Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Wielka Sala

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 25 z 39 Previous  1 ... 14 ... 24, 25, 26 ... 32 ... 39  Next
AutorWiadomość


Oriane L. Carstairs
Oriane L. Carstairs

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 28
Czystość Krwi : 90%
Dodatkowo : szukająca
Galeony : 533
  Liczba postów : 1330
http://czarodzieje.org/t11413-oriane-l-carstairs
http://czarodzieje.org/t11416-shadow#306304
http://czarodzieje.org/t11415-oriane-leonie-carstairs#306303
Wielka Sala - Page 25 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 25 Empty


PisanieWielka Sala - Page 25 Empty Wielka Sala  Wielka Sala - Page 25 EmptyNie Paź 18 2015, 13:08;

First topic message reminder :

Przypomnienie tematu:

Wielka Sala

Największe pomieszczenie w zamku, to tu odbywają się wszystkie uczty i bale. Oświetlone jest przez lewitujące w powietrzy tysiące świec. Wspaniałe, wysokie sklepienie zawsze odzwierciedla prawdziwe niebo, bez względu na to czy świeci Słońce, czy pada deszcz. Każdego ranka, przy śniadaniu zlatują się sowy przynosząc gazety i listy od rodziców oraz znajomych. Lądują przy stołach czterech domów - Slytherinu, Ravenclawu, Hufflepuffu i Gryffindoru, które zawsze zastawione są mnóstwem pysznego jedzenia. Na samym końcu sali ustawiony jest mniejszy stół, nauczycielski, gdzie na honorowym miejscu zasiada dyrektor.




Niepewnie spojrzała na niego swoimi dużymi, czekoladowymi oczami. Co jak co ale nie miała zamiaru eksperymentować z alkoholem. Czemu? Zawsze po większej jego dawce zaczynała się śmiać i mówić osobą w okół niej, że ich kocha. Niby nic takiego i niektórzy mogliby to uznać za słodkie, jednak ona sama nie uważała tego za takie. Było to dla niej za każdym razem krępujące przeżycie i nie chciała aby chłopak był tego świadkiem. Czuła jednak, że nie będzie w stanie go oderwać od amfor. Pokręciła głową w rozbawieniu.
Czuła, że nie chce o tym rozmawiać tak więc nic więcej nie powiedziała zatapiając się w swoich myślach. Zastanawiała się jak miewa się jej brat. Niby utrzymywali ze sobą kontakt listowy, wiedziała mniej więcej co dzieje się w domu jednak to nie było to samo co kontakt cielesny.
Odbierając kieliszek od Rasha uśmiechnęła się, niepewnie spoglądając na trzymany przez nią kieliszek. Czerwona ciecz wyglądała przepysznie, a je zapach aż ślinka sama ciekła do ust. Za wtórowała mu w toaście i uniosła naczynie do ust. Kompozycja smakowa wina uderzyła w jej kubki smakowe. Musiała przyznać, iż było przepyszne. Słodkie.
- Pyszne. - uwielbiała słodkie wina. Inne była dla niej gorzkie. Po spróbowaniu tego konkretnego nie miała najmniejszej ochoty przestawać na jednym czy dwóch kieliszkach. Wiedziała doskonale, iż może tego żałować na drugi dzień lecz teraz było jej to obojętne.
- Możemy zostać przy tym. Jest wyśmienite.
Nie dane jej było cieszyć się tym zbyt długo. Widząc spanikowanych ludzi i słysząc trzask rozbijanego szkła rozejrzała się w około siebie. Scena na której jeszcze chwilę temu grali muzycy była w ogniu przez co dym po woli wypełniał Wielką salę. Jednak na scenie ogień nie poprzestał. Jego zasięg zaczął się niebezpiecznie poszerzać schodząc ze sceny na parkiet na którym była trawa. Ludzie w panice próbowali wydostać się z Sali. Nie chcąc zgubić Rasheeda złapała go mocno za rękę. Nie sądziła, że coś może ją tak bardzo wystraszyć, a jednak. Wystraszona spojrzała na chłopaka. Od dziecka Oriane bała się ognia. Widok jego przywołał wspomnienia które za wszelką cenę chciała ukryć.
Chciała jak najszybciej wyjść z sali i uciec od tego miejsca jak najdalej jednak nie było jej to dane. jednak z fontann znajdująca się najbliżej nich eksplodowała. Może i dziewczyna by się tym nie przejęła gdyby nie fakt, iż odłamki tej felernej fontanny wbiły się w jej ramię. Krótki krzyk wydobył się z jej gardła. Szybko puściła rękę partnera i złapała się za zranioną rękę w duchu modląc się aby ten koszmar szybko się skończył.

kostka: 2
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Aaron O'Connor
Aaron O'Connor

Nauczyciel
Wiek : 45
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 172
Galeony : 234
  Liczba postów : 335
https://www.czarodzieje.org/t16695-aaron-o-connor
https://www.czarodzieje.org/t16712-poczta-aarona-o-connora#463062
https://www.czarodzieje.org/t16696-aaron-o-connor
Wielka Sala - Page 25 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 25 Empty


PisanieWielka Sala - Page 25 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 25 EmptyPon Lis 12 2018, 15:05;

Dynia I

Fuck, fuck, fuck, fuck.
Tyle zdołał pomyśleć, kiedy uczeń ujął go za nadgarstek oraz wsadził w tęczowe płomyki, które żarzyły się różnymi barwami. Nie wiedział, co dokładnie nakłoniło rudzielca do popełnienia takiego czynu, aczkolwiek ostatecznie Aaron uznał, że są wszyscy razem na zabawie i nie mają powodów do wklepywania minusowych punktów dla domu, w którym to zasiadał właśnie inicjator tej dziwnej akcji. Na początku chciał zabrać rękę, aczkolwiek ostatecznie, mimo wewnętrznej walki z samym sobą, zgodził się, jakoby dając za wygraną Vaughn'owi. Całe szczęście, słowa wyższego okazały się być prawdziwe - języki ognia jedynie łaskotały, choć nadal zdawać by się mogło, że w pewnym stopniu chłopak złamał regulamin szkolny. A co, jak jeszcze coś popsują? Nie wiedział. Różne, zmieszane myśli pojawiły się pod kopułą jego czaszki - nigdy wcześniej nie spotkał kogoś tak bezpośredniego w swoich działaniach, aż Aaron podniósł jedną brew do góry, chociaż uśmiech delikatnie upadł, jakby pokazując w pewnym stopniu powagę. Kiedy to już zdołał zabrać dłoń po pytaniu retorycznym Walijczyka, uśmiech powrócił na jego licu, chociaż nadal był w pewnym stopniu zszokowany. Kiwnął głową, jakby w zrozumieniu, że rzeczywiście ogień łaskocze.
- Wystarczyło powiedzieć - sprawdziłbym we własnym zakresie. - dodał, wyszczerzając tym samym swoje zęby przez chwilę, jakby w dość diabelskim uśmieszku, chociaż po chwili zaprzestał, powracając to sympatycznej miny nauczyciela działalności artystycznej. Punktów ujemnych nie wlepił - bo i tak nie miał po co. Sprawdzić by sprawdził, nie oszukujmy się - w pewnym stopniu O'Connor przechował pierwiastek bycia dziecinnym, co czasami można w sumie zauważyć.
- Dlaczego właśnie z ognia? - podpytał, zaciekawiony tym tematem. Owszem, w szkole mieli jednego jasnowidza, który zdawał się snuć prawidłowe wnioski. Aaron był otwarty na tego typu rzeczy, choć podchodził do nich z odpowiednią rezerwą rozsądku - nie ignorował, ale także nie obnosił się nimi przesadnie, czyniąc z siebie wariata. - O, nie spodziewałbym się! - przyznawszy szczerze, podejrzewał rudzielca jednak o inną strefę państwową, co nie zmienia faktu, że go to miło zaskoczyło. - Wieś czy może miasto? - zapytał się, albowiem różnie z tym bywało.
- Dokładnie! - był zaskoczony, co w sumie pokazał w pewnym stopniu; przynajmniej dobrze kontrolował własne emocje, albowiem w dzieciństwie nie potrafił nad nimi odpowiednio przejąć pieczy. - Strzelałeś czy może po czymś wywnioskowałeś? - nie wiedział, czy ma do czynienia z osobą zapoznaną z popkulturą, ale najwidoczniej wychodziło na to, że Neirin nie widział o nim nic, co w pewnym stopniu spowodowało ulgę na duchu. Zawsze lepiej mu się rozmawiało z osobami, które go nie znały - a wynikało to z prostej przyczyny braku skrępowania oraz traktowania się na równi. Choć, biorąc pod uwagę wzrost rudzielca, jakoś na równi to jednak nie byli, a w szczególności wtedy, kiedy jakimś cudem Aaron zdołał zauważyć jedną z dyń, która jarzyła się fioletowym płomieniem. Chwilowo przeniósł swój obiekt zainteresowań na te magiczne rzeczy, choć, otworzywszy wieczko, na chwilę obecną niczego nie zaznał. - Ciekawe, czy z tych wróżb można było wywróżyć sobie szczęście, bo chyba go na razie nie mam. - przyznał szczerze, spoglądając w stronę Walijczyka.
Otwierasz?

Dynia: Fioletowa, nie mam nic, bu.
Powrót do góry Go down


Thomen J. Wessberg
Thomen J. Wessberg

Student Slytherin
Rok Nauki : I
Wiek : 23
Czystość Krwi : 90%
Galeony : 265
  Liczba postów : 343
https://www.czarodzieje.org/t16460-thomen-j-wessberg
https://www.czarodzieje.org/t16485-grozny#452917
https://www.czarodzieje.org/t16467-thomen-j-wessberg
Wielka Sala - Page 25 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 25 Empty


PisanieWielka Sala - Page 25 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 25 EmptyPon Lis 12 2018, 15:18;

