Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Burleska

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość


Huxley Williams
Huxley Williams

Nauczyciel
Wiek : 45
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 183
C. szczególne : biegające po ciele tatuaże, w pracy przykryte długimi rękawami, chociaż wychodzą na ręce i czasem na szyję | pojedynczy kolczyk szeherezady w uchu
Galeony : 1489
  Liczba postów : 1463
https://www.czarodzieje.org/t19615-huxley-butcher-williams#583118
https://www.czarodzieje.org/t19619-rzeznik#583498
https://www.czarodzieje.org/t19616-huxley-butcher-williams#583130
https://www.czarodzieje.org/t19753-huxley-butcher-dziennik#59438
Burleska QzgSDG8




Administrator




Burleska Empty


PisanieBurleska Empty Burleska  Burleska EmptyPon Mar 29 2021, 02:33;


Retrospekcje

Osoby: Hux i @Perpetua Whitehorn
Miejsce rozgrywki: niewielkie magiczne miejsce ze sceną w Londynie
Rok rozgrywki: 2001
Okoliczności: Młody (i z nie tak wieloma tatuażami co teraz) Huxley dowiaduje się gdzie pracuje jego przyjaciółka po godzinach.


Rozglądam się po smutnej ulicy Londynu. W ciemności i deszczu wszystko wygląda znacznie bardziej ponuro, pomimo kilku aut i innych ludzi, przemierzających najwyraźniej okolice w poszukiwaniu piątkowego odpoczynku. Staję na skrzyżowaniu ulic, gdzie wydaje mi się powinienem być i ze zniecierpliwieniem stukam butami o chodnik. W końcu ukazuje się przede mną wejście i wąskie schody prowadzą do ukrytego magicznie teatru. Z zaaferowaniem wchodzę do środka. Dopiero tutaj czuć magię w okolicy. Szczególnie, że część ludzi to również gobliny, a kelnerki machają różdżkami dostarczając wszystkim alkohol. Zdziwiony ściągam z siebie zielony płaszcz i podaję go niewielkiej skrzatce w szatni. Nadal nie jestem pewny czy jestem w dobrym miejscu.
Od dłuższego czasu moja przyjaciółka ewidentnie wymyka się regularnie w weekendy, nie spędzając ich ze mną. Zakładałem, że chodzi tu o jakiegoś chłopaka, którego z jakichś powodów postanowiła przede mną ukrywać, więc dałem jej spokój. Jednak po kilku dziwnych wskazówkach, niczym prawdziwy detektyw, odkrywam, że Perpa prawdopodobnie... dorabia sobie. Wcale mnie to nie dziwi, bycie asystentką Mungu i utrzymywanie mieszkanie w Londynie to trudna sprawa. Moja praca śledczego tak naprawdę była bardzo prosta i nie mogę sobie przypisywać zbyt dużego kredytu. Zwyczajnie rozpoznał ją jakiś pacjent i chociaż ta starała się wymigać, bagatelizować sprawę, kiedy Perpy nie ma na horyzoncie, pojawiam się już przy mężczyźnie dostając adres przybytku, w którym twierdził, że ją widział.
Miejsce wygląda całkiem elegancko i cieszy mnie to, bo nie mam pojęcia skąd ta cała tajemnica. Rozglądam się po wnętrzu, zakładając, że Whitehorn jest jedną z kelnerek, jednak żadna z nich nie wygląda jak moja zjawiskowa przyjaciółka. W końcu podchodzę do ładnego baru, by pochylić się do mężczyzny za nim, podając imię Perpetui i zamawiając pierwszego lepszego drinka. Ten pokazuje palcem za kotarę. Naturalnie podążam tam i odkrywam tłum ludzi klaszczących, śmiejących się, przy okrągłych stołach, oglądających przedstawienie na niewielkiej scenie naprzeciwko nich.
Już chcę zaczepić kolejną kelnerkę o Perpę, ale wtedy orientuję się, że nie muszę nikogo pytać o nią, bo jest dosłownie przede mną. Na scenie. Tańcząca.
Tak naprawdę słabym jestem znawcą stylów tańca, więc gdyby nie napis na górze obwieszczający, że to Burleska, poważnie zastanawiałbym się, czy nie jest to zwyczajnie bardzo elegancki striptiz (trochę w sumie jest). Z otwartą ze zdziwienia buzią idę jak zahipnotyzowany w kierunku jakiegoś wolnego stolika, gdzie przysiadam sobie grzecznie, nie chcąc zakłócać tego spektaklu. A na pewno podchodząc do sceny bym to zrobił, gdyby zobaczyła, że przyszedłem się pogapić. Muszę przyznać, że widok jest oszałamiający. Nie to, że nie widziałem Perpę w różnych formach, ale nie tak na scenie, odważnie, w takich strojach, powoli opadających na ziemię. Nie dziwię się ekscytacji wszystkich wokół. W końcu to cholerna pół-wila! Sam, znając ją nie mogę oderwać wzorku. A może też dlatego, że ją znam? Dopiero kiedy wystąpienie się kończy, stwierdzam, że mogę się ujawnić; zakładając, że nie zwracała wcześniej uwagi na odrobinę dalszą widownię, ze mną w kącie. Wstaję prędko z miejsca, oklaskując kobietę. Podchodzę parę kroków, by na pewno mnie zauważyła i jeszcze gwiżdżę głośno w ramach owacji.
Kiedy nasz spojrzenia w końcu się krzyżują uśmiecham się szeroko, machając ręką do Perpy na przywitanie. Bez krzty zażenowania, oceniania, czy krytyki w oczach, jedynie wykazując wielkie zadowolenie, pokazuję na mój niewielki stolik, mówiąc głośno, że będę tu czekać; nawet jeśli mnie nie słyszała, na pewno zrozumie przekaz.

na pewno przedstawianie wyglądało tak :))

______________________

 Courage is not living without fear
Courage is being scared to death and doing the right thing anyway

Powrót do góry Go down


Perpetua Whitehorn
Perpetua Whitehorn

Nauczyciel
Wiek : 45
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 161
C. szczególne : Styl vintage i aura wesołości | Wspiera się na artefakcie: Jarzębinowej Feruli | Na lewym nadgarstku - srebrna bransoletka z tancerką zmieniającą się w łanię; na prawym - bransoleta Wielkiej Wezyrki | Gdy Hux jest obok - mimowolnie roztacza wokół urok
Dodatkowo : Półwila
Galeony : 552
  Liczba postów : 1570
https://www.czarodzieje.org/t18317-perpetua-whitehorn#521196
https://www.czarodzieje.org/t18325-sowiszcze-pet#521411
https://www.czarodzieje.org/t18316-perpetua-whitehorn#521191
https://www.czarodzieje.org/t18547-perpetua-whitehorn-dziennik#5
Burleska QzgSDG8




Gracz




Burleska Empty


PisanieBurleska Empty Re: Burleska  Burleska EmptyPon Mar 29 2021, 07:17;

