Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Edynburg

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 3 z 3 Previous  1, 2, 3
AutorWiadomość


Mistrz Gry
Mistrz Gry

Czystość Krwi : 100%
Galeony : 32439
  Liczba postów : 102441
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7560-wielka-poczta-mistrza-gry#211658
Edynburg - Page 3 QzgSDG8




Specjalny




Edynburg - Page 3 Empty


PisanieEdynburg - Page 3 Empty Edynburg  Edynburg - Page 3 Empty24.12.21 3:20;

First topic message reminder :


Edynburg


Edynburg, stolica Szkocji i jedno z najpiękniejszych miast Wielkiej Brytanii. Miasto jest wyjątkowo położone – na skałach, nad zatoką, tuż obok wygasłego wulkanu. To, w połączeniu ze wspaniałą architekturą sprawia, że Edynburg jest wyjątkowo urokliwym miejscem. Jest również nowoczesnym miastem uniwersyteckim, kulturalną mekką za sprawą organizowanych festiwali o międzynarodowej renomie, a także zadbanym miastem chętnie odwiedzanym przez turystów. Nic w tym dziwnego, bo znajdują tu oni liczne atrakcje, dobre jedzenie i piękne krajobrazy.

______________________

Edynburg - Page 3 Tumblr_myxyl0JKkN1s94thyo1_500
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Salazar Morales
Salazar Morales

Absolwent Slytherinu
Wiek : 38
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : blizny ciągnące się przy lewej nerce i po prawej stronie żeber | niewielkie, krwawe znamię w kształcie krzyża na grzbiecie prawej dłoni | krwawy znak w kształcie obrączki
Galeony : 2976
  Liczba postów : 1989
https://www.czarodzieje.org/t21123-salazar-morales-w-budowie#680537
https://www.czarodzieje.org/t21140-salazar-morales#681116
https://www.czarodzieje.org/t21122-salazar-morales#680529
https://www.czarodzieje.org/t21131-salazar-morales-dziennik#6806
Edynburg - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Edynburg - Page 3 Empty


PisanieEdynburg - Page 3 Empty Re: Edynburg  Edynburg - Page 3 Empty02.11.22 23:57;

Gdyby ktokolwiek zapytał Paco o przewidywania co do wspólnej wycieczki z Maximilianem do Edynburga, pewnie też prędzej obstawiłby zabawę w barze do białego rana, co najwyżej poprzedzoną zwiedzaniem zamku i okolic. Nie pomyślałby jednak, że po prostu usiądą na skraju skalistego wzgórza, podziwiając panoramę miasta i zachód słońca oraz że oddadzą się niby niewinnym, a jednak znaczącym i emocjonalnym rozmowom o domowej, rodzinnej atmosferze, której najwyraźniej obydwaj łaknęli bardziej, niże chcieliby przyznać. Zakładu by nie wygrał, natomiast zdecydowanie nie zamierzał narzekać. Potrzeba mu było odrobiny odpoczynku, spowolnienia tempa i cieszył się, że w końcu udało mu się spędzić z Felixem czas tak swobodnie i przyjemnie, bez kłótni i rzucania się sobie do gardeł. Czasami wystarczało to, że jest miło.
- Ehh… wiedziałem, że mi nie odpuścisz i każesz wyjść w tym na ulicę. – Westchnął ciężko i boleśnie na ucho nastolatka, starając się o to, by jego niepochlebne komentarze na temat kiltów nie zostały usłyszane przez właściciela przybytku, który na ich uszycie zmarnował kilka dobrych godzin. Naprawdę doceniał krawiecki kunszt, po prostu niezbyt komfortowo czuł się w spódnicy. Nie wyobrażał sobie jednak, żeby miał temu wyszczerzonemu chłopakowi odmówić, dlatego niezbyt entuzjastycznie, ale zeskoczył z drewnianego podestu, włócząc za nim nogami. Próbował nawet zrobić dobrą minę do złej gry, ale wystarczyło na niego spojrzeć, by wiedzieć że jego spiętych w nerwach mięśniom przydałby się teraz rozluźniający masaż. – O siły bym się nie martwił… – Mruknął, rozglądając się wokoło, chyba żeby upewnić się czy nikt nie patrzy na niego jak na kretyna, ale przechodnie nieszczególnie zwracali na nich uwagę. Cóż, dla Szkotów pewnie nie był to tak niecodzienny widok, nawet jeżeli tradycyjnych kiltów nie nosiło się już tak często. Paco wcale się zresztą nie dziwił. Nieprzywykły do takiego stroju co rusz podciągał i poprawiał materiał. – Gdzie jesteśmy? – Zapytał wreszcie z nietęgą miną, wszak szyld na drzwiach niewiele mówił, za to okolica wyglądała raczej brudno i nieprzyjaźnie. – No nie wiem czy mnie tu wpuszczą. Do prawdziwego Szkota, jak już pewnie zdążyłeś zauważyć, to mi jednak daleko. – Postarał się jednak zaraz dodać w humorystycznym tonie, nie chcąc wyjść na takiego, co to psuje dobrą zabawę.
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 4226
  Liczba postów : 11847
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Edynburg - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Edynburg - Page 3 Empty


PisanieEdynburg - Page 3 Empty Re: Edynburg  Edynburg - Page 3 Empty05.11.22 22:25;

Kompletnie nie miał zamiaru przejmować się marudzeniem Paco. Mężczyzna raczej powinien się domyślać, że nie jest to po prostu pierwsza lepsza pamiątka, jaką mieli przywieźć z Edynburga. Nie, Max chciał mu pokazać tę część miasta, której Morales raczej nie miał jeszcze okazji poznać, choć na pewno interesujący byłby fakt, gdyby okazało się inaczej. Pytanie, które Salazar zadał w momencie, gdy znaleźli się w zaułku jasno pokazywało jednak, że niespodzianka wciąż miała rację bytu.
-Zobaczysz, jeśli dasz radę. - Odpowiedział wielce oczywiście i tłumacząc wszystko. W końcu jednak musiał mówić dalej, jeśli nie chcieli stać tutaj całą noc. Zachichotał lekko słysząc słowa Paco, który jeszcze nie wiedział, jak bardzo źle to zinterpretował. -Nie krew się liczy, gamoniu. - Prychnął, trącając go lekko łokciem, po czym rozejrzał się krótko i sięgnął dłonią pod kilt, b następnie pokazać Moralesowi trzymaną w swoich dłoniach bieliznę, jaką jeszcze przed chwilą miał na swoim zgrabnym dupsku. -Mówiłem Ci kiedyś, że Szkoci mają pewną tradycję. - Wyszczerzył się do niego ciekaw, czy Paco podejmie wyzwanie, czy jednak wymięknie. Jeśli miał być szczery, spodziewał się każdej z tych opcji, co jeszcze bardziej sprawiało, że decyzja mężczyzny trzymała Maxa na krawędzi, zapewniając mu niewielki zastrzyk adrenaliny, którą przecież tak kochał.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Salazar Morales
Salazar Morales

Absolwent Slytherinu
Wiek : 38
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : blizny ciągnące się przy lewej nerce i po prawej stronie żeber | niewielkie, krwawe znamię w kształcie krzyża na grzbiecie prawej dłoni | krwawy znak w kształcie obrączki
Galeony : 2976
  Liczba postów : 1989
https://www.czarodzieje.org/t21123-salazar-morales-w-budowie#680537
https://www.czarodzieje.org/t21140-salazar-morales#681116
https://www.czarodzieje.org/t21122-salazar-morales#680529
https://www.czarodzieje.org/t21131-salazar-morales-dziennik#6806
Edynburg - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Edynburg - Page 3 Empty


PisanieEdynburg - Page 3 Empty Re: Edynburg  Edynburg - Page 3 Empty05.11.22 22:48;

