawo głosu, bo inaczej sprawa byłaby o wiele prostsza. Całe szczęście ta dwójka nie stanie na razie przed podobną decyzją i miejmy nadzieję, że później również obędzie się bez tego. Nie, żeby Toby nie był ekstra materiałem na tatusia, ale byli zbyt młodzi, by myśleć o rodzinie czy chociażby stabilizacji. Powinni się bawić do upadłego i nie liczyć z niczym przyziemnym, bo ani się obejrzą, a już będzie ich prześladowała praca, podatki i problemy ze szwankującymi zębami czy reumatyzmem.
- W Szwajcarii jest pięknie. Pogoda różni się w zależności od kantonów, bo wiadomo, że w górach śnieg jest nawet latem, ale w innych częściach potrafi być naprawdę gorąco. W Genewie czasem pada, ale z ręką na sercu mogę powiedzieć, że to nie to samo, co tutaj. – odpowiedziała, na samo zakończenie wydając z siebie ciężkie westchnienie, mające wyrazić niezadowolenie z powodu deszczu, który był praktycznie jedynym stanem, w jakim objawiały jej się dotychczas Wyspy Brytyjskie. Różnicę odczuwała tym bardziej boleśnie, że dwa ostatnie lata spędziła w upalnej Argentynie.
A to dopiero sprytny plan, Vacheron nie zdążyła go jeszcze posądzić o bycie terrorystą o niecnych zamiarach!
- A takie tam pieprzenie tych, którzy nie spróbowali życia bez niej. Wiesz, żyje im się lepiej, kiedy wmawiają sobie takie brednie. – oznajmiła lekceważąco, bo to przecież było oczywiste, że ludzie święci nie bawią się nawet w setnej części tak dobrze, jak ci mniej zachowawczy. Bardzo się cieszę, że widok jedzącej banana Frejki dostarczył Achillesowi aż takiej rozrywki, bo gdyby sama miała wybierać co zje w towarzystwie, na pewno chwyciłaby jakiś inny, nie kojarzący się brzydko owoc!
- Może nie zrozumiały twojego okropnego bostońskiego akcentu. – zażartowała i pokazała Toby’emu język, dochodząc do wniosku, że to byłoby faktycznie jedyne logiczne wytłumaczenie pomyłki usłużnych skrzatów, a na koniec cmoknęła go jeszcze jakże uroczo w usta. I nie, wcale jej nie ruszyło to, że jej Romeo nie biegał w fartuszku i nie szykował wszystkiego sam. Tym bardziej nie posądziłaby go o zrywanie bananów prosto z palmy!
- Faktycznie te ich schody są jakieś szalone. I mają strasznie dużo duchów, które gadają jakimś archaicznym angielskim, normalnie nie sposób ich zrozumieć. – dorzuciła swoje spostrzeżenia odnośnie Hogwartu, po czym zjadła truskaweczkę, którą jej zaoferował. – U mnie też spoko. Wiesz, latanie po bibliotece, kreślenie map, nic groźnego. – stwierdziła bez zagłębiania się w zbędne jej zdaniem szczegóły, wzruszając lekko ramionami. W sumie jej grupie na razie nie groziły żadne ataki niebezpiecznych roślin czy dzikich zwierząt. Takie już uroki moli książkowych.
Powrót do góry Go down


Toby Achilles Brett
avatar

Nauczyciel
Rok Nauki : II
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 146
  Liczba postów : 158
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8102-toby-achilles-brett
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8112-pisz-do-mnie#225664
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8111-toby-achilles-brett#225625
Domek na drzewie - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Domek na drzewie - Page 4 Empty


PisanieDomek na drzewie - Page 4 Empty Re: Domek na drzewie  Domek na drzewie - Page 4 Empty31.05.14 10:59;