Chłonęła wszystkie spojrzenia - syciła się nimi, czując jak po skórze raz po raz przebiega jej elektryzujący dreszcz. Magii. Ekscytacji. W każdym razie uspokajający jej wewnętrzną, dziką cząstkę, która mogła na scenie się puszyć i wzbudzać prawdziwy zachwyt - bez konsekwencji, a nawet ze znacznym zyskiem. Wszyscy w lokalu (dumnie nazywającym się również teatrem, bo nie działo się tutaj nic poza sztuką) doskonale wiedzieli, że scena to scena i występujące na niej kobiety wieczorami są tylko i wyłącznie artystkami. Żadnymi paniami do towarzystwa - a jeśli ktoś próbował forsować takie przeświadczenia, to musiał perswadować z Gruulem, trollim ochroniarzem. A ten na polemice absolutnie się nie znał - acz doskonale eskortował do drzwi wyjściowych, wręczając dyskutantowi wilczy bilet na odchodne.
Nie musiała się niczym martwić - co też z resztą nie leżało w jej naturze zanadto. Będąc na scenie, korzystając ze swoich naturalnie wdzięcznych ruchów - zwyczajnie czarowała: spojrzeniami, gestami, własnym niedorzecznie perfekcyjnym ciałem i urokiem, który otaczał ją niczym wieczorna mgła, skrząc się w blasku reflektorów. Bawiła się przednio - co też zwyczajnie było widać, kiedy promieniowała uśmiechami, wijąc się wdzięcznie. Ponadto, ćwiczyła kontrolę - jej rozbuchane wile ego poza teatrem siedziało cicho niczym mysz pod miotłą. Co czyniło z niej jeszcze tylko skuteczniejszą uzdrowicielkę.
Choć bardziej rozpoznawaną.
Zaśmiewając się głośno i perliście, gładko wysunęła się z kielicha, w którym wdzięczyła się przez ostatnie kilka minut - przyjmując pomoc od jednej z innych dziewczyn i puchaty ręcznik od drugiej. Nabuzowana, naelektryzowana wręcz błyszczała - nie tylko od wody - kiedy uśmiechami i drobnymi buziakami posyłanymi w powietrze dziękowała za owacje na stojąco.
I wtedy też jej jasne oczy napotkały te zielone, tak bardzo znajome.
Zamarła na chwilę - acz nie z zażenowania czy speszenia. Bardziej w krótkim szoku i niedowierzaniu, że Hux postanowił jednak rozgryźć jej weekendową tajemnicę. Parsknęła śmiechem, mrużąc z rozbawieniem oczy i teatralnie wykręcając nimi młynka. Puściła przyjacielowi oczko i notując który stolik zajął - zeszła ze sceny, znikając na krótką chwilę za kotarą zaplecza.
Szybkimi zaklęciami doprowadziła się do porządku - pozbywając się scenicznego makijażu, osuszając porcelanową skórę i rozplątując włosy, będąc w samych jedynie figach, zarzuciła na ramiona umagiczniony nieco, buduarowy szlafrok. Poza sceną również igrała ze spojrzeniami - choć nawet najbardziej bystre oko nie mogłoby przebić się przez sprytny urok maskujący jej wdzięki pod delikatnym materiałem.
Szybciutko, drobiąc kroczkami - w zupełnie bosych stopach - z rozmachem odrzuciła zasłonę, wychodząc zza kulis i z prawdziwie... nieśmiałym uśmiechem przyjmując ponowne, wcale nie cichsze owacje. Musiała przebić się jeszcze przez tłum adoratorów, by dotrzeć do Huxleya. Wyjątkowo wymieniła z nimi jedynie uśmiechy, nie przyjmując żadnych kwiatów czy drobnych upominków - spieszyła się do kogoś innego, ważniejszego.
Co też zauważył Barry, jeden z ochroniarzy - jednym ruchem dając znać, że dzisiaj żadnych spotkań autorskich po występie nie będzie. Perpetua więc bez przeszkód dotarła do upatrzonego wcześniej stolika, przybierając na nagich ustach jeden z piękniejszych uśmiechów, zarezerwowanych dla Williamsa.
Nie dawała Ci spokoju ta niewiedza, co Huxy? — zachichotała, stając tuż przed mężczyzną, z roziskrzonym, jasnym spojrzeniem. Mimo jej niezachwianej pewności i braku wstydu - na odsłonięty dekolt wkradł się pudrowy rumieniec. — Zawiedziony? — spytała nieco ciszej - jednocześnie miękkim gestem śnieżnobiałej różdżki otaczając ich niewielką bańką Muffliato.
Powrót do góry Go down


Huxley Williams
Huxley Williams

Nauczyciel
Wiek : 45
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 183
C. szczególne : biegające po ciele tatuaże, w pracy przykryte długimi rękawami, chociaż wychodzą na ręce i czasem na szyję | pojedynczy kolczyk szeherezady w uchu
Galeony : 1489
  Liczba postów : 1463
https://www.czarodzieje.org/t19615-huxley-butcher-williams#583118
https://www.czarodzieje.org/t19619-rzeznik#583498
https://www.czarodzieje.org/t19616-huxley-butcher-williams#583130
https://www.czarodzieje.org/t19753-huxley-butcher-dziennik#59438
Burleska QzgSDG8




Administrator




Burleska Empty


PisanieBurleska Empty Re: Burleska  Burleska EmptyPon Mar 29 2021, 23:42;

Chyba najbardziej zaskakujący w tym wszystkim był fakt, że nie miałem zielonego pojęcia na czym będzie polegał ten taniec. Więc o ile delikatne rozwiązywanie wstążek i rzucanie ich na widownię, mnie odrobinę zdziwiło, to potem zostałem wbity w krzesło. Nie mogę uwierzyć w to co widzę kiedy Perpetua wchodziła do wielkiego kieliszka. Lekko wygina swoje ciało w idealny łyk, macha sensualnie nogami, uśmiecha się radośnie i ponętnie. Zapisuję sobie ten obraz w pamięci, starając się jak najmniej mrugać oczami, by nic mi nie umknęło. Zwykle kręcę się niespokojnie w miejscu, przebieram nogami. Teraz nawet nie podnoszę drinka, którego zaciskam w dłoni. I jedyne co w tym momencie (wszystko inne jest zamglone istną rozgrywającą się przede mną perfekcją) wiem jedno na pewno - że o ile czekałem na to w jaki sposób zrobić sobie ślad na ciele po przyjaciółce w postaci tatuażu - to jest właśnie ten moment. Z opóźnieniem orientuję się jaką rozanieloną mam buzię kiedy występ się kończy a Perpetua zauważa mnie lekko zaskoczona.
Nie łatwo jest do mnie dojść, bo tłum adoratorów, próbuje zatrzymać ją po drodze. Powtarzam, nigdy nie byłem typem zazdrośnika jeśli chodzi o Perpetuę (prawdopodobnie jako jedyny mężczyzna, kiedykolwiek będący z nią w jakiejś relacji). Szczerze mówiąc, raczej uważałem, że ja, będąc całym sobą, jakbym faktycznie zaczął być w pełni z Whitehorn, zwyczajnie bym coś kompletnie spierdzielił. Dodatkowo żyłem w przekonaniu, że zasługuje na kogoś znacznie bardziej atrakcyjnego niż moja krzywa morda i znacznie mądrzejszego.
Wracając do mojej myśli, dziś również nie byłem zazdrosny, ale odczuwałem niesamowitą ekscytację, że ktokolwiek na nią dziś nie patrzy i nie podziwia, nigdy nie będzie mną. A Perpa z nikim nie będzie miała takiej relacji jak ze mną. Dlatego czuję wręcz głupią dumę, kiedy półwila ignoruje wszystkich, by stanąć właśnie przede mną; wzruszam ramionami na pierwsze słowa przyjaciółki i wyciągam dłoń, by ją lekko objąć i przytulić na powitanie w policzek.
Rozsiadamy się na stolikach pod czujnym okiem ochraniarza z przodu. Dość automatycznie podwijam rękawy koszuli, bo jakiś facet próbuje zajść ochroniarza od tyłu, by wręczyć coś Perpetui. Odwracam się w jego kierunku, mówiąc pani jest zajęta, udając lekko poirytowany ton. Zauważyłem już jakiś czas temu, że przez moje tatuaże w połączeniu z moją twarz przypominającego londyńskiego złodziejaszka, ludzie z łatwością szufladkują mnie do kompletnie innego typu osoby niż ta którą jestem. I są to czasy, w których stosunkowo często z tego korzystałem. Mężczyzna odsuwa się kilka kroków, zerkając na moje biegające po rękach tatuaże, ale ja już nie zwracam na niego uwagi, całkowicie pochłonięty Perpą, rzucającą wokół nas zaklęcie.
- Zawiedziony? Co? - pytam najpierw kompletnie nie rozumiejąc o co chodzi i bardzo rozgorączkowany. - Chcesz drinka? Ej masz dziś jeszcze jeden występ? Czemu mnie tu wcześniej nie zapraszałaś? - zadaję najpierw sto pytań do Whitehorn. Staram się zignorować bardzo wielu rozczarowanych fanów rzucających w naszą stronę spojrzenia. Przysuwam się lekko do przyjaciółki.
- Perpa, to było... coś niesamowitego. Na bogów. Na srające pegazy. Na galapojące hipogryfy - mówię, kręcąc głową, nie potrafiąc wyrazić jak bardzo podobało mi się to co widziałem. Często mówię uprzejme komplementy Perpie, to było na porządku dziennym. Jednak na pewno nie zawsze aż tak świeciły mi się oczy i nie miałem tak durnego wyrazu twarzy. - Najlepszy wieczór mojego życia - mówię, wzdychając aż i popijając drinka. Opieram jedną rękę na stole, a drugą zarzucam na krzesło przyjaciółki. Prostuję nogi by lekko dotknąć nóg Perpy. Nie mogę się po prostu powstrzymać od tych zaczepek po tym występie. Tak jak od spojrzeń po jej sprytnym szlafroku. Jakbym widział ją pierwszy raz na oczy.