Domyślał się, że tradycyjne kilty nie zostały zakupione przez Maximiliana wyłącznie w ramach drogocennej pamiątki. Chłopak nie wyłożyłby tak wysokiej sumki na ubranie, które miałoby się tylko kurzyć w szafie. Paco doskonale wiedział, że muszą uczynić z niego użytek, jednak stawiał na to że przywdzieją wełniane spódnice w zdecydowanie skromniejszym gronie, a mówiąc ściślej, przebywając sam na sam, wieczorem, zamknięci w czterech ścianach tylko im przynależnego lokum. Nie spodziewał się, że nastolatek skłoni go do paradowania w szkockiej kracie w centrum szkockiego miasta. Nie miał również pojęcia, gdzie młodszy partner go prowadzi; nic więc dziwnego, że poczuł się nie do końca komfortowo, a w konsekwencji pomarudził mu trochę po drodze.
- No powiedz w końcu co knujesz. – Westchnął ciężko, spoglądając wyczekująco wprost w szmaragdowe ślepia kochanka. Chyba Solberg miał jednak co do niego odrobinę racji. Momentami brakowało mu spontaniczności. Lubił być przygotowanym na każdą ewentualność, i chyba z tego względu nieszczególnie przepadał za niespodziankami. – …ale zapewne nie wystarcza też przystający dress code. – Dalej próbował bo pociągnąć za język, doszukując się drugiego dna w widniejącym na drzwiach napisie. Niestety i tym razem nie otrzymał odpowiedzi, zostając jedynie trąconym chłopięcym łokciem. Dopiero po chwili okazało się, że nie potrzeba słów, a raczej demonstracji. Patrzył głodnym wzrokiem na zsuwające się z nóg partnera stringi, ostatecznie lądujące w jego dłoniach i na szeroki uśmiech przyozdabiający jego twarz, przez co przez moment całkiem wyłączył myślenie. W końcu dotarło jednak do niego, że nie był to prywatny pokaz striptizu, a sugestia względem tego, czego wymaga się od klienteli ukrytego w bocznej alejce lokalu. – Nie pomyślałbym, że z ciebie taki tradycjonalista. – Prychnął pod nosem, starając się oddalić od siebie moment decyzji, mimo że postawiony przed wyzwaniem nie potrafił udzielić innej odpowiedzi niż myślałeś, że to mnie wystraszy?
Zanim podjął rzuconą mu rękawicę, przylgnął jednak do szczupłego partnera, wsuwając dłoń pod materiał jego spódnicy, by pogładzić nią skórę na jego udzie i w okolicach pachwiny. Świadomie ominął jednak krocze, zamiast tego przyciskając lekko Felixa do ściany i wpijając się zachłannie w jego usta. – Przechowam. – Mruknął, ledwie odrywając się od jego warg. Zgarnął trzymane przez niego stringi do kieszeni, a potem sam rozejrzał się po okolicy, zdejmując z siebie jakże gustowne i seksowne slipy z charakterystycznym wizerunkiem kobry w oczywistym, niewymagającym wyjaśnienia miejscu, które podał Maximilianowy z zawadiackim uśmiechem. – Nie mógłbym nie uszanować lokalnych tradycji. Prowadź, mi amor. – Rzucił zaczepnie, zapraszającym gestem dłoni wskazując na klamkę.
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 4226
  Liczba postów : 11847
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Edynburg - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Edynburg - Page 3 Empty


PisanieEdynburg - Page 3 Empty Re: Edynburg  Edynburg - Page 3 Empty05.11.22 23:10;

W tym względzie byli swoim przeciwieństwem. Paco nie przepadał za niespodziankami, a Max był ich pełen i czasem obydwoje wzajemnie uczyli się swojego podejścia od siebie, co było jedną z tych lepszych części ich relacji i zdecydowanie zapobiegało wszelkiej nudzie. Nastolatek nie dał się tak łatwo złamać i wciąż trzymał swój malutki sekret, by móc w odpowiedniej chwili wtajemniczyć ukochanego w plany na tę noc. Nie wątpił, że ten może ucieszyć się z jednego z elementów, ale spodziewał się, że niekoniecznie może czuć się dobrze w momencie, kiedy sam będzie musiał się dostosować. Jak miało się okazać, Max miał się miło zaskoczyć. -I tu już się mylisz. - Odpowiedział z łobuzerskim uśmiechem, zsuwając stringi ze swojego tyłka, by za chwilę pomachać nimi przed Moralesem. Widział ten głód w jego oczach i skłamałby mówiąc, że sam nie zrobiłby z tej chwili lepszego użytku, nawet w tej alejce. -Wiele jeszcze o mnie nie wiesz. - Wzruszył ramionami, wciąż zawadiacko na niego patrząc. Nie miał zamiaru mu ani trochę odpuścić.
Mruknął lekko, przymykając powieki, gdy poczuł, jak Paco dosłownie przypiera go do muru by złączyć ich wargi i dłonią pogładzić wewnętrzną stronę uda nastolatka. Max poczuł przyjemny dreszcz, który obudził pragnienie czegoś zdecydowanie silniejszego. W swojej głowie praktycznie czuł już dotyk męskiej dłoni nieco wyżej, co tylko zwiększyło jego wrażliwość na ten gest i pobudziło apetyt, ale obydwoje musieli, a raczej zdecydowali się opanować. -Chętnie je później odkupię. - Puścił mu oczko, nie mając zamiaru walczyć o swoją bieliznę. Nie przeszkadzało mu paradowanie bez niej, a i świadomość tego, że Salazar wie, że pod szmaragdowym kiltem nic się nie kryje, była dodatkowo ekscytująca.
-Chciałbym zobaczyć ją gotową do ataku. Chyba będę musiał później nieco Cię podrażnić. - Skomentował, patrząc na spoglądającą na niego z materiału kobrę. Tego to się chyba nie spodziewał, ale widać obydwoje byli zajebiście przygotowani na ten wieczór. -W takim razie zapraszam do środka. - Sam odebrał Salazarowe slipy i wsadził je do swojego sporranu, bo innej kieszeni zbytnio nie miał, po czym otworzył drzwi i zaprosił partnera do środka.
Początkowo w środku panowała cisza, a przytłumiona światło nie zwiastowało niczego, poza kolejną, typową dla Solberga meliną. W połowie korytarza natrafili jednak na mężczyznę, który przywitał ich z uprzejmym uśmiechem i zaprosił dalej. Z pozoru był to po prostu stojący tutaj pracownik, ale jeśli ktoś patrzył uważnie pod nogi, mógł dostrzec na podłodze taflę lustra, która miała weryfikować, czy wchodząca do środka osoba, faktycznie znała panujące tu zasady. Przechodząc dalej można było poczuć dym papierosowy, a do uszu Maxa i Paco, powoli docierała tradycyjna, szkocka muzyka. W końcu, korytarz rozszerzał się, przechodząc w pomieszczenie, które wyglądało jak zwykła, prosta, wiejska wręcz knajpa, z dużym, drewnianym parkietem pośrodku.
-Witaj w prawdziwym Edynburgu. Czego się napijesz? - Zapytał, podchodząc do baru i samemu zamawiając sobie jedno z lokalnych piw. -Widzisz tę hołotę? Wszyscy z nich są zajebiście ustawieni i przychodzą tu zluzować gacie przy browarze i muzyce. Trochę takie połączenie dwóch światów. - Zaczął powoli tłumaczyć, obracając się tyłem do barmana i wskazując na parkiet, gdzie roiło się od dorosłych Szkotów i Szkotek, a każdy, bez wyjątku nosił kilt. -Na przykład ten, w rogu tam, to jakiś pięćdziesiąty kuzyn rodziny królewskiej. Lord, którego chata kosztuje więcej niż pół Edynburga i jeśli się nie mylę, to ma nawet jakieś prawa do tronu. Co prawda najpierw musiałaby wymrzeć jedna trzecia populacji, ale gdzieś tam w kolejce stoi. - Wskazał na jednego z mężczyzn, który miał już całą czerwoną twarz, od krążącego we krwi alkoholu, a jego kilt przyozdobiony był złotymi nićmi, wplecionymi tu i ówdzie.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Salazar Morales
Salazar Morales

Absolwent Slytherinu
Wiek : 38
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : blizny ciągnące się przy lewej nerce i po prawej stronie żeber | niewielkie, krwawe znamię w kształcie krzyża na grzbiecie prawej dłoni | krwawy znak w kształcie obrączki
Galeony : 2976
  Liczba postów : 1989
https://www.czarodzieje.org/t21123-salazar-morales-w-budowie#680537
https://www.czarodzieje.org/t21140-salazar-morales#681116
https://www.czarodzieje.org/t21122-salazar-morales#680529
https://www.czarodzieje.org/t21131-salazar-morales-dziennik#6806
Edynburg - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Edynburg - Page 3 Empty


PisanieEdynburg - Page 3 Empty Re: Edynburg  Edynburg - Page 3 Empty05.11.22 23:41;