Dynie: 6,4

Prawdopodobnie każdy, kto go zna zadaje sobie to pytanie. I bije się z myślami, tak jak ona teraz. Choć czy na pewno? Czy siedział w głowach innych ludzi tak intensywnie jak w jej? Na pewno nie. Bo po co? To wydawało się jedynie pozornie niemożliwe. Pytanie raczej powinno brzmieć, dlaczego w ogóle tak jest? Nie był przypadkiem chodzącym dupkiem, który uprzykrzał jej życie? Czemu zwyczajnie go nie zignorować...
I miała rację. Było w tym coś niepoprawnego, wręcz popieprzonego. Była idealnym okazem osoby, która poddawała się jego wpływowi... A jednak czasem potrafiła go zaskoczyć. Ta niepewność, to, że każda minuta wiązała się ze zmianą nastroju. To wszystko strasznie go kręciło, jakby doprowadzenia jej do granic możliwości stało się swojego rodzaju rozrywką i uzależnieniem w jednym. Sam powinien porządnie przemyśleć to, jak to wygląda... Czemu doszukuje tych wszystkich zmian, czemu nie przechodzi obojętnie obok niej skoro nie było nikim szczególnym. Nie wyróżniała się niczym spośród tłumu ludzi, którzy codziennie go otaczają... A jednak. Sam żył w jednym wielkim kłamstwie, które tak głęboko weszło mu pod skórę, że dawno zapomniał co było czym.
Był masochistą. A ona nie była jedynie jego ofiarą, bez kompletnej świadomości stała również po tej drugiej stronie. Szkoda tylko, że bez świadomości Thomena. A może zwyczajnie jej na to pozwolił? Jakaś część jego tego chciała? Był człowiekiem kierującym się instynktem. Nie myśleniem.
Obraz uderzającej dziewczyny o ziemię i krzyk wydobywający się z jej gardła był koszmarem, który nawiedzał go od tamtego wydarzenia. Przeważnie nic mu się nie śniło, przynajmniej niczego nie był wstanie zapamiętać... Problemy ze snem teraz nabrały dla niego innego znaczenia. Bo zwyczajnie nie chciał zamykać oczu.
To nie była transformacja, jednak co innego mogła powiedzieć osoba, która spotykała tylko te fatalne oblicza?
-Co jeżeli powiedziałbym, że tym razem nie zamierzam ruszyć się z miejsca?-Spytał spokojnie, nie mając problemu w ulokowaniu swojego spojrzenia. Thomen... Co Ty wyprawiasz? To wcale nie było to, co chciałeś aby wyszło z twoich ust. Zmarszczył delikatnie brwi.
-Poddać? Ja to widzę jako podjęcie walki.-Powiedział. Ucieczka była dosyć adekwatną reakcją na to, co miało tutaj miejsce. Każdy normalny człowiek zapewne w tym momencie użyłby tych skrzydeł i spieprzał stąd jak najszybciej. A ona została tutaj, wypowiadając słowa, które miała na myśli, jednak tym razem mające szczególne znaczenie. Nie miały go urazić, jednak ukuły go mocniej, niżeli się tego spodziewał i chciał.
Typowo dla samego siebie, do tego do czego ją przyzwyczaił... Nie zareagował atakiem. Nie wyrzucił z siebie jadu, który ugodziłby ją dwukrotnie. Był w ciężkim szoku i nie wiedział, czy to przez uśmiech który posłała w jego kierunku, a który diametralnie zmienił rysy jej twarzy. Czy to przez dziwne ciepło, które rozeszło się po jego ciele w momencie, w którym to dostrzegł. Jak mocno oszukało go własne ciało? Nie wiedział. A jak mocno oszukało ją własne ciało, które znalazło się niebezpiecznie blisko jego? Również nie znał na to odpowiedzi.
-Nie wiem co mam myśleć o tym, że bardzo chciałbym w to uwierzyć. A jak mylna była Twoja pierwsza reakcja...-Sugestywnie spojrzał w kierunku jej dłoni, którą na jego widok ujęła. Odsunął się jednak od stołu, o który się wcześniej oparł i wystawił w jej kierunku ramię, kłaniając się nisko.-Jestem dżentelmenem... Damie nie wypada przeprawiać się przez taki tłum w samotności.-Powiedział, powstrzymując ugryzienie się w język.
Ruszyli w kierunku stołu z dynami. A kiedy znaleźli się przy nich, Thomen dosyć niepewnie podszedł do jednej z nich. Znając swoje szczęście, wylosuje coś, co oderwie mu palec albo upieprzy białą koszulę. Otworzył wieko jednej z dyń, a zielony płomień podniósł się do góry. Chłopak zamachał ręką aby odgonić opary i spojrzał do środka. Z dziwnym grymasem na twarzy podniósł przedmiot, który okazał się być Łańcuchem Scamandera. Spojrzał na Silvię.-Myślisz, że dużo za niego dostanę?-Czy mogłoby mu się to kiedyś przydać? W jego głowie przekładały się właśnie plany wykorzystania tego przedmiotu, niekoniecznie legalnego. Uśmiechnął się do siebie, jak chłopiec, który dostał nową zabawkę a przed nim otwierały się możliwości, o których nawet mu się nie śniło.
-Teraz Ty.-Powiedział, odsuwając się lekko. Skupiał się na czymkolwiek... Tylko nie na tym, na czym naprawdę powinien pomyśleć.
Powrót do góry Go down


Lilah Sørensen
Lilah Sørensen

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : jasnowidzenie
Galeony : 49
  Liczba postów : 109
https://www.czarodzieje.org/t16046-lilah-aoife-srensen#439030
https://www.czarodzieje.org/t16045-lilah-srensen#439023
Wielka Sala - Page 25 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 25 Empty


PisanieWielka Sala - Page 25 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 25 EmptyPon Lis 12 2018, 15:20;


Taniec


Wywróciła na ten swój charakterystyczny sposób oczami, gdy usłyszała pierwsze słowa ślizgona. Poważnie? Nie potrafił zachować się jak dorosły człowiek, tylko jak rozleniwiony życiem przydupas Lorda Voldemorta? Gdyby tak można było go wepchnąć w otchłań piekielną…
Nie reagowała na uwagi chłopaka, bo i po co? Robił to celowo, a Lilce szkoda było w tym momencie strzępić języka, skoro i tak wszystko toczyło się własnym rytmem, zaś ona wydawała się być pozbawiona chęci do gry. Uniosła jedynie wymownie brew, bo nie była w stanie powstrzymać się przed jednym, jakże (dla niej) kluczowym komentarzem.
- Powinieneś korzystać z życia i zacząć uprawiać seks, bo może chociaż odrobinę zeszłoby ciśnienie z twoich jaj – wydusiła, siląc się na nikły uśmiech. - Och, wybacz – wydmuszek – żałowała, że nie trzymała różdżki blisko, bo to co zrobił Cassius zakrawało na podwójną zemstę. Rujnował jej projekty, jej ubrania, nad którymi spędzała wiele godzin. Ba!, miała się nawet obrócić na pięcie i odejść z Wielkiej Sali, ale jak widać – ktoś posiadał inne plany, niż ta dwójka.
Jęknęła żałośnie, gdy poczuła jak jej ciało dotyka ciała ślizgona, co napawało ją wstrętem. Mimowolnie dłonie, które obleczone były w czarne, zdobione rękawiczki, ułożyła na torsie Swansea próbując się od niego odsunąć, lecz magia jak widać była nader silna.
- Wybacz, ale nawet gdybyś był ostatnim samczykiem w tym zamku, nie dotknęłabym cię z własnej woli – warknęła przez zaciśnięte zęby, a zaraz potem prychnęła pod nosem. Czy on doprawdy sądził, że osoba Islandki chciałaby obcować z nim w ten sposób? Był w zakichanym błędzie i zamierzała wybić mi to z głowy, o ile wydostanie się spod tego uroku.
- Spokojnie, jesteś dla mnie totalnie aseksualny i zapewne czułabym się jak przy koleżance, aniżeli facecie – pogrzało go? Chyba nie myślał, że dla tak cenionej projektantki byłoby istotnym czy się rozbierze lub też! Jak on w ogóle śmiał tak do tego podchodzić? W jednym musiała się jednak z nim zgodzić – należało się zemścić, toteż niemal jak w idealnym połączeniu do tanga, ruszyli wprost na środek sali.

Wyrzucone kości: 2, 5, 1
Wynik: 8
Powrót do góry Go down


Fabien E. Arathe-Ricœur
Fabien E. Arathe-Ricœur

Nauczyciel
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Niewidomy. Cienkie, białe blizny na palcach.
Dodatkowo : Jasnowidz
Galeony : 854
  Liczba postów : 236
https://www.czarodzieje.org/t16060-budowa
https://www.czarodzieje.org/t16766-hootie#466049
https://www.czarodzieje.org/t16059-budowa
Wielka Sala - Page 25 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 25 Empty


PisanieWielka Sala - Page 25 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 25 EmptyPon Lis 12 2018, 20:04;

Taniec

Bale oraz wszelkie, głośne miejsca nie były jego ulubionymi formami spędzania czasu. Nie miał nic przeciwko ogólnie pojętym formom kultury, niemniej szkolna potańcówka z okazji Halloween nie należała do szczególnie dystyngowanych wydarzeń. Nie, aby zadzierał nosa czy pogardzał podobnymi inicjatywami. Jedynie chaos panujący na nich sprawiał, iż czuł się nie do końca komfortowo. Dzieciaki trudniej upilnować aniżeli damy w balowych sukniach.
Ale pojawił się. Może, aby posłuchać muzyki, może, by trochę pogadać z ludźmi. To lepsze niż siedzenie samemu w wieży Ravenclaw, kiedy większość szkoły zgromadzona jest tutaj.
Nawet się przebrał, co już było wyczynem dla osoby niewidomej. Uznał jednak strojenie się za dość zabawne. Szczególnie, że nosi w większości tylko czarny albo biały. W obu dałby radę wyciągnąć niezłego ducha. Dorzucił trochę upiorniejszych dodatków, związał włosy wstążką. Spytał z jedną-dwie osoby, czy wygląda dobrze, a potem przybył na bal.
Poruszał się wśród tłumu dość sprawnie, unikając większość poważnych starć. Zboczył także w którymś momencie ku muzyce. Stawała się głośniejsza przy środku sali, niefortunnie zatem stanął na drodze jednej z tańczących par.
@Ariadne T. Fairwyn wpadła na niego. Albo to on na nią? Nie umiał określić. Nie miało to też znaczenia. Zadziałał odruchowo, wyciągając rękę. Zdołał złapać dziewczynę w pasie i okręcić się tak, aby żadne z nich nie upadło. Trzeba przyznać, że wyszło mu to zgoła zgrabnie. Z zewnątrz spokojnie dałoby się wziąć owy manewr za zaplanowany piruet.
Obejmując ją wciąż w talii oraz przyciągając do siebie, zwolnił nieco.
- Przepraszam, nie chciałem... Wszystko dobrze? Nic ci się nie stało? - Zdawał się zmartwiony. Głupio się czuł, że tak się zderzył. Szczególnie, iż sporą część sali przeszedł bez kolizji.

Wyrzucone kostki: 6, 3, 4
Suma: 13
Powrót do góry Go down


Marceline Holmes
Marceline Holmes

Student Ravenclaw
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 1207
  Liczba postów : 1162
https://www.czarodzieje.org/t15095-marceline-holmes
https://www.czarodzieje.org/t15273-sow
https://www.czarodzieje.org/t15094-marceline-holmes
Wielka Sala - Page 25 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 25 Empty


PisanieWielka Sala - Page 25 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 25 EmptyPon Lis 12 2018, 20:05;

Taniec

Obserwowała go nieustannie, jak gdyby odszukując prawdy, która skryta była w tunelach żylnych należących do mężczyzny, czyniąc zeń drapieżcę o ponadprzeciętnych zdolnościach do łamania irracjonalnych zasad. Rudowłosa w całym tym spektaklu zdawała się być wycofana, zdystansowana i pogrążona w cudacznej sferze zbyt wielu myśli. Nie sądziła wszak, że Daniel zdobędzie się na odwagę i postanowi wcielić się w rolę aktora o niezwykle wyrafinowanym podejściu do otaczających ludzi, którzy nie domyślali się n i c z e g o; prawdopodobnie byli zbyt głupi.
A może wręcz przeciwnie?
Może to właśnie jej przyjaciółka i jakiś nauczyciel dali im szansę na realizacje własnego przedstawienia, które pod kurtyną oniryczności posiadało głębsze dno.
Zbyt głębokie.
- Owszem – odpowiedziała z nutą buty w głosie. Uniosła nieznacznie brwi i otworzyć karminowe wargi w zdumieniu, które malowało się na całym licu dziewczęcia – nie tylko w jej błękitnych oczach. Testował ją – niewątpliwie, prawdopodobnie poszukiwał słabych punktów, by ją sprowokować, lecz niemożliwym było przekroczenie amoralnych granic. Skinęła jedynie głową, podając mu dłoń, a zaraz potem czując wdzierające się przez nozdrza do podświadomości perfumy, które tak lubiła, podobnie było z ciepłem, które ją otuliło w pełni. Uśmiechnęła się nikle, a zaraz potem odwróciła wzrok, poddając się melodii, która wypełniała ją całą; dudniąc pod membraną skóry, łącząc się w analogię z emocjami, które w tym momencie rozsadzały Marceline od środka.
- Nie sądziłam, że posiada pan talent do tańca – szepnęła ledwie słyszalnie, ciągle wirując na parkiecie z profesorem, a zarazem z kimś o istotniejszym tytule w jej codziennej egzystencji. Uniosła spojrzenie na niego, skupiając się już tylko na obserwacji, a nie krokach, które wydawać się były idealne.
Czy to możliwe?

