Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Aleja Prawdy

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 2 z 2 Previous  1, 2
AutorWiadomość


Archibald Blythe
Archibald Blythe

Nauczyciel
Wiek : 44
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : zaklęcia bezróżdżkowe, opiekun Gryffindoru
Galeony : 5563
  Liczba postów : 1474
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5994-archibald-jeremiah-blythe
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5998-archibaldowa-poczta#170933
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7372-archibald-blythe#207289
Aleja Prawdy - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Aleja Prawdy - Page 2 Empty


PisanieAleja Prawdy - Page 2 Empty Aleja Prawdy  Aleja Prawdy - Page 2 EmptySob Wrz 19 2015, 16:33;

First topic message reminder :


Aleja Prawdy

Według legendy tą doliną Godryk prowadzał ludzi, co do których miał wątpliwości. Z dwóch stron otoczona wysokimi zaroślami, całkiem przytulna ścieżka, mająca jedną, wyjątkową cechę. Każdy, plamiący się złymi zamiarami lub emocjami wobec osoby, z którą tu spaceruje, zmusza żywopłoty do zagrodzenia drogi. Skłaniają się powoli, zawężając przejście, aż w końcu zamykają je całkowicie. Wtedy pozostaje tylko droga powrotna. Jeżeli spędzi się chwilę przy złączeniu żywopłotów, wyrasta tam kwiat. Fioletowy symbolizuje kłamstwo, czerwony zdradę, pomarańczowy niepewność i wątpliwości, kremowy złość. Wszelkie inne emocje objawiają się innymi kolorami, nikt jednak nigdy nie sprecyzował, jakimi.
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Éléonore E. Swansea
Éléonore E. Swansea

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 172cm
C. szczególne : jasne piegi i wąskie usta
Galeony : 2413
  Liczba postów : 1152
https://www.czarodzieje.org/t17446-eleonore-e-swansea
https://www.czarodzieje.org/t17452-poczta-panny-eleonore#489449
https://www.czarodzieje.org/t17445-eleonore-e-swansea#489381
Aleja Prawdy - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Aleja Prawdy - Page 2 Empty


PisanieAleja Prawdy - Page 2 Empty Re: Aleja Prawdy  Aleja Prawdy - Page 2 EmptyWto Gru 31 2019, 01:03;

...Choć zaczarowana roślinność Alei nie zmieniła jeszcze swego kształtu ani położenia, to Éléonore miała wrażenie, że wszystko dookoła się zwęża, zacieśnia, a powietrze gęstnieje w zatrważającym tempie. Atmosfera była napięta, nie dało się ukryć. Ona także była nabuzowana, serce łomotało w jej klatce, jak uwięzione dzikie zwierzę. Głos łamał jej się, gdy wypowiadała te wszystkie słowa. Do płaczu było jej daleko, nie zmieniało to jednak faktu, że targały nią silne, skrajne emocje. Pierwszy raz w życiu pakowała się w taką relację, a najgorsze w tym wszystkim było to... że z własnej woli.
...Chciała się z nim spotkać, chciała go znów zobaczyć. Nawet jeśli miało się to okazać kolejnym rozczarowaniem. Była niczym ćma lecąca do źródła światła. Nie była jednak sobą przez ostatnie dni, bo gryzły ją te wszystkie myśli. Nienawidziła zostawiać niezałatwionych spraw, niewyjaśnionych sytuacji, a ta taka była. Gdyby propozycja spotkania nie padła z jego strony, to pewnie prędzej czy później sama by z takową wyszła. Nawet jeśli z głowy miałaby spaść jej łabędzia korona.
...Poczuła ukłucie w klatce piersiowej tuż po tym, jak odpowiedział na jej pytanie. Zupełnie jakby ktoś wbił jej zimne ostrze lub lodowaty, ostry sopel. Miała cichą nadzieję, że wspomni w tej kwestii jedynie o swojej ucieczce. Żałował? To czemu to zrobił? Swansea nie wiedziała, co siedzi w jego głowie, z jakimi myślami bije się jej rozmówca. Skądże miała wiedzieć? Nie stosowała legilimencji, nie była jasnowidzem. Była tylko zagubioną dziewczyną, której pierwszy raz zawrócił w głowie ktoś taki. Starszy o dekadę mężczyzna posiadający więcej tajemnic niż niejedna powieść detektywistyczna.
...Mimo dyskomfortu psychicznego - nie drgnęła nawet, nie dała się emocjom. Jedynie jej usta poruszyły się minimalnie, jakby chciała coś powiedzieć, sprzeciwić się. Pozwoliła mu jednak, by kontynuował swoją wypowiedź. A sama starała się uspokoić. I może udałoby jej się to, gdyby nie jego ręka wyciągnięta z nagła w stronę jej twarzy. Zamarła. Ona i to jej walące przed chwilą serce. Pozwoliła mu na ten ciepły i odważny gest. Jej wzrok uciekł na ułamek sekundy gdzieś na dół, na ich stopy, a gdy spojrzała ponownie na jego twarz - nie pałała już takim ogniem piekielnym. Wszystko przez ten niesforny kosmyk...
...Powiodła za nim wzrokiem z minimalnym opóźnieniem, kiedy wyminął ją i usiadł na pobliskiej ławce. Odwróciła się w tym kierunku, postąpiła za nim kilka kroków, ale nie przysiadła się. Nie była jeszcze na to gotowa. Nie byłaby w stanie zebrać myśli, gdyby znów znalazła się w tak bliskiej odległości, tuż przy nim. Rozplotła ramiona i sięgnęła do jednej z kieszeni płaszcza. Wyjęła z niej najzwyklejszą gumkę do włosów i związała je w ciasną kitkę. Coby już żadne luźne kosmyki nie wybijały jej ze skupienia.
- Chciałabym... - zaczęła, ale zawahała się. - Chciałabym po prostu wiedzieć, co dalej. Lód, po którym stąpamy jest kruchy. Biegniemy na drugi koniec jeziora, czy zawracamy? - to dziwne, ale dużo łatwiej przyszło jej posłużenie się metaforą, niż zadanie tak prostego pytania bez owijania w bawełnę.
...Nie potrafił wyrażać uczuć? A jednak się przed nią w pewnym stopniu otworzył, co było kolejnym zaskoczeniem tego spotkania.
Powrót do góry Go down


