Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Edynburg

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 1 z 3 1, 2, 3  Next
AutorWiadomość


Mistrz Gry
Mistrz Gry

Czystość Krwi : 100%
Galeony : 32438
  Liczba postów : 102432
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7560-wielka-poczta-mistrza-gry#211658
Edynburg QzgSDG8




Specjalny




Edynburg Empty


PisanieEdynburg Empty Edynburg  Edynburg EmptyPią Gru 24 2021, 03:20;


Edynburg


Edynburg, stolica Szkocji i jedno z najpiękniejszych miast Wielkiej Brytanii. Miasto jest wyjątkowo położone – na skałach, nad zatoką, tuż obok wygasłego wulkanu. To, w połączeniu ze wspaniałą architekturą sprawia, że Edynburg jest wyjątkowo urokliwym miejscem. Jest również nowoczesnym miastem uniwersyteckim, kulturalną mekką za sprawą organizowanych festiwali o międzynarodowej renomie, a także zadbanym miastem chętnie odwiedzanym przez turystów. Nic w tym dziwnego, bo znajdują tu oni liczne atrakcje, dobre jedzenie i piękne krajobrazy.

______________________

Edynburg Tumblr_myxyl0JKkN1s94thyo1_500
Powrót do góry Go down


Mistrz Gry
Mistrz Gry

Czystość Krwi : 100%
Galeony : 32438
  Liczba postów : 102432
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7560-wielka-poczta-mistrza-gry#211658
Edynburg QzgSDG8




Specjalny




Edynburg Empty


PisanieEdynburg Empty Re: Edynburg  Edynburg EmptyPią Gru 24 2021, 03:28;

.  Młodzi ludzie, o ile posiadali wystarczająco wiele szczęścia, nie byli zmuszeni obcować ze śmiercią. Przeżywali swoje najlepsze lata bez obawy o stratę rodziców, czy konieczność odwiedzenia miejsca, w którym ludzie cierpliwie czekali, aż kostucha wskaże ich swoim palcem. Solberg zdawał się jednak nie należeć do grupy szczęśliwców, którym dobry los postanowił oszczędzić owych trudności. List, który do niego dotarł mówił jasno, że dni życia jego dziadka były policzone.

  Kremowe ściany pokoju niosły ze sobą jakąś nadzieję. Biło od nich spokojne ciepło, które w innych okolicznościach mogłoby kojarzyć się z letnim wschodem słońca. Wypełniona po brzegi drewniana szafa, której drzwiczki uparcie się nie domykały, miękki fotel ustawiony blisko okna i mały stolik, na którym leżała otwarta, odwrócona grzbietem do góry książka sprawiały, że można by pomyśleć, że leżący łóżku staruszek zaraz wstanie, nasunie na stopy parę zielonych bamboszy i zaproponuje swojemu wnuczkowi kubek mocnej herbaty. Niestety, rażąca biel pościeli przypominała o nieuchronności śmierci. Była jasna, zimna, obca. Przypominała bardziej całun, niźli gruby, przyjemny koc. Najlepszych perspektyw nie dawała również medyczna aparatura, która skrupulatnie odmierzała powolne bicie serca staruszka.
  Mężczyzna znajdujący się pod nieskazitelnie czystą kołdrą zdawał się zaś znacznie mocniej pasować do wszystkiego, co przypominało o odchodzeniu, niż do domowych elementów wystroju. Jego niezwykle chude dłonie nie pozwalały myśleć, że dałyby radę raz jeszcze unieść znajdujący się na stole tomik. Solberg bez dokładniejszego przyglądania się mógł poznać, że walka z chorobą odbiła ogromne piętno na ciele staruszka. Był chudy, jego skóra wydawała się być matowa i sucha (chociaż znajdujący się na stoliku nocnym balsam mógł podpowiadać, że opiekunki starały się dbać o odpowiednie nawilżenie), a na jego ciele nie sposób było doszukać się najmniejszego włoska.
  Skrzypnięcie drzwi zwróciło uwagę Gary'ego. Z wysiłkiem uniósł powieki, powoli odwracając swoją głowę w stronę wejścia. Wpatrywał się zmęczonym i zbolałym wzrokiem w postać, w której dopiero po chwili rozpoznał Maximiliana. - Oh… - jęknął, kiedy dłonią, do której podłączoną miał kroplówkę, próbował chwycić barierkę przyczepioną do ramy łóżka, najwyraźniej próbując użyć resztek sił, by się podnieść. Starania te były jednak bezowocne - jego ręka opadła ciężko na materac, nim place zdołały zacisnąć się na metalowym drążku. - Te… te baby. - staruszek uśmiechnął się blado, wydając z siebie dźwięk, który pewnie miał być śmiechem. - Ja im mówiłem… żeby cię tam… nie martwiły.


______________________

Edynburg Tumblr_myxyl0JKkN1s94thyo1_500
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 4226
  Liczba postów : 11847
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Edynburg QzgSDG8




Gracz




Edynburg Empty


PisanieEdynburg Empty Re: Edynburg  Edynburg EmptyPon Gru 27 2021, 09:26;

Jeżeli chodziło o obcowanie ze śmiercią i wszelkimi nieszczęściami, Max zdecydowanie nie należał do osób, które to omijało. Wiele w życiu przeszedł i choć ostatnio może nie było zbyt dobrze, nie spodziewał się, że niedługo może otrzymać kolejne raczej przykre wieści.
Od dawna wiedział, że jego dziadek nie ma się najlepiej i praktycznie pogodził się z tym, że staruszek niedługo pożegna się z tym światem. Mimo to, gdy otrzymał wiadomość o jego stanie, poczuł ucisk na sercu. Przez ostatni rok tyle się działo w życiu nastolatka, że ten nie odwiedzał mężczyzny, a teraz nie wiedział, czy powinien ten stan zmienić, czy też nie. Ostatecznie sumienie nie pozwoliło mu tak po prostu zignorować tego wszystkiego, tak więc dzień po otrzymaniu listu, nie tłumacząc się nikomu, po prostu wyszedł z domu i udał się do Edynburga.
Na miejscu przywitała go pielęgniarka, która po krótkich formalnościach od razu zaprowadziła go do odpowiedniego pokoju, który chłopak znał aż za dobrze. Sterylność i kolorystyka przytłaczały nastolatka bardziej niż zwykle, a wątła postać leżąca na łóżku zdawała się nieco utracić znajome rysy.
-Ciebie też miło widzieć Gary. - Przewrócił oczami, bo zdecydowanie nie miał zamiaru komentować tego sposobu myślenia. Pochylił się, by ucałować wątły policzek i usiadł na krześle przy łóżku. -Przyniosłem Ci trochę pierników. Zmiękczone idealnie do przełknięcia. - Wyjął z torby pudełko, kładąc je na stoliku obok łóżka. Czuł się dość niezręcznie. Nie chciał wyjeżdżać z tematem umierania, a jednocześnie ciężko było skupić się na czymkolwiek innym skoro obydwoje wiedzieli, jak wygląda sytuacja. Nigdy nie byli szczególnie blisko, ale świadomość tego, że ostatni członek rodziny od strony matki ma niedługo pożegnać się ze światem była dość przytłaczająca. Solberg zdecydowanie gorzej czuł się z tym niż z wiadomością, że córka Gary`ego leżała od kilku lat w zimnym grobie na cmentarzu w Inverness.
Wiele rzeczy przewijało się przez głowę nastolatka. Czuł, że jest za mężczyznę odpowiedzialny, ale nie miał serca zadawać tych wszystkich pytań w stylu, na którym cmentarzu chce być pochowany, czy też co z testamentem.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Mistrz Gry
Mistrz Gry

Czystość Krwi : 100%
Galeony : 32438
  Liczba postów : 102432
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7560-wielka-poczta-mistrza-gry#211658
Edynburg QzgSDG8




Specjalny




Edynburg Empty


PisanieEdynburg Empty Re: Edynburg  Edynburg EmptySro Gru 29 2021, 21:43;

.  Staruszek widocznie starał schować się za marnym poczuciem humoru, udając, że oto nie dzieje się nic, co wymagałoby większej uwagi. Czy jednak można było winić człowieka umierającego za próby dodania sobie zdrowia? Nawet jeśli ta pewność, że za moment zbierze w sobie wystarczająco wiele sił, by samodzielnie podnieść się do siadu, była całkowicie zgubna, tak… Tak Gary decydował się wierzyć, że wcale nie jest tak blisko tego wyczekiwanego końca, mając w głowie myśl, że przecież przeżył już tylu innych pensjonariuszy - i przeżyje kolejnych.
  A mimo to, kiedy Maximilian pochylił się nad nim, doświadczył okropnego kłucia w sercu. Mężczyzna zamrugał parokrotnie, gdy jego podbródek na moment zadrżał, słabą dłonią wykonując niewielki gest, jakby próbował przegonić od siebie natrętną muchę. Nie ważnym było to, że Gary ze swoim wnuczkiem nie był najbliżej, skoro Solberg kojarzył mu się ze światem, który przyjdzie mu zostawić. - No… Siadaj, no. - mruknął, nie zważając na słyszalne w głosie wzruszenie. Oboje byli przecież mężczyznami; a jak powszechnie wiadomo, mężczyźni to nie jakieś rozhisteryzowane baby, które zaraz rzucały się sobie na szyje i obcałowyłały.
  I chociaż starał się być silny i twardy, jakby wciąż był barczystym młodzieniaszkiem, którego nie boli absolutnie nic, tak nieco tęskno spojrzał na pierniczki. Ostatnio nie jadł zbyt wiele, a wszelkie objawy apetytu były niecnie wykorzystywane przez opiekunki, by wcisnąć w niego zdrowotne papki. Ciastek już nie jadał - ale nie zmieniało to faktu, że dałby wiele za to, by poczuć ich słodycz. Podobnie marzył o papierosie, bo przecież nie palił tylko przez to, że te przeklęte kobiety mu nie pozwalały. - T-To… - odetchnął, kiedy po kolejnej próbie, zapadł się bezradnie w pościel. Zanosił się dumą i nie zamierzał prosić o pomoc. - J-Jak ci tam… W tej… - kaszlnął ciężko, korzystając z okazji, by nie głowić się, gdzie tak właściwie jego wnuk mieszkał. - M-Masz tam j-jaką pannę? - bo o cóż innego mógł zapytać się dziadek, który niewiele wiedział o swoim jedynym krewnym?


______________________

Edynburg Tumblr_myxyl0JKkN1s94thyo1_500
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 4226
  Liczba postów : 11847
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Edynburg QzgSDG8




Gracz




Edynburg Empty


PisanieEdynburg Empty Re: Edynburg  Edynburg EmptySro Gru 29 2021, 22:08;

Absolutnie nie mógł staruszka winić za to. Sam był mistrzem taktyki wyparcia i krycia się za bardziej lub mniej słabymi żartami, gdy tylko sytuacja robiła się niezbyt wygodna. Może akurat tę cechę odziedziczył po matczynej stronie rodziny. Ciężko było mu powiedzieć, skoro ojca przez większość życia nie znał, z Garym widywał się rzadko, a matka była martwą ćpunką, która nawet za życia nie sprawiała, że Max chciał specjalnie mocno się do niej zbliżyć, a już tym bardziej szukać jakichkolwiek podobieństw.
Usiadł z niepewną miną słysząc lekkie załamanie głosu. Samotna śmierć była czymś, czego chyba nikomu nie życzył i widząc dziadka w takim stanie, jemu też nieznacznie ścisnęło się gardło. Cieszył się, że może dotrzymać mu towarzystwa w tych ostatnich chwilach, choć nie było to zbyt łatwe.
Otworzył pudełko z pierniczkami i podał jednego staruszkowi. W końcu to był prezent dla mężczyzny i nie było sensu, by stały tam tylko dla ozdoby. -Rozmoczyć Ci je jeszcze w czymś? - Zapytał, nie mając pojęcia w jakim stanie jest żuchwa Gary`ego. Skoro mówił, to jednak nie mogło być chyba tak źle, prawda? Miał jeszcze kilka rzeczy w swojej torbie, ale na ten moment nie chciał po nie sięgać czując, że atmosfera temu nie sprzyja. Potrzebowali się nieco oswoić w swoim toawrzystwie.
-Szkole? Domu? - Spróbował dokończyć zdanie, prychając nieco pod nosem. Może i miał umierającego dziadka przed sobą, ale to nie zmieniało poglądów nastolatka na niektóre sprawy. -Wciąż mieszkam w Inverness z Kolbergami. Dogadujemy się naprawdę dobrze. No wiesz, jak rodzina. - Ostatnie słowa nieco mocniej zaakcentował. Nie miał pojęcia, czy Gary ostatecznie wybaczył swojej córce lub czy żałował tego, że wyjebał ją z małym dzieckiem z domu, ale mimo dwóch lat od śmierci kobiety, Max wciąż czuł do niej gorzki żal. -A co do szkoły, to skończyłem pierwszy etap edukacji. Drogę na studia mi zamknęli, ale jakoś sobie radzę. - Powiedział, jakby nie było to nic wielkiego. Nie przepadał za tym tematem wiedząc, że mało kto tak lekko podchodzi do niego jak sam nastolatek. Zamiast więc rozczulać się nad swoją edukacją prychnął na wspomnienie o pannie. Szybko przepraszając. Zapomniał kompletnie, że Gary nie ma pojęcia o tym, że jego wnuczek nie jest wzorem heteroseksualisty. -Panny akurat nie. Ostatnia dała mi nieźle popalić. Ale mam chłopaka, który z nami chwilowo mieszka... - Ostatnie zdanie wypowiedział raczej ostrożnie, ciekaw reakcji człowieka starej daty. W najbliższym otoczeniu biseksualizm Maxa nie wzbudzał żadnych kontrowersji, choć chłopak nie raz w życiu spotkał się z wyzwiskami i przemocą z tego tematu. Nie wydawało mu się jednak, by dziadek miał go nagle zacząć napierdalać. Nie wyglądał, jakby miał za dużo pary w łapach.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Mistrz Gry
Mistrz Gry

