Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Klasa Artystyczna

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 11 z 28 Previous  1 ... 7 ... 10, 11, 12 ... 19 ... 28  Next
AutorWiadomość


Mistrz Gry
Mistrz Gry

Czystość Krwi : 100%
Galeony : 32483
  Liczba postów : 102764
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7560-wielka-poczta-mistrza-gry#211658
Klasa Artystyczna - Page 11 QzgSDG8




Specjalny




Klasa Artystyczna - Page 11 Empty


PisanieKlasa Artystyczna - Page 11 Empty Klasa Artystyczna  Klasa Artystyczna - Page 11 EmptyNie 22 Sie - 18:25;

First topic message reminder :




Na szóstym piętrze, poza mniej, bądź bardziej używanymi klasami, można natknąć się na pomieszczenie, w którym lata temu prowadzono zajęcia artystyczne. Obecnie uczniowie odwiedzają ją kiedy tylko mają ochotę coś potworzyć. Pomieszczenie jest spore, jednak zupełnie zagracone sztalugami, stolikami brudnymi od farb, bądź innych substancji, a także wysokimi regałami eksponującymi prace uczniów. Można tu znaleźć wiele pomysłowych dzieł. Także spora część uczniowskich malowideł zrobi kremowe ściany owego pokoju.  
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Nathaniel Woods
Nathaniel Woods

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 29
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 339
  Liczba postów : 405
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10490-nathaniel-woods
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10493-sowa-natha
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10494-nathaniel-woods#288855
Klasa Artystyczna - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Klasa Artystyczna - Page 11 Empty


PisanieKlasa Artystyczna - Page 11 Empty Re: Klasa Artystyczna  Klasa Artystyczna - Page 11 EmptySro 25 Lut - 22:29;

Nathaniel zdecydowanie miał dość, nie miał najmniejszej ochoty spędzać tego dnia z ludźmi. Po prostu musiał odpocząć, błądził po całym Hogwarcie szukając cichego i spokojnego miejsca. Jak na złość większość Sali była zajęta, a na korytarzach roiło się od wrzeszczących uczniów. Błąkając się po szkole, zaciskał pięści, czy to takie trudne znaleźć odludne miejsce? W końcu trafił do Sali artystycznej, co prawda nie miał z nią wiele wspólnego, ale hey, była wolna. Przynajmniej tak mu się wydawało. Dopóki nie zobaczył pewnej blondynki, nie miał ochoty wdawać się w konwersacje ale dziewczyna wyglądała na zirytowaną. Zacisnął żeby i wziął głęboki wdech, musiał się uspokoić.
-Hey- mruknął cicho, wkładając ręce do kieszeni a następnie ruszył w jej stronę- Pomóc Ci z czymś?- zapytał beznamiętnie i stanął koło niej, czy jego dzień mógł być jeszcze gorszy? Najwyraźniej tak. Miał zamiar przyjemnie go spędzić, ale jak widać chyba się nie uda. Był pewny że nie zna blondynki, a jednak kiedy zbliżył się do niej, od razu poznał tę twarz.
-Collins- odparł jeszcze bardziej bez namiętnie, a wręcz wysyczał jej nazwisko. Prawda była taka, że owa dwójka nie darzyła się sympatią, ba, oni po prostu się nie lubili. A może nienawidzili? Ślizgon posłał jej przepełniony jadem uśmiech, serio czy musiał trafić akurat na nią? Właściwie poczuł do niej niechęć, przy pierwszym spotkaniu. Później okazało się że Marceline  też za nim nie przepada. Przechylił lekko głowę w prawo oglądając ją ze znudzeniem, wiedział że teraz zacznie się wojna. On miał zamiar spędzić w tej klasie całe popołudnie, w dodatku bez niej. A Woods doskonale wiedział że Gryfonka szybko nie ustąpi.
-Nie wiem co Cię tu sprowadza, ale może już sobie pójdziesz?- zapytał słodkim głosem Nath, jak zwykle sztucznie się uśmiechając. Nie miał ochoty przebywać z tym nawiedzonym karzełkiem, dłużej niż kilka minut. Wyciągnął ręce z kieszeni i oparł się o jedną ławkę. Właściwie w tylniej kieszeni spodni miał różdżkę, oczywiście jeśli dziewczyna go zdenerwuje nie zawaha się jej użyć, w końcu do czegoś musi się przydać.
Powrót do góry Go down


Marceline Collins
Marceline Collins

Student Gryffindor
Rok Nauki : III
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 189
  Liczba postów : 161
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10503-marceline-collins
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10506-sowa-marceliny
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10507-marceline-collins-kuferek#288954
Klasa Artystyczna - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Klasa Artystyczna - Page 11 Empty


PisanieKlasa Artystyczna - Page 11 Empty Re: Klasa Artystyczna  Klasa Artystyczna - Page 11 EmptySro 25 Lut - 22:58;

Kiedy dziewczyna usłyszała, że drzwi się otwierają, w jednej chwili się odwróciła - od razu jednak wróciła do przerzucania po raz trzeci zawartości torby, mając nadzieję, że przybysz albo po prostu sobie stąd pójdzie, zauważywszy, że to pomieszczenie jest już zajęte, albo ewentualnie podejdzie i będzie miała towarzysza, z którym będzie mogła porozmawiać podczas malowania.
- Cześć - odparła, nie odwracając wzroku od zawartości torby wysypanej na blat ławki. Przesuwała każdy pędzel osobna z prawej na lewą stronę ławki, chcąc oddzielić je od różdżki, której kolor był niemalże identyczny.
- W sumie to tak. Mógłbyś zdjąć mi jedną ze sztalug z tej sterty? - spytała miło, uśmiechając się. - Z dołu nie można wyciągnąć, po wszystko się przewr... - spojrzała na chłopaka, a mina momentalnie jej zrzedła. Woods. No fantastycznie. A miało być tak miło.
Dziewczyna uśmiechnęła się kpiąco, a cała sympatia została zastąpiona chłodem.
- Jest taka jedna rzecz. Mógłbyś sprawdzić, czy nie ma cię na przykład na dnie jeziora na błoniach?
Dziewczyna podeszła do jednej z szafek, z której po krótkiej chwili wygrzebała parę szmatek, mnóstwo ubrudzonych, dużych pędzli butelkę terpentyny i kilka szklanych zlewek. Wszystko to zniosła na ławkę.
- Nathie, skarbie, byłam tu pierwsza, także gdybyś mógł zrobić pożytek ze swoich zgrabnych nóżek... - odparła, a jej głos był przesycony sarkazmem. Nawiedzony karzełek (XD) również niespecjalnie miał ochotę przebywać z tym typowym, ślizgońskim dzieciakiem uważającym siebie jest centrum wszechświata.
Marceline odkręciła butelkę, a zapach terpentyny rozszedł się po pomieszczeniu. Miała cichą nadzieję, że może w jakiś magiczny sposób zapach rozpuszczalnika, którego większość osób nie znosi (a który ona sama uwielbiała) go stamtąd wypłoszy. Nie zanosiło się jednak na to, że pójdzie tak łatwo - zwłaszcza że dziewczyna go trochę znała i wiedziała, że ten tak łatwo nie odpuści. Marcela postanowiła odpuścić, bo kłótnia nie miała najmniejszego sensu - po prostu związała włosy w luźny kok, z którego wypadały kosmyki włosów i zajęła się czyszczeniem pędzli znalezionych w pracowni. Zajęcie pochłonęło ją na tyle, że zapomniała o tym, że jako Gryfonka powinna teraz ciskać gromami z oczu w stronę Ślizgona, a nie pilnować się, by nie zacząć podśpiewywać czegoś pod nosem w jego obecności.
Poza tym, to zajęcie miało jeszcze jedną, doskonałą funkcję - ukrywało to, jak bezradna była bez różdżki, gdy chciała zdjąć tę cholerną sztalugę. Uniosła na chwilę wzrok znad pędzli, patrząc w tamtą stronę bezradnie, tak jakby cała ta misternie ułożona sterta miała zmaleć. O dziwo tego nie zrobiła, a wręcz przeciwnie - wydawała się jeszcze większa z tej perspektywy.
Marceli przyszło do głowy, że może spróbować coś podstawić, żeby dosięgnąć sztalugi - nie chciała jednak, żeby był przy tym Woods. Jeszcze coś by jej nie wyszło, a wtedy śmiałby się z niej co najmniej do końca edukacji.
Powrót do góry Go down


Nathaniel Woods
Nathaniel Woods

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 29
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 339
  Liczba postów : 405
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10490-nathaniel-woods
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10493-sowa-natha
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10494-nathaniel-woods#288855
Klasa Artystyczna - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Klasa Artystyczna - Page 11 Empty


PisanieKlasa Artystyczna - Page 11 Empty Re: Klasa Artystyczna  Klasa Artystyczna - Page 11 EmptySro 25 Lut - 23:46;

No dobra trzeba było przyznać, że Nath miał tendencje do pochopnego oceniania ludzi. W dodatku robił to często, więc jeśli na pierwszy rzut oka ktoś mu się nie spodobał, prawdopodobnie go znienawidzi. Właśnie tak było z Marceline, chłopak uparł się że jest denerwująca i nie dał sobie wbić nic innego do głowy. Właściwie Gryfonka była czystej krwi, co naprawdę się dla niego liczyło, prawdopodobnie dla tego że jego urocz rodzinka, wpajała mu to do głowy od dzieciaka. Ale co mógł poradzić na niechęć, którą do niej czuł?
Kiedy dziewczyna zauważyła kto koło niej stoi, Woods mało się nie roześmiał. Uwielbiał reakcję ludzi na samego siebie, przeważnie była to niechęć i strach, ale to właśnie lubił. Za to Collins wyglądała ktoś jej przywalił, chyba lekko się zdziwił na widok Natha, taa ‘lekko’.
-Widzę że żart się dziś Ciebie trzyma- podsumował i klasnął w dłonie, a następnie przewrócił oczami. Naprawdę ucieszył by się, gdyby dziewczyna postanowiła zniknąć. Praktycznie modlił się o to w duchu. Czemu nie mógł wpaść na kogoś, za kim przepadał? Na przykład na, którąś ze Ślizgonek? Oczywiście jak na złość wypadło na Gryfonkę, którą lubił najmniej.
-Od moich zgrabnych nóżek dwa kroki w bok, jeśli nie odpowiada Ci moje towarzystwo, to naprawdę możesz już iść, przytrzymam Ci drzwi- powiedział jak do pięciolatka i posłał jej kolejny sztuczny uśmiech, taki już jego nawyk, był niemiły i dobrze o tym wiedział.
Woods popatrzył badawczo na dziewczynę a następnie podniósł się z ławki, pewnie biedna Marceline będzie myślała że Ślizgon odpuści, ale nie ma tak łatwo. Powlekł się w stronę całej sterty tych pierdół, sięgnął długimi rękami i ściągnął jedną ze sztalug, kładąc ją powoli na ziemi. Nie był aż tak wysoki, a w dodatku różnica między nim a Collins wynosiła jakieś…25 cm? Ale to i tak ona była nawiedzonym karzełkiem.
-Dzień dobroci dla zwierząt- podsumował Nathaniel, wskazując na sztalugę. Następnie uśmiechnął się ironicznie i wrócił na ławkę. W jakimś stopniu był ciekaw zdolności Gryfonki, sam też w pewnym sensie był artystą. Śpiewał i grał na gitarze, a czasami zdarzało mu się pisać własne teksty. Dlatego przepadał za zdolnymi, w jakikolwiek sposób, dzieciakami. Oczywiście nie mógł się z tym wypuścić, nie przy niej. Nie mógł pokazać że jest nią jakoś zainteresowany! Nie on. W końcu  był Ślizgonem z krwi i kości, zły do upadłego… No dobra nie był aż tak zły.
-Co masz zamiar bazgrać?- zapytał udając niezainteresowanego, skrzyżował ręce na klatce piersiowej i wpatrywał się w dziewczynę znudzonym wzrokiem. Przynajmniej był dobrym kłamcą i potrafił też dobrze grać, w tym momencie, zdecydowanie się mu to przydało.
Powrót do góry Go down


Marceline Collins
Marceline Collins

Student Gryffindor
Rok Nauki : III
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 189
  Liczba postów : 161
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10503-marceline-collins
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10506-sowa-marceliny
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10507-marceline-collins-kuferek#288954
Klasa Artystyczna - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Klasa Artystyczna - Page 11 Empty


PisanieKlasa Artystyczna - Page 11 Empty Re: Klasa Artystyczna  Klasa Artystyczna - Page 11 EmptyCzw 26 Lut - 0:32;

Marceline słuchała, co mówi do niej Woods, ale darowała sobie odpowiedzi. Uznała, że i tak nic do niego nie dotrze, nie przestanie nagle być prawdziwie ślizgońskim Ślizgonem, a jedynie może być gorzej. Zajęła się czyszczeniem pędzelków w terpentynie, nucąc coś cicho i całkowicie ignorując fakt istnienia chłopaka aż do momentu, kiedy sztaluga nie stanęła na ziemi w bardziej dostępnym dla kurdupla miejscu.
- Dzięki - powiedziała co prawda nieco niechętnie, ale ze względu choćby na dobre wychowanie nie potrafiła pominąć tej formułki, mimo że słyszała, co chłopak powiedział. No cóż, był Ślizgonem, trzeba było mu wybaczyć tego typu wtręty, a liczyło się to, że jednak pomógł, prawda? Może jednak nie byli tacy źli, ci Ślizgoni.
Marcela wzięła sztalugę i zaczęła ją rozstawiać. Posiłowała się trochę z przyrdzewiałymi śrubami, regulacją wysokości nóżek i przycinającą się szufladą, ale w końcu po kilku minutach sztaluga była rozłożona. Marcela umieściła na niej płótno, a pędzle ułożyła w szufladzie. Zakręciła jeszcze butelkę z terpentyną i odłożyła ją na miejsce, a gdy zajrzała do torby ponownie, by wyjąć z niej farby znalazła różdżkę. Pozbyła się brudnych szmatek i terpentyny ze zlewek jednym zaklęciem, a następnie wyjęła akryle i ułożyła je obok pędzli. Stanowisko pracy było gotowe - nareszcie.
- Martwa - odparła dziewczyna bez zastanowienia, wskazując na kompozycję umieszczoną na środku pomieszczenia. Kwiaty, które nie więdły chyba tylko dzięki jakiemuś zaklęciu i parę poustawianych wokół naczynek. To wszystko stało tam, odkąd pamiętała. Dziewczyna odkręciła jedną z tubek i nałożyła ją na paletę. - Na ogół nie maluję, tylko rysuję, więc nie wiem, jak to wyjdzie. Właściwie dopiero uczę się farb, jakoś mi idzie, bo dużo razy patrzyłam jak to się robi, ale w praktyce bywa różnie...
Marceline w tej jednej wypowiedzi jakby zapomniała, że nie mówi do przyjaciela, a do nadętego Ślizgona - jej głos wyrażał to, jak bardzo oddana jest pasji i gdyby nie przypomniała sobie o tym, że to Woods, to jeszcze dobre dziesięć minut mogłaby nawijać o technikach i farbkach. Przez cały ten czas skupiona była na malowaniu, a choć wzrok miała wlepiony w płótno, na którym ślad zostawiały kolejne pociągnięcia pędzla, to widać było, że błyszczały jej oczy, gdy o tym opowiada. Zerkała na kompozycję raz na jakiś czas i nurzała pędzel w farbie. Wyciskała z tubek kolejne kolory, a na płótnie zaczynał zarysowywać się kontur poszczególnych obiektów.
- Ekhm, właściwie dlaczego przyszedłeś akurat tutaj? - spytała, siląc się na chłodniejszy niż dotychczas ton. - Też coś, hm, tworzysz?
Powrót do góry Go down