Nie przepadał za niespodziankami, ale musiał przyznać, że akurat te prezentowane mu przez Maximiliana nigdy nie zawodziły oczekiwań. Jasne, paradowanie w szkockiej kiecy przez pół miasta i zdejmowanie majtek w ciemnej alejce przed wejściem do baru nie wpisywało się może w jego gusta i pojęcie wygody, jednak podświadomie czuł że dla młodszego kochanka warto nieraz podjąć ryzyko, opuszczając własną strefę komfortu. Łobuzerski uśmieszek przyklejony do twarzy chłopaka gwarantował wyczekiwaną niecierpliwie nagrodę, a poza tym wwiercająca się w mózg myśl o tym, że jego młodszy kochanek nie ma zupełnie nic pod kiltem przesłaniała jego własną nagość, pobudzając krew do przyjemnego wrzenia. – Mam nadzieję, że będę mógł cię poznawać coraz lepiej. Nie tylko tu i nie tylko dzisiaj. – Podniósł prowokująco głowę, ukazując nastolatkowi swoje uzębienie, tuż po ceremonialnej wymianie bielizny, za to tuż przed niezwykle gorącym pocałunkiem, po którym Paco chętniej przekroczyłby drzwi sypialni niż edynburskiego pubu. Miał wrażenie, że delikatna, chłopięca skóra płonie pod jego palcami, a wspólny, ognisty taniec języków nie tylko dodawał scenie pikanterii, ale i podsycał tlące się wewnątrz pragnienia. – No nie wiem… wyjątkowo eleganckie stringi. Chyba będą cię sporo kosztować. – Skoro nie mógł go mieć tu i teraz, musiał się chociaż z nim odrobinę podroczyć i podziałać na jego wyobraźnię, która i tak została z pewnością rozbudzona na widok łypiącej złowrogo kobry. – No te metas con la serpiente si no quieres que te muerda hasta la mañana. – Nie tyle szepnął, co syknął młodszemu partnerowi na ucho, wkraczając za nim śmiało do korytarza. Spojrzeniem wodził za wyeksponowanymi przez kratę krągłościami, dlatego z opóźnieniem zauważył leżące na podłodze lustra. Parę minut temu prawdopodobnie by się na nie skrzywił, ale teraz nie mogły mu już zepsuć nastroju.
Pierwsze co uderzyło go po wejściu do karczmy to intensywny zapach papierosowego dymu i skoczna, szkocka muzyka zmieszana z głośnymi rozmowami w tym cholernie twardym akcencie, do którego nie wierzył, żeby kiedykolwiek miał się przekonać. Poza tym ludzie wydawali się jednak rozluźnieni i uprzejmi, a że przyszedł tutaj w towarzystwie najjaśniejszej gwiazdy, nie zamierzał narzekać na drobiazgi. – Skoro mam zasmakować Edynburga w pełni, niech będzie piwo. – Powtórzył po Felixie, wybierając dokładnie to samo co on. Nie pijał może browarów zbyt często, ale nie miał nic przeciwko chmielowym trunkom, o ile tylko pochodziły z dobrych jakościowo źródeł. – Pewien jesteś, że gacie? – Wytknął mu z rozbawionym uśmiechem, wszak gdyby nie ta kanciasta spódnica, nie mieliby tak wiele zabawy. – Czyli to jeden z tych, który nigdy nie dopcha się do tronu. Całe szczęście, bo znając twoje ciągoty do królewskich pamiątek, zacząłbym się martwić o to, że mam tutaj silną konkurencję. – Przechylił się w jego stronę, zaczepnie uderzając czołem o jego czoło, a że już znalazł się tak blisko, skorzystał z okazji, skradając mu całusa. – Podobno przy szklaneczce lub kuflu czegoś mocniejszego najlepiej prowadzi się negocjacje… – Przypomniał chłopakowi, kiedy na ladzie stanęły już chłodne napitki. – …to ile proponujesz za zwrot stringów? – Zapytał ściszonym głosem, nie kryjąc się wcale a wcale ze swoim cwanym uśmiechem.





Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 4226
  Liczba postów : 11847
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Edynburg - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Edynburg - Page 3 Empty


PisanieEdynburg - Page 3 Empty Re: Edynburg  Edynburg - Page 3 Empty06.11.22 0:07;

Trochę już Paco znał i trochę nieświadomie wypracował sobie taktykę, która rzadko, a wręcz chyba nigdy go nie zawodziła. Wystarczyło go tylko czymś odpowiednio rozproszyć, sprezentować rekompensatę i mężczyzna był dużo bardziej spontaniczny, niż ktokolwiek by się spodziewał. Tego dnia nie było inaczej i choć Max nie chciał do niczego go zmuszać, to jednak cieszył się, że ten raz za razem podejmuje kolejne, niecodzienne dla siebie wyzwanie.
-Masz to jak w banku. - Zapewnił go, nie myśląc tylko o tym, czym zajmowali się przy zgaszonym świetle, ale bardziej w kontekście ich relacji, która znów wracała na odpowiednie tory. -Wiesz, że cena mi nie straszna. - Mruknął, dochodząc do siebie po tej ognistej chwili, którą czuł jeszcze całym sobą. Może i nigdy nie był przeciwnikiem kiltów, ale tego wieczoru zapałał do nich nową miłością. -Quien dice que no quiero? - Odpowiedział równie prowokacyjnie, zamykając swoją skórzaną torebką, wiążąc w niej niegrzeczną kobrę, która podpowiadała Maxowi wiele kolejnych, ciekawych sposobów na spędzenie tego wieczora.
Trzeba było przyznać, że szkocki akcent chyba dla nikogo nie był specjalnie miłym doświadczeniem. Max, który całe życie mieszkał w Inverness, był już do niego przyzwyczajony i sam czasem nieświadomie nawet podłapywał ten sposób mówienia, który w tym miejscu zdecydowanie dawał o sobie znać, ale jak miał wybór, raczej decydował się na coś bardziej neutralnego. Jego matka była angielką, a Stacey również mówiła raczej miękko, więc praktycznie od dzieciaka naśladował tę bardziej delikatną mowę, dzięki czemu ciężko było tak naprawdę odgadnąć jego pochodzenie, a tym bardziej wychowanie.
Nastolatek zamówił również dla Moralesa kufel zimnego piwa, po czym zaczął w końcu klarować mu sytuację, w jakiej się dziś znaleźli. Nie było to ani bogate Paraiso, ani typowa dla Maxa melina, ale przyjemne miejsce, gdzie czuć było swojskość i pewne ciepło bijące od bawiących się w środku ludzi. -A ponoć to ja czepiam się słówek. - Prychnął, słysząc słowa Paco. Dobrze wiedział, że nikt z bielizną pod kiltem nie zostałby tu wpuszczony, co było ciekawym smaczkiem, który czasem przechodził w jego głowie bez większego echa, a czasem tylko podsycał ciekawość. -A tam, pamiątki to nie ludzie. Zresztą, jego szwagierka jest zdecydowanie ciekawsza. Nie zdziw się, jak za kilka głębszych podejdzie do Ciebie i zaproponuje zwiedzanie dworku. Od lat nie układa jej się z mężem i szuka odskoczni. - Wzruszył ramionami, po raz kolejny oddając się czułości ze strony partnera. Morales nie miał tej świadomości, ale w tym miejscu bogaci nie tylko spotykali się, by zaszaleć poza czujnym spojrzeniem społeczeństwa, ale mogli też na spokojnie wyrażać to, kim są, a zaskakująca część z nich, wcale nie czuła się tak dobrze w heteroseksualnych małżeństwach, w jakie wepchnęła ich tradycja. Dlatego też nastolatek lubił tu przychodzić, bo nigdy nie czuł się specjalnie oceniany, czego nie mógł powiedzieć o każdym miejscu, w którym pił kiedyś piwo.
-A Ty jak zawsze o biznesach. A co, jak jednak nie zapłacę? Porwiesz mnie i przywiążesz, aż nie oddam długu? - Zapytał prowokacyjnie, mocząc wargi w zimnym, złocistym trunku.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Salazar Morales
Salazar Morales

Absolwent Slytherinu
Wiek : 38
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : blizny ciągnące się przy lewej nerce i po prawej stronie żeber | niewielkie, krwawe znamię w kształcie krzyża na grzbiecie prawej dłoni | krwawy znak w kształcie obrączki
Galeony : 2976
  Liczba postów : 1989
https://www.czarodzieje.org/t21123-salazar-morales-w-budowie#680537
https://www.czarodzieje.org/t21140-salazar-morales#681116
https://www.czarodzieje.org/t21122-salazar-morales#680529
https://www.czarodzieje.org/t21131-salazar-morales-dziennik#6806
Edynburg - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Edynburg - Page 3 Empty


PisanieEdynburg - Page 3 Empty Re: Edynburg  Edynburg - Page 3 Empty06.11.22 0:42;

