Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Edynburg

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next
AutorWiadomość


Mistrz Gry
Mistrz Gry

Czystość Krwi : 100%
Galeony : 32439
  Liczba postów : 102442
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7560-wielka-poczta-mistrza-gry#211658
Edynburg - Page 2 QzgSDG8




Specjalny




Edynburg - Page 2 Empty


PisanieEdynburg - Page 2 Empty Edynburg  Edynburg - Page 2 EmptyPią Gru 24 2021, 03:20;

First topic message reminder :


Edynburg


Edynburg, stolica Szkocji i jedno z najpiękniejszych miast Wielkiej Brytanii. Miasto jest wyjątkowo położone – na skałach, nad zatoką, tuż obok wygasłego wulkanu. To, w połączeniu ze wspaniałą architekturą sprawia, że Edynburg jest wyjątkowo urokliwym miejscem. Jest również nowoczesnym miastem uniwersyteckim, kulturalną mekką za sprawą organizowanych festiwali o międzynarodowej renomie, a także zadbanym miastem chętnie odwiedzanym przez turystów. Nic w tym dziwnego, bo znajdują tu oni liczne atrakcje, dobre jedzenie i piękne krajobrazy.

______________________

Edynburg - Page 2 Tumblr_myxyl0JKkN1s94thyo1_500
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Salazar Morales
Salazar Morales

Absolwent Slytherinu
Wiek : 38
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : blizny ciągnące się przy lewej nerce i po prawej stronie żeber | niewielkie, krwawe znamię w kształcie krzyża na grzbiecie prawej dłoni | krwawy znak w kształcie obrączki
Galeony : 2976
  Liczba postów : 1989
https://www.czarodzieje.org/t21123-salazar-morales-w-budowie#680537
https://www.czarodzieje.org/t21140-salazar-morales#681116
https://www.czarodzieje.org/t21122-salazar-morales#680529
https://www.czarodzieje.org/t21131-salazar-morales-dziennik#6806
Edynburg - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Edynburg - Page 2 Empty


PisanieEdynburg - Page 2 Empty Re: Edynburg  Edynburg - Page 2 EmptySro Paź 19 2022, 23:04;

Nigdy nie patrzył na dzielącą ich różnicę wieku jako na wadę czy przeszkodę, i to nie tylko przez wzgląd na upodobanie do zadbanych, szczupłych ciał wiele młodszych od niego chłopców, ale również z powodu dojrzałości charakteru, jaką nieraz już uraczył go Maximilian. Wbrew pozorom pod tą rozszalałą, chaotyczną kopułą krył się naprawdę wysoki iloraz inteligencji i ogromna dawka emocji, do której Paco zdążył się przyzwyczaić i do której chętnie powracał, nawet jeśli wraz z przyjemnościami musiał również znosić niezliczone kłótnie czy fochy nastoletniego łobuza. Tak, nie miał zamiaru ukrywać, że Felix umie go wnerwić jak mało kto, ale jednocześnie kochał go za całokształt i obawiał się, że gdyby pozbawić go choćby jednej cechy, nawet tej którą w pierwszej myśli określiłby jako przywarę, chłopak zatraciłby ten nieziemski, przyciągający niczym magnes urok. Wiek to tylko nic nie znacząca liczba, ważniejsze okazywało się natomiast to, że powoli się docierali i uczyli siebie nawzajem, a chociaż droga rzeczywiście usłana różami nie była, Salazar nie wyobrażał sobie, by miał z niej teraz zboczyć.
- Terco como un burro. – Wyrzucił kpiąco, acz nieprzyjazny, niewspółgrający zresztą z szerokim uśmiechem ton, potraktował wyłącznie jako element gry i rywalizacji, której najwyraźniej obydwaj nie potrafili sobie odpuścić. Nie byłby w stanie zliczyć ile razy szukali kolejnych wyzwań, byleby tylko się wykazać i zagrać drugiemu na nosie. Wystarczyło, że przed czekoladowymi lub szmaragdowymi ślepiami rysowała się wizja wygranej, żeby ujrzeć w nich płonące w satysfakcji iskry. – Nie… lubię cię takiego. – Pokręcił z rozbawieniem głową, mając świadomość, że nie musi na tak głupie, retoryczne pytanie odpowiadać. Nie chciał jednak zmarnować okazji, dzięki której raz jeszcze mógł powtórzyć, że cieszy go czas spędzony w jego towarzystwie, zwłaszcza gdy dopisywał mu dobry humor. – Na przykład… albo w zadbaniu o idealny stopień wysmażenia steka. – Prychnął pod nosem, kontynuując tę maskaradę; w końcu doskonale wiedział, że myśli pomknęły w zupełnie innym kierunku niżeli luźna pogawędka o wykwintnych obiadach w progach El Paraiso. Myślom niewątpliwie bliżej było do kolacji, i to takiej ze śniadaniem… ale Paco podłapał przekomarzający ton partnera, samemu woląc nie wyprzedzać faktów. Problem w tym, że niełatwo było wytrwać w swych  postanowieniach w zderzeniu z radosną, chłopięcą mimiką. Pragnienia wzięły górę, a mężczyzna posunął się krok dalej, dodatkowo kuszony przyjemnymi pomrukami wydobywającymi się z gardła Maximiliana. – Przestanę jak i ty przestaniesz, bo mam wrażenie, że robisz to cały czas. – Szepnął mu wreszcie na ucho, ale zanim się oderwał, zdecydował się skraść jeden szybki pocałunek.
Nie należeli może do najtaktowniejszych gości, za to ze świecą szukać innego duetu, który tak barwnie i entuzjastycznie podszedłby do zakupu tradycyjnych kiltów, dlatego Glenn nie powinien chyba narzekać ani na napalonych na siebie klientów, ani na zastrzyk gotówki przyniesiony w komplecie. – Kilt jak kilt, ale gdybym zaczął gadać z tym twardym, szkockim akcentem, zabierz mnie do uzdrowiciela. – Westchnął pół żartem pół serio, bo naprawdę nie trawił sposobu mówienia rodowitych mieszkańców Edynburga i okolic, prawdopodobnie dlatego że ojczysty dla niego hiszpański brzmiał płynnie i melodyjnie. Mimo dystansu umysł miał jednak otwarty, a z tego względu dał się pokierować Solbergowi po rodzinnych stronach i… oddał mu inicjatywę, o którą w przeszłości chłopak przecież tak usilnie walczył.  – Tylko mi nie mów, że zwinąłeś coś z Camelotu… – Wyprzedził nastolatka na drodze, zerkając na niego karcąco, z uniesionymi ze zrezygnowaniem brwiami. Nie to, żeby miał cokolwiek przeciwko kradzieży, ale akurat arturiańskie legendy i rytuały odbiły mu się czkawką. – Zwinąłeś… może powinienem zaciągnąć cię ze sobą do roboty? – Zaproponował jednak żartobliwie, nie do końca zastanawiając się nad sytuacyjnie skonstruowaną ofertą. Nigdy wcześniej nie myślał o tym, żeby wprowadzić Felixa w tajniki przemytu, a chociaż lampka w głowie zaświeciła się dość jasno, tak nie był pewien czy chciałby narażać chłopaka na takie ryzyko. Na razie wolał chyba, by dręczyły ich wybory pomiędzy mieloną jagnięciną a haggisem, nie pomiędzy sectumsemprą a avadą.
- Osz ty. – Syknął opierając się o drewnianą ladę w piekarni, kiedy uzmysłowił sobie, że sam wkopał się w dość nietypową degustację. Słowo się jednak rzekło, toteż siląc się na odwagę, ugryzł kawałek pasztecika z flakami i Merlin wie czym jeszcze, po czym… z uznaniem pokiwał głową. – Wiesz co, zaskakująco dobre. Chcesz spróbować? Spokojnie, to nie blef. – Pokierował naruszone ciasto w stronę Felixa, niemal zapominając o „wystukanym” przed momentem toaście. – Za udany dzień. – Dodał więc z opóźnieniem, delektując się szkockimi smakołykami, a w końcu opuścił przepełniony intensywnym zapachem chlebowego zakwasu budynek, podążając za krokami swojego randkowego przewodnika.

zt. x2


+
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 4226
  Liczba postów : 11847
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Edynburg - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Edynburg - Page 2 Empty


PisanieEdynburg - Page 2 Empty Re: Edynburg  Edynburg - Page 2 EmptyNie Paź 23 2022, 14:12;

Fakt, że okradł Camelot przemilczał z szerokim uśmiechem na twarzy. Nie miał zamiaru specjalnie zdradzać Paco, co takiego zwinął, ale nie dlatego, że mu w tym temacie nie ufał. Ot, czasem trzeba było zachować trochę tajemniczej atmosfery.
-Wiesz, że robota nie jest dla mnie. - Prychnął rozbawiony, choć nie było w tym prawdy. Potrzebował pracy i dobrze o tym wiedział, ale obecnie był w takim momencie, że pewnie nigdzie by nie dał rady się utrzymać i z tego też zdawał sobie sprawę. W końcu wciąż używki sprawowały kontrolę nad jego życiem, a im nigdy nie można było zaufać.
Spróbował pasztecika z haggisem, który był tak samo pyszny jak zwykle. Kochał skrzacie rarytasy z Hogwartu, ale też mugolska kuchnia i kultura zajmowały specjalne miejsce w jego sercu i nie był w stanie z nich zrezygnować nawet, jakby bardzo chciał. Nie, to właśnie ta niemagiczna część życia była mu bliższa, co zresztą było widać po sposobie, w jakim na co dzień funkcjonował.
W końcu dotarli pod górujący nad Edynburgiem zamek i ustawili się w kolejce do kasy biletowej. O tej godzinie większość zwiedzających była już w środku, więc na całe szczęście nie musieli czekać wieczności nim dorwali się do okienka, gdzie Max nabył im dwie wejściówki, z którymi ruszyli prosto do bramy głównej.
-To, co obecnie widzisz, jest zbieraniną budynków z różnych epok, ale najstarsza jest kaplica Małgorzaty. Stoi tu jakoś od dwunastego wieku, ale zanim tam dojdziemy, trochę zleci. Tę bramę z kolei ogarnęli dopiero pod koniec dziewiętnastego wieku i to nie dlatego, że brakowało im umocnień. Po prostu stwierdzili, że mają za mało dekoracji i chuj. Kto bogatemu zabroni, no nie? Jakbym miał tyle hajsu co oni, też bym sobie coś takiego jebnął. Chociaż nie uważam, że musiałbym sobie cokolwiek rekompensować aż na taką skalę. - Ostatnie zdanie wypowiedział przyciszonym głosem, posyłając Paco porozumiewawcze spojrzenie. Tak, wiedział o zamku naprawdę wiele, bo i odwiedzał go więcej razy niż grób swojej matki. No dobra, to nie był wyczyn, ale zdecydowanie kręcił się tutaj nie pierwszy i nie piąty raz.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Salazar Morales
Salazar Morales

Absolwent Slytherinu
Wiek : 38
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : blizny ciągnące się przy lewej nerce i po prawej stronie żeber | niewielkie, krwawe znamię w kształcie krzyża na grzbiecie prawej dłoni | krwawy znak w kształcie obrączki
Galeony : 2976
  Liczba postów : 1989
https://www.czarodzieje.org/t21123-salazar-morales-w-budowie#680537
https://www.czarodzieje.org/t21140-salazar-morales#681116
https://www.czarodzieje.org/t21122-salazar-morales#680529
https://www.czarodzieje.org/t21131-salazar-morales-dziennik#6806
Edynburg - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Edynburg - Page 2 Empty


PisanieEdynburg - Page 2 Empty Re: Edynburg  Edynburg - Page 2 EmptyNie Paź 23 2022, 20:34;

Nie miał nic przeciwko tajemniczej aurze, jaką jego młodszy kochanek postanowił wokół siebie roztoczyć, chociaż skłamałby również mówiąc, że historia arturiańskiej kradzieży nie wzbudziła iskierki ciekawości buchającej teraz żywo w jego czekoladowych tęczówkach. Przecież sam parał się przemytem, mimo że założona na jego nazwisko w Banku Gringotta skrytka wcale pustkami nie świeciła. Czasami po prostu potrzebował potężnej dawki adrenaliny, a wizja istotnego braku w samym sercu Camelotu intrygowała go jeszcze mocniej. Gdyby miał obstawiać, strzelałby że Maximilian zwędził stamtąd albo jakiś starodawny, zamknięty w zakurzonej fiolce eliksir albo przyozdobiony szlachetnymi kamieniami – zapewne szmaragdami – diadem.
- No tak, książęta nie pracują. – Zawtórował mu śmiechem, nie zamierzając jednak na razie ciągnąć za język. Stwierdził, że o wiele łatwiej będzie wycisnąć z niego ten sekret w nieco innych okolicznościach, a na razie postarał się skoncentrować na urokach szkockiego regionu, poczynając od zaskakująco smacznego baraniego żołądka, zmieszanego z jelitami… i chyba nie musiał wcale wiedzieć z czym jeszcze. Poza tym kochał podróże nie tylko przez wzgląd na lokalne specjały, ale przede wszystkim możliwość obcowania z innymi kulturami i podziwiania perełek architektury zbudowanych przez ludzi przed laty, i to najczęściej bez pomocy zaawansowanych, acz znacząco ułatwiających pracę zaklęć.
- Przewodnik z ciebie nawet niezły… ale musiałbyś jeszcze trochę popracować nad słownictwem. – Prychnął pod nosem, wtrącając się w historyczne opowiastki Maximiliana, kiedy w końcu udało im się dotrzeć do kasy, a następnie wkroczyć na teren edynburskiego zamczyska. – Oj, zdecydowanie nie musisz sobie niczego rekompensować… – Mruknął uwodzicielskim tonem, chociaż to wcześniejsze słowa chłopaka zajęły jego myśli. – Wiesz… może nie aż tyle, ale trochę tego hajsu masz… – Szturchnął go zaczepnie, wymownym gestem dłoni wskazując na siebie. Nie omieszkał jednak zaakcentować przy okazji kolejnego, typowo młodzieżowego słowa, którym uraczył go jego nastoletni partner. – Poważnie chciałbyś mieszkać w takiej fortecy? Nie wolałbyś jakiegoś drewnianego domku z werandą nad morzem? – Podpytał pół żartem pół serio, świadomie zahaczając o temat marzeń i planów, o którym Felix zwykle nie potrafił rozmawiać w otwarte karty.
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 4226
  Liczba postów : 11847
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Edynburg - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Edynburg - Page 2 Empty


PisanieEdynburg - Page 2 Empty Re: Edynburg  Edynburg - Page 2 EmptyNie Paź 23 2022, 21:43;

