Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Szpitalne łóżka

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 1 z 5 1, 2, 3, 4, 5  Next
AutorWiadomość


Calum O. L. Dear
Calum O. L. Dear

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 26
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 192cm
Galeony : 822
  Liczba postów : 1276
http://czarodzieje.forumpolish.com/t14113-calum-isaac-dear#372995
http://czarodzieje.forumpolish.com/t14192-calum-isaac-dear#374288
http://czarodzieje.forumpolish.com/t14139-calum-dear
wielkibratpatrzy - Szpitalne łóżka QzgSDG8




Gracz




wielkibratpatrzy - Szpitalne łóżka Empty


Pisaniewielkibratpatrzy - Szpitalne łóżka Empty Szpitalne łóżka  wielkibratpatrzy - Szpitalne łóżka EmptySob Sty 06 2018, 20:07;




W tym miejscu leżą osoby, które wymagają dłuższej rekonwalescencji. Uwaga! Oporni pacjenci, którzy chcą się wymknąć stąd bez zgody pielęgniarki mają przeciwnika do pokonania, a jest nim... materac, na którym leży! Podobno, gdy zbieg chce czmychnąć, z materaca "wyrastają" niewidzialne ręce, które przyciągają pacjenta z powrotem do siebie i w takim uścisku czekają aż ten przestanie się wiercić i uspokoi.

Powrót do góry Go down


Jack Earnshaw
Jack Earnshaw

Uczeń Hufflepuff
Rok Nauki : V
Wiek : 22
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 25
  Liczba postów : 19
http://czarodzieje.my-rpg.com/t15648-jack-earnshaw
http://czarodzieje.my-rpg.com/privmsg?folder=inbox
http://czarodzieje.my-rpg.com/t15649-jack-earnshaw
wielkibratpatrzy - Szpitalne łóżka QzgSDG8




Gracz




wielkibratpatrzy - Szpitalne łóżka Empty


Pisaniewielkibratpatrzy - Szpitalne łóżka Empty Re: Szpitalne łóżka  wielkibratpatrzy - Szpitalne łóżka EmptySob Sty 06 2018, 20:28;

- No sam nie wiem. Trudno mi powiedzieć bo wszystko mnie boli.-powiedział Jack. Cicho tak jak zazwyczaj mówił do dziewczyny, którą znał od 15 minut. Boże jak to wszystko się potoczyło. Wiedział, że go plecy bolały, ale wolał zachować ostrożność. I tak nic się nie stanie gdy jej powie, że wszystko go boli. Po za tym wolał jej nie mówić, że plecy ponieważ nie chciał żeby Chase go dotykała po plecach sprawdzając czy wszystko okej. Po za tym gdy go dotykała jakaś dziewczyna czuł mocny dyskomfort.
Po 3 minutach lewitowania do skrzydła szpitalnego. Trafił w końcu na miejsce. Pielęgniarka zapytała się co mu dolega. Odpowiedział prawdę chociaż było mu głupio opowiadać jakim jest ofermą. Pielęgniarka szybko przygotowała łoże dla Jacka.
-Trochę tu poleżysz koleżko.-powiedziała pielęgniarka gdy położyła Jacka i przygotowała mu wszystkie opatrunki. Poszła do Chase i zaczęła jej coś mówić. Jack miał wielką ochotę się rozpłakać chociaż wiedział, że gdyby tak zrobił nie miałby przechlapane aż do momentu gdy skończy edukację. Nie chciał zostać sam na ten okres. Wymyślił coś choć nie chciał tego powiedzieć myślał tak nad kolejnymi pomysłami- Chase nie chciałabyś mi tu trochę potowarzyszyć- No nie. Głupie ciało oj głupie.
Powrót do góry Go down


Chase R. Young
Chase R. Young

Uczeń Ravenclaw
Rok Nauki : VII
Wiek : 23
Czystość Krwi : 90%
Galeony : 90
  Liczba postów : 68
http://czarodzieje.my-rpg.com/t15645-chase-rowena-young#421295
http://czarodzieje.my-rpg.com/t15658-sedzia#421730
http://czarodzieje.my-rpg.com/t15655-chase-rowena-young#421692
wielkibratpatrzy - Szpitalne łóżka QzgSDG8




Gracz




wielkibratpatrzy - Szpitalne łóżka Empty


Pisaniewielkibratpatrzy - Szpitalne łóżka Empty Re: Szpitalne łóżka  wielkibratpatrzy - Szpitalne łóżka EmptySob Sty 06 2018, 21:24;

Musiała się nieco wysilać, żeby usłyszeć cichy głos Jacka, ale równocześnie nie chciała się nie wiadomo jak narzucać. Bądź co bądź, gdyby chłopak stanowczo odmówił, nie zmuszałaby go do pójścia do skrzydła szpitalnego. Chase rozumiała niezależność innych osób nawet, jeśli jako przyszła dziennikarka nie do końca powinna. Respekt do prywatności grał bardzo małą rolę w tym zawodzie, ale w pannie Young kryły się chęci zrewolucjonizowania tego poglądu i wprowadzenia dużych zmian. Tylko, czy ludziom w ogóle potrzebne są te zmiany?
- Spokojnie, pielęgniarka się tobą zajmie. Da ci jakiś eliksir albo rzuci zaklęcie, żeby przestało boleć. - Chase czuła, że po wejściu wgłąb zamku robi jej się gorąco w jej kurtce. Przeczesała palcami białe włosy, dalej patrząc na Puchona. Jej matka dzięki byciu ćwierćwilą potrafiła wpływać na czyjś umysł i uspokajać ludzi. Chase obawiała się, że ona nie posiadała wystarczająco wiele tych genów. Po wejściu do skrzydła, dziewczyna zdjęła szalik i kurtkę. Poczekała aż pielęgniarka zbada chłopaka. Wysłuchała jej, kiwając głową i od czasu do czasu potakując. Przyznała, że nie zna Puchona i dopiero co na niego wpadła.
- Spoko. Tylko później będę musiała wracać na obiad, mam zajęcia starożytnych run, a wszyscy wiedzą, jaki jest nauczyciel... - pokręciła głową, pozwalając, żeby kosmyki włosów opadły jej na czoło. Usiadła obok Jacka na łóżku. - To co, może mi coś o sobie opowiesz? Jestem dziennikarką, lubię dużo wiedzieć.
Uśmiechnęła się lekko, żeby zachęcić Jacka.
Powrót do góry Go down


Jack Earnshaw
Jack Earnshaw

Uczeń Hufflepuff
Rok Nauki : V
Wiek : 22
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 25
  Liczba postów : 19
http://czarodzieje.my-rpg.com/t15648-jack-earnshaw
http://czarodzieje.my-rpg.com/privmsg?folder=inbox
http://czarodzieje.my-rpg.com/t15649-jack-earnshaw
wielkibratpatrzy - Szpitalne łóżka QzgSDG8




Gracz




wielkibratpatrzy - Szpitalne łóżka Empty


Pisaniewielkibratpatrzy - Szpitalne łóżka Empty Re: Szpitalne łóżka  wielkibratpatrzy - Szpitalne łóżka EmptySob Sty 06 2018, 21:45;

- Nie ma co opowiadać. Nazywam się Jack i jest z Irvene (Szkocji).- powiedział Jack podnosząc lekko kąciki swoich ust tworzących uśmiech.- No dobrze.Jestem ze Szkocji (Irvene) mama uczyła mnie tam ONMS. bo kocham zwierzęta. Po prostu je kocham. Miałem kiedyś wilczura niestety mój tata...- Jack nagle przestał mówić, a myśleć. Osupiał. Nienawidził ojca, ale za nim jakoś zaczął tęsknić: jak to możliwe. Pomyślał. Nie słyszał głosu ojca już od dawna ani go nie widział już od dawna. Przecież nawet nie pamięta jak wygląda. Lecz pamięta jak się starał by Jack go pokochał. Nie doceniał tego.
-TATO!!!-zemdlał.
Powrót do góry Go down


Chase R. Young
Chase R. Young

Uczeń Ravenclaw
Rok Nauki : VII
Wiek : 23
Czystość Krwi : 90%
Galeony : 90
  Liczba postów : 68
http://czarodzieje.my-rpg.com/t15645-chase-rowena-young#421295
http://czarodzieje.my-rpg.com/t15658-sedzia#421730
http://czarodzieje.my-rpg.com/t15655-chase-rowena-young#421692
wielkibratpatrzy - Szpitalne łóżka QzgSDG8




Gracz




wielkibratpatrzy - Szpitalne łóżka Empty


Pisaniewielkibratpatrzy - Szpitalne łóżka Empty Re: Szpitalne łóżka  wielkibratpatrzy - Szpitalne łóżka EmptySob Sty 06 2018, 22:05;

- O! Szkocja jest taka piękna. - skomentowała Chase, bo pamiętała, jak kilka razy pojechała na drugi koniec Wielkiej Brytanii razem z rodzicami. Przez chwilę na twarzy Krukonki odmalowała się tęsknota, bo wiedziała, że te czasy nigdy już nie wrócą. Otrząsnęła się ze wspomnień. Nie było powodu do zasmucania Puchona takimi faktami, wolała, żeby się rozchmurzył.
Chase była perfekcyjnym słuchaczem - mówienie do niej było wyjątkowo przyjemnym zajęciem, bo zawsze słuchała z uwagą, szybko domyślała się tego, co ciężko przechodzi przez gardło, podtrzymywała rozmowę i temat, a do tego od czasu do czasu wtrącała cenne uwagi. Ona również bardzo zwierzęta lubiła, a zwłaszcza kochała psy. Chciała właśnie o tym wspomnieć, kiedy zobaczyła, że coś się stało.
- Jack? - zapytała przestraszona. Zeskoczyła z łóżka i pobiegła znowu po pielęgniarkę. Odczekała aż kobieta przywróci przytomność Puchonowi. Nie miała pojęcia, dlaczego zareagował aż tak gwałtownie... Ewidentnie miało to coś wspólnego z jego ojcem, ale o co chodziło?
- Jak się czujesz? - zapytała cicho, stojąc z boku po tym, jak już obudził się dzięki pomocy pielęgniarki.
Powrót do góry Go down


Jack Earnshaw
Jack Earnshaw

Uczeń Hufflepuff
Rok Nauki : V
Wiek : 22
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 25
  Liczba postów : 19
http://czarodzieje.my-rpg.com/t15648-jack-earnshaw
http://czarodzieje.my-rpg.com/privmsg?folder=inbox
http://czarodzieje.my-rpg.com/t15649-jack-earnshaw
wielkibratpatrzy - Szpitalne łóżka QzgSDG8




Gracz




wielkibratpatrzy - Szpitalne łóżka Empty


Pisaniewielkibratpatrzy - Szpitalne łóżka Empty Re: Szpitalne łóżka  wielkibratpatrzy - Szpitalne łóżka EmptySob Sty 06 2018, 22:42;

