Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Główna ścieżka

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 9 z 13 Previous  1, 2, 3 ... 8, 9, 10, 11, 12, 13  Next
AutorWiadomość


Dahlia E. Slater
avatar

Student Gryffindor
Rok Nauki : I
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : metamorfomagia
Galeony : -2
  Liczba postów : 524
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5106-dahlia-e-slater
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5108-sowka
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7187-dahlia-e-slater
Główna ścieżka - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Główna ścieżka - Page 9 Empty


PisanieGłówna ścieżka - Page 9 Empty Główna ścieżka  Główna ścieżka - Page 9 Empty21.05.13 19:39;

First topic message reminder :




Urocza ścieżka, ciągnąca się przez cały park. Co jakiś czas na jej uboczu znajdują się wygodne ławeczki, na których można przysiąść, by spędzić trochę czasu na świeżym powietrzu i posłuchać radosnych treli ptaków. Nie brakuje tu roju bzyczków, much siatłoskrzydłych, pary zakochanych memortków czy na krańcu parku drzewa opanowanego przez chochliki kornwalijskie. Uwaga też na niuchacze, podobno gdzieś nieopodal znajduje się ich nora.


ozdabianie ścieżki:

Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Henrietta Moseley
Henrietta Moseley

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 38
Czystość Krwi : 50%
C. szczególne : nawracające: kamica nerkowa, anemia i infekcja na mózgu
Galeony : 241
  Liczba postów : 150
https://www.czarodzieje.org/t16190-henrietta-moseley
https://www.czarodzieje.org/t16214-henrietta-moseley
https://www.czarodzieje.org/t16211-henrietta-moseley
Główna ścieżka - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Główna ścieżka - Page 9 Empty


PisanieGłówna ścieżka - Page 9 Empty Re: Główna ścieżka  Główna ścieżka - Page 9 Empty17.05.19 16:31;

- Wariatko? A jacy wariaci robią takie rzeczy Bogu winnym osobom? - wycedziła przez zęby. - I... - zapała się za głowę, kucając, i zaczęła ciągnąc się za włosy, przy czym całe szczęście że nie miała w sobie wystarczająco dużo siły, siły skumulowanych w uzdolnionych rękach. W przeciwnym razie, powyrywałaby je sobie, do ostatniej cebulki. - JASNA CHOLERA! - wykrzyczała, aż w końcu łzy, które wcześniej zaistniały tylko w jej oczodołach, rozmnożyły się na tyle, że nie było dla nich miejsca. Dlatego zaczęły ciurkiem płynąć po okrągłych policzkach. Spojrzała na kobietę nieodgadnionym wyrazem twarzy. Podeszła do niej bliżej. Wpatrywała się w nią i wpatrywała, aż w końcu odezwała się ponownie.
Chociaż... niekoniecznie do tej kobiety o pięknych włosach.
- Wyłazić z mojej głowy i to już! - wrzasnęła, a zaraz potem odparła szeptem, i tym razem zwróciła się ku kobiecie. - Skoro to nie twoja sprawka, to co, do jasnej cholery, siedzi w mojej głowie? - i znowu uciekła się do krzyku - Japierdolęjapierdolę, nanana, nie słucham cię! - a kobieta musiała zauważyć, innej opcji nie ma, że Henrietta teraz krzyczy do samej siebie. To nie było jednak aż tak bardzo szokujące jak to, co zrobiła chwilę później...
Odsłoniła rękawy swojej bluzki i zaczęła rysować paznokciami na rękach kwiaty, powoli zaczynające kwitnąć czerwienią. Linie narysowane na kończynach górnych zaczęły wypełniać się krwistoczerwoną cieczą, następnie spływając po rękach, potem brudząc resztę jej odzienia, jaką była wielobarwna, długa spódnica, na której jednak nie było widać, że została poplamiona krwią, a to ze względu na wielobarwne wzory wyszyte na materiale.
I co jej to dało? Chciała poczuć się lepiej? Jakoś jej nie wyszło.
Powrót do góry Go down


Xanthea Grey
Xanthea Grey

Nauczyciel
Wiek : 35
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 170cm
C. szczególne : wygląda zdecydowanie młodziej niż pokazuje metryka, ma wyraziste oczy, ufarbowane na szaro włosy do linii bioder i bardzo jasną karnację
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 1167
  Liczba postów : 495
https://www.czarodzieje.org/t17246-xanthea-grey#482605
https://www.czarodzieje.org/t17289-xanthea-grey
https://www.czarodzieje.org/t17247-xanthea-grey#482658
Główna ścieżka - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Główna ścieżka - Page 9 Empty


PisanieGłówna ścieżka - Page 9 Empty Re: Główna ścieżka  Główna ścieżka - Page 9 Empty01.07.19 15:08;

Xanthea aż się cofnęła o krok, widząc jak Henrietta niemal rwie włosy ze swojej głowy. Wystraszyło ją to, nie ukrywała. Takie zachowanie było bardzo nietypowe i kobieta nie wiedziała jak się zachować.
- Hej, spokojnie! Wiesz, kolor da się poprawić, mam wspaniałe farby własnej produkcji, ja... NA SALAZARA! Co się dzieje?!
Zgłupiała. Naprawdę nie wiedziała co ma robić w tej sytuacji. Jej starsza siostra również była niestabilna emocjonalnie, ale w zupełnie innym stopniu! Nieznajoma podeszła i Xan znów się cofnęła o krok. A to, co się działo potem, przerosło wszelkie pojęcie Greyówny.
- Przestań! W tej chwili przestań, krzywdzisz się! - wyciągnęła różdżkę, chcąc rzucić jakieś zaklęcie uspokajające. W końcu coś tam tej magii leczniczej umiała. Wycelowała w nieznajomą i zaczęła inkantować zaklęcie.
Powrót do góry Go down


Henrietta Moseley
Henrietta Moseley

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 38
Czystość Krwi : 50%
C. szczególne : nawracające: kamica nerkowa, anemia i infekcja na mózgu
Galeony : 241
  Liczba postów : 150
https://www.czarodzieje.org/t16190-henrietta-moseley
https://www.czarodzieje.org/t16214-henrietta-moseley
https://www.czarodzieje.org/t16211-henrietta-moseley
Główna ścieżka - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Główna ścieżka - Page 9 Empty


PisanieGłówna ścieżka - Page 9 Empty Re: Główna ścieżka  Główna ścieżka - Page 9 Empty05.07.19 16:03;

A ona nadal się drapała. Dokonywała tego okrutnego aktu autodestrukcji, że chwilowo zapomniała nawet, że ma tu towarzystwo!
W sumie, Henrietta często tak miewała. Ostatni raz, jak u św. Munga dostała prawie identycznego ataku do tego, jaki miał (i nadal ma, ale pewnie jeszcze niedługo...) miejsce tu i teraz, przy kobiecie o srebrzystych włosach, gdzieniegdzie urozmaiconym fioletowym włoskiem. A przynajmniej tak to wyglądało w oczach Henrietty. Może - kto wie? - to te szaleństwo, które zamieszkało u niej na czas słyszenia głosów, zaburzało jej wzrok? Cóż, ten był u niej zawsze na najwyższym poziomie, co przydawało się kobiecie w pracy, gdzie szyła, mierzyła, robiła przymiarki... Chyba nikt nie powie, że sokoli wzrok nie pomaga w profesji, w jakiej trudni się Moseley?
A po rękach wciąż spływała czerwona ciecz o charakterystycznej, metalicznej woni. Szkarłatna substancja zbierała się w miejscu jej łokci po to, by skapywać stamtąd prosto na ziemię, ubarwiając przy tym to, co wyczarowała Matka Natura. Spojrzała wymownie na kobietę. W oczach wciąż tliły się łzy.
- A co ty, kurwa, możesz wiedzieć o krzywdzeniu? No niby co?! Słucham! - wykrzyczała tak głośno, że aż parę tutejszych przechodniów obejrzało się za kobietami. - No tak, znasz się jednak, bo właśnie krzywdzisz mnie. Właśnie mnie. - a z kolei te słowa wypowiedziała, zużywając niewielką moc decybeli. I wtedy... tak, właśnie wtedy Henrietta zauważyła, że coś się święci - to znaczy po prostu to wyczuła. Jeszcze nie spostrzegła różdżki w dłoni tamtej, ale przeczuwała, że stanie się coś złego. A przynajmniej złego w opinii samej Henrietty.
I stało się. Kobieta o jasnych włosach wypowiedziała zaklęcie, acz nasza krawcowa była szybsza. Nie upłynął nawet ułamek sekundy, gdy Moseley dzierżyła już swoją różdżkę, dziesięć cali smukłego drewna prosto z gruszy z wepchniętą łuską syreny. Machnęła nią, wypowiedziała zaklęcie i wnet wytrąciła kobiecie jej "magiczny kawałek drewna", jak to miał w zwyczaju mówić wujek Henrietty. Dziwne, że ona nadal to pamiętała! A jednak, pewnych rzeczy się nie zapomina. Zwłaszcza, jeśli są powiązane ze wspomnieniami, które - negatywnie bądź pozytywnie - wpłynęły na nasze życie. Krawcowa, widząc iż jej się udało, uśmiechnęła się przebiegle.
A wtedy... wtedy znowu do głosu doszła jej infekcja. Infekcja mózgu. Znowu zaczęła słyszeć głosy, aczkolwiek tym razem nie mogła z nich niczego zrozumieć. I znowu zaczęła krzyczeć, ale teraz obyło się bez krzywdzenia siebie pod względem fizycznym.
Do czasu...
Aż znowu zaczęła się drapać, i wywołała tym kolejne krwawe, wąskie strumyki spotykające się w miejscu jej łokcia.
Powrót do góry Go down


Finn Gard
Finn Gard

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177
C. szczególne : Podkrążone oczy, nerwowość i spięcie widoczne w każdym ruchu i grymasie, trochę nieprzytomny wzrok.
Galeony : 689
  Liczba postów : 1829
https://www.czarodzieje.org/t16780-finan-gard-konczy-sie-tworzyc#466593
https://www.czarodzieje.org/t16790-listy-do-finnu#466907
https://www.czarodzieje.org/t16783-finan-gard#466737
https://www.czarodzieje.org/t18293-finan-gard-dziennik
Główna ścieżka - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Główna ścieżka - Page 9 Empty


PisanieGłówna ścieżka - Page 9 Empty Re: Główna ścieżka  Główna ścieżka - Page 9 Empty11.05.20 18:05;

- Czy musisz chodzić jak pijany troll? - zapytał pogodnie skrzata który lewitował nad swoją głową kilka pakunków, na których szczycie chybotała się szklana ozdoba owinięta czerwoną wstęgą. Finn spacerował sobie dwa kroki za skrzatem i nie kiwnął palcem, aby go odciążyć. Nie chodziło tutaj już o lenistwo, ale o sam fakt, że dalej od czasu do czasu testował swojego skrzaciego sługę pod kątem wytrzymałości i sprytu. Trudne zadania pomagają się wykazać nawet stworzeniom magicznym. Z każdym pokonywanym metrem zwalniał tempo, bo a to zatrzymał się, by zapalić papierosa (znowu), a to zawiązać buta, a to kupić na stoisku Proroka Codziennego, a więc nie zwracał później uwagi na skrzata, który dostał jasne polecenia. Nie widział zatem, że Sprytek wpadł w kłopoty, bowiem potknął się nieszczęśliwie o złośliwy kafelek i wyrżnął długi na chodniku - sęk w tym, że siłą pozazaklęciową (czyli grawitacji) wszystkie pakunki poleciały prosto na niewinnego przechodnia, który znalazł się tutaj o złym czasie i w złym miejscu. Machnąć ręką na pudła, które nie były aż tak ciężkie. Szklana ozdoba będąca prezentem dla matki rozbiła się w locie tuż nad głową jakiegoś faceta. Patrzył na to z pewnej odległości i z wrażenia upuścił trzymanego papierosa, a sekundę później podbiegł do pobojowiska. - Kurwa, coś ty narobił! - krzyknął na leżącego skrzata, wyminął go i podszedł do niewinnej ofiary. - Nic panu nie jest? Przepraszam za skrzata, ma napady niezdarności w najmniej spodziewanych momentach. - szkło trzeszczało pod butami, a jedno pudełko dostało nóg i zaczęło spieprzać hen w krzaki, a widząc to Finnowi aż ręce opadły. Mielił w ustach ojczyste przekleństwa, samym spojrzeniem nakazując Sprytkowi zająć się sprzątaniem tego bajzlu zamiast biadolenia przeprosin. Skierował wzrok na faceta, który okazał się chłopakiem chyba w jego wieku. - Okej? - zapytał i zlustrował go wzrokiem w poszukiwaniu jakichkolwiek szkód wykraczających poza resztkami szkła na ubraniu.
Powrót do góry Go down