Jeśli Max zajebałby jakikolwiek eliksir z Camelotu, to już wiedziałby o tym cały świat, bo chłopak nie potrafiłby utrzymać swojej radości w ryzach i paplałby o tym każdemu, kto się nawinie bez względu na to, czy ta osoba miałaby ochotę o tym słuchać, czy też nie. Tym razem postawił na błyskotki i może nie było to do końca w jego stylu, ale nie od dziś wiadomo, że zakochany człowiek głupieje, co w wypadku Maxa oznaczało już kompletny brak komórek mózgowych.
-No właśnie. Inni robią za mnie, a ja tylko grzeję dupsko i utrudniam im życie! - Zgodził się energicznie, jakby cokolwiek z tego miało mu zapewnić szczęście w życiu. Nie, on nie potrafiłby nic nie robić. Potrzebował nie tylko zajęcia, ale i adrenaliny. Dzisiaj jednak skupiał się na docenianiu szkockiej kultury, którą naprawdę uwielbiał całym swoim zielonym serduszkiem i gdzieś podświadomie liczył na to, że i Paco zarazi miłością do, poniekąd swojego, dziedzictwa. Automatycznie zaczął nawet mówić z nieco twardszym akcentem, co zrozumiał dopiero po chwili, lecz specjalnie nie zamierzał z niego rezygnować, bo w końcu jak się bawić, to się bawić, drzwi wyjebać, akcent wstawić.
-Oj tam, szczegóły. Poprawne słownictwo to jeszcze nie wszystko. Bo jak inaczej nazwiesz to miejsce, jak nie czystą zajebistością? - Spojrzał na niego, jakby rzucał mu wyzwanie lingwistyczne, bo poniekąd tak też było. Charakterystyczny błysk nawiedził szmaragdowe tęczówki, gdy Paco potwierdził, że jego partner nie potrzebuje żadnej rekompensaty, ale Max celowo nie szedł w tym kierunku. Byli przecież do chuja wafla w ŚREDNIOWIECZNYM ZAMKU. Na seks mogli znaleźć inną chwilę. No chyba, że udałoby im się dorwać jakąś komnatę na uboczu, wtedy chłopak zdecydowanie nie miałby nic przeciwko. -Chciałeś powiedzieć, że TY go masz. - Przewrócił oczami, bo doskonale wiedział, co Paco miał na myśli tak samo, jak mężczyzna wiedział, co Solberg o tym wszystkim sądzi. Już dawno skończyły się te czasy, kiedy jakkolwiek zamierzał pielęgnować tę znajomość dla sakiewki Moralesa, czy innych materialnych korzyści, jakie mógł z tego wszystkiego wynieść.
Już chciał coś zabawnie odpowiedzieć, kiedy nieco przygasł, choć nie miał zamiaru unikać tematu, a raczej opowiedzieć Paco o sobie kolejną rzecz, której ten nie wiedział. W sumie, to chyba nikomu jeszcze nastolatek tego konkretnie nie opowiadał. -Wiesz, zanim trafiłem do Stacey i Nicka, to marzyłem o tym, żeby kiedyś zamieszkać w jednym z zamków i mieć wszystkiego pod dostatkiem. Takie tam, głupie dziecięce marzenie. Teraz raczej bym chciał z zachłanności i jakiegoś chorego sentymentu do tamtego Maxa, ale tak naprawdę wolałbym coś znacznie skromniejszego. Nie wiem co, nie wiem gdzie, ale na pewno coś przytulnego, a nie pustego i zimnego. - Powiedział szczerze, wpatrując się nieobecnym wzrokiem we wznoszący się przed nimi kamień. -W życiu byś nie uwierzył, jakbym Ci powiedział, gdzie naprawdę byłem wychowywany. - Uśmiechnął się lekko, nie mając świadomości, że Paco już raz odwiedził jego były dom i uratował mu tym samym prawdopodobnie życie. -A Ty? Chcesz całe życie siedzieć w Paraiso? - Zapytał, zmieniając kierunek rozmowy na to, czego pragnie jego towarzysz.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Salazar Morales
Salazar Morales

Absolwent Slytherinu
Wiek : 38
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : blizny ciągnące się przy lewej nerce i po prawej stronie żeber | niewielkie, krwawe znamię w kształcie krzyża na grzbiecie prawej dłoni | krwawy znak w kształcie obrączki
Galeony : 2976
  Liczba postów : 1989
https://www.czarodzieje.org/t21123-salazar-morales-w-budowie#680537
https://www.czarodzieje.org/t21140-salazar-morales#681116
https://www.czarodzieje.org/t21122-salazar-morales#680529
https://www.czarodzieje.org/t21131-salazar-morales-dziennik#6806
Edynburg - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Edynburg - Page 2 Empty


PisanieEdynburg - Page 2 Empty Re: Edynburg  Edynburg - Page 2 EmptyNie Paź 23 2022, 22:20;

Paco nieszczególnie znał się na eliksirach, o czym zresztą jego młodszy partner miał się już okazję przekonać, dlatego nie wiedział nawet czy magiczna mikstura przetrwałaby przez tyle wieków, a przynajmniej czy nadal wywoływałaby ten sam, pierwotny efekt. Niewykluczone, że przechowywana w odpowiedni sposób nie traciła swych magicznych właściwości, ale zupełnie szczerze, to czy Felix zwędził fiolkę, diadem czy inną błyskotkę nie miało aż tak istotnego znaczenia. Przedmiot kradzieży zdawał się bowiem Meksykaninowi mniej intrygujący od okoliczności towarzyszących niegodnemu czynowi, jak również całej tej tajemniczej otoczki, jaka wyrosła wokół legendarnego, odnalezionego po latach zamczyska, które najwyraźniej otworzyło wrota przed taką zręczną hieną jak Solberg.
- Trudno zaprzeczyć, że twój tyłek grzeje i utrudnia innym życie. – Pozwolił sobie zażartować, mimowolnie opadając spojrzeniem na wyeksponowane przez materiał jeansów krągłości, które miały w sobie tak dużą moc, że przez moment zapomniał nawet, że kroczą po zabytkowych terenach średniowiecznej budowli. Do porządku przywołał go dopiero nieco twardszy akcent chłopaka, na skutek którego Paco delikatnie skrzywił usta. Nie przepadał za tym szkockim, szorstkim bełkotem, ale w obecnej chwili nie mógł narzekać. Przynajmniej mógł na powrót skupić się na monumentalnych murach i imponujących stanowiskach ogniowych, które rozpoznał z daleka. Tak, nigdy nie zwiedzał Edynburga, ale czasami zdarzało mu się też przeczytać jakąś książkę albo pooglądać zdjęcia. – Hmm… – Mruknął nagle, wyrwany z zamyślenia, przez krótką chwilę pozwalając Maximilianowi uwierzyć, że złapał go w garść. – …no nie wiem. Na przykład perłą szkockiej architektury? – Przekręcił wymownie głowę, obdarzając nastolatka szerokim, prześmiewczym uśmiechem, a potem delektował się już rozżarzonymi płomykami w szmaragdowych ślepiach, które na razie zupełnie mu wystarczały. Co prawda cierpliwość nie była jego najmocniejszą stroną, ale pośród tylu innych atrakcji gotów był poczekać na rozpalenie prawdziwego ognia do wieczora… inna rzecz, że na zbezczeszczenie którejś z królewskich komnat nie trzeba byłoby go długo namawiać.
- Wiem, co chciałem powiedzieć. – Rzucił pewnie, nie chcąc by niegdyś drażliwy temat teraz nagle przerodził się w tabu. – Spokojnie, nie musisz przewracać oczami. Do niczego cię nie namawiam, po prostu przedstawiam potencjalne możliwości. – Dodał zresztą z subtelnym uśmiechem, wzruszając lekko ramionami, żeby pokazać Felixowi, że obydwaj w kwestiach finansowych powinni czuć się swobodnie. Poza tym ostatecznie to nie pieniądze przywołały falę emocji, którą Salazar spostrzegł u partnera z niemałym opóźnieniem, a raczej zwietrzył ją dopiero po chwili zastanowienia poprzedzającej oczekiwaną przez niego odpowiedź, po której zresztą zatrzymał się, spoglądając wprost w twarz nastolatka. – Nie jest głupie… chociaż ogrzewając te puste mury, rzeczywiście można by zbankrutować. – Pozwolił sobie zażartować, ale widząc uciekające spojrzenie, po prostu objął Maximiliana ramieniem, przygarniając bliżej siebie. – Ale gdybyś chciał się kiedyś przespać w zamku jak prawdziwy książę, znam wiele naprawdę zajebistych hoteli. – Zaoferował niewinnie, ciepłym tonem, uświadamiając sobie jakiego określenia przypadkiem użył. – Chyba żaden z nas nie powinien próbować szczęścia jako przewodnik. – Prychnął pod nosem z udawanym westchnięciem, a zaraz sam zamilknął na dłuższą chwilę, zastanawiając się nad uśpionymi dotąd pragnieniami, które dopiero od niedawna jakby budziły się do życia. - Nigdy o tym nie myślałem. Można powiedzieć, że żyłem chwilą. – Przyznał szczerze, wszak w pogoni za adrenaliną, podejmując się śmiertelnego wręcz ryzyka, raczej nie skupiał się na planowaniu świetlanej przyszłości. Obracał się w świecie czarnej magii i przelotnych znajomości, a nie szczęśliwych małżeństw i urokliwych, drewnianych domków z pilnowanymi przez psidwaki ogródkami. – Gdybym miał się zastanowić, coś przytulnego brzmi dobrze… i zupełnie nie jak Paraiso. – Uśmiechnął się delikatnie, a krzaczaste brwi same pomknęły wyżej, jakby Morales nie dowierzał swoim własnym słowom, które zaczęły żyć własnym życiem. - Chciałbym mieć kominek. - Dodał bowiem nagle, chyba również ku swojemu zaskoczeniu. - Nie wiem czemu. Może po to, żeby móc wygrzewać tyłek w oczekiwaniu na święta, a potem rozwiesić przy nim te tandetne skarpety.
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 4226
  Liczba postów : 11847
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Edynburg - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Edynburg - Page 2 Empty


PisanieEdynburg - Page 2 Empty Re: Edynburg  Edynburg - Page 2 EmptyNie Paź 23 2022, 23:17;

To wszystko zależało od mikstury i tego, jak byłaby przechowywana, choć już sam fakt odnalezienia czegoś takiego podjarałby Maxa do granic. Cóż, nie starożytny eliksir wtedy zwinął, ale coś, co w razie czego na pewno będzie w stanie odbić go nieco finansowo, co jak teraz o tym pomyślał było wyjściem bardzo niebezpiecznym biorąc pod uwagę, że znów wpadł w nałóg i znów wydawał na niego każdy, najmniejszy grosz, kombinując gotówkę, gdzie tylko się dało.
-Raczej chciałeś powiedzieć, że uprzyjemnia. - Poprawił go, bo widać, że przejęzyczenie weszło Salazarowi naprawdę mocno. Co do części o grzaniu nie miał akurat żadnych zastrzeżeń. Sam Max powiódł wzrokiem tam, gdzie jego partner, przez chwilę myśląc o tutejszej artylerii. -Robi wrażenie, co? - Zapytał, nie konkretyzując, skoro obydwoje patrzyli w tym samym kierunku. Obiecał sobie, że kiedyś musi tu zabrać Paco, jak armaty będą w użytku, ale niestety tego dnia było już na to za późno. -Perła szkockiej architektury brzmi pięknie, ale sam przyznasz, że nie oddaje tego, co "czysta zajebistość". - Musiał wetknąć swoje zdanie, ale nie było wątpliwości, że to Paco tutaj był lepiej rozwinięty w retoryce i potrafił chyba każdą rozmowę zamienić w pokaz pięknych słów i czasem nawet Max naprawdę był pod wrażeniem tej umiejętności, choć sam czuł się raczej nienaturalnie, gdy stawał się nagle zbyt elokwentny.
-Wiem, wiem. Ale nadal. Wiesz, że nie czuję się z tym dobrze. - Wzruszył ramionami. Nie chciał żeby jakkolwiek źle to Paco zrozumiał, ale zdecydowanie wolał sobie radzić finansowo w inny sposób. Może i nie powinien aż tak kurczowo się tego trzymać, ale nie był w stanie zmienić w sobie wszystkiego naraz, a w chwili obecnej pracował nad zdecydowanie poważniejszymi problemami.
-A to kolejny powód. - Prychnął lekko, bo mimo że poczuł się nieco gorzej, to nadal raczej nie przekreślało to jego nastroju i był w stanie normalnie żartować. Po prostu musiał przeczekać ten chwilowy spadek energii związany z nieprzyjemnymi wspomnieniami. Wtulił się w ramię Salazara, zabijając chwilowo to, co go prześladowało przez całe życie jednym, ciepłym gestem ze strony ukochanego. -Przemyślę propozycję. - Uśmiechnął się nieco szerzej. -A tam, myślę, że po paru szkoleniach bylibyśmy w tym zajebiści. - Roześmiał się już na całego, po czym wyprostował się mocniej i z ciekawością spojrzał w czekoladowe tęczówki Salazara, gdy zadawał mu podobne pytanie do tego, które nastolatek otrzymał  przed chwilą. Pozwolił mu się wypowiedzieć, kiwając głową na znak zrozumienia. Max myślał o podobnych rzeczach do czasu. Później, wszystko się zmieniło, a on nie do końca widział cokolwiek związanego z przyszłością, dlatego też nie snuł planów i odrzucał marzenia. Musiał jednak przyznać, że nawet miło było wrócić do tych dziecięcych pomysłów, jakie kiedyś kłębiły się pod ciemną czupryną. -Tak, kominek to konieczność. I nie tylko z powodu tandetnych skarpet. Zdecydowanie kojarzy mi się z domem. - Zgodził się, choć pewnie po części wynikało to z faktu, że w Inverness u Kolbergów, ogień w kominku nigdy nie gasł i było to miejsce naprawdę rodzinne. Nie mówiąc już o tym, że skrzące się płomienie nadawały świętom wyjątkowego klimatu. -Chociaż może niekoniecznie bym chciał mieć domek z drewna. - Skrzywił się lekko, bo rozpadająca się rudera na obrzeżach Inverness była właśnie z tego materiału wykonana. -Przy kominku to mogłaby być mało rozsądna opcja. - Szybko jednak znalazł inny powód i uśmiechnął się, jakby nie chcąc psuć swoją zjebaną przeszłością dzisiejszego dnia, po czym poprowadził Paco dalej, w kierunku pierwszego, zamkowego korytarza.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Salazar Morales
Salazar Morales

Absolwent Slytherinu
Wiek : 38
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : blizny ciągnące się przy lewej nerce i po prawej stronie żeber | niewielkie, krwawe znamię w kształcie krzyża na grzbiecie prawej dłoni | krwawy znak w kształcie obrączki
Galeony : 2976
  Liczba postów : 1989
https://www.czarodzieje.org/t21123-salazar-morales-w-budowie#680537
https://www.czarodzieje.org/t21140-salazar-morales#681116
https://www.czarodzieje.org/t21122-salazar-morales#680529
https://www.czarodzieje.org/t21131-salazar-morales-dziennik#6806
Edynburg - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Edynburg - Page 2 Empty


PisanieEdynburg - Page 2 Empty Re: Edynburg  Edynburg - Page 2 EmptyNie Paź 23 2022, 23:54;