Spędzili ze sobą naprawdę wiele czasu, dzięki czemu nie tylko poznali wzajemne gusta i zwyczaje, ale odnaleźli także wiele skutecznych przeciwko sobie sztuczek, z których zdawało się jednak, że Felix potrafi skorzystać zręczniej, czasami może nawet nie do końca świadomie. Rozproszenie kotłujących się pod kopułą Meksykanina myśli czy obiecana rekompensata to tylko część oręża, jakim dysponował jego młodszy partner, a i tak najefektywniejszą bronią okazywał się ten uśmiech, niby łobuzerski a zarazem szczęśliwy, któremu towarzyszył obezwładniający wręcz błysk czający się w pięknych, szmaragdowych oczach. Paco stawał się wobec niego bezbronny, a tego że miał do tego urwista ogromną, niepowstrzymaną słabość nie mógł już ukryć żadnym sposobem. – Joder… te amo, chico… – Nic dziwnego, że niezwykle proste, ale i niesamowicie szczere wyznanie samo wyrwało się z jego ust, jakby właśnie teraz potrzebował tego zapewnienia. Wspólna randka zwieńczona pełną namiętności nocą to jedno, ale przede wszystkim nie chciał, żeby była ona ostatnią. Pragnął przyszłości z Maximilianem u boku, nawet jeżeli nie mówił o tym jeszcze tak otwarcie, zamiast tego dyskutując o budowie domu, którego nawet nie mieli.
Chociaż nie planował chadzać w kilcie po londyńskich ulicach, tak w tej kwestii musiał się ze swoich kochankiem zgodzić. Kilty cechowały się paroma zaletami i wbrew pozorom okazały się całkiem przewiewnym i wygodnym elementem ubioru. Na piedestale idących za nimi korzyści Salazar stawiał jednak atmosferę szkockiego lokalu, którą określiłby mianem kuszącej tajemnicy. Świadomość, że wszyscy tu obecni popijali piwo bez bielizny niewątpliwie pobudzała ciekawość i wyobraźnię, chociaż mówiąc uczciwie, tego wieczoru mężczyzna nie był zainteresowany towarzystwem nikogo innego. – Tienes que ser paciente, pero te prometo que esta serpiente se deslizará dentro de ti más de una vez esta noche. – Powiódł go na pokuszenie, kwestię ceny kwitując już tylko rozmarzonym uśmiechem i wymownym uniesieniem krzaczastych brwi.
Szkockie gaworzenie nie należało może do najprzyjemniejszych, i dziękował Merlinowi że jego młodszy kochanek posługiwał się angielszczyzną z należną jej subtelnością, ale Morales i tak miał dobry humor. Starał się po prostu nie przysłuchiwać rozmowom innych, za to czerpać z rodzinnego, ciepłego nastroju tego miejsca, pełnię uwagi poświęcając temu, który zaprosił go na wycieczkę w rodzinne strony. – Pomyślałem, że wypada się odwdzięczyć. – Wzruszył bezczelnie ramionami, prędko wynagradzając jednak swoje złośliwości kolejnym, acz krótkim pocałunkiem. – Do mnie? Masz ją za aż tak zdesperowaną? – Prychnął cicho, chociaż nie byłaby to pierwsza sytuacja, w której kobieta zdecydowałaby się zawalczyć o jego względy. Najwyraźniej jego nienaganna garderoba i krzykliwe, pstrokate koszule nie krzyczały gej tak głośno jak mogłoby się jemu samemu wydawać… a może to właśnie one przyciągały skazane na rozczarowanie absztyfikantki. Cóż, dzisiaj i tak argument nie miał racji bytu, skoro tradycyjna, szkocka spódnica uzupełniona została równie klasyczną czernią. – Może powinienem wziąć udział w castingu? Nie marzył ci się czasem dworek? – Pozwolił sobie dodatkowo zażartować, przekonując Solberga że spróbuje dla niego wygrać chawirę w tym wątpliwej moralności konkursie, jednak w istocie miał nadzieję że kobieta upatrzy sobie innego naiwnego jelenia.
- Zboczenie zawodowe? – Westchnął niewinnie, sięgając po kufel z piwem i bardzo dobrze, że wstrzymał się przed zwilżeniem gardła, bo prawdopodobnie tylko oplułby się chmielowym trunkiem ze śmiechu. – A wiesz, że kuszące? Przemyślę. – Pokiwał palcem z uznaniem, wreszcie dobierając się do szkockiego napitku. – Mogę też pozwolić ci odpracować ten dług w naturze. – Zasugerował, spoglądając mu prosto w oczy, na oślep wymacując dłonią zagubioną paczkę merlinowych strzał.
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 4226
  Liczba postów : 11847
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Edynburg - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Edynburg - Page 3 Empty


PisanieEdynburg - Page 3 Empty Re: Edynburg  Edynburg - Page 3 Empty06.11.22 1:11;

Całe szczęście, że Paco nie miał zamiaru już ukrywać tej słabości. Dzięki temu mogli powoli zaczynać się jakoś dogadywać, a Max coraz częściej mógł raczyć go tym uśmiechem, który mężczyzna tak uwielbiał. Szmaragdowe tęczówki zajaśniały jeszcze mocniej, gdy usłyszał po raz drugi tego dnia, tak ważne dla niego wyznanie. Nie odpowiedział, zamiast tego sięgając ust partnera, decydując się na gest ponad jakiekolwiek słowa. Sam nastolatek nie myślał za bardzo o przyszłości, ale na ten moment był pewien, że nie wyobraża sobie nikogo innego obok siebie. Cieszyły go chwile spędzone z Paco i miał nadzieję, że będzie mu dane przeżyć ich jak najwięcej w atmosferze podobnej do tej, jaka towarzyszyła im dziś, bez zbędnych zmartwień, czy tym bardziej kłótni.
Max nie zaglądał tu często, ale też uwielbiał tę dziwną, tajemniczą i przede wszystkim kuszącą atmosferę. Może i bawiący się tutaj ludzie, na co dzień mieli kij w dupie prawie tak długi jak Voralberg, ale nie zmieniało to faktu, że poza czujnym spojrzeniem społeczeństwa, naprawdę wiedzieli, jak się można bawić. -Tal vez pueda domarla. Algunos dicen que soy hablante de pársel. - Nie mógł zostawić tej kuszącej obietnicy bez odpowiedzi. Doskonale wiedział, że Morales jest słowny, a już szczególnie, gdy chodziło o podobne zapewnienia. Nie mógł doczekać się, aż w końcu zostaną sami, jednocześnie lubiąc ten dreszczyk oczekiwania, który świadomie im zapewniał.
Panujący tu gwar może nie był najprzyjemniejszy dla ucha, ale szczerze żaden z nich chyba nie zwracał na to uwagi, którą w pełni poświęcali sobie nawzajem. Źrenice Maxa, jak zahipnotyzowane śledziły czekoladowe tęczówki, jakby chwila, w której straci je z oczu miała zaważyć na jego własnym życiu. Zresztą, zawsze gdy czuł się dobrze, łaknął tego kontaktu wzrokowego, odwracając własne spojrzenie tylko wtedy, gdy wokół zaczynało robić się naprawdę ciężko, a ten wieczór był od tego zdecydowanie daleki. Pokiwał głową wzdychając, na ten komentarz, ale musiał oddać mężczyźnie, że nawet nieźle mu to wyszło nim zaczął opowiadać o ludziach wokół nich. -Zdecydowanie tak. - Prychnął, możliwe że poniekąd obrażając kobietę, ale nie byłby sobą, gdyby miał się tym specjalnie przejmować. Zresztą, miał wrażenie, że jest to fakt znany każdemu, kto bywał w tym miejscu.
Spojrzał na niego spod byka, jakby to pytanie było zdecydowanie nie na miejscu, choć zielone tęczówki zdradzały, że za chwilę Solberg odwdzięczy się wypowiedzią w swoim stylu. -W sumie, to nie jest zły pomysł. Bierz ją tygrysie, ja w tym czasie urobię jej majordomusa. Na chuj nam dworek, w którym musimy sami sprzątać. - Powiedział niewinnie, jakby nigdy nic, choć szeroki uśmiech dość mocno pchał się na jego młodą buzię. W końcu nie był w stanie go powstrzymać i prychnął lekko.
-Aż boję się pytać, jakie jeszcze je masz. - Ukazał białe ząbki, po czym zaoferował dość interesujące rozwiązanie problemu, na które Salazar miał swoją, zdecydowanie bardziej kuszącą odpowiedź. -No nie wiem. Nie jarają mnie goście w spódnicach. No chyba, że zajebiście tańczą, ale mam tu pewne wątpliwości. - Po raz kolejny wzruszył ramionami i spojrzał na niego, jakby faktycznie zastanawiał się, czy Paco jest w ogóle warty jego uwagi, świadomie prowokując partnera po raz kolejny.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Salazar Morales
Salazar Morales

