Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Three Golden Birds - pub

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 1 z 2 1, 2  Next
AutorWiadomość


Warren A. Singer
Warren A. Singer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 47
Czystość Krwi : 25%
Galeony : 582
  Liczba postów : 49
https://www.czarodzieje.org/t16185-warren-a-singer
https://www.czarodzieje.org/t16199-warren-singer#443656
https://www.czarodzieje.org/t16189-zelazny-kufer-singera#443294
Three Golden Birds - pub QzgSDG8




Gracz




Three Golden Birds - pub Empty


PisanieThree Golden Birds - pub Empty Three Golden Birds - pub  Three Golden Birds - pub EmptyNie Cze 03 2018, 17:34;

Three Golden Birds - pub Image10
Powrót do góry Go down


Warren A. Singer
Warren A. Singer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 47
Czystość Krwi : 25%
Galeony : 582
  Liczba postów : 49
https://www.czarodzieje.org/t16185-warren-a-singer
https://www.czarodzieje.org/t16199-warren-singer#443656
https://www.czarodzieje.org/t16189-zelazny-kufer-singera#443294
Three Golden Birds - pub QzgSDG8




Gracz




Three Golden Birds - pub Empty


PisanieThree Golden Birds - pub Empty Re: Three Golden Birds - pub  Three Golden Birds - pub EmptyNie Cze 03 2018, 17:58;

Strasznie dziś lało.
Nie ośmieliwszy się ryzykować teleportacji do mugolskich siedzib, Warren przeklął pod nosem kolejnego stukilowego zjadacza ryb z frytkami, który nadepnął mu na stopę w metrze. A żeby go chudy byk... pomyślał tylko i zacisnął zęby, próbując dla zabicia czasu ułożyć w głowie kolejną konstrukcję z dat i numerów potrzebnych mu do zapamiętania kolejnych regulacji prawnych, związanych ściśle z Brexitem i światem czarodziejów. Kariera w Wizengamocie była prawdziwą jazdą bez trzymanki. Ciągle coś się zmieniało, ciągle trzeba było radzić sobie z nowymi ustawami, pomysłami, dziwnymi klientami, którzy nieraz grozili ostrzem pod żebro za felerną obronę, jakimiś żądaniami dofinansowanka z Azkabanu czy innymi nonsensami. Każdy czasem potrzebował krótkiej chwili oddechu, nim znowu zanurzy głowę pod wodę. Zwłaszcza, gdy ta woda śmierdzi obowiązkami.

Wszedł pewnie do pubu, rozpychając drzwi, i przysiadł na miękkim stoliku barowym obitym w sztuczną, barwioną na niebiesko skórę.
- Dla mnie martini, słońce - powiedział do młodziutkiej barmanki, czując, jak na widok jej wąskiej talii i sporego rozcięcia w kaftaniku skacze mu poziom testosteronu. Naturalna sprawa w końcu, poza tym, w każdej chwili mógł przecież odwrócić wzrok. Prawda? Mógł. Tylko nie chce. Naturalną koleją rzeczy dla mężczyzny ubranego w dobrze leżąca marynarkę, zamawiającego drinka, jest stosunkowo szybkie przysiąście się jakiejś młodej, spragnionej rozrywki kobiety. Dlatego sączył spokojnie płyn z wysokiego kieliszka, dyskretnie rozglądając się dookoła.
Powrót do góry Go down


Daniel Bergmann
Daniel Bergmann

Nauczyciel
Wiek : 42
Czystość Krwi : 90%
Dodatkowo : animag (kruk), magia bezróżdżkowa
Galeony : 2330
  Liczba postów : 2139
https://www.czarodzieje.org/t15073-daniel-alexander-bergmann
https://www.czarodzieje.org/t15099-krebs
https://www.czarodzieje.org/t15076-daniel-bergmann
Three Golden Birds - pub QzgSDG8




Gracz




Three Golden Birds - pub Empty


PisanieThree Golden Birds - pub Empty Re: Three Golden Birds - pub  Three Golden Birds - pub EmptySro Cze 06 2018, 11:21;

Jasna cholera - potrzebował, nade wszystko odpocząć. Niedawne - (stanowczo zbyt) bliskie spotkanie z siatką ornitologa w spokojnym terenie lasu - było początkiem ciągnącej się karawany nieszczęść. Włączając frustrację - z przyczyn odmowy - działającej jak dźgnięcie kochanki Holmes, szarańczy prześladujących uczuć - wyżerających od środka - uzyskiwało się konglomerat - zachęcających wobec natychmiastowej ucieczki. Deszcz upadał, niczym z odwróconego wiadra wręcz jednolitym strumieniem kropel - roztrzaskujących się podczas zetknięć z chłodnymi płytami chodnika. Zdołał zwiększyć się i zaskoczyć - podczas spaceru Daniela Bergmanna w mugolskiej części - teleportacja, z przyczyn banalnych nie mogła wchodzić w rachubę. Pomyśleć - wyszedł w już dostatecznie ponurą, zawilgoconą pogodę pod parasolem; nie wiedząc czemu - powinien bowiem skorzystać nieco inaczej z życia. Z mugolami (i mugolkami) nie zwykł stykać się bardziej od powierzchownych rozmów - wolał nie zostać wykryty. Tak czy inaczej - pozostawało odnaleźć ciekawe miejsce na przeczekanie wzmożonej w tym epizodzie ulewy. Łuk subtelnego uśmiechu zakwitnął na jego wargach - znał wychwycony w pobliżu lokal, kojarzył z konkretną osobą, z konkretnym - przypadkowym spotkaniem inicjującym znajomość. Będzie znów? Nie zawiódł się - kiedy - przekroczył próg znajomego lokalu. Znajoma postać była usadowiona na krześle, czekając - jak podejrzewał - na towarzystwo o płci przeciwnej i (słusznie) uznawanej za piękną. Co za ironia losu.
Zabawne.
Zabawne.
Niesamowicie zabawne.
Z przyjemnością wyniszczał - być może - wykreowane plany; jak drapieżnik - obierający ofiarę - zbliżył się, stając z tyłu, tuż za sylwetką eleganckiego prawnika.
- Szukasz towarzystwa? - specjalnie, złośliwie spytał - oraz nie czekał na uchodzącą odpowiedź - bezceremonialnie ulokował się na pobliskim krześle, wkrótce - zamawiając dla siebie whisky.
Powrót do góry Go down


Warren A. Singer
Warren A. Singer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 47
Czystość Krwi : 25%
Galeony : 582
  Liczba postów : 49
https://www.czarodzieje.org/t16185-warren-a-singer
https://www.czarodzieje.org/t16199-warren-singer#443656
https://www.czarodzieje.org/t16189-zelazny-kufer-singera#443294
Three Golden Birds - pub QzgSDG8




Gracz




Three Golden Birds - pub Empty


PisanieThree Golden Birds - pub Empty Re: Three Golden Birds - pub  Three Golden Birds - pub EmptySob Cze 09 2018, 11:34;

Spokój jego duszy został bezceremonialnie zburzony, jak domek z kart, układany misternie przez piętnaście minut. Faktem jest, że tak jak w kwadrans normalny człowiek jest w stanie zbudować pewnie koło trzech wieżyczek złożonych z dwóch kart, a potem mu się nudzi, bo za trudne, tak spokój ducha Warrena Singera budowany jest podobnymi zrywami zaangażowania w ów proceder, a potem dzieje się szeroko pojęte coś i wszystko się wali.
Odwrócił głowę w stronę mężczyzny o rdzawych włosach, który przysiadł się obok. Zdjął z wykałaczki oliwkę i zmiażdżył ją zębami, dość bezczelnie przeżuwając na wprost tamtego.
Gdy tamten zamówił whisky, ułożył usta w dzióbek, jakby poczuł się wyjątkowo rozczarowany.
- Myślałem, że dasz sobie postawić - oznajmił z udawanym, ostentacyjnym rozżaleniem. Przeżuwając oliwkę, przemyślał to zdanie; przemyślał je powoli, spokojnie, rozgryzając śliski owoc na języku. - Drinka. Teraz nie wiem, jak zacząć - dodał i zabębnił palcami o blat baru. Już drugi raz w tym tygodniu przyszedł do jakiejś speluny, szukając szczęścia w nieszczęściu życia, i już drugi raz plan spalił na panewce. Jeśli tak dalej pójdzie, poza tym jednym wyśnionym epizodem sprzed kilku lat zostanie ponownym kawalerem. Ach. A sprawiedliwie mówiąc? Nie dbał o związki. Ale nie chciał tracić przyjemności przygodnego stosunku. A latka lecą i młode panny coraz rzadziej podnoszą wzrok.
Czas zmienić taktykę? Można też pławić się w żałosności do końca życia. Wizengamot zaprasza wszystkie skrwawione dusze, by w swoje ropiejące rany wcierały prawa i przepisy, tak lodowate, że znieczulają ból. Nie skupiał całej uwagi na rozmówcy, jego myśli błądziły też w okolicach mugoli siedzących wszędzie dookoła.
Ludzie.
Jesteście smutni i żałośni, bo nie wiecie. Nie macie pojęcia. Nie macie świadomości, kogo zepchnęliście w cień.

Podniósł kieliszek do ust i pociągnął spory łyk. Był niestety zbyt doświadczony, by taka ilość wyrównała opadające stężenie alkoholu we krwi.
Powrót do góry Go down


Daniel Bergmann
Daniel Bergmann

Nauczyciel
Wiek : 42
Czystość Krwi : 90%
Dodatkowo : animag (kruk), magia bezróżdżkowa
Galeony : 2330
  Liczba postów : 2139
https://www.czarodzieje.org/t15073-daniel-alexander-bergmann
https://www.czarodzieje.org/t15099-krebs
https://www.czarodzieje.org/t15076-daniel-bergmann
Three Golden Birds - pub QzgSDG8




Gracz




Three Golden Birds - pub Empty


PisanieThree Golden Birds - pub Empty Re: Three Golden Birds - pub  Three Golden Birds - pub EmptyCzw Cze 21 2018, 10:12;

p r z e p r a s z a m, nauka mnie zabiła

A jednak, w tym wszystkim -
- pojawił się on, marny substytut kompanki - w ukryciu błogiej, mugolskiej nieświadomości, niewiedzy gęsto zasianej jak chwasty pośród pośpiechu, pustego, beznamiętnego wzroku rozlewającej się rzeki tłumu-bezładu. Nie przejmował się; słowo nieprzejęcie powtarzało się gęsto w hymnie opiewającym większość zachowań, przewijało się w czynach mącących przejrzystą taflę spokoju oraz powtarzalności życia. Odgrywał, powoli swą rolę - delektując się każdym szczegółem, umykającym spod pieczy zwyczajnej zbieżności losu, pokrzyżowania utkanych z osnowy nici zamiarów. Dziwnie wyważony, z jakby zaplanowanym schematem postępowania, jakby - poruszający się w swym żywiole - wydawał się - niebywale płynnie zakładać maskę - z poświęceniem godnym aktora, zatrzymany - pomiędzy powagą a nie powagą, pomiędzy jedną a drugą przeciwległą wartością. Bursztynowe od wody życia naczynie nie było specjalnie tknięte, objęte wpierw - bez pośpiechu - dłonią, równie bez najmniejszego pośpiechu też spróbowane. Nie spieszył się, zresztą - nigdy - tym razem należycie do dojrzewania trunku odbierał każdą, osobliwą smakową nutę. Wzrok miał utkwiony w twarzy mężczyzny - doszukując się niczym zawsze reakcji, przekształceń w mimice - wpatrywał się, ni to nieporuszony, nieprzejęty, ni to zaintrygowany; emanujący pewnością - nie odwracając wzroku ani na czynność, ani na brzmienie słów, początkowo - mogących zwieść oraz zainicjować porażkę
z kolei on - w owej grze - nie miał zamiaru ponosić klęski. Zamiast tego - przywdziewał subtelne rozbawienie, serdeczność w uniesieniu - lekkim - kącików podtrzymujących łuk zastygłego na wargach uśmiechu. Nieznacznie - niemniej - możliwie do wychwycenia.
- Formalność mamy za sobą - odparł, jakby na pocieszenie w kwestii zamówionego drinka. Tak wyglądała rutyna? Kupić, rozmawiać - krócej lub wcale. Przechodzić dalej, bez żadnych żywionych skrupułów? Przekrzywił nieco swą głowę - Możemy przejść do ciekawszych rzeczy.
Powrót do góry Go down


Warren A. Singer
Warren A. Singer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 47
Czystość Krwi : 25%
Galeony : 582
  Liczba postów : 49
https://www.czarodzieje.org/t16185-warren-a-singer
https://www.czarodzieje.org/t16199-warren-singer#443656
https://www.czarodzieje.org/t16189-zelazny-kufer-singera#443294
Three Golden Birds - pub QzgSDG8




Gracz




Three Golden Birds - pub Empty


PisanieThree Golden Birds - pub Empty Re: Three Golden Birds - pub  Three Golden Birds - pub EmptyWto Cze 26 2018, 15:23;