Czystość Krwi : 100%
Galeony : 32438
  Liczba postów : 102432
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7560-wielka-poczta-mistrza-gry#211658
Edynburg QzgSDG8




Specjalny




Edynburg Empty


PisanieEdynburg Empty Re: Edynburg  Edynburg EmptySob Sty 01 2022, 02:28;

.  Odrobina wdzięczności, przetkana najzwyklejszym w świecie łakomstwem pojawiła się w oczach Gary'ego, kiedy Max sam domyślił się, czego właśnie teraz staruszek potrzebował. Gdyby mężczyzna był odrobinę młodszy, pewnie uznałby ten widok za absurdalny - ot, stary dziad rozczula się nad świątecznym pierniczkiem, zamiast zająć się rzeczami praktycznymi. Powinien przecież powiedzieć młodemu Solbergowi, jak mają się sprawy spadkowe; że dom jest wzięty pod hipotekę, ale bank na spokojnie da mu czas, by przejrzał jego rzeczy i wybrał sobie cokolwiek tam tylko chciał. Nie sądził przecież, że chłopak miał pieniądze (i chęci) na wykup miejsca, w którym Ravens spędził niemal całe życie. I tak na wszelki wypadek, zanim te hieny bankierzy położą łapy na czymkolwiek, co byłoby nadprogramowe, mógłby podać mu dane do jego kont. Podpisać jakieś upoważnienie, żeby dzieciak mógł sobie wybrać te grosze, które mu zostały.
  Ręka staruszka zadrżała, kiedy ten zacisnął palce na pierniku. Był zły na siebie za to całe umieranie, na słabość własnych dłoni i na Maxmiliana - że w ogóle tutaj przyszedł. Nie było go przez długie miesiące, a teraz, kiedy siedział zaraz u jego boku, myśl, że nie jest jednak najlepiej, coraz mocniej przebijała się do jego świadomości. - W w-wodzie. - odpowiedział po chwili z dziwną szorstkością w głosie, próbując jakoś poradzić sobie z tym gniewem. - Mam gdzieś… tam. - spojrzeniem wskazał jedną z szafek. - Tylko tym… tym tam nie mów. - dodał zaraz. - B-Będą mi znow, te… te papki… - poruszył nerwowo szczęką, a potem jęknął cicho, kiedy pamięć odmówiła mu posłuszeństwa. W tym stanie trudno było dostrzec w nim cokolwiek więcej, niż bezradność.
  Pokiwał nieco głową, kiedy chłopak wspomniał o szkole i domu, mrucząc pod nosem ciche "O, o t-to, to". Słuchał opowieści nastolatka, chociaż na wzmiankę o "życiu razem, jak rodzina" odwrócił swój wzrok, a jego brwi zbiegły się ku sobie. W swoich przekonaniach był bardzo zatwardziały. Nic więc nie zmieniało jego spojrzenia na Freyię. Wierzył, że to, co zrobił, było dla niej jedynym ratunkiem. Że pozbawiona komfortu ciepłego pokoju, pełnej lodówki i darmowej opiekunki w postaci własnego ojca weźmie się za siebie i ogarnie, skoro była matką i powinna mieć jakieś tam instynkty. Bolał go za to pogrzeb, bo jednak uważał, że to jej "zasranym obowiązkiem" będzie pochowanie go z godnością.
  - To… pracujesz? - nie odniósł się do niczego, co wywołało w nim emocje. Zamiast tego chwycił się tematów praktycznych. Nie miał zamiaru odnosić się do kwestii studiów, uważając, że to wcale nie było wymagane. On sam poszedł do pełnoetatowej pracy zaraz po liceum, wcześniej dorabiając w każdej wolnej chwili i był przekonany, że zrobiło mu to dobrze na charakter. Zaś wspomnienie o chłopaku... cóż, z początku wyglądał - delikatnie mówiąc - na dość zaskoczonego, by ostatecznie procesy obronne mózgu pozwoliły mu uniknąć stresu związanego z posiadaniem wnuczka, który kochał się w wnuczku kogoś innego. - Czyli masz… - wziął głębszy oddech. - ...współlokatora? U-Uważaj, żeby wam… nic tam nie wyniósł.


______________________

Edynburg Tumblr_myxyl0JKkN1s94thyo1_500
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 4226
  Liczba postów : 11847
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Edynburg QzgSDG8




Gracz




Edynburg Empty


PisanieEdynburg Empty Re: Edynburg  Edynburg EmptyWto Sty 04 2022, 14:22;

Szlaban w Dolinie Godryka, który prawie dwa lata temu już Max musiał odwalić, nieco uodpornił go na podobne widoki. Zajmowanie się starszymi ludźmi nie było dla niego wielkim problemem, a po dzieciństwie z własną matką wiedział, jak opiekować się ludźmi, którzy sami ledwo co mogą zrobić. Dlatego też nie myślał za dużo o tym, że potrzebuje rozmoczyć pierniczka czy nawet nakarmić swojego dziadka. Po prostu robił to z troski i nie tylko. Sprawy spadkowe mogły poczekać, tak samo jak reszta formalności, na których Max ani się nie znał, ani o których specjalnie nie chciał teraz słuchać. Nie przyszedł tu przecież dla żadnych korzyści materialnych.
Oczywiście nie było go tutaj od dawna, co było podyktowane wieloma czynnikami. Raz, że przez dobre pół roku miał amnezję i nawet o staruszku nie pamiętał, dwa że działo się tyle, że ledwo potrafił poukładać to sobie w głowie a trzy... Po wydarzeniach na cmentarzu niespecjalnie miał ochotę na jakikolwiek kontakt z czymkolwiek i kimkolwiek, kto przypominał mu o matce. Dziś jednak się tu pojawił i chyba tylko to się liczyło.
-Nikomu nic nie powiem, nie martw się. - Zapewnił go, gdy znalazł wodę i podał dziadkowi przepysznie rozmoczony wypiek, który ten mógł sobie powoli ciamkać, by choć trochę poczuć smak świąt i czegokolwiek innego niż ten ohydny catering jaki tutaj stosowano.
Nie umknęło mu to, jak mimika staruszka zmieniła się na wspomnienie o rodzinie. Nie miał mu za złe, że wyjebał matkę z domu. Jedyne co to czasem czuł żal, że nie wziął pod opiekę jego, swojego wnuczka, który tak naprawdę ucierpiał na tym wszystkim najmocniej. Max nie raz zastanawiał się, jak wyglądałoby jego życie, gdyby został przez dziadka przygarnięty.
W sprawie pogrzebu kobiety, która go urodziła, wciąż miał mieszane i w większości gorzkie uczucia. Za wiele nie pamiętał, bo był tak naćpany i najebany, że Lucas musiał praktycznie trzymać go w pionie, ale hej, ostatecznie udało im się namówić Maxa żeby tam przyszedł! Pogrzebu dziadka nie miał zamiaru traktować tak samo, o czym świadczył sam fakt, że był tu teraz, by się z nim pożegnać.
-No... Nie do końca. - Przyznał, bo tak naprawdę nie był nigdzie zatrudniony. -Mam w planach otworzyć lokal ze znajomym. Miejsce mamy już kupione, remont robimy i pewnie niedługo ruszymy. - Chciał przekazać jakiekolwiek dobre wiadomości, więc nieco rozwinął swoją wypowiedź, choć sprawy klubu nie rozpowiadał na lewo i prawo, bo wiedział, że lepszy efekt osiągną, gdy wyjdą z tym z zaskoczenia.
Po człowieku starszej daty mógł spodziewać się, że wiadomość o chłopaku będzie nieco zaskakujący. Max uśmiechnął się lekko widząc tę reakcję. Sam nie wiedział dlaczego, ale nie miał zamiaru udawać, że Felek jest tylko jego współlokatorem.
-Nie współlokatora, Gary, chłopaka. Kocham go. - Wyjaśnił najdelikatniej jak potrafił, choć naprawdę było to dla niego zabawne, jak ten staruszek żyje sobie w wyparciu. -Nie wyniesie, o to się nie martwię. Co moje to jego, a poza tym to on w tym związku jest bogatszy, więc prędzej to ja bym okradał jego niż odwrotnie. - Zażartował, bo oczywiście nie miał zamiaru partnerowi niczego podpierdalać. Faktem jednak było, że to Feli zarabiał i miał pokaźne oszczędności, nie Max.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Mistrz Gry
Mistrz Gry

Czystość Krwi : 100%
Galeony : 32438
  Liczba postów : 102432
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7560-wielka-poczta-mistrza-gry#211658
Edynburg QzgSDG8




Specjalny




Edynburg Empty


PisanieEdynburg Empty Re: Edynburg  Edynburg EmptyWto Sty 11 2022, 20:46;

.    Gary uwierzył w zapewnienia Maxa o dochowaniu ciastkowej tajemnicy. I gdyby tylko obaj byli młodsi, mieli wystarczająco dużo czasu, a ich historie nie byłyby naznaczone żalem, tak mogłaby wyniknąć z tego cudowna historia o przyjaźni, jaka tylko mogła powstać pomiędzy paroletnim chłopcem i najfajniejszym dziadkiem na świecie. Ravens pamiętał ojca swojej matki, który pokazał mu cały świat; opowiadał na spacerach, jakie drzewa mijali, pokazując różnice w liściach, nauczył, jak zrobić kasztanowe zabawki, porządną proce i pokazywał, jak celować z niej do metalowych puszek (bo szklane butelki, chociaż rozwalanie ich wystrzelonymi kamieniami było naprawdę satysfakcjonujące, były zbyt cenne). Zastanawiał się teraz, czy jego wnuk też robił te wszystkie chłopięce rzeczy.
  Wiedział przecież, biorąc pod uwagę tragiczny koniec Freyi, że jego plan się nie powiódł i wystawienie córki za drzwi z dzieckiem u boku wcale nie zmusiło jej do odpowiedzialności. Była to jednak jedna z rzeczy, o które bał się zapytać. Bo jakby to przecież brzmiało? Słuchaj no, wnuczku, miałeś ty może chociaż trochę szczęśliwe dzieciństwo? Jednocześnie nie czuł się za to odpowiedzialny, skoro to jego córka i jej narkotykowe ciągi zabrały mu możliwość otworzenia się na relację z chłopakiem. A przecież zasada była jedna; dziecko potrzebowało matki.
  W pokoju siedziała więc dwójka mężczyzn, którzy z wielu powodów byli sobie niezwykle odlegli - chociaż te odwiedziny i rozmiękczony pierniczek, który powoli rozpływał się uderzającą słodyczą na języku staruszka niosły ze sobą pewne starania, by pokazać, że bez względu na różnice i miliony niedopowiedzeń… wcale się nie skreślili.
  - To d-dobrze, dobrze. - pokiwał nieco głową, kiedy już przełknął ciastko, nie wnikając już zbyt mocno, czym owy lokal miałby być. Założył po prostu, że będzie to restauracja i to pewnie z jakąś egzotyczną kuchnią. Gdzieś tam uznał, że pewnie chodziłoby o hiszpańskie dania narodowe, chociaż nie miał najmniejszego pojęcia, co dokładnie się tam jadało. To miał zamiar powiedzieć, kiedy tylko Solberg wróci tam, skąd przyszedł. Zaczepi wtedy pielęgniarkę i powie jej, że "No, wnuczuś to restauratorem będzie, zawsze dobrze gotował", nie przejmując się tym, że nie miał najmniejszego pojęcia, czy chłopak przypadkiem nie należał do grona osób, które przypalały wodę. I będzie przy tym dumny, jak paw, zupełnie, jakby to on sam wręczył mu klucze do lokalu.
  Wszelkiego rodzaju duma zaczęła przemijać w momencie, kiedy nadeszło zrozumienie - może wciąż niepełne i mocno wypierane, jednak… Takiego wyznania nie sposób było obrócić w coś "znośnego" i "normalnego". Staruszek wpatrywał się w niego w milczeniu, a jego broda podrygiwała lekko, kiedy ten próbował znaleźć jakieś słowa. Widać było w jego spojrzeniu całą gamę najróżniejszych emocji - szok, oburzenie i coś na wzór smutku. Na próżno było szukać tam radości ze szczęścia Maxmiliana. - Oh… N-Nie, Max. - jęknął w końcu. W jego głowie zrodził się obraz, wedle którego bogaty Lowell musiał mieć jakiegoś haka na Solberga. Ewentualnie dzieciak wpakował się w jakieś długi i próbował zarobić na ich spłatę w taki, a nie inny sposób. - Ty… W coś się ty… w-wpakował? - nagle przypomniał sobie lata dziewięćdziesiąte i to, jak pełne młodych, uzależnionych chłopców były dworce. - Czyś ty pos… postradał zmysły? - próbował unieść swój głos, jednak zamiast krzyku z jego płuc wydobył się groźnie brzmiący świst. Jeden z monitorów wiszących nad głową Ravensa zareagował gwałtownie na tę nagłą zmianę emocji, pokazując, że serce staruszka nie było już tak spokojnie.