Absolwent Slytherinu
Wiek : 38
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : blizny ciągnące się przy lewej nerce i po prawej stronie żeber | niewielkie, krwawe znamię w kształcie krzyża na grzbiecie prawej dłoni | krwawy znak w kształcie obrączki
Galeony : 2976
  Liczba postów : 1989
https://www.czarodzieje.org/t21123-salazar-morales-w-budowie#680537
https://www.czarodzieje.org/t21140-salazar-morales#681116
https://www.czarodzieje.org/t21122-salazar-morales#680529
https://www.czarodzieje.org/t21131-salazar-morales-dziennik#6806
Edynburg - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Edynburg - Page 3 Empty


PisanieEdynburg - Page 3 Empty Re: Edynburg  Edynburg - Page 3 Empty06.11.22 1:54;

Niewykluczone, że Maximilian nie uczynił tego nawet świadomie, ale Paco już dawno wpadł w zastawione przez niego sidła, a próba wyrwania się z uścisku lśniących szelmowskim uśmiechem wnyków równała się tak naprawdę syzyfowej pracy. Meksykanin nie mógł walczyć nie tylko z niepowstrzymanymi pragnieniami, ale i rodzącym się w sercu uczuciem, a skoro nie dało się nijak nad nimi zwyciężyć, z czasem musiał się z nimi po prostu pogodzić. Nie chciał poddać się tej słabości, ale może wcale nie była to słabość, skoro właśnie ta słabość okazała się silniejsza od zdrowego rozsądku i silnej woli. Niezależnie zresztą od tego, jakby jej nie traktował, w głębi duszy wiedział, że było warto. Szmaragdowe tęczówki nie pierwszy raz przecież jaśniały przed jego obliczem tym wspaniałym, młodzieńczym urokiem, ale dzisiejszego wieczoru zdawał się on wręcz oślepiający; za to każde słowo czy czuły gest ze strony młodszego partnera rozgrzewały go jak piec we wspólnym domu, który hipotetycznie zaczęli urządzać. Na przyszłość czas miał jednak jeszcze nadejść, a na razie Paco wolał skoncentrować się na tym, co działo się tu i teraz, co zresztą też nie było takie proste, skoro szczenięce ślepia nastolatka skradały niemal pełnię jego uwagi. – Maldita sea, hombre... reduce la velocidad si no quieres que pierda todo su veneno después de un bocado… – Mruknął z uśmiechem, przygryzając lekko wargę, jakby tym ruchem starał się przywołać samego siebie do porządku. Myśl o umiejętnościach wężoustego podgrzała bowiem atmosferę o stokroć, a Morales przez moment miał wrażenie, że siedzi nie po środku szkockiego baru, a fińskiej sauny.
Panujący wokoło gwar dotychczas był mu obojętny, a jednak po zasłyszanej właśnie obietnicy, na skutek której poczerwieniały mu policzki, pozwolił przez krótką chwilę ponieść się toczonej nieopodal pogawędce, sięgając jednocześnie do znacznie chłodniejszego niż powietrze piwa. Potrzebował nie tylko zwilżenia gardła, ale i głębszego oddechu, zanim ponownie złapał kontakt wzrokowy z kochankiem, który coraz odważniej z nim pogrywał. Cóż, przynajmniej zdołał mu się odwdzięczyć pięknym za nadobne, notując punkt na własnym koncie, jednak patrząc na tę tykającą bombą zegarową przed sobą, obawiał się że niełatwo będzie dotrzymać jej kroku. Tak, dawno nie widział Maximiliana w tym stanie, chłopak ewidentnie znalazł się w swoim żywiole. – Współczuję. – Westchnął teatralnie, mając oczywiście na myśli poszukującą kandydata na męża desperatkę, która nieoczekiwanie stała się obiektem żartu. Po kolejnym komentarzu Felixa Salazar również prychnął pod nosem, chociaż dało się zauważyć, jak czujnym spojrzeniem zmierzył całą salę w poszukiwaniu wspomnianego majordomusa. – Nie ma mowy. Bez majtek nigdzie nie idziesz. – Stanowczo zakazał partnerowi podobnych koneksji, odruchowo dotykając kieszeni, w której skrywała się jego bielizna. O papierosach to już całkiem zapomniał. – Zresztą, w tych stringach tym bardziej nigdzie idziesz. – Pogroził mu palcem, dodając gwoli ścisłości, bo co jak co, ale wolałby dzisiaj nie skwasić z zazdrości którejś ze szkockich mord. – Zapomnij o dworku. Mamy hotel. – Pokręcił głową, całkowicie wycofując się z uprzednich propozycji matrymonialnych względem znanej tutaj wszystkim damy… jeżeli nawet mieliby zakupić zabytkowy dworek, stwierdził że lepiej będzie skorzystać ze schowanych w bankowej skrytce funduszy.
- Chyba sam nie wiem jakie jeszcze mam… do tej pory nie myślałem, że podniecają mnie chłopcy w spódnicach. – Zagadnął z uśmiechem, a wyszczerzył się jeszcze bardziej, kiedy zupełnym przypadkiem zgrali się z dość podobnym tekstem, acz o odmiennym wydźwięku. – Widzę do czego zmierzasz. – Zmrużył powieki, pokazując że zwietrzył jego mroczny sekret, i chociaż cholernie nie chciał drałować na parkiet w tej kraciastej kiecy, Felix nie pozostawił mu innego wyjścia. – Te odio. – Syknął mu na ucho niczym rasowa żmija albo kobra, a zaraz po tym wezwał gestem dłoni barmana, prosząc żeby puścił jakiś wolniejszy utwór, bo może i dał się swemu partnerowi sprowokować, ale wiedział że nie poradziłby sobie zbyt dobrze w podskokach do radosnych przygrywek na dudach. – Nie traktuj tego jako zaproszenie do tańca, a wezwanie windykacyjne. – Przynajmniej tymi słowami postanowił się odgryźć, kiedy zeskakiwał z hokera, podając nastolatkowi swoją dłoń… żeby przed pełnym pubem Szkotów całkowicie sprofanować uwielbianą przez nich spódnicę.
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 4226
  Liczba postów : 11847
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Edynburg - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Edynburg - Page 3 Empty


PisanieEdynburg - Page 3 Empty Re: Edynburg  Edynburg - Page 3 Empty06.11.22 2:21;

Argument Moralesa był dość przekonujący i choć Max jak zawsze miał ochotę dalej go podjudzać, to uznał, że na ten moment trzeba spasować. Nie żeby jakkolwiek przeszkadzało mu jeden, aczkolwiek bardzo ognisty taniec, ale też wizja całej nocy spędzonej na przyjemnościach była teraz chyba bardziej kusząca i mając wybór, nastolatek postanowił postawić na drugą opcję, wyjątkowo zgadzając się z partnerem.
Sam sięgnął do swojego kufla, choć podczas dni takich jak ten, wcale nie potrzebował zbyt mocno wsparcia alkoholu. Prawdą było jednak, że i jemu zrobiło się gorąco i potrzebował nawilżyć gardło, a jeszcze aż tak go nie porypało, żeby w barze zamawiać wodę jak jakieś zwierzę. -Cóż, jej wybór. Rozwody też istnieją. - On może i współczuł kobiecie, ale z drugiej strony przecież każdy człowiek miał wolną wolę, a że ona akurat wybrała taki, a nie inny sposób, to już była tylko i wyłącznie jej decyzja. Max podejrzewał, że wszystko rozchodziło się o wygodny tryb życia, z którego nie chciała rezygnować, ale nie znał jej historii na tyle dobrze, by powiedzieć to jako fakt. Zauważył natomiast jak Paco rozgląda się po sali i o mało co nie udławił się własnym śmiechem. O ile nie przepadał za zazdrością, tak czasem Morales w tej swojej był nawet uroczy i zabawny. -A jak założę Twoją kobrę? - Nie poddał tak łatwo tematu, wyciągając kartę pułapkę, choć przecież nie miał wcale zamiaru iść dzisiaj do domu z nikim innym. Ot, po prostu się z Salazarem droczył, czego miał nadzieję, mężczyzna był świadom. -No już, już, mi amor. - Chwycił go za dłoń, jakby pokazując swoje prawdziwe zamiary, po czym ucałował jego policzek. Może i posiadanie własnego dworku nie było wcale najgorszym, co Max mógł sobie wymyślić, w końcu nie tak dawno przyznał, że chciał mieć cały zamek, ale zdecydowanie istniały lepsze sposoby na zdobycie takowej posiadłości. Szczególnie teraz.
-Widzisz, nie chodzi o kieckę, a o to kto i jak ją nosi. - Wypiął dumnie pierś z ogromnym wyszczerzem notując we własnym umyśle ten argument, który zdecydowanie miał zamiar jeszcze kiedyś przeciw Moralesowi wyciągnąć. -Ja? Absolutnie do niczego. - Wciąż grał, jakoby nie wiedział, o co może Paco chodzić, choć wiedział już, że zaraz odejdą od tego baru. Upił kolejnego łyka i o mało co nie wypluł piwa widząc wzrok barmana, który usłyszał propozycję Salazara. Max nie podejrzewał nawet, że tutaj mają podobne kawałki, ale ostatecznie pracownik lokalu stwierdził, że coś uda mu się wygrzebać. -Dzięki, właśnie zepsułeś mi reputację. - Prychnął rozbawiony, po czym chwycił wyciągniętą ku niemu dłoń, dając się prowadzić na parkiet. -Zaraz zobaczymy, jak przekonujące. - Rzucił w jego kierunku, gdy pozwolił się objąć, a pierwsze tony zaczęły lecieć z głośników. Widział lekko skonsternowane miny obecnych w lokalu ludzi, ale zaraz po chwili i oni zaczęli czuć klimat i wyciągać na parkiet swoje drugie, albo trzecie połówki.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Salazar Morales
Salazar Morales