- Przyjemności wiele kosztują, cariño – Przechylił się w jego kierunku, ściszając głos do wytykającego, jednak nadal przyjemnego pomruku. – …choć nie zawsze chodzi o pieniądze. – Postanowił również dodać, nie chcąc żeby Maximilian pomyślał, że napomknięte koszty sprowadza znów do wypełnionego złotymi monetami mieszka. Nie musiał płacić za seks, a już na pewno ponętny tyłeczek młodszego partnera potrafił sobie zaskarbić innymi metodami. Nie potrafiłby jednak zliczyć ile razy myśli o nim spędzały mu sen z powiek albo skutecznie odciągały od zawodowych obowiązków. Tak, ten łobuz cholernie dekoncentrował, a chociaż skłamałby mówiąc że żałuje, tak oczarowany jego urokiem zdążył już zawalić parę spraw i stracić kilku niecierpliwych klientów. – Robi, ale jeszcze chętniej usłyszałbym odgłos wystrzału z tych dział. – Zgodził się z towarzyszem o częściowo szkockich korzeniach, zastanawiając się czy faktycznie używano do dzisiaj stojących na horyzoncie armat. Akurat takich ciekawostek nie wyczytał, ale po uzyskanych dotychczas informacjach ze strony ociekającego entuzjazmem przewodnika domyślił się, że z dużym prawdopodobieństwem mieli szansę zaświadczyć o wiele bardziej spektakularnego widowiska.
- Nie pięknie, a profesjonalnie. – Wtrącił swoje trzy knuty, naiwnie wierząc że wygra tę słowną potyczkę, a jednak Felix szybko sprowadził go na ziemię, zmuszając do teatralnego przewrócenia oczami. – Może językoznawcą powinieneś zostać, co? – Mimo że przegrał, zdecydował się ugryźć raz jeszcze. Podobnie nieskutecznie, kiedy uzmysłowił sobie, że za jego pytaniem skryło się również drugie dno, a akurat w tym względzie nie dało się nastolatkowi umiejętności odmówić. Cóż, niektórzy dobrze czuli się przed mównicą, a inni wiedzieli jak sprawnie zwinąć język w rulon… - Wiem. Hombre real. – Demonstracyjnie i dumnie wypiął pierś do przodu. – Czasem możesz sobie odpuścić. – Puścił mu oczko, ale nie kontynuował tematu, który naturalnie wracał do nich w najmniej oczekiwanych momentach. Na razie jednak nie przyszło im jeszcze za nic płacić, toteż wolał skupić się na… wspólnym projektowaniu wnętrz i wtulonej w jego ramię czuprynie, którą lekko zmierzwił palcami.
- Przypomniał mi się taki jeden w Polsce z zajebistymi termami. – Podłapał humorystyczny ton, niezbyt efektywnie starając się powstrzymać cisnący na usta śmiech. Spoważniał dopiero na skutek odbitego przez kochanka jak piłeczka pingpongowa pytania, które napytało mu wielu trudności. Przynajmniej tak mu się wydawało, dopóki nie otworzył ust, odpowiedź nagle nawijała się na nie sama. – Kojarzy mi się z domem, który chciałbym mieć. – Nie tyle co poprawiał Maximiliana, a raczej odnosił jego komentarz do własnej sytuacji. – Nigdy nie miałem kominka. Kto by w niego inwestował w gorącym Meksyku. – Pozwolił sobie zażartować, chociaż w pewnym sensie pod określeniem kominek zamaskował również dom. W przeciwieństwie do Solberga nie mógł powiedzieć, że nigdy go nie miał. Po prostu szybko go stracił, dlatego nieszczególnie miał się na czym wzorować. Niby często odwiedzał matkę w ojczystym kraju, ale to nie było to, a gdyby miał teraz zdefiniować dom chyba opisałby go jako miejsce, do którego chciałby nieustannie wracać. – Wystarczy właściwie zabezpieczyć kominek, chociaż myślę że też postawiłbym na nowocześniejsze pustaki. – Przerwał na chwilę, rozglądając się po rozwieszonych na kamiennych ścianach korytarza gablotach z rozmaitymi rodzajami broni i innymi pamiątkami ze średniowiecznych czasów. – Pewnie zaraz znowu nazwiesz mnie snobem, ale basen… własny basen to zawsze dobry pomysł. – Powrócił do pogawędki o remontach w stylu Vegas, nie mogąc się doczekać kiedy w końcu dotrą do bogatych, królewskich komnat.

Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 4226
  Liczba postów : 11847
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Edynburg - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Edynburg - Page 2 Empty


PisanieEdynburg - Page 2 Empty Re: Edynburg  Edynburg - Page 2 EmptyPon Paź 24 2022, 00:27;

-Tak, tak, wiem, jestem ciężki w utrzymaniu. - Prychnął, bo doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że raczej łatwo nikt nigdy z nim nie miał, ale jakby nie było to właśnie Paco upierał się i naciskał na tę relację, więc nastolatek zakładał, że był gotów te koszty ponosić. Zakładał, jednocześnie nie potrafiąc w to do końca uwierzyć przez wzgląd na naprawdę niskie poczucie własnej wartości. -Wrócimy tu jeszcze i usłyszysz. Obiecuję. - Zapewnił go. Doskonale wiedział, jak bardzo te leciwe działa robiły wrażenie i jak zajebiście dzwoniło potem w uszach, jeśli ktoś stanął zbyt blisko. Skoro jednak Morales miał życzenie przeżyć coś takiego, to Max chciał je spełnić szczególnie, gdy wiedział, kiedy będzie to najbardziej widowiskowe. Przez moment chłopak wpatrywał się w działa zastanawiając się, jak wyglądałoby jego życie, gdyby dziadek nie wyjebał swojej córki z niemowlakiem za drzwi, po czym szybko wyparł tę myśl, gdy przypomniał sobie to, jak mocno staruszek na łożu śmierci wypierał orientację swojego wnuka. Nie, tamta opcja też nie byłaby dla nastolatka szczęśliwa, choć może zaoszczędziłaby mu kilku życiowych doświadczeń.
-Wybacz, Panie profesjonalisto. - Nie mógł powstrzymać się od tego przytyku szczególnie, że Salazar go znał i pewnie specjalnie nie pozwalał, by ten temat umarł, podpuszczając chłopaka do dalszej dyskusji. -A może zostanę. Drzwi przede mną otwarte, jeszcze się żadnej bańce kariery nie zamknąłem. - Zagrał kartą pułapką pod tytułem "nie mam studiów, co mi zrobisz dziadu", która tym razem zdawała się grać na korzyść młodszego z nich. Nie była powodem do dumy, zdecydowanie nie, ale nie była tak tragiczna w wydźwięku w tym kontekście.
Z kolei temat pieniędzy już obydwoje odpuścili. Oczywiście Max nie zrobił tego dlatego, że Paco tak uznał. To by ugodziło w jego dumę, godność i pewnie całą resztę. Po prostu uznał, że nie ma co dalej drążyć tematu, skoro wiedzą na czym stoją. Tak, dokładnie to był najważniejszy powód w tym wszystkim. Zresztą, Max i tak wolał się skupić na tej chwilowej bliskości.
-Skoro są takie zajebiste, musisz mnie kiedyś tam wziąć. - Po raz kolejny wykorzystał to jakże elokwentne słowo, dorzucając do niego porozumiewawcze spojrzenie związane z tym, jak zakończył swoją wypowiedź. Oczywiście, że każdy wyraz był tam dokładnie przemyślany i Max wiedział, że nie musi dwa razy tłumaczyć Moralesowi, co jest pięć. -Myślę, że kiedyś na pewno się takiego dorobisz. - Zapewnił, nie będąc już wcale tak mocno pewnym, czy wciąż rozmawiają o kominku, czy faktycznie jest to tylko jakiś symbol, którego żaden z nich nie chce przed drugim rozszyfrować. -No tak, to logiczne. - Zauważył, gdy Paco wskazał na dość oczywistą rzecz, choć tym samym co innego nasunęło się Solbergowi do głowy. -Nie myślałeś o tym, żeby tam wrócić? Chcesz zostać tu, w Wielkiej Brytanii? - Zapytał, nie będąc tak do końca pewnym, czy jest odpowiedź, jakiej oczekuje, czy po prostu gna go jakaś ciekawość. Czuł jednak, że musi poznać odpowiedź. Jeśli zaś chodziło o definicję domu, to Max też miał z tym duży problem. Niby nazywał tak dom Stacey i Nicka, ale prawdą było, że nigdy nie czuł się tam stu procentowo jak u siebie. Brakowało mu czegoś, choć też nigdy nie potrafił, czy też bał się to wprost nazwać. -Albo stary, dobry kamień. - Zażartował lekko, pukając pięścią w potężne zamkowe mury. Wiszące na ścianach szable robiły na Solbergu wrażenie za każdym razem, choć nie był to jego ulubiony zakamarek w tej fortecy. Potrafił jednak docenić kunszt, z jakim wykonano wyeksponowane tutaj zbroje no i jak zawsze musiał rzucić okiem na te, które stworzono dla psów i kotów. -Wyobrażasz sobie w tym Buddyego albo Groma? - Zapytał, uśmiechając się na tę myśl. O ile Golden Retriver pewnie grzecznie dałby się zakuć w kolczugę, tak Grom rozjebałby więcej niż królestwo, gdyby ktoś próbował go ubrać w cokolwiek. -Basen... - Powtórzył, przechodząc dalej po miękkich dywanach. -Nie nazwę Cię snobem, bardziej powiem, że jesteś mało oryginalny. Dla mnie to niepotrzebne udogodnienie. Co prawda i tak wolę otwarte wody, ale coś jest w tym, że basen ma swój urok również przez fakt, że jest to wyjście. Wiesz, o co mi chodzi? - Nie był pewien, czy dobrze wyraził swoje myśli na ten temat, ale próbował, a to już było coś. -Za to nie wyobrażam sobie chaty bez porządnej wanny. Jakbym miał tylko prysznic, to równie dobrze mogę mieszkać po staremu. Nie mówię już, że czasem trzeba się odpowiednio tam wylenić, ale też dobra opcja na miłe wieczory w towarzystwie. - Zamienił basen na coś bardziej przyziemnego. Tak, Max w temacie domu nie miał wielkich marzeń. Chciał czegoś przyziemnego i chyba najbardziej przykry był dla niego fakt, że on musi marzyć o czymś, co dla większości ludzi jest normą, o której nawet nie myślą.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Salazar Morales
Salazar Morales

Absolwent Slytherinu
Wiek : 38
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : blizny ciągnące się przy lewej nerce i po prawej stronie żeber | niewielkie, krwawe znamię w kształcie krzyża na grzbiecie prawej dłoni | krwawy znak w kształcie obrączki
Galeony : 2976
  Liczba postów : 1989
https://www.czarodzieje.org/t21123-salazar-morales-w-budowie#680537
https://www.czarodzieje.org/t21140-salazar-morales#681116
https://www.czarodzieje.org/t21122-salazar-morales#680529
https://www.czarodzieje.org/t21131-salazar-morales-dziennik#6806
Edynburg - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Edynburg - Page 2 Empty


PisanieEdynburg - Page 2 Empty Re: Edynburg  Edynburg - Page 2 EmptyPon Paź 24 2022, 01:22;

- Na szczęście jestem całkiem niezły w podnoszeniu ciężarów, zwłaszcza takich lekkich i przyjemnych. – Puścił mu oczko, jedynie z pozoru wygłaszając zdanie, które nie niosło za sobą logicznego sensu; tak naprawdę miało go wiele, jeżeli tylko umieścić je w odpowiednim kontekście, który obydwaj doskonale znali. Poza tym Paco kosztów utrzymania Maximiliana nigdy się nie obawiał; wręcz przeciwnie, w tym przypadku szastał nie tylko pieniędzmi, ale i wolnym czasem na prawo i lewo… i tak, zależało mu na utrzymaniu więzi z nastolatkiem, gdyż to właśnie w jego towarzystwie promieniał szczęściem, a widok uśmiechniętych, szmaragdowych ślepiów wyzwalał w jego sercu nieznajome dotychczas ciepło. – Trzymam cię za słowo… – Rzucił trochę mimochodem, nie tyle ignorując propozycję chłopaka, co raczej zastanawiając się nad jej rozwinięciem. – …organizują tu nieraz turnieje rycerskie? Dobrze radzimy sobie w siodłach. Może powinniśmy następnym razem spróbować pojedynku na lance? – Po chwili namysłu podzielił się swoimi szalonymi planami, które zapewne brzmiały dużo łatwiej w teorii niż w praktyce. Nie zdziwiłby się bowiem, gdyby w pełnym rynsztunku spadł z końskiego grzbietu już przy okazji pierwszego uderzenia broni o tarczę. W życiu trzeba było jednak próbować nowych rzeczy, czyż nie?
- Widzisz, jestem odrobinę starszy, więc moim zadaniem i obowiązkiem jest nieść kaganek oświaty pośród niechętnej do nauki młodzieży. – Sprzedał mu kuksańca, znajdując również i sobie okazję do przyjacielskiego przytyku. Wiedział, że może sobie pozwolić, w końcu rozmawiali już kiedyś o studiach Solberga, a chociaż Paco je ukończył, nie uważał żeby papierek definiował wartość czarodzieja. – Nie ma mowy, cariño – Zareagował za to stanowczo na kartę pułapkę. – …i mówię to ja, doskonale wiedząc jak wiele dobrego umiesz uczynić językiem. – Pchnął go wymownie ramieniem, prędko zbaczając jednak z jakże kuszącego, ale niebezpiecznego tematu. – Świat eliksirów zbyt mocno by na tym ucierpiał. – Zakończył swój wywód uprzejmym komplementem, udowadniając zarazem że talent i pasja znaczyły zdecydowanie więcej niż uścisk ręki hogwarckiego dyrektora i jakiś tam pergamin z jego pieczątką.
- Wezmę… na bicze wodne pod misternie żłobionym, łukowym sklepieniem… – Kąciki ust Moralesa uniosły się jeszcze wyżej, a i głos przybrał mrukliwy ton, kiedy tylko marzeniami pomknął do podziemnych basenów przypomnianego sobie przy okazji rozmowy hotelu. Niemal wybrzmiał jak rasowy romantyk, gdyby nie to jedno słowo i porozumiewawcze spojrzenie, którym wzajemnie siebie uraczyli. - Możliwe. – Na kolejne zapewnienie Felixa odpowiedział już z subtelniejszym, przygasłym wspomnieniem, jakby właśnie uświadomił sobie, że kominek spełniał symboliczną rolę i to nie buchający w nim ogień okazywał się najważniejszym. – Do Meksyku? Nie. – Pokręcił ze zrezygnowaniem głową, ale tak jak bez zawahania zanegował powrót, tak o wiele trudniej było mu wytłumaczyć powody takiej decyzji. – Zamknąłem ten rozdział. Lubię czasami do niego wracać, ale nie czuję się tam już jak u siebie. – Kochał matkę, kuzynostwo, ale po tragicznych wydarzeniach skutkujących śmiercią ojca i Valerii nie potrafił już nazywać ojczystego kraju domem. Niewykluczone, że całe życie szukał czegokolwiek, co wypełniłoby powstałą po jego stracie pustkę. – Nie wiem czy chciałbym zostać na wyspach na stałe, ale tu przynajmniej wybudowałem coś swojego, co jak na razie mnie tutaj trzyma.Ty też mnie tutaj trzymasz. Wydawało się, że wypowiedzieli już między sobą naprawdę wiele patetycznych, emocjonalnych wyznań, a jednak tym razem nie dokończył myśli, uśmiechając się tylko półgębkiem.
- Przypominam o cenach za ogrzewanie. – Zażartował więc zaraz, z ulgą przyjmując zmianę tematu i możliwość odwrócenia wzroku w kierunku zwisających z murów szabel, sztyletów i zbroi w przeróżnych rozmiarach. – Gromowi to bym raczej założył kaganiec czy tam przyłbicę… i mini rękawice na pazury. – Poruszył sugestywnie brwiami, bo choć akceptował zwierzyniec młodszego partnera, tak akurat temu kocisku wolał nie wchodzić w drogę. – Wiem. – Potwierdził, ale skrzywione usta świadczyły, że nie do końca zgadza się z poglądami kochanka. Miło było usiąść nad basenem z drinkiem w ręku, a po pracy wskoczyć do chłodnej, orzeźwiającej wody i przepłynąć kilka długości. – Zawsze można mieć i wannę, i basen… ale widzę, że krakowskim targiem dotarliśmy właśnie do jacuzzi. – Cmoknął z zadowoleniem, wędrując kolejnym krętym korytarzem, tym razem po miękkim, ozdobnym dywanie. Nie miał problemów z orientacją w terenie, ale tak zaangażował się w pogaduszki o wymarzonych domach, że nie był pewien czy zdołałby powrócić tą samą drogą na dziedziniec.
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 4226
  Liczba postów : 11847
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Edynburg - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Edynburg - Page 2 Empty


