Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Deptak

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 1 z 2 1, 2  Next
AutorWiadomość


Bridget Hudson
Bridget Hudson

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 167cm
Galeony : 945
  Liczba postów : 2285
https://www.czarodzieje.org/t13874-bridget-hudson
https://www.czarodzieje.org/t13915-bridget-hudson#367829
https://www.czarodzieje.org/t13904-bridget-hudson
Deptak QzgSDG8




Gracz




Deptak Empty


PisanieDeptak Empty Deptak  Deptak EmptySob Lip 01 2017, 02:28;


Deptak


Wracając z plaży do miasta warto udać się na spacer tym deptakiem. Mnóstwo na nim głośno rozmawiających ludzi, małych budek z jedzeniem oraz stanowisk z pamiątkami. Jedną z głównych ozdób tego miejsca jest wysoka, pięknie oświetlona instalacja z parasolami. Turyści bardzo lubią robić sobie zdjęcia na jej tle i zawsze są zachwyceni jej widokiem.

Powrót do góry Go down


Neva Ruby Drayton
Neva Ruby Drayton

Wiek : 27
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 25
  Liczba postów : 402
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6781-neva-r-drayton
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6785-nevowa-sowa
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7201-neva-ruby-drayton
Deptak QzgSDG8




Gracz




Deptak Empty


PisanieDeptak Empty Re: Deptak  Deptak EmptySro Lip 26 2017, 00:04;

Wieczór był cudownie ciepły, a zarazem wietrzny, dzięki czemu spacerowanie o tej porze dnia było jeszcze przyjemniejsze. Neva, skuszona odległym widokiem podświetlonej instalacji, postanowiła zajrzeć jeszcze na deptak, czyniąc go ostatnim punktem odbytej wycieczki w ramach małego rozpoznania na wyspie. Jako zwolenniczka wypoczynku aktywnego, nie zamierzała kisić się w pokoju hotelowym, toteż ledwo zostawiła bagaż, wzięła krótki prysznic i przebrała się w coś wygodnego, by już zaraz wyruszyć w drogę.
Niemal absurdalne w jej oczach było to, że właśnie znajdowała się w Grecji. Bo wracając z Petersburga do Anglii nie spodziewała się, że załapie się na hogwarckie wakacje. Ba, w życiu nie przewidziałaby takiego scenariusza! Aczkolwiek trzeba przyznać, że ostatni czas generalnie był dla niej mocno szalony i niespodziewany. Los, kierując się jedynie sobie znaną logiką czy też jej totalnym brakiem, poprowadził ją niewątpliwie dziwacznie, mącąc w życiu, zacierając szlaki, które wcześniej obrała i pchając na totalnie nowe. Drayton przerwała studia, goniona uczuciami, o których wówczas myślała, że są na tyle ważne i na tyle stabilne, by móc dla nich wszystko rzucić. Teraz to tchnęło straszną naiwnością. Trochę tak, jakby na przekór wszystkiemu i wszystkim uparcie nosiła różowe okulary, które prędzej czy później i tak trzeba zdjąć, a jeśli nie – ktoś nam w tym pomoże. Lub coś.
Tak czy siak, Neva nieszczególnie lamentowała nad tą decyzją, bo gdzieś w głębi serca cieszył ją tamten czas, ten konkretny człowiek i spontaniczność. A że wszystko się kiedyś kończy.. live is life! Przyszedł zimny prysznic, okulary spadły i trzeba było się pozbierać. Skleić kawałek po kawałku. I już wtedy wiedziała, że to ją przerasta. Że sama nie da rady. Oparcie znalazła w ojcu, w rodzinnym Petersburgu. Proces trwał i pewnie trwa nadal, ale udało jej się chociaż ukończyć studia w Durmstrangu. Mogła tam zostać. Miała całkiem dobre widoki na przyszłość, różne propozycje, a przede wszystkim bliskich. Ale coś ją pchało do tej paskudnej, deszczowej Anglii. Nadal coś ciągnęło i ciekawiło, do tego stopnia, że po prostu musiała tutaj przyjechać. Bez konkretnych planów, nie wiedząc tak naprawdę, czym się tutaj, już jako dorosła i wyedukowana czarownica, zajmie, czy zastanie tutaj dawnych znajomych.. A teraz proszę, chodziła sobie greckim deptakiem, obserwując niebo i wodę i w duchu śmiejąc się z nieprzewidywalności życia. Salazarze, co ją jeszcze spotka?
Stanęła przy gigantycznych parasolach, unosząc głowę do góry, by podziwiać je w całej krasie. Naprawdę robiły wrażenie. Patrząc na szczyt instalacji, powoli ją obchodziła, zastanawiając się, czy autor miał do przekazania coś więcej, niż piękno w czystej postaci, lub dobre tło do wakacyjnych fotek turystów. Bezwiednie mruknęła coś po rosyjsku, mrużąc oczy.
Powrót do góry Go down


Mikkel Carlsson
Mikkel Carlsson

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 1076
  Liczba postów : 767
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12435-mikkel-carlsson
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12439-uggla-mikkela
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12438-mikkel-axel-carlsson
Deptak QzgSDG8




Gracz




Deptak Empty


PisanieDeptak Empty Re: Deptak  Deptak EmptyCzw Lip 27 2017, 10:27;

Miłe przywitanie w pokoju u Mikkela nie powstrzymało go jednak od wybrania się na spacer po okolicy. Normalnie zabrałby na ten spacer kogoś znajomego, ale nie bardzo wiedział kogo. Jakaś część jego bardzo chciała zabrać ze sobą Ruth, ale dobrze wiedział, że ta nie będzie chciała z nim rozmawiać. Odkąd potraktował jej ukochanego zaklęciem, Krukonka się do niego nie odzywała. Nic dziwnego. Zrobił Dorienowi straszne świństwo, którego ona na pewno się nie spodziewała. Nie zamierzał przepraszać. Ba, nigdy by chama nie przeprosił. Jedynie mógł przeprosić Ruth, tylko jasne było, że ta nie chce go widzieć na oczy.
Wybrał się więc na spacer zupełnie sam. Ubrał się w coś eleganckiego, ale wygodnego i odpowiedniego do pogody, jaka była w Grecji. Swoją drogą Grecja! Mikkel czuł się tu jak ryba w wodzie. Tym bardziej, że mieszkali nad wodą. Zbiorniki wodne na każdym kroku, jeszcze taka ładna biała architektura - cudownie. Bardzo lubił hogwarckie wakacje. Zawsze działo się na nich coś ciekawego. A do tego były to jego ostatnie wakacje jako student. Idąc przez deptak, z daleka obserwował jakąś dziwną instalację. Nie mógł się przypatrzeć, co to było konkretnie, więc musiał podejść bliżej. Szedł i szedł i w końcu znalazł się pod parasolami. Spojrzał do góry - wyglądały bardzo interesująco. Wtem rozejrzał się wokół siebie, lustrując twarze turystów. I wśród wielu nieznanych mu osób zobaczył całkiem mu znaną twarzyczkę.
- Neva? - spytał z uśmiechem, podchodząc do dziewczyny - Merlinie, jak ja Cię dawno nie widziałem. Co tu robisz? - głupie trochę pytanie. Pewnie przyjechała na hogwarckie wakacje, a co innego. Tylko że nie chodziła do szkoły już trochę czasu i właściwie Mikkel nie wiedział, co takiego się z nią stało. Widok jej tutaj naprawdę poprawił mu humor, bo ma z nią same pozytywne wspomnienia.
Powrót do góry Go down


Neva Ruby Drayton
Neva Ruby Drayton

Wiek : 27
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 25
  Liczba postów : 402
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6781-neva-r-drayton
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6785-nevowa-sowa
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7201-neva-ruby-drayton
Deptak QzgSDG8




Gracz




Deptak Empty


PisanieDeptak Empty Re: Deptak  Deptak EmptySob Lip 29 2017, 00:52;

Z zamyślenia wyrwał ją dźwięk jej własnego imienia. Było to dla niej w tym momencie tak niespodziewane, że machinalnie zaczęła rozglądać się za źródłem głosu z wyrazem lekkiego zdezorientowania na twarzy, a osoby, która zwróciła się do niej, w życiu by się teraz nie spodziewała.
- Mikkel Carlsson. Nie wierzę. – odrzekła niezbyt inteligentnie, ale jakże szczerze!
Pod wpływem emocji, uścisnęła go przyjaźnie, obdarzywszy szybkim, aczkolwiek dokładnym spojrzeniem. Musiała przyznać, że wyglądał bardzo dobrze, zresztą jak zwykle. I niespodzianką dla niej samej było to, jak w istocie naprawdę miło było go widzieć. Wprawdzie nie znali się od kołyski, połączyły ich jakoś dopiero studia i z początku raczej obracali się w tym samym towarzystwie, niż faktycznie w swoim nawzajem, jednakże z czasem poznali się lepiej i Drayton darzyła go naprawdę dużą sympatią. Wysoko ceniła sobie jego charakter, osobowość, a także relację między nimi. Swoją drogą, zawsze, kiedy później o nim myślała, dziwiła się, że nigdy do niczego więcej między nimi nie doszło. Bądź co bądź, nie można było zaprzeczyć wibrującej wokół nich chemii; poniekąd lubiła z nim trochę flirtować, a okazji do zbliżeń też nie brakowało, jednak nigdy nic się nie wydarzyło. Zapewne istniał ku temu powód i tak właśnie miało być. Mimo to, w duchu brunetka czuła jednak pewien maleńki niedosyt i nutkę rozczarowania, że tak to się wszystko potoczyło. Biorąc całość pod uwagę, tym ciekawsze było ich spotkanie właśnie tutaj, na greckim deptaku, pod oświetlonymi parasolami. Zaskakiwania przez życie ciąg dalszy.
- Uciekam od dorosłych wyborów. – odpowiedziała z rozbawieniem, uśmiechając się do niego uroczo. – Tak naprawdę ledwo co wróciłam do Anglii i załapałam się jeszcze na ten wyjazd. Nadal jestem trochę w szoku, co tu robię. – dodała, wzruszając ramionami. To nie była pora na wdawanie się w zawiłe szczegóły i tłumaczenia. Mieli bardzo dużo do nadrobienia.
- A co u Ciebie, skończyłeś studia? Rany, tak dawno z Tobą nie rozmawiałam, że aż mi dziwnie.
Pokręciła głową z lekkim niedowierzaniem. Właściwie nie bardzo wiedziała, dlaczego ich kontakt się urwał. Jasne, wyjechała, ale były przecież sowy. I choć w danym czasie nie myślała o podtrzymywaniu jakichkolwiek znajomości, teraz czuła się nieco nieswojo, że tak wszystko oddzieliła grubą kreską. Z jednej strony było to dla niej typowe zachowanie, a z drugiej jakoś szkoda było tych utraconych miesięcy..
Odgarnęła niesforny kosmyk z twarzy, unosząc w zainteresowaniu brew.
Powrót do góry Go down


Mikkel Carlsson
Mikkel Carlsson

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 1076
  Liczba postów : 767
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12435-mikkel-carlsson
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12439-uggla-mikkela
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12438-mikkel-axel-carlsson
Deptak QzgSDG8




Gracz




Deptak Empty


PisanieDeptak Empty Re: Deptak  Deptak EmptyWto Sie 01 2017, 16:40;