Mogliby nazwać córkę Afrodyta. Łamałby chłopcom serca. Albo Helena. Jak ta wielka Helena Trojańska! Czy jakoś tak, bo niestety historia to nie jest mój mocny przedmiot. Hłe hłe, a studiuję w sumie kierunek historyczny. No ale spoko! Nie takiej historii się uczę, ja się uczę tej lepsiejszej, ciekawszej.
Oczywiście, że Toby byłby dobrym tatusiem. I równie dobrym mężem. Pewnie gdzieś w skrytości serca marzył o pełnej, szczęśliwej rodzinie, tak innej od tej, którą miał teraz. Ta "rodzina" była mu obca, chłodna i nawet, gdy siedział z nią w jednym pokoju to czuł, jakby dzieliły ich lata świetlne. To trochę przykre, że przy obcych czuł się bardziej komfortowo niż przy swojej macosze i bracie, którego nawet w myślach tak nie nazywał. Z tatą czuł tą bliskość nawet, gdy był na drugim końcu świata. Może podświadomie łaknął towarzystwa innych, by mieć choć namiastkę tego, co kiedyś? Ale to temat na inny wątek! Jakiś dramatyczny.
-Zabierz mnie kiedyś do Szwajcarii- poprosił, choć jak prośba to to nie brzmiało. Bardziej, jak stwierdzenie. -Nigdy nie byłem w górach. Tam jeździ się na nartach? Umiesz? Musisz umieć!- objął ją luźno ramieniem, opierając skroń o jej skroń. Do Argentyny też mogli się wybrać. Gorące klimaty, imprezy na plaży, Toby by to lajknął. No i nie pogardziłby Frejką w bikini. Zboczuch.
-Sztywniacy- prychnął i roześmiał się wesoło, rad, że Krukonka do nich nie należy.
-Co masz do mojego akcentu?!- udał oburzenie i przez chwilę patrzył na nią złowrogo, ale gdzieś tam wciąż czaiły się iskierki rozbawienia. -Mój akcent jest the balls- powiedział, uśmiechając się podle i dając jej kuksańca w bok. Nie ma to jak miejski slang! Zresztą, gdy to mówił czuł się, jak jakiś raper albo podwórkowy gangster. Tak mensko. A balls znaczy wspaniały!
-Wpadłem na takiego... bezgłowego. No, prawie. Nie chcę wiedzieć, dlaczego tylko prawie- aż się wzdrygnął, przyciągając ja bliżej. Wolną ręką podał jej talerz, na który nałożył trochę konkretniejszego jedzonka, coby jej nie głodzić. Obiecał jej w końcu piknik. -Wy musicie tylko czytać te swoje książki. To nie fair- wydął wargi, jak niezadowolony pięciolatek, niechętnie wypuszczając ją z objęć, by móc jakoś po ludzku zjeść. -Na pewno macie najprostsze zadania. Nie musicie ryzykować życia ani nic!- o tak, droczył się z nią.
Powrót do góry Go down


Freya Vacheron
Freya Vacheron

Nauczyciel
Rok Nauki : I
Wiek : 27
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 1056
  Liczba postów : 410
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8405-freya-lethe-vacheron#237837
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8407-poczta-frejki#237861
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8406-freya-vacheron#237859
Domek na drzewie - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Domek na drzewie - Page 4 Empty


PisanieDomek na drzewie - Page 4 Empty Re: Domek na drzewie  Domek na drzewie - Page 4 Empty31.05.14 12:14;