Lyall Morris
Lyall Morris

Student Ravenclaw
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 196
C. szczególne : blizna na dłoni, cierniowa bransoleta, złe intencje
Galeony : 366
  Liczba postów : 378
https://www.czarodzieje.org/t17873-lyall-everett-morris
https://www.czarodzieje.org/t17887-alma#504904
https://www.czarodzieje.org/t17877-lyall-everett-morris#504729
https://www.czarodzieje.org/t18495-lyall-morris-dziennik#526869
Główna ścieżka - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Główna ścieżka - Page 9 Empty


PisanieGłówna ścieżka - Page 9 Empty Re: Główna ścieżka  Główna ścieżka - Page 9 Empty11.05.20 19:34;

Próbował załatwić kwestie spadkowe swojego dobytku na wypadek zamknięcia w więzieniu, niestety, jak to zwykle w urzędach bywa, nie udało się załatwić kompletnie nic. Świeży i radosny niczym jesienne popołudnie ruszył w parszywym nastroju w stronę domu, odpalając peta od peta i zastanawiając się, czy jeszcze a w domu whisky czy to już czas zaopatrzyć się na nowo i taki był zamyślony, że tego przewracającego się skrzata nawet nie zauważył, tylko rumor rozsypujących się pakunków i trzask szkła znienacka tak zaskakujący, że się aż skulił w przestrachu. Niby tak księżniczka z disneja osypana brokatem zdążył tylko odruchowo ramieniem przysłonić twarz, kiedy drobne opiłki szkła migocząc rozsypały się wokół przy wtórze siarczystego przekleństwa spieszącego do niego chłopaka.
- C-co do k-..? - bąknął w szoku będąc i spojrzał na blondyna uważnym wzrokiem. Potrzebował jedynie chwili by rozpoznać w nim znajomą twarz puchona z młodszego rocznika, co uspokoiło go na tyle by nie zakładać, że to jakiś zamach na jego życie - czemu pewnie niemiałby wiele przeciwko - i uśmiechnąć się lekko.
- W porządku, spoko. - skinął głową z uniesionymi kącikami, chcąc uspokoić zdenerwowanego właściciela skrzata. Zmarszczył brwi próbując sobie rzypomnieć imię chłopaka, które mu niestety wyleciało z głowy, jeśli kiedykolwiek je znał. Ledwie co kojarzył, że był niezłym mistrzem zaklęć, bo w końcu zajęcia z zaklęć u Voralberga to jedne z niewielu lekcji, któe Morris pamiętał bo musiał, w końcu to opiekun jego domu.
Rozejrzał się nieporadnie za umykającymi pakunkami i skrzatem, który biadoląc przeprosiny starał się je ogarnąć. Pet zgasł mu w palcach z tego wszystkiego, więc wyrzucił go w krzaki i pomacał po kieszeniach w poszukiwaniu paczki, by zaraz potruć się jeszcze trochę błękitnym dymem.
- Niezdarność ma to do siebie, że objawia się dość niespodziewanie, hm? - powiedział mrużąc zaczepnie jedno oko.
Powrót do góry Go down


Finn Gard
Finn Gard

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177
C. szczególne : Podkrążone oczy, nerwowość i spięcie widoczne w każdym ruchu i grymasie, trochę nieprzytomny wzrok.
Galeony : 689
  Liczba postów : 1829
https://www.czarodzieje.org/t16780-finan-gard-konczy-sie-tworzyc#466593
https://www.czarodzieje.org/t16790-listy-do-finnu#466907
https://www.czarodzieje.org/t16783-finan-gard#466737
https://www.czarodzieje.org/t18293-finan-gard-dziennik
Główna ścieżka - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Główna ścieżka - Page 9 Empty


PisanieGłówna ścieżka - Page 9 Empty Re: Główna ścieżka  Główna ścieżka - Page 9 Empty11.05.20 20:05;

Ten skrzat był dla niego ważny, a raczej powinno stwierdzić się, że jest mu potrzebny, a więc zwracał uwagę na detale jego zachowań. Niezdarność była wadą, która przejawiała się u niego rzadko, ale jeśli już to z przytupem. Zirytowanie Finna było zatem na miejscu zwłaszcza, że mogła od tego ucierpieć niewinna osoba. To nie tak, że współodczuwałby potencjalne szkody, bardziej drażniła go wada skrzata i to, że musiał za niego przepraszać - co z tego, że też bąkał pod nosem błagania o wybaczenie, skoro to właściciel za niego odpowiadał. Po chwilowym przyjrzeniu się chłopakowi rozpoznał w nim jednego z krukonów, jednak z nazwiskiem byłby problem, a co tu dopiero mówić o imieniu.
- Owszem, ale oczekuję od skrzata więcej skupienia i mniej zamieszania. - przyznał, a jego wzrok padł na jego skroń, która okazała się niegroźnie rozcięta. Mimo wszystko ta czerwień która kryła się w tej małej rance zwracała na siebie uwagę. - A jednak. - skinął mu głową w kierunku jego twarzy, aby sam ją zbadał. - Jeśli chcesz to skrzat to zaleczy bo jest wyszkolony z podstaw magii uzdrawiania. - zaproponował bowiem sam prędzej wydłubały oko aniżeli miał zmusić swoją różdżkę do zaklęć leczniczych. Nigdy się nimi nie interesował, a nawet jeśli uważał je za bardzo przydatne to opanowanie ich było czasochłonne i cholernie trudne, a on wolał przeznaczać wolny czas na rzucanie klątwami z dziedziny zaklęć ofensywnych. Wyciągnął z tylnej kieszeni spodni zmiętą i do połowy opróżnioną paczkę błękitnych gryfów. Widząc, że chłopak wyrzucił swojego peta wyciągnął fajki w jego stronę, aby się śmiało częstował, jeśli smak będzie mu odpowiadać.
- Mój poprzedni skrzat był bardzo wadliwy dlatego teraz jestem przewrażliwiony na punkcie Sprytka. Ma dążyć do perfekcji. - oznajmił, bowiem czuł się winien chociaż chwilowej rozmowy. Stanął nieco z boku, aby skrzat mógł posprzątać bałagan, do którego się przyczynił. - Kojarzę cię, jesteś studentem, co nie? - pomny swoich błędów w zawieraniu relacji z ludźmi przedstawił się skrótem swojego imienia i wyciągnął dłoń do uściśnięcia. Miał się zdenerwować na stłuczony prezent, ale najwyraźniej na moment o tym zapomniał.
Powrót do góry Go down


Lyall Morris
Lyall Morris

Student Ravenclaw
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 196
C. szczególne : blizna na dłoni, cierniowa bransoleta, złe intencje
Galeony : 366
  Liczba postów : 378
https://www.czarodzieje.org/t17873-lyall-everett-morris
https://www.czarodzieje.org/t17887-alma#504904
https://www.czarodzieje.org/t17877-lyall-everett-morris#504729
https://www.czarodzieje.org/t18495-lyall-morris-dziennik#526869
Główna ścieżka - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Główna ścieżka - Page 9 Empty


PisanieGłówna ścieżka - Page 9 Empty Re: Główna ścieżka  Główna ścieżka - Page 9 Empty11.05.20 20:18;

Obserwował krzątającego się w pośpiechu skrzata z jakimś rozczuleniem czającym się w kącikach oczu, nie sięgającym jednak ust na których uśmiech zgasł. Chwilowe rozbawienie szybko wypaliło się, kiedy przypomniał sobie jak parszywy miał dzień i jak bardzo chciał już zalać się jak menel i ululać do spania.
- Hm? - przeniósł jasne spojrzenie na Fina, kiedy ten wskazał mu ruchem głowy lewą stronę twarzy i odruchowo podniósł rękę, by dotknąć rozcięcia. Nawet nie poczuł, w sumie, doświadczał okaleczania, ran i zwykłych, prostackich tortur od tak wielu lat, że coś tak drobnego jak rozcięcie opiłkiem szkła nawet nie było rejestrowane przez jego zużyte zakończenia nerwowe. Rozmazał lekko krople krwi, które wystąpiły z rany na bladą skórę i odjął palce przesuwając dłoń przed swoją twarz. Przyglądał się chwilę rubinowej cieczy, samo życie które tak ochoczo chciało uciec z jego ciała i sięgając po papierosa oferowanego mu przez Garda przybliżył palec do ust i wysunął powoli język, by zlizać tę kroplę z opuszka.
- Może nie umrę. - powiedział mrużąc oko i wtykając peta między wargi, na których jeszcze pozostała odrobina śladu krwi.- To tylko skaleczenie. - wzruszył ramionami wsadzając rękę do kieszeni i wyciągając z niej zwykłą, benzynową zapalniczkę, którą odpalił fajka, po czym wyjął go z ust i uścisnął chłopakowi rękę.
- No tak, Fin. Kojarze Cie z zaklęć. Lyall Morris. - skinął mu głową, zwracając jednocześnie odruchowo uwagę na temperaturę jego słoni. Była niemal tak zimna jak jego błękitne spojrzenie.
Zmrużył lekko powieki zaciągając się i pochylił, py podnieść jedną z ostatnich paczek, które zbierał do kupy skrzacik.
- Nie znam się na skrzatach. - przyznał, oddając stworzeniu pudełko- Nie ufam im - w zasadzie to nie ufał nikomu, ale ta informacja nie była przecież potrzebna do nawiązania znajomości- Ale są pocieszne. Patrz jak się przejął. - uśmiechnął się do Sprytka i wsadził drugą rękę do kieszeni.
Powrót do góry Go down


Finn Gard
Finn Gard

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177
C. szczególne : Podkrążone oczy, nerwowość i spięcie widoczne w każdym ruchu i grymasie, trochę nieprzytomny wzrok.
Galeony : 689
  Liczba postów : 1829
https://www.czarodzieje.org/t16780-finan-gard-konczy-sie-tworzyc#466593
https://www.czarodzieje.org/t16790-listy-do-finnu#466907
https://www.czarodzieje.org/t16783-finan-gard#466737
https://www.czarodzieje.org/t18293-finan-gard-dziennik
Główna ścieżka - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Główna ścieżka - Page 9 Empty


PisanieGłówna ścieżka - Page 9 Empty Re: Główna ścieżka  Główna ścieżka - Page 9 Empty11.05.20 20:41;

Śledził jego dłoń dotykającą krwi zamiast skoncentrować się na chociażby pozbieraniu skrzata z chodnika, bowiem biedny miał z tym przez chwilę problem z powodu obdartych kolan. Nie pomógł mu w tym, ale popatrzył nań uważniej, aby upewnić się czy jego stan będzie w stopniu znaczącym utrudniać wypełnianie obowiązków. Od pamiętnego dnia, gdy niemal go nie zabił stał się dlań łagodniejszy, choć i tak wiele osób i tak uznałoby go za zbyt oschłego. Zastanawiał się dlaczego przez chwilę oglądał ślad krwi na wardze krukona skoro nie powinno go to interesować. Miał się uspokoić, a nie fiksować nowymi widokami. Odbijać mogło mu tylko w domu, a nie w centrum miasteczka. Kilkakrotnie zamrugał, aby się otrząsnąć.
- Kogoś z twoimi gabarytami ciężko byłoby zabić. - oznajmił to całkiem pogodnym tonem, gdy już oderwał wzrok od tej plamy na jego ustach. Wypowiedzenie tego zdania przyszło mu tak lekko, niemalże entuzjastycznie, na co sam Finn nie zwrócił większej uwagi. - Morris, Morris. Słyszałem już to nazwisko. - przymrużył powieki i próbował odszukać w odmętach pamięci czy spotkał kiedykolwiek jakiegoś Morrisa. Uściśnięcie dłoni przebiegło sprawnie, szybko, bez zbędnych wylewności. Aż zadrżał na wspomnienie Alise, która w ciągu kilku minut naruszyła jego strefę komfortu jakieś trzy razy. Schował fajki z powrotem na miejsce i wsunął ręce do kieszeni bluzy. - Gdzieś mi się obiłeś o uszy, zapewne przypomni się wtedy kiedy nie będzie to potrzebne. - coś nie mógł się skoncentrować na przeczesywaniu pamięci. Przeniósł zatem wzrok na skrzacisko, które w końcu odzyskało pozycję pionową. - I słusznie. - przyznał mu rację w związku z nieufnością. - Chyba, że takiego sobie wychowasz, o ile nie trafi ci się wadliwy egzemplarz. To spore udogodnienie, polecam. - a mówił tonem znawcy i nie zamierzał wspominać, że Frytka to chciał skazać na samobójstwo na jego oczach tylko po to, aby się dobrze przy tym bawić. Z perspektywy czasu wiedział, że tamtego dnia był w stanie tragicznym i aż dziwił się, że nikt tego nie spostrzegł. - Nie wiem czy są pocieszne. - wzruszył ramionami bo nawet gdy spoglądał na Sprytka to nie widział w tym nic, co mogłoby go rozbawić. - Nie umiem widzieć w nich niczego, co mogłoby mnie bawić. - przyznał i przechylił nieco głowę, jakby pod tym kątem mógł doznać olśnienia i zauważyć pokraczność Sprytka. Fin miał problem z poczuciem humoru, ale jak wiadomo w nowej relacji nie wypada wspominać o swoich wadach a udawać, że jest się normalnym.
Powrót do góry Go down


