Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Pole gejzerów

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość


Mefistofeles E. A. Nox
Mefistofeles E. A. Nox

Absolwent Slytherinu
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 185
C. szczególne : Tatuaże; kolczyki; wilkołacze blizny; bardzo umięśniony; skórzana obroża ze złotym kółkiem; od 14.02.2022 pierścionek zaręczynowy!
Dodatkowo : Wilkołak, Legilimencja
Galeony : 4495
  Liczba postów : 4498
https://www.czarodzieje.org/t15136-mefistofeles-e-a-nox#403342
https://www.czarodzieje.org/t15139-kind#403356
https://www.czarodzieje.org/t15134-mefistofeles-e-a-nox
https://www.czarodzieje.org/t18387-mefistofeles-e-a-nox-dziennik
Pole gejzerów QzgSDG8




Gracz




Pole gejzerów Empty


PisaniePole gejzerów Empty Pole gejzerów  Pole gejzerów EmptyPon Lut 11 2019, 00:46;


Pole gejzerów


Niewielkie pole gejzerów przyciąga wielu czarodziejów. Niebezpieczne i widowiskowe pokazy tryskającej wody cieszą się wielką popularnością - najwięcej zabawy mają ci, którzy bawią się zaklęciami odpychającymi i biegają pomiędzy gejzerami. Magia naprawdę wiele zmienia!
Powrót do góry Go down


Aleksander Cortez
Aleksander Cortez

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 194
C. szczególne : Kruczoczarne, kręcone, długie włosy (od ostatniego pobytu w szkole jeszcze dłuższe) luźno opadające. Ubrany w wszystko co wygodne i swobodne - brak garniturów. Karnacja skóry znacznie ciemniejsza. Opalił się w tym Meksyku.
Galeony : 148
  Liczba postów : 901
https://www.czarodzieje.org/t13688-aleksander-cortez
https://www.czarodzieje.org/t13741-cortez-aleksander-korespondencja
https://www.czarodzieje.org/t13704-aleksander-cortez
https://www.czarodzieje.org/t18718-aleksander-cortez-dziennik#53
Pole gejzerów QzgSDG8




Gracz




Pole gejzerów Empty


PisaniePole gejzerów Empty Re: Pole gejzerów  Pole gejzerów EmptyCzw Lut 21 2019, 16:53;

Ferie to czas odpoczynku, więc to dla niego oznaczało spędzanie ich z dala od ludzi. Od zgiełku, rozmów, towarzystwa żywych, wolał naturę. Dlatego ubrany w grube, brązowe futro siedział na ziemi i wpatrywał się w wyrzucaną wodę od czasu do czasu przez gejzery. Lecz wpatrywał się w to z obojętnością, jego myśli pochłonięte były przez coś innego - przez kogoś innego.
Z daleka mogło to wyglądać jakby mały niedźwiadek siedział sobie na ziemi i patrzył się na cuda natury. Cortez nie wykonywał praktycznie żadnych ruchów, był jak włochaty głaz, tak bardzo nie pasujący do tego krajobrazu, a jednocześnie aż za bardzo komponujący się z tym miejscem. Był trochę jak ten gejzer, spokojny, cichy, martwy, by w jednej chwili wybuchnąć i wyrzucać z siebie tak wielką energię. A po tym znów zamilknąć.
Być może właśnie dlatego wybrał to miejsce.
Powrót do góry Go down


Marjorie Howard
Marjorie Howard

Student Ravenclaw
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 90%
Galeony : 174
  Liczba postów : 82
https://www.czarodzieje.org/t17036-marjorie-howard
https://www.czarodzieje.org/t17039-marjorie
https://www.czarodzieje.org/t17037-marjorie-howard
Pole gejzerów QzgSDG8




Gracz




Pole gejzerów Empty


PisaniePole gejzerów Empty Re: Pole gejzerów  Pole gejzerów EmptyCzw Lut 28 2019, 19:31;

Chwilę później, Marjorie otworzyła oczy, a przed nią ukazało się piękne pole, gdzieniegdzie zaśnieżone, wzgórza o suchej trawie i ciemnej ziemi. Rozejrzała się wokół siebie dostrzegając piękno Islandii, które ją zachwyciło. Chwilę później musnęło ją wilgotne powietrze, dość silne rzekłaby, a w dodatku pod stopami czuła drżenie. Dość niepokojące, lekko się odsunęła, aż w pewnym momencie gejzer wyrzucił słup gorącej wody.
Pierwsze co dziewczyna zrobiła to wyjęła dziennik trzymany w głębi torebeczki, po czym zaczęła rysować kształt erupcji gejzeru. Rozrysowała miejsce, w którym aktualnie się znajduje i cierpliwie czekała na Franklina, który jak dotąd się nie pojawił. A możliwe, że jest skupiona na tym co widzi przed sobą. Chwilę później, lekko papier zmoczył się, jakby podczas deszczu.
Marjorie zrobiła parę kroków w tył i przycupnęła przy wielkim kamieniu, wprost idealnym do siedzenia. Na kolanie napisała krótką notkę. W tym wspomnienie o spotkaniu z Franklinem.

Franklin Eastwood ─ dziwne, że w ogóle mnie pamięta. Sama nie wiem czemu go chciałam wyciągnąć na spacer, ale może to efekt nudy odkąd tu przyjechałam. Może potrzebowałam jakiejś rozmowy, chociażby z tym przystojniakiem z Gryffindoru. [...]

Siedząc tak i rozmyślając nad dalszą częścią notatki nie zorientowała się, że przed nią stał Franklin.
Powrót do góry Go down


Blaithin 'Fire' A. Dear
Blaithin 'Fire' A. Dear

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 160cm
C. szczególne : chuda, opaska na twarzy, blizny, tatuaż, zapach damasceńskich róż
Galeony : 1181
  Liczba postów : 3632
https://www.czarodzieje.org/t13638-blaithin-astrid-dear
https://www.czarodzieje.org/t13684-dziobek
https://www.czarodzieje.org/t13647-blaithin-astrid-dear
https://www.czarodzieje.org/t21155-blaithin-fire-a-dear-dziennik
Pole gejzerów QzgSDG8




Gracz




Pole gejzerów Empty


PisaniePole gejzerów Empty Re: Pole gejzerów  Pole gejzerów EmptyPią Mar 01 2019, 02:31;

Te pola były większe niż Fire się spodziewała. Zdawało się, że widzi już setny gejzer, a jednak za każdym kolejnym wzniesieniem czaiły się kolejne. Woda tryskała tak wysoko, że musiała zadrzeć podbródek, żeby śledzić, jak sięga chmur, niemalże je figlarnie zaczepiając. Drażniąc krótkim, delikatnym dotykiem. I znów opada, rozbryzguje się na milion kropelek, które sięgają piachu i trawy dookoła.
A także, które zgasiły jej papierosa. Co za okropność. Ludzie naprawdę lubili tu przebywać? Mokro, głośno od tego syku wody... Blaithin bynajmniej nie widziała przyjemności w gapieniu się na te monotonne wytryski. Przeszła kilkanaście kolejnych metrów, zastanawiając się, jak najszybciej będzie wrócić do miasteczka krasnoludów, ale zorientowała się, że nie do końca wie. No pięknie, brakowało tylko tego, żeby zgubić się na tym cholernym polu. Rozejrzała się bez paniki, decydując, że w razie potrzeby spróbuje teleportacji, kiedy coś przyciągnęło jej wzrok. Wyglądało jak ciemna skała, ale im bliżej była tym większej nabierała pewności, że ów coś jest żywe. Może jakieś zwierzę. Blaithin nie znała się na faunie Islandii i nie miała zielonego pojęcia, co tu może spotkać. Po chwili obserwacji nie zauważyła żadnego ruchu, ale wiedziona czystą ciekawością podeszła jeszcze bliżej. Bo i co też innego mogła tu robić? Wszędzie były tylko gejzery, ewentualnie gdzieś daleko dostrzegała jakichś innych włóczących się bez celu ludzi.
- Ręce do góry. - powiedziała nagle stanowczo. Przynajmniej żaden wybuch nie zagłuszył słów Gryfonki, które brzmiały zupełnie poważnie. Gdy chciała, potrafiła grać jak prawdziwa aktorka. W tym momencie właśnie taką poczuła ochotę, gdy stała z tyłu (jak mogła już się zorientować) siedzącego człowieka. Nie wyciągała różdżki, chociaż mogła. W końcu to był tylko żart. Prawda?
Powrót do góry Go down


