Obecny czas to Czw Maj 02 2024, 04:40

Znaleziono 100 wyników

Poczta profesora Ellery'ego





[WRÓŻBIARSTWO] PRACA DOMOWA - DZIENNIK SNÓW

Dzień Dobry, Profesorze Ellery!
Przesyłam pracę domową z Wróżbiarstwa.
Pozdrawiam,
Ignacy Mościcki






DZIENNIK SNÓW

#1
Śniły mi się ruiny osiedla, na którym mieszkałem, gdy byłem dzieckiem. Kroczyłem wśród gruzów, poszukując czegoś ważnego, jednak nie mam pojęcia czego dokładnie. W pewnym momencie zauważyłem postać znikającą za rogiem jednego z budynków. Udało mi się ją dogonić, jednak gdy tylko udało mi się złapać za jej płaszcz, moja podświadomość wyrzuciły mnie ze snu i musiałem odpłynąć z krainy Morfeusza tzn. obudziłem się.
Według książki wypożyczonej z biblioteki ruiny symbolizują śmierć i rozpacz, ale mogą także stanowić oznakę zmian w życiu. Może chodzi o nowe obowiązki przyniesione przez nowy rok szkolny?
#2
Tym razem nic mi się nie śniło. Po prostu zwykła nicość. Czarna pustka. Mam jednak wrażenie, że w pewien niewytłumaczalny sposób byłem jej po części świadomy.
Książka mówi, że może to być symbol „emocjonalnej pustki”, jak i tragicznych zdarzeń, które mają dopiero nadejść. Moim zdaniem moja podświadomość nie miała po prostu pomysłu na ciekawy sen tej nocy.
#3
Przeżyłem na nowo wspomnienie z przeszłości, z IV, a może nawet V roku nauki w Hogwarcie. Byłem na imprezie w sporym kręgu znajomych i robiłem dokładnie, to czego nie zrobiłem wtedy w rzeczywistości. Częściej się odzywałem, a także byłem bardziej kontaktowy niż zazwyczaj. Starałem się znaleźć posłuch wśród kolegów i koleżanek z roku.
Jeśli chodzi o znaczenie tego snu, zapewne ma on jakieś powiązania z tym że po prostu chciałbym zmienić w pewnym stopniu pewne zdarzenia ze swojej przeszłości, będąc świadomym, że mógłbym na tym lepiej wyjść.
#4
Sen był... szarpany. Raz lewitowałem książki kuzynki w rodzinnym domu, a chwilę później siedziałem w pustej Wielkiej Sali, tylko po to, aby po zjedzeniu tosta znaleźć się w Pokoju Wspólnym Hufflepuffu.
Sentyment? Wspomnienia ulubionych miejsc, mające mi uświadomić, jak ważne są w moim życiu?
#5
Brak snów. Chociaż w sumie wydaje mi się, że mogłem słyszeć w głowie czyjeś głosy. Z drugiej strony mieszkam z całkiem sporą ilości osób, więc to równie dobrze mogły być one. Dziwne jednakże jest to, że nie wszystkie głosy jestem w stanie dopasować do swoich współlokatorów...
#6
Sen pozbawiony jakiejś skomplikowanej scenerii. Po prostu doświadczałem rozmowy z jakimiś bliżej niezidentyfikowanymi osobami. Przynajmniej tak mi się wydaję, że nie byli mi znani, ponieważ ich twarze były jakby zamglone.
Książka sugeruje, że może chodzić o brak akceptacji własnej tożsamości lub chęć jej dodatkowego zgłębienia. To trochę mylące, że jeden fenomen może mieć aż tak różne znaczenia.
#7
Śniło mi się, że wypadł mi ząb. Od razu pobiegłem do łazienki, żeby sprawdzić, czy na pewno wciąż tam jest. Na szczęście był.
Z tego, co wiem, jest to symbol zmian zachodzących w życiu. Nic dziwnego, w końcu zaczął się nowy semestr.
Ignacy Mościcki
by Ignacy Mościcki
on Pią Wrz 04 2020, 18:14
 
Search in:
poczta
Temat: Poczta profesora Ellery'ego
Odpowiedzi: 24
Wyświetleń: 1389

Poczta profesora Ellery'ego





Praca domowa z wróżbiarstwa

#1
Króliki, wszędzie króliki. Jedne były mniejsze, drugie większe, ale wszystkie – białe. Białe i krwiożercze, bo walczyły ze sobą na śmierć i życie, nie biorąc jeńców. Betonowy basen, w którym były, szybko wypełnił się ich krwią, przez co te, które przeżyły, zaczynały się topić. Jako strażnik rzuciłam im koło, ale to nic nie dało, zginęły wszystkie. Według mnie znaczenie snu może być dwojakie. Pierwsze – kiedy rzeczy, nad którymi sprawujemy pieczę są ignorowane, zaczynają nam wymykać się spod kontroli, walcząc o naszą uwagę, aż w końcu dochodzi do tragedii. Drugie – nie powinnam jeść kuchni hinduskiej przed samym spaniem.

#2
Wątpię, żeby ten sen powiedział cokolwiek Panu Profesorowi, bo byłam w nim główną bohaterką mugolskiego serialu „Przyjaciele”. Sen pamiętam wyrywkowo, ale cała akcja rozgrywała się w tym samym miejscu – starej kawiarni. Wnioski? Celem naszego życia jest znalezienie miejsca, który nazwiemy domem.
#3
Dziś zero snów. Może to kwestia tego, że przez całą noc nie mogłam zasnąć z powodu odrastającego zęba?
#4
Dziś śniło mi się, że latałam na miotle w trakcie zamieci śnieżnej. Praktycznie nic nie widziałam, do tego każdy podmuch wiatru o mało nie strącał mnie z miotły, ale czułam, że nic mi nie grozi. W chwili, gdy zdałam sobie z tego sprawę, mogłam kontrolować pogodę i od tamtej pory szala zwycięstwa przechyliła się na naszą stronę. Bo prawdziwe bariery i ograniczenia to te w naszej głowie.
#5
Nie nazwałabym tego snem, a koszmarem. Budziłam się w nocy wielokrotnie i za każdym razem z tego samego powodu – czułam, że ktoś na mnie spogląda. Starałam się początkowo ignorować niechcianego stalkera, ale im dłużej go ignorowałam, tym większe i jaśniejsze stawały się jego oczy. To chyba znak, że nie powinno się ignorować swoich problemów, prawda? Biorąc pod uwagę, że wymowa snu jest podobna do snu pierwszego, mam nad czym myśleć.
#6
Mam nadzieję, że się Pan Profesor nie pogniewa, ale wolałabym pominąć ten sen, ze względu na jego mocno erotyczne zabarwienie. Młodość rządzi się swoimi prawami, prawda?
#7
Ponownie śnił mi się quidditch, ale tym razem byłam… tłuczkiem. Rozwalałam wszystko na swojej drodze i szczerze mówiąc, czułam się wtedy dobrze, czułam się wyzwolona. Mam wrażenie, że siedzi we mnie jakaś negatywna siła, która szuka ujścia, a którą skutecznie w sobie tłamszę.
Julia Brooks
by Julia Brooks
on Pią Wrz 04 2020, 15:21
 
Search in:
poczta
Temat: Poczta profesora Ellery'ego
Odpowiedzi: 24
Wyświetleń: 1389

Propozycje i uwagi

Klub Tłuczka
Topics tagged under 2 on Czarodzieje - Page 3 4m03Ic8

„Klub Tłuczka” to nowy sposób uczniów Hogwartu na spędzenie wolnego czasu. Sposób ekscytujący, choć niebezpieczny. Klub Tłuczka to nic innego, jak nieoficjalna uczelniana liga w Bludgera. Liga liczy dziesięciu graczy, a wpisowe wynosi 50 galeonów . Pojedynki odbywają się na zasadzie „każdy z każdym”, a cały sezon podzielony jest na dwie rundy – jesienną i wiosenną. Zwycięstwo oznacza +3 pkt do ligowej tabelii, remis +1 pkt, a rporażka – 0 pkt. Po sezonie zasadniczym, ośmiu najlepszych graczy tworzy drabinkę turniejową, a pary tworzone są na podstawie pozycji w lidze:

#1 z #8
#2 z #7
#3 z #6
#4 z #5


Podział nagród reprezentuje się następująco:

I miejsce – 250 galeonów
II miejsce – 100 galeonów
III miejsce – 50 galeonów


Oprócz nagrody pieniężnej zwycięzca otrzymuje pamiątkowy puchar – „Złoty Tłuczek” oraz honorowy tytuł Króla/Królowej Tłuczka.