______________________

Edynburg Tumblr_myxyl0JKkN1s94thyo1_500
Powrót do góry Go down


Salazar Morales
Salazar Morales

Absolwent Slytherinu
Wiek : 38
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : blizny ciągnące się przy lewej nerce i po prawej stronie żeber | niewielkie, krwawe znamię w kształcie krzyża na grzbiecie prawej dłoni | krwawy znak w kształcie obrączki
Galeony : 2976
  Liczba postów : 1989
https://www.czarodzieje.org/t21123-salazar-morales-w-budowie#680537
https://www.czarodzieje.org/t21140-salazar-morales#681116
https://www.czarodzieje.org/t21122-salazar-morales#680529
https://www.czarodzieje.org/t21131-salazar-morales-dziennik#6806
Edynburg QzgSDG8




Gracz




Edynburg Empty


PisanieEdynburg Empty Re: Edynburg  Edynburg EmptyWto Mar 15 2022, 19:00;

Poszukiwania Sygnetu Lucana
4/4

Przerwał poszukiwania na jeden dzień, wyczekując niecierpliwie weekendu, wszak kolejnym punktem wycieczki miał być Edynburg i… no właśnie, i tyle. Poza tym że dawny przyjaciel Lucana zamieszkiwał na obrzeżach miasta, na zachód od West End, nie wiedział o nim praktycznie nic, a to oznaczało że musi poświęcić podróży znacznie więcej czasu niż początkowo zakładał. W sobotę nad ranem przygotował świstoklika, wpierw udając się do miejskiej biblioteki. Lubił czytać, ale na myśl o kolejnych księgach towarzyszył mu już odruch wymiotny, dlatego postanowił podjąć współpracę z pracownikiem przybytku, który pomógł mu również odszukać odpowiedni zbiór. Historia West End, kolejne pamiątki po Królu Arturze i jego rycerzach… Po kilku godzinach lektury miał wrażenie, że utknął w ślepym zaułku, ale wreszcie mignęło mu to jednego imię, które niosło za sobą promyczek nadziei. Gerard kuzyn Gawaina zamieszkiwał tuż obok zabytkowej kapliczki. Problem w tym, że autor nie wskazał jej położenia, a bibliotekarz wzruszył ramionami, mówiąc że widzi to miejsce po raz pierwszy w życiu.
Paco sfotografował rycinę obiektu kultu, udając się do pobliskiego muzeum, gdzie wypytał jednego ze szkockich historyków o dokładną lokalizację kapliczki. Musiał poczekać, aż zbierze się całe gremium akademickich osobistości, ale w końcu poczciwy belfer z monoklem nie tylko wyjaśnił mu, gdzie znajdzie jej ruiny, ale dał od siebie znacznie więcej. Podpowiedział mu bowiem, że niegdyś w zakopanej pod zgliszczami skrzyni odnaleziono plik listów, jakie Gerard wysyłał do swej białogłowej i licznego rodzeństwa. Znalazca podarował je muzeum, w którym obecnie się znajdowali, a chociaż bez problemu rozszyfrowano ich treść, tak do tej pory nie wzbudzały one większego zainteresowania. Nic dziwnego, mężczyzna nie walczył u boku Króla Artura, a mimo że kontaktował się chociażby z Lucanem czy Gawainem, wiadomości miały raczej charakter prywatny i nie mówiły nic szczególnego o bitwach legendarnego władcy Celtów.
Paco – po udostępnieniu pożółkłych już kopert i ich zawartości – zwrócił jednak uwagę na ten jeden list kierowany do wybranki Gerarda, w którym szlachcic napisał, że pozostawia jej serce i sygnet pod pomnikiem przy fontannie, gdzie ślubował jej swą wierność. Mierda… Przeklął pod nosem, uzmysławiając sobie że musi od nowa przejrzeć całą historię znajomości gołąbeczków, a i tak nie miał żadnej gwarancji że zauroczony urodą białogłowej mężczyzna kiedykolwiek wspomniał o jakim to posągu mowa. Salazar siedział nad jego wypocinami do późnych godzin nocnych, za zgodą tutejszego kustosza, kiedy nagle podekscytowany oderwał się od niezbyt pasjonującej dotychczas lektury. Nigdy nie spodziewał się, że pierwszy pocałunek w park w The Meadowes kompletnie nieznanej mu parki wzbudzi w nim wiele pozytywnych emocji. Co prawda… nie było pewności czy ktoś nie sprzątnął sygnetu Lucana przed nim, ale przynajmniej wiedział już, gdzie ukrył go Gerard.

zt.
Powrót do góry Go down


Salazar Morales
Salazar Morales

Absolwent Slytherinu
Wiek : 38
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : blizny ciągnące się przy lewej nerce i po prawej stronie żeber | niewielkie, krwawe znamię w kształcie krzyża na grzbiecie prawej dłoni | krwawy znak w kształcie obrączki
Galeony : 2976
  Liczba postów : 1989
https://www.czarodzieje.org/t21123-salazar-morales-w-budowie#680537
https://www.czarodzieje.org/t21140-salazar-morales#681116
https://www.czarodzieje.org/t21122-salazar-morales#680529
https://www.czarodzieje.org/t21131-salazar-morales-dziennik#6806
Edynburg QzgSDG8




Gracz




Edynburg Empty


PisanieEdynburg Empty Re: Edynburg  Edynburg EmptyWto Mar 15 2022, 19:02;

Poszukiwania Sygnetu Lucana
Odkrycie artefaktu

Kto by pomyślał, że poszukiwania arturiańskiego artefaktu spędzą mu sen z powiek i zapewnią tyle satysfakcji. Co prawda miał dosyć ksiąg i zapisków na kolejny tydzień, ale intuicja podpowiadała mu, że los sowicie wynagrodzi włożony przez niego wysiłek. Mimo wszystko musiał wstrzymać konie i poczekać do rana, wszak pod osłoną nocy trudno byłoby znaleźć niewielki, acz wedle legendy, potężny pierścień Lucana. Nie spał zbyt dobrze, wybudzał się w nocy ze snów o krwawych bitwach i niewiele mniej brutalnych turniejach rycerskich, ale wreszcie w jego uszach wybrzmiał wesoły trel szkockiego ptactwa, a Paco po porannej toalecie smagnął różdżką powietrze, teleportując się w okolice parku The Meadows. Okolice, bo nadal znajdował się przecież w niemagicznym świecie, a nie chciał żeby jakiś mugol spostrzegł, że czary w rzeczywistości istnieją.
Nie mógł zabrać ze sobą listu Gerarda, ale zapamiętał dokładnie jego treść, a zgodnie z nią sygnet winien być zakopany 2 metry od wilczego pomnika przyozdabiającego fontannę w centralnej części parku. Tak, czekała go jeszcze walka z błotem. Nie bez powodu zwlókł się z łóżka o piątej rano, w duchu licząc że nie natrafi na ciekawskich gapiów, wszak tylko idiota zaczynałby dzień od przekopywania skweru, czyż nie? Wymierzył odległość, a wreszcie skierował różdżkę w odpowiednie miejsce, przenosząc kolejne garście ziemi na bok. Czuł, że serce wali mu coraz mocniej, a wreszcie… wyciągnął zabrudzony element biżuterii, dumny że udało mu się rozgryźć zagadkę arturiańskiego woja.

zt.
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 4226
  Liczba postów : 11847
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Edynburg QzgSDG8




Gracz




Edynburg Empty


PisanieEdynburg Empty Re: Edynburg  Edynburg EmptyCzw Maj 05 2022, 19:28;

Cóż, dzieciństwo Maxa zdecydowanie nie stało nawet koło wyobrażenia staruszka. W wieku, w którym inni chłopcy uczyli się jeździć na rowerze i puszczać kaczki, on wykorzystywany był jako zmyłka dla policji i często sam też wybierał się na poszukiwanie działki dla ledwo kontaktującej matki. Nawet nie otrzymał edukacji w czasie, kiedy powinien po raz pierwszy przekroczyć szkolne progi, a co dopiero mówić o innych, szczęśliwych i przede wszystkim czysto dziecięcych wspomnieniach. Nie, Max był tutaj mocno wybrakowany i choć w późniejszych latach wiele nadrobił, tak przeszłość ciągnęła się za nim jak smród za błotoryjem.
Potrzebował matki, ale gdyby Gary okazał mu ciepło i troskę, za jaką dzieciak gonił, pewnie nie czułby takiego żalu do własnej rodziny, jaki wciąż zatruwał nastoletnie serce. Solberg wiele razy przeklinał w duchu dziadka, który bezpardonowo wyjebał ich za drzwi. Rozumiał kwestię swojej żałosnej matki, ale do chuja pana, ten dziad skazał niewinnego dzieciaka na koszmar. Czas jednak płynął i Maxowi udało się nawiązać nieco cieplejszą relację z dziadkiem. Gdzieś w głębi serca chciał porozmawiać z nim o matce bo wiedział, że tylko on jest w stanie choć po części go zrozumieć. Nie potrafił jednak sam poruszyć tego tematu szczególnie teraz, gdy staruszek ledwo już dychał.
Był dumny z tego, że wraz z Lucasem wpadli na pomysł i sumiennie starali się go realizować. Jakby nie było, czegokolwiek razem w życiu nie odjebali, to w Sinclairze Max zawsze miał oparcie i wiedział, że może na kumpla liczy nawet jeśli mieliby chować razem zwłoki. Ślizgon był dla niego jak brat, którego potrzebował.
-Nie wiem, czy to wypali, ale przynajmniej będę mógł po części robić to, co kocham i wa..to znaczy mieszać drinki. - Taaa, gadanie o eliksirach mogło nie być najbardziej rozsądne, choć dziadek i tak prawdopodobnie nie miał już szans nikomu wygadać, że jego wnuczek jest chory na głowę i pierdoli od czapy o magii i eliksirach. Solberg może nieświadomie zepsuł tym wizję wielkiej restauracji, jaką Gary układał sobie w głowie, ale skąd miał wiedzieć. Kucharzem nigdy nie był i raczej nigdy zostać nie miał. Nie lubił tego i nie miał za grosz talentu w kuchni, co było paradoksalne biorąc pod uwagę, jak dobrze radził sobie z kociołkiem.
Widząc, jak pozytywne emocje uciekają ze starczych oczu i zastępuje je zawód, smutek i cała gama negatywnych emocji. Tak, nie każdy był oazą tolerancji i ostoją miłości, choć Max po raz pierwszy czuł się odrzucony przez własną rodzinę. Jego matka oczywiście miała wyjebane, co synek porabia, ale ludzie, którzy przyjęli go pod swój dach okazali mu więcej ciepła i wsparcia niż kiedykolwiek myślał, że na to zasługuje. Reakcja rodzonego dziadka zabolała więc Maxa, choć starał się nie tracić rezonu.
-Postradał zmysły? Wpakował? O czym ty....? - Urwał, bo nagle chyba zrozumiał, co Gary mógł mieć na myśli. Oczywiście Solberg nie mógł powiedzieć, że nigdy w taki układ się nie zaangażował, bo to, co przeżywał z niejakim Moralesem było w sumie prawie dokładnie tym, co staruszek miał w głowie, ale z Felkiem było inaczej. Nastolatek naprawdę i szczerze go kochał. -W nic się nie wpakowałem. Kocham go jak Ty kochałeś babcię. Chyba. - Ostatnie słowo wypowiedział z nutką wątpliwości w głosie, bo ostatecznie nie do końca wiedział, jakie relacje panowały między dwójką staruszków, którzy dali życie jego matce. Zakładał jednak, że choć trochę uczucia między nimi było. -Zresztą, czy to aż takie ważne? Może porozmawiajmy o czym innym. - Zaproponował, choć szczerze nie do końca wiedział, o czym mogliby w tej sytuacji gawędzić. To spotkanie było naprawdę niezręczne, a ostatni poruszony przez nich temat nie poprawił sytuacji ani trochę.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Mistrz Gry
Mistrz Gry