Alexander D. Voralberg
Alexander D. Voralberg

Nauczyciel
Wiek : 39
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 198
C. szczególne : wysoki i wychudzony | blady | blizny wokół ust i na twarzy | nienaturalnie białe oczy i mogące wywołać niepokój spojrzenie
Dodatkowo : Bezróżdżkowość
Galeony : 1309
  Liczba postów : 2287
https://www.czarodzieje.org/t17470-alexander-d-voralberg
https://www.czarodzieje.org/t17584-poczta-alexandra#493071
https://www.czarodzieje.org/t17573-alexander-d-voralberg
https://www.czarodzieje.org/t18552-alexander-d-voralberg-dzienni
Aleja Prawdy - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Aleja Prawdy - Page 2 Empty


PisanieAleja Prawdy - Page 2 Empty Re: Aleja Prawdy  Aleja Prawdy - Page 2 EmptyCzw Sty 02 2020, 02:17;

....Obłoki zmrożonego oddechu rytmicznie wydobywały się z jego ust. Robiło się coraz chłodniej, ale nie odczuwał zimna, nie będąc typem zmarźlucha, ba! woląc chłód dużo bardziej od ciepła. Ziąb był dziwnie kojącym odczuciem, a tego mu właśnie w życiu było potrzeba – ukojenia. Zarówno fizycznego i psychicznego, zresztą w przypadku tego drugiego bycie beznamiętnie oziębłym przychodziło mu z całkiem sporą łatwością, a mimo wszystko przy tej dziewczynie być takim nie potrafił.
....Pochylał się w siadzie, przyglądając się swoim dłoniom, jakby na tę chwilę miały być czymś najbardziej interesującym na świecie. Może i były, w końcu potrafił nimi robić całkiem niezłe czary, z drugiej strony wydawały się być straszliwie zwyczajne. Westchnął, składając je jak do modlitwy i oparł czoło na wyciągniętych, długich palcach. To był ten moment w którym w ogóle na nią nie patrzył, zupełnie jakby przetwarzał pytanie, które mu przed chwilą zadała.
....- Pod moim ciężarem szybko by się załamał. – nie ruszył się z miejsca, odpowiadając jej, choć już po chwili odwrócił głowę w jej stronę, tym razem na końcach dłoni utrzymując skronie i przyglądając się jej prawie białymi oczami. Sam nie wiedział czy miał być to żart, czy stwierdzenie całkowicie poważne… a może dalsze ciągnięcie rozpoczętej przez nią metafory, mające oznaczać jak ciężkim z charakteru człowiekiem był? Nie miał zielonego pojęcia.
....Podniósł się z miejsca, nagle, rzucając pod nosem krótkie przekleństwo i odchodząc kilka kroków w przeciwnym kierunku od jej miejsca pobytu. Machnął ręką, jakby rzucał otoczakiem po tafli jeziora, w rzeczywistości wypuszczając z nań niewielki ognik, wybuchający z delikatnym hukiem gdzieś pośrodku drogi. Stojąc wciąż do niej tyłem chwycił się rękami pod biodra i odchylił głowę do tyłu, jakby próbując podsumować sobie to wszystko w jak najszybszym tempie i wyciągnąć jakieś logiczne wnioski. Z drugiej strony nie chciał – doskonale wiedział, że pójście racjonalną ścieżką oznaczało pójście stąd dosłownie i tym razem już bezpowrotnie.
....Odwrócił się do niej z powrotem i opuścił podbródek wpatrując się w nią tak intensywnie i czujnie, jakby zaraz miał się na nią rzucić niczym wygłodniały wilkołak. Dzieliła ich jednak dość spora odległość, więc miała szansę uciec.
....- Éléonore. – zaczął, pauzując swoją wypowiedź na chwilę, jakby zastanawiając się czy powinien skończyć, jednakże dochodząc do wniosku, że stwierdzanie faktów nie jest grzechem – kontynuował. – Mam trzydzieści cztery lata, może to nie jest wybitny wynik, ale wciąż o dwanaście lat więcej od Ciebie. – sprawdził. – Nie jestem też łatwym człowiekiem i raczej niezbyt…życiowym, chyba, że weźmiemy pod uwagę to, ile razy to życie chciało mnie skrzywdzić i to zrobiło. – zasnął wargi w cienką linię, nie wierząc w swoją szczerość.
.... Niewiele o mnie wiesz. To wszystko to proszenie się o katastrofę, a nie chcę Cię zranić. I tak już kilkukrotnie miałaś przeze mnie gorsze samopoczucie. – nie miał zamiaru mówić skąd to wiedział, ale dobitnie przekazano mu tę informację. Z drugiej strony nawet jeśliby o tym nie wiedział, to i tak można by było się tego domyślić, zważywszy na treść niektórych listów.
....Przerwał swój monolog na chwilę, aby dać jej moment do zastanowienia się. Nic jej nie obiecywał, ba! wręcz ją ostrzegał przed samym sobą, doskonale znając swój charakter i wszystko co z nim związane. I choć przecież był raczej spokojnym człowiekiem, tak w różnych sytuacjach mogło zadziać się wszystko – ale tego nie wiedziała i on też nie był w stanie tego przewidzieć.
....- Problem w tym. – postąpił kilka kroków w jej kierunku, bardzo powoli. – Że cholernie mnie do Ciebie ciągnie i sam nie wiem, dlaczego akurat Ty. – jego spojrzenie zmieniło się na nieco mniej intensywne, podchodzące powoli w minę zagubionego człowieka. Zdawało mu się, że mówił zbyt wiele jak na siebie, ba! że nadrabiał średnią roczną wypowiedzianych przez siebie słów. A jednak zależało mu na tym, aby jej to jak najlepiej wyjaśnić. Sam nie wiedział, czy wstydził się tego, że… wpadła mu w oko? Nie miał pojęcia, czy mógł nazwać to zauroczeniem, ale dziwnie niezidentyfikowanym przyciąganiem na pewno.
....I to go nieco przerażało, bo wciąż pozostając na etapie nikle-uczuciowej skorupy, coś zaczęło stukać od jej wnętrza za każdym razem kiedy na nią spojrzał.
Powrót do góry Go down