-Dobrze. Muszę do kogoś wysłać list. Może mi pani pielęgniarka podać kartkę?- Pielęgniarka podała chłopcu malutką pocztówkę. Jack z powątpieniem popatrzył na kobietę. Lecz powoli zaczął pisać. Hmmm... ale co? Przecież nie widział go od kilku lat. W końcu zadecydował, że zacznie od słowa przepraszam, potem zacznie pisać coś w stylu, że go nie doceniał, a na koniec napisze, że go kocha. Tak to świetny plan. Czuł, że te wszystkie stracone lata musi nadrobić w tej chwili, lecz wiedział że jest to niemożliwe. Oderwał się od pocztówki i popatrzył na Chase. Jej białe włosy jak śnieg odbijały się od światła lamp, a jej szare oczy odbijały lustrzane odbicie jego samego. Ufał jej. Wiedział, że jedyna dziewczyna jakiej może zaufać to właśnie ona. Zaczął dostrzegać, że świat nie tylko ma wady ale i zalety.
Powrót do góry Go down


Chase R. Young
Chase R. Young

Uczeń Ravenclaw
Rok Nauki : VII
Wiek : 23
Czystość Krwi : 90%
Galeony : 90
  Liczba postów : 68
http://czarodzieje.my-rpg.com/t15645-chase-rowena-young#421295
http://czarodzieje.my-rpg.com/t15658-sedzia#421730
http://czarodzieje.my-rpg.com/t15655-chase-rowena-young#421692
wielkibratpatrzy - Szpitalne łóżka QzgSDG8




Gracz




wielkibratpatrzy - Szpitalne łóżka Empty


Pisaniewielkibratpatrzy - Szpitalne łóżka Empty Re: Szpitalne łóżka  wielkibratpatrzy - Szpitalne łóżka EmptySob Sty 06 2018, 22:52;

Stała z boku spokojnie, nie do końca wiedząc, czy Puchon w ogóle dalej chce jej towarzystwa. Może powinna zostawić go samemu sobie, skoro poczuł się lepiej? Chase nie należała do osób, które podejmowały decyzję zbyt długo, dlatego szybko stwierdziła, że po prostu zostanie aż do czasu przerwy obiadowej, żeby upewnić się, że chłopakowi nic się znowu nie stanie. Wydawał się naprawdę miły, chociaż odrobinę zagubiony.
Bawiła się guzikami od swojego mundurka, czekając aż Jack skończy pisać. Oczywiście, od początku domyślała się, że to list kierowany do jego ojca. Zaciekawiła ją ta sytuacja, bo wątpiła, żeby zemdlał tak bez powodu. Chase uśmiechnęła się, widząc, że na nią patrzy.
- Pisałeś do swojego taty, prawda? Obrazisz się, jeśli zapytam o co chodzi? Wiesz, czasami, gdy masz jakiś problem, dobrze jest o tym porozmawiać z drugą osobą. Mi w gruncie rzeczy to pomaga. Ale w porządku, zrozumiem, jeśli wolisz zachować to dla siebie, Jack.
Usiadła ponownie na łóżku szpitalnym. Na wypadek, gdyby chłopakowi znów miało zrobić się słabo, Krukonka sięgnęła po leżącą na stoliku obok szklankę wody i mu podała.
Powrót do góry Go down


Jack Earnshaw
Jack Earnshaw

Uczeń Hufflepuff
Rok Nauki : V
Wiek : 22
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 25
  Liczba postów : 19
http://czarodzieje.my-rpg.com/t15648-jack-earnshaw
http://czarodzieje.my-rpg.com/privmsg?folder=inbox
http://czarodzieje.my-rpg.com/t15649-jack-earnshaw
wielkibratpatrzy - Szpitalne łóżka QzgSDG8




Gracz




wielkibratpatrzy - Szpitalne łóżka Empty


Pisaniewielkibratpatrzy - Szpitalne łóżka Empty Re: Szpitalne łóżka  wielkibratpatrzy - Szpitalne łóżka EmptySob Sty 06 2018, 23:37;

- Długa historia. Mogę ci opowiedzieć, lecz proszę żebyś mnie nie oceniała dobrze? No to... od czego zacząć tak więc tak. Mój ojciec jest mugolem i gdy byłem mały nie zarabiał zbyt dużo. Był krawcem i gdy już coś zarobił to przeznaczał to na piwo. I pewnego razu miałem zakażenie wyrostka robaczkowego. Mój ojciec nie mógł dać pieniędzy na operacje bo miał za mało pieniędzy. Leżałem w szpitalu gdy nagle przyjechała jakaś osoba. Nie znałem jej. Dała pieniądze lekarzowi. I odeszła już nigdy jej nie widziałem. Dlatego, że byłem tak długo nie operowany to została mi blizna.- Jack odsłonił bliznę i pokazał ją Chase. Była to blizna o długości 10 centymetrów znajdująca się tam gdzie znajdował się kiedyś wyrostek robaczkowy Jacka.-Mój tata został potem buisnesmanem. Lecz piętno w mojej głowie zostało. Później gdy mój ojciec był trochę bogatszy i miał własne biuro, własną posadę i wszystko. W nocy miałem ochotę coś poczytać, a nie mogłem znaleźć latarki. Wkradłem się do biura ojca i wziąłem laptopa. Zacząłem czytać straszne historie. Przestraszyłem się i krzyknąłem. Moi rodzice szybko przybiegli i znaleźli laptopa na moim łóżku. Potem moi rodzice się rozstali. To moja wina. To wszystko moja wina.- Z oczu Jack zaczęły płynąć krople.
Powrót do góry Go down


Chase R. Young
Chase R. Young

Uczeń Ravenclaw
Rok Nauki : VII
Wiek : 23
Czystość Krwi : 90%
Galeony : 90
  Liczba postów : 68
http://czarodzieje.my-rpg.com/t15645-chase-rowena-young#421295
http://czarodzieje.my-rpg.com/t15658-sedzia#421730
http://czarodzieje.my-rpg.com/t15655-chase-rowena-young#421692
wielkibratpatrzy - Szpitalne łóżka QzgSDG8




Gracz




wielkibratpatrzy - Szpitalne łóżka Empty


Pisaniewielkibratpatrzy - Szpitalne łóżka Empty Re: Szpitalne łóżka  wielkibratpatrzy - Szpitalne łóżka EmptyNie Sty 07 2018, 00:58;

Chase przytaknęła, gdy poprosił o obiektywność. Nie miała zamiaru chłopaka oceniać, ba, bardzo rzadko to robiła. Panna Young należała do grona osób tolerancyjnych do pewnego stopnia. Tylko chamskich, ignoranckich zachowań nie mogła znieść. Na wieść, że Jack ma mugolskiego ojca, zabłysły jej oczy. Wszystko co związane ze światem bez magii pozostawało dla Chase tak nieznane... Miała pojęcie tylko o podstawowych sprawach, ale często rozmawiając z mugolakami nie rozumiała połowy wypowiadanych słów. Teraz, gdy słuchała Jacka poczuła się podobnie. A nie przywykła do tego, żeby czegoś nie wiedzieć.
- Latarki? - zmarszczyła brwi w zastanowieniu. Nie mogła sobie przypomnieć, co to tajemnicze słowo oznaczało. I czemu miała być potrzebna do czytania książek... - Laptopa? Przepraszam, ale co to w ogóle jest?
Opowieść Jacka nie była długa, ale chaotyczna i w głowie Chase powstała cała masa pytań. Obawiała się, że chłopak nie zdąży na każde odpowiedzieć. Sama miała perfekcyjnych rodziców, których bardzo kochała. Niczego młodej pannie Young nie brakowało, ale nie stała się przez to rozpuszczoną egoistką. Wręcz przeciwnie, w dzieciństwie wpajano jej wiele wartości, które brała sobie do serca. Dziewczynę zaciekawiła ta tajemnicza postać, która zapłaciła za operację Jacka. Zastanawiała się, czy chłopak próbował ją kiedykolwiek odszukać.
- Jasne, że nie twoja. - odparła, potrząsając głową. Obwinianie się? Przeżywała to samo, gdy jej rodzice zginęli. Chase ścisnęło w żołądku, gdy zobaczyła płaczącego Puchona. Westchnęła i przysunęła się, żeby objąć go lekko ramieniem. Chłopak był taki przestraszony. - Nie miałeś wpływu na chorobę. A to, że wziąłeś tego "laptopa" to też chyba nie jest jakaś zbrodnia? Wina leży w twoim niezdecydowanym ojcu. Czemu nagle do niego napisałeś?
Powrót do góry Go down


Jack Earnshaw
Jack Earnshaw

Uczeń Hufflepuff
Rok Nauki : V
Wiek : 22
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 25
  Liczba postów : 19
http://czarodzieje.my-rpg.com/t15648-jack-earnshaw
http://czarodzieje.my-rpg.com/privmsg?folder=inbox
http://czarodzieje.my-rpg.com/t15649-jack-earnshaw
wielkibratpatrzy - Szpitalne łóżka QzgSDG8




Gracz




wielkibratpatrzy - Szpitalne łóżka Empty


Pisaniewielkibratpatrzy - Szpitalne łóżka Empty Re: Szpitalne łóżka  wielkibratpatrzy - Szpitalne łóżka EmptyNie Sty 07 2018, 14:37;

- Nie widziałem już go od dawna. Nigdy jakoś szczególnie go nie kochałem, a teraz poczułem, że zmarnowałem tak wiele czasu.-powiedział pochlipując Jack. Wiedział, że musi wysłać im prędzej list do ojca, nie chciał zostawiać przyjaciółki samej zadecydował, że pójdzie wysłać list w tej właśnie chwili. Pomimo, że przyjaciółka się nim opiekowała wiedział, że musi wysłać list właśnie w tej chwili.- Przepraszam muszę już iść.-powiedział nieśmiało Jack i podszedł do pielęgniarki. Powiedział jej, że czuje się już dobrze. Musiał zrobić kilka ruchów by przekonała się, że z Jackiem jest wszystko dobrze. Jack chwycił swoją zabandażowaną dłonią klamkę przekręcił ją po czym wyszedł na dziedziniec.
Powrót do góry Go down


Chase R. Young
Chase R. Young

Uczeń Ravenclaw
Rok Nauki : VII
Wiek : 23
Czystość Krwi : 90%
Galeony : 90
  Liczba postów : 68
http://czarodzieje.my-rpg.com/t15645-chase-rowena-young#421295
http://czarodzieje.my-rpg.com/t15658-sedzia#421730
http://czarodzieje.my-rpg.com/t15655-chase-rowena-young#421692
wielkibratpatrzy - Szpitalne łóżka QzgSDG8




Gracz




wielkibratpatrzy - Szpitalne łóżka Empty


Pisaniewielkibratpatrzy - Szpitalne łóżka Empty Re: Szpitalne łóżka  wielkibratpatrzy - Szpitalne łóżka EmptyNie Sty 07 2018, 22:20;

Nie rozumiała takiego podejścia do własnego dziecka. Gdyby jej własny syn tak ciężko zachorował, Chase zrobiłaby wszystko, żeby mu pomóc. Krukonka może i nie miała wielu okazji, żeby przekonać się, czym jest poświęcenie, ale rozumiała jego ideę.
- To nie ty zmarnowałeś czas tylko on. - odparła łagodnie, dalej delikatnie obejmując Jacka. W takich chwilach ludzie często potrzebowali bliskości, a pannie Young to nie przeszkadzało. Nie chciała przede wszystkim, żeby się tak obwiniał, skoro wszystko przedstawiało się tak, że to ojciec zawinił. Często historie miały drugie dno, ale Chase nie sądziła, że potrzebne jej było rozwikłanie tej sytuacji. Odsunęła się od nowego znajomego, żeby zabrać swoją kurtkę i szalik.
- W porządku. Ja idę na obiad, pewnie zobaczymy się później. - puściła mu oczko, zakładając ubrania i zastanawiając się, czy doszło by do tego wszystkiego, gdyby wtedy na dziedzińcu w ogóle nie zareagowała. Nie dowiedziała się wiele, ale przynajmniej Jack był cały i zdrowy. Gdyby spotkała tych Ślizgonów jeszcze raz... Pewnie udzieliłaby im wykładu o tym, jak głupio się zachowują. Czasami, w rzadkich przypadkach, odnosiło to skutek i ludzie zaczynali myśleć nad tym, co robią i mówią. Widziała, że Puchon jest bardzo wrażliwy i roztrzęsiony, więc tym bardziej wolała sprawować nad nim choć częściową opiekę.