Absolwent Slytherinu
Wiek : 38
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : blizny ciągnące się przy lewej nerce i po prawej stronie żeber | niewielkie, krwawe znamię w kształcie krzyża na grzbiecie prawej dłoni | krwawy znak w kształcie obrączki
Galeony : 2976
  Liczba postów : 1989
https://www.czarodzieje.org/t21123-salazar-morales-w-budowie#680537
https://www.czarodzieje.org/t21140-salazar-morales#681116
https://www.czarodzieje.org/t21122-salazar-morales#680529
https://www.czarodzieje.org/t21131-salazar-morales-dziennik#6806
Edynburg - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Edynburg - Page 3 Empty


PisanieEdynburg - Page 3 Empty Re: Edynburg  Edynburg - Page 3 Empty06.11.22 21:24;

Nie miał nic przeciwko szybkim numerkom, a i jednym, intensywnym tańcem z pewnością by tej nocy nie pogardził, ale po tym jak samemu sobie postawił poprzeczkę wysoko, nie zamierzał zawieść oczekiwań młodszego partnera. Duma nie pozwoliłaby mu zapomnieć o złożonej Maximilianowi obietnicy, a skoro musiał pozostać w nienagannej formie do białego rana, na razie wolał podnieść nogę z gazu, dając się ponieść wyłącznie orzeźwiającym bąbelkom i gwarnej, ale jednocześnie dziwnie relaksującej atmosferze tego miejsca. Chłodne piwo działało kojąco, oddalając zarazem myśli o tak kuszącym deficycie bielizny. – Rozwody istnieją, ale nawet nie wiesz ile potem problemów z podziałem majątku… jeżeli nie oferuje kandydatom intercyzy na wejściu, to marnie jej wróżę. – Pokręcił ze zrezygnowaniem głową, prychając zaraz cicho pod nosem; w końcu nie zamierzał się tego wieczoru skupiać na zmartwieniach innych bywalców pubu. Nie oznaczało to jednak, że nie mogą poplotkować o wysoko postawionej damie z drogocennym posagiem i wątpliwą moralnością.
Niestety, o ile panna lekkich obyczajów z zabytkowym dworkiem w majątku wzbudzała w Meksykaninie wyłącznie śmiech i politowanie, tak przy okazji wymiany zdań o majordomusie, na pierwszy plan zaczynała wypływać również nuta zazdrości, nawet jeżeli nie spodziewał się, by Felix zostawił go na lodzie a raczej bez loda. – Prędzej, choć nie jestem pewien czy byłbyś w stanie ją okiełznać. – Nie dał się zbić z tropu, udając że wcale a wcale nie poruszył go temat szkockiego możnowładcy. – Poza tym… naprawdę chciałbyś przelecieć kogoś innego niż mnie? – Prowokował go dalej, pewien swojej silnej pozycji… a podobno nie powinno się drażnić lwa. Mimo wszystko nad mimiką chyba nie udało mu się zapanować w pełni albo to jego młodszy partner stwierdził, że wypadałoby raz jeszcze przekonać go o wierności, skoro chłopięce usta prędko ucałowały jego policzek. Salazar odruchowo ścisnął jego dłoń, jakby na znak, że nie wypuści go tak łatwo ze swoich objęć.
- Zobaczymy czy tak seksownie będzie wyglądał w worku, kiedy już cię porwę za niezapłacenie długu. – Przekręcił się w hokerze tylko po to, by zaczepnie szturchnąć wyszczerzonego chłopaka barkiem, ale wreszcie role się odwróciły i to nastolatek zaczął sprytnie rozdawać karty, niezwykle skutecznie skłaniając go do przejęcia inicjatywy. – Moją zepsułeś z chwilą, w której założyłem na siebie spódnice. – Przyklejony do twarzy uśmiech wyraźnie świadczył o tym, że Morales nie miał w planach obrażania lokalnych mieszkańców, a raczej zagranie Felixowi na nosie. Na wszelki wypadek jednak wypowiedział te słowa ciszej, żeby nie narazić ich na gniew zebranych wokoło prawdziwych Szkotów. – Mówisz jakbyś mnie nie znał… – Zdążył jeszcze tylko mruknąć przed pierwszym obrotem partnera, kiedy całym swoim ciałem poczuł uderzający z głośników rytm, do którego sprawnie i ponętne zakręcił biodrami, tym razem przyciągając nastolatka bliżej.
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 4226
  Liczba postów : 11847
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Edynburg - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Edynburg - Page 3 Empty


PisanieEdynburg - Page 3 Empty Re: Edynburg  Edynburg - Page 3 Empty06.11.22 21:56;

-I właśnie dlatego nie mam majątku. Ani ślubu. Chociaż intercyza to zawsze dobry pomysł. - Postanowił typowo zażartować, choć akurat co do tego dokumentu nigdy nie miał nic przeciwko. Pieniądze były potrzebne na przeżycie, to prawda, ale była cała masa rzeczy, które można było zdobyć i bez nich, co nastolatek zdecydowanie preferował. Chyba, że nie miał na składniki do eliksirów, wtedy zaczynało się robić dla niego ciężko.
Rozmowa poszła w ciekawym kierunku. Sam nawet nie znał tego majordomusa i tylko domyślał się, że tak ustawiona kobieta musi jednego mieć, ale przecież nie musiał o tym mówić od razu Salazarowi. -Masz jakieś wątpliwości? Ja zawsze chętnie je rozwieję. - Odpowiedział, jeszcze trochę się z nim drocząc. -A jak myślisz, gamoniu? - Spojrzał na niego z pożałowaniem. Wydawało mu się, że odpowiedź jest oczywista i choć nie był ślepy, ani niewrażliwy na uroki innych, to jednak nie planował wskakiwać do innego łóżka niż to, należące do Salazara.
-Ładnemu we wszystkim ładnie. - Skomentował, nie ujmując sobie wartości. Był pewien, że znalazłby sposób, by i w worku wydobyć jakoś swój urok, co do którego doskonale zdawał sobie sprawę. -A tam, pierdolisz. Czasem trzeba przewietrzyć jaja. - Może i by się zgodził, gdyby chodziło o zwykłą kieckę, ale kilt był czymś zupełnie innym i w niektórych kręgach wręcz dodawał osobie poważania, zamiast psuć reputację. Tak było też w tym miejscu, gdzie mimo wszystko bywalcy lubili podkreślać swoje pochodzenie i majątek, a umówmy się, kilty były tak cholernie drogie, że przeciętny Szkot mógł tylko o własnym pomarzyć, jeśli nie miał zamiaru sam go sobie uszyć. -Człowiek zawsze może się mylić. - Rzucił krótko, nim na chwilę stracił partnera z oczu w wyniku zgrabnego obrotu, któremu został poddany. Przyciągnięty bliżej, wtulił się w ramię Paco, kołysząc ciałem do rytmu, który mężczyzna im nadawał. -Faktycznie nie idzie Ci najgorzej. Chyba pomyślę o tej spłacie w naturze, choć jeszcze nie jestem tak do końca przekonany. - Drażnił go dalej, omiatając ucho partnera ciepłym oddechem. Jeśli miał być szczery, chętnie by tu został na zawsze i wcale nie chodziło o lokal, a o dzień i chwilę, jaką dziś ze sobą dzielili, a jakiej nie miał szansy przeżyć od dość dawna.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Salazar Morales
Salazar Morales