Helena Trojańska to dopiero była babka, po której warto nazwać swoją córkę – przecież to o nią prowadzono dziesięcioletnią wojnę, która pochłonęła ogromne ilości ludzi i zmiotła majestatyczne miasto z powierzchni ziemi. Oczywiście teraz już wiemy, że owa mityczna Helena miała być tylko dobrym pretekstem, ale to zawsze brzmi lepiej, kiedy się mówi, że walczy się o kobietę i o swój honor. Tak czy inaczej, jeśli panteon helleński nie odpowiadałby jednak potencjalnym przyszłym rodzicom, uczynna Charlotte z pewnością ma już całą kolekcję swoich ulubionych imion z mitologii nordyckiej, perskiej czy chociażby hinduskiej. Aż współczuję temu potencjalnemu dziecku, dostałoby imię, którego nikt nie potrafi wymówić.
Vacheron wyszczerzyła ząbki w uśmiechu, kiedy temat zszedł na odwiedzanie Szwajcarii. Nie było sensu ani potwierdzać, ani zaprzeczać, bo na chwilę obecną wszystkie ich plany byłyby równie hipotetyczne co wspomniane wcześniej dzieci.
- Spokojnie, nauczę cię jeździć na nartach czy na snowboardzie, co tam będziesz wolał. Tego nie da się porównać z niczym innym. – aż się trochę rozmarzyła, kiedy zaczęła odtwarzać w głowie obrazki z ostatnich ferii zimowych, które spędziła z ojcem na szwajcarskim lodowcu. Oczywiście nie byłaby sobą, gdyby nie trafiła do szpitala kilkakrotnie, ale co tam!
- Ja? Zupeeeeełnie nic. – odpowiedziała, wyciągając w nieskończoność poszczególne spółgłoski i starając się zachować powagę. Akcent Toby’ego wydawał jej się być śmieszny właściwie z niewiadomych powodów, ale może lepiej nie pytać, co on sądził o jej akcencie? Uniosła brew pytająco, kiedy usłyszała dziwne, nieznane jej określenie. The balls? Cóż, kojarzyło jej się to tylko z męską częścią ciała, ale z pewnością nie do tego chciał przyrównać swój akcent Achilles!
- Biedny. Jego zgon chyba nie należał do najprzyjemniejszych. – wyraziła swoje pożałowanie i współczucie dla biednego prawie bezgłowego ducha, po czym z wdzięcznością przyjęła talerz i wbrew wcześniejszym przemyśleniom, zaczęła jeść mięsko w obecności Amerykanina. – Nie bluźnij! Nie wiesz jakie niebezpieczeństwa czyhają na niewinnego człowieka pośród starych, zapomnianych przez świat ksiąg. Albo do jakich okropnych wypadków może dojść w trakcie kreślenia map! – obruszyła się, po czym z przejęciem zaczęła wymieniać niebezpieczne sytuacje, w jakich przyszło jej pracować. Doprawdy, zagrożenie czyhało na każdym kroku i jakim ignorantem był Brett, że tego nie dostrzegał!
Powrót do góry Go down


Toby Achilles Brett
avatar

Nauczyciel
Rok Nauki : II
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 146
  Liczba postów : 158
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8102-toby-achilles-brett
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8112-pisz-do-mnie#225664
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8111-toby-achilles-brett#225625
Domek na drzewie - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Domek na drzewie - Page 4 Empty


PisanieDomek na drzewie - Page 4 Empty Re: Domek na drzewie  Domek na drzewie - Page 4 Empty31.05.14 17:12;