/ztx2
Powrót do góry Go down


Jack Moment
Jack Moment

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 174 cm
C. szczególne : Ciemne, niemalże czarne tęczówki.
Galeony : 334
  Liczba postów : 636
https://www.czarodzieje.org/t15713-jack-moment
https://www.czarodzieje.org/t15733-moment#424167
https://www.czarodzieje.org/t15720-jack-moment#423917
wielkibratpatrzy - Szpitalne łóżka QzgSDG8




Gracz




wielkibratpatrzy - Szpitalne łóżka Empty


Pisaniewielkibratpatrzy - Szpitalne łóżka Empty Re: Szpitalne łóżka  wielkibratpatrzy - Szpitalne łóżka EmptyPią Mar 09 2018, 01:20;

Oberwał już tyle razy, że w końcu był w stanie przyznać iż gry miotlarskie nie należały do najbezpieczniejszych sportów. Można by je porównać do rugby na motorach. Potrzebujesz piłki aby wygrać, ale zrób najmniejszy błąd, a twój ścigacz na pewno Ci tego nie wybaczy. Miał wrażenie, że gdyby wciąż był mugolem i spadł z klifu podczas wspinaczki, mogłoby to się zakończyć nieco przyjemniej dla jego zdrowia. Taka skała na pewno nie chciała Cię zabić specjalnie. Tak wiec, cieszył się z faktu iż zaledwie kilka godzin od wypadku, albo raczej ataku wściekłego tłuczka, był w stanie odzyskać przytomność i wcale nie był tak mocno połamany jak przypuszczał. Niby spadł z miotły, ale jakoś nie czuł by uszkodzenia obejmowały coś więcej poza jego nosem i czaszką. Przynajmniej na ten moment nie czuł... niemożliwe! Został kaleką? Jest sparaliżowany?! Poruszył się gwałtownie na łóżku i zaraz opadł z powrotem.
- Tsk, tsk... - Cóż za potworna migrena. Takiego ćmienia to już od dawna nie czuł, aż mu się mroczki pokazały. Co więcej, każdy jeden grymas wywoływał u niego promieniowanie bólu ze złamanego nosa, aż na całą twarz. Najwyraźniej po naprawieniu głowy... znaczy się powierzchownego jej załatania, - bo nie oszukujmy się, ale choroby umysłowe nie są uleczalne w jego przypadku - pozostawiono kwestie kosmetyczne na chwile, w której odzyska przytomność. Byłoby niebezpieczne majstrować przy jego nosie, kiedy nie jest w pełni świadomy, ryzykując jego uduszeniem. Coś mogłoby pójść nie tak. Roztropnie. Czyli czeka go jeszcze operacja plastyczna? Coś w ogóle może jeszcze pomóc jego twarzy? Z samego zderzenia, nie pamiętał zbyt wiele. Był jednak w stanie stwierdzić, że na krótki moment, we wnętrzu jego czaszki zrobiło się naprawdę ciasno. Ciekawe czy inni wyszli z tego, w lepszym stanie. O pracy modela w jego przypadku, można zapomnieć. Dobrze że Rivai nie pcha się do takich brutalnych gier. No chyba, że jakiś frustrat chciałby mu zrobić przemeblowanie na twarzy przy użyciu szachownicy.
- Eh - Nie chciał tu leżeć. To nudne. Członki mu drętwiały, a myśli robiły się strasznie nieskładne. Może da radę kogoś zawołać? Poskłada go szybko i wypuści. Albo chociaż uświadomi go w tym, jak źle to wygląda. Upewniwszy się zatem, że nie został inwalidą ostrożnie uniósł dłonie w górę i dotknął swojego obitego kadłuba. Przy okazji zauważył również iż ktoś pozbawił go ochraniaczy, a to coś, co nieco przysłania mu widok, to nie hełm ani żaden kask, tylko kilo bandaży. Musiał wyglądać okropnie. Nawet nie próbował oddychać przez nos. Dlaczego akurat głowa? Nie mogło trafić go w rękę? Nie byłoby to takie upierdliwe. Byłby w stanie chodzić i zająć się czymś aby nie myśleć o bólu jaki właśnie paraliżował jego całe ciało, pośrednio zmuszając go do trwania w miejscu wraz z przemijaniem działania środków przeciwbólowych.
Jeszcze raz. Jak długo już tu leży? Kilka godzin? Na to by wskazywało zaschnięte błoto na rękawach bluzy. Więcej nie widział, jednak spodziewał się, że gdyby był w stanie podnieść głowę, dostrzegłby tam nadal zaschniętą krew. Będzie ciężko. Przymknął oczy, dając sobie chwilę na wyciszenie. Może dzięki medytacji i powolnemu przyzwyczajaniu się do ośrodka bólu, da radę usiąść na łóżku i przejrzeć się w lustrze? Albo metalu? Ta srebrna taca, na której znajdowała się szklanka z jakimś bezbarwnym płynem, powinna się do tego nadać. Tylko jak miał ją sięgnąć z tej pozycji, by nie wywoływać niepotrzebnego bałaganu? Co za dół. W ogóle gdzie są inni? Zdawało mu się, że jego koledzy kibicowali na ostatnim meczu. Liam? @Neirin Vaughn? Nikt nie przyszedł sprawdzić czy nadal żyje?
Skrzywił się sycząc cicho. Był mięczakiem jak każdy facet. Progi bólu rosły weń bardzo wolno, zatem na tę chwilę nie był w stanie zrobić nic poza odpoczynkiem. Może da radę jakoś to przetrwać bez żałosnego zawodzenia o pomoc i uwagę pielęgniarki? Oby. Szkoda by było wyjść na cieniasa, po przeżyciu takiego wypadku.
Powrót do góry Go down


Nora Blanc
Nora Blanc

Nauczyciel
Dodatkowo : hipnoza
Galeony : 157
  Liczba postów : 418
http://czarodzieje.forumpolish.com/t10959-poczta-nory-blanc
wielkibratpatrzy - Szpitalne łóżka QzgSDG8




Gracz




wielkibratpatrzy - Szpitalne łóżka Empty


Pisaniewielkibratpatrzy - Szpitalne łóżka Empty Re: Szpitalne łóżka  wielkibratpatrzy - Szpitalne łóżka EmptySob Mar 10 2018, 13:45;

Blanc nigdy nie miała spokoju w tej pracy. A już zwłaszcza w ciągu ostatnich miesięcy, kiedy szkołę męczyły różne serie wypadków. Tabun poranionych uczniów stał się teraz codziennością w skrzydle szpitalnym i już zdążyła przyzwyczaić się do tego, że gdy zszyła rozwalony łuk brwiowy musiała zająć się czyimś skręconym nadgarstkiem, a w międzyczasie zjeść kanapki i wypić chociaż łyczek kawy. Najgorzej było jednak po ataku wilkołaka, do tej pory pamiętała, jak nie miała ani godzinki snu w ciągu dwóch dni.
Mimo wszystko, nie narzekała nawet na małą płacę. Po feralnym zakończeniu meczu Quidditcha, już czekała z nowym zapasem fiolek, maściami, przygotowanymi łóżkami i różdżką w dłoni. Dlatego też już pierwsi poszkodowani otrzymali profesjonalną opiekę, a nawet słowo pocieszenia okraszone hipnotycznym spojrzeniem oczu jasnowłosej pielęgniarki. Po dłuższym czasie, gdy skończyła spis brakujących lekarstw, przypomniała sobie, że powinna zajrzeć do jednego Puchona, który powinien mieć operowany nos. Poprawiła fartuch i weszła do sali, a na twarzy kobiety automatycznie odmalowało się zdziwienie.
- Ach, panie Moment! Powinien był pan mnie zawołać, jak tylko odzyskał pan przytomność. - popatrzyła na chłopaka odrobinę karcąco. Kto wie, czy leżał tak ze świadomością od godziny czy od dwóch minut? Fakt, że wyglądał jak siedem nieszczęść, w ogóle nie ruszał Nory. Widziała dużo, dużo gorsze przypadki. Ba, nawet ze zmasakrowanym nosem, nie tracił na urodzie, ale nie wypadało jej tego mówić głośno. Oparła ręce o biodra i podeszła do łóżka pacjenta.
- No już, proszę się tak nie krzywić, środki przeciwbólowe nie przestały jeszcze całkowicie działać i owszem, może pan wydusić z siebie artykułowane dźwięki bez większego ryzyka, także śmiało. Przypominam, że mamy rok 2018, a pan znajduje się w Hogwarcie. - miała dobry humor i z chęcią przelewała go do umysłu chłopaka, jak to wiele razy robiła. Pochyliła się ostrożnie nad Puchonem, żeby pogmerać przy bandażach. Musiała założyć nowe, co szło Norze bardzo sprawnie i szybko. Nakładała też łagodzącą, chłodną maść, która niwelowała wrażenie otumanienia. Blanc była delikatna i jednocześnie starała się go rozproszyć rozmową. Niektórzy panikowali, gdy orientowali się, że dość mocno ucierpieli... - Żeby widział pan Krukonkę, która pogruchotaną kość strzałkową i piszczelową znosiła z siłą godną podziwu. Nic tylko brać przykład...
Powiedziała to z taką pewnością siebie i przekonaniem, które towarzyszyło hipnotyzerce praktycznie zawsze, kiedy tylko otwierała usta, że Jack nie mógł wyczuć kłamstwa. Dziewczyna, owszem, była dzielna, ale ból okazał się na tyle nieznośny, że Blanc musiała wyciszyć pomieszczenie, by nikt nie przeraził się krzyków. Uśpili ją najszybciej, jak się dało. Biedne dziewczę...
- Więcej ostrożności na boisku następnym razem - powiedziała swobodnie, poprawiając ostatni skrawek białego bandaża, zadowolona z efektów pracy, bo już mniej więcej wiedziała, kiedy Jacka wypuści na wolność. Wskazała ręką na szklankę obok łóżka. - To silny środek przeciwbólowy. Jeśli ból będzie nieznośny, proszę natychmiast wypić. Ja muszę na razie zająć się czymś na zapleczu. - wyjaśniła, kierując się do innej części skrzydła, gdzie czekało ją towarzystwo płynów, maści i ziół. Wierzyła, że Jack poradzi sobie przez te kilka bądź też kilkanaście chwil.
Powrót do góry Go down