Aleksander Cortez
Aleksander Cortez

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 194
C. szczególne : Kruczoczarne, kręcone, długie włosy (od ostatniego pobytu w szkole jeszcze dłuższe) luźno opadające. Ubrany w wszystko co wygodne i swobodne - brak garniturów. Karnacja skóry znacznie ciemniejsza. Opalił się w tym Meksyku.
Galeony : 148
  Liczba postów : 901
https://www.czarodzieje.org/t13688-aleksander-cortez
https://www.czarodzieje.org/t13741-cortez-aleksander-korespondencja
https://www.czarodzieje.org/t13704-aleksander-cortez
https://www.czarodzieje.org/t18718-aleksander-cortez-dziennik#53
Pole gejzerów QzgSDG8




Gracz




Pole gejzerów Empty


PisaniePole gejzerów Empty Re: Pole gejzerów  Pole gejzerów EmptySob Mar 02 2019, 09:42;

Zauważył, że na polu pojawiło się kilka nowych osób lecz nie poświęcał temu większej uwagi. Bo kiedy byli jeszcze daleko nie przeszkadzali mu choćby samym swoim istnieniem. Aż takim szalonym odludkiem nawet on nie był.
Jest coś w facetach takiego, że gdy raz zobaczą i przejdą jakąś drogą. To nawet jeśli będą tamtędy przechodzić po bardzo długim czasie to i tak rozpoznają drogę, którą trzeba iść by trafić w to samo miejsce. A tak przynajmniej było w jego przypadku. Więc o drodze powrotnej, w dodatku jeszcze tego samego dnia nawet się nie martwił. Pomijając nawet pomysł teleportacji, bo to oznaczałoby że szybciej wróciłby do cywilizacji, do ludzi... I krasnoludów oczywiście.
Nie wyczuł Fire, bo może i miał niedźwiedzia futerko, to jego węchu nie dostał w komplecie.
W dodatku w ogóle nie rozpoznał jej głosu. No bo prawdę powiedziawszy to kiedy oni ostatnio ze sobą rozmawiali?
Nawet najstarsze krasnoludy tego nie pamiętają. Bo było to tak dawno.
Słysząc jednak słowa za swoimi plecami, przez moment zastanawiał się czy to było polecenie, komenda, prośba, czy wręcz od tak rzucone w eter. Podniósł jednak ręce, lecz nie tak typowo do góry lecz pod ukosem, a po tym ziewając bardzo głośno i przeciągle rozciągał swoje górne kończyny. By po tym opadły znów na dół. A następnie ów ciało przewróciło się do tyłu na plecy. A chowający się pod futrem chłopak celował w dziewczynę rzucając zaklęcie.
- Formidul Som... - i nagle przerwał zaklęcie. Widać było na jego twarzy zdziwienie. Patrzył się na stojąca do góry nogami dziewczynę. Znał jej wygląd bardzo dobrze, ale stała nieuzbrojona. A on nie był już też tym samym osobnikiem co wtedy. Jego różdżka opadła więc wpierw na jego brzuch. Po czym wykonując wdech powietrza położył rękę na futrze, które teraz leżało na ziemi całkowice go odkrywając.
Cała ta akcja bowiem trwała jeden oddech. Podniósł się do siadu nie odrywając jednak wzroku od Gryfonki. Teraz gdy nie okrywało go futro ta mogła zobaczyć, że ubrany był w jasnoszary garnitur trzyczęściowy, a czarne kręcone fale miał bardzo ciasno upięte w elegancki sposób. I ogół wyglądał tak jakby na kogoś czekał. Randka, czy jeden czort wie co...
- Usiądziesz? - Tutaj poklepał ręką miejsce obok siebie na grubej skórze, którą rozłożona w pełni okazałości na ziemi tworzyła pewnego rodzaju koc piknikowy. Przesunął się przy tym nieco w bok, dając jasno do zrozumienia, że wcale blisko siebie nie muszą wtedy siedzieć.- No chyba, że się gdzieś spieszysz? - dokończył montując różdżkę do mechanizmu wyrzucającego ją w dłoń na przedramieniu. Na ten moment zupełnie spuszczając z niej wzrok, bowiem marynarka i śnieżno biała koszula mu tego nie ułatwiały.
Po tym oparł się rękoma za plecy i znów spojrzał na blondynkę. Przez moment nawet się zastanawiając czy nie wolał gdy była ruda.
Powrót do góry Go down


Blaithin 'Fire' A. Dear
Blaithin 'Fire' A. Dear

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 160cm
C. szczególne : chuda, opaska na twarzy, blizny, tatuaż, zapach damasceńskich róż
Galeony : 1181
  Liczba postów : 3632
https://www.czarodzieje.org/t13638-blaithin-astrid-dear
https://www.czarodzieje.org/t13684-dziobek
https://www.czarodzieje.org/t13647-blaithin-astrid-dear
https://www.czarodzieje.org/t21155-blaithin-fire-a-dear-dziennik
Pole gejzerów QzgSDG8




Gracz




Pole gejzerów Empty


PisaniePole gejzerów Empty Re: Pole gejzerów  Pole gejzerów EmptyPon Mar 04 2019, 20:56;

Przewidywała wiele różnych przelotnych reakcji: począwszy od śmiechu po strach albo gniew. Teraz spotkała ją cisza, a człowiek nawet nie zaszczycił jej spojrzeniem. Właściwie tylko uniósł posłusznie ramiona, co wydało się Fire co najmniej dziwne. Czyżby jednak brzmiała aż tak przekonująco?
Merlin jeden wie, jak wiele kosztowało dziewczynę pozostanie opanowaną, gdy usłyszała wypowiadaną inkantację. Nigdy nie przeżyła skutków tego paskudnego zaklęcia i nie miała ochoty tego zmieniać. Serce Fire zdało się przeskoczyć jedno uderzenie, gdy z rękawa płaszcza wysunęła zgrabnie własną różdżkę, ale chłopak urwał w ostatniej chwili. Tak, że nie było potrzeby obrony, a mimo to w umyśle już wibrowało jej niewerbalne Protego. Podczas gdy ona dostrzegła na bardzo dobrze znanym obliczu zaskoczenie, Cortez mógł zobaczyć, jak z twarzy Blaithin odpłynęła część krwi. Pobladła, zaciskając palce mocniej na drewnie z czarnego bzu, ale nie otwierając ust. W gruncie rzeczy kusiło ją, żeby się oburzyć albo odegrać za samo podniesienie na nią różdżki, ale jasnowłosa także zmieniła się po tylu miesiącach, a nawet latach. Sama poniekąd wywołała spięcie. Nie wiedziała, że trafi na kogoś równie impulsywnego, co ona sama i mogła za swoją zuchwałość zapłacić cenę, jeśli nie zdążyłaby się obronić.
Co nie znaczyło, że posiadała w sobie więcej pokładów wyrozumiałości, bo akurat na tym polu Fire zawsze cierpiała na wyraźne braki. Wiedziała, że jest czujnie obserwowana i także uważała na wszystko co robił Ślizgon. Chociaż wyczytanie emocji z twarzy Dear było niemożliwe to w jej umyśle galopowało teraz mnóstwo myśli. Kiedy stał się na tyle dobry z czarnej magii (chyba, że czar miał ją jedynie przestraszyć), dlaczego ubrany był jak na bal w Ministerstwie... Stała jak niemy słup soli, dopóki nie zaproponował zajęcia miejsca obok.
- Przed sekundą niemal rzuciłeś na mnie klątwę. Oczywiście, że nie usiądę. - powiedziała z lekkim niedowierzaniem, wyrażając to dodatkowo uniesieniem jednej brwi. W gestach Gryfonki zawsze czaiła się sztywność i nieraz już wprost jej zarzucono trzymanie kija w... jelicie grubym, ale nigdy tego nie zmieniała.
Futro wyglądało na miękkie, wygodne i z pewnością mogło ulżyć nogom. A przy tym chroniło przed zimnem, ale rezygnacja z zajmowania miejsca tak blisko chłopaka wydała się Fire oczywista. Jeszcze nie postradała zmysłów.
- Spaceruję. To raczej ciebie mogłabym o coś podobnego spytać. Skąd się urwałeś, Cortez? - mimo że usta zajęła mówieniem i pytaniem, na które odpowiedź wcale jej nie obchodziła, oczami obserwowała cały ten mechanizm z różdżką. Swoją subtelnie schowała znowu we wszytej kieszonce płaszcza i skrzyżowała ramiona. Spokojnie można ich było porównać do drapieżników, które jednak kulturalnie nie rzucały się na siebie, a jedynie nawiązywały pokojową interakcję. Przynajmniej na razie, bo Fire wiązała zbyt wiele nieprzyjemnych wspomnień (a jeszcze gorsze były te, które jej usunięto), żeby nie patrzeć na Aleksandra z podejrzliwością.
Niewygodnie było rozmawiać, stojąc za nim. Po tym, jak Gryfonkę ochlapały drobinki wody z kolejnego gejzera, który wibrował pod ziemią, Blaithin przeszła łukiem obok Ślizgona i stanęła niedaleko. Ciężko było nie pomyśleć o tym, że nawet z wyglądu ciemnowłosy stał się inny. W jakiś sposób ta schludność sprawiała, że wydawał się naprawdę porządnym człowiekiem z nie byle jakimi manierami. Wręcz gentlemanem.
Gryfonka znała jednak doskonale metody wywoływania dokładnie takich pozorów, jakich można było sobie życzyć. Zarówno we własnym wykonaniu, jak i cudzym. W kłamstwach wprawiła się aż zbyt dobrze. Nęciło ją, żeby zadać jeszcze jedno ważne pytanie, ale wycofała się. Wolała dokładnie cedzić wszystkie słowa.
Powrót do góry Go down