ZASADY GRY

Na spotkanie składa się 5 rund. O tym, kto zaczyna, decyduje rzut kością z literami. Osoba, która wylosuje niższą literę, zaczyna. Następnie gracze rzucają k6:

1 → trafienie w nogę przeciwnika (za 1 pkt)
2 → pudło
3 → trafienie w rękę przeciwnika (za 1 pkt)
4 → trafienie w plecy bądź tors przeciwnika (za 2 pkt)
5 → pudło
6 → trafienie w głowę przeciwnika (za 3 pkt)


Pojedynek wygrywa osoba, która po pięciu rundach zdobędzie więcej punktów.
by Julia Brooks
on Sro Sie 19 2020, 17:22
 
Search in:
Aktualnosci
Temat: Propozycje i uwagi
Odpowiedzi: 175
Wyświetleń: 7167

Boisko Quidditcha

Kości / Litery / Przerzuty: #2
Kuferek: 14 pkt
Własny sprzęt: brak
Wykorzystany sprzęt drużyny: 1/5 Nimbusów 2015 (+6), 3/4 kaski quidditchowych (+1), 2/4 zestawy ochraniaczy (+1), 3/4 koszulki quidditchowe (+1), 2/7 par gogli (+1), 2/4 pary rękwic z cielęcej skórki (+1) i 2/4 kompasy miotlarskie (+1).
Łączna liczba punktów: 14 pkt + 12 pkt = 26 pkt
Pozostałe przerzuty: 2/2

Burzliwa pogoda idealnie odwzorowywała nastawienie i humor fFayette w ten jakże wesoły i ekscytujący dzień dla reszty Krukonów. Ona jednak była naburmuszona i pochmurna, zupełnie jak niebo. Nie czuła tego samego co jej towarzysze, była przybita wręcz i czuła się bardziej wyalienowana. Głównie przez to, że zapomniano o niej. Nikt jej nie powiedział o kolejnych treningach Ravenclawu, ani nie zaprosił na prywatne sparingi. Gdy się dowiedziała grubo po czasie, że takowe się odbywają poczuła się urażona. Prawie jak po tłuczku, który śmignął jej koło ucha. Oprzytomniała wiedząc, że jest w trakcie meczu. Skupiła się na silnym ogniwie Gryfów - @Hemah E. L. Peril wyczekując okazji, która zaraz się pojawiła. Oczyszczając umysł z rasowym uśmieszkiem chochlika wystrzeliła do przodu wychwytując od niej kafla.
- DZIĘKI ZA PRZESYŁKĘ! DOBRZE SIĘ NIĄ ZAJMĘ~! - Rzuciła zdążając jeszcze figlarnie puścić jej całusa z dłoni i pomknęła między resztę zawodników.
Faya przejęła kafla, Lou próbowała ją powstrzymać tłuczkiem, ale gibkoćc Richerlieu i głowa na karku Darrena uniemożliwyły wyczyn. Podała wnet do Rasmusa.
by Fayette Richerlieu
on Sob Cze 06 2020, 20:23
 
Search in:
boisko quidditcha
Temat: Boisko Quidditcha
Odpowiedzi: 990
Wyświetleń: 21150

Polana do lekcji ONMS

Pisanka 1 : próba #2, udana

Odrobinę dłużej zasiedziałam się dziś w zamku, dlatego bardzo szybkim krokiem zmierzam na polanę ONMS. Oczywiście nie tak prędko jakbym chciała, bo przecież muszę co jakiś czas powzdychać coraz cieplejszym powietrzem i cieszyć się tym, że w końcu czuć wiosnę w naszej zimnej Anglii. Po drodze nawet znajduje wielkanocne jajko. Wciąż zdziwiona, że można tu dostać tyle ciekawych rzeczy, chowam do swojej torby jedno z nich i biegnę dalej na zajęcia.
Uznałam nawet, że nie muszę zakładać na siebie więcej niż elementy stroju od mundurka, ryzykując ewentualne zmarznięcie. Moje  rajstopki dziś są koloru cielistego i na nich wiją się magiczne bluszcze, które oplatają moje nogi powoli, wędrując po moich kolanach i łydkach. I dzisiaj nachodziły też aż na mój turban, który jak zwykle był na mojej głowie, nie ważna jaka była pogoda.
Na polanie było niesłychanie dużo ludzi, wiedziałam że ONMS cieszy się całką dużą popularnością, ale nie spodziewałam się aż takiej. Z racji tego, że jestem na styk nie szukałam żadnych ziomków, którym mogłam pomachać czy dołączyć, a po prostu stanęłam za Puchonką, która spieszyła się przede mną i przystanęłam, by wziąć parę głębszych oddechów. Zatrzymuję się i próbuję schować kilka loków, które wypadły spod moje turbana, z powrotem pod materiał.
by Melusine O. Pennifold
on Czw Kwi 23 2020, 19:29
 
Search in:
blonia
Temat: Polana do lekcji ONMS
Odpowiedzi: 956
Wyświetleń: 22300

Klasa Numerologii

#2 Szukanie jajek: D
Efekt jajka: J2 posty rymowania

Gunnar za punkt honoru postawił sobie znaleźć wszystkie jajka w Hogwarcie. W końcu podczas obchodów prefekta i tak nie miał co robić. Zajrzał do sali Numerologii, czy czasem żadni studenci się tu nie gżdżą, ale ostatecznie... chyba klasa nie była dość przytulna. Może powinien rozejrzeć się za jakimś znacznie bardziej przytulnym kątkiem. Może schowkiem na miotły? Zamiast jednak znaleźć uczniów, których móglby pogonić, dostrzegł w kącie świecące na złoto jajeczko. Pochylił się, żeby je złapać, ale wtedy, nie wiadomo skąd, z jednego rogu pomieszczenia wyskoczył Wielkanocny Zając. Odbiegł, coś mrucząc pod nosem, razem z jajkiem, które Gunnar zamierzał opchnąć za kiełbasę dla Ducha...

zt
by Gunnar Ragnarsson
on Nie Kwi 19 2020, 16:38
 
Search in:
szóste pietro
Temat: Klasa Numerologii
Odpowiedzi: 402
Wyświetleń: 13607

Dziedziniec wieży z zegarem

#2 Szukanie jajek: A
Efekt jajka: G – UWAGA! Caine dotknęła klątwa przeklinania.

Zanim przystąpił do następnego etapu lekcji, musiał jeszcze pochwalić dwie szczególnie wyróżniające się osoby. Przechylił głowę na bok, patrząc na to, co też jedna z tych dwóch osób (@Elijah J. Swansea) robi przy fontannie i nawet podszedł tam, pochylając się nad ramieniem, zaglądając do wody. Zastanawiał się co tam było ciekawego. Błysnęło mu coś złotego, z miejsca, nad którym przed chwilą pochylał się Swansea. Idąc jego przykładem, wyminął krukona sięgając do wody. Kiedy tylko chwycił w dłoń zagubiony przedmiot, zidentyfikował go jako złote jajo, które już wcześniej miał okazję przypadkiem zdobyć w Wielkiej Sali, razem z czekoladowymi królikami. Zamiast jednak zachować je, jako sztukę kolekcjonerską, stało się coś innego. Zguba zapadła się w jego dłoni. Skrzywił się, kiedy uporczywy, drażniący pisk wdarł się do jego umysłu, przez dwie sekundy intensywnego dźwięku powodując zalążki prawdziwej migreny. Zaraz jednak odgłos ustał, a Shercliffe wyprostował się, opuszczając dłoń, którą już sięgał do skroni, ale teraz nie widział w tym potrzeby.
Zanim przejdziemy do dalszej części kurwidołka, uznanie w postaci dwudziestu punktów dla Ravenclawu należy się dla @Elijah J. Swansea i @Freja Nielsen, za rozpierdolenie systemu pytań.
W bardzo profesjonalny, rzeczowy ton profesora Shercliffe’a wdarły się pojedyncze słowa, jakie nie padały zwykle w jego słowniku. Zmarszczył brwi, bo zupełnie nie to chciał powiedzieć, ale barwne epitety same spływały z jego ust. Zawiesił spojrzenie na dwojga krukońskich prymusów, podejmując kolejnej próby naprawczej swojej wypowiedzi:
Chciałem powiedzieć… rozjebanie.
Nie wyszło. I kiedy kolejne przekleństwo padło na zajęciach, ściągnął sztywno łopatki, już wiedząc co się dzieje. Za klątwę, jaka go dotknęła miał później podziękować Krukonowi, dzięki któremu jej doświadczał… Posłał więc wymowne spojrzenie @Elijah J. Swansea, spuszczając wzrok na kieszeń jego spodni, w której schował jajko i westchnął prawie bezgłośnie, nie tracąc animuszu. Poprawił poły marynarki i odchrząknął jakby nigdy nic.
Psiakurwamać, klątwa — podsumował, chociaż w naturalnych warunkach określiłby to inaczej — kontynuując… Ragnarsson, prawdziwym sukinsynstwem jest nie podziękować koleżance, pannie @Victoria Brandon za ratunek na moście. Hogwart stawia nacisk na wychowywanie was na więcej niż niewdzięczne gnidy.
O… brawo, Shercliffe. Ta lekcja nabierała ciekawych barw. Marszcząc brwi, historyk oparł ręce na biodrach, spuszczając głowę i pokręcił nią lekko na boki. Tak się nie dało prowadzić zajęć. Miał przecież jeszcze instrukcje do przekazania.
Czy któryś z was, skurwysynów, zna się na OPCM i spróbuje rzucić Finite?
Nie sądził, żeby sam mógł wyzbyć się klątwy. Zwykle ofiary klątwy nie były w stanie nic z nią zrobić… Podążając spojrzeniem po grupie, nie sposób było nie zauważyć, ze…
Zgubiliśmy dwóch gumochłonów. Ktoś wie co się z nimi stało?
O dwóch świadków kompromitującego stanu profesora mniej. @Loulou Moreau i @Silas Clark mieli niezastąpiony zaszczyt uniknięcia tego rodzaju karykaturalnego przedstawienia.
Panie @Maximilian Brewer. Czy istnieje powód, dla którego nie może się pan odjebać od pana Swansea? — Caine miał podpytać o zastanawiający go fakt trzymania się bardzo blisko jego kolegi. Chciał zaproponować być może zmianę położenia, ale przez klątwę przeklinania, porzucił całkiem tą kwestię, uznając, że to nic groźnego, więc ostatecznie niewarto szczępić o to wulgarnego języka, a lepiej czym prędzej przejść do tłumaczenia dalszej części planu zajęć.
Zanim uśnie jeszcze więcej was, gówniarzy… — posłał wymowne spojrzenie pannie @Morgan A. Davies, @Isilia Smith i panu @Maximilian Felix Solbergdobierzcie się w pary, tylko tak co by nie było z tego żadnych przyszłych szkodników. Znaczy… bąbelków!  — zupełnie nie to chciał powiedzieć. Chciał powiedzieć, żeby dobrali się komfortowo, według własnego uznania, ale jakoś zupełnie nie to padało z jego ust. Zmarszczył brwi, odchrząkując znów, ignorując skutki klątwy, nie odpuszczając sobie bardzo profesjonalnego tonu:
Zapiszcie nad głowami waszego partnera zaklęciem imię i nazwisko bohatera Bitwy o Hogwart, którego historię zapamietaliście w waszych ptasich móżdżkach. Nie zwalajcie od kolegów. Nazwiska nie mogą się powtarzać. Każdy z was może zadać dziesięć pytań o nazwisko nad waszą głową. Partner odpowiada na pytanie tylko: “zajebioza” albo “wypierdalaj”.
Kurwa. NIe! Każdy odpowiada tylko “tak” lub “nie”. Caine w tym miejscu zerknął na @Freja Nielsen, której inteligencja biła z oczu więc liczył na to, że go wyręczy w dokończeniu instrukcji. Miał nadzieję, że jak na krukonkę przystało, biegłą w rozwiązywaniu zagadek, wiedziała do czego zmierzał…
Ja pierdolę… Nielsen, wytłumacz.
Sam w tym czasie ruszył pomiędzy uczniami, nie zamierzając odzywać się ani słowem więcej póki klątwa nie minie.

