Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Wielka Sala

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 17 z 39 Previous  1 ... 10 ... 16, 17, 18 ... 28 ... 39  Next
AutorWiadomość


Oriane L. Carstairs
Oriane L. Carstairs

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 28
Czystość Krwi : 90%
Dodatkowo : szukająca
Galeony : 533
  Liczba postów : 1330
http://czarodzieje.org/t11413-oriane-l-carstairs
http://czarodzieje.org/t11416-shadow#306304
http://czarodzieje.org/t11415-oriane-leonie-carstairs#306303
Wielka Sala - Page 17 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 17 Empty


PisanieWielka Sala - Page 17 Empty Wielka Sala  Wielka Sala - Page 17 EmptyNie Paź 18 2015, 13:08;

First topic message reminder :

Przypomnienie tematu:

Wielka Sala

Największe pomieszczenie w zamku, to tu odbywają się wszystkie uczty i bale. Oświetlone jest przez lewitujące w powietrzy tysiące świec. Wspaniałe, wysokie sklepienie zawsze odzwierciedla prawdziwe niebo, bez względu na to czy świeci Słońce, czy pada deszcz. Każdego ranka, przy śniadaniu zlatują się sowy przynosząc gazety i listy od rodziców oraz znajomych. Lądują przy stołach czterech domów - Slytherinu, Ravenclawu, Hufflepuffu i Gryffindoru, które zawsze zastawione są mnóstwem pysznego jedzenia. Na samym końcu sali ustawiony jest mniejszy stół, nauczycielski, gdzie na honorowym miejscu zasiada dyrektor.




Niepewnie spojrzała na niego swoimi dużymi, czekoladowymi oczami. Co jak co ale nie miała zamiaru eksperymentować z alkoholem. Czemu? Zawsze po większej jego dawce zaczynała się śmiać i mówić osobą w okół niej, że ich kocha. Niby nic takiego i niektórzy mogliby to uznać za słodkie, jednak ona sama nie uważała tego za takie. Było to dla niej za każdym razem krępujące przeżycie i nie chciała aby chłopak był tego świadkiem. Czuła jednak, że nie będzie w stanie go oderwać od amfor. Pokręciła głową w rozbawieniu.
Czuła, że nie chce o tym rozmawiać tak więc nic więcej nie powiedziała zatapiając się w swoich myślach. Zastanawiała się jak miewa się jej brat. Niby utrzymywali ze sobą kontakt listowy, wiedziała mniej więcej co dzieje się w domu jednak to nie było to samo co kontakt cielesny.
Odbierając kieliszek od Rasha uśmiechnęła się, niepewnie spoglądając na trzymany przez nią kieliszek. Czerwona ciecz wyglądała przepysznie, a je zapach aż ślinka sama ciekła do ust. Za wtórowała mu w toaście i uniosła naczynie do ust. Kompozycja smakowa wina uderzyła w jej kubki smakowe. Musiała przyznać, iż było przepyszne. Słodkie.
- Pyszne. - uwielbiała słodkie wina. Inne była dla niej gorzkie. Po spróbowaniu tego konkretnego nie miała najmniejszej ochoty przestawać na jednym czy dwóch kieliszkach. Wiedziała doskonale, iż może tego żałować na drugi dzień lecz teraz było jej to obojętne.
- Możemy zostać przy tym. Jest wyśmienite.
Nie dane jej było cieszyć się tym zbyt długo. Widząc spanikowanych ludzi i słysząc trzask rozbijanego szkła rozejrzała się w około siebie. Scena na której jeszcze chwilę temu grali muzycy była w ogniu przez co dym po woli wypełniał Wielką salę. Jednak na scenie ogień nie poprzestał. Jego zasięg zaczął się niebezpiecznie poszerzać schodząc ze sceny na parkiet na którym była trawa. Ludzie w panice próbowali wydostać się z Sali. Nie chcąc zgubić Rasheeda złapała go mocno za rękę. Nie sądziła, że coś może ją tak bardzo wystraszyć, a jednak. Wystraszona spojrzała na chłopaka. Od dziecka Oriane bała się ognia. Widok jego przywołał wspomnienia które za wszelką cenę chciała ukryć.
Chciała jak najszybciej wyjść z sali i uciec od tego miejsca jak najdalej jednak nie było jej to dane. jednak z fontann znajdująca się najbliżej nich eksplodowała. Może i dziewczyna by się tym nie przejęła gdyby nie fakt, iż odłamki tej felernej fontanny wbiły się w jej ramię. Krótki krzyk wydobył się z jej gardła. Szybko puściła rękę partnera i złapała się za zranioną rękę w duchu modląc się aby ten koszmar szybko się skończył.

kostka: 2
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Courtney Hill
Courtney Hill

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 355
  Liczba postów : 272
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12620-courtney-hill#340983
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12622-murzyn#341014
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12623-courtney-hill
Wielka Sala - Page 17 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 17 Empty


PisanieWielka Sala - Page 17 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 17 EmptyNie Lis 05 2017, 13:32;

Trzeba myśleć co się mówi, bo potem wychodzą takie właśnie nieporozumienia. I choć Courtney właściwie nie miałaby nic przeciwko rozpuszczeniu drobnych ploteczek, to byle nie na swój temat. Trzeba dbać o swój wizerunek.
- Nieee, nie byliśmy razem, to tylko kolega - sprostowała zaraz. - Ale i tak słabo, że nie przyszedł, bo nie załapałam się na losowanie - z jednej strony to całkiem smutne, ponieważ liczyła się z tym, że i Daisy zaraz się ulotni do swojego partnera, z drugiej nie była skazana na potencjalnie niechciane towarzystwo. No i przybyła jeszcze ta nowa dziewczyna, więc prawdopodobieństwo, że partner którejś z nich się rozchorował, złamał nogę lub postanowił obalić system i nie przychodzić na bal, rośnie, a wtedy już prosta droga do wspólnego picia drinów i zostania królowymi parkietu. Ale też bez przesady, nie bądźmy desperatami, Courtney jest przecież młoda, piękna i superfajna, więc właściwie nie musi się martwić o takie rzeczy, heh.
- Teraz już się znamy, he he - wspominałam, że suche żarciki to domena Courtney? - Miło poznać, oczywiście - ślizgonka wyciągnęła dłoń w kierunku Freyi, co by się przywitać, bo co jak co, ale ziomków z Salem to się szanuje, nawet jeśli się jeszcze nie jest pewnym, że są oni z Salem, a nie z jakiejś innej magicznej szkoły. Uśmiechnęła się nawet, ale znów nikt nie mógł podziwiać jej uroczych dołeczków czy śnieżnobiałych ząbków, które zniknęły dzięki wielkiej czapie na głowie. Zauważyła za to, że i ona ma przypinkę. - Dobra dziewczyny, musimy znaleźć waszych parnerów - oznajmiła radośnie, jako że ciekawska z niej osóbka i z chęcią obczai towarzyszy swoich koleżanek. A nuż przyprowadzili ze sobą jakiegoś przystojnego kolegę, kto wie, kto wie.
Oczywiście Daisy okazała się bardziej spostrzegawcza, bo zaraz wskazała na jakiegoś chłopaka (@Simon Cave), ale to nie jego wzrost rzucił się jako pierwszy Kalifornijce w oczy, lecz właśnie czaszka, która wyróżniała się na tle eleganckiej marynarki. Nie mógł przywdziać czegoś bardziej strasznego?
- Noo, olbrzym jakiś. I jest wciąż duży, mimo tego, że o głowę niższy - odszepnęła Kalifornijka. - Jeśli taki wysoki, to na pewno też przystojny - bo w końcu uroda idzie w parze ze wzrostem, każdy to wie przecież. I choć Courtney doskonale wiedziała, że halo, koleś powinien pierwszy podejść, bo w końcu jest chłopakiem, to niewiele brakowało by nie zrobiła tego sama. Choć nie spieszyło jej się oddawać przyjaciółki w obce ręce, to była zbyt ciekawa, by stać i czekać jak na zbawienie - dlatego gdy zdawało jej się, że jest zwrócony w ich kierunku, a może nawet na nie patrzy (bo w końcu twarzy nie widziała, więc nie mogła wyłapać spojrzenia), pomachała doń. - Myślisz, że zauważył? I daj znać później, jak było, ja chyba pójdę w głowogona zagrać, bo widzę, że nikt nie umie, więc chyba muszę pokazać jak to się robi - westchnęła teatralnie, obserwując kątem oka poczynania Hogwartczyków, jak zwykle przekonana o swoich rozmaitych umiejętnościach. - Oczywiście najpierw jeszcze znajdziemy twojego partnera, muszę wiedzieć, czy oddaję was w dobre ręce - zwróciła się tym razem do Freyi, której co prawda nie znała, ale skoro to znajoma Daisy, to wypadałoby być dla niej życzliwą.
Powrót do góry Go down


Ursulla Bennett
Ursulla Bennett

Nauczyciel
Galeony : 56
  Liczba postów : 267
http://czarodzieje.forumpolish.com/t3264-nauczyciele-fabularni
http://czarodzieje.forumpolish.com/t15196-poczta-profesor-bennett#405506
Wielka Sala - Page 17 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 17 Empty


PisanieWielka Sala - Page 17 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 17 EmptyNie Lis 05 2017, 15:10;

To prawda, chyba nikt nie był bardziej zadowolony z pomysłu ubrania wszystkich uczniów i studentów Hogwartu w czapki niewidki niż profesor Ursulla Bennett, ale trzeba zaznaczyć, że kobieta miała w interesie wyłącznie dobro swoich podopiecznych i chciała pomóc tym bardziej nieśmiałym zacieśniać relacje, a tym skłóconym rozwiązać spory. Nieświadomość, z kim się rozmawia na pewno sprzyjała integracji i chęci poznawania, z czego korzystała zdecydowana większość obecnych na sali.
Niestety stanie z szerokim uśmiechem przy wejściu i uprzejme wręczanie czapek nie zawsze się sprawdzało, ponieważ na drodze pani Bennett stawały osoby niespecjalnie zadowolone z tego pomysłu. Oczywiście, że się tego spodziewała, szczególnie że głównymi awanturującymi się były dziewczęta. Niektóre z nich udało jej się nakłonić do ubrania czapek i obyło się bez krzyków. Inaczej stało się w chwili, gdy do wejścia podeszła @Bianca Zakrzewski. Nieprzeciętna uroda Gryfonki z pewnością zwróciła uwagę kobiety już jakiś czas temu, szkoda tylko, że okazało się, iż wygląd zewnętrzny to chyba jedyna wartość, którą wyznawała młoda dziewczyna. Ursulla zacmokała zatroskana, widząc jej rosnącą złość.
- Och, złotko, złość piękności szkodzi, a najwyraźniej jest to dla Ciebie bardzo ważna sprawa. Zapewniam Cię, że bez głowy będziesz wyglądała równie zniewalająco! Zresztą tu przecież chodzi o zabawę, prawda? - powiedziała, ale najwyraźniej ani jej ciepły uśmiech, ani przekonujący, miły ton głosu nie zdziałał zbyt wiele. Do akcji wkroczyła kolejna dziewczyna z Gryffindoru, @Blaithin ''Fire'' A. Dear, która z kolei popisała się nie tyle ciętym językiem, co zwyczajnym brakiem manier. Profesor Bennett pokręciła głową z zawodem. - Naprawdę, nie spodziewałam się po tak uroczych dziewczętach takiego zachowania. Kochaniutka, z przyjemnością ubiorę czapkę tak jak wy! - Powiedziała i sama wciągnęła na głowę czapkę niewidkę. - A za takie odzywki obie dostajecie ujemne punkty, po dziesięć - zakończyła jeszcze, gdy jedna pociągnęła drugą w kierunku sali. Nie zamierzała im jednak odpuszczać, jeszcze do nich dotrze!
Po jakimś czasie postanowiła zrobić obchód po Wielkiej Sali, by zobaczyć, jak przebiega zabawa. Parkiet nie świecił pustkami, sporo osób brało udział w głowogonie, a łapanie słodyczy cieszyło się ogromną popularnością! Przechodząc obok magicznej bańki jej wzrok padł na dwójkę dość blisko stojących uczniów. Chłopak zdjął czapkę, natomiast dziewczyna chyba w ogóle swojej nie dostała, wobec czego nauczycielka ruszyła z interwencją!
- No, no, no - zaczęła, podchodząc do nich z boku. Wcisnęła @Calum O. L. Dear czapkę na głowę, co było dość trudne ze względu na jego wysoki wzrost, po czym drugą czapkę wetknęła na czubek kaptura @Ulla Tiverton. - Może by pan wziął koleżankę do tańca? Od razu widać, że straciliście dla siebie głowy - rzuciła z szerokim uśmiechem, którego nie dojrzeli, po czym zachichotała i oddaliła się w swoją stronę. Po drodze jeszcze założyła od tyłu czapkę na głowę @Freya Tulle. Ależ ona się dobrze bawiła! Następną studentką z głową, na którą się natknęła była @Clary Fajfer. - A pani jakim cudem przemknęła się koło mnie niezauważona? Czyżby posiadała pani na własność pelerynę niewidkę? - powiedziała radośnie, po czym wręczyła jej czapkę, ufając, że sama ją sobie założy na głowie.
Bardzo szybko jednak znalazła swój główny obiekt zainteresowań, jakim były te dwie niezbyt miłe Gryfonki. W Ursulli Bennett nie kryła się ani krztyna chęci zemsty, za to bardzo odzywało się w niej poczucie sprawiedliwości. Dlaczego miałyby być wyjątkiem?
- Dziewczęta - zaczęła, zachodząc je od boku. - Przemyślałam sprawę i macie rację, tak piękne makijaże nie mogą zostać zakryte. Wymyśliłam inny sposób, jak wpasujecie się w nasze wybrakowane towarzystwo - dodała, po czym wcisnęła dziewczynom czapki prosto w brzuchy. Na trwałym przylepcu. - Taka dziura w ciele z pewnością wygląda lepiej niż brak głowy! - przyznała, kiwając swoją niewidzialną, po czym z radosnym śmiechem poszła dalej, po drodze łapiąc poncz z bufetowego stolika.
Powrót do góry Go down