Aleksander Cortez
Aleksander Cortez

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 194
C. szczególne : Kruczoczarne, kręcone, długie włosy (od ostatniego pobytu w szkole jeszcze dłuższe) luźno opadające. Ubrany w wszystko co wygodne i swobodne - brak garniturów. Karnacja skóry znacznie ciemniejsza. Opalił się w tym Meksyku.
Galeony : 148
  Liczba postów : 901
https://www.czarodzieje.org/t13688-aleksander-cortez
https://www.czarodzieje.org/t13741-cortez-aleksander-korespondencja
https://www.czarodzieje.org/t13704-aleksander-cortez
https://www.czarodzieje.org/t18718-aleksander-cortez-dziennik#53
Pole gejzerów QzgSDG8




Gracz




Pole gejzerów Empty


PisaniePole gejzerów Empty Re: Pole gejzerów  Pole gejzerów EmptySro Mar 06 2019, 18:03;

Nie zaatakował jej głównie z tego powodu, że nie miała różdżki w ręce. A naprawdę zdawało mu się, że stał za nim ktoś z magolilicji. Stare nawyki, nawet jeśli nie mieli powodu za co go zatrzymać, to kto ich tam wiedział co tym razem wymyślą byleby wziąć kogoś na przesłuchania i od tak obić " zgodnie z prawem". To przeciwko temu walczył wtedy i gdyby musiał jeszcze raz to zrobić. Uczyniłby to bez chwili zawahania.
W tej chwili nie miało nawet znaczenia to, że ona nie była z milicji. Miałaby różdżkę w dłoni to nie przerwałby zaklęcia.
Zaskoczyło go jednak najbardziej coś innego. Szybkość z jaką pojawiła się jej różdżka zaimponowała mu. Nie wiedział, czy miałaby szansę obronić się przed zaklęciem które zostało wypowiedziane, gdy stała bezbronna i to w dodatku z tak niewielkiej odległości ich dzielącej. A może była w stanie rzucać tak samo szybko zaklęciami co wyciągać różdżkę? W tedy istniała taka możliwość, jednak nie mu było się teraz nad tym rozwodzić. Najistotniejsze w tym wszystkim było to, że nie oddała mu jakimś równie nieprzyjemnym zaklęciem. Bo skoro wiedziała, że była to klątwa, to oznaczać musiało, że je znała. A to natomiast, że znała też masę innych zaklęć, bardzo nieprzyjemnych w konsekwencjach.
Minęło dużo czasu od czasu ich ostatniego spotkania sam na sam. Więc on nie miał pojęcia jak bardzo podciągnęła się w magii. I gdyby znów doszło do pojedynku wynik byłby zupełnie odwrotny.
Jednak w tym momencie miał to zupełnie gdzieś, nawet przez chwilę nie analizował tego dalej. Z prostego powodu, on w ogóle nie chciał z nią walczyć, nie widząc w tym żadnego sensu. Strata punktów - teraz widział jakie to było bardzo głupie. Ale nie doszukiwał się w tym sensu nigdy, bo wiedział, że to nie o to tak naprawdę chodziło. Tam wystarczyłoby krzywe spojrzenie lub zbyt głośne oddychanie. A teraz? Walka cały czas sprawiała mu przyjemność, kochał to, emocje i adrenalinę podczas niej. Jednak zmieniło się bardzo dużo. Wtedy lubił przeciągać to jak najdłużej, teraz liczyło się tylko to by zlikwidować cel. By zabić przeciwnika.
To właśnie przed tym najwięcej ostrzegali go starsi Cortezowie z rodziny. Bowiem największe zmiany czarna magia wywołuje nie na tym na którego zostało rzucone zaklęcie, a w tym który owe klątwy rzuca. Ona wypacza, tak cholernie wypacza.
Dlatego nie widział nic złego w tym by zaraz po tym jak się chciało kogoś potraktować klątwą to zaproponować mu by się dosiadł. W końcu nie rzuciło się jej, prawda? Pomimo tego, że nigdy nie miało się z daną osobą dobrych relacji.
- Prawie, uznałem cię za kogoś innego. Nie zachodzi się od tyłu dawnych skazańców i mówi, ręce do góry. - odpowiedział, a na jego twarzy przemknęło rozbawienie jakby taka rzecz była tak bardzo oczywista, że każdy powinien o tym wiedzieć. Teraz jego wzrok podążał za dziewczyną która zaczęła obchodzić go po łuku. Zbyt wielka ostrożność, czy może jednak uzasadniona? Nie umiał czytać w myślach, więc nie wiedział co o nim tak naprawdę sądziła. Lecz on jej też nie ufał zapewne w takim samym stopniu, pilnował się ciągle, będąc gotowym do obrony. I wystarczyło jedno konkretne napięcie mięśnia by znów mieć różdżkę w ręce i rzucić zaklęcie. Tylko znów zapytam się po co?
Jak do tej pory była to ich najdłuższa wymiana zdań bez żadnej docinki sobie wzajemnie. I w tej chwili o wiele bardziej był ciekawy jak długo jeszcze będą tak w stanie.
- Zapewne i tak mi nie uwierzysz - odpowiedział obojętnie unosząc kąciki w... UŚMIECHU, takim jakiego Fire u niego nie mogła zaobserwować. I zapewne przez długi czas nie byłaby w stanie go zobaczyć, gdyż on nie uśmiechnął się do niej, lecz wyraźnie do swoich wspomnień.
Westchnął ciężko i otrzepując ręce podniósł się na nogi nie pozwalając by to rozmawiał z dziewczyną na siedząco, gdy ona przy nim stała. Co wymalowało się na jego twarzy lekką niechęcią i rozczarowaniem.
Powrót do góry Go down


Franklin R. E. Eastwood
Franklin R. E. Eastwood

Wiek : 26
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 181cm
Galeony : 735
  Liczba postów : 420
https://www.czarodzieje.org/t16551-franklin-r-e-eastwood#456789
https://www.czarodzieje.org/t16602-franklin#458950
https://www.czarodzieje.org/t16586-franklin-r-e-eastwood#458218
Pole gejzerów QzgSDG8