______________________

 Courage is not living without fear
Courage is being scared to death and doing the right thing anyway

Powrót do góry Go down


Perpetua Whitehorn
Perpetua Whitehorn

Nauczyciel
Wiek : 45
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 161
C. szczególne : Styl vintage i aura wesołości | Wspiera się na artefakcie: Jarzębinowej Feruli | Na lewym nadgarstku - srebrna bransoletka z tancerką zmieniającą się w łanię; na prawym - bransoleta Wielkiej Wezyrki | Gdy Hux jest obok - mimowolnie roztacza wokół urok
Dodatkowo : Półwila
Galeony : 552
  Liczba postów : 1570
https://www.czarodzieje.org/t18317-perpetua-whitehorn#521196
https://www.czarodzieje.org/t18325-sowiszcze-pet#521411
https://www.czarodzieje.org/t18316-perpetua-whitehorn#521191
https://www.czarodzieje.org/t18547-perpetua-whitehorn-dziennik#5
Burleska QzgSDG8




Gracz




Burleska Empty


PisanieBurleska Empty Re: Burleska  Burleska EmptyWto Mar 30 2021, 01:22;

Ich relacja była specyficzna. Dziwna. Szczególna. Złotowłosa była niemal pewna, że nie było drugiej takiej dwójki jak oni - byli jedyni w swoim rodzaju. I w równie szczególny sposób, nieokreślony, nieuchwytny - należeli do siebie. Czasem bardziej, czasem mniej. Nigdy jednak na stałe. Nie wiedziała czemu tak się działo - niemniej, czerpała z towarzystwa Huxleya pełnymi garściami. Zwyczajnie brała to, co mógł jej dać - sama oddając wszystko, całą swoją uwagę, troskę... Przynajmniej póki znów nie wypchną się wzajemnie w inne ramiona. Te lepsze. Potencjalnie.
Perpetua przychyliłaby Williamsowi nieba - a była przekonana, w czym młody (wtedy) mężczyzna ją upewniał, że nie było im pisane to samo niebo. Niemniej, nie zmieniało to faktu, że doskonale bawili się pod swoim własnym - nawet jeśli nie do końca dopasowanym. Przynajmniej komfortowym, akceptującym - pod które zawsze można było wrócić, by odetchnąć.
Teraz oboje mieli chwilę oddechu.
Dlatego też Whitehorn kompletnie nie zwracała uwagi na zapatrzonych w jej wdzięki przypadkowych czarodziejów. No może nie do końca przypadkowych - bo kilku z nich regularnie zajmowało miejsca na jej spektaklach - ale dla nich była tylko i wyłącznie niedorzecznie piękną buźką. Nie znali jej - a Huxley tak, jak nikt inny. I przede wszystkim, uwielbiał ją całą - od rozhisteryzowanej harpii; przez altruistyczną, kulejącą uzdrowicielką; po wylewną, słodką dziewczynę. A ona nie widziała w nim żadnego zakapiora o krzywej mordzie, tylko niesamowicie empatycznego, otwartego faceta, który zasługuje na najlepsze. Ona z kolei chętnie umilała mu czekanie na nie.
Zaśmiała się dźwięcznie na chaotyczną odpowiedź przyjaciela. Kochała to w nim - nigdy nie udawał, nie próbował być hiperelokwentny, próbując pięknymi słowami zamaskować ślinotok. Był jaki był.
Sama się zastanawiam czemu Cię nie zaprosiłam, skoro tak reagujesz — zachichotała, pusząc się niczym trzpiotka, słysząc kolejne komplementy z ust Williamsa. I również mimowolnie się do niego nachylając - naturalnie odpowiadając na jego ruchy. — Może po prostu bawił mnie twój wyraz twarzy, kiedy nie precyzowałam gdzie wychodzę w weekendy...
Bawiło ją jego niezrozumienie - którego właściwie nigdy nie widziała sprzężonego z zazdrością. To było coś niesamowitego. Intrygującego. I jednocześnie niesamowicie irytującego jej wewnętrzną, dziką cząstkę. Tym większą odczuwała satysfakcję, gdy teraz - po jej sensualnym występie - Hux spoglądał na nią... Tak. Coś zdawało się cicho mruczeć w jej piersiach, usatysfakcjonowane.
Chętnie się napiję — odpowiedziała na wcześniejsze pytanie mężczyzny - bezpardonowo wyjmując mu z dłoni drinka. Zamoczyła usta w alkoholu, zerkając znad skrzącego się od cukru brzegu na Williamsa - mrużąc lekko oczy, przysłaniając iskrzące tęczówki ciemnozłotymi rzęsami. Flegmatycznym wręcz, powolnym ruchem zakładając najpierw jedną, a potem drugą nogę na męskie kolana, miękkim ruchem poprawiając szlafrok - gładko spływający po jej skórze. Zawadiacki uśmieszek tańczył jej w kącikach ust. Zdawała się to robić całkiem niewinnie.
Kiepskie miałeś dotychczas wieczory, Huxy — rzuciła, wolną dłonią odgarniając pukiel złotych loków ze swojego obojczyka. Roztaczała wokół siebie jeszcze aurę uroku - hipnotyczną, acz absolutnie nienachalną. Zaspokojoną w jakiś sposób. Kobieta westchnęła, zaśmiewając się jeszcze raz pod nosem. — Dzisiaj już nie tańczę — przyznała, bawiąc się kolorową cieczą, rozlewając ją po magicznie oszronionych brzegach szklanki. Oparła jedną stopę o williamsowe udo, drugą kręcąc w powietrzu, w tylko sobie znanym rytmie. — Chyba, że chcesz?
Rzuciła mu pytające spojrzenie. Znaczące - bynajmniej nie sugerując kolejnego tańca na scenie, z której przed chwilą zeszła.
Powrót do góry Go down


Huxley Williams
Huxley Williams

Nauczyciel
Wiek : 45
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 183
C. szczególne : biegające po ciele tatuaże, w pracy przykryte długimi rękawami, chociaż wychodzą na ręce i czasem na szyję | pojedynczy kolczyk szeherezady w uchu
Galeony : 1489
  Liczba postów : 1463
https://www.czarodzieje.org/t19615-huxley-butcher-williams#583118
https://www.czarodzieje.org/t19619-rzeznik#583498
https://www.czarodzieje.org/t19616-huxley-butcher-williams#583130
https://www.czarodzieje.org/t19753-huxley-butcher-dziennik#59438
Burleska QzgSDG8