Shawn E. Reed
Shawn E. Reed

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 33
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 184 cm
C. szczególne : Tatuaże, magiczna metalowa proteza prawej ręki, Gwiazda Południa zawieszona na łańcuszku na szyi.
Dodatkowo : magia bezróżdżkowa
Galeony : 752
  Liczba postów : 1197
https://www.czarodzieje.org/t13596-shawn-e-reed?highlight=Shawn
https://www.czarodzieje.org/t13600-wrona-shawna
https://www.czarodzieje.org/t13601-shawn-e-reed?highlight=Shawn
https://www.czarodzieje.org/t19478-shawn-e-reed-dziennik
Wielka Sala - Page 17 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 17 Empty


PisanieWielka Sala - Page 17 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 17 EmptyNie Lis 05 2017, 15:15;

Shawn, idąc na bal wyszedł z założenia, że będąc opiekunem, nie musi się zbytnio przebierać. Tak też właśnie zrobił, ubierając się jedynie w długi płaszcz, pod którym był w zwykłej bluzie z kapturem. Uważał, że skoro wszyscy się jakoś przebierają, to on się ubierze tak, jak ubierali się zwykli ludzie, więc to była jedyna okazja zobaczyć Reeda w tak powszednim stroju.
Sceptycznie podchodził do balu – jakby miał możliwość uczestnictwa w nim jako uczestnik, a nie jako opiekun tej hołoty to byłoby to dla niego przyjemniejsze. Kiedy zgłaszał się jako ochotnik do przebywania na balu, właśnie tak myślał – że też będzie mógł się pobawić. Litości, miał dwadzieścia sześć lat, a uczniowie około dwadzieścia. To był wciąż wiek, z którym mógłby na luzie się zabawić. Choć nie zapominajmy, że to szkoła i niektórzy uczniowie w tej szkole niby są pełnoletni, a zachowują się jakby byli w Magicznej Szkole Specjalnej dla Niepełnosprawnych Czarodziejów.
Wyszedłszy z gabinetu, ruszył w kierunku Wielkiej Sali, licząc, że nie będzie tak źle, jak sobie to wyobrażał. Że będzie mógł chociaż zatańczyć jeden taniec, albo coś. Chyba go nie wyrzucą za to, prawda?
Wchodząc na salę, Howard podał mu kapelusz, który miał założyć, tak jak i reszta. Dzięki wspaniałej umiejętności jaką była obserwacja, zrozumiał na jakiej zasadzie działa to ustrojstwo. Westchnął i włożył na głowę tiarę, którą niby miał mieć do końca zabawy, choć sam w to nie wierzył – prędzej szlag go trafi. Żałował, że nie może się bawić jak inni, ale też nie chciał, żeby brali go za kogoś innego, a bez twarzy stawał się niemal anonimowy.
I stał pod tą ścianą, obserwując wszystkich uczniów, myśląc o interesach w sklepie, próbując nie myśleć o tym, że zaraz tu zwariuje. Jednocześnie szukał jakiejś osoby, którą mógłby uznać za dobrą partnerkę i mieć w wielkim poważaniu jego zadanie jako opiekuna balu.
Stał przy stoliku z napojami, trzymając aktualnie jeden z kieliszków, kiedy jedna dość nachalna para nie zwracała uwagę na nikogo i popchnęła go z takim impetem, że zawartość szklanego naczynie wylała się, na szczęście nie na Reeda, bo by zabił. Pozostałość, która tam została, wylał na dziewczynę, która w niego weszła. Bycie incognito miało swoje plusy, ale też minusy, które go zaczynały irytować. Jednym ruchem ściągnął tiarę, drugą ręką poprawiając włosy, które rozeszły się na wszystkie strony. Westchnął i teraz czuł się jedynym normalnym człowiekiem wśród jeźdźców bez głów.
Wziął kolejny poncz i przyglądał się uczniom, a nuż może jakaś piękna niewiasta wpadnie na ten sam pomysł i ściągnie tą cholerną czapkę niewidkę.
Powrót do góry Go down


Freya Tulle
Freya Tulle

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 601
  Liczba postów : 276
https://www.czarodzieje.org/t11832-freya-tulle
https://www.czarodzieje.org/t11870-bird-s
https://www.czarodzieje.org/t11869-kuferek-frey-i
Wielka Sala - Page 17 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 17 Empty


PisanieWielka Sala - Page 17 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 17 EmptyNie Lis 05 2017, 16:49;

- Daisy, wiedziałaś że takich imprez nigdy sobie nie odpuszczam. - Przytuliła ją i w ogóle bo dawno się nie widziały. Spojrzała swoim wzrokiem na @Courtney Hill przyglądając się jej uważnie. Nie mogła sobie przypomnieć skąd ją ino pamięta. -Mi również miło poznać - rzekła ściskając jej dłoń pomimo że ją nie pamiętała. Chwyciła za szklankę ponczu upijając parę łyków, następnie rozejrzała się dokoła szukając plakietki z pajęczyną. Ale takiej nie znalazła, może i dobrze. Po pewnym czasie stania poczuła coś na głowie, pomacała swoja niewidzialną głowę. Wzrokiem szukała winowajce i była nią @Ursulla Bennett. -A niech to... - Mruknęła próbując zdjąć czapkę z głowy, nic to nie dało. Tak przystała trochę podirytowana jej zachowaniem. Taka dorosła a się zachowuje jak dziecko. - pomyślała sobie. Zwróciła się do Courtney odpowiadając na jej pytanie. -Jak znam los osoba co miała być moją drugą połówką nie przyjdzie. - Cicho w sercu miała nadzieję że przyjdzie Cyrus, kolega z Salem jak i bractwa. Dawno go nie widziała i jest trochę złamana jego brakiem w jej otoczeniu.
Powrót do góry Go down


Bridget Hudson
Bridget Hudson

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 167cm
Galeony : 998
  Liczba postów : 2293
https://www.czarodzieje.org/t13874-bridget-hudson
https://www.czarodzieje.org/t13915-bridget-hudson#367829
https://www.czarodzieje.org/t13904-bridget-hudson
Wielka Sala - Page 17 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 17 Empty


PisanieWielka Sala - Page 17 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 17 EmptyNie Lis 05 2017, 17:22;

Bridget zjawiła się na balu spóźniona i impreza trwała już w najlepsze w chwili, gdy przekroczyła próg wielkiej sali. Rozejrzała się zdezorientowana po obecnych tam uczniach i stwierdziła, że to wyjątkowo dziwne, by wszyscy na sali jednocześnie zadecydowali, że przyjdą na bal bez głowy. Jednocześnie czuła się dziwnie jako jedna z niewielu z głową na karku. Okazało się, że opiekunka Hufflepuffu, Ursulla Bennett rozdawała każdemu wchodzącemu czapki niewidki. Spojrzała na @Gemma Twisleton, z którą się pojawiła i stwierdziły wspólnie, że same odnajdą nauczycielkę i upomną się o swoje nakrycia głowy. Bridget było to bardzo na rękę, niespecjalnie miała ochotę zdradzać wszystkim, że to ona była autorką prawdopodobnie najgorszego przebrania na Noc Duchów w historii tej szkoły. Jednak jako że nie miała planów zjawiać się na balu, i tak prezentowała się jako tako. Ubrała na siebie długą, białą sukienkę, która swoim krojem przypominała nieco koszulę nocną, ale taką babciną. Całe ubranie było upstrzone czerwonymi plamami, gdzieniegdzie większym, gdzieniegdzie mniejszymi. Buzię również pomazała czerwoną szminką, ale nie wyglądało to najlepiej.
- W końcu, teraz przynajmniej nie będę się wstydziła - rzuciła do koleżanki, zakładając na głowę zdobyty kapelusz. - Chcesz iść łapać słodycze? - zapytała, patrząc z nadzieją na magiczną bańkę. Od samego początku ostrzyła sobie ząbki na niektóre latające smakołyki. Ostatecznie sama spróbowała swoich sił biorąc udział w zabawie i o dziwo udało jej się coś złapać! Między jej ząbkami wylądowała lodowa mysz. Bridget chciała okazać radość w sposób słowny, wykonując jakiś okrzyk tryumfu, lecz zamiast tego z jej ust wydobył się jedynie przeciągły, wysoki pisk. Zakryła niewidzialne usta dłonią. Jak dobrze, że miała tą czapkę...

kostka: 6
Można podbijać jeśli ktoś ma ochotę <3
Powrót do góry Go down


Daniel Garver
Daniel Garver

Student Ravenclaw
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 90%
Galeony : 41
  Liczba postów : 65
http://czarodzieje.forumpolish.com/t14992-daniel-garver#399049
http://czarodzieje.forumpolish.com/t15006-danielowa-poczta#399403
http://czarodzieje.forumpolish.com/t15010-daniel-garver#399569
Wielka Sala - Page 17 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 17 Empty


PisanieWielka Sala - Page 17 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 17 EmptyNie Lis 05 2017, 19:41;

nienawidzę was:< i przepraszam, że post ssie mocno


Daniel, tak prawdę mówiąc, bardzo się starał. Jak wszyscy doskonale wiedzieli, należał on do ludzi, którzy nie wychylali się za bardzo pierwsi; nie odtrącał osoby, która chciała go poznać, ale sam nie wybiegał jej naprzeciw. Chyba, że byłeś warty jego zainteresowania lub w jakiś sposób zaciekawiłeś dziewiętnastolatka; tak jak na przykład pewien młodszy krukon i puchonka, o której myślał ilekroć kupował dla niej paszteciki dyniowe. Tak więc teraz, korzystając z tego, że nie wie z kim rozmawia, próbował się jakoś otworzyć towarzysko. Spróbować swoich sił w rozmawianiu z obcymi, bez skreślania ich na starcie jak to miał w zwyczaju, bo… Dan lubił wyłącznie ciekawych ludzi, a dziewczyna zapunktowała choćby unikalnym strojem; w końcu nie widział tutaj jeszcze Cleopatry.
On? On może nie wybrał ambitnego stroju, bo wampirów było tam od cholery, ale on był po prostu leniwy. Miał więc nadzieję, że nikt go tak od razu nie skreśli, chociaż… chociaż miał to gdzieś. Co go interesują jacyś obcy ludzie? Nie licząc partnerki, stojącej obok niego; nie zależało mu tutaj na niczym innym, bo swoich znajomych też nie mógł jeszcze wyłapać. A może nawet nie próbował?
- Dzięki, zdarza mi się powiedzieć coś błyskotliwego - parsknął Dan, wywracając oczami, czego znów nie mogła zobaczyć. - Czuję, że się uśmiechnęłaś, mylę się? Zasłużyłem na to? - zapytał, zaciskając usta. Po chwili jednak odwrócił się w jej stronę, odsuwając do tyłu pelerynę, aby wsunąć dłonie w kieszenie spodni. - To było ostrzeżenie, królowo? - zapytał retorycznie, gdy ta wspomniała, że jeszcze się okaże, kto będzie ofiarą.
Słysząc ton jej głosu, uniósł nieznacznie kącik ust i klasnął z zadowoleniem w dłonie, słysząc jej słowa i obejmując wzrokiem całe ich królestwo aka salę, westchnął cicho.’
- Chyba nie mają tu wina, nie sądzisz? - rzucił z niemalże namacalnym bólem. - Och, chyba tam są napo- - nie dokończył nawet, bo obok niego pojawił się Hoseok; drgnął zaskoczony jego nagłym pojawieniem się. - Powiedziałaś mu?! - burknął z wyrzutem w stronę Delilah, po czym szturchnął Wanga z niezadowoleniem. - Nie masz co robić? - westchnął, dziękując Bogu za swoją cierpliwość do swoich przyjaciół, jak i do siebie samego. Ciężko go było wkurzyć, choć niewątpliwie Wonho, czy tam Hoseok, doprowadzi go tego wieczoru do czerwoności. - Ciesz się, że nie widzisz mojej twarzy i że jesteśmy na balu, ośle, bo bym już dawno- - odchrząknął. Wyprostował się nagle, kręcąc głową z niedowierzaniem. - Nie słuchaj go, wcale nie jest moim opiekunem - rzucił w stronę Cleopatry. - Jest trochę chory, wyobraża sobie, że jest nie wiadomo kim, sama rozumiesz - wymamrotał, po czym pomachał palcem przy niewidzialnej głowie, jakby dając jej znak, że Hoseok jest świrnięty.
Po chwili uniósł na chwilę kapelusz, aby zmierzyć Hoseoka i Delilah wzrokiem; czyżby coś pominął? Zagryzł wargę z niezadowoleniem, widząc tę dwójkę razem, ale nie skomentował tego. Uznał, że rozliczy się z nimi po balu.
- Delilah, mogłaś go przypilnować, żeby nie latał po całej sali - burknął, ignorując kumpla, który najwidoczniej wziął sobie za cel zrobienie z niego idioty. - Wziąć go na smycz albo coś - dodał.
Powrót do góry Go down