Czystość Krwi : 100%
Galeony : 32438
  Liczba postów : 102432
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7560-wielka-poczta-mistrza-gry#211658
Edynburg QzgSDG8




Specjalny




Edynburg Empty


PisanieEdynburg Empty Re: Edynburg  Edynburg EmptyPon Lip 25 2022, 17:31;

Trigger warning: będzie homofobia

.  Staruszek pokiwał głową, mrucząc pod nosem kolejne, tym razem mniej słyszalne "to dobrze". Mlasnął, oblizał językiem to, co jeszcze zostało z jego zębów i na moment zawiesił swój wzrok na jakimś bliżej nieokreślonym punkcie. Próbował sobie przypomnieć, czy kiedykolwiek jego wnuk wykazywał jakieś zdolności, które pomogłyby mu przy mieszaniu drinków i prowadzeniu własnego interesu, jednak jego starcza głowa doszukiwała się jedynie zamglonych wspomnień. Gdzieś jawiła mu się niewyraźna, chłopięca rączka, mocno zaciskająca palce na patyku - i ten pewnie w oczach dziecka był mieczem, albo karabinem. Nie mógł jednak przypomnieć sobie, do kogo owa ręka należała - jego samego, czy młodzieńca, który siedział przy jego łóżku?
  Gary poczuł, jak ogarnia go przeraźliwe zmęczenie.
  To nie była łatwa sytuacja dla starca, który miał swoje niewzruszone poglądy na pewne sprawy. Bycie jedną nogą na tym, a drugą na tamtym świecie zaś nie należało do sytuacji, w którym światopogląd człowieka mógł zmienić się za pomocą jednej, rzeczowej dyskusji - nawet, jeśli argumentem w owej było bycie szczęśliwie zakochanym człowiekiem. Bał się o Maxa i był niemalże pewien, że jego krew nie mogła w sposób dobrowolny i nieprzymuszony związać się z innym mężczyzną.
  Słuchał go jednak na tyle cierpliwie, na ile potrafił. Nie był to o tyle przejaw dobrej woli dziadka, co fakt wymuszony jego stanem zdrowia. Niewątpliwie jeszcze parę lat temu potoczyłoby się to w sposób inny; gdyby nie brak sił, zamachnąłby się ręką, czy rzucił kapciem w stronę dzieciaka, który coś sobie we łbie upierdolił. Krzyknąłby, że wybije mu to z głowy - dosłownie. Teraz jednak leżał zmęczony, zbyt rozemocjonowany, by przejawić swoją złość dosadniej - a przede wszystkim niesamowicie świadomy swojej żałosnej pozycji. Był przykuty do łóżka, na łasce pielęgniarek, lekarzy i wnuczka geja.
  - K-Kochasz. - powtórzył cicho i pokręcił na boki głową. Był to ruch niemalże niezauważalny, podobnie jak i pogarda w jego głosie. Z całych sił przekierowywał teraz wściekłość z Solberga w stronę tego chuja, co mu wnuczka skierował na okropną stronę. - T-Ty się... N-Nie mów t-teraz o niej. - jęknął żałośnie słysząc wspomnienie żony. Nie byli małżeństwem, które wiedziało, czym był romantyzm i gorąca namiętność, ale pewien był jednego - to dobra żona była. Bolało go, kiedy ktoś o niej mówił, zwłaszcza w tak nieprzyjemnych chwilach.
  A potem zamilkł. Jego usta wykrzywiały się w grymas, chociaż to zmęczenie - przeraźliwe zmęczenie - widoczne było na pierwszym planie. Chwilę zajęło, nim ponownie spojrzał na swojego wnuczka, chociaż... zauważalne było to, że nie patrzył mu w oczy. Jego wzrok utkwiony był powyżej ich, jakby do zerknięcia w tęczówki chłopaka nie mógł się zmusić.
  - Ja... Z-Zostawiłem ci... - kaszlnął. - T-Trochę. D-Dom zabiorą, ale... C-Coś sobie t-tam... M-Może znajdziesz.


______________________

Edynburg Tumblr_myxyl0JKkN1s94thyo1_500
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 4226
  Liczba postów : 11847
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Edynburg QzgSDG8




Gracz




Edynburg Empty


PisanieEdynburg Empty Re: Edynburg  Edynburg EmptyPon Lip 25 2022, 23:59;

Dziadek nie wiedział o wielu tajemnicach z życia własnego wnuczka, jak chociażby o tym, że od siedmiu lat jest członkiem magicznej społeczności, w której radzi sobie całkiem nieźle, a jednocześnie kopie go ona po dupie mocniej niż ktokolwiek by tego chciał. Gary nie wiedział też o tym, jak bardzo podobny w kwestii używek Max był do swojej matki i jak wiele razy był bliski podzielenia jej losu. Nie były to jednak informacje, jakimi należało się teraz dzielić. Solberg chciał, by ostatnie chwile staruszka przebiegły spokojnie, a też nie czuł się jakoś specjalnie związany z nim na tyle, by nagle wyjawiać wszystkie siedzące w sercu sekrety.
Chłopak starał się nie tracić zimnej krwi i rzeczowo rozmawiać z mężczyzną, ale ten widać nie chciał przyjąć jakkolwiek innego punktu widzenia. Nie rozumiał tego, ale też potrafił wyczuć, że czasem należy odpuścić. Wbrew pozorom.
Widział wyraz twarzy i słyszał ton, jakim staruszek do niego mówił. Był świadom, że prawdopodobnie zostanie już na zawsze przez niego przeklęty przez to, że nie potrafi ograniczyć się tylko do żywienia uczuć, czy pociągu względem kobiet.
-Kocham. - Powtórzył nieco ciszej, jakby sam był tymi słowami teraz zawstydzony. -Przepraszam, nie powinienem... - Nie znał szczegółów małżeństwa dziadka. Babci nigdy nie dane było mu poznać, bo zmarła, gdy jeszcze Freya była trzeźwa i w szczęśliwym małżeństwie. Coś, co wydawało się być dla Maxa abstrakcją, jakiej nie potrafił pojąć. Nie raz zastanawiał się, jak różne byłoby jego życie od tego obecnego, gdyby szanowna matka umiała trzymać nogi razem i nie pchała sobie dragów do organizmu.
-Gary? Wszystko w porządku? - Zmartwił się widząc nagłą zmianę na twarzy mężczyzny. Guzikiem przywołał pielęgniarkę, a sam chwycił dłoń staruszka w jakimś odruchu. -Wiesz, że nie chodzi mi o spadek. Wszystkim się zajmiemy. - Zapewnił go na spokojnie, mając oczywiście na myśli, że Kolbergowie pomogą mu ogarnąć ten cały bajzel, bo on sam nie miał pojęcia ile roboty z tym jest, ani tym bardziej jak się w ogóle za to zabrać.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Mistrz Gry
Mistrz Gry

Czystość Krwi : 100%
Galeony : 32438
  Liczba postów : 102432
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7560-wielka-poczta-mistrza-gry#211658
Edynburg QzgSDG8




Specjalny




Edynburg Empty


PisanieEdynburg Empty Re: Edynburg  Edynburg EmptyNie Wrz 18 2022, 14:29;

.  Życie, chociaż z pozoru powinno być najpiękniejszą z podróży, miało swoje ograniczenia. Trudno było zobaczyć wszystkie niesamowite barwy, kiedy los nie miał zamiaru dać człowiekowi rzeczy najważniejszych; ciepłego jedzenia do napełnienia brzucha, bezpiecznego schronienia, miłości. Nie każdy startował z wygranej pozycji - i Gary, chociaż zdecydowanie za późno, poczuł, że to właśnie dotyczyło właściciela dłoni, która kurczowo trzymała jego wątłe palce w tej ostatniej części tułaczki.
  Oczy, których spojrzenie zdawało się być odległe - tak dalekie, jakby było w stanie zajrzeć na tamtą stronę - wpatrywały się gdzieś ponad głowę Maxa. Staruszek przypominał sobie swoją pierwszą pracę, kiedy to jako młody chłopiec postanowił zatrudnić się w małym sklepiku, by dostarczać pakunki. Zaraz potem w jego umyśle pojawiła się klasa z niedzielnej szkółki, a potem to, jak okrutnie potraktowała ją wojna.
  I była też Ona; dziewczyna o długim warkoczu, do której niegdyś wstydził się podejść. Była też i jej śmierć, oraz wszystkie jej następstwa; problemy z córką, gniew, poczucie bezsilności. Zgubna nadzieja, że zostawienie Frei z małym dzieckiem pomoże w czymkolwiek. A potem kolejne odejście, które sprawiło, że do końca swoich dni nie był w stanie spojrzeć na własnego wnuka bez potwornych wyrzutów sumienia - bo co by było, gdyby pozwolił im zostać? Albo chociaż gdyby miał chłopaka pod własną opieką? Te same wątpliwości przyczyniły się do wrogości. Gary, jak każdy inny człowiek, nie chciał być tym złym. I jak przeciętny zjadacz chleba, przeprojektował własne negatywne uczucia na Solberga.
  Powieki staruszka powoli zaczęły opadać. Nie widział, jak do pomieszczenia weszła pielęgniarka. Nie był świadomy tego, że zaraz obok pojawił się też i lekarz. Nie słyszał tego, że "Nic nie da się już zrobić" i "Przyszedł czas, by się pożegnać".
  Stwierdził jedynie, że to pierwszy raz od dawna, kiedy nie czuł, że cokolwiek go boli. Wraz z ostatnim tchnieniem jego dłoń - ta, która wciąż pamiętała uścisk dłoni wnuczka, a być może którą Solber wciąż trzymał - drgnęła lekko. Jakby i on sam chciał się pożegnać.


______________________

Edynburg Tumblr_myxyl0JKkN1s94thyo1_500
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 4226
  Liczba postów : 11847
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Edynburg QzgSDG8




Gracz




Edynburg Empty


PisanieEdynburg Empty Re: Edynburg  Edynburg EmptyNie Wrz 18 2022, 21:47;

Niestety staruszek miał rację, choć sam w wielkiej części się do tego stanu rzeczy przyczynił. Czy Max miał mu to za złe? Momentami na pewno, choć i tak praktycznie całą swoją złość przelewał na matkę, bo w końcu to w jej obowiązku leżała opieka nad własnym dzieckiem, co zjebała na całej linii, zostawiając Maxa od małego tak naprawdę na pastwę losu i zdanego w większości na samego siebie.
Nie wiedział, co właśnie dzieje się w głowie Gary`ego, ale zdecydowanie nie podobała mu się ta cisza i odległe spojrzenie. Trwał jednak przy łóżku dziadka, samemu czując wagę tej sytuacji. Było to dla nastolatka bardzo dziwne uczucie i doświadczenie. Nie miał pojęcia, jak powinien się w sumie nawet zachować, więc po prostu szedł z flow, co nie zawsze wychodziło mu w życiu na dobre. Tak samo teraz zrozumiał, że może poruszanie tematu swojej sytuacji związkowej nie było rozsądne, ale też nie chciał okłamywać staruszka. Nawet teraz.
Ścisnął mocniej dłoń, gdy powieki staruszka nie miały już siły dłużej zostać otwarte i przywołał pielęgniarkę przeznaczonym do tego guzikiem, bo ni chuja nie wiedział, co powinien zrobić i czy to już ten moment. Czuł się naprawdę nieswojo, patrząc w tę twarz, co do której nie potrafił nawet szczerze określić swoich uczuć. Dopiero, gdy lekarz przekazał mu przykrą wiadomość poczuł, jak zaczyna ogarniać go smutek i dziwna pustka, której zdecydowanie nie czuł, gdy zmarła córka Gary`ego. Max skinął tylko głową, gdy lekarz i pielęgniarka dali mu chwilę czasu by pożegnać się już ostatecznie z dziadkiem. Szmaragdowe tęczówki zaszkliły się, choć żadna łza nie była w stanie spłynąć po policzku. W końcu, Solberg odchrząknął i wstał, puszczając nienaturalnie zimną dłoń denata, która zdawała się drgnąć na pożegnanie. Gdy lekarz spisywał czas zgonu i zajmował się całą resztą, młody czarodziej opuścił salę, ostatni raz oglądając się za siebie, po czym poszedł do biura dowiedzieć się, co tak naprawdę powinien teraz zrobić.