PisanieEdynburg - Page 2 Empty Re: Edynburg  Edynburg - Page 2 EmptyPon Paź 24 2022, 14:27;

-Yhym... Tu nie mogę zaprzeczyć. - Miłosiernie zgodził się z Paco, bo ten w końcu wielokrotnie go dźwigał i to w różnych momentach życia chłopaka, którego waga dość mocno lubiła sobie poskakać. Poza tym mężczyzna dźwigał też nastolatka metaforycznie, co zdecydowanie było cięższe niż ta dosłowna interpretacja. -Tutaj? Niestety nie, ale w Camelocie już tak! Więc nic straconego. - Od razu przypomniał sobie o turnieju, jaki oglądał z Brooks. Z tego co zdołał się dowiedzieć podczas wycieczek do arturiańskiego zamku, to istniała też opcja wypróbowania własnych sił w boju. -Mówiłem Ci, że w Avalonie napierdalałem się mieczem z jednym z rycerzy od Graala? - Wyszczerzył się, bo może wtedy nie wygrał, ale doświadczenie było naprawdę przednie i był z siebie cholernie dumny.
-Widzę, że jesteś w chuj starszy. - Poprawił go, zdecydowanie nie widząc, by ten jakkolwiek, jakikolwiek kaganek miał komuś nieść, co chyba widać było po minie młodszego z nich. -Ty to umiesz psuć marzenia. - Obruszył się niby, po czym nieco odpuścił, słysząc o eliksirach. Temat równie fascynujący co nieco wrażliwy dla Maxa. -Wiesz, że wcale nie jestem pewien, czy chcę w to iść zawodowo. - Westchnął, bo nadal bał się, że rutyna i kariera w eliksirowarstwie zabiją jego pasję co do tej dziedziny magii, a to byłoby dla niego naprawdę najgorsze. Oczywiście komplement doceniał, ale nie był w stanie go tak bezwarunkowo przyjąć szczególnie, że w swoim mniemaniu jeszcze niczego przecież nie osiągnął.
-Zdecydowanie wiesz, jak przekonać człowieka. - Odmruknął mu, już dając się ponieść malowanemu przez Salazara obrazkowi nim zmienili temat na taki, którego chyba Max się nigdy nie spodziewał, a już na pewno nie podejrzewałby, że aż tak ich to zaaferuje.
Uśmiechnął się pokrzepiająco do partnera, nie chcąc walić żadnymi oklepanymi tekstami. Po prostu był pewien, że Paco w końcu dostanie od życia to, czego pragnie bez względu na to, czy kominek miał być dosłowny, czy metaforyczny. Ba, sam nastolatek chciałby się do tego obecnie przyczynić, choć oczywiście w tej chwili raczej stawiał na małe, zdecydowanie bezpieczniejsze kroki. -Rozumiem. - Powiedział, wiedząc chyba, co Salazar ma na myśli, choć nie do końca potrafiąc się z tym utożsamić. Jego z kolei nie trzymało tu za wiele. Oczywiście miał rodzinę i znajomych, ale do kurwy nędzy był czarodziejem, co zdecydowanie ułatwiało odwiedziny nawet z drugiego końca świata.
-No dobra, dobra, pamiętam. Kamień odpada. - Prychnął, nie będąc w stanie w żaden sposób podważyć tego argumentu. Estetyka może i się broniła, ale na rachunki to Max musiałby nieźle tyrać, bo oczywiście nie przeszło mu przez myśl, że może co nieco załatwić magią. -Możesz nie prześladować mi kota? - Żachnął się w żartach. -Chociaż w sumie pora już mu nieco pazurki przyciąć, dzięki za przypomnienie. - Zwierzęta były cudowne, ale też wymagały cudownie wiele opieki, a pewne niuanse czasem Maxowi umykały, jak właśnie choćby przycinanie pazurów, co potem skutkowało licznymi ranami przypadkowych domowników i mebli, które śmiały wejść kocisku w drogę. -Jacuzzi brzmi już sensowniej. - Przystał na propozycję, choć tak szczerze to nikt nigdy nie powiedział, że mówią o wspólnym domu, a u siebie, każdy przecież mógł robić, co chciał. Możliwe jednak, że podświadomie planowali więcej niż im się tak naprawdę wydawało. -Nigdy nie kumałem tych dywanów na ścianach. - Przyznał, przystając przed bogato zdobionym gobelinem, który na pewno kiedyś przedstawiał coś ważnego, a teraz był wyblakłym zabytkiem, zdobiącym jeden z królewskich saloników.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Salazar Morales
Salazar Morales

Absolwent Slytherinu
Wiek : 38
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : blizny ciągnące się przy lewej nerce i po prawej stronie żeber | niewielkie, krwawe znamię w kształcie krzyża na grzbiecie prawej dłoni | krwawy znak w kształcie obrączki
Galeony : 2976
  Liczba postów : 1989
https://www.czarodzieje.org/t21123-salazar-morales-w-budowie#680537
https://www.czarodzieje.org/t21140-salazar-morales#681116
https://www.czarodzieje.org/t21122-salazar-morales#680529
https://www.czarodzieje.org/t21131-salazar-morales-dziennik#6806
Edynburg - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Edynburg - Page 2 Empty


PisanieEdynburg - Page 2 Empty Re: Edynburg  Edynburg - Page 2 EmptyPon Paź 24 2022, 21:37;

- Chociaż raz mnie doceniłeś… chyba naprawdę masz dzisiaj dobry humor. – Prychnął rozbawiony, wszak sytuacje w których Maximilian zdecydował się z nim w czymkolwiek zgodzić, mógłby policzyć na palcach jednej ręki. Niby rozumiał, że to element gry i jego krnąbrnego charakterku, ale czasami miło było usłyszeć z jego ust tak szczery, miłosierny komplement. – Camelot… – Westchnął jednak zaraz ze zrezygnowaniem, bo o ile udział w turnieju rycerskim kusił go jak diabli, tak po ostatnich wydarzeniach na jabłoniowej wyspie nadal miał uraz do arturiańskich legend, a w konsekwencji również powiązanego z nimi ściśle zamczyska. – Lepiej odłóżmy ten pojedynek w czasie, odrobina odpoczynku od nieszczęść i urazów też się nam przyda. – Postanowił nie owijać w bawełnę, dzieląc się z młodszym partnerem targającymi nim obawami. – Mam nadzieję, że nie mówisz o Morholcie? – Kolejny raz sapnął niechętnie, przypominając sobie z jakim lekceważeniem podszedł do mitycznego woja, który oczywiście szybko go pokarał, spuszczając solidny wpierdol.
Tak jak zwykle przewracał teatralnie oczami na żarty z dzielącej ich różnicy wieku, tak tym razem zaśmiał się szczerze, z ulgą przyjmując zmianę tematu. Najwyraźniej wolał romantyzm niż obolałe po uderzeniach Morholta ciało. – Słuchaj, cariño, mądrość i doświadczenie przychodzą z wiekiem. Kiedyś też cię to czeka. – Zagrał powtarzanym miliony razy argumentem na swoją korzyść, szczerząc się dumnie do swojego kochanka. – Nie psuję i wiem, wiem… masz jeszcze czas, żeby odnaleźć drogę, która będzie ci odpowiadała… a gdybyś potrzebował pomocy… – Wymownie wskazał dłonią na własną klatkę piersiową. – …wiesz gdzie jej szukać. Znam się na rozkręcaniu biznesu, nie tylko hotelarskiego. – Darował sobie propozycje wyłożenia finansowego wkładu, zdając sobie sprawę z tego jak najpewniej zareagowałby Felix, za to zaproponował parę porad na początek kariery, którą być może nastolatek kiedyś obierze.
- To w końcu wiem jak do siebie przekonać czy niszczę marzenia? – Tym razem uderzył bronią charakterystyczną dla Solberga, łapiąc go za słówka; inna rzecz, że potyczka nie miała szans rozwinąć się na dobre, skoro obydwaj dali się porwać przyjemnej wizji przyszłości, a później negocjacjom w przedmiocie remontu domu, którego nawet nie mieli. Cóż, niekiedy dobrze było ustalić pewne kwestie zawczasu, szkoda tylko że nigdy wcześniej jakoś tego nie czynili, a o dziwo, obecna pogawędka o materiałach budowlanych i wannach wzbudziła w nich niebywałe pokłady zaangażowania. – Mogę, jeżeli on przestanie prześladować mnie. – Paco musiał się jednak wtrącić zaczepnie, nim rozgadał się na temat rozmaitych rodzajów basenów, które ostatecznie i tak przegrały wojnę z jacuzzi. – Koniecznie w ogrodzie, z podświetleniem. Na chłodniejsze wieczory. – Rozwinął jeszcze myśl swojego nieustalonego, niedoszłego współlokatora, a chwilę później zmrużył oczy, próbując dopatrzeć się wyblakłej sceny na rozwieszonym na ścianie, nadszarpniętym już zębem czasu dywanie. – Fachowo to arrasy, gobeliny lub inaczej tapiseria. – Rzucił rzeczowym tonem, nie do końca pojmując że Felix wcale aż taki zielony i niewyedukowany nie był. – Renesansowi możnowładcy powiesiliby cię za jaja za takie określenie. – Pogroził mu palcem, ale mimika wyraźnie wskazywała na to, że dusi w sobie śmiech. – Tak szczerze to szanuję pracę, ale to też zupełnie nie moja estetyka. – Ostatecznie przyznał chłopakowi rację. Nie wyobrażał sobie wieszać w swoim domu dywanów na ścianach. Wolał obrazy. – A co myślisz o siłowni? Lepiej wyjść czy mieć chociaż małą własną? – Dopytał jeszcze pomiędzy zwiedzaniem jednej a drugiej komnaty.



Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 4226
  Liczba postów : 11847
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Edynburg - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Edynburg - Page 2 Empty


PisanieEdynburg - Page 2 Empty Re: Edynburg  Edynburg - Page 2 EmptyPon Paź 24 2022, 22:20;

-Doceniam Cię często. Nie zawsze o tym mówię. - Poprawił go, bo taka była akurat prawda. Powinien to zmienić, wiedział o tym, ale nie mógł wszystkiego naraz zmienić. Poza tym dzisiaj mieli się cieszyć dniem, a nie analizować krok po kroku swoje wady i zalety.
Rozumiał niechęć do Avalonu, ale sam jakoś nie łączył rajskiej wyspy z zamkiem, który przecież pomagał odkryć. Owszem, Camelot też nieźle napsuł mu krwi, ale nie tak tragicznie. -Pojedynek to nie od razu nieszczęście, no ale okej, masz rację, odpocznijmy trochę. - Zgodził się, choć widocznie niechętnie. Dla niego w życiu musiało się dziać i choć szukał nieco mniej drastycznych metod, to nie wyobrażał sobie nie latać za adrenaliną wcale a wcale. -Morholt? Patrz, o tym to zapomniałem. Tego to rozjebałem raz dwa. Fajnie było. - Wspomniał z uśmiechem kolejną potyczkę. Tak, bronią białą posługiwał się równie sprawnie co pięściami, na to wychodziło i o dziwo jakoś w starciach szło mu to lepiej niż używanie różdżki.
-Nie ma mowy. Chcę być pięknymi zwłokami, mnie w żadną starość nie wrobisz. - Powiedział stanowczo, choć żartobliwie, jednak wszystko to było w jakimś stopniu prawdą, bo chłopak nadal nie widział dla siebie przyszłości, a już fakt, że miałby w jakimkolwiek stopniu niedomagać, był dla niego czymś, o czym zdecydowanie nie chciał myśleć. Nie miał zamiaru zdychać w szpitalu, wyglądając jak cień samego siebie. -Wiesz, że jak potrzebuję pomocy to.... No dobra, od teraz, jak będę jej potrzebował, to na pewno będę jej szukał. - Poprawił się, bo nie był aż tak bezczelny, żeby kłamać Salowi w temacie, który obydwoje dobrze znali, choć bywały sytuacje, gdzie Max na swój chory sposób szukał u mężczyzny pomocy. Nie zawsze było to mądre i udane, ale znali się na tyle, że w większości przypadków Paco, wcześniej czy później, był w stanie wywnioskować, że to nie kolejne zjebanie umysłowe chłopaka, a pojebane wołanie o wsparcie.
-Jedno z drugim wcale nie musi się wykluczać. - Zauważył błyskotliwie, nie chcąc dać Moralesowi satysfakcji z tego, że złapał młodego partnera na potknięciu. O nie, Felix zdawał się czasem być przygotowany na naprawdę każdą odpowiedź. Nie był za to przygotowany na mentalne zabawy w dekoratora wnętrz. Trzeba było jednak przyznać, że Salazar podszedł do tego odpowiednio, nie wplatając w temat wielkich słów o marzeniach, a po ludzku pytając o niektóre sprawy, co pomogło też Maxowi inaczej na to patrzeć i znaleźć w umyśle jakiekolwiek odpowiedzi. -Tego nie mogę obiecać. Nic nie poradzę na to, że nie przepada za ludźmi. - Wzruszył przepraszająco ramionami. Na szczęście kociak uwielbiał swojego właściciela i choć miał paskudny charakterek, to jednak gdy zwijał się u Maxa na kolanach w kulkę, wszystko dało mu się wybaczyć. -Ktoś tu się już zagalopował. - Prychnął lekko, ale wcale nie mówił tego jako czegoś złego. Nie miał zamiaru się nigdy do tego przyznawać, ale w pewien sposób imponowało mu to, że Sal potrafił tak jasno określić to, czego chce i nie bał się głośno mówić o tym, że ma wysokie standardy. -No mówię - dywany. - Tym razem celowo objął taką drogę, by nieco się z partnerem podroczyć. Oczywiście wiedział, że to jest dużo szlachetniejsze i pierwszy lepszy kustosz by mu tu nogi z dupy powyrywał, ale liczył na to, że przy świadkach co najwyżej dostanie groźne spojrzenie. -Powiesili lub nie, pamiętaj, że potrafię się wykpić z wielu sytuacji.- Puścił mu porozumiewawczo oczko. Zdecydowanie nie podobała się nastolatkowi wizja wiszenia za jaja. W żadnej sytuacji. -Taaaa, ja też raczej wolę tradycyjną farbę. - Rzucił w końcu, przechodząc dalej i zbliżając się w końcu do klejnoty zamku, czyli królewskiej sypialni. -Siłownia? No nie wiem, to dla mnie już przesada. Nie kojarzy mi się z domem, a właśnie z jakimś ośrodkiem. Poza tym, nie korzystam. Wolałbym ogród, albo jakiś las
w pobliżu, gdzie mógłbym pobiegać, albo czasem polatać.
- Przyznał szczerze, a na jego twarzy widać było, że naprawdę przemyślał swoje słowa, nim opuściły jego usta.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Salazar Morales
Salazar Morales