Melody Kingston
Melody Kingston

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : metamorfomagia
Galeony : 143
  Liczba postów : 512
http://czarodzieje.org/t14801-melody-anna-kingston#394127
http://czarodzieje.my-rpg.com/t14808-listy-do-m
http://czarodzieje.my-rpg.com/t14809-melody-anna-kingston
Wielka Sala - Page 17 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 17 Empty


PisanieWielka Sala - Page 17 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 17 EmptyNie Lis 05 2017, 23:30;

Chciałam porozmawiać. Tak właściwie może nawet nie potrafiłam tego przyznać przed samą sobą, ale chciałam wiedzieć, dlaczego wtedy się odsunął. Dlaczego uciekł od... właśnie, od czego? Ode mnie? Codziennie biłam się z myślami. Zaczęłam się zastanawiać, czy to nie ja sobie za dużo wyobrażałam? Może tylko dla mnie tamten moment był taki specjalny. Może właśnie @Riley Fairwyn zorientował się, że widzę w nim więcej niż tylko przyjaciela. Znów wiedział o mnie samej więcej niż ja o sobie. Bałam się, że się wystraszył. Ale przede wszystkim bałam się, że nie będzie mnie traktował tak samo. Dlatego unikałam poważnych rozmów z nim. Tyle się działo, że było to trudne. Mi wystarczało, że wiedziałam o jego obecności. Nie musiałam nic mówić. Aż w końcu wyszłam z szoku trudnych wydarzeń i mogłam znów myśleć o tamtej sytuacji. Teraz wydawała się być błaha, przy tym wszystkim, co działo się wokół, aż głupio było mi myśleć o swoich uczuciach. Wymyśliłam sobie, że najlepszą opcją będzie udawać, że nic się wtedy nie stało i że mnie to zupełnie nie obchodzi. Niestety Riley wcale nie ułatwiał sprawy. Wciąż każde muśnięcie jego dłoni wywoływało we mnie to nowe uczucie, które nigdy wcześniej nam nie towarzyszyło. Czułam, że nas to psuje. To ciągłe nierozmawianie. Ale skoro sam nie podejmował rozmowy, to czemu ja miałabym to zrobić? Najwyraźniej tego nie potrzebował, czyli nie było to dla niego na tyle ważne. Było, minęło. Skupiłam się na balu. I nie zamierzałam podejmować tematu. Chociaż... Kto wie. Paradoksalnie takie wydarzenia obfitowały w poważne rozmowy, więc może atmosfera wokół nas do tego zmotywuje?
- Jesteś pewny? - spytałam, rozglądając się za profesor Bennet. Rzeczywiście była zajęta wciskaniem czapek na głowy innym uczniom, więc podobnie jak Riley zdjęłam swoją z głowy. Bal wyglądał nieziemsko. I nawet ludzie bez głów aż tak mnie nie przerażali. Kiwnęłam głową, zgadzając się na łapanie cukierków, bo właściwie brzmiało całkiem zabawnie. Na pierwszy ogień poszedł Fairwyn, a ja przyglądałam się ze śmiechem, jak uparcie próbuje złapać malutkie muszki.
- Wymówki, wymówki, panie Fairwyn - wciąż chichotałam z jego niezadowolonej miny i sama przyłączyłam się do zabawy. Wybrałam sobie na cel coś łatwiejszego - musy-świstusy. Jedne z moich ulubionych cukierków. Miałam trochę więcej szczęścia niż Riley i udało mi się złapać cukierka. Ledwo zdążyłam go przełknąć, a już moje stopy odczepiły się od ziemi na jakieś 10 centymetrów.
- O, popatrz. Teraz będę ci prawie dorównywać wzrostem - zaśmiałam się, ale miałam nadzieję, że efekt nie będzie mi towarzyszył przez cały bal. Chwyciłam go za ramię, żeby przypadkiem nie odlecieć za wysoko - Chcesz spróbować z tym głowogonem czy najpierw ogarniemy coś do picia? - spytałam trochę podnosząc głos, bo w sali zaczynało być tłumnie i robił się lekki harmider.

Kosteczka: 3 i 1
Powrót do góry Go down


Selma Fairwyn
Selma Fairwyn

Wiek : 46
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : Półwila
Galeony : 269
  Liczba postów : 146
https://www.czarodzieje.org/t15103-selma-fairwyn
https://www.czarodzieje.org/t15110-markiz
https://www.czarodzieje.org/t15105-selma-budowa#402351
Wielka Sala - Page 17 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 17 Empty


PisanieWielka Sala - Page 17 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 17 EmptyNie Lis 05 2017, 23:45;

Nieświadomość?
Próbowała zakrzyczeć słynną kobiecą intuicję; był tutaj, był z nią, potwierdzając kolejnym krokiem podjętą niedługo po ponownym spotkaniu obietnicę. Wszystko zdawało się być w jak najlepszym porządku, los przewrotnie ukazywał wizję skruszonego grzesznika gotowego na porzucenie dawnej, niewłaściwej ścieżki, lecz - o ironio - właśnie łatwość, z jaką wszystko to im przychodziło, nadmierny optymizm pożądanej zmiany, wszystko to kumulowało się w utkwiony podskórną zadrą niepokój.
- Jak najbardziej - poparła (czyżby?) słowa profesora Bergmanna, nie zdając sobie sprawy nawet z realnego brzmienia własnych słów interpretowanych innym kluczem niż był jej znany - w końcu właśnie po to tu jesteśmy. - Uprzejmy ton szedł w parze z wyuczonym wyrazem twarzy, tym razem niedostrzegalnym pod zaklęciem czarodziejskiego kapelusza.
Drobny incydent, to zagubienie, choć zasiewające zdradliwe i zepsute ziarno w napełnionym płochliwą nadzieją sercu, nie miał jednak szansy położyć się znaczącym cieniem na całym wieczorze; bal trwał, Wielka Sala żyła postaciami upiornie pozbawionymi głowy, a gwar przypominał tylko o dobrych nastrojach uczestników. Z różnych stron dobiegały ich okrzyki triumfu lub porażki związane z głowogonem i łapaniem słodyczy, a spomiędzy energicznych rozmów wyłowić można było drobiny śmiechu. Odmiennie bywało na dotychczasowych balach szkolnych w karierze szkolnej Selmy; w Stavefjord atmosfera była o wiele spokojniejsza, zgodnie z klimatem - chłodniejsza, w Durmstrangu rozumiano zabawę inaczej, zaś w Trausnitz doskonale się pracowało, jednak wszelkie formy wspólnego odpoczynku były zwykle niewypałem. Hogwarcki bal stanowił głośną, ale miłą odmianę od wcześniejszych doświadczeń.
- Zbyt często mnie zaskakujesz, żebym mogła sądzić cokolwiek - zauważyła, porzucając na moment rozważania na rzecz żartobliwej odpowiedzi. Nie mogąc posłać rozbawionego uśmiechu, musnęła poufale opuszkami palców dłoń towarzysza. - Wygląda to zresztą na naprawdę dobrą zabawę, może powinieneś spróbować? - zaproponowała z lekko kąśliwą nutą, niezadowolona z niemożności obserwacji reakcji Daniela. - Uczniowie wydają się być zadowoleni balem, obawiam się jedynie o możliwą przesadę w spożyciu ponczu. Oraz napojów pochodzących z innych źródeł niż szkolne...
Brak głów był pomysłowy, ale i mocno uciążliwy; w tłumie mignęła wprawdzie przez sekundę znajoma twarz w doskonałym kostiumie, szybko jednak dołączyła chyba do grona niewidzialnych, bo trudno było Selmie znów ją odnaleźć.


@Daniel Bergmann @Marceline Holmes @Bianca Zakrzewski
Powrót do góry Go down


Ulla Tiverton
Ulla Tiverton

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 24
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 172
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 107
  Liczba postów : 124
https://www.czarodzieje.org/t15237-ursula-tiverton
https://www.czarodzieje.org/t15260-listy-z-nieba#407436
https://www.czarodzieje.org/t15240-ursula-tiverton#407015
Wielka Sala - Page 17 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 17 Empty


PisanieWielka Sala - Page 17 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 17 EmptyPon Lis 06 2017, 01:08;

3/3, koniec działania amo

Och, Merlinie, jak on się uroczo rumienił, szarłat wspinał się po jego policzkach - aż po sam czubek uszu; czy to dlatego, że wreszcie zdał sobie sprawę z tego, co do niego czuję?
Dopiero, kiedy puścił moją dłoń (miały przecież zostać splecione już do końca świata i jeden dzień dłużej!), spojrzałam się na niego wzrokiem, w którym kryło się z początku jedynie niezrozumienie, lecz już chwilę później moje tęczówki stały się otchłanią rozpaczy - wyglądał tak, jakby chciał ode mnie czym prędzej uciec. Połknęłam resztkę lizaka, a w moich oczach zaszkliły się łzy, kiedy odrzucił moją miłość. Bo przecież przeczuwałam, że to nie za wiśniami nie przepadał, lecz... za mną. Jeśli on był całym moim światem, to czym ja stałam się bez niego? Przygryzłam wargę, obrzucając go spojrzeniem po brzegi wypełnionym bólem, kiedy zaczął mi zadawać te idiotyczne pytania - naprawdę w momencie, w którym całe moje życie przestało mieć jakikolwiek sens, zamierzał rozmawiać o tym, skąd wzięłam swojego lizaka? Czy on nie zdaje sobie sprawy z tego, że…
Zamrugałam, czując się tak, jakbym obudziła się z surrealistycznego snu. Na moje nieszczęście okazało się, że to jawa, a ja…? Co ja tak właściwie zrobiłam? Czy ja…? - Calum… - wychrypiałam, dopiero po chwili zdając sobie sprawę z tego, że w tym czasie on dziękował mi za moje propozycje. To wszystko nie było więc jedynie chorym wytworem mojej wyobraźni, musiało się wydarzyć. - Nie jestem pewna, co… Tak bardzo cię przepraszam, to nie… Chyba wylosowałam coś z amortencją… Nigdy w życiu… przysięgam… - zaczęłam bełkotać, jakby oprócz amortencji w tym przeklętym lizaku (czemu zapomniałam, że jego składnikiem jest ten cholerny eliksir - i jakim cudem napatoczyłam się akurat na Caluma?) znajdowałam się również blekot. Zrobiłam pół kroku do tyłu, bo wciąż wydawało mi się, że znajdujemy się zbyt blisko siebie.
Miałam ochotę zapaść się pod ziemię - z zażenowania - bo choć to, co wydarzyło się przed chwilą, pamiętałam jedynie jak przez mgłę, to jednak wiedziałam, że zrobiłam z siebie skończoną kretynkę.
Bennett - jak dobra wróżka - wyrosła tuż za moimi plecami, wciskając mi na głowę kapelusz, który przynajmniej zakamuflował zawstydzenie zarysowujące się na mojej twarzy. Dobrze, że zrobiła to zanim na odchodne uraczyła nas swoim żartem, bo nie wiedziałabym, gdzie uciec przed Dearem spojrzeniem. - Najpierw zęby, teraz głowy, strach pomyśleć, co będzie następne... - zaryzykowałam, posiłkując się żartem z najniższej półki, ale chyba już i tak nic nie mogłoby sprawić, by nasz mikrokosmos stał się jeszcze dziwniejszy.
Powrót do góry Go down


Hurry Sinclair
Hurry Sinclair

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 17
  Liczba postów : 41
http://czarodzieje.my-rpg.com/t15290-hurry-sinclair
http://czarodzieje.my-rpg.com/t15345-montrose#411353
http://czarodzieje.my-rpg.com/t15263-hurry-sinclair#407561
Wielka Sala - Page 17 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 17 Empty


PisanieWielka Sala - Page 17 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 17 EmptyPon Lis 06 2017, 02:02;

- Chyba że można je jakoś po prostu zakryć, nie wiem, i tak mam do dyspozycji jedynie skórę, aż tak się nie poświęcę - już przecież dla dobra… sam nie wiem, czego, przekłułem sobie sutka - swoją drogą, zdrętwiał mi z bólu pomimo całej serii zaklęć, którymi starałem się jakoś ten ból uśmierzyć. - Po balu chyba to już tak zostawię i kupię sobie kolczyka, może nawet z miniaturową wersją dyni - w jakimś dziwnym kolorze, król kiczu to ja - coś takiego powinno chyba iść w parze z tatuażem upamiętniającym tę chwilę… wiem, tuż nad kolczykiem wytatuuję sobie Twoje imię - o ile nie jest niepokojąco podobne do wariantów i pochodnych Thessaly naprawdę to rozważę. Przynajmniej nie będzie to pretensjonalne wyznanie miłości osobie, która złamie mi serce za dziesięć lat (ewentualnie dni), lecz spontaniczne działanie, nic nieznaczący symbol (to nie oksymoron w tym przypadku), który będzie mi przypominał coś, co pewnie i za kilka lat będę wspominał z uśmiechem - żenujące wystąpienie na balu, przypinkę w sutku, a także moją towarzyszkę (nie)doli, której imię w jakże subtelny sposób starałem się z niej wyciągnąć podstępnymi deklaracjami.
Bokserki?
- Bielizny? - wyrwało mi się, zanim rozwinęła temat; przysłuchiwałem się jej słowom z rosnącym zdumieniem. - Ale ekstra - nie ma to jak elokwencja na najwyższym poziomie - dobra, to zademonstruj mi coś - chciałem ją zobaczyć w akcji i przekonać się na własnej skórze, o co chodzi z tymi rękawicami - jedno uderzenie, bez taryfy ulgowej - pochyliłem się, naprężając mięśnie, by - jeśli zdecyduje się to zrobić - wygiąć ciało tak, jakbym unikał pędzącego w moją stronę tłuczka. - Chyba wolę taki rodzaj tańca od tego standardowego, ale jeśli miałabyś ochotę na podstawowy pakiet - chwilę na parkiecie, w przerwie losowanie słodyczy albo moje kolejne upokorzenie podczas gry w głowogon, po prostu powiedz.
Powrót do góry Go down