ZADANIE:


UWAGI:


Termin do: 28.04.

Spóźnialscy z I etapu mogą pisać jeszcze post do dzisiaj do godziny 23:59. Później nie będzie już można dołączać. Post z I etapu nie może zawierać od razu przystąpienia do zadania z etapu II.
by Caine Shercliffe
on Pią Kwi 17 2020, 16:17
 
Search in:
Parter
Temat: Dziedziniec wieży z zegarem
Odpowiedzi: 1038
Wyświetleń: 16728

Klasa Wróżbiarstwa

Aslanowi było daleko do stawiania tarota, wróżenia z fusów czy wpatrywania się godzinami w szklaną kulę. Wróżbiarstwo, choć traktowane przez niego poważnie, nie należało do przedmiotów, na które biegł w podskokach. Niemniej jednak, jego krukońska część nie pozwalała mu zignorować lekcji.
Gdy wszedł do sali, kilka osób już było w środku. Zdziwił się, kiedy zauważył również nauczycieli - na ich miejscu nie marnowałby czasu na lekcje z uczniami, a po prostu zajął się czymś pożyteczniejszym albo po prostu nauką we własnym zakresie. Whatever.
Zresztą, to nie była jego sprawa. Wzruszył ramionami i klepnął obok @Maximilian Brewer. Na ostatniej magii leczniczej wspólnie zmienili salę na wykurwisty szpital, a poza tym nie widział nikogo innego wartego uwagi.
- Brewer, zaraz odlecisz z tego krzesła - pominął kwestię jakiegoś nudnego "siema, stary" i z kpiącym uśmieszkiem skomentował ekscytację Maxa. Rozsiadł się wygodnie, jednocześnie trącając coś stopą. Zerknął pod ławkę i ujrzał małe złote jajko. Sięgnął po nie i przyjrzał się czy jest cokolwiek warte. - Ta nowa nauczycielka hoduje kury, które wesoło hasają po całej górnej części zamku czy robi nam wielkanocny konkurs szukania zabawek?

#2 jajko -> H (udana próba)
by Aslan Colton
on Pon Kwi 13 2020, 15:57
 
Search in:
siodme pietro
Temat: Klasa Wróżbiarstwa
Odpowiedzi: 990
Wyświetleń: 36357

Wielka Sala

Czekokrólik: darmowy oraz za pisankę
Wizbook: tutej
Wymagania czekokrólika: pisanka
Wylosowana litera: EJ ty zajoncu co kica po ksioncu

Szukanie jajek #2: G, znalezione!

Jeżeli czekolada, to tylko w postaci kvikk lunsj, które dziś rano wyjmowała z drobnego woreczka przytarganego przez sówkę. Prezent od rodziców. Schowała go szczelnie w szafce nocnej i zostawiła na później, aby móc pocieszyć podniebienie smakiem prawdziwie rodzinnego świętowania, które znała z domu.
Nie wiedziała w jaki sposób obchodzi się święta wielkanocne na terenie Hogwartu. W Stavefjord zwykli napełniać lodowe jajka brokatowymi farbkami, które później wieszało się nad łóżkiem. Od piątku do późnej niedzieli należało o nie dbać - zielony kolor wskazywał zaspokojenie jajecznych potrzeb, czerwony krzyczał, że czegoś mu brakuje. Jeśli dostatecznie dobrze przyłożyło się do opieki nad swoim jajeczkiem, te nie topniało, a więc nie ochlapało nikomu śpiącej smacznie głowy w poniedziałek. W tym krótkim czasie warto było nawiązać ze swoją lodową pisanką więź, która przy pomocy dobrze przeprowadzono aktu perswazji pozwalała na zapewnienie mokrych wrażeń wybranej przez siebie osobie.
Na terenie Wielkiej Sali przebywało już sporo uczniów, którzy dzielili się na dwie grupy - tych rozglądających po pomieszczeniu z żywym zainteresowaniem wypisanym w oczach (głównie młodsi uczniowie) oraz takich, którzy cierpliwie siedzieli przy stole i bez wspomagania losu oczekiwali na to, co przyjdzie im w dłoniach nieść. Dostrzegła, że wielu z nich dzierży czekoladowe zajączki. Zajęła miejsce przy długim, drewnianym blacie i wyciągnęła dłoń w stronę serwetki, kiedy nagle obok niej zmaterializował się wielkanocny królisio. Ochoczo wskoczył na wyciągniętą w jego stronę rękę, mrugnął słodkim oczkiem i sam przepołowił się na pół.
- Ale bajer - skomentowała znajdujące się w środku omnikulary. Jej uwagę odwrócił jednak drugi kicek, który hasał wesoło w polu jej widzenia. I tym razem wyciągnęła dłoń w jego stronę, ale dał susa i zniknął, aby po chwili jakimś cudem zatańczyć jej na głowie. Zdjęła go ostrożnie, a ten pokazał jej czekoladowy jęzor i znieruchomiał w swej czekoladowej formie, którą bez większych wyrzutów sumienia mogła teraz złamać na pół. W środku znajdował się magicznie pomniejszony świetlik. Z uśmiechem na ustach wszamała królicze uszka, które miały przyjemny, pralinkowy smak. Zaraz jednak zarejestrowała, że spóźni się na zajęcia, dlatego w pośpiechu ruszyła w kierunku wyjścia, kiedy kolorowa pisanka usadowiona wygodnie na framudze przyciągnęła jej wzrok - złapała ją w dłonie, obejrzała z każdej strony i kiedy oceniła, że nie jest jajem - pułapką, schowała do torby.
Brawo, Hogwarcie, te święta zapowiadają się całkiem milusio!
by Freja Nielsen
on Nie Kwi 12 2020, 17:51
 
Search in:
wielka sala
Temat: Wielka Sala
Odpowiedzi: 990
Wyświetleń: 23620

Sala bez grawitacji

/zdarzenie losowe #2: inwersja

Dostała list od Cassiusa, kiedy zmierzała w jakieś odosobnione miejsce, aby się pouczyć. Wczoraj trochę posiedziała z ziomkami ze Slytherinu i rano czuła się jakoś dziwnie. Nie to, żeby miała kaca, ale czuła się cokolwiek niepewnie. Jak nie w swojej skórze. Zrzucała winę na alkohol i swoją drogą strasznie żałowała, że go wczoraj piła. To karygodne. Wstała rano z postanowieniem całkowitej abstynencji i przykładnego prowadzenia się. Wstyd jej było za tę starą Chloé i od dzisiaj miała zamiar być wzorową uczennicą i przykładem dla innych. Zastanawiała się nawet przez chwilę, czy nie napisać podania o zmianę domu na Hufflepuff, ale stwierdziła, że jest to raczej nierealne. Cóż, pomyślała i westchnęła, siedem lat temu Tiara Przydziału przecież nie mogła przewidzieć mojej przemiany.
Złapała więc tonę książek, a jej torba aż zatrzeszczała, kiedy je wszystkie wpakowała. Pierwszy raz w życiu też nie spakowała żadnego pędzla, farb ani kredek. Paćkanie płótna farbami jest stratą czasu, który powinna poświęcić na naukę, ot co!
Jednak kiedy dostała list od swojego brata musiała zareagować! A może po rozmowie pouczą się razem? Przyspieszyła kroku, zmartwiona tym alarmującym listem. Wpadła na korytarz na pierwszym piętrze i już z daleka go zauważyła.
- Cassius! Co się stało? - zapytała, patrząc na niego poważnym, jak nigdy wzrokiem, ale nie rzuciła się na niego w powitaniu, jak to miała w zwyczaju. Odczuwała jakieś dziwne opory, lekkie onieśmielenie. Może to część jej przemiany?
- Wejdźmy tu - zaproponowała i weszli przez najbliższe drzwi do jakiejś sali. Chloé nie zdążyła się tu dobrze rozejrzeć, a poczuła, że nagle traci równowagę, robi się jakaś lżejsza i... unosi się lekko w powietrzu! Z przestrachem spojrzała na brata.
- Cass, co się dzieje?! - zapytała głosem, w którym znać było nadchodzącą panikę i zamachała rękami, aby odzyskać równowagę.