Nathaniel Woods
Nathaniel Woods

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 29
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 339
  Liczba postów : 405
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10490-nathaniel-woods
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10493-sowa-natha
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10494-nathaniel-woods#288855
Klasa Artystyczna - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Klasa Artystyczna - Page 11 Empty


PisanieKlasa Artystyczna - Page 11 Empty Re: Klasa Artystyczna  Klasa Artystyczna - Page 11 EmptyCzw 26 Lut - 1:33;

To prawda, Nath był typowym ślizgońskim Ślizgonem i nic nie dało się na to poradzić. W dodatku otaczał się takimi samymi ludźmi, na przykład Katherine! Jego ukochana przyjaciółka, z którą wiecznie pakował się w kłopoty. Stawiając sztalugę na ziemi, chłopak zbliżył i schylił się do Marceline na odległość kilku centymetrów, szyderczo się uśmiechając. Uwielbiał denerwować ludzi i naruszać ich przestrzeń osobistą, o tak dręczenie ich było jego ulubioną zabawą. Nawet nie ruszył się z miejsca kiedy Gryfonka zajmowała się sztalugą, w końcu tego dnia wystarczająco jej pomógł. Niech się trochę dziecko namęczy. Zresztą doskonale widział że dobrze jej szło, co potwierdzało że musi się na tym znać.
-A już miałem nadzieje, że zaproponujesz namalowanie mnie- powiedział udając rozżalonego a następnie przyłożył rękę do serca, jakby naprawdę go to zraniło. Na pewno był ładniejszy od jakiś kwiatków, ale jeśli Collins je wolała, to cóż on mógł na to poradzić? Sam nigdy się tym nigdy nie zajmował, nie miał ręki do takich rzeczy. Choć nie! Umiał namalować kota, choć równie dobrze mógł to być pies… Ewentualnie smok. Niezła różnorodność.
Lubił patrzeć na ludzi pracujących, potrafił siedzieć bez ruchu i godzinami się w kogoś wpatrywać. Takie lekkie zboczenie, dlatego uwielbiał przesiadywać z Annabelle, którą interesował rysunek. Tak, naprawdę dobrze wspomina czasy, kiedy przebywali razem na błoniach. On grając na gitarze a ona ze szkicownikiem w ręku… Chyba dlatego pomógł Marceline, w jakimś stopniu przypominała mu dawną przyjaciółkę. Chłopak potrząsnął głową, zaczął wracać do starych czasów, a to zwykle wiązało się z późniejszym niezbyt dobrym samopoczuciem.
-Szukałem wolnego miejsca- oznajmił Woods i wzruszył ramionami, taki właśnie był jego cel, ale nie wyszło- Meeh, nic z takich rzeczy- powiedział i wskazał głową na sztalugę i farby- Zajmuję się muzyką- podsumował Nath rozglądając się po Sali, do jasnej cholery czy on z nią właśnie NORMALNIE rozmawiał? Czyżby zaczął zachowywać się jak człowiek? Tylko pogratulować.
Właściwie muzyka była jego jedną pasją, od najmłodszych lat. Czasami to naprawdę się przydawało, jak rodzice się wnerwili i mieli dość przysyłania mu pieniędzy, przysiadał na ulicy i pogrywał. Oczywiście nikt się o tym nie dowiedział, był z ważnej rodziny, która uznała by to za nie wiadomo jaką hańbę. I może tak było? Siedząc za Marceline, Woods zaczął obserwować jak jej idzie. Co chwilę przekręcał głowę z boku na bok, mrużąc przy tym oczy. Malowała z pasją i właśnie to mu się spodobało, spuścił głowę i uśmiechnął się sam do siebie. Czasami chyba za szybko ocenia ludzi, później oczywiście na tym traci, ale właśnie taki już był.
-Dodaj więcej czerwonego –zaproponował brunet, wstając z ławki. Podszedł do sztalugi i wskazał na miejsce, w którym było za dużo zimnych kolorów. Niby był facetem, ale kolory jakoś tam odróżniał i nie był ślepy. Znowu włączył mu się wewnętrzny krytyk.
Powrót do góry Go down


Marceline Collins
Marceline Collins

Student Gryffindor
Rok Nauki : III
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 189
  Liczba postów : 161
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10503-marceline-collins
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10506-sowa-marceliny
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10507-marceline-collins-kuferek#288954
Klasa Artystyczna - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Klasa Artystyczna - Page 11 Empty


PisanieKlasa Artystyczna - Page 11 Empty Re: Klasa Artystyczna  Klasa Artystyczna - Page 11 EmptyCzw 26 Lut - 11:58;

Gdy chłopak stanął bliżej dziewczyny, ta znieruchomiała na ułamek sekundy, zerknęła w jego stronę, unosząc brwi i jak gdyby nigdy nic kontynuowała rozkładanie sztalugi.
- Nie żebyś przeszkadzał czy coś, Woods, ale nie chcę pomyśleć, że mnie lubisz za bardzo. - stwierdziła zwyczajnym tonem, dokręcając jeszcze ostatnią ze śrub.
- Och, Ślizgoński majestat urażony. Czy jest szansa, że mi to kiedyś wybaczysz? - spytała rozbawionym tonem. Oczywiście nie mogła wyzbyć się tej nuty złośliwości z głosu, ale sama odniosła wrażenie, że było to raczej na zasadzie uszczypliwości powiedzmy-że-przyjacielskiej.
Może go nawet trochę lubiła. Minimalnie. Albo odniosła takie wrażenie, bo spytał o jej pasję, a ona mogła się wygadać.
Kiedy chłopak odpowiedział na jej pierwsze pytanie, skinęła głową w milczeniu. Zastanawiała się, dlaczego w takim razie od razu nie wyszedł z tej sali, by poszukać jakiejś wolnej. Mimo to nie zadała tego pytania uznawszy, że to może go skłonić do wyjścia i poszukiwania nowej sali - a właściwie to dopóki sobie nawzajem nie dogryzali, to jego towarzystwo było całkiem znośne.
Gdy Marcela usłyszała słowo "muzyka", ręka z pędzlem zawisła w powietrzu. Odsunęła ją od płótna i spojrzała na chłopaka.
- Muzyka, tak? I co konkretnie robisz? Grasz na czymś? Śpiewasz? - siliła się na zwykły ton, ale i tak nie udało jej się ukryć zaciekawienia. Zauważyła, że dopóki jest jakiś konkretny temat rozmowy, to żadne z nich nie ma czasu myśleć nad docinkami, więc postanowiła ten stan utrzymać. Ślizgon nie Ślizgon - przyszła tam malować, a nie wykłócać. Zresztą całkiem ciekawy temat. Sama przecież śpiewała, a grać na czymś chciała się nauczyć - tyle że nigdy nie mogła się jakoś zebrać.
Nathaniel podszedł do sztalugi, a gdy powiedział swoją sugestię, zerknęła w jego stronę, po czym znów spojrzała na płótno.
- Masz rację - stwierdziła, zerkając w stronę kompozycji. Tam również w miejscu wskazanym przez Ślizgona wybijały się czerwone barwy. - Ale to za chwilę, najpierw muszę skończyć kontur. Od ogółu do szczegółu.
Jeszcze kilka pociągnięć pędzla i dziewczyna odsunęła się od sztalugi na dwa kroki, zakładając pędzel za ucho. Porównała kompozycję z tym, co stworzyła na płótnie i uznała, że efekty są całkiem zadowalające. Oczywiście to był dopiero początek, ale zawsze coś, prawda?
Popatrzyła po raz kolejny na Nathaniela, a gdy dostrzegła, że ten wpatrzony jest albo w płótno, albo w nią, albo ogólnie - w cały proces twórczy, skrzyżowała ręce na piersi.
- Co tak patrzysz? - spytała, wyciągając pędzel zza ucha i machając nim w dłoni lekko. - Chcesz spróbować? - uśmiechnęła się. To mogłoby być ciekawe... a obraz i tak zawsze można odratować kolejną warstwą farby.
Powrót do góry Go down


Nathaniel Woods
Nathaniel Woods

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 29
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 339
  Liczba postów : 405
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10490-nathaniel-woods
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10493-sowa-natha
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10494-nathaniel-woods#288855
Klasa Artystyczna - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Klasa Artystyczna - Page 11 Empty


PisanieKlasa Artystyczna - Page 11 Empty Re: Klasa Artystyczna  Klasa Artystyczna - Page 11 EmptyCzw 26 Lut - 14:10;

Co jeszcze podobało mu się w Marceline? Potrafiła nieźle odpowiedzieć. Nie była typem niepewnej Puchonki, ani Krukonki, która myśli że pozjadała wszystkie rozumy, ba, nawet nie był typową Gryfonką! Miała coś w sobie ze Ślizgona, właśnie to mu się spodobało.
-Hmm… Nie no, jakbyśmy byli na jakieś imprezie, na której mocno bym się upił i było by ciemno… To może coś by z tego wyszło- powiedział słodkim głosikiem odsuwając się od niej, właściwie Gryfonka była bardzo ładna, miała zdecydowanie inną urodę, ale musiał się z nią trochę podroczyć.
-Jeśli będziesz błagać na kolanach, to może ci się uda- oznajmił dumnie Ślizgon, Collins powinna być zaszczycona jego towarzystwem, nie wszyscy mają takie szczęście.
Może jednak towarzystwo Marceline nie było takie złe? Tylko wydawało się, że jest on nie wiadoma jaka zła… Nie to on był tu zły. Czyli Collins musiała być… Dobra. Bacznie ją obserwował, każdy ruch pędzla. Pasja, którą w niej dostrzegał była niesamowita. Kiedy tylko powiedział jej o muzyce, blondynka wręcz zamarła i obróciła się w jego stronę.
-Śpiewam… Gram na gitarze i zdarza mi się pisać własne teksty-  oznajmił obojętnie chłopak, robił to od dawna i może powiedzieć że całkiem dobrze mu szło. A nawet jeśli by nie szło, lubił to, a wręcz kochał-  A ty jesteś jakoś uzdolniona muzycznie?- zapytał kryjąc zaciekawienie pod kamienną twarzą, sądził że była. Jej reakcja na słowo ‘muzyka’ była niecodzienna.
-Jeśli nie masz nic przeciwko- powiedział i lekko się uśmiechnął. Tak! Nathaniel Woods był miły, to trzeba gdzieś zapisać. Podreptał w stronę sztalug i zdjął ulubioną koszulę w kratkę, zostając w zwykłym szarym podkoszulku. Nawet jeśli go pobrudzi to nie będzie mu żal. Chwycił jeden z pędzli w dłoń, zamknął oczy przypominając sobie jak robiła to Annbelle, szybko się ocknął i zaczął wykonywać ruchy pędzlem. Nie było to aż takie złe, ale w porównaniu do pracy Marceline… Cóż musiał się jeszcze wiele nauczyć. Był pewien że Gryfonka naprawi jego błędy, dlatego odsunął się trochę na bok odkładając pędzel na miejsce.
-Zajmujesz się czymś jeszcze?- zapytał chłopak stojąc koło niej, jeśli miał ją polubić, to trzeba było od czegoś zacząć. Możliwe że mieli jakieś wspólne zainteresowania? Sam nie wiedział czym było to spowodowane, w końcu nie lubił się chyba z każdym Gryfonem, a jego znajomi i przyjaciele byli przeważnie Ślizgonami. Ale takie zasady wpajano mu do głowy od dziecka, teraz mu tak zostało i dla wszystkich wydaje się być dupkiem, ale Woods nie jest taki zły. A nawet potrafi być miły, znaczy jeśli bardzo chce.
-Zagramy w grę, ja zdaje tobie jedno pytanie a następnie ty mi- powiedział Nath uśmiechając się, bardziej przyjacielsko niż ironicznie. Właściwie to nie była propozycja, on jak zwykle to narzucił. Uniósł brwi i wskazał na Marceline, dając jej do zrozumienia żeby zaczęła, taki z niego dobry chłopaczek.
Powrót do góry Go down


Marceline Collins
Marceline Collins

Student Gryffindor
Rok Nauki : III
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 189
  Liczba postów : 161
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10503-marceline-collins
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10506-sowa-marceliny
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10507-marceline-collins-kuferek#288954
Klasa Artystyczna - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Klasa Artystyczna - Page 11 Empty


PisanieKlasa Artystyczna - Page 11 Empty Re: Klasa Artystyczna  Klasa Artystyczna - Page 11 EmptyCzw 26 Lut - 14:46;

Marcela raczej nie miała wiele ze Ślizgona - za to Nath miał skrzywiony pogląd na Gryfonów, ale czemu się dziwić? Wychowanie w stylu "czysta krew jest najważniejsza" i "Gryffindor fu" pozostawiał swoje ślady między innymi w tym.
- Wyszłoby, gdybym była w takim samym stanie... i dodatkowo ktoś by mnie związał i szantażował. - wyszczerzyła się. Bawiło ją takie przekomarzanie ze Ślizgonem - zwłaszcza, że ten nie obrażał się jak większość egocentrycznych zielonych i po prostu odpowiadał w tym samym tonie.
- Ojej, czyli się nie uda, jaka szkoda. - odparła, udając smutek. Niestety nie uznawała tego niewątpliwego zaszczytu przebywania w obecności Natha za coś wartego tak ogromnej uwagi.
Kiedy chłopak odpowiadał na jej kolejne pytanie, wycisnęła trochę czerwonej farby z tubki na paletę.
- Własne teksty? - zaciekawiła się, bo tak jak śpiew i gra na gitarze były dość typowe, tak to ostatnie raczej było mniej powszechne. - Ale fajnie. Ja śpiewam, grać na czymś planuję zacząć, ale to tak w nieokreślonej przyszłości... Jakoś nie mogę się za to zabrać.
Gdy chłopak wziął od niej pędzel, trochę się zdziwiła - spodziewała się raczej, że Nath - jak to Ślizgon - pomarudzi, pokręci noskiem i nawet nie spróbuje, ale cóż. Najwidoczniej miał w sobie więcej z Gryfona, niż chciałby mieć.
Marcela obserwowała, jak chłopak maluje. Jego ruchy były ostrożne na tyle, że ostatecznie jedno, dwucentymetrowe pociągnięcie pędzla było do naprawy. Cóż, Gryfonka liczyła na gorszy wynik.
- Całkiem nieźle. - odpowiedziała równie miło, po czym wzięła pędzel i zamalowała wspomniane pociągnięcie pędzla, tak by czasem nie pomyślał, że jest aż tak dobry.
- Hm. Rysuję, śpiewam, lubię wszystkie możliwe zaklęcia... Ale właściwie zainteresować może mnie wszystko - odpowiedziała na pytanie, wyciskając odrobinę czerwonej farby na paletę. Zanurzyła w niej pędzel i doprowadziła obraz do porządku, a mankament, który można było zawdzięczać Woodsowi, był już całkowicie niewidoczny. - A ty?
Kiedy z kolei Nath zaproponował grę, dziewczyna zamyśliła się na dłuższą chwilę. Wzięła z szufladki nieco grubszy pędzel, wycisnęła na paletę żółtą farbę i gdy zrobiła kilka kolejnych maźnięć na płótnie, zerkając na malowaną kompozycję, spojrzała w jego stronę.
- O czym dokładnie są twoje teksty? - zapytała, uznając, że ta informacja może pozwolić jej dowiedzieć się wielu rzeczy. Kto wie, może za maską ślizgońskiego do szpiku kości Ślizgona kryje się romantyk? Albo filozof? Albo po prostu ktoś, za kogo Woods nie chciał uchodzić?
- No, twoja kolej, Nathie. - odparła, gdy chłopak odpowiedział.
Powrót do góry Go down