Administrator




Burleska Empty


PisanieBurleska Empty Re: Burleska  Burleska EmptyWto Mar 30 2021, 02:59;

Widziałem nie raz jak Perpetua się zakochiwała. Tracąc głowę, wzdychając do kogoś nowego. Zawsze wsadzała w to tyle uczuć, serca, snuła niesamowite plany na przyszłość. I chociaż nasza relacja była inna, unikatowa i niepodważalnie silniejsza od nich wszystkich, widziałem też coś jeszcze - jakkolwiek Perpa mnie nie darzyła uczuciem, czy było one pełne czułości, przyjaźni, czy może akurat pożądania, nigdy nie było wokół mnie tej romantycznej mgiełki. Niesamowitej otoczki, którą potrafiła dawać innym. Żyłem w przekonaniu, że nigdy nie będę jej posiadał dla Perpetuy i powinienem się cieszyć z tego co dostaję.
Bo przecież gdybym pewnego dnia powiedział, walić to! Bądźmy razem! I okaże się, że Whitehorn z miejsca zauważy, że przecież jestem tylko jej bezpieczną przystanią, dobrym przyjacielem, czasem czymś więcej, ale nigdy z typowo romantycznym uniesieniem, to już nigdy nie osiągnę takiego szczęścia jak będąc z nią, z kimkolwiek innym.
Dlatego wolę trzymać się mocno tego pewnego układu, który mam, niż dać sobie czy Perpie szansę na zepsucie naszej relacji. Bo skoro bycie szczęśliwym to dla mnie najwyższy priorytet, jeśli zrozumiałbym w końcu, że bez niej nigdy nie będę całkowicie spełniony, roztopiłbym się w słońcu, połamał na sto kawałków, albo po prostu nie wstał pewnego dnia.
Za kilka lat będę pluć sobie w brodę; przy okropnym mężu Perpy, jej bolesnym rozstaniu, kiedy ja miałem żonę, a nawet przy moim powrocie do Anglii, za późnym o rok. Całą młodość mogłem zrobić to co powinienem, a nie być jak na ironię, bardzo tchórzliwym Gryfonem.
Teraz nadal jestem w momencie, w którym kompletnie tracę głowę dla Perpetui. Mówię całkowicie bez ładu i składu, próbują wyciągnąć z niej informacje, a równocześnie nic mnie nie obchodzi oprócz jej bliskości. Mam ochotę analizować każdy element występu, ale też pocałować ją najzwyczajniej w świecie i nie mówić ani słowa.
- To niemożliwe, zawsze robię głupią minę, musiałem wyglądać jak rasowy idiota, skoro aż tak sobie upodobałaś mi nic nie mówić. Szczerze mówiąc obstawiałem, że to jakiś bardzo brzydki chłopak - z moich ust wylatuje kolejny słowotok. Naprawdę, starałem się nakreślić to jakoś inaczej, ale zwyczajnie byłem zbyt podekscytowany... cóż, pewnie Perpą; nie było mi w głowie zabrzmieć bardziej dostojnie.
I doskonale widzę, że Perpetua świetnie się bawi widząc mnie takiego pełnego nieukrywanej ekscytacji oraz otwartego, bezkompromisowego wyrażania zachwytu nad nią w każdym calu. Nie przejmując się co pomyśleliby inni. Nawet kiedy ta zbiera mi drinka, jestem nadal tak nierozgarnięty, że zamiast jakiegoś elokwentnego protestu, mówię jakieś durne, niezrozumiałe hmpf. Szczególnie, że właśnie machinalnie pomagam jaj nogom wylądować na moich kolanach. I chociaż ta próbuje poprawić szlafrok, ja już kładę rękę, by chociaż na chwilę musnąć gładką skórę przyjaciółki.
- No nie wiem, spędzałaś ich ze mną strasznie dużo, więc w tej chwili robisz i sobie złą reklamę - ach, udało mi się w końcu powiedzieć jakąś elokwentną i mądrą ripostę, ale skłamałbym, jakbym nie powiedział, że mocno się przy niej natrudziłem. Szczególnie, że dzisiejszego wieczoru, Perpetua mi odbiera resztki zdrowego rozsądku. Oczywiście kiedy opiera o mnie nogę, od razu wyciągam rękę, by powoli przesunąć długimi palcami, obleczonymi pierścionkami, po łydce kobiety. Słysząc pytanie przestaję od razu i patrzę na Perpę, unosząc do góry jedną brew.
- Eee... Tak, oczywiście - mówię od razu i w sekundę, delikatnie przykładam nóżki Perpetuy na ziemię, wstaję z miejsca, podaję jej dłoń by, również wstała. A kiedy to robi, całkowicie bez powodu obejmuję ją i całuję  mocno w usta. Jednak nie na długo (chociaż wystarczająco, by wielu mężczyzn parzyło na mnie z jawnym niezadowoleniem).
- Hej! Szampana na koszt firmy, do garderoby te pani? - mówię do ochroniarza trolla, który nie patrzy na mnie zbyt mądrze, bo przecież kelnerem nie jest, może Whitehorn ogarnie to lepiej, bo ja zastanawiam się nad czymś innym. - Masz jakaś fancy garderobę? - pytam ze zmarszczonymi brwiami, nie mając pojęcia jak to działa, równocześnie, bardzo blisko trzymając przy sobie Perpę, by wszyscy widzieli, że jestem kompanem tej najpiękniejszej kobiety w całym Londynie.

Hux na pytanie Perp :))

______________________

 Courage is not living without fear
Courage is being scared to death and doing the right thing anyway

Powrót do góry Go down


Perpetua Whitehorn
Perpetua Whitehorn

Nauczyciel
Wiek : 45
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 161
C. szczególne : Styl vintage i aura wesołości | Wspiera się na artefakcie: Jarzębinowej Feruli | Na lewym nadgarstku - srebrna bransoletka z tancerką zmieniającą się w łanię; na prawym - bransoleta Wielkiej Wezyrki | Gdy Hux jest obok - mimowolnie roztacza wokół urok
Dodatkowo : Półwila
Galeony : 552
  Liczba postów : 1570
https://www.czarodzieje.org/t18317-perpetua-whitehorn#521196
https://www.czarodzieje.org/t18325-sowiszcze-pet#521411
https://www.czarodzieje.org/t18316-perpetua-whitehorn#521191
https://www.czarodzieje.org/t18547-perpetua-whitehorn-dziennik#5
Burleska QzgSDG8




Gracz




Burleska Empty


PisanieBurleska Empty Re: Burleska  Burleska EmptySro Mar 31 2021, 11:47;