Ale Szwajcaria nie była marzeniem wcale takim odległym! I tak ciężkim do zrealizowania jak na przykład dzieciaczki. Chociaż... w przypadku Toby'ego to mogło być na odwrót. Łatwiej znalazłby dziesięć minut na szybki numerek w schowku na miotle niż wolny weekend, by wybrać się w góry. Brutalna prawda.
-Na snowboardzie!- ucieszył się, jak dziecko, klaszcząc przy tym w dłonie. Znów się roześmiał. Robiło się niebezpiecznie. Od kiedy on tak często się śmiał? Nie miał jednak zamiaru dłużej się nad tym zastanawiać, bo i po co, skoro w żołądku czuł przyjemne mrowienie? Nie żeby był zakochany! Co to to nie. Wolał się nie zakochiwać. Nie, dopóki nie upora się z tym, co czuje do Sheili. Bo to uczucie wciąż w nim płonęło. Gdy widział swoją byłą dziewczynę to nie było już, jak pożar w jego wnętrzu, ale mimo wszystko... Miał trochę przyzwoitości. Na tyle by nie pakować się w nowy związek, jeśli wciąż myślał o Niej.
Dalej udawał obrażonego. Powinna go pocałować na przeprosiny! Jak ona nie chce to sam sobie wziął buziaka, takiego w policzek. Od razu lepiej.
Jego akcent nie był ani troszkę śmieszny! No, może jednak troszkę. Ale tylko troszeczkę. Ale jej był równie zabawny! Zwłaszcza, gdy tak przeciągała wyrazy. Bawiła go! Ale pozytywnie. I serio balls kojarzy się z męskim przyrodzeniem? I kto tu jest zboczeńcem? Pfff. No ja nie pokażę palcem.
-Wolałbym już na niego nie wpaść. Prawdę powiedziawszy to troszkę mnie przeraża. Zresztą, sam fakt, że po tej szkole kręcą się jakieś duchy... wyobrażasz sobie, że śpisz sobie smacznie, a taki cię obserwuje? Albo jak bierzesz prysznic?!-ale się zbulwersował. Miał jednak nadzieję, że duchy są grzeczne i nie robią takich numerów. Nie wkradają się do łóżka ani pod prysznic.
-No tak!- powiedział, powstrzymując śmiech. -W końcu możesz nadwyrężyć sobie nadgarstek. Albo oczy! Musisz uważać! Zawsze pamiętaj o odpowiednim oświetleniu. I rób sobie przerwy, koniecznie. Powinnaś o siebie dbać- dodał z poważną miną, kładąc jej dłoń na udzie i poklepując po nim, wciąż z tym samym wyrazem twarzy.
-Jesteś pewna, że sobie z tym poradzisz? W końcu jesteś taka delikatnaaaaa- przeciągnął, zupełnie, jak ona, gdy tak bezczelnie naśmiewała się z jego akcentu.
Powrót do góry Go down


Freya Vacheron
Freya Vacheron

Nauczyciel
Rok Nauki : I
Wiek : 27
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 1056
  Liczba postów : 410
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8405-freya-lethe-vacheron#237837
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8407-poczta-frejki#237861
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8406-freya-vacheron#237859
Domek na drzewie - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Domek na drzewie - Page 4 Empty


PisanieDomek na drzewie - Page 4 Empty Re: Domek na drzewie  Domek na drzewie - Page 4 Empty03.06.14 13:31;

Chyba jednak przychylam się bardziej do stwierdzenia, że momentami łatwiej jest skombinować sobie potomka, niż pojechać do Szwajcarii. To dopiero zdemoralizowane pokolenie! Ale cóż, miejmy nadzieję, że ta dwójka prędzej wyjedzie w góry niż znajdzie się na porodówce.
Vacheron nie znała innego Toby’ego. Ponurego. Mrocznego. Zamkniętego w sobie i przeżywającego w samotności swój prywatny dramat. Znała tylko tego roześmianego chłopaka, który tak lekko podchodził do życia i podzielał jej spojrzenie na świat, a przynajmniej tak jej się wydawało. Owszem, czasami zauważała, że ma zły humor, ale każdy miewa gorsze dni, prawda? Kiedy spotykali się w takich okolicznościach albo szybko schodziła z linii strzału, albo próbowała poprawić mu humor. Ale bez żadnej presji, przecież to nie tak, że byli w związku czy coś. Jak jej wysiłki schodziły na marne, odwracała się na pięcie i szła w przeciwnym kierunku, zająć się sobą. To było idealnie proste.
- Nie macie w Salem duchów? – zapytała trochę zdziwiona reakcją Bretta. Czyżby pierwszy raz zetknął się ze szwendającymi się po korytarzach duchami? - W Trausnitz było ich pełno, wiesz, jakieś historyczne postacie opowiadające swoje historie i te sprawy.  – dodała niemal natychmiast, po czym z namysłem zjadła trochę sałatki. Chyba sama nigdy nie myślała o tym, że jakiś duch może być stalkerem i podglądać uczniów w różnych okolicznościach! To byłaby doprawdy niezręczna sytuacja.
- Tak tak, naśmiewaj się ze mnie dalej, spotkamy się w finale i pożałujesz tych szyderstw, kiedy wydłubię ci oko piórem! – oświadczyła tak poważnie, jakby przez całe życie nie robiła nic innego, tylko z zimną krwią atakowała ludzi przyborami piśmienniczymi. – To, że jestem księżniczką, wcale nie znaczy, że jestem pierdołą. – oznajmiła jeszcze na koniec, wydymając dolną wargę niezadowolona z tego, że ktoś tak otwarcie naśmiewa się z jej akcentu, wykonywanych zadań i delikatności. Skandal!
Powrót do góry Go down