Éléonore E. Swansea
Éléonore E. Swansea

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 172cm
C. szczególne : jasne piegi i wąskie usta
Galeony : 2413
  Liczba postów : 1152
https://www.czarodzieje.org/t17446-eleonore-e-swansea
https://www.czarodzieje.org/t17452-poczta-panny-eleonore#489449
https://www.czarodzieje.org/t17445-eleonore-e-swansea#489381
Aleja Prawdy - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Aleja Prawdy - Page 2 Empty


PisanieAleja Prawdy - Page 2 Empty Re: Aleja Prawdy  Aleja Prawdy - Page 2 EmptyPon Sty 06 2020, 16:42;

...Miała wrażenie, że minęły wieki odkąd od niej odszedł i zasiadł samotnie na ławce.
...Widać było, że to dla tego trudne, że znalazł się w nietypowej sytuacji, której się nie spodziewał, która nawet mu się nie śniła... Éléonore miała podobnie. Nigdy by nie przypuszczała, że ktoś taki zawróci jej w głowie tak skutecznie. Owszem, był szaleńczo przystojny, na swój sposób szarmancki, do tego intrygujący, bo posiadający tak wiele tajemnic. Jednakże nigdy nie oglądała się za mężczyznami starszymi od siebie o tyle lat, o których nie wiedziała praktycznie nic. Właściwie to... od dłuższego czasu nie dbała o tę sferę życia, zupełnie nie było jej potrzebne romansowanie, dobrze było jej samej ze sobą. I może to był błąd, bo powszechnie wiadomo, że los płata nam figle, bierze z zaskoczenia.
...Jego ponure słowa uderzyły w nią z podwójną siłą. Popatrzyła nań smutno, doskonale rozumiejąc metaforyczny sens tych słów, nawet jeśli nie był to celowy zabieg ze strony mężczyzny. Po co w to brnęła? Wystarczyłoby, żeby teraz odwróciła się na pięcie i wróciła do domu. Zapomniałaby - prędzej lub później. I on także, może nawet szybciej, niźli ona by tego chciała. Nie dodała nic do jego odpowiedzi, nie była w stanie przez przeszkadzającą gulę w gardle, której nie umiała przełknąć. Ile jeszcze razy napomknie jej, listownie bądź nie, że stanie się jej błędem? Im częściej nawiązywał do tego, tym większą miała ochotę się zbuntować, zrobić na przekór wszystkiemu i... no właśnie, co? Skoro tak skutecznie chce ją zniechęcić, to może powinna się posłuchać i wrócić do swojego życia. Nie angażować się, póki jeszcze potrafi.
...Obserwowała, jak wstaje z ławki i odchodzi w mrok, od latarniowego światła. Dostrzegła delikatny ruch na konarach otaczających Aleję, zupełnie jakby w tym momencie przyszła wiosna i ożywiła śpiącą roślinność. Czyżby legendy były prawdziwe? Serce zabiło jej mocniej, ogarnął ją jednoczesny niepokój i podniecenie. Nie spodziewała się, że magia tego miejsca zadziała o tej porze roku, a jednak... magia to magia. Nagły trzask oderwał ją jednak od obserwacji krzewów. Drgnęła, gdy zrozumiała skąd pochodził. Voralberg był nadal zwrócony tyłem do niej, a ona miała cenne sekundy na to, by przeanalizować swoje obecne położenie. Nie wiedziała, co czarodziej zamierza, ale jeśli jednak miałby złe intencje, to teraz miała idealną sposobność, by bezpiecznie się wycofać. Nie drgnęła mimo to, stała uparcie w tym samym miejscu. Tylko młode serce łopotało jeszcze mocniej. A potem on odwrócił się, obdarzając ją mrożącym krew w żyłach spojrzeniem. Zupełnie, jakby drapieżnik czyhał na swoją ofiarę.