Gracz




Pole gejzerów Empty


PisaniePole gejzerów Empty Re: Pole gejzerów  Pole gejzerów EmptyNie Mar 10 2019, 13:36;

@Marjorie Howard

Franklin uśmiechnął się do dziewczyny, siedząc jeszcze przy stoliku i już, już chciał wstać, aby towarzyszyć jej w spacerze do pola gejzerów, gdy ta postanowiła się teleportować, zostawiając go samego, skołowanego i nie do końca ogarniającego, co się właśnie stało. Wydawało mu się, że dość wyraźnie zasugerował "przejście się", mając na myśli fizyczny spacer. Dziewczyna jednak chyba nie chciała spędzić z nim aż tyle czasu. Pechowo, bo on w sumie do końca nie wiedział, gdzie to pole gejzerów się znajdowało... Coś tam słyszał, ale nie miał przy sobie ani mapy okolicy, ani nie znał jej na tyle dobrze, by ryzykować teleportacją w nieznane. Wzruszył ramionami, dopił napój z kubka, po czym wstał i ruszył w kierunku, w którym wydawało mu się, że owo pole powinno się znajdować.
W międzyczasie szybki chód przeszedł w trucht - Eastwood zamierzał skorzystać z okazji i postanowił zrobić sobie mały trening. O dziwo kierunek obrał wyjątkowo celnie, bowiem po parunastu minutach wolnego biegu dostrzegł widoczny nad drzewami górujący wybuch gejzeru. Bingo! Przyspieszył, by zwolnić dopiero na kamiennej płaszczyźnie, z której pochodziły wszystkie te "wystrzały". Rozejrzał się, dysząc lekko, aż dostrzegł siedzącą na kamieniu Marjorie, z nosem w notatniki, pogrążoną w rozmyślaniach i pisaniu bądź rysowaniu czegoś. Stanął tuż przed nią.
- Jak nie chciałaś chodzić, wystarczyło powiedzieć - rzucił tonem, w którym nie kryła się ani złośliwość, ani zawód. Ot, zwyczajna uwaga. - Co tam piszesz? - zapytał, spoglądając ukradkiem w notatnik, jakby nic sobie nie robiąc z faktu, iż mogły to być zapiski bardzo prywatne.
Powrót do góry Go down


Blaithin 'Fire' A. Dear
Blaithin 'Fire' A. Dear

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 160cm
C. szczególne : chuda, opaska na twarzy, blizny, tatuaż, zapach damasceńskich róż
Galeony : 1181
  Liczba postów : 3632
https://www.czarodzieje.org/t13638-blaithin-astrid-dear
https://www.czarodzieje.org/t13684-dziobek
https://www.czarodzieje.org/t13647-blaithin-astrid-dear
https://www.czarodzieje.org/t21155-blaithin-fire-a-dear-dziennik
Pole gejzerów QzgSDG8




Gracz




Pole gejzerów Empty


PisaniePole gejzerów Empty Re: Pole gejzerów  Pole gejzerów EmptyPon Mar 11 2019, 02:34;

Z tego co pamiętała to Cortez nie tylko był szybki, wyszkolony w walce, także mugolskiej, i znający skomplikowane zaklęcia. Również te z najmniej popularnej dziedziny magii zdawały się jakoś do Ślizgona pasować. Przelotnie zastanowiła się tylko, które z nich miałoby większe szanse na zwycięstwo w pojedynku, ale wyjątkowo się na niego nie zapowiadało. Pomimo tego początkowego zgrzytnięcia. Czyżby naprawdę mieli normalnie rozmawiać i nie skakać sobie do gardeł, być może po raz pierwszy w czasie całej ich znajomości? Dziwnie się czuła z tą myślą. Jakby trochę nie na miejscu, nie w swoim żywiole. Bo gdy znikała agresja Fire łatwiej niż zwykle mogła się pogubić w prostym kontakcie z drugim człowiekiem.
Cortez przynajmniej był ostrzegany przez swoją rodzinę, więc posiadał większą świadomość niż jasnowłosa. Ród Dearów czarną magię gloryfikował do tego stopnia, że przestawali (lub po prostu nie chcieli) dostrzegać wyraźne zmiany, jakie wywoływała u czarodzieja. Nie tylko fizycznie, ale także w bardziej ulotnym znaczeniu. Krzywiła charakter, wyniszczała zaufanie i empatię, zabijała wahanie i skrupuły. Odbierała człowieczeństwo w mniej lub bardziej oczywisty sposób dopóki nie pozostawała przeżarta chęcią zdobycia większej mocy skorupa. Prowadziła do upadku, jak jedno z najgorszych uzależnień, a mimo to przecież ani Cortez ani Fire nie zrezygnowaliby z niego ot tak. 
Z pewnością o czarnej magii mogliby rozmawiać godzinami. Nie szeptem, jak podnieceni nastolatkowie, którzy odkryli coś zakazanego. Wystarczyło dłużej się przyjrzeć tej dwójce, żeby dostrzec piętno, jakie już zostało na nich odciśnięte.
Czy kiedykolwiek mogliby stanąć u swoich boków, żeby sprostać jakimś innym niebezpieczeństwom? Wiedzieć, że druga osoba będzie pilnować pleców towarzysza zamiast próbować wbić w nie nóż? Fire wiele rzeczy wydawało się niemożliwych, ale z biegiem czasu uświadamiała sobie, że niekiedy nawet najbardziej nieprawdopodobne sytuacje mogły stać się rzeczywistością. Wbrew przepełniającemu ją sceptycyzmowi.
Wychwyciła ten ton, którym mówi się do kogoś mało bystrego. Oczywiście, Ślizgon miał rację, zaczepianie w taki sposób więźniów Azkabanu było łatwym sposobem na wplątanie się w coś niebezpiecznego. W końcu tam nikt nie trafiał za niewinność. Fire równie dobrze mogła szturchać kijem śpiącego niedźwiedzia, za którego wzięła mimochodem Corteza ze sporej odległości.
- Masz coś na sumieniu, że myślałeś, że cię aresztuję? Przyczep sobie na plecy karteczkę "Spędziłem wakacje w Azkabanie", wtedy nie pomylę cię z nikim innym. - odezwała się również z rozbawieniem, pod którym sączyła jednak nieprzyjemną drwinę. I chyba zrujnowała właśnie ich rekordowy czas pozbawionej złośliwości rozmowy. Blaithin nie panowała nad zaginaniem rzeczywistości do tego stopnia, żeby bezbłędnie rozpoznać od razu ciemnowłosego... jeszcze.
Traktowała go tylko trochę bardziej nieufnie niż innych ludzi, ale nie znali się na tyle, żeby Aleksander miał tę świadomość. A zresztą, Gryfonka niezbyt przejmowała się tym, czy wypadnie w jego oczach na przewrażliwioną albo zbyt podejrzliwą. Mógł ją nawet uznać za idiotkę, kto wie? Ugryzła się lekko w język, żeby powstrzymać cisnący się na usta komentarz. Patrzył na Fire, jakby próbował zgadnąć, kiedy spróbuje go ukąsić. Nie nawykła do takiej ostrożności, bo zazwyczaj ludzie bagatelizowali jej porywczość i wręcz specjalnie prowokowali.
- To już możesz pozostawić do mojej oceny. Przecież nie mam żadnych powodów, żeby ci nie wierzyć, Cortez. - odparła spokojnie, przechylając nieco głowę w bok, żeby ogarnąć chłopaka spojrzeniem, które jasno mówiło "Wypróbuj mnie". Z wiarą oczywiście bywało bardzo różnie, a w życiu Fire wszystko musiało być potwierdzone suchymi faktami. Stąpała twardo po ziemi, była realistką i musiała mieć dowody popierające nawet proste założenia. Z góry wierzyła tylko przyjaciołom, a to tylko dlatego, że po długim czasie i wielu testach upewniła się, że dana osoba jest tego warta. Czy Cortez miał podobnie? To mogła jedynie zgadywać, a na razie nie zależało jej na analizowaniu charakteru Ślizgona.
Blaithin zaskoczył ów uśmiech zdobiący wargi chłopaka, jakby to był dla niej zupełnie obcy rodzaj mimiki. Może dostał nagłego skurczu mięśni twarzy? Gryfonka zerknęła na Ślizgona tym bardziej pytająco. Gdy wstał, mogła ponownie sobie uświadomić znaczną różnicę ich wzrostu. Choć wszystko skłaniało się ku stwierdzeniu, że przy Aleksandrze Blaithin była po prostu malutka to bynajmniej nie pozwalała tej myśli zabić własną pewność siebie.
- Czy ty nie byłeś niższy o kilka centymetrów? - skomentowała tylko, śmiało zadzierając podbródek i mierząc go oceniającym spojrzeniem od stóp do głów. Nie do końca pamiętała przez to, że długo się nie spotkali. Może jakimś cudem jeszcze urósł. Fire uwolniła jedną rękę ze splotu ramion na swojej piersi i zgarnęła kosmyk włosów za ucho.
Powrót do góry Go down