Mikkel owszem spodziewał się, że minie w trakcie spaceru jakąś znajomą twarz. Ale zupełnym zaskoczeniem była twarz Nevy. Dlatego kiedy powitała go uściskiem, sam miał wręcz wyciągnięte ręce w jej stronę. Rzeczywiście całkiem dziwne było, że nigdy nie ruszyli ze swoją znajomością dalej niż bardzo dobrzy znajomi. Tak się akurat im złożyło. W pierwszej klasie Mikkel latał jak głupi za Kath, potem był w dość długim związku z Ruth, potem jeszcze była Winine, no i jakoś tak się stało, że nie miał czasu na inne dziewczyny. Jakby teraz o tym pomyśleć, to bardzo chętnie odpuściłby sobie tą Katherine. Nic mu to dobrego nie dało. Nie ma co jednak gdybać. Może właśnie los dawał mu szansę, żeby odnowić swoją znajomość z Nevą? Zawsze się dobrze dogadywali, w jej towarzystwie czuł się zupełnie swobodnie.
- Całkiem rozsądnie - zażartował na odpowiedź Nevy. Sam przecież dopiero niedawno zaczął podejmować dorosłe decyzje. To przez tę chorobę coś mu się w głowie poprzestawiało - Ja właściwie też się trochę załapałem - powiedział, choć pewnie dla niej nie miało to żadnego sensu - Wróciłem do Hogwartu jakoś pod koniec maja, a wcześniej od grudnia siedziałem w domu. Kagonotria - mruknął, wzruszając ramionami, żeby pokazać, że z jednej strony już się czuje bardzo dobrze, a z drugiej że wciąż widać po jego wyglądzie, że całkiem niedawno chorował. Od zawsze był chudy, ale teraz wyjątkowo rzucało się to w oczy.
Nie miał pretensji, że Neva zniknęła bez słowa i nie napisała nawet sowy. On też przecież nie powiadomił nikogo o chorobie. Każdy czasem chyba potrzebuje się oderwać i całkowicie to rozumiał. A przecież, jeśli mu zależało, to sam mógł napisać. Kiedy wrócił do szkoły po nieobecności, sam poczuł jakiś żal, że przecież tak wiele stracił. Głównie właśnie w kontekście znajomości. Urwał kontakt i niektórzy mogli mieć mu to za złe. Pokazał zresztą, że chyba nie miał zamiaru utrzymywać tych relacji i w pewien sposób odwrócił się od wszystkich, którzy zwykle przy nim byli. Dlatego nawet jeśli miał przyjaciół, to teraz spadli oni do szufladki z dobrymi znajomymi. Niestety. Bardzo tego żałował. Teraz nie przepuszczał żadnej okazji, żeby odnowić szkolne znajomości. W końcu zostają one na całe życie. Szczególnie te studenckie.
Powrót do góry Go down


Neva Ruby Drayton
Neva Ruby Drayton

Wiek : 27
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 25
  Liczba postów : 402
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6781-neva-r-drayton
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6785-nevowa-sowa
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7201-neva-ruby-drayton
Deptak QzgSDG8




Gracz




Deptak Empty


PisanieDeptak Empty Re: Deptak  Deptak EmptySro Sie 02 2017, 02:02;

Ściągnęła brwi, słysząc o kagonotrii, którą jej stary przyjaciel nie tak dawno przebył. Nie był to żaden męski katar, czy inna bzdura, tylko poważna, groźna choroba, w obliczu czego Drayton nie bardzo wiedziała, co powiedzieć. Jakoś ta informacja mocno ją dotknęła. Na tyle, że sama była tym faktem lekko zaskoczona.
- Cholera, Mikkel. Mam nadzieję, że wszystko już gra. – rzekła poważnie, patrząc mu w oczy. Na pewno wyszedł z tej walki zwycięsko, biorąc pod uwagę, że spotkali się na greckich wakacjach, dlatego też nie chciała drążyć tematu. Kto lubił gadać o schorzeniach? Chyba tylko samotni, starzy ludzie. Neva miała ogólne pojęcie o kagonotrii i nikomu tego świństwa nie życzyła, tym bardziej komuś takiemu, jak Carlsson. Nie potrafiła wyobrazić go sobie osłabionego, cierpiącego.. nawet nie chciała. Odgoniła prędko te myśli, skupiając się na tym, co było tu i teraz.
- Wszystko się jakoś pogmatwało. Ale próbuję to poukładać. – powiedziała szczerze, przechylając odrobinę głowę na bok. – W sumie ten wyjazd to trochę jak błogosławieństwo, bo nie mam jeszcze bladego pojęcia, czym zajmę się w Londynie. Mam czas pomyśleć. – zaśmiała się, wzruszając ramionami. 
Z jednej strony ta niepewność losu nieco ją przytłaczała, a z drugiej – było w tym coś odrobinę ekscytującego. Planowanie czegokolwiek ewidentnie nie było jej mocną stroną, więc może nawet powinna trzymać się od tego z daleka? Taak, Drayton nigdy nie nauczy się lekcji odpowiedzialnego życia, dopóki coś naprawdę nią nie wstrząśnie.
Przygryzła nieco wargę w uśmiechu, nie spuszczając wzroku z twarzy towarzysza. Ależ ten towarzysz rosyjsko zabrzmiał!
- Muszę przyznać, że naprawdę fajnie Cię widzieć. Wiele się pozmieniało od kiedy wyjechałam z Hogwartu, dotąd nie spotkałam nikogo znajomego. Nie wiem, czy to kwestia tych wakacji, czy faktycznie większość dawnych kumpli powyjeżdżała. Ale tak to właśnie wygląda, kiedy pali się za sobą mosty.
Spojrzała na niebo. Lada moment staną się świadkami zachodu słońca.
- Słuchaj, jest miejsce, w którym musisz zaraz być? – odwróciła się ponownie w jego stronę, delikatnie mrużąc oczy za sprawą oświetlenia. Promienie chowającego się powoli słońca i jasność instalacji spotkały się na połowie jej twarzy. – Poszłabym gdzieś posiedzieć, pogadać na spokojnie. Co Ty na to?
W momencie, gdy te słowa wyszły z jej ust, dotarło do niej, jak bardzo tego potrzebowała. I jak lekko czuła się w tej chwili, w dobrze znanym towarzystwie; trochę tak, jakby nic się nie zmieniło.
Powrót do góry Go down


Mikkel Carlsson
Mikkel Carlsson

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 1076
  Liczba postów : 767
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12435-mikkel-carlsson
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12439-uggla-mikkela
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12438-mikkel-axel-carlsson
Deptak QzgSDG8




Gracz




Deptak Empty


PisanieDeptak Empty Re: Deptak  Deptak EmptyPią Sie 04 2017, 10:50;

Tego też Mikkel zawsze się obawiał. Że zacznie mówić o swojej chorobie, a ludzie zwariują i nie będą wiedzieli, co odpowiedzieć, zaczną się nad nim litować i w ogóle. Dlatego wolał to trzymać dla siebie, a kiedy już komuś mówił o kagonotrii, starał się być przy tym bardzo lekceważący, żeby ludzie nie zaczynali nad nim skakać. Wiadomo, kagonotria to bardzo poważna choroba i wciąż istnieje ryzyko, że powróci, ale jak na razie miał to za sobą. Niespecjalnie chciał o tym rozmawiać.
- Jestem zdrów jak ryba! Tylko trochę chudo wyglądam, ale to nie nowość - zażartował ze swojego wrodzonego marnego wyglądu. Cieszył się, że Neva nie kontynuowała tematu. Chyba dobrze wiedziała, że nie chciał za bardzo opowiadać, jak to się nacierpiał, będąc w Szwecji - Jak się namyślisz, to ja zapraszam do Wizengamotu. Sam skończyłem kurs i staż na pomocnika prawników.
Miał nadzieję zachęcić Nevę do pracy. Właściwie gdyby trafili razem do Wizengamotu nie byłoby tak źle. Może trochę pomogłaby mu w razie gdyby Ruth chciała go potajemnie zabić za to, co zrobił Dorienowi. Przydałoby mu się takie moralne wsparcie, a w razie potrzeby druga różdżka też nie będzie zła. Oczywiście nie chciał jej zmuszać, to była jej decyzja. Powinna wybrać to, w czym jest dobra i co jej sprawia przyjemność. On tak zrobił. I skończył w jednej pracy ze swoją byłą. No cóż.
- I wzajemnie - odpowiedział z uśmiechem, bo naprawdę cieszył się, że wpadł akurat na Nevę - Znam to uczucie - przytaknął jeszcze, bo sam spalił za sobą prawie wszystkie mosty łączące go z ludźmi z Hogwartu - Nie mam zupełnie nic do roboty, także możemy stąd iść - uśmiechnął się na zachętę.
Zauważył, że słońce rzeczywiście chyliło się ku zachodowi. Osobiście wolał właśnie zachody słońca, choć wielu mówi, że wschody są bardziej fascynujące. Jego zdaniem to jednak zachód jest widowiskowy. Niebo i woda przybierały wtedy najróżniejsze barwy. Było pięknie. Dlatego tym razem też zaproponował Nevie, żeby zostali, żeby przyjrzeć się zachodowi. Nie trzeba było długo czekać, bo już chwilę później słońce schowało się za horyzontem. Wtedy Mikkel zgodził się przenieść w jakieś inne miejsce.
- To gdzie idziemy? - spytał, idąc za Nevą. Dał jej prawo wyboru, bo sam nie miał pojęcia, gdzie mogliby pójść.

z/t oboje?
Powrót do góry Go down


Lincoln Freeman
Lincoln Freeman

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 27
Czystość Krwi : 25%
Galeony : 9
  Liczba postów : 99
http://czarodzieje.my-rpg.com/t14860-lincoln-freeman#395511
http://czarodzieje.my-rpg.com/t14866-skrzynka-pocztowa-lincolna-f#395562
http://czarodzieje.my-rpg.com/t14867-kufer-lincolna-f#395570
Deptak QzgSDG8




Gracz




Deptak Empty


PisanieDeptak Empty Re: Deptak  Deptak EmptySob Sie 05 2017, 13:19;

W Grecji nie ma czegoś takiego jak "chwila spokoju" czy o lepsze "odludzie". Tutaj roiło się od tubylców, artystów, turystów, fotografów, masy dzieci, kupców, sprzedawców czy poszukiwaczy przygód. Nic więc dziwnego, że Lincoln poczuł się trochę nieswojo, wszak gdziekolwiek się nie pojawił, był tam osobnik rasy człowieczej. Choć podobała mu się Grecja, to nie były jego klimaty. Wciąż miał we krwi pewną dozę niechęci na myśl o ciągłych podróżach. Nie mógł jednak zrezygnować z wakacji tutaj. Wszyscy jego znajomi się tu wybrali, poza tym warto zaznaczyć, że ktoś taki jak Venus Maria nie pozwoli komuś takiemu jak Biedny Lincoln zostać samemu w głośnym Londynie. W efekcie Lin mógł śmiało stwierdzić, że mu się tutaj podobało. Nie żałował decyzji, choć wolałby znaleźć choćby maleńkie odludzie, gdzie słyszałby własne myśli. Przyszedł tu wprawdzie w celu oczyszczenia umysłu. Wziął ze sobą pergamin i samopiszące pióro, wierząc, że tutaj w tak spokojnym miejscu uda mu się napisać łagodny i życzliwy list do rodziców. Póki co pergamin wystawał mu z kieszeni, a pióro zaś wiedziało, że zamiast liter i zdań, były tam same bazgroły.
Deptak zaś zapierał dech w piersiach. Już z daleka Lin widział wysokie parasole mile oświetlane przez popołudniowe słońce. Ubrał się klasycznie, bez szału. Biała bluzka z ramiączkami i czarne spodnie. Dobrze, że nie założył glanów, bo wyglądałby jak półtora nieszczęścia. Lin oparł się łokciami o barierkę i oglądał morze. Rwał kawałki bułki i rzucał przed siebie, obserwując jednocześnie jak mewy próbują złapać je w locie. Chłopak zamknął na chwilę oczy i wyobrażał sobie, że jest tutaj sam, bez ludzi. Wyciszał gwar z umysłu, próbował ochłonąć. Nie dane było mu nawet tego uczynić bowiem metr od jego ręki przysiadła śnieżnobiała mewa z żółtym dziobem. Łypała na niego ślepiami, potem na kawałek niedojedzonej bułki, to znowu na niego. Przekręciła śmiesznie łeb i wciąż patrzyła. Lin uniósł brwi robiąc sobie tym zmarszczki na czole. Nie spodziewał się tak wyjątkowego towarzystwa. Liczył bardziej na innego studenta czy coś, a tu proszę, mewa. Bez wahania ułożył kawałek pieczywa na otwartej dłoni i wysunął ją w kierunku mewy. Ta w odpowiedzi poruszyła skrzydłami, ale nie odleciała. Nie podchodziła też. Lin kątem oka zarejestrował pojawienie się dwóch kolejnych mew, kilka metrów dalej, na drewnianej podłodze deptaku.
Powrót do góry Go down


Li Na
Li Na

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 165cm
C. szczególne : Zadrapania na policzku.
Dodatkowo : animagia (wiewiórka)
Galeony : 317
  Liczba postów : 786
https://www.czarodzieje.org/t11900-li-na
https://www.czarodzieje.org/t11912-poczta-li#319860
https://www.czarodzieje.org/t12044-li-na
Deptak QzgSDG8




Gracz




Deptak Empty


PisanieDeptak Empty Re: Deptak  Deptak EmptySob Sie 05 2017, 17:19;