//zt

+

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 4226
  Liczba postów : 11847
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Edynburg QzgSDG8




Gracz




Edynburg Empty


PisanieEdynburg Empty Re: Edynburg  Edynburg EmptyPon Wrz 26 2022, 23:40;

Jak miał być szczery, nie był pewien, czy Edynburg jest dobrą opcją, ale pomysł sam mu się nasunął, gdy przeglądał jeden z nierozpakowanych jeszcze kartonów w nowym pokoju i znalazł pewną starą pamiątkę, która nieco go wzruszyła. Nie był w Szkockiej stolicy od czasu pogrzebu Gary`ego, co wcale nie było przyjemne i to nie ze względu na wielkie przywiązanie Maxa do ojca swojej matki, który skorzystał z ostatniego tchnienia, żeby okazać się starym homofobem. Co prawda nastolatek miał do staruszka dużo większy sentyment niż do jego córki, ale nie był pewien, czy mógł to nazwać miłością, jaką wnuczek powinien darzyć swojego dziadka.
-Gotowy? Mam nadzieję, że jesteś otwarty na nowe doświadczenia, bo coś mi się wydaje, że nie miałeś jeszcze okazji poznać Szkocji od tej strony. - Zapytał Paco na powitanie, kradnąc pocałunek z jego ust przy okazji. Chłopak po raz kolejny miał zarzuconą na swój tors koszulę, choć zdecydowanie była ona dobrana z większą nonszalancją niż elegancją. Tym razem postawił też na dużo większą klasykę i objawił się w bieli, co wcale nie było przypadkowe. -Chwytaj. I spokojnie, nie będę tym razem rzygał. - Zapewnił go, gdy wskazał na niewielki śrubokręt, który tego dnia robił za świstoklik, mający przenieść ich do królewskiego miasta w samym centrum politycznym Szkocji.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Salazar Morales
Salazar Morales

Absolwent Slytherinu
Wiek : 38
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : blizny ciągnące się przy lewej nerce i po prawej stronie żeber | niewielkie, krwawe znamię w kształcie krzyża na grzbiecie prawej dłoni | krwawy znak w kształcie obrączki
Galeony : 2976
  Liczba postów : 1989
https://www.czarodzieje.org/t21123-salazar-morales-w-budowie#680537
https://www.czarodzieje.org/t21140-salazar-morales#681116
https://www.czarodzieje.org/t21122-salazar-morales#680529
https://www.czarodzieje.org/t21131-salazar-morales-dziennik#6806
Edynburg QzgSDG8




Gracz




Edynburg Empty


PisanieEdynburg Empty Re: Edynburg  Edynburg EmptyPon Wrz 26 2022, 23:59;

Nasilony nałóg - merlinowe strzały: 58

Po wczorajszej rozmowie z Maximilianem na wizzengerze obawiał się, że nie będzie w stanie skoncentrować się na pracy, a jednak perspektywa randki w rodzinnych stronach nastoletniego partnera podziałała na niego wręcz odwrotnie, dodając mu takiego wigoru i energii, jakby nagle odmłodniał o całą dekadę. Pozałatwiał wszystkie palące sprawy w zastraszającym wręcz tempie, a potem – zgodnie z założeniami – wziął nieco dłuższy, relaksujący prysznic, po którym przywdział na siebie czarną, jedwabną koszulę z subtelnie wypukłym, ledwie widocznym tak naprawdę motywem różem. Nie miał pojęcia, że tym sposobem skomponuje ze swym kochankiem idealną parę.
Czy gotowy to się jeszcze okaże, ale nie potrafiłbym odmówić takiemu aniołowi… – Mruknął, unosząc kącik ust w zawadiackim półuśmiechu, żeby zaraz po tym przysunąć się bliżej atrakcyjnego i niezwykle eleganckiego dzisiejszego popołudnia chłopaka. – …mimo że dobrze wiem jaki diabeł kryje się pod tą koszulą. – Szepnął nieco ciszej, jednak nadal zaczepnie, nim odsunął się odrobinę, ze zdziwieniem spoglądając na dość nietypową formę świstoklika. Zastanawiał się czy to podpowiedź czy zupełnie przypadkowy wybór, kiedy Felix uciął wszelkie analizy kolejnymi słowami. - Sugerujesz, jakie drinki będziemy pili? – Podzielił się więc pierwszą myślą, jaka przewinęła się przez jego głowę. Spojrzenie czekoladowych tęczówek padło oczywiście na śrubokręt, który Meksykanin zaraz za namową młodszego partnera chwycił, przenosząc się wprost do szkockiej stolicy, ale gdzie dokładnie… tego jeszcze nie wiedział.
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 4226
  Liczba postów : 11847
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Edynburg QzgSDG8




Gracz




Edynburg Empty


PisanieEdynburg Empty Re: Edynburg  Edynburg EmptyWto Wrz 27 2022, 00:23;

No tak, tam gdzie Paco widział wskazówki, Max widział pierwszy lepszy przedmiot, jaki wpadł mu w łapy. Nigdy nie przykładał wagi do świstoklików, bo i tak działały tylko raz czy dwa, w zależności od przeznaczenia, a potem powracały do swojego mugolskiego stanu.
-A może, może. - Uśmiechnął się zagadkowo, nie dając Moralesowi satysfakcji z odpowiedzi. Jedno musiał mu jednak przyznać, faktycznie wyglądali dzisiaj razem jak anioł i diabeł, choć jak obydwoje wiedzieli bardzo dobrze, jedna z tych twarzy była zdecydowanie bardziej owiana fałszem niż ta druga.
-Ahhh.... - Westchnął głęboko nastolatek, gdy pojawili się w jednej z bocznych uliczek Royal Mile. -Uwielbiam ten zapach klasowości i wielkiego ego. Chociaż przyznam szczerze, zamek robi na mnie wrażenie i niesamowicie przypomina o Camelocie. - Szmaragdowe tęczówki widocznie rozjaśniły się, gdy spoczęły na górującą nad nimi fortyfikacją, która naprawdę wyglądała imponująco praktycznie z każdego miejsca w szkockiej stolicy. -No, ale chyba nie będziemy się pchać w turystyczny kocioł, prawda? Mam coś lepszego i specjalnie dla Ciebie, postarałem się o dozę ekskluzywności. - Powrócił spojrzeniem na twarz Moralesa, po czym chwycił go za dłoń i powoli zaczął prowadzić poprzez kamienne uliczki, w tylko sobie znaną stronę. Im dalej szli, tym mniej ludzi ich otaczało, aż w końcu skręcili w zaułek, w którym nie było nikogo, a nad nimi wisiał stary, acz zdecydowanie imponujący szyld. W witrynie widać było bele najlepszego materiału, a napis nad wejściem nie dawał więcej informacji niż nazwisko i rok założenia zakładu, który sięgał wstecz aż do osiemnastego wieku.
-Zapraszam. - Otworzył drzwi przed Paco, by ten pierwszy mógł wejść do pachnącego drewnem i impregnatami wnętrza, które wręcz krzyczało od środka "PRACOWNIA KILTÓW".
-Glenn! Dzięki za wciśnięcie nas w grafik. - Max przywitał się z mężczyzną niewiele starszym od Salazara, ściskając go serdecznie na powitanie. -To jest Paco i potrzebuje dla niego najlepszy tartan jaki macie. - Przedstawił towarzysza, po czym zwrócił się już bezpośrednio do Moralesa. -Ja pozwoliłem sobie ogarnąć swój nieco wcześniej, żeby zdążyli do wieczora uporać się z Twoim. Mam nadzieję tylko, że pomożesz mi wybrać jakąś seksowną tore... Przepraszam, sporran. - Wskazał na futrzaste i skórzane sakiewki, które zazwyczaj zakładało się na przód kiltu. -Dobra, wskakuj na podest, żeby Glenn Cię ładnie wymierzył, a ja w tym czasie przymierzę to, co mi uszyli. - Szczerzył się jak głupi, bo ni chuja nie wyobrażał sobie Paco w tej scenerii, a to przecież nie była jeszcze randka właściwa.
Glenn podał nastolatkowi uszyty wcześniej z szmaragdowo-srebrnego tartanu kilt i Max wziął się za mierzenie odzienia, podczas gdy mężczyzna ściągał z Salazara wymiary, by następnie pokazać mu kilka rodzajów i kolorów wełny, z której mógł wybrać ten, który najbardziej odpowiadał jego gustom.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Salazar Morales
Salazar Morales

Absolwent Slytherinu
Wiek : 38
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : blizny ciągnące się przy lewej nerce i po prawej stronie żeber | niewielkie, krwawe znamię w kształcie krzyża na grzbiecie prawej dłoni | krwawy znak w kształcie obrączki
Galeony : 2976
  Liczba postów : 1989
https://www.czarodzieje.org/t21123-salazar-morales-w-budowie#680537
https://www.czarodzieje.org/t21140-salazar-morales#681116
https://www.czarodzieje.org/t21122-salazar-morales#680529
https://www.czarodzieje.org/t21131-salazar-morales-dziennik#6806
Edynburg QzgSDG8




Gracz




Edynburg Empty


PisanieEdynburg Empty Re: Edynburg  Edynburg EmptyWto Wrz 27 2022, 00:50;

Diabeł tkwił w szczegółach, dlatego Paco zwracał uwagę nawet na najdrobniejsze detale, niekiedy przecież kłamstwo można było wywęszyć z ledwie zauważalnych gestów jak ucieczka spojrzeniem czy nerwowe potarcie nosa. Nie ukrywał jednak, że zdążył poznać Maximiliana na tyle, że śrubokręt mógł zarazem oznaczać wszystko i nic, dlatego starał się przesadnie nie drążyć, przypadkową zgadywankę traktując raczej jako zaczątek dobrej zabawy. Miał przynajmniej nadzieję, że dobrej; w końcu nadal nie wiedział, jaką niespodziankę młodszy partner dla niego przygotował, a zagadkowy uśmiech niestety nie zdradzał mu zbyt wiele. Westchnął więc tylko cicho na upartość swego zbuntowanego anioła, wreszcie chwytając za przygotowany przez niego świstoklik, który gwarantował szaloną podróż do Edynburgu.
Ledwie wylądowali, a już obejmował Felixa ramieniem, zerkając to na jego wyszczerzoną mordkę, to na rozpościerający się przed nimi wspaniały widok. – Przez moment myślałem, że mówisz o mojej nowej wodzie kolońskiej. – Wtrącił żartobliwym tonem, przypominając sobie jak wiele razy nastolatek wytykał jego przywiązanie do luksusu. – Podobno nadal dysponują własnym garnizonem wojskowym. – Powrócił jednak prędko do tematu, chcąc potwierdzić czy wyczytana albo zasłyszana niegdyś plotka rzeczywiście ma cokolwiek wspólnego z prawdą. Paco wiele podróżował, ale akurat zamku w Edynburgu nigdy nie miał okazji zwiedzać. Musiał natomiast przyznać, że budowla na wysokim, skalistym wzniesieniu wyglądała imponująco. – Emm… okej. – Rzucił niepewnie, święcie przekonany już o tym, że kierują się właśnie w stronę turystycznego kotła, zwłaszcza że jego kochanek darzył kotły jeszcze większą miłością niż jego jednak nie protestował, skoro tym razem to Solberg zajął się organizacją wycieczki. Ot, ścisnął mocniej jego dłoń, pozwalając się poprowadzić kamiennymi uliczkami, które najwyraźniej prowadziły w nieco mniej znane rejony miasta. Tłum z czasem się rozrzedził, ale stary, elegancki szyld dobrze wróżył… inna rzecz, że Morales raczej powiązał go ze słynną, istniejącą od wieków restauracją, a nie pracownią kiltów.
Przewrócił teatralnie oczami, gdy tylko przekroczyli próg przybytku. Niby nie tak dawno temu sam podpuszczał Maximiliana, twierdząc że z przyjemnością zobaczyłby go w spódnicy albo w kilcie, ale nieszczególnie wyobrażał sobie siebie samego w tej roli. Nie mógł się jednak wycofać, skoro również nie tak dawno temu mówił partnerowi, że prawdziwy mężczyzna różu i ptaków się nie boi. Cóż, skoro tak, nie miał prawa przestraszyć się tradycyjnego, szkockiego odzienia, szczególnie po tym jak Felix zadbał nie tylko o szanowanego fachowca, ale i najlepszy materiał. – Przydałyby mi się tłumaczki, cariño – Zwrócił mu uwagę, spoglądając na niego spod byka, bo sam już nie był pewien czy ta futrzasta torebka była torą czy sopranem i czy czasem jego nastoletni kompan nie zagubił w akcji tego seksownego elementu. – Mam nadzieję, że do mierzenia nie będę musiał rozbierać się do bielizny. – Zasugerował także ściszonym tonem, delikatnie krzywiąc usta na myśl, że ktokolwiek poza Solbergiem miałby poznać skrywaną pod spodniami tajemnicę. Nic więc dziwnego, że wchodził na podest już lekko podenerwowany, w duchu modląc się by niejaki Glenn po wstępnej przymiarce nie zaprosił go za kotarę. – No no! Przymierz, przymierz. – Zagadnął za to ze zdecydowanie większą gorliwością w przypadku stroju należącego do Maximiliana. Próbował sobie wmówić, że wieczór wynagrodzi mu wszelkie niedogodności, ale i tak czuł się nieco skrępowany. Stres maskował jednak uśmiechem, zwłaszcza gdy krawiec poprosił go o wybór wełny, a nie ściągnięcie gaci. – Myślę, że ta będzie odpowiednia. – Podjął decyzję dopiero po zmacaniu każdego rodzaju, zaś co do koloru… postawił na czerń, wierząc że ta zaprezentuje się najbardziej neutralnie i męsko.
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 4226
  Liczba postów : 11847
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Edynburg QzgSDG8