Patrząc się na drugiego mężczyznę, Singer dopił drinka niemal duszkiem i pstryknął parę razy palcami na barmankę, poganiając ją bez słów, by lśniące szklane naczynie czym prędzej na nowo wypełniło się trunkiem. Często pił w trakcie rozmowy, często też pił przed rozmową - by dodać sobie sił - oraz po rozmowie, jeśli poszła źle lub dobrze. Czasem można go było znaleźć o ósmej rano w - rzadziej - jego własnej, bądź - częściej - cudzej kuchni, siedzącego w kucki na podłodze, z butelką czegoś na rozgrzewkę. Był też tym typem wujka, który zimą przyjeżdża do rodziny w odwiedziny i spożywa cały dostępny zapas ajerkoniaku bądź grzańca, okazjonalnie też zjada pierniczki z choinki, a to dlatego, że na trzeźwo (i bez cukru) nie jest w stanie koegzystować z krewnymi i zacieśniać więzów krwi.
- Jakich "ciekawszych"? Nie wiem, co dla ciebie oznacza "ciekawsze". - Pociągnął łyka i przekrzywił głowę. - Jakby się tak zastanowić, nie wiem, co ciekawego dwaj mężczyźni mogą robić wieczorem. Grać w chińczyka? Palić crack? - Zaczął ugniatać nóżkę kieliszka.
Nie potrafił siedzieć spokojnie. Zawsze coś musiał mieć w palcach. Nerwica natręctw. Została mu jeszcze z czasów dzieciństwa. Niespecjalnie traumatyczna to epoka, wyjątkowo. Rozpuszczony jedynak zazwyczaj dostawał, czego sobie zamarzył. Lewitujące klocki wciąż wspominał z rozrzewnieniem. Może dlatego teraz nie skupiał się na niczym ważnym, jego myśli błądziły od gorzałki do zabaw w szalonego konstruktora i z powrotem. Nigdy nie rozważał nad miłością, sensem istnienia, śmiercią, ciemną materią gdzieś tam w kosmosie. Rzadko kiedy rozważał w ogóle nad osobą, z którą przyszło mu się zadawać. Czy to czyniło go pustą osobą? Bardzo prawdopodobne. Często było to też przyczyną niedopasowania. Nie był typem człowieka, z którym można porozmawiać wieczorową porą na osobiste tematy, której można powierzyć swoje lęki bez obaw, że następnego dnia wyśmieje je w social mediach.
Powrót do góry Go down


Daniel Bergmann
Daniel Bergmann

Nauczyciel
Wiek : 42
Czystość Krwi : 90%
Dodatkowo : animag (kruk), magia bezróżdżkowa
Galeony : 2330
  Liczba postów : 2139
https://www.czarodzieje.org/t15073-daniel-alexander-bergmann
https://www.czarodzieje.org/t15099-krebs
https://www.czarodzieje.org/t15076-daniel-bergmann
Three Golden Birds - pub QzgSDG8




Gracz




Three Golden Birds - pub Empty


PisanieThree Golden Birds - pub Empty Re: Three Golden Birds - pub  Three Golden Birds - pub EmptyPią Cze 29 2018, 17:29;

- Przegrałeś. - Skwitował, jakby - rozbawiony tym faktem. Jego rozmówca - nie podjął się narzuconej gry o wydumanych zasadach, przesadnie zawiłej, dziwacznej - niemniej - uwielbianej przez samego Bergmanna, który poruszał się wewnątrz rzeczywistego świata niczym w rozległym teatrze, który wypełniał swoje - kaprysy, pokusy, zachcianki, grzechy - skrzętnie chowane w cieniu. Bawił się jednak bez najdrobniejszych zarzutów - przez ten ułamek chwili, dopełniając zabawę nawiązanym dialogiem - powolnym sączeniem bursztynowego trunku. Nawet ulotna wymiana zdań - potrafiła ciekawić mężczyznę; nie tłumaczył się jednak o obszerności tego poglądu - wiele rzeczy, szczegółów, potrafiło Bergmanna wprawić w zaciekawienie. Dla wielu ludzi jego postępowanie bywało absolutnie niejasne - on jednak, nieszczególnie się owym faktem przejmował.
- …użalać się nad swym losem - wtrącił, z częściowo uwydatnioną ironią. Nie wydawał się być wylewny, podobnie jak też towarzysz; kiedy już, mimo wszystko - narzekał - były to powierzchowne aspekty, nigdy - wiążące się z prywatnością, z przesadzonym otwarciem w stronę drugiego (nawet zaufanego) człowieka.
- Poprzednie niespecjalnie. Jestem dość staroświecki - uwielbiał tłumaczyć w ten sposób, wymykać się spod niewiedzy w kwestii nowości w rozwijającym się prężnie, mugolskim świecie. Nie miał pojęcia, czym jest ten cały crack, choć - podejrzewał - pewnie jakąś używką; silniejszą niż pospolicie dostępne.
- Znajdziemy więc coś innego - dodał, jakże pocieszająco.
Powrót do góry Go down


Warren A. Singer
Warren A. Singer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 47
Czystość Krwi : 25%
Galeony : 582
  Liczba postów : 49
https://www.czarodzieje.org/t16185-warren-a-singer
https://www.czarodzieje.org/t16199-warren-singer#443656
https://www.czarodzieje.org/t16189-zelazny-kufer-singera#443294
Three Golden Birds - pub QzgSDG8




Gracz




Three Golden Birds - pub Empty


PisanieThree Golden Birds - pub Empty Re: Three Golden Birds - pub  Three Golden Birds - pub EmptySro Lip 04 2018, 13:05;

- Nie grałem - odparł beznamiętnie, odwracając się w kierunku kieliszka i robiąc nieznaczny ruch brwiami. I to było jedyne, co powiedział z powagą, nim znowu uśmiechnął się w cierpkim półgrymasie, który bezzwłocznie przywarł do jego twarzy jak znajoma zbroja, pancerz. - Ale nie wątpię, że ty w coś grasz. Jesteś utajnionym bóstwem zrzuconym na ziemię i pozbawionym mocy? Tajemniczym magiem z różdżką pod peleryną? - Oparł ramię na blacie, a brodę na dłoni i spojrzał na niego, jakby próbował go zeskanować. Cóż, ludzie, a nawet czarodzieje nie posiadają takiej umiejętności, więc musiał się tylko zadowolić spostrzeżeniami.
- Uwielbiam użalać się nad swoim losem, ale jest jeden mały problem - oznajmił, kręcąc palcem kółka po chłodnej, drewnianej powierzchni. - Nawet księżulek po spowiedzi wcale nie dostaje nagłej amnezji, prawda?
Lubię też sekrety. Dlatego jego posada była tak perfekcyjna, tak idealna, zawsze słuchał sekretów, zawsze wiedział dużo, był obdarzany zaufaniem - bądź też nie, ale mimo wszystko był czyjąś ostatnią deską ratunku - co sprawiało, że czuł się potężny. Głupie? Ale satysfakcjonujące dogłębnie, tak mocno, jak uderzenie pięścią do zwiotczenia żuchwy.
Staroświecki?
- Interesujące. Czyli jesteś z przeszłości? - Trochę z nim teraz igrał, zachowywał się jak dziecko i miał tego pełną świadomość. Tak naprawdę nigdy nie urósł na tyle, by zakładać garnitury i wkładać dziwnie złożone serwetki do butonierki, a następnie głosić o winie, karze, niewinności. Ewentualnie o winie. Grzanym. I z miodem. Albo białym, półsłodkim, bo przywoływało tyle wspomnień.
Byłoby ciekawie. Coś by się zmieniło - grom z jasnego nieba - w tym przewidywalnej mugolskiej dzielnicy, nudnej i normalnej - pojęcia, których mimo pozornej zbieżności nie wolno używać zamiennie. To zakazane. Wbrew regułom. Rozsądkowi. Tak robią tylko nieświadomi kretyni.
Powrót do góry Go down


Daniel Bergmann
Daniel Bergmann

Nauczyciel
Wiek : 42
Czystość Krwi : 90%
Dodatkowo : animag (kruk), magia bezróżdżkowa
Galeony : 2330
  Liczba postów : 2139
https://www.czarodzieje.org/t15073-daniel-alexander-bergmann
https://www.czarodzieje.org/t15099-krebs
https://www.czarodzieje.org/t15076-daniel-bergmann
Three Golden Birds - pub QzgSDG8




Gracz




Three Golden Birds - pub Empty


PisanieThree Golden Birds - pub Empty Re: Three Golden Birds - pub  Three Golden Birds - pub EmptyPią Lip 06 2018, 09:59;

Grał. Wybornie się w swojej grze bawił - odnajdywał rozrywkę w pełnych niedorzeczności słowach, w drobnych i niezażyłych gestach, krzyżujących się ścieżkach - wytyczonych przez napotkane spojrzenia. Uśmiechał się - lekko, jakby z ironią - nie przestawał się uśmiechać w ten sposób.
- Szaleńcem, balansującym na pograniczu rzeczywistości? - dodał od siebie; pytanie na padające pytania - żadnego, najmniejszego z wyjaśnień. Wolał, aby niektóre kwestie zostały rozjaśnione przez własne uformowanie spostrzeżeń - on, w przebiegu tej procedury jedynie mógł naprowadzać.
- Bóg widzi każdy twój grzech - zauważył, drwiąc i udając najczęstsze przypomnienie wierzących; śmiał się ze wszelkich zasad, śmiał się - wewnątrz skażonej duszy - z istotności religii niczym opium ogarniającej tłumy. Bóg widzi wszystko, wie wszystko, a jednak - klękaj, mów człowiekowi, nędzny, obracający się w proch śmiertelniku.
Zabawne. Po prostu - zabawne.
Nawet nie wiedział (czyżby?) - jak sięgającym sedna - stawał się prowadzony dialog. W przyrównywaniu do nieustannie biegnących, poszukujących mugoli, magiczna rzeczywistość wydawała się senna, skrywająca się w zacofaniu - zupełnie nieaktualna.
- Szanuję przeszłość. Noszę jej całkiem sporo - wyznał. Zmarszczki żłobiące się w skórze twarzy zdradzały wartość wypowiadanych słów, o ile - nie zawyżając wieku mężczyzny. - Część świata nie chce na mnie zaczekać - dodał, pośrednio nawiązując do swojego odbioru niemagicznej rzeczywistości, wspieranej na fundamencie cudacznej, nierozumianej techniki.
- Nadążasz za jego biegiem? - spytał. Szczerze zaciekawiony.
Powrót do góry Go down


Warren A. Singer
Warren A. Singer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 47
Czystość Krwi : 25%
Galeony : 582
  Liczba postów : 49
https://www.czarodzieje.org/t16185-warren-a-singer
https://www.czarodzieje.org/t16199-warren-singer#443656
https://www.czarodzieje.org/t16189-zelazny-kufer-singera#443294
Three Golden Birds - pub QzgSDG8




Gracz




Three Golden Birds - pub Empty


PisanieThree Golden Birds - pub Empty Re: Three Golden Birds - pub  Three Golden Birds - pub EmptyNie Lip 08 2018, 13:56;

Brwi powędrowały w górę. Wybornie. Trafił mu się indywidualista. Miał wielkiego pecha/szczęście [zależnie od punktu widzenia] do indywidualistów. Przygryzł brzeg szklanki i wciągnął powietrze tak intensywnie, jakby mógł razem z nim odetchnąć nikotyną, której siwe obłoczki uciekały z papierosów dwóch obdartych palaczy, stojących na zewnątrz w narastającym deszczu.
- A ja nie widzę Boga - oznajmił, z udawaną pretensją patrząc się gdzieś w górę. Był ateistą z krwi i kości, ale miał też pewne skłonności do dramatycznej gestykulacji. Nie było tak, że nie szanował religii, czy też wyjątkowo rzucał się o jej brak uzasadnienia; nie, ponieważ choć nie miał w sobie wiary, wiedział, na czym ona polega, co nie przeszkadzało mu nie traktować jej poważnie. Zwyczajnie o nią nie dbał. - Gdzie tu sprawiedliwość, panie żyjący na krawędzi? Dlaczego miałbym się otwierać przed przypadkowymi ludźmi, którzy w rzeczywistości mają głęboko w dupach moje życie, i to w imię Wyższej Istoty, której istnienie właściwie mi wmówiono? - zaczął się bawić oliwką, nadzianą na wykałaczkę. Z jakichś powodów lubił jej cierpki smak, intensywnie rozlewający się na języku.
- Praca to moja kobieta, komputery - kochanka - odparł, decydując się wreszcie na rozgryzienie owocu. - Razem mamy świetną orgię. Czemu pytasz? Czyżbyś się zgubił wśród lodówek na pilota i gadających manekinów? - skonfrontował pytaniem, wyraźnie prowokacyjnym, ale jednocześnie - odważne słowa - przyjaznym. Obcy, jakkolwiek nie był dziś jego wymarzonym towarzystwem, wydał mu się intrygujący w swojej dziwaczności, filmowym sposobie, w jakim się wypowiadał.
Powrót do góry Go down


Daniel Bergmann
Daniel Bergmann

Nauczyciel
Wiek : 42
Czystość Krwi : 90%
Dodatkowo : animag (kruk), magia bezróżdżkowa
Galeony : 2330
  Liczba postów : 2139
https://www.czarodzieje.org/t15073-daniel-alexander-bergmann
https://www.czarodzieje.org/t15099-krebs
https://www.czarodzieje.org/t15076-daniel-bergmann
Three Golden Birds - pub QzgSDG8




Gracz




Three Golden Birds - pub Empty


PisanieThree Golden Birds - pub Empty Re: Three Golden Birds - pub  Three Golden Birds - pub EmptyNie Lip 08 2018, 22:42;