Wakacje. Kolejne wakacje. Musiała na nie jechać ze względów na rodziców, którzy wyjechali do Chin do rodziny. Nie czekali na nią, po prostu wysłali jej list i tyle o tym się dowiedziała. Masakra. Naprawdę pierwszy raz chciała spędzić wakacje z rodziną, ale nie. Bo oni sobie wybrali wyjazd do Chin i nawet jej nic o tym nie powiedzieli. No nic. Na pewno nie będzie płakała z tego powodu. Jeżeliby się stęskniła za Chinami wyjechałaby sama, tak? Nikt jej do tego nie jest potrzebny. A Grecja? Hmmm. Wydawała się to naprawdę bardzo atrakcyjna propozycja więc nie mogła z niej nie skorzystać. Co miała sama siedzieć w Londynie czy też w Hogsmeade? Nadal poszukiwała odpowiedniego mieszkania dla siebie i nie mogła nic ciekawego znaleźć. Niestety, a więc takie wakacje zaoszczędziły jej wszelakich problemów. Nie będzie przecież spała na ulicy, aż tak nisko to nie upadła, jeszcze. Miała się spotkać z Bridget, stęskniła się za nią, ale nie chciała jej na razie przeszkadzać. Słyszała, że jest zajęta swoją nową miłością, chociaż ona mogła się z tego uczucia cieszyć. Li nie miała tego szczęścia. Myślała, tęskniła, ale co z tego? Nic na to nie mogła poradzić. Nie chciała się narzucać, to nie jest z pewnością w jej stylu.
Dlatego nie czekając dłużej postanowiła się przejść. Upał który tutaj występował był dla niej wielkim plusem. Uwielbiała taką pogodę, uwielbiała słońce mimo iż ono nie lubiło jej. Nie mogła nigdy się opalić, miała taką karnację jaką miała. Taka uroda jej rodziny. Ubrała w białą zwiewną sukienkę wkroczyła na deptak. Szczerze powiedziawszy to nikogo nie spodziewała się tutaj spotkać. Nawet nie chciała nikogo spotkać, bo uwielbiała cisze i spokój, a myślała, że jak tylko przyjechali każdy czci i cieszy się swoim towarzystwem. Jednakże zauważyła go. Ale co, ona miała podejść? A z jakiej racji? To on jej unikał, a ona nie będzie się nikomu narzucała. Podejdzie, a on ucieknie, a gonić go nie miała zamiaru. Stanęła gdzieś z boku, nie chciała na niego patrzeć, ale nie potrafiła. Co chwila wzrok lądował na jego sylwetce, którą tak dobrze znała. Uczucia wracają, ale co z tego? Bo to raz człowiek się nieszczęśliwie zakocha? Jeszcze nie raz będzie w takiej sytuacji, chyba że los jej tego zaoszczędzi.
Powrót do góry Go down


Lincoln Freeman
Lincoln Freeman

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 27
Czystość Krwi : 25%
Galeony : 9
  Liczba postów : 99
http://czarodzieje.my-rpg.com/t14860-lincoln-freeman#395511
http://czarodzieje.my-rpg.com/t14866-skrzynka-pocztowa-lincolna-f#395562
http://czarodzieje.my-rpg.com/t14867-kufer-lincolna-f#395570
Deptak QzgSDG8




Gracz




Deptak Empty


PisanieDeptak Empty Re: Deptak  Deptak EmptySob Sie 05 2017, 17:32;

Nie musiał jej widzieć, by wiedzieć, że się znalazła w jego otoczeniu. Przede wszystkim czuł na sobie spojrzenie. Po drugie uroda Li rzucała się w oczy. Nie można było jej nie zauważyć. Zazwyczaj też podświadomie spinał mięśnie, gdy pojawiała się w pobliżu, a wzdłuż karku przechodził ni to zimny ni to gorący dreszcz niepokoju. Chłopak był doskonale świadomy, że Li wie, że ją widzi. Nie raz to przerabiali, nie dwa. Mewa zaskrzeczała i wzbiła się do lotu, zupełnie jakby obrażona zesztywnieniem Lincolna. Ledwo zwrócił na nią uwagę, bowiem zmysły miał nakierowane na Li Na. Myślał, intensywnie myślał w jaki sposób wybrnąć z tej sytuacji. Udawanie, że jej nie zauważył i odejście będzie szczytem chamstwa i tchórzostwa. On taki nie był. Choć nie chciał zbytnio przebywać w jej towarzystwie, stanął właśnie między młotem a kowadłem. Drugi raz na wakacjach.
Palcem wskazującym i kciukiem potarł gałki oczne, próbując przygotować się na interakcje ze swoją byłą dziewczyną. Dawno jej nie widział, jeszcze dłużej z nią nie rozmawiał. Kilka lat temu powiedziałby, że mają podobny gust, skoro oboje o tej samej porze znaleźli się w tym samym miejscu, na tej samej wyspie i w tej samej okolicy. Nie wspominając o tym samym państwie. Tak naprawdę to nie spodziewał się jej w Grecji. Był pewien, że pojedzie do Chin, do siostry.
- Cześć, Li. - odezwał się nagle, na wdechu i spiętych mięśniach. Podniósł głowę i odepchnął się łokciami od barierki. Oparł się o nią tyłem i namierzył spojrzenie Puchonki. Nie uśmiechnął się do niej, nie potrafił jeszcze. Odezwał się uprzejmie i niegroźnie. Nie narzucał jej swojego towarzystwa, mogła go minąć bez słowa, ale widział, że na niego patrzy. Pytanie, dlaczego? Porwał bułkę na małe kawałki i wyrzucił je do morza zamaszystym gestem. Mewy z zachwytem rzuciły się torem jego ruchu, walcząc zaciekle o trochę pożywienia.
- Mam nadzieję, że dobrze bawisz się na wakacjach. - zagadnął, bo tak nakazywała kultura. Nie podszedł do niej bliżej, to jeszcze nie ten moment. Ona musiała podjąć decyzję czy wda się z nim w formalną rozmowę i zmniejszy między nimi dystans. Lincoln usilnie i świadomie nie zwracał uwagi na to, jak pięknie wygląda. Jak to Leo kiedyś mówił? Stracona baza.
Nieświadomie znęcał się nad pozostałością bułki w dłoniach. Miętolił ją i gniótł, reagując tak na obecność Li.
Powrót do góry Go down


Li Na
Li Na

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 165cm
C. szczególne : Zadrapania na policzku.
Dodatkowo : animagia (wiewiórka)
Galeony : 317
  Liczba postów : 786
https://www.czarodzieje.org/t11900-li-na
https://www.czarodzieje.org/t11912-poczta-li#319860
https://www.czarodzieje.org/t12044-li-na
Deptak QzgSDG8




Gracz




Deptak Empty


PisanieDeptak Empty Re: Deptak  Deptak EmptySob Sie 05 2017, 17:46;

Czy była zestresowana?  Chyba nie ma w tym momencie bardziej zestresowanej osoby od niej. Najchętniej wstałaby i uciekłaby jak najdalej, ale również nie chciała zachować się jak tchórz, w głębi serca uważała, że Lin nie podejdzie, że nie zwróci na nią uwagi i zwyczajnie zniknie za horyzontem. Zazwyczaj tak robił, ale wtedy nie był sam, teraz za bardzo nie miał jak to zrobić. Znała go i bardzo by się zdziwiła gdyby przeszedł obok niej obojętnie. Dlaczego nie przyszła tutaj w robi wiewiórki? On o tym nie wiedział, ale bo to raz wpatrywała się w niego z gałęzi jednego z drzew pod którym aktualnie siedział? Była z nim więcej czasu niż sobie zdawał z tego sprawę. I była z tego bardzo dumna i zadowolona, że nie potrafiła powiedzieć mu prawdy o swoich zdolnościach, bo mogła bez problemu go nadal obserwować nie słuchając później żadnych pretensji z jego strony.
Podszedł. O mało co serce nie wyskoczyło jej z piersi. Spojrzała na niego spode łba. Nie, nie znaczy to, że spojrzała na niego jak na największego wroga, po prostu z wielkim niedowierzaniem, że postanowił się do niej odezwać. Chciała się uśmiechnąć, ale nie potrafiła. Było na to nieco za wcześnie. Nie chciała go stracić, nawet jako przyjaciela, był dla niej bliski i bardzo ważny i utrata go byłaby dla niej bardzo bolesna. - Witaj Lin. - przywitała się z nim spuszczając wzrok na swoje stopy. Miała na nich jedynie klapki przypominające mugolskie japonki. Przez ramię przełożona była torba z którą rzadko się rozstaje. A co w niej było? Dla jej bliskich nie jest to wielką tajemnicą, że w środka spoczywa Ursus. Puszek pigmejski w spokoju spędzał czas w torbie uciekając od promieni słonecznych. W przeciwieństwie od jego właścicielki nie lubił upałów.
- Na pewno lepiej jak w Chinach. - mruknęła do niego cicho wzdychając. Nie żałowała, że tutaj przyjechała. Trochę się oderwie od tej szarej rzeczywistości. Widziała kątek oka nerwowe gesty dłoni Lina. Chciała mu powiedzieć, żeby się nie denerwował i normalnie z nią porozmawiał, ale postanowiła dać mu czas na odpowiednie zachowanie. Przecież Li nie miała najmniejszego zamiaru wypominać mu cokolwiek. Stało się i się nie odstanie, może być lepiej, albo i jeszcze gorzej, ale takie zachowanie nie jest odpowiednie w ich sytuacji, przynajmniej w mniemaniu Li.
Powrót do góry Go down


Lincoln Freeman
Lincoln Freeman

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 27
Czystość Krwi : 25%
Galeony : 9
  Liczba postów : 99
http://czarodzieje.my-rpg.com/t14860-lincoln-freeman#395511
http://czarodzieje.my-rpg.com/t14866-skrzynka-pocztowa-lincolna-f#395562
http://czarodzieje.my-rpg.com/t14867-kufer-lincolna-f#395570
Deptak QzgSDG8




Gracz




Deptak Empty


PisanieDeptak Empty Re: Deptak  Deptak EmptySob Sie 05 2017, 18:00;

To był ten moment, gdy nerwowe uczucia wirowały mu pod skórą. Żołądek zawiązał się na kokardkę i zmienił swoje położenie. Venus od razu by zorientowała się w sytuacji. Profilaktycznie zabrałaby go z otoczenia Li i przemówiła mu do rozumu na odludziu. Li Na była jedną z niewielu osób, które nieodpowiednimi słowami mogłaby wywołać jego atak. Kilka lat temu dwa takowe wywołała, choć do tej pory o tym nie wiedziała. Dwukrotnie zdążył się zmyć na resztę wieczoru, gdzie dochodził do siebie bo intensywnym wyładowaniu emocji. To tłumaczyło czemu stresował się obecnością Li. Zawsze istniało ryzyko, że dziewczyna zechce wrócić do przeszłości i będzie zmuszony potraktować ją znacznie chłodniej niż teraz. Nie na rękę była mu obecna sytuacja, jednak nie pozostaje nic innego jak zachowanie czujności i kierowanie rozmową torami bezpiecznymi i nieszkodliwymi dla nich obojga.
Zacisnął nieświadomie zęby, szczękę i żuchwę. Nie umiał się rozluźnić, choć chciał. Li zachowywała się uprzejmie i formalnie jak on, a i tak dało się czuć narastającą gęstą atmosferę. Freeman na początku chciał poczuć, że tu, na deptaku nikogo nie ma. Właśnie to poczuł. Teraz był on, Li, Ursus i parasole. Turyści zlali się w jedną kolorową masę bez twarzy i tożsamości. Poświęcił Li stu procentową uwagę. Szczerze, nie robił tego z życzliwości tylko z ubezpieczenia na wypadek nieodpowiednich słów.
Nie rozumiał czemu spuściła wzrok, choć i on odwrócił spojrzenie. To nazywa się wadliwa relacja.
- To... to cieszę się. - wydukał. - Też tu... tłoczno. - co on plótł? Sam nie rozumiał o co mu chodziło i dlaczego to powiedział. Wypowiedź brzmiała bezsensownie i nie miała w sumie prawie żadnego nawiązania do jej odpowiedzi. Lin wtłoczył sobie do organizmu większą dawkę tlenu. Nie widząc tego, wyciągnął zaciśniętą pięść w bok, rozluźnił palce i wysypał na ziemię resztę biednej, źle potraktowanej bułki. Mewy nie były jednak wybredne i nim upłynęła minuta, przy nogach miał ich cztery sztuki.
Kątem oka zauważył poruszenie w torebce Li. Wiedział kto się rusza i dlaczego. Mewy.
- Jak... jak się czuje Ursus? - z troski o dziwnego puffka Lin przegonił ptaszyska kilkoma ruchami ciała. - Już ich nie ma, może być spokojny. - dodał, zerkając przez ramię na morze. Zupełnie, jakby znajdywało się tam coś bardzo interesującego. Schował ręce do kieszeni spodenek i zerkał niepewnie na dziewczynę.
Powrót do góry Go down