Absolwent Slytherinu
Wiek : 38
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : blizny ciągnące się przy lewej nerce i po prawej stronie żeber | niewielkie, krwawe znamię w kształcie krzyża na grzbiecie prawej dłoni | krwawy znak w kształcie obrączki
Galeony : 2976
  Liczba postów : 1989
https://www.czarodzieje.org/t21123-salazar-morales-w-budowie#680537
https://www.czarodzieje.org/t21140-salazar-morales#681116
https://www.czarodzieje.org/t21122-salazar-morales#680529
https://www.czarodzieje.org/t21131-salazar-morales-dziennik#6806
Edynburg - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Edynburg - Page 2 Empty


PisanieEdynburg - Page 2 Empty Re: Edynburg  Edynburg - Page 2 EmptyPon Paź 24 2022, 23:22;

- No tak, pewnie nie chcesz zbyt mocno łechtać mojego ego. Rozumiem. – Mruknął z przekoloryzowanym rozczarowaniem, rzeczywiście podpuszczając młodzieńca, żeby częściej dzielił się z nim tak miłymi, pochlebnymi przemyśleniami. Wbrew pozorom nie tylko podbijały one samoocenę Meksykanina, ale również przekonywały że podąża we właściwym kierunku, jak i motywowały do działania. – Spokojnie, pewnie niedługo się wybierzemy. Chyba obaj nie potrafimy odpoczywać. – Role prędko się zmieniły i teraz to Morales pocieszał młodszego partnera, którego najwyraźniej aż zbyt skutecznie namówił do spróbowania sił w konnym pojedynku na lance. Cóż… może i nie miał najlepszych wspomnień z jabłoniową wyspą, ale miał nadzieję że niesmak w końcu minie, a czas spędzony w Camelocie pozwoli im odczarować złą passę. Kiedyś w sumie spotkali się w muzeum, prowadząc całkiem przyjemną pogawędkę przy kawie. – A weź mi nic nie mów, nie doceniłem skurwiela. – Nie widział powodów, dla których miałby ukrywać porażkę przed Maximilianem, prawdopodobnie dlatego że chłopak i tak wiele razy już widział go obnażonego i słabego. Przed nim nie musiał udawać alfy i omegi, co na swój sposób zdawało mu się uwalniające.
- Do starości to nie tylko tobie daleko, mi amor. – Prychnął kpiąco, nie pozwalając na nazywanie samego siebie antykiem, a chwilę później delikatnie ukłuł palcem chłopięcą klatkę piersiową. – Piękny jesteś też w środku, więc nie masz o co się martwić. – Wyszczerzył się do niego, czując że tym razem uda mu się zanotować punkt na swoim koncie, a jeżeli nie, to przynajmniej zmusić nastolatka do przysłowiowego rzygnięcia tęczą. Cukierkowe tekściki nieszczególnie do nich pasowały, ale raz na jakiś czas warto było się porwać na odrobinę romantyzmu. – …to? – Wtrącił się świadomie, wlepiając stanowcze spojrzenie w głębię szmaragdowych ślepiów. Trzeba jednak przyznać, że w przeciągu ostatnich paru miesięcy przeszli długą drogę, a Felix nauczył się prosić o pomoc i mówić o tym, co bolało jego serduszko. Niby teraz mógł mu równie dobrze mydlić oczy, ale Paco dostrzegał w chłopaku spore zmiany, żałował tylko że jego partner znów zmagał się z zaciskającymi na nadgarstkach szponami nałogu. Pragnął go wspierać, ale póki co nie naciskał, starając się jedynie zająć jego myśli i pokazać jaśniejszą stronę życia… albo pogadać o umeblowaniu chaty, nie proponując mu wspólnego zakupu nieruchomości. Tak też można, no bo kto zabroni.
- No tak, zapomniałem że jesteśmy ostro pokręceni. – Prychnął rozbawiony, unosząc lekko brwi, chociaż zdecydowanie nie chciał chłopięcych marzeń niszczyć; wręcz przeciwnie, gdyby tylko mógł, dodałby Solbergowi skrzydeł… albo po prostu wiary we własne możliwości. Rozumiał jednak, że do pewnych rzeczy trzeba dojść samemu, dlatego dał mu wolną rękę, koncentrując się na przepięknych wnętrzach zamku, w obliczu których rozmowa o wystroju domu nabierała dodatkowego uroku. – Podobno zwierzęta domowe upodobniają się do właścicieli. Ty też lubisz pokazać pazurki, ale za to może kiedyś się do mnie przyzwyczai. – Pokiwał głową z uśmiechem na znak, że Maximilian nie musi go za niegościnność Groma przepraszać. Powiedzmy sobie uczciwie, nawet podrapane dłonie nie powstrzymałyby go przed wizytą u nastolatka. – Czemu nie, trzeba korzystać, póki jesteśmy młodzi. – Podkreślił wyraźnie, po czym parsknął śmiechem w odpowiedzi na upartość swojego kochanka. Dywany… - Czarny kocur. Niby przyciąga pecha, ale i tak spada na cztery łapy. – Szturchnął delikatnie ramię chłopaka, jakże obrazowo opisując jego dość problematyczny, ale niezwykle kuszący charakterek.
Miał już wypytywać o ulubionego malarza, ale zamilknął w niemym zachwycie nad przepychem królewskiej alkowy. – Dobra, w tej sypialni moglibyśmy zostać na dłużej. – Zasugerował, łypiąc wymownie na Felixa. Dopiero po chwili przypomniał sobie o czym tak naprawdę rozmawiali. Tak, siłownia i ogród. – Miałbyś też gdzie sadzić te wszystkie rośliny potrzebne do warzenia eliksirów. – Podsunął chłopakowi kolejny pomysł, wiedząc że sam również szukałby działki z dużą ilością zieleni.

zt. x2

+
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 4226
  Liczba postów : 11847
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Edynburg - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Edynburg - Page 2 Empty


PisanieEdynburg - Page 2 Empty Re: Edynburg  Edynburg - Page 2 EmptyCzw Paź 27 2022, 00:57;

-...właśnie dlatego teraz tak to wygląda i mają na tym punkcie cholernego fioła. Nawet nie wiesz ile pojebów się przez to tutaj kręci. A jeden nawet próbował kiedyś się włamać wspinając się po skale. Jedyne co osiągnął to rozbita czaszka i nagłówek w gazecie, jak mu się ręka omsknęła i spadł. - Pokręcił głową, kończąc historię, gdy opuszczali bramy zamku. Czas zleciał im na zwiedzaniu (i planowaniu chaty) naprawdę szybko, a przynajmniej Maxowi i w końcu można było powoli skierować swoje kroki znów do pracowni Glenna. Słońce chyliło się ku zachodowi malując niebo na odcienie pomarańczu i różu.
-Zostańmy tu jeszcze chwilę. Skoro mamy okazję, żal żebyś to przegapił. - Uśmiechnął się do partnera, po czym mocniej ścisnął jego dłoń i poprowadził go nieco na bok, odchodząc ze ścieżki, by ostatecznie mogli usiąść na krawędzi skały i podziwiać zachód słońca, który z tej wysokości i miejsca naprawdę zapierał dech w piersiach. -Nie ma sposobu aby mężczyzna zdobył gwiazdę lub zasłużył na zachód słońca... - Zacytował słowa angielskiego pisarza, wpatrując się, jak ognista kula powoli znika za wzgórzami. Nawet nie wiedział czemu, akurat te słowa przyszły teraz do niego. Naszła go jakaś refleksja, która przywołała fragment, pokazany mu przed laty przez Stacey, która całkowicie odpowiadała za edukację literacką chłopca, jakiego wraz z mężem przyjęła pod swój dach. -A Ty, jak myślisz? Zasługujesz na zachód słońca? - Uśmiechnął się w stronę Paco, pozwalając sobie na chwilę na zwolnienie tempa i nieco bardziej filozoficzne rozważania. Co prawda mieli kilty do odebrania, ale przecież reszta czasu mogła być przez nich spędzona dowolnie i wcale nie musieli trzymać się tego, co Max zaplanował, jeśli woleli posiedzieć tutaj i porozmawiać, czy gonić gołębie po miejskich uliczkach.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Salazar Morales
Salazar Morales

Absolwent Slytherinu
Wiek : 38
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : blizny ciągnące się przy lewej nerce i po prawej stronie żeber | niewielkie, krwawe znamię w kształcie krzyża na grzbiecie prawej dłoni | krwawy znak w kształcie obrączki
Galeony : 2976
  Liczba postów : 1989
https://www.czarodzieje.org/t21123-salazar-morales-w-budowie#680537
https://www.czarodzieje.org/t21140-salazar-morales#681116
https://www.czarodzieje.org/t21122-salazar-morales#680529
https://www.czarodzieje.org/t21131-salazar-morales-dziennik#6806
Edynburg - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Edynburg - Page 2 Empty


PisanieEdynburg - Page 2 Empty Re: Edynburg  Edynburg - Page 2 EmptyCzw Paź 27 2022, 01:16;

- Szaleńców nie brakuje, a najwyraźniej ten zasłużył sobie na nagrodę Darwina. – Skwitował opowieść Maximiliana, wzruszając lekceważąco ramionami, wszak wspinaczka bez mechanicznych zabezpieczeń albo w przypadku czarodziejów różdżki u boku, równała się błaganiu o śmierć. Nie to, żeby nie rozumiał pobudek. Chciwość, pogoń za adrenaliną… znał je aż nadto, jednak wychodził z założenia, że tam gdzie było to możliwe, ryzyko należało ograniczać do niezbędnego minimum.
Właśnie otwierał usta, by zapytać o dalsze plany, kiedy młodszy partner go wyprzedził, namawiając na dalsze zwiedzanie – już nie bogato wystrojonych wnętrz, a przystrzyżonych równiutko błoni i skalistych wzgórz otaczających obronną twierdzę. Paco nie miał natomiast serca odmówić, zwłaszcza czując zaciśnięte na jego dłoni palce kochanka. – Naturalny taras widokowy. – Pokiwał głową z uznaniem, rozsiadając się wraz z Felixem na skraju skały. Złośliwi wytknęliby, że dopiero co śmiali się z faceta, który rozbił sobie czaszkę, ale jednak różnili się od niego diametralnie. Morales trzymał bowiem za paskiem spodni kawałek czarodziejskiego drewna, którego gotów był użyć w razie, gdyby którykolwiek z nich ześlizgnął się w przepaść. – Romantyk się znalazł. – Szturchnął lekko Solberga barkiem, ale wbrew pozorom wcale się z niego nie wyśmiewał; ba, nawet zaskoczyło go to, że dzieciak potrafi nieraz użyć piękniejszych, bardziej poetyckich słów niż ten młodzieżowy, wulgarny slang, którego niekiedy nie był w stanie zrozumieć. – Dawno nie oglądałem zachodów słońca. – Przyznał uczciwie, wpatrując się w soczyste barwy malujące na niebie niezwykle ekspresyjny i zdumiewający obraz, którym można by długo zachwycać oczy.
Dopiero dość nietypowe pytanie Maximiliana wyrwało więc Salazara z błogiego zamyślenia. – Zasługujemy na to, co sobie sami wypracujemy, mi amor. – Rzucił ściszonym, mrukliwym tonem, odwdzięczając się partnerowi subtelnym uśmiechem. – Zresztą… na co mi gwiazdy czy zachody słońca, skoro mogę mieć ciebie. – Prychnął pod nosem, jakby w obronnym geście przed nazbyt ckliwą atmosferą, a jednak ułożył dłonie na chłopięcym podbródku, przesuwając głowę nastolatka w swoją stronę, by wszelkie towarzyszące mu teraz emocje przekazać za pomocą czułego pocałunku.
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 4226
  Liczba postów : 11847
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Edynburg - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Edynburg - Page 2 Empty


PisanieEdynburg - Page 2 Empty Re: Edynburg  Edynburg - Page 2 EmptyCzw Paź 27 2022, 01:34;