W dziedzinie wiary przejawiał ambiwalentne odczucia; z jednej strony - ciekawiły go słowa (podobno święte, zdolne utworzyć Wszechświat), z drugiej - do kwestii samej praktyki, jak i niektórych, niezgodnych z istnieniem magii zagadnień podchodził zupełnie sceptycznie - wręcz, można powiedzieć - prześmiewczo. Gdyby ktoś kazał się Bergmannowi ustosunkować - czego nie znosił, szufladkowania, jednoznaczności (były jego zdaniem żałosne) - uznałby siebie za agnostyka. Trudno było podważyć, jak równocześnie potwierdzić istnienie siły nadprzyrodzonej; z drugiej strony, nie miał zamiaru trwonić cennego czasu na wypełnianie bzdur z dekalogu - skoro mógłby trwać we wpajanym kłamstwie.
Najwyżej skończy w otchłani piekła - z gromkim, wypełniającym tę matnię śmiechem.
- Właśnie - zauważył, podkreślił specjalnie, dołączył (znowu) do prowadzonych rozważań - po to jest wiara, by nie zadawać pytań. - Skończył z uśmiechem i delikatnym, ironicznym błyskiem, powstałym w swych jasnych oczach. Mężczyzna ciekawił go - wydawał się nietypowy, każda cząstka, każdy gest, każde słowo eksponowało w nim nutę ekscentryzmu, który nadawał rozmowie intrygujący przebieg - nawet, jeśli różnili się w wielu kwestiach.
- Zadowalają? - postanowił podpytać w tej radykalnej dość metaforze. Wiedział; mugole nie byli w stanie żyć bez nich - przynajmniej w zdecydowanej większości. Odczekał chwilę, spokojnie i bez wahania obdarowując go wyjaśnieniem:
- Mój problem polega raczej - zaczął - na rozumieniu. - Podjął się obecnego ryzyka. W końcu - był staroświecki - czyż nie? Przyznał się, w zupełności przed chwilą.
Z pułapek niedogodności, powątpiewań, p o d e j r z e ń zawsze mógł się wyślizgnąć z iście wężowym sprytem; trwał wówczas, utkwiony w tym przekonaniu.
(Na pewno?)
Powrót do góry Go down


Warren A. Singer
Warren A. Singer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 47
Czystość Krwi : 25%
Galeony : 582
  Liczba postów : 49
https://www.czarodzieje.org/t16185-warren-a-singer
https://www.czarodzieje.org/t16199-warren-singer#443656
https://www.czarodzieje.org/t16189-zelazny-kufer-singera#443294
Three Golden Birds - pub QzgSDG8




Gracz




Three Golden Birds - pub Empty


PisanieThree Golden Birds - pub Empty Re: Three Golden Birds - pub  Three Golden Birds - pub EmptyPon Lip 09 2018, 16:02;

Wiara sama w sobie miała dwa oblicza. Z jednej strony można wierzącego uważać za naiwnego idiotę, z drugiej - za idealistę. Służyła w dużej mierze w ułatwianiu sobie życia, przynajmniej w obecnych czasach. Gdy ci smutno, gdy ci źle - gdy cię boli, gdy umierasz - nagle zaczynasz potrzebować jakiejś wyższej wartości, żeby móc odskoczyć choć na chwilę od powagi swojej własnej życiowej sytuacji.
- Ciekawe, że to mówisz. Zawsze uważałem inaczej - powiedział, rozpierając się wygodniej na miękkim, niebieskim siedzisku. Zatknął kostkę za udo prawej nogi, nieomal przy tym geście szturchając kompana kolanem. Chwilę milczał, jakby chciał zebrać myśli, choć w rzeczywistości wszystko miał już przygotowane i klarownie wypisane w pamięci podręcznej. Dłonią ręki spoczywającej na blacie wykonał nieokreślony gest, jak wizjoner, który zaraz ma roztoczyć barwny obraz dotyczący najnowszego projektu. - Wiara w zamyśle ma być odpowiedzią. Kiedy nasze umysły mają zbyt mało pamięci, by do czegoś dojść, zatrzymują się z braku danych... zwalają winę na Boga, bogów czy wirujący w przestworzach makaron - zakręcił palcem i dopił drinka, patrząc czujnie na towarzysza, bo kto wie, na ile tamtemu obił się o uszy ruch pastafariański, a bez tego kontekstu informacja jest nieczytelna. Skinął barmance, która poszła nalać mu kolejną dawkę. - I patrz, z tego wynika, że gdybyśmy nie zadawali pytań, żadnej wiary by nie było. Ale głupota - mruknął na koniec.
Uśmiechnął się lekko, krzywo, patrząc na mężczyznę kątem oka.
- Na chwilę - powiedział, nieco ciszej niż wcześniej. - Dlatego chodzę w miejsca takie, jak to. - Po nieszczęśliwym małżeństwie miał już dosyć na tyle, że postanowił skupić się na pracy i rozwijaniu siebie samego, nie rezygnując, oczywiście, z innych przyjemności, które dają uczucia. - Nie zawsze trzeba rozumieć. - Jego mina pozostała nieco skwaszona, a wszystko przez myśli o byłej żonie, które jakoś tak mimowolnie zawirowały wokół jego głowy i nie chciały dać się zepchnąć wgłąb podświadomości. Też nie zawsze rozumiał. Czasem coś działa, bo działa, i nic nikomu do tego. C z a s e m tym czymś jest cały świat.
Powrót do góry Go down


Daniel Bergmann
Daniel Bergmann

Nauczyciel
Wiek : 42
Czystość Krwi : 90%
Dodatkowo : animag (kruk), magia bezróżdżkowa
Galeony : 2330
  Liczba postów : 2139
https://www.czarodzieje.org/t15073-daniel-alexander-bergmann
https://www.czarodzieje.org/t15099-krebs
https://www.czarodzieje.org/t15076-daniel-bergmann
Three Golden Birds - pub QzgSDG8




Gracz




Three Golden Birds - pub Empty


PisanieThree Golden Birds - pub Empty Re: Three Golden Birds - pub  Three Golden Birds - pub EmptyPią Lip 13 2018, 00:55;

- Odpowiedzią na nasze poszukiwania stwórcy - odparł wyłącznie z uśmiechem; zasięgnął kolejnej porcji niespiesznie zwilżającego gardło, bursztynowego trunku. Ich poglądy różniły się jedynie częściowo - w rzeczywistości, w odczuciu Daniela Bergmanna kierowały w stronę analogicznych esencji, kto wie? - być może tych samych wniosków. Dla samego mężczyzny jednak, sprawa wierzenia była problematyczna, złożona - wsparta na wielu, różnobarwnych czynnikach. Człowiek od zawsze - wydawał się poszukiwać istoty od siebie wyższej, która roztacza pozorną aurę opieki - nad tym niepewnym światem.
Co, jeśli byliśmy sami?
Przecież umieramy w ten sposób. Samotnie.
- Wiara nie ukoi tych wątpliwości - odpowiedział, w kwestii mugolskiej techniki, której nie umiał pojąć. - Może więc rozum? - retorycznie zapytał. Starał się, naprawdę, starał się wielokrotnie; z mniejszym lub większym skutkiem. Ostatnio, coraz naturalniej wypadały już jego podróże w labiryncie niemagicznego świata - był nawet, całkiem niedawno w kinie, przechadzał się w przepełnionych wynalazkami sklepach.
- Ostatnio dowiedziałem się, że odtwarzacz MP3 jest już czymś przestarzałym - postanowił podzielić się swoim najnowszym rozczarowaniem, całe szczęście - pomyślnie wyławiając nazwę przedmiotu. Zachwycony (mugole byli wszak w stanie słuchać swoich ulubionych utworów, gdzie tylko zapragnęła ich dusza!), przyglądał się niegdyś tej innowacji - niedaleko zaś podszedł dzieciak, oznajmiając - swoją opinię w tej sprawie.
- Jak ci na imię, heretyku - jeśli mogę je poznać? - powiedział, niby to rozbawiony, bez przestawania szydząc w kwestii łączącej ich nie-wiary; w sumie - byłoby ciekawie się spotkać
znów
kiedykolwiek.
Powrót do góry Go down


Keyira Shercliffe
Keyira Shercliffe

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 168 cm
C. szczególne : magiczny tatuaż w formie węża | blizn zbyt wiele, by można je było zliczyć | tęczówki w odcieniu sztormu | jakieś zwierzę jako częsty towarzysz
Dodatkowo : animagia
Galeony : 851
  Liczba postów : 693
https://www.czarodzieje.org/t17789-keyira-shercliffe
https://www.czarodzieje.org/t17819-meresin#501873
https://www.czarodzieje.org/t17805-keyira-shercliffe
https://www.czarodzieje.org/t19447-keyira-shercliffe-dziennik#57
Three Golden Birds - pub QzgSDG8




Gracz




Three Golden Birds - pub Empty


PisanieThree Golden Birds - pub Empty Re: Three Golden Birds - pub  Three Golden Birds - pub EmptyPią Lip 24 2020, 18:41;

Roześmiała się, strącając z barków ramię znajomego, zarzucone tam dosłownie przed sekundą tak nonszalancko, że można było pomyśleć, iż doskonale się znają. Prawda była jednak taka, że cała ta pięcioosobowa grupa widywała się w pełnym składzie dość rzadko, gdyż każde z nich prowadziło życie osobne i tak różne od reszty, że chcąc spędzić wspólnie czas, musieli planować wypady z dużym wyprzedzeniem. Dodatkowym problemem był fakt, że wszyscy - poza nią - byli najzwyklejszymi mugolami i borykali się z zupełnie innymi przeszkodami niż sama Keyira. Poznali się zupełnie przypadkiem wiele lat temu, a mimo to czarownica do tej pory bardzo ceniła sobie ich towarzystwo. To właśnie ci niemagiczni znajomi udowodnili jej, że wcale tak mocno się od siebie nie różnią...
Bardzo zabawne — mruknęła druga dziewczyna, ale Shercliffe nie zwracała już na nich uwagi.
Dopiero co opuścili pub; zapadał właściwie późny wieczór i zamierzali rozejść się do domów, ale uwagę Key przykuła twarz przechodnia, którego o mało nie potrąciła, kiedy odsuwała się poza zasięg rąk przyjaciela.
Och, przepraszam — wymamrotała lakonicznie, nie planując go zatrzymywać. Coś w nim jednak zaintrygowało ją do tego stopnia, że zwolniła kroku, próbując przypomnieć sobie skąd wzięło się to dziwne wrażenie.
Hej, co z tobą? Idziesz? — zawołali za nią, ale ona pokręciła przecząco głową i pomachała im na pożegnanie.
Właśnie zauważyłam znajomego, muszę z nim porozmawiać. Zgadamy się później, do zobaczenia! — odpowiedziała, po czym obróciła się na pięcie i zniknęła w tłumie na chodniku.
Wymijała przechodniów, póki znów nie dostrzegła znajomej twarzy. W końcu dogoniła chłopaka i chwyciła go za ramię, by zatrzymać go w miejscu. Stanęła tuż obok, rozciągając usta w nieznacznym uśmiechu.
Tak właśnie myślałam... — wymamrotała, bezczelnie lustrując jego twarz. — Chłopak od prac domowych — dodała, w końcu przypominając sobie dlaczego zapamiętała akurat tego konkretnego Puchona.