Marjorie Howard
Marjorie Howard

Student Ravenclaw
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 90%
Galeony : 174
  Liczba postów : 82
https://www.czarodzieje.org/t17036-marjorie-howard
https://www.czarodzieje.org/t17039-marjorie
https://www.czarodzieje.org/t17037-marjorie-howard
Pole gejzerów QzgSDG8




Gracz




Pole gejzerów Empty


PisaniePole gejzerów Empty Re: Pole gejzerów  Pole gejzerów EmptyPon Mar 11 2019, 23:26;

Zamrugała kilkakrotnie oczami. Momentalnie zamknęła dzienniczek i schowała go z powrotem do torby. Zagryzła wargę.
─ A nic szczególnego ─ wzruszyła ramionami. ─ Cóż, to nie tak, że nie chcę chodzić. Po prostu czekając na ciebie wolałam skorzystać z okazji i popisać... nie sądziłam, że tak szybko się zjawisz.
Zachichotała, posławszy mu skromny uśmiech. Franklin nie wydał się specjalnie dociekliwy, by zadawać kolejne pytania dotyczące jej notatek w dzienniku. Odwróciła głowę i patrzyła na pagórki oddalone kilkanaście metrów dalej. Zwróciła się chwilę później do Franklina, który wpatrzony był raczej w gejzery nieopodal nich. Obydwoje ruszyli wolnym krokiem przed siebie i przez chwilę Marjorie miała wrażenie, że Franklin był zamyślony i wędrował myślami gdzieś indziej. Poznała po jego minie, że tak jest, ponieważ sama często tak robiła. Wówczas łapała się na tym i wracała z powrotem na ziemię.
─ Widzę, że Islandia bardzo ci przypadła do gustu ─ zwróciła uwagę ─ do tego stopnia, że minę masz nad wyraz zajmującą. O czym tak rozmyślasz?
Palcami umiejętnie chwyciła za kożuch, którym okryła bardziej klatkę piersiową. Czuła ogarniające zimno, chłód, który nie należał do przyjemnych, a sine dłonie schowała pod baranie futro wewnątrz kożucha. Futro było miłe w dotyku, a po chwili przeszła ją ciepła fala.
Szturchnęła ramieniem bark Franklina, który wreszcie zwrócił na nią uwagę. Uniosła brew i czekała na odpowiednią odpowiedź chłopaka. Liczyła, że od tego zaczną głębszą rozmowę niż tą krótką, którą odbyli przed domkami.
Powrót do góry Go down


Franklin R. E. Eastwood
Franklin R. E. Eastwood

Wiek : 26
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 181cm
Galeony : 735
  Liczba postów : 420
https://www.czarodzieje.org/t16551-franklin-r-e-eastwood#456789
https://www.czarodzieje.org/t16602-franklin#458950
https://www.czarodzieje.org/t16586-franklin-r-e-eastwood#458218
Pole gejzerów QzgSDG8




Gracz




Pole gejzerów Empty


PisaniePole gejzerów Empty Re: Pole gejzerów  Pole gejzerów EmptySro Mar 13 2019, 17:26;

Zamrugał, gdy szybko zamknęła dzienniczek, lecz zamiast drążyć temat prywatnych zapisków, wzruszył ramionami i uśmiechnął się do niej. Nie miewał w zwyczaju wtykać nos w nieswoje sprawy, a fakt, że przed chwilą w sumie właśnie to robił, wynikał raczej z nieświadomości, że przekraczał pewną granicę. Na szczęście Marjorie nie dostrzegła w tym większego problemu.
- Czyli zgodziłaś się na spacer, ale... Nie chciałaś ze mną spacerować? Mogłaś powiedzieć, dałbym Ci spokój - stwierdził, przez moment udając, że się obraża, lecz w gruncie rzeczy nie żywił do niej żadnej urazy. I tak dobrze, że w jakiś sposób zgodziła się spędzić z nim czas, jednocześnie odrywając go od nudnego siedzenia przy stoliku w samotności.
Rozejrzał się po okolicy, oddychając nieco ciężej niż zwykle, jak to po bieganiu. Otaczająca go przyroda była dla niego niesamowicie pięknym zjawiskiem! Na tyle, że na moment aż zaniemówił, gdy tak szedł wolnym krokiem i chłonął to doświadczenie samym sobą. Podświadomie wiedział, że było to miejsce warte zobaczenia i jak widać nie mylił się. Czuł na twarzy wilgotne powietrze, które w połączeniu z nieco chłodniejszym wiatrem tworzyło na jego rozgrzanej skórze bardzo specyficzne uczucie, którego nie potrafił skategoryzować ani jako miłe, ani jako nieprzyjemne. Dopiero głos Marjorie wyrwał go z zamyślenia.
- A, no... Fajnie tu jest! - przyznał, w pierwszej chwili nie wiedząc, co mógłby jej jeszcze powiedzieć. - O czym myślę? W sumie, tak szczerze, to myślę, czy gdzieś w Anglii są gejzery?
Miejmy nadzieję, że Marjorie nie oczekiwała od niego mądrej gadki.

Teraz jeszcze postanowiłam to zignorować, lecz byłabym wdzięczna, gdybyś w swoich postach nie opisywała zachowań mojej postaci - to jednak leży w gestii autora, czyli mnie ;)
Powrót do góry Go down


Marjorie Howard
Marjorie Howard

Student Ravenclaw
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 90%
Galeony : 174
  Liczba postów : 82
https://www.czarodzieje.org/t17036-marjorie-howard
https://www.czarodzieje.org/t17039-marjorie
https://www.czarodzieje.org/t17037-marjorie-howard
Pole gejzerów QzgSDG8




Gracz




Pole gejzerów Empty


PisaniePole gejzerów Empty Re: Pole gejzerów  Pole gejzerów EmptyCzw Mar 14 2019, 02:46;

Uśmiechnęła się, po czym zagruchotała na słowa Franklina. Lekko zakryła ręką usta, jakby się przy nim zawstydziła. Na samą myśl o gejzerach w Anglii chwilę się zamyśliła, czy aby na pewno ich tam nie ma. Pokręciła głową i zaprzeczyła.
─ Nie! ─ rzuciła. ─ Raczej nie ma.
Ugryzła wewnątrz policzka i również zaczęła podziwiać widoki pól gejzerów. Jednak przez chwilę miała wrażenie, że spacer u boku Franklina Eastwooda to zły pomysł ─ ale to na samym początku ─ tak też teraz uważała, że to była dobra decyzja. Może pobyt w Islandii wcale nie był taki straszny jak go z początku namalowała. Że będzie się śmiertelnie nudzić, a tu proszę. Odezwał się do niej znajomy Gryfon, który zawsze otaczał się tuzinem osób. A teraz z nią rozmawiał jak z dawną przyjaciółką. Przynajmniej jej się tak wydawało.
Popatrzyła na Franklina i otworzyła usta:
─ Nie wiem dlaczego tak uważasz, ale spacer to zdrowa sprawa ─ wzruszyła ramionami. ─ I gdyby nie ty, pewnie zanudziłabym się tam na śmierć, a tak to można chociaż nogi rozprostować.
W gruncie rzeczy Marjorie była mu bardzo wdzięczna, bowiem inicjatywa chłopaka, że odezwał się do niej bez żadnych pohamowań sprawiło, że poczuła ciepło na sercu. Mimo tego paskudnego mrozu i wietrznej pogody, było to czego właśnie potrzebowała.
Zmierzyła go wzrokiem idąc przed siebie, a kroki, które stawiała były co najmniej nieduże. Spacer był leniwy, aby mogli nadążyć krokiem drugiej osoby.
─ A poza tym co cię zachęciło, by tu przyjechać? Lubisz takie klimaty? ─ zapytała dociekliwie. ─ Islandia raczej nie jest dla każdego.
Dziewczyna nie miała nawet na myśli siebie. Sama sądziła, że wyjazd na Islandię trochę ją orzeźwi, uciszy, chociażby od Londynu, w którym praktycznie codziennie bywała.