Gracz




Edynburg Empty


PisanieEdynburg Empty Re: Edynburg  Edynburg EmptyWto Wrz 27 2022, 08:53;

To prawda, że z Maxem wszystko było możliwe nawet to, że zaraz Paco tym śrubokrętem przypierdoli i na tym ich randka się zakończy, ale na szczęście nie był to ten dzień. Zamiast tego narzędzie miało po prostu przenieść ich do Edynburga, gdzie nastolatek zaplanował dla nich rozrywkę w iście swoim stylu.
-Ty i bez niej pachniesz jak definicja uprzywilejowania. - Prychnął, doceniając ten żart. Faktycznie nie byłby to pierwszy raz, gdy Solberg wyrzucał mu coś podobnego. -Też tak słyszałem i chyba coś w tym jest, skoro co chwilę organizują jakieś eventy. - Pewien aż tak nie był, ale faktycznie słyszał podobne historie i widział paradujących w mundurach żołnierzy. Pytanie tylko ile z tego było na pokaz, a ile faktycznie miało coś wspólnego z funkcjonalnością wojska.
Z jakiegoś powodu był przekonany, że nie ma na świecie osoby, która jeszcze by nie zwiedziła tego zamku, ale jak widać po raz kolejny był w błędzie. Gdyby wiedział, że Paco ma takie turystyczne braki w Edynburgu, to zaplanował by im tu więcej czasu, ale dzisiaj mężczyzna miał poznać to miasto z zupełnie innej, ale za to bardzo Maxowej strony.
Restauracja nie była czymś, czego Felix by unikał, ale jednak zdecydowanie nie byłoby go stać na odwiedziny w tak starym i luksusowym miejscu. Jeśli miał być szczery, na zakupy u Glenna też nie miał wystarczająco dobrze nabitego portfela, ale udało mu się porozmawiać z Nickiem i pożyczyć hajs w zamian za obietnicę rzetelnego rozliczenia się. Jakby nie było, lekarz nie do końca mógł ufać nastolatkowi w kwestii tego, na co ten planuje wydać tak potężną sumę funtów.
-Sporran to ta torebka co dynda z przodu. Im więcej futra, tym bardziej burżujsko. Ja bym dzisiaj nie przesadzał, ale ostatecznie wybór należy do Ciebie. Mnie wystarczy skórzana. - Wyjaśnił cierpliwie, wskazując leżące na półkach sakwy, z których niektóre były naprawdę proste, a niektóre krzyczały o bogactwie na kilometr jeśli nie lepiej. -Nie podejrzewał bym, że będzie Ci to kiedykolwiek przeszkadzać. - Odszepnął, z czymś pomiędzy śmiechem a zdziwieniem na ustach, bo jakoś Morales nigdy, w żadnej kwestii wstydu czy skromności nie wykazywał. Sam nastolatek za to nawet nie zastanawiał się nad wyskoczeniem że spodni i poświeceniu przed partnerem i Glennem tyłkiem. Praktycznie gołym tyłkiem, bo i owszem, założył stringi, o których wcześniej zdażyło im się rozmawiać. Poślady byłego ślizgona po chwili zniknęły jednak przykryte ciasno opinającym talię materiałem, a Max obejrzał się w lustrze, po czym zaczął krótką przebieżkę wokół sklepu, na co Glenn przewrócił tylko oczami. -Idealnie. Dzięki, stary! - Rzucił do właściciela przybytku, po czym na powrót zaczął wciskać się w swoje spodnie.
-No, no, nie poznaję Cię dzisiaj. Tak skromnie, jak nie Ty. - Zaczepił Moralesa widząc, że wybrał chyba najprostszy możliwy wzór, co przy jego bogatych koszulach zdecydowanie było nietypową odmianą.
-Dobra, to dorzucamy sporran i spadamy na obiad, żeby chłopaki mieli czas Cię obsłużyć przed zmrokiem. - Zarządził, po czym zaczął pokazywać Paco różne sakwy, by ten mógł podjąć wybór nie tylko dla siebie, ale i dla młodszego partnera, który przecież też potrzebował tego akcesorium.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Salazar Morales
Salazar Morales

Absolwent Slytherinu
Wiek : 38
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : blizny ciągnące się przy lewej nerce i po prawej stronie żeber | niewielkie, krwawe znamię w kształcie krzyża na grzbiecie prawej dłoni | krwawy znak w kształcie obrączki
Galeony : 2976
  Liczba postów : 1989
https://www.czarodzieje.org/t21123-salazar-morales-w-budowie#680537
https://www.czarodzieje.org/t21140-salazar-morales#681116
https://www.czarodzieje.org/t21122-salazar-morales#680529
https://www.czarodzieje.org/t21131-salazar-morales-dziennik#6806
Edynburg QzgSDG8




Gracz




Edynburg Empty


PisanieEdynburg Empty Re: Edynburg  Edynburg EmptyWto Wrz 27 2022, 18:48;

- Definicja uprzywilejowania to biały, heteroseksualny mężczyzna, więc chyba jednak nie spełniam wszystkich kryteriów, cariño. – Pociągnął żart dalej, wzruszając niby to bezradnie ramionami, zanim parsknął niezbyt skutecznie powstrzymywanym śmiechem. – Muszę kiedyś zwiedzić wnętrza. – Przyznał również szczerze, że zamek w Edynburgu nadal pozostaje na liście jego niezrealizowanych, wycieczkowych planów, kiedy już okazało się że Maximilian poprowadził go w zupełnie innym kierunku. Pod elegancki, stary szyld który przypominał reklamę restauracji, a jednak z restauracją nie miał niczego wspólnego.
- Myślę, że dzisiaj możemy dać sobie spokój z burżujstwem. Wbrew pozorom cenię również prostotę i minimalizm. – Pokiwał głową na znak zrozumienia, nie zdradzając jednak, że przyświecały mu zupełnie inne pobudki. Nigdy nie nosił szkockiego, tradycyjnego stroju, a skoro już przyszło mu przywdziać na siebie spódnicę, wolał ograniczyć się do skromnych, neutralnych kolorów i dodatków. Skóra zdawała się więc bezpieczniejsza niż fałdy futra. – A ta cała tore czy tam tora? – Dopytał o jeszcze jedno słowo, które zapadło mu w pamięć przede wszystkim dlatego, że przewinęło się w zdaniu razem z określeniem seksowny. Nawet uśmiechnął się szerzej do swojego młodszego partnera, ale usta skrzywiły się w boleśniejszym grymasie tuż po tym jak w uszach wybrzmiał mu chłopięcy, rozbawiono-zdziwiony szept. – No nie wiem, chyba odnalazłem dzisiaj zagubioną gdzieś dawno temu przyzwoitość. – Westchnął cicho, mierząc szmaragdowe ślepia bardzo wymownym, jednoznacznym spojrzeniem. Rozmawiali przecież wczoraj na wizzengerze, więc Solberg na pewno domyślał się dlaczego wolałby jednak nie zdejmować spodni. Nie tutaj.
Zupełnie nie przeszkadzała mu natomiast odwrotna sytuacja. Ledwie wkroczył na drewniany podest, a już zapuszczał żurawia w bok, nie będąc w stanie chociażby na chwilę oderwać wzroku od szczupłych pośladków Felixa, których widok nie tylko poprawił mu humor, ale i sprawił, że serce zapragnęło wyrwać się z piersi. Nie pierwszy i zdecydowanie nie ostatni raz pozazdrościł nastolatkowi idealnej wręcz figury, doceniając również stringi, które prezentowały się na nim fenomenalnie. Chyba tylko Glenn wyglądał tutaj na niezadowolonego, wszak o wiele trudniej było ściągnąć wymiary z ruchliwego i zdekoncentrowanego urodą kochanka modela. Mężczyzna co rusz upominał Meksykanina, żeby stał prosto, ale silna wola Moralesa topniała bardzo szybko w obliczu półnagiego, atrakcyjnego młodzieńca. Nic dziwnego, że przymiarki trwały dłużej niż powinny i dopiero po dłuższej chwili Paco mógł powrócić do rozweselonego dzisiaj jak diabli Maximiliana.
- Nie chciałem, żeby gryzł się ze wzorzystą koszulą. – Robił dobrą minę do złej gry, siląc się na jakkolwiek racjonalne wytłumaczenie, ale po dość niemrawej mimice twarzy Salazara widać było, że Maximilianowi udało się go speszyć, co wcale nie było tak prostym zadaniem, zważywszy na nieodpuszczającą go pewność siebie, którą wręcz emanował i oczarowywał ludzi na swej drodze. – Za to ty wyglądasz nieziemsko… kilt jak kilt, ale te stringi… – Szepnął kokieteryjnie, przybliżając głowę do jego ucha i trzeba byłoby być ślepym, żeby nie zauważyć jak niechętnie odsuwa się od swego partnera w stronę skórzanych i futerkowych torebek. – Dobra, po prostu pierwszy raz mam do czynienia z tymi szkockimi wdziankami. – Rzucił ściszonym głosem, wreszcie dając chłopakowi za wygraną i tłumacząc dlaczego nie zdecydował się zaszaleć. Postanowił jednak być fair, dlatego zarówno dla siebie, jak i dla Solberga wybrał gładkie, skórzane sakiewki, dobierając jedynie barwę do nałożonych na ich ramiona koszul. – Wiesz, że po zmroku te kilty chyba nie będą nam zbyt długo potrzebne? – Dodał prowokująco, tuż po tym jak skinął właścicielowi sklepu w podzięce za obsługę. Zerknąwszy na zegarek, zastanawiał się za to jakie jeszcze niespodzianki jego boa kusiciel przygotował, skoro do wieczora zostało sporo czasu.
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 4226
  Liczba postów : 11847
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Edynburg QzgSDG8




Gracz




Edynburg Empty


PisanieEdynburg Empty Re: Edynburg  Edynburg EmptyPią Paź 07 2022, 15:19;