Lyall Morris
Lyall Morris

Student Ravenclaw
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 196
C. szczególne : blizna na dłoni, cierniowa bransoleta, złe intencje
Galeony : 366
  Liczba postów : 378
https://www.czarodzieje.org/t17873-lyall-everett-morris
https://www.czarodzieje.org/t17887-alma#504904
https://www.czarodzieje.org/t17877-lyall-everett-morris#504729
https://www.czarodzieje.org/t18495-lyall-morris-dziennik#526869
Główna ścieżka - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Główna ścieżka - Page 9 Empty


PisanieGłówna ścieżka - Page 9 Empty Re: Główna ścieżka  Główna ścieżka - Page 9 Empty11.05.20 21:25;

Morris zakładał, że skrzat uleczy się raz-dwa skoro jedną z jego umiejętności była biegła znajomość zaklęć uzdrawiających. Pomyślał nawet, że przydałby mu się w życiu taki skrzat-lekarz już z dziesięć lat temu doceniłby jego obecność, głównie wtedy, kiedy mu do głowy jeszcze przychodziło przeciwstawianie się rodzinie i trzeba było go łatać nagminnie.
Zaciągnął się papierosem przenosząc spojrzenie na Garda.
- Nawet nie wiesz jak. - powiedział zagadkowo. Prawda była taka, że pewnie dawno by się przekręcił gdyby nie jego tężyzna fizyczna. Rzeczy które mu robiono, rzeczy, któe sam sobie robił, zakrawały tak daleko w autodestrukcje, że tylko mapa blizn na skórze mogła sugerować, że próbował, och, niejednokrotnie próbował się zabić.- Tak? Pewnie same dobre rzeczy. - mruknął nieco ironicznie. Morris nie było nazwiskiem, do którego przyjemnie było się przyznawać. Puchon jednak nie wyglądał nawet na odrobinę przejętego tym faktem, towarzyszyła mu tak miękka i wesoła lekkość, jak każdemu puchonowi jakiego Morris miał okazję w życiu spotkać.- Może lepiej nie. - dodał unosząc w rozbawieniu brwi na sugestię, że się Finanowi jeszcze etymologia jego nazwiska z czasem przypomni. Jeśli już coś słyszał, to pewnie same parszywe gówno, a jeśli to parszywe gówno, to luj wolał nie cieszyć się taką sławą. Szczególnie, że była prawdą.
- Nie sądzę... - zaczął z namysłem - żebym był odpowiednią osobą do wychowywania czegokolwiek. - powiedział przyglądając się twarzy Szweda- A już szczególnie stworzenia rozumnego. - zaciągnął się sinym dymem i przytrzymał go w płucach przez dłuższą chwilę. Po prawdzie, to nie miał na to nawet czasu. Jeszcze tylko siedem, sześć, pięć tygodni, zaraz tygodnie staną się dniami i skończy się jakakolwiek radość wolnością. Przy tak drobnej ilości czasu nie miał nawet jak sobie pozwolić na zobowiązanie typu domowy skrzat.
- Nie? A zobacz jak łazi śmiesznie. - powiedział nachylając się lekko do blondyna, jakby chciał tym samym wskazać mu to, co sam obserwował z rozbawieniem- I te uszy ma takie o. I taki jest strasznie zmartwiony. - sam również przechylił głową z jakimś rozczuleniem- Śmieszne stworzonka, tacy niedorobieni ludzie. - przypomniał sobie zaraz świętą krowę skrzata swojego współlokatorka i aż westchnął na samą myśl o tym kapuścianym głąbie. Niestety, Swansea nie umiał sobie wychować niczego, poza narzeczoną, którą wychował na ladacznice. A może to ona wychowywała jego?
Powrót do góry Go down


Finn Gard
Finn Gard

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177
C. szczególne : Podkrążone oczy, nerwowość i spięcie widoczne w każdym ruchu i grymasie, trochę nieprzytomny wzrok.
Galeony : 689
  Liczba postów : 1829
https://www.czarodzieje.org/t16780-finan-gard-konczy-sie-tworzyc#466593
https://www.czarodzieje.org/t16790-listy-do-finnu#466907
https://www.czarodzieje.org/t16783-finan-gard#466737
https://www.czarodzieje.org/t18293-finan-gard-dziennik
Główna ścieżka - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Główna ścieżka - Page 9 Empty


PisanieGłówna ścieżka - Page 9 Empty Re: Główna ścieżka  Główna ścieżka - Page 9 Empty11.05.20 21:46;

Uśmiech cisnął mu się na usta, gdy tak rozmawiali sobie o trudności w zabiciu Lyalla. Wierzył mu na słowo, a przecież zaczęło się od zagajenia na temat trudów umierania. - Teraz to mnie zaintrygowałeś. - i właśnie z tego powodu jednak zmobilizował swoje szare komórki do wyciągania z odmętów pamięci wszystkich skojarzeń z tym nazwiskiem. Tak zmotywowany szybko odkopał wiedzę, że to ojciec go chyba... przestrzegał przed nimi? Tak ciężko było to ociosać ze zbędnych obrazów. Skrzyżował ręce na ramionach i stukał palcami o brodę, gdy wspomnienie w końcu się odkopało. - Och wiem już. Dawno temu ojciec kazał mi trzymać się z daleka od wszystkich Morrisów. - czemu się przy tym uśmiechał? - To brzmi niemal jak zaproszenie. - teraz przynajmniej miał powód, by ten uśmiech dotarł do oczu, bo przecież przekorność zawsze smakowała najlepiej. Nie musiał znać szczegółów, wszak bardziej odpychała go niestrudzona dobroć takiej Alise czy Florki aniżeli nieprzychylne ploty dotyczące jakiegoś rodu - bo to, że chłopak pochodził z "wyższych sfer" już wiedział, wszak rozumiało się to samo przez się.
- A to czemu? - zapytał z autentyczną ciekawością powracając do niego spojrzeniem. Z twarzy prezentował się przyjemnie dla oka, a więc ciężko byłoby przypiąć mu łatkę czarodziejskiego rzezimieszka. Wiedział też, że pozory potrafią bardzo, ale to bardzo mylić.
- Kwestia sprawnego ubioru słów w polecenia, jeśli chodzi rzecz jasna o skrzaty. Doszedłem z nim do takiego momentu, że czasami wystarczy moje spojrzenie a wie co ma robić. - może i to była przechwałka, ale miał ku temu powód wszak dojście do takiego "porozumienia" ze skrzatem nie działo się ot tak. Finn był po prostu nieświadomy, że Sprytek go pomimo wszystko lubi i nawet się o niego martwi. Na to był zwyczajnie ślepy.
- No cóż, taka ich anatomia. - wzruszył ramionami. - Ale ten akurat musisz przyznać, że nie jojocze jak jego inni pobratymcy, hm? - też popatrzył na powrót na Sprytka, który w istocie nie biadolił tak długo i głośno tylko wziął się po prostu do roboty z próbą złożenia szklanego prezentu w całość. Szło mu to całkiem dobrze, a przecież nie zostało mu to nakazane. - Sam myśli, potrafi podejmować drobne i mądre decyzje, ma wpojone zasady co robić i w jakich okolicznościach gdy nie ma ode mnie sprecyzowanego rozkazu. - niejako go wychwalał i wiedział, że te drżenie skrzacich uszu oznacza, że wszystko Sprytek pochłania. - Jak ma się go za jedyne towarzystwo przez większość czasu to i da się wypracować nawet cud. - ani myślał przyznawać się, że go polubił. To byłoby poniżej jego godności. Mieszkanie z nim było bardzo wygodne, choć nie wypełniało tych dziur samotności jakie sam sobie zrobił.
Powrót do góry Go down


Lyall Morris
Lyall Morris

Student Ravenclaw
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 196
C. szczególne : blizna na dłoni, cierniowa bransoleta, złe intencje
Galeony : 366
  Liczba postów : 378
https://www.czarodzieje.org/t17873-lyall-everett-morris
https://www.czarodzieje.org/t17887-alma#504904
https://www.czarodzieje.org/t17877-lyall-everett-morris#504729
https://www.czarodzieje.org/t18495-lyall-morris-dziennik#526869
Główna ścieżka - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Główna ścieżka - Page 9 Empty


PisanieGłówna ścieżka - Page 9 Empty Re: Główna ścieżka  Główna ścieżka - Page 9 Empty12.05.20 20:43;

Przeniósł spojrzenie na Garda z lekką ciekawością, ale i podejrzliwością czającą się gdzieś pomiędzy rzęsami. Nie ukrywał nawet lekko unoszących się zaczepnie kącików ust, szczególnie, kiedy stał tak blisko i mógł wyraźnie obserwować w jego niebieskich oczach, czy rzeczywiście miał na myśli to, jaką intencję wyrażały jego słowa.
- Rzeczywiście tak brzmi. - przyznał cicho, wpatrując mu się w oczy i mrużąc jedno oko. Zaraz jednak znów przeniósł wzrok na Sprytka i zaciągnął się petem. Zaśmiał się bezgłośnie, przymykając powieki i kręcąc głową- A no właśnie temu, dobrzy ojcowie grzecznych chłopaków radzą trzymać się ode mnie z daleka. - daleko było mu od potwora na jakiego kreowano jego rodzinę, jednak jeśli miałby wyrazić opinię o którymkolwiek innym jej członku, bez wahania potwierdziłby zdanie ojca Fina. Należało się od nich trzymać z daleka, Lyall sam by się trzymał najdalej jak to możliwe, gdyby miał ku temu sposobność. Był już maj, a on wciąż pamiętał bożonarodzeniowe polowanie na mugoli, jakie wymyślił sobie w tym roku jego wuj Olaf.
- To rzeczywiście dobrze wychowany skrzat. - oznajmił z uznaniem, skoro samym spojrzeniem umiał ustawić swojego sługę do pionu. Figlarny uśmiech jednak przemknął po jego wargach kiedy odejmował od nich papierosa- Pytanie tylko w którym momencie to wychowanie, a w którym to już tresura. - kłąb dymu opuścił jego płuca- Jeśli chodzi o tresurę, tu jakieś doświadczenie mam. - trudno było jednoznacznie stwierdzić co sugerował. Choć powiedział to mrukliwym tonem, to twarz pozostała niewzruszona. Może tresował psy, a może ludzi?
Obserwowali chwilę Sprytka radzącego sobie jakoś z pakunkami.
- No właśnie nie jojczy, to prawda. - jakaś nuta uznania wdarła się do jego wypowiedzi- Poza tym, nawet mimo wszystkich śmiesznych cech wydaje się całkiem sympatyczny. - był ciekaw co powodzi ludźmi, by znaleźć sobie takiego uniżonego sługę jak domowy skrzat. Mógł o nich żartować, nawet się z nich nabijać, nigdy jednak nie znalazłby w sobie tyle bezczelności, by jednego sobie kupić. Możliwe, że wiązało się to jakoś podświadomie z faktem, że sam był niewolnikiem swojej rodziny. Inną kwestią było to, że skrzaty chciały służyć, a on był do tego zmuszany, perspektywa niewolnictwa jednak i syndromu sztokholmskiego jakim te stworzenia raziły w oczy wydawała się ponad jego siły. Poza tym, co z takim skrzatem jak już go zamkną w Azkabanie. Jeszcze weźmie i oszaleje z rozpaczy, czy co tam tym potworkom się dzieje kiedy mają syndrom odstawienia.
- Dokąd idziecie? - zapytał, gotów ich kawałek odprowadzić.
Powrót do góry Go down