W życiu najważniejsza była równowaga, więc skoro ostatnie godziny spędzili w pełnych przepychu komnatach, trzeba było jakoś to teraz zbalansować czymś prostszym, bardziej naturalnym, ale niekoniecznie brzydkim. Max znał to wzgórze jak własną kieszeń i choć z pozoru była to po prostu skała, na której zbudowano przepiękną warownię, to jednak można było wydobyć z niej piękno, którego człowiek czasem się nie spodziewał. Tak, Solberg był chaotyczny i gonił za adrenaliną, ale miał też zupełnie inne oblicze, którego już prawie nikt nie znał, a które teraz wychodziło na światło dzienne. Wpuszczając Paco do swojego prostszego i spokojniejszego życia, pokazywał tak naprawdę, jak bardzo mu na nim zależy. Może ich relacja była burzliwa i pełna cierpienia tu i ówdzie, ale Max wiedział, że może pozwolić sobie przy Paco na więcej wrażliwości, a ten nie będzie go oceniał.
-Mówisz, jakby trzeba było go szukać. - Prychnął lekko, na cały ten tekst o romantyku. Może i faktycznie rzadko się tak zachowywał, ale z drugiej strony jakoś laski i facetów wyrywał, a licznik dość spory na koncie miał. Może nigdy nie było to specjalnie szczere, ale nie zmieniało faktu, że Max naprawdę posiadał zaskakującą stronę swojego charakteru. -Może to błąd. - Odpowiedział równie filozoficznie. Sam uwielbiał cuda natury i zachody oraz wschody słońca. W Inverness miał kilka miejscówek, z których widoki były naprawdę nieziemskie i w tej chwili, miał ochotę zabrać Salazara w każe z tych miejsc.
-W takim razie, myślisz, że sobie to wypracowałeś? - Zmienił wydźwięk pytania, dostosowując je do tego, co Morales powiedział. Tak łatwo nie miał zamiaru dać mu uniknąć odpowiedzi, choć zaraz potem szmaragdowe tęczówki widocznie się zmaśliły, a on, nie miał nawet czasu specjalnie odpowiedzieć, gdy Paco złączył ich wargi w tym czułym i jakże znaczącym geście.
-Te amo. - Wyszeptał, patrząc w czekoladowe tęczówki, po czym ułożył swoją głowę na ramieniu partnera, patrząc na ostatnie sekundy zachodu słońca. -Według mnie, każdy człowiek ma swój zachód słońca. Coś cudownego, pięknego, tuż na wyciągnięcie ręki, a jednak tak niemożliwie nieosiągalnego. - Zdradził kolejną ze swoich myśli, o którą nikt by go raczej nie posądzał. Nie miał w tym żadnego celu, ot po prostu chciał wyrazić to, co w nim teraz siedziało, gdy patrzył na tonący w pięknych barwach Edynburg, który rozciągał się pod podstawą wzgórza i wiedział, że przy Paco może sobie na to pozwolić.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Salazar Morales
Salazar Morales

Absolwent Slytherinu
Wiek : 38
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : blizny ciągnące się przy lewej nerce i po prawej stronie żeber | niewielkie, krwawe znamię w kształcie krzyża na grzbiecie prawej dłoni | krwawy znak w kształcie obrączki
Galeony : 2976
  Liczba postów : 1989
https://www.czarodzieje.org/t21123-salazar-morales-w-budowie#680537
https://www.czarodzieje.org/t21140-salazar-morales#681116
https://www.czarodzieje.org/t21122-salazar-morales#680529
https://www.czarodzieje.org/t21131-salazar-morales-dziennik#6806
Edynburg - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Edynburg - Page 2 Empty


PisanieEdynburg - Page 2 Empty Re: Edynburg  Edynburg - Page 2 EmptyCzw Paź 27 2022, 01:58;

Wystarczyło spędzić parę minut w progach El Paraiso, żeby zrozumieć że właściciel hotelu uwielbia pławić się w luksusach. Paco zawsze stawiał sobie poprzeczkę bardzo wysoko, a marzenia wolał nazywać planami, do których zrealizowania dążył zresztą z niebywałą wręcz determinacją. Wbrew pozorom potrafił jednak docenić rzeczy małe, takie które na co dzień zwykle pomijało się jako coś naturalnego i błahego. Tak jak to wzgórze i rozpościerający się z niego widok, który sam w sobie czarował pięknem, ale dopiero we właściwym towarzystwie nabierał prawdziwej magii. Czekoladowe tęczówki zatonęły w plejadzie barw, ale dopiero spojrzenie w szmaragdowe ślepia Felixa nadało im znaczenia i głębi, którą mógłby się delektować całymi godzinami. Na pierwszy rzut oka nie wyglądał pewnie na kogoś, kogo stać by było na podobną wrażliwość, zwłaszcza w splamionej krwią koszuli, ciskając bez litości czarnomagicznymi zaklęciami, jednak i on posiadał tę subtelniejszą, niegdyś powiedziałby że słabszą stronę, której nie obawiał się obnażyć przed Maximilianem. Chyba prędzej przed sobą samym; dlatego tak chętnie operował humorystycznym tonem, a własną delikatność często próbował obrócić w żart.
- Następnym razem poproszę cię do tańca w deszczu. – Prychnął cicho pod nosem, a jednak szczery uśmiech nie schodził z jego twarzy. Skoro miał do czynienia z takim romantykiem, nie mógł przecież zawieść jego oczekiwań. Deszczowa piosenka, spacery w świetle księżyca… chyba sam siebie nie poznawał, ale zważywszy na to że jeszcze kwadrans temu urządzali wspólną chatę, której nie mili, może nie powinien się wcale dziwić. – Zdecydowanie błąd. – Skinął głową, zgadzając się z kochankiem, który z jakiegoś powodu zaczął zasypywać go niezwykle trudnymi, filozoficznymi pytaniami. – Zachód słońca czy ciebie? – Przekręcił zaczepnie głowę, zanim złączył ich wargi w pocałunku, chyba nieco zaskoczony wyznaniem, które nastąpiło tuż po tym czułym geście. – Ciebie. – Sam sobie odpowiedział, przygryzając lekko wargę w głębokim zastanowieniu nad odpowiedzią. – Nie wypracowałem, nadal nad tobą pracuję. – Zażartował, ustami zbliżając się do jego ucha. – Yo también te amo, chico. – Nie pamiętał, by kiedykolwiek wyszeptał to wyznanie tak otwarcie, ale teraz słowa naturalnie wypłynęły z jego serca, a przytulona do ramienia głowa podsycała tylko odczuwalne wewnątrz ciepło.
- Co jest twoim zachodem słońca? – Wreszcie udało mu się odbić piłeczkę i dopuścić się bezczelnego kontrataku na prywatność kochanka, ale kiedy oddawać się intymności jak nie na zamkowym wzgórzu w świetle podniebnego spektaklu ubarwiającego i tak kolorowe i intrygujące miasto.
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 4226
  Liczba postów : 11847
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Edynburg - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Edynburg - Page 2 Empty


PisanieEdynburg - Page 2 Empty Re: Edynburg  Edynburg - Page 2 EmptyCzw Paź 27 2022, 13:02;

Cała ich relacja zdecydowanie nie wyglądała na taką, w której ktoś mógłby znaleźć choć ksztę romantyzmu, a jednak... Gdy nic nie stało im na przeszkodzie, mogli pozwolić sobie na nieco inny ton, na cieplejsze gesty i bardziej otwarte serca. Max nigdy nie uważał tego za słabość, ale po prostu bał się tak naprawdę zatopić w czymś tak błahym, a jednocześnie przyjemnym. Jakby nie było, wychowały go dość ciężkie warunki, gdzie nie było miejsca na żadne czułości i tak też mu zostało. Nauczony grać, często skrywał prawdziwe uczucia pod maską humoru, ale nie oznaczało to nigdy, że tych wrażliwszych emocji nie posiadał i od jakiegoś czasu sam zaczynał uczyć się, jak je nazywać i pozwalać rozkwitnąć w pełni, choć była to naprawdę ciężka lekcja, na którą nie zawsze był gotów.
-Trzymam Cię za słowo. - Wyszczerzył się, bo zdecydowanie miał zamiar mu o tym przypomnieć, przy pierwszej lepszej okazji. Co jak co, ale o ile gdy byli sami, Morales potrafił zmienić się nie do poznania, tak Maxowi ciężko było wyobrazić sobie swojego partnera, robiącego coś takiego w miejscu publicznym.-Muszę częściej Cię na jakiś zabierać w takim razie. - Postanowił, bo skoro sam Paco uznał brak zachodów słońca w swoim życiu za błąd, to kto jak nie Max miał pomóc mu go naprawić? Szczególnie, że było jedno miejsce, w które naprawdę chciałby go zabrać, a tam ostatnie sekundy dnia były jeszcze piękniejsze niż na edynburskim wzgórzu.
Wzruszył tylko ramionami, bo chciał pozwolić Paco samemu zdecydować, jak zinterpretuje to pytanie. Nie miał w tym żadnego celu, ot tak po prostu wymieniał się z nim swoimi myślami, które akurat teraz zawędrowały w takie, a nie inne kierunki.
Kochał go, to już zdążyli ustalić i podobne wyznania w takim momencie były dla nastolatka naturalne. Nie oczekiwał niczego w zamian, nie tym razem, gdy czuł się zdecydowanie pewniej i bezpieczniej niż podczas wielu wcześniejszych rozmów, które przeradzały się w kłótnie z powodu głupiego niedogadania. Nie, teraz po prostu z głębi serca zakomunikował swoje uczucia, jakby pieczętując tym ten romantyczny moment, o który nikt nigdy by ich nie posądzał.
-Pierdolisz. - Podsumował go z lekkim śmiechem, choć z drugiej strony ta odpowiedź była tym, czego potrzebował, nie będąc nawet tego świadom. -Chociaż nie mogę odmówić, że pracy to masz po łokcie. - Prychnął jeszcze, kręcąc lekko głową, bo obydwoje wiedzieli, że z Felixem nie było łatwo i choć Salazar miał na myśli nieco inny kontekst, tak jednak Max musiał obrócić to w żart, żeby przypadkiem się tu zaraz nie porzygali z przesłodzenia.
Przymknął na chwilę powieki, delektując się wyznaniem Paco. Tak, też zauważył, że mężczyzna nigdy wcześniej nie posługiwał się tymi słowami tak swobodnie. Brał to za znak, jakąś nadzieję, że może w końcu wszystko wróciło na właściwe tory i od tego momentu będzie już tylko lepiej. Nie miał jeszcze pojęcia, że dość znacząco się mylił.
-Moim? - Zapytał, jakby był upośledzony i nie rozumiał słów. -Mam ich całe mnóstwo. - Przyznał w końcu, milknąc ponownie, by móc się zastanowić nad nieco bardziej konkretną odpowiedzią. -Chyba Cię nie zdziwi, że przede wszystkim eliksiry. Choćbym dwoił się i troił, nigdy nie osiągnę wszystkiego, ale... - Przerwał, wpatrując się w nachodzące już na niebo gwiazdy, tu i ówdzie doświetlane ostatnimi promieniami skrytego za horyzontem słońca. -Chyba największym moim zachodem słońca zawsze był dom. - Powiedział w końcu, a jego spojrzenie stało się nieco mniej obecne, choć w tej chwili nie czuł bólu, który zazwyczaj wiązał się z tym tematem. -Ale nie pierwszy lepszy budynek, w którym zamieszkam i do którego będę codziennie wracał. Dom, w tym innym znaczeniu. Coś, co sprawi, że naprawdę znajdę swoje miejsce. - Odpowiedział całkowicie szczerze, nie pytając nawet, czy Morales go rozumie. Miał przeczucie, że tak jest, a nawet jeśli się mylił, to nie miało to teraz największego znaczenia.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Salazar Morales
Salazar Morales

Absolwent Slytherinu
Wiek : 38
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : blizny ciągnące się przy lewej nerce i po prawej stronie żeber | niewielkie, krwawe znamię w kształcie krzyża na grzbiecie prawej dłoni | krwawy znak w kształcie obrączki
Galeony : 2976
  Liczba postów : 1989
https://www.czarodzieje.org/t21123-salazar-morales-w-budowie#680537
https://www.czarodzieje.org/t21140-salazar-morales#681116
https://www.czarodzieje.org/t21122-salazar-morales#680529
https://www.czarodzieje.org/t21131-salazar-morales-dziennik#6806
Edynburg - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Edynburg - Page 2 Empty


PisanieEdynburg - Page 2 Empty Re: Edynburg  Edynburg - Page 2 EmptySob Paź 29 2022, 19:21;

Paco nigdy nie uważał siebie za romantyka; wręcz przeciwnie, starał się unikać zobowiązań, nie przyzwyczajać do nikogo, a głębsze emocje odpychał jak najdalej siebie, zanim te zdążyły jeszcze wykiełkować. Najwyraźniej jednak nawet on nie mógł wiecznie ukrywać się za wymalowaną na kamiennej twarzy pewnością siebie i sztucznym, uwodzicielskim uśmiechem, którym mamił kolejnych urodziwych chłopców. Wreszcie na jego drodze stanął ten jeden, przed którym nie był w stanie udawać… Dopiero przy Maximilianie zaczął oswajać się z własnymi uczuciami, a chociaż nie zawsze jeszcze potrafił je odpowiednio nazwać, powoli uczył się je uzewnętrzniać i to nie tylko za pomocą czułych gestów, które zwykle przychodziły mu łatwiej niżeli słowa. Przede wszystkim zaś miał pewność, że więź pomiędzy nimi jest czymś niezwykle ważnym i prawdziwym i dlatego nigdy, przenigdy nie chciał jej stracić, zwłaszcza że już dwukrotnie walczył jak lew o to, by te lśniące, szmaragdowe spojrzenie odzyskać.
- Trzymaj mnie za słowo, ja przytrzymam cię za rękę. – Odwdzięczył się nieco szerszym, rozmarzonym uśmiechem, zastanawiając się kiedy będzie miał okazję zrealizować złożoną młodszemu partnerowi obietnicę. Domyślał się, że już poza granicami Edyburga, wszak bezchmurne, ubarwione kolorami zachodzącego słońca, niebo nie zapowiadało tego wieczoru chociażby grama orzeźwiającego deszczu. – Nie musisz… ale na pewno nie będę odmawiał. – Dodał jeszcze, kiwając radośnie głową, a chociaż nie miał wglądu w przemyślenia kochanka, gdyby tylko je poznał, pewnie sam przyznałby mu rację. Czasami miał wrażenie, że w jego towarzystwie jest zupełnie innym, szczęśliwszym człowiekiem. Taniec w miejscu publicznym, w rytm uderzających o chodnik kropel nie wydawał się natomiast wysoką ceną za tak nieuchwytne i efemeryczne poczucie spełnienia, które towarzyszyło mu również teraz, na skalistym wzgórzu, pozwalającym cieszyć się nie tylko przepiękną panoramą szkockiego miasta, ale przede wszystkim ciepłem bijącym od wtulonego w niego nastolatka.
Tak jak Felix potrzebował usłyszeć od niego właśnie taką odpowiedź, tak i Salazar prychnął na kolejne, wulgarne słowo, jakie wydobyło się z chłopięcych ust, jednocześnie przyjmując z ulgą rozluźnienie romantycznej, wypełnionej patosem atmosfery, do której chyba mimo wszystko nie zdążył jeszcze przywyknąć. Nie miał problemu z wyznaniem chłopakowi miłości, ale powietrze wokół zdało mu się nagle aż nazbyt gorące i gęste, szczególnie w okolicach policzków. – Na szczęście dla nas obu, nigdy pracy się nie bałem. – Wzruszył delikatnie ramionami, zanim wyszeptał to, co podpowiadało mu serce, dzięki czemu wybrzmiał nad wyraz swobodnie i naturalnie, co zresztą zaskoczyło chyba i jego samego.
Nie zdziwiło go natomiast to, że własnego zachodu słońca Maximilian upatrywał w eliksirach. Ba, wystarczyło że przymknął powieki, a już wyobraźnia podpowiadała mu obraz pokoju na piętrze położonego na obrzeżach Inverness domu. Nie byłby w stanie zliczyć tych wszystkich fiolek i składników, które gospodarz uzbierał na swoich włościach… a jednak okazało się, że układające się do snu słońce wskazywało chłopakowi inną, równie świetlaną drogę. Morales już otwierał usta, żeby wtrącić swoje trzy knuty, ale ostatecznie pogłaskał dłonią ramię partnera, zamykając go jeszcze ciaśniej w swoich objęciach. Rozumiał go, po prostu nie potrafił znaleźć właściwych słów, a może obawiał się tych, które jako pierwsze przyszły mu na myśl? – Znajdziesz je. – Przytulił się głową do jego czoła, spoglądając na ostatnie sekundy rozpościerającego się przed ich oczami spektaklu. – Na razie mogę zaproponować to obok mnie. Niezbyt wygodne, wiem, czasami lubię się porozpychać, ale… – Zaśmiał się cicho, niechętnie odsuwając się również od Felixa, żeby pomóc mu podnieść się z ziemi. – Chodźmy. - Chłodniejszy wiatr dął coraz intensywniej, więc lepiej było ruszyć dalej, nie ryzykując przeziębieniem.

Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 4226
  Liczba postów : 11847
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Edynburg - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Edynburg - Page 2 Empty


PisanieEdynburg - Page 2 Empty Re: Edynburg  Edynburg - Page 2 EmptyNie Paź 30 2022, 00:26;

-Byle mocno. Nie widzi mi się lądować dupskiem w błocie. - Nie był pewien, czy Paco kiedykolwiek się na to zdecyduje, ale wystarczało mu samo wyobrażenie sobie tej scenki. To mogło być w ich wykonaniu albo romantyczne, albo zabawne, a co niestety jeszcze bardziej prawdopodobne, mogło też skończyć się jedną wielką aferą o to, kto kogo mocniej ochlapał. Teraz jednak nie było potrzeby się nad tym zastanawiać, gdy mogli cieszyć się "tu i teraz". -Możemy zaplanować sobie jeden taki dzień w tygodniu. Tylko my i zachodzące słońce. Co Ty na to? Taka nasza mała tradycja. Przy okazji każdemu z nas na pewno przyda się takie zwolnienie tempa choć na chwilę. - Spojrzał w czekoladowe tęczówki ciekaw, co Paco myśli o tej propozycji. Sam mógłby codziennie i obserwować podobne obrazki, ale wiedział też, że czasem od przesytu naprawdę bolała głowa, a poza tym, starszy z nich jednak miał obowiązki, których musiał dopilnować.
Przepięknie potrafili balansować między romantyzmem, a głupimi rozmowami, które często szły w bardzo dziwnym kierunku. Dzisiaj, ograniczało się to narazie tylko do przekleństwa, ale Max wcale by się nie zdziwił, jakby zaraz ktoś odpalił grubszy kaliber. Lubił to, bo oznaczało to, nie mniej ni więcej, że czują się przy sobie swobodnie, a to było cholernie ważne szczególnie przy tym, jaką historię za sobą już mieli. -Praca nie jest wszystkim. Czasem trzeba trochę zluzować. - Sugestywnie odpowiedział na jego słowa robiąc przytyk do przeszłości, którą dzielili i do faktu, że mężczyzna czasami naprawdę zachowywał się jakby dzielił z Voralbergiem wspólny kij w dupie.
Tak, eliksiry zdecydowanie były najbardziej oczywistą odpowiedzią, ale też nie tą, która najbardziej poruszała serce Maximiliana. Prędzej działało to na jego ambicję, choć tak naprawdę, miało wiele wspólnego z tym, co wyznał chwilę później, z przymkniętymi powiekami wtulając się mocniej w ramię partnera. Nie potrzebował od niego tak naprawdę żadnych słów, bo sama obecność Salazara była w tej chwili wszystkim, czego było mu trzeba. Pokiwał tylko lekko głową, jakby pokazując, że przyjmuje jego słowa do wiadomości nawet, jeśli wcale w nie nie wierzył. Przynajmniej niespecjalnie. Poczuł się jednak naprawdę lepiej, słysząc kolejną wypowiedź Paco, a uśmiech na nastoletniej twarzy od razu się poszerzył.
-Ale na pewno warte szansy. - Dokończył za niego, po czym przyjął dłoń Salazara i również podniósł się na nogi. -Paco... - Zawahał się, gdy przez głowę przeszła mu pewna myśl, ale napotykając spojrzenie jego czekoladowych tęczówek wiedział, że jest to moment, którego nie powinien zmarnować. -Poczekaj, chcę.. Coś sprawdzić. - Poprosił go, po czym wyjął swoją różdżkę i dość spokojnie, ale jednak z pewnym strachem w sercu, wypowiedział te dwa słowa - Expecto Patronum. Bardzo smutna i cienka mgiełka wydobyła się z Avalońskiego jesionu, by zaraz zniknąć, ale i tak było to więcej, niż Max kiedykolwiek osiągnął.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Salazar Morales
Salazar Morales

Absolwent Slytherinu
Wiek : 38
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : blizny ciągnące się przy lewej nerce i po prawej stronie żeber | niewielkie, krwawe znamię w kształcie krzyża na grzbiecie prawej dłoni | krwawy znak w kształcie obrączki
Galeony : 2976
  Liczba postów : 1989
https://www.czarodzieje.org/t21123-salazar-morales-w-budowie#680537
https://www.czarodzieje.org/t21140-salazar-morales#681116
https://www.czarodzieje.org/t21122-salazar-morales#680529
https://www.czarodzieje.org/t21131-salazar-morales-dziennik#6806
Edynburg - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Edynburg - Page 2 Empty


PisanieEdynburg - Page 2 Empty Re: Edynburg  Edynburg - Page 2 EmptyNie Paź 30 2022, 00:58;

- Znając ciebie, zaraz byś się odpłacił i zachlapał moje nowe spodnie w kant albo koszulę. – Prychnął kpiąco, będąc święcie przekonanym, że chłopak wykorzystałby jego chwilę nieuwagi i odwdzięczył się pięknym za nadobne, nawet jeżeli puściłby jego nadgarstek nieumyślnie. Tak, wyglądało na to, że znali się już zbyt dobrze, a o ile Paco nie miał nic przeciwko przepychankom, tak jednak podczas deszczowej piosenki wolałby zadbać o utrzymanie romantycznej aury… przynajmniej dopóki któryś z nich nie złamie się pod jej naporem, obracając towarzyski taniec w żart, a akurat tego nie mogli sobie poprzysiąc. – Na wszelki wypadek założę brązowy garnitur. – Pozwolił sobie zażartować, unosząc zaczepnie brwi, ale zaraz po tym szturchnął lekko ramię partnera, łagodnym spojrzeniem czekoladowych tęczówek prosząc, żeby się nie obrażał. – Nie martw się, twoje jeansy są ze mną bezpieczne. – Przyłożył dłoń do serca na znak złożonej mu obietnicy. Nie odczuwał presji, chociaż wybiegając w przyszłość, pomyślał że ostrożniej będzie wybrać powolnego walca niż skocznego jive’a lub swinga. – Hm? – Na szczęście jednak Maximilian przerwał snucie nieco bardziej dalekosiężnych, uzależnionych od kapryśnej pogody planów, proponując za to wprowadzenie do codziennej, a raczej cotygodniowej rutyny znacznie mniej kłopotliwego rytuału. – Tylko ty i ja… i zachodzące słońce. – Powtórzył po nim z uśmiechem, kiwając zgodnie głową. – Wiesz, że nie odmówiłbym sobie wieczoru z tobą, ale chyba powinniśmy wybierać różne miejsca, żeby przypadkiem nie znudził nam się ten widok. – Dorzucił swoje trzy knuty, i to nie dlatego że edynburskie wzgórze nie przypadło mu do gustu. Po prostu nie chciał się zbytnio do tego obrazu przyzwyczaić, aby nie zatracił on swojej magii.
Potrafili balansować między romantyzmem, luźnymi pogawędkami i przyjacielskimi przytykami, a do tego zręcznie wachlować tematami do rozmów, przede wszystkim dlatego że czuli się niezwykle swobodnie w swoim towarzystwie. Salazar niewiele znał takich osób, a Maximiliana bez zawahania mógłby nazwać swoją bratnią duszą. Czasami dochodziło między nimi do spięć, co było dość oczywiste, nawet z powodu dzielącej ich różnicy wieku, ale miał wrażenie, że przyświecają im podobne cele i podobna hierarchia wartości, a to znaczyło naprawdę wiele. – Wiem, przy tobie nawet nieźle mi to idzie. – Wzruszył delikatnie ramionami, nie mając zamiaru się z nastolatkiem kłócić. Nie byłby w stanie przebić się przed jego argumenty, wszak przykładał się do pracy jak mało kto, ale akurat dla tego oto tutaj łobuza potrafił zawsze znaleźć trochę czasu, nawet jeśli chodziło wyłącznie o wspólny seans na skalistym wzgórzu.
Nie spodziewał się, że Felix dokończy propozycję za niego, ale wystarczyło że usłyszał jego głos i pochwycił jego dłoń, a kąciki ust uniosły się jeszcze wyżej. Tego, czego zdołał się jeszcze przy tym chłopaku nauczyć, to odrobina subtelności i cierpliwości, która jego samego powstrzymała przed nie do końca przemyślanym narzucaniem tempa. Nie musieli się nigdzie śpieszyć, dlatego również teraz, nieco zaskoczony, spowolnił biegu i przystanął, obserwując poczynania młodszego partnera. Nawet kiedy ten wyciągnął różdżkę, nie przyszło mu do głowy o co może chodzić, i dopiero gdy pomiędzy nimi pojawiła się cienka, jasna mgiełka, Paco aż otworzył usta ze zdziwienia, a chwilę później jego twarz przyozdobił szeroki, przepełniony satysfakcją uśmiech. Zupełnie jakby to on nauczył Solberga jak pokierować drzemiącą w nim mocą, mimo że w rzeczywistości nieszczególnie spisał się w roli korepetytora do spraw patronusa. – Mówiłem, że ci się uda... – Poklepał Maximiliana po ramieniu, spoglądając prosto w szmaragdowe ślepia, którym nijak nie mógł się oprzeć. Wsunął więc dłoń w chłopięcą czuprynę, pocałunkiem poszukując jego warg. – …ale potrzeba nam chyba jeszcze kilku zachodów słońca, żeby poznać twojego zwierzęcego przyjaciela. – Szepnął pokrzepiająco, odsuwając się od nastolatka tylko po to, by wyciągnąć do niego swoją dłoń, skłaniając do odłożonego w czasie spaceru.
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 4226
  Liczba postów : 11847
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Edynburg - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Edynburg - Page 2 Empty


PisanieEdynburg - Page 2 Empty Re: Edynburg  Edynburg - Page 2 EmptyNie Paź 30 2022, 01:32;

Oczywiście, że dokładnie tak by było, ale Max przecież nie mógł tak po prostu tego na głos przyznać. Zamiast tego, zaprzeczył z łobuzerskim uśmiechem na ustach, a w jego głowie już tworzył się plan, na podobną ewentualność.
-Ty nawet w ulewę musisz być odstrzelony? - Zaśmiał się zastanawiając, czy kiedykolwiek będzie mu dane zobaczyć Moralesa w zwykłym, prostym dresie, czy bluzie z kapturem. Nie potrafił jakoś sobie tego wyobrazić, co wcale nie było normlanie u Maxa. -Jasne, bo przez większość czasu odpoczywają gdzieś w kącie? - Rzucił mu sugestywne spojrzenie, po czym roześmiał się lekko. -Jeansy to chuj, ważne że ja jestem. - Zmienił nieco ton na bardziej ckliwy, ale taka była prawda. Wokół mogło się walić i palić, a dla nastolatka najważniejsze było, że czuł się naprawdę bezpiecznie w towarzystwie Paco i to wcale nie dlatego, że ten znał czarną magię i wygrał niejeden pojedynek na śmierć i życie.
-W życiu nie naraziłbym Cię na coś tak okropnego, jak rutyna. Oczywiście, że będziemy zmieniać miejscówki. Wiesz, że się do Ciebie dostosuję. - Wyglądało na to, że właśnie doszli do porozumienia, a żaden z nich nawet nie miał najmniejszego zastrzeżenia. Dzisiejszy dzień zdawał się być tak nierealny, a jednocześnie tak prawdziwy, jak jeszcze nigdy i Max dałby wiele, by móc spędzić tak większą część swojego życia. Cotygodniowe spotkania mogły zdecydowanie w tym pomóc.
"Czasami" było srogim niedopowiedzeniem, gdy ich znajomość opierała się na ten moment w większości z kłótni i nieporozumień, ale trzeba było mieć nadzieję na to, że w końcu to się zmieni i Max powoli pozwalał sobie, by takowa się w nim zrodziła. -No nawet. Ale nie narzekam, ktoś musi czasem logicznie pomyśleć, prawda? - Zauważył też jasną stronę takiego rozkładu sił w ich relacji. Nie miał nawet zamiaru wmawiać komukolwiek, że był odpowiedzialny i dorosły. Nie, Max był księciem chaosu i potrzebował obok kogoś, kto nieco mocniej stąpał po ziemi, a Paco bardzo dobrze się w ten opis wpisywał.
Sam był zaskoczony swoją decyzją, a jeszcze bardziej tym, jakie przyniosła efekty. Nie spodziewał się, że cokolwiek może opuścić jego różdżkę, a jednak przecież to widział. Nie był to w żadnym wypadku żaden określony kształt, ani nawet pewna mgła, która odgoniłaby najsłabszego dementora, ale zdecydowanie zadziało się coś. Szmaragdowe tęczówki z niedowierzaniem, ale i kryjącą się w nich radością, spojrzały na Paco, po czym zniknęły pod przymkniętymi powiekami, gdy partnerzy oddali się kolejnemu pocałunkowi. Max przedłużył jeszcze trochę ten gest, chcąc dać upust swojej nieoczekiwanej radości i reszcie emocji, które się w nim teraz kotłowały.
-Nigdzie mi się nie spieszy. To i tak więcej, niż spodziewałem się kiedykolwiek uzyskać. - Przyznał, wciąż w niemałym szoku, chowając różdżkę do wewnętrznej kieszeni kurtki i mocniej ściskając dłoń Salazara. - Ale lepiej faktycznie się ruszajmy. - Przyznał, ruszając za Paco w dół zbocza, wprost ku centrum szkockiej stolicy. -Możemy obskoczyć Royale Mile. Nie chcemy być u Glenna nim do nas zadzwoni, a stamtąd mamy do niego rzut kamieniem. Widziałeś tutejszy parlament? - Znów wczuł się w rolę przewodnika, choć teraz nie mieli już szans na jakiekolwiek zwiedzanie, gdyż wszystkie atrakcje zamykały swoje drzwi na turystów i miały ponownie otworzyć się dopiero następnego ranka.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Salazar Morales
Salazar Morales