@Cassius Swansea
by Chloé Swansea
on Wto Kwi 07 2020, 20:37
 
Search in:
pierwsze piętro
Temat: Sala bez grawitacji
Odpowiedzi: 310
Wyświetleń: 11911

Namiot główny schroniska

Christopher uśmiechał się lekko, kiedy zwierzak tak ostrożnie się do niego zbliżał, sprawdzał, kiedy starał się przekonać, jaki mężczyzna jest. Ostatecznie jednak ruszył gdzieś w swoją stronę, ale gajowy nie bardzo się tym przejął, bo doskonale wiedział, że koty, zwłaszcza te bardziej dzikie, nie lgną aż tak do człowieka. Mylił się jednak przynajmniej w minimalnym zakresie, gdyż kiedy tylko nie patrzył, coś zaczęło szarpać kieszeń jego kurtki, w której musiał mieć jakieś zapomniane przysmaki i po chwili poczuł dotyk futra na dłoni, a później do jego uszu doleciała głośna skarga, wskazującą na to, że zwierzęciu nie podoba się taki stan rzeczy. Christopher zerknął przelotnie w tamtą stronę, ale chwilowo skupiony był raczej na uczennicach, które właśnie się z nim przywitały.
- Dzień dobry - odparł miękko i spokojnie, żeby nie denerwować ani zwierząt, ani nie stwarzać niepotrzebnie jakiejś bariery pomiędzy nim i jego rozmówczyniami, tym bardziej że dopiero co brał udział w treningu organizowanym przez Morgan, nie zamierzał więc grać jakiegoś staruszka, który kija połknął i robi z siebie jakiegoś niedostępnego profesora z górnej półki.
- Jest dorosły, ale trudno mi tak na oko określić jego wiek - powiedział i zarumienił się lekko, zdając sobie sprawę z tego, że odpowiada na pytanie, które raczej podsłuchał i na pewno nie było skierowane do niego, prędko zatem skupił się na kocie, który próbował nadal dostać się do jego kieszeni. Wydobył stamtąd ukryte przysmaki, które tak zaciekawiły długowłosego jegomościa, czy raczej, długowłosą diablicę, która już teraz domagała się jego atencji i widać było, że nie zamierza tego raczej odpuszczać. Była chyba bardzo ciekawska, co w gruncie rzeczy gajowemu w ogóle nie przeszkadzało, a skoro sama do niego przyszła, to była również niewątpliwie odważna. Albo po prostu za mocno nęcił ją zapach, jaki od niego czuła. Bez większej krępacji oparła się o niego łapami, by spróbować powąchać jego nos, a on nie protestował, bo mimo wszystko uważał, że to właśnie ona powinna decydować, czy go lubi i akceptuje, czy może jednak nie do końca.
Nie chciał za bardzo wcinać się w dalszą rozmowę dziewczyn, bo już i tak wyszedł pewnie na niekulturalnego buraka, więc postanowił po prostu siedzieć cicho i przekonać się, czy to faktycznie jest dobry czas na to, żeby przygarnąć kolejnego kota. Biorąc pod uwagę fakt, jak stworzenie które się do niego zbliżyło, próbuje zainteresować go swoją osobą, nie powinien raczej za mocno się nad tym zastanawiać.


Opłata za półkota #2
by Christopher Walsh
on Pon Mar 30 2020, 12:21
 
Search in:
schronisko
Temat: Namiot główny schroniska
Odpowiedzi: 37
Wyświetleń: 1749

Obserwatorium

#2 – po Maxie

Zwykle trzymała się dobrze. Hogwart pomagał zapomnieć. Rzuciła się w wir nauki, poznawania nowych ludzi i rozwijania swoich umiejętności, że potrafiła zrzucić to, co się działo nad niebem w Souhvězdí gdzieś na dalszy plan i przez większość czasu nie dawała po sobie niczego poznać. Jednak raz na jakiś czas przytrafiały się takie bezsenne noce jak ta, że jak tylko zamykała oczy, to wszystko sobie przypominała… a nawet jeśli udało się jej zasnąć choć na chwilę, to sny były odzwierciedleniem wspomnień, więc z dwojga złego wolała w ogóle nie spać.
Doubravka skuliła się nieco, naciągając na siebie kołdrę i przygryzając dolną wargę. Było już późno, wszystkie Puchonki już spały. Niektóre lekko chrapały, część oddychała nieco głośniej, wierciła się. Któraś coś tam mamrotała przez sen. Jedynie Doubra nie mogła zmrużyć oka i wiedziała, że tej nocy się już to nie stanie.
Rzadko kiedy robiła rzeczy nielegalne – zwłaszcza nie na swoim terenie, nie mając żadnego „zabezpieczenia”. W Czechach było inaczej, gdyby ktoś ją przyłapał… to zawsze byłoby z tego jakieś wytłumaczenie. Tutaj jednak była tylko gościem i narażanie się na jakieś niemiłe konsekwencje było głupie, ale wiedziała, że tylko to jej da ukojenie. Po cichu wyślizgnęła się z łóżka i nałożyła na nogi kapcie – takie pluszowe balerinki, bardzo wygodne. Do tego wzięła jeszcze bluzę, bo jednak było trochę chłodno, a ona miała na sobie zwykłe, szare szorty i przylegający do ciała podkoszulek w kolorze jasnego błękitu.
Wymsknęła się z dormitorium i uważając jak chodzi, rozglądając się uważniej niż zawsze, po prostu skierowała się do wieży astronomicznej – całe szczęście udało się jej tam dotrzeć niezauważoną. Zauważyła, że drzwi od obserwatorium były nieco uchylone. Zajrzała tam ukradkiem, żeby się upewnić, że w środku nie ma żadnego nauczyciela. Gdy okazało się, że teren jest czysty, po prostu tam weszła, przymykając za sobą drzwi. Usiadła dosłownie na środku, patrząc w tę magiczną projekcję i rozpoznając to kolejne konstelacje. Jak za „starych” dobrych czasów w Souhvězdí. Tylko tym razem była sama. Żałowała, że uciekła, a jednocześnie wiedziała, że to była jedyna słuszna decyzja. Musiała jeszcze wymyślić powód, dla którego zostałaby w Hogwarcie. Nie było mowy, żeby wróciła do Czech – bo wiedziała, że rok to będzie za mało, żeby się „wyleczyć”.
Nawet nie wiedziała, kiedy po jej policzkach spłynęły łzy. Szybko je otarła wierzchem dłoni, jednakże spłynęły kolejne. Czemu to się musiało trafić akurat jej? Czemu postanowiła tamtej nocy wymknąć się do wieży astronomicznej i spotkać tam jego? Ta jedna noc pokomplikowała wszystko i sprawiła, że oboje teraz cierpią.
Starała się siedzieć cicho, patrząc po prostu na to niebo, jednakże czasem pociągnęła nosem, czy też wzięła głębszy wdech, starają się uspokoić. Gdybyś ktoś przechodził obok, to na pewno by to usłyszał…
by Doubravka Ježekova
on Pon Mar 30 2020, 02:06
 
Search in:
wieża astronomiczna
Temat: Obserwatorium
Odpowiedzi: 588
Wyświetleń: 14289

Rozłożyste drzewo nad jeziorem

Jej udział w wyścigu był raczej pasywny, raczej towarzyszyła im dla zasady, chcąc być jednocześnie w pobliżu każdego z nich i pilnować, jak im szło. Na drodze mieli niezbyt dużo przeciwności, czy przeszkód, więc póki co w żaden sposób nie musiała reagować. Czekała zatem, jak dalej miały potoczyć się ich losy i zastanawiała się w międzyczasie, czym mogło być to cholerstwo, za którym ich pogoniła. Odniosła wrażenie, że niektórzy z uczestników całkiem nieźle bawili się podczas tej krótkiej rywalizacji. Wiedziała już, na jakich zasadach miał zostać przeprowadzony kolejny trening. I była niezwykle ciekawa ich reakcji.

Wyścig cd.

Kolejność od ostatniej osoby:

#1 @Violetta Strauss
#2 @Loulou Moreau
#3 @Morgan A. Davies
#4 @Boyd Callahan @Russell Alvarez
#5 @Jean Strauss @Christopher O'Connor

Tura II: ilość oczek sygnalizuje, na które pole się przesuwamy, a przy tym również, co nas spotyka.

Rzuć kością:


Każde 10 punktów kuferkowych z miotlarstwa upoważnia Was do 1 przerzutu LUB dodania sobie 1 oczka do otrzymanego wyniku. Korzystajcie z tego na dowolne sposoby.

Kod:
<zg>Kość:</zg> oczka + efekt, jeżeli dotyczy
<zg>Pole:</zg> #
<zg>Bonusy/Kary:</zg> tu wpisujemy długotrwale działające efekty
<zg>Pozostałe przerzuty:</zg> x/y


Termin: 31.03, godz. 20:00, ale mogę wrzucić (chyba ostatni) następny etap, jeżeli zobaczę, że wszyscy odpisali szybciej.
by Morgan A. Davies
on Nie Mar 29 2020, 22:53
 
Search in:
jezioro
Temat: Rozłożyste drzewo nad jeziorem
Odpowiedzi: 547
Wyświetleń: 16411

Namiot główny schroniska

// @Alise L. Argent rezerwuje sobie pół-kuguchara #1, @Christopher O'Connor pół-kuguchara #2, ja tylko czeszę i głaszczę luf //