Li Na
Li Na

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 165cm
C. szczególne : Zadrapania na policzku.
Dodatkowo : animagia (wiewiórka)
Galeony : 317
  Liczba postów : 786
https://www.czarodzieje.org/t11900-li-na
https://www.czarodzieje.org/t11912-poczta-li#319860
https://www.czarodzieje.org/t12044-li-na
Deptak QzgSDG8




Gracz




Deptak Empty


PisanieDeptak Empty Re: Deptak  Deptak EmptySob Sie 05 2017, 18:33;

Ta cała Venus. Znały się co prawda, ale ich relacja jest dosyć dziwna, sztuczna. U boku Lina uśmiechały się do siebie i nawet potrafiły wymienić kilka słów między sobą. Jednakże gdy gryfona zabrakło i ich towarzystwie najchętniej rzuciłyby się do gardeł. Czy chodzi tutaj o zazdrość? Może i tak, może Li niekiedy czuła się zazdrosna o dziewczynę. Chociaż w głębi serca doskonale wiedziała, że się jedynie przyjaźnią. Czuła w głębi serca, że Li z Lin są do siebie wrogo nastawieni. Że zachowują się jak wrogowie, a nie jak przyjaciele. A przecież nic sobie nie są winni i mogli się normalnie dogadywać i spędzać ze sobą każdą wolną chwilę. Dobrze wiedziała,, że on tego nie chce, bo nie dlatego ją unikał jak tylko potrafił. Nie mogła wyczuć żadnego uczucia u chłopaka, wcześniej czuła się przy nim doskonale, a teraz nie wiedziała czy zaraz nie rzuci na nią niewybaczalnym zaklęciem. Ich relacja naprawdę ogromnie się popsuła, wcześniej potrafili porozumieć się bez słów, mieli wiele tematów do rozmów, a teraz to wszystko przepadło.
Spojrzała w przeciwną stronę gdzie stał Lin i nieco się zdziwiła. Co prawda było trochę ludzi, ale jednak trzymali dystans od pary tak jakby chcieli dać im chwilę prywatności, ale przecież ona wcale nie była tutaj potrzebna. Nie skomentowała słów chłopaka i nie odwracała głowy w jego stronę, dopiero gdy poczuła swojego wiernego przyjaciela w torbie przeniosła wzrok na ekwipunek, który zawsze przy sobie posiadała. Nie zdążyła odpowiedzieć chłopakowi, gdyż chciała sprawdzić co się dzieje jej przyjacielowi, ale gdy tylko otworzyła torbę ten wyskoczył z torby atakując mewy. Spojrzała na niego nieco wystraszona, ażeby te nie zrobiły mu żadnej krzywdy, ale gdy tylko mewy się speszyły ten zauważywszy Lina wskoczył mu na ramię wdrapując się po sylwetce chłopaka. Faktycznie były to sprytne stworzenia. - Ursus wracaj... - mruknęła chociaż doskonale wiedziała jak jej puszek uwielbiał jej byłego chłopaka. Często to dłużej siedział w jego objęciach niżeli w moich. Ehh. Nawet przez niego wróciły dawne dzieje, których tak bardzo jej brakowało. - Stęsknił się... Najwidoczniej. - oznajmiła chłopakowi, chociaż sama nie wiedziała jak się w tej sytuacji zachować. Bo powinna wziąć zwierzaka z ciała chłopaka. Jednak z drugiej strony to tzw syzyfowa praca bo Ursus z pewnością będzie wracał na jego ulubione miejsce, ramię Lincolna.
Powrót do góry Go down


Lincoln Freeman
Lincoln Freeman

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 27
Czystość Krwi : 25%
Galeony : 9
  Liczba postów : 99
http://czarodzieje.my-rpg.com/t14860-lincoln-freeman#395511
http://czarodzieje.my-rpg.com/t14866-skrzynka-pocztowa-lincolna-f#395562
http://czarodzieje.my-rpg.com/t14867-kufer-lincolna-f#395570
Deptak QzgSDG8




Gracz




Deptak Empty


PisanieDeptak Empty Re: Deptak  Deptak EmptySob Sie 05 2017, 18:51;

Stali jak te dwa kołki i dukali do siebie słowa. Faktycznie brakowało im tutaj Venus, idealnie rozładowywującej gęstą atmosferę. Gdy Li i Lin nie potrafili sklecić sensownego zdania, panna Ortega zagłuszała ciszę i łączyła konwersację w spójną całość. Teraz zostali sami, znaleźli się tutaj sami. Daleko mu było do rzucania zaklęć w Li. Nawet na myśl mu to nie przeszło. Choć jej obecność przywoływała jego sumienie, darzył ją szacunkiem. Nie powiedział o niej złego słowa, wybierając unikanie i ewentualną formalną uprzejmość. Nie zachowywał się jak mściwy nastolatek ze złamanym sercem. Bolała go ich historia, bo był świadom, że to on zawinił wszystkiemu. Gdyby umiał jej tylko powiedzieć co mu w duszy gra... może byłoby wtedy łatwiej. Niestety, to była zbyt wielka przeszkoda. Ledwie Venus pojmowała szkic tego, co się z nim dzieje niźli Li. Ciężko było otworzyć te drzwi.
Podziękował w duchu puffkowi. Jego misja ratunkowa przed krwiożerczymi mewami jakoś go mile rozczuliła. Opóźniła znacznie wzmaganie się nerwowości gryfona. Zdobył się nawet na swój standardowy lincolnowy półuśmiech. Wyciągnął ramię w kierunku zwierza, wiedząc do czego ten zmierza.
- Serwus, mały rycerzu. - podrapał go palcem po futerku. - Widzę, że dbasz o panią. Dzielny z ciebie puffek. - zagadnął, nie mogąc zrozumieć czemu te puffki tak do niego lgnęły. Ten tutaj był fenomenalnym wyjątkiem. Lin wrócił spojrzeniem do zestresowanej dziewczyny. Tak wiele się zmieniło. Kiedyś sobie bliscy, a teraz obcy...
- Puffek Sammy'ego ma na mnie gpsa. Ciekawe co one we mnie widzą. Mam nadzieję, że nie pożywienie. - udało mu się nawet puścić oczko Li. Naprawdę mu się udało i był zapewne zdziwiony bardziej niż sama Li. Lekko zdezorientowany pomasował sobie kark, całkiem sztywny od stresu. Oddychanie niewiele pomagało. Lin nie wiedział co ma dalej robić. Chciał normalnie rozmawiać z Li. Nie może jej wiecznie unikać. Im częściej będzie z nią rozmawiał, tym bardziej poprawią swoje relacje. Gdyby to nie było jednak takie trudne.
Westchnął i zabrzmiało to, jakby się poddał w walce z samym sobą.
- Li... - zaczął dziwnym głosem, jakby nie należącym do siebie. - Ja nie wiem co powiedzieć. - zniżył znacznie głos, by tylko ona mogła go słyszeć. Plątał się w myślach, szukał słów, których sensu teraz nie mógł zrozumieć. Cokolwiek by nie padło z jego ust, to się nie naprawi. Minęło tyle lat, a oni wciąż nie nauczyli się ze sobą rozmawiać. A kiedyś wystarczyło samo spojrzenie, by wiedzieć co druga osoba myśli i co zaraz zrobi. Otworzył usta, będąc pewnym, że ułożone w głowie zdanie ujrzy światło dzienne. Lecz zamiast słów, wypuścił z płuc zgromadzone powietrze. Naprawdę nie wiedział co ma jej powiedzieć, a chciał tak wiele. Na dnie serca widział jeszcze kilka iskier lgnących w jej kierunku. Nie mógł jednak ich rozpalać, nie, bo zostały grubo posypane popiołem. Z jego własnych rąk.
- To mój ostatni rok w do... w szkole. - powiedział po przedłużającym się milczeniu. Chciał powiedzieć "dom". Hogwart to jego dom, to zamek kojarzył mu się z ciepłem i miłością. Tylko nieliczni mogli być świadomi jak bardzo Lincoln będzie cierpieć pod koniec przyszłego roku.
- Później będzie łatwiej. - nie rozwinął wypowiedzi, nie powiedział co miał na myśli. Może chodziło mu, że na odległość lepiej będą się porozumiewać, skoro twarzą w twarz im nie wychodzi?
Wziął w dłoń Ursusa i skierował go w kierunku Li. Ten zaś... wbiegł z powrotem na ramię.
Powrót do góry Go down


Li Na
Li Na

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 165cm
C. szczególne : Zadrapania na policzku.
Dodatkowo : animagia (wiewiórka)
Galeony : 317
  Liczba postów : 786
https://www.czarodzieje.org/t11900-li-na
https://www.czarodzieje.org/t11912-poczta-li#319860
https://www.czarodzieje.org/t12044-li-na
Deptak QzgSDG8




Gracz




Deptak Empty


PisanieDeptak Empty Re: Deptak  Deptak EmptySob Sie 05 2017, 19:17;

Li jakoś nienarzekała na choćby ciszę między nimi. Przecież nie musieli nawet zaniemiać żadnego słowa. Chciała po prostu być przy nim i tyle. Nie musieli rozmawiać. Venus nie była im tutaj teraz potrzebna, jedynie by ją bardzo wkurzyła swoim zachowaniem, bo kto wie czy po prostu nie zabrałaby go ze sobą i Li zostawili samą. Jej na tym kompletnie nie zależało czy Li będzie sama czy też nie. Może kiedyś jakoś się ze sobą porozumieją, ale skoro wtedy gdy byli razem się nie dogadywali to teraz mają się dogadać? Chociaż każdy z wtajemniczonych doskonale wiedział kogo tak naprawdę była wina. Li nie czuła się winna, kompletnie. Nie pasowała jej zachowanie Lina, zostawiał ją samą, nie chciał z nią rozmawiać to też Li przestała sie tym przejmować i porzuciła go. Czy teraz tego żałuję? Ale czy to ma jakieś znaczenie skoro i tak i tak by nic z tego nie było? Przecież nie dogadywali się, czuli się nieswojo w swoim towarzystwie to i musiało się to zakończyć, a co będzie dalej? Może się kiedyś dogadają, miała nadzieję, że tak będzie. Kto wie co dla nich los naszykował.
Również lekko się do niego uśmiechnęła, a może bardziej do siebie widząc jak Lin głaszcze jej żywą maskotkę. Naprawdę taki widok ją bardzo ucieszył. Nawet uśmiech Lina był dla niej jak światełko w tunelu, a puszczenie do niej oczka było zesłaniem światła. Ale nie. Musiała się ogarnąć, na pewno nie będzie się łaszczyć przed nim, ani próbować cokolwiek zdziałać. Miała swój honor, to nie była jej wina więc i ona nie będzie o niego zabiegała. Najwyżej będzie tego zwyczajnie żałować, ale takie jest życie, są dobre i złe wybory. Sama się dziwiła, że puffki do niego tak lgnęły, może ma jakieś nadzwyczajne perfumy? Kto wie, puffki są naprawdę dziwnymi stworzeniami.
Przeniosła wzrok i przede wszystkim spoważniała jak tylko usłyszała swoje imię z ust gryfona. Coś chciał jej powiedzieć, ale czuła zawahanie w jego głosie. Co chciał jej powiedzieć? Czy powiedział to co chciał czy na szybko zmyślił to tylko on sam wie. - Będzie łatwiej? Komu Lincoln będzie łatwiej? - spojrzała na niego. Co chciał przez to powiedzieć? Że nie będzie już jej widział? Tak naprawdę go to ucieszy? Ona mogła się usunąć w cień, wystarczyło tylko jedno jego słowo i już jej nie będzie w jego zasięgu. - Lin powiesz mi co się między nami stało? Powiedz mi.... - mruknęłam do niego przenosząc wzrok, a zarazem przybliżając się do niego nie spuszczając go z oczu. Tak jakby chciała go zawiązać spojrzeniem, ażeby powiedział mu całą prawdę, chociaż dobrze wiedziała, że tak się nie stanie.
Powrót do góry Go down


Lincoln Freeman
Lincoln Freeman

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 27
Czystość Krwi : 25%
Galeony : 9
  Liczba postów : 99
http://czarodzieje.my-rpg.com/t14860-lincoln-freeman#395511
http://czarodzieje.my-rpg.com/t14866-skrzynka-pocztowa-lincolna-f#395562
http://czarodzieje.my-rpg.com/t14867-kufer-lincolna-f#395570
Deptak QzgSDG8