Nathaniel Woods
Nathaniel Woods

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 29
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 339
  Liczba postów : 405
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10490-nathaniel-woods
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10493-sowa-natha
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10494-nathaniel-woods#288855
Klasa Artystyczna - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Klasa Artystyczna - Page 11 Empty


PisanieKlasa Artystyczna - Page 11 Empty Re: Klasa Artystyczna  Klasa Artystyczna - Page 11 EmptyCzw 26 Lut - 15:56;

Może i Marceline nie miała wiele ze Ślzigona, a może miała? Kto to wiedział? Za to jeśli ktokolwiek odważyłby się, powiedzieć że Natahniel ma coś z Gryfona, prawdopodobnie skręciłby mu kark, uroczo prawda? Ale to prawda, żył w przekonaniu ”czysta krew jest najważniejsza”, ”Gryfoni są bee” i oczywiście ”Slytherin jest najlepszy”.
-Nie mam w zwyczaju wiązać dziewcząt, no chyba że bardzo tego chcą, ale nie sądzę żebyś miała ochotę o tym rozmawiać- powiedział chłopak posyłając jej lekki uśmiech, myślał że dzień naprawdę będzie fatalny, a tu takie zaskoczenie.
-Zniszczyłaś moje marzenia Collins- oznajmił brunet po raz kolejny kładąc rękę na sercu, udawanie urażonego coraz lepiej mu wychodziło! Woods zaczął przechadzać się po klasie, siedzenie w jednym miejscu było dla niego cholernie męcząc, poza tym lepiej mu się tak myślało. Schował ręce do kieszeni, taki już jego nawyk i słuchał uważnie Gryfonki. Miał rację Marceline też po części zajmowała się muzyką.
-Grać na czymś? Miałaś już jakiś pomysł?- zapytał chłopak chodząc w kółko, granie na gitarze nie było takie złe, choć początki były straszne. Ale później leciało z górki, tak samo było z pisaniem tekstów, właściwie zaczęło się przez przypadek, pierwszy tekst napisany specjalne dla Annabelle, doskonale to pamiętał. Uśmiechnął się smutno na samą myśl o nim.
Kiedy Gryfonka, miło skomentowała jego pracę, brunet posłał jej szczery uśmiech. Zaczynał ja lubić, ale jak na razie wolał się do tego nie przyznawać, tak było bezpieczniej.
-Dręczenie ludzi zalicza się do hobby?- zapytał naprawdę ślizgońsko chłopak a następnie się roześmiał, jeśli tak, to było jedno z jego ulubionych zajęć- Lubię Quidditcha i ogólne latać na miotle, interesują mnie starożytne runy- to ostatnie było dość dziwne, w końcu nikt by go nie posądził że lubi się uczyć. Był przecież złym i niedobrym Ślizgonem! Kolejne zaskoczenie.
-Właściwie zależy… Piszę je tylko pod wpływem jakiś emocji- oznajmił brunet przystając przy oknie, to prawda, zajmował się tym kiedy był zły, radosny czy smutny. A nawet zakochany, ale większości jego tekstu nie ujrzała światła dziennego i prawdopodobnie nie ujrzy.
-Od jak dawna rysujesz?- zapytał z zaciekawieniem chłopak, obracając się w jej stronę. Wiedział że żeby być w czymś naprawdę dobrym, trzeba temu poświęcić sporo czasu. A Marceline dobrze szło posługiwanie się pędzlem i jak sądził chłopak, ołówkami pewnie też. Zawinął się spod okna i ruszył w stronę Gryfonki, a raczej sztalugi przed, którą stała. Przystanął obok niej i przekręcił głowę w prawo, nie spodziewał się tak dobrego efektu.
-Nieźle-mruknął cicho brunet, co prawda miał zamiar powiedzieć to w myślach, ale nie wyszło. Miał nadzieję że Gryfonka nie usłyszy, przecież on nie mógł jej chwalić, nie po tym jak stwierdził że jej nie lubi…
Powrót do góry Go down


Marceline Collins
Marceline Collins

Student Gryffindor
Rok Nauki : III
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 189
  Liczba postów : 161
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10503-marceline-collins
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10506-sowa-marceliny
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10507-marceline-collins-kuferek#288954
Klasa Artystyczna - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Klasa Artystyczna - Page 11 Empty


PisanieKlasa Artystyczna - Page 11 Empty Re: Klasa Artystyczna  Klasa Artystyczna - Page 11 EmptyCzw 26 Lut - 18:16;

Na słowa traktujące o "wiązaniu dziewcząt" Marcela zareagowała śmiechem. Kto by pomyślał, że niektórym ze Ślizgonów się tak dowcip wyostrzył?
Jego teatralne rozżalenie skwitowała jedynie uśmiechem. Prawie zaczynała lubić tego zielonego, ale nie przyznawała się przed sobą uznając, że na pewno nie jest to odwzajemnione. W końcu Ślizgon nie polubiłby Gryfonki, prawda?
- Myślałam albo o gitarze, albo o fortepianie. Na gitarze próbowałam grać może ze dwa razy, ale skończyło się na obolałych palcach... I umiem z kilka akordów, ale nic konkretnego. Muszę się za to zabrać... kiedyś.
Dziadek Marceli próbował kiedyś ją nauczyć grać na gitarze - zresztą na jej prośbę! - ale niestety nie wyszło tak, jak miało wyjść, a dalsze lekcje zostały odłożone. Na kiedyś tam.
Kiedy dziewczyna sobie o tym przypomniała, zanotowała w pamięci, by napisać listy do dziadka i babci. Dość dawno nie rozmawiali, a u nich to się raczej nie zdarzało. W końcu byli ze sobą bardzo blisko.
- No, w przypadku Ślizgonów pewnie się zalicza - wtrąciła, nim kontynuował zdanie. - O, fajnie, ja też latam i czasami gram, trzeba kiedyś się umówić na meczyk- wyszczerzyła się. - Ale starożytne runy? Nie spodziewałam się.
Dziewczyna po chwili zorientowała się, że propozycja kolejnego spotkania brzmiała tak, jakby go nawet trochę lubiła. Ups, no trudno. Może nie zwróci uwagi.
- Heeej, nie wywiniesz się, wymieniaj o czym pisałeś. Albo nie, po prostu któryś pokaż! - zarządziła tonem niecierpiącym sprzeciwu. Po prostu chciała usłyszeć coś i już!
- Wiesz, właściwie odkąd pamiętam. - odparła bez namysłu i było to zgodne z prawdą. Zawsze ją do tego ciągnęło, tak samo jak do śpiewu. Od najmłodszych lat nie ruszała się nigdzie bez kredek i szkicownika i tak już jej zostało.
Dziewczyna zamyśliła się, wyciskając z tubek kilka kolejnych farb na paletę. Starała się przypomnieć sobie konkretny moment, w którym to się zaczęło i nie umiała znaleźć chwili, w której nic nie tworzyła. Tak samo zresztą było ze śpiewem.
Gdy chłopak podszedł bliżej i przyglądał się jej pracy, a mały komplement jakby przypadkiem mu sę wymknął, spojrzała na niego na ułamek sekundy z zaskoczeniem, by potem od razu powrócić do pracy. No cóż, jednak usłyszała.
- Dziękuję - uśmiechnęła się, wpatrzona w płótno. - Widzę, że nawet taki Ślizgon jak ty potrafi być czasem miły... Co się dzieje z tym światem?
Powrót do góry Go down


Nathaniel Woods
Nathaniel Woods

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 29
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 339
  Liczba postów : 405
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10490-nathaniel-woods
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10493-sowa-natha
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10494-nathaniel-woods#288855
Klasa Artystyczna - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Klasa Artystyczna - Page 11 Empty


PisanieKlasa Artystyczna - Page 11 Empty Re: Klasa Artystyczna  Klasa Artystyczna - Page 11 EmptyPią 27 Lut - 16:17;

Naprawdę nie miał w zwyczaju wiązać dziewcząt, no a co mógł poradzić jeśli tego chciały? No co mógł poradzić taki biedny Ślizgon jak on? Brunet też zaczynał lubić Marceline, choć nie miał ochoty się przyznawać. Gryffindor i Slytherin to naturalni wrogowie, tak jak… Mrówkojad i mrówki? Tak, to chyba idealne porównanie…
-Fortepian też jest całkiem niezły, moi rodzice próbowali mnie zmusić, do grania na skrzypcach- zaśmiał się chłopak, on i skrzypce? Ta, jasne. Właściwie rozmawiał z Collins, jak ze starą, dobrą znajomą. Niemożliwe- Gitara nie jest taka zła, tylko musisz mieć czas. Nie masz czasu, nie dasz rady się nauczyć- wzruszył ramionami Woods, oczywiście musiałeś to lubić. Tak jak on, za to jego rodzice tego nienawidzili, wieczne kłótnie o jego gitarę. Właściwie Nath do tej pory nie wiedział, dlaczego tak bardzo tego nie lubili, przecież nie miał namiaru nikogo nią zamordować.
-No widzisz! Czyli lubię też dręczyć ludzi- wyszczerzył się Ślizgon, takie jego małe hobby, które bardzo lubił. W dodatku jeśli robił to z kimś… Idealnie. Lecz Marceline nie wyglądała na taką, którą dałoby się męczyć, jak dla bruneta była twarda.
-Chcesz żebym skopał Ci dupę, słońce?- zapytał Woods uśmiechając się do niej, niech sobie nie myśli, że ma zamiar być miły cały czas, co to, to nie!- Chyba że w ten sposób, zapraszasz mnie na randkę? Ale wiesz muszę sprawdzić w kalendarzu, czy mam czas- powiedział śmiertelnie poważnie, a następnie, znowu się uśmiechnął. Czemu cały czas to robił? Właściwie nie mógł się powstrzymać, dziewczyna była naprawdę fajna… Dobra stop Woods, zapędzasz się.
-Mógłbym spędzić pół dnia, wymieniając wszystkie- podsumował znudzonym tonem, jakby totalnie go to nie obchodziło. Ale w duchu cieszył się, że ktoś się tym zainteresował- Ale jeśli tak bardzo Ci zależy, mogę KIEDYŚ ci coś zagrać- oznajmił, podkreślając ‘kiedyś’. Cóż właściwie żałował tego co powiedział, wyszedł na miłego! Eww. W dodatku Marceline pomyśli, że Nath proponuje jej kolejne spotkanie. Świetnie… Nie żeby miał coś przeciwko. Do jasnej cholery Woods ogarnij się.
-W takim razie ktoś Cię tym ‘zaraził’? Czy sama zainteresowałaś się rysunkiem?- zapytał zaciekawiony, on sam kupił gitarę i zaczął na niej grać, właściwie nikt go nie wspierał, może oprócz młodszych braci. Dlatego miał nadzieję że Collins, miała osobę, która jej pomagała i zawsze z nią była. STOP. Czy Nathaniel właśnie zachowuje się jak Puchon? Aż mu się na wymioty zebrało.
-Yhym- mruknął brunet, przeczesując włosy palcami. Bo co miał niby powiedzieć? Tak, skomplementował jej malunek, co z tego? Przecież korona mu z głowy nie spadnie, tak sądzę.
-Właściwie, mogę Ci coś zaśpiewać- powiedział brunet szaleńczo się uśmiechając, oczywiście nie mogło być aż tak pięknie- Jeśli ty będziesz mi towarzyszyć- zaproponował, coś za coś nie prawda? Był ciekaw jaki głos ma Marceline, być może uda mu się dowiedzieć.
Powrót do góry Go down


Marceline Collins
Marceline Collins

Student Gryffindor
Rok Nauki : III
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 189
  Liczba postów : 161
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10503-marceline-collins
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10506-sowa-marceliny
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10507-marceline-collins-kuferek#288954
Klasa Artystyczna - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Klasa Artystyczna - Page 11 Empty


PisanieKlasa Artystyczna - Page 11 Empty Re: Klasa Artystyczna  Klasa Artystyczna - Page 11 EmptySob 28 Lut - 13:28;