W porządku, trochę się zapomniałam, ale mam nadzieję, że mi wybaczysz :)
Powrót do góry Go down


Franklin R. E. Eastwood
Franklin R. E. Eastwood

Wiek : 26
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 181cm
Galeony : 735
  Liczba postów : 420
https://www.czarodzieje.org/t16551-franklin-r-e-eastwood#456789
https://www.czarodzieje.org/t16602-franklin#458950
https://www.czarodzieje.org/t16586-franklin-r-e-eastwood#458218
Pole gejzerów QzgSDG8




Gracz




Pole gejzerów Empty


PisaniePole gejzerów Empty Re: Pole gejzerów  Pole gejzerów EmptySob Mar 16 2019, 23:23;

Spojrzał na nią z boku, po czym zrobił minę, która mówiła, że choć nie podobała mu się jej odpowiedź, nie miał innego wyjścia, jak tylko przystać na nią. Po cichu miał nadzieję, że gdzieś w UK zazna jeszcze takich widoków, ale to ona była tą mądrą w towarzystwie i skoro była pewna, że takich cudów nie było w ich okolicach, to chyba nie było. Pomyślał, że sprawdzi to kiedyś dla pewności, ale umówmy się - zapomni o tym do rana, a poza tym jego noga prawdopodobnie nie stanie w bibliotece do czerwca, kiedy będzie próbował nadrobić materiał z całego roku i zdać klasę z pomocą, oby, ładnych koleżanek.
- Szkoda - skwitował kwaśno, lecz natychmiast się rozchmurzył. Nie było sensu smucić się z tak głupiego powodu. Zawsze będzie mógł tu wrócić, prawda?
Słysząc jej kolejne słowa, zaśmiał się krótko.
- No daj spokój, myślałem, że przyschnę do tej ławki. Czy tam przymarznę. Spadłaś mi jak anioł z nieba - rzekł, posyłając jej nonszalancki uśmiech. Kiedy chciał, potrafił być naprawdę czarujący... Lecz czy robił to, by ją uwieść? I tak, i nie. Liczył na to, że tymi kilkoma spojrzeniami i uśmiechami sprawi, że jej serce odrobinę przyspieszy, lecz czynił to raczej dla adrenaliny. Nie znaczyło to, że nie uważał jej za ładną dziewczynę, bo byłoby to kłamstwo. Po prostu jego myśli zajmowała w ostatnim czasie wyłącznie Puchonka o kruczoczarnych włosach...
- Co mnie zachęciło? Fakt, że to wyjazd szkolny! - powiedział to w tak entuzjastyczny sposób, że aż dziwny. - Zawsze lubiłem te wyjazdy i dobrze się na nich bawiłem. Jak zrobiłem przerwę w nauce i latałem dla Srok, najbardziej tęskniłem za tymi wakacjami w dalekich zakątkach świata. Samemu to nie to samo. Z pilnującymi Cię belframi jest zabawniej - wyjaśnił jej pokrótce. - A Ty czemu pojechałaś? - odbił pytanie, ciekaw odpowiedzi. Może lubowała się w zimnych klimatach? Może Islandia była od zawsze na jej liście miejsc do zobaczenia? A może po prostu nie miała nic ciekawszego do roboty w ferie?

Nie gniewam się heart
Powrót do góry Go down


Aleksander Cortez
Aleksander Cortez

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 194
C. szczególne : Kruczoczarne, kręcone, długie włosy (od ostatniego pobytu w szkole jeszcze dłuższe) luźno opadające. Ubrany w wszystko co wygodne i swobodne - brak garniturów. Karnacja skóry znacznie ciemniejsza. Opalił się w tym Meksyku.
Galeony : 148
  Liczba postów : 901
https://www.czarodzieje.org/t13688-aleksander-cortez
https://www.czarodzieje.org/t13741-cortez-aleksander-korespondencja
https://www.czarodzieje.org/t13704-aleksander-cortez
https://www.czarodzieje.org/t18718-aleksander-cortez-dziennik#53
Pole gejzerów QzgSDG8




Gracz




Pole gejzerów Empty


PisaniePole gejzerów Empty Re: Pole gejzerów  Pole gejzerów EmptyPon Mar 18 2019, 20:48;

@"Blaithin ''Fire'' A. Dear"

Zaprawdę powiadam Wam, że Aleksandrowi przydałoby się takie porządne lanie. Tak by chłopak poczuł jak bardzo jest słaby, jak jego umiejętności, które zdobył dzięki swojemu rodowi, spowodowały, że stał się pyszny. I choć w czarnej magii się podciągnął bardzo mocno, to wszelkie inne dziedziny odstawił na bardzo daleki plan. Poniekąd dalej ćwiczył i nigdy nie zaprzestał swojemu fizycznemu wysiłkowi, przez co zwinność mu zdecydowanie nie spadła, a może i coś się polepszyła, niestety nie można było powiedzieć tego o jego umiejętnościach magicznych. Już dawno pycha uderzała mu do głowy, ale jego podświadomość jakoś z tym walczyła, przyzwyczajenia by się nie zatrzymywać - pchały go do przodu, do czasu zagłębienia tajnik zakazanej magii. Wiedza ta zniszczyła tą jego samokontrolę, powodując, że tak bardzo potężne, mroczne zaklęcia jakimi potrafił operować, że Ślizgon czuł się Panem Życia i Śmierci. Bowiem co go blokowało przed rzucaniem Avady już na dzień dobry, gdy tylko miał gorszy dzień? Mógł to robić i był tego świadomy, przez co czuł, że trzyma czyjś los w swoich rękach. 
Strach przed morderstwem? Zabijał już w swoim życiu wiele stworzeń, pierwszą zanim wstąpił do Hogwartu, drugą w czasie nauki, później to już stało się rutyną. Rodzina dostałą zlecenie, zlecenie zostało wykonane. Czysty biznes i najlepsze w tym, że w pełni legalny. Cortezowie byli od brudnej roboty. Wszędzie takich potrzebują.
Pytanie więc, czy byłby w stanie zabić drugiego człowieka? Zapewne tak, bo życie ludzkie już dawno straciło dla niego jakieś większe znaczenie. Co więc innego?
Więzienie?! To tak naprawdę groziło tylko i wyłącznie wtedy gdy na miejscu było za dużo świadków. I właśnie ci świadkowie zazwyczaj przeszkadzali w tym by miał popełnić największy grzech chrześcijan. 
Owszem, uprzedzając wszelkie wątpliwości - znał ich dziesięć przykazań, bowiem to według nich opierała się cała wiara. Poznawał to z czystej ciekawości patrząc jak czarodzieje chłoną wszelką mugolską bzdurę. Zaczynają obchodzić ich święta, biorą śluby kościelne... Do jasnej cholery! Co się z ich tradycją stało!?