Owszem, nie raz (i nawet nie dwa) zakochiwała się bez pamięci. Dawała wtedy z siebie wszystko, zaślepiona wizjami przyszłości, otumaniona... romantyczną mgiełką. Rzecz w tym, że kiedy ta otoczka ulegała rozproszeniu - wszystko nagle stawało się mniej kolorowe. Nagle była zbyt wyrazista, zbyt zaangażowana, zbyt piękna by być tak wylewną - i nie wzbudzać chorobliwej zazdrości, zbyt otwarta, zbyt pozytywna - zbyt nie mieszcząca się w wyobrażeniach potencjalnego partnera, by zwyczajnie być sobą. Zawsze, wszystko kończyło się identycznie. Zawodem.
A we wszechświecie, prócz jej własnej rodziny, była tylko jedna osoba, która nigdy jej nie zawiodła. Akceptowała ją od początku do końca - choć w istocie, czegoś... czegoś brakowało. Choć bardziej - żadne z nich tego nie dostrzegało, przez co nie potrafiło również odpowiednio docenić.
Przyjmowali się z otwartymi ramionami - gorzej, że równie bez oporu siebie z nich wypuszczali. Perpetua jednak zawsze, nieodmiennie, z wielką przyjemnością chowała się pod skrzydłami Williamsa, choćby tylko na chwilę. Zaznając kompletnie bezinteresownej miłości - która wydawała się być zbyt idealna, żeby być prawdziwa.
Idealne rzeczy nie były tak naprawdę pożądane - złotowłosa widziała to po sobie. Może właśnie dlatego nigdy nie byli ze sobą na tyle długo, by... w końcu zaznać zawodu, który z osobą Whitehorn zdawał się być nierozłączny.
Zawsze robisz rozbrajająco słodkie miny — sprostowała krótko huxleyowy słowotok, uśmiechając się z niejakim rozczuleniem - i nieukrywanym zadowoleniem, gdy poczuła jego palce na swojej skórze. Chłód pierścionków połączonych z ciepłem jego dłoni posłał po jej kręgosłupie powolny dreszcz. A cięty komentarz wypuścił z jej krtani dźwięczny śmiech.
Wbrew wszelkim pozorom - nie bawiła się nim, nie potrafiłaby. Naprawdę chciała być w centrum jego uwagi, egoistycznie znów wskoczyć na nieboskłon w jego świecie - zadowolić go, ogrzać się w tych ulubionych zielonych oczach. By potem mieć siłę, kiedy wróci do szarej rzeczywistości i niekończących się poszukiwań szczęścia, które zawsze przecież miała na wyciągnięcie ręki. Tylko ona nie chciała tego szczęścia zawieść.
Aż tak Ci... — skorzystała z dżentelmeńsko podanej dłoni, unosząc się do pionu - acz nie dokończyła pytania, bo Huxley przyciągnął ją do siebie i pocałował. W jednej chwili ta zadziorna, wila iskra zgasła, a Perpetua zmiękła w ramionach przyjaciela, wczepiając się drobnymi dłońmi w jego koszulę. Cichy pomruk zadowolenia wydarł się z jej ust prosto w wargi Williamsa - a złotowłosa już zapomniała o co chciała mężczyznę zapytać.
Nie mogła oderwać od niego roziskrzonego wzroku - równie zapatrzona w jego szczerą twarz, co on w jej - piękną. A teraz jeszcze niedorzecznie słodko uśmiechniętą - co skutecznie powstrzymało jakiegokolwiek ochroniarza od interwencji.
Gruul, veuve clicquot, s'il vous plaît — sama zwróciła się do trolla, zerkając spod rzęs na Williamsa. Oczy jej się śmiały. — On rozumie tylko po francusku... a i ja nie potrafię powiedzieć nic więcej w tym języku — zachichotała, sięgając dłonią do czoła mężczyzny, by teatralnie wygładzić zmarszczki na nim. — Tak się składa, że mam, nawet sporą. Chodź! — Złapała go za rękę i nie przejmując się absolutnie zdziwionymi spojrzeniami bodyguardów - i pełnymi zawodu dalej koczujących pod sceną adoratorów. Niemal tanecznym krokiem, pociągnęła Huxleya za sobą na zaplecze, klucząc między przygotowującymi się do swoich występów dziewczyn - i facetów. Zamieniła z kilkoma z nich parę uprzejmych słów - jednak widząc, że Whitehorn ma ze sobą gościa, wszyscy jedynie uśmiechali się półgębkiem.
Zazwyczaj za kulisy zabieram jedynie kwiaty albo czekoladki — rzuciła, gwoli ścisłości, zaciskając szczupłe palce na dłoni Williamsa. Jeśli już decydowała się na rozmowę z którymś z mężczyzn - a robiła to jednak często - to zawsze jednak pod sceną. Tak rozpromienioną złotowłosą z towarzyszem jej współpracownicy mieli okazję widzieć po raz pierwszy.
To tutaj — machnięciem różdżki odpieczętowała niepozorne, drewniane drzwi, otwierając... całkiem przytulny, mały pokoik. Białe ściany nie były nawet poszarzałe, parkiet wyglądał na odnowiony - jedną ścianę w całości zajmowały przeróżne, burleskowe kreacje wiszące na drewnianych wieszakach. Naprzeciwko wejścia stała biała, podświetlana toaletka, a tuż po prawej burgundowy szezlong - na którym leżały porzucone wcześniej, codzienne (i wyjątkowo grzeczne) ciuchy Perpetuy. Na małym, nocnym stoliczku stał już szampan i dwie lampki.
Odwróciła się do Huxleya, łapiąc go za obie dłonie i robiąc kilka kroków w tył, wprowadziła do swojej garderoby - jasne oczy błyszczały jej radośnie, a usta wyginał łobuzerski uśmieszek. Puściła jedną jego dłoń - palcami chwytając szlufkę williamsowych spodni i przyciągając do siebie, bardziej jednak spojrzeniem, którego od mężczyzny nie odrywała, niż samą siłą.
I jak? — Jej głos obniżył się o kilka tonów, ocierając się o te niskie, aksamitne nuty - które mówiły znacznie więcej niż wypowiadane przez nią słowa. — Mam się w coś przebrać? — błysnęła bielą zębów, czując jak ciepło oblewa jej ramiona, a na dekolt i szyję wkrada się rumieniec.
Powrót do góry Go down


Huxley Williams
Huxley Williams

Nauczyciel
Wiek : 45
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 183
C. szczególne : biegające po ciele tatuaże, w pracy przykryte długimi rękawami, chociaż wychodzą na ręce i czasem na szyję | pojedynczy kolczyk szeherezady w uchu
Galeony : 1489
  Liczba postów : 1463
https://www.czarodzieje.org/t19615-huxley-butcher-williams#583118
https://www.czarodzieje.org/t19619-rzeznik#583498
https://www.czarodzieje.org/t19616-huxley-butcher-williams#583130
https://www.czarodzieje.org/t19753-huxley-butcher-dziennik#59438
Burleska QzgSDG8




Administrator




Burleska Empty


PisanieBurleska Empty Re: Burleska  Burleska EmptyCzw Kwi 01 2021, 00:34;