Anthony Wilder
Anthony Wilder

Student Gryffindor
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 182
  Liczba postów : 66
http://czarodzieje.org/t15285-anthony-william-wilder
http://czarodzieje.org/t15311-kudo#409459
http://czarodzieje.org/t15295-anthony-william-wilder
Wielka Sala - Page 17 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 17 Empty


PisanieWielka Sala - Page 17 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 17 EmptyPon Lis 06 2017, 17:35;

Ona miała o wiele łatwiejsze zadanie w rozpoznaniu chłopaka. W końcu to Tony jako pierwszy odezwał się w jej kierunku i zagaił rozmowę. Więc reszta musiała być dla niej tylko kwestią poskładania wszystkiego w logiczną całość. A z pewnością musiała szybko skojarzyć do kogo należał głos, który wydobywał się z pod kapelusza, który uczynił jego głowę niewidoczną.
A w momencie, gdy ona przemówiła do niego, Tony usłyszał tak znajomą i charakterystyczną zarazem nutkę akcentu w głosie dziewczyny. W końcu nie spotkał się z tym, aby ktoś w podobny do @Venus Maria Ortega sposób zaciągał niektóre głoski w angielskich słowach. Było to na swój sposób urocze z pewnością nie pozostawiało wątpliwości dla chłopaka a propos tego z kim przyszło mu spędzić dzisiejszy wieczór.
Szybko złapał za czapkę, która ukrywała jego twarz i ściągnął ją z głowy, aby dziewczyna mogła zobaczyć jego wyraz twarzy. Z pewnością było to zaskoczenie pomieszane z zadowoleniem. Dla niego bardzo dobrze się złożyło, że jego partnerką miała być Vensu. W końcu świetnie się dogadywali i wspólny wieczór po prostu musiał być świetny.
- Ale zbieg okoliczności, że właśnie my zostaliśmy sobie dopasowania, prawda? - powiedział z szerokim uśmiechem na ustach. Jedną dłonią poprawił okulary, które jak zwykle zjechały mu na czubek nosa. - W takim razie ten wieczór na pewno będzie niezwykle udany!- dodał, po czym pozwolił czapce wrócić na swoje miejsce i tym samym tyle było widać jego uroczy i rozczulający uśmiech.
Zamiast tego jeszcze raz dokładnie zlustrował suknię dziewczyny, w której Hiszpanka wręcz promieniała. Anthony zupełnie nie zgadzał się co do jej opinii związanej z przebraniem na które postawiła. Dla niego wyglądała zjawiskowo i z pewnością nie zamierzał pozwolić na to, aby dziewczyna w to zwątpiła, bądź, broń boże! zapomniała.
-Venus, moja miła, swoim wyglądem i tak przyćmiewasz wszystkie kobiety w tym pomieszczeniu, a ta suknia tylko to dobitnie podkreśla. Dlatego skończ waść, wstydu oszczędź. I przede wszystkim, pozwól mi na to, abym mógł sprawdzić jak ta przepiękna suknia prezentuje się w tańcu.
Po tych słowach wysunął w jej kierunku swoje ramię tym samym zapraszając kobietę do tańca.  I nie zamierzał znosić żadnego sprzeciwu z jej strony. Tego wieczoru została przypisana jemu, więc zamierzał należycie się nią dziś zaopiekować. W końcu jak często ma się okazję na spędzenie jednego z ulubionych świąt razem z tak przepiękną kobietą, jaką była Venus?

Wybacz, że dopiero dzisiaj, trochę mnie w weekend życie zgniotło :(
Powrót do góry Go down


Isilia Smith
Isilia Smith

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 165cm
C. szczególne : Pieprzyk nad wargą
Galeony : 1079
  Liczba postów : 365
https://www.czarodzieje.org/t14191-isilia-smith
https://www.czarodzieje.org/t14253-isilia-smith#376344
https://www.czarodzieje.org/t14205-isilia-smith
Wielka Sala - Page 17 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 17 Empty


PisanieWielka Sala - Page 17 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 17 EmptyPon Lis 06 2017, 18:04;

Długo przed balem nie wiedziała jeszcze, czy na niego pójść czy może jednak nie. Z jednej strony nie przepadała za balami, ale z drugiej to był bal halloweenowy. Nie na co dzień zdarza się okazja, aby przebrać się za kogoś lub coś innego. Ostatecznie po podsumowaniu wszystkich za i przeciw postanowiła pójść na bal. Teraz pozostawał tylko kostium. Zawsze miała słabość do czarnych sukienek, więc nie było wątpliwości, że teraz też takową założy. Gorzej było jednak z wyborem tej odpowiedniej. Lepsza długa czy krótka? Zwykła czy ozdobiona cekinami? Po wielokrotnym przymierzeniu dwóch sukienek, wybór padł w końcu na krótką, ozdobioną cekinami. Zadowolona przeglądała się w lustrze jeszcze przez chwilę, po czym przystąpiła do zrobienia makijażu. Oczywiście już była spóźniona na bal przez tak długie decydowanie się na strój. Naprawdę, ona to miała problemy. Umalowana i ubrana zmieniła jeszcze zaklęciem kolor swoich włosów i tym samym była już gotowa.
Przyspieszonym krokiem przemierzała korytarze Hogwartu, zmierzając w stronę Wielkiej Sali. Przed wejściem zastała jedną z nauczycielek, która zawowała ją, gdy chciała wchodzić do pomieszczenia. Przypięła dziewczynie przypinkę z nagrobkiem, a następnie bez słowa podała dziewczynie kapelusz. Is zrozumiała, że ma go założyć na głowę. Wyczuła w tym haczyk i wcale się nie myliła. Z sali wyszedł akurat jakiś uczeń... bez głowy. Tak po prostu sam tułów.
- Naprawdę muszę? - spytała z niedowierzaniem. Tak naprawdę znała odpowiedź i mówiła ona: tak. Spojrzała na profesor Bennett i pokręciła głową na znak sprzeciwienia się. Halo, nie po to farbowała włosy i nakładała makijaż, aby nie było tego widać. Chociaż... Przecież może teraz założyć ten kapelusz, a później w sali go zdjąć, prawda? Wzięła z rąk nauczycielki nakrycie głowy i założyła je, uśmiechając się lekko pod nosem.
Weszła do sali, rozglądając się w poszukiwaniu kogoś znajomego. Zdziwiła się widząc same tułowia bez głów i po chwili prychnęła, jakby kpiąc z własnej głupoty. Ledwo założyła kapelusz i już zapomniała, że inni też takie mają? Brawo, Isia, brawo. Jak tak dalej pójdzie to w końcu zapomnisz, że w ogóle istnieje takie coś jak człowiek i w jakiegoś wejdziesz. Postanowiła skupić swoją uwagę na przypinkach. Ciekawa była kogo to też jej wylosowano jako parę. Przechadzała się powolnym krokiem wśród uczniów Hogwartu, ale nie zauważyła nikogo z takim samym oznaczeniem. Cóż, albo ta osoba jeszcze nie przyszła, albo to ona tak źle szukała. Obie opcje możliwe, gdyż w tłumie łatwo mogła kogoś pominąć. Podeszła do jednego ze stolików, przystanęła obok i opierając się o ścianę zaczęła lustrować wzrokiem pomieszczenie, tym samym szukając osoby, do której mogłaby się dołączyć na jakiś czas. Patrząc jednak na postaci bez głów stwierdziła, że nie będzie to łatwe zadanie.

@Daniel Blackfyre
Powrót do góry Go down


Maevis Harper
Maevis Harper

Student Gryffindor
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 0%
Galeony : 28
  Liczba postów : 66
http://czarodzieje.my-rpg.com/t15225-maevis-bella-harper#406534
http://czarodzieje.my-rpg.com/t15233-agencja-towarzyska-mae
http://czarodzieje.my-rpg.com/t15230-maevis-bella-harper
Wielka Sala - Page 17 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 17 Empty


PisanieWielka Sala - Page 17 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 17 EmptyPon Lis 06 2017, 18:07;

Byłam bardzo rozbawiona rozmyśleniami mojego partnera, a to już wystarczająco mówiło mi, że byśmy się polubili. O ile się nie znaliśmy. Przecież to mógłby być każdy. Trudno było mi powiedzieć. Niewiele go było widać.
- Trzeba było pomyśleć, zanim przekułeś sobie sutka - zaśmiałam się głośno, chociaż kto by pomyślał, że zaczarują je tak, że nie będzie się dało ich zdjąć - Albo przykleić jakoś inaczej - ale cóż każdy będzie teraz taki mądry, a wcześniej nikt się nie kwapił do zwracania uwagi na szczegóły - Maevis - odpowiedziałam, bo przecież to właśnie próbował się podstępem dowiedzieć. Nie udało mu się mnie zapędzić w pułapkę, ale udało wyciągnąć to, czego chciał, więc chyba i tak wygrał. Nie przeszkadzało mi to za bardzo. Chyba wolałam wiedzieć, z kim mam do czynienia. Wciąż jednak tego nie wiedziałam, a podając mu swoje imię, dałam mu wolny wybór. Jeśli bardzo mnie nie lubi, mógłby przecież skłamać, a potem uciec, lub mógłby uczciwie zdradzić mi swoje.
Ale to było niesamowicie zabawne. Rzeczywiście bokserki mogło brzmieć co najmniej dziwnie, skoro pierwsze co przychodzi na myśl to rodzaj bielizny. Nie chciałam mu zrobić krzywdy, ale z drugiej strony pewnie nie byłabym w stanie go uderzyć na tyle mocno, żeby coś poczuł, więc posłusznie uderzyłam go w ramię z lekko stłumioną siłą.
- No, ekspertką nie jestem - zapewniłam, żeby przypadkiem nie pomyślał, że bokserzy są tak beznadziejni. Lubiłam tańczyć, wygłupiać się na parkiecie i generalnie być w centrum uwagi, ale że impreza wciąż się nie rozkręciła i parkiet nie był przepełniony, wolałam najpierw dorwać się do przygotowanych zabaw - Chętnie bym spróbowała z tymi słodyczami - powiedziałam, idąc w stronę tamtego stoiska - Zobaczymy, komu lepiej pójdzie - zachęciłam go, wypowiadając pojedynek, bo przecież każda rywalizacja motywuje.
Powrót do góry Go down


Honey A. L. Ford
Honey A. L. Ford

Uczeń Hufflepuff
Rok Nauki : VII
Wiek : 22
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 1.72 m
C. szczególne : włosy blond, bardzo jasne, wychudzona sylwetka, blada cera, kilka widocznych pieprzyków na lewym policzku
Galeony : 154
  Liczba postów : 74
https://www.czarodzieje.org/t15340-honey-ford
https://www.czarodzieje.org/t15341-sowa-honey
https://www.czarodzieje.org/t15339-honey-ford
Wielka Sala - Page 17 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 17 Empty


PisanieWielka Sala - Page 17 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 17 EmptyPon Lis 06 2017, 19:48;

Ten Kevin nawet był miły. Właściwie nawet to mało powiedziane. Dobrze, że Honey nie trafiła na jakiegoś wrednego typa. Oczywiście nie znała @Kevin Envej i na pewno by nie skojarzyła, gdyby ujawnił swoją twarz. W końcu mało znała ludzi, a już z tych po za Pucholandii kompletnie nie miała z nimi styczności. Takich Krukonów chyba nie znała, już ślizgonów to kompletnie. Mogłaby się tak zastanawiać godzinami może wtedy więcej znajomości przyszłoby jej na myśl. Obecnie jej umysł świecił pustkami, ponieważ nie czuła się komfortowo. Takie uroki bycia nieśmiałym i w ogóle zestresowanym. Z tego co jej było wiadomo problemów psychicznych nie miała.
Może i mając przed sobą kogoś innego. Honey A. L. Ford łyknęła by te kłamstwa o rozruszaniu w grając w głowogona. Prawda była jednak taka, że chłopak wyglądał na takiego co taka zabawa jest dopiero małą częścią rozpoczęcia się dobrej zabawy. Nic jednak nie odpowiedziała. Stała taka trochę niemrawa.
Idąc w stronę stolika też postanowiła zdradzić kilka podstawowych informacji dotyczących jej domu i roku na, którym się znajduje.
- Szósty rok, Hufflepuff. - Powiedziała to lekko przyciszonym głosem.
W końcu usiedli, gdzieś na uboczu, gdzie można było sobie porozmawiać. Zdjęła czapkę niewitke z głowy. Czuła się jak idiotka. Kostium Enveja był niesamowity, a jej? Istne dno.
- Tak. Honey. Miło mi cię poznać Kevinie. - Uśmiechnęła się nieśmiało, mając nadzieje, że się nie czerwieni bo jej blada cera na pewno by to szybko zdradziła. - A co proponujesz do picia? - Zdała się na krukona.
Powrót do góry Go down