Jack Moment
Jack Moment

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 174 cm
C. szczególne : Ciemne, niemalże czarne tęczówki.
Galeony : 334
  Liczba postów : 636
https://www.czarodzieje.org/t15713-jack-moment
https://www.czarodzieje.org/t15733-moment#424167
https://www.czarodzieje.org/t15720-jack-moment#423917
wielkibratpatrzy - Szpitalne łóżka QzgSDG8




Gracz




wielkibratpatrzy - Szpitalne łóżka Empty


Pisaniewielkibratpatrzy - Szpitalne łóżka Empty Re: Szpitalne łóżka  wielkibratpatrzy - Szpitalne łóżka EmptySob Mar 10 2018, 23:31;

Odjął dłonie od swojej czaszki wyrwany z chwilowego otępienia, po czym powiódł spojrzeniem za blondwłosą pielęgniarką. Wydawała się bardzo młoda. Czy na pewno posiadała odpowiednie kwalifikacje? Nawet odrobinę się zdziwił. W mugolskich szpitalach o takich kobietach można było tylko pomarzyć. Niemniej, mimo przyjemnej dla oka aparycji jęki jakie przebijały się do niego przez ścianę materiałowego parawanu z innej części sali, jakoś niespecjalnie zachęcały do przyspieszenia spotkania z kobietą. Zdaje się, że czarodziejska medycyna wcale nie jest taka bezbolesna jak można by przypuszczać, albo po prostu ta miła kobieta lubowała się w gnębieniu swoich pacjentów. Ciężko stwierdzić. Nie myśli się nigdy o takich rzeczach, przychodząc maksymalnie raz na parę miesięcy po syrop na kaszel... a tacy właśnie ludzie miewają bliski kontakt z różnego rodzaju obrzydlistwami, jak na przykład krew, flaki, złamania, oparzenia... może nawet zwłoki? Był to powód dla którego Jack nie czuł się zbyt komfortowo w pobliżu pielęgniarki - świadomość jej pracy. Pomimo złożonej przysięgi Sokratesa - czy innego czarodzieja - ta nadprogramowa wiedza jaką zdobył za młodu, czekając w poczekalni szpitala na powrót swej babki, w jego oczach stawiała ją niemal na równi z psychopatą. W jednej chwili ktoś wyciąga z brzucha czyjeś jelita, a za moment tą samą ręką podaje Ci lizaka, uśmiechając się serdecznie. Tak sprzeczne skojarzenia, nie mogły mieć zbyt dobrego wpływu na dziecko. Chociaż z drugiej strony, lizaki wciąż pozostają jego ulubioną przekąską.
- Oczywiście. Hogwart, rok 2018. - Powtórzył za nią z rezygnacją. Udowadniając tym samym, że umysł wciąż ma sprawny i wcale nie błąka się po swoich wspomnieniach. Jak ona może zachowywać się tak spokojnie? Być miła i szeroko się uśmiechać... ba, nawet wspominać z dumą o pacjentce, której noga prawdopodobnie przypominała kawałek mięsa pełen białych drzazg. Jack nie mógł. Mimo śmieciowego jedzenia, jakie regularnie w siebie wciskał, korzystając z niesamowitej przemiany materii... to nie miał aż tak silnego żołądka jak mogłoby się to wydawać.
- Nie wiedziałem, że wolno mi patrzeć na takie rzeczy. - Odparł, starając się nie krzywić kiedy został zmuszony do podniesienia się na przedramionach. Mimo sprawnego języka, nawet nie próbował oddychać przez nos. Wspomnienie roztrzaskanej kości Krukonki, zasiało w nim pewną obawę, co do zakrztuszenia się własnymi chrząstkami.
- Oh, dobrze. - Odparł, starając się nie poruszać głową kiedy kończyła nakładać mu na twarz błogosławioną maść. Jak przyjemnie chłodno. - Będę o tym pamiętać. -  Kiedy opętana piłka znów spróbuje mnie zaatakować, po prostu powiem jej aby uderzyła w kogoś innego. Uśmiechnął się krzywo, za moment naprawdę tego żałując. Zabolało. Pielęgniarka była miła, a w jego głowie dalej przelewała się mieszanka sarkazmu i skrajnego pesymizmu. Nie może tak traktować każdego człowieka, który stara się mu pomóc. Jack, niewdzięczniku... więcej przykładu z Liama bierz. Ten by ją pewnie jeszcze po rękach całował, nie wspominając o wiązance komplementów.
Opadł ponownie na poduszkę, spoglądając jak kobieta odchodzi. Może by jej podrzucić jakieś czekoladki? Zakładając, że po całej kuracji wciąż będzie przypominał samego siebie. Aż strach na tym etapie spoglądać w lustro. Pewnie przez tę całą opuchliznę łatwiej byłoby go upodobnić do buraka pastewnego niż człowieka. Eh, życie.
Powrót do góry Go down


Neirin Vaughn
Neirin Vaughn

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 196cm/106kg
C. szczególne : Oparzenia: prawa noga, część nogi lewej, część torsu, wnętrze prawej ręki. Blizny po porażeniu prądem: wewnętrzna część lewej dłoni i przedramienia.
Galeony : 1502
  Liczba postów : 1214
https://www.czarodzieje.org/t15703-neirin-vaughn#423773
https://www.czarodzieje.org/t15736-kruk-pocztowy#424226
https://www.czarodzieje.org/t15719-neirin-vaughn#423916
wielkibratpatrzy - Szpitalne łóżka QzgSDG8




Gracz




wielkibratpatrzy - Szpitalne łóżka Empty


Pisaniewielkibratpatrzy - Szpitalne łóżka Empty Re: Szpitalne łóżka  wielkibratpatrzy - Szpitalne łóżka EmptySro Mar 28 2018, 21:56;

Nie podobał mu się hałas i krzyki w trakcie meczu. Nie potrafił jakoś przełamać wewnętrznych obaw na tyle, aby podejść do trybun i usiąść na nich razem z resztą żółto-czarnego tłumu. Dzisiejszego dnia czuł się wyjątkowo nie na siłach psychicznych, aby podejmować większe interakcje społeczne. Zatem oglądał mecz ze stosownej odległości, stojąc przy jednym z wejść. Widok miał całkiem niezły. Nie idealny, ale wystarczający, aby zarejestrować tłuczek nieprzyjemnie miażdżący nos Jacka.
Szczur chyba też to zauważył. Gryzoń Momenta nie chciał zostawać dzisiaj sam w dormitorium, zatem Walijczyk zabrał go ze sobą, aby wspólnie oglądać mecz. Możliwe, że czułe uszy stworzenia wyłapały chrzęst pękającej kości razem ze zduszonym jękiem bólu. Niewykluczone, że szczur rozpoznał głos i zrozumiał, że oto cierpi jego właściciel. Czy był na tyle z nim emocjonalnie związany, aby przeżyć ów fakt? Neirin nie wiedział. Ale zakładał, że tak. Oceniał co prawda przez pryzmat własnego kruka, stworzenia niemalże tak samo mu przyjaznego jak Liam, ale nie sądził, aby się mocno mylił.
Kiedy znieśli Jacka z boiska, rudzielec udał się prosto w stronę skrzydła szpitalnego. I tylko tłum ludzi, pędzących do dormitoriów oblewać mecz, sprawił, iż Vaughn nie dotarł do sali dla chorych na czas. Został porwany przez grupkę szczęśliwych Gryfonów (chyba nie zauważyli jego żółtego krawata, kiedy trzymając szczura, przysłaniał sobie pierś rękawami szaty), z której z trudem się uwolnił. Tylko po to, aby zgarnęli go Puchoni. Wszak powody do picia są zawsze, jak nie ze szczęścia, to ze smutku. Świętować można wygraną albo urządzać imprezy, aby pocieszyć się po przegranej.
Może to i lepiej? Jack zdążył być wyleczony w tym czasie z największych ran. Pielęgniarka nie próżnowała, trzeba przyznać. Zatem gdy Neirin dotarł do sali dla chorych z dość sporym poślizgiem, zastał przyjaciela przytomnego. Co prawda w tym stanie konkursu na Mistera Hogwartu 2018 to on nie wygra... Ale żyje i wygląda na całkiem świadomego tego, co się wokół niego dzieje.
Chłopak zasunął parawan, który wcześniej odgarnął, gdy szukał właściwego łóżka. Znalazłszy je, kulturalnie przysłonił Jacka, odgradzając go od otoczenia. Tworząc za pomocą materiału kotary niewielką przestrzeń osobistą dla Walijczyków. Domyślał się, że raczej szatyn nie chce, by ktoś podziwiał jego twarz.
- Hej - rzucił, a szczur wysunął łepek z rękawa jego szaty, węsząc dookoła. Wyszedł zaraz na dłoń rudzielca, okręcając się ogonem wokół nadgarstka. Neirin przysiadł zaś na krawędzi łóżka, puszczając gryzonia na pościel.
- Stęsknił się za tobą - wyjaśnił, gładząc szczurka po grzbiecie, zanim ten ruszył w stronę swojego właściciela.
- Jak się czujesz? Choć trochę lepiej niż wyglądasz? - Oho, chłopak próbuje okazywać troskę. Jak zawsze z subtelnością tira uderzającego na pełnym gazie w betonową ścianę.
Zmartwił się, to prawda. Ale nie u niego szukać taktu, łagodności czy jakiegoś zachowania racjonalnego myślenia. Tym bardziej nie uświadczysz sekundy pomyślunku nad sensem dzielenia się brutalną prawdą z rannym. Czasem lepiej, aby chory nie wiedział, w jak złym stanie się znajduje. Niestety, Neirin tego nie wziął pod uwagę.
Powrót do góry Go down


Jack Moment
Jack Moment

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 174 cm
C. szczególne : Ciemne, niemalże czarne tęczówki.
Galeony : 334
  Liczba postów : 636
https://www.czarodzieje.org/t15713-jack-moment
https://www.czarodzieje.org/t15733-moment#424167
https://www.czarodzieje.org/t15720-jack-moment#423917
wielkibratpatrzy - Szpitalne łóżka QzgSDG8




Gracz




wielkibratpatrzy - Szpitalne łóżka Empty


Pisaniewielkibratpatrzy - Szpitalne łóżka Empty Re: Szpitalne łóżka  wielkibratpatrzy - Szpitalne łóżka EmptyWto Kwi 03 2018, 03:36;