Cokolwiek sobie nie myśleliśmy, jakkolwiek nie układaliśmy tego w głowie i czemu obydwoje zgodnie potakiwaliśmy sobie, że nie powinniśmy być razem... Wszystko to było jakoś w naszej wyobraźni i najwyraźniej działało na tyle, że nie stwierdziliśmy - okej, od dziś powinniśmy być razem. Pewnie od czasu do czasu budząc się obok ponownie obok Perpy zastanawiałem się o co mi chodzi, jeśli mam perfekcyjną kobietę w łóżku; zakładam, że Perpetui zdarzało się myśleć po cholerę w ogóle szuka kogoś innego, skoro ma przy siebie człowieka, z którym praktycznie zawsze jest szczęśliwa. Ale okazuje się, że najzwyczajniej na świecie, Whitehotn i Williams, są bardzo durnymi, wykształconymi niby ludźmi. I tyle.
- No oczywiście, nie to co ty, jak krzywisz się paskudnie - żartuję sobie dalej, jakimś cudem mając  jakieś riposty pomimo delikatnej skóry Perpy pod palcami. Nigdy nie czułem, że moja przyjaciółka się mną bawi, nie przeszło mi to przez myśl. Uważałem, że mamy bardzo dobrą relację, w której rozumiemy siebie oraz swoje potrzeby. Kompletnie też nie zauważając, że wszystkie one są spełnione kiedy po prostu jesteśmy razem. Bez żadnych poszukiwań, innych partnerów, kiepskich decyzji związkowych.
Nie wiem co mi i nigdy się nie dowiem, bo w tej chwili nie było mi w głowie nic innego, tylko zetknięcie się z ustami Perpy. Objęcie jej i bliskość, którą chociaż całkiem często doświadczaliśmy, kiedy to się działo, nigdy nie było mi mało. Kiedy ponownie uderza mnie znany, słodki zapach Perpety, jej ciało ukryte jedynie pod lekkim skrawkiem materiału, jak tylko odsuwam się od niej i również szczerzę się niemądrze. Przez chwilę najzwyczajniej na świecie patrzymy się na siebie, szczęśliwi jak głupcy (którymi jesteśmy), nie zwracając uwagi na wszystkich dookoła. Jednak chcę się pozbyć tego tłumu, więc próbuję dogadać się z trollem i równocześnie dowiedzieć cokolwiek o tym miejscu. Wszystko w pośpiechu, by zniknąć z zatłoczonej sali.
- Oui - mówię z szerokim uśmiechem, jedne z nielicznych słów, które ja z kolei potrafię. - Zacząłem się uczyć trochę, w przyszłości wyjadę do Francji i będę prawdziwym le gentemanem - żartuję sobie, całkiem niechcący przewidując swoją przyszłość, co w tej chwili jest bardzo nieistotne i odejdzie na zawsze w zapomnienie. Idę z zadowoleniem za Perpetuą, posyłając serdeczne uśmiechy wszystkim niezadowolonym adoratorom. Już kroczę dziwnymi, nieznanymi mi korytarzami, gdzie również wesoło mówię witam! do wszystkich, którzy z mniejszym lub większym zdziwieniem zauważają we mnie kompana Perpy do jej garderoby. Wcale nie wątpię w jej słowa, bo faktycznie dużo osób wydaje się być zdziwionych na mój widok.
W końcu wkraczamy do przytulnej garderoby, co nie omieszkam skomentować rozczulonym ooooo. Jednak nawet nie mam czasu rozglądać się specjalnie, bo Perpa już ciągnie mnie do środka swoją niesamowitą siłą przyciągania, której poddaję się bez oporów. Idę za jej aksamitnym głosem, blisko przylegając do pół - wili. Oddałbym się temu już w tej chwili, gdyby nie powiedziała słowa przebieranie. Mój wzrok już ucieka do wiszących ciuszków, co na sekundę odrywa mnie od Whitehorn. - Myślę, że powinnaś się przebrać - oznajmiam z udawaną powagą i by nie myślała, że tu o niej zapomniałem znienacka podnoszę Perpetuę, by z łatwością umieścić ją sobie na biodrach i obdarzyć gorącym pocałunkiem. Przez chwilę smakuję jej warg z namiętnością i zachłannością, jakbym robił to po raz pierwszy w życiu. Robię dwa kroki z lekką, piękną wilą w ramionach, by zbliżyć się do toaletki. Na niej stoi mnóstwo przedmiotów, na które nie zwracam uwagi szybkim ruchem ręki zgarniając je na bok, a kilka rzeczy upadło na ziemi, nie rozbijając się tylko dzięki miękkiemu dywanowi na podłodze. A może coś się rozbiło? Już sam nie wiem. Wcale się tym nie przejmując całują ją nadal sadowiąc na toaletce. Moje ręce już wędrują po jej doskonałym ciele, a pocałunkami zjeżdżam na szyję oraz piękny dekolt. Bez trudu rozwiązuję szlafrok kobiety.

Nagle jednak podnoszę głowę, jakbym przypomniał sobie coś bardzo ważnego.
- Przebrania! Muzyka! - mówię, ocieram zgrabnie usta, nagle wyciągając różdżkę i rzucając zaklęcie w stronę eleganckiego gramofonu, z którego leci jakaś świetna nutka.
- Musisz się postarać żeby kontynuować - oznajmiam i bez żadnego zażenowania idę w stronę... szlafroków. Z prędkością światła zdejmuję z siebie koszulę i zarzucam jakiś najbardziej interesujący z nich. No moich rękach tańczą tatuaże, ale na chudej klacie mam ich dosłownie tylko kilka. Odwracam się z uśmiechem do Perpy. - Piękny - stwierdzam z zachwytem i już w dwóch krokach z powrotem jestem przy niej i całuję lekko zmysłowe usta kobiety. Tak naprawdę przy mnie nie musiała się nigdy starać, wystarczy, że była sobą. - Jak cała ty.

______________________

 Courage is not living without fear
Courage is being scared to death and doing the right thing anyway

Powrót do góry Go down


Perpetua Whitehorn
Perpetua Whitehorn

Nauczyciel
Wiek : 45
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 161
C. szczególne : Styl vintage i aura wesołości | Wspiera się na artefakcie: Jarzębinowej Feruli | Na lewym nadgarstku - srebrna bransoletka z tancerką zmieniającą się w łanię; na prawym - bransoleta Wielkiej Wezyrki | Gdy Hux jest obok - mimowolnie roztacza wokół urok
Dodatkowo : Półwila
Galeony : 552
  Liczba postów : 1570
https://www.czarodzieje.org/t18317-perpetua-whitehorn#521196
https://www.czarodzieje.org/t18325-sowiszcze-pet#521411
https://www.czarodzieje.org/t18316-perpetua-whitehorn#521191
https://www.czarodzieje.org/t18547-perpetua-whitehorn-dziennik#5
Burleska QzgSDG8




Gracz




Burleska Empty


PisanieBurleska Empty Re: Burleska  Burleska EmptyPią Kwi 02 2021, 22:44;