Gracz




Deptak Empty


PisanieDeptak Empty Re: Deptak  Deptak EmptySob Sie 05 2017, 19:35;

Szczerze powiedziawszy, nie spodziewał się, że Li to zrobi. Łudził się, że wszystko pójdzie zgodnie z niepisanym planem. Nie poruszą przeszłości, będą próbować naprawiać wspólnie teraźniejszość. Nie rozmawiali o tym, co było przez tyle lat. Tego właśnie Lincoln się obawiał - stanąć twarzą w twarz z gorzką prawdą. Czyż nie zadała mu tego samego pytania trzy lata temu, chwilę przed tym, jak go rzuciła? Nie umiał jej odpowiedzieć, słowa nie chciały przejść mu przez gardło. Nic od tamtej pory się w tym względzie nie zmieniło. Być może chłopak trochę tchórzył w tej kwestii, ale czyż nie miał ku temu prawa? Przeszłość była wielką, gorejącą raną na samym środku serca. Jak miał jej wytłumaczyć, że nie chciał dopuścić, aby poznała jego rodziców? Czy mogłaby to zrozumieć? Lincoln nie chciał, by rodzice poznali któregokolwiek z jego znajomych, szczególnie tych bliższych. Nie znają nawet Venus, nie znają Leo, nie znają Berenice, nie znają nikogo. Nie pytają, ale gdyby spotkali na własne oczy, posypałaby się lawina pytań i niepoprawnych zachowań. Tego serce Lincolna nie wytrzyma. To jego życie, on nie chciał, by rodzice naruszali jego uczucia. Zrobili już to wystarczająco mocno.
Li Na być może nieświadomie tknęła ten grząski grunt. Być może nie zrozumiała jeszcze gdzie chce zajrzeć, w którą część jego duszy. Lincoln rozpoznawał swoje własne symptomy. Od razu szybciej zaczął oddychać. Gdy tylko zadała pytanie, jęknął i cofnął się o krok. Choć teoretycznie nie powiedziała mu nic złego, poczuł to jak uderzenie prawym sierpowym albo konkretnym Depulso. Zgarnął puffka całą dłonią, przepraszając go w duchu za to i usadził go na ramieniu Li Na. Żadne stworzenie nie może teraz go dotykać.
Odwrócił się przodem do morza, a tyłem do Li. Musiał, musiał za wszelką cenę wtłoczyć w siebie jak największą ilość powietrza i zapanować nad drżącymi dłońmi.
- Ni... nie mogę, Li. - mowa przyszła mu z trudem. Uderzyło go nagłe gorąco, od stóp aż do czubka głowy. Myśli poczęły wirować jedna za drugą, próbując wyciągnąć z odmętów pamięci najgorsze wspomnienia. Skoncentrował się na szumieniu morza i na powiewie wiatru. Wsłuchał się w krzyk mew i dzięki temu udało mu się zacisnąć palce w pięści. Wyrównał oddech na płytki, rytmiczny. Tylko Merlin jeden wie jak wiele sił go to kosztowało.
- Będzie lepiej tobie. Obiecuję. - dodał, odwracając się do niej bokiem. Położył dłoń na barierce, zacisnął na niej palce z całej siły. Jego różdżka zaś wystająca z kieszeni tak jakby zawibrowała, reagując na stan emocjonalny Lincolna. Nie mógł spojrzeć na dziewczynę. Nie chciał ujrzeć jej pytającego, wyczekującego wzroku. Żądała wyjaśnień i się jej należały, temu nie można było zaprzeczyć. Problem w tym, że on nie mógł jej ich udzielić.
- Proszę, nie wracaj do tego. Proszę, Li Na. Pewne sytuacje... - zacisnął mocno powieki, walcząc ze sobą zaciekle. - ... nie zrozumiesz. Nie rozmawiajmy o tym. Przepraszam. - ostatnie słowa powiedział szybciej. Oczekiwał, że Li zezłości się za chwilę, odwróci się na pięcie i odejdzie. Nie ma co przeczyć, byłoby mu to na rękę, bo przy niej się nie uspokoi. Jej głos, jej uśmiech, jej słowa przywoływały przeszłość i go wytrącały z równowagi. Sumienie tak mocno mu przypierdzieliło, że gdyby nie opierał się teraz o barierkę, niechybnie by usiadł tam, gdzie stoi.
Powrót do góry Go down


Li Na
Li Na

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 165cm
C. szczególne : Zadrapania na policzku.
Dodatkowo : animagia (wiewiórka)
Galeony : 317
  Liczba postów : 786
https://www.czarodzieje.org/t11900-li-na
https://www.czarodzieje.org/t11912-poczta-li#319860
https://www.czarodzieje.org/t12044-li-na
Deptak QzgSDG8




Gracz




Deptak Empty


PisanieDeptak Empty Re: Deptak  Deptak EmptyNie Sie 06 2017, 13:29;

Oczywiście, że zadała mu to samo pytanie i na pewno nie ostatni raz. Nie była wścibska, ale tutaj chodziło o coś więcej niżeli o zwykłe pytanie, miała prawo wiedzieć, tak? Li się na pewno tak szybko nie podda, a Lin pewnie kiedyś wymięknie i powie jej prawdę. Teraz? Teraz przecież nie miał nic do stracenia więc czemu nie chciał jej powiedzieć prawdy? Minie czas i może zrozumie, że powinna o tym wiedzieć, a ona na pewno przykuje uwagę i uważnie go wysłucha. Nie wiadomo jak na to zareaguje, bo jednak kochali się i jezeli to poszło o jakąś bujdę to chyba urwie mu głowę. Tęskniła za nim i nie ma się jej co dziwić, że docieka prawdy. Lin był dla niej zawsze poważnym czarodziejem, zawsze mogła na niego liczyć, a teraz to się zmieniło. Sama nie wiedziała czy mu mogła do końca ufać i czy on kiedykolwiek jej ufał. Gdyby tak było pewnie by się wszystkiego dowiedziała. Chce się bawić w kotka i myszkę, ok. Ale Li też ma swoje granice wytrzymałości, na szczęście ta granica nie została jeszcze przekroczona, a przez tę ucieczkę chłopaka przed nią samą oddalała się i mógł jeszcze poszarpać jej sumienie i zaufanie. Dlaczego nie chciał z nią o tym porozmawiać, o jego rodzicach. Zrozumiałaby. Tym bardziej teraz gdy sama stracila zaufanie do swojej rodziny i nie mogła im wszystkiego powiedzieć tak jak to miało miejsce wcześniej. Na pewno by się dogadali, bo można powiedzieć jadą na tym samym wózku. Li nie miała zamiaru przedstawiać nikogo swoim rodzicom do czasu, aż nie będzie to poważny związek z którego może coś wyniknąć.
Lin zachowywał się dziwnie, tak jakby coś w niego wstąpiło. Był moment, że się przez chwilę go normalnie bała, ale co. Bądź co bądź wiedziała, że nic jej takiego nie zrobi, przynajmniej fizycznie, bo psychicznie nie od dziś rani jej duszę. Zwierzątko, które to uwielbiało chłopaka zostało oddelegowane na jej własne ramię. Ten jakby ze złością i wielką obrazą zsunął się z ramienia puchonki i przy pomocy czarownicy wpełznął z powrotem do jego ulubionego miejsca zamieszkania - jej torby.
Przecież zależało mu na Li tak? Może nadal w głębi serca zależy, dlatego dziewczyna bez wahania dotknęła jego dłoń swoją. Przecież nie zrobi mu krzywdy, nie jest potworem. Najwyżej dostanie zaklęciem i na tym się ta wyprawa zakończy. Ale wątpiła, ażeby Lin był do tego zdolny, co jak co, ale rzucenie w nią zaklęciem odrzucała całkowicie. - Nie rozumiem Lincoln. Co Ty ukrywasz i dlaczego ja jestem ofiarą Twoich sekretów. Przecież nic takiego Ci nie zrobiłam, nie skrzywdziłam. Dlaczego traktujesz mnie jak obcego człowieka? Unikasz mnie co nie jest wcale dla mnie takie miłe. - mruknęła do niego i westchnęła i zabrała swoją dłoń kładąc ją podobnie jak on na barierce. Również odwróciła się w takim samym geście jak chłopak. - Wiesz... Mam wątpliwości czy w ogóle było coś między nami, coś mocnego. Zachowujesz się jakbyś nigdy mnie nie znał, jakbyś zapomniał co nas łączyło. - westchnęła po raz kolejny. Bolało, te słowa bardzo ją bolały, ledwo zdołała je wypowiedzieć. Było jej ciężko, beznadziejnie. Uczucie w niej cały czas się tliło, a najgorsze jest to, że chłopak nic z tym nie chce zrobić.
Powrót do góry Go down


Lincoln Freeman
Lincoln Freeman

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 27
Czystość Krwi : 25%
Galeony : 9
  Liczba postów : 99
http://czarodzieje.my-rpg.com/t14860-lincoln-freeman#395511
http://czarodzieje.my-rpg.com/t14866-skrzynka-pocztowa-lincolna-f#395562
http://czarodzieje.my-rpg.com/t14867-kufer-lincolna-f#395570
Deptak QzgSDG8




Gracz




Deptak Empty


PisanieDeptak Empty Re: Deptak  Deptak EmptyNie Sie 06 2017, 13:45;

Jodowane morskie powietrze działało cuda. Szkoda tylko, że tak krótkotrwałe. Lincoln sam wystawiał się na próbę. Teraz dopiero przypomniał sobie czemu przez te trzy lata wciąż unikał Li Na. Aby nie dopuścić do słów, jakie teraz do niego kieruje. Czy nie pamiętała jak skończyła się ostatnia taka rozmowa? Jak nerwy mu puściły i po wypowiedzeniu chłodnych słów po prostu zostawił ją w Hogsmade?
Lincoln jęknął głośno, ale w duchu. Nie na głos, choć mina jego wyrażała tłumiony ból. Poczuł się przez Li osaczony, zaatakowała go słowami i żądała prawdy, której nie mógł jej dać. Wobec jej dotyku, zwyczajnie niespodziewanego, zesztywniał bardziej. Spojrzał na jej dłoń, potem w jej oczy szukając powodu, dla którego to uczyniła. Nie powinna tego robić, do cholery nie teraz. Od tego dotyku krew w żyłach mu zawrzała, a sumienie zebrało jeszcze więcej sił, by mu za chwilę przypierdzielić równo.
Wyprostował się. Po jego uśmiechu nie było już nawet śladu, w oczach zaś pojawił się... lód.
- Pamiętam. - powiedział powoli, jakby wyprany z uczuć. - Pamiętam każdy szczegół, Li - Na. - ton jego głosu też się zmienił. Na poważniejszy, ostrzejszy. Dłonie już mu nie drżały, oddech się uspokoił. Jest to jednak niezwykle mylące, bowiem w środku jestestwa Lincolna tłoczyła się lawa.
- Nie dopuszczając do naszych spotkań zapewniam ci święty spokój i bezpieczeństwo. - wypluł z siebie te słowa, jakby niecierpliwiąc się. Przesunął dłonią po chłodnej metalowej barierce. Nie dopowiedział o jakie bezpieczeństwo mu chodzi. Przed kim. Tego musiała się sama domyślić. Problem w tym, że chłopak musiał naprawdę toczyć ze sobą zaciekły bój. Czuł już w kościach, że przed atakiem nie ucieknie. Teraz go tylko jak najbardziej odwleka.
- Powinnaś już iść, Li-Na. - wydusił z siebie, patrząc prosto w jej oczy. Trzymał dłoń na barierce. Zaciskał na niej palce aż knykcie mu pobielały. Wkładał w to całą swoją dostępną siłę narażając się na solidne odciski na skórze.
Powrót do góry Go down


Li Na
Li Na

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 165cm
C. szczególne : Zadrapania na policzku.
Dodatkowo : animagia (wiewiórka)
Galeony : 317
  Liczba postów : 786
https://www.czarodzieje.org/t11900-li-na
https://www.czarodzieje.org/t11912-poczta-li#319860
https://www.czarodzieje.org/t12044-li-na
Deptak QzgSDG8




Gracz




Deptak Empty


PisanieDeptak Empty Re: Deptak  Deptak EmptyNie Sie 06 2017, 14:00;