Wyrzucone kostki: 5,6,5
Wynik: 12 + 16 = 28
Powrót do góry Go down


Silvia Valenti
Silvia Valenti

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 170 cm
C. szczególne : Silny włoski akcent, szeroki uśmiech na twarzy, kilka mniejszych blizn na dłoniach, leworęczna
Galeony : 1179
  Liczba postów : 853
https://www.czarodzieje.org/t16300-silvia-valenti#446874
https://www.czarodzieje.org/t16304-romo#446901
https://www.czarodzieje.org/t16302-silvia-valenti
Wielka Sala - Page 25 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 25 Empty


PisanieWielka Sala - Page 25 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 25 EmptyPon Lis 12 2018, 20:18;

Poczęstunek -> Dynie

Czy przejęłaby się tym, jakby postanowił jej nie towarzyszyć? Niespecjalnie, w końcu podobnież o to od samego początku ich znajomości jej chodziło, prawa? Czy uwierzyła w te słowa, że tym razem by odpuścił? Ani trochę. Poznała go na tyle, by zdawać sobie sprawę z tego, że nie ważne jak bardzo by o to go prosiła i tak by nie odpuścił. Nie wiedziała, czy nie potrafił, czy zwyczajnie nie chciał i nie chciała tego wiedzieć. Skoro miała popłynąć z nurtem, to jaki miało to sens?
- Nie uwierzyłabym w to. Nie umiałbyś odpuścić. - stwierdziła, że może powiedzieć głośno to, co chodziło jej po głowie. Niestety, ale nie mogła nic poradzić na to, że w jej głowie krążyła uporczywa myśl a co jeśli tym razem miałby dość i zastopowałby tą głupią grę? Chyba mimo wszystko nie chciała znać odpowiedzi na to pytanie.
Może to i dobrze, że w obliczu tego balu zastosowano takie a nie inne urozmaicenia. Dzięki temu przynajmniej nie bło widać na jej licu rumieńca, który zagościł tam po jego kolejnych słowach. Chyba nie było sensu mówić, że nie miał racji.
- To nie tak. Źle to interpretujesz -czyżby? wywróciła oczyma nadal się uśmiechając. - Wiesz, poza tym, to raczej normalne, że moja dłoń będzie się bała ponownie z tobą spotkać po tym, co jej się stało przez Ciebie. - próbowała obrócić to wszystko w jakiś żart czy coś, w końcu jaki sens był w głupim rozpamiętywaniu win i przykrych zdarzeń? Stało się, czasu nie da się cofnąć. Najważniejsze, że jej dłoń wciąż była w pełni sprawna, co udowodniła na ostatnim meczu quidditcha.
Ujęła jego ramie, starając się nie zwracać uwagi na dziwne sensacje, które pojawiły się w tym czasie w jej żołądku. Nie mniej z pewnością miło było tak iść przez Wielką Salę w jego towarzystwie. Ciekawe, jak wiele spojrzeń odwracało się za nimi widząc T A K I duet. Nie zwracała na to uwagi.
Zamiast tego jej głowę pochłonęły dynie i ich różnorodność. Przyglądała się jak Thomen zaglądał do swojej z równie dużą ciekawością, co on.
- Chcesz sprzedać coś takiego? Słyszałam, że trudno to dostać. - skomentowała krótko po czym sama zanurkowała do jednej z dyń. Jej miała niebieski płomień i kiedy ją otworzyła, buchnął on w nią. A kiedy przygasł zobaczyła w środku dwa zwierciadełko. - Mnie nie udało się znaleźć niczego wyjątkowego. - mina jej nieco skwaśniała z tego powodu, no ale co mogła poradzić?

W dyni co było
Powrót do góry Go down


Thomen J. Wessberg
Thomen J. Wessberg

Student Slytherin
Rok Nauki : I
Wiek : 23
Czystość Krwi : 90%
Galeony : 265
  Liczba postów : 343
https://www.czarodzieje.org/t16460-thomen-j-wessberg
https://www.czarodzieje.org/t16485-grozny#452917
https://www.czarodzieje.org/t16467-thomen-j-wessberg
Wielka Sala - Page 25 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 25 Empty


PisanieWielka Sala - Page 25 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 25 EmptyPon Lis 12 2018, 20:38;

Skąd ma taką pewność. Skoro był taką zagadką dla jej osoby, czy nie odpowiednim posunięciem było zwyczajnie ją zaskoczyć? Nieprzewidywalność w przypadku tego człowieka objawiała się w ten sposób, że zaskakiwał najpierw swoją własną osobę, dopiero później innych. Merlinie miej w opiece ludzi, którzy będą odczuwali na sobie skutki czegoś podobnego.
Zaśmiał się, co było dosyć przyjemną odmiennością od pomrukiwania i wiecznego grymasu na twarzy, jakby coś mu się pod nosem zesrało. Jednak coś w jej słowach, w tym jakim tonem je wypowiedziało... Sugerowałoby, że naprawdę go zna. Chociaż w jakieś części... Zauważyła, że nie potrafił zwyczajnie sobie odpuścić. Jednak czy dotyczyło to wyłącznie jej osoby, czy całej reszty? A może tego, co szło wraz z tym wszystkim. Jakieś uczucia, przemyślenia, czy inne bzdury.
-Doprawdy? Nie uciekałaś na mój widok? Nie chwyciłaś w obronę niedawno zranionej części ciała przez moją osobę?-Uniósł delikatnie brwi, co zapewne nie było tak efektywne w tej cholernej masce.-Dłoń, czy Ty?-Utkwił w niej swoje uważne spojrzenie, ciekaw na ile jej słowa i nowo nabyta postawa mówiły prawdę. Chciał w to wierzyć. Chciał aby ten uśmiech był prawdziwy i skierowany właśnie do niego. Skoro postanowiła nie żyć w tym wspomnieniu, on również postanowił sobie to odpuścić... A choć będzie o tym pamiętał, przejdzie z tym do porządku dziennego. Tak, jak powinien zrobić to na samym początku.
Zaraz.
Zrobił coś nie tak?

Czyli w sali znajdowali się jacyś inni ludzie? Zapewne tak. Jednak jak przystało na degenerata, miał to kompletnie gdzieś. Liczył również na to, że nie zostanie tak szybko rozpoznany w tym swoim uroczym wdzianku i przykryciu na pół twarzy. Byli przeźroczyści. Czy był lepszy kamuflaż?
-Może bardziej wykorzystać... Więcej dostane użytkując to dla własnych materialnych potrzeb, niżeli na jednej transakcji.-Powiedział, zaglądając jej przez ramię do wnętrza dyni. Dziewczyny chyba lubią takie rzeczy, prawda? Wydął lekko wargi i podał Silvii swój Łańcuch, a sam pozwolił obsłużyć się w Zwierdziadełku. Nie zadowolił go widok własnej osoby w odbiciu, miał jedynie nadzieję, że było to niedostrzegalne dla oka dziewczyny. Podniósł głowę i posłał jej dziwny uśmiech.-Przez jeden wieczór możesz poudawać, że jest Twój, co Ty na to?-Niekoniecznie zależało mu na takich rzeczach, nie przydadzą mu się do tego, co zwykle robił. Był również zwolennikiem posiadania tylko tego, co naprawdę jest mu potrzebne.
Ujął jej dłoń i jak wcześniej pochylając się lekko do przodu, uśmiechnął się szerzej. Potrafił być czarujący, a ilekroć matka spraszała do siebie swoje koleżanki i innych gości, był duszą tego piekielnego towarzystwa. Jeżeli chciał, potrafił się zachować. A choć było w tym geście trochę przerysowania...-Zatańcz ze mną. Zobaczymy jak Twoja ręka będzie na mnie reagować.-I nie czekając na jej odpowiedź. Pocałował jej dłoń, prawie krztusząc się ze śmiechu. Wyprostował się i przekrzywił głowę, obserwując dziewczynę. Mógł wmawiać sobie wiele rzeczy, jednak nie to, że zwyczajnie chciał to zrobić. Chciał czuć ją przy sobie, tak jak szukał jej dłoni w tym momencie.
Bo mógł, bo chciał, bo było to o wiele przyjemniejsze od tego, co pamięta.
Powrót do góry Go down


Odetta Lancaster
Odetta Lancaster

Student Ravenclaw
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 170
C. szczególne : Długie, jasne blond włosy- nigdy nie nosi ich upiętych; przenikliwe spojrzenie; roztaczana aura wili
Dodatkowo : półwila
Galeony : 521
  Liczba postów : 272
https://www.czarodzieje.org/t16649-odetta-lancaster
https://www.czarodzieje.org/t16652-libra
https://www.czarodzieje.org/t16578-odetta-lancaster
Wielka Sala - Page 25 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 25 Empty


PisanieWielka Sala - Page 25 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 25 EmptyPon Lis 12 2018, 21:11;

Wróżba: Wisielec
Taniec

Wydawać się mogło, że stopniowo wracali do dni, kiedy byli nader blisko siebie; lojalni, przesiąknięci młodzieńczą potrzebą bycia blisko – zbyt blisko. Czy to możliwe, że wszystko wróciło do tamtych dni?
Nie.
Z pewnością nie – to tylko feeria cudacznych emocji, które dudniły pod membraną skóry, dając o sobie znać w najmniej nieoczekiwanym momencie. Mogłaby przeprosić za to, co zrobiła ostatnim razem na lekcji, wszak wydawać się mogło, że obecny czas był odpowiedni, ale z drugiej strony – powinna? Oddech spłycił się momentalnie, obawiając się, że Riley również pomyśli o uroku, który mogłaby na niego teraz rzucać, ale wcale tak było; była niewinna.
Przynajmniej teraz.
- Zrobiło mi się dziwnie słabo – odpowiedziała bez przekonania, a zaraz potem obdarzyła towarzysza nikłym uśmiechem. Sądziła, że takie bale nie są od tego, by doświadczać krzywdy, a jednak – Hogwart wcale jej tutaj nie chciał i w to mogłaby wierzyć dniami i nocami. Las był jej naturalnym środowiskiem, podobnie jak życie pośród fauny, która każdego dnia budziła ją do życia i zmuszała do opuszczenia czterech ścian chaty. Tym razem uczyniła ów wyjątek z powodu Fairwyna, który był jej nader bliski, lecz – ileż wiedział o Odettcie Lancaster?
Komplement sprawił, że zastygła w bezruchu, a zaraz potem uniosła wymownie brew, bo to co wydukał było niezwykle miłe, lecz zawstydziło ją dostatecznie, by dostrzegł rumieniec na jej bladym policzku. Chciałaby go teraz zobaczyć, jednak dostrzegała jedynie kontur twarzy, podobnie jak sylwetki, przez co nie była w stanie zobrazować go sobie raz jeszcze, pomimo że znała go na pamięć. Mimowolnie sięgnęła opuszkami palców policzka Rileya, a zaraz potem podała mu dłoń, kierując w stronę parkietu. Po drodze otrzymała wróżbę, którą resztkami sił odczytała, coraz bardziej odzyskując możliwość widzenia. Pokręciła z dezaprobatą głową i odrzuciła papier od siebie, poddając się tym minutom, które przemijały.
- Zatem spróbujmy – zaproponowała i zbliżyła się bardziej.
Prawdopodobnie zbyt b a r d z o.