Zdecydowanie wychodził z nich cholerny idiotyzm - i kompletnie ślepe wewnętrzne oko, które mówiło im, że to nie ma prawa się udać. Że było dobrze tak jak było - i nie mogło być lepiej. A od 'lepiej' dzieliła ich być może dosłownie jedna decyzja, jedna szczera, poważna rozmowa. Sęk w tym, że oboje nie potrafili być przy sobie do końca poważni - zbyt dobrze bawili się we własnym towarzystwie. Nie mieli do wyjaśniania żadnych sporów, czy kłótni - chyba, że tylko te wyimaginowane, które wzniecali... dla własnej rozrywki. Lub problemów - ale swoich nawzajem, nie tyczących się bezpośrednio ich relacji. Owszem, Perpetua nie raz się zastanawiała dlaczego szuka kogoś lepszego od Huxa - nie raz była o to z resztą pytana. I tylko uśmiechała się na takie pytania w odpowiedzi, machając ręką. Zupełnie jakby stwierdzała, że ostatecznie na Williamsa nie zasługuje - nie na tyle, by zatrzymać go tylko dla siebie.
Choć nie mogła odmawiać sobie powrotów. Na to była zwyczajnie za słaba. I jeszcze zbyt egoistyczna - żeby postawić między nimi jasną granicę. Przecież było dobrze tak, jak było.
A było bardzo, b a r d z o dobrze.
Huxy! — zachichotała jak trzpiotka, gdy porwał ją w ramiona - był szczupły, niemalże chudy, choć w jakiś ciekawy sposób... atletyczny, głównie przez swoją energię, której nie brakło mu nigdy. I chyba jako jedyny mógł na oko stwierdzić jej aktualną wagę - tak dobrze miał ją wyczutą; tak często brał ją w ramiona. Jej natomiast wystarczył tylko dłuższy dotyk jego warg - by poczuć jak figlarna iskra roznieca się po jej wnętrzu w prawdziwy ogień.
Z pomrukiem zadowolenia objęła jego szyję swoimi ramionami, z żarem oddając pocałunek - stęskniona, wplatając palce w przydługie, ciemnobrązowe kosmyki na męskim karku. Brakowało jej tego - konkretnie jego. Williamsowej spontaniczności i ognia, któremu mogła dorównać swoim. Umieli ze sobą naprawdę dobrze tańczyć, nie tylko na parkiecie.
Uśmiechnęła się w jego usta, gdy jednym ruchem strącił wszystko z garderobianej toaletki - teraz było jej wszystko jedno, czy kosmetyki i lusterka będą w jednym kawałku, to było kompletnie nieważne. Na pewno nie tak jak wargi Huxleya, które rozpoczęły wędrówkę po jej szyi i obojczyku - i jego dłonie, sprytnie i pewnie wkradające się pod delikatny materiał szlafroka. Po skórze przeszedł jej dreszcz, ścinając ją gęsią skórką.
W pierwszej chwili nawet nie zorientowała się co takiego Williams do niej powiedział - płomień namiętności na sekundę przeszedł w irytację, kiedy mężczyzna się od niej oderwał, kierując swoją uwagę na zupełnie coś innego. Jasne oczy zaszły ciemnym granatem, dosłownie na chwilę, wbite w oddalającego się Huxa. Dopiero po chwili, kiedy zamrugała, a do jej uszu dotarły pierwsze zwrotki utworu Edith Piaf... Półwila roześmiała się perliście.
Do twarzy Ci w nim — przyznała, zsuwając się z gracją z toaletki, choć na nieco miękkich nogach. Obrzuciła mężczyznę rozczulonym - i zdecydowanie rozpalonym - jasnym spojrzeniem.
Nie był idealny - był wyjątkowy, i dlatego też w jej oczach tak perfekcyjny. Nie zdążyła nacieszyć się widokiem pływających mu po ciele tatuaży. Williams znów był przy niej, znów ją całował i znów... komplementował. Nie musiał nic mówić - widziała zachwyt w jego oczach, coś dzikiego, skulonego w jej piersi wręcz zamruczało z przyjemności. A ona sama zmrużyła oczy, spoglądając spod ciemnozłotych rzęs na Williamsa.
Uniosła się lekko na palcach, przesuwając szczupłymi dłońmi po torsie Williamsa, od podbrzusza, przez żebra i klatkę piersiową, aż po ramiona - z których zsunęła miękko jeden ze swoich szlafroków. Wodziła dłońmi po wzorach na jego skórze - z satysfakcją odnotowując, że wszystkie te małe arcydzieła były jej znane. Sama na swojej skórze nie miała nic - prócz wilego uroku i blizny po szkolnym wypadku - bo nawet materiał okrycia upadł teraz u jej stóp.
W czym byś mnie widział? — podjęła zaczepnie, odgarniając złote pukle na plecy. Miała ochotę po prostu popchnąć Huxleya na szezlong i zatańczyć tak, jak mu zaproponowała. Niemniej... nigdzie im się nie spieszyło. Absolutnie nigdzie.
Powrót do góry Go down


Huxley Williams
Huxley Williams

Nauczyciel
Wiek : 45
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 183
C. szczególne : biegające po ciele tatuaże, w pracy przykryte długimi rękawami, chociaż wychodzą na ręce i czasem na szyję | pojedynczy kolczyk szeherezady w uchu
Galeony : 1489
  Liczba postów : 1463
https://www.czarodzieje.org/t19615-huxley-butcher-williams#583118
https://www.czarodzieje.org/t19619-rzeznik#583498
https://www.czarodzieje.org/t19616-huxley-butcher-williams#583130
https://www.czarodzieje.org/t19753-huxley-butcher-dziennik#59438
Burleska QzgSDG8




Administrator




Burleska Empty


PisanieBurleska Empty Re: Burleska  Burleska EmptySob Kwi 03 2021, 21:42;

Czy to możliwe, że obydwoje uważaliśmy, że na siebie nie zasługiwaliśmy? Nawet po dwudziestu latach będę myślał o tym co takiego się wydarzyło, że tak rozwiązaliśmy sprawę naszego nie - związku. I nigdy nie będę pewny czyja to była do końca wina, chociaż pewnie moja. W końcu ona faktycznie miała szansę na kogoś lepszego niż ja. Może trudno byłoby znaleźć kogoś dorównującego mi charakterem, ale wygląd już bez problemu. Z czym Perpa zawsze uprzejmie się nie zgadza, z czystego sentymentu do mnie.
Granica! To byłoby z pewnością coś co by się przydało w naszej relacji. Kiedy wiemy powiedzieć, że to nie jest czas na czułości, trzymanie za rękę, prawienie komplementów. Ile razy nasi partnerzy patrzyli z niedowierzaniem na nasze wyrażanie miłości wobec siebie, nawet jeśli nie było w nich akurat podtekstów seksualnych. Jak często Perpie dostawało się, że zbyt często ze mną spędza czas? Ile razy byłem oskarżany o zdradę z piękną pół - wilą? I zamiast zrobić coś z tym, my znowu zgodnie, potakiwaliśmy sobie, że oni nie rozumieją. By oddawać się z zapałem powrotowi do naszej relacji, kiedy tylko byliśmy wolni. A jak tylko stawaliśmy się singlami? Granic wtedy nie było.
Ja również chichoczę, kiedy podnoszę ją na ręce, może nie tak uroczo jak Perpeta, ale równie radośnie. Kiedy jestem z czuję, że mogę przenosić góry i stawać do walki z trollami. Nie tylko dlatego, że dzięki jej delikatnej, gibkiej sylwetce mogę poczuć się jak siłacz, kiedy z łatwością mogę ją przenieść z miejsca do miejsca, albo z jednego mebla na drugi. Zwykle jakąkolwiek niepewność siebie ukrywałem pod brawurowym charakterem, mój nieidealny wygląd chowam pod warstwą tatuaży. Ale jakimś cudem przy niej nigdy nie czułem się nieatrakcyjny. Wręcz przeciwnie. Moja pewność się wzrastała przy każdym muśnięciu karminowych warg, dotyku gładkiej skóry, każdym kosmyku łaskoczącym mnie po twarzy.
Odwracam się na sekundę akurat w momencie, kiedy oczy Whitehorn ciemnieją. Aż zwalniam odrobinę i macham zalotnie brwiami. - Perpa, nie musisz mnie kusić jeszcze bardziej, jestem już cały twój - mówię autentycznie odrobinę podekscytowany faktem, że wytrąciłem Perpę z równowagi akurat w taki sposób. Przebieram się w szlafrok, który Perpa już spokojniejsza komplementuje uprzejmie. Jednak nie pozwala mi się nacieszyć tym miękkim materiałem, bo już  po chwili zsuwa go z moich ramion, by wodzić po moich tatuażach palcami, czemu ja przyglądam się z czułością.

- W niczym - oznajmiam wesoło przez jej kuszenie w odpowiedzi. - Ja już się poprzebierałem, to koniec, teraz możesz się rozebrać poproszę o występ - mówię i zamiast grzecznie usiąść na tym szezlongu obok nas, to spontanicznie porywam w ramiona Perpetę i krzycząc na wszelki wypadek Uwaga!, rzucam się na na elegancki fotel ciągnąc piękną przyjaciółkę na siebie. Chociaż oczywiście planowałem się wszystko zrobić na spokojnie, to zamiast tego już moje długie palce kierują się do zawiązanego szlafroku, który teraz ja ściągam z jej jedwabistych ramion, po których jeszcze sunę palcami, by zsunąć całość materiału z niej i z mojej pozycji mieć idealny widok na kobietę.
- Taniec to słowo, które może być bardzo różnie odbierane. I powiem Ci szczerze Perpetua, jak będziesz tańczyć zbyt efektownie, nie ręczę za siebie - mówię jeszcze, podziwiając wilę górującą nade mną.