Gdy Nath mówił o skrzypcach, dziewczyna usłyszała w jego głosie pewną nutę pogardy - co ją samą zdziwiło.
- Co jest nie tak ze skrzypcami? Brzmi dobrze w wielu utworach z różnych gatunków, tak ciekawie! W każdym razie dziewczyny mógłbyś na to rwać.
No tak, bo co mogło być priorytetem dla takiego Natha? W każdym razie Marcela ostatnie zdanie dopowiedziała raczej pół żartem.
Na kolejną wypowiedź o gitarze jedynie skinęła głową, zastanawiając się coraz poważniej nad kolejną próbą rozpoczęcia nauki. Prawie poprosiła Natha o pomoc, ale się powstrzymała - w końcu nie mogła mu ufać na tyle, a tak oczywista prośba o kolejne spotkanie mogła się spotkać z wyśmianiem i ogólną dezaprobatą.
- Ze mną jakoś ci to dręczenie nie idzie. - stwierdziła, zastanawiając się, czy zostanie to odebrane jako komplement, czy obraza jego ślizgońskich zdolności.
- Trochę za wysoko się cenisz, Nathie - odparła z rozbawieniem, słysząc o tym całym "zapraszaniu na randkę". Niedoczekanie! Co do quidditcha - nie odpowiedziała, bo właściwie była pewna, że jeśli chłopak miał z grą więcej wspólnego, to by ją bez trudu pokonał. Ona grała czasem i to tylko rekreacyjnie - nie miała parcia na bycie w drużynie, treningi i zwycięstwa. Kibicowała drużynie i czasami umawiała się z kimś na mecz, to wszystko.
- KIEDYŚ, nie TERAZ, żeby się spotkać ze mną znowu? - podchwyciła Marceline, szczerząc się. Liczyła na to, że uda jej się w jakiś sposób zawstydzić Ślizgona - sprawiało jej to dziwną satysfakcję.
- Samo zainteresowanie się wyszło ode mnie, ale babcia mnie w tym wspierała, gdy to dostrzegła. Sama zajmuje się rysunkiem. Jak byłam mała to bardzo często wychodziłyśmy w plener ze szkicownikami, teraz tylko w wakacje...
A więc Nath mógł być spokojny.
- A jak z twoją gitarą? Ktoś u ciebie gra? Pomagali ci? - spytała, podświadomie spodziewając się odpowiedzi twierdzących na oba ostatnie pytania. W końcu dla niej to było coś zwyczajnego. Nie miała rodziców, ale nie przeszkadzało to w posiadaniu najlepszej na świecie rodziny.
Słysząc o warunku postawionym przez Nathaniela, dziewczyna zamyśliła się na krótką chwilę.
- No dobra... - odparła w końcu z niepewnością w głosie. Śpiewanie komuś, kogo znała tak krótko (i kto w dodatku mógł się okazać tym typowym, złym, wrednym Ślizgonem, który ją wyśmieje!) nie należało do rzeczy łatwych, ale postanowiła się przełamać - z czystej ciekawości, która jednak przeważała nad tremą.
- Ale jak mam śpiewać z tobą, to wybierz coś, co ma w miarę łatwą do podchwycenia w trakcie śpiewania melodię. Bo się nie uda.
Dziewczyna wycisnęła na paletę odrobinę farby i namalowała parę kwiatków, tym samym powoli przechodząc do szczegółów obrazu. W tym samym momencie dostrzegła jednak po drugiej stronie płótna kilka niedociągnięć, więc gdy tylko wykorzystała do końca kapkę farby do kwiatków (musiała - w końcu akryle tak szybko schną...), nałożyła trochę ciemnobrązowej i wykonała kilka konturowych kresek. Trochę ją ta rozmowa musiała wybić z rytmu - albo po prostu za bardzo się zamyśliła. No, nieważne.
Powrót do góry Go down


Nathaniel Woods
Nathaniel Woods

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 29
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 339
  Liczba postów : 405
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10490-nathaniel-woods
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10493-sowa-natha
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10494-nathaniel-woods#288855
Klasa Artystyczna - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Klasa Artystyczna - Page 11 Empty


PisanieKlasa Artystyczna - Page 11 Empty Re: Klasa Artystyczna  Klasa Artystyczna - Page 11 EmptySob 28 Lut - 14:46;

Chyba nie lubił skrzypiec ze względu na jego rodzinę, prawie połowa z nich grała na tym instrumencie. W dodatku próbowali zmusić i Natha, a on nienawidzi jeśli ktoś, coś mu narzuca.
-Nie ucz ojca dzieci robić! Większość leci na gitarę- wyszczerzył się chłopak, poruszając znacząco brwiami. Często śpiewał swoim ‘wybrankom’ , znaczy nie chodził za nimi, jak w filmach, z gitarą w ręku wyśpiewując miłosne piosenki, najlepiej pod balkonem, to nie w jego stylu.
-Marceline, naprawdę ranisz dziś moją biedną duszę- powiedział rozżalony, dziewczyna była jedyną osobą, spotkaną niedawno, która nie dała się dręczyć. Umiała sobie poradzić z takimi osobami jak Woods. Podobało mu się to.
-No widzisz, znowu mnie ranisz. Ale zmienisz zdanie- powiedział  brunet, obracając wszystko w żart, bo niby co miał zrobić? Może kolejne spotkanie z Gryfonką nie byłoby takie złe, nie wyglądała na taką, co lubi spacerki przy pełni księżyca. Znając jego będzie chciał się dowiedzieć, robiąc wszystko żeby ja gdzieś wyciągnąć. Czy Woods naprawdę ją polubił? Wszystko na to wskazywało.
-Hmm… Mogę rozważyć tę opcje- oznajmił wesoło, sprawdzał jej reakcję. W końcu mogła być pozytywna co raczej by mu się spodobało, lub negatywna a wtedy znów obróciłby to w żart. Tak właśnie działał.
-Nie, moja rodzina jakoś nigdy za tym nie przepadała- oznajmił lekko sztucznie się uśmiechając, bo co miał powiedzieć? Że jego rodzice, tępili to od początku. Dając mu do zrozumienia że muzyka, nie przyda mu się w życiu. Bardzo pozytywne myślenie. Mimo tego brunet odłożył na bok, wszystkie gorsze myśli, uśmiechając się do Collins, czyli miała babcię, która ją wspierała.
Nathaniel zdziwił się kiedy Marceline się zgodziła, ba, nigdy by się tego nie spodziewał. Udając że wiedział o tym, że Collins się zgodzi, znalazł pierwszą lepszą kartkę. Przechadzał się po klasie w poszukiwaniu jakiegokolwiek pióra, po kilku minutach znalazł jakieś stare, ale przynajmniej pisało. Nabazgrał jej, w miarę czytelnie tekst jednej z jego piosenek. Każdy zawsze powtarzał że Woods ma okropne pismo, ale jemu się tam podobało. Miał nadzieję że Gryfonka się odczyta, podał jej kartkę żeby przeanalizowała tekst. Szkoda tylko, że nie miał gitary. Zawsze śpiewało mu się lepiej, z towarzystwem tego instrumentu. Oparł się na ławce i zaczął wystukiwać rytm palcami, był do tego przyzwyczajony, to właśnie robił nie mając gitary.
-Hey Little Monster
I got my eye on you
Where are you going? Where you running to?
Hey Little Monster
You know it's all okay
I'm gonna love you, no matter what you say
- szło mu całkiem dobrze, a co najważniejsze, czysto. Nie za wysoko i nie za nisko. Teraz przyszedł czas na refren, który miała zaśpiewać Marceline. Uśmiechnął się do niej, dodając jej trochę odwag. Wiedział jak bardzo mogło to pomóc. A co można było powiedzieć o piosence? Woods napisał ją po odtrąceniu Annabelle. Właściwie wtedy zżerało go poczucie winy, za to z drugiej strony jego ślizgoński charakter, nie pozwalał zrobić nic normalnego. Na przykład… Przeprosić. Cicho odchrząknął, dawno nie śpiewał, a jego gardło zaczynało się buntować, mógł trochę poćwiczyć… Geniusz.
Powrót do góry Go down


Marceline Collins
Marceline Collins

Student Gryffindor
Rok Nauki : III
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 189
  Liczba postów : 161
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10503-marceline-collins
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10506-sowa-marceliny
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10507-marceline-collins-kuferek#288954
Klasa Artystyczna - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Klasa Artystyczna - Page 11 Empty


PisanieKlasa Artystyczna - Page 11 Empty Re: Klasa Artystyczna  Klasa Artystyczna - Page 11 EmptySob 28 Lut - 16:26;

- No cóż, rozumiem, że nie jesteś w tej kwestii zbyt wymagający. - odparła. W końcu można było się domyślać, jaki typ dziewczyn leciał na gitarę - i nie był to bynajmniej komplement. Ona sama ten typ podrywaczy-muzyków traktowała raczej z przymrużeniem oka, aniżeli z nabożną czcią - co z kolei cechowało niektóre grupki nastolatek lubiących mieć jakiegoś męskiego idola w swoim otoczeniu.
- Przykro mi, musisz znaleźć sobie inny obiekt do pastwienia się. - odparła z przekąsem w głosie. W końcu tego typu "rozrywki" to nie była jej bajka, a że Gryfoni byli niemalże naturalnymi wrogam Ślizgonów i wzajemna nienawiść była wpisana w kanon, to głównie oni stawali się ofiarami prób. Prób, bo na ogół byli zbyt silni, żeby sobie na to pozwolić. A na pewno Marcela była.
- Jakaś dziewczyna nie chce iść z wielkim Nathanielem na randkę? Na gacie Merlina, gdybym cię lubiła, to może faktycznie bym zmieniła, żebyś nie musiał się tłumaczyć przed kolegami.
Pokazała mu język, odpowiadając żartem na żart. Mimo stwierdzenia, że Marcela nie lubi Ślizgona, to jej ton wskazywał na coś całkiem odwrotnego i domyślała się, że tego tak nie odbierze. W końcy tylko się z nim droczyła - tak samo, jak droczyłaby się ze swoim najlepszym przyjacielem. Postęp.
- No, to rozważaj, zobaczymy co z tego wyjdzie. - uśmiechnęła się miło, nie chcąc jednoznacznie się zgodzić ani odmówić. Mimo odpowiedzi wolała zostawić Nathowi męską decyzję.
Marcelina rozpoznała sztuczny uśmiech przy jego kolejnej odpowiedzi - a choć miała ochotę go po prostu przytulić, to z oczywistych względów tego nie zrobiła.
Nie dość, że nowopoznany Ślizgon i nie należało się spoufalać ze względów bezpieczeństwa, to w dodatku on mógł tego wszystkiego nie odbierać aż tak źle, jak jej się wydawało.
- Ale ważne, że się nie poddałeś, bo w końcu rodzina ma na to duży wpływ, a taka niechęć może dużo zmienić. Pozostaje tylko podziwiać.
Minimalne speszenie wywołane tą nadzwyczaj miłą odpowiedzią ukryła, wpatrując się w płótno i nie minęła chwila, a dziewczyna znów zatopiła się w świecie pędzli i farbek. Gdy chłopak po jakimś czasie wręczył jej kartkę z tekstem piosenki napisanym jakimś przerywającym piórem, przerwała poprawianie elementu, który nie wyszedł tak, jak na kompozycji i zwróciła się ku Nathowi.
- Trzeba było powiedzieć, pokazałabym ci, w której szufladzie są natemperowane ołówki.
Rzuciła okiem na tekst, przeczytała go przed zaśpiewaniem, żeby przypadkiem się nie pomylić i czekała, aż chłopak zacznie. Ze zdziwieniem stwierdziła, że zdenerwowała się bardziej, niż się spodziewała, mimo że na codzień jej się to nie zdarzało. Zrzuciła winę na to, że po raz pierwszy śpiewała z jakimś Ślizgonem i na związane z tym uprzedzenia.
- I got love on my fingers, lust on my tongue
You say you got nothing, so come out and get some
Heartache to heartache, I'm your wolf, I'm your man
I say run Little Monster, before you know who I am.

Choć na początku śpiewała cicho, jakby bojąc się rozkręcić, to później było już dobrze, tak jak zwykle. Gdy jeden raz pod koniec wersu pomyliła melodię przez to, że nigdy wcześniej nie słyszała piosenki, to tylko się uśmiechnęła i śpiewała dalej - z efektem naprawdę dobrym. Gdy skończyła, a Nath przestał wybijać rytm, co oznaczało koniec ich wspólnego śpiewania, odwróciła się w stronę sztalugi, nieco speszona. Po raz kolejny wycisnęła z tubki farby na paletę i zajęła się malowaniem - byle tylko nie patrzeć mu w twarz. Mimo że dotąd chłopak był powiedzmy-że-sympatyczny-jak-na-Ślizgona, to nie wiedziała, jakiej reakcji się po nim spodziewać. W końcu mogło mu się coś nie spodobać, bo mógł oczekiwać idealnego wykonania na wejście. Albo jej głos - niższy, niż większości dziewczyn, nie taki typowo słodko-balladkowy - mógł mu nie przypaść do gustu. Czemu właściwie, na Merlina, przejmowała się jego opinią?
- Ładny tekst, widzę, że pan naczelny-podrywacz-Hogwartu też ma uczucia - skomentowała, wpatrzona w płótno, chcąc jakby rozładować napięcie. - Co to za dziewczyna, w której się zakochałeś? To po niej wypełniasz pustkę tymi pustymi pannami?
Druga część wypowiedzi była już pozbawiona tego żartobliwego czy też kpiącego tonu, a nawet można było wyłapać w jej głosie odrobinę troski. W każdym razie nie była to tylko czysta ciekawość - to zdecydowanie nie było w stylu Marceliny.
Powrót do góry Go down


Nathaniel Woods
Nathaniel Woods

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 29
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 339
  Liczba postów : 405
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10490-nathaniel-woods
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10493-sowa-natha
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10494-nathaniel-woods#288855
Klasa Artystyczna - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Klasa Artystyczna - Page 11 Empty


PisanieKlasa Artystyczna - Page 11 Empty Re: Klasa Artystyczna  Klasa Artystyczna - Page 11 EmptySob 28 Lut - 19:28;