Jej wizyta w schronisku była czymś obowiązkowym zarówno ze względu na chęć wspierania tej inicjatywy, jak i przez towarzyszenie Alise w jej wycieczce z zamiarem ujrzenia i najpewniej adopcji któregoś z tutejszych pupili. Ich spacer w kierunku miasteczka odbył się bez dłuższych przygotowań, zwłaszcza, że obie były po prostu bardzo podekscytowane całym wydarzeniem i w drodze nie zamykały im się buzie przez nagromadzenie zwierzątkowych tematów i rozważań.
Davies co prawda przytuptała na miejsce wyłącznie w celach rekreacyjno-pomocowych, bo niedawno już sprowadzała do zamku kolejnego kota z własnego domu rodzinnego. Mając do dyspozycji jedynie dość tłumne i głośne dormitorium wolała nawet nie brać pod uwagę ewentualnej adopcji. Wiązało się z tym zbyt dużo komplikacji. Tak dla niej, jak i dla kota. W sumie wszystkich kotów. W końcu Inka i Rinnie już się doskonale znały i żyły ze sobą całkiem nieźle. A nowy kot? Wolała nawet nie myśleć, co by się działo.
- To co, najpierw mruczki? - nie byle jakie mruczki, bo były to koty z nieco bardziej dzikimi instynktami niż zwykłe domowe futra, jednak zasada obchodzenia się z nimi powinna być i tak bardzo podobna. Na wizytę u pozostałych podopiecznych miały jeszcze czas.
Po przywitaniu się z osobami prowadzącymi schronisko odwróciła się w kierunku części namiotu, w której znajdowały się kotowate, po czym szturchnęła lekko blondynkę, wskazując ruchem głowy, że zauważyła coś ciekawego. Ktoś już tam bowiem siedział, zresztą nie był to nikt inny, jak zamkowy gajowy. Jeżeli miałyby się spodziewać kogokolwiek, kto miał się tu stawić w błyskawicznym tempie, to pewnie właśnie O'Connora. Kiedy zbliżyły się nieco bardziej, Gryfonka przystanęła i przechyliła z rozczuleniem głowę, widząc najprawdziwsze spotkanie gatunków, przebiegające zresztą całkiem pokojowo i z wzajemnym zaciekawieniem. Nie bardzo wiedziała, czy mogły podejść bliżej, nie chcąc zrujnować tej wątłej więzi. Wtedy jednak jeden z kotów sam się zbliżył do nóg Argent. W końcu ta dziewczyna miała takie podejście i rękę do futrzaków, że te zwykle same do niej radośnie lgnęły. Tym razem wcale nie było inaczej. Davies posłała Krukonce wyłącznie zachwycony uśmiech, chcąc zobaczyć, jak to wszystko miało rozwinąć się dalej.
by Morgan A. Davies
on Nie Mar 29 2020, 11:53
 
Search in:
schronisko
Temat: Namiot główny schroniska
Odpowiedzi: 37
Wyświetleń: 1749

Rozłożyste drzewo nad jeziorem

Kość: 1+1 za idealny zwód = 2 - lecę tak wolno, że uczepił się mnie Bzyczek
Pole: #2
Bonusy/Kary: +2 do następnej tury


Czuła się naprawdę dobrze po idealnie wykonanym manewrze. Do tego cieszyła się, że miała okazję choć trochę porozmawiać z kapitan drużyny. Domyślała się, że może nie mieć szans, żeby zagrać w następnym meczu na swojej pozycji, ale przynajmniej Morgan wiedziała już o niej coś więcej. Szanse na zagranie wzrastały.
Czekała na następne zadanie, jakie zostanie im wyznaczone, gdy jej uwagę przykuło pierzaste Coś, lecące w stronę Zakazanego Lasu. Po chwili okazało się, że mają to złapać, więc ruszyła za przedmiotem, choć nie tak żwawo, jak niektórzy. Najwyraźniej jej lot zainteresował owady, bowiem przyczepił się do niej bzyczek. Zacisnęła zęby, próbując zignorować stworzenie i skupić się na pierzastym przedmiocie. Była ciekawa, czy wlecą między drzewa Lasu, czy jednak ktoś złapie ich cel wcześniej.
by Loulou Moreau
on Nie Mar 29 2020, 00:52
 
Search in:
jezioro
Temat: Rozłożyste drzewo nad jeziorem
Odpowiedzi: 547
Wyświetleń: 16411

Zdarzenia losowe




Zdarzenie losowe #2
Inwersja

Ktoś ostatnio częstował cię nowym smakiem soku dyniowego i zrobił ci niemiły żart? A może sam przypadkiem zatrułeś się nieodpowiedzialnie zażytymi lub niewłaściwie przechowywanymi eliksirami lub roślinami? Niezależnie od powodu - bo ten możesz wymyślić samodzielnie - doświadczasz odwrócenia osobowości. Następny swój wątek musisz odegrać tak, jakby Twoja postać dosłownie „wywróciła się na lewą stronę”. Czyli: osoba schludna zostaje kompletnym bałaganiarzem, ale też jeśli do tej pory miała niewyparzony język, teraz będzie bardzo grzeczna i uprzejma. Bardzo proszę o uczciwą interpretację charakteru i sposobu bycia postaci. Odegranie wątku będzie wynagrodzone jednym punktem do dowolnej umiejętności. Objawy inwersji osobowości ustąpią pod koniec rozgrywanego wątku.

Zignorowanie wywołania do wzięcia udziału w wydarzeniu może pociągnąć ze sobą takie konsekwencje jak za zignorowanie ingerencji Mistrza Gry tj. potrącenie 50% aktualnie posiadanych na koncie galeonów.

Postacie obowiązkowo biorące udział:
@Éléonore E. Swansea, @Jean Strauss, @Edgar T. Fairwyn, @Beatrice L. O. O. Dear, @Cherry A. R. Eastwood

Uwaga, mała zmiana!
Na waszą prośbę inwersję można też odegrać w formie jednopostówki, bez wynagrodzenia punktowego!

by Riley Fairwyn
on Pią Mar 27 2020, 19:28
 
Search in:
Cele fabularne
Temat: Zdarzenia losowe
Odpowiedzi: 28
Wyświetleń: 6039

Zdarzenia losowe - rozliczenia



Zdarzenia losowe


Temat służy do rozliczania zakończonych zdarzeń losowych. Wykonane zdarzenia można rozliczać nawet po upływie zakreślonego dla nich terminu ważności.

UWAGA!
Wykonane zdarzenie musi być wątkiem doprowadzonym do końca, nie akceptujemy wątków, które zostały urwane w połowie.

Aby zgłosić zrealizowane przez siebie zdarzenie losowe, zgłoś się w tym temacie zgodnie z kodem:

Kod:
<zg>Imię i nazwisko postaci:</zg> wpisz
<zg>Nazwa zdarzenia:</zg> wpisz
<zg>Link do rozgrywki:</zg> [url=LINK]wpisz[/url]
<zg>Należna nagroda:</zg> wpisz


Minione zdarzenia

#1 Spadek odporności (27.03.2020r.) - Dopada cię losowa choroba.
#2 Inwersja (27.03.2020r.) - Odwrócenie osobowości.
#3 Czy ten pan to pani? (01.05.2020r.) - Zmiana fizycznej płci.
#4 Boomer / zoomer (01.05.2020r.) - Postarzenie / odmłodzenie o 20 lat.
#5 Magia muzyki (01.06.2020r.) - Śpiewanie piosenek zamiast mówienia.
#6 Panie... profesorze? (01.06.2020r.) - Zamiana w nauczyciela.
#7 Love twist (14.07.2020r.) - Nagła chęć romansowania.
#8 Mam talent! (14.07.2020r.) - Odkrycie chwilowego nowego talentu.
#9 The Walking Dead (14.07.2020r.) - Zamiana w ducha.
#10 Hear my roar! (1.09.2020r.) - Przybranie zwierzęcych cech.
#11 First fit, then clumsy... (1.09.2020r.) - Odwrócenie stanu kondycji fizycznej.
#12 Ridiculus?! Riddikulus! (2.10.2020r.) - Walka z boginem.
#13 Once Upon a time (2.10.2020r.) - Zamiana w postać z bajki.

by Riley Fairwyn
on Pią Mar 27 2020, 16:19
 
Search in:
aktualizacje graczy
Temat: Zdarzenia losowe - rozliczenia
Odpowiedzi: 64
Wyświetleń: 3328

Pokój rozrywek

Odprawiła Gallaghera z uśmiechem, w głębi duszy będąc mu szalenie wdzięczną za obietnicę dotrzymania tajemnicy. Nie mogła mieć pewności, czy rzeczywiście wieść nie pójdzie w świat, jednak wolała być dobrej myśli. Póki co, jej pomysł z dużą nieśmiałością ukazywał się nawet przed nią. Bo jak to - 16 lat, pierwszy mecz w drużynie za sobą dosłownie przed chwilą, a tu nagle pani kapitan? Niedopuszczalne. Jasne, można było mieć podejście na zasadzie 'co może pójść nie tak?'. Ale. Kapitan musiał zostać uznany również przez resztę zespołu. Poza tym, miała już przecież swoje obowiązki i uprawnienia, jako prefektka.
- Ktoś chętny na partyjkę? - zaproponowała, kiedy w pewnym momencie muzyka w pomieszczeniu nieco ucichła, a głośniej od niej odezwała się jakaś prosta melodyjka pochodząca ze znajdującej się na filarze tarczy do dartsów. Pod tarczą znajdował się przeszklony barek z miniaturowymi buteleczkami, podpisanymi różnymi etykietami. Był zamknięty, ale pod nim znajdowała się szufladka, najwyraźniej przeznaczona do podaży trunków ze środka. Całość bardzo przypominała jej automaty na napoje, które znała jeszcze z piłkarskich ośrodków treningowych. Tarcza, jakby w podpowiedzi na to, jak można było otrzymać flaszeczki, zamigotała wieloma barwami, stawiając wyzwanie każdej z obecnych w środku osób. Potem muzyka wróciła do normy, a melodyjka z tarczy zamilkła. Czy ktoś miał zamiar się nią zainteresować?



Rzutki

Na jednym z filarów pośrodku pomieszczenia zwróciła na siebie uwagę tarcza do dartsów z nagrodami. Każdemu, kto się do niej zbliża oferuje ona jednorazowo 3 rzutki, a na podłodze rysuje linię, za którą ewentualny śmiałek ma się ustawić. Ze względu na ustawienie tarczy, istnieje pewne ryzyko, że przy rzutach zrobimy komuś krzywdę, jeżeli coś pójdzie bardzo nie tak.