Wyrzucone kości: 6, 6, 2
Wynik: 14
Powrót do góry Go down


Daniel Bergmann
Daniel Bergmann

Nauczyciel
Wiek : 42
Czystość Krwi : 90%
Dodatkowo : animag (kruk), magia bezróżdżkowa
Galeony : 2330
  Liczba postów : 2139
https://www.czarodzieje.org/t15073-daniel-alexander-bergmann
https://www.czarodzieje.org/t15099-krebs
https://www.czarodzieje.org/t15076-daniel-bergmann
Wielka Sala - Page 25 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 25 Empty


PisanieWielka Sala - Page 25 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 25 EmptyPon Lis 12 2018, 22:23;

Ludzie; żałośni ludzie, ignorowani ludzie. Świat ruszał się, dynamicznie rozpraszał - zniekształcał twarze nieobarczone uwagą wzroku. Zamiennie, spojrzenia mogły lądować na nich - aczkolwiek tym Daniel Bergmann nie przejął się w zupełności. Nie naginali regulaminów, nie przekraczali barier, nie uczynili niczego niewłaściwego - co mogło być wydobyte prosto na dzienne światło. Poruszali się, podobnie jak inni - wtapiali się w wirujące konstelacje sylwetek - pomimo nietypowego układu. Zamiłowanie do sztuki mogło się uzewnętrznić również i w tym przypadku - tańczyli zgodnie, tańczyli - jakby zostali wręcz w tym stworzeni, tworząc mimo przeciwieństw pełną zgodności całość.
- W przeciwnym wypadku - oznajmił, z błąkającym się nieprzemiennie uśmiechem - nie zabierałbym pani czasu. - Wiedział. Musiała być doskonałą tancerką - w końcu od zawsze trwała wciąż pochłonięta w dźwiękach ulatującej muzyki. Niekiedy wzniecała je sama, lądując drobnymi dłońmi na klawiaturze pianina.
- Zajmowała się pani tym więcej niż dla rozrywki? - dopytał ją z ciekawości. Nie znał - dotąd - podejścia Holmes do tańca; wszelkie bale zostały owiane przez powściągliwość. Dopiero teraz - pozbyli się owych kajdan.

Kość: 6 dowód
Wynik: 28 + 6 = 34
Powrót do góry Go down


Ariadne T. Fairwyn
Ariadne T. Fairwyn

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 840
  Liczba postów : 343
https://www.czarodzieje.org/t16556-ariadne-t-fairwyn
https://www.czarodzieje.org/t16575-verheyen
https://www.czarodzieje.org/t16555-ariadne-t-fairwyn
Wielka Sala - Page 25 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 25 Empty


PisanieWielka Sala - Page 25 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 25 EmptyPon Lis 12 2018, 23:03;

Taniec

Nie czuję się perfekcyjną tancerką - ani też spontanicznie obdarowaną przez talent. Ośmielę się wręcz powiedzieć - prędzej złamałabym komuś nogę niż wybudziła zachwyt. Mój taniec z Killą zostaje jednak przerwany; raptownie, niezdolnie do przewidzenia. Nieznana siła uderza we mnie z impetem (pozwolę sobie określić ją mianem winowajczyni, w końcu wśród tylu uginających się w melodyczny rytm osób trzeba mieć podwyższoną czujność). Drogi moje i przyjaciółki są rozdzielone - nie jestem szczególnie wściekła, Killa nie wydawała się pochłonięta czynnością i jednocześnie trudno jej się w tym dziwić.
Winowajcą jest Krukon. Kojarzę go - od dawna przykuwał moją uwagę, zaszczepiał we mnie ciekawość, choć nigdy nie wygłosiłam tej frazy poza obrębem umysłu. Nie umiem tego wyjaśnić - gdyby ktoś spytał mnie o konkretny powód (intuicyjnie czułam - jest ich stanowczo zbyt wiele). Tak czy inaczej, pierwsze, bezpośrednie spotkanie mamy dość niefortunne; znajomo-nieznajomy powstrzymuje mnie przed zachwianiem się sprawnie, zupełnie, jakby z niewiedzy rodzić się miała tajemna choreografia.
Nie jestem w stanie mu odpowiedzieć - w naszym kierunku płyną kolejne pary, całe nagromadzenia sylwetek. Nic dziwnego, znajdujemy się w niemal centrum tanecznego przedsięwzięcia Hogwartu; obecnym razem sama przejmuję inicjatywę. Czyżbyśmy właśnie tańczyli?
- Czuję, że najwyraźniej jesteśmy skazani na wspólne przetrwanie - przyznaję, nieco półżartobliwie - albo, przynajmniej - mówię - bardzo zręczną ucieczkę. - Kto wie? może - zupełnie nie ma ochoty tańczyć? (Z przyczyn nastroju, niekoniecznie pozornej dysfunkcji.) Nie będę siłą go zatrzymywać, choć w tym wypadku, najlepiej byłoby wyrwać się z objęć tłumu - tego rodzaju tłumu, pogrążonego w tańcu.

Wyrzucone kości: 3,5,3
Wynik: 24
Powrót do góry Go down


Fabien E. Arathe-Ricœur
Fabien E. Arathe-Ricœur

Nauczyciel
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Niewidomy. Cienkie, białe blizny na palcach.
Dodatkowo : Jasnowidz
Galeony : 854
  Liczba postów : 236
https://www.czarodzieje.org/t16060-budowa
https://www.czarodzieje.org/t16766-hootie#466049
https://www.czarodzieje.org/t16059-budowa
Wielka Sala - Page 25 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 25 Empty


PisanieWielka Sala - Page 25 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 25 EmptyPon Lis 12 2018, 23:36;

Jak to ładnie było powiedziane. Pozorna dysfunkcja, własna niechęć. Na ten moment więziły go w tańcu okoliczności. Musiałby zbyt wielu osobom zburzyć rytmikę ruchów, aby wydostać się z objęć Ariadne. Nie chciał tego - psucia zabawy tańczącym, a może i dziewczynie. Nie wiedział, czy go znała i świadoma była stanu Krukona. Nie zdradzała jednak objawów zdenerwowania, co sprawiło, iż blondyn się rozluźnił. Uniósł kąciki w uśmiechu, objął ją pewniej i wyprostował się.
- Nie nazywajmy tego ucieczką. Raczej taktycznym odwrotem - uznał lekko i dość wesoło, zanim pociągnął Ślizgonkę za sobą, aby uniknąć jednej z par.
- Z gracją. Nawet nie zauważą, że nie wiemy, co robimy - pozwolił sobie na luźniejszy żart, chcąc wyczuć, czy jego tymczasowa partnerka charakteryzuje się dystansem do siebie, czy raczej posiada inne poczucie humoru. Fabien nie widział - ha ha - nic złego w okazjonalnym dogryzaniu samemu sobie. Starał się jednak w rozmowie dostosowywać do drugiej strony, aby nie wytwarzać niekomfortowych sytuacji.
Kilka osób pchnęło go i zachwiał się znacząco, dał jednak radę ustać. Zaśmiał się, maskując własne zakłopotanie owym faktem. Zbyt wiele rzeczy na raz. Chwilę mu zajmie przyzwyczajenie się.
- Może jednak zauważą subtelną niepewność... Nie zwykłem tańczyć. Raczej wolę grać - zauważył, kiedy już wrócił do przerwanego rytmu.

Wyrzucone kości: 2 > 1
Wynik: 25
Powrót do góry Go down


Riley Fairwyn
Riley Fairwyn

Student Ravenclaw
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 185cm
C. szczególne : cała górna lewa strona mojego ciała jest poparzona - ukrywam to za pomocą metamorfomagii; liczne blizny na dłoniach; blizna po dziobie bystroducha przebiegająca przez całą szerokość pleców
Dodatkowo : metamorfomagia, prefekt naczelny
Galeony : 4204
  Liczba postów : 1697
https://www.czarodzieje.org/t15093-riley-t-fairwyn
https://www.czarodzieje.org/t15161-maverick
https://www.czarodzieje.org/t15098-riley-fairwyn
https://www.czarodzieje.org/t18289-riley-fairwyn-dziennik
Wielka Sala - Page 25 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 25 Empty


PisanieWielka Sala - Page 25 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 25 EmptyWto Lis 13 2018, 09:20;

Wróżby w drodze na taniec

Było mi dziwnie ciepło w jej obecności. To jej dotyk, lekkie muśnięcie palców na moim policzku sprawiło, że coś wewnątrz mnie zapłonęło żywym ogniem. Jej drobna dłoń, tak dobrze mi znana, otwierała za mnie przeróżne szufladki, skryte głęboko na dnie mojego serca. Każdego dnia chowałem w nich coś lub kogoś, kto był mi bliski, nie chcąc poddawać się złudnej magii emocji. Lecz dzisiaj, na nowo przypominałam sobie obłąkane szczęście, jakie wspólnie tworzyliśmy, nim to wszystko się rozpadło. Stara miłość nie rdzewieje - podobno tak mawiają mugole. Wydawało mi się, że to bujda. W końcu, gdy wszystko zaczyna puszczać w szwach i oddalamy się od siebie, kontakty stygną na tyle, abyśmy wyzbyli się potrzeby bycia blisko tej osoby. Nie jestem teraz pewien czy to ja się ich nie pozbyłem czy to może coś innego? Odetta, gdy tylko tego chciała, zawsze potrafiła nagiąć mnie do swojej woli, a jednak nigdy nie podejrzewałem, że mogłaby robić to naumyślnie. Wydawało mi się, że mam swój rozum. Teraz zaczynałem wątpić w swoją poczytalność. Lecz była to jedynie lekka myśl, osłodzona jej cudowną bliskością. Podążyłem za nią, cudem tylko nie potykając się o własne nogi. Ze zdziwieniem odnotowałem pojawienie się w mej dłoni kartki. Spojrzałem na nią, rozwinąłem kciukiem i palcem wskazującym. Wróżba? Nieopodal nas dostrzegłem mdły blask czary ofiarującej nam przepowiednie. Odczytałem słowa, uznając, że to kolejna głupota z rodzaju tych, jakie wyłaniają się z wnętrza szklanej kuli. Nie chciałem pokazać jak bardzo martwią mnie podobne przepowiednie, więc zmiąłem kartkę w palcach, wsuwając ją do kieszeni. Cholera, mam nadzieję, że trafiłem, bo sekundę później już kompletnie o tym nie myślałem.
Była blisko. Tak bardzo blisko, że czułem jej słodki oddech na swoim policzku. Nasze ciała zetknęły się w miejscach, w których dotykaliśmy się tak dawno temu (czyżby?). Doskonale je zapamiętałem i teraz, gdy tak niespodziewanie odświeżyliśmy to wszystko... cóż, przestałem myśleć. Naprawdę.
Liczyło się tylko działanie. Delikatne obracanie jej gibkim, jasnym ciałem. Odnajdywanie kroków w rytm muzyki przychodziło nam całkiem naturalnie. Nie byłem złym tancerzem. Garrett zadbał o to, aby jego syn nie przynosił wstydu nazwisku właśnie w tego typu sytuacjach. A chociaż daleko było mi w tym do ludzi, szkolonych do tańca dłużej niż przy okazji kilku spotkań rodzinnych, chyba radziliśmy sobie całkiem nieźle. Tak podejrzewałem, bo zupełnie nie zwracałem na to uwagi. Jej dotyk mnie spalał. Ulegałem mu bez udziału świadomości. Beznadziejnie odurzony, wyszedłem naprzód pragnieniu bliskości, czego nie robiłem n i g d y. Zawsze wycofany, ostrożny, a dziś lekkomyślny ponad wszelką miarę. I nawet nie poczułem, że zaczynam nachylać się w jej kierunku. Kiedy kolejny obrót zakręcił naszymi ciałami, przylgnąłem do niej tak tęsknie, że każdy jej oddech otulał już mój policzek. I to mnie zgubiło, całkowicie. Magia wręcz szczypała, lecz ignorowałem to ostrzeżenie. Popatrzyłem w jej jasne oczy. Zatonąłem. Starając się odzyskać grunt pod nogami, otrzymałem ostateczny cios, gdy wziąłem wdech przez nos. Słodycz jej perfum i zapach jej ciała, tak dobrze mi znane i na tak długo odebrane. Pochyliłem głowę jeszcze bardziej, sięgając ku jej twarzy. I zanim zdążyłem pomyśleć nad tym co robię, pocałowałem ją. Delikatnie, ledwie musnąwszy jej usta. Przepadłem. Chciałem więcej.