-Zależy jak bardzo byłbym pijany- zaśmiał się brunet, taka prawda. Pod wpływem alkoholu każda dziewczyna, wydawał się mu atrakcyjna. Dlatego starał się ograniczać alkohol na imprezach… No dobra, nie kontrolował tego. Ale to racja, większość panienek lecących na jego gitarę, rzadziej na niego, była po prostu tępa. Choć znalazłoby się kilka wyjątków… Niestety tylko kilka.
-No widzisz, przez Ciebie będę musiał się wysilić- oburzenie w jego głosie, było naprawdę duże. Zazwyczaj szybko znajdywał nowe ofiary, ale Collins chyba nie miała zamiaru być jedną z nich. W tym momencie, Nath nawet tego nie chciał. Lecz gdyby cofnąć się w czasie, zaledwie rok do tyłu… Nie wiadomo co miałby ochotę zrobić. Właściwie to nigdy, nikt nie wiem co siedzi mu w głowie.
-Właśnie! Radziłbym się zastanowić, bo wiesz moi koledzy będą ze mnie szydzić do końca życia- oznajmił poważnie Nath, chodził na randki tylko jeśli ktoś naprawdę mu się spodobał, czyli rzadko. Co poradzić na to, że jest strasznie wybredny? Choć nie, bardziej wybredni są jego rodzice. Czysta krew forever i te sprawy… Ale Marceline była czystej krwi. Dostała by u nich dużego plusa, ale czy to dobrze. Zasada była jedna, Woods nauczył się tego kilka lat temu, dziewczyn nie sprowadza się do domu, szybciej niż po trzecim spotkaniu. Jego rodzina była wymagająca, każdy o tym wiedział. Więc zadawali miliony krępujących i osobistych pytań, zdarzało im się szydzić z kogoś w żywe oczy. W końcu mieli na nazwisko Woods, to zobowiązywało.
-Mogę zaproponować Ci podpalanie szat innym!- krzyknął rozbawiony chłopak, to była jego ulubiona rozrywka, nauczyła go tego Katherine. Od tamtej pory, robili to regularnie. Znów włączył mu się ślizgoński tryb. Ewentualnie rzucanie w uczniów, czymś śmierdzącym. Ale wolał jej tego nie mówić, jeszcze by pomyślała że jest niemiły (xD).
-To racja, ale kierowała mną złość. Robiłem wszystko an przekór, więc chyba powinienem im podziękować- oznajmił przeczesując ręką włosy, zawsze tak robił kiedy się denerwował, lekko albo i nie. Zaskoczyła go wypowiedź Gryfonki, a on się przed nią otwierał. Może to zwykły podstęp? Jednak wierzył że dziewczyna nie ma złych intencji. W końcu to on był tu Ślzigonem. I bycie złym było jego rolą, ona mogła być… Słodką owieczką.
Kiedy Collins wspomniała o ołówkach, Nath tylko machnął ręką. Zawsze starał się, radzić sobie sam. Na przykład szukać czegoś w salonie przez kilak godzin, zamiast najzwyczajniej zapytać braci, którzy wszystko wiedzieli. Jego logia czasami była… Zaskakująca! Tak…
Przyzwyczaił się do śpiewania z kimś, albo przed publiką. Zawsze wyobrażał sobie puste i spokojne miejsce, dzięki temu zawsze mu się udawało. Tym razem też poskutkowało, cierpliwie czekał na kolej Gryfonki. Uwielbiał damski wokal, bardziej od męskiego. Był bardziej… perfekcyjny. Przymknął oczy wystukując rytm, jego palce coraz szybciej uderzały o drewnianą ławkę. Kiedy Collins zaczęła śpiewać, Nathaniel otworzył szybko oczy, oczywiście nie chciał jej speszyć. Szło jej naprawdę dobrze! Lepiej niż spodziewał się brunet. Nie był to zwyczajny głos, był nieco niższy od głosów typowych dziewczyn. To zdecydowanie przypadło mu do gustu.
Kiedy Marceline odwróciła się do sztalugi, Woods zaklaskał w dłonie. Nie złośliwie albo ironiczne, nic z tych rzeczy. Musiał przyznać że dobrze mu się śpiewało, w duecie z blondynka. Szybko starał się wymyślić komplement, który nie byłby aż tak przesłodzony.
-Poszło Ci naprawdę dobrze- wydusił z siebie, z wielkim trudem. Prawda była taka że brunet nie przywykł, do mówienia miłych rzeczy w dodatku Gryfonom. Kiedy Marcela wspomniała o: Naczelnym-podrywaczu-Hogwartu. Chłopak o mało nie spadł z ławki, może powinien sprawić sobie taką koszulkę. Mimowolnie się zaśmiał.
Po chwili sytuacja nieźle się pomieszała. Kiedy Gryfonka wypowiedziała kolejne zdanie, Woodsowi o mało nie stanęło serce, nikt nigdy nie pytał o jego piosenki. A on nie był gotowy o tym mówić.
-Nie twoja sprawa, Collins- odpowiedział oschle, w jego głowie zapaliła się czujka, każąca mu uciekać. Znów zabrzmiał jak typowy dupek. Ale nie chciał. To prawda był zakochany w swojej przyjaciółce, z którą nie rozmawiał od kilku lat, właściwie nie chciał dopuścić do siebie tej myśli. Dlatego tak bardzo nie spodobała mu się wypowiedź blondynki. A drugim powodem było to, że Gryfonka miała 100% racji. Żeby zapomnieć o Annabelle, wypełniał ‘pustkę’ innymi dziewczynami, nigdy mu to nie pomagało. Ale on zawsze miał taką nadzieję. Siedzieli w ciszy, pewnie zdziwiło ją bojowe nastawienie Natha, do całej sytuacji. Był naprawdę nerwowy.
-Przepraszam- mruknął cicho nie patrząc na dziewczynę, wiedział że nie było to chamskie zagranie z jej strony. Dlatego zrobiło mu się głupio, że tak się zachował. Nienawidził kiedy ludzie wiedzieli o nim coś, czego on nie chciał do siebie dopuścić. Właśnie tego się wystraszył, wiedział że Marceline mogła go naprawdę zrozumieć. A on nie miał ochoty, mówić o sowim wnętrzu, o tym co czuł.
Powrót do góry Go down


Marceline Collins
Marceline Collins

Student Gryffindor
Rok Nauki : III
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 189
  Liczba postów : 161
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10503-marceline-collins
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10506-sowa-marceliny
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10507-marceline-collins-kuferek#288954
Klasa Artystyczna - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Klasa Artystyczna - Page 11 Empty


PisanieKlasa Artystyczna - Page 11 Empty Re: Klasa Artystyczna  Klasa Artystyczna - Page 11 EmptyNie 1 Mar - 11:41;

- Jak tak na niektóre z nich patrzę, to na twoim miejscu wolałabym już zostać abstynentką.
No cóż, choć Marcela była niezwykle tolerancyjna, to pewnych zachowań po prostu nie mogła strawić. A co mogła sobą reprezentować dziewczyna, której jedyną aspiracją było dorwanie kogokolwiek z gitarą i dobrą gadką? Nie rozumiała, dlaczego chłopak chciał w ogóle mieć kontakt z takim towarzystwem, no ale cóż. Najwidoczniej lubił być w centrum uwagi.
- Nawet nie wiesz, jak mi przykro. - odparła pogodnie. No cóż, według niej nie było sensu wałkować tematu - ona absolutnie nie nadawała się na ofiarę, szczególnie ze swoim talentem do zaklęć i bojowym zacięciem. W tamtym momencie jednak czuła się całkiem bezpieczna, mimo że jej różdżka walała się gdzieś między stosem pergaminów a pędzlami z włosiem wiewiórki.
- Hmmmmm - Marcela przyłożyła palec do brody, niby w głębokim zamyśleniu. Zmrużyła oczy i popatrzyła na Natha. - Skoro konsekwencje są takie poważne, to jeśli wymyślisz coś dobrego... No, moooże się zgodzę. Ewentualnie.
Na jego genialną propozycję jedynie zmrużyła oczy. No cóż, typowa Gryfoneczka, odwaga , honor, obrona słabszych - zatem tego typu rozrywki niespecjalnie do niej przemawiały. Nie skomentowała tego jednak, uznając, że jako Ślizgon, Nathaniel jest w tej kwestii już całkowicie niereformowalny, a dopóki tylko gada, to nie ma sensu się produkować.
- No, to widzę, że okres buntu przyniósł przynajmniej jakieś korzyści. - stwierdziła, pokazując mu język. O co, na Merlina, chodziło z tymi wszystkimi dziedzicami czystokrwistych rodów i ich waśniami z rodzicami?
Kiedy dziewczyna skończyła śpiewać, usłyszała, jak Nath klaszcze w dłonie. Odwróciła się od sztalugi i spojrzała na niego, szukając prześmiewczego grymasu na twarzy, ale im bardziej się wpatrywała, tym bardziej go tam nie było.
- Dziękuję. - spojrzała mu prosto w oczy, uśmiechając się. Słyszała, jak bardzo chłopak musiał się wysilić, by to powiedzieć - w końcu ton jego głosu zdradzał wszystko - ale postanowiła tego nie komentować w żaden sposób. Kto wie, może mu to wejdzie w nawyk? Właściwie nie liczyła na to, ale kto wie. Ludzie się zmieniają, czasem nawet Ślizgoni!
Przestała już denerwować się koniecznością śpiewania przed chłopakiem - skoro jego reakcja wskazywała na to, że nie było tak źle, to nie miała ku temu powodów. Żałowała nawet trochę, że nie powiedział nic konkretnego, bo jego opinia mogłaby być ciekawa. No trudno.
Kolejna część rozmowy jednak nie do końca przebiegła tak prosto. Kiedy Marcela w odpowiedzi na swoje pytanie usłyszała jedynie klasyczną ślizgońską odzywkę połączoną z oschłym tonem wiedziała już, że jej szybka psychoanaliza była nie tylko adekwatna, ale trafiła idealnie w czuły punkt. Może i najczulszy. Nie odezwała się, a jedynie po raz kolejny odwróciła do sztalugi i wycisnąwszy kilka farbek na paletę, kontynuowała malowanie. Nie zrobiła tego jednak tylko ze względu na to, że obraz kiedyś trzeba było skończyć - po prostu chciała oszczędzić Nathanowi konieczności patrzenia jej w twarz, kiedy ten miał świadomość, że Marcela wie więcej niż chciałby, żeby wiedziała.
Mimo najszczerszych chęci, gdy usłyszała słowo "przepraszam" z jego ust, zamarła na ułamek sekundy i odwróciła się, patrząc na niego jak na kosmitę. Ślizgon i "przepraszam". Na gacie Merlina.
- Wiesz, Nathie... myślę, że zwykłe "nie chcę o tym gadać" dałoby radę. Ale w porządku. - spojrzała mu w oczy i uśmiechnęła się jakby nieco pokrzepiająco. Zdrobnienie, którego wcześniej używała trochę bardziej ironicznie, teraz brzmiało już całkiem inaczej. Odłożywszy pędzel na sztalugę powędrowała w stronę ławki, skąd zabrała dwa najcieńsze z nowych pędzli. Gdy poruszyła torbą, wytoczył się z niej na ławkę drewniany kijek.
- O, tu była. - mruknęła do siebie, chowając przedmiot do kieszeni swetra. Cholerna różdżka, znalazła się akurat wtedy, kiedy już jej nie była do niczego potrzebna. Chociaż może i lepiej? Nathaniel mógł się wykazać i być może bez tego szybciej pozbyłaby się jego towarzystwa... a nie było ono przecież takie złe.
Powrót do góry Go down


Nathaniel Woods
Nathaniel Woods

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 29
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 339
  Liczba postów : 405
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10490-nathaniel-woods
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10493-sowa-natha
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10494-nathaniel-woods#288855
Klasa Artystyczna - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Klasa Artystyczna - Page 11 Empty


PisanieKlasa Artystyczna - Page 11 Empty Re: Klasa Artystyczna  Klasa Artystyczna - Page 11 EmptyNie 1 Mar - 12:37;

-Heey, niektóre nie są aż tak złe, wystarczy przyciemnione światło… Najlepiej żeby panował półmrok i tak samo z siebie wychodzi- oznajmił Nath, zamyślając się. No dobra, większość z tych panienek był tępa i mógł wmówić im wszystko. Na przykład że to właśnie on wynalazł auta, to mugolskie coś, czym wszyscy się poruszają, albo że hoduje smok w ogródku, a co było najgorsze? Że zdecydowana większość, mu wierzyła.
-Powinno! Gryfonka raniąca biednego, zagubionego Ślizgona. Wstydź się Marceline- pogroził jej palcem, przyjaźnie się uśmiechając. Collins zapewne, nigdy nie znalazła by sposobu na zranienie Natha, to było jego działką. Chociaż  z jej charakterem, może by coś z tego wyszło? Może dałaby radę choć lekko wjechać mu na ambicję?
-Mógłbym Cię zabrać do… Parku- Właściwe to pomysł zły nie był, nigdy nie starał się zabierać dziewczyny, do nie wiadomo jak drogich restauracji. Wszystkie formy rozrywki też wydawały mu się nudne, ale park? Był ciekawy, tętnił życiem o każdej porze dnia. Woods czasami przysiadał na jednej ławek z książką, obserwując w tym czasie ludzi. Ich zupełnie normalne i bezproblemowe życie. W dodatku dla artysty, w tym przypadku, artystki, jak Collins, to chyba było coś fajnego, nie? Mogła namalować co tylko chciała, tyle możliwości.
-Czasami zdaje mi się, że całe moje życie to okres buntu-zaśmiał się chłopak, rzeczywiście tak było. Robił wszystkim na złość i na przekór, byle by postawić na swoim. Nie trzeba mówić, ile razy pakował się przez to w spore kłopoty? Bo kto by pomyślał że skakanie z dachu będzie mądre, ano Woods. Przynajmniej nic sobie nie połamał, a zaledwie skręcił kostkę. Ale według jego rodziny: Powinieneś cały siedzieć w gipsie! Żebyś dostał nauczkę. Ale to było przecież, tylko pierwsze piętro, co innego gdyby skoczył z piątego…
-Często śpiewasz?- zapytał pewny siebie, teraz rozmawiam z nią normalnie. Jak z dobrą koleżanką, nawet tego nie ukrywał. A co do muzyki, Collins chyba robiła to częściej niż mu się wydawało. Jej głos był ciekawy, Gryfonka nie brzmiała jak kot, którego obdzierają ze skóry. Dlatego musiała ćwiczyć, dużo ćwiczyć. Miał ochotę zaśpiewać coś jeszcze, uwielbiał śpiewać z kobietami o anielskich głosach, niestety nie miał często okazji. Większość dziewczyna, która się na to zgodziła, brzmiała gorzej niż Woods po niezłej imprezie, na kacu a w dodatku z zapaleniem krtani. Ale co mógł na to poradzić? Mógł tylko pogratulować zdolności Collins.
Cała ta dziwna sytuacja, nieźle go zdenerwowała. Nie wiedział jak zareagować, on N I E W I E D Z I A Ł, nieźle prawda? Odważny i pewny siebie Ślizgon, chciał uciec jak spłoszona sarna. Znów przeczesał włosy ręką, naprawdę nie chciał żeby zabrzmiało to AŻ tak oschle. Na szczęście Marceline nie pytała. Kamień spadł mu z serca.
-Wiem- mruknął brunet, nadal unikając jej wzroku. To też trzeba zapisać w kalendarzu, pewna urocza Gryfonka sprawiła że Nathaniel Woods… zaniemówił! Chyba nikomu przedtem się to nie udało. Brunet nie wiedział czy to dobrze, czy może źle. Jeśli Collins potrafiła się dowiedzieć, o kimś czegoś tak ważnego w zaledwie kilka sekund. Mogłaby czytać z niego, jak z otwartej książki. Właśnie dlatego był tak podenerwowany.
-Wracając do tematu muzyki, jakiej słuchasz?- zapytał chłopak, nie zwracając uwagi na poprzedni temat, mając nadzieję że i ona go nie poruszy. Był ciekaw czego może słuchać takie, urocze dziewczę jak Marceline. Wstał z ławki i znów, zaczął przechadzać się po klasie, ze skrzyżowanymi na klatce piersiowej rękoma. Kiedy przystanął przy oknie, zobaczył mnóstwo uczniów biegających po błoniach. Temperatura nie była zbytnio wysoka, ale zawsze coś. Na pewno lepiej niż na Syberii. Na samą myśl o tym zimny miejscu, przetrzepało go. Woods kochał ciepło, a oni wysłali ich na wiecznie zamarzniętą i pokrytą lodem Syberie. Dziesięć punktów dla Hogwartu.
-Skończyłaś?- zapytał chłopak wskazując głową płótno, z takiej odległości nie był pewny czy dzieło było gotowe. Miał zamiar zapytać Mrceline o inne rysunki, jeśli na papierze szło jej lepiej, to jakie arcydzieła musiała tworzyć? Tak, Woods naprawdę chciał to zobaczyć, zupełnie jak efekt końcowy jej malunku.
Powrót do góry Go down


Marceline Collins
Marceline Collins

Student Gryffindor
Rok Nauki : III
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 189
  Liczba postów : 161
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10503-marceline-collins
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10506-sowa-marceliny
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10507-marceline-collins-kuferek#288954
Klasa Artystyczna - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Klasa Artystyczna - Page 11 Empty