-A kto mówi, że kierowałem się właśnie tą definicją? - Zapytał retorycznie, bo chyba jednak faktycznie musiał mieć ostatnie słowo. Niektóre rzeczy były po prostu silniejsze od niego i nic nie mógł na to poradzić. Odnotował jednak w pamięci fakt, że Paco miał ogromne kulturowe i historyczne braki w Edynburgu, choć w tej chwili musieli załatwić coś zupełnie innego jeśli chcieli spędzić ten wieczór tak, jak Max miał w planach. Był cholernie ciekaw, czy Paco podoła wyzwaniu, czy jednak w ostatniej chwili się wycofa.
-Niezmiernie cieszy mnie, że sam to powiedziałeś. Zapamiętaj swoje słowa. - Wyszczerzył się w jego kierunku, co raczej rzadko zapowiadało coś dobrego. A przynajmniej normalnego. Przez chwilę patrzył na Paco, jakby nagle UFO wylądowało mu przed nosem, ale już po chwili chyba wszystko zrozumiał, o czym świadczył głośny śmiech, jaki wydobył się z chłopięcego gardła. -Tu słowo, którego nie zdążyłem dokończyć, pacanie. - Pokręcił z niedowierzeniem głową, bo nawet nie zauważył, że mogło to zostać odebrane jako jakaś nazwa. Może i nie powinien publicznie śmiać się z Paco, ale nie mógł nic poradzić na to, że po prostu go to rozbawiło. Zaraz jednak nachylił się nad uchem mężczyzny, by zdradzić mu mały sekret. -Chciałem nazwać sporran torebką, ale przypomniało mi się, że Glenn zmieliłby mnie na ludzki haggis. Nie ma co ryzykować. - Wyszeptał Moralesowi na ucho, ku niezadowoleniu Szkota, który próbował tutaj wykonywać swoją pracę, co skutecznie mu utrudniano. Cóż, wiedział z kim ma do czynienia i chyba był gotów na odrobinę chaosu.
-No, no.... Nie spodziewałem się takich cudów. - Prychnął jeszcze na komentarz o rzekomej przyzwoitości, w którą tak naprawdę chyba żaden z nich nie wierzył, choć jakby trzeba było typować, kto z nich wykaże większą powściągliwość, bez wątpienia każdy wskazałby Salazara. Jak widać Maxowi ani trochę nie przeszkadzało chwalenie się swoją bielizną, czy też tym, co akurat odkrywała i choć może nie rozumiał, czemu Paco miałby mieć opory przed czymś podobnym, tak potrafił to uszanować.
Sam z kolei latał przez chwilę z półgołym dupskiem, które po chwili zostało przykryte szmaragdowym tartanem. Kilt leżał bardzo dobrze tam, gdzie powinien, dając swobodę ruchów, która szła w parze z brakiem strategicznego szwu, występującego w spodniach. Glenn może i nie skakał ze szczęścia na to przedstawienie, ale znał Maxa i podobne akcje już go raczej nie ruszały. Przynajmniej sklep stał, a to było chyba najważniejsze.
-Jasne. - Skomentował tylko, posyłając Paco uśmiech, który świadczył o tym, że nie do końca mu uwierzył, ale nie miał zamiaru się kłócić. Czarny kilt też miał swój urok i Max był pewien, że Morales będzie prezentował się nieskazitelnie nawet w tej bardziej ponurej opcji.
-Cóż, wiem jak się ubrać, żeby zrobić wrażenie. - Odpowiedział bez zbędnej i fałszywej skromności. Tak, wciąż był chodzącym, bladym patykiem, który jasno pokazywał jak niezdrowy tryb życia prowadzi, ale mieszane geny robiły swoje i wiedział, że nawet w tym stanie ma pewien urok, a co najważniejsze, miał świadomość, że działa na Salazara, a w tej chwili nie potrzebował niczego więcej. -Spodziewałem się. Ale hej, trzeba czasem wyjść ze swojej strefy komfortu! - Zaznaczył niewątpliwą korzyść z wizyty w historycznej pracowni kiltów. Bez słowa narzekania przyjął wybrany przez Paco sporran, który następnie podał Glennowi, by ten mógł dorzucić do kompletu i przede wszystkim do rachunku, który i tak był już nieziemsko wysoki.
-Jesteś taki pewien? - Poruszył sugestywnie brwiami, choć oczywiście nie miał zamiaru protestować. Musiał jednak nieco się z nim poprzekomarzać. Żaden z nich chyba nie wątpił w to, gdzie ten wypad miał się ostatecznie skończyć.
-W sumie jeśli chcesz, możemy złapać coś na wynos i pozwiedzać zamek. Mamy jeszcze trochę czasu. - Zaproponował, bo wcale nie zależało mu na wielce wystawnym obiedzie w restauracji, a skoro już tu byli, żal byłoby nie skorzystać z takiej okazji to historycznej wycieczki.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Salazar Morales
Salazar Morales

Absolwent Slytherinu
Wiek : 38
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : blizny ciągnące się przy lewej nerce i po prawej stronie żeber | niewielkie, krwawe znamię w kształcie krzyża na grzbiecie prawej dłoni | krwawy znak w kształcie obrączki
Galeony : 2976
  Liczba postów : 1989
https://www.czarodzieje.org/t21123-salazar-morales-w-budowie#680537
https://www.czarodzieje.org/t21140-salazar-morales#681116
https://www.czarodzieje.org/t21122-salazar-morales#680529
https://www.czarodzieje.org/t21131-salazar-morales-dziennik#6806
Edynburg QzgSDG8




Gracz




Edynburg Empty


PisanieEdynburg Empty Re: Edynburg  Edynburg EmptyPią Paź 07 2022, 20:04;

Maximilian musiał mieć ostatnie słowo, inaczej by się udusił, a chociaż Paco korciło małe przesłuchanie i rozpytanie chłopaka, jaką to definicją się kierował, uniósł jedynie brwi i pokręcił ze zrezygnowaniem głową, jednoznacznie poddając walkę, którą możliwe że toczył z nim wyłącznie we własnych myślach. – Żebyś potem mógł mnie za nie łapać? – Podziwiając szeroki wyszczerz na twarzy młodszego kochanka, nie potrafił jednak zbyt długo wytrwać w biernej, poddańczej postawie, toteż szybko powrócił do zaczepnego tonu, uśmiechając się do zdezorientowanego nieco partnera kącikiem ust. Nie miał pojęcia, co takiego się wydarzyło, że Solberg nagle zaczął wyglądać tak jakby mu chimera przed oczami przeleciała. Zrozumiał dopiero wtedy, kiedy w jego kierunku nie pierwszy i nie ostatni z pewnością raz jak kula z procy wystrzeliła jakże wyszukana inwektywa. – Pacanie? – Powtórzył po nim, ledwie powstrzymując się od śmiechu. – Nie oczekuj ode mnie zbyt wiele. Zdążyliśmy już ustalić, że nieszczególnie orientuję się w szkockich tradycjach. – Wzruszył bezbronnie ramionami, tłumacząc się że biegłość w posługiwaniu się językiem angielskim, a nawet umiejętność zrozumienia szkockiego, twardego akcentu nie obliguje go zarazem do znajomości tak fachowej terminologii. Taka, pomyślał że to nazwa własna, być może elementu kraciastej bielizny, co teraz, z perspektywy czasu, wydało mu się wyjątkowo zabawne. Nie miał więc prawa winić Felixa za jego reakcję; zresztą może było warto, skoro przynajmniej przez chwilę mógł poczuć jego gorący oddech na swojej szyi. – Zaskoczę cię. Wiem co to haggis, a z tego powodu niechętnie muszę przyznać ci rację. Nie ma co ryzykować. – Pokiwał zgodnie głową, w duchu modląc się by Maximilian nie zabrał go na lokalny obiad z owczych podrobów, chociaż… chyba w swoim życiu miał już okazję próbować wielu innych rzeczy, które z pozoru brzmiały obrzydliwie, a okazywały się potem niesamowicie smaczne.
- Nie wierzysz mi. – Raczej stwierdził niż zapytał, wzdychając przy tym głośno, ale mówiąc zupełnie uczciwie, sam by sobie w tej kwestii nie zaufał. Przez moment wydawało mu się, że nawet Glenn zaśmiał się pod nosem, nie będąc w stanie przyjąć za prawdę jego pokrętnych tłumaczeń. Biedny właściciel sklepu nie miał z nimi lekko, ale przynajmniej nie mógł narzekać na nudę. Wreszcie uporał się zresztą ze ściągnięciem wymiarów Meksykanina, który jak pies myśliwski zeskoczył z drewnianego podestu, wodząc oczarowanym spojrzeniem za młodszym partnerem, który po wybiegu poruszał się z łabędzią wręcz gracją. Paco docenił także komponującą się z ukochanymi ślepiami barwę kiltu, acz nie mógł odżałować tego że wełniany materiał pozbawił go najlepszych widoków. Nigdy nie mógł się napatrzeć na zgrabną, chłopięcą sylwetką i krągłe pośladki, ale wbrew pozorom z własnej strefy komfortu wyszedł przede wszystkim dla posłanego mu w międzyczasie uśmiechu i szacunku dla rodzinnych stron Maximiliana. – Ba, powiem więcej. Wiesz też jak się rozebrać, żeby zrobić wrażenie. – Rzucił ściszonym głosem, nie chcąc wystawiać cierpliwości Glenna na próbę, chociaż od kiedy przeszli kilka kroków dalej w kierunku rozłożonych sporranów mężczyzna zdawał się nie zwracać na nich uwagi. – Czy ja wiem… lubię swoją strefę komfortu. – Zaczął defensywnie, chwilę później przygarniając już nastolatka bliżej siebie. – Spokojnie, przekonałem się już, że dla ciebie warto ją nieraz opuścić. – Przesunął delikatnie dłonią po fryzurze chłopaka, patrząc wprost w jego oczy, chociaż czekoladowe tęczówki często uciekały do przekomarzających się z nim ust.
- No tak, masz rację. Pewnie nawet nie zdążymy ich zdjąć. Wystarczy podciągnąć. – Wyszeptał mu prowokująco na ucho, i tym razem to on wyszczerzył się cwanie, nim z przyzwyczajenia pomknął w stronę lady, żeby zapłacić rachunek. Zmiarkował się dopiero wyciągając z kieszeni portfel, a i tak zaproponował, że uiści wszelkie należności, tyle że tym razem nie zamierzał na takie rozwiązanie naciskać. – Szkocki street food brzmi jak dobry plan. Na zamku w Edynburgu też masz swoją komnatę czy tytuł królewicza przysługuje ci tylko w Camelocie? – Podniósł wymownie brwi, odnosząc się do dawnej pogawędki w arturiańskim muzeum, podczas której Felix zarzekał się, że umawia się z królową na popołudniowe herbatki.
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 4226
  Liczba postów : 11847
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Edynburg QzgSDG8




Gracz




Edynburg Empty


PisanieEdynburg Empty Re: Edynburg  Edynburg EmptyNie Paź 09 2022, 14:58;

-A żebyś wiedział. - Potwierdził trafne przypuszczenia partnera, bo to, co miał zaplanowane na wieczór, dość daleko odbiegało od rozmachu i luksusów, do których Morales był przyzwyczajony. Co prawda Max wiedział, że mężczyzna jest w stanie naginać swoje standardy i cieszyć się też z prostych rzeczy, ale mimo wszystko czasem czuł się nieco rozbity tą różnicą w stylu życia, jaki preferowali.
-Pacanie. - Ponownie potwierdził, zdając sobie sprawę, jak musiało to pięknie zabrzmieć. Zazwyczaj używał zdecydowanie mniej wyszukanych określeń i nie miał pojęcia skąd mu się to wzięło. -Zawsze oczekuję od Ciebie wiele. Ale racja, wiem, że w tym temacie jesteś zielony. - Błysnął mu białymi ząbkami zdając sobie sprawę z tego, że pewnie role by się odwrócili, gdyby mieli zajmować się jakąś meksykańską tradycją. W tej chwili jednak znajdowali się w Szkocji, a tu Max miał wiele do pokazania. Jedna z niewielu rzeczy, jakie zawdzięczał swojej posranej, biologicznej rodzinie. -Uważasz, że nie byłbym smaczny? - Szepnął prowokacyjnie, nie mogąc się powstrzymać przed tym dwuznacznym komentarzem. Czy byli sami, czy przy publice, nastolatkowi nie robiło to większej różnicy, ale skoro Paco ściszał głos, sam również posługiwał się szeptem przy podobnych wypowiedziach.
-Absolutnie nigdy. - Odpowiedział śmiertelnie poważnie, choć tańczące w oczach kurwiki mogły powiedzieć Salazarowi, że to wciąż tylko gra, którą od zawsze między sobą prowadzili. Może i zaufanie do mężczyzny Max miał mocno nadszarpnięte, ale nie oznaczało to, że od razu go skreślał przy każdej wypowiedzi. -A to bez dwóch zdań. - Wyrzucił pewny siebie i choć wiedział, że drugiej tak dyskretnej osoby jak Glenn, nie ma na świecie, to jednak spodziewał się, że mimo wszystko ogólny obraz jego relacji z Paco może dotrzeć do uszu Nicka. Zdecydowanie nie zachowywali się jak ćpun i jego mentor, czy żadna inna podobna relacja.
Przewrócił oczami, gdy usłyszał kolejne zdanie opuszczające usta Moralesa. -O to w tym chodzi. Dlatego jest tam słowo komfort. - Podkreślił, jakby tłumaczył coś wyjątkowo niepojętemu dziecku, ale już zaraz potem złagodniał, gdy usłyszał część dalszą. Puścił mu więc porozumiewawcze oczko, przy okazji powracając do swojego tradycyjnego odzienia.
-Widzisz, już się do niech przekonujesz. - Prychnął, bo akurat w tym temacie kilty zdecydowanie miały przewagę nad spodniami, choć też Szkoci z krwi i kości na pewno nie ucieszyliby się słysząc ten tekst. Na szczęście Glenn był zajęty, a oni wystarczająco ściszyli ton, by ten konkretny Szkot mógł im za to przyjebać sporranem.
-Chyba Cię coś boli. - Pokręcił głową, gdy Paco zaproponował uiszczenie rachunku. Zgodnie z jakąś tam kulturą, Max wierzył, że osoba zapraszająca powinna płacić i choć naprawdę musiał się nagimnastykować, by zdobyć hajs na coś tak drogiego jak kilty od Glenna, to jednak otworzył portfel i wyłożył na stół odpowiednią sumę mugolskich funtów prosząc twórcę kiltów o smsa, gdy te będą już gotowe do odbioru.
-Znam super miejsce z różnymi Scotish Pies do wyboru. - Skinął głową w odpowiednim kierunku, skoro już wybór formy jedzenia był ustalony. -Tutaj niestety jeszcze nie zdążyli mnie docenić, ale spokojnie, pracuję nad tym. - Zapewnił z uśmiechem, gdy powoli dochodzili do niewielkiej piekarni z małym, dość obskurnym okienkiem, wychodzącym na ulicę.
-Na co się skusisz? - Zapytał, samemu lustrując wzrokiem paszteciki wypełnione baraniną, oraz te typowe, z haggisem.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Salazar Morales
Salazar Morales