Leżał kolejny kwadrans, kontemplując brzydkie zacieki i żółte plamy na wiekowym suficie pomieszczenia, w głowie układając sobie plan dnia - niewiele go już zresztą zostało. To jak gapienie się w chmury, tylko nieco bardziej nudne. Bowiem wszystkie te brudy ani się nie przesuwały, ani nie zmieniały swoich kształtów. Może gdyby poleżał tutaj z tydzień, w końcu zauważyłby różnicę, ujrzałby jak woda z wyższego piętra powoli skrapla się na burym tynku, by w rezultacie zrzucić pojedynczą, ciężką krople na czarną posadzkę... Czy nie nudzi się tu aż nadto? Nawet godzina nie minęła, a miał wrażenie że jego umysł zwolnił do tego stopnia, że byłby w stanie dostrzec nawet parowanie tej cieczy. Dziwny był to odlot ale tak zazwyczaj działała nań medytacja. Brak ruchu, leżenie w jednym miejscu i przymusowa wegetacja. Skory był nawet rozłożyć na czynniki pierwsze warstwy łuszczącej się farby, gdyby nagle zasłony się nie rozsunęły.
- Nei? - Spodziewał się raczej powrotu pielęgniarki, która miała uwolnić go niebawem od szpitalnego łóżka. Niemniej rudzielec też był dobrym substytutem. Oderwie Jacka od tego dziwnego pędu w głąb cząsteczek i materii.
- O, i przyniosłeś Tostka - Ucieszyłby się bardziej na jego widok. Jednak w tym stanie jakakolwiek zmiana wyrazu twarzy, raziła w jego roztrzaskany nos. Podniósł się odrobinę, zatrzymując rozpędzonego szczurka pod swoją dłonią. Pewnie nadal trąciło od niego krwią i błotem. To raczej nie wpływało zbyt dobrze na te zwierzęta. W przeciwieństwie do kotów, podobne doznania muszą być uważnie dawkowane, aby nie doprowadzić do całkowitego zdziczenia i agresji szczura. Tylko co to tam Moment może o tym wiedzieć, skoro nawet nie zadał sobie trudu by poprawnie zweryfikować płeć swego zwierzęcia z góry uznając owy fakt za oczywisty. Ciemny miał ryjek, wiec to na pewno facet. - Ja też się stęskniłem. Ajć! Nie karz mnie bardziej, niż już jestem. - Skrzywił się zarzucając na szczura kawałek swojej szary, aby nie mógł go gryźć. Niech się wpierw przyzwyczai do tych zapachów, a dopiero po tym prosi o pieszczoty.
- Aż tak źle wyglądam? - Zapytał puchona, głaszcząc swego pupila przez cienki materiał i przyglądając się jak kolega szczelnie odgradza ich od reszty pomieszczenia. - Zdaje się, że nie mam nosa. Czekali z naprawieniem go aż się zbudzę. Sądzisz że da się coś z tym zrobić? Będę wyglądać jak przedtem? - Zrobił głupią minę wskazując palcem swoją twarz, za chwilę tego żałując. Gdy tylko napięta skóra poruszyła potrzaskanymi chrząstkami, ból czaszki odezwał się na nowo. Choćby i był urojony, nie był w stanie udawać dłużej że wcale go to nie bolało. - Tsk... wiesz co? Może podaj mi tę szklankę jeśli mamy rozmawiać. Te doznania nie są za przyjemne wiec środek przeciwbólowy na pewno się przyda.  - Wskazał naczynie znajdujace się na blacie stolika, po czym podniósł się mocniej do siadu. - Coś jeszcze się działo kiedy byłem nieprzytomny? Widziałeś to? - Najpewniej wszyscy to widzieli. Westchnął, zdjąwszy rękawicę i wyłuskał szczura spod szaty. Zwierzak mimo swej krnąbrności, skutecznie go uspokajał. Mały wariat. Wciąż był o wiele przyjemniejszy od swojego właściciela.
Powrót do góry Go down


Neirin Vaughn
Neirin Vaughn

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 196cm/106kg
C. szczególne : Oparzenia: prawa noga, część nogi lewej, część torsu, wnętrze prawej ręki. Blizny po porażeniu prądem: wewnętrzna część lewej dłoni i przedramienia.
Galeony : 1502
  Liczba postów : 1214
https://www.czarodzieje.org/t15703-neirin-vaughn#423773
https://www.czarodzieje.org/t15736-kruk-pocztowy#424226
https://www.czarodzieje.org/t15719-neirin-vaughn#423916
wielkibratpatrzy - Szpitalne łóżka QzgSDG8




Gracz




wielkibratpatrzy - Szpitalne łóżka Empty


Pisaniewielkibratpatrzy - Szpitalne łóżka Empty Re: Szpitalne łóżka  wielkibratpatrzy - Szpitalne łóżka EmptySro Kwi 04 2018, 19:08;

Przyglądał się, jak Jack bawi się ze szczurem, nie chcąc psuć mu tej chwili radości. Wyjątkowo. Może rozumiał, że osoba, która przeżyła wstrząs, rozbicie nosa i upadek z miotły (niekoniecznie w tej kolejności), zasługuje na nieco przyjemności? Chociażby w formie zabawy ze szczurem? Aż nie chciał wspominać, że gryzoń może zdziczeć od wąchania krwi, szczególnie, kiedy tak mało czasu z nim szatyn spędzał. I jeszcze samemu. To bardzo złe warunki hodowania szczurów, w dodatku samic. Na domiar złego od dawna nie mógł się Neirin zebrać, uświadomić Momenta odnośnie prawdziwej płci jego pupilka. Tostek to Tostek, po prostu. I tyle w kwestii jego krocza. W pewne rzeczy lepiej się nie zagłębiać.
Skinął głową. To zrozumiałe, że Jacka boli. Odwrócił się, aby sięgnąć po szklankę, ale w tym momencie szczur - wcześniej tak chwalony przez Momenta - wyrwał się spod jego ręki i wskoczył na Neirina. Już wcześniej to był mały wariat, a pod wpływem stanu swojego właściciela zgłupiał jeszcze mocniej. Rudzielec nie spodziewał się ataku gryzonia; ręka mu drgnęła i zamiast chwycić szklankę, trącił ją, rozlewając wkoło płyn.
- ...
Wyprostował się i dorwał szczura. Wziął go mało delikatnie za ogon, kładąc sobie następnie na kolana i gładząc chwilę po grzbiecie.
- Nie powinienem go tu przynosić. Zaraz pójdę po drugą porcję leku - poinformował, wciąż uspokajająco masując gryzonia. Odgradzając go lekko wolną dłonią od otoczenia, aby dać poczucie bliskości. Wkrótce stworzenie się rozluźniło i przyzwyczaiło do zapachu panującego w lecznicy.
- Pomasuj go tak jeszcze trochę? Szczur to bardzo przyjacielskie stworzenie. Potrzebuje kontaktu, inaczej głupieje. Przestraszył się i teraz trzeba go było przekonać, że jest bezpieczny - wyjaśnił, zanim wziął Tostka w łódeczkę z rąk i oddał Jackowi. - Baw się z nim częściej. Ja się z krukiem często bawię - bo ten pierzasty gnojek umie się znacznie agresywnej upominać o uwagę niż szczur... Ale też zwyczajnie Neirin to lubi.
Wstał po tym, wychodząc zza parawanu. Udał się w stronę gabinetu pielęgniarki, gdy jego wzrok przykuła gablotka stojąca w kącie sali. Było w niej kilka przedmiotów magicznych, moździerzy, mały kociołek, jakieś pokazowe suszki oraz stare, wymęczone życiem książki. Typowe wyposażenie, którego nie ma, gdzie wsadzić, a szkoda wyrzucać, bo może się przydać. Ktoś zapewne uznał, że ładnie będzie wyglądać w gablocie - starej, drewnianej, przeszklonej oraz obdartej z większości farby. Niegdyś stelaż był biały, teraz bardziej to było nagie drewno pokryte strzępkami bieli. Może przedmioty na półeczkach nadal są używane jako treningowe dla uczniów? Kto wie. Nie zwracał do tej pory na tę szafeczkę zbyt wiele uwagi.
Przystanął przed meblem, spoglądając na książki oraz zeszyty rzucone na najwyższą półkę. Przeniósł następnie wzrok na drzwiczki. Nie były zamknięte na klucz, jedynie staromodny haczyk wetknięty w kółeczko przeciwległego skrzydła. Uniósł go, a nienaoliwione zawiasy skrzypnęły. Chwilę rozważał parę rzeczy, zanim sięgnął po jeden z podręczników. Nie był przesadnie gruby, tytuł też sugerował, że to bardziej podstawy magicznego leczenia aniżeli jakieś zaawansowane studium tematu. Obok wszak stały dużo grubsze cegły, które samą swoją aparycją odstraszały żółtodzioba.
Przekartkował książkę, zanim wrócił do Jacka.
- Hej, patrz, co mam - pokazał mu podręcznik, unosząc go w górę i przekręcając okładką w stronę Momenta, uprzednio zakładając ostatnią przeglądaną stronę palcem. Kiedy szatyn zdążył odczytać tytuł, Nei znów usiadł na łóżku i wrócił do przeglądania vademecum.
- Jak się Tostek czuje? Spokojniej już? - Spytał znad działu o zaklęciach łagodzących odczucia. Łagodzenie tego, tamtego... O, jest. Łagodzenie bólu.
- Znalazłem zaklęcie uśmierzające ból. Wygląda na proste. Spróbujemy. - Przerażającym być mógł fakt, iż na końcu ostatniej wypowiedzi znajdowała się kropka, nie pytajnik. To było zdanie oznajmujące. Spróbują zaklęcia i Jack niewiele ma do gadania. Szczególnie w momencie, w którym Neirin dostał różdżkę i machnął nią tak, jak w książce opisali.
- Levatur Dolor.
Na reakcję nie trzeba było długo czekać. Jack skrzywił się i wyglądał, jakby miał zaraz krzyknąć. Chyba efekt nie był taki, jak Vaughn chciał. A tego brakuje, aby pielęgniarka przyłapała go z podebraną książką, ćwiczącego zaklęcia na koledze.
- Silencio! - Niech to szlag, Jack jęczy jeszcze głośniej. - Silencio!
Cisza. Żaden dźwięk nie dobył się z otwartych ust Walijczyka.
- Poczekaj chwilę... To chyba nie jest takie proste, jak zakładałem... - Zauważył i wrócił do lektury, bawiąc się różdżką.