Absolwent Slytherinu
Wiek : 38
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : blizny ciągnące się przy lewej nerce i po prawej stronie żeber | niewielkie, krwawe znamię w kształcie krzyża na grzbiecie prawej dłoni | krwawy znak w kształcie obrączki
Galeony : 2976
  Liczba postów : 1989
https://www.czarodzieje.org/t21123-salazar-morales-w-budowie#680537
https://www.czarodzieje.org/t21140-salazar-morales#681116
https://www.czarodzieje.org/t21122-salazar-morales#680529
https://www.czarodzieje.org/t21131-salazar-morales-dziennik#6806
Edynburg - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Edynburg - Page 2 Empty


PisanieEdynburg - Page 2 Empty Re: Edynburg  Edynburg - Page 2 EmptyNie Paź 30 2022, 02:00;

Kochał swoją bogatą, kolorową garderobę, ale jeszcze większą miłością darzył ten łobuzerski uśmiech na chłopięcych ustach, a z tego względu dobrze wiedział, że akurat na Maximiliana nie obraziłby się z powodu błotnej plamy na koszuli, nawet jeżeli też nie zamierzał otwarcie tego przyznawać. – Nie muszę. – Mruknął obruszony, jakby zarzuty nastolatka nie miały żadnych racjonalnych podstaw. Nie przyszło mu do głowy, że Solberg rzeczywiście nie widywał go raczej w innym ubiorze niż elegancki, nienagannie dobrany garnitur, szlafrok lub bielizna. Wbrew pozorom zdarzało mu się nałożyć na siebie luźniejsze ciuchy. No dobra, nie za często. – Myślałem, że deszczowa piosenka wymaga choćby odrobiny szyku, ale skoro ci na tym nie zależy… mogę założyć sweter albo znowu wybrać się z tobą na zakupy. – Zasugerował powtórkę z rozrywki, może niekoniecznie w przybytku z tradycyjnymi, szkockimi kiltami. Tym razem zresztą inaczej rozdzieliłby obowiązki, pozostawiając Felixowi rolę decyzyjną, nie nadszarpując jednak zarazem jego portfela. – Nic na to nie poradzę… – Wzruszył również ramionami, na sugestywne spojrzenie kochanka odpowiadając miną niewiniątka, mówiącą mniej więcej tyle co co złego to nie ja, chociaż usta prędko ułożyły się w uszczęśliwioną, dumną podkówkę, kiedy po raz kolejny jego młodszy partner potwierdził, że czuje się przy nim bezpiecznie.
- No ja myślę, że z rutyną to ci nie po drodze, boa kusicielu – Zaśmiał się, przypominając głupkowatą łatkę, którą niegdyś mu przykleili, a która nadal pasowała do tego chłopaka idealnie. Miał wrażenie, że zdołałby go namówić na wszystko, łącznie ze skokiem w przepaść rozciągając się wokół skalistego, edynburskiego wzgórza. – Nie. Raz wybierasz ty, raz ja. – Poprawił Maximiliana, nie chcąc odbierać mu inicjatywy, zwłaszcza w zakresie jego własnego pomysłu. Ot, wolał postawić na wygodny kompromis, dzięki któremu mogli zresztą jeszcze lepiej poznać miejsca, które lubili odwiedzać. Miał nadzieję, że naprawdę wcielą ten plan w życie i że cotygodniowe spotkania spędzą w podobnej do dzisiejszej, przyjemnej i spokojnej atmosferze, dającej nieco ulgi nie tylko od szarej rzeczywistości, ale też licznych kłótni i nieporozumień, którymi rządziła się ich relacja. Na szczęście od jakiegoś czasu te przypominały bardziej ciąganie się za nosy niż walkę na noże, ale że obydwaj cechowali się ognistym temperamentem, trzeba było się mieć na baczności. – Ktoś musi być głosem rozsądku. – Rzucił zaczepnie, puszczając chłopakowi oko, a potem pełnią uwagi obdarował już jego próbę pogodzenia się z najsubtelniejszym, a jednocześnie najpotężniejszym wyrazem białej magii, którą wynagrodził radosnym, ale i dumnym pocałunkiem.
- Małymi kroczkami. – Potwierdził z uśmiechem, nie wskazując jednoznacznie czy odnosi się tylko do nauki patronusa, czy również do rozwoju ich chaotycznej, ale i namiętnej więzi. - Do bramy poprowadzę, ale potem musisz przejąć stery. – Pociągnął nadgarstek partnera, wędrując wraz z nim w dół zbocza, z zaciekawieniem słuchając o kolejnych edynburskich atrakcjach, które mieli odwiedzić przed ponowną wizytą w pracowni Glenna. – Chcesz mi pokazać parlament? Myślałem, że nienawidzisz sztywniaków i nudziarzy pod krawatem. – Musiał się przyczepić dla zasady, w końcu ta naprawdę nie miał na co narzekać. Budynek na pewno robił wrażenie, a nawet jeśli musieli się obejść smakiem i zrezygnować ze zwiedzania wnętrz, tak pogoda sprzyjała i spacer po Royale Mile wydawał się równie miłym sposobem spędzenia czasu. – Weźmiemy po drodze kawę? – Zagadnął jeszcze, bo może i nie zamarzał, ale na skutek chłodnego wiatru rozbijającego się o odsłonięty kark, nabrał ochoty na gorący, gorzkawy napitek.
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 4226
  Liczba postów : 11847
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Edynburg - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Edynburg - Page 2 Empty


PisanieEdynburg - Page 2 Empty Re: Edynburg  Edynburg - Page 2 EmptyNie Paź 30 2022, 19:49;

-Sweter brzmi odpowiednio. Muszę w końcu sprawdzić, jak będziesz prezentował się przed kominkiem. - Wyszczerzył się do niego, nawiązując do rozmowy, jaką mieli jeszcze w zamku. Tak, zdecydowanie podobała mu się ta wizja może właśnie dlatego, że była nieco inna od tego, co zazwyczaj widywał. Prychnął tylko na tę udawaną niewinną minkę w którą chyba żaden z nich nie miał zamiaru uwierzyć.
Nie miał zamiaru namawiać go do skoku w przepaść, było zdecydowanie wiele ciekawszych rzeczy, jakie mogli porobić, a gdyby Paco go wkurwił, prędzej po prostu dostałby znowu w ryj. Max był prostym człowiekiem o prostych reakcjach i zbyt mocno zależało mu na tym Pacanie, żeby się go w tak głupi sposób pozbywać. -Wiesz, że rutyna to mój największy koszmar. - Odpowiedział z uśmiechem, nie do końca zgodnie z prawdą, ale jednak coś w tym było, że nie potrafił zamknąć się w stałym schemacie życia. -Niech będzie. Raz Ty, raz ja. - Zgodził się, bo taki kompromis jak najbardziej mu pasował. Widać, jeśli chcieli, to potrafili się dogadać bez skakania sobie do gardeł. Szkoda tylko, że tak rzadko z tego rozwiązania korzystali.
Całkowicie rozproszył się swoją próbą patronusa, bo może i czuł, że powinien ją wykorzystać, ale nie spodziewał się, że cokolwiek z tego będzie, a tu jednak... Powoli zaczynał chyba rozumieć, jak działa ten rodzaj magii i jakich wspomnień powinien szukać, by dzięki nim spróbować wytworzyć następnym razem coś więcej. Nie potrzebował szybkiego sukcesu. Wystarczyły mu te małe postępy, które i tak napawały jego serce radością.
-W takim razie, prowadź. - Zgodził się, krocząc obok niego i myśląc, czym jeszcze może go uraczyć w szkockiej stolicy. -Bo nienawidzę. Ale budynek mają ładny. - Prychnął, nie mogąc odebrać tej prawdy nudziarzom w krawatach. -Jak najbardziej. Przyda nam się dodatkowa energia na resztę wieczoru. - Sam miał ochotę na trochę kofeiny, więc gdy spacerowali królewskim deptakiem, wypatrywał jakiejś otwartej kawiarni, na którą w końcu natrafili. Właśnie skończył składać zamówienie, gdy usłyszał dzwonek swojego telefonu.
-Parlament musi poczekać, kilty już gotowe. - Poinformował Paco, gdy skończył rozmawiać, a gdy tylko dorwali w dłonie kubki z ciepłym napojem, poprowadził partnera z powrotem do zakładu swojego znajomego.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Salazar Morales
Salazar Morales

Absolwent Slytherinu
Wiek : 38
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : blizny ciągnące się przy lewej nerce i po prawej stronie żeber | niewielkie, krwawe znamię w kształcie krzyża na grzbiecie prawej dłoni | krwawy znak w kształcie obrączki
Galeony : 2976
  Liczba postów : 1989
https://www.czarodzieje.org/t21123-salazar-morales-w-budowie#680537
https://www.czarodzieje.org/t21140-salazar-morales#681116
https://www.czarodzieje.org/t21122-salazar-morales#680529
https://www.czarodzieje.org/t21131-salazar-morales-dziennik#6806
Edynburg - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Edynburg - Page 2 Empty


PisanieEdynburg - Page 2 Empty Re: Edynburg  Edynburg - Page 2 EmptyNie Paź 30 2022, 22:35;

- Nienagannie i atrakcyjnie, jak zawsze zresztą. – Podniósł zaczepnie głowę, puszczając również swojemu młodszemu partnerowi sugestywne oczko, a chociaż uwielbiał barwne, ekstrawaganckie koszule, tak sam nabrał teraz ochoty, by zaprezentować się w nieco swobodniejszej odsłonie, zwłaszcza jeśli w ten sposób miał szansę wywołać uśmiech na chłopięcej twarzy. Ewidentnie nie kontrolował za to własnych emocji, wszak jego twarz wręcz promieniała radością, kiedy tylko myśli pomknęły dalej w przyszłość, a Paco oczami wyobraźni ujrzał podsuwany przez Maximiliana świąteczny obrazek… ich obu rozłożonych na kanapie pośród elegancko zapakowanych prezentów i przed grzejącym miło kominkiem. Nietypowa wizja, szczególnie w świetle iście teatralnych, niewinnych min, i niekontrolowanych parsknięć śmiechem… ale na pewno też wizja przyjemna.
Pewnie nie wybrzmiałby zbyt wiarygodnie, twierdząc że przemoc nie jest najlepszym rozwiązaniem, poza tym zdecydowanie wolałby już oberwać w ryj niż skakać w przepaść. Na szczęście tym razem nie musiał wybierać pomiędzy większym, a mniejszym złem. Ba, chyba należało odnotować ten dzień w kalendarzu, ale o dziwo dogadywali się wręcz wyśmienicie, a perspektywa kolejnych pogawędek przy rudawym blasku zachodzącego słońca zwiastowała pokierowanie relacji na właściwe tory. – Chyba nie musimy się obawiać, że padniemy jej ofiarą. – Skwitował krótko, bo wbrew pozorom nie brakowało mu spontaniczności, a w tym duecie nie tylko Felix wpadał na szalone pomysły. Można rzec, że idealnie się uzupełniali, o ile tylko byli w stanie porozmawiać ze sobą jak ludzie i wypracować kompromis, tak jak teraz kiedy zgodnie kiwali do siebie głowami.
Wycieczka do Edynburgu, a raczej randka w szkockim mieście, przyniosła jednak wiele innych korzyści, a chociaż Morales sam przekonywał nastolatka, żeby rozwijać swoje umiejętności w kierunku przywołania zwierzęcego patronusa małymi kroczkami, tak w głębi duszy uważał, że chłopak poczynił dzisiaj ogromny postęp. Nie bez powodu przecież mówiło się, że najtrudniejszym krokiem był ten pierwszy, a chociaż wyczarowana przez niego mgiełka wyglądała skromnie – żeby nie powiedzieć, że licho – najistotniejsze było to, że w ogóle wystrzeliła z jego różdżki. Paco nie powiedział już jednak nic więcej, żeby przypadkiem nie wywrzeć na młodzieńcu zbyt dużej presji. Ot, poprowadził go w dół zbocza, słuchając opowieści przewodnika o imponującym parlamencie i niewątpliwie mniej intrygujących parlamentarzystach, wreszcie wstępując do jednej z okolicznych kawiarni. – Dobra, pozwól mi chociaż postawić kawę. – Poprosił, szturchając go lekko, a gdy tylko podeszli do lady, postawił na kubeczek podwójnego, smoczego espresso. Czuł, że potrzeba mu potężnej dawki energii do walki z majtającym się pod nogami materiałem spódnicy. Pardon, kiltu.

zt. x2

+
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 4226
  Liczba postów : 11847
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Edynburg - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Edynburg - Page 2 Empty


PisanieEdynburg - Page 2 Empty Re: Edynburg  Edynburg - Page 2 EmptyPon Paź 31 2022, 08:21;

Pozwolił Salazarowi postawić sobie kawę, po czym obydwoje ruszyli do pracowni kiltów, gdzie odebrali zrobione przez Glenna odzienie. Max chyba nie spodziewał się, że ten dzień może się tak potoczyć, ale jak miał być szczery, absolutnie miło został zaskoczony. Żadnej kłótni, żadnych problemów, nic. Po prostu cieszyli się swoim towarzystwem i pozostawało mieć nadzieję, że tak już będzie do samego końca.
-Chyba nie ma co już wskakiwać w spodnie. - Uśmiechnął się do Paco, gdy zarzucili kilty na dupska, by upewnić się, że wszystko jest idealnie wymierzone. Jak zawsze Glenn spisał się na medal i ciepła wełna ogrzewała ich ciała od pasa w dół. Max zapomniał już, jak to jest hasać w szkockiej spódnicy. Dawno nie miał do tego okazji, ale dziś nie wyobrażał sobie pominięcia tak ważnego elementu. -Zeskakuj i idziemy. - Chwycił Moralesa za rękę, po czym pożegnał się z właścicielem warsztatu i wyszedł z partnerem na ulicę, by skierować ich kroki w kolejne miejsce. -Mam nadzieję, że masz jeszcze siły. Chcę Ci pokazać esencję tego miasta, o której mało kto z przyjezdnych wie. - Uśmiechnął się do Paco, gdy przemierzali kolejne uliczki, spowite już teraz w mroku. Byli w mugolskiej dzielnicy i Max nie planował już dzisiaj tego zmieniać w żaden sposób. To były klimaty, które kochał i miał nadzieję, że choć trochę zarazi Salazara tą miłością, choć sposób na to miał dość nietypowy szczególnie, dla mężczyzny, który jak Max podejrzewał, nie miał w zwyczaju zaglądać w takie miejsca jak to, gdzie właśnie szli.
-No, to jesteśmy. - Wyszczerzył się, gdy zabrnęli w jakąś boczną uliczkę, która nie wyglądała jakby cokolwiek się w niej znajdowało, oprócz kilku śmietników i starych, historycznych murów. Max jednak wskazał palcem na znajdujące się nieopodal drzwi, które zdecydowanie łatwo było pominąć, jeśli się ich nie szukało. Na drzwiach widniała mała plakietka z napisem "wejście tylko dla prawdziwych Szkotów".

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Edynburg - Page 2 QzgSDG8








Edynburg - Page 2 Empty


PisanieEdynburg - Page 2 Empty Re: Edynburg  Edynburg - Page 2 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Edynburg

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 2 z 3Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Edynburg - Page 2 JHTDsR7 :: 
reszta świata
 :: 
Świstokliki
-