Lilyanne Scarlett Craven
Lilyanne Scarlett Craven

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 172 cm
C. szczególne : Mugolski tatuaż za uchem, przekleństwa, blizny na przedramionach i udach.
Galeony : 344
  Liczba postów : 198
https://www.czarodzieje.org/t15369-lilyanne-scarlett-craven#412105
https://www.czarodzieje.org/t15373-scarlett#412202
https://www.czarodzieje.org/t15371-scarlett-craven#412159
Wielka Sala - Page 17 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 17 Empty


PisanieWielka Sala - Page 17 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 17 EmptyPon Lis 06 2017, 21:36;

Scar długo zastanawiała się, czy w ogóle iść na bal, o którym głośno było w szkole już od jakiegoś czasu. W dniu zabawy jednak spięła cztery litery i na ostatnią chwilę ogarnęła sobie kostium. W końcu nie wypada odpuścić sobie bez konkretnego powodu tak dobrze zapowiadającą się imprezkę.
Najpierw chciała przebrać się jedną z dosyć charakterystycznych, mugolskich artystek, jednak ostatecznie postawiła na piękną, czerwoną suknię, którą nabyła w ostatnie wakacje. Kostium dopełniła charakteryzacją - krwawą pręgą na szyi, z której szkarłatnym strumieniem wylewała się sztuczna krew, stapiająca się z tkaniną. Może nie było to zbyt fantazyjne przebranie, ale Scarlett się podobało. I tak nie zamierzała zostać na balu zbyt długo - zabawa w pojedynkę rzadko bywa udana.
Odebrała podejrzaną czapkę, którą przed wejściem do sali podsunęła jej jedna z nauczycielek. Wyglądało to na jakiś podstęp, ale dziewczyna niezbyt się tym przejęła. Przecież zawsze mogła się ewakuować, jeśli coś jej nie podpasuje. Założyła kapelusz i dziarsko wkroczyła do sali, ciągnąc za sobą nie taki krótki tren sukni.
Już po chwili wiedziała, jaka niespodzianka kryła się za czapką. Przed sobą miała całe pomieszczenie pełne bezgłowych postaci. Po krótkim namyśle pokiwała z zadowoleniem niewidzialną głową. Niespecjalnie przyłożyła się do charakteryzacji twarzy, stawiając jedynie na krople krwi i niedbały, rozmazany makijaż, pasujący do jej umierającego przebrania, więc drobny śmieszek grona pedagogicznego był jej całkiem na rękę.
Ruszyła przed siebie, starając się unikać większych tłumów. Nie chciała, żeby jej suknia ucierpiała już na samym początku. Okrążyła salę, po czym stanęła spokojnie pod ścianą, obserwując bawiących się uczniów. I tak nie miała szans na rozpoznanie nielicznych znajomych, to może chociaż wypatrzy jakąś dramatyczną akcję?
Powrót do góry Go down


Daniel Blackfyre
Daniel Blackfyre

Student Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : wężoustość
Galeony : 73
  Liczba postów : 471
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8883-daniel-schweizer#248760
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8887-niemiecka-sowa-niemiecka-jakosc#248793
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8886-daniel-schweizer
Wielka Sala - Page 17 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 17 Empty


PisanieWielka Sala - Page 17 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 17 EmptyPon Lis 06 2017, 22:23;

Daniel miał pewnie obiekcje co do pójścia w ogóle na bal halloweenowy. Był już po pierwszej, oficjalnej imprezie u Leonardo, więc było mu na pewno dużo łatwiej wciągnąć się w atmosferę typowo zabawową. Ale był jeden szczegół, który dzieli te dwa wydarzenia na dwie kategorie – u Olbrzyma był alkohol. Dużo alkoholu, wręcz procenty lały się strumieniami, tak że każdy miał okazję zwilżyć nimi usta. Zaś na balu halloweenowym, organizowanym przez, ekhem, grono pedagogiczne, nie było szans porządnie się upić.
Jednakże po dłuższych wymianach zdań w własnej głowie, postanowił, że zgłosi się, przyjdzie na tą uroczystość. Była możliwość wylosowania sobie partnerki, z której Daniel skorzystał. Ostatnio Andrea zniknęła i też nie miał zbytnio ochoty ją zapraszać – nie byli ze sobą pokłóceni, zwyczajna… niechęć do zawracania jej głowy takimi głupotami.
Otrzymał w liście przypinkę z nagrobkiem (i wszystko się wydało, ale ze mnie kłamca), którą miał przypiąć do piersi, żeby w ogóle mógł się odnaleźć z panią, która zostanie mu wylosowana. Okazało się, że nauczyciele różnie przekazywali przycinki uczniom – niektórym dopiero na balu, a na przykład Danielowi przez drogę pocztową.
Teraz przełomowy i najważniejszy etap dzisiejszego wieczoru – wybór stroju. Z początku miał się ubrać za Clowna, ostatnimi czasy wyszedł bardzo przyjemny dla oczu film o clownie, na którym chciał się wzorować, lecz ostatecznie zrezygnował z tego pomysłu, chcąc przebrać się za coś bardziej dopasowanego, a nie aż tak klasycznego. Halloween dla czarodziei była to również rocznica śmierci jednego z hogwarckich duchów, Prawie Bezgłowego kogośtam. Blackfyre kojarzył jego historię, ale niestety nie miał pamięci do imion duchów, panoszących się po zamkowych murach. Jednak wystarczało to, że dzisiaj szkoła celebrowała jego śmierć, tak więc dla Daniela oczywistym przebraniem będzie Jeździec bez głowy. Problem nadszedł dopiero, kiedy miał sprawić, by jego głowa zniknęła, a wtedy Danio jeszcze nie wiedział, że na Sali jego problem się rozwiąże.
Ostatecznie, tracąc wszystkie pomysły ubrał się w płaszcz z wysokim kołnierzem, białą, lecz lekko pobrudzoną koszulę i obcisłe spodnie. Cały ten „outfit” miał przypominać kogoś z arystokratycznej rodziny.
Wychodząc z lochów, coraz częściej widział biegających gdzieniegdzie uczniów… bez głowy. I było ich więcej niż powinno. Czy każdy wpadł na taki pomysł? Daniel myślał, że będzie oryginalny, a okazało się, że każdy chciał jakoś się upodobnić do ducha, który prawie był bez głowy. A może każdy był taki jak on, czyli chciał upokorzyć tego dziada po śmierci, że utrata głowy wcale takie trudne nie jest.
Jego wątpliwości się rozwiały, kiedy na wstępie dostał od profesor tiarę, która zniknęła wraz z jego głową w momencie założenia jej na jego ulizaną fryzurę, w dystyngowanym stylu.
Poszedł szukać swojej wybranki, patrząc nad głowami zebranych. Ponadprzeciętny wzrost był naprawdę pomocny i nie oddałby swojego wzrostu za nic. Było to takie pomocne…
W końcu zauważył jedną z wielu bezgłowych pań, która była ubrana w ładną, czarną sukienkę (a może spódnicę? Zawsze się z tym mylę), która ładnie eksponowała figurę dziewczyny. Uznając, że skoro ją zauważył, to wypadało się przywitać, podszedł do niej i nie będąc pewnym czy go już zauważyła, stanął bezpośrednio przed nią i ukłonił się lekko, przypominając sobie w jednej chwili arystokrackie maniery, jakich uczono go przed laty.
- Witam przepiękną panią. Los chciał, żebyśmy dzisiaj ten wieczór spędzili w własnym towarzystwie. – Uśmiechnął się, zapominając, że dziewczyna przecież tego nie widzi – Dlatego, nie strzępiąc już zbędnych słów, chciałbym poprosić cię o taniec. – Od lat nie mówił tak oficjalnie i był w sumie ciekawy, czy był jeszcze w stanie używać takiego języka. Oby dziewczyna się nie przeraziła!

Powrót do góry Go down


Isilia Smith
Isilia Smith

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 165cm
C. szczególne : Pieprzyk nad wargą
Galeony : 1079
  Liczba postów : 365
https://www.czarodzieje.org/t14191-isilia-smith
https://www.czarodzieje.org/t14253-isilia-smith#376344
https://www.czarodzieje.org/t14205-isilia-smith
Wielka Sala - Page 17 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 17 Empty


PisanieWielka Sala - Page 17 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 17 EmptyWto Lis 07 2017, 15:36;

Stała przy ścianie, która przyjemnie chłodziła jej plecy przez sukienkę. Zdążyła już dokładnie przyjrzeć się dekoracjom i dwóm grom, które przygotowano. Obserwowanie uczniów zmagających się z łapaniem cukierków było naprawdę zabawne, i dziewczyna często chichotała pod nosem. Równie śmieszne było patrzenie na osoby, które usiłowały złapać kafla z zawiązanymi oczami. Faktycznie, z tym mogły być problemy. Spróbuj coś podrzucić, a później to chwycić jeśli nie wiesz, gdzie to coś jest. Doprawdy, brzmi jak prosta zabawa dla małych dzieci.
Kątem oka dostrzegła postać kierującą się w jej kierunku. Leniwie przeniosła na nią wzrok i po zlustrowaniu sylwetki stwierdziła, że to chłopak. Jego strój przypominał jej na pierwszy rzut oka wampira, nie mogła jednakże dokładnie tego określić nie widząc twarzy przybyłego. A, no właśnie. Zacznijmy od tego, że nawet nie wiedziała, kto przed nią stoi. Jedyną osobą, która była tak wysoka i którą dziewczyna kojarzyła był Leo. A to na pewno nie był on. Najchętniej poprosiłaby chłopaka o zdjęcie kapelusza, ale z drugiej strony...
- Witam pana. - odrzekła równie oficjalnie. Zastanawiała się w głębi siebie, czy on tak serio, czy może jedynie na żarty, ale postanowiła zachować to dla siebie. Przy wspomnieniu o wspólnym towarzystwie zerknęła jeszcze raz na jego kostium, na którym dostrzegła teraz to, co wcześniej pominęła. Przypinka z nagrobkiem. - Z przyjemnością. - powiedziała z rozbawieniem, które było spowodowane różnicą we wzroście między nimi. No 40 centymetrów to było na pewno. W tej chwili cieszyła się, że założyła buty na obcasie dodające jej te kilka centymetrów. Później będzie pewnie narzekać, że bolą ją nogi, ale cóż.
Powrót do góry Go down


Delilah Garver
Delilah Garver

Student Ravenclaw
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 90%
Galeony : 63
  Liczba postów : 69
https://www.czarodzieje.org/t14991-delilah-garver#399044
https://www.czarodzieje.org/t15174-poczta-delilah
https://www.czarodzieje.org/t15187-delilah-garver#407395
Wielka Sala - Page 17 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 17 Empty


PisanieWielka Sala - Page 17 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 17 EmptyWto Lis 07 2017, 23:37;