PisanieKlasa Artystyczna - Page 11 Empty Re: Klasa Artystyczna  Klasa Artystyczna - Page 11 EmptyPon 2 Mar - 20:21;

- No i przy okazji masz romantyczną atmosferę. - uzupełniła ironicznie. No cóż, zdecydowanie nie podobała jej się wizja migdalenia się z byle kim po pijaku, ale najwidoczniej inni mieli inne standardy i pozostało tylko to zaakceptować. W końcu Marceli to właściwie nie dotyczyło, bo na imprezach umiała o siebie zadbać - wiedziała, co się z nią dzieje (a to dla niektórych stanowi wyczyn) i najzwyczajniej w świecie trzymała klasę. Z kolei z głupot, którymi Nath bajeruje dziewczyny, mogłaby się co najwyżej razem z nim ponabijać.
- No niestety, biedny, zraniony Ślizgonek musi się wysilić wiele bardziej, niż na codzień. - uśmiechnęła się słodko, wyglądając zza sztalugi i zakładając jeden z pędzli za ucho. Resztka farby, jaka na nim pozostała, ubrudziła jej kosmyk włosów na niebiesko - a gdyby się jej przyjrzeć, można było dostrzec, że nie był to jedyny ślad po przypływie malarskiej weny. Marcela zawsze odgarniała kosmyki luźno opadające na twarz tą samą ręką, w której trzymała pędzel - a że na odkładanie go na bok nie ma czasu, to zdarzyło się, że odrobinka farby została na włosach. Wtedy też w jej blond czuprynie można było dostrzec kilka kolorowych kropek... nie wspominając już o jej rękach, które wyglądały jak kolejne dzieło. Upaćkane po same łokcie, w kolorach większości farb, których używała.
- Park? O, to coś nowego, po takim... arystokracie - podkreśliła ostatnie słowo, uśmiechając się - spodziewałabym się raczej jakiegoś bardziej wykwintego miejsca.
Dziewczyna droczyła się z nim - znowu - ale chciała też w jakimś stopniu go sprawdzić. Była ciekawa, czy taki docinek jest w stanie go zdenerwować i urazić, a nie była przecież jakoś szczególnie złośliwa. Ot, tak przyjacielsko, ale to Ślizgon, więc kto go tam wie.
- Ale pomysł niezły. - dodała jeszcze, uśmiechając się. Domysły Natha dotyczące taszczenia sztalugi do parku i malowania były całkiem trafne, bo Marceli również to przyszło do głowy praktycznie na samo hasło "park". Niby dotąd nie malowała jakoś szczególnie dużo, ale z każdym kolejnym obrazem wkręcała się coraz bardziej. Może efekty nie były do końca takie, jakie by chciała osiagnąć, ale nie to się liczyło.
- No przynajmniej się do tego przyznajesz - odparła. - I w czym się przejawia ów bunt, poza całkiem słusznym rozwijaniem talentów wbrew rodzinie?
No cóż, choć Marcela raczej nie mogła się poszczycić niekończącym się okresem buntu, to pakowanie się w kłopoty zdecydowanie do niej pasowało. I to nawet nie tak, że ich szukała, bo one same ją znajdywały. Gdyby się z Nathem zgrali, to mógłby być niezły bałagan.
- Często - powtórzyła, chociaż nie do końca oddawało to stan rzeczy. - Niemalże cały czas. - uzupełniła już trochę ciszej. Przymrużyła oko, patrząc raz na obraz, raz na malowaną kompozycję, coś domalowała, poprawiła mankament, którego nikt poza nią nie był w stanie rozróżnić przed i po i odłożyła pędzel na sztalugę, zamieniając go na cieńszy.
Nathaniel się nie mylił - Marcelina ćwiczyła dużo, bo jej śpiew nie stanowił tylko nieświadomego podśpiewywania przy tworzeniu, ale także kolejną pasję i coś, w czym chciała być jak najlepsza. Lubiła też śpiewać, gdy chciała rozładować nerwy, była smutna albo przeciwnie - w doskonałym humorze. Przy malowaniu obrazu w obecności Natha koncentrowała się z całej siły, by tylko nie zacząć wykonywać jakiejś piosenki albo choćby nucić. Nie czuła się jeszcze na tyle swobodnie w jego obecności - co nie było raczej niczym dziwnym. Dziewczyna nie przywykła do tego, by tak po prostu się przed kimś otwierać - choć miała niewątpliwy talent do tego, by otwierać przed sobą innych. Nathaniel stanowił niezaprzeczalny dowód - widziała to po jego zachowaniu, gdy zerkała czasem w jego stronę zza sztalugi. Odkryła coś, czego on pokazywać nie chciał i choć nie miała złych intencji, to taktownie odsunęła temat na bok. Wiedziała, że nie ma sensu się wpychać na siłę w jego sprawy - jeśli zechce, to sam się do niej zwróci. Może będzie w stanie mu pomóc? Póki co jednak skupiła się na temacie, którym Nathaniel chciał się uratować i zamyśliła się na krótką chwilę.
- Wiesz, lubię mnóstwo gatunków. Rock, klasyczna, jazz, czasem nawet R&B, pop raczej malutko... Lubię to, co ciekawe i to, co dobrze się śpiewa, w każdym razie jestem całkiem otwarta na inne rodzaje. A ty?
Spojrzała w jego stronę, czekając na odpowiedź. Była ciekawa, czy się w tym zgadzają - w końcu podobny gust muzyczny zbliża ludzi, a Marcela czuła, że gdyby tak było, to ich spotkania - oczywiście potencjalne i hipotetyczne! - mogłyby się stać o wiele bardziej budujące. No, chociażby taka mała posiadówka z gitarą.
Gdy chłopak spytał o jej obraz, wydęła usta zabawnie, jakby zastanawiając się nad odpowiedzią.
- Oj no chwila, jeszcze parę szczególików. - odparła, nie odwracając wzroku od płótna. W chwili, gdy chłopak zadał pytanie, Marcela mocowała się z jakimś drobnym szczegółem przy kwiatku z najmniejszym pędzlem, jaki miała. Swoją drogą - trzeba wiedzieć, że gdy Marcelina podczas malowania wypowiada kluczowe słowa "chwila" oraz "parę szczegółów", to tak naprawdę pozostało jej jeszcze mnóstwo roboty. Lubiła, gdy jej ukończone dzieło było jak najlepsze i dawała z siebie wszystko, by to osiągnąć. Gdy coś się nie udawało, poprawiała w nieskończoność i podejmowała setki prób - a sądząc po jej pracach, wychodziło im to na dobre.
Powrót do góry Go down


Nathaniel Woods
Nathaniel Woods

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 29
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 339
  Liczba postów : 405
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10490-nathaniel-woods
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10493-sowa-natha
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10494-nathaniel-woods#288855
Klasa Artystyczna - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Klasa Artystyczna - Page 11 Empty


PisanieKlasa Artystyczna - Page 11 Empty Re: Klasa Artystyczna  Klasa Artystyczna - Page 11 EmptyPon 2 Mar - 21:53;

-Bardzo romantyczną- oznajmił Ślizgon i buchnął śmiechem. Lubił się z nią drażnić, ale nie miał zamiaru opowiadać jej o tym co robi na imprezach. Pewnie biedne Gryfoniątko by tego nie zniosło, została by jej jakiś uraz, czy coś. Wiedział że Marcela nie jest takim typem osoby jak on, nie upijała się na impreza, a co najważniejsze, nie robiła później tak głupich rzeczy jak Woods. Trzeba też wspomnieć, że raczej nie była dziewczyną, która migdaliła się z każdymi. A to że Nath był męską dziwką… Zdarza się? Choć chciałby zabrać Collins na jakąkolwiek imprezę, dla rozrywki, pewnie by się dziewczyna uśmiała, ba, na pewno by to zrobiła. Mogliby się całkiem dobrze bawić, zupełnie jak dobrzy znajomi. Chwilę się nad tym zastanawiał. Po chwili jednak zrezygnował, zapraszania jej na jakieś party, jeszcze by sobie pomyślała że chcę się z nią umówić. A był prawie pewny że by odmówiła, w końcu dowiedziała się o nim sporo, w tym to jak traktuje dziewczyny… Zdecydowanie by się z nim nie umówiła.
-Przyznam szczerze, z ręką na sercu, że nie dręczę ludzi o tak, bez powodu. No dobra, ty byłaś wyjątkiem. Ale jednym- powiedział brunet, ruszając brwiami w górę. To była prawda, naprawdę musiał kogoś nie polubić żeby go prześladować, a Marceline była właśnie taką osobą… Znaczy nie w tym momencie. Teraz darzył ją większą sympatią, niż kilka miesięcy temu. Ale Collins chyba powinna być zaszczycona! Była pierwszą osobą, którą Nathniel znienawidził od tak! A co najlepsze, następnie polubił, też od tak. Nieźle. Można by powiedzieć, że to cud!
-Popatrz jak potrafię zaskoczyć- zaśmiał się chłopak, zawsze stawiał na prostotę, choć pewnie mało osób o tym wiedziało. Dlatego jego kandydatki na dziewczynę, zawsze były zawiedzione jego randkami.  To był pierwszy znak że są zbyt wymagające, dlatego polubił Marceline, była zwykłą dziewczyną, która (chyba) lubiła prostotę. Za to kobiety, które wybierał Woods, zwykle czystej krwi, zawsze liczyły na nie wiadomo jak drogie restauracje, hahahahha… Nie. Chyba że naprawdę mu na jakieś zależało, czyli rzadko. Ale hey, zdarzały się i takie wyjątki.
-Ha! Wiedziałem że Ci się spodoba- oznajmił pewny siebie Ślizgon, uśmiechając się od ucha do ucha. Czasami miał świetne pomysł, ale czasami… Wrzucanie szlam do jeziora, chyba nie było tym dobrym? Zresztą, dla niego wszystkie pomysły były świetne, to głupie albo i nie. Pomysł to pomysł, z czegoś zrodzić się musiał. Z tego co widział Marcyć też lubiła parki, tak jak on. Gdyby, podkreślam GDYBY, mieli się spotkać po raz kolejny, to chyba było by idealne miejsce, albo zrobić jej na złość i zabrać do najdroższej restauracji w Londynie, wtedy musiała by ubrać sukienkę. Chociaż może lubiła sukienki? A wtedy nie było by tak śmiesznie. Ale Nath chętnie by ją taką zobaczył!
-Hmm, zacząłem pić, palić i imprezować. A no i ciągle pakować się w kłopoty- mruknął beznamiętnie chłopak, jeśli Collins tak dużo o nim wiedziała, to o tym najgorszym chyba też powinna. Czyli przez bunt praktycznie spadł na dno, ale później się odbił! Niestety po stracie przyjaciółki, która próbowała pozbyć się jego złych nałogów. Mimo że udało mu się w miarę ogarnąć, nadal pakował się w kłopoty. Może to przez towarzystwo, a może był po prostu głupi? Ale jego okres buntu, miał też dobre strony… Oprócz muzyki, stał się samodzielny. Kij z tym że zmusił go do tego los, niby rodzice nadal mu pomagali, przysyłając jakieś pieniądze. Ale robili to tylko żeby Nathowi nie zebrało się na, publiczne oczernianie rodziny. Przecież to było by niedopuszczalne!
-Słychać- pochwalił ją brunet, miała dobry głos. Musiał to przyznać, niech się dziewczyna cieszy. Wiedział ze takie miłe słowa, mogą kogoś zmobilizować do dalszej pracy. Była to lekka zachęta, miał nadzieję że poskutkuje. W końcu tak dobre głosy, nie powinny się marnować w żadnej sposób. Dlatego Nathaniel śpiewał… Nie żeby był jakimś narcyzem.
-Waham się między rockiem a czym mocniejszym, ale jeśli coś mi wpadnie w ucho, to nie pogardzę- oznajmił chłopak, jego gust muzyczny był dziwny. Lubił czasami posłuchać metalu a innym razem muzyki klasyczne, why not? Ale o gustach się nie dyskutuje, czy jak to tam szło.
-No weź, nudzę się- zaczął marudzić, nie jego wina że nie potrafił usiedzieć w miejscu. Nawet przez chwilę. Przechadzał się po klasie, otwierając każdą z szuflad, znalazł sobie chłopaczek zabawę. W jednej z półek znalazł czerwoną farbę, zwinnie i po cichu ją wyjął. Uśmiechnął się lekko szaleńczo, drepcząc w stronę Marceli. Stanął zaraz za nią, otworzył farbkę, nałożył na dwa palce i przejechał po policzkach dziewczyny, robiąc cztery piękne kreski. Szybko stanął przed nią, podziwiając dzieło. Wyszły prawie że idealnie.
-Ślicznie- podsumował chłopak, przekręcając głowę na bok. Co prawda, poprawił by to innymi kolorkami, ale przecież nie chciał zdenerwować blondynki, posłał jej szeroki uśmiech. Problem z tym że miał całe ręce w farbie, skrzywił się i rozglądnął się po pomieszczeniu, w celu znalezieni jakiejś ścierki.
Powrót do góry Go down


Marceline Collins
Marceline Collins

Student Gryffindor
Rok Nauki : III
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 189
  Liczba postów : 161
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10503-marceline-collins
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10506-sowa-marceliny
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10507-marceline-collins-kuferek#288954
Klasa Artystyczna - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Klasa Artystyczna - Page 11 Empty


PisanieKlasa Artystyczna - Page 11 Empty Re: Klasa Artystyczna  Klasa Artystyczna - Page 11 EmptyWto 3 Mar - 19:32;