Finn Gard
Finn Gard

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177
C. szczególne : Podkrążone oczy, nerwowość i spięcie widoczne w każdym ruchu i grymasie, trochę nieprzytomny wzrok.
Galeony : 689
  Liczba postów : 1829
https://www.czarodzieje.org/t16780-finan-gard-konczy-sie-tworzyc#466593
https://www.czarodzieje.org/t16790-listy-do-finnu#466907
https://www.czarodzieje.org/t16783-finan-gard#466737
https://www.czarodzieje.org/t18293-finan-gard-dziennik
Główna ścieżka - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Główna ścieżka - Page 9 Empty


PisanieGłówna ścieżka - Page 9 Empty Re: Główna ścieżka  Główna ścieżka - Page 9 Empty12.05.20 22:46;

Reakcja Lyalla przypadła mu nawet do gustu.
- Grzecznych chłopców. Aha. - jego wargi zadrżały w źle ukrywanym śmiechu, który chciał się wydostać na zewnątrz. Być może wyglądał na łagodnego chłoptasia, ale zepsucie tak bardzo w nim postępowało, że nie mógł określić się takim mianem. Swoją drogą, aparycja Lyalla przysuwała na myśl skojarzenie, że on właśnie jest takim "grzecznym chłopaczkiem". W jego twarzy mogłaby kwitnąć łagodność i potrafiłby sobie to wyobrazić. - A co, zdeprawujesz mnie jak nie posłucham taty? - zerknął na niego kątem oka ciekaw odbioru tych słów. Na moment zamyślił się i próbował ocenić czy Sprytek jest wdrożony w zasady panujące w życiu swojego właściciela, wychowany czy wytresowany. To ostatnie jawiło mu się jako odłam okrucieństwa, choć sam nie wiedział skąd u niego ta myśl. Wiązała się ze zwierzętami, a mimo wszystko doceniał zdolności intelektualne Sprytka.
- Opowiesz? - znów na niego zerknął, bowiem kątem oka dostrzegł śmiech na jego twarzy, a to podpowiadało, że mogło się za tym kryć coś wartego uwagi. Nieistotne co tresował, ważne dlaczego sekundę później schował swoją reakcję głęboko w swojej głowie. Po chwili zawiesił wzrok na skrzacie, który wciąż przez nich bacznie obserwowany uwijał się dzielnie w swojej robocie i nie biadolił, dzięki czemu nie zwracali na siebie takiej uwagi jakby to było przy ogromnym hałasie.
- Nie wiem. Możliwe. Ma być po prostu miły, nie panikować i czasami samodzielnie myśleć. Może przez to taki się wydaje. - nie spoglądał na skrzata nigdy w taki sposób i może powinien? Fairwyn mówił, że taki białogłowy może stać się nawet i przyjacielem, ale przecież to istota innej rasy gotowa poświęcać swoje zdrowie, nerwy i psychikę byleby dogodzić człowiekowi. Zupełnie jakby nie miały swojej godności, choć widział u Sprytka pewną determinację, której nie komentował. Sprawdzała się, gdy musiał go w nocy odprowadzać do sypialni gdy w amoku bądź lunatykowaniu chciał opuścić domek albo wygrawerować na ścianie pięciolinie, a potem spędzić całą noc nad rzeźbieniem w drewnie nut. To smutne, ale bez ciągłego czuwania skrzata Finn mógł już dawno temu trafić na oddział psychiatryczny.
- Do mnie do domu ale myślałem czy się nie wyrwać popływać albo coś. Siedzenie w pustym domu może doprowadzać do szału. - wyjaśnił szczerze, bo w istocie tak było. Miał dość tych pustych ścian, choć tylko tam znajdował jakieś ukojenie, gdy w nocy nawiedzały go złe myśli.
- Tylko że Sprytek wtedy rozpoczyna jęki, że chce ze mną iść. Normalnie jak dziecko, a ja przecież nie ogarniam dzieci. - przeniósł ciężar ciała na drugą nogę. Gdyby był bardziej towarzyski to może w ramach rekompensaty zaprosiłby człeka tu albo tam, aby przy okazji wypełnić przeraźliwie niezaplanowane popołudnie czymkolwiek ciekawym, a jednak jego usta pozostały zamknięte. Nie umiał. Nie czuł kiedy powinien, czy tego chce czy wyjdzie to na dobre czy jednak dalej się izolować wbrew sobie.
Powrót do góry Go down


Lyall Morris
Lyall Morris

Student Ravenclaw
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 196
C. szczególne : blizna na dłoni, cierniowa bransoleta, złe intencje
Galeony : 366
  Liczba postów : 378
https://www.czarodzieje.org/t17873-lyall-everett-morris
https://www.czarodzieje.org/t17887-alma#504904
https://www.czarodzieje.org/t17877-lyall-everett-morris#504729
https://www.czarodzieje.org/t18495-lyall-morris-dziennik#526869
Główna ścieżka - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Główna ścieżka - Page 9 Empty


PisanieGłówna ścieżka - Page 9 Empty Re: Główna ścieżka  Główna ścieżka - Page 9 Empty12.05.20 23:58;

Była w Morrisie łagodność, całe pola łagodności miękkiej jak bawełna, a jednak zbiory bawełny przez dziesięciolecia okupowane były krwią. Tak samo jak jego łagodność. Jego usta rozciągnęły się w leniwym uśmiechu, spokojnie skinął głową raz po raz wracając spojrzeniem do jasnych oczu puchona. Intrygowało go w nich to, że im dłużej w nie spoglądał, tym mniej wierzył w okazywane przez niego emocje, Gard miał oczy rekina, uważne, ale martwe.
- Nie wiem czy dałbyś się zdeprawować. - uśmiechnął się unosząc tylko jeden kącik ust, w charakterystycznym lujowym uśmiechu. Finan nie wydawał się być osobą, którą trzeba było specjalnie namawiać na niegodziwości, choć jego łagodna powierzchowność i luźny uśmiech na twarzy przeczyły tej teorii. Jednak kiedy mówił o wychowywaniu sobie skrzata miał w głosie jakąś nieustępliwą nutę szlachcica, który nie przyjmuje porażki jako wyniku swoich działań, a od szlachcica tylko krok do prawdziwego zepsucia. Akurat o tym Morris wiedział więcej niż trochę.
- Mógłbym Ci pokazać, zamiast opowiadać - odbił piłeczkę odejmując peta od ust i pochylając swoje dwa metry niespodziewanie tak, by mieć spojrzenie na wysokości oczu Finana- ale nie wiem, czy to by Ci się spodobało Fin. - przyglądał się chwilę jego nieruchomym źrenicom, szukając jakiejkolwiek podpowiedzi w tym co gra w duszy puchona, jaką melodię, jakie słowa i działania wprawią w drżenie struny jego serca. Czy miał serce?
- To i tak dużo. - powiedział z przekąsem, unosząc brwi. Nie panikować i samodzielnie myśleć, jeszcze chwila a zobaczy w Sprytku samego siebie. Zaciągnął się papierosem po raz ostatni i wyrzucił peta w krzaki.
- Ćwiczyłeś kiedyś szermierkę? - zapytał bezpardonowo, wsadzając ręce do kieszeni. Skrzat wydawał się uważnie obserwować swojego pana, by wiedzieć, czy to już czas iść czy będą dalej gawędzić na alejce.- Jak już Ci się znudzi siedzenie ze skrzato-dzieckiem samemu w domu wpadnij do Doliny. - zaproponował wzruszając ramionami.
Czy oferował mu po prostu koleżeńskie popołudnie, czy mógł mu zaprezentować swoje umiejętności tresury, a może chodziło o tę szermierkę nieszczęsną? Ani grama odpowiedzi nie dało się znaleźć na Morrisowej twarzy.
Powrót do góry Go down


Finn Gard
Finn Gard

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177
C. szczególne : Podkrążone oczy, nerwowość i spięcie widoczne w każdym ruchu i grymasie, trochę nieprzytomny wzrok.
Galeony : 689
  Liczba postów : 1829
https://www.czarodzieje.org/t16780-finan-gard-konczy-sie-tworzyc#466593
https://www.czarodzieje.org/t16790-listy-do-finnu#466907
https://www.czarodzieje.org/t16783-finan-gard#466737
https://www.czarodzieje.org/t18293-finan-gard-dziennik
Główna ścieżka - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Główna ścieżka - Page 9 Empty


PisanieGłówna ścieżka - Page 9 Empty Re: Główna ścieżka  Główna ścieżka - Page 9 Empty13.05.20 10:43;

Odgrywanie niektórych emocji weszło mu w krew (nawet jeśli wychodziło mu to czasem kiepsko), często przymuszał się do cierpliwości i tak na dobrą sprawę bywały sytuacje, że sam nie wiedział co dokładnie czuje w danym momencie. Czy to prawdziwe, czy wmówione sobie, bo tak wygodniej i przystępniej? Starał się zyskiwać nowe przyjaźnie, ale niech go avada trzaśnie, do tego potrzeba morza cierpliwości.
- Nigdy się nie dowiemy jeśli nie spróbujesz. - odparł w podobnym tonie i najwyraźniej niecelowo go zachęcał do sprawdzenia czy taki niegroźny Gard mógłby zostać jeszcze bardziej zepsuty i zdemoralizowany przez przypadkowo napotkanego chłopaka. Przestroga ojca wleciała jednym uchem, a wyleciała drugim. Nie miał aż tylu dobrych znajomych żeby segregować ludzi na tych, od których miałby się trzymać z daleka z tego lub tamtego powodu i na tych, którzy są niegroźni, ale przy tym też nawet nudni. To chyba tolerancja albo wyrozumiałość? Nie chciało mu się nad tym rozwodzić. Co ma być to będzie, nie miał sił na uprzedzenia związane z negatywną opinią dotyczącą jego rodziny.
Najpierw wyczuł naruszenie jego strefy komfortu, a dopiero potem usłyszał i zrozumiał jego słowa, wypowiedziane niczym słodka obietnica, a w parze z jego łagodnym kolorem oczu aż szkoda było odmawiać. Zacisnął lekko szczękę i przymrużył powieki, gdy ten nie odsuwał się po odpowiedniej ilości sekund. - Dopóki nie pokażesz to się nie dowiesz czy mogłoby mi się spodobać. - odpowiedział w podobnym tonie co wcześniejsza wypowiedź i niby to przypadkiem odsunął się na te pół kroku, aby obecność drugiego człowieka zbyt blisko jego twarzy nie zaprzątała mu myśli. - Zaproponowałeś jednak więc co tu dużo mówić... chętnie skorzystam. - dodał na zachętę, bo choć nie miał pojęcia co mogło się kryć za jego cichą przestrogą to nie był to powód dla którego miałby odmawiać poznawania czyjegoś... zajęcia. Faiwryn mordował zwierzęta i wyrywał im narządy wewnętrzne. Trudno będzie to przebić, a przynajmniej tak to w chwili obecnej widział. Skrzat rzeczywiście czekał na kolejny cynk, ale zdołał dostrzec w jego ślepiach niewypowiedzianą prośbę o pozwolenie na zostanie w tym towarzystwie. W kilku ojczystych słowach polecił mu iść przodem w kierunku alei Amortencji.
- Nie miałem styczności z tym sportem. Czy to aby nie dyscyplina mugolska? - nie odpowiedział nic na temat zaproszenia do Doliny, choć jeśli miałby kierować się swoimi nowymi, bardziej przyjaznymi postanowieniami, to powinien skorzystać z opcji i nawiązywać dalsze relacje. Zbierał sojuszników, ale to wszystko wymagało czasu i pracy. Nie wątpił, że Lyall mógł uprawiać ten sport. Budowa jego ciała jasno mówiła, że to człowiek wysportowany i silny. Mógłby mu pozazdrościć, wszak wyglądał przy nim niczym chuderlawe chucherko, a jeszcze był od niego o jakieś dwadzieścia centymetrów niższy. O tak, taki sojusznik będzie jak znalazł.
Powrót do góry Go down


Lyall Morris
Lyall Morris

Student Ravenclaw
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 196
C. szczególne : blizna na dłoni, cierniowa bransoleta, złe intencje
Galeony : 366
  Liczba postów : 378
https://www.czarodzieje.org/t17873-lyall-everett-morris
https://www.czarodzieje.org/t17887-alma#504904
https://www.czarodzieje.org/t17877-lyall-everett-morris#504729
https://www.czarodzieje.org/t18495-lyall-morris-dziennik#526869
Główna ścieżka - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Główna ścieżka - Page 9 Empty