- Kariera aktorska jeszcze jest przed tobą otwarta. Przez te zwłoki może będziesz nadawać się nawet do jakiejś dramy medycznej. Wiesz, będziesz siedział i zamiast kroić obleśnych rzeczy do eliksirów to trafią ci się ciała. Przemyśl to dobrze, drugiej takiej okazji mieć nie będziesz. - Nie każdy mu taką super posadę zaproponuje, chociaż Hoseok nie miałby większego problemu z dostaniem pracy w tej branży. Patrząc na jego mimik można bez problemu stwierdzić, że ma ją wypracowaną w tak dobry sposób, że różni producenci by się wręcz o niego bili! Jeszcze jego usposobienie! A Delilah go już co nieco znała, więc dobrze wiedziała, co mówi. - Może jeszcze sekta młodocianych morderców, co? - powiedziała z lekkim rozbawieniem.
I chociaż czasami zastanawiała się nad tym, po co im faktycznie jakiś dany przedmiot, to nigdy nie kwestionowała tego na głos. Była trochę innym typem niż jej przyjaciel, bo ona nieraz po prostu wolała siedzieć cicho, póki coś nie przeszkadzało jej w sposób włażący aż w dupę. Nigdy nie miała jeszcze okazji z podniesieniem jakiegoś sprzeciwu lub buntu i niekoniecznie nad tym ubolewała. Nie znaczy to jednak, że nie popierała pewnych protestów, zbiorowych dezaprobat. A teraz nie do końca podobało jej się zakrywanie jej pandowego kapturka. Niektórzy rzeczywiście napracowali się nad charakteryzacją twarz i godziny poświęcone na to, miałyby pójść… być całkiem zmarnowane? Dlatego po chwili - kiedy już sobie pożartowała, będąc bezgłową pandą - zdjęła kapelusz.
- Nie ma co się śmiać, Wang - rzuciła, dźgając go w ramię palcem i zadzierając lekko głowę do góry. - Jako dobry przyjaciel pilnuj, żeby nie gubił więcej zębów od tych ciągłych alkoholizacji. Jednorazowe zabieranie portfela jak widać nie do końca wystarcza, chyba częściej musisz powtarzać tę akcję. - Wykrzywiła usta w małą podkówkę, bo było jej naprawdę przykro, że brat bliźniak, nie mając jeszcze dwudziestu lat, zaczyna powoli tracić zęby jak emeryt. Teraz wkładanie kłów Dandusia pod poduszkę pewnie nie przyniosłoby oczekiwanych rezultatów, bo która zębowa wróżka (aka rodzic, bądź inny współlokator), nabierze się na jakiś dorosły ząb? Może od takich spraw są jeszcze kolejne wróżki? Albo dentysta, w końcu on też na pewien sposób czaruje.
- Język Daniela jest jakąś jego odmianą chińskiego, której nie zrozumiesz w osiemdziesięciu przypadkach, ale co jak co, ale to na pewno są kaktusy - powiedziała, przekrzywiając lekko głowę w prawy bok. - Może mu się jego święta trójca znudziła i postanowił zaszaleć z jakimiś nowymi, egzotycznymi gatunkami? Biedna Petunia, ostatnio wyglądała na żywszą niż zwykle. - Spojrzała na Hoseoka, marszcząc lekko brwi na widok zmrużonych oczu Wanga. - Albo ktoś zamiast za doktora, powinien przebrać się za kreta. Jak się wywalisz to nie będę cię zbierać z podłogi - oznajmiła z pełną troską, jak na partnerkę na balu przystało. Kopciuszek nawet butów po sobie nie zbierał, to czemu ona miałaby królewicza podnosić z posadzki?
I chwytając go za rękę, nadrobiła szybko kilka jego większych kroków i słysząc, że od teraz zamawia się w per Wonho, cicho jęknęła krótkie o nie, które było bardziej przepełnione rozbawieniem niż smutkiem, że Hoseok ma zamiar odgrywać jakieś szopki przed jej bratem.
Bo Daniel nawet gdy się na swoją kochaną dwójkę zaczyna złościć, to szybko się odzłaszcza.
I wywróciła oczami na ten wyrzut brata w jej stronę i szturchnęła Hoseoka łokciem w bok za to, że zaczyna tę rozmowę od tego jak widać smutnego i drażliwego tematu. - Hm, wspomniałam, żeby reszty zębów ci pilnował. Jak już musicie wybywać na te niezdrowe libacje, to niech chociaż jeden pilnuje waszych szczęk. - Bo nie chciała ich widzieć w jakiejkolwiek takiej akcji. Już teraz się denerwuje, a co dopiero byłoby, gdyby na oczy zobaczyła ich niejednokrotny stan podczas powrotów. - A ja Delilah, jego siostra. - Głową kiwnęła w kierunku Daniela, przedstawiając się tym samym jego dzisiejszej towarzyszce.
Korzystając z okazji, że stała przed Hoseokiem, oparła się lekko o niego plecami, żeby choć trochę odciążyć sobie i tak niewielkiego ciężaru ze swoich krótkich nóżek. Piesze wycieczki na poszukiwanie Dandusia, jak widać potrafiły niesamowicie męczyć. I przy tym cały czas czujnie rozglądała się po sali, chcąc choć kątem oka wyłapać swoich dwóch, młodszych przyjaciół. Dostrzegła ich dopiero wtedy, kiedy Wang wskazał na łobuzów stojących w kącie. Uśmiechnęła się lekko, będąc naprawdę zadowolona, że przyszli. Chociaż nadal było między nimi trochę słabo to nie życzyła im źle - broń boże, kibicowała tak, jak wcześniej.
Ale najwidoczniej Tae nie pochwalił się kuzynowi swoim związkiem.
- Kto kogo maca? Nie widzę - powiedziała niewinnie. - Tobie też się pewnie coś źle widzi, skoro ani soczewek, ani okularów dzisiaj nie masz, ciamajdo. A nawet gdyby… - Odwróciła się, stając do niego w połowie bokiem i palcami dotknęła jego policzka, aby przekierować kierunek twarzy jak i spojrzenie chłopaka na siebie, a nie na dwójkę młodocianych uczniów. - Dzieci mają randewu, nie rozpraszaj ich, Wonho. - Pokiwała z dezaprobatą głową.
Powrót do góry Go down


Saskia Timney
Saskia Timney

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 90%
Galeony : 25
  Liczba postów : 33
http://czarodzieje.my-rpg.com/t15286-saskia-timney
http://czarodzieje.my-rpg.com/t15353-beryl#411562
http://czarodzieje.my-rpg.com/t15294-saskia-timny#408679
Wielka Sala - Page 17 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 17 Empty


PisanieWielka Sala - Page 17 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 17 EmptySro Lis 08 2017, 00:27;

zmieniam narrację

Balowy kalejdoskop tworzył się w nieskończoność – kątem oka dostrzegała  tułowia tworzące kolejne pary, mniej i bardziej absurdalne połączenia przerażających wizerunków, większe oraz mniejsze zgrupowania barwnych strojów, a także powoli znikające samotne jednostki. Nie wierzyła przesądom, a już tym bardziej mugolskim zwyczajom, lecz niepisana zasada o konieczności straszenia razem z innymi, być może nie była tylko przywilejem spędzenia tego wieczoru w doborowym towarzystwie, a pewnego rodzaju niepisaną regułą, do której mimowolnie dopasowywali się wszyscy, nawet organizatorzy balu? Jakkolwiek absurdalne się to nie wydawało, noc duchów była spowita siecią różnych opowieści, co roku wikłając nici kolejnych, a w ich obliczu, pozostawanie samotnym nie wydawało się najlepszym pomysłem.
Tym bardziej, że wiedziała, że każda z nich ma w sobie choćby cząstkę prawdy – może nie zawsze tej przerażająco prawdziwej, lecz  z pewnością znajdującej swoje odbicie w rzeczywistości.
Nawet Dracula, który, jak jego młodszy naśladowca, musiał mieć w sobie nieco czaru lub przynajmniej daru przekonywania, skoro w rumuńskim zamku nie pozostawał samotny. Nonszalancko pewny siebie, z rękami wciśniętymi w kieszenie spodni (co wampir może trzymać w kieszeniach?), ale w żaden sposób nie zamierzała psuć mu tej interpretacji – nie była dzisiaj w nastroju na ścieranie jakichkolwiek uśmiechów z ust, skoro i tak nie byłaby w stanie tego dostrzec.
Zresztą zniszczenie zabawy komukolwiek zapewne oznaczałoby spędzenie reszty balu samotnie, co zdecydowanie nie było jej na rękę. Tym bardziej gdyby sama musiała szukać (zapewne na próżno) wina pośród morza słodyczy i niealkoholowych napoi. Ożywiła się nieco, słysząc to jedno słowo i była nawet gotowa przyłączyć się do beznadziejnych prób poszukiwań, gdyby gdzieś z tyłu nie rozległ się czyjś głos i gdyby partner nie zechciał na niego zareagować.
Przez kolejnych kilka minut jej wzrok przeskakiwał pomiędzy trzema postaciami, osiadając na pozór obojętnie, lecz uważnie przysłuchując się intensywnej wymianie. Nie będąc w temacie, nie zamierzała się wtrącać, rejestrując jedynie zdrobnienie imienia i oczywiste fakty zawierające się w postaci ubytków w uzębieniu. Zdała sobie jedynie sprawę, że w obliczu tych szczątkowych informacji, naprawdę nie wie, kim jest szczerbaty (nawet nie było jak tego sprawdzić!) Dracula ani jego znajomi, tym bardziej gdy podali swoje imiona. Skinęła głowę, lecz gdy uprzytomniła sobie, że nadal ma na głowie kapelusz, zdjęła go najpierw, ostatecznie uwalniając się spod zaklęcia.
- Saskia – powiedziała w końcu, przy okazji zdając sobie sprawę, że właściwie nie przedstawiła się partnerowi. Nie było już jednak na to czasu ani tym bardziej możliwości, bo temat przeskoczył na kaktusy i prywatny żart, którego nie rozumiała i który widocznie wadził Draculi. Jak zareagować? Niejednoznaczność tego stwierdzenia sprawiła, że z trudem utrzymała na twarzy wyraz ostrożnego rozbawienia, podsycanego słowami tłumaczenia. Cokolwiek autor chciał powiedzieć, miała tylko nadzieję, że to nie było żadne nawiązanie do palowania, bo kaktusy i pale mają to do siebie, że zaskakująco łatwo się na nie nadziać.
No a rura napędowa, cóż.
- Chyba obejdzie się bez takich informacji – odpowiedziała w miarę neutralnie, ostrożnie odsuwając się. Przestrzeń pomiędzy tą trójką chyba chwilowo wymagała powiększenia lub być może będzie tego wymagać w następnych momentach, a ona i tak chwilowo przysłuchiwała się z boku, nie chcąc angażować się w nieswoje sprawy.
Powrót do góry Go down


Kevin Envej
Kevin Envej

Uczeń Ravenclaw
Rok Nauki : VII
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 79
  Liczba postów : 55
http://czarodzieje.my-rpg.com/t15334-kevin-envej
http://czarodzieje.my-rpg.com/t15350-poczta-kevina#411405
http://czarodzieje.my-rpg.com/t15335-kevin-envej
Wielka Sala - Page 17 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 17 Empty


PisanieWielka Sala - Page 17 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 17 EmptySro Lis 08 2017, 10:18;

- Wzajemnie - uśmiechnąłem się ciepło. Wydawała się być całkiem w porządku osóbką. Może nie mój typ, osobiście nie mam nic przeciwko odrobinie refleksyjności, ale no właśnie, odrobinie. @Honey A. L. Ford miała jej dla mnie trochę zbyt dużo. Ale i bardziej zamknięte w sobie osoby zdarzało mi się poznawać na imprezach (co one tam robiły? Nie wiem. Pewnie ktoś je zaciągnął). Także w sumie nie miałem problemu, żeby luźno porozmawiać z dziewczyną, wiedziałem tylko, żeby nie za bardzo na nią naciskać.
Coś do picia, hę? Noo, jakbym miał wybierać to polałyby się litry dobrego alko! Ale raz, jesteśmy w Hogwarcie, dwa, Honey nie jest jeszcze dorosła i nie wygląda na taką, która by zaczęła chlanie wcześniej i trzy, sam już trochę dorastam i zaczynam preferować mniej zakrapiane imprezki. Sięgnąłem zatem po dzbanek z herbatą i nalałem dwie filiżanki. Jedną wziąłem dla siebie, drugą podałem Honey.
- To imbirowa mątwa - wyjaśniłem. - Zmienia kolor w zależności od nastroju pijącego - Moja przybrała żywą, żółtą barwę. Przyjąłem, że to odbicie mojego radosnego imprezowego humoru. Chociaż żółty mógłby też oznaczać jakiś niesmak czy zazdrość. - Ale uważaj, kolory mogą być niejednoznaczne - Uśmiechnąłem się lekko. - Spróbuj, na pewno trochę cię rozgrzeje. Musi ci być trochę zimno w tej sukience?
O tej porze roku cały zamek był raczej chłodny a wielka sala to już w ogóle. Nawet mi, w marynarce i płaszczu, było ledwo okej. A co miała powiedzieć dziewczyna w cieniutkiej sukieneczce.
- Szósty rok, co? I jak poszły Ci SUMy? - Och, standardowe pytanie dla szóstoklasistów. Niezbyt chyba nachalne. Takie nieśmiałe osoby jak Honey zwykle dobrze się uczą... pytanie powinno ją nieco otworzyć.
Powrót do góry Go down


Vivien O. I. Dear
Vivien O. I. Dear

Uczeń Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 171
C. szczególne : Bardzo chuda sylwetka
Dodatkowo : ścigająca Slytherinu
Galeony : 3533
  Liczba postów : 2669
http://czarodzieje.forumpolish.com/t14309-vivien-o-i-dear
http://czarodzieje.forumpolish.com/t14330-poczta-void
http://czarodzieje.forumpolish.com/t14333-vivien-o-i-dear#378429
Wielka Sala - Page 17 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 17 Empty


PisanieWielka Sala - Page 17 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 17 EmptyCzw Lis 09 2017, 15:42;

W ostatnim czasie byłam tak zabiegana, że bal, na który dotąd tak czekałam wydawał mi się jedynie przykrą powinnością - nie zamierzałam jednak odpuścić tak ważnego towarzyskiego wydarzenia. Pojawiłam się oczywiście z ukochanym @Rayener Arthas. Od niezręcznych oświadczyn minęło już kilka dni i oboje staraliśmy się unikać tego tematu dla własnego dobra, chociaż czułam, że coś między nami nie do końca gra. Mimo to oboje przyłożyliśmy się do swoich przebrań - Ray został Kapelusznikiem z mugolskiej bajki, ja za to przebrałam się za syrenę.
Byłam dumna z mojego misternego makijażu i całej stylizacji, gdy nagle przy wejściu do sali dostrzegłam profesor Bennett rozdającą czapki niewidki. Westchnęłam cicho - cała misterna praca poszła do piachu. Założyliśmy nakrycia głowy, chociaż niespecjalnie nam to pasowało. W ogóle żadne z nas niespecjalnie miało ochotę na zabawę, a kretyńskie konkursy były dla nas jeszcze bardziej dołujące. Chwilę potańczyliśmy, coś tam przekąsiliśmy, jednakże po mniej niż godzinie napadła mnie okropna migrena, która w połączeniu z (w moim mniemaniu rzecz jasna) słabą imprezą doprowadziły do tego, że zdecydowałam się wrócić do domu. Opuściliśmy z Rayem imprezę z lekkim rozgoryczeniem, a po powrocie do mieszkania niemal od razu poszłam spać.