Kostki: łącznie 12
Wynik: 14 + 12 = 26
Powrót do góry Go down


Vidari Sinclair
Vidari Sinclair

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 149
  Liczba postów : 146
https://www.czarodzieje.org/t15786-vidari
https://www.czarodzieje.org/t15875-vidari-sinclair#428974
https://www.czarodzieje.org/t15794-vidari-sinclair#425558
Wielka Sala - Page 25 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 25 Empty


PisanieWielka Sala - Page 25 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 25 EmptyWto Lis 13 2018, 12:17;

POCZĘSTUNEK w drodze na WRÓŻBY
//Jakby ktoś nie mógł sobie wyobrazić stroju Vid'a na samym balu ¤
Ponoć bycie stylowo spóźnionym jest modne, gdyby tylko było zaplanowane. Starszy Sinclair jednak zwyczajnie zapomniał o fakcie balu, bo zaczytał się w jednej z nowych książek przygodowych, która ostatnio pojawiła się w bibliotece. Opowieść o chłopcu i jego psu okazała się stanowczo zbyt wciągająca. Ba, dopiero jeden z duchów, którzy stacjonują w szkole wybudził go z transu - niebieskooki jednak nie miał bladego pojęcia, kim owa osoba była, bo tak szybko jak się pojawiła - tak i zniknęła.
Po tym jakże dziwnym zdarzeniu, młodziak łaskawie zabrał swoje szanowne cztery litery z biblioteki i poszedł się szybko przebrać w swoim pokoju. W końcu kto by to widział, żeby iść w dresie na bal? Jakkolwiek kusząca ta opcja była. Przeszukując kuferek Vidariemu udało się znaleźć w miarę stosowne, czarne spodnie jeansowe wraz z czarnym podkoszulkiem i pierwszym, lepszym płaszczem. Wypadałoby jakoś poszerzyć własną garderobę o kilka innych kolorów, ale kto teraz coś na to poradzi? Przed wyjściem chłopak zabrał jeszcze srebrnoczarne okulary przeciwsłoneczne, które natychmiast założył, mając nadzieję na ukrycie ewentualnego zmęczenia spowodowanego brakiem snu - książki były jednak znacznie bardziej ciekawe jeszcze kilka chwil temu, teraz natomiast trzeba za to płacić. Konsekwencje czasem są upierdliwe, nieprawdaż?
Docierając na bal, czarnowłosy cicho przemknął przez wejście, starając się dostrzec jakieś znajome twarze. Na chwilę obecną jednak nie udało mu się zobaczyć nikogo, więc poddając się w chwilowych poszukiwaniach - postanowił spróbować jeden z wielu przysmaków obecnych na sali. Niestety było ich niezwykle dużo i wszystkie były tak samo kuszące, co utrudniło wybór. Przez bite pięć minut niebieskooki rozglądał się po kolejnych daniach, ostatecznie skłaniając się ku tarcie ze śliwkami. Smakowała doskonale, trzeba przyznać kucharzowi, że na swojej robocie się zna. Odkładając zużyty talerzyk na odpowiednie miejsce, Sinclair wziął sobie szklankę wody, stojącą na stole i odsunął się kawałek, aby nie przeszkadzać innym chętnym w poczęstowaniu się przysmakami. Szybko jednak zatrzymał się, gdy coś stuknęło mu o nogę. Myśląc, że to jedynie ktoś przypadkiem się z nim stuknął, zignorował to i przeszedł kilka kolejnych kroków. Jednak z każdym kolejnym ta sytuacja się powtarzała. Zirytowany odwrócił się, chcąc już zapytać czy ktoś ma jakiś problem- tylko, aby zauważyć, że nikogo przy nim nie ma. Dopiero to wzbudziło w nim podejrzenia, przez które spojrzał na własne nogi, tylko po to by... zobaczyć włochaty, wilczy ogon, przyczepiony do niego, na który zaczął się wpatrywać z istnym szokiem. Co tu się kurde dzieje?

4 - kostka na jedzonko
(Ps Flo&Jacq - tutaj powinien mi podbić Scoot i zaraz do was dołączymy, jeśli wbije. Jak nie to idę do was samodzielnie jeszcze dziś c: )
Powrót do góry Go down


Marceline Holmes
Marceline Holmes

Student Ravenclaw
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 1207
  Liczba postów : 1162
https://www.czarodzieje.org/t15095-marceline-holmes
https://www.czarodzieje.org/t15273-sow
https://www.czarodzieje.org/t15094-marceline-holmes
Wielka Sala - Page 25 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 25 Empty


PisanieWielka Sala - Page 25 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 25 EmptyWto Lis 13 2018, 12:45;

Początkowa nieśmiałość wkradła się między dwie, tak dobrze znane sobie sylwetki, choć przecież nie czynili nic zdrożnego; nic ponad miarę, którą wykreować mogło społeczeństwo. Sama Marceline pragnęła wierzyć, że nikt nie dostrzeże ów dysonansu między bliskością nauczyciela i swojej podopiecznej. Pełne prawo do tego zagrania ofiarował im wcześniej wspomniany profesor działalności artystycznej i prefekt naczelny z Hufflepuffu, zatem – cóż było zdrożnego w tańcu, w którym jak widać odnajdywali się d o s k o n a l e.
Stawiała pewne kroki, dając się prowadzić, pozwalając na odgrywanie przez mężczyznę pierwszych skrzypiec, nieustannie obdarzając go subtelnym, nader zachowawczym uśmiechem. Błękitne tęczówki również osiadały co kilka chwil na jego twarzy, by zaraz potem z przestrachem otaksować zgromadzonych, którzy nadal ich otaczali.
- Czas dobrze wykorzystany, może zostać zabierany – nieustannie, prawda? – odparła ledwie słyszalnym szeptem. Oddech Francuzki spłycił się, kiedy to przeszli do nieco bardziej skomplikowanych sekwencji, czując się w ramionach Daniela niebywale dobrze, choć był to pierwszy taniec, którego doświadczali.
- W Beauxbatons mieliśmy obowiązkowe zajęcia – odparła, zachodząc w głowę – czy to nadal teatr czy może jednak zapomniał? Nie mógł, z pewnością; umysł płatał jej jedynie figla, skąpany zbyt wielką feerią różnorakich emocji.

Kość: 5
Wynik: 34 + 5 = 39
Powrót do góry Go down


Scoot Ravenwood
Scoot Ravenwood

Student Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 115
  Liczba postów : 55
https://www.czarodzieje.org/t16769-scoot-ravenwood
https://www.czarodzieje.org/t16771-listy-scoota#466185
https://www.czarodzieje.org/t16770-scoot-albus-ravenwood
Wielka Sala - Page 25 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 25 Empty


PisanieWielka Sala - Page 25 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 25 EmptyWto Lis 13 2018, 19:26;

Poczęstunek

Nie miał jakoś ochoty iść na bal z okazji Nocy Duchów. Nie miał ochoty iść na żaden bal, ale siedzenie samemu w dormitorium byłoby niestosowne i idiotyczne, skoro sama szkoła organizowała imprezę. No, a co najważniejsze — tradycja. Samo słowo prosiło się o szacunek, jednak było męczące. Zastanawiał się, co w tym roku ich czeka. Bywał i słyszał o przeróżnych dziwnych zjawiskach, które dla niego wydawały się normalne, chociaż w świecie czarodziejów, nigdy nie można było powiedzieć, że coś jest do końca normalne. Na pewno nie dla biednych mugolaków. Ubrał się normalnie , a właściwie tak mu się wydawało. Szaty nie zakładał. Wyglądałoby to za bardzo zwyczajnie. Na samo wejście stał się przezroczystym prawie duchem. Umierać to on nie chciał, ale jak taką atrakcją zaczęli to widocznie może być zabawnie. Nie zawsze miało się możliwość doświadczenia życia po drugiej stronie. Teraz wszyscy wyglądali, jakby trafili do zaświatów. Takie upiorne i komiczne, bo i tak jakieś dzieciaki starały się przejść przez ścianę, jak duchy, co oczywiście nie było możliwe. Uśmiechnął się pod nosem i skierował do stołu z przekąskami. Nic specjalnego przed imprezą nie jadł, więc mógłby coś spróbować. Zdawał sobie sprawę, że potrawy tutaj nie mogą być całkowicie "bezpieczne", właśnie gdy trzymał przy ustach chyba czekoladowego muffina (bo tego nie mógł być pewien na sto procent), niemal wybuchł śmiechem, gdy zobaczył minę @Vidari Sinclair. Ten obraz wyrył mu się w pamięci na dobre. Młody chłopak wyglądał na zszokowanego? Nie wyglądał na pierwszoroczniaka, ale tak się zachowywał. Zresztą bycie z rodziny czarodziei nie dawało gwarancji, że nic nas nie zaskoczy. Odłożył ciacho na miejsce, ciekaw będąc, co wywołało taki efekt. W końcu mieli się bawić, a on nie należał do tych gburowatych ślizgonów. Jak szaleć to szaleć.
- Fajna kita. - Rzucił w stronę gryffona. - Teraz moja kolej. - Chwycił za kawałek tarty ze śliwkami, zdając sobie sprawę, że zaraz również mu coś wyrośnie.
- Dobre. - Oblizał palce, a na głowie wyrosły mu dwa bycze rogi, ostre, nieco skrzywione. Musiał wyglądać komicznie. - Mam nadzieje, że o żadną dekorację tym nie zahaczę. - Dotknął swoich rogów.
- Ale przyznam, że ogon fajniejszy. - Cały czas gadał do Vidariego, mając nadzieje, że trochę przeszedł mu ten szok. Nadal nie mógł z twarzy usunąć tego uśmiechu, który pozostał mu po zaskoczonym gryffonie.

4
Powrót do góry Go down


Vidari Sinclair
Vidari Sinclair

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 149
  Liczba postów : 146
https://www.czarodzieje.org/t15786-vidari
https://www.czarodzieje.org/t15875-vidari-sinclair#428974
https://www.czarodzieje.org/t15794-vidari-sinclair#425558
Wielka Sala - Page 25 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 25 Empty


PisanieWielka Sala - Page 25 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 25 EmptyWto Lis 13 2018, 23:09;

WRÓŻBY
Po chwili patrzenia się na swój nowy atut, szatyn przypomniał sobie, że jest w Hogwarcie takie rzeczy są niemalże na porządku dziennym - przez co miał ogromną ochotę przywalić samemu sobie za głupotę, ale słysząc śmiech w pobliżu, zrozumiał, że zapewne wyglądało to komicznie. Dzisiaj natomiast chodzi o samą zabawę, więc sam chłopak uśmiechnął się w kierunku @Scoot Ravenwood, którego najwyraźniej udało mu się rozbawić.
- Dzięki - wyszczerzył zęby. - Niezłe rogi, pasują do charakteru? - dodał żartem, chcąc jakoś odwdzięczyć się starszemu ślizgonowi. - Ciekawe co pozostałe robią, ale chyba wystarczy mi szoku na dziś. Co myślisz?
Gdyby ktoś o to szatyna zapytał, zapewne odpowiedziałby, że bardzo, ale to bardzo chętnie ujrzałby jak Scoot zahacza o co najmniej jedną z ozdób. Widok byłby bezcenny! Niemniej po chwili szczerzenia się na widok tego, jak idiotycznie musieli obaj wyglądać, Sinclair postanowił rozejrzeć się za czymś ciekawym do roboty. Jego spojrzenie padło na stoisko z wróżbami, więc po szybkiej decyzji - albo jej braku, kto wie - odwrócił się w stronę ślizgona.
- Idziesz po wróżbę? Już nic dziwniejszego raczej nam się nie stanie - zaproponował ze śmiechem.
Jeżeli Scoot zgodzi się na propozycję to razem z nim pójdzie, aby zobaczyć co takiego tarot ma im do zaoferowania. W drodze na stoisko, Vidari rozejrzał się po sali, aby zobaczyć, że nie tylko ich dwójka padła ofiarą tarty ze śliwkami, jakkolwiek dziwnie to brzmi. Uśmiechając się lekko szatyn, zdał się na los i wróżbitę... tylko po to, aby wyszedł mu diabeł, a na to nie dał rady powstrzymać wybuchu śmiechu. Przez kilka chwil starał się uspokoić i wziąć oddech, jednak zerkanie na jego towarzysza skutkowało jedynie kolejną dozą rozbawienia. Dopiero po dłuższej chwili, zdołał ogarnąć się na tyle aby wydusić jedno zdanie.
- Wszystko... wszystkim, ale to... to pasowałoby bardziej do ciebie! - wykrztusił z siebie, cały czas śmiejąc się z ironii sytuacji.
Gdy obaj mieli już swoje wróżby, a szatyn dal radę otrząsnąć się z ataku śmiechu, który towarzyszył tej ironicznej wręcz wróżbie - zauważył znajomą, rudą czuprynę dziewczyny, z którą był na roku. Ba, mieli urodziny w tym samym miesiącu! Tylko gryfonce się poszczęściło i wylądowała jako starsza o niemalże tydzień, ale co tu poradzić. Niebieskooki kiwnął głową do blondyna w celu pokazaniu mu, aby podążył za nim i z szerokim uśmiechem podszedł do @Florence C. Berkeley oraz @Jacqueline A. Berkeley, które znajdowały się niedaleko dwóch mężczyzn. Po zbliżeniu się wystarczająco blisko postanowił zaskoczyć co najmniej jedną z nich i nagle podskoczył tak, aby tuż za ich plecami wykrzyknąć w miarę głośne "buuuu". Następnie z szerokim wyszczerzem czekał na reakcję dziewczyn. Ciekawe czy któraś się złapie na żart?