- Nie wątpię. - pokazała mu język.
Marcela do dziewczątek delikatnych nie należała, choć jej wygląd mógł mylić. Nie o takich rzeczach już słyszała, więc jej to aż tak nie ruszało - w końcu nie dotyczyło to jej samej, a z wyczynów niektórych chłopaków na imprezach zdawała sobie sprawę doskonale. Na wielu w końcu bywała, a wiele rzeczy nietrudno było zaobserwować - szczególnie będąc niemalże zupełnie trzeźwym. Nie miałaby zatem żadnych obiekcji, jeśli chodzi o imprezowanie z Nathem - bo skoro do grupy tamtych dziewczyn nie należała, to co mogłoby się stać? Mogliby razem ponabijać się z dziewuszek, które byłyby o nią zazdrosne, bo kręci się z Nathem - mimo że byli tylko znajomymi.
- Hm, i u niektórych Gryfonów czy Puchonów powód stanowi oddychanie? - spytała ironicznie. - No ale tego ze mną dręczeniem nie możesz nazwać, co najwyżej wzmożoną niechęcią. Ale powinnam się czuć wyróżniona, co? - dokończyła z uśmiechem.
No cóż, Marcelina była osobą, której po prostu nie dało się dręczyć - najzwyczajniej w świecie nie ruszały jej takie rzeczy, a i nie bała się konfrontacji. Właściwie to umiała przyłożyć komuś drętwotą (albo czymś jeszcze mniej przyjemnym) - i to naprawdę solidnie.
- No czasem ci może wyjdzie... - odparła, chcąc się jeszcze trochę z nim podroczyć. To była w końcu nawet niezła zabawa. - Wiedziałeś? Pewnie masz doświadczenie w wybieraniu odpowiednich miejsc, to nawet się nie dziwię.
No tak, w końcu naczelny podrywacz.
Wygląda na to, że Marcela była całkowicie inna od kandydatek Natha - bo dla niej park był genialnym pomysłem, a żadna droga restauracja nie przyszłaby jej nawet do głowy. Bo i po co? Okej, fajnie czasem pójść w takie miejsce (nawet w ramach zaskoczenia - Marcela uwielbiała sukienki, więc nie byłoby problemu), ale to przecież nie lokacja jest najważniejsza, a fakt, że można zobaczyć się z drugą osobą. W każdym razie, takie spotkanie - choć może nie pod hasłem "randka" - było dla niej całkiem fajnym pomysłem, ale za nic w świecie nie przyznałaby się do tego na głos w obawie przed reakcją Ślizgona.
- Rozumiem - mruknęła, jakby chcąc potwierdzić, że słucha. - Ale pakowanie się w kłopoty ja też mam, nawet nie trzeba buntu, tylko musi na ciebie trafić.
Zanurzyła pędzel w farbie i namalowała kolejny element w skupieniu.
- No i fajki. - mruknęła pod nosem po krótkiej pauzie, bardziej do siebie niż do niego, a więc mógł nie usłyszeć.
Tak, Marceli zdarzało się popalać.
W końcu czym był artysta bez szluga w gębie? Nie należała do osób, które nie przeżyją dnia bez papierosa (albo najlepiej całej paczki), ale lubiła się tak czasem zrelaksować albo zrobić przerwę, gdy obraz albo rysunek nie wychodził tak, jak powinien. No i te słodkie pufki! Czekoladowe, albo o smaku jej ulubionych słodyczy - jagodowych balonówek. Dziewczyna uwielbiała zapach ich dymu zmieszany z terpentyną.
Mimo że nie była to informacja, z którą zwykła się obnosić, to chciała jakby uzupełnić informację. A zresztą - wielkiej różnicy to nie robiło, a gdy ktoś wiedział, to i mógł czasem nawet poczęstować.
Gdy usłyszała kolejny komplement, uśmiechnęła się.
- Wiesz, jak mam być szczera, to tobie też idzie całkiem nieźle.
No, skoro Nath już się wstrzelił w uprzejmości, to dlaczego nie odpowiedzieć tym samym? Marcelina zresztą lubiła być miła, mówić ludziom szczerze to, co o nich dobrego myśli i motywować.
- No, to w tym chociaż się zgadzamy. - odparła, słysząc o jego ulubionych gatunkach, bo sama je lubiła. Zresztą, jak już zostało powiedziane - była w tej kwestii otwarta. Gdy coś było dobre i jej się spodobało, to tego słuchała i tyle.
Kiedy Ślizgon zaczął narzekać, dziewczyna nawet na chwilę nie odwróciła się od sztalugi i spokojnie malowała dalej. Kolejne pociągnięcie pędzla i odsunęła się na chwilę od sztalugi, opuszczając dłoń z pędzlem.
- Nie marudź, Nathie, nikt cię tu przecież siłą nie... - urwała, gdy poczuła na policzkach palce chłopaka, a gdy je odsunął, dostrzegła czerwoną farbę. Odwróciła się w stronę chłopaka gwałtownie i zmrużyła oczy, robiąc minę, którą ona sama określiłaby jako niezwykle zirytowaną, a niektórzy osobnicy płci męskiej (w tym każdy z jej dotychczasowych eks) - niezwykle uroczą.
- Osz ty gadzie.
Pędzel, który wciąż trzymała w dłoni dosłownie przed sekundą zanurzyła w farbie. Zanim chłopak zdążyłby wypowiedzieć słowo "sztafaż", wykonała kolejne pociągnięcie pędzlem - tym razem na jego nosie i lewym policzku. Piękna kreska w kolorze chabrowym sprawiła, że Marcela uznała odwet za satysfakcjonujący.
- No u ciebie też całkiem twarzowo. - wyszczerzyła się, ukradkiem zanurzając pędzel w żółtej farbie. Po raz kolejny uniosła pędzel do twarzy Nathaniela, nie wiedziała jednak, czy nie zdąży zatrzymać jej ręki. W każdym razie miała nadzieję, że nie - fajnie przecież byłoby podzielić się z nim pasją i pokazać w praktyce, jak tworzy się barwy pochodne!
Powrót do góry Go down


Nathaniel Woods
Nathaniel Woods

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 29
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 339
  Liczba postów : 405
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10490-nathaniel-woods
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10493-sowa-natha
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10494-nathaniel-woods#288855
Klasa Artystyczna - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Klasa Artystyczna - Page 11 Empty


PisanieKlasa Artystyczna - Page 11 Empty Re: Klasa Artystyczna  Klasa Artystyczna - Page 11 EmptyWto 3 Mar - 20:24;

-Nawet nie wiesz jak bardzo! Gdybyś kiedyś ze mną gdzieś poszła, mogłabyś to zaobserwować- oznajmił Woods wlepiając w nią wzrok. Taka była jego taktyka, udawał że niby nic, a jednak! Sprawdzał jak Marcela zareaguje na… Zaproszenie? Chyba tak można było to nazwać. Jeśli by się zgodziła, to może i Natte zabrałby ją gdzieś? A jeśli nie? Udawałby że to wcale się nie wydarzyło, a jedynie z niej zażartował. W końcu był naczelnym podrywaczem Hogwartu, musiał trzymać klasę i dbać o reputację. Nawet jeśli Gryfonka do takich dziewcząt nie należała, a Ślizgon nie miał do tego wątpliwości, uśmiałaby się patrząc na różne sposoby, podrywania dziewcząt przez Nathaniela. A co by zrobiły jego wielbicielki? Pewnie chciałby ją zagryźć albo zaźgać czymś ostrym, bo przecież była ładna a to stanowiło dla nich niezłe zagrożenie.
-Żebyś wiedział, zaraz po tym, że przyszli na świat. Zdecydowanie, słońce- wzruszył ramionami brunet, co tu ukrywać. Krukoni, Gryfoni, Puchoni a nawet Ślizgoni. Nie robiło mu to różnicy, potrafił w ułamku sekundy znienawidzić wszystkich, tak właśnie działał, ale hey! Coraz lepiej mu wychodziło opanowywanie emocji, znaczy nie przy znajomych z domu. Na przykład przy Kath nie mógł się opanować, ona dolewała oliwy do ognia, a on? Podobało mu się. Ale za to nie wyobrażał sobie, dręczyć kogoś w towarzystwie Marceline, wyglądała na twardą, a on nie chciał żeby mu przyłożyła, albo rzuciła na niego jakieś zaklęcie, co to, to nie.
-Jasne że mam, najpierw muszę kogoś choć trochę poznać, a później decyduje co jest dla tej osoby najlepsze- oznajmił wesoło chłopak, dlatego wiedział że Collins polubi jego pomysł. Tylko puste panienki, wymagały żeby bóg wie gdzie, je zabierał. Choć pewnie panna Marceline, też by nie pogardziła jakąś elegancką i wykwintną restauracją, ale powiedzmy sobie szczerze, kto by pogardził? A no i trzeba wspominać że Woods, wyglądał świetnie w garniturze?
-Czyli nasze słodkie Gryfoniątko, umie pakować się w kłopoty?- zapytał słodko Nath, nie kpił z niej, nic z tych rzeczy. Był po prostu nieźle zdziwiony, po niej by się tego nie spodziewał, a tu takie zaskoczenie! Podobało mu się to, lubił ludzi, którzy nie byli 100% aniołkami, on sam do najgrzeczniejszych nie należał. Nie chciał podpuszczać Collins by zrobiła coś złego, choć trzeba przyznać że był ciekawy w jakie kłopoty może się wpakować Marcela. Może kiedyż będzie miał okazję się dowiedzieć! Oby.
-Woooho, ty palisz!- niemalże krzyknął Ślizgon, kolejna rzecz, której nie spodziewałby się po takiej osobie, on sam palił. Ale to była Marceline Collins, cool. Nie komentując już złego nałogu blondynki, uśmiechnął się do niej. Wiele ich łączyło, Woods nawet by o tym nie pomyślała, a tu takie zaskoczenie. Ślizgon i Gryfonka, tak bardzo podobni…
-Wiem- wyszczerzył się brunet, dobra trzeba przyznać że czasami, ale tylko czasami był typowym narcyzem. Jestem najlepszy, najmądrzejszy (hahahha) i najprzystojniejszy. To ostatnie pewnie by się zgadzało, znaczy Woods tak myślała. Mówiłam tylko czasami!
Biedna Marceline, chciała coś powiedzieć a niedobry Nath, chamsko jej przerwał, brudząc jej twarz farbkami. Nigdy nie był z siebie tak dumny! Może dlatego, że nigdy nie bazgrał nikomu po twarzy, farbami… Możliwe, ale to jest mało ważne, jego dzieło było po prostu idealne. Niestety nie musiał długo czekać na rewanż, ze strony Collins,
-Gadzie?- zapytał podstępnie Ślizgon, widział Marceline, która znowu chciała coś nabazgrać na jego twarzy. Na szczęście miał dobry refleks, w końcu często latał na miotle. Zwinnie chwycił jej rękę, z której wypadł pędzel, żeby się nie wywinęła złapał jej drugą rękę, to śmieszne jak małe miała łapki w porównaniu do niego. Trzymam jej dłonie swoją jedną, nie czekając chwili dłużej przycisnął Collins do ściany, szaleńczo się uśmiechając. Doskonale wiedział że dziewczyna się nie uwolni z jego uścisku, sprawdzony chwyt. Jego dziewczyny nie miały nic przeciwko gdy tak robiły… Okej, odchodzimy od tematu. Szybko zbliżył się do jej twarzy, dzieliły ich minimetry. A na jego twarzy nadal malował się pełen pasji uśmiech, bo jakże inaczej. Praktycznie czuł oddech Gryfonki, zwinnym ruchem… Zanurzył palce w farbie, która znajdywała się niedaleko, idealnie by po nią sięgnąć. Na jej policzkach znów pojawiły się cztery kreski, tym razem niebieskie. Odsunął się od niej, puszczając ręce. Ohh chciał zobaczyć jakie wizje zrodziły się w jej głowie, oczywiście w żadnym przypadku nie był sadystą.
-Zapamiętaj, ze mną się nie zaczyna- oznajmił brunet, grożąc jej palcem. Tyle że nadal miał całe łapy w farbie, otworzył pierwszą lepszą szufladę i wyciągnął z niej, starą pogniecioną ścierkę. Wytarł dłonie i rzucił Gryfonce, on chyba też nie chciała być cała pobrudzona farbą. Wyszczerzył się do niej, jak ten chłopak lubił dręczyć innych.
Powrót do góry Go down


Marceline Collins
Marceline Collins

Student Gryffindor
Rok Nauki : III
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 189
  Liczba postów : 161
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10503-marceline-collins
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10506-sowa-marceliny
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10507-marceline-collins-kuferek#288954
Klasa Artystyczna - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Klasa Artystyczna - Page 11 Empty


PisanieKlasa Artystyczna - Page 11 Empty Re: Klasa Artystyczna  Klasa Artystyczna - Page 11 EmptySro 4 Mar - 18:48;

- No, jak kiedyś zaprosisz, to chętnie wpadnę się pośmiać. To znaczy, może. - dziewczyna uznała, że w tej kwestii odwróci rozmowę tak, by jednak zostało przy tym, że to od Natha wyszedł ten pomysł. W każdym razie - zapłonęła zielona lampka, zgoda pośrednia bo pośrednia, ale była! Marceline nie miała absolutnie nic przeciwko - a wizja rozzłoszczonych dziewuch, które myślą, że będzie chciała im sprzątnąć Woodsa sprzed nosa (pff!) była zdecydowanie kusząca.
Na jego kolejne słowa uniosła brwi.
- No to mam nadzieję, że nie oczekujesz przeprosin za to, że śmiałam się pojawić na tym łez padole.
Jej głos brzmiał normalnie, ale dało się w nim słyszeć odrobinę... urazy? No w końcu czym ona się mogła różnić od reszty tych Gryfonów, których tak nie znosił? Nie okazywała jednak tego w sposób tak wyraźny, bo było to tylko drobne ukłucie. W końcu tacy są Ślizgoni, co miała na to poradzić? Przyjaźni choćby z racji domów raczej nie należało oczekiwać (choć kto wie?), a i tak nie zależało jej na tym aż tak bardzo. Mimo wszystko fakt, że rozmawiało im się dotąd dobrze, czynił tę informację nieco trudniejszą do przetrawienia, gdy powiedziana została wprost.
- No, tyle wysiłku dla pustych panienek, gratuluję pracowitości! - niby zażartowała, ale zaczęło ją to zastanawiać. Skoro te zwykle nie były zbyt wymagające wobec jego osoby, to po co zadawał sobie tyle trudu? Tylko po to, by mogły opowiadać koleżankom nie tylko o samym Nathanielu, ale także o jakże wspaniałych okolicznościach? Kto go tam wie.
- Słodkiemu Gryfoniątku - powtórzyła i zrobiła krótką pauzę, po części zdziwiona tym określeniem. W końcu jego ton nie był raczej ironiczny. - czasem się zdarzy szybciej użyć różdżki, niż pomyśleć nad konsekwencjami.
No tak, począwszy od pierwszej klasy, kiedy to posłała jakiegoś Ślizgona (może Nathaniel mógł go kojarzyć, w końcu jego dom) do skrzydła szpitalnego w ramach kary za zbyt ostry język, aż do tego momentu, Marceli zdarzały się takie mniejsze lub większe kłopoty - zazwyczaj związane właśnie ze zbytnią impulsywnością, gdy była zła. No cóż.
- Aż takie to dziwne? - spytała, patrząc na niego. Aż odwróciła wzrok od obrazu, zaskoczona tak żywą reakcją. No bo co, artystki ze szlugiem w gębie nie widział? - Ale fajnie, co? Będziesz mógł mi próbować wciskać te wasze ślizgońskie Volde-morty.
Marcela czasami widywała młodych, zbuntowanych prawie tak bardzo jak Nath Ślizgonów, którzy popalali właśnie te papierosy, więc założyła, że Nath również je lubi. Sama nawet nie zamierzała ich próbować, bo opinie nie były raczej pochlebne, a dym - zielony i ślizgoński jak sam Salazar - wyglądał paskudnie. Ona sama była wierna słodkim pufkom i innym papierosom, które były albo słodkie, albo miętowe.
Kiedy Nath potwierdził jej komplement, uśmiechnęła się. Właściwie nie przeszkadzały jej objawy pewności siebie ani nawet narcyzmu w niewielkich dawkach - wolała to, niż fałszywą skromność, by wydusić z innych komplementy. Ten drugi typ osób lubił oskarżać pierwszy wręcz o egocentryzm, ale Marcela uważała, że takie "narcyzy" były o wiele przyjemniejsze w obyciu. Ceniła sobie tego rodzaju bezpośredniość.
Kiedy oboje mieli już piękne barwy wojenne na twarzy sytuacja troszkę wymknęła się spod kontroli. Nath złapał ją za rękę, a ona próbowała ją wyrwać, ale jej małe dłonie tonęły w jego wielkich łapskach i nim się obejrzała, była przygwożdżona do ściany. Chłopak przysunął się blisko, zbyt blisko - a w jej głowie w pierwszym momencie włączyła się ostrzegawcza lampka. W końcu z perspektywy trzeciej osoby mogło to wyglądać dość dwuznacznie, a ona sama nie reflektowała raczej na imprezową dziewczynkę Natha. Po kilku sekundach jednak uczucie to całkowicie zniknęło, bo niemal od razu zdała sobie sprawę, że celem chłopaka było tylko umaźganie jej w większej ilości farby. Tylko czy dokonanie tego w ten sposób było konieczne? No, chyba że bardzo chciał sprawdzić, jak pachnie jej szampon. Albo perfumy, choć te mogły być wyczuwalne z trochę większej odległości.
Dziewczyna w myślach z tego żartowała, ale cała sytuacja trochę ją trochę zawstydziła - choć absolutnie nie dała tego po sobie poznać.
- No już daruj sobie takie ostrzeżenia, bo sam możesz skończyć wiele gorzej - odparła dumnie. - Ale tym razem ci odpuszczę.
No tak, niech zna jej łaskę! I poczuje trochę respektu, bo naprawdę mogła się odgryźć. Ale wtedy nie było nawet po co...
Złapała ścierkę i przetarła nią twarz ostrożnie. Oboje mieli lekkie ślady farby na twarzach, w końcu ta nie schodziła tak łatwo, ale na to są sposoby.
No, przynajmniej ona je znała, a czy Nath? Kto wie.
Dziewczyna podeszła do sztalugi, podnosząc z ziemi pędzel. Westchnęła, patrząc na niego niemalże smutno. Nic mu się co prawda nie stało, ale kiedy coś się dzieje z nowym nabytkiem - szczególnie tak dobrej jakości - to na początku źle się to przyjmuje. Tak samo, jak u mugoli z pierwszą rysą na ekranie tych ich... smartfonów? Czy jak im tam.
Zanurzyła pędzel w farbie po raz kolejny i kilka szybkich maźnięć wystarczyło, by dokończyć obraz.
- Dobra, skończyłam. - mruknęła, przyglądając się przez krótką chwilę swemu dziełu, po czym zaczęła zbierać rzeczy ze sztalugi.
Powrót do góry Go down