Co miała wtedy zrobić? Owszem zostawił ją, ale nie miała mu tego za złe. Zachowywał się dziwnie i można powiedzieć, że Li chciała przeczekać takie momenty, może mu kiedyś przejdzie? Może stwierdzi, że jednak faktycznie ona się nie podda. Nie miała takiego zamiaru. Li się nieco zmieniła, nigdy nie lubiła się nikomu narzucać, a jemu będzie chociażby za to jak ją potraktował. Nie pozwoli się tak traktować. Tak jakby nic dla niego nie znaczyła. Niech jej to powie i wtedy z pewnością się odczepi, twierdząc, że to wszystko nie miało sensu. Ale czuła w głębi serca, że Lin coś jeszcze do niej czuje, bo inaczej by się wtedy zachowywał, tak? A teraz widziała po jego zachowaniu jak bardzo jest mu ciężko, a wobec zwykłej znajomej nie zachowywałby się tak.
Uwielbiała uśmiech gryfona, ale już dawno go u niego nie widziała, przynajmniej tego szczerego, pełnego radości. Zawsze go takiego pamiętała. Czy tylko przy niej się tak dziwnie zachowywał czy i jego znajomi mają takie same odczucia jak i ona. Na pewno nie będzie wypytywać o to jego przyjaciół, bo tak naprawdę sama nie wiedziała z kim teraz się przyjaźni, prócz Venus oczywiście, ale do niej nie miała najmniejszego zamiaru iść i prosić o cokolwiek. Tym bardziej, że ta mogłaby jej zrobić na złość i wykonać ruchy całkowicie odrębne niżeli tego sama by oczekiwała.
- Pamiętasz... I co z tego. - powiedziała do niego. Wypuściła powietrze z płuc. Pamięta ale nic z tym nie robi. To było najgorsze. Mówił jedno, a robił drugie. - Ty mi możesz zapewniać spokój, ale uwierz, że ja nie zrobię Ci tej przyjemności. - niemal warknęła na niego. Nie miała zamiaru go zostawiać i w głębi serca on dobrze o tym wiedział. Może nie znał jej od tej strony, bo Li nie walczyła raczej do końca, zawsze starała się jak najszybciej kończyć to co zaczęła nie zawsze z zadowalającym skutkiem. Ale tutaj będzie kompletnie inaczej. Spokój, bezpieczeństwo. Parsknęła pod nosem i oparła się kolejny raz o barierkę. - Nie Lincoln nigdzie nie pójdę. - mruknęła pod nosem, jakby sama do siebie, ale z pewnością dało się usłyszeć co powiedziała. Czuła, że Lin odejdzie sam, nie czekając na jej ruchy. Trudno. Mówi się trudno. Nie pierwszy i kto wie czy jeszcze nie ostatni raz.
Powrót do góry Go down


Venus Maria Ortega
Venus Maria Ortega

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 90%
Galeony : 44
  Liczba postów : 123
http://czarodzieje.org/t14709-venus-maria-ortega?nid=2#392316
http://czarodzieje.org/t14712-hola-amigo
http://czarodzieje.org/t14711-venus-m-ortega#392338
Deptak QzgSDG8




Gracz




Deptak Empty


PisanieDeptak Empty Re: Deptak  Deptak EmptyNie Sie 06 2017, 18:20;

Tego dnia Ortega wybierała się na plażę o nieco późniejszej porze, niż zwykle; podczas tego wyjazdu zazwyczaj z samego rana biegała już przy brzegu morza, a później pływała w nim w ramach relaksu, wracając do miasta dopiero na późny obiad. Dzisiaj jednak wyszła z hotelu później, mając na celu uniknięcie największego tłumu ludzi i spokojny wypoczynek na piasku w towarzystwie zachodzącego słońca. Ubrana w letni zestaw z odkrytymi plecami, cieszyła się promieniami stopniowo niżej schodzącego słońca, po drodze ciekawie rozglądając.
Idąc tak, spojrzała w stronę deptaku i wysokiej instalacji, widocznej nawet z miejsca, w którym stała ze względu na wyjątkowe oświetlenie. Jak dotąd zawsze tyko przechodziła obok, nigdy faktycznie nie podchodząc bliżej. Może właśnie nadeszła na to pora? Wkroczyła na deptak, uznawszy, że jeden przystanek nie zrobi jej różnicy, a skoro już tu jest, warto obejrzeć dzieło, o którym sporo ludzi wspominało, z bliska.
Z rozmarzenia wywołanego uczuciem chłodnej morskiej bryzy na odkrytej skórze wyrwał ją widok nieopodal instalacji. Wszędzie poznałaby tę sylwetkę. Sylwetkę Lina. Ale coś wyraźnie było nie tak, biorąc pod uwagę, że tuż obok stała druga postać, drobna i szczupła, w bardzo niewielkiej odległości od jej przyjaciela. Venus przymrużyła oczy, przykładając do czoła dłoń niby daszek, by zasłonić wzrok przed słońcem i pomóc sobie w dojrzeniu czegoś więcej. Tą drugą postacią była Li Na. Ortega przewróciła oczyma, zirytowana samym widokiem Chinki. To, że rozmawiała z Linem, nie wróżyło nic dobrego. Mając na względzie dobro przyjaciela, Venus ruszyła w ich stronę, a czym bliżej była, tym bardziej widziała, jak Lincoln faktycznie był spięty. Świadczyło o tym niemal wszystko; postawa, zaciśnięta dłoń na barierce, wyraz twarzy.. Niedobrze. Może nie znała Freemana od dzieciństwa, ale łączyła ich tak mocna więź, że czuła, jakby zawsze byli przy sobie. Ceniła sobie tę przyjaźń ponad wszystko. Miał swoje problemy, był skomplikowany, ale ona potrafiła to zrozumieć i obejść się z nim odpowiednio w różnych stanach jego emocjonalności. W zamian chłopak dawał jej niesamowite ciepło, wsparcie i troskę. Podeszła do nich, strategicznie zajmując miejsce jakoś pomiędzy nimi, rzecz jasna dlatego, by Lin poczuł się pewniej.
- Cześć. Co za spotkanie. – rzekła, uśmiechając się nieco przekornie. Zlustrowała bystrym spojrzeniem Li. Nigdy za nią nie przepadała. Uważała ją za pretensjonalną, a tej cechy nie znosiła wybitnie. Dopóki Lin był szczęśliwy, ignorowała w sobie te odczucia, ale teraz wyraźnie nie był zadowolony z obecności byłej dziewczyny, a to z kolei czyniło Ortegę podirytowaną. – Lin, mam nadzieję, że nie czekałeś zbyt długo.
Miała gdzieś, czy coś przerwała, czy przeszkodziła w czymś Puchonce. Skupiła uwagę na przyjacielu, posyłając mu znaczące spojrzenie, dokładnie to, którym posługiwała się, by sprowadzić go na ziemię. Z pozoru niepozorne, ale Freeman doskonale je znał i wiedział, co to oznaczało.
Spokojnie, jestem tutaj.
Powrót do góry Go down


Lincoln Freeman
Lincoln Freeman

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 27
Czystość Krwi : 25%
Galeony : 9
  Liczba postów : 99
http://czarodzieje.my-rpg.com/t14860-lincoln-freeman#395511
http://czarodzieje.my-rpg.com/t14866-skrzynka-pocztowa-lincolna-f#395562
http://czarodzieje.my-rpg.com/t14867-kufer-lincolna-f#395570
Deptak QzgSDG8




Gracz




Deptak Empty


PisanieDeptak Empty Re: Deptak  Deptak EmptyPon Sie 07 2017, 13:31;

Wdychał i wypuszczał powietrze zupełnie jak po wysiłku fizycznym. Tym razem rolę grała jego samokontrola i cierpliwość. Tyle razy tłumaczył,  że nie chce wracać do tego tematu, bo przynosi on same szkody. Żadnych zalet. Nie mógł zdradzić jej czemu nie mógł dopuścić do spotkania jego rodziców. Dla postronnych osób to błahy powód,  ale to tylko Lincoln wiedział co siedzi w duszach jego matki i ojca. Nikt z jego znajomych nigdy ich nie poznał. Skończyłoby się to wypatroszeniem psychicznym i zrównaniem do poziomu hipogryfowego łajna. Li Na drążyła,  nieświadoma,  iż oddala się od prawdy bardziej niż dotychczas. Lincoln nie umiał się przed nią przełamać. Poczucie winy nie pozwalało mu na wyjaśnianie. Było dobrzeczy dopóki o tym nie rozmawiali. Lin zawsze miał dla każdego dobre słowo,  ale nie w tym przypadku. Gdy ktoś chciał zajrzeć do jego duszy,  nieświadomie poruszał zapomniane wspomnienia. To wszytko było zbyt skomplikwane by wyjaśnić to jednym słowem. Chłopak patrzył prosto w oczy Puchonki,  prosząc ja tym samym by odpuściła. Kotłowało się w nim coraz bardziej a to zwiastowało kłopoty. Nie lubił tracić nad sobą kontroli.
Zacisnął mocniej szczękę i palce na barierce. Był jedną wielką spiętą struną. Z tego wszystkiego musiał wyjąć z kieszeni różdżkę,  bowiem jej kraniec zrobił się gorący i trochę go sparzył. Czytał kiedyś o niewielkich reakcjach różdżek na stan emocjonalny właściciela. Jego orzechowe drewno jedynie delikatnie mrowiło i było przede wszystkim gorące w dotyku. Przesunął po nim palce jakby chcąc siebie tym uspokoić. Nie mógł się jednak skoncentrować.
-  Dlaczego? - zapytał nieswoim głosem.  - Wyjaśnienie nic ci nie powie, Li Na. Proszę cię. Szczerze. - choć prosił,  głos miał już oschły. Tak skrajnie odmienny niż zazwyczaj. Patrzył na Puchonkę,  na jej urodziwe oczy i wyraz twarzy, na gładkie policzki, których fakturę pamiętał do tej pory. Ale poza widzeniem w niej piękna,  nie czuł teraz wobec niej ciepła. Lincoln zrobił się zniecierpliwiony. Zirytowany. Znużony. Jedna za drugą fazą.
- To nie ma sensu, dziewczyno.  - rzucił tonem pełnym tłumionych emocji. Nie umiał porozumieć się ze swoją dłonią,  by schowała różdżkę. Nie zaatakuje Li, nigdy. To przypadek, że trzyma w ręku swoją broń. Paliła go w kieszeni. Tylko Li o tym nie wie. Różdżka chyba też.
Nagle czerwień przesłoniła mu wzrok. Czerwień wyczerpania i czerwień... Venus. Gryfon nie od razu zrozumiał,  że dziewczyna faktycznie tu jest. Przez pierwsze chwile był pewien, że to tylko iluzja. Przeniósł na nią swoje spojrzenie. Nie zwyczajne a pełne tłumionej irytacji pragnącej wydostać się do świata za pomocą różdżki lub pięści. Pod skórą Lincolna wylała się lawa adrenaliny. Z każdą chwilą narastało pragnienie destrukcyjne. Błądził wzrokiem po sylwetce Venus, nie potrafiąc zatrzymać spojrzenia na jej oczach.
- Nie. Będę. Więcej. Powtarzać.  - warknął,  nie kierując tych słów do dziewcząt, tylko puszczając je w eter. Rysy jego twarzy znacznie się wyostrzyły. Wyprostowany kark sprawiał wrażenie,  jakby chlopakowi przybyło kilka centymetrów wzrostu. Złapał mocny haust powietrza i wbił żelazne spojrzenie w Venus. Nie było w tym nie krztyny ciepła. Próbował jej coś przekazać,  ale nie panował już nad swoim głosem.  Przeniósł wzrok na trzymana przez siebie różdżkę, potem znowu na Venus i znowu na broń. Nie umiał poluzować palców,  by ją odłożyć. Potrzebował z tym pomocy. Gdy Venus kiedyś znalazła go podczas 'ataku', dał jej wówczas przyzwolenie, by w razie konieczności zabrała mu różdżkę. To właśnie była ta chwila. Lin tak bardzo chciał się uspokoić! Nie chciał niszczyć sobie wakacji taka sytuacja. Ale ostatnie wydarzenia tylko podjudzały rodzący się gniew. Ranna łydka, ugryzienie langustnika, zaklęte schody, list ojca i dziś była dziewczyna. Idealny skład na idealny pokaz gniewu. Pożałował właśnie, że nie zaopatrzył się w eliksir uspokajający.
Tymczasem jego ciału przypomniała się Li Na. Zawiesił na niej pociemniałe spojrzenie.  Zrobił w jej kierunku krok, jednak Venus stała mu na drodze. Uniósł ramię i odsunął pannę Ortegę. Nie z agresja ale stanowczą siła naparł przedrameniem na jej ramię i ją odsunął z drogi. Teraz mógł stanąć tuż przed Li Na. Na odległość kilku cali. Patrzył na nią z góry.
- Nie ruszaj tej skały, bo cię skrzywdzi.
Powrót do góry Go down