Kostki: 3, 3, 2
Powrót do góry Go down


Jack Moment
Jack Moment

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 174 cm
C. szczególne : Ciemne, niemalże czarne tęczówki.
Galeony : 334
  Liczba postów : 636
https://www.czarodzieje.org/t15713-jack-moment
https://www.czarodzieje.org/t15733-moment#424167
https://www.czarodzieje.org/t15720-jack-moment#423917
wielkibratpatrzy - Szpitalne łóżka QzgSDG8




Gracz




wielkibratpatrzy - Szpitalne łóżka Empty


Pisaniewielkibratpatrzy - Szpitalne łóżka Empty Re: Szpitalne łóżka  wielkibratpatrzy - Szpitalne łóżka EmptySro Kwi 04 2018, 21:02;

Nie zareagował, kiedy szczur wyskoczył mu z rąk. Skakał dość często. Czasem gwałtownie, czasem tylko po to aby poprzeszkadzać... tak przynajmniej zdawało się Momentowi. Słaby był w kontaktach ze zwierzętami. Z ludźmi nie lepiej. Brak empatii może nie dorównywał temu jakim szczycił się Neirin, bowiem Jack miał swoją własną wizję świata i człowiek raczej nie zaliczał się w niej do tworów ze szkła. Nie pęknie i nie umrze tak łatwo. A jeśli tak... no cóż. To się chyba nazywało selekcją naturalną? Skoro twa wola przetrwania jest tak słaba, to co tu jeszcze robisz? Zdychaj. Wyjątek stanowiły te niezaprzeczalnie cienkie nici, zwane przywiązaniem. Nie lubił kiedy Tostek go gryzł, tak samo jak go nie rozumiał, ale nigdy nie pozwoliłby aby nękał go jakiś kot. Tostek należał do niego i był w pewien sposób doń przywiązany. Zaś co najważniejsze, nigdy nie był fałszywy. Kiedy coś mu się nie spodobało, nie szczędził zębów i to się właśnie w nim Jackowi podobało. Brak sztucznej uprzejmości jaka jest niezaprzeczalną domeną brytyjczyków. To samo mógłby powiedzieć o Neirinie, jeśli już miałby go porównywać do swojego pupila. Konkretne odpowiedzi. Zero pudrowania. Był szczery do bólu i chociaż nie mówił wiele, na pewno zauważyłby gdyby chciał go zabić... Prawda? Czego tu się bać?

- Ah, to nic... nie ważne. - Opuścił dłoń. Mówi się trudno, najwyżej pielęgniarka uwarzy mu coś innego. Dostał z powrotem swojego szczura. Wracając do głaskania go. - Sypia w mojej kieszeni. To za mało? - Jakiego jeszcze kontaktu Tostek się spodziewa od Momenta? Powinien zacząć uczyć go sztuczek? I bez tresury zdawał się być wyjątkowo inteligentny.  - Przestraszył? Nie jesteś wcale taki straszny. - Zażartował sobie, ściągając drugi ochraniacz i przekładając stworzenie z ręki do ręki.
- Ty nie jesteś za duży na zabawy Tostek? - Mruknął do szczura, zastanawiając się co w ogóle takie zwierzaki robią kiedy są dorosłe. Jego ojciec na pewno nie marnuje życia na zabawy. - Skombinuję Ci jakieś zabawki. - Przesunął palcami po głowie gryzonia, siadając wygodniej i czekając aż rudzielec wróci. - Pewnie się nudzisz i słusznie... też bym się nudził, gdybym nie miał żadnych obowiązków. Może nauczę Cię składać papier? Będziesz mógł atakować ludziki origami, ty mała destrukcyjna pokrako. - Zaczepnie smyrał go po pyszczku, nie do końca stosując się do zaleceń kolegi. Agresja prędko nie opuści tego zwierzęcia.

Hm? Książka? A gdzie zbawienny eliksir? Spojrzał na Puchona, pełnego dumy i zadowolenia.
- Nie znalazłeś pielęgniarki? - Zapytał, zanim podetknięto mu zażółcony pergamin pod nos. Skąd on wyrwał ten zabytek? Jeśli chodziło o leczenie, to Jack nie był pewny czy można ufać takim starym zapiskom. - Tak. Ale... - Przestał głaskać szczura. W głowie zapaliła mu się czerwona lampka. Neirin nie mógł dostać przyzwolenia pielęgniarki. To niemożliwe aby  mu to dała. - Może powinniśmy poczekać jeszcze trochę? Aż ktoś przyjdzie?
Próbował jakoś się wykręcić. Dość nieskutecznie. Neirin kompletnie przepadł w swoich ambicjach i przestał go słuchać. Jack zdążył jedynie spojrzeć na różdżkę, kiedy wypuścił szczura na pościel, łapiąc się za twarz. Miało przestać boleć, a poczuł się tak jakby echo uderzenia tłuczkiem powróciło z jego wspomnień i ponownie smagnęło z całą siłą w jego świeżo połataną czaszkę.
- Ghaaaa! NEI do diaska! ... - Skulił się. Ciężko było nie jęknąć. Nawet masochiści nie lubują się w bólach głowy i migrenach, dlaczego więc on by miał? - Khy...
- ........! - I tyle było go słychać, kiedy rudzielec ponownie zabrał się za czarownie. Szczur jął biegać po pościeli, zupełnie zdezorientowany. Jack, natomiast walczył z ochotą odrąbania sobie głowy. Sobie, albo drugiemu Walijczykowi. Nienawidził tego uczucia i nikomu by go nie życzył. Zbierając się w sobie, wyciągnął jedną rękę i z siłą zacisnął palce na ramieniu Neirina. Nie był w stanie przekazać mu swoich słów. Ale miał nadzieję, że zrozumie ten niemy przekaz i zdejmie z niego zaklęcie, wzywając profesjonalną pomoc.
Powrót do góry Go down


Neirin Vaughn
Neirin Vaughn

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 196cm/106kg
C. szczególne : Oparzenia: prawa noga, część nogi lewej, część torsu, wnętrze prawej ręki. Blizny po porażeniu prądem: wewnętrzna część lewej dłoni i przedramienia.
Galeony : 1502
  Liczba postów : 1214
https://www.czarodzieje.org/t15703-neirin-vaughn#423773
https://www.czarodzieje.org/t15736-kruk-pocztowy#424226
https://www.czarodzieje.org/t15719-neirin-vaughn#423916
wielkibratpatrzy - Szpitalne łóżka QzgSDG8




Gracz




wielkibratpatrzy - Szpitalne łóżka Empty


Pisaniewielkibratpatrzy - Szpitalne łóżka Empty Re: Szpitalne łóżka  wielkibratpatrzy - Szpitalne łóżka EmptyCzw Kwi 05 2018, 00:18;

Czując dłoń, zaciskającą się na ramieniu, istotnie nie zrozumiał przekazu. Zamiast tego oderwał się od książki i poklepał Jacka po ręce pokrzepiająco.
- Spokojnie, myślę, że to rozumiem. Zaraz powinno zadziałać - rzucił w ramach wsparcia duchowego, nim jął ćwiczyć ruch ręką. To była kwestia dłoni? Palców?
- Piszą tutaj o giętkim nadgarstku. Myślisz, że mam giętki nadgarstek? A może powinienem spróbować z drugą ręką...? - Problemy oburęcznych w Hogwarcie. Jeśli jakieś zaklęcie nie wychodzi lewą ręką, spróbuj prawą. Prawą jest gorzej? Wróć do lewej. Albo pogódź się z faktem, że obie ręce masz tragiczne i zaklęcie nie udaje się żadną. Czasem akceptacja własnego losu łamagi jest dużo lepsza aniżeli walczenie, aby nie być niedorajdą. Stuprocentowa pewność, iż nic nie zniszczysz.
Przełożył różdżkę do lewej ręki i powtórzył ruch tutaj. Wydawało się, że jest lepiej, ale może tylko jemu? Już miał wypowiedzieć zaklęcie, gdy zdał sobie sprawę, że ruch wykonuje w odbiciu lustrzanym. Zawahał się poważnie, nim spróbował odwrócić go na właściwą stronę, parę razy dostając zwiechy umysłowej, jak on ma właściwie to zrobić. Koniec końców zdawało mu się, że to zrozumiał. Ale musi być ostrożniejszy. Pomimo kulejącej empatii, posiadał zwykłą, chłodną, analityczną świadomość, iż szatyn cierpi, a cierpieć nie powinien. Jest jego przyjacielem, a tych się chroni, nie gorzej rani.
- Levatur dolor... - Powtórzył cicho. Może to problem z wymową? To ciężkie, kiedy nie wiesz, czy zaklęcie się udało, ale zakłócenia je popsuły; nie udało, bo źle wymawiałeś lub machałeś badylem czy masz popsutą różdżkę. Bądź kapryśną. Niektóre bywają okropnie humorzaste.
- Levatur... Myślisz, że to jest LEVA-tur czy bardziej Le-VAtur? Albo LE-vatur? Na wymowie jest plama - pokazał Jackowi książkę, gdzie istotnie ktoś rozlał coś i fonetyczny zapis zaklęcia włącznie z akcentem się rozmył w nieczytelny bohomaz.
- No trudno, trzeba sprawdzić wszystkie opcje - uznał, odrzucając podręcznik.
- Jeśli zadziała i przestanie boleć, kiwnij głową. Jeśli będzie gorzej boleć... Uderzenie mnie poduszką jest w pełni akceptowalną formą okazania tego faktu.
A potem przetestował na Walijczyku następne trzy warianty wymowy, kładąc akcent na różne sylaby. Czasem po dwa razy, bo miał wrażenie, że nie wyszło mu odpowiednio machnąć.

Kostki: 4
Powrót do góry Go down


Jack Moment
Jack Moment

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 174 cm
C. szczególne : Ciemne, niemalże czarne tęczówki.
Galeony : 334
  Liczba postów : 636
https://www.czarodzieje.org/t15713-jack-moment
https://www.czarodzieje.org/t15733-moment#424167
https://www.czarodzieje.org/t15720-jack-moment#423917
wielkibratpatrzy - Szpitalne łóżka QzgSDG8




Gracz




wielkibratpatrzy - Szpitalne łóżka Empty


Pisaniewielkibratpatrzy - Szpitalne łóżka Empty Re: Szpitalne łóżka  wielkibratpatrzy - Szpitalne łóżka EmptyCzw Kwi 05 2018, 01:11;