Nathaniel Woods
Nathaniel Woods

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 29
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 339
  Liczba postów : 405
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10490-nathaniel-woods
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10493-sowa-natha
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10494-nathaniel-woods#288855
Klasa Artystyczna - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Klasa Artystyczna - Page 11 Empty


PisanieKlasa Artystyczna - Page 11 Empty Re: Klasa Artystyczna  Klasa Artystyczna - Page 11 EmptySro 4 Mar - 20:31;

Chciałby żeby Gryfonka gdzieś z nim poszła, dla czystej rozrywki. A i oczywiście, jako ta bardziej ogarnięta, mogłaby go przypilnować! Bo jak nikt nad nim nie panuje, to robi dużo, bardzo dużo dziwnych rzeczy, których często później żałuje. Woods nie ciągnął dalej tematu o imprezach, jeśli kiedyś będzie chciała to z nim pójdzie, jeśli nie to płakać jakoś nie będzie. No może trochę, śmiesznie by z nią było.
-Oczywiście że nie- oznajmił chłopak, czyżby usłyszał w jej głosie, nutkę urazy? A może się przesłyszał, anyway nie chciał by Collins, poczuła się źle. Tak ten zły Ślizgon, dbał o dobro tej blondyneczki. Oczywiście tak by ona, nigdy go o to nie posądziła. W pewnym sensie, była jak Annabelle, którą mógł porównywać do porcelanowej lalki, twardej lecz równocześnie delikatnej. Może dlatego ją polubił, oraz zaprzestał bycia dupkiem w jej towarzystwie?
-Nie, nie chodzi o puste panienki, skarbie. O te bardziej… Normalne?- zapytał sam siebie, tak chyba o to mu chodziło. Te bardziej ludzkie, lubiące dobrze się bawić i mające coś w głowie. A nie te idiotki, które często się do niego cieszyły.
-Znam to- opowiedział z powaga, co zrobić kiedy szybciej jest sięgnąć po różdżkę, niż zrobić cokolwiek innego. Mugolskie sposoby załatwiania niektórych spraw, były dziwne, przynajmniej dla Natha. Ale za to różdżka, a w dodatku tyle znanych i ciekawych zaklęć. Nic dodać, nic ująć.
-Jasne że będę próbował-wyszczerzył się chłopak, były naprawdę dobre. Ale sądził że tylko zieloni za nimi przepadali, nie żeby nie wierzył w inne domy. Ale jeśli Marceline wolała coś bardziej babskiego, co mógł poradzić?
Kiedy sytuacja stała się bardziej dziwna, Woods prawie nie mógł powstrzymać śmiechu. Czyżby Marcela się wystraszyła? Kto ją wie. Dla niego to było zabawne. Ale jej szampon chętnie by powąchał, sądził że to mogą być jakieś tropikalne owoce, lub coś w tym stylu. Brunet nie chciał sprawiać by, atmosfera była jeszcze bardziej niezręczna. Więc udawał jakby to nigdy się nie wydarzyło.
Kiedy usłyszał że Marceline skończyła szybko do niej podbiegł, żeby być jak najbliżej, dziewczyny. Znaczy się obrazu, tak obrazu.
-Nieźle- powiedział chłopak, a jego oczy były wpatrzone w malunek. Był śliczny, ale dziś się nasłuchała komplementów, więc trzeba było przestać! Widział że dziewczyna zbiera swoje rzeczy, pomógł jej pakować pędzle i farby niech się cieszy. Po chwil kiedy wszystko było gotowe, a Collins chyba zamierzała opuścić pomieszczenie, podbiegł do niej i przerzucił przez ramię, jak worek ziemniaków. Oczywiście trzymając ją ręką, za to w drugą chwycił płótno.
-Tylko się nie wierć, nie chce upuścić twojego dzieła- powiedział zadowolony z siebie i wydreptał z Sali- Rozumiem że mam Cię odstawić, do dormitorium?- zapytał i od razu ruszył w tamtą stronę. Ciekawe ile osób ich razem zobaczy? Nieważne. Ten dzień można było uznać za udany.

z/t x2
Powrót do góry Go down


Charlotte Blanchett
Charlotte Blanchett

Uczeń Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 179
  Liczba postów : 267
https://www.czarodzieje.org/t12368-charlotte-blanchett
http://czarodzieje.org/t12376-poczta-szarlotki?nid=20#330968
http://czarodzieje.org/t12387-charlotte-blanchett#331140
Klasa Artystyczna - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Klasa Artystyczna - Page 11 Empty


PisanieKlasa Artystyczna - Page 11 Empty Re: Klasa Artystyczna  Klasa Artystyczna - Page 11 EmptyCzw 17 Mar - 0:37;

Trochę jej zeszło, ale szkic za chwilę będzie gotowy. Pierwszy raz tworzy swój własny portret, do tego na większej kartce od tej podstawowej. Musiała sobie przygotować specjalną sztalugę, zabrała ze sobą swoje własne ołówki oraz zdjęcie sprzed kilku dni na którym po prostu według siebie wyszła genialnie.. dlatego pragnęła uwiecznić tą chwilę dzięki swojemu artystycznemu talentowi. Która jest w ogóle godzina? Zerknęła za okno i przymrużyła nieco oczy, o cholerka. Zeszło jej znacznie dłużej niż sobie wyobrażała, a przecież za chwilę powinna być Clari.
Cieszyła się z tego spotkania, ostatnimi czasy mało miały czasu dla siebie. Ogólnie Charlotte miała mało czasu na wszystko, była zajęta nauką co nieco popsuło jej relację z rówieśnikami.. chociaż nie była taka sama jak swoja siostra. Niewinna, zawsze szczera.. nigdy chyba nie tknęła alkoholu oraz naiwna. To było smutne że mimo roku różnicy, często pakowała się w kłopoty z których Szarlotka musiała ją wyciągać. Nie ma łatwo mając rodzeństwo, ale przyznaje wciąż jedno.. kocha ją i to bardzo mocno.
Wróciła do swojego rysunku kończąc powoli rysowanie jednego drobnego elementu przy którym miała zawsze problem, włosy. Żeby je uwiecznić tak realistycznie potrzebowała wiele czasu, nie zawsze go miała dlatego też większość prac była nieskończona. Ten rysunek musiał być jednak dokończony, sam fakt że rysuje samą siebie dawało jej taką frajdę że mogła wyskoczyć z siebie.. no i to spotkanie z Clari, przecież przyjdzie ocenić jej dzieło. To nie jest takie łatwe, zazwyczaj nigdy nie potrafiła określić czy ładnie rysuje. Musiała się doradzać innych, raz przyjęła niezłą krytykę że o mało się nie popłakała. Jest jednak silna, Clari nie powie jej złego słowa.. chyba.
Powrót do góry Go down


Clarissa R. Grigori
Clarissa R. Grigori

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 26
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 170
C. szczególne : Rosyjski akcent, rude długie włosy, przeważnie chodzi ubrudzona farbą
Dodatkowo : animagia (fenek)
Galeony : 295
  Liczba postów : 896
http://czarodzieje.org/t12265-clarissa-rowena-grigori
http://czarodzieje.org/t12321-asmodaj#328235
http://czarodzieje.org/t12320-clarissa-rowena-grigori#328234
Klasa Artystyczna - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Klasa Artystyczna - Page 11 Empty


PisanieKlasa Artystyczna - Page 11 Empty Re: Klasa Artystyczna  Klasa Artystyczna - Page 11 EmptyCzw 17 Mar - 9:40;

Od ponad godziny próbował uporać się z krajobrazem który malowała na jednym z płótn. Każdy element wydawał się jej mieć swoją duszę, a aura emanująca z całości przynosiła spokój i ukojenie. Ostatnimi czasy było jej to potrzebne. Zbyt często trafiała na pewną ślizgonkę której sam widok przyprawiał ją o nagły przypływ gniewu. Czasami nie była w stanie przypomnieć sobie co też sprowadziło je na drogę wojenną. Ciekawe czy Anstasia pamiętała. Może też nie nie i jedynie dopiekała jej dla samej zasady. Ślizgon to ślizgon. Nie da się go od tak zmienić. Choć można próbować. Zamyślona odsunęła się na kilka kroków od swojego dzieła oceniając je. Uśmiech satysfakcji zagościł na jej ustach. Był, w jej mniemaniu, idealny. Tak... Clari taka skromna.
Nawet nie zauważyła kiedy to zegar wybił godzinę spotkania. Już tak było późno? W pośpiechu ruszyła do łazienki chcąc zmyć farbę z rąk. Próby jej jednak były daremne więc z rozdrażnieniem malującym się na twarzy pozostawiła je w takim stanie. Coś wymyśli później aby się ich pozbyć. Szybko przebrała sie w wygodne ubrania i biegim opuściła dormitorium.
Zdyszana stanęła przed drzwiami do klasy artystycznej. Chwilkę zajęło jej uspokojenie się. Gdy już tego dokonała po cichutku otworzyła drzwi. Czuły uśmiech wymalował si na jej twarzy widząc Lotte pochłoniętą swoją pracą. Na palcach zbliżyła się do niej stając dokładnie za nią. Nie chciała aby przez nią się rozkojarzyła. Jednak nie mogła długo tak stać. W momencie, gdy dziewczyna przechyliła na bok głowę, Clari, pochyliła si nad nią i złożyła na jej szyi czuły pocałunek.
- Długo na mnie czekałaś? - spytała stając obok niej.
Powrót do góry Go down


Charlotte Blanchett
Charlotte Blanchett

Uczeń Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 179
  Liczba postów : 267
https://www.czarodzieje.org/t12368-charlotte-blanchett
http://czarodzieje.org/t12376-poczta-szarlotki?nid=20#330968
http://czarodzieje.org/t12387-charlotte-blanchett#331140
Klasa Artystyczna - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Klasa Artystyczna - Page 11 Empty


PisanieKlasa Artystyczna - Page 11 Empty Re: Klasa Artystyczna  Klasa Artystyczna - Page 11 EmptyCzw 17 Mar - 17:31;

Sama nie wiedziała czemu tworzenie czegoś własnego sprawiało jej taką frajdę. Przecież już robiła to od dawna, a mimi to nadal czuła przyjemne kłócie w brzuchu podczas malowania, szkicowania. Ręce miała całe brudne od rysików w ołówkach, zwłaszcza te grube brudziły jak cholera ale wystarzyło przemyć dłonie wodą by były czyste jak łza. Dokończyła włosy i rysunek był gotowy, podparła ręce o biodra i wyszczerzyła się patrząc z zachwytem na to co stworzyła. Czuła dziwne uczucie jakby ktoś za nią stał, obróciła swoją śliczną buźkę w prawą stronę i dostała olśnienia. To musiała być Clari, ten pocałunek na szyi mówił wszystko. Wyprostowała się jeszcze, by ułatwić jej sprawę. Krukonka była od niej wyższa, niewiele ale jednak. Szarlotka akurat odziedziczyła wzrost po matce, a szkoda bo jej ojciec był w sumie idealny pod tym względem. Obróciła się ku niej i ujęła jej dłonie, stanęła na palcach by złożyć na jej policzku długaśny pocałunek.
- Wiesz że jestem niecierpliwa, ale zajęłam się rysowaniem od samiuteńkiego ranka. Troszkę mi zeszło, boli mnie już dłoń od ciągłej pracy.. widzę że ty również nie próźnowałaś. - Wyciągnęła różdzkę i użyła zaklęcia chłyszczość szczerząc się szeroko będąc tym samym dumną z siebie. Zaraz po chwili wtuliła się w nią mocno. - Tęskniłam.. brakuje mi Ciebie i twojej pozytywnej energii. Zawsze kiedy mi smutno potrafiłaś rozchmurzyć mi dzień. Jak wyszło? - Mruknęła przyjemnie i wskazała na swój obraz mając nadzieję że wyszedł idealnie.
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Klasa Artystyczna - Page 11 QzgSDG8








Klasa Artystyczna - Page 11 Empty


PisanieKlasa Artystyczna - Page 11 Empty Re: Klasa Artystyczna  Klasa Artystyczna - Page 11 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Klasa Artystyczna

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 11 z 28Strona 11 z 28 Previous  1 ... 7 ... 10, 11, 12 ... 19 ... 28  Next

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Klasa Artystyczna - Page 11 JHTDsR7 :: 
hogwart
 :: 
Wielkie schody
 :: 
szóste pietro
-