...Zrobiło się jakoś zimniej... Czyżby zaklęcia przestały działać lub z nagła przyszedł front znad Bieguna Północnego? A może to pod wpływem tego wzroku? Podświadomość w towarzystwie głosu rozsądku podpowiadała jej, by dobyła różdżki i uciekała z tej przeklętej Alei. Nauczona doświadczeniem, upewniła się dużo dyskretniej, niż zazwyczaj, że jej różdżka spoczywa nadal w wewnętrznej kieszeni płaszcza. Miała jednak nadzieję, że nie będzie musiała z niej skorzystać. Gdyby chciał ją skrzywdzić, to mógłby zrobić to już wielokrotnie, dużo wcześniej. Miał ku temu wiele sposobności.
...I w końcu się odezwał. Jego głos dudnił w cichej alejce, każde kolejne słowo docierało do niej niczym pocisk. Wyraźne, dobitne. Najgorsze w tym wszystkim było to, że mówił prawdę, a jego wątpliwości były w gruncie rzeczy także jej wewnętrznym rozdarciem. Robiło się coraz to zimniej, lecz tym razem była pewna, że to z powodu tychże słów... Skupiała na nim całą swoją uwagę, była czujna i przerażona tym, jak wiele o niej wie. Być może się domyślał, być może strzelał, ale jednak wprawiało ją to w osłupienie i powodowało, że czuła się obnażona... W momencie, kiedy postąpił z wolna kilka kroków naprzód, w jej kierunku, nie cofnęła się. Całe jej ciało krzyczało, że powinna odejść, uciec, a ona opierała się temu i nieustępliwie tkwiła w tym samym punkcie, przyciskając obcasy do zimnego gruntu. W końcu zacisnęła zęby i ruszyła mu na przeciw, kilka niepewnych kroczków, czując, że aż wrze w środku. Poza tym musiała coś zrobić, cokolwiek.
...I wtedy to powiedział. A jego oczy zmieniły wyraz, cała jego mimika złagodniała. Zatrzymała się, na dwa-trzy kroki od niego. Spojrzała w bok, na magiczne krzewiny. Czy to omamy wzrokowe, czy rzeczywiście na zasuszonych konarach, w środku zimy, pojawiły się nagle liście i kilka pomarańczowych kwiatów? Prychnęła cicho na to zjawisko. Rzeczywiście, było niezbędne, jakby już sam potok jego słów wystarczająco dobitnie nie podkreślił tej niepewności. Odezwała się w końcu, powoli odwracając głowę w jego stronę.
- Niewiele wiem o Tobie, a Ty co o mnie wiesz poza tym, co da się wyczytać ze szkolnego archiwum? - zaczęła, czując, jak na powrót ogarnia ją fala buntowniczego ognia. Choć może nie tak intensywna, jak wcześniej. - Doceniam szczerość Twoich słów. Ale czy musisz tak wszystko analizować i bawić się w przewidywanie przyszłości? - westchnęła, jednocześnie przymykając powieki, żeby pomóc sobie w zebraniu myśli i uspokojeniu się. Musi stłamsić ten ogień, bo jeszcze, o zgrozo, zrobi coś głupiego. Pomogło, a kolejne zdanie wypowiedziała już łagodnym tonem. - Le coeur a ses raisons que la raison ne connaît point. - po tych słowach uśmiechnęła się smutno i cofnęła na krok. Coś w jego ostatniej wypowiedzi sprawiło, że przeszedł ją przyjemny, osobliwy dreszcz, rozlewający się po całym ciele. Jego szczerość, niepewność i słowa o przyciąganiu były... urocze, ujmujące.
...Stopiły żar w jej wnętrzu niczym delikatną warstewkę śniegu.
Powrót do góry Go down


Alexander D. Voralberg
Alexander D. Voralberg

Nauczyciel
Wiek : 39
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 198
C. szczególne : wysoki i wychudzony | blady | blizny wokół ust i na twarzy | nienaturalnie białe oczy i mogące wywołać niepokój spojrzenie
Dodatkowo : Bezróżdżkowość
Galeony : 1309
  Liczba postów : 2287
https://www.czarodzieje.org/t17470-alexander-d-voralberg
https://www.czarodzieje.org/t17584-poczta-alexandra#493071
https://www.czarodzieje.org/t17573-alexander-d-voralberg
https://www.czarodzieje.org/t18552-alexander-d-voralberg-dzienni
Aleja Prawdy - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Aleja Prawdy - Page 2 Empty