@Felinus Faolán Lowell
Powrót do góry Go down


Felinus Faolán Lowell
Felinus Faolán Lowell

Nauczyciel
Wiek : 24
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1973
  Liczba postów : 7412
https://www.czarodzieje.org/t18786-felinus-faolan-lowell#539099
https://www.czarodzieje.org/t18807-felinus-faolan-lowell#539739
https://www.czarodzieje.org/t18796-felinus-faolan-lowell
https://www.czarodzieje.org/t18814-felinus-faolan-lowell-dzienni
Three Golden Birds - pub QzgSDG8




Gracz




Three Golden Birds - pub Empty


PisanieThree Golden Birds - pub Empty Re: Three Golden Birds - pub  Three Golden Birds - pub EmptyPią Lip 24 2020, 22:49;

Przemierzał powoli i ostrożnie wieczorne uliczki, stawiając coraz to dłuższe kroki w mugolskich dzielnicach. Nie bał się życia wśród osób niemagicznych, no ba, udało mu się jakoś ustatkować. Jakoś, bo przecież nie zawsze wszystko jest poddane odpowiednim wizjom przyszłości stworzonych w umyśle człowieka spragnionego miłości, co nie zmienia faktu, iż wydał całkiem sporą kwotę na własny dom. A do domu wprowadziła się matka; matka, która zasługuje na spokój i ciszę. Z matką wprowadziły się natomiast zwierzęta z okolicy; nikt nie wiedział, jak je nazwać. W dni ciepłe, pozbawione jakichkolwiek anomalii pogodowych, te zasiadały beztrosko na parapetach, ogrzewając się od czasu do czasu w promieniach słonecznych, by następnie wyprosić trochę karmy. Koty te, mimo swojej natury zazwyczaj zdradzieckiej, zdawały się stanowić inteligentne, a przede wszystkim powoli przywiązujące się stworzenia.
Przemierzał powoli i ostrożnie wieczorne uliczki, ubrany w czarne spodnie, czarną podkoszulkę i czarną bluzę. Można byłoby się zastanawiać nad jednym - dlaczego on tak się nosi? Dlaczego nie ubierze, na miłość boską, czegokolwiek innego? O tyle dobrze, że inni trzymali się od niego z daleka; mało kto zamierzał zaczepiać kogoś w takiej kolorystyce i do tego z kapturem na głowie, którą to zdobiły obecnie włosy poddane warunkom pogodowym oraz oddziaływaniu materiału. Puszyste, znajdujące się w swym niesfornym nieładzie, dodające widocznego uroku, mimo bladej jak ściana skóry.
Przyzwyczaił się do trącenia i niezbyt szczególnego podejścia innych, w związku z czym olał wręcz to, że dziewczyna niechcący prawie na niego wpadła. Spojrzenie chłodnych, brązowych oczu przeszło i zlustrowało przez ułamek sekundy jej twarz, skądś ją kojarząc, ale ostatecznie nie zdecydował się na rozmowę; szedł własnymi ścieżkami.
Dopóki nie usłyszał tych samym kroków w jego stronę, dotknięcia - och, jak on tego nienawidził. Powstrzymał się jednak, zachowując odpowiednie nastawienie; zdejmując kaptur, kiedy to usłyszał podobny głos, który go wcześniej przeprosił.
Widzę, że plotki szybko rozchodzą się po szkole. — oznajmił w jej stronę, lustrując równie bezczelnie jej twarz. Kojarzył ją. Kto by nie kojarzył słynnego rodu Shercliffe? Wyjął jedną rękę z kieszeni materiałowej bluzy. — Shercliffe. O nich informacje też docierają do moich uszu. — ach, słynne źródło Obserwatora, w którym to opisany został związek profesora Caine'a z profesor Perpetuą. Nie wyjawił tego na wierzch w sposób bezczelny, zamiast tego czekał na jakąkolwiek reakcję. Lubił obserwować, lubił sprawdzać, lubił rozdawać karty i przy tym uśmiechać się wewnątrz duszy złowieszczo, utrzymując na umyśle spokój niesamowity. Planował, ale planowanie już przeszło u niego do krwi; nie musiał planować. Zamiast tego w umyśle utrzymywał, a raczej starał się utrzymywać pustkę, tudzież brak jakichkolwiek myśli z przeszłości. — Nie spodziewałem się, że zadajesz się z osobami niemagicznymi. — czystokrwiste rody mają tendencję do plucia na nich, nieprawdaż?
Powrót do góry Go down


Keyira Shercliffe
Keyira Shercliffe

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 168 cm
C. szczególne : magiczny tatuaż w formie węża | blizn zbyt wiele, by można je było zliczyć | tęczówki w odcieniu sztormu | jakieś zwierzę jako częsty towarzysz
Dodatkowo : animagia
Galeony : 851
  Liczba postów : 693
https://www.czarodzieje.org/t17789-keyira-shercliffe
https://www.czarodzieje.org/t17819-meresin#501873
https://www.czarodzieje.org/t17805-keyira-shercliffe
https://www.czarodzieje.org/t19447-keyira-shercliffe-dziennik#57
Three Golden Birds - pub QzgSDG8




Gracz




Three Golden Birds - pub Empty


PisanieThree Golden Birds - pub Empty Re: Three Golden Birds - pub  Three Golden Birds - pub EmptyPią Lip 24 2020, 23:37;

Jako osoba, która prawdopodobnie tak samo mocno nienawidziła niespodziewanego naruszania przestrzeni osobistej, Keyira potrafiła rozpoznać niewerbalny przekaz, który nakazywał jak najszybciej wycofać się poza felinusową strefę komfortu. Nawet jeśli on sam, tak wspaniałomyślnie, zdecydował się nie wyrażać swojej niechęci na głos - wyczuła ją podświadomie, a mimo to... Mimo to utrzymała delikatny uścisk palców na jego bluzie nieco dłużej, początkowo po prostu chcąc sprawdzić na ile jej towarzysz jest w stanie tolerować taką zuchwałość. Nie ze złośliwości, a z czystej ciekawości, niezmąconej przez przymioty potencjalnie zepsutego charakteru.
Zrezygnowała w momencie, w którym wymówił jej nazwisko. Rozluźniła dłoń, pozwalając jej zsunąć się swobodnie wzdłuż jego przedramienia, ale cofnęła ją, nim faktycznie zetknęła się z jego odsłonięta skórą. Mogła testować pewne granice, ale niektórych z nich nie wypadało przekraczać. Nie, jeśli miało się głowę na karku, a nie głęboko we własnej dupie. Pozwoliła sobie natomiast przetrzymać jego spojrzenie.
Tak, chyba nie kryją się z tym jakoś szczególnie — przyznała, a kącik jej ust drgnął delikatnie, nim wzruszyła niedbale ramionami. Jeśli Lowell liczył na jakąś gwałtowniejszą reakcję, musiał się bardziej postarać, bo chociaż ona i Caine nosili jedno nazwisko, niewiele ich tak naprawdę łączyło. Co zresztą nie było chyba żadną tajemnicą... Jego sprawy nie były jej sprawami i vice versa.
Czy to naprawdę aż tak zaskakujące? — odpowiedziała pytaniem na pytanie, zsuwając się spojrzeniem niżej, by objąć nim nie tyle samą sylwetkę Puchona, co jego ubiór. Czy wydawała się nim zaskoczona? Nic w jej zachowaniu na to nie wskazywało. Nie znała Felinusa prywatnie na tyle dobrze, by posiadać wcześniej na temat jego stylu jakaś konkretną opinię. Właściwie, gwoli ścisłości, nie znała go tak naprawdę wcale.
Nie gryzą, nie paskudną na dywan, a ci konkretni znają nawet podstawy higieny osobistej i potrafią dotrzymać towarzystwa — mruknęła, tym razem pozwalając głosowi uderzyć w pewne tony sarkazmu. Stosunek czystokrwistych rodów do mugoli był powszechnie znany, co jednak nie oznaczało jeszcze, że Shercliffe podziela podobne przekonania.
A co z tobą? — zagadnęła, przekrzywiając delikatnie głowę, wzorem zaciekawionych zwierząt. — Potrafisz dotrzymać towarzystwa? — dopytała, uznając ostatecznie, że jej wcześniejsze pytanie było za mało precyzyjne. Początkowo kryło się za nim o wiele więcej kwestii, ale - póki co - zdecydowała się na tą jedną, szczególną.
Powrót do góry Go down


Felinus Faolán Lowell
Felinus Faolán Lowell

Nauczyciel
Wiek : 24
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1973
  Liczba postów : 7412
https://www.czarodzieje.org/t18786-felinus-faolan-lowell#539099
https://www.czarodzieje.org/t18807-felinus-faolan-lowell#539739
https://www.czarodzieje.org/t18796-felinus-faolan-lowell
https://www.czarodzieje.org/t18814-felinus-faolan-lowell-dzienni
Three Golden Birds - pub QzgSDG8




Gracz




Three Golden Birds - pub Empty


PisanieThree Golden Birds - pub Empty Re: Three Golden Birds - pub  Three Golden Birds - pub EmptySob Lip 25 2020, 00:53;

Trzymał własne emocje na łańcuchach, traktując je niczym psy; zdziczałe, głodne, pozbawione pierwiastka jakiejkolwiek chęci zrozumienia oraz braku zapędów niszczycielskich wobec tego, co tworzył i budował. Jakie fundamenty stawiał pod własną przyszłość, którą starał się zrozumieć za wszelką cenę, choć nie do końca mu to szło. Rozkoszował się ciszą we własnym umyśle, choć czerwona lampka zapaliła się skutecznie, kiedy to miał do czynienia z dziewczyną. Shercliffe. Słynny rezerwat, jakim się szczycą, traktowaniem zwierząt wpajanym od najmłodszych lat, niezwykłym podejściem do magicznych zwierząt... on co najwyżej mógł poszczycić się mugolskimi genami oraz ojcem, który postanowił uciec, gdy tylko dowiedział się o ciąży.
Spokojnie spoglądał, w sposób łagodny, pozbawiony złości, aczkolwiek nadal, z ziarenkiem niepewności w duszy. Wziął głębszy wdech, kiedy to poczuł, jak ręka zsuwa się z jego przedramienia; kościste kończyny wreszcie zaznały spokoju. Toksyczny smak powietrza dostawał się do jego ust, a sam nie wiedział, jak ma zareagować; miejsce, jakie obecnie zajmował, polegało na podejściu asertywnym. Nie poczuł, jak opuszki palców dziewczyny muskają membranę jego widocznie bladej skóry. Nie poczuł zażenowania, wstydu, nadmiernego naruszenia własnej strefy prywatności tym podejściem. I w sumie dobrze.
A informacje zawsze stanowią pewnego rodzaju walutę. — oznajmił, wiedząc, że skoro dziewczyna go kojarzy jako tego, kto sprzedaje zadania domowe, do zapewne skądś dostała cynk. Nie obnosił się z tym aż tak, co nie zmienia faktu, że karę za własne postępowanie już otrzymał. Czekoladowe tęczówki zwrócił na budynek, by potem przenieść je od góry na dól na dziewczynę. Wydawała się być silną... czy tylko mu się wydawało?
Im większa czystość krwi rodu, tym jest to bardziej zaskakujące. — powiedziawszy w jej stronę, zastanawiał się, co ją pognało w te strony. Sam nie bał się kultury osób niemagicznych; niezwykłym ewenementem jest zobaczyć tutaj przedstawicieli Domu Węża, zważywszy uwagę na ich podejście do tematu błękitnych korzeni. — Niemniej jednak nie wszyscy muszą być tacy sami. — postanowił podejść do tego bardziej pozytywnie, niemniej jednak przymrużył oczy, zastanawiając się nad tym, jak to wszystko powinno wyglądać. Sama profesor Cortez mówiła, że Ślizgoni nie są tacy sami, jak kiedyś. Naprawdę go to zastanawiało.
Ludzie jak ludzie. — powiedział, bo przecież żył w zgodzie z mugolami, korzystał z kart płatniczych, urządzeń, komputerów, a własne cztery litery zagrzewał w domu pozbawionym magii, za to przepełnionym sprzętem różnorakiej maści. Wymyślili więcej rzeczy, bardziej zrewolucjonizowali świat, a do tego posługują się logiką. Czarodzieje natomiast bez różdżki są jak bez ręki. — Potrafię, bez większego problemu. — odpowiedział na jej słowa, zastanawiając się nad jedną rzeczą - dlaczego akurat tutaj nici przeznaczenia postanowiły się zetknąć? — Niemniej jednak najwidoczniej porzuciłaś paczkę celem rozmowy ze mną. Aż tak jestem warty uwagi? — pytanie wyszło z jego ust, a spokój nadal otaczał jego słowa i mowę ciała.
Powrót do góry Go down


Keyira Shercliffe
Keyira Shercliffe

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 168 cm
C. szczególne : magiczny tatuaż w formie węża | blizn zbyt wiele, by można je było zliczyć | tęczówki w odcieniu sztormu | jakieś zwierzę jako częsty towarzysz
Dodatkowo : animagia
Galeony : 851
  Liczba postów : 693
https://www.czarodzieje.org/t17789-keyira-shercliffe
https://www.czarodzieje.org/t17819-meresin#501873
https://www.czarodzieje.org/t17805-keyira-shercliffe
https://www.czarodzieje.org/t19447-keyira-shercliffe-dziennik#57
Three Golden Birds - pub QzgSDG8




Gracz




Three Golden Birds - pub Empty


PisanieThree Golden Birds - pub Empty Re: Three Golden Birds - pub  Three Golden Birds - pub EmptySob Lip 25 2020, 01:48;