PisanieGłówna ścieżka - Page 9 Empty Re: Główna ścieżka  Główna ścieżka - Page 9 Empty13.05.20 16:27;

Czasami warto grać emocje, by nauczyć się funkcjonować w społeczeństwie. Częścią podstawowej terapii natur psychotycznych była nauka funkcjonowania wśród ludzi, tak jak z jazdą na rowerze czy nauka języków obcych. Czym przecież jest psychopatia? Wciąż spory bałagan wokół tego pojęcia nie pozwala ludziom patrzeć na osoby z zaburzeniami w sposób neutralny, rzeczowy. Ciężko zdefiniować psychopatę, często błędnie określanego socjopatą, narcyzem, manipulatorem, widzi się w nich morderców, przestępców, borderline'owców, ale czy tak jest? Psychopatia nie jest jednym zaburzeniem osobowości, jest całym zespołem cech po których skali przesuwając się każdy z nas buduje swój charakter. Jedni bardziej łagodnie inni daleko poza skalę tego, co społeczeństwo uważa za normalne. Główne cechy charakteru psychopaty ma przecież tak wielu z ludzi mijanych na ulicy, czy to dlatego Morris tak ochoczo zaglądał w oczy Garda? Bo co w nich widział, to, co nosił zaklęte w swoich własnych? Ubogie życie emocjonalne. Deficyt lęku. Brak empatii, wyrzutów sumienia, nikłe poszanowanie norm społecznych, skłonności do kłamstw i manipulacji. Czy jeden połamany psychicznie człowiek mógł po prostu magicznie rozpoznać drugiego? Czy mógł podzielić się swoją przestrzenią zrozumienia?
...z pewnością nie kiedy Finan rzucał mu tak prowokacyjne uśmiechy i propozycje.
- Noted. - skinął głową. Dużo łatwiej deprawowało się kogoś, kto był na to chętny, przy czym Lyall nawet nie był pewien, czy to co mógł zaoferować drugiemu człowiekowi to deprawacja. Ubrany w mundur kryminalisty, odziedziczony po ojcu i dziadku, starał się przecież jedynie przetrwać kolejne tygodnie bycia żywym, korzystając z tej resztki wolności wyżętej jak ostatnie krople z wysuszonej słońcem pomarańczy.
Zmrużył oczy gdy Szwed cofnął się o krok, rejestrując w głowie, że pozorna otwartość i lekkość jego zachowania nie szła w parze z rzeczywistym międzyludzkim komfortem przestrzeni. Nie powiedział jednak nic. Powoli składał sobie w głowie obraz puchona jako postaci, z małych zaobserwowanych puzzli, słów, grymasów. Był dobrym obserwatorem i piekielnie bardzo lubił łamigłówki. - Postaram się pokazać jak najszybciej... - rzucił więc z krzywym uśmieszkiem.
- Jak najbardziej mugolska, ironicznie. - uśmiechnął się, kiedy ruszyli w dół alejką.- Czarodzieje próbowali zaadaptować tę sztukę do swoich możliwości magicznych, broń biała jednak jak się domyślasz wypada blado przy pojedynkach różdżkarskich. - wsadził ręce w kieszenie kurtki. Osobiście w szermierce widział coś więcej niż dyscyplinę sportu, wymagała od niego precyzji ruchu, świadomości własnego ciała, balansu, możliwości jakie miał, znajomości swojego zasięgu. Dlaczego zaproponował szermierkę przypadkowemu puchonowi? Trudno powiedzieć, coś mu z oczu patrzyło takiego, że czuł, że blondyn odnalazłby się ze zwykłą, mugolską bronią w ręku.
Powrót do góry Go down


Finn Gard
Finn Gard

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177
C. szczególne : Podkrążone oczy, nerwowość i spięcie widoczne w każdym ruchu i grymasie, trochę nieprzytomny wzrok.
Galeony : 689
  Liczba postów : 1829
https://www.czarodzieje.org/t16780-finan-gard-konczy-sie-tworzyc#466593
https://www.czarodzieje.org/t16790-listy-do-finnu#466907
https://www.czarodzieje.org/t16783-finan-gard#466737
https://www.czarodzieje.org/t18293-finan-gard-dziennik
Główna ścieżka - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Główna ścieżka - Page 9 Empty


PisanieGłówna ścieżka - Page 9 Empty Re: Główna ścieżka  Główna ścieżka - Page 9 Empty13.05.20 19:35;

Pozory mylą, ale dostrzec je u osoby, która lubi się nimi otaczać to też jakaś forma sztuki. Uśmiechał się, ale ten uśmiech nieczęsto sięgał oczu, a jeśli już je zarażał to zawsze, ale to zawsze z jakimś chorym błyskiem szaleństwa, które się czaiło w coraz większym obszarze jego czaszki i próbowało przedostać się na zewnątrz, do świata, by zaburzyć spokój najbliżej stojących osób. Być może wyrażał chęć na świadkowanie tej tajemniczej tresurze właśnie z tego powodu - złe błyski, choroba zjadająca jego trzewia domagała się więcej silnych bodźców, by rozwinąć swoje skrzydła autodestrukcji.
Wykrzywił się, gdy zostało potwierdzone, że to sport mugolski. Nie miał uprzedzeń do mugoli, ale sęk w tym, że jeden wychowany przez nich czarodziej złamał mu serce, a drugiemu zrobił on to samo i przez to nie potrafił obiektywnie spojrzeć na świat niemagiczny, a co za tym idzie na sport tego pochodzenia. Wsunął palce w swoje włosy na potylicy i podrapał się po niej w geście zastanowienia. - Chyba, że ta broń byłaby przesiąknięta magią to może wtedy... ale to dalej iście niemagiczne. - westchnął i najwyraźniej miał pewne wahania i wątpliwości co do oceny tego sportu. - Niby miałem w końcu zająć się swoją kondycją, ale może najpierw nietaktownie wproszę się na pokaz tejże szermierki? - uniósł jedną brew i posłał mu pytające spojrzenie. Co innego słyszeć o tym sporcie, a co innego widzieć go na własne oczy. Uważał, że jeśli zobaczy takiego Lyalla w akcji to nuż jego zaciekawienie szermierką mogłoby wzrosnąć. Póki co kojarzyło mu się to ze sparingiem niemagicznym i potrzebował większej zachęty. Szli leniwie szeroką alejką, a sam Fin spoglądał głównie przed siebie. - Od dawna trenujesz szermierkę? To hobby czy konkretny cel? - zerknął na niego kątem oka. Po drodze kopnął kamyk, który odbiwszy się o kilka kafelków dalej dostał nóg i odbiegł prosto w krzaki jak gdyby nigdy nic.
Powrót do góry Go down


Lyall Morris
Lyall Morris

Student Ravenclaw
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 196
C. szczególne : blizna na dłoni, cierniowa bransoleta, złe intencje
Galeony : 366
  Liczba postów : 378
https://www.czarodzieje.org/t17873-lyall-everett-morris
https://www.czarodzieje.org/t17887-alma#504904
https://www.czarodzieje.org/t17877-lyall-everett-morris#504729
https://www.czarodzieje.org/t18495-lyall-morris-dziennik#526869
Główna ścieżka - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Główna ścieżka - Page 9 Empty


PisanieGłówna ścieżka - Page 9 Empty Re: Główna ścieżka  Główna ścieżka - Page 9 Empty13.05.20 21:24;

Trzeba kłamcy by poznać kłamcę. Morris od lat symulował hedonizm i lekkość bytu, a jednak nie było to tak oczywiste, to nigdy nie było oczywiste. Nie umknęło uwadze krukona, że się zgrymasił strasznie Gard na wiadomość o mugolskiej dyscyplinie. Nigdy nie rozumiał uprzedzeń względem niemagicznych, z czarnych lat swojego nędznego dzieciństwa pamiętał jedynie kilka urywków, które nie były zabarwione torturami, krzywdą i niekończącymi się sprawdzianami - były to chwile spędzone wśród przypadkowych mugoli na wyspie. Farmerów, pasterzy, chłopaków spod sklepu zoologicznego. Takich batów, jakie dostawał za zadawanie się z mugolami nie dostawał praktycznie za nic innego, a jednak znosił te razy, bo choćby miał płacić w wielkich słonych łzach i pękatych kroplach krwi, najkrótsza nawet chwila wśród mugolskich dzieciaków była tego warta, będąc milion razy lepszą niż całe lata spędzone na jedwabnych kanapach w morrisowym dworze.
- To prawda. - przyznał, kiwając głową- Żadne zaklęcie Ci nie pomoże, żadna wyższość jednego rdzenia różdżki nad drugim, żadna umiejętność sprawniejszej inkantacji. Jesteś zdany sam na siebie, na siłę własnych ramion, na swój tylko spryt, gibkość, na swoje umiejętności i swoją kondycję. - spojrzał na blondyna- To wygodne zawierzyć wszystko w swoim życiu magii. Zimą, gdy chodzimy na polowania, widziałem jak mugol zastrzelił czarodzieja. Kuli nie obchodziło, że miał on w ręku różdżkę. Wgryzła się w jego pierś z równie wielką łatwością jak królik znika w wykopanej w ziemi norze. Czarodziej, pełen swojej szlachetnej krwi wielopokoleniowego, czystego rodu, nie miał pojęcia czym jest broń palna. Nie mógł wiedzieć. - zamilkł na chwilę przypominając sobie, jak rubinowa krew zabarwiała śnieg na czerwono. Później obdzierali tego mugola ze skóry,pasek po pasku, jeden z przyjaciół wujka Olafa zabrał te pasy, zaśmiewając się, że rzemienie z ludzkiej skóry najlepiej nadają się do wiązania czarnomagicznych laleczek voodoo. Zamknął na chwilę oczy starając się odgonić to wspomnienie.
- To bardzo dobrze być sprawnym czarownikiem obeznanym w różnych zaklęciach, w różnych dziedzinach magii. - powiedział po namyśle - Ale dla mnie ważnym jest umieć poradzić sobie i bez różdżki. - zmarszczył brwi. Całe godziny, tygodnie, miesiące spędzone na treningach w ciemnym lesie, niespokojny sen przerywany najcichszym szelestem kiedy jego dziadek napuszczał na niego dzikie psy. Wspomnienie tego, jak bardzo był bezradny, jak łatwo psie zęby zanurzają się w ludzkim mięsie. - Poza tym, szermierka jest bardzo szlachetnym sportem. Ma szereg zasad o których należy pamiętać, nie dość, że potrafić się posłużyć szpadą czy floretem, to jeszcze w taki sposób, by nie zostać zdyskwalifikowanym - uśmiechnął się przekornie- Dużo trudniejsze niż machanie różdżką, a ja... no cóż, chyba nie lubię jak jest zbyt łatwo.
Powrót do góry Go down


Finn Gard
Finn Gard

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177
C. szczególne : Podkrążone oczy, nerwowość i spięcie widoczne w każdym ruchu i grymasie, trochę nieprzytomny wzrok.
Galeony : 689
  Liczba postów : 1829
https://www.czarodzieje.org/t16780-finan-gard-konczy-sie-tworzyc#466593
https://www.czarodzieje.org/t16790-listy-do-finnu#466907
https://www.czarodzieje.org/t16783-finan-gard#466737
https://www.czarodzieje.org/t18293-finan-gard-dziennik
Główna ścieżka - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Główna ścieżka - Page 9 Empty


PisanieGłówna ścieżka - Page 9 Empty Re: Główna ścieżka  Główna ścieżka - Page 9 Empty13.05.20 21:52;