Dlatego stał teraz tutaj jak ten kołek, zamiast zajmować swoje wygodne siedzenie. Bo tak nakazuje tradycja, szkoła, którą wpojono mu bambusowym kijem i godzinami kar. Savoir-vivre wpojone przez guwernantki rodziny. 
Lekcje te jak za pomocą czarodziejskiego zaklęcia zaczęły wracać do niego ponownie z czasem. Po tym jak przeżywał swój młodzieńczy okres buntu. Możliwe, że to za sprawą jego ojca. Malvolio mógł przecież uchodzić za przykład do określenia savoir-vire. Więc swoją szkołę dostał od mężczyzny, gdy ten wrócił do Anglii po jego odsiadce. Jest jednak też druga możliwość. Ten etap mu minął i powrócił do tego z swojej woli, nie wymuszonej. Bowiem czy istnieje taka możliwość, aby ktoś taki jak on przestał się buntować?
Przez to spojrzał ponownie na dziewczynę jakoś tak ze zrozumieniem. 
On to wręcz czuł, to właśnie ta cecha ich najbardziej upodobniała. Być może jedna jedyna cecha, ale tak bardzo rzadka, że wybijała się ponad wszystkie inne? 
A zamiłowanie do czarnej magii tylko było tutaj dodatkowym spoiwem, zaprawą by stworzyć mur, jednak nie ten przed samymi sobą, a przed wszelkimi przeciwnościami losu. Bo jak wiadomo z historii, najlepszym spoiwem w budowaniu cudów świata, są trupy. Niezliczone ilości trupów. 

Nietrudno było wychwycić zaczepki w jej tonie, ale mimo to nie dał się wcale sprowokować, gdzieś tam w głębi czaszki wycinając nożem czas jak długo byli w stanie normalnie rozmawiać. Brawo dla nich, to niezły początek! 
Na jej słowa nie zareagował jednak w żaden konkretny sposób, ani żadnymi słowami. Spojrzał się jedynie na krajobraz, pośpiesznie starając się go ogarnąć wzrokiem. Jakby to właśnie na to chciał zwrócić też jej uwagę. Po czym z śmiertelną powagą w głosie się odezwał.
- No dobrze. - powiedział ciężko i westchnąwszy głośno, przeniósł spojrzenie teraz na dziewczynę.
- Wyobraź więc sobie to, że w domku trochę popiliśmy... Dużo popiliśmy. Ja wyszedłem będąc już zmęczony towarzystwem i film mi się urwał jak siedziałem na pustej polanie. A budzę się tutaj, mając przed sobą taki widok, gdzieś pośrodku tryskającej zewsząd wody. - powiedział po dłuższej przerwie nie zdejmując z niej spojrzenia i z ciągle tą samą zmartwioną miną. 
- Wracając więc do twojego pytania, jak miałbym być w takim momencie spokojny, kiedy słyszę za swoimi plecami "Ręce do góry" i jestem byłym skazańcem z Azkabanu? - Dokończył, kierując teraz pytanie do dziewczyny odwracając się teraz całym ciałem w jej stronę.
Pytanie jakie zadała mu dziewczyna całkowicie wybiło go z utrzymywania wszelkiej powagi prowadzonej przez nich rozmowy. Parsknął, krótko, opanował się, a jednak. Z jego ust wydostał się śmiech, lecz nie wiedział do końca co go bardziej rozbawiło. 
- Być może, ale wcale bym się z tego nie cieszył. I tak już muszę uważać na wszelkie żyrandole by o nie nie zahaczyć. - odpowiedział znów z powagą. Po czym podchodząc do niej podniósł rękę do góry by zatrzymać ją na wysokości czubka głowy dziewczyny, dłoń mając skierowaną do dołu i przysunął ją do siebie porównując w ten sposób dzielące ich centymetry. 
- A może to jedynie ty wcześniej zadzierałaś nosa wyżej niż miałaś czubek głowy? - powiedział, a jego usta przyozdobił bardzo szeroki uśmiech. Lecz bardziej rozbawiony tą sytuacją niż faktycznie z czystej złośliwości. Choć i tej nie potrafił zamaskować całkowicie.
Powrót do góry Go down


Marjorie Howard
Marjorie Howard

Student Ravenclaw
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 90%
Galeony : 174
  Liczba postów : 82
https://www.czarodzieje.org/t17036-marjorie-howard
https://www.czarodzieje.org/t17039-marjorie
https://www.czarodzieje.org/t17037-marjorie-howard
Pole gejzerów QzgSDG8




Gracz




Pole gejzerów Empty


PisaniePole gejzerów Empty Re: Pole gejzerów  Pole gejzerów EmptyPią Mar 22 2019, 15:21;

Wzruszyła ramionami. Powrót na Islandię według Franklina wydał się jej nieco dziwny. Jako że sama z siebie nie przepadała za takim klimatem, to wyjazd gdziekolwiek był zawsze dobry. Marjorie miała dobre powody by tak sądzić. Ciągle jedno miejsce, praca i studia. Jakie to miało być? N u d n e.
Marjorie tęskniła za Francją, tęskniła za akordeonową muzyką, widok na wieżę Eiffle'a i francuskimi bagietkami, które zawsze były ciepłe i chrupiące. Towarzystwo kuzynów, którzy ledwo mówili do niej po angielsku nie spędzał jej snu z powiek, a gruncie rzeczy spędzała tam najlepsze chwile swojego życia. I bardzo chętnie by tam wróciła.
Wróciła do rzeczywistości, do Franklina, po czym otworzyła usta.
─ Belfry cię przypadkiem nie ograniczają? Albo nie irytują? ─ dopytała. ─ Domyślam się, że zabawnie jest dopiero wtedy gdy możesz bezczelnie utrzeć im nosa.
Zaśmiała się uroczo i rozluźniła ramiona. Potarła palec wskazujący o kciuk i schowała je z powrotem do kieszeni kożucha.
─ Ale i tak uważam, że najlepsze wyjazdy to we własnym gronie przyjaciół. Kiedy byłam we Francji poznałam swoich dalekich kuzynów. Co drugi dzień pijaństwo i tańce. Nie da się zapomnieć. ─ Dodała po chwili. ─ W kwestii szkolnych wyjazdów jestem zawsze pozytywnie nastawiona. Szara rzeczywistość mnie dobija i póki co chwytam się niemal wszystkiego. Dla mnie Islandia nie jest miejscem, które koniecznie chciałabym zwiedzić, ale nie można oprzeć się wrażeniu, że to miejsce jest magiczne. A tutaj? Wśród gejzerów? Cóż, niczego bardziej nie pragnę.
Uśmiechnęła się i wskazała na pagórki ledwo obrośnięte mokrą trawą, gdzieniegdzie zaśnieżone, a głazy mokre od pary po erozji gejzerów. Ugryzła się wewnątrz policzka, a włosy powiewały jej na wszystkie strony. Co nanosekundę musiała gładzić je i przywoływać do porządku, co niezbyt jej się uśmiechało. Miała wrażenie, że Franklin nieprzerwanie na nią spoglądał, co tylko potęgowało jej nieśmiałość i zdenerwowanie.
Powrót do góry Go down


Franklin R. E. Eastwood
Franklin R. E. Eastwood

Wiek : 26
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 181cm
Galeony : 735
  Liczba postów : 420
https://www.czarodzieje.org/t16551-franklin-r-e-eastwood#456789
https://www.czarodzieje.org/t16602-franklin#458950
https://www.czarodzieje.org/t16586-franklin-r-e-eastwood#458218
Pole gejzerów QzgSDG8




Gracz




Pole gejzerów Empty


PisaniePole gejzerów Empty Re: Pole gejzerów  Pole gejzerów EmptySob Mar 23 2019, 23:23;

Franklin dlatego zawsze doceniał szkolne wyjazdy. Była to jakaś odmiana od zimnych murów szkoły, od deszczowej, angielskiej pogody i od monotonii dnia codziennego, w której urozmaiceniami były niezapowiedziane sprawdziany na poszczególnych przedmiotach, z których on osobiście i tak nic sobie nie robił. Gdy "uwolnił" się od obowiązku szkolnego, pochłonęły go treningi, praca - to zajmowało głównie jego czas. Podróżował, owszem, od czasu do czasu wyskakiwał z kolegami w dalsze zakątki Europy, na przykład na słoneczne hiszpańskie plaże, by podrywać panienki i sączyć drinki z palemką. Ale to nie było to samo...
- Tak na co dzień to tak, pewnie, że mnie irytują. Ale na wyjeździe zawsze to jakaś adrenalinka. Zresztą co mi zrobią? Zamkną mnie w pokoju? Nie dadzą mi deseru? - odparł, uśmiechając się zawadiacko. Może miał wobec tej sprawy dziecinne podejście, lecz co z tego? - Ze znajomymi to zupełnie coś innego. Nie wiem, może to głupie, ale jakoś tak tęskni mi się do czasów, gdy było się takim szczylem i latało się po szkole albo właśnie podczas takich wyjazdów, wywijało żarty, a potem uciekało przed konsekwencjami. Dobra zabawa - rozwinął nieco swoją myśl, choć wydawało mu się już, że temat został wyczerpany. Marjorie miała już doskonały pogląd na to, dlaczego cieszył się z wyjazdów ze szkoły. - Francja, hm? Masz tam więcej rodziny, czy tylko kuzynostwo? - zapytał, ciekaw jej korzeni.
Powrót do góry Go down