Czy tacy właśnie byli Puchoni? Nigdy dotąd się nad tym jakoś szczególnie nie zastanawiała. Czy patrzyli na innych właśnie w ten sposób? Łagodnie, ale czujnie? Niepewnie, choć bez szczególnego przestrachu? Nie żeby Shercliffe oczekiwała, że ludzie będą pierzchać na jej widok gdzie pieprz rośnie. Chociaż z kart historii wiadomo było, że kto jak kto, ale akurat Ślizgoni potrafili opanować podobne umiejętności do prawdziwej perfekcji. Co zdolniejsi wynosili nawet swoje imiona do rangi przekleństwa, czerpiąc ogromną satysfakcję z faktu, że inni trzęsli portkami na sam dźwięk ich brzmienia. Ona sama nie była jednak aż tak ambitna.
Chwilowo nie obchodzą mnie żadne interesy — odparła, co miało oznaczać mniej więcej tyle, że nie przejmowała się plotkami ani na jego, ani tym bardziej na swój temat i nie zamierzała poruszać ich teraz dla własnej korzyści. Czy dzięki temu mógł poczuć się odrobinę pewniej? — Po prostu nie pamiętam twojego imienia — przyznała, chcąc w ten sposób wyjaśnić dlaczego zwróciła się do niego w taki, a nie inny sposób.
Przesunęła torebkę na bok, by móc wsunąć dłoń do kieszeni czarnych jeansów. Drugą przeczesała włosy, odgarniając je, by nie opadały jej na oczy. Na wzmiankę o czystości krwi prychnęła cicho, choć bynajmniej nie urażona.
Ach tak. Nasza krew nie jest wcale tak czysta, jak mogłoby się wydawać — mruknęła, bo o ile dobrze pamiętała, Shercliffe'ów opisywało się jako ród o krwi czystej najwyżej w połowie. — Ale lubię myśleć, że jestem oryginalna — dodała, uśmiechając się tym razem już pewniej, bardziej szczerze.
Zakołysała się na stopach, rozglądając się po tłumie ludzi i bez trudu balansując pomiędzy mijającymi ją sylwetkami. Nie czuła się tu jednak zbyt dobrze; pora zabaw, odsłonięty teren, dziesiątki nieznajomych i dwa razy tyle podejrzliwych spojrzeń. W końcu opadła twardo na chodnik i na moment utkwiła wzrok w szyldzie lokalu, który przed kwadransem opuściła ze znajomymi.
Dobrze — skwitowała z niejakim entuzjazmem. Ucieszyła ją pewność siebie, którą Lowell w tym momencie emanował. Nie dał się zbić z tropu, a w jej oczach dobrze to o nim świadczyło.
Rozchodziliśmy się już — powiedziała zgodnie z prawdą. — Nie zaprzątaj sobie tym głowy. Zamiast tego spróbuj dotrzymać mi dziś towarzystwa — poprosiła, skinieniem głowy wskazując na wejście do pubu. — Zapłacę w twojej walucie, Puffku — dodała na zachętę, nachylając się nieznacznie ku niemu. Miała oczywiście na myśli informacje. — Odpowiem na trzy twoje pytania nim zasypię cię gradem własnych. Brzmi sprawiedliwie? — rzuciła retorycznie, nie powstrzymując przy tym wcale autentycznego rozbawienia. Nikt w końcu nie powiedział, że Lowell będzie musiał na nie odpowiedzieć, prawda? Nie czekając, Keyira ruszyła w stronę lokalu. Po kilku krokach obróciła się jednak, wznawiając marsz tyłem, by móc obserwować Felinusa i jego reakcję na tą propozycję.
Chodź, sprawdźmy czy ja jestem wystarczająco warta uwagi. Stawiam też piwo...
Powrót do góry Go down


Felinus Faolán Lowell
Felinus Faolán Lowell

Nauczyciel
Wiek : 24
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1973
  Liczba postów : 7412
https://www.czarodzieje.org/t18786-felinus-faolan-lowell#539099
https://www.czarodzieje.org/t18807-felinus-faolan-lowell#539739
https://www.czarodzieje.org/t18796-felinus-faolan-lowell
https://www.czarodzieje.org/t18814-felinus-faolan-lowell-dzienni
Three Golden Birds - pub QzgSDG8




Gracz




Three Golden Birds - pub Empty


PisanieThree Golden Birds - pub Empty Re: Three Golden Birds - pub  Three Golden Birds - pub EmptySob Lip 25 2020, 23:19;

Puchoni... och, jak wiele się o nich nasłyszał. Pracowici, sumienni, przyjacielscy, lojalni, prawdziwi, szczerzy. A tak naprawdę ostatni w walce o Puchar Domów. Naprawdę, szacunek u niego dla własnych sprzymierzeńców spadał poniżej zera. Nie rozumiał, jak można było z tymi cechami tak spierdzielić coś takiego. Najwidoczniej Hufflepuff jest domem, który składa się z osób nie tych, co tak naprawdę trzeba. Czuł się wręcz nieswojo, kiedy to nie mógł cofnąć czasu oraz poprosić tiarę przydziału o kompletnie inne miejsce dla niego. Nie marzył o tym, a jednak wybrałby cokolwiek innego, byleby nie dom, na którego barwy składa się głównie żółty; mimo wszystko i wbrew wszystkiemu miał pole do popisu pod tym względem. Jako grupa grzeczna i pozbawiona jakichkolwiek złych cech, nikt nie podejrzewał go o studiowanie czarnej magii.
Nie wiedział; dowiedział się tak niedawno od profesor Cortez o tej informacji z możliwością zmiany domu, że najchętniej to by zapalił papierosa, choć tego po prostu nie robi, by następnie delektować się pustą, bezgraniczną nikotyną, zapobiegając nadmiernym emocjom. Wspomagając za to choroby układu oddechowego.
Miło czasami jest odpocząć. — oznajmił w jej stronę, spoglądając na nią w sposób przede wszystkim opanowany. Czasami wkurzało go to, że był ciągle tym, co załatwia jedną i tą samą rzecz, nawet jeżeli przynosiła mu ogromne zyski w stosunku do normalnej pracy. Czasami potrzebował normalnej rozmowy; ciągle albo komuś pomagał z opanowania zaklęć uzdrawiających, albo pomagał po prostu wsparciem. Możliwość zapoznania się z innymi duszyczkami, jakie wędrują po tym świecie, bywa po prostu ekscytująca. — Felinus Faolán. — rzadko kiedy przedstawiał się tymi dwoma imionami, niemniej jednak zadecydował, że tak właśnie pocznie. Dwa imiona o dwóch odmiennych wręcz znaczeniach. Koci, mały wilk. — Jakie jest zatem twoje? — zapytał się, spoglądając na nią ciekawsko.
Zauważył jej reakcję; pomylił się? Może. Spojrzał na nią zaintrygowany, chociaż nie do końca tak, jak to powinno być. Czekoladowe tęczówki lustrowały jej twarz, zastanawiając się nad tym, co lub kto zesłał mu dzisiaj spotkanie z dziewczyną ze Slytherinu. — Jednak nadal, jest czystsza od większości. — powiedział zgodnie z prawdą, wszak sam reprezentował grupę o dość niskiej ilości błękitnej krwi w żyłach. Nie zależało mu na tym, co nie zmienia faktu, iż ostatecznie zastanawiało go to, jak nieodpowiedzialnego ojca posiadał. — Możliwe, iż rzeczywiście jesteś, choć będę potrzebował dłuższej chwili, by to stwierdzić. — stawiał na szczerość, ale nie do końca. Starał się testować grunt, na jakim się znajdował, by przypadkiem potem tego nie żałować. Nie prawił komplementów bez przyczyny, jak również nie powstrzymywał się od brutalnej prawdy. Niemniej słowa, które wyszły z jego ust, nie były nacechowane w żaden sposób negatywnie.
Niech zatem tak będzie. — mruknął w sposób zgodny z własnymi myślami. Ciekawiła go ta przedstawicielka Domu Węża; zawsze w sumie osoby z tego domu były dla niego ciekawe na swój własny, wyjątkowy sposób. — Nie obiecuję jednak, że będę towarzystwem doskonałym. Nie taki ze mnie Puffek, jak ich malują. — powiedział niezwykle szczerze, wszak nie uważał się za prawowitego przedstawiciela Domu Borsuka, zatem wolał ją na początku po prostu ostrzec. Nie należy do tych, co wykładają serce na otwartej dłoni, nie należy również do tych wyjątkowo prawdziwych, bo przecież tutaj zależy głównie na przetrwaniu. — Brzmi, o ile każda odpowiedź z moich ust cię usatysfakcjonuje. Lub większość. — założył ręce na piersi i tym samym wszedł z nią powoli do miejsca, do którego został zaproszony. Kroki powoli rozbrzmiewały, gdy to powoli unikali całego tłumu, zgiełku, problemów, obcych.
Odpuszczę sobie. — powiedział w jej stronę, nie zdradzając tego, że jest osobą, która po prostu nie pije. Nie bał się własnego zdania, a jednak nie zamierzał wydobywać ze swoich ust informacji, które nie są potrzebne. — Każdy jest warty uwagi. Czy jednak mniejszej, czy jednak większej - to się akurat okaże... — powiedział, gdy weszli razem do środka, przeciskając się przez parę grupek ludzi, którzy najwidoczniej korzystali z wolnego czasu i tym samym próbowali się nieźle zabawić. Ewidentnie tutaj nie pasował, ale cóż mógł na to poradzić? — Od kiedy interesujesz się osobami niemagicznymi i z jakiego powodu? — pierwsze pytanie, gdy zajęli własne miejsca i tym samym mogli przejść do dyskusji.
Powrót do góry Go down


Keyira Shercliffe
Keyira Shercliffe

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 168 cm
C. szczególne : magiczny tatuaż w formie węża | blizn zbyt wiele, by można je było zliczyć | tęczówki w odcieniu sztormu | jakieś zwierzę jako częsty towarzysz
Dodatkowo : animagia
Galeony : 851
  Liczba postów : 693
https://www.czarodzieje.org/t17789-keyira-shercliffe
https://www.czarodzieje.org/t17819-meresin#501873
https://www.czarodzieje.org/t17805-keyira-shercliffe
https://www.czarodzieje.org/t19447-keyira-shercliffe-dziennik#57
Three Golden Birds - pub QzgSDG8




Gracz




Three Golden Birds - pub Empty


PisanieThree Golden Birds - pub Empty Re: Three Golden Birds - pub  Three Golden Birds - pub EmptyCzw Lip 30 2020, 01:45;

Felinus Faolán — powtórzyła głośno, ciekawa brzmienia tych dwóch imion w swoich własnych ustach. Bo zakładała, że są to właśnie dwa imiona, a nie kombinacja imienia z nazwiskiem; była przekonana, że gdyby ono padło, rozpoznałaby je przynajmniej ze wspomnianych wcześniej plotek. Od razu zaczęła się też zastanawiać nad faktycznym pochodzeniem chłopaka. — Keyira — przedstawiła się krótko i zwięźle, nie biorąc z niego przykładu. Jej nazwisko i tak już znał, a drugie imię nie miało dla niej szczególnego znaczenia, więc nie było sensu niczego dodawać.
Zatrzymała się na moment przy drzwiach, kwitując ten zachowawczy dystans jego odpowiedzi dziwnym wygięciem warg, sugerującym wstrzymywany uśmiech. Nie chciała, by pomyślał, że stroi sobie z niego żarty, po prostu...
Na to wygląda — przyznała po chwili, kiedy już zapanowała nad wyrazem twarzy. Lowell rzeczywiście nie przypominał stereotypowego Puchona. Chociaż nie wiedziała jeszcze, do którego domu sama by go przydzieliła, gdyby miała taką możliwość. Póki co, nie odsłonił się przed nią szczególnie, a przynajmniej nie na tyle, by w ciągu tych kilku minut zdołała go poznać; było to zresztą niemożliwe zarówno z technicznego, jak i z praktycznego punktu widzenia. — Poza tym, nie powiedziałam, że potrzebuję idealnego towarzystwa, czyż nie? — zauważyła, po czym wślizgnęła się do lokalu i przytrzymała dla chłopaka drzwi.
W tym samym momencie zalała ją fala cieplejszego powietrza, a do uszu dotarł gwar rozmów. Niektóre z nich były zaledwie szeptami, a niektóre wręcz przeciwnie - wskazywały na dobry humor panujący w towarzystwie. Niewątpliwym plusem tego miejsca i pory było to, że większość osób będzie pilnowało własnego nosa, a oni będą mogli porozmawiać na spokojnie. Shercliffe odnalazła wolny stolik w jednym z kątów i ruszyła ku niemu, pilnując by mieć Felinusa cały czas w zasięgu wzroku, kiedy mijali po drodze innych ludzi.
W takim razie soku? Wody? Czegokolwiek? — dopytała, pokazując przechodzącemu nieopodal kelnerowi na migi, że chciałaby, żeby podszedł do nich w wolnej chwili.
Zaraz potem Keyira wcisnęła się na miejsce na przeciwko Puchona i rozsiadła wygodnie na krześle, jakby była tu już milion razy wcześniej. Po namyśle zdjęła z ramion kurtkę i powiesiła ją na drewnianym oparciu, a wyciągnięte z kieszeni telefon i portfel położyła na stoliku.
Hmmm... — zastanowiła się nad odpowiedzią, przeszukując pamięć w poszukiwaniu wspomnienia swojego pierwszego samodzielnego spotkania z mugolami. — To było chyba na drugim roku. Rodzice czymś mnie zezłościli, nie pamiętam już, więc wymknęłam się im na dworcu, a potem po prostu zgubiłam na mieście. Byłam przerażona — zaśmiała się mimowolnie i podchwyciła spojrzenie chłopaka. — Znalazł mnie właśnie mugol. Szczerze mówiąc, w pierwszym momencie przeraził mnie jeszcze bardziej; pojawił się znikąd cały ubrany na czarno, w płaszczu i zaskoczył mnie zwykłym pytaniem. To nie było nic szczególnego, chciał wiedzieć czy wszystko ze mną w porządku. Ze wszystkich możliwych odpowiedzi wybrałam coś w stylu "czy jest pan bandziorem?" — parsknęła na samo wspomnienie swojej dziecięcej ignorancji. — Roześmiał się, pamiętam, że okropnie mi się to spodobało. Mała, zagubiona sierotka i jej wybawca o urzekającym śmiechu — podsumowała, wywracając oczami. — Ale byłam naprawdę ciekawa odpowiedzi — podkreślała, nagle nachylając się do przodu i opierając łokcie na blacie. — Wszystkie znane mi wtedy czarne charaktery kojarzyły się z ciemnymi ubraniami — dodała, lustrując Lowella sugestywnie. Zaraz potem przeniosła spojrzenie na siebie, bo nie była wcale lepsza od niego i pokręciła głową z wyraźną dezaprobatą. — W każdym razie... Facet odpowiedział, że akurat dla mnie jest w stanie zrobić wyjątek i zaproponował, że odprowadzi mnie we wskazane miejsce. Zgodziłam się, wybrałam dworzec. Błąkałam się na nim przez chwilę, ale czułam, że obserwuje mnie gdzieś z boku. Pewnie chciał się upewnić, że będę bezpieczna. Było tam tylu innych czarodziejów, ale żaden z nich nie zwrócił na mnie uwagi i nie zainteresował się samotną nastolatką, która uparcie rozglądała się za rodzicami. Tamtego dnia tylko on jeden wykazał zainteresowanie moim losem. Wtedy odkryłam, że mugole nie są wcale tacy źli i od tego się chyba zaczęło — podsumowała, wzruszając ramionami.
Kilka sekund później pojawił się przy nich kelner.
Poproszę dwa piwa. Jedno w kuflu i jedno w zamkniętej butelce. I... — urwała, zerkając pytająco na Puchona.