Kości: Rzucamy oczywiście tutaj. Każda rzutka to 2 litery. Pierwsza odpowiada trafieniu i ewentualnemu mnożnikowi, a druga punktacji trafionego pola. Można użyć wszystkich 3 rzutek w jednym poście, wtedy rzucamy 6 liter. Litery #1, #3 i #5 są od mnożnika, #2, #4 i #6 od punktacji. Dla jasności.
UWAGA: Osoby, które piją/piły napoje alkoholowe przy każdej z rzutek turlają w pierwszej kolejności dodatkową kością (nie literą) na wpływ alkoholu na rzucanie. Znaczenie kolejnych kulnięć:

Kość 'alkoholowa':


Litera mnożnika:


Litera pola:


Nagrody:


Wrzucajcie sobie wyniki kości/liter pod postami, żeby dało się rozliczać rzuty i nagrody.

Gramy do 14.12, godz. 23:59, po tej dacie poznamy zwycięzcę i nie można już będzie odbierać żadnych nagród.
by Morgan A. Davies
on Sro Gru 04 2019, 00:15
 
Search in:
czwarte piętro
Temat: Pokój rozrywek
Odpowiedzi: 908
Wyświetleń: 21743

Boisko Quidditcha

#2 Czaszka - C + 30%

Utrata kafla nie napawała mnie optymizmem, ale nie miałem żadnych pretensji do Melusine. Zdawałem sobie sprawę z tego, że jej pozycja na boisku wcale nie jest dużo lepsza od mojej (naprawdę Gryffindor miał tyle samo ścigających co my?!), a jednak podanie wydawało mi się jedynym sensownym rozwiązaniem. Mimo wszystko, wciąż miałem nadzieję, że może uda nam się coś tutaj jeszcze ugrać. Elio chyba nie był zadowolony, kiedy popisaliśmy się takim słabym zagraniem, ale nie przejmowałem się tym teraz bardziej, niż powinienem. Na rozmowy o przesunięciu do rezerwy przyjdzie czas po meczu, kiedy to (być może) uda nam się tym razem nie wylizywać ran w pokoju wspólnym. Póki co zapowiadało się jednak na sromotną porażkę, bowiem pałkarze Gryffindoru mieli całkiem niezłego cela i tym razem znowu utrafili Fabiena w twarz.
- Ej, ogarnijcie się trochę! - Wrzasnąłem na nich, wkurzony, że traktują niewidomego jak chłopca do bicia. To już nie można było strzelać w ramiona czy tułów? Przeleciałem obok Boyda z taką prędkością, że miałem nadzieję, iż chociaż wybije go z równowagi i przejąłem kafla od obrońcy. Irytacja najwyraźniej dodała mi skrzydeł, bo udało mi się przemknąć przez całe boisko i ponownie rzucić na pętlę. Jak się okazało, nie miało to później większego znaczenia, ponieważ kilka minut później zlatywałem już na ziemię po tym jak Morgan złapała znicza. Opadając na murawę, wpadłem butem w coś twardego. Nie mogłem powstrzymać prychnięcia, kiedy odkryłem, że to czaszka. Chociaż coś pozytywnego na koniec tej rzeźni.

Przerzuty: 1/2
6 - rzut na pętle
by Riley Fairwyn
on Sob Lis 23 2019, 22:20
 
Search in:
boisko quidditcha
Temat: Boisko Quidditcha
Odpowiedzi: 990
Wyświetleń: 21150

Popołudniowa komnata

#2 czaszka - A (post wyżej)

Mój uśmiech nieco się poszerzył, gdy dostrzegłem jak manipuluje własną skórą, żeby się nie rumienić, ale nie skomentowałem tego. Trochę zazdrościłem jej tej naturalności w posługiwaniu się magią, która dla mnie była do tej pory jedynie kołem ratunkowym. Jakoś tak nigdy nawet nie pomyślałem o tym, aby wykorzystywać ją do poprawy swojego wyglądu i to dopiero przy Elaine zacząłem zwracać uwagę na to jak się prezentuje. Jej działania przypomniały mi, że ja sam dzisiaj raczej nie prezentuje się najlepiej, więc gdy tylko jej skóra przestała falować, moja poszła w jej ślady. Przykryłem oznaki niewyspania i zmęczenia, powlekając moją poszarzałą od stresu i nerwów twarz jej rozświetlonym odpowiednikiem, także pozbawionym zawstydzenia. Czy tak wyglądałem lepiej? Pewnie tak, ale ciężko było mi ocenić czy Elaine w ogóle zwracała na to uwagę… bo mnie na przykład jej rumieńce wcale nie przeszkadzały, wręcz przeciwnie. Te drobne zmiany były swego rodzaju terapią mającą posłużyć mi za unik od odpowiedzi. Mimo tego po chwili uznałem, że nie powinienem wykorzystywać okazji do odbierania jej własnych słów. Widziałem przecież jak to się kończy, gdy uciekam od prawdy, nawet tylko po to, aby jej nie martwić. Nie działało to zbyt dobrze i nawet kiedy ja byłem zadowolony ze zgrabnego uniku, moje działania miały przecież wpływ na drugą stronę.
- Na wypadek, gdybym kiedyś znalazł się blisko smoków. - Odpowiedziałem jej, świadom że wcale nie musiałem przez to brzmieć logiczniej. Pomimo, że Elaine znała mnie lepiej, niż większość ludzi, wciąż nie miała pojęcia jak zagmatwany jestem w środku i jak wiele robię rzeczy tylko po to, aby mimowolnie przypominać sobie o wydarzeniach sprzed trzech lat. Sprzed wypadku, gdy wszystko było o wiele prostsze niż teraz, a moja miłość do smoków miała dwojakie znaczenie. - Rok temu byłem bardzo blisko młodych. Nie rozumiem dlaczego, ale ich obecność ma dla mnie jakieś znaczenie. - Spróbowałem jej wyjaśnić, chociaż sam nie rozumiałem. Zanim wpadłem na cudowny pomysł mordowania ich, niegdyś naprawdę kochałem smoki. Wszyscy kochaliśmy - ja, mama, Lotta. Tylko mój ojciec robił sobie z nich worki do bicia, jakby ich cudowna magia była czymś co kiedykolwiek należało się człowiekowi.
Całowanie jej było dla mnie pociechą w tych trudnych chwilach. Może to i lepiej, że zazwyczaj nie rozwiązywałem w ten sposób swoich problemów i nie leczyłem złego humoru. Obawiam się, że wówczas nie wypuściłbym jej z domu ani na moment i już dawno przekroczylibyśmy granicę lekko naruszoną w ogrodach Fairwynów. I chociaż wtedy nie czułem się gotowy nawet na delikatne popchnięcie jej trochę dalej, tak teraz czułem, że żałuję, iż jeszcze to się nie stało. Zwłaszcza, gdy jej rozgrzany język nagle stał się tak odległy. Odetchnąłem i nie potrafiłem powstrzymać lekkiego zawodu, który wpłynął mi na twarz. Spróbowałem go ukryć, lecz równie dobrze mógłbym po prostu zakryć jej oczy rękoma i łudzić się, że nie poczuje różnicy. Na szczęście nie uciekła ode mnie daleko. Przytuliła się, a ja skrzętnie skorzystałem z okazji, aby przytrzymać ją przy sobie jak najdłużej. Coś trąciło mnie w kostkę, ale nawet nie drgnąłem, aby sprawdzić co to takiego. Jedna z halloweenowych czaszek obijała nam się o buty i kilka minut później zniknęła w ciemnościach jednego z kątów pokoju marzeń. Nie było to ważne. Nie teraz, kiedy tak po prostu miałem wreszcie Swansea blisko siebie. Czułem jak serce mocno biło mi w piersi oraz jak na moment zgubiło rytm, gdy padła propozycja szkicowania. Prawdę mówiąc, miałem nadzieję, że nigdy mi tego nie zaproponuje. Chciałem się cofnąć. Z mojej twarzy odpłynęło wszelkie skupienie, a zamiast tego pojawiła się na nim niepewność. Elaine nie miała pojęcia jak głęboko była we mnie zakorzeniona nienawiść do tej twarzy, którą ona muskała palcami, jakby była najnormalniejsza na świecie. W mojej głowie naprawdę byłem trędowaty, a ona ten trąd chciała ująć na papierze, podczas gdy ja nie umiałem nawet spojrzeć w lustro. Tylko obawa przed sprawieniem jej przykrości sprawiła, że nie zdecydowałem się na odmowę. Zamilkłem jednak, pozwalając jej kusić mnie i przekonywać, a jeśli tylko naprawdę zamierzałem jej odmówić to w tej chwili kompletnie przestałem o tym myśleć. Wiedziała jak mnie rozproszyć. Zacisnąłem mocniej palce na szacie okrywającej jej plecy, zdając się nie czuć jak i ona muska moją nową bliznę dotykiem. Odetchnąłem nieco głębiej. O stokroć bardziej wolałbym teraz prowadzić dalej tę niebezpieczną grę, którą było czerpanie z jej bliskości, ale zmusiłem się do otwarcia oczu, które przymknąłem dwa uderzenia serca temu. Moja twarz jak zwykle musiała pozostawać dla niej zagadką, bowiem tliła się w niej jedynie pewna intensywność, tak znajoma w chwilach, gdy mnie całowała i owiewała swoim rozgrzanym oddechem.
- Ja… dobrze… tylko nie wiem czy powinienem później na niego patrzeć. - Odpowiedziałem jej szeptem, podążając palcami wzdłuż jej kręgosłupa w górę, a potem w dół, dotykając go jedynie czubkami palców. Miałem nadzieję, że nie urażę jej w ten sposób. To było naprawdę ostatnie czego pragnąłem. - Wiesz, że mam pewien problem ze sobą, a twój rysunek będzie jak lustro. Boję się tego co zobaczę. - A to wciąż był szkic mojej codziennej maski, a nie prawdziwego oblicza. Ta chwila doskonale mnie odsłaniała i wskazywała jej nieomal palcem wszystkie luki w mojej wątłej pewności siebie. Pocałowałem ją jeszcze raz, ale tym razem krótko. Przepraszająco?
- Chodź - szepnąłem, odsuwając się na krok i prowadząc ją za rękę w kierunku sofy. - Powiesz mi co mam robić. - Dodałem, bo faktycznie nie miałem o tym bladego pojęcia.
by Riley Fairwyn
on Pon Lis 11 2019, 14:20
 