Li Na
Li Na

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 165cm
C. szczególne : Zadrapania na policzku.
Dodatkowo : animagia (wiewiórka)
Galeony : 317
  Liczba postów : 786
https://www.czarodzieje.org/t11900-li-na
https://www.czarodzieje.org/t11912-poczta-li#319860
https://www.czarodzieje.org/t12044-li-na
Deptak QzgSDG8




Gracz




Deptak Empty


PisanieDeptak Empty Re: Deptak  Deptak EmptyPon Sie 07 2017, 15:09;

Ta rozmowa była okropna, mało co a przypominałaby rozmowę dwóch wrogów. Nie chciała tak z nim rozmawiać, ale przecież to nie jest jej wina. Chciała dobrze, a można powiedzieć wyszło jak zwykle. Lin wydawał się naprawdę bardzo zaangażowany w otrącaniu Li. Nie mogła się poddać, bo czuła w głębi serca, że to tak naprawdę nie jest jeszcze koniec. Można powiedzieć, że to może być szczęśliwy początek.
Prosi ją, ażeby zaprzestać pytać, ażeby nie oczekiwać od niego odpowiedzi. Ale czy on jest niepoważny? Jak mogła o to nie pytać, skoro to było dla niej takie ważne? Może ona kiedyś sama też odpuści, bo ileż można prosić o jedną odpowiedź. Li była cierpliwa, ale przecież i ona ma swoją granicę i jeżeli ją przekroczy Lin może jej już więcej razy nie zobaczyć.
To nie ma sensu? Ale co nie ma sensu? Nie rozumiała gryfona, jak nigdy. Był dziwny, zachowywał się bardzo dziwnie, ona go wcale nie mogła poznać. Może to jakieś nowe towarzystwo czy coś? Jednakże nie miała od kogo się tego dowiedzieć niestety. Lina znajomi to nie jej znajomi. Podobnie jak panienka, która dopiero tutaj podeszła. Venus. Cholera, ona wszędzie musi być? Przeniosła wzrok na dziewczynę, a potem na chłopaka wykorzystując okazję, że gryfonka jeszcze do nich nie doszła. - Lin, Lin. Nie wiem co się z Tobą dzieje, ale mam nadzieję, że pewnego pięknego dnia się dowiem... - powiedziała do niego. Co prawda mogła o wiele więcej. Przecież doskonale wiemy, że Li pod postacią animaga może wiele więcej się dowiedzieć. Skoro on nie chce przy niej nic mówić to może po prostu będzie tajnym szpiegiem i dowie się czegoś więcej w postaci szpiega.
Przeszyła wzrokiem pannę Ortegę i nieco zmrużyła oczy. Przyjaźnili się, ale Li nigdy jej nie lubiła, była bo była. Tolerowała ją, bo Lin ją uwielbiał. I tyle. Inaczej pewnie nawet nie rozmawiałyby nigdy. Były na tym samym roku, ale jakoś nigdy nie miały okazji ze sobą bliżej porozmawiać, a jedynie przez Lincolna się w ogóle poznały. Przesunęła się dziewczynie, gdy ta chciała się wcisnąć pomiędzy nich. Może to wina Venus, może to taka fałszywa przyjaźń i wcale nie chce dobrze dla Lina, a jedynie nastawia go przeciwko niej? To jest bardzo możliwe, bo przecież inaczej by się mogły jakoś dogadać nawet dla niego, ale nigdy tak nie było. Nie odezwała się słowem do gryfonki, a jedynie przeniosła wzrok na chłopaka, który to zbliżył się do niej. - Skałę można zawsze rozwalić bombardą, pamiętaj o tym... - mrukneła do niego i zmrużyła na niego oczy, jakby chciała coś z niego wyczytać. Miała wrażenie jakby chciał pokazać gryfonce, że będzie groźny dla Li. Może ich to bawi, ale puchonka też może wykonać dziwne ruchy, których mogą oby dwoje żałować.
Powrót do góry Go down


Venus Maria Ortega
Venus Maria Ortega

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 90%
Galeony : 44
  Liczba postów : 123
http://czarodzieje.org/t14709-venus-maria-ortega?nid=2#392316
http://czarodzieje.org/t14712-hola-amigo
http://czarodzieje.org/t14711-venus-m-ortega#392338
Deptak QzgSDG8




Gracz




Deptak Empty


PisanieDeptak Empty Re: Deptak  Deptak EmptyWto Sie 08 2017, 12:43;

To rozbiegane spojrzenie, którym błądził po jej sylwetce i coraz bardziej napięta postawa Lincolna zdecydowanie nie wróżyły niczego dobrego, a wręcz przeciwnie. Obserwując jego zachowanie, Venus automatycznie sama zacisnęła szczękę, a w jej oczach można było dojrzeć coś na kształt chłodnej stanowczości. Wiedziała, że musi zrobić wszystko, by uchronić go przed samym sobą. By odciągnąć go gdzieś daleko od tego miejsca, ludzi, stanu. Furia miała to do siebie, że była jak gotujące się mleko; stopniowo rosła i rosła, wrzała, a w końcu osiągała tak wysoki punkt, że musiała się gdzieś rozlać, uciec. Garnek z mlekiem trzeba było w odpowiednim momencie ściągnąć z ognia, odstawić i nie dopuścić, by ciecz uciekła. Tak też trzeba było Ortedze postąpić z przyjacielem. Musiała odciągnąć go od ognia, którym teraz zdawała się być Li, drążąca tematy przeszłości i nieświadomie – chyba – dokładająca płomieni.
Hiszpanka posłusznie skupiła wzrok na różdżce, którą chłopak ściskał w dłoni. Nie musiał nic mówić, wiedziała doskonale, że w tym momencie nie powinien jej dzierżyć. Trzeba było mu ją odebrać, aczkolwiek V zdecydowała się zrobić to bez użycia magii. Sam Lin informował ją o anomaliach magicznych panujących w Grecji; ostatnie, czego teraz potrzebowali, to nieskuteczny czar i być może surowe konsekwencje. Zatem wyciągnęła dłoń ku jego własnej, po czym bezceremonialnie wyrwała mu magiczny atrybut z ręki, ruchem pozbawionym agresji, aczkolwiek silnym i zdecydowanym. Następnie własność przyjaciela schowała do niewielkiego plecaka, który zawsze towarzyszył jej w drodze na plażę. Zapięła zamek i założyła ów plecak, niewerbalnie sugerując, że kwestia użycia różdżki wypadła z gry i nie podlega jakimkolwiek negocjacjom. I chociaż wiedziała, że nawet w tak skrajnym stanie gniewu Lincoln potrafił powstrzymać się od siłowych ataków na drugiego człowieka, ostrożności nigdy za wiele.
Westchnęła, gdy Lin przesunął ją, podchodząc bliżej byłej dziewczyny. Na zewnątrz wydawał się taki mocny, chłodny, pozbawiony jakichkolwiek uczuć. V wiedziała jednak, że to, co działo się z nim na zewnątrz, nijak nie odzwierciedla burzy, która rozpętała się w środku. Niejednokrotnie opisywał jej te chwile. Tłumaczył, co czuł, a ona wciąż nie mogła się nadziwić, że tak ciepły, kochany człowiek w jednym momencie potrafi stać się jedną, wielką kulą gniewu, złości i nerwów. Jej wrodzona, psychologiczna ciekawość na swój sposób miała ucztę, będąc zafascynowaną tym zjawiskiem, chcąc je rozgryźć, rozebrać na części i zrozumieć. Ale Merlinie, nigdy, przenigdy nie traktowała złożonej postaci przyjaciela jako obiektu obserwacji i analizy. Całe szczęście, że nie dane było jej poznać aktualnych myśli Li, inaczej sama miałaby spory kłopot by pohamować emocje i nie zdzielić jej w tą uroczą buzię.
Komentarz dziewczyny o rozwalaniu skały bombardą skwitowała spojrzeniem pełnym politowania. Czy ona nie rozumiała, że w tym momencie to Lin był skałą? Z jednej strony potrafiła postawić się na miejscu Chinki i zrozumieć, dlaczego tak bardzo potrzebowała odpowiedzi. W końcu zależało jej na chłopaku, zapewne miała poczucie niesprawiedliwości, w jakiś sposób wytłumaczenie należało się jej. Z drugiej zaś strony, Ortega nie była w stanie pojąć egoizmu tej dziewczyny, która przecież widziała doskonale obraz Freemana przed swoimi oczami, widziała, że jej słowa i obecność mają na niego dziwny, zły wpływ i że chłopak jest cały spięty, musząc kontrolować się z całych sił. A mimo to nie dawała za wygraną. Zlituj się, Godryku.
- Li, wybacz, ale powinnaś już pójść. Właściwie to my powinniśmy pójść. – rzekła, stając koło niej, by zaskarbić sobie uwagę Lincolna. Tym ruchem i intensywnością swojego spojrzenia wręcz zmusiła go do kontaktu wzrokowego.
- Lin, pamiętasz naszą ulubioną polanę w Anglii, prawda? – zagaiła, mając oczywiście na myśli miejsce w okolicach Hogwartu, gdzie lubili przesiadywać, wylegując się w trawie i gadając o tak zwanym wszystkim i niczym. Każda pora dnia była tam tak samo piękna i spokojna. Mogli swobodnie poruszać różne tematy i zwierzać się sobie; niejednokrotnie urządzali sobie tam pikniki, obserwowali niebo, licytując się w przedziwnych kształtach chmur i zwyczajnie przebywali w swoim towarzystwie. To miejsce było też dobre w takich skrajnych chwilach, kiedy trzeba było się wyładować, dać upust emocjom. Chciała, by właśnie teraz pomyślał o tym miejscu i skojarzył to sobie z poczuciem kontroli i ulgi, choć w minimalnym stopniu, by mogła go zabrać z tego nieszczęsnego deptaku po dobroci. – Zapach kwiatów, te duże, zasłaniające drzewa? To, jak deszcz głucho bębni o ich liście, albo jak słońce przepycha się przez nie w słoneczny dzień?
Może i dla postronnych gadała teraz lirycznie i kompletnie bez sensu, jednak liczyło się to, że dla nich miało to znaczenie. I to spore.
- Znalazłam podobne miejsce. Pójdziemy tam. Teraz.
Uniosła brwi, jakby gestami chciała mu uparcie pokazać, że nie przyjmuje odmowy. Lin potrzebował teraz takiego odludzia, by dojść do siebie. A ona, by móc mu w tym pomóc. Nieznacznie przybliżyła się do przyjaciela, gotowa przepchnąć go za barierkę do wody, jeśli będzie trzeba.
- Chodź.
Powrót do góry Go down


Lincoln Freeman
Lincoln Freeman

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 27
Czystość Krwi : 25%
Galeony : 9
  Liczba postów : 99
http://czarodzieje.my-rpg.com/t14860-lincoln-freeman#395511
http://czarodzieje.my-rpg.com/t14866-skrzynka-pocztowa-lincolna-f#395562
http://czarodzieje.my-rpg.com/t14867-kufer-lincolna-f#395570
Deptak QzgSDG8




Gracz




Deptak Empty


PisanieDeptak Empty Re: Deptak  Deptak EmptyWto Sie 08 2017, 19:24;