@Felinus Faolán Lowell
Powrót do góry Go down


Felinus Faolán Lowell
Felinus Faolán Lowell

Nauczyciel
Wiek : 24
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1973
  Liczba postów : 7412
https://www.czarodzieje.org/t18786-felinus-faolan-lowell#539099
https://www.czarodzieje.org/t18807-felinus-faolan-lowell#539739
https://www.czarodzieje.org/t18796-felinus-faolan-lowell
https://www.czarodzieje.org/t18814-felinus-faolan-lowell-dzienni
Three Golden Birds - pub QzgSDG8




Gracz




Three Golden Birds - pub Empty


PisanieThree Golden Birds - pub Empty Re: Three Golden Birds - pub  Three Golden Birds - pub EmptyPią Lip 31 2020, 00:03;

Przemierzał Hogwart, zazwyczaj nie będąc rozpoznawanym. Mało co znane nazwisko powodowało, że statystycznie mniej osób się nim interesowało, co było mu w sumie całkiem na rękę. Nie musiał zastanawiać się nad honorem własnej rodziny, skoro tak naprawdę nikt jej nie znał, a przy okazji nikt nie wiedział, jakiej dokładnie jest czystości krwi. Pozostawał zatem anonimowy - oczywiście w uproszczonym tego słowa zakresie - mogąc poniekąd zapuszczać się na tereny, na których nikt nie spodziewałby się pełnej znajomości jego umysłu, powiązań z innymi czarodziejami, jak również nazwiska. Lowell. Tak popularne, że bardzo wiele osób mogłoby je posiadać, a przy okazji nie być świadomym, że gdzieś w Wielkiej Brytanii znajduje się osoba władająca magią o tymże samym inicjale. Egzystencja taka właśnie mu odpowiadała - nie zamartwiał się zbędnymi, pustymi rzeczami, które mogły się przyczynić do jeszcze większych problemów.
Przytaknął głową na jej imię. Wbrew pozorom tak naprawdę korzystał zarówno z pierwszego imienia, jak i drugiego. O dziwo, wedle jego własnych przekonań, stanowiły coś nieodłącznego, co nie zmienia faktu, że te zostały nadane właśnie przez jego ojca. A tego szczerze nienawidził, bo kto normalny pozostawia człowieka w potrzebie i wymaga od niego wychowania dziecka, opieki nad gospodarstwem, a także stabilnego, szczęśliwego życia? Chciałby mieć jakieś bardziej normalne, ludzkie imię, co nie zmienia faktu, że ze względu na te nietypowe czuł się dość... unikatowy. I ewidentnie nie pomagało mu to w zachowaniu szeroko pojętej anonimowości.
Też prawda. Ostrzegam tylko, że mogę ugryźć. — powiedział, podnosząc mimowolnie kąciki ust do góry. Wiedział, jak wiele osób podchodziło do tego, że ktoś jest po prostu z tego domu. Uroczy, po prostu stworzeni do kochania. On taki nie był. Nigdy nie kochał prawdziwie drugiego człowieka, pomijając matkę, do której czuł miłość rodzinną. Nigdy nie miał prawdziwych przyjaciół, mimo posiadania wachlarza kumpli i koleżanek. Traktował własne ciało jako klatkę dla duszy, której nie zamierzał uwalniać na światło dzienne i tym samym narażać na skrzywdzenie ze strony osób trzecich.
Gwar pomieszczenia nie należał dla niego do przyjemnych, wszak miejsca publiczne stanowiły dla niego osobną kategorię - nie do użytkowania - kiedy to się w nich pojawiał. Musiał się przyzwyczaić. Wziął głębszy wdech, jakoby zapoznając się z charakterystyczną wonią, by tym samym znaleźć wraz z Keyirą jakieś własne miejsce.
Wody. — unikał w sumie zbędnego cukru, choć na dopieszczonego pod tym względem po prostu nie wyglądał. Chude, kościste wręcz dłonie zdawały się wskazywać na coś więcej niż tylko i wyłącznie chudość. Kiedy to natomiast usiedli przy stoliku, nie wyciągnął żadnych dokumentów. Wszelkie osobiste rzeczy posiadał w kieszeni własnych spodni.
Wsłuchał się w słowa wypowiadane z ust Shercliffe. Przytakiwał głową w odpowiednich momentach, chłonąc całą treść wypowiedzi niczym gąbka. Pytań na razie nie zadawał, bo miał w tym jednak pewną dozę wątpliwości, której na razie nie postanawiał pokazywać. Nie zmienia to faktu, że analizował; gdyby czarna fala wspomnień zalała jego umysł, nie zdołałby ewidentnie przed nią uciec. Niemniej jednak wiedział, że ucieczka jako dziecko w całą gęstwinę miasta zdawała się być czymś strasznym; sam kiedyś unikał takich miejsc. Londyn nie był dla niego dobroduszny i w sumie skutecznie zetknął się z jego potęgą, kiedy to postanowił porównać go sobie bardziej do wsi. A wieś to nie jest, trzeba przyznać. — Najwidoczniej miałaś szczęście. — mruknął na jej słowa na temat człowieka, którego spotkała. Całe to zdarzenie przecież mogło zakończyć się znacznie gorzej, a jednak człowiek okazał się życzliwy i pozbawiony złych cech... choć może tylko je ukrywał? Kto wie. — Typowe dla dziecka, nie oszukujmy się... — spojrzał na nią, kiedy to zeszli na temat czarnych charakterów, dość charakterystycznie. Zgodnie z tym, dla każdego bliżej nieokreślonego dziecka w wieku Keyiry, która to wcześniej się zagubiła, był złym, niedobrym, okrutnym i bezdusznym bandziorem. I w sumie dobrze, bo jakoś ludzie go unikali, gdy ubierał się wystarczająco ciemno, a blada skóra zdawała się przybierać spotęgowanego efektu. — Ciekawe jest to, jak mugole wyglądają w oczach osób, które nigdy ich w życiu nie widziały. Ale dobrze widzieć jest, że nie żyjesz stereotypami, jakie to przyjęły się w społeczności czarodziejskiej. — bo mimo wszystko i wbrew wszystkiego są tym samym gatunkiem, aczkolwiek z pewną, rozróżniającą ich rzeczą. Nie zamierzał się nad tym bardziej rozgadywać, co nie zmienia faktu, że w pewnym momencie może to wszystko pierdzielnąć, a czarodzieje - stracić swoje magiczne zdolności. Anomalie sprzed dwóch lat przecież dawały o sobie znać znacznie bardziej, niż ktokolwiek się spodziewał.
...wodę. Z kostkami lodu. — powiedział, choć jego prośba była na pewno nietypowa, ale kelner i tak nie miał żadnego wyboru, nie zachęcając do kupienia innych rzeczy. Na szczęście zbyt długo nie musieli czekać na zamówienie - miejsce, które obrali, dość wyraźnie pokazywało to, co się dzieje za ladą i akurat ich zamówienie zdawało się być najprostsze. — W ogóle, pytania wplątane w opowieść liczą się do wykorzystanej puli? — zapytawszy się, oparł własny policzek o dłoń znajdującą się na zgięciu kończyn górnych i tym samym przekrzywił na chwilę głowę. — Wymieńmy się może. Teraz ty mi zadasz jedno pytanie, a ja odpowiem na nie zgodnie z prawdą. Co ty na to? — być może obecnie wykorzystał swoją pulę pytań, co nie zmienia faktu, iż nie czuł jakiejkolwiek szkody w związku z tym.

@Keyira Shercliffe
Powrót do góry Go down


Keyira Shercliffe
Keyira Shercliffe

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 168 cm
C. szczególne : magiczny tatuaż w formie węża | blizn zbyt wiele, by można je było zliczyć | tęczówki w odcieniu sztormu | jakieś zwierzę jako częsty towarzysz
Dodatkowo : animagia
Galeony : 851
  Liczba postów : 693
https://www.czarodzieje.org/t17789-keyira-shercliffe
https://www.czarodzieje.org/t17819-meresin#501873
https://www.czarodzieje.org/t17805-keyira-shercliffe
https://www.czarodzieje.org/t19447-keyira-shercliffe-dziennik#57
Three Golden Birds - pub QzgSDG8




Gracz




Three Golden Birds - pub Empty


PisanieThree Golden Birds - pub Empty Re: Three Golden Birds - pub  Three Golden Birds - pub EmptyPią Lip 31 2020, 19:29;

Skinęła głową, przyznając mu rację, bo przecież była całkowicie świadoma konsekwencji, które mogły ją spotkać przez lekkomyślność, z jaką zgodziła się na towarzystwo obcego mężczyzny. Była wtedy jednak zbyt przerażona sytuacją, by zastanawiać się nad tym wystarczająco długo; jak to nastolatka, chciała wrócić do rodziców, nawet jeśli wciąż była na nich wściekła.
Masz rację. Mogę się tylko cieszyć, że ta przygoda przyniosła same pozytywne skutki — podsumowała, wspierając policzek na otwartej dłoni. Przyglądała się drugiemu czarodziejowi uważnie, starając się nie być przy tym nazbyt nachalną; była naprawdę zaciekawiona zarówno jego prezencją jak i samą osobą. — Moim zdaniem te stereotypy wynikają głównie ze strachu. Większość społeczeństwa magicznego nie potrafi się dostosować do życia bez magii, bo towarzyszy im od dziecka. Tego się ich uczy, tak się ich wychowuje i to wpaja im się do głów. Mugole wciąż się rozwijają, ich technika idzie do przodu, a wynalazki zachwycają świat. Nasz opiera się na czarach, większość magicznych nie byłaby w stanie bez nich niczego osiągnąć; bez magii jesteśmy nikim. Mało tego, bez magii bylibyśmy daleko w tyle za mugolami: wbrew pozorom są bardziej rozwinięci, jest ich więcej i nie muszą dostosowywać się do naszych warunków... Dlatego społeczeństwo magiczne tak się obawia — oznajmiła, przedstawiając Felinusowi swój pogląd na sytuację. — Ja przestałam się bać w dość młodym wieku, więc miałam czas żeby się dostosować. Zrobiłam to dobrowolnie, to moja przewaga — dodała, zaraz potem dziękując kelnerowi za swoje zamówienie.
Butelkę odstawiła na bok, ale z kufla zaraz upiła drobny łyk. Oblizał usta i wyprostowała się, zaintrygowana słowami Puchona. Przeanalizowała jego propozycję bez pośpiechu.
Dobrze — odpowiedziała w końcu, uśmiechając się z zadowoleniem. W końcu Lowell zapewnił ją, że odpowie zgodnie z prawdą. Nie zamierzała też zaliczyć tego pytania w kwestii ustaleń do jednego z puli tych wspomnianych jeszcze przed wejściem. — Jak naprawdę wolisz żeby się do ciebie zwracać i dlaczego? — zapytała.
Było tyle innych kwestii, na których mogła się skupić, a jednak wybrała tę, pozornie prostą, która zainteresowała ją już w momencie, w którym chłopak się jej przedstawił. Poruszyła się na krześle, znów zmieniając pozycję, a rękaw jej koszulki zsunął się nieznacznie, odsłaniając skrawek ramienia, na którym widniał urywek tatuażu. Dwa gadzie ślepia zerknęły na Lowell'a, po czym zniknęły pod materiałem przy jej obojczyku. Choć Keyira wyczuła ruch, nie dała tego po sobie poznać.