DIABEŁ - kostka
/edit: zabrakło mi jednej kursywy, don't mind me here


Ostatnio zmieniony przez Vidari Sinclair dnia Sro Lis 14 2018, 11:43, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down


Cassius Swansea
Cassius Swansea

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 185cm
C. szczególne : Niewielkie blizny łobuza weterana, dość często ma ślady farby na dłoniach. Na lewej dłoni nosi prostą i cienką złotą obrączkę.
Dodatkowo : Hipnoza
Galeony : 2149
  Liczba postów : 1027
https://www.czarodzieje.org/t16705-cassius-swansea
https://www.czarodzieje.org/t16709-hyperion
https://www.czarodzieje.org/t16706-cassius-swansea
https://www.czarodzieje.org/t18287-cassius-swansea-dziennik
Wielka Sala - Page 25 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 25 Empty


PisanieWielka Sala - Page 25 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 25 EmptyWto Lis 13 2018, 23:27;

Taniec

Nawet nie chciało mi się tego komentować. Serio, po prostu ją zignorowałem. Chyba pierwszy raz od podniesienia pierwszej rękawicy, rozpoczynającej tę bezsensowną wojnę. Do tej pory nie sądziłem, że byłem w stanie to zrobić. Może po prostu kłócenie się z nią wprawiało mnie w tak dobry nastrój, że nie byłem w stanie z tego zrezygnować? Prawdopodobnie, bo teraz po prostu zupełnie mnie to nie bawiło. Wściekły na tę gówniarzerię, jaka postanowiła zrobić sobie z nas cel dla testowania trwałego przylepca, nie byłem w stanie myśleć o niczym innym.
- Cudownie, więc udaj, że jesteśmy tutaj jedynie we dwoje i ściągaj tę kieckę. Będę mógł sam spuścić im łomot. Nie potrzebuję do tego Twojej wątpliwej jakości pomocy. Jestem pewien, że ktoś taki jak ty widuje bójki jedynie na filmach. - Cholera, jednak nie udało mi się powstrzymać. Odpowiadanie na zaczepki było częścią mnie od tak długiego czasu, że nie dało się tego wyzbyć w kilka minut. Niemniej jednak, potem po prostu ruszyliśmy przed siebie. A przeciskanie się przez tłum wymagało ode mnie nie lada refleksu. Kiedy wydawało mi się, że zaraz zderzymy się z którąś z tańczących par, chwytałem Lilah pod ramię lub w talii i lekko unosiłem, aby skorygować tor naszego podążania. Czasami udało nam się obrócić wokół własnej osi i pewnie byłoby to miłe, gdybym nie czuł jak silną niechęcią darzy mnie Sorensen. Co to za przyjemność tańczyć (bo to co właśnie robiliśmy w istocie przypominało taniec) z kimś, kto nie może wytrzymać twojego dotyku? Co prawda, nie byłem pewien czy odczuwa to w ten sposób, ale jej wcześniejsze słowa wciąż odbijały mi się wewnątrz czaszki. Nawet pomimo gorących zapewnień, że gówno dla mnie znaczą. Niemniej, kontynuowałem. Nadrabiałem za nas oboje, już za młodu nauczony tańca towarzyskiego. Wszystko po to, aby przebić się na drugą stronę sali. Jej ciepłe ciało tuż przy moim było tak obce, tak ciekawe. Intrygowało mnie, robiąc mojej woli na przekór.

Kostki: 5, 5 (1->1->5), 6 = 16
Suma: 16 + 8 = 24
Powrót do góry Go down


Silvia Valenti
Silvia Valenti

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 170 cm
C. szczególne : Silny włoski akcent, szeroki uśmiech na twarzy, kilka mniejszych blizn na dłoniach, leworęczna
Galeony : 1179
  Liczba postów : 853
https://www.czarodzieje.org/t16300-silvia-valenti#446874
https://www.czarodzieje.org/t16304-romo#446901
https://www.czarodzieje.org/t16302-silvia-valenti
Wielka Sala - Page 25 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 25 Empty


PisanieWielka Sala - Page 25 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 25 EmptySro Lis 14 2018, 11:39;

Dynie->Taniec

Oburzenie wymalowało się na jej twarzy. Bo musicie wiedzieć, że kiedy Silvia tego chciała, potrafiła być niezłym kłamczuchem. Tak jak i w tym wypadku próbowała właśnie wmówić Thomenowi, że wcale nie uciekała, gdy tylko go dojrzała, co było oczywistą bzdurą.
-Oczywiście, że nie! Po prostu, ktoś mnie wołał. - dodała dosyć kulawo na koniec. I o ile to było małym naciąganiem prawdy, tak wszystko inne, co zrobiła, powiedziała tego wieczoru, było jak najbardziej  szczere i prawdziwe. Bo naprawdę zamierzała zacząć inaczej reagować na tego ślizgona. Skoro krzyk, ryk i w ogóle bardzo mocna próba odmowy nie przynosiły żadnych skutków, to jedynym sensownym wyjściem było dla niej popłynąć z prądem i zobaczyć, dokąd on ją doprowadzi. O ile cholernie się tego bała tak teraz wydawało jej się to wszystko nie takie złe, jak malowali od początku. Oby...
- No to dlaczego wspominasz o sprzedaniu tego cacka? - jej brew uniosła się nieznacznie do góry, kiedy próbowała zrozumieć jego myśli. Cóż, nie było sensu ukrywać, że nie szło jej to najlepiej. Bo pewnie gdyby była w stanie jakoś jego myśli rozszyfrować, to miałaby świadomość tego, co siedziało mu dalej w głowie.
Wzięła od niego łańcuch, by przyjrzeć się dokładniej temu niesamowitemu przedmiotowi. Ale na jego propozycję, by się wymienić znaleziskami na czas trwania balu, stanowczo pokręciła głową. -Nie Thomen, nie mogłabym tak. To jest Twoje i tyle. - powiedziała, oddając mu łańcuch z powrotem, ale nie z naburmuszoną miną, czy coś! Nadal się uśmiechał, tylko po prostu wyraźnie akcentowała fakt, że nie chciałaby takiej, jej zdaniem, niesłusznej zamiany.
Obserwowała każdy jego ruch i to, jak delikatnie brał jej dłoń w swoje własne. Nie potrafiła w żaden racjonalny sposób wyjaśnić tego, co właśnie się działo w jej wnętrzu. No bo żaden mężczyzna nigdy nie zachowywał się względem niej w podobny sposób. Nawet jej nigdy na czymś takim nie zależało. Była zbyt pochłonięta własnymi problemami i tymi, które miały miejsce w jej domu, by zajmować głowę chłopakami.
-Ale ja nie umiem tańczyć... - jęknęła cicho w odpowiedzi na jego propozycję. I nim zdążyła cokolwiek zrobić, czy więcej powiedzieć, ten pochylił się i ucałował jej dłoń. Jakieś dziwne mrowienie pojawiło się w miejscu zetknięcia jego ust z jej skórą a ona dziękowała wszelkim Bóstwom za to, że wszyscy na sali wyglądali jak duchy. Przynajmniej nie było widać karmazynu, który opanował całą jej twarz na skutek jego działań. I nim się zorientowała, stali w tłumie pośrodku sali, gotowi do tańca.
Powoli przybliżyła się do niego. Nie wiedziała, co powinna teraz zrobić, jak się zachować. O wiele swobodniej by się czuła teraz, gdyby latała na miotle w ubabranym błotem stroju do quidditcha i dostała właśnie tłuczkiem prosto w łep, niż tańcząc z Thomenem prawie na środku Wielkiej sali. No ale skoro tak to miało wyglądać, chyba powinna grzecznie się zachowywać, prawda? Pozwoliła sobie na położenie lewej dłoni na jego ramieniu, a policzek oparła gdzieś na wysokości barku. Chyba tak powinno się robić, prawda? Chłopak był sporo wyższy od niej, więc tylko tam sięgała.
Zaczęli się powoli ruszać w rytm właśnie trwającego utworu. Czuła, jak jej policzki pieką ją, ale nic nie mogła na to poradzić. W ogóle nie czuła się swobodnie, ale poddała się mu całkowicie. Może on jeden z nich dwojga wiedział, co powinien tutaj robić. Bo ona nie miała zielonego pojęcia...

Kostki na taniec: 4, 4, 4 (nawet jeśli nic nie wygramy to przynajmniej powinna być jakaś mini nagroda za takiego farta z losowaniem xD)
Powrót do góry Go down


Thomen J. Wessberg
Thomen J. Wessberg

Student Slytherin
Rok Nauki : I
Wiek : 23
Czystość Krwi : 90%
Galeony : 265
  Liczba postów : 343
https://www.czarodzieje.org/t16460-thomen-j-wessberg
https://www.czarodzieje.org/t16485-grozny#452917
https://www.czarodzieje.org/t16467-thomen-j-wessberg
Wielka Sala - Page 25 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 25 Empty


PisanieWielka Sala - Page 25 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 25 EmptySro Lis 14 2018, 14:48;