Absolwent Slytherinu
Wiek : 38
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : blizny ciągnące się przy lewej nerce i po prawej stronie żeber | niewielkie, krwawe znamię w kształcie krzyża na grzbiecie prawej dłoni | krwawy znak w kształcie obrączki
Galeony : 2976
  Liczba postów : 1989
https://www.czarodzieje.org/t21123-salazar-morales-w-budowie#680537
https://www.czarodzieje.org/t21140-salazar-morales#681116
https://www.czarodzieje.org/t21122-salazar-morales#680529
https://www.czarodzieje.org/t21131-salazar-morales-dziennik#6806
Edynburg - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Edynburg - Page 3 Empty


PisanieEdynburg - Page 3 Empty Re: Edynburg  Edynburg - Page 3 Empty06.11.22 22:54;

- Może i nie, ale tylko dlatego że nie chcesz po niego sięgnąć. – Rzucił rozbawiony, w końcu wiele razy wspominał, że jego portfel i bankowa skrytka stoją przed Maximilianem otworem. Pomimo zboczenia zawodowego i toczonych w szkockim barze negocjacji, nie chciał jednak poruszać tematu pieniędzy, który zazwyczaj nie sprzyjał przyjemnej atmosferze. – Poza tym masz coś o wiele cenniejszego. – Puścił więc chłopakowi oczko, już po raz kolejny tego wieczoru decydując się połechtać jego ego. Nie pamiętał nawet iloma komplementami go dzisiaj uraczył, ale wcale nie bawił się w złotoustego. Wystarczyło zresztą spojrzeć na jego rozpromieniony uśmiech i rozpalone źrenice, by przekonać się że mówi zupełnie szczerze, a pochlebstwa i wyznania same wypływają z jego ust.
Kiedy pomiędzy nich wkroczył jakiś tajemniczy majordomus, tak naprawdę nie miał pojęcia o kim mowa. Nie znał stałych bywalców baru, dlatego instynktownie powiódł spojrzeniem po tych bardziej urodziwych twarzach w poszukiwaniu potencjalnego zagrożenia, nawet jeśli serce podpowiadało mu że takowe nie istniało i że nie musi obawiać się o miejsce na najwyższym stopniu podium. Pozostawał czujnym, jednocześnie drocząc się ze swoim młodszym byczkiem, którego co rusz złośliwie łapał za rogi. – Mhmm… – Prychnął pod nosem, kiwając kpiąco głową, chyba tylko po to, by jeszcze bardziej swego kochanka podjudzić. – Nie musisz, zdecydowanie wolę cię widzieć w stringach. – Jasno i stanowczo określił swoje preferencje, ledwie powstrzymując się od śmiechu kiedy chwilę później został przezwany gamoniem. – Ale że ja? – Wyszczerzył się jeszcze bardziej, chwytając nastolatka, żeby przyciągnąć go bliżej siebie i potargać jego bujną grzywę. – Chciałem się upewnić. – Trącił nosem jego nos, wsłuchując się w przechwałki Felixa, z którymi trudno było się nie zgodzić. Cieszył się, że przynajmniej w tej kwestii nie brakowało mu wiary we własne możliwości.
- Czy ja mówię, że nie? Tylko że równie dobrze można do zrobić w domu. – Przekornie nie dawał za wygraną, mimo że już dawno pogodził się ze swym ubiorem. Ba, w tym niewątpliwie dzianym i przywiązanym do tradycji towarzystwie w spodniach w kant czułby się pewnie jeszcze mniej komfortowo, o ile w ogóle udałoby mu się przekroczyć próg lokalu. Raczej nie, zważywszy na zainstalowane w przedsionku lustra, niejako podkreślające powagę panujących tu zasad. – Nie tym razem, cariño – Nie zatracił ani krzty rezonu, wręcz przeciwnie. Śmiało kołysał się z wtulonym w niego Maximilianem po parkiecie, ognistym spojrzeniem dając do zrozumienia innym facetom, że mają szans odbić jego partnera. Nawet dama z dworkiem nie dotrzymałaby mu kroku. – Wybredny jesteś, mi amor. – Zareagował od razu na jego przytyk, nie tylko słowem, ale i gestem. Wyczekał tylko bowiem kolejnego taktu, by przykucnąć i zręcznie podnieść nieco wyższego, acz szczupłego kochanka, zataczając z nim kolejne koło. – Lepiej mocniej mnie nimi obejmij… no chyba że chcesz przewietrzyć jaja na oczach majordomusa. – Czekoladowe tęczówki opadły w dół, wskazując na chłopięce nogi, a kąciki ust Paco uniosły się jeszcze wyżej w niemym wyrazie satysfakcji. Nie obchodziło go to, co pomyślą o nich inni, liczył się tylko ten namawiający do złego boa kusiciel.
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 4226
  Liczba postów : 11847
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Edynburg - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Edynburg - Page 3 Empty


PisanieEdynburg - Page 3 Empty Re: Edynburg  Edynburg - Page 3 Empty06.11.22 23:20;

-Wolę sam go zdobyć niż odziedziczyć. - Wzruszył ramionami, bo obydwoje znali swoje podejście do tematu. -Daj spokój. - Machnął ręką, czując jak rumieni się lekko. Komplementy od Paco nie były dla niego czymś nowym, ale nigdy specjalnie nie potrafił uwierzyć w te, które nawiązywały do jego charakteru. Poczucie własnej wartości w tym temacie wciąż miał dość niskie, choć podczas takich dni jak ten, bywało z tym nieco lepiej. Musiał jednak przyznać, że widział po Salazarze, że jest to coś więcej niż tylko piękne słowa mające wkupić go w łaski nastolatka.
Temat gaci widać nigdy nie chciał się wyczerpać szczególnie, że obydwoje wybrali dość ciekawą opcję na ten wieczór. Max musiał przyznać, że bawił się wyśmienicie. Nie żeby spodziewał się czegoś innego, ale jednak nigdy nie było sto procent pewności, jak potoczy się ich wspólnie spędzany czas. -Niech Ci będzie. Zostanę przy stringach. - Poszedł mu na rękę, co wcale nie było dla niego aż takim wielkim poświęceniem. Jak wspominał i co zresztą było widać, żadnej garderoby się nie bał, a jeśli miał tym sprawić Moralesowi przyjemność, nie widział żadnego problemu.
-Nie, ja. - Prychnął, gdy Paco zareagował na ten wielce kreatywny przymiotnik. -Powinienem się obrazić, że musisz się upewniać. - Poinformował go, choć wcale nie miał zamiaru psuć ani sobie, ani im wspólnego wieczoru. Co jak co, ale nie targałby Paco po swoich zakątkach Szkocji, gdyby miał zamiar sypiać z każdym kto się po drodze nawinie.
-Ale czasem trzeba z niego wyjść. Nie marudź zgredzie. - Potrząsnął głową, jakby chciał doprowadzić rozwichrzone przez partnera włosy do ładu, co za wiele nie dało. Nie martwił się jednak o to w tym momencie. Zresztą, przyzwyczaił się już do podobnych gestów ze strony Brooks, która wyjątkowo lubiła psuć mu fryzurę.
-No dobrze, przyznam się do błędu, ten jeden raz. - Postanowił spuścić z tonu i oddać mu umiejętności taneczne, gdy tak wirowali w swoich ramionach, a Max mógł oddać się nie tylko muzyce ale i bliskości partnera, który otaczał go ramionami. -Może troszkę. - Przyznał w temacie swoich standardów, zdecydowanie nie spodziewając się tego, co Paco ma zamiar zrobić. Nic więc dziwnego, że z młodego gardła wyrwało się zduszone westchnięcie, gdy poczuł, jak unosi się znad ziemi. Objął ramionami kark Salazara, by zachować jakoś stabilność, po czym oplótł nogi wokół jego talii, zgadzając się, że będzie to bezpieczniejsze. -A tam, wietrzyłem już jaja przy połowie szkoły, co mi tam jeden majordomus. - Prychnął, przypominając sobie pamiętną lekcję Opieki nad magicznymi stworzeniami, której biedna Ola chyba nigdy nie będzie w stanie zapomnieć.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Salazar Morales
Salazar Morales