Cofnął się dwa kroki. Zmusił się do cofnięcia, bowiem palce na różdżce zacisnął znacznie mocniej. Pewniej, konkretniej. Przed oczyma widział jak rozwala skałę Bombardo Maxima. Ach, jakże to go kusiło! Odbiec teraz i po prostu coś zniszczyć. Na wiór, na maleńkie kawałki, do takiego stanu, z którego nie da się przedmiotu naprawić. Szkoda, że nie wziął ze sobą Finna. Dobry ziomek Finn, przetrwał wszystkie agresywne zaklęcia wypływające spomiędzy ust Lincolna, z różdżki, z jego pięści, stóp i kolan. W mięśniach rozlało się ponaglające ciepło; ta silna potrzeba wyładowania emocjonalnego. Parcie na skrajny wysiłek fizyczny, tak mocny, że płuca kują przy oddechu. Oczy przesłoniła mu mgła. Nagle zaczęło wydawać mu się, że Li Na jest skałą. To wróżyło naprawdę zły koniec dnia. Lincoln był naprawdę wytrącony z równowagi. Jeszcze chwilę temu był przekonany, że nie uniesie różdżki przeciwko Li Na. Jest taka śliczna, taka słodka, nie mógłby poranić jej pięknego ciała. A teraz, gdy jeszcze bardziej go sprowokowała, narosła w nim złość właśnie w pod jej adresem. Chciała zniszczyć skałę, chciała wejść tam, gdzie są drzwi zamknięte. Nie da się ich sforsować siłą - Merlinie, próbował jakieś dwieście tysięcy razy i się nie udało. Lincoln nie odrywał zimnego spojrzenia od Chinki. Mroził ją spojrzeniem i dlatego nie zauważył na co porwała się Venus.
Bardzo szybko i nagle odwrócił w jej stronę głowę. Miał skamieniałą minę. Podobnego rodzaju wzrok. Odczuwał błagalną, silną potrzebę destrukcji. Już otwierał usta, by wypowiedzieć zaklęcie, jednak nic się z nich nie wydostało. W oczach Venus błysnęło coś, co go powstrzymało przed wypowiedzeniem inkantacji. Miała lekki problem z odebraniem mu różdżki, wszak poluzowanie ściśniętych palców nie należy do drobnego wysiłku zważywszy na to, że Lincoln nie współpracował. Jego palce drgnęły dopiero po dłuższym czasie, co Venus wykorzystała i wyciągnęła mu z ręki broń. A Lincoln cały czas patrzył jej prosto w oczy, tak chłodno i jak nie on. Nie było w nim krztyny ciepła. Nie miał wokół oczu zmarszczek od uśmiechu. Nie miał na końcu języka żadnego żartu ani anegdotki, którą mógłby się chętnie podzielić z towarzystwem. Lincoln był zimny, w każdym tego słowa znaczeniu. Nawet dłonie miał teraz chłodne, nie wspominając już o jakby nieludzkim spojrzeniu. Podświadomość Lincolna irytowała beztroska mina Li Na. Nie traktowała go poważnie. Nie szanowała żadnego ze słów, jakie zdołał do niej skierować, a naprawdę skierował ich wiele; w każdym pobrzmiewało ostrzeżenie. Najpierw prawdziwie przyjazne, potem już ostrzejsze. Tak zachowuje się osoba, która sama sobie do końca nie ufa.
Słyszał słowa Venus, ale ich nie przyswajał. Nie rozumiał co do niego mówi. Widział tylko zielone, żelazne spojrzenie, zmuszające go do utrzymywania kontaktu wzrokowego. Nie walczył z tym, bo i sam był inicjatorem tego spojrzenia. Jej było stanowcze choć łagodne, a jego po prostu zimne...
Słyszał jakieś słowa, widział jak poruszała ustami, ale nie pojmował w jakim języku ona mówi. Do jego mózgu żadne z nich nie dotarło. Próbował odczytać z jej warg co do niego mówi i pojął jedyne "Chodź". Lincoln przekrzywił głowę, tak powoli, tak psychopatycznie, gdy się do niego zbliżyła. Ona miała jego różdżkę. Widział gdzie ją schowała. Chciałby ją odzyskać. Li Na chce zniszczyć skałę, więc potrzeba do tego broni. Lincoln przez niepokojąco długi czas nie reagował na słowa Venus. Choć patrzył jej w oczy, nie było pewne czy naprawdę ją słyszy.
Leniwie i niespiesznie przeniósł wzrok na Chinkę.
- Jesteś skałą. - uniósł policzek w uśmiechu. W jakże upiornym uśmiechu, nie sięgającym do oczu. Nie pamiętał już, że Li Na jest jego byłą dziewczyną. Zapomniał czemu ona chce od niego wyjaśnień, skoro nie ma czego wyjaśniać.
Ruch ciała z lewej strony zwrócił jego uwagę. Znowu skupił uwagę na Venus. Jakimś cudem znowu na nią spojrzał i to chyba ocaliło sytuację. Ujrzał teraz niebieskie oczy, bo padał na nie promień słońca. Lincoln zmarszczył brwi, jakby zdziwiony tym, co się dzieje. Uniósł drżącą rękę do swojej głowy. Złapał się za włosy, a z jego gardła wydobył się jęk.
Odwrócił się na pięcie jak żołnierz. Pięta przy ziemi, ruch tylko przednią częścią stopy. Ruszył biegiem. Lincoln po prostu odbiegł i tylko Merlin mógł domyślić się co się działo właśnie w jego głowie. Venus w sumie też, choć Merlinem nie była. Wyciągnęła z niego odrobinę prawdy, a resztę sama odkryła. Nie wchodziła z buciorami do jego głowy. Wystarczyło, że ruszyła jedną nitkę i wysłuchała prawdy z jej pieśni.
[zt zapewne z Venus]
Powrót do góry Go down


Li Na
Li Na

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 165cm
C. szczególne : Zadrapania na policzku.
Dodatkowo : animagia (wiewiórka)
Galeony : 317
  Liczba postów : 786
https://www.czarodzieje.org/t11900-li-na
https://www.czarodzieje.org/t11912-poczta-li#319860
https://www.czarodzieje.org/t12044-li-na
Deptak QzgSDG8




Gracz




Deptak Empty


PisanieDeptak Empty Re: Deptak  Deptak EmptyWto Sie 08 2017, 20:28;

Czy w jej życiu jeszcze spotka ją szczęście. Naprawdę w to bardzo wątpiła. Próbowała odsunąć myśli od Lina i wtedy pojawił się Alex i co z tego? Chwila zachwytu, chwila romantyzmu i odszedł jak każdy inny. Nie chciała o tym myśleć, bo szczerze powiedziawszy nie miała żadnych nadziei na ich związek. Był grubo starszy, co prawda ona nigdy nie patrzyła na wiek, ale Alexis miał swój świat i nie miał dla niej tyle czasu ile ona by oczekiwała. Bo jednak jakieś minimum w związku jest, a jeżeli miał zamiar znikać co jakiś czas na parę miesięcy to ona jednak wolała tego uniknąć. Lina zawsze miała przy sobie, kochała go, kiedy potrzebowała był przy niej i właśnie tego teraz nie rozumiała. Mimo iż ją kochał teraz zachowuje wobec niej jak najgorszy wróg. Może i źle to rozegrała, bo jednak mogła poczekać z pytaniami, następnym razem na pewno się nieco opanuje i przestanie go o to wypytywać, dopiero gdy nadejdzie odpowiedni moment. Miała szansę, bo chociaż wymienili kilka słów, ale musiała wszystko spieprzyć. Jednakże to było dla niej bardzo ważne i nie dawało jej to spokoju. Trudno. Może będzie jeszcze kolejna okazja do spokojnej rozmowy, chociaż czy spokojna rozmowa jeszcze kiedykolwiek będzie? Miała nadzieję, że tak. Przecież Lin nie ucieknie musi szkołę skończyć, więc jeszcze na to będzie miała cały rok. Szkoły z pewnością nie przerwie, bo jednak ostatni rok studiów był najważniejszy, bo byłby głupcem gdyby tak po prostu z nich zrezygnował kiedy był już tak blisko końca.
Widziała, że Venus ma bardzo dobry kontakt z gryfonem. Zazdrościła jej tego. Dogadywali się można powiedzieć bez słów. Nie miała nic do niej, bo jednak nigdy jakoś specjalnie nie nacisnęła jej na odcisk. Tylko tyle, że bardzo dużo czasu spędzali razem, to jej przeszkadzało, ale zawsze starała się na to nie patrzeć i uszczypnąć się w odpowiednim momencie. Spojrzała na dziewczynę, kiedy stwierdziła, że muszą się rozstać. Również uważała, że to będzie najodpowiedniejszy moment. Ale czy panna Na na pewno zostawi ich samych? Chciała wiedzieć jak Venus wykorzystuje swój urok i uspokaja chłopaka, może ona następnym razem będzie miała łatwiej? Oni byli cały czas ze sobą. Li nie znała Lina z tej strony więc trudno jej stwierdzić jak mogłaby się przy nim zachowywać w takich sytuacjach. Czuła się okropnie, tak jakby zapomnieli o jej istnieniu. Dziwiła się, że Lin pozwala na takie zachowanie gryfonki i zgodzenie się na zostawienie jej samej. No cóż. Czasy się zmieniły więc i ludzie się zmieniają.
Nie odezwała się kompletnie nic, nie miała ochoty z nimi walczyć, bo i tak by przegrała tę walkę. Wolała zostać i czekać na to aż znikną jej z oczu. Będą mogli spokojnie porozmawiać, a może Venus uda się uspokoić chłopaka. Nie chciała, żeby się tak denerwował, ale przecież ona się denerwuje, dlaczego nikt tego nie widzi? Spuściła głowę patrząc na torbę w której był jej przyjaciel. Spał spokojnie, czasami miała ochotę oderwać się od ziemi w postaci zwierzęcia i zostać na zawsze. Mogła tak uczynić, czyżby życie nie było o wiele łatwiejsze, przyjemniejsze? Może mniej nieprzyjemności by ją spotykało.
Zniknęli i ja postanowiłam, odwróciła się w podobnym stylu jak Lin i odeszła w swoim kierunku nie patrząc za siebie.
/zt
Powrót do góry Go down


Larissa I. Sharewood
Larissa I. Sharewood

Wiek : 27
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 175
  Liczba postów : 89
http://czarodzieje.my-rpg.com/t14397-larissa-sharewood
http://czarodzieje.my-rpg.com/t14519-lari-dzieli-drewno
http://czarodzieje.my-rpg.com/t14518-larissa-sharewood
Deptak QzgSDG8




Gracz




Deptak Empty


PisanieDeptak Empty Re: Deptak  Deptak EmptySro Sie 09 2017, 21:04;

Larissa nie była zadowolona z obrotu spraw w barze. Przyszła trochę wyluzować ze znajomymi, może też poznać kogoś nowego, w sumie ten barman był chyba całkiem miły... Pouśmiechała się uroczo, zatrzepotała rzęsami, jeszcze trochę, a na pewno by ją gdzieś zaprosił. A jak nie on, to ktoś inny, bo przecież zawsze wszyscy wreszcie ulegali, a towarzystwo z wyglądu prezentowało się całkiem przystojnie. Ogólnie zapowiadał się kolejny, piękny dzień w Grecji, wspaniałe słońce i temperatura sprzyjająca plażowiczom. To były jedne z najlepszych wakacji w jej życiu, w końcu skończyła studia, zasłużyła sobie. Sączyła beztrosko drinka i flirtowała właśnie z sympatycznym barmanem...

...kiedy ta gówniara jej wszystko zepsuła.

Nawaloną w cztery dupy @Harriette Wykeham trzeba było wyprowadzić z baru po tym, jak spadła z wysokiego stołka przy ladzie i trzasnęła swoim pustym łbem prosto w kolano jakiegoś obleśnego typa w cytrynowożółtej koszulce i niebieskich (za ciasnych) spodenkach w palmy. Szykowała się większa awantura, na szczęście Lari miała na tyle uroku osobistego, że dała radę załagodzić sytuację i wypchnąć za drzwi Gryfonkę, uśmiechając się jak gdyby nigdy nic.
- Przepraszam najmocniej - powiedziała z udawaną skruchą i poczuciem winy. - Chyba biedaczka nie czuje się najlepiej, odprowadzę ją do hotelu, musi odpocząć... Ach, tak, oczywiście, z miłą chęcią przyjdę przy najbliższej okazji...
Wyszła na deptak, pomachała do kilku mijanych osób. Świetnie sprawiała pozory, że wcale nie pcha przed sobą pijanej szesnastolatki, która bełkotała coś bez ładu i składu, aż wreszcie doszła z tą małolatą do jakiejś przenośnej toalety w najwidoczniej niezbyt zaludnionej okolicy. Szczerze mówiąc, to toaleta nie wyglądała dobrze, tak samo jak jej śmierdzące otoczenie, ale śmierdząca gówniara przecież wpasowywała się w klimat. Larissa otworzyła drzwi, zatkała nos i wepchnęła Etkę do środka.
- Jak musisz to rzygaj - powiedziała, patrząc na wymizerowaną dziewczynę. - Tylko do kibla, nie rób siary.
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Deptak QzgSDG8








Deptak Empty


PisanieDeptak Empty Re: Deptak  Deptak Empty;

Powrót do góry Go down
 

Deptak

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 2Strona 1 z 2 1, 2  Next

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Deptak JHTDsR7 :: 
reszta świata
 :: 
Grecja
 :: 
Wyspa Lefkó
-