Taniec

Pokiwał głową, jakby wierzył w to, co właśnie powiedziała. Aktorką może była i dobrą, jednak nie dla wprawnego oka krytyka jakim był Thomen. Sam niemal się czuł, jakby wymyślił tę zabawę. W końcu idealnie sprawdzał się w roli, jaką dla siebie wybrał. A może to wcale nie on był pomysłodawcą, a kto inny? Cóż, lepiej żyć w przeświadczeniu, że sam był panem swojego losu.
Patrz, to dopiero aktorstwo!
-Dobrze, dobrze. Skoro ktoś Cię wołał, to Ci wierzę.-Mruknął, wymownie na nią spoglądając. Skoro ona tak przedstawiała sprawę... To czemu sam nie mógł posunąć się do drobnego kłamstwa? Tak z pewnością żyło im się teraz lepiej. A skoro chciała podejść do tej... Relacji inaczej niż zwykle. Bez krzyków, uciekania i wyzywania... Cóż, trzeba jakoś zacząć.
Nie zamierzał jednak nagle być dobrym obywatelem, kłaniać się przed nią i być czarującym przystojniakiem. Zapewne ona również zdawała sobie z tego sprawę... I nawet by tego nie chciała... Zapewne w ogóle nie stałaby tutaj z nim, gdyby nie chciała. Choć może w dużej mierze ją do tego zmuszał?
A gdyby puścił?
-To była pierwsza moja myśl. Teraz nadeszła następna, bardziej sensowna. Zapomnij więc o tej pierwszej.-Powiedział, lekko wzruszając ramionami. Za bardzo chciała wiedzieć dlaczego, nie było dobrej odpowiedzi. Jego umysł działał na bardzo szybkich lub na bardzo wolnych obrotach, zależy od sytuacji, a raczej stanu, w jakim się znajdował. Teraz wiele rzeczy krążyło mu po głowie, a żadna konkretna nie mogła utrzymać się na dłużej.
Przez moment obserwował zafascynowanie na jej twarzy. Uniósł nieznacznie brwi do góry.-To tylko jeden wieczór, nawet nie, bo nie wiadomo ile jeszcze ze mną wytrzymasz. Chciałem być...-Nie dokończył, bo brzmiało to idiotycznie w jego głowie. Wypowiedziane zapewne brzmiałoby żałośnie. Przyjął przedmiot i schował go do kieszeni, o dziwo, gdzieś tu znajdowała się kieszeń.
W końcu jej się nie oświadczał. Sam oddał jej zwierciadełko.
Było to w sumie zabawne. Jakby całe te przebrania, chwilowe niepodobieństwo do własnej osoby i nawet cielesności... Sprawiło, że poczuł się znacznie lepiej. Może łatwiej było funkcjonować w tej wersji, niżeli we własnej. Może i prześwitywali, jednak wyraz jej twarzy wciąż był widoczny. Szczególnie z tak bliska. Uśmiechnął się do siebie, chytrze. Czyli tak jak lubiła najbardziej.
Nie oberwał, to dobry znak.
Wyprostował się i wolno poprowadził ją tam, gdzie znajdowali się inni tańczący. W sumie był to dosyć ciekawy widok.-Nie zadepcz mnie na śmierć i będzie dobrze.-Powiedział, cierpliwie czekając na to jak się do niego przysunie. Bez gwałtownych ruchów, Thomen. Nie było niczego skomplikowanego w tym, żeby poruszać się do rytmu muzyki, prawda? Nie brał specjalnych lekcji tańca, ani nie dostał medalu za dobry słuch, którym powinien pochwalić się każdy tancerz... Trzymanie dziewczyny nie powinno być takie skomplikowane, szczególnie, że nie był w tym kompletnym laikiem. Objął ją w tali, przysuwając Silvię do siebie bliżej. Na swoje własne zadowolenie. Zdziwił się kiedy ułożyła głowę na jego barku, prawie dając jej do zrozumienia, że wcale nie musi tego robić. Nic jednak nie powiedział, ani nie zrobił. Nawet uśmiechnął się ponad jej głową, jakby coś niezmiernie go rozbawiło.
-Wiesz, że w tańcu nie musisz się tak spinać? Podobno powinno ufać się partnerowi.-Powiedział spokojnie, poprawiając dłoń, która obejmowała jej.-Chciałaś iść z nurtem.-Dodał, pochylając się nad jej uchem.
-I ja również nie wiem, co robię.-To był szept, który poruszył kilka kosmyków jej włosów, które pozwoliły uciec sobie z spiętej fryzury. Czy tyczyło się to tańca, czy tego, co tak właściwie tutaj robili? Podobało mu się to, jak jej ciało reagowało na jego osobę. Jak przyjemne było ciepło, które od niej biło. Sam rzadko kiedy czuł cokolwiek i nie miał tu na myśli bólu, który wywoływany był przymusowo. Było to tak bardzo nieodpowiednie, że wręcz zapragnął aby było jego. Był idealnym przypadkiem człowieka, który zawsze chciał tego, czego nie powinien mieć.
I tak się czuł będąc tutaj w tym idiotycznym stroju z dziewczyną przy swoim boku.


Wyrzucone kości: 6,2,4
Wynik: 12+12=24
Powrót do góry Go down


Scoot Ravenwood
Scoot Ravenwood

Student Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 115
  Liczba postów : 55
https://www.czarodzieje.org/t16769-scoot-ravenwood
https://www.czarodzieje.org/t16771-listy-scoota#466185
https://www.czarodzieje.org/t16770-scoot-albus-ravenwood
Wielka Sala - Page 25 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 25 Empty


PisanieWielka Sala - Page 25 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 25 EmptySro Lis 14 2018, 19:56;

Wróżby

Takie imprezy zawsze go bawiły, chociaż nie sądził, że każdy to tak odbierał, jak on. W końcu w noc duchów pewnie chodziło o to, żeby było strasznie i mrocznie, a przede wszystkim dziwnie; atrakcje, które zawsze nas zaskoczą. Scoota również wiele rzeczy zaskakiwało, ale jakoś nie przerażało go to, a raczej bawiło. Tu można było poszaleć. Powygłupiać się i nie ponieść żadnych konsekwencji. Miał na myśli zwykłą zabawę bez żadnych głupich wybryków. Uważał, że jest na to za stary. Sądził jednak, że musi się wyszumieć, skoro odchodzi niedługo z tej szkoły. Oczywiście nic jeszcze nie było przesądzone. Wiadomo, że nie zamierzał powtarzać roku. Rodzice raczej nie poparliby tego. On też czułby się dziwnie, będąc o rok starszy od swoich klasowych kolegów i koleżanek.
Niestety miał i też młodszych znajomych, z którymi na pewno będzie mu ciężko się rozstać. W Hogwarcie spędził wiele chwil, tych gorszych i lepszych, ale wspomnienia te zostaną z nim na całe życie. Dzisiaj miał zamiar się bawić bardziej niż dobrze. Postanowił, że skorzysta ze wszystkich atrakcji, jeśli starczy mu czasu. Młodszy towarzysz imprez sam się napatoczył @Vidari Sinclair, więc czemu nie spędzić z nim czasu. W końcu na takich balach czy przyjęciach można poznać wiele ciekawych osób, a Scoot nie był aspołeczny, wręcz przeciwnie. Wiadomo, że przez swój wiek nieco oddalał się od młodszych hogwartczyków, ale to można zwalić na szybko nadchodzącą dorosłość.
- Tak, lubię nadziewać ludzi na rogi. Dawaj czerwoną płachtę. - Odpowiedział na żart i zaśmiał się przyjaźnie. - Też tak sądzę. Jestem Scoot. - Podszedł do Vidariego i postanowił się przedstawić, zdając sobie sprawę, że wcześniej tego nie uczynił.
- Raczej przy stoisku z wróżbami niczego bym specjalnego się nie spodziewał, ale spróbujmy. - Skierował się razem ze swoim towarzyszem na tarota, gdzie może ujrzą swoją przyszłość. W taką noc nawet przepowiednie szaleńców wydawały się ślizgonowi ciekawe. Przy czym wróżeniem zajmował się tu magiczny przedmiot, który przypominał nieco Czarę Ognia. Zbliżył dłonie do płomienia jak wcześniej Sinclair. Spojrzał na chłopaka, który miał lepszy ubaw niż Scoot wcześniej, spojrzał na kartę dzieciaka.
- Dobre... - Wybuchł śmiechem, wskazując na swoje rogi. - Może karty nam się pomyliły. Czekaj ja mam... - Spojrzał na kartę, która przed chwilą pojawiła się w jego dłoni. - Moc. Jednak nie... - Uśmiechnął się. - Nie będę chodzić do pubów przez najbliższy miesiąc. Chociaż... Moc brzmi lepiej niż Diabeł, właściwie to nie znam się na tarocie. - Wzruszył ramionami, całkowicie ignorując te wróżby. - Idiotyzm. - Sprecyzował, wyrażając w tym słowie wszystko, co sądził o wróżbach i jego odłamach.
- Hej. - Przywitał się z @Florence C. Berkeley oraz @Jacqueline A. Berkeley, kiedy Vidari już ich nastraszył. Widocznie znali się, a może byli z tego samego roku. Wszyscy teraz wyglądali tak młodo, tylko Ravenwood się starzał. Dziwnie tak było spędzać czas z młodszymi, ale aż taki wiekowy nie był, więc nie przeszkadzało mu szlajanie się za gryffonem; w końcu śmieszny jest. Jednak Scoot wzrostem przewyższał ich, co musiało śmiesznie wyglądać, jeszcze te jego rogi. Prędzej przestraszą się ślizgona niż chłopaka z wilczym ogonem, nawet jeśli wszyscy wyglądali jak duchy, co nadal podobało się Scootowi. Może jego mózg również stał się przezroczysty.

Moc
Powrót do góry Go down


Daniel Bergmann
Daniel Bergmann

Nauczyciel
Wiek : 42
Czystość Krwi : 90%
Dodatkowo : animag (kruk), magia bezróżdżkowa
Galeony : 2330
  Liczba postów : 2139
https://www.czarodzieje.org/t15073-daniel-alexander-bergmann
https://www.czarodzieje.org/t15099-krebs
https://www.czarodzieje.org/t15076-daniel-bergmann
Wielka Sala - Page 25 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 25 Empty


PisanieWielka Sala - Page 25 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 25 EmptySro Lis 14 2018, 20:03;

Mógł rozkoszować się tym momentem jedynie w świątyni myśli; rozwarstwiać poszczególne składowe barw grasujących uczuć - tłamszonych pod banalnością sympatycznego uśmiechu. Mógł uznać za wyjątkowy epizod w schronieniu przed gradem spojrzeń
nie mógł pokazać, że c z u j e; jak intensywnie splecione są między nimi więzy panującego napięcia. Oddychał, mimo tego miarowo - pozwalając lekkiemu jak nigdy ciału unosić się - zgodnie z prądem przepływającej muzyki. Być częścią. Nierozłączalnej całości, misternego układu z wyczuciem stawianych kroków.
Możemy – wyznał jej, równie cicho – znaleźć w tym część dla siebie – dodał. Mijali niestety cholerne towarzystwo niezwykle ciekawskich uczelnic; stąd pytał ją - wręcz o bzdury, z uporem odgrywał idiotę niemającego pojęcia o tajemnicach życia.
A teraz? – kontynuował, łgał dalej, drążył tematy pasji. – Zajmuje się pani sztuką?

Wylosowane: 6 dowód
Przerzuty: 2/3
Suma: 45
Powrót do góry Go down


Odetta Lancaster
Odetta Lancaster

Student Ravenclaw
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 170
C. szczególne : Długie, jasne blond włosy- nigdy nie nosi ich upiętych; przenikliwe spojrzenie; roztaczana aura wili
Dodatkowo : półwila
Galeony : 521
  Liczba postów : 272
https://www.czarodzieje.org/t16649-odetta-lancaster
https://www.czarodzieje.org/t16652-libra
https://www.czarodzieje.org/t16578-odetta-lancaster
Wielka Sala - Page 25 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 25 Empty


PisanieWielka Sala - Page 25 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 25 EmptySro Lis 14 2018, 21:22;

Wydawać się mogło, że ta konkretna noc jest jedynie jawą, w której to oni stali się głównymi bohaterami. Otuleni pod kurtyną oniryczności, uciekali się do wszelakich emocji, a te przyćmiewały im przez długie miesiące, gdy to pragnęli podążać ścieżką prowadząca do swych ramion. Analogicznie – Odetta otrzymując teraz szansę, chciała tego samego, zwłaszcza, że jej oczy odzyskały naturalny blask, zaś tęczówkom nie umykał najmniejszy szczegół.
Uśmiech przyozdobił lico Lancaster, kiedy jej smukłe palce splotły się z tymi należącymi do Rileya, a zaraz potem poczuła cudacznego rodzaju przypływ niewiadomego pochodzenia prądów, które na ledwie ułamek sekundy sparaliżowały jej ciało. Silniej ujęła rękę towarzysza, jak gdyby chcąc nabrać pewności, że jest prawdziwy, że to wszystko ma miejsce, a wyobraźnia nie płata jej żadnego figla. Nie mogło być tak źle, prawda? To wszystko działo się naprawdę, dokładnie tak jakby los ukartował ów sytuację, zaś oni poddali się ferii emocji, które przenikały w tunelach żylnych i otępiały umysł – nie bardziej od bliskości, która wydawała się być nader zakazana.
- Jesteś pewien? – spytała, bo sama nie czuła się dobrą tancerka. Pląsy pośród flory magicznej, kiedy to notorycznie uciekała na Niebiańską Polanę, pragnąc zapomnieć o życiu, które tłamsiło ją nieustannie. Tym razem było inaczej, gdyż znajdowała się tuż obok przyjaciela, dawnego kochanka, chłopaka, do którego nadal żywiła coś więcej, aniżeli tylko sentyment. Czy to mogły być jedynie wyobrażenia o ich relacji? Nie chciała tego analizować, a jedynie zatopić się w chwili.
Uśmiech przyozdobił lico półwili, kiedy to dłonie Fairwyna osiadły na jej talii, zaś ona sama ułożyła opuszki palców na jego karku, perfidnie drażniąc jego skórę. Nie spodziewała się, że płynność ruchów będzie tak doskonała, a oni będą współgrać w jedności, lecz to co faktycznie ją zaskoczyło to pocałunek krukona, który złożył na jej ustach.
Nie protestowała.
Pragnęła tego coraz silniej, dlatego też stanęła na palcach, by poczuć go bliżej, dokładniej, utwierdzić się w przekonaniu o realności. Melodia pozwoliła na takie zachowanie, dlatego też zainicjowała jeszcze bardziej zmysłową pieszczotę, zachodząc w głowę – jak to możliwe.
Jednego była tylko pewna; chciała coraz więcej.