@Felinus Faolán Lowell
Powrót do góry Go down


Felinus Faolán Lowell
Felinus Faolán Lowell

Nauczyciel
Wiek : 24
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1973
  Liczba postów : 7412
https://www.czarodzieje.org/t18786-felinus-faolan-lowell#539099
https://www.czarodzieje.org/t18807-felinus-faolan-lowell#539739
https://www.czarodzieje.org/t18796-felinus-faolan-lowell
https://www.czarodzieje.org/t18814-felinus-faolan-lowell-dzienni
Three Golden Birds - pub QzgSDG8




Gracz




Three Golden Birds - pub Empty


PisanieThree Golden Birds - pub Empty Re: Three Golden Birds - pub  Three Golden Birds - pub EmptyPią Lip 31 2020, 23:58;

Niektórych dopada prędzej czy później karma - najwidoczniej człowiek, który postanowił wspomóc Keyirę podczas samotnej, zagubionej podróży po Londynie, nabił sobie sporo tej pozytywnej. Trudno było się w tym mimo wszystko i wbrew wszystkiemu nie zgodzić - szczęście, jakie posiadała młoda wówczas dziewczynka, było wysoce ogromne. Zawsze takie przygody mogą zakończyć się źle, niemniej jednak, jak to przystało na dziecko, ogólnie dzieci nie są zbyt nieufne. Zazwyczaj brną tam, gdzie mają szansę znaleźć pomoc i poczuć się bezpiecznie; i tak było w przypadku przedstawicielki rodziny Shercliffe, która siedziała naprzeciwko jego sylwetki. Intrygujące, wszak mało kto tak naprawdę odważyłby się z małych czarodziejów skorzystać z pomocy najzwyklejszego na świecie człowieka.
Nie bez powodu moim zdaniem dobry czarodziej to taki, który potrafi bez magii się obronić i coś zdziałać. — powiedział, spoglądając na nią ciekawsko swoimi brązowymi oczami. Tematy mugoli bywały dla niego wyjątkowo przyjemne - i jeżeli miał być szczery, to dziewczyna trafiła właśnie w to, o czym mógł się najbardziej rozgadać. — Jak myślisz, na dłuższą metę dałabyś radę przetrwać w tym zatrważającym, będącym do przodu świecie mugolskim? — zapytał się, jakoby z czystej ciekawości, choć nie wiedział, czy przypadkiem nie wyczerpuje wówczas swojego limitu na pytania. Niemniej jednak warto było znać zdanie rozmówczyni - obecnie, w swoim spokojnym stanie, chłonął wiedzę i informacje niczym gąbka. Cieszył się, gdzieś w głębi swojego zamkniętego i dość chłodnego serca, że nie wszyscy pochodzili do osób niemagicznych z obrzydzeniem i dyskryminacją. — Przewaga znaczna, jeżeli mam być szczery. Dwa lata temu przecież były anomalie i czarodzieje czuli się bez różdżki jak bez ręki; różdżka zdaje się niektórych za bardzo wyręczać nawet w najprostszych rzeczach. — no tak. Szlabany nie były mu straszne, bo przecież pracował wcześniej na roli. Brak drewnianego patyczka z magicznym rdzeniem nie powodował jego obrzydzenia do sprzątania łazienek, układania składników, odkurzania za pomocą mioteł sal lekcyjnych. Owszem, wymagało to większego wysiłku, co nie zmienia faktu, że ostatecznie mógł z tego więcej zyskać.
Naprawdę miło się rozmawiało. Wymiana zdań i dyskusja to rzeczy, których mu naprawdę ostatnio brakowało. Czy to poprzez pracę, czy to poprzez zmęczenie, czy to poprzez brak znajomych; wszystko zdawało się wpływać na ostateczną zmienną, od której mógł policzyć sobie wiele innych czynników. Zamówienie przyjął, podziękował, a sam upił łyk ze szklanki, której to cichy, prawie niezauważalny brzdęk urozmaicił dźwięki wypływające z lokalu o dodatkowe wrażenia. Kiedy to zmiękczył swoje gardło, wcześniej troszeczkę zmęczone i wysuszone rozmawianiem, mógł rozwinąć skrzydła i powrócić w pełni do tematu.
Więc... trafiłaś na pytanie, na które nie jestem w stanie teraz jednoznacznie odpowiedzieć. — jego usta drgnęły w mimowolnym uśmiechu, kiedy to musiał dokładnie przeanalizować, które imię woli i dlaczego. — Choć, jeżeli miałbym być szczery, to nie oszukujmy się, ale wolę Faolán pod względem oryginalności i problemów z nim związanych. Obydwa te imiona są tak naprawdę sprzeczne. Niczym ogień i woda. — poruszył cieczą znajdującą się w szklance, a obijający się lód o ścianki naczynia dał o sobie znać. — Felinus oznacza dosłownie "koci". Typowo łacińskie imię, może także pochodzić od podstawowego Felix, a następnie od Felicianus, Felicius. Bodajże, jak się nie mylę, jakaś osoba w starożytnym Rzymie je miała, choć nie pamiętam dokładnie funkcji, jaką ten ktoś reprezentował. Jest także jakaś bliżej nieokreślona historia o Felinusie i Gratianie, pochodząca z początków naszej ery. Niemniej jednak, oznacza coś kociego. Faolán jest kompletnie odmienne, bo oznacza tak naprawdę "małego wilka" z imienia irlandzkiego, choć zdania są podzielone. Fao oznacza "wilka" oraz "rzekę", natomiast Lan - pewnego rodzaju dar. I, jak w sumie widzisz, dziwnie się je wymawia - Fway-lawn. — wziął głębszy wdech. — Więc, jak widzisz, obydwa znaczą coś innego. Przyzwyczaiłem się do Felinus, gdyż jest prostsze w wymowie dla większości i nie stanowi łamacza językowego. Wybrałbym osobiście właśnie te ze względu na prostotę, choć czasami śmiesznie jest zobaczyć, jak ktoś nie wie, w jaki sposób napisać Faolán. — uśmiechnął się przy tym, spoglądając na nią z zaciekawieniem. Także pozwalał jej coś wtrącić, co w sumie nie stanowiło dla niego żadnej przeszkody. — Jak wolisz mnie zatem nazywać? Prosto i skutecznie Felinus czy jednak z pewnymi kłopotami Faolán? — zainteresowało go to, niemniej jednak postanowił nie pozostać bez najmniejszego zaangażowania - zauważył podczas rozmowy, kiedy to opowiadał o znaczeniu imion, jak tajemnicze stworzenie, które znajdowało się na jej obojczyku, a po zauważeniu Lowella postanowiło przeniknąć pod odmęty materiału. Przekrzywił głowę niczym pies, chociaż zrobił to nieznacznie i subtelnie; jakoby było to coś, co go może nie tyle zaskoczyło, co bardziej zaintrygowało. — Z jakich względów masz... tatuaż? Tak, chyba tatuaż. Tatuaż węża na ciele? — i wbrew pozorom nie odtrącało go to, a skoro stworzenie postanowiło się skryć, to może i za tym była jakaś znacznie bardziej intrygująca historia niż ta jego?

@Keyira Shercliffe
Powrót do góry Go down


Keyira Shercliffe
Keyira Shercliffe

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 168 cm
C. szczególne : magiczny tatuaż w formie węża | blizn zbyt wiele, by można je było zliczyć | tęczówki w odcieniu sztormu | jakieś zwierzę jako częsty towarzysz
Dodatkowo : animagia
Galeony : 851
  Liczba postów : 693
https://www.czarodzieje.org/t17789-keyira-shercliffe
https://www.czarodzieje.org/t17819-meresin#501873
https://www.czarodzieje.org/t17805-keyira-shercliffe
https://www.czarodzieje.org/t19447-keyira-shercliffe-dziennik#57
Three Golden Birds - pub QzgSDG8




Gracz




Three Golden Birds - pub Empty


PisanieThree Golden Birds - pub Empty Re: Three Golden Birds - pub  Three Golden Birds - pub EmptySob Sie 01 2020, 01:29;

Zastanowiła się nad tym przez chwilę, próbując ocenić swoje niemagiczne zdolności. Poza tymi podstawowymi, posiadała również kilka pod wieloma względami unikatowych, ale ostatecznie raczej bezwartościowych w kontekście tego pytania.
Czy potrafiłabym przetrwać? — powtórzyła w zamyśleniu. — Tak. Czy jednak mogłabym osiągnąć coś znaczącego? Szczerze wątpię... Pod tym względem nie różnię się od większości czarodziejów — wyznała z pewnym żalem, ale za to zgodnie z prawdą. — Potrafię się bić, jestem dość wysportowana, jeżdżę na deskorolce, surfuję i gram na fortepianie. Poza tym byłabym w stanie wykonywać zwykłe, codzienne czynności. Jestem też pewna, że bez większego problemu zdałabym egzamin na prawko, ale poza tym nie wyróżniałabym się niczym szczególnym. Moja wiedza z zakresu magicznych stworzeń i transmutacji w świecie bez magii do niczego by mi się nie przydała — zauważyła, uśmiechając się łagodnie, aczkolwiek znacząco. Upiła kolejny łyk piwa, ostatecznie postanawiając potraktować te drobne pytania jako uzupełnienie.
Ty potrafiłbyś przetrwać — uznała, spoglądając mu w oczy nad uniesionym kuflem. W tym świetle nie potrafiła jednoznacznie stwierdzić jakiego są koloru. — Mógłbyś zająć się czymś konkretnym?
Czy zbytnio ingerowała teraz w jego prywatność? Chyba nie, biorąc pod uwagę, że jak dotąd Felinus był w tym temacie dosyć otwarty. Zresztą, jeśli poczuje się osaczony będzie mógł zignorować pytanie, zbyć ją albo zmienić kierunek rozmowy. Na pewno nie zamierzała go do niczego zmuszać; udali się tutaj dobrowolnie, żeby trochę porozmawiać, ale nie przyjaźnili się ani nie znali na tyle, by mogła próbować bez oporów pociągnąć go za język.
Szczerze powiedziawszy, Keyira nie spodziewała się, że kwestia jego imion niesie za sobą tyle informacji... Jednak cieszyła się, że została pozytywnie zaskoczona. Słuchała Puchona uważnie, chłonąc nową wiedzę, a jednocześnie czekała na pytanie, bo z jakiegoś niewytłumaczalnego powodu czuła, że w końcu padnie. Nawet jeśli nie dokładnie w takiej formie, w jakiej je sobie wyobraziła. Kiedy do tego doszło przymrużyła oczy i odchyliła się do tyłu, by oprzeć plecy o oparcie krzesła, a ramiona skrzyżować na klatce piersiowej. Przez kilka długich sekund przyglądała się Lowell'owi, oceniała i analizowała w milczeniu, a potem przechyliła głowę i pokręciła nią z lekką dezaprobatą.
Zacznijmy od tego — podjęła w końcu — że powinieneś był mnie poprawić, kiedy powtórzyłam je po raz pierwszy. Popełniłam błąd, to było niegrzeczne — zauważyła, chociaż bez szczególnego przekonania. Nie mówiła całkiem poważnie, ale też nie do końca żartowała, bo nie pamiętała już ileż to razy ludzie przekręcali jej własne imię. — Felinus Faolán. — Tym razem wymówiła oba imiona w ten sam sposób, w jaki zrobił to jej towarzysz, kładąc akcent w dobrym miejscu i przeciągając odpowiednie litery. Taką przynajmniej miała nadzieję.
Po drugie... Nie mam bladego pojęcia kim byli Felinus i Gratian, ale obiecuję, że sobie to sprawdzę, więc dziś musisz mi po prostu wybaczyć moją ignorancję — zasugerowała, chociaż bez cienia skruchy w głosie, bo była pewna, że większość społeczeństwa na jej miejscu również nie miałaby pojęcia o czym siedzący przed nią chłopak mówił.
A odpowiadając na twoje pytanie: bardziej podoba mi się Faolán — przyznała w końcu. — Nie dlatego, że jestem ambitna, chociaż mówiłam ci już, że lubię być oryginalna. Podoba mi się jego brzmienie, ale przede wszystkim znaczenie — podkreśliła, uśmiechając się pod nosem. Lowell nie mógł wiedzieć, że jako "mały wilk" zasłużył u niej na kolejnego plusa, gdyż wiązało się to mocno z jej prywatnymi upodobaniami. — Pozwól jednak, że najpierw trochę poeksperymentuję zanim stwierdzę jednoznacznie jak wolę się do ciebie zwracać — poprosiła, a potem powiodła wzorkiem za jego spojrzeniem do własnego biustu.
Nie, nie biustu - do tatuażu, jak się okazało, kiedy chłopak już o tym wspomniał. Keyira zaśmiała się odruchowo przez swoje głupie myśli i rozplotła ręce, które zaraz potem wsunęła we włosy i uniosła, na chwilę odsłaniając kark i smukłą szyję.
Zgadza się, to ruchomy tatuaż — potwierdziła, kiedy pierwsze rozbawienie minęło. Już otworzyła usta, by odpowiedzieć na resztę, kiedy coś jej przyszło do głowy. Odchyliła się na krześle, a potem opadła z powrotem na posadzkę i znów nachyliła ku stolikowi, a tym samym ku Puchonowi. — A jak ci się wydaje? — zapytała, a jej oczy błysnęły czymś na wzór niemego wyzwania. — Dlaczego Ślizgonka w wieku lat szesnastu wytatuowała sobie na ciele wielkiego, ruchomego węża...?
Jej słowa zdawały się sugerować jedno, ale czy kryło się za tym coś więcej?