Wszystkie słowa Lyalla trafiały na podatny grunt. Czy to zasługa łagodności w oczach (choć nie tak narzucającej się i celowej, a wydawać by się mogło naturalnej), odpowiedniej modulacji głosu czy może iskra charyzmy jaka od niego biła... Finn słuchał, a jego wyobraźnia podsuwała możliwe obrazy, choć nie potrafiła poradzić sobie z określeniem "zastrzelił", bowiem nie wiedział jak przypisać słowo do przedmiotu, którego nigdy nie widział. Jego oblicze zmieniło się, gdy zmarszczył czoło. Morris dobierał słowa w bardzo inteligentny sposób. Tym samym zaskarbił sobie... szacunek tego pseudo puchońskiego człowieka. - Nie patrzyłem na to nigdy z tej strony. - uniósł nieco wyżej podbródek - Być może dlatego, że nie wiedziałem w jaki sposób mugole mogą chcieć kogoś zabić. - uruchamiała się jego mania i obsesja bezpieczeństwa, zabezpieczania domu, siebie, innych ważnych mu osób, a wizja nieznanego niebezpieczeństwa nakazywała reagować i czym prędzej przygotować się na ewentualność zagrożenia niemagicznego. Nie traktował mugoli jako zagrożenia, ale słowa Lyalla sprowadzały go na ziemię. - Polowania na mugoli? - uniósł jedną brew znacznie wyżej, bowiem jego wypowiedź dało się zinterpretować również w ten sposób, nie określił wszak na co polował. W ogóle co to za pomysł polowania na cokolwiek?
- Mówił ci ktoś jak mądrze dobierasz słowa? - i tak, to był komplement, który świadomie chciał mu wręczyć i pokazać, że to docenia i to zaskarbia sobie jego szacunek. - Właśnie zmieniasz moje myślenie na jednej z wielu płaszczyzn. Dzięki tobie wiem, że muszę zapracować fizycznie na obronę przed zagrożeniem, a nie tylko zaklęciowo... - podrapał się po policzku i przyspieszył, ale po to, aby obrócić się i iść przez chwilę tyłem w kierunku spaceru, a być odwróconym przodem do chłopaka. - Czyli szermierka jest sportem, który również opiera się na honorze? Używa się tam broni fizycznej, ale przecież na co dzień nie nosi się jej w pomniejszonej w kieszeni. To dzięki temu jesteś umięśniony czy to predyspozycje genetyczne? - i tutaj zmierzył go wzrokiem od stóp do głów, bowiem nie dało się nie zauważyć, że ten chłopak jest jednym z najlepiej umięśnionych studentów w Hogwarcie, a ocena Finna wiązała się jedynie z oględzin po tym jak leżały na nim ubrania. Szedł dalej tyłem i miejmy nadzieję, że nie wyrżnie o nic ani o nikogo.
Powrót do góry Go down


Lyall Morris
Lyall Morris

Student Ravenclaw
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 196
C. szczególne : blizna na dłoni, cierniowa bransoleta, złe intencje
Galeony : 366
  Liczba postów : 378
https://www.czarodzieje.org/t17873-lyall-everett-morris
https://www.czarodzieje.org/t17887-alma#504904
https://www.czarodzieje.org/t17877-lyall-everett-morris#504729
https://www.czarodzieje.org/t18495-lyall-morris-dziennik#526869
Główna ścieżka - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Główna ścieżka - Page 9 Empty


PisanieGłówna ścieżka - Page 9 Empty Re: Główna ścieżka  Główna ścieżka - Page 9 Empty13.05.20 22:42;

Morris wbrew pozornej powierzchowności kretyna i kochasia był nieodrodnym dzieckiem swoich rodziców i w Ravenclawie wylądował nie przypadkiem. Drogę przez życie oceniam poprzez pryzmat obserwacji, miał to szczęście, że sposób wychowania - choć patrząc z perspektywy kogoś niezwiązanego z rodziną całkiem słusznie mógł być nazwany okrutnym i bestialskim - wyrobił w nim pewne mechanizmy obserwacyjne. Patrzeć, interpretować, wyciągać wnioski, uczyć się z wyciągniętych wniosków. Nanosić poprawki, wyciągać wnioski, uczyć się z wyciąganych wniosków. Nie dostawał wiele przestrzeni na popełnianie błędów. Jako dziecko, jeśli upuścił jedzenie, otrzymywał chłodną informację, że drugiej porcji nie dostanie, w odróżnieniu od rówieśników, których rodzice rozumieli, że małe palce smarka nie są w stanie jeszcze sprawnie utrzymać czegokolwiek.
- Świat mugoli może być równie niebezpieczny co świat czarodziejów. Mają swoje trucizny, swoją broń, swoje taktyki, których nikt w szkole Cię nie nauczy. Rzeczy, którymi gardzą wielkie i szanowane rody, czystokrwiści czarodzieje, czyniąc się jednocześnie słabymi i podatnymi na takie sytuacje. - kontynuował myśl z jakąś taką nutą w głosie, sugerującą, że wprost przeciwnie do ogółu trochę gardzi tymi szlacheckimi bzdurami i izolowaniem się od niemagicznego świata - Broń palna to takie narzędzie, które wyrzuca z siebie pocisk, niewielką metalową kapsułkę, z ogromną siłą. Bardzo często nawet zaklęcie obronne jest wobec niego bezradne. Przebija się przez ciało rozrywając tkanki. Magia, którą znamy uczy nas bronić się przed magią, nie przed pistoletami. - nie miał pojęcia o zaburzeniach Garda, widząc jednak jego zainteresowanie nie widział żadnych przeciwwskazań, by podzielić się z nim swoją wiedzą. Nie każdy w końcu lubił słuchać tak kuriozalnych teorii jak ta, że mugole mogą być niebezpieczni.
Przeniósł na niego uważne spojrzenie, zastanawiając się, czy odpowiedzieć na kolejne pytanie.
- Tak. - powiedział w końcu, a srebrna, cierniowa bransoleta pod jego rękawem zacisnęła się gwałtownie, wbijając kolce w jego pokrytą bliznami skórę. Zacisnął pięść w kieszeni nie dając po sobie poznać co odczuł- To bożonarodzeniowa tradycja Morrisów. Niezależnie od tego, czy tego chcę czy nie. - przeniósł spojrzenie na powrót na alejkę. Zaczynali powoli docierać do krawędzi parku.
Nie zdarzało mu się słyszeć wielu komplementów. Ostatnio może Mahdavi nazwał go pięknym, ale to taki komplement niedorzeczny, że nawet się nad tym nie pochylał. Mądrość była cechą, której nikt nie mógł zakodować w swoich genach, urodzić się z nią, stworzyć sobie eliksirem. Pokiwał głową, zgadzając się z chłopakiem, bo ten tok myślenia był też jego własnym sposobem na przetrwanie. Być w takim stanie, by nie mogło go nic zaskoczyć, niezależnie od tego w jakiej będzie sytuacji. Tego się uczył błąkając się w ciemnościach lochów swojego domu, tego się uczył wyrzucany na noc do ciemnego lasu, tego się uczył głęboką zimą brodząc przez zaspy na wielkich białych pustkowiach zamarzniętych jezior.
- Oczywiście. Tradycja szermierki wywodzi się z dawnych lat. - powiedział przyglądając mu się. Uśmiechnął się kącikiem ust, przypominając śmieszną ciekawostkę- Kiedyś zdjęcie rękawiczki i rzucenie komuś pod nogi było obrazą tak wielką, że pojedynkowano się na szpady. Durne co? - uniósł kąciki ust i zerknął kątem oka na to, jak radził sobie skrzat. Kolejne pytanie jednak zaskoczyło go nieco, aż lekko zwolnił i tak już swobodnego kroku.
- Trochę tak i trochę tak. - przyznał po namyśle.- Ćwiczenia fizyczne są pewną stałą w moim życiu. Jedną z niewielu rzeczy, które mam w pełni pod swoją kontrolą. - powiedział z namysłem- I na pewno nie szkodzi mi to w późniejszych treningach szermierki. Wpadnij do mnie kiedyś, pokażę Ci. - zaproponował luźno- Ćwiczę codziennie, może akurat polubisz ten rodzaj cierpienia. - zaśmiał się lekko. Prawda była taka, że to co sobie robił Morris trudno było nazwać zdrowym ćwiczeniem. Katował swoje ciało do tego stopnia, że mięśnie paliły go ogniem, a on sam niemal mdlał z wysiłku. A potem ćwiczył jeszcze bardziej po to, by na krawędzi przytomności w końcu móc pójść spać i zasnąć bez najmniejszego problemu. Ciało potrzebowało co najmniej ośmiu godzin na rekonwalescencję po takich torturach.
Powrót do góry Go down


Finn Gard
Finn Gard

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177
C. szczególne : Podkrążone oczy, nerwowość i spięcie widoczne w każdym ruchu i grymasie, trochę nieprzytomny wzrok.
Galeony : 689
  Liczba postów : 1829
https://www.czarodzieje.org/t16780-finan-gard-konczy-sie-tworzyc#466593
https://www.czarodzieje.org/t16790-listy-do-finnu#466907
https://www.czarodzieje.org/t16783-finan-gard#466737
https://www.czarodzieje.org/t18293-finan-gard-dziennik
Główna ścieżka - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Główna ścieżka - Page 9 Empty


PisanieGłówna ścieżka - Page 9 Empty Re: Główna ścieżka  Główna ścieżka - Page 9 Empty14.05.20 9:58;

Mógłby pozazdrościć mu spostrzegawczości i zdolności obserwacji, ale nie miał pojęcia o zachodzących w jego głowie procesach. Czuł na sobie uważne spojrzenie jego oczu i to jedynie zdradzało, że ma przed sobą bardzo czujnego i wprawionego słuchacza. Nie był nawet w ułamku tak utalentowany jak Lyall, jeśli rzecz jasna mowa o dostrzeganiu najmniejszych detali w mowie ciała. Tym samym nie miał pojęcia jak wiele zdradzał swoim własnym, choć ciekaw byłby wniosków chłopaka. - Przecież jak wiązka zaklęcia nie jest w stanie przebić się przez tarczę obronną to dlaczego ta metalowa kulka miałaby to zrobić? Sądząc z opisu ten pocisk jest mały więc jak miałby wyrządzić wielką krzywdę? - tym pytaniem potwierdzał to, że właśnie pochodzi z takiego rodu - a raczej małej trzyosobowej rodzinki - o statusie czystokrwistym. Pytał, chciał się dowiedzieć bowiem nikt mu nigdy w życiu nie powiedział, że mugole mogliby być niebezpieczni. To było niczym abstrakcja - nie chciało mu się wierzyć, że jakaś metalowa kulka miałaby zabić czarodzieja. Temat trafił na podatny grunt, wzbudził zainteresowanie Finna i otwierał mu oczy na inne niebezpieczeństwa, przed którymi będzie się maniakalnie uczył obrony. Taka motywacja - i niemalże przymus - sprawiał, że przestanie odkładać ćwiczenie swojej kondycji na wieczne "później".
Pomimo wszystkich wniosków jakie mógł Morris wyciągnąć na podstawie obserwacji tego puchona to jednak na wzmiankę o polowaniu na mugole wykrzywił się niemal z odrazą. Kojarzyło mu się to ze średniowieczną rzezią, okrutnym rasizmem i mordowaniem niewinnych dla zabawy. To udowadniało, że ma w sobie jeszcze sporo empatii, choć mocno przytłumionej przez postępującą w jego głowie chorobę. Może i wzdychał do zaklęć zakazanych, ale polowanie na mugoli było już zdecydowanie niesmaczne. - Beznadziejnie. - nie wiedział jak i czy miałby okazać współczucie, a więc zwięźle wyraził swoje zdanie. Morris musiał mieć popieprzonych rodziców i to może dlatego Antonius Gard przestrzegał przed nimi swojego syna? Może kryła się za tym obawa, że okrucieństwo tej rodziny mogłoby skierować się i na niego...
- Bardzo durne. - zaśmiał się cicho przy wyobrażeniu rzucania rękawiczek pod nogi. Inne lata, inna mentalność - dziś postrzegana przez młodzież jako po prostu śmieszną. - To tak jak ja z zaklęciami. - odparł powoli i ostrożnie, a potem zerknął przez ramię czy przypadkiem nie idzie wprost na jakiegoś niewinnego człowieka. - A teraz masz jakiś konkretny plan? - w sumie nie miał ani ochoty na nuty (Sprytek musi naprawić ścianę po ostatnich ekscesach) ani na muzykę, a ćwiczenia miał zaplanowane dopiero na wieczór. Odesłał skrzata do domu i nakazał mu posprzątać "po wczorajszym", co mogło brzmieć odrobinę tajemniczo. Dochodząc do krańca uliczki pozwolił się pokierować z Lyallem w kierunku Doliny Godryka, w której nie był chyba pół roku.

| zt x2
Powrót do góry Go down


Heaven O. O. Dear
Heaven O. O. Dear

Student Slytherin
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 1,70
Dodatkowo : Dziecko - Milka O. O. Dear
Galeony : 17
  Liczba postów : 1297
https://www.czarodzieje.org/t16083-heaven-olive-octavia-dear
https://www.czarodzieje.org/t16087-margarita
https://www.czarodzieje.org/t16082-heaven-o-o-dear
Główna ścieżka - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Główna ścieżka - Page 9 Empty