Wytrzeszczył oczy na Neirina. On już mu pokaże giętki nadgarstek... Zaraz nie będzie czuć w nim nawet jednej kosteczki. Będzie tak giętki jak nigdy nie był. Sięgnął do swojej kieszeni, ale zorientował się, że nadal jest w stroju do gry. Nie znajdzie tu różdżki. Za bardzo się bał, że któraś z piłek mogłaby ją złamać wraz z kością. To nie są tanie rzeczy, a do swojej zdążył się przyzwyczaić... czy to znaczy, że będzie musiał złamać Neiowi nadgarstek ręcznie? Niewiele mu brakowało, aby tę myśl przekuć w czyn. Złość na pewno nie sprzyjała bólowi głowy. Bandaże się odrobinę rozluźniły, gdy naciskał na skronie zaciskając również zęby. Nie mógł go słuchać i najpewniej zacząłby wyć przeklinając osobę, która pozostawiła ową diabelską książkę na widoku, w zasięgu łap rudzielca.
Minęło parę chwil nim, powoli jął przyzwyczajać do bólu. Nie musiał już łapać powietrza i spinać się jak na krześle dentystycznym, ale czuł jak ogarnia go fizyczne zmęczenie. Zgarnął biegającego w amoku szczura na rękę i włożył go sobie do ochraniacza. Niechaj nie plącze się w zasięgu tego psychopatycznego Puchona. Jeszcze, nie daj będzie próbował na nim jakieś eksperymenty przeprowadzić, gdyby nagle spadł z łóżka i coś sobie złamał. Po chwili odwrócił się ponownie do przyjaciela, gdy ten pokazał mu tłusta plamę na istotnym, jak mniemał, fragmencie instrukcji. Pokręcił gwałtownie głową, aż go zemdliło od nawrotu ćmienia. Nie chciał żadnych więcej eksperymentów. Może to już dramatyzowanie, ale w tym stanie miał wrażenie, że gdyby przekartkował ten papier jeszcze kilka stron dalej, znalazłby jakieś wpisy o pijawkach i upuszczaniu krwi. Z jednej strony, to lepiej że odrzucił podręcznik. Z drugiej... gorzej, że nadal chce tego próbować. Jakby już dostatecznie wiele nie narozrabiał.
Pochwycił swoją poduszę, mając zamiar zdzielić nią Walijczyka jeszcze przed rzuceniem zaklęcia. Za pierwszym razem trafił celnie, unikając wadliwego zaklęcia. Za drugim natomiast nie miał już tyle szczęścia. Odruchem docisnął swoją twarz do miękkiej pościeli, czując jak dzwon kolejny raz bije na alarm. Nie musiał się uciszać. Tego niemego jęku i tak nikt nie usłyszy. Ból zwiększył się dotkliwie, a potem nagle wyparował wraz z kolejną próbą. Wszystko ucichło. Jack nie chciał się poruszyć nawet odrobinę, w obawie że ta agonia będzie mieć nawroty. Dopiero po chwili, upewniwszy się, że to dzieje się naprawdę, pozwolił sobie się wyprostować. Ostrożnie zaczął również dotykać swojej twarzy. Ból z nosa nie zniknął całkiem ale cała reszta stała się naprawdę znośna. Popatrzył na Neirina zaskoczony, natychmiast zabierając mu z rąk różdżkę i odkładając ją z cichym stuknięciem na mokry stolik. Koniec zaklęć - chciał powiedzieć, jednak z jego ust nie wydobył się żaden dźwięk. Mógł jedynie skrzyżować dłonie na piersi i wzroczyć z urażoną miną na niemądrego Walijczyka.
Powrót do góry Go down


Neirin Vaughn
Neirin Vaughn

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 196cm/106kg
C. szczególne : Oparzenia: prawa noga, część nogi lewej, część torsu, wnętrze prawej ręki. Blizny po porażeniu prądem: wewnętrzna część lewej dłoni i przedramienia.
Galeony : 1502
  Liczba postów : 1214
https://www.czarodzieje.org/t15703-neirin-vaughn#423773
https://www.czarodzieje.org/t15736-kruk-pocztowy#424226
https://www.czarodzieje.org/t15719-neirin-vaughn#423916
wielkibratpatrzy - Szpitalne łóżka QzgSDG8




Gracz




wielkibratpatrzy - Szpitalne łóżka Empty


Pisaniewielkibratpatrzy - Szpitalne łóżka Empty Re: Szpitalne łóżka  wielkibratpatrzy - Szpitalne łóżka EmptyNie Kwi 08 2018, 15:23;

Skąd ten szok na twarzy Jacka? Przecież Neirin nie jest idiotą. Za którymś razem zaklęcie opanuje. Fakt faktem, nie jest najdelikatniejszy i najbardziej subtelny w swoich działaniach, ale nawet pomimo choroby nie można mu zarzucić niepoczytalności. Zdaje sobie doskonale sprawę z tego, co robi. Zapewne by się obraził, gdyby tylko potrafił. A tak, po prostu uniósł ręce w obronnym geście.
- Już nic nie robię. Ale uciszenia z ciebie nie zdejmę bez różdżki. Chyba, że chcesz sam na siebie rzucić niewerbalnie. Może spróbujesz? Moja różdżka powinna cię posłuchać. - To, że nie słucha mnie, nie znaczy, że będzie taka wredna względem innych. Chłopak opuścił wolno ręce, patrząc na twarz kolegi. A konkretniej, na jego nos.
- Przekrwawił ci się bandaż - poinformował, zanim wstał, wpadając na kolejny, fantastyczny pomysł.
- Poczekaj tu chwilę, pójdę po świeży.
W książce natrafił na zaklęcie, które wyczarowuje bandaż, ale bez różdżki niewiele zdziała. A nie chce agresywnie szarpać się z Jackiem o odzyskanie jej. Choremu należy się spokój i odpoczynek. Wobec tego sięgnie po bardziej tradycyjne metody, chociaż trzeba przyznać, że niewiele miał doświadczenia w pierwszej pomocy.
Czasem na farmie zdarzają się rany. A to koń stanie na stopę, a to nożem się rozetniesz. Ale wszystko, co Nei umie, to tylko zatamować krwawienie, by doczekać wizyty u lekarza. Nigdy też nadmiernie się nie interesował leczeniem, ciężko nawet mu powiedzieć, co sprawiło, iż zwrócił na nie uwagę teraz. Może nagle odkryte poczucie powinności? Nuda? Ciekawość? Albo strategiczne myślenie, że ktoś w tej bandzie dziwaków w żółtych krawatach powinien potrafić ich posklejać, jakby w razie znaleźli się w wyjątkowo krwawych kłopotach?
Tylko Jacka szkoda, że wpadł jako pierwszy w łapy samozwańczego uzdrowiciela. Który właśnie wrócił ze zwitkiem czystego bandaża.
- Nie wstawaj, poradzę sobie.
Z tymi słowami na ustach wlazł na łóżko i okrakiem przysiadł na udach szatyna. Nie chciał przygniatać go swoim ciężarem całkowicie, zatem lekko spinał mięśnie, utrzymując nieco ciało nad nogami przyjaciela.
- Pokaż? Zdejmę stary opatrunek - poinformował, zanim sięgnął do policzków Jacka, szukając początku bandaża.
Powrót do góry Go down


Jack Moment
Jack Moment

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 174 cm
C. szczególne : Ciemne, niemalże czarne tęczówki.
Galeony : 334
  Liczba postów : 636
https://www.czarodzieje.org/t15713-jack-moment
https://www.czarodzieje.org/t15733-moment#424167
https://www.czarodzieje.org/t15720-jack-moment#423917
wielkibratpatrzy - Szpitalne łóżka QzgSDG8




Gracz




wielkibratpatrzy - Szpitalne łóżka Empty


Pisaniewielkibratpatrzy - Szpitalne łóżka Empty Re: Szpitalne łóżka  wielkibratpatrzy - Szpitalne łóżka EmptyPią Kwi 13 2018, 13:40;

Jack ma powód do przyspieszonego kursu nauki zaklęć niewerbalnych, ewentualnie motywację do zwiększenia swojej frekwencji na spotkaniach migusiów. Ciekawe czy da się wymigać jakieś zaklęcia? Albo przekleństwa? Zastanawiając się nad tym, zorientował się że przecież zna jedno. Nim jednak pokazał Neirinowi środkowy palec, ten zdążył wyjść za zasłonę w poszukiwaniu nowego bandaża. Westchnął i opadł spowrotem na poduszkę, sprawdzając stan swojego szczura ukrytego w ochraniaczu. Chyba nie ucierpiał w czasie tej dziwnej szarpaniny. Nawet dał się lekko pomiziać po łepku, chociaż nie wyglądał aby chciał zbyt szybko wyjść z ochraniacza. Przynajmniej póki Jack nie przełoży go znowu do kieszeni swojej bluzy. Nawet dobrze się złożyło, że zwierzak nie słyszał jego jęków. Pewnie tylko gorzej by się zestresował. Ułożył go ponownie w bezpiecznym miejscu i zerknął w stronę różdżki. Dobrze że rudzielec nie upiera się przy odzyskaniu narzędzia. Jack raczej nie ma ochoty z niej korzystać. Nie daj, ten podejrzany patyk wyrządzi jeszcze więcej złego jak do tej pory. Zdecydowanie potrzebna rudzielcowi nowa różdżka.
Pogłaskał szczura ponownie upewniając się, że żadna trauma go już nie męczy po tych niemych przepychankach, po czym odwrócił się szybko, gdy tylko Neirin usiadł mu nogach. Głupio otworzył usta w proteście, jednak nie wydobyło się z nich żadne słowo. Wyraz jego twarzy podobny był teraz do tego karpia w wannie, co się  niemo uzewnętrzniania tuż przed odcięciem głowy. Przymknął za moment oczy, widząc jak dłonie rudzielca wysuwają się w kierunku jego twarzy. Starał się nie ruszać i miał nadzieję, że Neirin nie zapamięta tego widoku, ani nie będzie próbował ręcznie składać mu tych chrząstek. Uchylił nieco szerzej usta, oddychając teraz nieco ciężej. Osmarkanie, czy oplucie kolegi własną krwią, to ostatnia rzecz której by chciał. Ze zmianą opatrunku chyba sobie Walijczyk poradzi? Jego ręce najpewniej nie są tak upośledzone jak ta przeklęta różdżka.
Powrót do góry Go down


Neirin Vaughn
Neirin Vaughn

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 196cm/106kg
C. szczególne : Oparzenia: prawa noga, część nogi lewej, część torsu, wnętrze prawej ręki. Blizny po porażeniu prądem: wewnętrzna część lewej dłoni i przedramienia.
Galeony : 1502
  Liczba postów : 1214
https://www.czarodzieje.org/t15703-neirin-vaughn#423773
https://www.czarodzieje.org/t15736-kruk-pocztowy#424226
https://www.czarodzieje.org/t15719-neirin-vaughn#423916
wielkibratpatrzy - Szpitalne łóżka QzgSDG8




Gracz




wielkibratpatrzy - Szpitalne łóżka Empty


Pisaniewielkibratpatrzy - Szpitalne łóżka Empty Re: Szpitalne łóżka  wielkibratpatrzy - Szpitalne łóżka EmptyPią Kwi 13 2018, 16:16;

Istotnie jego ręce były sprawniejsze niż różdżka. Odwinął wolno przekrwiony bandaż, zwracając uwagę na to, jak wcześniej układały się jego sploty. Zdjął gaziki i spojrzał na opuchnięty nos kolegi.
Korciło go nastawić. Był wykrzywiony, przekrwiony i aż prosił się o korekcję. Położył palce na kościach, wyczuwając dość łatwo, gdzie były przemieszczone. Nie trzeba było być w tej materii przesadnie uzdolnionym, i tak przez skórę przebijały krawędzie odłamków.
Zabrał jednak palce. Jack już dostatecznie się nacierpiał. Względem przyjaciół Neirin nie był aż taki obojętny. Gdyby to był ktokolwiek inny, zapewne rudzielec nie zastanawiałby się ani chwili, a niedelikatnie wepchnął kości na odpowiednie miejsca. Zachował jednak na tyle zdrowego rozsądku, aby tym razem odpuścić. Zamiast tego umieścił czyste gaziki na nosie i zaczął ostrożnie owijać je bandażem, przytrzymując opatrunek na właściwym miejscu. Nie wyszło za pięknie, chociaż się starał. Ale efekt, jaki mocniej przypominał desperackie klejenie twarzy Momenta szarą taśmą, przynajmniej spełniał swoje funkcje. Nie dopuszczał do krwawienia na ubranie oraz przysłaniał sieczkę, jaka została z jego chrząstek.
Zszedł ostrożnie z Puchona, stając obok łóżka.
- I gotowe. Teraz zdejmę zaklęcie - poinformował, sięgając po różdżkę. Lubił ją i nie chciał zamieniać, choć niezaprzeczalnie działała naprawdę topornie ostatnimi czasy. Ale Walijczyk ma nadzieję, że się "rozchodzi" i znów zrobi posłuszniejsza.
Ostrzegł chłopaka przed własnymi zamiarami, aby się nie stresował i nie szarpał. Wszak Neirin tylko zakończy działanie wyciszenia. Nie będzie rzucał więcej nic uzdrawiającego. Nie ma potrzeby, by Moment mu bronił dostępu do narzędzia.
- Finite - machnął kijaszkiem w stronę Jacka, pozwalając mu znów się odzywać.
- Jak się czujesz? - Spytał, biorąc z pościeli książkę do nauki uzdrawiania. Zebrał też okrwawiony opatrunek i położył na stoliku obok łóżka.

Kostki: 2
Powrót do góry Go down


Nora Blanc
Nora Blanc

Nauczyciel
Dodatkowo : hipnoza
Galeony : 157
  Liczba postów : 418
http://czarodzieje.forumpolish.com/t10959-poczta-nory-blanc
wielkibratpatrzy - Szpitalne łóżka QzgSDG8




Gracz




wielkibratpatrzy - Szpitalne łóżka Empty


Pisaniewielkibratpatrzy - Szpitalne łóżka Empty Re: Szpitalne łóżka  wielkibratpatrzy - Szpitalne łóżka EmptyWto Kwi 17 2018, 19:17;

Blanc nie mogła się spodziewać tego, co miało się dziać z Jackiem w czasie jej "nieobecności". I pomyśleć, że jasnowłosa pielęgniarka już tak wiele lat pracowała w Hogwarcie, a nadal ufała czasami, że uczniowie będą grzeczni. Że nie spróbują się pokłócić albo pobić... Ewentualnie czegoś na sobie ćwiczyć. Naprawdę czasem sama się sobie dziwiła, że potrafiła wykazać się naiwnością, ale nigdy nie przyszło jej tego wyjątkowo mocno żałować, więc chyba nie było wielkich powodów do narzekania?
Zabrała parę ingrediencji, które miały pomagać Jackowi w najbliższych dniach, chwilę zasiedziała się nad spisem nowych leków i przypomniała sobie, że Puchon zapewne bardzo chciałby móc już cieszyć się oddychaniem przez nos. Dlatego też pospieszyła ku szpitalnym łóżkom.
- O... pański znajomy? - zagaiła, dostrzegając rudego chłopaka, którego imienia nie mogła sobie przypomnieć. Pielęgniarka podeszła bliżej szybko, żeby zerknąć na Momenta. Ale zamiast tego jej wzrok natrafił na zakrwawiony bandaż obok. Błyskawicznie też dostrzegła nowy, niezbyt profesjonalnie założony, na ranach Puchona.
- Na diadem Roweny, czy wy postanowiliście się pobawić w magomedyków? - karcący wzrok padł głównie na rudzielca, bo wątpiła, żeby Jack dał radę sam to załatwić. Nie mogła ukryć, że zadowolona nie była - obawiała się, że niewprawne palce naruszyły drobne chrząstki i pogorszyły sytuację. Nie wiedziała, czy chce chłopaków zatrzymać, żeby ich skarcić, ale w końcu westchnęła.
- Jeśli nie ma pan odpowiednich kwalifikacji, może się to skończyć poważną krzywdą. - powiedziała do znajomego Jacka. To była jedynie przestroga, żeby nie próbował ze znacznie bardziej niebezpiecznymi ranami. To wymagało znacznie większego wykształcenia... no chyba, że go nie doceniała, ale w to akurat mocno wątpiła. - Może pan poczekać na zewnątrz? Razem ze szczurem. - dodała, patrząc na zwierzątko, które chyba chciało już wydostać się z ochraniacza Puchona. Nie mogła uwierzyć, że pozwalali sobie na tyle nieodpowiedzialności. Liczyli, że będzie na tyle ślepa, żeby niczego nie zauważyć? Norę ciężko było przechytrzyć, zwłaszcza że miała asa w rękawie. I mało brakowało do jej prawdziwego rozzłoszczenia.
Powrót do góry Go down


Neirin Vaughn
Neirin Vaughn

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 196cm/106kg
C. szczególne : Oparzenia: prawa noga, część nogi lewej, część torsu, wnętrze prawej ręki. Blizny po porażeniu prądem: wewnętrzna część lewej dłoni i przedramienia.
Galeony : 1502
  Liczba postów : 1214
https://www.czarodzieje.org/t15703-neirin-vaughn#423773
https://www.czarodzieje.org/t15736-kruk-pocztowy#424226
https://www.czarodzieje.org/t15719-neirin-vaughn#423916
wielkibratpatrzy - Szpitalne łóżka QzgSDG8




Gracz




wielkibratpatrzy - Szpitalne łóżka Empty


Pisaniewielkibratpatrzy - Szpitalne łóżka Empty Re: Szpitalne łóżka  wielkibratpatrzy - Szpitalne łóżka EmptyNie Kwi 22 2018, 12:12;

Kwestia inteligencji Neirina miejscami była wątpliwa. Nie dlatego, że chłopak był głupi. Wręcz przeciwnie, jakby go przydusić, potrafił wykrzesać z siebie naprawdę sporo. Jedynie brakowało mu pewnych moralnych oporów przed użyciem posiadanej wiedzy. Nie widział nic złego w prowadzeniu eksperymentów na sobie czy wszelkich żywych istotach. Nic zatem dziwnego, że pielęgniarka nie ufała mu w kwestii zaklęć leczniczych. Rzucanie się na głęboką wodę z używaniem ich na innym człowieku zakrawało o sadyzm. Szczególnie jeszcze z zakłóceniami szalejącymi dookoła. Czy mogą być gorsze okoliczności na testowanie uroków?
Jack mu nie odpowiedział. Może to i lepiej? Chłopak wstał, słysząc nadchodzącą pielęgniarkę, a potem zamrugał dwa razy.
- Zmiana bandaża nie wymaga magii - więc teoretycznie to nie jest magomedykowanie, a samo medykowanie. Ciężko rzec, czy w jakikolwiek sposób to poprawia sytuację Neirina w oczach pani Blanc. Raczej i tak opinię ma zepsutą po całości. Na szczęście obyło się bez gorszych konsekwencji. Jedynie skinął głową na znak, że rozumie jej ostrzeżenia.
- Tak, oczywiście - wziął ochraniacz i pozwolił, aby Tostek uciekł mu do rękawa. Znowu się stresował, w przestrachu gryząc rudego po ramieniu. Trzeba było szczura uspokoić oraz zabrać z otoczenia pełnego zapachu krwi. Podświadomie zwierzę wyczuwało cierpienie, atmosfera szpitala wyjątkowo źle na niego działała. Neirin przez ubranie zaczął masować gryzonia po grzbiecie.
Pożegnał się jeszcze z Momentem, przeprosił za samowolkę pielęgniarkę, nim wyszedł z sali, aby poczekać na przyjaciela za drzwiami.

zt
Powrót do góry Go down


Jack Moment
Jack Moment

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 174 cm
C. szczególne : Ciemne, niemalże czarne tęczówki.
Galeony : 334
  Liczba postów : 636
https://www.czarodzieje.org/t15713-jack-moment
https://www.czarodzieje.org/t15733-moment#424167
https://www.czarodzieje.org/t15720-jack-moment#423917
wielkibratpatrzy - Szpitalne łóżka QzgSDG8




Gracz




wielkibratpatrzy - Szpitalne łóżka Empty


Pisaniewielkibratpatrzy - Szpitalne łóżka Empty Re: Szpitalne łóżka  wielkibratpatrzy - Szpitalne łóżka EmptyCzw Kwi 26 2018, 17:32;

- Brawo, nie zabiłeś mnie. - Odparł z przekąsem, kiedy w końcu odzyskał głos, nie mogąc zebrać się na większy opierdol. Neirin wyglądał jakby chciał dobrze. Ale tylko przez chwilę. Później jego mina wyrażała coś na stan niezadowolenia z efektów końcowych. Zupełnie jakby chciał spróbować jeszcze raz. Nim jednak Moment zdecydował się na poważną rozmowę z kolegą, na temat jego dalszej edukacji medycznej, pielęgniarka postanowiła wtargnąć do odseparowanego zasłonami zakątka sali i sama się z nimi rozprawić.
Więcej reprymend raczej rudzielec już potrzebować nie będzie. Można odpuścić mu dalszych wykładów. Podał koledze opancerzonego  szczura, odprowadzając go wzrokiem, po czym skierował swoje spojrzenie na pielęgniarkę.
- Lekarstwo nam się rozlało. - oznajmił kobiecie w nadziei, że przykładem Neirina nie będzie próbowała dłubać przy jego twarzy na żywca. Bez jakiegokolwiek znieczulenia. Trochę już się nacierpiał i nie chciał powtórki z rozgrywki. A jeśli byłaby taka możliwość, to z chęcią zabrałby choć trochę tego specyfiku ze sobą. Najlepiej w jakiejś szczelnej butelce odpornej na wstrząsy i kontakt z podłogą. Puchoni są zdolni... wiec gdyby jeszcze szyjka była szczelna niczym zawór spustowy z dmuchanych zabawkach, to biłby pokłony ze szczęścia.
- Poskłada mnie pani do końca? - Najwyższy czas.
Powrót do góry Go down


Sponsored content

wielkibratpatrzy - Szpitalne łóżka QzgSDG8








wielkibratpatrzy - Szpitalne łóżka Empty


Pisaniewielkibratpatrzy - Szpitalne łóżka Empty Re: Szpitalne łóżka  wielkibratpatrzy - Szpitalne łóżka Empty;

Powrót do góry Go down
 

Szpitalne łóżka

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 5Strona 1 z 5 1, 2, 3, 4, 5  Next

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: wielkibratpatrzy - Szpitalne łóżka JHTDsR7 :: 
hogwart
 :: 
Wielkie schody
 :: 
pierwsze pietro
 :: 
skrzydło szpitalne
-