PisanieAleja Prawdy - Page 2 Empty Re: Aleja Prawdy  Aleja Prawdy - Page 2 EmptyPią Sty 10 2020, 23:05;

....Wątpliwości, choć jak najbardziej chciały odpłynąć, to ich chociażby bliskie oddalenie się sprawiało, że wracały ze zdwojoną siłą. Czuł się tak zagubiony, że po swoim monologu nie miał już słów, aby powiedzieć coś więcej, nie mówiąc już o tym, że nie wiedział co ma zrobić. Przyglądał się jej z uwagą, acz nie było to to twarde spojrzenie sprzed chwili, kiedy musiał wyrzucić z siebie to wszystko, a dużo delikatniejsze. Nie można było jednak powiedzieć, jakoby miałaby być w nim chociażby krzta szczęścia czy radości. Ręce miał schowane w kieszeniach, szukając zaczepienia w skubaniu materiału spodni od wewnątrz, ale niewiele to pomagało. Przyspieszone bicie serca zapewne zdradziłoby jego stan z bliskiej odległości, ale z zewnątrz nie dało się odczytać absolutnie nic.
....Był bliski przełknięcia śliny, kiedy zaczęła z wzajemnością zbliżać się do niego, ale nie nazbyt blisko. Czyżby nadal się go w jakiś sposób bała? To go w jakiś sposób bawiło, w końcu przecież miał tyle niezawodnych okazji do zrobienia jej krzywdy, a przecież nie zrobił. Brak zaufania nieco go ranił, ale z drugiej strony jaki miała powód do tego, aby mu ufać?
....Wtem odwróciła wzrok, a on, jakby automatycznie – być może poderwany jej gwałtownością – powędrował spojrzeniem za nią. Z niemym zaskoczeniem zauważył, że roślinność w Alei jakby zaczęła… żyć? Zaniepokoił się nieco tym zjawiskiem, mrużąc oczy w głębokim podejrzeniu nad tym co się właśnie działo. Nie ufał wszelakim magicznym przedmiotom, nie mówiąc już o nieznanych sobie magicznych miejscach i nie miał pojęcia co następowało w tym miejscu. Czyżby ona zdawała sobie z tego sprawę? Miało to jakieś znaczenie? Patrzył jak z przesuszonych ścian Alei wyrastają kolejne pomarańczowe kwiaty. Przechylił głowę niemo się im przyglądając i coraz bardziej czując delikatną złość spowodowaną ich pojawieniem się. Setka myśli przechodziła mu przez głowę na temat tego co mogły oznaczać, bo zdecydowanie nie były przypadkowe. Specjalnie go tu przyprowadziła?
....Wyciągnął w ich kierunku dłoń i jak gdyby nigdy nic je spalił. Sam nie wiedział dlaczego ich obecność tak na niego wpłynęła, ale w tych całych emocjach jakoś nie potrafił znieść ich aparycji, nawet tak prozaicznej i zapewne krótkotrwałej. Spojrzał na nią ponownie, zwyczajnie, zupełnie tak jak przed chwilą. Co więcej kiedy wspomniała o szkolnym archiwum, na jego twarzy pojawił się z lekka cyniczny uśmieszek, oznaczający co najmniej tyle, że nie tylko stamtąd czerpał informacje – niemniej nie skomentował.
....- Nie robię rzeczy, których nie potrafię a przewidywanie przyszłości jest jedną z nich. – rzucił wzruszając ramionami. Nie miał pojęcia co mogło się wydarzyć, jednakże wiedział jak wszystko łatwo może się zepsuć i jakie mogą być tego konsekwencje, w końcu nie raz już to przeżył, w różnych aspektach życia.
....Wciągnął ciężko powietrze na jej ostatnie słowa i wypuścił je ze świstem, pozostawiając obłoczek marznącej pary.
....- Więc chcesz bawić się w scenariusz pożyjemy-zobaczymy? – spytał, wpatrując się w nią jasnymi oczami i niekoniecznie oczekując odpowiedzi na zadane pytanie. I tak zapewne tak się stanie, bo skoro nie zamierzali się mimo wszystko oboje wycofać… parsknął lekko, jakby z niedowierzaniem, uśmiechając się przy tym szerzej, tak naprawdę samemu nie wierząc, że to się naprawdę dzieje.
....- Dobrze. – rzucił z nagła, przeczesując palcami może nieco przydługie włosy. Przyszła mu do głowy pewna myśl, która go nieco skrępowała, aczkolwiek nie na tyle, aby nie mógł jej wypowiedzieć na głos. – Potowarzyszysz mi w trakcie balu bożonarodzeniowego?
Powrót do góry Go down