/zt
Powrót do góry Go down


Lysander S. Zakrzewski
Lysander S. Zakrzewski

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 27
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 197
C. szczególne : Atletyczna budowa, veela vibe
Dodatkowo : Ćwierć wil, bezróżdżkowość
Galeony : 2324
  Liczba postów : 1659
https://www.czarodzieje.org/t14380-lysander-s-zakrzewski#381382
https://www.czarodzieje.org/t14410-krysia#381611
https://www.czarodzieje.org/t14413-lysander-s-zakrzewski#381628
Wielka Sala - Page 17 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 17 Empty


PisanieWielka Sala - Page 17 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 17 EmptyCzw Lis 09 2017, 17:18;

Jak najlepiej zaimponować przyjaciółce, którą zabiera się na bal? Przebrać sięza jej ulubionego nauczyciela, który na dodatek z punktu widzenia większości uczniów jest straszniejszy niż stado wściekłych inferiusów. Tak, ku radości @Harriette Wykeham zrezygnowałem z budzącego pożądanie stroju centaura i wdziałem garnitur by udawać Edgara Fairwyna. Wbrew pozorom nie było to takie trudne - ogarnąłem sobie cztery atrybuty: garniak, lekki zarost, szluga w zębach i oczywiście nieodzowną kwaśną minę. Nie byłem może super podobny, ale za to wyglądałem zabójczo.
Weszliśmy z Etką dość mocno spóźnieni dyskutując o tym jak wysadzić tę zjebaną budę planowanym psikusie, gdy zaczepiła nas profesor Bennett i wręczyła nam czapki. Z żalem założyłem jedną z nich widząc jak psuje nasze oryginalne looki - nie byłem już Edgarem, tylko bezgłowym kolesiem w garniaku (i nikt nie widział moich doskonałych, kwaśnych min!).
- Trzeba było przebrać się za trolla - rzuciłem w stronę Etki w międzyczasie rozglądając się po sali w poszukiwaniu jakichś ciekawych atrakcji. Wbrew pozorom nie szukałem żadnych panien - po pierwsze trudno było kogokolwiek rozpoznać, poza tym miałem ochotę na zabawę, a nie na amory, dlatego zaprosiłem osobę, w której towarzystwie zawsze było fenomenalnie.
Powrót do góry Go down


Riley Fairwyn
Riley Fairwyn

Student Ravenclaw
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 185cm
C. szczególne : cała górna lewa strona mojego ciała jest poparzona - ukrywam to za pomocą metamorfomagii; liczne blizny na dłoniach; blizna po dziobie bystroducha przebiegająca przez całą szerokość pleców
Dodatkowo : metamorfomagia, prefekt naczelny
Galeony : 4204
  Liczba postów : 1697
https://www.czarodzieje.org/t15093-riley-t-fairwyn
https://www.czarodzieje.org/t15161-maverick
https://www.czarodzieje.org/t15098-riley-fairwyn
https://www.czarodzieje.org/t18289-riley-fairwyn-dziennik
Wielka Sala - Page 17 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 17 Empty


PisanieWielka Sala - Page 17 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 17 EmptyCzw Lis 09 2017, 22:59;

Oboje byliśmy zagubieni. Gdybym wówczas potrafił zajrzeć w myśli Melody, wszystko byłoby o wiele prostsze. Wiedziałbym, że to co wówczas poczułem, nie było jedynie wytworem mojej niezrównanej wyobraźni, a czymś namacalnym i prawdziwym. Szczerą oznaką sympatii, jaką poczuliśmy obydwoje, a przed którą z taką zawziętością uciekaliśmy. To byłoby naprawdę miłe. Świadomość, że ktoś, kto był Ci bliski przez tak długi czas, chce być Ci jeszcze bliższy, że czuje coś, co przekształca waszą znajomość w coś innego. Kształtuje więzy na nowo, umacnia je i zaciska silnie, splatając wasze losy w zupełnie inną formę niż dotychczas. Nawet nie zdawałem sobie sprawy jak bardzo za tym tęskniłem. Nigdy nie byłem specjalnie wylewny i osób, którym chciałbym podarować samego siebie, miałem wokół siebie jak na lekarstwo. Swój pierwszy pocałunek przehandlowałem za wygraną w bardzo szczeniackim zakładzie, a pierwsze randki zapewnili mi rodzice w czasach, w których nosiłem na palcu pierścień symbolizujący mój magiczny, małżeński kontrakt. Wszystko zawsze inicjowali dla mnie inni. Teraz nie potrafiłem nawet wyobrazić sobie sytuacji, w której coś lub ktoś zmusiłby mnie do chodzenia na randki. Musiałem sam się przemóc, a to nie było proste. Nie wierzyłem w przeznaczenie, kiedy przecież miałem je przed samym nosem. Igrało ze mną, gdy tak usilnie podsuwało mi Melody, wiedząc że nie będę w stanie przełamać tej bariery i zrozumieć, że wszystko jest tak naprawdę tylko na wyciągnięcie ręki. Dusiłem więc te splątane emocje, bo i co innego mi pozostawało? Nawet karmelowych muszek nie potrafiłem zdobyć, jaki byłby ze mnie materiał na… no, kogokolwiek. Uśmiechnąłem się z przekąsem, kiedy najwyraźniej rozbawiłem Kingston swoimi tłumaczeniami. - Spróbuj sama. To bardziej skomplikowane niż egzaminy u Craine’a. - Z udawaną zazdrością obserwowałem jak @Melody Kingston chwyta w zęby jedno ze słodyczy. Cieszyłem się z jej powodzenia. - Musisz mnie tego nauczyć. - Poprosiłem, a żeby nie zabrzmiało to jak żądanie, uśmiechnąłem się lekko, aby wyłagodzić ostrość własnej twarzy. Mój policzek wygiął się groteskowo pod sztuczną raną, więc zaraz wyglądałem już jak obłąkany. Nic nie mogłem poradzić na to, jak łatwo ten kostium wypaczał moją aparycję. Mogłem miło się uśmiechać, a mimo wszystko być odbieranym jako ktoś nieprzyjemny i niechętny  do zamienienia z kimś jeszcze kilku słów. Czy tak wyglądałoby moje życie z bliznami?
- Hej, zejdź na ziemię, Melody. - Poprosiłem dwuznacznie, przekonując samego siebie, że odrobina dotyku nic nie zmieni, chociaż czułem przedziwny ucisk w żołądku, gdy wyciągnąłem rękę w jej stronę, wreszcie splatając nasze palce. - Nie odlatuj zbyt wysoko, bo jeszcze zaatakuje mnie jakiś Ślizgon i postanowi mi Cię wykraść. - Wyczuwałem jej obawy, a jednocześnie chciałem im zaradzić, żartując sobie z zaistniałej sytuacji. Chociaż, tak naprawdę to chyba nie był żaden żart. Nie chciałbym jej stracić. Ta myśl uderzyła mnie z siłą galopującego gargulca. - Może najpierw głowogon? Potem możemy spróbować wykraść trochę ponczu ze stołu nauczycieli. - Posłałem jej psotny uśmiech. Wiedziałem, że nie mielibyśmy z tym najmniejszego problemu, dzięki naszym wrodzonym zdolnościom i chociaż ten jeden raz to właśnie nikłe ryzyko podkręciło mnie do działania. Przemieściłem się z lewitującą Mel w stronę miejsca, gdzie rozgrywała się gra w głowogon. - Panie przodem - Ustąpiłem Kingston miejsca, przypatrując się jej staraniom i pewnie dopingując ją w jakiś sposób. Nie wiedziałem wówczas, że za kilka minut sam dam nie byle jaki popis i wygram prawdziwe google do quidditcha.

Głowogon: 6
Powrót do góry Go down


Arielle C. Tender
Arielle C. Tender

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 289
  Liczba postów : 226
http://czarodzieje.my-rpg.com/t14696-arielle-catrin-tender#392224
http://czarodzieje.my-rpg.com/t14700-sowa-arielki#392236
http://czarodzieje.my-rpg.com/t14698-arielle-c-tender#392234
Wielka Sala - Page 17 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 17 Empty


PisanieWielka Sala - Page 17 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 17 EmptyPią Lis 10 2017, 16:26;

Arielle pokiwała głową z zamyśleniem. Rozumiała zamysł organizatorów, którzy chcieli zaoferować ludziom odrobinę anonimowości. Sama chciała wiedzieć, któż to okazał się być jej księciem na białym koniu dinozaurem, ale domyślała się, że tak jest mu po prostu łatwiej. Poza tym wprowadzało to do ich relacji odrobinę tajemnicy i, nie oszukujmy się, zabawy. Nie musieli się martwić, nie musieli od siebie niczego wymagać. Arielle uwielbiała takie niezobowiązujące znajomości i w tej chwili musiała przyznać, że bal jest wspaniały.
- Kusi, nie? - Zaśmiała się, ale już nie próbowała pozbawić nieznajomego czapki. W ramach rewanżu swoją również trzymała na głowie, chociaż nie miała pewności, czy przypadkiem on jej tożsamości nie zna. - "Pod tym kapeluszem"? Ja mówiłam ogólnie o dziewczynach... - Zacmokała z rozbawieniem, odstawiając pustą szklankę na stolik. Chyba mężczyzna zaczynał się trochę rozkręcać, przez co cała jej niezręczność odeszła w zapomnienie. - Ale dziękuję, oczywiście. Dobrze, że pokładamy w sobie tak wiele wiary - dodała jeszcze z rozbawieniem, dość szybko porzucając temat. Sama również chętnie wróciłaby na parkiet i nawet miała to zaproponować, ale jej uwagę przyciągnęła bańka ze słodyczami. Zagapiła się na chwilę, a jej partner to zauważył.
- Zastanawiam się, czy mają tam jakieś dobre cukierki - przyznała, poprawiając luźno spięte kosmyki włosów - nie, żeby ktoś mógł to zobaczyć. - Co myślisz o tym, żeby spróbować?
Powrót do góry Go down


Carma C. Charisme
Carma C. Charisme

Nauczyciel
Wiek : 27
Czystość Krwi : 90%
Galeony : 1102
  Liczba postów : 476
http://czarodzieje.my-rpg.com/t11845-carma-c-charisme
http://czarodzieje.my-rpg.com/t11851-maly-kruczek
http://czarodzieje.my-rpg.com/t11853-carma-c-charisme
Wielka Sala - Page 17 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 17 Empty


PisanieWielka Sala - Page 17 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 17 EmptyPią Lis 10 2017, 18:08;

Zmartwił ją nieszczery uśmiech Rasheeda, ale postanowiła nie obnażać się ze swoimi emocjami. Ostatnio nie potrafili się porozumieć i właściwie jedyne momenty, gdy się nie kłócili to te, gdy byli po amortencji, ewentualnie gdy próbowali porozumiewać się różnego rodzaju dotykiem - czy to wtedy, po sytuacji w barze, czy na imprezie u Leo. Może dla Sharkera zwykła rozmowa nie była potrzebna, ale Carma wiedziała, że bez tego do niczego nie dojdą i dalej będą się sobie rzucać do gardeł przy każdej okazji do kłótni. Oczywiście, że musieli porozmawiać o nich - ale czy jest sens, skoro nie potrafią już razem normalnie funkcjonować?
- U mnie chyba nie jest tak najgorzej, ale mam wrażenie, że magia lecznicza jest traktowana przez uczniów po macoszemu… Naprawdę ciężko mi wymienić chociaż kilka osób, które znają podstawy i byłyby w stanie komuś pomóc w trudniej sytuacji… Albo chociaż przy zwykłej gorączce - stwierdziła zniesmaczona, uważając takie rzeczy jako coś naprawdę nagannego. Przy okazji zwróciła uwagę na Bennett, która zaczęła wciskać uczniom na głowy czapki niewidki i szybko zabrała Rasheeda z pola widzenia tej cudownej kobiety, chowając się gdzieś w tłumie.
Wzdrygnęła się, gdy usłyszała jego kolejne wyznanie. Nie zdziwiła się specjalnie, bo - prawdę mówiąc - zawsze uważała, że był zbyt utalentowany na większość „prostych” prac. Jego ego też czułoby się lepiej na jakimś wysokim stanowisku w Ministerstwie Magii, ale… Może to dobrze, że musiał tu jeszcze na trochę zostać? Na pewno praca nauczyciela pozwalała człowiekowi nabrać pokory wobec życia - bo uczniów było stać na naprawdę wiele i zaskakiwali każdego dnia, nawet zwykłym zadaniem domowym.
- Skoro uważasz, że tak będzie dla ciebie najlepiej… Nawet trochę ci zazdroszczę posiadania takiego miejsca jak Hogwart. Nie przywiązałam się do niego tak mocno jak ty, po przymusowym opuszczeniu Beauxbatons próbowałam się nie przywiązywać do żadnej z kolejnych szkół, bo wiedziałam, że mogę w żadnej zbyt długo nie dostać… - odparła z możliwym do usłyszenia smutkiem w głosie. - Sheuti nie jest prostym materiałem na brata, na studenta tym bardziej. Obiecałam matce, że pomogę mu zdać ten ostatni rok, dlatego zrezygnowałam z Munga, by przyjść tutaj i go przypilnować - odparła z zażenowaniem. Oczywiście, nigdy nie zrobiłaby tego za darmo, matka obiecała jej po prostu kupę pieniędzy za tę „usługę”, a galeony... Pomogłyby się jej ustawić chociaż minimalnie w życiu - bo mimo, że pochodziła z bogatej rodziny, to wszystko należało do Sheutiego i ich matki. Nie kochała brata aż tak mocno, by przez rok biedować za nędzną pensję asystentki, skoro w Mungu pracowała o wiele dłużej w trakcie doby, a jej zarobki były przez to miarodajnie wyższe. I miała wrażenie, że jednak wykonuje trochę bardziej wartościową pracę niż sprawdzanie zadań domowych tych głąbów.
- Przerażają mnie zajęcia z osobami, z którymi jeszcze rok temu wspólnie paliłam oprylak. Albo ostatnio imprezowaliśmy u Leo, a teraz za każdym razem gdy mijam kogoś z tej imprezy na korytarzu, mam wyrzuty sumienia, że tyle piłam… Albo że robiliśmy takie rzeczy na ich oczach… - dodała, delikatnie się rumieniąc i odbierając od Rasheeda poncz. Szkoda, że nigdy nie potrafiła się w porę ugryźć w język. - Bardzo jesteś zły za tę imprezę? To nie powinno się wszystko tak rozegrać - zagaiła, skoro temat i tak mimowolnie skierował się na tę płaszczyznę. Oczywiście, że miała na myśli pocałunek z Ezrą, bo o cóż innego mogło jej im chodzić. - Nasza obecna relacja… Bardzo mnie męczy, Rasheed. Nie wiem co powinniśmy z tym wszystkim zrobić…
Tak naprawdę, wiedziała. Ale zwyczajnie chciała się dowiedzieć, co myśli o tym on oraz jego urażone ego - nieco złagodzone przez czas. Chciała mu powiedzieć, że zachowała się beznadziejnie podczas ostatniej kłótni i że źle zrobiła, uciekając z jego domu po spotkaniu w pubie. A później potraktowała go równie tragicznie, gdy ochłonęli po amortencji.
- Przepraszam… Za to wszystko - powiedziała nieco łamiącym się głosem, mając nadzieję, że Sharker zrozumie o co tak naprawdę jej chodziło. Nie wiedziała czy bardziej chciała go puścić, czy może jednak się do niego przytulić, dlatego po prostu dalej stała w jego bliskiej odległości. Jej wolna dłoń powędrowała w kierunku fragmentu jego koszuli, gdzieś w okolicach talii i delikatnie pociągnęła Rasheeda w swoją stronę. Wszystko albo nic. Nie należała do dziewczyn, które potrafiły tak elegancko owijać w bawełnę. Zresztą, chyba oboje mieli już dość tej całej gry i ciągłych uników.
Powrót do góry Go down