______________________

 Courage is not living without fear
Courage is being scared to death and doing the right thing anyway

Powrót do góry Go down


Perpetua Whitehorn
Perpetua Whitehorn

Nauczyciel
Wiek : 45
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 161
C. szczególne : Styl vintage i aura wesołości | Wspiera się na artefakcie: Jarzębinowej Feruli | Na lewym nadgarstku - srebrna bransoletka z tancerką zmieniającą się w łanię; na prawym - bransoleta Wielkiej Wezyrki | Gdy Hux jest obok - mimowolnie roztacza wokół urok
Dodatkowo : Półwila
Galeony : 552
  Liczba postów : 1570
https://www.czarodzieje.org/t18317-perpetua-whitehorn#521196
https://www.czarodzieje.org/t18325-sowiszcze-pet#521411
https://www.czarodzieje.org/t18316-perpetua-whitehorn#521191
https://www.czarodzieje.org/t18547-perpetua-whitehorn-dziennik#5
Burleska QzgSDG8




Gracz




Burleska Empty


PisanieBurleska Empty Re: Burleska  Burleska EmptyWto Maj 25 2021, 12:29;

Byli głupcami - skończonymi głupcami, zapatrzonymi w siebie nawzajem, darzącymi się uczuciem o którym poeci rozwodzili się od wieków. Mogli być przy sobie wręcz skazani na szczęśliwe zakończenie - gdyby choć jedno z nich miało na tyle odwagi, by to zakończenie wziąć pod uwagę. Tymczasem tkwili na własne życzenie w czymś, co rzeczywiście dawało im szczęście - acz nigdy na stałe, bo nigdy nie naruszyli tej... poważnej granicy. Za którą nie było już odwrotu - i to chyba właśnie ten brak odwrotu oboje ich tak wewnętrznie paraliżował. Bo jedno nie wyobrażało sobie życia bez drugiego. Notorycznie przekraczali granicę - acz nie tą, którą w istocie powinni.
Czuła się w ramionach Huxleya jak prawdziwe epicentrum świata - i było to wrażenie, które upajało nie tylko jej kobiece ego, ale również tę dziką cząstkę jej magicznej natury. Gdy Williams brał ją w ramiona, gdy na nią patrzył z nieukrywanym, niezawoalowanym niczym zachwytem i uwielbieniem w zielonych oczach - Perpetua czuła się kompletna. Nie rozdrabniała się na dwie części własnego 'ja' - nie było Whitehorn-człowieka i Whitehorn-wili. Była tylko ona, jako całość - i Huxley, który w swoich dłoniach potrafił uformować z niej jedną istotę. Upajała się tym niczym najlepszym narkotykiem - raz po raz wracając w te scalające ją objęcia.
Dlatego też reagowała tak gwałtownie, gdy uwaga mężczyzny przenosiła się na coś zupełnie innego. Ewenementem również była jego reakcja na tak jawną afirmację jej magicznej krwi - którą przecież sam często intencjonalnie wywoływał. Nie bał się tego - złotowłosa wręcz czuła, że... fascynowało go to.
Uważaj Huxy, bo Ci uwierzę — ostrzegła, rozbawiona zbierając swoje półpłynne ciało z niskiego mebelka. Mimo wszystko... wiedziała przecież, że wcale nie był jej. Nie był dla niej.
Co jednak nie przeszkodziło jej w tym, by każdym swoim gestem zawłaszczać sobie jego szczupłe ciało - i otwarty umysł, kawałek po kawałeczku. Choćby tylko na te kilka chwil, kiedy krew musowała jej w żyłach. Kusiła go z pełną premedytacją, jednocześnie wiedząc, że nie robi nic wbrew jego woli. Kolejne uskrzydlające uczucie.
Szybko zmieniasz zdanie! — roześmiała się w głos, a śmiech ten zaraz przeszedł w równie radosny, beztroski pisk, gdy znów straciła kontakt z ziemią. Objęła kurczowo szyję Huxleya, przylegając do męskiego torsu, gdy lądowała razem z nim na aksamitnym szezlongu. Nie dane jej był jednak usadowić się na poduszkach, gdyż rozsiadła się na kolanach przyjaciela - z nieodgadnionym uśmiechem, bez żadnego oporu pozwalając by rozsupłał jej buduarowy szlafrok. Oddech jej delikatnie przyspieszył, czując dotyk na swojej nagiej skórze. Wyprostowała się, wręcz z dumą prezentując wszystkie swoje wdzięki - w przytłumionym świetle garderoby wręcz mieniące się delikatną, alabastrową poświatą.
Znam wszystkie definicje tańca, Huxley... — Uśmiechnęła się kącikowo, a jej jasne oczy sypnęły iskrami - gdy na języku tańczyły dwuznaczności.
Powrót do góry Go down


Huxley Williams
Huxley Williams

Nauczyciel
Wiek : 45
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 183
C. szczególne : biegające po ciele tatuaże, w pracy przykryte długimi rękawami, chociaż wychodzą na ręce i czasem na szyję | pojedynczy kolczyk szeherezady w uchu
Galeony : 1489
  Liczba postów : 1463
https://www.czarodzieje.org/t19615-huxley-butcher-williams#583118
https://www.czarodzieje.org/t19619-rzeznik#583498
https://www.czarodzieje.org/t19616-huxley-butcher-williams#583130
https://www.czarodzieje.org/t19753-huxley-butcher-dziennik#59438
Burleska QzgSDG8




Administrator




Burleska Empty


PisanieBurleska Empty Re: Burleska  Burleska EmptySob Lip 24 2021, 04:18;

Wewnętrznie powinniśmy zdawać sobie sprawę z tego, że kiedyś zapłacimy za swoją głupotę. Niezdecydowanie i tkwienie w miejscu. Jednak wtedy, w półmroku garderoby, skupieni jak zawsze na sobie, nikt z nas nie zdawał sobie jeszcze sprawy jak wiele zapłaci za to sama Perpetua. Czy wystarczyłoby przekonanie mnie? Postawienie wszystkiego jasno, zamiast wspólnie szukanie po omacku czegoś, co mieliśmy na wyciągnięcie ręki? Może. Tego jednak nigdy nie mieliśmy się dowiedzieć, wspólni szukając szczęścia w ramionach, które nigdy nie uzupełniały nas tak jak nasze wspólne. Musieliśmy dać sobie czas, którego tak naprawdę żadne z nas już wtedy nie potrzebowało.
Teraz jednak jedynie parskam krótko śmiechem na jej słowa. Ślepy na jej reakcje. Przekonany o naturalności ich i fakcie, że nie ma co roztrząsać wszystkich czułości, które sobie mówimy. Są w końcu tak naturalne i trwałe. I do tego wiemy doskonale na czym stoimy. Albo siedzimy. Czy to na toaletce, czy na szezlongu. Koniec końców, dźwigniemy się z nich do naturalnego stanu rzeczy. Nie zdążam też odpowiedzieć nic na jej słowa, już skupiony na szezlongu na którym półwila z lekkością zrzuca z siebie rozwiązany szlafrok, z lekką pomocą moich palców, sunących po półnagim ramieniu. Nie mogę się nacieszyć jej piękną sylwetkę, tak znaną mi, a mimo wszystko równie ekscytującą co za pierwszym, mniej lub bardziej zręcznym pierwszym razem, kiedy było mi dane się nią cieszyć.

______________________

 Courage is not living without fear
Courage is being scared to death and doing the right thing anyway

Powrót do góry Go down


Sponsored content

Burleska QzgSDG8








Burleska Empty


PisanieBurleska Empty Re: Burleska  Burleska Empty;

Powrót do góry Go down
 

Burleska

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Burleska QCuY7ok :: 
retrospekcje
-