Éléonore E. Swansea
Éléonore E. Swansea

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 172cm
C. szczególne : jasne piegi i wąskie usta
Galeony : 2413
  Liczba postów : 1152
https://www.czarodzieje.org/t17446-eleonore-e-swansea
https://www.czarodzieje.org/t17452-poczta-panny-eleonore#489449
https://www.czarodzieje.org/t17445-eleonore-e-swansea#489381
Aleja Prawdy - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Aleja Prawdy - Page 2 Empty


PisanieAleja Prawdy - Page 2 Empty Re: Aleja Prawdy  Aleja Prawdy - Page 2 EmptyPią Sty 17 2020, 01:40;

...I tak trwali razem w tych... przypływach i odpływach wątpliwości. Fala goryczy goniła falę niepewności, a ta z kolei przykrywała tę, która wnosiła delikatną bryzę tkliwości.
...Raz po raz przybliżali się do siebie i oddalali. Ich kroki można byłoby przyrównać do swego rodzaju tańca. Cienka ścieżynka łącząca ich postacie była już całkowicie pozbawiona warstewki śniegu. Gdyby ktoś trzeci obserwował ich podchody, z pewnością obdarzyłby to widowisko drwiącym uśmiechem. Dwójka dorosłych ludzi, myślałby kto...  
...Nie mogła go rozgryźć. I tego, że wręcz nieustannie epatował tym stoickim spokojem, posągową postawą. Był dla niej zagadką, chyba największą z jaką do tej pory przyszło jej się mierzyć. Mogłaby nawet powiedzieć, że wjeżdżał jej na ambicje. Była po szkole aktorskiej i nie umiała okiełznać swoich emocji? A nauczyciel zaklęć opanował tę sztukę? Niemożliwym było, że wszystko spływało po nim, jak po kaczce...
...Nie miała pojęcia, czy Voralberg zna legendę tego miejsca. Domniemywała, że nie, bo czy w przeciwnym razie wyraziłby aprobatę względem spotkania właśnie tutaj? Na rozmowę mogliby wybrać wiele innych dogodnych miejsc. Aleja o tej porze roku nie zachęcała wizualnie, nie sprzyjała też dłuższym pogawędkom, bo... było po prostu zimno, a w przypadku śnieżycy czy ulewy nie było w pobliżu miejsca, gdzie można by się skryć bez używania magii. Swansea jednak postanowiła zaufać legendzie i paranormalnym zdolnościom kilku krzewinek. A on? Zgodziłby się na cokolwiek, czy jednak zaznajomił się z historią Doliny Godryka i sam był ciekawy, co też się w Alei zadzieje?
...Pomarańczowe symbole niepewności nie pożyły zbyt długo. Strawił je ogień, a Éléonore aż wzdrygnęła się, gdy cały pokaz się rozpoczął. Nie odrywała od nich wzroku dopóki ostatni płatek się nie dopalił. Po chwili nie było już po nich śladu, nikt nie był w stanie odgadnąć, jakiego koloru były roślinki i czy w ogóle zdołały wyrosnąć w tych zimowych okolicznościach. Koniec końców spojrzała na niego pytająco; zastanawiała się, dlaczego właściwie je zniszczył. Aż tak mu wadziły? To tylko rośliny... Nieistotne, czy magiczne, czy też nie. Może i by skomentowała całe to zajście, ale właśnie w tym momencie uraczył ją swoją odpowiedzią na jej poprzednie słowa. Z zaciśniętymi wargami przyglądała się mu bacznie, starając się zachować stan względnego spokoju, który przecież już osiągnęła, a który był w tym momencie tak kruchy i niestabilny.
...Pożyjemy - zobaczymy... Nie lubiła tego określenia. Ale życie (choć krótkie) zdążyło nauczyć ją już, że nie zawsze warto wszystko planować, że nie opłaca się wybiegać daleko w przyszłość. Nie oczekiwał od niej odpowiedzi, ale gdyby było inaczej, to z pewnością miałaby mu wiele do powiedzenia na temat wszelakich scenariuszy. Szczególnie tych pisanych przez życie.
...Już wydawało jej się, że to koniec tej burzliwej rozmowy, że zaraz on wyminie ją po raz kolejny, że bez słowa oddali się i na tym się to zakończy. "Pożyjemy-zobaczymy", ale tak naprawdę nie zobaczymy się już nigdy. I może to byłaby najbezpieczniejsza opcja, ale przekreśliło ją jego niespodziewane pytanie. A ona zamarła, zbita całkiem z tropu.
- Czy... co zrobię? - wykrztusiła, unoszą brwi wysoko w górę, na tyle, na ile anatomia twarzy jej pozwalała. Nie wierzyła własnym uszom. Mówił o tym bożonarodzeniowym balu? Tym, na którym bawi się cały Hogwart, a nauczyciele pilnują porządku? Czy to była jakaś... podpucha? Swansea zastanawiała się, czy nie wybrać się na ową uroczystość, ale ostatnio nie była w nastroju do wesołych hulanek wśród młodzieży i innych absolwentów Szkoły Magii i Czarodziejstwa. Pytanie było tak niedorzeczne, że wywołało w niej pewne rozbawienie. Spojrzała w górę, na czarne niebo, próżno szukając tam jakiejś rady, podpowiedzi. Wzięła głęboki wdech, a potem wolno wypuściła powietrze. Ponownie na niego spojrzała, kręcąc głową w niemym niedowierzaniu.
- Tak. Dobrze. Potowarzyszę Panu podczas balu, profesorze Voralberg. - parsknęła śmiechem, nie wierząc w to, że właśnie się zgodziła. Czysty absurd.
...Nie wyobrażała sobie nawet tego, co będzie się działo, gdy oznajmi swojemu rodzeństwu, że idzie na bal w towarzystwie ich nauczyciela. A może... wcale im nie powie? Wtedy dopiero będą mieć niespodziankę. Wizja oglądania tych wszystkich zdumionych min była nawet... kusząca. Nie mogła też zapomnieć o tym, że przecież tak dobrze razem im się tańczyło. Nadal jednak pomysł na wspólny udział w balu był szalony i zakrawał o... lekkomyślność.
...Ale żałowałaby bardziej, gdyby odmówiła.
Powrót do góry Go down