PisanieGłówna ścieżka - Page 9 Empty Re: Główna ścieżka  Główna ścieżka - Page 9 Empty29.05.20 16:29;

Było wyjątkowo ciepło. Nie mogła nie skorzystać z okazji i nie zabrać małej na spacer, zwłaszcza, że pół dnia zajmowała się czymś innym, Milka rosła w oczach, a ona miała wrażenie, że spędza z nią mniej czasu nawet od Ezry. A kiedy już były same, bała się. Każdy wspólny spacer wzbudzał w niej dziwne uczucie, ścisk w żołądku, który był przecież niewytłumaczalny. Nigdy nie należała do strachliwych, ale kiedy tylko ona była w pobliżu, w głowie Heaven roiło się od najgorszych scenariuszy. Chyba najbardziej bała się natknięcia na rodziców, którzy do tej pory nie widzieli swojej wnuczki. Twierdzili, że nie chcą jej oglądać, ale wiedziała, że to wszystko poszło za łatwo - samo wydziedziczenie? Nigdy nie była ulubioną córką, snuła się po domu raczej jak duch, ale mimo wszystko, jej ojciec był dziwnym człowiekiem, który nie odpuszczał tak łatwo skandali i zamieszań.
Nie chodziło tylko o to. Bała się samej siebie. Tego, że ją upuści, zgubi, zrobi jej jakąkolwiek krzywdę zupełnie przypadkiem. W jej głowie wciąż był głos, że robi coś, na czym zupełnie się nie zna i coś do czego nigdy nie będzie się nadawać. Zaciskała dłonie na rączce od wózka, powoli przemierzając park w cienkiej kurtce, zerkając na małą z uśmiechem. W końcu przysiadła na ławce, żeby chwilę ją pokołysać. Nawet nie zauważyła, do kogo się dosiadła, w pierwszej chwili uznała go za jakiegoś nieznajomego, ale po namyśle przyjrzała mu się uważniej i uśmiechnęła.
- Nie widziałam cię ze sto lat, ale tak to już bywa jak się wypadnie z obiegu rodzinnych imprez. Kiedy się tak postarzałeś? - zaczęła, oczywiście, bardzo miło.
Powrót do góry Go down


Mistrz Gry
Mistrz Gry

Czystość Krwi : 100%
Galeony : 32494
  Liczba postów : 102896
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7560-wielka-poczta-mistrza-gry#211658
Główna ścieżka - Page 9 QzgSDG8




Specjalny




Główna ścieżka - Page 9 Empty


PisanieGłówna ścieżka - Page 9 Empty Re: Główna ścieżka  Główna ścieżka - Page 9 Empty18.10.20 18:00;




Dyniowe Powozy


W zachodniej części jarmarku, zaraz przy lesie — stoi niepozorne stoisko, którego właścicielką jest mała wróżka. Drobna blondynka w różowych szatach ze skrzydełkami lata dookoła, obsługując czarodziejów oraz rozsypując magiczny pyłek, dzięki któremu każdy, kto tylko z nią porozmawia, nie będzie mógł przestać się uśmiechać. Okazuje się, że za straganem znajduję się niewielki ogródek z kilkoma dyniami, którymi wróżka skrupulatnie się opiekuje. Zbiera ona fundusze na polepszenie ochrony wiosek, bo kłusownicy ciągle próbują wykradać im pyłek.
Po uiszczeniu opłaty w wysokości 30 Galoenów, zabiera Cię na grządki i pozwala wybrać odpowiednią dynię, a następnie z pomocą magii zmienia ją w przepiękną karetę, do której dopina białe pegazy. Pojazd jest bardzo ekstrawagancki, wykonany ze złota oraz kryształów. Zależnie od wybranego gatunku rośliny, zmienia się trwałość zaklęcia i dyniowa kareta wytrzymuje określoną ilość czasu.

Rzuć kostką, aby przekonać się, jaką dynię wybrałeś!

1,4 Wybrany przez Ciebie dynia zmienia się w olbrzymią karocę, która pomieści z łatwością sześć osób. Wykonany ze złota pojazd wysadzany jest szafirami, siedziska w środku mają diamentowe obicia i woźnica, który wcześniej był gąsienicą i wciąż jest nieco zielony, nosi wielki cylinder. Gdy tylko wsiadasz do środka, Twój strój zmienia się w balowy (kobiety piękne suknie, mężczyźni garnitury), a dla osoby, która Ci towarzyszy, wydajesz się najpiękniejszą istotą na świecie. Gdy tylko pegazy odrywają kopyta od ziemi, roznosi się za Twoim pojazdem magiczny pyłek. Twoja przejażdżka trwa 5 postów(na osobę) i jej trasa wiedzie nad górami oraz jeziorami w stronę Doliny Godryka. Gdy zegar wbije odpowiednią godzinę, Ty wracasz na pole przy straganie i zostajesz w rękach ze swoją uśmiechającą się dynią. To była wyprawa niczym z bajki!

2,3 Wybrałeś trochę krzywą i małą dynię, ale po wózkowej magii zmienia się ona w małą karetę. Jest posrebrzana, ma kilka szmaragdów i ładne wnętrze, jednak pomieści tylko trzy osoby. Po wejściu do środka zauważasz, że na Twojej głowie pojawia się fikuśna fryzura oraz kapelusz, a buty zmieniają Ci się na eleganckie. Przez to, że karoca nie ma dachu, trochę wieje, ale wciąż możesz cieszyć się pięknymi widokami. Twoja przejażdżka trwa 4 posty (na osobę) i jej trasa znajduje się nad wioską oraz zamkowym jeziorem. Gdy upływa czas, a pegazy wracają na miejsce — okazuje się, że zaczyna padać, przez co wasza zabawa kończy się w przemoczonych ubraniach, jednak wciąż macie w dłoniach swoją małą, krzywą dynię.

5,6 Nie wiesz czemu, ale wybrałeś najmniejszy owoc na grządkach i wróżka patrzy z powątpiewaniem, jednak z westchnięciem rzuca czar- w końcu zapłaciłeś! Jednoosobowy powóz nie ma woźnicy, sam musisz kierować dwoma pegazami i co najwyżej możesz kogoś wziąć na kolana, chociaż nie będzie to wtedy najwygodniejsza przejażdżka. Twoją karetą bardzo rzuca. Powóz jest drewniany, ma tylko cyrkonie przy kołach i miękkie siedzisko. Nie ma też dachu, a konie, które zaprzęgłeś są dość powolne. Udaje Ci się przez 3 posty (na osobę) pokręcić trochę kółek nad jarmarkiem i tutejszym lasem.



______________________

Główna ścieżka - Page 9 Tumblr_myxyl0JKkN1s94thyo1_500
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 4279
  Liczba postów : 11923
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Główna ścieżka - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Główna ścieżka - Page 9 Empty


PisanieGłówna ścieżka - Page 9 Empty Re: Główna ścieżka  Główna ścieżka - Page 9 Empty22.10.20 15:02;

Kostka: 5 xD

Cała dyskusja o higienie facetów była dla Maxa tak samo sensowna jak dla Blake. Ślizgon nie wyobrażał sobie się zaniedbywać, bo "facet to musi być męski i spocony". Tak naprawdę tylko w sytuacjach, gdy zbyt mocno dał się ponieść imprezom, był w stanie przez dzień czy dwa zapomnieć o prysznicu.
-Mam to samo. Wygląd a'la menel jakoś nie jest moim marzeniem. - Posłał dziewczynie uśmiech odsłaniając zadbane ząbki, które były poniekąd dowodem jego słów.
-O dokładnie to! - Powiedział na ciekawą rymowankę skierowaną przeciwko krukonom, której wcześniej nie słyszał.
Wejście na pole z dyniami naprawdę nie przyniosło im szczęścia. Max nie powinien może zareagować śmiechem, ale radość wynikała właśnie z tego pecha, jaki ich dzisiaj prześladował.
-Wybacz. - Powiedział jeszcze ubierając koleżankę i już wyciągał różdżkę, by jej trochę wstydu oszczędzić. Wydłużył lekko koszulkę, by w razie potrzeby Blake mogła się swobodnie schylać i skrócił nieco rękawy, które mogły ograniczać jej ruchy. Cała ta praca jednak momentalnie została przywalona łajnobombą, która wybuchła prosto na Blake.
-Zgadzam się, lepiej uciekajmy. - Powiedział gdy dziewczyna już się doprowadziła do porządku. Pospiesznie opuścili pole dyniowe. Max wolał nie zastanawiać się, jak wyglądali wychodząc stamtąd, on półnagi a Blake w jego koszulce na sobie.
-To co tu jeszcze można... - Zaczął się zastanawiać, gdy nagle jego wzrok padł na niepozorne stoisko. Pociągnął Blake ze sobą i po uiszczeniu opłaty wybrał jedną z mniejszych dyń, która po chwili zamieniła się w karocę.
-Może nie najpiękniejsza, ale liczy się gest. - Uśmiechnął się na widok ich powozu, który mógł wzbudzać wątpliwości. -Miejsca w pierwszej klasie już na Ciebie czekają. - Wskazał na swoje kolana, bo nigdzie indziej Blake by się raczej nie zmieściła. Chwycił lejce, bo na woźnicę nie mieli co liczyć i rozpoczął ich dość średnio wygodną wycieczkę. Całe szczęście, że z końmi to Max miał jakieś doświadczenie, a te latające wcale się charakterem od zwykłych nie wyróżniały aż tak znacząco.

@Felinus Faolán Lowell

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Felinus Faolán Lowell
Felinus Faolán Lowell

Nauczyciel
Wiek : 24
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1973
  Liczba postów : 7412
https://www.czarodzieje.org/t18786-felinus-faolan-lowell#539099
https://www.czarodzieje.org/t18807-felinus-faolan-lowell#539739
https://www.czarodzieje.org/t18796-felinus-faolan-lowell
https://www.czarodzieje.org/t18814-felinus-faolan-lowell-dzienni
Główna ścieżka - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Główna ścieżka - Page 9 Empty


PisanieGłówna ścieżka - Page 9 Empty Re: Główna ścieżka  Główna ścieżka - Page 9 Empty22.10.20 15:32;