Blaithin 'Fire' A. Dear
Blaithin 'Fire' A. Dear

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 160cm
C. szczególne : chuda, opaska na twarzy, blizny, tatuaż, zapach damasceńskich róż
Galeony : 1181
  Liczba postów : 3632
https://www.czarodzieje.org/t13638-blaithin-astrid-dear
https://www.czarodzieje.org/t13684-dziobek
https://www.czarodzieje.org/t13647-blaithin-astrid-dear
https://www.czarodzieje.org/t21155-blaithin-fire-a-dear-dziennik
Pole gejzerów QzgSDG8




Gracz




Pole gejzerów Empty


PisaniePole gejzerów Empty Re: Pole gejzerów  Pole gejzerów EmptyPon Mar 25 2019, 04:23;

Nigdy nie mów nigdy. Bardzo banalne powiedzenie, do którego Fire zupełnie się nie stosowała. "Zawsze" i "nigdy" często gościły w słowniku Gryfonki. Wszystko było albo czarne albo białe, słuszne lub nie, wykonalne lub niewykonalne. Ostatnie miesiące udowadniały jednak Dear, że myliła się i rzeczywistość wyglądała niekiedy zupełnie inaczej. Na przykład uważała, że nigdy już nie będzie spokojnie rozmawiać z Cortezem, w swojej zawiści pławiąc się w ich dawnych konfliktach. Pamiętała wiele, wybaczała niezmiernie rzadko.
Tak jak Aleksowi przydałoby się lanie, tak Fire ktoś, kto mógłby przekonać dziewczynę, że nie musi się zadręczać spełnianiem chorych ambicji, żeby być wystarczająco dobra. Ktoś, kto dowartościowałby ją w najprostszy sposób, uspokajając wiecznie niezadowolony z siebie umysł. Owszem, znała swoje umiejętności i wiedziała, co potrafi, ale sama w sobie wiecznie wydawała się słaba, głupia, tchórzliwa. Czarna magia wymagała niesamowitej samodyscypliny i braku skrupułów, więc w pewnym sensie podbudowywała Gryfonkę. Skoro umiała ranić to nie była tak marna, prawda? Niewielu ludzi potrafiło się na to zdobyć.
Nie wątpiła, że Cortez tak i oto stali przed sobą jak równy z równym. Łączyło ich wiele podobieństw, ale na to Fire nie chciała zwracać uwagi. Wolała w skupieniu wyłuskiwać różnice, dzięki którym zapewniała samą siebie, że nie są tacy sami. Chociaż dostrzegła zrozumienie w niebieskich oczach Ślizgona otrząsnęła się z niego i odgrodziła.
Słuchała historii Corteza i musiała przyznać, że też wiele naprawdę dziwnych rzeczy jej się przytrafiało w stanie nietrzeźwym. Teraz próbowała wybadać z tego śmiertelnie poważnego tonu czy nie zmyślił wszystkiego na poczekaniu. Skłaniała się ku myśli, że tak. Czy w tej bajce były też smoki?
- Więc po tej pijackiej eskapadzie i wycieczce aż tutaj, utraceniu świadomości, na pewno zmoczeniu przez te gejzery... Dalej wyglądasz jak milion dolarów? - uniosła wysoko jedną brew, wskazując dłonią na upięte włosy i ubiór. Owszem, Fire umiała komplementować ludzi, jednak nigdy w taki sposób, jak normalnie się to robiło. Zazwyczaj człowiek potem musiał sam analizować czy to nie była jednak obraza.
- No już, nie będę się więcej czepiać twojej reakcji... Każdy z nas czasem się czegoś boi, prawda? - uśmiechnęła się lekko, niby wyrozumiale. Może i Aleksander nie znał Dear zbyt dobrze prywatnie, ale mógł się domyślić, że pogrywała sobie z nim.
- Rzeczywiście, żyrandole to niebezpieczni przeciwnicy. - przyznała, zgrabnie przyjmując ten sam poważny ton. Kiedy się zbliżył, od razu spięła się, szukając w tym ruchu złych intencji. Jednak Aleksander jedynie zmierzył dzielącą ich przepaść, boleśnie uświadamiając Blaithin, że naprawdę fizycznie nad nią góruje.
- TY wytykasz mi ego? - Fire nie zadawała sobie żadnego trudu z maskowaniem drwiny. Była czysta, widoczna i wyzywająca. Prowokowała do kłótni, w którą wdałaby się natychmiast. Ciężko było ciągnąć znajomość z Gryfonką i nie przeżyć ani razu takiego ataku z jej strony. Często dosłownie testowała tym swoich przyjaciół, wystawiając ich na pastwę swojej podłości. Ale we wszystkim była metoda. Wolała to niż ukrywanie swoich mniej przyjemnych twarzy, które później były zaskoczeniem. - Bo zaatakowanie magimilicji dla zabawy to nie było tylko po to, żeby pokazać jaki to jesteś ponad wszystkimi. Chociaż raz zrobili coś dobrze, bo teraz nie wydajesz się już taki cwany, Cortez.
Nie lubiła tego uśmiechu, nawet jeśli zapewne w alternatywnej rzeczywistości mogłaby go uznać za miły dla oka. W świecie widzianym oczami Fire wszystko było jednak na odwrót i poczuła się... jakby próbował sprawić, żeby zachowywała się przyjaźnie. Od razu stawała okoniem.
- Nie bez powodu zerwałam z naszą magiczną arystokracją. - wyjawiła, marszcząc nieco nos, jak gdyby powąchała coś nieświeżego. W końcu już niemal rok mijał odkąd ostatni raz miała kontakt ze swoim ojcem. Matka przestała przysyłać listy odkąd Blaithin zakazała jej to robić. Wyciągnęła rękę, żeby pchnąć Aleksandra w pierś, chcąc w ten sposób nakazać mu cofnięcie się przynajmniej o krok. Sama stanęła pewniej na zroszonej wodą ziemi. - Pod tymi waszymi uśmiechami i eleganckimi garniturami kryje się taki jad i syf, że szkoda gadać.
Tak jakby to było lepsze, gdy nic nie tuszowało jadu i syfu... Nie mówiła tego wszystkiego w jakimś zdenerwowaniu, choć mogłoby się tak wydawać. Dla Fire to była dalsza, normalna część konwersacji. Chociaż bardziej przypominało to batalię na słowa, jak zresztą większość jej rozmów. Najgorsze i najbardziej krwawe zawsze prowadziła z Ezrą. Może za bardzo przyzwyczaiła się do ciętości języka, wyćwiczona przez takich, a nie innych znajomych. Nadal węszyła spisek, więc nie opuszczała gardy. I absolutnie nie zdziwiłaby się, gdyby Ślizgonowi nie chciało się wplątywać w te przytyki.  Zwłaszcza, że zdawało się, że pokojowy początek błyskawicznie rozwinął się w coś dużo bardziej agresywnego ze strony Gryfonki, ale... wszystko właściwie zależało od reakcji chłopaka.
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Pole gejzerów QzgSDG8








Pole gejzerów Empty


PisaniePole gejzerów Empty Re: Pole gejzerów  Pole gejzerów Empty;

Powrót do góry Go down
 

Pole gejzerów

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Pole gejzerów JHTDsR7 :: 
reszta świata
 :: 
islandia
-