Alexander D. Voralberg
Alexander D. Voralberg

Nauczyciel
Wiek : 39
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 198
C. szczególne : wysoki i wychudzony | blady | blizny wokół ust i na twarzy | nienaturalnie białe oczy i mogące wywołać niepokój spojrzenie
Dodatkowo : Bezróżdżkowość
Galeony : 1309
  Liczba postów : 2287
https://www.czarodzieje.org/t17470-alexander-d-voralberg
https://www.czarodzieje.org/t17584-poczta-alexandra#493071
https://www.czarodzieje.org/t17573-alexander-d-voralberg
https://www.czarodzieje.org/t18552-alexander-d-voralberg-dzienni
Aleja Prawdy - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Aleja Prawdy - Page 2 Empty


PisanieAleja Prawdy - Page 2 Empty Re: Aleja Prawdy  Aleja Prawdy - Page 2 EmptySob Sty 25 2020, 23:01;

....Wiedział, że jego pytanie wywoła w niej jakieś emocje, ale nie do końca wiedział jakie. Zezłości się? Roześmieje? Nie pokaże po sobie kompletnie nic? O nie, to trzecie na pewno jej nie wyjdzie, nawet jeśli była aktorką. Nie potrafiła ukrywać emocji, przynajmniej w jego obecności, ewentualnie to on czytał z niej jak z otwartej księgi. Wsadził ręce do kieszeni wpatrując się w nią całkowicie beznamiętnie, choć z delikatnym, może nieco zbyt cynicznym uśmieszkiem na twarzy. Czy on rzucał jej wyzwanie? Możliwe. W końcu hogwarcka potańcówka to nie była zabawa wśród nieznajomych ludzi w barze. Znali ją tam zapewne wszyscy, a już na pewno spora większość – w końcu sama niedawno przyznała, że Swanseów jest całkiem sporo. A jego? Chyba już wszyscy. W końcu ich uczy i z nimi pracuje.
....Co zrobię?
....Uśmiechnął się szerzej przechylając lekko głowę, a jego przydługa grzywka umknęła gdzieś na bok sprawiając, że wyglądał rozbrajająco. Odmówi mu? Sam nie wiedział. I choć gdzieś wewnątrz odczuwał lekkie uczucie niepokoju, tak nie sądził aby miała to zrobić. Wtedy przybije grubym gwoździem fakt, że ma wątpliwości co do całości tego pomysłu i utwierdzi go w przekonaniu, że to naprawdę zły pomysł, aby się spotykali w jakichkolwiek okolicznościach.
....Profesorze Voralberg
....Jak to poważnie brzmi w jej ustach.
....- Alexander. Wolę Alexander. – rzucił niekontrolowanie, nawet nie wiedząc kiedy i marszcząc brwi, kiedy zorientował się co powiedział. Niby nic, ale jednak. Źle się czuł, kiedy miałaby mówić per profesorze, w końcu nie jest już uczennicą, a różnica wieku między nimi i tak była zatrważająco duża. W tych formalnościach czuł się jeszcze gorzej. – I cieszę się. – dodał pospiesznie, kiedy dotarło do niego, że się zgodziła. Serce zabiło mu nieco szybciej, bo choć sam zadał to pytanie to w ostateczności nie spodziewał się, iż dojdzie do tego że ona zaaprobuje ten pomysł. Bez względu na to, czy miała wątpliwości czy nie – polizane zaklepane i idą razem na bal… czy on będzie musiał nasuszyć chleba?
....Nie miał zielonego pojęcia co powinien zrobić dalej. Relacje damsko-męskie to zdecydowanie nie był jego konik. Kątem oka zerknął na alejkę, która już nie porosła kolejnymi kwiatami – i całe szczęście. Później spojrzenie przerzucił na swoją towarzyszkę.
....- …przejdziemy się? – jakikolwiek ruch był zdecydowanie lepszy niż stanie w miejscu jak dwa słupy. Może nawet o czymś porozmawiają... Poza tym było dość chłodno i skoro wyjaśnili sobie to, co mieli wyjaśnić – a przynajmniej po części – to mógł odprowadzić ją do swojego jej domu, aby mogła się ogrzać. Zaczekał aż do niego dołączy, wciąż mając na twarzy delikatny uśmiech, po czym ruszył wzdłuż Alei w kierunku centrum Doliny. [zt]
Powrót do góry Go down