Absolwent Slytherinu
Wiek : 38
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : blizny ciągnące się przy lewej nerce i po prawej stronie żeber | niewielkie, krwawe znamię w kształcie krzyża na grzbiecie prawej dłoni | krwawy znak w kształcie obrączki
Galeony : 2976
  Liczba postów : 1989
https://www.czarodzieje.org/t21123-salazar-morales-w-budowie#680537
https://www.czarodzieje.org/t21140-salazar-morales#681116
https://www.czarodzieje.org/t21122-salazar-morales#680529
https://www.czarodzieje.org/t21131-salazar-morales-dziennik#6806
Edynburg - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Edynburg - Page 3 Empty


PisanieEdynburg - Page 3 Empty Re: Edynburg  Edynburg - Page 3 Empty06.11.22 23:50;

- Już teraz piszesz mi nekrolog? – Rzucił z udawanym westchnięciem, czując że to kolejny żart tyczący się jego jakże sędziwego wieku. Nie kontynuował jednak tematu skupiony na zarumienionych policzkach nastolatka, których koloryt niewątpliwie dodawał mu czaru, zwłaszcza że nieczęsto miało się przecież okazję widywać Maximiliana speszonego. – Tobie? Nigdy. – Wiedział, że tego wieczoru może pozwolić sobie na butną i śmiałą postawę, która zdawała się zresztą miłą odskocznią od ckliwych rozmów, jakie toczyli jeszcze nie tak dawnego na skalistym wzgórzu, osłonięci poświatą zachodzącego słońca.
Gacie przewijały się w ich rozmowie niemal przez cały czas, niewykluczone że ze względu na tęsknotę Moralesa za typowym dla niego ubiorem. Mimo spódnicy Meksykanin także nie mógł jednak narzekać ani na nudę, ani na brak wygody, którą rekompensowało mu wspaniałe towarzystwo. Po prostu z czasem starał się nie myśleć o tym, że nie pasuje do klimatu; istotniejsze było to, że przywdzianie tradycyjnego kiltu poprawiło humor jego młodszemu kochankowi. Domyślał się zresztą, że ten szczegół z jego perspektywy jawi się jako zdecydowanie ważniejszy, kojarzony z rodzinnymi stronami. – Oho, od kiedy ty taki posłuszny? – Poruszył wymownie brwiami, wszak po tylu latach znajomości zdążył się już tą krnąbrnego, opornego charakterku nastolatka przyzwyczaić. Maximilian niemalże zawsze musiał mieć ostatnie słowo, a często nie zgadzał się z nim wyłącznie z powodu przekory.
- Yhym. – Wydał z siebie pomruk znaczący mniej więcej tyle co haha, bardzo śmieszne, krzywiąc nieznacznie usta na kolejne słowa swojego partnera. – Oj, Felix, Felix… może i masz na sobie spódnicę, ale nie musisz od razu zgrywać obrażonej divy. – Prychnął, przechylając się znacznie bliżej jego twarzy. – Przecież wiesz, że lubię słyszeć, że jestem ważny. – Szepnął, jakby zdradzał mu swój sekret, chociaż znali się jak łyse konia, a Solberg już dawno miał okazję przekonać się o tym, jak bardzo Paco łasy był na komplementy. – Czasem też miło do niego wrócić… – Zaproponował niewinnie, zerkając to na roztrzepaną fryzurę chłopaka, to na jego kuszące usta, o które miał ochotę zadbać dzisiaj jak najlepiej. Na razie jednak musiał zadowolić się tańcem w pionie, a nie w poziomie, co nie oznaczało że będzie się mniej starał. - Zapamiętam tę chwilę. – Dalej zgrywał latynoskiego macho, nie tylko emanując charyzmą i pewnością siebie, ale i popisując się swoją kondycją, która nie ograniczała się do zgrabnych ruchów bioder i nóg. Pragnął nie tylko dosięgnąć standardów Maximiliana, ale i przewyższyć ich pułap, dlatego podniósł go sprawnie, jakby ważył tyle co piórko. – Czy ty zawsze musisz coś zmajstrować? – Wtrącił retorycznie, wyobrażając sobie nastolatka latającego z gołą dupą przed całą szkołą.
Mimo komendy, sam także objął go silnym ramieniem, by przypadkiem nie runęli jak dłudzy na parkiet, a chociaż w istocie Felix wcale piórkiem nie był, nim postawił go bezpiecznie przed sobą, wpierw pocałował go na oczach całej widowni. Ostatnie kilka, powolnych taktów trzymał się już blisko niego, lekko i płynnie prowadzając partnera ruchem własnego ciała. – No i co powiesz, cariño? Zasłużyłem sobie na zwrot długu? – Skinieniem głowy zaprosił go z powrotem do baru, żeby dopić piwo, acz myślami uciekał już w stronę apartamentu. – Termin zapłaty mija za… – Przekręcił nadgarstek, spoglądając na tarczę zegarka. – …piętnaście minut. Potem będę ściągał już z ciebie nie tylko stringi, ale i odsetki.
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 4226
  Liczba postów : 11847
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Edynburg - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Edynburg - Page 3 Empty


PisanieEdynburg - Page 3 Empty Re: Edynburg  Edynburg - Page 3 Empty26.03.24 22:40;

-Już dawno napisany, nie bój dupy. - Wyszczerzył się w jego kierunku, oczywiście sobie żartując. Tchnęło go jednak na sekundę, że tak naprawdę nie wie, czy ten nekrolog nie przyda się jutro lub za tydzień. Jakby nie patrzeć, Paco nie pracował za ladą w czaroronce, tylko taplał się w naprawdę chujowym biznesie. Max szybko jednak odsunął od siebie tę myśl, nie chcąc psuć sobie ani partnerowi, tak pięknego i radosnego wieczoru, jaki dzielili. Uśmiechnął się też zaraz, lekko speszony, na tę wymianę zdań, wciąż nie przyzwyczajony do bycia zalewanym komplementami.
-Od kiedy mi to pasuje. - Odpowiedział łobuzersko. Rozumiałby szczere zdziwienie w tym temacie. Lubił iść pod prąd i buntować się przeciwko wszystkiemu, co w jakikolwiek sposób mu nie pasowało. Nie ukrywał też tego faktu, więc Paco bardzo dobrze zdawał sobie sprawę z tej wady nastolatka. Jak i zresztą z wielu innych.
-No wiem. - Westchnął, nie komentując nawet przytyku o spódnicy. Na szczęście nikt z lokalnych ludzi nie usłyszał tego obraźliwego określenia. -Jesteś zajebiście ważny, okej? - Podkreślił mocno, zaraz też całując lekko Moralesa, by nie miał wątpliwości akurat w tym temacie. Solberg nie miał zamiaru bardziej rozwinąć swojej wypowiedzi. Wciąż się gubił w tej ich relacji, nie wiedział, czy drogą którą obierali, była jakkolwiek słuszna, ale zdecydowanie czuł się szczęśliwy tu i teraz, gdy mogli porzucić wszelkie zasady i po prostu dobrze się bawić. Nie czekali zresztą przesadnie długo nim pojawili się na parkiecie i zaczęli dawać popis swoich umiejętności.
Max zdziwił się nieco, gdy poczuł czuły pocałunek, ale bez wahania go odwzajemnił. W tej chwili nie liczył się nikt poza nimi szczególnie, że w tym miejscu każdy mógł czuć się bezpieczny. Chłopak nie potrafił powstrzymać szerokiego uśmiechu, który cisnął mu się na usta po tym geście ze strony jego towarzysza. -Myślę, że jestem skłonny zapłacić. Nie jestem tylko pewien jeszcze, czy pełną kwotę. - Odpowiedział pół przytomnie, samemu mając już ochotę znaleźć się w zaciszu hotelowych ścian, które dadzą im jeszcze więcej prywatności. Poczekali jeszcze jeden taniec, by dopełnić wszystkiego, po czym zmyli się z lokalu, zostawiając za sobą tylko zaciekawione spojrzenia pozostałych uczestników zabawy.

//zt x2

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Edynburg - Page 3 QzgSDG8








Edynburg - Page 3 Empty


PisanieEdynburg - Page 3 Empty Re: Edynburg  Edynburg - Page 3 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Edynburg

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 3 z 3Strona 3 z 3 Previous  1, 2, 3

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Edynburg - Page 3 JHTDsR7 :: 
reszta świata
 :: 
Świstokliki
-