Search in:
szóste pietro
Temat: Popołudniowa komnata
Odpowiedzi: 516
Wyświetleń: 13698

Ulica Główna

#2 czaszka

Trzask deportacji oznajmił jego przybycie. Niedbale poprawił ciemny kapelusz i maskę, które przekręciły mu się na głowie od siły teleportacji. Zadowolony, że nikt nie rozpozna go na tym festynie zabaw dla przedszkolaków, wkroczył śmiało w tłum, rozglądając się wokół siebie z zainteresowaniem. Czuł nacisk pod czaszką, gdy tylko próbował sięgnąć myślą wstecz, więc wkrótce przestał rozmyślać o minionych godzinach i dziwnych duchach z Doliny Godryka. Czując w kieszeni ciężar szmaragdowej czaszki wiedział, że sobie tego nie zmyślił. Na szczęście, bo przecież nie był wcale tak daleki od postradania zmysłów. Halloween  wpędzało go w całkiem osobliwy nastrój. Skupiony na przedziwnych przebraniach, raz słodkich i uroczych, innym razem przerażających nie mógł umiejscowić się w żadnej z tych kategorii. Był zwyczajny. Średniowieczny lekarz o lasce, przepychający się do stolika z cukierkami. Wyładował kieszenie, w misce znajdując również niewielką czaszkę. Była pęknięta z tyłu. Kiedy przesunął po niej palcem obleczonym w rękawiczkę, coś z niej wypłynęło… nie, rozlało się, jakby pod skórą, której nie miała. Czerwień zabarwiła ją jak krew, umykając od pęknięcia. Dziwne, pomyślał, ale zabrał ją ze sobą, upychając ją pod słodyczami jakie zamierzał w domu bezczelnie skonsumować. W tej masce byłoby to po prostu za trudne. I stał tak, aby obserwować mijających go ludzi. Nie rozpoznawał nikogo ze swych bliskich. Szkoda, dzisiaj bardzo potrzebował czyjegoś przychylnego mu towarzystwa. Nie ucieszyłby się chyba wyłącznie z Elijaha. Niepocieszony musiał znaleźć sobie zajęcie. Dostrzegł tradycyjne wycinanie dyń i pomyślał sobie, że cholera, czemu by nie. Cokolwiek, byleby tylko oddalić od siebie lekką, nachodzącą go melancholię. Wybrał malutką dynię, nie szerszą od jego dłoni i nie większą od kapelusza, który dzisiaj nosił. Uznał, że im będzie mniejsza tym mniej się narobi. Sprytnie i oszczędnie, bo spodziewał się, że może mu wyjść dość kiepsko. Nigdy nie był wielkim fanem tej tradycji. Mnóstwo wrzeszczących dzieciaków przypominało mu dlaczego. Przyszedł do stolika, bezmyślnie znajdując miejsce obok jakiejś postaci obleczonej w ciemny płaszcz. Patrzył przez moment na jej dłonie, uzbrojone w zabawne pazury i uśmiechnął się pod nosem zadowolony z tego, że zdecydował się na zwykłe rękawiczki. Wycinanie nie przysporzyło mu żadnych trudności, zwłaszcza, że nie trzymał noża po raz pierwszy w życiu. I dopiero, kiedy zauważył, że jego towarzystwo poparzyło sobie te piękne, zaczarowane paluszki zrozumiał obok kogo stoi. Aż go zmroziło. A dynia zaatakowała.
- Stęskniłem się za tobą - chlapnął, zupełnie nie po cassiusowemu i w dodatku potencjalnie nierozpoznawalny. Zdradzić mogły go tylko te jasne, tak dobrze znane jej oczy i tembr głosu. Jednakże te słowa… zupełnie inne od zwyczajowych słów, którymi się z nią dzielił. Wbił mocno nóż w swoją dynię byleby tylko szybko przejść do podpalenia jej. Udał, że w ogóle nie zabrał głosu z nadzieją, że po prostu nie rozpozna w tym doktorze plagi Cassiusa Swansea.

Dynie: 4, 2, 4
Czaszka: F
by Cassius Swansea
on Pią Lis 01 2019, 19:15
 
Search in:
hogsmeade
Temat: Ulica Główna
Odpowiedzi: 526
Wyświetleń: 14859

Stare cele postaci

Nazwa celu: Dusza artysty
Link do rozgrywki:
#1 Szkicowanie w rogu kartki przed zajęciami
#2 Szkic i rozmowa o sztuce
#3 Kończenie szkicu, zalanie szkicownika atramentem, przyniesienie płótna do interpretacji z nauczycielem
#4 Planowanie obrazu z udziałem Pandory + Realizacja
#5 Szkicowanie, rysunek dla Dunbara, nauka anatomii, rozmowa o sztuce i wystawie + Rysunek

Należna nagroda: 1pkt kuferkowy
+


Cel ogólny
Opis: Społecznik – zdobądź 25 znajomych na wizbooku i dodaj ich do swojego profilu.
Akceptuję!
by Caelestine Swansea
on Sob Wrz 21 2019, 12:22
 
Search in:
Cele fabularne
Temat: Stare cele postaci
Odpowiedzi: 373
Wyświetleń: 14471

Plac z fontanną

/samonauka #2, lipiec

Od kilkunastu minut siedział sobie w parku. Odliczał czas do jutra, by móc w końcu opuścić Anglię i wyjechać na tajemniczą wycieczkę organizowaną przez Hogwart. Zabijał ten czas, a robił to poprzez utrwalanie umiejętności magicznych. To się stało jego obsesją. Każdą wolną chwilę - a dzisiaj miał ich aż zanadto - poświęcał na indywidualne samotne treningi. To jakaś psychiczna presja nakazywała mu rozwijać swoje zdolności choćby poprzez ćwiczenie marnych zaklęć. Dzisiaj wybrał sobie Oppungo. Nie bez powodu siedział na ławce nieopodal fontanny. Ludzie szwendali się i nie zwracali uwagi na chłopaka z nosem utkwionym w małej książce. Nauka pomagała zająć myśli. Odświeżał sobie pamięć dotyczącą definicji zaklęcia Oppungo. Z narastającym zainteresowaniem przekopywał się przez akapity i gromadził niezbędne informacje. Inkantacja połączona z odpowiednim ruchem nadgarstka - w tym przypadku banalnie łatwym - pozwalała przymusić drobną zwierzynę do ataku na obiekt nieożywiony i przy większej wprawie, na ożywiony. Problem mogła stanowić inkantacja, bowiem jedna sylaba musiała zostać odpowiednio zmiękczona i zaakcentowana. To zaklęcie ewidentnie pochodzi z innych krajów - jeśli w ogóle można powiedzieć o nich, że skądś są. To wiedza, to wyobraźnia, potencjał magiczny i zdolność tworzenia zaklęć. Przekartkował stronę, usadowił się wygodniej na ławce i śledził wzrokiem ruchome szkice przedstawiające przykłady zastosowania zaklęcia. Polecane są gryzonie nie większe niż wiewiórki, bowiem większe mają znacznie większą szansę oparcia się siłą woli. Niepoprawnie rzucone zaklęcie może wywołać agresję zwierzęcia. Dla niego to było logiczne, choć naprawdę miał w poważaniu żywota takich małych istotek pozbawionych jakiegokolwiek rozumu. Wczytał się również w szacowaną ilość stworzeń podlegających czarowi, jeśli spojrzeć na nie przez pryzmat rozmiaru, wagi jak i kraju z jakiego pochodzą. Niektóre zwierzęta mają większą odporność na magię, ale tutaj Finn miał na oku raczej okoliczne ptactwo niźli jakieś egzotyczne i nie wiadomo jak wymyślne. Przekrzywił głowę, zapoznał się ze szczegółami. Pamiętał je, wszak to zaklęcie nie jest jakoś specjalnie trudne. Miło jednak będzie utrwalić je do takiego stopnia, by nie musieć się na nim zbytnio koncentrować. Odczekał kilka minut i dyskretnie nakierował różdżkę w kierunku czarnych ptaków tłoczących się tuż przy fontannie. Niewerbalne Oppungo pomknęło cicho w ich kierunku trafiając w sam środek ptactwa. Kilka z nich - naliczył niestety tylko cztery - poderwało się nagle i zaczekało na komendę. Niebieskie oczy Finna skierowały się na rogaty czubek pomnika w fontannie. Ptactwo rzuciło się tam z dzikim krzekiem i zaczęło napastować... marmurowy posąg. Uniósł brwi, westchnął, zakończył zaklęcie. Skierował różdżkę tym razem w kierunku ujrzanych trutniowców latających wokół kwiecistych ozdób. Po trzecim Oppungo nakłonił garść owadzich trutniowców do ataku na uciekającą na drzewie wiewiórkę. To było interesujące. Podrapał się po brodzie i obserwował zmagania szkodników. Zaklęcie minęło, gdy obiekty znalazły się poza zasięgiem zaklęcia. Spędził tu jeszcze kilkanaście minut i raz po raz gdzieś w ogólnym gwarze umykało blade zaklęcie wypowiadane niemą inkantacją. Niektórzy odwracali się i zastanawiali co też odbiło ptactwu, a to jedynie Finn bawił się i uczył, a dokładniej rzec ujmując udoskonalał szybkość i płynność rzucania zaklęcia.

zt
by Finn Gard
on Nie Lip 14 2019, 19:27
 
Search in:
Park
Temat: Plac z fontanną
Odpowiedzi: 284
Wyświetleń: 11380

Punkty za rozegrane wątki

#1
Postać:  Finn Gard
Link do wątku I: biblioteka
Link do wątku II: czytelnia
Link do wątku III: lodowisko



#2
Postać: Finn Gard
Link do wątku I: Mung
Link do wątku II: Pokój Życzeń
Link do wątku III: Opuszczony dom

+
by Finn Gard
on Sob Kwi 27 2019, 10:07
 
Search in:
aktualizacje graczy
Temat: Punkty za rozegrane wątki
Odpowiedzi: 954
Wyświetleń: 21237

Opuszczony dom

#2 nauka.