Éléonore E. Swansea
Éléonore E. Swansea

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 172cm
C. szczególne : jasne piegi i wąskie usta
Galeony : 2413
  Liczba postów : 1152
https://www.czarodzieje.org/t17446-eleonore-e-swansea
https://www.czarodzieje.org/t17452-poczta-panny-eleonore#489449
https://www.czarodzieje.org/t17445-eleonore-e-swansea#489381
Aleja Prawdy - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Aleja Prawdy - Page 2 Empty


PisanieAleja Prawdy - Page 2 Empty Re: Aleja Prawdy  Aleja Prawdy - Page 2 EmptyNie Sty 26 2020, 00:20;

...Gdzie się podział jej zdrowy rozsądek? I kiedy zatraciła umiejętność opanowywania emocji? Zachowywała się przy nim dokładnie tak, jak... nie planowała. Przyszła na to spotkanie pełna skrajnych odczuć, cała nabuzowana, rozgoryczona, planując wygarnąć mu parę rzeczy w kilku dosadnych zdaniach, a tymczasem zbytnio się otworzyła i przy tym... właśnie przed chwilą zgodziła się na coś en entier nieodpowiedniego. I choć nie miała zamiaru odmówić mu wspólnego spędzenia bożonarodzeniowego balu, tak spoglądała na swoje czyny i decyzję z pewną trwogą. Może niekoniecznie martwiła ją wizja towarzyszenia nauczycielowi z potencjalną likantropią, ale... samo jej zachowanie. Powinna być zdecydowanie bardziej asertywna i... niedostępna. Tak.
...Oh, damn it, czy on musi patrzeć się w ten sposób? Słodka Roweno - i jeszcze ta przydługa grzywka. Momentami zapominała, że dzieli ich taka różnica wieku, choć w istocie ona zachowywała się przy nim jak nastolatka... Wypowiadając jego pełne imię i nazwisko wraz z tytułem naukowym poczuła się odrobinę jak uczennica; wróciła wspomnieniami do Hogwartu, co wywołało dziwne uczucie we wnętrznościach. Przez chwilę nawet wyobraziła sobie, jak Elaine zwraca się tymi słowami do Alexa i... przeszedł ją dreszcz. Ezra nadal był w Hogwarcie, co jeśli i jej życie potoczyłoby się podobnie i studiowałaby teraz w swojej rodzimej Szkole Magii i Czarodziejstwa? Też zwróciłaby uwagę na, co by nie powiedzieć, przystojnego nauczyciela Zaklęć? Wtedy byłoby to jeszcze bardziej nieodpowiednie. Tak nieodpowiednie, jak... no właśnie?
...Nie mogła powstrzymać szerokiego uśmiechu, kiedy się do niej odezwał. Właściwie w tym momencie oficjalnie przyzwolił jej na imienne zwracanie się do niego. Wcześniej nie przeszli na ty z pełną kurtuazją, a jedynie wyszło to w praniu. Mogła więc rzec, że właśnie nadeszła ta wiekopomna chwila. Czas uzupełnić notatki w kalendarzu.
...Cieszę się.
...I ja też się cieszę, o dziwo.
...Szeroki uśmiech nieustannie tkwił na jej zmarzniętej twarzy, podtrzymywany przez schodzące emocje, które nagromadziły się od początku tego spotkania. Była cholernie zmęczona, miała ochotę wracać do domu i czym prędzej położyć się do łóżka. Za dużo wrażeń jak na jeden dzień, jeden wieczór. Dlatego też zgodziła się bez większego namysłu na propozycję przespacerowania się. I tak zamierzała wracać do domu pieszo, nie było to daleko. A jeśli nawet on miał ochotę ją odprowadzić pod same drzwi, to przecież nie miała się czego obawiać. Adres i tak już znał, widniał on w kilku kartotekach w Hogwarcie. Jedynym zagrożeniem byłaby matka wyglądająca przez okno i jej późniejszy wywiad śledczy. Skinęła więc głową i bez słowa ruszyła wraz z nim wąską ścieżynką, a następnie ośnieżonym chodnikiem.
...Szli, naprzemiennie rozmawiając i wspólnie milcząc, acz nie była to niezręczna cisza. Faktycznie odprowadził ją niemalże pod sam dom, a przy tym nie zabił po drodze ani nie zjadł. Podziękowała mu za spacer i... za rozmowę. A potem weszła przez frontowe drzwi do łabędziej rezydencji i od razu udała się do swojej sypialni.
...Miała dużo myśli, z którymi musiała się przespać.

|zt.
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Aleja Prawdy - Page 2 QzgSDG8








Aleja Prawdy - Page 2 Empty


PisanieAleja Prawdy - Page 2 Empty Re: Aleja Prawdy  Aleja Prawdy - Page 2 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Aleja Prawdy

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 2 z 2Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Aleja Prawdy - Page 2 JHTDsR7 :: 
Dolina Godryka
 :: 
Okoliczne tereny
-