Toby Achilles Brett
avatar

Nauczyciel
Rok Nauki : II
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 146
  Liczba postów : 158
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8102-toby-achilles-brett
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8112-pisz-do-mnie#225664
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8111-toby-achilles-brett#225625
Domek na drzewie - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Domek na drzewie - Page 4 Empty


PisanieDomek na drzewie - Page 4 Empty Re: Domek na drzewie  Domek na drzewie - Page 4 Empty07.06.14 19:33;

Niestety! Ten świat jest okrutny. Młodzież zdemoralizowana.
I lepiej by takiego nie poznała. Bo inaczej ucieknie, i to z krzykiem. A tego nie chcemy. Poważnie; Toby bał się pokazać prawdziwego siebie. Nie, wróć. Nie chodzi o to, że teraz udawał kogoś kim nie był, raczej wolał nie odsłaniać tej swojej drugiej, słabszej strony. Jeśli by to zrobił- był pewny, że zostanie zraniony. Tak, jak poprzednio. Teraz wokół siebie budował pewnego rodzaju fortece, przez którą można było przejść dwoma wejściami. Ja wiem, to głupie, forteca nie powinna mieć wejść. Ale dobra, wiecie o co chodzi. Jedno było bardziej ukryte i to tam znajdywał się ten mhroczny, ponury Toby. Drugie, całkiem na widoku- sympatyczny i roześmiany.
Może kiedyś będzie dane jej poznać go i z tej drugiej strony. Toby nigdy by sobie nie wybaczył, gdyby ktoś znów od niego odszedł.
-Wieeeeeesz, może i były, ale ja tam trzymałem się od nich z daleka- znów wzruszył ramionami i uśmiechnął się uroczo. Wcale nie chodziło o to, że zwyczajnie bał się tych duchów! No coś wy, pfff. Dobra, prawda była trochę inna, ale ona nie musiała jej znać. Jeszcze by stracił w jej oczach! -Smakuje ci?- zapytał, wskazując brodą na sałatkę, którą tak  namiętnie pochłaniała. Choć to nie on ją przygotowywał, nawet nie machnął przy tym palcem to i tak czuł swego rodzaju dumę.
-Oho! Już się boję. Panienka Vacheron w akcji, chciałbym to zobaczyć!- ciągle się śmiał, nie mogąc opanować. -No dobra, księżniczko. Nie gniewaj się- odłożył to, co miał tam w łapach, o ile miał i przyciągnął ją do siebie. Cmoknął krótko w usta i uśmiechnął się, tak jak to tylko on potrafił. Mega słodziak! -Widziałem cię w barze. Pracujesz tam?- bo to spotkanie Gryfonów było wcześniej niż ich, więc!
-Mam nadzieję, że nie masz problemów z namolnymi i pijanymi klientami, co?  Jeśli ktoś by ci dokuczał to wiesz, gdzie mnie szukać- powiedział, wypinając dumnie pierś i znów ją całując.
Powrót do góry Go down


Freya Vacheron
Freya Vacheron

Nauczyciel
Rok Nauki : I
Wiek : 27
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 1056
  Liczba postów : 410
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8405-freya-lethe-vacheron#237837
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8407-poczta-frejki#237861
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8406-freya-vacheron#237859
Domek na drzewie - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Domek na drzewie - Page 4 Empty


PisanieDomek na drzewie - Page 4 Empty Re: Domek na drzewie  Domek na drzewie - Page 4 Empty13.06.14 20:34;

Właściwie nie wiadomo, jakby zareagowała Freya, gdyby poznała drugie oblicze Toby’ego, jego wersję „po drugiej stronie lustra”. Nie była typem dziewczyny, która wierzyła w to, że każdy człowiek jest dobry – wierzyła za to świecie w to, że tym zbłądzonym można i należy pomóc. Może więc nie uciekłaby z krzykiem, ale wylewała miód na jego serce, licząc na to, że zrekompensuje straszne krzywdy, które go spotkały w przeszłości, przynajmniej w jakimś stopniu. Vacheron nie była jak inni, nie szła na łatwiznę na każdej płaszczyźnie życia. Jeśli tylko miała wystarczająco dobre powody, robiła rzeczy niemożliwe. A zazwyczaj wystarczającą motywacją była po prostu chęć udowodnienia samej sobie i całemu światu, że potrafi coś zrobić, nawet jeśli jest to coś, nad czym inni tylko bezradnie rozkładali ręce i odwracali się, by pójść w swoją stronę i zapomnieć.
- Biedny Toby boi się duchów. – zadrwiła sobie z niego zupełnie uroczo, nie w ten okropny, szyderczy sposób, po czym dolała kłębolotu do ich kieliszków i upiła łyk. – Wyborny piknik, Naczelny Wyzyskiwaczu Skrzatów. – oznajmiła z uśmiechem, gdy zapytał jak jej smakuje.
- Uważaj, bo zobaczysz mnie w akcji o wiele wcześniej niż byś sobie tego życzył i okoliczności nie będą ci sprzyjać! – dodała, dalej udając obrażoną, jednak już po chwili roześmiała się, gdy ją do siebie przyciągnął i równie szybko wybaczyła mu to lekceważenie ważności jej zadań i trudów.
– Od września chciałabym wynajmować mieszkanie w Hogsmeade, a szukali kogoś do pracy. Po pierwszym wieczorze karaoke zrozumiałam, dlaczego mają problem z chętnymi. – odpowiedziała, wspominając pierwszych gości lokalu, którzy w jej obecności zaczęli „śpiewać”, raniąc uszy wszystkich dookoła. – A co, byłbyś zazdrosny, gdybym powiedziała, że cały czas ktoś się do mnie przystawia? – zapytała zadziornie, poruszając przy tym brwiami w zabawny sposób. – Ostatnio jakaś dziewczyna ukradła butelkę zza baru, kiedy sprzątałam potłuczoną szklankę w innej części i uciekła. Zapłacił jakiś facet, który z nią rozmawiał wcześniej, mimo że jej nie znał, normalnie tak niezręczna sytuacja, że nie mam pytań! W ogóle dosyć ostro na niego ruszyłam, mam nadzieję, że się nie okaże, że jest jakimś nauczycielem tutaj, bo w sumie wiekowo by pasował.
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Domek na drzewie - Page 4 QzgSDG8








Domek na drzewie - Page 4 Empty


PisanieDomek na drzewie - Page 4 Empty Re: Domek na drzewie  Domek na drzewie - Page 4 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Domek na drzewie

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 4 z 15Strona 4 z 15 Previous  1, 2, 3, 4, 5 ... 9 ... 15  Next

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Domek na drzewie - Page 4 JHTDsR7 :: 
hogwart
 :: 
Okolice zamku
 :: 
blonia
-