Rasheed Sharker
Rasheed Sharker

Nauczyciel
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 191cm
C. szczególne : Wysoki wzrost, blizny: trzy linie oplatające jego prawą dłoń
Dodatkowo : Wężoustość, legilimencja i oklumencja
Galeony : 2609
  Liczba postów : 2938
https://www.czarodzieje.org/t7093-rasheed-sharker
https://www.czarodzieje.org/t7096-callisto
https://www.czarodzieje.org/t7190-rasheed-sharker
Wielka Sala - Page 17 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 17 Empty


PisanieWielka Sala - Page 17 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 17 EmptyPią Lis 10 2017, 21:37;

Nieszczerość panowała w ich relacji już od samego początku. Odkąd się poznali, on miał wrażenie, że Carma jest wobec niego fałszywie uprzejma. Nie oszczędzał jej przy pierwszych spotkaniach, traktując ją tak, jak każdego innego człowieka. Był oschły, niedostępny, obrażalski - słowem, był po prostu sobą, a jego charakter był na pozór tak odpychający i chłodny, że nic dziwnego w tym, iż odstręczał od siebie ludzi lub wręcz ich drażnił. To, że Charisme nie uciekała było dla niego niezrozumiałe. Grali w tę dziwaczną grę w uprzejmości i uszczypliwości tak długo, że Rasheed nie pamiętał nawet, kiedy tak naprawdę pierwszy raz ją pocałował. Przecież ona była taka płochliwa, a on taki zapalczywy. Wystarczył jeden nieostrożny gest, aby znów wymsknęła mu się z rąk, prześlizgując między wymówkami z gracją zawodowej tancerki. Myślał, że po prostu go sprawdza. Testuje jego reakcje, chcąc dowiedzieć się czy jego serce jest do cna przesiąknięte cynizmem. Nie chce dać mu niczego bardziej namacalnego od szeptu i muśnięcia ramionami. To odrobinę bolało, ale chyba bardziej rozpalało jego ciekawość i wzbudzało dezorientacje. Kiedy miał już jej wargi na własność, podobne obawy zaczęły ginąć pod warstwami przywiązania i drobnymi wstęgami pozytywnych uczuć. Każda kolejna chwila, w której śmiał się z niej, drwiąc bezczelnie z jej niedostatków bądź ta, w której skruszony starał się ją udobruchać, budowała tę relację. Zmuszała do angażu emocjonalnego nawet kogoś, kto kompletnie nie nadawał się do dalekosiężnych związków. Był zbyt niestabilny i za szybko się rozpraszał. Ta znajomość właśnie na tym poległa. Wystarczyło, aby raz czy dwa odwrócił się za spódniczką, a już wzbudzał w niej zazdrość. W pewnym sensie to mogłoby być przydatne. Wtedy wreszcie mógłby udowadniać jej, że jest tylko jej mężczyzną i niczyim więcej. Mógłby ją zapewniać nie tyle słowami, co gorącem swych ust i delikatnością pieszczoty. Niestety, taki scenariusz nigdy nie miał miejsca. Kiedy się sprzeczali, Carma reagowała tak, że wytrącała mu z dłoni wszelkie argumenty przemawiające za dotykiem na zgodę. To była sprzeczka po francusku. Ona histeryzowała i nie dała się podejść, a on stał, przyjmując to wszystko z narastającą w nim wściekłością bądź rezygnacją. Z takich sprzeczek nie wynikało nic pozytywnego. Rezultatem jednej z nich było właśnie tamto spotkanie, naznaczone piętnem potencjalnego rozstania i odciskające się zaskakującym bólem w świadomości Sharkera, a teraz byli tutaj. Ona uwieszona na jego ramieniu, a on sztywny i niezwykle spięty. Zazdrosny jak jasna cholera, a jednocześnie wściekły. Nie tyle za pocałunek, to tylko element gry, ale za jej brak wiary w czystość jego intencji oraz za jej niewyparzoną buźkę. Miałby dolać jej amortencji? Niedorzeczność. Jakby Rekin kiedykolwiek potrzebował eliksirów miłosnych, aby do kogoś zagadać. Rezultaty zawsze mogły być różne, ale to już temat na inną opowieść. Co zaś tyczy się opisywania tych pocałunków tak przy wszystkich…
Uciekał od jej spojrzenia, woląc już wpatrywać się w odległy stół niż w tę twarz. Tak mu umiłowaną, a jednocześnie tak dotkliwie raniącą. Wciąż przed oczami miał wizję srebrnowłosej całującej namiętnie Ezrę i był pewien jednego - prędko nie pozbędzie się jej ze swojej głowy. Czy Charisme pamiętała, że zdarzało mu się przywoływać z pamięci szczegóły, których nikt normalny nie byłby w stanie zapamiętać? Jeśli nie to najpewniej nie mogłaby tego pojąć. Jego pamięć fotograficzna nie była też nigdy czymś, czym chwaliłby się przed innymi. Każde skorzystanie z jej dobrodziejstw bądź mierzenie się ze związanymi z nią niedogodnościami dusił w sobie, starając się, aby tak bardzo nie rzucało się to w oczy. Zapewne tylko i wyłącznie dzięki niej miał takie dobre stopnie i tak szybko się uczył. Prace domowe praktycznie odrabiały się same, gdy wszystko zapamiętywał nie tylko z lekcji, ale także z przeczytanych gdzieś przypadkowo notatek, a jednak teraz szczerze nienawidził tego w sobie. Byłoby prościej po prostu zapomnieć. Gdy było się tak mściwym i uszczypliwym, nieświadomość była niekiedy jedynym ratunkiem przed nadciągającą nieuniknioną katastrofą.
- Sam nigdy nie potrafiłem wyleczyć przeziębienia bez pomocy skrzata. - Przypomniał jej, uśmiechając się przy tym nieznacznie. Jego reakcja dawała nadzieję na nadciągający uśmiech, ale każdy, komu chociaż przemknęło to przez myśl, musiał obejść się smakiem. Jego twarz była stateczna, a postawa niewzruszona, nieco nonszalancka. Tymczasem jego oczy, te zwierciadła duszy, także pozostały chłodne, oceniające. Grał tę lekkość, udając że wcale nie rani go sposób przeprowadzania tej rozmowy. Nie musiała wiedzieć jak wiele dla niego znaczyła. Wolał skryć się za niedostępnością, niż znowu cierpieć tak, jak cierpiał niespełna pół roku temu po jej odejściu. Może wcale nie mieli się zejść, a jedynie wyjaśnić coś sobie i odejść w różne strony? Wówczas jego uzewnętrznienie się byłoby zbyt niepotrzebne. Nie przeżyłby takiej straty moralnej zupełnie tak samo, jak nie dałby sobie w życiu rady bez tej odrobiny pokory, o której wspomniała Charisme. On dostał już w życiu po uszach tyle razy, że nie potrafił tego zliczyć, a mimo wszystko wciąż pozostał w gruncie rzeczy taki sam. Odrobinę tylko złagodniał i dojrzał, porzucając poglądy swojej rodziny chociaż w niewielkim stopniu… a może nie? Może jego akceptacja mugoli wynikała jedynie z faktu, że naprawdę wiele znaczyła dla niego pewna mugolaczka?
Milczał, gdy słuchał o jej bracie. Nie wyobrażał sobie nawet jak to jest niańczyć młodsze, nieodpowiedzialne rodzeństwo. Ten człowiek miał w życiu wszystko jedynie na skinienie ręki, nie zrozumiałby tego nawet wtedy, gdyby Sheuti był tutaj i chciałby wtłoczyć mu tę wiedzę do głowy samymi pięściami. Nie miał rodzeństwa, nie posiadał większych zobowiązań finansowych poza tymi ojcowymi, pozostawionymi mu w spadku wraz z fałszoskopami. Był dla siebie sterem, żeglarzem i okrętem, a teraz na pokładzie miał pewną dziewoję, z którą nie bardzo wiedział co powinien uczynić. - Zawsze możesz przywiązać się do Hogwartu teraz. - Rzucił bezmyślnie, ale nie gryzł się w język, a ciągnął dalej. - Teraz już sama wpływasz na swoje życie, więc możesz wreszcie dać czemuś poważną szansę. - Jego słowa były tak dwuznaczne w ich sytuacji, że nie potrafił powstrzymać się przed nieco sarkastycznym uśmiechem. Niespodziewany powrót do bolesnego tematu, wytrącił go z tej równowagi. Mimo stalowej samokontroli, ból przedarł się na jego twarz. Natychmiast odwrócił spojrzenie, jakie w trakcie tej rozmowy powędrowało mimowolnie na Carmę. Wpatrzył się w swoją wygiętą laskę, zaciskając dłoń na ponczu tak silnie, jakby za moment miał albo rzucić szklanką albo ją upuścić. Zamiast tego jedynie skrzywił się, maskując tym gestem swoje prawdziwe emocje. Korciło go, aby to wszystko rozsypać w proch. Kiedy ona się otwierała, Rasheed mógł powiedzieć wreszcie coś, co zraniłoby wreszcie ją samą tak, jak ona wtedy skrzywdziła jego. Mógł jej wypominać, że skoro po alkoholu jest zdolna robić tak wiele, to dlaczego dla niego nie mogła zrobić jednego? Nie potrafiła pojąć jego natury, skazując ich na miesiące wypełnione, w Rekinowym przypadku, alkoholem i przelotnym seksem. Samotnością w najczystszej postaci.
- Jakie rzeczy, Charisme? - Zapytał wreszcie, niemalże natychmiast, gdy zaczynał się unosić, akcentując jej nazwisko. - Chodzi Ci o pocałunki czy te wyznania na piętrze? Czego bardziej się wstydzisz? - Jego słowa były ostre, ale wyraz twarzy jeszcze gorszy. Wreszcie przebił się na nią najczystszy gniew, zmieszany z bólem. Zatopił wargi w napoju, chcąc chociaż na moment zatkać sobie usta, aby nie wypowiadać na głos tego, co świszczało mu w głowie, aby nie dokładać jej więcej nieprzyjemności. Wiele go to kosztowało. Wypuścił z palców laskę, pozwalając jej znów lewitować, a potem chwycił Carmę za bluzkę, naśladując jej chwyt. Jej przeprosiny zmiękczyły go jedynie odrobinę. Wciąż miał ochotę odpłacić jej za to wszystko, chociaż wiedział przecież, że to nie była jej wina, a ich obojga. Nie zmieniało to jednak faktu, że musiał znaleźć ujście dla tych przygniatających go emocji. Pozwolił jej się zbliżyć do siebie w ten sposób, aby ich głowy zatrzymały się w odległości zaledwie kilku centymetrów od siebie. Czuł na twarzy jej oddech, gdy tak odciągał ją nieco w tył, aby nie mogła go dosięgnąć. Nie mogło być tak prosto.
- Przepraszasz za swoje słowa i czyny - stwierdził, a jego usta niemalże ocierały się teraz o jej wargi. Maska na jego twarzy zamigotała łagodnie zielenią w ciemności. - Czego żałujesz? Wypominasz sobie tę miłość? - Naciskał, chyba pierwszy raz nie uciekając od tak niewygodnych dla niego emocji. Ktoś tutaj naprawdę dorastał… chociaż tak patrząc po sposobie, w jaki egzekwował te wyznania, to jeszcze wiele musiał się nauczyć.
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Wielka Sala - Page 17 QzgSDG8








Wielka Sala - Page 17 Empty


PisanieWielka Sala - Page 17 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 17 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Wielka Sala

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 17 z 39Strona 17 z 39 Previous  1 ... 10 ... 16, 17, 18 ... 28 ... 39  Next

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Wielka Sala - Page 17 JHTDsR7 :: 
hogwart
 :: 
Parter
 :: 
wielka sala
-