@Felinus Faolán Lowell
Powrót do góry Go down


Felinus Faolán Lowell
Felinus Faolán Lowell

Nauczyciel
Wiek : 24
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1973
  Liczba postów : 7412
https://www.czarodzieje.org/t18786-felinus-faolan-lowell#539099
https://www.czarodzieje.org/t18807-felinus-faolan-lowell#539739
https://www.czarodzieje.org/t18796-felinus-faolan-lowell
https://www.czarodzieje.org/t18814-felinus-faolan-lowell-dzienni
Three Golden Birds - pub QzgSDG8




Gracz




Three Golden Birds - pub Empty


PisanieThree Golden Birds - pub Empty Re: Three Golden Birds - pub  Three Golden Birds - pub EmptyNie Sie 02 2020, 21:58;

Stąpał po gruncie dość cienkim - wiedział, że tematy, o których obecnie mówią, które to wplatają się w rozmowę i zdają się poniekąd poruszać kwestie prywatne, wymagają poniekąd odpowiedzi. Oczywiście mógł posłużyć się narzędziem, które to trzymał w kieszeni od zarania dziejów - kłamstwem. Kto byłby w stanie rozpoznać to, że rzuca na stół nieprawdę? Kto byłby w stanie odczytać jego umysł i stwierdzić, że to, co powiedział, nie zgadza się z jego przekonaniami, tudzież przyzwyczajeniami? Nie przeczuwał, by Ślizgonka nauczyła się legilimencji połączonej z magią bezróżdżkową w tak młodym wieku. To pierwsze owszem, znajdowało się w granicach rozsądku, niemniej jednak to drugie to ewidentnie domena osób, które przeszły przez etapy szkolne, przez etapy studiów, a następnie udały się w stronę dorosłej rzeczywistości. I do tego ich potencjał magiczny stał się potężniejszy od większości. Zastanawiało go to pod wieloma względami - moc, z jaką wiążą się zaklęcie niewymagające drewnianego patyczka z rdzeniem w środku, daje ogromną przewagę na polu walki, gdy okaże się jednak, że ktoś wytrąci różdżkę z dłoni.
Nie przeczuwał, żeby ktoś majstrował w jego myślach; trochę, niewiele, ale mimo wszystko i wbrew wszystkiemu coś umiał. Wiele przed nim nauki, wiele miesięcy ćwiczeń, co nie zmienia faktu, iż liznął trochę tematu oklumencji.
Myślę, że mogłabyś się bez problemu czegoś nauczyć w kwestii świata niemagicznego. — stwierdził, upijając kolejny łyk swojej wody i obracając przez chwilę kostkami lodu wokół ścianek, które je utrzymywały w zwartym szyku; tak samo zresztą ciecz. Zakres tego, co potrafiła pod względem fizycznym, wykraczał poza jego kompetencje; owszem, wszystkie z nich kojarzył, grał na wychowaniu fizycznym, utrzymując przy tym odpowiedni stopień aktywności, niemniej jednak ani nie surfował, ani nie jeździł na deskorolce, ani nie grał na fortepianie. Nigdy nie potrafił przeboleć się do takich rzeczy; stanowiły one coś nieosiągalnego, coś pozbawionego racji bytu w jego codziennym życiu. — Wbrew pozorom wszystkiego można się nauczyć. Z uporem, ale nie jest to niemożliwe; w świecie niemagicznym masz wiele odpowiedników przedmiotów szkolnych. — dopowiedział, spoglądając na nią zaciekawiony.
Nie zaprzeczę. — wziął kolejny zdrowy łyk wody, która powoli się kończyła. Każda rozmowa wymagała u niego posiadania choć niewielkiej ilości napoju, dzięki którym mógłby zwilżyć swoje gardło. Temat świata niemagicznego zdawał się być dość... intrygujący. Jakby nie było, wychował się właśnie w nim. — Wyrobiłbym, jak ty, prawo jazdy, być może dostarczałbym jakieś towary. — zaproponował na początek, choć kontynuował. — Ewentualnie podjął się szybkiego kursu umożliwiającego wypełnianie na początku łatwej pracy. W sklepie? Też wystarczające. Konkretnego zawodu bym nie wykonywał, ale raczej starałbym się bardziej zaangażować w działanie mugolskiej społeczności i tym samym wybrać to, co by mi najbardziej odpowiadało. Myślę, że byłyby to typowo rzeczy techniczne. — odpowiedział na jej pytanie, choć nie zamierzał wiązać swojej przyszłości z pracą na gospodarstwie, gdzie było naprawdę sporo roboty. Wczesne wstawanie, praca w upale, robota fizyczna - i o ile wcześniej posiadał zarys mięśni zdobyty z tamtego roku, tak teraz zmagał się z nadmiernym wychudzeniem.
Być może takiej odpowiedzi dziewczyna się po prostu nie spodziewała i informacje, jakimi się podzielił, były dosłownie niczym tsunami. Potężne, zbyt trudne na początku do przeanalizowania, niemniej jednak wyczerpujące do tego stopnia, by więcej o to nie pytać.
Przyzwyczaiłem się do tego. — odpowiedział, spoglądając na Keyirę, która oparła się plecami o krzesło i założyła rękę na rękę, tudzież ramiona na klatce piersiowej. Najwidoczniej nie czegoś takiego się spodziewała, niemniej jednak przynajmniej wiedziała, czym wybór samego Felinusa jest ustosunkowany. Na drugie kiwnął głową, bo o ile ona nie wiedziała, to on też na początku nie wiedział, kim tak naprawdę oni są. Dopiero późniejsze przeglądanie odmętów Internetu przyczyniło się do znalezienia jednoznacznej odpowiedzi. — Znaczenie? Lubisz zatem małe wilki? — zaśmiał się, podniósł kąciki ust do góry w mimowolnym uśmiechu, kiedy to nawiązał właśnie do tego. Faolán. Mały wilk, jakby nie było. Ale czy on nim był? Czy jednak zachowywał się bardziej jak kot? Pokręcił gdzieś w myślach własną głową. Wybieranie własnych ścieżek należało typowo dla przedstawicieli kocich, niemniej jednak wierność rodzinie, jaką musiał bronić, była typowo przeznaczona dla watah. — Nie ma problemu. — mruknąwszy do niej, przeszedł do kolejnej kwestii, czyli jej tatuażu.
Nawet nie zauważył, że to, gdzie jego wzrok lądował, mogło być poniekąd niegrzeczne. Niemniej jednak, nie był kimś w rodzaju kogoś, kogo interesują aspekty zachęcające płeć przeciwną; dla niego każdy aspekt nagiego ciała był całkowicie neutralny i pozbawiony złego kontekstu. Poza tym, jego głównym zainteresowaniem był wąż, który ukrył się pod materiałem, jakoby zawstydzony tym, że ktoś zdołał go dostrzec.
Takie ruchome tatuaże żyją własnym życiem? Czy jednak masz nad nim pełną kontrolę? — rzucił kolejnym pytaniem; nie posiadał odpowiedniej wiedzy na ten temat w żadnym stopniu. Nigdy nie wyrabiał sobie tatuażu, w związku z czym mógł snuć tylko i wyłącznie bliżej nieokreślone domysły. Faolán jednocześnie nie mógł się powstrzymać od kolejnego podniesienia kącików ust do góry. — Podejrzewam, że to głównie aspekt przynależności do Domu Węża, niemniej jednak może się za tym kryć coś więcej niż tylko i wyłącznie chęć uwiecznienia tego na własnej skórze. — powiedział, stwierdził; być może słusznie?
Powrót do góry Go down


Keyira Shercliffe
Keyira Shercliffe

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 168 cm
C. szczególne : magiczny tatuaż w formie węża | blizn zbyt wiele, by można je było zliczyć | tęczówki w odcieniu sztormu | jakieś zwierzę jako częsty towarzysz
Dodatkowo : animagia
Galeony : 851
  Liczba postów : 693
https://www.czarodzieje.org/t17789-keyira-shercliffe
https://www.czarodzieje.org/t17819-meresin#501873
https://www.czarodzieje.org/t17805-keyira-shercliffe
https://www.czarodzieje.org/t19447-keyira-shercliffe-dziennik#57
Three Golden Birds - pub QzgSDG8




Gracz




Three Golden Birds - pub Empty


PisanieThree Golden Birds - pub Empty Re: Three Golden Birds - pub  Three Golden Birds - pub EmptyPon Sie 03 2020, 00:27;

Skinęła głową. Nie zdziwiła jej ta informacja, w końcu skłamałaby, gdyby powiedziała, że sama wciąż poprawia każdego i zawsze. W końcu bywały takie dni, kiedy zupełnie nie chciało jej się strzępić języka i wolała zignorować ten drobny szczegół, zamiast się go niepotrzebnie czepiać czym napsułaby pewnie więcej nerwów sobie niż nieszczęśnikowi, który nieumyślnie się pomylił.
Na jego śmiech odpowiedziała najpierw niejednoznacznym uśmiechem. Dobrze, że chłopak nie czuł się w jej towarzystwie zbyt mocno skrępowany, gdyż w przeciwnym razie ona także czułaby się nieco niezręcznie. A w każdym razie nie tak swobodnie, jak teraz.
Lubię wszystkie wilki, Faolánie — przyznała. — Chociaż te małe posiadają w sobie niezaprzeczalnie więcej uroku — dodała, nie kierując tych słów do nikogo konkretnie; ani do siebie, ani do niego. Mówiła jednak szczerze, a więc zapewne tak właśnie uważała i nie mówiła tego po to, by się mu w jakikolwiek sposób przypodobać.
Skupienie się na tatuażu nie było jej może na rękę, ale też nigdy nie robiła z niego jakiejś szczególnej tajemnicy. Gdyby tak miało być, na pewno wybrałaby inny wzór i formę, odpuszczając sobie wielkiego gada, który mógł swobodnie przemieszczać się po jej ciele. Dlatego też do tego tematu również nie podeszła z oporem, a raczej... otwartością. Keyira często tak właśnie miała: nie mówiła zbyt wiele, ale jeśli już udało się pociągnąć ją za język, mogła opowiadać bez końca, choć nigdy o rzeczach, które naprawdę miały dla niej jakieś znaczenie, i które wolała zatrzymać wyłącznie dla siebie.
Zazwyczaj porusza się tak, jakby żył własnym życiem, jest też wrażliwy na moje własne emocje — przyznała, odsłaniając nieco więcej, by znów ukazać diamentowy łeb. Wąż smagnął językiem jej skórę i poruszył się znowu, uciekając w bok, by ukryć się pod materiałem bluzki. Keyira pokręciła głową. — Czasami wydaje się rozumny, czasami zdaje się mieć nawet własny charakter — dodała, po czym rozejrzała się dyskretnie po sali, by się upewnić, że nikt im się w tym czasie nie przyglądał. Sięgnęła po kufel i tym razem upiła większy łyk, a zaraz po nim następny. — Ostatecznie jednak, z wiedzą z zakresu transmutacji, mogę go skutecznie unieruchomić gdzie i kiedy tylko mam na to ochotę — oznajmiła. Szczerze powiedziawszy, nie pamiętała nawet, kiedy ostatnio zdarzyło jej się to zrobić.
Przykro mi, pudło — rzuciła, wyraźnie zadowolona z faktu, że Felinusowi nie udało się odgadnąć za pierwszym razem. Przynajmniej nie w całości. — W takiej sytuacji masz jednak rację i siłą rzeczy kryje się za tym coś więcej — przyznała, by go ostatecznie zbytnio nie zniechęcać. Chociaż może powinna była? Chłopak zdawał się być jednak tak zaintrygowany tatuażem, że chyba po prostu nie chciała go rozczarować. Nawet jeśli on sam nie przykładał do tego takiej wagi...
Początkowo to miał być tylko przejaw buntu przeciwko rodzicom — podjęła się dodatkowych wyjaśnień. — Nie są już razem, to żadna tajemnica — zauważyła, zataczając w powietrzu bliżej nieokreślony znak. — Wtedy jeszcze często się ścierali, zupełnie ignorując mnie i mojego brata. A ja, jak to nastolatka, nie chciałam być ignorowana. Nie chciałam też być wykluczana, więc w ramach rekompensaty zażyczyłam sobie prezent. Kolejnego węża. Jak się pewnie domyślasz... odmówiono mi go — mruknęła, mrużąc nieznacznie oczy i próbując sobie przypomnieć tamtą sytuację. — Wściekłam się, chociaż to chyba mało powiedziane, ale zamiast krzyczeć i trzaskać drzwiami wymknęłam się, poszłam prosto do magicznego studia tatuaży i zafundowałam sobie to, czego nie mogłam mieć — wyjaśniła, kwitując wspomnienia zdawkowym uśmieszkiem. — Wybrałam wzór na tyle duży, aby rzucał się w oczy oraz ruchomą, magiczną formę, by wyprowadzać rodziców z równowagi za każdym razem, kiedy byli w stanie go zauważyć — dodała, bo uznała, że to dość istotne. — Moja motywacja była może beznadziejna i okropnie dziecinna, ale po tych kilku latach wciąż nie żałuję, że go sobie sprawiłam. Także widzisz... — urwała, by podchwycić spojrzenie Puchona. — Sam wąż nie miał tak naprawdę nic wspólnego z moim domem. W końcu jednak stał się dla mnie pewnym symbolem i nie zamierzam się go pozbywać — podsumowała.
Zamyśliła się na moment, próbując zdecydować się na jakieś własne pytanie.
A jak to jest z tobą, wilczku? — W skupieniu powiodła walcem po krawędzi opróżnionego niemal w 3/4 kufla. — Buntowałeś się? Buntujesz? A może dopiero chciałbyś się zbuntować? — uniosła znacząco brew. — I jeśli tak to w jaki sposób i przeciwko komu lub czemu...?


@Felinus Faolán Lowell
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Three Golden Birds - pub QzgSDG8








Three Golden Birds - pub Empty


PisanieThree Golden Birds - pub Empty Re: Three Golden Birds - pub  Three Golden Birds - pub Empty;

Powrót do góry Go down
 

Three Golden Birds - pub

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 2Strona 1 z 2 1, 2  Next

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Three Golden Birds - pub JHTDsR7 :: 
londyn
 :: 
Mugolskie miejsca
 :: 
Tamiza
-