Blake także nie lubiła chodzić spocona bądź pobrudzona. Wiedząc, że pierwsze wrażenie jest zawsze najważniejsze, ubierała czyste ciuchy, twarz myła, zęby też, a do tego brała dwa razy dziennie prysznic. I nie przeszkadzało jej to; nie przeszkadzało, bo przynajmniej czuła się zgodnie ze sobą, a nie z tym, co ma do powiedzenia społeczeństwo. Gdyby zwracała na to jakąś większą uwagę, to na pewno nie byłoby dla niej tutaj miejsca; wiedział, jak ludzie potrafią wpłynąć na samopoczucie i samoocenę, dlatego nie pozwalała na to, by ktoś sądził o tym, kim jest bądź kim będzie. A przynajmniej ignorowała te słowa, przechadzając się od czasu do czasu po własnym umyśle; umieszczenie imienia i nazwiska takiej osoby do specjalnej, osobnej gablotki, na której zaciskała palce i do której nie lubiła powracać, zawsze było czymś przyjemnym, ale także przykrym. Nawet jeżeli tego nie okazywała na co dzień, to jednak życie nie zawsze szło zgodnie z tym, co chciała osiągnąć. Z czasem jednak samoobrona w tej kwestii przyszła sama z siebie; interesowanie się zdaniem innych ludzi przestało być najważniejszą rzeczą. Inni, posiadając więcej za uszami, powinni sami siebie się wstydzić, wykazując bycie hipokrytami.
Moim też. — uśmiechnęła się pod nosem, przenosząc spojrzenie na chwilę na własne uda, które to stanowiły mankament. Część blizn była widoczna, aczkolwiek ostatecznie nie zwracała na to jakiejś szczególnej uwagi, kiedy to znajdowała się w tej postaci. Jak się okazało, kiedy przeniosła dłoń na własne podbrzusze, blizny po utraceniu jąder też tam były. Najwidoczniej nie znikają one pod wpływem przemiany, strukturalnie będąc tą samą tkanką. — Ja tym zdissowałam Julię na lekcji działalności artystycznej. Potem pojechałam ostro o zdobywaniu znajomości przez łóżko i innych tego typu. No i zakończyło się to wszystko fiaskiem. — było jej trochę wstyd, że pozwoliła sobie spuścić nogę z hamulca i zamiast tego nacisnąć gaz, co nie zmienia faktu, iż nie mogła tak naprawdę zmienić przeszłości. I o ile wobec niektórych potrafi być chamska, to zazwyczaj zachowuje umiar. Tym razem jednak przegięła, w związku z czym nie podejrzewała, by relacja z Brooks miała się jakoś poprawić. Nie chcąc psuć sobie humoru, ominęła ten temat ostatecznie szerokim łukiem; tak samo pole dyniowe, z którego wyszła, rzucając na siebie nagminnie Chłoszczyść, byleby nie czuć smrodu łajnobomby.
Wiele rzeczy, a może uda nam się znaleźć coś pokroju labiryntu? — uśmiechnęła się, kiedy to szła w poprawionej wersji ubrania, od czasu do czasu rzucając na siebie Calefieri. To wszystko wyglądało całkiem zabawnie, niemniej jednak trochę dopasowany krój powodował, że ubranie nie różniło się aż tak, a przynajmniej nie wyglądało na typowo męskie. Ciche westchnięcie wydobyło się z jej ust, kiedy to przekrzywiła je, gdy dotarli na stoisko z dyniami. — Hola, hola! — wepchnęła mu, pod jego nieuwagę, do kurtki piętnaście okrągłych galeonów, kiedy to przeczytała, ile należy zapłacić za pożyczenie się karocy. I nie zamierzała przyjąć sprzeciwu, a błysk w jej oku pokazywał, że była zdeterminowana do prawidłowej dyskusji na ten temat. Bo o ile teraz była panną Greenwood, to jednak gdzieś pod kopułą czaszki znajdował się ten stary, poczciwy Lowell. — Nie myśl sobie, że skoro jestem kobietą, to możesz uiszczać zapłaty za wszystkie atrakcje. — posłała mu oczko i tym samym, kiedy piękna karoca się pojawiła, oniemiała z wrażenia. Najmniejszy owoc wcale nie okazał się być najlepszy, a drewniany powóz wyglądał tak, jakby chciał się rozlecieć. Konie też, zwróciwszy uwagę na ich zapał do wożenia ludzi. Dziewczyna mimowolnie pokręciła głową, widząc propozycję młodszego od siebie kolegi. — A to wiadomo, poza tym kto powiedział, że musi być jak z bajki? — uśmiechnąwszy się, ostrożnie skierowała się do śmiesznej karocy, na której to nie było dla niej miejsca. — Lepszych sobie nie mogłam zamarzyć. I to ogrzewane, klasa premium; nawet u mnie w samochodach dostawczych takich nie ma. — rzuciła półżartem, pozwalając sobie na spokojne zajęcie miejsca na kolanach tymczasowej woźnicy; a były one całkiem wygodne. Powolne przemierzanie przez ścieżkę nie sprawiało dla niej żadnego problemu, nawet jeżeli było zimno i niezbyt ciekawie, a wiatr uderzał w jej drobniejszą sylwetkę. Nie bez powodu perfidnie się zbliżyła i położyła na karku przyjaciela swoje niezwykle chłodne dłonie, próbując zaobserwować jego reakcję. A nuż widelec może coś ciekawego się wydarzy? Perfidne zabieranie ciepła było obecnie w jej intencjach.

@Maximilian Felix Solberg
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 4279
  Liczba postów : 11923
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Główna ścieżka - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Główna ścieżka - Page 9 Empty


PisanieGłówna ścieżka - Page 9 Empty Re: Główna ścieżka  Główna ścieżka - Page 9 Empty22.10.20 17:14;

Obydwoje odkrywali teraz swoje mankamenty. Uda dziewczyny były pokryte starymi bliznami Felka, a półnagi tors Maxa odsłaniał blizny po nożu i pustnikach. Tylko ta powstała po porażeniu książki zostawała ukryta pod długim rękawem kurtki ślizgona. Zbytnio się tym nie przejmował. Nie wstydził się swoich blizn, chociaż też nie był osobą, która by się nimi chwaliła. Po prostu były już częścią jego ciała i nic nie mógł z tym zrobić.
-Oho! Panno Greenwood, z tej strony Cię nie znałem. - Zaśmiał się, bo naprawdę potrafił sobie wyobrazić Felka, który puszcza wszelkie hamulce i jedzie po krukonce. Nie wiedział tylko, jak na to wszystko zareagowała Julka, która według Maxa miała dość duży dystans do siebie, ale takie słowa mogły różnie zadziałać na jej umysł.
-Fiaskiem? Podpadłaś Brooks? No to szykuj sobie nagrobek, bo naśle na Ciebie pierwszego tłuczka, jakiego zobaczy. - No i reakcja już się wyjaśniła. Felek nie był w takiej relacji z krukonką co Max, dlatego też zapewne inaczej patrzyła na podobne słowa z jego ust.
-Kolejne martwe jednorożce? Kobieto, czy Ty chcesz nas przekląć? - Zaśmiał się na myśl o kolejnej podobnej atrakcji, ale już zaraz maszerowali w stronę wróżki, która wyczarowywała karoce z dyń.
Pokręcił głową, gdy Blake włożyła mu do kieszeni pieniądze. Nie miał zamiaru się kłócić, ale też nie przeszkadzało mu wyłożenie kilku galeonów za przejażdżkę.
-Człowiek tu próbuje być miły.... - Westchnął, jednocześnie ucinając temat. Dodatkowa gotówka mimo wszystko zawsze się przecież przyda.
-Mądrego to czasami miło posłuchać. Dawaj, stworzymy własną bajkę o dwóch menelach co ukradli dynię. - Skomentował ich niezbyt luksusowy pojazd.
Usadowił się wygodnie, nim Blake zajęła miejsce na jego kolanach. Była naprawdę lekka, ale do tego niesamowicie chłodna.
-Dla mojej towarzyszki wszystko. Trzymaj się mocno i jedziemy! - Uśmiechnął się i popędził pegazy do startu. Karoca trochę się chybotała, ale dawała radę okrążać park, w którym odbywał się jarmark. Poczuł chłodne dłonie na karku i lekko wygiął szyję z powodu nagłej fali zimna.
-Nie słyszałaś, że nieładnie rozpraszać woźnicę? - Posłał jej szeroki uśmiech jednocześnie naprawdę próbując nie reagować na zimno jej dłoni. -Jeszcze nie dowiozę nas na miejsce i co? Biedne pegazy męczą się na darmo. - Konie na pewno nie były najbardziej zadowolone z tego, że przyszło im powozić takim rupieciem, ale nie miały wyjścia. Musiały jeszcze chwilę wytrzymać.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Felinus Faolán Lowell
Felinus Faolán Lowell

Nauczyciel
Wiek : 24
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1973
  Liczba postów : 7412
https://www.czarodzieje.org/t18786-felinus-faolan-lowell#539099
https://www.czarodzieje.org/t18807-felinus-faolan-lowell#539739
https://www.czarodzieje.org/t18796-felinus-faolan-lowell
https://www.czarodzieje.org/t18814-felinus-faolan-lowell-dzienni
Główna ścieżka - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Główna ścieżka - Page 9 Empty


PisanieGłówna ścieżka - Page 9 Empty Re: Główna ścieżka  Główna ścieżka - Page 9 Empty22.10.20 18:00;

Tak naprawdę to Blake miała wiele okazji do tego, by posiadać więcej blizn, o ile tylko by zachciała. Tak to widniały głównie te, które były magiczne, spowodowane zrządzeniem czystego losu, który pogrywał z nimi zazwyczaj w karty. I tak oto raz kończyli zwycięsko, innymi razy - z dodatkowymi obrażeniami oraz bliznami. Panna Greenwood nie wstydziła się jednak niczego, co by ją dotyczyło; to była część jej życia, dlatego nie powinna czuć wstydu, eksponując ślady po różnych wydarzeniach. Może nie są one powiązane stricte z posiadanym doświadczeniem, bo tak naprawdę powstały one tylko i wyłącznie na przestrzeni paru miesięcy, ale ostatecznie... nawet jeżeli nie były normalne, to je lubiła. Czy to te na łydkach, czy to te na miednicy, przechodzące momentalnie na uda, czy to jednak te na podbrzuszu. Nie wstydziła się ich, nie czuła obrzydzenia, a to było najważniejsze. Nawet jeżeli spoglądała na te, które posiadał Maximilian, co ją niezmiernie interesowało. Może nie przejawiała podobnych fetyszy, co Vittoria, co nie zmienia faktu, że zasklepienie się blizn oraz ich następnie następująca bladość, wraz ze zmianą struktury tkanki, było niezwykle intrygujące.
Ja siebie też nie znałam, wiesz? — trąciła go delikatnie i po przyjacielsku własnym łokciem, śmiejąc się przy okazji. Tak naprawdę pojechała ostro po Brooks i wiedziała, ze przesadziła, aczkolwiek poczucie zwycięstwa było wtedy najważniejsze. — Nie wiem, kto powinien się bardziej bać - ja czy Brooks? — a wiedziała, że Julia to nie jest zwykła babka, na którą może sobie powiedzieć różne niemiłe słowa bez żadnego rewanżu w zamian. No ba, nawet poniekąd była na niego przygotowana, gotowa do przyjęcia bez żadnego stękania wydobywającego się z jej malinowych ust. Nie bez powodu pokazała stosik białych zębów na myśl o dodatkowym, martwym jednorożcu, bo mogliby skorzystać z jego składników, ale... bycie przeklętym to nie jest ta droga, z którą Blake chciałaby mieć do czynienia. — A my już przypadkiem nie jesteśmy przeklęci naszym nieszczęściem do sytuacji, które z góry powinny nie sprawiać nam żadnych problemów? — wzruszyła ramionami, odgarniając kosmyki włosów do tyłu i tym samym wepchnęła do kieszeni przyjaciela parę galeonów. Nie zamierzała, by ktoś za nią płacił; w końcu była samodzielną, niezależną od nikogo kobietą.
A potem przychodzi ktoś jeszcze milszy i psuje twój wizerunek bycia miłym. — podniosła kąciki ust do góry i pokazała język, bo nie zamierzała w żaden sposób akceptować zapłaty za wspólną atrakcję od jednej osoby; i tak miała jeszcze jeden plan. Pojazd może nie wyglądał na najlepszy ze wszystkich, ale i tak, był specyficzny, był ich, a nikt nie mówił, że zawsze będzie łatwo. Czy to wtedy, gdy sukienka zawisła na płotku, czy jednak w momencie, gdy łajnobomba wybuchła jej prosto w twarz. — Oho, dziękuję za ten komplement. O dwójce, co rozwaliła Hogwart i odjechała piękną karocą, która rozwala się na każdym kroku? Dawaj. — zaśmiała się na tę myśl, bo w sumie to nie było takie odbiegające od prawdy. Jeżeli ktoś miałby wysadzić pół zamku w powietrze, to byliby właśnie oni - nieokiełznani, gotowi do poświęcenia własnej godności i przeróżnych, dziwnych sytuacji. Była tego całkowicie świadoma, kiedy to siedziała na Solbergu, trzymając się go mocno, by następnie skutecznie rozpocząć moment dezorientacji woźnicy. Uśmiechnęła się zawadzko, nie mogąc się powstrzymać od takiej reakcji, niezmiernie ją to bawiło, kiedy odebrała już na tyle ciepła, by wziąć własne łapki i tym samym zwrócić uwagę na drogę, czując, że o mało co nie spada. — A pegazy to nie powinny przypadkiem latać? Zawsze moglibyśmy zrobić drugie magiczne polo. — zaśmiała się, chwytając się trochę mocniej Solberga, by tym samym skupić się na tym, by przypadkiem nie spaść z powozu, jak i żeby gołymi pośladkami na jego kolanach nie siedziała. Było mimo wszystko bardzo wygodnie, a i Maximilian był całkiem wygodnym siedzeniem, do tego ogrzewanym. Nawet z tej wygody oparła się o jego klatkę piersiową. — Wywaliliby nas z jarmarku, gdybyśmy się na nich przelecieli? — rzuciła w eter własnych rozmyślań.
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Główna ścieżka - Page 9 QzgSDG8








Główna ścieżka - Page 9 Empty


PisanieGłówna ścieżka - Page 9 Empty Re: Główna ścieżka  Główna ścieżka - Page 9 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Główna ścieżka

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 9 z 13Strona 9 z 13 Previous  1, 2, 3 ... 8, 9, 10, 11, 12, 13  Next

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Główna ścieżka - Page 9 JHTDsR7 :: 
hogsmeade
 :: 
Park
-