Kostka: 6
Wynik razem: 26 + 6 = 32
Powrót do góry Go down


Marceline Holmes
Marceline Holmes

Student Ravenclaw
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 1207
  Liczba postów : 1162
https://www.czarodzieje.org/t15095-marceline-holmes
https://www.czarodzieje.org/t15273-sow
https://www.czarodzieje.org/t15094-marceline-holmes
Wielka Sala - Page 25 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 25 Empty


PisanieWielka Sala - Page 25 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 25 EmptySro Lis 14 2018, 21:23;

To nie mogło dziać się naprawdę; całe zdarzenie jawiło się jak iluzoryczny sen, w którym uczestniczyli oboje, zespoleni enigmatycznym brakiem wypowiadanych sentencji. Mimowolnie przesuwała opuszkami palców po ramieniu mężczyzny, nieustannie dając się prowadzić i ulegając perspektywie kolejnych kroków, które tworzyły kompilacje figur, a te przeradzały się w płynny taniec, będący falowaniem po oceanie ułudy.
Obdarzyła Daniela nikłym, nader zachowawczym uśmiechem, kiedy to wydobył z siebie kolejne słowa. Rumieniec zalał (jak zwykle) blade policzki, zaś błękitne tęczówki błysnęły efemerycznymi iskierkami.
Jak d ł u g o jeszcze?
-  Owszem, o ile jesteśmy na to gotowi – odpowiedziała  - niby to wyzbywając się emocji, a zarazem stając się otuloną od feerii wielorakich odczuć. Odbierała bodźce intensywniej niż kiedykolwiek wcześniej, by następnie raz jeszcze skierować nikłe wygięcie warg w stronę partnera. - Obecnie tylko gram na fortepianie – zgodność z prawdą była zamaskowana poprzez oszustwa ulatujące z ich wnętrz. - A pan?

Kostka: 3
Przerzuty: 3/3
Razem: 48
Powrót do góry Go down


Riley Fairwyn
Riley Fairwyn

Student Ravenclaw
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 185cm
C. szczególne : cała górna lewa strona mojego ciała jest poparzona - ukrywam to za pomocą metamorfomagii; liczne blizny na dłoniach; blizna po dziobie bystroducha przebiegająca przez całą szerokość pleców
Dodatkowo : metamorfomagia, prefekt naczelny
Galeony : 4204
  Liczba postów : 1697
https://www.czarodzieje.org/t15093-riley-t-fairwyn
https://www.czarodzieje.org/t15161-maverick
https://www.czarodzieje.org/t15098-riley-fairwyn
https://www.czarodzieje.org/t18289-riley-fairwyn-dziennik
Wielka Sala - Page 25 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 25 Empty


PisanieWielka Sala - Page 25 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 25 EmptySro Lis 14 2018, 22:13;

Taniec

Nie zdawałem sobie sprawy z obecności innych ludzi. Gdybym posiadał chociaż odrobinę jasności umysłu, speszyłbym się natychmiast. Ucieczka w głąb własnego umysłu wypchnęłaby mnie ku rzeczywistości. Sprawiłaby, że nie pozwoliłbym sobie na podobną poufałość, zwłaszcza przy setkach obserwujących nas oczu. A jednak magia chwili była silniejsza. Zamknęła mnie na analizowanie, tak ze mną tożsame, że niemalże nieodłączne. Wsunąwszy mi klapki na oczy, zaprowadziła mnie w miejsce, o którym nie miałem dotąd pojęcia. Leniwe języki pożądania pełzły mi wzdłuż kręgosłupa. Nie rozumiałem skąd się wzięły i chwilę zajęło mi pojęcie, że należą one do mnie samego. To ja chciałem tego zbliżenia. Ale... dlaczego? To pytanie odbijało mi się wewnątrz czaszki, sprawiając że moje nogi straciły dawny rytm. Potknąłem się, ledwo utrzymując pion, ale nie zwróciłem na to większej uwagi. Nie teraz, gdy Odetta również włączyła się do gry. Tak świadomie. Tak... otwarcie. Wypchnąwszy ku mnie swoje ciało, pozbawiła mnie wszelkich ograniczeń. Wydarła z umysłu pragnienie zachowania kontroli nad sytuacją i brutalnie zdeptała. A ja... po prostu zacząłem działać. Jak w niewielu momentach w moim życiu, zapragnąłem dotknąć jej tak naprawdę. Szczerze, prawdziwie. Splotłem palce na wzgórku tworzonym przez kręgosłup, zmysłami odnotowując drażniący, przyjemny dotyk jej palców na swoim karku. I kiedy odpowiedziała na moje gesty, w głowie eksplodował mi huragan. Całowałem ją, wirując z nią na sali. Coraz mniej grzecznie, chociaż od zawsze byłem mistrzem w dawkowaniu czułości. Coraz bardziej namiętnie i pospiesznie. Zupełnie jak nie ja, ale czy teraz którekolwiek z nas potrafiło się tym przejąć? Chciałem po prostu mieć ją przy sobie. Jak najbliżej. Dokładnymi ruchami śledziłem krzywiznę jej biodra, a kiedy moje usta natrafiły na jej ucho, odsunąłem delikatnie kurtynę jej włosów. Przygryzłem płatek, potem fragment skóry poniżej. Wreszcie wyznaczyłem ścieżkę pocałunkami wzdłuż jej szyi, aż do szczęki, gdzie ponownie złączyłem nasze wargi. Nie pamiętałem już, że jesteśmy na sali wypełnionej ludźmi. Mój umysł odczytywał to miejsce jako równe mojemu pokojowi w rezydencji Fairwynów. Słowem, gotów byłem, aby mieć ją przy sobie, chociażby zaraz. I oboje wiedzieliśmy, że ona również to czuła. Nie musiała nawet czuć zdradzieckiego nacisku na własnym biodrze.

Kostka: 2
Suma: 32 + 2 = 34
Powrót do góry Go down


Odetta Lancaster
Odetta Lancaster

Student Ravenclaw
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 170
C. szczególne : Długie, jasne blond włosy- nigdy nie nosi ich upiętych; przenikliwe spojrzenie; roztaczana aura wili
Dodatkowo : półwila
Galeony : 521
  Liczba postów : 272
https://www.czarodzieje.org/t16649-odetta-lancaster
https://www.czarodzieje.org/t16652-libra
https://www.czarodzieje.org/t16578-odetta-lancaster
Wielka Sala - Page 25 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 25 Empty


PisanieWielka Sala - Page 25 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 25 EmptyCzw Lis 15 2018, 14:53;

Taniec

Wszyscy wirowali, a w szczególności oni.
Wyzbyci z chęci ucieczki, choć powinni; należało zniknąć spośród tłumu, który zapewne pogrążony we własnych relacjach – tylko przeszkadzał. Komplikował wszystko, zniewalał w swej prostocie, rujnował intymność zespolonych w tańcu ciał. Pod kurtyną iluzji tonęli jednak oboje. Ona traciła dla niego głowę i już sama nie była pewna – d l a c z e g o, lecz to wcale nie było istotne. On zaś udowadniał Odettcie, że jej pragnie, przez co blondwłosa piękność chciała jedynie uciec w dal, by pozostać z nim w samotności, bez dawania poglądu wścibskim spojrzeniom na czyny, których się dopuszczali.
- Riley… – mruknęła rozbawiona i spojrzała w jego tęczówki, nie panując nad sobą i nie kontrolując ewentualnych konsekwencji z nader silnej aury, którą roztaczała. - To łaskocze! – ponownie parsknęła śmiechem i pozwoliła się prowadzić, choć jej serce uderzało w nierównomiernym rytmie. Drżała pod jego dotykiem, nie kryjąc konsternacji wynikającej z ów zachowania, lecz nie negowała tego – pragnęła jak najbardziej zatracić się w ulotności tego momentu, dlatego też mimowolnie wykonując obrót skierowała się w stronę drzwi. Nie lepiej było opuścić Wielką Salę? Oczywiście, że tak – mogliby się wtedy cieszyć efemeryczną samotnością, która pozwoliłaby im na eskalacje rozpalonych uczuć, a także własnych ciał, gdyby tylko tego oczekiwali od losu. Odetta w tym wszystkim oczekiwała, że to właśnie Riley podejmie się kolejnego kroku, upewniając ją pomiędzy kolejnymi pocałunkami, że finał ów balu winien mieć swe zwieńczenie w bardziej zacisznym miejscu.

Kostka: 3
Wynik: 34 + 3 = 37
Powrót do góry Go down


Ariadne T. Fairwyn
Ariadne T. Fairwyn

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 840
  Liczba postów : 343
https://www.czarodzieje.org/t16556-ariadne-t-fairwyn
https://www.czarodzieje.org/t16575-verheyen
https://www.czarodzieje.org/t16555-ariadne-t-fairwyn
Wielka Sala - Page 25 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 25 Empty


PisanieWielka Sala - Page 25 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 25 EmptyCzw Lis 15 2018, 17:39;

Taniec

Cóż. Utnęliśmy.
Trwamy w więzieniu tłumu, wśród prętów mnogich sylwetek - wśród konstelacji chaosu, cząstek par drżących w rytmie zapadłej harmonii dźwięków. Jesteśmy skromnym wycinkiem omawianego układu; jednym z ogromu fragmentów - tańca półprzezroczystych figur. Różnimy się - choć pragniemy się wtopić, udać premedytację przy najzwyklejszym, najpierw dość niefortunnym - obecnym zrządzeniu losu.
Zapominam o wszystkim. Porzucam gdzieś w zgromadzeniu Killę, porzucam myśli, porzucam nawet rozsądek - który zaczyna prawić w kwestii niedorzeczności rozgrywających się prędko zdarzeń. Poddaję się swym instynktom, wyzwalającym ruchy, wcale nie wyuczone - choć przychodzące z niewyjaśnioną, subtelną naturalnością. Zręcznie omijamy kolizje; to jednak jeszcze nie koniec.
Wydają się tkwić w swoim świecie – przyznaję, nie zwracając też większej uwagi na ludzi. O wiele bardziej skupiam się na Fabienie - nie tyle, w związku z rozgrywającym się między nami misternym układem kroków. – Na jakim grasz instrumencie? – drążę, choć delikatnie. Skoro zaczął, niech skończy - nie skrywam swoich słabości do wzniosłych motywów sztuki.

Kostka: 2 dowód
Suma: 27
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Wielka Sala - Page 25 QzgSDG8








Wielka Sala - Page 25 Empty


PisanieWielka Sala - Page 25 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 25 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Wielka Sala

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 25 z 39Strona 25 z 39 Previous  1 ... 14 ... 24, 25, 26 ... 32 ... 39  Next

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Wielka Sala - Page 25 JHTDsR7 :: 
hogwart
 :: 
Parter
 :: 
wielka sala
-