Absolwent Slytherinu
Wiek : 38
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : blizny ciągnące się przy lewej nerce i po prawej stronie żeber | niewielkie, krwawe znamię w kształcie krzyża na grzbiecie prawej dłoni | krwawy znak w kształcie obrączki
Galeony : 2976
  Liczba postów : 1989
https://www.czarodzieje.org/t21123-salazar-morales-w-budowie#680537
https://www.czarodzieje.org/t21140-salazar-morales#681116
https://www.czarodzieje.org/t21122-salazar-morales#680529
https://www.czarodzieje.org/t21131-salazar-morales-dziennik#6806
Edynburg QzgSDG8




Gracz




Edynburg Empty


PisanieEdynburg Empty Re: Edynburg  Edynburg EmptyNie Paź 09 2022, 21:49;

Czasami rzeczywiście naginał własne standardy, żeby uszczęśliwić młodszego partnera, ale musiał przyznać, że w jego towarzystwie po prostu nabierał również większego luzu. Niby nie rezygnował z przyzwyczajeń, przywdziewając na ramiona elegancką koszulę, ale jednocześnie przy Maximilianie czuł się znacznie swobodniej, wiedząc ze nie musi dbać o nienaganne ułożenie kołnierzyka, zdobić twarzy sztucznym, kurtuazyjnym uśmiechem, czy też zważać na każde wypowiedziane słowo. Zaczynał doceniać tę przyjemną prostotę i naturalność, ale akurat tym razem patrzył na nastolatka podejrzliwym wzrokiem. Nietrudno było się bowiem domyślić, że za jego słowami kryje się drugie dno i że najwyraźniej Solberg tylko upatruje okazji, żeby wcielić w życie swe diabelskie plany. – Wypowiedziałeś mi właśnie wojnę, którą przegrasz z kretesem. – Rzucił śmiało, jednocześnie puszczając partnerowi zaczepne oczko. Nie wiedział jeszcze co go czeka, ale wygłoszone przed momentem wyzwanie powtarzał sobie niczym mantrę, by przypadkiem do wieczora nim nie zapomnieć i nie dać się podejść tej podstępnej żmii, która żerowała przecież na własnym terenie.
- Widzę, że szkocka aura dodaje ci animuszu. – Prychnął pod nosem, słysząc powtórzoną raz jeszcze nietypową jak na Felixa obelgę, po której nawet nie był w stanie się obrazić. – Nie da się ukryć, że na innych polach radzę sobie zdecydowanie lepiej. – Poruszył sugestywnie brwiami, posyłając chłopakowi równie wymowny uśmiech, dzięki któremu nie musiał się nawet silić na rozwinięcie tematu. Wyobraźnia obydwu nazbyt głośnych i nazbyt krnąbrnych klientów i tak pomknęła już dalej, ale zdołali jeszcze zachować na tyle przyzwoitości, by flirciarskie teksty skryć za zasłoną dyskretnego szeptu. – Ciebie schrupałbym nawet, gdyby ktoś nafaszerował cię lukrecją. – Przesunął się bliżej partnera, potwierdzając odpowiedź sprawnym ruchem języka, którym wytyczył wilgotną ścieżkę na jego odsłoniętej szyi.
- Powinienem chyba znaleźć inny sposób, żeby cię przekonać… – Mruknął z udawanym westchnięciem, jednak wlepione w tańczące w szmaragdowych ślepiach kurwiki spojrzenie nijak nie współgrało z jego grą aktorską. Ba, Meksykanin wodził za nimi jak zahipnotyzowany, co dość wyraźnie mogło zaświadczyć o tym, że jego relacja z Maximilianem daleka jest od stosunków, które łączyły uzależnionego z mentorem. Naprawdę trzeba byłoby być ślepym i głuchym, żeby nie zauważyć namiętności i zażyłości, jakie otaczały ich sylwetki. – Zaczynasz się szarogęsić. – Wytknął nastolatkowi, kręcąc ze zrezygnowaniem głową, wszak nie potrzeba mu było żadnych tłumaczeń, o ile nie posługiwali się typowo szkocką terminologią. Niewykluczone zresztą, że posunąłby się dalej w tych przepychankach, gdyby nie zalotne oczko i zajmująca pogawędka o zaletach tradycyjnego kiltu. – Nie powiedziałem, że się do nich przekonuję, ale staram się oceniać je obiektywnie. – Podniósł lekko dłoń w obrończym geście, mając w pamięci to, że chłopak niejako poprzysiągł mu, że jeszcze dzisiaj złapie go za któreś uwolnione przypadkiem słowo. Nie chcąc do tego dopuścić, starał się zatem wyrażać wyjątkowo klarownie i precyzyjnie.
Rozumiał potrzebę uiszczenia przez zapraszającego go partnera rachunku, dlatego pokiwał mu zgodnie na znak, że nie zamierza się o kwestie finansowe wykłócać. Posłusznie poczekał więc aż Felix dobije targu z Glennem, a potem powędrował za nim do zachwalanej już po drodze piekarni. – Cariño, akurat tobie wiele nie trzeba. Pewnie wszyscy cię tam kochają, tylko jeszcze o tym nie wiesz. – Zaśmiał się pod nosem, chociaż tej cechy można było Maximilianowi pozazdrościć. Morales nieraz przekonał się już jak mocno ten nastolatek umie człowieka wkurwić, ale niestety urody i pięknego, skradającego niewieście serca uśmiechu nie dało się mu się odmówić. – Hmm… – Zamyślił się nad odpowiedzią, niechętnie zerkając na wbitą w ciasto tabliczkę z napisem haggis. – Spróbuję obu, żebyś potem nie mówił mi, że jestem tchórzliwą pizdą. – Wyszczerzył się do swojego wygadanego psotnika, dumnie wypinając do przodu pierś, jakby skosztowanie owczych flaków faktycznie kosztowało wiele wyrzeczeń i niebywałej wręcz odwagi.
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 4226
  Liczba postów : 11847
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Edynburg QzgSDG8




Gracz




Edynburg Empty


PisanieEdynburg Empty Re: Edynburg  Edynburg EmptyPon Paź 17 2022, 20:43;

Możliwe, że w ich przypadku różnica wieku wcale nie była czymś złym, a wręcz przeciwnie. Uczyli się od siebie wzajemnie, choć jak widać niektórym ta nauka przychodziła dużo ciężej i nie wszystkie tematy od razu wchodziły do głowy i do serca. Na szczęście mieli przed sobą dużo czasu, by jeszcze jakoś to zmienić. Przynajmniej Max miał taką nadzieję, bo ostatnio naprawdę im się układało, od kiedy Salazara opuściła ta cholerna amnezja.
-To się jeszcze okaże, mi amor. - Odpowiedział równie wyzywająco, a w zielonych tęczówkach już płonęły iskierki, które jasno mówiły, że teraz to i on się poczuł postawiony przed wyzwaniem i za wszelką ma zamiar je wygrać, cokolwiek to oznaczało.
-To źle? - Uniósł jedną brew, choć pytanie to było zdecydowanie retoryczne. Paco był świadom, że taka postawa ze strony Maxa oznaczała dobry humor, a chyba była to dobra oznaka. Przynajmniej tak się nastolatkowi zdawało, choć nie poświęcał temu specjalnie uwagi, bo i nie musiał. Wolał się cieszyć chwilą niż rozkładać ją na czynniki pierwsze. -Na przykład w temacie dobieraniu kształtu stołu do wydarzenia. - Wiedział, że nie o to Paco chodziło, ale musiał się z nim ponownie podroczyć i to nie tylko po to, żeby zrobić mu na złość, ale wiedział, że jeśli teraz za bardzo się rozkręcą, to resztę wypadu spędzą w wykupionym gdzieś na szybko pokoju, a przecież od tego mieli Paraíso i skoro już tu byli, mogli wykorzystać choć jeden dzień nieco inaczej. Nie żeby w ich zwyczajnych rozrywkach były coś złego i Max miał cokolwiek przeciwko. -Nie kuś. - Miał ochotę się znów roześmiać, ale w wyniku działań Salazara, mimowolnie przymrużył oczy, a słowom, które opuściły jego gardło bliżej było do mruknięcia niż radosnego przytyku.
-Zdecydowanie powinieneś. - Potwierdził, nie potrafiąc już dłużej udawać powagi. Daleko im było do taktownych gości. Zachowywali się jak para napalonych nastolatków, co w sumie w połowie nawet nie było kłamstwem. Na tekst o tym, że niby to się szarogęsi, wzruszył tylko ramionami, jakby nic takiego nie zauważył, choć oczywiście poziom pewności siebie miał dzisiaj wyjebany daleko poza skalę. Nie wiedział, skąd ta nagła zmiana, choć podejrzewał, że to przez to, że w końcu życie wyglądało, jakby miało mu się ułożyć, co dawało mu jakiegoś kopa do działania. -To już pierwszy krok. Jeszcze trochę i będziesz tylko w kilcie popierdalał. - Zapewnił go, choć jak zawsze grubo przesadzał. Naprawdę doceniał jednak to, że Paco starał się pochodzić do wszystkiego z otwartym umysłem.
W końcu zostawili Glenna w spokoju, z pokaźną sumą pieniędzy i rękoma pełnymi roboty, podczas gdy oni mogli teraz zrelaksować się w nieco inny sposób, a pierwszym krokiem miało być napełnienie ich pustych żołądków. -W takim razie czekam, aż mi to pokażą. Chętnie pozbędę kolejny zamek jakiejś kosztowności. - Wyszczerzył się na wspomnienie chwil, jakie spędził w królewskiej sypialni w Camelocie. Niewiele osób wiedziało, co tak naprawdę Max wyniósł z tej wyprawy i dobrze. Jako psychofan arturiańskich legend, Solberg strzegł swojego skarbu naprawdę mocno i chyba by się popłakał, gdyby ktoś mu go zapierdolił, choć bardziej prawdopodobne było, że wróciłby na zamek i ponownie spróbowałby go okraść.
-Uwierz lub nie, ale nie miałem zamiaru. Skoro jednak taka jest Twoja wola.... - Sam wziął pasztecika z jagnięciną, po czym podał ciepłą przekąskę partnerowi i uniósł swoją ku górze, jakby wznosił w ten sposób bied-toast. -Za udany dzień. - Zaproponował, po czym stuknął swój pasztecik o ten Paco i wgryzł się w ciasto, rozkoszując się idealnie doprawionym farszem.

+

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Edynburg QzgSDG8








Edynburg Empty


PisanieEdynburg Empty Re: Edynburg  Edynburg Empty;

Powrót do góry Go down
 

Edynburg

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 3Strona 1 z 3 1, 2, 3  Next

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Edynburg JHTDsR7 :: 
reszta świata
 :: 
Świstokliki
-