Dzieliło ich te kilka lat różnicy, obaj uchodzili za osoby dorosłe. A mimo wszystko Finn był bardziej skłonny zaufać Leonelowi niźli jakiemuś nauczycielowi bądź własnym rodzicom. Dlaczego? Odpowiedź była prosta - Leo nie zadawał pytań. Nie padło z jego ust żadne, ot nie interesowały go pobudki, którymi kierował się Gard. Dla samego zainteresowanego był to niespodziewany i mile widziany komfort. Serce dudniło w jego klatce piersiowej, w której to odbijało się echo niedawno zaznanego bólu. Różnił się od tych, które musiał doświadczyć. Czarna magia działała niezwykle intensywnie, trafiała głębiej, nieustępliwie pchała się, by jak najwięcej zdziałać w jak najkrótszym czasie. Nie cackała się, nie uprzedzała. Wywnioskować to mógł po pierwszym spotkaniu z jej namiastką, zatem co kryje większa potęga? Nie mógł doczekać się momentu aż pozna jej większe tajniki. Nad niebezpieczeństwem będzie rozprawiać się wieczorami, gdy już ochłonie z ekscytacji. Był pewny swego i teraz to się tylko liczyło.
Poczuł satysfakcję, kiedy dostrzegł na twarzy Leonela wyraźne napięcie. To był właśnie ten niepokojący moment - normalny człowiek po rzuceniu takiego zaklęcia (w ogóle by się za to nie zabrał) winien poczuć wyrzuty sumienia, okazać troskę, wesprzeć i przeprosić. Finn czuł satysfakcję i nie mrugnął nawet powieką widząc, że ktoś fizycznie cierpi z jego przyczyny. Wiele daje tu świadomość, że obaj są swoimi dobrowolnymi obiektami ćwiczeń. Nie musieli pytać siebie o zdanie, rozumieli, że to konieczność. Ktoś wrażliwy na ból nie podjąłby się tego wyzwania. Obaj potrafili zacisnąć zęby. Niezbyt podobało mu się to, co Leo mówił. Nie miał ochoty smakować zaklęć czarnomagicznych na własnej skórze, wolał przejść do praktyki na obiektach trzecich. Nie zgadzał się z jego słowami lecz swój protest zachował dla siebie, by Leo przedwcześnie nie rozdrażniać. Docenił pochwałę, uśmiechnął się przelotnie, by po chwili zetrzeć z ust objaw radości. Przyjął poważną minę, skupioną. Najpierw perfekcja, następnie satysfakcja zaś na końcu pochwała. - Zatem zaczynajmy. - powiedział tonem, z którego biła pewność siebie i energia. Stanął w lekkim rozkroku i gdy tylko światło zaklęcia opuściło kraniec jego różdżki, wykonał gest i mentalny szept - Protego - lecz okazało się zbyt słabe, zbyt powolne. Zaklęcie bez większego problemu przebiło się przez bladziutką osłonę i trafiło go prosto w ramię. Wsiąknęło i dostało się do płuc, w którym wybuchł ponowny ból. Syknął przez zaciśnięte zęby, kiedy efekt zaklęcia przedostał się na pierwszy plan rozpraszając wszystkie myśli. Trwało to krótko acz intensywnie do takiego stopnia, że po jego zakończeniu potrzebował kilku sekund na otrząśniecie się. Udało mu się to połowicznie; nie dawał jednak Leonelowi się nudzić, zamachnął różdżką w przedstawiony niedawno sposób i bardzo wyraźnie wypowiedział dwa niezwykłe słowa - Cistam Dolorum. Cząstka magii opuściła go, by wyżyć się na tymczasowym napastniku. Powinien zacząć się odpłacać pięknym za nadobne. Odsłonił włosy z czoła, rozpiął kurtkę i nie spuszczał oczu z Leonela. Teraz słowa były zbędne.

Obrona: 3.
Atak: 4.
by Finn Gard
on Czw Kwi 25 2019, 19:06
 
Search in:
Park
Temat: Opuszczony dom
Odpowiedzi: 199
Wyświetleń: 9122

Opuszczony dom

#2
[budynek otoczony barierą Cave Inimicum]

Ludzkie pragnienia bywały tak silne, że potrafiły przesłonić nawet najmroczniejsze konsekwencje. Przekonał się o tym w życiu już wiele razy, choć póki co nie zamierzał pouczać w tej kwestii Finna. Mógł mu dać jakieś wskazówki, przedstawić podstawy, ale do pewnych wniosków niewątpliwie należało dojść samemu. Poza tym… zgodził się na "korepetycje", więc nawet jeśli miał co do młodego Garda obawy, jedyne co w tym momencie mógł zrobić, to pozostawić je dla siebie i liczyć na to, że jednak się nie wypełnią. Trzeba także przyznać, że Fleming, choć ostrożny i roztropny, nie był człowiekiem pozbawionym wad, a w tym momencie na pierwszy plan wyszła jego próżność – bo kto by nie wypinał piersi dumnie do przodu, widząc zachwyt i podziw w oczach innego czarodzieja? Nie chciał jednak przesadnie obrastać w piórka, bo choć nie znał do końca przemyśleń swojego towarzysza i celu, dla którego ten chciał czarną magię poznać, to w jednym miał pewność: musiał być to cel wyjątkowo dla niego istotny, bo mało komu udawało się cokolwiek zdziałać już przy pierwszej próbie użycia zakazanego zaklęcia. Leonel uniósł głowę i zacisnął zęby, starając się jak najbardziej odsunąć od siebie myśl o bólu rozprzestrzeniającym się w zastraszającym tempie po jego klatce piersiowej. Niewiele brakowało, by przegryzł sobie wargę, kiedy w końcu przeklął siarczyście. Nie był masochistą, więc z pewnością nie było to dla niego przyjemne uczucie i gdyby Finnowi udało się utrzymać zaklęcie nieco dłużej, doprowadzając go do uczucia duszności, o wiele trudniej byłoby mu te katusze wytrzymać. Co by jednak nie powiedzieć, i tak był stosunkowo wytrzymały, bo w swoim życiu wielokrotnie oberwał już jakimś bolesnym czarem. Na ból w jakimś stopniu dało się uodpornić, choć oczywiście istniały pewne granice, których żaden człowiek nie był w stanie w tej kwestii przekroczyć. Póki co nie balansowali jeszcze jednak na takim poziomie, by nie móc praktykować czarów na sobie. Za pomocą Cistam Dolorum przy zachowaniu zdrowego rozsądku nie powinni wyrządzić sobie większej krzywdy.
- Musisz zdawać sobie sprawę z tego, jakim orężem zaczynasz wojować. – Mruknął w odpowiedzi, kiedy w końcu udało mu się złapać normalny, głęboki oddech, a rozszalałe serce uspokoiło swój rytm. Pominął kwestię tego, że Finn zdradził przed nim jakiś swój sekret. Nie zamierzał nawet wnikać w głąb jego umysłu i dowiadywać się, co też takiego się wydarzyło. Dla niego nie było to istotne; on chciał po prostu, by Gard miał świadomość, że paranie się czarną magią to nie zabawa.
- Jak na pierwszy raz za dobrze Ci idzie. – Zdecydował się nawet na małą pochwałę, ale tylko dlatego, że nie było tutaj mowy o oszczędzaniu Finna i chciał do ich treningu wprowadzić kolejny, utrudniający element. Być może za wcześnie, skoro Puchon nie opanował jeszcze w pełni zaklęcia, ale skoro widoczne były już pierwsze jego efekty, warto było spróbować.
- Uderzanie w nieruchomy, bezbronny cel to żadna sztuka, więc nie dam Ci się tak łatwo zaatakować po raz kolejny. – Oznajmił, że dał mu tylko jedną taką szansę i że dopiero teraz zaczną się schody. – Poza tym, jak to się mówi? Kto od miecza wojuje, od miecza ginie. Musisz nauczyć się także przed tego typu zaklęciami bronić. Tym razem lojalnie uprzedzam, byś trzymał mocno swoją różdżkę. – Nie przebierał już więcej w słowach, a jedynie uniósł swoją broń, kierując ją w przeciwnika. Postanowił atakować go tym samym zaklęciem, by Finn jak najlepiej się z nim zapoznał. Rzucił więc niewerbalne Cistam Dolorum, obserwując ruchy młodszego czarodzieja. Ciekawy był czy ten zdoła się obronić i czy tym razem skuteczniej uda mu się wyprowadzić i sam atak. Taki mały pojedynek był chyba najefektywniejszą formą treningu.

Kostka: 6
by Leonel Fleming
on Czw Kwi 25 2019, 17:42
 
Search in:
Park
Temat: Opuszczony dom
Odpowiedzi: 199
Wyświetleń: 9122

Powrót do góry

Strona 3 z 4 Previous  1, 2, 3, 4  Next

Skocz do: